NP_161.pdf
|
Sz zz vp Z FIRZEN
LLR— TŻ MIESIĘCZNIK MARZEC 2018 Nr 3 (161) ISSN 1733-5965
* Dzień Przewodnika
e Lwowskie puchacze
* Dzieje ul. Barskiej
* Jeniecka tułaczka
* Historia metalowej puszki
Fot. Piotr Michalski
RIE= | mary,
EE) Ja Lb
JE
21 lutego odbyła się kolejna edycja Międzynarodowego Dnia Przewodni- ka Turystycznego, która przebiegała pod hasłem „Boso ale w sandałach”. Przewodnicy skupieni w Kole Prze- wodników w tym roku zaproponowali wszystkim chętnym zwiedzenie ko- ściołów i klasztorów Karmelitów i Kar- melitanek. Zwiedzanie rozpoczynało się w kościele pw. Św. Teresy, gdzie można było zobaczyć krypty, w któ- rych pochowani są zakonnicy zmarli w tutejszym klasztorze. Dalej trasa wiodła przez wirydarze klasztorne, piwnicę duchową, ogród, w którym zachował się fragment XVI wiecznych fortyfikacji miejskich. Drugim etapem była możliwość zwiedzenia kościoła Karmelitanek.
Fotografie: Piotr Michalski
Z DZIEJÓW 307 DYWIZJONU MYŚLIWSKIEGO NOCNEGO
Lwowskie puchacze
W pewne zakłopotanie wprawił mnie artykuł w listopadowym nu- merze „Kuriera Galicyjskiego”, którego autorzy Agata i Krzysztof Ża- bierek przypomnieli czytelnikom historię 307 dywizjonu lwowskiego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie'. Warto i nam przemyślanom przypomnieć losy tej formacji Polskich Sił Powietrznych (PSP) na Zachodzie, bo raz, że wyjątkowa, dwa „lwowska, a przecież pre- tendujemy również do roli spadkobiercy tradycji przedwojennego Lwowa. Jako były satelita tego miasta, z którym swoje losy związało tak wielu przemyślan, jesteśmy poniekąd depozytariuszami jego pamięci. Swego czasu przybliżałem już nieco tematykę 6 Pułku Pan- cernego „Dzieci Lwowskich”, którego żołnierzem był mój sąsiad śp. Władysław Stefanik. Myślę, że warto w kilku zdaniach przybliżyć
również losy 307 Dywizjonu.
LUCJAN FAG
Exeter Beaufighter Mk VI 307 z puchaczem.
Powodów jest zresztą więcej. Nie- dawno p. Stanisław Radyk podsunął mi książkę Remigiusza Mróza pt. „Turku- sowe szale”. Nie miałem o niej pojęcia. Świetna powieść sensacyjno-przygodowa wpleciona w losy polskich lotników 307 dywizjonu, którego cechą charaktery- styczną ubioru były właśnie tytułowe turkusowe szaliki. Powieść cieszy się wśród koneserów tego gatunku zasłużoną popularnością, warto więc i po nią się- gnąć, szczególnie czytelnikom, którzy nie do końca chcą czytać nasze popularno- naukowe wypociny. Wśród zasadniczych powodów jest pamięć, jaką ten właśnie dywizjon otoczyła grupa przemyskich pasjonatów lotnictwa, która w latach osiemdziesiątych skupiona wokół p. Marka Włocha utworzyła, działające przy MDK-u, Koło Lotnicze Aeroklubu Pod- karpackiego w Krośnie, przyjmując imię
(05 właśnie Dywizjonu 307.
Dywizjon 307 „Lwowskich Puchaczy” był w Polskich Siłach Powietrznych (PSP) jednostką wyjątkową. Oczywistym jest, że jego historię przyćmiżł,
zresztą tak jak i wszystkich pozostałych czternastu dywizjonów, rozsławiony przez Arkadego Fiedlera „Warszawski” Dywizjon 303. Dywizjon początkowo rekrutował się przede wszystkim spośród lotników 5 Pułku Lotniczego w Lidzie i 6 Pułku Lotniczego ze Lwowa. Szybko jednak, po przegrupowaniu, większość personelu stanowili rezerwiści, a często były to osoby z wyższym, technicznym wykształceniem. Dawało to pewną specyfikę swoistego luzu, jaki panował wśród „puchaczy”, a czego na taką skalę w innych dywizjonach PSP raczej nie było. Decydowała o tym specyfika służby. To co wydaje nam się dzisiaj normą czyli loty nocą, tkwiło jeszcze w głębokich powijakach. Metody namierzania celów w warunkach nocnych były jeszcze nie- samowicie prymitywne. Zastosowanie radaru pokładowego zdecydowanie poprawiło sytuację, ale było to jednak urządzenie jeszcze bardzo niedoskonałe. System naprowadzania na cel był jeszcze,
Śladami historii
szczególnie w 1942 r., niesamowicie prymitywny i mało wydolny. Począt- kowo dawał możliwość naprowadzania na cel pojedynczej maszyny. Później już nawet dwóch i trzech, ale to pod koniec wojny. Gdy ta już cel zlokalizowała i się nim zajęła, operator naprowadzał następną maszynę. Musiał być przy tym nadzwyczaj precyzyjny, i z reguły był, oczywiście na tyle na ile pozwalały mu ówcześnie stosowane przyrządy”. Dlatego wydarzenia, jakie rozegrały się w 1942 r. nad Exeter przeszły na stałe do historii polskiego i światowego lotnictwa wojskowego. Co do tego drugiego więcej by trzeba było o to powalczyć, aby wspo- minając o Exeter, historycy dodali przy numerze dywizjonu 307, polski. Dywi- zjon istniał w l. 1940 -1947. Powołany został rozkazem Dowództwa Fighter Command 24 sierpnia 1940 roku, na lot- nisku w Kirton-inLindsley koło Lincoln. Dywizjon rozwiązano 2 stycznia 1947 roku. W swojej historii stacjonował aż na 13 lotniskach, najdłużej jednak, bo od 26 kwietnia 1941 do 15 kwietnia 1943 r., na lotnisku Exeter. Z tym miastem wiąże się w ogromnym stopniu historia dywizjonu i jego najbardziej spektakularny sukces, walka stoczona w obronie tego miasta w nocy z 3 na 4 maja 1942 r.
30 sierpnia 1940 r. podjęto decyzję, że Dywizjon ma być jednostką my- śliwców nocnych, wyznaczając na jego polskiego dowódcę kpt. pil. Stanisława Pietraszkiewicza. 5 września 1940 r. nastąpiło zasilanie Dywizjonu perso- nelem polskim z Ośrodka Zapasowego Lotnictwa PAF w Blackpool. Dywizjon wyposażony został w samoloty Boulton Paul „Defiant” MkI. Samolot ten bardzo szybko stracił w oczach starej szkoły personelu latającego. Doprowadziło to do tarć w dywizjonie i odejścia wielu doświadczonych pilotów zawodowych lotnictwa wojskowego. Napływ nowych lotników zbiegł się w czasie z przezbro- jeniem na nowy typ samolotu „Beaufi- ghter” firmy Bristol. Najpierw była to nieprawdopodobnie kontrowersyjna »
! Agata i Krzysztof Żabierek, 307 Dywizjon Myśliwski Nocny Lwowskich Puhaczy - zapomniana historia z czasów II wojny światowej, Kurier Galicyjski 20(288)/2017, s. 25. „Kurier Galicyjski” to niezależne pismo Polaków wydawane we Lwowie. Ma dwie redakcje we Lwowie i Stanisławowie. Zajmuje się problematyką społeczną i kulturalno-historyczną. Od wielu lat kupujemy „Kuriera „we Lwowie, warto jednak skorzystać ze strony http://www.lwow.com.pl/kurier-galicyjski/ gazeta.html, na której zdygitalizowane są numery tego pisma od 2008 r. Zaręczam, że dla osób zainteresowanych tematyką kresową będzie to prawdziwa uczta.
> R. Mróz, Turkusowe szale, Warszawa 2014.
* Zdarzały się jednak i nieprawdopodobne wręcz wpadki. Jerzy Damsz wspominał, że pewnego razu operator tak naprowadzał jego maszynę, że zapomniał o wysokości, na jakiej znajduje się nieprzyjaciel. A to wszystko nocą, w chmurach. Gdy przebili się Beaufighterem powyżej pułapu chmur, i spostrzegli swój cel, na maksymalnej mocy silników darli do góry, aby wyjść na pułap szkopa. Niemiecki bombowiec dostrzegł ich jednak w porę, po .... rozżarzonych do czerwoności kolektorach spalin, które mimo osłon termicznych wyraźnie odznaczały się dwoma czerwonymi punktami na niebie, wyrzucił bomby i gwałtownie znurkował do ziemi, mając świadomość, że na tle ziemi radar myśliwca zgubi jego „blip” czyli echo. Takie były początki, gdzie sprzęt wyraźnie ograniczał możliwości działania nocnych myśliwców.
PRZEMYŚL marzec 2018 3
Śladami historii
> wersja Mk II F. Określenie, jakie do niego przylgnęło, „latająca trumna” nie pozostawia złudzeń. Później było już lepiej. Następny „Beaufighter” Mk. VI F był zdecydowanie lepszą konstrukcją, choć również daleką od doskonałości. To na tych maszynach zginęła w wypadkach największa ilość personelu latającego „lwowskich puchaczy”. Wszystkie wcze- śniejsze kłopoty z samolotami dywizjon powetował sobie od grudnia 1942 r., kiedy to przezbrojony został w samoloty firmy De Havilland „Mosquito”, lata- jąc na odmianach od NF Mk II, aż po najbardziej zaawansowaną wersję Mk XXX. Ten samolot przyczynił „lwowskim puchaczom” wielu sukcesów, w zamian otrzymując ich dozgonną miłość i fa- scynację. Na „Mosquitach” załogi 307 po przeszkoleniu wykonywały również zadania intruder i ranger. «Intruderka» czyli loty nad terytorium nieprzyjaciela w polowaniu na niemieckie samoloty w rejonie jego lotnisk. „Rendżerka” były to loty nad terytorium nieprzyja- ciela, w których wykonywano ataki na wyszukane cele. W 1943 r. „puchacze” przeniesiono na lotnisko Predannack w Kornwalii, skąd podjęły dzienne loty nad Zatokę Biskajską i nad oceanem w celu zwalczania niemieckiego lotnic- twa osłaniającego U-booty. 1 września 1943 r. dywizjon odniósł swój spekta- kularny sukces. Puchacze zestrzeliły na pewno 5 samolotów, prawdopodobnie 2 i cztery uszkodziły. Był to piękny odwet w rocznicę niemieckiej napaści na Polskę.
W czasie wojny dywizjon wykonał 3879 lotów bojowych w łącznym czasie 9057 godzin. Na swoim koncie miał 30 i 3/4 samolotów zestrzelonych na pew- no, 7 zestrzelonych prawdopodobnie, oraz 17 uszkodzonych. W działaniach intruderskich i rangerskich zniszczono 5 samolotów oraz dwa uszkodzono. Poza samolotami na ziemi zniszczono między innymi jedną stację radarową, łódź rzeczną, jeden kuter, 35 lokomotyw i wiele innego sprzętu. Sukcesy te oku- piono jednak licznymi stratami, poległo bowiem aż 51 lotników a 3 dostało się do niewoli. Znamienne jest stwierdzenie jednego z pilotów 307, ... byliśmy przy- zwyczajeni do częstych pogrzebów ....
PIERWSZE ZWYCIĘSTWO LWOWSKICH PUCHACZY NA „DEFIANCIE”.
„Idąc za ciosem, następnej nocy z 13 na 14 marca 1941 roku o godzinie 23.42 samolotem „Defiant” I EW-[?] (N3439) startuje załoga: porucznik pilot Maksy- milian Lewandowski i kapral strzelec pokładowy Marian Niewolski, z zada- niem patrolowania na północ od m. Formby na wysokości 20 tysięcy stóp.
4
Około godziny 00.50 strzelec zauważył dwusilnikowy samolot bez świateł. Podał pilotowi komendę: „Skręcaj w lewo, nie- przyjaciel!” Pilot wykonał zakręt w lewo, lecz po chwili dostał nowy rozkaz: „Skrę- caj w prawo!” (po prostu strzelec, siedząc plecami do pilota, pomylił się początko- wo co do kierunku). Nieprzyjaciel leciał na południowy wschód, w kierunku Liverpoolu. Po drugim zakręcie, gdy Defiant był już tylko o 50 yardów od wroga, strzelec oddał jednosekundową, a zaraz potem trzysekundową serię. Załoga widziała, jak pociski skupiały się na prawym silniku i w przedniej części kadłuba. Nieprzyjaciel skręcił gwałtow- nie w lewo i znurkował w dół. Strzelec oddał jeszcze jedną serię, lecz rezultatu nie dostrzegł. Defiant krążył jeszcze czas jakiś wkoło, ale Niemca już nie odnalazł. W rezultacie załodze przyznano Heinkla He-111 jako zestrzelonego prawdopo- dobnie.” Exeter.
Boulton Paul „Defiant” Mk I. Pomysł dosyć sensowny. Samolot uzbrojony w cztery sprężone km w obrotowej wie- życzce obsługiwanej przez strzelca miał być pogromcą bombowców, do których miał podlatywać od dołu. Nie musiał być zbyt szybki, dlatego rozwijał prędkość ok. 488 km/h. Niestety okazało się, że faktycznie pomyślany jako myśliwiec, mógł ewentualnie walczyć z bombow- cami, ale nie z ich osłoną. Messersch- midtty Me-109 uwielbiały ten samolot. W ataku czołowym był po prostu bez- bronny. Co prawda nauka kosztuje i gdy po raz pierwszy Niemcy spotkali je we Francji w 1940 r., brali je za normalne myśliwce i atakowali od tyłu. No i masa- krował ich ogień czterech sprzężonych Coltów kal. 7.69 mm. Niemcy szybko na- uczyli się odróżniać „Defianty”i to był ich koniec w służbie dziennej. Przeniesione zostały do dywizjonów nocnych, w tym do 307 dywizjonu. Na ich tle doszło do swoistego buntu w dywizjonie, ponie- waż byli zawodowi piloci buntowali się przeciwko takiej funkcji, jak to określali wozaka, woźnicy, stangreta, ... Wielu z nich odeszło wtedy z dywizjonu. Na ich miejsce napłynęli, najczęściej piloci z przedwojennej rezerwy. Okazało się, że to właśnie oni odpowiednio ocenili specyfikę nocnych lotów i konieczność opanowania bardzo zaawansowanej techniki, ale to już nie „Defiancie', które- go zastąpiono „Beaufighterem”
Defiant Mk I z 307.
PRZEMYŚL marzec 2018
NOC CHWAŁY % MAJA 1942 R.
Historia Lwowskich Puchaczy to swoista neverending story. Niekończą- ca się opowieść o losach ludzi, którzy walczą w ekstremalnych warunkach wojny powietrznej, w tym nad Exeter. Ciekawe, że to właśnie w tym mieście odżyła tradycja 307 dywizjonu, a w jaki sposób? Warto zobaczyć chociażby na yuo tube czy przejrzeć Portal Informa- cyjny Polaków w Exeter*.
„Puchacze” stacjonowały na lotnisku w Exeter od kwietnia 1941 do kwietnia 1943 r. Polacy zżyli się z mieszkańcami Exeter, którzy traktowali ich jak swoich obrońców. Były to czasy, gdy podziw dla polskich lotników w społeczeństwie angielskim był powszechny. Sława pol- skich skrzydeł przeniesiona z okresu bitwy o Anglię procentowała w czasie pobytu „puchaczy” w Exeter. Z racji swego położenia w pobliżu kanału La Manche i dużego znaczenia strategicz- nego, Exeter wielokrotnie był bombar- dowany. Naloty nocne odpierane były przy użyciu artylerii przeciwlotniczej i raczkującej w tym czasie obrony noc- nych myśliwców. W nocy z 3 na 4 maja 1942 r. nad Exeter nadleciał fala ok. 75 samolotów Luftwaffe. Poderwane do obrony miasta maszyny 307 dywizjonu mogły wchodzić do akcji pojedynczo kierowane przez operatora drogą ra- diową. Wybierał on cele dla poszcze- gólnych maszyn i kierował następną w momencie, gdy pierwszą naprowadził już na cel. Każdy „puchacz” musiał więc czekać na swoją kolejkę. Mimo, że ten system był jeszcze tak bardzo prymi- tywny, osiągnięto tej nocy absolutny sukces, po raz pierwszy osiągając aż cztery zestrzelenia. Sukces ten szeroko nagłośniony został w brytyjskiej pra- sie, w której bezpośredni świadkowie opowiadali, jak widzieli rozkwitające na niebie kule ognia, które spadały do ziemi. Mimo, że miasto zostało zbom- bardowane, to i świadomość, że się broni i zadaje agresorom straty było dla jego mieszkańców w tych chwilach bardzo budujące. Burmistrz miasta Rowland Glave wraz z radą miasta powzięli decyzję, że od tej pory nad budynkiem ratusza oprócz brytyjskiej będzie powiewała flaga polska. Swoje wrażenia zawarł w przemówieniu: "Wieże katedry widziały wiele wyda- rzeń i zmian w ciągu ostatnich 800 lat, ale nigdy nie były świadkami ceremonii o większym znaczeniu. Kwiat narodu z drugiej części Europy walczył dzielnie u boku Brytyjczyków w obronie bry- tyjskich serc i domostw. Polscy lotnicy zestrzelili ponad pięć tysięcy samolotów wroga. Ludzie z tej polskiej eskadry byli naszymi aniołami stróżami przez ponad
dwa lata. Dziś żyjemy w pasjonujących czasach. W końcu możemy zobaczyć światło na horyzoncie i może w końcu ujrzymy świt zwycięstwa. Istotą i sensem życia jest walka z czasem. Ci którzy za życia dokonali czynów, po których zostaną zapamiętani przez pokolenia - wygrali tę walkę. Będziemy z dumą prezentować tę flagę na naszym ratuszu, przypominając przyszłym pokoleniom, co zrobiła dla nas Polska i kogo poda- rowała nam w tych najczarniejszych godzinach, przez jakie przechodził nasz kraj. Niech ta flaga będzie symbolem naszej przyjaźni i braterstwa wszystkich narodów dobrej woli”. Po wojnie flaga wisiała w holu ratusza. Czas zrobił swoje i w latach pięćdziesiątych flaga, zresztą tak jak i kilka innych gdzieś się zawie- ruszyła. W 2012 r. rada miasta Exeter ogłosiła, że każdy dzień 15 listopada na wieki zostanie nazwany "Dniem Polskie- go Dywizjonu 307” a polska flaga będzie wywieszana na ten dzień na miejskim ratuszu. Ta decyzja Rady Miasta za- pewni, że wola dawnych władz miasta, a także samej eskadry, aby flaga przypo- minała przyszłym pokoleniom o tym, co polski 307 dywizjon "Lwowscy Puchacze” zrobił dla Exeter w najczarniejszych godzinach miasta, została w końcu spełniona”. Jeden z najlepszych pilotów dywizjonu Władysław Ilaszewicz w swo- jej relacji spisanej po locie wspominał: „Wystartowaliśmy -mówiąc szczerze -niechętnie, bo poderwano nas z łóżek rozespanych i zmęczonych. Ale zaraz po starcie otrzymaliśmy wiadomość, po której niechęć minęła. Zameldowano nam, że idą szwaby. Po kilku minutach goniłem już lecącą w stronę Exeteru niemiecką maszynę. Zobaczyłem Huna piętnaście mil przed jego celem, więc musiałem się pośpieszyć, żeby go uka- rać jeszcze przed zamierzoną zbrodnią. Zbliżyłem się na odległość 50 metrów i oddałem jedną długą serię. Lewy silnik Niemca stanął w płomieniach, maszyna niekontrolowana przez pilota po kilku- dziesięciu sekundach zwaliła się parę mil od Exeteru. Olbrzymia eksplozja, jaką zobaczyliśmy z obserwatorem, wskazywała, że bomby nie zostały dotąd rzucone na cel. W niespełna 20 minut później zostałem ponownie naprowa- dzony przez G.C.I. Mój radar-obser- wator poinformował mnie, że lecą trzy maszyny. Gdy doszedłem na odległość wzrokową, zobaczyłem dwie. Zaata- kowałem prowadzącego i w tej chwili zostałem również zauważony przez załogę Ju 88. Wywiązała się obopólna strzelanina, ale ja byłem atakujący, miałem przewagę siły ogniowej. Pilot Junkersa, muszę przyznać, był nieźle wyszkolony. Po kilkunastu sekundach zaczął desperacko się bronić, ale mimo
to dzięki radio-obserwatorowi i wyjąt- kowemu szczęściu udało mi się zapalić jego lewy silnik. Po oddaniu tej serii amunicja mi się skończyła, więc musia- łem wracać. Exeter gorzał, całe prawie śródmieście uległo zniszczeniu. Losy miasta podzielił też cały nasz dobytek mój oraz ppor. Lissowskiego. Między dwoma spotkaniami Illaszewicza kon- troler z G.C.I. naprowadził na innego Junkersa por. pil. Stanisława Andrze- jewskiego z plut. Stanisławem Kali- szewskim. Kaliszewski bardzo sprawnie dyrygował pilotem, ale w chwili, gdy ten zobaczył „swojego” Niemca, nieprzyja- cielski strzelec otworzył do nich ogień. Niewiele to Szwabowi pomogło, bo po pierwszej długiej serii Andrzejewskiego „odmaszerowało” mu lewe skrzydło. Entuzjasta Stasiek dołożył jeszcze tak na wszelki wypadek drugą, krótszą serię i zapalił spadający bezwładnie do morza samolot. Nieco później znalazł i ostrzelał jeszcze jednego Niemca, ale temu udało się zniknąć gdzieś w oparach mgły i w dymach płonącego miasta. Trzecia załoga Marceli Neyder z Janem Woźnym tymczasem czekała niecierpliwie w powietrzu na swoją kolej. Ich „klient” wracał już do Francji, lekki po wyrzuceniu bomb nad celem i na dobrym gazie. Po uzyskaniu kon- taktu i dość długim pościgu w końcu Neyder dopadł Niemca i jedną krótką serią zwalił do morza. Te cztery Junker- sy zestrzelone w ciągu jednej nocy były wielkim sukcesem naszego. Dywizjonu. Radość wśród nas była ogromna, mimo zniszczeń Exeteru'. Gratulacje sypały się jak z rękawa Sam Minister Lotnic- twa Sir Archibald Sinclair w depeszy
Śladami historii
gratulacyjnej ujął to krótko: Gratuluję wspaniałego spektaklu ubiegłej nocy. Wspomniany Jerzy Damsz świetnie ujął te wszystkie niedoskonałości ówczesnej techniki i bez żadnej przesady napisał o realiach funkcjonowania dywizjonu słowa, które warto przetoczyć: „Dlacze- go takie gratulacje z powodu zestrze- lenia tylko czterech maszyn? Przecież bywały o wiele bardziej spektakularne zwycięstwa...Odpowiedź jest prosta: nocne myślistwo było jeszcze w tym czasie w powijakach. Każdy, nawet nie- wielki sukces dowodził, że broń ta może być skuteczną, że warto prowadzić dalsze treningi personelu latającego i naziemnego oraz podejmować próby nad udoskonaleniem sprzętu i tej meto- dy walki. Potrzebne jest tu jednak także dodatkowe wyjaśnienie, poruszające przysłowiową „drugą stronę medalu. Interesujący się historią wojenną lot- nictwa polskiego w Wielkiej Brytanii na pewno przeczytali wiele książek i opracowań, szczególnie dotyczących Bitwy o Anglię, gdy takie sukcesy jak nasz podczas bombardowania Exeteru, były prawie codziennością. Otóż to nie całkiem tak. Nikt nie umniejsza suk- cesów i bohaterstwa polskich lotników w Bitwie o Anglię. Wprost przeciwnie: my z 307 byliśmy z nich tak samo albo i bardziej dumni, jak reszta Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie podczas wojny, a cała Polska po wojnie... Ale ta największa z bitew powietrznych była już przeszłością. Teraz Niemcy nie wy- syłali dzień po dniu setek bombowców równocześnie w to samo miejsce nad Anglią. Wysyłali mniejsze formacje lub nawet tylko „pojedyncze” samoloty. »
2
Beaufightery Mk II z 307 dywizjonu.
To prawdziwy killer dla swoich lotników. Dwuosobowa załoga prędkość 512 km/h, w zupełności wystarczała do walki z bombowcami. Potężnie uzbrojony w 4 działka 20 mm. Silna i zwarta konstrukcja przy solidnym wykonaniu czyniło go naprawdę świet- ną maszyną. Problem pojawił się jednak w momencie, kiedy zabrakło do nich silników gwiazdowych Mercury i zaczęto nań wprowadzać świetne silniki rzędowe Rolls Royce produkowane dla bombowca Lancaster. O wiele dłuższe poprzestawiały zupełnie środek wyważenia samolotu. Przy fatalnej w tym czasie jakości tych silników (po zbombardo- waniu wytwórni w nowej fabryce, nowi robotnicy nie opanowali jeszcze technologii) samolot stał się bardzo zawodny i zdobył niestety zasłużenie miano „latającej trumny". Jeden z pilotów Max Lewandowski był wtedy w wytwórni Bristola, gdzie usłyszał od jej pracowników „Aerodynamicznie Beaufighter Il jest samolotem nieudanym, straciliśmy pilota-oblatywacza, gdy próbował wyprowadzić maszynę z korkociągu”. Zastąpił go Be- aufighter Mk. VI. wyposażony w silniki Hercules. Na zdjęciu przylot Wodza Naczelnego gen. Władysława Sikorskiego do dywizjonu 307 właśnie Beaufighterem VI.
* http://exeter.pl/aktualnosci/139-dzien-polskiego-dywizjonu-307.html * http://exeter.pl/aktualnosci/139-dzien-polskiego-dywizjonu-307.html < J. Damsz, Lwowskie puchacze. Wspomnienia lotnika, Kraków 1990, s. 154.
PRZEMYŚL marzec 2018
Śladami historii
> Naszą rolą zaś było „tkwić” w powie- trzu i na ziemi w oczekiwaniu takiego intrudera. Największą sztuką nie było zestrzelenie Niemca, ale spotkanie go, co było poprzedzone długim szukaniem przysłowiowej igły w stogu. Oznaczało żmudną, męczącą i często „jałową” służbę nie tylko załóg latających, ale także ogromnego zespołu ludzi w sta- cjach radarowych, w kontroli lotów, w warsztatach naprawczych. Służbę może psychicznie trudniejszą, bo wy- magającą uporu i cierpliwości, które nie pozwoliły na demobilizację uwagi i akuratności w pełnieniu swoich obo- wiązków. Technicznie także nie zawsze łatwą... Najlepszy dowód to ilość strat w naszym Dywizjonie spowodowana nie przez Niemców, ale przez niedo- statki sprzętu, wyszkolenia oraz przez trudne warunki pogodowe. Nikt nie zrobił chyba takiego rachunku, ale dla nas jako dla Dywizjonu jeden zestrze- lony Niemiec oznaczać musiał ogromną ilość wylatanych godzin „bez efektów” i jeszcze większą ilość tych godzin w pogotowiu bojowym -na „readines- sie”. A wszystko dlatego, że szala wojny (przynajmniej powietrznej) przechyliła się na naszą stronę. Teraz, my lotnicy z RAF-u, musieliśmy szukać wroga”.
VERTIGO
To nieznane w czasie II wojny świa- towej określenie oddaje stan, jaki nieraz dotykał lotników lwowskiego dywizjonu. Nikt się jednak do niego nie przyznawał, nikt wtedy nie wiedział, że jest to normalne zjawisko towarzyszące pracy lotnika w takich warunkach. Lot- nicy radzili sobie wtedy bez wsparcia, pomocy psychologa, starannie ukry- wając swe doświadczenia z vertigo, traktując je jak własną słabość. Nocne loty, w koszmarnych często warunkach pogodowych, wystawiały „puchaczy” na niezwykłą próbę sił i charakteru. Jerzy Damsz w swoich wspomnieniach napi- sał: „Wspominam o tym locie, bo stał się on dla mnie jednym z najtrudniejszych i najbardziej wyczerpującym w całej
Mosquito Mk XXX. Uwagę zwraca nos obu- dowany swoistym pyskiem delfina. Wewnątrz najnowocześniejszy w owych czasach radar AI. VIII.
mojej karierze lotniczej. Powodem tego było „vertigo”- wyraz jeszcze wtedy w naszym lotniczym języku nieznany. Oznacza pewne zakłócenie zmysłu rów- nowagi podczas lotu w chmurach lub w czasie mglistej nocy, gdy nie ma się żadnego kontaktu wzrokowego z oto- czeniem. Choroba morska -to podobna dolegliwość, ale jest spowodowana kołysaniem, albo inaczej -zmianami odczuwanej przez nas siły przyciągania ziemi, czyli po prostu naszego ciężaru. Vertigo jest przypadłością bardziej psy- chiczną (choć marynarze twierdzą, że choroba morska również ma najczęściej źródło psychiczne). Odczuwa się swój ciężar, wisząc „spokojnie” w chmurze, ale zaczyna brakować kontaktu ze świa- tem i przestaje się „wierzyć”, że ziemia jest pod nami. Przyzwyczajenie nabyte w długiej praktyce lotniczej -kiedy odczuwa się składową sił przyciągania ziemskiego i odśrodkowej, a w skręcie wydaje się, iż to nie samolot się prze- chyla lecz horyzont się przekrzywia, zaś w loopingu nagle się „zapada” to przy- zwyczajenie powoduje, że nasze wraże- nia zaczynają być błędne. Przestajemy ufać instrumentom do ślepego pilotażu. Towarzyszy temu poczucie zmęczenia, jakiejś niewygody psychicznej, braku wiary do wskazań sztucznego horyzon- tu. Zaczynamy najpierw podświadomie, a potem coraz bardziej świadomie nabierać przekonania o zawodności instrumentów - „przecież to tylko przyrządy i mogą nawalić, natomiast nasz zmysł równowagi jest niezawod- ny, jest nasz, więc trzeba mu zaufać. Gdy jeszcze wtedy zajdzie konieczność wykonywania skrętów lub innych gwał- towniejszych ewolucji to ten zakłócony zmysł równowagi może opanować pilo- ta do takiego stopnia, że doprowadzi go w końcu do katastrofy na skutek jego błędnych reakcji. Czytałem ciekawą książkę na temat vertigo, wydaną w Sta- nach, w dobre kilka lat po wojnie. Była to próba popularnonaukowej analizy tej dolegliwości pilotów. W Dywizjo- nie na ten temat nie rozmawiano: po prostu piloci nie lubili ujawniać swojej „słabości”. Każdy prawdopodobnie po cichu myślał, że to tylko on cierpi na tę dziwną chorobę, a jeżeli ktoś dowie się o tym, to mu zabronią latać. Wola walki i zapał do latania były zaś tak silne, że wszyscy skłonni byli podejmować każde ryzyko, byleby pozostać wśród załóg operacyjnych. W przypadku vertigo istotnym stał się pozornie zaskakujący fakt: trudniej przychodziło opanować tę przypadłość właśnie doświadczonym pilotom o długiej i często błyskotliwej karierze. Jeżeli taki „as” w ciągu latania w dzień wyrobił sobie „szósty zmysł”, wykazał „talent” czy „wyczucie, doko-
PRZEMYŚL marzec 2018
De Havilland Mosquito Mk IV. W nosie kadłu-
ba antena radarowa. Trudno nie było kochać tej maszyny.
nując wspaniałych ewolucji w powie- trzu- to później, po przejściu do latania na instrumenty-niełatwo mu pogodzić się z tym, że cała ta jego precyzja może stać się przeszkodą. Jego wyrobione długim ćwiczeniem odruchy i wyczu- lone na odbiór wszelkich bodźców ze świata zmysły dotychczas dawały mu bardzo ważny dla pilota atut -pewność siebie. A tu właśnie to zaufanie do siebie staje się barierą. Natomiast nowicjusz, któremu jeszcze tak głęboko „w krew” nie weszło latanie „na czucie”, łatwiej nabierał nawyku zaufania przede wszystkim instrumentom. Godził się na rolę niejako „dodatku” do maszyny. Był nadal jej mózgiem i sercem, ale umiał podporządkować się „martwym przy- rządom”. Nikt tego nie wie-można tylko przypuszczać chyba jednak niektóre wypadki z powodu „nieustalonych przyczyn” mogły być spowodowane przez vertigo. Wróćmy do mojego lotu: po długim czasie wałęsania się w białej wacie zaczynam czuć się zmęczony. Mam tego zupełnie dosyć, bo gdzie tu ziemia, gdzie słońce, góra, dół? Zadaję sobie te pytania, przenosząc wzrok ze sztucznego horyzontu na zewnątrz. A tam, za oknami nie ma NIC. Zaczy- nam pragnąć wznieść się ponad chmury, aby nareszcie zobaczyć niebieskie niebo i jakiś konkretny kształt. W pewnej chwili dodaję gazu i nabieram dodat- kowo 2000 stóp, ale to sytuacji w ogóle nie zmienia. Nadal tkwię nieruchomo, tak to czuję: nieruchomo! w jednolitej, nudnej, białawej masie, a realny świat gdzieś przepadł. Nie ma go. Wstyd mi prosić przez radio na zezwolenie wyj- ścia jeszcze wyżej, nie chcę się przyznać (przed nimi czy przed sobą?), że jestem takim kiepskim pilotem, którego męczy latanie na instrumenty. Tkwię więc dalej w obrzydliwej mlecznej zawiesinie. Po dwóch godzinach dostałem wreszcie polecenie powrotu na lotnisko, ...”7
7 J. Damsz, Lwowskie puchacze. Wspomnienia lotnika, Kraków 1990, s. 148-149.
Hymn 307 Dywizjonu lwowskich puchaczy
Z całego świata tu zebrani Tradycją naszą miasto Lwów I młodzież tu i weterani
Do walki prawo mają znów
Wie bowiem dobrze brać skrzydlata Że musi walczyć kto chce żyć
A póki Niemiec nocą lata
To Niemca nocą trzeba bić
Ref.
Uhu... Uhu... Uhu... wołają tak Po nocach Lwowskie Puchacze Uhu... Uhu... Uhu... lecą na szlak Gdzie chodzi plemię sobacze Gdzie latające wyją krwawe psy Uhu... na żer lecimy (to my)
Ktoś musi spać więc my czuwamy I przyczajeni pośród chmur
Na obcym niebie załatwiamy Prastary nasz rasowy spór
A kiedy Niemiec się zapali
Aby rozjaśnić sobą mgły
Ryby radują się w Kanale
Bo martwy Niemiec nie jest zły
Ref.
Uhu... Uhu... Uhu... wołają tak Po nocach Lwowskie Puchacze Uhu... Uhu... Uhu... lecą na szlak Gdzie chodzi plemię sobacze Gdzie latające wyją krwawe psy Uhu... na żer lecimy (to my)
To nie jest ważne czy wrócimy Krzyż dadzą czy postawią gdzieś Byle do kraju i rodziny
Dotarła o zwycięstwie wieść
A kto doleci z nią do domu
Za wszystkich, kto nie wróci tam Zanuci piosnkę dywizjonu
I każe podać wina dzban
Muzyka: Jan Maliński, por. pil. Słowa: Juliusz Baykowski, kpt. obs.
Śladami historii
LUGYNA PODHALICZ wicewojewodą podkarpackim
Lucyna Podhalicz, do niedawna Przewodnicząca Rady Miejskiej w Przemyślu, została powołana przez Prezesa Rady Ministrów Mate- usza Morawieckiego na stanowisko wicewojewody podkarpackiego. Swoje obowiązki Lucyna Podhalicz pełni od 12 lutego br. Prezydent Miasta Robert Choma przekazał nowej wicewojewodzie gratulacje i życzenia wielu sukcesów.
Pani Lucyna Podhalicz Wicewojewoda Podkarpacki
W imieniu przemyślan i swoim chciałbym serdecznie pogratulować Pani powołania na stanowisko Wicewojewody Podkarpackiego. Nominacja ta stanowi wielkie wyróżnie- nie dla naszego Miasta, będąc jednocześnie wyrazem uznania dla Pani pracy na rzecz Przemyśla i jego Mieszkańców.
Niezmiernie cieszę się, że przemyski głos jest na Podkarpaciu coraz wyraźniej słyszalny, świadczy to o rosnącej roli Wolnego Miasta Królewskiego w regionie. Wyrażam przekonanie, że Pani ogromna wiedza, doświadczenie, a także wielka wrażliwość na problemy społeczne, zaowocują w przyszłości znaczną poprawą jakości życia mieszkańców Podkarpacia.
Proszę przyjąć życzenia wszelkiej pomyślności w realizacji nowo wytyczonych celów oraz dużo satysfakcji, płynącej z wypełnianej misji.
Prezydent Miasta Robert Choma
Pani Lucyna Podhalicz Wicewojewoda Podkarpacki
Proszę przyjąć szczere gratulacje z okazji nominacji na stanowisko Wicewojewody Podkarpackiego.
Jednocześnie pragnę serdecznie podziękować za współpracę z miesięcznikiem „Nasz Przemyśl”.
Reprezentując „Dobre Media, była Pani w latach 2007-2010 członkiem zespołu redak- cyjnego pisma, zapisując się w pamięci Czytelników serią ciekawych artykułów o tematyce społecznej, szczególnie zaś na przełomie lat 2015/2016 cyklem opracowań o postaci przemyślanina Stanisława Wojciechowskiego, autora pamiętnika „Ślad Życia”. Publikując wspomniany cykl, wzbogaciła Pani rodzimą historię o fakty, będące integralną częścią naszego dziedzictwa, które za przyczyną miesięcznika staramy się promować i chronić.
W imieniu zespołu redakcyjnego miesięcznika „Nasz Przemyśl” życzę sukcesów w sprawowaniu zaszczytnej funkcji.
Z poważaniem Krzysztof Fil
PRZEMYŚL marzec 2018 1
Fot.: Podkarpacki Urząd Wojewódzki
Śladami historii
Dzieje ul. Barskiej F3
W kontekście tegorocznej 250. rocznicy zawiązania konfederacji barskiej i w odniesieniu do upamiętnień tego historycznego wyda- rzenia na terenie naszego miasta, oprócz wspomnianej ulicy Barskiej (część pierwsza artykułu), na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt. W październiku 1931 roku odbyło się posiedzenie przemyskiej Rady Miejskiej, w trakcie którego asesor inżynier K. Osiński przedłożył wniosek dotyczący przemianowania kilkudziesięciu ulic miasta. Poruszona kwestia wywołała trzygodzinną ożywioną dyskusję, która zakończyła się uzgodnieniem stanowisk poszczególnych radnych, sporządzeniem wniosku i jego uchwaleniem". Zestawienie przemia- nowanych ulic zamieściła lokalna prasa, podano je także w wydanym w 1932 roku Wykazie ulic, placów i domów w mieście Przemyślu, w postaci dołączonego spisu. W nim pod liczbą porządkową 33 za- pisano: Kazanów od Lelewela do końca równolegle do 3 Maja - (na)
Kazimierza Pułaskiego.
MARCIN DUMA
W ten sposób ówczesne władze Prze- myśla upamiętniły znakomitego do- wódcę, bohatera, będącego symbolem konfederacji barskiej, którego postać niejednokrotnie przedstawiali artyści - malarze, a jego nazwisko pojawiało się w wielu pieśniach czy utworach li- terackich. Uczestnik ponad dwudziestu bitew, zdobywca pięciu miast, czterech fortec obrońca. Zagończyk w kmicicowym typie, bitny i skłonny do wojennego ha- zardu, zdolny do patronowania skrajnie ryzykownym imprezom, jak choćby za- machowi na Stanisława Augusta, a przy tym znany z popędliwości równej męstwu”. Tak przedstawiany był Kazimierz Pułaski (1745 Warszawa - 1779 Savannah*), kon- federat barski i uczestnik walk o niepod- ległość Stanów Zjednoczonych, po latach o swoich motywach dotyczących wybo- rów życiowych pisał: (...) być przyjętym w poczet zacnych obywateli, broniących swego kraju i swej wolności. Tymi też słowami kierował się w swoim dorosłym życiu, wybierając szeregi konfederatów. W związku z karą śmierci, jaka groziła mu za udział w porwaniu króla, wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpo- czął służbę w tamtejszej armii, poległ pod Savannah”. W 1979 roku K. Pułaskiego wspominał Jan Paweł II, zwracając uwa- gę na ofiarność, poświęcenie oraz trud emigrantów, stawiając go jako osobę, która poniosła wyrzeczenia w imię służby Ojczyźnie. Kilka lat później ten bohater narodowy został przez papieża zaliczony do najwybitniejszych przedstawicieli narodu polskiego, którzy wytaczali nowe drogi dla ludzkiego ducha”. Przemyska ulica z 1931 roku imienia Kazimierza Pułaskiego bohatera dwojga narodów
Polski i Stanów Zjednoczonych o nieco zmienionym przebiegu, funkcjonuje po dziś dzień. Natomiast sam K. Pułaski jest raczej szerzej znany opinii publicz- nej jako bohater walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych niż konfederat barski.
I choć patron ulicy nie był związany z Przemyślem, to warto dla pewnych faktów - ciekawostek, czy epizodów łą- czących się z naszym regionem i miastem spojrzeć choć w części i ogólnym zarysie na ten narodowy zryw, jak i na tak zwa- ną linię konfederacką Pułaskich herbu Ślepowron. Przy boku Józefa Pułaskie- go” (przedstawiony w pierwszej części artykułu) w konfederacji barskiej wzięli udział jego trzej synowie: wspomniany Kazimierz, jego starszy brat Franciszek (1744 Grabów? - 1769 Łomazy”) i młod- szy Antoni (1747 - 1813 Korytyszcze k. Deraźni na Wołyniu”).
Kazimierz Pułaski. Staloryt J. Hopwooda z obrazu J. Oleszkiewicza.
Franciszek Pułaski, starosta augu- stowski, brał czynny i zdecydowany udział w konfederacji, wśród szlachty uczony, a do tego wymowny, zdatny do pióra i do szabli, tak charakteryzował go J. Bartoszewicz. Wraz z bratem Kazimierzem udał się na Podole, gdzie przygotował powstanie, a w lutym 1768 roku przyprowadził znaczne siły do Baru. Jako pułkownik objął komendę nad chorągwią w specjalnym pułku pod znakiem Krzyża Świętego. Po upadku Baru z ojcem uszedł do obozu nad Dniestrem, podpisał Manifest o krzywdy i gwałty przez Moskwę poczynione, został powołany na konsyliarza generalnego Rady Wojennej przy boku ojca. Dzielnie bronił się pod Żwańcem, a wspomniany Kazimierz w tym czasie stawiał opór w Okopach św. Trójcy. Z początkiem 1769 roku bracia stoczyli kilka pomyśl- nych potyczek z wojskami rosyjskimi pod m. in.: Zaleszczykami, Tłustem, Jagielnicą, Krzywczem, Czortkowem. Ostatecznie po całodziennej obronie Żwańca, Franciszek wycofał się przez
PRZEMYŚL marzec 2018
Porwanie Stanisława Augusta przez konfederatów barskich.
Dniestr do Chocimia, skąd dotarł do Sambora, gdzie spotkał się z bratem Kazimierzem, tam też wyprawił ojcu pogrzeb. Z pomocą kasztelana przemy- skiego Józefa Drohojowskiego udało mu się skonfederować ziemię przemy- ską i zostać jej marszałkiem 22 maja 1769 roku, stąd też rozesłał uniwersały, w których wzywał innych do zaprzy- siężenia i opanowania Lwowa. Plan ten ostatecznie się nie powiódł, a bracia ruszyli na Litwę. Atoli ściągnione siły rosyjskie zagrażały braciom Pułaskim, których działalność paraliżowały spory i intrygi zawistnych. Cofać się w takich okolicznościach, kiedy zewsząd przed sobą widzieli chmary nieprzyjaciela, był to dowód odwagi większej jak sama wyprawa na Litwę. Xenofontowego du- cha było na to potrzeba. Rozproszyło się wszystko - jak podaje J. Bartoszewicz. Do starcia doszło pod Włodawą, wywiązała się bitwa, w której nie wzięła udziału przednia straż konfederacka będąca wysunięta zbyt do przodu, oddział powstańców został rozbity. Wtedy to Franciszek miał otrzymać wiadomość o wzięciu przez nieprzyjaciela Kazimie- rza do niewoli, natychmiast podjął decy- zję o powrocie. Do spotkania z wrogiem doszło pod Łomazami - J. Bartoszewicz podaje: Rzucił się był z obnażoną szablą na Włocha, hr. Castelli, dowodzącego oddziałem rosyjskim i ten go zabił z pi- stoletu - ofiara przywiązania do brata. Dzielnego młodzieńca żałowano nawet w nieprzyjacielskim obozie (...).Po bitwie następnego dnia Kozacy mieli sprzedać jego mundur na targu we Włodawie. Kazimierz Pułaski w manifeście z grud- nia 1771 roku podał, że jego brat przelał krew na jego oczach”. Najstarszy z braci został pochowany przez ojców Paulinów w zbiorowej mogile konfederatów we Włodawie”.
Śladami historii
nikiem bielskim z powodu identycznych imion, nazwisk, udziału w zbrojnym wystąpieniu oraz śmierci w tym samym roku 1769. Należy zaznaczyć, że ów krewny w czasie konfederacji barskiej był rotmistrzem przemyskim i wielo- krotnie dawał dowody swojego męstwa i znajomości sztuki wojennej. W jednej z potyczek 8 sierpnia 1769 roku pod Ustrzykami został szkaradnie raniony jak odnotował w swoim pamiętniku jego towarzysz broni Hulewicz. Rannego przywieziono do Leska (wtedy Lisko), gdzie po ośmiu dniach zmarł, pochowa- ny został w tamtejszym kościele, o czym informuje pamiątkowa tablica”.
ETET:
Franciszek Pułaski często mylony jest ze swoim stryjecznym kuzynem komor-
NY JB 3 ż i ę 24 "ie ? e Ę „Az gaSĘ. 7 scz% ssj A Ad j Pułaski pod Savannah, obraz Stanisława A Batowskiego.
W zakończonej klęską bitwie kon- federatów pod Włodawą brał udział zaprzyjaźniony z Kazimierzem Pułaskim i namówiony przez niego oraz biskupa Adama Krasińskiego do wzięcia udziału w konfederacji, Józef Miączyński (1743- 1793) herbu Suchekomnaty. Ten starosta łosicki i marszałek bełski konfederacji barskiej zasługuje na przypomnienie chociażby z tego powodu, iż kilka razy sam organizował wyprawy na Przemyśl.
Mtosekort s = : F kT
cdn.
Kazimierz Pułaski pod Częstochową, obraz m J. Kossaka z 1883 r.
' Tygodnik Przemyski” 1931, nr 40, s. 2.
+ W. Suleja, Kosynierzy i strzelcy, Wrocław 1997, s. 25.
3 $. Makarewicz, Cztery metryki Kazimierza Pułaskiego, „Arteria” 2009, nr 7, s.71-74.
* R. Kułakowska-Zadęcka, Kazimierz Pułaski - dowódca i symbol konfederacji barskiej, „Zeszyty sądecko-spiskie', 2008, t. 3, s. 25.
> Szerzej o Kazimierzu Pułaskim zob., W. Konopczyński, Kazimierz Pułaski, Kraków 1931.
Ś R. Kułakowska-Zadęcka, dz., cyt., s. 27.
7 Jego żoną była Marianna z Zielińskich Pułaska h. Świnka (1721-1792) mieli sześć córek i trzech synów.
$$. Makarewicz, dz., cyt., s. 74.
* Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Warszawa 1884, t. V, s. 691.
10 Encyklopedia Britannica, Poznań 2003, t. 35, s. 172.
u Informacje o F. Pułaskim: K. Pułaski, Kronika polskich rodów szlacheckich. Podola, Wołynia i Ukrainy, Warszawa 1991, t. 1, s. 164-165; Polski słownik biograficzny, Wrocław-Warszawa 1986, t. XXIX, s. 371-374.
12 ]. Geresz, Porażka pod Łomazami, „Echo Katolickie” 2009, nr 32.
13 K. Pułaski, dz., cyt., s. 158-159, autor w swoim opracowaniu podaje, iż miejscem bitwy, w której został ranny EF. Pułaski były Ustrzyki. Tablicę w kościele leskim w 1869 r., w stuletnią rocznicę śmierci Franciszka Pułaskiego ufundował hr. Edmund Krasicki właściciel Leska. W zamieszczonej na niej informacji podana została miejscowość Hoszów, pod którą doszło do bitwy i gdzie został ranny F. Pułaski. Dodatkowo w opisie tym pojawia się nieścisłość w postaci sformułowania brat Kazimierza.
PRZEMYŚL marzec 2018 g
Śladami historii
Jeniecka tułaczka kpt. Mieczysława Słabego
O heroicznej postawie przemyskiego lekarza kpt. Mieczysława Słabego w czasie siedmiu dni walk w obronie Wojskowej Składnicy Tranzytowej (WST) na Westerplatte we wrześniu 1939 roku napi- sano już dziesiątki artykułów, a ich podsumowaniem jest książka K. Zajączkowskiego Lekarz z Westerplatte (I wyd. 2008, II wyd. 2009). Jednak jak dotąd nie ma opracowania poświęconego wyłącznie lo- som kpt. Słabego w niemieckiej niewoli. Niniejszy tekst jest próbą
wypełnienia owej luki.
ZENON ANDRZEJEWSKI NA MAJDANIE MEWIEGO SZAŃCA
7 września 1939 r., gdy mjr Henryk Su- charski podjął decyzję o zaprzestaniu walki i kapitulacji WST na Westerplatte, Niemcy zgrupowali załogę placówki na majdanie! przy Mewim Szańcu”, gdzie dokonali segregacji wziętych do niewoli polskich żołnierzy. Oddzielili i pogrupowali osobno oficerów, podoficerów i szeregowych, spo- rządzili ich dokładną ewidencję, spisali dane personalne oraz szczegółowo zrewidowali ich w poszukiwaniu broni, dokumentów i zdjęć. Na Mewim Szańcu, na ławeczce, przy drewnianym polowym stole nastąpiło też wstępne przesłuchanie oficerów (w tym kpt. Słabego) i podpisanie aktu kapitulacji, z którą to chwilą westerplatczycy uzyskali status jeńców wojennych. Do niewoli trafiło: 6 oficerów (mjr Henryk Sucharski —- komen- dant Składnicy, kpt. Franciszek Dąbrowski — zastępca komendanta i dowódca oddziału wartowniczego, kpt. Mieczysław Słaby — lekarz załogi, por. rez. lot. Stefan Grodecki — adiutant komendanta, ppor. Zdzisław Kręgielski - dowódca placówki „Przystań” i ciężko ranny por. Leon Pająk — dowódca placówki „Prom”), 27 podoficerów, 158 szeregowych i 8 rannych.
W ROZJAZDACH
Na majdanie Mewiego Szańca ofice- rowie zostali oddzieleni od reszty załogi. Późnym popołudniem Niemcy podstawili pod bramę twierdzy Wisłoujście (niem. Weichselmiinde) autobusy, którymi pod- oficerowie i szeregowi zostali przewiezieni pod eskortą kadetów z Kompanii Szturmo- wej do koszar SS przy ul. Hochstriess we Wrzeszczu (dziś ulica Słowackiego). Tam też przetransportowano samochodami inną trasą, przez Kanał Portowy, oficerów załogi (mjr. Sucharskiego, kpt. Dąbrow- skiego, kpt. Słabego, por. Grodeckiego
10
i ppor. Kręgielskiego). Ciężko ranny por. Pająk został odwieziony wcześniej ambu- lansem sanitarnym do szpitala Akademii Medycznej we Wrzeszczu. Po kolejnym przesłuchaniu wszystkich oficerów i ośmiu podoficerów, żołnierzy załogi przewiezio- no wieczorem na Biskupią Górkę?* i osa- dzono w podziemnych lochach. Natomiast oficerów skierowano do
HOTELU „CONTINENTAL”
naprzeciw Dworca Głównego w Gdańsku, u zbiegu ulic Stadtgraben 7 (Podwale Grodzkie) i Pfefferstadt 79 (Korzennej). W samochodach osobowych ulokowano razem kpt. Dąbrowskiego z por. Grodec- kim, a kpt. Słabego z ppor. Kręgielskim. Majorowi Sucharskiemu, traktowanemu z honorami, przydzielono osobne auto. W każdym z samochodów usadowiła się eskorta z Kompanii Szturmowej. Czer- wonawa hala dworca kolejowego, obok której przejeżdżał konwój, ozdobiona była ogromną liczbą swastyk, napisów i haseł politycznych. Gdy samochody zatrzymały się przed Hotelem „Conti- nental) przybyłych jeńców „powitał” przy wejściu wartownik z karabinem. W hallu, w oczekiwaniu na przydział pokoi-cel, polskim oficerom pozwolono usiąść. Eskorta stanęła pod ścianą z karabinami w rękach, radio emitowało niemieckie marsze wojskowe przeplatane jakimiś komunikatami. Po chwili pośrodku hallu stanął oficer eskorty, który zaczął przydzielać jeńcom numery pokoi-cel. Kpt. Dąbrowski, kpt. Słaby, por. Grodec- ki i ppor. Kręgielski zostali ulokowani w dwóch pokojach na III piętrze, położo- nych nie od frontu, skąd mogliby oglądać miasto, lecz od podwórza zamkniętego fasadami domów, zaś mjr Sucharski został zakwaterowany w pokoju oddzielnym. Rozstawiono warty.
PRZEMYŚL marzec 2018
Kpt. Mieczysław Słaby jeniec wojenny Nr 1779 Stalag IA Stablack (17.02.1942).
8 września rozpoczęły się ponowne przesłuchania, w trakcie których Niemcy chcieli dociec przyczyn tak długotrwałej obrony Westerplatte, które usprawiedli- wiłyby ich tyludniowe niepowodzenia.
W DRODZE DO OBOZU
9 września załadowano polskich ofice- rów na odkrytą ciężarówkę, która ruszyła w kierunku Olsztyna. Kiedy przy Złotej Bramie w Gdańsku auto zatrzymało się, zaraz zostało otoczone przez żądny krwi i pałający nienawiścią do Polaków tłum gdańskich Niemców. Padały wrogie okrzyki i wyzwiska. Jeńców uratowała tyl- ko zdecydowana interwencja podoficera z eskorty, który powstrzymał agresywny tłum i zaprowadził spokój,
W drodze do Olsztyna miał miejsce postój w Elblągu, gdzie konwój przeno- cował, a następnego dnia (10 września) polscy oficerowie przybyli do obozu przeznaczenia, którym był Mannscha- ftsstammlager IA Stablack* (w skrócie: Stalag IA Stablack) — największy obóz jeniecki w Prusach Wschodnich.
Stalag IA? zlokalizowany był w po- wiecie Pruska Iława (niem. Preussisch Eylau), w rejencji królewieckiej (niem. Regierungsbezirk Kónigsberg), obszar I Okręgu Wojskowego Wehrmachtu (We- hrkreis TI), w odległości 40 km na południe od Królewca. Obóz został założony na terenie poligonu Wehrmachtu o nazwie Truppeniibungsplatz Stablack, obejmu- jącym obszar około 50 km* Usytuowany został między torem kolejowym a szosą łączącą Goerken i Wackern.
Po przybyciu do obozu jeńcy zostali za- kwaterowani w byłej miejscowości Klein Dexen, której obszar wchodził w skład Stalagu IA jako jeden z jego sektorów'. W Klein Dexen zostali też wpisani do
ewidencji Stalagu IA, otrzymując nastę- pujące numery jenieckie: kpt. Dąbrowski — 1778, kpt. Słaby — 1779, ppor. Kręgiel- ski - 1780, mjr Sucharski - 2105 i por. Grodecki - 2106.
12 września 1939 r. do Klein Dexen przewieziono większość załogi Wester- platte, więzionej w Biskupiej Górce.
W OBOZIE MACIERZYSTYM
4 października, po blisko miesięcz- nym pobycie w Stalagu IA, oficerowie zostali oddzieleni od swoich żołnierzy i przeniesieni do dużego oficerskiego obozu przejściowego (Durchgangslager — Dulag) w Riesenburgu (pol. Prabuty). Wśród przeniesionych nie było jednak kpt. Słabego, który decyzją szefa służby zdrowia przy dowódcy jeńców wojennych I Okręgu Wojskowego pozostał na stałe w Stalagu IA jako członek obozowego personelu medyczno-sanitarnego. Tym samym Stalag IA stał się jego obozem macierzystym.
Jako dyplomowany lekarz wojskowy kpt. Słaby pracował w jenieckim szpitalu (Kriegsgefangenen - Lazarett Stablack), który był wydzielonym obiektem obozu i składał się z 15, a później 18 baraków. Był to jedyny szpital jeniecki w I Okręgu Wojskowym”. Ponadto kpt. Słaby był członkiem szpitalnej komisji do spraw inwalidztwa, której lekarze-jeńcy przed- kładali listy osób kwalifikujących się do zwolnienia z niewoli z powodu przewle- kłej lub zakaźnej choroby, ran, względnie niezdolności do pracy. W owej komisji głos decydujący miał niemiecki personel medyczno-sanitarny. Dodatkowo kpt. Słaby sprawował opiekę lekarską nad jeniecką izbą chorych.
WESTERPLACKIE WIĘZI
Szczególne relacje łączyły kpt. Słabego z towarzyszami broni z Westerplatte, którzy trafili do Stalagu IA. Wielu z nich podejmowało próby ucieczki z niewoli, które jednak kończyły się niepowodze- niem. Swoją nieudaną ucieczkę tak wspo- minał kpr. Władysław Goryl, podczas obrony Westerplatte dowódca wartowni nr 4: „Przebywałem w tym samym obozie jenieckim, co kapitan Słaby. W obozie panowały bardzo ciężkie warunki. Na każdym kroku poniżano naszą godność, bito i zmuszano do ciężkiej pracy przy karczowaniu lasów i budowie bunkrów i umocnień. W obozie panował głód. Ludzie chorowali na tyfus. Kpt. Słaby, jak tylko mógł, pomagał wszystkim jeńcom, lecząc ich oraz dostarczając im chleba i papierosów. Należał do tego typu ludzi, o których mówi się «człowiek-dusza». W obozie dr Słaby nie korzystał z żadnych przywilejów. Gehennę obozową przeżywał
Śladami historii
na równi ze wszystkimi jeńcami. Razem z nami cierpiał głód, razem z nami stał boso na mrozie na apelu karnym. W lipcu 1940 r. zobozu uciekłem. Zostałem jednak złapany i osadzony na okres 4 tygodni w ścisłym areszcie. W tym czasie poważnie zachorowałem. Trafiłem do obozowego szpitala pod opiekę dr. Słabego. Doktor zbadał mnie i powiedział, że mam bardzo wycieńczony organizm. Nauczył mnie sy- mulować katar żołądka. Dzięki temu udało mi się spędzić w szpitalu dwa tygodnie i przyjść nieco do siebie. To, że przeżyłem obóz, zawdzięczam doktorowi Słabemu”. A tak swoją nieudaną ucieczkę z obozu w 1942 r. zapamiętał westerplatczyk plut. Władysław Baran, który, złapany, z po- wrotem znalazł się w Stalagu IA: „Przez pierwszych siedem dni trzymano mnie w odosobnieniu. Nie dostałem nawet ka- wałka skórki chleba (...). Na moje szczęście w pobliżu znalazł się kapitan Mieczysław Słaby, lekarz z załogi Westerplatte. Jako jeniec pracował w obozie na terenie szpitala wojskowego. Widząc moje skrajne wyczer- panie, skierował mnie do izby chorych
i podając zwykłą herbatę, pozwalał mi nieco odzyskiwać siły. Oficjalnie cierpiałem na katar żołądka. Używając specjalnego roztworu, kpt. Słaby wywoływał biały nalot na języku, który w połączeniu z bó- lami żołądka stanowił dostateczny powód pobytu w szpitalu. Nadzorujący Niemiec uznał takie rozpoznanie. Natomiast po kryjomu kpt. Słaby dbał o mnie, jak tylko mógł. Przynosił chleb, czasami słodycze, nawet papierosa. Nie wiem, skąd miał te drobiazgi, ale zawsze dzielił się nimi z cho- rymi (...). Zdarzało się — rozszerzał swoją relację plut. Baran — że któryś z chorych coś przewinił. Karano go za to wyjątkowo dotkliwie. Wszystkich wypędzano na plac na bosaka i kazano stać godzinami. Kpt. Słaby stał zawsze z nami, bowiem też był jeńcem. Wielu jeńcom pomógł. Miał prawo wystawiać specjalną opinię, wpisując ją do karty — CDU, co oznaczało «nieuleczal- nie chory» i pozwalało, przy odrobinie szczęścia, wrócić do domu z orzeczeniem inwalidztwa (...).
Innym westerplatczykiem, któremu pomógł kpt. Słaby, był legionista Marian »
M Nm = pa [ES | Przesłuchanie polskich oficerów po kapitulacji Westerplatte (Mewi Szaniec, 7.09.1939). Od lewej siedzą: por. S$. Grodecki, kpt. M. Słaby, kpt. Fr. Dąbrowski, ppor. Zdzisław Kręgielski.
' Majdan - plac koszarowy, na którym odbywały się zbiórki żołnierzy.
> Mewi Szaniec (niem. Moewenschanze) — fort obronny na terenie portu gdańskiego, u nasady półwyspu Westerplatte, przy Zakręcie Pięciu Gwizdków, na północ od twierdzy Wisłoujście. Zbudowany w połowie XIX w. przez Prusaków, służył jako osłona stanowisk ogniowych artylerii.
* Biskupia Górka (niem. Bischofsberg) —- wzgórze w Gdańsku, które wzięło swoją nazwę od pnącej się na szczyt ulicy Biskupiej. W latach II wojny światowej na Biskupiej Górce znajdował się jeden z największych obozów jenieckich na Pomorzu Gdańskim (formalnie było to komando robotnicze), będący filią macierzy- stego obozu jenieckiego z Malborka. Zanim jednak na Biskupiej Górce utworzono obóz jeniecki, 3 września 1939 r. w kazamatach (dawnych schronach) na wzgórzu osadzono aresztowanych obrońców Poczty Polskiej z Heveliusplatz, a 7 września 1939 r. — obrońców WST z Westerplatte.
« Stablack — polska nazwa: „Stabławki”. Obecna nazwa: „Dołgorukowo” k. Bagrationowska, Obwód Kali- ningradzki w Rosji (w pobliżu przejścia granicznego Bezledy).
* Stalag (Stammlager) — niemiecki obóz jeniecki dla podoficerów i szeregowców.
ś Późnym latem 1939 r. z miejscowości wokół poligonu (Klein Dexen, Gross Dexen, Goerken i Dulzen — były to właściwie przysiółki) wysiedlono ludność, tworząc z tych terenów sektory powstającego obozu jenieckiego. W literaturze funkcjonują błędne określenia byłej miejscowości Klein Dexen jako „obozu przejściowego” czy „podobozw, na co zwrócił uwagę olsztyński historyk B. Koziełło-Poklewski w liście do autora artykułu z 28 stycznia 1993 r.
7 Największy stan liczbowy osiągnął Stalag IA I grudnia 1943 r. — 69 252 jeńców, z czego 55 007 pracowało w niemieckich gospodarstwach rolnych. Przeciętny stan obozu od 1941 r. wynosił ponad 60 000 osób. J. Adamska, „Śmiertelność jeńców polskich w Stalagu IA, Wojskowy Przegląd Historyczny 1992, nr 3, s. 190.
PRZEMYŚL marzec 2018 1 1
Śladami historii
Oto kilka fotografii ze Stalagu IA, na których łatwo rozpoznać charakterystyczną sylwetkę kpt. Mieczysława Słabego. Na odwrocie każdego zdjęcia jest odciśnięta okrągła pieczęć czerwonego koloru z napisem w otoku: Stalag IA, Gepriift.
1 2 PRZEMYŚL marzec 2018
> Sternak, łącznościowiec. Po nieudanej ucieczce trafił do kompanii karnej, gdzie nabawił się czerwonki. Czyściło go krwią całą dobę. Na drugi dzień koledzy wzięli go pod pachy i dowlekli do izby chorych. Ważył zaledwie 32 kilogramy. Kapitan Sła- by, lekarz, którego pamiętał z Westerplatte, dał mu naparstek zwykłego denaturatu do popicia z dużą ilością węgla i położył w szpitalu. W stalagu Sternak dostał numer obozowy 1826. Teraz kapitan, chcąc urato- wać go od niechybnej śmierci, zmienił ten numer na 6006, po jakimś zmarłym jeńcu, zgłaszając śmierć jeńca wojennego Maria- na Sternaka. „Zmarłemu” Sternakowi zaś, jeszcze chwiejącemu się na nogach, kazał czym prędzej uciekać do byle jakiej pracy w gospodarstwie.
SKUTKI POBYTU W STALAGU
Kpt. Mieczysław Słaby, wykonując w sta- lagu obowiązki lekarza w bardzo trudnych warunkach obozowych”, ratował z poświę- ceniem zdrowie i życie polskim żołnie- rzom-jeńcom, oraz cywilom wywiezionym na przymusowe roboty. Wielu z nich zawdzięcza mu wolność, gdyż dzięki jego pomocy udało się im wydostać z niewoli i wrócić do swoich rodzinnych domów.
W czasie pobytu w Stalagu IA, na sku- tek fatalnych warunków żywieniowych, kpt. Słaby zachorował na chorobę wrzo- dową żołądka. Początkowo leczył się sam, a gdy choroba się nasiliła, został odesłany do szpitala w Królewcu. W owym czasie stan jego zdrowia był krytyczny, na po- graniczu śmierci.
W BISKUPCU I LABIAWIE
Po szczęśliwie przebytej rekonwalescencji kpt. Słaby został skierowany do pracy poza terenem obozu macierzystego i od połowy 1942 roku kierował powiatową jeniecką izbą chorych w Biskupcu (niem. Bischofsburg)”. Z początkiem roku 1944 został przeniesio- ny do powiatowej jenieckiej izby chorych w Labiawie (niem. Labiau)"” nad Zalewem Kurońskim, gdzie jako lekarz pracował do stycznia 1945 r. Zarówno powiatowa jeniec- ka izba chorych w Biskupcu jaki w Labiawie były filiami szpitala obozowego w Stablacku. W ewidencji jeńców Stalagu IA kpt. Słaby figurował do końca wojny.
EWAKUACJA
W związku ze zbliżającą się ofensywą Armii Czerwonej, Prusy Wschodnie znalazły się w strefie zagrożonej bezpo- średnio działaniami wojennymi. Sytuacja ta zmusiła komendanturę Stalagu IA w Stablacku do zarządzenia ewakuacji obozu, co nastąpiło między 17 a 25 stycznia 1945 r. Nad przebiegiem ewa- kuacji czuwał pułkownik Kemminger,
Śladami historii
fp
1 /
Der poln.Kgf.Stabsarzt Mieczysław STrby Gef.Nr.1779/I4
ist im Stalsvę I A
als Arzt beschiftipt.
Stablack,den 17.2.42,
a
mark
Legitymacja stwierdzająca, że polski jeniec wojenny lekarz sztabowy Mieczysław Słaby nr jeniecki 1779/l A jest zatrudniony w Stalagu IA jako lekarz. Dokument został wydany z chwilą, gdy kpt. Słaby przeszedł do pracy w powiatowej izbie chorych w Biskupcu, poza terenem obozu macierzystego.
a całością akcji kierował sztab dowodzony przez podpułkownika Berga, sztabowego nadintendenta Lacha i sztabowego nadle- karza dr. Otto Wagenau.
Jeńców przeznaczonych do ewakuacji uformowano w kolumny marszowe. Ostat- nia opuściła Stalag z 25 na 26 stycznia 1945 r. Główną kolumnę marszową, w której zna- lazł się kpt. Słaby, ściągnięty wcześniej z La- biawy do obozu macierzystego, skierowano trasą przez Zalew Wiślany na Pomorze. Grupa kpt. Słabego dotarła aż pod Gdańsk, ale na skutek zaistniałych okoliczności mu- siała się wycofać na Mierzeję Wiślaną do Stutthofu, gdzie w tamtejszym obozie kpt. Mieczysław Słaby, „lekarz z Westerplatte doczekał wyzwolenia przez oddział dywizji płk. Siemiona Cyplienkowa z 48 Armii 3. Frontu Białoruskiego. Był 9 maja 1945 roku.
EPILOG
Po wojnie kpt. Mieczysław Słaby po- wrócił do rodzinnego Przemyśla. Jako były oficer zawodowy został powołany z dniem 10 października 1945 r. do czyn- nej służby w Ludowym Wojsku Polskim, rozpoczynając pracę na stanowisku star- szego lekarza w ambulatorium 8. Oddzia- łu Wojsk Ochrony Pogranicza. W marcu 1946 r. został mianowany szefem służby zdrowia w tej jednostce, a 17 grudnia tego roku awansował do stopnia majora.
Obowiązki służbowe pełnił do 1 listopada 1947 roku, tj. do dnia aresztowania przez kontrwywiad wojskowy pod wyimagi- nowanymi zarzutami zdrady tajemnicy wojskowej i współpracy ze Zrzeszeniem „Wolność i Niezawisłość” (WiN).
m
ŹRÓDŁA: Centralne Archiwum Wojskowe Warszawa-Rem- bertów, Akta personalne (Kwestionariusz osobowy i życiorys); List Bohdana Koziełły-Poklewskiego do autora z 18 stycznia 1993 r.; List kmdr. Zdzisława Kręgielskiego do autora z 16 września 1981 r. OPRACOWANIA:
Adamska J., „Śmiertelność jeńców polskich w Stalagu IA, Wojskowy Przegląd Historyczny 1992, nr 3; Bętkow- ski A., „Kpt. Mieczysław Słaby, lekarz z Westerplatte, Przegląd Lekarski 1975, Tom XXXII, nr 1; Dróżdż K. H., Walczyli na Westerplatte. Badania nad stanem liczbowym załogi Wojskowej Składnicy Tranzytowej we wrześniu 1939 roku, Wyd. „Napoleon V”, Oświę- cim 2017; Drzycimski A., Major Henryk Sucharski, Ossolineum, Wrocław 1990; Flisowski Z., Westerplatte, MON, Warszawa 1978; Górnikiewicz St., Lwy z We- sterplatte, Wyd. Morskie, Gdańsk 1988; Górnikiewicz- -Kurowska St., Westerplatczycy, Wyd. „Marpress, Gdańsk 1999; Lietz Z., Obozy jenieckie w Prusach Wschodnich 1939-1945, Wyd. MON, Warszawa 1982; Łagodziński St., „Stalag IB Hohenstein (w świetle ze- znań świadków)”, Komunikaty Warmińsko-Mazurskie 1977, nr 3-4; Roszko J., Westerplatte broni się jeszcze, Wyd. Literackie, Kraków 1989; Tuliszka ]., Westerplatte 1926-1939. Dzieje Wojskowej Składnicy Tranzytowej w Wolnym Mieście Gdańsku, Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2003; Wójtowicz-Podhorski M., Westerplatte 1939. Prawdziwa historia, Aj-Press, Gdańsk 2009; Za- jączkowski K., Lekarz z Westerplatte. Major Mieczysław Mikołaj Słaby 1905-1948, Agencja Wydawnicza CB, Warszawa 2009.
$ Na temat warunków pracy służby sanitarno-medycznej, tudzież wyposażenia szpitala i stosunku personelu niemieckiego do chorych jeńców w Stalagu IA Stablack zob. Z. Lietz, Obozy jenieckie w Prusach Wschodnich
1939-1945, Wyd. MON 1982, s. 140-145.
* Według innych przekazów od 29 października 1942 r. Współpracował z nim dr Świątkiewicz. 1 Obecnie „Polessk” — miasto rejonowe w Rosji w Obwodzie Kaliningradzkim. Nazwa pochodzi od ota-
czających miasto lasów, błot i kanałów.
I_WiN - polityczno-wojskowa organizacja konspiracyjna (1945-1947). Walczyła z władzami komuni- stycznymi. Prowadziła działalność wywiadowczą i propagandową, kierowała oddziałami partyzanckimi.
PRZEMYŚL marzec 2018
13
Śladami historii
Z notatek przewodnika
PRZEMYSKIE PLACE I ULICE „Sródmieście”. Ulica Jagiellońska
I Mnisza
Ulica Jagiellońska jest kolejnym ważnym ciągiem komunikacyjnym Przemyśla. Rozpoczyna swój bieg na placu Na Bramie, biegnie wzdłuż dawnych murów miejskich, przebiega przez teren nieistniejącego „Miasta Żydowskiego” i doprowadza do Mostu im. Orląt Przemyskich
czyli przeprawy przez San. PIOTR MICHALSKI
Po likwidacji przestarzałych fortyfikacji miejskich i zasypaniu fosy uzyskano plac, który wykorzystano na urządzenie drogi stanowiącej element układu komunika- cyjnego doprowadzający do przeprawy mostowej przez rzekę. Wytyczenie tej drogi komunikacyjnej stworzyło niejako obwodnicę, którą poprowadzono frag- ment traktu węgierskiego, co spowodo- wało odciążenie dotychczasowego ruchu tranzytowego przez ulicę Franciszkańską, Kazimierza Wielkiego i Rynek.
Idąc od placu Na Bramie czytelne relikty murów obronnych do dzisiaj znajdują się w podwórkach oraz części piwnic kamienic oznaczonych numerami nieparzystymi (lewa strona ulicy).
W rejonie dzisiejszej ulicy Jagiellońskiej XVI wieczne fortyfikacje miejskie skła- dały się z odcinków muru kurtynowego flankowanych dwoma basztami - Ku- śnierską i Rymarską. Przy wylocie ulicy Wodnej znajdowała się Brama Wodna inaczej zwana Krakowską. Baszty nosiły nazwy pochodzące od cechów rzemieśl- niczych, którym powierzono ich obronę. Odcinki muru kurtynowego obejmujące teren „Miasta Żydowskiego” oraz Brama Wodna bronione były przez społeczność żydowską.
Do roku 1895 fragment ulicy Jagielloń- skiej od ul. Wodnej do wjazdu na most nosił nazwę ul. Floriańskiej. W tym rejo- nie zlokalizowane były Koszary Miejskiej
PRZEMYŚL
AF
Ulica Jagiellońska — Jagiellonengasse o
Widokówka wydana w 1906r. ze zbiorów p. Janusza Batora pokazuje widok ulicy Jagiellońskiej
wykonany z Zasania. Od prawej strony Synagoga Tempel, dalej budynek szpitala izraelickiego i Synagoga renesansowa. W centrum kadru charakterystyczne zwieńczenie hełmem kamienicy oznaczonej numerem 21. Z lewej strony widać stragany na Targowicy.
14
PRZEMYŚL marzec 2018
Straży Ogniowej, której patronem był św. Florian. od którego ulica przyjęła nazwę. W wykazie ulic placów i domów z 1895r. w dziale ulice zlikwidowane znajdujemy zapis potwierdzający fakt likwidacji na- zwy ulicy Floriańskiej i włączenia jej do ulicy Jagiellońskiej.
Chronologia zmian nazwy ulicy Jagiellońskiej
przed 1880 'TARGOWICA STARA
1881-1939 JAGIELLOŃSKA
1941-1944 VIKTORIASTRASSE od 1944 JAGIELLOŃSKA
Chronologia zmian nazwy ulicy Mniszej
przed 1881 REFORMACKA 1881-1939 MNISZA 1941-1944 MNISZESTRASSE
1944 - 1964 MNISZA
1964 -1989 ANTONIEGO KOWALA Od 1989 MNISZA
W tym miejscu chciałbym zamieścić kilka informacji o budynkach i instytu- cjach w nich funkcjonujących wymienio- nych w spisach ważniejszych instytucji i urzędów zamieszczonych w Kalenda- rzach Przemyskich za rok 1899, 1900 i 1914 oraz w Wykazach ulic, placów i domów w mieście Przemyślu opubliko- wanych w roku 1895 i 1898.
Śladami historii
Ulica Jagiellońska
Kalendarz Przemyski Wykaz ulic, placów i domów w mieście Przemyślu
Jagiellońska 3
Jagiellońska 6 Jagiellońska 7
Jagiellońska 10
za rok 1899" 1900? 1914* Towarzystwo oszczędności i kredytowe* Zakład Dentystyczny Adolfa Schwarza% Towarzystwo Jad Charuzim*
Przemyskie Towarzystwo Kredytowe „Unitas”* Główny Urząd Pocztowy i Telegraficzny? Towarzystwo Agudath Herzel>
Brak informacji Brak informacji Brak informacji Brak informacji Brak informacji Brak informacji
rok 1895" 1898?
Jagiellońska 12
Szkoła Ludowa im Sartera'
Brak informacji
Jagiellońska 14
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"2
Jagiellońska 16
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"*
Jagiellońska 18
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"*
Jagiellońska 19
Hotel Gerbera*
Jagiellońska 20
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"2
Jagiellońska 22
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"*
Jagiellońska 24
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)?
Jagiellońska 27
Towarzystwo Zarobkowe i Gospodarcze „Merkur”*
Brak informacji
Jagiellońska 31 (33) Jagiellońska 43 Jagiellońska 45
Synagoga Główna? Brak informacji Nowa Świątynia Izraelicka"?
Główna Synagoga, Mała Synagoga i Zbór Izraelicki"* Szpital Izraelicki"* Bożnica Stowarzyszenia Nowa Świątynia lzraelicka"?
Jagiellońska 47 | Sąd Powiatowy?
Brak informacji
Jagiellońska 49
Strażnica pompierów (Koszary Straży Ogniowej)?
Koszary Straży Ogniowej"?
Ulica Mnisza
Zakład Elektrotechniczny Michał Franz?
Mnisza 2
Zakład Instalacyjny dla urządzeń elektrycznych, wodociągowych i kanalizacyjnych Michał Franz*
Konwent OO. Reformatów (Budynek)?
Mnisza 4
Towarzystwo Muzyki Czytelni Kolejowej?
C. K. Kolej Państwowa (Budynek)"*
Mnisza 5
Urząd Metrykalny Izraelicki?
Brak informacji
Mnisza 6 Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)?
Mnisza 8 Brak informacji
W ramach obchodów 500. rocznicy zwy- cięstwa pod Grunwaldem komitet obcho- dów wnioskował o dokonanie zmiany nazwy ulicy Jagiellońskiej i Węgierskiej. O fakcie tym donosi Echo Przemyskie. W numerze 54 z dnia 7 lipca 1910r. zamieszczono spra- wozdanie z posiedzenia Rady Miejskiej, które odbyło się 4 lipca 1910r. W tej relacji możemy znaleźć informację o wystąpieniu dr. Leonarda Tarnawskiego w tej sprawie:
... Następnie radny dr. Tarnawski zabrał głos w sprawie obchodu uroczystości grun- waldzkiej. W przedmiotowym wystąpieniu skreślił mówca cały przebieg historyczny panowania króla Jagiełły, zaznaczył zasłu- gi tego króla położone dla naszego miasta przez nadanie przywilejów, skutkiem których się miasto podniosło i imieniem komitetu wnosi by uchwalono w nagłości na zakupno tablicy pamiątkowej, która ma być wmurowana w ścianę kościoła katedralnego obrz. Łać. wyasygnować kwotę 2000 K - dalej do upamiętnienia nazwać ulicę Jagiellońską ulicą Jagiełły, a ulicę Węgierską Grunwaldzką...
... Rada uchwaliła jednogłośnie kwotę 2000 K na tablicę, a co do reszty wniosków pozostawiono magistratowi do regulami- nowego traktowania...
Ostatecznie decyzją magistratu zmie- niono tylko nazwę ulicy Węgierskiej na ulicę Grunwaldzką.
W ilustrowanym Przewodniku po Prze- myślu i okolicy Mieczysław Orłowicz tak opisuje nieistniejące już synagogi, które dzisiaj możemy zobaczyć tylko na starych fotografiach i widokówkach.
... Centrum dzielnicy żydowskiej jest ul. Żydowska, a u jej wylotu na ul.
|
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)'*
Jagiellońską (nr 33) stoi stara synagoga od wieków ośrodek życia duchowego Żydów przemyskich. Wedle daty na drzwiach wybudowano ją w roku 1579, a jej budowniczym jest prawdopodobnie Bononiusz, o którym akta wspominają, że stawiał wówczas łaźnię miejską. »
Widokówka wydana w 1913r. ze zbiorów p. Janusza Batora pokazuje widok ulicy Jagielloń- skiej wykonany z Zasania. Od prawej strony Koszary Miejskiej Straży Ogniowej,budynek Sądu Powiatowego, Synagoga Tempel. Z lewej strony kadru okazała kamienica Nussbauma przypo- minająca nieco zachowany budynek przy ul Franciszkańskiej 37.
PRZEMYŚL marzec 2018
1
Śladami historii
DX ZMROK Gal hl
[l l--1
cą (AE s Al MŻS
Fragment planu katastralnego Przemyśla 1852 ze zbiorów Archiwum Państwowego w Przemy-
ślu — Archiwum geodezyjne sygn. 1336M.
> Synagoga była pierwotnie wystawiona w stylu renesansowym, w roku 1910 poddano ją restauracji pod kierunkiem Tadeusza Mokłowskiego ze Lwowa, a wtedy otrzymała budowla od strony ul. Jagiellońskiej polską renesansową attykę. Na ścianach wewnątrz malowidła symboliczne z roku 1840, ładny pająk, renesansowy ołtarz na torę (tzw.Uren Kodesz) i dość bogato rzeźbiony balda- chim t. zw. birna na środku synagogi. Opodal (ul. Jagiellońska 45) stoi nowa, w mauretańskim stylu z nietynkowanej cegły zbudowana synagoga postępowa...
Z planu katastralnego Przemyśla wyda- nego w 1852 r. wynika fakt pozbawienia połączenia drogowego pomiędzy Garba- rzami i Śródmieściem, które do momentu wybudowania linii kolejowej realizo- wane było ciągiem biegnącym od ul. Jagiellońskiej, przebiegającym dzisiejszą ulicą Mniszą wzdłuż ogrodzenia zespołu
Fotografie: Piotr Michalski
Budynek Jagiellońska 6. Dekoracje nad oknami.
16
klasztornego OO. Reformatów, kierując się w stronę Sanu. W celu udrożnienia komunikacji Śródmieścia z Garbarza- mi przystąpiono do budowy przejazdu w poziomie szyn, który poprowadzono od ulicy Mniszej do ulicy Nowej.
Przejazd ten funkcjonował do mo- mentu modernizacji linii kolejowej na dwutorową, którą przeprowadzono w latach 1891-1892. W ramach prze- budowy zadbano o stworzenie braku- jącego bezpiecznego i bezkolizyjnego połączenia drogowego, wznosząc nad torami nowy kamienny wiadukt, zwany Kamiennym Mostem, o który wielo- krotnie monitowało miasto, a przejazd w poziomie szyn uległ likwidacji. Lo- kalizację zamkniętego już przejazdu i nowego wiaduktu oraz przebieg ulicy Mniszej okalającej budynki od strony linii kolejowej zaznaczono na planach miasta z roku 1894r i 1907.
PRZEMYŚL marzec 2018
Budynek Jagiellońska 21. Hermes nad bramą wejściową.
Obecna zabudowa ulicy oraz nume- racja budynków na odcinku od placu Na Bramie do wylotu ulic Wałowej i Kamienny Most praktycznie nie uległa zmianie. Zabudowę stanowią budynki wzniesione w XIX wieku. Niewątpliwą stratą jest brak zabudowy dawnego „Mia- sta Żydowskiego”. Budynki XVI wiecznej Synagogi, szpitala izraelickiego, Synagogi Żydów Postępowych, Sądu Powiatowego oraz kamienica Nussbauma uległy znisz- czeniom w czasie II wojny światowej i po zakończeniu działań wojennych zostały całkowicie wyburzone. W miejscu kamie- nicy Nussbauma powstał skwer noszący dziś nazwę placu Rotmistrza Pileckiego, natomiast po przeciwnej stronie urządzo- no plac targowy, który dziś nosi nazwę plac Rybi.
m
BIBLIOGRAFIA Wykaz ulic, placów i budynków miasta Przemyśla, sporządzony na podstawie numerowania przeprowadzonego w roku 1895. Kalendarz Przemyski na Rok Pański 1899. Kalendarz Przemyski na Rok Pański 1900. Kalendarz Przemyski za rok 1914. Mieczysław Orłowicz - Ilustrowany Przewodnik po Przemyślu i okolicy. Andrzej Wójcik - Spacerkiem po Przemyślu w Roku 1900 ... Czyli czar starych widokówek. Julian Wacław Kurek - Wędrówki po ulicach i placach Przemyśla. Echo Przemyskie nr 54 z dnia 7 lipca 1910 r.
Historia
metalowej „puszki”
Życie lubi nas zaskakiwać. Wiele jest tajemnic, historii i opowieści, które czekają na wyjaśnienie. Dotyczą one narodów, państw, ale też i indywidualnych osób, których losy przenikały się w wielu momen- tach. Momentach, które stworzyły historię. Taka jest historia meta-
lowej „puszki”.
AGNIESZKA KOTERBICKA-PAŚKO, AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
WŁOCHY. RZYM.
Marzia Zabbatino, nauczycielka języka angielskiego, jako dziecko pamięta ze swojego rodzinnego domu nietypową blaszaną puszkę. Stała ona na honoro- wym miejscu. Wiedziała, że owa puszka jest bardzo ważna dla jej wujka. Marzia jako mała dziewczynka kompletnie się nią nie interesowała. Nie było dla niej ważne, skąd ona pochodzi i dlaczego jest dla wujka taka cenna. Dziwiła się nawet, dlaczego taki rupieć zajmuje ważne miej- sce w domu. Dopiero po śmierci wujka i jego żony, segregując ich pozostawione w domu rzeczy, odnalazła zapamiętaną z dzieciństwa puszkę. Wtedy właśnie zobaczyła wyryty na niej napis Przemyśl oraz Nehrybka.
POLSKA. PRZEMYŚL.
W popularnym „Elektroniku” - Zespole Szkół Elektronicznych i Ogólnokształ- cących w Przemyślu im. prof. Janusza Groszkowskiego, grupa nauczycieli pod kierownictwem nauczycielek Joanny
Omachel i Małgorzaty Jędruch, przygo- towuje razem ze szwedzką szkołą projekt „Yestermorrow” w ramach unijnego Era- smus+. Projekt obejmuje sześć państw: Rumunię, Anglię, Hiszpanię, Polskę, Szwecję i... Włochy. Jest przede wszystkim związany z tematem traumatycznych do- świadczeń, jakie mogą wpłynąć na ludzkie losy, życie. Uczniowie i nauczyciele szkół partnerskich badają swoją przeszłość i przeprowadzają wywiady z osobami, które doświadczyły traumatycznych wy- darzeń w swoim życiu. Wypadki, fobie, tragiczne wydarzenia z historii współcze- snej. Uczniowie wraz z opiekunami bada- ją wpływ tych wydarzeń na teraźniejszość i przyszłość.
YESTERMORROW NA PLUS.
Marzia Zabbatino już jako uczestniczka projektu skojarzyła wszystkie fakty i połą- czyła je w całość. „Poczułam niesamowity dreszcz emocji. Dzięki projektowi od- kryłam niesamowitą historię, która łączy losy mojej rodziny z Polską i Przemyślem. Okazało się, że mój wujek był w 1943 roku
Spotkanie w Rzymie, podczas którego Marzia Zabbatino opowiadała swoją historię
PRZEMYŚL marzec 2018
Śladami historii
„Metalowa puszka”, manierka na wodę używana przez wujka Marzii Zabbatino z napisem Przemyśl.
więźniem niemieckiego obozu jenieckie- go, który znajdował się pod Przemyślem w Nehrybce. Było to dla mnie totalne zaskoczenie, kiedy odkryłam, że moja rodzina i ja jesteśmy tak blisko połączeni z polskimi partnerami. Przypomniałam sobie, że gdy byłam dzieckiem mój wujek opowiadał o niemieckim obozie jeniec- kim w Polsce. Niestety nie pamiętałam nazwy tego miejsca ani miasta. Pamiętam tylko, jak ciepło mówił o polskich kobie- tach, które pomagały przetrwać włoskim jeńcom w bardzo okrutnych i nieludzkich warunkach. Segregując rzeczy wujka i na- trafiając na puszkę z napisem Przemyśl, od razu zrozumiałam, że to jest ten Prze- myśl, skąd pochodzą nasi partnerzy. Co za zbieg okoliczności - pomyślałam - Yester- morrow to również projekt historyczny, który pokazuje, jak bardzo jesteśmy ze sobą połączeni. Historia potrafi zatoczyć koło. Na tym przykładzie widać, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Mój wujek był jeńcem w Przemyślu, w którym 60 lat póź- niej my spotykamy się i rozmawiamy na temat przeszłości, i tego że często trauma- tyczne doświadczenia z przeszłości mogą wpłynąć pozytywnie na naszą przyszłość. Utwierdziłam się w przekonaniu, że to od nas zależy, ile dobrego wyciągniemy z przeszłości.
OBÓZ W NEHRYBCE
W październiku 1941 r. w Nehrybce Niemcy założyli kolejny obóz jeniecki. Początkowo nosił nazwę Stalag 323, zaś w połowie 1942 r, nastąpiła zmiana numeracji na Stalag 327'. Pierwszymi jeńcami byli żołnierze radzieccy. Po nich, latem 1943 r. w obozie w Nehrybce prze- bywało kilkuset żołnierzy kanadyjskich, >
' Archiwum Państwowe w Przemyślu (dalej: APP), Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Przemyślu, sygn. 464, s. 286.
17
Śladami historii
> holenderskich i jugosłowiańskich. Na- stępnie, po zmianie rządu we Włoszech i usunięciu Mussoliniego od władzy, znaleźli się w nim jeńcy włoscy. Żołnierze z tego kraju znajdowali się także w pobli- skim obozie w Pikulicach, zarządzanym przez wspólną administrację i w obu panowały bardzo ciężkie warunki. Łącz- nie w obu obozach od września 1943 r. do wiosny 1944 r. przebywało ok. 5 tys. wojskowych włoskich wszystkich stopni, w tym 213 oficerów. Masowe zgony powo- dował straszliwy głód, zimno i epidemie. Znaczna część oficerów została stracona. Zwłoki Włochów chowano w zbiorowych grobach na forcie w Nehrybce oraz na terenie cmentarza żydowskiego. Ludność polska, narażając się na represje ze strony strażników, starała się im pomóc, podrzu- cając Włochom jedzenie podczas marszu kolumn. Lepsze wyżywienie było jedynie dla tych, którzy wyrazili chęć wstąpienia do jednostek kolaboranckich. W marcu 1944 r. pozostałych przy życiu jeńców włoskich, wywieziono w nieznanym kierunku, a na ich miejscu ponownie ulo-
Apel Społecznego Komitetu Budowy Po- mnika Ofiar Faszyzmu o przeprowadzenie zbiórki pieniężnej, Archiwum Państwowe w Przemyślu, Związek Zawodowy Pracow- ników Gospodarki Komunalnej i Przemysłu Terenowego Rada Zakładowa Zakładów Przemysłu Terenowego w Przemyślu, sygn. 127, s. 18.
kowano jeńców radzieckich. Natomiast gestapowcy, chcąc ukryć ślady zbrodni, rozkopali liczne groby w okolicy Pikulic, a szczątki zmarłych spopielili przy użyciu specjalnych środków. W 1962 r. naterenie fortu w Nehrybce odkryto w zbiorowej mogile 669 szkieletów, których gestapo spopielić nie zdążyło”. W miejscu kaźni na zrekonstruowanym forcie, we wrze- śniu 1969 r. został odsłonięty pomnik ku czci ofiar terroru hitlerowskiego. W celu jego powstania powstał nawet Społeczny Komitet Budowy Pomnika Ofiar Faszy-
16
w
RZYŻY/MA 22 e .
6
Przemyśl, 7 lipca 1967 r.
SPOŁECZNY KOMITET BUDOWY POMNIKA OFIAR FASZYZMU W PRZEMYŚLU
Do Organizacji Partyjnych Rad Zakładowych i Dyrekcji Zakładów Pracy i Instytucji w Przemyślu i powiecie przemyskim
SZANOWNI TOWARZYSZE!
W czasie okupacji bitlerowskiej na terenie Przemyśla i okolic zlokalizowanych było kilka obozów <© jenieckich; obozy jeńców radzieckich i jeńców włoskich z oddziałów, które odmówiły walki prze- ciwko ZSSR.
W obozach tych przebywało łącznie kilkanaście tysięcy osób, które na skutek nieludzkich warun- ków traktowania — zamęczonych zostało na śmierć lub wręcz wymordowanych.
Masowe mogiły jeńców radzieckich i włoskich znajdowały się w różnych punktach Przemyśla a zwłaszcza w Nehrybce i Pikulicach. Po przeprowadzonej ostatnio ekshumacji prochy wymordowanych złożone zostały we wspólnej mogile w Nehrybce przy ul. Obozowej
Mija 23 lata od zakończenia wojny a społeczeństwo nasze nie uczciło jeszcze należycie męczeń- skiej śmierci tysięcy ludzi, którzy walczyli Za Naszą i Waszą Wolność.
Ostatnio z inicjatywy Prezydium Powiatowego Komiteiu Frontu Jedności Narodu ukonstytuował się w Przemyślu SPOŁECZNY KOMITET BUDOWY POMNIKA OFIAR FASZYZMU W NEHRYBCE rekrutujący przedstawicieli partii politycznych, organizacji społecznych i zakładów pracy, którego celem jest inspiracja i organizacja budowy czynem społecznym pomnika na mogile jeńców radzieckich i włoskich w Nehrybce. Projekt pomnika jest już opracowany i przy pomyślnej mobilizacji środków pieniężnych. materiałowych i żywej pracy mógłby być zrealizowany i odsłonięty w 50-1ią Rocznicę
© Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej.
W związku z tym Społeczny Komitet Budowy Pomnika zwraca się z gorąchm apelem do Towa- rzyszy o przeprowadzenie wśród swoich załóg jednorazowej zbiórki pieniężnej w wysokości: według uznania ofiarodawców i odprowadzenie zebranych środków na konto Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Faszyzmu w Przemyślu — NBP Oddział Przemyśl 1314-9-834. Prosimy o przeprowadzenie zbiórki w miesiącu lipcu a nejpóźniej w sierpniu bieżącego roku.
Za wysiłek włożony przez ofiarodawców i organizatorów zbiórki z góry serdecznie dziękujemy.
Za Społeczny Komitet Budowy Pomnika Oliar Faszyzmu w Przemyślu
Przewodniczący (=) Wojciech Bania
ugi Fr 67200 fi4-26/:4
Wujek Marzii Zabbatino - Lisde Molinari.
Pomnik ku czci zmarłych i pomordowanych jeńców stalagu 327, postawiony w miejscu ich Kaźni - forcie Nehrybka”, fot. ze zbiorów M. Dumy.
PRZEMYŚL marzec 2018
Fot.: Witold Wołczyk
Po”)
= + f ył wg r je „* a
Tablica pamiątkowa na pomniku, APP, Zbiór fotografii w zasobie Archiwum Państwowego w Przemyślu,, sygn. 57/95 akc., data wykonania zdjęcia 29.05.1995, fot. K. Gniadek.
zmu w Nehrybce, który został powołany z inicjatywy Prezydium Powiatowego Ko- mitetu Frontu Jedności Narodu*. Pomnik ten został w 2011 r. rozebrany, miejsce uporządkowane, a dzięki pracom moder- nizacyjnym odremontowano cmentarz, upamiętniający miejsce kaźni jeńców przebywających w pobliskich obozach.
CO DALEJ?
Ta niesamowita historia „puszki, która jest żołnierską manierką na wodę, poru- szyła wszystkich partnerów projektu, gdyż
idealnie wpisuje się w tematykę zagadnień, którymi uczniowie i nauczyciele zajmują się od trzech lat - przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. To niewiarygodne, że po tylu latach historia ożywa i porusza nowe pokolenia. Mimo różnic kulturowych i niewygodnych kart historii, spotykamy się i rozmawiamy o wydarzeniach z prze- szłości. To od nas teraz zależy, jak będzie
Śladami historii
MOGIŁA ZBIOROWA JEŃCÓW RADZIECKICH I WŁOSKICH ZMARŁYCH W LATACH 1941-1944. [UL ZAXOPONEMNŁ COBE EWEDDINEWYS OALOTA IU PSBDUJUDODYŚ B 1941-1944 PONAX.
OCZNA
COW KÓW SOVIETICI E1TALIANI, MORTI TRA IL 1941 ETL 13%.
wyglądać nasza przyszłość. Opowieść ta pokazuje, że historia może być łącznikiem do współpracy, dialogu i zrozumienia, a traumatyczne doświadczenia i ich świad- kowie są drogowskazami do tego, jakich błędów nie popełniać i jakie wnioski nale- ży wyciągać, aby przyszłość była lepsza - po prostu Yestermorrow... na plus.
m
* ]. Rożański, Tajemnice Twierdzy Przemyskiej, Przemyśl 2000 r, s. 112-113; Tegoż, Przemyśl w la- tach drugiej wojny światowej [w:] Tysiąc lat Przemyśla, cz. Il, Warszawa-Kraków 1974, s.422-423. * APP, Związek Zawodowy Pracowników Gospodarki Komunalnej i Przemysłu Terenowego Rada Zakładowa Zakładów Przemysłu Terenowego w Przemyślu, sygn. 127, s.18.
StulecieurodzinArcybiskupa Ignacego Tokarczuka
W dniu setnych urodzin Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka, w krypcie jego imienia w podziemiach przemyskiej Archikatedry zastępcy prezydenta Grzegorz Hayder i Janusz Hamryszczak złożyli kwiaty przed Jego sarkofagiem. Rok 2018 został ogłoszony przez Sejm RP Rokiem Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka - nie- ustępliwego obrońcy praw wiernych Kościoła katolickiego i jednego z duchowych przywódców pokojowych zmagań narodu polskiego
o niepodległość Ojczyzny (...):'
z
Witold Wołczyk
kształcił się w AK.
PRZEMYŚL marzec 2018
76 lat temu utworzono Armię Krajową...
14 lutego minęła 76. rocznica utworzenia Armii Krajowej. To właśnie tego dnia 1942 roku Związek Walki Zbrojnej prze-
Prezydent Miasta Przemyśla — Robert Choma, jego Zastępca — Grzegorz Hayder oraz Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej - Janusz Zapotocki, złożyli kwiaty oraz zapalili symboliczny znicz na kwaterze żołnierzy Armii Krajowej, znajdującej się na Cmentarzu Wojskowym w Przemyślu. Tym samym oddali hołd wszystkim bohaterom walki o niepodległość Ojczyzny.
Agata Czereba
19
Mogiła zbiorowa jeńców włoskich i radzieckich, widok obecny, fot. R. Paśko.
Fot.: Agata Czereba
Śladami historii
ŚLADAMI LINII MOŁOTOWA — CIĄG DALSZY.
Punkt Oporu Medyka
Umocnienia radzieckie tzw. Linii Mołotowa zdobią nasz region. Pozostałości po sowieckiej okupacji znajdują się w Przemyślu, które
opisywałem w cyklu artykułów w latach 2015-2016. Niemniej jednak
nie są to jedyne schrony w okolicy. Przemyski Rejon Umocniony to ponad 100 obiektów, ciągnących się na długości 120 km. W Przemy- skim Rejonie Umocnionym było dziewięć P.O. Główny przemyski
stanowił 22 obiekty.
TOMASZ ZAJĄC
Kolejne umocnienia, jakie chcę przed- stawić, to P.O. Medyka. Były to drugie co do ważności defensywy umocnienia w okolicy mostu kolejowego na Sanie w Przemyślu. O umocnienia w Medyce stoczono boje w czasie Operacji Barba- rossa. Wynikało to z planu przeprowa- dzonego przez III Rzeszę.
Główne uderzenie skierowano na Przemyśl. W godzinach porannych 22 VI 1941 r. niemieckie jednostki wspiera- jące zaatakowały na Medykę i Krasiczyn. W przypadku Medyki były to oddziały 229. pułku piechoty 101. Dywizji Piechoty oraz pododdziały 257. Dywizji Piechoty. Ze strony radzieckiej walkę odpierały jednostki wchodzące w skład 99 Dywi- zji Piechoty, czyli 206. pułk strzelecki. Swoim niezwykłym zmysłem wojsko- wym radziecki dowódca obrony Medyki prowadził defensywę, przy dużo większej liczbie wojsk niemieckich.
W walkach o Medykę brały również udział załogi schronów P.O. Medyka. Za odbicie umocnień tzw. Linii Mołotowa w Medyce odpowiadał gen. Erich Marck główny dowódca 101. DP. a także twórca pierwszego planu ataku III Rzeszy na ZSRS z sierpnia 1940 r. Podczas zdobywania obiektów i walk w Medyce gen. E. Marck
20
został ranny w nogę, co wykluczyło go z wojny na kolejne dwa lata. Walki o umoc- nienia w Medyce oraz zdobycie przestrzeni w celu uderzenia na Lwów trwały od po- południa 22 VI do 26 VI 1941 r.
Cykl artykułów przedstawiać będzie schrony znajdujące się w Medyce, które prowadziły walkę podczas Fall Barbarossa. Obiekty znajdują się przy strefie granicz-
_.
PRZEMYŚL marzec 2018
nej. Zwiedzanie schronów należy zgłosić wcześniej do Straży Granicznej, stacjo- nującej przy dworcu kolejowym w Me- dyce. Nie wszystkie obiekty P.O. Medyka znajdują się po polskiej stronie. Obiekty znajdujące się na Ukrainie nie zostały do tej pory opisane w żadnych pracach, co wynika z braku możliwości dotarcia do tych obiektów (jeden z nich znajduje się przy strażnicy ukraińskiej Straży Granicz- nej). Zatem niniejsze artykuły przedstawią 8 obiektów z PO. Medyka, jakie znajdują się po stronie polskiej i są dostępne do odwiedzenia dla zainteresowanych. Obiekty znajdujące się w Medyce to głównie małe schrony dla karabinów maszynowych, jednak ich rozlokowanie warte jest szczegółowego omówienia, by zainteresowani radzieckimi umocnienia- mi w naszym regionie mogli swobodnie dotrzeć do wszystkich medyckich DOT- -ów będących „pamiątką” po działaniach II wojny światowej w naszym regionie. Przy pracy terenowej pomagał mi Karol Kicman, któremu chciałbym na łamach artykułu bardzo podziękować. Podziękowania należą się także Straży Granicznej, która dopuściła nas do obiek- tów znajdujących się w strefie granicznej, a nawet w strefie pomiędzy granicami, gdzie ulokowany jest jeden ze schronów.
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK zaprasza
kalendarz imprez
1 marca (czwartek), godz. 19.00
Spektakl kabaretowy „Chory na sukces”. Adaptacja scenariusza i re- żyseria: Stefan Friedmann.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 75 zł i 80 zł do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz na www.KupBilecik.pl i www.biletyna.pl. Organizator: Agencja Impresaryjno — Promocyjna „Pegaz Bis” z Nowego Sącza. (impreza zewnętrzna).
2 marca (piątek), godz. 17.00
Z cyklu „Ludzie z pasją”. Otwarcie wystawy malarstwa i rysunku Marka
Wiatra i Tomasza Wiatra „Sztuka Wiatrów”. (Galeria Zamek) - wstęp wolny. Org. Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
4 marca (niedziela), godz. 18.00
> Z Wicdnia dla Pań koncert kameralny
„Z Wiednia dla ke - koncert muzyki klasycznej w wykonaniu: Andrea Schwab (mezosopran), Marii Marty Pawlikowskiej (skrzypce), Joanny
Niederdorfer (fortepian). (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp za zaproszeniami — do odbioru w sekretariacie Dyrektora Zamku. Org. POKIN ZAMEK.
ONI
NOWAK OE OUARTET 7 marca 2018 r. godz. 19.00 Koncert Eskaubei 8. Tomek Nowak Quartet - Jazz Rap Band.
(Klub „Niedźwiadek”) — bilety w cenie 25 zł do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem w Klubie. Org. POKIN ZAMEK.
4 „ć
7 marca (środa), godz. 19.00 ESKAWUBEJ © TOMEK
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK 37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1 tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariat Qkultura.przemysi.pl
dyrektor - Renata Nowakowska
marzec 2018
8 marca (czwartek), godz. 18.00
ź %%, KONCERT Z OKAZJI 5 ój Dnia Kobiet
Nina Nowak - śpiew
=/4 Koncert z okazji Dnia Kobiet w wykonaniu Niny Nowak. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 25 zł do nabycia w skle- pie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim. Org. PCKIN ZAMEK
9 marca (piątek), godz. 18.00 Koncertz okazji Dnia Kobiet w wykonaniu młodzieży z Il Liceum Ogólno-
kształcącego, Gimnazjum MORAWA oraz Młodzieżowego Domu Kultury. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Org.: Teatr S.A.N., II Liceum Ogólnokształcące oraz PCKIN ZAMEK
11 marca (niedziela), godz. 19.00
PERAWI DV
— |- = m]. FT 7 OKAZJI LFINI
Gala operowo-operetkowa z okazji Dnia Kobiet „Opera in Love” w wy- konaniu wybitnych solistów Grupy Operowej Sonori Ensemble z Czech,
Niemiec i Polski.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 60 zł i 50 zł (ulgowy) do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz na www.KupBilecik.pl.
Org. Międzynarodowa Grupa Operowa Sonori Ensemble (impreza zewnętrzna).
14 marca (środa), godz. 9.00, 10.30, 12.00 Spektakle edukacyjne dla dzieci przedszkolnych „Zielony Kopciuszek”
w wykonaniu Teatru „Kultureska”. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — spektakle zorganizowane dla przedszkoli. Org. Wydział Architektury i Ochrony Środowiska UM w Przemyślu oraz PCKIN ZAMEK.
15 marca (czwartek), godz. 19.00
Karolak
Napiórkowski
Czerwiński
LLU(e) * Karolak, Napiórkowski, Czerwiński TRIO - koncert „Od bluesa i rock and rolla do jazzu”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 35 zł do nabycia w sklepie mu- zycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim. Org. POKIN ZAMEK.
„Od bluesa i rock and rolla do jazzu”
1/7 marca (sobota), godz. 17.00 Uroczysty koncert z okazji 5-lecia Przemyskiego Młodzieżowego Chóru Kameralnego „Vox Juventum” z Przemyśla pod kierownictwem Piotra
Szelążka.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Org. PCKIN ZAMEK.
23 marca (piątek), godz. 18.00
„Jajko” — bajka w wykonaniu przemyskiego Teatru S.A.N.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 10 zł do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed bajką na Zamku Kazimierzowskim.
Org.: Teatr S.A.N. oraz POKiIN ZAMEK.
CERTYFIKATY PRZYJACIELA ZAMKU W ZACNYCH RĘKACH
28 stycznia 2018 r. — uroczyste wręczenie Statuetek Przyjaciela Zamku podczas „Karnawałowego Koncertu dla Przyjaciół” w wykonaniu Przemyskiego Big Bandu pod dyrekcją Antoniego Gurana
MIESZA SC NIGUSOMA cie ONZ LAWACICNNANKENJANNNANNNNNNANN nawałowym rytmach na Zamku Kazimierzowskim -* © RECARO zapewnił występ Przemyskiego Big Bandu pod dyrekcją Antoniego Gurana oraz solistów: Kacpra Batora, Aleksandry Bernatek, Marii Feduniewicz, Dawida Suliby oraz Karola Dziedzica. W programie znalazła się muzyka filmowa, musicalowa i rozryw- kowa. Koncert dostarczył wielu niezapomnianych wrażeń, a magiczny nastrój z pewnością pozostał z widzami jeszcze na długo po występie.
Koncert oprócz walorów artystycznych niósł ze sobą również wyrazy wdzięczności dla wszystkich tych, którzy w dotychczasowej kooperacji z Przemy- skim Centrum Kultury i Nauki ZAMEK wykazali się życzliwością, ofiarnością oraz popieraniem inicjatyw kulturalnych promowanych przez tę zasłużoną, choć stażem stosunkowo młodą instytucję kultury. Świat bez przyjaznej duszy byłby niekompletny i trudny do udźwignięcia. Dzięki ludziom dobrej woli możli- we do pokonania są życiowe przeszkody, ponieważ w trudnych chwilach dają stabilne, pewne podparcie.
Karnawałowy wieczór na Zamku Kazimierzowskim był wyrazem wdzięczności za dotychczasową po- moc, współpracę - przyjaźń. Namacalnym wyrazem tych podziękowań były okolicznościowe Statuetki Przyjaciela Zamku, które razem z dyrektor PCKiN ZAMEK Renatą Nowakowską wręczał Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla Janusz Hamryszczak. Otrzymali je: ZŁOTY SPONSOR Zbigniew Inglot Firma INGLOT oraz Tomasz Siwak PGE Energia Odnawialna S.A., Joanna Niewiadomska Getin Bank, Elżbieta Motyl Alior Bank, lwona Sadecka Konsulat Generalny USA w Krakowie, Małgorzata Ossowska Przedsiębiorstwo Wodociągów i Ka- nalizacji w Przemyślu, Kazimierz Stec Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Prze- myślu, Tomasz Zaleszczyk Przedsiębiorstwo Go- spodarki Mieszkaniowej w Przemyślu, Zbigniew Storek Zakład Usług Komunalnych w Przemyślu, Jan Geneja Straż Miejska w Przemyślu, płk SG Robert Rogoz Bieszczadzki Oddział Straży Gra- nicznej, ppłk Marcin Dusza 5 Batalion Strzelców Podhalańskich, Aleksandra Sołga Szkoła Tańca „A-Z', Monika Malik Yves Rocher Przemyśl, Bar- tosz Wajstuch NZOZ PARAMEDYK, Iwona Turow- ska i Mariusz Gibała TV Podkarpacka, Wojciech Kostecki Bank Zachodni WBK, Marek Wałczyk LLU ac EO ETE Koj H ników Turystycznych PTTK. Dodatkowo wyróżnie- nia w postaci Statuetek otrzymały przedstawicielki władz województwa podkarpackiego: Ewa Leniart Wojewoda Podkarpacki oraz Beata Kot Podkar- packi Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Na ten artystyczny, uroczysty wieczór przyszła ogromna liczba widzów, wśród których były również znane osobistości z naszego regionu. Oficjalnie koncert uświetnili: Poseł na Sejm RP Andrzej Ma- tusiewicz, Członek Zarządu Województwa Podkar- packiego Piotr Pilch. Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Przemyślu Adam Łoziński, Radna Rady Miejskiej w Przemyślu Łucja Podbilska, Radna Rady Miejskiej w Przemyślu Małgorzata Gazdowicz, Radna Rady Miejskiej w Przemyślu Ewa Sawicka.
Tekst: Tomasz Beliński Fotografie: Piotr Pruchnicki
W podzięce wszystkim, którzy 28 stycznia 2018 r. podczas uroczy- stego wieczoru, na scenie Zamku Kazimierzowskiego otrzymali Statuetkę oraz Certyfikat Przyja- ciela Zamku.
Kultura to bardzo rozległy obszar działalności i jedna z najpiękniejszych dróg rozwoju oraz samorealizacji. Jednak aby nią kroczyć, potrzebni są ludzie dobrej woli. Dzięki patronatowi znanej w całym świecie znamienitej firmie INGLOT - ZŁOTEGO SPONSORA Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz ofiarności i przychylności wielu innych ludzi dobrej woli możliwa jest realizacja naszych zamierzeń i celów. Dzięki Pań- stwa wspaniałomyślności, długotrwałe partnerstwo na styku Kultury i Biznesu odnosi sukces, wytyczając innym szlachetny, bezinteresowny szlak. Okazywane przez wszystkich Państwa dobre serce naszej instytucji w przeszłości i obecnie przyczynia się wydatnie do wzbogacenia oferty kulturalnej naszego mia- sta. Pozwala korzystać z cudownej umowy, dzięki której jedni wchodzą na scenę, ainniich słuchają i oglądają. Pozwala tworzyć miejsca, w których gdy zapadnie cisza i wygasną światła, każdy widz wie, że rozpoczęła się przygotowana specjalnie dla niego artystyczna przygoda.
Za wielkie serce, które pochyla się nad potrzebującymi, za wrażliwą duszę, która przynagla do czynienia dobra, za życz- liwość i wsparcie, za wszystko to, wyrażając swą wdzięczność Przemyskie Centrum Kultury Nauki i ZAMEK przyznaje Certyfika- ty i wręcza Statuetki Przyjaciela Zamku. Wyrażając swą wdzięcz- ność pragnę złożyć serdeczne podziękowanie i przypomnieć, że tylko prawdziwy człowiek zauważy potrzeby innych, a jedynie człowiek wielkiego serca wyciągnie doń pomocną dłoń.
Renata Nowakowska Dyrektor Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
26 stycznia 2018 r. JEZIORO ŁABĘDZIE spektakl baletowy w wyk.
ROYAL LVIV BALLET
2 akty w tym 4 odsłony fenome- nalnej sztuki baletowej. Historia o księżniczce zaklętej w łabędzia już od ponad stu lat niezmiennie za- chwyca publiczność całego świata.
Balet Piotra Czajkowskiego do libretta Władimira Biegiczewa i Wasilija Gelcera na scenie Zamku Kazimierzowskiego zaprezentował ROYAL LVIV BALLET czyli artyści Narodowego Lwowskiego Teatru Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej w kooperacji z Międzynarodowym Te- atrem Baletu. Bajkowa opowieść zachwyciła również przemyską widownię i wprowadziła ją w piękny, magiczny świat baletu klasycznego.
- „Soprany vs Tenorzy” — Bitwa na głosy - WIELKA GALA OPEROWA
Na jednej scenie, naprzeciw siebie stanęły dwa żywioły - kobiece piękno, solistki z „Sopranissimo” czyli Agnieszka Adamczyk, Joanna Horodko i Agnieszka Sokolnicka i męska siła, tenorzy z „IREvoci” czyli Voytek Soko, Mikołaj Adamczyk i Miłosz Gałaj. Wspaniałym śpiewakom to- warzyszył na fortepianie Dariusz Tarczewski oraz na smyczkach 2 BE QUARTET. Podczas tej jedynej w swoim rodzaju, entuzjastycznie przyjętej Wielkiej Gali Operowej rozbrzmiewały utwory muzyki operowej, filmowej , i musicalowej, wielkie arie i nieśmiertelne hity. W takim towarzystwie
artystyczna zabawa jest zawsze znakomita.
/ 14
zla iw ź
- koncert „Jazz Band Ball Orchestra 8 Stanley Breckenridge”
Tego wieczoru w zabytkowych murach Zamku Kazimierzowskiego królował w głównej mierze jazz tradycyjny w znakomitym, porywającym wykonaniu. Swoją muzyczną dojrzałość, wirtuozerię oraz niezwykłą umie- jętność „zdobywania ludzkich serc” zaprezentował Stanley Breckenridge z towarzyszeniem krakowskiej grupy Jazz Band Ball Orchestra. Muzycy w tym składzie, w tym miejscu występowali już po raz drugi, ich pierwszy koncert na tej scenie odbył się 22 lutego ubiegłego roku.
9 lutego 2018 r. „Najdroższy” spektakl Teatru BAGATELA
Przezabawne, błyskotliwe, w najlepszym paryskim stylu dwie godziny z aktorami krakowskiego Teatru BAGATELA, na które bilety „rozeszły się” nadzwyczaj szybko. Na scenie Zamku Kazimierzowskiego, w komedii lekkiej, zwanej też bulwarową, która jest specjalnością Francuzów (autor Francis Veber) wystąpili: MARIE - Kamila Klimczak, OLGA - Magdalena Walach, CHRISTINE - Kaja Walden, PIGNON - Dariusz Starczewski, TOULOUSE - Przemysław Branny, MAURIN - Marcin Kobierski, JO-
NVILLE - Sławomir Sośnierz.
Koncerty Włodka Pawlika zawsze cieszą się wielkim zainteresowaniem i nie inaczej było podczas sobotniego wieczoru na Zamku Kazimierzow- skim. W programie gorąco przyjętego koncertu znalazły się utwory z płyty zatytułowanej „Songs Without Words” (Pieśni bez słów).
24 lutego 2018 r. KASIA KOWALSKA
„Ihe Best of” koncert akustyczny Cykl wydawniczy miesięcznika nie pozwa- la niestety na zamieszczenie relacji z imprez, które odbywają się pod koniec miesiąca. Ufam jednak, że ten koncert był — zgodnie z zapowiedzią — pełen magii i niesamowitej energii, a wykonane akustycznie nieza- pomniane przeboje Kasi Kowalskiej były
wyjątkowe.
b! Rai 'H..
17 lutego 2018 r.
— koncert Włodka Pawlika
Przedostatnim „aktem” zĆ odsłony zamkowego cyklu zó był wyśmienity występ 3 znakomitego pianisty jaz- zowego i kompozytora, laureata najważniejszej na- grody muzycznej GRAM- MY AWARD w 2014 za album „Night in Calisia”.
Fot.: Agata Czereba
Przemyśl gospodarzem 20. jubileuszowej konferencji „Europa Karpat”
17 lutego br. w gmachu Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej odbyła się 20. jubileuszowa edycja międzynarodowej konferencji pn. „Europa Karpat”. Podczas spotkania rozmawiano o tradycjach par- lamentarnych w Europie Środkowej i Wschodniej oraz o przyszłości Unii Europejskiej. Rozprawiano także między innymi o współpracy samorządów i uczelni oraz o kulturowym i geograficznym kontekście Karpat w architekturze i gospodarce.
AGATA CZEREBA
Integralną częścią przedsięwzięcia była wystawa pt. „Europa Karpat 2011-2018” podczas której zaprezentowano dorobek poprzednich edycji karpackich konferencji.
Wystawę otworzył inicjator wydarzenia Marszałek Sejmu RP — Marek Kuchciński.
„Rozpoczęliśmy projekt pod nazwą Europa Karpat, mając przede wszystkim w planie szeroko rozumianą współpracę przedsiębiorców, samorządów, przy- granicznych województw i organizacji pozarządowych działających w Karpa- tach, ale tak naprawdę mamy na myśli całą Europę Środkową. Jednak odkąd włączyliśmy się do tego przedsięwzięcia okazało się, że musimy rozszerzyć nasze zainteresowania na wszystkie obsza-
ry aktywności” - powiedział podczas uroczystego otwarcia wystawy Marszałek M. Kuchciński.
Sobotnia konferencja powstała z ini- cjatywy Marszałka Sejmu RP - Marka Kuchcińskiego. W wydarzeniu wzięło udział wielu znamienitych gości, spośród których wymienić należy m.in.: wice- marszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, ministra inwestycji i rozwoju Jerzego Kwiecińskiego oraz jego zastępcę Ada- ma Hamryszczaka, a także ministra infrastruktury Andrzeja Adamczy- ka. W Przemyślu obecni byli również poseł do Parlamentu Europejskiego Zdzisław Krasnodębski, David Engels - wykładowca na Wolnym Uniwersytecie
Wydarzenia
Brukselskim, dyrektor Studium Europy Wschodniej UW Jan Malicki oraz poseł Anna Paluch, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, Posło- wie na Sejm RP - Andrzej Matusiewicz, Anna Schmidt-Rodziewicz i Wojciech Bakun, Marszałek Województwa Podkar- packiego — Władysław Ortyl, Wojewoda Podkarpacki — Ewa Leniart oraz Wicewo- jewoda Podkarpacki Lucyna Podhalicz. Ponadto udział w 20. „Europie Karpat” wzięli goście z zagranicy, m.in. Ukrainy, Słowacji, Czech, Bułgarii, Węgier. Prze- myśl reprezentowali: Prezydent Miasta — Robert Choma, jego zastępcy — Janusz Hamryszczak i Grzegorz Hayder, Wice- przewodniczący Rady Miejskiej — Janusz Zapotocki, Sekretarz Miasta — Dariusz Łapa, Radny RM - Maciej Kamiński, szef Kancelarii Prezydenta Miasta — Artur Komorowski, a także Starosta Przemyski — Jan Pączek i wielu innych.
Cykl konferencji „Europa Karpat” został zapoczątkowany w 2010 r. W jego ramach odbyły się już sesje m.in. w Kry- nicy Górskiej, Przemyślu i Krasiczynie. Spotkania mają na celu wzmocnienie współpracy i pogłębienie partnerskich więzi między krajami regionu. Jednocze- śnie konferencja stanowi forum wymia- ny poglądów i pomysłów dotyczących wspólnych działań na rzecz rozwoju nie tylko Karpat, ale też Europy Środkowo- -Wschodniej.
m Fotorelacja na str. 44
Naszym biegaczom zima niestraszna! Za! nami li pierwsza „Zimowa Karpacka Piątka”
Ani śnieg, ani niska temperatura nie odstraszyły pasjonatów biegania... W minioną sobotę (17 bm.) 200 śmiałków zmierzyło się w pierwszej
edycji „Zimowej Karpackiej Piątki”. Uczestnicy biegu w niełatwych warunkach pokonać musieli dystans pięciu kilometrów. Trudności spowodowane zimową aurą zpewnością rekompensowała im jednak wyjątkowa i niezwykle malownicza trasa, która rozpoczynała się na
2 PRZEMYSL
marzec 2018
przemyskiej Starówce, a dokładnie na ul. Franciszkańskiej i dalej wiodła przez park miejski oraz wzgórze zamkowe.
Zimowa Karpacka Piątka została zorganizowana w ramach odby- wającej się w tym samym dniu w Przemyślu 20. międzynarodowej konferencji „Europa Karpat".
„Inicjator sobotniego wydarzenia Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński zwrócił się do Przemyskiego Klubu Biegacza z prośbą o zorganizowanie takiej imprezy w naszym mieście, a my zogrom- ną przyjemnością podjęliśmy się tego wyzwania.” — powiedział Mieczysław Jałocha — koordynator biegu, reprezentant Przemyskiego Klubu Biegacza.
Limit uczestników biegu, dla których przeznaczono pakiet startowy wynosił łącznie 200 osób. Na tydzień przed Zimową Karpacką Piątką organizatorzy rozdali wszystkie dostępne pakiety. Do zawodów zgła- szali się biegacze w każdym wieku. Aby móc wystartować w „Piątce” należało mieć ukończone 14 lat, górny limit wiekowy wyznaczali już sobie sami uczestnicy...
W pierwszej edycji Zimowej Karpackiej Piątki wystartowali nie tylko przemyślanie. W rywalizacji udział wzięli także amatorzy biegania z: Jarosławia, Przeworska, Rzeszowa czy z podkrakowskiej Skawiny.
Dekoracja zwycięzców odbyła się w gmachu Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Medale, statuetki i nagrody wygranym wręczali: Marszałek Sejmu RP - Marek Kuchciński, Marszałek Województwa Podkarpackiego — Władysław Ortyl oraz Prezydent Miasta Przemyśla — Robert Choma.
Agata Czereba
25
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
ANDRZEJ CIESZYŃSKI w Galerii BWA w Rzeszowie
„Rysuję i maluję” taki tytuł nadał swo- jej ostatniej wystawie indywidualnej prze- myski artysta malarz Andrzej Cieszyński. Wernisaż wystawy odbył się pod koniec stycznia w dolnej sali rzeszowskiego Biura Wystaw Artystycznych. Artysta prezen- tuje tu swoje najnowsze prace malarskie i rysunkowe. Przemyscy miłośnicy sztuki mieli okazję zobaczyć niewielką część tych prac podczas wystawy zorganizowanej jesienią w galerii „U Piotra” w Arboretum w podprzemyskich Bolestraszycach.
W rzeszowskiej Galerii mogliśmy oglądać zestaw kilkunastu prac rysunkowych w formacie 100x70 cm wykonanych w technice akrylu, kilkanaście prac ma- larskich na płótnie również zrealizowanych w technice akrylowej oraz zestaw kilku- dziesięciu rysunków tuszem wykonanych na formacie A4. Wszystkie te prace poka- zują nową drogę poszukiwań twórczych Andrzeja Cieszyńskiego. Twórca dotąd znany z bardzo rozbudowanych, „baro- kowych” form oraz przede wszystkim
szerokiej gamy mocnych, nasyconych barw. Tym razem zaskakuje znacznym, a nawet drastycznym ograniczeniem kolorystycznym przy zachowaniu jednak upodobania do wybujałych form. Oprócz wspomnianych wyżej prac, autor zdecydo- wał się zaprezentować na wystawie kilka prac z poprzedniego okresu, stanowiących rodzaj pomostu pomiędzy wcześniejszą a obecną kreacją. Wystawa czynna była w Galerii BWA w Rzeszowie w dniach 18.01 — 18.02.2018 roku.
Towarzyszył jej również krótki tekst autorski, w którym artysta tak definiuje swoje działania:
Rysuję i maluję, gdy mam na to ochotę. Największą przyjemność spra- wiają mi budowanie płaszczyzny ko- lorem i gestem, zabawa farbą rozla- ną, chlapaną, nakrapianą i nakładaną. W rysowaniu motoryczne gesty nie nudzą mi się, sprawiając wrażenie nieskończo- nych możliwości. Kolor i gest wyrażają emocje. Odkryłem, że wyłączenie intelektu od czynności malarsko-rysunkowych umożliwia przyjemne doznania przede wszystkim związane z chwilą - poczucie wolności.
Myślę, że warto tu zacytować słowa znakomitego malarza i teoretyka Piotra
Andrzej Piotr Cieszyński
Urodził się w 1962 r. w Przemyślu. Studiował w Instytucie Wychowania Artystycznego Uniwersytetu Marii Curie-Skło- dowskiej w Lublinie. Dyplom w pracowni malarstwa prof. Mieczysława Hermana w 1988 r. W czasie studiów realizował pokazy w Galerii Kont, Galerii Białej w Lublinie (grupa Riders of the Lost Black Volga).
Ma w dorobku 14 wystaw indywidualnych w Galerii Białej w Lublinie, Galerii Miejsce zda(e)rzeń w Chełmie, PGSW w Przemyślu, BWA w Kielcach, Gorlicach, Muzeum Naro- dowym Ziemi Przemyskiej w Przemyślu, Parlamencie Euro- pejskim w Brukseli / Belgia, Miscolci Galeria w Miszkolcu / Węgry, Galerii Sztuki Współczesnej w Przemyślu, Arboretum w Bolestraszycach oraz udział w ponad 50. wystawach zbioro-
wych w kraju i za granicą. Jest laureatem wielu nagród i wy- różnień, między innymi: Nagroda Zakup Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej na Międzynarodowym Triennale Malarstwa Euroregionu Karpaty „Srebrny Czworokąt” — Przemyśl 2003; Nagroda Artystyczna im. Mariana Strońskiego w 2004 roku; H.N.M. Nivodijban Reszesul, Hajduboszormeny, Węgry w 2012 roku. W latach 1999, 2006 i 2013 otrzymał Stypendium Twórcze Prezydenta Miasta Przemyśla, w 1997 roku Stypendium Twórcze Wojewody Przemyskiego. W roku 2007 otrzymał Nagrodę Mar- szałka Województwa Podkarpackiego za całokształt działalności. Współpracował z periodykami „Spojrzenia przemyskie” i „Nasz Przemyśl”. Kurator i Juror wielu wystaw i wydarzeń artystycz- nych. Uprawia twórczość w zakresie instalacji, malarstwa i rysunku. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków.
206 PRZEMYŚL marzec 2018
Wójtowicza, odnoszące się do prac
A. Cieszyńskiego:
Dla Andrzeja Cieszyńskiego wydaje się, że rzeczywistość jest zagadką, gdzie przedmioty stanowiąc poznawcze wyzwa- nie, są obiektem malarskiego pożądania i niespokojnie domagają się ostatecznego zdefiniowania. Istotę rzeczy i zjawisk, którą przy tym poszukuje, pragnie odnaleźć poza ich fizycznością, intuicyjnie przeczuwając ją w podskórnych i niewidocznych obsza- rach doznań i przeżyć, które wyzwalane są w kontakcie z konkretem. Rozpoczynając malarską wędrówkę od zjawiskowej po- wierzchni przedmiotu, poprzez optyczną impresję o dużym stopniu nasycenia emocjonalnego, odkrywa zaskakujący paradoks wewnętrznej jego postaci.
Kultura i sztuka
„DYPLOMY I INNE PRACE”
— wystawa studentów w Galerii Zamek
MY
i inne prace
Wystawa prac studentów Projektowania Graficznego
5.02 - 28.02.2018
Plakat — Mariya Zhadkovska (III rok)
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZA- MEK we współpracy z Państwową Wyższą Szkołą Wschodnioeuropejską w Przemyślu po raz kolejny prezentują prace studentów Instytutu Sztuk Projektowych Zakładu Pro- jektowania Graficznego. Po cyklu wystaw w Baszcie oraz zamkowym Foyer przyszła kolej na główną salę wystaw czasowych, czyli Galerię Zamek. Prezentowany jest tu
zestaw kilkudziesięciu plakatów dyplomo- wych zrealizowanych w ostatnich trzech latach w pracowniach dyplomujących: prof. Tadeusza Nuckowskiego oraz dr. hab. Wiesława Grzegorczyka. Znaczna część prezentowanych tu projektów to zestawy plakatów. Część z nich to prace o bardzo mocnym, wyrazistym przekazie graficznym, inne inspirowane są estetyką gier komputerowych, jeszcze inne faktami związanymi z kosmosem oraz wizjami świata (a dokładniej Przemyśla) po apo- kalipsie. Jest to ta część „dyplomowa”. Natomiast „inne prace” zawarte w tytule ekspozycji, reprezentują projekty adeptów sztuki projektowania graficznego. I tak znajdujemy tu prace studentów drugiego roku zrealizowane w ramach zajęć Rekla- my zewnętrznej. Są one odpowiedzią na zagadnienia związane z polskim plakatem międzywojennym, jego historią, hasłami reklamowymi oraz charakterystyczną estetyką. Studenci mieli tu możliwość adaptacji tych elementów, a także wpro- wadzenia elementów współczesnych. Kilka projektów dotyczy też przedwojennych szyldów. Kolejne prace prezentowane na wystawie powstały na zajęciach pierw- szego roku i realizowane były w ramach Edytorów Rastrowych, Wektorowych oraz Projektowania Wstępnego. Mamy tu wiele udanych odpowiedzi na takie problemy
projektowe jak: kolaż graficzny, projek- towanie znaku, projektowanie okładki magazynu czy papieru firmowego. Jak wspomniałam, jest to już kolejna wystawa zrealizowana we współpracy z PWSW, dlatego zainteresowani mogą obserwować kolejne propozycje studentów i może w jakiś sposób inspirować się nimi w życiu codziennym.
Fotografie: Miron Kwieciński
Fotografie: Eryk Thol
PRZEMYŚL marzec 2018
27
Poezja
PRZYSTAŃ POETYCKA
MARIA GIBAŁA
Nałożyłam znów
na usta jarzębiny
Rozbudzone uczucia pozwalają rozkwitnąć, nałożyć na usta jarzębiny, napisać wiersze i podzielić się nimi. Pod koniec 2017 roku ukazał się niezwykle ciepły i subtelny tomik poezji Eweliny Pilawy „Między Zasaniem a Wolą” wydany przez wydawnictwo Komograf, dedykowany Pawłowi Soroce. Słowo wstępne napisał Stanisław Stanik.
Poetka jest przemyślanką. Ukończyła Uniwersytet Jagielloński, kieru- nek — filologia polska. Jej wiersze drukowane były w „Naszym Przemyślu”, „Własnym Głosem”, „Myśli Literackiej” i na portalu Pisarze.pl. Wydała dwa tomiki poetyckie — „Inna miłość, i „Obce sukienki”. Jest członkiem Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Przemyślu.
Ewelina Pilawa
MIEDZY ZASANIEM A WOLĄ
...W poezji Eweliny Pilawy brakuje nadmiernej ornamentyki i zdobności. Istota jej poetyckości polega na celności nazwania rzeczy, stanu bądź sytuacji. Najtrafniej orientację ku takiej poetyce oddaje wiersz bez tytułu (Gdyby cię nie było), w którym padają określenia rzeczy, przeplecione trzema słowami i prze- chodzące w sekwencję dziania się. Gdy ukochanego nie ma, przestrzeń świeci
28
pustką (odrealniona), gdy się odnajduje — zaczyna się stawać faktem. Z ukochanym nadciąga akcja, żywioł, wielkość.
Jakże ten wiersz odstaje od pełnych przepychu i nadmiaru słów wierszy poetek baroku Elżbiety Drużbackiej i Franciszki Urszuli Radziwiłłowej, autorek poezji miłosnej, niewolnej od moralizatorstwa. Pozwalały sobie te panie w swoim wier- szopisarstwie na wiele, lecz nie odważyły się na jawne okazywanie uczuć mężczyźnie (wielką rolę odgrywała maska). Podobnie było w Oświeceniu z Marią Wirtemberską, do której wzniosłe ody pisywał w Puławach Franciszek Dionizy Kniaźnin, nieszczę- śliwy poeta miłości. Było potem kilka poetek, które tworzyły mniej lub bardziej udane erotyki, ale czyniły to sporadycznie. Ewelina Pilawa jest daleka od odgrywania sztuki femme fatale, wydaje się być kobietą życzliwą i sprzyjającą mężczyźnie.
Wiersz „Tęsknota” o wyborze miłości, która trafia do serca, jest utworem kon- cepcyjnym i korzysta ze zdobyczy wiersza dwudziestolecia międzywojennego. Tu motyw rozwija się od najdrobniejsze- go szczegółu (ukłucie jak szpilką) po największy (dostanie się świdrem pod żebro). Kiedyś takim rekwizytem były strzały bożka Kupidyna, dziś zastępują je łatwo dostępne substytuty.
PRZEMYŚL marzec 2018
Ewelinie Pilawie bliskie są pragmatyki wiersza białego: Halina Poświatowska, Małgorzata Hillar, Teresa Ferenc, Ur- szula Benka. Zwłaszcza Poświatowska, wielka poetka miłości, oddana bez reszty jednemu mężczyźnie, mogłaby służyć Pilawie za wzorzec mniej lub bardziej dościgły. Przyznaje się sama młoda poet- ka do tego wzornictwa, a w konkretnych wierszach sięga do głębi tworzywa. Jej słowo — krótkie, zwięzłe, zmetaforyzowa- ne — przypomina słowo Poświatowskiej, podobnie w swym funkcjonowaniu, acz mniej ciemne i mniej zmetaforyzowane.
Ciemność wierszy Pilawy zawiera się w symbolice, niewyblakłej, niezbyt roz- jaśnionego światłem. Ale podobieństwo obu poetek przebiega na linii bezgranicz- nego oddania, niemal urzeczenia uczuć w relacji z mężczyzną.
Wyraźne odbicie oddania swego aż po kres możliwości zawiera druga część wiersza Pilawy pt. „Deszcze, a z niego takie słowa: „niech kroją niebo / niech chłoszczą ziemię / chcę jeszcze / w twoich ramionach się chronię / i błogosławię deszcze”. Ten delikatny erotyk rozgrywa się w niewyraźnej przeciwności ja — ty, przekazanej przez przyrodę. Podobnie oddawała miłość Halina Poświatowska, która miłość wyrażała przez skórkę po- marańczy, lustro itp.
W ostatnich czasach poetek miłości jest wiele, wszystkie coś nowego wnoszą do najnowszej sztuki, wzbogacają ją o niu- anse i subtelności uczuć. Nie jest jednak szerzej znany dłuższy cykl wierszy mi- łosnych poetki, adresowanych jednemu mężczyźnie. Regułę zdaje się potwierdzać Ewelina Pilawa, która nawet na tle poezji miłosnej mężczyzn stanowi ewenement. Ze znanych poetów Petrarka stworzył cykl sonetów do Laury, a współcześnie Stefan Pastuszewski sonety o kobiecie niewymienianej nawet z imienia, która odznacza się wielkim podobieństwem do ukochanej Petrarki. W tym gronie Eweli- na Pilawa stanowiłaby wyjątek.
Przez tunel wierszy Pilawy przepływa szeroki nurt życia, przyrody, roślinności, który z czasem ulega zawężeniu. Fascy- nacja przyrodą przemienia się w świat rzeczy prostych, łatwo namacalnych. Już nie deszcze, nie pokrzywy, nie miasto, a twarz i dotyk, ramię i objęcie zajmują miejsce naczelne. Dojrzewa też stylistyka tych wierszy. Z upływem toku lektury ulega uproszczeniu, każde słowo nabiera wielokrotnego, metafizycznego znaczenia i jest proste jak podanie ręki.
Stanisław Stanik
Poezja 29 marzec 2018 * * * Kim dla mnie jesteś jeszcze ci nie powiem niech ci powie rzeka obok mego domu albo słońce deszcz gwar twojego miasta niech ci powie noc niech ci się to przyśni * * * Budzę się ścieram z twarzy biel wylewa się ze mnie wielka woda kołdry wprawnym ruchem powieki gniotę sen Przecieram oczy patrzę jest znowu czeka na mnie cud w niedzielę Ty i z Tobą dzień * * * Przyszła do nich ta miłość potulnie i cicho (on w latach ona jeszcze młoda) Na małej stacyjce rozstania powroty (on w latach ona jeszcze młoda) Kolebią tę miłość przed ludźmi i światem (on w latach ona jeszcze młoda) Nikt nie wie że jej kiedyś posiwiała dusza że dopiero przy nim odmłodniała znowu Nikt nie wie że mu ustami gładzi każdą zmarszczkę by czas nad nim wstrzymał oddech TĘSKNOTA Z początku czuję małe ukłucie niewielkie draśnięcie najcieńszą ze szpilek a potem świderek lekko się przekręca w samym środku już powstałej rany i coraz głośniej coraz natarczywiej pracuje dłuto tuż pod samym żebrem DESZCZE Deszcze tną niebo co z bólu sine bezbronne poddane jego bezsilność na nasze głowy niech kroją niebo niech chłoszczą ziemię chcę jeszcze bo w Twoich ramionach się chronię i błogosławię deszcze * * * Potrzeba mi ciebie bo wypełniasz dom bo każdą moją łzę strącasz żartem każdy mój żart traktujesz poważnie bo jesteś zagadką jak matematyczny szyfr bo wiesz wszystko i nic bo prosisz o wiersz * * * Z tej miłości kilka wierszy suchy bukiet herbacianych róż zdjęcie zapach na poduszce pocztówki obwiązane wstążką napoczęta książka Z tej miłości znów błyszczące oczy usta spieczone dotykiem pełne ręce w których wreszcie szczęście pewny krok po cienkim lodzie * * * Na stole nadal okruch chleba pościel nadal pachnie Tobą moje zdjęcie szuka Twoich oczu a z parasola ciągle ścieka deszcz * * * …przy Tobie tysiąc skowronków skrzydłami o włosy słoneczny promień w sam środek źrenicy łagodny powiew w każdym płucu …przy Tobie PRAGNIENIA Niech świt będzie dla nas świt jasny jak piorun niech świt o nas wie zbudzeni dotykiem spojrzymy mu w oczy wyjmując mu z dłoni dzień Niech noc będzie dla nas noc czarna jak wdowa niech noc o nas wie leniwi dotykiem spojrzymy jej w oczy spijając z jej warg czarnych sen ZANIM ZASNĘ Zanim zasnę przywołuję pamięć twoich dłoni w mych włosach i palców jak do pacierza splecionych na skroni jak świat mi tłumaczysz i ogarnia mnie spokój gdy tę pamięć rozwieszę nad moim i nad twoim miastem wtedy mogę zasnąć * * * Zdjęłam z siebie przeszłość jak zbędną sukienkę zwróciłam ku tobie oczy – patrz – moje oczy są nagie nałożyłam znów na usta jarzębiny ożyłam – pod twymi palcami * * * Ucz mnie świata opowiadaj o przeszłości mi powiedz o tym co przed nami bądź smutny wesoły dom wypełnij sobą zamilcz zamyśl się nie w porę rozbudź zmysły ukołysz jedną noc znów mamy uczyń ją polarną SPROSTOWANIE W styczniowej rubryce „Przystani poetyc- kiej” pod tytułem „Włóczęga międzypla- netarny Kazimierz Iwosse” wystąpił błąd polegający na złączeniu słowa Kreisundse- ine – powinno być: Kreis und seine. W artykule pt. „Nagrody dla przemyskich poetek” omyłkowo podpisano autora fo- tografii. Za pomyłki przepraszamy. Zbliżenia
WASZYNGTON — z daleka od głównych traktów spacerowych
Mój kolejny, tym razem bardzo krótki pobyt w USA, związany był z inauguracją obchodów stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę. To idealny temat, aby choć na moment skupić uwagę Ame- rykanów. Przecież to w dużej mierze dzięki zaangażowaniu Polonii, I.J. Paderewskiego oraz prezydenta T.W. Wilsona udało się przywró- cić Polskę na mapy świata — nie stało się to tylko „rękami” Polaków pozostających na ziemiach polskich. Co więcej, w przeciwieństwie do Irlandczyków czy wielu innych narodów walczących o swoją nie- podległość, Polacy mieli silnego sprzymierzeńca w postaci USA - to
zatem idealna okazja, by lepiej „zaistnieć
nego Amerykanina.
TOMASZ PUDŁOCKI
Tym razem chciałbym napisać o kilku miejscach, które od lat promuje się jako „off MalP. Pod pojęciem National Mall, tj. Deptak Narodowy rozumiemy obszar, na którym znajdują się główne budynki federalne i najsłynniejsze muzea. Zatem wszystko co jest „poza Deptakiem” jest z przyczyn naturalnych mniej odwiedza- ne przez turystów. Władze Waszyngtonu robią jednak co mogą, by pokazać, że stolica USA to miejsce, które ma sporo do zaoferowania turyście również poza ścisłym centrum.
GEORGETOWN
Georgetown to dzielnica Waszyngtonu, słynąca z prestiżowego uniwersytetu — przeznaczona jest ona głównie dla tych, którzy dysponują zasobnym portfelem. Polacy znajdą w sercu uczelni swoje „miejsce”. Jest nim ławeczka Jana Karskie- go z jego rzeźbą. Słynny bohater II wojny światowej był bowiem przez lata profeso- rem Georgetown University. Nie ma się zatem co dziwić, że miejscowa Polonia postanowiła uczcić go niecodziennym pomnikiem. Można usiąść koło jego rzeź- by i... cyknąć sobie zdjęcie z „Karskin”. Akurat kiedy fotografowałem to miejsce podeszła do mnie jakaś pani — sądząc po wieku, raczej ktoś z wykładowców, i za- pytała, kim był Karski. Krótka opowieść zrobiła swoje. Pani była tak zaabsorbowa- na, że obfotografowała nie tylko pomnik Karskiego, ale i mnie i odeszła coś sobie szukając w smartfonie. Może udało się ją zainspirować?
Pagórkowaty obszar dzielnicy to dobre miejsce do obserwowania z dali wybrzeża
30
ć” w świadomości przecięt-
rzeki Potomak. Z kolei rzędy bogatych rezydencji i kamienic pozwalają na chwilę zapomnieć o stołecznym zgiełku. Wielbi- ciele książek i sztuki bizantyjskiej na pew- no nie mogą pominąć słynnego muzeum i biblioteki naukowej Dumbarton Oaks. Przeciętny czytelnik mógł słyszeć o tym miejscu ze względu na koncert I. Strawiń- skiego na orkiestrę smyczkową właśnie poświęcony rezydencji, czy konferencję zorganizowaną tam w 1944 r., która dała podstawy pod powstanie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Przepiękna sala muzyczna, a także rzeźby, monety i mozaiki bizantyjskie przykują uwagę
nie tylko znawców. Rezydencja z dość obszernym parkiem została przekazana w 1940 r. przez właścicieli Uniwersytetowi Harwarda. Dzisiaj to ważne miejsce na mapie naukowej świata. Przed wejściem do gmachu biblioteki i muzeum wyryte są cytaty ze zdań właścicieli o znaczeniu nauk humanistycznych w życiu społe- czeństw i narodów. Są to słowa, które podniosą na duchu niejednego miłośnika myśli twórczej i kultury wysokiej.
NA WZGÓRZACH DZIELNICY KALORAMA
O ofiarności Amerykanów na rzecz kultury, nauki i społeczeństwa pisałem już na łamach „NP” nie raz. Nie mogę o niej nie wspomnieć również pisząc o Towarzystwie Cyncynatów (ang. So- ciety of the Cincinnati), którego kwatera główna to słynny Anderson House. Leży ona w dzielnicy ambasad, tj. w Kaloramie. Towarzystwo powołane zostało w 1783 r. i zrzesza potomków oficerów, którzy niczym Rzymianin Cyncynat „wszystko opuścili dla obrony ojczyzny” i walczyli o niepodległość USA. Co ciekawe, poza promocją patriotyzmu i demokracji podkreśla się, że Cyncynaci mają — jak ich patron chwytać za broń - ale też wiedzieć, kiedy odejść ze sceny poli- tycznej i pozwolić demokracji działać. Członkiem Towarzystwa był m.in. T. Ko- ściuszko. A kwatera główna to... poda- runek na rzecz Towarzystwa od jednego z członków, Larza Andersona i jego żony Isabel. Dziś to miejsce licznych przyjęć, koncertów, a także muzeum, które moż- na zwiedzać za darmo. Wytrawne oko ucieszą nie tylko bogate wnętrza, w tym zachwycająca sala balowa i jadalnia, ale
GH s .
Sala muzyczna w Muzeum i Bibliotece Naukowej Dumbarton Oaks.
PRZEMYŚL marzec 2018
Fotografie: Tomasz Pudłocki
la SL ion
Fragment sali balowej Towarzystwa Cyncy- natów.
i zbiór porcelany, czy kolekcja gobelinów z początku XVII w.
Nieopodal znajduje się dom Thomasa Woodrowa Wilsona — prezydenta USA w latach 1913-1921. W tej rezydencji pre- zydent, wielki orędownik Polski i jeden z adwokatów porządku wersalskiego po I wojnie światowej spędził swoje ostatnie lata życia. Tam też zmarł. Warto przy- pomnieć mało znany fakt, że prezydent ostatnie półtora roku swojej kadencji był niemal zupełnie odgrodzony od świata z powodu wylewu, a każdy kto chciał się z nim kontaktować musiał to robić przez żonę Edith. Wciąż dyskusyjna jest jej rola w zarządzaniu USA w tym czasie. Ta oraz wiele innych interesujących opowieści czeka na każdego, kto odwiedzi piękną rezydencję Wilsona. Dom niesie ze sobą także wspaniałą historię o poświęceniu żony, opiekującej się częściowo sparaliżo- wanym mężem, a potem strzegącej jego pamięci i dziedzictwa myśli, które pozo- stawił po sobie. W rezydencji nie brak elementów związanych z historią Polski, w tym pięknego, pośmiertnego portretu Wilsona na tle mapy Europy, pędzla Stani- sława Rembskiego, bo i Polska odgrywała w myśli prezydenta ważną rolę.
W CIENIU WIELKIEJ POLITYKI
Mój pobyt zbiegł się z bardzo nieprzy- jemną sprawą — głośną ustawą o IPN i mię- dzynarodową reakcją na jej przyjęcie przez polski parlament. O ile jeszcze niedawno mówiono w kuluarach o możliwości czę- ściowego połączenia obchodów stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości
z 70-leciem powstania państwa Izrael, to każdy kto przeglądał prasę amerykańską i główne portale internetowe wie, że to obecnie raczej niemożliwe. Oczywiście można mieć swoje zdanie na temat po- trzebności ustawy (ja raczej popieram stanowisko władz Polskiego Towarzystwa Historycznego, które w oficjalnym liście do prezydenta Dudy było jej przeciwne). Niemniej jednak z punktu widzenia polityki wizerunkowej to fatalny błąd, kiedy państwo polskie nie potrafi wy- tłumaczyć na forum międzynarodowym swojego stanowiska. Oczywiście efekt jest odwrotny zatem od zamierzonego. Na przełomie stycznia i lutego nie mówiło się w Waszyngtonie o „polskich obozach koncentracyjnych bo ich nie było (i to wie każdy w miarę wykształcony człowiek), ale o niezrozumieniu postępowania polskich władz i forsowaniu przez Polskę swojej wizji historii. Ja też nie umiałem wytłu- maczyć moim amerykańskim znajomym, dlaczego w obliczu tylu potrzebnych zmian w kraju, akurat forsuje się ustawę, która wprowadza głównie zamieszanie i liczne niedopowiedzenia, stawiając nasz kraj w... konfrontacji z tyloma państwami na świecie.
Nie muszę dodawać, że w zaistnia- łych okolicznościach obchody stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę mogę interesować głównie Polonię i en- tuzjastów polskich, a nie szerszą opinię publiczną. I to jest bardzo przykra rzecz dla każdego Polaka, tym bardziej że rocz- nica 1918 r. to niepowtarzalna okazja, by wreszcie wyrwać się z traktowania historii Polski głównie z punktu widzenia Holocaustu i II wojny światowej, a także pokazać, że sprawa polska była ważna dla Europy i dla świata jako sama w sobie,
Zbliżenia
a nie w „zestawie” z innymi tematami. Czy uda nam się tę szansę jeszcze wy- korzystać? Oby. Za nami falstart, choć wierzę, że niezamierzony. Na szczęście rok 2018 jest długi a polskie i polonijne instytucje szykują wiele interesujących wydarzeń kulturalnych, które powinny przykuć uwagę nawet tych, którzy nie- wiele o Polsce wiedzą. Oby tylko rządzący pamiętali, że prowadzenie odpowiedniej polityki wizerunkowej i klimatu dla współczesnych działań politycznych to zadanie niezmiernie trudne, delikatne i długofalowe — łatwo można je zniwe- czyć, a utracone zaufanie niezmiernie trudno odbudować.
x * *
Waszyngton to miejsce, do którego warto się wybrać. Stolica USA jest mia- stem eleganckim i przestronnym - oferuje sporo atrakcji wartych zobaczenia. Od Amerykanów warto się uczyć podejścia do zabytków i do własnej historii, a prze- cież mają oni ją o wiele krótszą i mniej skomplikowaną od naszej. Kładą oni duży nacisk na patriotyzm w przestrzeni pu- blicznej, ale podkreślają, że ich dziedzic- two jest złożone, skomplikowane i ulegało zmianom w czasie — fundamentem jego jest jednak umiłowanie wolności i de- mokracji. Może dlatego łatwiej Polakom przedrzeć się w świadomości amerykań- skiej z takimi postaciami jak Pułaski, Kościuszko czy Karski, którzy uosabiają wartości uniwersalne i jasno zrozumiałe. W przypadku innych postaci czy tema- tów „pisane na kolanie” wyjaśnienia nie wystarczą i mogą zrobić więcej szkody niż pożytku.
m
Tudor Place — piękna rezydencja przybranej wnuczki prezydenta Jerzego Waszyngtona.
PRZEMYŚL marzec 2018
31
Fotografie: Mieczysław Madejowski
Zbliżenia
POD ŻAGLAMI
Przemyska Joanna od żagli
W jednym z wcześniejszych numerów naszego miesięcznika wspo- mniałem, że Przemyśl posiada spore tradycje żeglarskie. Postanowiłem do tematu powrócić i przedstawić kilka ciekawych postaci żeglarskich z przemyskiego środowiska. Oczywiście postacią sztandarową jest Henryk Jaskuła i jego rejs solo non stop Gdynia - Gdynia. Wyczyn jest w środowisku do dzisiaj pamiętany, czego efektem są nadal przyzna- wane kapitanowi nagrody takie jak: Super Kolos czy Topór Chwały Mórz. W jednym z przyszłych numerów napiszę o tej wielkiej postaci, wcześniej jednak postaram się z nim spotkać. W polskim środowisku żeglarskim jest też wiele kobiet, najbardziej znaną jest Krystyna Choj-
nowska-Liskiewicz.
MIECZYSŁAW MADEJOWSKI
Swoistą wisienką na torcie jest Joanna Magdalena Kafar. Zna ją środowisko pro- jektantów i architektów, bo tym się para, jednak większość przemyślan w tej delikat- nej dziewczynie o przecudnym uśmiechu i urodzie nie rozpoznaje wielkiej żeglarki.
Joanna osiągnęła wyczyny, o których marzą żeglarze, opłynęła słynny Przylądek Horn, dotarła do Antarktydy, gdzie przebywała w polskiej Bazie Arctowskiego, niestraszna jej była Arktyka. Ponad dziesięcioletni okres żeglowania to osiągnięcia, które niejednego mogą przyprawić o zawrót głowy. Rok 2006 to wyprawa s/y Freya na Wyspy Alandzkie. W latach 2008-2009 opłynięcie Norwegii i dotarcie do Przy- lądka Nordkapp na s/y Tango. Rok 2010 to rejs s/y Selma Ekspedition Ziemia Ognista Ushuaia, Antarktyda, Przylądek Horn. W 2013 roku z s/y Vino Tinto wyprawa na Wyspy Kanaryjskie. Na s/y Barlovento II w 2014 roku wyprawa do Grenlandii, Islandii i Spitsbergenu. Wielkie regaty TSR 2017 na s/y Zawisza Czarny.
Pytając Joannę, co sprawia ,że pływasz? odpowiedziała z błyskiem w oczach w sposób filozoficzno-romantyczny
II Przemyski Rejs Żaglowcem
Zawisza Czarny
Przemyski Okręgowy Związek Żeglarski (POZŹ ) a właściwie Kapitan Tomasz „Misiek” Kulawik zaprasza na II rejs pięknym polskim żaglowcem Zawisza Czar- ny, który został zaplanowany na 16 do 23 września br. Rejs będzie trwał 7 dni a portem zaokrętowania i powrotu będzie Gdynia . Obieramy kierunek Wyspa Gotlandia i malownicze miasto i port Visby, następnie kierujemy się do Kalmaru z zamkiem i drewnianą starówką a w dalszej kolejności na Borholm i powrót do Gdyni. Podobnie jak w I Przemyskim Rejsie załodze nie potrzeba doświadczenia żeglarskiego wystarczy tylko pełen HOT czyli humor, optymizm i tolerancja . Żaglowcem kieruje doświadczona i sprawdzona załoga. W pierwszym terminie oczekujemy na rezerwacje od przemyskich żeglarzy i sympatyków. Chcemy, by wzorem | Przemyskiego Rejsu popłynęły całe rodziny. Wiem, że na trwałe przej- dzie to do rodzinnych historii. Chcemy, by zaktywizowały się drużyny wodniackie i popłynęli ich członkowie. Na żeglarską przygodę zapraszam ponownie uczest- ników wcześniejszego rejsu. Możecie być świadkami rodzącej się przemyskiej historii żeglarskiej. Gorąco polecam tę wyprawę. Na stronie internetowej POZŹŻ
Przemyśl dokładne informacje.
32
Mieczysław Madejowski
PRZEMYŚL marzec 2018
„... bo bezkresna przestrzeń i mocżywio- łów sprawiają ,że nabiera się pokory i dy- stansu do wielu spraw pozostawionych na lądzie. Nocne rozgwieżdżone niebo z pokładu skłania do wielu przemyśleń. Ten sposób podróżowania i poznawania świata pozwala spotkać niesamowitych pełnych pasji ludzi. Lubię być w przeróż- nych warunkach pogodowych i widzieć przeróżne kolory mórz i oceanów. A za- chodów i wschodów słońca, które towa- rzyszyły mi w czasie wacht, nie zliczę... „Jakie miejsce, do którego przypłynęłaś, zrobiło na tobie szczególne wrażenie? Joanna po chwili namysłu odpowie- działa „.. zdecydowanie Antarktyda, ten biały potężny kontynent większy od Europy i Australii przyjmuje jedynie wybranych i tylko wybranym pokazuje niepowtarzalną magię białych, śnieżnych bezkresów. To właśnie tam pośród tych bezkresów zlokalizowana jest polska Baza Arctowskiego. Wygląda bardzo niepozornie, ale ma w sobie wszystko. Całkowicie niezależne minimiasteczko. Spotkaliśmy tam niesamowitych ludzi którzy, wiedząc wcześniej, że się do nich wybieramy, poprosili o przywiezienie im kapusty i cytryn. W drodze wdzięczności zostaliśmy uraczeni pysznym schabowym z ziemniaczkami ... takie klimaty ... na końcu świata. Na pytanie, gdzie w 2018 roku zamierza się wybrać bez wytchnie- nia odpowiada „... na II Przemyski Rejs Żaglowcem Zawisza Czarny, bo jest cud- na atmosfera ,.
Przysłowie "Cudze chwalicie swojego nie znacie” bardzo pasuje do osoby, o której miałem przyjemność napisać. Jestem dumny z tego ,że znam Joannę iże miałem przyjemność z nią pływać.
Moje muzyczne fascynacje
PRZEMYŚCY
PREKURSORZY MUZYCZNI ERY BIG-BEATU I ROCKA
Kolejny, dziesiąty już artykuł poświęcam czołowym postaciom prze- myskiej sceny muzycznej, znanym z sukcesów na arenie ogólnopol- skiej i europejskiej. Zacznę od przemyślanina z ulicy Drużbackiej na Zasaniu urodzonego w 1939 roku Andrzeja Nebeskiego.
ALEKSANDER MOSKALEWSKI
h «HBR ;
z
Polanie (1966). Od lewej: A. Nebeski, Z.Bernolak, W. Wander, P. Puławski. Fot. M. Karewicz.
Ojciec Lucjan, jako zakładnik, został rozstrzelany w czasie okupacji niemiec- kiej 18 marca 1944 roku. Był nauczycie- lem matematyki i uczył gry na skrzypcach (infor. A. Iwaneczko z lutego br.)
Andrzej Nebeski był perkusistą kolejno w zespołach: „Niebiesko-Czarni” (1962- 1965), „Polanie” (1965 do kwietnia 1968), oraz od 1969 do końca 1979 w „ABC Andrzeja Nebeskiego”.
„Niebiesko-Czarni” to kultowy zespół dzisiejszych 60-latków, założony w 1962 roku w Gdańsku z inicjatywy „ojca” pol- skiego big-beatu Franciszka Walickiego (1921-2015). Wcześniej utworzył na Wy- brzeżu zespoły: ”Rhytm-end Blues”(1959) oraz „Czerwono-Czarni” (1960).
Wspomniane zespoły wylansowały wielu muzycznych idoli (Niemen, Bu- rano, Korda, K. Stanek, K. Sobczyk, H. Majdaniec, A. Rusowicz) i propagowały polską muzykę rozrywkową w słynnym radiu „Luksemburg” oraz na trasach kon- certowych w krajach demokracji ludowej oraz na zachodzie Europy.
18 listopada 1964 roku w klubie „Niedź- wiadek” M.Iwaneczko otrzymał od „Niebie- sko-Czarnych” dedykację dla zespołu „Miś” jako dowód przyjaźni, która trwa do dzisiaj.
Zasługi A.Nebeskiego w kształtowaniu muzyki big-beatowej, a później nurtu na styku soulu i bluesa w zespole „Polanie” są bezsporne. Zapisał się w panteonie gwiazd, a we współczesnych encyklope- diach figuruje jako legendarny rockman.
W 1965 roku A.Nebeski, Włodzimierz Wander saksofonista (obecnie w USA) oraz gitarzysta basowy Zbigniew Ber- nolak opuścili „Niebiesko-Czarnych” (zespół zakończył działalność trasą kon- certową we Lwowie w 1976 roku).
„Polanie” zmienili muzyczną opcję z big-beatowej na rhythm end bluesową i byli pod wielkim wpływem muzyki an- gielskiej, głównie zespołu „The Animals". Koncerty zespołu ( trasa koncertowa po Polsce w 1965 r.) miały ogromny wpływ na jakość i poziom polskich zespołów ery rocka mimo naiwnych typowo big- -beatowych tekstów „Polan.
Okres grupy „ABC A. Nebeskiego” charakteryzuje umiarkowana popular- ność, aż do czasu nawiązania współpracy z wokalistką Haliną Frąckowiak (Ex Sonia Sulin z Drumlersów).
Zbliżenia
BRE BC (1971). Od lewej: A. Nebeski, T. Myśków, M. Frąckowiak, M. Zimiński, M. Mataczyński.
Fot. M. Karewicz
Utwór „Napisz proszę” z roku 1969 stał się wielkim przebojem, zebrał wiele pochlebnych recenzji, zwyciężał w plebi- scytach i konkursach. Charakterystyczne brzmienie oparte na dwugłosie dwóch saksofonów było nowoczesne i stylowo zbliżone do modnego nurtu „soul misic', który kopiowali wszyscy z Czesławem Niemenem na czele. W 1972 roku H.Frąc- kowiak będąc u szczytu popularności, wy- biera karierę solową i odchodzi z „ABC”.
Próby ratowania zespołu, powrót do „Niebiesko-Czarnych” (album „Naga”) nie dały rezultatu. W końcu 1973 roku następuje rozłam i koniec działalności grupy „ABC.
W 1974 roku A. Nebeski wyjechał do Szwecji, gdzie początkowo występował ze znanym organistą Marianem Zimińskim i gitarzystą Mirosławem Męczyńskim. Na- stępnie grał z węgierską grupą „Panonia” Był także członkiem szwedzkich orkiestr „Lobos” i „Rune Linderstrama. W lipcu 1986 roku wystąpił w Sopocie podczas „Old Rock Meetingu” (Encyklopedia pol- skiej muzyki rockowej — Kraków 1995).
CDN.
Towarzystwo Przyjaciół Nauk
w Przemyślu
z okazji Dnia Kobiet zaprasza
na spotkanie z
PRZEMYŚL marzec 2018
prof. dr hab. Teresą Skrabką- Błotnicką i promocję jej wspomnień dotyczących wojennego i powojennego Przemyśla a także czasów studiów na Politechnice Gliwickiej
pt. Wędrówka przez minione lata (Wspomnienia — Ku pamięci potomnych)
Prowadzenie: dr hab. Tomasz Pudłocki
Sala wykładowa Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Przemyślu,ul. Kościuszki 7, I piętro 8 marca 2018 r. (czwartek), godz. 17:30
33
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
Przemyślanie upamiętnili 78. rocznicę zsyłki Polaków na Sybir
W niedzielę, 11 lutego zapalono znicz wywiezionym...
AGATA CZEREBA
10 lutego 2018 roku minęła 78. rocznica pierwszej masowej deportacji Polaków na Sybir. Od wielu lat przemyślanie, Sybiracy i ich potomkowie spotykają się, by uczcić pamięć tych, którzy w 1940 roku zostali siłą wywiezieni na „nie- ludzką ziemię”...
Mszą świętą w kościele pw. Świętej Trój- cy w Przemyślu rozpoczęły się tegoroczne obchody, które jak co roku zgromadziły tłumy. Nabożeństwu przewodniczył ks. prałat Stanisław Czenczek. Homilię wy- głosił zaś ks. prał. Jan Mazurek - „Wczoraj minęła 78. rocznica deportacji Polaków na Sybir. Jest to rocznica upamiętniają- ca pierwszą wywózkę. Właśnie w tym
czasie około 140 tysięcy Polaków zostało deportowanych na „nieludzką ziemię”. A potem były kolejne i dzisiaj trudno się doliczyć, ale wiemy, że był to ponad milion. Ponad milion tych, którzy tam stracili nie tylko kontakt z ojczyzną, ale także bardzo często zostali pozbawieni najcenniejszego - życia...”
Podczas Mszy świętej nastąpiło uroczy- ste wprowadzenie relikwii bł. Władysława Bukowińskiego — „apostoła Kazachstanu”. Od niedzieli (11 lutego br.) jest on pa- tronem przemyskiego oddziału Związku Sybiraków.
Ksiądz Władysław Bukowiński był więźniem sowieckich łagrów. Został on zaliczony do grona błogosławionych 11
września ubiegłego roku w Karagandzie — mieście, w którym w czasach Związ- ku Radzieckiego pełnił swoją posługę i w którym został pochowany. Ksiądz Jan Mazurek przypomniał zebranym słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane przez niego w czasie podróży do Kazach- stanu w 2001 r.: "Księdza Władysława Bukowińskiego wielokrotnie spotykałem i zawsze podziwiałem za kapłańską wier- ność i apostolski zapał. Był szczególnie związany z Karagandą. Pragnę dzisiaj złożyć w imieniu Kościoła hołd zarówno jemu jak i wszystkim zesłańcom”...
Po zakończeniu Mszy świętej uczestni- cy obchodów złożyli kwiaty przed tablicą pamięci znajdującą się w arkadii kościoła pw. Św. Trójcy.
Jednak główne uroczystości upamięt- niające sowieckie deportacje miały miej- sce na rampie kolejowej znajdującej się na przemyskich Bakończycach. To właśnie stamtąd 78 lat temu wywieziono w by- dlęcych wagonach tysiące przemyślan i mieszkańców sąsiednich miejscowości...
W niedzielnych uroczystościach udział wzięli Zastępcy Prezydenta Miasta Przemyśla Grzegorz Hayder i Janusz Hamryszczak oraz Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Adam Łoziński. Obecni byli także m.in. Posłowie na Sejm RP Andrzej Matusiewicz i Wojciech Bakun, przedstawiciele władz samorządowych z powiatu przemyskiego, Sybiracy, ich potomkowie oraz przedstawiciele orga- nizacji narodowościowych.
Organizatorami uroczystości byli Związek Sybiraków Oddział w Przemyślu, Urząd Miejski w Przemyślu, Centrum Kul- turalne w Przemyślu, Przemyskie Stowa- rzyszenie Rekonstrukcji Historycznej „X D.O.K" oraz Związek Strzelecki „Strzelec”
m
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski dla ks. Tadeusza Patera
W dniu 13.02.2018r. w Sali Kolumnowej Podkar-
packiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie odbyła się uroczystość wręczenia odznaczeń państwowych nadanych przez Prezydenta Rzeczy- pospolitej Polskiej Andrzeja Dudę oraz wyróżnień honorowych. Wojewoda Podkarpacki - Pani Ewa Leniart odznaczyła Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski cztery osoby, w tym Księdza Seniora Tadeusza Patera — Kresowianina, przemy- skiego Salezjanina, za wybitne zasługi w kulty- wowaniu i upowszechnianiu historii Polaków na Kresach Wschodnich. Kolejną osobą wyróżnioną, pochodzącą z Kresów, była Pani podporucznik Joanna Cieślik-Dołęga łączniczka AK Okręgu Lwów, pseudonim „Teresa” otrzymała Patent-Dy- plom „Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny” nadany przez Prezesa Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Stanisław Szarzyński
PRZEMYŚL marzec 2018
34
Fot.: Stanisław Szarzyński
Rusza budowa
sali gimnastycznej przy „Czternastce”
Już za dwa lata przy Szkole Podstawowej nr 14w Przemyślu powstanie nowa sala sportowa. 5 lutego br. Robert Choma Prezydent Miasta Przemyśla podpisał z Antonim Barem, właścicielem Zakładu Usłu- gowego Remontowo-Budowlanego umowę na realizację budowy sali gimnastycznej wraz z zapleczem przy Szkole Podstawowej nr 14 im. Zjednoczonej Europy w Przemyślu.
AGATA CZEREBA
„Budowa sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej nr 14 to nie tyle wieloletnie, co wręcz wielokadencyjne zadanie, bo zostało ono rozpoczęte jeszcze wtedy, jak sam byłem wiceprezydentem i radnym... Zatem szczególne wyrazy uznania należą się mojemu zastępcy panu Grzegorzowi Hayderowi, który „przekopywał” się przez te wszystkie meandry niezwykle skompliko- wanych stanów własnościowych i geodezyj- nych, które nie pozwalały na wcześniejsze uruchomienie tego projektu (...)” - tymi słowami rozpoczął spotkanie Robert Choma Prezydent Miasta Przemyśla.
„Podstawową przeszkodą we wcześniej- szej realizacji tej inwestycji był nieuregu- lowany stan prawny działki. Uregulować się go udało dopiero w październiku 2013 roku. Dopiero wtedy mogliśmy tak na- prawdę przystąpić do projektowania tej hali sportowej... Projekt zakończyliśmy dwa lata później, a pozwolenie uzyskaliśmy w maju roku 2016. Wtedy też rozpoczę- liśmy starania o pozyskanie środków ze- wnętrznych. Zadania Ministerstwa Sportu
wymagają pełnej dokumentacji, ale udało się. Dofinansowanie uzyskaliśmy w ubie- głym roku, w związku z tym mogliśmy to zadanie wreszcie wpisać także do bu- dżetu. Dzisiaj finalizujemy pierwszy etap przygotowawczy, czyli podpisanie umowy (...)” — powiedział Grzegorz Hayder — Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla, koordynator przedsięwzięcia.
Szkoła Podstawowa nr 14, mieszcząca się przy ul. Borelowskiego, zbudowana została w połowie lat 60. ubiegłego stu- lecia. Wraz ze szkołą powstała wtedy również nieduża sala gimnastyczna. Sala ta okazała się jednak być zupełnie niewystarczająca i powodowała jedynie narastanie problemów z organizacją lekcji wychowania fizycznego w takiej formie, w jakiej powinny się one odbywać. Po- mimo tych niesprzyjających warunków uczniowie „czternastki” od wielu lat znajdują się w czołówce we wszelkich zmaganiach sportowych.
Nowa sala gimnastyczna będzie mieć boisko o wymiarach 40 na 20 m. Będzie
Zbliżenia
można w niej grać w piłkę ręczną, noż- ną, koszykówkę i siatkówkę. Wysokość obiektu (od parkietu do sufitu) wyniesie 13,5 metra. Jest to niezwykle ważne, gdyż dzięki temu można w niej będzie roz- grywać wspomniane dyscypliny sportu na odpowiednim poziomie. Ponadto zostanie ona wyposażona w demonto- wane trybuny z 230 miejscami. Sala wraz z nowoczesnym zapleczem, połączona zostanie przejściem z istniejącym już budynkiem szkoły.
Projekt Gminy Miejskiej Przemyśl pn. *Budowa sali gimnastycznej wraz z za- pleczem przy Szkole Podstawowej nr 14 im. Zjednoczonej Europy” otrzymał do- finansowanie ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki w ramach Programu Rozwoju Infrastruktury Szkolnej.
Całkowita kwota dofinansowania w latach 2018-2020 wyniesie około 2 milionów złotych, czyli nie więcej niż 30% wartości zadania, przy kosztory- sowej wartości zadania 6 070 335,98 zł.
Zawarta umowa zobowiązuje wyko- nawcę do zakończenia realizacji inwesty- cji z dniem 15 października 2020 roku.
m
Przemyski Jarmark Wielkanocny zapisy dla sprzedawców!
Kurczaczki, króliczki, palmy, makowce i babki wielkanocne, swojskie wędliny, chleby i miody. Ponadto pisanki, świąteczne stroiki, artystyczne rękodzieło i wszystko co związane z nadcho- dzącymi wielkimi krokami Świętami Wielkanocnymi...
To wszystko znajdziecie Państwo na Przemyskim Jarmarku Wielkanocnym, któremu jak zawsze towarzyszyć będą również m.in. występy artystyczne, degustacje, różnego rodzaju warsztaty
i konkursy dla dzieci. Do zobaczenia!
Tymczasem pragniemy zaprosić wystawców, artystów, rękodzielników i sklepikarzy, którzy w swojej ofercie mają: pisanki, stroiki, koszyki, palmy wielkanocne, wyroby ceramiczne, biżuterię, świąteczne serwetki i obrusy, kartki wielkanocne, deko- racje i kwiaty oraz inne przedmioty związane z wiosną i Świętami Wielkiejnocy, do zgłaszania chęci uczestnictwa w tegorocznej
imprezie.
Do współpracy zapraszamy również właścicieli stoisk ga- stronomicznych oferujących: tradycyjny żurek, domowe ciasta, mazurki, baby wielkanocne, wędliny, sery, słodycze, miody itp.
Udział wystawców w jarmarku jest bezpłatny! Jednak w zamian oczekujemy pięknie ozdobionych stoisk wpi- sujących się w wystrój Rynku Starego Miasta oraz klimat zbliżających się świąt.
- Zgłoszenia są przyjmowane do poniedziałku, 12 marca br. - Liczba miejsc jest ograniczona!
* W przypadku dużej liczby zgłoszeń, organizator zastrzega
sobie prawo wyboru najatrakcyjniejszych dla charakteru wy-
darzenia propozycji.
Wszystkich chętnych serdecznie zapraszamy do kontaktu
Urząd Miejski w Przemyślu, Kancelaria Prezydenta Mia- sta, Rynek 1. 37-700 Przemyśl, tel. 16 678- 54-84, e-mail: prQum.przemysl.pl
Serdecznie zapraszamy!
Gdzie?Rynek Starego Miasta
Kiedy?
PRZEMYŚL marzec 2018
w piątek - 23 marca - w godzinach 12.00 — 20.00 w sobotę — 24 marca — w godzinach 10.00 — 20.00 oraz w niedzielę — 25 marca — w godzinach 10.00 — 20.00
359
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
0 migracjach w języku angielskim w I LO i w TPN
Rzadką, a niezmiernie interesującą inicjatywą mogą poszczycić się współpracujące z Wydziałem Historycznym Uniwersytetu Jagiel- lońskiego dwie przemyskie instytucje - Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Przemyślu i miejscowe I LO im. J. Słowackiego. Były nimi warsztaty dotyczące problemu migracji i migrowania w XX w, które w języku angielskim prowadzili dla młodzieży licealnej i studenckiej
wykładowcy uniwersyteccy.
TOMASZ PUDŁOCKI
Uczestniczyli w nich uczniowie I LO oraz studenci kierunku Studies in Central and Eastern Europe: histories, cultures, societies na Wydziale Historycznym UJ. Ci drudzy, tworzący międzynarodowy tygiel (Chińczyk, Hindus, Egipcjanin, Etiopczyk, nie licząc Europejczyków z różnych krajów) uczestniczyli akurat
szczególnym uwzględnieniem postaci dra Franciszka Fronczaka — bliskiego współpracownika I.J. Paderewskiego i R. Dmowskiego. Dla młodzieży była to oka- zja nie tylko do poznania mało znanych szczegółów z niespokojnych czasów obu światowych konfliktów, ale i do zastano-
wienia się nad fenomenem problemu, z którym Europa bynajmniej nie zmierza się po raz pierwszy w swoich dziejach. Co więcej, okazało się, że klasa profesorów Renaty Pobidyńskiej i Mariusza Fudały świetnie poradziła sobie językowo, zarów- no w dyskusjach oficjalnych, jaki podczas rozmów kuluarowych ze studentami. Warto dodać, że prof. A. Wise, pię- ciokrotnie goszczący w ostatnich latach w Przemyślu i wspierający TPN w różnych inicjatywach, wieczorem tego samego dnia został wybrany przez zarząd towarzystwa na członka TPN. Jego najnowsza książka o filozofii Feliksa Konecznego powinna się ukazać drukiem w połowie tego roku. Z kolei TPN już się szykuje do dużej konfe- rencji niepodległościowej na jesień 2018 r., która ma być obok innych, mniejszych inicjatyw pokazaniem, że jako jeden z nie- wielu podmiotów w dzisiejszym Przemyślu towarzystwo istniało wtedy, gdy historia zatoczyła koło i nastąpił powrót Polski na mapy świata. m
,
w szkole zimowej, jeżdżąc przez tydzień po Polsce i poznając różne miejsca zwią- zane w historią i kulturą Polaków, Żydów i Ukraińców. Na półtora dnia zagościli w Przemyślu i Krasiczynie, nie tylko zwiedzając jego zabytki, ale i uczestnicząc w zajęciach teoretycznych.
Do południa w dn. 15 lutego w I LO warsztaty nt. „Restless Time. Post-1945 migration in Europe” prowadził dr hab. Tomasz Pudłocki z UJ, a po południu w TPN - prof. dr Andrew Wise, bę- dący wykładowcą w Daemen College w Amherst w stanie Nowy Jork, w USA, równocześnie od II semestru profesor wizytujący na Wydziale Historycznym UJ. Amerykanin mówił nt. „Buffalo's Polonia and Polish Independence, 1914- 1919, przybliżając wkład Polonii w od- zyskanie przez Polskę niepodległości, ze
Młodzież z opiekunami podczas warsztatów w TPN.
Największe złoże gazu w Polsce. Gdzie? W Przemyślu!
Złoże Przemyśl eksploatowane jest już od przeszło 60 lat. Jest to największe złoże gazu w naszym kraju. Trudno nie wspomnieć o tym, iż pozyskiwany u nas surowiec jest najwyższej jakości — zawartość metanu wynosi bowiem ok. 98-99%.
Jak wykazują badania, na naszym terenie znajdują się ogromne pokłady tego cennego surowca.
Na przełomie 2017 i 2018 roku spółka PGNiG wykonała odwiert o głębokości 2030 metrów. Jest on już czwartym odwiertem w tym rejonie, z którego uzyskano przypływ gazu w ilościach przemysło- wych. Do końca roku mają zostać wykonane jeszcze trzy odwierty, a wiercenie kolejnego z nich rozpocznie się jeszcze w tym miesiącu.
Odwiert Przemyśl — 290, bo o nim mowa, położony jest w okolicy podprzemyskiej miejscowości Ujkowice. Umożliwić ma on wydobycie surowca z nowego horyzontu gazowego Vllla w złożu Przemyśl. Testy jakie przeprowadziło PGNiG wykazały, iż możliwe jest tam wydobycie gazu w ilości około 150 metrów sześciennych na minutę.
Kolejne, nowe złoża odkryte zostały dzięki wykorzystaniu naj- nowszych technologii. Nim rozpoczęto odwierty, wykonano tu tak
36
zwaną tomografię sejsmiczną Największe złoże gazu w Polsce. Gdzie? W Przemyślu! Są to swego rodzaju badania 3D, które pozwalają na otrzymanie trójwymiarowej mapy warstw skalnych. Metoda ta sku- teczna jest nawet w przypadku prowadzenia badań skorupy ziemskiej do głębokości kilku kilometrów.
„Zdjęcia sejsmiczne 3D zasadniczo zmieniły nasz pogląd na temat budowy geologicznej złoża. Na tej podstawie podjęliśmy decyzję o jego rewitalizacji, która pozwoli na eksploatację złoża przez ko- lejne dekady” — powiedział Prezes Zarządu PGNiG S.A. Piotr Woźniak.
Obecnie PGNiG posiada w naszym kraju 21 koncesji na poszu- kiwanie i rozpoznawanie złóż ropy naftowej i gazu ziemnego oraz 25 koncesji łącznych (poszukiwanie, rozpoznawanie oraz wydobywanie). Spółka dysponuje też 213 koncesjami eksploata- cyjnymi, z czego 151 to koncesje na wydobywanie gazu ziemnego, 14 — ropy naftowej, a 48 — ropy i gazu. Ponadto PGNiG ma również 9 koncesji na magazynowanie gazu ziemnego i 3 koncesje na skła- dowanie odpadów.
Opracowanie: Agata Czereba
PRZEMYŚL marzec 2018
Fot.: K. Ruszała
Pielgrzymka w 100. Rocznicę Odzyskania Niepodległości Polski i Roku Księdza Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka
— „Niezłomnego Pasterza Kościoła”
SE ków Pomnik w Hucie Pieniackiej.
Klub Inteligencji Katolickiej dla uczcze- nia pamięci Czcigodnego Ks. Arcybisku- pal. Tokarczuka - Honorowego Członka KIK, oraz Stowarzyszenie Pamięci Pol- skich Termopil i Kresów w Przemyślu, dla uczczenia pamięci Ks. Bronisława Mireckiego — Patrona SPPTiK organizują patriotyczną pielgrzymkę autobusową na Kresy, którą chcemy upamiętnić również 100. Rocznicę Odzyskania Nie- podległości Polski. Pielgrzymka będzie pod duchowym przewodnictwem Ks. prałata Stanisława Czenczka — kapelana KIK i SPPTiK Odwiedzimy Łubianki Wyższe — miejsce urodzenia Ks. Arcybi- skupa, gdzie świadkiem historii jest tylko pomnik ku czci Matki Bożej wybudowany przez Marię i Szymona Tokarczuków (na 10 urodziny Ignacego) jako wotum wdzięczności rodziców za zdrowie syna (3 córki wcześniej zmarły).
Kolejnym etapem pielgrzymki będą Hałuszczyńce, gdzie na miejscowym cmentarzu zapalimy znicze na grobie Ks. Bronisława Mireckiego Patrona naszego Stowarzyszenia Pamięci Polskich Ter- mopil i Kresów w Przemyślu. Bronisław Mirecki mając 16 lat, jako ochotnik wal- czył z bolszewikami w sierpniu 1920r. pod Zadwórzem. Był jednym z 12 ocalałych, poległo 318 „Orląt Lwowskich”.
Do udziału w pielgrzymce zaprosimy Panią Marię Mirecką — Loryś, siostrę Ks. Bronisława Mireckiego, która od wielu lat uczestniczy w Zadwórzu w corocznych uroczystościach upamiętniających Boha- terstwo „Orląt Lwowskich” w Bitwie pod Zadwórzem zwanej „Polskimi Termopi- lami” Pani Maria, - 7.02.2018r. będzie świętować swoje 102. urodziny. W ubie- głym roku była z pielgrzymkami kilka
razy na Kresach, dlatego mam nadzieję, że Pani Maria Mirecka-Loryś - Honorowy Członek naszego Stowarzyszenia Pamięci Polskich Termopil i Kresów w Przemyślu, w dobrym zdrowiu zaszczyci nas swoim uczestnictwem w naszej pielgrzymce. Do udziału w pielgrzymce zaprosimy Kresowianina — Księdza dra Michała Baj- cara — ucznia Ks. Bronisława Mireckiego.
Trasa pielgrzymki czwartek - niedziela 26-29.04.2018 r.
Czwartek — Przemyśl — Złoczów — Tar- nopol.
Piątek - Tarnopol — Hałuszczyńce - Zbaraż - Łubianki Wyższe — Wiśniowiec — Krzemieniec — Poczajów.
Sobota - Poczajów — Podkamień — Huta Pieniacka (Msza św. przy pomniku
Zbliżenia
Kościół w Komarnie z połowy XVII wieku — Polacy nadal czekają na zwrot.
zagłady ponad 1000 mieszkańców polskiej miejscowości Huta Pieniacka) — Podhorce — Olesko — Busk (modlitwa przy grobach Legionistów) - Horpin (modlitwa przy pomniku poległych w walkach z bolsze- wikami w sierpniu 1920 r. - „Polskie Termopile") — Lwów.
Niedziela — Lwów (Msza św. w Kaplicy Cmentarza Obrońców Lwowa) — Lubień Wielki —- Komarno — Przemyśl.
Stanisław Szarzyński
PS. Do udziału w Pielgrzymce chcie- libyśmy bezpłatnie zaprosić poczty sztandarowe Hufca Ziemi Przemyskiej i Technikum nr 8 im. Ks. Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka.
Sponsorów chętnych do wsparcia finansowego pielgrzymki prosimy o zgłoszenie na nr tel. 608 611 549
STOWARZYSZENIE PAMIĘCI POLSKICH TERMOPIL I KRESÓW W PRZEMYŚLU im. Ks. Bronisława Mireckiego
PRZEMYSKIE RODZINY KRESOWE KLUB INTELIGENCJI KATOLICKIEJ W PRZEMYŚLU
zapraszają do udziału w uroczystościach upamiętniających
74. rocznicę zagłady polskiej miejscowości HUTA PIENIACKA na Podolu
niedziela - 11 marca 2018 r. — kościół pw. Św. Trójcy w Przemyślu godz. 15%%— Msza Św. za mieszkańców Huty Pieniackiej i Korościatyna zamordowa- nych przez OUN - UPA i SS „Galizien” godz. 16% — Modlitwa, złożenie kwiatów i zapalenie zniczy pamięci przy pomniku- martyrologii Polaków w Hucie Pieniackiej i na Kresach (pomnik w murze klasztornym)
poniedziałek - 12 marca 2018 r. - Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej godz.173*— Wieczór Kresowy z Tomaszem Kubą Kozłowskim - prelekcja multimedial- na - „Kamienie Wołać Będą! Janowej Doliny - Rozkwit i Zagłada”
„NIE O ZEMSTĘ, LECZ O PRAWDĘ WOŁAJĄ OFIARY”
PRZEMYŚL marzec 2018
37
Oświata
Udany wypoczynek zimowy w Przemyślu
W czasie trwania zimowych ferii przemyska mło- Z, oz
dzież mogła skorzystać z wielu propozycji spędzenia wolnego czasu, przygotowanych specjalnie dla niej przez różne placówki i instytucje miejskie. Stok nar- ciarski, lodowisko to atrakcje, do których nie trzeba było nikogo przekonywać ani zachęcać, wiele szkół, zwłaszcza podstawowych, pomyślało o organizacji zimowego wypoczynku dla swoich podopiecznych, w tym również Młodzieżowy Dom Kultury, który już od kilku lat z powodzeniem
LŁAdNEJS
organizuje zimowiska dla dzieci.
STANISŁAW KAWIAK
To już dziewiąta (licząc półkolonie let- nie i zimowe) półkolonia organizowana przez przemyski MDK za kadencji obec- nego dyrektora Stanisława Karszynia. Ta forma wypoczynku cieszy się ogromnym zainteresowaniem rodziców, a przede wszystkim samych dzieci. W tym roku aż 90 uczniów uczestniczyło w przygotowa- nych specjalnie dla nich różnych formach zajęć. Do tych najbardziej spektakular- nych można zaliczyć wyjazd na basen, wyjście do przemyskich pizzerii, do kina Helios i oczywiście lodowisko. Po zabawie i udanym wypoczynku na uczestników zimowiska zawsze czekał ciepły posiłek, podawany już na terenie placówki. Dla tych, którzy woleli zostać w budynku, zamiast rozkoszować się kąpielami na basenie czy jeździć na łyżwach, przygo- towane były również zajęcia, konkursy w budynku MDK - taneczne, plastyczne, muzyczne, szachy, tenis stołowy, a także zajęcia komputerowe.
38
Priorytetem dla organizatorów półko- lonii było bezpieczeństwo jej uczestni- ków, młodzież na bieżąco informowana była na temat bezpiecznego spędzania
wolnego czasu i wystąpienia możliwych zagrożeń. Uczestników zimowiska od- wiedzili również funkcjonariusze Straży Miejskiej.
Przez cały czas trwania ferii otwarte były dla wszystkich uczniów główne sekcje działające przy MDK w Przemyślu, gdzie uczniowie mogli się zrelaksować, a także rozwijać swoje uzdolnienia i za- interesowania z pomocą swoich kompe- tentnych i zaangażowanych opiekunów. Organizowane były też liczne wyjścia z młodzieżą do miasta, które nie tylko były formą relaksu i aktywnego odpo- czynku, ale spełniały również swoje cele poznawcze i kształcące.
Stałym i mocnym punktem wypoczyn- ku organizowanego przez w/w placówkę są wyjazdy na basen. Mimo że zima w pełni i na dobre powróciła już w drugim tygodniu ferii, nie zabrakło, jak zwykle, amatorów pływania i kąpieli.
Zapewne cieszy wszystkich fakt, iż co roku zwiększa się ilość dzieci chętnych do wzięcia udziału w organizowanych przez MDK półkoloniach, bowiem tutaj dzieci mają możliwość poznania nowych kolegów, uczenia się odnajdywania w nowej grupie, rozwijania się socjalnie poprzez budowanie relacji z rówieśnika- mi. Ponadto dzieci uczą się współpracy w grupie, odpowiedzialności, tolerancji i szacunku do innych osób. Półkolonie są zatem świetnym miejscem do nauki samodzielności, tak potrzebnej w dzisiej- szym świecie, bezpiecznie dawkowanej, bo to jeszcze nie jest samodzielny wyjazd na obóz, ale już jego przedsmak.
Reasumując, Półkolonia w MDK jest celną odpowiedzią na zapotrzebowanie rodziców, którzy chcą atrakcyjnie i twór- czo wypełnić wolny czas swoich pociech, natomiast wachlarz organizowanych zajęć przez placówkę, jak zwykle, jest różno- rodny i bogaty.
Również inne instytucje nie pozo- stawały bierne, a oferta przygotowana przez placówki i instytucje w mieście
PRZEMYŚL marzec 2018
była naprawdę imponująca. Rodzice nie mieli z pewnością żadnych problemów ze zorganizowaniem czasu swoim dzieciom. Muzeum Ziemi Przemyskiej od wielu lat organizuje tematyczne warsztaty, w tym roku dla dzieci przygotowano możliwość wykonywania „jaskiniowych malowi- deł” czy poznania techniki decoupage. Przemyska Biblioteka Publiczna zapro- siła dzieci do „Wioski Eskimosów”, gdzie w programie były tańce, zabawy i poczę- stunek oraz warsztaty plastyczne. Dzieci
i młodzież czująca w sobie duszę aktora mogła spróbować swoich sił na Zamku Kazimierzowskim, gdzie podczas ferii zorganizowane zostały warsztaty teatral- ne. Kolorowe ferie przygotowało również Centrum Kulturalne, które podobnie jak PCKiN Zamek zaproponowało spotkanie z teatrem. Dodatkowo można było wziąć udział w zajęciach plastycznych oraz złożyć wizytę przemyskich strażakom. W ramach akcji „Bezpieczne ferie 2018” i kampanii „Kręci mnie bezpie-
Oświata
czeństwo na stoku” również Policja na przemyskim stoku dla najmłodszych miłośników narciarstwa przygotowała konkursy i zabawy. Można było wygrać nagrody rzeczowe i atrakcyjne gadżety.
Zapotrzebowanie na organizację czasu wolnego dla dzieci w okresach wolnych od nauki szkolnej jest bardzo duże, o czym świadczy fakt, że w niektórych placówkach wszystkie wolne miejsca były zapełnione już po kilku dniach od rozpoczęcia zapisów.
Warto jeszcze nadmienić, że organiza- cja wypoczynku w Polsce jest regulowana m.in. przez przepisy rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z 30 mar- ca 2016 r. w sprawie wypoczynku dzieci i młodzieży, które weszły w życie od 6 kwietnia 2016 r. i obowiązują wszystkich organizatorów. Celem ich wprowadze- nia była poprawa jakości i zwiększenia bezpieczeństwa w trakcie opieki nad dziećmi i młodzieżą podczas wypoczynku w czasie trwania ferii letnich i zimowych. Każdy rodzic ma możliwość sprawdzenia, czy organizator dokonał odpowiednich zgłoszeń i uzyskał akceptację właściwego Kuratorium Oświaty. Baza wypoczynku jest dostępna online pod adresem: www. wypoczynek.men.gov.pl i ma charakter ogólnopolski.
m
W niedzielę 18 lutego przemyski stok narciarski po raz kolejny był sceną Mistrzostw Przemyśla w narciarstwie alpejskim o Puchar Pre- zydenta Miasta. Jak co roku frekwencja dopisała — na liście startowej znalazło się ponad 200 narciarzy nie tylko z Przemyśla, ale również z całego województwa podkarpackiego. Organizatorami zawodów byli: Przemyskie Towarzystwo Narciarskie, Stowarzyszenie Regia Civitas oraz Przemyski Ośrodek Sportu i Rekreacji.
Wszystkim życzę przede wszystkim dobrej zabawy, bo zawody — to są zawody, rywalizacja sportowa musi być, ale najważniejsze są dobra zabawa i propagowanie zdrowego trybu życia. Wszystkim życzę sukce- sów, ponieważ każdy kto startuje już wygrał — powiedział otwierając mistrzostwa Prezydent Miasta Robert Choma. On też zainaugurował zawody pierwszym przejazdem. Uczestnicy startowali w kilkunastu kategoriach, w których zostały przyznane nagrody, najszybsi jednak na przemyskim stoku okazali się Kamil Hryniszyn oraz Oliwia Kuligow-
PRZEMYŚL marzec 2018
Znamy mistrzów Przemyśla w narciarstwie alpejskim!
ska. Pełne wyniki w poszczegól- nych kategoriach znajdą Pań- stwo na stronie http://zawody. posir.pl/ Nim nastąpiło oficjalne wręczenie nagród zwycięzcom, którego dokonali wspólnie Prezydent Miasta Robert Cho- ma oraz Prezes PTN Paweł Białachowski, wśród wszystkich najmłodszych uczestników rozlosowane zostały nagrody rzeczowe.
Witold Wołczyk
39
Fotografie: Witold Wołczyk
Bliżej prawa 40 marzec 2018 Pytania i odpowiedzi Podobnie jak w ubiegłym miesiącu przedstawię kilka pytań, z jaki- mi spotkałem się w trakcie swojej pracy zawodowej. „Kto pyta – nie błądzi” - mówi ludowe porzekadło. Warto więc udzielić odpowiedzi, które mogą okazać się pomocne dla czytelnika. ANDRZEJ PAWLISZAK 1. Co powinno być przedmiotem ze- brania rocznego członków wspólnoty mieszkaniowej. Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 24 czerwca 1994r o własności lokali zarząd lub zarządca, któremu powierzono zarząd nieruchomością wspólną jest obowiązany m.in. zwoływać zebranie ogółu właścicieli lokali co najmniej raz w roku, nie później niż w pierwszym kwartale każdego roku kalendarzowego. Przedmiotem zebrania, o którym mowa powyżej, powinny być w szczególności: 1) uchwalenie rocznego planu gospo- darczego i opłat na pokrycie kosztów zarządu; 2) ocena pracy zarządu lub zarządcy, któremu powierzono zarząd nieru- chomością wspólną; 3) sprawozdanie zarządu i podjęcie uchwały w przedmiocie udzielenia mu absolutorium. Powyższy katalog przedstawia sprawy, którymi należy obowiązkowo zająć się na zebraniu rocznym właścicieli lokali. Nie można zatem opuścić któregokol- wiek z w/w punktów. Nic nie stoi nato- miast na przeszkodzie, aby w/w katalog rozszerzyć o wszystkie sprawy, które zarząd lub zarządca, któremu powie- rzono zarząd nieruchomością wspólną, zamierza poddać pod głosowanie wła- ścicielom lokali – członkom wspólnoty mieszkaniowej. Należy przy tym pamiętać, aby za- wiadomić właścicieli lokali – członków wspólnoty o terminie i miejscu plano- wanego zebrania oraz treści projektów uchwał, które mają być głosowane na zebraniu. 2. Czy można przerwać zwołane zebra- nie właścicieli lokali i odroczyć jego dalsze trwanie w innym terminie. Niedawno jeden z właścicieli lokali opowiedział mi przebieg zebrania właścicieli lokali – członków pewnej wspólnoty mieszkaniowej. W trakcie zebrania jego przewodniczący oświad- czył, że przerywa zebranie członków z powodu nieprzygotowania uchwał w pewnej konkretnej sprawie. Jednocze- śnie podał termin, w którym zebranie będzie odbywało się w dalszym ciągu. Ów właściciel lokalu miał wątpliwości, czy przewodniczący zebrania postąpił prawidłowo. Przepisy ustawy o własności lokali nie regulują przebiegu zebrań członków wspólnot mieszkaniowych. Również ustawowe odesłanie do odpowiedniego stosowania w sprawach nieuregulowa- nych do przepisów kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego nie- wiele w tej kwestii wyjaśnia. Pozostają zatem ewentualne statuty lub regulaminy wspólnot, które jednak najczęściej też tej kwestii nie regulują. Należałoby zatem odwołać się do in- nych przepisów regulujących podobne spotkania członków danego podmiotu. Posiłkowo można by stosować przepisy o spółkach kapitałowych, które umoż- liwiają zarządzanie przerw w obradach akcjonariuszy na okres nie dłuższy niż 30 dni, przy czym o przerwaniu zgroma- dzenia decydują akcjonariusze określoną większością głosów. Przepisy te stosuje się tylko w odniesieniu do spółek akcyjnych, nie powinno to jednak stanowić proble- mu do recypowania tych zasad na grunt wspólnot mieszkaniowych. Skoro tak, to należy odwołać się w tej kwestii do woli ogółu właścicieli lokali obecnych za zebraniu, które ma zostać przerwane. Przewodniczący winien zgłosić taki wniosek oraz poddać go pod głosowanie. O ile wniosek ten uzyska aprobatę większości właścicieli lokali obecnych na zebraniu, wówczas nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić przerwę w zebraniu, z podaniem terminu jego dalszej części. 3. Obowiązek zawiadomienia właścicie- li lokali o treści podjętych uchwał. Zgodnie z przepisami ustawy o wła- sności lokali zarząd lub zarządca, które- mu powierzono zarząd nieruchomością wspólną, jest obowiązany powiadomić na piśmie właścicieli lokali o treści uchwał podjętych w drodze indywidual- nego zbierania głosów oraz w tzw. trybie mieszanym. Ów tryb mieszany obejmu- je głosowanie częściowo na zebraniu właścicieli lokali, częściowo w drodze indywidualnego zbierania głosów. Poza tymi dwoma przypadkami zarząd lub zarządca, któremu powierzono zarząd nieruchomością wspólną, nie ma obowiązku powiadamiania właścicieli lokali o treści podjętych uchwał. Nie oznacza to oczywiście, że nie można powiadamiać właścicieli lokali o treści uchwał podjętych tylko i wyłącznie na zebraniu, przy czym powiadomienie to nie musi mieć charakteru doręczenia. Wystarczy np. wywieszenie kserokopii uchwały na tablicy ogłoszeń – choć od- radzałbym publiczne ujawnianie tabeli głosowania z uwagi na obowiązujące przepisy w zakresie ochronie danych osobowych. 4. Dwie działki nie zawsze wchodzą w skład nieruchomości wspólnej. W warunkach przemyskich często zda- rza się, że działka pod budynkiem wspól- noty mieszkaniowej została sprzedana jej członkom po tzw. obrysie budynku tzn. granice tej działki biegną wzdłuż murów zewnętrznych budynku. Do budynku natomiast przylega działka stanowiąca niejako podwórze budynku, stanowiąca odrębną nieruchomość pod względem geodezyjnym, z nadanym numerem działki. Właściciele lokali będący współ- właścicielami działki pod budynkiem są jednocześnie współwłaścicielami działki przyległej. Pytanie brzmi: czy działka przyległa stanowi część nieruchomości wspólnej? Moim zdaniem nie. Nieruchomość wspólną stanowić będzie wyłącznie działka znajdująca się pod budynkiem, ponieważ tylko udział we współwłasności tej działki związany będzie z własnością konkretnego lokalu mieszkalnego – bę- dzie to tzw. przymusowa współwłasność, której zniesienia nie można żądać. Dział- ka przyległa będzie natomiast stanowić współwłasność w częściach niewydzielo- nych osób fizycznych, które są członkami wspólnoty mieszkaniowej. Działka przyległa może stać się częścią nieruchomości wspólnej, jednakże wa- runkiem koniecznym będzie scalenie obu nieruchomości, w rozumieniu przepisów geodezyjnych. WAWRZYNIEC KISIEL
— zawsze „na posterunku”
TOMASZ PUDŁOCKI
Wśród nauczycieli przemyskich szkół średnich wiele jest osób, które dzień po dniu wykonywały swoje obowiązki, stojąc „na posterunku” wysokiej jakości kształcenia i wyrabiania postaw obywa- telskich. Do takich osób zaliczyć trzeba długoletniego nauczyciela i powojen- nego dyrektora II Gimnazjum i Liceum im. prof. K. Morawskiego — Wawrzyńca Kisiela.
Urodził się 8 VIII 1879 r. Nowosielcach koło Przeworska jako syn Bartłomieja i Marii z d. Zmora. Uczęszczał do Gim- nazjum w Rzeszowie w l. 1896/1897- 1903/1904, po czym studiował filologię germańską na Wydziale Filozoficz- nym Uniwersytetu Jagiellońskiego w l. 1904/1905-1906/1907, uzupełniając stu- dia w r. akad. 1907/1908 na Uniwersytecie Wiedeńskim.
Bezpośrednio po studiach mianowa- ny został przez Radę Szkolną Krajową zastępcą nauczyciela w I Gimnazjum w Przemyślu 21 VIII 1908 r. W tym cza- sie poznał Marię Stanisławę Damaszko (ur. 18 XI 1887 r. w Chyrowie), córkę miejscowego budowniczego i architekta Piotra i Pauliny z Szymańskich. Małżeń- stwo zawarto 17 IX 1910 r. (świadkami byli koledzy z pracy, tj. dyr. W. Bojarski i prof. A. Minnich); para pozostała bezdzietna.
Po trzech latach pracy dec. z dn. 24 II 1911 r. przeniesiono Kisiela do Gimna- zjum w Przemyślu na Zasaniu (później- szego im. K. Morawskiego). Egzamin nauczycielski z języka niemieckiego jako głównego, a filologii klasycznej jako dodatkowej zdał 29 XI 1912 r. przed Krakowską Komisją Egzaminacyjną, uzyskując pełne kwalifikacje do pracy w szkolnictwie średnim. Latem 1914 r. przeniesiony został do Gimnazjum w Myślenicach, ale z powodu wybu- chu wojny powołano go do odbycia służby wojskowej. Po ukończeniu woj- ny powrócił do pracy w Gimnazjum zasańskim. Poza nauką niemieckiego,
łacińskiego, greckiego i sporadycznie matematyki w niższych klasach, przez wiele lat pełnił funkcję sekretarza szkoły (pomocnika kancelaryjnego dyrektora) oraz sprawował nadzór nad klasami filialnymi.
Kisiel, w przeciwieństwie do wielu in- nych nauczycieli, nie angażował się zbyt- nio w działalność społeczną. Wiadomo, że był członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Zjednoczenia Towarzystw Polskich oraz miejscowego oddziału III Koła To- warzystwa Szkoły Ludowej im. H. Sien- kiewicza (3 II 1924 r. został członkiem Komisji Rewizyjnej koła). Angażował się też w działalność Klubu Sportowego „Czuwaj”. Minimum dwukrotnie, tj. 28 XII 1924i31I 1926 r. został wybrany do Komisji Rewizyjnej klubu. W 1913 i kolejno 261I 1914 r. został wybrany jako sekretarz do zarządu miejscowego koła Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych (do 1916) i ponownie 11 V 1922 r. na jednoroczną kadencję.
W latach 1939-1944 pracował w Pań- stwowej Szkole Handlowej w Przemyślu (początkowo po niemieckiej stronie miasta, a po zajęciu całego miasta przez Niemców na Starym Mieście; uczył języka niemieckiego i korespondencji w tym języku). Równocześnie obok profesorów J. Smołki, S. Jerschiny i M. Dziedzica brał udział w tajnym nauczaniu. Po odbiciu miasta z rąk niemieckich pod koniec lipca 1944 r., kiedy z miasta wyjechał dyrektor Jan Smołka, to Kisiel był odpo- wiedzialny za uruchomienie Gimnazjum Morawskiego. Po powrocie Smołki do Przemyśla wspierał go w kierowaniu szkoły - organizowanej w dużej mierze w bardzo kiepskich warunkach. Oficjal- nie obowiązki dyrektora pełnił w okresie 1 XII 1945 - 15 V 1947r. (w międzyczasie Smołka zmarł 22 XII 1946 r.). Po zwol- nieniu z funkcji nadal pracował w szkole (obowiązki objął Mieczysław Dziedzic, a następnie Ferdynand Schneider.). Na emeryturę przeszedł z dn. 1 II 1951 r.
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK,
Przemyśl, AI.
XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, sky
tel. 16 678 50 61, e-mail: jm©jmprzem.com.pl E
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130
Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Elżbieta Cieszyńska, Agata Czereba, „
Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil — red. nacz., Artur Komorowski, Piotr o A | J |] + N
Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki, Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i nie zwraca niezamówionych materiałów.
nor
PRZEMYŚL marzec 2018
Sylwetka
Po latach tak był wspominamy przez jednego ze swoich uczniów: „Od naj- młodszych do najstarszych klas gim- nazjum wszyscy kochali tego najzac- niejszego Pedagoga. Posiadał On wielki dar nauczania i chociaż stawiał wysokie wymagania, to jednak z sobie tylko właściwą umiejętnością znawcy cha- rakterów uczniowskich, umiał wpływać na należyte przygotowanie do lekcji wychowanków. Był też najgorliwszym obrońcą młodzieży przed przesadną nieraz surowością swoich kolegów — na- uczycieli... Pogodne zawsze usposobienie i wykwintny humor jednały Mu szcze- rą sympatię młodzieży i środowiska. Skromny i nieubiegający się o rozgłos, żył w pracy dla Szkoły i społeczeństwa. Często też należne sobie uznanie władz przypisywał kolegom, uważając, że będzie to dla nich bodźcem do lepszej pracy. Sam laurów nigdy nie szukał... I przed wojną uczniowie pamiętali go jako solidnego wykładowcę, ale z dużym poczuciem humoru.
Po przejściu na emeryturę wkrótce ciężko zachorował. Po półtorarocznej chorobie zmarł 12 X 1956 r. w Przemyślu. Pochowany został na Cmentarzu Głów- nym (kwatera 29, rząd 8, pole 23).
m
Fot. ze zbiorów p. Piotra Damaszki, któ-
remu Autor dziękuje za pomoc w pracach archiwalnych.
ISSN 1733-5965
nasz
Przygotowanie do druku: ARW JM, jmQ©jmprzem.com.pl Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz 42 marzec 2018 Zbiórka publiczna na zakup dwóch portretów pędzla Stefanii Jacyszynówny W poprzednim numerze „Naszego Przemyśla” autorka tych słów pisała o darach dla przemyskiego Muzeum. Chcąc poszerzać zbiory, nasza instytucja kupuje wybrane, cenniejsze i bardziej intersujące eksponaty, wytypowane przez Komisję Zakupu Muzealiów. Niestety, możliwości finansowe na ten cel są bardzo ograniczone, co zmusza Muzeum do poszukiwania środków na zewnątrz. KATARZYNA WINIARSKA MUZEUM NARODOWE ZIEMI PRZEMYSKIEJ Na większe projekty pisane są wnio- ski m.in. do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Na zakup pojedynczych eksponatów pozyskuje się sponsorów. W 2015 roku Bank Zachodni WBK sfinansował zakup obrazu Mariana Strońskiego Martwa natura z grzybami. W 2016 roku Muzeum uciekło się do nieco mniej konwencjonalnego sposo- bu, a mianowicie włączyło publiczność, osoby prywatne w możliwość poszerze- nia kolekcji Strońskiego o wyjątkową, wczesną pracę artysty, organizując akcję crowdfundingową na portalu Polakpo- trafi.pl. Akcja spotkała się z ożywioną reakcją społeczeństwa, a sympatycy Mu- zeum i twórczości przemyskiego malarza mogą nacieszyć oko nowym „strońskim”. Jednak dla wielu osób, chcących również włączyć się w akcję, pośrednik, jakim był portal internetowy, stanowił utrudnie- nie. Stąd, kiedy pojawiła się w Muzeum oferta sprzedaży dwóch obrazów, por- tretów Józefa i Stefanii Areckich, pędzla Stefanii Jacyszynówny, padł pomysł, aby zorganizować zbiórkę publiczną na zakup tych prac. Stefania Jacyszynówna była przemy- ską malarką, osobą niezwykle ciekawą, wręcz ekscentryczną, której życie, a szczególnie data urodzin są owiane tajemnicą. Urodziła się w Rodatyczach, w powiecie gródeckim, między 1890 a 1892 rokiem, jako pierwsza z czterech córek Stefana Jacyszyna – inżyniera ko- lejowego i Bronisławy z domu Mierka. W 1912 roku ukończyła przemyskie Liceum Żeńskie Marii Hild. W latach 1912-1914 uczęszczała do Szkoły Ma- larstwa Stanisława Batowskiego, a także na kurs rzeźby dekoracyjnej Józefa Nalborczyka w Państwowej Szkole Prze- mysłowej we Lwowie. Wybuch I wojny światowej uniemożliwił jej zdanie eg- zaminów kwalifikujących do pełnienia zawodu nauczyciela. Swą naukę i umie- jętności artystyczne doskonaliła w latach 1922-1923 w Wolnej Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie u Feliksa Michała Wygrzywalskiego i Stanisława Janow- skiego. Uczęszczała na lekcje anatomii, perspektywy i historii sztuki prowadzone przez prof. Władysława Witwickiego. W 1925 roku wstąpiła do Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Przemyślu. Po wojnie należała do Związku Polskich Artystów Plastyków. Brała udział w wystawach zbiorowych Towarzystwa Przyjaciół Nauk we Lwowie w latach 1938 i 1939. Świadectwem uznania dla jej sztuki było stypendium na roczny pobyt w Paryżu. Niestety wybuch II wojny światowej zatrzymał Jacyszynównę w kraju. Po wojnie prowadziła samotne życie, wciąż czynna była jako artystka. Po 1944 roku brała udział w wystawach przemyskiego i rzeszowskiego Związku Polskich Ar- tystów Plastyków oraz grupy „Zachęta”. Pokazała swoje prace także na wystawie „Przemyśl 1947”. W latach 1958 i 1964 w Muzeum Ziemi Przemyskiej odbyły się jej dwie wystawy indywidualne. W 1961 roku prezes krakowskiego oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków uhonorował Jacyszynównę pamiątko- wym medalem 50-lecia ZPAP. W latach powojennych malarka zajmowała się również konserwacją obrazów w prze- myskim Muzeum. Stefania Jacyszyn zajmowała się głów- nie malarstwem portretowym, za które otrzymywała wielokrotnie bardzo po- zytywne recenzje w prasie. Liczne też są jej widoki Przemyśla i okolic. Malowała także martwe natury i kwiaty. Jej obrazy znajdują się w zbiorach Muzeum Naro- dowego Ziemi Przemyskiej i w zbiorach prywatnych. Muzeum Narodowe Ziemi Przemy- skiej ma 71 obrazów i trzy rysunki ar- tystki, a także rodzinny album z fotogra- fiami, meble, porcelanę i rzeczy osobiste pochodzące ze spadku. Tematem niniejszego artykułu są dwa obrazy: Portret Józefa Areckiego i Portret Stefanii Areckiej, namalowane farbami olejnymi na płótnie, sygnowane i dato- wane na 1922 rok. Prace, o wymiarach 75 x 55 cm, oprawione są w dekoracyj- ne ramy, zdobione pełnoplastycznymi wstęgami i figurkami aniołków oraz malowanymi ptakami. Portretowani byli nauczycielami w Przemyślu. Józef Arecki (1884-1939), urodził się w Przemyślu jako Józef Koza. W 1914 roku zmienił nazwisko na Arecki. Po maturze otrzy- mał patent nauczycielski, dzięki któremu zaczął pracować w szkołach przemy- skich i we Lwowie. Uczył matematyki, fizyki i historii naturalnej. W 1917 roku ukończył studia na Uniwersytecie Lwow- skim, na Wydziale Filozofii. Pracował w Żeńskim Seminarium Nauczycielskim i Krajowej Szkole Kupieckiej w Przemy- ślu. Żona Józefa Areckiego, Stefania była nauczycielką gimnazjalną. Stafania Jacyszynówna namalowała oba portrety w 1922 roku, w czasie stu- diów w Wolnej Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie. Prezentowała je na wystawie indywidualnej w 1925 roku w przemy- skim ratuszu. Zgodnie z profilem przemyskiego Muzeum, na pierwszym miejscu jest zachowanie dla przyszłych pokoleń dziedzictwa naszego miasta i przekazy- wanie wiedzy o nim. W to dziedzictwo niewątpliwie wpisuje się osoba i doro- bek Stefanii Jacyszynówny, nie tylko jako artystki wysokiej klasy, ale także tej, która uwieczniła na swoich płótnach znaczące osoby działające w Przemyślu, w tym małżeństwo Józefa i Stefanii Areckich. W najbliższym czasie w holu muzeum przy pl. Berka Joselewicza 1 będzie postawiona skarbonka przeznaczona na wolne datki na zakup portretów. Do akcji można też włączyć się przelewając środki na konto Muzeum (11 1500 1634 1216 3001 2518 0000 Bank Zachodni WBK). Wszelkie informacje znajdują się na stronie www.mnzp.pl i na profilu face- bookowym instytucji.
AAAAM d*
KAAAŻBAKAAZEM
RAAAARAAAAR
UA
BAB
| AAAAAZAAAABAAA
z £ ć LA V AAA JAJ
Powroty i nowości w Kamienicy
Spotkania w Saloniei obrazy Mariana Fidy to tylko niektóre z nowości, jakie w tym roku czekają na zwiedzających w Muzeum Historii Miasta Przemyśla. Galeria herbu Miasta Przemyśla i stare fotografie miasta ł wróciły na swoje miejsce. Popularna Kamienica, czyli Oddział Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, zaprasza po lekkim liftingu. | |
NaadresRynek9 wróciła Galeria herbu Miasta Przemyśla istarefotografie j miasta, które przed laty cieszyły się dużym zainteresowaniem zwiedzających. IJ Na ich podstawie już wkrótce zostaną opracowane lekcje edukacyjne, w pla- (IJ) j! nach są także konkursy fotograficzne. Z nowej oferty będą mogli skorzystać |
uczniowie i nauczyciele podkarpackich szkół. | 4 LH I NĄ a | W Sieni oraz na parterze przed Wielką Izbą od lutego można oglądać prace | iii I (JD JO YJ () () () dÓ/ [i W (| przemyskiego malarza Mariana Jerzego Fidy. W ubiegłym roku dużym zainte- II AA () | [|
resowaniem cieszyły się wystawy w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej LU (EISA) ZSZ Przemyśla, fot. Michał Krzemiński
i na Zamku Kazimierzowskim, na których pokazano ponad dwadzieścia prac _ Prace zakupione zostały z dotacji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego zmarłego w 2016 roku artysty. oraz Marszałka Województwa Podkarpackiego w 2017 roku.
h Marian Jerzy Fida urodził
się w 1929 w Przemyślu. Zwy- wydarzenia z historii Przemyśla. Pochodzą z cyklu „Moja w obrazach kształcenia był prawnikiem, opowieść o Przemyślu i Ziemi Przemyskiej”, który artysta tworzył od lat wykonywał zawód radcy osiemdziesiątych XX wieku aż do końca życia. Zostały namalowane w opar- prawnego. Malarstwem zaj- ciu o wnikliwe badania archiwalne, ikonograficzne, kostiumologiczne, OWEN Noe(o ed OCT CT ACO (ZAZNA TATA
egzamin na Akademię Sztuk
Pięknych w Krakowie, ale nie W tym roku w Muzeum Historii Miasta Przemyśla zostanie zainicjowany został przyjęty ze względów cykl, który nazwaliśmy Spotkania w Salonie. Pierwsze odbędzie się 16 marca ideologicznych. Swoje arty- ipoświęcone będzie Arturowi Malawskiemu, kompozytorowi, dyrygentowi
styczne pasje realizował przez i patronowi szkoły muzycznej w Przemyślu. W programie znajdą się trzy ponad trzydzieści ostatnich / prelekcje. Naszymi gośćmi będą: Joanna Gibała-Szelążek i Jolanta Nodżak- lat życia. Malarstwo Mariana -Furgała z Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskie- Fidy zyskało uwieluznawców go w Przemyślu oraz dr Tomasz Tarnawczyk dyrektor Państwowej Szkoły sztuki i artystów bardzo po- Muzycznej w Sanoku. Przy tej okazji będzie można obejrzeć przedmioty chlebne recenzje. Ze względu należące do Artura Malawskiego, dziś znajdujące się w zbiorach Muzeum na poruszane tematy oraz _ Narodowego Ziemi Przemyskiej.
sposób podejścia do zagad- Na koniec wieczoru uczestników Spotkania w Salonie zapraszamy do Sali nień historycznych, a także koncertowej Przemyskiego Towarzystwa Muzycznego na koncert w wyko- użyte środki wyrazu, artysta naniu uczniów ZPSM w Przemyślu.
zyskał miano „przemyskiego Szczegóły wszystkich wydarzeń dostępne są na stronie www.mnzp.pl Matejki”. i na Facebooku. ZY A Prezentowane w Sieni Mu- Sień Muzeum Historii Miasta przyozdobiona ZgUm Historii Miasta Prze- | Pyka pd myśla prace przedstawiają materiały prasowe MNZP
obrazami M. Fidy, fot. Michał Krzemiński
|
NP_163.pdf
|
ISSN 1733-5965 CENA 4,00 zł (z Vat 8%)
= = 2 2 0 o = o > D = N Do > O o 2. = oO co E o I = o co k= 2 = — = „2 n_ = © LL
3-90 a ak sięznaaWzgórzu,Zamkowym
SR kobi
OAD% 1
W drodze do „Betan
W drodze do „Betanii”
Kres tytułowej drogi, dalekiej i żmudnej, zwieńczy dzieło, które wy- rasta z ludzkiej wrażliwości na los i potrzeby bliźniego.
W tle pojawia się niedołężny, wyniszczony chorobą człowiek oczekujący pomocy. Jakże często jest nim nasza matka lub ojciec, którzy w krytycz- nych momentach życia całą nadzieję pokładają w dzieciach. Pomijam przypadki znieczulicy czy obojętności, bo rodzina przeważnie podej- muje trud opieki, ale w sytuacji, gdy obowiązkom nie potrafi sprostać zmuszona jest bliską osobę umieścić w zakładzie opiekuńczym. Dla obu stron jest to decyzja trudna, choć motywuje ją dobro chorego. Pozostaje dręcząca świadomość i lęk, że dom rodzinny opuszcza się na zawsze.
KRZYSZTOF FIL
Paradoksalnie wraz z postępem coraz bardziej odczuwalna staje się potrzeba opieki hospicyjnej szczególnie dla ludzi terminalnie chorych. Jedną z głównych przyczyn pozostaje fakt starzenia się społeczeństwa i wciąż rosnąca liczba rzeczywistych i potencjalnych pacjentów. Mimo dużej rotacji w funkcjonujących ośrodkach ograniczona ilość miejsc wy- dłuża czas oczekiwania na przyjęcie, a czas ma tu znaczenie podstawowe. Sytuacji nie sprzyja obecna struktura rodzin, gdyż do rzadkości należą rodziny wielopokole- niowe, gdzie domownicy dzieląc się obo- wiązkami, mogą skuteczniej sprawować opiekę, a przy tym w kręgu bliskich łatwiej choremu choćby znosić cierpienie. Dzisiaj dzieci przeważnie mieszkają oddzielnie, stąd ich opieka i pomoc ma charakter doraźny. W związku z tym dodatkową udręką niedołężnych, starych ludzi staje się samotność i trudna do zniesienia tęsknota.
Adresatem tych kilku refleksji jest Rycerski i Szpitalny Zakon Św. Łazarza
z Jerozolimy-Stowarzyszenie Katolickie w Przemyślu, a także ci, którym inicja- tywa budowy hospicjum w budynku dawnych koszar przy ul. Słowackiego jest bliska, a bliska powinna być nam wszystkim.
Przywołam tu słowa kapelana Ko- mandorii Polskiej ks. prałata dra Józefa Bara, który wielokrotnie powtarzał, że „z problemem choroby i odchodzenia bliskiej osoby każdy z nas już się zetknął, albo w tej chwili się styka, albo zetknie w przyszłości”. To bolesne doświadczenie nikogo nie ominie.
Idea budowy Centrum Opiekuńczo- -Hospicyjnego Betania budzi uznanie i szacunek. Uznanie, gdyż jest wspania- łym dowodem zaangażowania i aktyw- ności społecznej przemyskich Lazarytów, szacunek, gdyż to dzieło, na wskroś nowoczesne, spełniające surowe kryteria konserwatorskie, sanitarne, medyczne, wznoszone jest od podstaw. Trzeba być na placu budowy, by docenić ogrom
Z potrzeby serca
zadania. Spoglądając na kilkumetrowe wykopy i hałdy ziemi wokół, ktoś mógłby zwątpić czy przedsięwzięcie się uda, ale widząc determinację ludzi związanych z projektem: zarządu, księdza Józefa, członków stowarzyszenia i wolontariatu, oraz przychylność władz miasta, łatwo wątpliwości się pozbyć.
Sala comiesięcznych spotkań już nie mieści nowych sympatyków wspólnej sprawy, bo też Zakon jest wspólnotą, o której pani Izabela Fac w artykule „Powrót zielonego krzyża”- NP. nr 1/135 ze stycznia 2016 r. napisała-... Dziś ludzie szukają połączenia działalności z rozwo- jem duchowym, chcą wracać do tradycji, szukają wspólnoty...
W tym kontekście wyjątkowo cenne jest zaangażowanie i wrażliwość młodzieży, która dostrzega głęboki sens w aktywno- ści na rzecz innych i swoim przykładem dociera do rówieśników, którzy jeszcze nie potrafią odkryć swego źródła identyfikacji.
Istotą Centrum Opiekunczo-Hospicyj- nego Betania będzie opieka duchowa nad chorym oraz dbałość o takie warunki, by człowiek cierpiący odchodził godnie. Co- kolwiek by to słowo nie oznaczało, śmierć bliskiej osoby zostawia trwały ślad w psy- chice człowieka. Świadomość niepoweto- wanej straty budzi żal, ale też może budzić spóźnione wyrzuty sumienia. Za słowa niepowiedziane, uczucia niedane i mimo- wolne zaniechania, ciężar których dźwiga się długo, czasami całe życie. W tej sytuacji można z problemem zamknąć się w sobie, albo otworzyć na tych, którzy są w potrze- bie, darując im dobro, którego być może kiedyś się nie dało. Prawda, że ono powraca jest szansą, że również pomoże darczyńcy. Warto więc spróbować i pójść najbliższą drogą dobra, a ta widnieje w tytule.
m
Po raz trzeci żonkilowe POLA NADZIEI
zakwitły w sercach przemyślan...
Żonkil, to międzynarodowy symbol nadziei. Już w czasach sta- rożytnych oznaczał nadzieję, nowe życie i odrodzenie. Dziś żonkil przypomina o ludziach cierpiących, chorych, potrzebujących troski, opieki lub czyjegoś towarzystwa... W 1948 roku, w Wielkiej Brytanii, Marie Curie Caneer stworzyła inicjatywę, która miała na celu pozyskiwanie środków na tworzenie i utrzymanie hospicjów, ale nie tylko — miała też edukować i uwrażliwiać społeczeństwo na los każdego terminalnie chorego człowieka. Działalność tą nazwano Polami Nadziei...
W weekend 14 - 15 kwietnia na ulicach naszego miasta już po raz trzeci zakwitły POLA NADZIEI. Stało się tak dzięki dziesiątkom wolontariuszy, którzy z koszami wypełnionymi tysiącami żonkili, kwestowali na rzecz powstającego w Przemyślu Centrum Hospi- cyjno-Opiekuńczego „Betania” im. św. Łazarza, które będzie się mieścić w jednym z pustych budynków po byłym szpitalu wojskowym.
I właśnie dlatego od wielu miesięcy wolontariusze - uczniowie przemyskich szkół z zapałem tworzyli bibułowe żonkile — pierwsze
zwiastuny wiosny, symbole nadziei. Żonkile przygotowane przez przemyską młodzież wędrowały do każdego, kto zechciał choć sym- bolicznym datkiem wesprzeć budowę przemyskiego hospicjum. Chętnych do wsparcia tak szlachetnej idei nie brakowało. „Żonki- lowi” wolontariusze przez dwa dni uzbierali blisko 50.000 złotych! Inicjatorem i organizatorem Przemyskich Pól Nadziei jest Rycerskie i Szpitalne Bractwa Św. Łazarza z Jerozolimy — Stowa- rzyszenie Katolickie „Lazarus” Już trzeci rok z rzędu członkowie Stowarzyszenia oraz ludzie dobrej woli walczą o pozyskanie środków na powstające przy ul. Słowackiego 85 - Przemyskie Centrum Hospicyjne „BETANIA”. Przemyskie Pola Nadziei to nie jedyna impreza mająca na celu wsparcie budowy przemyskiego hospicjum. We wrześniu ubiegłego roku miała miejsce pierwsza edycja Przemyskiej Piątki dla Hospicjum, czyli charytatywnego pięciokilometrowego biegu, z którego dochód w całości wsparł budowę Centrum. W dobroczynnym wyścigu wzięło udział dwu-
stu biegaczy z Przemyśla i całego regionu. Agata Czereba
PRZEMYŚL maj 2018 3
Śladami historii
Kazimierz Gurbiel (1918-1992)
— wspomnienie w stulecie urodzin
Do Polski i ukochanego Przemyśla wracał każdego dnia od chwili jego opuszczenia w październiku 1939 roku. Los sprawił, że po drodze, 18 maja 1944 r., został dowódcą ułańskiego patrolu, który jako pierwszy wkroczył do ruin klasztoru na Monte Cassino, a jego nazwisko weszło do historii polskiego oręża, stając się dla przemyślan symbolem tej zwycięskiej bitwy. W maju tego roku przypada setna rocznica urodzin
bohatera artykułu. ZENON ANDRZEJEWSKI
RODZICE
Urodził się 24 maja 1918 roku w Mo- skwie, w najbardziej niechcianym zakątku świata — wspominał. Ojciec — Antoni - pochodzący spod Miechowa, po odbyciu studiów ekonomicznych w Szwajcarii wyjechał do Rosji z zamiarem zrobienia życiowej kariery. W Moskwie poznał swoją przyszłą żonę, Florentynę Matu- szewską, pochodzącą spod Łodzi. Młode małżeństwo dzięki ciężkiej i uczciwej pra- cy dorobiło się w stolicy Rosji doskonale prosperującej cukierni, której filia została wkrótce otworzona w Odessie, a majątku dopełniała reprezentacyjna willa. Gdy po rewolucji październikowej bolszewicy zaczęli zwalczać własność prywatną i in- teres zaczął podupadać, Gurbielowie na początku lat 20. zaczęli etapami uciekać do Polski. Ojciec przekroczył granicę podczas pozorowanych wyścigów kon- nych (1920), a matka, po wypuszczeniu z aresztu, „czeki””, z trzyletnim Kazi- mierzem przez „zieloną granicę” dotarła do Miechowa (1921), gdzie dołączyła do oczekującego na nią męża. W roku 1923 cała rodzina Gurbielów osiedliła się
w Przemyślu. Ojciec Kazimierza, w ran- dze porucznika WP rozpoczął zawodową służbę wojskową w garnizonowej inten- denturze jako ekonomista.
SZKOLNE MEANDRY
W roku szkolnym 1924/25 Kazimierz Gurbiel został zapisany do kl. I Szkoły Powszechnej 7-klasowej (męskiej) im. St. Konarskiego w Przemyślu, której nie ukończył z powodu nieuczęszczania do szkoły. Zarówno w I, jak i w II półroczu nie był klasyfikowany”. W tym czasie rodzina zamieszkiwała przy ul. Smolki 16.
W roku 1925 Gurbielowie przeprowa- dzili się na Zasanie, gdzie zamieszkali przy ul. Felicjanek 5, a Kazimierz rozpo- czął naukę w kl. II Szkoły Powszechnej 7-klasowej im. św. Jana Kantego”. W tejże szkole ukończył również klasę III, nato- miast do klasy IV uczęszczał w 7-klasowej Publicznej Szkole Powszechnej (męskiej) im. Tadeusza Czackiego, którą ukończył 18 czerwca 1928 r.”
W roku 1928 zmarł ojciec chłopca” i od tej chwili wychowywała go samotnie mat- ka. By zapewnić jedynakowi godziwe wa-
Ojciec Antoni (1925).
4
RODZICE KAZIMIERZA GURBIELA
Matka Florentyna (1938).
PRZEMYŚL maj 2018
Kazimierz Gurbiel — zdjęcie maturalne (1938).
runki życia, pani Florentyna Gurbielowa zajęła się drobnym handlem i prowadziła mały sklep spożywczy.
Dalszą edukację szkolną Kazimierz Gurbiel kontynuował w Państwowym Gimnazjum II im. prof. K. Morawskiego, w którym w latach 1928-1935 ukończył 6 klas. Klasę VI ukończył 15 czerwca 1935 r.” Jako uczeń kl. VI należał do Szkolnego Koła Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej.
W roku 1931 matka Kazimierza prze- prowadziła się na ul. Smolki 13 m. 20,Ip.*
Po ukończeniu klasy VI w Gimnazjum Morawskiego w roku szkolnym 1935/36, Kazimierz Gurbiel przeniósł się do Państwowego Gimnazjum I im. Juliusza Słowackiego. Powodem zmiany szkoły były trudności w nauce języków greckiego i łacińskiego. W Gimnazjum Słowackiego uczęszczał do klasy VII „A”, a w roku szk. 1936/37 do kl. VIII „A” do dnia 17 kwietnia 1937 r.". W roku szk. 1937/38 był z kolei uczniem kl. VIII „B”, ale tylko przez I półrocze, tj. do 22 grudnia 1937 r." Egzamin dojrzałości zdał w terminie wiosennym, w maju 1938 r.”
PO MATURZE
1 października 1938 r., jako ułan z cen- zusem, wstąpił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. 14 kwietnia 1939 r. awansował na starsze- go ułana, a 10 lipca na stopień kaprala. Grudziądzką podchorążówkę ukończył 15 lipca 1939 r. z wynikiem dobrym jako kapral podchorąży”, otrzymując przy- dział służbowy do 10. Pułku Strzelców Konnych (10. PSK) w Łańcucie, z funkcją dowódcy drużyny. Był absolwentem XIII promocji tejże szkoły. Po odbyciu obo- wiązkowej służby wojskowej zamierzał studiować agronomię, ale wojna, która
Fotografie: z prywatnych zbiorów autora
Kazimierz Gurbiel w SPRK w Grudziądzu (październik 1938).
wybuchła we wrześniu 1939 r., przekre- śliła jego życiowe plany.
WRZESIEŃ 1939
Pod koniec lipca 1939 r. pchor. Gurbiel wyjechał ze swoją jednostką na pierwsze manewry, które prowadzone były na tra- sie Rzeszów-Kraków-Zabierzów. 10. PSK wchodził w skład 10. Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej ówczesnego płk. dypl. Stanisława Maczka. Wybuch wojny zastał Gurbiela w Zabierzowie, gdzie 10. PSK kwaterował z ostrą amunicją. Kampa- nię wrześniową odbył w IV szwadronie macierzystego pułku. Po potyczkach staczanych z Niemcami w czasie walk od- wrotowych, 9 września doszli do Łańcuta z zadaniem zorganizowania obrony w re- jonie miasta. Gdy pod wieczór groziło im okrążenie, pchor. Gurbiel pod osłoną nocy, jako dowódca szpicy, wyprowadził
przez park Potockiego cały pułk, który został skierowany do obrony Krakowea. Bój o Krakowiec rozpoczął się wczesnym świtem 12 września i był ostatnim dniem wojny Kazimierza Gurbiela w Polsce. Podczas ciężkich walk został ranny w lewe ramię i ewakuowany do szpitala łycza- kowskiego we Lwowie. Pocisk przerwał nerw, co spowodowało bezwład dłoni. Na dalsze leczenie kpr. pchor. Gurbiel został przetransportowany do Tarnopola, gdzie 17 września, w niedzielę rano, dostał się do niewoli sowieckiej. Zakwalifikowany do wywiezienia do Powołczysk, postano- wił przedostać się wraz z innymi rannymi do Rumunii. Oczekując w Tarnopolu na transport do Rosji, uciekł z konwoju. Próba dotarcia do granicy rumuńskiej skończyła się jednak niepowodzeniem. W'tej sytuacji zmienił pierwotne zamiary i zdecydował się na
POWRÓT DO DOMU
Udało mu się szczęśliwie dojechać do Lwowa, a po 24 godzinach do Przemyśla. W obawie przed aresztowaniem na stacji głównej, wysiadł na Bakończycach, prze- kradł się w nocy przez posterunek rosyjski i obecnymi ulicami Leszczyńskiego i Łu- kasińskiego dotarł do rodzinnego domu przy ul. Smolki 13. Był 2 października 1939 r., godzina 2. w nocy. Pod drzwiami mieszkania Kazimierz usłyszał pochlipy- wanie matki, opłakującej śmierć swego jedynaka. Przed trzema dniami otrzymała była wiadomość, że jej Kazieczek poległ pod Lwowem. Na szczęście okazało się to nieprawdą. Kazieczek, wprawdzie wygło- dzony i ranny, ale żywy, stanął przed swą rodzicielką. Matka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Padli sobie w objęcia. - S$ynku, ty żyjesz?! — Ano, żyję, mamo. Jestem ranny. Mam przestrzelony nerw.
Wnet dało o sobie znać zmęczenie i pusty żołądek. Zjadł jajecznicę z dziesię-
Kazimierz Gurbiel z matką (1938).
PRZEMYŚL maj 2018
Śladami historii
ciu jaj na boczku i wypił na rozgrzewkę szklankę wódki. Po takim „zastrzyku” zapadł w głęboki sen.
Sielanka w Przemyślu nie trwała jednak zbyt długo, bo tylko do listopada. Które- goś dnia zjawił się u Gurbielów żydowski policjant, który chciał zarekwirować drewno na opał. Matka, broniąc swego dobytku, nie chciała otworzyć komórki. Wówczas policjant brutalnie ją odtrącił i zamierzał uczynić to siłą. Kazimierz, który widział całe zajście przez okno, zbiegł na podwórko i stanął w obronie matki. Zdrową ręką wyrwał policjantowi karabin, który wyrzucił za płot, a samego przedstawiciela władzy mocno poturbo- wał, choć miał jedną rękę na temblaku.
PECHOWA ESKAPADA
Po tym incydencie musiał z Przemyśla uciekać, ponieważ groziło mu areszto- wanie. Udał się ponownie do Lwowa, gdzie pod fałszywym nazwiskiem „Jan Góral” działał krótko w nowo tworzącym się podziemiu, a następnie zamierzał przedostać się na Węgry. Wraz z grupą ochotników wyjechał pociągiem do »
' Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem, zwana obiegowo „czeka” lub „czerezwyczajka”.
> Archiwum Państwowe w Przemyślu (dalej: APP), zespół: Szkoła Podstawowa nr 5 w Przemyślu, Ka- talog klasowy kl. I wraz z wykazem klasyfikacyjnym za rok szk. 1924/25, sygn. 118.
* APP, zespół: Szkoła Podstawowa nr 4 w Przemyślu, Katalog klasowy kl. II wraz z wykazem klasyfika- cyjnym za rok szk. 1925/26, sygn. 13. W katalogu tym znajduje się błędna adnotacja, że Kazimierz Gurbiel uczęszczał do tejże szkoły od roku 1924. Jednak w Katalogu klasowym z roku 1924/25, sygn. 12, Gurbiel nie figuruje jako uczeń kl. I tej szkoły. Prawdopodobnie do kl. II został przyjęty na pod- stawie egzaminu prywatnego.
« APP, zespół: Szkoła Podstawowa nr 4 w Przemyślu, Katalog klasowy kl. III wraz z wykazem klasyfika- cyjnym za rok szk. 1926/27, sygn. 14.
* APP, zespół: Szkoła Podstawowa nr 1 w Przemyślu, Katalog klasowy kl. IV wraz z wykazem klasyfika- cyjnym za rok szk. 1927/28, sygn. 28.
ś Jest pochowany w Krakowie.
7 APP, zespół: II Państwowe Gimnazujm i Liecum im. prof. K. Morawskiego w Przemyślu, Katalogi główne z lat 1928/29-1934/35, sygn. 90-96.
8 APP, zespół: Państwowe Gimnazujm i Liecum im. prof. K. Morawskiego w Przemyślu, Katalog główny z roku szk. 1930/31, sygn. 92.
* APP, zespół: I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. J. Słowackiego w Przemyślu. Katalog główny kl. VII „A” z roku szk. 1935/36, sygn. 168.
1 APP, zespół: I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. J. Słowackiego w Przemyślu. Katalog główny kl. VII, A” z roku szk. 1936/37, sygn. 171.
i APP, zespół: I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. J. Słowackiego w Przemyślu. Katalog główny kl. VLI „B” z roku szk. 1937/38, sygn. 172.
12 Protokoły egzaminu dojrzałości kl. VIII „B” z roku szk. 1937/38 nie zachowały się.
= Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie (dalej: AIPMS), Zeszyt ewidencyjny, sygn. A.XII. 27/67/G. Zob. także: S. Radomyski, Zarys historii Szkoły Podchorożąych Re- zerwy Kawalerii w Grudziądzu 1926—1939, Oficyna Wydawnicza „Ajaks Pruszków 1992, ss. 85, 94.
Śladami historii
> Delatyna, skąd, już na piechotę, udali się w kierunku Rafajłowej i Zełenej. Cała eskapada skończyła się jednak pechowo. Przez kilka dni błądzili w górach, a gdy 8 grudnia 1939 r. rano dotarli wreszcie do Zełenej, w odległości 100 m od granicy węgierskiej wpadli w ręce patrolu sowiec- kich pograniczników.
W SOWIECKICH WIĘZIENIACH
Zostali osadzeni w prowizorycznym więzieniu we wsi Rafajłowa. Stąd po kilku dniach wszystkich więźniów przewie- ziono kolejką wąskotorową do więzienia w Nadwórnej, a w jakiś czas później do Stanisławowa, gdzie w celi zastała ich wigilia Bożego Narodzenia. Rotmistrz Kałłaur z 10. Pułku Ułanów w Białym- stoku, Tatar z pochodzenia, miał opłatek, który przełamał na 65 części, i którym podzielili się wszyscy towarzysze nie- doli: Polacy, Ukraińcy, Huculi, a nawet Żydzi. Tej samej nocy załadowano ich do bydlęcych wagonów i wywieziono do więzienia w Odessie. Tygodniowa podróż była jednym wielkim koszmarem. 30 grudnia 1939 r. dotarli do celu. Kazimierz Gurbiel wylądował w tiurmie NKWD nr 22. Po przeprowadzonym śledztwie został skazany na 5 lat „isprawitielnych trudo- wych łagieriej. Na początku września 1940 r. przewieziono go do przejściowego więzienia w Charkowie, a w październiku do Archangielska, gdzie nastąpiło prze- ładowanie na statek towarowy Cara, mieszczący 5 tysięcy ludzi. Statkiem tym powieziono więźniów przez Morze Białe do ujścia rzeki Peczory.
PECZORA - USA
W trakcie rejsu nastąpił przeładunek „pasażerów ” na barki, na których szerzyła się dyzenteria, ludzie marli jak muchy, a trupy wyrzucano do wody — wspominał Kazimierz Gurbiel. Po kilkunastu dniach barki stanęły, skute lodem. Więźniów spędzono na ląd i popędzono piechotą w górę rzeki. Po stukilometrowym marszu dotarli do miejscowości Peczora, gdzie nastąpiła segregacja do poszczególnych łagrów. Kazimierz Gurbiel otrzymał przydział do drugiej kolonii. Pracował na tzw. lesopowale przy wyrębie tajgi. Na skutek odmrożeń II i III stopnia obydwu nóg wystąpiła konieczność częściowej amputacji palców prawej nogi. W kwiet- niu 1941 r. z Peczory więźniowie zostali przeniesieni nad rzekę Usę. Gurbiel dostał się do V pryczału, gdzie otrzymał „posa- dę” kucharza. Na stanowisku tym praco- wał jednak bardzo krótko, gdyż z chwilą wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej 22 czerwca 1941 r. musiał przekwalifikować się na zwykłego tragarza. Już bowiem w pierwszym dniu wojny wszyscy jeńcy
zostali skierowani do pracy na przystani przy załadunku belek cedrowych na barki.
AMNESTIA
We wrześniu, na mocy tzw. amnestii ogłoszonej w wyniku zawarcia układu Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r., Kazi- mierz Gurbiel został z obozu zwolniony i przesiedlony do miejscowości Turtkul w Uzbekistanie, gdzie otrzymał przydział do kołchozu uprawiającego bawełnę. Pracował w fabryce czyszczenia bawełny jako tragarz nasion, a ponadto zdobył umiejętność lepienia pieców chlebowych z gliny i nawozu wielbłądziego.
Z początkiem marca 1942 r. wstąpił do formującej się na terenie Związku Sowieckiego Armii Polskiej i popłynął w górę Amu-Darii do stacji zbornej 7. Dywizji Piechoty w Kermine.
EWAKUACJA
Kilkanaście dni później przybył trans- portem kolejowym do bazy ewakuacyjnej w Krasnowodsku i po zaokrętowaniu na statek-cysternę „Stalin, odpłynął 24 marca pierwszym transportem ewa- kuacyjnym do portu Pahlevi w Iranie. Następnie przez Teheran i Habbaniyę został skierowany do punktu koncentracji ewakuowanego wojska w Palestynie. Na miejsce przybyli w pierwszych dniach maja 1942 r. W tym samym czasie po- wróciła do Palestyny z kampanii libijskiej Samodzielna Brygada Strzelców Karpac- kich, która dzięki napływowi żołnierzy ze Związku Sowieckiego rozrosła się do ram dywizji. Powstała 3. Dywizja Strzelców Karpackich (3. DSK).
W 3.DSK
Pchor. Gurbiel, jako kawalerzysta, dostał przydział do plutonu rozpoznaw- czego 2. batalionu 1. brygady, w którym pełnił funkcję dowódcy sekcji carrierów*. W batalionie tym będzie służył przez 13 miesięcy.
W październiku 1942 r. 3. Dywizja Strzelców Karpackich została przerzu- cona z Palestyny do północnego Iraku w celu ochrony zagłębi i pól naftowych.
W lipcu 1943 r., rozkazem dowódcy korpusu, do 3. DSK został przydzielony 12. Pułk Ułanów Podolskich, jako pułk rozpoznawczy. Pchor. Gurbiel, wyko- rzystując tę niecodzienną okazję, 13 lipca 1943 r. pod Kirkukiem przeniósł się z piechoty do kawalerii. Objął funkcję zastępcy dowódcy plutonu, pozostając nadal dowódcą sekcji carrierów.
Przez cały okres pobytu w Iraku od- działy polskie pełniły służbę wartowniczą i przechodziły kolejne etapy bojowego szkolenia.
PRZEMYŚL maj 2018
NA ĆWICZENIACH WYSOKOGÓRSKICH
W sierpniu 1943 r. nastąpiło przeba- zowanie 3. DSK z Iraku do Palestyny. W związku z planowanym użyciem jedno- stek polskich na froncie włoskim, dowódz- two brytyjskie zarządziło przeszkolenie oddziałów w walkach górskich i działa- niach desantowych. Pchor. Gurbiel został skierowany na ćwiczenia wysokogórskie przy brytyjskim centrum wyszkolenia górskiego w Libanie, na których przebywał od 2 do 10 września 1943 r. Ponieważ jego ułani, mimo że byli dobrymi kierowcami samochodowymi, nie mieli wprawy w ob- sługiwaniu carrierów — pojazdów gąsieni- cowych, niejednokrotnie podczas ćwiczeń musiał sam przeprowadzać wszystkie carriery plutonu przez niebezpieczne prze- paście górskie. Widząc jednostronność szkolenia, pchor. Gurbiel zorganizował swój „prywatny” kurs jazdy na carrierach dla wszystkich ułanów z plutonu. Jego pomysł spotkał się z uznaniem dowódcy szwadronu, por. Sandera, który wydał polecenie dowódcom innych plutonów, aby poszli w ślady Gurbiela.
Kpr. pchor. Kazimierz Gurbiel, Tripoli, Syria (1943).
PO POWROCIE Z LIBANU
w okresie od 22-30 października 1943 r., pchor. Gurbiel wziął udział w wielkich manewrach całego 2. Korpusu pod kryp- tonimem „Virile” w północnej Palestynie. Korpus Polski był stroną nacierającą, a bronił się mieszany korpus złożony z jednostek brytyjskich, francuskich, greckich, hinduskich i transjordańskich. Ćwiczenia miały wykazać dojrzałość polskiego korpusu do zadań bojowych.
W listopadzie i grudniu 1943 r. roz- poczęło się przesuwanie 2. Korpusu do Egiptu. Po kilkunastodniowym pobycie w obozie tranzytowym w El. Quassasin,
16 grudnia 1943 r., o świcie, 3. DSK wy- płynęła z Suezu do Włoch. 21 grudnia 1943 r. pchor. Gurbiel wylądował na ziemi włoskiej w porcie Taranto.
NAD SANGRO
W pierwszej połowie stycznia 1944 r. 3. DSK została włączona w skład 8. Armii Brytyjskiej i przeszła do odwodu w rejonie Canossy, na zachód od Bari, a następnie do rejonu Campobasso, z zadaniem zluzowania brytyjskiej 78. Dywizji Piechoty na górskim odcinku rzeki Sangro.
Jest ostra zima. Zaspy śnieżne, zadymki i gołoledzie utrudniają wykonanie zada- nia. 12. PU samochodami, carrierami i motocyklami pnie się wolno w góry. Docierają do miejscowości Agnone. Tutaj zostawiają sprzęt i kierowców. Marszem pieszym udają się do miejscowości Pe- scopennataro, gdzie I szwadron zajmuje pozycje obronne, z zadaniem pilnowania i patrolowania „no man land” (ziemi niczyjej). Na przeciwległym brzegu rzeki Sangro, w wiosce Gamberale, znajduje się placówka niemiecka. Stąd Niemcy wysy- łają swoje patrole z tym samym zadaniem co Polacy. Pchor. Gurbiel uczestniczy w licznych akcjach patrolowych, prze- prawia się wpław na stronę niemiecką, prowadzi nasłuch, urządza nocne zasadz- ki na jeńców. Nasilenie polskich patroli jest tak duże, że Niemcy zwijają wkrótce swoją placówkę i wycofują się. „Ziemia niczyja” zostaje zlikwidowana. Zadanie wykonane. Okres patrolowania nad rzeką Sangro dobiega końca i 12. PU powraca do Agnone na zasłużony odpoczynek. 1 marca 1944 r. pchor. Gurbiel otrzymuje awans na stopień podporucznika”.
MONTE CASSINO
...I nagle elektryzująca wiadomość, że idziemy pod Monte Cassino. Wiedzieli- śmy, że wzgórze to zdobywali Ameryka- nie, Anglicy, Francuzi, Nowozelandczycy, ale bez powodzenia — wspominał Kazi- mierz Gurbiel. - Wielu z nas żegnało się, przyjaciele odwiedzali się w oddziałach, przeczuwając, że wielu z nich już nigdy się nie zobaczy. Wreszcie 3 maja 1944 r. stanąłem pod Monte Cassino i objąłem dowództwo nad plutonem karabinów maszynowych zorganizowanym ad hoc z ułanów całego szwadronu. Otrzymałem za zadanie obsadzenie wzgórza o kryp- tonimie „Milk”. W spadku po Anglikach przejęliśmy 4 cekaemy i zajęliśmy sta- nowiska obronne. Z pozycji tych miało wyjść natarcie naszej piechoty. Zaczęły się długie dni i noce niesamowitej eg- zystencji. W dzień byliśmy ostrzeliwani pociskami moździerzowymi, a w nocy męczyło niemiłosiernie bezustanne
Śladami historii
3 k +
AE ko =
Ppor. Kazimierz Gurbiel (w furażerce) — ze swoimi ułanami. Na oryginale zdjęcia znajduje się
Fotografie: z prywatnych zbiorów autora
dedykacja następującej treści: „Zamiast w Polsce na gruzach klasztoru na Monte Cassino 18 V 1944 r., godz. 9.50 rano. Na pamiątkę Gustce — Kazik”.
czuwanie, wysilanie wzroku i wytężanie słuchu. Nerwy były napięte do ostatnich granic — opowiadał Kazimierz Gurbiel. — Na „Milku” zastał mnie dzień 12 maja, dzień naszej sromotnej klęski. Tej nocy nikt z nas nie spał. Ziemia drżała, a niebo było czerwone od wybuchów pocisków artyleryjskich. O świcie na pozycjach niemieckich miało nastąpić zluzowanie oddziałów. Kiedy jednak przyszła zmia- na, nawała ognia naszej artylerii była tak silna, że Niemcy z pierwszej linii nie mogli się wycofać i razem ze swoimi zmiennikami zalegli w bunkrach. W tej sytuacji natarcie naszej piechoty natrafiło na dubeltowe siły niemieckie i wobec poważnych strat zmuszeni zostaliśmy do odwrotu. Tego pechowego 12 maja straciłem doskonałego łącznościowca, kpr. Jakimowicza, i psa „Ciapka, który kursował jako goniec z meldunkami i rozkazami, gdy pociski niemieckie poprzerywały linie telefoniczne. Widząc swego czworonożnego kuriera rannego i wlokącego łapę, musiałem go dobić — wspominał Kazimierz Gurbiel.
Sam w bezpośrednim natarciu na Świętą Górę nie brał udziału. Jemu przypadła mi- sja nie mniej ryzykowna i niebezpieczna. 18 maja 1944 r. otrzymał rozkaz poprowa- dzenia na klasztor patrolu 13 ułanów, by spenetrować ruiny opactwa i stwierdzić, co się tam dzieje'*. Szli na niepewne, w ciemno, nie wiedząc, co ich tam czeka, ani czego mogą się spodziewać. Mogli trafić na pole minowe przed klasztorem lub pułapki założone w gruzach opactwa, mogli stać się celem snajpera lub mógł ich przywitać i zniszczyć miotaczem ognia ja-
kiś desperat. Na szczęście misja przebiegła bez tragicznych niespodzianek, bowiem spadochroniarze niemieccy broniący klasztoru pod osłoną nocy chyłkiem opu- ścili opactwo, przechodząc do drugiej linii obrony, której centralnym punktem było wzgórze Piedimonte. Choć patrol 12. PU dotarł do klasztornych gruzów na szczycie Monte Cassino jako pierwszy i wyprzedził w tym prestiżowym wyczynie Brytyjczy- ków i Kanadyjczyków, jego dowódca, ppor. Kazimierz Gurbiel nigdy nie fetyszyzował swoich zasług w tym doniosłym wydarze- niu, powtarzając po wojnie w licznych re- lacjach, że wykonał tylko rozkaz dowódcy i nie jest żadnym bohaterem.
PIEDIMONTE
była to potężna górska forteca otoczona pierścieniowym systemem obrony, ze stalowymi pillboxami”” i dwupiętrowymi bunkrami. Miało dla drugiej linii oporu takie samo znaczenie jak Monte Cassi- no dla pierwszej. Zadanie opanowania tej twierdzy otrzymała specjalna grupa „Bob utworzona przez ppłk. Władysława Bobińskiego. Ppor. Gurbiel został skiero- wany do wzięcia udziału w działaniach operacyjnych grupy, obejmując dowódz- two nad 33 carrierami. W pięciodniowych walkach o Piedimonte pełnił podwójną funkcję: oficera łącznikowego i zaopa- trzeniowego całego odcinka. Pod osłoną nocy swymi carrierami dowoził na linię wodę, żywność i amunicję dla czołgów, a z powrotem zabierał rannych i zabitych. Jego kierowcy dokonywali wprost cudów. Jednak cała operacja prowadzona »
14 Carrier — brytyjski gąsienicowy lekki transporter opancerzony. s AIPMS, zeszyt ewid., sygn. A.XII. 27/67/G. Nominację na porucznika otrzymał już po wojnie. i< Epizod ten autor opisał szczegółowo w artykule „Ułani Podolscy na Monte Cassino”, Nasz Przemyśl 2009,
nr 10. 7 Pillbox — schron bojowy.
PRZEMYŚL maj 2018
Śladami historii
> była przez ppłk. Bobińskiego nieudolnie i z fanfaronadą, w wyniku czego zginęło niepotrzebnie wielu ludzi i stracono kilka- naście czołgów *. Ostatecznie Piedimonte zostało zdobyte 25 maja 1944 r.
FILOTTRANO
Na początku lipca szwadrony 12. PU otrzymały rozkaz udania się w pościg za Niemcami, którzy oderwali się od czoła 8. Armii Brytyjskiej. Rozpoznanie szło po osi Macerata-Filottrano1” wzdłuż Wybrzeża Morza Adriatyckiego.
7 lipca rano plut. Krzesiński melduje ppor. Gurbielowi, że zaciął mu się karabin maszynowy. Gurbiel podejmuje błyska- wiczną decyzję i jedzie jako szperacz w zastępstwie Krzesińskiego. W Capella San Vincenzo pod Filottrano wpadają w zasadzkę, którą Niemcy przygotowali w łanach kukurydzy. „Dżems”” Gurbiela zostaje trafiony z pancerfausta. Pocisk przebija pancerz, wpada do środka i roz- rywa się. Na radiooperatorze kpr. Wroń- skim pali się kombinezon, a odłamki przechodzą na wylot przez kierowcę, st. uł. Pawlaka, i ciężko ranią ppor. Gurbiela w lewą nogę pod kolanem i stopę. Gurbiel z trudem wydostaje się z samochodu i chowa za tylnym kołem. Skacząc na jednej nodze i kryjąc się w mendlach pszenicy, wlecze się aż do pobliskiej far- my, skąd wysyła syna gospodarza, aby dał znać plutonowi, gdzie znajduje się ranny. Po 20 minutach przyjeżdża staghound”! z flagą Czerwonego Krzyża, który zabiera ciężko rannego dowódcę z pola walki.
INWALIDA. KRZYŻ WALECZNYCH
Tego samego dnia ppor. Gurbiel znalazł się w szpitalu wojennym w Porto San Gior- gio i został poddany operacji. Naczelny chirurg 2. Korpusu, gen. Szarecki, wyjął z rany 270 drobnych odłamków i połączył arterie. Operacja się udała, ale po trzech dniach, na skutek wywiązania się zgorzeli gazowej, konieczna okazała się amputacja nogi, której dokonał mjr dr Maciejewski. 17
Ppor. Kazimierz Gurbiel z pierwszą żoną Haliną zd. Tarka — zdjęcie ślubne. Torquay, 31.12.1944 r.
lipca 1944 r., już jako inwalida, ppor. Gur- biel został przetransportowany samolotem do 2. szpitala wojennego w Campobasso. Dalszą rekonwalescencję przechodził w ośrodku wypoczynkowym pod Taranto, gdzie oczekiwał na ewakuację do Anglii w celu oprotezowania. Wojna dla niego była już skończona. 4 września 1944 r. Kazimierz Gurbiel został odznaczony Krzyżem Walecznych. Aktu dekoracji dokonał gen. Przewłocki.
NA WYSPACH
3 października 1944 r. Gurbiel wyjechał na dalszą rekonwalescencję do Wielkiej Bry- tanii. Przebywając na rehabilitacji w szpita- lu wojennym nr 4, 19 kwietnia 1945 r. objął funkcję komendanta pododdziału gospodarczego w Domu Wypoczynko- wym Inwalidów w Torquay w południowej Anglii, a od I marca 1946 r. w Birkenhead k. Liverpoolu. W Torquay poznał Polkę, Ha- linę Tarkę, z którą 31 grudnia 1944 r. wziął
Ppor. Kazimierz Gurbiel, Torquay (połud. Anglia), 1945.
ślub. 10 września 1945 r. w Szpitalu im. LJ. Paderewskiego w Edynburgu przyszła na świat ich córka, Grażyna Anna.
14 czerwca 1946 r. ppor. Gurbiel został przeniesiony do Ośrodka Zapasowego Oficerów w Inverary w Szkocji i osiedlił się w Glasgow. 24 lutego 1947 r. przeniesiono go administracyjnie do Obozu Zbornego Oficerów nr 4 w Carrenbridge. 15 marca 1947 r. zaciągnął się do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia w celu przygotowania się do życia cywilnego. Po rocznym przeszkoleniu kursowym zdo- był zawód rymarza galanterii skórzanej. Otworzył własny sklep, który zaczął się dobrze rozwijać i przynosić niezłe zyski.
GORZKI ŻYWOT EMIGRANTA
Jednak w kwietniu 1951 r., pod wpły- wem nacisków żony, Gurbielowie wraz z dzieckiem przeprowadzają się do Ame- ryki i zamieszkują w Filadelfii.
...W Ameryce nie mogłem zarobić na życie. Przerzucałem się na rozmaite
PRZEMYŚL maj 2018
fachy, nawet śmieciarza fabrycznego, bo mój zawód, rymarz galanterii skórzanej, w Ameryce należał już do przeszłości i nie miał żadnej racji bytu. W końcu zosta- łem operatorem maszyn dziewiarskich, a gdy żona otworzyła zakład fryzjerski, byłem też fryzjerem damskim, wykonując równocześnie dwie profesje — opowiadał Kazimierz Gurbiel.
Małżeństwo z Haliną nie wytrzymało próby czasu i w roku 1966 związek się rozpadł.
PONOWNIE NA ŚLUBNYM KOBIERCU
Podczas kolejnych odwiedzin matki w Przemyślu, Kazimierz Gurbiel spotkał swoją młodzieńczą sympatię, Gustkę, z którą rozdzieliła go wojna. Ona owdo- wiała, on był rozwiedziony, a jako że stara miłość nie rdzewieje, postanowili resztę życia spędzić razem. 28 grudnia 1968 r. Kazimierz Antoni Gurbiel poślubił w przemyskim USC Gustawę Elżbietę z d. Hruszka, primo voto Kurkiewicz, i sprowadził żonę do Ameryki. Gdy pyły przędzy zaatakowały mu górne drogi od-
Kazimierz Grubiel z drugą żoną Gustawą z Hruszków, primo voto Kurkiewicz — zdjęcie ślubne. Przemyśl, 28.12.1968 r.
dechowe, zrezygnował z pracy dziewiarza. W latach 1973-1974 pracował w Filadelfii jako gospodarz Klubu Kombatantów We- teranów. W kwietniu 1975 r., po 24 latach pobytu w Ameryce, Kazimierz Gurbiel wraz z żoną powrócił na stałe do Polski i ukochanego Przemyśla, do którego wracał każdego dnia od jego opuszczenia w październiku 1939 roku.
ZBRODNIA, KTÓREJ NIE BYŁO
W roku 1957 szeroki rezonans w RFN? wywołała głośna książka Willa Bertholda, Vom Himmel zur Hólle (Z nieba do piekła), w której autor oskarżył polskich żołnierzy
Fotografie: z prywatnych zbiorów autora
Śladami historii
Kazimierz Gurbiel (1980).
o wymordowanie z premedytacją rannych spadochroniarzy niemieckich podczas zaj- mowania w dniu 18 maja 1944 r. klasztoru na wzgórzu Monte Cassino. Personalnie książka godziła w dowódcę patrolu, ppor. Kazimierza Gurbiela i jego podkomendnych.
W roku 1980 „dzieło” Bertholda zo- stało przetłumaczone na język angielski pt. Eagles of the Reich (Orły Reichu), a kolejne wydania tej oszczerczej książki pojawiły się w RFN w latach 1985 i 1987.
Przez lata nikt nie kwestionował kalum- ni rozpowszechnianych przez niemieckie- go autora, mimo że bezcześciły one dobre imię polskich żołnierzy.
Temat powrócił w 1983 r., kiedy to 18 marca telewizja Westdeutscher Rund- funk z Kolonii wyemitowała program o zbrodniach wojennych popełnionych w czasie II wojny światowej rzekomo przez aliantów zachodnich. W skandalicznym programie wystąpił feldfebel Manfred Hoflehner, który oświadczył, podobnie jak Will Berthold, że żołnierze z patrolu ppor. Gurbiela wymordowali wziętych do niewoli spadochroniarzy niemieckich, a na dodatek bagnetami poderżnęli im gardła.
W walkę o dobre imię polskich żołnierzy zaangażował się osobiście historyk i publi- cysta zachodnioniemiecki Alexander Tiplt, który ogromnym nakładem pracy przepro- wadził wnikliwe dziennikarskie śledztwo i bez najmniejszej wątpliwości obalił oszczerstwa niemieckiej propagandy”. Za obronę honoru ułanów podolskich i ich dowódcy oraz walkę o prawdę historyczną, Alexander Tiplt został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę Krzyżem Ofi- cerskim Orderu Rzeczypospolitej Polskiej.
CZŁOWIEK
Miałem zaszczyt znać pana Kazimierza Gurbiela osobiście. Przez wiele lat byli-
śmy sąsiadami. Gdy miał do przekazania jakąś ważną wiadomość lub chciał sobie zwyczajnie porozmawiać, dzwonił, przed- stawiając się: „Dzień dobry, panie Zeniu! Mówi stary kuternoga!” Tak z humorem i pozorną beztroską podchodził do swe- go kalectwa, choć w pierwszej chwili po amputacji nogi, gdy zawalił mu się świat, chciał popełnić samobójstwo.
Z panem Kazimierzem, na werandzie jego willi przy ul. Goszczyńskiego, spędzi- liśmy niejedną chwilę na pogawędkach, podczas których przywoływał w pamięci obrazy przedwojennego Przemyśla i lata wojennej tułaczki.
Miał oryginalne i niezależne poglądy, którymi czasem bulwersował swoich roz- mówców i znajomych. Nie przywiązywał wagi do zaszczytów i odznaczeń, jakimi usiłowano go obdarzać po wojnie. Nie należał też nigdy do żadnych organizacji kombatanckich. Jako oficer rezerwy, nie uznawał powojennych awansów wojsko- wych. Uważał, że przysługuje mu tylko taki stopień, jakiego dosłużył się podczas wojny. Gdy przysłano mu z Londynu Złoty Krzyż Zasługi, zapakował odzna- czenie do koperty i odesłał z powrotem. Był człowiekiem honoru. Miał swoje za- sady, którymi konsekwentnie się w życiu kierował.
Kazimierz Gurbiel ma w Przemyślu swoją ulicę, lecz jestem przekonany, że tam, gdzie jest, uwiera go nadany po śmierci stopień podpułkownika, którego, gdyby żył, z całą pewnością by nie przyjął.
x * *
Zmarł 27 stycznia 1992 r. w wieku 73 lat. Skromny pogrzeb odbył się bez ho- norowej asysty wojskowej i pożegnalnej salwy. Spoczywa we wspólnym grobie z matką Florentyną i dugą żoną Gustawą na Cmentarzu Głównym przy ul. Słowac- kiego (kwatera 43, rząd 18, grób nr 3).
m
ŹRÓDŁA:
Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie, Zeszyt ewidencyjny, sygn. A.XII. 27/67/G. Archiwum Państwowe w Przemyślu, zespół: Szkoła Podstawowa nr 5 w Przemyślu, Katalog klasowy z roku szk. 1924/25, sygn. 118; zespół: Szkoła Podstawowa nr 4 w Przemyślu, Katalogi klasowe z lat 1925/26, sygn. 13, 1926/27, sygn. 14; zespół: Szkoła Podstawowa nr 1 w Przemy- ślu, Katalog klasowy z roku szk. 1927/28, sygn. 28; zespół: II Państwowe Gimnazjum i Liceum im. prof. K. Morawskiego w Przemyślu, Kata-
Grób Kazimierza Gurbiela na Cmentarzu Głównym w Przemyślu.
z ażadc, * SELORENTYMA - © GURBIELOWA HK 24.12.1886 5-7 24.01.1960». "55© tRUSZKÓW- ZE GUSTAWA 0034. GURBIEL : 3190 WIKURKIEWICZ 607) %.15.06.1920r. + 28.09.1978 r. 30) KAZIMIERZ GURBIEL
BOHATER BTR KO MONTE €455/%0 Ę 240521918 r.-2%: 27%01.7992.-%.
IDM PORE 202, brosagth modliiwę:: Napis na tablicy nagrobnej Kazimierza Gurbiela.
SLX
logi główne z lat 1928/29-1934/35, sygn. 90-96; zespół: I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. J. Słowackiego w Przemyślu, Katalogi główne z lat 1935/36-1937/38, sygn. 168, 171, 172.
Gurbiel K., Moja droga do Monte Cassino (wspo- mnienia), Przemyśl 1987, maszynopis.
Wywiad przeprowadzony przez autora artykułu z Kazimierzem Gurbielem w dniach 12 i 28 stycz- nia 1982 r.
OPRACOWANIA: Andrzejewski Z., „Ten, który był pierwszy”, Kie- runki 1983, nr 21. Podolak, 1988, nr 110, 111. Radomyski S., Zarys historii Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu 1926-1939, Oficyna Wydawnicza „Ajaks Pruszków 1992. Radwański T., Karpatczykami nas zwali, Wyd. MON, Warszawa 1978. Ułani Podolscy. Dzieje Pułku Ułanów Podolskich 1809-1947, Londyn 1982 (pr. zbior.). Wańkowicz M., Bitwa o Monte Cassino, t. I, Rzym- -Mediolan 1945, t. II, Rzym 1946, t. III, Rzym 1947.
iś Gurbiel K., Moja droga do Monte Cassino (wspomnienia); W bitwie o Piedimonte zginął m. in. 22-letni przemyślanin, dowódca czołgu, plut. pchor. Czesław Wiech z 6. Pułku Pancernego „Dzieci Lwowskich”. Jego śmierć opisał przejmująco M. Wańkowicz w swojej epopei Bitwa o Monte Cassino, tom III, Rzym
1947, s. 244-245.
* Filottrano — miasteczko przed Ankoną, jeden z kluczowych punktów niemieckiego oporu. * „Dżems” - amerykański wojskowy samochód pancerny.
+ Staghound — ciężki samochód pancerny. 2 RFN - Republika Federalna Niemiec.
2 Kilkuletnią batalię Alexandra Tiplta z Willem Bertholdem i telewizją Westdeutscher Rundfunk autor przedstawił szerzej w artykułach: „Zbrodnia, której nie było”, Polityka 1987, nr 22 i „Orły Reichu w polskim
piekle, Prawo i Życie 1990, nr. 20.
PRZEMYŚL maj 2018
Śladami historii
PIERWSZA ZWYCIĘSKA...
Trudno o lepszy moment na refleksję historyczną jak otwarcie 9 kwietnia 2018 r. w Podkarpackim Centrum Edukacji Nauczycieli Oddział w Prze- myślu wystawy, „W drodze do niepodległości1914-1922”. Przejrzysta, prosta w stylistyce i układzie chronologicznym ukazuje pierwsze lata II Rzeczypospolitej w jej walce o kształt ustrojowy i granice. Stanowi swoiste kalendarium walk o niepodległość i jak ulał pasuje do niej tytuł książki Wojciecha Giełżyńskiego „Budowanie niepodległej”'. Warto przy tej okazji uzmysłowić sobie zarówno rolę jak i znaczenie naszego miasta w tych pierwszych chwilach wybijania się na niepodległość. Przebieg tych wydarzeń znamy w dużym stopniu dzięki opracowaniu śp. dr. Zdzisława Koniecznego”, który odszedł od nas w listopadzie 2016 r. Jego brak w tak szczególnym roku, 100. rocznicy odzyskania niepodległości daje się dotkliwie odczuć. Brakuje mi go osobiście, bo uwielbiałem prowadzić z nim dyskusje, a wspólne działania w ramach
'Towarzystwa Przyjaciół Nauk dawały ku temu szereg sposobności.
LUCJAN FAC
Jak zaszeregować wydarzenia prze- myskie 1918 r. w historii Polski? I tu przyznam szczerze, odczuwam pewien niedosyt. Jest to moim zdaniem jeden z najbardziej niewykorzystanych przez naszą lokalną historiografię epizodów z dziejów Przemyśla. Zwracałem na to uwagę Koniecznemu, który przyznawał mi rację, ale już do drugiego wydania swoich „Walk.... nie chciał wracać. Pu- enta jego pracy sprowadzająca się jedynie do stwierdzenia Można przyjąć, że walki w Przemyślu, jakie miały miejsce 11 i 12 li- stopada były niewielką, pierwszą zwycięską bitwą żołnierza polskiego w odradzającej się Polsce, wymaga jedynie dobitnego stwierdzenia: Bitwa o Przemyśl 11 listo- pada 1918 r. jest z pewnością pierwszą zwycięską bitwą odradzającego się Woj- ska Polskiego. Fakt, że akuratnie w dniu 11 listopada, w Dzień Niepodległości, dzień naszego święta narodowego, walki toczą się, i to walki zwycięskie właśnie tu w Przemyślu zasługuje na szczególną pamięć i podkreślenie. Generalnie kojarzy nam się 11 listopada z dniem, w którym cała Polska powstała przeciwko zaborcom, i nie jest to do końca prawda. Pomijając drobne starcia, utarczki na przykład w Warszawie, które trudno nazwać walką, a co dopiero bitwą, w tym dniu rejonem autentycznych walk są Lwów i Przemyśl. Przemyśl stoczył swoją zwycięską, chociaż bratobójczą bitwę o przynależność do Polski. Stoczył ją w huku artyleryjskich wystrzałów, w ogniu karabinów ma- szynowych, w ataku wspieranym przez
10
pociąg pancerny, z udziałem przemyskich oddziałów POW, ochotników, żołnierzy, kolejarzy, dzieci i młodzieży przemyskich szkół, z udziałem ochotników z Krakowa, Tarnowa pod dowództwem płk. Juliusza Stachiewicza. Absolutnym fenomenem tych walk jest stosunkowo niewielka ilość ofiar, zarówno w zabitych jak i rannych.
Co faktycznie stało się 11 listopada 1918 r. ? Warto się nieco cofnąć w czasie i uporządkować fakty.
Koniec października i początek listopa- da 1918 r. to wysyp lokalnych ośrodków władzy. W Cieszynie już od 19 paździer- nika pod przewodnictwem ks. Józefa Londzina działała i sprawowała funkcje rządowe Rada Narodowa Księstwa Cie- szyńskiego. W Krakowie 28 października
PRZEMYŚL maj 2018
1918 r. posłowie polscy do parlamentu austriackiego powołali Polską Komisję Likwidacyjną (PKL), która dwa dni póź- niej przejęła władzę w Galicji. Na jej czele stanął przywódca PSL „Piast” Wincenty Witos, a sprawy wojskowe objął Bolesław Roja jako Dowódca Polskiej Komendy Wojskowej w Krakowie. Wydany przez niego 6 listopada 1918 r. rozkaz powołał w miejsce dawnych austriackich okręgów uzupełnień, komend poborowych rezer- wy i komend poborowych pospolitego ruszenia, Tymczasowe Urzędy Poborowe. To właśnie przez nie ruszyła akcja rekru- tacji, której efektem finalnym stało się Wojsko Polskie.
31 października rozpoczęto przej- mowanie władzy w okupowanej przez Austro-Węgry części Królestwa. W nocy z 6 na 7 listopada w zajętym kilka dni wcześniej Lublinie powołano Tymcza- sowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, którego premierem został Ignacy Da- szyński, przywódca galicyjskich socja- listów. W Galicji w miarę jak sypała się monarchia habsburska, rosły nadzieje i oczekiwania niepodległościowe zarówno Polaków jak i Ukraińców. Musiało dojść do konfliktu i jego pierwszym epizodem było opanowanie Lwowa przez Ukraiń- ców 1 listopada 1918 r. Rozgorzały dłu- gotrwałe walki w mieście i jego okolicy. Dla usunięcia sił ukraińskich ze Lwowa konieczna była pomoc i otwarcie na za- chód. Możliwe ono było tylko z Przemy- śla. Dlatego gdy w nocy z 3 na 4 listopada Ukraińcy opanowali prawobrzeżny Prze- myśl, sytuacja polskich obrońców Lwowa diametralnie się pogorszyła. W obu przy- padkach jakoś trzeba sobie było radzić, i...... , poradzono sobie. W Przemyślu z pomocą odsieczy krakowskiej, a we Lwowie z pomocą odsieczy przemyskiej. Niemniej jednak na skutek wypadków nocy z 3 na 4 listopada 1918 r. Przemyśl przepołowiony linią Sanu nieoczekiwanie znalazł się w zupełnie nowej i wcześniej niespotykanej sytuacji.
Z kolei w Warszawie działała powołana przez Niemcy i Austro- Węgry Rada Re- gencyjna. Na początku listopada 1918 r. regenci zdawali sobie sprawę, że ich polityczna rola dobiega końca i starali się powołać rząd, który miałby poparcie społeczne.
10 LISTOPADA 1918 R.
Na dworzec główny w Warszawie o godz. 7.30 specjalnym pociągiem z Ber- lina przybył Józef Piłsudski, zwolniony z więzienia w Magdeburgu. Towarzyszył mu najbliższy współpracownik i towa- rzysz niewoli Kazimierz Sosnkowski. Na peronie został powitany przez jednego z regentów Rady Regencyjnej ks. Zdzisła- wa Lubomirskiego. W tym samym czasie, ten, który go wysłał do Magdeburga, generał-gubernator Hans von Beseler formalnie przekazał władzę Radzie Re- gencyjnej. Rozmowy z Lubomirskim przebiegały w szczerej i pełnej zaufania atmosferze. Znali się dobrze i to od kilku lat. W rozmowę włączył się również do- wódca Polskiej Organizacji Wojskowej płk Adam Koc, który referował sytuację wojskową. Na ulicach było niespokojnie. Chaos i ciekawość wysyłała ludzi na ulice. Utarczki, grupy ludzi formujące się w po- chód, coraz bardziej zauważalne wpływy socjalistów, coraz częściej pojawiające się czerwone flagi. Dochodzi do konfrontacji z oddziałami niemieckimi.10 listopada doszło tu do walki z Niemcami zajmują- cymi warszawski ratusz.
Tomir Drymmer: „W ratuszu Niemcy trzymali się uporczywie, mimo usiłowań peowiackich. Przy pomocy jakiegoś oddziału ustawiliśmy na tarasie Teatru Wielkiego ciężki karabin maszynowy Maxim. Odległość z tarasu do ratusza była niewielka, widzieliśmy Niemców poruszających się po salach 1 piętra. Puściłem po nich serię, jedną, drugą, wkrótce odpowiedzieli nam salwami ze zwykłych karabinów. Obustronna strzelanina trwała do wieczora.” 10 listopada w tym miejscu doszło do strzelaniny pomiędzy niemieckimi żołnierzami i polskimi manifestantami idącymi powitać Józefa Piłsudskie- go. Wiktor Tomir Drymmer: „Przed Dworcem Wiedeńskim zgromadziło się tysiące ludzi. Dowiedzieliśmy się, że Komendant i Szef przyjechali wcześniej; mimo to organizatorzy manifestacji postanowili sformować pochód. Popro- wadziłem ten pochód z moimi ludźmi na czele Alejami Jerozolimskimi od Marszałkowskiej w kierunku Nowego Światu. Gdy przekroczyliśmy Bracką, zobaczyłem, że z Nowego Światu skrę- ca w naszym kierunku tramwaj. Był to niemiecki tramwaj z napisem Nur fiir deutsche Militire. Obok motorniczego
stał, jak zawsze uzbrojony w karabin, żołnierz niemiecki. Motorniczy widząc, że dzwonki jego nie skutkują, zahamo- wał tramwaj. Towarzyszący mu żołdak zmierzył się w kierunku tłumu, który rozczepił się przed karabinem jak szcza- pa drzewa pod uderzeniem siekiery.” Jan Libkind: „Żołnierz niemiecki jadący tramwajem mimo nawoływań nie odsło- nił głowy przed czerwonym sztandarem. Ktoś z tłumu podskoczył i zrzucił mu czapkę, na co żołnierz odpowiedział wystrzałem.” Wiktor Tomir Drymmer: „Błyskawicznie strzeliłem do Niemca, który zrolował do stóp motorniczego, przede mną leżał robotnik z bluzgającą krwią raną na szyi. Tłum rozbiegł się w obie strony Brackiej lub przywarł do ścian domów; widziałem ludzi leżących jeden na drugim i cywilów strzelających z okien narożnego domu Nowy Świat — Aleje Jerozolimskie. Strzelali agenci Feldpolizei, którzy mieli tam swój lokal. Starałem się palcem powstrzymać krwo- tok leżącego robotnika. Razem z ob. Zawadzkim zanieśliśmy rannego do najbliższego sklepu, zmarł dosłownie na moich kolanach. Jan Libkind: „Po stro- nie Niemców padł żołnierz i jakiś urzęd- nik, po stronie demonstrantów sekretarz Związku Zawodowego Fryzjerów.” „Kurier Poranny”: „Ofiarą starcia w Al. Jerozolimskich stał się fryzjer, Leonard Majchrzak, który udziału w manifestacji nie brał. Na rogu ul. Brackiej jedna z kul karabinowych trafiła Majchrzaka w szyję i padł na miejscu. Zabity pochodził z Żyrardowa. Pozostawił żonę. Ze strony tłumu padło kilka strzałów, które trafiły w dwóch oficerów niemieckich:* Tymczasem w Przemyślu Śródmieście opanowane jest przez Ukraińców. Linia frontu przebiega na Sanie. Na Zasaniu przyczółki mostowe i pozycje nabrzeżne obsadzone są oddziałami przemyskimi. Z Krakowa przybywa odsiecz. Liczyła zaledwie 64 oficerów i 273 żołnierzy. Dowodził nimi major Julian Stachiewicz. W drodze do Przemyśla do odsieczy dołączyło 10 żołnierzy w Tarnowie. Na stacji w Radymnie ekspedycja spotkała się z pociągiem pancernym. Odsiecz przybyła do Żurawicy 10 listopada przed południem, gdzie się wywagonowała i stąd wyruszyła na Zasanie, gdzie za- jęła pozycje obronne. W międzyczasie pociąg pancerny, dowodzony przez kpt. Prymusa, prawdopodobnie ze względu na niezbyt precyzyjne rozkazy przejechał przez Zasanie, około 13* sforsował most
Śladami historii
Marszałek Foch przed wagonem kolejowym w lesie Compićgne — domena publiczna.
i wjechał na Dworzec Główny w Prze- myślu. Konsternacja i chaos, oczywiście ogromny zgrzyt w relacjach polsko- -ukraińskich, oskarżenie, zresztą słuszne o złamanie zasad rozejmu. A przyczyna bardzo prozaiczna Prymus, słabo zresztą mówiący po polsku, źle zrozumiał roz- kaz. Nie znając miasta, zrozumiał, że ma pojechać na Zasanie, a dla niego to za Sanem, więc wparował na przemyski dworzec, rozpoczynając osobistą wojnę z Ukraińcami. Wieczór spędzono na przy- gotowaniach do walki. Termin uderzenia mjr J. Stachiewicz wyznaczył na południe 11 listopada.
11 LISTOPADA 1918R.
To symboliczna data. Pierwszą w se- kwencji wydarzeń 11 listopada jest godz. 57, kiedy to o poranku w wagonie kolejo- wym w lesie pod francuskim Compiegne podpisano rozejm pomiędzy państwami Ententy a Cesarstwem Niemieckim koń- czący I wojnę światową. Rozejm wszedł w życie o godz. 11”.
W dniu 11 listopada do Warszawy spływały informacje o sytuacji na zie- miach polskich. W polskie ręce w tym dniu trafiły Białystok, Częstochowa, Kalisz, Łomża, Łódź, Ostrołęka, Ostrów Mazowiecki, Płock, Pułtusk, Siedlce. Ciągle brak było informacji z południo- wego wschodu. Co do Lwowa nie było złudzeń, tam nadal toczyły się walki, o Przemyślu wiedziano w Warszawie jedynie, że jest opanowany przez Ukraiń- ców, ale podjęta zostanie próba odbicia »
' W. Giełżyński, Budowanie Niepodległej, Paryż 1985. 2 Z. Konieczny, Walki polsko-ukraińskie w Przemyślu i okolicy. Listopad-grudzień 1918, Przemyśl
1993. 3 Tamże, s. 71.
* Cytaty za: Śladami wydarzeń z 11 listopada 1918 r. , Jesteśmy. Okolicznościowy przewodnik po Warszawie śladami wydarzeń 11 listopada 1918 r., Warszawa 11 listopada 2007.
PRZEMYŚL maj 2018
11
Śladami historii
» miasta. Na mocy decyzji Rady Regen- cyjnej Józef Piłsudski objął naczelne dowództwo tworzącej się armii polskiej, podejmując się misji utworzenia rządu narodowego po rozmowach z Ignacym Daszyńskim, które skutkowały ustąpie- niem rządu lubelskiego.
Tymczasem we Lwowie na Odcinku III obrony miasta Ukraińcy przeprowa- dzili silny ostrzał budynku Dyrekcji Kolei, który utracił łączność z resztą Odcinka. Łączność z obrońcami gmachu przywró- cił polski kontratak przeprowadzony z re- jonu ulicy Mickiewicza. Starcia trwały na Odcinku Podzamcze. Najgorzej sytuacja rozwinęła się w rejonie Sokolnik, gdzie oddziałom ukraińskim udało się podpalić zabudowania i rozbroić oddziały polskie.
Z kolei w Przemyślu w godzinę po zakończeniu I wojny światowej rozgo- rzała bitwa. W walce zaangażowanych jest po obydwu stronach blisko 2000 ludzi. Ostrzał artyleryjski z Winnej Góry, atak przez kładkę i most kolejowy. Ogień broni maszynowej na San i wzdłuż Sanu, atak pociągu pancernego. Dwa uderze- nia odcinające: jazdy Tatara z kierunku Ostrowa na Kruhel, Zniesienie i zamek oraz kompanii żurawickiej w rejonie Buszkowic w kierunku na parowo- zownię. Atak spieszonych ułanów Do- brzyńskiego przyszłego „Hubala” przez Kopernika, torowisko, na Mniszą, Rybi Plac do Rynku. Atak Legii Akademic- kiej i „zuchowatych” z 5 pułku piechoty legionów. Ogień na wprost po przeto- czeniu armat nad San i do śródmieścia. Brawura Knolla Kownackiego przyszłe- go generała. Odwaga i wyrozumiałość Kroka Paszkowskiego, śmierć podcho- rążego Zagłoby Smolińskiego u zbiegu Mickiewicza i Rejtana. Świetny manewr kompanii żurawickiej ppor. Peszka, bez- cenna pomoc kolejarzy w udrożnieniu torowiska, świetna robota kompanii przemyskiej i 8 pułku piechoty oraz miej- scowych jako przewodników. Ciężkie walki i ofiary liczone na ok. 30-40 osób, kilkudziesięciu rannych, ponad 200 wziętych do niewoli Ukraińców. Do cze- go można to przyrównać? No na pewno nie do wydarzeń z Warszawy czy Łodzi. Łódź 11 listopada 1918 r. Eugeniusz Ajnenkiel tak opisuje starcie w okolicach obecnego pl. Wolności: „Oddział złożony z peowiaków, dowborczyków i robot- ników, postanowił zaatakować koszary wojska niemieckiego, mieszczące się przy ul. Konstantynowskiej — obecnie 11 listopada. Około godziny 9 wieczorem udał się w tym kierunku dość pokaźny oddział, idąc ulicą Piotrkowską do No- wego Rynku. Tam spotkał się z silnym patrolem wojskowym, wychodzącym z ulicy Konstantynowskiej. Wywiązała się ostra strzelanina, w wyniku której oddział powstańczy rozproszył się,
12
a niemiecki oddział wojskowy — wycofał do koszar. W czasie walk zostali zabici: 29-letni drukarz Stefan Kołodziejczyk; Józef Bukowiecki, ciężko zaś ranna Eugenja Wasiakówna, która wkrótce zmarła. Pozatem cięższe rany odnieśli: Michał Karasiński — robotnik, Czesław Karpowski - fryzjer i jakiś chłopiec lat 16; oprócz wymienionych kilka osób zostało lżej rannych”*.
W Krakowie i Lublinie żadnych prak- tycznie walk nie stoczono. Wielką nie- wiadomą pozostawał Poznań. Działający tam powiązany z Komitetem Narodowym Polskim i jako Naczelna Rada Ludowa rozpoczął przygotowania do przejęcia władzy. Podobnie Tymczasowa Naczelna Rada Ludowa w Poznaniu w wydanej ode- zwie opowiedziała się za przyłączeniem ziem b. zaboru pruskiego do jednoczącej się Polski. Przyniosło to zresztą znamie- nity skutek w zwycięskim powstaniu wielkopolskim, które wybuchło 27 grudnia 1918 r. Z kolei nocne rozmowy Józefa Piłsudskiego z przedstawicielami niemieckiej Rady Żołnierskiej przyniosły porozumienie o ewakuowaniu z War- szawy garnizonu niemieckiego (30 tys. żołnierzy), a pozbawiona autorytetu Rada Regencyjna oddała Piłsudskiemu władzę nad tworzącym się wojskiem. W swoim pierwszym rozkazie napisał:
„Żołnierze! Obejmuję nad Wami komendę w chwili, gdy serce w każdym Polaku bije silniej i żywiej, gdy dzieci naszej ziemi ujrza-
ły słońce swobody w całym jej blasku. Z Wami razem przeżywam wzruszenie tej godziny dziejowej, z Wami razem ślubuję życie i krew swoją poświęcić na rzecz dobra Ojczyzny i szczęścia Jej obywateli.
Żołnierze! W ciągu wojny światowej w różnych miejscach i warunkach tworzyły się próby formacyj wojskowych polskich. Przy kalectwie — zdawało się — nieuleczal- nym naszego Narodu próby nawet, gdy były szczytne i bohaterskie były z koniecz- ności karle i jednostronne. Pozostałością tych stosunków jest niejednolitość szko- dliwa wojsku. Liczę na to, że każdy z Was potrafi siebie przezwyciężyć i zdobędzie się na wysiłek dla usunięcia różnic i tarć, klik i zaścianków w wojsku, dla szybkiego wytworzenia poczucia koleżeństwa i uła- twienia pracy. Chciałbym, ... abym mógł zdając sprawę ze swych czynności przed narodem, powiedzieć sumiennie o sobie i o Was, że byliśmy nie tylko pierwszymi, ale i dobrymi żołnierzami zmartwych- wstałej Polski.
Rozkaz J. Piłsudskiego w pełni oddaje sytuację, która wymagała poświęcenia, mądrości, sztuki kompromisu i świado- mości chwili dziejowej, w której wszyscy biorą udział. Rozkaz ten z pewnością nie był znany żołnierzom polskim walczącym w Przemyślu 11 listopada. Intuicyjnie wy- czuwali wszyscy, co należy robić i z pew- nością zdali ten egzamin i faktycznie byli:
nie tylko pierwszymi, ale i dobrymi żołnierzami zmartwychwstałej Polski. m
Piłsudski na Dworcu Wileńskim w 1916 r. Zdjęcie powszechnie używane było dla zilustrowania przyjazdu Piłsudskiego z Magdeburga. Niestety 10 listopada 1918 r. na dworcu nie wykonano ani jednego zdjęcia.
5 Dzieci Łodzi, za: Wolność , wyd. 1/ 2011, s. 3.
PRZEMYŚL maj 2018
Legionista spoczął w odnowionym mauzoleum
Na przemyskim cmentarzu wojskowym 9 kwietnia odbyła się piękna i wzruszająca uroczystość. Po dokonanych w ubiegłym roku pracach konserwatorskich poświęcony został odnowiony Pomnik Legionistów Polskich. Jako pierwszy spoczął w nim st. sierżant Bolesław Nuckow- ski, żegnany nie tylko przez licznie zgromadzonych gości, ale także
członków rodziny.
WITOLD WOŁCZYK
Po zamkniętej dla gości uroczystości w kaplicy cmentarnej, gdzie rodzina pożegnała śp. st. sierżanta Bolesława Nuckowskiego, jego szczątki w asyście kompanii honorowej wojska z przemy- skiego Garnizonu, zostały przewiezione na cmentarz wojskowy, gdzie odbyła się główna część uroczystości. Wzięli w niej udział m.in. poseł na Sejm Marek Rząsa,
wicewojewoda podkarpacki Lucyna Pod- halicz, członek Zarządu Województwa Podkarpackiego Piotr Pilch, przemyscy samorządowcy z Prezydentem Robertem Chomą i Przewodniczącym Rady Miej- skiej Bogusławem Zaleszczykiem, dele- gacje przemyskich służb mundurowych, kombatanci, członkowie Towarzystwa Przyjaciół Przemyśla i Regionu, stara-
Śladami historii
niem którego pomnik został odnowiony, młodzież z przemyskich szkół.
Dziękując rodzinie st. sierżanta Bo- lesława Nuckowskiego za zgodę na przeniesienie Jego szczątków do nowego mauzoleum, Prezydent Robert Choma powiedział: „Wierzę głęboko, że będzie to przykład także dla innych rodzin, których przodkowie spoczywają na przemyskim cmentarzu, aby mogli tutaj w kwaterze legionowej - tak jak kiedyś walczyli ramię w ramię - spoczywać także obok siebie, przypominając o chwale polskiego oręża. Nieodmiennie kojarzy się to z drama- tycznymi losami naszej Ojczyzny, a także naszego Miasta.”
Po wystąpieniach gości, kompania honorowa oddała salwę honorową, a po- święcenia Pomnika Legionistów Polskich dokonał kapelan Garnizonu Przemyśl ks. por. Krzysztof Ziobro. Rodzina i zebrane delegacje złożyły przy mogile wiązanki kwiatów i zapaliły znicze.
m
FOTORELACJA NA STR. 44
WYSTAWA
Podkarpackie Centrum Edukacji Nauczycieli w Przemyślu na 100 - lecie Odzyskania Niepodległości przygotowało dla nauczycieli kilka propozycji wpisujących się w rocz- nicowe obchody. Jedną z nich była wystawa „ W drodze do niepodległości”, której uroczyste otwarcie odbyło się 9 kwietnia br. w sali konferencyjnej PCEN „Belferek” w Przemyślu, przy ul. Kraszewskiego 7A. Inauguracja wystawy towarzyszyła wykładowi dra Lucjana Faca: „Pierwsza zwycięska bitwa oręża polskiego II RP. Prze- myśl 11 listopada 1918 r.”
Wystawa ilustrująca wydarzenia związane z odzyskaniem niepod- ległości przygotowana została przez Archiwum Akt Nowych, PERN, Bank Pocztowy oraz Narodowe Archiwum Cyfrowe w ramach projektu edukacyjnego „ Dla niepodległej” pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Wystawa, W drodze do niepodległości” składa się z30 plansz, które ilustrują i opisują najistotniejsze wydarzenia związane z odzyskaniem przez Polskę niepodległości w 1918 r. wtym poprzedzające z 1917 r. i te późniejsze, z początku lat 20. XX wieku. Do tej formuły narracji nawiązuje także 14 plansz, które oprócz kalendarium, prezentują
PRZEMYŚL maj 2018
V
sylwetki wybitnych postaci związanych z walką o niepodległość, jej utrwalaniem i tworzeniem suwerennego państwa, jak np. marszałka Józefa Piłsudskiego, Ignacego Paderewskiego, gen. Józefa Hallera czy Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego i Eugeniusza Kwiatkowskiego.
Zwiedzający mieli zatem okazję zapoznać się w chronologicznym porządku z wydarzeniami, które doprowadziły do powrotu Polski na mapę Europy, a także osobami, które były ważne dla kształtowania się i rozwoju państwa polskiego. W lutym br. wystawa, W drodze do niepodległości” była prezentowana w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej.
Dorota Mech-Kuchcińska
Fotografie: Jacek Szwic
13
Śladami historii
Pojedynek
Pojedynek - walka dwóch osób w obecności sekundantów w celu roz- strzygnięcia sporu lub obrony honoru. Większość badaczy genezę pojedynków wiąże z okresem średniowiecza i przyjętych w tym okresie rozwiązań prawnych. Nie można jednak odmówić racji tym, którzy do- szukują się ich w epoce starożytnej. Mimo sporów dotyczących począt- ku pojedynków honorowych przyjmuje się, iż pierwszy taki odbył się we Francji w 1547 roku i bardzo szybko stał się popularnym sposobem na zadośćuczynienie za zniewagę publiczną”. Lotem błyskawicy taka forma rozwiązywania sporów upowszechniła się w ówczesnej Europie.
MARCIN DUMA
W samej tylko Francji w latach 1589 - 1608 w pojedynkach zginęło co najmniej osiem tysięcy osób”. W Rzeczypospolitej pojedynkowanie również stało się mod- ne, była to najkrótsza droga do celu, ale i szybko została zakazana, tak przez prawo powszechne jak i wojskowe*. Biorących udział czekała kara wieży i zadośćuczy- nienie pieniężne, a nawet kara gardła.
W. Łoziński opisując w swoim dziele Prawem i lewem XVII stulecie, podaje: Przez całe niemal półwiecze w całym województwie ruskim przechowały się w aktach zaledwie ślady trzech pojedynków (...)*. Kilkadziesiąt lat przedtem, za pano- wania króla Zygmunta I, bywały jednak częste (...)”. Wraz jednak z upływem czasu pojedynki należały do rzadkości, (...) strona uznana winną musiała zazwyczaj w kościele, odczytać przeproszenie z karty zredagowanej przez sąd polubowny, albo zasiąść dobrowolnie wieżę z jego wyroku. (...) Najczęściej ów szlachcic odsiedział kilka lub nawet kilkanaście tygodni górnej wieży za zuchwałe naruszenie cudzego honoru - pisał W. Łozińskiś. Ileż to krwi, ile spustoszenia oszczędziłoby się było ziemi przemyskiej, gdyby spór Stadnickie- go z Drohojowskim i Herburtem, Diabła Łańcuckiego z Opalińskim, załatwił się był pojedynkiem! - dodawał”.
W momencie utraty przez Rzeczpo- spolitą Obojga Narodów niepodległości we wszystkich trzech zaborach pojedyn- kowanie uznane zostało za przestępstwo i wpisane na karty ustaw karnych. Na terenie zaboru austriackiego ustawa z 1852 roku stwierdzała: Kto kogoś z jakiegokolwiek
A _ mm a_a."
Często używaną bronią w pojedynkach była broń sieczna.
14
powodu wyzywa do walki na broń zabójczą i kto na takie wyzwanie do walki staje, popełnia zbrodnię pojedynku”. Tak więc po- jedynek uważano za dokonany, już z chwilą wyzwania przeciwnika, lub stawienia się do walki. W prawie austriackim wyższą karę zasądzano wyzywającemu na pojedynek, niż wyzwanemu: Kto do wyzwania, albo rzeczywistego jawienia się jednej lub drugiej strony na placu walki pobudzał, albo w inny sposób do tego się przyczyniał, lub temu, kto chciał wezwaniu odmówić, pogardą groził albo ją okazywał, tego ukarać należy więzieniem od sześciu miesięcy do roku; jeżeliby jednak wpływ jego był szczególnie wielki i zranienie albo nawet śmierć nastą- piła, od roku do pięciu lat”. Karani byli także sekundanci: (...) pomocnikom czyli tzw. sekundantom karą do 5 lat więzienia, lecz na mocy $ 165 przewiduje ich bezkarność, jeśli z „czynną gorliwością” staraliby się zapobiec pojedynkowi oraz od powodzenia tych zabiegów w postaci nie dojścia do skutku pojedynku”. Jedynie uczestniczący w pojedynku lekarze nie podlegali karze. Mimo tego iż wiedziano, co grozi za udział w nim, nie brakowało chętnych. To czemu, tak naprawdę pojedynki miały służyć? Na pewno udowodniały oddanie się zasadom honoru, były też obroną własnej godności. Tak więc z jednej strony pojedynek bronił dobrego imienia, a z drugiej stał w sprzecz- ności z prawem, będąc przestępstwem surowo karanym. Wcześniejszy austriacki kodeks karny z 1803 roku określał pojedy- nek zbrodnią, za którą groziła nawet kara śmierci". Należy też pamiętać, że czym innym była represja karna, a czym innym rzeczywistość życia codziennego. Niejed- nokrotnie wymiar sprawiedliwości władz zaborczych nie dostrzegał pojedynków, lub był wobec nich zupełnie bezsilny. Tak więc pojedynkowali się prawie wszyscy (głównie z wyższych sfer) od wojskowych po arty- stów. Trudno wymienić tutaj wszystkie znane osoby, przykładem może być: malarz Wacław Pawliszak czy pisarz Aleksander Puszkin, obaj nie przeżyli pojedynku. Ta
PRZEMYŚL maj 2018
si
Nierzadko zamiast broni białej pojedynkowa- no się bronią palną - pistoletami.
intrygująca metoda rozwiązywania sporów trafiła nawet na karty dzieł wielkich pisarzy. Kwestię tę poruszył m. in.: L. Tołstoj w An- nie Kareninie, A. Puszkin w Eugeniuszu Onieginie, a z rodzimych pisarzy H. Sien- kiewicz w swoim cyklu powieści, Bolesław Prusw Lalce czy Adam Mickiewicz w Panu Tadeuszu.
Pojedynki wzbudzały ogólną sensację, tym bardziej jeśli brały w nim udział osoby znane. Najszybciej o takim zdarzeniu, które nie zawsze miało miejsce w rodzimej miej- scowości, informowała opinię publiczną lokalna prasa. Tak też było w Przemyślu, którego mieszkańcy w 1901 roku mogli przeczytać: Znowu pojedynek we Lwowie. Tym razem nie młode, zapalone głowy, ale człowiek na świeczniku stojący, głowa stolicy p. prezydent Małachowski stanął do honorowej rozprawy z Dr. Lilienem, który na posiedzeniu Rady miejskiej rzucił w stronę prezydenta obraźliwe słowa: to bezczelność. Pojedynkowano się na pałasze, obaj przeciw- nicy ranni”. W tym wypadku prokuratura wszczęła śledztwo, a opinia publiczna była całym zajściem zbulwersowana (...) na widok tego lekceważenia przepisów kościo- ła. Presja tej ostatniej musiała być spora, skoro prezydent pojednał się z Kościołem, uzyskał zupełną absolucję z upoważnienia arcybiskupa i przyjął komunię świętą. Po- czyniono także starania, aby prowadzone śledztwo umorzyć”. Trudno powiedzieć, jakie wrażenia, komentarze i opinie wywo- łała owa informacja na ówczesnych prze- myślanach, których we własnym mieście rok wcześniej obiegła podobna wiadomość.
Do pojedynku w Przemyślu doszło między, jak można było przeczytać: (...) dwoma panami ze sfer intelligencyi 28 lipca 1900 roku. Ze względu jednak na udział w nim osoby znanej mieszkań- com i piastującej wysokie stanowisko we władzach miejskich, prasa nadsańska enigmatycznie pisała o tym wydarzeniu: Oto bowiem przed kilku dniami rozeszła się po Przemyślu pogłoska o odbytym w mieście pojedynku (...). A panowie ci to ponoć nawet nie żydzi ani jacyś inno- wiercy, ale chrześcijanie katolicy. O co im poszło, Bóg to raczy wiedzieć; jakimi wyszli z tej okazyi, i to publiczna tajemnica. Ale to pewne, że jeżeli minister wojny chciał mieć od świeckich pierwszy impuls do
Fot.: Witold Wołczyk
Śladami historii
zaniechania pojedynków, to na Przemy- ślu grubo się omylił; i to również pewne, że zbrodnia tych wszystkich, którzy brali udział w owym pojedynku, zaciąży bardzo na ich sumieniach i ich przyszłości”*, Pew- ne było jedno, według Kościoła osobom pojedynkującym się groziła: ekskomunika oraz pozbawienie chrześcijańskiego po- grzebu - podkreślała prasa. Kim były oso- by, które stoczyły pojedynek? Kto przez kogo został wyzwany? A w końcu czyja godność została naruszona i dlaczego? Spróbujemy na te pytania odpowiedzieć, ustalając w miarę możliwości fakty, które miały miejsce w Przemyślu 118 lat temu.
CDN. m
' L. Kania, O pojedynkach, kodeksie Boziewicza i ludziach honoru. Szkic prawno-historyczny, „Studia Lubuskie” 2006, t. 2, s. 45.
28. Ossowski, Instytucja pojedynku w prawie karnym Drugiej Rzeczypospolitej, „Czasopismo Prawno-Hi- storyczne” 2003, z. 1, s. 357.
* L. Kania, dz., cyt., s. 46.
* W. Łoziński, Prawem i lewem, Kraków 1957, t. L, s. 52.
5 W. Łoziński, Życie polskie w dawnych wiekach, Kraków 1964, s. 179.
$ Tamże, s. 180.
7 W. Łoziński, Prawem..., S. 52.
$W. Willaume, Ustawa Karna z dnia 21 maja 1852r. z uwzględnieniem wszelkich zmieniających ją ustaw austrjackich i polskich wraz z najważniejszemi usta- wami dodatkowemi, Lwów, 1924, s. 58-59.
* Tamże, s. 59. ols. >
Tamże, s. 59-60. Ą M
U L. Kania, dz., cyt., s. 56. nitłaa NN NEŻĆ 2 „Echo Przemyskie” 1901, nr 79, s. 3. ” „na -
» „Echo Przemyskie” 1901, nr80, s. 3. Pojedynkujących się bronią palną obowiązywały trzy komendy: Gotuj, Pal, Stój. Istniała też " „Echo Przemyskie” 1900, nr 62, s. 3. określona odległość, z której strzelano do siebie, zazwyczaj było to dwanaście metrów.
Ruszył remont Rybiego Placu : Artur Komorowski nowym Ruszył remont największego parkingu w Przemyślu, zlokalizowane- ; członkiem Rady Polskiej
go naRybim Placu. Wykonawca - Zakład Budowlano-Instalacyjny Kowal
s.c. - wszedł na plac budowy 3 kwietnia. Prace będą podzielone na e s sę e
dwa etapy, aby zapewnić funkcjonowanie parkingu podczas remontu © Or ganizacji Tur y: sty czn ej
nawierzchni. Ostateczny termin zakończenia prac to 31 maja br., jeśli *
jednak pozwoli na to pogoda powinien zakończyć się wcześniej. © Mi; . - Zaplanowany w ubiegłym roku remont nawierzchni miał się rozpocząć e WRA Sportu Tury SJ PRZEMYŚL
w grudniu ubiegłego roku, jednak ze względu na charakter prac, nie był © Styki Odoyro się Inauguracyjne || sę 1
5 kwietnia br. w siedzibie
| - ; e posiedzenie Rady Polskiej możliwy do przeprowadzenia z powodu złych warunków atmosferycz- o Organizacji Turys ty cznej VI nych. Sprzyjająca pogoda pozwoliła na rozpoczęcie prac polegających na e kadencji. Przewodniczącym wzmocnieniu podbudowy i całkowitej wymianie nawierzchni na kostkę e Rady i 4, łośni tal y _ betonową bezfazową. Powierzchnia placu to 2700 metrów kwadratowych, * br A dz »kindler. a: wy a koszt prac remontowych wyniesie 439 197 złotych brutto. W związku 2 Poi d ZE NINCJET. ŁMini z remontem na Rybim Placu wprowadzona została zmiana organizacji e OSIECZENIE otworzy Aa ruchu, prosimy więc kierowców o zwracanie uwagi na oznakowanie. e ster Sportu i Turystyki Witold Witold Wołczyk * Bańka, który wręczył akty e powołania nowym członkom e Rady POT. Na stanowisko przewodniczącego został jednogłośnie - wybrany Andrzej Kindler wiceprezes Polskiej Izby Turystyki. Również | jednogłośną decyzją Rada zaopiniowała kandydaturę Katarzyny e Gądek (zastępca Dyrektora Wydziału Promocji i Turystyki Urzędu e Miasta Krakowa) na stanowisko wiceprzewodniczącej. W skład > Rady Polskiej Organizacji Turystycznej 7. kadencji powołany został e także Artur Komorowski — Naczelnik Kancelarii Prezydenta Miasta Przemyśla. W trakcie posiedzenia nowo wybrany prezes POT Robert Andrzej- czyk przedstawił członkom Rady plany Organizacji na 2018 rok. Agata Czereba
PRZEMYŚL maj 2018 15
Fot.: Grzegorz Karnas
Śladami historii
Feldpostamt 378. Ma odbite fioletowe
e pieczątki „POCZTA POLOWA” oraz „DOWÓDZTWO BRYGADY / 2/Piecz. Pocztowa. Ma także polskie potwierdze- nie cenzury CENZUROWANE.
m m mm Sp oj rze n | E 0 d za p | E Cza Druga kartka to austriacka kartka pocz-
ty polowej napisana 5 października 1917 r.
0. w Torkach k/ Przemyśla i wysłana także
Po przeczytaniu opracowania p. Lucjana Faca w kwietniowym nume- za pośrednictwem tej samej poczty polo- rze „Naszego Przemyśla” chciałbym wtrącić swoje trzy grosze do tego wej. Posiada polską pieczątkę formacyjną zagadnienia. Nie mam zamiaru konkurować z Autorem. Pragnę tylko 72 Pu?k Ułanów / 5 szwadron / WOJSK FE , . POLSKICH” oraz austriacką pieczątkę pokazać kilka dokumentów pocztowo - filatelistycznych dotyczących e zury ZENSURIERT. Ciekawy jest
opisywanych wydarzeń. adres: Wielmożna Wisia Tomaszewska
JANUSZ BATOR
C2ĄWANB
Po lipcowym kryzysie przysięgowym 1917 r., w którym głównie żołnierze Ii III Brygady Legionów Polskich Polskiego Korpusu Posiłkowego odmówili złożenia przysięgi na wierność cesarzowi Niemiec, legioniści zostali internowani w obozach w Szczypiorniei Beniaminowie. Pozostały Polski Korpus Posiłkowy, składający się głównie z II Brygady Legionów, został skierowany do Przemyśla i ulokowany w koszarach byłej Twierdzy Przemyśl. Wraz z nimi trafiła tu także przydzielo- na im austriacka poczta polowa K.u.K. Feldpostamt 378, która do stemplowania korespondencji używała typowych au- striackich datowników. W użyciu były trzy datowniki - jeden bez wyróżnika i dwa z wyróżnikami a lub b. W celu zwolnienia z opłat pocztowych korespon- ERWESZĘ: dci YB Ka 7” RET PES WARTA dencja wychodząca była stemplowana oc BRE Zeldpostkarie. : pieczątkami formacyjnymi. Były one wy- > Ę Ko SA ; konane w języku polskim. Koresponden- cja podlegała także cenzurze. Pieczątki + 1 PESMASP"N. formacyjne zawierały wyraźne określenie KŻ K ?OL OE NE 20 >
„Wojsko Polskie”. Ma drmkawądć = radzi ŚR SĄ ab bg. tele MO
ti
Pragnę przestawić kilka wybranych kartek pocztowych wysłanych przez żoł- nierzy Polskiego Korpusu Posiłkowego z Przemyśla.
Pierwsza kartka to widokówka Przemy- śla, wysłana została 27 września 1917 r. do Krakowa za pośrednictwem K.u.K.
16 PRZEMYŚL maj 2018
54
Przemye
PZŹ AZEMTÓWZI m Yę
RZE 3 it Ś ZAC,
nauczycielka, Rablów gmina Celejów, gub. Lubelska, obwód Puławy, Król. Pol- skie. W treści: „Dlaczego dałaś markę? Zbyteczna!!” - marka to w tamtym czasie znaczek pocztowy, a zbyteczna, gdyż korespondencja z i do wojska była wolna od opłat pocztowych.
Trzecia kartka to widokówka Przemyśla, wysłana została 15 października 1917 r. do Lublina, do stacji zbornej Legionów Polskich, za pośrednictwem K.u.K. Feldpostamt 378. Ma odbitą fioletową
pieczątkę formacyjną z polskim orłem w koronie a w otoku napis „3 P. P. POLSK. KORP. POSIŁK. /* PIECZĄTKA POCZ- TOWA*. Ma także polskie potwierdzenie cenzury CENZUROWANO. Ciekawa jest treść korespondencji ... Siedzimy obecnie 3 kilometry za miastem w Pikulicach i po rozmaitych scenach pozostaliśmy z całą Brygadą, która ma święcić III rocznicę wyruszenia w pole - wegetacya bez per-
spektywy ...
Absendar Odasiiatel Nadawca | Mittente | Pośiljatelj - j Poślljać | Prasantator
bity Hyla
Goa
h Portofrei
| WSPÓLIA KANCFLIRYA RAGHUNKOWA | REYW KOT: ZE.
a Rodite.
4 a Awstoweinie Baia dee dla MORE KOJ Ha A
as; | ostwii „Muwaaiekiego na dra, 10 kM dż jou RRma, XUtiowrani o. WA ai
val» pó koś,
PRZEMYŚL maj 2018
Śladami historii
Po 25 października Polski Korpus Po- siłkowy z Przemyśla został skierowany na front w Karpaty. Towarzyszyła mu poczta polowa nr 378. Wydarzenia w Rarańczy opisał p. Lucjan Fac. Także to, że w nocy z 15/16 lutego 1918 r. gen. Józef Haller przeprowadził znaczną część Brygady przez linię frontu na stronę wojsk ro- syjskich, dołączając do II Korpusu gen. Dowbór - Muśnickiego.
Te wydarzenia dokumentuje kolejna kartka pocztowa. Wysłana 17 lutego 1918r. z urzędu pocztowego PRZEMYŚL 1 do Milówki k/Żywca. Nie było już w Prze- myślu austriackiej K.u.K. Feldpostamt 378. Do korespondencji użyto formularza austriackiej poczty polowej. Znajduje się na nim czerwona pieczątka formacyjna „WSPÓLNA KANCELARYA RACHUN- KOWA Polskiego Korpusu Posiłkowego”. W treści korespondencji dokumentacja wydarzeń pod Rarańczą: ... Pułki nasze stojące na froncie przeszły do armii Mu- śnickiego na drugą stronę frontu, a nam grozi w najbliższym czasie internowanie. W najbliższych godzinach sprawa się rozstrzygnie. ...
Jak widać z powyższego, warto przeglą- dać i zachowywać starą korespondencję, gdyż jest ona doskonałą dokumentacją naszej historii.
Dla uzupełnienia materiału przed- stawiam podobiznę dowódcy Polskiego Korpusu Posiłkowego w Przemyślu gen. Zygmunta Zielińskiego - na portrecie jeszcze w mundurze pułkownika. Kartka wydana została nakładem Centralnego Biura Wydawnictw N.K.N.
17
Śladami historii
KL Auschwitz
— krótka historia przemyślanina
Wobec burzy, jaka rozpętała się w mediach i nie tylko po nowelizacji ustawy o IPN w sprawie hitlerowskich obozów koncentracyjnych funk- cjonujących na terenie dzisiejszej Polski, chciałbym przypomnieć kilka faktów na przykładzie przemyślanina Władysława Dobrzańskiego.
JANUSZ BATOR
Oświęcim od ponad 800 lat był i jest polską miejscowością. W latach zaboru austriackiego funkcjonował także pod dwoma nazwami: Oświęcim i Auschwitz. Po wybuchu II wojny światowej, dekretem Hitlera z 08.10.1939, miasto zostało włą- czone do Rzeszy Niemieckiej i przywró- cona została niemiecka nazwa Auschwitz. Na co dzień obowiązywały tam wszystkie rygory III Rzeszy - w obiegu były marki niemieckie (Reichsmarki), niemieckie znaczki pocztowe, językiem urzędowym był język niemiecki, korespondencja mu- siała odbywać się w języku niemieckim. Wszystkie obiekty takie jak: przedwojen- ne polskie urzędy czy koszary wojskowe zostały przejęte przez okupanta.
Murowane budynki koszarowe w Oświę- cimiu powstały jeszcze za czasów austriac- kich. W okresie międzywojennym służyły polskiej artylerii. W nich właśnie okupant urządził w jesieni 1939 r. jeniecki obóz przejściowy Wehrmachtu. Wskutek nie- mieckiej działalności represyjnej więzienia w Zagłębiu Dąbrowskim i na Górnym
Zdjęcie dr. Józefa Dobrzańskiego z 1910 r. w mundurze Sokoła.
16
Śląsku były przepełnione i istniała pilna potrzeba zorganizowania nowego obozu. Początkowo miał to być obóz kwarantanny przed przewiezieniem więźniów w głąb Rzeszy. W kwietniu 1940 r. Wehrmacht przekazał teren tych koszar wojskowych władzom SS a 04.05.1940 r. Rudolf Hó8 został oficjalnie mianowany komendan- tem obozu. Rozpoczęła się rozbudowa obozu. 20 maja 1940 r. do Auschwitz przywieziono z obozu w Sachsenhausen 30 więźniów kryminalnych narodowości niemieckiej i nadano im numery od 1 do 30. Ich zadaniem było nadzorowanie więź- niów przy pracach budowlanych.
W pierwotnym założeniu obóz miał być przeznaczony do odosobnienia polskiej inteligencji oraz członków powstającego ruchu oporu.
W Przemyślu przy ul. Ratuszowej w po- bliżu pomnika Jana III Sobieskiego miesz- kała stara polska rodzina Dobrzańskich. Senior Józef Dobrzański (1878-1958) był adwokatem z tytułem doktorskim. Udzielał się społecznie. Był członkiem Towarzystwa Gimnastycznego SOKÓŁ i przez długie lata pełnił tam funkcję skarbnika. Zachowało się jego zdjęcie w mundurze sokolim.
Profil dr. Józefa Dobrzańskiego z lat 30-tych XX w.
PRZEMYŚL maj 2018
Jego żona Olga (1879-1953) pochodziła także ze starej polskiej rodziny Juszyń- skich. Mieli trójkę dzieci: Marię (1908- 1995), Janinę (1910-1972) i Władysława (1914-1941). Wszystkie uzyskały dobre wykształcenie - Maria uczyła się w lwow- skim Sacrć Coeur a później ukończyła prawo administracyjne na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie, Janina ukończyła filologię romańską na Uni- wersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a Władysław poszedł w ślady ojca i siostry, i ukończył prawo na UJK we Lwowie.
ŁTWIĄTĘRK STRZELECHI
DYPLOM
nnanany zóż Gry teketzzete „Kakao EMTFEŁNIEMIĘ (W AMAN nOKU RY
— Powiatu Gokiskiego 275. Ludu f”
Z. Deógz daw-Ć rąplikski por. rear żażeł. Powiateny Z. S.
Władysław udzielał się społecznie - m.in. w Związku Strzeleckim.
Zdjęcie Władysława Dobrzańskiego z 1936 r.
Zima 1939-40 była wyjątkowo ostra, stare miasto zostało zajęte przez wojska radzieckie i były bardzo trudne warunki życiowe. Z braku opału rodzina spaliła w piecach ogromną domową bibliotekę.
Na wiosnę powstała możliwość prze- siedlenia na Zasanie. Znalazło się puste mieszkanie przy ul. 3 Maja zamienione przez okupanta na Krakauerstrasse, któ- re zostało opuszczone wcześniej przez rodzinę żydowską. Dobrzańscy tam się przenieśli w obawie przed działaniami okupanta radzieckiego w mieście.
Nie mieli jednak szczęścia. Pewnego dnia (chyba w maju lub na początku czerwca 1940 r.) Władysław został zatrzy- many przez SS w ramach tzw. akcji AB, represji wymierzonej przeciwko polskiej inteligencji. Trafił do więzienia etapowego w Tarnowie. Warunki pobytu były tam tragiczne - w celach sześcioosobowych przetrzymywano po 30-35 osób.
Śladami historii
13 czerwca 1940 r. z więzienia wyzna- czono do wywózki grupę 753 więźniów, wśród których znalazł się Władysław Dobrzański. Po południu poddano ich kąpieli w żydowskiej łaźni a rankiem 14 czerwca wyprowadzono w kierunku dworca kolejowego w Tarnowie. Tam załadowano ich do wagonów osobowych III klasy po 12 osób w przedziale. Do Oświęcimia dotarli tego samego dnia po południu. Na miejscu zostali poddani tzw. procedurze przyjęcia do obozu, w ramach której nadano wszystkim stosowne nu- mery. Władysław otrzymał numer 430. Był to pierwszy masowy transport do Auschwitz. Zaraz od następnego dnia rozpoczęła sie tzw. kwarantanna, mająca doprowadzić więźniów do fizycznego i psychicznego załamania.
RADA ADWOKACKA WE LWOWIE UL. KRASZEWSKIEGO 17
WE LwOW Pee poda JE
W obozie funkcjonowała pseudokan- tyna, w której więźniowie mogli kupić wybrane dobra. Czynna była kilka razy w tygodniu. Niewiele tam było do kupie- nia. Trzeba było jednak mieć niemieckie
WD legitymacja kadr
Rada LMdwokacka we Lowówie za-
świadcia, że okaziciel niniejszego
aj ała nan aka
ZE
Kmbckę TE Z 2
Fragment listu zawierający prośbę Władysława o niemieckie znaczki pocztowe (bez nadruku Deutsche Post Osten wykonanego dla GG).
Absender:
Konzentrationsiager Auschwitz
Anordnungen sind beim Sn” mit Gefangenen zu be- zm,
1.) Jeder Schutzhaftgefangene darf im M ona) zwei ORG oder zwei emówaj von nen Angehórigen empfangen und an sie avsenden. Die Briofe an die Gefangencn miissen gut lesbar mit Tinte geschriesen dm und dir- fen nur 15 Zeilen auf ciner Seite ent- halten. Gestattet ist nur ein Briefbo-
DOEJAECJ
:peqosuy 9utaW
miissen unge
Briefe darfen nur 5 Briefmarken 4 12 Pig. beigelegt werden. les andere ist werboten und unterliegt der Beschlag- nahme. Postkarten haben 10 Zeilen. Lichtbiider asi als Postkarten nicht dada erden.
Geldsendungen "sind gestattet.
5 Es ist darauf zu achten, daB bei Geld- oder Postsendungen die ge-
węzezę r "10 A Z
bestehend aus: Name, Geburtsdatum, und Gefangenen-Num- mer, auf die jen zu schreiben ist. Wenn die Adresse fehięrhaft ist,
4.) Zeitungen sind gestattet, diirfen aber nur durch die Poststelle des K.L.
alles kaufen kónnen. 6.) ŻA radzmzeni aus der $chutz- haft an die Lagerieitung sind zweckios, 7.) Sprecherlaubnis und Besuche von Gefangenen im Konzentrations-Lager sind grundsatziich nicht gestattet. Der Lagerkommandant,
Kopia koperty listu pisanego przez więźnia do rodziny z września 1940 r.
PRZEMYŚL maj 2018
Z akakczonze
pieniądze - albo przywiezione ze sobą w momencie rejestracji, albo przysłane przez rodzinę. Osadzonym w obozie pozwolono na korespondencję z rodziną. W tym celu były wydrukowane specjalne formularze z rubrykami do wypełnienia - oczywiście wszystko w języku niemiec- kim. Formularze były wysyłane w specjal- nych, drukowanych kopertach. Opłata za list wynosiła 12 fenigów wg. taryfy Rzeszy. Korespondencja z rodziną była obwarowana wieloma nakazami i trzeba było mieć niemieckie znaczki pocztowe.
Władysław pisał do domu prośbę o pie- niądze i znaczki pocztowe, zaznaczając, że nie mogą to być znaczki i pieniądze GG. »
Bitte forgfiltig aujbewakren! Der Ubjenber mirb gebeten, nur Den umrandeten Teil
247
guszufiiliem PO
dujgabejtempel
- C 62 (1. 31) *, Ertlórung der Abfiiczungen umieitig. Din 476
Odcinek przekazu pocztowego na pieniądze wysłane z domu do obozu.
19
Śladami historii
Konzentrationslager Auschwitz "eine Anschritt: skulkj ly BE SEZ (acl geboren am: NEA Blok) *. cŁosodken28
olgende Anordi zem mit Gełangenen zu
Absender:
1, ) Jedar Schutzhaligefangene dart im Vo nat zwej Briele oder zwej Karten
| Veeew Lao; WIZ
Geboren AŚ LK
Gestorben
AOL MH
VWVerzeichnis der Nachlass-Sachen
wa snie ożenaę Bio Brela sn Get.Nr. ZA _efa =, BAZE 7 Koffer Z Kragen Taschentuch tssea" ungetdtieri solne Im BlRGR Aktentasche 4 Binder Ziertuch zaa aa YBoteń une unieięgi de legi dor Boschlag- Fliege J Handtuch Lichibiicęr arte als Postkarton nichi Z Hut Halstuch ALE Moe neżada 08 ta 4, Matze Barste DOROAE Mantel 4/_ Schuhe Kamm EA Cm Rock Stiefel Spiegel 4) Zoltungen sind gostaliet, dorien Jacke Pantoffel Messer 3) Pokgt grea ie Serek a Hose JK ben Schere alles kauen kónnen? = e Weste Nagelfeile Matra togi ingtwsciei Pullover WIEŻĘ ZR Seigenan tn Korianatowetege" | Armelhalter 4/ Geldbórse gesta! R EEmaSaŚRIE / Hemd Hosentrager Brille / Etui 4 Unterhose Leibriemen Schliissel / Rigg 1jztntn gps Fajnie m EA. Um uga Alaunstein Seifennapf Brieftasche Hautcreme Seife Fotos Rasięrapparat Zahnbirste Pass Rasięrmesser Za ta Inv. Vers. Karte Rasierklingen 2 Aufrechnungsbesch. Rasierpinsel 4 Mr z A Fallhalter Rasierseife A A Drehbleistift Rasiercreme > Ad Ausgefertigt: am = Że wntcć c w c von "Er wal MAM of Formularz listowy więźnia do rodziny Kopia zawiadomienia o śmierci Władysława Dobrzańskiego. > Warunki w obozie były trudne do w adi wytrzymania, stąd też duża śmiertelność PIT" -- m6: Boożdozozadknia 2: wśród więźniów. Według prowadzonych w tym zakresie badań wojnę przeżyło ok. 200 osób z tego pierwszego trans- portu. Niestety, nie przeżył Władysław Dobrzański. W styczniu 1941 r. rodzina Todesbocokeinigunsi w Przemyślu otrzymała z obozu oficjal- A ZZA" 0 ną informację o jego śmierci. Do tego dołączony był spis wszystkich rzeczy, Yano 'Dovrzanski jakie pozostały po zmarłym - porządek a ióksiaś bowiem musiał być. Na Cmentarzu Głównym w Przemyślu, gebawea 1 17. Juni 1914 na grobowcu seniorów Dobrzańskich a wawń znajduje się sucha informacja na tablicy nagrobnej — „Zginął w Oświęcimiu 1940r. Heirńtaufenthalt + Doutsch - Przenysi, Xrakauezste, 35 Na pewno można spotkać wiele takich PAGE | | 2) napisów. Warto zadumać się nad nimi. "A Załączone ilustracje pokazują jak wy- Todestag 1 20. Januar 1941 glądała korespondencja obozowa. Nie Kocka, chę ab spotyka się takich dokumentów na co dzień, dlatego uznałem, że warto je po- zawo , "1y b Auolmita kazać czytelnikom „Naszego Przemyśla”. naka „sskaówiikiG: m BIBLIOGRAFIA: » https://pl.wikipedia.org/wiki/Pierw- szy_masowy_ transport _do_Auschwitz » archiwum domowe Dobrzańskich Akt Diese Vorlage gilt nur zu jorlage bei Benórden._ zgonu.
20
PRZEMYŚL maj 2018
zaprasza
„godz. 18.00 Koncert Przemyskiej Orkiestry Kameralnej. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Organizator: Prezydent Miasta Przemyśla, Przewodniczący Rady Miejskiej w Przemyślu oraz Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
„godz. 10.30 Dzień Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną pt. „Wcze- sna interwencja drogą rozwoju dziecka”. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Org.: Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną Koło w Przemyślu oraz PCKIN ZAMEK. (Impreza zewnętrzna).
, godz. 10.30 X edycja Przeglądu Małych Form Teatralnych pt. „Porozmawiajmy o uzależnieniach”. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Org.: Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Przemyślu oraz PCKiN ZAMEK. (Impreza zewnętrzna).
, godz. 18.00 Otwarcie wystawy malarstwa Sylwestra Stabryły — laureata Triennale 2015 (Międzynarodowe Triennale Malarstwa Regionu Karpat — Srebrny Czworokąt 2018). (Galeria Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Org.: Galeria Sztuki Współczesnej oraz PCKIN ZAMEK.
, godz. 19.00 Z cyklu „Muzyczna Wiosna na Zamku”. Recital światowej sławy tenora Bogusława Morki „Co mi w duszy gra” z towarzyszeniem zespołu ka- meralnego „Bogna Band” pod dyrekcją Bogny Dulińskiej. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 40 zł do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim.Org. PCKIN ZAMEK.
„godz. 18.30 „Żabula” spektakl teatralny w wykonaniu aktorów Teatru „Fredreum”. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 15 zł do nabycia przed spektaklem na Zamku Kazimierzowskim lub w Biurze Towarzystwa, ul. Grodzka 1, w czwartek w godz. 16.00-18.00. Org.: Towarzystwo Dramatyczne im. A. Fredry „Fredreum” oraz PCKiN ZAMEK.
Spektakle edukacyjne dla młodzieży szkolnej. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — spektakle edukacyjne dla szkół. Org. Kielecki Teatr Lektur. (Impreza zewnętrzna).
„ godz. 11.00 Przemyska Gra Literacka pt. „CSI: Przemyśl. Kryminalne zagadki”. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — impreza dla szkół. Org.: Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Przemyślu oraz PCKIN ZAMEK. (Impreza zewnętrzna).
, godz. 16.00 Koncert Orkiestry Reprezentacyjnej Morskiego Oddziału Straży Gra- nicznej połączony z obchodami Święta Straży Granicznej. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp za zaproszeniami. Org.: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej im. gen. bryg. Jana Tomasza Gorzechowskiego oraz PCKIN ZAMEK. (Impreza zewnętrzna).
|= 4 Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK ł $ 37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1 = tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariat Qkultura.przemysi.pl dyrektor - Renata Nowakowska Po wydrukowaniu kalendarz imprez może ulec zmianie, zawsze aktualny na www.kultura.przemysi.pl
maj 2018
, godz. 19.00 Z cyklu „Muzyczna Wiosna na Zamku”. Koncert Soni Bohosiewicz pt. „10 sekretów Marilyn Monroe” w ramach obchodów Dnia Matki. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 35 zł do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim. Org. PCKIN ZAMEK.
WYSTAWY CZASOWE:
E Wystawa malarstwa Sylwestra Stabryły — laureata Triennale 2015 (Międzynarodowe Triennale Malarstwa Regionu Karpat — Srebrny Czworokąt 2018), (Galeria Zamek), czynna od 11 do 31 maja 2018 r.
E Wystawa malarstwa „Ukryte” Aleksandra Stępniak, (Galeria Debiuty), czynna do 31 maja 2018 r.
WYSTAWY STAŁE: E Kazimierz Wielki Wczoraj i Dziś, E Lapidarium, E Kazimierz w Historii i Tradycji, B 145 lat Towarzystwa Dramatycznego im. A. Fredry „Fredreum”, E Dorobek Sceniczny Kazimierza Opalińskiego — najwybitniejszego aktora „Fredreum”, E „Fredreum” w karykaturze, E Widoki przemyskie z lat 50. XX wieku.
KONCERT
Q
ZY 0 22 PZA A a,
Renata PRZEMYK
OUAUNUCOZTU KSOziactz!
COHENA
A
PCKiN ZAMEK poleca 16 czerwca 2018 r. godz. 19.00 „Boogie Street. Renata Przemyk SO OWZWUOYSUSUDTNE CADY NIC Zamek Kazimierzowski — więcej informacji już wkrótce
„Bogna Ban ( pod dyrekcją Bogny Dulińskie
s» 10 sekretów Mariryn Monrce**
O óz
LJ « tte
JAidi11)
Bilety w cenie 35 zł , do nabycia w sklepie muzycznym „MUSICLAND” Przemyskie Centrum Ę a Kultury i Nauki ZAMEK ul. Serbańska 13, tel. 16 675 01 82 oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim
www.kultura.przemysl.pl
BL PCKiN ZAMEK - OMÓWIENIE WYDARZEŃ
EL PCKiN ZAMEK - OMÓWIENIE WYDARZEŃ
8 kwietnia 2018 r.
Wiosenny Koncert Kameralny ARTYSTYCZNA WIOSNA NA ZAMKU KAZIMIERZOWSKIM ROZPOCZĘTA.
Pierwszym artystycznym - wtym wypadku muzycznym — wio- sennym wydarzeniem na scenie Zamku Kazimierzowskiego był „Wiosenny Koncert Kameralny"w wykonaniu trojga młodych, ale już ze sporymi osiągnięciami artystów: Marii Miszczak -— fortepian, Marcina Suszyckiego — skrzypce i Jakuba Waszczeniuka — trąbka. W programie znalazły się m.in. utwory H. Wieniawskiego, Kevina Mckee, Eric Ewazen Trio.
Nastrojowy koncert po- chodzących z Przemyśla Marii Miszczak i Marcina Su- szyckiego oraz pochodzące- go z Dębna Jakuba Waszcze- niuka wyraźnie przypadł do gustu zamkowej widowni, która gromkimi oklaskami nagradzała kolejne muzycz- ne prezentacje. W ten sam sposób „poprosiła” o wydłużenie występu o kolejny utwór na bis.
ARTYSTYCZNA WIOSNA w Przemyskim Centrum Kultury i Nauki ZAMEK jako najpiękniejsza pora każdego roku rozpoczęła się kameralnie.
LE | ik OU ILO
Tekst: Tomasz Beliński. Fotografie Tomasz Beliński oraz ze zbiorów SP 11
18 kwietnia 2018 r.
Pierwszym, ale z pewnością nie ostatnim wydarzeniem, które odbywa się w ramach obchodów 100-lecia Odzyskania Niepod- ległości przez Polskę na scenie Zamku Kazimierzowskiego było piękne przedstawienie przygotowane przez nauczycielkę panią Dorotę Jamroz i jej utalentowanych uczniów z klasy Illb i klasy Vla SP 11 wPrzemyślu. Fabuła została osnuta wokół historii wiejskiej rodziny, która w czasie | wojny światowej przeżywa wojenną traumę — wymarsz ojca i jednego z synów na front. Ludzie ci ukrywają w swoim domu poetę, który odwołując się często do literatury i poezji okresu zaborów, podtrzymuje iumacnia głęboki patriotyzm domowników. Symbolem wolnej Polski staje się biały orzeł, którego głos — pisk, słyszalny w duszy Polaków, nie pozwala tracić nadziei na wolność.
Przedstawienie przyjęte zostało entuzjastycznie przez wszyst- kich, którzy zasiedli na widowni. Byli wśród nich mali, starsi i naj- starsi. Pomimo różnic wiekowych oceny były identyczne — świet- ne, wzruszające i uczące patriotyzmu widowisko. Z pewnością wkrótce będzie powtórzone. Termin tego wydarzenia wstępnie przewidziany jest na początek czerwca bieżącego roku. Dokładna data podana zostanie wkrótce.
Marszałek Sejmu RP
Marek Kuchciński Honorowym Obywatelem Miasta
Przemyśla
Na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Miejskiej w Przemyślu 12 kwietnia br. radni podjęli uchwałę o nadaniu tytułu Honorowego Obywatela Miasta Przemyśla Markowi Kuchcińskiemu Marszałkowi Sejmu RP. Projekt uchwały przygotowany przez radnych był odpo- wiedzią na inicjatywę byłych członków Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Przemyślu oraz Prezydenta Miasta dotyczącą uho- norowania Marszałka Sejmu Rzeczpospolitej.
WITOLD WOŁCZYK
Podejmując uchwałę w tej sprawie Radni stwierdzili - „Uznając ogromne
zaangażowanie i poświęcenie dla dobra małej i dużej ojczyzny oraz wieloletnią, sumienną pracę na rzecz regionu, a tak- że wyrażając szacunek dla pełnionej funkcji Marszałka Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej - Rada Miejska w Przemyślu nadaje Panu Markowi Tadeuszowi Kuchcińskiemu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Przemyśla, wyra- żając tym samym podziękowanie za postawę oraz osobisty wkład w promocję swojego miasta na forum krajowym i zagranicznym”. Tym samym obecny Marszałek Sejmu RP dołączył do grona 22 osób wyróżnionych tytułem Hono- rowego Obywatela Miasta Przemyśla, wśród których znajdują się m.in. św. Jan Paweł II, prof. Zbigniew Brzeziński, czy niedawno wyróżniony Przemysław
Babiarz. Wręczenie tytułu nastąpi podczas uro- czystej sesji Rady Miejskiej w Przemyślu. m
W rocznicę śmierci świętego Jana Pawła II
Jak co roku dla upamiętnienia kolejnej rocznicy odejścia św. Jana Pawła Il prze- myscy samorządowcy złożyli kwiaty pod pomnikiem Ojca Świętego znajdującym się na placu Niepodległości. 30 kwiet- nia hołd papieżowi oddała delegacja złożona z Prezydenta Roberta Chomy, Przewodniczącego Rady Miejskiej Bo- gusława Zaleszczyka oraz radnych Rady Miejskiej.
Witold Wołczyk
PRZEMYŚL maj 2018
Wydarzenia
Marek Tadeusz Kuchciński — życiorys
W latach 80. organizował w Przemyślu środowisko Kultury Niezależnej. Wydawał iwspółredagowałkwartalnik,Strych Kultural- ny”. Współorganizował Dni Kultury Chrześci- jańskiej w Przemyślu oraz międzynarodowe wystawy plastyczne,Człowiek-Bóg —Świat'. Działał w niezależnym ruchu Solidarności Chłopskiej — był m.in. członkiem Ogólnopol- skiego Komitetu Oporu Rolników. W 1985 r. aresztowany za działalność opozycyjną.
Współzałożyciel Komitetu Obywatel- skiego „Solidarność” w województwie przemyskim w 1989 r. w latach 1990-1992 członek Krajowego Komitetu Obywatel- skiego „S” przy Lechu Wałęsie. Od 1990 roku do 1999 roku należał do Porozu- mienia Centrum, kierując organizacją PC w województwie przemyskim.
Były Prezes Przemyskiego Towarzystwa Kulturalnego, wydającego m.in. miesięcz- nik „Spojrzenia Przemyskie”, wiceprezes rzeszowskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz przewodniczył radzie programowej Polskiego Radia Rzeszów.
W latach 1994-1999 radny Miasta Prze- myśla, a następnie od 1999 r. do 2001 r. wicewojewoda podkarpacki.
Od 2001 r. sprawuje mandat posła na Sejm kolejnych kadencji z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. 4 sierpnia 2010 r. został wicemarszałkiem Sejmu VI kadencji, a 8 listopada 2011 r. wybrany na wicemar- szałka Sejmu VII kadencji.
12 listopada 2015 roku decyzją Sejmu objąłfunkcję marszałka SejmuVlll kadencji.
Od 2010 roku jako wicemarszałek Sejmu RP jest inicjatorem cyklu spotkań - konferencji państw karpackich pod hasłem „Europa Karpat”, których celem jest m.in. wzmacnianie współpracy we wszystkich obszarach aktywności pu- blicznej oraz budowa międzynarodowej sieci parlamentarzystów działających na rzecz zrównoważonego rozwoju Karpat. Konferencje te bardzo często odbywają się w rodzinnym Przemyślu (np. jubileuszowa 20. Konferencja w dniu 17 lutego 2018 r.).
Jest żonaty, ma troje dzieci.
25
Fot.: Witold Wołczyk
Fotografie: Tomasz Beliński
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
Aleksandra Stępniak — UKRYTE
19 kwietnia w Galerii Baszta (do tej pory była to Galeria Debiuty) odbyło się otwarcie wystawy malarstwa Aleksandry Stępniak pt. Ukryte. Pani Aleksandra ukończyła Państwową Szkołę Muzyczną w klasie fortepianu. Jest też absolwentką Wydziału Elektroradiologii. Zdobywała wiedzę na AGH w Krakowie, studiowała również Psychologię Interakcji w Lublinie, Socjologię oraz Projektowanie Graficzne w Państwowej Wyższej Szkole Wschod- nioeuropejskiej w Przemyślu. „Pomiędzy
w Galerii
Baszta
bodźcem i zachowaniem jest przestrzeń. W tej przestrzeni jest miejsce na wybór odpowiedzi. Ten wybór to nasz rozwój i wolność.” Tak Aleksandra określa swoje lata życia. Należy do Klubu Plastyka przy CK od 2012 roku. Uprawia malarstwo, rysunek, collage i fotografię. Jest zafascy- nowana ekspresjonizmem abstrakcyjnym, co znajduje odzwierciedlenie w pracach malarskich artystki. Żywioł kolorów, moż- liwości nawarstwiania się plam, skłębione linie stanowią integralną część wypowiedzi malarskiej. W swojej twórczości używa ze- stawień rożnych faktur, jak i wielu technik malarskich, często mieszanych. Korzysta z barwnych podłoży malarskich, dużo eksperymentuje. Chętnie zdobywa nowe doświadczenia w technikach graficznych i rysunkowych. Transformuje zdobyte umiejętności na potrzeby własnego warsztatu. Czasami prace malarskie są wy- nikiem obserwacji różnych stanów natury, interpretacji realnych kształtów i kolorów. Ciekawi ją również „zabawa” tytułami obrazów, w której autorka wykorzystuje eksperyment myślowy. Uważa, że jest on bardziej elegancki niż rzeczywistość.
Czasem wymaga wymyślenia czegoś, co jest mało prawdopodobne, albo nawet niemożliwe. Jednakże ma on na celu pomóc nam kreatywnie myśleć i widzieć, a nie opisywać rzeczywistość. „Ukryte” to kolejna część przekazu „swojego” Świata widzom. Powstałe prace pani Aleksandry dotykają zjawiska dwuznaczności i duali- zmu istnienia. Są trudne do „okiełznania”. Wszystko w nich się przeplata, zmienia, fluktuuje. Funkcjonują w nich dwa ob- szary równoległe: sen i jawa. Nic nie jest w nich autentycznie wiadome, jak w życiu. Wywołują zamyślenie, zatrzymanie, ciągłą ciekawość, poszukiwanie. Stanowią pewną prowokację. Być może wynika to z fascy- nacji autorki malarstwem Mondriana, gdzie czerwień i błękit są przerywane czarnymi liniami. Można dostrzec w nich chęć zaskoczenia sposobem kompozycji, dalekiej od norm etycznych i przyzwycza- jeń. Krzyczą niezaszufludkowaną ironią, jak względna moralność ulegająca ma- nipulacji. To twór jej obserwacji Świata, naszych uzależnień od katastrof, nie- szczęść, zła, uczuć, które są fascynujące i mogą być piękne. Wyrażają niepewność i lęk przed nieznanym, inną techniką, inną formą wyrazu. Stosowana przez nią nad- interpretacja, doszukiwanie się kształtów, identyfikacji światła , tworzy podświadomy obraz, który proponuje widzowi, używając przy tym pewnej konstrukcji, dającej ogromne pole do popisu naszej wyobraźni.
Powyższe uwagi oraz spostrzeże- nia dotyczące działalności artystycznej Aleksandry Stępniak powstały głównie na podstawie słów samej autorki, która potrafi bardzo trafnie zdefiniować cele i założenia, jakie przed sobą stawia. Do oglądania wystawy zapraszamy do końca maja do Galerii Baszta.
26
PRZEMYŚL maj 2018
Sylwester Stabryła Raj utracony
wskroś przesycone duchem surrealizmu. Z pewnością na przestrzeni lat artysta ten otworzył się na pewien powiew świeżości. Jego malarstwo ewoluuje i zmienia się, artysta nie stroni też od eksperymentów artystycznych.
Obrazy artysty pojawiają się na aukcjach takich jak np. Dom Aukcyjny Christie's w Londynie i Desa Unicum w Warszawie. Wielokrotnie był nagradzany, m.in. w 2017
Kultura i sztuka
zdobył Grand Prix w konkursie „Genius Saeculi - Duch naszego czasu...” w hoł- dzie Magdalenie Abakanowicz, Nagrodę specjalną na Międzynarodowym Triennale Malarstwa Regionu Karpat - Srebrny Czworokąt 2015 pod honorowym patrona- tem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Grand Prix w Ogólnopolskim Konkursie „Materia Medicinalis, Materia Artificialis” Muzeum Farmacji Uniwersytetu Jagielloń- skiego Collegium Medicum, uzyskał nomi- nację miesięcznika „ARTGBUSINESS” do
y4ŚJ j g Aż 4
nagrody za debiut roku 2006.
Od 11 maja, w ramach Międzynarodo- wego Triennale Malarstwa Regionu Karpat - SREBRNY CZWOROKĄT 2018 Polska - Rumunia - Słowacja - Ukraina — Węgry, w Galerii Zamek otwarta zostanie wystawa towarzysząca — malarstwo Sylwestra Sta- bryły. Organizatorem głównym imprezy jest Galeria Sztuki Współczesnej w Przemyślu.
Sylwester Stabryła urodził się w 1975 w Brzozowie. Ukończył Katedrę Sztuki Politechniki Radomskiej w 2002. Dyplom z malarstwa - prof. Andrzej Gieraga, aneks z grafiki - prof. Krzysztof Wyzner. Zajmuje się malarstwem, grafiką, rysunkiem i wielo- ma innymi niepotrzebnymi rzeczami. Autor prac m.in. z cyklu: „Duzi Chłopcy”, „Histo- rie Kuchenne”, „Stopklatki”. Posługując się realistycznym językiem wypowiedzi, tworzy malarstwo bardzo osobiste. Boha- terem jego obrazów jest przede wszystkim człowiek ze wszystkimi towarzyszącymi mu radościami i smutkami. Świetnie skrojony portret psychologiczny swoich bohaterów autor zawiera w prostych, codziennych gestach i sytuacjach przedstawionych na płótnie. Jednak odnajdziemy tu nie tylko re- alizm i figurację, malarstwo Stabryły jest na
Maria Sawicka-Biczyk Metamorfoza
Warto odnotować wystawę malarstwa Marii Sawickiej-Biczyk, która odbyła się w Galerii Stara Kręgielnia w Centrum Kulturalnym w Przemyślu. Wystawa trwała od 12 marca do 16 kwietnia 2018 roku, a jej kuratorką była dr Helena Jacyno.
PRZEMYŚL maj 2018
Maria Sawicka-Biczyk urodziła się w Rafałówce koło Białegostoku. Ukończyła Liceum Sztuk Plastycznych w Supraślu. Następnie studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (obecnie ASP) w Gdańsku na wydziale malarstwa pod kierunkiem pro- fesora Maksymiliana Kasprowicza i adiunkta Kajetana Bereźnickiego, aneks z ceramiki uzyskała w pracowni profesor Hanny Żuławskiej. Dyplom z malarstwa i ce- ramiki uzyskała w roku 1975 r. Jest członkinią stowa- rzyszenia KERAMOS. Przez wiele lat pierwsze miejsce wjej twórczości zajmowała rzeźba ceramiczna, jednak od połowy lat dziewięćdziesiątych malarstwo stało się głównym polem wypowiedzi Artystki. W jej twórczości ważna jest obserwacja Światła, poszukiwanie znaku, rytmu, brzmienia całości. Ważna jest również prostota. Zapamiętany świat i związane z jego obrazem emocje i refleksje są dla niej inspiracją. Swoją twórczość prezentowała na wystawach indywidualnych i zbioro- wych w kraju oraz za granicą. Jej prace znajdują się w kolekcjach m.in. w Muzeum Narodowym Tajwanu, zbiorach prywatnych w Kanadzie, Szwajcarii i USA.
27
Poezja
PRZYSTAŃ POETYCKA:
MARIA GIBAŁA
Ewelina Łopuszańska poet- ka, animatorka kultury. Jest członkiem Towarzystwa Przyjaciół Rzeszowa, Klubu Poetów Podkarpacia „Per- ły”, Grupy Poetyckiej „Słowo” przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Mieleckiej, oraz Regionalnego Stowa- rzyszenia Twórców Kultury w Rze- szowie, gdzie jest członkiem Zarządu - skarbnikiem. Prowadzi imprezy poetyckie, recytuje. Zafascynowana jest malarstwem jako przekazem emocji i fotografią jako możliwością zatrzymania na zawsze wydarzeń i portretów ludzi. Dużo podróżuje po Polsce, gdyż uważa, że należy znać swoją ojczyznę. Poza Podkarpaciem jej ulubionym regionem są Kujawy. Interesuje się prasłowiańską koleb- ką Polski. Pierwszy tomik poetycki „Ewoliny” ozdobiony grafikami Wojt- ka Atamana ukazał się w roku 2013. Za tomik ten otrzymała nagrodę „Za najlepszy debiut Podkarpacia” przyznaną przez Oddział Związku Literatów Polskich w Rzeszo- wie. Drugi tomik „Dotyk Kamienia”, ilustrowany również przez Wojciecha Atamana, wydała w roku 2015. Trzeci tomik „Pocztów- ki” - 2016r. Czynnie uczestniczy w wydarzeniach artystycznych Rzeszowa i Podkarpacia, biorąc udział w wernisażach malarstwa, fotografii oraz spotkaniach poetyckich w Bibliotece Wojewódzkiej, Wojewódzkim Domu Kultury, osiedlowych Domach Kultury, a także w klubach i kawiarniach Rzeszowa, Mielca, Tryńczy i in. W 2017r. uczestniczyła w Nadsańskich Spotkaniach Poetyckich i w wieczorze poetyckim Jesienna nostalgia organizowanych przez Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Przemyślu. Jej wiersze ukazały się na łamach prasy regionalnej w gazecie „Nasz Dom Rzeszów”, „Głos Tyczyna”, „Krajobrazy” i na portalu interne- towym pogranicze.eu,G.L."Słowo” oraz przyjaciele.blogspot.com, a także w antologii „Rzeszów w poezji” wydanej przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w 2010r, oraz w Antologii poetów Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury w roku 2017. Na- grody i wyróżnienia: konkurs „Cięte Słowa” portal internetowy Namida rok 2011, konkurs „Harmonia Dusz” rok 2011, konkurs „O Wawrzyn Sądecczyzny” biblioteka w Nowym Sączu rok 2012, 2014, konkurs „Wrzeciono” Stowarzyszenie „Majdaniarze” Nowa Sarzyna lata 2013-2018, konkurs „Pod Majowym Księżycem” Noc Poezji Załęże - Rzeszów lata 2015-2017, konkurs „Ogrody” ZLP Rze- szów rok 2017, konkurs XXIX Ogólnopolskie Literackie Spotkania Pokoleń Kruszwica-Kobylniki rok 2017.
28 PRZEMYŚL maj 2018
DZIEŃ WIATRU 15.06
Wiatr jest kobietą, wiesz?
Szepcze do ucha zobacz
Piórko ci niosę, śmiech ptaków latem. Czujesz, to ja
Owiewam cię dokoła, dmucham w oczy Głaszczę po ręku
Jesienią liście niosę, włóczę się po polach Pokochaj mnie
Jestem kapryśna
Spadnę wichurą, burzą
Zniszczę ci dach nad głową
Zasypię drogi śniegiem
Złośliwie zachichoczę w kominie. Wrócisz do mnie
RAMANS
Aleksandr Sergiejewicz każ poganiać konie Niedługo niebo w gwiazdach utonie
Królestwo swe Zima objęła mroźnym uściskiem
Zwidział się las, biały jak nielas
Rząd drzew nad rzeką lodem skutą
Pod latarniami śnieżne ćmy
Miasto opowiada srebrne sny
Aleksandr Sergiejewicz każ poganiać konie Niedługo niebo w gwiazdach utonie
Nie spotkamy się Sasza tej zimy Ech, w mym oku kręci się łza
W samowarze już wrzątek bulgocze Herbaty z rumem popijesz ty
Z plasterkiem pomarańczy wypiję ja
Aleksandr Sergiejewicz każ poganiać konie Niedługo niebo w gwiazdach utonie
Ty w Petersburgu, ja w Rzeszowie Czasu pył srebrny rozdzielił nas Wiatr zimowy pokąsa w nos mnie Ciebie tuman śnieżny okryje Marznąc, w saniach napiszesz wiersz Gdzieś w oddali ambulans zawyje
Aleksandr Sergiejewicz każ poganiać konie Niedługo niebo w gwiazdach utonie
NIE ( Rysiowi na urodziny ) nie skowronek nad polem lata nie słowik, nie w bzach, nie śpiewa słonecznik głowę zawraca
na próżno szukają nieba
pod ciężkimi chmurami ciągniki czarne wrony wyorując pługiem nie opada ramiączko
oczko się nie puszcza
bluesa śpiewa za oknem niepogoda w płaszczu nieprzemakalnym
Poezja 29 maj 2018 CZY WIESZ, ŻE ZIMĄ... Niebliźniacze gwiazdy Osiadają ci na okularach Zamknij oczy, Biała cisza po horyzont Malutka gałązka Oczekuje rozwiązania Na drzewach z chińskiej porcelany Ptaki stroją głosy na wypadek... Co pod śniegiem zamarło Dech wstrzymuje, Aby promyka ciepłego nie przeoczyć Posłuchaj to marzenia... CZAROWANIE co mi przyjdzie do głowy nocą abrakadabra szepcę spod koca inkrustuję niebo rybkami będą świecić tajemniczo lusterkami na lewą stronę przenicuję słowa sen lub gwiazd zabawa świerszczy parkę złapię na wędkę by cykały zegarom piosenkę cisza połknie rzęs opadanie sen, jawa zgadywanie * * * „a thousand kisses deep” L.Cohen wiosną socjalistyczne brednie spływały po plecach maszerowaliśmy ostatni raz młodymi piersiami oddychając głęboko świat był świeży idealnie prosty jedliśmy łapczywie gorące pocałunki wiatr podsycający płomień miłośnie z dymem się splata nie ostoją się lasy ani miasta gdy runiemy z wysokości tysiąca pocałunków sprawiedliwie rozdzielimy pieszczoty w satynie radia całego świata rozgłoszą że spotykamy się w przestrzeni tysiąca pocałunków by rozczesać niebieskie włosy słońca głosem zdartym w rozkoszy połamanymi skrzydłami spadając wciąż i wciąż wosk tysiąca pocałunków ich świat jest kwaśny wciąga w sieć tęskniąc do początku ciągle łapczywie pragniemy głębokości tysiąca pocałunków WALC ZNAD DUNAJU świtem wstążką przez miasto przepłynął zimne ulice w mroku i deszcz obłok jasne gwiazdy minął mnie przeszedł przywidzeń dreszcz dzisiaj walc nie znad Dunaju oczy lodowe niebieskie nade mną się pochylają i ten walc, ten walc natrętny bez wstydu przepływa i drży tam gdzie starcy kaszlą i plują zwróci echo każdy mój szept puste ściany płoną muzyką twoje ręce kibić ściskają odpływamy wśród pluszu we śnie walc opłacam srebrną monetą bo po niebie się toczy i lśni i ten walc, ten walc natrętny bez wstydu przepływa i drży nocą przyplątał się znad Dunaju płonąc liśćmi i włosów czerwienią fontanny lapis lazuli tryskają w obłoki blade jak ćmy opadają pustych okien złudzenia blasku brak w srebrze się topi echo w mieście, mżawka i my i ten walc, ten walc natrętny bez wstydu przepływa i drży DROGA (Kobieca Grupa Plastyczna WDK Rzeszów) Przy brzegu drogi korowodzie stoją. Oczy ich bławatne dla motyli, Jestem kobietą ja, która piszę, InKa idę pośród miasta, idę po kamieniach idę... Jestem kobietą ja, która maluję seledynowe szale wiatru, błękitne krople zapachu Mgły... Palcami promiennymi obejmują słońce zamawiają szeptem kolory kaczeńcowy dla łąki wrzosowy dla melancholii makowy dla żniw, różowy dla miłości, srebrzysty dla śniegu nocą i gwiazd lustrzanych. Stąpam po nich w korowodzie ja poetka, ja malarka, InKa PIRAT płynie wśród gęstego smaku lata pomarańczy zapach domy topią się osiadając i dysząc jak kury na piasku faluje asfaltu wstęga pocięta cienistymi szarfami zieleni gorące powietrze tnie pirat na rowerze mostku okrętowym zmrużonymi oczami badając horyzont lądując na plaży pozostawia rower zacumowany do latarni nocami oświetlającej drogę powrotu zabłąkanym marynarzom DAMA Z PAWIEM wieży z koronki zielono złotej mieszkała dama w portretu ramach, niebo tam było bardzo niebieskie, romansowały drzewa z chmurami w sukience złotej z gracją, wyniosła oprowadzała płaskich znajomych po swym ogrodzie niebiesko złotym z pawiem milczącym, tak jak ona wtem z białych chmurek pada deszcz, ciurkocze równo, że aż miło wtedy właśnie, dziwna rzecz towarzystwo z obrazu ożyło z ruin twarz mroczna wychyla się, paw ostrzegawczo krzyknął, konno ucieka pani z panem, srebrna wstążka powiewa za nią kłótnie, żale i pawia krzyk niebieskie łzy spłynęły, gdyż miłość na błękit farbowana dama w rozpaczy, suknia ta sama milczy znów paw, gdy na kolanach przycupnął damy w portretu ramach, ogród zachodzi w lukrze słodyczy, z ruin twarz mroczna wychyla się Archiwalia
Z Sienkiewiczem do Niepodległej
W roku upamiętniającym 100-lecie niepodległości Polski nie sposób pominąć postaci Henryka Sienkiewicza. Sprzyja temu miesiąc maj, bowiem w tym miesiącu, w 1846 r. na świat przyszedł wspomniany Mistrz Pióra. Dwa lata temu obchodziliśmy rok poświęcony tej postaci w związku z przypadającą wówczas 170. rocznicą Jego urodzin, 100-letnią śmierci 15 listopada 2016 r, 110. przyznania pisarzowi Nagrody Nobla oraz 120. książkowego
wydania Quo vadis.
AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
W nawiązaniu do obchodów odbyło się szereg wydarzeń zarówno w całej Polsce, jak i na gruncie lokalnym, po- święconych temu wybitnemu twórcy”. Zasługi Henryka Sienkiewicza ko- mentowano jeszcze za jego życia. Sam Ignacy Jan Paderewski, polski pianista, kompozytor, a przede wszystkim dzia- łacz niepodległościowy, podkreślał, że od lat długich w kraju spoglądano nań jak na pierwszego z Polaków. On nie był królem, ale miał w sobie powagę i majestat królewski”. Przypisywano mu
z )|w w | YE s | | Ww W
c
2333335DNEE<<EE
POWTUET 14. SIENKIEWICZA
OBRAZÓW DO POWIEŚCI H. SIENKIEWICZA
Katalog wystawy obrazów do powieści Henryka Sienkiewicza wydany w Warszawie, około roku 1901, w języku polskim i rosyj- skim. Ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Lublinie.
30
wielkie zasługi w przywracaniu godności i w budzeniu świadomości narodowej. Jego utwory uznawano za antidotum na traumę czasów zaborów i szukano w nich wskazówek na przyszłość. On sam sięgał do wydarzeń z przeszłości, szukając tam wzorców i ideałów, by krzepiąc serca, bu- dować wspólnotę narodową i inspirować do walki o niepodległość kraju.
W 1900 roku Pisarz obchodził trochę spóźniony jubileusz 25-lecia pracy twór- czej, świętując go we wszystkich zabo- rach. Uroczystości takie zorganizowano także w kwietniu we Lwowie, do którego H. Sienkiewicz jechał pociągiem z Kra- kowa przez Przemyśl, co dało okazję do spotkania z nim przemyślan w dniu 29 kwietnia”.
Jego twórczość cieszyła się ogromnym powodzeniem. Stała się inspiracją także dla artystów, którzy w pracach malar- skich ukazywali bohaterów z powieści Pisarza.
Przemyślanie, którzy również znali jego dzieła, z zainteresowaniem przy- jęli informację o wystawie obrazów do powieści Sienkiewicza, która 14 marca 1914r. została otwarta w naszym mieście w domu państwa Giżowskich, pod adre- sem Rynek 28, na II piętrze. Przemyśl był jednym z wielu miast, w którym można było podziwiać dzieła. Jak donosiła prze- myska prasa, wystawa ta objechała 200 miast europejskich i cieszyła się wielkim powodzeniem. Jedynie nie pozwolono jej się zatrzymać w Niemczech”.
Obrazy artystów takich jak m. in.: Sta- nisław Batowski, Jan Ciągliński, Juliusz Kossak, Stanisław Kostrzewski, Stanisław Masłowski, Zygmunt Rozwadowski, Jan Perdzyński, Piotr Stachiewicz, Henryk Szczygliński, Włodzimierz Tetmajer, przybyły do Przemyśla ze Lwowa.
Tam wystawa mieściła się w Instytucie Technologicznym. Jak wynika z zacho-
PRZEMYŚL maj 2018
Stanisław Batowski, Natarcie Zbyszka na Lichtensteina — ilustracja do powieści H. Sienkiewicza „Krzyżacy”, reprodukcja obrazu, wycinek z czasopisma „Biesiada Literacka” 1900.
wanej relacji na jej temat - stwarzała znakomitą okazję poprzez sceny nawią- zujące do Trylogii - do poznania XVII- wiecznego życia Polaków, w kwestii wyglądu wnętrza ich domów, organizo- wanych uczt, ubiorów i przygotowań do wypraw wojennych. Dzieła nawiązywały także do treści Quo vadis czy Krzyżaków. Relacjonujący podkreślał, iż — Żadna książka — jak dawną i bogatą jest litera- tura — nie wcieliła się z taką mocą w or- ganizm narodu jak dzieła Sienkiewicza. Stały się jego chlebem codziennym, jego zdrojem trzeźwiącym. Nic więc dziwnego, że artyści-plastycy tej miary co Kossak, Tetmajer, Batowski twórcy, którzy sami dla siebie jako jednostki artystyczne przedstawiają wiele interesu, zarówno bogactwem wewnętrznym, jak siłą tworzenia dali się uwieść „Sienkie- wiczowskiej” zmorze”.
Mieszkańcy Przemyśla licznie przyby- wali podziwiać ekspozycję dzieł mistrzów. Jak podaje prasa zwiedziły ją szkoły: żeńska wydziałowa im. Fr. Józefa, szkoła im. Królowej Jadwigi, gimnazjum żeńskie i seminarium duchowne', a także Gim- nazyum p. Rachalskiej, Seminaryum rz.
Juliusz Kossak, Kmicicowa Kompania — ilu- stracja do powieści H. Sienkiewicza „Potop”, reprodukcja obrazu, Album Jubileuszowe Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1897
kat., Seminaryum żeńskie rządowe, Żeń- ska szkoła wydział. z ul. Wodnej, męska i żeńska szkoła z ul. Grunwaldzkiej, żeń- ska szkoła wydział. z ul. na Garbarzach, szkoła im. Konarskiego, Gimnazyum męskie z Zasania”. W celu zachęcenia do zapoznania z wystawą pozostałe szkoły, jej zarząd obniżył ceny biletów dla grup zorganizowanych do 20 halerzy.
Wśród obrazów, jakie zostały zapre- zentowane, można było podziwiać „Pana Wołodyjowskiego”, „Zagłoba u Woło- dyjowskiego w klasztorze, „Quo vadis, Domine?” pędzla W. Tetmajera, obrazy olejne S$. Batowskiego jak: „Natarcie Zbyszka na Lichtensteina, „Zemsta Ju- randa, „Jurand przebacza Zygfrydowi” czy „Zbyszko przy trumnie Danusi”.
Z kolei Kossaka dzieła nawiązywały przede wszystkim do „Ogniem i mie- czem”. Były to m. in. „Spotkanie Skrze- tuskiego z Chmielnickim na Dzikich Polach” i „Pojedynek Wołodyjowskiego z Bohunem”. Zwracano także uwagę na zalety malarskie obrazu „Eunice” Jana Ciąglińskiego*. Podkreślano, że takie dzieła powinny gromadzić jak najwięcej odbiorców, by pokazać sienkiewiczow- skich bohaterów w pełnym wyrazie, ze szczegółami strojów, obyczajów, opraco- wanych z historyczna wiernością, po to aby nawet móc się przenieść w świat owej dziarskiej, buńczucznej a krwawej prze- szłości, na pola chwały - i bolesne drogi przewin i ekspiacji”.
Należy dodać, że obrazy przedstawia- jące sceny i postaci z powieści Henryka Sienkiewicza można było podziwiać także dzięki publikacji, którą wydano nakładem księgarni Gebethnera i Wolfa, z wstępem Stanisława hr. Tarnowskiego. Stała się ona pamiątką jubileuszu 25-let- niej twórczości autora i doczekała się kolejnych wydań".
Godnym podkreślenia jest fakt, że pamięć o Sienkiewiczu jest ciągle pie- lęgnowana, jego dzieła inspirują ludzi w każdym wieku, nawet najmłodszych, co budzi duże nadzieje, że ideały sienkiewi- czowskie, krzepiące nasze serca, są ciągle ważne dla Polaków. Jednym z namacal- nych tego dowodów jest katalog prac z 2001 r. laureatów warszawskiego kon- kursu plastyczno-historycznego dla dzieci i młodzieży „Szkice Węglem”. Uczestnicy pobudzeni twórczością Sienkiewicza w 155. rocznicę urodzin Noblisty złożyli mu hołd pracami malarskimi i rysun- kowymi. Ich katalog wzbogacił zbiory biblioteki w przemyskim archiwum. Podziękowania za przekazanie wspo- mnianego katalogu należą się Darczyńcy, a zarazem Komisarzowi Konkursu, Panu Janowi K. Mudryk -Wiślickiemu, który także znany jest czytelnikom Naszego Przemyśla.
m
Archiwalia
Okładka albumu wydanego z okazji ju w 1897 r. w Warszawie.
bileuszu 25-lecia pracy twórczej H. Sienkiewicza
I M. in. w Archiwum Państwowym w Przemyślu otwarta została w maju 2016 r. wystawa pt. „Cześć i sława mistrzu polski słowa. Przemyślanie w hołdzie Henrykowi Sienkiewiczowi”, której finisaż miał miejsce w listopadzie 2016 r.
21. J. Paderewski, O Henryku Sienkiewiczu, Warszawa b.d. w., s. 5-6.
3 O spotkaniu przemyślan z Sienkiewiczem i jego związkach z naszym miastem pisał na łamach niniejszego miesięcznika P. Andrzej Koperski w październikowym numerze w 2014 r. (s. 11). * „Przegląd Przemyski” 1914, nr 220, s. 3.
5 Ks. Jerzy Zając, Nowe źródła do portretu i bibliografii Henryka Sienkiewicza, „Niepodległość i Pamięć” Rocznik XXIII, nr 4, 2016, s.19, „Kwartalnik Młodzieży Małego Seminarium Arcy- biskupiego” 1914, r. 1, z. 1, s. 37.
ś „Przegląd Przemyski” 1914, nr 223, s. 3
7 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 223, s. 3
8 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 221, s. 2
* Tamże.
10 Album Jubileuszowe Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1897. Publikacja ta znajduje się także w zbiorach bibliotecznych Archiwum Państwowego w Przemyślu pod nr kat. 29772
PRZEMYŚL maj 2018 31
Fotografie: Tomasz Zając
Zbliżenia
Punkt Oporu Medyka
Wędrówka
po radzieckich schronach
Dużą część DOT-ów w Medyce stanowią obiekty jednoizbowe. Drugi ze schronów, jaki przedstawiam w artykule to właśnie taki obiekt. Zadaniem tego schronu była ochrona północnej części Medyki.
TOMASZ ZAJĄC
4 osoby, przy założeniu, iż obiekt był obsadzony. Kierunek ostrzału z tego schronu skierowany był na wschód. Związane było to z możliwością ataku sił niemieckich z rejonu Bucowa. Doszło do tego 25 VI 1941 r., kiedy to podod- działy 228. pułku piechoty po walkach w Przemyślu przeniosły się do Walawy, skąd przez San przedostały się do Bu- cowa i atakowały P.O. Medyka. Schron został obsadzony w czasie walk Fall Barbarossa, o czym pisał M. Krajewski w monografii Medyki oraz Jan Rożań- ski w pracach poświęconych walkom o Przemyśl i Medykę. W toku badań nad
(> BA y Ę Gy PE Obiekt znajduje się w niedalekiej odle- głości byłego PGRi stadionu miejscowej drużyny „Bizon” Medyka. Z centrum miejscowości musimy przejść koło szkół podstawowej i gimnazjalnej na skraj parku. Następnie po przejściu 250 m w kierunku stadionu należy skręcić w lewo za budynki byłego PGR. Po przejściu kolejnych 50 m widoczny bę- dzie częściowo wysadzony obiekt, o któ- rym tu mowa. W okresie wiosennym DOT powinien być dobrze widoczny, gdyż znajdujące się obok zarośla nie zasłaniają obiektu. Trasę od budynków byłego PGR najlepiej jest przejść pieszo. Droga polna prowadząca do schronu nie nadaje się do przejazdu.
DOT opisany w tym artykule to półka- poniera broni maszynowej. Jak wcześniej wspomniano był to schron jednoizbowy z przelotnią wejściową. Na wyposażenie tego schronu składał się jeden karabin maszynowy”. Obsługę tego schronu stanowiło trzech żołnierzy”. Schron posiadał stanowisko peryskopowe?* obsługiwane przez jednego żołnierza. W schronie nie było części technicz- nej. Zatem cała załoga schronu liczyła
32
tematem oraz analizą terenową mogę potwierdzić, iż schron prowadził walkę z oddziałami niemieckimi. Wynika to z raportów 101. Dywizji Piechoty, która w swoich meldunkach opisuję walkę z kilkoma schronami na północnych rubieżach Medyki. Schron już tego samego dnia został przejęty przez siły niemieckie. Zniszczenia tego obiektu wynikały z ostrzału przez siły pancerne wspierające oddziały niemieckie pod- czas walk w Medyce.
Schron jest łatwo dostępny do zwie- dzania, nie ma zbyt wielu elementów metalowych, na które trzeba uważać. Warto jednak zachować ostrożność przy wchodzeniu do obiektu.
K
' Stanowisko NPS-3- to ckm kal. 7,62 mm wz. 1910/30 typu Maxim wraz z celownikiem optycz-
nym typu KTP. NPS-3 obsługiwało 3 żołnierzy: podoficer-celowniczy, jednocześnie dowódca obsługi oraz tzw. drugi numer obsługi i amunicyjny. Zasięg ckm to ok. 5000 m, skuteczny 2 200 m. 2 Trzech żołnierzy do stanowiska NPS-3
*'W schronach stosowano peryskopy typu „TU 1, „PER 27” i „PER 40”, „PER 50.
PRZEMYŚL maj 2018
Caritas po przemysku
Gdy słyszymy „Caritas”, bardzo często myślimy o codziennych po- siłkach i ubraniach wydawanych dla najbardziej potrzebujących. Niektórzy jej działalność skojarzą jeszcze z wakacyjnym wypoczyn- kiem dzieci i młodzieży. To wszystko oczywiście prawda ale i część dużo szerszej działalności. Caritas to po łacinie czynna miłość wobec bliźniego. Caritas Archidiecezji Przemyskiej idzie o krok dalej - w przemyskim wykonaniu to działania na szeroką skalę i prowadzone w sposób odpowiadający duchom czasów, w jakich obecnie żyjemy. Możliwe jest to dzięki ciężkiej pracy wielu osób oraz rozsądnemu wykorzystaniu funduszy zewnętrznych.
MAREK PANKIEWICZ
WYPOŻYCZALNIE SPRZĘTU REHABILITACYJNEGO
W ramach projektu „Sprawni dłużej” Przemyska Caritas otworzyła trzy nowe i doposażyła jedną już istniejącą placówkę tego typu. Na terenie Archidiecezji funk- cjonują już tym samym wypożyczalnie sprzętu w Wysokiej k. Łańcuta, Krośnie, Ustrzykach Dolnych i Przemyślu. - Chcemy dotrzeć do co najmniej dwóch tysięcy mieszkańców naszej Archidiecezji — mówi Małgorzata Baj, kierownik pro- jektu „Sprawni dłużej”. — Dzięki projektowi nasi uczestnicy mogą zupełnie bezpłatnie korzystać ze sprzętu rehabilitacyjnego, na który nie każdego stać — dodaje. - To coś pięknego. Wszystkim znajomym już powiedziałem o tym projekcie. W szpitalu łóżko kosztuje 100 zł za dobę a jest dużo gorszej jakości niż to z wypożyczalni. Ilość i jakość tego sprzętu mnie fascynuje — mówi Ignacy Karaś, syn uczestnika projektu.
DZIENNE DOMY POMOCY
Dwa projekty, sześć Dziennych Do- mów Pomocy, sto pięćdziesiąt osób
starszych i niesamodzielnych, które codziennie otrzymują pomoc w ramach projektów „Bezpieczna przystań (od lutego br.) i „Przyjazny dom”(od maja br.). Te liczby robią wrażenie podobnie jak wrażenia robią postępy podopiecz- nych tych placówek. DDP to miejsca w których seniorzy, czy osoby niesa- modzielne aktywnie spędzają czas, zajmują się rękodziełem, realizują się kulturalnie, odbywają rehabilitację, — a wszystko to pod okiem fizjoterapeutów, terapeutów zajęciowych, psychologów, którzy dbają, by czas spędzony w DDP był czasem wykorzystanym jak najle- piej i przede wszystkim - bezpiecznie. - Dopiero kwiecień a w naszym Domu wyleczyliśmy podopiecznych niemal ze wszystkich chorób — z przymrużeniem oka opowiada Iwona Łysik, Dyrektor DDP w Łańcucie. - Wiele osób siedziało we własnych domach i nie miało więk- szych perspektyw na życie towarzyskie, rozrywki czy inne aktywności. Atmosfera jest tak dobra, że na tych osiem godzin uczestnicy zapominają o swoich choro- bach i codziennych problemach — dodaje. W ramach projektu „Bezpieczna przy- stań” prócz Łańcuta powstały jeszcze
Zbliżenia
placówki w Przemyślu i Sanoku. Od maja br. Dzienne Domy Pomocy funkcjonują też w Korczynie, Zboiskach i Ustrzykach Dolnych. Wszyscy uczestnicy projektu mogą w nich liczyć na posiłek dwa razy dziennie, dowóz z i do miejsca zamiesz- kania oraz infrastrukturę potrzebną do zajęć rehabilitacyjnych. Od poniedziałku do piątku, każdego dnia przez osiem godzin. — Jedna z naszych uczestniczek powiedziała mi, że przez cały weekend wyczekuje poniedziałku, kiedy razem z koleżankami znowu będzie mogła po- jechać do „przedszkola”, bo tak nazywają swój DDP - mówi Marek Pankiewicz, kierownik „Bezpiecznej przystani”.
BEZPIECZNĄ PRZYSTANIĄ PRZEMYSKA CARITAS NAZWAŁA JEDEN Z REALIZOWANYCH PRZEZ SIEBIE PROJEKTÓW.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że działania setek osób zaangażowanych w pracę na jej rzecz wpływają na to, że sama Caritas stanowi bezpieczne schro- nienie dla niezliczonej liczby potrzebują- cych. Trzy powyższe projekty to zaledwie wierzchołek piramidy dobra, którą razem zredakcją „Naszego Przemyśla” przedsta- wiać będziemy w kolejnych wydaniach.
PRZEMYŚL maj 2018
Fotografie: zbiory Caritas
Zbliżenia
Moje muzyczne fascynacje [7] PRZEMYSKIE
ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE
Najbardziej utytułowanym przemyskim zespołem wokalnym był zespół „Ars Nova, nierozerwalnie związany z Leszkiem Wojtaszczy- kiem, absolwentem przemyskiej Szkoły Muzycznej II stopnia, a do 1963 roku Szkoły Organistowskiej w Przemyślu.
ALEKSANDER MOSKALEWSKI
Od 1967 roku w Młodzieżowym Domu Kultury prowadził żeński kwintet wokal- ny „Pastele. Od 20 kwietnia 1970 roku już jako instruktor Przemyskiego Domu Kultury z zespołem „Ars Nova” konty- nuował swoją muzyczną przygodę. Jego działalność — organisty, aranżera i kom- pozytora zyskała uznanie w Rzeszowie, Warszawie, a także poza granicami PRL, na Węgrzech i w RFN.
Grupę wokalną „Ars Nova” na począt- ku istnienia w maju 1970 roku tworzyły: Maria Fedczak, Teresa Kulesza, Wilhel- mina Lorenz, Ewa Tyczka, Jdwiga Ziętek, natomiast od maja 1974 roku: Maria Fed- czak, Jolanta Krajewska, Marzena Osie- wicz,, siostry Elżbieta i Jadwiga Ziętek, Zofia Kulhawiec. Przed występami w 1974 roku w RFN do zespołu dokoptowano Zygmunta Szota z grupy „Fatum, która zresztą była zespołem towarzyszącym „Ars Novie”.
Później do zespołu dołączyła Maria Inglot ze Spółdzielni Ogrodniczo-Pszcze- larskiej w Żurawicy.
„Ars Nova” debiutowała na Festiwalu Pieśni Partyzanckich w Krasnobrodzie w czerwcu 1970 roku, gdzie zdobyła I miej- sce, rozpoczynając w ten sposób pasmo sukcesów. Specjalne wyróżnienie zespół otrzymał na Ogólnopolskim Festiwalu Pieśni Patriotycznej w Kielcach, potem na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze w 1973 roku, następnie w Koło- brzegu i Inowrocławiu, gdzie odbyły się Ogólnopolskie Spotkania Laureatów Wo- jewódzkich. Szczególnie cenną okazała się główna nagroda Ministra Kultury i Sztuki na Krajowym Festiwalu Amatorskich Zespołów Artystycznych w Jeleniej Górze.
Utalentowane przemyślanki otrzymały zaproszenie od Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego do udziału w „Warsztatach Muzycznych 71”. Zaproponowano, by „Ars Nova” przeszła do zawodowej rze- szowskiej „Estrady”, jednak przemyski kwintet wokalny wolał zachować status amatorski. Laureatki wielu przemyskich
34
giełd piosenki zapraszane były do „Studia Rytm” Polskiego Radia na nagrania oraz telewizyjnego „Ekranu Młodych” 29 kwietnia 1972 na występy w TV Rzeszów.
W 1970 roku z okazji „Dni Lubaczo- wa” „Ars Nova” i Grupa „Fatum” na minifestiwalu „Roztocze 2, zwyciężyli w w kategoriach: zespół wokalny i zespół muzyczny. „Fatum” z grupą tańca no- woczesnego „Pop Balet” Piotra Hugeta utworzona przez Mieczysława Telesza, pokonali w Lubaczowie obrońcę pucharu, zespół „Bardowie” z Zamościa.
Rok 1974 to apogeum sukcesów „Ars Novy czyli 3-tygodniowe tournee w REN na zaproszenie Związku Polaków „Zgoda. Grupa odbyła trasę koncertową (13 kon- certów) wraz z grupą muzyków „Fatum” — Marka i Tomka Ostrowskich, Antoniego Kaszyckiego, Leszka Wojtaszczyka, a tak- że czterech par tanecznych rzeszowskiej „Bandoski”, dyrektora Wydz. Kultury UW Leszka Weissa, kierownika PDK Przemyśl
Wojciecha Władyczyna, elektorakustyka Zygmunta Wirtha, reżysera Elwirę Turską, choreografa Antoniego Wołczko. Została przez Niemców oceniona bardzo wysoko.
Leszek Wojtaszczyk sięgał po folklor ludowy. Fascynowała go muzyka góralska. Prezentował ciekawe aranżacje, nieba- nalne układy harmoniczne, ekspresję i swobodę interpretacji. Nie stronił od swingujących i poetyckich klimatów muzycznych. Jego ważniejsze kompozycje to: Noc bezsenna, Kwiat miłości, Gorzka gospoda oraz Ballada o wujku Teofilu ( muzyka Zygmunt Szot) na giełdzie pio- senki — znalazła się na liście przebojów z 1971 roku.
Leszek Wojtaszczyk w 1978 r. wyjechał do Rzeszowa, gdzie odbył studia i praco- wał w osiedlowym WDK. Niestety, żył zbyt krótko.
Był niekwestionowanym liderem prze- myskiej sceny wokalno-instrumentalnej, natomiast Zygmunt Szot po „Ars Novie” wrócił do zespołu „Zydrysowie” w Du- biecku. Obecnie mieszka w Olsztynie. W 1979 roku na bazie „Ars Novy”, z po- łaczenia z grupą Wacława Prosieckiego utworzono grupę instrumentalno-wo- kalną „Centrum”
Po latach - 8 czerwca 2014 r. i w stycz- niu 2015 r. odbyły się zjazdy okoliczno- ściowe „Ars Novy , w któch uczestniczyli: Elzbieta Domka-Sekuła, Maria Inglot- -Haduch, Teresa Kuczera-Król, Jolanta Krajewska-Kasjan, Wilhelmina Lorenz- -Matuszewska, Ewa Tyczka-Krzyżańska oraz zaproszeni Wojciech Władyczyn, Jan Miszczak, Wacław Prosiecki, Marek Rajtmajer, Andrzej Preis.
CDN.
ARS NOVA - 1974 rok
JADWIGA ZIĘTEK
MARIA FEDCZAK
PRZEMYŚL maj 2018
MARZENA OSIEWICZ
JOLANTA MAJEWSKA
ELŻBIETA ZIĘTEK
ZYGMUNT SZOT
Wystawa fotografii Wojciecha Plewińskiego
w Przemyślu
Przemyśl jest miejscem szczególnym, pełnym zagadek, gdzie to, co, najciekawsze niekoniecznie dzieje się na oficjalnym, pierwszym pla- nie. Często to, co naprawdę interesujące i ważne zaskakuje nas gdzieś na peryferiach głównego biegu zdarzeń.
BOŻENA FORTUNA-SKIBIŃSKA
Ale - być może tak jest lepiej, zgodnie ze starą, mądrą zasadą, że to, co naprawdę cenne powinno być ukryte — może dopie- ro wtedy uda nam się zrozumieć, poczuć prawdziwy sens życia, kiedy sami stajemy się odkrywcami, nie dając się zdomino- wać łatwym, wyświechtanym opiniom.
W piękne, piątkowe popołudnie 13 kwietnia w przestrzeni restauracji „Przy Kładce” w Przemyślu odbył się kameralny wernisaż wystawy Wojciecha Plewińskie- go - nestora polskiej fotografii. Kim jest Wojciech Plewiński nie trzeba tłumaczyć nikomu, kto związany jest ze środowi- skiem fotografików profesjonalnie.
Nazwisko Wojciecha Plewińskiego wywołuje moc pozytywnych emocji, zwłaszcza w Krakowie. Pomimo iż uro- dzony w Warszawie, artysta związał na dobre swój los z Krakowem i należy tam do grona postaci wręcz legendarnych.
Ten świetny fotografik wraz z przy- jaciółmi współtworzył po wojnie elitę intelektualną i kulturalną Krakowa.
Ktokolwiek dzisiaj pamięta dawny „Przekrój”(sprzed „przeprowadzki” do Warszawy..) wie, jak ważną, kulturotwór- czą rolę pełnił tygodnik ten w naszym kraju w czasach po-stalinowskiej odwilży. Zdobycie każdego kolejnego numeru „Przekroju” wymagało wtedy nie lada zabiegów i starań. Wojciech Plewiński był twórcą nie tylko świetnych okładek „Prze- kroju, ale także brał udział w kreowaniu niepowtarzalnego klimatu tego pisma. Ten architekt z wykształcenia, osiągnął prawdziwe mistrzostwo w łapaniu swoim aparatem fotograficznym niezwykłych chwil we wszystkich interesujących miejscach Krakowa i nie tylko. W swojej twórczości uwiecznił kultowych dzisiaj twórców młodej wtedy „Piwnicy pod Baranami” i ludzi wszystkich teatrów kra- kowskich z Teatrem Starym na czele. Jego dokumentalne zdjęcia z planu filmowego słynnego „Sanatorium pod Klepsydrą” Wojciecha J. Hasa nie mają sobie równych w maestrii uchwycenia niezwykłej aury
towarzyszącej powstawaniu tego arcy- dzieła polskiej sztuki filmowej.
Tak - Wojciech Plewiński to fotogra- ficzna potęga! Nieliczni goście obecni na piątkowym wernisażu byli wzruszeni, ponieważ 90-letni twórca specjalnie przy- jechał z Krakowa do Przemyśla ze swoją przemiłą żoną i uświetnił swoją obecno- ścią otwarcie wystawy. Sędziwy artysta wciąż w doskonałej formie, interesująco opowiadał o okolicznościach powstania prezentowanych fotografii, pochodzących z wypraw myśliwskich, m.in. w pobliskie Bieszczady.
Polecamy wszystkim, aby zobaczyli te świetne, czarno-białe fotografie — pięknie utrwalone fragmenty dzikiego świata, który na naszych oczach zmienia się, przemija, tak jak niegdysiejsze mroźne, śnieżne zimy, zwierzęta i ludzie z tam- tego coraz bardziej odległego „czasu przeszłego...
Trzeba cieszyć się, że w Przemyślu po- jawiają się nowe miejsca, gdzie pokazuje się sztukę wysoką.
Każde takie miejsce zasługuje na uwagę, ponieważ wzbogaca krajobraz kulturalny naszego miasta.
Wszelkie inicjatywy oddolne są bar- dzo cenne, bowiem świadczą o fantazji i żywotności mieszkańców, a rozbijanie dotychczasowych monopoli instytucji państwowych, daje nam wszystkim na- dzieję, że jeszcze wiele niespodzianek przed nami. Nie należy bać się konkuren- cji — im więcej nowych, różnorodnych, przyjaznych kulturze miejsc powstaje, tym bardziej działa to stymulacyjnie nie tylko na samych twórców, ale także na tych wszystkich, którym rozwój kultury leży naprawdę na sercu.
W tym miejscu, ponieważ od lat zaj- muję się profesjonalnie organizowaniem wystaw, pozwolę sobie na małą uwagę pod adresem organizatorów tej wystawy, oczywiście jeżeli zamierzają kontynu- ować swoją działalność wystawienniczą w przyszłości. Każda prezentowana
PRZEMYŚL maj 2018
Zbliżenia
Wojciech Plewiński opowiada o swoich zdjęciach.
sztuka wymaga odpowiedniej oprawy, zwłaszcza sztuka tak subtelna jak czar- no-białe, bardzo graficzne fotografie Wojciecha Plewińskiego. Wystrój sal restauracyjnych, gdzie prezentowane są fotografie, zdominowany jest obecnie przez malarstwo ścienne — duże, deko- racyjne kopie obrazów Gustawa Klimta, co nie pozwala dostatecznie wybrzmieć ascetycznej sztuce fotograficznej.
Aby w przyszłości uniknąć podobnego zgrzytu estetycznego, służę prostą radą — wystarczy odpowiednio przysłonić na czas wystawy kolorowe, złocone kopie wg Klimta dyskretnie zawieszonymi kurtynami z gładkiej, stonowanej tkaniny (najlepszy byłby aksamit nawiązujący kolorem do ścian) — wtedy prezentowane fotografie, obrazy czy grafiki będą mogły w pełni ukazać swój charakter i urodę.
Ponadto, przynajmniej na czas werni- sażu, aby podkreślić znaczenie takiego wydarzenia, dobrze byłoby przysłonić okna, ażeby światło słoneczne nie raziło gości w oczy i nie padało bezpośrednio na obiekty sztuki, aby uchronić je przed płowieniem. Sztuka, zwłaszcza ta z naj- wyższej półki, jak prezentowane właśnie fotografie autorstwa Wojciecha Plewiń- skiego, wymaga prawdziwej delikatności, ale — proszę mi wierzyć — im więcej czasu poświęcimy na przygotowanie wystawy, tym większą będziemy mieć satysfakcję później, kiedy zobaczymy zachwyt na twarzach oglądających.
Ja osobiście chętnie powrócę tam jeszcze, żeby zanurzyć się w świecie foto- graficznych polowań mistrza Wojciecha Plewińskiego, któremu raz jeszcze dzię- kujemy za wspaniałe doznania estetyczne i intelektualne, których dostarcza nam od tak wielu lat — i oby jeszcze więcej!
m
359
Fot.: Bożena Fortuna-Skibińska
Zbliżenia AMERYKAŃSKA WYPRAWA
Greenpoint — polski akcent w Nowym Jorku
„Szczęśliwego Nowego Jorku” z Cezarym Pazurą i Katarzyną Figurą, to film z 1997 r., który częściowo oddaje polskie oblicze „Miasta, które nigdy nie śpi”. Mój znajomy ma na takie „klimaty” świetne określenie — „pszenno-buraczane”. I taki na pozór wydaje się właśnie Greenpoint — tak jest nawet 20 lat po nakręceniu słynnej komedii, która na długie lata utrwaliła stereotypowy obraz życia Polaków w USA! Bowiem „Zielony Punkt” to polski fenomen życia w wielkiej metropolii z małomiasteczkową mentalnością. Z pozoru..., bo na
szczęście polska dzielnica ma dużo więcej do zaoferowania.
TOMASZ PUDŁOCKI
SWOJSKOŚĆ
Wysiadając w centrum dzielnicy, na stacji metra, na skrzyżowaniu dwóch alei, tj. Gre- enpoint i Manhattan można doznać wraże- nia, że jest się gdzieś w Polsce. Owszem, za horyzontem majaczą wieżowce Manhattanu, ale wokół polskie napisy, w kioskach i na wi- trynach sklepowych widnieją polskie gazety i reklamy, a jeżeli człowiek nie jest pewny czy aby dobrze widzi, to jeszcze tu i ówdzie dojrzy tabliczki z hasłem: „Tu mówimy po polsku” (np. wlokalnych filiach banków czy sklepach AGD-RTV). Co więcej, niemal wszędzie można znaleźć wiele ogłoszeń imprez adresowanych do Polaków: od koncertów disco-polo po muzykę poważną, wernisaże, wystawy, pielgrzymki, a kończąc na typo- wych „poszukuję „kupię” lub „sprzedam.
Sklepy spożywcze oferują polskie produk- ty, które nierzadko są tańsze niż w kraju, a wyroby mięsne to najwyższej klasy specja- ły. Nie dziwię się, że w weekendy przeżywają one istne oblężenie, ponieważ wielu Polo- nusów mieszkających poza Greenpointem zjeżdża do dzielnicy. Przyjeżdżają do pol- skich kościołów, a potem idą na zakupy lub do kawiarni. I nikt przy zdrowych zmysłach nie mówi o żadnym zamykaniu sklepów w niedzielę! Te prowadzone przez Mek- sykanów (też przecież katolików) również są otwarte — podobnie jak hinduskie, czy tureckie. Złotą zasadą Ameryki jest bowiem demokracja i wolny wybór. Nikt nikogo nie zmusza do świętowania lub tylko jednej formy obchodzenia uroczystości.
Kogo nie stać na jedzenie w restauracjach czy barach może skorzystać ze stołówki Cen-
Typowa ulica na Greenpoincie — mieszanka mało wyszukanych przykładów architektury,
komercji i przemieszczających się ludzi.
36
PRZEMYŚL maj 2018
Manhattan Avenue z widokiem na wieżę kościoła pw. św. Antoniego Padewskiego
i na kamienicę z muralem przedstawiającym J. Piłsudskiego.
trum Polsko-Słowiańskiego na Kent Street. Seniorzy, tj. każdy po 65. roku życia, mają wiele miejsc, gdzie cena za posiłek wynosi $1,5, a program kulturalny jest tak bogaty i różnorodny, że niejedno centrum kultury
wydaje się przy tym ospałe. ŚWIETNA LOKALIZACJA
Mieszkanie na Greenpoincie daje poczucie, że wszędzie jest blisko. Linią metra G można przejechać dzielnicę z północy na południe (lub odwrotnie), a przesiadając się na stacjach, łatwo dotrzeć na Manhattan, czy wszędzie, gdzie potrzeba dojechać. To bardzo wygodne. Metro w Nowym Jorku dociera niemal do każdego zakątka miasta. Wspomagane jest świetnym transportem autobusów miejskich i kolejek podmiejskich. Jest też stosunkowo tanie (w porównaniu np. z waszyngtoń- skim), ale przy zakupie karty przejazdowej minimum na tydzień. Przejazd jednorazowy to już bowiem $2,75 — można jednak za tę cenę jeździć po całym mieście wszystkimi liniami, ile się tylko chce (oczywiście bez wyjścia poza strefę bramek metra). Kłopotem jest jednak kiepska dostępność wielu stacji dla osób z małymi dziećmi, walizkami czy o kulach. Warto pamiętać też o tłumach, zwłaszcza w godzinach szczytu, brudzie i... o szczurach. Te gryzonie oraz karaluchy są bowiem wszędobylskie. Poza nimi można jednak w metrze spotkać licznych muzyków czy panie sprzedające meksykańskie frykasy.
Manhattan jest blisko nie tylko linią me- tra. Z wielu ulic, a zwłaszcza z parku Trans- mitter rozciąga się fenomenalny widok na wieżowce tej wyspy, czego doświadczają ci mieszkańcy Greenpointu, którzy mają okna w kierunku East River. Nabrzeże greenpoinckie tej rzeki może nie jest tak zadbane jak manhattańskie, ale i pod tym kątem z roku na rok sporo się zmienia.
POPULARNOŚĆ POLITYKI
Generalnie rzecz ujmując, Polonia jest mocno rozpolitykowana. Na pozór więk- szość wyznaje poglądy prawicowe — po- dobnie jednak jak w Polsce rzadko kto rozróżnia, że Piłsudski nie miał po drodze z Dmowskim, więc teoria podziału idzie na zasadzie PO - PiS (z przewagą na rzecz obecnej partii rządzącej). Rozmawiając z wieloma znajomymi, odnoszę wrażenie, że bardziej interesuje ich sytuacja w starym kraju niż w nowym. Trudno się zatem dzi- wić, że polscy politycy tak chętnie i licznie przylatują na spotkania z Polonią. Teraz zaś mają się z czego tłumaczyć — czytając miejscową prasę, mimo jej prawicowego nachylenia, w marcu i kwietniu nie dało się nie zauważyć krytyki skutków niefortunnej ustawy o IPN. A jak już w jednym z nu- merów „Nowego Dziennika” na 1. stronie w ten sposób wyrażał się prof. Stanisław Cenckiewicz, to nawet ja byłem zdziwiony.
Dużo dyskutuje się też o sprawach polsko- żydowskich — to kolejny ulubiony miejscowy temat. Ze względu na rocznicę Marca 1968 r. jeszcze spotęgowany. Jako że nie brak Po- laków starszego pokolenia, pamiętających te wydarzenia, trudno się dziwić, że ograni- czanie dyskusji na wielu forach głównie do wątków antysemickich i wyrzucania z Polski Żydów wydaje się im niesprawiedliwe. Jakoś jednak nie słyszałem o żadnej ważniejszej inicjatywie, w ramach której podjęto by się połączenia obu wątków i pokazania, że Ma- rzec 1968 r. to także kamień milowy w życiu wielu polskich studentów i intelektualistów. To sprawa bynajmniej nie tylko historyczna - tzw. „docenci marcowi” mogą wrócić na polskie uczelnie lada moment, dzięki nowej reformie uczelni wyższych.
Na szczęście poza tematami trudny- mi promowane są też mniej dyskusyjne. W Instytucie Józefa Piłsudskiego 27 marca uczestniczyłem w spotkaniu, które zorgani- zował Konsulat Generalny RP we współpracy z Konsulatem Generalnym Izraela. Dotyczyło ono działalności żydowskiej organizacji pa- ramilitarnej Bejtar, którą w latach 30. XX w. mocno wspierało państwo polskie. W Instytu- cie zebrała się grupa Polaków i Żydów. Prezes IJP dr Iwona Korga umiejętnie pokazała podejście marszałka Piłsudskiego do Żydów, a konsul Maciej Golubiewski zgrabnie popro- wadził dyskusję wokół filmu P. Gontarczyka. Włączył się w nią z ogromnym znawstwem i kulturą konsul Dani Dayan. Zatem Polacy i Żydzi mogą dyskutować o przeszłości, nawet gdy politykom to nie wychodzi.
Innym przykładem „dobrej roboty” jest działalność znanego w Przemyślu reżysera Tomasza Magierskiego. Kręci on film o prze- myskiej Żydówce Reni Spiegel, o której życiu i śmierci w marcu informowały swoich czy- telników internetowe i papierowe wydania dzienników „Forward” i „NY Post. Z prze- myskiego podwórka dobrą wiadomością
Zbliżenia
Widok na Manhattan (z Wieżą Milenijna) z Greenpointu.
jest też to, że film o Reni zaczyna „nabierać rumieńców”. Zmontowano przez ostatnie miesiące dużo nowego materiału i jest szansa, że w niedalekiej przyszłości film zostanie ukończony. Będzie to doskonała okazja do promocji miasta jako przykładu dobrych relacji polsko-żydowskich, bo takie przesła- nie niesie badanie biografii i Dziennika Reni.
Warto przy okazji podkreślić, że miej- scowy Instytut Kultury Polskiej na łamach czwartej największej amerykańskiej gazety, tj. bezpłatnego „Metra, promował tych Pola- ków, którzy pomagali Żydom w czasie IIwoj- ny światowej. Sponsorowane artykuły były krótkie, a sensowne — bo „Metro” to gazeta, którą czyta się w drodze do pracy. Chodzi jednako to, by w czytelniku pozostało pewne wrażenie, a nie szczegóły. Zainteresowani resztę będą mogli doczytać już sami.
To może nie są przykłady jakiś nadzwy- czajnych działań, ale wobec spektakularnej wpadki wizerunkowej rządu, którą nawet zagorzali zwolennicy PiS-u w USA widzą, ktoś musi zacząć przełamywać złą passę.
NIE TYLKO POLSKIE KLIMATY
To, że Greeinpoint wchodzi w skład dużo większego Brooklynu (na północ rozciąga się ogromna część Nowego Jorku zwana Queens, a na południe dzielnica zwana Williamsburgiem) powoduje, że miej- scowa Polonia nie może stanowić jedynie zamkniętej enklawy. Nawet w tzw. polskich sklepach często się bowiem zdarza, że... obsługa nie mówi po polsku. Szefem in- teresu może być Polak, towary są głównie z Polski, ale sprzedający to np. Meksykanie.
Ze względu na wysokość cen towarów i usług w Nowym Jorku, Brooklyn (zatem i Greenpoint) stał się od co najmniej kil- ku dobrych lat ważnym miejscem, gdzie przenosi się wielu inwestorów, biznesme- nów, ale i twórców kultury. Osoby otwarte i chętne mogą korzystać z miejscowej
PRZEMYŚL maj 2018
bogatej i różnorodnej oferty. Niestety, pod względem architektonicznym Green- point niewiele może zaoferować. Kościoły, może poza parafialnym pw. św. Stanisława Kostki, architektonicznie są mało ciekawe, a i jakość kazań i oprawy muzycznej na- bożeństw można ocenić tak samo (czyli klasyczna średnia polska).
Bardzo sympatycznym miejscem na Greenpoincie jest siedziba YMCA (ang. Young Mens Christian Association — Zwią- zek Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej). Oferuje ona bazę hotelową — jedną z naj- tańszych w mieście, ale także basen, zajęcia sportowe dla dzieci, młodzieży i dorosłych, a także siłownię i wiele innych form spędza- nia wolnego czasu. Apropos YMCA warto dodać, że w Polsce popularna „ymka” poja- wiła się wiosną 1919 r. wraz z Armią Hallera. W Krakowie wybudowano dla niej piękny gmach za amerykańskie pieniądze. Nawet w Przemyślu, m.in. dzięki prof. Władysła- wowi Sykale próbowano stworzyć miej- scowy oddział. Niestety, mimo oficjalnego wsparcia prezydenta Mościckiego i marszał- ka Piłsudskiego Kościół rzymskokatolicki przypuścił na organizację atak, w którym celował zwłaszcza arcybiskup warszawski kardynał Aleksander Kakowski. Obawiano się, że młodzież w ramach promocji chrze- ścijańskich wartości i formowania ducha i ciała zauważy o wiele większą tolerancję iotwartość kościołów protestanckich (twór- cy YMCA) niż miejscowego katolickiego. Zamiast zatem zaoferować jakąś mądrą alternatywę, oskarżano trochę na oślep. Dziś w Nowym Jorku nikt YMCA nie atakuje. Co więcej, cieszy się ona dużą popularnością, bo ruch fizyczny jest w modzie. Z tego powodu na Greenpoincie, podobnie jak w wielu in- nych punktach Nowego Jorku, bez względu na porę roku, można zobaczyć wielu biega- jących — w różnym wieku i kondycji.
CDN.
37
Fotografie: Tomasz Pudłocki
Zbliżenia
Warsztaty w Paderborn
W dniach 26 - 29 marca w Paderborn odbyły się warsztaty artystyczne dla dzieci z Polski i Niemiec. Warsztaty odbywały się w AtelierQ19. Do Niemiec wyjechała czwórka dzieci z Przemyśla. Z Niepublicznej Szkoły Podstawowej nr 1 im. Heleny Modrzejewskiej Nina Cieszyń- ska i Magdalena Kopacka, uczennice klasy VII oraz ze Szkoły Pod- stawowej nr 4 Michał Szubert i Szymon Zając, uczniowie klasy VI. Przedmiotem zajęć było malowanie światłem.
ELŻBIETA I ANDRZEJ CIESZYŃSCY
W zaciemnionym pokoju dzieci po- sługując się różnymi źródłami światła, tworzyły wcześniej zaplanowane sceny zbiorowe lub portrety. Obrazy rejestro- wane były cyfrowo, a potem odbywał się ich przegląd i dyskusja. Podsumowaniem czterodniowych warsztatów była wystawa wybranych wydruków prac, które w naj- bliższym czasie pokazane będą również w Przemyślu. Zajęcia prowadzone były przez znanego niemieckiego artystę Wol- fganga Brennera.
Uczestnicy warsztatów zakwaterowani byli u niemieckich rodzin dzieci, które również uczestniczyły w warsztatach. W wolnym czasie zwiedzaliśmy Paderborn, byliśmy również w Ptasim Gaju i najwięk- szym w Europie Muzeum Komputerów.
Paderborn jest pięknym, historycznym miastem, ale najważniejsza była atmos- fera i wielka życzliwość i autentyczna sympatia, z jaką byliśmy tam przyjęci. Zarówno Organizatorzy jak i niemieckie rodziny okazali się wspaniałymi, bardzo
Fotografie: E.i A. Cieszyńscy
otwartymi i gościnnymi ludźmi. Cie- kawostką może być to, że dwie rodziny miały polskie korzenie. Organizatorem warsztatów ze strony polskiej było Cen- trum Edukacji Plastycznej działające przy Galerii Sztuki Współczesnej w Przemyślu, a finansowego wsparcia udzielił nam Urząd Miasta Przemyśla i Urząd Marszał- kowski w Rzeszowie. Ze strony niemiec- kiej zajęcia finansowane były przez Stadt Paderborn - Kulturamt/Kulturrucksack reprezentowane przez Susanne Kirchner.
Wyjazd ten, oprócz wielu wrażeń, nowych przyjaźni i doświadczeń, był też okazją do szkolenia umiejętności językowych. m
Podsumowanie sezonu zimowego 2017/2018 naobiektach
Przemyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji
10 kwietnia odbyła się konferencja prasowa Prezydenta Miasta Przemyśla oraz dyrektora Przemyskiego Ośrodka Spor- tu i Rekreacji podsumowująca miniony, trzynasty już sezon zimowy na przemyskim stoku narciarskim.
Robert Choma - Prezydent Miasta Przemyśla otwierając spotkanie, powiedział: „To kolejny sezon, który okazuje się całkiem dobrym sezonem - także jeśli chodzi o wyniki. Otóż dzia- łalność tego typu jest bardzo podobna do innych przedsięwzięć sportowych, jest ona po prostu deficytowa i taka też powinna być założona. ..(...)Jednakzprzedstawionych danych wychodzi, że przychody są wyższe od poniesionych kosztów (z wyjątkiem faktur za miesiąc marzec), które ciągle jeszcze „spływają. Ale nawet jeśli się to bilansuje, to znaczy, że jest tylko dobrze. Na pewno konieczne są też nakłady. W tym roku być może trzeba będzie podjąć decyzję o czasowym wyłączeniu kolei, zuwagi na konieczność przeprowadzenia remontu — wymiany łożysk i tulei. Jednocześnie chciałbym, żeby kolejka w sezonie turystycznym była w weekendy czynna”.
38
Następnie głos zabrał Marek Osiadacz — dyr. POSiR: „Ten sezon był naprawdę udany. Oczywiście jak wszystkie stoki narciarskie, tak i nasz jest uzależniony od pogody i byłoby ide- alnie, gdybyśmy otworzyli go jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, ale niestety w ostatnim sezonie pogoda na to nie pozwoliła... Stok otworzyliśmy 17 stycznia, natomiast ostatnim dniem funkcjonowania obiektu był dzień 26 marca. Przez trzy- naście sezonów odnotowaliśmy trzy miliony wejść przez bramki. Liczba jednoznacznie wskazuje, że stok był naprawdę potrzebną inwestycją." - powiedział.
Prezydent Miasta odniósł się do sprawy lodowiska znajdu- jącego się przy ul. Sanockiej. W tym roku miasto wynajęło lodowisko mobilne, które zamontowane zostało w miejscu nieczynnego lodowiska. Robert Choma zapowiedział, iż z uwa- gi na koszty, jakie zostały poniesione w związku z dzierżawą mobilnego lodowiska, miasto chciałoby jednak nabyć takie lodowisko na własność.
Agata Czereba
PRZEMYŚL maj 2018
Fot.: Agata Czereba
Prelekcje w TPN
Kolejne zimowe jeszcze prelekcje w Towarzystwie Przyjaciół Nauk w Prze- myślu wygłosiły Panie Justyna Gałuszka i prof. dr hab. Teresa Skrabka- -Błotnicka, które prowadził i zorganizował dr hab. Tomasz Pudłocki.
WALDEMAR WIGLUSZ
Prof. Teresa Skrabka-Błotnicka.
„Buntownik i zdrajca czy obrońca wol- ności szlacheckiej? Rzecz o Stanisławie Stadnickim” to tytuł prelekcji Justyny Ga- łuszki, pracownika UJ. Bohater wykładu
zdążył już trafić na łamany popularnych powieści, jak dla przykładu, thrillera historycznego pt. „Diabeł Łańcucki” Jac- ka Komudy, czy też odcinka filmowego serialu „Rycerze i rabusie”. Stał się także przedmiotem całkiem poważnych badań naukowych autorki, z których rezultata- mi obiecała się jeszcze podzielić. Nieza- leżnie od formy namysłu nad tą barwną postacią i tak pierwszym źródłem, skąd wypada zacząć czerpać, pozostaje „Pra- wem i lewem. Obyczaje na Czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII wieku” Władysława Łozińskiego. Była to więc okazja także do przypomnienia tego niewyczerpanego źródła epoki. Na mar- ginesie dodajmy, że np. Koło Przewodni- ków PTTK z Sanoka corocznie poświęca osobny panel historyczny wokół tematyki tego dzieła, współorganizowany przez członków TPN: doktoranta Jacka Drozda i dr. Grzegorza Klebowicza. Tegoroczny piąty już panel odbył się w kwietniu w Brzozowie.
Zbliżenia
i zdrajca Czy
Buntownik : ności
J. obrońca WO
szlacheckich?
Justyna Gałuszka.
Okazją do drugiej prelekcji była pro- mocja kolejnej 52 publikacji TPN z serii Biblioteka Przemyska pt. Wędrówka przez minione lata. Wspomnienia ku pamięci potomnych” prof. dr hab. inż. Teresy Skrabki - Błotnickiej. Książka zamyka dwa okresy wspomnień: przemyskich do 1951 roku oraz gliwickich. Ze zro- zumiałych względów autorka skupiła się na wspomnieniach z okresu pobytu w Przemyślu i czasach szkolnych zwią- zanych z I Liceum Ogólnokształcącym; wśród publiczności były także koleżanki i koledzy z ławy szkolnej, co sprzyjało wspomnieniom już po prelekcji. Pozo- staje pozazdrościć pielęgnacji tradycji I LO absolwentom szkoły, pozostając z nadzieją na realizację planów Autorki dalszego ciągu wspomnień. m
8. rocznica tragicznej katastrofy — Przemyśl pamięta...
10 kwietnia br. przed tablicą znajdującą się na gmachu Mu- zeum Narodowego Ziemi Przemyskiej odbyły się uroczystości z okazji rocznicy katastrofy smoleńskiej, w której 8 lat temu o godzinie 8.41 zginęło 96 osób — przedstawicieli Polski, którzy wraz z parą prezydencką lecieli wojskowym samolotem Tupolew Tu-154M na uroczystości związane z obchodami 70. roczni- cy zbrodni katyńskiej.
Przy tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy tego dnia wartę peł- nili żołnierze 5. batalionu Strzelców Podhalańskich im. gen. Andrzeja Galicy oraz harcerze Hufca Ziemi Przemyskiej im. Orląt Przemyskich. Uroczystości otworzył Jan Jarosz, dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, po nim głos zabrali gospodarz miasta — Prezydent Robert Choma oraz Wójt Gminy Przemyśl Andrzej Huk.
„Modlitwa jest wspólna dla wszystkich... Gdy przeglądam zdjęcia lub sięgam pamięcią do tych osób, które znałem, a znałem wiele osób
7 4 71 p U 4
PRZEMYŚL maj 2018
spośród ofiar tej tragedii, to w rozmowach z nimi nie było polityki. Każ- dy na swój sposób służył państwu io państwie mówił. Mówił o swojej ojczyźnie i o miłości do niej nie pięknymi słowami, ale właśnie służbą, czynem, który nie zawsze był doceniany. To byli normalni ludzie... Oso- by, które nigdy się nie wywyższały, które nie szukały poklasku. Pełniły służbę tak, jak ślubował)y. I za to - chociażby za to należy im się cześć i należny szacunek (...)” —- powiedział Prezydent Miasta Przemyśla, Robert Choma.
Po wystąpieniu Prezydenta Miasta została odmówiona modlitwa za ofiary tragedii, którą poprowadził ksiądz Stanisław Czenczek. Mar- szałek Sejmu RP Marek Kuchciński nie mógł osobiście uczestniczyć w uroczystościach odbywających się w jego rodzinnym mieście, dlatego też wystosował okazjonalny list do zgromadzonych, a jego treść odczytał Przewodniczący Rady Miejskiej Bogusław Zaleszczyk.
Po zapaleniu zniczy i złożeniu kwiatów przez zgromadzonych, odśpiewano hymn państwowy.
Organizatorami uroczystości byli:Komitet Miejski i Powiatowy Prawa i Sprawiedliwości w Przemyślu,Prezydent Miasta Przemyśla oraz Dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej
Tego samego dnia rano Prezydent Miasta Przemyśla wraz ze swoimi Zastępcami — Grzegorzem Hayderem i Januszem Hamryszczakiem, Sekretarzem Miasta — Dariuszem Łapą Przewodniczącym Rady Miej- skiej Bogusławem Zaleszczykiem, Adamem Łozińskim — Wiceprze- wodniczącym Rady Miejskiej oraz dowódcą 5. Batalionu Strzelców Podhalańskich — podpułkownikiem Marcinem Duszą spotkali się przy grobie katyńskim oraz pod pomnikiem Zesłańców Sybiru i Ofiar Katynia, aby złożyć wieńce i zapalić znicze. Tym samym oddali hołd ofiarom zbrodni katyńskiej.
Agata Czereba
39
Fotografie: W. Wiglusz
Bliżej prawa 40 maj 2018 Pytania i odpowiedzi Podobnie jak w ubiegłym miesiącu przedstawię kilka pytań, z jaki- mi spotkałem się w trakcie swojej pracy zawodowej. „Kto pyta – nie błądzi” - mówi ludowe porzekadło. Warto więc udzielić odpowiedzi, które mogą okazać się pomocne dla czytelnika. ANDRZEJ PAWLISZAK 1. Uchylenie przez Sąd zrealizowanej uchwały. Zaskarżenie uchwały właścicieli lokali przez jednego z nich do Sądu nie powo- duje automatycznego wstrzymania jej wy- konalności. Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 24 czerwca 1994r o własności lokali zaskarżona uchwała podlega wykonaniu, chyba że Sąd wstrzyma jej wykonanie do czasu zakończenia sprawy. Powyższe oznacza, że wraz z pozwem o uchylenie uchwały należy złożyć wniosek o udziele- nie zabezpieczenia w postaci wstrzymania wykonalności uchwały do czasu prawo- mocnego zakończenia procesu. We wniosku o wstrzymanie wyko- nalności należy wykazać, że wykonanie uchwały spowoduje nieodwracalne skutki w sferze praw i obowiązków właścicieli lokali. Zagrożenie to musi być realne oraz mieć charakter nieodwracalności. O ile Sąd uzna racje powoda, wówczas wyda postanowienie o udzieleniu zabezpiecze- nia w postaci wstrzymania wykonalności zaskarżonej uchwały. W przypadku jego uprawomocnienia wspólnota nie może realizować zaskarżonej uchwały. Jednakże w przypadku niezłożenia wnio- sku o wstrzymanie wykonalności lub też negatywnym jego rozpatrzeniu przez Sąd zaskarżona uchwała podlega wykonaniu. W trakcie postępowania sądowego uchwała może zostać uchylona, co wówczas? Czynność prawna, do dokonania której zaskarżona uchwała upoważniała zarząd wspólnoty lub zarządcę, któremu powie- rzono zarząd nieruchomością wspólną została wykonana. Nie ma natomiast dokumentu, który by tego upoważnienia udzielił. Zatem z chwilą uprawomocnie- nia się wyroku uchylającego zaskarżoną uchwałę brak jest podstaw prawnych do zrealizowanego już działania wspólnoty. Powyższą sytuację należy zatem rozważać w trybie przepisów o prowadzeniu cudzych spraw bez zlecenia zawartych w kodeksie cywilnym. Należy odróżnić dwie sytuacje: • zaskarżona uchwała jest w trakcie re- alizacji; • zaskarżona uchwała jest zrealizowana. W przypadku uchwały będącej w trak- cie realizacji zarząd wspólnoty lub zarząd- ca, któremu powierzono zarząd nierucho- mością wspólną, powinien wstrzymać się z dalszym jej realizowaniem oraz przedstawić właścicielom lokali stan re- alizacji uchwały. W szczególności chodzi o dokonanie oceny powstałej sytuacji pod kątem ewentualnych strat i korzyści w przypadku cofnięcia skutków realizo- wania uchwały lub tez realizowania jej w dalszym ciągu. Decyzję co do dalszych działań zarządu wspólnoty lub zarządcy, któremu powierzono zarząd nierucho- mością wspólną, podejmują właściciele w drodze uchwały, co w pełni legalizuje ich dalsze działania. Nieco inaczej jest w przypadku uchwał już zrealizowanych, te bowiem mogły zrodzić dwojakie skutki: odwracalne i nie- odwracalne. W przypadku tych pierwszych zarząd wspólnoty lub zarządca, któremu po- wierzono zarząd nieruchomością wspólną, wykonuje czynności odwrotne w odniesie- niu do uchylonej uchwały, cofając wszystkie czynności – można by rzec – do stanu pierwotnego. W takim przypadku z chwilą zakończenia tych działań zarząd wspólnoty lub zarządca, któremu powierzono zarząd nieruchomością wspólną może (choć nie musi) powiadomić o tym fakcie właścicieli lokali – członków danej wspólnoty. Niekiedy zrealizowana uchwała wywołu- je skutki nieodwracalne. Zarząd wspólnoty lub zarządca, któremu powierzono zarząd nieruchomością wspólną nie może zatem podjąć prostych czynności przywracających stan pierwotny, ponieważ np. wymagane jest w tym celu poniesienie kolejnych na- kładów finansowych. W takim przypadku zarząd wspólnoty lub zarządca, któremu powierzono zarząd nieruchomością wspól- ną, powinien po uprawomocnieniu się wyroku uchylającego uchwałę powiadomić właścicieli lokali o fakcie zrealizowania tej uchwały, wskazując wszystkie czynności jakich przy tym dokonał oraz kosztów, jakie z tego tytułu poniosła wspólnota. Jednocze- śnie winien przekazać właścicielom lokali ocenę sytuacji wskazującą bądź niemożność przywrócenia stanu pierwotnego lub też plan działania oraz koszty, jakie ten proces za sobą pociągnie. W zależności od tego właściciele lokali powinni podjąć decyzję w przedmiocie dalszego działania: upo- ważniającą zarząd wspólnoty lub zarządcę, któremu powierzono zarząd nierucho- mością wspólną do dokonania czynności odwrotnych lub zatwierdzającą zaistniały po zrealizowaniu uchwały stan rzeczy. 2. Jak rozróżnić czynności przekra- czające zakres zwykłego zarządu od czynności tego zakresu nieprzekra- czających W ustawie o własności lokali nie znaj- dziemy definicji czynności przekraczają- cych zakres zwykłego zarządu oraz czyn- ności tego zakresu nieprzekraczających. Wynika to z prostego faktu – jest to po prostu niemożliwe. Charakter danej czyn- ności może bowiem sprawiać w danych okolicznościach sprawy, że zakres zwykłego zarządu przekroczy natomiast w innych nie. Sprawę należy rozpatrywać indywi- dualnie w stosunku do każdej zaistnia- łej sytuacji. Pewną podpowiedź może stanowić definicja wypracowana przez Jerzego Ignatowicza (Prawo rzeczowe, LexisNexis, Warszawa 2006), mówiąca iż czynnością zwykłego zarządu będzie czynność polegająca na załatwianiu bieżą- cych spraw związanych ze zwykłą eksplo- atacją rzeczy i utrzymaniem jej w stanie niepogorszonym w ramach aktualnego jej przeznaczenia. W tym katalogu mieścić się będzie zawieranie umów na dostawę wody i odprowadzanie ścieków, dostawę energii elektrycznej do nieruchomości wspólnej, regulowanie rachunków za te usługi itp. Zatem w granicach zwykłe- go zarządu będzie się mieścić bieżące gospodarowanie rzeczą, niepociągające nadzwyczajnych wydatków i nieprowa- dzące do zmiany przeznaczenia rzeczy. Czynności przekraczające zakres zwykłe- go zarządu, do dokonania których wyma- gane jest podjęcie uchwały właścicieli lokali wymienia art. 22 ust. 3 ustawy o własności lokali – przy czym podkreślić należy, iż nie jest to katalog zamknięty. Cytowany przepis wskazuje bowiem jedynie przykła- dowe czynności, które przekraczają zakres zwykłego zarządu. I znowu o tym, czy daną czynność zakwalifikować do tego katalogu spraw przesądzą okoliczności danej sprawy. Najogólniej za czynności przekraczające zakres zwykłego zarządu należy uznać czynności rozporządzenia (np obciążenia) rzeczą wspólną, zmiany przeznaczenia rzeczy, sposobu gospodarowania rzeczą, inwestycji współwłaścicieli na tą rzecz itp. Zatem czynnością przekraczającą zakres zwykłego zarządu będzie taka, której skutki będą rzutować na prawa i obowiązki więk- szości lub wszystkich właścicieli lokali. Na koniec jedna uwaga. Jeżeli zarząd wspólnoty lub zarządca, któremu powie- rzono zarząd nieruchomością wspólną, ma wątpliwości co do rodzaju danej czynności, czy przekracza (czy też nie) zakres zwykłego zarządu – wówczas dla tzw. świętego spokoju może odwołać się do opinii właścicieli lokali, poddając pod glosowanie uchwałę, która go do doko- nania tej czynności upoważni. Usunie to wszystkie wątpliwości w tym zakresie. Bruno Kozłowski — nauczyciel i propagator amerykańskiej pedagogiki
TOMASZ PUDŁOCKI
Wciąż bardzo mało wiemy o przemyśla- nach, którzy będąc związanymi z naszym miastem równocześnie zaistnieli w tzw. wielkim świecie. Jedną z takich postaci jest germanista z przemyskiego „Słowa- ka” - postać, którą warto przypomnieć ze względu na jej zasługi na rzecz tzw. oświaty pozaszkolnej i pracy na rzecz zbliżenia polsko-amerykańskiego.
Bruno Zygmunt Kozłowski urodził się 23 VII 1883 r. w Nowym Jiczynie (czeski Novy Jićin, ówczesny Neutitschein) na Morawach, jako syn Zygmunta i Ludmiły de Lów. Ojciec wcześnie go obumarł. Do klasy IT i III uczęszczał do Gimnazjum św. Anny w Krakowie, po zdaniu egzaminu wstępnego (1894/95 — 1895/96), po czym naukę w klasach IV — VIII pobierał w III Gimnazjum w Krakowie, gdzie też zdał eg- zamin dojrzałości 11 VI 1901 r. Następnie w latach 1901/02 — 1904/05 studiował ger- manistykę na Wydziale Filozoficznym UJ. Bezpośrednio po studiach Rada Szkolna Krajowa mianowała go od dn. 1 IX 1905 r. zastępcą nauczyciela w Gimnazjum im. Franciszka Józefa we Lwowie. Egzamin nauczycielski z języka niemieckiego jako przedmiotu głównego zdał 11 V 1907 r. przed Krakowską Komisją Egzaminacyj- ną; rok później, 3 VI 1908 r. rozszerzył egzamin na język polski. Dzięki temu RSK mianowała go nauczycielem rzeczywistym w I Gimnazjum w Przemyślu.
Był jednym z pierwszych członków To- warzystwa Przyjaciół Nauk. W Przemyślu mieszkał przy ówczesnej ul. Zielonej 2. Tu poznał i poślubił Annę Cieślińską (ur. 13 I 1895 r. we Lwowie), córkę bo- gatego miejscowego kupca Tadeusza Józefa i Anny Capik. Ślubu 25 I 1913 r. udzielił im ks. infułat J. Federkiewicz. W tym czasie postanowił zdobyć stopień naukowy doktora. Napisał pracę „Kasi- mir Brodzinski in seinem Verhaltnisse zur deutschen Literatur. Mit besonderer
Bericksichtigung seiner dichterischen Tatigkeit, która została bardzo dobrze oceniona przez profesorów W. Creize- nacha i I. Chrzanowskiego. Ten drugi w swojej recenzji napisał 19 VI 1913 r.: „Rozprawa p. Kozłowskiego jest po- ważnym badaniem rzucającym dużo światła na stosunek Brodzińskiego do literatury niemieckiej”. 4 VII 1913 r. zdał dwugodzinne rygorozum z germanistyki i językoznawstwa porównawczego. Nie podszedł jednak do dalszych egzaminów z powodu chorób.
Podczas inwazji rosyjskiej w Galicji został zmuszony we wrześniu 1914 r. do wyjazdu. Udał się do Wiednia, gdzie pracował w szkole dla uciekinierów wojennych. Wiosną 1915 r. przebywał w kurorcie Kaltenleutgeben koło Wied- nia. Równocześnie na Uniwersytecie Wiedeńskim 5 VII 1915 r. zdał drugie rygorozum potrzebne do uzyskania stopnia naukowego doktora, dzięki czemu oficjalnie 17 VII 1915 r. przyznano mu ten stopień. Wrócił następnie do Przemyśla i na nowo podjął obowiązki szkolne w I Gimnazjum. Zdn.11II1916r. uzyskał stabilizację i tytuł profesora.
Poza pracą w szkole, Kozłowski za- angażował się w działalność społeczną. Był kierownikiem biura opieki socjalnej i szkoły dla inwalidów przy szpitalu wojskowym w Przemyślu. W marcu 1917 r. wraz z ks. J. Łabudą i prof. K. Wróblewskim był jednym z prelegentów w przemyskim magistracie, mówiącym o związkach między literaturą polską a niemiecką.
W 1919 r. przeniósł się do Poznania, gdzie objął stanowisko II decernenta dla oświaty pozaszkolnej ówczesnego Mini- sterstwa Oświaty byłej dzielnicy poznań- skiej (późniejszego Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego). Organizował liczne kursy i prelekcje dla nauczycieli, któ-
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK,
Przemyśl,
AI. XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1,
tel. 16 678 50 61, e-mail: jm©jmprzem.com.pl Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130 Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Elżbieta Cieszyńska, Agata Czereba, u
Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil —
Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki, Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i nie zwraca niezamówionych materiałów.
red. nacz., Artur Komorowski, Piotr 3 Ó
Rrań
PRZEMYŚL maj 2018
Sylwetka
rzy przybywa- li do Poznań- skiego uczyć z innych części odro- dzonej Polski, głównie z Ga- licji.
Widząc jego zaanga- żowanie, wła- | dze wysłały go dwukrot- nie do USA. | Kozłowski skupił się! przede wszystkim na badaniu amerykań- skich form oświaty pozaszkolnej. Ogłosił wtedy drukiem m.in.: Polish Appeal, „The Journal of Education”, t. 96, nr 18 (2404) z 16XI 1922, s. 496. Dzięki pomocy prof. Monroea uzyskał stypendium amerykań- skie na roczne studia w Teachers College Columbia University (1926/1927). W dn. 8 V 1927 r. przemawiał na wiecu w Pol- skim Domu Narodowym w Nowym Jor- ku, popierając kampanię na rzecz Funda- cji Kościuszkowskiej. Miesiąc później, 11 czerwca wypłynął z powrotem do Polski.
Pozostawił po sobie niewielki dorobek, głównie z zakresu oświaty: Text Books for Poland% Schools, „Poland” 1925, Vol. 6, nr 2, s. 87-90, 126; Oświata pozaszkolna we Włoszech, „Szkoła Powszechna, 1925, t. 6, s. 177-204; Kinoteatr objazdowy, „Oświata Pozaszkolna” R. 1: 1921, s. 35-41 — będący drukowaną wersją re- feratu, który ogłosił na II Konferencji Oświatowej w Warszawie w dn. 8 I 1921 r. Przetłumaczył na język polski: J.C. Hearnshaw, O kilku ogólnoświatowych prądach w wychowaniu, „Przyjaciel Szkoły” R. 7: 1926, nr 7, s. 184-191, C. Bereton, Demokratyczny element w szkol- nictwie francuskim, „Przyjaciel Szkoły” R. 7: 1926, nr 9, s. 235-244.
Efekty jego pobytów amerykańskich były niewielkie z powodu jego przed- wczesnej śmierci. W nekrologach pisa- no, że z Ameryki wrócił przemęczony i musiał udać się na dłuższą kurację, by odzyskać siły. Dn. 16 XII 1927 r. wskutek nieszczęśliwego wypadku — przewrócił się na klatce schodowej kamienicy przy ul. Siemiradzkiego 2 w Poznaniu, gdzie mieszkał i upadł tak nieszczęśliwie, że zmarł po kilku godzinach. m
ISSN 1733-5965
Przygotowanie dod druku: Al ARW JM, „DIY com.pl Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz
Wnętrza mieszczańskie w Kamienicy Brzykowskiej
Wnętrza mieszkalne to przestrzeń życia ludzkiego z całą jego prywatnością, potrzebami, upodobaniami i kulturą. Ich kształt odzwierciedla pozycję społeczną, potrzeby estetyczne i praktyczne użytkowników, styl życia domowników. Każde wnętrze nosi wy-
raźne piętno swego użytkownika.
Odtwarzane zabytkowe wnętrze będzie zawsze wypadkową wielu czynników. W przypadku wnętrz w Kamienicy Brzy- kowskiej są one wypadkową dostępnej wie- dzy historycznej, subiektywnych wyobrażeń twórcy danej ekspozycji oraz zasobności magazynów muzealnych. Nie o fotograficz- ną wierność jakiemuś ustalonemu wzorcowi w tym wypadku zresztą chodzi, a raczej o przekazanie zwiedzającemu pewnej wie- dzy na temat kultury materialnej wcześniej- szych społeczeństw w określonym czasie.
Ciąg pomieszczeń mieszkalnych usy- tuowanych na I piętrze kamienicy miesz-
czańskiej Rynek 9 w Przemyślu nie od- zwierciedla stanu z określonego okresu historii tej kamienicy. Nie ma dostępnych danych o układzie funkcjonalnym tych pomieszczeń w XIX wieku. Wiadomo, że w okresie międzywojennym salon i jadal- nia były usytuowane w obecnym miejscu, z tym, że część salonu zaaranżowana obec- nie na kącik muzyczny oddzielona była Ścianą i stanowiła sypialnię. W miejscu urządzonej dzisiaj sypialni była kuchnia, zaś dwa pozostałe wnętrza oprócz funkcji komunikacyjnych (przedpokój) posiadały przepierzenia spełniające rolę garderoby,
umywalni, schowków, czyli pomieszczeń o charakterze bardziej gospodarczym. Pomiędzy jadalnią a obecnym gabinetem było przejście z otworem drzwiowym, cze- go pozostałością jest wnęka na północnej ścianie jadalni. Także wyposażenie po- mieszczeń nie stanowi dobytku konkret- nego domu mieszczańskiego, lecz pewien modelowy zestaw typowy dla wyznaczo- nego czasu i charakteru pomieszczenia.
Dla zwiedzających przygotowano: Ekspozycje sprzętów i naczyń kuchennych z XIXi 1.poł. XX wieku, Gabinet pana domu (kancelaria), z lat 20. XX wieku, Salon biedermeierowski z lat 1830-1860, Pokój stołowy (jadalnie) z początku XX wieku, Sypialnię z lat około 1885-1895.
Ekspozycje urządzono na bazie własnych zbiorów. Prezentowane meble pochodzą głównie z wytwórni wiedeńskich oraz miej- scowych warsztatów, podobnie jak więk- szość pozostałych sprzętów, tkanin iinnych elementów wyposażenia pozyskanych przez muzeum głównie drogą zakupów. Obrazy użyte do wystroju pochodzą z różnych Źródeł i przedstawiają osoby przypadkowe, niezwiązane z historią kamienicy. Pełnią rolę jedynie poglądową, współtworząc z innymi elementami wystroju klimat po- szczególnych pomieszczeń.
Zapraszamy do zwiedzania!
PRZEMYŚL
lat 60. i 70. XX wieku
„w obiektywie
Jana Antoniego Gruntowicza
Na klatce schodowej w Muzeum Historii Miasta Przemyśla
PRZEMYŚL of the 60s and 70s of the zoth c. in the lemses of
Jan Gruntowicz
Niby te same ulice, ale inny w nich klimat... Fotografie zostały
prezentowane są unikatowe zdjęcia ukazujące nasze miasto wykonane przez ówczesnego fotografa naszego muzeum,
w latach 60. i 70. XX wieku. Patrząc na nie, jeszcze raz możemy
przekonać się, jak inny był Przemyśl około 40 - 50 lat temu.
42
PRZEMYŚL maj 2018
Jana Antoniego Gruntowicza (zm. 1998).
|
NP_164.pdf
|
2 nasz
s PRZEMYŚL
Fot. Piotr Michalski
maskotkę, wiewiórkę Basię. Przez kilka lat plądrowała czołgi, skacząc do ich wnętrza natychmiast, gdy tylko wyłączono silniki.
”R17 FT na polu manewrowym na lotni- SOAWATEWIWANE
7 1 PANDOSTODWIZZZE AT
= AC CH ZA na PRE)
Kolumna R 17 FT na drodze z Żurawicy do ESY (oVVI[e3
Z ziemi francuskiej do polskiej
Od czasów napoleońskich ziemia francuska uznawana była za trady- cyjnie przyjazną sprawie Polski i Polaków. Po powstaniu listopado- wym przygarnęła większość Wielkiej Emigracji, a Paryż stał się jej emigracyjną stolicą. W trakcie I wojny światowej rachuby związane z Francją były ogromne. Już w 1914r. u jej boku na froncie zachodnim stanął tzw. Legion Bajończyków. Nieduża grupa ochotników, z których utworzono odrębną kompanię 1 Pułku Legii Cudzoziemskiej. Kom- pania skierowana została nad Zatokę Biskajską do miasta Bayonne, od którego wzięła późniejszą nazwę.
LUCJAN FAC
Oddział ten wykrwawił się w walkach na froncie zachodnim, tak że latem 1915 r. przy życiu pozostało jedynie 50 bajoń- czyków. Oddział rozwiązano, pozostał po nim jedynie piękny, zaprojektowany przez jednego spośród nich Xawerego Dunikowskiego sztandar. Dzisiaj znajduje się w Muzeum Wojska Polskiego. Ogląda- jąc go można naliczyć 34 przestrzeliny, świadczące o gorących chwilach oddziału szczególnie w walkach o wzgórze Vimy w rejonie Arras. I w zasadzie do tego oddziału ograniczyłby się aspekt polski we Francji w początkowym okresie woj- ny. Francja mająca za sojusznika cara Mikołaja II nadal musiała uznawać, że sprawa polska jest wewnętrzną sprawą Rosji. Od Aktu 5 listopada, a już tym bardziej od rewolucji październikowej, kiedy Rosja carska przestała istnieć, a sowiecka zadecydowała o wycofaniu się z wojny, sprawa polska uzyskała we Francji zielone światło, i .... pociąg ru- szył. Jesienią 1917 r przybył do Paryża z Lozanny Polski Komitet Narodowy, który przez mocarstwa zachodnie został uznany za oficjalną reprezentację polską. Ruszyła gorączkowa praca nad utworze- niem polskiej siły zbrojnej, która mogłaby zaakcentować udział Polaków po stronie alianckiej. Niestety z udziałem formacji polskich przeciwko Niemcom, po stronie rosyjskiej tak jak I Korpus Polski gen. J. Dowbora Muśnickiego, tutaj już się nikt nie liczył. Rosja wypadła z gry. Teraz spra- wa polska znalazła się w rękach Komitetu Narodowego Polskiego, który sprawował zwierzchnią władzę polityczną nad two- rzącą się armią. Do jej szeregów zaczęli masowo napływać polscy ochotnicy. Byli to Polacy służący w wojsku francuskim, polscy jeńcy z armii austro-węgierskiej i niemieckiej oraz emigranci, m.in. z USA, Brazylii, Kanady, Argentyny, Wielkiej Brytanii, Holandii i Rosji.
Z tej egzotycznej mieszaniny należało stworzyć jednolitą armię. Późniejszy dowódca 1 Pułku Czołgów gen. Wil- helm Orlik-Riickemann wspominał „Ochotnicy pochodzili z trzech armii zaborczych, a także z Ameryki, i trzeba było ten różnorodny element zgrać i ze- spolić”'. Umundurowanie francuskiej armii, w kolorze błękitu, raz na zawsze przylgnęło do tej armii. Odtąd określana była jako „Błękitna Armia” lub Armia Hallera, a jej żołnierze hallerczykami. Ze względu na ich udział w 1919 r. na terenie Małopolski Wschodniej w wal- kach z Ukraińcami, podobnie jak Armia Wielkopolska wrosną w pamięć zbiorową naszego regionu. Kadrę, szczególnie lotnictwa i broni pancernej, stanowili Francuzi. Łącznie 1402 oficerów i instruk- torów, na 1239 Polaków”. Za wyposażenie armii odpowiadał francuski rząd, który dostarczył w pełni wartościowego sprzę- tu, w jaki wyposażone były wszystkie oddziały armii francuskiej. Dzięki temu była ona uzbrojona m.in. w 98 samolotów, a 1 Pułk Czołgów w czołgi Renault FT-17 i stał się pierwszą jednostką broni pancer- nej w historii polskiego oręża.
OD 505 REGIMENT D'ARTILLERIE D'ASSAUT DO 1 PUŁKU CZOŁGÓW
1 Pułk Czołgów powstał na bazie francuskiego 505 Pułku Czołgów. Pełna nazwa pułku to 505 Regiment dArtillerie dAssaut, co należałoby tłumaczyć jako 505. Pułk Artylerii Szturmowej. W jego skład weszły trzy utworzone jeszcze w 1917 r. bataliony czołgów: 13, 14i 15e
Śladami historii
Bataillon de Chars Lćgeres. Ponadto w jego składzie miał się jeszcze znaleźć dowodzony przez commendante de Violet Groupement dArtillerie Spćciale X, wyposażone w stalowe mastodonty Sa- int-Chamond. Ostatecznie do tego nie do- szło. Jednak skład pułku, nawet bez tych potężnych czołgów Saint-Chamond czynił go bardzo silnym związkiem taktycznym. Pułk skierowany został w rejon działania amerykańskiej 1. Armii gen. Prehinga. Pancerniacy 505 Pułku wsparli działania amerykańskiego III i V Korpusu, walcząc w silnie ufortyfikowanym terenie w rejo- nie Saint-Mihiel. Mimo ogromnych strat poniesionych przez Amerykanów uderze- nie wspierane bardzo efektywnie przez francuskich pancerniaków zakończyło się powodzeniem. Jest to piękna karta histo- rii 505. Regimentu dArtillerie dAssaut. Doświadczenia wyniesione z tych walk były bezcenne, chociaż warto przypo- mnieć, że pancerniacy 505. już wcześniej zdobyli spore doświadczenie bojowe. W listopadzie 1918 r.505. Regiment dAr- tillerie dAssaut skierowany został w rejon Nancy, gdzie na pozycjach wyjściowych do uderzenia zastał go rozejm podpisany 11 listopada w Compiegne, kończący I wojnę światową. Ale o dziwo, dla same- go pułku wojna bynajmniej się nie skoń- czyła. Wszystkie oddziały 505. Regiment dArtillerie dAssaut zostały do połowy marca przegrupowane w rejon Marti- gny-les-Bains w Wogezach, gdzie spo- tkała je niespodzianka. 22 marca 1919 r. 505. Pułk zaczęto przeformowywać w 1. Pułk Czołgów- 1 er Rćgiment des Chars Blindćs Polonais*. To była dosyć niezwykła sytuacja, gdy po raz pierwszy w naszej historii powstawał oddział pan- cerny. Warto zwrócić uwagę na szybkość podejmowanych decyzji i niewątpliwie dobrą wolę rządu francuskiego. Błękitna Armia otrzymała najnowocześniejszy rodzaj broni wojsk lądowych z świetnie wyszkoloną i doświadczoną w walce kadrą. Ci ludzie liczący zresztą na szyb- ki powrót do domu, musieli pozostać w armii aby przekazać sprzęt sprawdzony w walce i doświadczenie zupełnie im nieznanym sojusznikom. Dowódcą 1 er Regiment des Chars Blindćs Polonais zo- stał dotychczasowy dowódca 505. pułku, mjr Jules Marć, który otrzymał stopień ppłk. Pozostał również w dowództwie pułku kapitan dArmancourt, kpt Peerć (w 1940 r. będzie dowodził francuską dywizja pancerną w bitwie pod Abbeville czy porucznicy Brun i Cornic, w 1940 r. dowodzić będą batalionami czołgów)”. »
' A. Dąbrowska, Błękitna Armia. Jedyna samodzielna, sojusznicza i współwalcząca, http://polska-zbrojna. pl/home/articleshow/19619?t=Blekitna-Armia-Jedyna-samodzielna-sojusznicza-i-wspolwalczaca 2 B. Woszczyński, Przyjazd Armii gen. Hallera oraz jej zjednoczenie z wojskiem w kraju, w: Armia Polska we
Francji 1917-1919, Warszawa 1983, s. 93.
* Jońca P., Czołg lekki Renault FT, Warszawa 2013, s. 8-9.
*« Tamże, s. 14-15.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Śladami historii
» 1 Pułk Czołgów w wyniku przefor- mowania składał się z dwóch batalionów oraz sekcji reparacyjno-transportowej. 1 batalion składał się z dwóch kompanii czołgów (1 i 2), natomiast 3 batalion (po powrocie do kraju przemianowany na 2 batalion) z trzech (3, 617). Podstawowym sprzętem bojowym jednostki były francu- skie czołgi lekkie Renault FT-17 w liczbie 120 sztuk w tym 72 wozy uzbrojone w 37 mm armatkę i 48 w karabin maszynowy”. Ponadto pułk posiadał 10 samochodów osobowych, 13 samochodów półcięża- rowych, 18 samochodów ciężarowych, 5 samochodów-traktorów z przyczepkami, 2 traktory gąsienicowe, 10 motocykli, 10 rowerów, 8 kuchen polowych i8 przyczep warsztatowych. Był to ponad wszelką wątpliwość najbardziej stechnicyzowany oddział zarówno Błękitnej Armii, jak i całego Wojska Polskiego.
FRANCUZI POLACY Oficerowie 34 11 Podoficerowie 58 54 Czołgiści 296 308 Łącznie 388 443
Jako pierwsza na front wyruszyła 19 sierpnia 1919 r. 2 kompania dowodzo- na jeszcze wtedy przez kapitana armii francuskiej Jeana Dufoura. 27 sierpnia wzięła udział w ataku na Bobrujsk. Był to historyczny moment jako że wtedy po raz pierwszy atak polskiej piechoty wsparły polskie czołgi. We wrześniu ta sama 2 kompania wzięła udział w ataku na Dźwińsk. Tym razem bez strat się nie obyło. Kompania straciła w walce z so-
wieckim pociągiem pancernym dwa czoł- gi. Zginął wtedy również kpr. Franciszek Brzechczyk, a trzech żołnierzy zostało rannych. Były to pierwsze straty w historii pułku. Schyłek 1919 r. to również odejście z pułku większości personelu francu- skiego. Z oficerów pozostali tylko jako doradcy: ppłk Jules Marć, przydzielony do francuskiej misji wojskowej (brał jednak udział we wszystkich bitwach toczonych przez czołgi pod Warszawą), przez okres trwania wojny przy pułku pozostawali mjr Vigneron i mjr Peerć . Najdłużej, bo do 1926 r. w pułku pozostawał kpt. Brun'. Jednostka różniła się od pozostałych formacji polskich we Francji dużą liczbą oficerów i żołnierzy francuskich w jej strukturach. Oficerów francuskich było 34, polskich zaś tylko 117. Nieznajomość języka polskiego rodziła szereg trudności i napięć. Z Polakami porozumiewano się przez tłumacza, a czasami (jak w sekcji reparacyjnej) dwóch tłumaczy, z których jeden mówił po francusku i włosku, drugi po włosku i polsku*. Pozostały stan osobowy składał się z Polaków z armii francuskiej, ochotników z armii gen. Hallera oraz z żołnierzy Polaków z armii austro-węgierskiej i niemieckiej, którzy znaleźli się w niewoli francuskiej lub włoskiej i zgłosili się ochotniczo do Armii Polskiej. Ponadto w skład pułku weszli ochotnicy — Polacy ze Stanów Zjednoczonych, którzy stanowili kadrę przede wszystkim 1 kompanii czołgów”.
Do Polski pierwsze transporty 1 Pułku Czołgów przybyły 1 czerwca (data ta stała się dniem święta pułkowego), a pierw-
szym miejscem postoju była Łódź. Do 17 czerwca 1919 r. przybyły wszystkie transporty pułku, które były jednymi z ostatnich oddziałów Armii gen. Hallera, jakie zostały skierowane do kraju. Łódź stała się pierwszym garnizonem pułku. Pułk rozpoczął we własnym zakresie szkolenie kadr oficerów i podoficerów. Równolegle we wszystkich oddziałach i pododdziałach odbywało się szkolenie szeregowych. W tym pierwszym etapie rolę instruktorów pełnili oficerowie i pod- oficerowie francuscy. W połowie sierpnia 1919r. uruchomiono kurs oficerów tech- nicznych, a z końcem tego miesiąca roz- poczęto kilkudniowe kursy informacyjne, przede wszystkim dla dowódców batalio- nów. Począwszy od października 1919 r. szkoleniem oficerów i podoficerów zajął się batalion zapasowy pułku. Na początku stycznia 1920 r. uruchomiono drugi kurs instrukcyjny dla oficerów i podchorążych, którzy dotąd nie zostali przeszkoleni oraz oficerów odkomenderowanych z innych broni. Równocześnie uruchomiono kurs instrukcyjny dla podoficerów puł- ku. Stan liczebny kursu, przy częstych zmianach osobowych, utrzymywał się przeciętnie w liczbie około 25 oficerów i podoficerów". Dalsze kursy dla oficerów i podchorążych z innych rodzajów broni wznowiono dopiero w drugiej połowie 1920 r. oraz po zakończeniu działań wo- jennych w maju 1921 r. Absolwenci tych kursów zasilili kadry pułku, które były już przerzedzone przez odejście większej części oficerów francuskich.
Po przyjeździe do Polski przeszedł kilka reorganizacji, ostatecznie w 1920 r.
=
|
W=
0
—-
4
FIE
"N
R17FT na ulicy Mickiewicza przed defiladą z okazji Święta Odzyskania Niepodległości.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
R TOJREZĘE ZAPYIE AE
uzyskał strukturę 3 batalionową. Pod koniec czerwca 1919 r. Polacy stanowili już w kadrze oficerskiej 24%, podoficer- skiej 48% natomiast wśród szeregowych 57%". Pułk nadal dowodzony był przez Francuzów — dowódcą pozostał ppłk J. Marć, a Polacy pozostawali przez okres od 22 marca do 15 października 1919 r. bez funkcji. Przejęcie dowodzenia przez Polaków nastąpiło najpierw w 1 batalionie — 8 października, w 2 batalionie (dawnym 3) 15 października, a w sekcji reparacyj- no-transportowej dopiero 15 listopada”. Od 15 października 1919 r. do 14sierpnia 1920 r. dowódcą pułku był mjr Bogumił Skibniewski, zaś po nim dowództwo ob- jął ppłk Wilhelm Orlik-Riickemann. Po zakończeniu szkolenia pułk został wpro- wadzony do działań bojowych na froncie wschodnim przeciwko bolszewikom”.
RENAULT 17 W OBRONIE EUROPY Z NAWAŁĄ SOWIECKĄ W L. 1919-1920
W nowej polskiej jednostce skopio- wano i przyjęto jako najlepszą francuską koncepcję użycia czołgów. Zakładała ona, że czołgi są środkiem wsparcia dla piechoty i mają zawsze działać w jej ugru- powaniu. Czołgi przed walką przydziela- no więc do poszczególnych batalionów piechoty, by realizowały te same co ona zadania. Polskie zalecenia wzorowane na rozwiązaniach francuskich w 1919 roku stwierdzały wręcz, że „(...) żadna jednostka czołgów nie powinna otrzymać polecenia, które by się różniło w czasie i przestrzeni od zadania, które otrzymała jednostka piechoty. „Trzeba mówić: taki to oddział piechoty, wspomagany przez taki to oddział czołgów, ma za zadanie etc”.
Rok 1920 to rok wytężonej pracy bojowej i walk, wszystkich praktycznie oddziałów pułku.
1 kompania pod dowództwem por. Władysława Kohutnickiego wzięła udział w walkach pod Żarami-Starzynką, Lidą, Grodnem, Łapami, Orłowiczami, Łomżą i Długosiodłem. Za udział w walkach 8 żołnierzy kompanii otrzymało VM.
2 kompania dowodzona przez por. Stanisława Jackowskiego, a od 14 sierpnia przez por. Władysława Jankera osłaniała ewakuację Wilna, walczyła w obronie Grodna, brała udział w akcji na Wielką Olszynkę. Świetnie spisała się w walkach osłonowych pod Łosośną, Kuźnicą, So- kółką, a w Bitwie Warszawskiej uczest- niczyła w akcjach na Mińsk Mazowiecki i Ciechanów-Mławę. Udział w niezwykle trudnych walkach przyczynił kompanii wielu zaszczytów, w tym 6 VM.
3 kompania pod dowództwem por. Władysława Liro broniła węzła kolejo- wego w Koziatyniu, służyła wsparciem i osłaniała oddziały polskie i ukraińskie
Śladami historii
z AW, | Z ziemi francuskiej do polskiej.
w okresie odwrotu w II poł. czerwca. Skoncentrowana we Lwowie, walczyła w jego obronie pod Mikulińcami, Za- dwórzem i Krasnem. Otrzymała 4 VM.
4 kompania, na czele której stał por. Leonard Lech, walczyła w obronie Ko- ziatyna, pod Zdołbunowem, Równem, Okuniewem oraz w walkach operacji na Ciechanów-Mławę. Łącznie otrzymała 7 VM.
5 kompania por. Michała Piwoszczuka brała udział w boju o Radzymin, w wy- padzie na Ciemne i razem z plutonami 4 i 2 kompanii w akcji na linii Ciechanów- -Mława. Otrzymała 2 VM.
6 kompania, pierwotnie z francuskiej organizacji, rozwiązana 15 październi- ka 1919 r., sformowana ponownie 26 sierpnia 1920 r., nie wzięła już udziału
Za udział w walkach w latach 1919- 1920 1 Pułk Czołgów otrzymał łącznie 34 VM i31 Krzyży Walecznych. Pułk zakończył swój żywot formalnie z dniem 10 września 1921 r. W oparciu o nowe zasady organizacji oddziałów czołgów, utworzone zostały trzy samodzielne ba- taliony: I w Warszawie, II w Żurawicy k/ Przemyśla, III w Biedrusku k/Poznania (od grudnia 1921 r w Poznaniu). Szybko okazało się jednak, że nowa organizacja skomplikowała system szkolenia i była niekorzystna z mobilizacyjnego punktu widzenia. M.S. Wojsk. przystąpiło więc do ponownej reorganizacji i odtworzyło 1 Pułk Czołgów z miejscem stacjonowania w Żurawicy k/Przemyśla. Jego dowódcą do połowy 1926 r. pozostał ppłk Wilhelm Orlik Riickeman, a po nim do 1930 r. ppłk
w walkach. dypl. Mieczysław Mysłowski”. > * Centralne Archiwum Wojskowe (CAW), Zespół Armii Gen. Hallera 1917-1919, Dowództwo Armii gen. Hallera, sygn. I. 123. 1. 43, dot. korespondencji w sprawie 1 Pułku Czołgów, s.359.
Ś M. W. Żebrowski, Zarys historii polskiej broni pancernej 1918-1947, Londyn 1971, s.34-35.
7]. Piątek, Udział czołgów w wojnie polsko-rosyjskiej, [w:] 80 lat polskiej broni pancernej. Materiały z ogólno- polskiej konferencji naukowej, Poznań 23-24 kwietnia 1999, pod red. A. Kubeckiego, J. Piątka i A. Poniewierki, Warszawa-Poznań 2001, s. 47.
8 CAW, Zespół Armii Gen. Hallera 1917-1919, Dowództwo Armii gen. Hallera, sygn. I. 123. 1. 43, dot. korespondencji w sprawie 1 Pułku Czołgów, s. 370.
? A. Nawrocki, 2. Batalion Pancerny, Pruszków 1992, s.3; M. Żebrowski, Zarys..., s. 31.
1 M. Żebrowski, Zarys..., s. 245.
U Z. Matuszak, Polska broń pancerna w wojnie polsko-rosyjskiej 1919-1920, [w:] 80 lat polskiej....s. 37.
1 M. Żebrowski, Zarys ..., 8. 34.
3 Nie jest celem niniejszego artykułu opisywanie walk 1 Pułku Czołgów. Zagadnienie to ma już bowiem swoją bogatą literaturę. B. Jeżewski, Udział czołgów w akcji pod Dźwińskiem, „Przegląd Wojskowo-Tech- niczny” 1929, t. 5, z. 4, ss. 738-747; idem, I Pułk czołgów, Londyn 1972, nakład Koła b. żołnierzy 1 Pułku Czołgów; B. Jeżewski, I Pułk Czołgów, Warszawa 1995; W. Kohutnicki, Przeszłość bojowa naszych czołgów w świetle krytyki, „Przegląd Wojskowo-Techniczny” 1928, nr 12; idem, Czołgi pod Mikulińcami, „Przegląd Wojskowo-Techniczny”, 1929,t. 4, s. 726-734; idem, Fragmenty niektórych działań naszych czołgów na froncie w latach 1919-1920, „Przegląd Wojskowo- Techniczny”, 1929, nr 3, s. 533-556; idem, Uwagi o użyciu czołgów w 1919-1920 roku, „Bellona 1925, nr 19, z. 1, s. 94-99; Z. Matuszak, op. cit., s.37; J. Naspiński, Czołgi Renaulta w natarciu na Bobrujsk w dniu 29 sierpnia 1919 roku, „Przegląd Wojskowo-Techniczny”, 1929, t. 5, z. 4, s. 709-725; W. Paczoski, Udział II plutonu 5-tej kompanii czołgów w natarciu na Radzymin 14 VIII 1920 roku, „Przegląd Kawalerii i Broni Pancernej”, Londyn, 1970, nr 59; M. Piwoszczuk, dz. cyt.; T. Urbańczyk, Czołgi i pociągi pancerne w bitwie warszawskiej 1920 roku, „Mówią Wieki”, 1991, nr 4, s. 32-35; B. Waligóra, Działalność czołgów i pociągów pancernych w boju na przedmościu Warszawy w sierpniu 1920 roku, „Przegląd Wojskowo-Techniczny”, 1932, nr 5-6; Z dziejów 1 pułku czołgów, „Przegląd Wojskowo-Techniczny”, 1928, s. 1264-1270; Zarys Historii Wojennej Pułków Polskich 1918-1920, Wojskowe Biuro Historyczne, Seria II, z. 47; M. Żebrowski, Zarys..., s. 36-48.
14 CAW, Zespół Armii Gen. Hallera 1917-1919, Dowództwo Armii gen. Hallera, sygn. I. 123. 1. 290. Skrypt wykładów dotyczących wykorzystania czołgów w walce, s. 65-78.
is Henryk Kowalski, Na 50-tą rocznicę przybycia czołgów z Francji do Polski, „Przegląd kawalerii i broni pancernej”, t. VII, 1969, Nr. 54, s. 399-401.
PRZEMYŚL czerwiec 2018 5
Śladami historii
> Niesamowity szlak bitewny obfitują- cy w niezwykłe wydarzenia, w których sprawdził się debiutujący na froncie woj- ny polsko-sowieckiej produkt zakładów Renault czołg Renault 17. Pozostał on na uzbrojeniu armii polskiej do 1939 r., zdobywając sobie w żurawickim garni- zonie sympatyczną nazwę „tobołek”. Stał się autentycznym czołgiem zwycięstwa le char lćger Renault FT, appelć « le char de la Victoire »
POMNIK
PIECHURA FRANCUSKIEGO NA CMENTARZU OBROŃCÓW LWOWA
W walkach na kresach południowo- wschodnich Rzeczypospolitej wzięło udział wielu oficerów i instruktorów ar- mii francuskiej. Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, z samą Błękitną Armią przy- było ich 1402. We Lwowie na cmentarzu Obrońców Lwowa znalazł się dowód wdzięczności za ich ofiarną służbę w po- staci pomnika piechura francuskiego.
Prace nad pomnikiem dłuta Józefa Różyskiego zakończono w maju 1938 r. Przedstawia kamienną rzeźbę francuskiego piechura w naturalnej wielkości w pełnym rynsztunku bojowym, opartego o karabin, z gałązką wawrzynu. Po obu stronach figury znajdowały się tablice, na których wyryto nazwiska 16 poległych w obronie Polski oficerów i żołnierzy francuskich. U stóp
piechura umieszczono tablicę epitafijną głoszącą, iż spoczywa tu: „Szeregowiec 57 pułku piechoty Jean Larquet ur. w Sigalens- -Gironde 1899 r., zm. 14 stycznia 1920 1” Natomiast na samej płycie grobowej wy- ryto napis w językach polskim i francu- skim: „Bohaterskim Francuzom poległym i zmarłym w obronie Rzeczypospolitej Polskiej”. W środku płyty znajdowała się tarcza z brązu z herbem Francji i napisem w językach polskim i francuskim: „Pod tą tarczą złożono urnę z ziemią przywiezioną z Francji”. Ziemia ta pochodziła z cmen- tarza polskiego du Bois du Puits, z pobo- jowiska na górze Notre Dame de Lorette, spod pomnika bajończyków w La Targette, zpobojowisk pod Verdun, Arrasi St. Hilaire. Urnę z ziemią wraz z aktem erekcyjnym pomnika wmurowano w obecności człon- ków konsulatu francuskiego we Lwowie. Sam akt odsłonięcia pomnika miał miejsce na półtora roku przed wybuchem II wojny światowej. Zagrożona przez Niemcy hitle- rowskie Polska bardzo mocno lansowała wówczas swe sojusze z aliantami zachodni- mi. Stąd też odsłonięciu pomnika Piechurów Francuskich na cmentarzu Orląt nadano charakter wielkiej manifestacji przyjaźni polsko-francuskiej, na którą przybył sam Wódz Naczelny, Marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły'.
Pomnik był i, mimo że Lwów pozostaje poza granicami Polski, nadal pozostaje po-
mnikiem wdzięczności za pomoc okazaną Polsce we wczesnym okresie powstawania Wojska Polskiego. W okresie dramatycz- nym i decydującym dla losów całej Europy: wojny polsko-sowieckiej, Bitwy Warszaw- skiej, którą Edgar Vincent wicehrabia DAbernon - brytyjski polityk, dyploma- ta, pisarz nazwał w tytule swojej książki Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata pod Warszawą 1920 r. m
i Nicieja S., Cmentarz Orląt Lwowskich, Niepodległość i Pamięć 24/2006, s. 245.
OD REDAKCJI
Obecny szczegółowy tekst dra Lucjana Faca wyczerpuje temat, który wcześniej pojawiał się w,„Naszym Przemyślu” Czynimy starania, by jako dowód pamięci Polaków tłumaczenie tekstu trafiło do producenta czołgów Zakładów„Renault”we Francji.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Krzysztof Fil
Śladami historii
Zatem podsumowując, cała załoga liczyła 4 żołnierzy. Kierunkiem ostrzału z tego DOT-a był południowy-zachód, który wspierał obiekt poprzednio opisywany. Przeciwnik, atakujący z północy, w kie- runku wsi w założeniu wykorzystania tych schronów stawał na linii ognia.
M. Krajewski opisał w monografii Me- dyki, iż obiekt przy parku Pawlikowskich został obsadzony podczas walk w 1941 r. Podobnie jak schron opisany w poprzed- nim artykule prowadził walki w dniu 25 VI 1941 r., kiedy to niemiecki oddział 228. pułku piechoty, wchodzącego w skład
Punkt Oporu Medyka Wędrówka po radzieckich schronach
Kolejny obiekt to jednoizbowy schron przy parku Pawlikowskich. Podobnie jak w przypadku poprzednio opisanego obiektu, zadaniem tego schronu była ochrona północnej części Medyki. Schron został obsadzony podczas walk w ramach Fall Barbarossa, o czym w pracy
Dzieje Medyki wspominał Mieczysław Krajewski.
TOMASZ ZAJĄC
Schron znajduje się na obrzeżach parku Pawlikowskich, niedaleko poprzednio opisywanego schronu znajdującego się przy PGR. Zatem będąc już w centrum wsi, należy kierować się na stadion LKS „Bizon” Medyka. Poprzedni schron znajduje się przed stadionem. Będąc już w okolicach stadionu, należy kierować się na wschód wzdłuż muru parku Pawlikowskich. Po przejściu około 450 m zobaczymy schron przy polnej drodze. Czas przejścia to około 5 min. Teren wokół schronu jest
oczyszczony, co pozwala na zobaczenie obiektu z daleka.
Obiekt ten, tak jak poprzednio opisy- wany, to półkaponiera broni maszynowej. Schron to jednoizbowy obiekt z przelotnią wejściową. DOT wyposażony był w jedno stanowisko ogniowe dla karabinu ma- szynowego! obsługiwane przez trzech żołnierzy”. Ponadto posiadał stanowisko peryskopowe', które obsługiwał jeden żoł- nierz. Podobnie jak poprzednio opisywany schron, nie było tu części technicznej.
Fot.: Tomasz Zając
101 Dywizji Piechoty, atakował Medykę. W raporcie z tego dnia niemieccy żołnierze przedstawili, iż zdobyli schrony na północ- nych rubieżach wsi. W tym również schron tutaj przedstawiony. Szerszych relacji dotyczących walk o ten schron nie udało się do tej pory uzyskać. Dlatego też można wnioskować, iż tego samego dnia obiekt został przejęty, gdyż następnego oddziały niemieckie przeniosły się na południowy odcinek w rejon Szegini.
Obiekt dzięki temu, iż znajduje się przy drodze, jest w miarę możliwości czyszczony przez władze gminy, co pozwala na zoba- czenie wnętrza obiektu. Będąc w samym schronie, należy uważać na elementy meta- lowe wystające ze ściany, które służyły jako podpora pod zbiornik na wodę do chłodze- nia lufy karabinu maszynowego typu Ma- xim używanego w takich obiektach. Zatem przy odwiedzaniu kolejnego schronu Linii Mołotowa w Medyce zwracam uwagę na zachowanie szczególnej ostrożności.
m ! Stanowisko NPS-3- to ckm kal. 7,62 mm wz. 1910/30 typu Maxim wraz z celownikiem optycz- nym typu KTP. NPS-3 obsługiwało 3 żołnierzy: pod- oficer-celowniczy, jednocześnie dowódca obsługi oraz tzw. drugi numer obsługi i amunicyjny. Zasięg ckm to ok. 5 000 m, skuteczny 2 200 m. 2 Trzech żołnierzy do stanowiska NPS-3
* W schronach stosowano peryskopy typu „TU 1, „PER 27” i „PER 40, „PER 50*.
Zaproszenie
We wrześniu 2017 r. absolwenci Il Liceum Ogólnokształcącego w Przemyślu — rocznik 1961 - wspominali czas, gdy 60 lat temu zaczęli uczęszczać do szkoły średniej, która mieściła się w budynku przy ul. ks. Piotra Skargi 7 oraz w budynku przy ul. Wybrzeże Ojca Świętego Jana Pawła Il nr 4. Obecnie budynki te nie są obiektami szkolnymi.
Podczas oględzin głównego budynku byłej naszej szkoły w dniu 15.09.2017 r. na okoliczność corocznego zjazdu koleżeńskiego narodziła się myśl o wykonaniu tablicy przypominającej, że w tych murach w latach 1906-1968 młodzież zdobywając wiedzę, przygotowywała się do startu w dorosłe życie.
Z okazji obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości Polski, upamiętniamy także na tablicy nazwiska Orląt Przemyskich — uczniów naszego gimnazjum — bohaterów poległych w obronie Przemyśla w grudniu 1918 r.
Zapraszamy absolwentów II Liceum Ogólnokształcącego w Przemyślu do wzięcia udziału w uroczystym odsłonięciu pamiątkowej tablicy umieszczonej na budynku przy ul. Piotra Skargi nr 7/1 w dniu 29 czerwca br. o godz. 13. Uroczystość odsłonięcia tablicy poprzedzi Msza św. o godz. 12” w kościele XX Salezjanów w Przemyślu.
Społeczny Komitet Budowy Tablicy - absolwenci II LO — rocznik 1961
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Śladami historii
Uroczystości patriotyczne w galicyjskim Przemyślu
Hołd dla twórców narodowych
ANDRZEJ KOPERSKI
ryc. 1 - Portet Kornela Ujejskiego
Kornel Ujejski (1823 - 1897) (ryc. 1) - to polski poeta, publicysta społecz- ny, nazywany często „ostatnim wielkim poetą romantyzmu”. Autor liryki religij- no - mesjanistycznej w duchu Andrzeja Towiańskiego. Poeta debiutował poema- tem „Maraton”. Jego najbardziej znanym utworem jest pieśń
„Z dymem pożarów” (Chorał) z 1846 roku. Spopularyzowana w czasie Wio- sny Ludów, w zaborze austriackim stała się nieoficjalnym hymnem powstania styczniowego.
Ujejski początkowo uczył się w domu, od 1831 roku w Buczaczu przy klasz- torze Bazylianów, później we Lwowie. Zaprzyjaźniony był ze środowiskiem li- terackim skupionym wokół Ossolineum. Kolejno przebywał w Warszawie. Zainspi- rowany patriotycznymi ideami, zaangażo- wał się w działalność konspiracyjną. Brał udział w pracach przygotowujących po- wstanie w 1846 roku. W 1847 roku — przez Belgię — wyjechał do Paryża. W Brukseli poznał Joachima Lelewela, w Paryżu- Jó- zefa Bohdana Zaleskiego, Fryderyka Cho- pina, Juliusza Słowackiego. Uczęszczał na wykłady w Sorbonie i w College de France. W roku 1848 uczestniczył w re- wolucji lutowej w Paryżu. W maju tego roku powrócił w rodzinne strony. Brał udział w rewolucji lwowskiej w dniach 1-2 listopada 1848 roku. W 1863 roku działał w kręgach konspiracji galicyjskiej, m.in. w Bratniej Pomocy. Po upadku powstania styczniowego, w którym nie brał udziału, zajął się działalnością publiczną. Uczest- niczył w uroczystościach patriotycznych, wygłaszając mowy, m.in. na pogrze-
bie Artura Grottgera. Był posłem do Rady Państwa w Wiedniu w latach 1877-1878. Ostatni okres życia Ujejskiego związany był z Pawłowem k. Lwowa. Tam zmarł 19 września 1897 roku i zgodnie z wolą został pochowany na miejscowym cmentarzu. Bliższe związki Kornela Ujejskiego z ziemią przemyską rozpoczęły się w 1857 roku, kiedy to skorzystał z gościnności swojego przyjaciela Mieczysława Pawli- kowskiego i przybył do Medyki. Tam czę- sto gromadzili się znani literaci i artyści. Do tego grona dołączył Ujejski, wówczas już sławny poeta. W Medyce spędził blisko dwa lata. Tu powstawały kolejne utwory m.in. „Błonia Medyckie”, nawią- zujące do zachowanej w ludowej tradycji wieści o stoczonej niegdyś pod Przemy- ślem walki z Tatarami. Ujejski w tym okresie wystąpił też po raz pierwszy jako publiscysta, zabierając głos w sprawie przeniesienia wydawnictwa „Biblioteki Polskiej” z Przemyśla do Wiednia, optu- jąc za utrzymaniem tego wydawnictwa w Przemyślu. W Medyce zrodził się też pomysł wydawania książeczek dla ludu, do którego Poeta bardzo się zapalił. Tu też zaczął pracę nad poetyckimi parafra- zami mazurków Szopena zatytułowanymi „Tłumaczenia Szopena”. Po opuszczeniu Medyki wdzięczny Ujejski utrzymywał serdeczny kontakt listowny z właścicielem Mieczysławem Pawlikowskim, zwłaszcza w czasie wzmagającej się atmosfery pa- triotycznej związanej ze zbliżającym się powstaniem styczniowym. Medyka była jednym z prężniejszych ośrodków konspi- racyjnych, gdzie gromadził się m.in. pułk Marcina Lelewela- Borelowskiego. Poeta w 1863 roku przyjeżdżając ze Lwowa, miał agitować podmedycką szlachtę na rzecz powstania. Wśród zbiorów Pawli- kowskich zachowały się jeszcze pamiątki po Kornelu Ujejskim. Jemu poświęcił specjalny artykuł Michał Pawlikowski, który zamieszczono w „Przeglądzie Współczesnym” z 1936 roku. Epizod medycki w życiu artysty szeroko przed- stawił Aleksander Żyga w opracowaniu zamieszczonym w I tomie „Z dziejów kultury i literatury Ziemi Przemyskiej”. Te wcześniejsze kontakty spowodowały zapewne, że w Przemyślu głośnym echem
PRZEMYŚL czerwiec 2018
odbiły się obchody 70. rocznicy urodzin Kornela Ujejskiego.
W „Gazecie Przemyskiej” z 14 września 1893 roku ukazał się krótki panegiryk autorstwa Wacława W. Regera pt. „Jere- miemu”. Nawiązuje on do utworu Poety -"Skargi Jeremiego” z 1847 roku, w którym Ujejski wytyka wady narodowe: pychę, prywatę, lenistwo i obczyznę.
Redakcja przesłała Jubilatowi telegram o treści: „W 70 rocznicę urodzin składa Je- remiemu hołd czci i życząc długiego jeszcze szeregu lat szczęśliwych zasyła pozdrowie- nie obywatelskie redakcja Gazety Przemy- skiej. Czołem!” . W opowiedzi otrzymano następujące pismo: „Szanowna Redakcjo! Za życzenia, za wszystko, czem objawiło się Wasze przyjazne uczucie dla mne, składam Tobie, szanowny Redaktorze, i szanownym Twoim współpracownikom najserdeczniejsze podziękownia, Wdzięcz- ny Kornel Ujejski”.
Telegramy przesłał także „Sokół” i „Gwiazda”. Na ręce dr. L. Tarnawskiego, prezesa „Sokoła” przemyskiego, wpłynęły podziękowania od Jubilata o treści: „Po- kłon ślę braciom Sokołom i pozdrowienie. Łączę wyrazy gorącej wdzięczności za Waszą miłość do mnie. Powiem co wiecie: Wasze sokolstwo na to, aby w gibkim ciele rozwijał się duch męski, duch twardy, a boiska, aby w danej przez Opatrzność chwili roztoczyły się na bojowe za Ojczyznę pola. Żyj Polsko! Wasz wierny brat Kornel Ujejski”.
W podzięce za życzenia obszerny list napisał Ujejski także do „Gwiazdy”. Na- wiązując do hasła, które sformułował dla lwowskiej „Gwiazdy”: „Bóg i Ojczyzna, własność i rodzina”, skierował do prze- myślan słowa: „Proszę, błagam, zaklinam, ja kochający cały naród, wierny sługa jego, trzymajcie się ... tych nierozerwal- nie związanych ze sobą czterech słów”. A w końcowym akapicie zwraca się sło- wami modlitwy do Boga: „Pozwól Panie, narodowi polskiemu, jemu głodnemu, bezdomnemu Łazarzowi wychowanemu w mądrości boleści stuletniej niewoli, aby dał światu poznać przykład, jak rozwią- zuje się narodowościowe i społeczne spory zgromadzonych braci u stołu wspólnej Ojczyzny. Zastaw mu co najrychlej ten własny stół w chleb i wino Chrystusowe obfity. Daj to Boże! Za Waszą miłość i przesłane mi życzenia takiem słowem Wam dziękuję: Żyj Polsko! Wierny Wasz brat Kornel Ujejski”.
W imieniu miasta telegram do Ujejskie- go wystosował burmistrz p. dr A. Dwor- ski. Z kolei przemyskie Koło Pań Tow. „Szkoły Ludowej”, za przesłane życzenia, otrzymało następujące podziękowanie: „Wielce szanowne i łaskawe Panie koledzy moi, bo siewaczki przyszłości narodowej, raczcie przyjąć najgorętsze moje podzię- kowanie za Wasze uczucia do mnie, które
pokrzepią pracę starości mojej. Wdzięczny Kornel Ujejski”. Pamiętało też o jubileuszy Poety przemyskie Towarzystwo Pedago- giczne.
Swój wkład w uroczystości jubileuszo- we miał przemyski muzyk L. Dietz, który skomponował muzykę do pieśni „Słowik w klatce” do słów Morawskiego, poświę- cony specjalnie Kornelowi Ujejskiemu. Jak zwykle na każdy wyraz uznania Jubilat osobiście reagował. Kompozytor otrzymał list o treści: Najserdeczniejsze podziękowania składam wielce szanow- nemu Panu za przesłany utwór muzyczny, który raczyłeś mnie poświęcić, a stanie się miłą i cenną pamiątką dla mnie i mojej rodziny. Cieszę się, że ten piękny utwór pój- dzie między ludzi i złączy nasze imiona na jednej karcie. Wdzięczny Kornel Ujejski”.
14 października 1893 roku, w ramach obchodów jubileuszu Pisarza, Towarzy- stwo muzyczne, dramatyczne i przemyski „Sokół” przygotowały uroczysty wieczór w sali teatru na Zamku. Odczyt wygłosił prof. B. Stojanowski, potem była część koncertowa, deklamacje oraz komedia W. Łozińskiego „Niebezpieczny człowiek” a także obraz z żywych osób „Apoteoza”. Wieczór zaszczycił obecnością burmistrz p. dr Aleksander Dworski, a także liczna grupa druhów sokolskich w mundurach z Prezesem p. dr. Leonardem Tarnawskim na czele.
Specjalny wieczorek ku czci Poety przygotowała Czytelnia Naukowa. Czytelnia organizowała też odczyty po- pularyzujące dorobek twórczy Kornela Ujejskiego.
Trwałym śladem oddania hołdu auto- rowi „Chorału”, „Skarg Jeremiego” i „Ma- ratonu” jest jubileuszowe wydanie 6 to- mów pism Kornela Ujejskiego nakładem Jelenia i Langa w Przemyślu z portretem poety - pędzla Jana Styki, obszernie za- prezentowane w „Gazecie Przemyskiej” z dnia 14 września 1893 roku.
Z głębokim żalem mieszkańcy Prze- myśla przyjęli wieść o śmierci Poety w dniu 19 września 1897 roku. «Echo Przemyskie» opublikowało obszer- ny nekrolog -biogram oraz relację z pogrzebu w Pawłowie k. Lwowa. Jak podkreśliła redakcja «Ujejski zrozumiał i odczuł duszę narodu, a twórczą potęgą swego ducha wydobył z niej tony potężne i wspaniałe, i wyśpiewał pieśń majesta- tyczną wielkiego bolu, niewzruszonej wiary, miłości płomiennej!”. Umiesz- czając zmarłego w gronie wieszczów narodowych, autor artykułu zaznacza, że Jego „Chorał” stał się hymnem narodo- wym, a to już największa chwała, zasługa i wielkość poety”. Wielki mir dla Poety widziano w autentycznym, szczerym umiłowaniu Ojczyzny: „Tylko serce prze- mówić może do serca. Tem tłumaczy się wielki wpływ, jaki miał poeta na naród
polski, tem wielka miłość i cześć, jaką Polacy otaczali Ujejskiego”.
„Echo Przemyskie” z dnia 24 paź- dziernika 1897 roku zamieściło wiersz Powojczyka pt. „Na zgon Kornela Ujej- skiego” (ryc. 2) zakończony wzniosłymi słowami:
Na zgon Kornela Ujejskiego.
ie grają pogrzebowe dzwony ; Ostatnia $riezaeaa wybiła godzina, Płacz się po całej ziemi 1 płacze i lud
Bo k grzebie „najlepszego syna” Ojaeia chówa wne" p Pocojczyk.
Br s rzezi — Biedaieia ama 3%. Paklirska 187 zam
ZGRO PRZEMYSKIE
ryc. 2 - Pierwsza zwrotka wiersza „Na zgon Poety” Powojczyka - „Echo Przemyskie” z 24 października 1897 roku
„Wiecznie żyć będzie Twoich słów po- tęga, Rozpalać w piersiach znicz miłości świętej”
23 października staraniem „Sokoła” i Kasyna mieszczańskiego w katedrze od- prawiono nabożeństwo żałobne za spokój duszy Poety. Symboliczny katafalk przy- strojono w kwiaty, emblematy narodowe i rzęsiście go oświetlono. Celebrował ks. bp Glazer. Odśpiewano mszę Schopfa, Graduale Faure'a; Pod krzyżem odśpiewa- ła solo p. Wysocka; Offertorium, Wieczny spokój lirnikowi, Moniuszki - solo ks. dr Łabuda; na Benedictus. Cuius animam ze Stabat Mater Rossiniego- p. Klein. Po Mszy przemówił ks. dr Łabuda nt. Poległ hetman wielki, „który zachęcił słuchaczy do patriotyzmu, według wzoru danego przez wieszcza, który polega na zasadach wiary i czynach poświęcenia dla bliźnich i ojczyzny... Po kondukcie zebrani odśpiewali „Chorał”. Na nabożeństwo przybyli licznie mieszkańcy miasta z bur- mistrzem A. Dworskim na czele, repre- zentacje Stowarzyszeń, oddział „Sokoła”” ze sztandarem, młodzież z konwiktu p. Gawrońskiej. Zbierano składkę na rzecz uczącej się młodzieży.
Tego samego dnia miał miejsce wie- czór ku uczczeniu pamięci Ujejskiego. Program zamieściło „Echo Przemyskie”. Organizatorem było Towarzystwo „So- kół”. Na scenie wśród kwiatów usta- wiono popiersie Ujejskiego, wykonane przez p. Wójcika, rzeźbiarza z Krakowa. Wzniosłe przemówienie wgłosił p. Kusi- ba. Chór „Sokoła” odśpiewał „Chorał”, który publiczność wysłuchała z wielkim wzruszeniem na stojąco. Deklamowano „Modlitwę więźnia” Ujejskiego. Bogata była część muzyczna. Zebrani wysłuchali utworów na fortepian: „Prelude Des Dur” i „Balada As Dur” Chopina. Kwartet mieszany odegrał Dvoraka „Bagatele”. Były też śpiewy solo. Program ubogacił piękny, artystyczny obraz z żywych osób,
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Śladami historii
wg układu znanego artysty krakowskiego p. Aleksandra Skrutka.
Na zakończenie wieczoru chór „Sokoła” odśpiewał Polones Rudkowskiego „My żyjemy tylko raz”.
Wieczorek literacki poświecony pa- mięci Kornela Ujejskiego urządziła też Czytelnia naukowa w Przemyślu z na- stępującym programem: słowo wstępne, odczyt, deklamacje i śpiewy chóralne.
Wyrażano nadzieje, że oddanie hołdu wielkiemu Polakowi - Poecie, przypo- mnienie Jego wielkich myśli i pragnień, pobudzi naród do refleksji i zrodzi czyny - „prawdziwie chrześcijańskie, polskie! ”.
Śladem kontaktów Poety z Przemy- ślem jest korespondencja osobista, jaką prowadziła Wincenta Tarnawska z Kor- nelem Ujejskim, przekazana kolejno do zbiorów TPN.
Pamięć o Kornelu Ujejskim była kon- tynuowana w środowisku przemyskim już w wolnej II Rzeczypospolitej głównie przez Towarzystwo Szkoły Ludowej.
ŹRÓDŁA I LITERATURA: » „Echo Przemyskie” z dnia 23.09. 1897 roku; Kronika z dnia: 16.10, 20.10, 2.10.1897 roku; z dnia 24.10. 1897 roku; Kronika z dnia 27.10. 1897 roku; z dnia 28.10. 1897 roku „Gazeta Przemyska” z dnia 14.09, 17.09, 21.09, 01.10, 05.10, 06.10, 08.10, 12.10, 15.10, 19,10,20,10,1893 roku „Kuryer Przemyski” z dnia 12.12. 1894 rok „Ziemia Przemyska” z dnia 28. 09, 09.11, 16.11. 1923 roku » Eile St., Twórczość publicystyczna i li- teracka Mieczysława Pawlikowskiego, „Z dziejów kultury i literatury Ziemi Przemyskiej” (red. S. Kratochwilowa), TL II, Przemyśl 1973, s. 64, prz. 4 Krajewski M., Wkład Pawlikowskich w życie kulturalne Ziemi Przemyskiej, „Z dziejów kultury i literatury ziemi przemyskiej” (red. $. Kratochwilowa), T. I, Przemyśl 1969, s. 339-340 » Olszak J., Medyckie tusculum nie tylko poetów, „Spotkania przemyskie”, Prze- myśl 1988, s. 18-19 Pudłocki T., Będziemy działać... Win- centa Tarnawska w służbie niepodle- głości Polski, Kraków 2013, s.93; tenże: Iskra światła czy kopcąca pochodnia? Inteligencja w Przemyślu w l 1867- 1939, Kraków 2009, s. 173, 209 . Żyga A., Kornel Ujejski w Medyce, „Z dziejów kultury i literatury Ziemi Przemyskiej” (red. S. Kratochwilowa), T. I, Przemyśl 1969, s. 173-192 https://pl.wikipedia.org/wiki/Kornel_ Ujejski
Śladami historii
Wśród rodzinnych
pamiątek
W kwietniowym numerze niniejszego miesięcznika ukazał się komu- nikat zachęcający czytelników do dzielenia się swoimi rodzinnymi pamiątkami z racji powstającego w Archiwum Państwowym w Prze- myślu albumu, poświęconemu tematom związanym z odzyskaniem
niepodległości przez nasz kraj.
O tym, że archiwa rodzinne są skarbnicą niezwykłych dokumen- tów i wiążących się z nimi historii, nie raz można się przekonać, kiedy ich właściciele przekazują te pamiątki do przemyskiego ar- chiwum, bądź udostępniają do zeskanowania, aby przynajmniej pozostawić ślad i podzielić się wspomnieniami.
AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
gp ay : eta Mge ŻÓ kusi SPERLSJOŃCĘ
4 h ŚR U 35 SPER r
BEGG "ROA
Jan i Tekla Amarowiczowie.
Tak było i w tym przypadku, kiedy Pan Wacław Amarowicz, mieszkaniec Dybawki, w gminie Krasiczyn, w odpo- wiedzi na wspomniany komunikat, po- dzielił się barwną historią swojej rodziny, uzupełnioną cennymi zdjęciami.
Pierwszym znich jest fotografia ślubna, przedstawiająca dziadków Pana Wacława, Jana Amarowiczai Teklę zd. Pędrak. Zwią- zek małżeński zawarli 18 lutego 1900 r. w Wiedniu i tam też zostało wykonane ich zdjęcie. Jan urodził się 28 stycznia 1875 r., był synem Michała i Katarzyny, zaś Tekla, 8 maja 1878 r. w Podgórskiej Woli koło Czarnej w gm. Dębica, zmarła 6 marca 1958 r. Jan brał udział w I wojnie światowej, służąc w wojsku austriackim, zginął gdzieś na terenie Rosji.
Synem Jana był Władysław, ojciec Pana Wacława. Władysław urodził się 19 lute-
10
go 1902 r w Krasiczynie. Jako ochotnik, w 1918r. walczył z Ukraińcami o Przemyśl, za co otrzymał odznakę „Gwiazda Prze- myśla”, a następnie brał udział w 1920 r. w wojnie polsko-bolszewickiej. Trzy lata później został powołany do odbycia służby wojskowej, którą pełnił do 1925 r. w Żu- rawicy jako czołgista. Po jej zakończeniu pracował w Borysławiu i Starzawie, a w 1929r. dostał pracę w tartaku na Za- saniu jako szlifierz i konserwator maszyn.
Jego losy znowu związały się z Żu- rawicą, kiedy I sierpnia 1939 r. został powołany tam do 2 Batalionu Pancernego. Po wybuchu II wojny światowej, w nocy
m ż
z 6 na 7 września, na skutek zbliżania się Niemców, rozpoczęto ewakuację wojsk z Żurawicy przez Lwów do Podkamienia, by następnie ewakuować się dalej na po- łudnie. W trakcie marszu doszło do walk zradziecką czołówką pancerną, a 18 wrze- śnia w okolicach miejscowości Nadwórna, z bojówką ukraińską. W rezultacie, mimo poniesionych strat, zarówno w ludziach, jaki i uzbrojeniu, żołnierze wraz ze swoim dowódcą, majorem Grabowskim, prze- kroczyli granicę z Węgrami, w okolicach Przełęczy Tatarskiej. Nie było już jednak wśród nich Władysława Amarowicza, gdyż odłączył się od nich w okolicach wspomnianej Nadwórnej i rozpoczął po- wrót do Przemyśla. Zatrzymany wówczas został przez grupę ukraińską i zmuszony do oddania munduru i butów. Przez to, że ociągał się z odczepieniem orzełka z munduru, postawiono go pod ścianą do rozstrzelania. W tym czasie jednak nadjechało kilku sowieckich żołnierzy, którzy z kolei rozbroili Ukraińców, oddali mundur i odwieźli ojca Pana Wacława niemal do Przemyśla. Po powrocie Włady- sław Amarowicz zaangażował się w ruch oporu i został komendantem oddziału Batalionów Chłopskich w Krasiczynie. Podupadł na zdrowiu i 31 grudnia 1943 r. zmarł, pochowany został na cmentarzu w Śliwnicy.
Zawiłe losy wojenne spowodowały, że nie zachowały się pamiątki rodzinne, ale właśnie kilka zdjęć ojca Pana Wacława. Warto się bliżej przyjrzeć jednemu z nich, gdyż stanowi niezwykle cenny i ciekawy ślad historii, inspirujący do dalszych badań i poszukiwań. Przedstawia kilkudziesięciu
Władysław Amarowicz (drugi rząd od dołu; drugi od lewej) wraz z innymi członkami Związku b.
Ochotników Armii Polskiej
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Władysław Amarowicz przed rokiem 1939.
mężczyzn, a wśród nich, w drugim rzędzie od dołu, drugi od lewej stoi Władysław Amarowicz. Uwagę przykuwa także widniejący za nimi sztandar z napisem „Związek B. Ochotników Oddział” [praw- dopodobnie w Przemyślu].
W tym miejscu należy przypomnieć, że pełna nazwa tej organizacji nosiła na- zwę Związek Byłych Ochotników Armii Polskiej'. Pierwsze próby organizowania byłych ochotników Armii Polskiej zostały podjęte w 1925 r., ale nie dały większego rezultatu. Rozwój Związku dopiero nabrał tempa, kiedy w 1933 r. ppłk Jan Burkhard zgłosił w komisariacie Rządu m. st. Warsza- wy projekt statutu Związku b. Ochotników i stanął na czele organizacji. Pierwszy zjazd został zwołany w Warszawie w 1934 r. Wówczas Związek liczył 6154 członków, zgrupowanych w 71 oddziałach. Na zjeź- dzie zostały uchwalone zmiany w statucie, zatwierdzony projekt sztandarów oraz odznaki związkowej.
Według ostatecznie zatwierdzonego statutu związku w kwietniu 1935 r., siedzibą Zarządu Głównego była War- szawa, a jego działalność rozciągała się na teren całej Rzeczpospolitej. Związek
b. Ochotników Armii Polskiej uważał się za spadkobierców dawnych i niedawnych obrońców idei wolności, samorzutnie stających do walki o niepodległość Polski i jest organizacją w duchu wojskowym, powstałą w celu szerzenia ducha ochot- niczego wśród młodszego pokolenia oraz ugruntowania i urzeczywistnienia idei — WODZA NARODU-odbudowy państwa silnego, mocarstwowego”.
Członkowie dzielili się na zwyczajnych i honorowych. Członkiem związku mógł być każdy b. Ochotnik Armii Polskiej z lat 1914-1921 włącznie, bez względu na szarżę i płeć, obywatel Państwa Polskiego i narodowości polskiej, czci nieposzlakowanej (...). Członkiem ho- norowym mógł być każdy Polak, który zajmował wybitne stanowisko społeczne i miał zasługi dla rozwoju Związku b. Ochotników Armii Polskiej, Kraju i jego Niepodległości. Władzami Związku było m.in. Prezydium Honorowe Związku, Walny zjazd Delegatów, Zarząd Główny Związku. Duchowym Wodzem Związku był Marszałek Polski, Józef Piłsudski. Organizacyjnie Związek dzielił się na: Okręgi, Oddziały i Sekcje”.
Do kolejnego zjazdu doszło w Kra- kowie w 1936 r., na którym członkowie organizacji złożyli przysięgę, a Edward Rydz-Śmigły stał się honorowym człon- kiem Związku. W kolejnych latach zjazdy odbyły się w Krakowie i Wilnie. W 1938r. na czele Związku Głównego stanął gen. Bronisław Bohaterewicz oraz członko- wie: ppłk Jan Burkhard (I-wiceprezes), płk Jan Sorobohaty — Jakubowski (II- -wiceprezes), Witold Bernhard (sekretarz gen.), Zenon Białoszewski (zast. sekr. gen.), Tadeusz Jasiuk (skarbnik). Na
Śladami historii
dzień 20 sierpnia 1938 r. organizacja posiadała 26.086 członków, zrzeszonych w 268 oddziałach, przy 48 sztandarach”.
Fotografia Pana Wacława i cała opowieść przywołała wspomnienia tamtych lat, pamięć o ludziach i wartościach, jakie po- zostawili. Warto je pielęgnować, zarówno w pisemnych przekazach, dokumentach, fotografiach, a przede wszystkim dzielić się nimi, aby pamięć o nich była zawsze żywa. Pan Wacław ma także nadzieję, że może ktoś z Szanownych Czytelników rozpozna osoby, także ze swoich rodzin lub znajomych, a przywołana fotografia stanie się swoistego rodzaju przyczynkiem do dalszych wspomnień i dyskusji. Autorka zaś uprzejmie dziękuje Panu Wacławowi Amarowiczowi za podzielenie się wspo- mnieniami i fotografiami, bez których ten artykuł nie mógłby powstać.
Ochotnik
Jednodniówka Związku b. Ochotników Armii Polskiej, Uczestników Walk o Niepodległość
NIŻ.
Pierwszy Ochotnik Polski R W XX-lacie odzyskania Niepodlagk
> 50 — WARSZAWA MS - „Ochotnik”. Pierwsza strona Jednodniów- ki Związku b. Ochotników Armii Polskiej, Uczestników Walk o Niepodległość 1914- 1921”.
' W statucie z 1935 r. zapisano nazwę: Związek b. Ochotników Armii Polskiej.
+ Statut Związku b. Ochotników Armii Polskiej, s. 2.
3 'Tamże, s. 4. * Tamże, s. 9.
* „Ochotnik” Jednodniówka Związku b. Ochotników Armii Polskiej, Uczestników Walk o Niepodległość
1914-1921), s. 32-34.
Pierwsza w historii miasta Przemyśla kapituła Zakonu Rycerskiego połączona z inwestyturą
Zapraszamy wszystkich do wzięcia czynnego udziału w dostępnej dla wszystkich części dwudniowych uroczystości Wielkiego Przeoratu Polski Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu św.Łazarza z Jerozolimy, jakie odbędą się w dniach 08-09.06 w Przemyślu i Krasiczynie.
W piątek w kaplicy Zamku Krasiczyńskiego będzie miało miejsce tzw. czuwanie - wigilia czyli czas skupienia dla kandydatów do postulatu i płaszcza zakonnego. W sobotę w Krasiczynie odbędzie się kapituła zakonna. Kapituła zakonna, cytując za ks. prof. J. Wroceńskim„to najwyż- szy kolegialny organ władzy, powoływany w celu dokonania wyborów i załatwienia spraw jej powierzonych przez prawo powszechne i własne. Do niej głównie należy strzeżenie dziedzictwa Zakonu i popieranie zgodnej znim jego odnowy. Kapituła na mocy prawa jest osobą moralną, kolegialną i działa kolegialnie. Jest to też najwyższy organ uczestnictwa i konsultacji, reprezentujący całą społeczność Zakonu”.
Punktem kulminacyjnym święta zakonnego będzie uroczysta Msza święta połączona z inwestyturą w sobotę 09 czerwca o godzinie 16.00
w kościele oo. Karmelitów. Mszy przewodniczył będzie J.E. Ks. Abp Józef Michalik. W obecności władz zakonu na czele zWielkim Mistrzem hrabią Janem Dobrzeńskim z Dobrzenic, kawalerów,dam,braci i sióstr z Polski i Europy,reprezentantów innych bratnich zakonów rycerskich zostaną przyjęte do Zakonu nowe osoby. Bardzo ciekawy, niezmienny od setek lat rytuał przyjęcia wart jest obejrzenia. W ramach inwestytury kandydaci do zakonu wypowiedzą podczas specjalnej liturgii uroczy- ste ślubowanie rycerskie w obecności biskupa. Podczas uroczystości poświęcona zostanie ikona,Wskrzeszenia św.Łazarza', która docelowo znajdzie swoje miejsce w kaplicy tworzącego się Centrum Hospicyjno- =Opiekuńczego „Betania” przy ulicy Słowackiego.
Wszystkich serdecznie zapraszamy na ten wyjątkowy czas refleksji, modlitwy , dotknięcia historii i tradycji.
Wiesław Morawski SBLJ, kanclerz Komandorii Podkarpackiej
PRZEMYŚL czerwiec 2018 1 1
Śladami historii
Wspomnienia są jak perły: mają w sobie coś z klejnotów i coś z łez
Dzięki nim możemy upamiętnić naszych drogich zmarłych . W ten sposób pamięć o Nich nigdy nie zagaśnie. Moje wspomnienia doty- czą jednego z 316 Cichociemnych -wujka mojej mamy ppłk. Leona Bazały, pseudonim „Strwiąż, stąd późniejszy pseudonim konspi- racyjny”. Leon Wojciech Jan Bazała urodził się 14 kwietnia 1904 roku w Chyrowie, w rodzinie Jana i Julii Banachów. Ojciec jego był burmistrzem w Chyrowie i zmarł w 1914 r., zanim młody Leon zdał egzamin do pierwszej klasy znanego gimnazjum Ojców Jezuitów w Chyrowie. Wychowywał go starszy brat Władysław, oficer Legionów
Józefa Piłsudskiego, prawnik.
EWA SAWICKA Z D. CHODASEWICZ
Będąc uczniem piątej klasy gimna- zjum, Leon uczestniczył jako ochotnik w dwutygodniowych walkach z Ukraiń- cami o Lwów w październiku 1918 roku. W 1920 r. zgłosił się do wojska w czasie wojny polsko-bolszewickiej i otrzy- mał przydział do oddziału wywiadow- czego Komendy Lwowskich Oddziałów Ochotniczej Armii. Właśnie ten charakter działań zaważył w czasie II wojny świato- wej na przyjęciu go w szeregi Cichociem- nych. Po zakończeniu wojny kontynu- ował naukę najpierw w gimnazjum Ojców Jezuitów w Chyrowie, a później w Sam- borze. Po zdaniu matury w 1923 roku rozpoczął dalszą naukę w Szkole Pod- chorążych Sanitarnych w Warszawie „a jednocześnie studiował medycynę na Uniwersytecie Warszawskim. 20 marca 1929r ukończył studia z dyplomem dok- tora wszech nauk lekarskich. 26 czerwca 1929 r Prezydent RP mianował go pod- porucznikiem. Po zakończeniu staży szpitalnych w klinikach warszawskich i sanatorium wojskowym w Ciechocin- ku został lekarzem 53 Pułku Piecho- ty, a w 1931 r. lekarzem 1 Pułku Artylerii Motorowej w Stryju. Tam też pracował w szpitalu powszechnym. Umożliwiono mu również praktykę balneologicz- ną w znanym na owe czasy uzdrowisku Morsztyn-Zdrój. 23 października 1931 r. awansował do stopnia porucznika, a 16 marca 1934 r. na kapitana w korpusie ofi- cerów sanitarnych, w grupie lekarzy. 1 li- stopada 1935 r. do 15 października 1937 r. był hospitantem w Wyższej Szkole Wojen- nej w Warszawie, a od 1 listopada 1937 r.
do 31 sierpnia 1939 r był wykładowcą w tejże uczelni. Jednocześnie pracował w Okręgowym Szpitalu Wojskowym im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. W listo-
12
padzie 1938 r. został odznaczony Zło- tym Krzyżem Zasługi. W czasie kampanii wrześniowej w 1939 r. dostał przydział do szefostwa sanitarnego w charakterze referenta Armii „Karpaty, przemiano- wanej 6 września na Armię „Małopol- ska”. Brał udział w licznych walkach od Rzeszowa do Lwowa, między innymi pod Janowem i Lelechówką. Po przekrocze- niu granicy Polski 19 września 1939 r. był internowany na Węgrzech, stąd na początku stycznia 1940 roku wyjechał do Francji, gdzie 13 stycznia wstąpił do Armii Polskiej. Do wiosny pracował w Centrum Wyszkolenia Sanitarnego w Coćtquidan i Coumbourg, gdzie wykła- dał na kursach dla oficerów lekarzy i pod- chorążych sanitariuszy. Od 12 kwietnia 1940 r był dowódcą kompanii Sanitarnej 4 Dywizji Piechoty. Po klęsce Francji i ewakuacji do Anglii został mianowany referentem w szefostwie sanitarnym 1 Brygady Strzelców w Wielkiej Brytanii. Wkrótce został dowódcą kompanii sani- tarnej tej brygady, a 1 stycznia 1943 roku awansowany na majora ze starszeństwem z I stycznia 1943 r. w korpusie oficerów sanitarnych. 12 kwietnia 1943 r. przenie- siony do dyspozycji Oddziału Personal- nego Sztabu Głównego z przydziałem służbowym do Oddziału Specjalnego. 13 kwietnia 1943 r. został zaprzysiężony i odbył w Brindisi przeszkolenie spe- cjalne do służby dywersyjnej w Armii Krajowej. W czasie szkolenia opracował dywersyjny zestaw chirurgiczny własnego pomysłu. I stycznia 1944 r. awansował na stopień majora. Już jako major cichociem- ny „Strwiąż” został w nocy z9 na 10 kwiet- nia 1944 r. zrzucony do Polski na placówkę odbiorczą „Wieszak, w ramach operacji lotniczej pod kryptonimem „Weller 3”
PRZEMYŚL czerwiec 2018
wraz z kpt. Stanisławem Danielem, por. Adolfem Piekarskim i mjr. Edwardem Piotrowskim. Skoczkowie przywieźli 456 tys. dolarów i zasobniki z bronią dla Armii Krajowej. Cichociemni byli ochotnikami, szkolonymi na potrzeby działań specjal- nych i dywersji, na terenie okupowanej Rzeczypospolitej w latach 1941-1944 podlegających bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi. Jak powiedział gen. Władysław Sikorski: „Należy wybierać ludzi o twar- dym, nieugiętym charakterze, dzielnych, zdecydowanych, ideowych, umiejących w sposób bezwzględny dochować tajem- nicy, zdolnych do odegrania roli emisariu- szy politycznych i wojskowych”. Następnie przedostał się do Warszawy, gdzie w maju 1944 roku otrzymał przy- dział do Obszaru Lwów Armii Krajowej jako zastępca, a następnie szef służby sanitarnej w akcji „Burza. W kwietniu 1944 r. awansowano go do stopnia podpułkownika. W czasie pracy kon- spiracyjnej szkolił podoficerów sanitar- nych, gromadził leki i materiały w maga- zynach konspiracyjnych, między innymi w kościele Bernardynów we Lwowie i w kinie przy ulicy Kochanowskiego w Stryju. Organizował patrole sanitarne dla 5 batalionów, ewakuację rannych, punkty opatrunkowe i zespoły chirur- giczne. W czasie walk we Lwowie brał udział w walce zbrojnej przeciwko oddziałom SS Galizien. Po zdobyciu Lwowa przez Rosjan 31 lipca 1944 r. zo- stał aresztowany przez NKWD wraz z 16 członkami Komendy Obszaru Lwow- skiego Armii Krajowej w czasie odprawy w sztabie Armii Krajowej przy ulicy Kochanowskiego 27. Rosjanie zaprosili ich do pałacu Biesiadeckich przy placu Bernardyńskim pod pretekstem roz- mowy o dalszej walce AK z Niemcami u boku Armii Czerwonej. Następ-
nie zawieziono ich ciężarówką do wię- zienia przy ulicy Łąckiego i osadzono w piwnicach, gdzie za czasów gestapo mieściły się cele śmierci. Ppłk Leon Ba- zała „Strwiąż” osadzony został w łagrze w Charkowie, skąd 28 grudnia 1945 r. wywieziono go do obozu NKWD nr 179 w Diagilewie k. Riazania, a od lipca 1947 r. więziony był w obozie NKWD nr 150 w Griazowcu. W lipcu 1947 r. przekazano go polskim władzom repa- triacyjnym, które umożliwiły mu powrót do Polski. Do kraju wrócił 27 grudnia 1947 r. skrajnie wyczerpany. Spotkał się tylko z dwójką dzieci, gdyż żona, która we wrześniu 1939 r. wyjechała z Warszawy do swojej matki do Chy- rowa, zginęła tam od wybuchu bomby, osłaniając swoim ciałem małego synka. Po kilkumiesięcznym leczeniu został le- karzem naczelnym w uzdrowisku Czer- niawa-Zdrój, a od 1949 r. lekarzem uzdrowiska Szczawno- -Zdrój i Sanato- rium PKP. W 1949 r. ożenił się po raz drugi z Marią Michałowską. W związku ze sfingowaną „sprawą uzdrowiskową, przypisującą „agentowi londyńskie- mu” wrogą działalność wymierzoną w PRL, był nękany ciągłymi przesłu- chaniami przez Urząd Bezpieczeństwa. W końcu zdecydował się wyjechać do Aleksandrowa Kujawskiego, gdzie od 1 listopada 1955 r. piastował stanowi-
sko ordynatora Zdrojowego Sanatorium PKP oraz był lekarzem w przychod- ni. W 1980 r. przeszedł na emeryturę. Zmarł 12 marca 1983 r., będąc do końca aktywnym zawodowo. Jest honorowym Obywatelem miasta Aleksandrowa Ku- jawskiego.
Leon Bazała był dwukrotnie żonaty. Z pierwszego małżeństwa miał dwoje dzieci: Janinę i Witolda, z drugiego dwóch synów: Juliana i Piotra.
Rodzina Bazałów związana była i jest z Przemyślem. Po powrocie z zsyłki w Kazachstanie przebywał tu brat Leona, Władysław Bazała ur.1898,który wyjechał do Rzeszowa i tam pracował jako sędzia. W Przemyślu zamieszkała wraz z rodzi- ną siostra Albina Franciszka z Bazałów - Tarczyńska (1.03.1897-12.05.1975) była nauczycielem i dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 9 przy ul. Kopernika w Przemyślu oraz moja mama Jadwiga z Bazałów — Chodasewicz (17.09.1925- 29.10.1994 r).
Za swoje zasługi ppłk Leon Bazała zo- stał odznaczony Srebrnym Krzyżem Vir- tuti Militari V klasy, dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem Partyzanckim, Me- dalem Dziesięciolecia Odzyskanej Nie- podległości, Medalem Wojska, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Zwykłym Znakiem Spadochronowym
Śladami historii
E.Sawicka z wujkiem — Zbiory rodzinne.
(7.06.1943) i Bojowym Znakiem Spado- chronowym (19.05.44)
Kłodziński Stanisław „Dr Leon Woj- ciech Jan Bazała”, Przegląd Lekarski, 1987, 44 (1)
Maciej Bazała Cichociemny „STRWIĄŻ” 02/2016 Gazeta Lekarska Krzysztof A. Tochman, Podpułkownik Leon Bazała (1904-1983), „Polska Zbrojna, 16.07.1992 r. Relacje rodzinne Kserokopie zdjęć. Opracowanie: Ewa Sawicka z d. Choda- sewicz
50 i 60 lat razem — piękne życie we dwoje...
Pięć szczęśliwych par z Przemyśla świętowało 9 maja br. Złote Gody, czyli pół wieku razem. Jedna z par cieszyła się 60-leciem (!) zgodnego i trwałego związku...
Uroczyste spotkanie miało miejsce w sali reprezentacyjnej Prze- myskiej Biblioteki Publicznej. Podczas uroczystości Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma wraz zŁucją Podbilską - Radną Rady Miejskiej, przedstawicielką komisji rodziny, polityki społecznej i zdrowia oraz Kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego w Przemyślu Urszulą Golec wrę- czyli Jubilatom medale nadane im przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę.
Prezydent Miasta Przemyśla - Robert Choma pogratulował szanownym Jubilatom
Diamentowe Gody (60-lecie małżeństwa) świętowali: Bolesław i Jarosława Kuźma
Jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego, czyli Złote Gody świętowali: Kazimiera i Kazimierz Słaby, Renata i Tadeusz Trojna- rowie, Jolanta i Kazimierz Wrzałek, Maria i Zbigniew Lula, Jadwiga i Tadeusz Galanty
Wszystkim Szacownym Jubilatom jeszcze raz serdecznie gratulujemy pięknych rocznic i życzymy kolejnych długich lat przeżytych w zdrowiu, radości i szczęściu.
Agata Czereba
PRZEMYŚL czerwiec 2018
13
Fot.: Agata Czereba
Śladami historii
Pojedynek
W czasie w którym doszło do pojedynku w Przemyślu, funkcję burmistrza miasta od wielu lat pełnił Aleksander Dworski, postać szeroko opisywana i bardzo dobrze znana ówczesnym i dzisiejszym przemyślanom. Jego zastępcą był Franciszek Doliński”, współpraca między panami układała się różnie, a do ostrego konfliktu między nimi doprowadziła postawa i pewna wypowiedź tego ostatniego.
MARCIN DUMA
A. Dworski (1822-1908), długoletni bur- mistrz Przemyśla. W obronie jego honoru stanął wnuk. Fot. za „Gazeta Przemyska” 1908, nr 25, s. 1.
FE. Doliński został wydelegowany do sądu i miał tam występować jako strona reprezentująca interesy miasta w toczącej się polubownej sprawie z bankiem hipo- tecznym, a dotyczyła przedsiębiorstwa elektrycznego i oświetlenia Przemyśla. W momencie, kiedy wiceburmistrz został dopuszczony do głosu, w ostrych słowach wystąpił przeciwko A. Dworskiemu, krytykując go (...), iż ten sprawy miasta zaniedbuje i przez połowę roku w biurze się nie pokazuje. Powyższe zarzuty padły pod nieobecność burmistrza, na sali pełnej ludzi i przy obecności członków komisji ze Lwowa, a wypowiedziała to osoba,
F. Doliński , w Przemyślu długo pamiętano o jego udziale w pojedynku. Fot. M. Todt, za „Nowości Ilustrowane” 1914, nr 14, s. 3.
14
która jak skomentowała to przemyska prasa: (...) gminę reprezentował i dla jej obrony, a nie dla zniesławiania wysłany był do komisyi. Co więcej - zarzuty były najzupełniej niesłuszne, bo nie trzeba być przyjacielem p. Dworskiego, aby mu przy- znać, że jako burmistrz dba wysoce o dobro miasta i nosi w sobie niezwykłe poczucie obowiązku”. Okazało się też, że nie tylko osoby zgromadzone na sali, ale także mieszkańcy Przemyśla negatywnie od- nieśli się do wypowiedzi wiceburmistrza. Szerokiej krytyce poddano sprawę osobli- wie ze względu na szczegół, że p. Doliński całą swą karyerę zawdzięcza p. Dworskie- mu. FE. Doliński szybko zrozumiał swój błąd i zwołał naradę najprzedniejszych obywateli miasta, ale ci jednoznacznie dali mu do zrozumienia, aby wniósł rezygna- cję z urzędu”. Tak też się stało, ale zanim to nastąpiło, sprawa miała swój dalszy ciąg, którego nie nagłaśniano, a jedynie opowiadali o nim przemyślanie. Powróćmy do dnia brzemiennego w skutki wystąpienia wiceburmistrza. Przed rozpoczęciem posiedzenia sądu A. Dworski wysłał swojego wnuka do E Dolińskiego z wiadomością, że osobiście nie przybędzie na spotkanie z powodu choroby. Po otrzymaniu takiej informacji wiceburmistrz zaczął wykrzykiwać na temat Dworskiego: (...) że jest niedołęga stary, że umyślnie nie przychodzi na posie- dzenie. Słowa te słyszał wnuk burmistrza, do którego zresztą przystąpił F. Doliński, mówiąc: Dziwna rzecz, że pański dziadek zawsze wtenczas jest chory, gdy rozchodzi się o załatwienie jakiejś ważnej sprawy. Wnuk poinformował o całym zajściu dziadka, a ten mimo choroby ostatecznie dotarł na spotkanie, a swojemu zastępcy wysłał w ostrym tonie zredagowany list*. Następ- nego dnia wnuk zażądał od FE Dolińskiego wytłumaczenia się z wypowiedzi o jego dziadku, ale ten odmówił. W takiej sytu- acji posłał on do wiceburmistrza dwóch oficerów jako sekundantów, wyzywając go na pojedynek. Wezwania F. Doliński nie przyjął, tłumacząc się, że przeciwnik wiekiem jest jeszcze za młody i nie może dać mu satysfakcji. Inaczej uznał zwołany sąd honorowy i ostatecznie F. Doliński
PRZEMYŚL czerwiec 2018
wyzwanie przyjął. W sobotę 28 bm. odbył się pojedynek na szable między wiceburmi- strzem dr. Dolińskim, bratem prokuratora krakowskiego a młodym akademikiem Dworskim, wnukiem burmistrza Dwor- skiego. Doliński dostał ranę w głowę”. Teraz sprawy potoczyły się szybko, wiceburmistrz złożył rezygnację ze swojego stanowiska, podając za powód sprawy osobiste, takie też pismo zostało rozpatrzone na posiedzeniu przemyskiej Rady Miejskiej 4 października 1900 roku. Referent odczytuje pismo, w któ- rym p. Dr. Doliński zaznacza, iż przez lat 9 zwoli Rady pełnił ten urząd i starał się swoją pracą odpowiedzieć zaufaniu w nim położo- nem przez Radę. Obecnie jednak dziękując gorąco za zaufanie składa w jej ręce rezygna- cyę i prosi o uwolnienie go od obowiązków!!. Po zapoznaniu się z wnioskiem członkowie Rady Miejskiej przystąpili do głosowania, którego wynik był następujący: 15 głosów było za przyjęciem rezygnacji, 3 głosy prze- ciw, 4 głosy były nieważne, sam A. Dworski wstrzymał się od głosowania”. Na nowego wiceburmistrza 25 października 1900 roku powołany został dr Fryderyk Smutny*. Odsunięty na dalszy plan FE Doliński nie musiał zbyt długo czekać, aby zrealizować swoje ambicje, 24 października 1901 roku na posiedzeniu Rady Miejskiej swoją rezygnację z urzędu burmistrza złożył A. Dworski”. W zaistniałej sytuacji były wi- ceburmistrz postanowił kandydować, jak donosiła przemyska prasa: Wybór burmi- strza naszego miasta nastąpi definitywnie 7 listopada. Z obowiązku kronikarskiego notujemy pogłoski krążące. Według tych wieści ma starać się o krzesło burmistrza p. Dr Doliński, wielu zaś radnych postanawia głosować na p. Dra Dworskiego". Swoje plany zawodowe EF. Doliński zrealizował, 7 listopada 1901 roku na posiedzeniu Rady Miejskiej został wybrany burmistrzem Przemyśla'”'. Wieść o tym rozeszła się lo- tem błyskawicy po mieście, budząc u wielu przemyślan zdziwienie i rozgoryczenie. W grodzie nad Sanem pamiętano owe zajście sprzed roku, którego bohaterem był wybrany burmistrz, o czym teraz otwarcie nie tylko mówiono, ale i pisano. Bo pominąwszy inne względy, nowy bur- mistrz nie tylko, że w życiu poprzednim nie manifestował się nigdy jako katolik ni słowem ni czynem, a zawsze obojętnym był dla przepisów wiary i kościoła, lecz nadto przed rokiem dał publiczne zgorsze- nie przez pojedynek. A chociaż rok cały upłynął p. Dr Doliński zlekceważył przepisy Kościoła, i nie postarał się o zdjęcie klątwy, publicznie zgorszenia nie naprawił. Dlatego pragnęlibyśmy gorąco, aby nowy burmistrz rozpoczął swe urzędowanie i prace od po- jednania się z kościołem, a potem stanął na stanowisku zasad katolickich”. Tak też się stało, biorąc przykład z prezydenta Lwowa G. Małachowskiego, F. Doliński kilka dni później w obecności dwóch świadków
Fot.: Agata Czereba
Śladami historii
(...) u Biskupa - Sufragana zadośćuczynił »
wszelkim wymogom Kościoła”. Urząd swój sprawował do stycznia 1914 roku, do momentu wprowadzenia w Przemyślu rządów komisarycznych, zmarł dwa mie- siące później!”. KONIEC m
"FE. Doliński (1850-1914), adwokat, przez wiele lat wiceburmistrz, a od 1901 r. burmistrz Przemyśla, poseł do Sejmu Krajowego, działał w wielu orga- nizacjach i instytucjach, A. Siciak, Dzieje książki w Przemyślu w okresie autonomii Galicji (1867-1914), Przemyśl 2012, s. 29-30.
+ „Echo Przemyskie” 1900, nr 75, s. 2.
3 Tamże.
* „Kurjer Lwowski” 1900, nr 211, s. 3.
* Pojedynek odbył się w Przemyślu 28 lipca 1900 r. Tamże.
ś „Echo Przemyskie” 1900, nr 81, s. 2.
7 "Tamże.
$ „Echo Przemyskie” 1900, nr 86, s. 2.
* „Echo Przemyskie” 1901, nr 86, s. 1.
' „Echo Przemyskie” 1901, nr 89, s. 3.
u „Echo Przemyskie” 1901, nr 90, s. 1.
1 „Echo Przemyskie” 1901, nr 90, s. 1.
> „Echo Przemyskie” 1901, nr 92, s. 1.
u „Ziemia Przemyska” 1914, nr 5, s. 1.
p P
Biorących udział w pojedynku na broń sieczną obowiązywały cztery komendy: Baczność, Złóż
się, Bij, Stój. Odległość między pojedynkującymi się wynosiła trzy metry.
Wielkie lekkoatletyczne święto w Przemyślu za nami!
6 maja br. w naszym mieście królowali nie tylko rowerzyści. Bike Town 2018 to jedno z największych i najważniejszych rowero- wych wydarzeń w naszej części Europy. Ale... w innej części nadsańskiego grodu, przy ul. Dworskiego mieli swoje święto lek- koatleci. Tego dnia na znajdującym się tam stadionie Juwenia miały miejsce 15. Między- narodowe Mistrzostwa Przemyśla w Lekkiej Atletyce pod patronatem Prezydenta Miasta Przemyśla Roberta Chomy. Tym razem była to szczególna impreza. Nie dość, że w mię- dzynarodowej obsadzie, to w trakcie trwania turnieju odbyła się uroczystość nadania stadionowi imienia wyjątkowo zasłużonego
dla przemyskiej lekkiej atletyki pedagoga, trenera, a przede wszystkim wybitnego sportowca — Jarosława Kłymińskiego.
Podczas niedzielnej uroczystości Prezy- dent Miasta Przemyśla Robert Choma prze- kazał na ręce dyrektora Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 1 Jarosława Kuligowskiego Akt Nadania Imienia Jarosła- wa Kłymińskiego miejscowemu obiektowi sportowemu.
W ceremonii obok sportowców, kibiców, rodziny Jarosława Kłymińskiego — żony Te- resy, córki Ewy oraz synów Wiktora i Pawła z rodzinami udział wzięli: Poseł na Sejm RP Marek Rząsa, Prezydent Miasta Przemyśla
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Robert Choma, jego zastępca Grzegorz Hayder, Radni Rady Miejskiej: Robert Bal, Tomasz Kuźmiek, Maciej Kamiński i Stanisław Surma, dyrektorowie przemyskich szkół oraz wychowankowie wielkiego trenera.
Jarosław Kłymiński urodził się 29 czerwca 1935 roku w Przemyślu. Po ukoń- czeniu szkoły podstawowej w 1949 roku, będąc uczniem Liceum Ogólnokształcą- cego im. Juliusza Słowackiego, stanął na starcie biegu przełajowego, który złatwo- ścią wygrał. Zwycięstwo to podbudowało młodego sportowca i w tym momencie Jarosław zaczął prawdziwe, intensyw- ne treningi. W 1953 roku J. Kłymiński otrzymał indeks studenta Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. W czasie studiów sportowiec poprawił swoje wszystkie rekordy życiowe. Po obronie pracy magisterskiej w 1957 roku decyduje się na powrót do Przemyśla. W tym okresie osiągnął najwartościowsze wyniki na bieżni — przebiegł dystans 400 metrów w 50 sekund, a na dystansie dwu- krotnie wyższym osiągnął wynik 1,52,01 s. W okresie od 1957 roku do 1987 roku pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego w przemyskich szkołach pod- stawowych nr 5, 6, 9 i 14, równocześnie prowadził treningi sekcji lekkoatletycznej w Klubie Sportowym „Czuwaj Jako tre- ner odnosił duże sukcesy sportowe ze swoimi zawodnikami, zdobywającymi medale mistrzostw Polski. Jarosław Kły- miński był wielkim pasjonatem sportu i niestrudzonym krzewicielem kultury fizycznej wśród młodzieży. W 1978 roku został odznaczony złotym Krzyżem Zasłu- gi. Jarosław Kłymiński zmarł 30 listopada 1987 roku.
Agata Czereba
1
Śladami historii
25 lat pod skrzydłami Orląt
Jest popołudnie 29 maja 1993 roku. Na dziedzińcu, działającej od dwóch lat, Szkoły Podstawowej nr 16 w Przemyślu gromadzą się uczniowie, nauczyciele i rodzice. Słońce już dawno wstało. Jest go- rąco, prawie upalnie. Nic dziwnego. Pan dyrektor Daniel Wiech od dawna zapowiadał, że na ten niezwykły dzień pogoda została zamó- wiona. Wszyscy czekamy w napięciu. Wreszcie, po godzinie 16”... Są! W bramie szkoły pojawiają się uczniowie z ostatniej zmiany biegu sztafetowego. To oni znaleźli się w grupie, która od granicy polsko- -ukraińskiej niosła urnę z ziemią, pobraną wcześniej z Cmentarza Orląt we Lwowie. Tak rozpoczął się ostatni, chyba najważniejszy, punkt obchodów tego wyjątkowego dnia. Dnia nadania naszej szkole
imienia Orląt Lwowskich. EWA TONDERA A WCZEŚNIEJ....
Z inicjatywą nadania naszej szkole zaszczytnego imienia Orląt Lwowskich wystąpił ówczesny dyrektor naszej szkoły Pan Daniel Wiech i prezes, powstałego 4 marca 1989 roku, Towarzysta Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschod- nich Pan Zbigniew Kuchciński.
Rankiem do Lwowa udała się delega- cja: uczniowie - Ania Obler, Ula Twardy i Krzysztof Makiel, Pan Stanisław Lepszy - przedstawiciel Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschod- nich, Pan Henryk Drabik - zastępca dyrektora naszej szkoły i Pan Zbigniew Tomusiak - nauczyciel. Rodziców repre- zentował Pan Andrzej Makiel. Delegacja przywiozła urnę z ziemią do granicy polsko-ukraińskiej, a stamtąd zabrała ją 30-osobowa sztafeta uczniów.
Przed południem zaproszeni goście, uczniowie, rodzice i nauczyciele uczest- niczyli w uroczystej Mszy świętej, odpra- wionej przez sufragana przemyskiego, ks. Biskupa Stefana Moskwę. Po powrocie do szkoły uczniowie wzięli udział w konkur- sie historycznym „Co wiem o Lwowskich Orlętach?” i w konkursie plastycznym „Moje wyobrażenia o Lwowie. W tym dniu odbył się także pierwszy Bieg Ulicz- ny „Szesnastki” o Puchar Prezesa TML i KPW, i pokaz dorobku kulturalno-spor- towego szkoły.
29 MAJA, POPOŁUDNIE...
Orkiestra Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej gra hymn narodowy, kurator oświaty Pan Piotr Idzikowski odczytuje akt nadania naszej szkole imie- nia Orląt Lwowskich, ks. Biskup Stefan Moskwa święci budynek szkoły, sztandar i ziemię z Cmentarza Orląt. Pełen emocji i wzruszeń dzień kończy się progra- mem poetycko-muzycznym o Orlętach
16
Lwowskich, młodych Polakach, którzy w listopadzie 1918 roku stanęli do walki w obronie swojego miasta. Najmłodszy z nich miał zaledwie 9 lat. Niewiele star- szy, 13 - letni Antoś Petrykiewicz został najmłodszym w historii kawalerem Or- deru Virtuti Militari.
NASZ SZTANDAR...
Został ufundowany przez Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południo- wo-Wschodnich. Wyszyły go siostry kar- melitanki. Na pierwszej, kremowej stro- nie widnieje, wyszyty metalizowanymi złotymi nićmi, napis „Szkoła Podstawowa nr 16 w Przemyślu im. Orląt Lwowskich”. W lewym dolnym rogu umieszczony został herb Lwowa (w tonacji czerwono- -brązowo-zielonej), w prawym rogu - herb Przemyśla (w tonacji czerwono-brą- zowej). Na drugiej stronie sztandaru, na czerwonym tle, można zobaczyć białego orła w złotej koronie, który otacza swoimi skrzydłami siedzące u jego nóg orlęta. Od dwudziestu pięciu lat sztandar towarzyszy nam we wszystkich ważnych uroczysto- ściach szkolnych i państwowych. Zmie-
niają się poczty sztandarowe. Pierwszy chorąży, który niósł nasz sztandar 29 maja 1993 roku, Pan Henryk Gładki, od kilku lat jest już na emeryturze. Towarzyszące Mu uczennice: Ania Obleri Dorota Bacza są dziś dojrzałymi kobietami... Kolejni uczniowie opuszczają mury naszej szkoły, a my ciągle czujemy się otuleni skrzydła- mi orła z naszego sztandaru...
MIJAJĄ KOLEJNE LATA...
Co roku 29 maja obchodzimy Święto Szkoły. W czwartą rocznicę nadania imienia szkole na ścianie szczytowej naszej placówki umieszczono trzy pamiątkowe tablice: Godło Państwowe, herby Prze- myśla i Lwowa. Święto Szkoły jest zawsze okazją do wielu miłych spotkań, a także do zaprezentowania rodzicom i gościom dorobku naukowo-kulturalnego placów- ki. Stałym punktem jest uroczysta część oficjalna, w której licznie uczestniczą zaproszeni goście. Jest to zawsze okazja do refleksji nad zawiłościami naszej hi- storii, zadumy i wzruszeń nad pięknem muzyki i poezji. Inne punkty programu zmieniały się przez lata, tak jak zmieniali się uczniowie uczęszczający do szkoły, bo to oni zwykle są głównymi organiza- torami i uczestnikami licznych imprez, odbywających się w tym dniu. Nie sposób zapamiętać i wymienić wszystkie atrakcje, które przez dwadzieścia pięć lat umilały nam ten dzień. Były przejażdżki wozem strażackim i podziwianie panoramy Prze- myśla ze strażackiej drabiny, była grochów- ka z żołnierskiego kotła i cukrowa wata na patyku, zjazdy na „dmuchańcach” i pokazy uczniowskiej mody. W 2005 roku odbył się niezapomniany, pokazowy wyścig na wóz- kach zawodników Zrzeszenia Sportowego Inwalidów „Start” w Rzeszowie. Panowie na wózkach udowodnili wszystkim, że niepełnosprawność może mobilizować do sportowego zmagania się z rywalami i samym sobą. W tych niezwykłych, majo- wych dniach odwiedzali nas także goście. Kilkakrotnie byli nimi uczniowie z Polskiej
+
IB
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Fot.: Wojciech Sulik
17 czerwiec 2018 Śladami historii Szkoły nr 10 im. Św. Marii Magdaleny we Lwowie, w 1995 roku odwiedzili nas uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 16 im. Orląt Lwowskich w Nowym Sączu, a w 2008 roku goście z Niemiec, którzy wzięli udział w turnieju piłki siatkowej. Święto Szkoły zawsze było także okazją do prezentacji projektów edukacyjnych i dorobku artystycznego uczniów. Ogląda- liśmy więc przeróżne spektakle teatralne, słuchaliśmy piosenek i pieśni śpiewanych przez solistów obdarzonych niezwykłym głosem i przez nasz szkolny chór „Triola”. Co roku możemy także obejrzeć wystawy edukacyjne w szkolnej czytelni, a także albumy i makiety ukazujące piękno na- szego regionu. Jesteśmy szkołą integracyjną i może to powoduje, że z wielką pokorą podchodzi- my do swojej pracy. W każdym dziecku staramy się dostrzec to „coś”, co sprawia, że każdy z naszych wychowanków, nawet ten najbardziej problemowy, wyrośnie kiedyś na wartościowego człowieka. Przez wiele lat współpracowaliśmy z Towarzy- stwem Walki z Kalectwem, które fundo- wało nagrody w odbywającym się u nas od 2003 roku konkursie literacko-pla- stycznym „Integracja w moich oczach”. Brali w nim udział uczniowie wielu przemyskich i gminnych szkół, a laure- atami niejednokrotnie byli uczniowie niepełnosprawni, którym umożliwialiśmy wyrażenie własnych marzeń, opisanie swojej wizji świata. Przez prawie dwadzieścia lat stałym punktem obchodów Święta Szkoły był, rozpoczęty w 1993 roku, Uliczny Bieg „Szesnastki” o Puchar Przechodni Pre- zesa TML i KPW. Coroczne biegi wzdłuż Wybrzeża Ojca Św. Jana Pawła II były doskonałą okazją do integracji środowi- ska uczniowskiego. Biec mogli wszyscy przemyscy uczniowie, bo dystans dosto- sowany był do możliwości uczestników. Sportowcom nie przeszkadzał nawet ulewny deszcz, który czasami lubił krzy- żować plany organizatorom. WIERNI IDEAŁOM ORLĄT… pamiętamy o Nich, o przeszłości, Lwowie i Kresach Południowo – Wschodnich. Odwiedzamy Lwów. Nie tylko po to, aby zwiedzić to przepiękne miasto, złożyć wieńce na Cmentarzu Orląt, ale także, aby wejść w progi Teatru Wielkiego Opery i Ba- letu i obejrzeć „Otella” albo „Czarodziejskie krzesiwo”. W październiku 1998 roku nasi uczniowie biorą udział w Dniach Kultury Polskiej we Lwowie. W lutym 2008 roku, w czasie pielgrzymki do Huty Pieniackiej zwiedzamy także Olesko, a w nim zamek, w którym urodził się Jan III Sobieski. W Przemyślanach, gdzie zatrzymujemy się na nocleg, uczestniczymy w niezwykłej lekcji historii, słuchając wspomnień jed- nego z mieszkających tu Polaków. Utrzy- mujemy kontakt ze szkołami polskimi we Lwowie. Goście ze Lwowa odwiedzają nas wielokrotnie, nie tylko w dniach Święta Szkoły. Uczniowie polskich szkół – nr 10 im. Św. Marii Magdaleny i nr 24 im. Marii Konopnickiej goszczą u nas w listopadowe dni roku 2002 i 2004. Składają kwiaty pod pomnikiem Orląt Przemyskich. W grudniu 2006 roku na zaproszenie naszej szkoły i Wspólnoty Polskiej odwiedza nas 20 uczniów lwowskiej „dziesiątki”. Goście biorą udział w spotkaniu, uczestniczą w koncercie lwowiaków, zapalają znicze pod pomnikiem Orląt Przemyskich. Uczymy historii kolejne pokolenia uczniów, odwiedzając miejsca uświęco- ne krwią Polaków. Huta Pieniacka (21 października 2005 r.) - bierzemy udział w uroczystości odsłonięcia pomnika ku czci ofiar mordu. To tu 28 lutego 1944 roku oddziały SS - Galizen oraz UPA wymordowały około 1000 mieszkańców. Do Huty Pieniackiej powracamy 28 lutego 2009 r., w 65. rocznicę okrutnej zbrodni. Towarzyszy nam nasz sztandar. Stoi w poczcie sztandarowym razem z in- nymi sztandarami ze szkół przemyskich i okolic. W uroczystości biorą udział prezydenci Polski i Ukrainy. Kilkakrotnie odwiedzamy Zadwórze - Polskie Termopile. Tu, na przedpolach Lwowa, 17 sierpnia 1920 roku, ochotniczy batalion lwowski, w skład którego weszli także obrońcy Lwowa z 1918 roku, stoczył 11 – godzinną, krwawą bitwę z 6. dywizją kawalerii Stiepana Budionnego. 330 ochot- ników, spośród których zginęło 318, po- wstrzymało pochód bolszewików na Lwów. W Zadwórzu jesteśmy w roku 2005, 2006 i 2016. Składamy kwiaty pod po- mnikiem poległych, którzy spoczywają w ogromnym kurhanie, usypanym obok dworca kolejowego, gdzie toczyły się najcięższe boje. 11 czerwca 2006 roku jesteśmy także w Rumnie. Składamy kwia- ty pod pomnikiem 40 zamordowanych w 1944 roku Polaków. Pamiętamy o naszych przyjaciołach z Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo – Wschodnich. Dla uświetnienia obchodów 10-lecia powstania towarzystwa (5-7 marca 1999 roku) przygotowujemy koncert „Wróć do Lwowa”, który odbył się w Centrum Kulturalnym. Pamiętamy o Orlętach. Od wielu lat na- sza placówka jest jednym z uczestników akcji „Światełko dla Łyczakowa”. Zbie- ramy znicze, które co roku, 1 listopada, płoną na mogiłach Naszych Patronów. MAJ 2018 W tym roku mija 25 lat od dnia, w któ- rym Lwowskie Orlęta zostały naszym patronem. Piękna pogoda została zamó- wiona. Na pewno zaświeci słońce, gdy nasi uczniowie pobiegną w kolejnym bie- gu sztafetowym. Na pewno odwiedzą nas licznie zaproszeni goście. Niewątpliwie nie zabraknie wśród nich naszych przy- jaciół z Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo – Wschodnich, z prezesem, Panem Januszem Piwińskim i Panem Stanisławem Lepszym. Pro- gram poetycko – muzyczny „Znaszli ten Lwów?” dostarczy wzruszeń i okazji do refleksji. Uczniowie wezmą udział w grze szkolnej „Co wiem o dawnym Lwowie?”, spojrzą na „Szeroki świat z Erasmusem”, gotując narodowe potrawy i rozwiązując różne zadania związane z krajami (Litwa, Włochy, Niemcy), które razem z nami realizują projekt be-well@schol.eu (Era- smus +). A PO POŁUDNIU… Od lat Święto Szkoły otwiera serca lu- dzi, którzy są szczególnie wrażliwi na los drugiego człowieka. Niewątpliwie w na- szej pamięci pozostał rok 2008, w którym jedna z naszych niepełnosprawnych uczennic otrzymała wózek samobieżny ułatwiający przemieszczanie się i większą samodzielność. Mamy nadzieję, że w tym roku ludzkie serca także się otworzą. Od godziny 16.00 klasa Ia oraz Stowarzy- szenie „Szkolne marzenia” organizuje Piknik Charytatywny dla naszej, ciężko chorej pierwszoklasistki. Przewidziano wiele atrakcji, a na koniec, dla wszyst- kich zebranych, dyskotekę na świeżym powietrzu. Przez 17 ostatnich lat byliśmy Zespo- łem Szkół z Oddziałami Integracyjnymi. Od września 2017 roku znowu jesteśmy Szkołą Podstawową nr 16 z Oddziałami Integracyjnymi. Jak w 1993 roku i wciąż z zaszczytnym imieniem Orląt Lwow- skich. Przed nami… Kolejne 25 lat. Zmienią się uczniowie, zmienią się nauczyciele, ale orzeł z naszego sztandaru zawsze będzie nas otulał swoimi skrzydłami. PAMIĘĆ… jest zawodna. W naszej szkole pracuje obecnie kilkunastu nauczycieli, którzy w 1993 roku uczestniczyli w uroczystości nadania imienia szkole. Niełatwo jest odtworzyć w pamięci 25 lat. Każdy pa- mięta co innego, każdy pamięta inaczej, niektórzy niewiele pamiętają. Artykuł nie powstałby, gdyby nie pomoc moich przyjaciół. Jak w „Panu Tadeuszu”: „I przyjaciele wtenczas pomogli rozmowie, I do piosnki rzucali mnie słowo za słowem…” Dziękuję. Śladami historii
WCZORAJ I PRZEDWCZORAJ MUZYKI W PRZEMYŚLU Spełnić „miły obowiązek mogąc publicznie podziękować Wmu panu Dietzowi...”
Rok 1876 nie obfitował w lwowskiej prasie w informacje o życiu mu- zycznym Przemyśla. W stosunku do roku poprzedzającego i następnego było ich niewiele i ograniczały się głównie do zapowiedzi niektórych koncertów i programów. Nie oznaczało to jednak mniejszej aktywności miejscowego środowiska muzycznego; wskazuje raczej na ograniczenie działalności przemyskich korespondentów lwowskiej prasy.
JERZY ZAJĄCZKOWSKI
Pierwszą połowę roku „obsłużyła” czę- ściowo „Gazeta Narodowa. Częściowo, bo nie doczekały się żadnych wzmianek przynajmniej dwa spotkania z muzyką: V „wieczorek muzykalny” i zwyczajowo organizowany w pierwszym kwartale koncert. Na 9 kwietnia zapowiedziano VI wieczorek muzykalny, przygotowany przez Towarzystwo Muzyczne pod kie- rownictwem Ludwika dArma Dietza. W programie znalazły się utwory F. Schuberta — Andante con moto variazioni (najprawdopodobniej z Kwartetu smyczko- wego d-moll „Śmierći dziewczyna”), pieśń Nieprawdaż T. Mattei", A. Fesci? - Barcarola na skrzypce, wiolonczelę i fortepian (cz. II Tria fortepianowego nr 3 op. 23), pieśń Zemsta dziewczyny F. Chopina oraz J. Haydna — Serenada i Menuet z Kwartetu smyczkowego op. 3%. Ponadto recytowano wiersze A. Mickiewicza, J.B. Zaleskiego i FE Waligórskiego.
Ciekawe jest to, że zapowiedziana pieśń Chopina nie figuruje w katalogu dzieł kom- pozytora. To przykład popularnej praktyki
podkładania pod znaną muzykę tekstu (często o patriotycznym wydźwięku) i wy- konywania takiej kompozycji właśnie jako pieśni. W tym przypadku bliski przyjaciel Chopina Józef Nowakowski podłożył słowa wiersza Bogumiła Wisłockiego i opracował (trzeba dodać — bez specjalnego polotu i fantazji) Mazurka As-dur op. 24 nr 3. Zbiór takich opracowań muzyki Chopina wydano w 1872 r. w Warszawie.
Trzy tygodnie później, 1 kwietnia, miał miejsce VII wieczorek z nadzwyczaj ambit- nym programem”. Wykonano wtedy jed- ną z dwóch (trzecia powstała po 1876 r.), rozbudowanych i trudnych Sonat skrzyp- cowych Antona Rubinsteina, popisową, piekielnie trudną Cavatinę z opery Linda z Chamounix G. Donizettiego oraz wyma- gające artystycznej dojrzałości Andante spianato i Wielkiego Poloneza As-dur op. 22 F. Chopina. Wieczór dopełniły Prelu- dium i Mazurek F. Chopina, kompozycja na fortepian F Liszta Jagdchor und Steirer, oparta na tematach z opery Tony oder die Vergeltung księcia Saksonii Ernesta II,
== paź Y a KRZEM 1 aj a: ai E ŁU LEA
Ignacy Feliks Dobrzyński (1807-1867).
16
Ludwik Marek przed 1893 r.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
cykanie CAFACIEAS77
Symfonia charakterystyczna
konkursowa
W DUCHU HUZYKI POLSKIEJ. sa mielxą Orilasitrą
J6F poBRTYÓSK.
I fala I rore przez tato
I.F. Dobrzyński - Okładka Symfonii Charakte- rystycznej w wersji na 4 ręce.
oraz scena Loreley op. 14 na głos, skrzypce i fortepian (do tekstu H. Heinego) autor- stwa A.K. Tottmanna”.
Po kilku dniach, 6 kwietnia, miał miejsce następny koncert przygotowany przez L. Dietza. Dochód z tego koncertu przezna- czono na potrzeby biblioteki pedagogicz- nej. Wydział Towarzystwa pedagogicznego spełnił „miły obowiązek mogąc publicznie podziękować Wmu panu Dietzowi (...) iż tak gorliwie i bezinteresownie zajął się urządzeniem koncertu, który nie mógł ina- czej pod jego kierownictwem wypaść, jak tylko świetnie. Wydział dziękuje również serdecznie za współudział w grze Wpp. S. K. iP. jakoteż pannie A. H. poważając się przytem być tłumaczem powszechnego zdania, iż gra na fortepianie panny A. H. dziś jest pełna artyzmu, zapowiada jej piękną artystyczną przyszłość 5. Szkoda, że wciąż nie możemy odszyfrować, skrywane- go pod tymi inicjałami, nazwiska pianistki.
Niemal bezpośrednie sąsiedztwo termi- nów obydwu kwietniowych koncertów, praktycznie uniemożliwiające przygotowa- nie nowego programu, oraz udział bardzo wytrawnej pianistki w drugim z nich, po- zwalają przypuszczać, że panna A. H. brała również udział w koncercie 1 kwietnia.
Sezon muzyczny kończył się zazwyczaj w czerwcu. Z braku informacji prasowych możemy jedynie domyślać się, że odbył się jeszcze wieczorek muzykalny i, jak to było w zwyczaju na koniec sezonu, jeden duży koncert. Niczego również nie wiemy o rozpoczęciu sezonu 1876/777. Jako pierwsza, w nowym sezonie koncer- towym, pojawia się zapowiedź drugiego wieczorku*. Na 19 października L. Dietz przygotował arcydzieło muzyki kameral- nej Sonatę skrzypcową A-dur op. 47 Kreut-
zerowską L. van Beethovena (niewątpliwie był jej współwykonawcą), Walce i Nokturn FE Chopina, ostatnią z 8 Pieśni op. 58 J. Brahmsa, pieśń ze słowami B. Zaleskiego Rojenia wiosenne op. 13 W. Żeleńskiego” i scenę chóralną Rataplan z I aktu opery G. Donizettiego Córka pułku.
Ostatnim odnotowanym przez lwow- ską prasę akcentem życia muzycznego Przemyśla w 1876 r. był III wieczorek zapowiedziany na 22 listopada". L. Dietz ponownie zaskakuje pomysłem na dobór utworów. Były to: niemałych rozmiarów Serenada D-dur op. 25 L. van Beethovena na flet, skrzypce i al- tówkę, pieśni S. Moniuszki Dumka (sł. ]. Czeczot) i Jaskółeczka (sł. W. Pol) oraz F.W. Kiickena Das Madchen von Jude", Nokturn Des-dur op. 27 nr 2 F. Chopina w znanym i wykonywanym do dzisiaj opracowaniu A. Wilhelmja na skrzypce i fortepian, duet z Tannhdusera R. Wa- gnera w wersji (A-F Servais?) na skrzypce i fortepian oraz dwie części, Elegia i Finał, z Symfonii charakterystycznej c-moll op. 15 LL.E Dobrzyńskiego. Być może L. Dietz zaadoptował obie części II Symfonii na skrzypce i fortepian”. Jakąż nadzwyczaj- ną muzyczną intuicją, a zarazem wiedzą, wykazał się w tamtym okresie dyrektor muzyczny Towarzystwa Muzycznego, proponując wykonanie tego właśnie dzie- ła. Dzisiaj, ponad 140 lat później, kiedy żmudne i wnikliwe badania muzykolo- giczne znacznie poszerzyły naszą wiedzę o kulturze muzycznej tamtych czasów, II Symfonia Dobrzyńskiego zajmuje po- czesne miejsce w historii muzyki polskiej a sam kompozytor uznawany jest za jed- nego z najwybitniejszych twórców doby Chopina i za głównego reprezentanta polskiej muzyki symfonicznej XIX wieku.
Przed świętami Bożego Narodzenia od- był się jeszcze jeden „wieczorek muzykalny” ale prasa lwowska już o nim nie wspomina.
Dobór utworów prezentowanych podczas wieczorków i koncertów unaocznia, jak wytrawnym muzykiem był Ludwik dArma Dietz. Bardzo umiejętnie łączył kompozycje znane z zapomnianymi czy jeszcze nieod- krytymi, ambitne z lżejszymi w charakterze, trudne złatwiejszymi, utwory instrumental- ne z wokalnymi, solowe i kameralne z więk- szymi formami. Znalazł właściwe proporcje prezentacji muzyki polskiej i europejskiej (co wtedy nie było takie proste). Dokonując wyboru kompozycji, musiał brać pod uwagę poziom „dyletantów” ioczekiwania przemy- skich melomanów - choć trzeba zaznaczyć, żebyły one znacznie wyższe niż nasze obecne wyobrażenia o nich — oraz uwzględnić trud- ności w pozyskiwaniu materiału nutowego. Należy również docenić talent organizacyjny Dietza. Nie dysponując takim potencjałem miejscowych muzyków, jaki miał np. Lwów, w krótkim czasie sprawił, że przemyskie życie muzyczne mogło bez kompleksów konkuro-
Śladami historii
wać zaktywnością muzyczną Stanisławowa, Tarnopola czy Czerniowiec.
Działalność L. Dietza i Towarzystwa Muzycznego nie wypełniały w całości : obrazu przemyskiego życia muzycznego. © aosągaca re Na wtorkowy wieczór, 7 marca, „Gazeta Narodowa nr 50 z 2.03.1876 r., zapowie- działa koncert primadonny opery lwow- skiej Marii Juniewicz i pianisty ze Lwowa Ludwika Marka (niesłusznie dziś prawie kompletnie zapomnianego).
Stosunkowo niewiele dzisiaj wiadomo o karierze artystycznej M. Juniewicz”. W Przemyślu zaśpiewała arie z Halki S. Moniuszki i z Mignon A. Thomasa oraz po jednej pieśni F Schuberta, L. Marka i Ch. Gounoda. Wieczór był w znacznej mierze prezentacją kunsztu pianistycznego L. Marka", który wykonał Sonatę f-moll op. 57 Appassionatę L. van Beethovena, drugą Rapsodię węgierską i Etiudę koncertową F. Liszta oraz drobniejsze kompozycje własne, E Schuberta, P. Martiniego i EChopina.
Nie możemy wykluczyć występów sem zamaeem | momtem w Przemyślu w 1876 r. innych jeszcze arty- | stów, szczególnie w letnich miesiącach. Je- żeli takie miały miejsce, to wychodząca po polsku lwowska prasa ich nie odnotowała.
w)
' Tito Mattei (1841-1914) — włoski pianista, kompozytor i dyrygent. Występował jako cudowne dziecko od 5-go roku życia. W wieku 11 lat został mianowany profesorem Accademia di Santa Cecilia w Rzymie, od papieża Piusa IX otrzymał specjalny złoty medal i miano „króla pianistów włoskich. W 1863 został dyrygentem Her Majesty's Theatre w Londynie, od 1870 był dyrygentem Opery Włoskiej. Pisał utwory na fortepian, pieśni, opery.
+ Alexander Ernst Fesca (1820-1849) - niemiecki pianista, kompozytor, dyrygent. Autor cenionej muzyki kame- ralnej (tria fortepianowe, kwartety fortepianowe, septety fortepianowe), 2 oper, pieśni, utworów fortepianowych. * Dopiero w 1965 r. dwóch muzykologów A. Tyson i H.C. Robbins Landon udowodniło, że autorem kwar- tetów op. 3 był benedyktyński mnich Roman Hoffstetter (1742-1815).
4 „Gazeta Narodowa” nr 74 z 31.03.1876 r.
* Albert Karl Tottmann (1837-1917) - niemiecki skrzypek i kompozytor. Autor ważnych leksykonów po- święconych muzyce skrzypcowej (1886) i historii muzyki (1883). Grał w orkiestrze Gewandhaus w Lipsku. Komponował utwory na skrzypce, fortepian, pieśni solowe i chóralne.
5 „Gazeta Narodowa” nr 95 z 26.04.1876 r.
7 O jego drugiej połowie i zakończeniu można przeczytać w „Naszym Przemyślu” nr 4 z 2018 r.
8 „Gazeta Lwowska” nr 235 z 14.10.1876 r. i” Kronika Codzienna” nr 89 z 15.10.1876 r.
* Władysław Żeleński (1837-1921) - kompozytor, pianista, dyrygent i pedagog. Udzielał się artystycznie w War- szawie i w większej części życia w Krakowie. Pisał opery, muzykę symfoniczną, kameralną, solową na fortepian i pieśni (ponad 90). Pieśń wykonana w Przemyślu powstała ok. 1864 r. Był ojcem Tadeusza Boya-Żeleńskiego. 1 „Kronika Codzienna” nr 119 z 21.11.1876 r.
U Friedrich Wilhelm Kiicken (1810-1882) niemiecki kompozytor i dyrygent. Skomponował m.in. dwie opery, utwory chóralne, sonaty skrzypcowe, tria, pieśni - ta wykonana w Przemyślu uchodziła wtedy za jedną z najbardziej popularnych.
1 W owym czasie Symfonia charakterystyczna w duchu muzyki polskiej, powstała w 1831 r., była wykony- wana w wersji fortepianowej (z 1862 r.) na cztery ręce, choć niedługo po napisaniu prezentowano ją w całej okazałości we Wiedniu (1836) i w Lipsku (1839) pod dyrekcją F. Mendelssohna. Cała Symfonia jest prze- niknięta rytmami i zwrotami melodycznymi przejętymi z muzyki polskiej a część IV oparta jest na melodii krakowiaka Albośmy my to jacy, tacy. Obecnie wiadomo, że Dobrzyński napisał ponad 170 utworów. Są wśród nich: opera, 2 symfonie i różne utwory na orkiestrę, kompozycje kameralne (kwartety smyczkowe, kwintety, sekstet) i solowe, pieśni, kantaty.
13 Uczyła się w Moskwie, w latach 1873-75 śpiewała w Warszawie, potem przeniosła się na dwa sezony do Lwowa. Od 1877 r. częściej występowała na scenach operowych Moskwy, Petersburga, Odessy. W swoim repertuarze miała partie z oper Ch. Gounoda (Faust), G. Verdiego (Bal maskowy, Ernani, Trubadur, Don Carlos), G. Meyerbeera (Hugoneci, Robert diabeł), S. Moniuszki (Halka). Tuż przed występem w Przemyślu, cenione i opiniotwórcze pismo muzyczne wychodzące od 1834 r. (aż do dzisiaj) w Lipsku, „Neue Zeitschrift fiir Musik, nr 9 z 25 lutego 1876 r., podkreślało znaczenie „ulubienicy publiczności” M. Juniewicz dla teatru operowego we Lwowie. Zmarła w 1882 r. 10 lat po śmierci śpiewaczki „Kuryer Lwowski” nr 167 z 18 czerwca 1885 r. wspominał kreację Juniewicz w roli Halki na lwowskiej scenie.
4 Ur. 1837 w Czerniowcach, zm. 1893 we Lwowie - pianista, kompozytor, pedagog, organizator życia muzycznego. (M.Piekarski w „Muzyka we Lwowie; Warszawa 2017, s. 150, błędnie podaje, bodaj za L. Mazepą, jako miejsce urodzenia Tarnopol, gdzie Marek spędził dzieciństwo). Uczeń Karola Mikulego (ten z kolei był uczniem E Cho- pina), F. Liszta i H. von Biilowa. Jako wykonawca i pedagog preferował grę pełną blasku i wirtuozerii. Wśród jego uczniów byli m.in. H. Ottawowa i R. Koczalski. Założył i kierował Towarzystwem muzycznym „Harmonia” i jego kapelą. Prowadził we Lwowie skład fortepianów i pianin z najlepszych wiedeńskich i zagranicznych firm. Jego kompozycje - wydawane przez renomowane oficyny w Lipsku i Wiedniu - określano jako „odznaczające się artystycznym wykończeniem formy i świeżością harmonizacji” oraz takie, w których „rzutkość natchnienia walczy o prym ze szlachetnością formy”. Szkołę muzyczną i skład fortepianów po śmierci pianisty poprowadziła jego córka.
19
PRZEMYŚL czerwiec 2018
gr mija (go war 100 ©
TYGODNIK ILLUSTROWANY.
Wykonawczynie partii Halki na scenie w Warszawie. Pierwsza od lewej w dolnym rzędzie - Maria Juniewicz.
Śladami historii
OCALIC OD ZAPOMNIENIA...
Lwowska Akademia Medycyny Weterynaryjnej
I jej dziedzictwo
Większość z nas myśląc o uczelniach wyższych Lwowa, pamięta o Uni- wersytecie Jana Kazimierza czy też o Politechnice Lwowskiej. W mieście nad Pełtwią funkcjonowała także Akademia Handlu Zagranicznego oraz uczelnia kształcąca lekarzy weterynarii - Akademia Medycyny Weteryna- ryjnej. Za oficjalną datę powstania tej placówki uważa się rok 1881. Nosiła ona wówczas nazwę: Cesarsko-Królewska Szkoła Weterynaryjna we
Lwowie. W 1909 r. Szkoła uzyskała pełne prawa akademickie, a w 1922 r. otrzymała nazwę Akademia Medycyny Weterynaryjnej.
EWA GRIN-PISZCZEK
Uczelnia skupiła w swoim gronie naj- wybitniejszych specjalistów w dziedzinie medycyny weterynaryjnej na terenie Galicji i II Rzeczypospolitej oraz słynęła z wysokiego poziomu nauczania. Jednym z rektorów Akademii, w latach 1917-1919, był prof. Włodzimierz Kulczycki, urodzo- ny w 1862 roku w Przemyślu. Obecnie kontynuatorem działalności Akademii jest Lwowski Narodowy Uniwersytet Me- dycyny Weterynaryjnej i Biotechnologii im. Stefana Z. Grzyckiego.
Kilkanaście lat temu polscy weteryna- rze — członkowie Krajowej Izby Lekar- sko-Weterynaryjnej (KILW) nawiązali kontakt z lwowską uczelnią. Ich działania skupiły się na zabezpieczeniu zbiorów sprzed 1939 r., znajdujących się w zasobie biblioteki uczelni oraz w poszczególnych jej zakładach. W listopadzie 2017 roku Departament Dziedzictwa Kulturowego
Wnętrze Muzeum Podków.
20
za Granicą i Strat Wojennych Minister- stwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zorganizował wyjazd do wspomnianej uczelni. Uczestniczyła w nim pracownica Archiwum Państwowego w Przemyślu, dr Ewa Grin-Piszczek. Jej zadaniem było rozpoznanie i oszacowanie materiałów archiwalnych, istotnych dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przechowywa- nych w zbiorach Uniwersytetu. Członka- mi delegacji byli również: dr Katarzyna Janiec z Zakładu Katalogowania Dzie- dzinowego Biblioteki Narodowej oraz reprezentanci KILW (dr Mirosław Kalicki oraz dr Zbigniew Wróblewski)*. W trak- cie przeprowadzania wstępnej kwerendy okazało się, że w budynkach uczelni przechowywane są m.in. akta, fotografie, klisze fotograficzne szklane, pochodzące z lat 1881-1946. Wśród nich znajdują się prace wybitnych profesorów uczelni, ich
PRZEMYŚL czerwiec 2018
are (0 as mir
NOŚ RECTOR MAONIFICUS ET PROFESSORES
DEMIAE MEDICINAE VETERINARIAE LEOPOLIENSIS
HOC DIPLOMATE PROMULCAMUS AC TESTAMUR
STEPHANUM EUGENIUM GRZYCKI
Niektóre ze zbiorów Lwowskiego Narodowe- go Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej i Biotechnologii
notatki, jak również materiały osobiste. Uczelnia posiada także preparaty i inne pomoce naukowe sprzed 1939 roku, do dziś służące studentom i pracownikom. Warto zaznaczyć, że w strukturze Uni- wersytetu działa także Muzeum Historii Uniwersytetu oraz...Muzeum Podków. Jego twórcą i opiekunem jest prof. An- toni Gamota, który służył radą i pomocą uczestnikom wyjazdu.
26 marca 2018 roku dyrektor Archi- wum Państwowego w Przemyślu Anna Nowak gościła przedstawicieli Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej (dr Mi- rosław Kalicki, Marek St. Kubica oraz dr Zbigniew Wróblewski). Celem wizyty było omówienie warunków współpracy między instytucjami. Miejmy nadzieję, że pozwoli ona na ocalenie od zapomnienia dziedzictwa lwowskiej Akademii Medy- cyny Weterynaryjnej oraz stworzenie wa- runków zapoznania się z nim szerokiemu gronu osób.
m
* Szczegółowe sprawozdanie z wyjazdu autorstwa jego uczestników (E. Grin-Piszczek, K. Janiec, M. Kalicki, Z. Wróblewski) ukazało się w: „Życie We- terynaryjne', nr 3, marzec 2018, s. 144-145.
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK zaprasza
kalendarz imprez
1, 3-4 czerwca
Il Przemyski Festiwal Teatralny „Bajkowe Wzgórze”
Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego.
Organizatorzy: Teatr S.A.N. z Przemyśla oraz Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK. Więcej informacji na kolejnych stronach.
5 czerwca (wtorek), godz. 12.00
Miejska Gra Filmowa.
(Galeria Zamku Kazimierzowskiego).
Org.: | Liceum Ogólnokształcące im. J. Słowackiego w Przemyślu oraz POCKiN ZAMEK. (Szczegóły na odrębnych afiszach. Impreza zewnętrzna).
6 czerwca (Środa), godz. 10.30
2018 Rok Tokarczuka. Uroczystości związane z 100. rocznicą urodzin
Ks. Abpa Ignacego Tokarczuka. (Zamek Kazimierzowski) — wstęp wolny. Org.: Komitet Obchodów 100. Urodzin Ks. Abp. Ignacego Tokarczuka oraz PCKIN ZAMEK.
7 czerwca (czwartek), godz. 17.00
Koncert „Tańczyć każdy może” z okazji „Dnia Dziecka” w wyk. tancerzy ze Szkoły Tańca „A-Z” w Przemyślu.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Org.: Szkoła Tańca „A-Z” w Przemyślu oraz PCKiIN ZAMEK.
8 czerwca (piątek), godz. 17.00
Prezentacja bajki „Niedźwiadki z Przemyśla — poznajemy Miasto Przemyśl z Przemisią” w wyk. dzieci z Przedszkola Nr 7 w Przemyślu. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp za zaproszeniami.
Org.: Przedszkole Nr 7 w Przemyślu oraz PCKiN ZAMEK.
8 czerwca (piątek), godz. 18.30
Spotkanie z hrabią Maciejem Lubicz-Rąbalskim z Poznania na temat:
Grand Tour i podróże arystokracji w XVIII wieku. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
godz. 19.30
Warsztaty tańca dworskiego z królem przez wieki.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — liczba miejsc ograniczona.
Org.: Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu oraz PCKiN ZAMEK. 12 czerwca (wtorek), godz. 10.00
Program artystyczny pt. „Pisk Białego Orła” w ramach obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości przez Polskę w wykonaniu
uczniów Szkoły Podstawowej nr 11 im. Henryka Jordana w Przemyślu. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Org.: Szkoła Podstawowa nr 11 im. Henryka Jordana w Przemyślu oraz PCKiN ZAMEK.
11 maja 2018 r. z cyklu „Muzyczna Wiosna na Zamku”. Recital światowej sławy tenora BOGUSŁAWA MORKI „Co mi w duszy gra”.
8 [ea] LJ [2] S = [o] -- A jra as) z |) [>] 8 © L_ ho)
czerwiec 2018
15 czerwca (piątek), godz. 10.00
„Zołzy” — spektakl teatralny w wykonaniu aktorów Teatru „Fredreum”. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 10 zł do nabycia przed spektaklem na Zamku Kazimierzowskim lub w Biurze Towarzystwa, ul. Grodzka 1, w czwar- tek w godz. 16.00-18.00. Org.: Towarzystwo Dramatyczne im. A. Fredry „Fredreum” oraz PCKiN ZAMEK. Spektakl dla młodzieży szkolnej.
16 czerwca (sobota), godz. 11.00
Bieszczadzkie Lato z Książką. Spotkanie z Krzysztofem Potaczałą, prowadzenie J. Kisielewski.
(Sala Kominkowa Zamku Kazimierzowskiego) - wstęp wolny
godz. 12.00
Spotkanie z Henrykiem Sawką, prowadzenie J. Kisielewski. Spotkaniu towarzyszyć będzie wystawa prac Henryka Sawki.
(Sala Kominkowa Zamku Kazimierzowskiego) - wstęp wolny. Org.: Wydawnictwo BOSZ, Urząd Miejski w Przemyślu, Przemyska Biblioteka Publiczna oraz PCKIN ZAMEK.
16 czerwca (sobota), godz. 19.00
Koncert „Boogie Street. Renata Przemyk śpiewa piosenki Leonarda Cohena”. (Dziedziniec Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 35 zł (miejsca stojące) i 40 zł (miejsca siedzące) do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim.Org. PCKiIN ZAMEK.
18 czerwca (poniedziałek), godz. 11.30
XVIII Finał Konkursu Profilaktycznego „Bezpieczna Szkoła”. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — konkurs zorganizowany dla szkół. Org.: Straż Miejska w Przemyślu oraz PCKIN ZAMEK. (impreza zewnętrzna).
24 czerwca (niedziela), godz. 17.00
„Kruszynka” bajka Izabeli Degórskiej w wykonaniu aktorów Teatru „Fredreum”. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 10 zł do nabycia przed spekta- klem na Zamku Kazimierzowskim lub w Biurze Towarzystwa, ul. Grodzka 1, w czwartek w godz. 16.00-18.00. Org.: Towarzystwo Dramatyczne im. A. Fredry „Fredreum” oraz PCKiN ZAMEK.
20-30 czerwca
XIX Przemyska Wiosna Fredrowska
Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego. Org.: Towarzystwo Dramatyczne im. A. Fre-
dry „Fredreum” z Przemyśla oraz PCKiIN ZAMEK. Więcej informacji na kolejnych stronach.
md Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
4 6 37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1 R tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariatQkultura.przemysi.pl dyrektor - Renata Nowakowska
Po wydrukowaniu kalendarz imprez może ulec zmianie, zawsze aktualny na www.kultura.przemysl.pl
£L PCKiN ZAMEK - OMÓWIENIE WYDARZEŃ £4 PCKiN ZAMEK - OMÓWIENIE WYDARZEŃ
Jeden z najwybitniejszych polskich tenorów Bogusław Morka zwany często Kiepurą naszych czasów i polskim Domingo wystąpił — już po raz kolejny — dla przemyskiej publiczności na scenie Zamku Kazimierzowskiego. Tym razem szczęśliwy małżonek przemyślanki, naszej krajanki — stąd zapewne sentyment do naszego miasta - Śpiewał z towarzyszeniem zespołu kameralnego „Bogna Band” pod dy- rekcją Bogny Dulińskiej.
Wspaniały głos, wielki talent aktorski, zdolność uwodzenia publiczności oraz instynkt artystyczny to atrybuty, za które występy Bogusława Morki na całym świecie przyj- mowane są z ogromnym entuzjazmem. W koncercie „Co mi w duszy gra”, który mieliśmy okazję i wielką przyjemność wysłuchać na Zamku Kazimie- rzowskim znalazły się utwory, które są bliskie sercu pierwszego amanta polskiej opery i operetki. Wybitny tenor zaśpiewał m.in.: „Powróćmy jak za dawnych lat, „Podmoskiewski zmierzch, „Siboney” „Besame Mucho” „Moonriver”, „This is my song” „Quiereme Mucho' „My way” „Time to say goodbye". Na zakończenie — nie mogło przecież być inaczej — na wyraźną prośbę widowni Bogusław Morka wykonał jeszcze trzy utwory na bis.
Tomasz Beliński Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
26 - 28 kwietnia 2018 r. Międzynarodowy Festiwal Artystyczny SAMOCVITY w Polsce Przemyśl 2018
SAMOCVITY znaczy NIEOSZLIFOWANY DIAMENT
Do Przemyśla, na Zamek Kazimierzowski zawitał Międzynarodowy Festiwal Artystyczny SAMOCVITY. Realizacja tego projektu przewidzia- na była na trzy dni od 26 do 28 kwietnia. Dzień pierwszy rozpoczął się o godz. 11.00 od uroczystego otwarcia. Uczestników Festiwalu przywitała Dyrektor Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK Renata Nowa- kowska oraz Natalia Kopij Dyrektor Festiwalu SAMOCVITY. Zaraz po tym rozpoczęły się przesłuchania konkursowe. Na ten dzień zostały przewi- dziane prezentacje muzyczne solistów, zespołów oraz plener malarski pn. „MUZY NA ZAMKU”. Młodych artystów oceniało międzynarodowe jury. Drugi dzień Festiwalu poświęcony był również występom konkursowym, ale tym razem swoje artystyczne umiejętności prezentowali tancerze, zarówno zespoły jak i soliści.
Po dwóch dniach zmagań konkursowych nadszedł czas na ogłosze- nie wyników. Trzeciego dnia odbyły się trzy Gale Koncertowe, podczas których międzynarodowe jury przedstawiło swój werdykt. Nagrodzeni młodzi artyści podzieleni zostali na trzy kategorie (trzy Gale Koncertowe) i przyznane zostały trzykrotnie miejsca pierwsze, drugie, trzecie oraz trzy Grand Prix.
SUKCESY PRZEMYSKICH MŁODYCH ARTYSTÓW
Bardzo miłym akcentem zakończył się ten Festiwal dla wykonawców z Przemyśla. Jedną z głównych nagród czyli Grand Prix otrzymały wspól- nie dwa zespoły taneczne reprezentujące Zespół Pieśni i Tańca „Przemyśl” oraz Szkołę Tańca „A-Z”. Jednak to nie koniec sukcesów przemyskich artystów. Swój udział w Festiwalu wyraźnie zaznaczyli uczniowie Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu. Pierwsze miejsce i Nagro- dę Specjalną otrzymał Duet Fortepianowy Mateusz Mazurek i Gustaw Siepioła. Dodatkowo dla przemyskiej Szkoły Muzycznej cztery pierwsze miejsca wywalczyły również duety fortepianowe: Zofia Maćkowiak i Alicja Pańczuk, Urszula Paśko i Mikołaj Rokicki, Pola Chwalisz i Wojciech Gazda, Iga Pawłucka i Krzysztof Cichoński. Pamiątkowe dyplomy za zajęcie trzech drugich miejsc otrzymały młodziutkie tancerki ze Studia Baletowego Terp- sychora Galyna Koval. Wyróżnienia przyznane zostały w kategorii klasyczna choreografia. SERDECZNE GRATULACJE. Gratulacje składamy również wszystkim, którzy wzięli udział w tym artystycznym przedsięwzięciu, nie tylko tym wyróżnionym.
Wśród osób, które wręczały dyplomy, wyróżnienia i statuetki był Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla Janusz Hamryszczak oraz Dyrektor Przemyskie- go Centrum Kultury i Nauki ZAMEK Renata Nowakowska.
Organizatorami tego artystycznego projektu, którego głównym zadaniem jest prezentacja uzdolnionej międzynarodowej młodzieży, wspólna, integru- jąca, artystyczna praca, była lwowska organizacja pozarządowa Art centrum Antre przy wsparciu Prezydenta Miasta Przemyśla, Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Koledżu Kultury we Lwowie.
Tomasz Beliński Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
Fotografie: Tomasz Beliński
£U PCKiN ZAPOWIEDZI IMPREZ £4 PCKiN ZAPOWIEDZI IMPREZ £4 PCKiN ZAPOWIEDZI IMPREZ
II Przemyski Festiwal Teatralny
1 czerwca 2018 r. piątek godz. 10.00
1-4 czerwca 2018
1 czerwca 2018 r. piątek godz.18.00
3 czerwca 2018 r. niedziela godz.15.30
organizatorzy:
4 czerwca 2018 r. poniedziałek godz. 11.00
Towarzystwo Dramatyczne
im. Aleksandra Fredry XIX Przemyską WAGONIE Fredrowską PONI PAUOCESCAWPAWCJ?
PROGRAM:
20.06.2018 r. godz. 18.30 - Zamek Kazimierzowski w Przemyślu „Bilecik miłosny” - M Bałucki Teatr „Frredreum” z Przemyśla
23.06.2018 r. godz. 18.30 - Zamek Kazimierzowski w Przemyślu „ŁAMIGŁOWKA 2.0” scen. i reż. Robert Konowalik Teatr Fieter z Ozimka
A 26.06.2018 r. godz. 18.30 - Zamek Kazimierzowski w Przemyślu a | „PER PROCURA - Neil Simon reż. Janusz Michalik Teatr Robotniczy z Nowego Sącza
30.06.2018 r. godz. 18.30 - Zamek Kazimierzowski w Przemyślu „PODRÓZ MUSICALOWA - Jarosław Kozielski Najbardziej znane oraz najbardziej niedocenione piosenki musicalowe na przestrzeni lat. Kraków
IMPREZY TOWARZYSZĄCE 14.07.2018 r. - Rajd śladami A. Fredry
WYSTAWY STAŁE NA ZAMKU KAZIMIERZOWSKIM w PRZEMYŚLU - 145 lat Towarzystwa Dramatycznego im. A. Fredry „FREDREUM” w Przemyślu - Dorobek sceniczny Kazimierza Opalińskiego - „FREDREUM” w karykaturze
PRZEMYK
śpiewa piosenki
Leonarda
COHENA
Koncert na zakończenie cyklu „MUZYCZNA WIOSNA NA ZAMKU”
(Dziedziniec Zamku Kazimierzowskiego) - bilety w cenie 35 zł (miejsca stojące) i 40 zł (miejsca siedzące) do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim.
Zaczęło się od spektaklu „Boogie Street” z udziałem Renaty Prze- myk, który miał premierę we wrześniu 2016 roku w Teatrze Starym w Lublinie. Renata Przemyk, śpiewając songi Leonarda Cohena z polskimi tekstami, odkrywała jego inne oblicze. Spektakl spotkał się z bardzo gorącym przyjęciem publiczności. 27 stycznia 2017 r. nakładem Agory S.A. i Teatru Starego w Lublinie, ukazała się płyta, na której prezentowane są utwory ze spektaklu,Boogie Street*wg„Księgi tęsknoty” Leonarda Cohena. Płyta powstała dla tych, którym nie udało
się obejrzeć spektaklu. Teraz pojawia się wyjątkowa okazja, żeby na
żywo posłuchać piosenek będących zupełnie nowym spojrzeniem
na Leonarda Cohena. Podczas koncertu wykonane zostaną wszystkie
piosenki z płyty, a co zatym idzie, z całego spektaklu. Dopełnieniem
są dodatkowe utwory z repertuaru Cohena takie jak m.in.„Hallelujah”. Na dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego wystąpią:
Renata Przemyk - śpiew
Magdalena Celińska, Sylwia Lasok — śpiew (chórek)
Krzysztof Pająk - instrumenty klawiszowe
Grzegorz Palka - gitary
Sławek Puka - perkusja
Piotr Wojtanowski - gitara basowa, fretless
Fotografie: Adam Podulka
Ojciec Leon Knabit gościem Przemyskiej Biblioteki Publicznej
Nie ma sytuacji przegranej — przekonywał 10 maja br. w Przemy- skiej Bibliotece Publicznej znany benedyktyn z Tyńca, ojciec Leon Knabit. Spotkanie z tym nietuzinkowym zakonnikiem przyciągnęło
prawdziwe tłumy.
MONIKA MAZIARZ
88-letni ojciec Leon to ceniony reko- lekcjonista, były przeor opactwa Bene- dyktynów w Tyńcu, publicysta oraz autor i współautor wielu poczytnych książek. To także postać medialna. Był twarzą kilku programów telewizyjnych takich jak: Ojciec Leon zaprasza czy Ojciec Leon Zawodowiec, współprowadzi program Sekrety mnichów w TVPI1 i pisze blog, nagrodzony w 2011 r. tytułem „Blog Roku” w kategorii „Profesjonalne. Przy tym wszystkim to wspaniała osobowość. Człowiek tryskający humorem, za który otrzymał Order Uśmiechu, z dystansem do siebie, z łatwością nawiązujący kontakt z innymi i niezwykle serdeczny.
Nie ma sytuacji przegranej to tylko jedna z życiowych mądrości, którymi podzielił się ze słuchaczami na czwart- kowym spotkaniu i które zresztą stały się tytułami jego książek. Zachęcał na przykład, by przestać narzekać i zacząć żyć, i stwierdził, że nikt nie jest byle jaki, każdy jest jakiś. W swojej wypowiedzi często powracał do przeszłości. Mówił o tym, że w wieku 17 lat już wiedział, co będzie robił, a dziś stwierdza, że podjął słuszną decyzję. Najpierw wstąpił do
Wyższego Seminarium Duchownego w Siedlcach, a później został wyświę- cony na księdza diecezjalnego, ale to
Osobowości
właśnie życie zakonne okazało się jego prawdziwym powołaniem. Opowiedział także o swojej znajomości z Janem Pawłem II, którego poznał jeszcze jako młodego księdza. — Więcej słuchał, niż mówił. Już wtedy wiedziało się, że jest kimś nieprzeciętnym — wspominał zakonnik.
Co pewien czas ojciec Leon swoim zwyczajem opowiadał anegdoty, na które publiczność reagowała gromkim śmie- chem. Tłumaczył, że kobiety żyją dłużej, bo nie mają żon, żartował, że gdy był młody, podobały mu się wszystkie kobiety i nawet rozważał przejście na mahometa- nizm, ale zrezygnował, bo oprócz pięciu żon miałby pięć teściowych, i zdradził, że w jego wieku marzy się już tylko o tym, by zdążyć na czas do toalety. Zakonnik przekonywał też, że receptą na długie i szczęśliwe życie jest modlitwa, praca i pogoda ducha. - Smutek to diabelska sprawa — podkreślił. Zapewniał także, że tylko Jezus nie zawodzi, przypominając słowa Benedykta XVI: Kto wierzy, nigdy nie jest sam, ale zalecał też, by liczyć na siebie wzajemnie, wyzbyć się uprzedzeń, nikogo nie potępiać i wykreślić ze swojego słownika słowo obcy. Na koniec spotkania poprosił o modlitwę za siebie, pobłogo- sławił zebranym iżyczył im dobrych ludzi wokół, a następnie zaoferował wszystkim swój autograf, który — jak zaznaczył — można uzyskać za darmo. — A to przecież niezwykłe, że ksiądz robi coś za darmo — dodał z uśmiechem. Później już tylko przez niemal trzy godziny podpisywał książki ogromnej liczbie ludzi i z każdym rozmawiał indywidualnie, wykazując oczywiście benedyktyńską cierpliwość.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Ojciec Leon Knabit na spotkaniu autorskim w Przemyskiej Bibliotece Publicznej.
25
Fotografie: Grzegorz Karnas
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
MIĘDZYNARODOWE TRIENNALE MALARSTWA REGIONU KARPAT — SREBRNY CZWOROKĄT 2018
Polska - Rumunia - Słowacja - Ukraina — Węgry Pod honorowym patronatem Prezydenta RP Andrzeja Dudy
W dniach 11-12 maja 2018 roku odbyło się otwarcie kolejnej, dziesiątej już, edycji MIĘDZYNARODOWEGO TRIENNALE MA- LARSTWA REGIONU KARPAT - SREBRNY CZWOROKĄT 2018 organizowanego przez Galerię Sztuki Współczesnej w Przemyślu. Imprezę tę tworzy szereg wystaw towarzy- szących oraz wystawa główna obejmująca prace konkursowe. Pierwsza z wystaw towrzyszących otwarta została w Galerii Zamek Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK na Zamku Kazimierzow- skim. Była to wystawa „Raj utracony” sanockiego artysty malarza Sylwestra Stabryły. Artysta w poprzedniej edycji (2015) był laureatem Nagrody Galerii Sztuki Współczesnej w Przemyślu (sze- rzej o wystawie pisałam w poprzednim numerze naszego Miesięcznika). W Galerii Sztuki Współczesnej natomiast odbył się wernisaż kolejnej wystawy towrzyszącej - „Jurorzy Triennale”. Udział w niej wzięli: Andrzej Cieszyński, Janusz J. Cywicki, Jan Franciszek Ferenc, Grzegorz Dobiesław Mazurek, Adam Styka, Piotr Wójtowicz oraz Roman Yatsiv. W Muzeum Narodo- wym Ziemi Przemyskiej w Gmachu Głów- nym zorganizowana została wystawa ma-
larstwa grupy czeskich artystów z Ostrawy
„OstravART”. Udział w niej wzięli: Katarina
Szanyi, Josef Mladejovski oraz Frantisek
Kowolowski kurator wystawy.
Otwarcie wystawy głównej wraz z uro- czystym wręczeniem nagród nastąpiło 12 maja w Galerii ARP w Krasiczynie. Uczestniczyli w niej artyści - autorzy prac zakwalifikowanych do konkursu, zaprosze- ni Kuratorzy i Jurorzy. Fundatorzy Nagród - Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński, Piotr Pilch Członek Zarządu Województwa Podkarpackiego, Janusz Hamryszczak z-ca Prezydenta Przemyśla oraz dyrektorzy instytucji kultury i wykładowcy akademic- cy. W konkursie finałowym udział wzięło 100 prac 7/1 autorów z pięciu krajów.
Jury postanowiło przyznać następujące nagrody:
« GRAND PRIX Ministra Kultury i Dzie- dzictwa Narodowego RP w wysokości 20.000 zł otrzymała Magdalena Cywicka (Polska) za obraz „W Pamięci - II”
-« Nagrody równorzędne Marszałka Woje- wództwa Podkarpackiego w wysokości 10.000 zł otrzymał Peter Lenkey-Toth (Węgry) za obraz „Dziewczyna”; Nagrodę Prezydenta Miasta Przemyśla w wy-
26
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Magdalena Cywicka laureatka Grand Prix
sokości 10.000 zł - Volodymyr Lutsyk (Ukraina); Nagrodę Fundowaną Elektro- montaż SA Przemyśl w wysokości 7.000 zł otrzymała Klimenko Maryia (Ukraina) WYRÓŻNIENIA HONOROWE JURY
TRIENNALE otrzymali: Henrich Broniśe-
vsky (Słowacja), Łukasz Cywicki (Polska),
Zoltan Gonda (Węgry), Nicolae Siciu
(Rumunia).
NAGRODY SPECJALNE w formie wy- staw indywidualnych otrzymali:
« Nagroda Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej w Przemyślu - Gabor Lu- kacs (Węgry),Nagroda Biura Wystaw Artystycznych w Rzeszowie - Aleksandra Zuba-Benn (Polska), Nagroda Biura Wy- staw Artystycznych w Kielcach - Szabina Góre (Węgry),
- Nagroda Galerii Sztuki Współczesnej w Prze- myślu Frantisek Turcsanyi (Słowacja). Dużym wydarzeniem było wręczenie
Nagrody Specjalnej Triennale ufundowanej
przez Marszałka Sejmu RP Marka Kuch-
cińskiego. Nagroda ta przyznana została po raz pierwszy i wiąże się z przekazaniem nagrodzonego obrazu do nowo utworzonej
Kolekcji Sztuki Współczesnej Sejmu RP.
Do nagrody nominowanych zostało pię-
ciu artystów po jednym z każdego kraju
uczestniczącego w Triennale. Nominowani artyści to: Tadeusz Gustaw Wiktor (Pol- ska), Teofil loan Stiop (Rumunia), Adam
Szentpetery (Słowacja), Lubomyr Medvid
(Ukraina) oraz Tibor Urban (Węgry).
Specjalnie powołane Jury postanowiło
przyznać Nagrodę rumuńskiemu artyście
Teofilowi loanowi Stiopie jako wybitnej
osobowości artystycznej.
I na koniec chciałabym zacytować frag- ment listu Prezydenta RP Andrzeja Dudy skierowany do Organizatorów Triennale:
...)
Głos artystów jest ważny, bo odzwier- ciedla pragnienia i emocje, tak często pomijane w świecie formalnych procedur i chłodnych kalkulacji. Dlatego cieszę się, że już po raz dziesiąty artyści z Polski, Ukrainy, Słowacji, Węgier i Rumunii zabiorą głos w sprawach, które są dla nas wszystkich fundamentalne. Niech wspólne doświadczanie sztuki będzie inspiracją do poszukiwania drogi ku lepszej przyszłości.
Fotografie: Aleksander Kućmierczyk
IV Międzynarodowy Konkurs Fotografii i Projektowania Graficznego
Konkurs organizowany jest przez Pań- stwową Wyższą Szkołę Wschodnioeu- ropejską w Przemyślu - Instytut Sztuk Projektowych oraz I LO im. Juliusza Słowackiego w Przemyślu. Odbywa się co roku, a jego kuratorem jest dr inż. Piotr Kisiel. Patronat honorowy nad Konkursem objął Prezydent Miasta Przemyśla oraz Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZA- MEK. Patronat medialny natomiast „Życie Podkarpackie”, „Nasz Przemyśl”, „Kurier Galicyjski” oraz Tyźdennik „DUKLA”.
EWS
W skład grona oceniającego prace kon- kursowe wchodzą wykładowcy Instytutu Sztuk Projektowych PWSŚW. Posiedzenie Jury odbyło się 14 maja 2018, po zapoznaniu się z nadesłanymi na konkurs materiałami, postanowiło przyznać następujące nagrody:
W dziedzinie fotografii cyfrowej:
I miejsce: Magdalena Zurawel Il miejsce: Joanna Kądziela Ill miejsce: Emanuel Cycak
W dziedzinie projektowania i grafiki
komputerowej:
Przemyślu
(A SZT, ppp P-ZNIE
a -
eu
PE i |
i Dyrektor I LO Tomasz Dziumak.
Dr inż. Piotr Kisiel, JM Rektor PWSW w Przemyślu dr Paweł Trefler, Ola Bartoszko (InforeS)
Kultura i sztuka
Rektor dr Paweł Trefler i Przemysław Iwan laureat w dziedzinie animacji.
I miejsce: Weronika Golec
Il miejsce: Jakub Rybczyński
III miejsce: Patrycja Piotrowska W dziedzinie animacji:
I miejsce: Przemysław Iwan
nie przyznano miejsca II i III
Uroczyste wręczenie nagród nastąpiło 24 maja na terenie PWSW w Przemyślu podczas IX edycji DNIA NAUKI. Sponsorami nagród konkursowych były firmy: Infores Przemyśl oraz Order of Code również z Przemyśla. Warto podkreślić, że firmy te wspierają nasz Konkurs od samego początku jego istnienia, fundując bardzo atrakcyjne nagrody. Dziękujemy!
| „MATRYCE” Tadeusza Nuckowskiego
Już od wielu lat w naszym mieście, podobnie jak w całej Polsce, odbywają się „Noce Muzeów”. Tegoroczna przypadła na dzień 19 maja. Muzeum Archidiecezjalne postanowiło uczcić ten dzień wystawą zna- nego grafika prof. Tadeusza Nuckowskiego. Wystawa ta, nosząca tytuł „Matryce”, jest bardzo nietypową prezentacją, przyznam, że po raz pierwszy miałam okazję być na tego typu wystawie. W galerii muzealnej możemy bowiem zobaczyć to, czego artysta grafik zazwyczaj nie prezentuje światu, a mianowicie matryce graficzne. W przypadku Tadeusza Nuckowskiego są to matryce linorytnicze. Artysta prezentuje tu około 60 matryc, z których najstarsza pochodzi z roku 1973, a najnowsza po- wstała w 2018 roku. A i tak jest to tylko ułamek dorobku Tadeusza Nuckowskiego. Co ciekawe Autor postanowił większość z matryc uatrakcyjnić, wprowadzając do nich różne kolory. Często jest to kolor srebrny lub czarny, albo biały, ale są też prace gradientowe niebiesko-różowe lub w odcieniach szarości. Studiując i potem bywając w pracowniach graficznych wi- działam wiele matryc drzeworytniczych czy
linorytniczych, ale pierwszy raz zobaczyłam matryce tak niesamowicie precyzyjnie i sta- rannie opracowane. Tadeusz Nuckowski studiował na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, dyplom zrealizował w pracowni drzeworytu prowadzonej wówczas przez wybitnego Profesora Franciszka Bunscha. Jak Autor wspomniał podczas wernisażu,
3 ię y >
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Profesor podczas studenckich przeglądów i wystaw zawsze prosił go o prezentację, oprócz odbitek, również właśnie matryc, ze względu na ich wyjątkowość. Na pewno warto się wybrać do Muzeum Archidie- cezjalnego i samemu się przekonać, jak wyglądają takie matryce, wystawę można zwiedzać do końca sierpnia.
2]
Poezja
PRZYSTAŃ POETYCKA:
MARIA GIBAŁA
Przytulam się do każdej litery
Aleksandra Piguła
urodziła się 12 sierpnia 1968 roku, w Mielcu. Z zawodu jest higienistką stomatologiczną i dietetykiem. Zadebiutowała w 1991 r., w prasie regionalnej - „Głos Mielecki”. Od 2011 roku należy do Mieleckiej Grupy Li- terackiej „Słowo”. Swoje wier- sze publikowała w almanachu Grupy „ Zanurzeni w słowie” j (Mielec 2011), na stronie interne- towej www .slowo.art.pl, na por- talu hej.mielec, a także w prasie regionalnej. Jej wiersze ukazały się w „Artefaktach” - Mieleckim Roczniku Literackim Nr 1 (2012), wydanym przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Mieleckiej im. Władysława Szafera w Miel- cu. Debiutancki tomik „Kropla”, wydany w 2012 roku, przed- stawiła na kilku wieczorach poetyckich w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mielcu i Samorządowym Domu Kultury w Tu- szymie. Lubi podróże, spotkania z ciekawymi ludźmi, rodziną i przyjaciółmi, dobrą muzykę i film. Uważa, że człowiek i wszyst- ko co znim związane może być ciągłą inspiracją do twórczych po- szukiwań. W tomiku „Dłonie” (Mielec 2013) autorka zachęca do spojrzenia na siebie i świat z dystansu, czasem w krzywym zwier- ciadle próbuje pokazać, że życie pomimo wielu zawirowań może być interesujące i piękne. 8 czerwca 2014 roku, w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu, odbyła się promocja trzeciego tomiku „Skrzydła”. 21 czerwca br. wygrała pierwszy mielecki slam po- etycki. W lipcu 2014 roku, w ogólnopolskim miesięczniku „Ga- zeta Kulturalna”, ukazała się recenzja tomiku „Skrzydła” opra- cowana przez Stanisława Grabowskiego”. Kolejne wydane tomki to: „Karuzela” (2015), z recenzją Agaty Linek oraz „Strofy na...” (2016), z recenzją Stanisława Grabowskiego (tomiki zostały wydane przez SCK Mielec). W listopadzie 2016 roku autorka wydała tomik „Karuzela” w wersji polsko-angielskiej (autorką tłumaczenia jest Maria Weiss-Malec) a w roku 2018. tomik pt. „49 niedomówień”. W sierpniu 2017 roku była gościem NADSAN- SKICH SPOTKAŃ POETYCKICH w Przemyślu.
28 PRZEMYŚL czerwiec 2018
WOLNOŚĆ Chcieli mnie oswoić wysłali do szkoły nauczyli proszę dziękuję przepraszam chcieli zrobić ze mnie kobietę w purpurowej sukni wkroczyłam na wybieg odwracając się na pięcie zmazałam szminkę zrzuciłam szpilki wybiegłam na kamienistą drogę aby w deszczu i błocie poczuć wolność chcieli mnie oswoić prawie się im udało...
ODMIANA Odmieniam życie przez przypadki wydarzeń regularny to czas od poniedziałku do piątku zwyczajne chwile szalone soboty święte niedziele odmieniam miłość przez czasy przeszłość mniej boli skupiam się na tym co teraz jak zatrzymany w kadrze film rozgrzany ekran parzy oskary nam rozdają przyszłość się marzy odmienię śmierć któregoś dnia nie w liczbie mnogiej kiedy? nie wiem! zatrzyma się czas ziemskiej wędrówki z nadzieją stanę oko w oko przed Bogiem gotowa do podróży po niebie
PRZEZ P Przeglądam przeźrocza Ponurej przeszłości Przechodzę przez podziemne przejścia Przejrzystym potokiem Przemyję próżności
Po prostu Przystanę Poczekam
Poukładam przemienię podporządkuję Pokój przemyśleń pod powieką przemknie Potem przejdę po prostej
Panu podziękuję
Przystanę przeproszę przyklęknę
Przykryję pierzyną przyzwoitości Próżność przeciętnego Polaka Przełknę poczucie przyziemności Patrząc przez pryzmat ptaka
Poezja 29 czerwiec 2018 14 Nie napisałam jeszcze wiersza a przytulam się do każdej litery jak do najczulszego kochanka tęsknię do kolejnych pocałunków nieporadnie napisanych przed snem nie wiem czy potrafię rozebrać zdanie jak kolejną część garderoby jak mam opisać chwile namiętności nie napisałam wiersza on wpisał się w moje ego nie daje mi zasnąć i nie ma lekarstwa na ten rodzaj bezsenności METAFIZYKA Spływały po szybie z przeciwnych kierunków i tak leniwie milimetr po milimetrze zbliżały się do siebie oświetlone promieniem słońca podążały dalej ku przeznaczeniu zbliżyły się tylko manekiny ze sklepowej wystawy były świadkami ich intymności widzisz… krople na szybie prędzej się zejdą niż dwoje ludzi BEZSENNOŚĆ Bezsenność opleciona pajęczyną myśli Błogosławiony czas dla poety Kiedy cisza krzyczy I nie słychać gwaru ulicy Otwieram serce Zaczynam kochać słowa Które jeszcze nie mówią Swoim głosem Jak dziecko poczęte A jeszcze nienarodzone Zamykam się w ogrodzie marzeń Z którego tak trudno wyjść Labirynt wspomnień Bez drogowskazów Niczym czerwony szlak w górach Żarówka Moje słońce nocy I przyjaciel księżyc Jedyni świadkowie moich poczynań Są ze mną Nagle Spokojny śmiech unosi mnie Na falach snu CZY ZDĄŻĘ Janowi Robakowi Czy zdążę zawalczyć o marzenia żyć nie od jutra a od dzisiaj zanim usłyszę co mam do oclenia gdy straci ważność paszport życia nim przeterminuje się wiara skażona czernią i purpurą na kolanach reanimowana czy przeżyję i na jak długo czas to pieniądz ale nikt go nie kupi po co powtarzać wyświechtane slogany kiedy dziś mędrcy chcą nauczyć głupich jutro mogą zamienić się rolami ŚMIERTELNI Chorujemy na tę samą chorobę zwaną życiem niestety śmiertelną oswojeni z codziennością czekamy na świąteczny czas chorujemy na tę samą chorobę każdy inaczej gdy nie pomagają probiotyki pracy ratujemy się morfiną miłości bez bólu tak cudownie znieczuleni zasypiamy w ramionach wieczności OGIEŃ Zostanie po nas proch W jakim ogniu będziemy się smażyć W żarze namiętności Czy z wypiekami wstydu na twarzy Ogień zabiera nas już dzisiaj W krainę wieczności Iskrzy jak niebo pełne gwiazd Najwięcej wie o miłości Ile miłosnych listów Dotknął swoim promieniem Ktoś odchodzi od zmysłów Ogień przepala cierpienie Bez iskry Bożej nic ważnego Nie może się zdarzyć Wieczne światełko w pokorze Błyszczy obok ołtarzy 19 Nie jestem postacią z kolorowych gazet może tylko napisałam więcej i nawet nie wiem co przetrwa a co umrze nie doczekawszy świtu odwracam kartkę kolejnego dnia nie piję mleka nie budzą mnie koguty jestem miejskim stworzeniem kocham szum ulic przeglądam się w sklepowych wystawach i uśmiecham do manekinów 24 Nie spoglądaj w głąb nocy gdy niebo jak węgiel czarne chce ukryć się przed światem nie spoglądaj w gwiazdy kiedy uśmiechają się blaskiem mrugają do ciebie życzliwie ty tylko pozwól im błyszczeć nie spoglądaj prosto w słońce aby nie zaślepiła cię jasność na którą nie będziesz gotowy spójrz w głąb duszy tam odnajdziesz wszystko W PRZYSZŁOŚCI jeszcze wyruszę w podróż po słowie na skrzydłach pegaza pod koniec drogi dopiero się dowiem jak mało wiedziałam jeszcze namiętność przegra z miłością w walce o szczęście jeszcze powiem tak choć nie mówiłam najczęściej jeszcze zobaczę takie widoki że sen pozazdrości jawie jeszcze nie dzisiaj lecz stawiam pierwsze kroki i patrzę na świat ciekawie jeszcze uśmiechnę się jak dziecko choć mówią że nikt tak się nie śmieje a wiatr uczesze moje włosy i wplecie w warkocz nadzieję ZA ZASŁONĄ bratanicy Anecie Za zasłoną myśli schowam się dokładnie, Pomiędzy różą, pieprzem, słonecznikiem. Z liryzmem spiję sok z rajskich jabłek, Zmieszam fusy kawy, smak i tajemnicę. Za zasłoną mych powiek jest wszystko, co kocham. Tam mieszkają wspomnienia otulone rzęsami. Już nie obmyte łzami, bo z braku sił nie szlocham, Dlatego zamykam oczy, by odpocząć czasami.. Za zasłoną ubrań chowam swoje ciało, By dobrze poczuć się w swojej skórze i stroju. Odsłaniam to co piękne, chowam niedoskonałość, Bo doskonały jest tylko mój Książę Pokoju.
Uroczystości
Przemyślanie uczcili 227. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja
Tegoroczne obchody święta Konstytucji 3 Maja w Przemyślu roz- poczęły się od uroczystej mszy świętej w Bazylice Archikatedralnej. Uroczystości zorganizowane z okazji 227. rocznicy uchwalenia usta- wy zasadniczej, która przeszła do historii jako Konstytucja 3 Maja przeniosły się następnie na Wzgórze Zamkowe, na którym uroczyście podniesiono flagę oraz odśpiewano hymn narodowy.
AGATA CZEREBA
Bardzo się cieszę, że możemy wspólnie świętować ten wielki dzień, dla polskiego państwa i naszego narodu 227. rocz- nicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Przyjęta w 1791 roku ustawa rządowa jest niezwykła pod wieloma względami. Uchwalono ją jako pierwszą w Europie, dlatego wywarła wielki wpływ na rozwój konstytucjonalizmu, a także demokracji w skali powszechnej. Konstytucja 3 Maja jest wyrazem mądrości zbiorowej Polaków dążących do naprawy własnego państwa pogrążonego w kryzysie - powiedział Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński.
Konstytucja 3 Maja była zwieńczeniem prawie 30 letnich wysiłków naprawy państwa polskiego, a jej twórcy mieli wizję odnowionej Rzeczypospolitej. Była świadectwem pluralizmu i równości, potwierdzała ciągłość duchową dziedzic- twa chrześcijańskiego, ale jednocześnie gwarantowała wolności religijne. Twórcy Konstytucji mieli też wizję narodu jako wspólnoty politycznej obejmującej wszyst- kie stany oraz grupy etniczne, językowe, regionalne i wyznaniowe. Miały ich łączyć prawa i wolności Rzeczypospolitej. — dodał M. Kuchciński.
Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma rozpoczął swoje wystąpienie od zacytowania fragmentu utworu Jacka
— ———— —— 2d a
30
Kaczmarskiego pt. „Rejtan, czyli raport ambasadora.
(...) Po znieważeniu, podeptaniu Konsty- tucji 3-cio majowej przyszły czasy rozbioru Rzeczpospolitej, ale naród polski ponad 123 lata w niewoli, później okupacji sowieckiej, niemieckiej, mrocznych czasów komunizmu przetrwał. Przetrwał polski język, polska kul- tura, tradycja i nasza religia. Dzisiaj po tylu latach też słyszymy okrzyki, że demokracja jest zagrożona. Choć demokracja — wiemy o tym doskonale — nie jest zagrożona. Za- grożone są przywileje tych, którzy działali w swoim własnym interesie, nie w interesie Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Ale jak słyszeliśmy i dzisiaj - Konstytucja podobno jest zagrożona. Każdy mówi to, co uważa za stosowne i słuszne. Natomiast na pewno polityka nie powinna być wykorzystywana w takich momentach i dniach jak ten dzi- siejszy. Dzisiaj czekają nas ciężkie dni pracy, reform, budowania mocnego państwa, sil- nego mocą swojej armii. Dzisiaj jest troska o najsłabszych (...) - powiedział Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma.
Żadne społeczeństwo, żadna społeczność nie przetrwa bez wspólnych celów i tradycji do których się odwołujemy... Więc i my dzi- siaj — także przemyślanie, bez względu na orientacje polityczne chcemy budować tę wspólnotę celu. Wspólnie. Razem. Wspól-
PRZEMYŚL czerwiec 2018
nie sięgając w przyszłość po to dobro, które zostawili nam nasi przodkowie w swojej tradycji, także tu w Przemyślu, w naszym pradawnym, ponad tysiącletnim mieście... — dodał R. Choma.
Podczas uroczystości miało miejsce złożenie przyrzeczenia strzeleckiego przez uczniów II Liceum Ogólnokształ- cącego im. prof. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu. Czwartkowe obchody tra- dycyjnie zakończone zostały złożeniem wieńców przy kamieniu upamiętniającym uchwalenie Konstytucji 3 Maja.
W ceremonii obok mieszkańców Przemyśla, Marszałka Sejmu RP Marka Kuchcińskiego, parlamentarzystów, władz miasta i samorządowców udział wzięły: Kompania Honorowa Wojska Polskiego oraz liczne poczty sztandarowe. Oprawę muzyczną zapewniła Salezjańska Orkie- stra Dęta „Augustino”.
Podczas Uroczystej Sesji Rady Miej- skiej, która miała miejsce na prze- myskim Zamku Kazimierzowskim, Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma wraz z Przewodniczącym Rady Miejskiej Bogusławem Zaleszczykiem wręczyli Markowi Kuchcińskiemu Akt Nadania Tytułu Honorowego Obywate- la Miasta Przemyśla.
Na uroczystościach obok mieszkańców miasta, przedstawicieli duchowieństwa i służb mundurowych obecni byli m.in.: Posłowie na Sejm RP Anna Schmidt-Ro-
dziewicz, Krystyna Wróblewska, Andrzej
Matusiewicz, wojewoda podkarpacki Ewa Leniart oraz wicewojewoda podkarpacki Lucyna Podhalicz, marszałek wojewódz- twa podkarpackiego Władysław Ortyl, Piotr Pilch — członek zarządu wojewódz- twa, prezydent miasta Przemyśla Robert Choma, zastępca prezydenta miasta Grze- gorz Hayder, a także radni Rady Miejskiej i gmin oraz starosta powiatu Jan Pączek.
Uroczystą sesję Rady Miejskiej popro- wadził przewodniczący Rady Bogusław Zaleszczyk.
- Czuję się bardzo zaszczycony, że dzisiaj w tym jakże drogim miejscu, na przemy- skim Zamku otrzymuję tak wysokie wy- różnienie od Rady Miasta, jakim jest tytuł Honorowego Obywatela Miasta Przemyśla. Wyróżnienie to traktuję jako zobowiązanie. Zobowiązanie do dalszej pracy publicz- nej dla dobra Polski, Ziemi Przemyskiej, Podkarpacia, a przede wszystkim miasta Przemyśla, ale także jako pracę dla dobra, dla spokoju i bezpieczeństwa naszej części Europy i całej Europy. Także przyjmuję to wyróżnienie jako wyróżnienie dla całego środowiska, z którym współpracowaliśmy od dziesięcioleci i z którym w ostatnich latach próbujemy naprawiać Polskę na każdym możliwym poziomie naszej aktyw- ności.- powiedział Marek Kuchciński.
Marszałek województwa podkarpackie- go Władysław Ortyl przekazał Markowi Kuchcińskiemu prezent i list gratulacyjny, posłowie Prawa i Sprawiedliwości wraz zradnymi RM Przemyśla wręczyli Marszał - kowi kwiaty. Szefowie Przemyskiego Klubu Biegacza — Daniel Dryniak i Robert Bal
podarowali M. Kuchcińskiemu koszulkę Przemyskiego Klubu Biegacza, a prezes Polskiego Związku Badmintona Marek Zawadka w podziękowaniu za wsparcie rozwoju tej dyscypliny sportowej zarówno w Przemyślu, jak i na terenie całego Podkar- pacia wręczył Marszałkowi złotą odznakę.
Tradycją corocznej uroczystej sesji Rady Miasta Przemyśla jest wręczanie Dorocznej Nagrody Miasta Przemyśla. W tym roku jej laureatem został tancerz, choreograf i animator kultury Piotr Jop. Zdobywca wyróżnienia odebrał nagrodę z rąk Roberta Chomy, Prezydenta Miasta Przemyśla.
- Jeśli chodzi o młodych twórców i wy- konawców - z roku na rok poprzeczka
Uroczystości
Fotografie: Agata Czereba
postawiona jest coraz wyżej. Co roku spływają do nas coraz to lepsze oferty arty- stów, którzy promują miasto i są niezwykle czynnie zaangażowani. Próg wiekowy nie jest może coraz niższy, ale jest na takim poziomie, że pozwala na promowanie młodych, zdolnych ludzi. Tak też było i tym razem... Kapituła, która decydowała o przyznaniu nagrody, miała ciężki orzech do zgryzienia. Niemniej udało się. Jesteśmy wszyscy bardzo zadowoleni i dumni, że mamy w Przemyślu tak dużo zdolnych młodych osób. Bo przecież w młodzieży jest siła.(...) - powiedział Robert Choma Prezydent Miasta Przemyśla.
m
Dwa sukcesy młodych koszykarzy Hensfortu Przemyśl
Niedźwiadki Hensfort Przemyśl to naj- młodszy w historii polskich rozgrywek ko- szykarskich zespół, który zagra na Il-ligowym seniorskim poziomie. W nadchodzącym sezonie 2018 - 2019 na kibiców w Prze- myślu — po wielu latach przerwy — czekać będą derby, bo przecież w tej samej klasie rozgrywkowej występuje zespół AZS PWSW MCS Daniel. Dwa tygodnie po tym sukcesie młodzi koszykarze osiągnęli kolejny — zostali Mistrzami Polski w kategorii U-18!
Finałowy barażowy turniej o awans do II ligi rozegrany został w hali Przemyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji od 4 do 6 maja br. Mecze o Mistrzostwo Polski odbyły się w tym samym miejscu w dniach 16 — 20 maja.
Nim jednak rozpoczął się turniej finałowy Mistrzostw Polski, 9 maja Prezydent Miasta Przemyśla - jeden z najwierniejszych i najbardziej zagorzałych kibiców naszej zwycięskiej drużyny, spotkał się z koszy- karzami i ich trenerami.
Prezydent Miasta witając swoich gości, podkreślił, że drużyna nie jest osamotnio- na w radości z ich niekwestionowanego sukcesu. Zapewnił, że ogromnie cieszy się z sukcesu przemyskiego zespołu, jest dumny i mocno trzyma kciuki za kolejne tryumfy.
„Nic się nie udało». Ten sukces wypracowa- liście sobie Waszą ciężką pracą.(...) Chciałbym Wam serdecznie podziękować za te wspaniałe emocje i zapewnić, że my jako samorząd zrobimy wszystko, by umożliwić Wam dalsze funkcjonowanie, by się włączyć w to, abyście mogli spokojnie trenować, grać i wygrywać. (...)” - powiedział podczas spotkania Prezydent Miasta Robert Choma.
W spotkaniu obok „Przemyskich Niedź- wiadków” i ich trenerów Anny Banaszczak
oraz Daniela Puchalskiego udział wzięli: Pre- zydent Miasta Przemyśla — Robert Choma, jego zastępca — Janusz Hamryszczak, spon- sor drużyny, prezes zarządu firmy Hensfort - Andrzej Pichur, członek zarządu Polskiego Związku Koszykówki — Zbigniew Błażkowski oraz Małgorzata Kozaczenko - dyrektor SP nr 14 w Przemyślu.
Agata Czereba
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
Dzień Flagi na sportowo
Już od przeszło 14 lat w dniu 2 maja świętujemy w naszym kraju Dzień Flagi Państwowej Rzeczy- pospolitej Polskiej. Członkowie Stowarzyszenia dla Przemyśla Regia Civitas po raz kolejny zorganizo- wali wydarzenie mające na celu zaakcentowanie
polskich symboli narodowych. STANISŁAW KARSZYŃ
W dniu 2 maja 2018 na boisku Orlik przy Szkole Podstawowej nr 4 w Prze- myślu odbył się Turniej Piłki Nożnej, który członkowie Stowarzyszenia Regia Civitas inicjują już od wielu lat. Tradycją jest odśpiewanie na początku rozgrywek hymnu państwowego oraz wyekspono- wanie biało-czerwonej flagi, ale głów- nym punktem imprezy jest oczywiście sportowa rywalizacja. "W pierwszej części rozgrywały mecze drużyny dzie- cięce z Przemyśla i Radymna. Rozgryw- ki były nietypowe, gdyż organizatorzy postanowili tym razem nagrodzić pu- charami wszystkie drużyny za udział, wyróżniono natomiast indywidualnych zawodników. I tak wyłoniono najlep- szych zawodników w poszczególnych
drużynach: Franek Pudysz - Legia Soc- cer Schools, Mazurkiewicz Marcel - UKS Giganci Radymno, Michalina Kozioł i Jakub Płoszejowski - Elite Football Ac- cademy, Karol Buchtalarz - Szkoła Pod- stawowa nr 4, Bartosz Rachwał i Oskar Król - Czuwaj Wiaro!/UKS „Szóstka” Przemyśl. Najlepszym bramkarzem oka- zał się Wiktor Gala z UKS Giganci Ra- dymno.
Tradycyjnie po turnieju dziecięcym rozegrano mecz o przechodni Puchar z Okazji Święta Flagi, w którym drużyna Regia Civitas zmierzyła się z Przemyski- mi Prawnikami. Mecz był bardzo zacięty i zakończył się wynikiem 9:8 dla orga- nizatorów. Podobnie jak w latach ubie- głych, tak i tym razem turniej dostarczył
8
(0 w” +,
A
SĄ DR RO R
7 74
> GR
GŻŹ PRI
imo 202%
kj "Ale p
wiele emocji i sporą dawkę sportowej adrenaliny. Turniej został zorganizowany przez
dwa stowarzyszenia: Stowarzyszenie dla Przemyśla Regia Civitas oraz Czu- waj Wiaro. Organizatorzy składają
serdeczne podziękowania za wsparcie inicjatywy Panu Prezydentowi Miasta Przemyśla Robertowi Chomie, Zastęp- cy Prezydenta Grzegorzowi Hayderowi, Wiceprzewodniczącemu Rady Miejskiej Robertowi Balowi oraz Radnym Miasta Przemyśla Pani Małgorzacie Gazdowicz, Tomaszowi Kuźmiekowi, Danielowi Dryniakowi, Maciejowi Kamińskiemu i Stanisławowi Surmie, Arturowi Komo- rowskiemu - Prezesowi Stowarzyszenia dla Przemyśla Regia Civitas, Pani Jolan- cie Korab - Prezesowi Stowarzyszenia Czuwaj Wiaro oraz Kamilowi Niklewi- czowi — Prezesowi PARR. Podziękowa- nie za wsparcie należą się również part- nerom, którymi byli: Miejskie Przedsię- biorstwo Energetyki Cieplnej w Przemy- ślu, firma MaawSport oraz Młodzieżowy Dom Kultury w Przemyślu.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
ZEZIZSTK jc Wj
Fotografie: Stanisław Karszyń
Przemyśl
— [owerowe miasto
Już jedenasty rok z rzędu w Przemyślu, pod przewod- nictwem m.in. Urzędu Miejskiego w Przemyślu, Ve- loProjekt, Decodo, Przemyskiego Towarzystwa Cykli- stów oraz Fundacji Azymut i Kult, odbył się rowerowy festiwal pt. "Bike Town”, w dniach 5 - 6 maja bieżącego roku. Na to plenerowe wydarzenie przyjechali ama-
PRZEMYŚL
torzy, zawodowi rowerzyści, a także zwykli turyści chcący przyjemnie spędzić majówkę w tym zabytkowym, pełnym uroków mieście.
MAKSYMILIAN WALICKI
Tych którzy po raz pierwszy wybierali się na tę imprezę, czekała spora dawka adrenaliny. Pomimo obaw organizato- rów uczestnikom festiwalu dopisywała słoneczna i bezchmurna pogoda, a pod błękitnym niebem pojawili się nie tyl- ko mieszkańcy Przemyśla i okolic, lecz i z dalszych regionów Polski. Na roz- poczęcie imprezy zaprosili nie tylko organizatorzy wydarzenia, ale również Krystian Herba, pięciokrotny rekordzista Guinnessa w trialu rowerowym. Mistrz dawał między innymi codziennie pokazy akrobatyczno-rowerowe na specjalnie przygotowanej do tego powierzchni.
Już pierwszego dnia przyjezdnym oraz mieszkańcom towarzyszyła wspaniała atmosfera. Dla uczestników organizatorzy
przygotowali specjalne miejsca serwisów rowerowych, w których specjaliści bez- płatnie regulowali rowery oraz naprawiali drobne usterki. Zawodnicy biorący udział w pierwszym dniu zabawy rozpoczęli zjazd z wysokiego podestu, po czym droga wiodła do okolicznego parku. Na- stępnie mieli oni za zadanie zjechać serią schodów, żeby na sam koniec wykonać popisowy skok z wysokiej rampy. Re- alizatorzy pomyśleli również o młodych sportowcach, którzy mogli sprawdzić się w przygotowanych grach o tematyce rowerowej.
Po ciężkich zadaniach pierwszego dnia Bike Town rowerzyści musieli przygoto- wać się na kolejny dzień, również pełen wyzwań. Drugiego i zarazem ostatniego dnia zawodów rywalizujących ze sobą rowerzystów czekały dwie niezwykle wymagające konkurencje. Pierwszą z nich był tzw. Downhill, czyli szaleńczy zjazd, który miał miejsce na przemyskim, za- lesionym stoku. Oprócz licznych drzew, które zawodnicy mijali z dużą prędkością, na trasie pozostawiali również w tyle różnorodne skocznie i wyboje. W tym zadaniu przede wszystkim liczyła się szybkość i skupienie. Zwycięzcą zostawał ten, który przejechał trasę w najkrótszym czasie. Kolejną konkurencją rozgrywaną
Zbliżenia
na rynku był Dirt EFMB World Tour, który jak co roku został przywitany dużą ilością oklasków. Zawodnicy wykonywali prze- różne akrobacje przy wtórze okrzyków zdumionych widzów.
Dorośli amatorzy mogli spróbować swoich sił w kategorii PUMPTRACK, gdzie podczas jazdy nie mogli używać pedałów. Dzieci z kolei mogły poczuć się jak prawdziwi rowerzyści w kategorii zwanej - MIASTECZKO RUCHU DRO- GOWEGO.
Na zakończenie każdego dnia organi- zatorzy Bike Towna rozdawali zarówno nagrody rzeczowe jaki pieniężne dla zwy- cięzców każdej z konkurencji. W niedzie- lę, ostatniego dnia zawodów, o godzinie 21% rozpoczęła się huczna zabawa z okazji zakończenia festiwalu, w której bawili się wszyscy zawodnicy jak i widzowie. Dla tych drugich była to znakomita okazja do spotkania się oraz zrobienia sobie zdjęć z idolami i zwycięzcami zawodów. Kolejne takie wydarzenie dopiero przed nami za rok, ale miejmy nadzieję, iż zno- wu odwiedzą nas wspaniali zawodnicy, a tłumy fanów dopiszą jak zwykle.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Fotografie: Jakub Dobosiewicz
Międzyszkolny konkurs
recytatorski poezji Wisławy Szymborskiej
> > 1120
„Nic dwa razy się nie zdarza”, „Kot w pustym mieszkaniu”, „Nienawiść”, „Rozmowa z kamieniem” - to tytuły tylko niektórych wierszy, jakie rozbrzmiewały w murach Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Józefa Gwalberta Pawlikowskiego w Przemyślu. Wszystko to za sprawą młodzieży, która uczestniczyła w zorganizowanym przez bibliotekę „Międzyszkolnym konkursie recytatorskim poezji Wisławy Szymborskiej - Mozarta Poezji Polskiej”. Wzięło w nim udział prawie 50 uczniów szkół podstawowych (klasy VII i gimnazjalne) i ponadgimnazjalnych z Przemyśla oraz powiatu przemyskiego.
ELŻBIETA KRUPA
Uczestnicy zaprezentowali szeroki wa- chlarz często nieomawianych w szkole i przez to nieznanych wierszy tej wybitnej polskiej poetki — laureatki literackiej Na- grody Nobla w 1996 roku. Dla wszystkich uczestników i słuchaczy był to więc nie tylko konkurs, ale również wspaniała uczta słowa i ciekawa lekcja historii literatury polskiej.
Honorowy patronat nad wydarzeniem ob- jęli: Robert Choma — Prezydent Miasta Prze- myśla oraz Jan Pączek — Starosta Przemyski.
Spośród uczestników konkursu Jury wyłoniło następujących laureatów:
» I miejsce - Agnieszka Gierlach (Gim- nazjum w Medyce)
» II miejsce — Kamila Głowacka (II Li- ceum Ogólnokształcące w Przemyślu)
» III miejsce — Nikola Lach (Szkoła Pod- stawowa w Drohojowie)
Przyznano także wyróżnienia. Otrzyma- li je: Julia Niedźwiedź (Publiczna Szkoła
Podstawowa w Dubiecku), Elżbieta Cisek (Szkoła Podstawowa w Maćkowicach), Julia Mazurek (Zespół Państwowych Szkół Muzycznych), Michał Binko (Gimnazjum w Medyce), Małgorzata Blecharczyk (II Liceum Ogólnokształcące w Przemyślu), Weronika Benedyk (II Liceum Ogólno- kształcące w Przemyślu), Karolina Kogut (Zespół Szkół w Grochowcach).
Wszyscy uczestnicy otrzymali pa- miątkowe dyplomy wraz z nagrodami książkowymi.
W tym miejscu pragniemy serdeczne podziękować darczyńcom, którzy ufun- dowali nagrody dla zwycięzców oraz uczestników konkursu: Robertowi Cho- mie - Prezydentowi Miasta Przemyśla, Janowi Pączkowi - Staroście Przemyskie- mu, katolickiej księgarni archidiecezjalnej „ROMA? oraz księgarni „KONTRABAN- DA LITERACKA.
Maraton Rowerowy Twierdza Przemyśl
— pierwsza odsłona Bike Townu
Ostatnie edycje rowerowego Bike Townu przyzwyczaiły wszyst- kich do tego, że rozpoczęciem rowerowego szaleństwa w naszym mieście jest zawsze Maraton Rowerowy Twierdza Przemyśl. Nie inaczej było w tym roku, ten wymagający wyścig, którego trasa biegnie ulicami Przemyśla i szlakami Pogórza Przemyskiego, odbył się 28 kwietnia. I ponownie pobity został rekord frekwencji — na wszystkich trasach wystartowało ponad 720 zawodników.
Rywalizacja odbywała się na trzech trasach: Hobby (31 km), Mega (42 km) i Giga (około 75 kilometrów). Wyścig po raz kolejny odbywał się w ramach cyklu Cyklokarpaty, ponownie również swoje mistrzostwa w jego trakcie rozegrała Straż Graniczna, której wszystkie oddziały wystawiły swoich reprezentantów. Tu ponownie najlepszy wśród męż- czyzn okazał się Arkadiusz Krzesiński z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej z placówki w Wetlinie. Wśród Pań rywalizację na pierwszym miejscu zakończyła Aleksandra Sakowicz ze Śląskiego Oddziału SG.
W najważniejszych kategoriach Maratonu: w kategorii Hobby zwyciężyli Marcin Rydel z Przemyśla oraz Sofia Pryma z Ukrainy, w ka- tegorii Mega na pierwszych miejscach zameldowali się Lary Zębatka i Joanna Dychtoń, a na trasie Giga najlepszy okazał się Karol Kucięba. Nowością był start w gronie uczestników pierwszej zawodowej drużyny MTB - JBG2.
34
Przez cały dzień kolarzom towarzyszyli dziennikarze TVP Oddział Rzeszów, dla których Maraton Rowerowy Twierdza Przemyśl był okazją do rozpoczęcia cyklu programów promujących atrakcje Podkarpacia pn.,Wiosna w regionach". Ilona Małek i Marcin Pawlak rozmawiali m.in. z organizatorami Bike Townu - Marcinem Kosterkiewiczem i Waldkiem Hryniszynem, zaprezentowali unikalne rzemiosło przemyskie, czyli ludwisarstwo i fajkarstwo, nie zabrakło przemyskich przewodników PTTK, rozmów o regionalnych przysmakach oraz oczywiście spotkań z przemyskim Szwejkiem.
Witold Wołczyk
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Fot.: Marta Głogowska
Fot.: Witold Wołczyk
Świętowały przemyskie służby mundurowe
27 lat - tyle minęło od powstania Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. W poniedziałek, 21 maja w samym sercu Przemyśla odbyły się główne uroczystości z okazji święta jednej z największych formacji mundurowych działających na terenie Podkarpacia.
AGATA CZEREBA
W uroczystościach udział wzięli m.in. Wojewoda Podkarpacki Ewa Leniart, Członek Zarządu Województwa Podkar- packiego Piotr Pilch, Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma, Zastępcy Prezydenta Miasta — Janusz Hamryszczak oraz Grzegorz Hayder, Starosta Przemy- ski Jan Pączek, a także przedstawiciele idowódcy służb mundurowych, kapelani wojskowi oraz rodziny pograniczni- ków. Dowódcą poniedziałkowych uro- czystości był kapitan Bartłomiej Galanty.
Tradycją święta Straży Granicznej jest wręczanie podczas uroczystości zasłużo- nym funkcjonariuszom awansów, odzna- czeń i medali. Tym razem podczas uroczy- stego apelu odczytano także akt nadania oraz wręczono sztandar NSZZ FSG przy Bieszczadzkim Oddziale Straży Granicznej.
Uroczystości uświetnił występ jednej z dwóch istniejących orkiestr SG w Polsce
SZĄ
- Orkiestry Morskiego Oddziału Straży Granicznej pod wodzą kapelmistrza ko- mandora ppor. SG Jarosława Rywalskiego.
22 maja br. na placu Świętego Floria- na podczas uroczystego apelu święto- wała także przemyska Straż Pożarna. Dzień Państwowej Straży Pożarnej tra- dycyjnie stanowi pretekst do wręczenia awansów i medali. Tak było i tym razem. Jednak wśród odznaczonych znaleźli się nie tylko strażacy. Brązową odznaką „Zasłużony dla ochrony przeciwpoża- rowej” nadaną przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, odzna- czony został Grzegorz Hayder - Zastęp- ca Prezydenta Miasta Przemyśla, który podkreślił, iż owo wyróżnienie traktuje jako zachętę do dalszego wspierania przemyskiej Straży Pożarnej.
„Tyle samo powrotów, ile wyjazdów”, najczęściej właśnie to życzenie padało
Zbliżenia
z ust gości zebranych na wielkim święcie tym, którzy każdego dnia narażają to, co mają najcenniejsze — własne życie - dla ratowania mienia, dobytku, a nierzadko także życia drugiego człowieka.
„Z całego serca dziękujemy za profe- sjonalizm, trud i obecność w każdym czasie i każdym miejscu, z czego jesteśmy jako mieszkańcy miasta oraz samorząd bardzo dumni. Chciałbym Wam życzyć bezpiecznej służby, opieki Opatrzności św. Floriana. Chciałbym też podziękować, że te wszystkie działania przekierowane na Straż Pożarną w Przemyślu nastąpiły... — powiedział Robert Choma Prezydent Miasta Przemyśla.
Podczas obchodów przemyskim stra- żakom oficjalnie przekazany został nowy wóz ratowniczo-gaśniczy marki Volvo. W tym dniu odbyło się także jego poświę- cenie, dokonał go ks. proboszcz kapelan strażaków Archidiecezji Przemyskiej Mieczysław Rusin.
Wśród obecnych na uroczystościach z okazji Święta Straży Pożarnej znaleźli się m.in.: Posłowie na Sejm RP Anna Schmidt-Rodziewicz i Wojciech Bakun, Wicewojewoda Podkarpacki Lucyna Podhalicz, Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma, Zastępcy Prezydenta Miasta Janusz Hamryszczak i Grzegorz Hayder, Przewodniczący Rady Miejskiej Bogusław Zaleszczyk, Radny RM Maciej Kamiński, Wójt Gminy Przemyśl An- drzej Huk oraz Wicestarosta Przemyski Marek Kudła, a także dowódcy i przed- stawiciele innych służb mundurowych na co dzień ściśle współpracujący z Jednostką Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu.
m
czerwiec 2018
2 PRZEMYSL
Fotografie: Agata Czereba
Zbliżenia
Ekonomia społeczna według Caritas
Przemyskie Centrum Integracji Społecznej roz- poczęło swoją działalność 1 stycznia 2013 roku.
| Integracji Od tego czasu CIS z siedzibą przy ulicy ks. Piotra Społecznej | Skargi 6 pomogło setkom potrzebujących. Jako
pierwszy podmiot ekonomii społecznej w powie- cie przemyskim wyznacza standardy pracy innych tego typu placówek. Program dostosowany do indywidualnych potrzeb uczestników stanowi klucz ich życiowych przemian, a działający wspólnie specjaliści pomagają pokonać przeciwności losu. Przemyska Caritas dzięki CIS może jeszcze
skuteczniej nieść pomoc tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne.
MAREK PANKIEWICZ
CIS adresuje swoje działania do osób zagrożonych wykluczeniem społecznym, a celem jego działalności jest reintegracja społeczno-zawodowa uczestników. Cen- trum Integracji Społecznej jest przede wszystkim instytucją o charakterze edukacyjnym, a jednym z elementów edukacji jest praca uczestników w ramach działalności handlowej, usługowej lub wytwórczej. Ustawa o zatrudnieniu so- cjalnym mówi wprost, że taka działalność nie stanowi działalności gospodarczej w rozumieniu przepisów o swobodzie działalności gospodarczej.
Wsparciem przemyskiego Centrum Integracji Społecznej objętych jest na co dzień niemal dwieście osób. Uczestniczą one w zajęciach prowadzonych w ramach następujących warsztatów: gastronomicz- ny, remontowo-budowlany, ogrodniczo- -porządkowy, pamiątkarstwo-rękodzieło- -krawiectwo, administracyjno-biurowy, gospodarczo-porządkowy, handlowy oraz
okien nietypowych. Praca wykonywana w trakcie tych warsztatów jest uzupełniana fachową pomocą doradców zawodowych, psychologów i pracowników socjalnych. — Okres uczestnictwa w zajęciach w Centrum może trwać do 11 miesięcy, w uzasadnio- nych przypadkach kierownik Centrum może przedłużyć okres uczestnictwa w zajęciach o kolejne 6 miesięcy - mówi Małgorzata Baj, kierownik projektu. — W CIS pracujemy nad tym, by przygotować naszych uczestników do regularnego zatrudnienia. Między CIS a uczestnikami zajęć nie ma stosunku pracy. Uczestnicy otrzymują świadczenie integra- cyjne w wysokości zasiłku dla bezrobotnych — dodaje.
Tak kompleksowo niesiona pomoc wydaje się zdawać egzamin, o czym mogą świadczyć pochlebne opinie — Dzięki CIS wszystko w moim życiu zaczyna wracać na swoje miejsce. Pracuję, czuję się potrzebny, zarabiam pieniądze, ale przede wszystkim nie czuję się sam ze swoimi problemami.
Zawsze mogę liczyć na pomoc psychologa. Normalnie to bym się wstydził — mówi uczestnik pragnący zachować anoni- mowość. — W CIS odważyłam się wyjść do ludzi, a dzięki specjalistom ponownie uwierzyłam w siebie. Doradca zawodowy pomógł mi przygotować CV. Nabrałam rozpędu, znowu pokochałam życie i dzisiaj pracuję w swoim wymarzonym zawodzie — relacjonuje inna uczestniczka projektu.
Nie bez znaczenia jest tu długość przy- znawanego wsparcia. Z CIS uczestnik — jak to już zostało wyżej wspomniane — zwią- zuje się na ogół na jedenaście miesięcy, co pomaga w przywróceniu stabilizacji życio- wej, wyrobieniu w sobie dobrych nawyków zawodowych i przygotowaniu do podjęcia regularnego zatrudnienia. - Pomoc w krót- szym wymiarze jest zwykle niewystarczająca dla ludzi zagrożonych wykluczeniem spo- łecznym. Natomiast pomoc udzielana dłużej mogłaby uzależnić uczestników projektu od takiego rodzaju zarobkowania. Jedenaście miesięcy to optimum — zaznacza Justyna Markiewicz, doradca zawodowy.
Centrum Integracji Społecznej to wiele indywidualnych ludzkich historii, a wy- miar dobra przez nie niesiony jest dużo szerszy niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Na integracji społecznej korzystają nie tylko uczestnicy, ale i ich rodziny. Człowiek, który otrzymuje pomoc i któ- ry czuje się potrzebny, jest szczęśliwszy. Tym szczęściem i miłością zaraża innych. W ten sposób najlepiej wyraża się Caritas — miłość wobec bliźniego.
Największym złem jest brak wraż- liwości i miłości bliźniego oraz przerażająca obojętność w stosunku do sąsiada żyjącego na marginesie,
dotkniętego wyzyskiem, moralnym zepsuciem, biedą i chorobą Matka Teresa z Kalkuty
Pomóżmy odtworzyć replikę przedwojennego sztandaru
Stacjonujący w Przemyślu 5. Batalion Strzelców Podhalańskich im. generała brygady Andrzeja Galicy zdumą kultywuje tradycje 5. Pułku Strzelców Podhalańskich 22. Dywizji Piechoty Górskiej (1918-1939) oraz 5. batalionu zmechanizowanego 21. Brygady Strzelców Podha- lańskich im. gen bryg. Mieczysława Boruty-Spiechowicza (2002-2010).
Z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, 100-le- cia utworzenia Garnizonu Przemyśl oraz 100-lecia formacji podha- lańskich została podjęta niezwykle cenna inicjatywa wykonania repliki sztandaru 5. Pułku Strzelców Podhalańskich będącego chlubą i ozdobą miasta okresu przedwojennego.
Zachęcamy wszystkich mieszkańców naszego miasta, którym drogie są tradycje i historia starego, nadsańskiego grodu, do wsparcia tej jakże szlachetnej i ważnej inicjatywy.
Odtworzony sztandar będzie wyeksponowany w tworzonej właśnie naterenie 5bsp Sali Tradycji. Wszelkich działań organizacyjnych związa- nych zakcją podjęło się Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ Koło nr 27 Przemyśl. Na prezentowanej poniżej cegiełce znajdziecie Państwo dane niezbędne do przekazania na ten cel darowizny.
Agata Czereba
Dla ułatwienia podajemy numer konta, na który można dokonywać wpłat (dowolnych kwot): PL 83 8642 1155 2015 1511 3092 0001
36 PRZEMYŚL czerwiec 2018
Pielgrzymka w 100. rocznicę Odzyskania Niepodległości Polski i w 100. rocznicę urodzin
Sp. Ks. Abpa Ignacego Tokarczuka
Rok 2018 ustanowiony został przez Sejm RP Rokiem Arcybiskupa Ignacego Tokar- czuka, Metropolity Przemyskiego, który był Honorowym Obywatelem Przemyśla, a także Honorowym Członkiem Klubu Inteligencji Katolickiej w Przemyślu.
Klub Inteligencji Katolickiej i Stowa- rzyszenie Pamięci Polskich Termopil i Kresów w Przemyślu dla uczczenia 100. rocznicy Niepodległości Polski, pamięci ks. arcybiskupa I. Tokarczuka, a także ks. Bronisława Mireckiego — Patrona Sto- warzyszenia Pamięci Polskich Termopil i Kresów w Przemyślu zorganizowali patriotyczną pielgrzymkę autobusową do miejsc polskich korzeni na Kresach, do grobów Legionistów, „Orląt Lwowskich”, Obrońców Odrodzonej Rzeczpospolitej, a także do grobów i miejsc pamięci za- mordowanych Polaków przez nacjonali- stów ukraińskich.
Pielgrzymka odbyła się pod duchowym przewodnictwem ks. prałata Stanisława Czenczka — kapelana KIK i Stowarzysze- nia Pamięci Polskich Termopil i Kresów w Przemyślu, z udziałem ks. Mieczysława Farunia — salezjanina z Przemyśla, ks. Mi- chała Błaszkiewicza — obecnie z Sanoka, ks. Kazimierza Batora z Kąkolówki k/Bła- żowej i ks. Stanisława Chrapka z Cierpisza k/Łancuta. Uczestnikami tej wyjątkowej pielgrzymki byli członkowie i sympatycy KiK i STPPiK oraz pielgrzymi z wielu miast Polski.
Głównym jej celem były Łubianki Wyższe — miejsce urodzenia Ignacego Tokarczuka, gdzie świadkiem historii jest kapliczka z figurką Matki Bożej wybudo- wana przez Marię i Szymona Tokarczu- ków jako wotum wdzięczności rodziców za zdrowie syna.
Kolejnym miejscem, które zwiedzili- śmy był kościół w Zbarażu, gdzie odbyła się Msza św. koncelebrowana w intencji pielgrzymki, a następnie w miejscowości Hałuszczyńce, na miejscowym cmentarzu zapaliliśmy znicze na grobie Ks. Bronisła- wa Mireckiego Patrona naszego Stowa- rzyszenia. W dowód pamięci mieszkańcy Hałuszczyniec na grobie kapłana umie- ścili napis: „W TRUDNYCH CZASACH POŚWIĘCIŁ SIĘ, NIE OPUŚCIŁ NAS I POZOSTAŁ Z NAMI NA ZAWSZE JAKO WIERNY PASTERZ”
Ks. Bronisław Mirecki mając 16 lat, jako ochotnik walczył z bolszewikami w sierpniu 1920r. pod Zadwórzem. Był
jednym z 12 ocalałych w bitwie, gdzie poległo 318 Orląt Lwowskich.
W siedzibie Towarzystwa Kultury Pol- skiej w Podwołoczyskach przekazaliśmy pani Prezes Marii Krych paczki z pomocą charytatywną dla kościoła.
Następnie odwiedziliśmy kościół w Zło- czowie, gdzie proboszczem jest ks. Michał Hołdowicz, absolwent przemyskiego Seminarium, który w kwietniu 2013 r. poświęcił przemyskie Rondo Kresowian.
Tu w złoczowskim kościele uczestni- czyliśmy w Mszy św. koncelebrowanej przez naszych księży, a po niej udaliśmy na złoczowski cmentarz, by zapalić zni- cze pamięci na grobie ks. biskupa Jana Cieńskiego, następnie przy Mauzoleum „22 Orląt Złoczowskich” oraz w miejscu spoczynku Ofiar Ludobójstwa NKWD dokonanego w złoczowskim więzieniu w czerwcu 1941 r. Wśród zamordowa- nych 611 osób, Polaków, Ukraińców i Żydów był dziadek ks. arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego.
Podczas tej czterodniowej pielgrzym- ki zwiedziliśmy nowy polski kościół w Tarnopolu, pałac Wiśniowieckich w Wiśniowcu, Muzeum Juliusza Słowac- kiego, Górę Bony i kościół w Krzemieńcu, Sanktuarium Prawosławne w Poczajowie, klasztor w Podkamieniu, kościół w Pod- horcach i Busku, kolegiatę w Zółkwi i katedrę we Lwowie.
W Busku po zwiedzeniu kościoła udaliśmy się z Ks. proboszczem Janem Stachurą na miejscowy cmentarz, by pomodlić się przy grobach Obrońców Rzeczypospolitej z 1920 r., którzy polegli w bitwie z bolszewikami.
Zbliżenia
ń a A A W niedzielę, w czwartym dniu piel- grzymki Msza św. odbyła się w Kaplicy Cmentarza Obrońców Lwowa przy wyjątkowo dużej ilości pielgrzymów z Polski. Po Mszy św. złożyliśmy kwiaty i zapalone znicze na głównym grobie Orląt Lwowskich.
W drodze powrotnej do Polski przy- jechaliśmy do Komarna, gdzie znajduje się popadający w ruinę polski kościół z połowy XVII wieku fundacji rodziny Lanckorońskich. Następnie udaliśmy się do Rumna, rodzinnej miejscowości przemyskiego salezjanina ks. Tadeusza Patera, gdzie z 2 na 3 czerwca 1944 roku zamordowano 40 mieszkańców Rumna i okolic — w tym 5 osób z najbliższej ro- dziny księdza.
Serdecznie dziękuję ks. prałatowi Stanisławowi Czenczkowi, pozostałym kapłanom oraz uczestnikom pielgrzymki pamięci po dawnych ziemiach Rzeczpo- spolitej Polskiej.
Z Kresowym pozdrowieniem, Stanisław Szarzyński organizator pielgrzymki, prezes KiK, SPPTiK w Przemyślu
PRZEMYŚL czerwiec 2018
37
Fotografie: Stanisław Szarzyński
Zbliżenia
AMERYKAŃSKA WYPRAWA
Ślady kultury
I dziedzictwa etnicznego
Gleveland
Cleveland w stanie Ohio przed II wojną światową był szóstym co do wielkości miastem USA. Od lat 70. XX w., tj. od upadku wielkiego przemysłu na granicy amerykańsko-kanadyjskiej, ośrodek zaczął się kojarzyć jako miejsce przeciętności i degradacji. Od kilkunastu lat sytuacja jest dużo lepsza. I choć w dzisiejszym Cleveland do „sta- rych, dobrych czasów” jeszcze daleko, to miasto niemal na każdym kroku może zaskoczyć. Warto wiedzieć, że to właśnie tam znajduje się największe skupisko życia teatralnego i musicalowego w całych Stanach, zaraz po nowojorskim Broadwayu.
TOMASZ PUDŁOCKI CENTRUM
Już przed laty pisałem o kilku swoich refleksjach z Cleveland, dlatego tym razem skupię się na innych wybranych wątkach. W tych wędrówkach trudno pominąć centrum (Amerykanie używają nazwy downtown). Widać, że władze miasta inwestują ogromne pieniądze w jego rewi- talizację i spowodowanie, by na nowo była to wizytówka Cleveland. Znajdująca się na głównym placu miasta, tj. na Public Squ- are, Terminal Tower, podobnie jak część budynków rządowych i banków oferuje fantastyczne przykłady amerykańskiego modernizmu. Z kolei witraże, kopuła i malowidła w centrum spożywczym He- inens (były budynek The Cleveland Trust Rotunda) dają przedsmak pieniędzy, jakie inwestowano w to miasto przed laty. Ta- kich pereł architektury początków XX w. jest w centrum mnóstwo. A że downtown jest blisko jeziora Erie, więc i jego była część portowa to dziś żywe miejsce, pełne kafejek, markowych sklepów i odnawia- nych pofabrycznych budynków.
Widok na centrum Cleveland.
38
TREMONT
To dzielnica, w której przed laty zamieszkiwały różne grupy etniczne. Świetnie położona, choć jak całe Cleve- land przez lata zaniedbana. Powoli staje się znów modna. Trudno się dziwić, to dzielnica domków jednorodzinnych i świątyń tylu obrządków chrześcijań- skich, że trudno je zliczyć. Prawdzi- wymi perłami są wśród nich kościół rzymskokatolicki św. Jana Kantego, czy prawosławny sobór św. Teodozego, nie licząc kościołów greckiego, ukraińskie- go, gruzińskiego — rozpoznawalnych tu raczej po nazwie grupy etnicznej niż po obrządku. Tremont jest jednak biedną dzielnicą, więc nie ma w niej dobrych szkół. Mieszka tam wiele par homosek- sualnych. Te bowiem procentowo mają mniej dzieci niż ich heteroseksualni znajomi i sąsiedzi, a cena kupna czy wy- najmu domu jest w Tremont niższa niż gdzie indziej. Dużo organizacji komba- tanckich ma tam też swoje kluby. Zatem mnogość grup etnicznych, religijnych
czerwiec 2018
MASZ 2 PRZEMYŚL
i seksualnych nie jest wyzwaniem dla dobrosąsiedzkich stosunków.
DZIELNICA UNIWERSYTECKA, TZW. UNIVERSITY CIRCLE
To najbardziej elegancka z dzielnic miasta, w której harmonia architektury i przyrody daje znakomite efekty estetyczne. W większości znajdują się tam różne bu- dynki instytucji publicznych i prywatnych, głównie związanych z akademią i ze sztuką.
Cleveland znane jest jako miejsce świet- nej edukacji artystycznej. Clevelandzki Instytut Sztuk jest jednym z najlepszych na świecie. Przez wiele lat wykładał tam związany z Przemyślem i niedawno zmarły Julian Stańczak. Jego malarstwo, jaki dzieła wielu innych mistrzów, można podziwiać w Cleveland Museum of Art - wspaniałym neoklasycystycznym gmachu z wieloma współczesnymi unowocześnieniami. Znaj- dujący się zaraz obok Severance Hall, to przestronna i elegancka sala koncertowa, której miastu mogą pozazdrościć najlepsze ośrodki muzyczne na świecie. Trudno się zatem dziwić, że miejscowa orkiestra sym- foniczna swoim poziomem i bogactwem re- pertuaru śmiało może z nimi konkurować.
W jak każdym większym ośrodku i w Cleveland nie brak lepszych i gorszych uczelni wyższych. Najbardziej prestiżo- wym ośrodkiem jest jednak Wase Case Reserve University. Tak się składa, że na zaproszenie miejscowego oddziału Fundacji Kościuszkowskiej dr Anna- maria Orla-Bukowska, socjolożka z UJ, i ja mówiliśmy tam o współczesnych relacjach polsko-żydowskich i polsko- -ukraińskich. Oczywiście w kontekście nieszczęsnej ustawy o IPN, która zrobiła takie zamieszanie. Uczciwie trzeba dodać, że niektóre próby jej interpretacji przez Amerykanów wołają o pomstę do nieba. Stąd nasze sprostowania. Zależało nam jednak przede wszystkim na tym, by po- kazać, że mimo przekazów medialnych i bardzo złej prasy, jaką ma polski rząd, w Polsce podejmowanych jest nadal sporo oddolnych inicjatyw, promujących współ- pracę z Żydami i Ukraińcami. Oczywiście absolutnie nie pomijaliśmy tematów draż- liwych (jak w moim przypadku kwestii Wołynia czy oficjalnej polityki pamięci na
Ukrainie), bo źle rozumiana poprawność polityczna daje tylko krótkotrwałe efekty. Warto jednak pamiętać, by w takich dyskusjach uwypuklić także racje dru- giej strony, a nie tylko mówić z jednego punktu widzenia — takie podejście nie ma bowiem nic wspólnego z pokazywaniem szerokiego spektrum danej problematy- ki. Na sali byli Polacy, Ukraińcy, Żydzi i Amerykanie różnego pochodzenia i... nikt się nie pozabijał. Dyskusja była me- rytoryczna — nie było żadnych prowokacji czy kłótni. Chyba udało się nam pokazać, że na wzajemnych tarciach w Europie r
Piękna stara latarnia na Public Square z wieżą najstarszego kościoła w Cleveland, tzw. Old Stone Church (prezbiterianie), gdzie znajdują się witraże ze studia słynnego L.C. Tiffany'ego.
Wschodniej korzysta tylko jeden polityk — dużo sprytniejszy i wpływowy niż jakie- kolwiek „mądrale” z Warszawy, Kijowa czy Tel-Avivu. Szkoda, że takie debaty w Przemyślu to rzadkość, bo nasze miasto — z racji położenia — to idealny pomost między Wschodem i Zachodem; obawiam się jednak, że nie wszyscy dorośli do tego, by tak je postrzegać.
UKRAIŃSKI CLEVELAND
Moje pochodzenie z Przemyśla oraz temat wystąpienia spowodowały, że miałem przy- jemność poznać i pracować w Ukraińskim Muzeum-Archiwum. O ile Dom Polski, o którym już kiedyś pisałem, malepszą część muzealną, tak w ogóle nie ma archiwum — jakby Polacy w Cleveland nigdy nie istnieli i ich jedynym zmartwieniem było wybu- dowanie kolejnego pomnika Jana Pawła II (a to obecny cel zarządu Domu; oczywiście projekt, który widziałem, straszy estetyką, jak większość pomników papieskich). Ukraińcy mają za to ogromne zbiory archi- walne i biblioteczne, nieźle uporządkowane i udostępniane częściowo on-line. Jeszcze wiele pracy przed nimi, ale widać, że dbają o swoje dziedzictwo — a gromadzą zarówno rzeczy lokalne, jaki wszelkie ukrainiana z ca- łego świata. Wśród przechowywanych tam rarytasów jest m.in. najstarszy egzemplarz ukraińskiej flagi (podobno nawet w Kijowie jest młodszy), nie wspominając o licznych dokumentach czy fotografiach. I do historii Przemyśla badacz znajdzie sporo, w tym wiele unikatowych ujęć miasta sprzed 1939 r. Spędziłem w tym miejscu kilka świetnych godzin, pracując, ale i sporo dyskutując na różne tematy historyczne i polityczne. Może efekty tego czasu będą wkrótce szerzej widoczne.
UKRAIŃSKA JEROZOLIMA - BOUND BROOK
Moje ścieżki śladami ukraińskich Amery- kanów zawiodły mnie też do drugiego, waż- nego dla nich miejsca — Bound Brook w sta- nie New Jersey. Cerkiew św. Andrzeja, jak iokalający ją cmentarz to szczególne miejsce pamięci, poświęcone różnym wydarzeniom zhistorii XX-wiecznej Ukrainy, m.in. Wiel- kiemu Głodowi, UPA, czasom komunizmu. Nie bez kozery nazywane jest Ukraińską Jerozolimą. Udało mi się poznać księdza- -krajana, pochodzącego z Kalnikowa (spod Przemyśla) i pracującego przy miejscowej
Zbliżenia
Rzeźba Strażnika Transportu — jeden z kilku gigantów na moście Hope Memorial.
parafii. Wyjechał w 1986 r., kiedy żona była w ciąży, w obawie o efekty wybuchu reaktora w Czarnobylu. Dzięki wyjaśnieniom jego oraz innych spotkanych osób, łatwiej było zrozumieć fenomen tego miejsca, którego założenie topograficzno-architektoniczne jest naprawdę imponujące.
Bound Brook to też ogromny budynek Centrum Ukraińskiego, z dużymi zbiorami książek i archiwaliów. Pracuje tam świetna i bardzo pomocna obsługa. W zbiorach udało mi się tam znaleźć m.in. piękny album z budowy bursy im. S. Petlury w Przemyślu. Warto jednak pamiętać, że jak wśród Polaków nie ma zgodności, tak i Ukraińcy są podzieleni. Bound Brook to przede wszystkim miejsce prawosławnego kultu, co daje się odczuć na każdym kroku.
CDN.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
i
Pomnik św. księżnej Olgi i cerkiew św. Andrzeja w Bound Brook.
39
Fotografie: Tomasz Pudłocki
Bliżej prawa 40 czerwiec 2018 Pytania i odpowiedzi Podobnie jak w ubiegłym miesiącu przedstawię kilka pytań, z jaki- mi spotkałem się w trakcie swojej pracy zawodowej. „Kto pyta – nie błądzi” - mówi ludowe porzekadło. Warto więc udzielić odpowiedzi, które mogą okazać się pomocne dla czytelnika. ANDRZEJ PAWLISZAK 1. Opłaty członków wspólnot mieszka- niowych. Ustawa z dnia 24 czerwca 1994r o własno- ści lokali właściwie nie wskazuje składników opłat, jakie właściciele lokali – członkowie wspólnot mieszkaniowych obowiązani są wnosić na rzecz wspólnoty. Pewnym wyznacznikiem do ustalenia tych opłat jest podział kosztów, jakie występują we wspólnocie. Są to koszty lokalowe oraz tzw koszty zarządu nieruchomością wspólną. Zgodnie z art. 13 ustawy właściciel lokalu ponosi wydatki związane z jego utrzyma- niem oraz ma uczestniczyć w kosztach zarządu związanych z utrzymaniem nieru- chomości wspólnej. Do kosztów związanych z utrzymaniem lokalu należy zaliczyć w szczególności: koszty energii elektrycznej zużytej w lokalu, koszty wody i ścieków, gazu – ogólnie mediów do- starczonych i zużytych w lokalu. Generalnie opłaty za energię elektryczną oraz gaz wnosi się bezpośrednio do ich dostawców. W przy- padku wody, umowa na jej dostawę jest zawar- ta bezpośrednio ze wspólnotą mieszkaniową, która tym samym pośredniczy w jej dostawie do poszczególnych lokali mieszkalnych. Podobnie jest w przypadku opłaty za od- pady. Ponieważ opłata ma charakter quasi podatku, zatem opłata ta obciąża wspólnotę, mimo iż odpady są wytwarzane w lokalach mieszkalnych lub usługowych. W ten sposób możliwe jest ustalenie opłat na koszty powstałe w lokalach mieszkal- nych, jakie ich właściciele obowiązani są wnosić na rzecz wspólnoty. Będzie to więc opłata za dostawę wody i odprowadzanie ścieków, opłata za usuwanie odpadów cza- sem, również opłata za energię elektryczną zużytą w boksach piwnicznych. Jeżeli chodzi o opłaty związane stricte z częściami wspólnymi budynku, to winny one pokrywać koszty zarządu nieruchomo- ścią wspólną. Zgodnie z art. 14 ustawy na koszty zarządu nieruchomością wspólną składają się w szczególności: 1) wydatki na remonty i bieżącą konserwację; 2) opłaty za dostawę energii elektrycznej i cieplnej, gazu i wody, w części dotyczą- cej nieruchomości wspólnej, oraz opłaty za antenę zbiorczą i windę; 3) ubezpieczenia, podatki i inne opłaty pu- blicznoprawne, chyba że są pokrywane bezpośrednio przez właścicieli poszcze- gólnych lokali; 4) wydatki na utrzymanie porządku i czy- stości; 5) wynagrodzenie członków zarządu lub zarządcy. W myśl art. 15 cytowanej ustawy na po- krycie kosztów zarządu właściciele lokali uiszczają zaliczki w formie bieżących opłat, płatne z góry do dnia 10 każdego miesiąca. Powyższe oznacza, że właściciele lokali obowiązani są wnosić zaliczkę na koszty zarządu nieruchomością wspólną, której wysokość ustalają uchwałą na podstawie kalkulacji przygotowanej przez zarząd lub zarządcę, któremu powierzono zarząd nie- ruchomością wspólną. Opłata winna być tak skalkulowana, by po zamknięciu roku obrotowego saldo rozrachunków z tytułu kosztów zarządu nieruchomością wspólną oscylowało około zera. Niezależnie od powyższego wspólnota mieszkaniowa, uchwałą swoich członków, może wprowadzić dodatkowe opłaty. Może to być fundusz remontowy, który jest najpo- pularniejszą formą opłaty dodatkowej, choć mogą to być również i inne opłaty w zależ- ności od specyfiki danej wspólnoty. 2. Najem lokali we wspólnotach mieszka- niowych. Wspólnotę mieszkaniową tworzy ogół właścicieli lokali w danej nieruchomości. Z mocy prawa właściciele tych lokali są członkami funkcjonującej w budynku wspólnoty mieszkaniowej. Najczęstszą formą użytkowania lokali jest ich zajmowanie przez właścicieli oraz ich rodziny. Niekiedy jednak lokal stano- wiący odrębną własność stanowi przed- miot najmu, którego stroną w charakterze wynajmującego występuje właściciel tego lokalu, najemca jest natomiast osobą trze- cią dla wspólnoty. W takiej sytuacji bardzo często dochodzi do sytuacji, w których nie bardzo wiadomo, co jest tzw. stroną dla wspólnoty mieszkaniowej funkcjonującej w budynku. Co do zasady stroną dla wspólnoty mieszkaniowej będzie właściciel lokalu, czyli jej członek. Jest on obowiązany z mocy prawa do współdziałania w zarządzie rzeczą wspólną oraz do ponoszenia opłat nie- zbędnych do utrzymania rzeczy wspólnej w stanie niepogorszonym. Zatem za długi wynikające z tych opłat względem wspól- noty odpowiada właściciel lokalu. Podobnie jest z opłatami niezależnymi od właściciela tj. wodą i ściekami, odpadami lub energią elektryczną w boksach piw- nicznych. Właściciel lokalu ma obowiązek utrzymywać swój lokal w należytym stanie technicznym i sanitarnym oraz ponosić koszty z tego wynikające. Zatem opłaty za wodę dostarczoną do lokalu i ścieki z niego odprowadzone, opłaty za usuwanie odpa- dów itp. obciążają właściciela tego lokalu. Nie może on mocą umowy najmu przenieść tych obowiązków na najemcę ze skutkiem prawnym wobec wspólnoty mieszkaniowej. Jakikolwiek zapis o takiej treści będzie bo- wiem bezskuteczny względem wspólnoty. Nieco inaczej jest w przypadku przepisów porządkowych, szczególnie regulaminu po- rządku domowego. Co do zasady właściciel lokalu ponosi względem wspólnoty miesz- kaniowej odpowiedzialność za swojego najemcę, tak jak inni właściciele lokali za swoich domowników. Nie może więc w każ- dej sytuacji przerzucać na najemcę swojej odpowiedzialności względem wspólnoty. Niemniej jednak, w świetle przepisów czy to kodeksu cywilnego czy kodeksu wykroczeń, odpowiedzialność za czyny wywołujące szko- dę lub zakłócanie spokoju i porządku publicz- nego obciąża tego, który swym działaniem lub zaniechaniem doprowadził do szkody lub tego zakłócenia. W takich przypadkach, wśród których można by wskazać np. wybicie szyby na klatce schodowej, głośne słuchanie muzyki po godz. 22.00 czy burdy rodzinne odpowiedzialność (w tym odszkodowawczą) ponosi osoba zajmująca lokal na podstawie umowy najmu. Nie zwalnia to oczywiście właściciela tego lokalu od podejmowania jakichkolwiek działań naprawczych. Winien on bowiem zobowiązać najemcę do natych- miastowego naprawienia wyrządzonej szkody lub też zaniechania działań, które utrudniają pozostałym mieszkańcom budynku normalne korzystanie z ich lokali. Fakt spoczywania odpowiedzialności na najemcy nie oznacza jednak braku przykrych konsekwencji dla właściciela lokalu. O ile bowiem jego najemca stale i uporczywie wykracza przeciw porządkowi domowemu, czym sprawia, że inni właściciele lokali nie mogą normalnie korzystać ze swoich lokali – wówczas wspólnota mieszkaniowa pojmowa- na jako ogół właścicieli lokali może w drodze uchwały wezwać właściciela najętego lokalu do rozwiązania z najemcą umowy najmu oraz (o ile to będzie konieczne) wytoczenia powództwa o eksmisję z lokalu. Takiego apelu właściciel lokalu nie może zignorować, bowiem mógłby być posądzony o akceptację niewłaściwych zachować. W takim natomiast przypadku wspólnota może podjąć względem właściciela działania wynikające z art. 16 ustawy o własności lokali tj. w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości. Włodzimierz Kulczycki — uczony, weterynarz, kolekcjoner
EWA GRIN-PISZCZEK
Biogramy Włodzimierza Kulczyckie- go jako miejsce jego urodzenia podają Przemyśl. Nie wiadomo, oprócz miejsca urodzenia, o jego bliższych związkach z nadsańskim grodem. Warto jednak przypomnieć na łamach „Naszego Prze- myśla” tę sylwetkę zasłużoną dla polskiej weterynarii oraz kultury i sztuki.
Kulczycki urodził się 27 III 1862 roku w Przemyślu jako syn Władysława i Alek- sandry z Jamińskich, obojga wyznania grec- kokatolickiego. Jego ojciec był urzędnikiem poczty, a matka — córką Teofila Jamińskiego, proboszcza z Manasterzca. Włodzimierz miał dwoje rodzeństwa: Juliana i Sabinę. W opracowaniach dotyczących uczonego przy nazwisku pojawia się przydomek Sas, jakim pieczętował się ród Kulczyckich. Brak adnotacji dotyczących szlacheckiego po- chodzenia rodziców przy wpisie w metryce urodzeń parafii greckokatolickiej w Przemy- ślu, a także profesja ojca Kulczyckiego, mogą budzić wątpliwości co do jego faktycznych szlacheckich korzeni.
Włodzimierz Kulczycki ukończył Gim- nazjum im. Króla Kazimierza Jagielloń- czyka w Kołomyi w 1881 roku, po czym studiował zoologię na Uniwersytecie Wie- deńskim (w latach 1882-1883), a w roku 1883 rozpoczął naukę na Uniwersytecie Lwowskim. Następnie uczył się w lwowskiej Szkole Weterynaryjnej, którą ukończył z wyróżnieniem. W latach 1883-1885 był asystentem w katedrze zoologii Uniwersy- tetu Lwowskiego oraz asystentem katedry anatomii zwierząt domowych w Szkole Weterynaryjnej (1885-1897), którą kierował prof. Henryk Kadyi. W roku 1887 uzyskał stopień doktora filozofii z grupy zoologii, chemii i filozofii, a rok później otrzymał dyplom lekarza weterynarii. W okresie asystentury u prof. Kadyiego stworzył cenny zbiór preparatów suchych. Od 1889 roku publikował wiele artykułów dotyczących ssaków, ptaków i ryb oraz przypadków wy- stępujących wśród nich chorób (np. Worki powietrzne u ptaków pod względem anato- micznym i fizjologicznym, „Kosmos” 1889; Dwa nieprawidłowe przypadki z angiologii
i neurologii konia, „Przegląd Weterynarski” 1894, nr 3; Homologia kończyn przednich i tylnych, „Przegląd Weterynarski, 1901, nr 1). Opracował także podręczniki akade- mickie z zakresu parazytologii, m.in. Owady pasorz|!]ytujące wśród ludzi i zwierząt do- mowych, Lwów 1892.
W latach 1891-1905 sprawował funkcję weterynarza tramwajów miejskich Lwowa, zaś w latach 1895-1896 był weterynarzem kontroli bydła i mięsa na kolei oraz wete- rynarzem miejskim (1896-1903).
Swoją karierę naukową Kulczycki połączył z pracą w lwowskiej Szkole Weterynaryjnej, której nazwa w 1922 roku została przemia- nowana na Akademię Medycyny Wetery- naryjnej. W 1897 roku rozpoczął wykłady z zakresu anatomii oraz parazytologii w tej uczelni, natomiast w roku 1906 otrzymał stopień profesora zwyczajnego anatomii opisowej, histologii i embiologii. Do roku 1934 kierował katedrą anatomii opisowej zwierząt domowych. Był dwukrotnie pro- rektorem uczelni — w latach 1907-1908 oraz 1919-1920. W latach 1917-1919 piastował funkcję rektora Szkoły. Okres Iwojny świato- wej iinwazji rosyjskiej przetrwał we Lwowie. Wówczas, jako jeden z nielicznych pracow- ników, bronił mienia i majątku uczelni, w tym tworzonych przez siebie preparatów. Swoje wspomnienia z tego okresu zawarł w pracach: Lwowska Akademia Weterynarii w okresie inwazji rosyjskiej, „Przegląd We- terynarski”, 1919, nr 1; Lwowska Akademia Medycyny Weterynaryjnej w czasie wojen 1914-1920, „Przegląd Weterynarski, 1932, nr 4. Na emeryturę przeszedł w 1934 roku ze względu na zły stan zdrowia. Otrzymał także tytuł doktora honoris causa Akademii.
Nietypowym obiektem zainteresowań Kul- czyckiego były orientalne kobierce. Pierwszy z nich zakupił w 1906 roku. Jest znany jako wybitny znawca i kolekcjoner oraz autor naukowych opracowań na ich temat (m.in. Kobierce wschodnie XVII w. w Muzeum Stauropigijskim we Lwowie, Polska Akademia Umiejętności. Sprawozdania Komisji Sztuki, VIII z. 3-4: 1910; Kobierce mahometańskie. Studium na podstawie zbioru autora, „Sztuki
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, Przemyśl, Al. XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, tel. 16 678 50 61,
e-mail: jm©jmprzem.com.pl
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130 Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Agnieszka Bobowska-Hryniewicz, Elż-
bieta Cieszyńska, Agata Czereba, Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil- red. „4, M | )
nacz., Artur Komorowski, Piotr Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki, żę
Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach.
ZA
Wykorzystywanie publikacji tylko za zgodą Wydawcy.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Sylwetka
Piękne), nr 3 i 4: 1929). Był pomysłodawcą urządzenia wystaw tychże eksponatów (w la- tach 1926, 1928, 1934w Warszawie, Krakowie i Lwowie) oraz autorem katalogów ekspozycji. Zmarł 10 maja 1936 roku we Lwowie. Był żonaty z Marią Ludwiką z Michałowskich (1870-1935), siostrą cioteczną Marii Curie- -Skłodowskiej. Małżeństwo Kulczyckich zostało pochowane w rodzinnym grobowcu przy cerkwi św. Trójcy w Międzybrodziu koło Sanoka. Jest to nagrobek będący mi- niaturową (3-metrową) repliką piramidy Cheopsa w Gizie. Projektantką tej budowli była siostrzenica Kulczyckiego Iryna Do- brianska (1892-1982) — nauczycielka szkoły powszechnej w Międzybrodziu, etnografka, badaczka kultury Łemków. W grobowcu, oprócz małżeństwa Kulczyckich, spoczy- wa ich syn Jerzy (1898-1974) — profesor katedry Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego, historyk sztuki, pracownik Polskiej Akademii Nauk. Jerzy Kulczycki przejął po ojcu kolekcję kobierców, którą sam uzupełniał i powięk- szał. W 1977 roku kolekcja (część w stylu ludowym) została przekazana przez wdowę po Jerzym - Annę Piotrowicz-Kulczycką do zbiorów Muzeum Tatrzańskiego im. T. Chałubińskiego w Zakopanem. W 1981 roku został utworzony oddział muzeum - Galeria Sztuki im. Włodzimierza i Jerzego Kulczyckich. Część kolekcji kobierców w stylu pałacowym i dworskim przekazano do Zamku Królewskiego na Wawelu. Warto zaznaczyć, że w zasobie Archi- wum Państwowego w Przemyślu zachował się biogram Włodzimierza Kulczyckiego, autorstwa Iryny Dobrianskiej, napisany w 1936 roku, a także wpis dotyczący jego urodzenia i chrztu w aktach zespołu Parafia Greckokatolicka w Przemyślu (sygn. 189).
ISSN 1733-5965
EM
_—_—
R.
Przygotowanie do druku: ARW JM, jmQ©jmprzem.com.pl Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz
HISTORIA JEDNEGO ALBUMU. PRZEMYŚL 1915
19 maja 2018 roku, podczas Nocy Muzeów, otwarta została w Mu- zeum Historii Miasta Przemyśla wystawa fotograficzna „Historia jednego albumu. Przemyśl 1915”. Pokazuje unikatowe zdjęcia Twier- dzy Przemyśl z początku czerwca 1915 roku, tuż po opuszczeniu jej przez rosyjskie wojska. Tematyka wystawy zainteresowała jeszcze przed jej otwarciem TVP 3 Rzeszów, PAP iliczne portale historyczne, a na obejrzenie wystawy przybyło do naszego muzeum bardzo wiele osób ciekawych obejrzenia fotografii, które jeszcze nigdy nie były
pokazywane. MARGIN MARYNOWSKI
Panowie, a nawet wyjątkowo zaintereso- wane panie, wielu spośród naszych Gości przybyło na Noc Muzeów do Kamienicy w Rynku specjalnie dla tych fotografii. Dłu- go i dokładnie je oglądali i wychodzili pod dużym wrażeniem wystawy, którą zobaczyli.
Serdecznie zapraszamy ponownie do przyjścia do nas na tę i inne nasze ekspo- zycje! Wystawa „Historia jednego albumu. Przemyśl 1915” pokazywana będzie w Mu- zeum Historii Miasta Przemyśla do końca czerwca br. A na jesień, podczas obchodów 100. rocznicy odzyskania niepodległości, planujemy pokazać więcej fotografii i pa- miątek po płk. Stanisławie Starzewskim.
Dziękujemy rodzinie Starzewskich z Krakowa za wypożyczenie prezento- wanych fotografii. Zbiór zdjęć Twierdzy Przemyśl jest po raz pierwszy prezento- wany szerszej publiczności.
MUZEUM HISTORII MIASTA PRZEMYŚLA ODDZIAŁ MUZEUM NARODOWEGO ZIEMI PRZEMYSKIEJ
/W pokonkursowa MGF
42
Pokazywany na wystawie album foto- grafii Twierdzy Przemyśl został „odkryty” w mieszkaniu po śmierci córki Stanisława Starzewskiego, Izabelli, w 2013 roku. Przez prawie 100 lat był przechowywany w piwnicy jednej z krakowskich kamie- nic razem z wieloma innymi zdjęciami i dokumentami, w tym Twierdzy Kraków, Dęblin, czy zdjęć wojennych znad Ikwy.
W albumie jest 55 zdjęć naklejonych na specjalne karty z urzędowymi pieczęciami i dokładnie opisanych. Do przemyskiego Muzeum zostały wypożyczone z rodzin- nego archiwum Witolda Starzewskiego z Krakowa. Jego ojciec Stanisław na po- czątku czerwca 1915 roku był członkiem delegacji Cesarsko - Królewskiej Dyrekcji Inżynierii, która przyjechała do Twierdzy Przemyśl, by zbadać stan umocnień tuż po odbiciu jej z rąk wojsk carskich.
Stanisław Starzewski urodził się w 1875 roku w Krakowie. Studiował w Wiedniu w cesarsko-królewskiej Technicznej Aka- demii Wojskowej i w Szkole Wojennej na Wydziale Inżynierii. W armii austriackiej służył w różnych Dyrekcjach Inżynierii, m.in. w Krakowie. Z wybuchem wojny — w sierpniu 1914 roku wyruszył jako porucznik rezerwy na front z kompanią I batalionu saperów. Od 1917 roku pełnił funkcję Dyrektora Inżynierii Twierdzy Kraków. Po upadku monarchii austro- -węgierskiej ochraniał mienie twierdzy krakowskiej. Był również zaangażowany w pomoc dla obrońców Lwowa.
Więcej o życiu zawodowym i dokona- niach płk. S. Starzewskiego opowiemy podczas planowanej na listopad 2018 roku wystawy niepodległościowej.
ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU
FOTOGRAFICZNEGO „PLENER W MUZEUM”
Podczas Nocy Muzeów otwarta została w Małej Galerii Fotografii, mieszczącej się w Muzeum Historii Miasta Przemyśla, wyjątkowa wystawa fotograficzna. Prezen- towane prace przygotowane zostały na konkurs fotograficzny „Plener w Muzeum. Do konkursu zgłosiło się 9 uczestników, którzy wykonali fotografie w oddziałach Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, a nawet w tytułowym „plenerze. Dlatego warto obejrzeć wyniki pracy fotografów — amatorów, którzy w bardzo ciekawy, a czasem niekonwencjonalny sposób pokazali, jak czują i widzą „Plener w Muzeum”. Jury, które wyłoniło zwycięzców, miało niełatwe zadanie.
Z przyjemnością informujemy, że w konkursie fotograficznym „Plener w Mu- zeum?” zapadły następujące rozstrzygnięcia: 1. miejsce Piotr Michalski, 2. miejsce Aleksandra Kazienko, 3. miejsce Bogdan Lutsak. W konkursie wzięli udział również: Barbara Czarniecka, Małgorzata Pętlak, Maria Wójcik, Sebastian Bundyra, Kamil Grecko, Marek Krasowski. Gratulujemy zwycięzcom oraz wszystkim uczestnikom konkursu udanych prezentacji. Zapraszamy do udziału w podobnych muzealnych konkursach także w przyszłości.
Marcin Marynowski
PRZEMYŚL czerwiec 2018
TUW LEUIE GAinIŻGWU
Otwarta w dniu 11 maja najnowsza wystawa „100 lat Garnizonu Wojska Polskiego w Przemyślu 1918-2018" jest poświęcona polskim jednostkom
wojskowym, rozlokowanym w Prze- myślu i okolicy na przestrzeni stu lat. Wpisuje się ona w obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Przybliża zwiedzają- cym okoliczności narodzin Wojska Polskiego, jego rozbudowę, zmiany organizacyjne oraz codzienne funk- cjonowanie w tutejszym garnizonie oraz wpływ na środowisko lokalnej społeczności.
Na przygotowanej ekspozycji przedstawiono fotografie żołnierzy = WAZY: WZJAU polskich od pierwszych dni listopada rf 1918-2018 M9) 1918 r, poprzez okres Il RP, pierw-
A M sze lata powojenne, aż do czasów = współczesnych. Zaprezentowano wybrane ilustracje dokumentujące codzienne życie w poszczególnych jednostkach wojskowych, żołnierzy i sprzęt używany przez armię polską od pierwszych dni niepodległości do chwili obecnej.
Ważnym elementem są mundury z okresu minionego stulecia, wyposa- żenie żołnierzy, uzbrojenie, odznaki pamiątkowe, dokumenty, odznaczenia i różnego rodzaju militaria. Część wystawy poświęcono żołnierzom Polskie- go Państwa Podziemnego i ich wysiłkowi w walce o niepodległą Polskę.
WUS POLSKIEGO
Zaprezentowano wybrane osobiste pamiątki po żołnierzach z okresu Il wojny światowej.
Otwarcie wystawy poprzedziła konferencja popularnonaukowa, a ca- łość uroczystości została przygotowana przez Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej przy współpracy z Archiwum Państwowym w Przemyślu, 5 Batalionem Strzelców Podhalańskich im. gen. A. Galicy w Przemyślu iPol- skim Towarzystwem Historycznym Oddział w Przemyślu.
Przemyśl i jego mieszkańcy w starej fotografii 1870-1970
PRZEMYŚ E
i jego mieszkańcy w starej fotografii
Wystawa towarzyszy Międzynaro- dowemu Triennale Malarstwa Regionu Karpat — SREBRNY CZWOROKĄT 2018. Zaprezentowane zostały na niej prace czwórki artystów, których twórczość związana jest z Ostrawą. To czeskie miasto, na przełomie XX i XXI wieku stało się małym ośrodkiem artystycz- nym, skupionym wokół Wydziału Sztuki Uniwersytetu Ostrawskiego. Katarina Szanyi, Josef Mladćjovsky, Jiri Kudóla i Frantiśek Kowolowski reprezentują średnie i najmłodsze pokolenie tamtej- szych artystów. Wybór tych twórców przez kuratora wystawy, Martina Kli- meśa, obrazuje różnorodność języka sztuki, z którym artyści nie boją się eksperymentować.
Wystawę można obejrzeć do 15 czerwca br. w gmachu głównym Mu- zeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
CC Mi uzeów w CU AI Ea A y ZIEMI PRZEMYSKIEJ - - _Wsobotę E majć; 2018r. SZA się - z kolejna edycja Nocy Muzeów. Zwiedza- jącym udostępniono wszystkie oddziały Muzeum- OOO Ziemi Przemy- GLUGE WŁ) Archidiecezjalne, Galerię ._ - BWA oraz budynek Domu W CL LOŁONY s O godzinie 18% przed gmachem ME SWEET cccHrWz Tow ta Cyd stro - zabytkowych. W budynku SONATA przy ZAciT Berka Jo- selewicza można było obejrzeć wystawy stałe: " 1. Credo na dwa.głosy (LAON LCD 2. Twierdza Przemyśl CHOC EA zokre- _ su wojny światowej), 37 Rozstrzelane miasto GEO ROR i artefakty z okregu Il wojny światowej), R 4. Panorama: CAOOWAI 5 wczesnego średnio- BNIESZYCEAN przemyskiego CEUCEJEJ WOLSKA CUCICĆ DO również wystawa
czasowa „100 lat garnizonu WOBE polskiego W Przemyślu 1918-2018; po której oprowadzał
KUicJioj Rak (ei See Szopa. x ZY IE SPANANYŚ (Stogi! miasta Przemyśla WELSY ce 2 o) eOsrALIOB 0'dokonano otwarcia wystawy zza
> zatytułowanej PORCJI albumu”. Wy- SOCYETACZZNUWE OC ZAMACZWZCZLNAM z okresu | wojny światowej, które wykonane . Stis przez dyrektora Twierdzy Kraków płk. - Stanisława Starzewskiegox - OSO tt» Do*dyspozycji zwiedzających DY również = wystawy Stałe: czasowe: ./-. + - 1. Wystawa LIEIOYCJ Mariana Strońskiego, - 2 Wystawa w dawnym ARE Oogaiym, Eh Hennera. = -IEy4 x aj - E Ekspozycja wnętrz 7 OSZAOA 4. Wystawa Krzemionki - cor IS i krzemienia pasiastegó w drodze do UNESCO. u "7. Ogodz. 21.00 Małej Galerii Fotogłafii ogło- SEO zostały wyniki kónkursu ue e ca - __ przebiegającego pod hasłem„Plenerw Muzeum” oraz otwarta została wystawa pokonkursowa: „ _ Wyniki ogłosił dyrektor Muzeum Jan Jarosz. Jury - _ przyznało nagrody Piotrowi Michalskiemu, Alek-. sandrze Kazienko oraz Bogdanowi Lucakowi. "Na wystawie prezentowanych jest KO COR " fotografii WC craYcdi wnętrza, wystawy i detale = przemyskich ATW NrZzc Ya W Muzeum Dzwonów i IAS NY O "zapoznać się z historią dwóch WCWI dla Prze- myśla rzemiosł, których wyroby znane sąwkraju, Europie i na świecie, a także obejrzeć wieczorną panoramę NUCSEYACICAU widokowego. * _ Tegoroczna edycja,Nocy Muzeów” zie JCS . SU CC SK : ; „ Piotr Michalski, = : _ EE 14 REA Z 8
WAU DZWONÓW | ZNA
Fotografie: Piotr NIEMA
|
NP_166.pdf
|
ISSN 1733-5965
CENA 4,00 zł (z Vat 8%)
Fot. Piotr Michalski
P , Hł.ks August Czantóryski 1 1858-1493
02082n1g
ŻZ=70$7
3 LL A R „A h cm kę . 2. 20
w | 22.0 Ó KŁY Trumna z relikwiami błogosławionego w prezbiterium kościoła Salezjanów.
i s _ 4 „S y
ME" p j "998 w. przy relikwiach błogosławioneg
Arystokrata z urodzenia Ksiądz z powołania
Stary tysiącletni Przemyśl ma wiele pamiątek historycznych. Są to nie tylko zabytki materialne ale też pamiątki po wspania- łych, wybitnych postaciach, świeckich i konsekrowanych, w tym świętych i błogosławionych Kościoła rzymskokatolickiego. Mieszkańcy naszego miasta doskonale znają takie osoby jak św. bp Józef Sebastian Pelczar czy bł. ks. Jan Balicki. Ich doczesne szczątki znajdują się w przemyskiej Bazylice Archikatedralnej. Czy jednak wiemy, że w Przemyślu, w kościele pod wezwaniem św. Józefa, znajdują się doczesne szczątki jeszcze jednego naszego orędownika w niebie, bł. ks. Augusta Czartoryskiego? Wprawdzie nie pracował w naszym mieście ani w okolicy, ale był członkiem wspólnoty zakonnej Salezjanów, którzy od przeszło 100 lat służą
nam swą posługą.
JANUSZ BATOR
Salezjanie przybyli do Przemyśla w 1907 roku na zaproszenie św. bpa J.S.Pelczara. Pierwszym przełożonym domu zakonnego był ks. August Hlond, późniejszy kardynał i Prymas Polski. Działalność Salezjanów skupiała się na pracy z zaniedbaną i zdemoralizowaną młodzieżą. Dość szybko wybudowano budynek Zakładu Wychowawczego z Oratorium i kaplicą dla młodzieży oraz mieszkańców Zasania. W 1912 roku przystąpiono do budowy kościoła. Wybuch I wojny światowej pokrzyżował plany i wstrzymał budowę. Kontynuowa- no ją dopiero po wojnie. Czasy u progu niepodległości Polski były ciężkie, bra- kowało środków finansowych. Udało się jednak dokończyć budowę i 18 listopada 1923 r. bp]. S.Pelczar dokonał poświęce- nia kościoła. W tym też dniu erygował nową parafię pod wezwaniem św. Józefa. Obejmowała ona oprócz Zasania także Lipowicę, Ostrów i Kuńkowce. Pro- boszczem parafii został dotychczasowy dyrektor Zakładu Wychowawczego ks. August Hlond. W bieżącym roku bę- dziemy zatem świętować 95. lecie parafii salezjańskiej.
Rodzina Czartoryskich wyemigrowała z Sieniawy do Francji po powstaniu li- stopadowym. Książę Adam Czartoryski był mocno zaangażowany w działalność polityczną środowiska Hótel Lambert na rzecz przywrócenia niepodległości Pol- sce. Działalność tę przejął i kontynuował oraz przewodził rodzinie jego syn, książę Władysław.
Błogosławiony ks. August Czartoryski urodził się 2 sierpnia 1858 roku w Pary-
żu. Na chrzcie świętym otrzymał imiona August Franciszek Maria Anna Józef Ka- jetan - dziś może to dziwić, ale takie były zwyczaje w rodach arystokratycznych. Jego rodzicami byli książę Władysław Czartoryski i księżna Maria Amparo Desamparados Muńoz, córka królowej Hiszpanii Marii Krystyny Burbon. Nie- długo cieszył się mały August matczyną miłością. Zmarła na gruźlicę w 1864 roku, gdy on miał ledwie 6 lat. Została pochowana w krypcie kościoła w Sienia- wie. Kilka lat później ojciec Władysław ożenił się ponownie. Jego wybranką została księżna orleańska Małgorzata. Zaopiekowała się Augustem i była dlań bardzo dobrą nową matką.
W domu w Paryżu wychowaniem Gucia w tym czasie zajmował się p. Błotnicki. W 1867 roku w Wielką Sobotę w miejscowości Pau (we Francji) chło- piec przystąpił do pierwszej spowiedzi świętej. Do pierwszej Komunii św. przy- stąpił dopiero w 1871 roku w rodowej Sieniawie, gdyż w tamtym czasie takie były przepisy liturgiczne.
Mając 10 lat, August rozpoczął naukę w paryskim Liceum im. Karola Wielkie- go. Niestety, choroba jego matki Marii udzieliła się także synowi. Skutecznie utrudniało mu to naukę w systemie szkolnym. Ponadto z uwagi na zbli- żającą się wojnę francusko - pruską został wysłany do Sieniawy. Naukę w roku szkolnym 1870/71 kontynuował w Polsce, w Krakowie. W jesieni 1871 r. powrócił do Paryża i do Liceum im Ka- rola Wielkiego, gdzie uczył się do 1873 roku. Stan zdrowia zmusił go jednak do
PRZEMYŚL sierpień 2018
Śladami historii
nauki w domu. W czasie wakacji 1874 roku znów znalazł się w Sieniawie. Tu jego wychowawcą i nauczycielem został Józef Kalinowski, późniejszy święty Oj- ciec Rafał. Opiekował się chłopcem do 1877 roku. Wywarł on duży i znaczący wpływ na młodego księcia. Przekazał mu dużą i wszechstronną wiedzę oraz przyczynił się do pogłębienia jego życia duchowego.
W połowie lipca 1877 roku Józef Kalinowski opuścił księcia i wstąpił do zakonu karmelitańskiego. W sierpniu Gustaw pojechał do ciotki do Dijon. Tu gwarne towarzystwo zmęczyło go i wywołało tęsknotę za regularnością i ciszą dotychczasowego życia. W 1878 r. ukończył w Krakowie naukę w zakresie programu gimnazjalnego i powrócił do rodziny w Normandii. Uległ prośbom ojca i uzyskał obywatelstwo austriackie, aby móc zająć się majątkiem w Sie- niawie. Rodzinie bardzo zależało na stabilizacji życia Augusta i w 1882 roku przedstawiono mu propozycje małżeń- stwa. On jednak nie podjął żadnych decyzji. Uważał bowiem, że nie nadaje się do życia na dworze i poszukiwał innego powołania.
W kwietniu 1883 roku w Paryżu w pa- łacu Hótel Lambert August spotkał się z ks. Janem Bosko, który powiedział do niego: „Od dawna pragnąłem pana »
| AAJRANSTA
PZA a
W Z PAW PASY ___
Ołtarz MB Wspomożycielki z relikwiami błogo- sławionego ks. Augusta Czartoryskiego
Śladami historii
> poznać”. To dziwne zdanie zapadło głęboko w umyśle 25 letniego mło- dzieńca. W maju 1884 roku pojechał do Turynu, gdzie wyjawił ks. Bosko swą myśl o wstąpieniu do stanu du- chownego. W lipcu spotkał się z ojcem w Krakowie i następnie pojechał do Sieniawy. Ojciec żądał od niego, aby zajął się sprawami rodzinnymi, ale on miał inne powołanie. Cała sprawa wy- woływała u niego ogromne cierpienie. Korespondował z ks. Janem Bosko i o. Rafałem Kalinowskim. Jednak od ks. Bosko otrzymywał odpowiedzi wymi- jające, sugerujące podporządkowanie się woli ojca Władysława. W trakcie rekolekcji w Turynie w 1885 roku ks. Bosko wprost polecił Augustowi zajęcie się sprawami rodzinnymi i ten podpo- rządkował się temu poleceniu. Po skoń- czonym karnawale w 1886 r. w Sieniawie zdecydował się na rozmowę z ojcem i zaproponował mu wspólne zwiedzenie Oratorium w Turynie. Tak też się stało. W Turynie obaj spotkali się z ks. Bosko. Ten powtórzył swe stanowisko, że syn powinien przede wszystkim poddać się woli ojca, ale trzeba się też pogodzić z sytuacją, gdy Bóg powoła Augusta do stanu duchownego. Po tym spotkaniu powrócił do Sieniawy. Zajął się tam energicznie sprawami majątkowymi i finansowymi. Interesował się także nowo założonym muzeum rodzinnym w Krakowie.
Po świętach wielkanocnych August pojechał do Turynu, gdzie przed ks. Bosko zdecydował się jednoznacznie wstąpić do stanu duchownego. Jednak ks. Bosko odmówił mu przyjęcia do swego zgromadzenia. Zdeterminowany August udał się do Rzymu na audiencję u papieża Leona XIII, który zaakcepto- wał postanowienie księcia i polecił ks. Bosko, aby ten nie stawiał przeszkód.
17 czerwca 1887 r. August został przyjęty do zgromadzenia Salezjanów. Obłóczyny miały się odbyć w jesieni, co bardzo zaskoczyło rodzinę. Protesty na nic się zdały i 24 listopada 1887 roku z rąk samego ks. Bosko otrzymał strój duchowny w Bazylice Wspomożycielki w Turynie. Rodzina przyjechała na tę uroczystość bez chorego ojca Włady- sława. Ksiądz Bosko powiedział wów- czas, że „nadejdzie taki dzień, kiedy książę z woli Bożej zostanie kapłanem i zdziała bardzo dużo dobrego dla Pol- ski”. 31 stycznia 1888 roku zmarł ks. Jan Bosko a 2 października tego roku książę August złożył śluby zakonne na ręce ks. Michała Rua i został Salezjani- nem. W tym też roku zrzekł się prawa do dziedziczenia rodzinnego majątku i tytułu ordynata sieniawskiego, a ma- jątek osobisty przekazał zgromadzeniu Salezjanów.
4
Gruźlica trawiła organizm Augusta. Rodzina nie ustawała w staraniach o wy- rwanie go z zakonu. Ojciec przyjechał do Turynu i uzyskał zapewnienie, że zgromadzenie zapewni synowi leczenie. Obaj wyjechali do zakładu salezjańskie- go w Berdighera na wybrzeżu liguryj- skim. Tam August pozostał pod opieką Salezjanów i święta Bożego Narodzenia spędził w towarzystwie swej rodziny. Mimo ciężkiej choroby studiował teolo- gię i przygotowywał się do kapłaństwa. W lutym 1892 roku uzyskał zgodę na święcenia wyższe i 2 kwietnia w San Remo otrzymał święcenia kapłańskie. Mszę św. prymicyjną odprawił na drugi dzień. Była na niej macocha Małgorzata oraz brat Witold.
W końcu maja ksiądz August przyje- chał do Turynu, gdzie powitała go duża grupa Polaków. Trwała tam rozbudowa zakładu sfinansowana z funduszy byłego księcia.
Nie dane mu było cieszyć się kapłań- stwem. Choroba go pokonała. Kapłanem był ledwie rok. Zmarł 8 kwietnia 1893 roku w Alassio. Pogrzeb odbył się 12 kwietnia a po kilku tygodniach zwłoki przewieziono do kościoła w Sieniawie. 20 października 1964 roku w wielkiej tajemnicy przewieziono szczątki ks. Augusta Czartoryskiego do kościoła Sa- lezjanów w Przemyślu, gdzie spoczywały w bocznej kaplicy.
Już w 1921 roku rozpoczął się proces o stwierdzenie heroiczności cnót ks. Augusta. 1 grudnia 1978 roku Papież Jan Paweł II podpisał dekret heroicz- ności cnót i ks. August otrzymał tytuł
Czcigodnego Sługi Bożego. W 1989 roku za wstawiennictwem ks. Augusta miało miejsce w Przemyślu cudowne uzdro- wienie ks. Władysława Deca. Zostało ono dokładnie przebadane i zatwier- dzone w 2003 roku. Dzięki temu mógł rozpocząć się proces beatyfikacyjny zakończony pozytywnym Dekretem z 20 grudnia 2003 r.
Beatyfikacji Czcigodnego ks. Augusta Czartoryskiego dokonał Papież Jan Pa- weł II na Placu Św. Piotra w Rzymie 25 kwietnia 2004 roku. 2 października tego samego roku w Przemyślu miały miejsce uroczystości dziękczynne za beatyfika- cję ks. Augusta. Wówczas w procesji ulicami Zasania relikwie w specjalnej trumnie zostały wystawione na widok publiczny a następnie umieszczone pod mensą ołtarza bocznego Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w kościele Salezjanów.
Błogosławiony ks. August Czartoryski jest patronem zdających egzaminy oraz patronem trudnego powołania, to jest tych, którzy mają problemy z wyborem swojej drogi życiowej.
Wspomnienie błogosławionego ob- chodzi Kościół katolicki 2 sierpnia każ- dego roku. W tym roku jest to szczególna okoliczność związana ze 160. rocznicą jego urodzin.
Opracowano
na podstawie materiałów ze Zgromadzenia Salezjańskiego.
FOTOGRAFIE NA STR. 2
Trumna z relikwiami błogosławionego ks. Augusta Czartoryskiego.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
Punkt Oporu Medyka
Wędrówka
po radzieckich schronach
Piątym schronem przedstawianym przeze mnie jest obiekt, który zo- stał zniszczony w czasie walk w 1941 r. w Medyce. DOT znajduje się na północno-wschodnich obrzeżach wsi, przy samej granicy z Ukrainą.
TOMASZ ZAJĄC
Fotografie: Tomasz Zając z
Do schronu prowadzą dwie trasy, które szczegółowo opisane zostały w po- przednim numerze. Znajdując się przy schronie z kopułą, przedstawionym w numerze 6/2018, należy się kierować na wschód na wzgórze za schronem. Obiekt opisany w tym numerze znaj- duje się przy samej granicy z Ukrainą, dlatego też przed odwiedzeniem go należy zgłosić to do Straży Granicznej w Medyce. Jest oddalony od poprzednio przedstawionego o około 150 m. Trasa jest jednak dość utrudniona, ponieważ trzeba przejść przez zagospodarowane pola rolne. Trzeba zatem uważać na
dość głębokie rowy pomiędzy nimi, czy też nasadzenia.
Ten schron opisywany w tym artykule to półkaponiera obrony przeciwpancernej. Obiekt jest dwukondygnacyjny. DOT jest wysadzony, co uniemożliwia chodzenie po nim. Widoczne są tylko jego ściany boczne. Obiekt wyposażony był w jedno stanowisko ogniowe dla karabinu ma- szynowego! obsługiwane przez trzech żołnierzy? oraz jedno stanowisko broni przeciwpancernej obsługiwane przez czterech żołnierzy”. Ponadto posiadał stanowisko peryskopowe*, które obsłu-
WIE j w „Ag
giwał jeden żołnierz. Obiekt miał część
RUEEZZYEH A (k |
ę
2 PRZEMYSL
sierpień 2018
Śladami historii
techniczną znajdującą się na dolnej kon- dygnacji. Załoga części technicznej liczyła 10 osób. Na wyposażeniu schronu był także karabin do obrony wejścia”. Zatem załoga mogła liczyć 19 osób. Kierunek ostrzału z tego DOT-a był skierowany na południe.
W wyniku walk prowadzonych w Me- dyce 25 VI 1941 r. pomiędzy niemieckim 228. pułkiem piechoty, a radzieckimi oddziałami umocnień P.O. Medyka schron został wysadzony. Niemcy przed podejściem pod schrony na północno- -wschodnim odcinku od strony Bucowa przygotowali stanowiska ogniowe. W wy- niku ostrzału niemieckim żołnierzom udało się przejąć 6 schronów w Medyce, w tym również opisywany w niniejszym artykule. Następnie pod niektórymi schronami oddziały niemieckie podkła- dały ładunki wybuchowe, tak też mogło być w przypadku tutaj przedstawionego. Nie ma szerszych relacji, czy obiekt został wysadzony w późniejszym etapie wojny, lub po jej zakończeniu przez siły ZSRS. Do takich sytuacji dochodziło np. w oko- licach Sanoka. Można więc przypuszczać, iż schron został wysadzony w czasie walk, co też potwierdzają raporty z frontu z 25 VI 1941 r., gdzie mowa jest o przejęciu umocnień w Medyce. = ! Stanowisko NPS-3- to ckm kal. 7,62 mm wz. 1910/30 typu Maxim wraz z celownikiem optycznym typu KTP. NPS-3 obsługiwało 3 żołnierzy: podoficer-celowniczy, jednocześnie dowódca obsługi oraz tzw. drugi numer obsługi i amunicyjny. Zasięg ckm to ok. 5 000 m, sku- teczny 2 200 m.
2 Trzech żołnierzy do stanowiska NPS-3
* Stanowisko DOT-4 - to działo przeciwpancerne kal. 45 [mm] wz. 1934 sprzężone z ckm 7,62 [mm] wz. 1939 typu DS (Diegtiariow Stankowyj) i ce- lownikiem optyczny typu KT-1. Zasięg działa to 3600 m. W stanowisku montowany był odbijacz łusek oraz rura odprowadzająca łuskę do rowu diamentowego. Osada stanowiska to 4 osoby: podoficer-celowniczy, jako dowódca działonu oraz zamkowy, ładowniczy i donosiciel amunicji. * W schronach stosowano peryskopy typu „TU 1, „PER 27” i „PER 40, „PER 50.
5 Ręczny karabin maszynowy kal. 7,62 mm wz. 1929 typu DT (Diegtiariow Tanowyj) oraz wz. 1927 typu DP (Diegtiariow Piechotnyj). Zasięg rkm to 1500 m.
Śladami historii
Z notatek przewodnika
PRZEMYSKIE PLACE I ULICE Plac Konstytucji 3-go Maja.
Drogowy węzeł
komunikacyjny Zasania
Dzisiejszy plac Konstytucji 3-go Maja, a kiedyś zbieg ulic Grun- waldzkiej, Trzeciego Maja i Ogrodowej, następnie plac Konstytucji stanowił ważny punkt w drogowym układzie komunikacyjnym miasta po stronie Zasania i taką funkcję zachował do dzisiaj.
PIOTR MICHALSKI
Jak wynika z planu katastralnego mia- sta Przemyśla z 1852r. tutaj spotykały się ważne trakty komunikacyjne. Trakt wę- gierskii prowadził w kierunku zachodnim dzisiejszą ulicą Grunwaldzką (dawniej Węgierską), natomiast w kierunku pół- nocnym dzisiejszą ulicą Trzeciego Maja (dawniej Jarosławską) biegł trakt pro- wadzący w kierunku Krakowa. Trzecim elementem drogowym umożliwiającym połączenie Zasania ze Śródmieściem był dojazd do przeprawy przez San stanowią- cy wjazd na most.
W okresach funkcjonowania placu jego nazwa ulegała zmianom, a ich chronolo- gię zamieszczono w tabeli poniżej.
” W 100 ROCZNICĘ UCHWALENIA ” KONSTYTUCJI 3 MAJA , UCHWAŁA MAGISTRATU MIASTA PRZEMYŚLA PLAC TEN OTRZYMAŁ NAZWĘ:
KONSTYTUCJISMIA
WMIEJSCE ZNISZCZONEJ TABLICY PRZEZ HITLEROWSKIEGO OKUPANTA UODTWORZYŁO JĄW GZERWGU 4984
„RZEMIOSŁO PRZEMYSKIE
Chronologia zmian nazwy placu. ZBIEG ULIC GRUNWALDZKIEJ
Przed 1921 I TRZECIEGO MAJA 1921-1939 PLAC KONSTYTUCJI 1939-1944 PLATZ DER WEHRMACHT 1944-1991 PLAC KONSTYTUCJI PLAC KONSTYTUCJI PDP TRZECIEGO MAJA
Plac Konstytucji, bo taka była jego pierwotna nazwa, powstał na pamiątkę odzyskania niepodległości i uchwalenia 17 marca 1921r. pierwszej konstytucji w wolnej Polsce. Potwierdzenie tych wydarzeń, które odbyły się faktycznie w ramach obchodów 130. rocznicy pod-
pisania Konstytucji 3 Maja, znajdujemy w ówczesnej prasie, gdzie w numerze 19 Ziemi Przemyskiej z dnia 8 maja 1921 r. zamieszczono artykuł zatytułowany „Obchód 3 Maja”. W sprawozdaniu z uro- czystości autor zamieszcza przytoczoną poniżej informację:
...Po południu o godzinie 5 odbyło się odsłonięcie tablicy pamiatkowej. Do zgromadzonych licznie mieszkańców Za- sania przemawiał burmistrz Kostrzewski. Mówca szczególny nacisk położył na samo- wystarczalność i samopomoc narodową. Liczyć na nikogo nie powinniśmy — ale sami pracować na wielką, bogatą Polskę.
Tablicę pamiątkową, ufundowaną kosz- tem gminy, wmurowano w narożnik gmachu SS. Benedyktynek, a na pamiątkę
powstania Polski i uchwalenia konstytucji 17 marca br. nazwano miejsce u zbiegu ulic Grunwaldzkiej i 3 Maja placem Kon- stytucji...
Oryginalna tablica niestety nie prze- trwała do dziś i nie udało mi się odszukać tekstu, który pierwotnie na niej został wyryty. W 1939 r. w wyniku działań wojennych Zasanie włączone zostało do Generalnej Guberni. Wtedy prawdopo- dobnie z uwagi na treść tablicy uległa ona zniszczeniu i na wiele lat zniknęła z naroża budynku klasztoru Sióstr Benedyktynek. W archiwum Opactwa Sióstr Benedykty- nek, w kronice klasztornej, zachowała się fotografia wykonana po 1939 r., na której widoczne jest miejsce po zdewastowanej przez okupanta tablicy. Dzięki przy- chylności Sióstr Benedyktynek poniżej zamieszczam reprodukcję tej fotografii, jednocześnie dziękuję za jej udostępnienie.
Nazwa plac Konstytucji nie występuje w wykazach ulic, placów i domów opubli- kowanych w latach 1895, 1900 i 1914. Nie figuruje również na planach z lat 1894, 1907, i 1917. Po raz pierwszy pojawia się na pla- nie miasta wydanym w roku 1932. Jedyną
oknem i narożem budynku (wskazana strzałką) widoczna wnęka po zniszczonej przez Niemców oryginalnej tablicy pamiątkowej, odsłoniętej 3 maja 1921 r.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
Fotografie: Piotr Michalski
informacją o nadaniu nazwy w brzmieniu plac Konstytucji jest przytoczona powy- żej notatka prasowa z 8 maja 1921r. oraz zachowane do dziś oryginalne tabliczki numeracyjno-adresowe umieszczone na budynkach oznaczonych numerami 3 i 7. W latach 80 XX wieku rozpoczęto sta- rania mające na celu odtworzenie tablicy i ponowne jej umieszczenie w narożu bu- dynku klasztornego Sióstr Benedyktynek.
w prasie wychodzącej w maju 1891 r., nie ma wzmianki o takim wydarzeniu. Praw- dą jest zamieszczona informacja o znisz- czeniu pierwotnej tablicy przez Niemców i jej odtworzeniu przez Cech Rzemiosł Różnych. Faktycznie plac obecną nazwę w brzmieniu Plac Konstytucji 3-go Maja otrzymał dopiero w roku 1991, a więc siedem lat później od momentu wmu- rowania odtworzonej tablicy i dwieście
Fotografia współczesna pokazuje lokalizację odtworzonej tablicy wmurowanej w naroże klasz- toru Sióstr Benedyktynek w czerwcu 1984r. Fot. P. Michalski 2018 r.
W czerwcu 1984r. dzięki działaniom Cechu Rzemiosł Różnych wmurowano odtworzoną tablicę w narożnik klasztoru, jednak w treści pojawił się błąd historycz- ny. Napis wyryty na tablicy sugeruje fakt nadania nazwy w brzmieniu Plac Konsty- tucji 3-go Maja w setną rocznicę uchwa- lenia tej konstytucji, co nie jest prawdą i nie znajduje potwierdzenia w spisach ulic, i planach miasta. Również w opisie obchodów 100. rocznicy, zamieszczonym
lat po uchwaleniu Konstytucji z 1791r. Reasumując, ta treść nie odpowiada fak- tom historycznym. W trakcie remontu elewacji zabudowań klasztornych tablica została zdemontowana i umieszczona na murze klasztornym, przy bramie od strony ul. Krasińskiego, a w 2017r. po odnowieniu wmurowana została w cha- rakterystyczną elewację budynku, który oznaczony jest numerem 7.
Verlag: M. G. Rosenfeld, Przemyśl. Nachdruck verboteń.
Bau der nenen* Budowa mostu
WSIE
cke im Jahre 1594. saa Sanie w roku 1894.
Goo auo Brzemyśl: 4 ŚTozdzowienie j
m RMzemyśla.
Widokówka wydana w 1899r. pochodząca ze zbiorów p. Janusza Batora, pokazuje budowę
żelaznego mostu na Sanie w 1894 r.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Śladami historii
Południowa pierzeja placu pozbawio- na była zabudowy i stanowiła wjazd na most. Jak podaje Jan Malczewski w pu- blikacji Przemyśl w latach 1772-1914, budowę przeprawy mostowej związanej z powstaniem traktu cesarskiego w tym miejscu prowadzono w latach 1777-1779 pod kierunkiem i nadzorem Jana Grossa. W wyniku prowadzonych prac budowla- nych powstał w tym czasie most drewnia- ny o długości około 80m i szerokości 4m. Składał się z czterech przęseł wspartych na trzech filarach i dwóch przyczółkach wykonanych z kamienia ciosanego. Most na całej długości pokryty był dachem gontowym, a boki obite były deskami. Przeprawa ta funkcjonowała do powodzi, która miała miejsce w roku 1845. Komu- nikacja między Zasaniem a Śródmieściem została przywrócona w listopadzie 1845r. kiedy wybudowano prowizoryczny most u wylotu ulicy Wodnej. W roku 1865 wzniesiono w miejscu zniszczonej prze- prawy kolejny most drewniany, który funkcjonował do momentu wybudowania mostu żelaznego.
Leopold Hauser w Monografii miasta Przemyśla, opublikowanej w roku 1882, podaje przytoczony poniżej opis dotyczą- cy przeprawy mostowej:
...Na dniu 19 lipca 1845r, podczas powodzi przyniosła woda wielką ilość galarów , które oparłszy się o filary, nadwyrężyły je i spowodowały upadek mostu. - Zawaloną część mostu porwały wzburzone fale Sanu, pozostałą zaś resztę później rozebrano...
... Dla przywrócenia przez zawalenie się mostu, przerwanej komunikacyi z drugim brzegiem Sanu, zbudowano już w listopa- dzie 1845r. poniżej dawnego, przy ujściu ulicy Wodnej, nowy most prowizoryczny, na sosnowych słupach, który służył miastu aż do roku 1865, w tym roku bowiem został zbudowany most obecnie miasto z przed- mieściem Zasanie łączący...
W wyniku rozwoju miasta i wzrostu jego znaczenia strategiczno-wojskowego, a także rozwijających się prac związanych z budową Twierdzy Przemyśl, w roku 1894 przystąpiono do budowy mostu żelaznego, który powstał w miejscu drew- nianej przeprawy wybudowanej w roku 1865. Pracami budowlanymi kierował inż. Strobel, który współpracował z Po- litechniką Lwowską, o czym wspomina notatka zamieszczona w numerze 40. Gazety Przemyskiej z roku 1894. Żelazna, nitowana konstrukcja powstała w fabryce w Witkowicach i tej firmie powierzono jej montaż. Nowy most wyposażony w oświetlenie został oddany do użytku w roku 1895. W trakcie działań Ii II wojny światowej most ulegał zniszczeniom. Po zakończeniu działań wojennych został rozebrany i zastąpiony nowym oddanym do użytku w 1954 roku. >
7
Śladami historii
Przemyśl.
Zasanie.
Widokówka wydana w 1919r. pochodząca ze zbiorów p. Janusza Batora, pokazuje zabudowę zbiegu ulic Trzeciego Maja i Grunwaldzkiej. W opisie pojawia się tekst „Przemyśl Zasanie”
» W 1921 r. zabudowę pierzei za- chodniej placu Konstytucji stanowiły kamienice mieszkalne z funkcją usłu- gowo handlową w poziomie parteru, które powstały na przełomie XIX i XX wieku i oznaczone były numerami 1, 2, 3, 4,516. W budynku oznaczonym nr. 5 w latach 1910-1919 funkcjonowała restauracja i pokój śniadań należące do Jana Szlagora. Od 1920r. w lokalu tym funkcjonowała firma A. Fryca pod nazwą „Handel korzenny - artykuły spożywcze, a od 1935 roku do wybuchu II wojny światowej mieściła się tutaj prowadzona przez A. Fryca restauracja i pokój śniadań z wędlinami własnego wyrobu.
Zamknięcie placu od strony północnej stanowił charakterystyczny czterokon- dygnacyjny budynek o ciekawej prze- strzennej bryle z dwoma symetrycznymi wykuszami zwieńczonymi cebulastymi kopułkami z chorągiewkami, którego fasadę zdobi secesyjna dekoracja. Obiekt zaprojektowany został przez przemy- skiego architekta Marcelego Pileckiego i wzniesiony przez firmę Pawlisza i Pilec- kiego w latach 1911-1912.
W pierzei wschodniej istniały zabu- dowania klasztoru Sióstr Benedykty- nek, powiązane z kościołem pw. Św. Trójcy.
Mieczysław Orłowicz w Ilustro- wanym Przewodniku po Przemyślu zamieszcza poniżej przytoczony opis tej niewątpliwie historycznej budowli Zasania:
.. Najstarszą budowlą Zasania jest leżący tuż za mostem kościół Benedyk- tynek wraz z klasztorem. W r. 1616 powstała tu kosztem ks. Macieja Woł- kowicza kaplica św. Trójcy, przy której później osiadły Benedyktynki z klasztoru
św. Anny w Jarosławiu, najpierw jako filia klasztoru jarosławskiego, od r. 1694 jako samoistny klasztor. I ten kościół w r. 1657 podobnie jak Reformaci padł ofiarą rabunku i spustoszeniu przez wojska węgierskie Rakoczego, to też później dla ochrony przed podobnymi napadami został ufortyfikowany i oto- czony murem ze strzelnicami, który po dziś dzień się zachował. Obecny kościół z zewnątrz dość skromny, wybudowano w latach 1768-1777 kosztem słynnego Franciszka Salezego Potockiego z Kry- stynopola, ojca Szczęsnego, znanego jako wojewoda z „Marii” Malczewskiego. W rzeczywistości wojewoda, niezado- wolony z tajemnego małżeństwa swego syna Szczęsnego z ubogą szlachcianką Gertrudą Komorowską kazał ją w r. 1771
Figura św. Jana Nepomucena.
PRZEMYŚL sierpień 2018
utopić w stawie, poczem trapiony wy- rzutami sumienia przebywał przez czas jakiś w Buszkowicach pod Przemyślem. Gdy wedle legendy, zapisanej w kronice Bazylianów w Krystynopolu, duch jego żony Anny zjawiał się przez czas dłuższy po jej śmierci jednej z zakonnic klasztoru Benedyktynek w Przemyślu z żądaniem budowy kościoła, a na znak swej obecno- ści wypalił owej zakonnicy znak krzyża na ręce, a znak spalonej ręki na stole, który ma być przechowywany w klaszto- rze, wojewoda przyczynił się do budowy kościoła kwotą 30 000 złp...
Kościół pw. św. Trójcy jest kościołem barokowym jednonawowym. Wnętrza zdobią freski wykonane przez Stani- sława Stroińskiego. W prezbiterium nad wejściem do zakrystii zobaczyć możemy portret fundatora Franciszka Salezego Potockiego, a nad wejściem do kaplicy portret Jego małżonki Anny Potockiej. W neobarokowym ołtarzu głównym w centralnej części znajduje się obraz Świętej Trójcy a po bokach ustawione są figury św. Wojciecha i św. Stanisława. W antependium ołtarzo- wym przedstawiona jest scena Ostatniej Wieczerzy. Historia kościoła i Opactwa Sióstr Benedyktynek jest bardzo bogata i może stanowić materiał oddzielnego artykułu.
Obecna zabudowa placu w stosunku do stanu zabudowy z roku 1921 uległa niewielkim zmianom - brak jest kamienic nr 1 i 4. W nieistniejącej kamienicy nr 1 zlokalizownej po lewej stronie schodów prowadzących na plac Orląt Przemyskich funkcjonowała przez pewien czas drukar- nia należąca do J. Styffiego, a w budynku nr 4 mieściła się filia sklepu papierniczego Wolanina, gdzie można było również zakupić widokówki.
Na uwagę również zasługują dwie figury świętych. Pierwsza z nich przedstawiająca św. Benedykta, twórcę reguły zakonnej i pa- trona zgromadzenia Benedyktynek znajduje się w niszy kruchty przy wejściu do kościoła. Druga natomiast ustawiona jest w pobliżu mostu i przedstawia św. Jana Nepomucena patrona zgromadzenia Jezuitów, Pragi, spo- wiedników, szczerej spowiedzi, dobrej sławy itonących. Jesttakże orędownikiem podczas powodzi oraz patronem mostów. Figura ustawiona została w tym miejscu w XVIII wieku i pochodzi z lwowskiej pracowni rzeźbiarskiej Fesingera.
Na placu Konstytucji w latach 1937 — 1938 powstał pomnik poświęcony Or- lętom Przemyskim, poległym w obronie ojczyzny w latach 1918-1921, odsłonięty 11 listopada 1938r. W czasie działań II wojny światowej w 1940 roku pomnik ten uległ dewastacji, a następnie całkowicie został rozebrany. W 1989 roku Stowarzy- szenie Pamięci Orląt Przemyskich podjęło starania związane z odbudową pomnika. 17 maja 1989r. Wydział Urbanistyki, Ar- chitektury i Nadzoru Budowlanego wydał wskazanie lokalizacyjne, a 16 paździer- nika tego roku pozwolenie na budowę. Pomnik odbudowano w nowej lokalizacji nieopodal placu Konstytucji, na skwerze obok Domu Robotniczego. 11 listopada 1989r. bp Edward Frankowski dokonał poświęcenia i wmurowania kamienia wę- gielnego, który stanowi oryginalna trem- belowska płyta kamienna pochodząca ze zburzonego pomnika, ukryta przez prawie pół wieku w jednym z ogrodów przy ul. Kosynierów. Odsłonięcie i poświęcenie pomnika odbyło się 11 listopada 1994r. Pomnik otaczają pionowe płyty, na któ- rych umieszczono tablice upamiętniające udział przemyślan w walce o niepodległość Polski. Po 1990 roku plac otrzymał nazwę Placu Orląt Przemyskich i jest miejscem uroczystości patriotycznych. m
Śladami historii
Pomnik Orląt Przemyskich. Tablica pamiątkowa upamiętniająca poświęcenie i wmurowanie kamienia węgielnego.
BIBLIOGRAFIA: » Leopold Hauser - Monografia miasta Przemyśla.
» Julian Wacław Kurek - Wędrówki po ulicach i placach Przemyśla.
» Jan Malczewski - Przemyśl w latach 1772-1914.
» Mieczysław Orłowicz - Ilustrowany Przewodnik po Przemyślu.
» Kalendarz Przemyski na Rok Pański 1900.
» Kalendarz Przemyski za rok 1914.
» Wykaz ulic, placów i budynków miasta Przemyśla, sporządzony na podstawie numerowania przeprowadzonego w roku 1895.
» Ziemia Przemyska nr 19 z dnia 8 maja 1921 r.
Pomnik Orląt Przemyskich. Oryginalna płyta kamienna z wmurowaną tablicą pamiątko- wą, stanowiąca kamień węgielny pomnika
NADSAŃSKIE SPOTKANIA POETYCKIE 12-14 SIERPNIA 2018 r.
12 SIERPNIA — RSTK, UL. RYNEK 5 „DZIEŃ OTWARTY RSTK PRZEMYŚL”
Godz. 18% — Otwarcie Nadsańskich Spotkań poetyckich — dzień 1. Godz. 1815 — Otwarcie wystawy malarstwa Marii Makar
Godz. 183% — Koncert Jerzego Markowicza
13 SIERPNIA - NADSAŃSKIE SPOTKANIA POETYCKIE
DZIEŃ 2.
Godz. 11% — Spotkanie poetów z pacjentami Poradni Terapii Uzależ- nienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Przemyślu,
ul. Focha
Towarzystwo Muzyczne, ul. Rynek 5
Godz. 17% — Adam Decowski — „Lira i satyra”
Godz. 185 — Małgorzata Stankiewicz — „Wierszem po strunach”
Godz. 18% — Barbara Laskowska, Krystyna Wulert — promocja wy- dawnictwa „Kwartalnik Artystyczny. Kujawy i Pomorze” Godz. 19 — Mieczysław Franaszek — „Polska poezja przełomu wie-
ków”
14 SIERPNIA — NADSAŃSKIE SPOTKANIA POETYCKIE DZIEŃ 3.
PCKiN Zamek
Godz. 17% — Zakończenie konkursu poetyckiego „Wstęga Sanu”, ogłoszenie wyników i rozdanie nagród
Godz. 17* - Adam Hajduk z zespołem „nagapę”
Godz. 185 — „Poetyckie refleksje” przedstawiają goście,Nadsańskich Spotkań Poetyckich” — Zofia Mikuła, Alicja Podlas i Kry- styna Wulert
Godz. 19% — Monodram „Poznam sympatycznego Boga” wyk. Mie- czysław Franaszek
PRZEMYŚL sierpień 2018 g
Fotografie: Piotr Michalski
Śladami historii
Julian Stachiewicz
1690-1934
i jego „Odsiecz”
Był „Renesansową postacią w całem tego słowa znaczeniu”.
LUCJAN FAC
$ | r Gen. bryg. Julian Stachiewicz.
Był faktycznie piękną postacią. Przy- stojny, pełen uroku nadzwyczaj spokojny, robił wrażenie na kobietach, czego był świadom, a mimo to nigdy tego nie wyko- rzystywał. Bardzo inteligentny, oczytany, humanista z prawdziwego zdarzenia, do tego świetnie zorganizowany i skłonny do poświęceń. Stefan Pomarański, kapitan współpracownik Komisji Historycznej Polskiej Akademii Umiejętności napisał: Kto tylko się z nim zetknął, kto poznał jego wyjątkową indywidualność, każdy ulegał nieprzepartemu urokowi, jaki bił odeń. Stwierdzają to nie tylko przyjaciele i pod- władni, ale również przełożeni, z którymi przyszło mu pracować.
Józef Piłsudski, który w słowach nie rozpieszczał nawet swoich najbliższych współpracowników, a jego opinie o kor- pusie generalskim dwudziestolecia mię- dzywojennego poraziły niejednego czytelnika, w stosunku do Stachiewicza potrafił zachował uznanie, sentyment i wdzięczność. Dał temu wyraz w dedy- kacji, którą opatrzył osobiście darowany Stachiewiczowi egzemplarz Roku 1920 „jako słaby upominek wdzięczności” i „serdecznej przyjaźni: „Gdy o tym roku wspominam, jak o zwycięstwa dobie, nie mogę zapomnieć ciężaru duszy i pewnego obrzydzenia, jakie mi pozostały w pamięci z powodu braku istotnej uczciwej pomocy,
10
jaka była udziałem moim, ówczesnego Naczelnego Wodza Polski. Wydawało mi się niekiedy, że byłem tak często i tak chęt- nie zdradzany na prawo i lewo przez plotki, opowiadania, kłamstwa i oszczerstwa, że często nie mogłem nie myśleć, że robiono to rozmyślnie, aby oddać i mnie i Polskę nieprzyjacielowi dla pokrycia nadużyć, których było bez liku. I wtedy strzec się musiałem tak bardzo, że nerwy nawet tak mocne, jak moje, były zbyt często szarpane i naprężone do najwyższych rozmiarów. Stałeś zawsze, Generale, z kilku innymi na straży nerwów i duszy swego wodza, jak wierny przyjaciel, jak dobry żołnierz i rozumny sztabowiec jak wierna straż de la volante duchef, rozumiejąc, że ta wola jest dobrem i siłą armii i jej zbawieniem w burzy klęsk i porażek”.
Niewątpliwie należał do grona najści- ślejszych, najwierniejszych i godnych za- ufania współpracowników J. Piłsudskiego wśród których A. Garlicki wymienia: Walerego Sławka, Aleksandra Prystora, Tadeusza Piskora, Bolesław Wieniawę Długoszowskiego”.
Julian Stachiewicz był Ilwowiakiem. Oj- ciec Teofil był znanym we Lwowie laryn- gologiem. Matka Aniela pochodziła z ro- dziny Kirchamyerów. Julian miał dwójkę rodzeństwa: Marię po mężu Dolińską, malarkę, działaczkę niepodległościową oraz brata Wacława późniejszego generała szefa Sztabu Głównego WP. Późniejszy ge- nerał Jerzy Kirchmayer był jego kuzynem. Rodzina na wskroś patriotyczna, czego
dała dowody w roku 1918, biorąc udział w obronie Lwowa. Julian zdał maturę z wyróżnieniem w 1908 r. w V Gimnazjum we Lwowie. Przez cztery lata studiował na UJ geologię. Był członkiem Związku Walki Czynnej, w którym w latach 1909-1910 odbył kurs podoficerski, w 1911 roku został podporucznikiem. W 1912 r. został komendantem miejskim Związku Strze- leckiego w Krakowie, w którym pełnił również funkcję komendanta Wyższego Kursu Oficerskiego. Już podczas nauki w gimnazjum chętnie sięgał po pióro i pisał oraz prowadził prace redakcyjne, wydając siedem numerów dwutygodni- ka „Próby”. W okresie strzeleckim jako członek komisji regulaminowej wydaw- niczej wraz z Januszem Gąsiorowskim, późniejszym generałem przygotowywał regulaminy i instrukcje. Po mobilizacji oddziałów strzeleckich wyruszył w pole za kompanią kadrową 8 sierpnia 1914 r., zostając dowódcą sformowanej w marszu 5 kompanii. Po kilkunastu dniach ścią- gnięty został do Komendy Głównej. Być może nastąpiło to na indywidualne żąda- nie J. Piłsudskiego. To właśnie wówczas, w okresie wojny światowej, Julian Stachie- wicz miał tak naprawdę rozpocząć swoją wielką karierę wojskową, wprawdzie nie jako dzielny dowódca liniowy, ale zdolny strateg i sztabowiec, który bynajmniej nie stronił od zapachu prochu”. Po utworzeniu 1. Pułku Legionów J. Stachiewicz został adiutantem w dowództwie. Swoją funkcję sprawował aż do bitwy pod Krzywopłota- mi i odwrotu do Krakowa. Wtedy to zapadł na tyfus, który wyeliminował go z walki. na kilka miesięcy. Słabe zdrowie niestety będzie od tego czasu dawało znać o sobie coraz częściej. M. Sokolnicki wspominał: Stachiewiczowi wojna nie zrobiła dobrze. Z natury zawsze był delikatny i nosił w sobie zarodek płucnej choroby, zapewne dziedziczny. Były chwile, kiedy suchoty rozwijały się w nim tak widocznie i tak szybko, że można było życie jego liczyć nie na lata, ale na miesiące. W końcu jednak przyzwyczailiśmy do stanu jego zdrowia, mniej więcej jednostajnego, do zapadania od czasu do czasu, do ciągle powracającej gorączki i uważaliśmy, że wytrzymuje i wy-
Komendant Józef Piłsudski w otoczeniu szta- bu I Brygady. Po lewej kpt. Tadeusz Piskor, por. Julian Stachiewicz i Bolesław Wieniawa Długoszowski.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
Komendant Józef Piłsudski w towarzystwie por. Juliana Stachiewicza 1914 r.
Por. Julian Stachiewicz 1914 r.
trzymywać będzie — bo musi*. W okresie rekonwalescencji otrzymał potwierdzenie awansu na porucznika, a w trzy miesiące później awans na kapitana. Po powrocie z rekonwalescencji otrzymał przydział do Naczelnego Komitetu Narodowego jako referent do spraw organizacyjno-wojsko- wych. Niestety tutaj właśnie rozpoczął się jego konflikt z szefem departamentu płk. Władysławem Sikorskim. Odwołany z Departamentu 27 VIII 1915 r. jako oficer operacyjny otrzymał przydział do sztabu I Brygady Legionów Polskich, a następnie do grupy Edwarda Rydza-Śmigłego. Wziął udział w kampanii wołyńskiej, walcząc nad Styrem i Stochodem. Po wycofaniu Legionów ukończył w Warszawie kurs oficerów Sztabu Generalnego przy Polskiej Sile Zbrojnej (Polnische Wehrmacht). W tym czasie, wraz z Kazimierzem Sosn- kowskim i Hermanem Liebermanem, przygotował projekt ustawy o powszech- nej służbie wojskowej. Dn. 15 VI 1917 r. objął w 1. pp. Legionów dowództwo ba- onu oraz stanowisko zastępcy dowódcy pułku. W trakcie kryzysu przysięgowego po zwolnieniu Rydza-Śmigłego ze stano- wiska dowódcy pułku, przejął na krótko jego funkcję z zadaniem przeprowadze- nia likwidacji oddziału. Jako poddany austriacki uniknął internowania i przybył we wrześniu do Krakowa, gdzie prze- szedł do konspiracji, wchodząc w skład dziesięcioosobowej Komendy Głównej Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). W styczniu 1918 r. został komendantem okręgu POW we Lwowie, opierając jego organizację o struktury „zarzewiac- kich” i piłsudczykowskich stowarzyszeń młodzieżowych. Wtedy wydał rozkaz mo- bilizacji i zajęcia miasta. Sam pozostając w Krakowie, poddał się wraz z krakowską POW pod rozkazy Bolesława Roji. Ten awansował go do stopnia majora i naka- zał sformowanie i przygotowanie grupy operacyjnej „San.
Pierwotnie Bolesław Roja przewidywał
na jej dowódcę ppłk. Michała Karaszewi- cza Tokarzewskiego, ten jednak zwlekał twierdząc, że oddziały 5 pp. dopiero się formują. Propozycję Roja ponowił i gdy Tokarzewski po raz drugi odłożył decyzję, dowództwo Grupy „San” Roja powierzył Stachiewiczowi, oddając mu do dyspozycji: 1. kadrowy batalion 5 pp. pod dowódz- twem kpt. Henryka Kroka-Paszkow- skiego w składzie jednej kompanii piechoty oraz plutonu ckm. Dowódcą kompanii był por. Władysław Bortnow- ski a dowódcami plutonów:
1-szego (szturmowego) ppor. Krasicki-
-Freund,
2-go ppor. Zajchowski a
3-go ppor. Czuryłło-Poręba.
Plutonem ckm (2 ckm Schwarzlose
wz.14) dowodził chor. Ulatowski.
Łącznie 9 oficerów i 124 szeregowców.
2. kompania strzelecka 8 pp. pod do- wództwem por. Zajączkowskiego w sile 3 oficerów i 52 szeregowych,
3.oddział „Legii Oficerskiej” pod do- wództwem podkapitana Baranowskie- go, łącznie 32 oficerów,
4. dywizjon artylerii, w rzeczywistości dwie baterie po 2 dosyć leciwe działa kalibru 9 cm ( później wszedł w skład 1 p. a. Legionów. pod dowództwem kpt. Edmunda Knoll-Kownackiego , łącznie 13 oficerów i 80 szeregowców.
5. pluton 2 p. uł. plutonowy Henryk Do- brzański składający się z 11 jeźdźców,
6. obsługa parku lotniczego 2 oficerów i 6 szeregowców, którzy mieli w Radymnie przygotować „plac lotniczy” czyli lot- nisko polowe.
Mimo niewielkich różnic pojawiających się w różnych opracowaniach, stan Grupy „San” kształtował się na poziomie 67 ofi- cerów i 273 szeregowych wyposażonych w karabiny i karabinki Manlichera wz. 95, 2 ckm, 4 działa 81 koni, 13 wozów i 2 kuchnie polowe. Adiutantem Stachiewicza został chorąży Józef Wiatr. Nastroje panu- jące wśród żołnierzy odsieczy były świet- ne. Oficerami byli przeważnie legioniści, część pochodziła z armii austriackiej, a część rosyjskiej. Był to element świetny pod względem ideowym. Ochotnicy, na których to barkach jak i doświadczonych podoficerów spoczywał ciężar całej akcji. Blisko trzy czwarte rekruta stanowiła bowiem młodzież niewyszkolona i nie- oswojona z wojną. Dlatego w walkach o Przemyśl nawet w drobnych zadaniach
Śladami historii
jak patrol znajdowali się oficerowie. Szcze- gólnym oddziałem pod tym względem była Legia Oficerska, która pokazała, że dla niej nie mają znaczenia władza i za- szczyty, są tu z patriotycznego obowiązku i potrzeby serca. Godną zacytowania jest opinia o korpusie podoficerskim Grupy „San”: Gros legionistów oraz z armii au- striackiej, szczególnie cała obsada kom- panii 8 pp. Legionowi też podoficerowie, starzy wyjadacze z niejednego pieca / frontu/, nadawali ton oddziałom. Kiedy w oddziałach 5 p.p. leg. Tryskał beztroski i zawadiacki humor starych łazików czy relutonów, oparty na głębokim podkładzie ideowym, to znów kompania 8 pp. stanowi- ła doskonały zespół „krakowskich dzieci”, z głęboko przenikniętymi tradycjami b. 13 krakowskiej dzielnej w boju, ale też i ło- buzerskiej poza frontem. I ci i tamci byli jednak tymi na dzielności których, inicja- tywie i osobistym przykładzie bardzo często polegało zwycięstwo. Słowem ten starszy podoficer był najlepszym zawsze pomocni- kiem oficera, a idealnym wzorem dla pod- władnych. To bardzo znamienny oddział, bowiem zasilił siły przemyskie i stoczył pierwszą zwycięską bitwę odradzającego się Wojska Polskiego. Sam Stachiewicz trafił do oddziałów Grupy „San”, które teraz zaczęto nazywać Odsieczą, prosto zza biurka szefa sztabu Komendy Miasta w Krakowie. Z oddziałami zapoznawał się dopiero na dworcu i podczas transportu. Szybko zdał sobie sprawę, jak bardzo improwizowany jest to oddział i jakie są jego mankamenty. Liczył na wydatną pomoc z miast, które w drodze do Prze- myśla mijał. Rozczarowanie następowało jedno za drugim. W Tarnowie oddział zasiliło jedynie około 10 ochotników, a obiecywanego uzupełnienia w wypo- sażeniu nie dostarczono. Natychmiast z Tarnowa wysłał zapotrzebowanie do Jarosławia. Tutaj ponownie rozczarowa- nie. Płk Wiktor Jarosz był w stanie jedynie naświetlić mu mniej więcej sytuację. Na stacji w Radymnie ekspedycja spotkała się z pociągiem pancernym. Spotkanie to opisał Leonard Lepszy: Niedziela 10 listopada. Radymno. Czeka na nas pociąg pancerny. Radośnie go witamy, ciśniemy się z ciekawością ku niemu, przyglądamy uzbrojeniu. Wyzierają z niego trzy armatki oraz karabiny maszynowe. A obsługa? - chłopy jak dęby, na schwał, że aż serce rośnie, dowódca mówił łamanym językiem, zda się Niemiec. Stachiewicz zadecy- dował o wysłaniu przodem pociągu »
18. Pomarański, Julian Stachiewicz (1890-1934), Warszawa 1935, s. 3. > A. Garlicki, Józef Piłsudski 1867-1935, Warszawa 1990, s. 518. $ P. Kilańczyk, Julian Stachiewicz (1890-1934). Żołnierz i historyk, Poznań 2014, s. 53.
* M. Sokolnicki, za: P. Kiljańczyk, dz. cyt. s. 61.
* [Kapitan Jan Juliusz Prymus. Urodzony w Warszawie, ale całe praktycznie życie spędził w mo- narchii Austro- Węgier, gdzie był zawodowym żołnierzem. Rzeczywiście słabo mówił po polsku. ] L. Lepszy, Zdobycie Przemyśla. Opowiadanie oficera, Kraków 1918, s. 9.
PRZEMYŚL sierpień 2018
11
Śladami historii
> pancernego i skierowaniu Odsieczy do Żurawicy. Tutaj spotkał się z kpt. Mat- czyńskim oraz ks. Józefem Panasiem, dla którego spotkanie tak wielu przyjaciół z okresu legionowego był niezwykle rado- snym przeżyciem. Cała trójka wsiadła do samochodu i najpierw udała się na Winną Górę, by z rejonu fortu obejrzeć i zapo- znać się z polem walki. To właśnie tutaj na Winnej Górze zrodził się plan odbicia śródmieścia”. W swoich wspomnieniach ks. J. Panaś dodał, że objęcie dowództwa przez mjr. J. Stachiewicza odbyło się bez najmniejszego oporu, a sam dowódca bardzo szybko zjednał sobie wszystkich, zdobywając nie tylko ogólny posłuch, ale i poważanie. Nie wszystko jednak szło zgodnie z planem. Stachiewicza, który i tak był słabego zdrowia, omal nie dostał zawału serca, gdy dowódca pociągu nie zrozumiawszy rozkazu, sforsował most i rozpoczął samotny bój o Przemyśl. Już na początku nie dopuścił do jakich- kolwiek podziałów w podległych sobie oddziałach. Umiejętnie przydzielił je do poszczególnych kierunków natarcia. Swoje oddziały znał słabo, mógł im tylko ufać, za to oddziałów przemyskich nie znał w ogóle. A jednak w tak krótkim okresie czasu udało mu się stworzyć zupełnie sprawną siłę realizującą prosty i skuteczny plan. W ciągu dwóch dni 11 i 12 listopada siłom dowodzonym przez Juliana Stachiewicza udało się odzyskać Przemyśl i wyprzeć siły ukraińskie poza obręb miasta. Było to de facto pierwsze dowodzenie Stachiewicza w polu w tak skomplikowanej sytuacji w oparciu o tak „niewiadome” siły. Zadanie zostało prze- prowadzone z bardzo dobrym skutkiem. Nie jest moim celem omawianie walk o Przemyśl, bo już nawet na łamach Na- szego Przemyśla czyniłem to wielokrotnie, warto jednak zwrócić uwagę na kilka cech charakteryzujących działania Stachie- wicza. Podobnie jak Bolesław Roja był niechętny walkom z Ukraińcami. Nic też dziwnego, że irytowały go niepotrzebne napięcia tak jak atak Prymusa na dworzec kolejowy 10 listopada. Z drugiej strony chciał uniknąć niepotrzebnych strat wśród ludności cywilnej. Starał się je mi- nimalizować, mimo że zdecydował się na użycie artylerii. Miał wyobraźnię wykra- czającą poza myślenie czysto taktyczne. Zdawał sobie sprawę, że wkraczające do miasta oddziały będą mogły odgrywać się na ludności ukraińskiej i żydowskiej. Dlatego poprosił Hermana Liebermana, którego autorytet był powszechny o se- kundowanie oddziałom wkraczającym do śródmieścia. Niestety nie zapobiegło to rozbojom, o które później posądzano właśnie Stachiewicza. Jest to głęboko krzywdzące dla Juliana Stachiewicza, gdyż jest on właśnie tą osobą, która starała się tego uniknąć. Sytuacja była faktycznie
12
U Józefa Piłusdskiego w hotelu „Briihlow- skim” w Warszawie (grudzień 1916 r.).
1) kpt. Julian Stachiewicz, 2) kpt. Tadeusz Kasprzycki, 3) komendant Józef Piłsudki, 4) Dr. Michał Sokolnicki, 5) por. Walery Sławek, 6) por. Bolesław Długoszewski.
bardzo trudna, jako że ludność żydowska wielokrotnie wsparła stronę ukraińską. Po zdobyciu Przemyśla oddziały ukraińskie wycofały się w kierunku Pikulic, Niżan- kowic i Siedlisk. Stachiewicz przystąpił do oczyszczania okolicy i formowania odsieczy Lwowa. Niestety po raz następ- ny wątłe zdrowie dało znać o sobie, tym bardziej że na terenie miasta szalała epi- demia hiszpanki, która dopadła zdobywcę miasta”. Dwa ciężkie i wyczerpujące dni zrobiły swoje. Cały czas w ruchu, z cięża- rem ogromnej odpowiedzialności. Ciężar fizyczny i psychiczny nadwyrężył jego zdrowie. Zapadła decyzja o odesłaniu Stachiewicza. Zamiast cieszyć się zwy- cięstwem został skierowany na leczenie do Krakowa, następnie do Warszawy, a wreszcie do Zakopanego. 15 listopada, a więcw czasie wyjazdu na leczenie otrzy- mał informację o awansie na podpułkow- nika. Dowództwo Odsieczy, tym razem Lwowa, przejął ppłk Michał Karaszewicz- -Tokarzewski i to on będzie na jej czele wkraczał do rodzinnego miasta Stachie- wiczów Lwowa. Myślę, że musiał to być bardzo trudny moment w życiu Juliana Stachiewicza. Marzenie było o krok. Mógł wrócić do swojego rodzinnego miasta jak wyzwoliciel opromieniony zresztą sławą zdobywcy Przemyśla. Los chciał jednak inaczej. Po rekonwalescencji skierowany został przez ]. Piłsudskiego do Wielko- polski. Tutaj został szefem Sztabu Do- wództwa Wojsk Wielkopolskich. Mimo, że jego przełożonym był „tylko” major Stanisław Taczak współpraca pomiędzy dowódcą i jego szefem sztabu układała się harmonijnie i bez jakichkolwiek zgrzy- tów. W lutym 1919 r. skierowany został do Warszawy, gdzie objął obowiązki szefa sekcji „A” organizacyjnej Oddziału I Sztabu Generalnego WP, a następnie po ppłk. Juliuszu Thulle objął dowództwo Oddziału I. W sierpniu 1919 zainicjował powstanie Sekcji Historyczno-Operacyj- nej, która zbierała materiały z dopiero co zakończonych operacji wojennych. Stała się ona podwaliną powstałego później
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
w Żytomierzu (maj 1920 r.). Płk Julian Sta- chiewicz jako szef Sztabu Ścisłego Naczelne- go Wodza z komendantem Kwatery Głównej kpt. Stefanem Pomarańskim.
Biura Historycznego SG (od 1927 r. Wojskowe Biuro Historyczne). Ściśle współpracował z Piłsudskim przy przy- gotowaniu wyprawy wileńskiej i operacji kijowskiej. W kwietniu 1920 r. otrzymał awans na pułkownika i został szefem Sztabu Ścisłego Naczelnego Dowództwa. W trakcie pełnienia tych obowiązków miał sporo szczęścia, gdyż w trakcie lotu nad obszarem działań wojennych w rejo- nie Zwiahla samolot, którym leciał, uległ katastrofie. Na całe szczęście nic mu się nie stało. Był szefem sztabu III Armii Rydza-Śmigłego. W czerwcu ponownie choroba wycofała go z linii, do której powrócił 12 VIII. Objął wtedy szefostwo sztabu Kwatery Głównej Naczelnego Wodza i brał udział w przygotowaniach operacji manewru znad Wieprza. Po zakończeniu Bitwy Warszawskiej był szefem sztabu VI Armii. Wraz z gen. Stanisławem Hallerem i mjr. Olgierdem Górką, uczestniczył w rokowaniach na temat polsko-rumuńskiej konwencji woj- skowej w Bukareszcie. 9 IV 1922 otrzymał stanowisko dowódcy 13. DP w Równem. Nie nacieszył się nim długo, ponownie dała o sobie znać choroba, jak się oka- zało, była to już gruźlica. Po powrocie do służby, Piłsudski w kwietniu 1923 r. rozkazał mu objęcie Biura Historycznego SG. Jak pisze Piotr Stawecki: Nominację przyjął początkowo jako «bolesny do- pust losu», gdyż zdawał sobie sprawę, że brak mu należytego przygotowania histo- rycznego*. Mimo tych oporów okazał się na tym stanowisku osobą niezwykle tra- fioną. Być może miał za złe Piłsudskiemu, że skazał go na siedzącą pracę papierko- wą, ale okazało się, że marszałek wybrał dla niego doskonałe stanowisko, które Stachiewicz spożytkował dla dobra tej instytucji, przyczyniając się do jej rozwoju i ogromnego uznania. Na stanowisku tym pozostał do śmierci w 1934 r. W 1924 r. uzyskał awans na generała brygady. Ilość prowadzonych przez Biuro prac oraz ich wysoki poziom merytoryczny wzbudzały podziw nie tylko wśród wojskowych ale
wśród cywilnych historyków. Podziw wzbudzała również jego walka z choro- bą. W życiu rodzinnym miał się na kim oprzeć. Maryla z Sawickich była podporą jego życia, najbliższym przyjacielem. Była czynną działaczką niepodległościową i wczasie I i II wojny światowej. Jej życie zasługuje na oddzielne przypomnienie. Małżeństwo Stachiewiczów miało dwóch synów, z których Mieczysław (chrześniak Piłsudskiego) był inżynierem architek- tem, a w czasie drugiej wojny światowej lotnikiem 301. Dywizjonu. Przeżył wojnę i pozostał w Wielkiej Brytanii. Drugi syn Kazimierz artysta i malarz jako ułan 2 p. ułanów wziął udział w kampanii wrze- śniowej 1939 r. Dostał się do niewoli, przeżył pobyt w obozach koncentracyj- nych Auschwitz i Mauthausen-Gusen. Po wojnie zamieszkał w USA.
Można się silić na szereg ocen wła- snych, można oprzeć się na ocenach współczesnych. Jakim był jednak dla ludzi swojej epoki? Być może dobór oce- ny jest stronniczy. Powołam się bowiem na opinię Wacława Lipińskiego, jednego z czołowych działaczy ale i historyków obozu sanacji, który zamieścił na łamach założonego przez J. Stachiewicza Prze- glądu Historyczno-Wojskowego o nim wspomnienie.
Świetny oficer operacyjny, znakomity sztabowiec i dowódca, indywidualność o rysach pełnych wewnętrznej energii i woli, nastawiony przez długie lata dotych- czasowej służby wojskowej do uzyskiwania rezultatów szybkich przekonywujących i dowodowych, stanąwszy na odcinku pracy gdzie zamiar od wykonania, decy- zję od rezultatów dzieliła z konieczności powolna przestrzeń czasu, wypełniona żmudną, dokładną i metodyczną pracą naukową opartą na źródłach, potrafił nie tylko przystosować się psychicznie do jej nakazów, ale w nauce znajduje praw- dę swej duszy, stając się jej żołnierzem. I tutaj podobnie jak w latach wojny na zagrożonych posterunkach, męski, wspa- niały, żołnierski charakter Stachiewicza wypowiada się w ujmującej szczerości i otwartości, spojonych klamrą o próbie najbardziej szlachetnej, klamrą konse- kwentnej i rozumnej woli. Zwartościami charakteru, tak niezbędnemi dla człowieka nauki, harmonizuje renesansowe bogactwo umysłu. Imponująca inicjatywa, rzutkość, ostrość i precyzja myślowa, talent głębokie- go ujmowania każdego zjawiska, z jakiem los każe mu się zetknąć — cechują umysł Stachiewicza. Niewyczerpana ruchliwość myśli, oparta na gruntownych studjach, z każdym rokiem rozszerza krąg jego za- interesowań, tworząc w rezultacie umysł o bogactwie i głębi myśliciela. Spoidłem, łączącem charakter i umysł jest wysoka kultura ducha. W sercu i duszy jego nie było zdrady, a każdy krok życia był lo-
i 4
Upamiętnienie gen. Juliana Stachiewicza.
gicznem uzewnętrznieniem jego postawy duchowej, dając w rezultacie obraz nie- zwykłego piękna moralnego,
Którego blask oświetlał całą drogę życia Juljana Stachiewicza”.
W Przemyślu pamięć jego zdobywcy z 11 listopada 1918 r. przechowała się w nazwie ulicy gen. Juliana Stachiewicz (boczna ul. Słowackiego).
Upamiętnienie gen. Juliana Stachiewicza.
Śladami historii
Pamięć generała kultywowana była przez niestety nieistniejący już 14. Prze- myski Batalion Dowodzenia im. gen. bryg. Juliana Stachiewicza - JW 2933 (1994 - 2000) , który wchodził w skład również nieistniejącej już 14. Brygady Pancernej „Ziemi Przemyskiej” im. het- mana J. Chodkiewicza.
ś Wyobraźmy sobie na tarasie widokowym Winnej Góry całą trójkę spoglądającą na Przemyśl
jako na pole przyszłej bitwy.
7 Tutaj informacje są rozbieżne, raz pojawia się informacja, że Stachiewicz zapadł na grypę
hiszpankę raz, że było to zapalenie płuc.
8. P. Stawecki, Julian Stachiewicz 1890-1934, Internetowy Polski Słownik Biograficzny http://ipsb.
nina.gov.pl/a/biografia/julian-stachiewicz
* W. Lipiński, Ś. P. Julian Stachiewicz, Przegląd Historyczno-Wojskowy, t. VII, Warszawa 1935,
s. 19.
PRZEMYŚL sierpień 2018
13
Śladami historii
Szermierze niepodległości
Błękitne niebo nizane złotem, nieskażone ani jedną chmurką, rozpostarte nad starym Lwowem. Tłumy wypełniają ulice, tłumy ciche, żałobne, skrzepłe. W oknach domów niewiasty w żałobie. Od czasu do czasu przebiega tłumy dreszcz, słychać westchnienia, płacz cichy. Mężczyznom płonął oczy, kurczowo ściskają ręce. Głowy tłumu falują, jak kłosy na łanie, ku jednej wszystkie kłonią się stronie.... Od kryminału ciągnie po- chód. Konnica, piechota, policya otacza dwóch, przed którymi zadrżało państwo. Widnieje blada szlachetna twarz, niezmiernie łagodna, twarz proroka, twarz apostoła Teofila Wiśniowskiego, wieszczącego wolność z różczką oliwną w dłoni. Przy nim krewki, krępy, wulkaniczny Józef Kapuściński. Ciągnie pochód ku hyclowskiej górze.... I zawiśli na haku Teofil i Józef ostatniego lipca r. 1847. Zawiśli na haku „die rebellischen
Polen” a hasłem ich wtedy było:”Przeciw Austryi dla Polski!”.
MARCIN DUMA
Takim przygnębiającym opisem prze- myska prasa przypominała w 1908 roku mieszkańcom naszego miasta o kolejnej zbliżającej się rocznicy stracenia dwóch znanych działaczy niepodległościowych. Przypadająca w tym roku setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości jest doskonałą okazją, aby przybliżyć cho- ciaż w zarysie kim byli Teofil Wiśniowski i Józef Kapuściński oraz przypomnieć ich powstańczą działalność i zaangażowanie na rzecz narodowej wolności. Choć nie byli oni bezpośrednio związani z Przemyślem, to pamięć o nich tu nad Sanem pozostawała żywa przez długi czas i to w okresie, który nie sprzyjał takim patriotycznym posta- wom. Na wstępie spróbujmy odpowiedzieć
sobie na pytanie, kim byli dwaj apostołowie idei ludowej, męczennicy Polski, jak owych powstańców określano, a o ich straceniu pisano: Szubienica ta nie jest jednak dla ich Imienia hańbą, lecz tryumfem, a na górze stracenia we Lwowie każde serce polskie zagrzewa się miłością Ojczyzny: Cześć ich Imieniowi! Cześć ich pamięci”
Józef Kapuściński urodził się w 1817 roku (podawany jest też rok 1818) w Gor- licach, był synem Jana kupca, ławnika honorowego miejscowego magistratu i Jó- zefy Stakoniewicz. Początkowo uczył się w Jaśle, a następnie w Nowym Sączu, tam też został aresztowany za przynależność do konspiracji i oskarżony o zdradę stanu, udowodniono mu posiadanie jednej z prac
J. Lelewela i M. Chodźki. Areszt więzienny trwał pół roku i chociaż postępowanie umorzono z braku dowodów to dalszą drogę kształcenia J. Kapuściński miał zamkniętą. Bez matury otrzymał posadę najniższego stopniem praktykanta w magi- stracie gorlickim, a w 1842 roku późniejszy burmistrz Pilzna, znajomy rodziny Kasper Markl, polecił go tam jako kancelistę. Nie jest dokładnie znana data pierwszego kontaktu z emisariuszami Centralizacji Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, w późniejszym oskarżeniu zarzucano J. Ka- puścińskiemu, że w 1845 roku prowadził akcję werbunkową oddziałów rewolucyj- nych. Obserwując kontakty burmistrza K. Markla ze starostą tarnowskim ]. Breinlem, wpadł J. Kapuściński na ślad zaangażo- wania i nastawiania przez nich chłopów przeciw rebelii szlacheckiej. Żywo biorąc udział w przygotowaniach powstańczych, uprzedził samego E. Dembowskiego oraz T. Wiśniowskiego i L. Mazurkiewicza o planowanych przez K. Markla areszto- waniach powstańców. Wtedy też zapadła decyzja o zlikwidowaniu K. Markla i mianowaniu burmistrzem Pilzna Pola- ka, J. Kapuściński podjął się tej akcji, jak i zorganizowania oddziału powstańczego. Przyśpieszenie realizacji planu nastąpiło z powodu zwołania przez K. Markla 18 lutego 1846 roku w magistracie narady soł- tysów okolicznych wsi i wydania wytycz- nych do zaatakowania powstańców przez chłopów. Około północy J. Kapuściński z grupą spiskowców, w tym z Szymonem Góreckim, zaatakował dom K. Markla. Burmistrz raniony przez J. Kapuścińskiego ratował się ucieczką, w trakcie której zabił go Sz. Górecki. Oddział zamachowców kilka godzin później został pojmany przez chłopów i odstawiony 19 lutego do Tarnowa. Sąd karny we Lwowie skazał ]. Kapuścińskiego 7 stycznia na karę śmierci
KPOSCIŃEKI
Męrzrnnik połskiej Walamiii.
2
Teofil Wiśniowski w chwili śmierci miał 41 lat. Rys. autor nieznany.
14
Józef Kapuściński w chwili stracenia miał 30 lat. Rys. S$. Bartus.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
T. Wiśniowski w trakcie odczytania wyroku. Rys. L. Lóffler.
MAMI EK we T. Wiśniowski w drodze na stracenie. Rys. S$. Jazłowiecka.
za zabójstwo K. Markla, a wyrok oparto na fałszywych zeznaniach Sz. Góreckie- go. Z prośbą o łaskę do cesarza zwrócili się rodzice J. Kapuścińskiego, ostatecznie wyrok został zmieniony w stosunku do trzech innych powstańców w tym do Sz. Góreckiego. J. Kapuściński został stracony 31 lipca 1847 roku we Lwowie (dzielnica Kleparów) na Górze Stracenia zwanej Hyclowską. Tuż przed śmiercią krzyczał, że jest niewinny, wraz z nim powieszony został Teofil Wiśniowski”.
Teofil Wiśniowski urodził się w 1806 roku (podawany jest też rok 1805) w Jazłowcu, był synem Tadeusza Wi- śniowskiego herbu Prus i Agnieszki Chełmińskiej. W 1829 roku ukończył wydział prawa na Uniwersytecie Lwow- skim i rozpoczął praktykę adwokacką w Stanisławowie. Będąc studentem, działał w konspiracji, brał czynny udział w powstaniu listopadowym. Po raz pierw- szy aresztowany został w 1835 roku we Lwowie. kiedy to wwoził do miasta za- kazane książki i broszury, został skazany na pięć lat więzienia, ostatecznie wyrok skasowano i wyszedł na wolność w 1836 roku. Ukrywał się u brata w Zabłotowie, zadenuncjowany przez unickiego księ- dza Dezyderego Hreczańskiego w 1838 roku musiał opuścić kraj, udając się na emigrację do Francji. Tam też wstąpił do Towarzystwa Demokratycznego Polskie- go, uczestniczył w pracach Centralizacji, która dążyła do przygotowania trójza- borowego powstania. Kilkakrotnie jako emisariusz wracał do kraju, z końcem 1845 roku ponownie przyjechał do Ga- licji, gdzie skupił się na przygotowaniu powstania w kilku cyrkułach. Brał udział w nieudanym ataku na miasteczko Nara-
jów, a następnie ukrywał się po dworach i plebaniach. Został początkiem marca 1846 roku schwytany przez chłopów i wy- dany władzom austriackim. Osadzony w więzieniu we Lwowie, wyrokiem z 10 września 1846 roku został skazany na karę śmierci”. W dniu stracenia, stojąc obok szubienicy, ze spokojem spojrzał na niezliczony tłum rodaków i zawołał Niech żyje Polska, resztę słów zagłuszyły bębny, a brzmiały następująco: Polacy! niech Was śmierć nasza nie przestrasza, nie traćcie nadziei - ufajcie Bogu, choć my giniemy - żyć jednak i wolną będzie Ojczy- zna! wtórował mu J. Kapuściński: Bracia! Nie dajcie się odstraszyć śmiercią moją? Zginęli odważnie Wiśniowski od razu, Kapuściński podwójnym drganiem.... Jak święci stali przy słupach podniesieni o dwie stopy nad ziemią - lud płakał. Ciała straconych wisiały przez tydzień strzeżone przez policję, z powodu licznie przychodzących w to miejsce mieszkań- ców Lwowa. Następnie zwłoki wrzucono do dołu i zasypano wapnem, jeden z żoł- nierzy biorący w tym udział zaznaczył: Hej kamraty i psu wściekłemu nie godzi się tak zrobić. Śmierć T. Wiśniowskiego iJ. Kapuścińskiego odbiła się głośnym echem w kraju i za granicą, a dzień 31 lipca w kolejnych latach stał się okazją do uroczystości upamiętniających ofiary i manifestacji patriotycznych nie tylko we Lwowie, ale także w Przemyślu. Miesz- kańcy naszego miasta nie pozostali obo- jętni i choć władze zaborcze nie zezwalały na obchody, organizowali je, nie patrząc na związane z tym represje. Z zachowa- nych informacji wynika jednoznacznie, iż miały one w Przemyślu charakter bardzo doniosły, uczestniczyła w nim spora liczba przemyślan, a organizato- rem była między innymi młodzież. Na miejsce obchodów wybrano w Przemyślu wzgórze Trzech Krzyży, gdzie wieczorem w pamiętny dzień lipcowy gromadzili się uczestnicy obchodów chcący oddać cześć i pamięć straconym, tam też śpiewano hymn narodowy. Początek uroczystości rozpoczynała ranna msza w kościele OO. Franciszkanów, po której dało się słyszeć Boże coś Polskę - pisała prasa w 1892 roku”. Jak pamięć o bohaterach 1846 roku została mocno zakorzeniona w świadomości mieszkańców nadsań- skiego grodu świadczyły organizowane kolejne obchody rocznicowe. W ich
! „Gazeta Przemyska” 1908, nr 61, s. 1. > „Gazeta Przemyska” 1910, nr 58, s. 1.
Śladami historii
Moment egzekucji T. Wiśniowskiego i J. Kapuściń- skiego. Rys. Filipowski.
trakcie dochodziło w mieście do napiętej atmosfery i niespotykanych sytuacji, które zapisały się znacząco w dziejach Przemy- śla. Pamiętano, o tych wydarzeniach także w okresie międzywojennym, o czym pisa- no: W Przemyślu w latach przedwojennych tę rocznicę zawsze uroczyście obchodzono na wzgórzu zamkowym obsadzonym przez licznych austr. ajentów i policję. Przed 35 laty postawiono tam krzyż pamiątkowy ku czci tych bahaterów (...). Warto przy- pomnieć, że w r. 1914 zaczęto budować na
tem miejscu pomnik (...)"...
CDN
W 1895 roku w miejscu stracenia we Lwowie wzniesiono pomnik poświęcony T. Wiśniow- skiemu, z czasem umieszczono na nim tablicę upamiętniającą śmierć J. Kapuściń- skiego. Fot. za „Głos Narodu Ilustrowany”, nr11,s.3.
* M. Tyrowicz, Kapuściński Józef, Polski słownik biograficzny, Wrocław- Warszawa-Kraków1966-1967, t.
XII, s. 8-10.
* Wielka Encyklopedia PWN, Warszawa 2005, t. 29, s. 383. Z. Zygmuntowicz, Zbrodnia Austryjaków, Lwów
1934, s. 28. * Z. Zygmuntowicz, dz. cyt., s. 38.
ś' Tamże. Szerzej o T. Wiśniowskim, J. Kapuścińskim i ich działalności, E. Ciesielski, Teofil Wiśniowski i Józef
Kapuściński, Lwów 1906. 7 „Gazeta Przemyska” 1892, nr 61, 62, s. 2. 8 „Ziemia Przemyska” 1928, nr 33, s. 1.
PRZEMYŚL sierpień 2018
1
Śladami historii
Uroczystości patriotyczne w galicyjskim Przemyślu
Hołd dla twórców narodowych
ANDRZEJ KOPERSKI
Portret Wincentego Pola
Wincenty Pol (1807-1872) - polski poeta, geograf, kawaler Orderu Virtuti Militari.
Urodzony 20 kwietnia 1807 roku w Lublinie. Od dziecinnych lat, w ro- dzinnym domu, wzrastał w atmosfe- rze miłości do Polski, do jej kultury i historii. Wincenty po ukończeniu gimnazjum we Lwowie i kolegium je- zuickiego w Tarnopolu, studiował na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Lwowskiego. W 1830 roku został za- stępcą lektora języka i literatury nie- mieckiej na Uniwersytecie Wileńskim. Brał udział w powstaniu listopadowym. W uznaniu zasług został odznaczony orderem Virtuti Militari i awansowany do stopnia podporucznika. Po upadku powstania, 5 października 1831 roku przeszedł z oddziałem granicę z Pru- sami. Został internowany wraz z blisko 20-tysięczną armią. Później organi- zował pomoc dla powstańców udają- cych się na emigrację. Jako wysłannik gen. Józefa Bema przebywał w Lipsku i Dreźnie . W Dreźnie spotkał się m.in. z Adamem Mckiewiczem, który z uzna- niem wyraził się o poezji Pola i zagrze-
16
wał go do dalszej twórczości literackiej. Po powrocie do Galicji w 1832 roku angażował się w ruchu patriotycznym. Rok później odbył podróż po Woły- niu, Podolu i Ukrainie. W obawie przed represjami ze strony zaborców ukrywał się w Zakopanem, co dało początek jego zainteresowaniu Tatrami. W maju 1836 roku zamieszkał w Kalnicy koło Sano- ka, gdzie został administratorem dóbr Ksawerego Krasickiego. Próbował tam prowadzić działalność społeczno- -oświatową wśród chłopstwa. Zajął się też studiami przyrodniczymi, ze szczególnym uwzględnieniem geografii. W tym okresie powstały jego poezje o tematyce górskiej oraz prace naukowe o etnografii i geografii Polski. W 1840 przeniósł się do Glinika Mariampol- skiego. W latach 1841-1844 podró- żował, prowadząc badania terenowe w różnych regionach Polski. W cza- sie rzezi galicyjskiej Jakuba Szeli w 1846 roku został pobity, ranny i porwany, odstawiony do cyrkułu w Jaśle. Te wyda- rzenia spowodowały zmianę poglądów Pola na antychłopskie i antydemokra- tyczne. Rok później został aresztowany i zmuszony do zamieszkania we Lwowie pod nadzorem policji za rzekomy udział w przygotowaniach do wybuchu po- wstania krakowskiego. Po oczyszczeniu z zarzutów objął redakcję Biblioteki Naukowego Zakładu im. Ossolińskich we Lwowie. Podczas Wiosny Ludów przez krótki czas był adiutantem szta- bu Gwardii Narodowej we Lwowie. Po jej zakończeniu stał się orędownikiem legalnej działalności w polityce i kon- serwatywnego programu społecznego. W 1849 został mianowany profesorem nadzwyczajnym „geografii powszech- nej, fizycznej i porównawczej” na Uni- wersytecie Jagiellońskim. Z początkiem 1853 r. został usunięty z Uniwersytetu ze względu na rzekomą nielojalność wobec władz zaborczych.
Po śmierci ukochanej żony osiadł na Pokuciu, a później we Lwowie. Wiosną 1861 wziął w dzierżawę folwark w Sko- łoszowie koło Radymna. We wrześniu 1867 powrócił do Krakowa. Brał czynny udział w życiu naukowym miasta. Wy-
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
głaszał wykłady poświęcone geografii. W 1872 został wybrany członkiem Aka- demii Umiejętności.
Zmarł 2 grudnia tego roku. W uzna- niu zasług naukowych i literackich przeniesiono prochy Wincentego Pola z Cmentarza Rakowickiego do Krypty Zasłużonych w podziemiach kościoła Paulinów na Skałce w Krakowie..
Pierwsze próby literackie czynił Win- centy Pol w okresie młodzieńczym. Była to romantyczna poezja i proza, W 1835 w Paryżu ukazał się cykl poetycki Pie- śni Janusza. Duże uznanie przyniosła mu Pieśń o ziemi naszej — poetycki cykl opisów ziem polskich odwiedzonych przez Pola, który przyczynił się do znacznego wzrostu zainteresowania wśród społeczeństwa rodzimą przyrodą i kulturą. Zbiorowe wydanie dzieł Pola ukazało się w latach 1875-1888 pt. Dzie- ła wierszem i prozą.
Poecie, uczonemu, nieobca była zie- mia przemyska. Jego pobyty w grodzie przemyskim szczegołowo opisał prof. Zbigniew Sudolski w artykule „Wincen- ty Pol w Przemyślu» zamieszczonym w Roczniku Przemyskim (t. XLII, z. 3, 2006, s. 65-70). Pol wspominał o nich w swojej korespondencji. Odwiedzin Przemyśla było kilka. W czerwcu 1841 roku był gościem Aleksandra Zawadz- kiego, licealnego profesora fizyki, który był przyjacielem brata poety, Franciszka. Zawadzki wybitny znawca flory i fauny Galicji i Bukowiny zachęcił Pola do ba- dań krajoznawczych naszego regionu. W Bakończycach Pol podziwiał ogród m.in. płaczącą wierzbę z grobu Napole- ona. Kolejno przez Hermanowice udał się do Medyki.
Medyka w 1. połowie XIX wieku, za czasów Jana Gwalberta Pawlikowskiego, była miejscem mecenatu kulturalnego. Jak relacjonował Pol: „Gospodarz przyjął mnie serdecznie i upewnił, iż wszystko co ma stoi przede mną otworem „. A był to: ogród i szklarnie, a przede wszystkim „bezcenne skarby starożytności, druki, książki, ryciny, rękopisy, w tym m.in. przeszło 600 samych polskich kart geo- graficznych”, co szczególnie interesowało Pola.
Wincenty Pol zaprzyjaźniony był z rodem Krasickich. Gościł w Dubiecku, Bachórcu, Krasiczynie i Lesku. Z trady- cji tych tak znaczących domów brał Pol najpiękniejsze pomysły, najpiękniejsze opowiadania, czerpał zachętę do two- rzenia pematów m.in.: „Pieśni o ziemi naszej”. Pol korzystał z wyjątkowej wiedzy z zakresu heraldyki Aleksandra Krasickiego z Dubiecka. Z tej bliskiej znajomości zrodził się utwór A. Kra- sickiego „Wiersz do Wincentego Pola (na pamiątkę lat od 1832 do 1836)”. To dzięki tej przyjaźni, w redagowanej
przez Pola „Bibliotece Naukowej Za- kładu im. Ossolińskich”, w 1847 roku ukazało się 7 listów księcia biskupa warmińskiego, zachowane i przechowy- wane wówczas w archiwum dubieckim. Ignacemu Krasickiemu, księciu poetów oraz dziejom Jego rodu poświęca Pol poemat „Senatorska zgoda”. Wcześniej poeta opublikował też krótki utwór zatytułowany „W Dubiecku” obrazujący historię i atmosferę siedziby Krasickich nad Sanem.
Kolejny pobyt Pola w Przemyślu miał miejsce w 1848 roku. Zatrzymał się u ro- dziny, w związku ze sprawą Wncentego Longchampsa, kuzyna, bratanka matki poety, uczestnika wydarzeń z 1846 roku, niesprawiedliwie i niegodnie potraktowanego przez księcia Włady- sława Sagnuszkę. Pol, po osobistych doświadczeniach rabacji, skłaniający się ku obozowi szlacheckiemu, staje tu przede wszystkim po stronie pokrzyw- dzonych i potrzebujących .
Do obyczajowości szlachty woje- wództwa ruskiego w XVIII wieku nawiązał Pol w utworze pt. „Sejmik generał Wojwództwa ruskiego odpra- wiony w 1766 roku w Sądowej Wiszni. Sejmikowa szlachecka tradycya”. Szcze- góły tego zjazdu, w tym szlachty ziemi przemyskiej, na kanwie barwnej gawędy Pola, przpomniał historyk dr Lucjan Fac w artykule „Wincenty Pol - jak kurdesz zapomniany” zamieszczonym w „Naszym Przemyślu” (nr 4 z 2008 r.). To z Sądowej Wiszni wyprawiono wówczas łowczyca Garwolińskiego, aby z piwnic klasztoru ojców reformatów przywiózł leżakujące tam wino sędziego Chojnickiego, wino zawne „kurdesz”, jeden z gatunków win staropolskiego Przemyśla.
W Przemyślu Wincenty Pol ponownie gościł u swojej siostry Wiktorii Lang- champs od listopada 1860 do wiosny 1862 roku. Oskarżony przez Kornela Ujejskiego (w „Listach spod Lwowa”) o zdradę ideałów demokratycznych, Poeta opuścił Lwów. O Przemyślu pisał: „Gród to stary.. byliśmy na zamku. Wido- ki prześliczne. Widziałem San znowu. Ja miałbym mu wiele do powiedzenia- on mi nic powiedzieć nie umiał, nad to, że go okuto mostem kolei żelaznej ...” . Tu- taj, w zaciszu miasta, Pol pracował nad ukończeniem „Pieśni o domu naszym” oraz poematu historycznego „Pacholę hetmańskie”, pisanego „ku pokrzepieniu serc”.
W Przemyślu, na zaproszenie bisku- pa Adama Jasińskiego, pisarz realizo- wał też swoje uzdolnienia malarskie, gdyż to według jego planu i pod jego kierunkiem odnawiano barokową po- lichromię w kaplicy Drohojowskich w katedrze przemyskiej, wiernie za-
chowując pierwotne dzieło malarza lwowskiego Stanisława Stroińskiego. Dalszą pracę utrudnił mu pogarszający się wzrok.
Osoba i tworczość Wincentego Pola nie była obca przemyślanom, zwłaszcza elitom kulturalnym naszego miasta. Pamięć o tym twórcy narodowym, uczonym, podtrzymywana była po Jego śmierci.
Z dużym rozmachem odbchodzono 100. rocznicę urodzin Wincentego Pola, autora m.in. „Pieśni o ziemi naszej”, która przypadła na dzień 20 kwietnia 1907 roku. W Przemyślu uroczystości zaplanowano na styczeń 1908 roku. Pod koniec grudnia 1907 roku, na zaproszenie Koła Pań TSL, zebrali się przedstawiciele polskich stowarzy- szeń w Przemyślu i zawiązali komitet obchodowy, na czele którego stanął ks. dr S. Momidłowski, a sekretarzem wybrano p. J. Waligórskiego. Do grona komitetu weszli ponadto: dr Błażowski, prof. Kleczeński i prokurator Lorenz. Opracowano program uroczystości. Dnia 25 stycznia w kościele Najśw. Serca Jezusowego nabożeństwo żałobne za duszę Poety odprawił ks. dr Rawski, śpiewał chór katedralny pod batutą ks. Nikodemowicza, a kazanie wygłosił ks. dr Momidłowski. W sali ratuszowej odbył się uroczysty wieczór. W głębi umieszczono popiersie Pola ozdobione kwiatami i zielenią. Słowo wstępne oraz odczyt przygotował prof. Kleczeński, deklamowano wiersze W. Pola oraz odbyły się występy chóru Towarzystwa muzycznego i kwintetu smyczkowego. Dochód przeznaczono na rzecz prze- myskiej bursy ludowej.
Pamiatkę 100-letniej rocznicy urodzin śp. Wincentego Pola obchodziło uroczy- ście przemyskie Seminarium nauczyciel- kie żeńskie i Szkoła PP. Benedyktynek. Nabożeństwo żałobne odprawił ks. prof. dr W. Tomaka, a kazanie na okoliczność uroczystości wygłosił kaznodzieja ks. dr St. Momidłowski. Po nabożeństwie uczennice odśpiewały pieśni narodowe.
Aby przybliżyć szerszemu gronu po- stać poety i uczonego, „Gazeta Przemy- ska” zamieściła w styczniu i lutym 1908 roku, w kilku odcinkach, tekst odczytu zatytułowanego „Życie i twórczość po- etycka Wincentego Pola” autorstwa prof. Aleksandra Kleczeńskiego a wy- głoszonego na oficjalnej uroczystości w ratuszu. Natomiast „Echo Przemy- skie” z grudnia 1907 roku przedstawiło felieton Adama Lubaczewskiego pt. „Wincenty Pol. W setną rocznicę uro- dzin” (ryc. 2). Autor opierając się na wspomnieniach rodziny, przypomniał rozdział z życia Poety, a dotyczący Jego dramatycznych losów w czasie rzezi galicyjskiej w 1846 roku.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Śladami historii
„„BOHO PRZEMYSKIE" MAŁY FELJETON. Adam Lubaczewski.
- Wimeenty Bol.
WT setną rocoanicę urodain. Garść szczegółów s tycia poety ze wspomnień jego rodziny.
KRONIKA. Prremyń dnia 21. grudnia 1907.
ryc. 2 - Nagłówek z felietonu A. Lubaczew- skiego poświęconego W. Polowi w 100. rocznicę urodzin („Echo Przemyskie”- kroni- ka z 21.12. 1907 r.).
W okresie międzywojennym Książni- ca Naukowa w Przemyślu wydała utwory Wincentego Pola: „Mahort” (1925r.) i „Pieśń o ziemi naszej” (1921 i 1925 r.) z wstępem i objaśnieniami Henryka Sawicza.
W Przemyślu jednej z ulic nadano nazwę ul. Wincentego Pola.
ŻRÓDŁA I LITERATURA:
» „Echo Przemyskie” z dnia : 21.12 131.12. 1907 r., 21.01.i 29.01. 1908 r.
» „Gazeta Przemyska” z dnia 3.01, 21.01, 24.01, 28.01, 4.02, 7.02, 14.02, 18.02, 21.02. 1908 r.
» Fac L., Wincenty Pol - jak kurdesz
zapomniany, „Nasz Przemyśl” nr 4,
kwiecień 2008, s. 3-5
Kaniewski K., Kościoły Starego Prze-
myśla, Przemyśl 1987, s.41
Olszak J., O Wincentym Polu nie tylko
poecie, „Spotkania Przemyskie, Prze-
myśl 1988, s. 52-54
Pudłocki T., Iskra światła czy kopcąca
pochodnia? Inteligencja w Przemyślu
w l 1867-1939, Kraków 2009, s. 210
i 253 prz. 89
Siciak A., Druki przemyskie 1754 -
1939, Przemyśl 2002, p. 2152 ip. 2153-
2154 na s. 353
Sudolski Z., Wincenty Pol w Przemyślu,
„Rocznik Przemyski”, T. XLII, z. 3, Li-
teratura i język, s. 65- 70
» Żyga A., Kornel Ujejski w Medyce,
„Z dziejów kultury i literatury Ziemi
Przemyskiej”, T.I. Przemyśl 1969, s. 173;
tenże: Dubieckie spotkania z literaturą
polską, „Z dziejów kultury i literatury
Ziemi Przemyskiej”. T. I. Przemyśl 1969,
s. 269, 277, 280-283., 284, 285-290
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wincen-
ty_Pol
17
Śladami historii
Dopóki piłka w grze...
Nie opadły jeszcze mundialowe emocje, wakacje w pełni, czas podró- żowania, aktywnego odpoczynku. Pozostając w tej atmosferze, należy sięgnąć do wydarzeń, które w jakiś sposób połączyły te elementy i zapisały się na kartach przemyskiej historii, a także w kronikach
sportowych. AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
Zespół Wojskowo-Cywilnego Stowarzyszenia Sportowego „Polonia” i goście rumuńscy z Czer- niowiec przed meczem piłki nożnej, 9 września
1928 r. w Przemyślu., zdjęcie ze Zbioru fotografii w zasobie Archiwum Państwowego w Przemyślu.
Z, uwagi na fakt, że emocje piłkarskie dostarczyły ostatnio rozczarowań, nale- żałoby zacząć optymistycznie i przywołać wieczorny bankiet w niedzielę 9 września 1928 r., który odbył się w restauracji Chrza- nowskiego. Wydany został na cześć gości rumuńskich przez gminę miasta Przemyśla. Tego dnia, bowiem fetowano zwycięstwo jakie odniosła przemyska drużyna Polonii! nad rumuńską drużyną z Czerniowiec”.Na przyjęciu goszczono nie tylko obie drużyny, przedstawicieli władz sportowych, ale także m.in. komisarza rządowego Przemyśla, Kazimierza Rościszewskiego, starostę Kazimierza Więckowskiego, majora S. G. Kulikowskiego. Podczas miłej rozmowy wzniesiono toasty za korzystny rozwój stosunków polsko-rumuńskich, a reprezen- tanci Czerniowiec podkreślali gościnność i serdeczne przyjęcie w Przemyślu.
Mecz ten, któremu nadano uroczystą oprawę, był spotkaniem rewanżowym. Go- ście z Czerniowiec przybyli dzień wcześniej i byli witani uroczyście na udekorowanym dworcu przez m.in. przedstawicieli Polonii, atakże licznie zebranych fanów piłki nożnej. Nie obyło się bez przemówień, a orkiestra kolejowa odegrała hymn rumuński. Następ- nego dnia, jeszcze przed spotkaniem, które było zaplanowane na godzinę 16, delegacja z Czerniowiec zapoznała się z reliktami z czasów Wielkiej Wojny, zwiedzając ruiny fortów oraz cmentarze wojenne.
Bezpośrednio przed meczem gości przywitał doktor Henryk Świątnicki, a następnie doszło do wymiany pamiątko- wych proporców z herbami miast. Spotka-
16
nie rozpoczął, po odegraniu hymnu ru- muńskiego i polskiego, sędzia ze Lwowa, Grabowski. Pierwsza bramka padła pod koniec pierwszej połowy, zdobyta przez gospodarzy. Po przerwie dobra passa nie opuściła przemyślan i zdobyto kolejną. Dopiero wtedy gościom z Czerniowiec udało się strzelić dwie — pierwszą bramkę z wypadu - a w parę minut później drugą z rzutu karnego”. Okazało się jednak, że były to tylko (a może, aż) dwie, biorąc pod uwagę, że drużyna przemyska zakończyła spotkanie wynikiem 4:2. Grę oceniono na bardzo ładną i interesującą, sędziego Grabowskiego jako zupełnie poprawne- go”. Z pewnością otuchy piłkarzom dała licznie przybyła publiczność, wśród której nie zabrakło znanych osobistości jak: gen. Andrzeja Galicy wraz z małżonką, szefa sztabu ppłk. Feliksa Kwiatka, dowódcy dywizji płk. Mieczysława Ścieżyńskiego, dra Kazimierza Rościszewskiego. Obecność tylu przedstawicieli na widowni w mundurach wojskowych nie była przy- padkowa. „Polonia? faktycznie była klubem cywilnym, jednak większość jej członków stanowili służący w garnizonie przemy- skim, wojskowi. Stan Przemyskiego Klubu Sportowego „Polonia” przedstawia Kwestio- nariusz w sprawie rozwoju życia sportowego w Polsce z 1 listopada 1924 r”. Wymienione zostały w nim m.in. sekcje, które wchodziły
kasko Polo u wyl. l Kenna
Miedzynarodowe Zawody międzymiastowe
LERNAUTI- PRZEMYŚL
Ww = PJ Początek 6 godz. 4 po południu.
Ceny miejyć na, bolsku: uma, = id jama ya ih. mm Ceny miejsc w
i m1 ja Beeodoyzzndni
Afisz informujący o międzynarodowych zawodach między Czerniowcami a Przemyślem 9 września (1928 r.), Afisze, plakaty i druki ulotne z terenu Przemyśla w zasobie Archiwum Państwowego
w Przemyślu, sygn. 2052.
w skład „Polonii”: piłki nożnej, lekkoatletyki, kolarstwa, sportów zimowych. Najbardziej prężnie rozwijała się piłka nożna, gdzie ilość członków ćwiczących określono jako 91, a wiek najstarszego piłkarza na 32 lata. Wśród członków klubu wymieniano 23 kobiety, nie utworzono jednak na ten czas
żadnej sekcji dla nich. Wskazywano w kwe- stionariuszu na znikome zainteresowanie klubem ze strony Związku Okręgowego Piłki Nożnej we Lwowie. Dlatego dla „Po- lonii” ważne było wsparcie instytucjonalne
ze strony Wojska Polskiego.
Cztery lata później, 30 maja 1928 r. doszło do połączenia Wojskowego Klu- bu Sportowego „Legia” i Przemyskiego Klubu Sportowego „Polonia. Odtąd nowa organizacja sportowa nosiła nazwę: Woj- skowo-Cywilne Stowarzyszenie Sportowe „Polonia, zwane potocznie „klubem”'.
Wracając jednak do wygranej „Polonii” z drużyną rumuńską, należałoby dodać, że odniesione zwycięstwo na własnym stadionie było odpowiedzią na przegrany wcześniej mecz w Czerniowcach. Porażek nie ma co wspominać. Ważny jest natomiast wątek podróży przy tej okazji. W czerwcu
Czernowiiz
G6tkt Schaar Bi Dathe, Trier.
LL
ślu, sygn. ZP/III/2.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
Pocztówka z Czerniowiec ze Zbioru pocztówek w zasobie Archiwum Państwowego w Przemy-
Austriaplata.
M
1928 r. piłkarze przemyscy po raz pierwszy, bowiem, wyjechali na rozgrywki zagranicz- ne do rumuńskich Czerniowiec. W skład zespołu wchodziło trzynastu graczy Polonii i jeden z Czuwaju, kierownik ekspedycji major Roman Burnatowicz oraz sekretarz klubowy sierżant Władysław Bajewski”. Już na pierwszej stacji rumuńskiej w Grigori Ghika Voda przemyska ekipa została przy- witana przez delegatów Związku rumuń- skiego, którzy wręczyli bukiet z szarfami o barwach rumuńskich i polskich. Na- stępnie do odległych o 50 km Czerniowiec piłkarze zostali przewiezieni samochodami iulokowani w hotelu „Centralnym. Atmos- fera była bardzo serdeczna, a swoją gościn- ność wobec przemyślan okazywali zarówno delegaci Związku czerniowieckiego, jak i Polacy mieszkający w Czerniowcach. Przed meczem kilku piłkarzy na czele z majorem Romanem Burnatowiczem złożyło wizytę konsulowi polskiemu Eu- stachemu Lorenowiczowi, który życzył po- wodzenia przemyskiej drużynie. Mimo, że ono zawiodło, a rozegrane, dzień po dniu, dwa mecze (Czerniowce-Przemyśl i Mak- kabi-Polonia) nie przyniosły zwycięstw, wyprawę do Rumuni określono jako suk- ces. Był to pierwszy występ Polonii przed obcą, zagraniczną publicznością, a gra i zachowanie piłkarzy wywarło w Czer- niowcach bardzo pozytywne wrażenie, o czym pisała rumuńska prasa. Z kolei nasi reprezentanci wracali pełni wspomnień o życzliwości i gościnności gospodarzy, z nadzieją na szybki i skuteczny rewanż, który nastąpił przecież we wrześniu... wszystko jest możliwe”. m
Śladami historii
Dr Henryk Świątnicki - karykatura, „Błękitna Pyjama. Przemyśl w karykaturze”, Przemyśl 1926, s. 37.
Mir Roman Burnatowicz - karykatura, „Ka- ruzel. Kalambury i karykatury przemyskie”, Przemyśl 1930, s. 18.
' Szczegółowo historię klubów sportowych w Przemyślu opracował J. Frankiewicz, m.in. w opra- cowaniu Przemyska „Polonia” i inne kluby sportowe w latach 1917-1939, Przemyśl 2006, gdzie również zostały omówione wydarzenia z 1928 r., s. 89-93; „Tygodnik Przemyski” 1928, nr 38, s. 3. + Czerniowce (rum. Cernauti, niem. Czernowitz) to obecnie miasto w południowo-zachodniej Ukrainie, w Bukowinie, w latach 1918-1940 należało do Rumunii.
3 „Tygodnik Przemyski” 1938, nr 38, s. 3.
* Tamże.
5 Archiwum Państwowe w Przemyślu, Zbiór szczątków zespołów z terenu miasta i powiatu przemyskiego, sygn.. 40, s. 1-4.
<J. Frankiewicz, Przemyska „Polonia”...., s. 85.
7 „Ziemia Przemyska”1928, nr 30, s. 2-3, „Tygodnik Przemyski” 1928, nr 28, s. 2.
8 Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe-słynne powiedzenie Kazimierza Górskiego (1921- 2006), polskiego trenera piłki nożnej.
Gmina Miejska Przemyśl rozpoczęła realizację projektu pn. „Przemyski Inkubator Przedsiębiorczości
i Innowacji”
Fundusze Europejskie Program Regionalny
P>
Unia Europejska PODKARPACKIE ; WE
Rzeczpospolita 5
EEE] osa Roe eonanego
Gmina Miejska Przemyśl realizuje projekt dofinansowany z Funduszy Europejskich pn.„Przemyski Inkubator Przedsiębiorczości i Innowacji ”
Cel projektu: Głównym celem Przemyskiego Inkubatora Przedsiębiorczości i Innowacji jest wsparcie tworzenia nowych i rozwoju istniejących podmiotów gospodarczych, a co za tym idzie zwiększenie oddziaływania na rozwój regionalny subregionu przemyskiego.
Planowane efekty: W ramach realizacji ww. projektu nieużytkowany obecnie budynek mieszczący się przy ul. Ratuszowej 10a zostanie zaadaptowany, przebu- dowany i dostosowany do funkcji Przemyskiego Inkubatora Przedsiębiorczości i Innowacji. Projekt zakłada adaptację i przebudowę budynku oraz zakup wyposa- żenia na potrzeby Inkubatora, a tym samym wsparcie tworzenia nowych i rozwoju istniejących podmiotów gospodarczych.
Wartość projektu: 4 613 406,47 zł
Wkład Funduszy Europejskich: 3 172 332,05 zł
Zakończenie realizacji projektu zaplanowano na IV kwartał 2019 roku.
PRZEMYŚL sierpień 2018
ZĄ WALKĘ, O NIEPODLEGŁOŚĆ ZIEMI PRZEMYSKIEJ
- ODZNACZENI
„GWIAZDĄ PRZEMYŚLA”
WYSTAWĄ PLENEROWĄ. NA. PRZEMYSKIM RYNKU I2 SIERPNIĄ GODZ. 17.00 - - 30 WRZEŚNIĄ 2018 ORGANIZATORZY: W PROGRAMIE
KONKURSU HISTORYCZNEGO * KONCERT PIOSENEK NIEPOOLEGŁOŚCIOWYCH © PRZEMYSKA DRUŻYNA HARCERSKA.
19
Śladami historii
Moje muzyczne fascynacje [7] PRZEMYSKIE . ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE
ALEKSANDER MOSKALEWSKI
I „BARDOWIE”
Grupa wokalno-instrumentalna utwo- rzona w połowie lat 60-tych przez uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia w Przemyślu.
W 1968 roku na V Ogólnopolskim Przeglądzie i Festiwalu Piosenki dla amatorów w Jeleniej Górze wywalczyli tytuł Amatorskiego Zespołu Muzycznego Polski. Wystąpili w składzie: trzy gitary, skrzypce, wiolonczela i perkusja.
W 1970 roku Krzysztof Dziadosz - gita- ra prowadząca, Maciej Kostrzewski - gi- tara basowa, Stanisław Węgrzyn - organy, Henryk Taborowski - perkusja zdobyli trzecie miejsce w turnieju zespołów big- -beatowych za zespołami „5 Gwiazd” z MDKi „Elektryczni” z PDK.
Nazwę „Bardowie” przyjęło w Polsce kilka zespołów. Jak podała Encyklopedia Polskiej Muzyki Rockowej występowali poznańscy „Bardowie” jako formacja jazzu tradycyjnego, od 1968 roku grupa rhythm and blusowa. Wcześniej grali „Bardowie warszawscy z gitarzystą Mar- kiem Ałaszewskim i wokalistą Danielem Kłoskiem. W latach 60-tych „Bardowie” z Olsztyna występowali z wokalistą Sta- nisławem Wenglorzem znanym z zespołu „Skaldowie.
Warto jeszcze wymienić „Bardów” z Zamościa, których na festiwalu Rozto- cze 2 w 1968 roku wyprzedziła przemyska grupa „Fatum” z MDK.
W 1970 roku przemyscy „Bardowie” na przeglądzie Amatorskich Zespołów In- strumentalno-Wokalnych w Przemyskim Domu Kultury, jako przedstawiciele art. i pop rocka, zajęli II lokatę, zdobywając srebrny puchar. Następnie występowali jako
20
kwartet „Mokowianie) a repertuar oparli na znanych polskich przebojach — Anna Maria, Biały Krzyż „Czerwonych Gitar” czy utworze Stana Borysa — „To Ziemia”.
i „BARONOWIE”
Zespół rockowo-popowy z lat 1965- 1967 założony przy Zakładach Mera- -Polna z siedzibą w klubie „Metalowiec” przy ul. Mickiewicza 18. Występował w składzie: Andrzej Sas pseudonim „Wujek”- gitara prowadząca, Edward Żwan - gitara basowa, Antoni Kaszycki - perkusja, w latach 1967/1968 Janusz Cywicki, pseudonim „Cyki” - gitara basowa - zaczynał jako wokalista „5 Gwiazd” a później zastępował Wojciecha Władyczyna, który w „5 Gwiazdach” grał na mini organach „Sonatina, Tadeusz Czyżowski - gitara rytmiczna, wokal przeszedł do „5 Gwiazd”. 11 września 1984 roku zginął tragicznie potrącony przez autobus,
Wojciech Tarczyński pseudonim „Sre- py” na stałe przy perkusji zastąpił A.Ka- szyckiego, który w 1967 roku przeszedł do zespołu „Elektryczni”.
Jak podało „Życie Przemyskie” 7/15 z 1967 roku, „Baronowie” po zatargu z kierownictwem klubu „Metalowiec” i dyrekcją „Polnej” zaprzestali działalno-
ści. E. Żwan zniknął ze sceny muzycznej, pozostali nadal działali.
Przed Januszem Cywickim grał przez pół roku na gitarze basowej w „Niebie- skich Migdałach” Zdzisław Kruszyński, który wyjechał do Szczecina. Jestem z nim w stałym kontakcie, podobnie jak z Andrzejem Sasem, który w 1968 roku z połączenia „Elektrycznych” z „Barona- mi” tworzył zespół „Sami Swoi”, a po ich rozpadzie grupę „Sas and Company”. Od ponad 35 lat mieszka w Londynie, gdzie gra w zespole „Beer Blues Band”.
I GRUPA „BIG NOISE” W TŁUMACZENIU - WIELKI HAŁAS
Szkolny zespół z I Liceum Ogólnokształ- cącego im. J. Słowackiego w Przemyślu wy- stępował w latach 1973/1975, jako męski kwartet. Opiekunem grupy był pedagog i muzyk (ex „Elektryczni) Romuald Sa- barański. Historię zespołów „Kwiatuszek” i „Elektryczni” opisał w numerze 819 miesięcznika „Nasz Przemyśl” z 2011 roku.
Skład zespołu „Big Noise” tworzyli: Mirosław Artman pseudonim Lonek - gitara, Władysław Magdziak - gitara basowa, Andrzej Szumny - gitara solowa, Marek Zub pseudonim Pawian- perkusja.
W 1975 roku do zespołu doszedł brat Władysława Tadeusz Magdziak, grający na skrzypcach elektrycznych. W grupie występowała wokalistka Urszula, a w re- pertuarze dominowały piosenki harcer- skie oraz pop-rockowe covery.
Niektóre informacje do tego tekstu uzyskałem od W. Tarczyńskiego, A. Kaszyckiego, J. Cywickiego. Fotografie zespołu „Big Noise” wraz z opisem udo- stępnił mi Wacław Prosiecki. Za pomoc wymienionym panom bardzo dziękuję.
CDN.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK zaprasza
kalendarz imprez
1 sierpnia (Środa), godz. 19.30
XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne. BARBARA BOROWICZ — klarnet, BARTOSZ SAŁDAN — perkusja. (Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw. św. Józefa Salezjanie.
2 sierpnia (czwartek), godz. 17.00
„Letni Powiew Japonii”. XVIII Festiwal Kultury Japońskiej 2018.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Fundacja Pol- sko-Japońska YAMATO Centrum Kultury Japońskiej w Przemyślu.
Więcej informacji na plakatach oraz na www.kultura.przemysl.pl.
3 sierpnia (piątek), godz. 19.30
XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne. THOMAS BERNING (Niemcy) — organy.
(Bazylika Archikatedralna) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw. św. Józefa Salezjanie.
4 sierpnia (sobota), godz. 17.00
Widowisko taneczno-muzyczne „WESELE KRESOWE” w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca „Przemyśl” w ramach FESTIWALU DZIEDZIC- TWA KRESÓW.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Gminny Ośrodek Kultury w Lubaczowie.
5 sierpnia (niedziela), godz. 19.30 XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne. KONCERT FINAŁOWY FESTIWALOWA ORKIESTRA KAMERALNA ARSO ENSEMBLE, IRMINA OBONSKA — TOPOROWSKA — klawesyn, MAREK TOPOROWSKI — klawesyn, TOMASZ ŚLUSARCZYK — dyrygent. (Kościół Salezjanów) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kul- tury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw. Św. Józefa Salezjanie. I Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK 4 6 37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1 R tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariatQkultura.przemysi.pl dyrektor - Renata Nowakowska
KAWIARNIA ARTYSTYCZNA
JUŻ OTWARTA
sierpień 2018
14 sierpnia (wtorek), godz. 17.00
„Nadsańskie spotkania poetyckie”. Zakończenie konkursu poetyckie- go „Wstęga Sanu”, ogłoszenie wyników i rozdanie nagród.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Przemyślu.
17-19 sierpnia (piątek-niedziela)
WINCENTIADA 2018 Dni Patrona Miasta Przemyśla Świętego Wincentego oraz Finał Ogól- nopolskiej Akcji Caritas „TORNISTER PEŁEN USMIECHÓW”. (Zamek Kazimierzowski, Rynek Starego Miasta) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, Caritas Polska, Klasztor Franciszkanów w Przemyślu.
27 sierpnia (poniedziałek), godz. 18.00
„Podwodny świat” — finisaż wystawy fotografii Piotra Kliszcza, spo- tkanie z autorem, pokaz slajdów.
(Galeria Baszta) — wstęp wolny
Organizator: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
30 sierpnia (czwartek), godz. 18.00
Otwarcie wystawy grafiki Marcina Jachyma i Agnieszki Lech-Bińczyckiej. (Galeria Zamek) — wstęp wolny.
Organizator: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
WYSTAWY CZASOWE:
E Wystawa malarstwa/rysunku „ZAKŁAD 117” — Zakład Malarstwa i Rysunku I Wydziału Artystycznego Instytutu Sztuk Pięknych UMCS w Lublinie. Uczestnicy: Anna Barańska, Jan F. Ferenc, Ma- ria Polakowska-Prokopiak, Wiesław Proć, Tomasz Świerbutowicz, Stanisław Żukowski, (Galeria Zamek), czynna do 27 lipca 2018 r.
E Wystawa grafiki Marcina Jachyma i Agnieszki Lech-Bińczyckiej, (Galeria Zamek), czynna od 30 sierpnia do 30 października.
E „Podwodny świat” — wystawa fotografii Piotra Kliszcza, (Galeria Baszta) czynna do 31 sierpnia 2018 r.
Po wydrukowaniu kalendarz imprez może ulec zmianie, zawsze aktualny na www.kultura.przemysl.pl
Kawiarnia Artystyczna na Zamku Kazimierzowskim jest najwyżej położoną kawiarnią w Przemyślu, działającą od niespełna dwóch tygodni. W naszej ofercie znajduje się m.in. piwo rzemieślnicze z browaru kraftowego, wypala- na regionalnie kawa z palarni kaw Kaffe2009 w Biłgoraju oraz menu, do którego inspiracje czerpiemy z bliskości par- ku miejskiego (zaskakują takie pozycje jak: soki z szyszek sosny 1 kwiatów chabru, zielone koktajle na bazie igieł so- snowych i wiele innych). We wnętrzu naszej kawiarni kró- luje minimalizm, natomiast na ścianach goszczą
pracę młodego, zdolnego, przemyskiego grafika - Grzegorza Kijanki.
Kawiarnia otwarta jest od poniedziałku do czwartku w godzinach 9-19 oraz od piątku do niedzieli w godzinach 9-21.
Wszystkich Państwa serdecznie zapraszamy.
WINCENTIADA If, 18, 1O sierpnia 201 e)
Aby obyczajom prastarym zadość uczynić i żeby pamięć oPatronie miasta naszego ocalić, jako wiadomym wszyst- kim chcemy oznajmić do wiadomości podając, iż Świętego Wincentego na wieczną rzeczy pamiątkę chcemy zachować, wyprawiając mu w podzięce szczerej celebrę wspaniałą.
Jak co roku z końcem wakacji przychodzi czas na WINCENTIADĘ, święto patrona każdego przemyślanina — Świętego Wincentego. Jest to uroczystość, której niezmiennym elementem jest Msza Święta oraz procesja ulicami miasta z relikwiami Patrona. Tym razem (19 sierpnia godz. 10.00) Msza Święta w intencji mieszkańców Przemyśla odprawiona zostanie na scenie plenerowej w Rynku Starego Miasta.
4 zł A kc" 7 WO CZE ZZ
Pozostałe składowe, które urządzane są według najlepszych tradycji jarmarcznych, dostarczają zawsze wspaniałej rozrywki, ponieważ WINCEN- TIADA to czas radości i dobrej zabawy dla wszystkich. Tegoroczna edycja, po- dobnie jak wszystkie poprzednie, obfitować będzie w ogromną ilość atrakcji. Zapraszając do wspólnego przeżywania całego święta i korzystania z jego urozmaiconego programu artystycznego, szerzej prezentujemy kilka jego „pozycji”. Niestety z braku miejsca nie możemy w ten sposób zapowiedzieć wszystkiego, szczegółowy program na afiszach ina www.kultura.przemyśsl.pl.
17 sierpnia, godz. 18.30 (Zamek Kazimierzowski) LLU AO CZ ULCY1Y74 9 0 CZW CJiT-Ta* w wykonaniu Andrzeja Rybińskiego i Mateusza Mijala
Wybitny polski piosenkarz Andrzej Rybiński jest także aranżerem i kompozytorem. Większość piosenek artysty to Jego własne kompo- zycje, które najbardziej lubi wykonywać przy akompaniamencie gitary. Współtworzył zespoły: Bumerang, DWA PLUS JEDEN, ANDRZEJ I ELIZA. Od 1983 roku jest solistą. Jego największe przeboje takie jak „Nie liczę godzin
i lat, „Pocieszanka” „Za każdą cenę” znają wszyscy. Komponował także dla innych m.in. dla Edyty Geppert, Zdzisławy Sośnickiej, Alicji Majewskiej.
Dni Patrona Miasta Przemyśla Świętego Wincentego oraz
| ZUTLOY DYW O ZPN KOTY LEO „Tornister pełen uśmiechów”
Mateusz Mijal to wokalista i kompozytor młodego
pokolenia. Zasłynął w 2012 roku, gdy nagrał
wspólnie z raperem Liberem piosenkę „Winny”.
Była ona hitem lata 2012 roku. Jego teledyski
mają kilkunastomilionowe wyświetlenia na
A , YouTube. Komponuje dla takich artystów jak:
A Natalia Szroeder, zespól Video, Rafał Brzozow-
ę |___ ski. W 2016 roku z piosenką „Szkło i lód” zajął
h drugie miejsce w konkursie premier Festiwalu
y Polskiej Piosenki w Opolu. Koncertuje w Polsce
oraz za granicą. Gra prawie 100 koncertów rocznie.
Połączone siły dwóch tak wybitnych osobowości „wróży” niezapomniane (c IEŻ
18 sierpnia, godz. 17.00 (Rynek Starego Miasta) taneczny korowód „Poloneza czas zacząć” — prowadzenie Zespół Pieśni i Tańca „Przemyśl” se
4% he
> z” > 3 20) >
Po raz pierwszy w trakcie obchodów WINCENTIADY Polonez zatańczony został w ubiegłym roku. Taniec ten poprzez swoją dostojność i grację ruchów podkreślił uroczysty charakter tego wydarzenia. Wtedy — podobnie będzie i tym razem -korowód zainicjował Zespół Pieśni i Tańca„Przemyśl', do którego sukcesywnie dołączali wszyscy ci, którym serca biją po przemysku, ci którzy chcieli pokazać całemu światu, że Przemyśl pamięta o swoim Patronie. Efekt był niezwykły. Poloneza zatańczyła imponująca, kilkusetosobowa grupa, która w ten sposób zamanifestowała swój regionalny patriotyzm. Mamy nadzieję, że tym razem będzie jeszcze lepiej, ponieważ w bieżącym roku, w rocznicę 100-lecia Odzyskania Niepodległości będzie to taki swoisty, przemyski Polonez dla Niepodległej.
18 sierpnia, godz. 21.00 (Rynek Starego Miasta) widowisko „Via Regia - HISTORIE NA SZLAKU ŚW. JAKUBA” Teatru Formy Józefa Markockiego z Wrocławia
Teatr Formy (dawny Współczesny Teatr Pantomimy) to wrocław- ski teatr prywatny, istnieje od 1996 roku. Założony i prowadzony jest
Musical o pierwszej miłosci, z Sopotem pu BUYMTAWAIE)
KLENC
Poemat rocko wy.
Mm
u Mi MUZ A) WYSTĘPUJĄ:
MAREK PRZE A A:
Kasia Cygan Basia Janyga Kinga Kutrzuba Yanoosh Baran
Sebasti IC [ejleslęci Seweryn Mietka - perkusja
scenariusz, reżyseria - Kasia Cygan kierownictwo muzyczne - Roman Jońca
PGE KTT)> sank
Energia Odnawialna S.A.
madżoceć BS DEWELOPER
Dni Patrona Miasta Przemyśla Świętego Wincentego
m PATRONAT HONOROWY
Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma
17 sierpnia, piątek Zamek Kazimierzowski „Pejzaż polski”
U IEKAWNYTZILNETTLIEG „Przemyskie świątynie”
koncert „Polskie piosenki różnych pokoleń” wystąpią: zespół 5 bsp „Szarotki” Andrzej Rybiński i Mateusz Mijal
godz. 18.30
godz. 20.00
pokaz slajdów Piotra Michalskiego „Przemyskie ulice”
IMPREZA TOWARZYSZĄCA mecz piłki nożnej Samorządowcy - Prawnicy o Puchar Wincentiady - stadion KS „Czuwaj”
godz. 18.00
| tj sierpnia, sobota Rynek Starego Miasta
godz. 16.00 promocja publikacji o. Szczepana Praśkiewicza pt. „Niebo Karmelu” poświęconej świętym i błogosławionym karmelitańskim - sala narad UM : godz. 17.00 taneczny korowód „Poloneza czas zacząć” - prowadzenie Zespół Pieśni i Tańca „Przemyśl”
godz. 17.30
blok muzyczny zespołów: Soul,Voda,Simple Music Team
„Via Regia - HISTORIE NA SZLAKU ŚW. JAKUBA” j w wykonaniu Teatru Formy Józefa Markockiego : z Wrocławia - widowisko poświęcone szlakom : jakubowym. Spektakl jest opowieścią z gatunku
płaszcza i szpady, pełną dynamicznych i zabawnych
zwrotów akcji, która wpisuje się w jakubowe pielgrzymowanie :
godz. 21.00
Ik) sierpnia, niedziela Plac Niepodległości - godz. 15.00 - 19.00 - Mobilne Laboratorium „POLoNEs”
- Działania prozdrowotne prowadzone przez Powiatową ai anitarno-Epidemiologiczną w Przemyś
NA WSZYSTKIE WYDARZENIA WSTĘP WOLNY
www.kultura.przemysl.pl
19 sierpnia, niedziela WODO ULILE
LB
i godz.
godz.
: godz. 10.00 Uroczysta Msza Święta w intencji mieszkańców
12.00
13.30
EAU
WINCENTIADA - 17, 18,10 sierpnia 20) ę
Finał Ogólnopolskiej Akcji Caritas „lornister pełen uśmiechów”
Przemyśla i wystawienie relikwii Świętego Wincentego, po Mszy Świętej procesja ulicami Kazimierzowską i Franciszkańską
Oficjalne otwarcie Jarmarku Świętego Wincentego wystąpią:
LCALAL OZON
Zespół wokalno-instrumentalny Testimonium
Finał Akcji Caritas „Tornister pełen uśmiechów”
- wręczanie tornistrów
Kiermasz rozmaitości, konkursy, działania animacyjno-plastyczne, zabawy taneczne przy muzyce
WIECZORNY BLOK MUZYCZNY KLENCZON POEMAT ROCKOWY
Multimedialny spektakli muzyczny Teatru MUZY,
Wojewódzkie obchody Swięta Policji w Przemyślu
Podkarpaccy policjanci uczcili swoje Święto uroczystym apelem na Rynku w Przemyślu. Wojewódzkie obchody zaszczycili swoją obecnością m.in. Zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Andrzej Szymczyk, przedstawiciele administracji rządowej oraz administracji samorządowej szczebla wojewódzkiego i gminnego, komendanci i przedstawiciele zaprzyjaźnionych służb mundurowych z Podkarpacia i z zagranicy i instytucji na co dzień współpracujących z policją. Święto było przede wszystkim okazją do wręczenia odzna- czeń i awansów na wyższe stopnie zasłużonym funkcjonariuszom i złożenia im podziękowań za wytrwałą służbę.
WITOLD WOŁCZYK
Uroczystości zainaugurowała Msza Święta odprawiona w bazylice Archikate- dry Przemyskiej. Nabożeństwu, w intencji policjantów, przewodniczył Metropolita Przemyski Arcybiskup Adam Szal.
Główna część obchodów odbyła się na przemyskim Rynku. Patronat nad Woje- wódzkimi Obchodami Święta Policji objął Minister Spraw Wewnętrznych i Admini- stracji Joachim Brudziński.
W uroczystym apelu uczestniczyli I Zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Andrzej Szymczyk, Komendant Wojewódzki Policji w Rzeszowie mł. insp. Henryk Moskwa, Wicewojewoda Podkarpacki Lucyna Podhalicz, Czło- nek Zarządu Województwa Piotr Pilch, Przewodniczący Sejmiku Województwa Podkarpackiego Jerzy Cypryś oraz Prezy- dent Przemyśla Robert Choma i Starosta Przemyski Jan Pączek. Wśród gości nie zabrakło byłego szefa podkarpackich policjantów nadinsp. Krzysztofa Pobuty - Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie. Swoją obecnością zaszczycili również przedstawiciele parlamentarzy- stów, władz rządowych i samorządowych, duchowieństwa, służb mundurowych oraz instytucji, uczelni i stowarzyszeń działających na rzecz bezpieczeństwa. Gośćmi uroczystości były także zagra- niczne delegacje policji z Ukrainy, Sło- wacji, Węgier i Rumunii.
Kolejnym punktem uroczystości było wręczenie medali, odznak i awansów. Medalami „Za Długoletnią Służbę” odznaczonych zostało 22 policjantów. To odznaczenie jest nagrodą za wzorowe i wyjątkowo sumienne wykonywanie obowiązków wynikających z pracy zawo- dowej w służbie Państwa.
W uznaniu szczególnych zasług i osią- gnięć służbowych Minister Spraw We- wnętrznych i Administracji nadał 106 odznak „Zasłużony Policjant” oraz
uhonorował 9 osób medalami „Za Za- sługi dla Policji”.
Z okazji Święta Policji awanse na wyż- sze stopnie służbowe odebrało w całym województwie podkarpackim 1271 poli- cjantów - 16 w korpusie oficerów starszych, 90 w korpusie oficerów młodszych, 551 w korpusie aspirantów, 558 w korpusie podoficerów i 56 w korpusie szeregowych.
12 osobom przyznano medale XXV-le- cia Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. 4 osoby zostały nagrodzone medalami i odznaczeniami za zasługi dla Podkarpackiej Organi- zacji Wojewódzkiej Ligi Obrony Kraju.
Komendant Wojewódzki Policji w Rze- szowie wyróżnił też laureatów plebiscytu na najpopularniejszego dzielnicowego z Podkarpacia. Najwięcej głosów w kon- kursie zdobył st. sierż. Mariusz Konieczny z Zespołu Prewencji w Stubnie Komisaria- tu Policji w Medyce. Na drugim miejscu uplasował się sierż.szt. Krzysztof Zięba z Posterunku Policji w Zagórzu, w po- wiecie sanockim, a na trzecim st. sierż.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Wydarzenia
Agnieszka Drozd z Komendy Powiatowej Policji w Brzozowie. Pamiątkowe statuetki i nagrody przekazał zwycięzcom Dariusz Dziopak - zastępca redaktora naczelnego „Gazety Codziennej Nowiny”, reprezentu- jący organizatora konkursu.
Zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Andrzej Szymczyk od- czytał list Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji skierowany z tej okazji do policjantów i pracowników Policji garnizonu podkarpackiego. Wyraził też słowa uznania i podziękowania za trud i zaangażowanie w codzienną służbę. Życzenia przekazali policjantom również przedstawiciele władz wojewódzkich i samorządowych.
Wojewódzkie Obchody Święta Policji zakończyła defilada kompanii honoro- wych Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, V Batalionu 21 Brygady Strzelców Podhalańskich i Państwowej Straży Pożarnej, z towarzyszeniem Orkie- stry Reprezentacyjnej Policji z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
W Przemyskiej Bibliotece Publicznej uroczyście otwarto wystawę „Policja w służbie Niepodległej”, przygotowaną przez Komendę Wojewódzką Policji w Rzeszowie. Prezentuje ona fotografie i archiwalia przedstawiające działalność Policji Państwowej w okresie międzywo- jennym. W większości dotyczą policjan- tów z jednostek dawnych województw krakowskiego i lwowskiego, które dziś tworzą Podkarpacie. Archiwalne fotogra- fie zostały pozyskane z muzeów, archiwów i instytucji kultury, głównie z naszego regionu.
Dodatkowo dla mieszkańców przygoto- wano wiele atrakcji, między innymi pokaz policyjnego sprzętu i wyposażenia, w tym robota pirotechnicznego i konne patrole. Każdy mógł porozmawiać z funkcjona- riuszami o ich codziennej służbie.
FOTORELACJA NA STR. 44
25
— o = S = = „5 E G © O L_
Fot.: K. Juźwińska
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
Artyści Przemyśla Niepodległej
Wystawa z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości „Artyści Przemyśla Nie- podległej” zrealizowana ze zbiorów Galerii Sztuki Współczesnej w Przemyślu, otwarta została w przemyskiej Galerii 7 lipca. Jej celem jest uczczenie największego Święta Polaków, odzyskanie suwerenności po 123 latach zaborów. Przemyskie BWA czyni to poprzez prezentację doświadczeń przemyskiego środowiska plastycznego
Widok ekspozycji.
tworzącego tutaj przez ostatnie dzie- sięciolecia. Prezentowane prace repre- zentują wszystkie dziedziny twórczości plastycznej, od malarstwa przez twórczość graficzną po klasyczne prace rzeźbiarskie i ceramiczne. Wystawa ta jest także próbą zmierzenia się — jak piszą Organizatorzy — z upływającym czasem i odpowiedzią na wiele zasadniczych pytań, które były i nadal pozostają ważne dla każdego z nas.
Uczestnikami wystawy są: Tadeusz Błoński, Jerzy Cepiński, Andrzej Cie- szyński, Elżbieta Cieszyńska, Janusz J. Cywicki, Łukasz Cywicki, Alina Czernecka Mikrut, Małgorzata Dawidiuk, Jerzy Dunin Brzeziński „Karo”, Wiktor Dżochowski, Helena Jacyno, Józef Karol Kalinowski, Janusz Karbowniczek, Artur Kardamasz, Andrzej Kmiecik, Edward Kmiecik, Sta- nisław Jan Koba, Leonard Konopelski, Mariusz Kościuk, Cezariusz Kotowicz, Antoni Kowalski, Andrzej Kubat, Danuta Leszczyńska Kluza, Barbara Lis, Jurek Lis, Marek Majewski, Jerzy Matuszewski, Marek Mikrut, Iwona Miśkiewicz, Grażyna Niezgoda, Tadeusz Nuckowski, Julia Olech Nowak, Elżbieta Piórecka, Narcyz Piórecki, Helena Płoszaj Wodnicka, Zenon Henryk Rachwalski, Krystyna Rokowska, Jadwiga Sawicka, Marian Stroński, Marian Szajda, Maria Witkiewicz, Wiesłw Tadeusz Wod- nicki, Rena Wota.
Wystawę można zwiedzać do 29 sierpnia 2018 roku w Galerii przy ul. Kościuszki 3.
Andrzej Krzysztoforski „Taniec z farbami” w Galerii 12
Andrzej Krzysztoforski z wykształcenia jest prawnikiem, przez 16 lat kierował Urzędem Stanu Cywilnego w Przemyślu. Swoją pasję malarską odkrył w 2011 roku,
26
już po przejściu na emeryturę. Wtedy zaczął uczęszczać na zajęcia plastyczne prowadzone prze Panią Halinę Paszkowską w Centrum Kulturalnym w Przemyślu. Tutaj stopniowo rozwijał swoje zainteresowania, poznawał techniki, próbował sił, podejmu- jąc różne motywy malarskie. Tu też poznał wielu ludzi, którzy, podobnie jak on sam, ogarnięci są pasją tworzenia. Uczestniczył w licznych plenerach artystycznych. Brał również udział w wystawach zbiorowych i konkursach plastycznych. Prace jego zostały dostrzeżone i nagrodzone w 2013 roku na VI Regionalnym Przeglądzie Pla- styki Nieprofesjonalnej w Przemyślu oraz trzy lata później natym samym Przeglądzie Jury przyznało mu Il miejsce. Wystawa otwarta 13 lipca w Galerii 12 w Centrum Kulturalnym w Przemyślu, jest pierwszą wystawą indywidualną Pana Andrzeja Krzysztoforskiego. Będzie ją można oglądać jeszcze do 7 sierpnia 2018 roku.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Fotografie: Andrzej Cieszyński
„Taniec z farbani..."
ANDRZEJ KRZYSZTOFORSKI
Nina Rostkowska
w Galerii „Stara Kręgielnia”
Nina Rostkowska urodziła się w Kro- śnie. W 1982 roku ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Łodzi. Studiowała na Uniwersytecie im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, w Insty- tucie Wychowania Artystycznego. Pracę Dyplomową zrealizowała w pracowni malarstwa pod kierunkiem prof. Mariana Stelmasika w 1991 roku. Ukończyła rów- nież Kurs Ceramiki Artystycznej w Łucz- nicy k. Warszawy. Prowadzi działalność edukacyjno-artystyczną w krośnieńskim Domu Kultury. Uprawia malarstwo olej- ne i akwarelowe, zajmuje się też grafiką wydawniczą i reklamową, współpracując z lokalnymi wydawcami.
b em NW
88
7 RZ rl Obrazy ze zbiorów Autorki „Dziennik malarski”.
Prace swoje prezentowała na kilku- dziesięciu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Uczestniczyła w krajowych i międzynarodowych plenerach malarskich. Prace artystki znajdują się w zbiorach w Muzeum Zeplińskim w Michalovcach, w Galerii Miasta Bardejowa oraz Wielkiego Sariśa (Słowacja), w Galerii Miasta Trinec (Czechy) oraz w zbiorach prywatnych na Białorusi, w Holandii, Niemczech, Czechach, Kanadzie, Słowacji, USA i we Włoszech.Otrzymała wiele nagród, m.in.: Nagrodę Miasta Miszkolc na Międzynaro- dowym Triennale Malarstwa Regionu Kar- pat - Srebrny Czworokąt, Przemyśl 2015;
I Nagrodę w 29. Ogólnopolskiej Wystawie
Kultura i sztuka
Twórczości Pedagogów Plastyki, Rzeszów 2014; li II Nagrodę w Wystawie Akwareli Rzeszów 2002 i 2003; Nagroda Prezydenta Miasta Krosna w kategorii Twórca 2008 oraz Odznakę Honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej” przyznaną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2009). Na co dzień Nina Rostkowska pracuje w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie, gdzie zajmuje się organizo- waniem wystaw oraz prowadzi „Otwartą Pracownię” skupiającą zarówno młodych, jak itych starszych, adeptów sztuk plastycz- nych. Od ponad trzydziestu lat prowadzi swego rodzaju „dziennik malarski”, który jest abstrakcyjnym, niezwykle barwnym za- pisem przeżyć, nastrojów i emocji. Artystka mieszka w Krościenku Wyżnym. Wystawa w Galerii „Stara Kręgielnia”, działającej przy Centrum Kulturalnym
w Przemyślu, potrwa do końca sierpnia.
FE = wy
PIOTR KLISZCZ i jego fotografia podwodna w Galerii Baszta
Piotr Kliszcz urodził się w 1962 roku. Z zawodu jest ortopedą i traumatologiem, specjalistą rehabilitacji medycznej, z zamiło- wania natomiast fotografikiem i nurkiem. Fo- tografuje od 7. roku życia, nurkuje od ponad 10 lat. Jak mówi autor głębokość nurkowań to zwykle do 20-30 m (jest to strefa Światła i najbogatszego życia), ale są również zdjęcia z głębokości przekraczającej 50 m. Oczaro- wany pięknem podwodnej przyrody Piotr Kliszcz pragnie uchwycić niezwykłe chwile podczas nurkowania w różnych miejscach Adriatyku, Morza Czerwonego, Morza Pół- nocnego, Morza Śródziemnego, stawów, ka- mieniołomów i jezior Polski, Czech i Słowacji. Swoje zdjęcia prezentował na wystawach w Rzeszowie, Krakowie, Lublinie, Leżajsku i Jarosławiu. W tej chwili możemy obejrzeć jego prace w Galerii Baszta na Zamku Ka- zimierzowskim w Przemyślu (Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK). Wystawa czynna będzie do poniedziałku 27 sierpnia, tego dnia odbędzie się Finisaż wystawy i uroczyste spotkanie z Autorem, na które serdecznie Państwa zapraszamy.
PRZEMYŚL sierpień 2018
27
Fot.: Piotr Kliszcz
Poezja
PRZYSTAŃ POETYCKA:
MARIA GIBAŁA
MEDAL HONOROWY
imienia Jakuba Wojciechowskiego ZA ZASŁUGI DLA KULTURY ROBOTNICZEJ dla Marii Gibały
grody, przyznano medal siedmiu osobom. Wśród nagrodzonych Kapituła wyróżniła Marię Gibałę z Przemyśla, wiceprezesa RSTK. W uzasadnieniu wspomniano o jej zaangażowaniu w działalność sto- warzyszenia, m.in.: prężny udział w przygotowaniu jubileuszy 25- lecia i 30-lecia Robotniczego Sto- warzyszenia Twórców Kultury w Przemyślu, trzech edycji NAD- SANSKICH SPOTKAN POETYC- KICH, redagowanie od marca 2011r..rubryki PRZYSTAN PO- ETYCKA w miesięczniku NASZ PRZEMYSL, przygotowanie opra- wy i prowadzenie wieczorów poetyckich i muzycznych orga- nizowanych przez RSTK. Należy wspomnieć o jej drodze artystycz-
W 1988 roku ustanowiono Spo- nej, począwszy od wystaw foto- łeczną Kapitułę Medalu Jakuba Woj- ciechowskiego powołaną przez Za- rząd Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Bydgoszczy,
Tadeusz Boy-Żeleński podczas wizyty u Jakuba Wojciechowskiego w Barcinie w 1931 roku.
Pomiędzy Boyem-Żeleńskim a Wojciechowskim nawiązała się swoista przyjaźń. Prowadzili ciągłą korespondencję, Boy-Żeleński przysyłał Wojciechowskiemu książki oraz namawiał do kontynuowania pracy pisarskiej.
graficznych, nagród w konkursach poetyckich i fotograficznych, wy- danych dwóch tomikach poetyc- kich KLIMATY i STO PIĘCDZIE- SIĄT KILO DOBROCI, udziale w warsztatach poetyckich, nagro- dzie Ministra- odznaka ZASŁU- ZONY DLA KULTURY POLSKIEJ, NAGRODZIE HONOROWEJ PREZESA Oddziału ZLP w Rze- szowie z okazji 50-lecia Oddziału ZLP, za tomik poetycki. Pani Ma- ria jest przy tym osobą niezwykle skromną, koleżeńską, solidną i od- daną pracy społecznej.
16 czerwca 2018 r. odby- ło się w Barcinie Sympozjum Naukowe poświęcone życiu
i twórczości klasyka w robot- niczej bluzie, podczas którego wręczono przyznane medale. Uroczystość została zorgani- zowana przez Robotnicze Sto- warzyszenie Twórców Kultury w Bydgoszczy, Kujawsko-Pomor- skie Centrum Kultury w Bydgosz- czy i Bibliotekę Publiczną Miasta i Gminy Barcin im. Jakuba Wojcie- chowskiego w Barcinie.
Mieczysław Szabaga
na podstawie pisemnej opinii SRC nadAT ROBOTNICZE STOWARZT> ę E ATE
o działalności na rzecz kultury, w szczególności kultury robot- niczej, zgłoszonej przez Zarządy RSTK, stowarzyszenia, związki
GNatii Gibale
twórcze, szkoły wyższe, ośrodki "A4DĘZA HONOROÓW t
kultury, urzędy miejskie i wo- jewódzkie. Medal jest odlewem z brązu patynowanego z podo- bizną Jakuba Wojciechowskiego według projektu bydgoskiego artysty rzeźbiarza Michała Ku- biaka i przyznawany jest co dwa lata. W tym roku, roku jubileuszu trzydziestolecia powołania na-
28 PRZEMYŚL sierpień 2018
Jakub Woj ciechowski urodził się 3 lipca 1884r. w Nowcu, w dawnym powie- cie śremskim. Jego rodzice - Maciej, który pracował jako parobek i matka Agnieszka z Michalaków - byli ludźmi niepiśmien- nymi. W latach 1891-1896 chodził do szkoły w Kunowie nad Odrą. Mając kilka- naście lat, wyjechał do Niemiec i pracował w cegielni Oppenheima w Rudesdorf pod Berlinem, obsługiwał wędrowną karuzelę, pracował w kopalniach węgla w Westfalii i na Łużycach. 7 lipca 1909 r. poślubił Ma- riannę Kozioł, polską robotnicę przebywa- jącą na „saksach. Ich dzieci - Maria, Anna i Jakub - zmarły w dzieciństwie. Wcielony podczas I wojny światowej do armii nie- mieckiej walczył pod Brukselą i Antwerpią, gdzie w 1914 roku został ranny w głowę. Po wyjściu ze szpitala został zdemobilizowany i do końca 1918 roku pracował w kopalni w Gelsenkirchen. Następnie był motorni- czym tramwaju w Magdeburgu. W mieście tym włączył się w życie polityczne Polonii. Był członkiem Związku Polaków w Niem- czech i przewodniczącym Towarzystwa św. Jana - Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Podejmował działania na rzecz przyłączenia Górnego Śląska do Polski. W Magdeburgu dowiedział się o ogłoszo- nym przez Polski Instytut Socjologiczny w Poznaniu konkursie na pamiętnik ro- botniczy. Jesienią 1921 r. zaczął pisać swój pamiętnik. W 1923 r. został zwolniony z pracy. Do kraju powrócił z żoną w roku 1924. Osiedlili się w Łabiszynie, stąd rowerem dojeżdżał do zakładów wapien- niczych w Wapnie. Pracował początkowo jako pomocnik kowala w kuźni, a później obsługiwał urządzenia wyciągające wózki z kamiennym urobkiem. Po pewnym czasie przeniósł się do Barcina, skąd miał bliżej do pracy. W 1929 r. wybudował dom przy ul. Kościelnej 16. W Barcinie należał do Związku Powstańców Wielkopolskich i PPS.
Jakub Wojciechowski sławę zdobył w okresie międzywojennym. 22 lutego 1923 jego życiorys otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie autobiografii robot- niczych, który został ogłoszony przez In- stytut Socjologiczny w Poznaniu. W 1930 r. pamiętnik ten został ogłoszony drukiem w opracowaniu Józefa Chałasińskiego pt. „Życiorys własny robotnika”
W tym samym roku Wojciechowski poznał Tadeusza Żeleńskiego-Boya, z któ- rym prowadził ożywioną korespondencję. Boy odwiedził Wojciechowskiego w Bar- cinie. Uczynił to także Witold Gombro- wicz, Jerzy Andrzejewski, Paweł Zdzie- chowski, Stanisław Helsztyński i wielu innych. Autorem „Życiorysu własnego ro- botnika” interesowali się literaci, socjolo- gowie. Zachwycał ich wielkopolski język gwarowy, niepospolita pamięć Wojcie- chowskiego, jego naiwna szczerość i bez- pośredniość w przedstawianiu życia kul-
turalnego, towarzyskiego i obyczajowego polskiego środowiska emigracyjnego. Żaden z później napisanych utworów nie dorównał „Życiorysowi.
8 listopada 1935 r. Polska Akademia Literatury za wybitne zasługi dla litera- tury polskiej przyznała Jakubowi Wojcie- chowskiemu Złoty Wawrzyn Akademicki, najwyższe tego rodzaju odznaczenie w Polsce międzywojennej. Zyskał szczerą przyjaźń Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który, jak sam twierdził, był pod uro- kiem tego samorodnego talentu. Pisał on tak o pamiętniku Wojciechowskiego: „Książka o ogromnej wartości literackiej, a wolna od literatury — cóż za odpoczy- nek, cóż za smakołyk dla nas, literatów, przekarmionych papierami! Gdyby nie ów błogosławiony konkurs, ten czterdzie- stoletni robotnik byłby żył sobie nadal nie dowiedziawszy się nigdy, że w nim siedzi pisarz, artysta”. Tadeusz Boy-Żeleński stał się protektorem Wojciechowskiego. Promował jego osobę i twórczość, po- magał finansowo, słał książki i recenzje, umieszczał w czasopismach artykuły barcinianina. Jakub Wojciechowski na zaproszenie Boya gościł w Warszawie. Był w kancelarii Prezydenta, w teatrach i kawiarniach. Dyskutował z Tuwimem, Słonimskim i Iwaszkiewiczem, znał Tet- majera i Weyssenhofa. W tym okresie Boy Żeleński ułożył nowy wybór opowiadań Wojciechowskiego zatytułowany „Raz kiedyś a obecnie, który został wydany w Bibliotece Boya. W 1937 roku z wizytą do sławnego barcinianina przyjechali Witold Gombrowicz, Jerzy Andrzejew- ski i Paweł Zdziechowski. Krótko przed śmiercią Wojciechowski napisał szereg opowiadań pt. „Ciąg dalszy mego życio- rysu już w kraju”. Mieszkający w Barcinie emerytowany nauczyciel Alojzy Ryb- czyński znał Jakuba Wojciechowskiego, w 1937 r. pomagał mu w pracy. Często odwiedzał autora „Życiorysu” w jego domu. „Jakub Wojciechowski posiadał sporą bibliotekę, którą stanowiły w więk- szości dary współczesnych mu polskich pisarzy, którzy w uznaniu dla samorod- nego talentu pamiętnikarza ofiarowali mu wydane przez siebie książki, kierując się pisarską solidarnością oraz chęcią umoż- liwienia barcińskiemu pamiętnikarzowi poszerzenia horyzontów myślowych i dalszego samokształcenia” - wspomina. Emerytowany nauczyciel wspomina, że pamiętnikarz był człowiekiem życzli- wym, uczynnym i skromnym. Pożyczał bezrobotnym drobne kwoty. Przypusz- cza, że od niektórych nie otrzymywał zwrotów. Bezinteresownie pisał wnioski w sprawie pracy, renty, do ubezpieczal- ni, kasy chorych, władz miejskich itp. Alojzy Rybczyński w 1937 r. pomagał przy korekcie tekstów. W niedługim czasie został przeniesiony do pracy w szkolnic-
PRZEMYŚL sierpień 2018
Poezja
twie w Lesznie Wlkp., co było dla niego dużym wyróżnieniem. Niektórzy sądzili, że został karnie przeniesiony za bliskie kontakty z pisarzem socjalistą. „W czasie okupacji Niemcy spalili znajdujące się w miasteczku księgozbiory - bibliotekę szkolną i parafialną. Penetrując polskie mieszkania, okupant znajdowane książki przeznaczał na spalenie w miejscowej ga- zowni. Taki los spotkał też część cennego księgozbioru Jakuba Wojciechowskiego. Najcenniejsze książki pisarz ukrył pod podłogą na strychu budynku gospodar- czego. Po wojnie wydobył je i ofiarował Bibliotece Miejskiej w Barcinie” - wspo- mina nauczyciel. Ostatnie lata życia Woj- ciechowskiego były wyjątkowo trudne. „W 1950 r. barciński pisarz przeszedł na emeryturę. Kilka lat pracował jako dozorca w punkcie skupu zwierząt rzeź- nych w miejscowej Gminnej Spółdzielni. Ponieważ praca - jaki warunki, w których ją wykonywał - była dla laureata Złotego Wawrzynu Polskiej Akademii Litera- tury uwłaczająca, jako przewodniczący Powiatowej Komisji Oświaty i Kultury interweniowałem u władz powiatowych o godniejszą pracę dla barcińskiego pamiętnikarza. Przyrzeczono mi, że Jakub Wojciechowski otrzyma 1/2 eta- tu w Bibliotece Miejskiej w Barcinie. Wracając razem z Janem Sosabowskim, kierownikiem szkoły w Mamliczu, po- szliśmy do rzeźni, przy której zastaliśmy pracującego emeryta. Po przekazaniu rezultatu interwencji w sprawie zmiany warunków pracy, pisarz odpowiedział: „Dziękuję wam panowie, że pomyśleli- ście o mnie. Ale mnie już naprawdę nic więcej nie trzeba”. Nie pomogły sugestie, że byłoby w bibliotece cieplej, zdrowiej i wynagrodzenie też byłoby wyższe. Zresztą po kilku miesiącach podzięko- wał za pracę” - mówi Jakub Rybczyński. Jakub Wojciechowski zmarł 17 czerwca 1958 r. Pochowany został na cmentarzu w Barcinie. W pogrzebie uczestniczyło niewiele osób. „Pogrzeb był tak skromny, jak skromne było życie pisarza w robot- niczej bluzie. Nie wzięli w nim udziału przedstawiciele miejscowych władz. Z czasem stosunek do Jakuba Wojcie- chowskiego zmienił się. W 1972 r. ukazał się drugi tom „Życiorysu”, w którym autor opisuje okres od powrotu z emigracji do ostatnich dni życia. Jego imię nosi Szkoła Podstawowa nr 2 w Barcinie oraz Biblio- teka Publiczna, w której mieści się izba pamięci Jakuba Wojciechowskiego.
W 1992 trafił na ekrany film Ka-
walerskie życie na obczyźnie, któ-
ry zrealizował Andrzej Barański w oparciu o Życiorys własny robotnika.
Maria Gibała
oprac. na podstawie artykułu Ryszarda Nowickiego - Pałuki nr 193 (441995)
29
Zbliżenia
Tomasz „Misiek” Kulawik Kapitan s/y Zawisza Czarny
Pisząc o żeglarstwie, obiecałem państwu pokazać kilka sylwetek przemyskich żeglarzy. Bez wątpienia Tomasz Kulawik jest jedną z najciekawszych postaci z naszego podwórka. To kapitan słynne- go i romantycznego s/y Zawisza Czarny. Pagony kapitana Zawiszy Czarnego otrzymał w 2015 roku i od tego czasu jako Kapitan Misiek (taką bowiem na ksywę) samodzielnie dowodzi popularnym Zawia- sem. Wielokrotnie pisałem, że dziecięce marzenia kształtują nas
i wyznaczają cele.
MIECZYSŁAW MADEJOWSKI
Podobnie było z Tomaszem, pytając go jak to wszystko się zaczęło, opowiedział mi piękną historię „Wszystko to rozpo- częło się w sierpniu 1980 roku, kiedy to wraz z rodzicami jako jedenastolatek pojechałem na wczasy nauczycielskie do Giżycka. Trzy przemyskie rodziny posta- nowiły wynająć na dwa tygodnie omegę. Nie wysiadałem z niej ani na chwilę ... pokochałem żeglowanie od pierwszej
chwili .Po powrocie z wakacji jak się tylko rozpoczął rok szkolny, wstąpiłem do 51. Przemyskiej Harcerskiej Drużyny Wod- nej. Pod okiem drużynowego Andrzeja Kędzierskiego zacząłem stawiać pierwsze kroki żeglarskie. ZEK Radymno to była nasza baza, a akwen wydawał się być nie- przebytym oceanem . Każdy ma w swoim życiu jakieś ważne punkty, pierwszy to właśnie wakacje w Giżycku. Pamiętam, jak wykopali fundamenty pod blok Siemiradzkiego 6a i przez kilka lat stała w tym wielkim wykopie woda o ponad metrowej głębokości. Tam kąpaliśmy się i tam zbudowaliśmy prymitywną tratwę. Pływając nią, wyobrażałem sobie, że to rejs w daleki świat. Po 1985 roku mój kontakt z żeglowaniem był sporadyczny. Szkoła, matura, rodzina, praca... i tak do 1996 roku, gdy pojechałem na kilka dni nad Solinę. Siedziałem na pomoście i z zazdrością patrzyłem na pływających. Poprosiłem właściciela czerwonego jach- tu o nazwie Amigo, by mnie wziął. Jak tylko łódka zakiwała się na wodzie, ... na nowo rozpaliły się pasje i marzenia. Dwa miesiące później zdobyłem pierwszy patent, cztery lata zajęło mi uzyskanie uprawnień instruktora. Dziewięć lat od niewinnej przejażdżki po Solinie zosta-
łem kapitanem. W sierpniu 2010 roku jestem pierwszy raz na Zawiszy i widzę jak 40 osób rusza jednocześnie do pracy, by po kilku minutach statek płynął pod pełnymi żaglami”.
Co tak pięknego jest w morzu i żeglar- stwie, pytam Kapitana Miśka (mogę użyć takiej formy, bo pływałem z nim). „Morze to dla mnie miejsce zadumy, jak zaczyna cokolwiek dmuchać, zmienia się w wol- ność i można płynąć, gdzie się chce. Bar- dzo lubię patrzeć na gładź jak lustro, ale mogę też godzinami siedzieć na falochro- nie i patrzeć na szalejące sztormowe fale. A żeglarstwo jest piękne, ponieważ łączy wszystkich ludzi bez względu na kolor skóry czy wyznanie. Pozwala poznawać ludzi, mogę ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że pływałem z ponad tysią- cem żeglarzy. Spotykam nieraz tych ludzi w różnych miejscach świata od Spitsber- genu po Chile. Głównie to oni poznają mnie, przypominają, gdzie pływaliśmy. To jest wspaniałe uczucie. Bardzo budujące było obserwowanie, jak podczas wielkich światowych regat The Tall Ships Races młodzi ludzie z Europy, Ameryki, Azji
30
PRZEMYŚL sierpień 2018
rywalizowali ze sobą, a wieczorami razem bawili się. Żeglarstwo wykuwa charakte- ry, uczy pokory, cierpliwości, tolerancji, pracowitości, współpracowania z innymi ... czyli tego wszystkiego co jest potrzebne na co dzień”.
Dokonania Kapitana są imponujące to Spitsbergen, Grenlandia, Wyspy So-
Il Przemyski Rejs Żaglowcem Zawisza Czarny
Przemyski Okręgowy Związek Żeglarski organizuje w dniach 16-23.09.2018 rejs. Gwarantowane 100 godzin. Zapewniamy wspaniałą morską przygodę, pożeglujemy, wykorzystując w jak największym stopniu wiatr, dlatego trasę rejsu ustalimy przed wyjściem w morze...
W zasięgu naszym będą: Visby, Borholm, Kalmar, Ystad, Liepaja, Nexo, Kołobrzeg, Ustka i inne porty. Siedem dni rejsu pozwoli nam na spokojne żeglowanie, poznanie portów Bałtyku, zabawę , naukę i integrację. Statkiem dowodzi Kapitan Tomasz ,„Misiek” Kulawik.
Port zaokrętowania to Gdynia 16.09.2018 rok godz. 14.00
Port powrotu to również Gdynia 23.09.2018 rok godz.10.00
Nie musisz być mieszkańcem Przemyśla wystarczy, że wspierasz nasze
żądania dostępu do morza.
Ilość miejsc ograniczona, kontakt tel. 601 521 069
łowieckie, Archangielsk, porty Afryki, Przylądek Horn, Atlantyk i wiele, wiele innych. Środowisko żeglarskie doceniło to, odznaczając go Medalem Za Szczególne Zasługi Dla Żeglarstwa Polskiego. Docenił go również Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma, nadając mu za zasługi że- glarskie i międzynarodową promocję mia- sta tytuł Zasłużony dla Miasta Przemyśla. Sam jest bardzo skromny i mówi, że jego największym osiągnięciem jest mobilizacja przemyskiego środowiska żeglarskiego i udana organizacja I Przemyskiego Rejsu Żaglowcem Zawisza Czarny.
Aktualnie trwa rekrutacja na II Prze- myski Rejs Zawiszą, który odbędzie się we wrześniu, szczegóły w anonsie. Pły- wałem z Kapitanem Miśkiem zarówno we wspomnianych regatach TSR jak i wcześniej po portach skandynawskich, zawsze pod polską banderą i zawsze pod flagą przemyską.
m
Zbliżenia
PRZEMYŚL sierpień 2018
Iv) — o < DVD a>) = > Z n 5 — 3 = co — =) jj O = © LL
Zbliżenia
Węgierscy goście w Twierdzy Przemyśl
Około 300 uczestników z Węgier wzięło udział w nostalgicznej podró- ży pociągiem Galicia Expressz 2018, który wyruszył z Budapesztu 15 lipca do Krakowa. Wśród nich byli potomkowie żołnierzy biorących udział w walkach podczas I wojny światowej, jak i pasjonaci historii tego okresu. Obok Krakowa, Tarnowa i Rzeszowa w planie ich podró- ży znalazł się Przemyśl, do którego węgierscy goście dotarli 17 lipca. Program pobytu obejmował oczywiście zwiedzanie wybranych fortów Twierdzy Przemyśl i samego miasta, w Urzędzie Miejskim odbyło się również robocze spotkanie, w węższym gronie. Głównym punktem programu pobytu w Przemyślu były jednak uroczystości na cmentarzu żołnierzy austro — węgierskich przy ul. Przemysława.
WITOLD WOŁCZYK
PRZEMYŚL sierpień 2018
W przemyskim Urzędzie gości witał zastępca Prezydenta Janusz Hamryszczak oraz Przewodniczący Rady Miejskiej Bogusław Zaleszczyk, rozmawiano w obecności członków przemyskich stowarzyszeń i przedstawicieli instytucji o współpracy w dziedzinie turystyki, badań historycznych, a także uporząd- kowania sprawy pochówków żołnierzy I wojny światowej. ważnym tematem były także plany wspólnych obchodów 100 - lecia zakończenia Wielkiej Wojny. W składzie delegacji węgierskiej znaleźli się m.in. Adrienne Kórmendy Konsul Generalny Republiki Węgierskiej oraz pułkownik Vilmos Kovacs dowódca Instytutu i Muzeum Historii Wojen przy Ministerstwie Obrony Węgier.
W trakcie uroczystości na cmentarzu żołnierzy austro - węgierskich obok wy- mienionych wcześniej gości węgierskich,
L
l ZER . | „ZYJE >
Ń
e | i 7 PAR obecni byli także wicewojewoda podkar- packi Lucyna Podhalicz, dr hab. Paweł Hut Dyrektor Departamentu Edukacji, Kul- tury i Dziedzictwa Ministerstwa Obrony Narodowej, przedstawiciele samorządów ziemi przemyskiej oraz przemyskich służb mundurowych. Witając gości Prezydent Robert Choma powiedział „Twierdza Przemyśl i jej związki z ówczesną historią i dniem dzisiejszym, to z jednej strony ol- brzymi bagaż, ofiara ponad 100 000 ludzi, a z drugiej pamięć, którą jesteśmy winni po to, by z przeszłości czerpać to co najważniej- sze, mądre i budować jak najlepsze relacje między naszymi narodami. Chciałbym wyrazić głęboką wdzięczność za Państwa obecność, nie tylko dzisiaj i podziękować za olbrzymią sympatię, jaką cieszymy się my Polacy przebywając na Węgrzech”. Pułkownik Vilmos Kovścs przemawiając na cmentarzu, przypomniał historię walk o Twierdzę Przemyśl, a szczególnie działa- nia jednostek węgierskich stacjonujących w Twierdzy.
=
a) LJ
W trakcie wspólnej modlitwy za zmar- łych węgierski i polski kapelan pobłogo- sławili nowy krzyż drewniany stojący na
PRZEMYŚL sierpień 2018
Zbliżenia
cmentarzu, a delegacje i pozostali uczest- nicy spotkania złożyli wieńce przed tablicą upamiętniającą węgierskich żołnierzy. HE
Fotografie: Witold Wołczyk
„A f 4* M
EK »
Zbliżenia
WM
a
11 lipca, 75 lat temu wydarzyło się coś, co zapisało ten dzień w kartach niełatwej, często tragicznej historii naszego narodu jako Krwawą Niedzielę. To właśnie tego dnia na Wołyniu Ukraińska Armia Po- wstańcza przeprowadziła masową akcję przeciw polskiej ludności. Tej niedzieli, w ponad stu miejscowościach zaatakowani zostali Polacy, ale też Żydzi, Czesi czy Ormianie. Nie oszczędzono też Ukraińców, którzy odważyli się stanąć po stronie mordowanych...
AGATA CZEREBA
75 lat później - 11 lipca 2018 roku w Przemyślu, w samo południe zawyły syreny alarmowe. W tym samym czasie przy rondzie Ofiar Wołynia, przemyślanie wśród których znaleźli się członkowie Stowarzyszenia Pamięci Polskich Ter- mopil i Kresów w Przemyślu, Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma, jego Zastępcy — Janusz Hamryszczak i Grze- gorz Hayder oraz Janusz Łukasiewicz - Naczelnik Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki UM w Przemyślu zapalili znicze pamięci i oddali hołd ofiarom wołyńskiej rzezi. Zaraz potem, zgodnie z przyjętą tradycją, członkowie grupy rowerowej działającej przy stowarzysze- niu PPTiK wyruszyli w Rowerowy Rajd Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu.
Dalsze uroczystości związane z obcho- dzonym w tym czasie Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu i Mało- polsce Wschodniej odbywały się już w ko-
34
ściele oo. Karmelitów Bosych, w którym odprawiono Mszę świętą w intencji ofiar oraz ich oprawców. Następnie uczestnicy
MASZ
PRZEMYŚL sierpień 2018
wydarzenia skupili się przy mieszczącym się na przemyskim Cmentarzu Wojsko- wym Pomniku Pamięci Pomordowanych na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. „W tym miejscu spotykamy się już nie pierwszy raz. W miejscu, w którym nie- jednokrotnie nazywaliśmy ludobójstwo ludobójstwem, a zbrodnię zbrodnią, doma- gając się takiego też uznania w stosownych przepisach i ustawach. Nie zawsze było to mile widziane, a wręcz przeciwnie — nieraz byliśmy dotknięci ostracyzmem, tudzież krytyką za niepoprawność polityczną. Bo w mieście takim jak Przemyśl żyjemy na styku kultur, w sąsiedztwie Ukraińców
— braci Ukraińców, którzy byli naszymi braćmi także przed wojną. To braterstwo jednak przestało być braterstwem. Jesteśmy sąsiadami. (...) Teraz na nas wszystkich ciąży taka odpowiedzialność, by broniąc się przed nienawiścią i pogardą, budować dla nas, ale i dla naszych dzieci porządek i przyszłość, która pozwoli na to, by unik- nąć powtórki z historii.” — powiedział do zebranych Robert Choma - Prezydent Miasta Przemyśla.
W swoim przemówieniu Prezydent Miasta Przemyśla zaakcentował, iż bar- dzo ważne dla nas wszystkich jest to, by mówić o prawdzie:
„(..) Nie można równać akcji odwe- towych z zaplanowaną, systematyczną zbrodnią ludobójstwa. Nie można przystać na wstrzymywanie ekshumacji tylko dla- tego, że oczekuje się czegoś w zamian od polskiego rządu. Na to nigdy nie będzie naszej zgody - bez względu na to, jak będziemy oceniani. Ale dzisiaj, to wła- śnie my — na polskich Kresach dzisiejszej Rzeczypospolitej mamy szczególne prawo i moralny obowiązek, aby o tym mówić, gdyż wielu spośród nas - naszych rodzi- ców, dziadków czy sąsiadów przeżywało dramat tamtych lat. To przede wszystkim oni mają to głęboko w sercu, ale modlą się
i... wybaczają. I dlatego mamy moralne prawo oczekiwać tego samego od drugiej strony. Mamy prawo do życia w prawdzie ze sobą — tak, jak to drzewiej bywało - by zasłużyć znów na miano wzajemnego braterstwa. (...)” — dodał.
Uczestnikami tegorocznych obchodów byli ludzie niemal w każdym wieku. Obok sędziwych weteranów, za ofiary rzezi na Wołyniu modliły się nasze najmłodsze pokolenia. Wśród licznie zebranych na Cmentarzu Wojskowym w Przemyślu znaleźli się m.in.: Poseł na Sejm RP
Zbliżenia
Andrzej Matusiewicz, Wicewojewoda Podkarpacki — Lucyna Podhalicz, Prezy- dent Miasta Przemyśla — Robert Choma, Zastępcy Prezydenta Miasta — Janusz Hamryszczak i Grzegorz Hayder, Rad- ni Rady Miejskiej z przewodniczącym Bogusławem Zaleszczykiem oraz wi- ceprzewodniczącymi Robertem Balem i Adamem Łozińskim na czele. Ponadto w wydarzeniu uczestniczyli także przed- stawiciele służb mundurowych oraz rozmaitych organizacji pozarządowych.
m
Mocny przemyski akcent podczas IX Kongresu Regionów
Przemyśl na drugim miejscu w rankingu „Miast Atrakcyjnych dla Biznesu”. Robert Choma w pierwszej dziesiątce w rankingu „Najlepszych Prezydentów Miast”.
We Wrocławiu przez dwa dni (26-27 czerwca) trwały spotkania w ra- mach IX Kongresu Regionów. Stolica Dolnego Śląska była miejscem debaty o najistotniejszych wyzwaniach gospodarczych nie tylko dla Polski, ale i dla Europy.
Dziewiąta edycja organizowanego przez Ringier Axel Sprin- ger Polska przedsięwzięcia to największe i najważniejsze w roku spotkanie przedstawicieli samorządów, biznesu oraz organizacji pozarządowych.
Podczas Kongresu Regionów zaproszeni goście, wśród których znaleźli się m.in. przedstawiciele wielu europejskich miast, a także osoby, które na co dzień są mocno zaangażowane w szeroko rozumia- ny rozwój lokalnych społeczności, wypowiadali się podczas licznych paneli tematycznych, które skupione były głównie wokół pięciu newralgicznych zagadnień: „Eko — miasta, „Przyjaznej przestrzeni”, „Nowych form finansowania zadań samorządowych, „Cyfryzacji — zawsze w kontakcie” oraz„Mobilności na żądanie".
Integralną częścią dorocznej imprezy jest uroczysta Gala, podczas której wręczane są nagrody dla gospodarzy gmin, które zwyciężyły w rankingach: Miasto Przyjazne dla Biznesu oraz Najbardziej Inno- wacyjne Miasto.
KONGRES REGIONÓW
2 PRZEMYSL
sierpień 2018
Podczas wydarzenia wyłoniono także laure- atów organizowanego przez tygodnik „News- week” rankingu najlep- szych Prezydentów Miast.
WolneKrólewskie Mia- sto Przemyśl w rankingu „Miasto Przyjazne dla Biznesu” organizowa- nym przez dwutygodnik FORBES znalazło się na drugim miejscu, nato- miast Prezydent Miasta Przemyśla - Robert Cho-
Fotografie: Agata Czereba
ma zajął 7. miejsce w rankingu,„Najlepszych Prezydentów Miast” tygodnika NEWSWEEK POLSKA (ex aequo z Prezydentami: Hanną Zdanowską (Łódź) oraz Wojciechem Szczurkiem (Gdynia)).
Nadsański gród we Wrocławiu reprezentował Zastępca Prezydenta Miasta Grzegorz Hayder. To właśnie on miał zaszczyt odbierać podczas wieczornej Gali te dwa niezwykle ważne dla Przemyśla wyróżnienia.
Redakcja Forbes'a wzięła pod uwagę liczbę rejestracji nowych przedsiębiorstw w Rejestrze Przedsiębiorców KRS w latach 2015, 2016i2017 (dane dostarczył im COIG). Twórcy konkursu od uzyskanej liczby odjęli wszystkie upadłości i wykreślenia z KRS, które zostały w tym okresie dokonane. W ten sposób powstały dane mówiące o tym, ile przedsiębiorstw przybyło na danym terenie.
Ostatecznie o kolejności w rankingu decydowała liczba no- wych firm (netto) po przeliczeniu na 1000 mieszkańców.
W owym rankingu, w kategorii „Miasta i Gminy od 50 do 149 tys. mieszkańców” miejsce pierwsze zajęła gmina Piaseczno (81207 mieszkańców). Na drugim miejscu uplasował się Przemyśl, a za nim znalazły między innymi: Zielona Góra, Tychy, Pruszków, Biała Podla- ska, Świdnica, Legnica oraz Wieliczka.
Agata Czereba
Zdjęcia: Grzegorz Hayder: Polski Instytut Współpracy Obywatelskiej
359
Zbliżenia
SPRAWOZDANIE Z WYPRAWY
I Kraj: Rumunia
i Obszar eksplorowany: Zawarte w Górach Marmaroskich pasmo graniczne, czyli Góry Czywczyńskie
i Cel: zdobyć Hnitesę oraz odnale
TOMASZ GOŁKOWSKI
Wyprawa miała na celu wykonanie marszu przez dzikie pustkowia przygra- nicznej części Gór Marmaroskich, zwanej w obszarach pasma granicznego Górami Czywczyńskimi, na szczyt legendarnej, wręcz mitycznej góry zwanej Hnitesą (Hnitessa, Hnatasia, to inne poprawne for- my). Drugi etap wędrówki to marsz frag- mentem pasma granicznego przez kolejne kulminacje: Palenica, Komanowa, Koman, Stewiora oraz Purul, i następny rozdział to próby odnalezienia śladów z przeszło- ści, ściśle z lat II Rzeczypospolitej, która w okresie międzywojennym na dzisiejszej linii granicznej między Ukrainą a Rumunią graniczyła wówczas z tą drugą. Cel osiągnę- liśmy w warunkach trudnych orientacyjnie, w obszarach odciętych od turystyki, a wręcz i od cywilizacji. Spędziliśmy niesamowitą noc, rozbijając namioty w kosodrzewinie tuż przy linii granicznej w sąsiedztwie współczesnych słupów granicznych Rumu- nii oraz Ukrainy. Zdobyliśmy upragnioną Hnitesę — szczyt przez dziesięciolecia praktycznie zakazany, także i dziś przez współczesne restrykcje bardzo, ale to bardzo rzadko odwiedzany. Mijaliśmy zachowane na grzbiecie w dość dobrym stanie stano- wiska ogniowe z czasów I wojny światowej, i wreszcie co najważniejsze prócz zdobycia Hnitesy odnaleźliśmy strażnika dawnych granic Polski międzywojennej — stary, żeliwny słup graniczny, leżący rozbity w ko-
rrr
źć ślady z przeszłości.
sodrzewinie. Był to słup główny, graniczny! Odnalezienie go w obecnych czasach grani- czyć może z cudem, gdyż głównych słupów żeliwnych dawnej Polski już nie ma ... W ostatnich kilkunastu latach odnajdywane były przez eksploratorów mniejsze słupki tzw. pośrednie, jednak głównego słupa na grzbiecie nie odnalazł przez długie lata nikt. Mieliśmy szczęście, ale szukaliśmy długo, przeczesując metr po metrze cały wierzchołek Purula po stronie rumuńskiej. Odnaleziony słup był w fatalnym stanie (oderwana kolumna od podestu bez gło- wicy z tarczami herbowymi obu państw), bardzo ciężki, ledwo w trójkę z trudem go podnieśliśmy. Niestety niemożliwe jest przeniesienie go w normalnych warunkach w bezpieczne miejsce. Słupy znajdowały się również po stronie ukraińskiej — te ściągali z granicy sami Ukraińcy, po czym lądowały na złomie i ślad po nich ginął. Strona rumuńska miała inne podejście, otóż kilka wylądowało w miejscach dostępnych turystycznie jako atrakcja, np. mały słupek odnowiony stoi na stacji kolejki leśnej w Viseu de Sus. Kolejka ta prowadzi w głąb Gór Marmaroskich przez dziką dolinę rzeki Wazer. Swego czasu kilka mniejszych słup- ków granicznych znieśli w doliny po stronie ukraińskiej Polacy i wywieźli do kraju na użytek prywatny. Uważam, iż najbardziej wartościową jest idea zachowania słupów in situ, ale to trudny proces, nie tylko pod
Przed wymarszem wspólne zdjęcie na Przełęczy Prislop. Od lewej Tomasz Gołkowski, Marek Cygan, Piotr Baran
36
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
względem utrzymywania pozostałych małych słupków pośrednich na grzbiecie, ale również umiejętności uświadamia społeczeństwa nie tylko polskiego, że słupy były częścią historii państw graniczących ze sobą, jak również, co bardzo ważne, różnych narodów zamieszkujących ziemie po obu stronach Karpat. Słup ukryliśmy tak jak leżał, może w przyszłości zostanie postawiony, jeśli przetrwa ...
JESZCZE KILKA SŁÓW O HNITESIE
Hnitesa był to kiedyś najdalej wysunięty na południe szczyt II Rzeczypospoli- tej. Pokryta skałami oraz kosodrzewiną góra, wznosząca się na wysokość 1769 m n.p.m. narzucała się w myślach wielu eksploratorów, za sprawą mitycznego kamienia rzekomo odnalezionego przed laty przez Wincentego Pola. Wierzchołek,
z którego stoków pobrano symboliczną grudę ziemi na grób Józefa Piłsudskiego. Dziś miejsce to tworzy nową historię — jest jednym z punktów na grzbiecie granicznym, jednak innego już państwa. Obecnie sta- nowi rubież pomiędzy Ukrainą i Rumunią i jest miejscem zapomnianym, odciętym od cywilizacji, nieoznakowanym żadnym szlakiem. Trafić tu jest niełatwo. Długa i mozolna jest wędrówka na szczyt, a także zejście z grzbietu w doliny. Niezbędna jest umiejętność posługiwania się kompasem i mapą, oraz uzyskanie pozwolenia na wej- ście w pas graniczny od rumuńskiej Polifia de Frontiera. Wyprawę w pasmo graniczne Karpat Marmaroskich, a ściślej w Góry Czywczyńskie, planowałem już od dawna, jednak spora odległość nie pozwalała przez długie lata na jej zorganizowanie, mimo że w innych częściach Gór Marmaroskich, czy w ogóle Karpat Wschodnich bywałem już nieraz. W końcu po latach oczekiwania stało się - odkryłem owe dzikie i tajemnicze Góry Czywczyńskie, które fascynują nie tylko ze względów krajobrazowych, ale również hi- storycznych, spotęgowanych niemalże cał- kowitym wyludnieniem tego obszaru. Sto- sunkowo niewielu miało szczęście oglądać Góry Czywczyńskie z bliska, jeszcze mniej- sza jest liczba tych, którzy przebywali tam w sercu gór, na grzbiecie głównym i jed- nocześnie w pasie granicznym. Ogromna przestrzeń, a w promieniu wielu kilometrów żywego ducha. Choć nie, nie do końca. Tutaj kręcą się grupy rumuńskiej straży granicz- nej oraz wykonują swe patrole ukraińscy pogranicznicy poruszający się po drugiej stronie, w pasie owianej złą sławą systiemy radzieckiej, której druty kolczaste w latach ZSRR były pod napięciem. Przemytnicy przechodzą ukradkiem między górami. Jed- nym słowem miejsce ciche i odosobnione, ale pełne napięcia.
Aby dostać się w rejon Hnitesy, należy otrzymać zezwolenie od komendanta straży granicznej, której budynek mieści się w nie-
wielkim miasteczku Viseu de Sus. Należy okazać paszporty, dobrze też mieć pod ręką jakiś opis wędrówki, zdjęcie, czy też mapę — nie ma ich jednak wiele. My użyliśmy starej WIG mapy z lat międzywojennych. Nasz punkt wypadowy czyli Przełęcz Pri- slop jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Karpatach, jakie widziałem, a zarazem miejscem szczególnym - oddzielając od siebie dwa pasma górskie: na południu wspaniałe, majestatyczne Góry Rodniań- skie oraz od strony północnej Karpaty Marmaroskie, będące oprócz Gorganów najdzikszymi górami Europy. Łączy również dwa regiony: Maramuresz na zachodzie oraz Bukowinę na wschodzie.
ZACHWYTY, WSPOMNIENIA I CHĘĆ POWROTU
Pięknie jest tam, u dawnego kresu II Rze- czypospolitej, gdy na wschodnich rubieżach Gór Marmaroskich wstaje nowy dzień — ra- dosny i pogodny, a zarazem cichy i zagadko- wy. I przekazuję Wam, że obudzić się tam, w sercu Karpat na dzikim pustkowiu, to nie to samo, co wstać w spokojnym domku w Murzasichlu i spojrzeć na Giewont. Tutaj jesteś naprawdę cząstką tego świata — chło- niesz, przeżywasz i jakby współpracujesz z naturalnym otoczeniem, które być może pozwoli Ci dojść do celu, odnaleźć wła- ściwą ścieżkę, czy też dokonać odkrycia, o jakim marzysz jako eksplorator, turysta oraz podróżnik, tam gdzie dawno temu być może naprawdę istniały legendarne dla nas współczesnych Rozrogi wymyślone, lub może rzeczywiście odnalezione przez Wincentego Pola, polskiego geografa i słyn- nego zarazem pisarza. Rozrogi to mityczny punkt — dawny styk granic sąsiadujących ze sobą państw. Być może znajdował się na Palenicy, Hnitesie bądź w rejonie przełęczy Fata Banului. Wincenty Pol odnaleźć miał tu kamień, czy też słup z wyrytymi inicjałami FR. Finis Rei Publicae, czyli kres Rzeczy- pospolitej, oddzielający od ojczystych ziem wieki temu Siedmiogród oraz Mołdawię, później Galicję, Węgry oraz Bukowinę. Nie wiemy dziś, na ile Pol ubarwił swoje wędrówki, co jest kłamstwem, lub fantazją, co zaś prawdą. Hugo Zapałowicz, współ- czesny Polowi botanik i krajoznawca, nie wierzył w prawdziwość słów Wincentego Pola. Wręcz uważał, iż pisarz nigdy nie był w okolicach Kreczeli, czy też Hnitesy, nie zgadzał się według Zapałowicza opis owych miejsc przedstawiony przez Pola. Nie to jest jednak najważniejsze. Wędrując przez bezdroża Gór Czywczyńskich, drepczemy po śladach wielu innych wybitnych eksplo- ratorów i krajoznawców jak: Mieczysław Orłowicz, Henryk Gąsiorowski czy też Władysław Krygowski, rozglądając się z niedowierzaniem, będąc oszołomionymi faktem bycia w miejscu kresu dawnej Rze- czypospolitej. W każdym bądź razie stojąc
Zbliżenia
Ścieżka graniczna. Widoczne współczesne słupki.
na Hnitesie pomiędzy Kreczelą, a Palenicą jesteśmy na styku historycznych granic i na najdalszym krańcu dawnej Polski. Nie sposób już dziś dowieść, gdzie znajdował się ten punkt. Wypada raczej pójść za słowami Władysława Krygowskiego, który napisał tak: „Na próżno szukasz tu starej jagiellońskiej granicy. Zostaw to wyobraźni, marzeniu, poetycznemu widzeniu świata. Inaczej zgubisz się w datach, papierach, dokumentach. Popatrz na tę ziemię inaczej, spójrz przez wyobraźnię”
Niesamowity ponadto jest widok na współczesną granicę na grzbiecie. Ekscytu- jącym jest podążać wąską ścieżką widoczną pomiędzy granicznymi słupkami, chwilami gubiącą się na tle zielonych i zwartych krza- ków borówki. Warto tam usiąść i otworzyć duszę, wtedy następuje chwila przemyśleń, ten moment wtopienia się w ciszę i w stan odosobnienia, pośród morza gór, zapomnia- nych lasów i nieodgadnionych tajemnic.
Wiedzcie, że noc na grzbiecie pod Koma- nową jest jak przerwa w błądzeniu małych wędrowców na granicy Mordoru i przyjaznej części świata. Tutaj w ciemnościach siedzi w głowie wielki zlepek nagromadzonych emocji, wkomponowany w czas krótkich godzin snu - pas graniczny i biegnąca obok dawna radziecka systiema, wciąż pokutująca jako symbol dawnego imperium zła. „Gobli- nów” nie widać już, choć zasieki drutu kol- czastego wciąż trzymają się w wielu miejscach solidnie, na szczęście już nie pod napięciem jak za dawnych lat, gdy mocarstwo osiągało apogeum swoich wpływów i dominacji w ob-
szarze żelaznej kurtyny. Patrole ukraińskie podobno od czasu wielkiej powodzi na Cze- remoszu miejsce to też odwiedzają niechętnie. Pilnowanie tego rozległego pustkowia, raju dla przemytników, jest dla nich przykrym obowiązkiem. Kosodrzewina to naturalny sprzymierzeniec zielonych namiotów, lecz tak naprawdę w tej rozległej pustce nie widać, nie słychać, ani nie da się wyczuć nikogo ... Gdy dziś tak rozmyślam nad chwilami spędzonymi w najdzikszych rejonach Karpat, mam wielką ochotę poznać raz jeszcze to wszystko na nowo. Byłem dwa lata później, w 2017 r. pod Hnitesą, ale od ukraińskiej strony. Miałem i tam pozwole- nie wejścia za bramę tak zwanej zony, ale niestety w okresie letnim, gdy brnęliśmy z towarzyszami przez jar Perkałabu (górny odcinek Białego Czeremoszu) nie byliśmy w stanie przedrzeć się przez „karpacki busz” gdzie za starą klauzą przygraniczny potok Bajorówka oraz Menczuł nie pozwoliły w żaden sposób ukazać ścieżki. Owszem mogliśmy iść od bramy na strażnicy w Ka- linczi na zachód i przez Palenicę wedrzeć się na Hnitesę, jednak w jarze Perkałabu oraz Menczuła chcieliśmy odszukać kolejne pamiątki. Nie udało się, może jeszcze tam wrócimy, tymczasem kończę sprawozdanie i wyrażam kolejną chęć powrotu. W wyprawie udział wzięli : Tomasz Goł- kowski, Piotr Baran, Marek Cygan Jest to jedynie skrót dłuższej relacji. Ca- łość można przeczytać na blogu Karpacki las oraz w Almanachu Karpackim Płaj nr 52 m
Trzej żołnierze 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich w Przemyślu — Marek Cygan, Piotr Baran oraz kierownik wyprawy Tomasz Gołkowski to prywatnie pasjonaci gór, w szczególności Karpat, które przemierzają praktycznie po całym swym łuku, nie tylko w Polsce, ale również na Ukrainie oraz w Rumunii. Przeszli wspólnie niejeden odcinek, nie tylko górskich szlaków, ale również bezdroży, odnajdując pasję w po- szukiwaniu pamiątek z niezwykłej historii, która zawarta jest w całych Karpatach. Bywali m. in. w takich pasmach górskich jak Połoniny Hryniawskie, Czarnohora, Góry Czywczyńskie, Karpaty Marmaroskie, Góry Rodniańskie. Nie maszerują na czas, nie trzymają się twardo zasady zdobywania szczytów dla samego zdobycia. Raczej tworzą wokół swych wypraw otoczkę, która sprawia, że wędrówki są czymś ciekawszym, czymś bardziej niezwykłym niż zwykłe wdrapanie się na kolejny wierz-
chołek, by tylko dopisać go do kolekcji.
PRZEMYŚL sierpień 2018
37
Fotografie: Tomasz Gołkowski
Materiał sponsorowany
Dworskie Ogrody, etap I
BS DEWELOPER
www.BSDEWELOPER.PL
BS Deweloper Sp. z o.o. to dynamicznie rozwi- jający się inwestor na rynku nieruchomości. Ce- lem spółki jest budowa i sprzedaż wysokiej jakości mieszkań w starannie dobieranych lokalizacjach. Dla naszych Klientów tworzymy enklawy zieleni w granicach tętniącego życiem miasta. Realizujemy nowoczesne, a zarazem funkcjonalne projekty, co stanowi o wyjątkowości naszej oferty. Z myślą o wygodzie i swobodzie życia naszych Klientów stawiamy na niską ka- meralną zabudowę z prywatnymi ogródkami i przestronnymi tarasami.
Wiemy, jak ważną decyzją jest zakup mieszkania, dlatego dokładamy wszelkich starań, aby nasi Klienci byli spokojni o zainwestowane przez siebie pieniądze. Stabilne zaplecze finansowe i wybór sprawdzonych wykonawców pozwalają na spraw- ne realizowanie kolejnych inwestycji, dzięki czemu budujemy zaufanie, które procentuje. Wysoki stan- dard wykończenia powierzchni mieszkalnych oraz części wspólnych gwarantują jakość oraz wartość kapitałową mieszkań. Konkurencyjne ceny i indy- widualne podejście do każdego Klienta sprawiają, że nasze mieszkania szybko znajdują właścicieli. W swojej działalności przykładamy wagę do każdego szczegółu, bo nie tylko budujemy, ale przede wszystkim realizujemy marzenia Klientów o własnym mieszkaniu!
W naszej dotychczasowej działalności z powo- dzeniem realizujemy opracowywane przedsię- wzięcia, w tym już V etap nowoczesnego osiedla „Dworskie Ogrody” przy ul. Krakowskiej czy wyjąt- kowa inwestycja „Senatorska 118” w Rzeszowie.
BS DEWELOPER - Spełniamy Twoje marzenia o własnym mieszkaniu!
Senatorska 118
U 17 307 0 308 BA biuroQbsdeweloper.pl k www.bsdeweloper.pl
38 PRZEMYŚL sierpień 2018
Materiał sponsorowany
WINNE OGRODY
— Qsiedle Mieszkanicwe w Pizemyćłi —
Winne Ogrody to kolejna realizacja spółki BS Deweloper. Jest to doskonale położona komunikacyjnie inwestycja usytuowana w sąsiedztwie zielonych terenów Winnej Góry przy ul. Monte Cassino w Przemyślu. Nowoczesna a zarazem elegancka architektura sprawia, że osiedle doskonale wtapia się w urokliwą panoramę miasta.
Z myślą o różnorodnych potrzebach Klientów w projekcie inwestycji zaplanowano domy z ogródkami w zabudowie szeregowej, mieszkania w zabudowie szeregowej oraz mieszkania w kameralnych IV- kon- dygnacyjnych blokach o różnorodnych metrażach i rozkładach pomieszczeń.
Najwyższy poziom użytkowania zapewniają cicho- bieżne windy, indywidualne garaże podziemne oraz funkcjonalne komórki lokatorskie. Skrupulatnie za- aranżowany został teren wokół osiedla, w tym place zabaw, miejsca do relaksu, alejki spacerowe czy miej- sca postojowe dla gości.
Pierwszy etap budowy inwestycji ruszy z początkiem nowego roku.
SZEROKA OFERTA MIESZKANIOWA: > domy w zabudowie szeregowej z ogródkami i garażami > mieszkania z ogródkami i tarasami w zabudowie szeregowej > mieszkania z balkonami w niskich IV-kondygnacyjnych blokach
Winne Ogrody — WITAJ W DOMU!
OSIEDLE WINNE OGRODY TO GWARANCJA STWORZENIA IDEALNEGO MIEJSCA DLA KAŻDEGO!
; ÓNALNE METRAŻE I PRZEMYŚLANE ROZKŁADY MIESZKAŃ * DOWIE YN OE O YVES GIILCYZUZE
Z KAŻDĄ CZĘŚCIĄ MIASTA :
p Lago Bi] k j > A K. SPARDRzGY BE” ra
ZAPYTANIA I REZERWACJE: 17 307 0 308
| INWESTOR OSIEDLA:
74
BS DEWELOPER
PRZEMYŚL sierpień 2018 39
Z działalności TPN
GOŚCIE Z USA w Przemyślu
Towarzystwo Przyjaciół Nauk od kilku lat prowadzi regularną współpracę ze społecznością akademicką Daemen College w Am- herst, w stanie Nowy Jork - miejscowości leżącą tuż obok Buffalo. Najpełniej kooperacja przejawia się w corocznie organizowanych przyjazdach młodzieży do Przemyśla, kiedy członkowie i sympatycy TPN odpowiadają za pobyt Amerykanów nad Sanem. Miasto sta- nowi dla nich doskonałą przestrzeń do badania wielokulturowego dziedzictwa regionu, a przy okazji - świetną bazę wypadową do
wyjazdów w okolice.
TOMASZ PUDŁŁOCKI
W tym roku amerykańscy goście zjawili się z wizytą nad Sanem w dn. 28 VI - 5 VII. Byli po prawie trzech intensywnych tygodniach w Warsza- wie i Krakowie, które upłynęły im na zajęciach dotyczących historii i kultury Polski. W gościnnych murach TPN mieli dwa dni zajęć teoretycznych, które pro- wadzili dla nich dr hab. Jadwiga Sawicka i dr. hab. Tomasz Pudłocki - na temat polskiej kultury, polityki i mentalności po 1945 r. Młodzi Amerykanie mieli też okazję wziąć udział w warsztatach graficznych przygotowanych i prze- prowadzonych przez państwa Bożenę i Wiesława Skibińskich. Sala wykładowa TPN została zamieniona na studio arty- styczne, w którym gości słuchali o histo- rii grafiki, przypatrywali się technikom wykonywania ich tradycyjnych form a w końcu sami wykonywali swoje małe dzieła sztuki. Spotkanie z artystami było też okazją do zobaczenia wybranych przykładów grafik z kolekcji państwa Skibińskich. Dodatkowo pod czujnym okiem p. Barbary Boroń-Holeczko mło- dzież z wielkim zacięciem robiła pierogi ruskie. Kuchnia lokalna to ważny ele- ment historii regionu, a trudno o jedze- niu opowiadać! I te zajęcia warsztatowe były mocnym komponentem programu.
Opiekun grupy, historyk sztuki mgr Brian Hammer, był w Polsce nie po raz pierwszy, ale młodzież nie kryła za- skoczenia pięknem zabytków i czarem Przemyśla, o którym nigdy wcześniej nie słyszała. Zarówno wizyta w Domu Ukraińskim, w Przemyskiej Bibliotece Publicznej, jak i remontowanym domu sióstr Podgórskich (które ocaliły tylu Żydów w czasie II wojny światowej), cieszyły się, jak w latach ubiegłych, ogromnym zainteresowaniem.
Poza Przemyślem Amerykanie mieli okazję zobaczyć zbiory zamku w Łań-
40
cucie, podziwiać założenia polskiego renesansu w Zamościu, czy odbyć spacer po Rzeszowie — mieście partnerskim Buffalo, obok którego leży Amherst. Akurat goście trafili na pierwszy, hi- storyczny Marsz Równości, zorganizo- wany przez środowiska LGBT w stolicy Podkarpacia. Niestety, o wiele bardziej niż sam marsz (dla Amerykanów żad- ne novum) zaintrygowała ich postawa środowisk prawicowych, zachowują- cych się agresywnie nie tylko wobec wiecujących, ale i wobec funkcjona- riuszy policji. Ze względu na tragiczną historię przemyskich Żydów, z których duża część w czasie II wojny światowej została zamordowana w obozie zagłady w Bełżcu, organizatorzy zabrali gości na warsztaty do tego przygranicznego mia- steczka. Teren Miejsca Pamięci i zajęcia
Prof. Jadwiga Sawicka podczas prelekcji w TPN
edukacyjne, jak zawsze perfekcyjnie przygotowane przez pracującą tam kadrę, dopięły skomplikowaną historię ludzi, których świat został brutalnie zniszczony przez nazistowskie Niemcy. Poznawanie aspektów przeszłości i teraźniejszości Polski w tle mundialo- wych rozgrywek, mocno przeżywanych w wielu miejscach publicznych, była dla młodzieży doskonałą okazją do wyrobienia sobie samemu zdania o roli naszego kraju we współczesnym świecie. Polski fenomen to bowiem temat, który intryguje wielu. Ważne jest jednak to, że dzięki członkom i sympatykom TPN grupy takie jak ta z Deamen College nie omijają Podkarpacia i Przemyśla. Co więcej, chcą wracać, bo widzą ogromny potencjał w naszym mieście i jego bo- gactwie wielokulturowym. Tacy turyści to najlepsi ambasadorzy Przemyśla poza jego rogatkami i dobrze, że wciąż jest grono ludzi, które dostrzega potrzebę ich sprowadzania nad San. m
Grupa amerykańska po warsztatach graficznych w TPN.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Fot.: T. Pudłocki
Fot.: L. Hammer
KAMIL BOGACKI — między Polską a USA
TOMASZ PUDŁOCKI
Wśród licznych osób, które wyjechały na początku XX w. z ziem polskich do USA nie brak i tych, którzy mieszkali nad Sanem. Niektórzy, dzięki swojemu zaangażowaniu i pracy społecznej, wybili się na tle innych. Jednym z nich był lekarz z Cleveland, w stanie Ohio, który krótko związany był z Przemyślem.
Kamil Jan Bogacki urodził się 6 VII 1884 w Korczynie koło Krosna jako syn Józefa, dyrektora miejscowej szkoły, i Amalii. Ukończył szkołę w Korczynie, przez rok szkolny 1894/1895 uczęszczał do gimnazjum w Jaśle, po czym od kl. II do VIII - gimnazjum w Rzeszowie (1895/1896-1901/1902), gdzie w 1902 r. zdał maturę z odznaczeniem. Studiował najpierw na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Lwowskiego (1902/1903- 1903/1904), a potem Wiedeńskiego (1904/1905-1905/1906). Uczęszczał głównie na zajęcia z zoologii, geologii, botaniki i pedagogiki.
Po ukończeniu studiów został z dn. 23 VII 1906 r. mianowany zastępcą nauczy- ciela w filii I gimnazjum w Przemyślu. W tym czasie, w październiku 1906 r. ożenił się z Marią Szwarce (ur. 24 VI 1885 r. w Turce), nauczycielką z Korczy- ny. Krótko pracował w Przemyślu, bo już w trakcie roku szkolnego udzielono mu urlopu na dokończenie doktoratu z zoolo- gii, który zaczął pisać jeszcze w Wiedniu. Temat „Eibildung bei Ptychodera clavata' 1 XII 1906 r. został zaakceptowany przez profesorów Karla Grobbena i Bertholda Hatscheka, dzięki czemu w dn. 151i7 II 1907 r. Bogacki zdawał egzaminy końco- we. W dn. 8 II 1907 uzyskał tytuł doktora filozofii w zakresie zoologii. Po pomyśl- nym zakończeniu tego etapu, wydłużono mu urlop na rok szkolny 1907/1908. Wykorzystał ten czas, by wraz z ciężarną żoną wyjechać do Stanów Zjednoczonych i... już nie wrócić do szkoły.
W USA studiował medycynę na uni- wersytetach w Cleveland i Princeton iw 1910 r., jeszcze w trakcie studiów, został pierwszym asystentem Katedry Hi-
stopatologii i Embriologii na Uniwersy- tecie Stanowym Michigan w Ann Arbor. W 1912 r. uzyskał doktorat z medycyny (ze specjalnością chirurgia) na Western Reserve University w Cleveland, gdzie równocześnie powierzono mu stanowisko pierwszego asystenta Kliniki Medycyny Wewnętrznej. Został też honorowym członkiem Towarzystwa Lekarzy Ame- rykańskich.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, Bo- gacki zaangażował się w prace lokalnego oddziału Komitetu Obrony Narodowej w Cleveland, będąc jedną z podpór Cen- tralnego Komitetu Ratunkowego. Razem z prof. Tomaszem Siemiradzkim był jed- nym z najważniejszych osób zbierających fundusze na rzecz Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Dzięki znajomościom z prezydentem Thomasem W. Wilsonem (uprzednio rektorem Uni- wersytetu w Princeton) Bogacki pomógł Feliksowi Młynarskiemu, wysłanemu do USA w celu promocji idei legionowej wśród Polonii amerykańskiej. Młynarski nie tylko mieszkał u Bogackiego, zbierał pieniądze, ale uzyskał audiencję u prezy- denta Wilsona (później zaangażowanego w sprawę polskiej niepodległości).
W 1916 r. Bogacki wrócił potajemnie do Polski. Początkowo pełnił służbę w Legionach Polskich jako naczelny le- karz w stopniu kapitana. Potem pracował w Izbie Chorych w Dęblinie i został na- czelnym lekarzem w szpitalu w Kozieni- cach. W 1917 r. mianowano go lekarzem garnizonowym w Warszawie. Dodatkowo był chirurgiem w szpitalu fortowym i w stopniu podporucznika wykładał medycynę i ratownictwo na Wyższym Kursie Szkoły Żandarmerii. Następnie awansowano go na kapitana.
W listopadzie 1918 r. Bogacki miano- wany został kierownikiem Komisji Opieki w Ministerstwie Zdrowia (organizowała leczenie i rehabilitację weteranów), a jednocześnie osobistym lekarzem Piłsudskiego. W Wojsku Polskim służył w Sekcji Opieki Ministerstwa Spraw
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, Przemyśl, Al. XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, tel. 16 678 50 61,
e-mail: jm©jmprzem.com.pl
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130
Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Agnieszka Bobowska-Hryniewicz, Elż- bieta Cieszyńska, Agata Czereba, Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil- red. 4.
nacz., Artur Komorowski, Piotr Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki, żę
Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach.
R
Wykorzystywanie publikacji tylko za zgodą Wydawcy.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Sylwetka
BROJO 3 Nos - GB Wojskowych. Z dn. 28 XII 1919 r. został przeniesiony do rezerwy. W czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. został awansowany na stopień majora rezerwy lekarza w korpusie oficerów sanitarnych ze starszeństwem z dn. 1 VI 1919r. W tym czasie do Polski przyjechała jego rodzina. W 1923 r. nostryfikował amerykański dyplom w Collegium Medicum UJ i roz- począł praktykę zawodową, równocześnie będąc oficerem rezerwowym 1 Batalionu Sanitarnego.
Po śmierci Piłsudskiego w 1935 r., Bogacki zrezygnował z pracy dla ad- ministracji państwowej i skupił się na swojej praktyce lekarskiej, którą realizo- wał w Warszawie. Po wybuchu II wojny światowej wrócił do rodzinnego Krosna. W czasie okupacji ratował Żydów, wyda- jąc im fałszywe zaświadczenia lekarskie oraz współpracował z Armią Krajową. Po wojnie nadal prowadził praktykę w Krośnie.
Bogacki zmarł 13 II 1959 r. w Kro- śnie i został pochowany na tamtejszym cmentarzu komunalnym. Trzykrotnie zawierał związki małżeńskie. Z Marią Szwarce miał trzy córki: Kamilę Sadow- ską — sekretarkę premiera W. Sikorskiego, Marię i Bronisławę; drugie małżeństwo z Janiną Bohuszewicz pozostało bezdziet- ne. Z Heleną Mercik miał córkę Kamilę, która od kilku lat mocno angażuje się, by pamięć o jej ojcu na nowo odżyła, a jego praca niepodległościowa była znana coraz szerszemu gronu.
ISSN 1733-5965
Przygotowanie do druku: ARW JM, jmQ©jmprzem.com.pl Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz
Ę MUZEUM NARODOWE ZIEMI PRZEMYSKIEJ
Z umiłowania tego, CO nasze...
Bogowie Słowian Stanisława Jakubowskiego
W pierwszych dziesięcioleciach XX wieku, kiedy Polska kroczyła ku suwerenności, bardzo silne były poszukiwania pierwotnej kultury narodu. Nie tej przyniesionej wraz z chrześcijaństwem, lecz tej zako- rzenionej głębiej, a zachowanej i przekazywanej w zwyczajach ludo- wych - kultury słowiańskiej. W sztuce objawiało się to zamiłowaniem do ornamentów i zdobień zapożyczonych z przedmiotów etnicznych. Sięgano również do baśniowej mitologii bogów dawnych Słowian.
KATARZYNA WINIARSKA
Obok znanych Bożków Słowiańskich Zofii Stryjeńskiej z 1918 roku, autorem teki ilustru- jącej rodzimy „Olimp” był m.in. Stanisław Jakubowski, który w 1919 roku wydał Bogów Słowian (Mitologia słowiańska). Kilka lat wcześniej wykonał cykl niezwykle dekora- cyjnych gwaszy, które od 1913 roku znajdują się w zbiorach przemyskiego muzeum. Na ekspozycji pragniemy przypomnieć zarówno pochodzące z teki złocisto-czarno-białe drze- woryty jak i wielobarwne gwasze.
% > *
Stanisław Jakubowski (1885-1964), malarz, grafik, pedagog, urodzony w Kosowie, k. Kołomyi, wykształcony m.in. w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, z Przemyślem związany był od 1912 roku, gdzie początkowo
pracował jako nauczyciel rysunku i malar- stwa w gimnazjum. Osiadłszy w grodzie nad Sanem, aktywnie angażował się w życie społeczne i kulturalne miasta. Był czynnym członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a także jednym z twórców pierwszych eks- pozycji muzealnych, których częścią były również jego prace. Od 1917 roku został włączony do zarządu TPN i pełnił funkcję kustosza muzeum, zajmując się także kon- serwacją eksponatów, szczególnie malarstwa i grafiki.
Jakubowski był wielkim patriotą i ogromną wagę przykładał do poznania kulturowych korzeni swojego narodu. Stąd w pracach, nie tylko graficznych, ale rów- nież malarskich (akwarele, gwasze, oleje) podejmował tematykę starosłowiańską.
Ceramika i szkło Maria Witkiewicz (1934-2016)
Wśród przemyskich twórców, obok nazwisk znanych, jak choćby Marian Stroński, są syl- wetki pozostające w cieniu. Być może z tego względu, że osoby te odeszły niedawno i pa- miętamy je bardziej jako znajomych, związa- nych z codziennymi, zwykłymi wydarzeniami, niż jako artystów. To czas pozwala spojrzeć na życie i dorobek z dystansem, wyostrza to, co najistotniejsze i najcenniejsze.
Statutowym obowiązkiem Muzeum Naro- dowego Ziemi Przemyskiej jest zachowanie pamięci o lokalnych twórcach, poprzez gro- madzenie i udostępnianie zwiedzającym to, co po nich ocalało.
Takim wizualnym przypomnieniem byław 2006 roku wystawa iwydawnictwo Biografie spóźnione: Krystyna Rokowska (1940-2004). Na początku 2016 roku żegnaliśmy wystawą malarza, WiesławaWod- nickiego (Nieskończona pieśń o człowieku. Pamięci Wiesława Wodnickiego (1943-2016).
W tym roku pragniemy przypomnieć prze- myskim odbiorcom Marię Witkiewicz (1934- 2016), postać niezwykle barwną, aktywną społecznie i artystycznie na wielu polach, wieloletnią nauczycielkę w Liceum Sztuk Pla-
42
stycznych w Jarosławiu. Chociaż artystka uro- dziła się w Poznaniu, ukończyła Liceum Sztuk Plastycznych w Częstochowie i studiowała na Wydziale Ceramiki w Państwowej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, to od lat 60. zwią- zała swoje życie z Przemyślem. Tu założyła ro- dzinę, uczyła plastyki w przemyskich szkołach wyższych, była aktywnym członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków i Wojewódzkiej Rady Plastyki przy Wojewodzie Przemyskim. Wystawa skupia się tylko na jednej z dzie- dzin działalności artystycznej Marii Witkiewicz, związanej bezpośrednio z kierunkiem studiów, które ukończyła — na ceramice i szkle. Tworzyła zarówno naczynia użytkowe (flakony, misy), jak również elementy dekoracyjne. Prezentowane prace obrazują, z jaką otwartością artystka pod- chodziła do materii, w której pracowała, dowo- dzą różnorodności form i faktur. Obok obłych, organicznych kształtów, widzimy nowoczesne, proste, geometryczne wzory. Gładkie, Iśniące, szkliwione powierzchnie jednych przedmiotów kontrastują z szorstką, matową materią innych. To tylko mała część dorobku Marii Witkie- wicz. Wystawa jest pierwszym krokiem ku
PRZEMYŚL sierpień 2018
Wiedzę czerpał z dostępnych źródeł pi- sanych (kroniki: Thietmara, Burckhardta, literatura polska, rosyjska i ukraińska), ze znanych słowiańskich baśni, legend, swoj- skich zwyczajów i obrzędowości ludowej. Działał również na polu archeologii, lecz tylko jako amator.
Stanisław Jakubowski obficie czerpał ze znanych sobie motywów ludowych, które łączył z upodobaniem do symboliki, romantycznym nastrojem i dekoracyjną stylizacją, tak charakterystyczną dla sztuki młodopolskiej.
Z ukochania tego, co nasze, co słowiań- skie, z ukochania praojców naszych, ich wiary, zwyczajów i obyczajów, z ukocha- nia ludu naszego, u którego przetrwały te błękitne kwiaty niezapominajek wiary Prasłowian - powstało to skromne dzieło, które niechaj idzie w Słowiańszczyznę, i nie- chaj będzie jednym nowym ogniwem tego ukutego przed wiekami łańcucha, co spaja silnym węzłem wszystkich braci Słowian (...). Tak Stanisław Jakubowski napisał we wstępie do teki drzeworytów Bogowie Słowian (Mitologia Słowiańska), wydanej w Przemyślu w 1919 roku.
Wystawę oglądać można od 28 lipca do 31 sierpnia 2018 w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej, pl. Berka Joselewicza 1.
Stągiew, 3. ćw. XX w., glina, polewa, szkliwo, ze zbiorów MNZP.
większej, wzbogaconej wydawnictwem eks- pozycji monograficznej.
Wystawa czynna od 27 lipca do 31 wrze- śnia br. w Muzeum Historii Miasta Przemyśla, Rynek 9.
Katarzyna Winiarska
Piekłos, 1917.r., papier, gwasz, ze zbiorów MNZP.
MUZEUM NARÓDOWE ZIEMI PRZEMYĄ
HT A
ana
msz -
a D ER © = = > E cG © a = co = o © = © LL
|
NP165.pdf
|
Nasz ) PRZEMYSL
W numerze:g m ET pod prąd, trafisz do Z W W obliczu ODIIUĄ e Dziadek II CE LA GRĘ | EAT bal > W 7217717335
Ea
Fot. Piotr Michalski
p
o Q o e Do N © G = o o < a = o o o o = O L_
IDĄC POD PRĄD, TRAFISZ DO ŹRÓDŁA
Kilka szczególnie ważnych dat wpisuje się w historię Kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski na przemyskim osiedlu Kmiecie. To one jak kamienie milowe wyznaczyły początek, kolejne etapy budowy, a w końcu wyczekiwany przez lokalną społeczność moment konsekracji świątyni, którego to aktu w dniu 17 czerwca br. podczas uroczystej Mszy św. dokonał Metropolita Przemyski JE ks.abp Adam Szal. W okolicznościowej homilii podkreślił rangę tego wydarzenia w życiu parafii, a o obecnym kształcie kościoła powie- dział, iż jest dumą Przemyśla, chociaż wyrastał z małego ziarenka, jakim przed blisko 40 laty była zwykła stodoła, w której na adoracji Najświętszego Sakramentu gromadzili się ludzie.
KRZYSZTOF FIL
W ciągu tych czterdziestu lat wyrosły dwa pokolenia i choćby z tego względu warto przywołać fakty znane starszym, ale dla młodych stanowiących dzisiaj zasadniczą grupę mieszkańców osiedla, odległe a przez to mniej czytelne.
Górny odcinek ul. Grunwaldzkiej wówczas właściwie niczym nie różnił się od przyległego Ostrowa. Choć peryfe- ryjny, ale jednak teren w obrębie miasta przypominał wieś. Po obu stronach drogi wśród warzywnych ogrodów stały parte- rowe domki, kurniki i inne zabudowania gospodarcze. Na nadsańskich łąkach pasły się spętane konie węglarzy, schło skoszone siano, a rzeką flisacy spławiali drewno. Ten obraz pozornej sielanki wkomponowany był jednak w siermiężną rzeczywistość PRL charakterystyczną choćby brakami w zaopatrzeniu i do- tkliwym deficytem mieszkań, na które oczekiwało się przez kilkanaście lat. Nic więc dziwnego, że powstanie Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i zaplanowany rozwój budownictwa wielkopłytowego dla wielu rodzin żyjących w trudnych wa- runkach wyznaczał lepszą perspektywę.
Pierwsze budynki mieszkalne przy ul. Grunwaldzkiej 121 oraz Rzecznej 4 oddano do użytku w 1974 roku, kolejne przy ulicy Rzecznej 8, Wyb. Ojca Św. JP II 72,80,82,86, Grunwaldzkiej 125, 127, Wyb. Ojca Św. JP II 36, 76 ab, 76 cd, 76 w latach 1975/1981. Ostatnie mieszkania zasiedlo- no przy ul. Wieniawskiego 18, 20, 24,26, 28 oraz ul. Grunwaldzkiej 97 i 97 b w latach 1984/1985. Łącznie na nowo powstałym osiedlu zamieszkało ponad 5 tys. ludzi. Zdecydowanie zmienił się pejzaż tej części miasta. W wyniku wywłaszczeń i przekwa- terowań zniknęły prymitywne przeważnie domki, w miejscu łąk, warzywniaków i sadów pojawiły bloki, garaże, sklepy spięte siecią betonowych chodników i dróg
dojazdowych. Wydawać by się mogło, że te tchnące nowoczesnością realia wypełniają ludzkie aspiracje i oczekiwania, bo prze- cież życie stało się łatwiejsze, ale to było za mało. W świadomości większości miesz- kańców ponad wygodę, wzajemne relacje sąsiedzkie, zainteresowania i cele rodziło się poczucie i potrzeba przynależności do szczególnej wspólnoty, jaką tworzy Wspól- nota Kościoła, chociaż materialnie kościół jeszcze nie istniał. Pozostawała wszakże idea, która wyzwoliła u ludzi niezwykłe pokłady odwagi i determinacji, wykorzy- stane podczas mającego niebawem nadejść „Czasu próby”. A rozpoczął się on w 1979 roku, kiedy została zakupiona działka z przeznaczeniem na budowę świątyni ze stojącą pośrodku zwykłą stodołą przy ul. Grunwaldzkiej 68 w Przemyślu.
Brak formalnej zgody ówczesnych władz musiał sprowokować konfrontację, echa której obiegły całą Polskę. Z jednej strony wola zwykłych ludzi wsparta autorytetem ordynariusza ks. bpa Ignacego Tokarczuka, nieugięta postawa ks. proboszcza Adama Michalskiego i Komitetu Samoobrony Ludzi Wierzących, z drugiej nieustanne
Uroczystości
prowokacje, konfiskaty i represje zorga- nizowanej przez SB akcji „Komitet. Nie brakowało dramatycznych sytuacji, ale po- minę szczegóły, bo już wielokrotnie zostały opisane. Ograniczę się do najważniejszych dat, bo one jak kamienie milowe, o czym wspominam na wstępie, wytyczyły historię formowania się świątyni i parafii.
8 kwietnia 1979 roku w Niedzielę Palmową ks. bp Tadeusz Błaszkiewicz poświęcił prowizoryczną kaplicę i odpra- wił pierwszą Mszę św. Tydzień później 15 kwietnia ks. bp I. Tokarczuk przewod- niczył Mszy św. rezurekcyjnej i procesji wokół placu. Budowę kościoła w kształcie pasterskiego szałasu rozpoczął proboszcz ks. Adam Michalski nocą z 8/9 czerw- ca1979 r.,w czasie I pielgrzymki Ojca Św. Jana Pawła II do Polski. Rano gotowa była drewniana konstrukcja. Erygowanie parafii odbyło się 12 lipca 1980 r.
W 1995 roku proboszczem został ks. Marian Koźma. 10 czerwca 1997 r. w trak- cie kolejnej pielgrzymki Ojciec Św. Jan Paweł II poświęcił kamień węgielny pod nową, trzecią w tym miejscu świątynię. 18 kwietnia 1998 roku rozpoczęły się pierwsze prace.
28 września 1998 roku ks. abp Józef Michalik dokonał wmurowania kamie- nia węgielnego, a17 grudnia 2000 roku obrzędu poświęcenia.
Jak bardzo z kościołem parafialnym związane jest nasze życie, pokazują niektóre liczby udostępnione mi przez proboszcza ks. prałata Mariana Koźmę, za co serdecznie Mu dziękuję.
Od 1979 roku do dzisiaj sakramentu chrztu udzielono 2089 dzieciom, bierzmo- wania 3222 młodzieży, sakramentu małżeń- stwa 738 parom, a zmarło 1349 parafian.
Wspaniała uroczystość, której 17 czerwca byliśmy świadkami może poza wszystkim rodzić pytanie, dokąd prowa- dzi mnie mój Kościół. Jeżeli wierzę, że do prawdy, do źródła to trzeba za wskaza- niem Świętego Jana Pawła II iść pod prąd własnych przewinień i słabości. Droga pod prąd wymaga wysiłku, ale łatwe drogi prowadzą zwykle na manowce.
Tu się zaczęła historia rok 1979.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Śladami historii
W obliczu wojny
W niedzielę 28 czerwca 1914 roku austriacki następca tronu arcyksią- żę Franciszek Ferdynand Habsburg z małżonką Zofią von Hohenberg (Chotek) po zakończeniu manewrów wojskowych w Bośni przybył do Sarajewa. Po wyjściu z pociągu na dworcu czekała kolumna samocho- dów, para zajęła jeden z nich Graf und Stift, towarzyszył im generał Oskar Ptiorek, a także hrabia Franz von Harrach. Powitanie dostoj- nych gości wypadło uroczyście i kolumna aut ruszyła ulicami Saraje- wa. Trasa przejazdu z minuty na minutę wypełniała się mieszkańcami miasta, gdy nagle z tłumu w stronę arcyksiążęcej pary rzucony został granat, zrządzeniem losu eksplodował pod innym nadjeżdżającym samochodem. Rannych zostało kilka osób, zamachowca Cabrinovica ujęto na miejscu, a jadący skierowali się w stronę ratusza, sądzono,
że największe niebezpieczeństwo minęło.
MARCIN DUMA
Zamach w Sarajewie. Ryc. za „La Domenica del Corriere” z 1914 r.
Mimo konsternacji wywołanej zamachem powitanie przybyłej pary, jak i wygłoszone przemówienia na ich cześć wypadły im- ponująco, po czym Franciszek Ferdynand postanowił odwiedzić rannych w zamachu w szpitalu. Oboje z małżonką wsiedli do samochodu i kolumna powtórnie ruszyła ulicami Sarajewa. Około godziny 10% dru- gi zamachowiec dwudziestoletni Gavrilo Princip stojący w tłumie gapiów dwukrotnie strzelił w kierunku jadącej pary, strzały oka- zały się śmiertelne. Sprawcę zamachu ujęto na miejscu, a podjęta przez niego próba samobójcza nie powiodła się, chorując na gruźlicę zmarł w więzieniu w 1918 roku. Do końca życia nie ujawnił nazwisk swoich zle- ceniodawców. W czasie procesu powiedział: Uważałem arcyksięcia za naszego śmiertel- nego wroga, G. Princip należał do serbskiej konspiracyjnej organizacji „Czarna Ręka” („Wyzwolenie albo śmierć”), która stawiała sobie za cel zjednoczenie ziem serbskich!.
Wiadomość o zabiciu następcy tronu i jego małżonki już we wczesnych godzinach popołudniowych obiegła monarchię Habs- burgów. Wiadomość o potwornym zamachu przyszła do Przemyśla w niedzielę dopiero po
4
godz., 6 wieczorem. Otrzymała ją komenda korpuśna i starostwo - skąd zwolna zaczęła się przedostawać na miasto, stanowiąc przed- miot ożywionych rozmów i komentarzy” - in- formowała przemyska prasa. Otrzymawszy w niedzielę wieczorem wiadomość o tragedyi serajewskiej, zajęliśmy się natychmiast w po- rozumieniu z redakcyą „Gazety wieczornej”, która nam uprzejmie udzieliła swych depesz, wydaniem dodatku nadzwyczajnego. Pomi- mo wielkich przeszkód brak zecerów, którzy korzystając z dwu dni świątecznych wydalili się z miasta - udało się go nam wydać jesz- cze tego samego dnia około godz. 11 w nocy i rozesłać po mieście, gdzie rozchwytywano go formalnie po kawiarniach, restaurayach i na dworcu kolejowym. Były to bądź co bądź pierwsze drukowane relacye o zamach. Nie wszyscy przemyślanie byli przekonani co do prawdziwości prasowej informacji, prowa- dzono na ten temat ożywione dyskusje oraz komentowano to sensacyjne doniesienie. Sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie wraz z odwołaniem występów w kinote-
atrach i wprowadzeniem zakazu koncertów w restauracjach. W taki sposób 104 lata temu mieszkańcy Przemyśla dowiedzieli się o tragicznym wydarzeniu w Sarajewie. Wydarzeniu, które stanowiło preludium do wybuchu międzynarodowego konfliktu zbrojnego w wyniku którego Polska odzy- skała tak długo oczekiwaną niepodległość.
W 1914 roku sytuacja jednak wyglądała inaczej, potwierdzona śmierć pary arcyksią- żęcej jeszcze bardziej zradykalizowała na- stroje wojenne w Europie. Mury Przemyśla pokryły liczne rozkazy, zarządzenia i apele w tym komisarza rządowego do ludności: (...) by dając wyraz swemu współczuciu udekorowała żałobnie swe domy*. Apel nie pozostał bez echa, nie tylko na budynkach rządowych czy autonomicznych, ale na wielu domach wywieszone zostały czarne flagi żałobne, tak też udekorowanych zo- stało wiele wystaw sklepowych. W siedzibie starostwa chcący mogli złożyć kondolencje na ręce radcy namiestnictwa Żeleskiego”. Wśród składających je byli między innymi: X. biskup Pelczar, X. biskup Czechowicz, dwie kapituły przez swych delegatów, gmina wyzn. izraelicka, rejent Krupiński imieniem Izby notaryalnej, dr. Tarnawski imieniem Izby adwokackiej, prezydent sądu r. dw. Wi- lecki, prokurator r. dw. Stebelski, marszałek pow. ks. Sapieha, komisarz rządowy r. dw. Lanikiewicz, dyrektorowie gimnazyów pp.: Bojarski, Kuś, i Aliskiewicz, dyr. Seminaryum Zaremba, prezes Tow. gospodarskiego dr. Drużbacki, kierownik komisaryatu policyi r. Benoit, naczelnik stacyi insp. Jung, kier. oddziału podatkowego r. Czauderna, dyr. poczty Kossonoga, rabin Schmelkes, urzęd- nicy starostwa, inspektorowie szkolni i w. £. W czwartek 2 lipca na posiedzeniu Rady Powiatu marszałek ks. Sapieha wygłosił wspomnienie pośmiertne poświęcone zmarłej tragicznie parze arcyksiążęcej. Członkowie rady wysłuchali je na stojąco po czym poinformowani przez marszałka o złożeniu przez niego kondolencji na ręce starosty zaproszeni zostali na nabożeństwa
Przemyśl
Pasał Qanza. — Passage Gan$.
Pasaż Gansa (ul. Mickiewicza), to tutaj znajdowała się popularna przed wojną kawiarnia
K. Stiebera. Fot. ze zbiorów autora.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Obwieszczenie.
C. k. Minister spraw wewnętrznych poczynił starania, ażeby tnieszkańcy uniasta Przemyśla i wsi okolicznych do tutejszej twierdzy należących, którzy wskutek zarządzenia tutej- szej c ik. Komendy twierdzy muszą się stąd wydalić, znaleźli pomieszczenie i odpowiednie
zajęcie na Morawach w następujących powiatach a to:
w Przerowie (Prerau) dla . . . 100 osób w Prościejowie (Prosnitz) dla . . 1000 osób w Ołomuńcu (Olmiitz) dla . . . 1600 osób w Węgierskiem Hradyszczu
(Ungar. Hradisch) "la * !000 osób w Wyszkowie (Wischau) dla . . 1200 osób
nadto w Mikułowie (Nikolsburg.)
Wszystkie osoby, które muszą Przemyśl względnie okolice Przemyśla opuścić, u którym nie wyznaczono dotąd ianego miejsca przeznaczenia, mają się udać do jednej z powyż wymienionych miejscowości, a mianowicie: ludność polska do Ołomuńca (Olmitz) i Wyszkowa (Wischau) ludność ruska do Mikułowa (Nikoisburg) ludność izraelicka do Prościejowa (Prossnitz) i Węgierskiego Hradyszcza (Ungar. Hradisch.)
Czas odjazdu pociągów z tutejszego dworca od 7. września br. codziennie o godz. 6. rano i 10. przed południem, oraz o 2. i 6. po południu.
Pociągami o godzinie 6. rano i 10. przed południem ma odjeżdżać ludność ruska, pociągiem o godzinie 2, po poładniu ludność izrielicka, a pociągiem o godzinie 6. wieczór
Śladami historii
Obwieszczenie.
Wskutek kategorycznego zarządzenia ©. i k. Komendy twierdzy, wzywa się po raz ostatni mieszkańców do natychmiastowego opuszczenia twierdzy miasta
Przemyśle:
1) wszystkie osoby, które otrzymały od Komisyi aprowiza- cyjnej polecenie do opuszczenia twierdzy,
2) wszystkie inne osoby, które nie są zaopatrzone w środ- ki żywności, chociażby dotąd nakazu Komisyi nie otrzymały,
3) osoby niezdolne do pracy,
4) kobiety i dzieci z wyjątkiem tych, których mężowie ze względu na swój urząd muszą w twierdzy pozostać.
Kto nie zastosuje się dobrowolnie do tego wezwania będzie wydalony przez wojskowość przy zastosowaniu środków przymusowych z całą bezwzględnością.
Pierwszy pociąg dla opuszczających odejdzie w sobotę 12. bm. o godzinie 6. wieczór z głównego dworca w Przemyślu następne zaś (3. bm. tj. w niedzielę o godzinie 6. i 10. rano, oraz
ludność polska
Wojskowość środki przymusowe z całą surowością,
dnie okolicy, nie jest koniecznym,
Przemyśl 6. września 1914.
Co do osób, które mimo wezwania dobrowolnie nie wyjadą, zastosuje c. i k.
Dorudzn się również, by, wszystkie inne osoby, których pobyt w Przemyślu wzglę-
we własnym interesie twierdzę dobrowolnie opuściły.
2. i 6. popołudniu.
Z c. k. Starostwa. CRG Y
Przemyśl Il września 1914.
Z c. k. Starostwa.
Afisz z 6 września 1914 r. informujący ludność o czasie odjazdów pociągów i miejscowościach, do których zostanie skierowana. Archi- wum Państwowe w Przemyślu, Afisze, plakaty i druki ulotne z terenu Przemyśla w zasobie Archiwum Państwowego w Przemyślu, sygn. 18.
żałobne do tutejszych katedr”. Msze cele- browali biskupi J. Pelczar i K. Czechowicz. W obu nabożeństwach uczestniczyła: gene- ralicya z korpusem oficerskim, reprezentanci wszystkich władz i urzędów, przedstawiciele instytucyi autonomicznych i tłumy publicz- ności. Równocześnie odprawiono modły żałobne w obu synagogach izr. przy ul. Ser- bańskiej i Jagiellońskiej”.
Miesiąc później 29 lipca 1914 roku, a więc dzień po wypowiedzeniu przez Austro- Wę- gry wojny Serbii prasa przemyska donosiła: Kości rzucone! Wojna zaczęta - wojna serbsko - austryacka (...). Sobota i niedziela były dnia- mi naprawdę gorącemi. Nastrój zadowolenia przemieniał się jednak rychło w wojowniczy, pełen animuszu, gorączki wojennej. Nadeszły bowiem nowe wieści (...) wojna nieuniknio- na”. Przemyskie ulice zaroiły się ttumami przechodniów, prawdziwe oblężenie prze- żywały biura lokalnej prasy oraz kawiarnia Karola Stiebera przy ulicy Mickiewicza, w której oknach zamieszczano na bieżąco najświeższe telegramy donoszące o wybuchu wojny. Niedziela także upłynęła nerwowo w oczekiwaniu na kolejne informacje. Cały dzień, mimo wieczornej nawałnicy, trwał w mieście ruch ożywiony - wieczorem zaś wypełniły się restauracye i kawiarnie, gdzie wszędzie - przeważnie wśród dźwięków mu- zyki - bawiono się wesoło. W kawiarni K. Stiebera orkiestra wojskowa zagrała hymn
ludów, który publiczność wysłuchała na sto- jąco, a następnie Pieśń ks. Eugeniusza, Marsz Rakoczego i Wieniec pieśni polskich, za co słuchający nagrodzili wykonawców oklaska- mi. Z każdym dniem sytuacja w Przemyślu stawała się jednak coraz bardziej napięta. Z początkiem sierpnia na murach miasta pojawiły się kolejne ogłoszenia o stanie wyjątkowym i wprowadzeniu cenzury. Równocześnie rozwieszono żółte afisze informujące mieszkańców o zamknięciu lub ograniczeniu ruchu pasażerskiego na liniach południowych. Wprowadzona cen- zura telegramów i rozmów telefonicznych zmusiła nadawców i rozmówców do po- dawania swojego imienia i nazwiska, które musiały zostać potwierdzone dokumentem tożsamości. W tym celu najlepiej zaopa- trzeć się w legitymacyę pocztową opatrzoną fotografią (stempel 50 hal.) i zawsze ją przy nadaniu depeszy okazać - doradzała czytel- nikom lokalna prasa. Ponadto informowano o przeprowadzonych aresztowaniach osób podejrzanych o szpiegostwo, z których większość została zatrzymana w wyniku zbyt dokładnego przyglądania się rozmaitym budynkom kolejowym czy mostom. W tym przypadku prasa przemyska ostrzegała: Nie gapić się, bo mosty, budynki wojskowe, koszary, „werki” i. t. d. wyglądają dziś tak samo jak wyglądały wczoraj... Nie gapić się, bo w sytuacyi obecnej jest obowiązkiem oby-
PRZEMYŚL lipiec 2018
Afisz z 11 września 1914 r. dotyczący zarządzenia dowództwa twierdzy nakazującego mieszkańcom Przemyśla opuszczenie miasta. Archiwum Państwowe w Przemyślu, Afisze, plakaty i druki ulotne z terenu Przemy- śla w zasobie Archiwum Państwowego w Przemyślu, sygn. 19.
wateli wszystkich bez wyjątku państwu i jego organom ułatwić a nie utrudniać spełnianie ich funkcyi. Nie gapić się wreszcie, bo gapić się nie wolno, ciekawość łatwo zaprowadzić może tam, gdzie niczego do oglądania nie ma". Dodatkowo wprowadzono nakaz meldowania się przyjezdnych do 12 godzin od momentu przybycia do miasta. Zakazano ulicznego kolportażu prasy, a wychodzące gazety można było nabyć jedynie w biurach redakcji. Każda kolejna wiadomość uświada- miała mieszkańcom Przemyśla o rosnącym i zbliżającym się zagrożeniu: (...)magistrat wzywa wszystkich żołnierzy, którzy otrzy- mali urlop na żniwa, by natychmiast zgłosili się do swoich pułków - zarządzenie c i k 10 komendy korpuśnej”.22 września 1914 roku pierścień wojsk rosyjskich oblegających miasto zamknął się”, Ostatnie dni spokoju mieszkańców Przemyśla dobiegały końca.
' D. Lis, Tajemnice historii Europy, Poznań 2005, s. 154-155.
> „Przegląd Przemyski” 1914, nr 251, s. 2. 3 Tamże, s. 1-2.
« „Przegląd Przemyski” 1914, nr 252, s. 2. 5 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 251, s. 2. ś „Przegląd Przemyski” 1914, nr 252, s. 2. 7 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 252, s. 1. 8 Tamże, s. 2.
> „Przegląd Przemyski” 1914, nr 259, s. 1. 1 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 259, s. 2. U Tamże.
12 „Ziemia Przemyska” 1914, nr 32, s. 2.
Śladami historii
Gen. Zygmunt Zieliński Dziadek Il Brygady
„Są zasady moralne tak proste i twarde, że trzeba wielkiej siły ducha i wielkiej mocy charakteru, aby nie uczynić z nich ustępstw na rzecz wymogów życia. Istnienie tych prawdi tej siły ducha w tobie, generale, instynktownie czuł każdy żołnierz. Za to, żeśtych prawd uczył, prochom
twoim składam hołd”.
LUCJAN FAC
Jeżeli takie słowa nad trumną zmar- łego wypowiedział Walery Sławek, to musiała być prawda. Wiem, że można i do Walerego Sławka mieć zastrzeżenia, bo to bojowiec, terrorysta, bo popełnił samobójstwo. Był Walery Sławek sumie- niem sanacji, autorytetem moralnym, zwierciadłem, w którym od czasu do czasu przeglądał się sam Józef Piłsudski. To lustro pokazywało prawdę, nawet jeżeli była niewygodna dla Piłsudskiego i jego obozu władzy. Dlatego słowa Sławka nad trumną chowanego na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie gen. Zygmunta Zielińskiego są szczere i prawdziwe.
Zygmunt Zieliński urodził się w 1858 r. w podkrakowskich Rzeszotarach. Ojciec był weteranem powstania styczniowego z oddziału Dionizego Czachowskiego. Skończył gimnazjum w Nowym Sączu, następnie odbył przeszkolenie rekruckie w 20. pułku piechoty w Krakowie i wstą- pił do Korpusu Kadetów w Wiedniu. W 1878 r. rozpoczął swoją służbę w c.k. armii, służąc kolejno w 20, 28198 pułkach piechoty. Awansował aż do stanowiska dowódcy 13 pp w 1910 r.' Gdy w rok później przeszedł w stopniu pułkownika na emeryturę, na stałe osiadł w Krakowie, aby poświęcić się życiu rodzinnemu. Miał bowiem dwójkę dzieci, syna Jana i córkę Władysławę. Pierwszy syn Józef zmarł w 1898 r. Po wybuchu wojny, w Krakowie przystąpił do mobilizacji „Sokoła. Zgłosił się do Legionów Polskich, gdzie we wrze- śniu 1914 r. jako doświadczony oficer armii austriackiej otrzymał dowództwo 2 pułku piechoty, z którym odbył kampanię karpacką. W 1916 r. stanął na czele Gru- py Komendy Legionów (organizującej m.in. werbunkowe i szkoleniowe zaplecze
Inspekcja Polskiego Korpusu Posiłkowego przez cesarza Karola |.
6
dla legionów). W grudniu 1916 r. objął dowództwo III Brygady. Był wielkim służbistą, cieszył się jednak uznaniem podwładnych. Zieliński był typem dowód- cy-opiekuna, który z ojcowską troskliwo- ścią dbał o swoich żołnierzy. Unikał wyda- wania nieprzemyślanych rozkazów, które mogły przynieść wielką liczbę ofiar, i na- pominał podwładnych, by niepotrzebnie nie szafowali »trudem, krwią i życiem swoich żołnierzy. Mimo, że był osobą o niezwykle twardym charakterze, czło- wiekiem zasadniczym i bardzo wymaga- jącym, to jednak kochali go i legioniści i żołnierze. Kochali go, bo mieli pełną świadomość wzajemności i mimo pozor- nie oschłego charakteru był osobą bardzo uczuciową. Cenili go i żołnierze
Odznaka pamiąt- kowa za Marmaros Siget.
Odznaka Il Brygady.
i zwierzchnicy. Żołnierze nazywali go „dziadek”, tak jak w I Brygadzie Piłsud- skiego. Wojna nie jest miejscem na ludz- kie słabości, warto jednak wspomnieć moment, który zresztą zawsze zasługuje na pamięć. Szarża ułanów II Brygady pod Rokitną. Zupełnie niepotrzebna, nieprze- myślana przez szefa sztabu brygady kpt. Vargasa, ale oddajmy głos ks. Józefowi Panasiowi, kapelanowi II Brygady, absol- wentowi przemyskiego gimnazjum. Ułani jechali spokojnie wśród doliny po- przez łan złocistej bujnej pszenicy, sięgają- cy koniom po grzbiety. W powietrzu pano- wała zupełna cisza. Szwadron przejechał spokojnie dolinę i dostał się na skraj wsi popod pagórek, na którym na szczycie stały trzy wiatraki. Nagle od podnóża wzgórka zerwał się szwadron jakby stado spłoszonego ptactwa i pognał co sił w stro- nę wiatraków. Śliczny to był widok rozsza-
PRZEMYŚL lipiec 2018
Gen. Zygmunt Zieliński.
lałych jeźdźców i koni, lecz równocześnie zawrzała straszliwa burza artylerii, kara- binów maszynowych i ręcznych. Na nie- szczęsny szwadron spadł grad ognia i że- laza, i to nie tylko od rosyjskiej, lecz także austriackiej artylerii, którą za późno za- wiadomiono o szarży. Stoki pagórka i owe przeklęte wiatraki widać było z każdej strony i wszyscy natężonymi nerwami śledzili przebieg walki. Ta podniosła chwi- la trwała zaledwie kilka minut. Pierwsi jeźdźcy spadają z koni, inni galopują po nich naprzód, aż nareszcie wszystko niknie, tylko tu i ówdzie błąkają się konie bez jeźdźców. Z daleka w tej ciężkiej chwili wymawiam słowa sakramentalne: „Ego vos absolvo a peccatis vestris In nomie Patris, ...” Burza złowrogiej artylerii i grzechot rosyjskich kulomiotów osłabł i ucich£.W ciągu kilkuminutowej szarży 2 szwadron liczący 63 ułanów stracił 15 zabitych w tym dowódcę rotmistrza Zbi- gniewa Dunina Wąsowicza, trzech uła- nów zmarło z ran, dwudziestu czterech zostało rannych, a siedmiu dostało się do niewoli. Ksiądz Panaś natychmiast udał się do sztabu brygady. Pułkownika Zieliń- skiego zrozpaczonego i przybitego spotka- łem z adiutantem na ugorze. Mimo cechu- jącej go surowości łzy padały mu jak groch z oczu. Stało się to wbrew jego woli. Pole- głych kawalerzystów pochowano na cmentarzu w pobliskiej Rarańczy. Bardzo wzruszający był to pogrzeb, na trumny grudki ziemi kolejno każdemu żołnierzowi rzucał płk Zieliński, ale nie przemówił... bo nie mógł, cały czas płakał...* . W 1917. w okresie kryzysu przysięgowego przyszło mu stanąć wobec największego dylematu w całym życiu. Zieliński był wojskowym żyjącym na granicy dwóch epok. Wskazy- wali na to nieraz pamiętnikarze, zauwa- żając, że Jego autentyczny patriotyzm i prostolinijność pozostawały w pewnej sprzeczności z lojalnością wobec przysięgi złożonej zaborczemu państwu. Ten kon-
flikt sumienia stał się szczególnie wyraźny w latach 1917-1918. Mimo to, w przeci- wieństwie do wielu oficerów narodowości polskiej, pochodzących z armii austriackiej, a skierowanych do Legionów, Zieliński cieszył się wielkim zaufaniem”. Postępo- wanie Zielińskiego w tym krytycznym momencie dobrze scharakteryzował J. Ślęzak. Dla niego, jako żołnierza, tzw. kryzys przysięgowy z 1917 r. musiał być dramatycznym doświadczeniem. Gdy rzesze legionistów pod wodzą Józefa Pił- sudskiego odmówiły hołdu cesarzowi nie- mieckiemu, Zieliński - karny oficer armii austro-węgierskiej - znalazł się w sytuacji, w której żołnierski honor nakazuje palnąć sobie w łeb. Był patriotą i natychmiast zgłosił się do powstających formacji legio- nowych. Chciał walczyć w polskim wojsku i razem z II Brygadą Legionów dał dowo- dy męstwa podczas kampanii w Karpatach Wschodnich. Ale w 1917 r. pragnął do końca trwać przy warszawskiej Radzie Regencyjnej - namiastce polskiej władzy pod egidą dwóch cesarzy. Być może zabra- kło mu dalekowzroczności Piłsudskiego, który wolał niemieckie więzienie od hołdu Wilhelmowi II Hohenzollernowi i jak po- kazała historia, miał rację. A może po prostu ukształtowany przez dziesięciolecia służby w c.k. armii żelazny charakter Zie- lińskiego nie pozwalał mu na nieposłuszeń-
cy ma a 4» <BR2. . BCNZ
Pogrzeb ułanów poległych podczas szarży pod Rokitną (1915).
stwo wobec przełożonych. Szczęśliwie sprawy wzięli w swoje ręce podwładni ge- nerała. Honor starego żołnierza został ocalony, a jego umiejętności wkrótce przydały się odrodzonej Polsce, która mu- siała walczyć o granice z Ukraińcami i bolszewikami. Sam Piłsudski nie chował urazy do Zielińskiego. Jako Naczelnik Państwa powierzał mu kolejne odpowie- dzialne zadania i przyznawał wysokie odznaczenia”. Stanął na czele Polskiego Korpusu Posiłkowego (PKP), który został przez władze austriackie skierowany do Przemyśla. Zajął się jego organizacją, przywracaniem dyscypliny, co w zaistnia- łych okolicznościach wcale nie było łatwe. Zgrywanie oddziałów potrwało do 25 października, kiedy PKP w całości prze- rzucony został w Karpaty i to w dobrze znane legionistom rejony walk z 1915 r.,
Śladami historii
24
Sierpień 1915 r. płk Zygmunt Zieliński dekoruje ułanów II Brygady Legionów po szarży pod
Rokitną.
m.in. w rejon Rarańczy i pobliskiej Ro- kitnej. Atmosfera na froncie była jednak ospała, czuć było zmęczenie wojną po obu stronach. Pozostawała żmudna wojna pozycyjna. Jednak już pod koniec stycznia 1918 idea na którą postawił Zieliński okazała się politycznym bankructwem. Państwa centralne dogadywały się w Brze- ściu z Sowietami i Ukraińcami. Postano- wienia traktatu brzeskiego odebrane zo- stały przez większość Polskiego Korpusu Posiłkowego jako zwyczajną zdradę. Gdy doszło do buntu przygotowując się do przejścia na stronę rosyjską, gen. Z. Zie- liński próbował uspokoić nastroje w bry- gadzie. Sugerował spokój i rozwagę. Zdawał sobie sprawę, że znajdujące się obok oddziały austriackie mogą przystą- pić do spacyfikowania Korpusu i dopro- wadzić do jego rozwiązania. Na nic się to zdało. W nocy z 15 na 16 lutego znaczna część oddziałów PKP przedarła się pod Rarańczą na stronę rosyjską. Po niezwy- kłej epopei połączyła się z oddziałami polskimi na Ukrainie, tocząc jeszcze pod Kijowem bitwę pod Kaniowem. Sam Zieliński został chwilowo internowany przez własnych żołnierzy (rotmistrz Oko- łowicz transportujący generała miał
e 1
CES
w oczach łzy), a następnie aresztowany przez władze austriackie. Sam moment aresztowania Zielińskiego przez kpt. Gó- reckiego ma swoją niesamowitą drama- turgię. Generał stał przy stole, wpatrując się we mnie swemi znużonymi, jakby w głąb czaszki zapadłemi oczyma. W tym krótkim momencie przeżyłem całą tragedię bezpańskiego żołnierza. Oto stałem wobec mego generała — dowódcy, którego kocha- łem i czciłem jak ojca — i któremu miałem meldować, że jego pułki „zbuntowały się” wobec swej dotychczasowej władzy i że za godzinę, dwie — ruszą na wschód, by sobie nowych dróg szukać i o Polskę walczyć. (...) Widziałem przed sobą człowieka pod którym ziemia się zapadła”. Wszystkich oskarżonych ozdradęstanusądzonowsłyn- nym procesie w Marmaros Sziget. Zieliń- ski podczas procesu wykazał się ogromną klasą, broniąc swoich podwładnych. Kiedy wprowadzono go na salę jako świadka, wszyscy oficerowie i żołnierze zerwali się z miejsc i stanęli na baczność, okazując mu szacunek i oddanie. Generał Zieliński na wstępie przypomniał najbar- dziej heroiczne momenty szlaku bojowego Legionów. W spornej kwestii przynależno- ści państwowej polskich oddziałów był
! Zracji dużego odsetku Polaków pułk nazywany był pułkiem „krakowskich dzieci”. 2 B. Gancarz, Generał wielkiej mocy, Gość Krakowski 23/2012. https://www.gosc.pl/doc/1175947. General-wielkiej-mocy, za: P. Hapanowicz, Generał Zygmunt Zieliński (1858-1925). Szkic do
portretu, Kraków 2012.
3 J. Panaś, Pamiętnik kapelana Legionów Polskich, Kraków 2015, s. 82-83. * W. Grochowalski, Szarża pod Rokitną, http://jpilsudski.org/artykuly-publicystyka-felietony 5 Fragment recenzji prof. M. Baczkowskiego do książki P. Hapanowicz, Generał Zygmunt Zieliński
(1858-1925). Szkic do portretu, Kraków 2012
6 J. Ślęzak, Nasza historia. Rozterki człowieka honoru, http://www.dziennikpolski24.pl/aktual- nosci/a/nasza-historia-rozterki-czlowieka-honoru,9466599/ 7 M. Wierzbicki, Proces w Marmaros-Sziget, w: Rarańcza. Zbiór opracowań w 15-lecie czynu
zbrojnego, Warszawa 1933, s. 264-265.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Fotografie: Witold Wołczyk
Śladami historii
zgodny ze swymi podkomendnymi. Przypomniał, że po intromisji Rady Re- gencyjnej złożył jej hołd w imieniu Wojska Polskiego, zapewniając jako suwerena o wierności i posłuszeństwie Legionów, a Rada przyjęła je „moralnie pod swą władzę”. Fortuna tym razem była łaska- wa. Po niezwykle wyczerpującym i peł- nym zwrotów akcji procesie, w którym szczególną rolę (co należy podkreślać na każdym kroku) odegrał przemyski adwo- kat Herman Lieberman, cesarz Karol I 27 września 1918 roku ogłosił akt łaski.
Zieliński już 8 listopada 1918 r. został przyjęty do tworzącego się Wojska Pol- skiego w stopniu generała majora. Pierw- szym przydziałem Zielińskiego w Wojsku Polskim było stanowisko doradcze w Okręgu Generalnym Kraków. Następ- nie skierowany został do Przemyśla, gdzie z rąk gen. Juliusza Bijaka na początku grudnia przejął dowództwo nad tzw. Gru- pą Przemyską, siłami pozostawionymi w Przemyślu po wymarszu odsieczy do Lwowa. Pod jego komendą pozostawało ok. 1500 ludzi, 4 działa i 15 karabinów maszynowych. Jego dowodzenie, mimo dramatycznie pogarszającej się sytuacji Przemyśla, było w tym momencie dla na- szego miasta zbawienne. Mając do dyspo-
Po zdobyciu Borysławia TI 1919, nr 24.
W dniu 19-go maja r. b. zwycięska armia polska wkroczyła do Borysławia i oswobodzZi- ła po 6-miesięcznej niewoli i jarzma hajda- mackiego znękaną tego miasta. Dnia 21-go maja do Borysławia przybył jen. Józef Haller (3) w towarzystwie jen. Iwaszkiewicza (2), Alekdandrowicza (4), Zielińskiego (1) i jen. armii francuskiej Charloux (5). Historyczną tę chwilę upamiętnia grupa niniejsza.
Niżankowic jednak oddaliło od miasta niebezpieczeństwo ukraińskiej ofensywy. Grochowce, Fredropol, Niżankowice, Chyrów, Sądowa Wisznia, Gródek Jagiel- lońska, Brzeżany aż wreszcie Borysław. Piękna karta zwycięskich bojów, jakie na naszym terenie stały się udziałem gen. Zygmunta Zielińskiego. Niemniej piękną kartę zapisał na swoim koncie w okresie
wojny polsko-sowieckiej jako dowódca 3 Armii walczącej w ciężkich walkach odwrotowych z Konarmią Siemiona Budionnego. Niebagatelna rolę odegrał również w okresie Bitwy Warszawskiej. Ocenił to sam J. Piłsudski: Nie mogę po- minąć wielkiej siły woli, decyzji, spokoju, specjalnie zasługujących na wyróżnienie wobec powszechnego zdenerwowania, którym odznaczył się w tej bitwie gen. Zie- liński, osłaniając niezwykle małymi siłami flankę i tyły grupy kontratakowej dowo- dzonej przeze mnie osobiście”. Po wojnie na krótko został dowódcą Okręgu Korpu- su nr VIII w Toruniu. W 1922 r. przeszedł na emeryturę w stopniu generała broni. Jego stan zdrowia szybko się pogarszał. Amputowano mu nogę. Zmarł 11 kwiet- nia 1925 r. w Krakowie. Pochowany został na Cmentarzu Rakowickim, a sąsiedztwo ze zbiorową mogiłą ułanów rokitniań- skich nie jest bynajmniej przypadkowe. Jest niezwykle ciekawą osobowością polskiego czynu niepodległościowego. Zasługuje na pamięć i uznanie, o czym nie zapomniały władze naszego miasta, nadając jednej z ulic, boczna Jasińskiego, imię gen. Zygmunta Zielińskiego.
zycji siły słabsze ale z wieloma doświad- czonymi żołnierzami wśród których był m.in. płk Henryk Minkiewicz, wykonał uderzenie w kierunku na Chyrów. Przy- niosło ono ciężkie walki w rejonie m.in.
8 W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie 1914-1918, Kraków 1998, s. 260
* Referat w sprawie odznaczeń klasy II Orderu „V.M.” ułożony przez B. Naczelnego Wodza dla Kapituły Orderu na skutek jej uchwały z dnia 16 listopada 1923 roku., za: Niepodległość, wojna. Ludzie. http://niepoprawni.pl/blog/197/niepodleglosc-wojna-ludzie
Jubileuszowe spotkanie z przyjaciółmi z Paderborn i Egeru
Jubileusz 25-lecia współpracy z Paderborn i 15-lecia z Egerem, który świętowaliśmy podczas tegorocznego Święta Fajki, zakończył się oficjalnym spotkaniem w sali Przemyskiej Biblioteki Publicznej 18 czerwca br. Był to czas na przypomnienie wszystkich tych lat działań z naszymi partnerami z Niemiec i Węgier, a historię naszych kontaktów przypomniał Prezydent Miasta Robert Choma.
Z podziękowaniami za kontakty, coraz lepsze zrozumienie, praw- dziwą przyjaźń, którą wzajemnie sobie okazujemy, zwrócili się do zebranych także dr Adrienne Kórmendy Konsul Generalny Republiki Węgierskiej w Krakowie, Adam Gajdek Konsul Honorowy Republiki Federalnej Niemiec w Rzeszowie oraz główni bohaterowie święta Michael Dreier Burmistrz Miasta Paderborn, Laszló Habis Burmistrz Miasta Eger oraz Robert Choma Prezydent Miasta Przemyśla. Jak przystało na jubileuszowe spotkanie, specjalne podziękowania
zostały przekazane instytucjom i osobom szczególnie zasłużonym we współpracy miast.
Specjalne pamiątki - okolicznościowe fajki — otrzymały osoby, które budowały nasze partnerstwo z niemieckim Paderborn od początku: + Heinz Paus — były Burmistrz Paderborn (1999 — 2014);
» Manfered Schlaffer — wiloletni pracownik Urzędu ds. Kultury w Paderborn, zaangażowany w wymianę zespołów artystycznych;
» Karl Ernst Neumann - Prezes Towarzystwa Przyjaciół Paderborn/ Przemyśl, kontynuujący dzieło Heidi Wernerus — Neumann i działający na rzecz rozwoju kon- taktów polsko — niemiec- kich, wspierający od lat Ośrodek Rehabilitacyjno — Edukacyjno — Wycho- wawczy
Specjalne podziękowa- nia -od Prezydenta Ro- berta Chomy oraz burmi- strzów Paderborn i Egeru - otrzymały dwie osoby także od początku pracujące na rzecz partnerstwa po stronie Przemy- śla: Barbara Łapka pracownik i przez długi czas naczelnik Wydziału Kultury oraz Iwona Liweń odpowiedzialna od wielu lat w Urzędzie Miejskim za kontakty międzynarodowe.
Jubileuszowe spotkanie uświetnił program muzyczny w wykona- niu uczniów Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu.
Witold Wołczyk
8 PRZEMYŚL lipiec 2018
Punkt Oporu Medyka
Wędrówka
po radzieckich schronach
Czwarty schron przedstawiany w cyklu artykułów jest jednym z naj- ciekawszych obiektów w Medyce. DOT znajduje się na północno- -wschodnich obrzeżach wsi, przy samej granicy z Ukrainą.
TOMASZ ZAJĄC
Do schronu wiodą dwie trasy. Pierwsza z nich prowadzi od ostatnio opisywane- go schronu przy parku Pawlikowskich, druga od centrum wsi. Pierwsza trasa jest dłuższa i prowadzi przez polne drogi. Znajdując się przy schronie na obrzeżach parku, należy kierować się dalej polną drogą, a po przejściu 700 m należy skrę- cić w prawo. Następnie idziemy prosto około 1 km, czas przejścia to 10 min. Po przejściu tej trasy skręcamy w lewo i po około 150 m widoczny jest obiekt tutaj opisywany. Druga trasa z centrum wsi to około 2 km. Trasę zaczynamy od kościoła św. św. Piotra i Pawła. Potem kierujemy się na wschód w kierunku cmentarza. Po przejściu 250 m mamy skrzyżowanie, w prawo na cmentarz, a w lewo w kierun- ku schronu. Od skrętu w lewo idziemy cały czas prosto w kierunku przedstawio- nego tutaj schronu. Trasa liczy 1,5 km, a czas przejścia to ok. 20 min.
Schron tutaj opisywany to półkapo- niera broni maszynowej. Obiekt jest dwukondygnacyjny, jednak właściciel terenu, na którym znajduje się DOT od- kopał całość obiektu, dlatego też nie ma możliwości wejścia do schronu. Obiekt wyposażony był w dwa stanowiska ogniowe dla karabinu maszynowego! obsługiwane przez trzech żołnierzy”. Ponadto posiadał stanowisko perysko- powe*, które obsługiwał jeden żołnierz.
Dodatkowo schron posiada kopułę pancerną wz. 1936, w której mógł także przebywać żołnierz. Obiekt miał część techniczną znajdującą się na dolnej kondygnacji. Załoga części technicznej liczyła 10 osób. Na wyposażeniu schro- nu był także karabin do obrony wejścia”. Zatem załoga mogła liczyć 16 osób. Kierunek ostrzału z tego DOT-a był skierowany na północ.
Obiekt prowadził walki w ramach ofen- sywy niemieckiego 228. pułku piechoty, który 25 VI 1941 r. atakował od strony Bucowa. Niemcy tego dnia przejęli 6
2 PRZEMYSL
lipiec 2018
Śladami historii
obiektów radzieckich, w tym również ten, który został opisany w niniejszym artykule.
Obecnie obiektem zajmuje się pry- watna osoba, która oczyściła teren, co pozwoliło na ukazanie bryły obiektu. Niedaleko schronu znajduje się granica z Ukrainą, dlatego też przed zwiedza- niem schronu należy zgłosić do Straży Granicznej poruszanie się w strefie przygranicznej. Obiekt jest obecnie zamknięty i nie można go zwiedzać wewnątrz. Należy też zwrócić uwagę, że przy oczyszczaniu terenu został usunięty rów diamentowy, który służył między innymi do składu łusek po wystrzale. Właściciel terenu odkopał oryginalny nasyp ziemny dolnej kondygnacji, dla- tego też wejście do schronu znajduje się na przysłowiowym pierwszym piętrze.
! Stanowisko NPS-3- to ckm kal. 7,62 mm wz. 1910/30 typu Maxim wraz z celownikiem optycz- nym typu KTP. NPS-3 obsługiwało 3 żołnierzy: pod- oficer-celowniczy, jednocześnie dowódca obsługi oraz tzw. drugi numer obsługi i amunicyjny. Zasięg ckm to ok. 5 000 m, skuteczny 2 200 m.
2 Trzech żołnierzy do stanowiska NPS-3
*'W schronach stosowano peryskopy typu „TU 1, „PER 27” i „PER 40”, „PER 50.
* Ręczny karabin maszynowy kal. 7,62 mm wz. 1929 typu DT (Diegtiariow Tanowyj) oraz wz. 1927 typu DP (Diegtiariow Piechotnyj). Zasięg rkm to 1500 m.
Fotografie: Tomasz Zając
Śladami historii
JESZCZE W ZIELONE GRAJĄ, JESZCZE NIE...
ICH ZJAZDY NIEZAPOMNIANE
To był szok! Padł na nas blady strach — z błyskiem w oczach Krystyna Mikołajczyk wspomina epizod złotego zjazdu w 2008 roku. Dyrektor I LO im. J. Słowackiego - Tomasz Dziumak, powołując się na rzeko- me rozporządzenie ministra edukacji, zarządził powtórną maturę dla 50 absolwentów z 1958 r. Wylosowano miejsca przy stolikach w auli, rozdano testy wydobyte komisyjnie z zalakowanej koperty. Były pytania z polskiego, z matematyki, z wiedzy o społeczeństwie oraz z przygotowania do życia w rodzinie. - Zapamiętałam jedno z nich - Krysia uśmiecha się łobuzersko. - Czy moment najsilniej- szego podniecenia płciowego to: marazm?... depresja?... czy orgazm?
Oczywiście, wszyscy zdali.
MIECZYSŁAW NYCZEK
Tamta matura po 50 latach od tej pierw- szej to był tylko żartobliwy happening. W pierwszej chwili, zgromadzeni w liceal- nej auli 68-latkowie ostro zaprotestowali. Lecz później potraktowali test z pełną powagą. A dziś mają co wspominać.
Elżbieta Tokarz (podobnie jak Krysia, uczestniczka wszystkich 10 zjazdów koleżeńskich w latach 1968-2018) wśród pamiątek do dziś przechowuje kartkę z dyktandem, jakie wraz z innymi przy- szło jej pisać na koralowym zjeździe w 1993 r. Chodziło o to, kto zrobi najwię- cej błędów ortograficznych. Po sprawdze- niu wypracowań przez polonistki okazało się, że w antyortografii Ela nie ma sobie
równych. Za najwięcej byków dostała najwyższą ocenę.
Jej koleżance z klasy b- Krystynie Kom- ście najmocniej utkwił w pamięci zjazd rubinowy - 40 lat po maturze. Wypadł on kilka dni po świętojańskiej nocy. - Dla podtrzymania tradycji, z liści dębu uwi- łam duży wianek. Na nim umieściliśmy 40 świeczek. O północy, w przerwie balu w „Barcelonce” wypuściliśmy ten zjazdo- wy wianek z nurtem Sanu. Z zapalonymi świeczkami popłynął hen daleko.
Historia naszych koleżeńskich zjazdów sięga roku 1968 — przypomina Józef Bronisław Wasyliszyn. - Pierwszy raz skrzyknęłiśmy się 10 lat po maturze.
Przybyły 24 osoby. Gościliśmy też 14 profesorek i profesorów. - Z Wrocławia przyjechał nasz ukochany katecheta ks. Julian Michalec — dopowiada Maria Ekiert, też uczestniczka tego pierwszego (i wszystkich następnych) zjazdu. - Rano w katedrze odprawił mszę i jak dawniej wzruszył nas pięknym kazaniem. Ale do szkoły nie wszedł, żeby nie narażać dyrektora Żaka na kłopoty ze strony władz. Ksiądz poczekał na nas na ulicy. Razem z nim, po wyjściu z auli, poszli- śmy na cmentarz. I to było nasze ostatnie spotkanie.
Ks. prałat prof. dr Julian Michalec, uznany przez prof. Jana Miodka za naj- wybitniejszego kaznodzieję w Polsce w ostatnich dziesięcioleciach, zmarł 18 lipca 1988 r. Miał 66 lat.
Z grona nauczycielskiego, które nas doprowadziło do egzaminu dojrzałości, do dziś ostała się już tylko jedna osoba. To polonistka, dr Anna Wiech. Od kil- kudziesięciu lat regularnie gości na zjaz- dach. A tym Nieobecnym, pozostałym nauczycielom z tamtych lat jako wdzięczni uczniowie oddajemy hołd, zapalając znicze naich grobach. Pamiętamy też o zmarłych koleżankach i kolegach. Bo z każdym ro- kiem wykruszają się szeregi absolwentów. Przybywa natomiast wdów i wdowców.
Dla Marty Poznańskiej taką pamiętną cezurą było 30-lecie matury — zjazd per- łowy w 1988 r. - Ostatni zjazd, na którym byłam z mężem, moim szkolnym kolegą z I LO. 17 lutego 1989 r. w drodze do Warszawy Adam zginął w wypadku. Miał 48 lat. Zostałam sama, z trzema synami.
Marta (babcia 6 wnucząt), podobnie jak 6 jej koleżanek i dwóch kolegów, nie opu- ściła dotąd ani jednego zjazdu. 1 czerwca 2018 r. podczas diamentowego zjazdu
1 czerwca 2018. Absolwenci I LO im. J. Słowackiego w Przemyślu z 1958 r. - uczestnicy X diamentowego zjazdu z okazji 60-lecia matury; wśród nich (z bukietami) — nauczycielka dr Anna Wiech oraz obecny dyrektor szkoły — mgr Tomasz Dziumak.
10
PRZEMYŚL lipiec 2018
a
Śladami historii
i (ŚW |FTTE " | SEZEUJNJETE
Maj 1958 r. Pamiątkowe zdjęcie klasy Xla — abiturientów I LO im. J. Słowackiego. Stoją od lewej: Zdzisław Winiarski, Henryk Fortuna, Mieczysław Nyczek, Józef Bronisław Wasyliszyn
i Ludwik Ott, obok wychowawca klasy, nauczyciel wf — Prof. EDWARD LECH, uczeń Jan Letki, katecheta Dr JULIAN MICHA- LEC oraz Janusz Kapuściński, Adam Poznański, Aleksander
Marek Berezowski.
Zelechowski, Franciszek Petruch, Roman Cockiewicz, Tadeusz Rusinowski, Zbigniew Hawryś i Leszek Truchan. W dolnym rzędzie (od lewej): Romuald Gelles, Jerzy Kamiński, Janusz Na- górny, Zbigniew Ochocki, Marek Berezowski i Ryszad Jarocki.
z okazji 60-lecia matury została uhono- rowana Diamentowym Certyfikatem „10” i tytułem Mega -Weterana Zjazdów Absolwentów 1968-2018. Ten pamiątkowy dokument otrzymała z rąk członka Kapi- tuły, Tomasza Dziumaka. - Jesteście nie- powtarzalnym rocznikiem absolwentów - zaakcentował dyrektor I LO, zwracając się w auli do 34 jubilatek i jubilatów. - Ja stawiam państwa moim uczniom za wzór; jest taka grupa absolwentów, która od 50 lat regularnie spotyka się na zjazdach w na- szym liceum, dając świadectwo pamięci i trwałej więzi ze szkołą.
A gwoździem bogatych programów wszystkich zjazdów - od pierwszego do tego dziesiątego - były bale absolwentów. Maryla Kajdrowicz, jedna z ich organiza- torek, potrafi wymienić po kolei wszystkie przemyskie lokale, w których bawiono się w klimacie „Prywatek” i „Zielonych wzgórz nad Soliną” Wojtka Gąsowskiego. - Ach, co to były za bale! - rozpromienia się Maryla. Ten pierwszy w 1968 r. odbył się w GKO, przy dość licznym udziale grona nauczycielskiego. Do balu dia- mentowego 1 czerwca 2018 r. „Na Górce” dotrwała jedynie pani prof. Wiech. To ona zainaugurowała bal w walcu wiedeńskim, do którego poprosił ją b. uczeń, Tadek Rusinowski. - Z upływem lat zmieniały się lokale, nasze kreacje i muzyczne klimaty — Maryla snuje nić wspomnień . - Ale nastrój zawsze był wspaniały.
Wśród tych którzy teraz, w czerwcową noc, brylowali na tanecznym parkiecie byli m.in. koledzy z Xla — Leszek Tru- chan i Aleksander Żelechowski. Z lat szkolnych wielu zapamiętało ich nie tyl- ko jako wyróżniających się uczniów, dobrych kolegów, ale także utalento- wanych sportowców.Należeli do nich także m.in. Adam Poznański, Romuald
Gelles, Jerzy Fischer, Zbigniew Ochocki, Andrzej Mazur czy Andrzej Gutteter. Ich wychowawcą, tym który zaraził uczniów bakcylem sportu, był legendarny prof. Edward Lech, rekordzista- nauczyciel wf w ILO od 1923 do 1970.
To właśnie Leszek (b. koszykarz i bramkarz) i Aleksander (b. gimnastyk) oraz autor tego artykułu są sygnatariu- szami petycji, którą oficjalnie I czerwca złożono — w imieniu absolwentów - na ręce dyrektora I LO. Wystąpili oni z ini- cjatywą nadania nowo powstającej sali gimnastycznej w I LO imienia profesora Lecha (1894-1974). Wnioskodawcy są przekonani, że byłby to optymalny wy- bór patrona obiektu oraz wyraz hołdu
1 czerwca 2018. Jedenastu weteranów z Xla — uczestników Diamentowego Zjazdu Absolwentów I LO. Stoją (od lewej): Zdzisław Winiarski, Mieczysław Nyczek, Józef Bronisław Wasyliszyn, Jan Letki, Aleksander Zelechowski, Franciszek Petruch, Roman Cockiewicz, Tadeusz Rusinowski, Zbigniew Hawryś i Leszek Truchan. Przed nimi ( pokazujący zdjęcie klasy sprzed 60 lat)
i pamięci o zasłużonym nauczycielu, wychowawcy wielu pokoleń młodzieży, w tym przyszłych reprezentantów Polski w koszykówce, siatkówce i akrobatyce sportowej oraz trenerów i sędziów.
Mimo szacownego wieku, maturzyści z 1958 r. już myślą o następnych zjazdach ispotkaniach w I LO. - Jeszcze w zielone gra- my, jeszcze nie umieramy... - taaaka paka ze „Słowaka” cytuję słowa piosenki Wojciecha Młynarskiego. Wielu z nich ma nadzieję, że w przyszłym roku zostaną zaproszeni przez dyrektora Dziumaka na oficjalną ceremonię otwarcia licealnej sali gimnastycznej im. Profesora Edwarda Lecha.
Oby tak się stało.
4
CU
4,
Podczas galowego spotkania w auli ILO ,1 czerwca br. 9 absolwentek i absolwentów, którzy
w latach 1968-2018 zaliczyli wszystkie zjazdy koleżeńskie uhonorowano Diamentowymi Certyfikatami „10” i tytułem Mega-Weterana Zjazdów Absolwentów. Na zdjęciu, na pierwszym planie stoją (od lewej): Elżbieta Tokarz, Maryla Kajdrowicz, Krystyna Komsta, Marta Poznań- ska, Krystyna Mikołajczyk, Maria Ekiert i Elżbieta Gardziel. W górnym rzędzie (od lewej): Leszek Truchan, dyr. Tomasz Dziumak, członek Kapituły oraz Mieczysław Nyczek.
PRZEMYŚL lipiec 2018
11
Śladami historii
Paweł Andrzejczyk — znany profesor z nieznaną przeszłością
Był długoletnim nauczycielem w przemyskich Liceach J. Słowackiego (1949-1969) i K. Morawskiego (1969-1979). Koronnym przedmiotem, którego nauczał, była biologia. Przez cały okres PRL, chroniąc swoją prywatność, nie był skłonny do zwierzeń, tak że koledzy razem z nim pracujący, a tym bardziej uczniowie, nie znali najmniejszych szczegó- łów z jego życia osobistego. Dopiero gdy po przemianach politycznych w 1989 roku zaczął się pojawiać na patriotycznych uroczystościach rocznicowych z biało-czerwoną opaską AK na ramieniu, wyszła na jaw jego konspiracyjna działalność w szeregach Armii Krajowej na
Białostocczyźnie.
ZENON ANDRZEJEWSKI RODZINA
Urodził się 8 sierpnia 1919 roku we wsi Jasionówka, gmina Dąbrowa Gro- dzieńska, pow. Sokółka, woj. białostockie, w wielodzietnej rodzinie chłopskiej. Był najmłodszym dzieckiem Jana Andrzej- czyka i Zofii z d. Zawadzkiej. Miał sześcioro rodzeństwa: trzy siostry (Stani- sławę ur. w 1903 r., Salomeę ur. w 1910 r., Leokadię ur. w 1915 r., która była więź- niarką Ostaszkowa) i trzech braci (Fran- ciszka ur. w 1904 r., por. 49. Pułku Strzelców Huculskich w Kołomyi, który zginął w 1939 r. w czasie walk pod Sądową Wisznią, Albina ur. w 1907 r., rolnika, który przebywał w niewoli niemieckiej,
12
zmarł w 1996 r., i Witolda, ur. w 1917 r. podoficera AK ps. „Jastrząb', który zginął w marcu 1946 r. zastrzelony przez UB). Rodzice Pawła pracowali w pięciohek- tarowym gospodarstwie rolnym.
POCZĄTKI EDUKACJI SZKOLNEJ
W latach 1926-1934 chłopiec uczęsz- czał do Szkoły Powszechnej w Dąbrowie Grodzieńskiej, a następnie do prywat- nego Gimnazjum Księży Salezjanów w Różanymstoku k. Grodna. W roku szk. 1938/39 ukończył pierwszą klasę liceum salezjańskiego typu humanistycznego, a w roku szk. 1939/40 — dziesiątą klasę
ODZNAKA BIAŁOSTOGKIEGO OKREGU AK
SPOTY
LEGITYMACJA Nr...
PRZEMYŚL lipiec 2018
Prof. Paweł Andrzejczyk (1948 r.).
utworzonej w Dąbrowie sowieckiej szkoły średniej.
W KONSPIRACJI
Gdy po ataku Hitlera na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 r. teren Biało- stocczyzny opanowały wojska niemieckie, Paweł Andrzejczyk za sprawą kolegów szkolnych został wciągnięty do działalno- ści konspiracyjnej w szeregach Armii Kra- jowej. Na początku października 1942 r. złożył przysięgę organizacyjną na ręce do- wódcy placówki AK Różanystok Arkadiu- sza Zimnickiego „Lechonia, przybierając pseudonim „Ogień. Otrzymał przydział do plutonu terenowego w Różanymstoku - okręg białostocki — obwód Sokółka — placówka Dąbrowa Białostocka.
KOLEGIUM ODZNAKI-BIAŁOSTOCKIEGO OKRĘGU AK
przyznało Odznakę Okręgu Zołnierzowi Armii Krajowej
Pseudonim... Ogień" |... Imię ................Paweł......... Nazwisko..Andrzejozyk Stopień KPr.podohr, .... Funkcjaż7 9%, dmoy plutonu
Obwódsłużby..S9kółka ....
za kolegium Przewodniczący
cio La
„Bogusław*
z 5 o acduenać
ER.
Po przeszkoleniu został przydzielony do plutonu „Kedywu”” placówki i wy- znaczony na magazyniera broni, którą przechowywał, konserwował i dostar- czał kolegom na akcje. Sam brał udział w akcji na pociąg z niemieckimi urlopo- wiczami, spaleniu i likwidacji bazy za- opatrzeniowej niemieckich robotników leśnych, wycinających lasy w rejonie wsi Romanówka, przecinaniu i niszczeniu linii telefonicznych na trasie Roma- nówka-Janowo, prowadził rozpoznanie ruchu wojsk niemieckich i transportów wojskowych na trasie Suchowola-Lipsk nad Biebrzą oraz w rejonie stacji ko- lejowych Kamienna Stara- Kamienna Nowa, ochraniał pocztę przewożoną do wileńskiego okręgu AK.
W maju 1943 r. dowództwo obwodu skierowało go do konspiracyjnej Szkoły Podchorążych V Inspektoratu, którą ukończył w marcu 1944 r. w stopniu ka- prala podchorążego i został mianowany zastępcą dowódcy plutonu. Do lipca 1944 r. brał udział w przygotowaniach do akcji „Burza”, a następnie uczestniczył czynnie w samej akcji w szwadronie por. Waleriana Sutuły ps. „Grom” (II dywizjon I pluton) w walkach toczonych z wyco- fującymi się oddziałami niemieckimi w rejonie szosy Różanystok-Suchowola oraz w rejonach wsi Dąbrowa, Bagny, Kirjewszczyzna, Wesołowa, Łazowa.
PONOWNIE W KONSPIRACJI - UCIECZKA DO GDAŃSKA
Po wkroczeniu na ziemię białostocką Armii Czerwonej i jednostek Wojska Polskiego, kpr. pchor. Paweł Andrzejczyk, jako akowski „bandyta” zaczął być po- szukiwany i tropiony przez NKWD i UB, które wzięły pod lupę jego konspiracyjną działalność podziemną. Wobec grożącego mu aresztowania i wywózki na wschód, ukrywał się, a w sierpniu 1945 r. opuścił potajemnie rodzinne strony, wybywając do Gdańska-Oliwy, gdzie I października rozpoczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej na Wydziale Geo- graficzno-Przyrodniczym. W trakcie studiów poznał przemyślankę, Krystynę Tomanek, z którą 12 lipca 1947 r. zawarł w Przemyślu związek małżeński.
15 listopada 1947 r. decyzją Państwowej Komisji Weryfikacyjnej dla legalizacji nauczania w okresie wojny 1939-1945, student Paweł Andrzejczyk otrzymał formalne świadectwo dojrzałości Liceum Ogólnokształcącego nr 1425.
1 lipca 1948 r. po złożeniu pracy dyplo- mowej i zdaniu egzaminów końcowych uzyskał dyplom ukończenia Państwowej
Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdań- sku-Oliwie. Dokument ten dawał kwali- fikacje zawodowe do nauczania geografii i biologii, a dodatkowo języka angiel- skiego w szkołach ogólnokształcących stopnia podstawowego i licealnego oraz w zakładach kształcenia nauczycieli.
PRZEPROWADZKA DO PRZEMYŚLA
Ukończywszy studia, postanowił zmie- nić „klimat” i profilaktycznie z rodzinnej ziemi białostockiej wyjechał na drugi ko- niec Polski do Przemyśla, gdzie nazwisko jego nie było znane i zamieszkał u swoich teściów przy ul. Goszczyńskiego.
W Przemyślu, w roku szk. 1948/49, został zatrudniony w Państwowej Ogól- nokształcącej Szkole Średniej stopnia licealnego nr 1 oraz w Państwowym Gimnazjum dla Dorosłych im. Bolesława Limanowskiego jako kontraktowy na- uczyciel biologii i geografii oraz opiekun Koła Krajoznawczego.
1 września 1949 r. rozpoczął pracę w Państwowej Ogólnokształcącej Męskiej Szkole stopnia licealnego (późniejsza nazwa: Gimnazjum i Liceum im. J. Sło- wackiego) w charakterze kontraktowego nauczyciela biologii, w której to szkole 1 października 1949 r. uzyskał mianowanie na stałe i uczył biologii i okresowo geogra- fii przez 20 lat, będąc w latach 1954-1956 opiekunem Kółka Biologicznego.
W latach pięćdziesiątych podjął w try- bie zaocznym studia wyższe na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Ja- giellońskiego w Krakowie, które ukończył z wynikiem dobrym, otrzymując 31 marca 1962 r. dyplom i tytuł magistra geografii.
SPOTKANIE Z PROFESOREM
Z prof. Pawłem Andrzejczykiem zetknąłem się bezpośrednio w Liceum Słowackiego w roku szk. 1957/58, będąc uczniem kl. IXA, bowiem w drugim roku nauki w liceum, zgodnie z progra- mem nauczania, dochodziła biologia. Dowiedzieliśmy się wtedy, że przed laty uczniowie przezwali Profesora w niezbyt wyrafinowany sposób, „Wy- moczkiem co wzięło się od omawiania działu programowego o pierwotniakach (to, dla przypomnienia, m. in. wiciow- ce, ameby i orzęski, dawniej zwane
Śladami historii
Prof. Paweł Andrzejczyk (połowa lat 50. XX w.).
wymoczkami). Przezwisko nie miało bynajmniej nic wspólnego z postacią samego Profesora. Był on pedantem, chodził zawsze starannie ogolony i dbał o szczupłą sylwetkę. Na co dzień ubierał się w stylu sportowym. Zazwyczaj nosił błękitno-popielatą wiatrówkę, a przy szczególnych okazjach pojawiał się w szkole w jasnopopielatym lub ciem- nobrązowym garniturze z dobranym kolorystycznie krawatem. W okresie wiosenno-letnim chodził w popielatym prochowcu z popeliny. Emanował ener- gią i nieustannie był w ruchu. Na piętro wchodził biegiem, pokonując po kilka schodów naraz. Charakterystyczny dla Profesora był też pełen dynamiki, koły- szący się, marynarski chód.
DWÓJA JAK DRUT!
Lekcje biologii odbywały się na II pię- trze, w lewym skrzydle szkolnego gmachu, w pracowni biologicznej, nazywanej też gabinetem. W czasie przerwy uczniowie gromadzili się pod pracownią i gdy
1 „Kedyw” (Kierownictwo Dywersji Armii Krajowej) — pion organizacyjny AK utworzony w celu prowadzenia walki bieżącej z Niemcami 1942-1945 (dywersja kolejowa, sabotaż w zakładach zbrojeniowych, zdobywanie broni i pieniędzy, odbijanie więźniów, akcje odwetowe).
2 Akcja „Burza” był to kryptonim zbrojnego wystąpienia AK w 1944 r. przeciwko wycofującym się wojskom niemieckim i opanowania terenów Polski przed wkroczeniem Armii Czerwonej (chodziło o objęcie władzy przez przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego).
PRZEMYŚL lipiec 2018
13
14 lipiec 2018 Śladami historii tercjan, pan Jan Mięsowicz, zadzwonił zabytkowym dzwonkiem na lekcję, zjawiał się profesor Andrzejczyk, który jednemu z uczniów dawał klucz do sali, a sam jeszcze na chwilę gdzieś znikał. Kiedy usadowiliśmy się już przy swoich stolikach, profesor wkraczał z dziennikiem pod pachą, przechodził energicznym krokiem przez całą długość pracowni i zasiadał za swoim stołem. Po zapisaniu w dzienniku tematu lekcji, rzucał w przestrzeń reto- ryczne pytanie: „No, to kto to dzisiaj ma głos?” i po chwili wymieniał nazwisko delikwenta. „Jest taki pan? Ależ oczywiście, jest. Kto mówi, że go nie ma?” – kontynu- ował, sam sobie odpowiadając, a następnie zadawał pytanie. Aby ośmielić przestraszo- ną „ofiarę”, profesor zachęcał: „Prosimy, słuchamy”. Gdy pytany zaczynał coś du- kać pod nosem, nieusatysfakcjonowany profesor indagował: „Człowieku, umiesz, czy nie umiesz?” „Panie sorze, uczyłem się”. „No to mów”. Uczeń nadal bąkał coś nieskładnie i powtarzał, że się uczył. Na to profesor: „Ale ja ciebie nie pytam, czy się uczyłeś, tylko czy się n a u c z y ł e ś”. „Panie sorze, uczyłem się…” W tym momencie zniecierpliwiony profesor przerywał ten bezowocny dialog, konstatując: „Ot, czło- wieku, siadaj! Dwója jak drut!” Profesor Andrzejczyk lubił też odpyty- wać, stojąc oparty plecami o ścianę klasy, z założonymi do tyłu rękami. Gdy uczeń odpowiadał płynnie i na temat, zado- wolony profesor po każdej wypowiedzi, z właściwą sobie intonacją powtarzał: „Słusznie”, po czym w pewnej chwili przerywał pytanemu, mówiąc: „No to już dziękuję” i wpisywał do dziennika ocenę bardzo dobrą lub dobrą. DYDAKTYK Profesor Andrzejczyk wykładał biologię prostym, zrozumiałym językiem, bez ucie- kania się do pomocy podręcznika. Jako pomoce dydaktyczne wykorzystywał eks- ponaty będące na wyposażeniu pracowni biologicznej i tablice poglądowe. Wykłada- ne tematy ilustrował na tablicy własnymi, kapitalnymi, rysunkami budowy różnych organizmów, narządów i układów. Jego uczniowie nie mieli problemów przy egzaminach wstępnych na uczelnie wyższe (na biologię, mikrobiologię, me- dycynę, biochemię), a Jurek Fall z naszej klasy został pracownikiem naukowym na Wydziale Biologii UMCS w Lublinie. NASZE MAŁE KŁAMSTEWKA Profesor nie stwarzał trudności, jeżeli ktoś pod jakimś pretekstem chciał się zwolnić z lekcji. Ze zwolnień korzystali zazwyczaj uczniowie, którzy byli nieprzy- gotowani, uczyli się niesystematycznie i obawiali się oceny niedostatecznej. W wymyślaniu pretekstów pomysłowość uczniowska była niewyczerpana. Zwal- niano się z powodu „zebrania ZMS-u, „robienia dekoracji na akademię”, „próby chóru”, „wizyty u szkolnej dentystki”, czy „krwotoku z nosa” (gdy delikwent uprzed- nio wysmarował się czerwonym tuszem). Prawdziwości naszych małych kłamstewek profesor Andrzejczyk nigdy nie dociekał, przyjmując je na słowo, za dobrą monetę. Któregoś dnia czując, że mogę być pytany i dostać „pałę”, odważyłem się skorzystać z doświadczeń moich kolegów. Gdy profesor wszedł do klasy i usiadł za stołem, podszedłem z boleściwą miną, py- tając, czy mogę się zwolnić na pogrzeb, bo umarł mi dziadek. (Notabene, mój przo- dek nie żył już od lat). Profesor popatrzył na mnie znad dziennika i powiedział: „No i powiedz, człowieku, co on najlepszego zrobił?! Ale idź, idź”. Udało się… METODYK Profesor Paweł Andrzejczyk parał się nie tylko pracą dydaktyczną w szkole. Za- pisał również trwale swój wkład w kształ- cenie wysoko kwalifikowanych kadr nauczycielskich. Od 1 września 1951 r. był kierownikiem powiatowego Ośrodka Doskonalenia Kadr Oświatowych w Prze- myślu, w latach 1961-1965 pełnił funkcję kierownika Powiatowego Ośrodka Meto- dycznego i Powiatowego Ogniska Meto- dycznego Geografii, a następnie instruk- tora Sekcji Biologii Powiatowego Ośrodka Dokształcania Kadr Oświatowych w Prze- myślu. W latach 1965-1967 był członkiem Powiatowej Komisji Egzaminacyjnej dla nauczycieli szkół podstawowych i innych placówek oświatowo-wychowawczych. W II LO W I Liceum Ogólnokształcącym im. J. Słowackiego profesor Andrzejczyk praco- wał 20 lat, po czym z dniem 1 września 1969 r. przeniósł się do II LO im. Wła- dysława Broniewskiego, w którym zaczął uczyć geografii i języka angielskiego. 1 maja 1973 r., decyzją Kuratora Okrę- gu Szkolnego w Rzeszowie, nadany mu został zawodowy tytuł „profesora szkoły średniej”. W II LO, które wróciło później do swego starego patrona, prof. Kazimierza Morawskiego, profesor Andrzejczyk pra- cował do 31 sierpnia 1979 r., tj. do dnia przejścia na emeryturę. Zmarł 4 października 2007 roku i spo- czywa na Cmentarzu Zasańskim w Prze- myślu (kwatera 17, rząd 3, grób 15). * * * Miał następujące odznaczenia: Złoty Krzyż Zasługi (1975), Medal Komisji Edukacji Narodowej (1984), Krzyż Kawa- lerski Orderu Odrodzenia Polski (1989), Krzyż Armii Krajowej (1990) i odznaki: Białostockiego Okręgu AK, Akcji „Burza”, Weterana Walk o Niepodległość (1998), złote: Związku Nauczycielstwa Polskiego (1985), Zasłużonego Działacza Turysty- ki (1985), Zasłużonego w pracy PTTK wśród młodzieży (1988), Zasłużonego Działacza Kultury (1982). Był członkiem Zjednoczonego Stron- nictwa Ludowego (od 1949 r.), Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawcze- go i przewodnikiem (od 1960 r.), prze- myskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK (od 1989 r.), honorowym członkiem Polskiego Towarzystwa Geo- graficznego (od 2000 r.) Profesor Paweł Andrzejczyk miał troje dzieci: córka Maria jest absolwentką II LO w Przemyślu (1966) i Wydziału Filologii Rosyjskiej Uniwersytetu Wrocławskiego (1975); córka Jadwiga, absolwentka I LO w Przemyślu (1969) i Akademii Muzycz- nej we Wrocławiu (1974), zmarła w 1994 r.; syn Czesław jest absolwentem II LO w Przemyślu (1974) i Wydziału Kopal- nictwa AGH w Krakowie (1980). Żona, Krystyna, ur. 31.08.1923 r. w Mościskach, córka Stefana Tomanka i Stefanii Kulczyckiej, była nauczycielką. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące w tajnym nauczaniu (1943) i Wydział Geografii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie (1960). ŹRÓDŁA: • Archiwum byłego Kuratorium Oświaty w Przemyślu, Teczka personalna I/1784 i SN-III/1; • Archiwum Światowego Związku Żoł- nierzy Armii Krajowej – Oddział w Przemyślu, Teczka personalna nr 1; • Archiwum wewnętrzne II LO w Prze- myślu im. prof. K. Morawskiego, Teczka akt osobowych nr 6; • Informacje żony Krystyny Andrzej- czyk. OPRACOWANIA: • 90 lat Gimnazjum i Liceum Ogólno- kształcącego im. profesora Kazimierza Morawskiego w Przemyślu-Zasaniu, Przemyśl 1996. Uroczystości patriotyczne w galicyjskim Przemyślu
Hołd dla twórców narodowych
ANDRZEJ KOPERSKI
Teofil Lenartowicz (1822-1893).
- to polski poeta romantyczny, etnograf, rzeźbiarz i konspirator. Członek honoro- wy Towarzystwa Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu. Związany był ze środowiskiem Cyganerii Warszawskiej. Współredagował „Dzwon Literacki” i publikował w „Bibliotece Warszawskiej”. Współpracował z Oskarem Kolber- giem i Romanem Zmorskim. Uczest- niczył w powstaniu 1848 roku. W 1849 musiał uciekać do Drezna. W 1852 roku przeniósł się do Paryża, a następnie w 1856 do Włoch, gdzie w 1860 osiadł we Florencji. Został pochowany w Krypcie Zasłużonych na Skałce w Krakowie.
Fascynował Go folklor rejonu Mazow- sza, dlatego sam siebie nazywał lirnikiem mazowieckim. Debiutował w 1847 poema- tem „Pierwsze przedstawienie Hamleta”. Najbardziej znanym jego wierszem jest „Złoty kubek” — utwór oparty na staropol- skiej kolędzie. Tworzył wiersze patriotyczne i religijne, poematy historyczne oraz liryki oparte na folklorze mazowieckim. Dziełem Jego rąk były rzeźby portretowe, nagrobki.
Teofil Lenartowicz znany był rodzinie Krasickich, właścicielom zamku w Du- biecku, głównie za przyczyną Aleksandry Konarskiej, córki Aleksandra Krasickiego, która podobnie jak ojciec utrzymywała kontakt ze środowiskiem literackim, wspie- rała utalentowanych artystów. Z Lenartowi- czem łączyła ją długoletnia przyjaźń, która przybierała wyraz platonicznej miłości. Według dubieckiej legendy poeta rzekomo
miał odwiedzić hrabinę w jej rezydencji. Zachowały się listy Konarskiej do Poety. Na Jego cześć pisała wiersze. Z kolei 53 -letni Lenartowicz skomentował sprawę tej znajo- mości w słowach: miłość jest rzeczą piekną w młodym wieku, w starości śmieszną”
Społeczność galicyjskiego Przemyśla z żalem przyjęła wiadomość o śmierci Poety. Teofil Lenartowicz zmarł w dniu 3 lutego 1893 roku we Florencji.
W Przemyślu nabożenstwo żałobne za spokój Jego duszy, staraniem „Sokoła” i Kasyna mieszczańskiego, odprawiono 4 marca tego roku w katedrze ob. łac. Mszę celebrował ks. prałat Paszyński, przy licznym udziale „Sokoła” i „Gwiazdy” ze sztandarami. Kolejnego dnia odbył się w sali Kasyna wieczorek składający się z odczytu i urozmaiconej części mu- zyczno-wokalnej. Deklamowano utwory poety. Dochód przeznaczono na budo- wę pomnika dla Lenartowicza. „Gazeta Przemyska” zamieściła też informację, że delegacja krakowska w osobach Adama Asnyka i Henryka Schwarza uzyskała od namiestnika austriackiego zezwolenie na sprowadzenie zwłok Wieszcza i pocho- wanie ich w grobie zasłużonych na Skałce w Krakowie.
Również w marcu 1893 roku podobny wieczór zorganizowała „Czytelnia na- ukowa” w Przemyślu. Odczyt pt. „Lirnik mazowiecki i jego lud” wygłosił prof. gimn. Bolesław Stojanowski. Część muzyczno- wokalna składała się głównie ze śpiewów m.in. Bronisławy Wolskiej, sławnej śpiewaczki koncertowej z Wiednia. De- klamowano wiersze Poety. W. Ruklin zaprezentował swój wiersz pt. „Na zgon Le- nartowicza”, który ukazał się też na łamach „Gazety Przemyskiej” (ryc. 2). Dochód
Wilhelm Ruklin,
Na zgon Lenartowicza.
Czemu dźwięki tęsknej liry nagle zaniemiały, (o miłością bratniej duszy wszechpotężną grały ? Czemu więcej nie cznarują ich uroków tchnienia, W których świecił skrą nadziei — święty dach (zbawienia,
GAZETA PRZEMYSKA z d. 16. marca 1883. ryc. 2 - Fragment wiersza W. Ruklina „Na zgon Lenartowicza” („Gazeta Przemyska”
z 16 marca 1893 r.).
PRZEMYŚL lipiec 2018
Śladami historii
z wieczoru przeznaczono na przywiezienie zwłok Lenartowicza do kraju. W tym też celu rozprowadzono wiersz G. Kohna „Cieniom Teofila Lenartowicza”, odbitkę z rocznika samborskiego.
W kwietniu 1893 roku Księgarnia pp. Jelenia i Langa (w Rynku) urządziła wysta- wę Lenartowiczowską. Zaprezentowano liczne edycje poezji zmarłego, a także prace Michała Sozańskiego, rysownika i malarza lwowskiego, przyjaciela Poety, m.in. obrazek „Lenartowicz na katafalku”, „Lenartowicz w pracownii z rzeźbiarzem Za- wiejskim”, „Sozański i Lenartowicz, ponadto portrecik Lenartowicza, szkic domu we Flo- rencji i kościoła, w którym go pochowano. Na wystawie pokazano też różne fotografie odnoszące się do Lenartowicza.
Nagistrat miasta Przemyśla przezna- czył kwotę 50 zł jako wkład do kosztów pogrzebu.
W dniu 12 czerwca 1893 roku odbyły się wielkie uroczystości związane ze sprowadzeniem i złożeniem zwłok śp. Teofila Lenartowicza na Skałce w Krako- wie. Udział w pogrzebie wzięły delegacje z Przemyśla, mianowicie: przedstawiciele rady miejskiej - wiceburmistrz dr Do- liński, radni pp. dr Baumfeld i Majerski, „Sokół” w liczbie 15 druhów , Koło Pań TSL, „ Gwiazda, Kasyno mieszczańskie i Towarzystwo zaliczkowe rzemieślników i rolników oraz grupa młodzieży polskiej .
„Gazeta Przemyska” z 15 czerwca za- mieściła obszerną relację - refleksję z uro- czystości pogrzebowych. Podkreślono demokratyczny charakter konduktu, na który składały się liczne delegacje włościan, młodzieży, Towarzystwa Szkoły Ludowej i hufców sokolskich. Patetycznie ujęto at- mosferę pogrzebu, pisząc: „Nad orszakiem towarzyszącym trumnie unosił się duch piewcy, co się unieśmiertelnił opowiadaniem „Bitwy Racławickiej” i który podsłuchał tętno ludowego życia... Dalej kontynuowano: „abo w czystym nieb błękicie, w złotym blasku słońca, rodziła się otucha dopięcia celów zaznaczonych w pieśniach, które nam zmarły słał z italskiej ziemi”.
Szczegółowy opis uroczystości zawarto w księdze pamiątkowej zatytułowanej „Hołd lirnikowi mazowieckiemu Teofilowi Lenartowiczowi” wydanej w księgarni Gebethnera i Spółki w Krakowie.
Jednej z ulic Przemyśla nadano nazwę ul. Lenartowicza.
ŹRÓDŁA I LITERATURA:
» „Gazeta Przemyska” z dnia 2, 5, 9, 12, 16. 03. 1893; 6,23.04. 1893; 1, 4,8, 11, 15, 29. 06. 1893
» Kurek J., Wędrówki po placach i ulicach Przemyśla, Przemyśl 2006, s. 155-156
. Żyga A., Dubieckie spotkania z literaturą polską, „Z dziejów kultury i literatury Ziemi Przemyskiej” ( red. S. Kratochwilowa), T. I, Przemyśl 1969, s. 299-308
» https://pl.wikipedia.org/wiki/ Teofil_Lenartowicz
15
Fotografie: st. sierż. Andrzej Chruszcz
Śladami historii
Wierni Tradycji 1938-2018
Żołnierze 5. batalionu strzelców podhalańskich odnowili zawierzenie złożone Matce Boskiej Starowiejskiej
29 maja 2018 roku zapisze się w kartach historii jako bardzo ważne wydarzenie dla 5. batalionu strzelców podhalańskich. W tym dniu dokładnie 80 lat wcześniej żołnierze 2 Pułku Strzelców Podhalańskich z Sanoka w Starej Wsi k. Brzozowa złożyli uroczyste ślubowanie przed wizerunkiem Matki Boskiej Starowiejskiej, a nowiżołnierze pułkowi
złożyli uroczystą przysięgę. BARBARA BREM KOWALIK
Wydarzenie nawiązuje do chlubnych tradycji Oręża Polskiego - gdy rycerstwo ślubowało i otaczało czcią Najświętszą Maryje Pannę. Wierni Tradycji przemy- scy Podhalańczycy odnowili zawierzenie. Podobnie jak 80 lat temu wczesnym rankiem o godz. 7.00 po krótkiej zbiórce na sanockim Rynku żołnierze batalionu wyruszyli do Starej Wsi, gdzie doszli na godz. 15.00. W Bazylice Ojców Jezuitów utrudzeni upałem żołnierze wzięli udział we Mszy św., której przewodniczył ks. ppłk Władysław Maciej Kozicki - pro- boszcz Garnizonu Rzeszów. Słowo Boże przekazał proboszcz Parafii Garnizo- nowej z Przemyśla ks. por. Krzysztof Ziobro. We Mszy uczestniczyli ojcowie Jezuici - gospodarze Bazyliki. Przed za- kończeniem Mszy św. dowódca batalionu ppłk Marcin Dusza odczytał zawierzenie batalionu oraz złożył Akt Zawierzenia jako wotum. Po zakończonej uroczy- stości kolumna marszowa przeszła pod
16
pomnik Konfederatów Barskich, aby złożyć wiązanki kwiatów i zapalić znicze, Wojskową Asystę Honorową wystawiła kompania wsparcia. Po uroczystości dzię- ki gościnności władz Brzozowa żołnierze otrzymali poczęstunek. AKT ZAWIERZENIA
Bogarodzico, Dziewico, Bogiem Sławie- na Maryjo, my, lud Twój, padamy do stóp Twoich najświętszych i jak niegdyś król nasz Jan Kazimierz, Ciebie za Patronkę iza Królową Narodu dzisiaj ponownie obiera- my, wszystkie ziemie, miasta i wsie nasze Twojej osobliwej opiece i obronie polecamy i miłosierdzia Twego w teraźniejszym utra- pieniu pokornie prosimy. A że wielkimi do- brodziejstwami Twymi pobudzeni, pałamy najszczerszą chęcią służenia Tobie, więc przyrzekamy Synowi Twojemu Jezusowi Chrystusowi, Królowi wieków i narodów i Tobie Najświętsza Panno, Zwycięska Kró- lowo Polski, że cześć Waszą i chwałę zawsze po wszystkich ziemiach naszych pomnażać
PRZEMYŚL lipiec 2018
i utrzymywać będziemy, stojąc wiernie przy świętej wierze Kościoła Katolickiego, wiary tej bronić i według niej rządzić się w życiu naszym osobistym, rodzinnym, społecznym, narodowym i państwowym. Z polskiej ziemi powstaliśmy, więc tej ziemi krew i prochy nasze oddamy. Tej ziemi bronić będziemy do ostatniego tchu w piersiach i do ostatniej kropli krwi. Tu, gdzie dziś stoimy, jest pod stopami naszymi także odwieczna, piastowska ziemia pol- ska. Więc wobec Boga, wobec Ciebie Panno Starowiejska, wobec tego ludu polskiego przyrzekamy, że nikomu jej nie damy bez walki do ostatniego uderzenia naszego serca. Starać się też usilnie będziemy, żeby nie sięgać po cudze, ale nie pozwolimy też nikomu bezkarnie targnąć się na to, co jest odwieczną naszą własnością, ale nigdy nie
Śladami historii
zapomnimy o tym, co powinno być naszą własnością na zasadzie prawa i sprawie- dliwości dziejowej.
Na prochy i popioły Ojców naszych, na Ducha ich znaczonego stygmatem wiel- kości, ślubujemy, że miłować będziemy, jak Oni miłowali, Polskę Ojczyznę naszą. Będziemy Jej służyli w trudach, poświęce- niu, w samozaparciu. Pracować będziemy w czystości intencji, siebie samych zosta-
100-lecie
wiając za progami. Będziemy żywymi kamieniami budowy tego Państwa, a ce- mentem miłość wspólna i miłość Ojczyzny.
Tobie zaś Najświętsza Panno Starowiejska w szczególniejszą opiekę oddaje się dzisiaj 5 batalion strzelców podhalańskich tak jak 80 lat temu - 2 Pułk Strzelców Podhalańskich. To Ty Bogarodzico wyciągnij nad nami Twe dłonie błogosławiące. Panuj i władaj nami, stań na czele naszych rządów, błogosław
przemyskiego Garnizonu
W dniu 11.05.2018 roku w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej odbyła się jubileuszowa konferencja.
BARBARA BREM KOWALIK
Honorowe rozpoczęcie obchodów 100 - lecia odzyskania Niepodległości 5. ba- talion strzelców podhalańskich rozpoczął od współorganizacji konferencji, która odbyła się w Muzeum Narodowym Zie- mi Przemyskiej w dniu 11.05.2018 roku. O godzinie 09.00 zebranych w sali audio- wizualnej gości i uczestników przywitał dyrektor Muzeum p. Jan Jarosz oraz do- wódca 5. bsp ppłk Marcin Dusza. Krótkie okolicznościowe przemówienia wygłosili p. Lucyna Podhalicz Wicewojewoda Pod- karpacki, p. Piotr Pilch Wicemarszałek
Województwa Podkarpackiego oraz p. Janusz Hamryszczak Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla. Zebrani mogli pogłębić swoją wiedzę dotyczącą historii przemy- skiego Garnizonu na podstawie wykładów dr. hab. Andrzeja Olejki, dr. hab. Andrzeja Zapałowskiego, dr. Grzegorza Szopy, dr. Wojciecha Mosia, dr. Lucjana Faca, dr. Jacka Magdonia oraz mgr Anny Nowak. Prelekcje dotyczące Podhalańczyków, lotnictwa nad Przemyślem, pancerniaków żurawickich, Wojska Polskiego w zbiorach Archiwum Państwowego w Przemyślu
PRZEMYŚL lipiec 2018
. BORY
Rządzącym i wojskom naszym hetmań, by wiernie trwały w Twoim ordynansie jako przednia straż chrześcijaństwa.
Tak nam dopomóż Bóg i święta Męka Jego.
Dowódca 5 batalionu strzelców podhalańskich ppłk Marcin DUSZA
Stara Wieś, dn. 29.05.2018r.
oraz gen. bryg. Andrzeja Galicy były wzbogacone o wiele ciekawych zdjęć i dokumentów. Po zakończeniu konferen- cji została otwarta wystawa poświęcona 100- leciu Garnizonu Wojska Polskiego. Uczestnicy mogli wysłuchać koncertu w wykonaniu zespołu z Klubu 5. bsp, otrzymać pamiątkowe konferencyjne pocztówki oraz obejrzeć statyczny pokaz sprzętu.
b NARTACH 1944-19 |
Fotografie: st. szer. Michał Wawrykowicz
17
Śladami historii
65 LAT MINĘŁO...
„Rocznice są wzniesieniami w krajobrazie naszego życia, kierują nasz wzrok w stronę przebytej drogi.
AGNIESZKA BIEDROŃ
W ubiegłym roku przypadła 65. rocz- nica istnienia Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im. Józefa Gwalberta Paw- likowskiego w Przemyślu. Z przyczyn od nas niezależnych nie udało się dotychczas uczcić urodzin naszej Jubilatki. Nie mogli- śmy jednak pozwolić, aby tak ważna karta z historii biblioteki przeszła bez echa...
W konsekwencji uroczyste obchody ju- bileuszowe odbyły się 14 czerwca 2018 r. Było to wielkie święto nie tylko obecnych iemerytowanych pracowników biblioteki, ale również całego środowiska oświato- wego miasta Przemyśla oraz wojewódz- twa podkarpackiego.
Patronat honorowy nad tym wydarze- niem objęli: Władysław Ortyl - Marszałek Województwa Podkarpackiego, Małgorza- ta Rauch - Podkarpacki Kurator Oświaty, Robert Choma - Prezydent Miasta Prze- myśla oraz Jan Pączek - Starosta Przemyski.
Wśród honorowych gości, którzy przy- byli na spotkanie, znaleźli się: Lucyna Podhalicz —- Wicewojewoda Podkarpacki, Piotr Pilch - Wicemarszałek Wojewódz- twa Podkarpackiego, Robert Choma - Prezydent Miasta Przemyśla, Marek Kudła - Wicestarosta Przemyski, Andrzej Huk - Wójt Gminy Przemyśl, Barbara Pelczar Białek - przedstawiciel Urzędu
[Christian Schulz]
Marszałkowskiego, Bernadeta Jasińska - Kuratorium Oświaty. Ponadto obecni byli przedstawiciele duchowieństwa, przemy- skich parlamentarzystów, placówek oświa- towych, naukowych, kulturalnych oraz związków zawodowych i stowarzyszeń. Spotkanie otworzyła przemówieniem okolicznościowym Halina Ukarma - Dyrektor PBW w Przemyślu. Wydarzenie było okazją do przypo- mnienia historii PBW w Przemyślu oraz zaprezentowania jej dorobku. Zebrani obejrzeli reportaż filmowy ukazujący dzieje biblioteki. Zostały w nim przywo- łane te karty z przeszłości placówki, które stworzyły fundamenty do kreślenia planów na przyszłość. Przywołano w nim również nazwiska osób, które miały znaczący wpływ na współczesny kształt Jubilatki. Głównym punktem programu była konferencja naukowa poświęcona zagad- nieniom czytelnictwa dzieci i młodzieży szkolnej. Wiedzą i doświadczeniem z tego zakresu, podzielił się z uczestnikami Pa- weł Pienkiewicz z AKME SZKOLENIA w Gliwicach — psycholog. Wygłosił referat zatytułowany Czy rówieśnicy naprawdę mogą być ważniejsi od rodziców a tablety od książek? Następnie wykład na temat Rozwijanie kontaktów dziecka z literaturą
(elementy teorii i praktyki) przedstawiła dr hab. prof. nadzw. Uniwersytetu Rze- szowskiego - Alicja Ungeheuer - Gołąb.
Uroczystość uświetnił solowy recital gitarowy dra hab. prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego, nauczyciela Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Prze- myślu - Leszka Suszyckiego. Wystąpili również uczniowie z ZPSM w Przemyślu.
Jubileusz 65 — lecia Pedagogicznej Bi- blioteki Wojewódzkiej w Przemyślu miał charakter niezwykły, podniosły, wręcz historyczny. Łączył w sobie kartę zapisaną wydarzeniami minionych dekad życia biblioteki z teraźniejszością. Był również chwilą zadumy, refleksji i wspomnień. Pozwolił wrócić do początków biblioteki oraz ludzi, którzy ją tworzyli. Wyrażamy przekonanie i nadzieję, że wszystko co najlepsze dopiero przed nami i, że przez kolejne lata wspólnie będziemy tworzyć następne karty historii PBW w Przemyślu.
Pół wieku razem. Na dobre i na złe...
Sześć par małżeńskich z Przemyśla obchodziło 14 czerwca Jubile- usz 50-lecia pożycia małżeńskiego. Z tej okazji, w reprezentacyjnej sali Przemyskiej Biblioteki Publicznej, odbyło się niezwykle piękne spotkanie, podczas którego najlepsze życzenia szacownym Jubilatom złożyli Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla — Grzegorz Hayder oraz Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego - Urszula Golec.
Najważniejszą częścią czwartkowej uroczystości była dekoracja
medalami za długoletnie pożycie małżeńskie, którego w imieniu
JI
PRZEMYŚL lipiec 2018
Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej - Andrzeja Dudy — dokonał Grzegorz Hayder - Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla. Jubileusz 50-lecia wspólnej drogi życiowej obchodzili: Kata- rzyna i Zygmunt Majgierowie, Józefa i Witold Błautowie, Zdzisława i Kazimierz Laskowniccy, Krystyna i Bronisław Krowińscy, Danuta i Kazimierz Łucowie oraz Halina Matias-Zarańska i Wiesław Zarański.
Agata Czereba
M
Fot.: Marta Głogowska
Fot.: Witold Wołczyk
Złoże Przemyśl obchodzi Jubileusz 60-lecia!
W 1958 roku wykonano pierwszy odwiert na złożu Przemyśl. To największe złoże gazu w Polsce, a najnowsze badania wskazują, że ten ważny dla gospodarki surowiec może być wydobywany w naszym
regionie jeszcze przez kilka dekad.
WITOLD WOŁCZYK
W jubileuszowym spotkaniu, które odbyło się w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej, wzięli udział przed- stawiciele władz rządowych i samorzą- dowych, z wicewojewodą podkarpackim Lucyną Podhalicz, członkiem Zarządu Województwa Podkarpackiego Piotrem
Pilchem, Przewodniczącym Rady Miej- skiej Bogusławem Zaleszczykiem, Prezy- dentem Miasta Robertem Chomą i jego Zastępcą Januszem Hamryszczakiem. Uroczystość swoją obecnością zaszczy- cił Metropolita Przemyski Arcybiskup Adam Szal.
Śladami historii
Pierwotne zasoby wydobywalne zło- ża oszacowano na ok. 72 mld m* gazu. W latach 70., w szczytowym okresie produkcji, ze złoża pochodziła większość, bo aż % surowca wydobywanego w kraju. W kolejnych dekadach produkcja była coraz niższa i obecnie wynosi ok. 480 mln m* rocznie — niecałe 13 proc. polskiego wydobycia gazu. Do tej pory ze złoża wydobyto już 65 mld m* surowca.
— Gaz pozyskiwany w Przemyślu i okoli- cach ma wielkie znaczenie dla bezpieczeń- stwa energetycznego kraju. Chcemy, aby tak pozostało w przyszłości — powiedział Piotr Woźniak, Prezes Zarządu Polskie- go Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA podczas uroczystości w Przemyślu.
— Podjęliśmy decyzję o optymalizacji procesu eksploatacji, by maksymalnie wy- korzystać zasoby złoża. Przeprowadziliśmy m.in. badania geologiczne z wykorzysta- niem metody zdjęcia sejsmicznego 3D. Ze- brane dane wskazują, że w złożu Przemyśl może znajdować się dodatkowe 20 mld m3 gazu — wyjaśnił Piotr Woźniak. Dodał, że badanie sejsmiczne 3D przeprowadzone w Przemyślu i sąsiednich gminach było największym, jakie do tej pory przepro- wadzono w Europie — powierzchnia ob- szaru badawczego wyniosła 1283 km kw.
- Wszystkim Państwu dziękuję za trud codzienny i życzę kolejnych jubileuszy, dziękuję za wsparcie i to wszystko dobre, co się wydarzyło i jeszcze się wydarzy dzięki temu złożu, które jest tak zasobne w gaz tutaj w Przemyślu i w okolicach — podziękował pracownikom przemyskiego złoża i kierownictwu PGNiG Robert Cho- ma Prezydent Miasta Przemyśla.
„Ekologiczny Przemyśl - wymieniamy źródła ciepła”
Gmina Miejska Przemyśl na podstawie cyklu spotkań informacyjnych z mieszkańcami Przemyśla (które odbyły się w dniach 4, 6 i 8 czerwca br. w siedzibie Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej) rozpoczęła
przygotowania do opracowania projektu pn.: „Ekologiczny Przemyśl
- wymieniamy źródła ciepła”. Projekt będzie aplikował o uzyskanie dofinansowania w konkursie planowanym przez Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego do poddziałań 3.3.1 Realizacja planów niskoemisyjnych i 3.3.2 Redukcja emisji w ramach Regionalnego Pro- gramu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020.
Projekt skierowany jest do osób fizycznych, wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni mieszkaniowych. Udziałem w projekcie jako partner zainte- resowane jest również Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej Sp. zo.o. w Przemyślu. Zgodnie z założeniami naboru wniosków mieszkańcy Przemyśla będą mogli uzyskać dotację do wymiany źródeł ciepła w wy- sokości do 85%. Wkład własny uczestników projektu wyniesie min. 15% kosztów kwalifikowanych netto oraz podatek VAT od całej wartości
wnioskowanej instalacji.
Projekt będzie realizowany przez Gminę Miejską Przemyśl wyłącznie w przypadku otrzymania dofinansowania ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020, a jego realizacja zaplanowana jest na lata 2019/2020.
Nabór zainteresowanych do udziału w projekcie będzie się odbywał na podstawie złożonych dokumentów, które zostaną przygotowane na
potrzeby procesu rekrutacyjnego.
Nabór deklaracji do udziału w projekcie będzie prowadzony w dniach
od 9 do 31 lipca 2018 r.
Fundusze Europejskie
PRZEMYŚL lipiec 2018
Wszystkie szczegóły i dokumenty rekrutacyjne dotyczące naboru (wtym regulamin, wzór deklaracji udziału w projekcie, itp.) dostępne będą na stronie www.przemysl.pl w zakładce,Wymiana źródeł ciepła - Dotacje".
Beata Bielecka
Naczelnik Wydziału Rozwoju, Inwestycji i Funduszy Zewnętrznych
Unia Europejska Guropejski Fundusz armopu Aeponzinego
Rzeczpospolita „oai. Polska PODKARPACKIE
DOTACJA DO 85%
19
Śladami historii
Moje muzyczne fascynacje PRZEMYSKIE
ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE
W numerze 5/163 z maja br. rozpocząłem alfabetyczny przegląd ze- społów młodzieżowych od najbardziej utytułowanej grupy wokalnej „Ars Nova, która w okresie swej działalności odnotowała wiele suk- cesów. Kontynuując cykl, chcę przypomnieć kolejne zespoły, które funkcjonowały na muzycznym rynku.
ALEKSANDER MOSKALEWSKI
Ad Libitum - Zespół powstał przy Międzyspółdzielnianym Ośrodku Kul- turalno-Oświatowym (MOKO) w Prze- myślu, prawdopodobnie w 1967 roku.
W końcowym okresie działalności zespół występował w składzie: Marek Ostrowski - gitara prowadząca, jego brat Tomasz Ostrowski - gitara basowa, Krzysztof Cieśliński - organy, Andrzej Grzegorzak - perkusja, Leszek Fac - saksofon tenorowy oraz okazjonalnie Jan Delekta - saksofon altowy. W 1969 roku na gitariadzie w PDK grupa zdo- była II miejsce.
„Ad Libitum” zamierzali wzmocnić Jan Augustyn - organy oraz Jan Kulik- flecista z grupy „Fatum” z MDK-u.
W 1970 roku bracia Ostrowscy repre- zentowali „Fatum” na IV Międzynaro- dowym Zlocie Placówek Pozaszkolnych w Pieczarach k/Giżycka. Po nieudanych próbach fuzji „Ad Libitum” z „Fatum” zespół reprezentujący nurt rocka z ak- centami popu, bluesa i folku rozwiązał się w 1970 roku.
Ad Rem - Żeńska grupa wokalna z MDK utworzona przez Barbarę Malo- nę. Po „Pastelach” zespół był kolejnym ansamblem Młodzieżowego Domu Kul- tury. W początkowym okresie działalno- ści na przełomie 1973/74 roku tworzyły go: Halina Rudy, Alicja Solarska, Bożena Kalinowska, Elżbieta Domka, Grażyna Surówka, Alina Myka. Instruktorem był Wojciech Lewandowski.
W 1973 roku „Ad Rem” wraz z prze- myską grupą instrumentalno-wokalną „Oratorium FG” później „FG” koncer- towali jako reprezentanci woj. rzeszow- skiego na Harcerskim Festiwalu Kultury Młodzieży Szkolnej w Kielcach. W 1988 roku „Ad Rem” występował w ZSRR i Czechosłowacji oraz wiele razy na różnych scenach woj. rzeszowskiego.
AII Stars- Formacja muzyczna utwo- rzona w 1963 roku z siedzibą w teatrze „Fredreum” na wzgórzu zamkowym. Zespół występował w składzie:
20
Zbigniew Skoczylas kierownik grupy o pseudonimie „Siunek” - saksofon tenorowy i klarnet, Jan Miszczak ps. „Korniszon” - piano i wokal, Jerzy Wohner - kontrabas, Wiesław Fleszar - gitara, Izabela Janiszewska - córka dyr. PDK Janiszewskiego śpiewała m.in. przebój amerykańskiego wokalisty Pata Boone „Speedy Gonzales”, Mieczysław
Iwaneczko - perkusja, wokal. Repertuar zespołu stanowiły standardy popu i jaz- zu. W podobnym składzie działał w tym samym roku „Karambol Satyryczno- -Muzyczny”.
Anki - żeński sekstet utworzony w październiku 1970 roku. Grupa wokalna z Liceum Ekonomicznego w Przemyślu działająca pod patrona- tem MOKO. Instruktorem i aranżerem zespołu był Szczepan Gliniak. Zespół przyjął nazwę „Anki 70”.
Anonimy - zespół powstał pod koniec lat 60-tych w klubie „Metalowiec”(Pol- na)
Stylem nie odbiegali od swych po- przedników- „Niebieskich Migdałów” i „Baronów”.
Skład grupy tworzyli: Zbigniew Honei- ser - organy, już nie żyje, Jerzy Drwie- ga - gitara, Jan Mruga -gitara basowa, Ludomir Lewkowicz - perkusja, Czesław Pobidyński - wokal. W repertuarze ze- społu dominował pop i rock.
CDN.
Zespół wokalny Anki 70.
kowane.
Od redakcji
Jeżeli chcecie Państwo opowiedzieć swoje niezwykłe przeżycie lub opublikować unikalną fotografię skontaktujcie się z redakcją miesięcznika. Jednocześnie ponownie informuję, że teksty nadsyłane do druku bez wcześniejszego uzgodnienia z redaktorem naczelnym nie będą publi-
Krzysztof Fil
PRZEMYŚL lipiec 2018
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
AVIII
Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne
27 lipca — 5 sierpnia 2018 r.
PIĄTEK
Bazylika Archikatedralna MATEUSZ RZEWUSKI — organy
SOBOTA
Zamek Kazimierzowski
godz. 19?
ŚRODA
godz. 19?"
Zamek Kazimierzowski
BARBARA BOROWICZ - klarnet
BARTOSZ SAŁDAN — perkusja
godz. 19% PIĄTEK
WIOLETTA FLUDA - fortepian
SEBASTIAN SZUMSKI — baryton
NIEDZIELA
Zamek Kazimierzowski
MACIEJ GALAS = tenor
godz. 19?
THOMASŚ
LESZEK SUSZYCKI — gitara
WTOREK
Bazylika Archikatedralna TOMASZ ŚLUSARCZYK — trąbka MICHAŁ TYRAŃSKI — trąbka DANIEL PRAJZNER — organy Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK 37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1
tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariatQkultura.przemysi.pl dyrektor - Renata Nowakowska
M „£
NIEDZIELA
godz. 19?"
Bazylika Archikatedralna BERNING (Niemcy) — organy
godz. 19?
Kościół Salezjanów
Koncert finałowy
FESTIWALOWA
ORKIESTRA KAMERALNA
godz. 19%
ARSO ENSEMBLE
IRMINA OBOŃSKA:TOPOROWSKA — klawesyn
Witryna Wydawnicza Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
W sierpniu 2018 r. w sprzedaży ukaże się książka o. Szczepana Praśkiewicza „Niebo Karmelu” będąca w istocie słownikiem świętych i błogasłowionych karmelitańskich. Przedstawia biogramy a właściwie hagiogra- my osób beatyfikowanych i kanonizowa- nych związanych z Zakonem Karmelitów. Współwydawcą tego bogato ilustrowanego, liczącego dwieście stron wydawnictwa jest Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZA- MEK, natomiast autorem - osoba ze wszech miar kompetentna, albowiem o. dr hab. Szczepan Praśkiewicz OCD, karmelita bosy (w latach 1999-2005 prowincjał Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych), absolwent
Papieskich Wydziałów Teologicznych „Tere- sianum” i „Marianum” w Rzymie, sprawuje obecnie funkcję konsultora watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i Re- feratu Spraw Beatyfikacyjnych w Kurii Me- tropolitalnej w Krakowie. Miło nam również donieść, że ów wybitny znawca hagiografi- styki będzie gościem tegorocznej Wincen- tiady, w trakcie której przedstawi postać św. Wincentego — patrona Przemyśla oraz zaprezentuje wspomniane wydawnictwo, na co organizatorzy już dzisiaj zapraszają wszystkich zainteresowanych.
MAREK TOPOROWSKI — klawesyn TOMASZ ŚLUSARCZYK — dyrygent
Na wszystkie koncerty
wstęp wolny. O. Saczemw T. Praśkewmiz (GD
NIEBO KARMELU
BtoGosŁAWIEK
SWIĘCI RODZINY. KNŁMELITAŃŚSKIEJ LUB Z NIĄ ZWIĄ
4
( A
4
( 8
MUZYCZNA WIOSNA NA ZAMKU -— za nami
Trwająca od 4 kwietnia do 16 czerwca 2018 r. MUZYCZNA WIOSNA NA ZAMKU już za nami. Każde z wydarzeń (było ich osiem), które tworzyło tę imprezę, zgromadziło bardzo duże grono wielbicieli sztuki muzycznej. Dwa ostatnie wydarzenia kończące tegoroczną edycję odbyły się odpo- wiednio 25 maja i 16 czerwca.
25 maja 2018 r. SONIA BOHOSIEWICZ w spektaklu „10 sekretów Marilyn Monroe”
Gwiazda polskiego kina Sonia Bohosiewicz na scenie Zamku Kazimierzowskiego wystąpiła w spektaklu słowno-muzycznym,10 sekretów Marylin Monroe". Przeplatane piosenkami przedstawienie ukazuje nieznane epizody z życia największej kobiecej gwiazdy w historii kina. Artystka starała się po- kazać inne oblicze najsławniejszej blondynki na świecie, inne niż to, do którego przywykliśmy. „10 sekretów Marilyn Monroe" nie jest próbą na- śladowania Monroe, jej charyzmy scenicznej, stylu ani wokalu. Wbrew sugestii tytułu nie jest też zuchwałym węszeniem skandali i ekscentrycznych poczynań hollywoodzkiej gwiazdy, jest spotkaniem zko- bietą o niebywale bujnej biografii, warunkowanej nietuzinkową złożonością psychologiczną i charakterologiczną. Sonia Bohosiewicz z gracją porusza się
między wątkami życia Marilyn, nie przekraczając przy tym granic dobrego smaku. Wokalistka stworzyła wieczór pełen różnorakich doznań emocjo- nalnych i artystycznych.
Polska aktorka - i również znakomita wokalistka - wyśpiewała przy akom- paniamencie fortepianu największe muzyczne standardy. Z pełną ekspresją i pasją, z wielką zdolnością gry emocjami oraz charakterystycznym głosem Sonia Bohosiewicz wykonała między innymi sławną piosenkę „Happy Birthday”, którą Marylin Monroe zaśpiewała Prezydentowi Stanów Zjed- noczonych Johnowi F. Kennedy'emu. W jego rolę wcielił się — poproszony z widowni — Pan Janusz.
Sonia Bohosiewicz zaprezentowała przemyskiej publiczności świat Mari- lyn Monroe, ten nieznany i skrywający wiele tajemnic. To był wieczór pełen emocji. To była Sonia Bohosiewicz, jakiej jeszcze nie znaliśmy.
Fotografie: Tomasz Beliński
16 czerwca 2018 r. „Boogie Street”. Renata Przemyk śpiewa piosenki Leonarda Cohena
Sobotni czerwcowy wieczór, piękna pogoda, rzesze widzów na dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego i płynące ze sceny piosenki nieodżałowanego poety, powieściopisarza, barda i piosenkarza Leonarda Cohena w wykonaniu wokalistki, członkini Akademii Fonograficznej ZPAV Re- naty Przemyk wraz z zespołem. To wydarzenie było skazane na sukces.
Niezwykle nastrojowy, relaksujący koncert odbył się w iście wakacyjnej atmosferze, a sama wokalistka, która gościła już po raz trzeci w Przemyskim Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, zachwyciła wszystkich, którzy zjawili się na zamkowym wzgórzu.
Historia tego wydarzenia zaczęła się od spektaklu„Boogie Street”z udzia- łem Renaty Przemyk, który miał premierę we wrześniu 2016 roku w Teatrze Starym w Lublinie. Renata Przemyk, śpiewając songi Leonarda Cohena z pol- skimi tekstami, odkrywała jego inne oblicze. Spektakl spotkał się z bardzo gorącym przyjęciem publiczności. 27 stycznia 2017 r. nakładem Agory S.A.
i Teatru Starego w Lublinie, ukazała się płyta, na której prezentowane są utwory ze spektaklu „Boogie Street” wg „Księgi tęsknoty” Leonarda Cohena. Płyta powstała dla tych, którym nie udało się obejrzeć spektaklu. Teraz (na dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego) pojawiła się wyjątkowa okazja, żeby na żywo posłuchać piosenek będących zupełnie nowym spojrzeniem na Leonarda Cohena — skorzystała z niej ogromna liczba widzów nie tylko z na- szego miasta. Wśród przybyłych do tego urokliwego miejsca byli uczestnicy odbywającego się właśnie w naszym mieście Bieszczadzkiego Lata z Książ- ką, były przebywające w Przemyślu delegacje naszych partnerskich miast z Paderborn i Egeru, byli przedstawiciele sponsora koncertu firmy INGLOT, przedstawiciele władz wojewódzkich i miejskich. Specjalnie na koncert przy- jechali również fani Renaty Przemyk z innych miejscowości m.in. Rzeszowa.
Podczas koncertu wykonane zostały wszystkie piosenki z płyty, a co zatym idzie, z całego spektaklu. Dopełnieniem były dodatkowe utwory z repertuaru Cohena takie jak m.in. „Hallelujah.
Tomasz Beliński Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
IHGLOT
Fotografie: Tomasz Beliński
1, 3, 4 czerwca 2018 r.
Druga już edycja Przemyskiego Festiwalu Teatralnego„Bajkowe Wzgórze; podobnie jak pierwsza, przechodząc do archiwum pamięci zapadła w niej z pewnością głęboko u wszystkich, którzy mieli okazję w niej uczestniczyć. Udowodniła również, że organizatorzy, którymi są Przemyskie Centrum Kultury i Nauk ZAMEK i Teatr S.A.N. z Przemyśla przekuli znakomity pomysł w równie znakomite święto teatru dedykowane nie tylko najmłodszym mieszkańcom naszego miasta.
Podczas Festiwalu, który odbył się na scenie Zamku Kazimierzowskiego i trwał trzy dni wystąpili kolejno: współorganizator Festiwalu Teatr S.A.N. z Przemyśla w przedstawieniu „Jaś, Małgosia i..., Teatr Nemno z Rzeszowa z bajką „Królowa Śniegu, Teatr Opowieści z Walizki z Dukli w widowisku „Hiena Lola” oraz uczniowie przemyskich szkół podstawowych, gimnazjal- nych i średnich, którzy zaprezentowali miniatury teatralne oraz teatralne interpretacje znanych wierszy.
20 czerwca 2018 r.
Inauguracja XIX Przemyskiej Wiosny Fredrowskiej — spektakli Michała Bałuckiego „Bilecik miłosny” w wykonaniu aktorów Teatru „Fredreum”
w Przemyślu
Towarzystwo Dramatyczne im. Aleksandra Fredry„Fredreum”w Przemyślu powstało w roku 1869. Przez 149 lat działalności scenicznej wypracowało sobie stałe miejsce w krajobrazie kulturalnym naszego miasta. Tutaj właśnie, na przemyskiej scenie rozpoczynało swoje kariery wielu wybitnych aktorów. Najznakomitsi znich to Kazimierz Opaliński, bracia Józef i Tadeusz Kondrato- wie, Barbara Kostrzewska. Fredreum stale współpracuje z wieloma polskimi teatrami zawodowymi oraz Teatrem Polskim we Lwowie, utrzymuje też bli- skie kontakty z„Fredreum” w Leeds w Anglii - młodszym od przemyskiego imiennika o równe 100 lat.
Kilkanaście lat temu wprowadzono w życie nową inicjatywę teatralną, któ- rą nazwano „Przemyska Wiosna Fredrowska". Składa się ona z przedstawień na Zamku Kazimierzowskim, spektakli wyjazdowych, wystaw okolicznościo- wych i„Rajdu śladami Aleksandra Fredry”. W przygotowanie całej imprezy jako współorganizator aktywnie włącza się Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, które użycza wszystkiego co niezbędne, aby ta godna uwagi idea mogła zaistnieć.
20 czerwca o godz. 18.30 zainaugurowano XIX edycję Przemyskiej Wiosny Fredrowskiej spektaklem Michała Bałuckiego,„Bilecik miłosny”w wykonaniu
Przemyski Festiwal Teatralny„Bajkowe Wzgórze który zapewne zapisał się już na stałe w kalendarzu imprez naszego miasta, niesie - z całą stanowczością trzeba to podkreślić - pozytywne przesłanie i jest ze wszech miar godny po- lecenia. Polecamy go wszystkim, tym małym, większym i tym największym. „Bajkowe Wzgórze” jest festiwalem bez ograniczeń wiekowych, ponieważ dobra zabawa jest dla wszystkich.
Tomasz Beliński Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
aktorów Teatru,„Fredreum”w Przemyślu. W tegorocznej edycji obok aktorów z Przemyśla wystąpią aktorzy z Teatru Fieter z Ozimka w spektaklu „Łami- główka 2.0, Teatru Robotniczego z Nowego Sącza w sztuce,„Per Procura” oraz Jarosław Kozielski z Krakowa w spektaklu muzycznym,„Podróż Musicalowa".
Tomasz Beliński Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
Fotografie: Tomasz Beliński i Piotr Pruchnicki
2 = N
UD
= G © SG
> pk. ©
LL
INCENTIADA
2016
— » u oraz Finał Ogólnopolskiej Akcji Caritas ' „TORNISTER PEŁEN USMIECHÓW”
WINCENTIADA 2018 | BZ =
Dni Patrona Miasta Przemyśla Świętego Wincentego
18-19 sierpnia
Rynek Starego Miasta
Jak co roku z końcem lata przychodzi czas na WINCEN- ! © TIADĘ, święto patrona każdego przemyślanina — Święte- go Wincentego. Jest to uroczystość, której niezmiennym elementem jest Msza Święta oraz procesja ulicami miasta z relikwiami patrona. Pozostałe składowe ewoluują w kie- runku tradycyjnego jarmarku. Do najlepszych jarmarcz- nych tradycji należą konkursy, zabawy dla dzieci i doro- słych, występy kuglarzy, teatrów ulicznych, wystawianie straganów z okazjonalnymi towarami, wata cukrowa, bań- ki mydlane.
Tegoroczna edycja, podobnie jak wszystkie poprzednie, obfitować będzie w ogromną ilość takich atrakcji. Zwień- czeniem każdego dnia będzie widowisko artystyczne. 18 sierpnia w sobotę wystąpi Teatr Formy Józefa Markoc- kiego z Wrocławia w widowisku „Via Regia - HISTORIE NA SZLAKU ŚW. JAKUBA". Niedziela 19 sierpnia będzie należa- ła do gwiazd muzyki. Jako pierwszy wystąpi Marek Pie- karczyk w multimedialnym spektaklu muzycznym „KLEN- CZON POEMAT ROCKOWY:. Wincentiadę zakończy koncert gwiazdy - zespołu AFROMENTAL.
Po raz trzeci już Wincentiadzie towarzyszyć będzie Finał Ogólnopolskiej Akcji Caritas „Tornister pełen uśmiechów”.
Szczegółowe informacje już wkrótce.
Święto
polskich Lazarytów
Jedno z najstarszych miast w Polsce —- Przemyśl oraz dawna siedziba książąt Sapiehów — Krasiczyn gościły uczestników Kapituły Gene- ralnej Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu św. Łazarza z Jerozolimy. Wydarzenia w dniach 8-9 czerwca to kolejne ważne daty w najnowszej historii Zakonu. Obecny na nich był m. in. Wielki Mistrz Zakonu Jan hrabia Dobrzensky z Dobrzenicz, Baliw — Krzysztof Polasik-Lipiński oraz Kanclerz przeoratu Polski Jan Szmyd.
IZABELA FAG, SLJ
W pięknej renesansowej kaplicy zam- kowej w Krasiczynie w piątek 8 czerwca miała miejsce Wigilia, czyli przygotowa- nia do inwestytury. Podczas uroczystości trzy osoby zostały przyjęte do postulatu oraz trzy złożyły ślubowanie przed in- westyturą,natomiast członkowie zakonu odnowili śluby. O 8 błogosławieństwach i „antybłogosławieństwach” mówił do zebranych w kaplicy ks. Józef Bar, ECLJ - Wikariusz Wielkiego Przeoratu Polski Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu Św. Łazarza z Jerozolimy. „Nie dziwmy się, że w oczach świata ewangeliczne błogosła- wieństwa bywają rozumiane opatrznie... Może to być nawet przeciwieństwo tego, co słyszeliśmy przed chwilą:Głupi są ubodzy w duchu, bo do nich nigdy nie będzie należeć żadne królestwo...Głupi są ci, którzy się smucą, bo na tym świecie liczy się radość i przyjemność... Głupi są cisi i pokorni, bo słabi nigdy nie mają racji...- mówił ks. Bar. Szokuje nas taka interpretacja kazania na Górze?*- pytał ze- branych — Pewnie trochę tak, ale przecież nie jest ona daleka od życia.... Pomimo wszystko próbujmy, jako członkowie czy kandydaci do Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu Św. Łazarza, próbujmy siać okru- chy dobra..". Na zakończenie przytoczył piękne słowa matki Teresy z Kalkuty, których zakończenie jest jakby mottem działalności członków zakonu: [...] dawaj z siebie ile możesz, a często powiedzą ci, że to za mało,mimo to dawaj z siebie wszystko.
W drugim dniu miała miejsce Ka- pituła Generalna, na którą przybył ks. biskup Stanisław Jamrozek. Podczas kapituły zebrani wysłuchali sprawozdań z działalności Komandorii Podkarpackiej i Kujawsko — Pomorskiej, sprawozdania finansowego, mówiono także o planach, kierunkach działań, regulacjach za- konnych, projektowanym odznaczeniu. Kapituła była dla wszystkich obecnych momentem spotkania, wymiany do-
świadczeń, rozmowy, poczucia jedności w prowadzonych działaniach.
Po południu przed kościołem pw. św. Teresy, OO. Karmelitów, pojawiły się po- stacie w charakterystycznych płaszczach z zielonymi krzyżami oraz kobiety z ko- ronkowymi mantylkami na głowie i sły- chać było zakonne pozdrowienie: Atavis et Armis — „przez przykład poprzedników i tradycję oręża. Oznaczało to święto lazarytów. Miała tu miejsce uroczysta Msza św. z inwestyturą, a oprawę mu- zyczną zapewnił Archidiecezjalny Chór Magnificat. Koncelebrze przewodniczył Ks. Arcybiskup Józef Michalik, który tak- że wygłosił homilię. „Zakon już w samej nazwie ma wskazanie, że ma być rycerski. Co to znaczy rycerski? Rycerski to może być również solidarny a rycerski w sta- ropolskim języku oznaczało godność, odwagę, to był ktoś, kto budził zaufanie. Ma być szpitalny — podkreślał metropo- lita — czyli także w staropolskim języku lazaret, co nawiązywało do św. Łazarza, do jego postaci. No i oczywiście ma być to zakon, a zakon ma pewne reguły, gdzie obowiązuje czas przygotowania. Także
Wydarzenia
ten zakon ma swoje zasady, ma swoje re- guły, wymagania duchowej formacji, ma symbol zielonego krzyża. Wskazywał też, że w dzisiejszych czasach trzeba często bronić ludzi przed nimi samymi, przed utratą rozumu, rozumu odważnego, który patrzy na świat nie tylko dzisiejszą chwi- lą, ale przyszłością. Trzeba bronić świat przed utratą sumienia i utratą Zbawienia, bo z tego ograbia się człowieka. I dlatego potrzebne te grupy ludzi, którzy potrafią zająć stanowisko wobec utraty podstaw chrześcijańskich przez niektóre kultury, co może także grozić polskiej kulturze. Dlatego trzeba docenić, że świeccy i duchowni chcą robić coś więcej, kiedy angażują własne życie dla braci”. Podczas Eucharystii trzech postulan- tów — siostra i dwóch braci — otrzymało płaszcze zakonne, stając się tym sa- mym członkami zakonu, wręczono też awanse na wyższe rangi i odznaczenia. Ks. Arcybiskup Senior poświęcił także ikonę przedstawiającą św. Łazarza, która zawiśnie w kaplicy Centrum Hospicyjno- -Opiekuńczego BETANIA w Przemyślu. Po Mszy św. miało miejsce wspólne zdję- cie na schodach kościoła OO. Karmelitów. Goście i przedstawiciele obu Komando- rii zwiedzili także Arboretum i Zakład Fi- zjografii w Bolestraszycach oraz spotkali się z wolontariuszami skupionymi wokół Zakonu. Ważnymi momentami były także spotkania z Ks. Arcybiskupem Józefem Michalikiem i u Prezydenta Przemyśla Roberta Chomy. W kapitule i uroczy- stościach wzięli udział przedstawiciele Komandorii Kujawsko-Pomorskiej, Pod- karpackiej oraz Delegatury Zamojskiej. Kapituła i inwestytura dla wszystkich za- angażowanych w działalność Zakonu, jego członków i sympatyków, stały się impulsem do dalszej działalności. Działalności nie za- wsze w łatwych okolicznościach, ale dającej poczucie, że żyjemy nie tylko dla siebie.
FOTORELACJA NA STR. 44
PRZEMYŚL lipiec 2018
25
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
ZAKŁAD 117
W piątek 8 czerwca 2018 roku o godzinie 17.00 w Galerii Zamek Przemy- skiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK odbyło się otwarcie wystawy rysunku i malarstwa pt. „ZAKŁAD 117”. Tytułowy zakład to Zakład Malarstwa i Rysunku I działający w Instytucie Sztuk Pięknych na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie. Uczestnikami wystawy są wszyscy pracownicy tegoż Zakładu: Anna Beata Barańska, Jan Franciszek Ferenc, Maria Polakowska-Prokopiak, Wiesław Proć, Tomasz Świerbutowicz oraz Stanisław Żukowski, który jest kierownikiem Zakładu. Zakład Malarstwa i Rysunku I prowadzi zajęcia dydaktyczne z rysunku i malarstwa oraz zajęcia z techniki technologii plastycznych. Pracownicy Zakła- du realizują autorskie programy dydaktyczne oparte na tradycyjnym warsztacie plastycznym, wspartym jednak współczesnymi technikami cyfrowymi i aparaturą audiowizualną.
Fotografie: Andrzej Cieszyński
Pomysłodawcą i kuratorem wystawy był prof. Jan F. Ferenc, który zdecydował, że głównym medium artystycznym pokaza- nym na wystawie, będzie rysunek. Jednak prace malarskie prezentowane przez prof. Marię Polakowską-Prokopiak i dr Annę Beatę Barańską, doskonale uzupełniają i wzbogacają całość ekspozycji. Różno- rodność postaw twórczych, doskonałe opanowanie warsztatu, mocny indywi- dualny przekaz ideowy to z pewnością czynniki, które stanowią o wyjątkowości tej ekspozycji. Wystawa czynna jest do 11 lipca 2018 roku w Galerii Zamek.
26 PRZEMYŚL lipiec 2018
Od lewej E. Cieszyńska, J. Ferenc, S. Żukowski, M. Polakowska-Prokopiak i T. Świerbutowicz.
a prof. Stanisław Żukowski - urodził się 30-04-1953 roku w Kobylnikach (dawne województwo wileńskie). Studiował w la- tach 1973-1977 na Wydziale Pedagogiki i Psychologii na Kierunku Wychowanie Plastyczne w Lublinie. Dyplom z malar- stwa uzyskał w 1977 r. w pracowni prof. Mariana Stelmasika. W latach 1983-1984 odbył staż artystyczno-naukowy w ASP w Warszawie w pracowni prof. zw. Raj- munda Ziemskiego. Brał udział w ponad 170 wystawach, konkursach oraz plene- rach o zasięgu lokalnym, ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest laureatem wielu nagród artystycznych. Otrzymał też odznaczenia państwowe: 1999 — Srebrny Krzyż Zasługi; 2012 — Złoty Medal za Długoletnią Służbę. prof. Jan Ferenc - urodził się w 1954 roku w Jarosławiu. Studia na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Grafiki w latach 1974 - 1979. Dyplom w pracowni projektowania graficznego prof. Macieja Urbańca, aneks w pracowni malarstwa i rysunku prof. Jerzego Tchó- rzewskiego w 1979 roku. Od 1980 roku 32 wystawy indywidualne. Brał udział w ponad 200 wystawach zbiorowych krajowych i międzynarodowych oraz kilkudziesięciu plenerach międzynaro- dowych i wystawach poplenerowych. Otrzymał ponad 20 nagród i wyróżnień. prof. Maria Polakowska-Prokopiak - urodzona w Lublinie. Studia w PWSSP we Wrocławiu na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby. Dyplom z wyróżnieniem w Pracowni Malarstwa prof. Zbigniewa Karpińskiego w 1984 r. Nagroda Mini- stra Kultury i Sztuki (za DYPLOM 1984). Autorka 40 wystaw indywidualnych. Uczestniczyła w ponad 150 wystawach zbiorowych ogólnopolskich i międzyna- rodowych. Do obrazowania niektórych koncepcji wykorzystuje różne techniki z zakresu sztuki papieru i sztuki włókna. Współzałożycielka i współprowadząca autorską pracownię EKO ART na Wy- dziale Artystycznym UMOS w Lublinie. BE dr hab. Tomasz Świerbutowicz - urodzo- ny w 1953 roku w Tomaszowie Lubelskim.
Kultura i sztuka
Studiował w Instytucie Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie. Dyplom uzyskał w 1977 roku pod kierunkiem prof. Mariana Stelmasika. Specjalizację pierw- szego stopnia i habilitację uzyskał na Wy- dziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie.W dorobku ma 15 pokazów indywidualnych i udział w ponad 60 wystawach zbiorowych. Uczestniczył w licznych plenerach ma- larskich i był jurorem w wielu lokalnych konkursach plastycznych.
dr hab. Wiesław Proć - urodzony w 1960 roku. Studiował w Instytucie Wycho- wania Artystycznego UMCS w Lublinie. Dyplom uzyskał w 1984 roku pod kie- runkiem prof. Mariana Stelmasika. Spe- cjalizację pierwszego stopnia i habilitację uzyskał na Wydziale Malarstwa Akademii
Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Kra- kowie. W dorobku artystycznym ma udział w wielu wystawach zbiorowych krajowych i międzynarodowych oraz plenerach malarskich jako uczestnik i opiekun grup studenckich.
dr Anna Beata Barańska - w latach 2001 — 2006 studia na Wydziale Artystycznym Instytutu Sztuk Pięknych UMCS w Lu- blinie na kierunku malarstwo. Dyplom z wyróżnieniem w pracowni prof. Jacka Wojciechowskiego. 0d 2006 roku pracuje na macierzystej uczelni, gdzie prowadzi Pracownię Technologii i Technik Malar- skich. Brała udział w ponad 7/0 festiwalach, wystawach i projekcjach odbywających się poza granicami kraju i 60 w Polsce. Laureatka kilkunastu nagród i wyróżnień, krajowych i międzynarodowych.
Przemyscy studenci na Łódź Design Festival
Studenci Instytutu Sztuk Projektowych PWŚW w Przemyślu oraz Uczniowie ZSP w Jarosławiu w dniach 22-23 maja 2018 r. uczestniczyli w wycieczce do Łodzi. Młodzi artyści zwiedzali wy- stawy i ekspozycje na Festiwalu Łódź Design. Odwiedzili wystawę prac Magdaleny Abakanowicz oraz prezentację kultowych kreacji Christiana Diora i ikon paryskiej mody z kolekcji Adama Leja w Muzeum Włókiennictwa. Bardzo interesująca okazała się też wizyta w ASP oraz Muzeum Sztuki MS2 w Manufakturze.
Łódź Design Festival to najbardziej prestiżowe i najczęściej odwiedzane wydarzenie związane ze wzornictwem w Polsce. Obecnie to także najważniejsza impreza dotycząca projektowa-
F[ H
PRZEMYŚL lipiec 2018
nia w Europie $rodkowo-Wschodniej. Festiwal powstał w 2007 roku jako przegląd osiągnięć polskiego wzornictwa. Od początku prezentuje design w różnych jego odsłonach — od wzornictwa przemysłowego, poprzez projektowanie graficzne, architekturę, rzemiosło, aż po kreowanie usług i interakcji. Do tej pory wzięło w nim udział ponad 400 000 osób z całego Świata.
Warto odnotować, że to już drugi wyjazd studentów Projekto- wania Graficznego. W listopadzie ubiegłego roku byli w Muzeum Sztuki Współczesnej Andy'ego Warhola w Medzilaborcach na Słowacji. Uczestniczyli wówczas w Międzynarodowym projekcie artystycznym: WARHOL. POP KONTEKSTY (30 LAT PÓŹNIEJ).
2]
Fotografie: Tomasz Beliński
Fotografie: J. Gwizdała
Poezja
PRZYSTAŃ POETYCKA:
Fotografie: Maria Gibała
MARIA GIBAŁA
50 lat pracy twórczej
Małgorzaty Walawskiej-Socha
Jubileusz artystyczny Małgorzaty Walawskiej-Socha był pretekstem do wydania z tej okazji tomu poetyckiego Kwiat jabłoni i uroczystego wieczo- ru, który odbył się 9 maja w Miejskiej Bibliotece w Leżajsku. Na wstępie spotkania przybliżył sylwetkę poetki i malarki, Stach Ożóg - wykładowca w Instytucie Filologii Polskiej Uniwer- sytetu Rzeszowskiego, poeta i recyta- tor, zaprzyjaźniony z autorką. Wspól- nie zaprezentowali wiersze z nowego tomiku. Wieczór uświetnił występ zespołu „Labirynt”, działającego przy Zespole Szkół Licealnych w Leżajsku,
BABUNI
W Babuni modrzewiowym dworku Na stole lusterko stało rzeźbione O zegar oparte i rurki do włosów Grzały się w naftowej lampie Dostojna Ciocia Eleonora
Włosy starannie fryzowała Bibułką czerwoną
Rumieniec delikatnie
Poprawiała
Rozległ się śpiew
Ptasznika z Tyrolu
Granadę śpiewano z gramofonu Obrazy piękne i porcelana
Kot bury mruczał
Służba usługiwała
A ja od starszych
Nauki pobierałam
CÓRKOM MARYSI I IRENCE
Jesteś słonkiem które potrafi ogrzać mą duszę Przyjacielem kiedy w sercu zbierają się smutki Wiatrem ciepłym od morza muskającym słodko lica Pragnę odwdzięczyć się Choć troszkę - w części Kocham Cię dziecino
którego opiekunem jest Paweł Paluch >, piękne słowa i czyny oraz Bogdan Pęcak, grający na fletni Niech Bó g i los Pana - dyrektor Ogniska Muzycznego w Leżajsku. Wystąpiła także Anna przed Tobą otwiera Działo z zespołu „Szept” działającego przy Miejskim Centrum Kultury najcięższe bramy w Leżajsku, którego opiekunem jest pani Dorota Wylaż. Wśród zaproszo- _ Miłość otworem stoi nych gości byli m.in.: burmistrz Leżajska Andrzej Janas; Dorota Kwoka za wszystkie odczucia - poetka, recytatorka, animatorka kultury, członkini Związku Literatów Moje Polskich; przedstawiciele Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultu- ry z Przemyśla - prezes Mieczysław Szabaga, wiceprezes Maria Gibała, Władysław Zych; członkowie Klubu poetyckiego „Witryna” ze Stalowej Woli; przedstawiciele z Centrum Kulturalnego w Przemyślu - Agata Hemon i Jolanta Nowak; członkowie Klubu poetyckiego „Perły Podkar- Czerwcowa niedziela zapach akacji pacia ; Teresa Paryna - członek rzeszowskiego oddziału ZLP i Janina pyzez okno weran dy się wdziera Cieleń z Przemyśla, rodzina i najbliżsi przyjaciele Małgorzaty Walaw- 7 klasztoru słychać pieśń pobożną skiej-Socha. Przybliżając jej artystyczną drogę, należy wspomnieć, iżjest A Babcia smaruje chleb masłem ona długoletnim animatorem kultury. Urodziła się i mieszka w Leżajsku, od czasów szkoły średniej pisze wiersze. Swą twórczość prezentowałana — Jakiś kawałek też pomidora łamach prasy lokalnej w almanachach i tomikach poetyckich. Brała udział _ Masło ma smak taki wonny w wielu konkursach poetyckich ogólnopolskich i międzynarodowych. I wszystko smakuje niepowtarzalnie Na swoim koncie posiada tomiki: Wspomnienia, Jesienne Tango, Liczy _ A Przy tym tak mocno pachną akacje się Tylko miłość, Po prostu bądź, Zapach Tęsknoty, Zakamarki, Poezja oswojona, Ogrody miłości. Wiele tomików doczekało się wydania pły- towego a prezentowane wiersze można usłyszeć w interpretacji Doroty Kwoki, Stacha Ożoga i Autorki. Oprócz poezji zajmuje się malarstwem, ulubione tematy prac to pejzaże i kwiaty. Jej biografia twórcza została umieszczona w Leżajskim Almanachu. Na stoliku herbata niedopita
Pani Małgorzata jest członkiem przemyskiego Robotniczego Stowa- Kot w upale zwinął się na kufrze rzyszenia Twórców Kultury. Od wielu lat bierze udział w Dorocznych ABabcia z pięknie uczesanym koczkiem Spotkaniach Poetów, organizowanych przez Centrum Kulturalne Gładzi małą główkę ukochanej wnuczce w Przemyślu, gdzie w 2012 roku miała swój wieczór poetycki w cy- klicznie odbywającym się Przystanku POEZJA.
AKACJE
Chóralne śpiewy coraz bardziej słychać Pod nogami trzeszczy piach i kamyki Bo droga jeszcze dobrze nieubita
A furmanek pełno pod płotem stoi
28 PRZEMYŚL lipiec 2018
Poezja
JESTEŚ JAK POWIETRZE MOJE DZIECIŃSTWO DLA GLADYS - WSPOMNIENIE Zdawało mi się że Cię nie ma Zamknęło się moje dzieciństwo Każdej wiosny rodzić się będziesz Ale jesteś koszula wisi przecież W tonacji pięknych organów Uśmiechem porannej rosy Na poduszeczce Twój pot jeszcze Figur złoconych i zapachu ogrodów Mieniącej się kryształkami I zapach perfum w kąciku został Świeżych ogórków i pomidorów. Będziesz zapachem kwiatów
Zwiastującym nowe życie W domu cisza nie ma hałasu Piaskowa dróżka wśród bukszpanów Biel Twych zębów jak przebiśniegi Nawet jedzenie nie smakuje czasem I brama skrzypiąca bardzo ociężała Pokonujący trudy w zejściach A każde z dzieci ma coś z Ciebie Za nią świat jak z bajki ukryty Będziesz słonkiem na niebie I gesty i oczy i sama już nie wiem Stawy kwiaty szklarnie i rabaty Gladiolą najpiękniejszą w ogrodzie naszym Każda chwila samotności istnienia Na dziedzińcu fontanna stała Będziesz kolorem turkusowego morza Nie ma blasku, radości - jest cieniem Z Iwich pyszczków wodą źródlaną Szumem oceanu Jesteś jak woda jak powietrze, Pielgrzymów ożywiła Rajem do którego wrócisz Bez Ciebie ciężko żyć przecież! A monet tam było ... by marzenia spełniać _ Ekwadoru Będziesz muzyką Indian Jeszcze chwila i przez szosę się przeszło I już cierpieć nie będziesz MARYNI A tam na skraju - modrzewiowy dworek _ Bóg ukoi Twą duszę
Stał jak zaczarowany i tajemniczy Weźmie w Ojcowskie ramiona Myślę o Maryni jak rozkosznie Z werandą i podcieniami Podążaj światłem Boskiej Miłości Bawi się gdzieś tam A dusza Twa spokojna i na wieki O Irence jak poznaje świat A w nim cuda i cudeńka Błogosławiona. Wszystko co ją otacza - ciekawi Oleandry na schodach witały O Maciusiu jak w kołysce ją bawi Przeróżnych barw kolorami Lesio co pomaga od rana Wdzięczny glos cioci Eleonory RĘCE do wieczora Smakołyki tam wciąż czekały I Ty Stasieńku Po tajemniczych schodach W kołysce Twoich rąk Jak w trudnościach każdego dnia Do Babci na górę dreptałam Zziębnięta moja dłoń Przy Bożej pomocy sobie radzisz Tam moc tajemnic w książkach Ukojenie znajduje
odkrywałam _ Fluidy przenikają Weranda jak wieża obserwacyjna Towarzyszymy sobie SYNOM Doznań różnych dostarczała Nawzajem
I swoistym zapachem drzewa W życiu i podróżach Nadstawiam maleńką matczyną Ciągle przepięknie pachniała Myśl moja łapie Piąstkę Twoją myśl By złapać jeszcze latem Przymykam oczy i biegnę w beztroskie Krok dorównuje kroku Oddechu waszego cząstkę lata _ Czasem pojawia się uśmiech Chwila A w sercu ożywają wspomnienia Czasem łza kręci się w oku A wniej wszystko dziecięcego świata Letnia noc w ogrodzie Bliskich skupisko
Łzy i radość - wspomnienia
Ciepło splecionych tylu rąk Pocałunków i skarg we łzach
I wielka moc przytulenia
A wszystko to w takt - FFAMENCO Dusza rozdarta rozdwojona w Świecie
Powrót po latach
By miłość rodzinną
W swe piąstki łapać
SZUKAM
Po pustynnych przestrzeniach Po plażach nadmorskich
Po niebie szerokim
Wśród promieni słońca
I nocnej ciemności
Ciągle w umyśle
Czegoś szukam
Kocham nieskończoność Potęgę N-tą
- Miłości -
PRZEMYŚL lipiec 2018 29
Fotografie: Anna Kędzior
W dowód pamięci
W hołdzie ks.
Ignacemu Tokarczukowi
I Niepodległej
Wielką publiczność zgromadził w przemyskiej bazylice archikatedral- nej koncert upamiętniający 100-lecie urodzin śp. ks. abp. Ignacego Tokarczuka oraz 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę. Pod dyrekcją ks. Mieczysława Gniadego wystąpiły na nim Archidie- cezjalny Chór „Magnificat” z Przemyśla i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie.
MONIKA MAZIARZ
Był to koncert wyjątkowy, i to z kilku powodów. Po pierwsze, został zorgani- zowany z okazji dwóch ważnych rocznic, co nie dzieje się co dzień. Miało to też dodatkowe uzasadnienie, ponieważ „bi- skupowi niezłomnemu” na sercu leżały nie tylko losy Kościoła, ale także Ojczy- zny, o której wolność, choć w zupełnie innym momencie historii niż jego rodacy z poprzednich pokoleń, usilnie zabiegał. Po wtóre, w tym właśnie dniu minęły dwa lata, od kiedy papież Franciszek mia- nował ówczesnego ks. bp. Adama Szala arcybiskupem metropolitą przemyskim. Po trzecie wreszcie, nieczęsto w Przemy-
ślu czy okolicach mamy okazję posłuchać znakomitych Filharmoników Podkar- packich. Warto przypomnieć, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat wystąpili oni trzykrotnie w Przemyślu i Krasiczynie, za każdym razem z Archidiecezjalnym Chórem „Magnificat” i dzięki staraniom dyrektor Filharmonii Podkarpackiej prof. Marty Wierzbieniec oraz ks. prał. dr. Mieczysława Gniadego.
W ciepły kwietniowy wieczór te dwa zespoły ponownie połączyły siły, by tym razem uczcić dwie ważne rocznice, dostarczając słuchaczom estetycznych do- znań i — jak się okazało — wielu wzruszeń.
Podczas koncertu zabrzmiały piękne dzieła muzyki sakralnej, zarówno pol- skiej, jak i światowej: Laudate Dominum Ch. Gounoda, Ojcze nasz i Vide humilita- tem S. Moniuszki, Ecce sacerdos magnus J.B. Singenbergera, Ave verum W.A. Mo- zarta i Alleluja z oratorium Mesjasz G.E Handla. Wykonano też utwór Ave Maria, będący częścią niemal nieznanej na świe- cie Missa solemnis h-moll, autorstwa wie- deńskiego kompozytora przełomu XVIII i XIX wieku, Ignaza Rittera von Seyfrieda. Co ciekawe, najprawdopodobniej było to trzecie od prawie 200 lat wykonanie tej kompozycji. W trakcie koncertu usłysze- liśmy ponadto utwory o tematyce patrio- tycznej: Gaude Mater Polonia, polonezy Pożegnanie Ojczyzny M.K. Ogińskiego i Wyleć, orle O.M. Żukowskiego oraz Rotę FE Nowowiejskiego. W programie znalazł się także fragment opery Nabucco G. Verdiego pt. Va, pensiero, który podobnie jak Alleluja G.E Handla wywołał owacje na stojąco. Kilka z wymienionych kom- pozycji zaaranżował na orkiestrę ks. M. Gniady. Gratką dla zgromadzonych było też znakomite wykonanie przez filhar- moników utworu Przybycie królowej Saby z oratorium Salomon Handla.
SŁOWA I GESTY
Oprócz muzyki koncert wypełniło słowo. Zebranych powitał i wprowadził w tematykę wieczoru prezydent miasta
Archidiecezjalny Chór „Magnificat” i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą ks. Mieczysława Gniadego.
30
PRZEMYŚL lipiec 2018
Weteran Armii Krajowej Leszek Włodek i Aleksander Zarębiński.
Robert Choma. Specjalne rozważania na tę okazję przygotował redaktor naczelny „Niedzieli Przemyskiej” ks. prał. Zbi- gniew Suchy. Można było też posłuchać 12-letniego przemyślanina Aleksandra Zarębińskiego, który zaprezentował m.in. swój wiersz pt. Ojczyzna, włączony do współczesnych zbiorów Muzeum Powsta- nia Warszawskiego. Całość poprowadził red. Grzegorz Boratyn, znany z anteny 'TVP3 Rzeszów.
Pod koniec koncertu nie zabrakło wzruszeń i symbolicznych gestów. Ubra- ny w wojskowy mundur przemyślanin Leszek Włodek, weteran Armii Krajo- wej i podziemia niepodległościowego, podzielił się z zebranymi historią swojej walki o wolność, by następnie przekazać A. Zarębińskiemu, jako przedstawicielowi młodego pokolenia, opaskę AK, jakby
PRZEMYŚL lipiec 2018
W dowód pamięci
w geście przypomnienia, że wolność nie jest dana raz na zawsze, a tym, którzy o nią walczyli, należy się szacunek i pamięć. Podniośle i wzruszająco było też, gdy pu- bliczność, zaproszona gestem dyrygenta do wspólnego śpiewu, wraz z chórem i orkiestrą wykonała Rotę.
Po występie do wykonawców zwrócił się ks. abp Adam Szal, dziękując im za upamiętnienie dwóch wyjątkowych rocznic. Dodać warto, że oba zespoły w organizacji tego wydarzenia wsparły Caritas Archidiecezji Przemyskiej, Mia- sto Przemyśl oraz Wyższe Seminarium Duchowne. Na bis zabrzmiało Laudate Dominum Ch. Gounoda, którego 200. rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku.
Koncert odbył się pod honorowym patronatem Metropolity Przemyskiego
Prezydent Przemyśla Robert Choma.
i Prezydenta Miasta Przemyśla, a oprócz nich samych uczestniczyli w nim także ks. abp senior Józef Michalik oraz członek Zarządu Województwa Podkarpackiego Piotr Pilch, przed laty należący do chóru „Magnificat”.
Być może kolejną okazją do wysłucha- nia Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej i Archidiecezjalnego Chóru „Magnificat” będzie 35-lecie tego drugiego zespołu, które już za rok. Z pewnością publiczność i wtedy nie zawiedzie.
Ks. prał. Zbigniew Suchy.
31
Fot.: Andrzej Bienia
W dowód pamięci
„Pasterz niezłomny, Bogu zawsze wierny; kresowy rycerz, wiary świętej stróż”
Ks. Abp Ignacy Tokarczuk Patron Technikum nr 8 w Przemyślu
6 czerwca 2018 roku był dniem szczególnym i wyjątkowym dla spo- łeczności Technikum nr 8 w Przemyślu, któremu patronuje Ksiądz Arcybiskup Ignacy Tokarczuk. W tym dniu uroczyście obchodzono 10. rocznicę nadania imienia szkole oraz 100. rocznicę urodzin Księdza Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka. Głównym organizato- rem uroczystości było Stowarzyszenie Pracowników i Absolwentów Technikum nr 8, które od 10 lat prowadzi działalność mającą na celu rozpowszechnianie wzoru wielkiego chrześcijanina i Polaka — Księ- dza Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka oraz wspieranie działalności statutowej szkoły. W uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele władz kościelnych, wojewódzkich, samorządowych, nauczyciele,
rodzice, uczniowie oraz zaproszeni goście.
EWA MICHALAK-RODZOŃ
Uroczyste obchody rozpoczęły się w Ba- zylice Archikatedralnej w Przemyślu Mszą św. koncelebrowaną przez J.E. Ks. Abp. Ada- ma Szala. W słowach homilii ks. Zbigniew Suchy przybliżył zebranym postać oraz dokonania Ks. Abp. Tokarczuka. Po zakoń- czonej Eucharystii goście oraz uczniowie złożyli kwiaty przed grobem patrona w pod- ziemiach przemyskiej Archikatedry. Dalsza część uroczystości odbyła się w gościnnych progach Zamku Kazimierzowskiego, gdzie dzięki uprzejmości Pani Dyrektor Renaty Nowakowskiej mogliśmy już po raz drugi obchodzić święto patrona szkoły — Bisku- pa Niezłomnego, który dla społeczności szkolnej stał się niekwestionowanym autorytetem i wzorem wielkiego patrioty. Uczestnicy spotkania mieli okazję wysłu- chać i obejrzeć montaż słowno-muzyczny w wykonaniu uczniów, absolwentów i sym-
JA
32
Ę: _ Ki = + ILII GR
BE za (33 zj "8
2 w, m, „
patyków szkoły, przygotowany przez Panią Ewę Michalak-Rodzoń Przewodnicząca Komitetu Organizacyjnego. Zaproszeni goście bardzo chętnie dzielili się swoimi świadectwami na temat roli, jaką w ich życiu odegrał Ksiądz Arcybiskup Ignacy Tokarczuk. Zebrani wysłuchali wystąpienia przedstawiciela Rodziny Tokarczuków - dr. Stanisława Tokarczuka oraz wykładu pracownika IPN w Rzeszowie — dr. Ma- riusza Krzysztofińskiego na temat: „Ignacy Tokarczuk — człowiek, kapłan, patriota. Mogli również usłyszeć hymn Techni- kum nr 8 autorstwa Andrzeja Huka oraz wiersze przemyskiej poetki Teresy Paryny, napisane z myślą o szkolnej uroczystości. Podsumowaniem spotkania było ogłoszenie wyników konkursów: „Śladami Księdza Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka w 100. rocznicę urodzin” i „Ksiądz Arcybiskup
PRZEMYŚL lipiec 2018
Ignacy Tokarczuk — budowniczy świątyń” oraz wręczenie nagród laureatom:
Ostatnim punktem programu było otwarcie wystawy pokonkursowej, po- święconej osobie Pasterza Niezłomnego, którą można obejrzeć na Zamku Kazi- mierzowskim w Przemyślu.
Pisząc o tak wyjątkowej uroczystości, upamiętniającej 10. rocznicę nadania imienia Technikum nr 8 w Przemyślu, nie można pominąć szeregu działań i inicjatyw, które poprzedziły ten wspaniały Jubileusz. Na początku 2017 roku w czasie świątecznej wizyty u Arcybiskupa Adama Szala zrodził się pomysł, aby rok 2018 ogłoszono rokiem Ignacego Tokarczuka. W 2018 roku przypa- da bowiem 100. rocznica urodzin Ignacego Tokarczuka oraz 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Arcybiskup Tokar- czuk walczył słowem, powtarzając często, że „prawda wyzwala człowieka”. Wpisał się na trwałe w dzieje Kościoła i Narodu Polskiego.Będąc Pasterzem Diecezji Prze- myskiej, stał się budowniczym ponad 430 kościołów. 8 czerwca 2017 roku uchwałą Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej ustanowio- no rok2018 Rokiem Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka. W wielu działaniach bardzo pomocny był ks. Józef Bar — Oficjał Sądu Metropolitalnego w Przemyślu. Wśród wielu podejmowanych inicjatyw na szcze- gólną uwagę zasługują cykliczne audycje pod nazwą „Zamyślenia na każdy dzień roku 2018” emitowane w Radiu Fara.Au- dycje przygotowywane są przez Panią Ewę Michalak-Rodzoń, a lektorem „zamyśleń” jest absolwent Technikum nr8 - tegoroczny maturzysta Damian Daź.
Wyjątkowym miejscem w budynku szkolnym przy ul. Dworskiego 100 w Prze- myślu jest Izba Pamięci Ks. Abp. Ignacego Tokarczuka, w której zgromadzono pamiąt- ki i artefakty związane z Patronem. Można tam również obejrzeć zdjęcia upamiętnia- jące spotkania nauczycieli i uczniów z Ar- cybiskupem Tokarczukiem. Społeczność szkolna zaprasza do odwiedzania Izby Pamięci poświęconej Wielkiemu Polako- wi, Kawalerowi Orderu Orła Białego oraz Patronowi Technikum nr 8 w Przemyślu.
Fotografie: Artur Pinkowicz
Fotografie: Stanisław Karszyń
Dzieci dzieciom — dużo pozytywnej energii
na przemyskim Rynku
Wiele miast w Polsce w dniu 1 czerwca organizuje atrakcje dla najmłodszych, często są to happeningi prowadzone przez animatorów, turnieje i zawody sportowe czy też różnorodne konkursy i zabawy na
GŁAZ
świeżym powietrzu. Również dla rodziców jest to okazja do spra- wienia mniejszych lub większych niespodzianek swoim dzieciom. W Przemyślu dzień 1 czerwca był po raz kolejny okazją do zorgani- zowania plenerowej imprezy w centrum miasta.
STANISŁAW KARSZYŃ
Dzień Dziecka ustanowiony został w 1954 przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych dla upowszechniania ideałów i celów doty- czących praw dziecka zawartych w Kar- cie Narodów Zjednoczonych. W Polsce obchodzony jest również już od lat 50- tych, a w tym roku, podobnie jak w roku
ubiegłym, głównym miejscem imprezy z okazji Dnia Dziecka stał się przemyski rynek. Całość imprezy odbyła się pod Pa- tronatem Honorowym Prezydenta Miasta Przemyśla Roberta Chomy, a głównymi organizatorami były Przemyska Kongre- gacja Kupiecka oraz Towarzystwo Przyja- ciół Dzieci ze wsparciem wielu instytucji i firm przemyskich. Organizatorzy przy- gotowali szereg atrakcji, ale niewątpliwie punktem centralnym była scena, na której praktycznie przez cały dzień można było podziwiać występy dzieci i młodzieży, często byli to bardzo młodzi wykonawcy, którzy byli entuzjastycznie nagradzani brawami przez zebraną publiczność. Warto pochwalić tak liczny udział wielu jednostek oświatowych i kulturalnych. Zaprezentowały się różne zarówno pod względem wieku i jak i prezentowanego repertuaru grupy artystyczne. Ponad dwugodzinny program przygotowali uczestnicy zajęć Młodzieżowego Domu Kultury w Przemyślu. Na scenie zapre-
PRZEMYŚL lipiec 2018
Zbliżenia
zentowali się również uczniowie Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych, Zespo- łu Szkolno-Przedszkolnego z Oddziałami Integracyjnymi w Orłach, Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i Studia Baletowego. Jest to duża zasługa prowadzących nauczy- cieli i trzeba podziękować im za wysiłek włożony w przygotowanie najmłodszych, których być może w przyszłości czeka wielka kariera sceniczna.
Program był bardzo urozmaicony, prze- ważały występy wokalne, ale nie brakowa- ło występów zespołów młodzieżowych, także instrumentalnych, pokazów tańca, w tym zumby i baletu.
Mnóstwo straganów, gier i zabaw pro- wadzonych przez animatorów oraz pokaz sprzętu jednostek mundurowych policji, straży granicznej, straży pożarnej czy służby celnej przez cały dzień stanowiły magnes przyciągający tłumy dzieci wraz z rodzicami. Można było pograć w szachy, warcaby, skosztować wielu lokalnych smakołyków, wziąć udział w zabawach i turniejach oraz zdobyć cenne nagrody.
Ponieważ pogoda dopisała, przemyski rynek tętnił życiem do późnych godzin wieczornych ... i oby ten dzień stał się kolejną stałą tradycją naszego miasta.
oO PEZA = j —=
33
Fot.: M. Walczak
Zbliżenia
Piknik Archiwalny
3x100 to hasło tegorocznego pikniku zorganizowanego przez Archi- wum Państwowe w Przemyślu w ramach obchodów Międzynarodo- wego Dnia Archiwów. Wydarzenie to wpisało się w obchody stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości, uczciło wspaniały jubileusz powstania Garnizonu Wojska Polskiego w Przemyślu, a także rozpo- częło świętowanie setnej rocznicy powstania archiwów państwowych. Jak co roku patronat medialny nad wydarzeniem objął miesięcznik
Nasz Przemyśl.
AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
r az js * dż „
Przybyłych gości przywitała dyrektor Archiwum Państwowego w Przemyślu, Anna Nowak.
Uroczystości w dniu 8 czerwca roz- poczęła dyrektor Archiwum Państwo- wego w Przemyślu, Anna Nowak, od przywitania przybyłych gości i podzię- kowania za owocną współpracę naszym partnerom: 5 Batalionowi Strzelców Podhalańskich w Przemyślu, Związkowi Sybiraków Oddział w Przemyślu, Szkole Podstawowej nr 15 w Przemyślu oraz Grupie Rekonstrukcji Historycznych Artyleria.
Pierwsza część wydarzenia poświęcona została upamiętnieniu trudnych wydarzeń związanych z zsyłkami Polaków na Sybir. W nastrój tamtych lat wprowadzili przyby- łych gości uczniowie Szkoły Podstawowej nr 15 w Przemyślu, którzy przygotowali wiersze i pieśni poświęcone tej tematyce, pod opieką nauczyciela języka polskiego, Moniki Płatko. „Żywą Lekcję Historii” roz- począł Marian Boczar, sekretarz Związku Sybiraków Oddział w Przemyślu i członek Zarządu Głównego Związku Sybiraków, a następnie swoimi wspomnieniami do- tyczącymi bolesnych losów związanych z wygnaniem „na nieludzką ziemię” podzieliły się: prezes Związku Sybiraków Oddział w Przemyślu, Stanisława Żak, wiceprezes Zarządu Oddziału - Joanna Preiss, Krystyna Zwierkowska - członek Zarządu Oddziału, Lidia Kiełczyńska
34
- członek Zarządu Oddziału. Całość uzu- pełniły wiersze czytane przez przemyską poetkę Teresę Parynę oraz aktora teatru „Fredreum”, Tadeusza Szczerbatego. Świadectwa Sybiraków, ich przeżycia, wy- warły ogromne wrażenie na słuchaczach, wśród których nie zabrakło młodzieży szkolnej, która licznie przybyła ze Szkoły Podstawowej nr 15 w Przemyślu, na czele z dyrektorem placówki, Arturem Mykitą
oraz pod opieką nauczyciela historii, Mar- cina Dumy. Wśród obecnych byli także uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej przy ul. Sobótki 23, wraz z kierownikiem Anetą Błońską i Marcelą Tukałło, psy- chologiem i doradcą zawodowym. Urząd Miejski w Przemyślu reprezentowała zaś Barbara Łapka, pracownik Wydziału Kul- tury, Sportu i Turystyki.
Na zaproszenie Archiwum Państwowego w Przemyślu odpowiedzieli także potom- kowie Sybiraków z powiatu jarosławskiego, którzy w maju, w Charytanach, odsłonili tablicę poświęconą zesłanym na Syberię z tej miejscowości. Z okazji tego wydarze- nia powstała także wystawa eksponująca dokumenty zarówno należące do tych osób, jak i znajdujące się w zasobie prze- myskiego archiwum. Wystawa pt. „Sybir w pamięci małej Ojczyzny”, jak i filmy, które obrazowały losy Sybiraków, znalazły się także w ofercie tegorocznego pikniku.
Następnie odbyła się część poświęcona pokazom sprzętu wojskowego i umundu- rowania, którą przygotowali żołnierze 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich oraz członkowie Grupy Rekonstrukcji Histo- rycznych Artyleria. Równocześnie wszyscy chętni mogli uczestniczyć w konkursie, w którym trzeba było się wykazać nie tyl- ko wiedzą historyczną, ale także sprytem i spostrzegawczością. Zmagania cieszące się wielkim zainteresowaniem, podczas których uczestnicy zostali obdarowani specjalnie na tę okazję wydanymi przez przemyskie archiwum publikacjami, no- tesami, pocztówkami, prowadził chorąży Tadeusz Kwolek. Po tych emocjach można było odpocząć przy obfitym poczęstunku, słuchając piosenek wykonywanych przez zespół garnizonowy, działający przy 5 Ba- talionie Strzelców Podhalańskich.
Kolejnym punktem programu były pre- lekcje pracowników archiwum dotyczące historii zasobu, metod konserwacji i digi- talizacji oraz ciekawostek z dokumentów,
Spotkanie z Sybirakami rozpoczął Marian Boczar.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Fot.: K. Gniadek
Fotografie: K. Gniadek
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
Konkurs, który prowadził chor. Tadeusz Kwolek, wymagał nie tylko wiedzy historycznej, ale także sprawności fizycznej.
dotyczących różnych środków lokomocji. Wśród słuchaczy znaleźli się uczniowie z oddziałów gimnazjalnych ze Szkoły Podstawowej nr 14 w Przemyślu, którzy przybyli pod opieką dr Elżbiety Dybek.
Goście archiwum mogli także zwiedzać dostępne wystawy, zarówno w obiekcie, jak i plenerowe, oraz obejrzeć prezentacje multimedialne, pokazujące dokumenty z zasobu. Odbyły się także pokazy najcie- kawszych archiwaliów z zasobu archiwum, zwiedzanie sekcji magazynowej, niedo- stępnej na co dzień, oraz pokazy metod konserwacji i digitalizacji, które wzbudziły zachwyt wśród najmłodszych uczestników.
Charakter międzynarodowy uroczy- stości podkreśliła wizyta przedstawi- cieli archiwów z Ukrainy: Centralnego Historycznego Archiwum Państwowego Ukrainy we Lwowie, Archiwum Pań- stwowego Obwodu Lwowskiego oraz Archiwum Państwowego Obwodu Iwa- nofrankiwskiego.
Bogaty repertuar zespołu garnizonowego działającego przy 5 Batalionie Strzelców Podhalańskich w Przemyślu wprawił wszystkich uczestników
w dobry nastrój do biesiadowania.
Dziękując wszystkim za przybycie, a naszym partnerom za niezawodną i rozwojową współpracę, mamy nadzie- ję, że w przyszłym roku oferta związana
BE -
Oferta wydawnicza Archiwum Państwowego w Przemyślu cieszyła się bardzo dużym zaintere-
sowaniem.
z obchodami Międzynarodowego Dnia Archiwów spotka się również z dobrym odbiorem i zyska jeszcze więcej zwo- lenników.
Fot.: M. Walczak
Oświadczenie Prezydenta Miasta w sprawie wyborów samorządowych
Na konferencji prasowej 12 czerwca, która odbyła się w przemyskim Rynku, Prezydent Miasta Robert Choma przedstawił swoje oświadczenie dotyczące zbliżających się wyborów samorządowych.
W zeszłym tygodniu na walnym zebraniu członków stowarzyszenia Regia Civitas, a dzi-
siaj na spotkaniu z najbliższymi współpracow- nikami poinformowałem, że podjąłem decyzję o niestartowaniu w wyborach na Prezydenta Wolnego Królewskiego Miasta Przemyśla na kolejną kadencję.
Choć na podziękowania jeszcze przyjdzie czas, już dzisiaj pragnę podziękować za zaufanie, jakim 4-krotnie obdarzyli mnie mieszkańcy najpiękniejszego miasta na świecie. Choć wiem, że mam wielu ostrych przeciwników, to uważam, że tego zaufania nie nadużyłem.
Moje stowarzyszenie Regia Civitas podjęło decyzję o udziale w nadchodzących wyborach samorządowych. Będę więc chciał w nich uczestniczyć i przy wsparciu mieszkańców jako radny Rady Miejskiej - mam nadzieję - będę mógł dalej służyć mojemu miastu i jego mieszkańcom swoim doświadczeniem.
Jak na razie oficjalnie zgłoszony jest jeden kandydat na stanowisko Prezydenta Miasta
PRZEMYŚL lipiec 2018
i jest to mój obecny zastępca, z którym przez prawie 4 lata współpracuje mi się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że ponieważ jest on również przedstawicielem partii rządzącej w kraju, otworzy to już teraz rzeczywiste moż- liwości rozwoju Przemyśla.
Jeszcze raz dziękuję za wsparcie otrzymy- wane przez te 16 lat i każdą nawet bardzo krytyczną uwagę pod moim adresem. Każdą przyjmowałem, choć nie zawsze brałem je wszystkie sobie do serca. Dziękuję także moim najbliższym współpracownikom, zaczynając od Skarbnika Miasta, która wy- trzymała ze mną cały ten okres czy moich zastępców.
Przed nami jeszcze kilka miesięcy wspólnej pracy i mam nadzieję, że moja, dzisiaj ogłoszo- na decyzja nie wpłynie na jakość pracy służb mi podległych.
Prezydent Miasta Robert Choma
35
Zbliżenia
20 lat Szwejkowania w Twierdzy Przemyśl
Był rok 1997, gdy kilkanaście osób jednocześnie stwierdziło, że bohater powieści Jarosława Haszka „Przygody Dobrego Wojaka Szwejka” jest postacią, wokół której można zbudować produkt turystyczny. Produkt, który będzie jednocześnie zwalczał ota-
czający nas marazm, powszechną głupotę, tragizm I wojny światowej oraz promował Twierdzę Przemyśl i Galicję. Założy- liśmy Przemyskie Stowarzyszenie Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka.
Przygody Dobrego Wojaka Szwejka, a szczególnie IV rozdział poświęcony jest Przemyślowi i czytając książkę znajdujemy w niej obiekty i miejsca, które do dzisiaj stoją i dzięki nim mogliśmy wytyczyć szwejkowski miejski szlak turystyczny. Jest on uzupełnieniem szwejkowskiego szlaku rowerowego R 63 od Pragi do Lwowa.
Kulminacyjnym punktem miejskiego szlaku szwejkowskiego ( żółto — czar- nego) jest posadowiona w 2008 r. figura siedzącego na skrzyni J. Szwejka (trwało to 10 lat, ale powstała ona ze zbiórki zło- mu i środków finansowych ofiarowanych przez społeczeństwo). Dzisiaj można mó- wić o kultowym miejscu na Rynku, gdzie spotykają się wszyscy, a każda wycieczka robi setki zdjęć.
Nie było łatwo — szereg osób mówiło że promujemy się przez idiotę, nie- udacznika, itp. Wymyśliliśmy Manewry Szwejkowskie (już 21. edycja odbędzie się w dniach 7/8 lipca 2018 r.), na które przyjeżdżało sporo znanych osobistości.
Przyjeżdżający na nasze imprezy sym- patycy i wielbiciele Szwejka potworzyli u siebie tzw. regimenty, a nawet pozakła- dali swoje stowarzyszenia, np. w Kielcach: Stowarzyszenie Miłośników Szwejka i Sztuk Wszelakich. Są osoby, które były na naszych manewrach 20 razy.
"HZ I =WF" EJ
Fotografie: ze zbiorów CK Armii
Jan Holówka — feldmarszałek.
Nasi przyjaciele z Ołomuńca ufundo- wali nam katarynkę, która po uruchomie- niu tworzy fantastyczny klimat. Jan Ho- lówka — nasz feldmarszałek stoi na czele Ogólnopolskiego Forum Szwejkowskiego i kilka takich spotkań odbyło się w Prze- myślu. Uczestniczymy w konferencjach szwejkologów i haszkologów, np. w Lipni- cy nad Sazawą w Czechach. Zapewne nie moglibyśmy pójść tak szeroko, gdyby nie dobre relacje z władzami miasta.
Jesteśmy społecznymi opiekunami zabytków, a naszą siedzibą jest Brama Forteczna Sanocka Dolna.
Prowadzimy działalność edukacyjną:
PRZEMYŚL lipiec 2018
Przepustka
zezwala się Ci K rekrutowi lub rezerwiście
Józef Szwejk
dzieży, walczymy z powszechnie nas ota- czającą głupotą. Podpisaliśmy z naszymi przyjaciółmi z kilku krajów europejskich Pakt o zwalczaniu głupoty oraz Rezolucję o przeciwdziałaniu presji i agresji.
Poprzez występowanie w mundurach na podobieństwo CK Armii jesteśmy jednoznacznie identyfikowani z epoką monarchii austro-węgierskiej. Ciekawym przedsięwzięciem jest poczta balonowa, czyli wysłanie kartek pocztowych balonem.
Uczestniczymy w targach turystycz- nych, wydarzeniach kulturalnych, festy- nach, itp. Współpracujemy ze wszystkimi, którym leży na sercu rozwój Przemyśla i okolic, a zasłużonym wręczamy okolicz- nościowe certyfikaty i medale „Obrońca Twierdzy Przemyśl.
Patrol żandarmerii fortecznej idący ulicami miasta i wręczający turystom przepustki jest sporą atrakcją. Staramy się, aby każdy członek stowarzyszenia robił to, na co ma ochotę, na czym się zna i spełniał swoje marzenia.
Mamy pokaźne archiwum, w którym są wywiady z nami w znanych gazetach, nakręciliśmy kilka filmów, napisano o nas prace licencjackie i magisterskie. Wychodzimy z założenia, że między Bugiem, Odrą i Nysą najważniejsze to my są — Szwejki z Cesarsko-Królewskiej Twierdzy Przemyśl, i że bawić się należy, a szczególnie bawić należy się wesoło.
Wszystkim tym, którzy byli prekurso- rami powstania naszego stowarzyszenia oraz tym którzy przez dwadzieścia lat są z nami, serdecznie dziękujemy.
Zapraszamy na 21. Cesarsko — Królew- skie Manewry Szwejkowskie w Twierdzy Przemyśl, które odbędą się w dniach 7-8 lipca 2018r /mmę>,
Zbigniew gen. CK Armii na terenie Twierdzy Przemyśl, prezes PSPDWSz.
Fotografie: Agata Czereba
Trzynaste Święto Fajki
Przemyślanie, turyści, fajkarze, fajczarze oraz wielbiciele palenia fajki z Polski i z zagranicy — wszyscy w ostatnią niedzielę (17 czerwca br.) bawili się na przemyskim Rynku podczas tegorocznego Święta Fajki. Tym razem do wspólnego świętowania włączyli się także nasi przyjaciele z Niemiec i Węgier. Trzynaste Święto Fajki było bowiem nie tylko świętem rzemiosła, z którego Prastary Nadsański Gród słynie... Było ono także pretekstem do celebrowania dwóch ważnych dla naszego miasta jubileuszy - 25-lecia partnerstwa miast Przemyśl - Paderborn oraz 15 lat partnerstwa Przemyśla i Egeru.
AGATA CZEREBA
Podstawą przemyskiego Święta Fajki jest przywiązanie do tradycji. Parada Fajczarzy również tym razem prze- maszerowała ulicami miasta. Uczest- nicy barwnego korowodu wyruszyli z Rynku pod wieżę zegarową — siedzi- bę Muzeum Dzwonów i Fajek. Tam Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma wraz z Burmistrzami Pader-
born i Egeru, Zastępcami Prezydenta Miasta — Januszem Hamryszczakiem i Grzegorzem Hayderem oraz Piotrem Malikiem - prezydentem Przemyskiego Klubu Fajki uroczyście rozpalili wielką (pomnikową) fajkę.
Nieodłączną częścią fajowego wy- darzenia jest Turniej Wolnego Palenia
Fajki. Tegorocznym zwycięzcą konkursu
PRZEMYŚL lipiec 2018
Zbliżenia
Kijowskiego Klubu Fajki.
Podobnie jak w latach ubiegłych, or- ganizatorzy zapewnili mnóstwo atrakcji dla dorosłych i dla dzieci. Muzyczną propozycję dla wszystkich — bez względu na wiek — stanowiły tym razem koncerty zespołów: YELLOW HORSE, LASZLO GONDA i ERNO BADER z Węgier oraz przybyłej do nas z niemieckiego Pader- born grupy RESET. Gwiazdą tegorocznej imprezy był KONIEC ŚWIATA, który mimo zmieniającej się jak w kalejdo- skopie pogody, znakomicie zadbał o po- godę... ducha uczestników prawdziwie fajowej imprezy.
Imprezą towarzyszącą tegorocznemu Świętu Fajki jest wystawa fotografii „Pa- derborn i okolice” (czynna od 17.06. do 15.07.2018 r. w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej), na którą wszystkich serdecznie zapraszamy.
ORGANIZATORZY: „ Urząd Miejski w Przemyślu » Przemyski Klub Fajki » Stowarzyszenie dla Przemyśla REGIA CIVITAS
37
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia Rusza budowa Przemyskiego
Inkubatora Przedsiębiorczości I Innowacji
W poniedziałek, 18 czerwca br. w Urzędzie Miejskim w Przemyślu odbyła się konferencja prasowa Władysława Ortyla - Marszałka Województwa Podkarpackiego, któremu towarzyszyli Piotr Pilch - Członek Zarządu Województwa oraz Janusz Hamryszczak- Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla. Podczas spotkania panowie podpisali umowę na realizację projektu pod nazwą „Przemyski Inkubator Przed- siębiorczości i Innowacji” złożonego w ramach Regionalnego Progra- mu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020.
AGATA CZEREBA
Zastępca Prezydenta Miasta Janusz Hamryszczak podkreślił, iż dzisiejsze wydarzenie jest źródłem jego ogromnej
osobistej satysfakcji, bowiem program dotyczący inkubatora był jego progra- mem, kiedy już w 2010 roku jako radny
Mz) BE
ir jE
FLEWACJATRÓNTÓWA =
LAN ARCHITEKTURA
miasta Przemyśla stawiał na innowacyj- ność i rozwój biznesu.
„(...) Wtedy (w 2010 r.) się nie udało, ale dziś to realizujemy i pokazujemy, że można. Z pewnym opóźnieniem, ale można. Jest to projekt o wartości ponad 4 milionów 613 tysięcy złotych, w tym ujęto część remontową na kwotę przeszło 3 mln 900 tys. zł. Będziemy remontować obiekt znajdujący się przy ulicy Ratuszowej 10a i każdy kto jest z Przemyśla, doskonale wie, że owa inwestycja ma także wymiar poza- biznesowy - niemniej ważny - polegający na znacznej poprawie estetyki w centrum miasta (...)” — powiedział podczas kon- ferencji Janusz Hamryszczak.
Marszałek Województwa Podkar- packiego Władysław Ortyl podkreślił, iż Przemyśl znajduje się na pierwszym miejscu w skuteczności aplikowania o środki europejskie pochodzące z Re- gionalnego Programu Operacyjnego. 65% wniosków z wszystkich składanych przez miasto Przemyśl, jest złożonych skutecznie. Warto podkreślić, że średnia w województwie wynosi mniej niż 50%, ale w Podkarpackiem są i takie powiaty, których skuteczność wynosi około 30%.
m
Owocne spotkanie integracyjne
W dniu 29.05.2018 r. na zaproszenie Przemyskiej Rady Seniorów odbyło się spotkanie integracyjne z przedstawicielami Młodzieżowej Rady Miasta Przemyśla. Szeroko podjętą dyskusję zdominowała tematyka związana z formami aktywizacji seniorów i młodzieży we współpracy m.in. w obszarze tworzenia wielosektorowej lokalnej polityki społecznej. Ponadto zwrócono uwagę na podniesienie i wzmocnienie umiejęt- ności partycypacji społecznej i obywatelskiej w różnych wskazanych obszarach, a także wypracowanie modelu efektywnej współpracy z samorządem terytorialnym i innymi podmiotami w zakresie m.in: - rozwoju iwspółpracy wolontariatu (w tym współdziałanie w partner- stwie z samorządem lokalnym w obchodach Dnia Wolontariusza), « obchodów 100-lecia odzyskania Niepodległości Polski (organizacja spotkań o tematyce historycznej),
- organizacji obchodów Dnia Organizacji Pozarządowych (pikniki, okolicznościowe spotkania, konferencje itp.),
» efektywnej współpracy w przygotowaniu i przebiegu obchodów
Dnia Patrona Miasta.
Przemyska Rada Seniorów jest przekonana, iż wzajemne spotkania przyniosą inspirację i pomogą w tworzeniu konkretnych metod pracy
38
PRZEMYŚL lipiec 2018
nie tyko w działaniu na rzecz lokalnego środowiska, ale też w rozwoju szeroko pojętej współpracy ze społecznością lokalną.
Bogumiła Walicka-Lechowicz Przewodnicząca Przemyskiej Rady Seniorów
AMERYKAŃSKA WYPRAWA Sladami „Piratów
z Karaibów” oraz polskich uroczystości rocznicowych
Jako wielki miłośnik serii filmów „Piraci z Karaibów” zawsze chcia- łem wybrać się do rejonu, w którym rozgrywa się akcja produkcji. Na szczęście USA posiadają „bramę” do Karaibów i lot z Nowego Jorku do Portoryko jest stosunkowo tani — nie przekracza się granicy i cały czas jest się na terytorium tego samego państwa.
TOMASZ PUDŁOCKI NA POŁUDNIE
Wystarczy spojrzeć na mapę i od razu widać, dlaczego wyspa Portoryko (po hisz- pańsku „bogaty port”) była tak ważna przez wieki dla Hiszpanii, a w 1898 r. została zajęta przez USA. Wyspa jest strażnikiem Morza Karaibskiego i przez lata jej stolica, San Juan, była pierwszym najważniejszym portem na drodze morskiej z Europy do Ameryki Łacińskiej. Choć sytuacja polityczna wy- spy jest trochę skomplikowana, z punktu widzenia turysty nie jest to najważniejsze. Uderzająca jest ogromna przewaga języka hiszpańskiego i słaby angielski dużej części mieszkańców, a także fakt, że to kraj, gdzie dominuje inna kultura niż typowo amery- kańska. Każdy kto oglądał słynny musical „West Side Story” od razu wychwyci klimat tego niepowtarzalnego miejsca — jakże innego niż kontynentalna część Stanów Zjednoczonych.
SAN JUAN - MIASTO-TWIERDZA
San Juan to urocza miejscowość, po- siadająca piękne stare miasto. Nie jest
ono duże, gdyż przez trzy stulecia było to miasto-twierdza. Hiszpanie zbudowali tu w XVII wieku największy murowany system obronny poza swoim krajem. Obecność wojska przez jakiś czas była czynnikiem miastotwórczym, stąd liczne piękne kamieniczki i trochę kościołów. W XIX w. jednak miasto zaczęło się dusić i w końcu w 1897 r. mieszkańcy wymusili wyburzenie części fortyfika- cji. Paradoksalnie rok później pojawili się Amerykanie. Na szczęście główne twierdze zachowano, tj. San Cristobal i San Felipe del Moro. Dziś to najważ- niejsze zabytki San Juan, świadczące o militarnym znaczeniu tego miejsca. Robią wrażenie nawet na największych pacyfistach. I całe otoczenie obu starych twierdz jest przeurocze. Fantastyczną wyprawą jest spacer od Bramy Św. Jana aż po dzielnicę La Perla (ze starym, pięknym cmentarzem). Z jednej strony ciągnące się mury i bogata roślinność, a po drugiej — Morze Karaibskie. Pewnym utrudnieniem są tabuny dzikich kotów i zapachy ich ekskrementów na początku marszruty, ale na szczęście potem za towarzyszy ma
PRZEMYŚL lipiec 2018
Zbliżenia
Ul. Św. Franciszka z budynkiem ratusza w głębi.
się już tylko jaszczurki i gekony, zwinnie uwijające się po kamieniach i trawni- kach. Na murach twierdzy można za to sfotografować pięknie pozujące iguany, wygrzewające się w słońcu.
MIĘDZY KICZEM A PIĘKNEM
San Juan nie posiada pięknych kościo- łów. Wielkim rozczarowaniem była m.in. katedra pw. św. Jana Chrzciciela. Świąty- nia posiada wprawdzie wartą zobaczenia późnogotycką zakrystię (dostępną dla zwiedzających), którą zaczęto budować w 1521 r., a także niezłą barokową nawę główną, ale to, co wyprawiają w całym gmachu obecni jego włodarze, woła o pomstę do nieba. Część ścian grozi zawaleniem z powodu wilgoci, inne, nie powiem — zaciekawiają malarstwem iluzjonistycznym, a z kolei z pozostałych straszą jakieś koszmarne, kiczowate, współczesne obrazy świętych. A po- dobno diecezja posiada niezłą kolekcję starych obrazów, które w fatalnym stanie przechowywane są w jakiś magazynach. I w Polsce nietrudno znaleźć kościoły, gdzie proboszczowie zniszczyli pierwotne piękno powierzonych im świątyń na rzecz wydumanych pomysłów, ale miejscowa katedra przebiła niemal wszystko co widziałem. Zniesmaczony zagadnąłem miejscowego przewodnika, który z grupą młodzieży chodził po tych samych za- kątkach, co ja. Jego odpowiedź świetnie charakteryzuje zjawisko: „Brak gustu, to po prostu brak gustu, a w Kościele to nie takie rzadkie. Zatem jeżeli ktoś chce się skupić i pomodlić, a nie martwić się, gdzie oczy podziać z zażenowania, to lepiej iść do niedalekiej Kaplicy Chrystusowej. To doskonały, harmonijny przykład późnego baroku — może też w nie najlepszym stanie zachowania, ale za to idealnie nadający się do kontemplacji i podziwiania piękna dzieła ludzkiej sztuki ofiarowanej Bogu.
39
v
Zbliżenia
Fragment murów miejskich z pałacem La Fortaleza w głębi.
DLA KAŻDEGO COŚ SIĘ ZNAJDZIE
Jak w każdym zakątku na ziemi i w San Juan można mieszkać w luksusowych ho- telach, alei można znaleźć coś na przecięt- ną kieszeń. Dotyczy to też dzielnicy, gdzie są najlepsze plaże, tj. Condado. Przez wieki była to mała wioska rybacka, póki potentat kolejowy z USA Frederick W. Vanderbilt nie postanowił wybudować tu swojego hotelu. Za nim poszli inni, niszcząc sporo z oryginalnej przyrody - resztę trawią liczne huragany i burze; siły, które trudno sobie wyobrazić w letni, spokojny dzień.
Nie było czasu, aby zobaczyć wiele z przepięknej, egzotycznej flory i fauny wyspy. Jedno jest jednak niepowtarzalne. To kumkanie żabek drzewnych, tzw. coqui. Początkowo człowiek jest zdezorientowany wydawanym przez nie dźwiękiem i nie do końca może zorientować się, że to żabki. Potem stanowią one nieodłączną część każdego wieczoru. I nieważne, czy spaceruje się plażą, wokół turystycznych atrakcji, czy poprzez dzielnice biedy i cha- osu urbanistycznego (a tego, niestety, jest pełno) — coqui biednym i bogatym uatrak- cyjniają ostatnie godziny przed snem.
OBCHODY STULECIA ODZYSKANIA PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI
Naturalnie kilka dni wyrwania się poza codzienne obowiązki nie czynią mego wyjazdu wakacyjnym. Poza żmudną pracą archiwalno-biblioteczną miałem też okazję udzielać się jako prelegent.
Nie sądziłem, że będę miał w tym roku po raz drugi okazję przebywać w Wa- szyngtonie. Wynikało to jednak z faktu uczestniczenia w kolejnej odsłonie ini- cjatyw związanych z obchodami stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. A jedną z nich, w dn. 1-2 czerwca, była anglojęzyczna konferencja dotycząca odrodzenia się Europy Środkowej w wy-
40
niku postanowień paryskiej konferencji pokojowej. Jej głównymi organizatorami były waszyngtońskie oddziały Wilsonian Club oraz Czechoslovak Society of Arts $ Sciences, we współpracy aż z czterema ambasadami: polską, czeską, rumuńską i słowacką (będącą miejscem obrad). To rzadka inicjatywa, by pokazać wspólną historię regionu, mimo wielu lokalnych różnic. Dzięki temu zebrana publiczność miała okazję w jednej sali zetknąć się z oficjalnymi reprezentantami aż czterech europejskich państw i posłuchać o skom- plikowanych meandrach polityki czasów końca I wojny światowej. O polskim do- świadczeniu czasów około rok 1918, poza mną, opowiadali także profesorowie: Mie- czysław Biskupski (Central Connecticut State University) oraz Edward A. Turzański (La Salle University). Pierwszego gorąco polecam każdemu, kto interesuje się sto- sunkami polsko-amerykańskimi i historią Polonii. To nie tylko jeden z najlepszych znawców tematu, ale człowiek o ogrom- nym poczuciu humoru i z dystansem do siebie, którego życzyłbym każdemu z nas.
Drugiego dnia wieczorem w Filhar- monii Narodowej w Strathmore odbył
się koncert, zamykający sezon muzyczny 2017-2018. To wydarzenie poświęcone było już stricte obchodom stulecia odro- dzenia Polski. Wieczór otworzyli Leanne Ferfolia — dyrektor filharmonii oraz ambasador RP prof. Piotr Wilczek. Pod- kreślano rolę dziedzictwa muzycznego w życiu Polaków i znaczenie wzajemnej współpracy polsko-amerykańskiej, któ- rej usposobieniem po dziś dzień jest L.]. Paderewski. W pierwszej części koncertu orkiestra pod dyrekcją Mirosława Jacka Błaszczyka wykonała Poloneza Husarii K. Dębskiego, a następnie koncert fortepia- nowy f-moll F. Chopina. Przy fortepianie siedział Brian Ganz, który na bis zagrał Menuet G-dur Paderewskiego. W drugiej części koncertu publiczność wysłuchała Stabat Mater Karola Szymanowskiego. Koncertowi towarzyszyła wystawa pre- zentująca materiały archiwalne o wyda- rzeniach sprzed stu lat, które doprowadzi- ły do odrodzenia polskiej państwowości, przygotowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Warto podkreślić, że licząca prawie dwa tysiące miejsc filhar- monia była wypełniona niemal po brzegi. Dla mnie to powód do osobistej dumy, że mogłem być częścią inicjatyw współ- organizowanych przez Ambasadę RP w Waszyngtonie. Efekt zbiorowych starań pokazuje, że jak Polska sto lat temu po- wstała dzięki pracy wielu ludzi, tak i dziś, czcząc pamięć przodków i świętując ich dokonania, warto obchody robić wspól- nie, na szerszą skalę, gdyż ich rezonans będzie o wiele większy i dotrze nie tylko do polskiego odbiorcy. Tu warto sparafra- zować humorystyczne wystąpienie amba- sadora Czech na rozpoczęcie drugiego dnia konferencji, dra Hynka Kmoniceka: „Kiedy mówię wyłącznie o Czechach nikt w Waszyngtonie nie jest zainteresowany, ale jeżeli opakuję problem czeski w szer- szy kontekst, to okazuje się, że moim kra- jem mogą być zainteresowani wszyscy”. Myślę, że to słowa, które odnoszą się nie
tylko do Republiki Czeskiej. m
LLL
Kapitol w Waszyngtonie od strony głównego wejścia.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Fotografie: Tomasz Pudłocki
Edward Stefan Witkowski — lider polonijny w USA
TOMASZ PUDŁOCKI
Był jedną z najbardziej rozpoznawal- nych postaci wśród Polonii amerykań- skiej XX w. i uczestnikiem wielu ważnych wydarzeń. Szkoda jednak, że mało kto o nim dziś pamięta.
Urodził się 25 IV 1885 r. w Przemyślu jako syn Edwarda i Emilii z Wojciechow- skich. Przybył do Nowego Jorku w 1899 r., razem z bratem Jerzym. Początkowo pra- cował w piekarni, a wieczorami dokształcał się na kursach techniczno-kolejowych. W 1905 r. został kasjerem na jednej ze stacji kolejowych Nowego Jorku i rów- nocześnie był tłumaczem w biurze dla imigrantów europejskich. Ostatecznie awansował na zastępcę dyrektora w jednej z firm kolejowych. Jeszcze przed wojną zaczął wybijać się w pracy organizacyjnej, początkowo w Towarzystwie Oświatowym Białego Orła, a następnie w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”: w 1912 r. został prezesem VII gniazda, aod 1915 r. - I okrę- gu, zrzeszającego 96 gniazd w stanach Nowy Jork, New Jersey i częściowo w Pen- sylwanii. W tym czasie nawiązał kontakt z wieloma Czechami i Słowakami, w tym m.in. z prof. Tomaśem G. Masarykiem (późniejszym prezydentem Czechosłowa- cji). W dn. 29 VII 1917 r. został wybrany prezesem Polskiego Komitetu Obywatel- skiego Czerwonego Krzyża, powołanego do życia dla zorganizowania Armii Pol- skiej, zajęcia się rodzinami wojskowych i zbierania funduszy dla głodnych.
Jako członek Misji Ratunkowej Herberta Hoovera (późniejszego prezydenta USA) do Polski, przyczynił się do kampanii zbiórki funduszy i odzieży dla ofiar wojny w starym kraju. Przypłynął do Gdańska na statku „Westward Ho” z darami i żywno- ścią. Był jednym z głównych kierowników rozdziału darów dla szpitali, domów wete- ranów, sierocińców i osób potrzebujących. W czerwcu 1919 r. przekazał Wojsku Pol- skiemu w pełni wyposażony szpital - jako dar Polonii amerykańskiej. Z polecenia ówczesnego premiera Polski I.J. Paderew- skiego pomagał w akcji powrotu do USA zdemobilizowanych żołnierzy Polskiej
Armii z Ameryki. Wróciwszy do Nowego Jorku, stanął na czele Polish Division Partii Demokratycznej.
W 1920 r. założył najstarszą polonijną firmę wysyłkową i biuro podróży, znaną jako E.S. Witkowski Travel Agency. Mie- ściła się ona w manhattańskiej dzielnicy East Village. Firma była kluczowa w po- mocy Polakom emigrującym do USA, zwłaszcza na początku II wojny światowej. Kiedy od 1939 r. ustały wycieczki do Euro- py i przewóz osób stał się problematyczny, Witkowskiemu udało się przetrwać na rynku dzięki prowadzeniu działalności ubezpieczeniowej oraz przygotowywaniu dokumentów i tłumaczeń. Równocześnie był on stanowym przewodniczącym Pol- sko-Amerykańskiego Wydziału Wojen- nego Komitetu Finansowego. Od 1956 r. przedsiębiorstwo na nowo zajęło się or- ganizacją wycieczek do Polski; w 1970 r. hucznie obchodzono 50-lecie firmy.
Witkowski przez lata zaangażowany był w wiele inicjatyw. Był m.in. prezesem ko- mitetu, który 1 V 1923 r. witał w Nowym Jorku Josepha Conrada; w tym samym roku witał wracającego z Europy byłego współpracownika prezydenta Wilsona — pułkownika Edwarda House'a. Jako delegat nowojorskich władz miejskich brał udział w ceremonii odsłonięcia w Po- znaniu pomnika Wilsona. W tym czasie, przez 15 lat, był prezesem Manhattan Society. W 1939 r. był jednym z głównych miejscowych organizatorów Pawilonu Polskiego na Wystawie Światowej w No- wym Jorku. Był dobrym znajomym Pade- rewskiego, Hallera, prezydenta Hoovera, czy płka Housea.
W latach 30. XX w. zaangażował się w prace Fundacji Kościuszkowskiej, m.in. jako długoletni organizator balów fundacji, a następnie członek zarządu od 2 XI 1945 r. W wyniku własnych ambicji i rywalizacji z założycielem fundacji Stefanem Mierzwą, Witkowski 28 IX 1948 r. powołał do życia własną Fundację — nazwaną na cześć I.]. Pa- derewskiego. Stanął na jej czele jako prezes i dyrektor wykonawczy. Ze względu na kon-
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK,
Przemyśl, Al. XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, tel. 16 678 50 61,
e-mail: jm©jmprzem.com.pl
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130
Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Agnieszka Bobowska-Hryniewicz, Elż- bieta Cieszyńska, Agata Czereba, Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil- red. 4. nacz., Artur Komorowski, Piotr Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki,
Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach.
Wykorzystywanie publikacji tylko za zgodą Wydawcy.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Sylwetka
flikt interesów w 1951 r. zrezygnował z pracy w zarządzie Fundacji Kościuszkowskiej. Jego nowe dzieło szybko stało się w latach 50. i 60. jedną z najważniejszych instytucji polonijnych, działającą na rzecz programów stypendialnych dla uczonych i studentów zajmujących się sprawami polskimi w USA, Kanadzie, Europie i w Indiach. Założycie- lowi udało się bowiem skupić wokół siebie znaczne grono wpływowej Polonii, skupio- nej zwłaszcza wokół Kościoła katolickiego. To dzięki temu 23 X 1949 r. Witkowski wraz z żoną został przyjęty na audiencji przez Piusa XII w Castelgandolfo. Za swoje zasługi na rzecz uniwersytetów kanadyjskich i roz- szerzenia programów studiów słowiańskich w tym kraju został nie tylko przyjęty przez premiera Kanady, ale i wybrano go Hono- rowym Członkiem Ukraińskiego Instytutu Naukowego w Montrealu w marcu 1951 r. W 1967 r. w wyniku skandalu, że Fundacja mogła być finansowana z pieniędzy CIA, Witkowski został zmuszony do ustąpienia z zarządu fundacji.
Zmarł 24 X 1970 r. w Jacobi Hospital na Bronxie (w dzielnicy Nowego Jorku).
Z małżeństwa z Janiną z domu Ho- dowską (zm. 1 IV 1974 r. w wieku 83 lat), miał syna Edwarda. Siostra Witkowskiego mieszkała w Krakowie. Za swoje zasługi Witkowski otrzymał wiele odznaczeń, m.in. Komandorię Orderu Polonia Resti- tuta (udekorowany nią został w Londynie 26 X 1951 r. przez prezydenta RP na Uchodźctwie A. Zaleskiego), Złoty Krzyż Zasługi (nadany 13 VIII 1925 r.) oraz Legię Honorową Francji (9 XII 1936 r.).
ISSN 1733-5965
*RZEŃ
Przygotowanie dod druku: ARW JM, „DIY com.pl Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz 42 lipiec 2018 MUZEUM NARODOWE ZIEMI PRZEMYSKIEJ FAJKI I CYGARNICZKI ZE ZBIORÓW MUZEUM NARODOWEGO ZIEMI PRZEMYSKIEJ NAJNOWSZE NABYTKI Zbiory Muzeum Dzwonów i Fajek, Oddziału Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej usytuowanego w Wieży Zegarowej, obejmują fajki, cygarniczki, akcesoria, dokumenty oraz realia. Zgromadzone zostały fajki od końca XVII wieku do czasów współczesnych, jednorodne i złożo- ne, wykonane z kilku rodzajów materiałów, wyprodukowane w różnych kręgach kulturowych. Od roku 2001 działalność wystawiennicza w Wieży Zegarowej była ukierunkowana na prezentacje kolekcji muzealnych i prywatnych. Współpraca z wytwórcami fajek, animatorami życia faj- czarskiego oraz kolekcjonerami zaowocowała darami i zakupami. DR URSZULA OLBROMSKA Z tej okazji w Muzeum Narodowym Zie- mi Przemyskiej zaprezentowano wystawę fotografii „Paderborn i okolice”. Autorami prac są: Horst Dreismann, Karl_Heinz Trachternach, Manfrid Funcke należący do grupy FOTOKREIS PADERBORN, a także Uwe Brett, Klaus Reiher, Ernst Hobscheidt i Ingrid Vogedes. FOTOKREIS PADERBORN to grupa fotografów ama- torów z regionu Paderborn, którzy orga- nizują wycieczki fotograficzne, warsztaty praktyczne i teoretyczne m.in. z zakresu makrofotografii, fotografii portretowej, szkolenia z obsługi programów do edycji grafiki. Punktem wyjścia ich fotograficz- nych wycieczek jest miasto Paderborn. Z okazji obchodów 25-lecia partnerstwa naszych miast zaprezentowali kilkadziesiąt zdjęć z miasta i okolic: zabytki, architekturę współczesną, przyrodę. Paderborn, podobnie jak Przemyśl, jest siedzibą powiatu i rzymskokatolickiej ar- chidiecezji, jest miastem uniwersyteckim. Jego początki sięgają X wieku. Paderborn jest miastem wielu zabytków. W centrum miasta znajduje się katedra późnogotyc- ka z piaskowca, z romańską wieżą z XI wieku, renesansowy ratusz z XVII wieku, zachowały się, podobnie jak w Przemyślu, fragmenty murów obronnych. W zabyt- kowym Adam und Eva – Haus znajduje się Miejskie Muzeum Historyczne. Te i inne obiekty miasta Paderborn zobaczyć moż- na na wystawie w przemyskim Muzeum. Wystawa czynna jest do 15 VII 2018. W Muzeum Dzwonów i Fajek czynna jest m.in. wystawa „Fajki ze zbiorów Mu- zeum Narodowego Ziemi Przemyskiej”. W roku 2014 i 2016 dzięki programom operacyjnym Ministra Kultury i Dzie- dzictwa Narodowego zakupiono trzy cenne kolekcje. Wśród pozyskanych jest kilka szczególnych egzemplarzy. Dla Polaków szczególnie znaczące są pamiątki narodowe; taką jest skromna fajka powstańca styczniowego. Wyko- nana z sepiolitu, jako jedyną ozdobę posiada na ściance frontalnej kon- turowo opracowany wizerunek orła i datę 1863 na banderoli. Druga, prawie o wiek późniejsza, to wyrób więźnia obo- zu w Dachau, Polaka, o numerze 46585. Bardzo dekoracyjna jest rzadka na rynku kolekcjonerskim fajka w typie tureckim, se- piolitowa, inkrustowana sztucznymi kamie- niami, opleciona mosiężną siatką. Kolejne, szczególnie cenne fajki z tego tworzywa, należy wiązać ze słynnym budapesztań- skim warsztatem Adlerów; należą do nich: zdobiona sceną historyczną, herbem rodu Beniczky i Almássy oraz sceną myśliwską. Duże zainteresowanie wzbudza niewielka francuska fajka portretowa przedstawiająca dramatycznie upozowaną twarz mężczy- zny; drobiazgowo oddane szczegóły fizjo- nomii świadczą o talencie i doświadczeniu wykonującego ją rzeźbiarza. Rzadkimi okazami są dwie fajki por- celanowe. Pierwsza wykonana metodą wyciskania w formie, w kształcie ubra- nego po ludzku kota idącego z koszykiem pełnym warzyw, została wykonana w Cze- chach; druga ma charakter reliefowy – na płaszczu główki jest wizerunek kawale- rzysty, wysokiej rangi oficera w mundurze francuskim. Bardzo cenione wśród kolekcjonerów, rzadkie na rynku, są fajki korporacyjne; ich główki zostały wykonane z porcelany. Spośród kilku należy wymienić należącą do piekarza Georga Reindlera z Meinhardwin- den, obecnie dzielnicy Ansbach i do studen- ta prawa Ludolfa Augusta von Bismarcka, z miejscowości Ristow (pol. Rzyszczewo), członka korporacji studenckiej Corps der Pomerania Uniwersytetu w Greifswaldzie. Kolejna fajka nie przypomina swoim wyglądem przyrządu do palenia, tylko rzeźbę kloszarda lub gawrosza. Takie fajki, w kształcie sylwetek ludzkich, niekiedy bardzo znanych, wytwarzano z drewna leszczynowego około połowy XIX wieku we Francji, we wsi Barbizon koło Fontainebleau. Wśród pozyskanych egzemplarzy znajduje się kolekcja fajek porcelanowych zdobionych motywami myśliwskimi oraz drewniane fajki myśliwskie i pasterskie. Na szczególne wyróżnienie zasługują fajki wojskowe, w tym ręcznie malowane główki „rezerwistek”. Poza tytoniem, do którego palenia uży- wano pięknie zdobionych fajek, palono też papierosy w cygarniczkach, zdobionych inkrustacjami i precyzyjną rzeźbą. Kilka z nich to cygarniczki portretowe: jedna z nich przedstawia brodatego mężczy- znę w pikielhaubie, kolejna jest ładnym przykładem popularnego w całej Europie wzoru elegantki w kapeluszu, następna – przedstawia głowę mężczyzny w furażerce z chwostem. Bardzo interesujący jest wyrób angielski: główka cygarniczki została za- komponowana w postaci kielicha tulipana, na którym siedzi mężczyzna grający na har- fie, a obok niego lew. Jest to przedstawienie starotestamentowego króla Dawida. Ze względu na kruchość materiału i misterne zdobienie przechowywano je w etui dosto- sowanym formą do ich kształtu. Dla przemyślan i miłośników fajki związanym z naszym miastem szczegól- nie ważne są tzw. „walatówki”, tj. fajki, któ- re powstały w wytwórni Ludwika Walata. Mistrz Walat wykształcił wielu uczniów, późniejszych mistrzów fajkarstwa. Dzięki niemu fajka przemyska stała się sławna w całej Europie. Święto Fajki – Fajka Partnerska 17 VI 2018 Tegoroczne Święto Fajki połączone zostało z obchodami 25-lecia partnerstwa miast Przemyśl – Paderborn oraz 15 lat partnerstwa Przemyśla i Egeru. In und um Paderborn
A alko
BE all ic
| ierr m O Loć
Święto Lazarytów
iŁ<g'
SG 2 o
5 a-
M o =
S 5
=
>] =
S =
v =
SG
o
o
© =
o LL
Abp Senior Józef Michalik | i Wielki Mistrz Zakonu i hrabia Dobrzensky. |
|