- Monitoring mediów samorządowych
- Monitoring mediów samorządowych #635
Monitoring mediów samorządowych #635
Instytucja: |
|
Monitoring: |
|
Liczba listów: |
4 |
Liczba spamu: |
0 |
Status pierwszego wniosku: |
Dostarczony |
Status ostatniego wniosku: |
|
Otrzymano potwierdzenie: |
|
Otrzymano odpowiedź: |
|
Poddany kwarantannie: |
Znormalizowana odpowiedź
Treść
-
Wniosek o informacje publiczną przez adobrawy
Na podstawie artykułu 61 Konstytucji RP, zwracamy się z wnioskiem o informację:
- czy w urzędzie gminy (miejskim/miasta), w którymś z jego wydziałów, w jednostce organizacyjnej gminy (np. ośrodek kultury) lub w samorządowej osobie prawnej (np. w spółce należącej do gminy), prowadzone są media?;
- jeśli tak, wnosimy o podanie jakiego typu media są prowadzone (np. gazeta, radio, telewizja, inne - jakie) i wskazane jednostki organizacyjnej lub osoby prawnej gminy;
- prosimy o podanie linku, jeżeli media są dostępne w Internecie;
- jeżeli gmina prowadzi dziennik lub czasopismo, prosimy o informację czy jest on zarejestrowany w sądzie;
- jeżeli gmina prowadzi dziennik lub czasopismo, prosimy o przesłanie ostatnich 5 numerów - licząc od dnia odpowiedzi na wniosek, w formacie pdf.;
- prosimy o informację o wydatkach gminy na ogłoszenia, artykuły sponsorowane, materiały dedykowane lub innego typu promocję w roku 2015, 2016, 2017 i do dnia udzielenia odpowiedzi na wniosek w 2018 roku.Wnosimy o udostępnienie wskazanych informacji w formie elektronicznej na adres {{EMAIL}}
Szymon Osowski, Katarzyna Batko-Tołuć i Bartosz Wilk - członkowie zarządu, zgodnie z zasadami reprezentacji
-
Przeczytano: Wniosek o informacje publiczną przez Przemyśl
Twoja wiadomość
Do: {{ email }}
Temat: Wniosek o informacje publiczną
Wysłano: 2018-07-17 12:36odczytano w dniu 2018-07-17 12:56.
-
Fw: wniosek o informację publiczną przez Przemyśl
Państwo
Szymon Osowski,
Katarzyna Batko – Tołuć,
Bartosz Wilk
Sieć Obywatelska Watchdog PolskaOdpowiadając na państwa wniosek, informuję:
1. Jedynym medium wydawanym przez samorząd Miasta Przemyśla, jest miesięcznik “Nasz Przemyśl”. Jego wydawcą jest jednostka miejska – Przemyskie Centrum Kultury i Nauki “Zamek”.
2. Gazeta nie jest dostępna w internecie, a przynajmniej nie są dostępne w sieci aktualne, całe wydania. Pojedyncze artykuły z numerów archiwalnych są dostępne na stronie internetowej Miasta Przemyśla - https://przemysl.pl/42373/nasz-przemysl.html
3. W załączniku przesyłam 5 ostatnich numerów w formacie pdf
4. Informację o wydatkach gminy na ogłoszenia uzupełnię i prześlę jutro, w kolejnym mailu.z poważaniem
Witold Wołczyk
Rzecznik Prasowy
Urząd Miejski w Przemyślu
tel. 16 675 21 02
tel. kom. 605 253 543
e-mail: {{ email }}Załączniki
- NP_161.pdf
- NP_163.pdf
- NP_164.pdf
- NP_166.pdf
- NP165.pdf
Sz zz
vp Z
FIRZEN
LLR— TŻ
MIESIĘCZNIK MARZEC 2018 Nr 3 (161) ISSN 1733-5965
* Dzień Przewodnika
e Lwowskie puchacze
* Dzieje ul. Barskiej
* Jeniecka tułaczka
* Historia metalowej puszki
Fot. Piotr Michalski
RIE= |
mary,
EE) Ja Lb
JE
21 lutego odbyła się kolejna edycja
Międzynarodowego Dnia Przewodni-
ka Turystycznego, która przebiegała
pod hasłem „Boso ale w sandałach”.
Przewodnicy skupieni w Kole Prze-
wodników w tym roku zaproponowali
wszystkim chętnym zwiedzenie ko-
ściołów i klasztorów Karmelitów i Kar-
melitanek. Zwiedzanie rozpoczynało
się w kościele pw. Św. Teresy, gdzie
można było zobaczyć krypty, w któ-
rych pochowani są zakonnicy zmarli
w tutejszym klasztorze. Dalej trasa
wiodła przez wirydarze klasztorne,
piwnicę duchową, ogród, w którym
zachował się fragment XVI wiecznych
fortyfikacji miejskich. Drugim etapem
była możliwość zwiedzenia kościoła
Karmelitanek.
Fotografie: Piotr Michalski
Z DZIEJÓW 307 DYWIZJONU MYŚLIWSKIEGO NOCNEGO
Lwowskie puchacze
W pewne zakłopotanie wprawił mnie artykuł w listopadowym nu-
merze „Kuriera Galicyjskiego”, którego autorzy Agata i Krzysztof Ża-
bierek przypomnieli czytelnikom historię 307 dywizjonu lwowskiego
Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie'. Warto i nam przemyślanom
przypomnieć losy tej formacji Polskich Sił Powietrznych (PSP) na
Zachodzie, bo raz, że wyjątkowa, dwa „lwowska, a przecież pre-
tendujemy również do roli spadkobiercy tradycji przedwojennego
Lwowa. Jako były satelita tego miasta, z którym swoje losy związało
tak wielu przemyślan, jesteśmy poniekąd depozytariuszami jego
pamięci. Swego czasu przybliżałem już nieco tematykę 6 Pułku Pan-
cernego „Dzieci Lwowskich”, którego żołnierzem był mój sąsiad śp.
Władysław Stefanik. Myślę, że warto w kilku zdaniach przybliżyć
również losy 307 Dywizjonu.
LUCJAN FAG
Exeter Beaufighter Mk VI 307 z puchaczem.
Powodów jest zresztą więcej. Nie-
dawno p. Stanisław Radyk podsunął mi
książkę Remigiusza Mróza pt. „Turku-
sowe szale”. Nie miałem o niej pojęcia.
Świetna powieść sensacyjno-przygodowa
wpleciona w losy polskich lotników 307
dywizjonu, którego cechą charaktery-
styczną ubioru były właśnie tytułowe
turkusowe szaliki. Powieść cieszy się
wśród koneserów tego gatunku zasłużoną
popularnością, warto więc i po nią się-
gnąć, szczególnie czytelnikom, którzy nie
do końca chcą czytać nasze popularno-
naukowe wypociny. Wśród zasadniczych
powodów jest pamięć, jaką ten właśnie
dywizjon otoczyła grupa przemyskich
pasjonatów lotnictwa, która w latach
osiemdziesiątych skupiona wokół p.
Marka Włocha utworzyła, działające przy
MDK-u, Koło Lotnicze Aeroklubu Pod-
karpackiego w Krośnie, przyjmując imię
(05 właśnie Dywizjonu 307.
Dywizjon 307
„Lwowskich Puchaczy”
był w Polskich Siłach
Powietrznych (PSP)
jednostką wyjątkową.
Oczywistym jest, że
jego historię przyćmiżł,
zresztą tak jak i wszystkich pozostałych
czternastu dywizjonów, rozsławiony
przez Arkadego Fiedlera „Warszawski”
Dywizjon 303. Dywizjon początkowo
rekrutował się przede wszystkim spośród
lotników 5 Pułku Lotniczego w Lidzie
i 6 Pułku Lotniczego ze Lwowa. Szybko
jednak, po przegrupowaniu, większość
personelu stanowili rezerwiści, a często
były to osoby z wyższym, technicznym
wykształceniem. Dawało to pewną
specyfikę swoistego luzu, jaki panował
wśród „puchaczy”, a czego na taką skalę
w innych dywizjonach PSP raczej nie
było. Decydowała o tym specyfika służby.
To co wydaje nam się dzisiaj normą czyli
loty nocą, tkwiło jeszcze w głębokich
powijakach. Metody namierzania celów
w warunkach nocnych były jeszcze nie-
samowicie prymitywne. Zastosowanie
radaru pokładowego zdecydowanie
poprawiło sytuację, ale było to jednak
urządzenie jeszcze bardzo niedoskonałe.
System naprowadzania na cel był jeszcze,
Śladami historii
szczególnie w 1942 r., niesamowicie
prymitywny i mało wydolny. Począt-
kowo dawał możliwość naprowadzania
na cel pojedynczej maszyny. Później już
nawet dwóch i trzech, ale to pod koniec
wojny. Gdy ta już cel zlokalizowała
i się nim zajęła, operator naprowadzał
następną maszynę. Musiał być przy
tym nadzwyczaj precyzyjny, i z reguły
był, oczywiście na tyle na ile pozwalały
mu ówcześnie stosowane przyrządy”.
Dlatego wydarzenia, jakie rozegrały się
w 1942 r. nad Exeter przeszły na stałe do
historii polskiego i światowego lotnictwa
wojskowego. Co do tego drugiego więcej
by trzeba było o to powalczyć, aby wspo-
minając o Exeter, historycy dodali przy
numerze dywizjonu 307, polski. Dywi-
zjon istniał w l. 1940 -1947. Powołany
został rozkazem Dowództwa Fighter
Command 24 sierpnia 1940 roku, na lot-
nisku w Kirton-inLindsley koło Lincoln.
Dywizjon rozwiązano 2 stycznia 1947
roku. W swojej historii stacjonował aż na
13 lotniskach, najdłużej jednak, bo od 26
kwietnia 1941 do 15 kwietnia 1943 r., na
lotnisku Exeter. Z tym miastem wiąże się
w ogromnym stopniu historia dywizjonu
i jego najbardziej spektakularny sukces,
walka stoczona w obronie tego miasta
w nocy z 3 na 4 maja 1942 r.
30 sierpnia 1940 r. podjęto decyzję,
że Dywizjon ma być jednostką my-
śliwców nocnych, wyznaczając na jego
polskiego dowódcę kpt. pil. Stanisława
Pietraszkiewicza. 5 września 1940 r.
nastąpiło zasilanie Dywizjonu perso-
nelem polskim z Ośrodka Zapasowego
Lotnictwa PAF w Blackpool. Dywizjon
wyposażony został w samoloty Boulton
Paul „Defiant” MkI. Samolot ten bardzo
szybko stracił w oczach starej szkoły
personelu latającego. Doprowadziło to
do tarć w dywizjonie i odejścia wielu
doświadczonych pilotów zawodowych
lotnictwa wojskowego. Napływ nowych
lotników zbiegł się w czasie z przezbro-
jeniem na nowy typ samolotu „Beaufi-
ghter” firmy Bristol. Najpierw była to
nieprawdopodobnie kontrowersyjna »
! Agata i Krzysztof Żabierek, 307 Dywizjon Myśliwski Nocny Lwowskich Puhaczy - zapomniana
historia z czasów II wojny światowej, Kurier Galicyjski 20(288)/2017, s. 25. „Kurier Galicyjski” to
niezależne pismo Polaków wydawane we Lwowie. Ma dwie redakcje we Lwowie i Stanisławowie.
Zajmuje się problematyką społeczną i kulturalno-historyczną. Od wielu lat kupujemy „Kuriera
„we Lwowie, warto jednak skorzystać ze strony http://www.lwow.com.pl/kurier-galicyjski/
gazeta.html, na której zdygitalizowane są numery tego pisma od 2008 r. Zaręczam, że dla osób
zainteresowanych tematyką kresową będzie to prawdziwa uczta.
> R. Mróz, Turkusowe szale, Warszawa 2014.
* Zdarzały się jednak i nieprawdopodobne wręcz wpadki. Jerzy Damsz wspominał, że pewnego
razu operator tak naprowadzał jego maszynę, że zapomniał o wysokości, na jakiej znajduje się
nieprzyjaciel. A to wszystko nocą, w chmurach. Gdy przebili się Beaufighterem powyżej pułapu
chmur, i spostrzegli swój cel, na maksymalnej mocy silników darli do góry, aby wyjść na pułap
szkopa. Niemiecki bombowiec dostrzegł ich jednak w porę, po .... rozżarzonych do czerwoności
kolektorach spalin, które mimo osłon termicznych wyraźnie odznaczały się dwoma czerwonymi
punktami na niebie, wyrzucił bomby i gwałtownie znurkował do ziemi, mając świadomość, że na
tle ziemi radar myśliwca zgubi jego „blip” czyli echo. Takie były początki, gdzie sprzęt wyraźnie
ograniczał możliwości działania nocnych myśliwców.
PRZEMYŚL marzec 2018 3
Śladami historii
> wersja Mk II F. Określenie, jakie do
niego przylgnęło, „latająca trumna” nie
pozostawia złudzeń. Później było już
lepiej. Następny „Beaufighter” Mk. VI
F był zdecydowanie lepszą konstrukcją,
choć również daleką od doskonałości. To
na tych maszynach zginęła w wypadkach
największa ilość personelu latającego
„lwowskich puchaczy”. Wszystkie wcze-
śniejsze kłopoty z samolotami dywizjon
powetował sobie od grudnia 1942 r.,
kiedy to przezbrojony został w samoloty
firmy De Havilland „Mosquito”, lata-
jąc na odmianach od NF Mk II, aż po
najbardziej zaawansowaną wersję Mk
XXX. Ten samolot przyczynił „lwowskim
puchaczom” wielu sukcesów, w zamian
otrzymując ich dozgonną miłość i fa-
scynację. Na „Mosquitach” załogi 307
po przeszkoleniu wykonywały również
zadania intruder i ranger. «Intruderka»
czyli loty nad terytorium nieprzyjaciela
w polowaniu na niemieckie samoloty
w rejonie jego lotnisk. „Rendżerka”
były to loty nad terytorium nieprzyja-
ciela, w których wykonywano ataki na
wyszukane cele. W 1943 r. „puchacze”
przeniesiono na lotnisko Predannack
w Kornwalii, skąd podjęły dzienne loty
nad Zatokę Biskajską i nad oceanem
w celu zwalczania niemieckiego lotnic-
twa osłaniającego U-booty. 1 września
1943 r. dywizjon odniósł swój spekta-
kularny sukces. Puchacze zestrzeliły na
pewno 5 samolotów, prawdopodobnie 2
i cztery uszkodziły. Był to piękny odwet
w rocznicę niemieckiej napaści na Polskę.
W czasie wojny dywizjon wykonał
3879 lotów bojowych w łącznym czasie
9057 godzin. Na swoim koncie miał 30
i 3/4 samolotów zestrzelonych na pew-
no, 7 zestrzelonych prawdopodobnie,
oraz 17 uszkodzonych. W działaniach
intruderskich i rangerskich zniszczono
5 samolotów oraz dwa uszkodzono.
Poza samolotami na ziemi zniszczono
między innymi jedną stację radarową,
łódź rzeczną, jeden kuter, 35 lokomotyw
i wiele innego sprzętu. Sukcesy te oku-
piono jednak licznymi stratami, poległo
bowiem aż 51 lotników a 3 dostało się do
niewoli. Znamienne jest stwierdzenie
jednego z pilotów 307, ... byliśmy przy-
zwyczajeni do częstych pogrzebów ....
PIERWSZE ZWYCIĘSTWO
LWOWSKICH PUCHACZY
NA „DEFIANCIE”.
„Idąc za ciosem, następnej nocy z 13
na 14 marca 1941 roku o godzinie 23.42
samolotem „Defiant” I EW-[?] (N3439)
startuje załoga: porucznik pilot Maksy-
milian Lewandowski i kapral strzelec
pokładowy Marian Niewolski, z zada-
niem patrolowania na północ od m.
Formby na wysokości 20 tysięcy stóp.
4
Około godziny 00.50 strzelec zauważył
dwusilnikowy samolot bez świateł. Podał
pilotowi komendę: „Skręcaj w lewo, nie-
przyjaciel!” Pilot wykonał zakręt w lewo,
lecz po chwili dostał nowy rozkaz: „Skrę-
caj w prawo!” (po prostu strzelec, siedząc
plecami do pilota, pomylił się początko-
wo co do kierunku). Nieprzyjaciel leciał
na południowy wschód, w kierunku
Liverpoolu. Po drugim zakręcie, gdy
Defiant był już tylko o 50 yardów od
wroga, strzelec oddał jednosekundową,
a zaraz potem trzysekundową serię.
Załoga widziała, jak pociski skupiały się
na prawym silniku i w przedniej części
kadłuba. Nieprzyjaciel skręcił gwałtow-
nie w lewo i znurkował w dół. Strzelec
oddał jeszcze jedną serię, lecz rezultatu
nie dostrzegł. Defiant krążył jeszcze czas
jakiś wkoło, ale Niemca już nie odnalazł.
W rezultacie załodze przyznano Heinkla
He-111 jako zestrzelonego prawdopo-
dobnie.” Exeter.
Boulton Paul „Defiant” Mk I. Pomysł
dosyć sensowny. Samolot uzbrojony
w cztery sprężone km w obrotowej wie-
życzce obsługiwanej przez strzelca miał
być pogromcą bombowców, do których
miał podlatywać od dołu. Nie musiał być
zbyt szybki, dlatego rozwijał prędkość
ok. 488 km/h. Niestety okazało się, że
faktycznie pomyślany jako myśliwiec,
mógł ewentualnie walczyć z bombow-
cami, ale nie z ich osłoną. Messersch-
midtty Me-109 uwielbiały ten samolot.
W ataku czołowym był po prostu bez-
bronny. Co prawda nauka kosztuje i gdy
po raz pierwszy Niemcy spotkali je we
Francji w 1940 r., brali je za normalne
myśliwce i atakowali od tyłu. No i masa-
krował ich ogień czterech sprzężonych
Coltów kal. 7.69 mm. Niemcy szybko na-
uczyli się odróżniać „Defianty”i to był ich
koniec w służbie dziennej. Przeniesione
zostały do dywizjonów nocnych, w tym
do 307 dywizjonu. Na ich tle doszło do
swoistego buntu w dywizjonie, ponie-
waż byli zawodowi piloci buntowali się
przeciwko takiej funkcji, jak to określali
wozaka, woźnicy, stangreta, ... Wielu
z nich odeszło wtedy z dywizjonu. Na
ich miejsce napłynęli, najczęściej piloci
z przedwojennej rezerwy. Okazało się,
że to właśnie oni odpowiednio ocenili
specyfikę nocnych lotów i konieczność
opanowania bardzo zaawansowanej
techniki, ale to już nie „Defiancie', które-
go zastąpiono „Beaufighterem”
Defiant Mk I z 307.
PRZEMYŚL marzec 2018
NOC CHWAŁY % MAJA 1942 R.
Historia Lwowskich Puchaczy to
swoista neverending story. Niekończą-
ca się opowieść o losach ludzi, którzy
walczą w ekstremalnych warunkach
wojny powietrznej, w tym nad Exeter.
Ciekawe, że to właśnie w tym mieście
odżyła tradycja 307 dywizjonu, a w jaki
sposób? Warto zobaczyć chociażby na
yuo tube czy przejrzeć Portal Informa-
cyjny Polaków w Exeter*.
„Puchacze” stacjonowały na lotnisku
w Exeter od kwietnia 1941 do kwietnia
1943 r. Polacy zżyli się z mieszkańcami
Exeter, którzy traktowali ich jak swoich
obrońców. Były to czasy, gdy podziw
dla polskich lotników w społeczeństwie
angielskim był powszechny. Sława pol-
skich skrzydeł przeniesiona z okresu
bitwy o Anglię procentowała w czasie
pobytu „puchaczy” w Exeter. Z racji
swego położenia w pobliżu kanału La
Manche i dużego znaczenia strategicz-
nego, Exeter wielokrotnie był bombar-
dowany. Naloty nocne odpierane były
przy użyciu artylerii przeciwlotniczej
i raczkującej w tym czasie obrony noc-
nych myśliwców. W nocy z 3 na 4 maja
1942 r. nad Exeter nadleciał fala ok. 75
samolotów Luftwaffe. Poderwane do
obrony miasta maszyny 307 dywizjonu
mogły wchodzić do akcji pojedynczo
kierowane przez operatora drogą ra-
diową. Wybierał on cele dla poszcze-
gólnych maszyn i kierował następną
w momencie, gdy pierwszą naprowadził
już na cel. Każdy „puchacz” musiał więc
czekać na swoją kolejkę. Mimo, że ten
system był jeszcze tak bardzo prymi-
tywny, osiągnięto tej nocy absolutny
sukces, po raz pierwszy osiągając aż
cztery zestrzelenia. Sukces ten szeroko
nagłośniony został w brytyjskiej pra-
sie, w której bezpośredni świadkowie
opowiadali, jak widzieli rozkwitające
na niebie kule ognia, które spadały do
ziemi. Mimo, że miasto zostało zbom-
bardowane, to i świadomość, że się
broni i zadaje agresorom straty było
dla jego mieszkańców w tych chwilach
bardzo budujące. Burmistrz miasta
Rowland Glave wraz z radą miasta
powzięli decyzję, że od tej pory nad
budynkiem ratusza oprócz brytyjskiej
będzie powiewała flaga polska. Swoje
wrażenia zawarł w przemówieniu:
"Wieże katedry widziały wiele wyda-
rzeń i zmian w ciągu ostatnich 800 lat,
ale nigdy nie były świadkami ceremonii
o większym znaczeniu. Kwiat narodu
z drugiej części Europy walczył dzielnie
u boku Brytyjczyków w obronie bry-
tyjskich serc i domostw. Polscy lotnicy
zestrzelili ponad pięć tysięcy samolotów
wroga. Ludzie z tej polskiej eskadry byli
naszymi aniołami stróżami przez ponad
dwa lata. Dziś żyjemy w pasjonujących
czasach. W końcu możemy zobaczyć
światło na horyzoncie i może w końcu
ujrzymy świt zwycięstwa. Istotą i sensem
życia jest walka z czasem. Ci którzy
za życia dokonali czynów, po których
zostaną zapamiętani przez pokolenia
- wygrali tę walkę. Będziemy z dumą
prezentować tę flagę na naszym ratuszu,
przypominając przyszłym pokoleniom,
co zrobiła dla nas Polska i kogo poda-
rowała nam w tych najczarniejszych
godzinach, przez jakie przechodził nasz
kraj. Niech ta flaga będzie symbolem
naszej przyjaźni i braterstwa wszystkich
narodów dobrej woli”. Po wojnie flaga
wisiała w holu ratusza. Czas zrobił swoje
i w latach pięćdziesiątych flaga, zresztą
tak jak i kilka innych gdzieś się zawie-
ruszyła. W 2012 r. rada miasta Exeter
ogłosiła, że każdy dzień 15 listopada na
wieki zostanie nazwany "Dniem Polskie-
go Dywizjonu 307” a polska flaga będzie
wywieszana na ten dzień na miejskim
ratuszu. Ta decyzja Rady Miasta za-
pewni, że wola dawnych władz miasta,
a także samej eskadry, aby flaga przypo-
minała przyszłym pokoleniom o tym, co
polski 307 dywizjon "Lwowscy Puchacze”
zrobił dla Exeter w najczarniejszych
godzinach miasta, została w końcu
spełniona”. Jeden z najlepszych pilotów
dywizjonu Władysław Ilaszewicz w swo-
jej relacji spisanej po locie wspominał:
„Wystartowaliśmy -mówiąc szczerze
-niechętnie, bo poderwano nas z łóżek
rozespanych i zmęczonych. Ale zaraz
po starcie otrzymaliśmy wiadomość, po
której niechęć minęła. Zameldowano
nam, że idą szwaby. Po kilku minutach
goniłem już lecącą w stronę Exeteru
niemiecką maszynę. Zobaczyłem Huna
piętnaście mil przed jego celem, więc
musiałem się pośpieszyć, żeby go uka-
rać jeszcze przed zamierzoną zbrodnią.
Zbliżyłem się na odległość 50 metrów
i oddałem jedną długą serię. Lewy silnik
Niemca stanął w płomieniach, maszyna
niekontrolowana przez pilota po kilku-
dziesięciu sekundach zwaliła się parę
mil od Exeteru. Olbrzymia eksplozja,
jaką zobaczyliśmy z obserwatorem,
wskazywała, że bomby nie zostały dotąd
rzucone na cel. W niespełna 20 minut
później zostałem ponownie naprowa-
dzony przez G.C.I. Mój radar-obser-
wator poinformował mnie, że lecą trzy
maszyny. Gdy doszedłem na odległość
wzrokową, zobaczyłem dwie. Zaata-
kowałem prowadzącego i w tej chwili
zostałem również zauważony przez
załogę Ju 88. Wywiązała się obopólna
strzelanina, ale ja byłem atakujący,
miałem przewagę siły ogniowej. Pilot
Junkersa, muszę przyznać, był nieźle
wyszkolony. Po kilkunastu sekundach
zaczął desperacko się bronić, ale mimo
to dzięki radio-obserwatorowi i wyjąt-
kowemu szczęściu udało mi się zapalić
jego lewy silnik. Po oddaniu tej serii
amunicja mi się skończyła, więc musia-
łem wracać. Exeter gorzał, całe prawie
śródmieście uległo zniszczeniu. Losy
miasta podzielił też cały nasz dobytek
mój oraz ppor. Lissowskiego. Między
dwoma spotkaniami Illaszewicza kon-
troler z G.C.I. naprowadził na innego
Junkersa por. pil. Stanisława Andrze-
jewskiego z plut. Stanisławem Kali-
szewskim. Kaliszewski bardzo sprawnie
dyrygował pilotem, ale w chwili, gdy ten
zobaczył „swojego” Niemca, nieprzyja-
cielski strzelec otworzył do nich ogień.
Niewiele to Szwabowi pomogło, bo po
pierwszej długiej serii Andrzejewskiego
„odmaszerowało” mu lewe skrzydło.
Entuzjasta Stasiek dołożył jeszcze tak
na wszelki wypadek drugą, krótszą
serię i zapalił spadający bezwładnie do
morza samolot. Nieco później znalazł
i ostrzelał jeszcze jednego Niemca,
ale temu udało się zniknąć gdzieś
w oparach mgły i w dymach płonącego
miasta. Trzecia załoga Marceli Neyder
z Janem Woźnym tymczasem czekała
niecierpliwie w powietrzu na swoją
kolej. Ich „klient” wracał już do Francji,
lekki po wyrzuceniu bomb nad celem
i na dobrym gazie. Po uzyskaniu kon-
taktu i dość długim pościgu w końcu
Neyder dopadł Niemca i jedną krótką
serią zwalił do morza. Te cztery Junker-
sy zestrzelone w ciągu jednej nocy były
wielkim sukcesem naszego. Dywizjonu.
Radość wśród nas była ogromna, mimo
zniszczeń Exeteru'. Gratulacje sypały
się jak z rękawa Sam Minister Lotnic-
twa Sir Archibald Sinclair w depeszy
Śladami historii
gratulacyjnej ujął to krótko: Gratuluję
wspaniałego spektaklu ubiegłej nocy.
Wspomniany Jerzy Damsz świetnie ujął
te wszystkie niedoskonałości ówczesnej
techniki i bez żadnej przesady napisał
o realiach funkcjonowania dywizjonu
słowa, które warto przetoczyć: „Dlacze-
go takie gratulacje z powodu zestrze-
lenia tylko czterech maszyn? Przecież
bywały o wiele bardziej spektakularne
zwycięstwa...Odpowiedź jest prosta:
nocne myślistwo było jeszcze w tym
czasie w powijakach. Każdy, nawet nie-
wielki sukces dowodził, że broń ta może
być skuteczną, że warto prowadzić
dalsze treningi personelu latającego
i naziemnego oraz podejmować próby
nad udoskonaleniem sprzętu i tej meto-
dy walki. Potrzebne jest tu jednak także
dodatkowe wyjaśnienie, poruszające
przysłowiową „drugą stronę medalu.
Interesujący się historią wojenną lot-
nictwa polskiego w Wielkiej Brytanii
na pewno przeczytali wiele książek
i opracowań, szczególnie dotyczących
Bitwy o Anglię, gdy takie sukcesy jak
nasz podczas bombardowania Exeteru,
były prawie codziennością. Otóż to nie
całkiem tak. Nikt nie umniejsza suk-
cesów i bohaterstwa polskich lotników
w Bitwie o Anglię. Wprost przeciwnie:
my z 307 byliśmy z nich tak samo albo
i bardziej dumni, jak reszta Polskich
Sił Zbrojnych na Zachodzie podczas
wojny, a cała Polska po wojnie... Ale ta
największa z bitew powietrznych była
już przeszłością. Teraz Niemcy nie wy-
syłali dzień po dniu setek bombowców
równocześnie w to samo miejsce nad
Anglią. Wysyłali mniejsze formacje lub
nawet tylko „pojedyncze” samoloty. »
2
Beaufightery Mk II z 307 dywizjonu.
To prawdziwy killer dla swoich lotników. Dwuosobowa załoga prędkość 512 km/h,
w zupełności wystarczała do walki z bombowcami. Potężnie uzbrojony w 4 działka 20
mm. Silna i zwarta konstrukcja przy solidnym wykonaniu czyniło go naprawdę świet-
ną maszyną. Problem pojawił się jednak w momencie, kiedy zabrakło do nich silników
gwiazdowych Mercury i zaczęto nań wprowadzać świetne silniki rzędowe Rolls Royce
produkowane dla bombowca Lancaster. O wiele dłuższe poprzestawiały zupełnie środek
wyważenia samolotu. Przy fatalnej w tym czasie jakości tych silników (po zbombardo-
waniu wytwórni w nowej fabryce, nowi robotnicy nie opanowali jeszcze technologii)
samolot stał się bardzo zawodny i zdobył niestety zasłużenie miano „latającej trumny".
Jeden z pilotów Max Lewandowski był wtedy w wytwórni Bristola, gdzie usłyszał od jej
pracowników „Aerodynamicznie Beaufighter Il jest samolotem nieudanym, straciliśmy
pilota-oblatywacza, gdy próbował wyprowadzić maszynę z korkociągu”. Zastąpił go Be-
aufighter Mk. VI. wyposażony w silniki Hercules. Na zdjęciu przylot Wodza Naczelnego
gen. Władysława Sikorskiego do dywizjonu 307 właśnie Beaufighterem VI.
* http://exeter.pl/aktualnosci/139-dzien-polskiego-dywizjonu-307.html
* http://exeter.pl/aktualnosci/139-dzien-polskiego-dywizjonu-307.html
< J. Damsz, Lwowskie puchacze. Wspomnienia lotnika, Kraków 1990, s. 154.
PRZEMYŚL marzec 2018
Śladami historii
> Naszą rolą zaś było „tkwić” w powie-
trzu i na ziemi w oczekiwaniu takiego
intrudera. Największą sztuką nie było
zestrzelenie Niemca, ale spotkanie go,
co było poprzedzone długim szukaniem
przysłowiowej igły w stogu. Oznaczało
żmudną, męczącą i często „jałową”
służbę nie tylko załóg latających, ale
także ogromnego zespołu ludzi w sta-
cjach radarowych, w kontroli lotów,
w warsztatach naprawczych. Służbę
może psychicznie trudniejszą, bo wy-
magającą uporu i cierpliwości, które
nie pozwoliły na demobilizację uwagi
i akuratności w pełnieniu swoich obo-
wiązków. Technicznie także nie zawsze
łatwą... Najlepszy dowód to ilość strat
w naszym Dywizjonie spowodowana
nie przez Niemców, ale przez niedo-
statki sprzętu, wyszkolenia oraz przez
trudne warunki pogodowe. Nikt nie
zrobił chyba takiego rachunku, ale dla
nas jako dla Dywizjonu jeden zestrze-
lony Niemiec oznaczać musiał ogromną
ilość wylatanych godzin „bez efektów”
i jeszcze większą ilość tych godzin
w pogotowiu bojowym -na „readines-
sie”. A wszystko dlatego, że szala wojny
(przynajmniej powietrznej) przechyliła
się na naszą stronę. Teraz, my lotnicy
z RAF-u, musieliśmy szukać wroga”.
VERTIGO
To nieznane w czasie II wojny świa-
towej określenie oddaje stan, jaki
nieraz dotykał lotników lwowskiego
dywizjonu. Nikt się jednak do niego nie
przyznawał, nikt wtedy nie wiedział, że
jest to normalne zjawisko towarzyszące
pracy lotnika w takich warunkach. Lot-
nicy radzili sobie wtedy bez wsparcia,
pomocy psychologa, starannie ukry-
wając swe doświadczenia z vertigo,
traktując je jak własną słabość. Nocne
loty, w koszmarnych często warunkach
pogodowych, wystawiały „puchaczy” na
niezwykłą próbę sił i charakteru. Jerzy
Damsz w swoich wspomnieniach napi-
sał: „Wspominam o tym locie, bo stał się
on dla mnie jednym z najtrudniejszych
i najbardziej wyczerpującym w całej
Mosquito Mk XXX. Uwagę zwraca nos obu-
dowany swoistym pyskiem delfina. Wewnątrz
najnowocześniejszy w owych czasach radar
AI. VIII.
mojej karierze lotniczej. Powodem tego
było „vertigo”- wyraz jeszcze wtedy
w naszym lotniczym języku nieznany.
Oznacza pewne zakłócenie zmysłu rów-
nowagi podczas lotu w chmurach lub
w czasie mglistej nocy, gdy nie ma się
żadnego kontaktu wzrokowego z oto-
czeniem. Choroba morska -to podobna
dolegliwość, ale jest spowodowana
kołysaniem, albo inaczej -zmianami
odczuwanej przez nas siły przyciągania
ziemi, czyli po prostu naszego ciężaru.
Vertigo jest przypadłością bardziej psy-
chiczną (choć marynarze twierdzą, że
choroba morska również ma najczęściej
źródło psychiczne). Odczuwa się swój
ciężar, wisząc „spokojnie” w chmurze,
ale zaczyna brakować kontaktu ze świa-
tem i przestaje się „wierzyć”, że ziemia
jest pod nami. Przyzwyczajenie nabyte
w długiej praktyce lotniczej -kiedy
odczuwa się składową sił przyciągania
ziemskiego i odśrodkowej, a w skręcie
wydaje się, iż to nie samolot się prze-
chyla lecz horyzont się przekrzywia, zaś
w loopingu nagle się „zapada” to przy-
zwyczajenie powoduje, że nasze wraże-
nia zaczynają być błędne. Przestajemy
ufać instrumentom do ślepego pilotażu.
Towarzyszy temu poczucie zmęczenia,
jakiejś niewygody psychicznej, braku
wiary do wskazań sztucznego horyzon-
tu. Zaczynamy najpierw podświadomie,
a potem coraz bardziej świadomie
nabierać przekonania o zawodności
instrumentów - „przecież to tylko
przyrządy i mogą nawalić, natomiast
nasz zmysł równowagi jest niezawod-
ny, jest nasz, więc trzeba mu zaufać.
Gdy jeszcze wtedy zajdzie konieczność
wykonywania skrętów lub innych gwał-
towniejszych ewolucji to ten zakłócony
zmysł równowagi może opanować pilo-
ta do takiego stopnia, że doprowadzi go
w końcu do katastrofy na skutek jego
błędnych reakcji. Czytałem ciekawą
książkę na temat vertigo, wydaną w Sta-
nach, w dobre kilka lat po wojnie. Była
to próba popularnonaukowej analizy
tej dolegliwości pilotów. W Dywizjo-
nie na ten temat nie rozmawiano: po
prostu piloci nie lubili ujawniać swojej
„słabości”. Każdy prawdopodobnie po
cichu myślał, że to tylko on cierpi na tę
dziwną chorobę, a jeżeli ktoś dowie się
o tym, to mu zabronią latać. Wola walki
i zapał do latania były zaś tak silne, że
wszyscy skłonni byli podejmować każde
ryzyko, byleby pozostać wśród załóg
operacyjnych. W przypadku vertigo
istotnym stał się pozornie zaskakujący
fakt: trudniej przychodziło opanować
tę przypadłość właśnie doświadczonym
pilotom o długiej i często błyskotliwej
karierze. Jeżeli taki „as” w ciągu latania
w dzień wyrobił sobie „szósty zmysł”,
wykazał „talent” czy „wyczucie, doko-
PRZEMYŚL marzec 2018
De Havilland Mosquito Mk IV. W nosie kadłu-
ba antena radarowa. Trudno nie było kochać
tej maszyny.
nując wspaniałych ewolucji w powie-
trzu- to później, po przejściu do latania
na instrumenty-niełatwo mu pogodzić
się z tym, że cała ta jego precyzja może
stać się przeszkodą. Jego wyrobione
długim ćwiczeniem odruchy i wyczu-
lone na odbiór wszelkich bodźców ze
świata zmysły dotychczas dawały mu
bardzo ważny dla pilota atut -pewność
siebie. A tu właśnie to zaufanie do siebie
staje się barierą. Natomiast nowicjusz,
któremu jeszcze tak głęboko „w krew”
nie weszło latanie „na czucie”, łatwiej
nabierał nawyku zaufania przede
wszystkim instrumentom. Godził się na
rolę niejako „dodatku” do maszyny. Był
nadal jej mózgiem i sercem, ale umiał
podporządkować się „martwym przy-
rządom”. Nikt tego nie wie-można tylko
przypuszczać chyba jednak niektóre
wypadki z powodu „nieustalonych
przyczyn” mogły być spowodowane
przez vertigo. Wróćmy do mojego lotu:
po długim czasie wałęsania się w białej
wacie zaczynam czuć się zmęczony.
Mam tego zupełnie dosyć, bo gdzie tu
ziemia, gdzie słońce, góra, dół? Zadaję
sobie te pytania, przenosząc wzrok ze
sztucznego horyzontu na zewnątrz.
A tam, za oknami nie ma NIC. Zaczy-
nam pragnąć wznieść się ponad chmury,
aby nareszcie zobaczyć niebieskie niebo
i jakiś konkretny kształt. W pewnej
chwili dodaję gazu i nabieram dodat-
kowo 2000 stóp, ale to sytuacji w ogóle
nie zmienia. Nadal tkwię nieruchomo,
tak to czuję: nieruchomo! w jednolitej,
nudnej, białawej masie, a realny świat
gdzieś przepadł. Nie ma go. Wstyd mi
prosić przez radio na zezwolenie wyj-
ścia jeszcze wyżej, nie chcę się przyznać
(przed nimi czy przed sobą?), że jestem
takim kiepskim pilotem, którego męczy
latanie na instrumenty. Tkwię więc dalej
w obrzydliwej mlecznej zawiesinie. Po
dwóch godzinach dostałem wreszcie
polecenie powrotu na lotnisko, ...”7
7 J. Damsz, Lwowskie puchacze. Wspomnienia
lotnika, Kraków 1990, s. 148-149.
Hymn
307 Dywizjonu lwowskich puchaczy
Z całego świata tu zebrani
Tradycją naszą miasto Lwów
I młodzież tu i weterani
Do walki prawo mają znów
Wie bowiem dobrze brać skrzydlata
Że musi walczyć kto chce żyć
A póki Niemiec nocą lata
To Niemca nocą trzeba bić
Ref.
Uhu... Uhu... Uhu... wołają tak
Po nocach Lwowskie Puchacze
Uhu... Uhu... Uhu... lecą na szlak
Gdzie chodzi plemię sobacze
Gdzie latające wyją krwawe psy
Uhu... na żer lecimy (to my)
Ktoś musi spać więc my czuwamy
I przyczajeni pośród chmur
Na obcym niebie załatwiamy
Prastary nasz rasowy spór
A kiedy Niemiec się zapali
Aby rozjaśnić sobą mgły
Ryby radują się w Kanale
Bo martwy Niemiec nie jest zły
Ref.
Uhu... Uhu... Uhu... wołają tak
Po nocach Lwowskie Puchacze
Uhu... Uhu... Uhu... lecą na szlak
Gdzie chodzi plemię sobacze
Gdzie latające wyją krwawe psy
Uhu... na żer lecimy (to my)
To nie jest ważne czy wrócimy
Krzyż dadzą czy postawią gdzieś
Byle do kraju i rodziny
Dotarła o zwycięstwie wieść
A kto doleci z nią do domu
Za wszystkich, kto nie wróci tam
Zanuci piosnkę dywizjonu
I każe podać wina dzban
Muzyka: Jan Maliński, por. pil.
Słowa: Juliusz Baykowski, kpt. obs.
Śladami historii
LUGYNA PODHALICZ
wicewojewodą podkarpackim
Lucyna Podhalicz, do niedawna Przewodnicząca Rady Miejskiej
w Przemyślu, została powołana przez Prezesa Rady Ministrów Mate-
usza Morawieckiego na stanowisko wicewojewody podkarpackiego.
Swoje obowiązki Lucyna Podhalicz pełni od 12 lutego br. Prezydent
Miasta Robert Choma przekazał nowej wicewojewodzie gratulacje
i życzenia wielu sukcesów.
Pani Lucyna Podhalicz
Wicewojewoda Podkarpacki
W imieniu przemyślan i swoim chciałbym serdecznie pogratulować Pani powołania
na stanowisko Wicewojewody Podkarpackiego. Nominacja ta stanowi wielkie wyróżnie-
nie dla naszego Miasta, będąc jednocześnie wyrazem uznania dla Pani pracy na rzecz
Przemyśla i jego Mieszkańców.
Niezmiernie cieszę się, że przemyski głos jest na Podkarpaciu coraz wyraźniej słyszalny,
świadczy to o rosnącej roli Wolnego Miasta Królewskiego w regionie. Wyrażam przekonanie,
że Pani ogromna wiedza, doświadczenie, a także wielka wrażliwość na problemy społeczne,
zaowocują w przyszłości znaczną poprawą jakości życia mieszkańców Podkarpacia.
Proszę przyjąć życzenia wszelkiej pomyślności w realizacji nowo wytyczonych celów
oraz dużo satysfakcji, płynącej z wypełnianej misji.
Prezydent Miasta
Robert Choma
Pani Lucyna Podhalicz
Wicewojewoda Podkarpacki
Proszę przyjąć szczere gratulacje z okazji nominacji na stanowisko Wicewojewody
Podkarpackiego.
Jednocześnie pragnę serdecznie podziękować za współpracę z miesięcznikiem
„Nasz Przemyśl”.
Reprezentując „Dobre Media, była Pani w latach 2007-2010 członkiem zespołu redak-
cyjnego pisma, zapisując się w pamięci Czytelników serią ciekawych artykułów o tematyce
społecznej, szczególnie zaś na przełomie lat 2015/2016 cyklem opracowań o postaci
przemyślanina Stanisława Wojciechowskiego, autora pamiętnika „Ślad Życia”. Publikując
wspomniany cykl, wzbogaciła Pani rodzimą historię o fakty, będące integralną częścią
naszego dziedzictwa, które za przyczyną miesięcznika staramy się promować i chronić.
W imieniu zespołu redakcyjnego miesięcznika „Nasz Przemyśl” życzę sukcesów
w sprawowaniu zaszczytnej funkcji.
Z poważaniem Krzysztof Fil
PRZEMYŚL marzec 2018 1
Fot.: Podkarpacki Urząd Wojewódzki
Śladami historii
Dzieje ul. Barskiej F3
W kontekście tegorocznej 250. rocznicy zawiązania konfederacji
barskiej i w odniesieniu do upamiętnień tego historycznego wyda-
rzenia na terenie naszego miasta, oprócz wspomnianej ulicy Barskiej
(część pierwsza artykułu), na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt.
W październiku 1931 roku odbyło się posiedzenie przemyskiej Rady
Miejskiej, w trakcie którego asesor inżynier K. Osiński przedłożył
wniosek dotyczący przemianowania kilkudziesięciu ulic miasta.
Poruszona kwestia wywołała trzygodzinną ożywioną dyskusję, która
zakończyła się uzgodnieniem stanowisk poszczególnych radnych,
sporządzeniem wniosku i jego uchwaleniem". Zestawienie przemia-
nowanych ulic zamieściła lokalna prasa, podano je także w wydanym
w 1932 roku Wykazie ulic, placów i domów w mieście Przemyślu,
w postaci dołączonego spisu. W nim pod liczbą porządkową 33 za-
pisano: Kazanów od Lelewela do końca równolegle do 3 Maja - (na)
Kazimierza Pułaskiego.
MARCIN DUMA
W ten sposób ówczesne władze Prze-
myśla upamiętniły znakomitego do-
wódcę, bohatera, będącego symbolem
konfederacji barskiej, którego postać
niejednokrotnie przedstawiali artyści
- malarze, a jego nazwisko pojawiało
się w wielu pieśniach czy utworach li-
terackich. Uczestnik ponad dwudziestu
bitew, zdobywca pięciu miast, czterech
fortec obrońca. Zagończyk w kmicicowym
typie, bitny i skłonny do wojennego ha-
zardu, zdolny do patronowania skrajnie
ryzykownym imprezom, jak choćby za-
machowi na Stanisława Augusta, a przy
tym znany z popędliwości równej męstwu”.
Tak przedstawiany był Kazimierz Pułaski
(1745 Warszawa - 1779 Savannah*), kon-
federat barski i uczestnik walk o niepod-
ległość Stanów Zjednoczonych, po latach
o swoich motywach dotyczących wybo-
rów życiowych pisał: (...) być przyjętym
w poczet zacnych obywateli, broniących
swego kraju i swej wolności. Tymi też
słowami kierował się w swoim dorosłym
życiu, wybierając szeregi konfederatów.
W związku z karą śmierci, jaka groziła
mu za udział w porwaniu króla, wyjechał
do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpo-
czął służbę w tamtejszej armii, poległ pod
Savannah”. W 1979 roku K. Pułaskiego
wspominał Jan Paweł II, zwracając uwa-
gę na ofiarność, poświęcenie oraz trud
emigrantów, stawiając go jako osobę,
która poniosła wyrzeczenia w imię służby
Ojczyźnie. Kilka lat później ten bohater
narodowy został przez papieża zaliczony
do najwybitniejszych przedstawicieli
narodu polskiego, którzy wytaczali nowe
drogi dla ludzkiego ducha”. Przemyska
ulica z 1931 roku imienia Kazimierza
Pułaskiego bohatera dwojga narodów
Polski i Stanów Zjednoczonych o nieco
zmienionym przebiegu, funkcjonuje po
dziś dzień. Natomiast sam K. Pułaski
jest raczej szerzej znany opinii publicz-
nej jako bohater walk o niepodległość
Stanów Zjednoczonych niż konfederat
barski.
I choć patron ulicy nie był związany
z Przemyślem, to warto dla pewnych
faktów - ciekawostek, czy epizodów łą-
czących się z naszym regionem i miastem
spojrzeć choć w części i ogólnym zarysie
na ten narodowy zryw, jak i na tak zwa-
ną linię konfederacką Pułaskich herbu
Ślepowron. Przy boku Józefa Pułaskie-
go” (przedstawiony w pierwszej części
artykułu) w konfederacji barskiej wzięli
udział jego trzej synowie: wspomniany
Kazimierz, jego starszy brat Franciszek
(1744 Grabów? - 1769 Łomazy”) i młod-
szy Antoni (1747 - 1813 Korytyszcze k.
Deraźni na Wołyniu”).
Kazimierz Pułaski. Staloryt J. Hopwooda
z obrazu J. Oleszkiewicza.
Franciszek Pułaski, starosta augu-
stowski, brał czynny i zdecydowany
udział w konfederacji, wśród szlachty
uczony, a do tego wymowny, zdatny do
pióra i do szabli, tak charakteryzował
go J. Bartoszewicz. Wraz z bratem
Kazimierzem udał się na Podole, gdzie
przygotował powstanie, a w lutym 1768
roku przyprowadził znaczne siły do
Baru. Jako pułkownik objął komendę
nad chorągwią w specjalnym pułku pod
znakiem Krzyża Świętego. Po upadku
Baru z ojcem uszedł do obozu nad
Dniestrem, podpisał Manifest o krzywdy
i gwałty przez Moskwę poczynione, został
powołany na konsyliarza generalnego
Rady Wojennej przy boku ojca. Dzielnie
bronił się pod Żwańcem, a wspomniany
Kazimierz w tym czasie stawiał opór
w Okopach św. Trójcy. Z początkiem
1769 roku bracia stoczyli kilka pomyśl-
nych potyczek z wojskami rosyjskimi
pod m. in.: Zaleszczykami, Tłustem,
Jagielnicą, Krzywczem, Czortkowem.
Ostatecznie po całodziennej obronie
Żwańca, Franciszek wycofał się przez
PRZEMYŚL marzec 2018
Porwanie Stanisława Augusta przez konfederatów barskich.
Dniestr do Chocimia, skąd dotarł do
Sambora, gdzie spotkał się z bratem
Kazimierzem, tam też wyprawił ojcu
pogrzeb. Z pomocą kasztelana przemy-
skiego Józefa Drohojowskiego udało
mu się skonfederować ziemię przemy-
ską i zostać jej marszałkiem 22 maja
1769 roku, stąd też rozesłał uniwersały,
w których wzywał innych do zaprzy-
siężenia i opanowania Lwowa. Plan ten
ostatecznie się nie powiódł, a bracia
ruszyli na Litwę. Atoli ściągnione siły
rosyjskie zagrażały braciom Pułaskim,
których działalność paraliżowały spory
i intrygi zawistnych. Cofać się w takich
okolicznościach, kiedy zewsząd przed
sobą widzieli chmary nieprzyjaciela,
był to dowód odwagi większej jak sama
wyprawa na Litwę. Xenofontowego du-
cha było na to potrzeba. Rozproszyło się
wszystko - jak podaje J. Bartoszewicz. Do
starcia doszło pod Włodawą, wywiązała
się bitwa, w której nie wzięła udziału
przednia straż konfederacka będąca
wysunięta zbyt do przodu, oddział
powstańców został rozbity. Wtedy to
Franciszek miał otrzymać wiadomość
o wzięciu przez nieprzyjaciela Kazimie-
rza do niewoli, natychmiast podjął decy-
zję o powrocie. Do spotkania z wrogiem
doszło pod Łomazami - J. Bartoszewicz
podaje: Rzucił się był z obnażoną szablą
na Włocha, hr. Castelli, dowodzącego
oddziałem rosyjskim i ten go zabił z pi-
stoletu - ofiara przywiązania do brata.
Dzielnego młodzieńca żałowano nawet
w nieprzyjacielskim obozie (...).Po bitwie
następnego dnia Kozacy mieli sprzedać
jego mundur na targu we Włodawie.
Kazimierz Pułaski w manifeście z grud-
nia 1771 roku podał, że jego brat przelał
krew na jego oczach”. Najstarszy z braci
został pochowany przez ojców Paulinów
w zbiorowej mogile konfederatów we
Włodawie”.
Śladami historii
nikiem bielskim z powodu identycznych
imion, nazwisk, udziału w zbrojnym
wystąpieniu oraz śmierci w tym samym
roku 1769. Należy zaznaczyć, że ów
krewny w czasie konfederacji barskiej
był rotmistrzem przemyskim i wielo-
krotnie dawał dowody swojego męstwa
i znajomości sztuki wojennej. W jednej
z potyczek 8 sierpnia 1769 roku pod
Ustrzykami został szkaradnie raniony
jak odnotował w swoim pamiętniku
jego towarzysz broni Hulewicz. Rannego
przywieziono do Leska (wtedy Lisko),
gdzie po ośmiu dniach zmarł, pochowa-
ny został w tamtejszym kościele, o czym
informuje pamiątkowa tablica”.
ETET:
Franciszek Pułaski często mylony jest
ze swoim stryjecznym kuzynem komor-
NY JB 3 ż i ę 24
"ie ? e Ę „Az gaSĘ. 7 scz% ssj A
Ad j Pułaski pod Savannah, obraz Stanisława
A Batowskiego.
W zakończonej klęską bitwie kon-
federatów pod Włodawą brał udział
zaprzyjaźniony z Kazimierzem Pułaskim
i namówiony przez niego oraz biskupa
Adama Krasińskiego do wzięcia udziału
w konfederacji, Józef Miączyński (1743-
1793) herbu Suchekomnaty. Ten starosta
łosicki i marszałek bełski konfederacji
barskiej zasługuje na przypomnienie
chociażby z tego powodu, iż kilka razy
sam organizował wyprawy na Przemyśl.
Mtosekort s = : F kT
cdn.
Kazimierz Pułaski pod Częstochową, obraz m
J. Kossaka z 1883 r.
' Tygodnik Przemyski” 1931, nr 40, s. 2.
+ W. Suleja, Kosynierzy i strzelcy, Wrocław 1997, s. 25.
3 $. Makarewicz, Cztery metryki Kazimierza Pułaskiego, „Arteria” 2009, nr 7, s.71-74.
* R. Kułakowska-Zadęcka, Kazimierz Pułaski - dowódca i symbol konfederacji barskiej, „Zeszyty
sądecko-spiskie', 2008, t. 3, s. 25.
> Szerzej o Kazimierzu Pułaskim zob., W. Konopczyński, Kazimierz Pułaski, Kraków 1931.
Ś R. Kułakowska-Zadęcka, dz., cyt., s. 27.
7 Jego żoną była Marianna z Zielińskich Pułaska h. Świnka (1721-1792) mieli sześć córek i trzech
synów.
$$. Makarewicz, dz., cyt., s. 74.
* Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Warszawa 1884, t. V,
s. 691.
10 Encyklopedia Britannica, Poznań 2003, t. 35, s. 172.
u Informacje o F. Pułaskim: K. Pułaski, Kronika polskich rodów szlacheckich. Podola, Wołynia
i Ukrainy, Warszawa 1991, t. 1, s. 164-165; Polski słownik biograficzny, Wrocław-Warszawa 1986,
t. XXIX, s. 371-374.
12 ]. Geresz, Porażka pod Łomazami, „Echo Katolickie” 2009, nr 32.
13 K. Pułaski, dz., cyt., s. 158-159, autor w swoim opracowaniu podaje, iż miejscem bitwy,
w której został ranny EF. Pułaski były Ustrzyki. Tablicę w kościele leskim w 1869 r., w stuletnią
rocznicę śmierci Franciszka Pułaskiego ufundował hr. Edmund Krasicki właściciel Leska.
W zamieszczonej na niej informacji podana została miejscowość Hoszów, pod którą doszło do
bitwy i gdzie został ranny F. Pułaski. Dodatkowo w opisie tym pojawia się nieścisłość w postaci
sformułowania brat Kazimierza.
PRZEMYŚL marzec 2018 g
Śladami historii
Jeniecka tułaczka
kpt. Mieczysława Słabego
O heroicznej postawie przemyskiego lekarza kpt. Mieczysława
Słabego w czasie siedmiu dni walk w obronie Wojskowej Składnicy
Tranzytowej (WST) na Westerplatte we wrześniu 1939 roku napi-
sano już dziesiątki artykułów, a ich podsumowaniem jest książka
K. Zajączkowskiego Lekarz z Westerplatte (I wyd. 2008, II wyd. 2009).
Jednak jak dotąd nie ma opracowania poświęconego wyłącznie lo-
som kpt. Słabego w niemieckiej niewoli. Niniejszy tekst jest próbą
wypełnienia owej luki.
ZENON ANDRZEJEWSKI
NA MAJDANIE MEWIEGO SZAŃCA
7 września 1939 r., gdy mjr Henryk Su-
charski podjął decyzję o zaprzestaniu walki
i kapitulacji WST na Westerplatte, Niemcy
zgrupowali załogę placówki na majdanie!
przy Mewim Szańcu”, gdzie dokonali
segregacji wziętych do niewoli polskich
żołnierzy. Oddzielili i pogrupowali osobno
oficerów, podoficerów i szeregowych, spo-
rządzili ich dokładną ewidencję, spisali dane
personalne oraz szczegółowo zrewidowali
ich w poszukiwaniu broni, dokumentów
i zdjęć. Na Mewim Szańcu, na ławeczce,
przy drewnianym polowym stole nastąpiło
też wstępne przesłuchanie oficerów (w tym
kpt. Słabego) i podpisanie aktu kapitulacji,
z którą to chwilą westerplatczycy uzyskali
status jeńców wojennych. Do niewoli trafiło:
6 oficerów (mjr Henryk Sucharski —- komen-
dant Składnicy, kpt. Franciszek Dąbrowski
— zastępca komendanta i dowódca oddziału
wartowniczego, kpt. Mieczysław Słaby —
lekarz załogi, por. rez. lot. Stefan Grodecki
— adiutant komendanta, ppor. Zdzisław
Kręgielski - dowódca placówki „Przystań”
i ciężko ranny por. Leon Pająk — dowódca
placówki „Prom”), 27 podoficerów, 158
szeregowych i 8 rannych.
W ROZJAZDACH
Na majdanie Mewiego Szańca ofice-
rowie zostali oddzieleni od reszty załogi.
Późnym popołudniem Niemcy podstawili
pod bramę twierdzy Wisłoujście (niem.
Weichselmiinde) autobusy, którymi pod-
oficerowie i szeregowi zostali przewiezieni
pod eskortą kadetów z Kompanii Szturmo-
wej do koszar SS przy ul. Hochstriess we
Wrzeszczu (dziś ulica Słowackiego). Tam
też przetransportowano samochodami
inną trasą, przez Kanał Portowy, oficerów
załogi (mjr. Sucharskiego, kpt. Dąbrow-
skiego, kpt. Słabego, por. Grodeckiego
10
i ppor. Kręgielskiego). Ciężko ranny por.
Pająk został odwieziony wcześniej ambu-
lansem sanitarnym do szpitala Akademii
Medycznej we Wrzeszczu. Po kolejnym
przesłuchaniu wszystkich oficerów i ośmiu
podoficerów, żołnierzy załogi przewiezio-
no wieczorem na Biskupią Górkę?* i osa-
dzono w podziemnych lochach. Natomiast
oficerów skierowano do
HOTELU „CONTINENTAL”
naprzeciw Dworca Głównego w Gdańsku,
u zbiegu ulic Stadtgraben 7 (Podwale
Grodzkie) i Pfefferstadt 79 (Korzennej).
W samochodach osobowych ulokowano
razem kpt. Dąbrowskiego z por. Grodec-
kim, a kpt. Słabego z ppor. Kręgielskim.
Majorowi Sucharskiemu, traktowanemu
z honorami, przydzielono osobne auto.
W każdym z samochodów usadowiła się
eskorta z Kompanii Szturmowej. Czer-
wonawa hala dworca kolejowego, obok
której przejeżdżał konwój, ozdobiona
była ogromną liczbą swastyk, napisów
i haseł politycznych. Gdy samochody
zatrzymały się przed Hotelem „Conti-
nental) przybyłych jeńców „powitał” przy
wejściu wartownik z karabinem. W hallu,
w oczekiwaniu na przydział pokoi-cel,
polskim oficerom pozwolono usiąść.
Eskorta stanęła pod ścianą z karabinami
w rękach, radio emitowało niemieckie
marsze wojskowe przeplatane jakimiś
komunikatami. Po chwili pośrodku
hallu stanął oficer eskorty, który zaczął
przydzielać jeńcom numery pokoi-cel.
Kpt. Dąbrowski, kpt. Słaby, por. Grodec-
ki i ppor. Kręgielski zostali ulokowani
w dwóch pokojach na III piętrze, położo-
nych nie od frontu, skąd mogliby oglądać
miasto, lecz od podwórza zamkniętego
fasadami domów, zaś mjr Sucharski został
zakwaterowany w pokoju oddzielnym.
Rozstawiono warty.
PRZEMYŚL marzec 2018
Kpt. Mieczysław Słaby jeniec wojenny
Nr 1779 Stalag IA Stablack (17.02.1942).
8 września rozpoczęły się ponowne
przesłuchania, w trakcie których Niemcy
chcieli dociec przyczyn tak długotrwałej
obrony Westerplatte, które usprawiedli-
wiłyby ich tyludniowe niepowodzenia.
W DRODZE DO OBOZU
9 września załadowano polskich ofice-
rów na odkrytą ciężarówkę, która ruszyła
w kierunku Olsztyna. Kiedy przy Złotej
Bramie w Gdańsku auto zatrzymało się,
zaraz zostało otoczone przez żądny krwi
i pałający nienawiścią do Polaków tłum
gdańskich Niemców. Padały wrogie
okrzyki i wyzwiska. Jeńców uratowała tyl-
ko zdecydowana interwencja podoficera
z eskorty, który powstrzymał agresywny
tłum i zaprowadził spokój,
W drodze do Olsztyna miał miejsce
postój w Elblągu, gdzie konwój przeno-
cował, a następnego dnia (10 września)
polscy oficerowie przybyli do obozu
przeznaczenia, którym był Mannscha-
ftsstammlager IA Stablack* (w skrócie:
Stalag IA Stablack) — największy obóz
jeniecki w Prusach Wschodnich.
Stalag IA? zlokalizowany był w po-
wiecie Pruska Iława (niem. Preussisch
Eylau), w rejencji królewieckiej (niem.
Regierungsbezirk Kónigsberg), obszar
I Okręgu Wojskowego Wehrmachtu (We-
hrkreis TI), w odległości 40 km na południe
od Królewca. Obóz został założony na
terenie poligonu Wehrmachtu o nazwie
Truppeniibungsplatz Stablack, obejmu-
jącym obszar około 50 km* Usytuowany
został między torem kolejowym a szosą
łączącą Goerken i Wackern.
Po przybyciu do obozu jeńcy zostali za-
kwaterowani w byłej miejscowości Klein
Dexen, której obszar wchodził w skład
Stalagu IA jako jeden z jego sektorów'.
W Klein Dexen zostali też wpisani do
ewidencji Stalagu IA, otrzymując nastę-
pujące numery jenieckie: kpt. Dąbrowski
— 1778, kpt. Słaby — 1779, ppor. Kręgiel-
ski - 1780, mjr Sucharski - 2105 i por.
Grodecki - 2106.
12 września 1939 r. do Klein Dexen
przewieziono większość załogi Wester-
platte, więzionej w Biskupiej Górce.
W OBOZIE MACIERZYSTYM
4 października, po blisko miesięcz-
nym pobycie w Stalagu IA, oficerowie
zostali oddzieleni od swoich żołnierzy
i przeniesieni do dużego oficerskiego
obozu przejściowego (Durchgangslager
— Dulag) w Riesenburgu (pol. Prabuty).
Wśród przeniesionych nie było jednak
kpt. Słabego, który decyzją szefa służby
zdrowia przy dowódcy jeńców wojennych
I Okręgu Wojskowego pozostał na stałe
w Stalagu IA jako członek obozowego
personelu medyczno-sanitarnego. Tym
samym Stalag IA stał się jego obozem
macierzystym.
Jako dyplomowany lekarz wojskowy
kpt. Słaby pracował w jenieckim szpitalu
(Kriegsgefangenen - Lazarett Stablack),
który był wydzielonym obiektem obozu
i składał się z 15, a później 18 baraków.
Był to jedyny szpital jeniecki w I Okręgu
Wojskowym”. Ponadto kpt. Słaby był
członkiem szpitalnej komisji do spraw
inwalidztwa, której lekarze-jeńcy przed-
kładali listy osób kwalifikujących się do
zwolnienia z niewoli z powodu przewle-
kłej lub zakaźnej choroby, ran, względnie
niezdolności do pracy. W owej komisji
głos decydujący miał niemiecki personel
medyczno-sanitarny. Dodatkowo kpt.
Słaby sprawował opiekę lekarską nad
jeniecką izbą chorych.
WESTERPLACKIE WIĘZI
Szczególne relacje łączyły kpt. Słabego
z towarzyszami broni z Westerplatte,
którzy trafili do Stalagu IA. Wielu z nich
podejmowało próby ucieczki z niewoli,
które jednak kończyły się niepowodze-
niem. Swoją nieudaną ucieczkę tak wspo-
minał kpr. Władysław Goryl, podczas
obrony Westerplatte dowódca wartowni
nr 4: „Przebywałem w tym samym obozie
jenieckim, co kapitan Słaby. W obozie
panowały bardzo ciężkie warunki. Na
każdym kroku poniżano naszą godność,
bito i zmuszano do ciężkiej pracy przy
karczowaniu lasów i budowie bunkrów
i umocnień. W obozie panował głód.
Ludzie chorowali na tyfus. Kpt. Słaby, jak
tylko mógł, pomagał wszystkim jeńcom,
lecząc ich oraz dostarczając im chleba
i papierosów. Należał do tego typu ludzi,
o których mówi się «człowiek-dusza».
W obozie dr Słaby nie korzystał z żadnych
przywilejów. Gehennę obozową przeżywał
Śladami historii
na równi ze wszystkimi jeńcami. Razem
z nami cierpiał głód, razem z nami stał
boso na mrozie na apelu karnym. W lipcu
1940 r. zobozu uciekłem. Zostałem jednak
złapany i osadzony na okres 4 tygodni
w ścisłym areszcie. W tym czasie poważnie
zachorowałem. Trafiłem do obozowego
szpitala pod opiekę dr. Słabego. Doktor
zbadał mnie i powiedział, że mam bardzo
wycieńczony organizm. Nauczył mnie sy-
mulować katar żołądka. Dzięki temu udało
mi się spędzić w szpitalu dwa tygodnie
i przyjść nieco do siebie. To, że przeżyłem
obóz, zawdzięczam doktorowi Słabemu”.
A tak swoją nieudaną ucieczkę z obozu
w 1942 r. zapamiętał westerplatczyk plut.
Władysław Baran, który, złapany, z po-
wrotem znalazł się w Stalagu IA: „Przez
pierwszych siedem dni trzymano mnie
w odosobnieniu. Nie dostałem nawet ka-
wałka skórki chleba (...). Na moje szczęście
w pobliżu znalazł się kapitan Mieczysław
Słaby, lekarz z załogi Westerplatte. Jako
jeniec pracował w obozie na terenie szpitala
wojskowego. Widząc moje skrajne wyczer-
panie, skierował mnie do izby chorych
i podając zwykłą herbatę, pozwalał mi
nieco odzyskiwać siły. Oficjalnie cierpiałem
na katar żołądka. Używając specjalnego
roztworu, kpt. Słaby wywoływał biały
nalot na języku, który w połączeniu z bó-
lami żołądka stanowił dostateczny powód
pobytu w szpitalu. Nadzorujący Niemiec
uznał takie rozpoznanie. Natomiast po
kryjomu kpt. Słaby dbał o mnie, jak tylko
mógł. Przynosił chleb, czasami słodycze,
nawet papierosa. Nie wiem, skąd miał te
drobiazgi, ale zawsze dzielił się nimi z cho-
rymi (...). Zdarzało się — rozszerzał swoją
relację plut. Baran — że któryś z chorych
coś przewinił. Karano go za to wyjątkowo
dotkliwie. Wszystkich wypędzano na plac
na bosaka i kazano stać godzinami. Kpt.
Słaby stał zawsze z nami, bowiem też był
jeńcem. Wielu jeńcom pomógł. Miał prawo
wystawiać specjalną opinię, wpisując ją do
karty — CDU, co oznaczało «nieuleczal-
nie chory» i pozwalało, przy odrobinie
szczęścia, wrócić do domu z orzeczeniem
inwalidztwa (...).
Innym westerplatczykiem, któremu
pomógł kpt. Słaby, był legionista Marian »
M Nm = pa [ES |
Przesłuchanie polskich oficerów po kapitulacji Westerplatte (Mewi Szaniec, 7.09.1939). Od
lewej siedzą: por. S$. Grodecki, kpt. M. Słaby, kpt. Fr. Dąbrowski, ppor. Zdzisław Kręgielski.
' Majdan - plac koszarowy, na którym odbywały się zbiórki żołnierzy.
> Mewi Szaniec (niem. Moewenschanze) — fort obronny na terenie portu gdańskiego, u nasady półwyspu
Westerplatte, przy Zakręcie Pięciu Gwizdków, na północ od twierdzy Wisłoujście. Zbudowany w połowie
XIX w. przez Prusaków, służył jako osłona stanowisk ogniowych artylerii.
* Biskupia Górka (niem. Bischofsberg) —- wzgórze w Gdańsku, które wzięło swoją nazwę od pnącej się na
szczyt ulicy Biskupiej. W latach II wojny światowej na Biskupiej Górce znajdował się jeden z największych
obozów jenieckich na Pomorzu Gdańskim (formalnie było to komando robotnicze), będący filią macierzy-
stego obozu jenieckiego z Malborka. Zanim jednak na Biskupiej Górce utworzono obóz jeniecki, 3 września
1939 r. w kazamatach (dawnych schronach) na wzgórzu osadzono aresztowanych obrońców Poczty Polskiej
z Heveliusplatz, a 7 września 1939 r. — obrońców WST z Westerplatte.
« Stablack — polska nazwa: „Stabławki”. Obecna nazwa: „Dołgorukowo” k. Bagrationowska, Obwód Kali-
ningradzki w Rosji (w pobliżu przejścia granicznego Bezledy).
* Stalag (Stammlager) — niemiecki obóz jeniecki dla podoficerów i szeregowców.
ś Późnym latem 1939 r. z miejscowości wokół poligonu (Klein Dexen, Gross Dexen, Goerken i Dulzen
— były to właściwie przysiółki) wysiedlono ludność, tworząc z tych terenów sektory powstającego obozu
jenieckiego. W literaturze funkcjonują błędne określenia byłej miejscowości Klein Dexen jako „obozu
przejściowego” czy „podobozw, na co zwrócił uwagę olsztyński historyk B. Koziełło-Poklewski w liście do
autora artykułu z 28 stycznia 1993 r.
7 Największy stan liczbowy osiągnął Stalag IA I grudnia 1943 r. — 69 252 jeńców, z czego 55 007 pracowało
w niemieckich gospodarstwach rolnych. Przeciętny stan obozu od 1941 r. wynosił ponad 60 000 osób. J.
Adamska, „Śmiertelność jeńców polskich w Stalagu IA, Wojskowy Przegląd Historyczny 1992, nr 3, s. 190.
PRZEMYŚL marzec 2018 1 1
Śladami historii
Oto kilka fotografii ze Stalagu IA, na których łatwo rozpoznać charakterystyczną sylwetkę kpt. Mieczysława Słabego.
Na odwrocie każdego zdjęcia jest odciśnięta okrągła pieczęć czerwonego koloru z napisem w otoku: Stalag IA, Gepriift.
1 2 PRZEMYŚL marzec 2018
> Sternak, łącznościowiec. Po nieudanej
ucieczce trafił do kompanii karnej, gdzie
nabawił się czerwonki. Czyściło go krwią
całą dobę. Na drugi dzień koledzy wzięli
go pod pachy i dowlekli do izby chorych.
Ważył zaledwie 32 kilogramy. Kapitan Sła-
by, lekarz, którego pamiętał z Westerplatte,
dał mu naparstek zwykłego denaturatu
do popicia z dużą ilością węgla i położył
w szpitalu. W stalagu Sternak dostał numer
obozowy 1826. Teraz kapitan, chcąc urato-
wać go od niechybnej śmierci, zmienił ten
numer na 6006, po jakimś zmarłym jeńcu,
zgłaszając śmierć jeńca wojennego Maria-
na Sternaka. „Zmarłemu” Sternakowi zaś,
jeszcze chwiejącemu się na nogach, kazał
czym prędzej uciekać do byle jakiej pracy
w gospodarstwie.
SKUTKI POBYTU W STALAGU
Kpt. Mieczysław Słaby, wykonując w sta-
lagu obowiązki lekarza w bardzo trudnych
warunkach obozowych”, ratował z poświę-
ceniem zdrowie i życie polskim żołnie-
rzom-jeńcom, oraz cywilom wywiezionym
na przymusowe roboty. Wielu z nich
zawdzięcza mu wolność, gdyż dzięki jego
pomocy udało się im wydostać z niewoli
i wrócić do swoich rodzinnych domów.
W czasie pobytu w Stalagu IA, na sku-
tek fatalnych warunków żywieniowych,
kpt. Słaby zachorował na chorobę wrzo-
dową żołądka. Początkowo leczył się sam,
a gdy choroba się nasiliła, został odesłany
do szpitala w Królewcu. W owym czasie
stan jego zdrowia był krytyczny, na po-
graniczu śmierci.
W BISKUPCU I LABIAWIE
Po szczęśliwie przebytej rekonwalescencji
kpt. Słaby został skierowany do pracy poza
terenem obozu macierzystego i od połowy
1942 roku kierował powiatową jeniecką izbą
chorych w Biskupcu (niem. Bischofsburg)”.
Z początkiem roku 1944 został przeniesio-
ny do powiatowej jenieckiej izby chorych
w Labiawie (niem. Labiau)"” nad Zalewem
Kurońskim, gdzie jako lekarz pracował do
stycznia 1945 r. Zarówno powiatowa jeniec-
ka izba chorych w Biskupcu jaki w Labiawie
były filiami szpitala obozowego w Stablacku.
W ewidencji jeńców Stalagu IA kpt. Słaby
figurował do końca wojny.
EWAKUACJA
W związku ze zbliżającą się ofensywą
Armii Czerwonej, Prusy Wschodnie
znalazły się w strefie zagrożonej bezpo-
średnio działaniami wojennymi. Sytuacja
ta zmusiła komendanturę Stalagu IA
w Stablacku do zarządzenia ewakuacji
obozu, co nastąpiło między 17 a 25
stycznia 1945 r. Nad przebiegiem ewa-
kuacji czuwał pułkownik Kemminger,
Śladami historii
fp
1 /
Der poln.Kgf.Stabsarzt
Mieczysław STrby
Gef.Nr.1779/I4
ist im Stalsvę I A
als Arzt beschiftipt.
Stablack,den 17.2.42,
a
mark
Legitymacja stwierdzająca, że polski jeniec wojenny lekarz sztabowy Mieczysław Słaby nr jeniecki
1779/l A jest zatrudniony w Stalagu IA jako lekarz. Dokument został wydany z chwilą, gdy kpt. Słaby
przeszedł do pracy w powiatowej izbie chorych w Biskupcu, poza terenem obozu macierzystego.
a całością akcji kierował sztab dowodzony
przez podpułkownika Berga, sztabowego
nadintendenta Lacha i sztabowego nadle-
karza dr. Otto Wagenau.
Jeńców przeznaczonych do ewakuacji
uformowano w kolumny marszowe. Ostat-
nia opuściła Stalag z 25 na 26 stycznia 1945
r. Główną kolumnę marszową, w której zna-
lazł się kpt. Słaby, ściągnięty wcześniej z La-
biawy do obozu macierzystego, skierowano
trasą przez Zalew Wiślany na Pomorze.
Grupa kpt. Słabego dotarła aż pod Gdańsk,
ale na skutek zaistniałych okoliczności mu-
siała się wycofać na Mierzeję Wiślaną do
Stutthofu, gdzie w tamtejszym obozie kpt.
Mieczysław Słaby, „lekarz z Westerplatte
doczekał wyzwolenia przez oddział dywizji
płk. Siemiona Cyplienkowa z 48 Armii 3.
Frontu Białoruskiego. Był 9 maja 1945 roku.
EPILOG
Po wojnie kpt. Mieczysław Słaby po-
wrócił do rodzinnego Przemyśla. Jako
były oficer zawodowy został powołany
z dniem 10 października 1945 r. do czyn-
nej służby w Ludowym Wojsku Polskim,
rozpoczynając pracę na stanowisku star-
szego lekarza w ambulatorium 8. Oddzia-
łu Wojsk Ochrony Pogranicza. W marcu
1946 r. został mianowany szefem służby
zdrowia w tej jednostce, a 17 grudnia
tego roku awansował do stopnia majora.
Obowiązki służbowe pełnił do 1 listopada
1947 roku, tj. do dnia aresztowania przez
kontrwywiad wojskowy pod wyimagi-
nowanymi zarzutami zdrady tajemnicy
wojskowej i współpracy ze Zrzeszeniem
„Wolność i Niezawisłość” (WiN).
m
ŹRÓDŁA:
Centralne Archiwum Wojskowe Warszawa-Rem-
bertów, Akta personalne (Kwestionariusz osobowy
i życiorys); List Bohdana Koziełły-Poklewskiego do
autora z 18 stycznia 1993 r.; List kmdr. Zdzisława
Kręgielskiego do autora z 16 września 1981 r.
OPRACOWANIA:
Adamska J., „Śmiertelność jeńców polskich w Stalagu
IA, Wojskowy Przegląd Historyczny 1992, nr 3; Bętkow-
ski A., „Kpt. Mieczysław Słaby, lekarz z Westerplatte,
Przegląd Lekarski 1975, Tom XXXII, nr 1; Dróżdż K.
H., Walczyli na Westerplatte. Badania nad stanem
liczbowym załogi Wojskowej Składnicy Tranzytowej
we wrześniu 1939 roku, Wyd. „Napoleon V”, Oświę-
cim 2017; Drzycimski A., Major Henryk Sucharski,
Ossolineum, Wrocław 1990; Flisowski Z., Westerplatte,
MON, Warszawa 1978; Górnikiewicz St., Lwy z We-
sterplatte, Wyd. Morskie, Gdańsk 1988; Górnikiewicz-
-Kurowska St., Westerplatczycy, Wyd. „Marpress,
Gdańsk 1999; Lietz Z., Obozy jenieckie w Prusach
Wschodnich 1939-1945, Wyd. MON, Warszawa 1982;
Łagodziński St., „Stalag IB Hohenstein (w świetle ze-
znań świadków)”, Komunikaty Warmińsko-Mazurskie
1977, nr 3-4; Roszko J., Westerplatte broni się jeszcze,
Wyd. Literackie, Kraków 1989; Tuliszka ]., Westerplatte
1926-1939. Dzieje Wojskowej Składnicy Tranzytowej
w Wolnym Mieście Gdańsku, Wyd. Adam Marszałek,
Toruń 2003; Wójtowicz-Podhorski M., Westerplatte
1939. Prawdziwa historia, Aj-Press, Gdańsk 2009; Za-
jączkowski K., Lekarz z Westerplatte. Major Mieczysław
Mikołaj Słaby 1905-1948, Agencja Wydawnicza CB,
Warszawa 2009.
$ Na temat warunków pracy służby sanitarno-medycznej, tudzież wyposażenia szpitala i stosunku personelu
niemieckiego do chorych jeńców w Stalagu IA Stablack zob. Z. Lietz, Obozy jenieckie w Prusach Wschodnich
1939-1945, Wyd. MON 1982, s. 140-145.
* Według innych przekazów od 29 października 1942 r. Współpracował z nim dr Świątkiewicz.
1 Obecnie „Polessk” — miasto rejonowe w Rosji w Obwodzie Kaliningradzkim. Nazwa pochodzi od ota-
czających miasto lasów, błot i kanałów.
I_WiN - polityczno-wojskowa organizacja konspiracyjna (1945-1947). Walczyła z władzami komuni-
stycznymi. Prowadziła działalność wywiadowczą i propagandową, kierowała oddziałami partyzanckimi.
PRZEMYŚL marzec 2018
13
Śladami historii
Z notatek przewodnika
PRZEMYSKIE PLACE I ULICE
„Sródmieście”.
Ulica Jagiellońska
I Mnisza
Ulica Jagiellońska jest kolejnym ważnym ciągiem komunikacyjnym
Przemyśla. Rozpoczyna swój bieg na placu Na Bramie, biegnie wzdłuż
dawnych murów miejskich, przebiega przez teren nieistniejącego
„Miasta Żydowskiego” i doprowadza do Mostu im. Orląt Przemyskich
czyli przeprawy przez San.
PIOTR MICHALSKI
Po likwidacji przestarzałych fortyfikacji
miejskich i zasypaniu fosy uzyskano plac,
który wykorzystano na urządzenie drogi
stanowiącej element układu komunika-
cyjnego doprowadzający do przeprawy
mostowej przez rzekę. Wytyczenie tej
drogi komunikacyjnej stworzyło niejako
obwodnicę, którą poprowadzono frag-
ment traktu węgierskiego, co spowodo-
wało odciążenie dotychczasowego ruchu
tranzytowego przez ulicę Franciszkańską,
Kazimierza Wielkiego i Rynek.
Idąc od placu Na Bramie czytelne
relikty murów obronnych do dzisiaj
znajdują się w podwórkach oraz części
piwnic kamienic oznaczonych numerami
nieparzystymi (lewa strona ulicy).
W rejonie dzisiejszej ulicy Jagiellońskiej
XVI wieczne fortyfikacje miejskie skła-
dały się z odcinków muru kurtynowego
flankowanych dwoma basztami - Ku-
śnierską i Rymarską. Przy wylocie ulicy
Wodnej znajdowała się Brama Wodna
inaczej zwana Krakowską. Baszty nosiły
nazwy pochodzące od cechów rzemieśl-
niczych, którym powierzono ich obronę.
Odcinki muru kurtynowego obejmujące
teren „Miasta Żydowskiego” oraz Brama
Wodna bronione były przez społeczność
żydowską.
Do roku 1895 fragment ulicy Jagielloń-
skiej od ul. Wodnej do wjazdu na most
nosił nazwę ul. Floriańskiej. W tym rejo-
nie zlokalizowane były Koszary Miejskiej
PRZEMYŚL
AF
Ulica Jagiellońska — Jagiellonengasse o
Widokówka wydana w 1906r. ze zbiorów p. Janusza Batora pokazuje widok ulicy Jagiellońskiej
wykonany z Zasania. Od prawej strony Synagoga Tempel, dalej budynek szpitala izraelickiego
i Synagoga renesansowa. W centrum kadru charakterystyczne zwieńczenie hełmem kamienicy
oznaczonej numerem 21. Z lewej strony widać stragany na Targowicy.
14
PRZEMYŚL marzec 2018
Straży Ogniowej, której patronem był św.
Florian. od którego ulica przyjęła nazwę.
W wykazie ulic placów i domów z 1895r.
w dziale ulice zlikwidowane znajdujemy
zapis potwierdzający fakt likwidacji na-
zwy ulicy Floriańskiej i włączenia jej do
ulicy Jagiellońskiej.
Chronologia zmian nazwy ulicy Jagiellońskiej
przed 1880 'TARGOWICA STARA
1881-1939 JAGIELLOŃSKA
1941-1944 VIKTORIASTRASSE
od 1944 JAGIELLOŃSKA
Chronologia zmian nazwy ulicy Mniszej
przed 1881 REFORMACKA
1881-1939 MNISZA
1941-1944 MNISZESTRASSE
1944 - 1964 MNISZA
1964 -1989 ANTONIEGO KOWALA
Od 1989 MNISZA
W tym miejscu chciałbym zamieścić
kilka informacji o budynkach i instytu-
cjach w nich funkcjonujących wymienio-
nych w spisach ważniejszych instytucji
i urzędów zamieszczonych w Kalenda-
rzach Przemyskich za rok 1899, 1900
i 1914 oraz w Wykazach ulic, placów
i domów w mieście Przemyślu opubliko-
wanych w roku 1895 i 1898.
Śladami historii
Ulica Jagiellońska
Kalendarz Przemyski Wykaz ulic, placów i domów w mieście Przemyślu
Jagiellońska 3
Jagiellońska 6
Jagiellońska 7
Jagiellońska 10
za rok 1899" 1900? 1914*
Towarzystwo oszczędności i kredytowe*
Zakład Dentystyczny Adolfa Schwarza%
Towarzystwo Jad Charuzim*
Przemyskie Towarzystwo Kredytowe „Unitas”*
Główny Urząd Pocztowy i Telegraficzny?
Towarzystwo Agudath Herzel>
Brak informacji
Brak informacji
Brak informacji
Brak informacji
Brak informacji
Brak informacji
rok 1895" 1898?
Jagiellońska 12
Szkoła Ludowa im Sartera'
Brak informacji
Jagiellońska 14
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"2
Jagiellońska 16
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"*
Jagiellońska 18
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"*
Jagiellońska 19
Hotel Gerbera*
Jagiellońska 20
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"2
Jagiellońska 22
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)"*
Jagiellońska 24
Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)?
Jagiellońska 27
Towarzystwo Zarobkowe i Gospodarcze „Merkur”*
Brak informacji
Jagiellońska 31 (33)
Jagiellońska 43
Jagiellońska 45
Synagoga Główna?
Brak informacji
Nowa Świątynia Izraelicka"?
Główna Synagoga, Mała Synagoga i Zbór Izraelicki"*
Szpital Izraelicki"*
Bożnica Stowarzyszenia Nowa Świątynia lzraelicka"?
Jagiellońska 47 | Sąd Powiatowy?
Brak informacji
Jagiellońska 49
Strażnica pompierów (Koszary Straży Ogniowej)?
Koszary Straży Ogniowej"?
Ulica Mnisza
Zakład Elektrotechniczny Michał Franz?
Mnisza 2
Zakład Instalacyjny dla urządzeń elektrycznych,
wodociągowych i kanalizacyjnych Michał Franz*
Konwent OO. Reformatów (Budynek)?
Mnisza 4
Towarzystwo Muzyki Czytelni Kolejowej?
C. K. Kolej Państwowa (Budynek)"*
Mnisza 5
Urząd Metrykalny Izraelicki?
Brak informacji
Mnisza 6 Brak informacji
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)?
Mnisza 8 Brak informacji
W ramach obchodów 500. rocznicy zwy-
cięstwa pod Grunwaldem komitet obcho-
dów wnioskował o dokonanie zmiany nazwy
ulicy Jagiellońskiej i Węgierskiej. O fakcie
tym donosi Echo Przemyskie. W numerze
54 z dnia 7 lipca 1910r. zamieszczono spra-
wozdanie z posiedzenia Rady Miejskiej,
które odbyło się 4 lipca 1910r. W tej relacji
możemy znaleźć informację o wystąpieniu
dr. Leonarda Tarnawskiego w tej sprawie:
... Następnie radny dr. Tarnawski zabrał
głos w sprawie obchodu uroczystości grun-
waldzkiej. W przedmiotowym wystąpieniu
skreślił mówca cały przebieg historyczny
panowania króla Jagiełły, zaznaczył zasłu-
gi tego króla położone dla naszego miasta
przez nadanie przywilejów, skutkiem
których się miasto podniosło i imieniem
komitetu wnosi by uchwalono w nagłości
na zakupno tablicy pamiątkowej, która
ma być wmurowana w ścianę kościoła
katedralnego obrz. Łać. wyasygnować
kwotę 2000 K - dalej do upamiętnienia
nazwać ulicę Jagiellońską ulicą Jagiełły,
a ulicę Węgierską Grunwaldzką...
... Rada uchwaliła jednogłośnie kwotę
2000 K na tablicę, a co do reszty wniosków
pozostawiono magistratowi do regulami-
nowego traktowania...
Ostatecznie decyzją magistratu zmie-
niono tylko nazwę ulicy Węgierskiej na
ulicę Grunwaldzką.
W ilustrowanym Przewodniku po Prze-
myślu i okolicy Mieczysław Orłowicz tak
opisuje nieistniejące już synagogi, które
dzisiaj możemy zobaczyć tylko na starych
fotografiach i widokówkach.
... Centrum dzielnicy żydowskiej
jest ul. Żydowska, a u jej wylotu na ul.
|
C. K. Skarb Wojskowy (Plac)'*
Jagiellońską (nr 33) stoi stara synagoga
od wieków ośrodek życia duchowego
Żydów przemyskich. Wedle daty na
drzwiach wybudowano ją w roku 1579,
a jej budowniczym jest prawdopodobnie
Bononiusz, o którym akta wspominają,
że stawiał wówczas łaźnię miejską. »
Widokówka wydana w 1913r. ze zbiorów p. Janusza Batora pokazuje widok ulicy Jagielloń-
skiej wykonany z Zasania. Od prawej strony Koszary Miejskiej Straży Ogniowej,budynek Sądu
Powiatowego, Synagoga Tempel. Z lewej strony kadru okazała kamienica Nussbauma przypo-
minająca nieco zachowany budynek przy ul Franciszkańskiej 37.
PRZEMYŚL marzec 2018
1
Śladami historii
DX
ZMROK Gal hl
[l l--1
cą (AE s Al MŻS
Fragment planu katastralnego Przemyśla 1852 ze zbiorów Archiwum Państwowego w Przemy-
ślu — Archiwum geodezyjne sygn. 1336M.
> Synagoga była pierwotnie wystawiona
w stylu renesansowym, w roku 1910
poddano ją restauracji pod kierunkiem
Tadeusza Mokłowskiego ze Lwowa,
a wtedy otrzymała budowla od strony
ul. Jagiellońskiej polską renesansową
attykę. Na ścianach wewnątrz malowidła
symboliczne z roku 1840, ładny pająk,
renesansowy ołtarz na torę (tzw.Uren
Kodesz) i dość bogato rzeźbiony balda-
chim t. zw. birna na środku synagogi.
Opodal (ul. Jagiellońska 45) stoi nowa,
w mauretańskim stylu z nietynkowanej
cegły zbudowana synagoga postępowa...
Z planu katastralnego Przemyśla wyda-
nego w 1852 r. wynika fakt pozbawienia
połączenia drogowego pomiędzy Garba-
rzami i Śródmieściem, które do momentu
wybudowania linii kolejowej realizo-
wane było ciągiem biegnącym od ul.
Jagiellońskiej, przebiegającym dzisiejszą
ulicą Mniszą wzdłuż ogrodzenia zespołu
Fotografie: Piotr Michalski
Budynek Jagiellońska 6. Dekoracje nad oknami.
16
klasztornego OO. Reformatów, kierując
się w stronę Sanu. W celu udrożnienia
komunikacji Śródmieścia z Garbarza-
mi przystąpiono do budowy przejazdu
w poziomie szyn, który poprowadzono
od ulicy Mniszej do ulicy Nowej.
Przejazd ten funkcjonował do mo-
mentu modernizacji linii kolejowej
na dwutorową, którą przeprowadzono
w latach 1891-1892. W ramach prze-
budowy zadbano o stworzenie braku-
jącego bezpiecznego i bezkolizyjnego
połączenia drogowego, wznosząc nad
torami nowy kamienny wiadukt, zwany
Kamiennym Mostem, o który wielo-
krotnie monitowało miasto, a przejazd
w poziomie szyn uległ likwidacji. Lo-
kalizację zamkniętego już przejazdu
i nowego wiaduktu oraz przebieg ulicy
Mniszej okalającej budynki od strony
linii kolejowej zaznaczono na planach
miasta z roku 1894r i 1907.
PRZEMYŚL marzec 2018
Budynek Jagiellońska 21. Hermes nad
bramą wejściową.
Obecna zabudowa ulicy oraz nume-
racja budynków na odcinku od placu
Na Bramie do wylotu ulic Wałowej
i Kamienny Most praktycznie nie uległa
zmianie. Zabudowę stanowią budynki
wzniesione w XIX wieku. Niewątpliwą
stratą jest brak zabudowy dawnego „Mia-
sta Żydowskiego”. Budynki XVI wiecznej
Synagogi, szpitala izraelickiego, Synagogi
Żydów Postępowych, Sądu Powiatowego
oraz kamienica Nussbauma uległy znisz-
czeniom w czasie II wojny światowej i po
zakończeniu działań wojennych zostały
całkowicie wyburzone. W miejscu kamie-
nicy Nussbauma powstał skwer noszący
dziś nazwę placu Rotmistrza Pileckiego,
natomiast po przeciwnej stronie urządzo-
no plac targowy, który dziś nosi nazwę
plac Rybi.
m
BIBLIOGRAFIA
Wykaz ulic, placów i budynków miasta
Przemyśla, sporządzony na podstawie
numerowania przeprowadzonego
w roku 1895.
Kalendarz Przemyski na Rok Pański
1899.
Kalendarz Przemyski na Rok Pański
1900.
Kalendarz Przemyski za rok 1914.
Mieczysław Orłowicz - Ilustrowany
Przewodnik po Przemyślu i okolicy.
Andrzej Wójcik - Spacerkiem po
Przemyślu w Roku 1900 ... Czyli czar
starych widokówek.
Julian Wacław Kurek - Wędrówki po
ulicach i placach Przemyśla.
Echo Przemyskie nr 54 z dnia 7 lipca
1910 r.
Historia
metalowej „puszki”
Życie lubi nas zaskakiwać. Wiele jest tajemnic, historii i opowieści,
które czekają na wyjaśnienie. Dotyczą one narodów, państw, ale też
i indywidualnych osób, których losy przenikały się w wielu momen-
tach. Momentach, które stworzyły historię. Taka jest historia meta-
lowej „puszki”.
AGNIESZKA KOTERBICKA-PAŚKO, AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
WŁOCHY. RZYM.
Marzia Zabbatino, nauczycielka języka
angielskiego, jako dziecko pamięta ze
swojego rodzinnego domu nietypową
blaszaną puszkę. Stała ona na honoro-
wym miejscu. Wiedziała, że owa puszka
jest bardzo ważna dla jej wujka. Marzia
jako mała dziewczynka kompletnie się
nią nie interesowała. Nie było dla niej
ważne, skąd ona pochodzi i dlaczego jest
dla wujka taka cenna. Dziwiła się nawet,
dlaczego taki rupieć zajmuje ważne miej-
sce w domu. Dopiero po śmierci wujka
i jego żony, segregując ich pozostawione
w domu rzeczy, odnalazła zapamiętaną
z dzieciństwa puszkę. Wtedy właśnie
zobaczyła wyryty na niej napis Przemyśl
oraz Nehrybka.
POLSKA. PRZEMYŚL.
W popularnym „Elektroniku” - Zespole
Szkół Elektronicznych i Ogólnokształ-
cących w Przemyślu im. prof. Janusza
Groszkowskiego, grupa nauczycieli pod
kierownictwem nauczycielek Joanny
Omachel i Małgorzaty Jędruch, przygo-
towuje razem ze szwedzką szkołą projekt
„Yestermorrow” w ramach unijnego Era-
smus+. Projekt obejmuje sześć państw:
Rumunię, Anglię, Hiszpanię, Polskę,
Szwecję i... Włochy. Jest przede wszystkim
związany z tematem traumatycznych do-
świadczeń, jakie mogą wpłynąć na ludzkie
losy, życie. Uczniowie i nauczyciele szkół
partnerskich badają swoją przeszłość
i przeprowadzają wywiady z osobami,
które doświadczyły traumatycznych wy-
darzeń w swoim życiu. Wypadki, fobie,
tragiczne wydarzenia z historii współcze-
snej. Uczniowie wraz z opiekunami bada-
ją wpływ tych wydarzeń na teraźniejszość
i przyszłość.
YESTERMORROW NA PLUS.
Marzia Zabbatino już jako uczestniczka
projektu skojarzyła wszystkie fakty i połą-
czyła je w całość. „Poczułam niesamowity
dreszcz emocji. Dzięki projektowi od-
kryłam niesamowitą historię, która łączy
losy mojej rodziny z Polską i Przemyślem.
Okazało się, że mój wujek był w 1943 roku
Spotkanie w Rzymie, podczas którego Marzia Zabbatino opowiadała swoją historię
PRZEMYŚL marzec 2018
Śladami historii
„Metalowa puszka”, manierka na wodę używana
przez wujka Marzii Zabbatino z napisem Przemyśl.
więźniem niemieckiego obozu jenieckie-
go, który znajdował się pod Przemyślem
w Nehrybce. Było to dla mnie totalne
zaskoczenie, kiedy odkryłam, że moja
rodzina i ja jesteśmy tak blisko połączeni
z polskimi partnerami. Przypomniałam
sobie, że gdy byłam dzieckiem mój wujek
opowiadał o niemieckim obozie jeniec-
kim w Polsce. Niestety nie pamiętałam
nazwy tego miejsca ani miasta. Pamiętam
tylko, jak ciepło mówił o polskich kobie-
tach, które pomagały przetrwać włoskim
jeńcom w bardzo okrutnych i nieludzkich
warunkach. Segregując rzeczy wujka i na-
trafiając na puszkę z napisem Przemyśl,
od razu zrozumiałam, że to jest ten Prze-
myśl, skąd pochodzą nasi partnerzy. Co za
zbieg okoliczności - pomyślałam - Yester-
morrow to również projekt historyczny,
który pokazuje, jak bardzo jesteśmy ze
sobą połączeni. Historia potrafi zatoczyć
koło. Na tym przykładzie widać, że nic nie
dzieje się bez przyczyny. Mój wujek był
jeńcem w Przemyślu, w którym 60 lat póź-
niej my spotykamy się i rozmawiamy na
temat przeszłości, i tego że często trauma-
tyczne doświadczenia z przeszłości mogą
wpłynąć pozytywnie na naszą przyszłość.
Utwierdziłam się w przekonaniu, że to
od nas zależy, ile dobrego wyciągniemy
z przeszłości.
OBÓZ W NEHRYBCE
W październiku 1941 r. w Nehrybce
Niemcy założyli kolejny obóz jeniecki.
Początkowo nosił nazwę Stalag 323,
zaś w połowie 1942 r, nastąpiła zmiana
numeracji na Stalag 327'. Pierwszymi
jeńcami byli żołnierze radzieccy. Po nich,
latem 1943 r. w obozie w Nehrybce prze-
bywało kilkuset żołnierzy kanadyjskich, >
' Archiwum Państwowe w Przemyślu (dalej:
APP), Prezydium Miejskiej Rady Narodowej
w Przemyślu, sygn. 464, s. 286.
17
Śladami historii
> holenderskich i jugosłowiańskich. Na-
stępnie, po zmianie rządu we Włoszech
i usunięciu Mussoliniego od władzy,
znaleźli się w nim jeńcy włoscy. Żołnierze
z tego kraju znajdowali się także w pobli-
skim obozie w Pikulicach, zarządzanym
przez wspólną administrację i w obu
panowały bardzo ciężkie warunki. Łącz-
nie w obu obozach od września 1943 r.
do wiosny 1944 r. przebywało ok. 5 tys.
wojskowych włoskich wszystkich stopni,
w tym 213 oficerów. Masowe zgony powo-
dował straszliwy głód, zimno i epidemie.
Znaczna część oficerów została stracona.
Zwłoki Włochów chowano w zbiorowych
grobach na forcie w Nehrybce oraz na
terenie cmentarza żydowskiego. Ludność
polska, narażając się na represje ze strony
strażników, starała się im pomóc, podrzu-
cając Włochom jedzenie podczas marszu
kolumn. Lepsze wyżywienie było jedynie
dla tych, którzy wyrazili chęć wstąpienia
do jednostek kolaboranckich. W marcu
1944 r. pozostałych przy życiu jeńców
włoskich, wywieziono w nieznanym
kierunku, a na ich miejscu ponownie ulo-
Apel Społecznego Komitetu Budowy Po-
mnika Ofiar Faszyzmu o przeprowadzenie
zbiórki pieniężnej, Archiwum Państwowe
w Przemyślu, Związek Zawodowy Pracow-
ników Gospodarki Komunalnej i Przemysłu
Terenowego Rada Zakładowa Zakładów
Przemysłu Terenowego w Przemyślu, sygn.
127, s. 18.
kowano jeńców radzieckich. Natomiast
gestapowcy, chcąc ukryć ślady zbrodni,
rozkopali liczne groby w okolicy Pikulic,
a szczątki zmarłych spopielili przy użyciu
specjalnych środków. W 1962 r. naterenie
fortu w Nehrybce odkryto w zbiorowej
mogile 669 szkieletów, których gestapo
spopielić nie zdążyło”. W miejscu kaźni
na zrekonstruowanym forcie, we wrze-
śniu 1969 r. został odsłonięty pomnik ku
czci ofiar terroru hitlerowskiego. W celu
jego powstania powstał nawet Społeczny
Komitet Budowy Pomnika Ofiar Faszy-
16
w
RZYŻY/MA 22 e .
6
Przemyśl, 7 lipca 1967 r.
SPOŁECZNY KOMITET
BUDOWY POMNIKA OFIAR FASZYZMU
W PRZEMYŚLU
Do
Organizacji Partyjnych
Rad Zakładowych i Dyrekcji
Zakładów Pracy i Instytucji w Przemyślu
i powiecie przemyskim
SZANOWNI TOWARZYSZE!
W czasie okupacji bitlerowskiej na terenie Przemyśla i okolic zlokalizowanych było kilka obozów
<© jenieckich; obozy jeńców radzieckich i jeńców włoskich z oddziałów, które odmówiły walki prze-
ciwko ZSSR.
W obozach tych przebywało łącznie kilkanaście tysięcy osób, które na skutek nieludzkich warun-
ków traktowania — zamęczonych zostało na śmierć lub wręcz wymordowanych.
Masowe mogiły jeńców radzieckich i włoskich znajdowały się w różnych punktach Przemyśla
a zwłaszcza w Nehrybce i Pikulicach. Po przeprowadzonej ostatnio ekshumacji prochy wymordowanych
złożone zostały we wspólnej mogile w Nehrybce przy ul. Obozowej
Mija 23 lata od zakończenia wojny a społeczeństwo nasze nie uczciło jeszcze należycie męczeń-
skiej śmierci tysięcy ludzi, którzy walczyli Za Naszą i Waszą Wolność.
Ostatnio z inicjatywy Prezydium Powiatowego Komiteiu Frontu Jedności Narodu ukonstytuował
się w Przemyślu SPOŁECZNY KOMITET BUDOWY POMNIKA OFIAR FASZYZMU W NEHRYBCE
rekrutujący przedstawicieli partii politycznych, organizacji społecznych i zakładów pracy, którego
celem jest inspiracja i organizacja budowy czynem społecznym pomnika na mogile jeńców radzieckich
i włoskich w Nehrybce. Projekt pomnika jest już opracowany i przy pomyślnej mobilizacji środków
pieniężnych. materiałowych i żywej pracy mógłby być zrealizowany i odsłonięty w 50-1ią Rocznicę
© Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej.
W związku z tym Społeczny Komitet Budowy Pomnika zwraca się z gorąchm apelem do Towa-
rzyszy o przeprowadzenie wśród swoich załóg jednorazowej zbiórki pieniężnej w wysokości: według
uznania ofiarodawców i odprowadzenie zebranych środków na konto Społecznego Komitetu Budowy
Pomnika Ofiar Faszyzmu w Przemyślu — NBP Oddział Przemyśl 1314-9-834. Prosimy o przeprowadzenie
zbiórki w miesiącu lipcu a nejpóźniej w sierpniu bieżącego roku.
Za wysiłek włożony przez ofiarodawców i organizatorów zbiórki z góry serdecznie dziękujemy.
Za Społeczny Komitet
Budowy Pomnika Oliar Faszyzmu
w Przemyślu
Przewodniczący
(=) Wojciech Bania
ugi Fr 67200 fi4-26/:4
Wujek Marzii Zabbatino - Lisde Molinari.
Pomnik ku czci zmarłych i pomordowanych jeńców stalagu 327, postawiony w miejscu ich
Kaźni - forcie Nehrybka”, fot. ze zbiorów M. Dumy.
PRZEMYŚL marzec 2018
Fot.: Witold Wołczyk
Po”)
= +
f ył wg
r je „* a
Tablica pamiątkowa na pomniku, APP, Zbiór fotografii w zasobie Archiwum Państwowego
w Przemyślu,, sygn. 57/95 akc., data wykonania zdjęcia 29.05.1995, fot. K. Gniadek.
zmu w Nehrybce, który został powołany
z inicjatywy Prezydium Powiatowego Ko-
mitetu Frontu Jedności Narodu*. Pomnik
ten został w 2011 r. rozebrany, miejsce
uporządkowane, a dzięki pracom moder-
nizacyjnym odremontowano cmentarz,
upamiętniający miejsce kaźni jeńców
przebywających w pobliskich obozach.
CO DALEJ?
Ta niesamowita historia „puszki, która
jest żołnierską manierką na wodę, poru-
szyła wszystkich partnerów projektu, gdyż
idealnie wpisuje się w tematykę zagadnień,
którymi uczniowie i nauczyciele zajmują
się od trzech lat - przeszłość, teraźniejszość
i przyszłość. To niewiarygodne, że po
tylu latach historia ożywa i porusza nowe
pokolenia. Mimo różnic kulturowych
i niewygodnych kart historii, spotykamy
się i rozmawiamy o wydarzeniach z prze-
szłości. To od nas teraz zależy, jak będzie
Śladami historii
MOGIŁA ZBIOROWA
JEŃCÓW RADZIECKICH
I WŁOSKICH ZMARŁYCH
W LATACH 1941-1944.
[UL ZAXOPONEMNŁ
COBE EWEDDINEWYS
OALOTA IU PSBDUJUDODYŚ
B 1941-1944 PONAX.
OCZNA
COW KÓW
SOVIETICI E1TALIANI,
MORTI TRA IL 1941 ETL 13%.
wyglądać nasza przyszłość. Opowieść ta
pokazuje, że historia może być łącznikiem
do współpracy, dialogu i zrozumienia,
a traumatyczne doświadczenia i ich świad-
kowie są drogowskazami do tego, jakich
błędów nie popełniać i jakie wnioski nale-
ży wyciągać, aby przyszłość była lepsza - po
prostu Yestermorrow... na plus.
m
* ]. Rożański, Tajemnice Twierdzy Przemyskiej, Przemyśl 2000 r, s. 112-113; Tegoż, Przemyśl w la-
tach drugiej wojny światowej [w:] Tysiąc lat Przemyśla, cz. Il, Warszawa-Kraków 1974, s.422-423.
* APP, Związek Zawodowy Pracowników Gospodarki Komunalnej i Przemysłu Terenowego
Rada Zakładowa Zakładów Przemysłu Terenowego w Przemyślu, sygn. 127, s.18.
StulecieurodzinArcybiskupa
Ignacego Tokarczuka
W dniu setnych urodzin Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka,
w krypcie jego imienia w podziemiach przemyskiej Archikatedry
zastępcy prezydenta Grzegorz Hayder i Janusz Hamryszczak złożyli
kwiaty przed Jego sarkofagiem. Rok 2018 został ogłoszony
przez Sejm RP Rokiem Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka - nie-
ustępliwego obrońcy praw wiernych Kościoła katolickiego i jednego
z duchowych przywódców pokojowych zmagań narodu polskiego
o niepodległość Ojczyzny (...):'
z
Witold Wołczyk
kształcił się w AK.
PRZEMYŚL marzec 2018
76 lat temu utworzono
Armię Krajową...
14 lutego minęła 76. rocznica utworzenia Armii Krajowej.
To właśnie tego dnia 1942 roku Związek Walki Zbrojnej prze-
Prezydent Miasta Przemyśla — Robert Choma, jego Zastępca —
Grzegorz Hayder oraz Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej - Janusz
Zapotocki, złożyli kwiaty oraz zapalili symboliczny znicz na kwaterze
żołnierzy Armii Krajowej, znajdującej się na Cmentarzu Wojskowym
w Przemyślu. Tym samym oddali hołd wszystkim bohaterom walki
o niepodległość Ojczyzny.
Agata Czereba
19
Mogiła zbiorowa jeńców włoskich i radzieckich,
widok obecny, fot. R. Paśko.
Fot.: Agata Czereba
Śladami historii
ŚLADAMI LINII MOŁOTOWA — CIĄG DALSZY.
Punkt Oporu Medyka
Umocnienia radzieckie tzw. Linii Mołotowa zdobią nasz region.
Pozostałości po sowieckiej okupacji znajdują się w Przemyślu, które
opisywałem w cyklu artykułów w latach 2015-2016. Niemniej jednak
nie są to jedyne schrony w okolicy. Przemyski Rejon Umocniony to
ponad 100 obiektów, ciągnących się na długości 120 km. W Przemy-
skim Rejonie Umocnionym było dziewięć P.O. Główny przemyski
stanowił 22 obiekty.
TOMASZ ZAJĄC
Kolejne umocnienia, jakie chcę przed-
stawić, to P.O. Medyka. Były to drugie
co do ważności defensywy umocnienia
w okolicy mostu kolejowego na Sanie
w Przemyślu. O umocnienia w Medyce
stoczono boje w czasie Operacji Barba-
rossa. Wynikało to z planu przeprowa-
dzonego przez III Rzeszę.
Główne uderzenie skierowano na
Przemyśl. W godzinach porannych 22
VI 1941 r. niemieckie jednostki wspiera-
jące zaatakowały na Medykę i Krasiczyn.
W przypadku Medyki były to oddziały
229. pułku piechoty 101. Dywizji Piechoty
oraz pododdziały 257. Dywizji Piechoty.
Ze strony radzieckiej walkę odpierały
jednostki wchodzące w skład 99 Dywi-
zji Piechoty, czyli 206. pułk strzelecki.
Swoim niezwykłym zmysłem wojsko-
wym radziecki dowódca obrony Medyki
prowadził defensywę, przy dużo większej
liczbie wojsk niemieckich.
W walkach o Medykę brały również
udział załogi schronów P.O. Medyka. Za
odbicie umocnień tzw. Linii Mołotowa
w Medyce odpowiadał gen. Erich Marck
główny dowódca 101. DP. a także twórca
pierwszego planu ataku III Rzeszy na ZSRS
z sierpnia 1940 r. Podczas zdobywania
obiektów i walk w Medyce gen. E. Marck
20
został ranny w nogę, co wykluczyło go
z wojny na kolejne dwa lata. Walki o umoc-
nienia w Medyce oraz zdobycie przestrzeni
w celu uderzenia na Lwów trwały od po-
południa 22 VI do 26 VI 1941 r.
Cykl artykułów przedstawiać będzie
schrony znajdujące się w Medyce, które
prowadziły walkę podczas Fall Barbarossa.
Obiekty znajdują się przy strefie granicz-
_.
PRZEMYŚL marzec 2018
nej. Zwiedzanie schronów należy zgłosić
wcześniej do Straży Granicznej, stacjo-
nującej przy dworcu kolejowym w Me-
dyce. Nie wszystkie obiekty P.O. Medyka
znajdują się po polskiej stronie. Obiekty
znajdujące się na Ukrainie nie zostały do
tej pory opisane w żadnych pracach, co
wynika z braku możliwości dotarcia do
tych obiektów (jeden z nich znajduje się
przy strażnicy ukraińskiej Straży Granicz-
nej). Zatem niniejsze artykuły przedstawią
8 obiektów z PO. Medyka, jakie znajdują
się po stronie polskiej i są dostępne do
odwiedzenia dla zainteresowanych.
Obiekty znajdujące się w Medyce to
głównie małe schrony dla karabinów
maszynowych, jednak ich rozlokowanie
warte jest szczegółowego omówienia, by
zainteresowani radzieckimi umocnienia-
mi w naszym regionie mogli swobodnie
dotrzeć do wszystkich medyckich DOT-
-ów będących „pamiątką” po działaniach
II wojny światowej w naszym regionie.
Przy pracy terenowej pomagał mi
Karol Kicman, któremu chciałbym na
łamach artykułu bardzo podziękować.
Podziękowania należą się także Straży
Granicznej, która dopuściła nas do obiek-
tów znajdujących się w strefie granicznej,
a nawet w strefie pomiędzy granicami,
gdzie ulokowany jest jeden ze schronów.
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
zaprasza
kalendarz imprez
1 marca (czwartek), godz. 19.00
Spektakl kabaretowy „Chory na sukces”. Adaptacja scenariusza i re-
żyseria: Stefan Friedmann.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 75 zł i 80 zł do nabycia
w sklepie muzycznym „Musicland” oraz na www.KupBilecik.pl i www.biletyna.pl.
Organizator: Agencja Impresaryjno — Promocyjna „Pegaz Bis” z Nowego Sącza. (impreza
zewnętrzna).
2 marca (piątek), godz. 17.00
Z cyklu „Ludzie z pasją”. Otwarcie wystawy malarstwa i rysunku Marka
Wiatra i Tomasza Wiatra „Sztuka Wiatrów”.
(Galeria Zamek) - wstęp wolny. Org. Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
4 marca (niedziela), godz. 18.00
> Z Wicdnia dla Pań
koncert kameralny
„Z Wiednia dla ke - koncert muzyki klasycznej w wykonaniu: Andrea
Schwab (mezosopran), Marii Marty Pawlikowskiej (skrzypce), Joanny
Niederdorfer (fortepian).
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp za zaproszeniami — do odbioru
w sekretariacie Dyrektora Zamku. Org. POKIN ZAMEK.
ONI
NOWAK OE
OUARTET 7 marca 2018 r. godz. 19.00
Koncert Eskaubei 8. Tomek Nowak Quartet - Jazz Rap Band.
(Klub „Niedźwiadek”) — bilety w cenie 25 zł do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland”
oraz przed koncertem w Klubie. Org. POKIN ZAMEK.
4
„ć
7 marca (środa), godz. 19.00
ESKAWUBEJ ©
TOMEK
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1
tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariat Qkultura.przemysi.pl
dyrektor - Renata Nowakowska
marzec 2018
8 marca (czwartek), godz. 18.00
ź %%, KONCERT Z OKAZJI
5 ój Dnia Kobiet
Nina Nowak - śpiew
=/4
Koncert z okazji Dnia Kobiet w wykonaniu Niny Nowak.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 25 zł do nabycia w skle-
pie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim. Org.
PCKIN ZAMEK
9 marca (piątek), godz. 18.00
Koncertz okazji Dnia Kobiet w wykonaniu młodzieży z Il Liceum Ogólno-
kształcącego, Gimnazjum MORAWA oraz Młodzieżowego Domu Kultury.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Org.: Teatr S.A.N., II Liceum Ogólnokształcące oraz PCKIN ZAMEK
11 marca (niedziela), godz. 19.00
PERAWI DV
— |- = m]. FT
7 OKAZJI LFINI
Gala operowo-operetkowa z okazji Dnia Kobiet „Opera in Love” w wy-
konaniu wybitnych solistów Grupy Operowej Sonori Ensemble z Czech,
Niemiec i Polski.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 60 zł i 50 zł (ulgowy) do
nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz na www.KupBilecik.pl.
Org. Międzynarodowa Grupa Operowa Sonori Ensemble (impreza zewnętrzna).
14 marca (środa), godz. 9.00, 10.30, 12.00
Spektakle edukacyjne dla dzieci przedszkolnych „Zielony Kopciuszek”
w wykonaniu Teatru „Kultureska”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — spektakle zorganizowane dla przedszkoli.
Org. Wydział Architektury i Ochrony Środowiska UM w Przemyślu oraz PCKIN ZAMEK.
15 marca (czwartek), godz. 19.00
Karolak
Napiórkowski
Czerwiński
LLU(e) *
Karolak, Napiórkowski, Czerwiński TRIO - koncert „Od bluesa i rock
and rolla do jazzu”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 35 zł do nabycia w sklepie mu-
zycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim. Org. POKIN ZAMEK.
„Od bluesa i rock and rolla do jazzu”
1/7 marca (sobota), godz. 17.00
Uroczysty koncert z okazji 5-lecia Przemyskiego Młodzieżowego Chóru
Kameralnego „Vox Juventum” z Przemyśla pod kierownictwem Piotra
Szelążka.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny. Org. PCKIN ZAMEK.
23 marca (piątek), godz. 18.00
„Jajko” — bajka w wykonaniu przemyskiego Teatru S.A.N.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 10 zł do nabycia w sklepie
muzycznym „Musicland” oraz przed bajką na Zamku Kazimierzowskim.
Org.: Teatr S.A.N. oraz POKiIN ZAMEK.
CERTYFIKATY PRZYJACIELA ZAMKU W ZACNYCH RĘKACH
28 stycznia 2018 r. — uroczyste wręczenie Statuetek Przyjaciela Zamku
podczas „Karnawałowego Koncertu dla Przyjaciół”
w wykonaniu Przemyskiego Big Bandu pod dyrekcją Antoniego Gurana
MIESZA SC NIGUSOMA cie ONZ LAWACICNNANKENJANNNANNNNNNANN
nawałowym rytmach na Zamku Kazimierzowskim -* © RECARO
zapewnił występ Przemyskiego Big Bandu pod
dyrekcją Antoniego Gurana oraz solistów: Kacpra
Batora, Aleksandry Bernatek, Marii Feduniewicz,
Dawida Suliby oraz Karola Dziedzica. W programie
znalazła się muzyka filmowa, musicalowa i rozryw-
kowa. Koncert dostarczył wielu niezapomnianych
wrażeń, a magiczny nastrój z pewnością pozostał
z widzami jeszcze na długo po występie.
Koncert oprócz walorów artystycznych niósł ze
sobą również wyrazy wdzięczności dla wszystkich
tych, którzy w dotychczasowej kooperacji z Przemy-
skim Centrum Kultury i Nauki ZAMEK wykazali się
życzliwością, ofiarnością oraz popieraniem inicjatyw
kulturalnych promowanych przez tę zasłużoną, choć
stażem stosunkowo młodą instytucję kultury. Świat
bez przyjaznej duszy byłby niekompletny i trudny
do udźwignięcia. Dzięki ludziom dobrej woli możli-
we do pokonania są życiowe przeszkody, ponieważ
w trudnych chwilach dają stabilne, pewne podparcie.
Karnawałowy wieczór na Zamku Kazimierzowskim
był wyrazem wdzięczności za dotychczasową po-
moc, współpracę - przyjaźń. Namacalnym wyrazem
tych podziękowań były okolicznościowe Statuetki
Przyjaciela Zamku, które razem z dyrektor PCKiN
ZAMEK Renatą Nowakowską wręczał Zastępca
Prezydenta Miasta Przemyśla Janusz Hamryszczak.
Otrzymali je: ZŁOTY SPONSOR Zbigniew Inglot
Firma INGLOT oraz Tomasz Siwak PGE Energia
Odnawialna S.A., Joanna Niewiadomska Getin
Bank, Elżbieta Motyl Alior Bank, lwona Sadecka
Konsulat Generalny USA w Krakowie, Małgorzata
Ossowska Przedsiębiorstwo Wodociągów i Ka-
nalizacji w Przemyślu, Kazimierz Stec Miejskie
Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Prze-
myślu, Tomasz Zaleszczyk Przedsiębiorstwo Go-
spodarki Mieszkaniowej w Przemyślu, Zbigniew
Storek Zakład Usług Komunalnych w Przemyślu,
Jan Geneja Straż Miejska w Przemyślu, płk SG
Robert Rogoz Bieszczadzki Oddział Straży Gra-
nicznej, ppłk Marcin Dusza 5 Batalion Strzelców
Podhalańskich, Aleksandra Sołga Szkoła Tańca
„A-Z', Monika Malik Yves Rocher Przemyśl, Bar-
tosz Wajstuch NZOZ PARAMEDYK, Iwona Turow-
ska i Mariusz Gibała TV Podkarpacka, Wojciech
Kostecki Bank Zachodni WBK, Marek Wałczyk
LLU ac EO ETE Koj H
ników Turystycznych PTTK. Dodatkowo wyróżnie-
nia w postaci Statuetek otrzymały przedstawicielki
władz województwa podkarpackiego: Ewa Leniart
Wojewoda Podkarpacki oraz Beata Kot Podkar-
packi Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Na ten artystyczny, uroczysty wieczór przyszła
ogromna liczba widzów, wśród których były również
znane osobistości z naszego regionu. Oficjalnie
koncert uświetnili: Poseł na Sejm RP Andrzej Ma-
tusiewicz, Członek Zarządu Województwa Podkar-
packiego Piotr Pilch. Wiceprzewodniczący Rady
Miejskiej w Przemyślu Adam Łoziński, Radna Rady
Miejskiej w Przemyślu Łucja Podbilska, Radna Rady
Miejskiej w Przemyślu Małgorzata Gazdowicz, Radna
Rady Miejskiej w Przemyślu Ewa Sawicka.
Tekst: Tomasz Beliński
Fotografie: Piotr Pruchnicki
W podzięce wszystkim, którzy 28
stycznia 2018 r. podczas uroczy-
stego wieczoru, na scenie Zamku
Kazimierzowskiego otrzymali
Statuetkę oraz Certyfikat Przyja-
ciela Zamku.
Kultura to bardzo rozległy obszar
działalności i jedna z najpiękniejszych
dróg rozwoju oraz samorealizacji. Jednak aby
nią kroczyć, potrzebni są ludzie dobrej woli. Dzięki patronatowi
znanej w całym świecie znamienitej firmie INGLOT - ZŁOTEGO
SPONSORA Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
oraz ofiarności i przychylności wielu innych ludzi dobrej woli
możliwa jest realizacja naszych zamierzeń i celów. Dzięki Pań-
stwa wspaniałomyślności, długotrwałe partnerstwo na styku
Kultury i Biznesu odnosi sukces, wytyczając innym szlachetny,
bezinteresowny szlak. Okazywane przez wszystkich Państwa
dobre serce naszej instytucji w przeszłości i obecnie przyczynia
się wydatnie do wzbogacenia oferty kulturalnej naszego mia-
sta. Pozwala korzystać z cudownej umowy, dzięki której jedni
wchodzą na scenę, ainniich słuchają i oglądają. Pozwala tworzyć
miejsca, w których gdy zapadnie cisza i wygasną światła, każdy
widz wie, że rozpoczęła się przygotowana specjalnie dla niego
artystyczna przygoda.
Za wielkie serce, które pochyla się nad potrzebującymi, za
wrażliwą duszę, która przynagla do czynienia dobra, za życz-
liwość i wsparcie, za wszystko to, wyrażając swą wdzięczność
Przemyskie Centrum Kultury Nauki i ZAMEK przyznaje Certyfika-
ty i wręcza Statuetki Przyjaciela Zamku. Wyrażając swą wdzięcz-
ność pragnę złożyć serdeczne podziękowanie i przypomnieć, że
tylko prawdziwy człowiek zauważy potrzeby innych, a jedynie
człowiek wielkiego serca wyciągnie doń pomocną dłoń.
Renata Nowakowska
Dyrektor Przemyskiego Centrum
Kultury i Nauki ZAMEK
26 stycznia 2018 r.
JEZIORO ŁABĘDZIE
spektakl baletowy w wyk.
ROYAL LVIV BALLET
2 akty w tym 4 odsłony fenome-
nalnej sztuki baletowej. Historia
o księżniczce zaklętej w łabędzia
już od ponad stu lat niezmiennie za-
chwyca publiczność całego świata.
Balet Piotra Czajkowskiego do
libretta Władimira Biegiczewa
i Wasilija Gelcera na scenie Zamku
Kazimierzowskiego zaprezentował
ROYAL LVIV BALLET czyli artyści Narodowego Lwowskiego Teatru Opery
i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej w kooperacji z Międzynarodowym Te-
atrem Baletu. Bajkowa opowieść zachwyciła również przemyską widownię
i wprowadziła ją w piękny, magiczny świat baletu klasycznego.
- „Soprany vs Tenorzy”
— Bitwa na głosy - WIELKA GALA OPEROWA
Na jednej scenie, naprzeciw siebie stanęły dwa żywioły - kobiece piękno,
solistki z „Sopranissimo” czyli Agnieszka Adamczyk, Joanna Horodko
i Agnieszka Sokolnicka i męska siła, tenorzy z „IREvoci” czyli Voytek
Soko, Mikołaj Adamczyk i Miłosz Gałaj. Wspaniałym śpiewakom to-
warzyszył na fortepianie Dariusz Tarczewski oraz na smyczkach 2 BE
QUARTET. Podczas tej jedynej w swoim rodzaju, entuzjastycznie przyjętej
Wielkiej Gali Operowej rozbrzmiewały utwory muzyki operowej, filmowej
, i musicalowej, wielkie arie i nieśmiertelne hity. W takim towarzystwie
artystyczna zabawa jest zawsze znakomita.
/ 14
zla iw ź
- koncert
„Jazz Band Ball Orchestra 8 Stanley Breckenridge”
Tego wieczoru w zabytkowych murach Zamku Kazimierzowskiego
królował w głównej mierze jazz tradycyjny w znakomitym, porywającym
wykonaniu. Swoją muzyczną dojrzałość, wirtuozerię oraz niezwykłą umie-
jętność „zdobywania ludzkich serc” zaprezentował Stanley Breckenridge
z towarzyszeniem krakowskiej grupy Jazz Band Ball Orchestra. Muzycy
w tym składzie, w tym miejscu występowali już po raz drugi, ich pierwszy
koncert na tej scenie odbył się 22 lutego ubiegłego roku.
9 lutego 2018 r.
„Najdroższy” spektakl Teatru BAGATELA
Przezabawne, błyskotliwe, w najlepszym paryskim stylu dwie godziny
z aktorami krakowskiego Teatru BAGATELA, na które bilety „rozeszły
się” nadzwyczaj szybko. Na scenie Zamku Kazimierzowskiego, w komedii
lekkiej, zwanej też bulwarową, która jest specjalnością Francuzów (autor
Francis Veber) wystąpili: MARIE - Kamila Klimczak, OLGA - Magdalena
Walach, CHRISTINE - Kaja Walden, PIGNON - Dariusz Starczewski,
TOULOUSE - Przemysław Branny, MAURIN - Marcin Kobierski, JO-
NVILLE - Sławomir Sośnierz.
Koncerty Włodka Pawlika zawsze cieszą się wielkim zainteresowaniem
i nie inaczej było podczas sobotniego wieczoru na Zamku Kazimierzow-
skim. W programie gorąco przyjętego koncertu znalazły się utwory z płyty
zatytułowanej „Songs Without Words” (Pieśni bez słów).
24 lutego 2018 r.
KASIA KOWALSKA
„Ihe Best of” koncert akustyczny
Cykl wydawniczy miesięcznika nie pozwa-
la niestety na zamieszczenie relacji z imprez,
które odbywają się pod koniec miesiąca.
Ufam jednak, że ten koncert był — zgodnie
z zapowiedzią — pełen magii i niesamowitej
energii, a wykonane akustycznie nieza-
pomniane przeboje Kasi Kowalskiej były
wyjątkowe.
b! Rai 'H..
17 lutego 2018 r.
— koncert
Włodka Pawlika
Przedostatnim „aktem” zĆ
odsłony zamkowego cyklu zó
był wyśmienity występ 3
znakomitego pianisty jaz-
zowego i kompozytora,
laureata najważniejszej na-
grody muzycznej GRAM-
MY AWARD w 2014 za
album „Night in Calisia”.
Fot.: Agata Czereba
Przemyśl gospodarzem
20. jubileuszowej konferencji
„Europa Karpat”
17 lutego br. w gmachu Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej
odbyła się 20. jubileuszowa edycja międzynarodowej konferencji pn.
„Europa Karpat”. Podczas spotkania rozmawiano o tradycjach par-
lamentarnych w Europie Środkowej i Wschodniej oraz o przyszłości
Unii Europejskiej. Rozprawiano także między innymi o współpracy
samorządów i uczelni oraz o kulturowym i geograficznym kontekście
Karpat w architekturze i gospodarce.
AGATA CZEREBA
Integralną częścią przedsięwzięcia była
wystawa pt. „Europa Karpat 2011-2018”
podczas której zaprezentowano dorobek
poprzednich edycji karpackich konferencji.
Wystawę otworzył inicjator wydarzenia
Marszałek Sejmu RP — Marek Kuchciński.
„Rozpoczęliśmy projekt pod nazwą
Europa Karpat, mając przede wszystkim
w planie szeroko rozumianą współpracę
przedsiębiorców, samorządów, przy-
granicznych województw i organizacji
pozarządowych działających w Karpa-
tach, ale tak naprawdę mamy na myśli
całą Europę Środkową. Jednak odkąd
włączyliśmy się do tego przedsięwzięcia
okazało się, że musimy rozszerzyć nasze
zainteresowania na wszystkie obsza-
ry aktywności” - powiedział podczas
uroczystego otwarcia wystawy Marszałek
M. Kuchciński.
Sobotnia konferencja powstała z ini-
cjatywy Marszałka Sejmu RP - Marka
Kuchcińskiego. W wydarzeniu wzięło
udział wielu znamienitych gości, spośród
których wymienić należy m.in.: wice-
marszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego,
ministra inwestycji i rozwoju Jerzego
Kwiecińskiego oraz jego zastępcę Ada-
ma Hamryszczaka, a także ministra
infrastruktury Andrzeja Adamczy-
ka. W Przemyślu obecni byli również
poseł do Parlamentu Europejskiego
Zdzisław Krasnodębski, David Engels -
wykładowca na Wolnym Uniwersytecie
Wydarzenia
Brukselskim, dyrektor Studium Europy
Wschodniej UW Jan Malicki oraz poseł
Anna Paluch, zastępca przewodniczącego
sejmowej Komisji Ochrony Środowiska,
Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, Posło-
wie na Sejm RP - Andrzej Matusiewicz,
Anna Schmidt-Rodziewicz i Wojciech
Bakun, Marszałek Województwa Podkar-
packiego — Władysław Ortyl, Wojewoda
Podkarpacki — Ewa Leniart oraz Wicewo-
jewoda Podkarpacki Lucyna Podhalicz.
Ponadto udział w 20. „Europie Karpat”
wzięli goście z zagranicy, m.in. Ukrainy,
Słowacji, Czech, Bułgarii, Węgier. Prze-
myśl reprezentowali: Prezydent Miasta
— Robert Choma, jego zastępcy — Janusz
Hamryszczak i Grzegorz Hayder, Wice-
przewodniczący Rady Miejskiej — Janusz
Zapotocki, Sekretarz Miasta — Dariusz
Łapa, Radny RM - Maciej Kamiński, szef
Kancelarii Prezydenta Miasta — Artur
Komorowski, a także Starosta Przemyski
— Jan Pączek i wielu innych.
Cykl konferencji „Europa Karpat”
został zapoczątkowany w 2010 r. W jego
ramach odbyły się już sesje m.in. w Kry-
nicy Górskiej, Przemyślu i Krasiczynie.
Spotkania mają na celu wzmocnienie
współpracy i pogłębienie partnerskich
więzi między krajami regionu. Jednocze-
śnie konferencja stanowi forum wymia-
ny poglądów i pomysłów dotyczących
wspólnych działań na rzecz rozwoju nie
tylko Karpat, ale też Europy Środkowo-
-Wschodniej.
m
Fotorelacja na str. 44
Naszym biegaczom zima niestraszna!
Za! nami li pierwsza „Zimowa Karpacka Piątka”
Ani śnieg, ani niska temperatura nie odstraszyły pasjonatów
biegania...
W minioną sobotę (17 bm.) 200 śmiałków zmierzyło się w pierwszej
edycji „Zimowej Karpackiej Piątki”. Uczestnicy biegu w niełatwych
warunkach pokonać musieli dystans pięciu kilometrów. Trudności
spowodowane zimową aurą zpewnością rekompensowała im jednak
wyjątkowa i niezwykle malownicza trasa, która rozpoczynała się na
2
PRZEMYSL
marzec 2018
przemyskiej Starówce, a dokładnie na ul. Franciszkańskiej i dalej
wiodła przez park miejski oraz wzgórze zamkowe.
Zimowa Karpacka Piątka została zorganizowana w ramach odby-
wającej się w tym samym dniu w Przemyślu 20. międzynarodowej
konferencji „Europa Karpat".
„Inicjator sobotniego wydarzenia Marszałek Sejmu RP Marek
Kuchciński zwrócił się do Przemyskiego Klubu Biegacza z prośbą
o zorganizowanie takiej imprezy w naszym mieście, a my zogrom-
ną przyjemnością podjęliśmy się tego wyzwania.” — powiedział
Mieczysław Jałocha — koordynator biegu, reprezentant Przemyskiego
Klubu Biegacza.
Limit uczestników biegu, dla których przeznaczono pakiet startowy
wynosił łącznie 200 osób. Na tydzień przed Zimową Karpacką Piątką
organizatorzy rozdali wszystkie dostępne pakiety. Do zawodów zgła-
szali się biegacze w każdym wieku. Aby móc wystartować w „Piątce”
należało mieć ukończone 14 lat, górny limit wiekowy wyznaczali już
sobie sami uczestnicy...
W pierwszej edycji Zimowej Karpackiej Piątki wystartowali nie tylko
przemyślanie. W rywalizacji udział wzięli także amatorzy biegania
z: Jarosławia, Przeworska, Rzeszowa czy z podkrakowskiej Skawiny.
Dekoracja zwycięzców odbyła się w gmachu Muzeum Narodowego
Ziemi Przemyskiej. Medale, statuetki i nagrody wygranym wręczali:
Marszałek Sejmu RP - Marek Kuchciński, Marszałek Województwa
Podkarpackiego — Władysław Ortyl oraz Prezydent Miasta Przemyśla
— Robert Choma.
Agata Czereba
25
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
ANDRZEJ CIESZYŃSKI
w Galerii BWA w Rzeszowie
„Rysuję i maluję” taki tytuł nadał swo-
jej ostatniej wystawie indywidualnej prze-
myski artysta malarz Andrzej Cieszyński.
Wernisaż wystawy odbył się pod koniec
stycznia w dolnej sali rzeszowskiego Biura
Wystaw Artystycznych. Artysta prezen-
tuje tu swoje najnowsze prace malarskie
i rysunkowe. Przemyscy miłośnicy sztuki
mieli okazję zobaczyć niewielką część tych
prac podczas wystawy zorganizowanej
jesienią w galerii „U Piotra” w Arboretum
w podprzemyskich Bolestraszycach.
W rzeszowskiej Galerii mogliśmy oglądać
zestaw kilkunastu prac rysunkowych
w formacie 100x70 cm wykonanych
w technice akrylu, kilkanaście prac ma-
larskich na płótnie również zrealizowanych
w technice akrylowej oraz zestaw kilku-
dziesięciu rysunków tuszem wykonanych
na formacie A4. Wszystkie te prace poka-
zują nową drogę poszukiwań twórczych
Andrzeja Cieszyńskiego. Twórca dotąd
znany z bardzo rozbudowanych, „baro-
kowych” form oraz przede wszystkim
szerokiej gamy mocnych, nasyconych
barw. Tym razem zaskakuje znacznym,
a nawet drastycznym ograniczeniem
kolorystycznym przy zachowaniu jednak
upodobania do wybujałych form. Oprócz
wspomnianych wyżej prac, autor zdecydo-
wał się zaprezentować na wystawie kilka
prac z poprzedniego okresu, stanowiących
rodzaj pomostu pomiędzy wcześniejszą
a obecną kreacją. Wystawa czynna była
w Galerii BWA w Rzeszowie w dniach
18.01 — 18.02.2018 roku.
Towarzyszył jej również krótki tekst
autorski, w którym artysta tak definiuje
swoje działania:
Rysuję i maluję, gdy mam na to
ochotę. Największą przyjemność spra-
wiają mi budowanie płaszczyzny ko-
lorem i gestem, zabawa farbą rozla-
ną, chlapaną, nakrapianą i nakładaną.
W rysowaniu motoryczne gesty nie nudzą
mi się, sprawiając wrażenie nieskończo-
nych możliwości. Kolor i gest wyrażają
emocje. Odkryłem, że wyłączenie intelektu
od czynności malarsko-rysunkowych
umożliwia przyjemne doznania przede
wszystkim związane z chwilą - poczucie
wolności.
Myślę, że warto tu zacytować słowa
znakomitego malarza i teoretyka Piotra
Andrzej Piotr Cieszyński
Urodził się w 1962 r. w Przemyślu. Studiował w Instytucie
Wychowania Artystycznego Uniwersytetu Marii Curie-Skło-
dowskiej w Lublinie. Dyplom w pracowni malarstwa prof.
Mieczysława Hermana w 1988 r. W czasie studiów realizował
pokazy w Galerii Kont, Galerii Białej w Lublinie (grupa Riders
of the Lost Black Volga).
Ma w dorobku 14 wystaw indywidualnych w Galerii Białej
w Lublinie, Galerii Miejsce zda(e)rzeń w Chełmie, PGSW
w Przemyślu, BWA w Kielcach, Gorlicach, Muzeum Naro-
dowym Ziemi Przemyskiej w Przemyślu, Parlamencie Euro-
pejskim w Brukseli / Belgia, Miscolci Galeria w Miszkolcu /
Węgry, Galerii Sztuki Współczesnej w Przemyślu, Arboretum
w Bolestraszycach oraz udział w ponad 50. wystawach zbioro-
wych w kraju i za granicą. Jest laureatem wielu nagród i wy-
różnień, między innymi: Nagroda Zakup Muzeum Narodowego
Ziemi Przemyskiej na Międzynarodowym Triennale Malarstwa
Euroregionu Karpaty „Srebrny Czworokąt” — Przemyśl 2003;
Nagroda Artystyczna im. Mariana Strońskiego w 2004 roku;
H.N.M. Nivodijban Reszesul, Hajduboszormeny, Węgry w 2012
roku. W latach 1999, 2006 i 2013 otrzymał Stypendium Twórcze
Prezydenta Miasta Przemyśla, w 1997 roku Stypendium Twórcze
Wojewody Przemyskiego. W roku 2007 otrzymał Nagrodę Mar-
szałka Województwa Podkarpackiego za całokształt działalności.
Współpracował z periodykami „Spojrzenia przemyskie” i „Nasz
Przemyśl”. Kurator i Juror wielu wystaw i wydarzeń artystycz-
nych. Uprawia twórczość w zakresie instalacji, malarstwa
i rysunku. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków.
206 PRZEMYŚL marzec 2018
Wójtowicza, odnoszące się do prac
A. Cieszyńskiego:
Dla Andrzeja Cieszyńskiego wydaje
się, że rzeczywistość jest zagadką, gdzie
przedmioty stanowiąc poznawcze wyzwa-
nie, są obiektem malarskiego pożądania
i niespokojnie domagają się ostatecznego
zdefiniowania. Istotę rzeczy i zjawisk, którą
przy tym poszukuje, pragnie odnaleźć poza
ich fizycznością, intuicyjnie przeczuwając
ją w podskórnych i niewidocznych obsza-
rach doznań i przeżyć, które wyzwalane są
w kontakcie z konkretem. Rozpoczynając
malarską wędrówkę od zjawiskowej po-
wierzchni przedmiotu, poprzez optyczną
impresję o dużym stopniu nasycenia
emocjonalnego, odkrywa zaskakujący
paradoks wewnętrznej jego postaci.
Kultura i sztuka
„DYPLOMY I INNE PRACE”
— wystawa studentów w Galerii Zamek
MY
i inne prace
Wystawa
prac studentów Projektowania Graficznego
5.02 - 28.02.2018
Plakat — Mariya Zhadkovska (III rok)
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZA-
MEK we współpracy z Państwową Wyższą
Szkołą Wschodnioeuropejską w Przemyślu
po raz kolejny prezentują prace studentów
Instytutu Sztuk Projektowych Zakładu Pro-
jektowania Graficznego. Po cyklu wystaw
w Baszcie oraz zamkowym Foyer przyszła
kolej na główną salę wystaw czasowych,
czyli Galerię Zamek. Prezentowany jest tu
zestaw kilkudziesięciu plakatów dyplomo-
wych zrealizowanych w ostatnich trzech
latach w pracowniach dyplomujących:
prof. Tadeusza Nuckowskiego oraz dr.
hab. Wiesława Grzegorczyka. Znaczna
część prezentowanych tu projektów to
zestawy plakatów. Część z nich to prace
o bardzo mocnym, wyrazistym przekazie
graficznym, inne inspirowane są estetyką
gier komputerowych, jeszcze inne faktami
związanymi z kosmosem oraz wizjami
świata (a dokładniej Przemyśla) po apo-
kalipsie. Jest to ta część „dyplomowa”.
Natomiast „inne prace” zawarte w tytule
ekspozycji, reprezentują projekty adeptów
sztuki projektowania graficznego. I tak
znajdujemy tu prace studentów drugiego
roku zrealizowane w ramach zajęć Rekla-
my zewnętrznej. Są one odpowiedzią na
zagadnienia związane z polskim plakatem
międzywojennym, jego historią, hasłami
reklamowymi oraz charakterystyczną
estetyką. Studenci mieli tu możliwość
adaptacji tych elementów, a także wpro-
wadzenia elementów współczesnych. Kilka
projektów dotyczy też przedwojennych
szyldów. Kolejne prace prezentowane na
wystawie powstały na zajęciach pierw-
szego roku i realizowane były w ramach
Edytorów Rastrowych, Wektorowych oraz
Projektowania Wstępnego. Mamy tu wiele
udanych odpowiedzi na takie problemy
projektowe jak: kolaż graficzny, projek-
towanie znaku, projektowanie okładki
magazynu czy papieru firmowego. Jak
wspomniałam, jest to już kolejna wystawa
zrealizowana we współpracy z PWSW,
dlatego zainteresowani mogą obserwować
kolejne propozycje studentów i może
w jakiś sposób inspirować się nimi w życiu
codziennym.
Fotografie: Miron Kwieciński
Fotografie: Eryk Thol
PRZEMYŚL marzec 2018
27
Poezja
PRZYSTAŃ
POETYCKA
MARIA GIBAŁA
Nałożyłam znów
na usta jarzębiny
Rozbudzone uczucia pozwalają rozkwitnąć, nałożyć na usta jarzębiny,
napisać wiersze i podzielić się nimi. Pod koniec 2017 roku ukazał się
niezwykle ciepły i subtelny tomik poezji Eweliny Pilawy „Między
Zasaniem a Wolą” wydany przez wydawnictwo Komograf, dedykowany
Pawłowi Soroce. Słowo wstępne napisał Stanisław Stanik.
Poetka jest przemyślanką. Ukończyła Uniwersytet Jagielloński, kieru-
nek — filologia polska. Jej wiersze drukowane były w „Naszym Przemyślu”,
„Własnym Głosem”, „Myśli Literackiej” i na portalu Pisarze.pl. Wydała
dwa tomiki poetyckie — „Inna miłość, i „Obce sukienki”. Jest członkiem
Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Przemyślu.
Ewelina Pilawa
MIEDZY
ZASANIEM A WOLĄ
...W poezji Eweliny Pilawy brakuje
nadmiernej ornamentyki i zdobności.
Istota jej poetyckości polega na celności
nazwania rzeczy, stanu bądź sytuacji.
Najtrafniej orientację ku takiej poetyce
oddaje wiersz bez tytułu (Gdyby cię nie
było), w którym padają określenia rzeczy,
przeplecione trzema słowami i prze-
chodzące w sekwencję dziania się. Gdy
ukochanego nie ma, przestrzeń świeci
28
pustką (odrealniona), gdy się odnajduje —
zaczyna się stawać faktem. Z ukochanym
nadciąga akcja, żywioł, wielkość.
Jakże ten wiersz odstaje od pełnych
przepychu i nadmiaru słów wierszy poetek
baroku Elżbiety Drużbackiej i Franciszki
Urszuli Radziwiłłowej, autorek poezji
miłosnej, niewolnej od moralizatorstwa.
Pozwalały sobie te panie w swoim wier-
szopisarstwie na wiele, lecz nie odważyły
się na jawne okazywanie uczuć mężczyźnie
(wielką rolę odgrywała maska). Podobnie
było w Oświeceniu z Marią Wirtemberską,
do której wzniosłe ody pisywał w Puławach
Franciszek Dionizy Kniaźnin, nieszczę-
śliwy poeta miłości. Było potem kilka
poetek, które tworzyły mniej lub bardziej
udane erotyki, ale czyniły to sporadycznie.
Ewelina Pilawa jest daleka od odgrywania
sztuki femme fatale, wydaje się być kobietą
życzliwą i sprzyjającą mężczyźnie.
Wiersz „Tęsknota” o wyborze miłości,
która trafia do serca, jest utworem kon-
cepcyjnym i korzysta ze zdobyczy wiersza
dwudziestolecia międzywojennego. Tu
motyw rozwija się od najdrobniejsze-
go szczegółu (ukłucie jak szpilką) po
największy (dostanie się świdrem pod
żebro). Kiedyś takim rekwizytem były
strzały bożka Kupidyna, dziś zastępują je
łatwo dostępne substytuty.
PRZEMYŚL marzec 2018
Ewelinie Pilawie bliskie są pragmatyki
wiersza białego: Halina Poświatowska,
Małgorzata Hillar, Teresa Ferenc, Ur-
szula Benka. Zwłaszcza Poświatowska,
wielka poetka miłości, oddana bez reszty
jednemu mężczyźnie, mogłaby służyć
Pilawie za wzorzec mniej lub bardziej
dościgły. Przyznaje się sama młoda poet-
ka do tego wzornictwa, a w konkretnych
wierszach sięga do głębi tworzywa. Jej
słowo — krótkie, zwięzłe, zmetaforyzowa-
ne — przypomina słowo Poświatowskiej,
podobnie w swym funkcjonowaniu, acz
mniej ciemne i mniej zmetaforyzowane.
Ciemność wierszy Pilawy zawiera się
w symbolice, niewyblakłej, niezbyt roz-
jaśnionego światłem. Ale podobieństwo
obu poetek przebiega na linii bezgranicz-
nego oddania, niemal urzeczenia uczuć
w relacji z mężczyzną.
Wyraźne odbicie oddania swego aż
po kres możliwości zawiera druga część
wiersza Pilawy pt. „Deszcze, a z niego
takie słowa: „niech kroją niebo / niech
chłoszczą ziemię / chcę jeszcze / w twoich
ramionach się chronię / i błogosławię
deszcze”. Ten delikatny erotyk rozgrywa
się w niewyraźnej przeciwności ja — ty,
przekazanej przez przyrodę. Podobnie
oddawała miłość Halina Poświatowska,
która miłość wyrażała przez skórkę po-
marańczy, lustro itp.
W ostatnich czasach poetek miłości jest
wiele, wszystkie coś nowego wnoszą do
najnowszej sztuki, wzbogacają ją o niu-
anse i subtelności uczuć. Nie jest jednak
szerzej znany dłuższy cykl wierszy mi-
łosnych poetki, adresowanych jednemu
mężczyźnie. Regułę zdaje się potwierdzać
Ewelina Pilawa, która nawet na tle poezji
miłosnej mężczyzn stanowi ewenement.
Ze znanych poetów Petrarka stworzył
cykl sonetów do Laury, a współcześnie
Stefan Pastuszewski sonety o kobiecie
niewymienianej nawet z imienia, która
odznacza się wielkim podobieństwem do
ukochanej Petrarki. W tym gronie Eweli-
na Pilawa stanowiłaby wyjątek.
Przez tunel wierszy Pilawy przepływa
szeroki nurt życia, przyrody, roślinności,
który z czasem ulega zawężeniu. Fascy-
nacja przyrodą przemienia się w świat
rzeczy prostych, łatwo namacalnych. Już
nie deszcze, nie pokrzywy, nie miasto,
a twarz i dotyk, ramię i objęcie zajmują
miejsce naczelne. Dojrzewa też stylistyka
tych wierszy. Z upływem toku lektury
ulega uproszczeniu, każde słowo nabiera
wielokrotnego, metafizycznego znaczenia
i jest proste jak podanie ręki.
Stanisław Stanik
Poezja
29
marzec 2018
* * *
Kim dla mnie jesteś
jeszcze ci nie powiem
niech ci powie rzeka
obok mego domu
albo słońce
deszcz
gwar twojego miasta
niech ci powie noc
niech ci się to przyśni
* * *
Budzę się
ścieram z twarzy biel
wylewa się ze mnie wielka woda kołdry
wprawnym ruchem powieki gniotę sen
Przecieram oczy
patrzę
jest
znowu czeka na mnie
cud w niedzielę
Ty
i z Tobą dzień
* * *
Przyszła do nich ta miłość potulnie i cicho
(on w latach
ona jeszcze młoda)
Na małej stacyjce rozstania powroty
(on w latach
ona jeszcze młoda)
Kolebią tę miłość przed ludźmi i światem
(on w latach
ona jeszcze młoda)
Nikt nie wie
że jej kiedyś posiwiała dusza
że dopiero przy nim odmłodniała znowu
Nikt nie wie
że mu ustami gładzi każdą zmarszczkę
by czas nad nim wstrzymał oddech
TĘSKNOTA
Z początku czuję małe ukłucie
niewielkie draśnięcie najcieńszą ze szpilek
a potem świderek lekko się przekręca
w samym środku już powstałej rany
i coraz głośniej coraz natarczywiej
pracuje dłuto tuż pod samym żebrem
DESZCZE
Deszcze tną niebo
co z bólu sine
bezbronne poddane
jego bezsilność na nasze głowy
niech kroją niebo
niech chłoszczą ziemię
chcę jeszcze
bo w Twoich ramionach się chronię
i błogosławię deszcze
* * *
Potrzeba mi ciebie
bo wypełniasz dom
bo każdą moją łzę strącasz żartem
każdy mój żart traktujesz poważnie
bo jesteś zagadką
jak matematyczny szyfr
bo wiesz wszystko i nic
bo prosisz o wiersz
* * *
Z tej miłości
kilka wierszy
suchy bukiet herbacianych róż
zdjęcie
zapach na poduszce
pocztówki obwiązane wstążką
napoczęta książka
Z tej miłości
znów błyszczące oczy
usta spieczone dotykiem
pełne ręce
w których wreszcie szczęście
pewny krok
po cienkim lodzie
* * *
Na stole
nadal okruch chleba
pościel
nadal pachnie Tobą
moje zdjęcie szuka Twoich oczu
a z parasola
ciągle
ścieka
deszcz
* * *
…przy Tobie
tysiąc skowronków skrzydłami o włosy
słoneczny promień w sam środek źrenicy
łagodny powiew w każdym płucu
…przy Tobie
PRAGNIENIA
Niech świt będzie dla nas
świt jasny jak piorun
niech świt o nas wie
zbudzeni dotykiem spojrzymy mu w oczy
wyjmując mu z dłoni
dzień
Niech noc będzie dla nas
noc czarna jak wdowa
niech noc o nas wie
leniwi dotykiem spojrzymy jej w oczy
spijając z jej warg czarnych
sen
ZANIM ZASNĘ
Zanim zasnę
przywołuję pamięć twoich dłoni w mych
włosach
i palców jak do pacierza splecionych na
skroni
jak świat mi tłumaczysz
i ogarnia mnie spokój
gdy tę pamięć rozwieszę
nad moim i nad twoim miastem
wtedy
mogę zasnąć
* * *
Zdjęłam z siebie przeszłość
jak zbędną sukienkę
zwróciłam ku tobie oczy – patrz – moje
oczy są nagie
nałożyłam znów na usta jarzębiny
ożyłam – pod twymi palcami
* * *
Ucz mnie świata
opowiadaj
o przeszłości mi powiedz
o tym co przed nami
bądź smutny
wesoły
dom wypełnij sobą
zamilcz
zamyśl się nie w porę
rozbudź zmysły
ukołysz
jedną noc znów mamy
uczyń ją polarną
SPROSTOWANIE
W styczniowej rubryce „Przystani poetyc-
kiej” pod tytułem „Włóczęga międzypla-
netarny Kazimierz Iwosse” wystąpił błąd
polegający na złączeniu słowa Kreisundse-
ine – powinno być: Kreis und seine.
W artykule pt. „Nagrody dla przemyskich
poetek” omyłkowo podpisano autora fo-
tografii. Za pomyłki przepraszamy.
Zbliżenia
WASZYNGTON
— z daleka od głównych
traktów spacerowych
Mój kolejny, tym razem bardzo krótki pobyt w USA, związany był
z inauguracją obchodów stulecia odzyskania niepodległości przez
Polskę. To idealny temat, aby choć na moment skupić uwagę Ame-
rykanów. Przecież to w dużej mierze dzięki zaangażowaniu Polonii,
I.J. Paderewskiego oraz prezydenta T.W. Wilsona udało się przywró-
cić Polskę na mapy świata — nie stało się to tylko „rękami” Polaków
pozostających na ziemiach polskich. Co więcej, w przeciwieństwie
do Irlandczyków czy wielu innych narodów walczących o swoją nie-
podległość, Polacy mieli silnego sprzymierzeńca w postaci USA - to
zatem idealna okazja, by lepiej „zaistnieć
nego Amerykanina.
TOMASZ PUDŁOCKI
Tym razem chciałbym napisać o kilku
miejscach, które od lat promuje się jako
„off MalP. Pod pojęciem National Mall,
tj. Deptak Narodowy rozumiemy obszar,
na którym znajdują się główne budynki
federalne i najsłynniejsze muzea. Zatem
wszystko co jest „poza Deptakiem” jest
z przyczyn naturalnych mniej odwiedza-
ne przez turystów. Władze Waszyngtonu
robią jednak co mogą, by pokazać, że
stolica USA to miejsce, które ma sporo
do zaoferowania turyście również poza
ścisłym centrum.
GEORGETOWN
Georgetown to dzielnica Waszyngtonu,
słynąca z prestiżowego uniwersytetu —
przeznaczona jest ona głównie dla tych,
którzy dysponują zasobnym portfelem.
Polacy znajdą w sercu uczelni swoje
„miejsce”. Jest nim ławeczka Jana Karskie-
go z jego rzeźbą. Słynny bohater II wojny
światowej był bowiem przez lata profeso-
rem Georgetown University. Nie ma się
zatem co dziwić, że miejscowa Polonia
postanowiła uczcić go niecodziennym
pomnikiem. Można usiąść koło jego rzeź-
by i... cyknąć sobie zdjęcie z „Karskin”.
Akurat kiedy fotografowałem to miejsce
podeszła do mnie jakaś pani — sądząc po
wieku, raczej ktoś z wykładowców, i za-
pytała, kim był Karski. Krótka opowieść
zrobiła swoje. Pani była tak zaabsorbowa-
na, że obfotografowała nie tylko pomnik
Karskiego, ale i mnie i odeszła coś sobie
szukając w smartfonie. Może udało się ją
zainspirować?
Pagórkowaty obszar dzielnicy to dobre
miejsce do obserwowania z dali wybrzeża
30
ć” w świadomości przecięt-
rzeki Potomak. Z kolei rzędy bogatych
rezydencji i kamienic pozwalają na chwilę
zapomnieć o stołecznym zgiełku. Wielbi-
ciele książek i sztuki bizantyjskiej na pew-
no nie mogą pominąć słynnego muzeum
i biblioteki naukowej Dumbarton Oaks.
Przeciętny czytelnik mógł słyszeć o tym
miejscu ze względu na koncert I. Strawiń-
skiego na orkiestrę smyczkową właśnie
poświęcony rezydencji, czy konferencję
zorganizowaną tam w 1944 r., która dała
podstawy pod powstanie Organizacji
Narodów Zjednoczonych. Przepiękna
sala muzyczna, a także rzeźby, monety
i mozaiki bizantyjskie przykują uwagę
nie tylko znawców. Rezydencja z dość
obszernym parkiem została przekazana
w 1940 r. przez właścicieli Uniwersytetowi
Harwarda. Dzisiaj to ważne miejsce na
mapie naukowej świata. Przed wejściem
do gmachu biblioteki i muzeum wyryte
są cytaty ze zdań właścicieli o znaczeniu
nauk humanistycznych w życiu społe-
czeństw i narodów. Są to słowa, które
podniosą na duchu niejednego miłośnika
myśli twórczej i kultury wysokiej.
NA WZGÓRZACH
DZIELNICY KALORAMA
O ofiarności Amerykanów na rzecz
kultury, nauki i społeczeństwa pisałem
już na łamach „NP” nie raz. Nie mogę
o niej nie wspomnieć również pisząc
o Towarzystwie Cyncynatów (ang. So-
ciety of the Cincinnati), którego kwatera
główna to słynny Anderson House. Leży
ona w dzielnicy ambasad, tj. w Kaloramie.
Towarzystwo powołane zostało w 1783 r.
i zrzesza potomków oficerów, którzy
niczym Rzymianin Cyncynat „wszystko
opuścili dla obrony ojczyzny” i walczyli
o niepodległość USA. Co ciekawe, poza
promocją patriotyzmu i demokracji
podkreśla się, że Cyncynaci mają — jak
ich patron chwytać za broń - ale też
wiedzieć, kiedy odejść ze sceny poli-
tycznej i pozwolić demokracji działać.
Członkiem Towarzystwa był m.in. T. Ko-
ściuszko. A kwatera główna to... poda-
runek na rzecz Towarzystwa od jednego
z członków, Larza Andersona i jego żony
Isabel. Dziś to miejsce licznych przyjęć,
koncertów, a także muzeum, które moż-
na zwiedzać za darmo. Wytrawne oko
ucieszą nie tylko bogate wnętrza, w tym
zachwycająca sala balowa i jadalnia, ale
GH
s .
Sala muzyczna w Muzeum i Bibliotece Naukowej Dumbarton Oaks.
PRZEMYŚL marzec 2018
Fotografie: Tomasz Pudłocki
la SL ion
Fragment sali balowej Towarzystwa Cyncy-
natów.
i zbiór porcelany, czy kolekcja gobelinów
z początku XVII w.
Nieopodal znajduje się dom Thomasa
Woodrowa Wilsona — prezydenta USA
w latach 1913-1921. W tej rezydencji pre-
zydent, wielki orędownik Polski i jeden
z adwokatów porządku wersalskiego po
I wojnie światowej spędził swoje ostatnie
lata życia. Tam też zmarł. Warto przy-
pomnieć mało znany fakt, że prezydent
ostatnie półtora roku swojej kadencji był
niemal zupełnie odgrodzony od świata
z powodu wylewu, a każdy kto chciał się
z nim kontaktować musiał to robić przez
żonę Edith. Wciąż dyskusyjna jest jej rola
w zarządzaniu USA w tym czasie. Ta oraz
wiele innych interesujących opowieści
czeka na każdego, kto odwiedzi piękną
rezydencję Wilsona. Dom niesie ze sobą
także wspaniałą historię o poświęceniu
żony, opiekującej się częściowo sparaliżo-
wanym mężem, a potem strzegącej jego
pamięci i dziedzictwa myśli, które pozo-
stawił po sobie. W rezydencji nie brak
elementów związanych z historią Polski,
w tym pięknego, pośmiertnego portretu
Wilsona na tle mapy Europy, pędzla Stani-
sława Rembskiego, bo i Polska odgrywała
w myśli prezydenta ważną rolę.
W CIENIU WIELKIEJ POLITYKI
Mój pobyt zbiegł się z bardzo nieprzy-
jemną sprawą — głośną ustawą o IPN i mię-
dzynarodową reakcją na jej przyjęcie przez
polski parlament. O ile jeszcze niedawno
mówiono w kuluarach o możliwości czę-
ściowego połączenia obchodów stulecia
odzyskania przez Polskę niepodległości
z 70-leciem powstania państwa Izrael, to
każdy kto przeglądał prasę amerykańską
i główne portale internetowe wie, że to
obecnie raczej niemożliwe. Oczywiście
można mieć swoje zdanie na temat po-
trzebności ustawy (ja raczej popieram
stanowisko władz Polskiego Towarzystwa
Historycznego, które w oficjalnym liście
do prezydenta Dudy było jej przeciwne).
Niemniej jednak z punktu widzenia
polityki wizerunkowej to fatalny błąd,
kiedy państwo polskie nie potrafi wy-
tłumaczyć na forum międzynarodowym
swojego stanowiska. Oczywiście efekt jest
odwrotny zatem od zamierzonego. Na
przełomie stycznia i lutego nie mówiło
się w Waszyngtonie o „polskich obozach
koncentracyjnych bo ich nie było (i to wie
każdy w miarę wykształcony człowiek), ale
o niezrozumieniu postępowania polskich
władz i forsowaniu przez Polskę swojej
wizji historii. Ja też nie umiałem wytłu-
maczyć moim amerykańskim znajomym,
dlaczego w obliczu tylu potrzebnych
zmian w kraju, akurat forsuje się ustawę,
która wprowadza głównie zamieszanie
i liczne niedopowiedzenia, stawiając nasz
kraj w... konfrontacji z tyloma państwami
na świecie.
Nie muszę dodawać, że w zaistnia-
łych okolicznościach obchody stulecia
odzyskania niepodległości przez Polskę
mogę interesować głównie Polonię i en-
tuzjastów polskich, a nie szerszą opinię
publiczną. I to jest bardzo przykra rzecz
dla każdego Polaka, tym bardziej że rocz-
nica 1918 r. to niepowtarzalna okazja,
by wreszcie wyrwać się z traktowania
historii Polski głównie z punktu widzenia
Holocaustu i II wojny światowej, a także
pokazać, że sprawa polska była ważna dla
Europy i dla świata jako sama w sobie,
Zbliżenia
a nie w „zestawie” z innymi tematami.
Czy uda nam się tę szansę jeszcze wy-
korzystać? Oby. Za nami falstart, choć
wierzę, że niezamierzony. Na szczęście
rok 2018 jest długi a polskie i polonijne
instytucje szykują wiele interesujących
wydarzeń kulturalnych, które powinny
przykuć uwagę nawet tych, którzy nie-
wiele o Polsce wiedzą. Oby tylko rządzący
pamiętali, że prowadzenie odpowiedniej
polityki wizerunkowej i klimatu dla
współczesnych działań politycznych to
zadanie niezmiernie trudne, delikatne
i długofalowe — łatwo można je zniwe-
czyć, a utracone zaufanie niezmiernie
trudno odbudować.
x * *
Waszyngton to miejsce, do którego
warto się wybrać. Stolica USA jest mia-
stem eleganckim i przestronnym - oferuje
sporo atrakcji wartych zobaczenia. Od
Amerykanów warto się uczyć podejścia
do zabytków i do własnej historii, a prze-
cież mają oni ją o wiele krótszą i mniej
skomplikowaną od naszej. Kładą oni duży
nacisk na patriotyzm w przestrzeni pu-
blicznej, ale podkreślają, że ich dziedzic-
two jest złożone, skomplikowane i ulegało
zmianom w czasie — fundamentem jego
jest jednak umiłowanie wolności i de-
mokracji. Może dlatego łatwiej Polakom
przedrzeć się w świadomości amerykań-
skiej z takimi postaciami jak Pułaski,
Kościuszko czy Karski, którzy uosabiają
wartości uniwersalne i jasno zrozumiałe.
W przypadku innych postaci czy tema-
tów „pisane na kolanie” wyjaśnienia nie
wystarczą i mogą zrobić więcej szkody
niż pożytku.
m
Tudor Place — piękna rezydencja przybranej wnuczki prezydenta Jerzego Waszyngtona.
PRZEMYŚL marzec 2018
31
Fotografie: Mieczysław Madejowski
Zbliżenia
POD ŻAGLAMI
Przemyska Joanna od żagli
W jednym z wcześniejszych numerów naszego miesięcznika wspo-
mniałem, że Przemyśl posiada spore tradycje żeglarskie. Postanowiłem
do tematu powrócić i przedstawić kilka ciekawych postaci żeglarskich
z przemyskiego środowiska. Oczywiście postacią sztandarową jest
Henryk Jaskuła i jego rejs solo non stop Gdynia - Gdynia. Wyczyn jest
w środowisku do dzisiaj pamiętany, czego efektem są nadal przyzna-
wane kapitanowi nagrody takie jak: Super Kolos czy Topór Chwały
Mórz. W jednym z przyszłych numerów napiszę o tej wielkiej postaci,
wcześniej jednak postaram się z nim spotkać. W polskim środowisku
żeglarskim jest też wiele kobiet, najbardziej znaną jest Krystyna Choj-
nowska-Liskiewicz.
MIECZYSŁAW MADEJOWSKI
Swoistą wisienką na torcie jest Joanna
Magdalena Kafar. Zna ją środowisko pro-
jektantów i architektów, bo tym się para,
jednak większość przemyślan w tej delikat-
nej dziewczynie o przecudnym uśmiechu
i urodzie nie rozpoznaje wielkiej żeglarki.
Joanna osiągnęła wyczyny, o których marzą
żeglarze, opłynęła słynny Przylądek Horn,
dotarła do Antarktydy, gdzie przebywała
w polskiej Bazie Arctowskiego, niestraszna
jej była Arktyka. Ponad dziesięcioletni
okres żeglowania to osiągnięcia, które
niejednego mogą przyprawić o zawrót
głowy. Rok 2006 to wyprawa s/y Freya na
Wyspy Alandzkie. W latach 2008-2009
opłynięcie Norwegii i dotarcie do Przy-
lądka Nordkapp na s/y Tango. Rok 2010 to
rejs s/y Selma Ekspedition Ziemia Ognista
Ushuaia, Antarktyda, Przylądek Horn.
W 2013 roku z s/y Vino Tinto wyprawa
na Wyspy Kanaryjskie. Na s/y Barlovento
II w 2014 roku wyprawa do Grenlandii,
Islandii i Spitsbergenu. Wielkie regaty TSR
2017 na s/y Zawisza Czarny.
Pytając Joannę, co sprawia ,że pływasz?
odpowiedziała z błyskiem w oczach
w sposób filozoficzno-romantyczny
II Przemyski Rejs Żaglowcem
Zawisza Czarny
Przemyski Okręgowy Związek Żeglarski (POZŹ ) a właściwie Kapitan Tomasz
„Misiek” Kulawik zaprasza na II rejs pięknym polskim żaglowcem Zawisza Czar-
ny, który został zaplanowany na 16 do 23 września br. Rejs będzie trwał 7 dni
a portem zaokrętowania i powrotu będzie Gdynia . Obieramy kierunek Wyspa
Gotlandia i malownicze miasto i port Visby, następnie kierujemy się do Kalmaru
z zamkiem i drewnianą starówką a w dalszej kolejności na Borholm i powrót do
Gdyni. Podobnie jak w I Przemyskim Rejsie załodze nie potrzeba doświadczenia
żeglarskiego wystarczy tylko pełen HOT czyli humor, optymizm i tolerancja .
Żaglowcem kieruje doświadczona i sprawdzona załoga. W pierwszym terminie
oczekujemy na rezerwacje od przemyskich żeglarzy i sympatyków. Chcemy, by
wzorem | Przemyskiego Rejsu popłynęły całe rodziny. Wiem, że na trwałe przej-
dzie to do rodzinnych historii. Chcemy, by zaktywizowały się drużyny wodniackie
i popłynęli ich członkowie. Na żeglarską przygodę zapraszam ponownie uczest-
ników wcześniejszego rejsu. Możecie być świadkami rodzącej się przemyskiej
historii żeglarskiej. Gorąco polecam tę wyprawę. Na stronie internetowej POZŹŻ
Przemyśl dokładne informacje.
32
Mieczysław Madejowski
PRZEMYŚL marzec 2018
„... bo bezkresna przestrzeń i mocżywio-
łów sprawiają ,że nabiera się pokory i dy-
stansu do wielu spraw pozostawionych
na lądzie. Nocne rozgwieżdżone niebo
z pokładu skłania do wielu przemyśleń.
Ten sposób podróżowania i poznawania
świata pozwala spotkać niesamowitych
pełnych pasji ludzi. Lubię być w przeróż-
nych warunkach pogodowych i widzieć
przeróżne kolory mórz i oceanów. A za-
chodów i wschodów słońca, które towa-
rzyszyły mi w czasie wacht, nie zliczę...
„Jakie miejsce, do którego przypłynęłaś,
zrobiło na tobie szczególne wrażenie?
Joanna po chwili namysłu odpowie-
działa „.. zdecydowanie Antarktyda,
ten biały potężny kontynent większy od
Europy i Australii przyjmuje jedynie
wybranych i tylko wybranym pokazuje
niepowtarzalną magię białych, śnieżnych
bezkresów. To właśnie tam pośród tych
bezkresów zlokalizowana jest polska
Baza Arctowskiego. Wygląda bardzo
niepozornie, ale ma w sobie wszystko.
Całkowicie niezależne minimiasteczko.
Spotkaliśmy tam niesamowitych ludzi
którzy, wiedząc wcześniej, że się do nich
wybieramy, poprosili o przywiezienie im
kapusty i cytryn. W drodze wdzięczności
zostaliśmy uraczeni pysznym schabowym
z ziemniaczkami ... takie klimaty ... na
końcu świata. Na pytanie, gdzie w 2018
roku zamierza się wybrać bez wytchnie-
nia odpowiada „... na II Przemyski Rejs
Żaglowcem Zawisza Czarny, bo jest cud-
na atmosfera ,.
Przysłowie "Cudze chwalicie swojego
nie znacie” bardzo pasuje do osoby,
o której miałem przyjemność napisać.
Jestem dumny z tego ,że znam Joannę iże
miałem przyjemność z nią pływać.
Moje muzyczne fascynacje
PRZEMYŚCY
PREKURSORZY MUZYCZNI
ERY BIG-BEATU I ROCKA
Kolejny, dziesiąty już artykuł poświęcam czołowym postaciom prze-
myskiej sceny muzycznej, znanym z sukcesów na arenie ogólnopol-
skiej i europejskiej. Zacznę od przemyślanina z ulicy Drużbackiej na
Zasaniu urodzonego w 1939 roku Andrzeja Nebeskiego.
ALEKSANDER MOSKALEWSKI
h «HBR ;
z
Polanie (1966). Od lewej: A. Nebeski, Z.Bernolak,
W. Wander, P. Puławski. Fot. M. Karewicz.
Ojciec Lucjan, jako zakładnik, został
rozstrzelany w czasie okupacji niemiec-
kiej 18 marca 1944 roku. Był nauczycie-
lem matematyki i uczył gry na skrzypcach
(infor. A. Iwaneczko z lutego br.)
Andrzej Nebeski był perkusistą kolejno
w zespołach: „Niebiesko-Czarni” (1962-
1965), „Polanie” (1965 do kwietnia 1968),
oraz od 1969 do końca 1979 w „ABC
Andrzeja Nebeskiego”.
„Niebiesko-Czarni” to kultowy zespół
dzisiejszych 60-latków, założony w 1962
roku w Gdańsku z inicjatywy „ojca” pol-
skiego big-beatu Franciszka Walickiego
(1921-2015). Wcześniej utworzył na Wy-
brzeżu zespoły: ”Rhytm-end Blues”(1959)
oraz „Czerwono-Czarni” (1960).
Wspomniane zespoły wylansowały
wielu muzycznych idoli (Niemen, Bu-
rano, Korda, K. Stanek, K. Sobczyk, H.
Majdaniec, A. Rusowicz) i propagowały
polską muzykę rozrywkową w słynnym
radiu „Luksemburg” oraz na trasach kon-
certowych w krajach demokracji ludowej
oraz na zachodzie Europy.
18 listopada 1964 roku w klubie „Niedź-
wiadek” M.Iwaneczko otrzymał od „Niebie-
sko-Czarnych” dedykację dla zespołu „Miś”
jako dowód przyjaźni, która trwa do dzisiaj.
Zasługi A.Nebeskiego w kształtowaniu
muzyki big-beatowej, a później nurtu na
styku soulu i bluesa w zespole „Polanie”
są bezsporne. Zapisał się w panteonie
gwiazd, a we współczesnych encyklope-
diach figuruje jako legendarny rockman.
W 1965 roku A.Nebeski, Włodzimierz
Wander saksofonista (obecnie w USA)
oraz gitarzysta basowy Zbigniew Ber-
nolak opuścili „Niebiesko-Czarnych”
(zespół zakończył działalność trasą kon-
certową we Lwowie w 1976 roku).
„Polanie” zmienili muzyczną opcję
z big-beatowej na rhythm end bluesową
i byli pod wielkim wpływem muzyki an-
gielskiej, głównie zespołu „The Animals".
Koncerty zespołu ( trasa koncertowa po
Polsce w 1965 r.) miały ogromny wpływ
na jakość i poziom polskich zespołów
ery rocka mimo naiwnych typowo big-
-beatowych tekstów „Polan.
Okres grupy „ABC A. Nebeskiego”
charakteryzuje umiarkowana popular-
ność, aż do czasu nawiązania współpracy
z wokalistką Haliną Frąckowiak (Ex Sonia
Sulin z Drumlersów).
Zbliżenia
BRE
BC (1971). Od lewej: A. Nebeski, T. Myśków,
M. Frąckowiak, M. Zimiński, M. Mataczyński.
Fot. M. Karewicz
Utwór „Napisz proszę” z roku 1969
stał się wielkim przebojem, zebrał wiele
pochlebnych recenzji, zwyciężał w plebi-
scytach i konkursach. Charakterystyczne
brzmienie oparte na dwugłosie dwóch
saksofonów było nowoczesne i stylowo
zbliżone do modnego nurtu „soul misic',
który kopiowali wszyscy z Czesławem
Niemenem na czele. W 1972 roku H.Frąc-
kowiak będąc u szczytu popularności, wy-
biera karierę solową i odchodzi z „ABC”.
Próby ratowania zespołu, powrót do
„Niebiesko-Czarnych” (album „Naga”) nie
dały rezultatu. W końcu 1973 roku następuje
rozłam i koniec działalności grupy „ABC.
W 1974 roku A. Nebeski wyjechał do
Szwecji, gdzie początkowo występował ze
znanym organistą Marianem Zimińskim
i gitarzystą Mirosławem Męczyńskim. Na-
stępnie grał z węgierską grupą „Panonia”
Był także członkiem szwedzkich orkiestr
„Lobos” i „Rune Linderstrama. W lipcu
1986 roku wystąpił w Sopocie podczas
„Old Rock Meetingu” (Encyklopedia pol-
skiej muzyki rockowej — Kraków 1995).
CDN.
Towarzystwo Przyjaciół Nauk
w Przemyślu
z okazji Dnia Kobiet zaprasza
na spotkanie z
PRZEMYŚL marzec 2018
prof. dr hab. Teresą Skrabką- Błotnicką
i promocję jej wspomnień dotyczących
wojennego i powojennego Przemyśla
a także czasów studiów
na Politechnice Gliwickiej
pt. Wędrówka przez minione lata
(Wspomnienia — Ku pamięci potomnych)
Prowadzenie: dr hab. Tomasz Pudłocki
Sala wykładowa Towarzystwa Przyjaciół Nauk
w Przemyślu,ul. Kościuszki 7, I piętro
8 marca 2018 r. (czwartek),
godz. 17:30
33
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
Przemyślanie upamiętnili 78. rocznicę zsyłki Polaków na Sybir
W niedzielę, 11 lutego
zapalono znicz wywiezionym...
AGATA CZEREBA
10 lutego 2018 roku minęła 78. rocznica
pierwszej masowej deportacji Polaków
na Sybir. Od wielu lat przemyślanie,
Sybiracy i ich potomkowie spotykają
się, by uczcić pamięć tych, którzy w 1940
roku zostali siłą wywiezieni na „nie-
ludzką ziemię”...
Mszą świętą w kościele pw. Świętej Trój-
cy w Przemyślu rozpoczęły się tegoroczne
obchody, które jak co roku zgromadziły
tłumy. Nabożeństwu przewodniczył ks.
prałat Stanisław Czenczek. Homilię wy-
głosił zaś ks. prał. Jan Mazurek - „Wczoraj
minęła 78. rocznica deportacji Polaków
na Sybir. Jest to rocznica upamiętniają-
ca pierwszą wywózkę. Właśnie w tym
czasie około 140 tysięcy Polaków zostało
deportowanych na „nieludzką ziemię”.
A potem były kolejne i dzisiaj trudno
się doliczyć, ale wiemy, że był to ponad
milion. Ponad milion tych, którzy tam
stracili nie tylko kontakt z ojczyzną, ale
także bardzo często zostali pozbawieni
najcenniejszego - życia...”
Podczas Mszy świętej nastąpiło uroczy-
ste wprowadzenie relikwii bł. Władysława
Bukowińskiego — „apostoła Kazachstanu”.
Od niedzieli (11 lutego br.) jest on pa-
tronem przemyskiego oddziału Związku
Sybiraków.
Ksiądz Władysław Bukowiński był
więźniem sowieckich łagrów. Został on
zaliczony do grona błogosławionych 11
września ubiegłego roku w Karagandzie
— mieście, w którym w czasach Związ-
ku Radzieckiego pełnił swoją posługę
i w którym został pochowany. Ksiądz
Jan Mazurek przypomniał zebranym
słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane
przez niego w czasie podróży do Kazach-
stanu w 2001 r.: "Księdza Władysława
Bukowińskiego wielokrotnie spotykałem
i zawsze podziwiałem za kapłańską wier-
ność i apostolski zapał. Był szczególnie
związany z Karagandą. Pragnę dzisiaj
złożyć w imieniu Kościoła hołd zarówno
jemu jak i wszystkim zesłańcom”...
Po zakończeniu Mszy świętej uczestni-
cy obchodów złożyli kwiaty przed tablicą
pamięci znajdującą się w arkadii kościoła
pw. Św. Trójcy.
Jednak główne uroczystości upamięt-
niające sowieckie deportacje miały miej-
sce na rampie kolejowej znajdującej się na
przemyskich Bakończycach. To właśnie
stamtąd 78 lat temu wywieziono w by-
dlęcych wagonach tysiące przemyślan
i mieszkańców sąsiednich miejscowości...
W niedzielnych uroczystościach udział
wzięli Zastępcy Prezydenta Miasta
Przemyśla Grzegorz Hayder i Janusz
Hamryszczak oraz Wiceprzewodniczący
Rady Miejskiej Adam Łoziński. Obecni
byli także m.in. Posłowie na Sejm RP
Andrzej Matusiewicz i Wojciech Bakun,
przedstawiciele władz samorządowych
z powiatu przemyskiego, Sybiracy, ich
potomkowie oraz przedstawiciele orga-
nizacji narodowościowych.
Organizatorami uroczystości byli
Związek Sybiraków Oddział w Przemyślu,
Urząd Miejski w Przemyślu, Centrum Kul-
turalne w Przemyślu, Przemyskie Stowa-
rzyszenie Rekonstrukcji Historycznej „X
D.O.K" oraz Związek Strzelecki „Strzelec”
m
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski
dla ks. Tadeusza Patera
W dniu 13.02.2018r. w Sali Kolumnowej Podkar-
packiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie
odbyła się uroczystość wręczenia odznaczeń
państwowych nadanych przez Prezydenta Rzeczy-
pospolitej Polskiej Andrzeja Dudę oraz wyróżnień
honorowych. Wojewoda Podkarpacki - Pani Ewa
Leniart odznaczyła Krzyżem Kawalerskim Orderu
Odrodzenia Polski cztery osoby, w tym Księdza
Seniora Tadeusza Patera — Kresowianina, przemy-
skiego Salezjanina, za wybitne zasługi w kulty-
wowaniu i upowszechnianiu historii Polaków na
Kresach Wschodnich. Kolejną osobą wyróżnioną,
pochodzącą z Kresów, była Pani podporucznik
Joanna Cieślik-Dołęga łączniczka AK Okręgu
Lwów, pseudonim „Teresa” otrzymała Patent-Dy-
plom „Weterana Walk o Wolność i Niepodległość
Ojczyzny” nadany przez Prezesa Rady Ministrów
Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek Szefa Urzędu
do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Stanisław Szarzyński
PRZEMYŚL marzec 2018
34
Fot.: Stanisław Szarzyński
Rusza budowa
sali gimnastycznej przy „Czternastce”
Już za dwa lata przy Szkole Podstawowej nr 14w Przemyślu powstanie
nowa sala sportowa. 5 lutego br. Robert Choma Prezydent Miasta
Przemyśla podpisał z Antonim Barem, właścicielem Zakładu Usłu-
gowego Remontowo-Budowlanego umowę na realizację budowy sali
gimnastycznej wraz z zapleczem przy Szkole Podstawowej nr 14 im.
Zjednoczonej Europy w Przemyślu.
AGATA CZEREBA
„Budowa sali gimnastycznej przy Szkole
Podstawowej nr 14 to nie tyle wieloletnie,
co wręcz wielokadencyjne zadanie, bo
zostało ono rozpoczęte jeszcze wtedy, jak
sam byłem wiceprezydentem i radnym...
Zatem szczególne wyrazy uznania należą
się mojemu zastępcy panu Grzegorzowi
Hayderowi, który „przekopywał” się przez
te wszystkie meandry niezwykle skompliko-
wanych stanów własnościowych i geodezyj-
nych, które nie pozwalały na wcześniejsze
uruchomienie tego projektu (...)” - tymi
słowami rozpoczął spotkanie Robert
Choma Prezydent Miasta Przemyśla.
„Podstawową przeszkodą we wcześniej-
szej realizacji tej inwestycji był nieuregu-
lowany stan prawny działki. Uregulować
się go udało dopiero w październiku 2013
roku. Dopiero wtedy mogliśmy tak na-
prawdę przystąpić do projektowania tej
hali sportowej... Projekt zakończyliśmy
dwa lata później, a pozwolenie uzyskaliśmy
w maju roku 2016. Wtedy też rozpoczę-
liśmy starania o pozyskanie środków ze-
wnętrznych. Zadania Ministerstwa Sportu
wymagają pełnej dokumentacji, ale udało
się. Dofinansowanie uzyskaliśmy w ubie-
głym roku, w związku z tym mogliśmy
to zadanie wreszcie wpisać także do bu-
dżetu. Dzisiaj finalizujemy pierwszy etap
przygotowawczy, czyli podpisanie umowy
(...)” — powiedział Grzegorz Hayder —
Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla,
koordynator przedsięwzięcia.
Szkoła Podstawowa nr 14, mieszcząca
się przy ul. Borelowskiego, zbudowana
została w połowie lat 60. ubiegłego stu-
lecia. Wraz ze szkołą powstała wtedy
również nieduża sala gimnastyczna.
Sala ta okazała się jednak być zupełnie
niewystarczająca i powodowała jedynie
narastanie problemów z organizacją lekcji
wychowania fizycznego w takiej formie,
w jakiej powinny się one odbywać. Po-
mimo tych niesprzyjających warunków
uczniowie „czternastki” od wielu lat
znajdują się w czołówce we wszelkich
zmaganiach sportowych.
Nowa sala gimnastyczna będzie mieć
boisko o wymiarach 40 na 20 m. Będzie
Zbliżenia
można w niej grać w piłkę ręczną, noż-
ną, koszykówkę i siatkówkę. Wysokość
obiektu (od parkietu do sufitu) wyniesie
13,5 metra. Jest to niezwykle ważne, gdyż
dzięki temu można w niej będzie roz-
grywać wspomniane dyscypliny sportu
na odpowiednim poziomie. Ponadto
zostanie ona wyposażona w demonto-
wane trybuny z 230 miejscami. Sala wraz
z nowoczesnym zapleczem, połączona
zostanie przejściem z istniejącym już
budynkiem szkoły.
Projekt Gminy Miejskiej Przemyśl pn.
*Budowa sali gimnastycznej wraz z za-
pleczem przy Szkole Podstawowej nr 14
im. Zjednoczonej Europy” otrzymał do-
finansowanie ze środków Ministerstwa
Sportu i Turystyki w ramach Programu
Rozwoju Infrastruktury Szkolnej.
Całkowita kwota dofinansowania
w latach 2018-2020 wyniesie około 2
milionów złotych, czyli nie więcej niż
30% wartości zadania, przy kosztory-
sowej wartości zadania 6 070 335,98 zł.
Zawarta umowa zobowiązuje wyko-
nawcę do zakończenia realizacji inwesty-
cji z dniem 15 października 2020 roku.
m
Przemyski Jarmark Wielkanocny
zapisy dla sprzedawców!
Kurczaczki, króliczki, palmy, makowce i babki wielkanocne,
swojskie wędliny, chleby i miody. Ponadto pisanki, świąteczne
stroiki, artystyczne rękodzieło i wszystko co związane z nadcho-
dzącymi wielkimi krokami Świętami Wielkanocnymi...
To wszystko znajdziecie Państwo na Przemyskim Jarmarku
Wielkanocnym, któremu jak zawsze towarzyszyć będą również
m.in. występy artystyczne, degustacje, różnego rodzaju warsztaty
i konkursy dla dzieci.
Do zobaczenia!
Tymczasem pragniemy zaprosić wystawców, artystów,
rękodzielników i sklepikarzy, którzy w swojej ofercie mają:
pisanki, stroiki, koszyki, palmy wielkanocne, wyroby ceramiczne,
biżuterię, świąteczne serwetki i obrusy, kartki wielkanocne, deko-
racje i kwiaty oraz inne przedmioty związane z wiosną i Świętami
Wielkiejnocy, do zgłaszania chęci uczestnictwa w tegorocznej
imprezie.
Do współpracy zapraszamy również właścicieli stoisk ga-
stronomicznych oferujących: tradycyjny żurek, domowe ciasta,
mazurki, baby wielkanocne, wędliny, sery, słodycze, miody itp.
Udział wystawców w jarmarku jest bezpłatny! Jednak
w zamian oczekujemy pięknie ozdobionych stoisk wpi-
sujących się w wystrój Rynku Starego Miasta oraz klimat
zbliżających się świąt.
- Zgłoszenia są przyjmowane do poniedziałku, 12 marca br.
- Liczba miejsc jest ograniczona!
* W przypadku dużej liczby zgłoszeń, organizator zastrzega
sobie prawo wyboru najatrakcyjniejszych dla charakteru wy-
darzenia propozycji.
Wszystkich chętnych serdecznie zapraszamy do kontaktu
Urząd Miejski w Przemyślu, Kancelaria Prezydenta Mia-
sta, Rynek 1. 37-700 Przemyśl, tel. 16 678- 54-84, e-mail:
prQum.przemysl.pl
Serdecznie zapraszamy!
Gdzie?Rynek Starego Miasta
Kiedy?
PRZEMYŚL marzec 2018
w piątek - 23 marca - w godzinach 12.00 — 20.00
w sobotę — 24 marca — w godzinach 10.00 — 20.00
oraz w niedzielę — 25 marca — w godzinach 10.00 — 20.00
359
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
0 migracjach w języku
angielskim w I LO i w TPN
Rzadką, a niezmiernie interesującą inicjatywą mogą poszczycić się
współpracujące z Wydziałem Historycznym Uniwersytetu Jagiel-
lońskiego dwie przemyskie instytucje - Towarzystwo Przyjaciół
Nauk w Przemyślu i miejscowe I LO im. J. Słowackiego. Były nimi
warsztaty dotyczące problemu migracji i migrowania w XX w, które
w języku angielskim prowadzili dla młodzieży licealnej i studenckiej
wykładowcy uniwersyteccy.
TOMASZ PUDŁOCKI
Uczestniczyli w nich uczniowie I LO
oraz studenci kierunku Studies in Central
and Eastern Europe: histories, cultures,
societies na Wydziale Historycznym UJ.
Ci drudzy, tworzący międzynarodowy
tygiel (Chińczyk, Hindus, Egipcjanin,
Etiopczyk, nie licząc Europejczyków
z różnych krajów) uczestniczyli akurat
szczególnym uwzględnieniem postaci
dra Franciszka Fronczaka — bliskiego
współpracownika I.J. Paderewskiego i R.
Dmowskiego. Dla młodzieży była to oka-
zja nie tylko do poznania mało znanych
szczegółów z niespokojnych czasów obu
światowych konfliktów, ale i do zastano-
wienia się nad fenomenem problemu,
z którym Europa bynajmniej nie zmierza
się po raz pierwszy w swoich dziejach. Co
więcej, okazało się, że klasa profesorów
Renaty Pobidyńskiej i Mariusza Fudały
świetnie poradziła sobie językowo, zarów-
no w dyskusjach oficjalnych, jaki podczas
rozmów kuluarowych ze studentami.
Warto dodać, że prof. A. Wise, pię-
ciokrotnie goszczący w ostatnich latach
w Przemyślu i wspierający TPN w różnych
inicjatywach, wieczorem tego samego dnia
został wybrany przez zarząd towarzystwa
na członka TPN. Jego najnowsza książka
o filozofii Feliksa Konecznego powinna
się ukazać drukiem w połowie tego roku.
Z kolei TPN już się szykuje do dużej konfe-
rencji niepodległościowej na jesień 2018 r.,
która ma być obok innych, mniejszych
inicjatyw pokazaniem, że jako jeden z nie-
wielu podmiotów w dzisiejszym Przemyślu
towarzystwo istniało wtedy, gdy historia
zatoczyła koło i nastąpił powrót Polski na
mapy świata.
m
,
w szkole zimowej, jeżdżąc przez tydzień
po Polsce i poznając różne miejsca zwią-
zane w historią i kulturą Polaków, Żydów
i Ukraińców. Na półtora dnia zagościli
w Przemyślu i Krasiczynie, nie tylko
zwiedzając jego zabytki, ale i uczestnicząc
w zajęciach teoretycznych.
Do południa w dn. 15 lutego w I LO
warsztaty nt. „Restless Time. Post-1945
migration in Europe” prowadził dr hab.
Tomasz Pudłocki z UJ, a po południu
w TPN - prof. dr Andrew Wise, bę-
dący wykładowcą w Daemen College
w Amherst w stanie Nowy Jork, w USA,
równocześnie od II semestru profesor
wizytujący na Wydziale Historycznym
UJ. Amerykanin mówił nt. „Buffalo's
Polonia and Polish Independence, 1914-
1919, przybliżając wkład Polonii w od-
zyskanie przez Polskę niepodległości, ze
Młodzież z opiekunami podczas warsztatów w TPN.
Największe złoże gazu w Polsce. Gdzie? W Przemyślu!
Złoże Przemyśl eksploatowane jest już od przeszło 60 lat. Jest to
największe złoże gazu w naszym kraju. Trudno nie wspomnieć o tym,
iż pozyskiwany u nas surowiec jest najwyższej jakości — zawartość
metanu wynosi bowiem ok. 98-99%.
Jak wykazują badania, na naszym terenie znajdują się
ogromne pokłady tego cennego surowca.
Na przełomie 2017 i 2018 roku spółka PGNiG wykonała odwiert
o głębokości 2030 metrów. Jest on już czwartym odwiertem w tym
rejonie, z którego uzyskano przypływ gazu w ilościach przemysło-
wych. Do końca roku mają zostać wykonane jeszcze trzy odwierty,
a wiercenie kolejnego z nich rozpocznie się jeszcze w tym miesiącu.
Odwiert Przemyśl — 290, bo o nim mowa, położony jest w okolicy
podprzemyskiej miejscowości Ujkowice. Umożliwić ma on wydobycie
surowca z nowego horyzontu gazowego Vllla w złożu Przemyśl. Testy
jakie przeprowadziło PGNiG wykazały, iż możliwe jest tam wydobycie
gazu w ilości około 150 metrów sześciennych na minutę.
Kolejne, nowe złoża odkryte zostały dzięki wykorzystaniu naj-
nowszych technologii. Nim rozpoczęto odwierty, wykonano tu tak
36
zwaną tomografię sejsmiczną Największe złoże gazu w Polsce. Gdzie?
W Przemyślu! Są to swego rodzaju badania 3D, które pozwalają na
otrzymanie trójwymiarowej mapy warstw skalnych. Metoda ta sku-
teczna jest nawet w przypadku prowadzenia badań skorupy ziemskiej
do głębokości kilku kilometrów.
„Zdjęcia sejsmiczne 3D zasadniczo zmieniły nasz pogląd na temat
budowy geologicznej złoża. Na tej podstawie podjęliśmy decyzję
o jego rewitalizacji, która pozwoli na eksploatację złoża przez ko-
lejne dekady” — powiedział Prezes Zarządu PGNiG S.A. Piotr Woźniak.
Obecnie PGNiG posiada w naszym kraju 21 koncesji na poszu-
kiwanie i rozpoznawanie złóż ropy naftowej i gazu ziemnego
oraz 25 koncesji łącznych (poszukiwanie, rozpoznawanie oraz
wydobywanie). Spółka dysponuje też 213 koncesjami eksploata-
cyjnymi, z czego 151 to koncesje na wydobywanie gazu ziemnego,
14 — ropy naftowej, a 48 — ropy i gazu. Ponadto PGNiG ma również
9 koncesji na magazynowanie gazu ziemnego i 3 koncesje na skła-
dowanie odpadów.
Opracowanie: Agata Czereba
PRZEMYŚL marzec 2018
Fot.: K. Ruszała
Pielgrzymka w 100. Rocznicę Odzyskania
Niepodległości Polski i Roku Księdza
Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka
— „Niezłomnego Pasterza Kościoła”
SE ków
Pomnik w Hucie Pieniackiej.
Klub Inteligencji Katolickiej dla uczcze-
nia pamięci Czcigodnego Ks. Arcybisku-
pal. Tokarczuka - Honorowego Członka
KIK, oraz Stowarzyszenie Pamięci Pol-
skich Termopil i Kresów w Przemyślu,
dla uczczenia pamięci Ks. Bronisława
Mireckiego — Patrona SPPTiK organizują
patriotyczną pielgrzymkę autobusową
na Kresy, którą chcemy upamiętnić
również 100. Rocznicę Odzyskania Nie-
podległości Polski. Pielgrzymka będzie
pod duchowym przewodnictwem Ks.
prałata Stanisława Czenczka — kapelana
KIK i SPPTiK Odwiedzimy Łubianki
Wyższe — miejsce urodzenia Ks. Arcybi-
skupa, gdzie świadkiem historii jest tylko
pomnik ku czci Matki Bożej wybudowany
przez Marię i Szymona Tokarczuków
(na 10 urodziny Ignacego) jako wotum
wdzięczności rodziców za zdrowie syna
(3 córki wcześniej zmarły).
Kolejnym etapem pielgrzymki będą
Hałuszczyńce, gdzie na miejscowym
cmentarzu zapalimy znicze na grobie Ks.
Bronisława Mireckiego Patrona naszego
Stowarzyszenia Pamięci Polskich Ter-
mopil i Kresów w Przemyślu. Bronisław
Mirecki mając 16 lat, jako ochotnik wal-
czył z bolszewikami w sierpniu 1920r. pod
Zadwórzem. Był jednym z 12 ocalałych,
poległo 318 „Orląt Lwowskich”.
Do udziału w pielgrzymce zaprosimy
Panią Marię Mirecką — Loryś, siostrę Ks.
Bronisława Mireckiego, która od wielu lat
uczestniczy w Zadwórzu w corocznych
uroczystościach upamiętniających Boha-
terstwo „Orląt Lwowskich” w Bitwie pod
Zadwórzem zwanej „Polskimi Termopi-
lami” Pani Maria, - 7.02.2018r. będzie
świętować swoje 102. urodziny. W ubie-
głym roku była z pielgrzymkami kilka
razy na Kresach, dlatego mam nadzieję, że
Pani Maria Mirecka-Loryś - Honorowy
Członek naszego Stowarzyszenia Pamięci
Polskich Termopil i Kresów w Przemyślu,
w dobrym zdrowiu zaszczyci nas swoim
uczestnictwem w naszej pielgrzymce.
Do udziału w pielgrzymce zaprosimy
Kresowianina — Księdza dra Michała Baj-
cara — ucznia Ks. Bronisława Mireckiego.
Trasa pielgrzymki czwartek - niedziela
26-29.04.2018 r.
Czwartek — Przemyśl — Złoczów — Tar-
nopol.
Piątek - Tarnopol — Hałuszczyńce -
Zbaraż - Łubianki Wyższe — Wiśniowiec
— Krzemieniec — Poczajów.
Sobota - Poczajów — Podkamień —
Huta Pieniacka (Msza św. przy pomniku
Zbliżenia
Kościół w Komarnie z połowy XVII wieku —
Polacy nadal czekają na zwrot.
zagłady ponad 1000 mieszkańców polskiej
miejscowości Huta Pieniacka) — Podhorce
— Olesko — Busk (modlitwa przy grobach
Legionistów) - Horpin (modlitwa przy
pomniku poległych w walkach z bolsze-
wikami w sierpniu 1920 r. - „Polskie
Termopile") — Lwów.
Niedziela — Lwów (Msza św. w Kaplicy
Cmentarza Obrońców Lwowa) — Lubień
Wielki —- Komarno — Przemyśl.
Stanisław Szarzyński
PS. Do udziału w Pielgrzymce chcie-
libyśmy bezpłatnie zaprosić poczty
sztandarowe Hufca Ziemi Przemyskiej
i Technikum nr 8 im. Ks. Arcybiskupa
Ignacego Tokarczuka.
Sponsorów chętnych do wsparcia
finansowego pielgrzymki prosimy
o zgłoszenie na nr tel. 608 611 549
STOWARZYSZENIE PAMIĘCI POLSKICH TERMOPIL I KRESÓW W PRZEMYŚLU
im. Ks. Bronisława Mireckiego
PRZEMYSKIE RODZINY KRESOWE
KLUB INTELIGENCJI KATOLICKIEJ W PRZEMYŚLU
zapraszają do udziału w uroczystościach upamiętniających
74. rocznicę zagłady polskiej miejscowości HUTA PIENIACKA na Podolu
niedziela - 11 marca 2018 r. — kościół pw. Św. Trójcy w Przemyślu
godz. 15%%— Msza Św. za mieszkańców Huty Pieniackiej i Korościatyna zamordowa-
nych przez OUN - UPA i SS „Galizien”
godz. 16% — Modlitwa, złożenie kwiatów i zapalenie zniczy pamięci przy pomniku-
martyrologii Polaków w Hucie Pieniackiej i na Kresach (pomnik w murze
klasztornym)
poniedziałek - 12 marca 2018 r. - Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej
godz.173*— Wieczór Kresowy z Tomaszem Kubą Kozłowskim - prelekcja multimedial-
na - „Kamienie Wołać Będą! Janowej Doliny - Rozkwit i Zagłada”
„NIE O ZEMSTĘ, LECZ O PRAWDĘ WOŁAJĄ OFIARY”
PRZEMYŚL marzec 2018
37
Oświata
Udany wypoczynek
zimowy w Przemyślu
W czasie trwania zimowych ferii przemyska mło- Z,
oz
dzież mogła skorzystać z wielu propozycji spędzenia
wolnego czasu, przygotowanych specjalnie dla niej
przez różne placówki i instytucje miejskie. Stok nar-
ciarski, lodowisko to atrakcje, do których nie trzeba
było nikogo przekonywać ani zachęcać, wiele szkół,
zwłaszcza podstawowych, pomyślało o organizacji
zimowego wypoczynku dla swoich podopiecznych, w tym również
Młodzieżowy Dom Kultury, który już od kilku lat z powodzeniem
LŁAdNEJS
organizuje zimowiska dla dzieci.
STANISŁAW KAWIAK
To już dziewiąta (licząc półkolonie let-
nie i zimowe) półkolonia organizowana
przez przemyski MDK za kadencji obec-
nego dyrektora Stanisława Karszynia. Ta
forma wypoczynku cieszy się ogromnym
zainteresowaniem rodziców, a przede
wszystkim samych dzieci. W tym roku aż
90 uczniów uczestniczyło w przygotowa-
nych specjalnie dla nich różnych formach
zajęć. Do tych najbardziej spektakular-
nych można zaliczyć wyjazd na basen,
wyjście do przemyskich pizzerii, do kina
Helios i oczywiście lodowisko. Po zabawie
i udanym wypoczynku na uczestników
zimowiska zawsze czekał ciepły posiłek,
podawany już na terenie placówki. Dla
tych, którzy woleli zostać w budynku,
zamiast rozkoszować się kąpielami na
basenie czy jeździć na łyżwach, przygo-
towane były również zajęcia, konkursy
w budynku MDK - taneczne, plastyczne,
muzyczne, szachy, tenis stołowy, a także
zajęcia komputerowe.
38
Priorytetem dla organizatorów półko-
lonii było bezpieczeństwo jej uczestni-
ków, młodzież na bieżąco informowana
była na temat bezpiecznego spędzania
wolnego czasu i wystąpienia możliwych
zagrożeń. Uczestników zimowiska od-
wiedzili również funkcjonariusze Straży
Miejskiej.
Przez cały czas trwania ferii otwarte
były dla wszystkich uczniów główne
sekcje działające przy MDK w Przemyślu,
gdzie uczniowie mogli się zrelaksować,
a także rozwijać swoje uzdolnienia i za-
interesowania z pomocą swoich kompe-
tentnych i zaangażowanych opiekunów.
Organizowane były też liczne wyjścia
z młodzieżą do miasta, które nie tylko
były formą relaksu i aktywnego odpo-
czynku, ale spełniały również swoje cele
poznawcze i kształcące.
Stałym i mocnym punktem wypoczyn-
ku organizowanego przez w/w placówkę
są wyjazdy na basen. Mimo że zima
w pełni i na dobre powróciła już w drugim
tygodniu ferii, nie zabrakło, jak zwykle,
amatorów pływania i kąpieli.
Zapewne cieszy wszystkich fakt, iż co
roku zwiększa się ilość dzieci chętnych
do wzięcia udziału w organizowanych
przez MDK półkoloniach, bowiem tutaj
dzieci mają możliwość poznania nowych
kolegów, uczenia się odnajdywania
w nowej grupie, rozwijania się socjalnie
poprzez budowanie relacji z rówieśnika-
mi. Ponadto dzieci uczą się współpracy
w grupie, odpowiedzialności, tolerancji
i szacunku do innych osób. Półkolonie
są zatem świetnym miejscem do nauki
samodzielności, tak potrzebnej w dzisiej-
szym świecie, bezpiecznie dawkowanej,
bo to jeszcze nie jest samodzielny wyjazd
na obóz, ale już jego przedsmak.
Reasumując, Półkolonia w MDK jest
celną odpowiedzią na zapotrzebowanie
rodziców, którzy chcą atrakcyjnie i twór-
czo wypełnić wolny czas swoich pociech,
natomiast wachlarz organizowanych zajęć
przez placówkę, jak zwykle, jest różno-
rodny i bogaty.
Również inne instytucje nie pozo-
stawały bierne, a oferta przygotowana
przez placówki i instytucje w mieście
PRZEMYŚL marzec 2018
była naprawdę imponująca. Rodzice nie
mieli z pewnością żadnych problemów ze
zorganizowaniem czasu swoim dzieciom.
Muzeum Ziemi Przemyskiej od wielu lat
organizuje tematyczne warsztaty, w tym
roku dla dzieci przygotowano możliwość
wykonywania „jaskiniowych malowi-
deł” czy poznania techniki decoupage.
Przemyska Biblioteka Publiczna zapro-
siła dzieci do „Wioski Eskimosów”, gdzie
w programie były tańce, zabawy i poczę-
stunek oraz warsztaty plastyczne. Dzieci
i młodzież czująca w sobie duszę aktora
mogła spróbować swoich sił na Zamku
Kazimierzowskim, gdzie podczas ferii
zorganizowane zostały warsztaty teatral-
ne. Kolorowe ferie przygotowało również
Centrum Kulturalne, które podobnie jak
PCKiN Zamek zaproponowało spotkanie
z teatrem. Dodatkowo można było wziąć
udział w zajęciach plastycznych oraz
złożyć wizytę przemyskich strażakom.
W ramach akcji „Bezpieczne ferie
2018” i kampanii „Kręci mnie bezpie-
Oświata
czeństwo na stoku” również Policja na
przemyskim stoku dla najmłodszych
miłośników narciarstwa przygotowała
konkursy i zabawy. Można było wygrać
nagrody rzeczowe i atrakcyjne gadżety.
Zapotrzebowanie na organizację czasu
wolnego dla dzieci w okresach wolnych
od nauki szkolnej jest bardzo duże,
o czym świadczy fakt, że w niektórych
placówkach wszystkie wolne miejsca
były zapełnione już po kilku dniach od
rozpoczęcia zapisów.
Warto jeszcze nadmienić, że organiza-
cja wypoczynku w Polsce jest regulowana
m.in. przez przepisy rozporządzenia
Ministra Edukacji Narodowej z 30 mar-
ca 2016 r. w sprawie wypoczynku dzieci
i młodzieży, które weszły w życie od 6
kwietnia 2016 r. i obowiązują wszystkich
organizatorów. Celem ich wprowadze-
nia była poprawa jakości i zwiększenia
bezpieczeństwa w trakcie opieki nad
dziećmi i młodzieżą podczas wypoczynku
w czasie trwania ferii letnich i zimowych.
Każdy rodzic ma możliwość sprawdzenia,
czy organizator dokonał odpowiednich
zgłoszeń i uzyskał akceptację właściwego
Kuratorium Oświaty. Baza wypoczynku
jest dostępna online pod adresem: www.
wypoczynek.men.gov.pl i ma charakter
ogólnopolski.
m
W niedzielę 18 lutego przemyski stok narciarski po raz kolejny był
sceną Mistrzostw Przemyśla w narciarstwie alpejskim o Puchar Pre-
zydenta Miasta. Jak co roku frekwencja dopisała — na liście startowej
znalazło się ponad 200 narciarzy nie tylko z Przemyśla, ale również
z całego województwa podkarpackiego. Organizatorami zawodów
byli: Przemyskie Towarzystwo Narciarskie, Stowarzyszenie Regia
Civitas oraz Przemyski Ośrodek Sportu i Rekreacji.
Wszystkim życzę przede wszystkim dobrej zabawy, bo zawody — to
są zawody, rywalizacja sportowa musi być, ale najważniejsze są dobra
zabawa i propagowanie zdrowego trybu życia. Wszystkim życzę sukce-
sów, ponieważ każdy kto startuje już wygrał — powiedział otwierając
mistrzostwa Prezydent Miasta Robert Choma. On też zainaugurował
zawody pierwszym przejazdem. Uczestnicy startowali w kilkunastu
kategoriach, w których zostały przyznane nagrody, najszybsi jednak
na przemyskim stoku okazali się Kamil Hryniszyn oraz Oliwia Kuligow-
PRZEMYŚL marzec 2018
Znamy mistrzów Przemyśla w narciarstwie alpejskim!
ska. Pełne wyniki w poszczegól-
nych kategoriach znajdą Pań-
stwo na stronie http://zawody.
posir.pl/ Nim nastąpiło oficjalne
wręczenie nagród zwycięzcom,
którego dokonali wspólnie
Prezydent Miasta Robert Cho-
ma oraz Prezes PTN Paweł
Białachowski, wśród wszystkich
najmłodszych uczestników
rozlosowane zostały nagrody
rzeczowe.
Witold Wołczyk
39
Fotografie: Witold Wołczyk
Bliżej prawa
40
marzec 2018
Pytania i odpowiedzi
Podobnie jak w ubiegłym miesiącu przedstawię kilka pytań, z jaki-
mi spotkałem się w trakcie swojej pracy zawodowej. „Kto pyta – nie
błądzi” - mówi ludowe porzekadło. Warto więc udzielić odpowiedzi,
które mogą okazać się pomocne dla czytelnika.
ANDRZEJ PAWLISZAK
1. Co powinno być przedmiotem ze-
brania rocznego członków wspólnoty
mieszkaniowej.
Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 24
czerwca 1994r o własności lokali zarząd
lub zarządca, któremu powierzono zarząd
nieruchomością wspólną jest obowiązany
m.in. zwoływać zebranie ogółu właścicieli
lokali co najmniej raz w roku, nie później
niż w pierwszym kwartale każdego roku
kalendarzowego. Przedmiotem zebrania,
o którym mowa powyżej, powinny być
w szczególności:
1) uchwalenie rocznego planu gospo-
darczego i opłat na pokrycie kosztów
zarządu;
2) ocena pracy zarządu lub zarządcy,
któremu powierzono zarząd nieru-
chomością wspólną;
3) sprawozdanie zarządu i podjęcie
uchwały w przedmiocie udzielenia
mu absolutorium.
Powyższy katalog przedstawia sprawy,
którymi należy obowiązkowo zająć się
na zebraniu rocznym właścicieli lokali.
Nie można zatem opuścić któregokol-
wiek z w/w punktów. Nic nie stoi nato-
miast na przeszkodzie, aby w/w katalog
rozszerzyć o wszystkie sprawy, które
zarząd lub zarządca, któremu powie-
rzono zarząd nieruchomością wspólną,
zamierza poddać pod głosowanie wła-
ścicielom lokali – członkom wspólnoty
mieszkaniowej.
Należy przy tym pamiętać, aby za-
wiadomić właścicieli lokali – członków
wspólnoty o terminie i miejscu plano-
wanego zebrania oraz treści projektów
uchwał, które mają być głosowane na
zebraniu.
2. Czy można przerwać zwołane zebra-
nie właścicieli lokali i odroczyć jego
dalsze trwanie w innym terminie.
Niedawno jeden z właścicieli lokali
opowiedział mi przebieg zebrania
właścicieli lokali – członków pewnej
wspólnoty mieszkaniowej. W trakcie
zebrania jego przewodniczący oświad-
czył, że przerywa zebranie członków
z powodu nieprzygotowania uchwał
w pewnej konkretnej sprawie. Jednocze-
śnie podał termin, w którym zebranie
będzie odbywało się w dalszym ciągu.
Ów właściciel lokalu miał wątpliwości,
czy przewodniczący zebrania postąpił
prawidłowo.
Przepisy ustawy o własności lokali
nie regulują przebiegu zebrań członków
wspólnot mieszkaniowych. Również
ustawowe odesłanie do odpowiedniego
stosowania w sprawach nieuregulowa-
nych do przepisów kodeksu cywilnego
i kodeksu postępowania cywilnego nie-
wiele w tej kwestii wyjaśnia. Pozostają
zatem ewentualne statuty lub regulaminy
wspólnot, które jednak najczęściej też tej
kwestii nie regulują.
Należałoby zatem odwołać się do in-
nych przepisów regulujących podobne
spotkania członków danego podmiotu.
Posiłkowo można by stosować przepisy
o spółkach kapitałowych, które umoż-
liwiają zarządzanie przerw w obradach
akcjonariuszy na okres nie dłuższy niż
30 dni, przy czym o przerwaniu zgroma-
dzenia decydują akcjonariusze określoną
większością głosów. Przepisy te stosuje się
tylko w odniesieniu do spółek akcyjnych,
nie powinno to jednak stanowić proble-
mu do recypowania tych zasad na grunt
wspólnot mieszkaniowych.
Skoro tak, to należy odwołać się w tej
kwestii do woli ogółu właścicieli lokali
obecnych za zebraniu, które ma zostać
przerwane. Przewodniczący winien
zgłosić taki wniosek oraz poddać go pod
głosowanie. O ile wniosek ten uzyska
aprobatę większości właścicieli lokali
obecnych na zebraniu, wówczas nic nie
stoi na przeszkodzie, aby zrobić przerwę
w zebraniu, z podaniem terminu jego
dalszej części.
3. Obowiązek zawiadomienia właścicie-
li lokali o treści podjętych uchwał.
Zgodnie z przepisami ustawy o wła-
sności lokali zarząd lub zarządca, które-
mu powierzono zarząd nieruchomością
wspólną, jest obowiązany powiadomić
na piśmie właścicieli lokali o treści
uchwał podjętych w drodze indywidual-
nego zbierania głosów oraz w tzw. trybie
mieszanym. Ów tryb mieszany obejmu-
je głosowanie częściowo na zebraniu
właścicieli lokali, częściowo w drodze
indywidualnego zbierania głosów. Poza
tymi dwoma przypadkami zarząd lub
zarządca, któremu powierzono zarząd
nieruchomością wspólną, nie ma
obowiązku powiadamiania właścicieli
lokali o treści podjętych uchwał. Nie
oznacza to oczywiście, że nie można
powiadamiać właścicieli lokali o treści
uchwał podjętych tylko i wyłącznie na
zebraniu, przy czym powiadomienie to
nie musi mieć charakteru doręczenia.
Wystarczy np. wywieszenie kserokopii
uchwały na tablicy ogłoszeń – choć od-
radzałbym publiczne ujawnianie tabeli
głosowania z uwagi na obowiązujące
przepisy w zakresie ochronie danych
osobowych.
4. Dwie działki nie zawsze wchodzą
w skład nieruchomości wspólnej.
W warunkach przemyskich często zda-
rza się, że działka pod budynkiem wspól-
noty mieszkaniowej została sprzedana jej
członkom po tzw. obrysie budynku tzn.
granice tej działki biegną wzdłuż murów
zewnętrznych budynku. Do budynku
natomiast przylega działka stanowiąca
niejako podwórze budynku, stanowiąca
odrębną nieruchomość pod względem
geodezyjnym, z nadanym numerem
działki. Właściciele lokali będący współ-
właścicielami działki pod budynkiem są
jednocześnie współwłaścicielami działki
przyległej. Pytanie brzmi: czy działka
przyległa stanowi część nieruchomości
wspólnej?
Moim zdaniem nie. Nieruchomość
wspólną stanowić będzie wyłącznie
działka znajdująca się pod budynkiem,
ponieważ tylko udział we współwłasności
tej działki związany będzie z własnością
konkretnego lokalu mieszkalnego – bę-
dzie to tzw. przymusowa współwłasność,
której zniesienia nie można żądać. Dział-
ka przyległa będzie natomiast stanowić
współwłasność w częściach niewydzielo-
nych osób fizycznych, które są członkami
wspólnoty mieszkaniowej.
Działka przyległa może stać się częścią
nieruchomości wspólnej, jednakże wa-
runkiem koniecznym będzie scalenie obu
nieruchomości, w rozumieniu przepisów
geodezyjnych.
WAWRZYNIEC KISIEL
— zawsze „na posterunku”
TOMASZ PUDŁOCKI
Wśród nauczycieli przemyskich szkół
średnich wiele jest osób, które dzień
po dniu wykonywały swoje obowiązki,
stojąc „na posterunku” wysokiej jakości
kształcenia i wyrabiania postaw obywa-
telskich. Do takich osób zaliczyć trzeba
długoletniego nauczyciela i powojen-
nego dyrektora II Gimnazjum i Liceum
im. prof. K. Morawskiego — Wawrzyńca
Kisiela.
Urodził się 8 VIII 1879 r. Nowosielcach
koło Przeworska jako syn Bartłomieja
i Marii z d. Zmora. Uczęszczał do Gim-
nazjum w Rzeszowie w l. 1896/1897-
1903/1904, po czym studiował filologię
germańską na Wydziale Filozoficz-
nym Uniwersytetu Jagiellońskiego w l.
1904/1905-1906/1907, uzupełniając stu-
dia w r. akad. 1907/1908 na Uniwersytecie
Wiedeńskim.
Bezpośrednio po studiach mianowa-
ny został przez Radę Szkolną Krajową
zastępcą nauczyciela w I Gimnazjum
w Przemyślu 21 VIII 1908 r. W tym cza-
sie poznał Marię Stanisławę Damaszko
(ur. 18 XI 1887 r. w Chyrowie), córkę
miejscowego budowniczego i architekta
Piotra i Pauliny z Szymańskich. Małżeń-
stwo zawarto 17 IX 1910 r. (świadkami
byli koledzy z pracy, tj. dyr. W. Bojarski
i prof. A. Minnich); para pozostała
bezdzietna.
Po trzech latach pracy dec. z dn. 24 II
1911 r. przeniesiono Kisiela do Gimna-
zjum w Przemyślu na Zasaniu (później-
szego im. K. Morawskiego). Egzamin
nauczycielski z języka niemieckiego
jako głównego, a filologii klasycznej
jako dodatkowej zdał 29 XI 1912 r. przed
Krakowską Komisją Egzaminacyjną,
uzyskując pełne kwalifikacje do pracy
w szkolnictwie średnim. Latem 1914 r.
przeniesiony został do Gimnazjum
w Myślenicach, ale z powodu wybu-
chu wojny powołano go do odbycia
służby wojskowej. Po ukończeniu woj-
ny powrócił do pracy w Gimnazjum
zasańskim. Poza nauką niemieckiego,
łacińskiego, greckiego i sporadycznie
matematyki w niższych klasach, przez
wiele lat pełnił funkcję sekretarza szkoły
(pomocnika kancelaryjnego dyrektora)
oraz sprawował nadzór nad klasami
filialnymi.
Kisiel, w przeciwieństwie do wielu in-
nych nauczycieli, nie angażował się zbyt-
nio w działalność społeczną. Wiadomo,
że był członkiem Towarzystwa Przyjaciół
Nauk, Zjednoczenia Towarzystw Polskich
oraz miejscowego oddziału III Koła To-
warzystwa Szkoły Ludowej im. H. Sien-
kiewicza (3 II 1924 r. został członkiem
Komisji Rewizyjnej koła). Angażował
się też w działalność Klubu Sportowego
„Czuwaj”. Minimum dwukrotnie, tj.
28 XII 1924i31I 1926 r. został wybrany
do Komisji Rewizyjnej klubu. W 1913
i kolejno 261I 1914 r. został wybrany jako
sekretarz do zarządu miejscowego koła
Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych
(do 1916) i ponownie 11 V 1922 r. na
jednoroczną kadencję.
W latach 1939-1944 pracował w Pań-
stwowej Szkole Handlowej w Przemyślu
(początkowo po niemieckiej stronie
miasta, a po zajęciu całego miasta przez
Niemców na Starym Mieście; uczył języka
niemieckiego i korespondencji w tym
języku). Równocześnie obok profesorów
J. Smołki, S. Jerschiny i M. Dziedzica brał
udział w tajnym nauczaniu. Po odbiciu
miasta z rąk niemieckich pod koniec
lipca 1944 r., kiedy z miasta wyjechał
dyrektor Jan Smołka, to Kisiel był odpo-
wiedzialny za uruchomienie Gimnazjum
Morawskiego. Po powrocie Smołki do
Przemyśla wspierał go w kierowaniu
szkoły - organizowanej w dużej mierze
w bardzo kiepskich warunkach. Oficjal-
nie obowiązki dyrektora pełnił w okresie
1 XII 1945 - 15 V 1947r. (w międzyczasie
Smołka zmarł 22 XII 1946 r.). Po zwol-
nieniu z funkcji nadal pracował w szkole
(obowiązki objął Mieczysław Dziedzic,
a następnie Ferdynand Schneider.). Na
emeryturę przeszedł z dn. 1 II 1951 r.
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK,
Przemyśl, AI.
XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, sky
tel. 16 678 50 61, e-mail: jm©jmprzem.com.pl E
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130
Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Elżbieta Cieszyńska, Agata Czereba, „
Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil — red. nacz., Artur Komorowski, Piotr o A | J |] + N
Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki, Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach.
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i nie zwraca niezamówionych materiałów.
nor
PRZEMYŚL marzec 2018
Sylwetka
Po latach tak był wspominamy przez
jednego ze swoich uczniów: „Od naj-
młodszych do najstarszych klas gim-
nazjum wszyscy kochali tego najzac-
niejszego Pedagoga. Posiadał On wielki
dar nauczania i chociaż stawiał wysokie
wymagania, to jednak z sobie tylko
właściwą umiejętnością znawcy cha-
rakterów uczniowskich, umiał wpływać
na należyte przygotowanie do lekcji
wychowanków. Był też najgorliwszym
obrońcą młodzieży przed przesadną
nieraz surowością swoich kolegów — na-
uczycieli... Pogodne zawsze usposobienie
i wykwintny humor jednały Mu szcze-
rą sympatię młodzieży i środowiska.
Skromny i nieubiegający się o rozgłos,
żył w pracy dla Szkoły i społeczeństwa.
Często też należne sobie uznanie władz
przypisywał kolegom, uważając, że
będzie to dla nich bodźcem do lepszej
pracy. Sam laurów nigdy nie szukał...
I przed wojną uczniowie pamiętali go
jako solidnego wykładowcę, ale z dużym
poczuciem humoru.
Po przejściu na emeryturę wkrótce
ciężko zachorował. Po półtorarocznej
chorobie zmarł 12 X 1956 r. w Przemyślu.
Pochowany został na Cmentarzu Głów-
nym (kwatera 29, rząd 8, pole 23).
m
Fot. ze zbiorów p. Piotra Damaszki, któ-
remu Autor dziękuje za pomoc w pracach
archiwalnych.
ISSN 1733-5965
nasz
Przygotowanie do druku: ARW JM, jmQ©jmprzem.com.pl
Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz
42
marzec 2018
Zbiórka publiczna na zakup
dwóch portretów pędzla
Stefanii Jacyszynówny
W poprzednim numerze „Naszego Przemyśla” autorka tych słów
pisała o darach dla przemyskiego Muzeum. Chcąc poszerzać zbiory,
nasza instytucja kupuje wybrane, cenniejsze i bardziej intersujące
eksponaty, wytypowane przez Komisję Zakupu Muzealiów. Niestety,
możliwości finansowe na ten cel są bardzo ograniczone, co zmusza
Muzeum do poszukiwania środków na zewnątrz.
KATARZYNA WINIARSKA
MUZEUM NARODOWE ZIEMI PRZEMYSKIEJ
Na większe projekty pisane są wnio-
ski m.in. do Ministerstwa Kultury
i Dziedzictwa Narodowego. Na zakup
pojedynczych eksponatów pozyskuje się
sponsorów. W 2015 roku Bank Zachodni
WBK sfinansował zakup obrazu Mariana
Strońskiego Martwa natura z grzybami.
W 2016 roku Muzeum uciekło się do
nieco mniej konwencjonalnego sposo-
bu, a mianowicie włączyło publiczność,
osoby prywatne w możliwość poszerze-
nia kolekcji Strońskiego o wyjątkową,
wczesną pracę artysty, organizując akcję
crowdfundingową na portalu Polakpo-
trafi.pl. Akcja spotkała się z ożywioną
reakcją społeczeństwa, a sympatycy Mu-
zeum i twórczości przemyskiego malarza
mogą nacieszyć oko nowym „strońskim”.
Jednak dla wielu osób, chcących również
włączyć się w akcję, pośrednik, jakim był
portal internetowy, stanowił utrudnie-
nie. Stąd, kiedy pojawiła się w Muzeum
oferta sprzedaży dwóch obrazów, por-
tretów Józefa i Stefanii Areckich, pędzla
Stefanii Jacyszynówny, padł pomysł,
aby zorganizować zbiórkę publiczną na
zakup tych prac.
Stefania Jacyszynówna była przemy-
ską malarką, osobą niezwykle ciekawą,
wręcz ekscentryczną, której życie,
a szczególnie data urodzin są owiane
tajemnicą. Urodziła się w Rodatyczach,
w powiecie gródeckim, między 1890
a 1892 rokiem, jako pierwsza z czterech
córek Stefana Jacyszyna – inżyniera ko-
lejowego i Bronisławy z domu Mierka.
W 1912 roku ukończyła przemyskie
Liceum Żeńskie Marii Hild. W latach
1912-1914 uczęszczała do Szkoły Ma-
larstwa Stanisława Batowskiego, a także
na kurs rzeźby dekoracyjnej Józefa
Nalborczyka w Państwowej Szkole Prze-
mysłowej we Lwowie. Wybuch I wojny
światowej uniemożliwił jej zdanie eg-
zaminów kwalifikujących do pełnienia
zawodu nauczyciela. Swą naukę i umie-
jętności artystyczne doskonaliła w latach
1922-1923 w Wolnej Akademii Sztuk
Pięknych we Lwowie u Feliksa Michała
Wygrzywalskiego i Stanisława Janow-
skiego. Uczęszczała na lekcje anatomii,
perspektywy i historii sztuki prowadzone
przez prof. Władysława Witwickiego.
W 1925 roku wstąpiła do Towarzystwa
Przyjaciół Nauk w Przemyślu. Po wojnie
należała do Związku Polskich Artystów
Plastyków. Brała udział w wystawach
zbiorowych Towarzystwa Przyjaciół
Nauk we Lwowie w latach 1938 i 1939.
Świadectwem uznania dla jej sztuki było
stypendium na roczny pobyt w Paryżu.
Niestety wybuch II wojny światowej
zatrzymał Jacyszynównę w kraju. Po
wojnie prowadziła samotne życie, wciąż
czynna była jako artystka. Po 1944 roku
brała udział w wystawach przemyskiego
i rzeszowskiego Związku Polskich Ar-
tystów Plastyków oraz grupy „Zachęta”.
Pokazała swoje prace także na wystawie
„Przemyśl 1947”. W latach 1958 i 1964
w Muzeum Ziemi Przemyskiej odbyły się
jej dwie wystawy indywidualne. W 1961
roku prezes krakowskiego oddziału
Związku Polskich Artystów Plastyków
uhonorował Jacyszynównę pamiątko-
wym medalem 50-lecia ZPAP. W latach
powojennych malarka zajmowała się
również konserwacją obrazów w prze-
myskim Muzeum.
Stefania Jacyszyn zajmowała się głów-
nie malarstwem portretowym, za które
otrzymywała wielokrotnie bardzo po-
zytywne recenzje w prasie. Liczne też są
jej widoki Przemyśla i okolic. Malowała
także martwe natury i kwiaty. Jej obrazy
znajdują się w zbiorach Muzeum Naro-
dowego Ziemi Przemyskiej i w zbiorach
prywatnych.
Muzeum Narodowe Ziemi Przemy-
skiej ma 71 obrazów i trzy rysunki ar-
tystki, a także rodzinny album z fotogra-
fiami, meble, porcelanę i rzeczy osobiste
pochodzące ze spadku.
Tematem niniejszego artykułu są dwa
obrazy: Portret Józefa Areckiego i Portret
Stefanii Areckiej, namalowane farbami
olejnymi na płótnie, sygnowane i dato-
wane na 1922 rok. Prace, o wymiarach
75 x 55 cm, oprawione są w dekoracyj-
ne ramy, zdobione pełnoplastycznymi
wstęgami i figurkami aniołków oraz
malowanymi ptakami. Portretowani byli
nauczycielami w Przemyślu. Józef Arecki
(1884-1939), urodził się w Przemyślu
jako Józef Koza. W 1914 roku zmienił
nazwisko na Arecki. Po maturze otrzy-
mał patent nauczycielski, dzięki któremu
zaczął pracować w szkołach przemy-
skich i we Lwowie. Uczył matematyki,
fizyki i historii naturalnej. W 1917 roku
ukończył studia na Uniwersytecie Lwow-
skim, na Wydziale Filozofii. Pracował
w Żeńskim Seminarium Nauczycielskim
i Krajowej Szkole Kupieckiej w Przemy-
ślu. Żona Józefa Areckiego, Stefania była
nauczycielką gimnazjalną.
Stafania Jacyszynówna namalowała
oba portrety w 1922 roku, w czasie stu-
diów w Wolnej Akademii Sztuk Pięknych
we Lwowie. Prezentowała je na wystawie
indywidualnej w 1925 roku w przemy-
skim ratuszu.
Zgodnie z profilem przemyskiego
Muzeum, na pierwszym miejscu jest
zachowanie dla przyszłych pokoleń
dziedzictwa naszego miasta i przekazy-
wanie wiedzy o nim. W to dziedzictwo
niewątpliwie wpisuje się osoba i doro-
bek Stefanii Jacyszynówny, nie tylko
jako artystki wysokiej klasy, ale także
tej, która uwieczniła na swoich płótnach
znaczące osoby działające w Przemyślu,
w tym małżeństwo Józefa i Stefanii
Areckich.
W najbliższym czasie w holu muzeum
przy pl. Berka Joselewicza 1 będzie
postawiona skarbonka przeznaczona
na wolne datki na zakup portretów. Do
akcji można też włączyć się przelewając
środki na konto Muzeum (11 1500 1634
1216 3001 2518 0000 Bank Zachodni
WBK).
Wszelkie informacje znajdują się na
stronie www.mnzp.pl i na profilu face-
bookowym instytucji.
AAAAM d*
KAAAŻBAKAAZEM
RAAAARAAAAR
UA
BAB
| AAAAAZAAAABAAA
z £ ć LA V AAA JAJ
Powroty i nowości
w Kamienicy
Spotkania w Saloniei obrazy Mariana Fidy to tylko niektóre z nowości,
jakie w tym roku czekają na zwiedzających w Muzeum Historii Miasta
Przemyśla. Galeria herbu Miasta Przemyśla i stare fotografie miasta ł
wróciły na swoje miejsce. Popularna Kamienica, czyli Oddział Muzeum
Narodowego Ziemi Przemyskiej, zaprasza po lekkim liftingu. | |
NaadresRynek9 wróciła Galeria herbu Miasta Przemyśla istarefotografie j
miasta, które przed laty cieszyły się dużym zainteresowaniem zwiedzających. IJ
Na ich podstawie już wkrótce zostaną opracowane lekcje edukacyjne, w pla- (IJ) j!
nach są także konkursy fotograficzne. Z nowej oferty będą mogli skorzystać |
uczniowie i nauczyciele podkarpackich szkół. | 4 LH I NĄ a |
W Sieni oraz na parterze przed Wielką Izbą od lutego można oglądać prace | iii I (JD JO YJ () () () dÓ/ [i W (|
przemyskiego malarza Mariana Jerzego Fidy. W ubiegłym roku dużym zainte- II AA () | [|
resowaniem cieszyły się wystawy w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej LU (EISA) ZSZ Przemyśla, fot. Michał Krzemiński
i na Zamku Kazimierzowskim, na których pokazano ponad dwadzieścia prac _ Prace zakupione zostały z dotacji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
zmarłego w 2016 roku artysty. oraz Marszałka Województwa Podkarpackiego w 2017 roku.
h Marian Jerzy Fida urodził
się w 1929 w Przemyślu. Zwy- wydarzenia z historii Przemyśla. Pochodzą z cyklu „Moja w obrazach
kształcenia był prawnikiem, opowieść o Przemyślu i Ziemi Przemyskiej”, który artysta tworzył od lat
wykonywał zawód radcy osiemdziesiątych XX wieku aż do końca życia. Zostały namalowane w opar-
prawnego. Malarstwem zaj- ciu o wnikliwe badania archiwalne, ikonograficzne, kostiumologiczne,
OWEN Noe(o ed OCT CT ACO (ZAZNA TATA
egzamin na Akademię Sztuk
Pięknych w Krakowie, ale nie W tym roku w Muzeum Historii Miasta Przemyśla zostanie zainicjowany
został przyjęty ze względów cykl, który nazwaliśmy Spotkania w Salonie. Pierwsze odbędzie się 16 marca
ideologicznych. Swoje arty- ipoświęcone będzie Arturowi Malawskiemu, kompozytorowi, dyrygentowi
styczne pasje realizował przez i patronowi szkoły muzycznej w Przemyślu. W programie znajdą się trzy
ponad trzydzieści ostatnich / prelekcje. Naszymi gośćmi będą: Joanna Gibała-Szelążek i Jolanta Nodżak-
lat życia. Malarstwo Mariana -Furgała z Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskie-
Fidy zyskało uwieluznawców go w Przemyślu oraz dr Tomasz Tarnawczyk dyrektor Państwowej Szkoły
sztuki i artystów bardzo po- Muzycznej w Sanoku. Przy tej okazji będzie można obejrzeć przedmioty
chlebne recenzje. Ze względu należące do Artura Malawskiego, dziś znajdujące się w zbiorach Muzeum
na poruszane tematy oraz _ Narodowego Ziemi Przemyskiej.
sposób podejścia do zagad- Na koniec wieczoru uczestników Spotkania w Salonie zapraszamy do Sali
nień historycznych, a także koncertowej Przemyskiego Towarzystwa Muzycznego na koncert w wyko-
użyte środki wyrazu, artysta naniu uczniów ZPSM w Przemyślu.
zyskał miano „przemyskiego Szczegóły wszystkich wydarzeń dostępne są na stronie www.mnzp.pl
Matejki”. i na Facebooku.
ZY A Prezentowane w Sieni Mu-
Sień Muzeum Historii Miasta przyozdobiona ZgUm Historii Miasta Prze-
| Pyka pd myśla prace przedstawiają materiały prasowe MNZP
obrazami M. Fidy, fot. Michał Krzemiński
ISSN 1733-5965 CENA 4,00 zł (z Vat 8%)
=
=
2
2
0
o
=
o
>
D
=
N
Do
>
O
o
2.
=
oO
co
E
o
I
=
o
co
k=
2
=
—
=
„2
n_
=
©
LL
3-90 a ak sięznaaWzgórzu,Zamkowym
SR kobi
OAD% 1
W drodze do „Betan
W drodze do „Betanii”
Kres tytułowej drogi, dalekiej i żmudnej, zwieńczy dzieło, które wy-
rasta z ludzkiej wrażliwości na los i potrzeby bliźniego.
W tle pojawia się niedołężny, wyniszczony chorobą człowiek oczekujący
pomocy. Jakże często jest nim nasza matka lub ojciec, którzy w krytycz-
nych momentach życia całą nadzieję pokładają w dzieciach. Pomijam
przypadki znieczulicy czy obojętności, bo rodzina przeważnie podej-
muje trud opieki, ale w sytuacji, gdy obowiązkom nie potrafi sprostać
zmuszona jest bliską osobę umieścić w zakładzie opiekuńczym. Dla obu
stron jest to decyzja trudna, choć motywuje ją dobro chorego. Pozostaje
dręcząca świadomość i lęk, że dom rodzinny opuszcza się na zawsze.
KRZYSZTOF FIL
Paradoksalnie wraz z postępem coraz
bardziej odczuwalna staje się potrzeba
opieki hospicyjnej szczególnie dla ludzi
terminalnie chorych. Jedną z głównych
przyczyn pozostaje fakt starzenia się
społeczeństwa i wciąż rosnąca liczba
rzeczywistych i potencjalnych pacjentów.
Mimo dużej rotacji w funkcjonujących
ośrodkach ograniczona ilość miejsc wy-
dłuża czas oczekiwania na przyjęcie, a czas
ma tu znaczenie podstawowe. Sytuacji nie
sprzyja obecna struktura rodzin, gdyż do
rzadkości należą rodziny wielopokole-
niowe, gdzie domownicy dzieląc się obo-
wiązkami, mogą skuteczniej sprawować
opiekę, a przy tym w kręgu bliskich łatwiej
choremu choćby znosić cierpienie. Dzisiaj
dzieci przeważnie mieszkają oddzielnie,
stąd ich opieka i pomoc ma charakter
doraźny. W związku z tym dodatkową
udręką niedołężnych, starych ludzi staje się
samotność i trudna do zniesienia tęsknota.
Adresatem tych kilku refleksji jest
Rycerski i Szpitalny Zakon Św. Łazarza
z Jerozolimy-Stowarzyszenie Katolickie
w Przemyślu, a także ci, którym inicja-
tywa budowy hospicjum w budynku
dawnych koszar przy ul. Słowackiego
jest bliska, a bliska powinna być nam
wszystkim.
Przywołam tu słowa kapelana Ko-
mandorii Polskiej ks. prałata dra Józefa
Bara, który wielokrotnie powtarzał, że
„z problemem choroby i odchodzenia
bliskiej osoby każdy z nas już się zetknął,
albo w tej chwili się styka, albo zetknie
w przyszłości”. To bolesne doświadczenie
nikogo nie ominie.
Idea budowy Centrum Opiekuńczo-
-Hospicyjnego Betania budzi uznanie
i szacunek. Uznanie, gdyż jest wspania-
łym dowodem zaangażowania i aktyw-
ności społecznej przemyskich Lazarytów,
szacunek, gdyż to dzieło, na wskroś
nowoczesne, spełniające surowe kryteria
konserwatorskie, sanitarne, medyczne,
wznoszone jest od podstaw. Trzeba być
na placu budowy, by docenić ogrom
Z potrzeby serca
zadania. Spoglądając na kilkumetrowe
wykopy i hałdy ziemi wokół, ktoś mógłby
zwątpić czy przedsięwzięcie się uda, ale
widząc determinację ludzi związanych
z projektem: zarządu, księdza Józefa,
członków stowarzyszenia i wolontariatu,
oraz przychylność władz miasta, łatwo
wątpliwości się pozbyć.
Sala comiesięcznych spotkań już nie
mieści nowych sympatyków wspólnej
sprawy, bo też Zakon jest wspólnotą,
o której pani Izabela Fac w artykule
„Powrót zielonego krzyża”- NP. nr 1/135
ze stycznia 2016 r. napisała-... Dziś ludzie
szukają połączenia działalności z rozwo-
jem duchowym, chcą wracać do tradycji,
szukają wspólnoty...
W tym kontekście wyjątkowo cenne jest
zaangażowanie i wrażliwość młodzieży,
która dostrzega głęboki sens w aktywno-
ści na rzecz innych i swoim przykładem
dociera do rówieśników, którzy jeszcze nie
potrafią odkryć swego źródła identyfikacji.
Istotą Centrum Opiekunczo-Hospicyj-
nego Betania będzie opieka duchowa nad
chorym oraz dbałość o takie warunki, by
człowiek cierpiący odchodził godnie. Co-
kolwiek by to słowo nie oznaczało, śmierć
bliskiej osoby zostawia trwały ślad w psy-
chice człowieka. Świadomość niepoweto-
wanej straty budzi żal, ale też może budzić
spóźnione wyrzuty sumienia. Za słowa
niepowiedziane, uczucia niedane i mimo-
wolne zaniechania, ciężar których dźwiga
się długo, czasami całe życie. W tej sytuacji
można z problemem zamknąć się w sobie,
albo otworzyć na tych, którzy są w potrze-
bie, darując im dobro, którego być może
kiedyś się nie dało. Prawda, że ono powraca
jest szansą, że również pomoże darczyńcy.
Warto więc spróbować i pójść najbliższą
drogą dobra, a ta widnieje w tytule.
m
Po raz trzeci żonkilowe POLA NADZIEI
zakwitły w sercach przemyślan...
Żonkil, to międzynarodowy symbol nadziei. Już w czasach sta-
rożytnych oznaczał nadzieję, nowe życie i odrodzenie. Dziś żonkil
przypomina o ludziach cierpiących, chorych, potrzebujących
troski, opieki lub czyjegoś towarzystwa... W 1948 roku, w Wielkiej
Brytanii, Marie Curie Caneer stworzyła inicjatywę, która miała na
celu pozyskiwanie środków na tworzenie i utrzymanie hospicjów,
ale nie tylko — miała też edukować i uwrażliwiać społeczeństwo
na los każdego terminalnie chorego człowieka. Działalność tą
nazwano Polami Nadziei...
W weekend 14 - 15 kwietnia na ulicach naszego miasta już po
raz trzeci zakwitły POLA NADZIEI. Stało się tak dzięki dziesiątkom
wolontariuszy, którzy z koszami wypełnionymi tysiącami żonkili,
kwestowali na rzecz powstającego w Przemyślu Centrum Hospi-
cyjno-Opiekuńczego „Betania” im. św. Łazarza, które będzie
się mieścić w jednym z pustych budynków po byłym szpitalu
wojskowym.
I właśnie dlatego od wielu miesięcy wolontariusze - uczniowie
przemyskich szkół z zapałem tworzyli bibułowe żonkile — pierwsze
zwiastuny wiosny, symbole nadziei. Żonkile przygotowane przez
przemyską młodzież wędrowały do każdego, kto zechciał choć sym-
bolicznym datkiem wesprzeć budowę przemyskiego hospicjum.
Chętnych do wsparcia tak szlachetnej idei nie brakowało. „Żonki-
lowi” wolontariusze przez dwa dni uzbierali blisko 50.000 złotych!
Inicjatorem i organizatorem Przemyskich Pól Nadziei jest
Rycerskie i Szpitalne Bractwa Św. Łazarza z Jerozolimy — Stowa-
rzyszenie Katolickie „Lazarus” Już trzeci rok z rzędu członkowie
Stowarzyszenia oraz ludzie dobrej woli walczą o pozyskanie
środków na powstające przy ul. Słowackiego 85 - Przemyskie
Centrum Hospicyjne „BETANIA”. Przemyskie Pola Nadziei to nie
jedyna impreza mająca na celu wsparcie budowy przemyskiego
hospicjum. We wrześniu ubiegłego roku miała miejsce pierwsza
edycja Przemyskiej Piątki dla Hospicjum, czyli charytatywnego
pięciokilometrowego biegu, z którego dochód w całości wsparł
budowę Centrum. W dobroczynnym wyścigu wzięło udział dwu-
stu biegaczy z Przemyśla i całego regionu.
Agata Czereba
PRZEMYŚL maj 2018 3
Śladami historii
Kazimierz Gurbiel (1918-1992)
— wspomnienie w stulecie urodzin
Do Polski i ukochanego Przemyśla wracał każdego dnia od chwili jego
opuszczenia w październiku 1939 roku. Los sprawił, że po drodze, 18
maja 1944 r., został dowódcą ułańskiego patrolu, który jako pierwszy
wkroczył do ruin klasztoru na Monte Cassino, a jego nazwisko weszło
do historii polskiego oręża, stając się dla przemyślan symbolem tej
zwycięskiej bitwy. W maju tego roku przypada setna rocznica urodzin
bohatera artykułu.
ZENON ANDRZEJEWSKI
RODZICE
Urodził się 24 maja 1918 roku w Mo-
skwie, w najbardziej niechcianym zakątku
świata — wspominał. Ojciec — Antoni -
pochodzący spod Miechowa, po odbyciu
studiów ekonomicznych w Szwajcarii
wyjechał do Rosji z zamiarem zrobienia
życiowej kariery. W Moskwie poznał
swoją przyszłą żonę, Florentynę Matu-
szewską, pochodzącą spod Łodzi. Młode
małżeństwo dzięki ciężkiej i uczciwej pra-
cy dorobiło się w stolicy Rosji doskonale
prosperującej cukierni, której filia została
wkrótce otworzona w Odessie, a majątku
dopełniała reprezentacyjna willa. Gdy po
rewolucji październikowej bolszewicy
zaczęli zwalczać własność prywatną i in-
teres zaczął podupadać, Gurbielowie na
początku lat 20. zaczęli etapami uciekać
do Polski. Ojciec przekroczył granicę
podczas pozorowanych wyścigów kon-
nych (1920), a matka, po wypuszczeniu
z aresztu, „czeki””, z trzyletnim Kazi-
mierzem przez „zieloną granicę” dotarła
do Miechowa (1921), gdzie dołączyła
do oczekującego na nią męża. W roku
1923 cała rodzina Gurbielów osiedliła się
w Przemyślu. Ojciec Kazimierza, w ran-
dze porucznika WP rozpoczął zawodową
służbę wojskową w garnizonowej inten-
denturze jako ekonomista.
SZKOLNE MEANDRY
W roku szkolnym 1924/25 Kazimierz
Gurbiel został zapisany do kl. I Szkoły
Powszechnej 7-klasowej (męskiej) im.
St. Konarskiego w Przemyślu, której nie
ukończył z powodu nieuczęszczania do
szkoły. Zarówno w I, jak i w II półroczu
nie był klasyfikowany”. W tym czasie
rodzina zamieszkiwała przy ul. Smolki 16.
W roku 1925 Gurbielowie przeprowa-
dzili się na Zasanie, gdzie zamieszkali
przy ul. Felicjanek 5, a Kazimierz rozpo-
czął naukę w kl. II Szkoły Powszechnej
7-klasowej im. św. Jana Kantego”. W tejże
szkole ukończył również klasę III, nato-
miast do klasy IV uczęszczał w 7-klasowej
Publicznej Szkole Powszechnej (męskiej)
im. Tadeusza Czackiego, którą ukończył
18 czerwca 1928 r.”
W roku 1928 zmarł ojciec chłopca” i od
tej chwili wychowywała go samotnie mat-
ka. By zapewnić jedynakowi godziwe wa-
Ojciec Antoni (1925).
4
RODZICE KAZIMIERZA GURBIELA
Matka Florentyna (1938).
PRZEMYŚL maj 2018
Kazimierz Gurbiel — zdjęcie maturalne (1938).
runki życia, pani Florentyna Gurbielowa
zajęła się drobnym handlem i prowadziła
mały sklep spożywczy.
Dalszą edukację szkolną Kazimierz
Gurbiel kontynuował w Państwowym
Gimnazjum II im. prof. K. Morawskiego,
w którym w latach 1928-1935 ukończył 6
klas. Klasę VI ukończył 15 czerwca 1935 r.”
Jako uczeń kl. VI należał do Szkolnego Koła
Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej.
W roku 1931 matka Kazimierza prze-
prowadziła się na ul. Smolki 13 m. 20,Ip.*
Po ukończeniu klasy VI w Gimnazjum
Morawskiego w roku szkolnym 1935/36,
Kazimierz Gurbiel przeniósł się do
Państwowego Gimnazjum I im. Juliusza
Słowackiego. Powodem zmiany szkoły
były trudności w nauce języków greckiego
i łacińskiego. W Gimnazjum Słowackiego
uczęszczał do klasy VII „A”, a w roku
szk. 1936/37 do kl. VIII „A” do dnia 17
kwietnia 1937 r.". W roku szk. 1937/38
był z kolei uczniem kl. VIII „B”, ale tylko
przez I półrocze, tj. do 22 grudnia 1937 r."
Egzamin dojrzałości zdał w terminie
wiosennym, w maju 1938 r.”
PO MATURZE
1 października 1938 r., jako ułan z cen-
zusem, wstąpił do Szkoły Podchorążych
Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. 14
kwietnia 1939 r. awansował na starsze-
go ułana, a 10 lipca na stopień kaprala.
Grudziądzką podchorążówkę ukończył
15 lipca 1939 r. z wynikiem dobrym jako
kapral podchorąży”, otrzymując przy-
dział służbowy do 10. Pułku Strzelców
Konnych (10. PSK) w Łańcucie, z funkcją
dowódcy drużyny. Był absolwentem XIII
promocji tejże szkoły. Po odbyciu obo-
wiązkowej służby wojskowej zamierzał
studiować agronomię, ale wojna, która
Fotografie: z prywatnych zbiorów autora
Kazimierz Gurbiel w SPRK w Grudziądzu
(październik 1938).
wybuchła we wrześniu 1939 r., przekre-
śliła jego życiowe plany.
WRZESIEŃ 1939
Pod koniec lipca 1939 r. pchor. Gurbiel
wyjechał ze swoją jednostką na pierwsze
manewry, które prowadzone były na tra-
sie Rzeszów-Kraków-Zabierzów. 10. PSK
wchodził w skład 10. Brygady Kawalerii
Zmotoryzowanej ówczesnego płk. dypl.
Stanisława Maczka. Wybuch wojny zastał
Gurbiela w Zabierzowie, gdzie 10. PSK
kwaterował z ostrą amunicją. Kampa-
nię wrześniową odbył w IV szwadronie
macierzystego pułku. Po potyczkach
staczanych z Niemcami w czasie walk od-
wrotowych, 9 września doszli do Łańcuta
z zadaniem zorganizowania obrony w re-
jonie miasta. Gdy pod wieczór groziło
im okrążenie, pchor. Gurbiel pod osłoną
nocy, jako dowódca szpicy, wyprowadził
przez park Potockiego cały pułk, który
został skierowany do obrony Krakowea.
Bój o Krakowiec rozpoczął się wczesnym
świtem 12 września i był ostatnim dniem
wojny Kazimierza Gurbiela w Polsce.
Podczas ciężkich walk został ranny w lewe
ramię i ewakuowany do szpitala łycza-
kowskiego we Lwowie. Pocisk przerwał
nerw, co spowodowało bezwład dłoni. Na
dalsze leczenie kpr. pchor. Gurbiel został
przetransportowany do Tarnopola, gdzie
17 września, w niedzielę rano, dostał się
do niewoli sowieckiej. Zakwalifikowany
do wywiezienia do Powołczysk, postano-
wił przedostać się wraz z innymi rannymi
do Rumunii. Oczekując w Tarnopolu na
transport do Rosji, uciekł z konwoju.
Próba dotarcia do granicy rumuńskiej
skończyła się jednak niepowodzeniem.
W'tej sytuacji zmienił pierwotne zamiary
i zdecydował się na
POWRÓT DO DOMU
Udało mu się szczęśliwie dojechać do
Lwowa, a po 24 godzinach do Przemyśla.
W obawie przed aresztowaniem na stacji
głównej, wysiadł na Bakończycach, prze-
kradł się w nocy przez posterunek rosyjski
i obecnymi ulicami Leszczyńskiego i Łu-
kasińskiego dotarł do rodzinnego domu
przy ul. Smolki 13. Był 2 października
1939 r., godzina 2. w nocy. Pod drzwiami
mieszkania Kazimierz usłyszał pochlipy-
wanie matki, opłakującej śmierć swego
jedynaka. Przed trzema dniami otrzymała
była wiadomość, że jej Kazieczek poległ
pod Lwowem. Na szczęście okazało się to
nieprawdą. Kazieczek, wprawdzie wygło-
dzony i ranny, ale żywy, stanął przed swą
rodzicielką. Matka nie mogła uwierzyć
własnym oczom. Padli sobie w objęcia.
- S$ynku, ty żyjesz?! — Ano, żyję, mamo.
Jestem ranny. Mam przestrzelony nerw.
Wnet dało o sobie znać zmęczenie
i pusty żołądek. Zjadł jajecznicę z dziesię-
Kazimierz Gurbiel z matką (1938).
PRZEMYŚL maj 2018
Śladami historii
ciu jaj na boczku i wypił na rozgrzewkę
szklankę wódki. Po takim „zastrzyku”
zapadł w głęboki sen.
Sielanka w Przemyślu nie trwała jednak
zbyt długo, bo tylko do listopada. Które-
goś dnia zjawił się u Gurbielów żydowski
policjant, który chciał zarekwirować
drewno na opał. Matka, broniąc swego
dobytku, nie chciała otworzyć komórki.
Wówczas policjant brutalnie ją odtrącił
i zamierzał uczynić to siłą. Kazimierz,
który widział całe zajście przez okno,
zbiegł na podwórko i stanął w obronie
matki. Zdrową ręką wyrwał policjantowi
karabin, który wyrzucił za płot, a samego
przedstawiciela władzy mocno poturbo-
wał, choć miał jedną rękę na temblaku.
PECHOWA ESKAPADA
Po tym incydencie musiał z Przemyśla
uciekać, ponieważ groziło mu areszto-
wanie. Udał się ponownie do Lwowa,
gdzie pod fałszywym nazwiskiem „Jan
Góral” działał krótko w nowo tworzącym
się podziemiu, a następnie zamierzał
przedostać się na Węgry. Wraz z grupą
ochotników wyjechał pociągiem do »
' Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki
z Kontrrewolucją i Sabotażem, zwana obiegowo
„czeka” lub „czerezwyczajka”.
> Archiwum Państwowe w Przemyślu (dalej: APP),
zespół: Szkoła Podstawowa nr 5 w Przemyślu, Ka-
talog klasowy kl. I wraz z wykazem klasyfikacyjnym
za rok szk. 1924/25, sygn. 118.
* APP, zespół: Szkoła Podstawowa nr 4 w Przemyślu,
Katalog klasowy kl. II wraz z wykazem klasyfika-
cyjnym za rok szk. 1925/26, sygn. 13. W katalogu
tym znajduje się błędna adnotacja, że Kazimierz
Gurbiel uczęszczał do tejże szkoły od roku 1924.
Jednak w Katalogu klasowym z roku 1924/25, sygn.
12, Gurbiel nie figuruje jako uczeń kl. I tej szkoły.
Prawdopodobnie do kl. II został przyjęty na pod-
stawie egzaminu prywatnego.
« APP, zespół: Szkoła Podstawowa nr 4 w Przemyślu,
Katalog klasowy kl. III wraz z wykazem klasyfika-
cyjnym za rok szk. 1926/27, sygn. 14.
* APP, zespół: Szkoła Podstawowa nr 1 w Przemyślu,
Katalog klasowy kl. IV wraz z wykazem klasyfika-
cyjnym za rok szk. 1927/28, sygn. 28.
ś Jest pochowany w Krakowie.
7 APP, zespół: II Państwowe Gimnazujm i Liecum
im. prof. K. Morawskiego w Przemyślu, Katalogi
główne z lat 1928/29-1934/35, sygn. 90-96.
8 APP, zespół: Państwowe Gimnazujm i Liecum im.
prof. K. Morawskiego w Przemyślu, Katalog główny
z roku szk. 1930/31, sygn. 92.
* APP, zespół: I Państwowe Gimnazjum i Liceum im.
J. Słowackiego w Przemyślu. Katalog główny kl. VII
„A” z roku szk. 1935/36, sygn. 168.
1 APP, zespół: I Państwowe Gimnazjum i Liceum
im. J. Słowackiego w Przemyślu. Katalog główny kl.
VII, A” z roku szk. 1936/37, sygn. 171.
i APP, zespół: I Państwowe Gimnazjum i Liceum
im. J. Słowackiego w Przemyślu. Katalog główny kl.
VLI „B” z roku szk. 1937/38, sygn. 172.
12 Protokoły egzaminu dojrzałości kl. VIII „B” z roku
szk. 1937/38 nie zachowały się.
= Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum gen.
Sikorskiego w Londynie (dalej: AIPMS), Zeszyt
ewidencyjny, sygn. A.XII. 27/67/G. Zob. także: S.
Radomyski, Zarys historii Szkoły Podchorożąych Re-
zerwy Kawalerii w Grudziądzu 1926—1939, Oficyna
Wydawnicza „Ajaks Pruszków 1992, ss. 85, 94.
Śladami historii
> Delatyna, skąd, już na piechotę, udali
się w kierunku Rafajłowej i Zełenej. Cała
eskapada skończyła się jednak pechowo.
Przez kilka dni błądzili w górach, a gdy 8
grudnia 1939 r. rano dotarli wreszcie do
Zełenej, w odległości 100 m od granicy
węgierskiej wpadli w ręce patrolu sowiec-
kich pograniczników.
W SOWIECKICH WIĘZIENIACH
Zostali osadzeni w prowizorycznym
więzieniu we wsi Rafajłowa. Stąd po kilku
dniach wszystkich więźniów przewie-
ziono kolejką wąskotorową do więzienia
w Nadwórnej, a w jakiś czas później do
Stanisławowa, gdzie w celi zastała ich
wigilia Bożego Narodzenia. Rotmistrz
Kałłaur z 10. Pułku Ułanów w Białym-
stoku, Tatar z pochodzenia, miał opłatek,
który przełamał na 65 części, i którym
podzielili się wszyscy towarzysze nie-
doli: Polacy, Ukraińcy, Huculi, a nawet
Żydzi. Tej samej nocy załadowano ich
do bydlęcych wagonów i wywieziono do
więzienia w Odessie. Tygodniowa podróż
była jednym wielkim koszmarem. 30
grudnia 1939 r. dotarli do celu. Kazimierz
Gurbiel wylądował w tiurmie NKWD nr
22. Po przeprowadzonym śledztwie został
skazany na 5 lat „isprawitielnych trudo-
wych łagieriej. Na początku września
1940 r. przewieziono go do przejściowego
więzienia w Charkowie, a w październiku
do Archangielska, gdzie nastąpiło prze-
ładowanie na statek towarowy Cara,
mieszczący 5 tysięcy ludzi. Statkiem tym
powieziono więźniów przez Morze Białe
do ujścia rzeki Peczory.
PECZORA - USA
W trakcie rejsu nastąpił przeładunek
„pasażerów ” na barki, na których szerzyła
się dyzenteria, ludzie marli jak muchy,
a trupy wyrzucano do wody — wspominał
Kazimierz Gurbiel. Po kilkunastu dniach
barki stanęły, skute lodem. Więźniów
spędzono na ląd i popędzono piechotą
w górę rzeki. Po stukilometrowym marszu
dotarli do miejscowości Peczora, gdzie
nastąpiła segregacja do poszczególnych
łagrów. Kazimierz Gurbiel otrzymał
przydział do drugiej kolonii. Pracował
na tzw. lesopowale przy wyrębie tajgi. Na
skutek odmrożeń II i III stopnia obydwu
nóg wystąpiła konieczność częściowej
amputacji palców prawej nogi. W kwiet-
niu 1941 r. z Peczory więźniowie zostali
przeniesieni nad rzekę Usę. Gurbiel dostał
się do V pryczału, gdzie otrzymał „posa-
dę” kucharza. Na stanowisku tym praco-
wał jednak bardzo krótko, gdyż z chwilą
wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej 22
czerwca 1941 r. musiał przekwalifikować
się na zwykłego tragarza. Już bowiem
w pierwszym dniu wojny wszyscy jeńcy
zostali skierowani do pracy na przystani
przy załadunku belek cedrowych na barki.
AMNESTIA
We wrześniu, na mocy tzw. amnestii
ogłoszonej w wyniku zawarcia układu
Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r., Kazi-
mierz Gurbiel został z obozu zwolniony
i przesiedlony do miejscowości Turtkul
w Uzbekistanie, gdzie otrzymał przydział
do kołchozu uprawiającego bawełnę.
Pracował w fabryce czyszczenia bawełny
jako tragarz nasion, a ponadto zdobył
umiejętność lepienia pieców chlebowych
z gliny i nawozu wielbłądziego.
Z początkiem marca 1942 r. wstąpił
do formującej się na terenie Związku
Sowieckiego Armii Polskiej i popłynął
w górę Amu-Darii do stacji zbornej 7.
Dywizji Piechoty w Kermine.
EWAKUACJA
Kilkanaście dni później przybył trans-
portem kolejowym do bazy ewakuacyjnej
w Krasnowodsku i po zaokrętowaniu
na statek-cysternę „Stalin, odpłynął 24
marca pierwszym transportem ewa-
kuacyjnym do portu Pahlevi w Iranie.
Następnie przez Teheran i Habbaniyę
został skierowany do punktu koncentracji
ewakuowanego wojska w Palestynie. Na
miejsce przybyli w pierwszych dniach
maja 1942 r. W tym samym czasie po-
wróciła do Palestyny z kampanii libijskiej
Samodzielna Brygada Strzelców Karpac-
kich, która dzięki napływowi żołnierzy ze
Związku Sowieckiego rozrosła się do ram
dywizji. Powstała 3. Dywizja Strzelców
Karpackich (3. DSK).
W 3.DSK
Pchor. Gurbiel, jako kawalerzysta,
dostał przydział do plutonu rozpoznaw-
czego 2. batalionu 1. brygady, w którym
pełnił funkcję dowódcy sekcji carrierów*.
W batalionie tym będzie służył przez 13
miesięcy.
W październiku 1942 r. 3. Dywizja
Strzelców Karpackich została przerzu-
cona z Palestyny do północnego Iraku
w celu ochrony zagłębi i pól naftowych.
W lipcu 1943 r., rozkazem dowódcy
korpusu, do 3. DSK został przydzielony
12. Pułk Ułanów Podolskich, jako pułk
rozpoznawczy. Pchor. Gurbiel, wyko-
rzystując tę niecodzienną okazję, 13
lipca 1943 r. pod Kirkukiem przeniósł
się z piechoty do kawalerii. Objął funkcję
zastępcy dowódcy plutonu, pozostając
nadal dowódcą sekcji carrierów.
Przez cały okres pobytu w Iraku od-
działy polskie pełniły służbę wartowniczą
i przechodziły kolejne etapy bojowego
szkolenia.
PRZEMYŚL maj 2018
NA ĆWICZENIACH
WYSOKOGÓRSKICH
W sierpniu 1943 r. nastąpiło przeba-
zowanie 3. DSK z Iraku do Palestyny.
W związku z planowanym użyciem jedno-
stek polskich na froncie włoskim, dowódz-
two brytyjskie zarządziło przeszkolenie
oddziałów w walkach górskich i działa-
niach desantowych. Pchor. Gurbiel został
skierowany na ćwiczenia wysokogórskie
przy brytyjskim centrum wyszkolenia
górskiego w Libanie, na których przebywał
od 2 do 10 września 1943 r. Ponieważ jego
ułani, mimo że byli dobrymi kierowcami
samochodowymi, nie mieli wprawy w ob-
sługiwaniu carrierów — pojazdów gąsieni-
cowych, niejednokrotnie podczas ćwiczeń
musiał sam przeprowadzać wszystkie
carriery plutonu przez niebezpieczne prze-
paście górskie. Widząc jednostronność
szkolenia, pchor. Gurbiel zorganizował
swój „prywatny” kurs jazdy na carrierach
dla wszystkich ułanów z plutonu. Jego
pomysł spotkał się z uznaniem dowódcy
szwadronu, por. Sandera, który wydał
polecenie dowódcom innych plutonów,
aby poszli w ślady Gurbiela.
Kpr. pchor. Kazimierz Gurbiel, Tripoli, Syria
(1943).
PO POWROCIE Z LIBANU
w okresie od 22-30 października 1943 r.,
pchor. Gurbiel wziął udział w wielkich
manewrach całego 2. Korpusu pod kryp-
tonimem „Virile” w północnej Palestynie.
Korpus Polski był stroną nacierającą,
a bronił się mieszany korpus złożony
z jednostek brytyjskich, francuskich,
greckich, hinduskich i transjordańskich.
Ćwiczenia miały wykazać dojrzałość
polskiego korpusu do zadań bojowych.
W listopadzie i grudniu 1943 r. roz-
poczęło się przesuwanie 2. Korpusu do
Egiptu. Po kilkunastodniowym pobycie
w obozie tranzytowym w El. Quassasin,
16 grudnia 1943 r., o świcie, 3. DSK wy-
płynęła z Suezu do Włoch. 21 grudnia
1943 r. pchor. Gurbiel wylądował na ziemi
włoskiej w porcie Taranto.
NAD SANGRO
W pierwszej połowie stycznia 1944 r.
3. DSK została włączona w skład 8.
Armii Brytyjskiej i przeszła do odwodu
w rejonie Canossy, na zachód od Bari,
a następnie do rejonu Campobasso,
z zadaniem zluzowania brytyjskiej 78.
Dywizji Piechoty na górskim odcinku
rzeki Sangro.
Jest ostra zima. Zaspy śnieżne, zadymki
i gołoledzie utrudniają wykonanie zada-
nia. 12. PU samochodami, carrierami
i motocyklami pnie się wolno w góry.
Docierają do miejscowości Agnone. Tutaj
zostawiają sprzęt i kierowców. Marszem
pieszym udają się do miejscowości Pe-
scopennataro, gdzie I szwadron zajmuje
pozycje obronne, z zadaniem pilnowania
i patrolowania „no man land” (ziemi
niczyjej). Na przeciwległym brzegu rzeki
Sangro, w wiosce Gamberale, znajduje się
placówka niemiecka. Stąd Niemcy wysy-
łają swoje patrole z tym samym zadaniem
co Polacy. Pchor. Gurbiel uczestniczy
w licznych akcjach patrolowych, prze-
prawia się wpław na stronę niemiecką,
prowadzi nasłuch, urządza nocne zasadz-
ki na jeńców. Nasilenie polskich patroli
jest tak duże, że Niemcy zwijają wkrótce
swoją placówkę i wycofują się. „Ziemia
niczyja” zostaje zlikwidowana. Zadanie
wykonane. Okres patrolowania nad rzeką
Sangro dobiega końca i 12. PU powraca
do Agnone na zasłużony odpoczynek. 1
marca 1944 r. pchor. Gurbiel otrzymuje
awans na stopień podporucznika”.
MONTE CASSINO
...I nagle elektryzująca wiadomość, że
idziemy pod Monte Cassino. Wiedzieli-
śmy, że wzgórze to zdobywali Ameryka-
nie, Anglicy, Francuzi, Nowozelandczycy,
ale bez powodzenia — wspominał Kazi-
mierz Gurbiel. - Wielu z nas żegnało się,
przyjaciele odwiedzali się w oddziałach,
przeczuwając, że wielu z nich już nigdy
się nie zobaczy. Wreszcie 3 maja 1944 r.
stanąłem pod Monte Cassino i objąłem
dowództwo nad plutonem karabinów
maszynowych zorganizowanym ad hoc
z ułanów całego szwadronu. Otrzymałem
za zadanie obsadzenie wzgórza o kryp-
tonimie „Milk”. W spadku po Anglikach
przejęliśmy 4 cekaemy i zajęliśmy sta-
nowiska obronne. Z pozycji tych miało
wyjść natarcie naszej piechoty. Zaczęły
się długie dni i noce niesamowitej eg-
zystencji. W dzień byliśmy ostrzeliwani
pociskami moździerzowymi, a w nocy
męczyło niemiłosiernie bezustanne
Śladami historii
3 k +
AE
ko =
Ppor. Kazimierz Gurbiel (w furażerce) — ze swoimi ułanami. Na oryginale zdjęcia znajduje się
Fotografie: z prywatnych zbiorów autora
dedykacja następującej treści: „Zamiast w Polsce na gruzach klasztoru na Monte Cassino
18 V 1944 r., godz. 9.50 rano. Na pamiątkę Gustce — Kazik”.
czuwanie, wysilanie wzroku i wytężanie
słuchu. Nerwy były napięte do ostatnich
granic — opowiadał Kazimierz Gurbiel.
— Na „Milku” zastał mnie dzień 12 maja,
dzień naszej sromotnej klęski. Tej nocy
nikt z nas nie spał. Ziemia drżała, a niebo
było czerwone od wybuchów pocisków
artyleryjskich. O świcie na pozycjach
niemieckich miało nastąpić zluzowanie
oddziałów. Kiedy jednak przyszła zmia-
na, nawała ognia naszej artylerii była
tak silna, że Niemcy z pierwszej linii
nie mogli się wycofać i razem ze swoimi
zmiennikami zalegli w bunkrach. W tej
sytuacji natarcie naszej piechoty natrafiło
na dubeltowe siły niemieckie i wobec
poważnych strat zmuszeni zostaliśmy
do odwrotu. Tego pechowego 12 maja
straciłem doskonałego łącznościowca,
kpr. Jakimowicza, i psa „Ciapka, który
kursował jako goniec z meldunkami
i rozkazami, gdy pociski niemieckie
poprzerywały linie telefoniczne. Widząc
swego czworonożnego kuriera rannego
i wlokącego łapę, musiałem go dobić —
wspominał Kazimierz Gurbiel.
Sam w bezpośrednim natarciu na Świętą
Górę nie brał udziału. Jemu przypadła mi-
sja nie mniej ryzykowna i niebezpieczna.
18 maja 1944 r. otrzymał rozkaz poprowa-
dzenia na klasztor patrolu 13 ułanów, by
spenetrować ruiny opactwa i stwierdzić,
co się tam dzieje'*. Szli na niepewne,
w ciemno, nie wiedząc, co ich tam czeka,
ani czego mogą się spodziewać. Mogli
trafić na pole minowe przed klasztorem
lub pułapki założone w gruzach opactwa,
mogli stać się celem snajpera lub mógł ich
przywitać i zniszczyć miotaczem ognia ja-
kiś desperat. Na szczęście misja przebiegła
bez tragicznych niespodzianek, bowiem
spadochroniarze niemieccy broniący
klasztoru pod osłoną nocy chyłkiem opu-
ścili opactwo, przechodząc do drugiej linii
obrony, której centralnym punktem było
wzgórze Piedimonte. Choć patrol 12. PU
dotarł do klasztornych gruzów na szczycie
Monte Cassino jako pierwszy i wyprzedził
w tym prestiżowym wyczynie Brytyjczy-
ków i Kanadyjczyków, jego dowódca, ppor.
Kazimierz Gurbiel nigdy nie fetyszyzował
swoich zasług w tym doniosłym wydarze-
niu, powtarzając po wojnie w licznych re-
lacjach, że wykonał tylko rozkaz dowódcy
i nie jest żadnym bohaterem.
PIEDIMONTE
była to potężna górska forteca otoczona
pierścieniowym systemem obrony, ze
stalowymi pillboxami”” i dwupiętrowymi
bunkrami. Miało dla drugiej linii oporu
takie samo znaczenie jak Monte Cassi-
no dla pierwszej. Zadanie opanowania
tej twierdzy otrzymała specjalna grupa
„Bob utworzona przez ppłk. Władysława
Bobińskiego. Ppor. Gurbiel został skiero-
wany do wzięcia udziału w działaniach
operacyjnych grupy, obejmując dowódz-
two nad 33 carrierami. W pięciodniowych
walkach o Piedimonte pełnił podwójną
funkcję: oficera łącznikowego i zaopa-
trzeniowego całego odcinka. Pod osłoną
nocy swymi carrierami dowoził na linię
wodę, żywność i amunicję dla czołgów,
a z powrotem zabierał rannych i zabitych.
Jego kierowcy dokonywali wprost cudów.
Jednak cała operacja prowadzona »
14 Carrier — brytyjski gąsienicowy lekki transporter opancerzony.
s AIPMS, zeszyt ewid., sygn. A.XII. 27/67/G. Nominację na porucznika otrzymał już po wojnie.
i< Epizod ten autor opisał szczegółowo w artykule „Ułani Podolscy na Monte Cassino”, Nasz Przemyśl 2009,
nr 10.
7 Pillbox — schron bojowy.
PRZEMYŚL maj 2018
Śladami historii
> była przez ppłk. Bobińskiego nieudolnie
i z fanfaronadą, w wyniku czego zginęło
niepotrzebnie wielu ludzi i stracono kilka-
naście czołgów *. Ostatecznie Piedimonte
zostało zdobyte 25 maja 1944 r.
FILOTTRANO
Na początku lipca szwadrony 12. PU
otrzymały rozkaz udania się w pościg za
Niemcami, którzy oderwali się od czoła
8. Armii Brytyjskiej. Rozpoznanie szło
po osi Macerata-Filottrano1” wzdłuż
Wybrzeża Morza Adriatyckiego.
7 lipca rano plut. Krzesiński melduje
ppor. Gurbielowi, że zaciął mu się karabin
maszynowy. Gurbiel podejmuje błyska-
wiczną decyzję i jedzie jako szperacz
w zastępstwie Krzesińskiego. W Capella
San Vincenzo pod Filottrano wpadają
w zasadzkę, którą Niemcy przygotowali
w łanach kukurydzy. „Dżems”” Gurbiela
zostaje trafiony z pancerfausta. Pocisk
przebija pancerz, wpada do środka i roz-
rywa się. Na radiooperatorze kpr. Wroń-
skim pali się kombinezon, a odłamki
przechodzą na wylot przez kierowcę, st.
uł. Pawlaka, i ciężko ranią ppor. Gurbiela
w lewą nogę pod kolanem i stopę. Gurbiel
z trudem wydostaje się z samochodu
i chowa za tylnym kołem. Skacząc na
jednej nodze i kryjąc się w mendlach
pszenicy, wlecze się aż do pobliskiej far-
my, skąd wysyła syna gospodarza, aby dał
znać plutonowi, gdzie znajduje się ranny.
Po 20 minutach przyjeżdża staghound”!
z flagą Czerwonego Krzyża, który zabiera
ciężko rannego dowódcę z pola walki.
INWALIDA. KRZYŻ WALECZNYCH
Tego samego dnia ppor. Gurbiel znalazł
się w szpitalu wojennym w Porto San Gior-
gio i został poddany operacji. Naczelny
chirurg 2. Korpusu, gen. Szarecki, wyjął
z rany 270 drobnych odłamków i połączył
arterie. Operacja się udała, ale po trzech
dniach, na skutek wywiązania się zgorzeli
gazowej, konieczna okazała się amputacja
nogi, której dokonał mjr dr Maciejewski. 17
Ppor. Kazimierz Gurbiel z pierwszą żoną Haliną
zd. Tarka — zdjęcie ślubne. Torquay, 31.12.1944 r.
lipca 1944 r., już jako inwalida, ppor. Gur-
biel został przetransportowany samolotem
do 2. szpitala wojennego w Campobasso.
Dalszą rekonwalescencję przechodził
w ośrodku wypoczynkowym pod Taranto,
gdzie oczekiwał na ewakuację do Anglii
w celu oprotezowania. Wojna dla niego
była już skończona. 4 września 1944 r.
Kazimierz Gurbiel został odznaczony
Krzyżem Walecznych. Aktu dekoracji
dokonał gen. Przewłocki.
NA WYSPACH
3 października 1944 r. Gurbiel wyjechał
na dalszą rekonwalescencję do Wielkiej Bry-
tanii. Przebywając na rehabilitacji w szpita-
lu wojennym nr 4, 19 kwietnia 1945 r.
objął funkcję komendanta pododdziału
gospodarczego w Domu Wypoczynko-
wym Inwalidów w Torquay w południowej
Anglii, a od I marca 1946 r. w Birkenhead k.
Liverpoolu. W Torquay poznał Polkę, Ha-
linę Tarkę, z którą 31 grudnia 1944 r. wziął
Ppor. Kazimierz Gurbiel, Torquay
(połud. Anglia), 1945.
ślub. 10 września 1945 r. w Szpitalu im. LJ.
Paderewskiego w Edynburgu przyszła na
świat ich córka, Grażyna Anna.
14 czerwca 1946 r. ppor. Gurbiel został
przeniesiony do Ośrodka Zapasowego
Oficerów w Inverary w Szkocji i osiedlił się
w Glasgow. 24 lutego 1947 r. przeniesiono
go administracyjnie do Obozu Zbornego
Oficerów nr 4 w Carrenbridge. 15 marca
1947 r. zaciągnął się do Polskiego Korpusu
Przysposobienia i Rozmieszczenia w celu
przygotowania się do życia cywilnego. Po
rocznym przeszkoleniu kursowym zdo-
był zawód rymarza galanterii skórzanej.
Otworzył własny sklep, który zaczął się
dobrze rozwijać i przynosić niezłe zyski.
GORZKI ŻYWOT EMIGRANTA
Jednak w kwietniu 1951 r., pod wpły-
wem nacisków żony, Gurbielowie wraz
z dzieckiem przeprowadzają się do Ame-
ryki i zamieszkują w Filadelfii.
...W Ameryce nie mogłem zarobić
na życie. Przerzucałem się na rozmaite
PRZEMYŚL maj 2018
fachy, nawet śmieciarza fabrycznego, bo
mój zawód, rymarz galanterii skórzanej,
w Ameryce należał już do przeszłości i nie
miał żadnej racji bytu. W końcu zosta-
łem operatorem maszyn dziewiarskich,
a gdy żona otworzyła zakład fryzjerski,
byłem też fryzjerem damskim, wykonując
równocześnie dwie profesje — opowiadał
Kazimierz Gurbiel.
Małżeństwo z Haliną nie wytrzymało
próby czasu i w roku 1966 związek się
rozpadł.
PONOWNIE
NA ŚLUBNYM KOBIERCU
Podczas kolejnych odwiedzin matki
w Przemyślu, Kazimierz Gurbiel spotkał
swoją młodzieńczą sympatię, Gustkę,
z którą rozdzieliła go wojna. Ona owdo-
wiała, on był rozwiedziony, a jako że stara
miłość nie rdzewieje, postanowili resztę
życia spędzić razem. 28 grudnia 1968 r.
Kazimierz Antoni Gurbiel poślubił
w przemyskim USC Gustawę Elżbietę
z d. Hruszka, primo voto Kurkiewicz,
i sprowadził żonę do Ameryki. Gdy pyły
przędzy zaatakowały mu górne drogi od-
Kazimierz Grubiel z drugą żoną Gustawą
z Hruszków, primo voto Kurkiewicz — zdjęcie
ślubne. Przemyśl, 28.12.1968 r.
dechowe, zrezygnował z pracy dziewiarza.
W latach 1973-1974 pracował w Filadelfii
jako gospodarz Klubu Kombatantów We-
teranów. W kwietniu 1975 r., po 24 latach
pobytu w Ameryce, Kazimierz Gurbiel
wraz z żoną powrócił na stałe do Polski
i ukochanego Przemyśla, do którego
wracał każdego dnia od jego opuszczenia
w październiku 1939 roku.
ZBRODNIA, KTÓREJ NIE BYŁO
W roku 1957 szeroki rezonans w RFN?
wywołała głośna książka Willa Bertholda,
Vom Himmel zur Hólle (Z nieba do piekła),
w której autor oskarżył polskich żołnierzy
Fotografie: z prywatnych zbiorów autora
Śladami historii
Kazimierz Gurbiel (1980).
o wymordowanie z premedytacją rannych
spadochroniarzy niemieckich podczas zaj-
mowania w dniu 18 maja 1944 r. klasztoru na
wzgórzu Monte Cassino. Personalnie książka
godziła w dowódcę patrolu, ppor. Kazimierza
Gurbiela i jego podkomendnych.
W roku 1980 „dzieło” Bertholda zo-
stało przetłumaczone na język angielski
pt. Eagles of the Reich (Orły Reichu),
a kolejne wydania tej oszczerczej książki
pojawiły się w RFN w latach 1985 i 1987.
Przez lata nikt nie kwestionował kalum-
ni rozpowszechnianych przez niemieckie-
go autora, mimo że bezcześciły one dobre
imię polskich żołnierzy.
Temat powrócił w 1983 r., kiedy to 18
marca telewizja Westdeutscher Rund-
funk z Kolonii wyemitowała program
o zbrodniach wojennych popełnionych
w czasie II wojny światowej rzekomo przez
aliantów zachodnich. W skandalicznym
programie wystąpił feldfebel Manfred
Hoflehner, który oświadczył, podobnie
jak Will Berthold, że żołnierze z patrolu
ppor. Gurbiela wymordowali wziętych do
niewoli spadochroniarzy niemieckich, a na
dodatek bagnetami poderżnęli im gardła.
W walkę o dobre imię polskich żołnierzy
zaangażował się osobiście historyk i publi-
cysta zachodnioniemiecki Alexander Tiplt,
który ogromnym nakładem pracy przepro-
wadził wnikliwe dziennikarskie śledztwo
i bez najmniejszej wątpliwości obalił
oszczerstwa niemieckiej propagandy”. Za
obronę honoru ułanów podolskich i ich
dowódcy oraz walkę o prawdę historyczną,
Alexander Tiplt został odznaczony przez
Prezydenta RP Lecha Wałęsę Krzyżem Ofi-
cerskim Orderu Rzeczypospolitej Polskiej.
CZŁOWIEK
Miałem zaszczyt znać pana Kazimierza
Gurbiela osobiście. Przez wiele lat byli-
śmy sąsiadami. Gdy miał do przekazania
jakąś ważną wiadomość lub chciał sobie
zwyczajnie porozmawiać, dzwonił, przed-
stawiając się: „Dzień dobry, panie Zeniu!
Mówi stary kuternoga!” Tak z humorem
i pozorną beztroską podchodził do swe-
go kalectwa, choć w pierwszej chwili po
amputacji nogi, gdy zawalił mu się świat,
chciał popełnić samobójstwo.
Z panem Kazimierzem, na werandzie
jego willi przy ul. Goszczyńskiego, spędzi-
liśmy niejedną chwilę na pogawędkach,
podczas których przywoływał w pamięci
obrazy przedwojennego Przemyśla i lata
wojennej tułaczki.
Miał oryginalne i niezależne poglądy,
którymi czasem bulwersował swoich roz-
mówców i znajomych. Nie przywiązywał
wagi do zaszczytów i odznaczeń, jakimi
usiłowano go obdarzać po wojnie. Nie
należał też nigdy do żadnych organizacji
kombatanckich. Jako oficer rezerwy, nie
uznawał powojennych awansów wojsko-
wych. Uważał, że przysługuje mu tylko
taki stopień, jakiego dosłużył się podczas
wojny. Gdy przysłano mu z Londynu
Złoty Krzyż Zasługi, zapakował odzna-
czenie do koperty i odesłał z powrotem.
Był człowiekiem honoru. Miał swoje za-
sady, którymi konsekwentnie się w życiu
kierował.
Kazimierz Gurbiel ma w Przemyślu
swoją ulicę, lecz jestem przekonany, że
tam, gdzie jest, uwiera go nadany po
śmierci stopień podpułkownika, którego,
gdyby żył, z całą pewnością by nie przyjął.
x * *
Zmarł 27 stycznia 1992 r. w wieku 73
lat. Skromny pogrzeb odbył się bez ho-
norowej asysty wojskowej i pożegnalnej
salwy. Spoczywa we wspólnym grobie
z matką Florentyną i dugą żoną Gustawą
na Cmentarzu Głównym przy ul. Słowac-
kiego (kwatera 43, rząd 18, grób nr 3).
m
ŹRÓDŁA:
Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum gen.
Sikorskiego w Londynie, Zeszyt ewidencyjny,
sygn. A.XII. 27/67/G.
Archiwum Państwowe w Przemyślu, zespół:
Szkoła Podstawowa nr 5 w Przemyślu, Katalog
klasowy z roku szk. 1924/25, sygn. 118; zespół:
Szkoła Podstawowa nr 4 w Przemyślu, Katalogi
klasowe z lat 1925/26, sygn. 13, 1926/27, sygn.
14; zespół: Szkoła Podstawowa nr 1 w Przemy-
ślu, Katalog klasowy z roku szk. 1927/28, sygn.
28; zespół: II Państwowe Gimnazjum i Liceum
im. prof. K. Morawskiego w Przemyślu, Kata-
Grób Kazimierza Gurbiela na Cmentarzu
Głównym w Przemyślu.
z ażadc,
* SELORENTYMA -
© GURBIELOWA
HK 24.12.1886 5-7 24.01.1960».
"55© tRUSZKÓW-
ZE GUSTAWA
0034. GURBIEL
: 3190 WIKURKIEWICZ
607) %.15.06.1920r. + 28.09.1978 r.
30) KAZIMIERZ
GURBIEL
BOHATER BTR KO MONTE €455/%0 Ę
240521918 r.-2%: 27%01.7992.-%.
IDM PORE 202, brosagth modliiwę::
Napis na tablicy nagrobnej Kazimierza Gurbiela.
SLX
logi główne z lat 1928/29-1934/35, sygn. 90-96;
zespół: I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. J.
Słowackiego w Przemyślu, Katalogi główne z lat
1935/36-1937/38, sygn. 168, 171, 172.
Gurbiel K., Moja droga do Monte Cassino (wspo-
mnienia), Przemyśl 1987, maszynopis.
Wywiad przeprowadzony przez autora artykułu
z Kazimierzem Gurbielem w dniach 12 i 28 stycz-
nia 1982 r.
OPRACOWANIA:
Andrzejewski Z., „Ten, który był pierwszy”, Kie-
runki 1983, nr 21.
Podolak, 1988, nr 110, 111.
Radomyski S., Zarys historii Szkoły Podchorążych
Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu 1926-1939,
Oficyna Wydawnicza „Ajaks Pruszków 1992.
Radwański T., Karpatczykami nas zwali, Wyd.
MON, Warszawa 1978.
Ułani Podolscy. Dzieje Pułku Ułanów Podolskich
1809-1947, Londyn 1982 (pr. zbior.).
Wańkowicz M., Bitwa o Monte Cassino, t. I, Rzym-
-Mediolan 1945, t. II, Rzym 1946, t. III, Rzym
1947.
iś Gurbiel K., Moja droga do Monte Cassino (wspomnienia); W bitwie o Piedimonte zginął m. in. 22-letni
przemyślanin, dowódca czołgu, plut. pchor. Czesław Wiech z 6. Pułku Pancernego „Dzieci Lwowskich”.
Jego śmierć opisał przejmująco M. Wańkowicz w swojej epopei Bitwa o Monte Cassino, tom III, Rzym
1947, s. 244-245.
* Filottrano — miasteczko przed Ankoną, jeden z kluczowych punktów niemieckiego oporu.
* „Dżems” - amerykański wojskowy samochód pancerny.
+ Staghound — ciężki samochód pancerny.
2 RFN - Republika Federalna Niemiec.
2 Kilkuletnią batalię Alexandra Tiplta z Willem Bertholdem i telewizją Westdeutscher Rundfunk autor
przedstawił szerzej w artykułach: „Zbrodnia, której nie było”, Polityka 1987, nr 22 i „Orły Reichu w polskim
piekle, Prawo i Życie 1990, nr. 20.
PRZEMYŚL maj 2018
Śladami historii
PIERWSZA
ZWYCIĘSKA...
Trudno o lepszy moment na refleksję historyczną jak otwarcie 9 kwietnia
2018 r. w Podkarpackim Centrum Edukacji Nauczycieli Oddział w Prze-
myślu wystawy, „W drodze do niepodległości1914-1922”. Przejrzysta,
prosta w stylistyce i układzie chronologicznym ukazuje pierwsze lata
II Rzeczypospolitej w jej walce o kształt ustrojowy i granice. Stanowi
swoiste kalendarium walk o niepodległość i jak ulał pasuje do niej tytuł
książki Wojciecha Giełżyńskiego „Budowanie niepodległej”'. Warto
przy tej okazji uzmysłowić sobie zarówno rolę jak i znaczenie naszego
miasta w tych pierwszych chwilach wybijania się na niepodległość.
Przebieg tych wydarzeń znamy w dużym stopniu dzięki opracowaniu
śp. dr. Zdzisława Koniecznego”, który odszedł od nas w listopadzie
2016 r. Jego brak w tak szczególnym roku, 100. rocznicy odzyskania
niepodległości daje się dotkliwie odczuć. Brakuje mi go osobiście, bo
uwielbiałem prowadzić z nim dyskusje, a wspólne działania w ramach
'Towarzystwa Przyjaciół Nauk dawały ku temu szereg sposobności.
LUCJAN FAC
Jak zaszeregować wydarzenia prze-
myskie 1918 r. w historii Polski? I tu
przyznam szczerze, odczuwam pewien
niedosyt. Jest to moim zdaniem jeden
z najbardziej niewykorzystanych przez
naszą lokalną historiografię epizodów
z dziejów Przemyśla. Zwracałem na to
uwagę Koniecznemu, który przyznawał
mi rację, ale już do drugiego wydania
swoich „Walk.... nie chciał wracać. Pu-
enta jego pracy sprowadzająca się jedynie
do stwierdzenia Można przyjąć, że walki
w Przemyślu, jakie miały miejsce 11 i 12 li-
stopada były niewielką, pierwszą zwycięską
bitwą żołnierza polskiego w odradzającej
się Polsce, wymaga jedynie dobitnego
stwierdzenia: Bitwa o Przemyśl 11 listo-
pada 1918 r. jest z pewnością pierwszą
zwycięską bitwą odradzającego się Woj-
ska Polskiego. Fakt, że akuratnie w dniu
11 listopada, w Dzień Niepodległości,
dzień naszego święta narodowego, walki
toczą się, i to walki zwycięskie właśnie
tu w Przemyślu zasługuje na szczególną
pamięć i podkreślenie. Generalnie kojarzy
nam się 11 listopada z dniem, w którym
cała Polska powstała przeciwko zaborcom,
i nie jest to do końca prawda. Pomijając
drobne starcia, utarczki na przykład
w Warszawie, które trudno nazwać walką,
a co dopiero bitwą, w tym dniu rejonem
autentycznych walk są Lwów i Przemyśl.
Przemyśl stoczył swoją zwycięską, chociaż
bratobójczą bitwę o przynależność do
Polski. Stoczył ją w huku artyleryjskich
wystrzałów, w ogniu karabinów ma-
szynowych, w ataku wspieranym przez
10
pociąg pancerny, z udziałem przemyskich
oddziałów POW, ochotników, żołnierzy,
kolejarzy, dzieci i młodzieży przemyskich
szkół, z udziałem ochotników z Krakowa,
Tarnowa pod dowództwem płk. Juliusza
Stachiewicza. Absolutnym fenomenem
tych walk jest stosunkowo niewielka ilość
ofiar, zarówno w zabitych jak i rannych.
Co faktycznie stało się 11 listopada
1918 r. ? Warto się nieco cofnąć w czasie
i uporządkować fakty.
Koniec października i początek listopa-
da 1918 r. to wysyp lokalnych ośrodków
władzy. W Cieszynie już od 19 paździer-
nika pod przewodnictwem ks. Józefa
Londzina działała i sprawowała funkcje
rządowe Rada Narodowa Księstwa Cie-
szyńskiego. W Krakowie 28 października
PRZEMYŚL maj 2018
1918 r. posłowie polscy do parlamentu
austriackiego powołali Polską Komisję
Likwidacyjną (PKL), która dwa dni póź-
niej przejęła władzę w Galicji. Na jej czele
stanął przywódca PSL „Piast” Wincenty
Witos, a sprawy wojskowe objął Bolesław
Roja jako Dowódca Polskiej Komendy
Wojskowej w Krakowie. Wydany przez
niego 6 listopada 1918 r. rozkaz powołał
w miejsce dawnych austriackich okręgów
uzupełnień, komend poborowych rezer-
wy i komend poborowych pospolitego
ruszenia, Tymczasowe Urzędy Poborowe.
To właśnie przez nie ruszyła akcja rekru-
tacji, której efektem finalnym stało się
Wojsko Polskie.
31 października rozpoczęto przej-
mowanie władzy w okupowanej przez
Austro-Węgry części Królestwa. W nocy
z 6 na 7 listopada w zajętym kilka dni
wcześniej Lublinie powołano Tymcza-
sowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej,
którego premierem został Ignacy Da-
szyński, przywódca galicyjskich socja-
listów. W Galicji w miarę jak sypała się
monarchia habsburska, rosły nadzieje
i oczekiwania niepodległościowe zarówno
Polaków jak i Ukraińców. Musiało dojść
do konfliktu i jego pierwszym epizodem
było opanowanie Lwowa przez Ukraiń-
ców 1 listopada 1918 r. Rozgorzały dłu-
gotrwałe walki w mieście i jego okolicy.
Dla usunięcia sił ukraińskich ze Lwowa
konieczna była pomoc i otwarcie na za-
chód. Możliwe ono było tylko z Przemy-
śla. Dlatego gdy w nocy z 3 na 4 listopada
Ukraińcy opanowali prawobrzeżny Prze-
myśl, sytuacja polskich obrońców Lwowa
diametralnie się pogorszyła. W obu przy-
padkach jakoś trzeba sobie było radzić,
i...... , poradzono sobie. W Przemyślu
z pomocą odsieczy krakowskiej, a we
Lwowie z pomocą odsieczy przemyskiej.
Niemniej jednak na skutek wypadków
nocy z 3 na 4 listopada 1918 r. Przemyśl
przepołowiony linią Sanu nieoczekiwanie
znalazł się w zupełnie nowej i wcześniej
niespotykanej sytuacji.
Z kolei w Warszawie działała powołana
przez Niemcy i Austro- Węgry Rada Re-
gencyjna. Na początku listopada 1918 r.
regenci zdawali sobie sprawę, że ich
polityczna rola dobiega końca i starali
się powołać rząd, który miałby poparcie
społeczne.
10 LISTOPADA 1918 R.
Na dworzec główny w Warszawie
o godz. 7.30 specjalnym pociągiem z Ber-
lina przybył Józef Piłsudski, zwolniony
z więzienia w Magdeburgu. Towarzyszył
mu najbliższy współpracownik i towa-
rzysz niewoli Kazimierz Sosnkowski. Na
peronie został powitany przez jednego
z regentów Rady Regencyjnej ks. Zdzisła-
wa Lubomirskiego. W tym samym czasie,
ten, który go wysłał do Magdeburga,
generał-gubernator Hans von Beseler
formalnie przekazał władzę Radzie Re-
gencyjnej. Rozmowy z Lubomirskim
przebiegały w szczerej i pełnej zaufania
atmosferze. Znali się dobrze i to od kilku
lat. W rozmowę włączył się również do-
wódca Polskiej Organizacji Wojskowej
płk Adam Koc, który referował sytuację
wojskową. Na ulicach było niespokojnie.
Chaos i ciekawość wysyłała ludzi na ulice.
Utarczki, grupy ludzi formujące się w po-
chód, coraz bardziej zauważalne wpływy
socjalistów, coraz częściej pojawiające się
czerwone flagi. Dochodzi do konfrontacji
z oddziałami niemieckimi.10 listopada
doszło tu do walki z Niemcami zajmują-
cymi warszawski ratusz.
Tomir Drymmer: „W ratuszu Niemcy
trzymali się uporczywie, mimo usiłowań
peowiackich. Przy pomocy jakiegoś
oddziału ustawiliśmy na tarasie Teatru
Wielkiego ciężki karabin maszynowy
Maxim. Odległość z tarasu do ratusza
była niewielka, widzieliśmy Niemców
poruszających się po salach 1 piętra.
Puściłem po nich serię, jedną, drugą,
wkrótce odpowiedzieli nam salwami
ze zwykłych karabinów. Obustronna
strzelanina trwała do wieczora.” 10
listopada w tym miejscu doszło do
strzelaniny pomiędzy niemieckimi
żołnierzami i polskimi manifestantami
idącymi powitać Józefa Piłsudskie-
go. Wiktor Tomir Drymmer: „Przed
Dworcem Wiedeńskim zgromadziło
się tysiące ludzi. Dowiedzieliśmy się, że
Komendant i Szef przyjechali wcześniej;
mimo to organizatorzy manifestacji
postanowili sformować pochód. Popro-
wadziłem ten pochód z moimi ludźmi
na czele Alejami Jerozolimskimi od
Marszałkowskiej w kierunku Nowego
Światu. Gdy przekroczyliśmy Bracką,
zobaczyłem, że z Nowego Światu skrę-
ca w naszym kierunku tramwaj. Był to
niemiecki tramwaj z napisem Nur fiir
deutsche Militire. Obok motorniczego
stał, jak zawsze uzbrojony w karabin,
żołnierz niemiecki. Motorniczy widząc,
że dzwonki jego nie skutkują, zahamo-
wał tramwaj. Towarzyszący mu żołdak
zmierzył się w kierunku tłumu, który
rozczepił się przed karabinem jak szcza-
pa drzewa pod uderzeniem siekiery.”
Jan Libkind: „Żołnierz niemiecki jadący
tramwajem mimo nawoływań nie odsło-
nił głowy przed czerwonym sztandarem.
Ktoś z tłumu podskoczył i zrzucił mu
czapkę, na co żołnierz odpowiedział
wystrzałem.” Wiktor Tomir Drymmer:
„Błyskawicznie strzeliłem do Niemca,
który zrolował do stóp motorniczego,
przede mną leżał robotnik z bluzgającą
krwią raną na szyi. Tłum rozbiegł się
w obie strony Brackiej lub przywarł do
ścian domów; widziałem ludzi leżących
jeden na drugim i cywilów strzelających
z okien narożnego domu Nowy Świat
— Aleje Jerozolimskie. Strzelali agenci
Feldpolizei, którzy mieli tam swój lokal.
Starałem się palcem powstrzymać krwo-
tok leżącego robotnika. Razem z ob.
Zawadzkim zanieśliśmy rannego do
najbliższego sklepu, zmarł dosłownie na
moich kolanach. Jan Libkind: „Po stro-
nie Niemców padł żołnierz i jakiś urzęd-
nik, po stronie demonstrantów sekretarz
Związku Zawodowego Fryzjerów.”
„Kurier Poranny”: „Ofiarą starcia w Al.
Jerozolimskich stał się fryzjer, Leonard
Majchrzak, który udziału w manifestacji
nie brał. Na rogu ul. Brackiej jedna z kul
karabinowych trafiła Majchrzaka w szyję
i padł na miejscu. Zabity pochodził
z Żyrardowa. Pozostawił żonę. Ze strony
tłumu padło kilka strzałów, które trafiły
w dwóch oficerów niemieckich:*
Tymczasem w Przemyślu Śródmieście
opanowane jest przez Ukraińców. Linia
frontu przebiega na Sanie. Na Zasaniu
przyczółki mostowe i pozycje nabrzeżne
obsadzone są oddziałami przemyskimi.
Z Krakowa przybywa odsiecz. Liczyła
zaledwie 64 oficerów i 273 żołnierzy.
Dowodził nimi major Julian Stachiewicz.
W drodze do Przemyśla do odsieczy
dołączyło 10 żołnierzy w Tarnowie. Na
stacji w Radymnie ekspedycja spotkała
się z pociągiem pancernym. Odsiecz
przybyła do Żurawicy 10 listopada przed
południem, gdzie się wywagonowała
i stąd wyruszyła na Zasanie, gdzie za-
jęła pozycje obronne. W międzyczasie
pociąg pancerny, dowodzony przez kpt.
Prymusa, prawdopodobnie ze względu
na niezbyt precyzyjne rozkazy przejechał
przez Zasanie, około 13* sforsował most
Śladami historii
Marszałek Foch przed wagonem kolejowym
w lesie Compićgne — domena publiczna.
i wjechał na Dworzec Główny w Prze-
myślu. Konsternacja i chaos, oczywiście
ogromny zgrzyt w relacjach polsko-
-ukraińskich, oskarżenie, zresztą słuszne
o złamanie zasad rozejmu. A przyczyna
bardzo prozaiczna Prymus, słabo zresztą
mówiący po polsku, źle zrozumiał roz-
kaz. Nie znając miasta, zrozumiał, że
ma pojechać na Zasanie, a dla niego to
za Sanem, więc wparował na przemyski
dworzec, rozpoczynając osobistą wojnę
z Ukraińcami. Wieczór spędzono na przy-
gotowaniach do walki. Termin uderzenia
mjr J. Stachiewicz wyznaczył na południe
11 listopada.
11 LISTOPADA 1918R.
To symboliczna data. Pierwszą w se-
kwencji wydarzeń 11 listopada jest godz.
57, kiedy to o poranku w wagonie kolejo-
wym w lesie pod francuskim Compiegne
podpisano rozejm pomiędzy państwami
Ententy a Cesarstwem Niemieckim koń-
czący I wojnę światową. Rozejm wszedł
w życie o godz. 11”.
W dniu 11 listopada do Warszawy
spływały informacje o sytuacji na zie-
miach polskich. W polskie ręce w tym
dniu trafiły Białystok, Częstochowa,
Kalisz, Łomża, Łódź, Ostrołęka, Ostrów
Mazowiecki, Płock, Pułtusk, Siedlce.
Ciągle brak było informacji z południo-
wego wschodu. Co do Lwowa nie było
złudzeń, tam nadal toczyły się walki,
o Przemyślu wiedziano w Warszawie
jedynie, że jest opanowany przez Ukraiń-
ców, ale podjęta zostanie próba odbicia »
' W. Giełżyński, Budowanie Niepodległej, Paryż 1985.
2 Z. Konieczny, Walki polsko-ukraińskie w Przemyślu i okolicy. Listopad-grudzień 1918, Przemyśl
1993.
3 Tamże, s. 71.
* Cytaty za: Śladami wydarzeń z 11 listopada 1918 r. , Jesteśmy. Okolicznościowy przewodnik
po Warszawie śladami wydarzeń 11 listopada 1918 r., Warszawa 11 listopada 2007.
PRZEMYŚL maj 2018
11
Śladami historii
» miasta. Na mocy decyzji Rady Regen-
cyjnej Józef Piłsudski objął naczelne
dowództwo tworzącej się armii polskiej,
podejmując się misji utworzenia rządu
narodowego po rozmowach z Ignacym
Daszyńskim, które skutkowały ustąpie-
niem rządu lubelskiego.
Tymczasem we Lwowie na Odcinku
III obrony miasta Ukraińcy przeprowa-
dzili silny ostrzał budynku Dyrekcji Kolei,
który utracił łączność z resztą Odcinka.
Łączność z obrońcami gmachu przywró-
cił polski kontratak przeprowadzony z re-
jonu ulicy Mickiewicza. Starcia trwały na
Odcinku Podzamcze. Najgorzej sytuacja
rozwinęła się w rejonie Sokolnik, gdzie
oddziałom ukraińskim udało się podpalić
zabudowania i rozbroić oddziały polskie.
Z kolei w Przemyślu w godzinę po
zakończeniu I wojny światowej rozgo-
rzała bitwa. W walce zaangażowanych
jest po obydwu stronach blisko 2000
ludzi. Ostrzał artyleryjski z Winnej Góry,
atak przez kładkę i most kolejowy. Ogień
broni maszynowej na San i wzdłuż Sanu,
atak pociągu pancernego. Dwa uderze-
nia odcinające: jazdy Tatara z kierunku
Ostrowa na Kruhel, Zniesienie i zamek
oraz kompanii żurawickiej w rejonie
Buszkowic w kierunku na parowo-
zownię. Atak spieszonych ułanów Do-
brzyńskiego przyszłego „Hubala” przez
Kopernika, torowisko, na Mniszą, Rybi
Plac do Rynku. Atak Legii Akademic-
kiej i „zuchowatych” z 5 pułku piechoty
legionów. Ogień na wprost po przeto-
czeniu armat nad San i do śródmieścia.
Brawura Knolla Kownackiego przyszłe-
go generała. Odwaga i wyrozumiałość
Kroka Paszkowskiego, śmierć podcho-
rążego Zagłoby Smolińskiego u zbiegu
Mickiewicza i Rejtana. Świetny manewr
kompanii żurawickiej ppor. Peszka, bez-
cenna pomoc kolejarzy w udrożnieniu
torowiska, świetna robota kompanii
przemyskiej i 8 pułku piechoty oraz miej-
scowych jako przewodników. Ciężkie
walki i ofiary liczone na ok. 30-40 osób,
kilkudziesięciu rannych, ponad 200
wziętych do niewoli Ukraińców. Do cze-
go można to przyrównać? No na pewno
nie do wydarzeń z Warszawy czy Łodzi.
Łódź 11 listopada 1918 r. Eugeniusz
Ajnenkiel tak opisuje starcie w okolicach
obecnego pl. Wolności: „Oddział złożony
z peowiaków, dowborczyków i robot-
ników, postanowił zaatakować koszary
wojska niemieckiego, mieszczące się
przy ul. Konstantynowskiej — obecnie 11
listopada. Około godziny 9 wieczorem
udał się w tym kierunku dość pokaźny
oddział, idąc ulicą Piotrkowską do No-
wego Rynku. Tam spotkał się z silnym
patrolem wojskowym, wychodzącym
z ulicy Konstantynowskiej. Wywiązała
się ostra strzelanina, w wyniku której
oddział powstańczy rozproszył się,
12
a niemiecki oddział wojskowy — wycofał
do koszar. W czasie walk zostali zabici:
29-letni drukarz Stefan Kołodziejczyk;
Józef Bukowiecki, ciężko zaś ranna
Eugenja Wasiakówna, która wkrótce
zmarła. Pozatem cięższe rany odnieśli:
Michał Karasiński — robotnik, Czesław
Karpowski - fryzjer i jakiś chłopiec lat
16; oprócz wymienionych kilka osób
zostało lżej rannych”*.
W Krakowie i Lublinie żadnych prak-
tycznie walk nie stoczono. Wielką nie-
wiadomą pozostawał Poznań. Działający
tam powiązany z Komitetem Narodowym
Polskim i jako Naczelna Rada Ludowa
rozpoczął przygotowania do przejęcia
władzy. Podobnie Tymczasowa Naczelna
Rada Ludowa w Poznaniu w wydanej ode-
zwie opowiedziała się za przyłączeniem
ziem b. zaboru pruskiego do jednoczącej
się Polski. Przyniosło to zresztą znamie-
nity skutek w zwycięskim powstaniu
wielkopolskim, które wybuchło 27
grudnia 1918 r. Z kolei nocne rozmowy
Józefa Piłsudskiego z przedstawicielami
niemieckiej Rady Żołnierskiej przyniosły
porozumienie o ewakuowaniu z War-
szawy garnizonu niemieckiego (30 tys.
żołnierzy), a pozbawiona autorytetu Rada
Regencyjna oddała Piłsudskiemu władzę
nad tworzącym się wojskiem. W swoim
pierwszym rozkazie napisał:
„Żołnierze!
Obejmuję nad Wami komendę w chwili,
gdy serce w każdym Polaku bije silniej
i żywiej, gdy dzieci naszej ziemi ujrza-
ły słońce swobody w całym jej blasku.
Z Wami razem przeżywam wzruszenie tej
godziny dziejowej, z Wami razem ślubuję
życie i krew swoją poświęcić na rzecz dobra
Ojczyzny i szczęścia Jej obywateli.
Żołnierze! W ciągu wojny światowej
w różnych miejscach i warunkach tworzyły
się próby formacyj wojskowych polskich.
Przy kalectwie — zdawało się — nieuleczal-
nym naszego Narodu próby nawet, gdy
były szczytne i bohaterskie były z koniecz-
ności karle i jednostronne. Pozostałością
tych stosunków jest niejednolitość szko-
dliwa wojsku. Liczę na to, że każdy z Was
potrafi siebie przezwyciężyć i zdobędzie
się na wysiłek dla usunięcia różnic i tarć,
klik i zaścianków w wojsku, dla szybkiego
wytworzenia poczucia koleżeństwa i uła-
twienia pracy. Chciałbym, ... abym mógł
zdając sprawę ze swych czynności przed
narodem, powiedzieć sumiennie o sobie
i o Was, że byliśmy nie tylko pierwszymi,
ale i dobrymi żołnierzami zmartwych-
wstałej Polski.
Rozkaz J. Piłsudskiego w pełni oddaje
sytuację, która wymagała poświęcenia,
mądrości, sztuki kompromisu i świado-
mości chwili dziejowej, w której wszyscy
biorą udział. Rozkaz ten z pewnością nie
był znany żołnierzom polskim walczącym
w Przemyślu 11 listopada. Intuicyjnie wy-
czuwali wszyscy, co należy robić i z pew-
nością zdali ten egzamin i faktycznie byli:
nie tylko pierwszymi, ale i dobrymi
żołnierzami zmartwychwstałej Polski.
m
Piłsudski na Dworcu Wileńskim w 1916 r. Zdjęcie powszechnie używane było dla zilustrowania
przyjazdu Piłsudskiego z Magdeburga. Niestety 10 listopada 1918 r. na dworcu nie wykonano
ani jednego zdjęcia.
5 Dzieci Łodzi, za: Wolność , wyd. 1/ 2011, s. 3.
PRZEMYŚL maj 2018
Legionista spoczął
w odnowionym mauzoleum
Na przemyskim cmentarzu wojskowym 9 kwietnia odbyła się piękna
i wzruszająca uroczystość. Po dokonanych w ubiegłym roku pracach
konserwatorskich poświęcony został odnowiony Pomnik Legionistów
Polskich. Jako pierwszy spoczął w nim st. sierżant Bolesław Nuckow-
ski, żegnany nie tylko przez licznie zgromadzonych gości, ale także
członków rodziny.
WITOLD WOŁCZYK
Po zamkniętej dla gości uroczystości
w kaplicy cmentarnej, gdzie rodzina
pożegnała śp. st. sierżanta Bolesława
Nuckowskiego, jego szczątki w asyście
kompanii honorowej wojska z przemy-
skiego Garnizonu, zostały przewiezione
na cmentarz wojskowy, gdzie odbyła się
główna część uroczystości. Wzięli w niej
udział m.in. poseł na Sejm Marek Rząsa,
wicewojewoda podkarpacki Lucyna Pod-
halicz, członek Zarządu Województwa
Podkarpackiego Piotr Pilch, przemyscy
samorządowcy z Prezydentem Robertem
Chomą i Przewodniczącym Rady Miej-
skiej Bogusławem Zaleszczykiem, dele-
gacje przemyskich służb mundurowych,
kombatanci, członkowie Towarzystwa
Przyjaciół Przemyśla i Regionu, stara-
Śladami historii
niem którego pomnik został odnowiony,
młodzież z przemyskich szkół.
Dziękując rodzinie st. sierżanta Bo-
lesława Nuckowskiego za zgodę na
przeniesienie Jego szczątków do nowego
mauzoleum, Prezydent Robert Choma
powiedział: „Wierzę głęboko, że będzie to
przykład także dla innych rodzin, których
przodkowie spoczywają na przemyskim
cmentarzu, aby mogli tutaj w kwaterze
legionowej - tak jak kiedyś walczyli ramię
w ramię - spoczywać także obok siebie,
przypominając o chwale polskiego oręża.
Nieodmiennie kojarzy się to z drama-
tycznymi losami naszej Ojczyzny, a także
naszego Miasta.”
Po wystąpieniach gości, kompania
honorowa oddała salwę honorową, a po-
święcenia Pomnika Legionistów Polskich
dokonał kapelan Garnizonu Przemyśl ks.
por. Krzysztof Ziobro. Rodzina i zebrane
delegacje złożyły przy mogile wiązanki
kwiatów i zapaliły znicze.
m
FOTORELACJA NA STR. 44
WYSTAWA
Podkarpackie Centrum Edukacji Nauczycieli w Przemyślu
na 100 - lecie Odzyskania Niepodległości przygotowało
dla nauczycieli kilka propozycji wpisujących się w rocz-
nicowe obchody. Jedną z nich była wystawa „ W drodze
do niepodległości”, której uroczyste otwarcie odbyło się
9 kwietnia br. w sali konferencyjnej PCEN „Belferek”
w Przemyślu, przy ul. Kraszewskiego 7A. Inauguracja
wystawy towarzyszyła wykładowi dra Lucjana Faca:
„Pierwsza zwycięska bitwa oręża polskiego II RP. Prze-
myśl 11 listopada 1918 r.”
Wystawa ilustrująca wydarzenia związane z odzyskaniem niepod-
ległości przygotowana została przez Archiwum Akt Nowych, PERN,
Bank Pocztowy oraz Narodowe Archiwum Cyfrowe w ramach projektu
edukacyjnego „ Dla niepodległej” pod patronatem Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Wystawa, W drodze do niepodległości” składa się z30 plansz, które
ilustrują i opisują najistotniejsze wydarzenia związane z odzyskaniem
przez Polskę niepodległości w 1918 r. wtym poprzedzające z 1917 r.
i te późniejsze, z początku lat 20. XX wieku. Do tej formuły narracji
nawiązuje także 14 plansz, które oprócz kalendarium, prezentują
PRZEMYŚL maj 2018
V
sylwetki wybitnych postaci związanych z walką o niepodległość, jej
utrwalaniem i tworzeniem suwerennego państwa, jak np. marszałka
Józefa Piłsudskiego, Ignacego Paderewskiego, gen. Józefa Hallera
czy Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego i Eugeniusza
Kwiatkowskiego.
Zwiedzający mieli zatem okazję zapoznać się w chronologicznym
porządku z wydarzeniami, które doprowadziły do powrotu Polski na
mapę Europy, a także osobami, które były ważne dla kształtowania
się i rozwoju państwa polskiego. W lutym br. wystawa, W drodze
do niepodległości” była prezentowana w Sejmie Rzeczypospolitej
Polskiej.
Dorota Mech-Kuchcińska
Fotografie: Jacek Szwic
13
Śladami historii
Pojedynek
Pojedynek - walka dwóch osób w obecności sekundantów w celu roz-
strzygnięcia sporu lub obrony honoru. Większość badaczy genezę
pojedynków wiąże z okresem średniowiecza i przyjętych w tym okresie
rozwiązań prawnych. Nie można jednak odmówić racji tym, którzy do-
szukują się ich w epoce starożytnej. Mimo sporów dotyczących począt-
ku pojedynków honorowych przyjmuje się, iż pierwszy taki odbył się
we Francji w 1547 roku i bardzo szybko stał się popularnym sposobem
na zadośćuczynienie za zniewagę publiczną”. Lotem błyskawicy taka
forma rozwiązywania sporów upowszechniła się w ówczesnej Europie.
MARCIN DUMA
W samej tylko Francji w latach 1589 -
1608 w pojedynkach zginęło co najmniej
osiem tysięcy osób”. W Rzeczypospolitej
pojedynkowanie również stało się mod-
ne, była to najkrótsza droga do celu, ale
i szybko została zakazana, tak przez prawo
powszechne jak i wojskowe*. Biorących
udział czekała kara wieży i zadośćuczy-
nienie pieniężne, a nawet kara gardła.
W. Łoziński opisując w swoim dziele
Prawem i lewem XVII stulecie, podaje:
Przez całe niemal półwiecze w całym
województwie ruskim przechowały się
w aktach zaledwie ślady trzech pojedynków
(...)*. Kilkadziesiąt lat przedtem, za pano-
wania króla Zygmunta I, bywały jednak
częste (...)”. Wraz jednak z upływem czasu
pojedynki należały do rzadkości, (...)
strona uznana winną musiała zazwyczaj
w kościele, odczytać przeproszenie z karty
zredagowanej przez sąd polubowny, albo
zasiąść dobrowolnie wieżę z jego wyroku.
(...) Najczęściej ów szlachcic odsiedział
kilka lub nawet kilkanaście tygodni górnej
wieży za zuchwałe naruszenie cudzego
honoru - pisał W. Łozińskiś. Ileż to krwi,
ile spustoszenia oszczędziłoby się było
ziemi przemyskiej, gdyby spór Stadnickie-
go z Drohojowskim i Herburtem, Diabła
Łańcuckiego z Opalińskim, załatwił się był
pojedynkiem! - dodawał”.
W momencie utraty przez Rzeczpo-
spolitą Obojga Narodów niepodległości
we wszystkich trzech zaborach pojedyn-
kowanie uznane zostało za przestępstwo
i wpisane na karty ustaw karnych. Na
terenie zaboru austriackiego ustawa z 1852
roku stwierdzała: Kto kogoś z jakiegokolwiek
A _ mm
a_a."
Często używaną bronią w pojedynkach była
broń sieczna.
14
powodu wyzywa do walki na broń zabójczą
i kto na takie wyzwanie do walki staje,
popełnia zbrodnię pojedynku”. Tak więc po-
jedynek uważano za dokonany, już z chwilą
wyzwania przeciwnika, lub stawienia się do
walki. W prawie austriackim wyższą karę
zasądzano wyzywającemu na pojedynek,
niż wyzwanemu: Kto do wyzwania, albo
rzeczywistego jawienia się jednej lub drugiej
strony na placu walki pobudzał, albo w inny
sposób do tego się przyczyniał, lub temu,
kto chciał wezwaniu odmówić, pogardą
groził albo ją okazywał, tego ukarać należy
więzieniem od sześciu miesięcy do roku;
jeżeliby jednak wpływ jego był szczególnie
wielki i zranienie albo nawet śmierć nastą-
piła, od roku do pięciu lat”. Karani byli także
sekundanci: (...) pomocnikom czyli tzw.
sekundantom karą do 5 lat więzienia, lecz
na mocy $ 165 przewiduje ich bezkarność,
jeśli z „czynną gorliwością” staraliby się
zapobiec pojedynkowi oraz od powodzenia
tych zabiegów w postaci nie dojścia do
skutku pojedynku”. Jedynie uczestniczący
w pojedynku lekarze nie podlegali karze.
Mimo tego iż wiedziano, co grozi za udział
w nim, nie brakowało chętnych. To czemu,
tak naprawdę pojedynki miały służyć? Na
pewno udowodniały oddanie się zasadom
honoru, były też obroną własnej godności.
Tak więc z jednej strony pojedynek bronił
dobrego imienia, a z drugiej stał w sprzecz-
ności z prawem, będąc przestępstwem
surowo karanym. Wcześniejszy austriacki
kodeks karny z 1803 roku określał pojedy-
nek zbrodnią, za którą groziła nawet kara
śmierci". Należy też pamiętać, że czym
innym była represja karna, a czym innym
rzeczywistość życia codziennego. Niejed-
nokrotnie wymiar sprawiedliwości władz
zaborczych nie dostrzegał pojedynków, lub
był wobec nich zupełnie bezsilny. Tak więc
pojedynkowali się prawie wszyscy (głównie
z wyższych sfer) od wojskowych po arty-
stów. Trudno wymienić tutaj wszystkie
znane osoby, przykładem może być: malarz
Wacław Pawliszak czy pisarz Aleksander
Puszkin, obaj nie przeżyli pojedynku. Ta
PRZEMYŚL maj 2018
si
Nierzadko zamiast broni białej pojedynkowa-
no się bronią palną - pistoletami.
intrygująca metoda rozwiązywania sporów
trafiła nawet na karty dzieł wielkich pisarzy.
Kwestię tę poruszył m. in.: L. Tołstoj w An-
nie Kareninie, A. Puszkin w Eugeniuszu
Onieginie, a z rodzimych pisarzy H. Sien-
kiewicz w swoim cyklu powieści, Bolesław
Prusw Lalce czy Adam Mickiewicz w Panu
Tadeuszu.
Pojedynki wzbudzały ogólną sensację,
tym bardziej jeśli brały w nim udział osoby
znane. Najszybciej o takim zdarzeniu, które
nie zawsze miało miejsce w rodzimej miej-
scowości, informowała opinię publiczną
lokalna prasa. Tak też było w Przemyślu,
którego mieszkańcy w 1901 roku mogli
przeczytać: Znowu pojedynek we Lwowie.
Tym razem nie młode, zapalone głowy,
ale człowiek na świeczniku stojący, głowa
stolicy p. prezydent Małachowski stanął do
honorowej rozprawy z Dr. Lilienem, który na
posiedzeniu Rady miejskiej rzucił w stronę
prezydenta obraźliwe słowa: to bezczelność.
Pojedynkowano się na pałasze, obaj przeciw-
nicy ranni”. W tym wypadku prokuratura
wszczęła śledztwo, a opinia publiczna była
całym zajściem zbulwersowana (...) na
widok tego lekceważenia przepisów kościo-
ła. Presja tej ostatniej musiała być spora,
skoro prezydent pojednał się z Kościołem,
uzyskał zupełną absolucję z upoważnienia
arcybiskupa i przyjął komunię świętą. Po-
czyniono także starania, aby prowadzone
śledztwo umorzyć”. Trudno powiedzieć,
jakie wrażenia, komentarze i opinie wywo-
łała owa informacja na ówczesnych prze-
myślanach, których we własnym mieście
rok wcześniej obiegła podobna wiadomość.
Do pojedynku w Przemyślu doszło
między, jak można było przeczytać: (...)
dwoma panami ze sfer intelligencyi 28
lipca 1900 roku. Ze względu jednak na
udział w nim osoby znanej mieszkań-
com i piastującej wysokie stanowisko
we władzach miejskich, prasa nadsańska
enigmatycznie pisała o tym wydarzeniu:
Oto bowiem przed kilku dniami rozeszła
się po Przemyślu pogłoska o odbytym
w mieście pojedynku (...). A panowie ci
to ponoć nawet nie żydzi ani jacyś inno-
wiercy, ale chrześcijanie katolicy. O co im
poszło, Bóg to raczy wiedzieć; jakimi wyszli
z tej okazyi, i to publiczna tajemnica. Ale
to pewne, że jeżeli minister wojny chciał
mieć od świeckich pierwszy impuls do
Fot.: Witold Wołczyk
Śladami historii
zaniechania pojedynków, to na Przemy-
ślu grubo się omylił; i to również pewne,
że zbrodnia tych wszystkich, którzy brali
udział w owym pojedynku, zaciąży bardzo
na ich sumieniach i ich przyszłości”*, Pew-
ne było jedno, według Kościoła osobom
pojedynkującym się groziła: ekskomunika
oraz pozbawienie chrześcijańskiego po-
grzebu - podkreślała prasa. Kim były oso-
by, które stoczyły pojedynek? Kto przez
kogo został wyzwany? A w końcu czyja
godność została naruszona i dlaczego?
Spróbujemy na te pytania odpowiedzieć,
ustalając w miarę możliwości fakty, które
miały miejsce w Przemyślu 118 lat temu.
CDN.
m
' L. Kania, O pojedynkach, kodeksie Boziewicza
i ludziach honoru. Szkic prawno-historyczny, „Studia
Lubuskie” 2006, t. 2, s. 45.
28. Ossowski, Instytucja pojedynku w prawie karnym
Drugiej Rzeczypospolitej, „Czasopismo Prawno-Hi-
storyczne” 2003, z. 1, s. 357.
* L. Kania, dz., cyt., s. 46.
* W. Łoziński, Prawem i lewem, Kraków 1957, t.
L, s. 52.
5 W. Łoziński, Życie polskie w dawnych wiekach,
Kraków 1964, s. 179.
$ Tamże, s. 180.
7 W. Łoziński, Prawem..., S. 52.
$W. Willaume, Ustawa Karna z dnia 21 maja 1852r.
z uwzględnieniem wszelkich zmieniających ją ustaw
austrjackich i polskich wraz z najważniejszemi usta-
wami dodatkowemi, Lwów, 1924, s. 58-59.
* Tamże, s. 59. ols. >
Tamże, s. 59-60. Ą M
U L. Kania, dz., cyt., s. 56. nitłaa NN NEŻĆ
2 „Echo Przemyskie” 1901, nr 79, s. 3. ” „na -
» „Echo Przemyskie” 1901, nr80, s. 3. Pojedynkujących się bronią palną obowiązywały trzy komendy: Gotuj, Pal, Stój. Istniała też
" „Echo Przemyskie” 1900, nr 62, s. 3. określona odległość, z której strzelano do siebie, zazwyczaj było to dwanaście metrów.
Ruszył remont Rybiego Placu : Artur Komorowski nowym
Ruszył remont największego parkingu w Przemyślu, zlokalizowane- ; członkiem Rady Polskiej
go naRybim Placu. Wykonawca - Zakład Budowlano-Instalacyjny Kowal
s.c. - wszedł na plac budowy 3 kwietnia. Prace będą podzielone na e s sę e
dwa etapy, aby zapewnić funkcjonowanie parkingu podczas remontu © Or ganizacji Tur y: sty czn ej
nawierzchni. Ostateczny termin zakończenia prac to 31 maja br., jeśli *
jednak pozwoli na to pogoda powinien zakończyć się wcześniej. © Mi; . -
Zaplanowany w ubiegłym roku remont nawierzchni miał się rozpocząć e WRA Sportu Tury SJ PRZEMYŚL
w grudniu ubiegłego roku, jednak ze względu na charakter prac, nie był © Styki Odoyro się Inauguracyjne || sę 1
5 kwietnia br. w siedzibie
| - ; e posiedzenie Rady Polskiej
możliwy do przeprowadzenia z powodu złych warunków atmosferycz- o Organizacji Turys ty cznej VI
nych. Sprzyjająca pogoda pozwoliła na rozpoczęcie prac polegających na e kadencji. Przewodniczącym
wzmocnieniu podbudowy i całkowitej wymianie nawierzchni na kostkę e Rady i 4, łośni tal y _
betonową bezfazową. Powierzchnia placu to 2700 metrów kwadratowych, * br A dz »kindler. a: wy
a koszt prac remontowych wyniesie 439 197 złotych brutto. W związku 2 Poi d ZE NINCJET. ŁMini
z remontem na Rybim Placu wprowadzona została zmiana organizacji e OSIECZENIE otworzy Aa
ruchu, prosimy więc kierowców o zwracanie uwagi na oznakowanie. e ster Sportu i Turystyki Witold
Witold Wołczyk * Bańka, który wręczył akty
e powołania nowym członkom
e Rady POT. Na stanowisko przewodniczącego został jednogłośnie
- wybrany Andrzej Kindler wiceprezes Polskiej Izby Turystyki. Również
| jednogłośną decyzją Rada zaopiniowała kandydaturę Katarzyny
e Gądek (zastępca Dyrektora Wydziału Promocji i Turystyki Urzędu
e Miasta Krakowa) na stanowisko wiceprzewodniczącej. W skład
> Rady Polskiej Organizacji Turystycznej 7. kadencji powołany został
e także Artur Komorowski — Naczelnik Kancelarii Prezydenta Miasta
Przemyśla.
W trakcie posiedzenia nowo wybrany prezes POT Robert Andrzej-
czyk przedstawił członkom Rady plany Organizacji na 2018 rok.
Agata Czereba
PRZEMYŚL maj 2018 15
Fot.: Grzegorz Karnas
Śladami historii
Feldpostamt 378. Ma odbite fioletowe
e
pieczątki „POCZTA POLOWA” oraz
„DOWÓDZTWO BRYGADY / 2/Piecz.
Pocztowa. Ma także polskie potwierdze-
nie cenzury CENZUROWANE.
m m
mm Sp oj rze n | E 0 d za p | E Cza Druga kartka to austriacka kartka pocz-
ty polowej napisana 5 października 1917 r.
0. w Torkach k/ Przemyśla i wysłana także
Po przeczytaniu opracowania p. Lucjana Faca w kwietniowym nume- za pośrednictwem tej samej poczty polo-
rze „Naszego Przemyśla” chciałbym wtrącić swoje trzy grosze do tego wej. Posiada polską pieczątkę formacyjną
zagadnienia. Nie mam zamiaru konkurować z Autorem. Pragnę tylko 72 Pu?k Ułanów / 5 szwadron / WOJSK
FE , . POLSKICH” oraz austriacką pieczątkę
pokazać kilka dokumentów pocztowo - filatelistycznych dotyczących e zury ZENSURIERT. Ciekawy jest
opisywanych wydarzeń. adres: Wielmożna Wisia Tomaszewska
JANUSZ BATOR
C2ĄWANB
Po lipcowym kryzysie przysięgowym
1917 r., w którym głównie żołnierze Ii III
Brygady Legionów Polskich Polskiego
Korpusu Posiłkowego odmówili złożenia
przysięgi na wierność cesarzowi Niemiec,
legioniści zostali internowani w obozach
w Szczypiorniei Beniaminowie. Pozostały
Polski Korpus Posiłkowy, składający się
głównie z II Brygady Legionów, został
skierowany do Przemyśla i ulokowany
w koszarach byłej Twierdzy Przemyśl.
Wraz z nimi trafiła tu także przydzielo-
na im austriacka poczta polowa K.u.K.
Feldpostamt 378, która do stemplowania
korespondencji używała typowych au-
striackich datowników. W użyciu były
trzy datowniki - jeden bez wyróżnika
i dwa z wyróżnikami a lub b. W celu
zwolnienia z opłat pocztowych korespon- ERWESZĘ: dci YB Ka 7” RET PES WARTA
dencja wychodząca była stemplowana oc BRE Zeldpostkarie. :
pieczątkami formacyjnymi. Były one wy- > Ę Ko SA ;
konane w języku polskim. Koresponden-
cja podlegała także cenzurze. Pieczątki + 1 PESMASP"N.
formacyjne zawierały wyraźne określenie KŻ K ?OL OE NE 20 >
„Wojsko Polskie”. Ma drmkawądć =
radzi ŚR SĄ
ab bg. tele MO
ti
Pragnę przestawić kilka wybranych
kartek pocztowych wysłanych przez żoł-
nierzy Polskiego Korpusu Posiłkowego
z Przemyśla.
Pierwsza kartka to widokówka Przemy-
śla, wysłana została 27 września 1917 r.
do Krakowa za pośrednictwem K.u.K.
16 PRZEMYŚL maj 2018
54
Przemye
PZŹ AZEMTÓWZI m Yę
RZE
3 it
Ś ZAC,
nauczycielka, Rablów gmina Celejów,
gub. Lubelska, obwód Puławy, Król. Pol-
skie. W treści: „Dlaczego dałaś markę?
Zbyteczna!!” - marka to w tamtym czasie
znaczek pocztowy, a zbyteczna, gdyż
korespondencja z i do wojska była wolna
od opłat pocztowych.
Trzecia kartka to widokówka Przemyśla,
wysłana została 15 października 1917 r.
do Lublina, do stacji zbornej Legionów
Polskich, za pośrednictwem K.u.K.
Feldpostamt 378. Ma odbitą fioletową
pieczątkę formacyjną z polskim orłem
w koronie a w otoku napis „3 P. P. POLSK.
KORP. POSIŁK. /* PIECZĄTKA POCZ-
TOWA*. Ma także polskie potwierdzenie
cenzury CENZUROWANO. Ciekawa jest
treść korespondencji ... Siedzimy obecnie
3 kilometry za miastem w Pikulicach i po
rozmaitych scenach pozostaliśmy z całą
Brygadą, która ma święcić III rocznicę
wyruszenia w pole - wegetacya bez per-
spektywy ...
Absendar
Odasiiatel
Nadawca |
Mittente |
Pośiljatelj - j
Poślljać |
Prasantator
bity
Hyla
Goa
h Portofrei
| WSPÓLIA KANCFLIRYA RAGHUNKOWA
| REYW KOT: ZE.
a Rodite.
4 a Awstoweinie Baia
dee dla MORE KOJ Ha A
as; | ostwii „Muwaaiekiego na dra, 10
kM dż jou RRma, XUtiowrani
o. WA ai
val» pó koś,
PRZEMYŚL maj 2018
Śladami historii
Po 25 października Polski Korpus Po-
siłkowy z Przemyśla został skierowany na
front w Karpaty. Towarzyszyła mu poczta
polowa nr 378. Wydarzenia w Rarańczy
opisał p. Lucjan Fac. Także to, że w nocy
z 15/16 lutego 1918 r. gen. Józef Haller
przeprowadził znaczną część Brygady
przez linię frontu na stronę wojsk ro-
syjskich, dołączając do II Korpusu gen.
Dowbór - Muśnickiego.
Te wydarzenia dokumentuje kolejna
kartka pocztowa. Wysłana 17 lutego 1918r.
z urzędu pocztowego PRZEMYŚL 1 do
Milówki k/Żywca. Nie było już w Prze-
myślu austriackiej K.u.K. Feldpostamt
378. Do korespondencji użyto formularza
austriackiej poczty polowej. Znajduje się
na nim czerwona pieczątka formacyjna
„WSPÓLNA KANCELARYA RACHUN-
KOWA Polskiego Korpusu Posiłkowego”.
W treści korespondencji dokumentacja
wydarzeń pod Rarańczą: ... Pułki nasze
stojące na froncie przeszły do armii Mu-
śnickiego na drugą stronę frontu, a nam
grozi w najbliższym czasie internowanie.
W najbliższych godzinach sprawa się
rozstrzygnie. ...
Jak widać z powyższego, warto przeglą-
dać i zachowywać starą korespondencję,
gdyż jest ona doskonałą dokumentacją
naszej historii.
Dla uzupełnienia materiału przed-
stawiam podobiznę dowódcy Polskiego
Korpusu Posiłkowego w Przemyślu gen.
Zygmunta Zielińskiego - na portrecie
jeszcze w mundurze pułkownika. Kartka
wydana została nakładem Centralnego
Biura Wydawnictw N.K.N.
17
Śladami historii
KL Auschwitz
— krótka historia przemyślanina
Wobec burzy, jaka rozpętała się w mediach i nie tylko po nowelizacji
ustawy o IPN w sprawie hitlerowskich obozów koncentracyjnych funk-
cjonujących na terenie dzisiejszej Polski, chciałbym przypomnieć kilka
faktów na przykładzie przemyślanina Władysława Dobrzańskiego.
JANUSZ BATOR
Oświęcim od ponad 800 lat był i jest
polską miejscowością. W latach zaboru
austriackiego funkcjonował także pod
dwoma nazwami: Oświęcim i Auschwitz.
Po wybuchu II wojny światowej, dekretem
Hitlera z 08.10.1939, miasto zostało włą-
czone do Rzeszy Niemieckiej i przywró-
cona została niemiecka nazwa Auschwitz.
Na co dzień obowiązywały tam wszystkie
rygory III Rzeszy - w obiegu były marki
niemieckie (Reichsmarki), niemieckie
znaczki pocztowe, językiem urzędowym
był język niemiecki, korespondencja mu-
siała odbywać się w języku niemieckim.
Wszystkie obiekty takie jak: przedwojen-
ne polskie urzędy czy koszary wojskowe
zostały przejęte przez okupanta.
Murowane budynki koszarowe w Oświę-
cimiu powstały jeszcze za czasów austriac-
kich. W okresie międzywojennym służyły
polskiej artylerii. W nich właśnie okupant
urządził w jesieni 1939 r. jeniecki obóz
przejściowy Wehrmachtu. Wskutek nie-
mieckiej działalności represyjnej więzienia
w Zagłębiu Dąbrowskim i na Górnym
Zdjęcie dr. Józefa Dobrzańskiego z 1910 r.
w mundurze Sokoła.
16
Śląsku były przepełnione i istniała pilna
potrzeba zorganizowania nowego obozu.
Początkowo miał to być obóz kwarantanny
przed przewiezieniem więźniów w głąb
Rzeszy. W kwietniu 1940 r. Wehrmacht
przekazał teren tych koszar wojskowych
władzom SS a 04.05.1940 r. Rudolf Hó8
został oficjalnie mianowany komendan-
tem obozu. Rozpoczęła się rozbudowa
obozu. 20 maja 1940 r. do Auschwitz
przywieziono z obozu w Sachsenhausen
30 więźniów kryminalnych narodowości
niemieckiej i nadano im numery od 1 do
30. Ich zadaniem było nadzorowanie więź-
niów przy pracach budowlanych.
W pierwotnym założeniu obóz miał być
przeznaczony do odosobnienia polskiej
inteligencji oraz członków powstającego
ruchu oporu.
W Przemyślu przy ul. Ratuszowej w po-
bliżu pomnika Jana III Sobieskiego miesz-
kała stara polska rodzina Dobrzańskich.
Senior Józef Dobrzański (1878-1958) był
adwokatem z tytułem doktorskim. Udzielał
się społecznie. Był członkiem Towarzystwa
Gimnastycznego SOKÓŁ i przez długie lata
pełnił tam funkcję skarbnika. Zachowało się
jego zdjęcie w mundurze sokolim.
Profil dr. Józefa Dobrzańskiego z lat 30-tych
XX w.
PRZEMYŚL maj 2018
Jego żona Olga (1879-1953) pochodziła
także ze starej polskiej rodziny Juszyń-
skich. Mieli trójkę dzieci: Marię (1908-
1995), Janinę (1910-1972) i Władysława
(1914-1941). Wszystkie uzyskały dobre
wykształcenie - Maria uczyła się w lwow-
skim Sacrć Coeur a później ukończyła
prawo administracyjne na Uniwersytecie
im. Jana Kazimierza we Lwowie, Janina
ukończyła filologię romańską na Uni-
wersytecie Jagiellońskim w Krakowie,
a Władysław poszedł w ślady ojca i siostry,
i ukończył prawo na UJK we Lwowie.
ŁTWIĄTĘRK STRZELECHI
DYPLOM
nnanany zóż Gry teketzzete „Kakao
EMTFEŁNIEMIĘ (W AMAN nOKU RY
— Powiatu Gokiskiego 275. Ludu f”
Z. Deógz daw-Ć rąplikski por. rear żażeł.
Powiateny Z. S.
Władysław udzielał się społecznie - m.in.
w Związku Strzeleckim.
Zdjęcie Władysława Dobrzańskiego z 1936 r.
Zima 1939-40 była wyjątkowo ostra,
stare miasto zostało zajęte przez wojska
radzieckie i były bardzo trudne warunki
życiowe. Z braku opału rodzina spaliła
w piecach ogromną domową bibliotekę.
Na wiosnę powstała możliwość prze-
siedlenia na Zasanie. Znalazło się puste
mieszkanie przy ul. 3 Maja zamienione
przez okupanta na Krakauerstrasse, któ-
re zostało opuszczone wcześniej przez
rodzinę żydowską. Dobrzańscy tam się
przenieśli w obawie przed działaniami
okupanta radzieckiego w mieście.
Nie mieli jednak szczęścia. Pewnego
dnia (chyba w maju lub na początku
czerwca 1940 r.) Władysław został zatrzy-
many przez SS w ramach tzw. akcji AB,
represji wymierzonej przeciwko polskiej
inteligencji. Trafił do więzienia etapowego
w Tarnowie. Warunki pobytu były tam
tragiczne - w celach sześcioosobowych
przetrzymywano po 30-35 osób.
Śladami historii
13 czerwca 1940 r. z więzienia wyzna-
czono do wywózki grupę 753 więźniów,
wśród których znalazł się Władysław
Dobrzański. Po południu poddano ich
kąpieli w żydowskiej łaźni a rankiem
14 czerwca wyprowadzono w kierunku
dworca kolejowego w Tarnowie. Tam
załadowano ich do wagonów osobowych
III klasy po 12 osób w przedziale. Do
Oświęcimia dotarli tego samego dnia po
południu. Na miejscu zostali poddani tzw.
procedurze przyjęcia do obozu, w ramach
której nadano wszystkim stosowne nu-
mery. Władysław otrzymał numer 430.
Był to pierwszy masowy transport do
Auschwitz. Zaraz od następnego dnia
rozpoczęła sie tzw. kwarantanna, mająca
doprowadzić więźniów do fizycznego
i psychicznego załamania.
RADA ADWOKACKA
WE LWOWIE
UL. KRASZEWSKIEGO 17
WE
LwOW
Pee poda JE
W obozie funkcjonowała pseudokan-
tyna, w której więźniowie mogli kupić
wybrane dobra. Czynna była kilka razy
w tygodniu. Niewiele tam było do kupie-
nia. Trzeba było jednak mieć niemieckie
WD legitymacja kadr
Rada LMdwokacka we Lowówie za-
świadcia, że okaziciel niniejszego
aj ała nan aka
ZE
Kmbckę TE Z 2
Fragment listu zawierający prośbę Władysława o niemieckie znaczki pocztowe (bez nadruku
Deutsche Post Osten wykonanego dla GG).
Absender:
Konzentrationsiager Auschwitz
Anordnungen sind beim
Sn” mit Gefangenen zu be-
zm,
1.) Jeder Schutzhaftgefangene darf im
M ona) zwei ORG oder zwei emówaj
von nen Angehórigen empfangen
und an sie avsenden. Die Briofe an
die Gefangencn miissen gut lesbar
mit Tinte geschriesen dm und dir-
fen nur 15 Zeilen auf ciner Seite ent-
halten. Gestattet ist nur ein Briefbo-
DOEJAECJ
:peqosuy 9utaW
miissen unge
Briefe darfen nur 5 Briefmarken 4 12 Pig.
beigelegt werden. les andere ist
werboten und unterliegt der Beschlag-
nahme. Postkarten haben 10 Zeilen.
Lichtbiider asi als Postkarten nicht
dada erden.
Geldsendungen "sind gestattet.
5 Es ist darauf zu achten, daB bei
Geld- oder Postsendungen die ge-
węzezę r "10
A Z
bestehend aus: Name,
Geburtsdatum, und Gefangenen-Num-
mer, auf die jen zu schreiben
ist. Wenn die Adresse fehięrhaft ist,
4.) Zeitungen sind gestattet, diirfen
aber nur durch die Poststelle des K.L.
alles kaufen kónnen.
6.) ŻA radzmzeni aus der $chutz-
haft an die Lagerieitung sind zweckios,
7.) Sprecherlaubnis und Besuche von
Gefangenen im Konzentrations-Lager
sind grundsatziich nicht gestattet.
Der Lagerkommandant,
Kopia koperty listu pisanego przez więźnia do rodziny z września 1940 r.
PRZEMYŚL maj 2018
Z akakczonze
pieniądze - albo przywiezione ze sobą
w momencie rejestracji, albo przysłane
przez rodzinę. Osadzonym w obozie
pozwolono na korespondencję z rodziną.
W tym celu były wydrukowane specjalne
formularze z rubrykami do wypełnienia
- oczywiście wszystko w języku niemiec-
kim. Formularze były wysyłane w specjal-
nych, drukowanych kopertach. Opłata
za list wynosiła 12 fenigów wg. taryfy
Rzeszy. Korespondencja z rodziną była
obwarowana wieloma nakazami i trzeba
było mieć niemieckie znaczki pocztowe.
Władysław pisał do domu prośbę o pie-
niądze i znaczki pocztowe, zaznaczając, że
nie mogą to być znaczki i pieniądze GG. »
Bitte forgfiltig aujbewakren!
Der Ubjenber mirb gebeten, nur Den umrandeten Teil
247
guszufiiliem
PO
dujgabejtempel
- C 62 (1. 31)
*, Ertlórung der Abfiiczungen umieitig. Din 476
Odcinek przekazu pocztowego na pieniądze
wysłane z domu do obozu.
19
Śladami historii
Konzentrationslager Auschwitz "eine Anschritt: skulkj ly BE
SEZ (acl
geboren am: NEA Blok) *.
cŁosodken28
olgende Anordi
zem mit Gełangenen zu
Absender:
1, ) Jedar Schutzhaligefangene dart im
Vo nat zwej Briele oder zwej Karten
| Veeew Lao; WIZ
Geboren AŚ LK
Gestorben
AOL MH
VWVerzeichnis der Nachlass-Sachen
wa snie ożenaę Bio Brela sn Get.Nr. ZA _efa =,
BAZE 7 Koffer Z Kragen Taschentuch
tssea" ungetdtieri solne Im BlRGR Aktentasche 4 Binder Ziertuch
zaa aa
YBoteń une unieięgi de legi dor Boschlag- Fliege J Handtuch
Lichibiicęr arte als Postkarton nichi Z Hut Halstuch
ALE Moe neżada 08 ta 4, Matze Barste
DOROAE Mantel 4/_ Schuhe Kamm
EA Cm Rock Stiefel Spiegel
4) Zoltungen sind gostaliet, dorien Jacke Pantoffel Messer
3) Pokgt grea ie Serek a Hose JK ben Schere
alles kauen kónnen? = e Weste Nagelfeile
Matra togi ingtwsciei Pullover WIEŻĘ ZR
Seigenan tn Korianatowetege" | Armelhalter 4/ Geldbórse
gesta!
R EEmaSaŚRIE / Hemd Hosentrager Brille / Etui
4 Unterhose Leibriemen Schliissel / Rigg
1jztntn gps Fajnie m EA. Um uga
Alaunstein Seifennapf Brieftasche
Hautcreme Seife Fotos
Rasięrapparat Zahnbirste Pass
Rasięrmesser Za ta Inv. Vers. Karte
Rasierklingen 2 Aufrechnungsbesch.
Rasierpinsel 4 Mr z A Fallhalter
Rasierseife A A Drehbleistift
Rasiercreme > Ad
Ausgefertigt: am = Że wntcć c w c
von "Er wal MAM of
Formularz listowy więźnia do rodziny Kopia zawiadomienia o śmierci Władysława Dobrzańskiego.
> Warunki w obozie były trudne do w adi
wytrzymania, stąd też duża śmiertelność PIT" -- m6: Boożdozozadknia 2:
wśród więźniów. Według prowadzonych
w tym zakresie badań wojnę przeżyło
ok. 200 osób z tego pierwszego trans-
portu. Niestety, nie przeżył Władysław
Dobrzański. W styczniu 1941 r. rodzina Todesbocokeinigunsi
w Przemyślu otrzymała z obozu oficjal- A ZZA" 0
ną informację o jego śmierci. Do tego
dołączony był spis wszystkich rzeczy, Yano 'Dovrzanski
jakie pozostały po zmarłym - porządek a ióksiaś
bowiem musiał być.
Na Cmentarzu Głównym w Przemyślu, gebawea 1 17. Juni 1914
na grobowcu seniorów Dobrzańskich a wawń
znajduje się sucha informacja na tablicy
nagrobnej — „Zginął w Oświęcimiu 1940r. Heirńtaufenthalt + Doutsch - Przenysi, Xrakauezste, 35
Na pewno można spotkać wiele takich PAGE | | 2)
napisów. Warto zadumać się nad nimi. "A
Załączone ilustracje pokazują jak wy- Todestag 1 20. Januar 1941
glądała korespondencja obozowa. Nie Kocka, chę ab
spotyka się takich dokumentów na co
dzień, dlatego uznałem, że warto je po- zawo , "1y b Auolmita
kazać czytelnikom „Naszego Przemyśla”. naka „sskaówiikiG:
m
BIBLIOGRAFIA:
» https://pl.wikipedia.org/wiki/Pierw-
szy_masowy_ transport _do_Auschwitz
» archiwum domowe Dobrzańskich
Akt Diese Vorlage gilt nur zu jorlage bei Benórden._
zgonu.
20
PRZEMYŚL maj 2018
zaprasza
„godz. 18.00
Koncert Przemyskiej Orkiestry Kameralnej.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Organizator: Prezydent Miasta Przemyśla, Przewodniczący Rady Miejskiej
w Przemyślu oraz Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
„godz. 10.30
Dzień Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną pt. „Wcze-
sna interwencja drogą rozwoju dziecka”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Org.: Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną
Koło w Przemyślu oraz PCKIN ZAMEK. (Impreza zewnętrzna).
, godz. 10.30
X edycja Przeglądu Małych Form Teatralnych pt. „Porozmawiajmy
o uzależnieniach”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Org.: Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Przemyślu oraz PCKiN
ZAMEK. (Impreza zewnętrzna).
, godz. 18.00
Otwarcie wystawy malarstwa Sylwestra Stabryły — laureata Triennale
2015 (Międzynarodowe Triennale Malarstwa Regionu Karpat — Srebrny
Czworokąt 2018).
(Galeria Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Org.: Galeria Sztuki Współczesnej oraz PCKIN ZAMEK.
, godz. 19.00
Z cyklu „Muzyczna Wiosna na Zamku”. Recital światowej sławy tenora
Bogusława Morki „Co mi w duszy gra” z towarzyszeniem zespołu ka-
meralnego „Bogna Band” pod dyrekcją Bogny Dulińskiej.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 40 zł do
nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku
Kazimierzowskim.Org. PCKIN ZAMEK.
„godz. 18.30
„Żabula” spektakl teatralny w wykonaniu aktorów Teatru „Fredreum”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 15 zł do nabycia
przed spektaklem na Zamku Kazimierzowskim lub w Biurze Towarzystwa, ul.
Grodzka 1, w czwartek w godz. 16.00-18.00.
Org.: Towarzystwo Dramatyczne im. A. Fredry „Fredreum” oraz PCKiN ZAMEK.
Spektakle edukacyjne dla młodzieży szkolnej.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — spektakle edukacyjne dla szkół.
Org. Kielecki Teatr Lektur. (Impreza zewnętrzna).
„ godz. 11.00
Przemyska Gra Literacka pt. „CSI: Przemyśl. Kryminalne zagadki”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — impreza dla szkół.
Org.: Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Przemyślu oraz PCKIN ZAMEK.
(Impreza zewnętrzna).
, godz. 16.00
Koncert Orkiestry Reprezentacyjnej Morskiego Oddziału Straży Gra-
nicznej połączony z obchodami Święta Straży Granicznej.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp za zaproszeniami.
Org.: Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej im. gen. bryg. Jana Tomasza
Gorzechowskiego oraz PCKIN ZAMEK. (Impreza zewnętrzna).
|= 4 Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
ł $ 37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1
= tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariat Qkultura.przemysi.pl
dyrektor - Renata Nowakowska
Po wydrukowaniu kalendarz imprez może ulec zmianie,
zawsze aktualny na www.kultura.przemysi.pl
maj 2018
, godz. 19.00
Z cyklu „Muzyczna Wiosna na Zamku”. Koncert Soni Bohosiewicz pt.
„10 sekretów Marilyn Monroe” w ramach obchodów Dnia Matki.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 35 zł do
nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem na Zamku
Kazimierzowskim.
Org. PCKIN ZAMEK.
WYSTAWY CZASOWE:
E Wystawa malarstwa Sylwestra Stabryły — laureata Triennale 2015
(Międzynarodowe Triennale Malarstwa Regionu Karpat — Srebrny
Czworokąt 2018), (Galeria Zamek), czynna od 11 do 31 maja 2018 r.
E Wystawa malarstwa „Ukryte” Aleksandra Stępniak, (Galeria Debiuty),
czynna do 31 maja 2018 r.
WYSTAWY STAŁE:
E Kazimierz Wielki Wczoraj i Dziś,
E Lapidarium,
E Kazimierz w Historii i Tradycji,
B 145 lat Towarzystwa Dramatycznego im. A. Fredry „Fredreum”,
E Dorobek Sceniczny Kazimierza Opalińskiego — najwybitniejszego
aktora „Fredreum”,
E „Fredreum” w karykaturze,
E Widoki przemyskie z lat 50. XX wieku.
KONCERT
Q
ZY 0 22 PZA A
a,
Renata
PRZEMYK
OUAUNUCOZTU
KSOziactz!
COHENA
A
PCKiN ZAMEK poleca
16 czerwca 2018 r. godz. 19.00
„Boogie Street. Renata Przemyk
SO OWZWUOYSUSUDTNE CADY NIC
Zamek Kazimierzowski — więcej informacji już wkrótce
„Bogna Ban (
pod dyrekcją Bogny Dulińskie
s» 10 sekretów
Mariryn Monrce**
O óz
LJ
« tte
JAidi11)
Bilety w cenie 35 zł
, do nabycia w sklepie muzycznym „MUSICLAND”
Przemyskie Centrum Ę
a Kultury i Nauki ZAMEK ul. Serbańska 13, tel. 16 675 01 82
oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim
www.kultura.przemysl.pl
BL PCKiN ZAMEK - OMÓWIENIE WYDARZEŃ
EL PCKiN ZAMEK - OMÓWIENIE WYDARZEŃ
8 kwietnia 2018 r.
Wiosenny Koncert Kameralny
ARTYSTYCZNA WIOSNA
NA ZAMKU KAZIMIERZOWSKIM ROZPOCZĘTA.
Pierwszym artystycznym - wtym wypadku muzycznym — wio-
sennym wydarzeniem na scenie Zamku Kazimierzowskiego był
„Wiosenny Koncert Kameralny"w wykonaniu trojga młodych, ale
już ze sporymi osiągnięciami artystów: Marii Miszczak -— fortepian,
Marcina Suszyckiego — skrzypce i Jakuba Waszczeniuka — trąbka.
W programie znalazły się m.in. utwory H. Wieniawskiego, Kevina
Mckee, Eric Ewazen Trio.
Nastrojowy koncert po-
chodzących z Przemyśla
Marii Miszczak i Marcina Su-
szyckiego oraz pochodzące-
go z Dębna Jakuba Waszcze-
niuka wyraźnie przypadł do
gustu zamkowej widowni,
która gromkimi oklaskami
nagradzała kolejne muzycz-
ne prezentacje. W ten sam
sposób „poprosiła” o wydłużenie występu o kolejny utwór
na bis.
ARTYSTYCZNA WIOSNA w Przemyskim Centrum Kultury i Nauki
ZAMEK jako najpiękniejsza pora każdego roku rozpoczęła się
kameralnie.
LE
| ik
OU ILO
Tekst: Tomasz Beliński. Fotografie Tomasz Beliński oraz ze zbiorów SP 11
18 kwietnia 2018 r.
Pierwszym, ale z pewnością nie ostatnim wydarzeniem, które
odbywa się w ramach obchodów 100-lecia Odzyskania Niepod-
ległości przez Polskę na scenie Zamku Kazimierzowskiego było
piękne przedstawienie przygotowane przez nauczycielkę panią
Dorotę Jamroz i jej utalentowanych uczniów z klasy Illb i klasy Vla
SP 11 wPrzemyślu. Fabuła została osnuta wokół historii wiejskiej
rodziny, która w czasie | wojny światowej przeżywa wojenną
traumę — wymarsz ojca i jednego z synów na front. Ludzie ci
ukrywają w swoim domu poetę, który odwołując się często do
literatury i poezji okresu zaborów, podtrzymuje iumacnia głęboki
patriotyzm domowników. Symbolem wolnej Polski staje się biały
orzeł, którego głos — pisk, słyszalny w duszy Polaków, nie pozwala
tracić nadziei na wolność.
Przedstawienie przyjęte zostało entuzjastycznie przez wszyst-
kich, którzy zasiedli na widowni. Byli wśród nich mali, starsi i naj-
starsi. Pomimo różnic wiekowych oceny były identyczne — świet-
ne, wzruszające i uczące patriotyzmu widowisko. Z pewnością
wkrótce będzie powtórzone. Termin tego wydarzenia wstępnie
przewidziany jest na początek czerwca bieżącego roku. Dokładna
data podana zostanie wkrótce.
Marszałek Sejmu RP
Marek Kuchciński
Honorowym Obywatelem Miasta
Przemyśla
Na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Miejskiej w Przemyślu 12
kwietnia br. radni podjęli uchwałę o nadaniu tytułu Honorowego
Obywatela Miasta Przemyśla Markowi Kuchcińskiemu Marszałkowi
Sejmu RP. Projekt uchwały przygotowany przez radnych był odpo-
wiedzią na inicjatywę byłych członków Komitetu Obywatelskiego
„Solidarność” w Przemyślu oraz Prezydenta Miasta dotyczącą uho-
norowania Marszałka Sejmu Rzeczpospolitej.
WITOLD WOŁCZYK
Podejmując uchwałę w tej sprawie
Radni stwierdzili - „Uznając ogromne
zaangażowanie i poświęcenie dla dobra
małej i dużej ojczyzny oraz wieloletnią,
sumienną pracę na rzecz regionu, a tak-
że wyrażając szacunek dla pełnionej
funkcji Marszałka Sejmu Rzeczpospolitej
Polskiej - Rada Miejska w Przemyślu
nadaje Panu Markowi Tadeuszowi
Kuchcińskiemu tytuł Honorowego
Obywatela Miasta Przemyśla, wyra-
żając tym samym podziękowanie za
postawę oraz osobisty wkład w promocję
swojego miasta na forum krajowym
i zagranicznym”. Tym samym obecny
Marszałek Sejmu RP dołączył do grona
22 osób wyróżnionych tytułem Hono-
rowego Obywatela Miasta Przemyśla,
wśród których znajdują się m.in. św.
Jan Paweł II, prof. Zbigniew Brzeziński,
czy niedawno wyróżniony Przemysław
Babiarz.
Wręczenie tytułu nastąpi podczas uro-
czystej sesji Rady Miejskiej w Przemyślu.
m
W rocznicę
śmierci świętego
Jana Pawła II
Jak co roku dla upamiętnienia kolejnej
rocznicy odejścia św. Jana Pawła Il prze-
myscy samorządowcy złożyli kwiaty pod
pomnikiem Ojca Świętego znajdującym
się na placu Niepodległości. 30 kwiet-
nia hołd papieżowi oddała delegacja
złożona z Prezydenta Roberta Chomy,
Przewodniczącego Rady Miejskiej Bo-
gusława Zaleszczyka oraz radnych Rady
Miejskiej.
Witold Wołczyk
PRZEMYŚL maj 2018
Wydarzenia
Marek Tadeusz Kuchciński — życiorys
W latach 80. organizował w Przemyślu
środowisko Kultury Niezależnej. Wydawał
iwspółredagowałkwartalnik,Strych Kultural-
ny”. Współorganizował Dni Kultury Chrześci-
jańskiej w Przemyślu oraz międzynarodowe
wystawy plastyczne,Człowiek-Bóg —Świat'.
Działał w niezależnym ruchu Solidarności
Chłopskiej — był m.in. członkiem Ogólnopol-
skiego Komitetu Oporu Rolników. W 1985 r.
aresztowany za działalność opozycyjną.
Współzałożyciel Komitetu Obywatel-
skiego „Solidarność” w województwie
przemyskim w 1989 r. w latach 1990-1992
członek Krajowego Komitetu Obywatel-
skiego „S” przy Lechu Wałęsie. Od 1990
roku do 1999 roku należał do Porozu-
mienia Centrum, kierując organizacją PC
w województwie przemyskim.
Były Prezes Przemyskiego Towarzystwa
Kulturalnego, wydającego m.in. miesięcz-
nik „Spojrzenia Przemyskie”, wiceprezes
rzeszowskiego Oddziału Stowarzyszenia
Dziennikarzy Polskich oraz przewodniczył
radzie programowej Polskiego Radia
Rzeszów.
W latach 1994-1999 radny Miasta Prze-
myśla, a następnie od 1999 r. do 2001 r.
wicewojewoda podkarpacki.
Od 2001 r. sprawuje mandat posła na
Sejm kolejnych kadencji z ramienia Prawa
i Sprawiedliwości. 4 sierpnia 2010 r. został
wicemarszałkiem Sejmu VI kadencji, a 8
listopada 2011 r. wybrany na wicemar-
szałka Sejmu VII kadencji.
12 listopada 2015 roku decyzją Sejmu
objąłfunkcję marszałka SejmuVlll kadencji.
Od 2010 roku jako wicemarszałek
Sejmu RP jest inicjatorem cyklu spotkań
- konferencji państw karpackich pod
hasłem „Europa Karpat”, których celem
jest m.in. wzmacnianie współpracy we
wszystkich obszarach aktywności pu-
blicznej oraz budowa międzynarodowej
sieci parlamentarzystów działających na
rzecz zrównoważonego rozwoju Karpat.
Konferencje te bardzo często odbywają się
w rodzinnym Przemyślu (np. jubileuszowa
20. Konferencja w dniu 17 lutego 2018 r.).
Jest żonaty, ma troje dzieci.
25
Fot.: Witold Wołczyk
Fotografie: Tomasz Beliński
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
Aleksandra Stępniak — UKRYTE
19 kwietnia w Galerii Baszta (do tej
pory była to Galeria Debiuty) odbyło się
otwarcie wystawy malarstwa Aleksandry
Stępniak pt. Ukryte. Pani Aleksandra
ukończyła Państwową Szkołę Muzyczną
w klasie fortepianu. Jest też absolwentką
Wydziału Elektroradiologii. Zdobywała
wiedzę na AGH w Krakowie, studiowała
również Psychologię Interakcji w Lublinie,
Socjologię oraz Projektowanie Graficzne
w Państwowej Wyższej Szkole Wschod-
nioeuropejskiej w Przemyślu. „Pomiędzy
w Galerii
Baszta
bodźcem i zachowaniem jest przestrzeń.
W tej przestrzeni jest miejsce na wybór
odpowiedzi. Ten wybór to nasz rozwój
i wolność.” Tak Aleksandra określa swoje
lata życia. Należy do Klubu Plastyka przy
CK od 2012 roku. Uprawia malarstwo,
rysunek, collage i fotografię. Jest zafascy-
nowana ekspresjonizmem abstrakcyjnym,
co znajduje odzwierciedlenie w pracach
malarskich artystki. Żywioł kolorów, moż-
liwości nawarstwiania się plam, skłębione
linie stanowią integralną część wypowiedzi
malarskiej. W swojej twórczości używa ze-
stawień rożnych faktur, jak i wielu technik
malarskich, często mieszanych. Korzysta
z barwnych podłoży malarskich, dużo
eksperymentuje. Chętnie zdobywa nowe
doświadczenia w technikach graficznych
i rysunkowych. Transformuje zdobyte
umiejętności na potrzeby własnego
warsztatu. Czasami prace malarskie są wy-
nikiem obserwacji różnych stanów natury,
interpretacji realnych kształtów i kolorów.
Ciekawi ją również „zabawa” tytułami
obrazów, w której autorka wykorzystuje
eksperyment myślowy. Uważa, że jest
on bardziej elegancki niż rzeczywistość.
Czasem wymaga wymyślenia czegoś, co
jest mało prawdopodobne, albo nawet
niemożliwe. Jednakże ma on na celu
pomóc nam kreatywnie myśleć i widzieć,
a nie opisywać rzeczywistość. „Ukryte” to
kolejna część przekazu „swojego” Świata
widzom. Powstałe prace pani Aleksandry
dotykają zjawiska dwuznaczności i duali-
zmu istnienia. Są trudne do „okiełznania”.
Wszystko w nich się przeplata, zmienia,
fluktuuje. Funkcjonują w nich dwa ob-
szary równoległe: sen i jawa. Nic nie jest
w nich autentycznie wiadome, jak w życiu.
Wywołują zamyślenie, zatrzymanie, ciągłą
ciekawość, poszukiwanie. Stanowią pewną
prowokację. Być może wynika to z fascy-
nacji autorki malarstwem Mondriana,
gdzie czerwień i błękit są przerywane
czarnymi liniami. Można dostrzec w nich
chęć zaskoczenia sposobem kompozycji,
dalekiej od norm etycznych i przyzwycza-
jeń. Krzyczą niezaszufludkowaną ironią,
jak względna moralność ulegająca ma-
nipulacji. To twór jej obserwacji Świata,
naszych uzależnień od katastrof, nie-
szczęść, zła, uczuć, które są fascynujące
i mogą być piękne. Wyrażają niepewność
i lęk przed nieznanym, inną techniką, inną
formą wyrazu. Stosowana przez nią nad-
interpretacja, doszukiwanie się kształtów,
identyfikacji światła , tworzy podświadomy
obraz, który proponuje widzowi, używając
przy tym pewnej konstrukcji, dającej
ogromne pole do popisu naszej wyobraźni.
Powyższe uwagi oraz spostrzeże-
nia dotyczące działalności artystycznej
Aleksandry Stępniak powstały głównie
na podstawie słów samej autorki, która
potrafi bardzo trafnie zdefiniować cele
i założenia, jakie przed sobą stawia. Do
oglądania wystawy zapraszamy do końca
maja do Galerii Baszta.
26
PRZEMYŚL maj 2018
Sylwester Stabryła Raj utracony
wskroś przesycone duchem surrealizmu.
Z pewnością na przestrzeni lat artysta ten
otworzył się na pewien powiew świeżości.
Jego malarstwo ewoluuje i zmienia się,
artysta nie stroni też od eksperymentów
artystycznych.
Obrazy artysty pojawiają się na aukcjach
takich jak np. Dom Aukcyjny Christie's
w Londynie i Desa Unicum w Warszawie.
Wielokrotnie był nagradzany, m.in. w 2017
Kultura i sztuka
zdobył Grand Prix w konkursie „Genius
Saeculi - Duch naszego czasu...” w hoł-
dzie Magdalenie Abakanowicz, Nagrodę
specjalną na Międzynarodowym Triennale
Malarstwa Regionu Karpat - Srebrny
Czworokąt 2015 pod honorowym patrona-
tem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej,
Grand Prix w Ogólnopolskim Konkursie
„Materia Medicinalis, Materia Artificialis”
Muzeum Farmacji Uniwersytetu Jagielloń-
skiego Collegium Medicum, uzyskał nomi-
nację miesięcznika „ARTGBUSINESS” do
y4ŚJ
j g Aż 4
nagrody za debiut roku 2006.
Od 11 maja, w ramach Międzynarodo-
wego Triennale Malarstwa Regionu Karpat
- SREBRNY CZWOROKĄT 2018 Polska
- Rumunia - Słowacja - Ukraina — Węgry,
w Galerii Zamek otwarta zostanie wystawa
towarzysząca — malarstwo Sylwestra Sta-
bryły. Organizatorem głównym imprezy jest
Galeria Sztuki Współczesnej w Przemyślu.
Sylwester Stabryła urodził się w 1975
w Brzozowie. Ukończył Katedrę Sztuki
Politechniki Radomskiej w 2002. Dyplom
z malarstwa - prof. Andrzej Gieraga, aneks
z grafiki - prof. Krzysztof Wyzner. Zajmuje
się malarstwem, grafiką, rysunkiem i wielo-
ma innymi niepotrzebnymi rzeczami. Autor
prac m.in. z cyklu: „Duzi Chłopcy”, „Histo-
rie Kuchenne”, „Stopklatki”. Posługując
się realistycznym językiem wypowiedzi,
tworzy malarstwo bardzo osobiste. Boha-
terem jego obrazów jest przede wszystkim
człowiek ze wszystkimi towarzyszącymi mu
radościami i smutkami. Świetnie skrojony
portret psychologiczny swoich bohaterów
autor zawiera w prostych, codziennych
gestach i sytuacjach przedstawionych na
płótnie. Jednak odnajdziemy tu nie tylko re-
alizm i figurację, malarstwo Stabryły jest na
Maria Sawicka-Biczyk Metamorfoza
Warto odnotować wystawę malarstwa Marii Sawickiej-Biczyk, która
odbyła się w Galerii Stara Kręgielnia w Centrum Kulturalnym w Przemyślu.
Wystawa trwała od 12 marca do 16 kwietnia 2018 roku, a jej kuratorką
była dr Helena Jacyno.
PRZEMYŚL maj 2018
Maria Sawicka-Biczyk urodziła się w Rafałówce koło
Białegostoku. Ukończyła Liceum Sztuk Plastycznych
w Supraślu. Następnie studiowała w Państwowej
Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (obecnie ASP)
w Gdańsku na wydziale malarstwa pod kierunkiem pro-
fesora Maksymiliana Kasprowicza i adiunkta Kajetana
Bereźnickiego, aneks z ceramiki uzyskała w pracowni
profesor Hanny Żuławskiej. Dyplom z malarstwa i ce-
ramiki uzyskała w roku 1975 r. Jest członkinią stowa-
rzyszenia KERAMOS. Przez wiele lat pierwsze miejsce
wjej twórczości zajmowała rzeźba ceramiczna, jednak
od połowy lat dziewięćdziesiątych malarstwo stało się
głównym polem wypowiedzi Artystki. W jej twórczości
ważna jest obserwacja Światła, poszukiwanie znaku,
rytmu, brzmienia całości. Ważna jest również prostota.
Zapamiętany świat i związane z jego obrazem emocje
i refleksje są dla niej inspiracją. Swoją twórczość
prezentowała na wystawach indywidualnych i zbioro-
wych w kraju oraz za granicą. Jej prace znajdują się
w kolekcjach m.in. w Muzeum Narodowym Tajwanu,
zbiorach prywatnych w Kanadzie, Szwajcarii i USA.
27
Poezja
PRZYSTAŃ
POETYCKA:
MARIA GIBAŁA
Ewelina Łopuszańska poet-
ka, animatorka kultury. Jest członkiem
Towarzystwa Przyjaciół Rzeszowa,
Klubu Poetów Podkarpacia „Per-
ły”, Grupy Poetyckiej „Słowo” przy
Towarzystwie Miłośników Ziemi
Mieleckiej, oraz Regionalnego Stowa-
rzyszenia Twórców Kultury w Rze-
szowie, gdzie jest członkiem Zarządu
- skarbnikiem. Prowadzi imprezy
poetyckie, recytuje. Zafascynowana
jest malarstwem jako przekazem
emocji i fotografią jako możliwością
zatrzymania na zawsze wydarzeń
i portretów ludzi. Dużo podróżuje po
Polsce, gdyż uważa, że należy znać
swoją ojczyznę. Poza Podkarpaciem
jej ulubionym regionem są Kujawy.
Interesuje się prasłowiańską koleb-
ką Polski. Pierwszy tomik poetycki
„Ewoliny” ozdobiony grafikami Wojt-
ka Atamana ukazał się w roku 2013.
Za tomik ten otrzymała nagrodę „Za najlepszy debiut Podkarpacia”
przyznaną przez Oddział Związku Literatów Polskich w Rzeszo-
wie. Drugi tomik „Dotyk Kamienia”, ilustrowany również przez
Wojciecha Atamana, wydała w roku 2015. Trzeci tomik „Pocztów-
ki” - 2016r. Czynnie uczestniczy w wydarzeniach artystycznych
Rzeszowa i Podkarpacia, biorąc udział w wernisażach malarstwa,
fotografii oraz spotkaniach poetyckich w Bibliotece Wojewódzkiej,
Wojewódzkim Domu Kultury, osiedlowych Domach Kultury,
a także w klubach i kawiarniach Rzeszowa, Mielca, Tryńczy i in.
W 2017r. uczestniczyła w Nadsańskich Spotkaniach Poetyckich
i w wieczorze poetyckim Jesienna nostalgia organizowanych przez
Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Przemyślu. Jej
wiersze ukazały się na łamach prasy regionalnej w gazecie „Nasz
Dom Rzeszów”, „Głos Tyczyna”, „Krajobrazy” i na portalu interne-
towym pogranicze.eu,G.L."Słowo” oraz przyjaciele.blogspot.com,
a także w antologii „Rzeszów w poezji” wydanej przez Wojewódzką
i Miejską Bibliotekę Publiczną w 2010r, oraz w Antologii poetów
Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury w roku 2017. Na-
grody i wyróżnienia: konkurs „Cięte Słowa” portal internetowy
Namida rok 2011, konkurs „Harmonia Dusz” rok 2011, konkurs
„O Wawrzyn Sądecczyzny” biblioteka w Nowym Sączu rok 2012,
2014, konkurs „Wrzeciono” Stowarzyszenie „Majdaniarze” Nowa
Sarzyna lata 2013-2018, konkurs „Pod Majowym Księżycem” Noc
Poezji Załęże - Rzeszów lata 2015-2017, konkurs „Ogrody” ZLP Rze-
szów rok 2017, konkurs XXIX Ogólnopolskie Literackie Spotkania
Pokoleń Kruszwica-Kobylniki rok 2017.
28 PRZEMYŚL maj 2018
DZIEŃ WIATRU 15.06
Wiatr jest kobietą, wiesz?
Szepcze do ucha zobacz
Piórko ci niosę, śmiech ptaków latem.
Czujesz, to ja
Owiewam cię dokoła, dmucham w oczy
Głaszczę po ręku
Jesienią liście niosę, włóczę się po polach
Pokochaj mnie
Jestem kapryśna
Spadnę wichurą, burzą
Zniszczę ci dach nad głową
Zasypię drogi śniegiem
Złośliwie zachichoczę w kominie.
Wrócisz do mnie
RAMANS
Aleksandr Sergiejewicz każ poganiać konie
Niedługo niebo w gwiazdach utonie
Królestwo swe Zima objęła mroźnym
uściskiem
Zwidział się las, biały jak nielas
Rząd drzew nad rzeką lodem skutą
Pod latarniami śnieżne ćmy
Miasto opowiada srebrne sny
Aleksandr Sergiejewicz każ poganiać konie
Niedługo niebo w gwiazdach utonie
Nie spotkamy się Sasza tej zimy
Ech, w mym oku kręci się łza
W samowarze już wrzątek bulgocze
Herbaty z rumem popijesz ty
Z plasterkiem pomarańczy wypiję ja
Aleksandr Sergiejewicz każ poganiać konie
Niedługo niebo w gwiazdach utonie
Ty w Petersburgu, ja w Rzeszowie
Czasu pył srebrny rozdzielił nas
Wiatr zimowy pokąsa w nos mnie
Ciebie tuman śnieżny okryje
Marznąc, w saniach napiszesz wiersz
Gdzieś w oddali ambulans zawyje
Aleksandr Sergiejewicz każ poganiać konie
Niedługo niebo w gwiazdach utonie
NIE
( Rysiowi na urodziny )
nie skowronek nad polem lata
nie słowik,
nie w bzach,
nie śpiewa
słonecznik głowę zawraca
na próżno szukają nieba
pod ciężkimi chmurami ciągniki
czarne wrony wyorując pługiem
nie opada ramiączko
oczko się nie puszcza
bluesa śpiewa za oknem
niepogoda w płaszczu nieprzemakalnym
Poezja
29
maj 2018
CZY WIESZ, ŻE ZIMĄ...
Niebliźniacze gwiazdy
Osiadają ci na okularach
Zamknij oczy,
Biała cisza po horyzont
Malutka gałązka
Oczekuje rozwiązania
Na drzewach z chińskiej porcelany
Ptaki stroją głosy na wypadek...
Co pod śniegiem zamarło
Dech wstrzymuje,
Aby promyka ciepłego nie przeoczyć
Posłuchaj to marzenia...
CZAROWANIE
co mi przyjdzie do głowy nocą
abrakadabra szepcę spod koca
inkrustuję niebo rybkami
będą świecić tajemniczo lusterkami
na lewą stronę przenicuję słowa
sen lub gwiazd zabawa
świerszczy parkę złapię na wędkę
by cykały zegarom piosenkę
cisza połknie rzęs opadanie
sen, jawa zgadywanie
* * *
„a thousand kisses deep”
L.Cohen
wiosną socjalistyczne brednie
spływały po plecach
maszerowaliśmy ostatni raz
młodymi piersiami oddychając głęboko
świat był świeży
idealnie prosty
jedliśmy łapczywie gorące pocałunki
wiatr podsycający płomień
miłośnie z dymem się splata
nie ostoją się lasy ani miasta
gdy runiemy
z wysokości tysiąca pocałunków
sprawiedliwie rozdzielimy
pieszczoty w satynie
radia całego świata rozgłoszą
że spotykamy się
w przestrzeni tysiąca pocałunków
by rozczesać niebieskie włosy słońca
głosem zdartym w rozkoszy
połamanymi skrzydłami
spadając wciąż i wciąż
wosk tysiąca pocałunków
ich świat jest kwaśny
wciąga w sieć
tęskniąc do początku
ciągle łapczywie pragniemy
głębokości tysiąca pocałunków
WALC ZNAD DUNAJU
świtem wstążką przez miasto przepłynął
zimne ulice w mroku i deszcz
obłok jasne gwiazdy minął
mnie przeszedł przywidzeń dreszcz
dzisiaj walc nie znad Dunaju
oczy lodowe niebieskie
nade mną się pochylają
i ten walc, ten walc natrętny
bez wstydu przepływa i drży
tam gdzie starcy kaszlą i plują
zwróci echo każdy mój szept
puste ściany płoną muzyką
twoje ręce kibić ściskają
odpływamy wśród pluszu we śnie
walc opłacam srebrną monetą
bo po niebie się toczy i lśni
i ten walc, ten walc natrętny
bez wstydu przepływa i drży
nocą przyplątał się znad Dunaju
płonąc liśćmi i włosów czerwienią
fontanny lapis lazuli tryskają
w obłoki blade jak ćmy
opadają pustych okien złudzenia
blasku brak w srebrze się topi
echo w mieście, mżawka i my
i ten walc, ten walc natrętny
bez wstydu przepływa i drży
DROGA
(Kobieca Grupa Plastyczna WDK Rzeszów)
Przy brzegu drogi
korowodzie stoją.
Oczy ich bławatne
dla motyli,
Jestem kobietą
ja, która piszę, InKa
idę pośród miasta,
idę po kamieniach
idę...
Jestem kobietą
ja, która maluję
seledynowe szale wiatru,
błękitne krople zapachu
Mgły...
Palcami promiennymi
obejmują słońce
zamawiają szeptem kolory
kaczeńcowy dla łąki
wrzosowy dla melancholii
makowy dla żniw,
różowy dla miłości,
srebrzysty dla śniegu nocą
i gwiazd lustrzanych.
Stąpam po nich
w korowodzie
ja poetka,
ja malarka,
InKa
PIRAT
płynie wśród gęstego
smaku lata
pomarańczy zapach
domy topią się
osiadając i dysząc
jak kury na piasku
faluje asfaltu wstęga
pocięta cienistymi szarfami zieleni
gorące powietrze tnie pirat
na rowerze mostku okrętowym
zmrużonymi oczami
badając horyzont
lądując na plaży
pozostawia rower
zacumowany do latarni
nocami oświetlającej drogę powrotu
zabłąkanym marynarzom
DAMA Z PAWIEM
wieży z koronki zielono złotej
mieszkała dama w portretu ramach,
niebo tam było bardzo niebieskie,
romansowały drzewa z chmurami
w sukience złotej z gracją, wyniosła
oprowadzała płaskich znajomych
po swym ogrodzie niebiesko złotym
z pawiem milczącym, tak jak ona
wtem z białych chmurek pada deszcz,
ciurkocze równo, że aż miło
wtedy właśnie, dziwna rzecz
towarzystwo z obrazu ożyło
z ruin twarz mroczna wychyla się,
paw ostrzegawczo krzyknął,
konno ucieka pani z panem,
srebrna wstążka powiewa za nią
kłótnie, żale i pawia krzyk
niebieskie łzy spłynęły, gdyż
miłość na błękit farbowana
dama w rozpaczy, suknia ta sama
milczy znów paw, gdy na kolanach
przycupnął damy w portretu ramach,
ogród zachodzi w lukrze słodyczy,
z ruin twarz mroczna wychyla się
Archiwalia
Z Sienkiewiczem
do Niepodległej
W roku upamiętniającym 100-lecie niepodległości Polski nie
sposób pominąć postaci Henryka Sienkiewicza. Sprzyja temu
miesiąc maj, bowiem w tym miesiącu, w 1846 r. na świat przyszedł
wspomniany Mistrz Pióra. Dwa lata temu obchodziliśmy rok
poświęcony tej postaci w związku z przypadającą wówczas 170.
rocznicą Jego urodzin, 100-letnią śmierci 15 listopada 2016 r,
110. przyznania pisarzowi Nagrody Nobla oraz 120. książkowego
wydania Quo vadis.
AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
W nawiązaniu do obchodów odbyło
się szereg wydarzeń zarówno w całej
Polsce, jak i na gruncie lokalnym, po-
święconych temu wybitnemu twórcy”.
Zasługi Henryka Sienkiewicza ko-
mentowano jeszcze za jego życia. Sam
Ignacy Jan Paderewski, polski pianista,
kompozytor, a przede wszystkim dzia-
łacz niepodległościowy, podkreślał, że
od lat długich w kraju spoglądano nań
jak na pierwszego z Polaków. On nie
był królem, ale miał w sobie powagę
i majestat królewski”. Przypisywano mu
z
)|w
w |
YE
s
|
| Ww
W
c
2333335DNEE<<EE
POWTUET 14. SIENKIEWICZA
OBRAZÓW DO POWIEŚCI
H. SIENKIEWICZA
Katalog wystawy obrazów do powieści
Henryka Sienkiewicza wydany w Warszawie,
około roku 1901, w języku polskim i rosyj-
skim. Ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki
Publicznej w Lublinie.
30
wielkie zasługi w przywracaniu godności
i w budzeniu świadomości narodowej.
Jego utwory uznawano za antidotum na
traumę czasów zaborów i szukano w nich
wskazówek na przyszłość. On sam sięgał
do wydarzeń z przeszłości, szukając tam
wzorców i ideałów, by krzepiąc serca, bu-
dować wspólnotę narodową i inspirować
do walki o niepodległość kraju.
W 1900 roku Pisarz obchodził trochę
spóźniony jubileusz 25-lecia pracy twór-
czej, świętując go we wszystkich zabo-
rach. Uroczystości takie zorganizowano
także w kwietniu we Lwowie, do którego
H. Sienkiewicz jechał pociągiem z Kra-
kowa przez Przemyśl, co dało okazję do
spotkania z nim przemyślan w dniu 29
kwietnia”.
Jego twórczość cieszyła się ogromnym
powodzeniem. Stała się inspiracją także
dla artystów, którzy w pracach malar-
skich ukazywali bohaterów z powieści
Pisarza.
Przemyślanie, którzy również znali
jego dzieła, z zainteresowaniem przy-
jęli informację o wystawie obrazów do
powieści Sienkiewicza, która 14 marca
1914r. została otwarta w naszym mieście
w domu państwa Giżowskich, pod adre-
sem Rynek 28, na II piętrze. Przemyśl był
jednym z wielu miast, w którym można
było podziwiać dzieła. Jak donosiła prze-
myska prasa, wystawa ta objechała 200
miast europejskich i cieszyła się wielkim
powodzeniem. Jedynie nie pozwolono jej
się zatrzymać w Niemczech”.
Obrazy artystów takich jak m. in.: Sta-
nisław Batowski, Jan Ciągliński, Juliusz
Kossak, Stanisław Kostrzewski, Stanisław
Masłowski, Zygmunt Rozwadowski, Jan
Perdzyński, Piotr Stachiewicz, Henryk
Szczygliński, Włodzimierz Tetmajer,
przybyły do Przemyśla ze Lwowa.
Tam wystawa mieściła się w Instytucie
Technologicznym. Jak wynika z zacho-
PRZEMYŚL maj 2018
Stanisław Batowski, Natarcie Zbyszka na
Lichtensteina — ilustracja do powieści H.
Sienkiewicza „Krzyżacy”, reprodukcja obrazu,
wycinek z czasopisma „Biesiada Literacka”
1900.
wanej relacji na jej temat - stwarzała
znakomitą okazję poprzez sceny nawią-
zujące do Trylogii - do poznania XVII-
wiecznego życia Polaków, w kwestii
wyglądu wnętrza ich domów, organizo-
wanych uczt, ubiorów i przygotowań do
wypraw wojennych. Dzieła nawiązywały
także do treści Quo vadis czy Krzyżaków.
Relacjonujący podkreślał, iż — Żadna
książka — jak dawną i bogatą jest litera-
tura — nie wcieliła się z taką mocą w or-
ganizm narodu jak dzieła Sienkiewicza.
Stały się jego chlebem codziennym,
jego zdrojem trzeźwiącym. Nic więc
dziwnego, że artyści-plastycy tej miary
co Kossak, Tetmajer, Batowski twórcy,
którzy sami dla siebie jako jednostki
artystyczne przedstawiają wiele interesu,
zarówno bogactwem wewnętrznym, jak
siłą tworzenia dali się uwieść „Sienkie-
wiczowskiej” zmorze”.
Mieszkańcy Przemyśla licznie przyby-
wali podziwiać ekspozycję dzieł mistrzów.
Jak podaje prasa zwiedziły ją szkoły:
żeńska wydziałowa im. Fr. Józefa, szkoła
im. Królowej Jadwigi, gimnazjum żeńskie
i seminarium duchowne', a także Gim-
nazyum p. Rachalskiej, Seminaryum rz.
Juliusz Kossak, Kmicicowa Kompania — ilu-
stracja do powieści H. Sienkiewicza „Potop”,
reprodukcja obrazu, Album Jubileuszowe
Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1897
kat., Seminaryum żeńskie rządowe, Żeń-
ska szkoła wydział. z ul. Wodnej, męska
i żeńska szkoła z ul. Grunwaldzkiej, żeń-
ska szkoła wydział. z ul. na Garbarzach,
szkoła im. Konarskiego, Gimnazyum
męskie z Zasania”. W celu zachęcenia do
zapoznania z wystawą pozostałe szkoły,
jej zarząd obniżył ceny biletów dla grup
zorganizowanych do 20 halerzy.
Wśród obrazów, jakie zostały zapre-
zentowane, można było podziwiać „Pana
Wołodyjowskiego”, „Zagłoba u Woło-
dyjowskiego w klasztorze, „Quo vadis,
Domine?” pędzla W. Tetmajera, obrazy
olejne S$. Batowskiego jak: „Natarcie
Zbyszka na Lichtensteina, „Zemsta Ju-
randa, „Jurand przebacza Zygfrydowi”
czy „Zbyszko przy trumnie Danusi”.
Z kolei Kossaka dzieła nawiązywały
przede wszystkim do „Ogniem i mie-
czem”. Były to m. in. „Spotkanie Skrze-
tuskiego z Chmielnickim na Dzikich
Polach” i „Pojedynek Wołodyjowskiego
z Bohunem”. Zwracano także uwagę na
zalety malarskie obrazu „Eunice” Jana
Ciąglińskiego*. Podkreślano, że takie
dzieła powinny gromadzić jak najwięcej
odbiorców, by pokazać sienkiewiczow-
skich bohaterów w pełnym wyrazie, ze
szczegółami strojów, obyczajów, opraco-
wanych z historyczna wiernością, po to
aby nawet móc się przenieść w świat owej
dziarskiej, buńczucznej a krwawej prze-
szłości, na pola chwały - i bolesne drogi
przewin i ekspiacji”.
Należy dodać, że obrazy przedstawia-
jące sceny i postaci z powieści Henryka
Sienkiewicza można było podziwiać
także dzięki publikacji, którą wydano
nakładem księgarni Gebethnera i Wolfa,
z wstępem Stanisława hr. Tarnowskiego.
Stała się ona pamiątką jubileuszu 25-let-
niej twórczości autora i doczekała się
kolejnych wydań".
Godnym podkreślenia jest fakt, że
pamięć o Sienkiewiczu jest ciągle pie-
lęgnowana, jego dzieła inspirują ludzi
w każdym wieku, nawet najmłodszych, co
budzi duże nadzieje, że ideały sienkiewi-
czowskie, krzepiące nasze serca, są ciągle
ważne dla Polaków. Jednym z namacal-
nych tego dowodów jest katalog prac
z 2001 r. laureatów warszawskiego kon-
kursu plastyczno-historycznego dla dzieci
i młodzieży „Szkice Węglem”. Uczestnicy
pobudzeni twórczością Sienkiewicza
w 155. rocznicę urodzin Noblisty złożyli
mu hołd pracami malarskimi i rysun-
kowymi. Ich katalog wzbogacił zbiory
biblioteki w przemyskim archiwum.
Podziękowania za przekazanie wspo-
mnianego katalogu należą się Darczyńcy,
a zarazem Komisarzowi Konkursu, Panu
Janowi K. Mudryk -Wiślickiemu, który
także znany jest czytelnikom Naszego
Przemyśla.
m
Archiwalia
Okładka albumu wydanego z okazji ju
w 1897 r. w Warszawie.
bileuszu 25-lecia pracy twórczej H. Sienkiewicza
I M. in. w Archiwum Państwowym w Przemyślu otwarta została w maju 2016 r. wystawa pt.
„Cześć i sława mistrzu polski słowa. Przemyślanie w hołdzie Henrykowi Sienkiewiczowi”, której
finisaż miał miejsce w listopadzie 2016 r.
21. J. Paderewski, O Henryku Sienkiewiczu, Warszawa b.d. w., s. 5-6.
3 O spotkaniu przemyślan z Sienkiewiczem i jego związkach z naszym miastem pisał na łamach
niniejszego miesięcznika P. Andrzej Koperski w październikowym numerze w 2014 r. (s. 11).
* „Przegląd Przemyski” 1914, nr 220, s. 3.
5 Ks. Jerzy Zając, Nowe źródła do portretu i bibliografii Henryka Sienkiewicza, „Niepodległość
i Pamięć” Rocznik XXIII, nr 4, 2016, s.19, „Kwartalnik Młodzieży Małego Seminarium Arcy-
biskupiego” 1914, r. 1, z. 1, s. 37.
ś „Przegląd Przemyski” 1914, nr 223, s. 3
7 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 223, s. 3
8 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 221, s. 2
* Tamże.
10 Album Jubileuszowe Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1897. Publikacja ta znajduje się także
w zbiorach bibliotecznych Archiwum Państwowego w Przemyślu pod nr kat. 29772
PRZEMYŚL maj 2018 31
Fotografie: Tomasz Zając
Zbliżenia
Punkt Oporu Medyka
Wędrówka
po radzieckich schronach
Dużą część DOT-ów w Medyce stanowią obiekty jednoizbowe. Drugi
ze schronów, jaki przedstawiam w artykule to właśnie taki obiekt.
Zadaniem tego schronu była ochrona północnej części Medyki.
TOMASZ ZAJĄC
4 osoby, przy założeniu, iż obiekt był
obsadzony. Kierunek ostrzału z tego
schronu skierowany był na wschód.
Związane było to z możliwością ataku
sił niemieckich z rejonu Bucowa. Doszło
do tego 25 VI 1941 r., kiedy to podod-
działy 228. pułku piechoty po walkach
w Przemyślu przeniosły się do Walawy,
skąd przez San przedostały się do Bu-
cowa i atakowały P.O. Medyka. Schron
został obsadzony w czasie walk Fall
Barbarossa, o czym pisał M. Krajewski
w monografii Medyki oraz Jan Rożań-
ski w pracach poświęconych walkom
o Przemyśl i Medykę. W toku badań nad
(> BA y Ę Gy PE
Obiekt znajduje się w niedalekiej odle-
głości byłego PGRi stadionu miejscowej
drużyny „Bizon” Medyka. Z centrum
miejscowości musimy przejść koło
szkół podstawowej i gimnazjalnej na
skraj parku. Następnie po przejściu 250
m w kierunku stadionu należy skręcić
w lewo za budynki byłego PGR. Po
przejściu kolejnych 50 m widoczny bę-
dzie częściowo wysadzony obiekt, o któ-
rym tu mowa. W okresie wiosennym
DOT powinien być dobrze widoczny,
gdyż znajdujące się obok zarośla nie
zasłaniają obiektu. Trasę od budynków
byłego PGR najlepiej jest przejść pieszo.
Droga polna prowadząca do schronu nie
nadaje się do przejazdu.
DOT opisany w tym artykule to półka-
poniera broni maszynowej. Jak wcześniej
wspomniano był to schron jednoizbowy
z przelotnią wejściową. Na wyposażenie
tego schronu składał się jeden karabin
maszynowy”. Obsługę tego schronu
stanowiło trzech żołnierzy”. Schron
posiadał stanowisko peryskopowe?*
obsługiwane przez jednego żołnierza.
W schronie nie było części technicz-
nej. Zatem cała załoga schronu liczyła
32
tematem oraz analizą terenową mogę
potwierdzić, iż schron prowadził walkę
z oddziałami niemieckimi. Wynika to
z raportów 101. Dywizji Piechoty, która
w swoich meldunkach opisuję walkę
z kilkoma schronami na północnych
rubieżach Medyki. Schron już tego
samego dnia został przejęty przez siły
niemieckie. Zniszczenia tego obiektu
wynikały z ostrzału przez siły pancerne
wspierające oddziały niemieckie pod-
czas walk w Medyce.
Schron jest łatwo dostępny do zwie-
dzania, nie ma zbyt wielu elementów
metalowych, na które trzeba uważać.
Warto jednak zachować ostrożność przy
wchodzeniu do obiektu.
K
' Stanowisko NPS-3- to ckm kal. 7,62 mm wz. 1910/30 typu Maxim wraz z celownikiem optycz-
nym typu KTP. NPS-3 obsługiwało 3 żołnierzy: podoficer-celowniczy, jednocześnie dowódca
obsługi oraz tzw. drugi numer obsługi i amunicyjny. Zasięg ckm to ok. 5000 m, skuteczny 2 200 m.
2 Trzech żołnierzy do stanowiska NPS-3
*'W schronach stosowano peryskopy typu „TU 1, „PER 27” i „PER 40”, „PER 50.
PRZEMYŚL maj 2018
Caritas po przemysku
Gdy słyszymy „Caritas”, bardzo często myślimy o codziennych po-
siłkach i ubraniach wydawanych dla najbardziej potrzebujących.
Niektórzy jej działalność skojarzą jeszcze z wakacyjnym wypoczyn-
kiem dzieci i młodzieży. To wszystko oczywiście prawda ale i część
dużo szerszej działalności. Caritas to po łacinie czynna miłość wobec
bliźniego. Caritas Archidiecezji Przemyskiej idzie o krok dalej -
w przemyskim wykonaniu to działania na szeroką skalę i prowadzone
w sposób odpowiadający duchom czasów, w jakich obecnie żyjemy.
Możliwe jest to dzięki ciężkiej pracy wielu osób oraz rozsądnemu
wykorzystaniu funduszy zewnętrznych.
MAREK PANKIEWICZ
WYPOŻYCZALNIE
SPRZĘTU REHABILITACYJNEGO
W ramach projektu „Sprawni dłużej”
Przemyska Caritas otworzyła trzy nowe
i doposażyła jedną już istniejącą placówkę
tego typu. Na terenie Archidiecezji funk-
cjonują już tym samym wypożyczalnie
sprzętu w Wysokiej k. Łańcuta, Krośnie,
Ustrzykach Dolnych i Przemyślu. -
Chcemy dotrzeć do co najmniej dwóch
tysięcy mieszkańców naszej Archidiecezji
— mówi Małgorzata Baj, kierownik pro-
jektu „Sprawni dłużej”. — Dzięki projektowi
nasi uczestnicy mogą zupełnie bezpłatnie
korzystać ze sprzętu rehabilitacyjnego,
na który nie każdego stać — dodaje.
- To coś pięknego. Wszystkim znajomym
już powiedziałem o tym projekcie. W
szpitalu łóżko kosztuje 100 zł za dobę a jest
dużo gorszej jakości niż to z wypożyczalni.
Ilość i jakość tego sprzętu mnie fascynuje
— mówi Ignacy Karaś, syn uczestnika
projektu.
DZIENNE DOMY POMOCY
Dwa projekty, sześć Dziennych Do-
mów Pomocy, sto pięćdziesiąt osób
starszych i niesamodzielnych, które
codziennie otrzymują pomoc w ramach
projektów „Bezpieczna przystań (od
lutego br.) i „Przyjazny dom”(od maja
br.). Te liczby robią wrażenie podobnie
jak wrażenia robią postępy podopiecz-
nych tych placówek. DDP to miejsca
w których seniorzy, czy osoby niesa-
modzielne aktywnie spędzają czas,
zajmują się rękodziełem, realizują się
kulturalnie, odbywają rehabilitację, —
a wszystko to pod okiem fizjoterapeutów,
terapeutów zajęciowych, psychologów,
którzy dbają, by czas spędzony w DDP
był czasem wykorzystanym jak najle-
piej i przede wszystkim - bezpiecznie.
- Dopiero kwiecień a w naszym Domu
wyleczyliśmy podopiecznych niemal ze
wszystkich chorób — z przymrużeniem
oka opowiada Iwona Łysik, Dyrektor
DDP w Łańcucie. - Wiele osób siedziało
we własnych domach i nie miało więk-
szych perspektyw na życie towarzyskie,
rozrywki czy inne aktywności. Atmosfera
jest tak dobra, że na tych osiem godzin
uczestnicy zapominają o swoich choro-
bach i codziennych problemach — dodaje.
W ramach projektu „Bezpieczna przy-
stań” prócz Łańcuta powstały jeszcze
Zbliżenia
placówki w Przemyślu i Sanoku. Od maja
br. Dzienne Domy Pomocy funkcjonują
też w Korczynie, Zboiskach i Ustrzykach
Dolnych. Wszyscy uczestnicy projektu
mogą w nich liczyć na posiłek dwa razy
dziennie, dowóz z i do miejsca zamiesz-
kania oraz infrastrukturę potrzebną do
zajęć rehabilitacyjnych. Od poniedziałku
do piątku, każdego dnia przez osiem
godzin. — Jedna z naszych uczestniczek
powiedziała mi, że przez cały weekend
wyczekuje poniedziałku, kiedy razem
z koleżankami znowu będzie mogła po-
jechać do „przedszkola”, bo tak nazywają
swój DDP - mówi Marek Pankiewicz,
kierownik „Bezpiecznej przystani”.
BEZPIECZNĄ PRZYSTANIĄ
PRZEMYSKA CARITAS NAZWAŁA
JEDEN Z REALIZOWANYCH
PRZEZ SIEBIE PROJEKTÓW.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że
działania setek osób zaangażowanych
w pracę na jej rzecz wpływają na to, że
sama Caritas stanowi bezpieczne schro-
nienie dla niezliczonej liczby potrzebują-
cych. Trzy powyższe projekty to zaledwie
wierzchołek piramidy dobra, którą razem
zredakcją „Naszego Przemyśla” przedsta-
wiać będziemy w kolejnych wydaniach.
PRZEMYŚL maj 2018
Fotografie: zbiory Caritas
Zbliżenia
Moje muzyczne fascynacje [7]
PRZEMYSKIE
ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE
Najbardziej utytułowanym przemyskim zespołem wokalnym był
zespół „Ars Nova, nierozerwalnie związany z Leszkiem Wojtaszczy-
kiem, absolwentem przemyskiej Szkoły Muzycznej II stopnia, a do
1963 roku Szkoły Organistowskiej w Przemyślu.
ALEKSANDER MOSKALEWSKI
Od 1967 roku w Młodzieżowym Domu
Kultury prowadził żeński kwintet wokal-
ny „Pastele. Od 20 kwietnia 1970 roku
już jako instruktor Przemyskiego Domu
Kultury z zespołem „Ars Nova” konty-
nuował swoją muzyczną przygodę. Jego
działalność — organisty, aranżera i kom-
pozytora zyskała uznanie w Rzeszowie,
Warszawie, a także poza granicami PRL,
na Węgrzech i w RFN.
Grupę wokalną „Ars Nova” na począt-
ku istnienia w maju 1970 roku tworzyły:
Maria Fedczak, Teresa Kulesza, Wilhel-
mina Lorenz, Ewa Tyczka, Jdwiga Ziętek,
natomiast od maja 1974 roku: Maria Fed-
czak, Jolanta Krajewska, Marzena Osie-
wicz,, siostry Elżbieta i Jadwiga Ziętek,
Zofia Kulhawiec. Przed występami w 1974
roku w RFN do zespołu dokoptowano
Zygmunta Szota z grupy „Fatum, która
zresztą była zespołem towarzyszącym
„Ars Novie”.
Później do zespołu dołączyła Maria
Inglot ze Spółdzielni Ogrodniczo-Pszcze-
larskiej w Żurawicy.
„Ars Nova” debiutowała na Festiwalu
Pieśni Partyzanckich w Krasnobrodzie
w czerwcu 1970 roku, gdzie zdobyła I miej-
sce, rozpoczynając w ten sposób pasmo
sukcesów. Specjalne wyróżnienie zespół
otrzymał na Ogólnopolskim Festiwalu
Pieśni Patriotycznej w Kielcach, potem na
Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej
Górze w 1973 roku, następnie w Koło-
brzegu i Inowrocławiu, gdzie odbyły się
Ogólnopolskie Spotkania Laureatów Wo-
jewódzkich. Szczególnie cenną okazała się
główna nagroda Ministra Kultury i Sztuki
na Krajowym Festiwalu Amatorskich
Zespołów Artystycznych w Jeleniej Górze.
Utalentowane przemyślanki otrzymały
zaproszenie od Polskiego Stowarzyszenia
Jazzowego do udziału w „Warsztatach
Muzycznych 71”. Zaproponowano, by
„Ars Nova” przeszła do zawodowej rze-
szowskiej „Estrady”, jednak przemyski
kwintet wokalny wolał zachować status
amatorski. Laureatki wielu przemyskich
34
giełd piosenki zapraszane były do „Studia
Rytm” Polskiego Radia na nagrania oraz
telewizyjnego „Ekranu Młodych” 29
kwietnia 1972 na występy w TV Rzeszów.
W 1970 roku z okazji „Dni Lubaczo-
wa” „Ars Nova” i Grupa „Fatum” na
minifestiwalu „Roztocze 2, zwyciężyli
w w kategoriach: zespół wokalny i zespół
muzyczny. „Fatum” z grupą tańca no-
woczesnego „Pop Balet” Piotra Hugeta
utworzona przez Mieczysława Telesza,
pokonali w Lubaczowie obrońcę pucharu,
zespół „Bardowie” z Zamościa.
Rok 1974 to apogeum sukcesów „Ars
Novy czyli 3-tygodniowe tournee w REN
na zaproszenie Związku Polaków „Zgoda.
Grupa odbyła trasę koncertową (13 kon-
certów) wraz z grupą muzyków „Fatum”
— Marka i Tomka Ostrowskich, Antoniego
Kaszyckiego, Leszka Wojtaszczyka, a tak-
że czterech par tanecznych rzeszowskiej
„Bandoski”, dyrektora Wydz. Kultury UW
Leszka Weissa, kierownika PDK Przemyśl
Wojciecha Władyczyna, elektorakustyka
Zygmunta Wirtha, reżysera Elwirę Turską,
choreografa Antoniego Wołczko. Została
przez Niemców oceniona bardzo wysoko.
Leszek Wojtaszczyk sięgał po folklor
ludowy. Fascynowała go muzyka góralska.
Prezentował ciekawe aranżacje, nieba-
nalne układy harmoniczne, ekspresję
i swobodę interpretacji. Nie stronił od
swingujących i poetyckich klimatów
muzycznych. Jego ważniejsze kompozycje
to: Noc bezsenna, Kwiat miłości, Gorzka
gospoda oraz Ballada o wujku Teofilu (
muzyka Zygmunt Szot) na giełdzie pio-
senki — znalazła się na liście przebojów
z 1971 roku.
Leszek Wojtaszczyk w 1978 r. wyjechał
do Rzeszowa, gdzie odbył studia i praco-
wał w osiedlowym WDK. Niestety, żył
zbyt krótko.
Był niekwestionowanym liderem prze-
myskiej sceny wokalno-instrumentalnej,
natomiast Zygmunt Szot po „Ars Novie”
wrócił do zespołu „Zydrysowie” w Du-
biecku. Obecnie mieszka w Olsztynie.
W 1979 roku na bazie „Ars Novy”, z po-
łaczenia z grupą Wacława Prosieckiego
utworzono grupę instrumentalno-wo-
kalną „Centrum”
Po latach - 8 czerwca 2014 r. i w stycz-
niu 2015 r. odbyły się zjazdy okoliczno-
ściowe „Ars Novy , w któch uczestniczyli:
Elzbieta Domka-Sekuła, Maria Inglot-
-Haduch, Teresa Kuczera-Król, Jolanta
Krajewska-Kasjan, Wilhelmina Lorenz-
-Matuszewska, Ewa Tyczka-Krzyżańska
oraz zaproszeni Wojciech Władyczyn,
Jan Miszczak, Wacław Prosiecki, Marek
Rajtmajer, Andrzej Preis.
CDN.
ARS NOVA - 1974 rok
JADWIGA
ZIĘTEK
MARIA
FEDCZAK
PRZEMYŚL maj 2018
MARZENA
OSIEWICZ
JOLANTA
MAJEWSKA
ELŻBIETA
ZIĘTEK
ZYGMUNT
SZOT
Wystawa fotografii
Wojciecha Plewińskiego
w Przemyślu
Przemyśl jest miejscem szczególnym, pełnym zagadek, gdzie to, co,
najciekawsze niekoniecznie dzieje się na oficjalnym, pierwszym pla-
nie. Często to, co naprawdę interesujące i ważne zaskakuje nas gdzieś
na peryferiach głównego biegu zdarzeń.
BOŻENA FORTUNA-SKIBIŃSKA
Ale - być może tak jest lepiej, zgodnie
ze starą, mądrą zasadą, że to, co naprawdę
cenne powinno być ukryte — może dopie-
ro wtedy uda nam się zrozumieć, poczuć
prawdziwy sens życia, kiedy sami stajemy
się odkrywcami, nie dając się zdomino-
wać łatwym, wyświechtanym opiniom.
W piękne, piątkowe popołudnie 13
kwietnia w przestrzeni restauracji „Przy
Kładce” w Przemyślu odbył się kameralny
wernisaż wystawy Wojciecha Plewińskie-
go - nestora polskiej fotografii. Kim jest
Wojciech Plewiński nie trzeba tłumaczyć
nikomu, kto związany jest ze środowi-
skiem fotografików profesjonalnie.
Nazwisko Wojciecha Plewińskiego
wywołuje moc pozytywnych emocji,
zwłaszcza w Krakowie. Pomimo iż uro-
dzony w Warszawie, artysta związał na
dobre swój los z Krakowem i należy tam
do grona postaci wręcz legendarnych.
Ten świetny fotografik wraz z przy-
jaciółmi współtworzył po wojnie elitę
intelektualną i kulturalną Krakowa.
Ktokolwiek dzisiaj pamięta dawny
„Przekrój”(sprzed „przeprowadzki” do
Warszawy..) wie, jak ważną, kulturotwór-
czą rolę pełnił tygodnik ten w naszym
kraju w czasach po-stalinowskiej odwilży.
Zdobycie każdego kolejnego numeru
„Przekroju” wymagało wtedy nie lada
zabiegów i starań. Wojciech Plewiński był
twórcą nie tylko świetnych okładek „Prze-
kroju, ale także brał udział w kreowaniu
niepowtarzalnego klimatu tego pisma.
Ten architekt z wykształcenia, osiągnął
prawdziwe mistrzostwo w łapaniu swoim
aparatem fotograficznym niezwykłych
chwil we wszystkich interesujących
miejscach Krakowa i nie tylko. W swojej
twórczości uwiecznił kultowych dzisiaj
twórców młodej wtedy „Piwnicy pod
Baranami” i ludzi wszystkich teatrów kra-
kowskich z Teatrem Starym na czele. Jego
dokumentalne zdjęcia z planu filmowego
słynnego „Sanatorium pod Klepsydrą”
Wojciecha J. Hasa nie mają sobie równych
w maestrii uchwycenia niezwykłej aury
towarzyszącej powstawaniu tego arcy-
dzieła polskiej sztuki filmowej.
Tak - Wojciech Plewiński to fotogra-
ficzna potęga! Nieliczni goście obecni
na piątkowym wernisażu byli wzruszeni,
ponieważ 90-letni twórca specjalnie przy-
jechał z Krakowa do Przemyśla ze swoją
przemiłą żoną i uświetnił swoją obecno-
ścią otwarcie wystawy. Sędziwy artysta
wciąż w doskonałej formie, interesująco
opowiadał o okolicznościach powstania
prezentowanych fotografii, pochodzących
z wypraw myśliwskich, m.in. w pobliskie
Bieszczady.
Polecamy wszystkim, aby zobaczyli te
świetne, czarno-białe fotografie — pięknie
utrwalone fragmenty dzikiego świata,
który na naszych oczach zmienia się,
przemija, tak jak niegdysiejsze mroźne,
śnieżne zimy, zwierzęta i ludzie z tam-
tego coraz bardziej odległego „czasu
przeszłego...
Trzeba cieszyć się, że w Przemyślu po-
jawiają się nowe miejsca, gdzie pokazuje
się sztukę wysoką.
Każde takie miejsce zasługuje na
uwagę, ponieważ wzbogaca krajobraz
kulturalny naszego miasta.
Wszelkie inicjatywy oddolne są bar-
dzo cenne, bowiem świadczą o fantazji
i żywotności mieszkańców, a rozbijanie
dotychczasowych monopoli instytucji
państwowych, daje nam wszystkim na-
dzieję, że jeszcze wiele niespodzianek
przed nami. Nie należy bać się konkuren-
cji — im więcej nowych, różnorodnych,
przyjaznych kulturze miejsc powstaje,
tym bardziej działa to stymulacyjnie nie
tylko na samych twórców, ale także na
tych wszystkich, którym rozwój kultury
leży naprawdę na sercu.
W tym miejscu, ponieważ od lat zaj-
muję się profesjonalnie organizowaniem
wystaw, pozwolę sobie na małą uwagę
pod adresem organizatorów tej wystawy,
oczywiście jeżeli zamierzają kontynu-
ować swoją działalność wystawienniczą
w przyszłości. Każda prezentowana
PRZEMYŚL maj 2018
Zbliżenia
Wojciech Plewiński opowiada o swoich
zdjęciach.
sztuka wymaga odpowiedniej oprawy,
zwłaszcza sztuka tak subtelna jak czar-
no-białe, bardzo graficzne fotografie
Wojciecha Plewińskiego. Wystrój sal
restauracyjnych, gdzie prezentowane są
fotografie, zdominowany jest obecnie
przez malarstwo ścienne — duże, deko-
racyjne kopie obrazów Gustawa Klimta,
co nie pozwala dostatecznie wybrzmieć
ascetycznej sztuce fotograficznej.
Aby w przyszłości uniknąć podobnego
zgrzytu estetycznego, służę prostą radą
— wystarczy odpowiednio przysłonić na
czas wystawy kolorowe, złocone kopie
wg Klimta dyskretnie zawieszonymi
kurtynami z gładkiej, stonowanej tkaniny
(najlepszy byłby aksamit nawiązujący
kolorem do ścian) — wtedy prezentowane
fotografie, obrazy czy grafiki będą mogły
w pełni ukazać swój charakter i urodę.
Ponadto, przynajmniej na czas werni-
sażu, aby podkreślić znaczenie takiego
wydarzenia, dobrze byłoby przysłonić
okna, ażeby światło słoneczne nie raziło
gości w oczy i nie padało bezpośrednio
na obiekty sztuki, aby uchronić je przed
płowieniem. Sztuka, zwłaszcza ta z naj-
wyższej półki, jak prezentowane właśnie
fotografie autorstwa Wojciecha Plewiń-
skiego, wymaga prawdziwej delikatności,
ale — proszę mi wierzyć — im więcej czasu
poświęcimy na przygotowanie wystawy,
tym większą będziemy mieć satysfakcję
później, kiedy zobaczymy zachwyt na
twarzach oglądających.
Ja osobiście chętnie powrócę tam
jeszcze, żeby zanurzyć się w świecie foto-
graficznych polowań mistrza Wojciecha
Plewińskiego, któremu raz jeszcze dzię-
kujemy za wspaniałe doznania estetyczne
i intelektualne, których dostarcza nam od
tak wielu lat — i oby jeszcze więcej!
m
359
Fot.: Bożena Fortuna-Skibińska
Zbliżenia
AMERYKAŃSKA WYPRAWA
Greenpoint — polski
akcent w Nowym Jorku
„Szczęśliwego Nowego Jorku” z Cezarym Pazurą i Katarzyną Figurą,
to film z 1997 r., który częściowo oddaje polskie oblicze „Miasta,
które nigdy nie śpi”. Mój znajomy ma na takie „klimaty” świetne
określenie — „pszenno-buraczane”. I taki na pozór wydaje się właśnie
Greenpoint — tak jest nawet 20 lat po nakręceniu słynnej komedii,
która na długie lata utrwaliła stereotypowy obraz życia Polaków
w USA! Bowiem „Zielony Punkt” to polski fenomen życia w wielkiej
metropolii z małomiasteczkową mentalnością. Z pozoru..., bo na
szczęście polska dzielnica ma dużo więcej do zaoferowania.
TOMASZ PUDŁOCKI
SWOJSKOŚĆ
Wysiadając w centrum dzielnicy, na stacji
metra, na skrzyżowaniu dwóch alei, tj. Gre-
enpoint i Manhattan można doznać wraże-
nia, że jest się gdzieś w Polsce. Owszem, za
horyzontem majaczą wieżowce Manhattanu,
ale wokół polskie napisy, w kioskach i na wi-
trynach sklepowych widnieją polskie gazety
i reklamy, a jeżeli człowiek nie jest pewny czy
aby dobrze widzi, to jeszcze tu i ówdzie dojrzy
tabliczki z hasłem: „Tu mówimy po polsku”
(np. wlokalnych filiach banków czy sklepach
AGD-RTV). Co więcej, niemal wszędzie
można znaleźć wiele ogłoszeń imprez
adresowanych do Polaków: od koncertów
disco-polo po muzykę poważną, wernisaże,
wystawy, pielgrzymki, a kończąc na typo-
wych „poszukuję „kupię” lub „sprzedam.
Sklepy spożywcze oferują polskie produk-
ty, które nierzadko są tańsze niż w kraju,
a wyroby mięsne to najwyższej klasy specja-
ły. Nie dziwię się, że w weekendy przeżywają
one istne oblężenie, ponieważ wielu Polo-
nusów mieszkających poza Greenpointem
zjeżdża do dzielnicy. Przyjeżdżają do pol-
skich kościołów, a potem idą na zakupy lub
do kawiarni. I nikt przy zdrowych zmysłach
nie mówi o żadnym zamykaniu sklepów
w niedzielę! Te prowadzone przez Mek-
sykanów (też przecież katolików) również
są otwarte — podobnie jak hinduskie, czy
tureckie. Złotą zasadą Ameryki jest bowiem
demokracja i wolny wybór. Nikt nikogo nie
zmusza do świętowania lub tylko jednej
formy obchodzenia uroczystości.
Kogo nie stać na jedzenie w restauracjach
czy barach może skorzystać ze stołówki Cen-
Typowa ulica na Greenpoincie — mieszanka mało wyszukanych przykładów architektury,
komercji i przemieszczających się ludzi.
36
PRZEMYŚL maj 2018
Manhattan Avenue z widokiem na wieżę
kościoła pw. św. Antoniego Padewskiego
i na kamienicę z muralem przedstawiającym
J. Piłsudskiego.
trum Polsko-Słowiańskiego na Kent Street.
Seniorzy, tj. każdy po 65. roku życia, mają
wiele miejsc, gdzie cena za posiłek wynosi
$1,5, a program kulturalny jest tak bogaty
i różnorodny, że niejedno centrum kultury
wydaje się przy tym ospałe.
ŚWIETNA LOKALIZACJA
Mieszkanie na Greenpoincie daje poczucie,
że wszędzie jest blisko. Linią metra G można
przejechać dzielnicę z północy na południe
(lub odwrotnie), a przesiadając się na stacjach,
łatwo dotrzeć na Manhattan, czy wszędzie,
gdzie potrzeba dojechać. To bardzo wygodne.
Metro w Nowym Jorku dociera niemal do
każdego zakątka miasta. Wspomagane jest
świetnym transportem autobusów miejskich
i kolejek podmiejskich. Jest też stosunkowo
tanie (w porównaniu np. z waszyngtoń-
skim), ale przy zakupie karty przejazdowej
minimum na tydzień. Przejazd jednorazowy
to już bowiem $2,75 — można jednak za tę
cenę jeździć po całym mieście wszystkimi
liniami, ile się tylko chce (oczywiście bez
wyjścia poza strefę bramek metra). Kłopotem
jest jednak kiepska dostępność wielu stacji
dla osób z małymi dziećmi, walizkami czy
o kulach. Warto pamiętać też o tłumach,
zwłaszcza w godzinach szczytu, brudzie i...
o szczurach. Te gryzonie oraz karaluchy są
bowiem wszędobylskie. Poza nimi można
jednak w metrze spotkać licznych muzyków
czy panie sprzedające meksykańskie frykasy.
Manhattan jest blisko nie tylko linią me-
tra. Z wielu ulic, a zwłaszcza z parku Trans-
mitter rozciąga się fenomenalny widok na
wieżowce tej wyspy, czego doświadczają
ci mieszkańcy Greenpointu, którzy mają
okna w kierunku East River. Nabrzeże
greenpoinckie tej rzeki może nie jest tak
zadbane jak manhattańskie, ale i pod tym
kątem z roku na rok sporo się zmienia.
POPULARNOŚĆ POLITYKI
Generalnie rzecz ujmując, Polonia jest
mocno rozpolitykowana. Na pozór więk-
szość wyznaje poglądy prawicowe — po-
dobnie jednak jak w Polsce rzadko kto
rozróżnia, że Piłsudski nie miał po drodze
z Dmowskim, więc teoria podziału idzie
na zasadzie PO - PiS (z przewagą na rzecz
obecnej partii rządzącej). Rozmawiając
z wieloma znajomymi, odnoszę wrażenie,
że bardziej interesuje ich sytuacja w starym
kraju niż w nowym. Trudno się zatem dzi-
wić, że polscy politycy tak chętnie i licznie
przylatują na spotkania z Polonią. Teraz
zaś mają się z czego tłumaczyć — czytając
miejscową prasę, mimo jej prawicowego
nachylenia, w marcu i kwietniu nie dało się
nie zauważyć krytyki skutków niefortunnej
ustawy o IPN. A jak już w jednym z nu-
merów „Nowego Dziennika” na 1. stronie
w ten sposób wyrażał się prof. Stanisław
Cenckiewicz, to nawet ja byłem zdziwiony.
Dużo dyskutuje się też o sprawach polsko-
żydowskich — to kolejny ulubiony miejscowy
temat. Ze względu na rocznicę Marca 1968
r. jeszcze spotęgowany. Jako że nie brak Po-
laków starszego pokolenia, pamiętających
te wydarzenia, trudno się dziwić, że ograni-
czanie dyskusji na wielu forach głównie do
wątków antysemickich i wyrzucania z Polski
Żydów wydaje się im niesprawiedliwe. Jakoś
jednak nie słyszałem o żadnej ważniejszej
inicjatywie, w ramach której podjęto by się
połączenia obu wątków i pokazania, że Ma-
rzec 1968 r. to także kamień milowy w życiu
wielu polskich studentów i intelektualistów.
To sprawa bynajmniej nie tylko historyczna
- tzw. „docenci marcowi” mogą wrócić na
polskie uczelnie lada moment, dzięki nowej
reformie uczelni wyższych.
Na szczęście poza tematami trudny-
mi promowane są też mniej dyskusyjne.
W Instytucie Józefa Piłsudskiego 27 marca
uczestniczyłem w spotkaniu, które zorgani-
zował Konsulat Generalny RP we współpracy
z Konsulatem Generalnym Izraela. Dotyczyło
ono działalności żydowskiej organizacji pa-
ramilitarnej Bejtar, którą w latach 30. XX w.
mocno wspierało państwo polskie. W Instytu-
cie zebrała się grupa Polaków i Żydów. Prezes
IJP dr Iwona Korga umiejętnie pokazała
podejście marszałka Piłsudskiego do Żydów,
a konsul Maciej Golubiewski zgrabnie popro-
wadził dyskusję wokół filmu P. Gontarczyka.
Włączył się w nią z ogromnym znawstwem
i kulturą konsul Dani Dayan. Zatem Polacy
i Żydzi mogą dyskutować o przeszłości, nawet
gdy politykom to nie wychodzi.
Innym przykładem „dobrej roboty” jest
działalność znanego w Przemyślu reżysera
Tomasza Magierskiego. Kręci on film o prze-
myskiej Żydówce Reni Spiegel, o której życiu
i śmierci w marcu informowały swoich czy-
telników internetowe i papierowe wydania
dzienników „Forward” i „NY Post. Z prze-
myskiego podwórka dobrą wiadomością
Zbliżenia
Widok na Manhattan (z Wieżą Milenijna) z Greenpointu.
jest też to, że film o Reni zaczyna „nabierać
rumieńców”. Zmontowano przez ostatnie
miesiące dużo nowego materiału i jest szansa,
że w niedalekiej przyszłości film zostanie
ukończony. Będzie to doskonała okazja do
promocji miasta jako przykładu dobrych
relacji polsko-żydowskich, bo takie przesła-
nie niesie badanie biografii i Dziennika Reni.
Warto przy okazji podkreślić, że miej-
scowy Instytut Kultury Polskiej na łamach
czwartej największej amerykańskiej gazety,
tj. bezpłatnego „Metra, promował tych Pola-
ków, którzy pomagali Żydom w czasie IIwoj-
ny światowej. Sponsorowane artykuły były
krótkie, a sensowne — bo „Metro” to gazeta,
którą czyta się w drodze do pracy. Chodzi
jednako to, by w czytelniku pozostało pewne
wrażenie, a nie szczegóły. Zainteresowani
resztę będą mogli doczytać już sami.
To może nie są przykłady jakiś nadzwy-
czajnych działań, ale wobec spektakularnej
wpadki wizerunkowej rządu, którą nawet
zagorzali zwolennicy PiS-u w USA widzą,
ktoś musi zacząć przełamywać złą passę.
NIE TYLKO POLSKIE KLIMATY
To, że Greeinpoint wchodzi w skład dużo
większego Brooklynu (na północ rozciąga
się ogromna część Nowego Jorku zwana
Queens, a na południe dzielnica zwana
Williamsburgiem) powoduje, że miej-
scowa Polonia nie może stanowić jedynie
zamkniętej enklawy. Nawet w tzw. polskich
sklepach często się bowiem zdarza, że...
obsługa nie mówi po polsku. Szefem in-
teresu może być Polak, towary są głównie
z Polski, ale sprzedający to np. Meksykanie.
Ze względu na wysokość cen towarów
i usług w Nowym Jorku, Brooklyn (zatem
i Greenpoint) stał się od co najmniej kil-
ku dobrych lat ważnym miejscem, gdzie
przenosi się wielu inwestorów, biznesme-
nów, ale i twórców kultury. Osoby otwarte
i chętne mogą korzystać z miejscowej
PRZEMYŚL maj 2018
bogatej i różnorodnej oferty. Niestety,
pod względem architektonicznym Green-
point niewiele może zaoferować. Kościoły,
może poza parafialnym pw. św. Stanisława
Kostki, architektonicznie są mało ciekawe,
a i jakość kazań i oprawy muzycznej na-
bożeństw można ocenić tak samo (czyli
klasyczna średnia polska).
Bardzo sympatycznym miejscem na
Greenpoincie jest siedziba YMCA (ang.
Young Mens Christian Association — Zwią-
zek Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej).
Oferuje ona bazę hotelową — jedną z naj-
tańszych w mieście, ale także basen, zajęcia
sportowe dla dzieci, młodzieży i dorosłych,
a także siłownię i wiele innych form spędza-
nia wolnego czasu. Apropos YMCA warto
dodać, że w Polsce popularna „ymka” poja-
wiła się wiosną 1919 r. wraz z Armią Hallera.
W Krakowie wybudowano dla niej piękny
gmach za amerykańskie pieniądze. Nawet
w Przemyślu, m.in. dzięki prof. Władysła-
wowi Sykale próbowano stworzyć miej-
scowy oddział. Niestety, mimo oficjalnego
wsparcia prezydenta Mościckiego i marszał-
ka Piłsudskiego Kościół rzymskokatolicki
przypuścił na organizację atak, w którym
celował zwłaszcza arcybiskup warszawski
kardynał Aleksander Kakowski. Obawiano
się, że młodzież w ramach promocji chrze-
ścijańskich wartości i formowania ducha
i ciała zauważy o wiele większą tolerancję
iotwartość kościołów protestanckich (twór-
cy YMCA) niż miejscowego katolickiego.
Zamiast zatem zaoferować jakąś mądrą
alternatywę, oskarżano trochę na oślep. Dziś
w Nowym Jorku nikt YMCA nie atakuje. Co
więcej, cieszy się ona dużą popularnością, bo
ruch fizyczny jest w modzie. Z tego powodu
na Greenpoincie, podobnie jak w wielu in-
nych punktach Nowego Jorku, bez względu
na porę roku, można zobaczyć wielu biega-
jących — w różnym wieku i kondycji.
CDN.
37
Fotografie: Tomasz Pudłocki
Zbliżenia
Warsztaty w Paderborn
W dniach 26 - 29 marca w Paderborn odbyły się warsztaty artystyczne
dla dzieci z Polski i Niemiec. Warsztaty odbywały się w AtelierQ19.
Do Niemiec wyjechała czwórka dzieci z Przemyśla. Z Niepublicznej
Szkoły Podstawowej nr 1 im. Heleny Modrzejewskiej Nina Cieszyń-
ska i Magdalena Kopacka, uczennice klasy VII oraz ze Szkoły Pod-
stawowej nr 4 Michał Szubert i Szymon Zając, uczniowie klasy VI.
Przedmiotem zajęć było malowanie światłem.
ELŻBIETA I ANDRZEJ CIESZYŃSCY
W zaciemnionym pokoju dzieci po-
sługując się różnymi źródłami światła,
tworzyły wcześniej zaplanowane sceny
zbiorowe lub portrety. Obrazy rejestro-
wane były cyfrowo, a potem odbywał się
ich przegląd i dyskusja. Podsumowaniem
czterodniowych warsztatów była wystawa
wybranych wydruków prac, które w naj-
bliższym czasie pokazane będą również
w Przemyślu. Zajęcia prowadzone były
przez znanego niemieckiego artystę Wol-
fganga Brennera.
Uczestnicy warsztatów zakwaterowani
byli u niemieckich rodzin dzieci, które
również uczestniczyły w warsztatach.
W wolnym czasie zwiedzaliśmy Paderborn,
byliśmy również w Ptasim Gaju i najwięk-
szym w Europie Muzeum Komputerów.
Paderborn jest pięknym, historycznym
miastem, ale najważniejsza była atmos-
fera i wielka życzliwość i autentyczna
sympatia, z jaką byliśmy tam przyjęci.
Zarówno Organizatorzy jak i niemieckie
rodziny okazali się wspaniałymi, bardzo
Fotografie: E.i A. Cieszyńscy
otwartymi i gościnnymi ludźmi. Cie-
kawostką może być to, że dwie rodziny
miały polskie korzenie. Organizatorem
warsztatów ze strony polskiej było Cen-
trum Edukacji Plastycznej działające przy
Galerii Sztuki Współczesnej w Przemyślu,
a finansowego wsparcia udzielił nam
Urząd Miasta Przemyśla i Urząd Marszał-
kowski w Rzeszowie. Ze strony niemiec-
kiej zajęcia finansowane były przez Stadt
Paderborn - Kulturamt/Kulturrucksack
reprezentowane przez Susanne Kirchner.
Wyjazd ten, oprócz wielu wrażeń,
nowych przyjaźni i doświadczeń, był
też okazją do szkolenia umiejętności
językowych. m
Podsumowanie sezonu zimowego 2017/2018 naobiektach
Przemyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji
10 kwietnia odbyła się konferencja prasowa Prezydenta
Miasta Przemyśla oraz dyrektora Przemyskiego Ośrodka Spor-
tu i Rekreacji podsumowująca miniony, trzynasty już sezon
zimowy na przemyskim stoku narciarskim.
Robert Choma - Prezydent Miasta Przemyśla otwierając
spotkanie, powiedział: „To kolejny sezon, który okazuje się
całkiem dobrym sezonem - także jeśli chodzi o wyniki. Otóż dzia-
łalność tego typu jest bardzo podobna do innych przedsięwzięć
sportowych, jest ona po prostu deficytowa i taka też powinna
być założona. ..(...)Jednakzprzedstawionych danych wychodzi,
że przychody są wyższe od poniesionych kosztów (z wyjątkiem
faktur za miesiąc marzec), które ciągle jeszcze „spływają. Ale
nawet jeśli się to bilansuje, to znaczy, że jest tylko dobrze. Na
pewno konieczne są też nakłady. W tym roku być może trzeba
będzie podjąć decyzję o czasowym wyłączeniu kolei, zuwagi na
konieczność przeprowadzenia remontu — wymiany łożysk i tulei.
Jednocześnie chciałbym, żeby kolejka w sezonie turystycznym
była w weekendy czynna”.
38
Następnie głos zabrał Marek Osiadacz — dyr. POSiR: „Ten
sezon był naprawdę udany. Oczywiście jak wszystkie stoki
narciarskie, tak i nasz jest uzależniony od pogody i byłoby ide-
alnie, gdybyśmy otworzyli go jeszcze przed świętami Bożego
Narodzenia, ale niestety w ostatnim sezonie pogoda na to nie
pozwoliła... Stok otworzyliśmy 17 stycznia, natomiast ostatnim
dniem funkcjonowania obiektu był dzień 26 marca. Przez trzy-
naście sezonów odnotowaliśmy trzy miliony wejść przez bramki.
Liczba jednoznacznie wskazuje, że stok był naprawdę potrzebną
inwestycją." - powiedział.
Prezydent Miasta odniósł się do sprawy lodowiska znajdu-
jącego się przy ul. Sanockiej. W tym roku miasto wynajęło
lodowisko mobilne, które zamontowane zostało w miejscu
nieczynnego lodowiska. Robert Choma zapowiedział, iż z uwa-
gi na koszty, jakie zostały poniesione w związku z dzierżawą
mobilnego lodowiska, miasto chciałoby jednak nabyć takie
lodowisko na własność.
Agata Czereba
PRZEMYŚL maj 2018
Fot.: Agata Czereba
Prelekcje w TPN
Kolejne zimowe jeszcze prelekcje w Towarzystwie Przyjaciół Nauk w Prze-
myślu wygłosiły Panie Justyna Gałuszka i prof. dr hab. Teresa Skrabka-
-Błotnicka, które prowadził i zorganizował dr hab. Tomasz Pudłocki.
WALDEMAR WIGLUSZ
Prof. Teresa Skrabka-Błotnicka.
„Buntownik i zdrajca czy obrońca wol-
ności szlacheckiej? Rzecz o Stanisławie
Stadnickim” to tytuł prelekcji Justyny Ga-
łuszki, pracownika UJ. Bohater wykładu
zdążył już trafić na łamany popularnych
powieści, jak dla przykładu, thrillera
historycznego pt. „Diabeł Łańcucki” Jac-
ka Komudy, czy też odcinka filmowego
serialu „Rycerze i rabusie”. Stał się także
przedmiotem całkiem poważnych badań
naukowych autorki, z których rezultata-
mi obiecała się jeszcze podzielić. Nieza-
leżnie od formy namysłu nad tą barwną
postacią i tak pierwszym źródłem, skąd
wypada zacząć czerpać, pozostaje „Pra-
wem i lewem. Obyczaje na Czerwonej
Rusi w pierwszej połowie XVII wieku”
Władysława Łozińskiego. Była to więc
okazja także do przypomnienia tego
niewyczerpanego źródła epoki. Na mar-
ginesie dodajmy, że np. Koło Przewodni-
ków PTTK z Sanoka corocznie poświęca
osobny panel historyczny wokół tematyki
tego dzieła, współorganizowany przez
członków TPN: doktoranta Jacka Drozda
i dr. Grzegorza Klebowicza. Tegoroczny
piąty już panel odbył się w kwietniu
w Brzozowie.
Zbliżenia
i zdrajca Czy
Buntownik
: ności
J.
obrońca WO
szlacheckich?
Justyna Gałuszka.
Okazją do drugiej prelekcji była pro-
mocja kolejnej 52 publikacji TPN z serii
Biblioteka Przemyska pt. Wędrówka przez
minione lata. Wspomnienia ku pamięci
potomnych” prof. dr hab. inż. Teresy
Skrabki - Błotnickiej. Książka zamyka
dwa okresy wspomnień: przemyskich
do 1951 roku oraz gliwickich. Ze zro-
zumiałych względów autorka skupiła
się na wspomnieniach z okresu pobytu
w Przemyślu i czasach szkolnych zwią-
zanych z I Liceum Ogólnokształcącym;
wśród publiczności były także koleżanki
i koledzy z ławy szkolnej, co sprzyjało
wspomnieniom już po prelekcji. Pozo-
staje pozazdrościć pielęgnacji tradycji
I LO absolwentom szkoły, pozostając
z nadzieją na realizację planów Autorki
dalszego ciągu wspomnień. m
8. rocznica tragicznej katastrofy — Przemyśl pamięta...
10 kwietnia br. przed tablicą znajdującą się na gmachu Mu-
zeum Narodowego Ziemi Przemyskiej odbyły się uroczystości
z okazji rocznicy katastrofy smoleńskiej, w której 8 lat temu
o godzinie 8.41 zginęło 96 osób — przedstawicieli Polski, którzy
wraz z parą prezydencką lecieli wojskowym samolotem Tupolew
Tu-154M na uroczystości związane z obchodami 70. roczni-
cy zbrodni katyńskiej.
Przy tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy tego dnia wartę peł-
nili żołnierze 5. batalionu Strzelców Podhalańskich im. gen. Andrzeja
Galicy oraz harcerze Hufca Ziemi Przemyskiej im. Orląt Przemyskich.
Uroczystości otworzył Jan Jarosz, dyrektor Muzeum Narodowego
Ziemi Przemyskiej, po nim głos zabrali gospodarz miasta — Prezydent
Robert Choma oraz Wójt Gminy Przemyśl Andrzej Huk.
„Modlitwa jest wspólna dla wszystkich... Gdy przeglądam zdjęcia
lub sięgam pamięcią do tych osób, które znałem, a znałem wiele osób
7 4 71
p U 4
PRZEMYŚL maj 2018
spośród ofiar tej tragedii, to w rozmowach z nimi nie było polityki. Każ-
dy na swój sposób służył państwu io państwie mówił. Mówił o swojej
ojczyźnie i o miłości do niej nie pięknymi słowami, ale właśnie służbą,
czynem, który nie zawsze był doceniany. To byli normalni ludzie... Oso-
by, które nigdy się nie wywyższały, które nie szukały poklasku. Pełniły
służbę tak, jak ślubował)y. I za to - chociażby za to należy im się cześć
i należny szacunek (...)” —- powiedział Prezydent Miasta Przemyśla,
Robert Choma.
Po wystąpieniu Prezydenta Miasta została odmówiona modlitwa
za ofiary tragedii, którą poprowadził ksiądz Stanisław Czenczek. Mar-
szałek Sejmu RP Marek Kuchciński nie mógł osobiście uczestniczyć
w uroczystościach odbywających się w jego rodzinnym mieście,
dlatego też wystosował okazjonalny list do zgromadzonych, a jego
treść odczytał Przewodniczący Rady Miejskiej Bogusław Zaleszczyk.
Po zapaleniu zniczy i złożeniu kwiatów przez zgromadzonych,
odśpiewano hymn państwowy.
Organizatorami uroczystości byli:Komitet Miejski i Powiatowy
Prawa i Sprawiedliwości w Przemyślu,Prezydent Miasta Przemyśla
oraz Dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej
Tego samego dnia rano Prezydent Miasta Przemyśla wraz ze swoimi
Zastępcami — Grzegorzem Hayderem i Januszem Hamryszczakiem,
Sekretarzem Miasta — Dariuszem Łapą Przewodniczącym Rady Miej-
skiej Bogusławem Zaleszczykiem, Adamem Łozińskim — Wiceprze-
wodniczącym Rady Miejskiej oraz dowódcą 5. Batalionu Strzelców
Podhalańskich — podpułkownikiem Marcinem Duszą spotkali się
przy grobie katyńskim oraz pod pomnikiem Zesłańców Sybiru i Ofiar
Katynia, aby złożyć wieńce i zapalić znicze. Tym samym oddali hołd
ofiarom zbrodni katyńskiej.
Agata Czereba
39
Fotografie: W. Wiglusz
Bliżej prawa
40
maj 2018
Pytania i odpowiedzi
Podobnie jak w ubiegłym miesiącu przedstawię kilka pytań, z jaki-
mi spotkałem się w trakcie swojej pracy zawodowej. „Kto pyta – nie
błądzi” - mówi ludowe porzekadło. Warto więc udzielić odpowiedzi,
które mogą okazać się pomocne dla czytelnika.
ANDRZEJ PAWLISZAK
1. Uchylenie przez Sąd zrealizowanej
uchwały.
Zaskarżenie uchwały właścicieli lokali
przez jednego z nich do Sądu nie powo-
duje automatycznego wstrzymania jej wy-
konalności. Zgodnie z przepisami ustawy
z dnia 24 czerwca 1994r o własności lokali
zaskarżona uchwała podlega wykonaniu,
chyba że Sąd wstrzyma jej wykonanie
do czasu zakończenia sprawy. Powyższe
oznacza, że wraz z pozwem o uchylenie
uchwały należy złożyć wniosek o udziele-
nie zabezpieczenia w postaci wstrzymania
wykonalności uchwały do czasu prawo-
mocnego zakończenia procesu.
We wniosku o wstrzymanie wyko-
nalności należy wykazać, że wykonanie
uchwały spowoduje nieodwracalne skutki
w sferze praw i obowiązków właścicieli
lokali. Zagrożenie to musi być realne oraz
mieć charakter nieodwracalności. O ile
Sąd uzna racje powoda, wówczas wyda
postanowienie o udzieleniu zabezpiecze-
nia w postaci wstrzymania wykonalności
zaskarżonej uchwały. W przypadku jego
uprawomocnienia wspólnota nie może
realizować zaskarżonej uchwały.
Jednakże w przypadku niezłożenia wnio-
sku o wstrzymanie wykonalności lub też
negatywnym jego rozpatrzeniu przez Sąd
zaskarżona uchwała podlega wykonaniu.
W trakcie postępowania sądowego uchwała
może zostać uchylona, co wówczas?
Czynność prawna, do dokonania której
zaskarżona uchwała upoważniała zarząd
wspólnoty lub zarządcę, któremu powie-
rzono zarząd nieruchomością wspólną
została wykonana. Nie ma natomiast
dokumentu, który by tego upoważnienia
udzielił. Zatem z chwilą uprawomocnie-
nia się wyroku uchylającego zaskarżoną
uchwałę brak jest podstaw prawnych do
zrealizowanego już działania wspólnoty.
Powyższą sytuację należy zatem rozważać
w trybie przepisów o prowadzeniu cudzych
spraw bez zlecenia zawartych w kodeksie
cywilnym. Należy odróżnić dwie sytuacje:
• zaskarżona uchwała jest w trakcie re-
alizacji;
• zaskarżona uchwała jest zrealizowana.
W przypadku uchwały będącej w trak-
cie realizacji zarząd wspólnoty lub zarząd-
ca, któremu powierzono zarząd nierucho-
mością wspólną, powinien wstrzymać
się z dalszym jej realizowaniem oraz
przedstawić właścicielom lokali stan re-
alizacji uchwały. W szczególności chodzi
o dokonanie oceny powstałej sytuacji
pod kątem ewentualnych strat i korzyści
w przypadku cofnięcia skutków realizo-
wania uchwały lub tez realizowania jej
w dalszym ciągu. Decyzję co do dalszych
działań zarządu wspólnoty lub zarządcy,
któremu powierzono zarząd nierucho-
mością wspólną, podejmują właściciele
w drodze uchwały, co w pełni legalizuje
ich dalsze działania.
Nieco inaczej jest w przypadku uchwał
już zrealizowanych, te bowiem mogły
zrodzić dwojakie skutki: odwracalne i nie-
odwracalne. W przypadku tych pierwszych
zarząd wspólnoty lub zarządca, któremu po-
wierzono zarząd nieruchomością wspólną,
wykonuje czynności odwrotne w odniesie-
niu do uchylonej uchwały, cofając wszystkie
czynności – można by rzec – do stanu
pierwotnego. W takim przypadku z chwilą
zakończenia tych działań zarząd wspólnoty
lub zarządca, któremu powierzono zarząd
nieruchomością wspólną może (choć nie
musi) powiadomić o tym fakcie właścicieli
lokali – członków danej wspólnoty.
Niekiedy zrealizowana uchwała wywołu-
je skutki nieodwracalne. Zarząd wspólnoty
lub zarządca, któremu powierzono zarząd
nieruchomością wspólną nie może zatem
podjąć prostych czynności przywracających
stan pierwotny, ponieważ np. wymagane
jest w tym celu poniesienie kolejnych na-
kładów finansowych. W takim przypadku
zarząd wspólnoty lub zarządca, któremu
powierzono zarząd nieruchomością wspól-
ną, powinien po uprawomocnieniu się
wyroku uchylającego uchwałę powiadomić
właścicieli lokali o fakcie zrealizowania tej
uchwały, wskazując wszystkie czynności
jakich przy tym dokonał oraz kosztów, jakie
z tego tytułu poniosła wspólnota. Jednocze-
śnie winien przekazać właścicielom lokali
ocenę sytuacji wskazującą bądź niemożność
przywrócenia stanu pierwotnego lub też
plan działania oraz koszty, jakie ten proces
za sobą pociągnie. W zależności od tego
właściciele lokali powinni podjąć decyzję
w przedmiocie dalszego działania: upo-
ważniającą zarząd wspólnoty lub zarządcę,
któremu powierzono zarząd nierucho-
mością wspólną do dokonania czynności
odwrotnych lub zatwierdzającą zaistniały
po zrealizowaniu uchwały stan rzeczy.
2. Jak rozróżnić czynności przekra-
czające zakres zwykłego zarządu od
czynności tego zakresu nieprzekra-
czających
W ustawie o własności lokali nie znaj-
dziemy definicji czynności przekraczają-
cych zakres zwykłego zarządu oraz czyn-
ności tego zakresu nieprzekraczających.
Wynika to z prostego faktu – jest to po
prostu niemożliwe. Charakter danej czyn-
ności może bowiem sprawiać w danych
okolicznościach sprawy, że zakres zwykłego
zarządu przekroczy natomiast w innych nie.
Sprawę należy rozpatrywać indywi-
dualnie w stosunku do każdej zaistnia-
łej sytuacji. Pewną podpowiedź może
stanowić definicja wypracowana przez
Jerzego Ignatowicza (Prawo rzeczowe,
LexisNexis, Warszawa 2006), mówiąca
iż czynnością zwykłego zarządu będzie
czynność polegająca na załatwianiu bieżą-
cych spraw związanych ze zwykłą eksplo-
atacją rzeczy i utrzymaniem jej w stanie
niepogorszonym w ramach aktualnego jej
przeznaczenia. W tym katalogu mieścić
się będzie zawieranie umów na dostawę
wody i odprowadzanie ścieków, dostawę
energii elektrycznej do nieruchomości
wspólnej, regulowanie rachunków za te
usługi itp. Zatem w granicach zwykłe-
go zarządu będzie się mieścić bieżące
gospodarowanie rzeczą, niepociągające
nadzwyczajnych wydatków i nieprowa-
dzące do zmiany przeznaczenia rzeczy.
Czynności przekraczające zakres zwykłe-
go zarządu, do dokonania których wyma-
gane jest podjęcie uchwały właścicieli lokali
wymienia art. 22 ust. 3 ustawy o własności
lokali – przy czym podkreślić należy, iż
nie jest to katalog zamknięty. Cytowany
przepis wskazuje bowiem jedynie przykła-
dowe czynności, które przekraczają zakres
zwykłego zarządu. I znowu o tym, czy daną
czynność zakwalifikować do tego katalogu
spraw przesądzą okoliczności danej sprawy.
Najogólniej za czynności przekraczające
zakres zwykłego zarządu należy uznać
czynności rozporządzenia (np obciążenia)
rzeczą wspólną, zmiany przeznaczenia
rzeczy, sposobu gospodarowania rzeczą,
inwestycji współwłaścicieli na tą rzecz itp.
Zatem czynnością przekraczającą zakres
zwykłego zarządu będzie taka, której skutki
będą rzutować na prawa i obowiązki więk-
szości lub wszystkich właścicieli lokali.
Na koniec jedna uwaga. Jeżeli zarząd
wspólnoty lub zarządca, któremu powie-
rzono zarząd nieruchomością wspólną,
ma wątpliwości co do rodzaju danej
czynności, czy przekracza (czy też nie)
zakres zwykłego zarządu – wówczas dla
tzw. świętego spokoju może odwołać się
do opinii właścicieli lokali, poddając pod
glosowanie uchwałę, która go do doko-
nania tej czynności upoważni. Usunie
to wszystkie wątpliwości w tym zakresie.
Bruno Kozłowski
— nauczyciel i propagator
amerykańskiej pedagogiki
TOMASZ PUDŁOCKI
Wciąż bardzo mało wiemy o przemyśla-
nach, którzy będąc związanymi z naszym
miastem równocześnie zaistnieli w tzw.
wielkim świecie. Jedną z takich postaci
jest germanista z przemyskiego „Słowa-
ka” - postać, którą warto przypomnieć
ze względu na jej zasługi na rzecz tzw.
oświaty pozaszkolnej i pracy na rzecz
zbliżenia polsko-amerykańskiego.
Bruno Zygmunt Kozłowski urodził się
23 VII 1883 r. w Nowym Jiczynie (czeski
Novy Jićin, ówczesny Neutitschein) na
Morawach, jako syn Zygmunta i Ludmiły
de Lów. Ojciec wcześnie go obumarł. Do
klasy IT i III uczęszczał do Gimnazjum św.
Anny w Krakowie, po zdaniu egzaminu
wstępnego (1894/95 — 1895/96), po czym
naukę w klasach IV — VIII pobierał w III
Gimnazjum w Krakowie, gdzie też zdał eg-
zamin dojrzałości 11 VI 1901 r. Następnie
w latach 1901/02 — 1904/05 studiował ger-
manistykę na Wydziale Filozoficznym UJ.
Bezpośrednio po studiach Rada Szkolna
Krajowa mianowała go od dn. 1 IX 1905 r.
zastępcą nauczyciela w Gimnazjum im.
Franciszka Józefa we Lwowie. Egzamin
nauczycielski z języka niemieckiego jako
przedmiotu głównego zdał 11 V 1907 r.
przed Krakowską Komisją Egzaminacyj-
ną; rok później, 3 VI 1908 r. rozszerzył
egzamin na język polski. Dzięki temu RSK
mianowała go nauczycielem rzeczywistym
w I Gimnazjum w Przemyślu.
Był jednym z pierwszych członków To-
warzystwa Przyjaciół Nauk. W Przemyślu
mieszkał przy ówczesnej ul. Zielonej 2.
Tu poznał i poślubił Annę Cieślińską
(ur. 13 I 1895 r. we Lwowie), córkę bo-
gatego miejscowego kupca Tadeusza
Józefa i Anny Capik. Ślubu 25 I 1913 r.
udzielił im ks. infułat J. Federkiewicz.
W tym czasie postanowił zdobyć stopień
naukowy doktora. Napisał pracę „Kasi-
mir Brodzinski in seinem Verhaltnisse
zur deutschen Literatur. Mit besonderer
Bericksichtigung seiner dichterischen
Tatigkeit, która została bardzo dobrze
oceniona przez profesorów W. Creize-
nacha i I. Chrzanowskiego. Ten drugi
w swojej recenzji napisał 19 VI 1913 r.:
„Rozprawa p. Kozłowskiego jest po-
ważnym badaniem rzucającym dużo
światła na stosunek Brodzińskiego do
literatury niemieckiej”. 4 VII 1913 r. zdał
dwugodzinne rygorozum z germanistyki
i językoznawstwa porównawczego. Nie
podszedł jednak do dalszych egzaminów
z powodu chorób.
Podczas inwazji rosyjskiej w Galicji
został zmuszony we wrześniu 1914 r.
do wyjazdu. Udał się do Wiednia, gdzie
pracował w szkole dla uciekinierów
wojennych. Wiosną 1915 r. przebywał
w kurorcie Kaltenleutgeben koło Wied-
nia. Równocześnie na Uniwersytecie
Wiedeńskim 5 VII 1915 r. zdał drugie
rygorozum potrzebne do uzyskania
stopnia naukowego doktora, dzięki czemu
oficjalnie 17 VII 1915 r. przyznano mu ten
stopień. Wrócił następnie do Przemyśla
i na nowo podjął obowiązki szkolne
w I Gimnazjum. Zdn.11II1916r. uzyskał
stabilizację i tytuł profesora.
Poza pracą w szkole, Kozłowski za-
angażował się w działalność społeczną.
Był kierownikiem biura opieki socjalnej
i szkoły dla inwalidów przy szpitalu
wojskowym w Przemyślu. W marcu
1917 r. wraz z ks. J. Łabudą i prof. K.
Wróblewskim był jednym z prelegentów
w przemyskim magistracie, mówiącym
o związkach między literaturą polską
a niemiecką.
W 1919 r. przeniósł się do Poznania,
gdzie objął stanowisko II decernenta dla
oświaty pozaszkolnej ówczesnego Mini-
sterstwa Oświaty byłej dzielnicy poznań-
skiej (późniejszego Kuratorium Okręgu
Szkolnego Poznańskiego). Organizował
liczne kursy i prelekcje dla nauczycieli, któ-
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK,
Przemyśl,
AI. XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1,
tel. 16 678 50 61, e-mail: jm©jmprzem.com.pl
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130
Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Elżbieta Cieszyńska, Agata Czereba, u
Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil —
Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki, Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach.
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i nie zwraca niezamówionych materiałów.
red. nacz., Artur Komorowski, Piotr 3 Ó
Rrań
PRZEMYŚL maj 2018
Sylwetka
rzy przybywa-
li do Poznań-
skiego uczyć
z innych
części odro-
dzonej Polski,
głównie z Ga-
licji.
Widząc
jego zaanga-
żowanie, wła- |
dze wysłały
go dwukrot-
nie do USA. |
Kozłowski
skupił się!
przede wszystkim na badaniu amerykań-
skich form oświaty pozaszkolnej. Ogłosił
wtedy drukiem m.in.: Polish Appeal, „The
Journal of Education”, t. 96, nr 18 (2404)
z 16XI 1922, s. 496. Dzięki pomocy prof.
Monroea uzyskał stypendium amerykań-
skie na roczne studia w Teachers College
Columbia University (1926/1927). W dn.
8 V 1927 r. przemawiał na wiecu w Pol-
skim Domu Narodowym w Nowym Jor-
ku, popierając kampanię na rzecz Funda-
cji Kościuszkowskiej. Miesiąc później, 11
czerwca wypłynął z powrotem do Polski.
Pozostawił po sobie niewielki dorobek,
głównie z zakresu oświaty: Text Books for
Poland% Schools, „Poland” 1925, Vol. 6,
nr 2, s. 87-90, 126; Oświata pozaszkolna
we Włoszech, „Szkoła Powszechna, 1925,
t. 6, s. 177-204; Kinoteatr objazdowy,
„Oświata Pozaszkolna” R. 1: 1921, s.
35-41 — będący drukowaną wersją re-
feratu, który ogłosił na II Konferencji
Oświatowej w Warszawie w dn. 8 I 1921
r. Przetłumaczył na język polski: J.C.
Hearnshaw, O kilku ogólnoświatowych
prądach w wychowaniu, „Przyjaciel
Szkoły” R. 7: 1926, nr 7, s. 184-191, C.
Bereton, Demokratyczny element w szkol-
nictwie francuskim, „Przyjaciel Szkoły”
R. 7: 1926, nr 9, s. 235-244.
Efekty jego pobytów amerykańskich
były niewielkie z powodu jego przed-
wczesnej śmierci. W nekrologach pisa-
no, że z Ameryki wrócił przemęczony
i musiał udać się na dłuższą kurację, by
odzyskać siły. Dn. 16 XII 1927 r. wskutek
nieszczęśliwego wypadku — przewrócił
się na klatce schodowej kamienicy przy
ul. Siemiradzkiego 2 w Poznaniu, gdzie
mieszkał i upadł tak nieszczęśliwie, że
zmarł po kilku godzinach. m
ISSN 1733-5965
Przygotowanie dod druku: Al ARW JM, „DIY com.pl
Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz
Wnętrza mieszczańskie
w Kamienicy Brzykowskiej
Wnętrza mieszkalne to przestrzeń życia ludzkiego z całą jego
prywatnością, potrzebami, upodobaniami i kulturą. Ich kształt
odzwierciedla pozycję społeczną, potrzeby estetyczne i praktyczne
użytkowników, styl życia domowników. Każde wnętrze nosi wy-
raźne piętno swego użytkownika.
Odtwarzane zabytkowe wnętrze będzie
zawsze wypadkową wielu czynników.
W przypadku wnętrz w Kamienicy Brzy-
kowskiej są one wypadkową dostępnej wie-
dzy historycznej, subiektywnych wyobrażeń
twórcy danej ekspozycji oraz zasobności
magazynów muzealnych. Nie o fotograficz-
ną wierność jakiemuś ustalonemu wzorcowi
w tym wypadku zresztą chodzi, a raczej
o przekazanie zwiedzającemu pewnej wie-
dzy na temat kultury materialnej wcześniej-
szych społeczeństw w określonym czasie.
Ciąg pomieszczeń mieszkalnych usy-
tuowanych na I piętrze kamienicy miesz-
czańskiej Rynek 9 w Przemyślu nie od-
zwierciedla stanu z określonego okresu
historii tej kamienicy. Nie ma dostępnych
danych o układzie funkcjonalnym tych
pomieszczeń w XIX wieku. Wiadomo, że
w okresie międzywojennym salon i jadal-
nia były usytuowane w obecnym miejscu,
z tym, że część salonu zaaranżowana obec-
nie na kącik muzyczny oddzielona była
Ścianą i stanowiła sypialnię. W miejscu
urządzonej dzisiaj sypialni była kuchnia,
zaś dwa pozostałe wnętrza oprócz funkcji
komunikacyjnych (przedpokój) posiadały
przepierzenia spełniające rolę garderoby,
umywalni, schowków, czyli pomieszczeń
o charakterze bardziej gospodarczym.
Pomiędzy jadalnią a obecnym gabinetem
było przejście z otworem drzwiowym, cze-
go pozostałością jest wnęka na północnej
ścianie jadalni. Także wyposażenie po-
mieszczeń nie stanowi dobytku konkret-
nego domu mieszczańskiego, lecz pewien
modelowy zestaw typowy dla wyznaczo-
nego czasu i charakteru pomieszczenia.
Dla zwiedzających przygotowano:
Ekspozycje sprzętów i naczyń kuchennych
z XIXi 1.poł. XX wieku, Gabinet pana
domu (kancelaria), z lat 20. XX wieku,
Salon biedermeierowski z lat 1830-1860,
Pokój stołowy (jadalnie) z początku XX
wieku, Sypialnię z lat około 1885-1895.
Ekspozycje urządzono na bazie własnych
zbiorów. Prezentowane meble pochodzą
głównie z wytwórni wiedeńskich oraz miej-
scowych warsztatów, podobnie jak więk-
szość pozostałych sprzętów, tkanin iinnych
elementów wyposażenia pozyskanych przez
muzeum głównie drogą zakupów. Obrazy
użyte do wystroju pochodzą z różnych
Źródeł i przedstawiają osoby przypadkowe,
niezwiązane z historią kamienicy. Pełnią
rolę jedynie poglądową, współtworząc
z innymi elementami wystroju klimat po-
szczególnych pomieszczeń.
Zapraszamy do zwiedzania!
PRZEMYŚL
lat 60. i 70. XX wieku
„w obiektywie
Jana Antoniego Gruntowicza
Na klatce schodowej w Muzeum Historii Miasta Przemyśla
PRZEMYŚL
of the 60s and 70s of the zoth c.
in the lemses of
Jan Gruntowicz
Niby te same ulice, ale inny w nich klimat... Fotografie zostały
prezentowane są unikatowe zdjęcia ukazujące nasze miasto wykonane przez ówczesnego fotografa naszego muzeum,
w latach 60. i 70. XX wieku. Patrząc na nie, jeszcze raz możemy
przekonać się, jak inny był Przemyśl około 40 - 50 lat temu.
42
PRZEMYŚL maj 2018
Jana Antoniego Gruntowicza (zm. 1998).
2
nasz
s PRZEMYŚL
Fot. Piotr Michalski
maskotkę, wiewiórkę Basię. Przez kilka lat plądrowała czołgi, skacząc do ich
wnętrza natychmiast, gdy tylko wyłączono silniki.
”R17 FT na polu manewrowym na lotni-
SOAWATEWIWANE
7 1 PANDOSTODWIZZZE AT
= AC
CH ZA
na PRE)
Kolumna R 17 FT na drodze z Żurawicy do
ESY (oVVI[e3
Z ziemi francuskiej
do polskiej
Od czasów napoleońskich ziemia francuska uznawana była za trady-
cyjnie przyjazną sprawie Polski i Polaków. Po powstaniu listopado-
wym przygarnęła większość Wielkiej Emigracji, a Paryż stał się jej
emigracyjną stolicą. W trakcie I wojny światowej rachuby związane
z Francją były ogromne. Już w 1914r. u jej boku na froncie zachodnim
stanął tzw. Legion Bajończyków. Nieduża grupa ochotników, z których
utworzono odrębną kompanię 1 Pułku Legii Cudzoziemskiej. Kom-
pania skierowana została nad Zatokę Biskajską do miasta Bayonne,
od którego wzięła późniejszą nazwę.
LUCJAN FAC
Oddział ten wykrwawił się w walkach
na froncie zachodnim, tak że latem 1915 r.
przy życiu pozostało jedynie 50 bajoń-
czyków. Oddział rozwiązano, pozostał
po nim jedynie piękny, zaprojektowany
przez jednego spośród nich Xawerego
Dunikowskiego sztandar. Dzisiaj znajduje
się w Muzeum Wojska Polskiego. Ogląda-
jąc go można naliczyć 34 przestrzeliny,
świadczące o gorących chwilach oddziału
szczególnie w walkach o wzgórze Vimy
w rejonie Arras. I w zasadzie do tego
oddziału ograniczyłby się aspekt polski
we Francji w początkowym okresie woj-
ny. Francja mająca za sojusznika cara
Mikołaja II nadal musiała uznawać, że
sprawa polska jest wewnętrzną sprawą
Rosji. Od Aktu 5 listopada, a już tym
bardziej od rewolucji październikowej,
kiedy Rosja carska przestała istnieć,
a sowiecka zadecydowała o wycofaniu
się z wojny, sprawa polska uzyskała we
Francji zielone światło, i .... pociąg ru-
szył. Jesienią 1917 r przybył do Paryża
z Lozanny Polski Komitet Narodowy,
który przez mocarstwa zachodnie został
uznany za oficjalną reprezentację polską.
Ruszyła gorączkowa praca nad utworze-
niem polskiej siły zbrojnej, która mogłaby
zaakcentować udział Polaków po stronie
alianckiej. Niestety z udziałem formacji
polskich przeciwko Niemcom, po stronie
rosyjskiej tak jak I Korpus Polski gen. J.
Dowbora Muśnickiego, tutaj już się nikt
nie liczył. Rosja wypadła z gry. Teraz spra-
wa polska znalazła się w rękach Komitetu
Narodowego Polskiego, który sprawował
zwierzchnią władzę polityczną nad two-
rzącą się armią. Do jej szeregów zaczęli
masowo napływać polscy ochotnicy. Byli
to Polacy służący w wojsku francuskim,
polscy jeńcy z armii austro-węgierskiej
i niemieckiej oraz emigranci, m.in.
z USA, Brazylii, Kanady, Argentyny,
Wielkiej Brytanii, Holandii i Rosji.
Z tej egzotycznej mieszaniny należało
stworzyć jednolitą armię. Późniejszy
dowódca 1 Pułku Czołgów gen. Wil-
helm Orlik-Riickemann wspominał
„Ochotnicy pochodzili z trzech armii
zaborczych, a także z Ameryki, i trzeba
było ten różnorodny element zgrać i ze-
spolić”'. Umundurowanie francuskiej
armii, w kolorze błękitu, raz na zawsze
przylgnęło do tej armii. Odtąd określana
była jako „Błękitna Armia” lub Armia
Hallera, a jej żołnierze hallerczykami.
Ze względu na ich udział w 1919 r. na
terenie Małopolski Wschodniej w wal-
kach z Ukraińcami, podobnie jak Armia
Wielkopolska wrosną w pamięć zbiorową
naszego regionu. Kadrę, szczególnie
lotnictwa i broni pancernej, stanowili
Francuzi. Łącznie 1402 oficerów i instruk-
torów, na 1239 Polaków”. Za wyposażenie
armii odpowiadał francuski rząd, który
dostarczył w pełni wartościowego sprzę-
tu, w jaki wyposażone były wszystkie
oddziały armii francuskiej. Dzięki temu
była ona uzbrojona m.in. w 98 samolotów,
a 1 Pułk Czołgów w czołgi Renault FT-17
i stał się pierwszą jednostką broni pancer-
nej w historii polskiego oręża.
OD 505 REGIMENT D'ARTILLERIE
D'ASSAUT DO 1 PUŁKU CZOŁGÓW
1 Pułk Czołgów powstał na bazie
francuskiego 505 Pułku Czołgów. Pełna
nazwa pułku to 505 Regiment dArtillerie
dAssaut, co należałoby tłumaczyć jako
505. Pułk Artylerii Szturmowej. W jego
skład weszły trzy utworzone jeszcze
w 1917 r. bataliony czołgów: 13, 14i 15e
Śladami historii
Bataillon de Chars Lćgeres. Ponadto
w jego składzie miał się jeszcze znaleźć
dowodzony przez commendante de
Violet Groupement dArtillerie Spćciale
X, wyposażone w stalowe mastodonty Sa-
int-Chamond. Ostatecznie do tego nie do-
szło. Jednak skład pułku, nawet bez tych
potężnych czołgów Saint-Chamond czynił
go bardzo silnym związkiem taktycznym.
Pułk skierowany został w rejon działania
amerykańskiej 1. Armii gen. Prehinga.
Pancerniacy 505 Pułku wsparli działania
amerykańskiego III i V Korpusu, walcząc
w silnie ufortyfikowanym terenie w rejo-
nie Saint-Mihiel. Mimo ogromnych strat
poniesionych przez Amerykanów uderze-
nie wspierane bardzo efektywnie przez
francuskich pancerniaków zakończyło się
powodzeniem. Jest to piękna karta histo-
rii 505. Regimentu dArtillerie dAssaut.
Doświadczenia wyniesione z tych walk
były bezcenne, chociaż warto przypo-
mnieć, że pancerniacy 505. już wcześniej
zdobyli spore doświadczenie bojowe.
W listopadzie 1918 r.505. Regiment dAr-
tillerie dAssaut skierowany został w rejon
Nancy, gdzie na pozycjach wyjściowych
do uderzenia zastał go rozejm podpisany
11 listopada w Compiegne, kończący
I wojnę światową. Ale o dziwo, dla same-
go pułku wojna bynajmniej się nie skoń-
czyła. Wszystkie oddziały 505. Regiment
dArtillerie dAssaut zostały do połowy
marca przegrupowane w rejon Marti-
gny-les-Bains w Wogezach, gdzie spo-
tkała je niespodzianka. 22 marca 1919 r.
505. Pułk zaczęto przeformowywać
w 1. Pułk Czołgów- 1 er Rćgiment des
Chars Blindćs Polonais*. To była dosyć
niezwykła sytuacja, gdy po raz pierwszy
w naszej historii powstawał oddział pan-
cerny. Warto zwrócić uwagę na szybkość
podejmowanych decyzji i niewątpliwie
dobrą wolę rządu francuskiego. Błękitna
Armia otrzymała najnowocześniejszy
rodzaj broni wojsk lądowych z świetnie
wyszkoloną i doświadczoną w walce
kadrą. Ci ludzie liczący zresztą na szyb-
ki powrót do domu, musieli pozostać
w armii aby przekazać sprzęt sprawdzony
w walce i doświadczenie zupełnie im
nieznanym sojusznikom. Dowódcą 1 er
Regiment des Chars Blindćs Polonais zo-
stał dotychczasowy dowódca 505. pułku,
mjr Jules Marć, który otrzymał stopień
ppłk. Pozostał również w dowództwie
pułku kapitan dArmancourt, kpt Peerć
(w 1940 r. będzie dowodził francuską
dywizja pancerną w bitwie pod Abbeville
czy porucznicy Brun i Cornic, w 1940 r.
dowodzić będą batalionami czołgów)”. »
' A. Dąbrowska, Błękitna Armia. Jedyna samodzielna, sojusznicza i współwalcząca, http://polska-zbrojna.
pl/home/articleshow/19619?t=Blekitna-Armia-Jedyna-samodzielna-sojusznicza-i-wspolwalczaca
2 B. Woszczyński, Przyjazd Armii gen. Hallera oraz jej zjednoczenie z wojskiem w kraju, w: Armia Polska we
Francji 1917-1919, Warszawa 1983, s. 93.
* Jońca P., Czołg lekki Renault FT, Warszawa 2013, s. 8-9.
*« Tamże, s. 14-15.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Śladami historii
» 1 Pułk Czołgów w wyniku przefor-
mowania składał się z dwóch batalionów
oraz sekcji reparacyjno-transportowej.
1 batalion składał się z dwóch kompanii
czołgów (1 i 2), natomiast 3 batalion (po
powrocie do kraju przemianowany na 2
batalion) z trzech (3, 617). Podstawowym
sprzętem bojowym jednostki były francu-
skie czołgi lekkie Renault FT-17 w liczbie
120 sztuk w tym 72 wozy uzbrojone w 37
mm armatkę i 48 w karabin maszynowy”.
Ponadto pułk posiadał 10 samochodów
osobowych, 13 samochodów półcięża-
rowych, 18 samochodów ciężarowych, 5
samochodów-traktorów z przyczepkami,
2 traktory gąsienicowe, 10 motocykli, 10
rowerów, 8 kuchen polowych i8 przyczep
warsztatowych. Był to ponad wszelką
wątpliwość najbardziej stechnicyzowany
oddział zarówno Błękitnej Armii, jak
i całego Wojska Polskiego.
FRANCUZI POLACY
Oficerowie 34 11
Podoficerowie 58 54
Czołgiści 296 308
Łącznie 388 443
Jako pierwsza na front wyruszyła 19
sierpnia 1919 r. 2 kompania dowodzo-
na jeszcze wtedy przez kapitana armii
francuskiej Jeana Dufoura. 27 sierpnia
wzięła udział w ataku na Bobrujsk. Był
to historyczny moment jako że wtedy
po raz pierwszy atak polskiej piechoty
wsparły polskie czołgi. We wrześniu ta
sama 2 kompania wzięła udział w ataku
na Dźwińsk. Tym razem bez strat się nie
obyło. Kompania straciła w walce z so-
wieckim pociągiem pancernym dwa czoł-
gi. Zginął wtedy również kpr. Franciszek
Brzechczyk, a trzech żołnierzy zostało
rannych. Były to pierwsze straty w historii
pułku. Schyłek 1919 r. to również odejście
z pułku większości personelu francu-
skiego. Z oficerów pozostali tylko jako
doradcy: ppłk Jules Marć, przydzielony do
francuskiej misji wojskowej (brał jednak
udział we wszystkich bitwach toczonych
przez czołgi pod Warszawą), przez okres
trwania wojny przy pułku pozostawali
mjr Vigneron i mjr Peerć . Najdłużej, bo
do 1926 r. w pułku pozostawał kpt. Brun'.
Jednostka różniła się od pozostałych
formacji polskich we Francji dużą liczbą
oficerów i żołnierzy francuskich w jej
strukturach. Oficerów francuskich było
34, polskich zaś tylko 117. Nieznajomość
języka polskiego rodziła szereg trudności
i napięć. Z Polakami porozumiewano się
przez tłumacza, a czasami (jak w sekcji
reparacyjnej) dwóch tłumaczy, z których
jeden mówił po francusku i włosku,
drugi po włosku i polsku*. Pozostały
stan osobowy składał się z Polaków
z armii francuskiej, ochotników z armii
gen. Hallera oraz z żołnierzy Polaków
z armii austro-węgierskiej i niemieckiej,
którzy znaleźli się w niewoli francuskiej
lub włoskiej i zgłosili się ochotniczo do
Armii Polskiej. Ponadto w skład pułku
weszli ochotnicy — Polacy ze Stanów
Zjednoczonych, którzy stanowili kadrę
przede wszystkim 1 kompanii czołgów”.
Do Polski pierwsze transporty 1 Pułku
Czołgów przybyły 1 czerwca (data ta stała
się dniem święta pułkowego), a pierw-
szym miejscem postoju była Łódź. Do
17 czerwca 1919 r. przybyły wszystkie
transporty pułku, które były jednymi
z ostatnich oddziałów Armii gen. Hallera,
jakie zostały skierowane do kraju. Łódź
stała się pierwszym garnizonem pułku.
Pułk rozpoczął we własnym zakresie
szkolenie kadr oficerów i podoficerów.
Równolegle we wszystkich oddziałach
i pododdziałach odbywało się szkolenie
szeregowych. W tym pierwszym etapie
rolę instruktorów pełnili oficerowie i pod-
oficerowie francuscy. W połowie sierpnia
1919r. uruchomiono kurs oficerów tech-
nicznych, a z końcem tego miesiąca roz-
poczęto kilkudniowe kursy informacyjne,
przede wszystkim dla dowódców batalio-
nów. Począwszy od października 1919 r.
szkoleniem oficerów i podoficerów zajął
się batalion zapasowy pułku. Na początku
stycznia 1920 r. uruchomiono drugi kurs
instrukcyjny dla oficerów i podchorążych,
którzy dotąd nie zostali przeszkoleni oraz
oficerów odkomenderowanych z innych
broni. Równocześnie uruchomiono
kurs instrukcyjny dla podoficerów puł-
ku. Stan liczebny kursu, przy częstych
zmianach osobowych, utrzymywał się
przeciętnie w liczbie około 25 oficerów
i podoficerów". Dalsze kursy dla oficerów
i podchorążych z innych rodzajów broni
wznowiono dopiero w drugiej połowie
1920 r. oraz po zakończeniu działań wo-
jennych w maju 1921 r. Absolwenci tych
kursów zasilili kadry pułku, które były
już przerzedzone przez odejście większej
części oficerów francuskich.
Po przyjeździe do Polski przeszedł
kilka reorganizacji, ostatecznie w 1920 r.
=
|
W=
0
—-
4
FIE
"N
R17FT na ulicy Mickiewicza przed defiladą z okazji Święta Odzyskania Niepodległości.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
R TOJREZĘE
ZAPYIE AE
uzyskał strukturę 3 batalionową. Pod
koniec czerwca 1919 r. Polacy stanowili
już w kadrze oficerskiej 24%, podoficer-
skiej 48% natomiast wśród szeregowych
57%". Pułk nadal dowodzony był przez
Francuzów — dowódcą pozostał ppłk J.
Marć, a Polacy pozostawali przez okres
od 22 marca do 15 października 1919 r.
bez funkcji. Przejęcie dowodzenia przez
Polaków nastąpiło najpierw w 1 batalionie
— 8 października, w 2 batalionie (dawnym
3) 15 października, a w sekcji reparacyj-
no-transportowej dopiero 15 listopada”.
Od 15 października 1919 r. do 14sierpnia
1920 r. dowódcą pułku był mjr Bogumił
Skibniewski, zaś po nim dowództwo ob-
jął ppłk Wilhelm Orlik-Riickemann. Po
zakończeniu szkolenia pułk został wpro-
wadzony do działań bojowych na froncie
wschodnim przeciwko bolszewikom”.
RENAULT 17
W OBRONIE EUROPY Z NAWAŁĄ
SOWIECKĄ W L. 1919-1920
W nowej polskiej jednostce skopio-
wano i przyjęto jako najlepszą francuską
koncepcję użycia czołgów. Zakładała
ona, że czołgi są środkiem wsparcia dla
piechoty i mają zawsze działać w jej ugru-
powaniu. Czołgi przed walką przydziela-
no więc do poszczególnych batalionów
piechoty, by realizowały te same co ona
zadania. Polskie zalecenia wzorowane
na rozwiązaniach francuskich w 1919
roku stwierdzały wręcz, że „(...) żadna
jednostka czołgów nie powinna otrzymać
polecenia, które by się różniło w czasie
i przestrzeni od zadania, które otrzymała
jednostka piechoty. „Trzeba mówić: taki to
oddział piechoty, wspomagany przez taki
to oddział czołgów, ma za zadanie etc”.
Rok 1920 to rok wytężonej pracy
bojowej i walk, wszystkich praktycznie
oddziałów pułku.
1 kompania pod dowództwem por.
Władysława Kohutnickiego wzięła udział
w walkach pod Żarami-Starzynką, Lidą,
Grodnem, Łapami, Orłowiczami, Łomżą
i Długosiodłem. Za udział w walkach 8
żołnierzy kompanii otrzymało VM.
2 kompania dowodzona przez por.
Stanisława Jackowskiego, a od 14 sierpnia
przez por. Władysława Jankera osłaniała
ewakuację Wilna, walczyła w obronie
Grodna, brała udział w akcji na Wielką
Olszynkę. Świetnie spisała się w walkach
osłonowych pod Łosośną, Kuźnicą, So-
kółką, a w Bitwie Warszawskiej uczest-
niczyła w akcjach na Mińsk Mazowiecki
i Ciechanów-Mławę. Udział w niezwykle
trudnych walkach przyczynił kompanii
wielu zaszczytów, w tym 6 VM.
3 kompania pod dowództwem por.
Władysława Liro broniła węzła kolejo-
wego w Koziatyniu, służyła wsparciem
i osłaniała oddziały polskie i ukraińskie
Śladami historii
z AW, |
Z ziemi francuskiej do polskiej.
w okresie odwrotu w II poł. czerwca.
Skoncentrowana we Lwowie, walczyła
w jego obronie pod Mikulińcami, Za-
dwórzem i Krasnem. Otrzymała 4 VM.
4 kompania, na czele której stał por.
Leonard Lech, walczyła w obronie Ko-
ziatyna, pod Zdołbunowem, Równem,
Okuniewem oraz w walkach operacji na
Ciechanów-Mławę. Łącznie otrzymała
7 VM.
5 kompania por. Michała Piwoszczuka
brała udział w boju o Radzymin, w wy-
padzie na Ciemne i razem z plutonami 4
i 2 kompanii w akcji na linii Ciechanów-
-Mława. Otrzymała 2 VM.
6 kompania, pierwotnie z francuskiej
organizacji, rozwiązana 15 październi-
ka 1919 r., sformowana ponownie 26
sierpnia 1920 r., nie wzięła już udziału
Za udział w walkach w latach 1919-
1920 1 Pułk Czołgów otrzymał łącznie
34 VM i31 Krzyży Walecznych. Pułk
zakończył swój żywot formalnie z dniem
10 września 1921 r. W oparciu o nowe
zasady organizacji oddziałów czołgów,
utworzone zostały trzy samodzielne ba-
taliony: I w Warszawie, II w Żurawicy k/
Przemyśla, III w Biedrusku k/Poznania
(od grudnia 1921 r w Poznaniu). Szybko
okazało się jednak, że nowa organizacja
skomplikowała system szkolenia i była
niekorzystna z mobilizacyjnego punktu
widzenia. M.S. Wojsk. przystąpiło więc
do ponownej reorganizacji i odtworzyło 1
Pułk Czołgów z miejscem stacjonowania
w Żurawicy k/Przemyśla. Jego dowódcą
do połowy 1926 r. pozostał ppłk Wilhelm
Orlik Riickeman, a po nim do 1930 r. ppłk
w walkach. dypl. Mieczysław Mysłowski”. >
* Centralne Archiwum Wojskowe (CAW), Zespół Armii Gen. Hallera 1917-1919, Dowództwo Armii gen.
Hallera, sygn. I. 123. 1. 43, dot. korespondencji w sprawie 1 Pułku Czołgów, s.359.
Ś M. W. Żebrowski, Zarys historii polskiej broni pancernej 1918-1947, Londyn 1971, s.34-35.
7]. Piątek, Udział czołgów w wojnie polsko-rosyjskiej, [w:] 80 lat polskiej broni pancernej. Materiały z ogólno-
polskiej konferencji naukowej, Poznań 23-24 kwietnia 1999, pod red. A. Kubeckiego, J. Piątka i A. Poniewierki,
Warszawa-Poznań 2001, s. 47.
8 CAW, Zespół Armii Gen. Hallera 1917-1919, Dowództwo Armii gen. Hallera, sygn. I. 123. 1. 43, dot.
korespondencji w sprawie 1 Pułku Czołgów, s. 370.
? A. Nawrocki, 2. Batalion Pancerny, Pruszków 1992, s.3; M. Żebrowski, Zarys..., s. 31.
1 M. Żebrowski, Zarys..., s. 245.
U Z. Matuszak, Polska broń pancerna w wojnie polsko-rosyjskiej 1919-1920, [w:] 80 lat polskiej....s. 37.
1 M. Żebrowski, Zarys ..., 8. 34.
3 Nie jest celem niniejszego artykułu opisywanie walk 1 Pułku Czołgów. Zagadnienie to ma już bowiem
swoją bogatą literaturę. B. Jeżewski, Udział czołgów w akcji pod Dźwińskiem, „Przegląd Wojskowo-Tech-
niczny” 1929, t. 5, z. 4, ss. 738-747; idem, I Pułk czołgów, Londyn 1972, nakład Koła b. żołnierzy 1 Pułku
Czołgów; B. Jeżewski, I Pułk Czołgów, Warszawa 1995; W. Kohutnicki, Przeszłość bojowa naszych czołgów
w świetle krytyki, „Przegląd Wojskowo-Techniczny” 1928, nr 12; idem, Czołgi pod Mikulińcami, „Przegląd
Wojskowo-Techniczny”, 1929,t. 4, s. 726-734; idem, Fragmenty niektórych działań naszych czołgów na
froncie w latach 1919-1920, „Przegląd Wojskowo- Techniczny”, 1929, nr 3, s. 533-556; idem, Uwagi o użyciu
czołgów w 1919-1920 roku, „Bellona 1925, nr 19, z. 1, s. 94-99; Z. Matuszak, op. cit., s.37; J. Naspiński, Czołgi
Renaulta w natarciu na Bobrujsk w dniu 29 sierpnia 1919 roku, „Przegląd Wojskowo-Techniczny”, 1929, t. 5,
z. 4, s. 709-725; W. Paczoski, Udział II plutonu 5-tej kompanii czołgów w natarciu na Radzymin 14 VIII 1920
roku, „Przegląd Kawalerii i Broni Pancernej”, Londyn, 1970, nr 59; M. Piwoszczuk, dz. cyt.; T. Urbańczyk,
Czołgi i pociągi pancerne w bitwie warszawskiej 1920 roku, „Mówią Wieki”, 1991, nr 4, s. 32-35; B. Waligóra,
Działalność czołgów i pociągów pancernych w boju na przedmościu Warszawy w sierpniu 1920 roku, „Przegląd
Wojskowo-Techniczny”, 1932, nr 5-6; Z dziejów 1 pułku czołgów, „Przegląd Wojskowo-Techniczny”, 1928,
s. 1264-1270; Zarys Historii Wojennej Pułków Polskich 1918-1920, Wojskowe Biuro Historyczne, Seria II,
z. 47; M. Żebrowski, Zarys..., s. 36-48.
14 CAW, Zespół Armii Gen. Hallera 1917-1919, Dowództwo Armii gen. Hallera, sygn. I. 123. 1. 290. Skrypt
wykładów dotyczących wykorzystania czołgów w walce, s. 65-78.
is Henryk Kowalski, Na 50-tą rocznicę przybycia czołgów z Francji do Polski, „Przegląd kawalerii i broni
pancernej”, t. VII, 1969, Nr. 54, s. 399-401.
PRZEMYŚL czerwiec 2018 5
Śladami historii
> Niesamowity szlak bitewny obfitują-
cy w niezwykłe wydarzenia, w których
sprawdził się debiutujący na froncie woj-
ny polsko-sowieckiej produkt zakładów
Renault czołg Renault 17. Pozostał on
na uzbrojeniu armii polskiej do 1939 r.,
zdobywając sobie w żurawickim garni-
zonie sympatyczną nazwę „tobołek”. Stał
się autentycznym czołgiem zwycięstwa
le char lćger Renault FT, appelć
« le char de la Victoire »
POMNIK
PIECHURA FRANCUSKIEGO
NA CMENTARZU
OBROŃCÓW LWOWA
W walkach na kresach południowo-
wschodnich Rzeczypospolitej wzięło
udział wielu oficerów i instruktorów ar-
mii francuskiej. Tak jak wspomnieliśmy
wcześniej, z samą Błękitną Armią przy-
było ich 1402. We Lwowie na cmentarzu
Obrońców Lwowa znalazł się dowód
wdzięczności za ich ofiarną służbę w po-
staci pomnika piechura francuskiego.
Prace nad pomnikiem dłuta Józefa
Różyskiego zakończono w maju 1938 r.
Przedstawia kamienną rzeźbę francuskiego
piechura w naturalnej wielkości w pełnym
rynsztunku bojowym, opartego o karabin,
z gałązką wawrzynu. Po obu stronach figury
znajdowały się tablice, na których wyryto
nazwiska 16 poległych w obronie Polski
oficerów i żołnierzy francuskich. U stóp
piechura umieszczono tablicę epitafijną
głoszącą, iż spoczywa tu: „Szeregowiec 57
pułku piechoty Jean Larquet ur. w Sigalens-
-Gironde 1899 r., zm. 14 stycznia 1920 1”
Natomiast na samej płycie grobowej wy-
ryto napis w językach polskim i francu-
skim: „Bohaterskim Francuzom poległym
i zmarłym w obronie Rzeczypospolitej
Polskiej”. W środku płyty znajdowała się
tarcza z brązu z herbem Francji i napisem
w językach polskim i francuskim: „Pod tą
tarczą złożono urnę z ziemią przywiezioną
z Francji”. Ziemia ta pochodziła z cmen-
tarza polskiego du Bois du Puits, z pobo-
jowiska na górze Notre Dame de Lorette,
spod pomnika bajończyków w La Targette,
zpobojowisk pod Verdun, Arrasi St. Hilaire.
Urnę z ziemią wraz z aktem erekcyjnym
pomnika wmurowano w obecności człon-
ków konsulatu francuskiego we Lwowie.
Sam akt odsłonięcia pomnika miał miejsce
na półtora roku przed wybuchem II wojny
światowej. Zagrożona przez Niemcy hitle-
rowskie Polska bardzo mocno lansowała
wówczas swe sojusze z aliantami zachodni-
mi. Stąd też odsłonięciu pomnika Piechurów
Francuskich na cmentarzu Orląt nadano
charakter wielkiej manifestacji przyjaźni
polsko-francuskiej, na którą przybył sam
Wódz Naczelny, Marszałek Polski Edward
Rydz-Śmigły'.
Pomnik był i, mimo że Lwów pozostaje
poza granicami Polski, nadal pozostaje po-
mnikiem wdzięczności za pomoc okazaną
Polsce we wczesnym okresie powstawania
Wojska Polskiego. W okresie dramatycz-
nym i decydującym dla losów całej Europy:
wojny polsko-sowieckiej, Bitwy Warszaw-
skiej, którą Edgar Vincent wicehrabia
DAbernon - brytyjski polityk, dyploma-
ta, pisarz nazwał w tytule swojej książki
Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach
świata pod Warszawą 1920 r. m
i Nicieja S., Cmentarz Orląt Lwowskich, Niepodległość i Pamięć 24/2006, s. 245.
OD REDAKCJI
Obecny szczegółowy tekst dra Lucjana Faca wyczerpuje temat, który wcześniej pojawiał się w,„Naszym Przemyślu” Czynimy
starania, by jako dowód pamięci Polaków tłumaczenie tekstu trafiło do producenta czołgów Zakładów„Renault”we Francji.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Krzysztof Fil
Śladami historii
Zatem podsumowując, cała załoga liczyła
4 żołnierzy. Kierunkiem ostrzału z tego
DOT-a był południowy-zachód, który
wspierał obiekt poprzednio opisywany.
Przeciwnik, atakujący z północy, w kie-
runku wsi w założeniu wykorzystania tych
schronów stawał na linii ognia.
M. Krajewski opisał w monografii Me-
dyki, iż obiekt przy parku Pawlikowskich
został obsadzony podczas walk w 1941 r.
Podobnie jak schron opisany w poprzed-
nim artykule prowadził walki w dniu 25
VI 1941 r., kiedy to niemiecki oddział
228. pułku piechoty, wchodzącego w skład
Punkt Oporu Medyka
Wędrówka
po radzieckich schronach
Kolejny obiekt to jednoizbowy schron przy parku Pawlikowskich.
Podobnie jak w przypadku poprzednio opisanego obiektu, zadaniem
tego schronu była ochrona północnej części Medyki. Schron został
obsadzony podczas walk w ramach Fall Barbarossa, o czym w pracy
Dzieje Medyki wspominał Mieczysław Krajewski.
TOMASZ ZAJĄC
Schron znajduje się na obrzeżach parku
Pawlikowskich, niedaleko poprzednio
opisywanego schronu znajdującego się
przy PGR. Zatem będąc już w centrum wsi,
należy kierować się na stadion LKS „Bizon”
Medyka. Poprzedni schron znajduje się
przed stadionem. Będąc już w okolicach
stadionu, należy kierować się na wschód
wzdłuż muru parku Pawlikowskich. Po
przejściu około 450 m zobaczymy schron
przy polnej drodze. Czas przejścia to
około 5 min. Teren wokół schronu jest
oczyszczony, co pozwala na zobaczenie
obiektu z daleka.
Obiekt ten, tak jak poprzednio opisy-
wany, to półkaponiera broni maszynowej.
Schron to jednoizbowy obiekt z przelotnią
wejściową. DOT wyposażony był w jedno
stanowisko ogniowe dla karabinu ma-
szynowego! obsługiwane przez trzech
żołnierzy”. Ponadto posiadał stanowisko
peryskopowe', które obsługiwał jeden żoł-
nierz. Podobnie jak poprzednio opisywany
schron, nie było tu części technicznej.
Fot.: Tomasz Zając
101 Dywizji Piechoty, atakował Medykę.
W raporcie z tego dnia niemieccy żołnierze
przedstawili, iż zdobyli schrony na północ-
nych rubieżach wsi. W tym również schron
tutaj przedstawiony. Szerszych relacji
dotyczących walk o ten schron nie udało
się do tej pory uzyskać. Dlatego też można
wnioskować, iż tego samego dnia obiekt
został przejęty, gdyż następnego oddziały
niemieckie przeniosły się na południowy
odcinek w rejon Szegini.
Obiekt dzięki temu, iż znajduje się przy
drodze, jest w miarę możliwości czyszczony
przez władze gminy, co pozwala na zoba-
czenie wnętrza obiektu. Będąc w samym
schronie, należy uważać na elementy meta-
lowe wystające ze ściany, które służyły jako
podpora pod zbiornik na wodę do chłodze-
nia lufy karabinu maszynowego typu Ma-
xim używanego w takich obiektach. Zatem
przy odwiedzaniu kolejnego schronu Linii
Mołotowa w Medyce zwracam uwagę na
zachowanie szczególnej ostrożności.
m
! Stanowisko NPS-3- to ckm kal. 7,62 mm wz.
1910/30 typu Maxim wraz z celownikiem optycz-
nym typu KTP. NPS-3 obsługiwało 3 żołnierzy: pod-
oficer-celowniczy, jednocześnie dowódca obsługi
oraz tzw. drugi numer obsługi i amunicyjny. Zasięg
ckm to ok. 5 000 m, skuteczny 2 200 m.
2 Trzech żołnierzy do stanowiska NPS-3
* W schronach stosowano peryskopy typu „TU 1,
„PER 27” i „PER 40, „PER 50*.
Zaproszenie
We wrześniu 2017 r. absolwenci Il Liceum Ogólnokształcącego w Przemyślu — rocznik
1961 - wspominali czas, gdy 60 lat temu zaczęli uczęszczać do szkoły średniej, która
mieściła się w budynku przy ul. ks. Piotra Skargi 7 oraz w budynku przy ul. Wybrzeże
Ojca Świętego Jana Pawła Il nr 4. Obecnie budynki te nie są obiektami szkolnymi.
Podczas oględzin głównego budynku byłej naszej szkoły w dniu 15.09.2017 r. na
okoliczność corocznego zjazdu koleżeńskiego narodziła się myśl o wykonaniu tablicy
przypominającej, że w tych murach w latach 1906-1968 młodzież zdobywając wiedzę,
przygotowywała się do startu w dorosłe życie.
Z okazji obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości Polski, upamiętniamy także
na tablicy nazwiska Orląt Przemyskich — uczniów naszego gimnazjum — bohaterów
poległych w obronie Przemyśla w grudniu 1918 r.
Zapraszamy absolwentów II Liceum Ogólnokształcącego w Przemyślu do
wzięcia udziału w uroczystym odsłonięciu pamiątkowej tablicy umieszczonej
na budynku przy ul. Piotra Skargi nr 7/1 w dniu 29 czerwca br. o godz. 13.
Uroczystość odsłonięcia tablicy poprzedzi Msza św. o godz. 12” w kościele XX
Salezjanów w Przemyślu.
Społeczny Komitet Budowy Tablicy - absolwenci II LO — rocznik 1961
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Śladami historii
Uroczystości patriotyczne
w galicyjskim Przemyślu
Hołd dla twórców
narodowych
ANDRZEJ KOPERSKI
ryc. 1 - Portet Kornela Ujejskiego
Kornel Ujejski (1823 - 1897) (ryc.
1) - to polski poeta, publicysta społecz-
ny, nazywany często „ostatnim wielkim
poetą romantyzmu”. Autor liryki religij-
no - mesjanistycznej w duchu Andrzeja
Towiańskiego. Poeta debiutował poema-
tem „Maraton”. Jego najbardziej znanym
utworem jest pieśń
„Z dymem pożarów” (Chorał) z 1846
roku. Spopularyzowana w czasie Wio-
sny Ludów, w zaborze austriackim stała
się nieoficjalnym hymnem powstania
styczniowego.
Ujejski początkowo uczył się w domu,
od 1831 roku w Buczaczu przy klasz-
torze Bazylianów, później we Lwowie.
Zaprzyjaźniony był ze środowiskiem li-
terackim skupionym wokół Ossolineum.
Kolejno przebywał w Warszawie. Zainspi-
rowany patriotycznymi ideami, zaangażo-
wał się w działalność konspiracyjną. Brał
udział w pracach przygotowujących po-
wstanie w 1846 roku. W 1847 roku — przez
Belgię — wyjechał do Paryża. W Brukseli
poznał Joachima Lelewela, w Paryżu- Jó-
zefa Bohdana Zaleskiego, Fryderyka Cho-
pina, Juliusza Słowackiego. Uczęszczał
na wykłady w Sorbonie i w College de
France. W roku 1848 uczestniczył w re-
wolucji lutowej w Paryżu. W maju tego
roku powrócił w rodzinne strony. Brał
udział w rewolucji lwowskiej w dniach 1-2
listopada 1848 roku. W 1863 roku działał
w kręgach konspiracji galicyjskiej, m.in.
w Bratniej Pomocy. Po upadku powstania
styczniowego, w którym nie brał udziału,
zajął się działalnością publiczną. Uczest-
niczył w uroczystościach patriotycznych,
wygłaszając mowy, m.in. na pogrze-
bie Artura Grottgera. Był posłem do Rady
Państwa w Wiedniu w latach 1877-1878.
Ostatni okres życia Ujejskiego związany
był z Pawłowem k. Lwowa. Tam zmarł 19
września 1897 roku i zgodnie z wolą został
pochowany na miejscowym cmentarzu.
Bliższe związki Kornela Ujejskiego
z ziemią przemyską rozpoczęły się w 1857
roku, kiedy to skorzystał z gościnności
swojego przyjaciela Mieczysława Pawli-
kowskiego i przybył do Medyki. Tam czę-
sto gromadzili się znani literaci i artyści.
Do tego grona dołączył Ujejski, wówczas
już sławny poeta. W Medyce spędził
blisko dwa lata. Tu powstawały kolejne
utwory m.in. „Błonia Medyckie”, nawią-
zujące do zachowanej w ludowej tradycji
wieści o stoczonej niegdyś pod Przemy-
ślem walki z Tatarami. Ujejski w tym
okresie wystąpił też po raz pierwszy jako
publiscysta, zabierając głos w sprawie
przeniesienia wydawnictwa „Biblioteki
Polskiej” z Przemyśla do Wiednia, optu-
jąc za utrzymaniem tego wydawnictwa
w Przemyślu. W Medyce zrodził się też
pomysł wydawania książeczek dla ludu,
do którego Poeta bardzo się zapalił. Tu
też zaczął pracę nad poetyckimi parafra-
zami mazurków Szopena zatytułowanymi
„Tłumaczenia Szopena”. Po opuszczeniu
Medyki wdzięczny Ujejski utrzymywał
serdeczny kontakt listowny z właścicielem
Mieczysławem Pawlikowskim, zwłaszcza
w czasie wzmagającej się atmosfery pa-
triotycznej związanej ze zbliżającym się
powstaniem styczniowym. Medyka była
jednym z prężniejszych ośrodków konspi-
racyjnych, gdzie gromadził się m.in. pułk
Marcina Lelewela- Borelowskiego. Poeta
w 1863 roku przyjeżdżając ze Lwowa,
miał agitować podmedycką szlachtę na
rzecz powstania. Wśród zbiorów Pawli-
kowskich zachowały się jeszcze pamiątki
po Kornelu Ujejskim. Jemu poświęcił
specjalny artykuł Michał Pawlikowski,
który zamieszczono w „Przeglądzie
Współczesnym” z 1936 roku. Epizod
medycki w życiu artysty szeroko przed-
stawił Aleksander Żyga w opracowaniu
zamieszczonym w I tomie „Z dziejów
kultury i literatury Ziemi Przemyskiej”.
Te wcześniejsze kontakty spowodowały
zapewne, że w Przemyślu głośnym echem
PRZEMYŚL czerwiec 2018
odbiły się obchody 70. rocznicy urodzin
Kornela Ujejskiego.
W „Gazecie Przemyskiej” z 14 września
1893 roku ukazał się krótki panegiryk
autorstwa Wacława W. Regera pt. „Jere-
miemu”. Nawiązuje on do utworu Poety
-"Skargi Jeremiego” z 1847 roku, w którym
Ujejski wytyka wady narodowe: pychę,
prywatę, lenistwo i obczyznę.
Redakcja przesłała Jubilatowi telegram
o treści: „W 70 rocznicę urodzin składa Je-
remiemu hołd czci i życząc długiego jeszcze
szeregu lat szczęśliwych zasyła pozdrowie-
nie obywatelskie redakcja Gazety Przemy-
skiej. Czołem!” . W opowiedzi otrzymano
następujące pismo: „Szanowna Redakcjo!
Za życzenia, za wszystko, czem objawiło
się Wasze przyjazne uczucie dla mne,
składam Tobie, szanowny Redaktorze,
i szanownym Twoim współpracownikom
najserdeczniejsze podziękownia, Wdzięcz-
ny Kornel Ujejski”.
Telegramy przesłał także „Sokół”
i „Gwiazda”. Na ręce dr. L. Tarnawskiego,
prezesa „Sokoła” przemyskiego, wpłynęły
podziękowania od Jubilata o treści: „Po-
kłon ślę braciom Sokołom i pozdrowienie.
Łączę wyrazy gorącej wdzięczności za
Waszą miłość do mnie. Powiem co wiecie:
Wasze sokolstwo na to, aby w gibkim ciele
rozwijał się duch męski, duch twardy,
a boiska, aby w danej przez Opatrzność
chwili roztoczyły się na bojowe za Ojczyznę
pola. Żyj Polsko! Wasz wierny brat Kornel
Ujejski”.
W podzięce za życzenia obszerny list
napisał Ujejski także do „Gwiazdy”. Na-
wiązując do hasła, które sformułował dla
lwowskiej „Gwiazdy”: „Bóg i Ojczyzna,
własność i rodzina”, skierował do prze-
myślan słowa: „Proszę, błagam, zaklinam,
ja kochający cały naród, wierny sługa
jego, trzymajcie się ... tych nierozerwal-
nie związanych ze sobą czterech słów”.
A w końcowym akapicie zwraca się sło-
wami modlitwy do Boga: „Pozwól Panie,
narodowi polskiemu, jemu głodnemu,
bezdomnemu Łazarzowi wychowanemu
w mądrości boleści stuletniej niewoli, aby
dał światu poznać przykład, jak rozwią-
zuje się narodowościowe i społeczne spory
zgromadzonych braci u stołu wspólnej
Ojczyzny. Zastaw mu co najrychlej ten
własny stół w chleb i wino Chrystusowe
obfity. Daj to Boże! Za Waszą miłość
i przesłane mi życzenia takiem słowem
Wam dziękuję: Żyj Polsko! Wierny Wasz
brat Kornel Ujejski”.
W imieniu miasta telegram do Ujejskie-
go wystosował burmistrz p. dr A. Dwor-
ski. Z kolei przemyskie Koło Pań Tow.
„Szkoły Ludowej”, za przesłane życzenia,
otrzymało następujące podziękowanie:
„Wielce szanowne i łaskawe Panie koledzy
moi, bo siewaczki przyszłości narodowej,
raczcie przyjąć najgorętsze moje podzię-
kowanie za Wasze uczucia do mnie, które
pokrzepią pracę starości mojej. Wdzięczny
Kornel Ujejski”. Pamiętało też o jubileuszy
Poety przemyskie Towarzystwo Pedago-
giczne.
Swój wkład w uroczystości jubileuszo-
we miał przemyski muzyk L. Dietz, który
skomponował muzykę do pieśni „Słowik
w klatce” do słów Morawskiego, poświę-
cony specjalnie Kornelowi Ujejskiemu.
Jak zwykle na każdy wyraz uznania
Jubilat osobiście reagował. Kompozytor
otrzymał list o treści: Najserdeczniejsze
podziękowania składam wielce szanow-
nemu Panu za przesłany utwór muzyczny,
który raczyłeś mnie poświęcić, a stanie się
miłą i cenną pamiątką dla mnie i mojej
rodziny. Cieszę się, że ten piękny utwór pój-
dzie między ludzi i złączy nasze imiona na
jednej karcie. Wdzięczny Kornel Ujejski”.
14 października 1893 roku, w ramach
obchodów jubileuszu Pisarza, Towarzy-
stwo muzyczne, dramatyczne i przemyski
„Sokół” przygotowały uroczysty wieczór
w sali teatru na Zamku. Odczyt wygłosił
prof. B. Stojanowski, potem była część
koncertowa, deklamacje oraz komedia
W. Łozińskiego „Niebezpieczny człowiek”
a także obraz z żywych osób „Apoteoza”.
Wieczór zaszczycił obecnością burmistrz
p. dr Aleksander Dworski, a także liczna
grupa druhów sokolskich w mundurach
z Prezesem p. dr. Leonardem Tarnawskim
na czele.
Specjalny wieczorek ku czci Poety
przygotowała Czytelnia Naukowa.
Czytelnia organizowała też odczyty po-
pularyzujące dorobek twórczy Kornela
Ujejskiego.
Trwałym śladem oddania hołdu auto-
rowi „Chorału”, „Skarg Jeremiego” i „Ma-
ratonu” jest jubileuszowe wydanie 6 to-
mów pism Kornela Ujejskiego nakładem
Jelenia i Langa w Przemyślu z portretem
poety - pędzla Jana Styki, obszernie za-
prezentowane w „Gazecie Przemyskiej”
z dnia 14 września 1893 roku.
Z głębokim żalem mieszkańcy Prze-
myśla przyjęli wieść o śmierci Poety
w dniu 19 września 1897 roku. «Echo
Przemyskie» opublikowało obszer-
ny nekrolog -biogram oraz relację
z pogrzebu w Pawłowie k. Lwowa. Jak
podkreśliła redakcja «Ujejski zrozumiał
i odczuł duszę narodu, a twórczą potęgą
swego ducha wydobył z niej tony potężne
i wspaniałe, i wyśpiewał pieśń majesta-
tyczną wielkiego bolu, niewzruszonej
wiary, miłości płomiennej!”. Umiesz-
czając zmarłego w gronie wieszczów
narodowych, autor artykułu zaznacza,
że Jego „Chorał” stał się hymnem narodo-
wym, a to już największa chwała, zasługa
i wielkość poety”. Wielki mir dla Poety
widziano w autentycznym, szczerym
umiłowaniu Ojczyzny: „Tylko serce prze-
mówić może do serca. Tem tłumaczy się
wielki wpływ, jaki miał poeta na naród
polski, tem wielka miłość i cześć, jaką
Polacy otaczali Ujejskiego”.
„Echo Przemyskie” z dnia 24 paź-
dziernika 1897 roku zamieściło wiersz
Powojczyka pt. „Na zgon Kornela Ujej-
skiego” (ryc. 2) zakończony wzniosłymi
słowami:
Na zgon Kornela Ujejskiego.
ie grają pogrzebowe dzwony ;
Ostatnia $riezaeaa wybiła godzina,
Płacz się po całej ziemi
1 płacze i lud
Bo k grzebie „najlepszego syna”
Ojaeia chówa wne" p
Pocojczyk.
Br s rzezi — Biedaieia ama 3%. Paklirska 187 zam
ZGRO PRZEMYSKIE
ryc. 2 - Pierwsza zwrotka wiersza „Na zgon
Poety” Powojczyka - „Echo Przemyskie” z 24
października 1897 roku
„Wiecznie żyć będzie Twoich słów po-
tęga, Rozpalać w piersiach znicz miłości
świętej”
23 października staraniem „Sokoła”
i Kasyna mieszczańskiego w katedrze od-
prawiono nabożeństwo żałobne za spokój
duszy Poety. Symboliczny katafalk przy-
strojono w kwiaty, emblematy narodowe
i rzęsiście go oświetlono. Celebrował ks.
bp Glazer. Odśpiewano mszę Schopfa,
Graduale Faure'a; Pod krzyżem odśpiewa-
ła solo p. Wysocka; Offertorium, Wieczny
spokój lirnikowi, Moniuszki - solo ks. dr
Łabuda; na Benedictus. Cuius animam
ze Stabat Mater Rossiniego- p. Klein. Po
Mszy przemówił ks. dr Łabuda nt. Poległ
hetman wielki, „który zachęcił słuchaczy
do patriotyzmu, według wzoru danego
przez wieszcza, który polega na zasadach
wiary i czynach poświęcenia dla bliźnich
i ojczyzny... Po kondukcie zebrani
odśpiewali „Chorał”. Na nabożeństwo
przybyli licznie mieszkańcy miasta z bur-
mistrzem A. Dworskim na czele, repre-
zentacje Stowarzyszeń, oddział „Sokoła””
ze sztandarem, młodzież z konwiktu p.
Gawrońskiej. Zbierano składkę na rzecz
uczącej się młodzieży.
Tego samego dnia miał miejsce wie-
czór ku uczczeniu pamięci Ujejskiego.
Program zamieściło „Echo Przemyskie”.
Organizatorem było Towarzystwo „So-
kół”. Na scenie wśród kwiatów usta-
wiono popiersie Ujejskiego, wykonane
przez p. Wójcika, rzeźbiarza z Krakowa.
Wzniosłe przemówienie wgłosił p. Kusi-
ba. Chór „Sokoła” odśpiewał „Chorał”,
który publiczność wysłuchała z wielkim
wzruszeniem na stojąco. Deklamowano
„Modlitwę więźnia” Ujejskiego. Bogata
była część muzyczna. Zebrani wysłuchali
utworów na fortepian: „Prelude Des Dur”
i „Balada As Dur” Chopina. Kwartet
mieszany odegrał Dvoraka „Bagatele”.
Były też śpiewy solo. Program ubogacił
piękny, artystyczny obraz z żywych osób,
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Śladami historii
wg układu znanego artysty krakowskiego
p. Aleksandra Skrutka.
Na zakończenie wieczoru chór „Sokoła”
odśpiewał Polones Rudkowskiego „My
żyjemy tylko raz”.
Wieczorek literacki poświecony pa-
mięci Kornela Ujejskiego urządziła też
Czytelnia naukowa w Przemyślu z na-
stępującym programem: słowo wstępne,
odczyt, deklamacje i śpiewy chóralne.
Wyrażano nadzieje, że oddanie hołdu
wielkiemu Polakowi - Poecie, przypo-
mnienie Jego wielkich myśli i pragnień,
pobudzi naród do refleksji i zrodzi czyny
- „prawdziwie chrześcijańskie, polskie! ”.
Śladem kontaktów Poety z Przemy-
ślem jest korespondencja osobista, jaką
prowadziła Wincenta Tarnawska z Kor-
nelem Ujejskim, przekazana kolejno do
zbiorów TPN.
Pamięć o Kornelu Ujejskim była kon-
tynuowana w środowisku przemyskim
już w wolnej II Rzeczypospolitej głównie
przez Towarzystwo Szkoły Ludowej.
ŹRÓDŁA I LITERATURA:
» „Echo Przemyskie” z dnia 23.09. 1897
roku; Kronika z dnia: 16.10, 20.10,
2.10.1897 roku; z dnia 24.10. 1897 roku;
Kronika z dnia 27.10. 1897 roku; z dnia
28.10. 1897 roku
„Gazeta Przemyska” z dnia 14.09,
17.09, 21.09, 01.10, 05.10, 06.10, 08.10,
12.10, 15.10, 19,10,20,10,1893 roku
„Kuryer Przemyski” z dnia 12.12. 1894
rok
„Ziemia Przemyska” z dnia 28. 09,
09.11, 16.11. 1923 roku
» Eile St., Twórczość publicystyczna i li-
teracka Mieczysława Pawlikowskiego,
„Z dziejów kultury i literatury Ziemi
Przemyskiej” (red. S. Kratochwilowa),
TL II, Przemyśl 1973, s. 64, prz. 4
Krajewski M., Wkład Pawlikowskich
w życie kulturalne Ziemi Przemyskiej,
„Z dziejów kultury i literatury ziemi
przemyskiej” (red. $. Kratochwilowa),
T. I, Przemyśl 1969, s. 339-340
» Olszak J., Medyckie tusculum nie tylko
poetów, „Spotkania przemyskie”, Prze-
myśl 1988, s. 18-19
Pudłocki T., Będziemy działać... Win-
centa Tarnawska w służbie niepodle-
głości Polski, Kraków 2013, s.93; tenże:
Iskra światła czy kopcąca pochodnia?
Inteligencja w Przemyślu w l 1867-
1939, Kraków 2009, s. 173, 209
. Żyga A., Kornel Ujejski w Medyce,
„Z dziejów kultury i literatury Ziemi
Przemyskiej” (red. S. Kratochwilowa),
T. I, Przemyśl 1969, s. 173-192
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kornel_
Ujejski
Śladami historii
Wśród rodzinnych
pamiątek
W kwietniowym numerze niniejszego miesięcznika ukazał się komu-
nikat zachęcający czytelników do dzielenia się swoimi rodzinnymi
pamiątkami z racji powstającego w Archiwum Państwowym w Prze-
myślu albumu, poświęconemu tematom związanym z odzyskaniem
niepodległości przez nasz kraj.
O tym, że archiwa rodzinne są skarbnicą niezwykłych dokumen-
tów i wiążących się z nimi historii, nie raz można się przekonać,
kiedy ich właściciele przekazują te pamiątki do przemyskiego ar-
chiwum, bądź udostępniają do zeskanowania, aby przynajmniej
pozostawić ślad i podzielić się wspomnieniami.
AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
gp ay :
eta Mge ŻÓ kusi SPERLSJOŃCĘ
4 h ŚR U 35 SPER r
BEGG "ROA
Jan i Tekla Amarowiczowie.
Tak było i w tym przypadku, kiedy
Pan Wacław Amarowicz, mieszkaniec
Dybawki, w gminie Krasiczyn, w odpo-
wiedzi na wspomniany komunikat, po-
dzielił się barwną historią swojej rodziny,
uzupełnioną cennymi zdjęciami.
Pierwszym znich jest fotografia ślubna,
przedstawiająca dziadków Pana Wacława,
Jana Amarowiczai Teklę zd. Pędrak. Zwią-
zek małżeński zawarli 18 lutego 1900 r.
w Wiedniu i tam też zostało wykonane
ich zdjęcie. Jan urodził się 28 stycznia
1875 r., był synem Michała i Katarzyny,
zaś Tekla, 8 maja 1878 r. w Podgórskiej
Woli koło Czarnej w gm. Dębica, zmarła
6 marca 1958 r. Jan brał udział w I wojnie
światowej, służąc w wojsku austriackim,
zginął gdzieś na terenie Rosji.
Synem Jana był Władysław, ojciec Pana
Wacława. Władysław urodził się 19 lute-
10
go 1902 r w Krasiczynie. Jako ochotnik,
w 1918r. walczył z Ukraińcami o Przemyśl,
za co otrzymał odznakę „Gwiazda Prze-
myśla”, a następnie brał udział w 1920 r.
w wojnie polsko-bolszewickiej. Trzy lata
później został powołany do odbycia służby
wojskowej, którą pełnił do 1925 r. w Żu-
rawicy jako czołgista. Po jej zakończeniu
pracował w Borysławiu i Starzawie,
a w 1929r. dostał pracę w tartaku na Za-
saniu jako szlifierz i konserwator maszyn.
Jego losy znowu związały się z Żu-
rawicą, kiedy I sierpnia 1939 r. został
powołany tam do 2 Batalionu Pancernego.
Po wybuchu II wojny światowej, w nocy
m ż
z 6 na 7 września, na skutek zbliżania się
Niemców, rozpoczęto ewakuację wojsk
z Żurawicy przez Lwów do Podkamienia,
by następnie ewakuować się dalej na po-
łudnie. W trakcie marszu doszło do walk
zradziecką czołówką pancerną, a 18 wrze-
śnia w okolicach miejscowości Nadwórna,
z bojówką ukraińską. W rezultacie, mimo
poniesionych strat, zarówno w ludziach,
jaki i uzbrojeniu, żołnierze wraz ze swoim
dowódcą, majorem Grabowskim, prze-
kroczyli granicę z Węgrami, w okolicach
Przełęczy Tatarskiej. Nie było już jednak
wśród nich Władysława Amarowicza,
gdyż odłączył się od nich w okolicach
wspomnianej Nadwórnej i rozpoczął po-
wrót do Przemyśla. Zatrzymany wówczas
został przez grupę ukraińską i zmuszony
do oddania munduru i butów. Przez to,
że ociągał się z odczepieniem orzełka
z munduru, postawiono go pod ścianą
do rozstrzelania. W tym czasie jednak
nadjechało kilku sowieckich żołnierzy,
którzy z kolei rozbroili Ukraińców, oddali
mundur i odwieźli ojca Pana Wacława
niemal do Przemyśla. Po powrocie Włady-
sław Amarowicz zaangażował się w ruch
oporu i został komendantem oddziału
Batalionów Chłopskich w Krasiczynie.
Podupadł na zdrowiu i 31 grudnia 1943 r.
zmarł, pochowany został na cmentarzu
w Śliwnicy.
Zawiłe losy wojenne spowodowały, że
nie zachowały się pamiątki rodzinne, ale
właśnie kilka zdjęć ojca Pana Wacława.
Warto się bliżej przyjrzeć jednemu z nich,
gdyż stanowi niezwykle cenny i ciekawy
ślad historii, inspirujący do dalszych badań
i poszukiwań. Przedstawia kilkudziesięciu
Władysław Amarowicz (drugi rząd od dołu; drugi od lewej) wraz z innymi członkami Związku b.
Ochotników Armii Polskiej
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Władysław Amarowicz przed rokiem 1939.
mężczyzn, a wśród nich, w drugim rzędzie
od dołu, drugi od lewej stoi Władysław
Amarowicz. Uwagę przykuwa także
widniejący za nimi sztandar z napisem
„Związek B. Ochotników Oddział” [praw-
dopodobnie w Przemyślu].
W tym miejscu należy przypomnieć,
że pełna nazwa tej organizacji nosiła na-
zwę Związek Byłych Ochotników Armii
Polskiej'. Pierwsze próby organizowania
byłych ochotników Armii Polskiej zostały
podjęte w 1925 r., ale nie dały większego
rezultatu. Rozwój Związku dopiero nabrał
tempa, kiedy w 1933 r. ppłk Jan Burkhard
zgłosił w komisariacie Rządu m. st. Warsza-
wy projekt statutu Związku b. Ochotników
i stanął na czele organizacji. Pierwszy zjazd
został zwołany w Warszawie w 1934 r.
Wówczas Związek liczył 6154 członków,
zgrupowanych w 71 oddziałach. Na zjeź-
dzie zostały uchwalone zmiany w statucie,
zatwierdzony projekt sztandarów oraz
odznaki związkowej.
Według ostatecznie zatwierdzonego
statutu związku w kwietniu 1935 r.,
siedzibą Zarządu Głównego była War-
szawa, a jego działalność rozciągała się
na teren całej Rzeczpospolitej. Związek
b. Ochotników Armii Polskiej uważał się
za spadkobierców dawnych i niedawnych
obrońców idei wolności, samorzutnie
stających do walki o niepodległość Polski
i jest organizacją w duchu wojskowym,
powstałą w celu szerzenia ducha ochot-
niczego wśród młodszego pokolenia oraz
ugruntowania i urzeczywistnienia idei —
WODZA NARODU-odbudowy państwa
silnego, mocarstwowego”.
Członkowie dzielili się na zwyczajnych
i honorowych. Członkiem związku mógł
być każdy b. Ochotnik Armii Polskiej
z lat 1914-1921 włącznie, bez względu
na szarżę i płeć, obywatel Państwa
Polskiego i narodowości polskiej, czci
nieposzlakowanej (...). Członkiem ho-
norowym mógł być każdy Polak, który
zajmował wybitne stanowisko społeczne
i miał zasługi dla rozwoju Związku b.
Ochotników Armii Polskiej, Kraju i jego
Niepodległości. Władzami Związku było
m.in. Prezydium Honorowe Związku,
Walny zjazd Delegatów, Zarząd Główny
Związku. Duchowym Wodzem Związku
był Marszałek Polski, Józef Piłsudski.
Organizacyjnie Związek dzielił się na:
Okręgi, Oddziały i Sekcje”.
Do kolejnego zjazdu doszło w Kra-
kowie w 1936 r., na którym członkowie
organizacji złożyli przysięgę, a Edward
Rydz-Śmigły stał się honorowym człon-
kiem Związku. W kolejnych latach zjazdy
odbyły się w Krakowie i Wilnie. W 1938r.
na czele Związku Głównego stanął gen.
Bronisław Bohaterewicz oraz członko-
wie: ppłk Jan Burkhard (I-wiceprezes),
płk Jan Sorobohaty — Jakubowski (II-
-wiceprezes), Witold Bernhard (sekretarz
gen.), Zenon Białoszewski (zast. sekr.
gen.), Tadeusz Jasiuk (skarbnik). Na
Śladami historii
dzień 20 sierpnia 1938 r. organizacja
posiadała 26.086 członków, zrzeszonych
w 268 oddziałach, przy 48 sztandarach”.
Fotografia Pana Wacława i cała opowieść
przywołała wspomnienia tamtych lat,
pamięć o ludziach i wartościach, jakie po-
zostawili. Warto je pielęgnować, zarówno
w pisemnych przekazach, dokumentach,
fotografiach, a przede wszystkim dzielić
się nimi, aby pamięć o nich była zawsze
żywa. Pan Wacław ma także nadzieję, że
może ktoś z Szanownych Czytelników
rozpozna osoby, także ze swoich rodzin lub
znajomych, a przywołana fotografia stanie
się swoistego rodzaju przyczynkiem do
dalszych wspomnień i dyskusji. Autorka
zaś uprzejmie dziękuje Panu Wacławowi
Amarowiczowi za podzielenie się wspo-
mnieniami i fotografiami, bez których ten
artykuł nie mógłby powstać.
Ochotnik
Jednodniówka Związku b. Ochotników Armii
Polskiej, Uczestników Walk o Niepodległość
NIŻ.
Pierwszy Ochotnik Polski R
W XX-lacie odzyskania Niepodlagk
> 50 — WARSZAWA MS -
„Ochotnik”. Pierwsza strona Jednodniów-
ki Związku b. Ochotników Armii Polskiej,
Uczestników Walk o Niepodległość 1914-
1921”.
' W statucie z 1935 r. zapisano nazwę: Związek b. Ochotników Armii Polskiej.
+ Statut Związku b. Ochotników Armii Polskiej, s. 2.
3 'Tamże, s. 4.
* Tamże, s. 9.
* „Ochotnik” Jednodniówka Związku b. Ochotników Armii Polskiej, Uczestników Walk o Niepodległość
1914-1921), s. 32-34.
Pierwsza w historii miasta Przemyśla kapituła
Zakonu Rycerskiego połączona z inwestyturą
Zapraszamy wszystkich do wzięcia czynnego udziału w dostępnej
dla wszystkich części dwudniowych uroczystości Wielkiego Przeoratu
Polski Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu św.Łazarza z Jerozolimy, jakie
odbędą się w dniach 08-09.06 w Przemyślu i Krasiczynie.
W piątek w kaplicy Zamku Krasiczyńskiego będzie miało miejsce tzw.
czuwanie - wigilia czyli czas skupienia dla kandydatów do postulatu
i płaszcza zakonnego. W sobotę w Krasiczynie odbędzie się kapituła
zakonna. Kapituła zakonna, cytując za ks. prof. J. Wroceńskim„to najwyż-
szy kolegialny organ władzy, powoływany w celu dokonania wyborów
i załatwienia spraw jej powierzonych przez prawo powszechne i własne.
Do niej głównie należy strzeżenie dziedzictwa Zakonu i popieranie
zgodnej znim jego odnowy. Kapituła na mocy prawa jest osobą moralną,
kolegialną i działa kolegialnie. Jest to też najwyższy organ uczestnictwa
i konsultacji, reprezentujący całą społeczność Zakonu”.
Punktem kulminacyjnym święta zakonnego będzie uroczysta Msza
święta połączona z inwestyturą w sobotę 09 czerwca o godzinie 16.00
w kościele oo. Karmelitów. Mszy przewodniczył będzie J.E. Ks. Abp
Józef Michalik. W obecności władz zakonu na czele zWielkim Mistrzem
hrabią Janem Dobrzeńskim z Dobrzenic, kawalerów,dam,braci i sióstr
z Polski i Europy,reprezentantów innych bratnich zakonów rycerskich
zostaną przyjęte do Zakonu nowe osoby. Bardzo ciekawy, niezmienny
od setek lat rytuał przyjęcia wart jest obejrzenia. W ramach inwestytury
kandydaci do zakonu wypowiedzą podczas specjalnej liturgii uroczy-
ste ślubowanie rycerskie w obecności biskupa. Podczas uroczystości
poświęcona zostanie ikona,Wskrzeszenia św.Łazarza', która docelowo
znajdzie swoje miejsce w kaplicy tworzącego się Centrum Hospicyjno-
=Opiekuńczego „Betania” przy ulicy Słowackiego.
Wszystkich serdecznie zapraszamy na ten wyjątkowy czas refleksji,
modlitwy , dotknięcia historii i tradycji.
Wiesław Morawski SBLJ,
kanclerz Komandorii Podkarpackiej
PRZEMYŚL czerwiec 2018 1 1
Śladami historii
Wspomnienia są jak perły:
mają w sobie coś
z klejnotów i coś z łez
Dzięki nim możemy upamiętnić naszych drogich zmarłych . W ten
sposób pamięć o Nich nigdy nie zagaśnie. Moje wspomnienia doty-
czą jednego z 316 Cichociemnych -wujka mojej mamy ppłk. Leona
Bazały, pseudonim „Strwiąż, stąd późniejszy pseudonim konspi-
racyjny”. Leon Wojciech Jan Bazała urodził się 14 kwietnia 1904
roku w Chyrowie, w rodzinie Jana i Julii Banachów. Ojciec jego był
burmistrzem w Chyrowie i zmarł w 1914 r., zanim młody Leon zdał
egzamin do pierwszej klasy znanego gimnazjum Ojców Jezuitów
w Chyrowie. Wychowywał go starszy brat Władysław, oficer Legionów
Józefa Piłsudskiego, prawnik.
EWA SAWICKA Z D. CHODASEWICZ
Będąc uczniem piątej klasy gimna-
zjum, Leon uczestniczył jako ochotnik
w dwutygodniowych walkach z Ukraiń-
cami o Lwów w październiku 1918 roku.
W 1920 r. zgłosił się do wojska w czasie
wojny polsko-bolszewickiej i otrzy-
mał przydział do oddziału wywiadow-
czego Komendy Lwowskich Oddziałów
Ochotniczej Armii. Właśnie ten charakter
działań zaważył w czasie II wojny świato-
wej na przyjęciu go w szeregi Cichociem-
nych. Po zakończeniu wojny kontynu-
ował naukę najpierw w gimnazjum Ojców
Jezuitów w Chyrowie, a później w Sam-
borze. Po zdaniu matury w 1923 roku
rozpoczął dalszą naukę w Szkole Pod-
chorążych Sanitarnych w Warszawie
„a jednocześnie studiował medycynę na
Uniwersytecie Warszawskim. 20 marca
1929r ukończył studia z dyplomem dok-
tora wszech nauk lekarskich. 26 czerwca
1929 r Prezydent RP mianował go pod-
porucznikiem. Po zakończeniu staży
szpitalnych w klinikach warszawskich
i sanatorium wojskowym w Ciechocin-
ku został lekarzem 53 Pułku Piecho-
ty, a w 1931 r. lekarzem 1 Pułku Artylerii
Motorowej w Stryju. Tam też pracował
w szpitalu powszechnym. Umożliwiono
mu również praktykę balneologicz-
ną w znanym na owe czasy uzdrowisku
Morsztyn-Zdrój. 23 października 1931 r.
awansował do stopnia porucznika, a 16
marca 1934 r. na kapitana w korpusie ofi-
cerów sanitarnych, w grupie lekarzy. 1 li-
stopada 1935 r. do 15 października 1937 r.
był hospitantem w Wyższej Szkole Wojen-
nej w Warszawie, a od 1 listopada 1937 r.
do 31 sierpnia 1939 r był wykładowcą
w tejże uczelni. Jednocześnie pracował
w Okręgowym Szpitalu Wojskowym im.
Marszałka Józefa Piłsudskiego. W listo-
12
padzie 1938 r. został odznaczony Zło-
tym Krzyżem Zasługi. W czasie kampanii
wrześniowej w 1939 r. dostał przydział
do szefostwa sanitarnego w charakterze
referenta Armii „Karpaty, przemiano-
wanej 6 września na Armię „Małopol-
ska”. Brał udział w licznych walkach od
Rzeszowa do Lwowa, między innymi pod
Janowem i Lelechówką. Po przekrocze-
niu granicy Polski 19 września 1939 r.
był internowany na Węgrzech, stąd na
początku stycznia 1940 roku wyjechał
do Francji, gdzie 13 stycznia wstąpił do
Armii Polskiej. Do wiosny pracował
w Centrum Wyszkolenia Sanitarnego
w Coćtquidan i Coumbourg, gdzie wykła-
dał na kursach dla oficerów lekarzy i pod-
chorążych sanitariuszy. Od 12 kwietnia
1940 r był dowódcą kompanii Sanitarnej
4 Dywizji Piechoty. Po klęsce Francji
i ewakuacji do Anglii został mianowany
referentem w szefostwie sanitarnym 1
Brygady Strzelców w Wielkiej Brytanii.
Wkrótce został dowódcą kompanii sani-
tarnej tej brygady, a 1 stycznia 1943 roku
awansowany na majora ze starszeństwem
z I stycznia 1943 r. w korpusie oficerów
sanitarnych. 12 kwietnia 1943 r. przenie-
siony do dyspozycji Oddziału Personal-
nego Sztabu Głównego z przydziałem
służbowym do Oddziału Specjalnego. 13
kwietnia 1943 r. został zaprzysiężony
i odbył w Brindisi przeszkolenie spe-
cjalne do służby dywersyjnej w Armii
Krajowej. W czasie szkolenia opracował
dywersyjny zestaw chirurgiczny własnego
pomysłu. I stycznia 1944 r. awansował na
stopień majora. Już jako major cichociem-
ny „Strwiąż” został w nocy z9 na 10 kwiet-
nia 1944 r. zrzucony do Polski na placówkę
odbiorczą „Wieszak, w ramach operacji
lotniczej pod kryptonimem „Weller 3”
PRZEMYŚL czerwiec 2018
wraz z kpt. Stanisławem Danielem, por.
Adolfem Piekarskim i mjr. Edwardem
Piotrowskim. Skoczkowie przywieźli 456
tys. dolarów i zasobniki z bronią dla Armii
Krajowej. Cichociemni byli ochotnikami,
szkolonymi na potrzeby działań specjal-
nych i dywersji, na terenie okupowanej
Rzeczypospolitej w latach 1941-1944
podlegających bezpośrednio Naczelnemu
Wodzowi. Jak powiedział gen. Władysław
Sikorski: „Należy wybierać ludzi o twar-
dym, nieugiętym charakterze, dzielnych,
zdecydowanych, ideowych, umiejących
w sposób bezwzględny dochować tajem-
nicy, zdolnych do odegrania roli emisariu-
szy politycznych i wojskowych”.
Następnie przedostał się do Warszawy,
gdzie w maju 1944 roku otrzymał przy-
dział do Obszaru Lwów Armii Krajowej
jako zastępca, a następnie szef służby
sanitarnej w akcji „Burza. W kwietniu
1944 r. awansowano go do stopnia
podpułkownika. W czasie pracy kon-
spiracyjnej szkolił podoficerów sanitar-
nych, gromadził leki i materiały w maga-
zynach konspiracyjnych, między innymi
w kościele Bernardynów we Lwowie
i w kinie przy ulicy Kochanowskiego
w Stryju. Organizował patrole sanitarne
dla 5 batalionów, ewakuację rannych,
punkty opatrunkowe i zespoły chirur-
giczne. W czasie walk we Lwowie brał
udział w walce zbrojnej przeciwko
oddziałom SS Galizien. Po zdobyciu
Lwowa przez Rosjan 31 lipca 1944 r. zo-
stał aresztowany przez NKWD wraz z 16
członkami Komendy Obszaru Lwow-
skiego Armii Krajowej w czasie odprawy
w sztabie Armii Krajowej przy ulicy
Kochanowskiego 27. Rosjanie zaprosili
ich do pałacu Biesiadeckich przy placu
Bernardyńskim pod pretekstem roz-
mowy o dalszej walce AK z Niemcami
u boku Armii Czerwonej. Następ-
nie zawieziono ich ciężarówką do wię-
zienia przy ulicy Łąckiego i osadzono
w piwnicach, gdzie za czasów gestapo
mieściły się cele śmierci. Ppłk Leon Ba-
zała „Strwiąż” osadzony został w łagrze
w Charkowie, skąd 28 grudnia 1945 r.
wywieziono go do obozu NKWD nr
179 w Diagilewie k. Riazania, a od lipca
1947 r. więziony był w obozie NKWD
nr 150 w Griazowcu. W lipcu 1947 r.
przekazano go polskim władzom repa-
triacyjnym, które umożliwiły mu powrót
do Polski. Do kraju wrócił 27 grudnia
1947 r. skrajnie wyczerpany. Spotkał
się tylko z dwójką dzieci, gdyż żona,
która we wrześniu 1939 r. wyjechała
z Warszawy do swojej matki do Chy-
rowa, zginęła tam od wybuchu bomby,
osłaniając swoim ciałem małego synka.
Po kilkumiesięcznym leczeniu został le-
karzem naczelnym w uzdrowisku Czer-
niawa-Zdrój, a od 1949 r. lekarzem
uzdrowiska Szczawno- -Zdrój i Sanato-
rium PKP. W 1949 r. ożenił się po raz
drugi z Marią Michałowską. W związku
ze sfingowaną „sprawą uzdrowiskową,
przypisującą „agentowi londyńskie-
mu” wrogą działalność wymierzoną
w PRL, był nękany ciągłymi przesłu-
chaniami przez Urząd Bezpieczeństwa.
W końcu zdecydował się wyjechać do
Aleksandrowa Kujawskiego, gdzie od
1 listopada 1955 r. piastował stanowi-
sko ordynatora Zdrojowego Sanatorium
PKP oraz był lekarzem w przychod-
ni. W 1980 r. przeszedł na emeryturę.
Zmarł 12 marca 1983 r., będąc do końca
aktywnym zawodowo. Jest honorowym
Obywatelem miasta Aleksandrowa Ku-
jawskiego.
Leon Bazała był dwukrotnie żonaty.
Z pierwszego małżeństwa miał dwoje
dzieci: Janinę i Witolda, z drugiego dwóch
synów: Juliana i Piotra.
Rodzina Bazałów związana była i jest
z Przemyślem. Po powrocie z zsyłki
w Kazachstanie przebywał tu brat Leona,
Władysław Bazała ur.1898,który wyjechał
do Rzeszowa i tam pracował jako sędzia.
W Przemyślu zamieszkała wraz z rodzi-
ną siostra Albina Franciszka z Bazałów
- Tarczyńska (1.03.1897-12.05.1975)
była nauczycielem i dyrektorem Szkoły
Podstawowej nr 9 przy ul. Kopernika
w Przemyślu oraz moja mama Jadwiga
z Bazałów — Chodasewicz (17.09.1925-
29.10.1994 r).
Za swoje zasługi ppłk Leon Bazała zo-
stał odznaczony Srebrnym Krzyżem Vir-
tuti Militari V klasy, dwukrotnie Krzyżem
Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi
z Mieczami, Krzyżem Partyzanckim, Me-
dalem Dziesięciolecia Odzyskanej Nie-
podległości, Medalem Wojska, Krzyżem
Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski,
Zwykłym Znakiem Spadochronowym
Śladami historii
E.Sawicka z wujkiem — Zbiory rodzinne.
(7.06.1943) i Bojowym Znakiem Spado-
chronowym (19.05.44)
Kłodziński Stanisław „Dr Leon Woj-
ciech Jan Bazała”, Przegląd Lekarski,
1987, 44 (1)
Maciej Bazała Cichociemny „STRWIĄŻ”
02/2016 Gazeta Lekarska Krzysztof
A. Tochman, Podpułkownik Leon Bazała
(1904-1983), „Polska Zbrojna, 16.07.1992 r.
Relacje rodzinne Kserokopie zdjęć.
Opracowanie: Ewa Sawicka z d. Choda-
sewicz
50 i 60 lat razem — piękne życie we dwoje...
Pięć szczęśliwych par z Przemyśla świętowało 9 maja br. Złote
Gody, czyli pół wieku razem. Jedna z par cieszyła się 60-leciem
(!) zgodnego i trwałego związku...
Uroczyste spotkanie miało miejsce w sali reprezentacyjnej Prze-
myskiej Biblioteki Publicznej. Podczas uroczystości Prezydent Miasta
Przemyśla Robert Choma wraz zŁucją Podbilską - Radną Rady Miejskiej,
przedstawicielką komisji rodziny, polityki społecznej i zdrowia oraz
Kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego w Przemyślu Urszulą Golec wrę-
czyli Jubilatom medale nadane im przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę.
Prezydent Miasta Przemyśla - Robert Choma pogratulował
szanownym Jubilatom
Diamentowe Gody (60-lecie małżeństwa) świętowali: Bolesław
i Jarosława Kuźma
Jubileusz 50-lecia pożycia małżeńskiego, czyli Złote Gody
świętowali: Kazimiera i Kazimierz Słaby, Renata i Tadeusz Trojna-
rowie, Jolanta i Kazimierz Wrzałek, Maria i Zbigniew Lula, Jadwiga
i Tadeusz Galanty
Wszystkim Szacownym Jubilatom jeszcze raz serdecznie
gratulujemy pięknych rocznic i życzymy kolejnych długich lat
przeżytych w zdrowiu, radości i szczęściu.
Agata Czereba
PRZEMYŚL czerwiec 2018
13
Fot.: Agata Czereba
Śladami historii
Pojedynek
W czasie w którym doszło do pojedynku w Przemyślu, funkcję
burmistrza miasta od wielu lat pełnił Aleksander Dworski, postać
szeroko opisywana i bardzo dobrze znana ówczesnym i dzisiejszym
przemyślanom. Jego zastępcą był Franciszek Doliński”, współpraca
między panami układała się różnie, a do ostrego konfliktu między
nimi doprowadziła postawa i pewna wypowiedź tego ostatniego.
MARCIN DUMA
A. Dworski (1822-1908), długoletni bur-
mistrz Przemyśla. W obronie jego honoru
stanął wnuk. Fot. za „Gazeta Przemyska”
1908, nr 25, s. 1.
FE. Doliński został wydelegowany do
sądu i miał tam występować jako strona
reprezentująca interesy miasta w toczącej
się polubownej sprawie z bankiem hipo-
tecznym, a dotyczyła przedsiębiorstwa
elektrycznego i oświetlenia Przemyśla.
W momencie, kiedy wiceburmistrz został
dopuszczony do głosu, w ostrych słowach
wystąpił przeciwko A. Dworskiemu,
krytykując go (...), iż ten sprawy miasta
zaniedbuje i przez połowę roku w biurze się
nie pokazuje. Powyższe zarzuty padły pod
nieobecność burmistrza, na sali pełnej
ludzi i przy obecności członków komisji
ze Lwowa, a wypowiedziała to osoba,
F. Doliński , w Przemyślu długo pamiętano
o jego udziale w pojedynku. Fot. M. Todt, za
„Nowości Ilustrowane” 1914, nr 14, s. 3.
14
która jak skomentowała to przemyska
prasa: (...) gminę reprezentował i dla jej
obrony, a nie dla zniesławiania wysłany
był do komisyi. Co więcej - zarzuty były
najzupełniej niesłuszne, bo nie trzeba być
przyjacielem p. Dworskiego, aby mu przy-
znać, że jako burmistrz dba wysoce o dobro
miasta i nosi w sobie niezwykłe poczucie
obowiązku”. Okazało się też, że nie tylko
osoby zgromadzone na sali, ale także
mieszkańcy Przemyśla negatywnie od-
nieśli się do wypowiedzi wiceburmistrza.
Szerokiej krytyce poddano sprawę osobli-
wie ze względu na szczegół, że p. Doliński
całą swą karyerę zawdzięcza p. Dworskie-
mu. FE. Doliński szybko zrozumiał swój
błąd i zwołał naradę najprzedniejszych
obywateli miasta, ale ci jednoznacznie dali
mu do zrozumienia, aby wniósł rezygna-
cję z urzędu”. Tak też się stało, ale zanim
to nastąpiło, sprawa miała swój dalszy
ciąg, którego nie nagłaśniano, a jedynie
opowiadali o nim przemyślanie.
Powróćmy do dnia brzemiennego
w skutki wystąpienia wiceburmistrza.
Przed rozpoczęciem posiedzenia sądu
A. Dworski wysłał swojego wnuka do E
Dolińskiego z wiadomością, że osobiście
nie przybędzie na spotkanie z powodu
choroby. Po otrzymaniu takiej informacji
wiceburmistrz zaczął wykrzykiwać na
temat Dworskiego: (...) że jest niedołęga
stary, że umyślnie nie przychodzi na posie-
dzenie. Słowa te słyszał wnuk burmistrza,
do którego zresztą przystąpił F. Doliński,
mówiąc: Dziwna rzecz, że pański dziadek
zawsze wtenczas jest chory, gdy rozchodzi się
o załatwienie jakiejś ważnej sprawy. Wnuk
poinformował o całym zajściu dziadka,
a ten mimo choroby ostatecznie dotarł
na spotkanie, a swojemu zastępcy wysłał
w ostrym tonie zredagowany list*. Następ-
nego dnia wnuk zażądał od FE Dolińskiego
wytłumaczenia się z wypowiedzi o jego
dziadku, ale ten odmówił. W takiej sytu-
acji posłał on do wiceburmistrza dwóch
oficerów jako sekundantów, wyzywając
go na pojedynek. Wezwania F. Doliński
nie przyjął, tłumacząc się, że przeciwnik
wiekiem jest jeszcze za młody i nie może
dać mu satysfakcji. Inaczej uznał zwołany
sąd honorowy i ostatecznie F. Doliński
PRZEMYŚL czerwiec 2018
wyzwanie przyjął. W sobotę 28 bm. odbył
się pojedynek na szable między wiceburmi-
strzem dr. Dolińskim, bratem prokuratora
krakowskiego a młodym akademikiem
Dworskim, wnukiem burmistrza Dwor-
skiego. Doliński dostał ranę w głowę”. Teraz
sprawy potoczyły się szybko, wiceburmistrz
złożył rezygnację ze swojego stanowiska,
podając za powód sprawy osobiste, takie też
pismo zostało rozpatrzone na posiedzeniu
przemyskiej Rady Miejskiej 4 października
1900 roku. Referent odczytuje pismo, w któ-
rym p. Dr. Doliński zaznacza, iż przez lat 9
zwoli Rady pełnił ten urząd i starał się swoją
pracą odpowiedzieć zaufaniu w nim położo-
nem przez Radę. Obecnie jednak dziękując
gorąco za zaufanie składa w jej ręce rezygna-
cyę i prosi o uwolnienie go od obowiązków!!.
Po zapoznaniu się z wnioskiem członkowie
Rady Miejskiej przystąpili do głosowania,
którego wynik był następujący: 15 głosów
było za przyjęciem rezygnacji, 3 głosy prze-
ciw, 4 głosy były nieważne, sam A. Dworski
wstrzymał się od głosowania”. Na nowego
wiceburmistrza 25 października 1900 roku
powołany został dr Fryderyk Smutny*.
Odsunięty na dalszy plan FE Doliński nie
musiał zbyt długo czekać, aby zrealizować
swoje ambicje, 24 października 1901 roku
na posiedzeniu Rady Miejskiej swoją
rezygnację z urzędu burmistrza złożył A.
Dworski”. W zaistniałej sytuacji były wi-
ceburmistrz postanowił kandydować, jak
donosiła przemyska prasa: Wybór burmi-
strza naszego miasta nastąpi definitywnie
7 listopada. Z obowiązku kronikarskiego
notujemy pogłoski krążące. Według tych
wieści ma starać się o krzesło burmistrza p.
Dr Doliński, wielu zaś radnych postanawia
głosować na p. Dra Dworskiego". Swoje
plany zawodowe EF. Doliński zrealizował, 7
listopada 1901 roku na posiedzeniu Rady
Miejskiej został wybrany burmistrzem
Przemyśla'”'. Wieść o tym rozeszła się lo-
tem błyskawicy po mieście, budząc u wielu
przemyślan zdziwienie i rozgoryczenie.
W grodzie nad Sanem pamiętano owe
zajście sprzed roku, którego bohaterem
był wybrany burmistrz, o czym teraz
otwarcie nie tylko mówiono, ale i pisano.
Bo pominąwszy inne względy, nowy bur-
mistrz nie tylko, że w życiu poprzednim
nie manifestował się nigdy jako katolik ni
słowem ni czynem, a zawsze obojętnym
był dla przepisów wiary i kościoła, lecz
nadto przed rokiem dał publiczne zgorsze-
nie przez pojedynek. A chociaż rok cały
upłynął p. Dr Doliński zlekceważył przepisy
Kościoła, i nie postarał się o zdjęcie klątwy,
publicznie zgorszenia nie naprawił. Dlatego
pragnęlibyśmy gorąco, aby nowy burmistrz
rozpoczął swe urzędowanie i prace od po-
jednania się z kościołem, a potem stanął na
stanowisku zasad katolickich”. Tak też się
stało, biorąc przykład z prezydenta Lwowa
G. Małachowskiego, F. Doliński kilka dni
później w obecności dwóch świadków
Fot.: Agata Czereba
Śladami historii
(...) u Biskupa - Sufragana zadośćuczynił »
wszelkim wymogom Kościoła”. Urząd
swój sprawował do stycznia 1914 roku,
do momentu wprowadzenia w Przemyślu
rządów komisarycznych, zmarł dwa mie-
siące później!”.
KONIEC
m
"FE. Doliński (1850-1914), adwokat, przez wiele lat
wiceburmistrz, a od 1901 r. burmistrz Przemyśla,
poseł do Sejmu Krajowego, działał w wielu orga-
nizacjach i instytucjach, A. Siciak, Dzieje książki
w Przemyślu w okresie autonomii Galicji (1867-1914),
Przemyśl 2012, s. 29-30.
+ „Echo Przemyskie” 1900, nr 75, s. 2.
3 Tamże.
* „Kurjer Lwowski” 1900, nr 211, s. 3.
* Pojedynek odbył się w Przemyślu 28 lipca 1900 r.
Tamże.
ś „Echo Przemyskie” 1900, nr 81, s. 2.
7 "Tamże.
$ „Echo Przemyskie” 1900, nr 86, s. 2.
* „Echo Przemyskie” 1901, nr 86, s. 1.
' „Echo Przemyskie” 1901, nr 89, s. 3.
u „Echo Przemyskie” 1901, nr 90, s. 1.
1 „Echo Przemyskie” 1901, nr 90, s. 1.
> „Echo Przemyskie” 1901, nr 92, s. 1.
u „Ziemia Przemyska” 1914, nr 5, s. 1.
p P
Biorących udział w pojedynku na broń sieczną obowiązywały cztery komendy: Baczność, Złóż
się, Bij, Stój. Odległość między pojedynkującymi się wynosiła trzy metry.
Wielkie lekkoatletyczne święto
w Przemyślu za nami!
6 maja br. w naszym mieście królowali nie
tylko rowerzyści. Bike Town 2018 to jedno
z największych i najważniejszych rowero-
wych wydarzeń w naszej części Europy.
Ale... w innej części nadsańskiego grodu,
przy ul. Dworskiego mieli swoje święto lek-
koatleci. Tego dnia na znajdującym się tam
stadionie Juwenia miały miejsce 15. Między-
narodowe Mistrzostwa Przemyśla w Lekkiej
Atletyce pod patronatem Prezydenta Miasta
Przemyśla Roberta Chomy. Tym razem była
to szczególna impreza. Nie dość, że w mię-
dzynarodowej obsadzie, to w trakcie trwania
turnieju odbyła się uroczystość nadania
stadionowi imienia wyjątkowo zasłużonego
dla przemyskiej lekkiej atletyki pedagoga,
trenera, a przede wszystkim wybitnego
sportowca — Jarosława Kłymińskiego.
Podczas niedzielnej uroczystości Prezy-
dent Miasta Przemyśla Robert Choma prze-
kazał na ręce dyrektora Centrum Kształcenia
Zawodowego i Ustawicznego nr 1 Jarosława
Kuligowskiego Akt Nadania Imienia Jarosła-
wa Kłymińskiego miejscowemu obiektowi
sportowemu.
W ceremonii obok sportowców, kibiców,
rodziny Jarosława Kłymińskiego — żony Te-
resy, córki Ewy oraz synów Wiktora i Pawła
z rodzinami udział wzięli: Poseł na Sejm RP
Marek Rząsa, Prezydent Miasta Przemyśla
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Robert Choma, jego zastępca Grzegorz
Hayder, Radni Rady Miejskiej: Robert Bal,
Tomasz Kuźmiek, Maciej Kamiński i Stanisław
Surma, dyrektorowie przemyskich szkół oraz
wychowankowie wielkiego trenera.
Jarosław Kłymiński urodził się 29
czerwca 1935 roku w Przemyślu. Po ukoń-
czeniu szkoły podstawowej w 1949 roku,
będąc uczniem Liceum Ogólnokształcą-
cego im. Juliusza Słowackiego, stanął na
starcie biegu przełajowego, który złatwo-
ścią wygrał. Zwycięstwo to podbudowało
młodego sportowca i w tym momencie
Jarosław zaczął prawdziwe, intensyw-
ne treningi. W 1953 roku J. Kłymiński
otrzymał indeks studenta Akademii
Wychowania Fizycznego w Warszawie.
W czasie studiów sportowiec poprawił
swoje wszystkie rekordy życiowe. Po
obronie pracy magisterskiej w 1957 roku
decyduje się na powrót do Przemyśla.
W tym okresie osiągnął najwartościowsze
wyniki na bieżni — przebiegł dystans 400
metrów w 50 sekund, a na dystansie dwu-
krotnie wyższym osiągnął wynik 1,52,01
s. W okresie od 1957 roku do 1987 roku
pracował jako nauczyciel wychowania
fizycznego w przemyskich szkołach pod-
stawowych nr 5, 6, 9 i 14, równocześnie
prowadził treningi sekcji lekkoatletycznej
w Klubie Sportowym „Czuwaj Jako tre-
ner odnosił duże sukcesy sportowe ze
swoimi zawodnikami, zdobywającymi
medale mistrzostw Polski. Jarosław Kły-
miński był wielkim pasjonatem sportu
i niestrudzonym krzewicielem kultury
fizycznej wśród młodzieży. W 1978 roku
został odznaczony złotym Krzyżem Zasłu-
gi. Jarosław Kłymiński zmarł 30 listopada
1987 roku.
Agata Czereba
1
Śladami historii
25 lat pod skrzydłami Orląt
Jest popołudnie 29 maja 1993 roku. Na dziedzińcu, działającej od
dwóch lat, Szkoły Podstawowej nr 16 w Przemyślu gromadzą się
uczniowie, nauczyciele i rodzice. Słońce już dawno wstało. Jest go-
rąco, prawie upalnie. Nic dziwnego. Pan dyrektor Daniel Wiech od
dawna zapowiadał, że na ten niezwykły dzień pogoda została zamó-
wiona. Wszyscy czekamy w napięciu. Wreszcie, po godzinie 16”...
Są! W bramie szkoły pojawiają się uczniowie z ostatniej zmiany biegu
sztafetowego. To oni znaleźli się w grupie, która od granicy polsko-
-ukraińskiej niosła urnę z ziemią, pobraną wcześniej z Cmentarza
Orląt we Lwowie. Tak rozpoczął się ostatni, chyba najważniejszy,
punkt obchodów tego wyjątkowego dnia. Dnia nadania naszej szkole
imienia Orląt Lwowskich.
EWA TONDERA
A WCZEŚNIEJ....
Z inicjatywą nadania naszej szkole
zaszczytnego imienia Orląt Lwowskich
wystąpił ówczesny dyrektor naszej szkoły
Pan Daniel Wiech i prezes, powstałego 4
marca 1989 roku, Towarzysta Miłośników
Lwowa i Kresów Południowo-Wschod-
nich Pan Zbigniew Kuchciński.
Rankiem do Lwowa udała się delega-
cja: uczniowie - Ania Obler, Ula Twardy
i Krzysztof Makiel, Pan Stanisław Lepszy
- przedstawiciel Towarzystwa Miłośników
Lwowa i Kresów Południowo-Wschod-
nich, Pan Henryk Drabik - zastępca
dyrektora naszej szkoły i Pan Zbigniew
Tomusiak - nauczyciel. Rodziców repre-
zentował Pan Andrzej Makiel. Delegacja
przywiozła urnę z ziemią do granicy
polsko-ukraińskiej, a stamtąd zabrała ją
30-osobowa sztafeta uczniów.
Przed południem zaproszeni goście,
uczniowie, rodzice i nauczyciele uczest-
niczyli w uroczystej Mszy świętej, odpra-
wionej przez sufragana przemyskiego, ks.
Biskupa Stefana Moskwę. Po powrocie do
szkoły uczniowie wzięli udział w konkur-
sie historycznym „Co wiem o Lwowskich
Orlętach?” i w konkursie plastycznym
„Moje wyobrażenia o Lwowie. W tym
dniu odbył się także pierwszy Bieg Ulicz-
ny „Szesnastki” o Puchar Prezesa TML
i KPW, i pokaz dorobku kulturalno-spor-
towego szkoły.
29 MAJA, POPOŁUDNIE...
Orkiestra Bieszczadzkiego Oddziału
Straży Granicznej gra hymn narodowy,
kurator oświaty Pan Piotr Idzikowski
odczytuje akt nadania naszej szkole imie-
nia Orląt Lwowskich, ks. Biskup Stefan
Moskwa święci budynek szkoły, sztandar
i ziemię z Cmentarza Orląt. Pełen emocji
i wzruszeń dzień kończy się progra-
mem poetycko-muzycznym o Orlętach
16
Lwowskich, młodych Polakach, którzy
w listopadzie 1918 roku stanęli do walki
w obronie swojego miasta. Najmłodszy
z nich miał zaledwie 9 lat. Niewiele star-
szy, 13 - letni Antoś Petrykiewicz został
najmłodszym w historii kawalerem Or-
deru Virtuti Militari.
NASZ SZTANDAR...
Został ufundowany przez Towarzystwo
Miłośników Lwowa i Kresów Południo-
wo-Wschodnich. Wyszyły go siostry kar-
melitanki. Na pierwszej, kremowej stro-
nie widnieje, wyszyty metalizowanymi
złotymi nićmi, napis „Szkoła Podstawowa
nr 16 w Przemyślu im. Orląt Lwowskich”.
W lewym dolnym rogu umieszczony
został herb Lwowa (w tonacji czerwono-
-brązowo-zielonej), w prawym rogu -
herb Przemyśla (w tonacji czerwono-brą-
zowej). Na drugiej stronie sztandaru, na
czerwonym tle, można zobaczyć białego
orła w złotej koronie, który otacza swoimi
skrzydłami siedzące u jego nóg orlęta. Od
dwudziestu pięciu lat sztandar towarzyszy
nam we wszystkich ważnych uroczysto-
ściach szkolnych i państwowych. Zmie-
niają się poczty sztandarowe. Pierwszy
chorąży, który niósł nasz sztandar 29 maja
1993 roku, Pan Henryk Gładki, od kilku
lat jest już na emeryturze. Towarzyszące
Mu uczennice: Ania Obleri Dorota Bacza
są dziś dojrzałymi kobietami... Kolejni
uczniowie opuszczają mury naszej szkoły,
a my ciągle czujemy się otuleni skrzydła-
mi orła z naszego sztandaru...
MIJAJĄ KOLEJNE LATA...
Co roku 29 maja obchodzimy Święto
Szkoły. W czwartą rocznicę nadania
imienia szkole na ścianie szczytowej naszej
placówki umieszczono trzy pamiątkowe
tablice: Godło Państwowe, herby Prze-
myśla i Lwowa. Święto Szkoły jest zawsze
okazją do wielu miłych spotkań, a także
do zaprezentowania rodzicom i gościom
dorobku naukowo-kulturalnego placów-
ki. Stałym punktem jest uroczysta część
oficjalna, w której licznie uczestniczą
zaproszeni goście. Jest to zawsze okazja
do refleksji nad zawiłościami naszej hi-
storii, zadumy i wzruszeń nad pięknem
muzyki i poezji. Inne punkty programu
zmieniały się przez lata, tak jak zmieniali
się uczniowie uczęszczający do szkoły,
bo to oni zwykle są głównymi organiza-
torami i uczestnikami licznych imprez,
odbywających się w tym dniu. Nie sposób
zapamiętać i wymienić wszystkie atrakcje,
które przez dwadzieścia pięć lat umilały
nam ten dzień. Były przejażdżki wozem
strażackim i podziwianie panoramy Prze-
myśla ze strażackiej drabiny, była grochów-
ka z żołnierskiego kotła i cukrowa wata na
patyku, zjazdy na „dmuchańcach” i pokazy
uczniowskiej mody. W 2005 roku odbył się
niezapomniany, pokazowy wyścig na wóz-
kach zawodników Zrzeszenia Sportowego
Inwalidów „Start” w Rzeszowie. Panowie
na wózkach udowodnili wszystkim, że
niepełnosprawność może mobilizować
do sportowego zmagania się z rywalami
i samym sobą. W tych niezwykłych, majo-
wych dniach odwiedzali nas także goście.
Kilkakrotnie byli nimi uczniowie z Polskiej
+
IB
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Fot.: Wojciech Sulik
17
czerwiec 2018
Śladami historii
Szkoły nr 10 im. Św. Marii Magdaleny
we Lwowie, w 1995 roku odwiedzili nas
uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 16
im. Orląt Lwowskich w Nowym Sączu,
a w 2008 roku goście z Niemiec, którzy
wzięli udział w turnieju piłki siatkowej.
Święto Szkoły zawsze było także okazją
do prezentacji projektów edukacyjnych
i dorobku artystycznego uczniów. Ogląda-
liśmy więc przeróżne spektakle teatralne,
słuchaliśmy piosenek i pieśni śpiewanych
przez solistów obdarzonych niezwykłym
głosem i przez nasz szkolny chór „Triola”.
Co roku możemy także obejrzeć wystawy
edukacyjne w szkolnej czytelni, a także
albumy i makiety ukazujące piękno na-
szego regionu.
Jesteśmy szkołą integracyjną i może to
powoduje, że z wielką pokorą podchodzi-
my do swojej pracy. W każdym dziecku
staramy się dostrzec to „coś”, co sprawia,
że każdy z naszych wychowanków, nawet
ten najbardziej problemowy, wyrośnie
kiedyś na wartościowego człowieka. Przez
wiele lat współpracowaliśmy z Towarzy-
stwem Walki z Kalectwem, które fundo-
wało nagrody w odbywającym się u nas
od 2003 roku konkursie literacko-pla-
stycznym „Integracja w moich oczach”.
Brali w nim udział uczniowie wielu
przemyskich i gminnych szkół, a laure-
atami niejednokrotnie byli uczniowie
niepełnosprawni, którym umożliwialiśmy
wyrażenie własnych marzeń, opisanie
swojej wizji świata.
Przez prawie dwadzieścia lat stałym
punktem obchodów Święta Szkoły był,
rozpoczęty w 1993 roku, Uliczny Bieg
„Szesnastki” o Puchar Przechodni Pre-
zesa TML i KPW. Coroczne biegi wzdłuż
Wybrzeża Ojca Św. Jana Pawła II były
doskonałą okazją do integracji środowi-
ska uczniowskiego. Biec mogli wszyscy
przemyscy uczniowie, bo dystans dosto-
sowany był do możliwości uczestników.
Sportowcom nie przeszkadzał nawet
ulewny deszcz, który czasami lubił krzy-
żować plany organizatorom.
WIERNI IDEAŁOM ORLĄT…
pamiętamy o Nich, o przeszłości, Lwowie
i Kresach Południowo – Wschodnich.
Odwiedzamy Lwów. Nie tylko po to,
aby zwiedzić to przepiękne miasto, złożyć
wieńce na Cmentarzu Orląt, ale także, aby
wejść w progi Teatru Wielkiego Opery i Ba-
letu i obejrzeć „Otella” albo „Czarodziejskie
krzesiwo”. W październiku 1998 roku nasi
uczniowie biorą udział w Dniach Kultury
Polskiej we Lwowie. W lutym 2008 roku,
w czasie pielgrzymki do Huty Pieniackiej
zwiedzamy także Olesko, a w nim zamek,
w którym urodził się Jan III Sobieski.
W Przemyślanach, gdzie zatrzymujemy
się na nocleg, uczestniczymy w niezwykłej
lekcji historii, słuchając wspomnień jed-
nego z mieszkających tu Polaków. Utrzy-
mujemy kontakt ze szkołami polskimi we
Lwowie. Goście ze Lwowa odwiedzają nas
wielokrotnie, nie tylko w dniach Święta
Szkoły. Uczniowie polskich szkół – nr 10
im. Św. Marii Magdaleny i nr 24 im. Marii
Konopnickiej goszczą u nas w listopadowe
dni roku 2002 i 2004. Składają kwiaty pod
pomnikiem Orląt Przemyskich. W grudniu
2006 roku na zaproszenie naszej szkoły
i Wspólnoty Polskiej odwiedza nas 20
uczniów lwowskiej „dziesiątki”. Goście
biorą udział w spotkaniu, uczestniczą
w koncercie lwowiaków, zapalają znicze pod
pomnikiem Orląt Przemyskich.
Uczymy historii kolejne pokolenia
uczniów, odwiedzając miejsca uświęco-
ne krwią Polaków. Huta Pieniacka (21
października 2005 r.) - bierzemy udział
w uroczystości odsłonięcia pomnika ku
czci ofiar mordu. To tu 28 lutego 1944
roku oddziały SS - Galizen oraz UPA
wymordowały około 1000 mieszkańców.
Do Huty Pieniackiej powracamy 28
lutego 2009 r., w 65. rocznicę okrutnej
zbrodni. Towarzyszy nam nasz sztandar.
Stoi w poczcie sztandarowym razem z in-
nymi sztandarami ze szkół przemyskich
i okolic. W uroczystości biorą udział
prezydenci Polski i Ukrainy.
Kilkakrotnie odwiedzamy Zadwórze
- Polskie Termopile. Tu, na przedpolach
Lwowa, 17 sierpnia 1920 roku, ochotniczy
batalion lwowski, w skład którego weszli
także obrońcy Lwowa z 1918 roku, stoczył
11 – godzinną, krwawą bitwę z 6. dywizją
kawalerii Stiepana Budionnego. 330 ochot-
ników, spośród których zginęło 318, po-
wstrzymało pochód bolszewików na Lwów.
W Zadwórzu jesteśmy w roku 2005,
2006 i 2016. Składamy kwiaty pod po-
mnikiem poległych, którzy spoczywają
w ogromnym kurhanie, usypanym obok
dworca kolejowego, gdzie toczyły się
najcięższe boje. 11 czerwca 2006 roku
jesteśmy także w Rumnie. Składamy kwia-
ty pod pomnikiem 40 zamordowanych
w 1944 roku Polaków.
Pamiętamy o naszych przyjaciołach
z Towarzystwa Miłośników Lwowa
i Kresów Południowo – Wschodnich.
Dla uświetnienia obchodów 10-lecia
powstania towarzystwa (5-7 marca 1999
roku) przygotowujemy koncert „Wróć
do Lwowa”, który odbył się w Centrum
Kulturalnym.
Pamiętamy o Orlętach. Od wielu lat na-
sza placówka jest jednym z uczestników
akcji „Światełko dla Łyczakowa”. Zbie-
ramy znicze, które co roku, 1 listopada,
płoną na mogiłach Naszych Patronów.
MAJ 2018
W tym roku mija 25 lat od dnia, w któ-
rym Lwowskie Orlęta zostały naszym
patronem. Piękna pogoda została zamó-
wiona. Na pewno zaświeci słońce, gdy
nasi uczniowie pobiegną w kolejnym bie-
gu sztafetowym. Na pewno odwiedzą nas
licznie zaproszeni goście. Niewątpliwie
nie zabraknie wśród nich naszych przy-
jaciół z Towarzystwa Miłośników Lwowa
i Kresów Południowo – Wschodnich,
z prezesem, Panem Januszem Piwińskim
i Panem Stanisławem Lepszym. Pro-
gram poetycko – muzyczny „Znaszli ten
Lwów?” dostarczy wzruszeń i okazji do
refleksji. Uczniowie wezmą udział w grze
szkolnej „Co wiem o dawnym Lwowie?”,
spojrzą na „Szeroki świat z Erasmusem”,
gotując narodowe potrawy i rozwiązując
różne zadania związane z krajami (Litwa,
Włochy, Niemcy), które razem z nami
realizują projekt be-well@schol.eu (Era-
smus +).
A PO POŁUDNIU…
Od lat Święto Szkoły otwiera serca lu-
dzi, którzy są szczególnie wrażliwi na los
drugiego człowieka. Niewątpliwie w na-
szej pamięci pozostał rok 2008, w którym
jedna z naszych niepełnosprawnych
uczennic otrzymała wózek samobieżny
ułatwiający przemieszczanie się i większą
samodzielność. Mamy nadzieję, że w tym
roku ludzkie serca także się otworzą. Od
godziny 16.00 klasa Ia oraz Stowarzy-
szenie „Szkolne marzenia” organizuje
Piknik Charytatywny dla naszej, ciężko
chorej pierwszoklasistki. Przewidziano
wiele atrakcji, a na koniec, dla wszyst-
kich zebranych, dyskotekę na świeżym
powietrzu.
Przez 17 ostatnich lat byliśmy Zespo-
łem Szkół z Oddziałami Integracyjnymi.
Od września 2017 roku znowu jesteśmy
Szkołą Podstawową nr 16 z Oddziałami
Integracyjnymi. Jak w 1993 roku i wciąż
z zaszczytnym imieniem Orląt Lwow-
skich.
Przed nami… Kolejne 25 lat. Zmienią
się uczniowie, zmienią się nauczyciele, ale
orzeł z naszego sztandaru zawsze będzie
nas otulał swoimi skrzydłami.
PAMIĘĆ…
jest zawodna. W naszej szkole pracuje
obecnie kilkunastu nauczycieli, którzy
w 1993 roku uczestniczyli w uroczystości
nadania imienia szkole. Niełatwo jest
odtworzyć w pamięci 25 lat. Każdy pa-
mięta co innego, każdy pamięta inaczej,
niektórzy niewiele pamiętają. Artykuł
nie powstałby, gdyby nie pomoc moich
przyjaciół.
Jak w „Panu Tadeuszu”:
„I przyjaciele wtenczas pomogli rozmowie,
I do piosnki rzucali mnie słowo za słowem…”
Dziękuję.
Śladami historii
WCZORAJ I PRZEDWCZORAJ MUZYKI W PRZEMYŚLU
Spełnić „miły obowiązek mogąc
publicznie podziękować Wmu
panu Dietzowi...”
Rok 1876 nie obfitował w lwowskiej prasie w informacje o życiu mu-
zycznym Przemyśla. W stosunku do roku poprzedzającego i następnego
było ich niewiele i ograniczały się głównie do zapowiedzi niektórych
koncertów i programów. Nie oznaczało to jednak mniejszej aktywności
miejscowego środowiska muzycznego; wskazuje raczej na ograniczenie
działalności przemyskich korespondentów lwowskiej prasy.
JERZY ZAJĄCZKOWSKI
Pierwszą połowę roku „obsłużyła” czę-
ściowo „Gazeta Narodowa. Częściowo,
bo nie doczekały się żadnych wzmianek
przynajmniej dwa spotkania z muzyką:
V „wieczorek muzykalny” i zwyczajowo
organizowany w pierwszym kwartale
koncert. Na 9 kwietnia zapowiedziano
VI wieczorek muzykalny, przygotowany
przez Towarzystwo Muzyczne pod kie-
rownictwem Ludwika dArma Dietza.
W programie znalazły się utwory F.
Schuberta — Andante con moto variazioni
(najprawdopodobniej z Kwartetu smyczko-
wego d-moll „Śmierći dziewczyna”), pieśń
Nieprawdaż T. Mattei", A. Fesci? - Barcarola
na skrzypce, wiolonczelę i fortepian (cz.
II Tria fortepianowego nr 3 op. 23), pieśń
Zemsta dziewczyny F. Chopina oraz J.
Haydna — Serenada i Menuet z Kwartetu
smyczkowego op. 3%. Ponadto recytowano
wiersze A. Mickiewicza, J.B. Zaleskiego i FE
Waligórskiego.
Ciekawe jest to, że zapowiedziana pieśń
Chopina nie figuruje w katalogu dzieł kom-
pozytora. To przykład popularnej praktyki
podkładania pod znaną muzykę tekstu
(często o patriotycznym wydźwięku) i wy-
konywania takiej kompozycji właśnie jako
pieśni. W tym przypadku bliski przyjaciel
Chopina Józef Nowakowski podłożył słowa
wiersza Bogumiła Wisłockiego i opracował
(trzeba dodać — bez specjalnego polotu
i fantazji) Mazurka As-dur op. 24 nr 3.
Zbiór takich opracowań muzyki Chopina
wydano w 1872 r. w Warszawie.
Trzy tygodnie później, 1 kwietnia, miał
miejsce VII wieczorek z nadzwyczaj ambit-
nym programem”. Wykonano wtedy jed-
ną z dwóch (trzecia powstała po 1876 r.),
rozbudowanych i trudnych Sonat skrzyp-
cowych Antona Rubinsteina, popisową,
piekielnie trudną Cavatinę z opery Linda
z Chamounix G. Donizettiego oraz wyma-
gające artystycznej dojrzałości Andante
spianato i Wielkiego Poloneza As-dur op.
22 F. Chopina. Wieczór dopełniły Prelu-
dium i Mazurek F. Chopina, kompozycja
na fortepian F Liszta Jagdchor und Steirer,
oparta na tematach z opery Tony oder die
Vergeltung księcia Saksonii Ernesta II,
== paź Y a
KRZEM 1 aj a: ai E ŁU LEA
Ignacy Feliks Dobrzyński (1807-1867).
16
Ludwik Marek przed 1893 r.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
cykanie CAFACIEAS77
Symfonia charakterystyczna
konkursowa
W DUCHU HUZYKI POLSKIEJ.
sa mielxą Orilasitrą
J6F poBRTYÓSK.
I fala I rore przez tato
I.F. Dobrzyński - Okładka Symfonii Charakte-
rystycznej w wersji na 4 ręce.
oraz scena Loreley op. 14 na głos, skrzypce
i fortepian (do tekstu H. Heinego) autor-
stwa A.K. Tottmanna”.
Po kilku dniach, 6 kwietnia, miał miejsce
następny koncert przygotowany przez L.
Dietza. Dochód z tego koncertu przezna-
czono na potrzeby biblioteki pedagogicz-
nej. Wydział Towarzystwa pedagogicznego
spełnił „miły obowiązek mogąc publicznie
podziękować Wmu panu Dietzowi (...)
iż tak gorliwie i bezinteresownie zajął się
urządzeniem koncertu, który nie mógł ina-
czej pod jego kierownictwem wypaść, jak
tylko świetnie. Wydział dziękuje również
serdecznie za współudział w grze Wpp. S.
K. iP. jakoteż pannie A. H. poważając się
przytem być tłumaczem powszechnego
zdania, iż gra na fortepianie panny A. H.
dziś jest pełna artyzmu, zapowiada jej
piękną artystyczną przyszłość 5. Szkoda, że
wciąż nie możemy odszyfrować, skrywane-
go pod tymi inicjałami, nazwiska pianistki.
Niemal bezpośrednie sąsiedztwo termi-
nów obydwu kwietniowych koncertów,
praktycznie uniemożliwiające przygotowa-
nie nowego programu, oraz udział bardzo
wytrawnej pianistki w drugim z nich, po-
zwalają przypuszczać, że panna A. H. brała
również udział w koncercie 1 kwietnia.
Sezon muzyczny kończył się zazwyczaj
w czerwcu. Z braku informacji prasowych
możemy jedynie domyślać się, że odbył
się jeszcze wieczorek muzykalny i, jak
to było w zwyczaju na koniec sezonu,
jeden duży koncert. Niczego również nie
wiemy o rozpoczęciu sezonu 1876/777.
Jako pierwsza, w nowym sezonie koncer-
towym, pojawia się zapowiedź drugiego
wieczorku*. Na 19 października L. Dietz
przygotował arcydzieło muzyki kameral-
nej Sonatę skrzypcową A-dur op. 47 Kreut-
zerowską L. van Beethovena (niewątpliwie
był jej współwykonawcą), Walce i Nokturn
FE Chopina, ostatnią z 8 Pieśni op. 58 J.
Brahmsa, pieśń ze słowami B. Zaleskiego
Rojenia wiosenne op. 13 W. Żeleńskiego”
i scenę chóralną Rataplan z I aktu opery
G. Donizettiego Córka pułku.
Ostatnim odnotowanym przez lwow-
ską prasę akcentem życia muzycznego
Przemyśla w 1876 r. był III wieczorek
zapowiedziany na 22 listopada". L.
Dietz ponownie zaskakuje pomysłem
na dobór utworów. Były to: niemałych
rozmiarów Serenada D-dur op. 25 L.
van Beethovena na flet, skrzypce i al-
tówkę, pieśni S. Moniuszki Dumka (sł. ].
Czeczot) i Jaskółeczka (sł. W. Pol) oraz
F.W. Kiickena Das Madchen von Jude",
Nokturn Des-dur op. 27 nr 2 F. Chopina
w znanym i wykonywanym do dzisiaj
opracowaniu A. Wilhelmja na skrzypce
i fortepian, duet z Tannhdusera R. Wa-
gnera w wersji (A-F Servais?) na skrzypce
i fortepian oraz dwie części, Elegia i Finał,
z Symfonii charakterystycznej c-moll op.
15 LL.E Dobrzyńskiego. Być może L. Dietz
zaadoptował obie części II Symfonii na
skrzypce i fortepian”. Jakąż nadzwyczaj-
ną muzyczną intuicją, a zarazem wiedzą,
wykazał się w tamtym okresie dyrektor
muzyczny Towarzystwa Muzycznego,
proponując wykonanie tego właśnie dzie-
ła. Dzisiaj, ponad 140 lat później, kiedy
żmudne i wnikliwe badania muzykolo-
giczne znacznie poszerzyły naszą wiedzę
o kulturze muzycznej tamtych czasów,
II Symfonia Dobrzyńskiego zajmuje po-
czesne miejsce w historii muzyki polskiej
a sam kompozytor uznawany jest za jed-
nego z najwybitniejszych twórców doby
Chopina i za głównego reprezentanta
polskiej muzyki symfonicznej XIX wieku.
Przed świętami Bożego Narodzenia od-
był się jeszcze jeden „wieczorek muzykalny”
ale prasa lwowska już o nim nie wspomina.
Dobór utworów prezentowanych podczas
wieczorków i koncertów unaocznia, jak
wytrawnym muzykiem był Ludwik dArma
Dietz. Bardzo umiejętnie łączył kompozycje
znane z zapomnianymi czy jeszcze nieod-
krytymi, ambitne z lżejszymi w charakterze,
trudne złatwiejszymi, utwory instrumental-
ne z wokalnymi, solowe i kameralne z więk-
szymi formami. Znalazł właściwe proporcje
prezentacji muzyki polskiej i europejskiej
(co wtedy nie było takie proste). Dokonując
wyboru kompozycji, musiał brać pod uwagę
poziom „dyletantów” ioczekiwania przemy-
skich melomanów - choć trzeba zaznaczyć,
żebyły one znacznie wyższe niż nasze obecne
wyobrażenia o nich — oraz uwzględnić trud-
ności w pozyskiwaniu materiału nutowego.
Należy również docenić talent organizacyjny
Dietza. Nie dysponując takim potencjałem
miejscowych muzyków, jaki miał np. Lwów,
w krótkim czasie sprawił, że przemyskie życie
muzyczne mogło bez kompleksów konkuro-
Śladami historii
wać zaktywnością muzyczną Stanisławowa,
Tarnopola czy Czerniowiec.
Działalność L. Dietza i Towarzystwa
Muzycznego nie wypełniały w całości :
obrazu przemyskiego życia muzycznego. © aosągaca re
Na wtorkowy wieczór, 7 marca, „Gazeta
Narodowa nr 50 z 2.03.1876 r., zapowie-
działa koncert primadonny opery lwow-
skiej Marii Juniewicz i pianisty ze Lwowa
Ludwika Marka (niesłusznie dziś prawie
kompletnie zapomnianego).
Stosunkowo niewiele dzisiaj wiadomo
o karierze artystycznej M. Juniewicz”.
W Przemyślu zaśpiewała arie z Halki S.
Moniuszki i z Mignon A. Thomasa oraz po
jednej pieśni F Schuberta, L. Marka i Ch.
Gounoda. Wieczór był w znacznej mierze
prezentacją kunsztu pianistycznego L.
Marka", który wykonał Sonatę f-moll op.
57 Appassionatę L. van Beethovena, drugą
Rapsodię węgierską i Etiudę koncertową F.
Liszta oraz drobniejsze kompozycje własne,
E Schuberta, P. Martiniego i EChopina.
Nie możemy wykluczyć występów sem zamaeem | momtem
w Przemyślu w 1876 r. innych jeszcze arty- |
stów, szczególnie w letnich miesiącach. Je-
żeli takie miały miejsce, to wychodząca po
polsku lwowska prasa ich nie odnotowała.
w)
' Tito Mattei (1841-1914) — włoski pianista, kompozytor i dyrygent. Występował jako cudowne dziecko
od 5-go roku życia. W wieku 11 lat został mianowany profesorem Accademia di Santa Cecilia w Rzymie,
od papieża Piusa IX otrzymał specjalny złoty medal i miano „króla pianistów włoskich. W 1863 został
dyrygentem Her Majesty's Theatre w Londynie, od 1870 był dyrygentem Opery Włoskiej. Pisał utwory na
fortepian, pieśni, opery.
+ Alexander Ernst Fesca (1820-1849) - niemiecki pianista, kompozytor, dyrygent. Autor cenionej muzyki kame-
ralnej (tria fortepianowe, kwartety fortepianowe, septety fortepianowe), 2 oper, pieśni, utworów fortepianowych.
* Dopiero w 1965 r. dwóch muzykologów A. Tyson i H.C. Robbins Landon udowodniło, że autorem kwar-
tetów op. 3 był benedyktyński mnich Roman Hoffstetter (1742-1815).
4 „Gazeta Narodowa” nr 74 z 31.03.1876 r.
* Albert Karl Tottmann (1837-1917) - niemiecki skrzypek i kompozytor. Autor ważnych leksykonów po-
święconych muzyce skrzypcowej (1886) i historii muzyki (1883). Grał w orkiestrze Gewandhaus w Lipsku.
Komponował utwory na skrzypce, fortepian, pieśni solowe i chóralne.
5 „Gazeta Narodowa” nr 95 z 26.04.1876 r.
7 O jego drugiej połowie i zakończeniu można przeczytać w „Naszym Przemyślu” nr 4 z 2018 r.
8 „Gazeta Lwowska” nr 235 z 14.10.1876 r. i” Kronika Codzienna” nr 89 z 15.10.1876 r.
* Władysław Żeleński (1837-1921) - kompozytor, pianista, dyrygent i pedagog. Udzielał się artystycznie w War-
szawie i w większej części życia w Krakowie. Pisał opery, muzykę symfoniczną, kameralną, solową na fortepian
i pieśni (ponad 90). Pieśń wykonana w Przemyślu powstała ok. 1864 r. Był ojcem Tadeusza Boya-Żeleńskiego.
1 „Kronika Codzienna” nr 119 z 21.11.1876 r.
U Friedrich Wilhelm Kiicken (1810-1882) niemiecki kompozytor i dyrygent. Skomponował m.in. dwie
opery, utwory chóralne, sonaty skrzypcowe, tria, pieśni - ta wykonana w Przemyślu uchodziła wtedy za
jedną z najbardziej popularnych.
1 W owym czasie Symfonia charakterystyczna w duchu muzyki polskiej, powstała w 1831 r., była wykony-
wana w wersji fortepianowej (z 1862 r.) na cztery ręce, choć niedługo po napisaniu prezentowano ją w całej
okazałości we Wiedniu (1836) i w Lipsku (1839) pod dyrekcją F. Mendelssohna. Cała Symfonia jest prze-
niknięta rytmami i zwrotami melodycznymi przejętymi z muzyki polskiej a część IV oparta jest na melodii
krakowiaka Albośmy my to jacy, tacy. Obecnie wiadomo, że Dobrzyński napisał ponad 170 utworów. Są
wśród nich: opera, 2 symfonie i różne utwory na orkiestrę, kompozycje kameralne (kwartety smyczkowe,
kwintety, sekstet) i solowe, pieśni, kantaty.
13 Uczyła się w Moskwie, w latach 1873-75 śpiewała w Warszawie, potem przeniosła się na dwa sezony do
Lwowa. Od 1877 r. częściej występowała na scenach operowych Moskwy, Petersburga, Odessy. W swoim
repertuarze miała partie z oper Ch. Gounoda (Faust), G. Verdiego (Bal maskowy, Ernani, Trubadur, Don
Carlos), G. Meyerbeera (Hugoneci, Robert diabeł), S. Moniuszki (Halka). Tuż przed występem w Przemyślu,
cenione i opiniotwórcze pismo muzyczne wychodzące od 1834 r. (aż do dzisiaj) w Lipsku, „Neue Zeitschrift
fiir Musik, nr 9 z 25 lutego 1876 r., podkreślało znaczenie „ulubienicy publiczności” M. Juniewicz dla
teatru operowego we Lwowie. Zmarła w 1882 r. 10 lat po śmierci śpiewaczki „Kuryer Lwowski” nr 167 z 18
czerwca 1885 r. wspominał kreację Juniewicz w roli Halki na lwowskiej scenie.
4 Ur. 1837 w Czerniowcach, zm. 1893 we Lwowie - pianista, kompozytor, pedagog, organizator życia muzycznego.
(M.Piekarski w „Muzyka we Lwowie; Warszawa 2017, s. 150, błędnie podaje, bodaj za L. Mazepą, jako miejsce
urodzenia Tarnopol, gdzie Marek spędził dzieciństwo). Uczeń Karola Mikulego (ten z kolei był uczniem E Cho-
pina), F. Liszta i H. von Biilowa. Jako wykonawca i pedagog preferował grę pełną blasku i wirtuozerii. Wśród
jego uczniów byli m.in. H. Ottawowa i R. Koczalski. Założył i kierował Towarzystwem muzycznym „Harmonia”
i jego kapelą. Prowadził we Lwowie skład fortepianów i pianin z najlepszych wiedeńskich i zagranicznych firm.
Jego kompozycje - wydawane przez renomowane oficyny w Lipsku i Wiedniu - określano jako „odznaczające się
artystycznym wykończeniem formy i świeżością harmonizacji” oraz takie, w których „rzutkość natchnienia walczy
o prym ze szlachetnością formy”. Szkołę muzyczną i skład fortepianów po śmierci pianisty poprowadziła jego córka.
19
PRZEMYŚL czerwiec 2018
gr mija (go war 100 ©
TYGODNIK ILLUSTROWANY.
Wykonawczynie partii Halki na scenie w Warszawie.
Pierwsza od lewej w dolnym rzędzie - Maria Juniewicz.
Śladami historii
OCALIC OD ZAPOMNIENIA...
Lwowska Akademia
Medycyny Weterynaryjnej
I jej dziedzictwo
Większość z nas myśląc o uczelniach wyższych Lwowa, pamięta o Uni-
wersytecie Jana Kazimierza czy też o Politechnice Lwowskiej. W mieście
nad Pełtwią funkcjonowała także Akademia Handlu Zagranicznego oraz
uczelnia kształcąca lekarzy weterynarii - Akademia Medycyny Weteryna-
ryjnej. Za oficjalną datę powstania tej placówki uważa się rok 1881. Nosiła
ona wówczas nazwę: Cesarsko-Królewska Szkoła Weterynaryjna we
Lwowie. W 1909 r. Szkoła uzyskała pełne prawa akademickie, a w 1922 r.
otrzymała nazwę Akademia Medycyny Weterynaryjnej.
EWA GRIN-PISZCZEK
Uczelnia skupiła w swoim gronie naj-
wybitniejszych specjalistów w dziedzinie
medycyny weterynaryjnej na terenie
Galicji i II Rzeczypospolitej oraz słynęła
z wysokiego poziomu nauczania. Jednym
z rektorów Akademii, w latach 1917-1919,
był prof. Włodzimierz Kulczycki, urodzo-
ny w 1862 roku w Przemyślu. Obecnie
kontynuatorem działalności Akademii
jest Lwowski Narodowy Uniwersytet Me-
dycyny Weterynaryjnej i Biotechnologii
im. Stefana Z. Grzyckiego.
Kilkanaście lat temu polscy weteryna-
rze — członkowie Krajowej Izby Lekar-
sko-Weterynaryjnej (KILW) nawiązali
kontakt z lwowską uczelnią. Ich działania
skupiły się na zabezpieczeniu zbiorów
sprzed 1939 r., znajdujących się w zasobie
biblioteki uczelni oraz w poszczególnych
jej zakładach. W listopadzie 2017 roku
Departament Dziedzictwa Kulturowego
Wnętrze Muzeum Podków.
20
za Granicą i Strat Wojennych Minister-
stwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
zorganizował wyjazd do wspomnianej
uczelni. Uczestniczyła w nim pracownica
Archiwum Państwowego w Przemyślu,
dr Ewa Grin-Piszczek. Jej zadaniem było
rozpoznanie i oszacowanie materiałów
archiwalnych, istotnych dla polskiego
dziedzictwa kulturowego, przechowywa-
nych w zbiorach Uniwersytetu. Członka-
mi delegacji byli również: dr Katarzyna
Janiec z Zakładu Katalogowania Dzie-
dzinowego Biblioteki Narodowej oraz
reprezentanci KILW (dr Mirosław Kalicki
oraz dr Zbigniew Wróblewski)*. W trak-
cie przeprowadzania wstępnej kwerendy
okazało się, że w budynkach uczelni
przechowywane są m.in. akta, fotografie,
klisze fotograficzne szklane, pochodzące
z lat 1881-1946. Wśród nich znajdują się
prace wybitnych profesorów uczelni, ich
PRZEMYŚL czerwiec 2018
are (0 as mir
NOŚ RECTOR MAONIFICUS ET PROFESSORES
DEMIAE MEDICINAE VETERINARIAE LEOPOLIENSIS
HOC DIPLOMATE PROMULCAMUS AC TESTAMUR
STEPHANUM EUGENIUM GRZYCKI
Niektóre ze zbiorów Lwowskiego Narodowe-
go Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej
i Biotechnologii
notatki, jak również materiały osobiste.
Uczelnia posiada także preparaty i inne
pomoce naukowe sprzed 1939 roku, do
dziś służące studentom i pracownikom.
Warto zaznaczyć, że w strukturze Uni-
wersytetu działa także Muzeum Historii
Uniwersytetu oraz...Muzeum Podków.
Jego twórcą i opiekunem jest prof. An-
toni Gamota, który służył radą i pomocą
uczestnikom wyjazdu.
26 marca 2018 roku dyrektor Archi-
wum Państwowego w Przemyślu Anna
Nowak gościła przedstawicieli Krajowej
Izby Lekarsko-Weterynaryjnej (dr Mi-
rosław Kalicki, Marek St. Kubica oraz dr
Zbigniew Wróblewski). Celem wizyty
było omówienie warunków współpracy
między instytucjami. Miejmy nadzieję, że
pozwoli ona na ocalenie od zapomnienia
dziedzictwa lwowskiej Akademii Medy-
cyny Weterynaryjnej oraz stworzenie wa-
runków zapoznania się z nim szerokiemu
gronu osób.
m
* Szczegółowe sprawozdanie z wyjazdu autorstwa
jego uczestników (E. Grin-Piszczek, K. Janiec, M.
Kalicki, Z. Wróblewski) ukazało się w: „Życie We-
terynaryjne', nr 3, marzec 2018, s. 144-145.
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
zaprasza
kalendarz imprez
1, 3-4 czerwca
Il Przemyski Festiwal Teatralny „Bajkowe Wzgórze”
Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego.
Organizatorzy: Teatr S.A.N. z Przemyśla oraz Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
Więcej informacji na kolejnych stronach.
5 czerwca (wtorek), godz. 12.00
Miejska Gra Filmowa.
(Galeria Zamku Kazimierzowskiego).
Org.: | Liceum Ogólnokształcące im. J. Słowackiego w Przemyślu oraz POCKiN ZAMEK.
(Szczegóły na odrębnych afiszach. Impreza zewnętrzna).
6 czerwca (Środa), godz. 10.30
2018 Rok Tokarczuka. Uroczystości związane z 100. rocznicą urodzin
Ks. Abpa Ignacego Tokarczuka.
(Zamek Kazimierzowski) — wstęp wolny.
Org.: Komitet Obchodów 100. Urodzin Ks. Abp. Ignacego Tokarczuka oraz PCKIN ZAMEK.
7 czerwca (czwartek), godz. 17.00
Koncert „Tańczyć każdy może” z okazji „Dnia Dziecka” w wyk. tancerzy
ze Szkoły Tańca „A-Z” w Przemyślu.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Org.: Szkoła Tańca „A-Z” w Przemyślu oraz PCKiIN ZAMEK.
8 czerwca (piątek), godz. 17.00
Prezentacja bajki „Niedźwiadki z Przemyśla — poznajemy Miasto
Przemyśl z Przemisią” w wyk. dzieci z Przedszkola Nr 7 w Przemyślu.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp za zaproszeniami.
Org.: Przedszkole Nr 7 w Przemyślu oraz PCKiN ZAMEK.
8 czerwca (piątek), godz. 18.30
Spotkanie z hrabią Maciejem Lubicz-Rąbalskim z Poznania na temat:
Grand Tour i podróże arystokracji w XVIII wieku.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
godz. 19.30
Warsztaty tańca dworskiego z królem przez wieki.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — liczba miejsc ograniczona.
Org.: Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu oraz PCKiN ZAMEK.
12 czerwca (wtorek), godz. 10.00
Program artystyczny pt. „Pisk Białego Orła” w ramach obchodów
100-lecia Odzyskania Niepodległości przez Polskę w wykonaniu
uczniów Szkoły Podstawowej nr 11 im. Henryka Jordana w Przemyślu.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Org.: Szkoła Podstawowa nr 11 im. Henryka Jordana w Przemyślu oraz PCKiN ZAMEK.
11 maja 2018 r.
z cyklu „Muzyczna Wiosna na Zamku”.
Recital światowej sławy tenora BOGUSŁAWA MORKI
„Co mi w duszy gra”.
8
[ea]
LJ
[2]
S
=
[o]
--
A
jra
as)
z
|)
[>]
8
©
L_
ho)
czerwiec 2018
15 czerwca (piątek), godz. 10.00
„Zołzy” — spektakl teatralny w wykonaniu aktorów Teatru „Fredreum”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 10 zł do nabycia przed
spektaklem na Zamku Kazimierzowskim lub w Biurze Towarzystwa, ul. Grodzka 1, w czwar-
tek w godz. 16.00-18.00. Org.: Towarzystwo Dramatyczne im. A. Fredry „Fredreum” oraz
PCKiN ZAMEK. Spektakl dla młodzieży szkolnej.
16 czerwca (sobota), godz. 11.00
Bieszczadzkie Lato z Książką. Spotkanie z Krzysztofem Potaczałą,
prowadzenie J. Kisielewski.
(Sala Kominkowa Zamku Kazimierzowskiego) - wstęp wolny
godz. 12.00
Spotkanie z Henrykiem Sawką, prowadzenie J. Kisielewski. Spotkaniu
towarzyszyć będzie wystawa prac Henryka Sawki.
(Sala Kominkowa Zamku Kazimierzowskiego) - wstęp wolny. Org.: Wydawnictwo BOSZ,
Urząd Miejski w Przemyślu, Przemyska Biblioteka Publiczna oraz PCKIN ZAMEK.
16 czerwca (sobota), godz. 19.00
Koncert „Boogie Street. Renata Przemyk śpiewa piosenki Leonarda Cohena”.
(Dziedziniec Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 35 zł (miejsca stojące) i 40 zł
(miejsca siedzące) do nabycia w sklepie muzycznym „Musicland” oraz przed koncertem
na Zamku Kazimierzowskim.Org. PCKiIN ZAMEK.
18 czerwca (poniedziałek), godz. 11.30
XVIII Finał Konkursu Profilaktycznego „Bezpieczna Szkoła”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — konkurs zorganizowany dla szkół.
Org.: Straż Miejska w Przemyślu oraz PCKIN ZAMEK. (impreza zewnętrzna).
24 czerwca (niedziela), godz. 17.00
„Kruszynka” bajka Izabeli Degórskiej w wykonaniu aktorów Teatru „Fredreum”.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — bilety w cenie 10 zł do nabycia przed spekta-
klem na Zamku Kazimierzowskim lub w Biurze Towarzystwa, ul. Grodzka 1, w czwartek w godz.
16.00-18.00. Org.: Towarzystwo Dramatyczne im. A. Fredry „Fredreum” oraz PCKiN ZAMEK.
20-30 czerwca
XIX Przemyska Wiosna Fredrowska
Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego. Org.: Towarzystwo Dramatyczne im. A. Fre-
dry „Fredreum” z Przemyśla oraz PCKiIN ZAMEK. Więcej informacji na kolejnych stronach.
md Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
4 6 37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1
R tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariatQkultura.przemysi.pl
dyrektor - Renata Nowakowska
Po wydrukowaniu kalendarz imprez może ulec zmianie,
zawsze aktualny na www.kultura.przemysl.pl
£L PCKiN ZAMEK - OMÓWIENIE WYDARZEŃ £4 PCKiN ZAMEK - OMÓWIENIE WYDARZEŃ
Jeden z najwybitniejszych polskich tenorów
Bogusław Morka zwany często Kiepurą naszych
czasów i polskim Domingo wystąpił — już po
raz kolejny — dla przemyskiej publiczności
na scenie Zamku Kazimierzowskiego. Tym
razem szczęśliwy małżonek przemyślanki,
naszej krajanki — stąd zapewne sentyment do
naszego miasta - Śpiewał z towarzyszeniem
zespołu kameralnego „Bogna Band” pod dy-
rekcją Bogny Dulińskiej.
Wspaniały głos, wielki talent aktorski, zdolność
uwodzenia publiczności oraz instynkt artystyczny
to atrybuty, za które występy Bogusława Morki na całym świecie przyj-
mowane są z ogromnym entuzjazmem. W koncercie „Co mi w duszy gra”,
który mieliśmy okazję i wielką przyjemność wysłuchać na Zamku Kazimie-
rzowskim znalazły się utwory, które są bliskie sercu pierwszego amanta
polskiej opery i operetki. Wybitny tenor zaśpiewał m.in.: „Powróćmy jak
za dawnych lat, „Podmoskiewski zmierzch, „Siboney” „Besame Mucho”
„Moonriver”, „This is my song” „Quiereme Mucho' „My way” „Time to say
goodbye". Na zakończenie — nie mogło przecież być inaczej — na wyraźną
prośbę widowni Bogusław Morka wykonał jeszcze trzy utwory na bis.
Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
26 - 28 kwietnia 2018 r.
Międzynarodowy Festiwal Artystyczny
SAMOCVITY w Polsce Przemyśl 2018
SAMOCVITY znaczy NIEOSZLIFOWANY DIAMENT
Do Przemyśla, na Zamek Kazimierzowski zawitał Międzynarodowy
Festiwal Artystyczny SAMOCVITY. Realizacja tego projektu przewidzia-
na była na trzy dni od 26 do 28 kwietnia. Dzień pierwszy rozpoczął się
o godz. 11.00 od uroczystego otwarcia. Uczestników Festiwalu przywitała
Dyrektor Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK Renata Nowa-
kowska oraz Natalia Kopij Dyrektor Festiwalu SAMOCVITY. Zaraz po tym
rozpoczęły się przesłuchania konkursowe. Na ten dzień zostały przewi-
dziane prezentacje muzyczne solistów, zespołów oraz plener malarski pn.
„MUZY NA ZAMKU”. Młodych artystów oceniało międzynarodowe jury.
Drugi dzień Festiwalu poświęcony był również występom konkursowym,
ale tym razem swoje artystyczne umiejętności prezentowali tancerze,
zarówno zespoły jak i soliści.
Po dwóch dniach zmagań konkursowych nadszedł czas na ogłosze-
nie wyników. Trzeciego dnia odbyły się trzy Gale Koncertowe, podczas
których międzynarodowe jury przedstawiło swój werdykt. Nagrodzeni
młodzi artyści podzieleni zostali na trzy kategorie (trzy Gale Koncertowe)
i przyznane zostały trzykrotnie miejsca pierwsze, drugie, trzecie oraz
trzy Grand Prix.
SUKCESY PRZEMYSKICH MŁODYCH ARTYSTÓW
Bardzo miłym akcentem zakończył się ten Festiwal dla wykonawców
z Przemyśla. Jedną z głównych nagród czyli Grand Prix otrzymały wspól-
nie dwa zespoły taneczne reprezentujące Zespół Pieśni i Tańca „Przemyśl”
oraz Szkołę Tańca „A-Z”. Jednak to nie koniec sukcesów przemyskich
artystów. Swój udział w Festiwalu wyraźnie zaznaczyli uczniowie Zespołu
Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu. Pierwsze miejsce i Nagro-
dę Specjalną otrzymał Duet Fortepianowy Mateusz Mazurek i Gustaw
Siepioła. Dodatkowo dla przemyskiej Szkoły Muzycznej cztery pierwsze
miejsca wywalczyły również duety fortepianowe: Zofia Maćkowiak i Alicja
Pańczuk, Urszula Paśko i Mikołaj Rokicki, Pola Chwalisz i Wojciech Gazda,
Iga Pawłucka i Krzysztof Cichoński. Pamiątkowe dyplomy za zajęcie trzech
drugich miejsc otrzymały młodziutkie tancerki ze Studia Baletowego Terp-
sychora Galyna Koval. Wyróżnienia przyznane zostały w kategorii klasyczna
choreografia. SERDECZNE GRATULACJE. Gratulacje składamy również
wszystkim, którzy wzięli udział w tym artystycznym przedsięwzięciu, nie
tylko tym wyróżnionym.
Wśród osób, które wręczały dyplomy, wyróżnienia i statuetki był Zastępca
Prezydenta Miasta Przemyśla Janusz Hamryszczak oraz Dyrektor Przemyskie-
go Centrum Kultury i Nauki ZAMEK Renata Nowakowska.
Organizatorami tego artystycznego projektu, którego głównym zadaniem
jest prezentacja uzdolnionej międzynarodowej młodzieży, wspólna, integru-
jąca, artystyczna praca, była lwowska organizacja pozarządowa Art centrum
Antre przy wsparciu Prezydenta Miasta Przemyśla, Przemyskiego Centrum
Kultury i Nauki ZAMEK oraz Koledżu Kultury we Lwowie.
Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
Fotografie: Tomasz Beliński
£U PCKiN ZAPOWIEDZI IMPREZ £4 PCKiN ZAPOWIEDZI IMPREZ £4 PCKiN ZAPOWIEDZI IMPREZ
II Przemyski Festiwal Teatralny
1 czerwca 2018 r. piątek godz. 10.00
1-4 czerwca 2018
1 czerwca 2018 r. piątek godz.18.00
3 czerwca 2018 r. niedziela godz.15.30
organizatorzy:
4 czerwca 2018 r. poniedziałek godz. 11.00
Towarzystwo Dramatyczne
im. Aleksandra Fredry XIX Przemyską WAGONIE Fredrowską
PONI PAUOCESCAWPAWCJ?
PROGRAM:
20.06.2018 r. godz. 18.30 - Zamek Kazimierzowski w Przemyślu
„Bilecik miłosny” - M Bałucki
Teatr „Frredreum” z Przemyśla
23.06.2018 r. godz. 18.30 - Zamek Kazimierzowski w Przemyślu
„ŁAMIGŁOWKA 2.0”
scen. i reż. Robert Konowalik
Teatr Fieter z Ozimka
A 26.06.2018 r. godz. 18.30 - Zamek Kazimierzowski w Przemyślu
a | „PER PROCURA - Neil Simon
reż. Janusz Michalik
Teatr Robotniczy z Nowego Sącza
30.06.2018 r. godz. 18.30 - Zamek Kazimierzowski w Przemyślu
„PODRÓZ MUSICALOWA - Jarosław Kozielski
Najbardziej znane oraz najbardziej niedocenione piosenki musicalowe na przestrzeni lat.
Kraków
IMPREZY TOWARZYSZĄCE
14.07.2018 r. - Rajd śladami A. Fredry
WYSTAWY STAŁE NA ZAMKU KAZIMIERZOWSKIM w PRZEMYŚLU
- 145 lat Towarzystwa Dramatycznego im. A. Fredry „FREDREUM” w Przemyślu
- Dorobek sceniczny Kazimierza Opalińskiego
- „FREDREUM” w karykaturze
PRZEMYK
śpiewa piosenki
Leonarda
COHENA
Koncert na zakończenie cyklu
„MUZYCZNA WIOSNA NA ZAMKU”
(Dziedziniec Zamku Kazimierzowskiego) - bilety w cenie 35 zł (miejsca
stojące) i 40 zł (miejsca siedzące) do nabycia w sklepie muzycznym
„Musicland” oraz przed koncertem na Zamku Kazimierzowskim.
Zaczęło się od spektaklu „Boogie Street” z udziałem Renaty Prze-
myk, który miał premierę we wrześniu 2016 roku w Teatrze Starym
w Lublinie. Renata Przemyk, śpiewając songi Leonarda Cohena
z polskimi tekstami, odkrywała jego inne oblicze. Spektakl spotkał
się z bardzo gorącym przyjęciem publiczności. 27 stycznia 2017 r.
nakładem Agory S.A. i Teatru Starego w Lublinie, ukazała się płyta, na
której prezentowane są utwory ze spektaklu,Boogie Street*wg„Księgi
tęsknoty” Leonarda Cohena. Płyta powstała dla tych, którym nie udało
się obejrzeć spektaklu. Teraz pojawia się wyjątkowa okazja, żeby na
żywo posłuchać piosenek będących zupełnie nowym spojrzeniem
na Leonarda Cohena. Podczas koncertu wykonane zostaną wszystkie
piosenki z płyty, a co zatym idzie, z całego spektaklu. Dopełnieniem
są dodatkowe utwory z repertuaru Cohena takie jak m.in.„Hallelujah”.
Na dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego wystąpią:
Renata Przemyk - śpiew
Magdalena Celińska, Sylwia Lasok — śpiew (chórek)
Krzysztof Pająk - instrumenty klawiszowe
Grzegorz Palka - gitary
Sławek Puka - perkusja
Piotr Wojtanowski - gitara basowa, fretless
Fotografie: Adam Podulka
Ojciec Leon Knabit
gościem Przemyskiej
Biblioteki Publicznej
Nie ma sytuacji przegranej — przekonywał 10 maja br. w Przemy-
skiej Bibliotece Publicznej znany benedyktyn z Tyńca, ojciec Leon
Knabit. Spotkanie z tym nietuzinkowym zakonnikiem przyciągnęło
prawdziwe tłumy.
MONIKA MAZIARZ
88-letni ojciec Leon to ceniony reko-
lekcjonista, były przeor opactwa Bene-
dyktynów w Tyńcu, publicysta oraz autor
i współautor wielu poczytnych książek.
To także postać medialna. Był twarzą
kilku programów telewizyjnych takich
jak: Ojciec Leon zaprasza czy Ojciec Leon
Zawodowiec, współprowadzi program
Sekrety mnichów w TVPI1 i pisze blog,
nagrodzony w 2011 r. tytułem „Blog
Roku” w kategorii „Profesjonalne. Przy
tym wszystkim to wspaniała osobowość.
Człowiek tryskający humorem, za który
otrzymał Order Uśmiechu, z dystansem
do siebie, z łatwością nawiązujący kontakt
z innymi i niezwykle serdeczny.
Nie ma sytuacji przegranej to tylko
jedna z życiowych mądrości, którymi
podzielił się ze słuchaczami na czwart-
kowym spotkaniu i które zresztą stały
się tytułami jego książek. Zachęcał na
przykład, by przestać narzekać i zacząć
żyć, i stwierdził, że nikt nie jest byle jaki,
każdy jest jakiś. W swojej wypowiedzi
często powracał do przeszłości. Mówił
o tym, że w wieku 17 lat już wiedział, co
będzie robił, a dziś stwierdza, że podjął
słuszną decyzję. Najpierw wstąpił do
Wyższego Seminarium Duchownego
w Siedlcach, a później został wyświę-
cony na księdza diecezjalnego, ale to
Osobowości
właśnie życie zakonne okazało się jego
prawdziwym powołaniem. Opowiedział
także o swojej znajomości z Janem
Pawłem II, którego poznał jeszcze jako
młodego księdza. — Więcej słuchał,
niż mówił. Już wtedy wiedziało się, że
jest kimś nieprzeciętnym — wspominał
zakonnik.
Co pewien czas ojciec Leon swoim
zwyczajem opowiadał anegdoty, na które
publiczność reagowała gromkim śmie-
chem. Tłumaczył, że kobiety żyją dłużej,
bo nie mają żon, żartował, że gdy był
młody, podobały mu się wszystkie kobiety
i nawet rozważał przejście na mahometa-
nizm, ale zrezygnował, bo oprócz pięciu
żon miałby pięć teściowych, i zdradził, że
w jego wieku marzy się już tylko o tym,
by zdążyć na czas do toalety. Zakonnik
przekonywał też, że receptą na długie
i szczęśliwe życie jest modlitwa, praca
i pogoda ducha. - Smutek to diabelska
sprawa — podkreślił. Zapewniał także, że
tylko Jezus nie zawodzi, przypominając
słowa Benedykta XVI: Kto wierzy, nigdy
nie jest sam, ale zalecał też, by liczyć na
siebie wzajemnie, wyzbyć się uprzedzeń,
nikogo nie potępiać i wykreślić ze swojego
słownika słowo obcy. Na koniec spotkania
poprosił o modlitwę za siebie, pobłogo-
sławił zebranym iżyczył im dobrych ludzi
wokół, a następnie zaoferował wszystkim
swój autograf, który — jak zaznaczył —
można uzyskać za darmo. — A to przecież
niezwykłe, że ksiądz robi coś za darmo
— dodał z uśmiechem. Później już tylko
przez niemal trzy godziny podpisywał
książki ogromnej liczbie ludzi i z każdym
rozmawiał indywidualnie, wykazując
oczywiście benedyktyńską cierpliwość.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Ojciec Leon Knabit na spotkaniu autorskim w Przemyskiej Bibliotece Publicznej.
25
Fotografie: Grzegorz Karnas
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
MIĘDZYNARODOWE TRIENNALE
MALARSTWA REGIONU KARPAT
— SREBRNY CZWOROKĄT 2018
Polska - Rumunia - Słowacja - Ukraina — Węgry
Pod honorowym patronatem Prezydenta RP Andrzeja Dudy
W dniach 11-12 maja 2018 roku odbyło
się otwarcie kolejnej, dziesiątej już, edycji
MIĘDZYNARODOWEGO TRIENNALE MA-
LARSTWA REGIONU KARPAT - SREBRNY
CZWOROKĄT 2018 organizowanego przez
Galerię Sztuki Współczesnej w Przemyślu.
Imprezę tę tworzy szereg wystaw towarzy-
szących oraz wystawa główna obejmująca
prace konkursowe. Pierwsza z wystaw
towrzyszących otwarta została w Galerii
Zamek Przemyskiego Centrum Kultury
i Nauki ZAMEK na Zamku Kazimierzow-
skim. Była to wystawa „Raj utracony”
sanockiego artysty malarza Sylwestra
Stabryły. Artysta w poprzedniej edycji
(2015) był laureatem Nagrody Galerii
Sztuki Współczesnej w Przemyślu (sze-
rzej o wystawie pisałam w poprzednim
numerze naszego Miesięcznika). W Galerii
Sztuki Współczesnej natomiast odbył się
wernisaż kolejnej wystawy towrzyszącej -
„Jurorzy Triennale”. Udział w niej wzięli:
Andrzej Cieszyński, Janusz J. Cywicki, Jan
Franciszek Ferenc, Grzegorz Dobiesław
Mazurek, Adam Styka, Piotr Wójtowicz
oraz Roman Yatsiv. W Muzeum Narodo-
wym Ziemi Przemyskiej w Gmachu Głów-
nym zorganizowana została wystawa ma-
larstwa grupy czeskich artystów z Ostrawy
„OstravART”. Udział w niej wzięli: Katarina
Szanyi, Josef Mladejovski oraz Frantisek
Kowolowski kurator wystawy.
Otwarcie wystawy głównej wraz z uro-
czystym wręczeniem nagród nastąpiło
12 maja w Galerii ARP w Krasiczynie.
Uczestniczyli w niej artyści - autorzy prac
zakwalifikowanych do konkursu, zaprosze-
ni Kuratorzy i Jurorzy. Fundatorzy Nagród
- Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński,
Piotr Pilch Członek Zarządu Województwa
Podkarpackiego, Janusz Hamryszczak
z-ca Prezydenta Przemyśla oraz dyrektorzy
instytucji kultury i wykładowcy akademic-
cy. W konkursie finałowym udział wzięło
100 prac 7/1 autorów z pięciu krajów.
Jury postanowiło przyznać następujące
nagrody:
« GRAND PRIX Ministra Kultury i Dzie-
dzictwa Narodowego RP w wysokości
20.000 zł otrzymała Magdalena Cywicka
(Polska) za obraz „W Pamięci - II”
-« Nagrody równorzędne Marszałka Woje-
wództwa Podkarpackiego w wysokości
10.000 zł otrzymał Peter Lenkey-Toth
(Węgry) za obraz „Dziewczyna”; Nagrodę
Prezydenta Miasta Przemyśla w wy-
26
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Magdalena Cywicka laureatka Grand Prix
sokości 10.000 zł - Volodymyr Lutsyk
(Ukraina); Nagrodę Fundowaną Elektro-
montaż SA Przemyśl w wysokości 7.000
zł otrzymała Klimenko Maryia (Ukraina)
WYRÓŻNIENIA HONOROWE JURY
TRIENNALE otrzymali: Henrich Broniśe-
vsky (Słowacja), Łukasz Cywicki (Polska),
Zoltan Gonda (Węgry), Nicolae Siciu
(Rumunia).
NAGRODY SPECJALNE w formie wy-
staw indywidualnych otrzymali:
« Nagroda Muzeum Narodowego Ziemi
Przemyskiej w Przemyślu - Gabor Lu-
kacs (Węgry),Nagroda Biura Wystaw
Artystycznych w Rzeszowie - Aleksandra
Zuba-Benn (Polska), Nagroda Biura Wy-
staw Artystycznych w Kielcach - Szabina
Góre (Węgry),
- Nagroda Galerii Sztuki Współczesnej w Prze-
myślu Frantisek Turcsanyi (Słowacja).
Dużym wydarzeniem było wręczenie
Nagrody Specjalnej Triennale ufundowanej
przez Marszałka Sejmu RP Marka Kuch-
cińskiego. Nagroda ta przyznana została
po raz pierwszy i wiąże się z przekazaniem
nagrodzonego obrazu do nowo utworzonej
Kolekcji Sztuki Współczesnej Sejmu RP.
Do nagrody nominowanych zostało pię-
ciu artystów po jednym z każdego kraju
uczestniczącego w Triennale. Nominowani
artyści to: Tadeusz Gustaw Wiktor (Pol-
ska), Teofil loan Stiop (Rumunia), Adam
Szentpetery (Słowacja), Lubomyr Medvid
(Ukraina) oraz Tibor Urban (Węgry).
Specjalnie powołane Jury postanowiło
przyznać Nagrodę rumuńskiemu artyście
Teofilowi loanowi Stiopie jako wybitnej
osobowości artystycznej.
I na koniec chciałabym zacytować frag-
ment listu Prezydenta RP Andrzeja Dudy
skierowany do Organizatorów Triennale:
...)
Głos artystów jest ważny, bo odzwier-
ciedla pragnienia i emocje, tak często
pomijane w świecie formalnych procedur
i chłodnych kalkulacji. Dlatego cieszę się,
że już po raz dziesiąty artyści z Polski,
Ukrainy, Słowacji, Węgier i Rumunii
zabiorą głos w sprawach, które są dla
nas wszystkich fundamentalne. Niech
wspólne doświadczanie sztuki będzie
inspiracją do poszukiwania drogi ku
lepszej przyszłości.
Fotografie: Aleksander Kućmierczyk
IV Międzynarodowy Konkurs
Fotografii i Projektowania Graficznego
Konkurs organizowany jest przez Pań-
stwową Wyższą Szkołę Wschodnioeu-
ropejską w Przemyślu - Instytut Sztuk
Projektowych oraz I LO im. Juliusza
Słowackiego w Przemyślu. Odbywa się
co roku, a jego kuratorem jest dr inż. Piotr
Kisiel. Patronat honorowy nad Konkursem
objął Prezydent Miasta Przemyśla oraz
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZA-
MEK. Patronat medialny natomiast „Życie
Podkarpackie”, „Nasz Przemyśl”, „Kurier
Galicyjski” oraz Tyźdennik „DUKLA”.
EWS
W skład grona oceniającego prace kon-
kursowe wchodzą wykładowcy Instytutu
Sztuk Projektowych PWSŚW. Posiedzenie
Jury odbyło się 14 maja 2018, po zapoznaniu
się z nadesłanymi na konkurs materiałami,
postanowiło przyznać następujące nagrody:
W dziedzinie fotografii cyfrowej:
I miejsce: Magdalena Zurawel
Il miejsce: Joanna Kądziela
Ill miejsce: Emanuel Cycak
W dziedzinie projektowania i grafiki
komputerowej:
Przemyślu
(A SZT, ppp P-ZNIE
a -
eu
PE i |
i Dyrektor I LO Tomasz Dziumak.
Dr inż. Piotr Kisiel, JM Rektor PWSW w Przemyślu dr Paweł Trefler, Ola Bartoszko (InforeS)
Kultura i sztuka
Rektor dr Paweł Trefler i Przemysław Iwan
laureat w dziedzinie animacji.
I miejsce: Weronika Golec
Il miejsce: Jakub Rybczyński
III miejsce: Patrycja Piotrowska
W dziedzinie animacji:
I miejsce: Przemysław Iwan
nie przyznano miejsca II i III
Uroczyste wręczenie nagród nastąpiło
24 maja na terenie PWSW w Przemyślu
podczas IX edycji DNIA NAUKI. Sponsorami
nagród konkursowych były firmy: Infores
Przemyśl oraz Order of Code również
z Przemyśla. Warto podkreślić, że firmy te
wspierają nasz Konkurs od samego początku
jego istnienia, fundując bardzo atrakcyjne
nagrody. Dziękujemy!
| „MATRYCE” Tadeusza Nuckowskiego
Już od wielu lat w naszym mieście,
podobnie jak w całej Polsce, odbywają się
„Noce Muzeów”. Tegoroczna przypadła na
dzień 19 maja. Muzeum Archidiecezjalne
postanowiło uczcić ten dzień wystawą zna-
nego grafika prof. Tadeusza Nuckowskiego.
Wystawa ta, nosząca tytuł „Matryce”, jest
bardzo nietypową prezentacją, przyznam,
że po raz pierwszy miałam okazję być na
tego typu wystawie. W galerii muzealnej
możemy bowiem zobaczyć to, czego
artysta grafik zazwyczaj nie prezentuje
światu, a mianowicie matryce graficzne.
W przypadku Tadeusza Nuckowskiego są
to matryce linorytnicze. Artysta prezentuje
tu około 60 matryc, z których najstarsza
pochodzi z roku 1973, a najnowsza po-
wstała w 2018 roku. A i tak jest to tylko
ułamek dorobku Tadeusza Nuckowskiego.
Co ciekawe Autor postanowił większość
z matryc uatrakcyjnić, wprowadzając do
nich różne kolory. Często jest to kolor
srebrny lub czarny, albo biały, ale są też
prace gradientowe niebiesko-różowe lub
w odcieniach szarości. Studiując i potem
bywając w pracowniach graficznych wi-
działam wiele matryc drzeworytniczych czy
linorytniczych, ale pierwszy raz zobaczyłam
matryce tak niesamowicie precyzyjnie i sta-
rannie opracowane. Tadeusz Nuckowski
studiował na krakowskiej Akademii Sztuk
Pięknych, dyplom zrealizował w pracowni
drzeworytu prowadzonej wówczas przez
wybitnego Profesora Franciszka Bunscha.
Jak Autor wspomniał podczas wernisażu,
3
ię y
>
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Profesor podczas studenckich przeglądów
i wystaw zawsze prosił go o prezentację,
oprócz odbitek, również właśnie matryc,
ze względu na ich wyjątkowość. Na pewno
warto się wybrać do Muzeum Archidie-
cezjalnego i samemu się przekonać, jak
wyglądają takie matryce, wystawę można
zwiedzać do końca sierpnia.
2]
Poezja
PRZYSTAŃ
POETYCKA:
MARIA GIBAŁA
Przytulam się
do każdej litery
Aleksandra Piguła
urodziła się 12 sierpnia 1968
roku, w Mielcu. Z zawodu jest
higienistką stomatologiczną
i dietetykiem. Zadebiutowała
w 1991 r., w prasie regionalnej
- „Głos Mielecki”. Od 2011 roku
należy do Mieleckiej Grupy Li-
terackiej „Słowo”. Swoje wier-
sze publikowała w almanachu
Grupy „ Zanurzeni w słowie”
j (Mielec 2011), na stronie interne-
towej www .slowo.art.pl, na por-
talu hej.mielec, a także w prasie
regionalnej. Jej wiersze ukazały się w „Artefaktach” - Mieleckim
Roczniku Literackim Nr 1 (2012), wydanym przez Towarzystwo
Miłośników Ziemi Mieleckiej im. Władysława Szafera w Miel-
cu. Debiutancki tomik „Kropla”, wydany w 2012 roku, przed-
stawiła na kilku wieczorach poetyckich w Miejskiej Bibliotece
Publicznej w Mielcu i Samorządowym Domu Kultury w Tu-
szymie. Lubi podróże, spotkania z ciekawymi ludźmi, rodziną
i przyjaciółmi, dobrą muzykę i film. Uważa, że człowiek i wszyst-
ko co znim związane może być ciągłą inspiracją do twórczych po-
szukiwań. W tomiku „Dłonie” (Mielec 2013) autorka zachęca do
spojrzenia na siebie i świat z dystansu, czasem w krzywym zwier-
ciadle próbuje pokazać, że życie pomimo wielu zawirowań może
być interesujące i piękne. 8 czerwca 2014 roku, w Samorządowym
Centrum Kultury w Mielcu, odbyła się promocja trzeciego tomiku
„Skrzydła”. 21 czerwca br. wygrała pierwszy mielecki slam po-
etycki. W lipcu 2014 roku, w ogólnopolskim miesięczniku „Ga-
zeta Kulturalna”, ukazała się recenzja tomiku „Skrzydła” opra-
cowana przez Stanisława Grabowskiego”. Kolejne wydane tomki
to: „Karuzela” (2015), z recenzją Agaty Linek oraz „Strofy na...”
(2016), z recenzją Stanisława Grabowskiego (tomiki zostały
wydane przez SCK Mielec). W listopadzie 2016 roku autorka
wydała tomik „Karuzela” w wersji polsko-angielskiej (autorką
tłumaczenia jest Maria Weiss-Malec) a w roku 2018. tomik pt. „49
niedomówień”. W sierpniu 2017 roku była gościem NADSAN-
SKICH SPOTKAŃ POETYCKICH w Przemyślu.
28 PRZEMYŚL czerwiec 2018
WOLNOŚĆ
Chcieli mnie oswoić
wysłali do szkoły
nauczyli
proszę
dziękuję
przepraszam
chcieli zrobić ze mnie kobietę
w purpurowej sukni
wkroczyłam na wybieg
odwracając się na pięcie
zmazałam szminkę
zrzuciłam szpilki
wybiegłam
na kamienistą drogę
aby w deszczu i błocie
poczuć wolność
chcieli mnie oswoić
prawie się im udało...
ODMIANA
Odmieniam życie
przez przypadki wydarzeń
regularny to czas
od poniedziałku do piątku
zwyczajne chwile
szalone soboty
święte niedziele
odmieniam miłość przez czasy
przeszłość mniej boli
skupiam się na tym co teraz
jak zatrzymany w kadrze film
rozgrzany ekran parzy
oskary nam rozdają
przyszłość się marzy
odmienię śmierć któregoś dnia
nie w liczbie mnogiej
kiedy? nie wiem!
zatrzyma się czas
ziemskiej wędrówki
z nadzieją stanę
oko w oko
przed Bogiem
gotowa do podróży po niebie
PRZEZ P
Przeglądam przeźrocza
Ponurej przeszłości
Przechodzę przez podziemne przejścia
Przejrzystym potokiem
Przemyję próżności
Po prostu
Przystanę
Poczekam
Poukładam przemienię podporządkuję
Pokój przemyśleń pod powieką przemknie
Potem przejdę po prostej
Panu podziękuję
Przystanę przeproszę przyklęknę
Przykryję pierzyną przyzwoitości
Próżność przeciętnego Polaka
Przełknę poczucie przyziemności
Patrząc przez pryzmat ptaka
Poezja
29
czerwiec 2018
14
Nie napisałam jeszcze wiersza
a przytulam się do każdej litery
jak do najczulszego kochanka
tęsknię do kolejnych pocałunków
nieporadnie napisanych przed snem
nie wiem czy potrafię rozebrać zdanie
jak kolejną część garderoby
jak mam opisać chwile namiętności
nie napisałam wiersza
on wpisał się w moje ego
nie daje mi zasnąć
i nie ma lekarstwa
na ten rodzaj bezsenności
METAFIZYKA
Spływały po szybie
z przeciwnych kierunków
i tak leniwie
milimetr po milimetrze
zbliżały się do siebie
oświetlone promieniem słońca
podążały dalej ku przeznaczeniu
zbliżyły się
tylko manekiny ze sklepowej wystawy
były świadkami ich intymności
widzisz…
krople na szybie prędzej się zejdą
niż dwoje ludzi
BEZSENNOŚĆ
Bezsenność opleciona pajęczyną myśli
Błogosławiony czas dla poety
Kiedy cisza krzyczy
I nie słychać gwaru ulicy
Otwieram serce
Zaczynam kochać słowa
Które jeszcze nie mówią
Swoim głosem
Jak dziecko poczęte
A jeszcze nienarodzone
Zamykam się w ogrodzie marzeń
Z którego tak trudno wyjść
Labirynt wspomnień
Bez drogowskazów
Niczym czerwony szlak w górach
Żarówka
Moje słońce nocy
I przyjaciel księżyc
Jedyni świadkowie moich poczynań
Są ze mną
Nagle
Spokojny śmiech unosi mnie
Na falach snu
CZY ZDĄŻĘ
Janowi Robakowi
Czy zdążę zawalczyć o marzenia
żyć nie od jutra a od dzisiaj
zanim usłyszę co mam do oclenia
gdy straci ważność paszport życia
nim przeterminuje się wiara
skażona czernią i purpurą
na kolanach reanimowana
czy przeżyję i na jak długo
czas to pieniądz ale nikt go nie kupi
po co powtarzać wyświechtane slogany
kiedy dziś mędrcy chcą nauczyć głupich
jutro mogą zamienić się rolami
ŚMIERTELNI
Chorujemy na tę samą chorobę
zwaną życiem
niestety śmiertelną
oswojeni z codziennością
czekamy na świąteczny czas
chorujemy na tę samą chorobę
każdy inaczej
gdy nie pomagają probiotyki pracy
ratujemy się
morfiną miłości
bez bólu
tak cudownie znieczuleni
zasypiamy
w ramionach wieczności
OGIEŃ
Zostanie po nas proch
W jakim ogniu będziemy się smażyć
W żarze namiętności
Czy z wypiekami wstydu na twarzy
Ogień zabiera nas już dzisiaj
W krainę wieczności
Iskrzy jak niebo pełne gwiazd
Najwięcej wie o miłości
Ile miłosnych listów
Dotknął swoim promieniem
Ktoś odchodzi od zmysłów
Ogień przepala cierpienie
Bez iskry Bożej nic ważnego
Nie może się zdarzyć
Wieczne światełko w pokorze
Błyszczy obok ołtarzy
19
Nie jestem postacią z kolorowych gazet
może tylko napisałam więcej
i nawet nie wiem co przetrwa
a co umrze nie doczekawszy świtu
odwracam kartkę kolejnego dnia
nie piję mleka
nie budzą mnie koguty
jestem miejskim stworzeniem
kocham szum ulic
przeglądam się w sklepowych wystawach
i uśmiecham do manekinów
24
Nie spoglądaj w głąb nocy
gdy niebo jak węgiel czarne
chce ukryć się przed światem
nie spoglądaj w gwiazdy
kiedy uśmiechają się blaskiem
mrugają do ciebie życzliwie
ty tylko pozwól im błyszczeć
nie spoglądaj prosto w słońce
aby nie zaślepiła cię jasność
na którą nie będziesz gotowy
spójrz w głąb duszy
tam odnajdziesz wszystko
W PRZYSZŁOŚCI
jeszcze wyruszę
w podróż po słowie
na skrzydłach pegaza
pod koniec drogi
dopiero się dowiem
jak mało wiedziałam
jeszcze namiętność
przegra z miłością
w walce o szczęście
jeszcze powiem
tak choć nie
mówiłam najczęściej
jeszcze zobaczę takie widoki
że sen pozazdrości jawie
jeszcze nie dzisiaj
lecz stawiam pierwsze kroki
i patrzę na świat ciekawie
jeszcze uśmiechnę się jak dziecko
choć mówią
że nikt tak się nie śmieje
a wiatr uczesze moje włosy
i wplecie w warkocz nadzieję
ZA ZASŁONĄ
bratanicy Anecie
Za zasłoną myśli schowam się dokładnie,
Pomiędzy różą, pieprzem, słonecznikiem.
Z liryzmem spiję sok z rajskich jabłek,
Zmieszam fusy kawy, smak i tajemnicę.
Za zasłoną mych powiek jest wszystko,
co kocham.
Tam mieszkają wspomnienia otulone
rzęsami.
Już nie obmyte łzami, bo z braku sił nie
szlocham,
Dlatego zamykam oczy, by odpocząć
czasami..
Za zasłoną ubrań chowam swoje ciało,
By dobrze poczuć się w swojej skórze
i stroju.
Odsłaniam to co piękne, chowam
niedoskonałość,
Bo doskonały jest tylko mój Książę Pokoju.
Uroczystości
Przemyślanie uczcili
227. rocznicę uchwalenia
Konstytucji 3 Maja
Tegoroczne obchody święta Konstytucji 3 Maja w Przemyślu roz-
poczęły się od uroczystej mszy świętej w Bazylice Archikatedralnej.
Uroczystości zorganizowane z okazji 227. rocznicy uchwalenia usta-
wy zasadniczej, która przeszła do historii jako Konstytucja 3 Maja
przeniosły się następnie na Wzgórze Zamkowe, na którym uroczyście
podniesiono flagę oraz odśpiewano hymn narodowy.
AGATA CZEREBA
Bardzo się cieszę, że możemy wspólnie
świętować ten wielki dzień, dla polskiego
państwa i naszego narodu 227. rocz-
nicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja.
Przyjęta w 1791 roku ustawa rządowa
jest niezwykła pod wieloma względami.
Uchwalono ją jako pierwszą w Europie,
dlatego wywarła wielki wpływ na rozwój
konstytucjonalizmu, a także demokracji
w skali powszechnej. Konstytucja 3 Maja
jest wyrazem mądrości zbiorowej Polaków
dążących do naprawy własnego państwa
pogrążonego w kryzysie - powiedział
Marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński.
Konstytucja 3 Maja była zwieńczeniem
prawie 30 letnich wysiłków naprawy
państwa polskiego, a jej twórcy mieli
wizję odnowionej Rzeczypospolitej. Była
świadectwem pluralizmu i równości,
potwierdzała ciągłość duchową dziedzic-
twa chrześcijańskiego, ale jednocześnie
gwarantowała wolności religijne. Twórcy
Konstytucji mieli też wizję narodu jako
wspólnoty politycznej obejmującej wszyst-
kie stany oraz grupy etniczne, językowe,
regionalne i wyznaniowe. Miały ich łączyć
prawa i wolności Rzeczypospolitej. — dodał
M. Kuchciński.
Prezydent Miasta Przemyśla Robert
Choma rozpoczął swoje wystąpienie od
zacytowania fragmentu utworu Jacka
— ———— ——
2d a
30
Kaczmarskiego pt. „Rejtan, czyli raport
ambasadora.
(...) Po znieważeniu, podeptaniu Konsty-
tucji 3-cio majowej przyszły czasy rozbioru
Rzeczpospolitej, ale naród polski ponad 123
lata w niewoli, później okupacji sowieckiej,
niemieckiej, mrocznych czasów komunizmu
przetrwał. Przetrwał polski język, polska kul-
tura, tradycja i nasza religia. Dzisiaj po tylu
latach też słyszymy okrzyki, że demokracja
jest zagrożona. Choć demokracja — wiemy
o tym doskonale — nie jest zagrożona. Za-
grożone są przywileje tych, którzy działali
w swoim własnym interesie, nie w interesie
Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Ale jak
słyszeliśmy i dzisiaj - Konstytucja podobno
jest zagrożona. Każdy mówi to, co uważa
za stosowne i słuszne. Natomiast na pewno
polityka nie powinna być wykorzystywana
w takich momentach i dniach jak ten dzi-
siejszy. Dzisiaj czekają nas ciężkie dni pracy,
reform, budowania mocnego państwa, sil-
nego mocą swojej armii. Dzisiaj jest troska
o najsłabszych (...) - powiedział Prezydent
Miasta Przemyśla Robert Choma.
Żadne społeczeństwo, żadna społeczność
nie przetrwa bez wspólnych celów i tradycji
do których się odwołujemy... Więc i my dzi-
siaj — także przemyślanie, bez względu na
orientacje polityczne chcemy budować tę
wspólnotę celu. Wspólnie. Razem. Wspól-
PRZEMYŚL czerwiec 2018
nie sięgając w przyszłość po to dobro, które
zostawili nam nasi przodkowie w swojej
tradycji, także tu w Przemyślu, w naszym
pradawnym, ponad tysiącletnim mieście...
— dodał R. Choma.
Podczas uroczystości miało miejsce
złożenie przyrzeczenia strzeleckiego
przez uczniów II Liceum Ogólnokształ-
cącego im. prof. Kazimierza Morawskiego
w Przemyślu. Czwartkowe obchody tra-
dycyjnie zakończone zostały złożeniem
wieńców przy kamieniu upamiętniającym
uchwalenie Konstytucji 3 Maja.
W ceremonii obok mieszkańców
Przemyśla, Marszałka Sejmu RP Marka
Kuchcińskiego, parlamentarzystów, władz
miasta i samorządowców udział wzięły:
Kompania Honorowa Wojska Polskiego
oraz liczne poczty sztandarowe. Oprawę
muzyczną zapewniła Salezjańska Orkie-
stra Dęta „Augustino”.
Podczas Uroczystej Sesji Rady Miej-
skiej, która miała miejsce na prze-
myskim Zamku Kazimierzowskim,
Prezydent Miasta Przemyśla Robert
Choma wraz z Przewodniczącym Rady
Miejskiej Bogusławem Zaleszczykiem
wręczyli Markowi Kuchcińskiemu Akt
Nadania Tytułu Honorowego Obywate-
la Miasta Przemyśla.
Na uroczystościach obok mieszkańców
miasta, przedstawicieli duchowieństwa
i służb mundurowych obecni byli m.in.:
Posłowie na Sejm RP Anna Schmidt-Ro-
dziewicz, Krystyna Wróblewska, Andrzej
Matusiewicz, wojewoda podkarpacki Ewa
Leniart oraz wicewojewoda podkarpacki
Lucyna Podhalicz, marszałek wojewódz-
twa podkarpackiego Władysław Ortyl,
Piotr Pilch — członek zarządu wojewódz-
twa, prezydent miasta Przemyśla Robert
Choma, zastępca prezydenta miasta Grze-
gorz Hayder, a także radni Rady Miejskiej
i gmin oraz starosta powiatu Jan Pączek.
Uroczystą sesję Rady Miejskiej popro-
wadził przewodniczący Rady Bogusław
Zaleszczyk.
- Czuję się bardzo zaszczycony, że dzisiaj
w tym jakże drogim miejscu, na przemy-
skim Zamku otrzymuję tak wysokie wy-
różnienie od Rady Miasta, jakim jest tytuł
Honorowego Obywatela Miasta Przemyśla.
Wyróżnienie to traktuję jako zobowiązanie.
Zobowiązanie do dalszej pracy publicz-
nej dla dobra Polski, Ziemi Przemyskiej,
Podkarpacia, a przede wszystkim miasta
Przemyśla, ale także jako pracę dla dobra,
dla spokoju i bezpieczeństwa naszej części
Europy i całej Europy. Także przyjmuję to
wyróżnienie jako wyróżnienie dla całego
środowiska, z którym współpracowaliśmy
od dziesięcioleci i z którym w ostatnich
latach próbujemy naprawiać Polskę na
każdym możliwym poziomie naszej aktyw-
ności.- powiedział Marek Kuchciński.
Marszałek województwa podkarpackie-
go Władysław Ortyl przekazał Markowi
Kuchcińskiemu prezent i list gratulacyjny,
posłowie Prawa i Sprawiedliwości wraz
zradnymi RM Przemyśla wręczyli Marszał -
kowi kwiaty. Szefowie Przemyskiego Klubu
Biegacza — Daniel Dryniak i Robert Bal
podarowali M. Kuchcińskiemu koszulkę
Przemyskiego Klubu Biegacza, a prezes
Polskiego Związku Badmintona Marek
Zawadka w podziękowaniu za wsparcie
rozwoju tej dyscypliny sportowej zarówno
w Przemyślu, jak i na terenie całego Podkar-
pacia wręczył Marszałkowi złotą odznakę.
Tradycją corocznej uroczystej sesji Rady
Miasta Przemyśla jest wręczanie Dorocznej
Nagrody Miasta Przemyśla. W tym roku
jej laureatem został tancerz, choreograf
i animator kultury Piotr Jop. Zdobywca
wyróżnienia odebrał nagrodę z rąk Roberta
Chomy, Prezydenta Miasta Przemyśla.
- Jeśli chodzi o młodych twórców i wy-
konawców - z roku na rok poprzeczka
Uroczystości
Fotografie: Agata Czereba
postawiona jest coraz wyżej. Co roku
spływają do nas coraz to lepsze oferty arty-
stów, którzy promują miasto i są niezwykle
czynnie zaangażowani. Próg wiekowy nie
jest może coraz niższy, ale jest na takim
poziomie, że pozwala na promowanie
młodych, zdolnych ludzi. Tak też było
i tym razem... Kapituła, która decydowała
o przyznaniu nagrody, miała ciężki orzech
do zgryzienia. Niemniej udało się. Jesteśmy
wszyscy bardzo zadowoleni i dumni, że
mamy w Przemyślu tak dużo zdolnych
młodych osób. Bo przecież w młodzieży
jest siła.(...) - powiedział Robert Choma
Prezydent Miasta Przemyśla.
m
Dwa sukcesy młodych koszykarzy Hensfortu Przemyśl
Niedźwiadki Hensfort Przemyśl to naj-
młodszy w historii polskich rozgrywek ko-
szykarskich zespół, który zagra na Il-ligowym
seniorskim poziomie. W nadchodzącym
sezonie 2018 - 2019 na kibiców w Prze-
myślu — po wielu latach przerwy — czekać
będą derby, bo przecież w tej samej klasie
rozgrywkowej występuje zespół AZS PWSW
MCS Daniel. Dwa tygodnie po tym sukcesie
młodzi koszykarze osiągnęli kolejny — zostali
Mistrzami Polski w kategorii U-18!
Finałowy barażowy turniej o awans do II
ligi rozegrany został w hali Przemyskiego
Ośrodka Sportu i Rekreacji od 4 do 6 maja
br. Mecze o Mistrzostwo Polski odbyły się
w tym samym miejscu w dniach 16 — 20 maja.
Nim jednak rozpoczął się turniej finałowy
Mistrzostw Polski, 9 maja Prezydent Miasta
Przemyśla - jeden z najwierniejszych
i najbardziej zagorzałych kibiców naszej
zwycięskiej drużyny, spotkał się z koszy-
karzami i ich trenerami.
Prezydent Miasta witając swoich gości,
podkreślił, że drużyna nie jest osamotnio-
na w radości z ich niekwestionowanego
sukcesu. Zapewnił, że ogromnie cieszy się
z sukcesu przemyskiego zespołu, jest dumny
i mocno trzyma kciuki za kolejne tryumfy.
„Nic się nie udało». Ten sukces wypracowa-
liście sobie Waszą ciężką pracą.(...) Chciałbym
Wam serdecznie podziękować za te wspaniałe
emocje i zapewnić, że my jako samorząd
zrobimy wszystko, by umożliwić Wam dalsze
funkcjonowanie, by się włączyć w to, abyście
mogli spokojnie trenować, grać i wygrywać.
(...)” - powiedział podczas spotkania
Prezydent Miasta Robert Choma.
W spotkaniu obok „Przemyskich Niedź-
wiadków” i ich trenerów Anny Banaszczak
oraz Daniela Puchalskiego udział wzięli: Pre-
zydent Miasta Przemyśla — Robert Choma,
jego zastępca — Janusz Hamryszczak, spon-
sor drużyny, prezes zarządu firmy Hensfort
- Andrzej Pichur, członek zarządu Polskiego
Związku Koszykówki — Zbigniew Błażkowski
oraz Małgorzata Kozaczenko - dyrektor SP nr
14 w Przemyślu.
Agata Czereba
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
Dzień Flagi na sportowo
Już od przeszło 14 lat w dniu 2 maja świętujemy
w naszym kraju Dzień Flagi Państwowej Rzeczy-
pospolitej Polskiej. Członkowie Stowarzyszenia dla
Przemyśla Regia Civitas po raz kolejny zorganizo-
wali wydarzenie mające na celu zaakcentowanie
polskich symboli narodowych.
STANISŁAW KARSZYŃ
W dniu 2 maja 2018 na boisku Orlik
przy Szkole Podstawowej nr 4 w Prze-
myślu odbył się Turniej Piłki Nożnej,
który członkowie Stowarzyszenia Regia
Civitas inicjują już od wielu lat. Tradycją
jest odśpiewanie na początku rozgrywek
hymnu państwowego oraz wyekspono-
wanie biało-czerwonej flagi, ale głów-
nym punktem imprezy jest oczywiście
sportowa rywalizacja. "W pierwszej
części rozgrywały mecze drużyny dzie-
cięce z Przemyśla i Radymna. Rozgryw-
ki były nietypowe, gdyż organizatorzy
postanowili tym razem nagrodzić pu-
charami wszystkie drużyny za udział,
wyróżniono natomiast indywidualnych
zawodników. I tak wyłoniono najlep-
szych zawodników w poszczególnych
drużynach: Franek Pudysz - Legia Soc-
cer Schools, Mazurkiewicz Marcel - UKS
Giganci Radymno, Michalina Kozioł i
Jakub Płoszejowski - Elite Football Ac-
cademy, Karol Buchtalarz - Szkoła Pod-
stawowa nr 4, Bartosz Rachwał i Oskar
Król - Czuwaj Wiaro!/UKS „Szóstka”
Przemyśl. Najlepszym bramkarzem oka-
zał się Wiktor Gala z UKS Giganci Ra-
dymno.
Tradycyjnie po turnieju dziecięcym
rozegrano mecz o przechodni Puchar
z Okazji Święta Flagi, w którym drużyna
Regia Civitas zmierzyła się z Przemyski-
mi Prawnikami. Mecz był bardzo zacięty
i zakończył się wynikiem 9:8 dla orga-
nizatorów. Podobnie jak w latach ubie-
głych, tak i tym razem turniej dostarczył
8
(0
w”
+,
A
SĄ DR
RO
R
7 74
> GR
GŻŹ
PRI
imo 202%
kj
"Ale
p
wiele emocji i sporą dawkę sportowej
adrenaliny.
Turniej został zorganizowany przez
dwa stowarzyszenia: Stowarzyszenie
dla Przemyśla Regia Civitas oraz Czu-
waj Wiaro. Organizatorzy składają
serdeczne podziękowania za wsparcie
inicjatywy Panu Prezydentowi Miasta
Przemyśla Robertowi Chomie, Zastęp-
cy Prezydenta Grzegorzowi Hayderowi,
Wiceprzewodniczącemu Rady Miejskiej
Robertowi Balowi oraz Radnym Miasta
Przemyśla Pani Małgorzacie Gazdowicz,
Tomaszowi Kuźmiekowi, Danielowi
Dryniakowi, Maciejowi Kamińskiemu
i Stanisławowi Surmie, Arturowi Komo-
rowskiemu - Prezesowi Stowarzyszenia
dla Przemyśla Regia Civitas, Pani Jolan-
cie Korab - Prezesowi Stowarzyszenia
Czuwaj Wiaro oraz Kamilowi Niklewi-
czowi — Prezesowi PARR. Podziękowa-
nie za wsparcie należą się również part-
nerom, którymi byli: Miejskie Przedsię-
biorstwo Energetyki Cieplnej w Przemy-
ślu, firma MaawSport oraz Młodzieżowy
Dom Kultury w Przemyślu.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
ZEZIZSTK
jc
Wj
Fotografie: Stanisław Karszyń
Przemyśl
— [owerowe miasto
Już jedenasty rok z rzędu w Przemyślu, pod przewod-
nictwem m.in. Urzędu Miejskiego w Przemyślu, Ve-
loProjekt, Decodo, Przemyskiego Towarzystwa Cykli-
stów oraz Fundacji Azymut i Kult, odbył się rowerowy
festiwal pt. "Bike Town”, w dniach 5 - 6 maja bieżącego
roku. Na to plenerowe wydarzenie przyjechali ama-
PRZEMYŚL
torzy, zawodowi rowerzyści, a także zwykli turyści chcący przyjemnie
spędzić majówkę w tym zabytkowym, pełnym uroków mieście.
MAKSYMILIAN WALICKI
Tych którzy po raz pierwszy wybierali
się na tę imprezę, czekała spora dawka
adrenaliny. Pomimo obaw organizato-
rów uczestnikom festiwalu dopisywała
słoneczna i bezchmurna pogoda, a pod
błękitnym niebem pojawili się nie tyl-
ko mieszkańcy Przemyśla i okolic, lecz
i z dalszych regionów Polski. Na roz-
poczęcie imprezy zaprosili nie tylko
organizatorzy wydarzenia, ale również
Krystian Herba, pięciokrotny rekordzista
Guinnessa w trialu rowerowym. Mistrz
dawał między innymi codziennie pokazy
akrobatyczno-rowerowe na specjalnie
przygotowanej do tego powierzchni.
Już pierwszego dnia przyjezdnym oraz
mieszkańcom towarzyszyła wspaniała
atmosfera. Dla uczestników organizatorzy
przygotowali specjalne miejsca serwisów
rowerowych, w których specjaliści bez-
płatnie regulowali rowery oraz naprawiali
drobne usterki. Zawodnicy biorący udział
w pierwszym dniu zabawy rozpoczęli
zjazd z wysokiego podestu, po czym
droga wiodła do okolicznego parku. Na-
stępnie mieli oni za zadanie zjechać serią
schodów, żeby na sam koniec wykonać
popisowy skok z wysokiej rampy. Re-
alizatorzy pomyśleli również o młodych
sportowcach, którzy mogli sprawdzić
się w przygotowanych grach o tematyce
rowerowej.
Po ciężkich zadaniach pierwszego dnia
Bike Town rowerzyści musieli przygoto-
wać się na kolejny dzień, również pełen
wyzwań. Drugiego i zarazem ostatniego
dnia zawodów rywalizujących ze sobą
rowerzystów czekały dwie niezwykle
wymagające konkurencje. Pierwszą z nich
był tzw. Downhill, czyli szaleńczy zjazd,
który miał miejsce na przemyskim, za-
lesionym stoku. Oprócz licznych drzew,
które zawodnicy mijali z dużą prędkością,
na trasie pozostawiali również w tyle
różnorodne skocznie i wyboje. W tym
zadaniu przede wszystkim liczyła się
szybkość i skupienie. Zwycięzcą zostawał
ten, który przejechał trasę w najkrótszym
czasie. Kolejną konkurencją rozgrywaną
Zbliżenia
na rynku był Dirt EFMB World Tour, który
jak co roku został przywitany dużą ilością
oklasków. Zawodnicy wykonywali prze-
różne akrobacje przy wtórze okrzyków
zdumionych widzów.
Dorośli amatorzy mogli spróbować
swoich sił w kategorii PUMPTRACK,
gdzie podczas jazdy nie mogli używać
pedałów. Dzieci z kolei mogły poczuć
się jak prawdziwi rowerzyści w kategorii
zwanej - MIASTECZKO RUCHU DRO-
GOWEGO.
Na zakończenie każdego dnia organi-
zatorzy Bike Towna rozdawali zarówno
nagrody rzeczowe jaki pieniężne dla zwy-
cięzców każdej z konkurencji. W niedzie-
lę, ostatniego dnia zawodów, o godzinie
21% rozpoczęła się huczna zabawa z okazji
zakończenia festiwalu, w której bawili się
wszyscy zawodnicy jak i widzowie. Dla
tych drugich była to znakomita okazja
do spotkania się oraz zrobienia sobie
zdjęć z idolami i zwycięzcami zawodów.
Kolejne takie wydarzenie dopiero przed
nami za rok, ale miejmy nadzieję, iż zno-
wu odwiedzą nas wspaniali zawodnicy,
a tłumy fanów dopiszą jak zwykle.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Fotografie: Jakub Dobosiewicz
Międzyszkolny konkurs
recytatorski poezji
Wisławy Szymborskiej
> > 1120
„Nic dwa razy się nie zdarza”, „Kot w pustym mieszkaniu”, „Nienawiść”,
„Rozmowa z kamieniem” - to tytuły tylko niektórych wierszy, jakie
rozbrzmiewały w murach Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej im.
Józefa Gwalberta Pawlikowskiego w Przemyślu. Wszystko to za sprawą
młodzieży, która uczestniczyła w zorganizowanym przez bibliotekę
„Międzyszkolnym konkursie recytatorskim poezji Wisławy Szymborskiej
- Mozarta Poezji Polskiej”. Wzięło w nim udział prawie 50 uczniów
szkół podstawowych (klasy VII i gimnazjalne) i ponadgimnazjalnych
z Przemyśla oraz powiatu przemyskiego.
ELŻBIETA KRUPA
Uczestnicy zaprezentowali szeroki wa-
chlarz często nieomawianych w szkole
i przez to nieznanych wierszy tej wybitnej
polskiej poetki — laureatki literackiej Na-
grody Nobla w 1996 roku. Dla wszystkich
uczestników i słuchaczy był to więc nie tylko
konkurs, ale również wspaniała uczta słowa
i ciekawa lekcja historii literatury polskiej.
Honorowy patronat nad wydarzeniem ob-
jęli: Robert Choma — Prezydent Miasta Prze-
myśla oraz Jan Pączek — Starosta Przemyski.
Spośród uczestników konkursu Jury
wyłoniło następujących laureatów:
» I miejsce - Agnieszka Gierlach (Gim-
nazjum w Medyce)
» II miejsce — Kamila Głowacka (II Li-
ceum Ogólnokształcące w Przemyślu)
» III miejsce — Nikola Lach (Szkoła Pod-
stawowa w Drohojowie)
Przyznano także wyróżnienia. Otrzyma-
li je: Julia Niedźwiedź (Publiczna Szkoła
Podstawowa w Dubiecku), Elżbieta Cisek
(Szkoła Podstawowa w Maćkowicach),
Julia Mazurek (Zespół Państwowych Szkół
Muzycznych), Michał Binko (Gimnazjum
w Medyce), Małgorzata Blecharczyk (II
Liceum Ogólnokształcące w Przemyślu),
Weronika Benedyk (II Liceum Ogólno-
kształcące w Przemyślu), Karolina Kogut
(Zespół Szkół w Grochowcach).
Wszyscy uczestnicy otrzymali pa-
miątkowe dyplomy wraz z nagrodami
książkowymi.
W tym miejscu pragniemy serdeczne
podziękować darczyńcom, którzy ufun-
dowali nagrody dla zwycięzców oraz
uczestników konkursu: Robertowi Cho-
mie - Prezydentowi Miasta Przemyśla,
Janowi Pączkowi - Staroście Przemyskie-
mu, katolickiej księgarni archidiecezjalnej
„ROMA? oraz księgarni „KONTRABAN-
DA LITERACKA.
Maraton Rowerowy Twierdza Przemyśl
— pierwsza odsłona Bike Townu
Ostatnie edycje rowerowego Bike Townu przyzwyczaiły wszyst-
kich do tego, że rozpoczęciem rowerowego szaleństwa w naszym
mieście jest zawsze Maraton Rowerowy Twierdza Przemyśl. Nie
inaczej było w tym roku, ten wymagający wyścig, którego trasa
biegnie ulicami Przemyśla i szlakami Pogórza Przemyskiego, odbył
się 28 kwietnia. I ponownie pobity został rekord frekwencji — na
wszystkich trasach wystartowało ponad 720 zawodników.
Rywalizacja odbywała się na trzech trasach: Hobby (31 km), Mega
(42 km) i Giga (około 75 kilometrów). Wyścig po raz kolejny odbywał
się w ramach cyklu Cyklokarpaty, ponownie również swoje mistrzostwa
w jego trakcie rozegrała Straż Graniczna, której wszystkie oddziały
wystawiły swoich reprezentantów. Tu ponownie najlepszy wśród męż-
czyzn okazał się Arkadiusz Krzesiński z Bieszczadzkiego Oddziału Straży
Granicznej z placówki w Wetlinie. Wśród Pań rywalizację na pierwszym
miejscu zakończyła Aleksandra Sakowicz ze Śląskiego Oddziału SG.
W najważniejszych kategoriach Maratonu: w kategorii Hobby
zwyciężyli Marcin Rydel z Przemyśla oraz Sofia Pryma z Ukrainy, w ka-
tegorii Mega na pierwszych miejscach zameldowali się Lary Zębatka
i Joanna Dychtoń, a na trasie Giga najlepszy okazał się Karol Kucięba. Nowością
był start w gronie uczestników pierwszej zawodowej drużyny MTB - JBG2.
34
Przez cały dzień kolarzom towarzyszyli dziennikarze TVP Oddział Rzeszów,
dla których Maraton Rowerowy Twierdza Przemyśl był okazją do rozpoczęcia
cyklu programów promujących atrakcje Podkarpacia pn.,Wiosna w regionach".
Ilona Małek i Marcin Pawlak rozmawiali m.in. z organizatorami Bike Townu -
Marcinem Kosterkiewiczem i Waldkiem Hryniszynem, zaprezentowali unikalne
rzemiosło przemyskie, czyli ludwisarstwo i fajkarstwo, nie zabrakło przemyskich
przewodników PTTK, rozmów o regionalnych przysmakach oraz oczywiście
spotkań z przemyskim Szwejkiem.
Witold Wołczyk
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Fot.: Marta Głogowska
Fot.: Witold Wołczyk
Świętowały przemyskie
służby mundurowe
27 lat - tyle minęło od powstania Bieszczadzkiego Oddziału Straży
Granicznej. W poniedziałek, 21 maja w samym sercu Przemyśla
odbyły się główne uroczystości z okazji święta jednej z największych
formacji mundurowych działających na terenie Podkarpacia.
AGATA CZEREBA
W uroczystościach udział wzięli m.in.
Wojewoda Podkarpacki Ewa Leniart,
Członek Zarządu Województwa Podkar-
packiego Piotr Pilch, Prezydent Miasta
Przemyśla Robert Choma, Zastępcy
Prezydenta Miasta — Janusz Hamryszczak
oraz Grzegorz Hayder, Starosta Przemy-
ski Jan Pączek, a także przedstawiciele
idowódcy służb mundurowych, kapelani
wojskowi oraz rodziny pograniczni-
ków. Dowódcą poniedziałkowych uro-
czystości był kapitan Bartłomiej Galanty.
Tradycją święta Straży Granicznej jest
wręczanie podczas uroczystości zasłużo-
nym funkcjonariuszom awansów, odzna-
czeń i medali. Tym razem podczas uroczy-
stego apelu odczytano także akt nadania
oraz wręczono sztandar NSZZ FSG przy
Bieszczadzkim Oddziale Straży Granicznej.
Uroczystości uświetnił występ jednej
z dwóch istniejących orkiestr SG w Polsce
SZĄ
- Orkiestry Morskiego Oddziału Straży
Granicznej pod wodzą kapelmistrza ko-
mandora ppor. SG Jarosława Rywalskiego.
22 maja br. na placu Świętego Floria-
na podczas uroczystego apelu święto-
wała także przemyska Straż Pożarna.
Dzień Państwowej Straży Pożarnej tra-
dycyjnie stanowi pretekst do wręczenia
awansów i medali. Tak było i tym razem.
Jednak wśród odznaczonych znaleźli się
nie tylko strażacy. Brązową odznaką
„Zasłużony dla ochrony przeciwpoża-
rowej” nadaną przez Ministra Spraw
Wewnętrznych i Administracji, odzna-
czony został Grzegorz Hayder - Zastęp-
ca Prezydenta Miasta Przemyśla, który
podkreślił, iż owo wyróżnienie traktuje
jako zachętę do dalszego wspierania
przemyskiej Straży Pożarnej.
„Tyle samo powrotów, ile wyjazdów”,
najczęściej właśnie to życzenie padało
Zbliżenia
z ust gości zebranych na wielkim święcie
tym, którzy każdego dnia narażają to, co
mają najcenniejsze — własne życie - dla
ratowania mienia, dobytku, a nierzadko
także życia drugiego człowieka.
„Z całego serca dziękujemy za profe-
sjonalizm, trud i obecność w każdym
czasie i każdym miejscu, z czego jesteśmy
jako mieszkańcy miasta oraz samorząd
bardzo dumni. Chciałbym Wam życzyć
bezpiecznej służby, opieki Opatrzności św.
Floriana. Chciałbym też podziękować, że
te wszystkie działania przekierowane na
Straż Pożarną w Przemyślu nastąpiły...
— powiedział Robert Choma Prezydent
Miasta Przemyśla.
Podczas obchodów przemyskim stra-
żakom oficjalnie przekazany został nowy
wóz ratowniczo-gaśniczy marki Volvo.
W tym dniu odbyło się także jego poświę-
cenie, dokonał go ks. proboszcz kapelan
strażaków Archidiecezji Przemyskiej
Mieczysław Rusin.
Wśród obecnych na uroczystościach
z okazji Święta Straży Pożarnej znaleźli
się m.in.: Posłowie na Sejm RP Anna
Schmidt-Rodziewicz i Wojciech Bakun,
Wicewojewoda Podkarpacki Lucyna
Podhalicz, Prezydent Miasta Przemyśla
Robert Choma, Zastępcy Prezydenta
Miasta Janusz Hamryszczak i Grzegorz
Hayder, Przewodniczący Rady Miejskiej
Bogusław Zaleszczyk, Radny RM Maciej
Kamiński, Wójt Gminy Przemyśl An-
drzej Huk oraz Wicestarosta Przemyski
Marek Kudła, a także dowódcy i przed-
stawiciele innych służb mundurowych
na co dzień ściśle współpracujący
z Jednostką Państwowej Straży Pożarnej
w Przemyślu.
m
czerwiec 2018
2
PRZEMYSL
Fotografie: Agata Czereba
Zbliżenia
Ekonomia społeczna
według Caritas
Przemyskie Centrum Integracji Społecznej roz-
poczęło swoją działalność 1 stycznia 2013 roku.
| Integracji Od tego czasu CIS z siedzibą przy ulicy ks. Piotra
Społecznej | Skargi 6 pomogło setkom potrzebujących. Jako
pierwszy podmiot ekonomii społecznej w powie-
cie przemyskim wyznacza standardy pracy innych tego typu placówek.
Program dostosowany do indywidualnych potrzeb uczestników stanowi
klucz ich życiowych przemian, a działający wspólnie specjaliści pomagają
pokonać przeciwności losu. Przemyska Caritas dzięki CIS może jeszcze
skuteczniej nieść pomoc tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne.
MAREK PANKIEWICZ
CIS adresuje swoje działania do osób
zagrożonych wykluczeniem społecznym,
a celem jego działalności jest reintegracja
społeczno-zawodowa uczestników. Cen-
trum Integracji Społecznej jest przede
wszystkim instytucją o charakterze
edukacyjnym, a jednym z elementów
edukacji jest praca uczestników w ramach
działalności handlowej, usługowej lub
wytwórczej. Ustawa o zatrudnieniu so-
cjalnym mówi wprost, że taka działalność
nie stanowi działalności gospodarczej
w rozumieniu przepisów o swobodzie
działalności gospodarczej.
Wsparciem przemyskiego Centrum
Integracji Społecznej objętych jest na co
dzień niemal dwieście osób. Uczestniczą
one w zajęciach prowadzonych w ramach
następujących warsztatów: gastronomicz-
ny, remontowo-budowlany, ogrodniczo-
-porządkowy, pamiątkarstwo-rękodzieło-
-krawiectwo, administracyjno-biurowy,
gospodarczo-porządkowy, handlowy oraz
okien nietypowych. Praca wykonywana
w trakcie tych warsztatów jest uzupełniana
fachową pomocą doradców zawodowych,
psychologów i pracowników socjalnych. —
Okres uczestnictwa w zajęciach w Centrum
może trwać do 11 miesięcy, w uzasadnio-
nych przypadkach kierownik Centrum może
przedłużyć okres uczestnictwa w zajęciach
o kolejne 6 miesięcy - mówi Małgorzata Baj,
kierownik projektu. — W CIS pracujemy nad
tym, by przygotować naszych uczestników
do regularnego zatrudnienia. Między CIS
a uczestnikami zajęć nie ma stosunku pracy.
Uczestnicy otrzymują świadczenie integra-
cyjne w wysokości zasiłku dla bezrobotnych
— dodaje.
Tak kompleksowo niesiona pomoc
wydaje się zdawać egzamin, o czym mogą
świadczyć pochlebne opinie — Dzięki CIS
wszystko w moim życiu zaczyna wracać na
swoje miejsce. Pracuję, czuję się potrzebny,
zarabiam pieniądze, ale przede wszystkim
nie czuję się sam ze swoimi problemami.
Zawsze mogę liczyć na pomoc psychologa.
Normalnie to bym się wstydził — mówi
uczestnik pragnący zachować anoni-
mowość. — W CIS odważyłam się wyjść
do ludzi, a dzięki specjalistom ponownie
uwierzyłam w siebie. Doradca zawodowy
pomógł mi przygotować CV. Nabrałam
rozpędu, znowu pokochałam życie i dzisiaj
pracuję w swoim wymarzonym zawodzie
— relacjonuje inna uczestniczka projektu.
Nie bez znaczenia jest tu długość przy-
znawanego wsparcia. Z CIS uczestnik — jak
to już zostało wyżej wspomniane — zwią-
zuje się na ogół na jedenaście miesięcy, co
pomaga w przywróceniu stabilizacji życio-
wej, wyrobieniu w sobie dobrych nawyków
zawodowych i przygotowaniu do podjęcia
regularnego zatrudnienia. - Pomoc w krót-
szym wymiarze jest zwykle niewystarczająca
dla ludzi zagrożonych wykluczeniem spo-
łecznym. Natomiast pomoc udzielana dłużej
mogłaby uzależnić uczestników projektu od
takiego rodzaju zarobkowania. Jedenaście
miesięcy to optimum — zaznacza Justyna
Markiewicz, doradca zawodowy.
Centrum Integracji Społecznej to wiele
indywidualnych ludzkich historii, a wy-
miar dobra przez nie niesiony jest dużo
szerszy niż wydaje się na pierwszy rzut
oka. Na integracji społecznej korzystają
nie tylko uczestnicy, ale i ich rodziny.
Człowiek, który otrzymuje pomoc i któ-
ry czuje się potrzebny, jest szczęśliwszy.
Tym szczęściem i miłością zaraża innych.
W ten sposób najlepiej wyraża się Caritas
— miłość wobec bliźniego.
Największym złem jest brak wraż-
liwości i miłości bliźniego oraz
przerażająca obojętność w stosunku
do sąsiada żyjącego na marginesie,
dotkniętego wyzyskiem, moralnym
zepsuciem, biedą i chorobą
Matka Teresa z Kalkuty
Pomóżmy odtworzyć replikę przedwojennego sztandaru
Stacjonujący w Przemyślu 5. Batalion Strzelców Podhalańskich im.
generała brygady Andrzeja Galicy zdumą kultywuje tradycje 5. Pułku
Strzelców Podhalańskich 22. Dywizji Piechoty Górskiej (1918-1939)
oraz 5. batalionu zmechanizowanego 21. Brygady Strzelców Podha-
lańskich im. gen bryg. Mieczysława Boruty-Spiechowicza (2002-2010).
Z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości, 100-le-
cia utworzenia Garnizonu Przemyśl oraz 100-lecia formacji podha-
lańskich została podjęta niezwykle cenna inicjatywa wykonania
repliki sztandaru 5. Pułku Strzelców Podhalańskich będącego chlubą
i ozdobą miasta okresu przedwojennego.
Zachęcamy wszystkich mieszkańców naszego miasta, którym
drogie są tradycje i historia starego, nadsańskiego grodu, do
wsparcia tej jakże szlachetnej i ważnej inicjatywy.
Odtworzony sztandar będzie wyeksponowany w tworzonej właśnie
naterenie 5bsp Sali Tradycji. Wszelkich działań organizacyjnych związa-
nych zakcją podjęło się Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych
ONZ Koło nr 27 Przemyśl. Na prezentowanej poniżej cegiełce znajdziecie
Państwo dane niezbędne do przekazania na ten cel darowizny.
Agata Czereba
Dla ułatwienia podajemy numer konta,
na który można dokonywać wpłat (dowolnych kwot):
PL 83 8642 1155 2015 1511 3092 0001
36 PRZEMYŚL czerwiec 2018
Pielgrzymka w 100. rocznicę
Odzyskania Niepodległości Polski
i w 100. rocznicę urodzin
Sp. Ks. Abpa Ignacego Tokarczuka
Rok 2018 ustanowiony został przez Sejm
RP Rokiem Arcybiskupa Ignacego Tokar-
czuka, Metropolity Przemyskiego, który
był Honorowym Obywatelem Przemyśla,
a także Honorowym Członkiem Klubu
Inteligencji Katolickiej w Przemyślu.
Klub Inteligencji Katolickiej i Stowa-
rzyszenie Pamięci Polskich Termopil
i Kresów w Przemyślu dla uczczenia 100.
rocznicy Niepodległości Polski, pamięci
ks. arcybiskupa I. Tokarczuka, a także ks.
Bronisława Mireckiego — Patrona Sto-
warzyszenia Pamięci Polskich Termopil
i Kresów w Przemyślu zorganizowali
patriotyczną pielgrzymkę autobusową do
miejsc polskich korzeni na Kresach, do
grobów Legionistów, „Orląt Lwowskich”,
Obrońców Odrodzonej Rzeczpospolitej,
a także do grobów i miejsc pamięci za-
mordowanych Polaków przez nacjonali-
stów ukraińskich.
Pielgrzymka odbyła się pod duchowym
przewodnictwem ks. prałata Stanisława
Czenczka — kapelana KIK i Stowarzysze-
nia Pamięci Polskich Termopil i Kresów
w Przemyślu, z udziałem ks. Mieczysława
Farunia — salezjanina z Przemyśla, ks. Mi-
chała Błaszkiewicza — obecnie z Sanoka,
ks. Kazimierza Batora z Kąkolówki k/Bła-
żowej i ks. Stanisława Chrapka z Cierpisza
k/Łancuta. Uczestnikami tej wyjątkowej
pielgrzymki byli członkowie i sympatycy
KiK i STPPiK oraz pielgrzymi z wielu
miast Polski.
Głównym jej celem były Łubianki
Wyższe — miejsce urodzenia Ignacego
Tokarczuka, gdzie świadkiem historii jest
kapliczka z figurką Matki Bożej wybudo-
wana przez Marię i Szymona Tokarczu-
ków jako wotum wdzięczności rodziców
za zdrowie syna.
Kolejnym miejscem, które zwiedzili-
śmy był kościół w Zbarażu, gdzie odbyła
się Msza św. koncelebrowana w intencji
pielgrzymki, a następnie w miejscowości
Hałuszczyńce, na miejscowym cmentarzu
zapaliliśmy znicze na grobie Ks. Bronisła-
wa Mireckiego Patrona naszego Stowa-
rzyszenia. W dowód pamięci mieszkańcy
Hałuszczyniec na grobie kapłana umie-
ścili napis: „W TRUDNYCH CZASACH
POŚWIĘCIŁ SIĘ, NIE OPUŚCIŁ NAS
I POZOSTAŁ Z NAMI NA ZAWSZE
JAKO WIERNY PASTERZ”
Ks. Bronisław Mirecki mając 16 lat,
jako ochotnik walczył z bolszewikami
w sierpniu 1920r. pod Zadwórzem. Był
jednym z 12 ocalałych w bitwie, gdzie
poległo 318 Orląt Lwowskich.
W siedzibie Towarzystwa Kultury Pol-
skiej w Podwołoczyskach przekazaliśmy
pani Prezes Marii Krych paczki z pomocą
charytatywną dla kościoła.
Następnie odwiedziliśmy kościół w Zło-
czowie, gdzie proboszczem jest ks. Michał
Hołdowicz, absolwent przemyskiego
Seminarium, który w kwietniu 2013 r.
poświęcił przemyskie Rondo Kresowian.
Tu w złoczowskim kościele uczestni-
czyliśmy w Mszy św. koncelebrowanej
przez naszych księży, a po niej udaliśmy
na złoczowski cmentarz, by zapalić zni-
cze pamięci na grobie ks. biskupa Jana
Cieńskiego, następnie przy Mauzoleum
„22 Orląt Złoczowskich” oraz w miejscu
spoczynku Ofiar Ludobójstwa NKWD
dokonanego w złoczowskim więzieniu
w czerwcu 1941 r. Wśród zamordowa-
nych 611 osób, Polaków, Ukraińców
i Żydów był dziadek ks. arcybiskupa
Mieczysława Mokrzyckiego.
Podczas tej czterodniowej pielgrzym-
ki zwiedziliśmy nowy polski kościół
w Tarnopolu, pałac Wiśniowieckich
w Wiśniowcu, Muzeum Juliusza Słowac-
kiego, Górę Bony i kościół w Krzemieńcu,
Sanktuarium Prawosławne w Poczajowie,
klasztor w Podkamieniu, kościół w Pod-
horcach i Busku, kolegiatę w Zółkwi
i katedrę we Lwowie.
W Busku po zwiedzeniu kościoła
udaliśmy się z Ks. proboszczem Janem
Stachurą na miejscowy cmentarz, by
pomodlić się przy grobach Obrońców
Rzeczypospolitej z 1920 r., którzy polegli
w bitwie z bolszewikami.
Zbliżenia
ń a A A
W niedzielę, w czwartym dniu piel-
grzymki Msza św. odbyła się w Kaplicy
Cmentarza Obrońców Lwowa przy
wyjątkowo dużej ilości pielgrzymów
z Polski. Po Mszy św. złożyliśmy kwiaty
i zapalone znicze na głównym grobie
Orląt Lwowskich.
W drodze powrotnej do Polski przy-
jechaliśmy do Komarna, gdzie znajduje
się popadający w ruinę polski kościół
z połowy XVII wieku fundacji rodziny
Lanckorońskich. Następnie udaliśmy
się do Rumna, rodzinnej miejscowości
przemyskiego salezjanina ks. Tadeusza
Patera, gdzie z 2 na 3 czerwca 1944 roku
zamordowano 40 mieszkańców Rumna
i okolic — w tym 5 osób z najbliższej ro-
dziny księdza.
Serdecznie dziękuję ks. prałatowi
Stanisławowi Czenczkowi, pozostałym
kapłanom oraz uczestnikom pielgrzymki
pamięci po dawnych ziemiach Rzeczpo-
spolitej Polskiej.
Z Kresowym pozdrowieniem,
Stanisław Szarzyński
organizator pielgrzymki, prezes KiK,
SPPTiK w Przemyślu
PRZEMYŚL czerwiec 2018
37
Fotografie: Stanisław Szarzyński
Zbliżenia
AMERYKAŃSKA WYPRAWA
Ślady kultury
I dziedzictwa etnicznego
Gleveland
Cleveland w stanie Ohio przed II wojną światową był szóstym co do
wielkości miastem USA. Od lat 70. XX w., tj. od upadku wielkiego
przemysłu na granicy amerykańsko-kanadyjskiej, ośrodek zaczął
się kojarzyć jako miejsce przeciętności i degradacji. Od kilkunastu
lat sytuacja jest dużo lepsza. I choć w dzisiejszym Cleveland do „sta-
rych, dobrych czasów” jeszcze daleko, to miasto niemal na każdym
kroku może zaskoczyć. Warto wiedzieć, że to właśnie tam znajduje
się największe skupisko życia teatralnego i musicalowego w całych
Stanach, zaraz po nowojorskim Broadwayu.
TOMASZ PUDŁOCKI
CENTRUM
Już przed laty pisałem o kilku swoich
refleksjach z Cleveland, dlatego tym razem
skupię się na innych wybranych wątkach.
W tych wędrówkach trudno pominąć
centrum (Amerykanie używają nazwy
downtown). Widać, że władze miasta
inwestują ogromne pieniądze w jego rewi-
talizację i spowodowanie, by na nowo była
to wizytówka Cleveland. Znajdująca się na
głównym placu miasta, tj. na Public Squ-
are, Terminal Tower, podobnie jak część
budynków rządowych i banków oferuje
fantastyczne przykłady amerykańskiego
modernizmu. Z kolei witraże, kopuła
i malowidła w centrum spożywczym He-
inens (były budynek The Cleveland Trust
Rotunda) dają przedsmak pieniędzy, jakie
inwestowano w to miasto przed laty. Ta-
kich pereł architektury początków XX w.
jest w centrum mnóstwo. A że downtown
jest blisko jeziora Erie, więc i jego była
część portowa to dziś żywe miejsce, pełne
kafejek, markowych sklepów i odnawia-
nych pofabrycznych budynków.
Widok na centrum Cleveland.
38
TREMONT
To dzielnica, w której przed laty
zamieszkiwały różne grupy etniczne.
Świetnie położona, choć jak całe Cleve-
land przez lata zaniedbana. Powoli staje
się znów modna. Trudno się dziwić, to
dzielnica domków jednorodzinnych
i świątyń tylu obrządków chrześcijań-
skich, że trudno je zliczyć. Prawdzi-
wymi perłami są wśród nich kościół
rzymskokatolicki św. Jana Kantego, czy
prawosławny sobór św. Teodozego, nie
licząc kościołów greckiego, ukraińskie-
go, gruzińskiego — rozpoznawalnych tu
raczej po nazwie grupy etnicznej niż po
obrządku. Tremont jest jednak biedną
dzielnicą, więc nie ma w niej dobrych
szkół. Mieszka tam wiele par homosek-
sualnych. Te bowiem procentowo mają
mniej dzieci niż ich heteroseksualni
znajomi i sąsiedzi, a cena kupna czy wy-
najmu domu jest w Tremont niższa niż
gdzie indziej. Dużo organizacji komba-
tanckich ma tam też swoje kluby. Zatem
mnogość grup etnicznych, religijnych
czerwiec 2018
MASZ 2
PRZEMYŚL
i seksualnych nie jest wyzwaniem dla
dobrosąsiedzkich stosunków.
DZIELNICA UNIWERSYTECKA,
TZW. UNIVERSITY CIRCLE
To najbardziej elegancka z dzielnic
miasta, w której harmonia architektury
i przyrody daje znakomite efekty estetyczne.
W większości znajdują się tam różne bu-
dynki instytucji publicznych i prywatnych,
głównie związanych z akademią i ze sztuką.
Cleveland znane jest jako miejsce świet-
nej edukacji artystycznej. Clevelandzki
Instytut Sztuk jest jednym z najlepszych
na świecie. Przez wiele lat wykładał tam
związany z Przemyślem i niedawno zmarły
Julian Stańczak. Jego malarstwo, jaki dzieła
wielu innych mistrzów, można podziwiać
w Cleveland Museum of Art - wspaniałym
neoklasycystycznym gmachu z wieloma
współczesnymi unowocześnieniami. Znaj-
dujący się zaraz obok Severance Hall, to
przestronna i elegancka sala koncertowa,
której miastu mogą pozazdrościć najlepsze
ośrodki muzyczne na świecie. Trudno się
zatem dziwić, że miejscowa orkiestra sym-
foniczna swoim poziomem i bogactwem re-
pertuaru śmiało może z nimi konkurować.
W jak każdym większym ośrodku
i w Cleveland nie brak lepszych i gorszych
uczelni wyższych. Najbardziej prestiżo-
wym ośrodkiem jest jednak Wase Case
Reserve University. Tak się składa, że
na zaproszenie miejscowego oddziału
Fundacji Kościuszkowskiej dr Anna-
maria Orla-Bukowska, socjolożka z UJ,
i ja mówiliśmy tam o współczesnych
relacjach polsko-żydowskich i polsko-
-ukraińskich. Oczywiście w kontekście
nieszczęsnej ustawy o IPN, która zrobiła
takie zamieszanie. Uczciwie trzeba dodać,
że niektóre próby jej interpretacji przez
Amerykanów wołają o pomstę do nieba.
Stąd nasze sprostowania. Zależało nam
jednak przede wszystkim na tym, by po-
kazać, że mimo przekazów medialnych
i bardzo złej prasy, jaką ma polski rząd,
w Polsce podejmowanych jest nadal sporo
oddolnych inicjatyw, promujących współ-
pracę z Żydami i Ukraińcami. Oczywiście
absolutnie nie pomijaliśmy tematów draż-
liwych (jak w moim przypadku kwestii
Wołynia czy oficjalnej polityki pamięci na
Ukrainie), bo źle rozumiana poprawność
polityczna daje tylko krótkotrwałe efekty.
Warto jednak pamiętać, by w takich
dyskusjach uwypuklić także racje dru-
giej strony, a nie tylko mówić z jednego
punktu widzenia — takie podejście nie ma
bowiem nic wspólnego z pokazywaniem
szerokiego spektrum danej problematy-
ki. Na sali byli Polacy, Ukraińcy, Żydzi
i Amerykanie różnego pochodzenia i...
nikt się nie pozabijał. Dyskusja była me-
rytoryczna — nie było żadnych prowokacji
czy kłótni. Chyba udało się nam pokazać,
że na wzajemnych tarciach w Europie
r
Piękna stara latarnia na Public Square
z wieżą najstarszego kościoła w Cleveland,
tzw. Old Stone Church (prezbiterianie), gdzie
znajdują się witraże ze studia słynnego L.C.
Tiffany'ego.
Wschodniej korzysta tylko jeden polityk
— dużo sprytniejszy i wpływowy niż jakie-
kolwiek „mądrale” z Warszawy, Kijowa
czy Tel-Avivu. Szkoda, że takie debaty
w Przemyślu to rzadkość, bo nasze miasto
— z racji położenia — to idealny pomost
między Wschodem i Zachodem; obawiam
się jednak, że nie wszyscy dorośli do tego,
by tak je postrzegać.
UKRAIŃSKI CLEVELAND
Moje pochodzenie z Przemyśla oraz temat
wystąpienia spowodowały, że miałem przy-
jemność poznać i pracować w Ukraińskim
Muzeum-Archiwum. O ile Dom Polski,
o którym już kiedyś pisałem, malepszą część
muzealną, tak w ogóle nie ma archiwum —
jakby Polacy w Cleveland nigdy nie istnieli
i ich jedynym zmartwieniem było wybu-
dowanie kolejnego pomnika Jana Pawła II
(a to obecny cel zarządu Domu; oczywiście
projekt, który widziałem, straszy estetyką,
jak większość pomników papieskich).
Ukraińcy mają za to ogromne zbiory archi-
walne i biblioteczne, nieźle uporządkowane
i udostępniane częściowo on-line. Jeszcze
wiele pracy przed nimi, ale widać, że dbają
o swoje dziedzictwo — a gromadzą zarówno
rzeczy lokalne, jaki wszelkie ukrainiana z ca-
łego świata. Wśród przechowywanych tam
rarytasów jest m.in. najstarszy egzemplarz
ukraińskiej flagi (podobno nawet w Kijowie
jest młodszy), nie wspominając o licznych
dokumentach czy fotografiach. I do historii
Przemyśla badacz znajdzie sporo, w tym
wiele unikatowych ujęć miasta sprzed 1939 r.
Spędziłem w tym miejscu kilka świetnych
godzin, pracując, ale i sporo dyskutując
na różne tematy historyczne i polityczne.
Może efekty tego czasu będą wkrótce szerzej
widoczne.
UKRAIŃSKA JEROZOLIMA
- BOUND BROOK
Moje ścieżki śladami ukraińskich Amery-
kanów zawiodły mnie też do drugiego, waż-
nego dla nich miejsca — Bound Brook w sta-
nie New Jersey. Cerkiew św. Andrzeja, jak
iokalający ją cmentarz to szczególne miejsce
pamięci, poświęcone różnym wydarzeniom
zhistorii XX-wiecznej Ukrainy, m.in. Wiel-
kiemu Głodowi, UPA, czasom komunizmu.
Nie bez kozery nazywane jest Ukraińską
Jerozolimą. Udało mi się poznać księdza-
-krajana, pochodzącego z Kalnikowa (spod
Przemyśla) i pracującego przy miejscowej
Zbliżenia
Rzeźba Strażnika Transportu — jeden z kilku
gigantów na moście Hope Memorial.
parafii. Wyjechał w 1986 r., kiedy żona była
w ciąży, w obawie o efekty wybuchu reaktora
w Czarnobylu. Dzięki wyjaśnieniom jego
oraz innych spotkanych osób, łatwiej było
zrozumieć fenomen tego miejsca, którego
założenie topograficzno-architektoniczne
jest naprawdę imponujące.
Bound Brook to też ogromny budynek
Centrum Ukraińskiego, z dużymi zbiorami
książek i archiwaliów. Pracuje tam świetna
i bardzo pomocna obsługa. W zbiorach
udało mi się tam znaleźć m.in. piękny
album z budowy bursy im. S. Petlury
w Przemyślu. Warto jednak pamiętać, że
jak wśród Polaków nie ma zgodności, tak
i Ukraińcy są podzieleni. Bound Brook to
przede wszystkim miejsce prawosławnego
kultu, co daje się odczuć na każdym kroku.
CDN.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
i
Pomnik św. księżnej Olgi i cerkiew św. Andrzeja w Bound Brook.
39
Fotografie: Tomasz Pudłocki
Bliżej prawa
40
czerwiec 2018
Pytania i odpowiedzi
Podobnie jak w ubiegłym miesiącu przedstawię kilka pytań, z jaki-
mi spotkałem się w trakcie swojej pracy zawodowej. „Kto pyta – nie
błądzi” - mówi ludowe porzekadło. Warto więc udzielić odpowiedzi,
które mogą okazać się pomocne dla czytelnika.
ANDRZEJ PAWLISZAK
1. Opłaty członków wspólnot mieszka-
niowych.
Ustawa z dnia 24 czerwca 1994r o własno-
ści lokali właściwie nie wskazuje składników
opłat, jakie właściciele lokali – członkowie
wspólnot mieszkaniowych obowiązani
są wnosić na rzecz wspólnoty. Pewnym
wyznacznikiem do ustalenia tych opłat
jest podział kosztów, jakie występują we
wspólnocie. Są to koszty lokalowe oraz tzw
koszty zarządu nieruchomością wspólną.
Zgodnie z art. 13 ustawy właściciel lokalu
ponosi wydatki związane z jego utrzyma-
niem oraz ma uczestniczyć w kosztach
zarządu związanych z utrzymaniem nieru-
chomości wspólnej.
Do kosztów związanych z utrzymaniem
lokalu należy zaliczyć w szczególności: koszty
energii elektrycznej zużytej w lokalu, koszty
wody i ścieków, gazu – ogólnie mediów do-
starczonych i zużytych w lokalu. Generalnie
opłaty za energię elektryczną oraz gaz wnosi
się bezpośrednio do ich dostawców. W przy-
padku wody, umowa na jej dostawę jest zawar-
ta bezpośrednio ze wspólnotą mieszkaniową,
która tym samym pośredniczy w jej dostawie
do poszczególnych lokali mieszkalnych.
Podobnie jest w przypadku opłaty za od-
pady. Ponieważ opłata ma charakter quasi
podatku, zatem opłata ta obciąża wspólnotę,
mimo iż odpady są wytwarzane w lokalach
mieszkalnych lub usługowych.
W ten sposób możliwe jest ustalenie opłat
na koszty powstałe w lokalach mieszkal-
nych, jakie ich właściciele obowiązani są
wnosić na rzecz wspólnoty. Będzie to więc
opłata za dostawę wody i odprowadzanie
ścieków, opłata za usuwanie odpadów cza-
sem, również opłata za energię elektryczną
zużytą w boksach piwnicznych.
Jeżeli chodzi o opłaty związane stricte
z częściami wspólnymi budynku, to winny
one pokrywać koszty zarządu nieruchomo-
ścią wspólną. Zgodnie z art. 14 ustawy na
koszty zarządu nieruchomością wspólną
składają się w szczególności:
1) wydatki na remonty i bieżącą konserwację;
2) opłaty za dostawę energii elektrycznej
i cieplnej, gazu i wody, w części dotyczą-
cej nieruchomości wspólnej, oraz opłaty
za antenę zbiorczą i windę;
3) ubezpieczenia, podatki i inne opłaty pu-
blicznoprawne, chyba że są pokrywane
bezpośrednio przez właścicieli poszcze-
gólnych lokali;
4) wydatki na utrzymanie porządku i czy-
stości;
5) wynagrodzenie członków zarządu lub
zarządcy.
W myśl art. 15 cytowanej ustawy na po-
krycie kosztów zarządu właściciele lokali
uiszczają zaliczki w formie bieżących opłat,
płatne z góry do dnia 10 każdego miesiąca.
Powyższe oznacza, że właściciele lokali
obowiązani są wnosić zaliczkę na koszty
zarządu nieruchomością wspólną, której
wysokość ustalają uchwałą na podstawie
kalkulacji przygotowanej przez zarząd lub
zarządcę, któremu powierzono zarząd nie-
ruchomością wspólną. Opłata winna być
tak skalkulowana, by po zamknięciu roku
obrotowego saldo rozrachunków z tytułu
kosztów zarządu nieruchomością wspólną
oscylowało około zera.
Niezależnie od powyższego wspólnota
mieszkaniowa, uchwałą swoich członków,
może wprowadzić dodatkowe opłaty. Może
to być fundusz remontowy, który jest najpo-
pularniejszą formą opłaty dodatkowej, choć
mogą to być również i inne opłaty w zależ-
ności od specyfiki danej wspólnoty.
2. Najem lokali we wspólnotach mieszka-
niowych.
Wspólnotę mieszkaniową tworzy ogół
właścicieli lokali w danej nieruchomości.
Z mocy prawa właściciele tych lokali są
członkami funkcjonującej w budynku
wspólnoty mieszkaniowej.
Najczęstszą formą użytkowania lokali
jest ich zajmowanie przez właścicieli oraz
ich rodziny. Niekiedy jednak lokal stano-
wiący odrębną własność stanowi przed-
miot najmu, którego stroną w charakterze
wynajmującego występuje właściciel tego
lokalu, najemca jest natomiast osobą trze-
cią dla wspólnoty. W takiej sytuacji bardzo
często dochodzi do sytuacji, w których nie
bardzo wiadomo, co jest tzw. stroną dla
wspólnoty mieszkaniowej funkcjonującej
w budynku.
Co do zasady stroną dla wspólnoty
mieszkaniowej będzie właściciel lokalu,
czyli jej członek. Jest on obowiązany z mocy
prawa do współdziałania w zarządzie rzeczą
wspólną oraz do ponoszenia opłat nie-
zbędnych do utrzymania rzeczy wspólnej
w stanie niepogorszonym. Zatem za długi
wynikające z tych opłat względem wspól-
noty odpowiada właściciel lokalu.
Podobnie jest z opłatami niezależnymi od
właściciela tj. wodą i ściekami, odpadami
lub energią elektryczną w boksach piw-
nicznych. Właściciel lokalu ma obowiązek
utrzymywać swój lokal w należytym stanie
technicznym i sanitarnym oraz ponosić
koszty z tego wynikające. Zatem opłaty za
wodę dostarczoną do lokalu i ścieki z niego
odprowadzone, opłaty za usuwanie odpa-
dów itp. obciążają właściciela tego lokalu.
Nie może on mocą umowy najmu przenieść
tych obowiązków na najemcę ze skutkiem
prawnym wobec wspólnoty mieszkaniowej.
Jakikolwiek zapis o takiej treści będzie bo-
wiem bezskuteczny względem wspólnoty.
Nieco inaczej jest w przypadku przepisów
porządkowych, szczególnie regulaminu po-
rządku domowego. Co do zasady właściciel
lokalu ponosi względem wspólnoty miesz-
kaniowej odpowiedzialność za swojego
najemcę, tak jak inni właściciele lokali za
swoich domowników. Nie może więc w każ-
dej sytuacji przerzucać na najemcę swojej
odpowiedzialności względem wspólnoty.
Niemniej jednak, w świetle przepisów czy to
kodeksu cywilnego czy kodeksu wykroczeń,
odpowiedzialność za czyny wywołujące szko-
dę lub zakłócanie spokoju i porządku publicz-
nego obciąża tego, który swym działaniem
lub zaniechaniem doprowadził do szkody
lub tego zakłócenia. W takich przypadkach,
wśród których można by wskazać np. wybicie
szyby na klatce schodowej, głośne słuchanie
muzyki po godz. 22.00 czy burdy rodzinne
odpowiedzialność (w tym odszkodowawczą)
ponosi osoba zajmująca lokal na podstawie
umowy najmu. Nie zwalnia to oczywiście
właściciela tego lokalu od podejmowania
jakichkolwiek działań naprawczych. Winien
on bowiem zobowiązać najemcę do natych-
miastowego naprawienia wyrządzonej szkody
lub też zaniechania działań, które utrudniają
pozostałym mieszkańcom budynku normalne
korzystanie z ich lokali.
Fakt spoczywania odpowiedzialności na
najemcy nie oznacza jednak braku przykrych
konsekwencji dla właściciela lokalu. O ile
bowiem jego najemca stale i uporczywie
wykracza przeciw porządkowi domowemu,
czym sprawia, że inni właściciele lokali nie
mogą normalnie korzystać ze swoich lokali –
wówczas wspólnota mieszkaniowa pojmowa-
na jako ogół właścicieli lokali może w drodze
uchwały wezwać właściciela najętego lokalu
do rozwiązania z najemcą umowy najmu
oraz (o ile to będzie konieczne) wytoczenia
powództwa o eksmisję z lokalu. Takiego
apelu właściciel lokalu nie może zignorować,
bowiem mógłby być posądzony o akceptację
niewłaściwych zachować. W takim natomiast
przypadku wspólnota może podjąć względem
właściciela działania wynikające z art. 16
ustawy o własności lokali tj. w trybie procesu
żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na
podstawie przepisów Kodeksu postępowania
cywilnego o egzekucji z nieruchomości.
Włodzimierz Kulczycki
— uczony, weterynarz, kolekcjoner
EWA GRIN-PISZCZEK
Biogramy Włodzimierza Kulczyckie-
go jako miejsce jego urodzenia podają
Przemyśl. Nie wiadomo, oprócz miejsca
urodzenia, o jego bliższych związkach
z nadsańskim grodem. Warto jednak
przypomnieć na łamach „Naszego Prze-
myśla” tę sylwetkę zasłużoną dla polskiej
weterynarii oraz kultury i sztuki.
Kulczycki urodził się 27 III 1862 roku
w Przemyślu jako syn Władysława i Alek-
sandry z Jamińskich, obojga wyznania grec-
kokatolickiego. Jego ojciec był urzędnikiem
poczty, a matka — córką Teofila Jamińskiego,
proboszcza z Manasterzca. Włodzimierz
miał dwoje rodzeństwa: Juliana i Sabinę.
W opracowaniach dotyczących uczonego
przy nazwisku pojawia się przydomek Sas,
jakim pieczętował się ród Kulczyckich. Brak
adnotacji dotyczących szlacheckiego po-
chodzenia rodziców przy wpisie w metryce
urodzeń parafii greckokatolickiej w Przemy-
ślu, a także profesja ojca Kulczyckiego, mogą
budzić wątpliwości co do jego faktycznych
szlacheckich korzeni.
Włodzimierz Kulczycki ukończył Gim-
nazjum im. Króla Kazimierza Jagielloń-
czyka w Kołomyi w 1881 roku, po czym
studiował zoologię na Uniwersytecie Wie-
deńskim (w latach 1882-1883), a w roku
1883 rozpoczął naukę na Uniwersytecie
Lwowskim. Następnie uczył się w lwowskiej
Szkole Weterynaryjnej, którą ukończył
z wyróżnieniem. W latach 1883-1885 był
asystentem w katedrze zoologii Uniwersy-
tetu Lwowskiego oraz asystentem katedry
anatomii zwierząt domowych w Szkole
Weterynaryjnej (1885-1897), którą kierował
prof. Henryk Kadyi. W roku 1887 uzyskał
stopień doktora filozofii z grupy zoologii,
chemii i filozofii, a rok później otrzymał
dyplom lekarza weterynarii. W okresie
asystentury u prof. Kadyiego stworzył cenny
zbiór preparatów suchych. Od 1889 roku
publikował wiele artykułów dotyczących
ssaków, ptaków i ryb oraz przypadków wy-
stępujących wśród nich chorób (np. Worki
powietrzne u ptaków pod względem anato-
micznym i fizjologicznym, „Kosmos” 1889;
Dwa nieprawidłowe przypadki z angiologii
i neurologii konia, „Przegląd Weterynarski”
1894, nr 3; Homologia kończyn przednich
i tylnych, „Przegląd Weterynarski, 1901,
nr 1). Opracował także podręczniki akade-
mickie z zakresu parazytologii, m.in. Owady
pasorz|!]ytujące wśród ludzi i zwierząt do-
mowych, Lwów 1892.
W latach 1891-1905 sprawował funkcję
weterynarza tramwajów miejskich Lwowa,
zaś w latach 1895-1896 był weterynarzem
kontroli bydła i mięsa na kolei oraz wete-
rynarzem miejskim (1896-1903).
Swoją karierę naukową Kulczycki połączył
z pracą w lwowskiej Szkole Weterynaryjnej,
której nazwa w 1922 roku została przemia-
nowana na Akademię Medycyny Wetery-
naryjnej. W 1897 roku rozpoczął wykłady
z zakresu anatomii oraz parazytologii w tej
uczelni, natomiast w roku 1906 otrzymał
stopień profesora zwyczajnego anatomii
opisowej, histologii i embiologii. Do roku
1934 kierował katedrą anatomii opisowej
zwierząt domowych. Był dwukrotnie pro-
rektorem uczelni — w latach 1907-1908 oraz
1919-1920. W latach 1917-1919 piastował
funkcję rektora Szkoły. Okres Iwojny świato-
wej iinwazji rosyjskiej przetrwał we Lwowie.
Wówczas, jako jeden z nielicznych pracow-
ników, bronił mienia i majątku uczelni,
w tym tworzonych przez siebie preparatów.
Swoje wspomnienia z tego okresu zawarł
w pracach: Lwowska Akademia Weterynarii
w okresie inwazji rosyjskiej, „Przegląd We-
terynarski”, 1919, nr 1; Lwowska Akademia
Medycyny Weterynaryjnej w czasie wojen
1914-1920, „Przegląd Weterynarski, 1932,
nr 4. Na emeryturę przeszedł w 1934 roku
ze względu na zły stan zdrowia. Otrzymał
także tytuł doktora honoris causa Akademii.
Nietypowym obiektem zainteresowań Kul-
czyckiego były orientalne kobierce. Pierwszy
z nich zakupił w 1906 roku. Jest znany jako
wybitny znawca i kolekcjoner oraz autor
naukowych opracowań na ich temat (m.in.
Kobierce wschodnie XVII w. w Muzeum
Stauropigijskim we Lwowie, Polska Akademia
Umiejętności. Sprawozdania Komisji Sztuki,
VIII z. 3-4: 1910; Kobierce mahometańskie.
Studium na podstawie zbioru autora, „Sztuki
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK,
Przemyśl, Al. XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, tel. 16 678 50 61,
e-mail: jm©jmprzem.com.pl
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130
Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Agnieszka Bobowska-Hryniewicz, Elż-
bieta Cieszyńska, Agata Czereba, Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil- red. „4, M | )
nacz., Artur Komorowski, Piotr Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki, żę
Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach.
ZA
Wykorzystywanie publikacji tylko za zgodą Wydawcy.
PRZEMYŚL czerwiec 2018
Sylwetka
Piękne), nr 3 i 4: 1929). Był pomysłodawcą
urządzenia wystaw tychże eksponatów (w la-
tach 1926, 1928, 1934w Warszawie, Krakowie
i Lwowie) oraz autorem katalogów ekspozycji.
Zmarł 10 maja 1936 roku we Lwowie. Był
żonaty z Marią Ludwiką z Michałowskich
(1870-1935), siostrą cioteczną Marii Curie-
-Skłodowskiej. Małżeństwo Kulczyckich
zostało pochowane w rodzinnym grobowcu
przy cerkwi św. Trójcy w Międzybrodziu
koło Sanoka. Jest to nagrobek będący mi-
niaturową (3-metrową) repliką piramidy
Cheopsa w Gizie. Projektantką tej budowli
była siostrzenica Kulczyckiego Iryna Do-
brianska (1892-1982) — nauczycielka szkoły
powszechnej w Międzybrodziu, etnografka,
badaczka kultury Łemków. W grobowcu,
oprócz małżeństwa Kulczyckich, spoczy-
wa ich syn Jerzy (1898-1974) — profesor
katedry Archeologii Śródziemnomorskiej
Uniwersytetu Warszawskiego, historyk
sztuki, pracownik Polskiej Akademii Nauk.
Jerzy Kulczycki przejął po ojcu kolekcję
kobierców, którą sam uzupełniał i powięk-
szał. W 1977 roku kolekcja (część w stylu
ludowym) została przekazana przez wdowę
po Jerzym - Annę Piotrowicz-Kulczycką
do zbiorów Muzeum Tatrzańskiego im. T.
Chałubińskiego w Zakopanem. W 1981
roku został utworzony oddział muzeum -
Galeria Sztuki im. Włodzimierza i Jerzego
Kulczyckich. Część kolekcji kobierców
w stylu pałacowym i dworskim przekazano
do Zamku Królewskiego na Wawelu.
Warto zaznaczyć, że w zasobie Archi-
wum Państwowego w Przemyślu zachował
się biogram Włodzimierza Kulczyckiego,
autorstwa Iryny Dobrianskiej, napisany
w 1936 roku, a także wpis dotyczący jego
urodzenia i chrztu w aktach zespołu Parafia
Greckokatolicka w Przemyślu (sygn. 189).
ISSN 1733-5965
EM
_—_—
R.
Przygotowanie do druku: ARW JM, jmQ©jmprzem.com.pl
Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz
HISTORIA JEDNEGO ALBUMU.
PRZEMYŚL 1915
19 maja 2018 roku, podczas Nocy Muzeów, otwarta została w Mu-
zeum Historii Miasta Przemyśla wystawa fotograficzna „Historia
jednego albumu. Przemyśl 1915”. Pokazuje unikatowe zdjęcia Twier-
dzy Przemyśl z początku czerwca 1915 roku, tuż po opuszczeniu jej
przez rosyjskie wojska. Tematyka wystawy zainteresowała jeszcze
przed jej otwarciem TVP 3 Rzeszów, PAP iliczne portale historyczne,
a na obejrzenie wystawy przybyło do naszego muzeum bardzo wiele
osób ciekawych obejrzenia fotografii, które jeszcze nigdy nie były
pokazywane.
MARGIN MARYNOWSKI
Panowie, a nawet wyjątkowo zaintereso-
wane panie, wielu spośród naszych Gości
przybyło na Noc Muzeów do Kamienicy
w Rynku specjalnie dla tych fotografii. Dłu-
go i dokładnie je oglądali i wychodzili pod
dużym wrażeniem wystawy, którą zobaczyli.
Serdecznie zapraszamy ponownie do
przyjścia do nas na tę i inne nasze ekspo-
zycje! Wystawa „Historia jednego albumu.
Przemyśl 1915” pokazywana będzie w Mu-
zeum Historii Miasta Przemyśla do końca
czerwca br. A na jesień, podczas obchodów
100. rocznicy odzyskania niepodległości,
planujemy pokazać więcej fotografii i pa-
miątek po płk. Stanisławie Starzewskim.
Dziękujemy rodzinie Starzewskich
z Krakowa za wypożyczenie prezento-
wanych fotografii. Zbiór zdjęć Twierdzy
Przemyśl jest po raz pierwszy prezento-
wany szerszej publiczności.
MUZEUM HISTORII MIASTA PRZEMYŚLA
ODDZIAŁ MUZEUM NARODOWEGO ZIEMI PRZEMYSKIEJ
/W
pokonkursowa
MGF
42
Pokazywany na wystawie album foto-
grafii Twierdzy Przemyśl został „odkryty”
w mieszkaniu po śmierci córki Stanisława
Starzewskiego, Izabelli, w 2013 roku.
Przez prawie 100 lat był przechowywany
w piwnicy jednej z krakowskich kamie-
nic razem z wieloma innymi zdjęciami
i dokumentami, w tym Twierdzy Kraków,
Dęblin, czy zdjęć wojennych znad Ikwy.
W albumie jest 55 zdjęć naklejonych na
specjalne karty z urzędowymi pieczęciami
i dokładnie opisanych. Do przemyskiego
Muzeum zostały wypożyczone z rodzin-
nego archiwum Witolda Starzewskiego
z Krakowa. Jego ojciec Stanisław na po-
czątku czerwca 1915 roku był członkiem
delegacji Cesarsko - Królewskiej Dyrekcji
Inżynierii, która przyjechała do Twierdzy
Przemyśl, by zbadać stan umocnień tuż
po odbiciu jej z rąk wojsk carskich.
Stanisław Starzewski urodził się w 1875
roku w Krakowie. Studiował w Wiedniu
w cesarsko-królewskiej Technicznej Aka-
demii Wojskowej i w Szkole Wojennej na
Wydziale Inżynierii. W armii austriackiej
służył w różnych Dyrekcjach Inżynierii,
m.in. w Krakowie. Z wybuchem wojny
— w sierpniu 1914 roku wyruszył jako
porucznik rezerwy na front z kompanią
I batalionu saperów. Od 1917 roku pełnił
funkcję Dyrektora Inżynierii Twierdzy
Kraków. Po upadku monarchii austro-
-węgierskiej ochraniał mienie twierdzy
krakowskiej. Był również zaangażowany
w pomoc dla obrońców Lwowa.
Więcej o życiu zawodowym i dokona-
niach płk. S. Starzewskiego opowiemy
podczas planowanej na listopad 2018
roku wystawy niepodległościowej.
ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU
FOTOGRAFICZNEGO „PLENER W MUZEUM”
Podczas Nocy Muzeów otwarta została w Małej Galerii Fotografii, mieszczącej się
w Muzeum Historii Miasta Przemyśla, wyjątkowa wystawa fotograficzna. Prezen-
towane prace przygotowane zostały na konkurs fotograficzny „Plener w Muzeum.
Do konkursu zgłosiło się 9 uczestników, którzy wykonali fotografie w oddziałach
Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, a nawet w tytułowym „plenerze. Dlatego
warto obejrzeć wyniki pracy fotografów — amatorów, którzy w bardzo ciekawy,
a czasem niekonwencjonalny sposób pokazali, jak czują i widzą „Plener w Muzeum”.
Jury, które wyłoniło zwycięzców, miało niełatwe zadanie.
Z przyjemnością informujemy, że w konkursie fotograficznym „Plener w Mu-
zeum?” zapadły następujące rozstrzygnięcia: 1. miejsce Piotr Michalski, 2. miejsce
Aleksandra Kazienko, 3. miejsce Bogdan Lutsak. W konkursie wzięli udział również:
Barbara Czarniecka, Małgorzata Pętlak, Maria Wójcik, Sebastian Bundyra, Kamil
Grecko, Marek Krasowski. Gratulujemy zwycięzcom oraz wszystkim uczestnikom
konkursu udanych prezentacji. Zapraszamy do udziału w podobnych muzealnych
konkursach także w przyszłości.
Marcin Marynowski
PRZEMYŚL czerwiec 2018
TUW LEUIE GAinIŻGWU
Otwarta w dniu 11 maja najnowsza
wystawa „100 lat Garnizonu Wojska
Polskiego w Przemyślu 1918-2018"
jest poświęcona polskim jednostkom
wojskowym, rozlokowanym w Prze-
myślu i okolicy na przestrzeni stu lat.
Wpisuje się ona w obchody setnej
rocznicy odzyskania niepodległości
przez Polskę. Przybliża zwiedzają-
cym okoliczności narodzin Wojska
Polskiego, jego rozbudowę, zmiany
organizacyjne oraz codzienne funk-
cjonowanie w tutejszym garnizonie
oraz wpływ na środowisko lokalnej
społeczności.
Na przygotowanej ekspozycji
przedstawiono fotografie żołnierzy
= WAZY: WZJAU polskich od pierwszych dni listopada
rf 1918-2018 M9) 1918 r, poprzez okres Il RP, pierw-
A M sze lata powojenne, aż do czasów
= współczesnych. Zaprezentowano
wybrane ilustracje dokumentujące
codzienne życie w poszczególnych jednostkach wojskowych, żołnierzy
i sprzęt używany przez armię polską od pierwszych dni niepodległości
do chwili obecnej.
Ważnym elementem są mundury z okresu minionego stulecia, wyposa-
żenie żołnierzy, uzbrojenie, odznaki pamiątkowe, dokumenty, odznaczenia
i różnego rodzaju militaria. Część wystawy poświęcono żołnierzom Polskie-
go Państwa Podziemnego i ich wysiłkowi w walce o niepodległą Polskę.
WUS POLSKIEGO
Zaprezentowano wybrane osobiste pamiątki po żołnierzach z okresu
Il wojny światowej.
Otwarcie wystawy poprzedziła konferencja popularnonaukowa, a ca-
łość uroczystości została przygotowana przez Muzeum Narodowe Ziemi
Przemyskiej przy współpracy z Archiwum Państwowym w Przemyślu, 5
Batalionem Strzelców Podhalańskich im. gen. A. Galicy w Przemyślu iPol-
skim Towarzystwem Historycznym Oddział w Przemyślu.
Przemyśl
i jego mieszkańcy
w starej fotografii
1870-1970
PRZEMYŚ E
i jego mieszkańcy w starej fotografii
Wystawa towarzyszy Międzynaro-
dowemu Triennale Malarstwa Regionu
Karpat — SREBRNY CZWOROKĄT 2018.
Zaprezentowane zostały na niej prace
czwórki artystów, których twórczość
związana jest z Ostrawą. To czeskie
miasto, na przełomie XX i XXI wieku
stało się małym ośrodkiem artystycz-
nym, skupionym wokół Wydziału Sztuki
Uniwersytetu Ostrawskiego. Katarina
Szanyi, Josef Mladćjovsky, Jiri Kudóla
i Frantiśek Kowolowski reprezentują
średnie i najmłodsze pokolenie tamtej-
szych artystów. Wybór tych twórców
przez kuratora wystawy, Martina Kli-
meśa, obrazuje różnorodność języka
sztuki, z którym artyści nie boją się
eksperymentować.
Wystawę można obejrzeć do 15
czerwca br. w gmachu głównym Mu-
zeum Narodowego Ziemi Przemyskiej.
CC Mi uzeów w CU AI Ea A
y ZIEMI PRZEMYSKIEJ -
- _Wsobotę E majć; 2018r. SZA się - z
kolejna edycja Nocy Muzeów. Zwiedza-
jącym udostępniono wszystkie oddziały
Muzeum- OOO Ziemi Przemy-
GLUGE WŁ) Archidiecezjalne, Galerię ._
- BWA oraz budynek Domu W CL LOŁONY s
O godzinie 18% przed gmachem ME
SWEET cccHrWz Tow ta Cyd stro
- zabytkowych.
W budynku SONATA przy ZAciT Berka Jo-
selewicza można było obejrzeć wystawy stałe:
" 1. Credo na dwa.głosy (LAON LCD
2. Twierdza Przemyśl CHOC EA zokre-
_ su wojny światowej),
37 Rozstrzelane miasto GEO ROR
i artefakty z okregu Il wojny światowej), R
4. Panorama: CAOOWAI 5 wczesnego średnio-
BNIESZYCEAN przemyskiego CEUCEJEJ
WOLSKA CUCICĆ DO również wystawa
czasowa „100 lat garnizonu WOBE polskiego
W Przemyślu 1918-2018; po której oprowadzał
KUicJioj Rak (ei See Szopa. x ZY IE
SPANANYŚ (Stogi! miasta Przemyśla WELSY ce 2
o) eOsrALIOB 0'dokonano otwarcia wystawy zza
> zatytułowanej PORCJI albumu”. Wy-
SOCYETACZZNUWE OC ZAMACZWZCZLNAM
z okresu | wojny światowej, które wykonane .
Stis przez dyrektora Twierdzy Kraków płk. -
Stanisława Starzewskiegox - OSO
tt» Do*dyspozycji zwiedzających DY również =
wystawy Stałe: czasowe: ./-. +
- 1. Wystawa LIEIOYCJ Mariana Strońskiego, -
2 Wystawa w dawnym ARE Oogaiym, Eh
Hennera. = -IEy4 x aj
- E Ekspozycja wnętrz 7 OSZAOA
4. Wystawa Krzemionki - cor IS
i krzemienia pasiastegó w drodze do UNESCO. u
"7. Ogodz. 21.00 Małej Galerii Fotogłafii ogło-
SEO zostały wyniki kónkursu ue e ca
- __ przebiegającego pod hasłem„Plenerw Muzeum”
oraz otwarta została wystawa pokonkursowa:
„ _ Wyniki ogłosił dyrektor Muzeum Jan Jarosz. Jury
- _ przyznało nagrody Piotrowi Michalskiemu, Alek-.
sandrze Kazienko oraz Bogdanowi Lucakowi.
"Na wystawie prezentowanych jest KO COR
" fotografii WC craYcdi wnętrza, wystawy i detale
= przemyskich ATW NrZzc Ya
W Muzeum Dzwonów i IAS NY O
"zapoznać się z historią dwóch WCWI dla Prze-
myśla rzemiosł, których wyroby znane sąwkraju,
Europie i na świecie, a także obejrzeć wieczorną
panoramę NUCSEYACICAU widokowego. *
_ Tegoroczna edycja,Nocy Muzeów” zie JCS
. SU CC SK :
; „ Piotr Michalski,
= : _ EE 14
REA Z 8
WAU DZWONÓW | ZNA
Fotografie: Piotr NIEMAISSN 1733-5965
CENA 4,00 zł (z Vat 8%)
Fot. Piotr Michalski
P , Hł.ks August Czantóryski
1 1858-1493
02082n1g
ŻZ=70$7
3 LL A R „A
h
cm kę
. 2. 20
w | 22.0 Ó KŁY
Trumna z relikwiami błogosławionego w prezbiterium kościoła Salezjanów.
i s _ 4 „S
y
ME" p j "998
w. przy relikwiach błogosławioneg
Arystokrata z urodzenia
Ksiądz z powołania
Stary tysiącletni Przemyśl ma wiele pamiątek historycznych.
Są to nie tylko zabytki materialne ale też pamiątki po wspania-
łych, wybitnych postaciach, świeckich i konsekrowanych, w tym
świętych i błogosławionych Kościoła rzymskokatolickiego.
Mieszkańcy naszego miasta doskonale znają takie osoby jak św.
bp Józef Sebastian Pelczar czy bł. ks. Jan Balicki. Ich doczesne
szczątki znajdują się w przemyskiej Bazylice Archikatedralnej.
Czy jednak wiemy, że w Przemyślu, w kościele pod wezwaniem
św. Józefa, znajdują się doczesne szczątki jeszcze jednego naszego
orędownika w niebie, bł. ks. Augusta Czartoryskiego? Wprawdzie
nie pracował w naszym mieście ani w okolicy, ale był członkiem
wspólnoty zakonnej Salezjanów, którzy od przeszło 100 lat służą
nam swą posługą.
JANUSZ BATOR
Salezjanie przybyli do Przemyśla
w 1907 roku na zaproszenie św. bpa
J.S.Pelczara. Pierwszym przełożonym
domu zakonnego był ks. August Hlond,
późniejszy kardynał i Prymas Polski.
Działalność Salezjanów skupiała się na
pracy z zaniedbaną i zdemoralizowaną
młodzieżą. Dość szybko wybudowano
budynek Zakładu Wychowawczego
z Oratorium i kaplicą dla młodzieży
oraz mieszkańców Zasania. W 1912
roku przystąpiono do budowy kościoła.
Wybuch I wojny światowej pokrzyżował
plany i wstrzymał budowę. Kontynuowa-
no ją dopiero po wojnie. Czasy u progu
niepodległości Polski były ciężkie, bra-
kowało środków finansowych. Udało się
jednak dokończyć budowę i 18 listopada
1923 r. bp]. S.Pelczar dokonał poświęce-
nia kościoła. W tym też dniu erygował
nową parafię pod wezwaniem św. Józefa.
Obejmowała ona oprócz Zasania także
Lipowicę, Ostrów i Kuńkowce. Pro-
boszczem parafii został dotychczasowy
dyrektor Zakładu Wychowawczego ks.
August Hlond. W bieżącym roku bę-
dziemy zatem świętować 95. lecie parafii
salezjańskiej.
Rodzina Czartoryskich wyemigrowała
z Sieniawy do Francji po powstaniu li-
stopadowym. Książę Adam Czartoryski
był mocno zaangażowany w działalność
polityczną środowiska Hótel Lambert na
rzecz przywrócenia niepodległości Pol-
sce. Działalność tę przejął i kontynuował
oraz przewodził rodzinie jego syn, książę
Władysław.
Błogosławiony ks. August Czartoryski
urodził się 2 sierpnia 1858 roku w Pary-
żu. Na chrzcie świętym otrzymał imiona
August Franciszek Maria Anna Józef Ka-
jetan - dziś może to dziwić, ale takie były
zwyczaje w rodach arystokratycznych.
Jego rodzicami byli książę Władysław
Czartoryski i księżna Maria Amparo
Desamparados Muńoz, córka królowej
Hiszpanii Marii Krystyny Burbon. Nie-
długo cieszył się mały August matczyną
miłością. Zmarła na gruźlicę w 1864
roku, gdy on miał ledwie 6 lat. Została
pochowana w krypcie kościoła w Sienia-
wie. Kilka lat później ojciec Władysław
ożenił się ponownie. Jego wybranką
została księżna orleańska Małgorzata.
Zaopiekowała się Augustem i była dlań
bardzo dobrą nową matką.
W domu w Paryżu wychowaniem
Gucia w tym czasie zajmował się p.
Błotnicki. W 1867 roku w Wielką Sobotę
w miejscowości Pau (we Francji) chło-
piec przystąpił do pierwszej spowiedzi
świętej. Do pierwszej Komunii św. przy-
stąpił dopiero w 1871 roku w rodowej
Sieniawie, gdyż w tamtym czasie takie
były przepisy liturgiczne.
Mając 10 lat, August rozpoczął naukę
w paryskim Liceum im. Karola Wielkie-
go. Niestety, choroba jego matki Marii
udzieliła się także synowi. Skutecznie
utrudniało mu to naukę w systemie
szkolnym. Ponadto z uwagi na zbli-
żającą się wojnę francusko - pruską
został wysłany do Sieniawy. Naukę
w roku szkolnym 1870/71 kontynuował
w Polsce, w Krakowie. W jesieni 1871 r.
powrócił do Paryża i do Liceum im Ka-
rola Wielkiego, gdzie uczył się do 1873
roku. Stan zdrowia zmusił go jednak do
PRZEMYŚL sierpień 2018
Śladami historii
nauki w domu. W czasie wakacji 1874
roku znów znalazł się w Sieniawie. Tu
jego wychowawcą i nauczycielem został
Józef Kalinowski, późniejszy święty Oj-
ciec Rafał. Opiekował się chłopcem do
1877 roku. Wywarł on duży i znaczący
wpływ na młodego księcia. Przekazał
mu dużą i wszechstronną wiedzę oraz
przyczynił się do pogłębienia jego życia
duchowego.
W połowie lipca 1877 roku Józef
Kalinowski opuścił księcia i wstąpił do
zakonu karmelitańskiego. W sierpniu
Gustaw pojechał do ciotki do Dijon.
Tu gwarne towarzystwo zmęczyło go
i wywołało tęsknotę za regularnością
i ciszą dotychczasowego życia. W 1878 r.
ukończył w Krakowie naukę w zakresie
programu gimnazjalnego i powrócił do
rodziny w Normandii. Uległ prośbom
ojca i uzyskał obywatelstwo austriackie,
aby móc zająć się majątkiem w Sie-
niawie. Rodzinie bardzo zależało na
stabilizacji życia Augusta i w 1882 roku
przedstawiono mu propozycje małżeń-
stwa. On jednak nie podjął żadnych
decyzji. Uważał bowiem, że nie nadaje
się do życia na dworze i poszukiwał
innego powołania.
W kwietniu 1883 roku w Paryżu w pa-
łacu Hótel Lambert August spotkał się
z ks. Janem Bosko, który powiedział do
niego: „Od dawna pragnąłem pana »
| AAJRANSTA
PZA
a
W Z PAW PASY ___
Ołtarz MB Wspomożycielki z relikwiami błogo-
sławionego ks. Augusta Czartoryskiego
Śladami historii
> poznać”. To dziwne zdanie zapadło
głęboko w umyśle 25 letniego mło-
dzieńca. W maju 1884 roku pojechał
do Turynu, gdzie wyjawił ks. Bosko
swą myśl o wstąpieniu do stanu du-
chownego. W lipcu spotkał się z ojcem
w Krakowie i następnie pojechał do
Sieniawy. Ojciec żądał od niego, aby
zajął się sprawami rodzinnymi, ale on
miał inne powołanie. Cała sprawa wy-
woływała u niego ogromne cierpienie.
Korespondował z ks. Janem Bosko i o.
Rafałem Kalinowskim. Jednak od ks.
Bosko otrzymywał odpowiedzi wymi-
jające, sugerujące podporządkowanie
się woli ojca Władysława. W trakcie
rekolekcji w Turynie w 1885 roku ks.
Bosko wprost polecił Augustowi zajęcie
się sprawami rodzinnymi i ten podpo-
rządkował się temu poleceniu. Po skoń-
czonym karnawale w 1886 r. w Sieniawie
zdecydował się na rozmowę z ojcem
i zaproponował mu wspólne zwiedzenie
Oratorium w Turynie. Tak też się stało.
W Turynie obaj spotkali się z ks. Bosko.
Ten powtórzył swe stanowisko, że syn
powinien przede wszystkim poddać się
woli ojca, ale trzeba się też pogodzić
z sytuacją, gdy Bóg powoła Augusta do
stanu duchownego. Po tym spotkaniu
powrócił do Sieniawy. Zajął się tam
energicznie sprawami majątkowymi
i finansowymi. Interesował się także
nowo założonym muzeum rodzinnym
w Krakowie.
Po świętach wielkanocnych August
pojechał do Turynu, gdzie przed ks.
Bosko zdecydował się jednoznacznie
wstąpić do stanu duchownego. Jednak
ks. Bosko odmówił mu przyjęcia do
swego zgromadzenia. Zdeterminowany
August udał się do Rzymu na audiencję
u papieża Leona XIII, który zaakcepto-
wał postanowienie księcia i polecił ks.
Bosko, aby ten nie stawiał przeszkód.
17 czerwca 1887 r. August został
przyjęty do zgromadzenia Salezjanów.
Obłóczyny miały się odbyć w jesieni,
co bardzo zaskoczyło rodzinę. Protesty
na nic się zdały i 24 listopada 1887 roku
z rąk samego ks. Bosko otrzymał strój
duchowny w Bazylice Wspomożycielki
w Turynie. Rodzina przyjechała na tę
uroczystość bez chorego ojca Włady-
sława. Ksiądz Bosko powiedział wów-
czas, że „nadejdzie taki dzień, kiedy
książę z woli Bożej zostanie kapłanem
i zdziała bardzo dużo dobrego dla Pol-
ski”. 31 stycznia 1888 roku zmarł ks.
Jan Bosko a 2 października tego roku
książę August złożył śluby zakonne na
ręce ks. Michała Rua i został Salezjani-
nem. W tym też roku zrzekł się prawa
do dziedziczenia rodzinnego majątku
i tytułu ordynata sieniawskiego, a ma-
jątek osobisty przekazał zgromadzeniu
Salezjanów.
4
Gruźlica trawiła organizm Augusta.
Rodzina nie ustawała w staraniach o wy-
rwanie go z zakonu. Ojciec przyjechał
do Turynu i uzyskał zapewnienie, że
zgromadzenie zapewni synowi leczenie.
Obaj wyjechali do zakładu salezjańskie-
go w Berdighera na wybrzeżu liguryj-
skim. Tam August pozostał pod opieką
Salezjanów i święta Bożego Narodzenia
spędził w towarzystwie swej rodziny.
Mimo ciężkiej choroby studiował teolo-
gię i przygotowywał się do kapłaństwa.
W lutym 1892 roku uzyskał zgodę na
święcenia wyższe i 2 kwietnia w San
Remo otrzymał święcenia kapłańskie.
Mszę św. prymicyjną odprawił na drugi
dzień. Była na niej macocha Małgorzata
oraz brat Witold.
W końcu maja ksiądz August przyje-
chał do Turynu, gdzie powitała go duża
grupa Polaków. Trwała tam rozbudowa
zakładu sfinansowana z funduszy byłego
księcia.
Nie dane mu było cieszyć się kapłań-
stwem. Choroba go pokonała. Kapłanem
był ledwie rok. Zmarł 8 kwietnia 1893
roku w Alassio. Pogrzeb odbył się 12
kwietnia a po kilku tygodniach zwłoki
przewieziono do kościoła w Sieniawie.
20 października 1964 roku w wielkiej
tajemnicy przewieziono szczątki ks.
Augusta Czartoryskiego do kościoła Sa-
lezjanów w Przemyślu, gdzie spoczywały
w bocznej kaplicy.
Już w 1921 roku rozpoczął się proces
o stwierdzenie heroiczności cnót ks.
Augusta. 1 grudnia 1978 roku Papież
Jan Paweł II podpisał dekret heroicz-
ności cnót i ks. August otrzymał tytuł
Czcigodnego Sługi Bożego. W 1989 roku
za wstawiennictwem ks. Augusta miało
miejsce w Przemyślu cudowne uzdro-
wienie ks. Władysława Deca. Zostało
ono dokładnie przebadane i zatwier-
dzone w 2003 roku. Dzięki temu mógł
rozpocząć się proces beatyfikacyjny
zakończony pozytywnym Dekretem z 20
grudnia 2003 r.
Beatyfikacji Czcigodnego ks. Augusta
Czartoryskiego dokonał Papież Jan Pa-
weł II na Placu Św. Piotra w Rzymie 25
kwietnia 2004 roku. 2 października tego
samego roku w Przemyślu miały miejsce
uroczystości dziękczynne za beatyfika-
cję ks. Augusta. Wówczas w procesji
ulicami Zasania relikwie w specjalnej
trumnie zostały wystawione na widok
publiczny a następnie umieszczone pod
mensą ołtarza bocznego Matki Bożej
Wspomożenia Wiernych w kościele
Salezjanów.
Błogosławiony ks. August Czartoryski
jest patronem zdających egzaminy oraz
patronem trudnego powołania, to jest
tych, którzy mają problemy z wyborem
swojej drogi życiowej.
Wspomnienie błogosławionego ob-
chodzi Kościół katolicki 2 sierpnia każ-
dego roku. W tym roku jest to szczególna
okoliczność związana ze 160. rocznicą
jego urodzin.
Opracowano
na podstawie materiałów
ze Zgromadzenia Salezjańskiego.
FOTOGRAFIE NA STR. 2
Trumna z relikwiami błogosławionego ks. Augusta Czartoryskiego.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
Punkt Oporu Medyka
Wędrówka
po radzieckich schronach
Piątym schronem przedstawianym przeze mnie jest obiekt, który zo-
stał zniszczony w czasie walk w 1941 r. w Medyce. DOT znajduje się na
północno-wschodnich obrzeżach wsi, przy samej granicy z Ukrainą.
TOMASZ ZAJĄC
Fotografie: Tomasz Zając z
Do schronu prowadzą dwie trasy,
które szczegółowo opisane zostały w po-
przednim numerze. Znajdując się przy
schronie z kopułą, przedstawionym
w numerze 6/2018, należy się kierować
na wschód na wzgórze za schronem.
Obiekt opisany w tym numerze znaj-
duje się przy samej granicy z Ukrainą,
dlatego też przed odwiedzeniem go
należy zgłosić to do Straży Granicznej
w Medyce. Jest oddalony od poprzednio
przedstawionego o około 150 m. Trasa
jest jednak dość utrudniona, ponieważ
trzeba przejść przez zagospodarowane
pola rolne. Trzeba zatem uważać na
dość głębokie rowy pomiędzy nimi, czy
też nasadzenia.
Ten schron opisywany w tym artykule
to półkaponiera obrony przeciwpancernej.
Obiekt jest dwukondygnacyjny. DOT jest
wysadzony, co uniemożliwia chodzenie
po nim. Widoczne są tylko jego ściany
boczne. Obiekt wyposażony był w jedno
stanowisko ogniowe dla karabinu ma-
szynowego! obsługiwane przez trzech
żołnierzy? oraz jedno stanowisko broni
przeciwpancernej obsługiwane przez
czterech żołnierzy”. Ponadto posiadał
stanowisko peryskopowe*, które obsłu-
WIE j w „Ag
giwał jeden żołnierz. Obiekt miał część
RUEEZZYEH
A (k |
ę
2
PRZEMYSL
sierpień 2018
Śladami historii
techniczną znajdującą się na dolnej kon-
dygnacji. Załoga części technicznej liczyła
10 osób. Na wyposażeniu schronu był
także karabin do obrony wejścia”. Zatem
załoga mogła liczyć 19 osób. Kierunek
ostrzału z tego DOT-a był skierowany
na południe.
W wyniku walk prowadzonych w Me-
dyce 25 VI 1941 r. pomiędzy niemieckim
228. pułkiem piechoty, a radzieckimi
oddziałami umocnień P.O. Medyka
schron został wysadzony. Niemcy przed
podejściem pod schrony na północno-
-wschodnim odcinku od strony Bucowa
przygotowali stanowiska ogniowe. W wy-
niku ostrzału niemieckim żołnierzom
udało się przejąć 6 schronów w Medyce,
w tym również opisywany w niniejszym
artykule. Następnie pod niektórymi
schronami oddziały niemieckie podkła-
dały ładunki wybuchowe, tak też mogło
być w przypadku tutaj przedstawionego.
Nie ma szerszych relacji, czy obiekt został
wysadzony w późniejszym etapie wojny,
lub po jej zakończeniu przez siły ZSRS.
Do takich sytuacji dochodziło np. w oko-
licach Sanoka. Można więc przypuszczać,
iż schron został wysadzony w czasie walk,
co też potwierdzają raporty z frontu z 25
VI 1941 r., gdzie mowa jest o przejęciu
umocnień w Medyce. =
! Stanowisko NPS-3- to ckm kal. 7,62 mm
wz. 1910/30 typu Maxim wraz z celownikiem
optycznym typu KTP. NPS-3 obsługiwało 3
żołnierzy: podoficer-celowniczy, jednocześnie
dowódca obsługi oraz tzw. drugi numer obsługi
i amunicyjny. Zasięg ckm to ok. 5 000 m, sku-
teczny 2 200 m.
2 Trzech żołnierzy do stanowiska NPS-3
* Stanowisko DOT-4 - to działo przeciwpancerne
kal. 45 [mm] wz. 1934 sprzężone z ckm 7,62 [mm]
wz. 1939 typu DS (Diegtiariow Stankowyj) i ce-
lownikiem optyczny typu KT-1. Zasięg działa to
3600 m. W stanowisku montowany był odbijacz
łusek oraz rura odprowadzająca łuskę do rowu
diamentowego. Osada stanowiska to 4 osoby:
podoficer-celowniczy, jako dowódca działonu
oraz zamkowy, ładowniczy i donosiciel amunicji.
* W schronach stosowano peryskopy typu „TU
1, „PER 27” i „PER 40, „PER 50.
5 Ręczny karabin maszynowy kal. 7,62 mm wz.
1929 typu DT (Diegtiariow Tanowyj) oraz wz.
1927 typu DP (Diegtiariow Piechotnyj). Zasięg
rkm to 1500 m.
Śladami historii
Z notatek przewodnika
PRZEMYSKIE PLACE I ULICE
Plac Konstytucji 3-go Maja.
Drogowy węzeł
komunikacyjny Zasania
Dzisiejszy plac Konstytucji 3-go Maja, a kiedyś zbieg ulic Grun-
waldzkiej, Trzeciego Maja i Ogrodowej, następnie plac Konstytucji
stanowił ważny punkt w drogowym układzie komunikacyjnym miasta
po stronie Zasania i taką funkcję zachował do dzisiaj.
PIOTR MICHALSKI
Jak wynika z planu katastralnego mia-
sta Przemyśla z 1852r. tutaj spotykały się
ważne trakty komunikacyjne. Trakt wę-
gierskii prowadził w kierunku zachodnim
dzisiejszą ulicą Grunwaldzką (dawniej
Węgierską), natomiast w kierunku pół-
nocnym dzisiejszą ulicą Trzeciego Maja
(dawniej Jarosławską) biegł trakt pro-
wadzący w kierunku Krakowa. Trzecim
elementem drogowym umożliwiającym
połączenie Zasania ze Śródmieściem był
dojazd do przeprawy przez San stanowią-
cy wjazd na most.
W okresach funkcjonowania placu jego
nazwa ulegała zmianom, a ich chronolo-
gię zamieszczono w tabeli poniżej.
” W 100 ROCZNICĘ UCHWALENIA ”
KONSTYTUCJI 3 MAJA , UCHWAŁA
MAGISTRATU MIASTA PRZEMYŚLA
PLAC TEN OTRZYMAŁ NAZWĘ:
KONSTYTUCJISMIA
WMIEJSCE ZNISZCZONEJ TABLICY
PRZEZ HITLEROWSKIEGO OKUPANTA
UODTWORZYŁO JĄW GZERWGU 4984
„RZEMIOSŁO PRZEMYSKIE
Chronologia zmian nazwy placu.
ZBIEG ULIC GRUNWALDZKIEJ
Przed 1921 I TRZECIEGO MAJA
1921-1939 PLAC KONSTYTUCJI
1939-1944 PLATZ DER WEHRMACHT
1944-1991 PLAC KONSTYTUCJI
PLAC KONSTYTUCJI
PDP TRZECIEGO MAJA
Plac Konstytucji, bo taka była jego
pierwotna nazwa, powstał na pamiątkę
odzyskania niepodległości i uchwalenia
17 marca 1921r. pierwszej konstytucji
w wolnej Polsce. Potwierdzenie tych
wydarzeń, które odbyły się faktycznie
w ramach obchodów 130. rocznicy pod-
pisania Konstytucji 3 Maja, znajdujemy
w ówczesnej prasie, gdzie w numerze 19
Ziemi Przemyskiej z dnia 8 maja 1921 r.
zamieszczono artykuł zatytułowany
„Obchód 3 Maja”. W sprawozdaniu z uro-
czystości autor zamieszcza przytoczoną
poniżej informację:
...Po południu o godzinie 5 odbyło
się odsłonięcie tablicy pamiatkowej. Do
zgromadzonych licznie mieszkańców Za-
sania przemawiał burmistrz Kostrzewski.
Mówca szczególny nacisk położył na samo-
wystarczalność i samopomoc narodową.
Liczyć na nikogo nie powinniśmy — ale
sami pracować na wielką, bogatą Polskę.
Tablicę pamiątkową, ufundowaną kosz-
tem gminy, wmurowano w narożnik
gmachu SS. Benedyktynek, a na pamiątkę
powstania Polski i uchwalenia konstytucji
17 marca br. nazwano miejsce u zbiegu
ulic Grunwaldzkiej i 3 Maja placem Kon-
stytucji...
Oryginalna tablica niestety nie prze-
trwała do dziś i nie udało mi się odszukać
tekstu, który pierwotnie na niej został
wyryty. W 1939 r. w wyniku działań
wojennych Zasanie włączone zostało do
Generalnej Guberni. Wtedy prawdopo-
dobnie z uwagi na treść tablicy uległa ona
zniszczeniu i na wiele lat zniknęła z naroża
budynku klasztoru Sióstr Benedyktynek.
W archiwum Opactwa Sióstr Benedykty-
nek, w kronice klasztornej, zachowała się
fotografia wykonana po 1939 r., na której
widoczne jest miejsce po zdewastowanej
przez okupanta tablicy. Dzięki przy-
chylności Sióstr Benedyktynek poniżej
zamieszczam reprodukcję tej fotografii,
jednocześnie dziękuję za jej udostępnienie.
Nazwa plac Konstytucji nie występuje
w wykazach ulic, placów i domów opubli-
kowanych w latach 1895, 1900 i 1914. Nie
figuruje również na planach z lat 1894, 1907,
i 1917. Po raz pierwszy pojawia się na pla-
nie miasta wydanym w roku 1932. Jedyną
oknem i narożem budynku (wskazana strzałką) widoczna wnęka po zniszczonej przez Niemców
oryginalnej tablicy pamiątkowej, odsłoniętej 3 maja 1921 r.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
Fotografie: Piotr Michalski
informacją o nadaniu nazwy w brzmieniu
plac Konstytucji jest przytoczona powy-
żej notatka prasowa z 8 maja 1921r. oraz
zachowane do dziś oryginalne tabliczki
numeracyjno-adresowe umieszczone na
budynkach oznaczonych numerami 3 i 7.
W latach 80 XX wieku rozpoczęto sta-
rania mające na celu odtworzenie tablicy
i ponowne jej umieszczenie w narożu bu-
dynku klasztornego Sióstr Benedyktynek.
w prasie wychodzącej w maju 1891 r., nie
ma wzmianki o takim wydarzeniu. Praw-
dą jest zamieszczona informacja o znisz-
czeniu pierwotnej tablicy przez Niemców
i jej odtworzeniu przez Cech Rzemiosł
Różnych. Faktycznie plac obecną nazwę
w brzmieniu Plac Konstytucji 3-go Maja
otrzymał dopiero w roku 1991, a więc
siedem lat później od momentu wmu-
rowania odtworzonej tablicy i dwieście
Fotografia współczesna pokazuje lokalizację odtworzonej tablicy wmurowanej w naroże klasz-
toru Sióstr Benedyktynek w czerwcu 1984r. Fot. P. Michalski 2018 r.
W czerwcu 1984r. dzięki działaniom
Cechu Rzemiosł Różnych wmurowano
odtworzoną tablicę w narożnik klasztoru,
jednak w treści pojawił się błąd historycz-
ny. Napis wyryty na tablicy sugeruje fakt
nadania nazwy w brzmieniu Plac Konsty-
tucji 3-go Maja w setną rocznicę uchwa-
lenia tej konstytucji, co nie jest prawdą
i nie znajduje potwierdzenia w spisach
ulic, i planach miasta. Również w opisie
obchodów 100. rocznicy, zamieszczonym
lat po uchwaleniu Konstytucji z 1791r.
Reasumując, ta treść nie odpowiada fak-
tom historycznym. W trakcie remontu
elewacji zabudowań klasztornych tablica
została zdemontowana i umieszczona
na murze klasztornym, przy bramie od
strony ul. Krasińskiego, a w 2017r. po
odnowieniu wmurowana została w cha-
rakterystyczną elewację budynku, który
oznaczony jest numerem 7.
Verlag: M. G. Rosenfeld, Przemyśl. Nachdruck verboteń.
Bau der nenen*
Budowa mostu
WSIE
cke im Jahre 1594.
saa Sanie w roku 1894.
Goo auo Brzemyśl: 4
ŚTozdzowienie j
m RMzemyśla.
Widokówka wydana w 1899r. pochodząca ze zbiorów p. Janusza Batora, pokazuje budowę
żelaznego mostu na Sanie w 1894 r.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Śladami historii
Południowa pierzeja placu pozbawio-
na była zabudowy i stanowiła wjazd na
most. Jak podaje Jan Malczewski w pu-
blikacji Przemyśl w latach 1772-1914,
budowę przeprawy mostowej związanej
z powstaniem traktu cesarskiego w tym
miejscu prowadzono w latach 1777-1779
pod kierunkiem i nadzorem Jana Grossa.
W wyniku prowadzonych prac budowla-
nych powstał w tym czasie most drewnia-
ny o długości około 80m i szerokości 4m.
Składał się z czterech przęseł wspartych
na trzech filarach i dwóch przyczółkach
wykonanych z kamienia ciosanego. Most
na całej długości pokryty był dachem
gontowym, a boki obite były deskami.
Przeprawa ta funkcjonowała do powodzi,
która miała miejsce w roku 1845. Komu-
nikacja między Zasaniem a Śródmieściem
została przywrócona w listopadzie 1845r.
kiedy wybudowano prowizoryczny most
u wylotu ulicy Wodnej. W roku 1865
wzniesiono w miejscu zniszczonej prze-
prawy kolejny most drewniany, który
funkcjonował do momentu wybudowania
mostu żelaznego.
Leopold Hauser w Monografii miasta
Przemyśla, opublikowanej w roku 1882,
podaje przytoczony poniżej opis dotyczą-
cy przeprawy mostowej:
...Na dniu 19 lipca 1845r, podczas
powodzi przyniosła woda wielką ilość
galarów , które oparłszy się o filary,
nadwyrężyły je i spowodowały upadek
mostu. - Zawaloną część mostu porwały
wzburzone fale Sanu, pozostałą zaś resztę
później rozebrano...
... Dla przywrócenia przez zawalenie się
mostu, przerwanej komunikacyi z drugim
brzegiem Sanu, zbudowano już w listopa-
dzie 1845r. poniżej dawnego, przy ujściu
ulicy Wodnej, nowy most prowizoryczny,
na sosnowych słupach, który służył miastu
aż do roku 1865, w tym roku bowiem został
zbudowany most obecnie miasto z przed-
mieściem Zasanie łączący...
W wyniku rozwoju miasta i wzrostu
jego znaczenia strategiczno-wojskowego,
a także rozwijających się prac związanych
z budową Twierdzy Przemyśl, w roku
1894 przystąpiono do budowy mostu
żelaznego, który powstał w miejscu drew-
nianej przeprawy wybudowanej w roku
1865. Pracami budowlanymi kierował
inż. Strobel, który współpracował z Po-
litechniką Lwowską, o czym wspomina
notatka zamieszczona w numerze 40.
Gazety Przemyskiej z roku 1894. Żelazna,
nitowana konstrukcja powstała w fabryce
w Witkowicach i tej firmie powierzono
jej montaż. Nowy most wyposażony
w oświetlenie został oddany do użytku
w roku 1895. W trakcie działań Ii II wojny
światowej most ulegał zniszczeniom. Po
zakończeniu działań wojennych został
rozebrany i zastąpiony nowym oddanym
do użytku w 1954 roku. >
7
Śladami historii
Przemyśl.
Zasanie.
Widokówka wydana w 1919r. pochodząca ze zbiorów p. Janusza Batora, pokazuje zabudowę
zbiegu ulic Trzeciego Maja i Grunwaldzkiej. W opisie pojawia się tekst „Przemyśl Zasanie”
» W 1921 r. zabudowę pierzei za-
chodniej placu Konstytucji stanowiły
kamienice mieszkalne z funkcją usłu-
gowo handlową w poziomie parteru,
które powstały na przełomie XIX i XX
wieku i oznaczone były numerami 1, 2,
3, 4,516. W budynku oznaczonym nr.
5 w latach 1910-1919 funkcjonowała
restauracja i pokój śniadań należące
do Jana Szlagora. Od 1920r. w lokalu
tym funkcjonowała firma A. Fryca pod
nazwą „Handel korzenny - artykuły
spożywcze, a od 1935 roku do wybuchu
II wojny światowej mieściła się tutaj
prowadzona przez A. Fryca restauracja
i pokój śniadań z wędlinami własnego
wyrobu.
Zamknięcie placu od strony północnej
stanowił charakterystyczny czterokon-
dygnacyjny budynek o ciekawej prze-
strzennej bryle z dwoma symetrycznymi
wykuszami zwieńczonymi cebulastymi
kopułkami z chorągiewkami, którego
fasadę zdobi secesyjna dekoracja. Obiekt
zaprojektowany został przez przemy-
skiego architekta Marcelego Pileckiego
i wzniesiony przez firmę Pawlisza i Pilec-
kiego w latach 1911-1912.
W pierzei wschodniej istniały zabu-
dowania klasztoru Sióstr Benedykty-
nek, powiązane z kościołem pw. Św.
Trójcy.
Mieczysław Orłowicz w Ilustro-
wanym Przewodniku po Przemyślu
zamieszcza poniżej przytoczony opis
tej niewątpliwie historycznej budowli
Zasania:
.. Najstarszą budowlą Zasania jest
leżący tuż za mostem kościół Benedyk-
tynek wraz z klasztorem. W r. 1616
powstała tu kosztem ks. Macieja Woł-
kowicza kaplica św. Trójcy, przy której
później osiadły Benedyktynki z klasztoru
św. Anny w Jarosławiu, najpierw jako
filia klasztoru jarosławskiego, od r. 1694
jako samoistny klasztor. I ten kościół
w r. 1657 podobnie jak Reformaci padł
ofiarą rabunku i spustoszeniu przez
wojska węgierskie Rakoczego, to też
później dla ochrony przed podobnymi
napadami został ufortyfikowany i oto-
czony murem ze strzelnicami, który po
dziś dzień się zachował. Obecny kościół
z zewnątrz dość skromny, wybudowano
w latach 1768-1777 kosztem słynnego
Franciszka Salezego Potockiego z Kry-
stynopola, ojca Szczęsnego, znanego
jako wojewoda z „Marii” Malczewskiego.
W rzeczywistości wojewoda, niezado-
wolony z tajemnego małżeństwa swego
syna Szczęsnego z ubogą szlachcianką
Gertrudą Komorowską kazał ją w r. 1771
Figura św. Jana Nepomucena.
PRZEMYŚL sierpień 2018
utopić w stawie, poczem trapiony wy-
rzutami sumienia przebywał przez czas
jakiś w Buszkowicach pod Przemyślem.
Gdy wedle legendy, zapisanej w kronice
Bazylianów w Krystynopolu, duch jego
żony Anny zjawiał się przez czas dłuższy
po jej śmierci jednej z zakonnic klasztoru
Benedyktynek w Przemyślu z żądaniem
budowy kościoła, a na znak swej obecno-
ści wypalił owej zakonnicy znak krzyża
na ręce, a znak spalonej ręki na stole,
który ma być przechowywany w klaszto-
rze, wojewoda przyczynił się do budowy
kościoła kwotą 30 000 złp...
Kościół pw. św. Trójcy jest kościołem
barokowym jednonawowym. Wnętrza
zdobią freski wykonane przez Stani-
sława Stroińskiego. W prezbiterium
nad wejściem do zakrystii zobaczyć
możemy portret fundatora Franciszka
Salezego Potockiego, a nad wejściem
do kaplicy portret Jego małżonki Anny
Potockiej. W neobarokowym ołtarzu
głównym w centralnej części znajduje
się obraz Świętej Trójcy a po bokach
ustawione są figury św. Wojciecha i św.
Stanisława. W antependium ołtarzo-
wym przedstawiona jest scena Ostatniej
Wieczerzy. Historia kościoła i Opactwa
Sióstr Benedyktynek jest bardzo bogata
i może stanowić materiał oddzielnego
artykułu.
Obecna zabudowa placu w stosunku
do stanu zabudowy z roku 1921 uległa
niewielkim zmianom - brak jest kamienic
nr 1 i 4. W nieistniejącej kamienicy nr 1
zlokalizownej po lewej stronie schodów
prowadzących na plac Orląt Przemyskich
funkcjonowała przez pewien czas drukar-
nia należąca do J. Styffiego, a w budynku
nr 4 mieściła się filia sklepu papierniczego
Wolanina, gdzie można było również
zakupić widokówki.
Na uwagę również zasługują dwie figury
świętych. Pierwsza z nich przedstawiająca
św. Benedykta, twórcę reguły zakonnej i pa-
trona zgromadzenia Benedyktynek znajduje
się w niszy kruchty przy wejściu do kościoła.
Druga natomiast ustawiona jest w pobliżu
mostu i przedstawia św. Jana Nepomucena
patrona zgromadzenia Jezuitów, Pragi, spo-
wiedników, szczerej spowiedzi, dobrej sławy
itonących. Jesttakże orędownikiem podczas
powodzi oraz patronem mostów. Figura
ustawiona została w tym miejscu w XVIII
wieku i pochodzi z lwowskiej pracowni
rzeźbiarskiej Fesingera.
Na placu Konstytucji w latach 1937
— 1938 powstał pomnik poświęcony Or-
lętom Przemyskim, poległym w obronie
ojczyzny w latach 1918-1921, odsłonięty
11 listopada 1938r. W czasie działań II
wojny światowej w 1940 roku pomnik ten
uległ dewastacji, a następnie całkowicie
został rozebrany. W 1989 roku Stowarzy-
szenie Pamięci Orląt Przemyskich podjęło
starania związane z odbudową pomnika.
17 maja 1989r. Wydział Urbanistyki, Ar-
chitektury i Nadzoru Budowlanego wydał
wskazanie lokalizacyjne, a 16 paździer-
nika tego roku pozwolenie na budowę.
Pomnik odbudowano w nowej lokalizacji
nieopodal placu Konstytucji, na skwerze
obok Domu Robotniczego. 11 listopada
1989r. bp Edward Frankowski dokonał
poświęcenia i wmurowania kamienia wę-
gielnego, który stanowi oryginalna trem-
belowska płyta kamienna pochodząca ze
zburzonego pomnika, ukryta przez prawie
pół wieku w jednym z ogrodów przy ul.
Kosynierów. Odsłonięcie i poświęcenie
pomnika odbyło się 11 listopada 1994r.
Pomnik otaczają pionowe płyty, na któ-
rych umieszczono tablice upamiętniające
udział przemyślan w walce o niepodległość
Polski. Po 1990 roku plac otrzymał nazwę
Placu Orląt Przemyskich i jest miejscem
uroczystości patriotycznych. m
Śladami historii
Pomnik Orląt Przemyskich. Tablica pamiątkowa upamiętniająca poświęcenie i wmurowanie
kamienia węgielnego.
BIBLIOGRAFIA:
» Leopold Hauser - Monografia miasta
Przemyśla.
» Julian Wacław Kurek - Wędrówki po
ulicach i placach Przemyśla.
» Jan Malczewski - Przemyśl w latach
1772-1914.
» Mieczysław Orłowicz - Ilustrowany
Przewodnik po Przemyślu.
» Kalendarz Przemyski na Rok Pański
1900.
» Kalendarz Przemyski za rok 1914.
» Wykaz ulic, placów i budynków miasta
Przemyśla, sporządzony na podstawie
numerowania przeprowadzonego
w roku 1895.
» Ziemia Przemyska nr 19 z dnia 8 maja
1921 r.
Pomnik Orląt Przemyskich. Oryginalna płyta
kamienna z wmurowaną tablicą pamiątko-
wą, stanowiąca kamień węgielny pomnika
NADSAŃSKIE SPOTKANIA POETYCKIE
12-14 SIERPNIA 2018 r.
12 SIERPNIA — RSTK, UL. RYNEK 5
„DZIEŃ OTWARTY RSTK PRZEMYŚL”
Godz. 18% — Otwarcie Nadsańskich Spotkań poetyckich — dzień 1.
Godz. 1815 — Otwarcie wystawy malarstwa Marii Makar
Godz. 183% — Koncert Jerzego Markowicza
13 SIERPNIA - NADSAŃSKIE SPOTKANIA POETYCKIE
DZIEŃ 2.
Godz. 11% — Spotkanie poetów z pacjentami Poradni Terapii Uzależ-
nienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Przemyślu,
ul. Focha
Towarzystwo Muzyczne, ul. Rynek 5
Godz. 17% — Adam Decowski — „Lira i satyra”
Godz. 185 — Małgorzata Stankiewicz — „Wierszem po strunach”
Godz. 18% — Barbara Laskowska, Krystyna Wulert — promocja wy-
dawnictwa „Kwartalnik Artystyczny. Kujawy i Pomorze”
Godz. 19 — Mieczysław Franaszek — „Polska poezja przełomu wie-
ków”
14 SIERPNIA — NADSAŃSKIE SPOTKANIA POETYCKIE
DZIEŃ 3.
PCKiN Zamek
Godz. 17% — Zakończenie konkursu poetyckiego „Wstęga Sanu”,
ogłoszenie wyników i rozdanie nagród
Godz. 17* - Adam Hajduk z zespołem „nagapę”
Godz. 185 — „Poetyckie refleksje” przedstawiają goście,Nadsańskich
Spotkań Poetyckich” — Zofia Mikuła, Alicja Podlas i Kry-
styna Wulert
Godz. 19% — Monodram „Poznam sympatycznego Boga” wyk. Mie-
czysław Franaszek
PRZEMYŚL sierpień 2018 g
Fotografie: Piotr Michalski
Śladami historii
Julian Stachiewicz
1690-1934
i jego „Odsiecz”
Był „Renesansową postacią w całem tego słowa znaczeniu”.
LUCJAN FAC
$ | r
Gen. bryg. Julian Stachiewicz.
Był faktycznie piękną postacią. Przy-
stojny, pełen uroku nadzwyczaj spokojny,
robił wrażenie na kobietach, czego był
świadom, a mimo to nigdy tego nie wyko-
rzystywał. Bardzo inteligentny, oczytany,
humanista z prawdziwego zdarzenia, do
tego świetnie zorganizowany i skłonny do
poświęceń. Stefan Pomarański, kapitan
współpracownik Komisji Historycznej
Polskiej Akademii Umiejętności napisał:
Kto tylko się z nim zetknął, kto poznał jego
wyjątkową indywidualność, każdy ulegał
nieprzepartemu urokowi, jaki bił odeń.
Stwierdzają to nie tylko przyjaciele i pod-
władni, ale również przełożeni, z którymi
przyszło mu pracować.
Józef Piłsudski, który w słowach nie
rozpieszczał nawet swoich najbliższych
współpracowników, a jego opinie o kor-
pusie generalskim dwudziestolecia mię-
dzywojennego poraziły niejednego
czytelnika, w stosunku do Stachiewicza
potrafił zachował uznanie, sentyment
i wdzięczność. Dał temu wyraz w dedy-
kacji, którą opatrzył osobiście darowany
Stachiewiczowi egzemplarz Roku 1920
„jako słaby upominek wdzięczności”
i „serdecznej przyjaźni: „Gdy o tym roku
wspominam, jak o zwycięstwa dobie, nie
mogę zapomnieć ciężaru duszy i pewnego
obrzydzenia, jakie mi pozostały w pamięci
z powodu braku istotnej uczciwej pomocy,
10
jaka była udziałem moim, ówczesnego
Naczelnego Wodza Polski. Wydawało mi
się niekiedy, że byłem tak często i tak chęt-
nie zdradzany na prawo i lewo przez plotki,
opowiadania, kłamstwa i oszczerstwa, że
często nie mogłem nie myśleć, że robiono
to rozmyślnie, aby oddać i mnie i Polskę
nieprzyjacielowi dla pokrycia nadużyć,
których było bez liku. I wtedy strzec się
musiałem tak bardzo, że nerwy nawet tak
mocne, jak moje, były zbyt często szarpane
i naprężone do najwyższych rozmiarów.
Stałeś zawsze, Generale, z kilku innymi
na straży nerwów i duszy swego wodza,
jak wierny przyjaciel, jak dobry żołnierz
i rozumny sztabowiec jak wierna straż de
la volante duchef, rozumiejąc, że ta wola
jest dobrem i siłą armii i jej zbawieniem
w burzy klęsk i porażek”.
Niewątpliwie należał do grona najści-
ślejszych, najwierniejszych i godnych za-
ufania współpracowników J. Piłsudskiego
wśród których A. Garlicki wymienia:
Walerego Sławka, Aleksandra Prystora,
Tadeusza Piskora, Bolesław Wieniawę
Długoszowskiego”.
Julian Stachiewicz był Ilwowiakiem. Oj-
ciec Teofil był znanym we Lwowie laryn-
gologiem. Matka Aniela pochodziła z ro-
dziny Kirchamyerów. Julian miał dwójkę
rodzeństwa: Marię po mężu Dolińską,
malarkę, działaczkę niepodległościową
oraz brata Wacława późniejszego generała
szefa Sztabu Głównego WP. Późniejszy ge-
nerał Jerzy Kirchmayer był jego kuzynem.
Rodzina na wskroś patriotyczna, czego
dała dowody w roku 1918, biorąc udział
w obronie Lwowa. Julian zdał maturę
z wyróżnieniem w 1908 r. w V Gimnazjum
we Lwowie. Przez cztery lata studiował na
UJ geologię. Był członkiem Związku Walki
Czynnej, w którym w latach 1909-1910
odbył kurs podoficerski, w 1911 roku
został podporucznikiem. W 1912 r. został
komendantem miejskim Związku Strze-
leckiego w Krakowie, w którym pełnił
również funkcję komendanta Wyższego
Kursu Oficerskiego. Już podczas nauki
w gimnazjum chętnie sięgał po pióro
i pisał oraz prowadził prace redakcyjne,
wydając siedem numerów dwutygodni-
ka „Próby”. W okresie strzeleckim jako
członek komisji regulaminowej wydaw-
niczej wraz z Januszem Gąsiorowskim,
późniejszym generałem przygotowywał
regulaminy i instrukcje. Po mobilizacji
oddziałów strzeleckich wyruszył w pole
za kompanią kadrową 8 sierpnia 1914 r.,
zostając dowódcą sformowanej w marszu
5 kompanii. Po kilkunastu dniach ścią-
gnięty został do Komendy Głównej. Być
może nastąpiło to na indywidualne żąda-
nie J. Piłsudskiego. To właśnie wówczas,
w okresie wojny światowej, Julian Stachie-
wicz miał tak naprawdę rozpocząć swoją
wielką karierę wojskową, wprawdzie nie
jako dzielny dowódca liniowy, ale zdolny
strateg i sztabowiec, który bynajmniej nie
stronił od zapachu prochu”. Po utworzeniu
1. Pułku Legionów J. Stachiewicz został
adiutantem w dowództwie. Swoją funkcję
sprawował aż do bitwy pod Krzywopłota-
mi i odwrotu do Krakowa. Wtedy to zapadł
na tyfus, który wyeliminował go z walki.
na kilka miesięcy. Słabe zdrowie niestety
będzie od tego czasu dawało znać o sobie
coraz częściej. M. Sokolnicki wspominał:
Stachiewiczowi wojna nie zrobiła dobrze.
Z natury zawsze był delikatny i nosił
w sobie zarodek płucnej choroby, zapewne
dziedziczny. Były chwile, kiedy suchoty
rozwijały się w nim tak widocznie i tak
szybko, że można było życie jego liczyć nie
na lata, ale na miesiące. W końcu jednak
przyzwyczailiśmy do stanu jego zdrowia,
mniej więcej jednostajnego, do zapadania
od czasu do czasu, do ciągle powracającej
gorączki i uważaliśmy, że wytrzymuje i wy-
Komendant Józef Piłsudski w otoczeniu szta-
bu I Brygady. Po lewej kpt. Tadeusz Piskor,
por. Julian Stachiewicz i Bolesław Wieniawa
Długoszowski.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
Komendant Józef Piłsudski w towarzystwie
por. Juliana Stachiewicza 1914 r.
Por. Julian Stachiewicz 1914 r.
trzymywać będzie — bo musi*. W okresie
rekonwalescencji otrzymał potwierdzenie
awansu na porucznika, a w trzy miesiące
później awans na kapitana. Po powrocie
z rekonwalescencji otrzymał przydział do
Naczelnego Komitetu Narodowego jako
referent do spraw organizacyjno-wojsko-
wych. Niestety tutaj właśnie rozpoczął
się jego konflikt z szefem departamentu
płk. Władysławem Sikorskim. Odwołany
z Departamentu 27 VIII 1915 r. jako oficer
operacyjny otrzymał przydział do sztabu
I Brygady Legionów Polskich, a następnie
do grupy Edwarda Rydza-Śmigłego. Wziął
udział w kampanii wołyńskiej, walcząc
nad Styrem i Stochodem. Po wycofaniu
Legionów ukończył w Warszawie kurs
oficerów Sztabu Generalnego przy Polskiej
Sile Zbrojnej (Polnische Wehrmacht).
W tym czasie, wraz z Kazimierzem Sosn-
kowskim i Hermanem Liebermanem,
przygotował projekt ustawy o powszech-
nej służbie wojskowej. Dn. 15 VI 1917 r.
objął w 1. pp. Legionów dowództwo ba-
onu oraz stanowisko zastępcy dowódcy
pułku. W trakcie kryzysu przysięgowego
po zwolnieniu Rydza-Śmigłego ze stano-
wiska dowódcy pułku, przejął na krótko
jego funkcję z zadaniem przeprowadze-
nia likwidacji oddziału. Jako poddany
austriacki uniknął internowania i przybył
we wrześniu do Krakowa, gdzie prze-
szedł do konspiracji, wchodząc w skład
dziesięcioosobowej Komendy Głównej
Polskiej Organizacji Wojskowej (POW).
W styczniu 1918 r. został komendantem
okręgu POW we Lwowie, opierając jego
organizację o struktury „zarzewiac-
kich” i piłsudczykowskich stowarzyszeń
młodzieżowych. Wtedy wydał rozkaz mo-
bilizacji i zajęcia miasta. Sam pozostając
w Krakowie, poddał się wraz z krakowską
POW pod rozkazy Bolesława Roji. Ten
awansował go do stopnia majora i naka-
zał sformowanie i przygotowanie grupy
operacyjnej „San.
Pierwotnie Bolesław Roja przewidywał
na jej dowódcę ppłk. Michała Karaszewi-
cza Tokarzewskiego, ten jednak zwlekał
twierdząc, że oddziały 5 pp. dopiero
się formują. Propozycję Roja ponowił
i gdy Tokarzewski po raz drugi odłożył
decyzję, dowództwo Grupy „San” Roja
powierzył Stachiewiczowi, oddając mu
do dyspozycji:
1. kadrowy batalion 5 pp. pod dowódz-
twem kpt. Henryka Kroka-Paszkow-
skiego w składzie jednej kompanii
piechoty oraz plutonu ckm. Dowódcą
kompanii był por. Władysław Bortnow-
ski a dowódcami plutonów:
1-szego (szturmowego) ppor. Krasicki-
-Freund,
2-go ppor. Zajchowski a
3-go ppor. Czuryłło-Poręba.
Plutonem ckm (2 ckm Schwarzlose
wz.14) dowodził chor. Ulatowski.
Łącznie 9 oficerów i 124 szeregowców.
2. kompania strzelecka 8 pp. pod do-
wództwem por. Zajączkowskiego w sile
3 oficerów i 52 szeregowych,
3.oddział „Legii Oficerskiej” pod do-
wództwem podkapitana Baranowskie-
go, łącznie 32 oficerów,
4. dywizjon artylerii, w rzeczywistości
dwie baterie po 2 dosyć leciwe działa
kalibru 9 cm ( później wszedł w skład
1 p. a. Legionów. pod dowództwem kpt.
Edmunda Knoll-Kownackiego , łącznie
13 oficerów i 80 szeregowców.
5. pluton 2 p. uł. plutonowy Henryk Do-
brzański składający się z 11 jeźdźców,
6. obsługa parku lotniczego 2 oficerów i 6
szeregowców, którzy mieli w Radymnie
przygotować „plac lotniczy” czyli lot-
nisko polowe.
Mimo niewielkich różnic pojawiających
się w różnych opracowaniach, stan Grupy
„San” kształtował się na poziomie 67 ofi-
cerów i 273 szeregowych wyposażonych
w karabiny i karabinki Manlichera wz.
95, 2 ckm, 4 działa 81 koni, 13 wozów i 2
kuchnie polowe. Adiutantem Stachiewicza
został chorąży Józef Wiatr. Nastroje panu-
jące wśród żołnierzy odsieczy były świet-
ne. Oficerami byli przeważnie legioniści,
część pochodziła z armii austriackiej,
a część rosyjskiej. Był to element świetny
pod względem ideowym. Ochotnicy, na
których to barkach jak i doświadczonych
podoficerów spoczywał ciężar całej akcji.
Blisko trzy czwarte rekruta stanowiła
bowiem młodzież niewyszkolona i nie-
oswojona z wojną. Dlatego w walkach
o Przemyśl nawet w drobnych zadaniach
Śladami historii
jak patrol znajdowali się oficerowie. Szcze-
gólnym oddziałem pod tym względem
była Legia Oficerska, która pokazała, że
dla niej nie mają znaczenia władza i za-
szczyty, są tu z patriotycznego obowiązku
i potrzeby serca. Godną zacytowania jest
opinia o korpusie podoficerskim Grupy
„San”: Gros legionistów oraz z armii au-
striackiej, szczególnie cała obsada kom-
panii 8 pp. Legionowi też podoficerowie,
starzy wyjadacze z niejednego pieca /
frontu/, nadawali ton oddziałom. Kiedy
w oddziałach 5 p.p. leg. Tryskał beztroski
i zawadiacki humor starych łazików czy
relutonów, oparty na głębokim podkładzie
ideowym, to znów kompania 8 pp. stanowi-
ła doskonały zespół „krakowskich dzieci”,
z głęboko przenikniętymi tradycjami b. 13
krakowskiej dzielnej w boju, ale też i ło-
buzerskiej poza frontem. I ci i tamci byli
jednak tymi na dzielności których, inicja-
tywie i osobistym przykładzie bardzo często
polegało zwycięstwo. Słowem ten starszy
podoficer był najlepszym zawsze pomocni-
kiem oficera, a idealnym wzorem dla pod-
władnych. To bardzo znamienny oddział,
bowiem zasilił siły przemyskie i stoczył
pierwszą zwycięską bitwę odradzającego
się Wojska Polskiego. Sam Stachiewicz
trafił do oddziałów Grupy „San”, które
teraz zaczęto nazywać Odsieczą, prosto
zza biurka szefa sztabu Komendy Miasta
w Krakowie. Z oddziałami zapoznawał się
dopiero na dworcu i podczas transportu.
Szybko zdał sobie sprawę, jak bardzo
improwizowany jest to oddział i jakie
są jego mankamenty. Liczył na wydatną
pomoc z miast, które w drodze do Prze-
myśla mijał. Rozczarowanie następowało
jedno za drugim. W Tarnowie oddział
zasiliło jedynie około 10 ochotników,
a obiecywanego uzupełnienia w wypo-
sażeniu nie dostarczono. Natychmiast
z Tarnowa wysłał zapotrzebowanie do
Jarosławia. Tutaj ponownie rozczarowa-
nie. Płk Wiktor Jarosz był w stanie jedynie
naświetlić mu mniej więcej sytuację. Na
stacji w Radymnie ekspedycja spotkała
się z pociągiem pancernym. Spotkanie
to opisał Leonard Lepszy: Niedziela 10
listopada. Radymno. Czeka na nas pociąg
pancerny. Radośnie go witamy, ciśniemy
się z ciekawością ku niemu, przyglądamy
uzbrojeniu. Wyzierają z niego trzy armatki
oraz karabiny maszynowe. A obsługa?
- chłopy jak dęby, na schwał, że aż serce
rośnie, dowódca mówił łamanym językiem,
zda się Niemiec. Stachiewicz zadecy-
dował o wysłaniu przodem pociągu »
18. Pomarański, Julian Stachiewicz (1890-1934), Warszawa 1935, s. 3.
> A. Garlicki, Józef Piłsudski 1867-1935, Warszawa 1990, s. 518.
$ P. Kilańczyk, Julian Stachiewicz (1890-1934). Żołnierz i historyk, Poznań 2014, s. 53.
* M. Sokolnicki, za: P. Kiljańczyk, dz. cyt. s. 61.
* [Kapitan Jan Juliusz Prymus. Urodzony w Warszawie, ale całe praktycznie życie spędził w mo-
narchii Austro- Węgier, gdzie był zawodowym żołnierzem. Rzeczywiście słabo mówił po polsku. ]
L. Lepszy, Zdobycie Przemyśla. Opowiadanie oficera, Kraków 1918, s. 9.
PRZEMYŚL sierpień 2018
11
Śladami historii
> pancernego i skierowaniu Odsieczy do
Żurawicy. Tutaj spotkał się z kpt. Mat-
czyńskim oraz ks. Józefem Panasiem, dla
którego spotkanie tak wielu przyjaciół
z okresu legionowego był niezwykle rado-
snym przeżyciem. Cała trójka wsiadła do
samochodu i najpierw udała się na Winną
Górę, by z rejonu fortu obejrzeć i zapo-
znać się z polem walki. To właśnie tutaj
na Winnej Górze zrodził się plan odbicia
śródmieścia”. W swoich wspomnieniach
ks. J. Panaś dodał, że objęcie dowództwa
przez mjr. J. Stachiewicza odbyło się bez
najmniejszego oporu, a sam dowódca
bardzo szybko zjednał sobie wszystkich,
zdobywając nie tylko ogólny posłuch, ale
i poważanie. Nie wszystko jednak szło
zgodnie z planem. Stachiewicza, który
i tak był słabego zdrowia, omal nie dostał
zawału serca, gdy dowódca pociągu nie
zrozumiawszy rozkazu, sforsował most
i rozpoczął samotny bój o Przemyśl.
Już na początku nie dopuścił do jakich-
kolwiek podziałów w podległych sobie
oddziałach. Umiejętnie przydzielił je
do poszczególnych kierunków natarcia.
Swoje oddziały znał słabo, mógł im tylko
ufać, za to oddziałów przemyskich nie
znał w ogóle. A jednak w tak krótkim
okresie czasu udało mu się stworzyć
zupełnie sprawną siłę realizującą prosty
i skuteczny plan. W ciągu dwóch dni 11
i 12 listopada siłom dowodzonym przez
Juliana Stachiewicza udało się odzyskać
Przemyśl i wyprzeć siły ukraińskie poza
obręb miasta. Było to de facto pierwsze
dowodzenie Stachiewicza w polu w tak
skomplikowanej sytuacji w oparciu o tak
„niewiadome” siły. Zadanie zostało prze-
prowadzone z bardzo dobrym skutkiem.
Nie jest moim celem omawianie walk
o Przemyśl, bo już nawet na łamach Na-
szego Przemyśla czyniłem to wielokrotnie,
warto jednak zwrócić uwagę na kilka cech
charakteryzujących działania Stachie-
wicza. Podobnie jak Bolesław Roja był
niechętny walkom z Ukraińcami. Nic też
dziwnego, że irytowały go niepotrzebne
napięcia tak jak atak Prymusa na dworzec
kolejowy 10 listopada. Z drugiej strony
chciał uniknąć niepotrzebnych strat
wśród ludności cywilnej. Starał się je mi-
nimalizować, mimo że zdecydował się na
użycie artylerii. Miał wyobraźnię wykra-
czającą poza myślenie czysto taktyczne.
Zdawał sobie sprawę, że wkraczające do
miasta oddziały będą mogły odgrywać
się na ludności ukraińskiej i żydowskiej.
Dlatego poprosił Hermana Liebermana,
którego autorytet był powszechny o se-
kundowanie oddziałom wkraczającym
do śródmieścia. Niestety nie zapobiegło
to rozbojom, o które później posądzano
właśnie Stachiewicza. Jest to głęboko
krzywdzące dla Juliana Stachiewicza, gdyż
jest on właśnie tą osobą, która starała się
tego uniknąć. Sytuacja była faktycznie
12
U Józefa Piłusdskiego w hotelu „Briihlow-
skim” w Warszawie (grudzień 1916 r.).
1) kpt. Julian Stachiewicz, 2) kpt. Tadeusz
Kasprzycki, 3) komendant Józef Piłsudki,
4) Dr. Michał Sokolnicki, 5) por. Walery
Sławek, 6) por. Bolesław Długoszewski.
bardzo trudna, jako że ludność żydowska
wielokrotnie wsparła stronę ukraińską. Po
zdobyciu Przemyśla oddziały ukraińskie
wycofały się w kierunku Pikulic, Niżan-
kowic i Siedlisk. Stachiewicz przystąpił
do oczyszczania okolicy i formowania
odsieczy Lwowa. Niestety po raz następ-
ny wątłe zdrowie dało znać o sobie, tym
bardziej że na terenie miasta szalała epi-
demia hiszpanki, która dopadła zdobywcę
miasta”. Dwa ciężkie i wyczerpujące dni
zrobiły swoje. Cały czas w ruchu, z cięża-
rem ogromnej odpowiedzialności. Ciężar
fizyczny i psychiczny nadwyrężył jego
zdrowie. Zapadła decyzja o odesłaniu
Stachiewicza. Zamiast cieszyć się zwy-
cięstwem został skierowany na leczenie
do Krakowa, następnie do Warszawy,
a wreszcie do Zakopanego. 15 listopada,
a więcw czasie wyjazdu na leczenie otrzy-
mał informację o awansie na podpułkow-
nika. Dowództwo Odsieczy, tym razem
Lwowa, przejął ppłk Michał Karaszewicz-
-Tokarzewski i to on będzie na jej czele
wkraczał do rodzinnego miasta Stachie-
wiczów Lwowa. Myślę, że musiał to być
bardzo trudny moment w życiu Juliana
Stachiewicza. Marzenie było o krok. Mógł
wrócić do swojego rodzinnego miasta jak
wyzwoliciel opromieniony zresztą sławą
zdobywcy Przemyśla. Los chciał jednak
inaczej. Po rekonwalescencji skierowany
został przez ]. Piłsudskiego do Wielko-
polski. Tutaj został szefem Sztabu Do-
wództwa Wojsk Wielkopolskich. Mimo,
że jego przełożonym był „tylko” major
Stanisław Taczak współpraca pomiędzy
dowódcą i jego szefem sztabu układała
się harmonijnie i bez jakichkolwiek zgrzy-
tów. W lutym 1919 r. skierowany został
do Warszawy, gdzie objął obowiązki
szefa sekcji „A” organizacyjnej Oddziału
I Sztabu Generalnego WP, a następnie po
ppłk. Juliuszu Thulle objął dowództwo
Oddziału I. W sierpniu 1919 zainicjował
powstanie Sekcji Historyczno-Operacyj-
nej, która zbierała materiały z dopiero co
zakończonych operacji wojennych. Stała
się ona podwaliną powstałego później
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
w Żytomierzu (maj 1920 r.). Płk Julian Sta-
chiewicz jako szef Sztabu Ścisłego Naczelne-
go Wodza z komendantem Kwatery Głównej
kpt. Stefanem Pomarańskim.
Biura Historycznego SG (od 1927 r.
Wojskowe Biuro Historyczne). Ściśle
współpracował z Piłsudskim przy przy-
gotowaniu wyprawy wileńskiej i operacji
kijowskiej. W kwietniu 1920 r. otrzymał
awans na pułkownika i został szefem
Sztabu Ścisłego Naczelnego Dowództwa.
W trakcie pełnienia tych obowiązków
miał sporo szczęścia, gdyż w trakcie lotu
nad obszarem działań wojennych w rejo-
nie Zwiahla samolot, którym leciał, uległ
katastrofie. Na całe szczęście nic mu się
nie stało. Był szefem sztabu III Armii
Rydza-Śmigłego. W czerwcu ponownie
choroba wycofała go z linii, do której
powrócił 12 VIII. Objął wtedy szefostwo
sztabu Kwatery Głównej Naczelnego
Wodza i brał udział w przygotowaniach
operacji manewru znad Wieprza. Po
zakończeniu Bitwy Warszawskiej był
szefem sztabu VI Armii. Wraz z gen.
Stanisławem Hallerem i mjr. Olgierdem
Górką, uczestniczył w rokowaniach na
temat polsko-rumuńskiej konwencji woj-
skowej w Bukareszcie. 9 IV 1922 otrzymał
stanowisko dowódcy 13. DP w Równem.
Nie nacieszył się nim długo, ponownie
dała o sobie znać choroba, jak się oka-
zało, była to już gruźlica. Po powrocie
do służby, Piłsudski w kwietniu 1923 r.
rozkazał mu objęcie Biura Historycznego
SG. Jak pisze Piotr Stawecki: Nominację
przyjął początkowo jako «bolesny do-
pust losu», gdyż zdawał sobie sprawę, że
brak mu należytego przygotowania histo-
rycznego*. Mimo tych oporów okazał się
na tym stanowisku osobą niezwykle tra-
fioną. Być może miał za złe Piłsudskiemu,
że skazał go na siedzącą pracę papierko-
wą, ale okazało się, że marszałek wybrał
dla niego doskonałe stanowisko, które
Stachiewicz spożytkował dla dobra tej
instytucji, przyczyniając się do jej rozwoju
i ogromnego uznania. Na stanowisku tym
pozostał do śmierci w 1934 r. W 1924 r.
uzyskał awans na generała brygady. Ilość
prowadzonych przez Biuro prac oraz ich
wysoki poziom merytoryczny wzbudzały
podziw nie tylko wśród wojskowych ale
wśród cywilnych historyków. Podziw
wzbudzała również jego walka z choro-
bą. W życiu rodzinnym miał się na kim
oprzeć. Maryla z Sawickich była podporą
jego życia, najbliższym przyjacielem. Była
czynną działaczką niepodległościową
i wczasie I i II wojny światowej. Jej życie
zasługuje na oddzielne przypomnienie.
Małżeństwo Stachiewiczów miało dwóch
synów, z których Mieczysław (chrześniak
Piłsudskiego) był inżynierem architek-
tem, a w czasie drugiej wojny światowej
lotnikiem 301. Dywizjonu. Przeżył wojnę
i pozostał w Wielkiej Brytanii. Drugi syn
Kazimierz artysta i malarz jako ułan 2 p.
ułanów wziął udział w kampanii wrze-
śniowej 1939 r. Dostał się do niewoli,
przeżył pobyt w obozach koncentracyj-
nych Auschwitz i Mauthausen-Gusen. Po
wojnie zamieszkał w USA.
Można się silić na szereg ocen wła-
snych, można oprzeć się na ocenach
współczesnych. Jakim był jednak dla
ludzi swojej epoki? Być może dobór oce-
ny jest stronniczy. Powołam się bowiem
na opinię Wacława Lipińskiego, jednego
z czołowych działaczy ale i historyków
obozu sanacji, który zamieścił na łamach
założonego przez J. Stachiewicza Prze-
glądu Historyczno-Wojskowego o nim
wspomnienie.
Świetny oficer operacyjny, znakomity
sztabowiec i dowódca, indywidualność
o rysach pełnych wewnętrznej energii
i woli, nastawiony przez długie lata dotych-
czasowej służby wojskowej do uzyskiwania
rezultatów szybkich przekonywujących
i dowodowych, stanąwszy na odcinku
pracy gdzie zamiar od wykonania, decy-
zję od rezultatów dzieliła z konieczności
powolna przestrzeń czasu, wypełniona
żmudną, dokładną i metodyczną pracą
naukową opartą na źródłach, potrafił
nie tylko przystosować się psychicznie do
jej nakazów, ale w nauce znajduje praw-
dę swej duszy, stając się jej żołnierzem.
I tutaj podobnie jak w latach wojny na
zagrożonych posterunkach, męski, wspa-
niały, żołnierski charakter Stachiewicza
wypowiada się w ujmującej szczerości
i otwartości, spojonych klamrą o próbie
najbardziej szlachetnej, klamrą konse-
kwentnej i rozumnej woli. Zwartościami
charakteru, tak niezbędnemi dla człowieka
nauki, harmonizuje renesansowe bogactwo
umysłu. Imponująca inicjatywa, rzutkość,
ostrość i precyzja myślowa, talent głębokie-
go ujmowania każdego zjawiska, z jakiem
los każe mu się zetknąć — cechują umysł
Stachiewicza. Niewyczerpana ruchliwość
myśli, oparta na gruntownych studjach,
z każdym rokiem rozszerza krąg jego za-
interesowań, tworząc w rezultacie umysł
o bogactwie i głębi myśliciela. Spoidłem,
łączącem charakter i umysł jest wysoka
kultura ducha. W sercu i duszy jego nie
było zdrady, a każdy krok życia był lo-
i 4
Upamiętnienie gen. Juliana Stachiewicza.
gicznem uzewnętrznieniem jego postawy
duchowej, dając w rezultacie obraz nie-
zwykłego piękna moralnego,
Którego blask oświetlał całą drogę życia
Juljana Stachiewicza”.
W Przemyślu pamięć jego zdobywcy
z 11 listopada 1918 r. przechowała się
w nazwie ulicy gen. Juliana Stachiewicz
(boczna ul. Słowackiego).
Upamiętnienie gen. Juliana Stachiewicza.
Śladami historii
Pamięć generała kultywowana była
przez niestety nieistniejący już 14. Prze-
myski Batalion Dowodzenia im. gen.
bryg. Juliana Stachiewicza - JW 2933
(1994 - 2000) , który wchodził w skład
również nieistniejącej już 14. Brygady
Pancernej „Ziemi Przemyskiej” im. het-
mana J. Chodkiewicza.
ś Wyobraźmy sobie na tarasie widokowym Winnej Góry całą trójkę spoglądającą na Przemyśl
jako na pole przyszłej bitwy.
7 Tutaj informacje są rozbieżne, raz pojawia się informacja, że Stachiewicz zapadł na grypę
hiszpankę raz, że było to zapalenie płuc.
8. P. Stawecki, Julian Stachiewicz 1890-1934, Internetowy Polski Słownik Biograficzny http://ipsb.
nina.gov.pl/a/biografia/julian-stachiewicz
* W. Lipiński, Ś. P. Julian Stachiewicz, Przegląd Historyczno-Wojskowy, t. VII, Warszawa 1935,
s. 19.
PRZEMYŚL sierpień 2018
13
Śladami historii
Szermierze
niepodległości
Błękitne niebo nizane złotem, nieskażone ani jedną chmurką, rozpostarte
nad starym Lwowem. Tłumy wypełniają ulice, tłumy ciche, żałobne,
skrzepłe. W oknach domów niewiasty w żałobie. Od czasu do czasu
przebiega tłumy dreszcz, słychać westchnienia, płacz cichy. Mężczyznom
płonął oczy, kurczowo ściskają ręce. Głowy tłumu falują, jak kłosy na
łanie, ku jednej wszystkie kłonią się stronie.... Od kryminału ciągnie po-
chód. Konnica, piechota, policya otacza dwóch, przed którymi zadrżało
państwo. Widnieje blada szlachetna twarz, niezmiernie łagodna, twarz
proroka, twarz apostoła Teofila Wiśniowskiego, wieszczącego wolność
z różczką oliwną w dłoni. Przy nim krewki, krępy, wulkaniczny Józef
Kapuściński. Ciągnie pochód ku hyclowskiej górze.... I zawiśli na haku
Teofil i Józef ostatniego lipca r. 1847. Zawiśli na haku „die rebellischen
Polen” a hasłem ich wtedy było:”Przeciw Austryi dla Polski!”.
MARCIN DUMA
Takim przygnębiającym opisem prze-
myska prasa przypominała w 1908 roku
mieszkańcom naszego miasta o kolejnej
zbliżającej się rocznicy stracenia dwóch
znanych działaczy niepodległościowych.
Przypadająca w tym roku setna rocznica
odzyskania przez Polskę niepodległości
jest doskonałą okazją, aby przybliżyć cho-
ciaż w zarysie kim byli Teofil Wiśniowski
i Józef Kapuściński oraz przypomnieć ich
powstańczą działalność i zaangażowanie
na rzecz narodowej wolności. Choć nie byli
oni bezpośrednio związani z Przemyślem,
to pamięć o nich tu nad Sanem pozostawała
żywa przez długi czas i to w okresie, który
nie sprzyjał takim patriotycznym posta-
wom. Na wstępie spróbujmy odpowiedzieć
sobie na pytanie, kim byli dwaj apostołowie
idei ludowej, męczennicy Polski, jak owych
powstańców określano, a o ich straceniu
pisano: Szubienica ta nie jest jednak dla ich
Imienia hańbą, lecz tryumfem, a na górze
stracenia we Lwowie każde serce polskie
zagrzewa się miłością Ojczyzny: Cześć ich
Imieniowi! Cześć ich pamięci”
Józef Kapuściński urodził się w 1817
roku (podawany jest też rok 1818) w Gor-
licach, był synem Jana kupca, ławnika
honorowego miejscowego magistratu i Jó-
zefy Stakoniewicz. Początkowo uczył się
w Jaśle, a następnie w Nowym Sączu, tam
też został aresztowany za przynależność
do konspiracji i oskarżony o zdradę stanu,
udowodniono mu posiadanie jednej z prac
J. Lelewela i M. Chodźki. Areszt więzienny
trwał pół roku i chociaż postępowanie
umorzono z braku dowodów to dalszą
drogę kształcenia J. Kapuściński miał
zamkniętą. Bez matury otrzymał posadę
najniższego stopniem praktykanta w magi-
stracie gorlickim, a w 1842 roku późniejszy
burmistrz Pilzna, znajomy rodziny Kasper
Markl, polecił go tam jako kancelistę. Nie
jest dokładnie znana data pierwszego
kontaktu z emisariuszami Centralizacji
Towarzystwa Demokratycznego Polskiego,
w późniejszym oskarżeniu zarzucano J. Ka-
puścińskiemu, że w 1845 roku prowadził
akcję werbunkową oddziałów rewolucyj-
nych. Obserwując kontakty burmistrza K.
Markla ze starostą tarnowskim ]. Breinlem,
wpadł J. Kapuściński na ślad zaangażo-
wania i nastawiania przez nich chłopów
przeciw rebelii szlacheckiej. Żywo biorąc
udział w przygotowaniach powstańczych,
uprzedził samego E. Dembowskiego oraz
T. Wiśniowskiego i L. Mazurkiewicza
o planowanych przez K. Markla areszto-
waniach powstańców. Wtedy też zapadła
decyzja o zlikwidowaniu K. Markla
i mianowaniu burmistrzem Pilzna Pola-
ka, J. Kapuściński podjął się tej akcji, jak
i zorganizowania oddziału powstańczego.
Przyśpieszenie realizacji planu nastąpiło
z powodu zwołania przez K. Markla 18
lutego 1846 roku w magistracie narady soł-
tysów okolicznych wsi i wydania wytycz-
nych do zaatakowania powstańców przez
chłopów. Około północy J. Kapuściński
z grupą spiskowców, w tym z Szymonem
Góreckim, zaatakował dom K. Markla.
Burmistrz raniony przez J. Kapuścińskiego
ratował się ucieczką, w trakcie której zabił
go Sz. Górecki. Oddział zamachowców
kilka godzin później został pojmany
przez chłopów i odstawiony 19 lutego do
Tarnowa. Sąd karny we Lwowie skazał ].
Kapuścińskiego 7 stycznia na karę śmierci
KPOSCIŃEKI
Męrzrnnik połskiej Walamiii.
2
Teofil Wiśniowski w chwili śmierci miał 41
lat. Rys. autor nieznany.
14
Józef Kapuściński w chwili stracenia miał 30
lat. Rys. S$. Bartus.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
T. Wiśniowski w trakcie odczytania wyroku.
Rys. L. Lóffler.
MAMI EK we
T. Wiśniowski w drodze na stracenie.
Rys. S$. Jazłowiecka.
za zabójstwo K. Markla, a wyrok oparto
na fałszywych zeznaniach Sz. Góreckie-
go. Z prośbą o łaskę do cesarza zwrócili
się rodzice J. Kapuścińskiego, ostatecznie
wyrok został zmieniony w stosunku do
trzech innych powstańców w tym do Sz.
Góreckiego. J. Kapuściński został stracony
31 lipca 1847 roku we Lwowie (dzielnica
Kleparów) na Górze Stracenia zwanej
Hyclowską. Tuż przed śmiercią krzyczał,
że jest niewinny, wraz z nim powieszony
został Teofil Wiśniowski”.
Teofil Wiśniowski urodził się w 1806
roku (podawany jest też rok 1805)
w Jazłowcu, był synem Tadeusza Wi-
śniowskiego herbu Prus i Agnieszki
Chełmińskiej. W 1829 roku ukończył
wydział prawa na Uniwersytecie Lwow-
skim i rozpoczął praktykę adwokacką
w Stanisławowie. Będąc studentem,
działał w konspiracji, brał czynny udział
w powstaniu listopadowym. Po raz pierw-
szy aresztowany został w 1835 roku we
Lwowie. kiedy to wwoził do miasta za-
kazane książki i broszury, został skazany
na pięć lat więzienia, ostatecznie wyrok
skasowano i wyszedł na wolność w 1836
roku. Ukrywał się u brata w Zabłotowie,
zadenuncjowany przez unickiego księ-
dza Dezyderego Hreczańskiego w 1838
roku musiał opuścić kraj, udając się na
emigrację do Francji. Tam też wstąpił do
Towarzystwa Demokratycznego Polskie-
go, uczestniczył w pracach Centralizacji,
która dążyła do przygotowania trójza-
borowego powstania. Kilkakrotnie jako
emisariusz wracał do kraju, z końcem
1845 roku ponownie przyjechał do Ga-
licji, gdzie skupił się na przygotowaniu
powstania w kilku cyrkułach. Brał udział
w nieudanym ataku na miasteczko Nara-
jów, a następnie ukrywał się po dworach
i plebaniach. Został początkiem marca
1846 roku schwytany przez chłopów i wy-
dany władzom austriackim. Osadzony
w więzieniu we Lwowie, wyrokiem z 10
września 1846 roku został skazany na
karę śmierci”. W dniu stracenia, stojąc
obok szubienicy, ze spokojem spojrzał
na niezliczony tłum rodaków i zawołał
Niech żyje Polska, resztę słów zagłuszyły
bębny, a brzmiały następująco: Polacy!
niech Was śmierć nasza nie przestrasza,
nie traćcie nadziei - ufajcie Bogu, choć my
giniemy - żyć jednak i wolną będzie Ojczy-
zna! wtórował mu J. Kapuściński: Bracia!
Nie dajcie się odstraszyć śmiercią moją?
Zginęli odważnie Wiśniowski od razu,
Kapuściński podwójnym drganiem....
Jak święci stali przy słupach podniesieni
o dwie stopy nad ziemią - lud płakał.
Ciała straconych wisiały przez tydzień
strzeżone przez policję, z powodu licznie
przychodzących w to miejsce mieszkań-
ców Lwowa. Następnie zwłoki wrzucono
do dołu i zasypano wapnem, jeden z żoł-
nierzy biorący w tym udział zaznaczył:
Hej kamraty i psu wściekłemu nie godzi
się tak zrobić. Śmierć T. Wiśniowskiego
iJ. Kapuścińskiego odbiła się głośnym
echem w kraju i za granicą, a dzień 31
lipca w kolejnych latach stał się okazją
do uroczystości upamiętniających ofiary
i manifestacji patriotycznych nie tylko we
Lwowie, ale także w Przemyślu. Miesz-
kańcy naszego miasta nie pozostali obo-
jętni i choć władze zaborcze nie zezwalały
na obchody, organizowali je, nie patrząc
na związane z tym represje. Z zachowa-
nych informacji wynika jednoznacznie,
iż miały one w Przemyślu charakter
bardzo doniosły, uczestniczyła w nim
spora liczba przemyślan, a organizato-
rem była między innymi młodzież. Na
miejsce obchodów wybrano w Przemyślu
wzgórze Trzech Krzyży, gdzie wieczorem
w pamiętny dzień lipcowy gromadzili się
uczestnicy obchodów chcący oddać cześć
i pamięć straconym, tam też śpiewano
hymn narodowy. Początek uroczystości
rozpoczynała ranna msza w kościele
OO. Franciszkanów, po której dało się
słyszeć Boże coś Polskę - pisała prasa
w 1892 roku”. Jak pamięć o bohaterach
1846 roku została mocno zakorzeniona
w świadomości mieszkańców nadsań-
skiego grodu świadczyły organizowane
kolejne obchody rocznicowe. W ich
! „Gazeta Przemyska” 1908, nr 61, s. 1.
> „Gazeta Przemyska” 1910, nr 58, s. 1.
Śladami historii
Moment egzekucji T. Wiśniowskiego i J. Kapuściń-
skiego. Rys. Filipowski.
trakcie dochodziło w mieście do napiętej
atmosfery i niespotykanych sytuacji, które
zapisały się znacząco w dziejach Przemy-
śla. Pamiętano, o tych wydarzeniach także
w okresie międzywojennym, o czym pisa-
no: W Przemyślu w latach przedwojennych
tę rocznicę zawsze uroczyście obchodzono
na wzgórzu zamkowym obsadzonym przez
licznych austr. ajentów i policję. Przed 35
laty postawiono tam krzyż pamiątkowy
ku czci tych bahaterów (...). Warto przy-
pomnieć, że w r. 1914 zaczęto budować na
tem miejscu pomnik (...)"...
CDN
W 1895 roku w miejscu stracenia we Lwowie
wzniesiono pomnik poświęcony T. Wiśniow-
skiemu, z czasem umieszczono na nim
tablicę upamiętniającą śmierć J. Kapuściń-
skiego. Fot. za „Głos Narodu Ilustrowany”,
nr11,s.3.
* M. Tyrowicz, Kapuściński Józef, Polski słownik biograficzny, Wrocław- Warszawa-Kraków1966-1967, t.
XII, s. 8-10.
* Wielka Encyklopedia PWN, Warszawa 2005, t. 29, s. 383. Z. Zygmuntowicz, Zbrodnia Austryjaków, Lwów
1934, s. 28.
* Z. Zygmuntowicz, dz. cyt., s. 38.
ś' Tamże. Szerzej o T. Wiśniowskim, J. Kapuścińskim i ich działalności, E. Ciesielski, Teofil Wiśniowski i Józef
Kapuściński, Lwów 1906.
7 „Gazeta Przemyska” 1892, nr 61, 62, s. 2.
8 „Ziemia Przemyska” 1928, nr 33, s. 1.
PRZEMYŚL sierpień 2018
1
Śladami historii
Uroczystości patriotyczne
w galicyjskim Przemyślu
Hołd dla twórców
narodowych
ANDRZEJ KOPERSKI
Portret Wincentego Pola
Wincenty Pol (1807-1872)
- polski poeta, geograf,
kawaler Orderu Virtuti Militari.
Urodzony 20 kwietnia 1807 roku
w Lublinie. Od dziecinnych lat, w ro-
dzinnym domu, wzrastał w atmosfe-
rze miłości do Polski, do jej kultury
i historii. Wincenty po ukończeniu
gimnazjum we Lwowie i kolegium je-
zuickiego w Tarnopolu, studiował na
Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu
Lwowskiego. W 1830 roku został za-
stępcą lektora języka i literatury nie-
mieckiej na Uniwersytecie Wileńskim.
Brał udział w powstaniu listopadowym.
W uznaniu zasług został odznaczony
orderem Virtuti Militari i awansowany
do stopnia podporucznika. Po upadku
powstania, 5 października 1831 roku
przeszedł z oddziałem granicę z Pru-
sami. Został internowany wraz z blisko
20-tysięczną armią. Później organi-
zował pomoc dla powstańców udają-
cych się na emigrację. Jako wysłannik
gen. Józefa Bema przebywał w Lipsku
i Dreźnie . W Dreźnie spotkał się m.in.
z Adamem Mckiewiczem, który z uzna-
niem wyraził się o poezji Pola i zagrze-
16
wał go do dalszej twórczości literackiej.
Po powrocie do Galicji w 1832 roku
angażował się w ruchu patriotycznym.
Rok później odbył podróż po Woły-
niu, Podolu i Ukrainie. W obawie przed
represjami ze strony zaborców ukrywał
się w Zakopanem, co dało początek jego
zainteresowaniu Tatrami. W maju 1836
roku zamieszkał w Kalnicy koło Sano-
ka, gdzie został administratorem dóbr
Ksawerego Krasickiego. Próbował
tam prowadzić działalność społeczno-
-oświatową wśród chłopstwa. Zajął
się też studiami przyrodniczymi, ze
szczególnym uwzględnieniem geografii.
W tym okresie powstały jego poezje
o tematyce górskiej oraz prace naukowe
o etnografii i geografii Polski. W 1840
przeniósł się do Glinika Mariampol-
skiego. W latach 1841-1844 podró-
żował, prowadząc badania terenowe
w różnych regionach Polski. W cza-
sie rzezi galicyjskiej Jakuba Szeli w 1846
roku został pobity, ranny i porwany,
odstawiony do cyrkułu w Jaśle. Te wyda-
rzenia spowodowały zmianę poglądów
Pola na antychłopskie i antydemokra-
tyczne. Rok później został aresztowany
i zmuszony do zamieszkania we Lwowie
pod nadzorem policji za rzekomy udział
w przygotowaniach do wybuchu po-
wstania krakowskiego. Po oczyszczeniu
z zarzutów objął redakcję Biblioteki
Naukowego Zakładu im. Ossolińskich
we Lwowie. Podczas Wiosny Ludów
przez krótki czas był adiutantem szta-
bu Gwardii Narodowej we Lwowie. Po
jej zakończeniu stał się orędownikiem
legalnej działalności w polityce i kon-
serwatywnego programu społecznego.
W 1849 został mianowany profesorem
nadzwyczajnym „geografii powszech-
nej, fizycznej i porównawczej” na Uni-
wersytecie Jagiellońskim. Z początkiem
1853 r. został usunięty z Uniwersytetu
ze względu na rzekomą nielojalność
wobec władz zaborczych.
Po śmierci ukochanej żony osiadł na
Pokuciu, a później we Lwowie. Wiosną
1861 wziął w dzierżawę folwark w Sko-
łoszowie koło Radymna. We wrześniu
1867 powrócił do Krakowa. Brał czynny
udział w życiu naukowym miasta. Wy-
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
głaszał wykłady poświęcone geografii.
W 1872 został wybrany członkiem Aka-
demii Umiejętności.
Zmarł 2 grudnia tego roku. W uzna-
niu zasług naukowych i literackich
przeniesiono prochy Wincentego Pola
z Cmentarza Rakowickiego do Krypty
Zasłużonych w podziemiach kościoła
Paulinów na Skałce w Krakowie..
Pierwsze próby literackie czynił Win-
centy Pol w okresie młodzieńczym. Była
to romantyczna poezja i proza, W 1835
w Paryżu ukazał się cykl poetycki Pie-
śni Janusza. Duże uznanie przyniosła
mu Pieśń o ziemi naszej — poetycki cykl
opisów ziem polskich odwiedzonych
przez Pola, który przyczynił się do
znacznego wzrostu zainteresowania
wśród społeczeństwa rodzimą przyrodą
i kulturą. Zbiorowe wydanie dzieł Pola
ukazało się w latach 1875-1888 pt. Dzie-
ła wierszem i prozą.
Poecie, uczonemu, nieobca była zie-
mia przemyska. Jego pobyty w grodzie
przemyskim szczegołowo opisał prof.
Zbigniew Sudolski w artykule „Wincen-
ty Pol w Przemyślu» zamieszczonym
w Roczniku Przemyskim (t. XLII, z. 3,
2006, s. 65-70). Pol wspominał o nich
w swojej korespondencji. Odwiedzin
Przemyśla było kilka. W czerwcu 1841
roku był gościem Aleksandra Zawadz-
kiego, licealnego profesora fizyki, który
był przyjacielem brata poety, Franciszka.
Zawadzki wybitny znawca flory i fauny
Galicji i Bukowiny zachęcił Pola do ba-
dań krajoznawczych naszego regionu.
W Bakończycach Pol podziwiał ogród
m.in. płaczącą wierzbę z grobu Napole-
ona. Kolejno przez Hermanowice udał
się do Medyki.
Medyka w 1. połowie XIX wieku, za
czasów Jana Gwalberta Pawlikowskiego,
była miejscem mecenatu kulturalnego.
Jak relacjonował Pol: „Gospodarz przyjął
mnie serdecznie i upewnił, iż wszystko co
ma stoi przede mną otworem „. A był to:
ogród i szklarnie, a przede wszystkim
„bezcenne skarby starożytności, druki,
książki, ryciny, rękopisy, w tym m.in.
przeszło 600 samych polskich kart geo-
graficznych”, co szczególnie interesowało
Pola.
Wincenty Pol zaprzyjaźniony był
z rodem Krasickich. Gościł w Dubiecku,
Bachórcu, Krasiczynie i Lesku. Z trady-
cji tych tak znaczących domów brał Pol
najpiękniejsze pomysły, najpiękniejsze
opowiadania, czerpał zachętę do two-
rzenia pematów m.in.: „Pieśni o ziemi
naszej”. Pol korzystał z wyjątkowej
wiedzy z zakresu heraldyki Aleksandra
Krasickiego z Dubiecka. Z tej bliskiej
znajomości zrodził się utwór A. Kra-
sickiego „Wiersz do Wincentego Pola
(na pamiątkę lat od 1832 do 1836)”.
To dzięki tej przyjaźni, w redagowanej
przez Pola „Bibliotece Naukowej Za-
kładu im. Ossolińskich”, w 1847 roku
ukazało się 7 listów księcia biskupa
warmińskiego, zachowane i przechowy-
wane wówczas w archiwum dubieckim.
Ignacemu Krasickiemu, księciu poetów
oraz dziejom Jego rodu poświęca Pol
poemat „Senatorska zgoda”. Wcześniej
poeta opublikował też krótki utwór
zatytułowany „W Dubiecku” obrazujący
historię i atmosferę siedziby Krasickich
nad Sanem.
Kolejny pobyt Pola w Przemyślu miał
miejsce w 1848 roku. Zatrzymał się u ro-
dziny, w związku ze sprawą Wncentego
Longchampsa, kuzyna, bratanka matki
poety, uczestnika wydarzeń z 1846
roku, niesprawiedliwie i niegodnie
potraktowanego przez księcia Włady-
sława Sagnuszkę. Pol, po osobistych
doświadczeniach rabacji, skłaniający
się ku obozowi szlacheckiemu, staje tu
przede wszystkim po stronie pokrzyw-
dzonych i potrzebujących .
Do obyczajowości szlachty woje-
wództwa ruskiego w XVIII wieku
nawiązał Pol w utworze pt. „Sejmik
generał Wojwództwa ruskiego odpra-
wiony w 1766 roku w Sądowej Wiszni.
Sejmikowa szlachecka tradycya”. Szcze-
góły tego zjazdu, w tym szlachty ziemi
przemyskiej, na kanwie barwnej gawędy
Pola, przpomniał historyk dr Lucjan
Fac w artykule „Wincenty Pol - jak
kurdesz zapomniany” zamieszczonym
w „Naszym Przemyślu” (nr 4 z 2008 r.).
To z Sądowej Wiszni wyprawiono
wówczas łowczyca Garwolińskiego, aby
z piwnic klasztoru ojców reformatów
przywiózł leżakujące tam wino sędziego
Chojnickiego, wino zawne „kurdesz”,
jeden z gatunków win staropolskiego
Przemyśla.
W Przemyślu Wincenty Pol ponownie
gościł u swojej siostry Wiktorii Lang-
champs od listopada 1860 do wiosny
1862 roku. Oskarżony przez Kornela
Ujejskiego (w „Listach spod Lwowa”)
o zdradę ideałów demokratycznych,
Poeta opuścił Lwów. O Przemyślu pisał:
„Gród to stary.. byliśmy na zamku. Wido-
ki prześliczne. Widziałem San znowu. Ja
miałbym mu wiele do powiedzenia- on
mi nic powiedzieć nie umiał, nad to, że
go okuto mostem kolei żelaznej ...” . Tu-
taj, w zaciszu miasta, Pol pracował nad
ukończeniem „Pieśni o domu naszym”
oraz poematu historycznego „Pacholę
hetmańskie”, pisanego „ku pokrzepieniu
serc”.
W Przemyślu, na zaproszenie bisku-
pa Adama Jasińskiego, pisarz realizo-
wał też swoje uzdolnienia malarskie,
gdyż to według jego planu i pod jego
kierunkiem odnawiano barokową po-
lichromię w kaplicy Drohojowskich
w katedrze przemyskiej, wiernie za-
chowując pierwotne dzieło malarza
lwowskiego Stanisława Stroińskiego.
Dalszą pracę utrudnił mu pogarszający
się wzrok.
Osoba i tworczość Wincentego Pola
nie była obca przemyślanom, zwłaszcza
elitom kulturalnym naszego miasta.
Pamięć o tym twórcy narodowym,
uczonym, podtrzymywana była po Jego
śmierci.
Z dużym rozmachem odbchodzono
100. rocznicę urodzin Wincentego Pola,
autora m.in. „Pieśni o ziemi naszej”,
która przypadła na dzień 20 kwietnia
1907 roku. W Przemyślu uroczystości
zaplanowano na styczeń 1908 roku.
Pod koniec grudnia 1907 roku, na
zaproszenie Koła Pań TSL, zebrali się
przedstawiciele polskich stowarzy-
szeń w Przemyślu i zawiązali komitet
obchodowy, na czele którego stanął
ks. dr S. Momidłowski, a sekretarzem
wybrano p. J. Waligórskiego. Do grona
komitetu weszli ponadto: dr Błażowski,
prof. Kleczeński i prokurator Lorenz.
Opracowano program uroczystości.
Dnia 25 stycznia w kościele Najśw.
Serca Jezusowego nabożeństwo żałobne
za duszę Poety odprawił ks. dr Rawski,
śpiewał chór katedralny pod batutą ks.
Nikodemowicza, a kazanie wygłosił
ks. dr Momidłowski. W sali ratuszowej
odbył się uroczysty wieczór. W głębi
umieszczono popiersie Pola ozdobione
kwiatami i zielenią. Słowo wstępne oraz
odczyt przygotował prof. Kleczeński,
deklamowano wiersze W. Pola oraz
odbyły się występy chóru Towarzystwa
muzycznego i kwintetu smyczkowego.
Dochód przeznaczono na rzecz prze-
myskiej bursy ludowej.
Pamiatkę 100-letniej rocznicy urodzin
śp. Wincentego Pola obchodziło uroczy-
ście przemyskie Seminarium nauczyciel-
kie żeńskie i Szkoła PP. Benedyktynek.
Nabożeństwo żałobne odprawił ks. prof.
dr W. Tomaka, a kazanie na okoliczność
uroczystości wygłosił kaznodzieja ks.
dr St. Momidłowski. Po nabożeństwie
uczennice odśpiewały pieśni narodowe.
Aby przybliżyć szerszemu gronu po-
stać poety i uczonego, „Gazeta Przemy-
ska” zamieściła w styczniu i lutym 1908
roku, w kilku odcinkach, tekst odczytu
zatytułowanego „Życie i twórczość po-
etycka Wincentego Pola” autorstwa
prof. Aleksandra Kleczeńskiego a wy-
głoszonego na oficjalnej uroczystości
w ratuszu. Natomiast „Echo Przemy-
skie” z grudnia 1907 roku przedstawiło
felieton Adama Lubaczewskiego pt.
„Wincenty Pol. W setną rocznicę uro-
dzin” (ryc. 2). Autor opierając się na
wspomnieniach rodziny, przypomniał
rozdział z życia Poety, a dotyczący Jego
dramatycznych losów w czasie rzezi
galicyjskiej w 1846 roku.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Śladami historii
„„BOHO PRZEMYSKIE"
MAŁY FELJETON.
Adam Lubaczewski.
- Wimeenty Bol.
WT setną rocoanicę urodain.
Garść szczegółów s tycia poety ze wspomnień jego rodziny.
KRONIKA.
Prremyń dnia 21. grudnia 1907.
ryc. 2 - Nagłówek z felietonu A. Lubaczew-
skiego poświęconego W. Polowi w 100.
rocznicę urodzin („Echo Przemyskie”- kroni-
ka z 21.12. 1907 r.).
W okresie międzywojennym Książni-
ca Naukowa w Przemyślu wydała utwory
Wincentego Pola: „Mahort” (1925r.)
i „Pieśń o ziemi naszej” (1921 i 1925
r.) z wstępem i objaśnieniami Henryka
Sawicza.
W Przemyślu jednej z ulic nadano
nazwę ul. Wincentego Pola.
ŻRÓDŁA I LITERATURA:
» „Echo Przemyskie” z dnia : 21.12
131.12. 1907 r., 21.01.i 29.01. 1908 r.
» „Gazeta Przemyska” z dnia 3.01, 21.01,
24.01, 28.01, 4.02, 7.02, 14.02, 18.02,
21.02. 1908 r.
» Fac L., Wincenty Pol - jak kurdesz
zapomniany, „Nasz Przemyśl” nr 4,
kwiecień 2008, s. 3-5
Kaniewski K., Kościoły Starego Prze-
myśla, Przemyśl 1987, s.41
Olszak J., O Wincentym Polu nie tylko
poecie, „Spotkania Przemyskie, Prze-
myśl 1988, s. 52-54
Pudłocki T., Iskra światła czy kopcąca
pochodnia? Inteligencja w Przemyślu
w l 1867-1939, Kraków 2009, s. 210
i 253 prz. 89
Siciak A., Druki przemyskie 1754 -
1939, Przemyśl 2002, p. 2152 ip. 2153-
2154 na s. 353
Sudolski Z., Wincenty Pol w Przemyślu,
„Rocznik Przemyski”, T. XLII, z. 3, Li-
teratura i język, s. 65- 70
» Żyga A., Kornel Ujejski w Medyce,
„Z dziejów kultury i literatury Ziemi
Przemyskiej”, T.I. Przemyśl 1969, s. 173;
tenże: Dubieckie spotkania z literaturą
polską, „Z dziejów kultury i literatury
Ziemi Przemyskiej”. T. I. Przemyśl 1969,
s. 269, 277, 280-283., 284, 285-290
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wincen-
ty_Pol
17
Śladami historii
Dopóki piłka w grze...
Nie opadły jeszcze mundialowe emocje, wakacje w pełni, czas podró-
żowania, aktywnego odpoczynku. Pozostając w tej atmosferze, należy
sięgnąć do wydarzeń, które w jakiś sposób połączyły te elementy
i zapisały się na kartach przemyskiej historii, a także w kronikach
sportowych.
AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
Zespół Wojskowo-Cywilnego Stowarzyszenia
Sportowego „Polonia” i goście rumuńscy z Czer-
niowiec przed meczem piłki nożnej, 9 września
1928 r. w Przemyślu., zdjęcie ze Zbioru fotografii
w zasobie Archiwum Państwowego w Przemyślu.
Z, uwagi na fakt, że emocje piłkarskie
dostarczyły ostatnio rozczarowań, nale-
żałoby zacząć optymistycznie i przywołać
wieczorny bankiet w niedzielę 9 września
1928 r., który odbył się w restauracji Chrza-
nowskiego. Wydany został na cześć gości
rumuńskich przez gminę miasta Przemyśla.
Tego dnia, bowiem fetowano zwycięstwo
jakie odniosła przemyska drużyna Polonii!
nad rumuńską drużyną z Czerniowiec”.Na
przyjęciu goszczono nie tylko obie drużyny,
przedstawicieli władz sportowych, ale także
m.in. komisarza rządowego Przemyśla,
Kazimierza Rościszewskiego, starostę
Kazimierza Więckowskiego, majora S. G.
Kulikowskiego. Podczas miłej rozmowy
wzniesiono toasty za korzystny rozwój
stosunków polsko-rumuńskich, a reprezen-
tanci Czerniowiec podkreślali gościnność
i serdeczne przyjęcie w Przemyślu.
Mecz ten, któremu nadano uroczystą
oprawę, był spotkaniem rewanżowym. Go-
ście z Czerniowiec przybyli dzień wcześniej
i byli witani uroczyście na udekorowanym
dworcu przez m.in. przedstawicieli Polonii,
atakże licznie zebranych fanów piłki nożnej.
Nie obyło się bez przemówień, a orkiestra
kolejowa odegrała hymn rumuński. Następ-
nego dnia, jeszcze przed spotkaniem, które
było zaplanowane na godzinę 16, delegacja
z Czerniowiec zapoznała się z reliktami
z czasów Wielkiej Wojny, zwiedzając ruiny
fortów oraz cmentarze wojenne.
Bezpośrednio przed meczem gości
przywitał doktor Henryk Świątnicki,
a następnie doszło do wymiany pamiątko-
wych proporców z herbami miast. Spotka-
16
nie rozpoczął, po odegraniu hymnu ru-
muńskiego i polskiego, sędzia ze Lwowa,
Grabowski. Pierwsza bramka padła pod
koniec pierwszej połowy, zdobyta przez
gospodarzy. Po przerwie dobra passa nie
opuściła przemyślan i zdobyto kolejną.
Dopiero wtedy gościom z Czerniowiec
udało się strzelić dwie — pierwszą bramkę
z wypadu - a w parę minut później drugą
z rzutu karnego”. Okazało się jednak, że
były to tylko (a może, aż) dwie, biorąc pod
uwagę, że drużyna przemyska zakończyła
spotkanie wynikiem 4:2. Grę oceniono
na bardzo ładną i interesującą, sędziego
Grabowskiego jako zupełnie poprawne-
go”. Z pewnością otuchy piłkarzom dała
licznie przybyła publiczność, wśród której
nie zabrakło znanych osobistości jak: gen.
Andrzeja Galicy wraz z małżonką, szefa
sztabu ppłk. Feliksa Kwiatka, dowódcy
dywizji płk. Mieczysława Ścieżyńskiego,
dra Kazimierza Rościszewskiego.
Obecność tylu przedstawicieli na widowni
w mundurach wojskowych nie była przy-
padkowa. „Polonia? faktycznie była klubem
cywilnym, jednak większość jej członków
stanowili służący w garnizonie przemy-
skim, wojskowi. Stan Przemyskiego Klubu
Sportowego „Polonia” przedstawia Kwestio-
nariusz w sprawie rozwoju życia sportowego
w Polsce z 1 listopada 1924 r”. Wymienione
zostały w nim m.in. sekcje, które wchodziły
kasko Polo u wyl. l Kenna
Miedzynarodowe
Zawody międzymiastowe
LERNAUTI- PRZEMYŚL
Ww = PJ
Początek 6 godz. 4 po południu.
Ceny miejyć na, bolsku: uma, = id jama ya ih. mm Ceny miejsc w
i m1 ja Beeodoyzzndni
Afisz informujący o międzynarodowych zawodach
między Czerniowcami a Przemyślem 9 września
(1928 r.), Afisze, plakaty i druki ulotne z terenu
Przemyśla w zasobie Archiwum Państwowego
w Przemyślu, sygn. 2052.
w skład „Polonii”: piłki nożnej, lekkoatletyki,
kolarstwa, sportów zimowych. Najbardziej
prężnie rozwijała się piłka nożna, gdzie
ilość członków ćwiczących określono jako
91, a wiek najstarszego piłkarza na 32 lata.
Wśród członków klubu wymieniano 23
kobiety, nie utworzono jednak na ten czas
żadnej sekcji dla nich. Wskazywano w kwe-
stionariuszu na znikome zainteresowanie
klubem ze strony Związku Okręgowego
Piłki Nożnej we Lwowie. Dlatego dla „Po-
lonii” ważne było wsparcie instytucjonalne
ze strony Wojska Polskiego.
Cztery lata później, 30 maja 1928 r.
doszło do połączenia Wojskowego Klu-
bu Sportowego „Legia” i Przemyskiego
Klubu Sportowego „Polonia. Odtąd nowa
organizacja sportowa nosiła nazwę: Woj-
skowo-Cywilne Stowarzyszenie Sportowe
„Polonia, zwane potocznie „klubem”'.
Wracając jednak do wygranej „Polonii”
z drużyną rumuńską, należałoby dodać,
że odniesione zwycięstwo na własnym
stadionie było odpowiedzią na przegrany
wcześniej mecz w Czerniowcach. Porażek
nie ma co wspominać. Ważny jest natomiast
wątek podróży przy tej okazji. W czerwcu
Czernowiiz
G6tkt Schaar Bi Dathe, Trier.
LL
ślu, sygn. ZP/III/2.
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
Pocztówka z Czerniowiec ze Zbioru pocztówek w zasobie Archiwum Państwowego w Przemy-
Austriaplata.
M
1928 r. piłkarze przemyscy po raz pierwszy,
bowiem, wyjechali na rozgrywki zagranicz-
ne do rumuńskich Czerniowiec. W skład
zespołu wchodziło trzynastu graczy Polonii
i jeden z Czuwaju, kierownik ekspedycji
major Roman Burnatowicz oraz sekretarz
klubowy sierżant Władysław Bajewski”. Już
na pierwszej stacji rumuńskiej w Grigori
Ghika Voda przemyska ekipa została przy-
witana przez delegatów Związku rumuń-
skiego, którzy wręczyli bukiet z szarfami
o barwach rumuńskich i polskich. Na-
stępnie do odległych o 50 km Czerniowiec
piłkarze zostali przewiezieni samochodami
iulokowani w hotelu „Centralnym. Atmos-
fera była bardzo serdeczna, a swoją gościn-
ność wobec przemyślan okazywali zarówno
delegaci Związku czerniowieckiego, jak
i Polacy mieszkający w Czerniowcach.
Przed meczem kilku piłkarzy na czele
z majorem Romanem Burnatowiczem
złożyło wizytę konsulowi polskiemu Eu-
stachemu Lorenowiczowi, który życzył po-
wodzenia przemyskiej drużynie. Mimo, że
ono zawiodło, a rozegrane, dzień po dniu,
dwa mecze (Czerniowce-Przemyśl i Mak-
kabi-Polonia) nie przyniosły zwycięstw,
wyprawę do Rumuni określono jako suk-
ces. Był to pierwszy występ Polonii przed
obcą, zagraniczną publicznością, a gra
i zachowanie piłkarzy wywarło w Czer-
niowcach bardzo pozytywne wrażenie,
o czym pisała rumuńska prasa. Z kolei nasi
reprezentanci wracali pełni wspomnień
o życzliwości i gościnności gospodarzy,
z nadzieją na szybki i skuteczny rewanż,
który nastąpił przecież we wrześniu...
wszystko jest możliwe”.
m
Śladami historii
Dr Henryk Świątnicki - karykatura, „Błękitna
Pyjama. Przemyśl w karykaturze”, Przemyśl
1926, s. 37.
Mir Roman Burnatowicz - karykatura, „Ka-
ruzel. Kalambury i karykatury przemyskie”,
Przemyśl 1930, s. 18.
' Szczegółowo historię klubów sportowych w Przemyślu opracował J. Frankiewicz, m.in. w opra-
cowaniu Przemyska „Polonia” i inne kluby sportowe w latach 1917-1939, Przemyśl 2006, gdzie
również zostały omówione wydarzenia z 1928 r., s. 89-93; „Tygodnik Przemyski” 1928, nr 38, s. 3.
+ Czerniowce (rum. Cernauti, niem. Czernowitz) to obecnie miasto w południowo-zachodniej
Ukrainie, w Bukowinie, w latach 1918-1940 należało do Rumunii.
3 „Tygodnik Przemyski” 1938, nr 38, s. 3.
* Tamże.
5 Archiwum Państwowe w Przemyślu, Zbiór szczątków zespołów z terenu miasta i powiatu
przemyskiego, sygn.. 40, s. 1-4.
<J. Frankiewicz, Przemyska „Polonia”...., s. 85.
7 „Ziemia Przemyska”1928, nr 30, s. 2-3, „Tygodnik Przemyski” 1928, nr 28, s. 2.
8 Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe-słynne powiedzenie Kazimierza Górskiego (1921-
2006), polskiego trenera piłki nożnej.
Gmina Miejska Przemyśl rozpoczęła
realizację projektu pn. „Przemyski
Inkubator Przedsiębiorczości
i Innowacji”
Fundusze
Europejskie
Program Regionalny
P>
Unia Europejska
PODKARPACKIE ; WE
Rzeczpospolita
5
EEE] osa Roe eonanego
Gmina Miejska Przemyśl realizuje projekt dofinansowany z Funduszy Europejskich
pn.„Przemyski Inkubator Przedsiębiorczości i Innowacji ”
Cel projektu: Głównym celem Przemyskiego Inkubatora Przedsiębiorczości
i Innowacji jest wsparcie tworzenia nowych i rozwoju istniejących podmiotów
gospodarczych, a co za tym idzie zwiększenie oddziaływania na rozwój regionalny
subregionu przemyskiego.
Planowane efekty: W ramach realizacji ww. projektu nieużytkowany obecnie
budynek mieszczący się przy ul. Ratuszowej 10a zostanie zaadaptowany, przebu-
dowany i dostosowany do funkcji Przemyskiego Inkubatora Przedsiębiorczości
i Innowacji. Projekt zakłada adaptację i przebudowę budynku oraz zakup wyposa-
żenia na potrzeby Inkubatora, a tym samym wsparcie tworzenia nowych i rozwoju
istniejących podmiotów gospodarczych.
Wartość projektu: 4 613 406,47 zł
Wkład Funduszy Europejskich: 3 172 332,05 zł
Zakończenie realizacji projektu zaplanowano na IV kwartał 2019 roku.
PRZEMYŚL sierpień 2018
ZĄ WALKĘ, O NIEPODLEGŁOŚĆ
ZIEMI PRZEMYSKIEJ
- ODZNACZENI
„GWIAZDĄ
PRZEMYŚLA”
WYSTAWĄ PLENEROWĄ.
NA. PRZEMYSKIM RYNKU
I2 SIERPNIĄ GODZ. 17.00 -
- 30 WRZEŚNIĄ 2018
ORGANIZATORZY: W PROGRAMIE
KONKURSU HISTORYCZNEGO
* KONCERT PIOSENEK NIEPOOLEGŁOŚCIOWYCH
© PRZEMYSKA DRUŻYNA HARCERSKA.
19
Śladami historii
Moje muzyczne fascynacje [7]
PRZEMYSKIE .
ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE
ALEKSANDER MOSKALEWSKI
I „BARDOWIE”
Grupa wokalno-instrumentalna utwo-
rzona w połowie lat 60-tych przez
uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej
II stopnia w Przemyślu.
W 1968 roku na V Ogólnopolskim
Przeglądzie i Festiwalu Piosenki dla
amatorów w Jeleniej Górze wywalczyli
tytuł Amatorskiego Zespołu Muzycznego
Polski. Wystąpili w składzie: trzy gitary,
skrzypce, wiolonczela i perkusja.
W 1970 roku Krzysztof Dziadosz - gita-
ra prowadząca, Maciej Kostrzewski - gi-
tara basowa, Stanisław Węgrzyn - organy,
Henryk Taborowski - perkusja zdobyli
trzecie miejsce w turnieju zespołów big-
-beatowych za zespołami „5 Gwiazd”
z MDKi „Elektryczni” z PDK.
Nazwę „Bardowie” przyjęło w Polsce
kilka zespołów. Jak podała Encyklopedia
Polskiej Muzyki Rockowej występowali
poznańscy „Bardowie” jako formacja
jazzu tradycyjnego, od 1968 roku grupa
rhythm and blusowa. Wcześniej grali
„Bardowie warszawscy z gitarzystą Mar-
kiem Ałaszewskim i wokalistą Danielem
Kłoskiem. W latach 60-tych „Bardowie”
z Olsztyna występowali z wokalistą Sta-
nisławem Wenglorzem znanym z zespołu
„Skaldowie.
Warto jeszcze wymienić „Bardów”
z Zamościa, których na festiwalu Rozto-
cze 2 w 1968 roku wyprzedziła przemyska
grupa „Fatum” z MDK.
W 1970 roku przemyscy „Bardowie” na
przeglądzie Amatorskich Zespołów In-
strumentalno-Wokalnych w Przemyskim
Domu Kultury, jako przedstawiciele art.
i pop rocka, zajęli II lokatę, zdobywając
srebrny puchar. Następnie występowali jako
20
kwartet „Mokowianie) a repertuar oparli
na znanych polskich przebojach — Anna
Maria, Biały Krzyż „Czerwonych Gitar” czy
utworze Stana Borysa — „To Ziemia”.
i „BARONOWIE”
Zespół rockowo-popowy z lat 1965-
1967 założony przy Zakładach Mera-
-Polna z siedzibą w klubie „Metalowiec”
przy ul. Mickiewicza 18. Występował
w składzie: Andrzej Sas pseudonim
„Wujek”- gitara prowadząca, Edward
Żwan - gitara basowa, Antoni Kaszycki
- perkusja, w latach 1967/1968 Janusz
Cywicki, pseudonim „Cyki” - gitara
basowa - zaczynał jako wokalista „5
Gwiazd” a później zastępował Wojciecha
Władyczyna, który w „5 Gwiazdach” grał
na mini organach „Sonatina, Tadeusz
Czyżowski - gitara rytmiczna, wokal
przeszedł do „5 Gwiazd”. 11 września
1984 roku zginął tragicznie potrącony
przez autobus,
Wojciech Tarczyński pseudonim „Sre-
py” na stałe przy perkusji zastąpił A.Ka-
szyckiego, który w 1967 roku przeszedł
do zespołu „Elektryczni”.
Jak podało „Życie Przemyskie” 7/15
z 1967 roku, „Baronowie” po zatargu
z kierownictwem klubu „Metalowiec”
i dyrekcją „Polnej” zaprzestali działalno-
ści. E. Żwan zniknął ze sceny muzycznej,
pozostali nadal działali.
Przed Januszem Cywickim grał przez
pół roku na gitarze basowej w „Niebie-
skich Migdałach” Zdzisław Kruszyński,
który wyjechał do Szczecina. Jestem
z nim w stałym kontakcie, podobnie jak
z Andrzejem Sasem, który w 1968 roku
z połączenia „Elektrycznych” z „Barona-
mi” tworzył zespół „Sami Swoi”, a po ich
rozpadzie grupę „Sas and Company”. Od
ponad 35 lat mieszka w Londynie, gdzie
gra w zespole „Beer Blues Band”.
I GRUPA „BIG NOISE”
W TŁUMACZENIU - WIELKI HAŁAS
Szkolny zespół z I Liceum Ogólnokształ-
cącego im. J. Słowackiego w Przemyślu wy-
stępował w latach 1973/1975, jako męski
kwartet. Opiekunem grupy był pedagog
i muzyk (ex „Elektryczni) Romuald Sa-
barański. Historię zespołów „Kwiatuszek”
i „Elektryczni” opisał w numerze 819
miesięcznika „Nasz Przemyśl” z 2011 roku.
Skład zespołu „Big Noise” tworzyli:
Mirosław Artman pseudonim Lonek
- gitara, Władysław Magdziak - gitara
basowa, Andrzej Szumny - gitara solowa,
Marek Zub pseudonim Pawian- perkusja.
W 1975 roku do zespołu doszedł brat
Władysława Tadeusz Magdziak, grający
na skrzypcach elektrycznych. W grupie
występowała wokalistka Urszula, a w re-
pertuarze dominowały piosenki harcer-
skie oraz pop-rockowe covery.
Niektóre informacje do tego tekstu
uzyskałem od W. Tarczyńskiego, A.
Kaszyckiego, J. Cywickiego. Fotografie
zespołu „Big Noise” wraz z opisem udo-
stępnił mi Wacław Prosiecki. Za pomoc
wymienionym panom bardzo dziękuję.
CDN.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
zaprasza
kalendarz imprez
1 sierpnia (Środa), godz. 19.30
XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne.
BARBARA BOROWICZ — klarnet, BARTOSZ SAŁDAN — perkusja.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw.
św. Józefa Salezjanie.
2 sierpnia (czwartek), godz. 17.00
„Letni Powiew Japonii”. XVIII Festiwal Kultury Japońskiej 2018.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Fundacja Pol-
sko-Japońska YAMATO Centrum Kultury Japońskiej w Przemyślu.
Więcej informacji na plakatach oraz na www.kultura.przemysl.pl.
3 sierpnia (piątek), godz. 19.30
XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne.
THOMAS BERNING (Niemcy) — organy.
(Bazylika Archikatedralna) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum
Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw. św. Józefa Salezjanie.
4 sierpnia (sobota), godz. 17.00
Widowisko taneczno-muzyczne „WESELE KRESOWE” w wykonaniu
Zespołu Pieśni i Tańca „Przemyśl” w ramach FESTIWALU DZIEDZIC-
TWA KRESÓW.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Gminny
Ośrodek Kultury w Lubaczowie.
5 sierpnia (niedziela), godz. 19.30
XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne.
KONCERT FINAŁOWY
FESTIWALOWA ORKIESTRA KAMERALNA ARSO ENSEMBLE,
IRMINA OBONSKA — TOPOROWSKA — klawesyn,
MAREK TOPOROWSKI — klawesyn,
TOMASZ ŚLUSARCZYK — dyrygent.
(Kościół Salezjanów) — wstęp wolny. Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kul-
tury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw. Św. Józefa Salezjanie.
I Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
4 6 37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1
R tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariatQkultura.przemysi.pl
dyrektor - Renata Nowakowska
KAWIARNIA
ARTYSTYCZNA
JUŻ OTWARTA
sierpień 2018
14 sierpnia (wtorek), godz. 17.00
„Nadsańskie spotkania poetyckie”. Zakończenie konkursu poetyckie-
go „Wstęga Sanu”, ogłoszenie wyników i rozdanie nagród.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) — wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Robotnicze
Stowarzyszenie Twórców Kultury w Przemyślu.
17-19 sierpnia (piątek-niedziela)
WINCENTIADA 2018
Dni Patrona Miasta Przemyśla Świętego Wincentego oraz Finał Ogól-
nopolskiej Akcji Caritas „TORNISTER PEŁEN USMIECHÓW”.
(Zamek Kazimierzowski, Rynek Starego Miasta) — wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, Caritas Polska,
Klasztor Franciszkanów w Przemyślu.
27 sierpnia (poniedziałek), godz. 18.00
„Podwodny świat” — finisaż wystawy fotografii Piotra Kliszcza, spo-
tkanie z autorem, pokaz slajdów.
(Galeria Baszta) — wstęp wolny
Organizator: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
30 sierpnia (czwartek), godz. 18.00
Otwarcie wystawy grafiki Marcina Jachyma i Agnieszki Lech-Bińczyckiej.
(Galeria Zamek) — wstęp wolny.
Organizator: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
WYSTAWY CZASOWE:
E Wystawa malarstwa/rysunku „ZAKŁAD 117” — Zakład Malarstwa
i Rysunku I Wydziału Artystycznego Instytutu Sztuk Pięknych
UMCS w Lublinie. Uczestnicy: Anna Barańska, Jan F. Ferenc, Ma-
ria Polakowska-Prokopiak, Wiesław Proć, Tomasz Świerbutowicz,
Stanisław Żukowski, (Galeria Zamek), czynna do 27 lipca 2018 r.
E Wystawa grafiki Marcina Jachyma i Agnieszki Lech-Bińczyckiej,
(Galeria Zamek), czynna od 30 sierpnia do 30 października.
E „Podwodny świat” — wystawa fotografii Piotra Kliszcza, (Galeria
Baszta) czynna do 31 sierpnia 2018 r.
Po wydrukowaniu kalendarz imprez może ulec zmianie,
zawsze aktualny na www.kultura.przemysl.pl
Kawiarnia Artystyczna na Zamku Kazimierzowskim jest
najwyżej położoną kawiarnią w Przemyślu, działającą od
niespełna dwóch tygodni. W naszej ofercie znajduje się
m.in. piwo rzemieślnicze z browaru kraftowego, wypala-
na regionalnie kawa z palarni kaw Kaffe2009 w Biłgoraju
oraz menu, do którego inspiracje czerpiemy z bliskości par-
ku miejskiego (zaskakują takie pozycje jak: soki z szyszek
sosny 1 kwiatów chabru, zielone koktajle na bazie igieł so-
snowych i wiele innych). We wnętrzu naszej kawiarni kró-
luje minimalizm, natomiast na ścianach goszczą
pracę młodego, zdolnego, przemyskiego
grafika - Grzegorza Kijanki.
Kawiarnia otwarta jest
od poniedziałku do czwartku
w godzinach 9-19
oraz od piątku do niedzieli
w godzinach 9-21.
Wszystkich Państwa
serdecznie zapraszamy.
WINCENTIADA
If, 18, 1O sierpnia 201 e)
Aby obyczajom prastarym zadość uczynić i żeby pamięć
oPatronie miasta naszego ocalić, jako wiadomym wszyst-
kim chcemy oznajmić do wiadomości podając, iż Świętego
Wincentego na wieczną rzeczy pamiątkę chcemy zachować,
wyprawiając mu w podzięce szczerej celebrę wspaniałą.
Jak co roku z końcem wakacji przychodzi czas na WINCENTIADĘ, święto
patrona każdego przemyślanina — Świętego Wincentego. Jest to uroczystość,
której niezmiennym elementem jest Msza Święta oraz procesja ulicami
miasta z relikwiami Patrona. Tym razem (19 sierpnia godz. 10.00) Msza
Święta w intencji mieszkańców Przemyśla odprawiona zostanie na scenie
plenerowej w Rynku Starego Miasta.
4 zł A kc"
7 WO CZE ZZ
Pozostałe składowe, które urządzane są według najlepszych tradycji
jarmarcznych, dostarczają zawsze wspaniałej rozrywki, ponieważ WINCEN-
TIADA to czas radości i dobrej zabawy dla wszystkich. Tegoroczna edycja, po-
dobnie jak wszystkie poprzednie, obfitować będzie w ogromną ilość atrakcji.
Zapraszając do wspólnego przeżywania całego święta i korzystania z jego
urozmaiconego programu artystycznego, szerzej prezentujemy kilka jego
„pozycji”. Niestety z braku miejsca nie możemy w ten sposób zapowiedzieć
wszystkiego, szczegółowy program na afiszach ina www.kultura.przemyśsl.pl.
17 sierpnia, godz. 18.30 (Zamek Kazimierzowski)
LLU AO CZ ULCY1Y74 9 0 CZW CJiT-Ta*
w wykonaniu Andrzeja Rybińskiego i Mateusza Mijala
Wybitny polski piosenkarz Andrzej Rybiński jest także aranżerem
i kompozytorem. Większość piosenek artysty to Jego własne kompo-
zycje, które najbardziej lubi wykonywać przy akompaniamencie gitary.
Współtworzył zespoły: Bumerang, DWA PLUS JEDEN, ANDRZEJ I ELIZA. Od
1983 roku jest solistą. Jego największe przeboje takie jak „Nie liczę godzin
i lat, „Pocieszanka” „Za każdą cenę” znają wszyscy. Komponował także dla
innych m.in. dla Edyty Geppert, Zdzisławy Sośnickiej, Alicji Majewskiej.
Dni Patrona Miasta Przemyśla
Świętego Wincentego oraz
| ZUTLOY DYW O ZPN KOTY LEO
„Tornister pełen uśmiechów”
Mateusz Mijal to wokalista i kompozytor młodego
pokolenia. Zasłynął w 2012 roku, gdy nagrał
wspólnie z raperem Liberem piosenkę „Winny”.
Była ona hitem lata 2012 roku. Jego teledyski
mają kilkunastomilionowe wyświetlenia na
A , YouTube. Komponuje dla takich artystów jak:
A Natalia Szroeder, zespól Video, Rafał Brzozow-
ę |___ ski. W 2016 roku z piosenką „Szkło i lód” zajął
h drugie miejsce w konkursie premier Festiwalu
y Polskiej Piosenki w Opolu. Koncertuje w Polsce
oraz za granicą. Gra prawie 100 koncertów rocznie.
Połączone siły dwóch tak wybitnych osobowości „wróży” niezapomniane
(c IEŻ
18 sierpnia, godz. 17.00 (Rynek Starego Miasta)
taneczny korowód „Poloneza czas zacząć”
— prowadzenie Zespół Pieśni i Tańca „Przemyśl”
se
4% he
> z” > 3 20) >
Po raz pierwszy w trakcie obchodów WINCENTIADY Polonez zatańczony
został w ubiegłym roku. Taniec ten poprzez swoją dostojność i grację ruchów
podkreślił uroczysty charakter tego wydarzenia. Wtedy — podobnie będzie
i tym razem -korowód zainicjował Zespół Pieśni i Tańca„Przemyśl', do którego
sukcesywnie dołączali wszyscy ci, którym serca biją po przemysku, ci którzy
chcieli pokazać całemu światu, że Przemyśl pamięta o swoim Patronie. Efekt
był niezwykły. Poloneza zatańczyła imponująca, kilkusetosobowa grupa,
która w ten sposób zamanifestowała swój regionalny patriotyzm. Mamy
nadzieję, że tym razem będzie jeszcze lepiej, ponieważ w bieżącym roku,
w rocznicę 100-lecia Odzyskania Niepodległości będzie to taki swoisty,
przemyski Polonez dla Niepodległej.
18 sierpnia, godz. 21.00 (Rynek Starego Miasta)
widowisko „Via Regia - HISTORIE NA SZLAKU
ŚW. JAKUBA” Teatru Formy Józefa Markockiego
z Wrocławia
Teatr Formy (dawny Współczesny Teatr Pantomimy) to wrocław-
ski teatr prywatny, istnieje od 1996 roku. Założony i prowadzony jest
Musical o pierwszej miłosci, z Sopotem pu BUYMTAWAIE)
KLENC
Poemat rocko wy.
Mm
u Mi MUZ A)
WYSTĘPUJĄ:
MAREK
PRZE A A:
Kasia Cygan
Basia Janyga
Kinga Kutrzuba
Yanoosh Baran
Sebasti IC [ejleslęci
Seweryn Mietka - perkusja
scenariusz, reżyseria - Kasia Cygan
kierownictwo muzyczne - Roman Jońca
PGE KTT)> sank
Energia Odnawialna S.A.
madżoceć BS DEWELOPER
Dni Patrona Miasta Przemyśla Świętego Wincentego
m PATRONAT HONOROWY
Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma
17 sierpnia, piątek
Zamek Kazimierzowski
„Pejzaż polski”
U IEKAWNYTZILNETTLIEG
„Przemyskie świątynie”
koncert „Polskie piosenki różnych pokoleń”
wystąpią: zespół 5 bsp „Szarotki”
Andrzej Rybiński i Mateusz Mijal
godz. 18.30
godz. 20.00
pokaz slajdów Piotra Michalskiego
„Przemyskie ulice”
IMPREZA TOWARZYSZĄCA
mecz piłki nożnej Samorządowcy - Prawnicy
o Puchar Wincentiady - stadion KS „Czuwaj”
godz. 18.00
| tj sierpnia, sobota
Rynek Starego Miasta
godz. 16.00 promocja publikacji o. Szczepana Praśkiewicza
pt. „Niebo Karmelu” poświęconej świętym
i błogosławionym karmelitańskim - sala narad UM :
godz. 17.00 taneczny korowód „Poloneza czas zacząć” -
prowadzenie Zespół Pieśni i Tańca „Przemyśl”
godz. 17.30
blok muzyczny zespołów:
Soul,Voda,Simple Music Team
„Via Regia - HISTORIE NA SZLAKU ŚW. JAKUBA” j
w wykonaniu Teatru Formy Józefa Markockiego :
z Wrocławia - widowisko poświęcone szlakom :
jakubowym. Spektakl jest opowieścią z gatunku
płaszcza i szpady, pełną dynamicznych i zabawnych
zwrotów akcji, która wpisuje się w jakubowe pielgrzymowanie :
godz. 21.00
Ik) sierpnia, niedziela
Plac Niepodległości - godz. 15.00 - 19.00
- Mobilne Laboratorium „POLoNEs”
- Działania prozdrowotne prowadzone przez Powiatową ai
anitarno-Epidemiologiczną w Przemyś
NA WSZYSTKIE WYDARZENIA WSTĘP WOLNY
www.kultura.przemysl.pl
19 sierpnia, niedziela
WODO ULILE
LB
i godz.
godz.
: godz. 10.00 Uroczysta Msza Święta w intencji mieszkańców
12.00
13.30
EAU
WINCENTIADA
- 17, 18,10 sierpnia 20) ę
Finał Ogólnopolskiej Akcji Caritas
„lornister pełen uśmiechów”
Przemyśla i wystawienie relikwii Świętego Wincentego,
po Mszy Świętej procesja ulicami Kazimierzowską
i Franciszkańską
Oficjalne otwarcie Jarmarku Świętego Wincentego
wystąpią:
LCALAL OZON
Zespół wokalno-instrumentalny Testimonium
Finał Akcji Caritas „Tornister pełen uśmiechów”
- wręczanie tornistrów
Kiermasz rozmaitości, konkursy, działania
animacyjno-plastyczne, zabawy taneczne przy muzyce
WIECZORNY BLOK MUZYCZNY
KLENCZON POEMAT ROCKOWY
Multimedialny spektakli muzyczny Teatru MUZY,
Wojewódzkie obchody
Swięta Policji w Przemyślu
Podkarpaccy policjanci uczcili swoje Święto uroczystym apelem
na Rynku w Przemyślu. Wojewódzkie obchody zaszczycili swoją
obecnością m.in. Zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp.
Andrzej Szymczyk, przedstawiciele administracji rządowej oraz
administracji samorządowej szczebla wojewódzkiego i gminnego,
komendanci i przedstawiciele zaprzyjaźnionych służb mundurowych
z Podkarpacia i z zagranicy i instytucji na co dzień współpracujących
z policją. Święto było przede wszystkim okazją do wręczenia odzna-
czeń i awansów na wyższe stopnie zasłużonym funkcjonariuszom
i złożenia im podziękowań za wytrwałą służbę.
WITOLD WOŁCZYK
Uroczystości zainaugurowała Msza
Święta odprawiona w bazylice Archikate-
dry Przemyskiej. Nabożeństwu, w intencji
policjantów, przewodniczył Metropolita
Przemyski Arcybiskup Adam Szal.
Główna część obchodów odbyła się na
przemyskim Rynku. Patronat nad Woje-
wódzkimi Obchodami Święta Policji objął
Minister Spraw Wewnętrznych i Admini-
stracji Joachim Brudziński.
W uroczystym apelu uczestniczyli
I Zastępca Komendanta Głównego Policji
nadinsp. Andrzej Szymczyk, Komendant
Wojewódzki Policji w Rzeszowie mł.
insp. Henryk Moskwa, Wicewojewoda
Podkarpacki Lucyna Podhalicz, Czło-
nek Zarządu Województwa Piotr Pilch,
Przewodniczący Sejmiku Województwa
Podkarpackiego Jerzy Cypryś oraz Prezy-
dent Przemyśla Robert Choma i Starosta
Przemyski Jan Pączek. Wśród gości nie
zabrakło byłego szefa podkarpackich
policjantów nadinsp. Krzysztofa Pobuty
- Komendanta Wojewódzkiego Policji
w Krakowie. Swoją obecnością zaszczycili
również przedstawiciele parlamentarzy-
stów, władz rządowych i samorządowych,
duchowieństwa, służb mundurowych
oraz instytucji, uczelni i stowarzyszeń
działających na rzecz bezpieczeństwa.
Gośćmi uroczystości były także zagra-
niczne delegacje policji z Ukrainy, Sło-
wacji, Węgier i Rumunii.
Kolejnym punktem uroczystości było
wręczenie medali, odznak i awansów.
Medalami „Za Długoletnią Służbę”
odznaczonych zostało 22 policjantów.
To odznaczenie jest nagrodą za wzorowe
i wyjątkowo sumienne wykonywanie
obowiązków wynikających z pracy zawo-
dowej w służbie Państwa.
W uznaniu szczególnych zasług i osią-
gnięć służbowych Minister Spraw We-
wnętrznych i Administracji nadał 106
odznak „Zasłużony Policjant” oraz
uhonorował 9 osób medalami „Za Za-
sługi dla Policji”.
Z okazji Święta Policji awanse na wyż-
sze stopnie służbowe odebrało w całym
województwie podkarpackim 1271 poli-
cjantów - 16 w korpusie oficerów starszych,
90 w korpusie oficerów młodszych, 551
w korpusie aspirantów, 558 w korpusie
podoficerów i 56 w korpusie szeregowych.
12 osobom przyznano medale XXV-le-
cia Niezależnego Samorządnego Związku
Zawodowego Policjantów. 4 osoby zostały
nagrodzone medalami i odznaczeniami
za zasługi dla Podkarpackiej Organi-
zacji Wojewódzkiej Ligi Obrony Kraju.
Komendant Wojewódzki Policji w Rze-
szowie wyróżnił też laureatów plebiscytu
na najpopularniejszego dzielnicowego
z Podkarpacia. Najwięcej głosów w kon-
kursie zdobył st. sierż. Mariusz Konieczny
z Zespołu Prewencji w Stubnie Komisaria-
tu Policji w Medyce. Na drugim miejscu
uplasował się sierż.szt. Krzysztof Zięba
z Posterunku Policji w Zagórzu, w po-
wiecie sanockim, a na trzecim st. sierż.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Wydarzenia
Agnieszka Drozd z Komendy Powiatowej
Policji w Brzozowie. Pamiątkowe statuetki
i nagrody przekazał zwycięzcom Dariusz
Dziopak - zastępca redaktora naczelnego
„Gazety Codziennej Nowiny”, reprezentu-
jący organizatora konkursu.
Zastępca Komendanta Głównego
Policji nadinsp. Andrzej Szymczyk od-
czytał list Ministra Spraw Wewnętrznych
i Administracji skierowany z tej okazji
do policjantów i pracowników Policji
garnizonu podkarpackiego. Wyraził też
słowa uznania i podziękowania za trud
i zaangażowanie w codzienną służbę.
Życzenia przekazali policjantom również
przedstawiciele władz wojewódzkich
i samorządowych.
Wojewódzkie Obchody Święta Policji
zakończyła defilada kompanii honoro-
wych Komendy Wojewódzkiej Policji
w Rzeszowie, V Batalionu 21 Brygady
Strzelców Podhalańskich i Państwowej
Straży Pożarnej, z towarzyszeniem Orkie-
stry Reprezentacyjnej Policji z Komendy
Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
W Przemyskiej Bibliotece Publicznej
uroczyście otwarto wystawę „Policja
w służbie Niepodległej”, przygotowaną
przez Komendę Wojewódzką Policji
w Rzeszowie. Prezentuje ona fotografie
i archiwalia przedstawiające działalność
Policji Państwowej w okresie międzywo-
jennym. W większości dotyczą policjan-
tów z jednostek dawnych województw
krakowskiego i lwowskiego, które dziś
tworzą Podkarpacie. Archiwalne fotogra-
fie zostały pozyskane z muzeów, archiwów
i instytucji kultury, głównie z naszego
regionu.
Dodatkowo dla mieszkańców przygoto-
wano wiele atrakcji, między innymi pokaz
policyjnego sprzętu i wyposażenia, w tym
robota pirotechnicznego i konne patrole.
Każdy mógł porozmawiać z funkcjona-
riuszami o ich codziennej służbie.
FOTORELACJA NA STR. 44
25
—
o
=
S
=
=
„5
E
G
©
O
L_
Fot.: K. Juźwińska
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
Artyści Przemyśla Niepodległej
Wystawa z okazji 100-lecia odzyskania
niepodległości „Artyści Przemyśla Nie-
podległej” zrealizowana ze zbiorów Galerii
Sztuki Współczesnej w Przemyślu, otwarta
została w przemyskiej Galerii 7 lipca. Jej
celem jest uczczenie największego Święta
Polaków, odzyskanie suwerenności po
123 latach zaborów. Przemyskie BWA
czyni to poprzez prezentację doświadczeń
przemyskiego środowiska plastycznego
Widok ekspozycji.
tworzącego tutaj przez ostatnie dzie-
sięciolecia. Prezentowane prace repre-
zentują wszystkie dziedziny twórczości
plastycznej, od malarstwa przez twórczość
graficzną po klasyczne prace rzeźbiarskie
i ceramiczne. Wystawa ta jest także próbą
zmierzenia się — jak piszą Organizatorzy
— z upływającym czasem i odpowiedzią
na wiele zasadniczych pytań, które były
i nadal pozostają ważne dla każdego z nas.
Uczestnikami wystawy są: Tadeusz
Błoński, Jerzy Cepiński, Andrzej Cie-
szyński, Elżbieta Cieszyńska, Janusz J.
Cywicki, Łukasz Cywicki, Alina Czernecka
Mikrut, Małgorzata Dawidiuk, Jerzy Dunin
Brzeziński „Karo”, Wiktor Dżochowski,
Helena Jacyno, Józef Karol Kalinowski,
Janusz Karbowniczek, Artur Kardamasz,
Andrzej Kmiecik, Edward Kmiecik, Sta-
nisław Jan Koba, Leonard Konopelski,
Mariusz Kościuk, Cezariusz Kotowicz,
Antoni Kowalski, Andrzej Kubat, Danuta
Leszczyńska Kluza, Barbara Lis, Jurek
Lis, Marek Majewski, Jerzy Matuszewski,
Marek Mikrut, Iwona Miśkiewicz, Grażyna
Niezgoda, Tadeusz Nuckowski, Julia Olech
Nowak, Elżbieta Piórecka, Narcyz Piórecki,
Helena Płoszaj Wodnicka, Zenon Henryk
Rachwalski, Krystyna Rokowska, Jadwiga
Sawicka, Marian Stroński, Marian Szajda,
Maria Witkiewicz, Wiesłw Tadeusz Wod-
nicki, Rena Wota.
Wystawę można zwiedzać do 29 sierpnia
2018 roku w Galerii przy ul. Kościuszki 3.
Andrzej Krzysztoforski „Taniec z farbami” w Galerii 12
Andrzej Krzysztoforski z wykształcenia
jest prawnikiem, przez 16 lat kierował
Urzędem Stanu Cywilnego w Przemyślu.
Swoją pasję malarską odkrył w 2011 roku,
26
już po przejściu na emeryturę. Wtedy
zaczął uczęszczać na zajęcia plastyczne
prowadzone prze Panią Halinę Paszkowską
w Centrum Kulturalnym w Przemyślu. Tutaj
stopniowo rozwijał swoje zainteresowania,
poznawał techniki, próbował sił, podejmu-
jąc różne motywy malarskie. Tu też poznał
wielu ludzi, którzy, podobnie jak on sam,
ogarnięci są pasją tworzenia. Uczestniczył
w licznych plenerach artystycznych. Brał
również udział w wystawach zbiorowych
i konkursach plastycznych. Prace jego
zostały dostrzeżone i nagrodzone w 2013
roku na VI Regionalnym Przeglądzie Pla-
styki Nieprofesjonalnej w Przemyślu oraz
trzy lata później natym samym Przeglądzie
Jury przyznało mu Il miejsce. Wystawa
otwarta 13 lipca w Galerii 12 w Centrum
Kulturalnym w Przemyślu, jest pierwszą
wystawą indywidualną Pana Andrzeja
Krzysztoforskiego. Będzie ją można oglądać
jeszcze do 7 sierpnia 2018 roku.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Fotografie: Andrzej Cieszyński
„Taniec z farbani..."
ANDRZEJ KRZYSZTOFORSKI
Nina Rostkowska
w Galerii „Stara Kręgielnia”
Nina Rostkowska urodziła się w Kro-
śnie. W 1982 roku ukończyła Państwowe
Liceum Sztuk Plastycznych w Łodzi.
Studiowała na Uniwersytecie im. Marii
Curie-Skłodowskiej w Lublinie, w Insty-
tucie Wychowania Artystycznego. Pracę
Dyplomową zrealizowała w pracowni
malarstwa pod kierunkiem prof. Mariana
Stelmasika w 1991 roku. Ukończyła rów-
nież Kurs Ceramiki Artystycznej w Łucz-
nicy k. Warszawy. Prowadzi działalność
edukacyjno-artystyczną w krośnieńskim
Domu Kultury. Uprawia malarstwo olej-
ne i akwarelowe, zajmuje się też grafiką
wydawniczą i reklamową, współpracując
z lokalnymi wydawcami.
b em NW
88
7 RZ rl
Obrazy ze zbiorów Autorki „Dziennik malarski”.
Prace swoje prezentowała na kilku-
dziesięciu wystawach indywidualnych
i zbiorowych. Uczestniczyła w krajowych
i międzynarodowych plenerach malarskich.
Prace artystki znajdują się w zbiorach
w Muzeum Zeplińskim w Michalovcach,
w Galerii Miasta Bardejowa oraz Wielkiego
Sariśa (Słowacja), w Galerii Miasta Trinec
(Czechy) oraz w zbiorach prywatnych
na Białorusi, w Holandii, Niemczech,
Czechach, Kanadzie, Słowacji, USA i we
Włoszech.Otrzymała wiele nagród, m.in.:
Nagrodę Miasta Miszkolc na Międzynaro-
dowym Triennale Malarstwa Regionu Kar-
pat - Srebrny Czworokąt, Przemyśl 2015;
I Nagrodę w 29. Ogólnopolskiej Wystawie
Kultura i sztuka
Twórczości Pedagogów Plastyki, Rzeszów
2014; li II Nagrodę w Wystawie Akwareli
Rzeszów 2002 i 2003; Nagroda Prezydenta
Miasta Krosna w kategorii Twórca 2008
oraz Odznakę Honorową „Zasłużony dla
Kultury Polskiej” przyznaną przez Ministra
Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2009).
Na co dzień Nina Rostkowska pracuje
w Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza
w Krośnie, gdzie zajmuje się organizo-
waniem wystaw oraz prowadzi „Otwartą
Pracownię” skupiającą zarówno młodych,
jak itych starszych, adeptów sztuk plastycz-
nych. Od ponad trzydziestu lat prowadzi
swego rodzaju „dziennik malarski”, który
jest abstrakcyjnym, niezwykle barwnym za-
pisem przeżyć, nastrojów i emocji. Artystka
mieszka w Krościenku Wyżnym.
Wystawa w Galerii „Stara Kręgielnia”,
działającej przy Centrum Kulturalnym
w Przemyślu, potrwa do końca sierpnia.
FE = wy
PIOTR KLISZCZ i jego fotografia podwodna w Galerii Baszta
Piotr Kliszcz urodził się w 1962 roku.
Z zawodu jest ortopedą i traumatologiem,
specjalistą rehabilitacji medycznej, z zamiło-
wania natomiast fotografikiem i nurkiem. Fo-
tografuje od 7. roku życia, nurkuje od ponad
10 lat. Jak mówi autor głębokość nurkowań
to zwykle do 20-30 m (jest to strefa Światła
i najbogatszego życia), ale są również zdjęcia
z głębokości przekraczającej 50 m. Oczaro-
wany pięknem podwodnej przyrody Piotr
Kliszcz pragnie uchwycić niezwykłe chwile
podczas nurkowania w różnych miejscach
Adriatyku, Morza Czerwonego, Morza Pół-
nocnego, Morza Śródziemnego, stawów, ka-
mieniołomów i jezior Polski, Czech i Słowacji.
Swoje zdjęcia prezentował na wystawach
w Rzeszowie, Krakowie, Lublinie, Leżajsku
i Jarosławiu. W tej chwili możemy obejrzeć
jego prace w Galerii Baszta na Zamku Ka-
zimierzowskim w Przemyślu (Przemyskie
Centrum Kultury i Nauki ZAMEK). Wystawa
czynna będzie do poniedziałku 27 sierpnia,
tego dnia odbędzie się Finisaż wystawy
i uroczyste spotkanie z Autorem, na które
serdecznie Państwa zapraszamy.
PRZEMYŚL sierpień 2018
27
Fot.: Piotr Kliszcz
Poezja
PRZYSTAŃ
POETYCKA:
MARIA GIBAŁA
MEDAL HONOROWY
imienia Jakuba Wojciechowskiego
ZA ZASŁUGI DLA
KULTURY ROBOTNICZEJ
dla Marii Gibały
grody, przyznano medal siedmiu
osobom. Wśród nagrodzonych
Kapituła wyróżniła Marię Gibałę
z Przemyśla, wiceprezesa RSTK.
W uzasadnieniu wspomniano o jej
zaangażowaniu w działalność sto-
warzyszenia, m.in.: prężny udział
w przygotowaniu jubileuszy 25-
lecia i 30-lecia Robotniczego Sto-
warzyszenia Twórców Kultury
w Przemyślu, trzech edycji NAD-
SANSKICH SPOTKAN POETYC-
KICH, redagowanie od marca
2011r..rubryki PRZYSTAN PO-
ETYCKA w miesięczniku NASZ
PRZEMYSL, przygotowanie opra-
wy i prowadzenie wieczorów
poetyckich i muzycznych orga-
nizowanych przez RSTK. Należy
wspomnieć o jej drodze artystycz-
W 1988 roku ustanowiono Spo- nej, począwszy od wystaw foto-
łeczną Kapitułę Medalu Jakuba Woj-
ciechowskiego powołaną przez Za-
rząd Robotniczego Stowarzyszenia
Twórców Kultury w Bydgoszczy,
Tadeusz Boy-Żeleński
podczas wizyty u Jakuba
Wojciechowskiego w
Barcinie w 1931 roku.
Pomiędzy Boyem-Żeleńskim
a Wojciechowskim nawiązała się
swoista przyjaźń. Prowadzili ciągłą
korespondencję, Boy-Żeleński
przysyłał Wojciechowskiemu książki
oraz namawiał do kontynuowania pracy
pisarskiej.
graficznych, nagród w konkursach
poetyckich i fotograficznych, wy-
danych dwóch tomikach poetyc-
kich KLIMATY i STO PIĘCDZIE-
SIĄT KILO DOBROCI, udziale
w warsztatach poetyckich, nagro-
dzie Ministra- odznaka ZASŁU-
ZONY DLA KULTURY POLSKIEJ,
NAGRODZIE HONOROWEJ
PREZESA Oddziału ZLP w Rze-
szowie z okazji 50-lecia Oddziału
ZLP, za tomik poetycki. Pani Ma-
ria jest przy tym osobą niezwykle
skromną, koleżeńską, solidną i od-
daną pracy społecznej.
16 czerwca 2018 r. odby-
ło się w Barcinie Sympozjum
Naukowe poświęcone życiu
i twórczości klasyka w robot-
niczej bluzie, podczas którego
wręczono przyznane medale.
Uroczystość została zorgani-
zowana przez Robotnicze Sto-
warzyszenie Twórców Kultury
w Bydgoszczy, Kujawsko-Pomor-
skie Centrum Kultury w Bydgosz-
czy i Bibliotekę Publiczną Miasta
i Gminy Barcin im. Jakuba Wojcie-
chowskiego w Barcinie.
Mieczysław Szabaga
na podstawie pisemnej opinii SRC nadAT
ROBOTNICZE STOWARZT> ę E ATE
o działalności na rzecz kultury,
w szczególności kultury robot-
niczej, zgłoszonej przez Zarządy
RSTK, stowarzyszenia, związki
GNatii Gibale
twórcze, szkoły wyższe, ośrodki "A4DĘZA HONOROÓW t
kultury, urzędy miejskie i wo-
jewódzkie. Medal jest odlewem
z brązu patynowanego z podo-
bizną Jakuba Wojciechowskiego
według projektu bydgoskiego
artysty rzeźbiarza Michała Ku-
biaka i przyznawany jest co dwa
lata. W tym roku, roku jubileuszu
trzydziestolecia powołania na-
28 PRZEMYŚL sierpień 2018
Jakub Woj ciechowski urodził się
3 lipca 1884r. w Nowcu, w dawnym powie-
cie śremskim. Jego rodzice - Maciej, który
pracował jako parobek i matka Agnieszka
z Michalaków - byli ludźmi niepiśmien-
nymi. W latach 1891-1896 chodził do
szkoły w Kunowie nad Odrą. Mając kilka-
naście lat, wyjechał do Niemiec i pracował
w cegielni Oppenheima w Rudesdorf pod
Berlinem, obsługiwał wędrowną karuzelę,
pracował w kopalniach węgla w Westfalii
i na Łużycach. 7 lipca 1909 r. poślubił Ma-
riannę Kozioł, polską robotnicę przebywa-
jącą na „saksach. Ich dzieci - Maria, Anna
i Jakub - zmarły w dzieciństwie. Wcielony
podczas I wojny światowej do armii nie-
mieckiej walczył pod Brukselą i Antwerpią,
gdzie w 1914 roku został ranny w głowę. Po
wyjściu ze szpitala został zdemobilizowany
i do końca 1918 roku pracował w kopalni
w Gelsenkirchen. Następnie był motorni-
czym tramwaju w Magdeburgu. W mieście
tym włączył się w życie polityczne Polonii.
Był członkiem Związku Polaków w Niem-
czech i przewodniczącym Towarzystwa
św. Jana - Zjednoczenia Zawodowego
Polskiego. Podejmował działania na rzecz
przyłączenia Górnego Śląska do Polski.
W Magdeburgu dowiedział się o ogłoszo-
nym przez Polski Instytut Socjologiczny
w Poznaniu konkursie na pamiętnik ro-
botniczy. Jesienią 1921 r. zaczął pisać swój
pamiętnik. W 1923 r. został zwolniony
z pracy. Do kraju powrócił z żoną w roku
1924. Osiedlili się w Łabiszynie, stąd
rowerem dojeżdżał do zakładów wapien-
niczych w Wapnie. Pracował początkowo
jako pomocnik kowala w kuźni, a później
obsługiwał urządzenia wyciągające wózki
z kamiennym urobkiem. Po pewnym
czasie przeniósł się do Barcina, skąd miał
bliżej do pracy. W 1929 r. wybudował dom
przy ul. Kościelnej 16. W Barcinie należał
do Związku Powstańców Wielkopolskich
i PPS.
Jakub Wojciechowski sławę zdobył
w okresie międzywojennym. 22 lutego
1923 jego życiorys otrzymał pierwszą
nagrodę w konkursie autobiografii robot-
niczych, który został ogłoszony przez In-
stytut Socjologiczny w Poznaniu. W 1930
r. pamiętnik ten został ogłoszony drukiem
w opracowaniu Józefa Chałasińskiego pt.
„Życiorys własny robotnika”
W tym samym roku Wojciechowski
poznał Tadeusza Żeleńskiego-Boya, z któ-
rym prowadził ożywioną korespondencję.
Boy odwiedził Wojciechowskiego w Bar-
cinie. Uczynił to także Witold Gombro-
wicz, Jerzy Andrzejewski, Paweł Zdzie-
chowski, Stanisław Helsztyński i wielu
innych. Autorem „Życiorysu własnego ro-
botnika” interesowali się literaci, socjolo-
gowie. Zachwycał ich wielkopolski język
gwarowy, niepospolita pamięć Wojcie-
chowskiego, jego naiwna szczerość i bez-
pośredniość w przedstawianiu życia kul-
turalnego, towarzyskiego i obyczajowego
polskiego środowiska emigracyjnego.
Żaden z później napisanych utworów nie
dorównał „Życiorysowi.
8 listopada 1935 r. Polska Akademia
Literatury za wybitne zasługi dla litera-
tury polskiej przyznała Jakubowi Wojcie-
chowskiemu Złoty Wawrzyn Akademicki,
najwyższe tego rodzaju odznaczenie
w Polsce międzywojennej. Zyskał szczerą
przyjaźń Tadeusza Boya-Żeleńskiego,
który, jak sam twierdził, był pod uro-
kiem tego samorodnego talentu. Pisał
on tak o pamiętniku Wojciechowskiego:
„Książka o ogromnej wartości literackiej,
a wolna od literatury — cóż za odpoczy-
nek, cóż za smakołyk dla nas, literatów,
przekarmionych papierami! Gdyby nie
ów błogosławiony konkurs, ten czterdzie-
stoletni robotnik byłby żył sobie nadal nie
dowiedziawszy się nigdy, że w nim siedzi
pisarz, artysta”. Tadeusz Boy-Żeleński
stał się protektorem Wojciechowskiego.
Promował jego osobę i twórczość, po-
magał finansowo, słał książki i recenzje,
umieszczał w czasopismach artykuły
barcinianina. Jakub Wojciechowski na
zaproszenie Boya gościł w Warszawie.
Był w kancelarii Prezydenta, w teatrach
i kawiarniach. Dyskutował z Tuwimem,
Słonimskim i Iwaszkiewiczem, znał Tet-
majera i Weyssenhofa. W tym okresie Boy
Żeleński ułożył nowy wybór opowiadań
Wojciechowskiego zatytułowany „Raz
kiedyś a obecnie, który został wydany
w Bibliotece Boya. W 1937 roku z wizytą
do sławnego barcinianina przyjechali
Witold Gombrowicz, Jerzy Andrzejew-
ski i Paweł Zdziechowski. Krótko przed
śmiercią Wojciechowski napisał szereg
opowiadań pt. „Ciąg dalszy mego życio-
rysu już w kraju”. Mieszkający w Barcinie
emerytowany nauczyciel Alojzy Ryb-
czyński znał Jakuba Wojciechowskiego,
w 1937 r. pomagał mu w pracy. Często
odwiedzał autora „Życiorysu” w jego
domu. „Jakub Wojciechowski posiadał
sporą bibliotekę, którą stanowiły w więk-
szości dary współczesnych mu polskich
pisarzy, którzy w uznaniu dla samorod-
nego talentu pamiętnikarza ofiarowali mu
wydane przez siebie książki, kierując się
pisarską solidarnością oraz chęcią umoż-
liwienia barcińskiemu pamiętnikarzowi
poszerzenia horyzontów myślowych
i dalszego samokształcenia” - wspomina.
Emerytowany nauczyciel wspomina, że
pamiętnikarz był człowiekiem życzli-
wym, uczynnym i skromnym. Pożyczał
bezrobotnym drobne kwoty. Przypusz-
cza, że od niektórych nie otrzymywał
zwrotów. Bezinteresownie pisał wnioski
w sprawie pracy, renty, do ubezpieczal-
ni, kasy chorych, władz miejskich itp.
Alojzy Rybczyński w 1937 r. pomagał przy
korekcie tekstów. W niedługim czasie
został przeniesiony do pracy w szkolnic-
PRZEMYŚL sierpień 2018
Poezja
twie w Lesznie Wlkp., co było dla niego
dużym wyróżnieniem. Niektórzy sądzili,
że został karnie przeniesiony za bliskie
kontakty z pisarzem socjalistą. „W czasie
okupacji Niemcy spalili znajdujące się
w miasteczku księgozbiory - bibliotekę
szkolną i parafialną. Penetrując polskie
mieszkania, okupant znajdowane książki
przeznaczał na spalenie w miejscowej ga-
zowni. Taki los spotkał też część cennego
księgozbioru Jakuba Wojciechowskiego.
Najcenniejsze książki pisarz ukrył pod
podłogą na strychu budynku gospodar-
czego. Po wojnie wydobył je i ofiarował
Bibliotece Miejskiej w Barcinie” - wspo-
mina nauczyciel. Ostatnie lata życia Woj-
ciechowskiego były wyjątkowo trudne.
„W 1950 r. barciński pisarz przeszedł
na emeryturę. Kilka lat pracował jako
dozorca w punkcie skupu zwierząt rzeź-
nych w miejscowej Gminnej Spółdzielni.
Ponieważ praca - jaki warunki, w których
ją wykonywał - była dla laureata Złotego
Wawrzynu Polskiej Akademii Litera-
tury uwłaczająca, jako przewodniczący
Powiatowej Komisji Oświaty i Kultury
interweniowałem u władz powiatowych
o godniejszą pracę dla barcińskiego
pamiętnikarza. Przyrzeczono mi, że
Jakub Wojciechowski otrzyma 1/2 eta-
tu w Bibliotece Miejskiej w Barcinie.
Wracając razem z Janem Sosabowskim,
kierownikiem szkoły w Mamliczu, po-
szliśmy do rzeźni, przy której zastaliśmy
pracującego emeryta. Po przekazaniu
rezultatu interwencji w sprawie zmiany
warunków pracy, pisarz odpowiedział:
„Dziękuję wam panowie, że pomyśleli-
ście o mnie. Ale mnie już naprawdę nic
więcej nie trzeba”. Nie pomogły sugestie,
że byłoby w bibliotece cieplej, zdrowiej
i wynagrodzenie też byłoby wyższe.
Zresztą po kilku miesiącach podzięko-
wał za pracę” - mówi Jakub Rybczyński.
Jakub Wojciechowski zmarł 17 czerwca
1958 r. Pochowany został na cmentarzu
w Barcinie. W pogrzebie uczestniczyło
niewiele osób. „Pogrzeb był tak skromny,
jak skromne było życie pisarza w robot-
niczej bluzie. Nie wzięli w nim udziału
przedstawiciele miejscowych władz.
Z czasem stosunek do Jakuba Wojcie-
chowskiego zmienił się. W 1972 r. ukazał
się drugi tom „Życiorysu”, w którym autor
opisuje okres od powrotu z emigracji do
ostatnich dni życia. Jego imię nosi Szkoła
Podstawowa nr 2 w Barcinie oraz Biblio-
teka Publiczna, w której mieści się izba
pamięci Jakuba Wojciechowskiego.
W 1992 trafił na ekrany film Ka-
walerskie życie na obczyźnie, któ-
ry zrealizował Andrzej Barański
w oparciu o Życiorys własny robotnika.
Maria Gibała
oprac. na podstawie artykułu Ryszarda
Nowickiego - Pałuki nr 193 (441995)
29
Zbliżenia
Tomasz „Misiek” Kulawik
Kapitan s/y Zawisza Czarny
Pisząc o żeglarstwie, obiecałem państwu pokazać kilka sylwetek
przemyskich żeglarzy. Bez wątpienia Tomasz Kulawik jest jedną
z najciekawszych postaci z naszego podwórka. To kapitan słynne-
go i romantycznego s/y Zawisza Czarny. Pagony kapitana Zawiszy
Czarnego otrzymał w 2015 roku i od tego czasu jako Kapitan Misiek
(taką bowiem na ksywę) samodzielnie dowodzi popularnym Zawia-
sem. Wielokrotnie pisałem, że dziecięce marzenia kształtują nas
i wyznaczają cele.
MIECZYSŁAW MADEJOWSKI
Podobnie było z Tomaszem, pytając go
jak to wszystko się zaczęło, opowiedział
mi piękną historię „Wszystko to rozpo-
częło się w sierpniu 1980 roku, kiedy
to wraz z rodzicami jako jedenastolatek
pojechałem na wczasy nauczycielskie do
Giżycka. Trzy przemyskie rodziny posta-
nowiły wynająć na dwa tygodnie omegę.
Nie wysiadałem z niej ani na chwilę ...
pokochałem żeglowanie od pierwszej
chwili .Po powrocie z wakacji jak się tylko
rozpoczął rok szkolny, wstąpiłem do 51.
Przemyskiej Harcerskiej Drużyny Wod-
nej. Pod okiem drużynowego Andrzeja
Kędzierskiego zacząłem stawiać pierwsze
kroki żeglarskie. ZEK Radymno to była
nasza baza, a akwen wydawał się być nie-
przebytym oceanem . Każdy ma w swoim
życiu jakieś ważne punkty, pierwszy to
właśnie wakacje w Giżycku. Pamiętam,
jak wykopali fundamenty pod blok
Siemiradzkiego 6a i przez kilka lat stała
w tym wielkim wykopie woda o ponad
metrowej głębokości. Tam kąpaliśmy się
i tam zbudowaliśmy prymitywną tratwę.
Pływając nią, wyobrażałem sobie, że to
rejs w daleki świat. Po 1985 roku mój
kontakt z żeglowaniem był sporadyczny.
Szkoła, matura, rodzina, praca... i tak
do 1996 roku, gdy pojechałem na kilka
dni nad Solinę. Siedziałem na pomoście
i z zazdrością patrzyłem na pływających.
Poprosiłem właściciela czerwonego jach-
tu o nazwie Amigo, by mnie wziął. Jak
tylko łódka zakiwała się na wodzie, ...
na nowo rozpaliły się pasje i marzenia.
Dwa miesiące później zdobyłem pierwszy
patent, cztery lata zajęło mi uzyskanie
uprawnień instruktora. Dziewięć lat od
niewinnej przejażdżki po Solinie zosta-
łem kapitanem. W sierpniu 2010 roku
jestem pierwszy raz na Zawiszy i widzę
jak 40 osób rusza jednocześnie do pracy,
by po kilku minutach statek płynął pod
pełnymi żaglami”.
Co tak pięknego jest w morzu i żeglar-
stwie, pytam Kapitana Miśka (mogę użyć
takiej formy, bo pływałem z nim). „Morze
to dla mnie miejsce zadumy, jak zaczyna
cokolwiek dmuchać, zmienia się w wol-
ność i można płynąć, gdzie się chce. Bar-
dzo lubię patrzeć na gładź jak lustro, ale
mogę też godzinami siedzieć na falochro-
nie i patrzeć na szalejące sztormowe fale.
A żeglarstwo jest piękne, ponieważ łączy
wszystkich ludzi bez względu na kolor
skóry czy wyznanie. Pozwala poznawać
ludzi, mogę ze stuprocentową pewnością
powiedzieć, że pływałem z ponad tysią-
cem żeglarzy. Spotykam nieraz tych ludzi
w różnych miejscach świata od Spitsber-
genu po Chile. Głównie to oni poznają
mnie, przypominają, gdzie pływaliśmy. To
jest wspaniałe uczucie. Bardzo budujące
było obserwowanie, jak podczas wielkich
światowych regat The Tall Ships Races
młodzi ludzie z Europy, Ameryki, Azji
30
PRZEMYŚL sierpień 2018
rywalizowali ze sobą, a wieczorami razem
bawili się. Żeglarstwo wykuwa charakte-
ry, uczy pokory, cierpliwości, tolerancji,
pracowitości, współpracowania z innymi
... czyli tego wszystkiego co jest potrzebne
na co dzień”.
Dokonania Kapitana są imponujące
to Spitsbergen, Grenlandia, Wyspy So-
Il Przemyski Rejs Żaglowcem Zawisza Czarny
Przemyski Okręgowy Związek Żeglarski organizuje w dniach 16-23.09.2018
rejs. Gwarantowane 100 godzin. Zapewniamy wspaniałą morską przygodę,
pożeglujemy, wykorzystując w jak największym stopniu wiatr, dlatego trasę
rejsu ustalimy przed wyjściem w morze...
W zasięgu naszym będą: Visby, Borholm, Kalmar, Ystad, Liepaja, Nexo,
Kołobrzeg, Ustka i inne porty. Siedem dni rejsu pozwoli nam na spokojne
żeglowanie, poznanie portów Bałtyku, zabawę , naukę i integrację. Statkiem
dowodzi Kapitan Tomasz ,„Misiek” Kulawik.
Port zaokrętowania to Gdynia 16.09.2018 rok godz. 14.00
Port powrotu to również Gdynia 23.09.2018 rok godz.10.00
Nie musisz być mieszkańcem Przemyśla wystarczy, że wspierasz nasze
żądania dostępu do morza.
Ilość miejsc ograniczona, kontakt tel. 601 521 069
łowieckie, Archangielsk, porty Afryki,
Przylądek Horn, Atlantyk i wiele, wiele
innych. Środowisko żeglarskie doceniło
to, odznaczając go Medalem Za Szczególne
Zasługi Dla Żeglarstwa Polskiego. Docenił
go również Prezydent Miasta Przemyśla
Robert Choma, nadając mu za zasługi że-
glarskie i międzynarodową promocję mia-
sta tytuł Zasłużony dla Miasta Przemyśla.
Sam jest bardzo skromny i mówi, że jego
największym osiągnięciem jest mobilizacja
przemyskiego środowiska żeglarskiego
i udana organizacja I Przemyskiego Rejsu
Żaglowcem Zawisza Czarny.
Aktualnie trwa rekrutacja na II Prze-
myski Rejs Zawiszą, który odbędzie się
we wrześniu, szczegóły w anonsie. Pły-
wałem z Kapitanem Miśkiem zarówno
we wspomnianych regatach TSR jak
i wcześniej po portach skandynawskich,
zawsze pod polską banderą i zawsze pod
flagą przemyską.
m
Zbliżenia
PRZEMYŚL sierpień 2018
Iv)
—
o
<
DVD
a>)
=
>
Z
n
5
—
3
=
co
—
=)
jj O
=
©
LL
Zbliżenia
Węgierscy goście
w Twierdzy Przemyśl
Około 300 uczestników z Węgier wzięło udział w nostalgicznej podró-
ży pociągiem Galicia Expressz 2018, który wyruszył z Budapesztu 15
lipca do Krakowa. Wśród nich byli potomkowie żołnierzy biorących
udział w walkach podczas I wojny światowej, jak i pasjonaci historii
tego okresu. Obok Krakowa, Tarnowa i Rzeszowa w planie ich podró-
ży znalazł się Przemyśl, do którego węgierscy goście dotarli 17 lipca.
Program pobytu obejmował oczywiście zwiedzanie wybranych fortów
Twierdzy Przemyśl i samego miasta, w Urzędzie Miejskim odbyło się
również robocze spotkanie, w węższym gronie. Głównym punktem
programu pobytu w Przemyślu były jednak uroczystości na cmentarzu
żołnierzy austro — węgierskich przy ul. Przemysława.
WITOLD WOŁCZYK
PRZEMYŚL sierpień 2018
W przemyskim Urzędzie gości witał
zastępca Prezydenta Janusz Hamryszczak
oraz Przewodniczący Rady Miejskiej
Bogusław Zaleszczyk, rozmawiano
w obecności członków przemyskich
stowarzyszeń i przedstawicieli instytucji
o współpracy w dziedzinie turystyki,
badań historycznych, a także uporząd-
kowania sprawy pochówków żołnierzy
I wojny światowej. ważnym tematem
były także plany wspólnych obchodów
100 - lecia zakończenia Wielkiej Wojny.
W składzie delegacji węgierskiej znaleźli
się m.in. Adrienne Kórmendy Konsul
Generalny Republiki Węgierskiej oraz
pułkownik Vilmos Kovacs dowódca
Instytutu i Muzeum Historii Wojen przy
Ministerstwie Obrony Węgier.
W trakcie uroczystości na cmentarzu
żołnierzy austro - węgierskich obok wy-
mienionych wcześniej gości węgierskich,
L
l ZER
. | „ZYJE >
Ń
e |
i 7
PAR
obecni byli także wicewojewoda podkar-
packi Lucyna Podhalicz, dr hab. Paweł Hut
Dyrektor Departamentu Edukacji, Kul-
tury i Dziedzictwa Ministerstwa Obrony
Narodowej, przedstawiciele samorządów
ziemi przemyskiej oraz przemyskich służb
mundurowych. Witając gości Prezydent
Robert Choma powiedział „Twierdza
Przemyśl i jej związki z ówczesną historią
i dniem dzisiejszym, to z jednej strony ol-
brzymi bagaż, ofiara ponad 100 000 ludzi,
a z drugiej pamięć, którą jesteśmy winni po
to, by z przeszłości czerpać to co najważniej-
sze, mądre i budować jak najlepsze relacje
między naszymi narodami. Chciałbym
wyrazić głęboką wdzięczność za Państwa
obecność, nie tylko dzisiaj i podziękować
za olbrzymią sympatię, jaką cieszymy się
my Polacy przebywając na Węgrzech”.
Pułkownik Vilmos Kovścs przemawiając
na cmentarzu, przypomniał historię walk
o Twierdzę Przemyśl, a szczególnie działa-
nia jednostek węgierskich stacjonujących
w Twierdzy.
=
a)
LJ
W trakcie wspólnej modlitwy za zmar-
łych węgierski i polski kapelan pobłogo-
sławili nowy krzyż drewniany stojący na
PRZEMYŚL sierpień 2018
Zbliżenia
cmentarzu, a delegacje i pozostali uczest-
nicy spotkania złożyli wieńce przed tablicą
upamiętniającą węgierskich żołnierzy. HE
Fotografie: Witold Wołczyk
„A f
4* M
EK
»
Zbliżenia
WM
a
11 lipca, 75 lat temu wydarzyło się coś, co zapisało ten dzień w kartach
niełatwej, często tragicznej historii naszego narodu jako Krwawą
Niedzielę. To właśnie tego dnia na Wołyniu Ukraińska Armia Po-
wstańcza przeprowadziła masową akcję przeciw polskiej ludności. Tej
niedzieli, w ponad stu miejscowościach zaatakowani zostali Polacy,
ale też Żydzi, Czesi czy Ormianie. Nie oszczędzono też Ukraińców,
którzy odważyli się stanąć po stronie mordowanych...
AGATA CZEREBA
75 lat później - 11 lipca 2018 roku
w Przemyślu, w samo południe zawyły
syreny alarmowe. W tym samym czasie
przy rondzie Ofiar Wołynia, przemyślanie
wśród których znaleźli się członkowie
Stowarzyszenia Pamięci Polskich Ter-
mopil i Kresów w Przemyślu, Prezydent
Miasta Przemyśla Robert Choma, jego
Zastępcy — Janusz Hamryszczak i Grze-
gorz Hayder oraz Janusz Łukasiewicz
- Naczelnik Wydziału Kultury, Sportu
i Turystyki UM w Przemyślu zapalili
znicze pamięci i oddali hołd ofiarom
wołyńskiej rzezi. Zaraz potem, zgodnie
z przyjętą tradycją, członkowie grupy
rowerowej działającej przy stowarzysze-
niu PPTiK wyruszyli w Rowerowy Rajd
Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu.
Dalsze uroczystości związane z obcho-
dzonym w tym czasie Dniem Pamięci
Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu i Mało-
polsce Wschodniej odbywały się już w ko-
34
ściele oo. Karmelitów Bosych, w którym
odprawiono Mszę świętą w intencji ofiar
oraz ich oprawców. Następnie uczestnicy
MASZ
PRZEMYŚL sierpień 2018
wydarzenia skupili się przy mieszczącym
się na przemyskim Cmentarzu Wojsko-
wym Pomniku Pamięci Pomordowanych
na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej.
„W tym miejscu spotykamy się już nie
pierwszy raz. W miejscu, w którym nie-
jednokrotnie nazywaliśmy ludobójstwo
ludobójstwem, a zbrodnię zbrodnią, doma-
gając się takiego też uznania w stosownych
przepisach i ustawach. Nie zawsze było to
mile widziane, a wręcz przeciwnie — nieraz
byliśmy dotknięci ostracyzmem, tudzież
krytyką za niepoprawność polityczną. Bo
w mieście takim jak Przemyśl żyjemy na
styku kultur, w sąsiedztwie Ukraińców
— braci Ukraińców, którzy byli naszymi
braćmi także przed wojną. To braterstwo
jednak przestało być braterstwem. Jesteśmy
sąsiadami. (...) Teraz na nas wszystkich
ciąży taka odpowiedzialność, by broniąc
się przed nienawiścią i pogardą, budować
dla nas, ale i dla naszych dzieci porządek
i przyszłość, która pozwoli na to, by unik-
nąć powtórki z historii.” — powiedział do
zebranych Robert Choma - Prezydent
Miasta Przemyśla.
W swoim przemówieniu Prezydent
Miasta Przemyśla zaakcentował, iż bar-
dzo ważne dla nas wszystkich jest to, by
mówić o prawdzie:
„(..) Nie można równać akcji odwe-
towych z zaplanowaną, systematyczną
zbrodnią ludobójstwa. Nie można przystać
na wstrzymywanie ekshumacji tylko dla-
tego, że oczekuje się czegoś w zamian od
polskiego rządu. Na to nigdy nie będzie
naszej zgody - bez względu na to, jak
będziemy oceniani. Ale dzisiaj, to wła-
śnie my — na polskich Kresach dzisiejszej
Rzeczypospolitej mamy szczególne prawo
i moralny obowiązek, aby o tym mówić,
gdyż wielu spośród nas - naszych rodzi-
ców, dziadków czy sąsiadów przeżywało
dramat tamtych lat. To przede wszystkim
oni mają to głęboko w sercu, ale modlą się
i... wybaczają. I dlatego mamy moralne
prawo oczekiwać tego samego od drugiej
strony. Mamy prawo do życia w prawdzie
ze sobą — tak, jak to drzewiej bywało - by
zasłużyć znów na miano wzajemnego
braterstwa. (...)” — dodał.
Uczestnikami tegorocznych obchodów
byli ludzie niemal w każdym wieku. Obok
sędziwych weteranów, za ofiary rzezi na
Wołyniu modliły się nasze najmłodsze
pokolenia. Wśród licznie zebranych na
Cmentarzu Wojskowym w Przemyślu
znaleźli się m.in.: Poseł na Sejm RP
Zbliżenia
Andrzej Matusiewicz, Wicewojewoda
Podkarpacki — Lucyna Podhalicz, Prezy-
dent Miasta Przemyśla — Robert Choma,
Zastępcy Prezydenta Miasta — Janusz
Hamryszczak i Grzegorz Hayder, Rad-
ni Rady Miejskiej z przewodniczącym
Bogusławem Zaleszczykiem oraz wi-
ceprzewodniczącymi Robertem Balem
i Adamem Łozińskim na czele. Ponadto
w wydarzeniu uczestniczyli także przed-
stawiciele służb mundurowych oraz
rozmaitych organizacji pozarządowych.
m
Mocny przemyski akcent podczas IX Kongresu Regionów
Przemyśl na drugim miejscu w rankingu „Miast Atrakcyjnych
dla Biznesu”. Robert Choma w pierwszej dziesiątce w rankingu
„Najlepszych Prezydentów Miast”.
We Wrocławiu przez dwa dni (26-27 czerwca) trwały spotkania w ra-
mach IX Kongresu Regionów. Stolica Dolnego Śląska była miejscem
debaty o najistotniejszych wyzwaniach gospodarczych nie tylko dla
Polski, ale i dla Europy.
Dziewiąta edycja organizowanego przez Ringier Axel Sprin-
ger Polska przedsięwzięcia to największe i najważniejsze w roku
spotkanie przedstawicieli samorządów, biznesu oraz organizacji
pozarządowych.
Podczas Kongresu Regionów zaproszeni goście, wśród których
znaleźli się m.in. przedstawiciele wielu europejskich miast, a także
osoby, które na co dzień są mocno zaangażowane w szeroko rozumia-
ny rozwój lokalnych społeczności, wypowiadali się podczas licznych
paneli tematycznych, które skupione były głównie wokół pięciu
newralgicznych zagadnień: „Eko — miasta, „Przyjaznej przestrzeni”,
„Nowych form finansowania zadań samorządowych, „Cyfryzacji —
zawsze w kontakcie” oraz„Mobilności na żądanie".
Integralną częścią dorocznej imprezy jest uroczysta Gala, podczas
której wręczane są nagrody dla gospodarzy gmin, które zwyciężyły
w rankingach: Miasto Przyjazne dla Biznesu oraz Najbardziej Inno-
wacyjne Miasto.
KONGRES
REGIONÓW
2
PRZEMYSL
sierpień 2018
Podczas wydarzenia
wyłoniono także laure-
atów organizowanego
przez tygodnik „News-
week” rankingu najlep-
szych Prezydentów Miast.
WolneKrólewskie Mia-
sto Przemyśl w rankingu
„Miasto Przyjazne dla
Biznesu” organizowa-
nym przez dwutygodnik
FORBES znalazło się na
drugim miejscu, nato-
miast Prezydent Miasta
Przemyśla - Robert Cho-
Fotografie: Agata Czereba
ma zajął 7. miejsce w rankingu,„Najlepszych Prezydentów Miast”
tygodnika NEWSWEEK POLSKA (ex aequo z Prezydentami: Hanną
Zdanowską (Łódź) oraz Wojciechem Szczurkiem (Gdynia)).
Nadsański gród we Wrocławiu reprezentował Zastępca Prezydenta
Miasta Grzegorz Hayder. To właśnie on miał zaszczyt odbierać podczas
wieczornej Gali te dwa niezwykle ważne dla Przemyśla wyróżnienia.
Redakcja Forbes'a wzięła pod uwagę liczbę rejestracji nowych
przedsiębiorstw w Rejestrze Przedsiębiorców KRS w latach 2015,
2016i2017 (dane dostarczył im COIG). Twórcy konkursu od uzyskanej
liczby odjęli wszystkie upadłości i wykreślenia z KRS, które zostały
w tym okresie dokonane. W ten sposób powstały dane mówiące
o tym, ile przedsiębiorstw przybyło na danym terenie.
Ostatecznie o kolejności w rankingu decydowała liczba no-
wych firm (netto) po przeliczeniu na 1000 mieszkańców.
W owym rankingu, w kategorii „Miasta i Gminy od 50 do 149 tys.
mieszkańców” miejsce pierwsze zajęła gmina Piaseczno (81207
mieszkańców). Na drugim miejscu uplasował się Przemyśl, a za nim
znalazły między innymi: Zielona Góra, Tychy, Pruszków, Biała Podla-
ska, Świdnica, Legnica oraz Wieliczka.
Agata Czereba
Zdjęcia: Grzegorz Hayder: Polski Instytut Współpracy Obywatelskiej
359
Zbliżenia
SPRAWOZDANIE
Z WYPRAWY
I Kraj: Rumunia
i Obszar eksplorowany: Zawarte w Górach Marmaroskich pasmo
graniczne, czyli Góry Czywczyńskie
i Cel: zdobyć Hnitesę oraz odnale
TOMASZ GOŁKOWSKI
Wyprawa miała na celu wykonanie
marszu przez dzikie pustkowia przygra-
nicznej części Gór Marmaroskich, zwanej
w obszarach pasma granicznego Górami
Czywczyńskimi, na szczyt legendarnej,
wręcz mitycznej góry zwanej Hnitesą
(Hnitessa, Hnatasia, to inne poprawne for-
my). Drugi etap wędrówki to marsz frag-
mentem pasma granicznego przez kolejne
kulminacje: Palenica, Komanowa, Koman,
Stewiora oraz Purul, i następny rozdział
to próby odnalezienia śladów z przeszło-
ści, ściśle z lat II Rzeczypospolitej, która
w okresie międzywojennym na dzisiejszej
linii granicznej między Ukrainą a Rumunią
graniczyła wówczas z tą drugą. Cel osiągnę-
liśmy w warunkach trudnych orientacyjnie,
w obszarach odciętych od turystyki, a wręcz
i od cywilizacji. Spędziliśmy niesamowitą
noc, rozbijając namioty w kosodrzewinie
tuż przy linii granicznej w sąsiedztwie
współczesnych słupów granicznych Rumu-
nii oraz Ukrainy. Zdobyliśmy upragnioną
Hnitesę — szczyt przez dziesięciolecia
praktycznie zakazany, także i dziś przez
współczesne restrykcje bardzo, ale to bardzo
rzadko odwiedzany. Mijaliśmy zachowane
na grzbiecie w dość dobrym stanie stano-
wiska ogniowe z czasów I wojny światowej,
i wreszcie co najważniejsze prócz zdobycia
Hnitesy odnaleźliśmy strażnika dawnych
granic Polski międzywojennej — stary,
żeliwny słup graniczny, leżący rozbity w ko-
rrr
źć ślady z przeszłości.
sodrzewinie. Był to słup główny, graniczny!
Odnalezienie go w obecnych czasach grani-
czyć może z cudem, gdyż głównych słupów
żeliwnych dawnej Polski już nie ma ...
W ostatnich kilkunastu latach odnajdywane
były przez eksploratorów mniejsze słupki
tzw. pośrednie, jednak głównego słupa na
grzbiecie nie odnalazł przez długie lata
nikt. Mieliśmy szczęście, ale szukaliśmy
długo, przeczesując metr po metrze cały
wierzchołek Purula po stronie rumuńskiej.
Odnaleziony słup był w fatalnym stanie
(oderwana kolumna od podestu bez gło-
wicy z tarczami herbowymi obu państw),
bardzo ciężki, ledwo w trójkę z trudem
go podnieśliśmy. Niestety niemożliwe jest
przeniesienie go w normalnych warunkach
w bezpieczne miejsce. Słupy znajdowały
się również po stronie ukraińskiej — te
ściągali z granicy sami Ukraińcy, po czym
lądowały na złomie i ślad po nich ginął.
Strona rumuńska miała inne podejście, otóż
kilka wylądowało w miejscach dostępnych
turystycznie jako atrakcja, np. mały słupek
odnowiony stoi na stacji kolejki leśnej
w Viseu de Sus. Kolejka ta prowadzi w głąb
Gór Marmaroskich przez dziką dolinę rzeki
Wazer. Swego czasu kilka mniejszych słup-
ków granicznych znieśli w doliny po stronie
ukraińskiej Polacy i wywieźli do kraju na
użytek prywatny. Uważam, iż najbardziej
wartościową jest idea zachowania słupów
in situ, ale to trudny proces, nie tylko pod
Przed wymarszem wspólne zdjęcie na Przełęczy Prislop. Od lewej Tomasz Gołkowski, Marek
Cygan, Piotr Baran
36
PRZEMYŚL _ sierpień 2018
względem utrzymywania pozostałych
małych słupków pośrednich na grzbiecie,
ale również umiejętności uświadamia
społeczeństwa nie tylko polskiego, że słupy
były częścią historii państw graniczących
ze sobą, jak również, co bardzo ważne,
różnych narodów zamieszkujących ziemie
po obu stronach Karpat. Słup ukryliśmy
tak jak leżał, może w przyszłości zostanie
postawiony, jeśli przetrwa ...
JESZCZE KILKA SŁÓW O HNITESIE
Hnitesa był to kiedyś najdalej wysunięty
na południe szczyt II Rzeczypospoli-
tej. Pokryta skałami oraz kosodrzewiną
góra, wznosząca się na wysokość 1769
m n.p.m. narzucała się w myślach wielu
eksploratorów, za sprawą mitycznego
kamienia rzekomo odnalezionego przed
laty przez Wincentego Pola. Wierzchołek,
z którego stoków pobrano symboliczną
grudę ziemi na grób Józefa Piłsudskiego.
Dziś miejsce to tworzy nową historię — jest
jednym z punktów na grzbiecie granicznym,
jednak innego już państwa. Obecnie sta-
nowi rubież pomiędzy Ukrainą i Rumunią
i jest miejscem zapomnianym, odciętym
od cywilizacji, nieoznakowanym żadnym
szlakiem. Trafić tu jest niełatwo. Długa
i mozolna jest wędrówka na szczyt, a także
zejście z grzbietu w doliny. Niezbędna jest
umiejętność posługiwania się kompasem
i mapą, oraz uzyskanie pozwolenia na wej-
ście w pas graniczny od rumuńskiej Polifia
de Frontiera. Wyprawę w pasmo graniczne
Karpat Marmaroskich, a ściślej w Góry
Czywczyńskie, planowałem już od dawna,
jednak spora odległość nie pozwalała przez
długie lata na jej zorganizowanie, mimo że
w innych częściach Gór Marmaroskich, czy
w ogóle Karpat Wschodnich bywałem już
nieraz. W końcu po latach oczekiwania stało
się - odkryłem owe dzikie i tajemnicze Góry
Czywczyńskie, które fascynują nie tylko ze
względów krajobrazowych, ale również hi-
storycznych, spotęgowanych niemalże cał-
kowitym wyludnieniem tego obszaru. Sto-
sunkowo niewielu miało szczęście oglądać
Góry Czywczyńskie z bliska, jeszcze mniej-
sza jest liczba tych, którzy przebywali tam
w sercu gór, na grzbiecie głównym i jed-
nocześnie w pasie granicznym. Ogromna
przestrzeń, a w promieniu wielu kilometrów
żywego ducha. Choć nie, nie do końca. Tutaj
kręcą się grupy rumuńskiej straży granicz-
nej oraz wykonują swe patrole ukraińscy
pogranicznicy poruszający się po drugiej
stronie, w pasie owianej złą sławą systiemy
radzieckiej, której druty kolczaste w latach
ZSRR były pod napięciem. Przemytnicy
przechodzą ukradkiem między górami. Jed-
nym słowem miejsce ciche i odosobnione,
ale pełne napięcia.
Aby dostać się w rejon Hnitesy, należy
otrzymać zezwolenie od komendanta straży
granicznej, której budynek mieści się w nie-
wielkim miasteczku Viseu de Sus. Należy
okazać paszporty, dobrze też mieć pod ręką
jakiś opis wędrówki, zdjęcie, czy też mapę
— nie ma ich jednak wiele. My użyliśmy
starej WIG mapy z lat międzywojennych.
Nasz punkt wypadowy czyli Przełęcz Pri-
slop jest jednym z najpiękniejszych miejsc
w Karpatach, jakie widziałem, a zarazem
miejscem szczególnym - oddzielając od
siebie dwa pasma górskie: na południu
wspaniałe, majestatyczne Góry Rodniań-
skie oraz od strony północnej Karpaty
Marmaroskie, będące oprócz Gorganów
najdzikszymi górami Europy. Łączy również
dwa regiony: Maramuresz na zachodzie oraz
Bukowinę na wschodzie.
ZACHWYTY, WSPOMNIENIA
I CHĘĆ POWROTU
Pięknie jest tam, u dawnego kresu II Rze-
czypospolitej, gdy na wschodnich rubieżach
Gór Marmaroskich wstaje nowy dzień — ra-
dosny i pogodny, a zarazem cichy i zagadko-
wy. I przekazuję Wam, że obudzić się tam,
w sercu Karpat na dzikim pustkowiu, to
nie to samo, co wstać w spokojnym domku
w Murzasichlu i spojrzeć na Giewont. Tutaj
jesteś naprawdę cząstką tego świata — chło-
niesz, przeżywasz i jakby współpracujesz
z naturalnym otoczeniem, które być może
pozwoli Ci dojść do celu, odnaleźć wła-
ściwą ścieżkę, czy też dokonać odkrycia,
o jakim marzysz jako eksplorator, turysta
oraz podróżnik, tam gdzie dawno temu
być może naprawdę istniały legendarne
dla nas współczesnych Rozrogi wymyślone,
lub może rzeczywiście odnalezione przez
Wincentego Pola, polskiego geografa i słyn-
nego zarazem pisarza. Rozrogi to mityczny
punkt — dawny styk granic sąsiadujących
ze sobą państw. Być może znajdował się na
Palenicy, Hnitesie bądź w rejonie przełęczy
Fata Banului. Wincenty Pol odnaleźć miał tu
kamień, czy też słup z wyrytymi inicjałami
FR. Finis Rei Publicae, czyli kres Rzeczy-
pospolitej, oddzielający od ojczystych ziem
wieki temu Siedmiogród oraz Mołdawię,
później Galicję, Węgry oraz Bukowinę.
Nie wiemy dziś, na ile Pol ubarwił swoje
wędrówki, co jest kłamstwem, lub fantazją,
co zaś prawdą. Hugo Zapałowicz, współ-
czesny Polowi botanik i krajoznawca, nie
wierzył w prawdziwość słów Wincentego
Pola. Wręcz uważał, iż pisarz nigdy nie był
w okolicach Kreczeli, czy też Hnitesy, nie
zgadzał się według Zapałowicza opis owych
miejsc przedstawiony przez Pola. Nie to
jest jednak najważniejsze. Wędrując przez
bezdroża Gór Czywczyńskich, drepczemy
po śladach wielu innych wybitnych eksplo-
ratorów i krajoznawców jak: Mieczysław
Orłowicz, Henryk Gąsiorowski czy też
Władysław Krygowski, rozglądając się
z niedowierzaniem, będąc oszołomionymi
faktem bycia w miejscu kresu dawnej Rze-
czypospolitej. W każdym bądź razie stojąc
Zbliżenia
Ścieżka graniczna. Widoczne współczesne słupki.
na Hnitesie pomiędzy Kreczelą, a Palenicą
jesteśmy na styku historycznych granic
i na najdalszym krańcu dawnej Polski. Nie
sposób już dziś dowieść, gdzie znajdował
się ten punkt. Wypada raczej pójść za
słowami Władysława Krygowskiego, który
napisał tak: „Na próżno szukasz tu starej
jagiellońskiej granicy. Zostaw to wyobraźni,
marzeniu, poetycznemu widzeniu świata.
Inaczej zgubisz się w datach, papierach,
dokumentach. Popatrz na tę ziemię inaczej,
spójrz przez wyobraźnię”
Niesamowity ponadto jest widok na
współczesną granicę na grzbiecie. Ekscytu-
jącym jest podążać wąską ścieżką widoczną
pomiędzy granicznymi słupkami, chwilami
gubiącą się na tle zielonych i zwartych krza-
ków borówki. Warto tam usiąść i otworzyć
duszę, wtedy następuje chwila przemyśleń,
ten moment wtopienia się w ciszę i w stan
odosobnienia, pośród morza gór, zapomnia-
nych lasów i nieodgadnionych tajemnic.
Wiedzcie, że noc na grzbiecie pod Koma-
nową jest jak przerwa w błądzeniu małych
wędrowców na granicy Mordoru i przyjaznej
części świata. Tutaj w ciemnościach siedzi
w głowie wielki zlepek nagromadzonych
emocji, wkomponowany w czas krótkich
godzin snu - pas graniczny i biegnąca obok
dawna radziecka systiema, wciąż pokutująca
jako symbol dawnego imperium zła. „Gobli-
nów” nie widać już, choć zasieki drutu kol-
czastego wciąż trzymają się w wielu miejscach
solidnie, na szczęście już nie pod napięciem
jak za dawnych lat, gdy mocarstwo osiągało
apogeum swoich wpływów i dominacji w ob-
szarze żelaznej kurtyny. Patrole ukraińskie
podobno od czasu wielkiej powodzi na Cze-
remoszu miejsce to też odwiedzają niechętnie.
Pilnowanie tego rozległego pustkowia, raju
dla przemytników, jest dla nich przykrym
obowiązkiem. Kosodrzewina to naturalny
sprzymierzeniec zielonych namiotów, lecz
tak naprawdę w tej rozległej pustce nie widać,
nie słychać, ani nie da się wyczuć nikogo ...
Gdy dziś tak rozmyślam nad chwilami
spędzonymi w najdzikszych rejonach
Karpat, mam wielką ochotę poznać raz
jeszcze to wszystko na nowo. Byłem dwa
lata później, w 2017 r. pod Hnitesą, ale od
ukraińskiej strony. Miałem i tam pozwole-
nie wejścia za bramę tak zwanej zony, ale
niestety w okresie letnim, gdy brnęliśmy
z towarzyszami przez jar Perkałabu (górny
odcinek Białego Czeremoszu) nie byliśmy
w stanie przedrzeć się przez „karpacki busz”
gdzie za starą klauzą przygraniczny potok
Bajorówka oraz Menczuł nie pozwoliły
w żaden sposób ukazać ścieżki. Owszem
mogliśmy iść od bramy na strażnicy w Ka-
linczi na zachód i przez Palenicę wedrzeć
się na Hnitesę, jednak w jarze Perkałabu
oraz Menczuła chcieliśmy odszukać kolejne
pamiątki. Nie udało się, może jeszcze tam
wrócimy, tymczasem kończę sprawozdanie
i wyrażam kolejną chęć powrotu.
W wyprawie udział wzięli : Tomasz Goł-
kowski, Piotr Baran, Marek Cygan
Jest to jedynie skrót dłuższej relacji. Ca-
łość można przeczytać na blogu Karpacki
las oraz w Almanachu Karpackim Płaj nr 52
m
Trzej żołnierze 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich w Przemyślu — Marek Cygan,
Piotr Baran oraz kierownik wyprawy Tomasz Gołkowski to prywatnie pasjonaci gór,
w szczególności Karpat, które przemierzają praktycznie po całym swym łuku, nie
tylko w Polsce, ale również na Ukrainie oraz w Rumunii. Przeszli wspólnie niejeden
odcinek, nie tylko górskich szlaków, ale również bezdroży, odnajdując pasję w po-
szukiwaniu pamiątek z niezwykłej historii, która zawarta jest w całych Karpatach.
Bywali m. in. w takich pasmach górskich jak Połoniny Hryniawskie, Czarnohora,
Góry Czywczyńskie, Karpaty Marmaroskie, Góry Rodniańskie. Nie maszerują na
czas, nie trzymają się twardo zasady zdobywania szczytów dla samego zdobycia.
Raczej tworzą wokół swych wypraw otoczkę, która sprawia, że wędrówki są czymś
ciekawszym, czymś bardziej niezwykłym niż zwykłe wdrapanie się na kolejny wierz-
chołek, by tylko dopisać go do kolekcji.
PRZEMYŚL sierpień 2018
37
Fotografie: Tomasz Gołkowski
Materiał sponsorowany
Dworskie Ogrody, etap I
BS DEWELOPER
www.BSDEWELOPER.PL
BS Deweloper Sp. z o.o. to dynamicznie rozwi-
jający się inwestor na rynku nieruchomości. Ce-
lem spółki jest budowa i sprzedaż wysokiej
jakości mieszkań w starannie dobieranych
lokalizacjach. Dla naszych Klientów tworzymy
enklawy zieleni w granicach tętniącego życiem
miasta. Realizujemy nowoczesne, a zarazem
funkcjonalne projekty, co stanowi o wyjątkowości
naszej oferty. Z myślą o wygodzie i swobodzie
życia naszych Klientów stawiamy na niską ka-
meralną zabudowę z prywatnymi ogródkami
i przestronnymi tarasami.
Wiemy, jak ważną decyzją jest zakup mieszkania,
dlatego dokładamy wszelkich starań, aby nasi
Klienci byli spokojni o zainwestowane przez siebie
pieniądze. Stabilne zaplecze finansowe i wybór
sprawdzonych wykonawców pozwalają na spraw-
ne realizowanie kolejnych inwestycji, dzięki czemu
budujemy zaufanie, które procentuje. Wysoki stan-
dard wykończenia powierzchni mieszkalnych oraz
części wspólnych gwarantują jakość oraz wartość
kapitałową mieszkań. Konkurencyjne ceny i indy-
widualne podejście do każdego Klienta sprawiają,
że nasze mieszkania szybko znajdują właścicieli.
W swojej działalności przykładamy wagę do
każdego szczegółu, bo nie tylko budujemy, ale
przede wszystkim realizujemy marzenia Klientów
o własnym mieszkaniu!
W naszej dotychczasowej działalności z powo-
dzeniem realizujemy opracowywane przedsię-
wzięcia, w tym już V etap nowoczesnego osiedla
„Dworskie Ogrody” przy ul. Krakowskiej czy wyjąt-
kowa inwestycja „Senatorska 118” w Rzeszowie.
BS DEWELOPER - Spełniamy Twoje marzenia o własnym mieszkaniu!
Senatorska 118
U 17 307 0 308 BA biuroQbsdeweloper.pl k www.bsdeweloper.pl
38 PRZEMYŚL sierpień 2018
Materiał sponsorowany
WINNE OGRODY
— Qsiedle Mieszkanicwe w Pizemyćłi —
Winne Ogrody to kolejna realizacja spółki BS Deweloper.
Jest to doskonale położona komunikacyjnie inwestycja
usytuowana w sąsiedztwie zielonych terenów Winnej
Góry przy ul. Monte Cassino w Przemyślu. Nowoczesna
a zarazem elegancka architektura sprawia, że osiedle
doskonale wtapia się w urokliwą panoramę miasta.
Z myślą o różnorodnych potrzebach Klientów
w projekcie inwestycji zaplanowano domy z ogródkami
w zabudowie szeregowej, mieszkania w zabudowie
szeregowej oraz mieszkania w kameralnych IV- kon-
dygnacyjnych blokach o różnorodnych metrażach
i rozkładach pomieszczeń.
Najwyższy poziom użytkowania zapewniają cicho-
bieżne windy, indywidualne garaże podziemne oraz
funkcjonalne komórki lokatorskie. Skrupulatnie za-
aranżowany został teren wokół osiedla, w tym place
zabaw, miejsca do relaksu, alejki spacerowe czy miej-
sca postojowe dla gości.
Pierwszy etap budowy inwestycji ruszy z początkiem
nowego roku.
SZEROKA OFERTA MIESZKANIOWA:
> domy w zabudowie szeregowej z ogródkami
i garażami
> mieszkania z ogródkami i tarasami w zabudowie
szeregowej
> mieszkania z balkonami w niskich
IV-kondygnacyjnych blokach
Winne Ogrody
— WITAJ W DOMU!
OSIEDLE WINNE OGRODY TO GWARANCJA
STWORZENIA IDEALNEGO MIEJSCA DLA KAŻDEGO!
; ÓNALNE METRAŻE I PRZEMYŚLANE ROZKŁADY MIESZKAŃ *
DOWIE YN OE O YVES GIILCYZUZE
Z KAŻDĄ CZĘŚCIĄ MIASTA :
p Lago Bi] k j > A
K. SPARDRzGY BE” ra
ZAPYTANIA I REZERWACJE: 17 307 0 308
| INWESTOR OSIEDLA:
74
BS DEWELOPER
PRZEMYŚL sierpień 2018 39
Z działalności TPN
GOŚCIE Z USA
w Przemyślu
Towarzystwo Przyjaciół Nauk od kilku lat prowadzi regularną
współpracę ze społecznością akademicką Daemen College w Am-
herst, w stanie Nowy Jork - miejscowości leżącą tuż obok Buffalo.
Najpełniej kooperacja przejawia się w corocznie organizowanych
przyjazdach młodzieży do Przemyśla, kiedy członkowie i sympatycy
TPN odpowiadają za pobyt Amerykanów nad Sanem. Miasto sta-
nowi dla nich doskonałą przestrzeń do badania wielokulturowego
dziedzictwa regionu, a przy okazji - świetną bazę wypadową do
wyjazdów w okolice.
TOMASZ PUDŁŁOCKI
W tym roku amerykańscy goście
zjawili się z wizytą nad Sanem w dn.
28 VI - 5 VII. Byli po prawie trzech
intensywnych tygodniach w Warsza-
wie i Krakowie, które upłynęły im na
zajęciach dotyczących historii i kultury
Polski. W gościnnych murach TPN mieli
dwa dni zajęć teoretycznych, które pro-
wadzili dla nich dr hab. Jadwiga Sawicka
i dr. hab. Tomasz Pudłocki - na temat
polskiej kultury, polityki i mentalności
po 1945 r. Młodzi Amerykanie mieli
też okazję wziąć udział w warsztatach
graficznych przygotowanych i prze-
prowadzonych przez państwa Bożenę
i Wiesława Skibińskich. Sala wykładowa
TPN została zamieniona na studio arty-
styczne, w którym gości słuchali o histo-
rii grafiki, przypatrywali się technikom
wykonywania ich tradycyjnych form
a w końcu sami wykonywali swoje małe
dzieła sztuki. Spotkanie z artystami było
też okazją do zobaczenia wybranych
przykładów grafik z kolekcji państwa
Skibińskich. Dodatkowo pod czujnym
okiem p. Barbary Boroń-Holeczko mło-
dzież z wielkim zacięciem robiła pierogi
ruskie. Kuchnia lokalna to ważny ele-
ment historii regionu, a trudno o jedze-
niu opowiadać! I te zajęcia warsztatowe
były mocnym komponentem programu.
Opiekun grupy, historyk sztuki mgr
Brian Hammer, był w Polsce nie po raz
pierwszy, ale młodzież nie kryła za-
skoczenia pięknem zabytków i czarem
Przemyśla, o którym nigdy wcześniej
nie słyszała. Zarówno wizyta w Domu
Ukraińskim, w Przemyskiej Bibliotece
Publicznej, jak i remontowanym domu
sióstr Podgórskich (które ocaliły tylu
Żydów w czasie II wojny światowej),
cieszyły się, jak w latach ubiegłych,
ogromnym zainteresowaniem.
Poza Przemyślem Amerykanie mieli
okazję zobaczyć zbiory zamku w Łań-
40
cucie, podziwiać założenia polskiego
renesansu w Zamościu, czy odbyć spacer
po Rzeszowie — mieście partnerskim
Buffalo, obok którego leży Amherst.
Akurat goście trafili na pierwszy, hi-
storyczny Marsz Równości, zorganizo-
wany przez środowiska LGBT w stolicy
Podkarpacia. Niestety, o wiele bardziej
niż sam marsz (dla Amerykanów żad-
ne novum) zaintrygowała ich postawa
środowisk prawicowych, zachowują-
cych się agresywnie nie tylko wobec
wiecujących, ale i wobec funkcjona-
riuszy policji. Ze względu na tragiczną
historię przemyskich Żydów, z których
duża część w czasie II wojny światowej
została zamordowana w obozie zagłady
w Bełżcu, organizatorzy zabrali gości na
warsztaty do tego przygranicznego mia-
steczka. Teren Miejsca Pamięci i zajęcia
Prof. Jadwiga Sawicka podczas prelekcji
w TPN
edukacyjne, jak zawsze perfekcyjnie
przygotowane przez pracującą tam
kadrę, dopięły skomplikowaną historię
ludzi, których świat został brutalnie
zniszczony przez nazistowskie Niemcy.
Poznawanie aspektów przeszłości
i teraźniejszości Polski w tle mundialo-
wych rozgrywek, mocno przeżywanych
w wielu miejscach publicznych, była
dla młodzieży doskonałą okazją do
wyrobienia sobie samemu zdania o roli
naszego kraju we współczesnym świecie.
Polski fenomen to bowiem temat, który
intryguje wielu. Ważne jest jednak to,
że dzięki członkom i sympatykom TPN
grupy takie jak ta z Deamen College nie
omijają Podkarpacia i Przemyśla. Co
więcej, chcą wracać, bo widzą ogromny
potencjał w naszym mieście i jego bo-
gactwie wielokulturowym. Tacy turyści
to najlepsi ambasadorzy Przemyśla poza
jego rogatkami i dobrze, że wciąż jest
grono ludzi, które dostrzega potrzebę
ich sprowadzania nad San.
m
Grupa amerykańska po warsztatach graficznych w TPN.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Fot.: T. Pudłocki
Fot.: L. Hammer
KAMIL BOGACKI
— między Polską a USA
TOMASZ PUDŁOCKI
Wśród licznych osób, które wyjechały
na początku XX w. z ziem polskich do
USA nie brak i tych, którzy mieszkali
nad Sanem. Niektórzy, dzięki swojemu
zaangażowaniu i pracy społecznej, wybili
się na tle innych. Jednym z nich był lekarz
z Cleveland, w stanie Ohio, który krótko
związany był z Przemyślem.
Kamil Jan Bogacki urodził się 6 VII
1884 w Korczynie koło Krosna jako syn
Józefa, dyrektora miejscowej szkoły,
i Amalii. Ukończył szkołę w Korczynie,
przez rok szkolny 1894/1895 uczęszczał
do gimnazjum w Jaśle, po czym od kl.
II do VIII - gimnazjum w Rzeszowie
(1895/1896-1901/1902), gdzie w 1902 r.
zdał maturę z odznaczeniem. Studiował
najpierw na Wydziale Filozoficznym
Uniwersytetu Lwowskiego (1902/1903-
1903/1904), a potem Wiedeńskiego
(1904/1905-1905/1906). Uczęszczał
głównie na zajęcia z zoologii, geologii,
botaniki i pedagogiki.
Po ukończeniu studiów został z dn. 23
VII 1906 r. mianowany zastępcą nauczy-
ciela w filii I gimnazjum w Przemyślu.
W tym czasie, w październiku 1906 r.
ożenił się z Marią Szwarce (ur. 24 VI
1885 r. w Turce), nauczycielką z Korczy-
ny. Krótko pracował w Przemyślu, bo już
w trakcie roku szkolnego udzielono mu
urlopu na dokończenie doktoratu z zoolo-
gii, który zaczął pisać jeszcze w Wiedniu.
Temat „Eibildung bei Ptychodera clavata'
1 XII 1906 r. został zaakceptowany przez
profesorów Karla Grobbena i Bertholda
Hatscheka, dzięki czemu w dn. 151i7 II
1907 r. Bogacki zdawał egzaminy końco-
we. W dn. 8 II 1907 uzyskał tytuł doktora
filozofii w zakresie zoologii. Po pomyśl-
nym zakończeniu tego etapu, wydłużono
mu urlop na rok szkolny 1907/1908.
Wykorzystał ten czas, by wraz z ciężarną
żoną wyjechać do Stanów Zjednoczonych
i... już nie wrócić do szkoły.
W USA studiował medycynę na uni-
wersytetach w Cleveland i Princeton
iw 1910 r., jeszcze w trakcie studiów,
został pierwszym asystentem Katedry Hi-
stopatologii i Embriologii na Uniwersy-
tecie Stanowym Michigan w Ann Arbor.
W 1912 r. uzyskał doktorat z medycyny
(ze specjalnością chirurgia) na Western
Reserve University w Cleveland, gdzie
równocześnie powierzono mu stanowisko
pierwszego asystenta Kliniki Medycyny
Wewnętrznej. Został też honorowym
członkiem Towarzystwa Lekarzy Ame-
rykańskich.
Kiedy wybuchła I wojna światowa, Bo-
gacki zaangażował się w prace lokalnego
oddziału Komitetu Obrony Narodowej
w Cleveland, będąc jedną z podpór Cen-
tralnego Komitetu Ratunkowego. Razem
z prof. Tomaszem Siemiradzkim był jed-
nym z najważniejszych osób zbierających
fundusze na rzecz Komitetu Generalnego
Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Dzięki
znajomościom z prezydentem Thomasem
W. Wilsonem (uprzednio rektorem Uni-
wersytetu w Princeton) Bogacki pomógł
Feliksowi Młynarskiemu, wysłanemu do
USA w celu promocji idei legionowej
wśród Polonii amerykańskiej. Młynarski
nie tylko mieszkał u Bogackiego, zbierał
pieniądze, ale uzyskał audiencję u prezy-
denta Wilsona (później zaangażowanego
w sprawę polskiej niepodległości).
W 1916 r. Bogacki wrócił potajemnie
do Polski. Początkowo pełnił służbę
w Legionach Polskich jako naczelny le-
karz w stopniu kapitana. Potem pracował
w Izbie Chorych w Dęblinie i został na-
czelnym lekarzem w szpitalu w Kozieni-
cach. W 1917 r. mianowano go lekarzem
garnizonowym w Warszawie. Dodatkowo
był chirurgiem w szpitalu fortowym
i w stopniu podporucznika wykładał
medycynę i ratownictwo na Wyższym
Kursie Szkoły Żandarmerii. Następnie
awansowano go na kapitana.
W listopadzie 1918 r. Bogacki miano-
wany został kierownikiem Komisji Opieki
w Ministerstwie Zdrowia (organizowała
leczenie i rehabilitację weteranów),
a jednocześnie osobistym lekarzem
Piłsudskiego. W Wojsku Polskim służył
w Sekcji Opieki Ministerstwa Spraw
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK,
Przemyśl, Al. XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, tel. 16 678 50 61,
e-mail: jm©jmprzem.com.pl
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130
Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Agnieszka Bobowska-Hryniewicz, Elż-
bieta Cieszyńska, Agata Czereba, Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil- red. 4.
nacz., Artur Komorowski, Piotr Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki, żę
Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach.
R
Wykorzystywanie publikacji tylko za zgodą Wydawcy.
PRZEMYŚL sierpień 2018
Sylwetka
BROJO 3 Nos - GB
Wojskowych. Z dn. 28 XII 1919 r. został
przeniesiony do rezerwy. W czasie wojny
polsko-bolszewickiej w 1920 r. został
awansowany na stopień majora rezerwy
lekarza w korpusie oficerów sanitarnych
ze starszeństwem z dn. 1 VI 1919r. W tym
czasie do Polski przyjechała jego rodzina.
W 1923 r. nostryfikował amerykański
dyplom w Collegium Medicum UJ i roz-
począł praktykę zawodową, równocześnie
będąc oficerem rezerwowym 1 Batalionu
Sanitarnego.
Po śmierci Piłsudskiego w 1935 r.,
Bogacki zrezygnował z pracy dla ad-
ministracji państwowej i skupił się na
swojej praktyce lekarskiej, którą realizo-
wał w Warszawie. Po wybuchu II wojny
światowej wrócił do rodzinnego Krosna.
W czasie okupacji ratował Żydów, wyda-
jąc im fałszywe zaświadczenia lekarskie
oraz współpracował z Armią Krajową.
Po wojnie nadal prowadził praktykę
w Krośnie.
Bogacki zmarł 13 II 1959 r. w Kro-
śnie i został pochowany na tamtejszym
cmentarzu komunalnym. Trzykrotnie
zawierał związki małżeńskie. Z Marią
Szwarce miał trzy córki: Kamilę Sadow-
ską — sekretarkę premiera W. Sikorskiego,
Marię i Bronisławę; drugie małżeństwo
z Janiną Bohuszewicz pozostało bezdziet-
ne. Z Heleną Mercik miał córkę Kamilę,
która od kilku lat mocno angażuje się, by
pamięć o jej ojcu na nowo odżyła, a jego
praca niepodległościowa była znana coraz
szerszemu gronu.
ISSN 1733-5965
Przygotowanie do druku: ARW JM, jmQ©jmprzem.com.pl
Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz
Ę MUZEUM NARODOWE ZIEMI PRZEMYSKIEJ
Z umiłowania tego, CO nasze...
Bogowie Słowian Stanisława Jakubowskiego
W pierwszych dziesięcioleciach XX wieku, kiedy Polska kroczyła ku
suwerenności, bardzo silne były poszukiwania pierwotnej kultury
narodu. Nie tej przyniesionej wraz z chrześcijaństwem, lecz tej zako-
rzenionej głębiej, a zachowanej i przekazywanej w zwyczajach ludo-
wych - kultury słowiańskiej. W sztuce objawiało się to zamiłowaniem
do ornamentów i zdobień zapożyczonych z przedmiotów etnicznych.
Sięgano również do baśniowej mitologii bogów dawnych Słowian.
KATARZYNA WINIARSKA
Obok znanych Bożków Słowiańskich Zofii
Stryjeńskiej z 1918 roku, autorem teki ilustru-
jącej rodzimy „Olimp” był m.in. Stanisław
Jakubowski, który w 1919 roku wydał Bogów
Słowian (Mitologia słowiańska). Kilka lat
wcześniej wykonał cykl niezwykle dekora-
cyjnych gwaszy, które od 1913 roku znajdują
się w zbiorach przemyskiego muzeum. Na
ekspozycji pragniemy przypomnieć zarówno
pochodzące z teki złocisto-czarno-białe drze-
woryty jak i wielobarwne gwasze.
% > *
Stanisław Jakubowski (1885-1964), malarz,
grafik, pedagog, urodzony w Kosowie, k.
Kołomyi, wykształcony m.in. w Akademii
Sztuk Pięknych w Krakowie, z Przemyślem
związany był od 1912 roku, gdzie początkowo
pracował jako nauczyciel rysunku i malar-
stwa w gimnazjum. Osiadłszy w grodzie
nad Sanem, aktywnie angażował się w życie
społeczne i kulturalne miasta. Był czynnym
członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk,
a także jednym z twórców pierwszych eks-
pozycji muzealnych, których częścią były
również jego prace. Od 1917 roku został
włączony do zarządu TPN i pełnił funkcję
kustosza muzeum, zajmując się także kon-
serwacją eksponatów, szczególnie malarstwa
i grafiki.
Jakubowski był wielkim patriotą
i ogromną wagę przykładał do poznania
kulturowych korzeni swojego narodu. Stąd
w pracach, nie tylko graficznych, ale rów-
nież malarskich (akwarele, gwasze, oleje)
podejmował tematykę starosłowiańską.
Ceramika i szkło
Maria Witkiewicz (1934-2016)
Wśród przemyskich twórców, obok nazwisk
znanych, jak choćby Marian Stroński, są syl-
wetki pozostające w cieniu. Być może z tego
względu, że osoby te odeszły niedawno i pa-
miętamy je bardziej jako znajomych, związa-
nych z codziennymi, zwykłymi wydarzeniami,
niż jako artystów. To czas pozwala spojrzeć na
życie i dorobek z dystansem, wyostrza to, co
najistotniejsze i najcenniejsze.
Statutowym obowiązkiem Muzeum Naro-
dowego Ziemi Przemyskiej jest zachowanie
pamięci o lokalnych twórcach, poprzez gro-
madzenie i udostępnianie zwiedzającym to,
co po nich ocalało.
Takim wizualnym przypomnieniem byław 2006
roku wystawa iwydawnictwo Biografie spóźnione:
Krystyna Rokowska (1940-2004). Na początku 2016
roku żegnaliśmy wystawą malarza, WiesławaWod-
nickiego (Nieskończona pieśń o człowieku. Pamięci
Wiesława Wodnickiego (1943-2016).
W tym roku pragniemy przypomnieć prze-
myskim odbiorcom Marię Witkiewicz (1934-
2016), postać niezwykle barwną, aktywną
społecznie i artystycznie na wielu polach,
wieloletnią nauczycielkę w Liceum Sztuk Pla-
42
stycznych w Jarosławiu. Chociaż artystka uro-
dziła się w Poznaniu, ukończyła Liceum Sztuk
Plastycznych w Częstochowie i studiowała na
Wydziale Ceramiki w Państwowej Szkole Sztuk
Plastycznych we Wrocławiu, to od lat 60. zwią-
zała swoje życie z Przemyślem. Tu założyła ro-
dzinę, uczyła plastyki w przemyskich szkołach
wyższych, była aktywnym członkiem Związku
Polskich Artystów Plastyków i Wojewódzkiej
Rady Plastyki przy Wojewodzie Przemyskim.
Wystawa skupia się tylko na jednej z dzie-
dzin działalności artystycznej Marii Witkiewicz,
związanej bezpośrednio z kierunkiem studiów,
które ukończyła — na ceramice i szkle. Tworzyła
zarówno naczynia użytkowe (flakony, misy), jak
również elementy dekoracyjne. Prezentowane
prace obrazują, z jaką otwartością artystka pod-
chodziła do materii, w której pracowała, dowo-
dzą różnorodności form i faktur. Obok obłych,
organicznych kształtów, widzimy nowoczesne,
proste, geometryczne wzory. Gładkie, Iśniące,
szkliwione powierzchnie jednych przedmiotów
kontrastują z szorstką, matową materią innych.
To tylko mała część dorobku Marii Witkie-
wicz. Wystawa jest pierwszym krokiem ku
PRZEMYŚL sierpień 2018
Wiedzę czerpał z dostępnych źródeł pi-
sanych (kroniki: Thietmara, Burckhardta,
literatura polska, rosyjska i ukraińska), ze
znanych słowiańskich baśni, legend, swoj-
skich zwyczajów i obrzędowości ludowej.
Działał również na polu archeologii, lecz
tylko jako amator.
Stanisław Jakubowski obficie czerpał
ze znanych sobie motywów ludowych,
które łączył z upodobaniem do symboliki,
romantycznym nastrojem i dekoracyjną
stylizacją, tak charakterystyczną dla sztuki
młodopolskiej.
Z ukochania tego, co nasze, co słowiań-
skie, z ukochania praojców naszych, ich
wiary, zwyczajów i obyczajów, z ukocha-
nia ludu naszego, u którego przetrwały
te błękitne kwiaty niezapominajek wiary
Prasłowian - powstało to skromne dzieło,
które niechaj idzie w Słowiańszczyznę, i nie-
chaj będzie jednym nowym ogniwem tego
ukutego przed wiekami łańcucha, co spaja
silnym węzłem wszystkich braci Słowian
(...). Tak Stanisław Jakubowski napisał
we wstępie do teki drzeworytów Bogowie
Słowian (Mitologia Słowiańska), wydanej
w Przemyślu w 1919 roku.
Wystawę oglądać można od 28 lipca do
31 sierpnia 2018 w Muzeum Narodowym
Ziemi Przemyskiej, pl. Berka Joselewicza 1.
Stągiew, 3. ćw. XX w., glina, polewa, szkliwo,
ze zbiorów MNZP.
większej, wzbogaconej wydawnictwem eks-
pozycji monograficznej.
Wystawa czynna od 27 lipca do 31 wrze-
śnia br. w Muzeum Historii Miasta Przemyśla,
Rynek 9.
Katarzyna Winiarska
Piekłos, 1917.r., papier, gwasz, ze zbiorów MNZP.
MUZEUM NARÓDOWE ZIEMI PRZEMYĄ
HT A
ana
msz -
a
D
ER
©
=
=
>
E
cG
©
a
=
co
=
o
©
=
©
LL
Nasz )
PRZEMYSL
W numerze:g m
ET pod prąd, trafisz do Z W
W obliczu ODIIUĄ
e Dziadek II CE
LA GRĘ |
EAT bal
> W 7217717335
Ea
Fot. Piotr Michalski
p
o
Q
o
e
Do
N
©
G
=
o
o
<
a
=
o
o
o
o
=
O
L_
IDĄC POD PRĄD,
TRAFISZ DO ŹRÓDŁA
Kilka szczególnie ważnych dat wpisuje się w historię Kościoła pod
wezwaniem Matki Bożej Królowej Polski na przemyskim osiedlu
Kmiecie. To one jak kamienie milowe wyznaczyły początek, kolejne
etapy budowy, a w końcu wyczekiwany przez lokalną społeczność
moment konsekracji świątyni, którego to aktu w dniu 17 czerwca
br. podczas uroczystej Mszy św. dokonał Metropolita Przemyski JE
ks.abp Adam Szal. W okolicznościowej homilii podkreślił rangę tego
wydarzenia w życiu parafii, a o obecnym kształcie kościoła powie-
dział, iż jest dumą Przemyśla, chociaż wyrastał z małego ziarenka,
jakim przed blisko 40 laty była zwykła stodoła, w której na adoracji
Najświętszego Sakramentu gromadzili się ludzie.
KRZYSZTOF FIL
W ciągu tych czterdziestu lat wyrosły
dwa pokolenia i choćby z tego względu
warto przywołać fakty znane starszym,
ale dla młodych stanowiących dzisiaj
zasadniczą grupę mieszkańców osiedla,
odległe a przez to mniej czytelne.
Górny odcinek ul. Grunwaldzkiej
wówczas właściwie niczym nie różnił się
od przyległego Ostrowa. Choć peryfe-
ryjny, ale jednak teren w obrębie miasta
przypominał wieś. Po obu stronach drogi
wśród warzywnych ogrodów stały parte-
rowe domki, kurniki i inne zabudowania
gospodarcze. Na nadsańskich łąkach
pasły się spętane konie węglarzy, schło
skoszone siano, a rzeką flisacy spławiali
drewno. Ten obraz pozornej sielanki
wkomponowany był jednak w siermiężną
rzeczywistość PRL charakterystyczną
choćby brakami w zaopatrzeniu i do-
tkliwym deficytem mieszkań, na które
oczekiwało się przez kilkanaście lat. Nic
więc dziwnego, że powstanie Przemyskiej
Spółdzielni Mieszkaniowej i zaplanowany
rozwój budownictwa wielkopłytowego
dla wielu rodzin żyjących w trudnych wa-
runkach wyznaczał lepszą perspektywę.
Pierwsze budynki mieszkalne przy
ul. Grunwaldzkiej 121 oraz Rzecznej 4
oddano do użytku w 1974 roku, kolejne
przy ulicy Rzecznej 8, Wyb. Ojca Św. JP II
72,80,82,86, Grunwaldzkiej 125, 127, Wyb.
Ojca Św. JP II 36, 76 ab, 76 cd, 76 w latach
1975/1981. Ostatnie mieszkania zasiedlo-
no przy ul. Wieniawskiego 18, 20, 24,26, 28
oraz ul. Grunwaldzkiej 97 i 97 b w latach
1984/1985. Łącznie na nowo powstałym
osiedlu zamieszkało ponad 5 tys. ludzi.
Zdecydowanie zmienił się pejzaż tej części
miasta. W wyniku wywłaszczeń i przekwa-
terowań zniknęły prymitywne przeważnie
domki, w miejscu łąk, warzywniaków
i sadów pojawiły bloki, garaże, sklepy
spięte siecią betonowych chodników i dróg
dojazdowych. Wydawać by się mogło, że te
tchnące nowoczesnością realia wypełniają
ludzkie aspiracje i oczekiwania, bo prze-
cież życie stało się łatwiejsze, ale to było za
mało. W świadomości większości miesz-
kańców ponad wygodę, wzajemne relacje
sąsiedzkie, zainteresowania i cele rodziło
się poczucie i potrzeba przynależności do
szczególnej wspólnoty, jaką tworzy Wspól-
nota Kościoła, chociaż materialnie kościół
jeszcze nie istniał. Pozostawała wszakże
idea, która wyzwoliła u ludzi niezwykłe
pokłady odwagi i determinacji, wykorzy-
stane podczas mającego niebawem nadejść
„Czasu próby”. A rozpoczął się on w 1979
roku, kiedy została zakupiona działka
z przeznaczeniem na budowę świątyni ze
stojącą pośrodku zwykłą stodołą przy ul.
Grunwaldzkiej 68 w Przemyślu.
Brak formalnej zgody ówczesnych władz
musiał sprowokować konfrontację, echa
której obiegły całą Polskę. Z jednej strony
wola zwykłych ludzi wsparta autorytetem
ordynariusza ks. bpa Ignacego Tokarczuka,
nieugięta postawa ks. proboszcza Adama
Michalskiego i Komitetu Samoobrony
Ludzi Wierzących, z drugiej nieustanne
Uroczystości
prowokacje, konfiskaty i represje zorga-
nizowanej przez SB akcji „Komitet. Nie
brakowało dramatycznych sytuacji, ale po-
minę szczegóły, bo już wielokrotnie zostały
opisane. Ograniczę się do najważniejszych
dat, bo one jak kamienie milowe, o czym
wspominam na wstępie, wytyczyły historię
formowania się świątyni i parafii.
8 kwietnia 1979 roku w Niedzielę
Palmową ks. bp Tadeusz Błaszkiewicz
poświęcił prowizoryczną kaplicę i odpra-
wił pierwszą Mszę św. Tydzień później
15 kwietnia ks. bp I. Tokarczuk przewod-
niczył Mszy św. rezurekcyjnej i procesji
wokół placu. Budowę kościoła w kształcie
pasterskiego szałasu rozpoczął proboszcz
ks. Adam Michalski nocą z 8/9 czerw-
ca1979 r.,w czasie I pielgrzymki Ojca Św.
Jana Pawła II do Polski. Rano gotowa
była drewniana konstrukcja. Erygowanie
parafii odbyło się 12 lipca 1980 r.
W 1995 roku proboszczem został ks.
Marian Koźma. 10 czerwca 1997 r. w trak-
cie kolejnej pielgrzymki Ojciec Św. Jan
Paweł II poświęcił kamień węgielny pod
nową, trzecią w tym miejscu świątynię.
18 kwietnia 1998 roku rozpoczęły się
pierwsze prace.
28 września 1998 roku ks. abp Józef
Michalik dokonał wmurowania kamie-
nia węgielnego, a17 grudnia 2000 roku
obrzędu poświęcenia.
Jak bardzo z kościołem parafialnym
związane jest nasze życie, pokazują
niektóre liczby udostępnione mi przez
proboszcza ks. prałata Mariana Koźmę,
za co serdecznie Mu dziękuję.
Od 1979 roku do dzisiaj sakramentu
chrztu udzielono 2089 dzieciom, bierzmo-
wania 3222 młodzieży, sakramentu małżeń-
stwa 738 parom, a zmarło 1349 parafian.
Wspaniała uroczystość, której 17
czerwca byliśmy świadkami może poza
wszystkim rodzić pytanie, dokąd prowa-
dzi mnie mój Kościół. Jeżeli wierzę, że do
prawdy, do źródła to trzeba za wskaza-
niem Świętego Jana Pawła II iść pod prąd
własnych przewinień i słabości. Droga
pod prąd wymaga wysiłku, ale łatwe drogi
prowadzą zwykle na manowce.
Tu się zaczęła historia rok 1979.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Śladami historii
W obliczu wojny
W niedzielę 28 czerwca 1914 roku austriacki następca tronu arcyksią-
żę Franciszek Ferdynand Habsburg z małżonką Zofią von Hohenberg
(Chotek) po zakończeniu manewrów wojskowych w Bośni przybył do
Sarajewa. Po wyjściu z pociągu na dworcu czekała kolumna samocho-
dów, para zajęła jeden z nich Graf und Stift, towarzyszył im generał
Oskar Ptiorek, a także hrabia Franz von Harrach. Powitanie dostoj-
nych gości wypadło uroczyście i kolumna aut ruszyła ulicami Saraje-
wa. Trasa przejazdu z minuty na minutę wypełniała się mieszkańcami
miasta, gdy nagle z tłumu w stronę arcyksiążęcej pary rzucony został
granat, zrządzeniem losu eksplodował pod innym nadjeżdżającym
samochodem. Rannych zostało kilka osób, zamachowca Cabrinovica
ujęto na miejscu, a jadący skierowali się w stronę ratusza, sądzono,
że największe niebezpieczeństwo minęło.
MARCIN DUMA
Zamach w Sarajewie. Ryc. za „La Domenica
del Corriere” z 1914 r.
Mimo konsternacji wywołanej zamachem
powitanie przybyłej pary, jak i wygłoszone
przemówienia na ich cześć wypadły im-
ponująco, po czym Franciszek Ferdynand
postanowił odwiedzić rannych w zamachu
w szpitalu. Oboje z małżonką wsiedli do
samochodu i kolumna powtórnie ruszyła
ulicami Sarajewa. Około godziny 10% dru-
gi zamachowiec dwudziestoletni Gavrilo
Princip stojący w tłumie gapiów dwukrotnie
strzelił w kierunku jadącej pary, strzały oka-
zały się śmiertelne. Sprawcę zamachu ujęto
na miejscu, a podjęta przez niego próba
samobójcza nie powiodła się, chorując na
gruźlicę zmarł w więzieniu w 1918 roku. Do
końca życia nie ujawnił nazwisk swoich zle-
ceniodawców. W czasie procesu powiedział:
Uważałem arcyksięcia za naszego śmiertel-
nego wroga, G. Princip należał do serbskiej
konspiracyjnej organizacji „Czarna Ręka”
(„Wyzwolenie albo śmierć”), która stawiała
sobie za cel zjednoczenie ziem serbskich!.
Wiadomość o zabiciu następcy tronu
i jego małżonki już we wczesnych godzinach
popołudniowych obiegła monarchię Habs-
burgów. Wiadomość o potwornym zamachu
przyszła do Przemyśla w niedzielę dopiero po
4
godz., 6 wieczorem. Otrzymała ją komenda
korpuśna i starostwo - skąd zwolna zaczęła
się przedostawać na miasto, stanowiąc przed-
miot ożywionych rozmów i komentarzy” - in-
formowała przemyska prasa. Otrzymawszy
w niedzielę wieczorem wiadomość o tragedyi
serajewskiej, zajęliśmy się natychmiast w po-
rozumieniu z redakcyą „Gazety wieczornej”,
która nam uprzejmie udzieliła swych depesz,
wydaniem dodatku nadzwyczajnego. Pomi-
mo wielkich przeszkód brak zecerów, którzy
korzystając z dwu dni świątecznych wydalili
się z miasta - udało się go nam wydać jesz-
cze tego samego dnia około godz. 11 w nocy
i rozesłać po mieście, gdzie rozchwytywano
go formalnie po kawiarniach, restaurayach
i na dworcu kolejowym. Były to bądź co bądź
pierwsze drukowane relacye o zamach. Nie
wszyscy przemyślanie byli przekonani co do
prawdziwości prasowej informacji, prowa-
dzono na ten temat ożywione dyskusje oraz
komentowano to sensacyjne doniesienie.
Sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie
wraz z odwołaniem występów w kinote-
atrach i wprowadzeniem zakazu koncertów
w restauracjach. W taki sposób 104 lata
temu mieszkańcy Przemyśla dowiedzieli
się o tragicznym wydarzeniu w Sarajewie.
Wydarzeniu, które stanowiło preludium
do wybuchu międzynarodowego konfliktu
zbrojnego w wyniku którego Polska odzy-
skała tak długo oczekiwaną niepodległość.
W 1914 roku sytuacja jednak wyglądała
inaczej, potwierdzona śmierć pary arcyksią-
żęcej jeszcze bardziej zradykalizowała na-
stroje wojenne w Europie. Mury Przemyśla
pokryły liczne rozkazy, zarządzenia i apele
w tym komisarza rządowego do ludności:
(...) by dając wyraz swemu współczuciu
udekorowała żałobnie swe domy*. Apel nie
pozostał bez echa, nie tylko na budynkach
rządowych czy autonomicznych, ale na
wielu domach wywieszone zostały czarne
flagi żałobne, tak też udekorowanych zo-
stało wiele wystaw sklepowych. W siedzibie
starostwa chcący mogli złożyć kondolencje
na ręce radcy namiestnictwa Żeleskiego”.
Wśród składających je byli między innymi:
X. biskup Pelczar, X. biskup Czechowicz,
dwie kapituły przez swych delegatów, gmina
wyzn. izraelicka, rejent Krupiński imieniem
Izby notaryalnej, dr. Tarnawski imieniem
Izby adwokackiej, prezydent sądu r. dw. Wi-
lecki, prokurator r. dw. Stebelski, marszałek
pow. ks. Sapieha, komisarz rządowy r. dw.
Lanikiewicz, dyrektorowie gimnazyów pp.:
Bojarski, Kuś, i Aliskiewicz, dyr. Seminaryum
Zaremba, prezes Tow. gospodarskiego dr.
Drużbacki, kierownik komisaryatu policyi
r. Benoit, naczelnik stacyi insp. Jung, kier.
oddziału podatkowego r. Czauderna, dyr.
poczty Kossonoga, rabin Schmelkes, urzęd-
nicy starostwa, inspektorowie szkolni i w. £.
W czwartek 2 lipca na posiedzeniu Rady
Powiatu marszałek ks. Sapieha wygłosił
wspomnienie pośmiertne poświęcone
zmarłej tragicznie parze arcyksiążęcej.
Członkowie rady wysłuchali je na stojąco
po czym poinformowani przez marszałka
o złożeniu przez niego kondolencji na ręce
starosty zaproszeni zostali na nabożeństwa
Przemyśl
Pasał Qanza. — Passage Gan$.
Pasaż Gansa (ul. Mickiewicza), to tutaj znajdowała się popularna przed wojną kawiarnia
K. Stiebera. Fot. ze zbiorów autora.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Obwieszczenie.
C. k. Minister spraw wewnętrznych poczynił starania, ażeby tnieszkańcy uniasta
Przemyśla i wsi okolicznych do tutejszej twierdzy należących, którzy wskutek zarządzenia tutej-
szej c ik. Komendy twierdzy muszą się stąd wydalić, znaleźli pomieszczenie i odpowiednie
zajęcie na Morawach w następujących powiatach a to:
w Przerowie (Prerau) dla . . . 100 osób
w Prościejowie (Prosnitz) dla . . 1000 osób
w Ołomuńcu (Olmiitz) dla . . . 1600 osób
w Węgierskiem Hradyszczu
(Ungar. Hradisch) "la * !000 osób
w Wyszkowie (Wischau) dla . . 1200 osób
nadto w Mikułowie (Nikolsburg.)
Wszystkie osoby, które muszą Przemyśl względnie okolice Przemyśla opuścić,
u którym nie wyznaczono dotąd ianego miejsca przeznaczenia, mają się udać do jednej z powyż
wymienionych miejscowości, a mianowicie:
ludność polska do Ołomuńca (Olmitz) i Wyszkowa (Wischau)
ludność ruska do Mikułowa (Nikoisburg)
ludność izraelicka do Prościejowa (Prossnitz) i Węgierskiego
Hradyszcza (Ungar. Hradisch.)
Czas odjazdu pociągów z tutejszego dworca od 7. września br. codziennie o godz.
6. rano i 10. przed południem, oraz o 2. i 6. po południu.
Pociągami o godzinie 6. rano i 10. przed południem ma odjeżdżać ludność ruska,
pociągiem o godzinie 2, po poładniu ludność izrielicka, a pociągiem o godzinie 6. wieczór
Śladami historii
Obwieszczenie.
Wskutek kategorycznego zarządzenia ©. i k. Komendy twierdzy, wzywa się
po raz ostatni mieszkańców do natychmiastowego opuszczenia twierdzy miasta
Przemyśle:
1) wszystkie osoby, które otrzymały od Komisyi aprowiza-
cyjnej polecenie do opuszczenia twierdzy,
2) wszystkie inne osoby, które nie są zaopatrzone w środ-
ki żywności, chociażby dotąd nakazu Komisyi nie otrzymały,
3) osoby niezdolne do pracy,
4) kobiety i dzieci z wyjątkiem tych, których mężowie ze
względu na swój urząd muszą w twierdzy pozostać.
Kto nie zastosuje się dobrowolnie do tego wezwania
będzie wydalony przez wojskowość przy zastosowaniu środków
przymusowych z całą bezwzględnością.
Pierwszy pociąg dla opuszczających odejdzie w sobotę
12. bm. o godzinie 6. wieczór z głównego dworca w Przemyślu
następne zaś (3. bm. tj. w niedzielę o godzinie 6. i 10. rano, oraz
ludność polska
Wojskowość środki przymusowe z całą surowością,
dnie okolicy, nie jest koniecznym,
Przemyśl 6. września 1914.
Co do osób, które mimo wezwania dobrowolnie nie wyjadą, zastosuje c. i k.
Dorudzn się również, by, wszystkie inne osoby, których pobyt w Przemyślu wzglę-
we własnym interesie twierdzę dobrowolnie opuściły.
2. i 6. popołudniu.
Z c. k. Starostwa. CRG Y
Przemyśl Il września 1914.
Z c. k. Starostwa.
Afisz z 6 września 1914 r. informujący ludność o czasie odjazdów
pociągów i miejscowościach, do których zostanie skierowana. Archi-
wum Państwowe w Przemyślu, Afisze, plakaty i druki ulotne z terenu
Przemyśla w zasobie Archiwum Państwowego w Przemyślu, sygn. 18.
żałobne do tutejszych katedr”. Msze cele-
browali biskupi J. Pelczar i K. Czechowicz.
W obu nabożeństwach uczestniczyła: gene-
ralicya z korpusem oficerskim, reprezentanci
wszystkich władz i urzędów, przedstawiciele
instytucyi autonomicznych i tłumy publicz-
ności. Równocześnie odprawiono modły
żałobne w obu synagogach izr. przy ul. Ser-
bańskiej i Jagiellońskiej”.
Miesiąc później 29 lipca 1914 roku, a więc
dzień po wypowiedzeniu przez Austro- Wę-
gry wojny Serbii prasa przemyska donosiła:
Kości rzucone! Wojna zaczęta - wojna serbsko
- austryacka (...). Sobota i niedziela były dnia-
mi naprawdę gorącemi. Nastrój zadowolenia
przemieniał się jednak rychło w wojowniczy,
pełen animuszu, gorączki wojennej. Nadeszły
bowiem nowe wieści (...) wojna nieuniknio-
na”. Przemyskie ulice zaroiły się ttumami
przechodniów, prawdziwe oblężenie prze-
żywały biura lokalnej prasy oraz kawiarnia
Karola Stiebera przy ulicy Mickiewicza,
w której oknach zamieszczano na bieżąco
najświeższe telegramy donoszące o wybuchu
wojny. Niedziela także upłynęła nerwowo
w oczekiwaniu na kolejne informacje. Cały
dzień, mimo wieczornej nawałnicy, trwał
w mieście ruch ożywiony - wieczorem zaś
wypełniły się restauracye i kawiarnie, gdzie
wszędzie - przeważnie wśród dźwięków mu-
zyki - bawiono się wesoło. W kawiarni K.
Stiebera orkiestra wojskowa zagrała hymn
ludów, który publiczność wysłuchała na sto-
jąco, a następnie Pieśń ks. Eugeniusza, Marsz
Rakoczego i Wieniec pieśni polskich, za co
słuchający nagrodzili wykonawców oklaska-
mi. Z każdym dniem sytuacja w Przemyślu
stawała się jednak coraz bardziej napięta.
Z początkiem sierpnia na murach miasta
pojawiły się kolejne ogłoszenia o stanie
wyjątkowym i wprowadzeniu cenzury.
Równocześnie rozwieszono żółte afisze
informujące mieszkańców o zamknięciu
lub ograniczeniu ruchu pasażerskiego na
liniach południowych. Wprowadzona cen-
zura telegramów i rozmów telefonicznych
zmusiła nadawców i rozmówców do po-
dawania swojego imienia i nazwiska, które
musiały zostać potwierdzone dokumentem
tożsamości. W tym celu najlepiej zaopa-
trzeć się w legitymacyę pocztową opatrzoną
fotografią (stempel 50 hal.) i zawsze ją przy
nadaniu depeszy okazać - doradzała czytel-
nikom lokalna prasa. Ponadto informowano
o przeprowadzonych aresztowaniach osób
podejrzanych o szpiegostwo, z których
większość została zatrzymana w wyniku
zbyt dokładnego przyglądania się rozmaitym
budynkom kolejowym czy mostom. W tym
przypadku prasa przemyska ostrzegała:
Nie gapić się, bo mosty, budynki wojskowe,
koszary, „werki” i. t. d. wyglądają dziś tak
samo jak wyglądały wczoraj... Nie gapić się,
bo w sytuacyi obecnej jest obowiązkiem oby-
PRZEMYŚL lipiec 2018
Afisz z 11 września 1914 r. dotyczący zarządzenia dowództwa twierdzy
nakazującego mieszkańcom Przemyśla opuszczenie miasta. Archiwum
Państwowe w Przemyślu, Afisze, plakaty i druki ulotne z terenu Przemy-
śla w zasobie Archiwum Państwowego w Przemyślu, sygn. 19.
wateli wszystkich bez wyjątku państwu i jego
organom ułatwić a nie utrudniać spełnianie
ich funkcyi. Nie gapić się wreszcie, bo gapić
się nie wolno, ciekawość łatwo zaprowadzić
może tam, gdzie niczego do oglądania nie
ma". Dodatkowo wprowadzono nakaz
meldowania się przyjezdnych do 12 godzin
od momentu przybycia do miasta. Zakazano
ulicznego kolportażu prasy, a wychodzące
gazety można było nabyć jedynie w biurach
redakcji. Każda kolejna wiadomość uświada-
miała mieszkańcom Przemyśla o rosnącym
i zbliżającym się zagrożeniu: (...)magistrat
wzywa wszystkich żołnierzy, którzy otrzy-
mali urlop na żniwa, by natychmiast zgłosili
się do swoich pułków - zarządzenie c i k 10
komendy korpuśnej”.22 września 1914 roku
pierścień wojsk rosyjskich oblegających
miasto zamknął się”, Ostatnie dni spokoju
mieszkańców Przemyśla dobiegały końca.
' D. Lis, Tajemnice historii Europy, Poznań 2005,
s. 154-155.
> „Przegląd Przemyski” 1914, nr 251, s. 2.
3 Tamże, s. 1-2.
« „Przegląd Przemyski” 1914, nr 252, s. 2.
5 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 251, s. 2.
ś „Przegląd Przemyski” 1914, nr 252, s. 2.
7 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 252, s. 1.
8 Tamże, s. 2.
> „Przegląd Przemyski” 1914, nr 259, s. 1.
1 „Przegląd Przemyski” 1914, nr 259, s. 2.
U Tamże.
12 „Ziemia Przemyska” 1914, nr 32, s. 2.
Śladami historii
Gen. Zygmunt Zieliński
Dziadek Il Brygady
„Są zasady moralne tak proste i twarde, że trzeba wielkiej siły ducha
i wielkiej mocy charakteru, aby nie uczynić z nich ustępstw na rzecz
wymogów życia. Istnienie tych prawdi tej siły ducha w tobie, generale,
instynktownie czuł każdy żołnierz. Za to, żeśtych prawd uczył, prochom
twoim składam hołd”.
LUCJAN FAC
Jeżeli takie słowa nad trumną zmar-
łego wypowiedział Walery Sławek, to
musiała być prawda. Wiem, że można
i do Walerego Sławka mieć zastrzeżenia,
bo to bojowiec, terrorysta, bo popełnił
samobójstwo. Był Walery Sławek sumie-
niem sanacji, autorytetem moralnym,
zwierciadłem, w którym od czasu do
czasu przeglądał się sam Józef Piłsudski.
To lustro pokazywało prawdę, nawet
jeżeli była niewygodna dla Piłsudskiego
i jego obozu władzy. Dlatego słowa Sławka
nad trumną chowanego na Cmentarzu
Rakowickim w Krakowie gen. Zygmunta
Zielińskiego są szczere i prawdziwe.
Zygmunt Zieliński urodził się w 1858 r.
w podkrakowskich Rzeszotarach. Ojciec
był weteranem powstania styczniowego
z oddziału Dionizego Czachowskiego.
Skończył gimnazjum w Nowym Sączu,
następnie odbył przeszkolenie rekruckie
w 20. pułku piechoty w Krakowie i wstą-
pił do Korpusu Kadetów w Wiedniu.
W 1878 r. rozpoczął swoją służbę w c.k.
armii, służąc kolejno w 20, 28198 pułkach
piechoty. Awansował aż do stanowiska
dowódcy 13 pp w 1910 r.' Gdy w rok
później przeszedł w stopniu pułkownika
na emeryturę, na stałe osiadł w Krakowie,
aby poświęcić się życiu rodzinnemu. Miał
bowiem dwójkę dzieci, syna Jana i córkę
Władysławę. Pierwszy syn Józef zmarł
w 1898 r. Po wybuchu wojny, w Krakowie
przystąpił do mobilizacji „Sokoła. Zgłosił
się do Legionów Polskich, gdzie we wrze-
śniu 1914 r. jako doświadczony oficer
armii austriackiej otrzymał dowództwo 2
pułku piechoty, z którym odbył kampanię
karpacką. W 1916 r. stanął na czele Gru-
py Komendy Legionów (organizującej
m.in. werbunkowe i szkoleniowe zaplecze
Inspekcja Polskiego Korpusu Posiłkowego
przez cesarza Karola |.
6
dla legionów). W grudniu 1916 r. objął
dowództwo III Brygady. Był wielkim
służbistą, cieszył się jednak uznaniem
podwładnych. Zieliński był typem dowód-
cy-opiekuna, który z ojcowską troskliwo-
ścią dbał o swoich żołnierzy. Unikał wyda-
wania nieprzemyślanych rozkazów, które
mogły przynieść wielką liczbę ofiar, i na-
pominał podwładnych, by niepotrzebnie
nie szafowali »trudem, krwią i życiem
swoich żołnierzy. Mimo, że był osobą
o niezwykle twardym charakterze, czło-
wiekiem zasadniczym i bardzo wymaga-
jącym, to jednak kochali go i legioniści
i żołnierze. Kochali go, bo mieli pełną
świadomość wzajemności i mimo pozor-
nie oschłego charakteru był osobą bardzo
uczuciową. Cenili go i żołnierze
Odznaka pamiąt-
kowa za Marmaros
Siget.
Odznaka Il Brygady.
i zwierzchnicy. Żołnierze nazywali go
„dziadek”, tak jak w I Brygadzie Piłsud-
skiego. Wojna nie jest miejscem na ludz-
kie słabości, warto jednak wspomnieć
moment, który zresztą zawsze zasługuje
na pamięć. Szarża ułanów II Brygady pod
Rokitną. Zupełnie niepotrzebna, nieprze-
myślana przez szefa sztabu brygady kpt.
Vargasa, ale oddajmy głos ks. Józefowi
Panasiowi, kapelanowi II Brygady, absol-
wentowi przemyskiego gimnazjum.
Ułani jechali spokojnie wśród doliny po-
przez łan złocistej bujnej pszenicy, sięgają-
cy koniom po grzbiety. W powietrzu pano-
wała zupełna cisza. Szwadron przejechał
spokojnie dolinę i dostał się na skraj wsi
popod pagórek, na którym na szczycie
stały trzy wiatraki. Nagle od podnóża
wzgórka zerwał się szwadron jakby stado
spłoszonego ptactwa i pognał co sił w stro-
nę wiatraków. Śliczny to był widok rozsza-
PRZEMYŚL lipiec 2018
Gen. Zygmunt Zieliński.
lałych jeźdźców i koni, lecz równocześnie
zawrzała straszliwa burza artylerii, kara-
binów maszynowych i ręcznych. Na nie-
szczęsny szwadron spadł grad ognia i że-
laza, i to nie tylko od rosyjskiej, lecz także
austriackiej artylerii, którą za późno za-
wiadomiono o szarży. Stoki pagórka i owe
przeklęte wiatraki widać było z każdej
strony i wszyscy natężonymi nerwami
śledzili przebieg walki. Ta podniosła chwi-
la trwała zaledwie kilka minut. Pierwsi
jeźdźcy spadają z koni, inni galopują po
nich naprzód, aż nareszcie wszystko niknie,
tylko tu i ówdzie błąkają się konie bez
jeźdźców. Z daleka w tej ciężkiej chwili
wymawiam słowa sakramentalne: „Ego vos
absolvo a peccatis vestris In nomie Patris,
...” Burza złowrogiej artylerii i grzechot
rosyjskich kulomiotów osłabł
i ucich£.W ciągu kilkuminutowej szarży
2 szwadron liczący 63 ułanów stracił 15
zabitych w tym dowódcę rotmistrza Zbi-
gniewa Dunina Wąsowicza, trzech uła-
nów zmarło z ran, dwudziestu czterech
zostało rannych, a siedmiu dostało się do
niewoli. Ksiądz Panaś natychmiast udał
się do sztabu brygady. Pułkownika Zieliń-
skiego zrozpaczonego i przybitego spotka-
łem z adiutantem na ugorze. Mimo cechu-
jącej go surowości łzy padały mu jak groch
z oczu. Stało się to wbrew jego woli. Pole-
głych kawalerzystów pochowano na
cmentarzu w pobliskiej Rarańczy. Bardzo
wzruszający był to pogrzeb, na trumny
grudki ziemi kolejno każdemu żołnierzowi
rzucał płk Zieliński, ale nie przemówił...
bo nie mógł, cały czas płakał...* . W 1917.
w okresie kryzysu przysięgowego przyszło
mu stanąć wobec największego dylematu
w całym życiu. Zieliński był wojskowym
żyjącym na granicy dwóch epok. Wskazy-
wali na to nieraz pamiętnikarze, zauwa-
żając, że Jego autentyczny patriotyzm
i prostolinijność pozostawały w pewnej
sprzeczności z lojalnością wobec przysięgi
złożonej zaborczemu państwu. Ten kon-
flikt sumienia stał się szczególnie wyraźny
w latach 1917-1918. Mimo to, w przeci-
wieństwie do wielu oficerów narodowości
polskiej, pochodzących z armii austriackiej,
a skierowanych do Legionów, Zieliński
cieszył się wielkim zaufaniem”. Postępo-
wanie Zielińskiego w tym krytycznym
momencie dobrze scharakteryzował J.
Ślęzak. Dla niego, jako żołnierza, tzw.
kryzys przysięgowy z 1917 r. musiał być
dramatycznym doświadczeniem. Gdy
rzesze legionistów pod wodzą Józefa Pił-
sudskiego odmówiły hołdu cesarzowi nie-
mieckiemu, Zieliński - karny oficer armii
austro-węgierskiej - znalazł się w sytuacji,
w której żołnierski honor nakazuje palnąć
sobie w łeb. Był patriotą i natychmiast
zgłosił się do powstających formacji legio-
nowych. Chciał walczyć w polskim wojsku
i razem z II Brygadą Legionów dał dowo-
dy męstwa podczas kampanii w Karpatach
Wschodnich. Ale w 1917 r. pragnął do
końca trwać przy warszawskiej Radzie
Regencyjnej - namiastce polskiej władzy
pod egidą dwóch cesarzy. Być może zabra-
kło mu dalekowzroczności Piłsudskiego,
który wolał niemieckie więzienie od hołdu
Wilhelmowi II Hohenzollernowi i jak po-
kazała historia, miał rację. A może po
prostu ukształtowany przez dziesięciolecia
służby w c.k. armii żelazny charakter Zie-
lińskiego nie pozwalał mu na nieposłuszeń-
cy ma a 4»
<BR2. . BCNZ
Pogrzeb ułanów poległych podczas szarży
pod Rokitną (1915).
stwo wobec przełożonych. Szczęśliwie
sprawy wzięli w swoje ręce podwładni ge-
nerała. Honor starego żołnierza został
ocalony, a jego umiejętności wkrótce
przydały się odrodzonej Polsce, która mu-
siała walczyć o granice z Ukraińcami
i bolszewikami. Sam Piłsudski nie chował
urazy do Zielińskiego. Jako Naczelnik
Państwa powierzał mu kolejne odpowie-
dzialne zadania i przyznawał wysokie
odznaczenia”. Stanął na czele Polskiego
Korpusu Posiłkowego (PKP), który został
przez władze austriackie skierowany do
Przemyśla. Zajął się jego organizacją,
przywracaniem dyscypliny, co w zaistnia-
łych okolicznościach wcale nie było łatwe.
Zgrywanie oddziałów potrwało do 25
października, kiedy PKP w całości prze-
rzucony został w Karpaty i to w dobrze
znane legionistom rejony walk z 1915 r.,
Śladami historii
24
Sierpień 1915 r. płk Zygmunt Zieliński dekoruje ułanów II Brygady Legionów po szarży pod
Rokitną.
m.in. w rejon Rarańczy i pobliskiej Ro-
kitnej. Atmosfera na froncie była jednak
ospała, czuć było zmęczenie wojną po obu
stronach. Pozostawała żmudna wojna
pozycyjna. Jednak już pod koniec stycznia
1918 idea na którą postawił Zieliński
okazała się politycznym bankructwem.
Państwa centralne dogadywały się w Brze-
ściu z Sowietami i Ukraińcami. Postano-
wienia traktatu brzeskiego odebrane zo-
stały przez większość Polskiego Korpusu
Posiłkowego jako zwyczajną zdradę. Gdy
doszło do buntu przygotowując się do
przejścia na stronę rosyjską, gen. Z. Zie-
liński próbował uspokoić nastroje w bry-
gadzie. Sugerował spokój i rozwagę.
Zdawał sobie sprawę, że znajdujące się
obok oddziały austriackie mogą przystą-
pić do spacyfikowania Korpusu i dopro-
wadzić do jego rozwiązania. Na nic się to
zdało. W nocy z 15 na 16 lutego znaczna
część oddziałów PKP przedarła się pod
Rarańczą na stronę rosyjską. Po niezwy-
kłej epopei połączyła się z oddziałami
polskimi na Ukrainie, tocząc jeszcze pod
Kijowem bitwę pod Kaniowem. Sam
Zieliński został chwilowo internowany
przez własnych żołnierzy (rotmistrz Oko-
łowicz transportujący generała miał
e 1
CES
w oczach łzy), a następnie aresztowany
przez władze austriackie. Sam moment
aresztowania Zielińskiego przez kpt. Gó-
reckiego ma swoją niesamowitą drama-
turgię. Generał stał przy stole, wpatrując
się we mnie swemi znużonymi, jakby
w głąb czaszki zapadłemi oczyma. W tym
krótkim momencie przeżyłem całą tragedię
bezpańskiego żołnierza. Oto stałem wobec
mego generała — dowódcy, którego kocha-
łem i czciłem jak ojca — i któremu miałem
meldować, że jego pułki „zbuntowały się”
wobec swej dotychczasowej władzy i że za
godzinę, dwie — ruszą na wschód, by sobie
nowych dróg szukać i o Polskę walczyć. (...)
Widziałem przed sobą człowieka pod
którym ziemia się zapadła”. Wszystkich
oskarżonych ozdradęstanusądzonowsłyn-
nym procesie w Marmaros Sziget. Zieliń-
ski podczas procesu wykazał się ogromną
klasą, broniąc swoich podwładnych.
Kiedy wprowadzono go na salę jako
świadka, wszyscy oficerowie i żołnierze
zerwali się z miejsc i stanęli na baczność,
okazując mu szacunek i oddanie. Generał
Zieliński na wstępie przypomniał najbar-
dziej heroiczne momenty szlaku bojowego
Legionów. W spornej kwestii przynależno-
ści państwowej polskich oddziałów był
! Zracji dużego odsetku Polaków pułk nazywany był pułkiem „krakowskich dzieci”.
2 B. Gancarz, Generał wielkiej mocy, Gość Krakowski 23/2012. https://www.gosc.pl/doc/1175947.
General-wielkiej-mocy, za: P. Hapanowicz, Generał Zygmunt Zieliński (1858-1925). Szkic do
portretu, Kraków 2012.
3 J. Panaś, Pamiętnik kapelana Legionów Polskich, Kraków 2015, s. 82-83.
* W. Grochowalski, Szarża pod Rokitną, http://jpilsudski.org/artykuly-publicystyka-felietony
5 Fragment recenzji prof. M. Baczkowskiego do książki P. Hapanowicz, Generał Zygmunt Zieliński
(1858-1925). Szkic do portretu, Kraków 2012
6 J. Ślęzak, Nasza historia. Rozterki człowieka honoru, http://www.dziennikpolski24.pl/aktual-
nosci/a/nasza-historia-rozterki-czlowieka-honoru,9466599/
7 M. Wierzbicki, Proces w Marmaros-Sziget, w: Rarańcza. Zbiór opracowań w 15-lecie czynu
zbrojnego, Warszawa 1933, s. 264-265.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Fotografie: Witold Wołczyk
Śladami historii
zgodny ze swymi podkomendnymi.
Przypomniał, że po intromisji Rady Re-
gencyjnej złożył jej hołd w imieniu Wojska
Polskiego, zapewniając jako suwerena
o wierności i posłuszeństwie Legionów,
a Rada przyjęła je „moralnie pod swą
władzę”. Fortuna tym razem była łaska-
wa. Po niezwykle wyczerpującym i peł-
nym zwrotów akcji procesie, w którym
szczególną rolę (co należy podkreślać na
każdym kroku) odegrał przemyski adwo-
kat Herman Lieberman, cesarz Karol I
27 września 1918 roku ogłosił akt łaski.
Zieliński już 8 listopada 1918 r. został
przyjęty do tworzącego się Wojska Pol-
skiego w stopniu generała majora. Pierw-
szym przydziałem Zielińskiego w Wojsku
Polskim było stanowisko doradcze
w Okręgu Generalnym Kraków. Następ-
nie skierowany został do Przemyśla, gdzie
z rąk gen. Juliusza Bijaka na początku
grudnia przejął dowództwo nad tzw. Gru-
pą Przemyską, siłami pozostawionymi
w Przemyślu po wymarszu odsieczy do
Lwowa. Pod jego komendą pozostawało
ok. 1500 ludzi, 4 działa i 15 karabinów
maszynowych. Jego dowodzenie, mimo
dramatycznie pogarszającej się sytuacji
Przemyśla, było w tym momencie dla na-
szego miasta zbawienne. Mając do dyspo-
Po zdobyciu Borysławia TI 1919, nr 24.
W dniu 19-go maja r. b. zwycięska armia
polska wkroczyła do Borysławia i oswobodzZi-
ła po 6-miesięcznej niewoli i jarzma hajda-
mackiego znękaną tego miasta. Dnia 21-go
maja do Borysławia przybył jen. Józef Haller
(3) w towarzystwie jen. Iwaszkiewicza (2),
Alekdandrowicza (4), Zielińskiego (1) i jen.
armii francuskiej Charloux (5). Historyczną tę
chwilę upamiętnia grupa niniejsza.
Niżankowic jednak oddaliło od miasta
niebezpieczeństwo ukraińskiej ofensywy.
Grochowce, Fredropol, Niżankowice,
Chyrów, Sądowa Wisznia, Gródek Jagiel-
lońska, Brzeżany aż wreszcie Borysław.
Piękna karta zwycięskich bojów, jakie na
naszym terenie stały się udziałem gen.
Zygmunta Zielińskiego. Niemniej piękną
kartę zapisał na swoim koncie w okresie
wojny polsko-sowieckiej jako dowódca
3 Armii walczącej w ciężkich walkach
odwrotowych z Konarmią Siemiona
Budionnego. Niebagatelna rolę odegrał
również w okresie Bitwy Warszawskiej.
Ocenił to sam J. Piłsudski: Nie mogę po-
minąć wielkiej siły woli, decyzji, spokoju,
specjalnie zasługujących na wyróżnienie
wobec powszechnego zdenerwowania,
którym odznaczył się w tej bitwie gen. Zie-
liński, osłaniając niezwykle małymi siłami
flankę i tyły grupy kontratakowej dowo-
dzonej przeze mnie osobiście”. Po wojnie
na krótko został dowódcą Okręgu Korpu-
su nr VIII w Toruniu. W 1922 r. przeszedł
na emeryturę w stopniu generała broni.
Jego stan zdrowia szybko się pogarszał.
Amputowano mu nogę. Zmarł 11 kwiet-
nia 1925 r. w Krakowie. Pochowany został
na Cmentarzu Rakowickim, a sąsiedztwo
ze zbiorową mogiłą ułanów rokitniań-
skich nie jest bynajmniej przypadkowe.
Jest niezwykle ciekawą osobowością
polskiego czynu niepodległościowego.
Zasługuje na pamięć i uznanie, o czym
nie zapomniały władze naszego miasta,
nadając jednej z ulic, boczna Jasińskiego,
imię gen. Zygmunta Zielińskiego.
zycji siły słabsze ale z wieloma doświad-
czonymi żołnierzami wśród których był
m.in. płk Henryk Minkiewicz, wykonał
uderzenie w kierunku na Chyrów. Przy-
niosło ono ciężkie walki w rejonie m.in.
8 W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie 1914-1918, Kraków 1998, s. 260
* Referat w sprawie odznaczeń klasy II Orderu „V.M.” ułożony przez B. Naczelnego Wodza
dla Kapituły Orderu na skutek jej uchwały z dnia 16 listopada 1923 roku., za: Niepodległość,
wojna. Ludzie. http://niepoprawni.pl/blog/197/niepodleglosc-wojna-ludzie
Jubileuszowe spotkanie z przyjaciółmi z Paderborn i Egeru
Jubileusz 25-lecia współpracy z Paderborn i 15-lecia z Egerem,
który świętowaliśmy podczas tegorocznego Święta Fajki, zakończył
się oficjalnym spotkaniem w sali Przemyskiej Biblioteki Publicznej
18 czerwca br. Był to czas na przypomnienie wszystkich tych lat
działań z naszymi partnerami z Niemiec i Węgier, a historię naszych
kontaktów przypomniał Prezydent Miasta Robert Choma.
Z podziękowaniami za kontakty, coraz lepsze zrozumienie, praw-
dziwą przyjaźń, którą wzajemnie sobie okazujemy, zwrócili się do
zebranych także dr Adrienne Kórmendy Konsul Generalny Republiki
Węgierskiej w Krakowie, Adam Gajdek Konsul Honorowy Republiki
Federalnej Niemiec w Rzeszowie oraz główni bohaterowie święta
Michael Dreier Burmistrz Miasta Paderborn, Laszló Habis Burmistrz
Miasta Eger oraz Robert Choma Prezydent Miasta Przemyśla. Jak
przystało na jubileuszowe spotkanie, specjalne podziękowania
zostały przekazane instytucjom i osobom szczególnie zasłużonym
we współpracy miast.
Specjalne pamiątki - okolicznościowe fajki — otrzymały osoby, które
budowały nasze partnerstwo z niemieckim Paderborn od początku:
+ Heinz Paus — były Burmistrz Paderborn (1999 — 2014);
» Manfered Schlaffer — wiloletni pracownik Urzędu ds. Kultury
w Paderborn, zaangażowany w wymianę zespołów artystycznych;
» Karl Ernst Neumann
- Prezes Towarzystwa
Przyjaciół Paderborn/
Przemyśl, kontynuujący
dzieło Heidi Wernerus
— Neumann i działający
na rzecz rozwoju kon-
taktów polsko — niemiec-
kich, wspierający od lat
Ośrodek Rehabilitacyjno
— Edukacyjno — Wycho-
wawczy
Specjalne podziękowa-
nia -od Prezydenta Ro-
berta Chomy oraz burmi-
strzów Paderborn i Egeru
- otrzymały dwie osoby
także od początku pracujące na rzecz partnerstwa po stronie Przemy-
śla: Barbara Łapka pracownik i przez długi czas naczelnik Wydziału
Kultury oraz Iwona Liweń odpowiedzialna od wielu lat w Urzędzie
Miejskim za kontakty międzynarodowe.
Jubileuszowe spotkanie uświetnił program muzyczny w wykona-
niu uczniów Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu.
Witold Wołczyk
8 PRZEMYŚL lipiec 2018
Punkt Oporu Medyka
Wędrówka
po radzieckich schronach
Czwarty schron przedstawiany w cyklu artykułów jest jednym z naj-
ciekawszych obiektów w Medyce. DOT znajduje się na północno-
-wschodnich obrzeżach wsi, przy samej granicy z Ukrainą.
TOMASZ ZAJĄC
Do schronu wiodą dwie trasy. Pierwsza
z nich prowadzi od ostatnio opisywane-
go schronu przy parku Pawlikowskich,
druga od centrum wsi. Pierwsza trasa
jest dłuższa i prowadzi przez polne drogi.
Znajdując się przy schronie na obrzeżach
parku, należy kierować się dalej polną
drogą, a po przejściu 700 m należy skrę-
cić w prawo. Następnie idziemy prosto
około 1 km, czas przejścia to 10 min. Po
przejściu tej trasy skręcamy w lewo i po
około 150 m widoczny jest obiekt tutaj
opisywany. Druga trasa z centrum wsi to
około 2 km. Trasę zaczynamy od kościoła
św. św. Piotra i Pawła. Potem kierujemy
się na wschód w kierunku cmentarza.
Po przejściu 250 m mamy skrzyżowanie,
w prawo na cmentarz, a w lewo w kierun-
ku schronu. Od skrętu w lewo idziemy
cały czas prosto w kierunku przedstawio-
nego tutaj schronu. Trasa liczy 1,5 km,
a czas przejścia to ok. 20 min.
Schron tutaj opisywany to półkapo-
niera broni maszynowej. Obiekt jest
dwukondygnacyjny, jednak właściciel
terenu, na którym znajduje się DOT od-
kopał całość obiektu, dlatego też nie ma
możliwości wejścia do schronu. Obiekt
wyposażony był w dwa stanowiska
ogniowe dla karabinu maszynowego!
obsługiwane przez trzech żołnierzy”.
Ponadto posiadał stanowisko perysko-
powe*, które obsługiwał jeden żołnierz.
Dodatkowo schron posiada kopułę
pancerną wz. 1936, w której mógł także
przebywać żołnierz. Obiekt miał część
techniczną znajdującą się na dolnej
kondygnacji. Załoga części technicznej
liczyła 10 osób. Na wyposażeniu schro-
nu był także karabin do obrony wejścia”.
Zatem załoga mogła liczyć 16 osób.
Kierunek ostrzału z tego DOT-a był
skierowany na północ.
Obiekt prowadził walki w ramach ofen-
sywy niemieckiego 228. pułku piechoty,
który 25 VI 1941 r. atakował od strony
Bucowa. Niemcy tego dnia przejęli 6
2
PRZEMYSL
lipiec 2018
Śladami historii
obiektów radzieckich, w tym również
ten, który został opisany w niniejszym
artykule.
Obecnie obiektem zajmuje się pry-
watna osoba, która oczyściła teren, co
pozwoliło na ukazanie bryły obiektu.
Niedaleko schronu znajduje się granica
z Ukrainą, dlatego też przed zwiedza-
niem schronu należy zgłosić do Straży
Granicznej poruszanie się w strefie
przygranicznej. Obiekt jest obecnie
zamknięty i nie można go zwiedzać
wewnątrz. Należy też zwrócić uwagę, że
przy oczyszczaniu terenu został usunięty
rów diamentowy, który służył między
innymi do składu łusek po wystrzale.
Właściciel terenu odkopał oryginalny
nasyp ziemny dolnej kondygnacji, dla-
tego też wejście do schronu znajduje się
na przysłowiowym pierwszym piętrze.
! Stanowisko NPS-3- to ckm kal. 7,62 mm wz.
1910/30 typu Maxim wraz z celownikiem optycz-
nym typu KTP. NPS-3 obsługiwało 3 żołnierzy: pod-
oficer-celowniczy, jednocześnie dowódca obsługi
oraz tzw. drugi numer obsługi i amunicyjny. Zasięg
ckm to ok. 5 000 m, skuteczny 2 200 m.
2 Trzech żołnierzy do stanowiska NPS-3
*'W schronach stosowano peryskopy typu „TU 1,
„PER 27” i „PER 40”, „PER 50.
* Ręczny karabin maszynowy kal. 7,62 mm wz. 1929
typu DT (Diegtiariow Tanowyj) oraz wz. 1927 typu
DP (Diegtiariow Piechotnyj). Zasięg rkm to 1500 m.
Fotografie: Tomasz Zając
Śladami historii
JESZCZE W ZIELONE GRAJĄ, JESZCZE NIE...
ICH ZJAZDY
NIEZAPOMNIANE
To był szok! Padł na nas blady strach — z błyskiem w oczach Krystyna
Mikołajczyk wspomina epizod złotego zjazdu w 2008 roku. Dyrektor
I LO im. J. Słowackiego - Tomasz Dziumak, powołując się na rzeko-
me rozporządzenie ministra edukacji, zarządził powtórną maturę
dla 50 absolwentów z 1958 r. Wylosowano miejsca przy stolikach
w auli, rozdano testy wydobyte komisyjnie z zalakowanej koperty.
Były pytania z polskiego, z matematyki, z wiedzy o społeczeństwie
oraz z przygotowania do życia w rodzinie. - Zapamiętałam jedno
z nich - Krysia uśmiecha się łobuzersko. - Czy moment najsilniej-
szego podniecenia płciowego to: marazm?... depresja?... czy orgazm?
Oczywiście, wszyscy zdali.
MIECZYSŁAW NYCZEK
Tamta matura po 50 latach od tej pierw-
szej to był tylko żartobliwy happening.
W pierwszej chwili, zgromadzeni w liceal-
nej auli 68-latkowie ostro zaprotestowali.
Lecz później potraktowali test z pełną
powagą. A dziś mają co wspominać.
Elżbieta Tokarz (podobnie jak Krysia,
uczestniczka wszystkich 10 zjazdów
koleżeńskich w latach 1968-2018) wśród
pamiątek do dziś przechowuje kartkę
z dyktandem, jakie wraz z innymi przy-
szło jej pisać na koralowym zjeździe
w 1993 r. Chodziło o to, kto zrobi najwię-
cej błędów ortograficznych. Po sprawdze-
niu wypracowań przez polonistki okazało
się, że w antyortografii Ela nie ma sobie
równych. Za najwięcej byków dostała
najwyższą ocenę.
Jej koleżance z klasy b- Krystynie Kom-
ście najmocniej utkwił w pamięci zjazd
rubinowy - 40 lat po maturze. Wypadł
on kilka dni po świętojańskiej nocy. - Dla
podtrzymania tradycji, z liści dębu uwi-
łam duży wianek. Na nim umieściliśmy
40 świeczek. O północy, w przerwie balu
w „Barcelonce” wypuściliśmy ten zjazdo-
wy wianek z nurtem Sanu. Z zapalonymi
świeczkami popłynął hen daleko.
Historia naszych koleżeńskich zjazdów
sięga roku 1968 — przypomina Józef
Bronisław Wasyliszyn. - Pierwszy raz
skrzyknęłiśmy się 10 lat po maturze.
Przybyły 24 osoby. Gościliśmy też 14
profesorek i profesorów. - Z Wrocławia
przyjechał nasz ukochany katecheta
ks. Julian Michalec — dopowiada Maria
Ekiert, też uczestniczka tego pierwszego
(i wszystkich następnych) zjazdu. - Rano
w katedrze odprawił mszę i jak dawniej
wzruszył nas pięknym kazaniem. Ale
do szkoły nie wszedł, żeby nie narażać
dyrektora Żaka na kłopoty ze strony
władz. Ksiądz poczekał na nas na ulicy.
Razem z nim, po wyjściu z auli, poszli-
śmy na cmentarz. I to było nasze ostatnie
spotkanie.
Ks. prałat prof. dr Julian Michalec,
uznany przez prof. Jana Miodka za naj-
wybitniejszego kaznodzieję w Polsce
w ostatnich dziesięcioleciach, zmarł 18
lipca 1988 r. Miał 66 lat.
Z grona nauczycielskiego, które nas
doprowadziło do egzaminu dojrzałości,
do dziś ostała się już tylko jedna osoba.
To polonistka, dr Anna Wiech. Od kil-
kudziesięciu lat regularnie gości na zjaz-
dach. A tym Nieobecnym, pozostałym
nauczycielom z tamtych lat jako wdzięczni
uczniowie oddajemy hołd, zapalając znicze
naich grobach. Pamiętamy też o zmarłych
koleżankach i kolegach. Bo z każdym ro-
kiem wykruszają się szeregi absolwentów.
Przybywa natomiast wdów i wdowców.
Dla Marty Poznańskiej taką pamiętną
cezurą było 30-lecie matury — zjazd per-
łowy w 1988 r. - Ostatni zjazd, na którym
byłam z mężem, moim szkolnym kolegą
z I LO. 17 lutego 1989 r. w drodze do
Warszawy Adam zginął w wypadku. Miał
48 lat. Zostałam sama, z trzema synami.
Marta (babcia 6 wnucząt), podobnie jak
6 jej koleżanek i dwóch kolegów, nie opu-
ściła dotąd ani jednego zjazdu. 1 czerwca
2018 r. podczas diamentowego zjazdu
1 czerwca 2018. Absolwenci I LO im. J. Słowackiego w Przemyślu z 1958 r. - uczestnicy X diamentowego zjazdu z okazji 60-lecia matury; wśród
nich (z bukietami) — nauczycielka dr Anna Wiech oraz obecny dyrektor szkoły — mgr Tomasz Dziumak.
10
PRZEMYŚL lipiec 2018
a
Śladami historii
i (ŚW
|FTTE "
| SEZEUJNJETE
Maj 1958 r. Pamiątkowe zdjęcie klasy Xla — abiturientów I LO
im. J. Słowackiego. Stoją od lewej: Zdzisław Winiarski, Henryk
Fortuna, Mieczysław Nyczek, Józef Bronisław Wasyliszyn
i Ludwik Ott, obok wychowawca klasy, nauczyciel wf — Prof.
EDWARD LECH, uczeń Jan Letki, katecheta Dr JULIAN MICHA-
LEC oraz Janusz Kapuściński, Adam Poznański, Aleksander
Marek Berezowski.
Zelechowski, Franciszek Petruch, Roman Cockiewicz, Tadeusz
Rusinowski, Zbigniew Hawryś i Leszek Truchan. W dolnym
rzędzie (od lewej): Romuald Gelles, Jerzy Kamiński, Janusz Na-
górny, Zbigniew Ochocki, Marek Berezowski i Ryszad Jarocki.
z okazji 60-lecia matury została uhono-
rowana Diamentowym Certyfikatem
„10” i tytułem Mega -Weterana Zjazdów
Absolwentów 1968-2018. Ten pamiątkowy
dokument otrzymała z rąk członka Kapi-
tuły, Tomasza Dziumaka. - Jesteście nie-
powtarzalnym rocznikiem absolwentów
- zaakcentował dyrektor I LO, zwracając
się w auli do 34 jubilatek i jubilatów. - Ja
stawiam państwa moim uczniom za wzór;
jest taka grupa absolwentów, która od 50
lat regularnie spotyka się na zjazdach w na-
szym liceum, dając świadectwo pamięci
i trwałej więzi ze szkołą.
A gwoździem bogatych programów
wszystkich zjazdów - od pierwszego do
tego dziesiątego - były bale absolwentów.
Maryla Kajdrowicz, jedna z ich organiza-
torek, potrafi wymienić po kolei wszystkie
przemyskie lokale, w których bawiono
się w klimacie „Prywatek” i „Zielonych
wzgórz nad Soliną” Wojtka Gąsowskiego.
- Ach, co to były za bale! - rozpromienia
się Maryla. Ten pierwszy w 1968 r. odbył
się w GKO, przy dość licznym udziale
grona nauczycielskiego. Do balu dia-
mentowego 1 czerwca 2018 r. „Na Górce”
dotrwała jedynie pani prof. Wiech. To ona
zainaugurowała bal w walcu wiedeńskim,
do którego poprosił ją b. uczeń, Tadek
Rusinowski. - Z upływem lat zmieniały się
lokale, nasze kreacje i muzyczne klimaty
— Maryla snuje nić wspomnień . - Ale
nastrój zawsze był wspaniały.
Wśród tych którzy teraz, w czerwcową
noc, brylowali na tanecznym parkiecie
byli m.in. koledzy z Xla — Leszek Tru-
chan i Aleksander Żelechowski. Z lat
szkolnych wielu zapamiętało ich nie tyl-
ko jako wyróżniających się uczniów,
dobrych kolegów, ale także utalento-
wanych sportowców.Należeli do nich
także m.in. Adam Poznański, Romuald
Gelles, Jerzy Fischer, Zbigniew Ochocki,
Andrzej Mazur czy Andrzej Gutteter. Ich
wychowawcą, tym który zaraził uczniów
bakcylem sportu, był legendarny prof.
Edward Lech, rekordzista- nauczyciel wf
w ILO od 1923 do 1970.
To właśnie Leszek (b. koszykarz
i bramkarz) i Aleksander (b. gimnastyk)
oraz autor tego artykułu są sygnatariu-
szami petycji, którą oficjalnie I czerwca
złożono — w imieniu absolwentów - na
ręce dyrektora I LO. Wystąpili oni z ini-
cjatywą nadania nowo powstającej sali
gimnastycznej w I LO imienia profesora
Lecha (1894-1974). Wnioskodawcy są
przekonani, że byłby to optymalny wy-
bór patrona obiektu oraz wyraz hołdu
1 czerwca 2018. Jedenastu weteranów z Xla — uczestników Diamentowego
Zjazdu Absolwentów I LO. Stoją (od lewej): Zdzisław Winiarski, Mieczysław
Nyczek, Józef Bronisław Wasyliszyn, Jan Letki, Aleksander Zelechowski,
Franciszek Petruch, Roman Cockiewicz, Tadeusz Rusinowski, Zbigniew
Hawryś i Leszek Truchan. Przed nimi ( pokazujący zdjęcie klasy sprzed 60 lat)
i pamięci o zasłużonym nauczycielu,
wychowawcy wielu pokoleń młodzieży,
w tym przyszłych reprezentantów Polski
w koszykówce, siatkówce i akrobatyce
sportowej oraz trenerów i sędziów.
Mimo szacownego wieku, maturzyści
z 1958 r. już myślą o następnych zjazdach
ispotkaniach w I LO. - Jeszcze w zielone gra-
my, jeszcze nie umieramy... - taaaka paka ze
„Słowaka” cytuję słowa piosenki Wojciecha
Młynarskiego. Wielu z nich ma nadzieję, że
w przyszłym roku zostaną zaproszeni przez
dyrektora Dziumaka na oficjalną ceremonię
otwarcia licealnej sali gimnastycznej im.
Profesora Edwarda Lecha.
Oby tak się stało.
4
CU
4,
Podczas galowego spotkania w auli ILO ,1 czerwca br. 9 absolwentek i absolwentów, którzy
w latach 1968-2018 zaliczyli wszystkie zjazdy koleżeńskie uhonorowano Diamentowymi
Certyfikatami „10” i tytułem Mega-Weterana Zjazdów Absolwentów. Na zdjęciu, na pierwszym
planie stoją (od lewej): Elżbieta Tokarz, Maryla Kajdrowicz, Krystyna Komsta, Marta Poznań-
ska, Krystyna Mikołajczyk, Maria Ekiert i Elżbieta Gardziel. W górnym rzędzie (od lewej):
Leszek Truchan, dyr. Tomasz Dziumak, członek Kapituły oraz Mieczysław Nyczek.
PRZEMYŚL lipiec 2018
11
Śladami historii
Paweł Andrzejczyk
— znany profesor
z nieznaną przeszłością
Był długoletnim nauczycielem w przemyskich Liceach J. Słowackiego
(1949-1969) i K. Morawskiego (1969-1979). Koronnym przedmiotem,
którego nauczał, była biologia. Przez cały okres PRL, chroniąc swoją
prywatność, nie był skłonny do zwierzeń, tak że koledzy razem z nim
pracujący, a tym bardziej uczniowie, nie znali najmniejszych szczegó-
łów z jego życia osobistego. Dopiero gdy po przemianach politycznych
w 1989 roku zaczął się pojawiać na patriotycznych uroczystościach
rocznicowych z biało-czerwoną opaską AK na ramieniu, wyszła na
jaw jego konspiracyjna działalność w szeregach Armii Krajowej na
Białostocczyźnie.
ZENON ANDRZEJEWSKI
RODZINA
Urodził się 8 sierpnia 1919 roku we
wsi Jasionówka, gmina Dąbrowa Gro-
dzieńska, pow. Sokółka, woj. białostockie,
w wielodzietnej rodzinie chłopskiej. Był
najmłodszym dzieckiem Jana Andrzej-
czyka i Zofii z d. Zawadzkiej. Miał
sześcioro rodzeństwa: trzy siostry (Stani-
sławę ur. w 1903 r., Salomeę ur. w 1910 r.,
Leokadię ur. w 1915 r., która była więź-
niarką Ostaszkowa) i trzech braci (Fran-
ciszka ur. w 1904 r., por. 49. Pułku
Strzelców Huculskich w Kołomyi, który
zginął w 1939 r. w czasie walk pod Sądową
Wisznią, Albina ur. w 1907 r., rolnika,
który przebywał w niewoli niemieckiej,
12
zmarł w 1996 r., i Witolda, ur. w 1917 r.
podoficera AK ps. „Jastrząb', który zginął
w marcu 1946 r. zastrzelony przez UB).
Rodzice Pawła pracowali w pięciohek-
tarowym gospodarstwie rolnym.
POCZĄTKI
EDUKACJI SZKOLNEJ
W latach 1926-1934 chłopiec uczęsz-
czał do Szkoły Powszechnej w Dąbrowie
Grodzieńskiej, a następnie do prywat-
nego Gimnazjum Księży Salezjanów
w Różanymstoku k. Grodna. W roku szk.
1938/39 ukończył pierwszą klasę liceum
salezjańskiego typu humanistycznego,
a w roku szk. 1939/40 — dziesiątą klasę
ODZNAKA
BIAŁOSTOGKIEGO OKREGU AK
SPOTY
LEGITYMACJA Nr...
PRZEMYŚL lipiec 2018
Prof. Paweł Andrzejczyk (1948 r.).
utworzonej w Dąbrowie sowieckiej szkoły
średniej.
W KONSPIRACJI
Gdy po ataku Hitlera na Związek
Sowiecki w czerwcu 1941 r. teren Biało-
stocczyzny opanowały wojska niemieckie,
Paweł Andrzejczyk za sprawą kolegów
szkolnych został wciągnięty do działalno-
ści konspiracyjnej w szeregach Armii Kra-
jowej. Na początku października 1942 r.
złożył przysięgę organizacyjną na ręce do-
wódcy placówki AK Różanystok Arkadiu-
sza Zimnickiego „Lechonia, przybierając
pseudonim „Ogień. Otrzymał przydział
do plutonu terenowego w Różanymstoku
- okręg białostocki — obwód Sokółka —
placówka Dąbrowa Białostocka.
KOLEGIUM
ODZNAKI-BIAŁOSTOCKIEGO OKRĘGU AK
przyznało Odznakę Okręgu
Zołnierzowi Armii Krajowej
Pseudonim... Ogień" |...
Imię ................Paweł.........
Nazwisko..Andrzejozyk
Stopień KPr.podohr, ....
Funkcjaż7 9%, dmoy plutonu
Obwódsłużby..S9kółka ....
za kolegium
Przewodniczący
cio La
„Bogusław*
z 5
o acduenać
ER.
Po przeszkoleniu został przydzielony
do plutonu „Kedywu”” placówki i wy-
znaczony na magazyniera broni, którą
przechowywał, konserwował i dostar-
czał kolegom na akcje. Sam brał udział
w akcji na pociąg z niemieckimi urlopo-
wiczami, spaleniu i likwidacji bazy za-
opatrzeniowej niemieckich robotników
leśnych, wycinających lasy w rejonie wsi
Romanówka, przecinaniu i niszczeniu
linii telefonicznych na trasie Roma-
nówka-Janowo, prowadził rozpoznanie
ruchu wojsk niemieckich i transportów
wojskowych na trasie Suchowola-Lipsk
nad Biebrzą oraz w rejonie stacji ko-
lejowych Kamienna Stara- Kamienna
Nowa, ochraniał pocztę przewożoną do
wileńskiego okręgu AK.
W maju 1943 r. dowództwo obwodu
skierowało go do konspiracyjnej Szkoły
Podchorążych V Inspektoratu, którą
ukończył w marcu 1944 r. w stopniu ka-
prala podchorążego i został mianowany
zastępcą dowódcy plutonu. Do lipca
1944 r. brał udział w przygotowaniach do
akcji „Burza”, a następnie uczestniczył
czynnie w samej akcji w szwadronie por.
Waleriana Sutuły ps. „Grom” (II dywizjon
I pluton) w walkach toczonych z wyco-
fującymi się oddziałami niemieckimi
w rejonie szosy Różanystok-Suchowola
oraz w rejonach wsi Dąbrowa, Bagny,
Kirjewszczyzna, Wesołowa, Łazowa.
PONOWNIE W KONSPIRACJI
- UCIECZKA DO GDAŃSKA
Po wkroczeniu na ziemię białostocką
Armii Czerwonej i jednostek Wojska
Polskiego, kpr. pchor. Paweł Andrzejczyk,
jako akowski „bandyta” zaczął być po-
szukiwany i tropiony przez NKWD i UB,
które wzięły pod lupę jego konspiracyjną
działalność podziemną. Wobec grożącego
mu aresztowania i wywózki na wschód,
ukrywał się, a w sierpniu 1945 r. opuścił
potajemnie rodzinne strony, wybywając
do Gdańska-Oliwy, gdzie I października
rozpoczął studia w Państwowej Wyższej
Szkole Pedagogicznej na Wydziale Geo-
graficzno-Przyrodniczym. W trakcie
studiów poznał przemyślankę, Krystynę
Tomanek, z którą 12 lipca 1947 r. zawarł
w Przemyślu związek małżeński.
15 listopada 1947 r. decyzją Państwowej
Komisji Weryfikacyjnej dla legalizacji
nauczania w okresie wojny 1939-1945,
student Paweł Andrzejczyk otrzymał
formalne świadectwo dojrzałości Liceum
Ogólnokształcącego nr 1425.
1 lipca 1948 r. po złożeniu pracy dyplo-
mowej i zdaniu egzaminów końcowych
uzyskał dyplom ukończenia Państwowej
Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdań-
sku-Oliwie. Dokument ten dawał kwali-
fikacje zawodowe do nauczania geografii
i biologii, a dodatkowo języka angiel-
skiego w szkołach ogólnokształcących
stopnia podstawowego i licealnego oraz
w zakładach kształcenia nauczycieli.
PRZEPROWADZKA DO PRZEMYŚLA
Ukończywszy studia, postanowił zmie-
nić „klimat” i profilaktycznie z rodzinnej
ziemi białostockiej wyjechał na drugi ko-
niec Polski do Przemyśla, gdzie nazwisko
jego nie było znane i zamieszkał u swoich
teściów przy ul. Goszczyńskiego.
W Przemyślu, w roku szk. 1948/49,
został zatrudniony w Państwowej Ogól-
nokształcącej Szkole Średniej stopnia
licealnego nr 1 oraz w Państwowym
Gimnazjum dla Dorosłych im. Bolesława
Limanowskiego jako kontraktowy na-
uczyciel biologii i geografii oraz opiekun
Koła Krajoznawczego.
1 września 1949 r. rozpoczął pracę
w Państwowej Ogólnokształcącej Męskiej
Szkole stopnia licealnego (późniejsza
nazwa: Gimnazjum i Liceum im. J. Sło-
wackiego) w charakterze kontraktowego
nauczyciela biologii, w której to szkole 1
października 1949 r. uzyskał mianowanie
na stałe i uczył biologii i okresowo geogra-
fii przez 20 lat, będąc w latach 1954-1956
opiekunem Kółka Biologicznego.
W latach pięćdziesiątych podjął w try-
bie zaocznym studia wyższe na Wydziale
Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Ja-
giellońskiego w Krakowie, które ukończył
z wynikiem dobrym, otrzymując 31 marca
1962 r. dyplom i tytuł magistra geografii.
SPOTKANIE Z PROFESOREM
Z prof. Pawłem Andrzejczykiem
zetknąłem się bezpośrednio w Liceum
Słowackiego w roku szk. 1957/58, będąc
uczniem kl. IXA, bowiem w drugim
roku nauki w liceum, zgodnie z progra-
mem nauczania, dochodziła biologia.
Dowiedzieliśmy się wtedy, że przed
laty uczniowie przezwali Profesora
w niezbyt wyrafinowany sposób, „Wy-
moczkiem co wzięło się od omawiania
działu programowego o pierwotniakach
(to, dla przypomnienia, m. in. wiciow-
ce, ameby i orzęski, dawniej zwane
Śladami historii
Prof. Paweł Andrzejczyk
(połowa lat 50. XX w.).
wymoczkami). Przezwisko nie miało
bynajmniej nic wspólnego z postacią
samego Profesora. Był on pedantem,
chodził zawsze starannie ogolony i dbał
o szczupłą sylwetkę. Na co dzień ubierał
się w stylu sportowym. Zazwyczaj nosił
błękitno-popielatą wiatrówkę, a przy
szczególnych okazjach pojawiał się
w szkole w jasnopopielatym lub ciem-
nobrązowym garniturze z dobranym
kolorystycznie krawatem. W okresie
wiosenno-letnim chodził w popielatym
prochowcu z popeliny. Emanował ener-
gią i nieustannie był w ruchu. Na piętro
wchodził biegiem, pokonując po kilka
schodów naraz. Charakterystyczny dla
Profesora był też pełen dynamiki, koły-
szący się, marynarski chód.
DWÓJA JAK DRUT!
Lekcje biologii odbywały się na II pię-
trze, w lewym skrzydle szkolnego gmachu,
w pracowni biologicznej, nazywanej też
gabinetem. W czasie przerwy uczniowie
gromadzili się pod pracownią i gdy
1 „Kedyw” (Kierownictwo Dywersji Armii Krajowej) — pion organizacyjny AK utworzony w celu
prowadzenia walki bieżącej z Niemcami 1942-1945 (dywersja kolejowa, sabotaż w zakładach
zbrojeniowych, zdobywanie broni i pieniędzy, odbijanie więźniów, akcje odwetowe).
2 Akcja „Burza” był to kryptonim zbrojnego wystąpienia AK w 1944 r. przeciwko wycofującym
się wojskom niemieckim i opanowania terenów Polski przed wkroczeniem Armii Czerwonej
(chodziło o objęcie władzy przez przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego).
PRZEMYŚL lipiec 2018
13
14
lipiec 2018
Śladami historii
tercjan, pan Jan Mięsowicz, zadzwonił
zabytkowym dzwonkiem na lekcję, zjawiał
się profesor Andrzejczyk, który jednemu
z uczniów dawał klucz do sali, a sam
jeszcze na chwilę gdzieś znikał. Kiedy
usadowiliśmy się już przy swoich stolikach,
profesor wkraczał z dziennikiem pod
pachą, przechodził energicznym krokiem
przez całą długość pracowni i zasiadał za
swoim stołem. Po zapisaniu w dzienniku
tematu lekcji, rzucał w przestrzeń reto-
ryczne pytanie: „No, to kto to dzisiaj ma
głos?” i po chwili wymieniał nazwisko
delikwenta. „Jest taki pan? Ależ oczywiście,
jest. Kto mówi, że go nie ma?” – kontynu-
ował, sam sobie odpowiadając, a następnie
zadawał pytanie. Aby ośmielić przestraszo-
ną „ofiarę”, profesor zachęcał: „Prosimy,
słuchamy”. Gdy pytany zaczynał coś du-
kać pod nosem, nieusatysfakcjonowany
profesor indagował: „Człowieku, umiesz,
czy nie umiesz?” „Panie sorze, uczyłem
się”. „No to mów”. Uczeń nadal bąkał coś
nieskładnie i powtarzał, że się uczył. Na to
profesor: „Ale ja ciebie nie pytam, czy się
uczyłeś, tylko czy się n a u c z y ł e ś”. „Panie
sorze, uczyłem się…” W tym momencie
zniecierpliwiony profesor przerywał ten
bezowocny dialog, konstatując: „Ot, czło-
wieku, siadaj! Dwója jak drut!”
Profesor Andrzejczyk lubił też odpyty-
wać, stojąc oparty plecami o ścianę klasy,
z założonymi do tyłu rękami. Gdy uczeń
odpowiadał płynnie i na temat, zado-
wolony profesor po każdej wypowiedzi,
z właściwą sobie intonacją powtarzał:
„Słusznie”, po czym w pewnej chwili
przerywał pytanemu, mówiąc: „No to już
dziękuję” i wpisywał do dziennika ocenę
bardzo dobrą lub dobrą.
DYDAKTYK
Profesor Andrzejczyk wykładał biologię
prostym, zrozumiałym językiem, bez ucie-
kania się do pomocy podręcznika. Jako
pomoce dydaktyczne wykorzystywał eks-
ponaty będące na wyposażeniu pracowni
biologicznej i tablice poglądowe. Wykłada-
ne tematy ilustrował na tablicy własnymi,
kapitalnymi, rysunkami budowy różnych
organizmów, narządów i układów.
Jego uczniowie nie mieli problemów
przy egzaminach wstępnych na uczelnie
wyższe (na biologię, mikrobiologię, me-
dycynę, biochemię), a Jurek Fall z naszej
klasy został pracownikiem naukowym
na Wydziale Biologii UMCS w Lublinie.
NASZE MAŁE KŁAMSTEWKA
Profesor nie stwarzał trudności, jeżeli
ktoś pod jakimś pretekstem chciał się
zwolnić z lekcji. Ze zwolnień korzystali
zazwyczaj uczniowie, którzy byli nieprzy-
gotowani, uczyli się niesystematycznie
i obawiali się oceny niedostatecznej.
W wymyślaniu pretekstów pomysłowość
uczniowska była niewyczerpana. Zwal-
niano się z powodu „zebrania ZMS-u,
„robienia dekoracji na akademię”, „próby
chóru”, „wizyty u szkolnej dentystki”, czy
„krwotoku z nosa” (gdy delikwent uprzed-
nio wysmarował się czerwonym tuszem).
Prawdziwości naszych małych kłamstewek
profesor Andrzejczyk nigdy nie dociekał,
przyjmując je na słowo, za dobrą monetę.
Któregoś dnia czując, że mogę być
pytany i dostać „pałę”, odważyłem się
skorzystać z doświadczeń moich kolegów.
Gdy profesor wszedł do klasy i usiadł za
stołem, podszedłem z boleściwą miną, py-
tając, czy mogę się zwolnić na pogrzeb, bo
umarł mi dziadek. (Notabene, mój przo-
dek nie żył już od lat). Profesor popatrzył
na mnie znad dziennika i powiedział: „No
i powiedz, człowieku, co on najlepszego
zrobił?! Ale idź, idź”. Udało się…
METODYK
Profesor Paweł Andrzejczyk parał się
nie tylko pracą dydaktyczną w szkole. Za-
pisał również trwale swój wkład w kształ-
cenie wysoko kwalifikowanych kadr
nauczycielskich. Od 1 września 1951 r.
był kierownikiem powiatowego Ośrodka
Doskonalenia Kadr Oświatowych w Prze-
myślu, w latach 1961-1965 pełnił funkcję
kierownika Powiatowego Ośrodka Meto-
dycznego i Powiatowego Ogniska Meto-
dycznego Geografii, a następnie instruk-
tora Sekcji Biologii Powiatowego Ośrodka
Dokształcania Kadr Oświatowych w Prze-
myślu. W latach 1965-1967 był członkiem
Powiatowej Komisji Egzaminacyjnej dla
nauczycieli szkół podstawowych i innych
placówek oświatowo-wychowawczych.
W II LO
W I Liceum Ogólnokształcącym im. J.
Słowackiego profesor Andrzejczyk praco-
wał 20 lat, po czym z dniem 1 września
1969 r. przeniósł się do II LO im. Wła-
dysława Broniewskiego, w którym zaczął
uczyć geografii i języka angielskiego.
1 maja 1973 r., decyzją Kuratora Okrę-
gu Szkolnego w Rzeszowie, nadany mu
został zawodowy tytuł „profesora szkoły
średniej”.
W II LO, które wróciło później do
swego starego patrona, prof. Kazimierza
Morawskiego, profesor Andrzejczyk pra-
cował do 31 sierpnia 1979 r., tj. do dnia
przejścia na emeryturę.
Zmarł 4 października 2007 roku i spo-
czywa na Cmentarzu Zasańskim w Prze-
myślu (kwatera 17, rząd 3, grób 15).
* * *
Miał następujące odznaczenia: Złoty
Krzyż Zasługi (1975), Medal Komisji
Edukacji Narodowej (1984), Krzyż Kawa-
lerski Orderu Odrodzenia Polski (1989),
Krzyż Armii Krajowej (1990) i odznaki:
Białostockiego Okręgu AK, Akcji „Burza”,
Weterana Walk o Niepodległość (1998),
złote: Związku Nauczycielstwa Polskiego
(1985), Zasłużonego Działacza Turysty-
ki (1985), Zasłużonego w pracy PTTK
wśród młodzieży (1988), Zasłużonego
Działacza Kultury (1982).
Był członkiem Zjednoczonego Stron-
nictwa Ludowego (od 1949 r.), Polskiego
Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawcze-
go i przewodnikiem (od 1960 r.), prze-
myskiego oddziału Światowego Związku
Żołnierzy AK (od 1989 r.), honorowym
członkiem Polskiego Towarzystwa Geo-
graficznego (od 2000 r.)
Profesor Paweł Andrzejczyk miał troje
dzieci: córka Maria jest absolwentką II LO
w Przemyślu (1966) i Wydziału Filologii
Rosyjskiej Uniwersytetu Wrocławskiego
(1975); córka Jadwiga, absolwentka I LO
w Przemyślu (1969) i Akademii Muzycz-
nej we Wrocławiu (1974), zmarła w 1994 r.;
syn Czesław jest absolwentem II LO
w Przemyślu (1974) i Wydziału Kopal-
nictwa AGH w Krakowie (1980).
Żona, Krystyna, ur. 31.08.1923 r.
w Mościskach, córka Stefana Tomanka
i Stefanii Kulczyckiej, była nauczycielką.
Ukończyła Liceum Ogólnokształcące
w tajnym nauczaniu (1943) i Wydział
Geografii na Uniwersytecie Jagiellońskim
w Krakowie (1960).
ŹRÓDŁA:
• Archiwum byłego Kuratorium Oświaty
w Przemyślu, Teczka personalna I/1784
i SN-III/1;
• Archiwum Światowego Związku Żoł-
nierzy Armii Krajowej – Oddział
w Przemyślu, Teczka personalna nr 1;
• Archiwum wewnętrzne II LO w Prze-
myślu im. prof. K. Morawskiego, Teczka
akt osobowych nr 6;
• Informacje żony Krystyny Andrzej-
czyk.
OPRACOWANIA:
• 90 lat Gimnazjum i Liceum Ogólno-
kształcącego im. profesora Kazimierza
Morawskiego w Przemyślu-Zasaniu,
Przemyśl 1996.
Uroczystości patriotyczne
w galicyjskim Przemyślu
Hołd dla twórców
narodowych
ANDRZEJ KOPERSKI
Teofil Lenartowicz (1822-1893).
- to polski poeta romantyczny, etnograf,
rzeźbiarz i konspirator. Członek honoro-
wy Towarzystwa Muzeum Narodowego
Polskiego w Rapperswilu. Związany był
ze środowiskiem Cyganerii Warszawskiej.
Współredagował „Dzwon Literacki”
i publikował w „Bibliotece Warszawskiej”.
Współpracował z Oskarem Kolber-
giem i Romanem Zmorskim. Uczest-
niczył w powstaniu 1848 roku. W 1849
musiał uciekać do Drezna. W 1852
roku przeniósł się do Paryża, a następnie
w 1856 do Włoch, gdzie w 1860 osiadł we
Florencji. Został pochowany w Krypcie
Zasłużonych na Skałce w Krakowie.
Fascynował Go folklor rejonu Mazow-
sza, dlatego sam siebie nazywał lirnikiem
mazowieckim. Debiutował w 1847 poema-
tem „Pierwsze przedstawienie Hamleta”.
Najbardziej znanym jego wierszem jest
„Złoty kubek” — utwór oparty na staropol-
skiej kolędzie. Tworzył wiersze patriotyczne
i religijne, poematy historyczne oraz liryki
oparte na folklorze mazowieckim. Dziełem
Jego rąk były rzeźby portretowe, nagrobki.
Teofil Lenartowicz znany był rodzinie
Krasickich, właścicielom zamku w Du-
biecku, głównie za przyczyną Aleksandry
Konarskiej, córki Aleksandra Krasickiego,
która podobnie jak ojciec utrzymywała
kontakt ze środowiskiem literackim, wspie-
rała utalentowanych artystów. Z Lenartowi-
czem łączyła ją długoletnia przyjaźń, która
przybierała wyraz platonicznej miłości.
Według dubieckiej legendy poeta rzekomo
miał odwiedzić hrabinę w jej rezydencji.
Zachowały się listy Konarskiej do Poety. Na
Jego cześć pisała wiersze. Z kolei 53 -letni
Lenartowicz skomentował sprawę tej znajo-
mości w słowach: miłość jest rzeczą piekną
w młodym wieku, w starości śmieszną”
Społeczność galicyjskiego Przemyśla
z żalem przyjęła wiadomość o śmierci
Poety. Teofil Lenartowicz zmarł w dniu
3 lutego 1893 roku we Florencji.
W Przemyślu nabożenstwo żałobne za
spokój Jego duszy, staraniem „Sokoła”
i Kasyna mieszczańskiego, odprawiono 4
marca tego roku w katedrze ob. łac. Mszę
celebrował ks. prałat Paszyński, przy
licznym udziale „Sokoła” i „Gwiazdy”
ze sztandarami. Kolejnego dnia odbył
się w sali Kasyna wieczorek składający
się z odczytu i urozmaiconej części mu-
zyczno-wokalnej. Deklamowano utwory
poety. Dochód przeznaczono na budo-
wę pomnika dla Lenartowicza. „Gazeta
Przemyska” zamieściła też informację, że
delegacja krakowska w osobach Adama
Asnyka i Henryka Schwarza uzyskała od
namiestnika austriackiego zezwolenie na
sprowadzenie zwłok Wieszcza i pocho-
wanie ich w grobie zasłużonych na Skałce
w Krakowie.
Również w marcu 1893 roku podobny
wieczór zorganizowała „Czytelnia na-
ukowa” w Przemyślu. Odczyt pt. „Lirnik
mazowiecki i jego lud” wygłosił prof. gimn.
Bolesław Stojanowski. Część muzyczno-
wokalna składała się głównie ze śpiewów
m.in. Bronisławy Wolskiej, sławnej
śpiewaczki koncertowej z Wiednia. De-
klamowano wiersze Poety. W. Ruklin
zaprezentował swój wiersz pt. „Na zgon Le-
nartowicza”, który ukazał się też na łamach
„Gazety Przemyskiej” (ryc. 2). Dochód
Wilhelm Ruklin,
Na zgon Lenartowicza.
Czemu dźwięki tęsknej liry nagle zaniemiały,
(o miłością bratniej duszy wszechpotężną grały ?
Czemu więcej nie cznarują ich uroków tchnienia,
W których świecił skrą nadziei — święty dach
(zbawienia,
GAZETA PRZEMYSKA z d. 16. marca 1883.
ryc. 2 - Fragment wiersza W. Ruklina „Na
zgon Lenartowicza” („Gazeta Przemyska”
z 16 marca 1893 r.).
PRZEMYŚL lipiec 2018
Śladami historii
z wieczoru przeznaczono na przywiezienie
zwłok Lenartowicza do kraju. W tym też
celu rozprowadzono wiersz G. Kohna
„Cieniom Teofila Lenartowicza”, odbitkę
z rocznika samborskiego.
W kwietniu 1893 roku Księgarnia pp.
Jelenia i Langa (w Rynku) urządziła wysta-
wę Lenartowiczowską. Zaprezentowano
liczne edycje poezji zmarłego, a także
prace Michała Sozańskiego, rysownika
i malarza lwowskiego, przyjaciela Poety,
m.in. obrazek „Lenartowicz na katafalku”,
„Lenartowicz w pracownii z rzeźbiarzem Za-
wiejskim”, „Sozański i Lenartowicz, ponadto
portrecik Lenartowicza, szkic domu we Flo-
rencji i kościoła, w którym go pochowano.
Na wystawie pokazano też różne fotografie
odnoszące się do Lenartowicza.
Nagistrat miasta Przemyśla przezna-
czył kwotę 50 zł jako wkład do kosztów
pogrzebu.
W dniu 12 czerwca 1893 roku odbyły
się wielkie uroczystości związane ze
sprowadzeniem i złożeniem zwłok śp.
Teofila Lenartowicza na Skałce w Krako-
wie. Udział w pogrzebie wzięły delegacje
z Przemyśla, mianowicie: przedstawiciele
rady miejskiej - wiceburmistrz dr Do-
liński, radni pp. dr Baumfeld i Majerski,
„Sokół” w liczbie 15 druhów , Koło Pań
TSL, „ Gwiazda, Kasyno mieszczańskie
i Towarzystwo zaliczkowe rzemieślników
i rolników oraz grupa młodzieży polskiej .
„Gazeta Przemyska” z 15 czerwca za-
mieściła obszerną relację - refleksję z uro-
czystości pogrzebowych. Podkreślono
demokratyczny charakter konduktu, na
który składały się liczne delegacje włościan,
młodzieży, Towarzystwa Szkoły Ludowej
i hufców sokolskich. Patetycznie ujęto at-
mosferę pogrzebu, pisząc: „Nad orszakiem
towarzyszącym trumnie unosił się duch
piewcy, co się unieśmiertelnił opowiadaniem
„Bitwy Racławickiej” i który podsłuchał tętno
ludowego życia... Dalej kontynuowano:
„abo w czystym nieb błękicie, w złotym
blasku słońca, rodziła się otucha dopięcia
celów zaznaczonych w pieśniach, które nam
zmarły słał z italskiej ziemi”.
Szczegółowy opis uroczystości zawarto
w księdze pamiątkowej zatytułowanej
„Hołd lirnikowi mazowieckiemu Teofilowi
Lenartowiczowi” wydanej w księgarni
Gebethnera i Spółki w Krakowie.
Jednej z ulic Przemyśla nadano nazwę
ul. Lenartowicza.
ŹRÓDŁA I LITERATURA:
» „Gazeta Przemyska” z dnia 2, 5, 9, 12, 16.
03. 1893; 6,23.04. 1893; 1, 4,8, 11, 15, 29. 06.
1893
» Kurek J., Wędrówki po placach i ulicach
Przemyśla, Przemyśl 2006, s. 155-156
. Żyga A., Dubieckie spotkania z literaturą
polską, „Z dziejów kultury i literatury Ziemi
Przemyskiej” ( red. S. Kratochwilowa), T. I,
Przemyśl 1969, s. 299-308
» https://pl.wikipedia.org/wiki/ Teofil_Lenartowicz
15
Fotografie: st. sierż. Andrzej Chruszcz
Śladami historii
Wierni Tradycji 1938-2018
Żołnierze 5. batalionu strzelców
podhalańskich odnowili zawierzenie
złożone Matce Boskiej Starowiejskiej
29 maja 2018 roku zapisze się w kartach historii jako bardzo ważne
wydarzenie dla 5. batalionu strzelców podhalańskich. W tym dniu
dokładnie 80 lat wcześniej żołnierze 2 Pułku Strzelców Podhalańskich
z Sanoka w Starej Wsi k. Brzozowa złożyli uroczyste ślubowanie przed
wizerunkiem Matki Boskiej Starowiejskiej, a nowiżołnierze pułkowi
złożyli uroczystą przysięgę.
BARBARA BREM KOWALIK
Wydarzenie nawiązuje do chlubnych
tradycji Oręża Polskiego - gdy rycerstwo
ślubowało i otaczało czcią Najświętszą
Maryje Pannę. Wierni Tradycji przemy-
scy Podhalańczycy odnowili zawierzenie.
Podobnie jak 80 lat temu wczesnym
rankiem o godz. 7.00 po krótkiej zbiórce
na sanockim Rynku żołnierze batalionu
wyruszyli do Starej Wsi, gdzie doszli na
godz. 15.00. W Bazylice Ojców Jezuitów
utrudzeni upałem żołnierze wzięli udział
we Mszy św., której przewodniczył ks.
ppłk Władysław Maciej Kozicki - pro-
boszcz Garnizonu Rzeszów. Słowo Boże
przekazał proboszcz Parafii Garnizo-
nowej z Przemyśla ks. por. Krzysztof
Ziobro. We Mszy uczestniczyli ojcowie
Jezuici - gospodarze Bazyliki. Przed za-
kończeniem Mszy św. dowódca batalionu
ppłk Marcin Dusza odczytał zawierzenie
batalionu oraz złożył Akt Zawierzenia
jako wotum. Po zakończonej uroczy-
stości kolumna marszowa przeszła pod
16
pomnik Konfederatów Barskich, aby
złożyć wiązanki kwiatów i zapalić znicze,
Wojskową Asystę Honorową wystawiła
kompania wsparcia. Po uroczystości dzię-
ki gościnności władz Brzozowa żołnierze
otrzymali poczęstunek.
AKT ZAWIERZENIA
Bogarodzico, Dziewico, Bogiem Sławie-
na Maryjo, my, lud Twój, padamy do stóp
Twoich najświętszych i jak niegdyś król
nasz Jan Kazimierz, Ciebie za Patronkę iza
Królową Narodu dzisiaj ponownie obiera-
my, wszystkie ziemie, miasta i wsie nasze
Twojej osobliwej opiece i obronie polecamy
i miłosierdzia Twego w teraźniejszym utra-
pieniu pokornie prosimy. A że wielkimi do-
brodziejstwami Twymi pobudzeni, pałamy
najszczerszą chęcią służenia Tobie, więc
przyrzekamy Synowi Twojemu Jezusowi
Chrystusowi, Królowi wieków i narodów
i Tobie Najświętsza Panno, Zwycięska Kró-
lowo Polski, że cześć Waszą i chwałę zawsze
po wszystkich ziemiach naszych pomnażać
PRZEMYŚL lipiec 2018
i utrzymywać będziemy, stojąc wiernie
przy świętej wierze Kościoła Katolickiego,
wiary tej bronić i według niej rządzić się
w życiu naszym osobistym, rodzinnym,
społecznym, narodowym i państwowym.
Z polskiej ziemi powstaliśmy, więc tej
ziemi krew i prochy nasze oddamy. Tej
ziemi bronić będziemy do ostatniego tchu
w piersiach i do ostatniej kropli krwi. Tu,
gdzie dziś stoimy, jest pod stopami naszymi
także odwieczna, piastowska ziemia pol-
ska. Więc wobec Boga, wobec Ciebie Panno
Starowiejska, wobec tego ludu polskiego
przyrzekamy, że nikomu jej nie damy bez
walki do ostatniego uderzenia naszego
serca. Starać się też usilnie będziemy, żeby
nie sięgać po cudze, ale nie pozwolimy też
nikomu bezkarnie targnąć się na to, co jest
odwieczną naszą własnością, ale nigdy nie
Śladami historii
zapomnimy o tym, co powinno być naszą
własnością na zasadzie prawa i sprawie-
dliwości dziejowej.
Na prochy i popioły Ojców naszych, na
Ducha ich znaczonego stygmatem wiel-
kości, ślubujemy, że miłować będziemy,
jak Oni miłowali, Polskę Ojczyznę naszą.
Będziemy Jej służyli w trudach, poświęce-
niu, w samozaparciu. Pracować będziemy
w czystości intencji, siebie samych zosta-
100-lecie
wiając za progami. Będziemy żywymi
kamieniami budowy tego Państwa, a ce-
mentem miłość wspólna i miłość Ojczyzny.
Tobie zaś Najświętsza Panno Starowiejska
w szczególniejszą opiekę oddaje się dzisiaj 5
batalion strzelców podhalańskich tak jak 80
lat temu - 2 Pułk Strzelców Podhalańskich.
To Ty Bogarodzico wyciągnij nad nami Twe
dłonie błogosławiące. Panuj i władaj nami,
stań na czele naszych rządów, błogosław
przemyskiego Garnizonu
W dniu 11.05.2018 roku w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej
odbyła się jubileuszowa konferencja.
BARBARA BREM KOWALIK
Honorowe rozpoczęcie obchodów 100
- lecia odzyskania Niepodległości 5. ba-
talion strzelców podhalańskich rozpoczął
od współorganizacji konferencji, która
odbyła się w Muzeum Narodowym Zie-
mi Przemyskiej w dniu 11.05.2018 roku.
O godzinie 09.00 zebranych w sali audio-
wizualnej gości i uczestników przywitał
dyrektor Muzeum p. Jan Jarosz oraz do-
wódca 5. bsp ppłk Marcin Dusza. Krótkie
okolicznościowe przemówienia wygłosili
p. Lucyna Podhalicz Wicewojewoda Pod-
karpacki, p. Piotr Pilch Wicemarszałek
Województwa Podkarpackiego oraz p.
Janusz Hamryszczak Zastępca Prezydenta
Miasta Przemyśla. Zebrani mogli pogłębić
swoją wiedzę dotyczącą historii przemy-
skiego Garnizonu na podstawie wykładów
dr. hab. Andrzeja Olejki, dr. hab. Andrzeja
Zapałowskiego, dr. Grzegorza Szopy, dr.
Wojciecha Mosia, dr. Lucjana Faca, dr.
Jacka Magdonia oraz mgr Anny Nowak.
Prelekcje dotyczące Podhalańczyków,
lotnictwa nad Przemyślem, pancerniaków
żurawickich, Wojska Polskiego w zbiorach
Archiwum Państwowego w Przemyślu
PRZEMYŚL lipiec 2018
. BORY
Rządzącym i wojskom naszym hetmań, by
wiernie trwały w Twoim ordynansie jako
przednia straż chrześcijaństwa.
Tak nam dopomóż Bóg i święta Męka
Jego.
Dowódca
5 batalionu strzelców podhalańskich
ppłk Marcin DUSZA
Stara Wieś, dn. 29.05.2018r.
oraz gen. bryg. Andrzeja Galicy były
wzbogacone o wiele ciekawych zdjęć
i dokumentów. Po zakończeniu konferen-
cji została otwarta wystawa poświęcona
100- leciu Garnizonu Wojska Polskiego.
Uczestnicy mogli wysłuchać koncertu
w wykonaniu zespołu z Klubu 5. bsp,
otrzymać pamiątkowe konferencyjne
pocztówki oraz obejrzeć statyczny pokaz
sprzętu.
b
NARTACH 1944-19 |
Fotografie: st. szer. Michał Wawrykowicz
17
Śladami historii
65 LAT MINĘŁO...
„Rocznice są wzniesieniami w krajobrazie naszego życia,
kierują nasz wzrok w stronę przebytej drogi.
AGNIESZKA BIEDROŃ
W ubiegłym roku przypadła 65. rocz-
nica istnienia Pedagogicznej Biblioteki
Wojewódzkiej im. Józefa Gwalberta Paw-
likowskiego w Przemyślu. Z przyczyn od
nas niezależnych nie udało się dotychczas
uczcić urodzin naszej Jubilatki. Nie mogli-
śmy jednak pozwolić, aby tak ważna karta
z historii biblioteki przeszła bez echa...
W konsekwencji uroczyste obchody ju-
bileuszowe odbyły się 14 czerwca 2018 r.
Było to wielkie święto nie tylko obecnych
iemerytowanych pracowników biblioteki,
ale również całego środowiska oświato-
wego miasta Przemyśla oraz wojewódz-
twa podkarpackiego.
Patronat honorowy nad tym wydarze-
niem objęli: Władysław Ortyl - Marszałek
Województwa Podkarpackiego, Małgorza-
ta Rauch - Podkarpacki Kurator Oświaty,
Robert Choma - Prezydent Miasta Prze-
myśla oraz Jan Pączek - Starosta Przemyski.
Wśród honorowych gości, którzy przy-
byli na spotkanie, znaleźli się: Lucyna
Podhalicz —- Wicewojewoda Podkarpacki,
Piotr Pilch - Wicemarszałek Wojewódz-
twa Podkarpackiego, Robert Choma
- Prezydent Miasta Przemyśla, Marek
Kudła - Wicestarosta Przemyski, Andrzej
Huk - Wójt Gminy Przemyśl, Barbara
Pelczar Białek - przedstawiciel Urzędu
[Christian Schulz]
Marszałkowskiego, Bernadeta Jasińska -
Kuratorium Oświaty. Ponadto obecni byli
przedstawiciele duchowieństwa, przemy-
skich parlamentarzystów, placówek oświa-
towych, naukowych, kulturalnych oraz
związków zawodowych i stowarzyszeń.
Spotkanie otworzyła przemówieniem
okolicznościowym Halina Ukarma -
Dyrektor PBW w Przemyślu.
Wydarzenie było okazją do przypo-
mnienia historii PBW w Przemyślu oraz
zaprezentowania jej dorobku. Zebrani
obejrzeli reportaż filmowy ukazujący
dzieje biblioteki. Zostały w nim przywo-
łane te karty z przeszłości placówki, które
stworzyły fundamenty do kreślenia planów
na przyszłość. Przywołano w nim również
nazwiska osób, które miały znaczący
wpływ na współczesny kształt Jubilatki.
Głównym punktem programu była
konferencja naukowa poświęcona zagad-
nieniom czytelnictwa dzieci i młodzieży
szkolnej. Wiedzą i doświadczeniem z tego
zakresu, podzielił się z uczestnikami Pa-
weł Pienkiewicz z AKME SZKOLENIA
w Gliwicach — psycholog. Wygłosił referat
zatytułowany Czy rówieśnicy naprawdę
mogą być ważniejsi od rodziców a tablety
od książek? Następnie wykład na temat
Rozwijanie kontaktów dziecka z literaturą
(elementy teorii i praktyki) przedstawiła
dr hab. prof. nadzw. Uniwersytetu Rze-
szowskiego - Alicja Ungeheuer - Gołąb.
Uroczystość uświetnił solowy recital
gitarowy dra hab. prof. Uniwersytetu
Rzeszowskiego, nauczyciela Zespołu
Państwowych Szkół Muzycznych w Prze-
myślu - Leszka Suszyckiego. Wystąpili
również uczniowie z ZPSM w Przemyślu.
Jubileusz 65 — lecia Pedagogicznej Bi-
blioteki Wojewódzkiej w Przemyślu miał
charakter niezwykły, podniosły, wręcz
historyczny. Łączył w sobie kartę zapisaną
wydarzeniami minionych dekad życia
biblioteki z teraźniejszością. Był również
chwilą zadumy, refleksji i wspomnień.
Pozwolił wrócić do początków biblioteki
oraz ludzi, którzy ją tworzyli. Wyrażamy
przekonanie i nadzieję, że wszystko co
najlepsze dopiero przed nami i, że przez
kolejne lata wspólnie będziemy tworzyć
następne karty historii PBW w Przemyślu.
Pół wieku razem. Na dobre i na złe...
Sześć par małżeńskich z Przemyśla obchodziło 14 czerwca Jubile-
usz 50-lecia pożycia małżeńskiego. Z tej okazji, w reprezentacyjnej
sali Przemyskiej Biblioteki Publicznej, odbyło się niezwykle piękne
spotkanie, podczas którego najlepsze życzenia szacownym Jubilatom
złożyli Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla — Grzegorz Hayder oraz
Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego - Urszula Golec.
Najważniejszą częścią czwartkowej uroczystości była dekoracja
medalami za długoletnie pożycie małżeńskie, którego w imieniu
JI
PRZEMYŚL lipiec 2018
Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej - Andrzeja Dudy — dokonał
Grzegorz Hayder - Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla.
Jubileusz 50-lecia wspólnej drogi życiowej obchodzili: Kata-
rzyna i Zygmunt Majgierowie, Józefa i Witold Błautowie, Zdzisława
i Kazimierz Laskowniccy, Krystyna i Bronisław Krowińscy, Danuta
i Kazimierz Łucowie oraz Halina Matias-Zarańska i Wiesław Zarański.
Agata Czereba
M
Fot.: Marta Głogowska
Fot.: Witold Wołczyk
Złoże Przemyśl obchodzi
Jubileusz 60-lecia!
W 1958 roku wykonano pierwszy odwiert na złożu Przemyśl. To
największe złoże gazu w Polsce, a najnowsze badania wskazują, że
ten ważny dla gospodarki surowiec może być wydobywany w naszym
regionie jeszcze przez kilka dekad.
WITOLD WOŁCZYK
W jubileuszowym spotkaniu, które
odbyło się w Muzeum Narodowym
Ziemi Przemyskiej, wzięli udział przed-
stawiciele władz rządowych i samorzą-
dowych, z wicewojewodą podkarpackim
Lucyną Podhalicz, członkiem Zarządu
Województwa Podkarpackiego Piotrem
Pilchem, Przewodniczącym Rady Miej-
skiej Bogusławem Zaleszczykiem, Prezy-
dentem Miasta Robertem Chomą i jego
Zastępcą Januszem Hamryszczakiem.
Uroczystość swoją obecnością zaszczy-
cił Metropolita Przemyski Arcybiskup
Adam Szal.
Śladami historii
Pierwotne zasoby wydobywalne zło-
ża oszacowano na ok. 72 mld m* gazu.
W latach 70., w szczytowym okresie
produkcji, ze złoża pochodziła większość,
bo aż % surowca wydobywanego w kraju.
W kolejnych dekadach produkcja była
coraz niższa i obecnie wynosi ok. 480 mln
m* rocznie — niecałe 13 proc. polskiego
wydobycia gazu. Do tej pory ze złoża
wydobyto już 65 mld m* surowca.
— Gaz pozyskiwany w Przemyślu i okoli-
cach ma wielkie znaczenie dla bezpieczeń-
stwa energetycznego kraju. Chcemy, aby
tak pozostało w przyszłości — powiedział
Piotr Woźniak, Prezes Zarządu Polskie-
go Górnictwa Naftowego i Gazownictwa
SA podczas uroczystości w Przemyślu.
— Podjęliśmy decyzję o optymalizacji
procesu eksploatacji, by maksymalnie wy-
korzystać zasoby złoża. Przeprowadziliśmy
m.in. badania geologiczne z wykorzysta-
niem metody zdjęcia sejsmicznego 3D. Ze-
brane dane wskazują, że w złożu Przemyśl
może znajdować się dodatkowe 20 mld m3
gazu — wyjaśnił Piotr Woźniak. Dodał, że
badanie sejsmiczne 3D przeprowadzone
w Przemyślu i sąsiednich gminach było
największym, jakie do tej pory przepro-
wadzono w Europie — powierzchnia ob-
szaru badawczego wyniosła 1283 km kw.
- Wszystkim Państwu dziękuję za trud
codzienny i życzę kolejnych jubileuszy,
dziękuję za wsparcie i to wszystko dobre,
co się wydarzyło i jeszcze się wydarzy
dzięki temu złożu, które jest tak zasobne
w gaz tutaj w Przemyślu i w okolicach —
podziękował pracownikom przemyskiego
złoża i kierownictwu PGNiG Robert Cho-
ma Prezydent Miasta Przemyśla.
„Ekologiczny Przemyśl - wymieniamy źródła ciepła”
Gmina Miejska Przemyśl na podstawie cyklu spotkań informacyjnych
z mieszkańcami Przemyśla (które odbyły się w dniach 4, 6 i 8 czerwca
br. w siedzibie Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej) rozpoczęła
przygotowania do opracowania projektu pn.: „Ekologiczny Przemyśl
- wymieniamy źródła ciepła”. Projekt będzie aplikował o uzyskanie
dofinansowania w konkursie planowanym przez Urząd Marszałkowski
Województwa Podkarpackiego do poddziałań 3.3.1 Realizacja planów
niskoemisyjnych i 3.3.2 Redukcja emisji w ramach Regionalnego Pro-
gramu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020.
Projekt skierowany jest do osób fizycznych, wspólnot mieszkaniowych
i spółdzielni mieszkaniowych. Udziałem w projekcie jako partner zainte-
resowane jest również Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej Sp.
zo.o. w Przemyślu. Zgodnie z założeniami naboru wniosków mieszkańcy
Przemyśla będą mogli uzyskać dotację do wymiany źródeł ciepła w wy-
sokości do 85%. Wkład własny uczestników projektu wyniesie min. 15%
kosztów kwalifikowanych netto oraz podatek VAT od całej wartości
wnioskowanej instalacji.
Projekt będzie realizowany przez Gminę Miejską Przemyśl wyłącznie
w przypadku otrzymania dofinansowania ze środków Europejskiego
Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu
Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020, a jego
realizacja zaplanowana jest na lata 2019/2020.
Nabór zainteresowanych do udziału w projekcie będzie się odbywał
na podstawie złożonych dokumentów, które zostaną przygotowane na
potrzeby procesu rekrutacyjnego.
Nabór deklaracji do udziału w projekcie będzie prowadzony w dniach
od 9 do 31 lipca 2018 r.
Fundusze
Europejskie
PRZEMYŚL lipiec 2018
Wszystkie szczegóły i dokumenty rekrutacyjne dotyczące naboru (wtym
regulamin, wzór deklaracji udziału w projekcie, itp.) dostępne będą na
stronie www.przemysl.pl w zakładce,Wymiana źródeł ciepła - Dotacje".
Beata Bielecka
Naczelnik Wydziału Rozwoju, Inwestycji i Funduszy Zewnętrznych
Unia Europejska
Guropejski Fundusz
armopu Aeponzinego
Rzeczpospolita „oai.
Polska PODKARPACKIE
DOTACJA DO 85%
19
Śladami historii
Moje muzyczne fascynacje
PRZEMYSKIE
ZESPOŁY MŁODZIEŻOWE
W numerze 5/163 z maja br. rozpocząłem alfabetyczny przegląd ze-
społów młodzieżowych od najbardziej utytułowanej grupy wokalnej
„Ars Nova, która w okresie swej działalności odnotowała wiele suk-
cesów. Kontynuując cykl, chcę przypomnieć kolejne zespoły, które
funkcjonowały na muzycznym rynku.
ALEKSANDER MOSKALEWSKI
Ad Libitum - Zespół powstał przy
Międzyspółdzielnianym Ośrodku Kul-
turalno-Oświatowym (MOKO) w Prze-
myślu, prawdopodobnie w 1967 roku.
W końcowym okresie działalności
zespół występował w składzie: Marek
Ostrowski - gitara prowadząca, jego
brat Tomasz Ostrowski - gitara basowa,
Krzysztof Cieśliński - organy, Andrzej
Grzegorzak - perkusja, Leszek Fac -
saksofon tenorowy oraz okazjonalnie
Jan Delekta - saksofon altowy. W 1969
roku na gitariadzie w PDK grupa zdo-
była II miejsce.
„Ad Libitum” zamierzali wzmocnić
Jan Augustyn - organy oraz Jan Kulik-
flecista z grupy „Fatum” z MDK-u.
W 1970 roku bracia Ostrowscy repre-
zentowali „Fatum” na IV Międzynaro-
dowym Zlocie Placówek Pozaszkolnych
w Pieczarach k/Giżycka. Po nieudanych
próbach fuzji „Ad Libitum” z „Fatum”
zespół reprezentujący nurt rocka z ak-
centami popu, bluesa i folku rozwiązał
się w 1970 roku.
Ad Rem - Żeńska grupa wokalna
z MDK utworzona przez Barbarę Malo-
nę. Po „Pastelach” zespół był kolejnym
ansamblem Młodzieżowego Domu Kul-
tury. W początkowym okresie działalno-
ści na przełomie 1973/74 roku tworzyły
go: Halina Rudy, Alicja Solarska, Bożena
Kalinowska, Elżbieta Domka, Grażyna
Surówka, Alina Myka. Instruktorem był
Wojciech Lewandowski.
W 1973 roku „Ad Rem” wraz z prze-
myską grupą instrumentalno-wokalną
„Oratorium FG” później „FG” koncer-
towali jako reprezentanci woj. rzeszow-
skiego na Harcerskim Festiwalu Kultury
Młodzieży Szkolnej w Kielcach. W 1988
roku „Ad Rem” występował w ZSRR
i Czechosłowacji oraz wiele razy na
różnych scenach woj. rzeszowskiego.
AII Stars- Formacja muzyczna utwo-
rzona w 1963 roku z siedzibą w teatrze
„Fredreum” na wzgórzu zamkowym.
Zespół występował w składzie:
20
Zbigniew Skoczylas kierownik grupy
o pseudonimie „Siunek” - saksofon
tenorowy i klarnet, Jan Miszczak ps.
„Korniszon” - piano i wokal, Jerzy
Wohner - kontrabas, Wiesław Fleszar -
gitara, Izabela Janiszewska - córka dyr.
PDK Janiszewskiego śpiewała m.in.
przebój amerykańskiego wokalisty Pata
Boone „Speedy Gonzales”, Mieczysław
Iwaneczko - perkusja, wokal. Repertuar
zespołu stanowiły standardy popu i jaz-
zu. W podobnym składzie działał w tym
samym roku „Karambol Satyryczno-
-Muzyczny”.
Anki - żeński sekstet utworzony
w październiku 1970 roku. Grupa
wokalna z Liceum Ekonomicznego
w Przemyślu działająca pod patrona-
tem MOKO. Instruktorem i aranżerem
zespołu był Szczepan Gliniak. Zespół
przyjął nazwę „Anki 70”.
Anonimy - zespół powstał pod koniec
lat 60-tych w klubie „Metalowiec”(Pol-
na)
Stylem nie odbiegali od swych po-
przedników- „Niebieskich Migdałów”
i „Baronów”.
Skład grupy tworzyli: Zbigniew Honei-
ser - organy, już nie żyje, Jerzy Drwie-
ga - gitara, Jan Mruga -gitara basowa,
Ludomir Lewkowicz - perkusja, Czesław
Pobidyński - wokal. W repertuarze ze-
społu dominował pop i rock.
CDN.
Zespół wokalny Anki 70.
kowane.
Od redakcji
Jeżeli chcecie Państwo opowiedzieć swoje niezwykłe przeżycie lub
opublikować unikalną fotografię skontaktujcie się z redakcją miesięcznika.
Jednocześnie ponownie informuję, że teksty nadsyłane do druku bez
wcześniejszego uzgodnienia z redaktorem naczelnym nie będą publi-
Krzysztof Fil
PRZEMYŚL lipiec 2018
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
AVIII
Międzynarodowy Przemyski Festiwal
Salezjańskie Lato Muzyczne
27 lipca — 5 sierpnia 2018 r.
PIĄTEK
Bazylika Archikatedralna
MATEUSZ RZEWUSKI — organy
SOBOTA
Zamek Kazimierzowski
godz. 19?
ŚRODA
godz. 19?"
Zamek Kazimierzowski
BARBARA BOROWICZ - klarnet
BARTOSZ SAŁDAN — perkusja
godz. 19%
PIĄTEK
WIOLETTA FLUDA - fortepian
SEBASTIAN SZUMSKI — baryton
NIEDZIELA
Zamek Kazimierzowski
MACIEJ GALAS = tenor
godz. 19?
THOMASŚ
LESZEK SUSZYCKI — gitara
WTOREK
Bazylika Archikatedralna
TOMASZ ŚLUSARCZYK — trąbka
MICHAŁ TYRAŃSKI — trąbka
DANIEL PRAJZNER — organy
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1
tel. 16 678 50 61,e-mail: sekretariatQkultura.przemysi.pl
dyrektor - Renata Nowakowska
M
„£
NIEDZIELA
godz. 19?"
Bazylika Archikatedralna
BERNING (Niemcy) — organy
godz. 19?
Kościół Salezjanów
Koncert finałowy
FESTIWALOWA
ORKIESTRA KAMERALNA
godz. 19%
ARSO ENSEMBLE
IRMINA OBOŃSKA:TOPOROWSKA — klawesyn
Witryna Wydawnicza Przemyskiego
Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
W sierpniu 2018 r. w sprzedaży ukaże się
książka o. Szczepana Praśkiewicza „Niebo
Karmelu” będąca w istocie słownikiem
świętych i błogasłowionych karmelitańskich.
Przedstawia biogramy a właściwie hagiogra-
my osób beatyfikowanych i kanonizowa-
nych związanych z Zakonem Karmelitów.
Współwydawcą tego bogato ilustrowanego,
liczącego dwieście stron wydawnictwa jest
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZA-
MEK, natomiast autorem - osoba ze wszech
miar kompetentna, albowiem o. dr hab.
Szczepan Praśkiewicz OCD, karmelita bosy
(w latach 1999-2005 prowincjał Krakowskiej
Prowincji Karmelitów Bosych), absolwent
Papieskich Wydziałów Teologicznych „Tere-
sianum” i „Marianum” w Rzymie, sprawuje
obecnie funkcję konsultora watykańskiej
Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i Re-
feratu Spraw Beatyfikacyjnych w Kurii Me-
tropolitalnej w Krakowie. Miło nam również
donieść, że ów wybitny znawca hagiografi-
styki będzie gościem tegorocznej Wincen-
tiady, w trakcie której przedstawi postać
św. Wincentego — patrona Przemyśla oraz
zaprezentuje wspomniane wydawnictwo,
na co organizatorzy już dzisiaj zapraszają
wszystkich zainteresowanych.
MAREK TOPOROWSKI — klawesyn
TOMASZ ŚLUSARCZYK — dyrygent
Na wszystkie koncerty
wstęp wolny.
O. Saczemw T. Praśkewmiz (GD
NIEBO KARMELU
BtoGosŁAWIEK
SWIĘCI
RODZINY. KNŁMELITAŃŚSKIEJ
LUB Z NIĄ ZWIĄ
4
(
A
4
(
8
MUZYCZNA WIOSNA NA ZAMKU -— za nami
Trwająca od 4 kwietnia do 16 czerwca 2018 r. MUZYCZNA
WIOSNA NA ZAMKU już za nami. Każde z wydarzeń (było
ich osiem), które tworzyło tę imprezę, zgromadziło bardzo
duże grono wielbicieli sztuki muzycznej. Dwa ostatnie
wydarzenia kończące tegoroczną edycję odbyły się odpo-
wiednio 25 maja i 16 czerwca.
25 maja 2018 r.
SONIA BOHOSIEWICZ
w spektaklu „10 sekretów Marilyn Monroe”
Gwiazda polskiego kina Sonia Bohosiewicz na scenie
Zamku Kazimierzowskiego wystąpiła w spektaklu
słowno-muzycznym,10 sekretów Marylin Monroe".
Przeplatane piosenkami przedstawienie ukazuje
nieznane epizody z życia największej kobiecej
gwiazdy w historii kina. Artystka starała się po-
kazać inne oblicze najsławniejszej blondynki na
świecie, inne niż to, do którego przywykliśmy.
„10 sekretów Marilyn Monroe" nie jest próbą na-
śladowania Monroe, jej charyzmy scenicznej, stylu ani
wokalu. Wbrew sugestii tytułu nie jest też zuchwałym węszeniem skandali
i ekscentrycznych poczynań hollywoodzkiej gwiazdy, jest spotkaniem zko-
bietą o niebywale bujnej biografii, warunkowanej nietuzinkową złożonością
psychologiczną i charakterologiczną. Sonia Bohosiewicz z gracją porusza się
między wątkami życia Marilyn, nie przekraczając przy tym granic dobrego
smaku. Wokalistka stworzyła wieczór pełen różnorakich doznań emocjo-
nalnych i artystycznych.
Polska aktorka - i również znakomita wokalistka - wyśpiewała przy akom-
paniamencie fortepianu największe muzyczne standardy. Z pełną ekspresją
i pasją, z wielką zdolnością gry emocjami oraz charakterystycznym głosem
Sonia Bohosiewicz wykonała między innymi sławną piosenkę „Happy
Birthday”, którą Marylin Monroe zaśpiewała Prezydentowi Stanów Zjed-
noczonych Johnowi F. Kennedy'emu. W jego rolę wcielił się — poproszony
z widowni — Pan Janusz.
Sonia Bohosiewicz zaprezentowała przemyskiej publiczności świat Mari-
lyn Monroe, ten nieznany i skrywający wiele tajemnic. To był wieczór pełen
emocji. To była Sonia Bohosiewicz, jakiej jeszcze nie znaliśmy.
Fotografie: Tomasz Beliński
16 czerwca 2018 r.
„Boogie Street”.
Renata Przemyk śpiewa piosenki Leonarda Cohena
Sobotni czerwcowy wieczór, piękna pogoda, rzesze
widzów na dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego
i płynące ze sceny piosenki nieodżałowanego
poety, powieściopisarza, barda i piosenkarza
Leonarda Cohena w wykonaniu wokalistki,
członkini Akademii Fonograficznej ZPAV Re-
naty Przemyk wraz z zespołem. To wydarzenie
było skazane na sukces.
Niezwykle nastrojowy, relaksujący koncert odbył się w iście wakacyjnej
atmosferze, a sama wokalistka, która gościła już po raz trzeci w Przemyskim
Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, zachwyciła wszystkich, którzy zjawili się
na zamkowym wzgórzu.
Historia tego wydarzenia zaczęła się od spektaklu„Boogie Street”z udzia-
łem Renaty Przemyk, który miał premierę we wrześniu 2016 roku w Teatrze
Starym w Lublinie. Renata Przemyk, śpiewając songi Leonarda Cohena z pol-
skimi tekstami, odkrywała jego inne oblicze. Spektakl spotkał się z bardzo
gorącym przyjęciem publiczności. 27 stycznia 2017 r. nakładem Agory S.A.
i Teatru Starego w Lublinie, ukazała się płyta, na której prezentowane są
utwory ze spektaklu „Boogie Street” wg „Księgi tęsknoty” Leonarda Cohena.
Płyta powstała dla tych, którym nie udało się obejrzeć spektaklu. Teraz (na
dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego) pojawiła się wyjątkowa okazja, żeby
na żywo posłuchać piosenek będących zupełnie nowym spojrzeniem na
Leonarda Cohena — skorzystała z niej ogromna liczba widzów nie tylko z na-
szego miasta. Wśród przybyłych do tego urokliwego miejsca byli uczestnicy
odbywającego się właśnie w naszym mieście Bieszczadzkiego Lata z Książ-
ką, były przebywające w Przemyślu delegacje naszych partnerskich miast
z Paderborn i Egeru, byli przedstawiciele sponsora koncertu firmy INGLOT,
przedstawiciele władz wojewódzkich i miejskich. Specjalnie na koncert przy-
jechali również fani Renaty Przemyk z innych miejscowości m.in. Rzeszowa.
Podczas koncertu wykonane zostały wszystkie piosenki z płyty, a co zatym
idzie, z całego spektaklu. Dopełnieniem były dodatkowe utwory z repertuaru
Cohena takie jak m.in. „Hallelujah.
Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
IHGLOT
Fotografie: Tomasz Beliński
1, 3, 4 czerwca 2018 r.
Druga już edycja Przemyskiego Festiwalu Teatralnego„Bajkowe Wzgórze;
podobnie jak pierwsza, przechodząc do archiwum pamięci zapadła w niej
z pewnością głęboko u wszystkich, którzy mieli okazję w niej uczestniczyć.
Udowodniła również, że organizatorzy, którymi są Przemyskie Centrum
Kultury i Nauk ZAMEK i Teatr S.A.N. z Przemyśla przekuli znakomity pomysł
w równie znakomite święto teatru dedykowane nie tylko najmłodszym
mieszkańcom naszego miasta.
Podczas Festiwalu, który odbył się na scenie Zamku Kazimierzowskiego
i trwał trzy dni wystąpili kolejno: współorganizator Festiwalu Teatr S.A.N.
z Przemyśla w przedstawieniu „Jaś, Małgosia i..., Teatr Nemno z Rzeszowa
z bajką „Królowa Śniegu, Teatr Opowieści z Walizki z Dukli w widowisku
„Hiena Lola” oraz uczniowie przemyskich szkół podstawowych, gimnazjal-
nych i średnich, którzy zaprezentowali miniatury teatralne oraz teatralne
interpretacje znanych wierszy.
20 czerwca 2018 r.
Inauguracja XIX Przemyskiej Wiosny Fredrowskiej
— spektakli Michała Bałuckiego „Bilecik miłosny”
w wykonaniu aktorów Teatru „Fredreum”
w Przemyślu
Towarzystwo Dramatyczne im. Aleksandra Fredry„Fredreum”w Przemyślu
powstało w roku 1869. Przez 149 lat działalności scenicznej wypracowało
sobie stałe miejsce w krajobrazie kulturalnym naszego miasta. Tutaj właśnie,
na przemyskiej scenie rozpoczynało swoje kariery wielu wybitnych aktorów.
Najznakomitsi znich to Kazimierz Opaliński, bracia Józef i Tadeusz Kondrato-
wie, Barbara Kostrzewska. Fredreum stale współpracuje z wieloma polskimi
teatrami zawodowymi oraz Teatrem Polskim we Lwowie, utrzymuje też bli-
skie kontakty z„Fredreum” w Leeds w Anglii - młodszym od przemyskiego
imiennika o równe 100 lat.
Kilkanaście lat temu wprowadzono w życie nową inicjatywę teatralną, któ-
rą nazwano „Przemyska Wiosna Fredrowska". Składa się ona z przedstawień
na Zamku Kazimierzowskim, spektakli wyjazdowych, wystaw okolicznościo-
wych i„Rajdu śladami Aleksandra Fredry”. W przygotowanie całej imprezy
jako współorganizator aktywnie włącza się Przemyskie Centrum Kultury
i Nauki ZAMEK, które użycza wszystkiego co niezbędne, aby ta godna uwagi
idea mogła zaistnieć.
20 czerwca o godz. 18.30 zainaugurowano XIX edycję Przemyskiej Wiosny
Fredrowskiej spektaklem Michała Bałuckiego,„Bilecik miłosny”w wykonaniu
Przemyski Festiwal Teatralny„Bajkowe Wzgórze który zapewne zapisał się
już na stałe w kalendarzu imprez naszego miasta, niesie - z całą stanowczością
trzeba to podkreślić - pozytywne przesłanie i jest ze wszech miar godny po-
lecenia. Polecamy go wszystkim, tym małym, większym i tym największym.
„Bajkowe Wzgórze” jest festiwalem bez ograniczeń wiekowych, ponieważ
dobra zabawa jest dla wszystkich.
Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
aktorów Teatru,„Fredreum”w Przemyślu. W tegorocznej edycji obok aktorów
z Przemyśla wystąpią aktorzy z Teatru Fieter z Ozimka w spektaklu „Łami-
główka 2.0, Teatru Robotniczego z Nowego Sącza w sztuce,„Per Procura” oraz
Jarosław Kozielski z Krakowa w spektaklu muzycznym,„Podróż Musicalowa".
Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
Fotografie: Tomasz Beliński i Piotr Pruchnicki
2
=
N
UD
=
G
©
SG
>
pk.
©
LL
INCENTIADA
2016
— » u oraz Finał Ogólnopolskiej Akcji Caritas
' „TORNISTER PEŁEN USMIECHÓW”
WINCENTIADA 2018 | BZ =
Dni Patrona Miasta Przemyśla Świętego Wincentego
18-19 sierpnia
Rynek Starego Miasta
Jak co roku z końcem lata przychodzi czas na WINCEN- ! ©
TIADĘ, święto patrona każdego przemyślanina — Święte-
go Wincentego. Jest to uroczystość, której niezmiennym
elementem jest Msza Święta oraz procesja ulicami miasta
z relikwiami patrona. Pozostałe składowe ewoluują w kie-
runku tradycyjnego jarmarku. Do najlepszych jarmarcz-
nych tradycji należą konkursy, zabawy dla dzieci i doro-
słych, występy kuglarzy, teatrów ulicznych, wystawianie
straganów z okazjonalnymi towarami, wata cukrowa, bań-
ki mydlane.
Tegoroczna edycja, podobnie jak wszystkie poprzednie,
obfitować będzie w ogromną ilość takich atrakcji. Zwień-
czeniem każdego dnia będzie widowisko artystyczne. 18
sierpnia w sobotę wystąpi Teatr Formy Józefa Markoc-
kiego z Wrocławia w widowisku „Via Regia - HISTORIE NA
SZLAKU ŚW. JAKUBA". Niedziela 19 sierpnia będzie należa-
ła do gwiazd muzyki. Jako pierwszy wystąpi Marek Pie-
karczyk w multimedialnym spektaklu muzycznym „KLEN-
CZON POEMAT ROCKOWY:. Wincentiadę zakończy koncert
gwiazdy - zespołu AFROMENTAL.
Po raz trzeci już Wincentiadzie towarzyszyć będzie Finał
Ogólnopolskiej Akcji Caritas „Tornister pełen uśmiechów”.
Szczegółowe informacje
już wkrótce.
Święto
polskich Lazarytów
Jedno z najstarszych miast w Polsce —- Przemyśl oraz dawna siedziba
książąt Sapiehów — Krasiczyn gościły uczestników Kapituły Gene-
ralnej Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu św. Łazarza z Jerozolimy.
Wydarzenia w dniach 8-9 czerwca to kolejne ważne daty w najnowszej
historii Zakonu. Obecny na nich był m. in. Wielki Mistrz Zakonu Jan
hrabia Dobrzensky z Dobrzenicz, Baliw — Krzysztof Polasik-Lipiński
oraz Kanclerz przeoratu Polski Jan Szmyd.
IZABELA FAG, SLJ
W pięknej renesansowej kaplicy zam-
kowej w Krasiczynie w piątek 8 czerwca
miała miejsce Wigilia, czyli przygotowa-
nia do inwestytury. Podczas uroczystości
trzy osoby zostały przyjęte do postulatu
oraz trzy złożyły ślubowanie przed in-
westyturą,natomiast członkowie zakonu
odnowili śluby. O 8 błogosławieństwach
i „antybłogosławieństwach” mówił do
zebranych w kaplicy ks. Józef Bar, ECLJ
- Wikariusz Wielkiego Przeoratu Polski
Rycerskiego i Szpitalnego Zakonu Św.
Łazarza z Jerozolimy. „Nie dziwmy się, że
w oczach świata ewangeliczne błogosła-
wieństwa bywają rozumiane opatrznie...
Może to być nawet przeciwieństwo tego,
co słyszeliśmy przed chwilą:Głupi są
ubodzy w duchu, bo do nich nigdy nie
będzie należeć żadne królestwo...Głupi
są ci, którzy się smucą, bo na tym świecie
liczy się radość i przyjemność... Głupi
są cisi i pokorni, bo słabi nigdy nie mają
racji...- mówił ks. Bar. Szokuje nas taka
interpretacja kazania na Górze?*- pytał ze-
branych — Pewnie trochę tak, ale przecież
nie jest ona daleka od życia.... Pomimo
wszystko próbujmy, jako członkowie czy
kandydaci do Rycerskiego i Szpitalnego
Zakonu Św. Łazarza, próbujmy siać okru-
chy dobra..". Na zakończenie przytoczył
piękne słowa matki Teresy z Kalkuty,
których zakończenie jest jakby mottem
działalności członków zakonu: [...] dawaj
z siebie ile możesz, a często powiedzą
ci, że to za mało,mimo to dawaj z siebie
wszystko.
W drugim dniu miała miejsce Ka-
pituła Generalna, na którą przybył ks.
biskup Stanisław Jamrozek. Podczas
kapituły zebrani wysłuchali sprawozdań
z działalności Komandorii Podkarpackiej
i Kujawsko — Pomorskiej, sprawozdania
finansowego, mówiono także o planach,
kierunkach działań, regulacjach za-
konnych, projektowanym odznaczeniu.
Kapituła była dla wszystkich obecnych
momentem spotkania, wymiany do-
świadczeń, rozmowy, poczucia jedności
w prowadzonych działaniach.
Po południu przed kościołem pw. św.
Teresy, OO. Karmelitów, pojawiły się po-
stacie w charakterystycznych płaszczach
z zielonymi krzyżami oraz kobiety z ko-
ronkowymi mantylkami na głowie i sły-
chać było zakonne pozdrowienie: Atavis
et Armis — „przez przykład poprzedników
i tradycję oręża. Oznaczało to święto
lazarytów. Miała tu miejsce uroczysta
Msza św. z inwestyturą, a oprawę mu-
zyczną zapewnił Archidiecezjalny Chór
Magnificat. Koncelebrze przewodniczył
Ks. Arcybiskup Józef Michalik, który tak-
że wygłosił homilię. „Zakon już w samej
nazwie ma wskazanie, że ma być rycerski.
Co to znaczy rycerski? Rycerski to może
być również solidarny a rycerski w sta-
ropolskim języku oznaczało godność,
odwagę, to był ktoś, kto budził zaufanie.
Ma być szpitalny — podkreślał metropo-
lita — czyli także w staropolskim języku
lazaret, co nawiązywało do św. Łazarza,
do jego postaci. No i oczywiście ma być
to zakon, a zakon ma pewne reguły, gdzie
obowiązuje czas przygotowania. Także
Wydarzenia
ten zakon ma swoje zasady, ma swoje re-
guły, wymagania duchowej formacji, ma
symbol zielonego krzyża. Wskazywał też,
że w dzisiejszych czasach trzeba często
bronić ludzi przed nimi samymi, przed
utratą rozumu, rozumu odważnego, który
patrzy na świat nie tylko dzisiejszą chwi-
lą, ale przyszłością. Trzeba bronić świat
przed utratą sumienia i utratą Zbawienia,
bo z tego ograbia się człowieka. I dlatego
potrzebne te grupy ludzi, którzy potrafią
zająć stanowisko wobec utraty podstaw
chrześcijańskich przez niektóre kultury,
co może także grozić polskiej kulturze.
Dlatego trzeba docenić, że świeccy
i duchowni chcą robić coś więcej, kiedy
angażują własne życie dla braci”.
Podczas Eucharystii trzech postulan-
tów — siostra i dwóch braci — otrzymało
płaszcze zakonne, stając się tym sa-
mym członkami zakonu, wręczono też
awanse na wyższe rangi i odznaczenia.
Ks. Arcybiskup Senior poświęcił także
ikonę przedstawiającą św. Łazarza, która
zawiśnie w kaplicy Centrum Hospicyjno-
-Opiekuńczego BETANIA w Przemyślu.
Po Mszy św. miało miejsce wspólne zdję-
cie na schodach kościoła OO. Karmelitów.
Goście i przedstawiciele obu Komando-
rii zwiedzili także Arboretum i Zakład Fi-
zjografii w Bolestraszycach oraz spotkali
się z wolontariuszami skupionymi wokół
Zakonu. Ważnymi momentami były także
spotkania z Ks. Arcybiskupem Józefem
Michalikiem i u Prezydenta Przemyśla
Roberta Chomy. W kapitule i uroczy-
stościach wzięli udział przedstawiciele
Komandorii Kujawsko-Pomorskiej, Pod-
karpackiej oraz Delegatury Zamojskiej.
Kapituła i inwestytura dla wszystkich za-
angażowanych w działalność Zakonu, jego
członków i sympatyków, stały się impulsem
do dalszej działalności. Działalności nie za-
wsze w łatwych okolicznościach, ale dającej
poczucie, że żyjemy nie tylko dla siebie.
FOTORELACJA NA STR. 44
PRZEMYŚL lipiec 2018
25
Kultura i sztuka
ARTYŚCI
Z NASZEGO PODWÓRKA...
ELŻBIETA CIESZYŃSKA
ZAKŁAD 117
W piątek 8 czerwca 2018 roku o godzinie 17.00 w Galerii Zamek Przemy-
skiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK odbyło się otwarcie wystawy rysunku
i malarstwa pt. „ZAKŁAD 117”. Tytułowy zakład to Zakład Malarstwa i Rysunku
I działający w Instytucie Sztuk Pięknych na Wydziale Artystycznym UMCS
w Lublinie. Uczestnikami wystawy są wszyscy pracownicy tegoż Zakładu: Anna
Beata Barańska, Jan Franciszek Ferenc, Maria Polakowska-Prokopiak, Wiesław
Proć, Tomasz Świerbutowicz oraz Stanisław Żukowski, który jest kierownikiem
Zakładu. Zakład Malarstwa i Rysunku I prowadzi zajęcia dydaktyczne z rysunku
i malarstwa oraz zajęcia z techniki technologii plastycznych. Pracownicy Zakła-
du realizują autorskie programy dydaktyczne oparte na tradycyjnym warsztacie
plastycznym, wspartym jednak współczesnymi technikami cyfrowymi i aparaturą
audiowizualną.
Fotografie: Andrzej Cieszyński
Pomysłodawcą i kuratorem wystawy był
prof. Jan F. Ferenc, który zdecydował, że
głównym medium artystycznym pokaza-
nym na wystawie, będzie rysunek. Jednak
prace malarskie prezentowane przez prof.
Marię Polakowską-Prokopiak i dr Annę
Beatę Barańską, doskonale uzupełniają
i wzbogacają całość ekspozycji. Różno-
rodność postaw twórczych, doskonałe
opanowanie warsztatu, mocny indywi-
dualny przekaz ideowy to z pewnością
czynniki, które stanowią o wyjątkowości
tej ekspozycji. Wystawa czynna jest do 11
lipca 2018 roku w Galerii Zamek.
26 PRZEMYŚL lipiec 2018
Od lewej E. Cieszyńska, J. Ferenc, S. Żukowski, M. Polakowska-Prokopiak i T. Świerbutowicz.
a prof. Stanisław Żukowski - urodził się
30-04-1953 roku w Kobylnikach (dawne
województwo wileńskie). Studiował w la-
tach 1973-1977 na Wydziale Pedagogiki
i Psychologii na Kierunku Wychowanie
Plastyczne w Lublinie. Dyplom z malar-
stwa uzyskał w 1977 r. w pracowni prof.
Mariana Stelmasika. W latach 1983-1984
odbył staż artystyczno-naukowy w ASP
w Warszawie w pracowni prof. zw. Raj-
munda Ziemskiego. Brał udział w ponad
170 wystawach, konkursach oraz plene-
rach o zasięgu lokalnym, ogólnopolskim
i międzynarodowym. Jest laureatem
wielu nagród artystycznych. Otrzymał też
odznaczenia państwowe: 1999 — Srebrny
Krzyż Zasługi; 2012 — Złoty Medal za
Długoletnią Służbę.
prof. Jan Ferenc - urodził się w 1954
roku w Jarosławiu. Studia na Akademii
Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale
Grafiki w latach 1974 - 1979. Dyplom
w pracowni projektowania graficznego
prof. Macieja Urbańca, aneks w pracowni
malarstwa i rysunku prof. Jerzego Tchó-
rzewskiego w 1979 roku. Od 1980 roku
32 wystawy indywidualne. Brał udział
w ponad 200 wystawach zbiorowych
krajowych i międzynarodowych oraz
kilkudziesięciu plenerach międzynaro-
dowych i wystawach poplenerowych.
Otrzymał ponad 20 nagród i wyróżnień.
prof. Maria Polakowska-Prokopiak -
urodzona w Lublinie. Studia w PWSSP
we Wrocławiu na Wydziale Malarstwa,
Grafiki i Rzeźby. Dyplom z wyróżnieniem
w Pracowni Malarstwa prof. Zbigniewa
Karpińskiego w 1984 r. Nagroda Mini-
stra Kultury i Sztuki (za DYPLOM 1984).
Autorka 40 wystaw indywidualnych.
Uczestniczyła w ponad 150 wystawach
zbiorowych ogólnopolskich i międzyna-
rodowych. Do obrazowania niektórych
koncepcji wykorzystuje różne techniki
z zakresu sztuki papieru i sztuki włókna.
Współzałożycielka i współprowadząca
autorską pracownię EKO ART na Wy-
dziale Artystycznym UMOS w Lublinie.
BE dr hab. Tomasz Świerbutowicz - urodzo-
ny w 1953 roku w Tomaszowie Lubelskim.
Kultura i sztuka
Studiował w Instytucie Wychowania
Artystycznego UMCS w Lublinie. Dyplom
uzyskał w 1977 roku pod kierunkiem prof.
Mariana Stelmasika. Specjalizację pierw-
szego stopnia i habilitację uzyskał na Wy-
dziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych
im. Jana Matejki w Krakowie.W dorobku
ma 15 pokazów indywidualnych i udział
w ponad 60 wystawach zbiorowych.
Uczestniczył w licznych plenerach ma-
larskich i był jurorem w wielu lokalnych
konkursach plastycznych.
dr hab. Wiesław Proć - urodzony w 1960
roku. Studiował w Instytucie Wycho-
wania Artystycznego UMCS w Lublinie.
Dyplom uzyskał w 1984 roku pod kie-
runkiem prof. Mariana Stelmasika. Spe-
cjalizację pierwszego stopnia i habilitację
uzyskał na Wydziale Malarstwa Akademii
Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Kra-
kowie. W dorobku artystycznym ma
udział w wielu wystawach zbiorowych
krajowych i międzynarodowych oraz
plenerach malarskich jako uczestnik
i opiekun grup studenckich.
dr Anna Beata Barańska - w latach 2001
— 2006 studia na Wydziale Artystycznym
Instytutu Sztuk Pięknych UMCS w Lu-
blinie na kierunku malarstwo. Dyplom
z wyróżnieniem w pracowni prof. Jacka
Wojciechowskiego. 0d 2006 roku pracuje
na macierzystej uczelni, gdzie prowadzi
Pracownię Technologii i Technik Malar-
skich. Brała udział w ponad 7/0 festiwalach,
wystawach i projekcjach odbywających
się poza granicami kraju i 60 w Polsce.
Laureatka kilkunastu nagród i wyróżnień,
krajowych i międzynarodowych.
Przemyscy studenci na Łódź Design Festival
Studenci Instytutu Sztuk Projektowych PWŚW w Przemyślu
oraz Uczniowie ZSP w Jarosławiu w dniach 22-23 maja 2018 r.
uczestniczyli w wycieczce do Łodzi. Młodzi artyści zwiedzali wy-
stawy i ekspozycje na Festiwalu Łódź Design. Odwiedzili wystawę
prac Magdaleny Abakanowicz oraz prezentację kultowych kreacji
Christiana Diora i ikon paryskiej mody z kolekcji Adama Leja
w Muzeum Włókiennictwa. Bardzo interesująca okazała się też
wizyta w ASP oraz Muzeum Sztuki MS2 w Manufakturze.
Łódź Design Festival to najbardziej prestiżowe i najczęściej
odwiedzane wydarzenie związane ze wzornictwem w Polsce.
Obecnie to także najważniejsza impreza dotycząca projektowa-
F[ H
PRZEMYŚL lipiec 2018
nia w Europie $rodkowo-Wschodniej. Festiwal powstał w 2007
roku jako przegląd osiągnięć polskiego wzornictwa. Od początku
prezentuje design w różnych jego odsłonach — od wzornictwa
przemysłowego, poprzez projektowanie graficzne, architekturę,
rzemiosło, aż po kreowanie usług i interakcji. Do tej pory wzięło
w nim udział ponad 400 000 osób z całego Świata.
Warto odnotować, że to już drugi wyjazd studentów Projekto-
wania Graficznego. W listopadzie ubiegłego roku byli w Muzeum
Sztuki Współczesnej Andy'ego Warhola w Medzilaborcach na
Słowacji. Uczestniczyli wówczas w Międzynarodowym projekcie
artystycznym: WARHOL. POP KONTEKSTY (30 LAT PÓŹNIEJ).
2]
Fotografie: Tomasz Beliński
Fotografie: J. Gwizdała
Poezja
PRZYSTAŃ
POETYCKA:
Fotografie: Maria Gibała
MARIA GIBAŁA
50 lat pracy twórczej
Małgorzaty Walawskiej-Socha
Jubileusz artystyczny Małgorzaty
Walawskiej-Socha był pretekstem do
wydania z tej okazji tomu poetyckiego
Kwiat jabłoni i uroczystego wieczo-
ru, który odbył się 9 maja w Miejskiej
Bibliotece w Leżajsku. Na wstępie
spotkania przybliżył sylwetkę poetki
i malarki, Stach Ożóg - wykładowca
w Instytucie Filologii Polskiej Uniwer-
sytetu Rzeszowskiego, poeta i recyta-
tor, zaprzyjaźniony z autorką. Wspól-
nie zaprezentowali wiersze z nowego
tomiku. Wieczór uświetnił występ
zespołu „Labirynt”, działającego przy
Zespole Szkół Licealnych w Leżajsku,
BABUNI
W Babuni modrzewiowym dworku
Na stole lusterko stało rzeźbione
O zegar oparte i rurki do włosów
Grzały się w naftowej lampie
Dostojna Ciocia Eleonora
Włosy starannie fryzowała
Bibułką czerwoną
Rumieniec delikatnie
Poprawiała
Rozległ się śpiew
Ptasznika z Tyrolu
Granadę śpiewano z gramofonu
Obrazy piękne i porcelana
Kot bury mruczał
Służba usługiwała
A ja od starszych
Nauki pobierałam
CÓRKOM
MARYSI I IRENCE
Jesteś słonkiem które
potrafi ogrzać mą duszę
Przyjacielem kiedy w sercu
zbierają się smutki
Wiatrem ciepłym od morza
muskającym słodko lica
Pragnę odwdzięczyć się
Choć troszkę - w części
Kocham Cię dziecino
którego opiekunem jest Paweł Paluch >, piękne słowa i czyny
oraz Bogdan Pęcak, grający na fletni Niech Bó g i los
Pana - dyrektor Ogniska Muzycznego w Leżajsku. Wystąpiła także Anna przed Tobą otwiera
Działo z zespołu „Szept” działającego przy Miejskim Centrum Kultury najcięższe bramy
w Leżajsku, którego opiekunem jest pani Dorota Wylaż. Wśród zaproszo- _ Miłość otworem stoi
nych gości byli m.in.: burmistrz Leżajska Andrzej Janas; Dorota Kwoka za wszystkie odczucia
- poetka, recytatorka, animatorka kultury, członkini Związku Literatów Moje
Polskich; przedstawiciele Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultu-
ry z Przemyśla - prezes Mieczysław Szabaga, wiceprezes Maria Gibała,
Władysław Zych; członkowie Klubu poetyckiego „Witryna” ze Stalowej
Woli; przedstawiciele z Centrum Kulturalnego w Przemyślu - Agata
Hemon i Jolanta Nowak; członkowie Klubu poetyckiego „Perły Podkar- Czerwcowa niedziela zapach akacji
pacia ; Teresa Paryna - członek rzeszowskiego oddziału ZLP i Janina pyzez okno weran dy się wdziera
Cieleń z Przemyśla, rodzina i najbliżsi przyjaciele Małgorzaty Walaw- 7 klasztoru słychać pieśń pobożną
skiej-Socha. Przybliżając jej artystyczną drogę, należy wspomnieć, iżjest A Babcia smaruje chleb masłem
ona długoletnim animatorem kultury. Urodziła się i mieszka w Leżajsku,
od czasów szkoły średniej pisze wiersze. Swą twórczość prezentowałana — Jakiś kawałek też pomidora
łamach prasy lokalnej w almanachach i tomikach poetyckich. Brała udział _ Masło ma smak taki wonny
w wielu konkursach poetyckich ogólnopolskich i międzynarodowych. I wszystko smakuje niepowtarzalnie
Na swoim koncie posiada tomiki: Wspomnienia, Jesienne Tango, Liczy _ A Przy tym tak mocno pachną akacje
się Tylko miłość, Po prostu bądź, Zapach Tęsknoty, Zakamarki, Poezja
oswojona, Ogrody miłości. Wiele tomików doczekało się wydania pły-
towego a prezentowane wiersze można usłyszeć w interpretacji Doroty
Kwoki, Stacha Ożoga i Autorki. Oprócz poezji zajmuje się malarstwem,
ulubione tematy prac to pejzaże i kwiaty. Jej biografia twórcza została
umieszczona w Leżajskim Almanachu. Na stoliku herbata niedopita
Pani Małgorzata jest członkiem przemyskiego Robotniczego Stowa- Kot w upale zwinął się na kufrze
rzyszenia Twórców Kultury. Od wielu lat bierze udział w Dorocznych ABabcia z pięknie uczesanym koczkiem
Spotkaniach Poetów, organizowanych przez Centrum Kulturalne Gładzi małą główkę ukochanej wnuczce
w Przemyślu, gdzie w 2012 roku miała swój wieczór poetycki w cy-
klicznie odbywającym się Przystanku POEZJA.
AKACJE
Chóralne śpiewy coraz bardziej słychać
Pod nogami trzeszczy piach i kamyki
Bo droga jeszcze dobrze nieubita
A furmanek pełno pod płotem stoi
28 PRZEMYŚL lipiec 2018
Poezja
JESTEŚ JAK POWIETRZE MOJE DZIECIŃSTWO DLA GLADYS - WSPOMNIENIE
Zdawało mi się że Cię nie ma Zamknęło się moje dzieciństwo Każdej wiosny rodzić się będziesz
Ale jesteś koszula wisi przecież W tonacji pięknych organów Uśmiechem porannej rosy
Na poduszeczce Twój pot jeszcze Figur złoconych i zapachu ogrodów Mieniącej się kryształkami
I zapach perfum w kąciku został Świeżych ogórków i pomidorów. Będziesz zapachem kwiatów
Zwiastującym nowe życie
W domu cisza nie ma hałasu Piaskowa dróżka wśród bukszpanów Biel Twych zębów jak przebiśniegi
Nawet jedzenie nie smakuje czasem I brama skrzypiąca bardzo ociężała Pokonujący trudy w zejściach
A każde z dzieci ma coś z Ciebie Za nią świat jak z bajki ukryty Będziesz słonkiem na niebie
I gesty i oczy i sama już nie wiem Stawy kwiaty szklarnie i rabaty Gladiolą najpiękniejszą w ogrodzie
naszym
Każda chwila samotności istnienia Na dziedzińcu fontanna stała Będziesz kolorem turkusowego morza
Nie ma blasku, radości - jest cieniem Z Iwich pyszczków wodą źródlaną Szumem oceanu
Jesteś jak woda jak powietrze, Pielgrzymów ożywiła Rajem do którego wrócisz
Bez Ciebie ciężko żyć przecież! A monet tam było ... by marzenia spełniać _ Ekwadoru
Będziesz muzyką Indian
Jeszcze chwila i przez szosę się przeszło I już cierpieć nie będziesz
MARYNI A tam na skraju - modrzewiowy dworek _ Bóg ukoi Twą duszę
Stał jak zaczarowany i tajemniczy Weźmie w Ojcowskie ramiona
Myślę o Maryni jak rozkosznie Z werandą i podcieniami Podążaj światłem Boskiej Miłości
Bawi się gdzieś tam A dusza Twa spokojna i na wieki
O Irence jak poznaje świat A w nim cuda i cudeńka Błogosławiona.
Wszystko co ją otacza - ciekawi Oleandry na schodach witały
O Maciusiu jak w kołysce ją bawi Przeróżnych barw kolorami
Lesio co pomaga od rana Wdzięczny glos cioci Eleonory RĘCE
do wieczora Smakołyki tam wciąż czekały
I Ty Stasieńku Po tajemniczych schodach W kołysce Twoich rąk
Jak w trudnościach każdego dnia Do Babci na górę dreptałam Zziębnięta moja dłoń
Przy Bożej pomocy sobie radzisz Tam moc tajemnic w książkach Ukojenie znajduje
odkrywałam _ Fluidy przenikają
Weranda jak wieża obserwacyjna Towarzyszymy sobie
SYNOM Doznań różnych dostarczała Nawzajem
I swoistym zapachem drzewa W życiu i podróżach
Nadstawiam maleńką matczyną Ciągle przepięknie pachniała Myśl moja łapie
Piąstkę Twoją myśl
By złapać jeszcze latem Przymykam oczy i biegnę w beztroskie Krok dorównuje kroku
Oddechu waszego cząstkę lata _ Czasem pojawia się uśmiech
Chwila A w sercu ożywają wspomnienia Czasem łza kręci się w oku
A wniej wszystko dziecięcego świata
Letnia noc w ogrodzie
Bliskich skupisko
Łzy i radość - wspomnienia
Ciepło splecionych tylu rąk
Pocałunków i skarg we łzach
I wielka moc przytulenia
A wszystko to w takt - FFAMENCO
Dusza rozdarta rozdwojona w
Świecie
Powrót po latach
By miłość rodzinną
W swe piąstki łapać
SZUKAM
Po pustynnych przestrzeniach
Po plażach nadmorskich
Po niebie szerokim
Wśród promieni słońca
I nocnej ciemności
Ciągle w umyśle
Czegoś szukam
Kocham nieskończoność
Potęgę N-tą
- Miłości -
PRZEMYŚL lipiec 2018 29
Fotografie: Anna Kędzior
W dowód pamięci
W hołdzie ks.
Ignacemu Tokarczukowi
I Niepodległej
Wielką publiczność zgromadził w przemyskiej bazylice archikatedral-
nej koncert upamiętniający 100-lecie urodzin śp. ks. abp. Ignacego
Tokarczuka oraz 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę.
Pod dyrekcją ks. Mieczysława Gniadego wystąpiły na nim Archidie-
cezjalny Chór „Magnificat” z Przemyśla i Orkiestra Symfoniczna
Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie.
MONIKA MAZIARZ
Był to koncert wyjątkowy, i to z kilku
powodów. Po pierwsze, został zorgani-
zowany z okazji dwóch ważnych rocznic,
co nie dzieje się co dzień. Miało to też
dodatkowe uzasadnienie, ponieważ „bi-
skupowi niezłomnemu” na sercu leżały
nie tylko losy Kościoła, ale także Ojczy-
zny, o której wolność, choć w zupełnie
innym momencie historii niż jego rodacy
z poprzednich pokoleń, usilnie zabiegał.
Po wtóre, w tym właśnie dniu minęły
dwa lata, od kiedy papież Franciszek mia-
nował ówczesnego ks. bp. Adama Szala
arcybiskupem metropolitą przemyskim.
Po trzecie wreszcie, nieczęsto w Przemy-
ślu czy okolicach mamy okazję posłuchać
znakomitych Filharmoników Podkar-
packich. Warto przypomnieć, że w ciągu
ostatnich dziesięciu lat wystąpili oni
trzykrotnie w Przemyślu i Krasiczynie,
za każdym razem z Archidiecezjalnym
Chórem „Magnificat” i dzięki staraniom
dyrektor Filharmonii Podkarpackiej
prof. Marty Wierzbieniec oraz ks. prał.
dr. Mieczysława Gniadego.
W ciepły kwietniowy wieczór te dwa
zespoły ponownie połączyły siły, by
tym razem uczcić dwie ważne rocznice,
dostarczając słuchaczom estetycznych do-
znań i — jak się okazało — wielu wzruszeń.
Podczas koncertu zabrzmiały piękne
dzieła muzyki sakralnej, zarówno pol-
skiej, jak i światowej: Laudate Dominum
Ch. Gounoda, Ojcze nasz i Vide humilita-
tem S. Moniuszki, Ecce sacerdos magnus
J.B. Singenbergera, Ave verum W.A. Mo-
zarta i Alleluja z oratorium Mesjasz G.E
Handla. Wykonano też utwór Ave Maria,
będący częścią niemal nieznanej na świe-
cie Missa solemnis h-moll, autorstwa wie-
deńskiego kompozytora przełomu XVIII
i XIX wieku, Ignaza Rittera von Seyfrieda.
Co ciekawe, najprawdopodobniej było to
trzecie od prawie 200 lat wykonanie tej
kompozycji. W trakcie koncertu usłysze-
liśmy ponadto utwory o tematyce patrio-
tycznej: Gaude Mater Polonia, polonezy
Pożegnanie Ojczyzny M.K. Ogińskiego
i Wyleć, orle O.M. Żukowskiego oraz Rotę
FE Nowowiejskiego. W programie znalazł
się także fragment opery Nabucco G.
Verdiego pt. Va, pensiero, który podobnie
jak Alleluja G.E Handla wywołał owacje
na stojąco. Kilka z wymienionych kom-
pozycji zaaranżował na orkiestrę ks. M.
Gniady. Gratką dla zgromadzonych było
też znakomite wykonanie przez filhar-
moników utworu Przybycie królowej Saby
z oratorium Salomon Handla.
SŁOWA I GESTY
Oprócz muzyki koncert wypełniło
słowo. Zebranych powitał i wprowadził
w tematykę wieczoru prezydent miasta
Archidiecezjalny Chór „Magnificat” i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą ks. Mieczysława Gniadego.
30
PRZEMYŚL lipiec 2018
Weteran Armii Krajowej Leszek Włodek
i Aleksander Zarębiński.
Robert Choma. Specjalne rozważania na
tę okazję przygotował redaktor naczelny
„Niedzieli Przemyskiej” ks. prał. Zbi-
gniew Suchy. Można było też posłuchać
12-letniego przemyślanina Aleksandra
Zarębińskiego, który zaprezentował m.in.
swój wiersz pt. Ojczyzna, włączony do
współczesnych zbiorów Muzeum Powsta-
nia Warszawskiego. Całość poprowadził
red. Grzegorz Boratyn, znany z anteny
'TVP3 Rzeszów.
Pod koniec koncertu nie zabrakło
wzruszeń i symbolicznych gestów. Ubra-
ny w wojskowy mundur przemyślanin
Leszek Włodek, weteran Armii Krajo-
wej i podziemia niepodległościowego,
podzielił się z zebranymi historią swojej
walki o wolność, by następnie przekazać
A. Zarębińskiemu, jako przedstawicielowi
młodego pokolenia, opaskę AK, jakby
PRZEMYŚL lipiec 2018
W dowód pamięci
w geście przypomnienia, że wolność nie
jest dana raz na zawsze, a tym, którzy o nią
walczyli, należy się szacunek i pamięć.
Podniośle i wzruszająco było też, gdy pu-
bliczność, zaproszona gestem dyrygenta
do wspólnego śpiewu, wraz z chórem
i orkiestrą wykonała Rotę.
Po występie do wykonawców zwrócił
się ks. abp Adam Szal, dziękując im za
upamiętnienie dwóch wyjątkowych
rocznic. Dodać warto, że oba zespoły
w organizacji tego wydarzenia wsparły
Caritas Archidiecezji Przemyskiej, Mia-
sto Przemyśl oraz Wyższe Seminarium
Duchowne. Na bis zabrzmiało Laudate
Dominum Ch. Gounoda, którego 200.
rocznicę urodzin obchodzimy w tym
roku.
Koncert odbył się pod honorowym
patronatem Metropolity Przemyskiego
Prezydent Przemyśla Robert Choma.
i Prezydenta Miasta Przemyśla, a oprócz
nich samych uczestniczyli w nim także
ks. abp senior Józef Michalik oraz członek
Zarządu Województwa Podkarpackiego
Piotr Pilch, przed laty należący do chóru
„Magnificat”.
Być może kolejną okazją do wysłucha-
nia Orkiestry Symfonicznej Filharmonii
Podkarpackiej i Archidiecezjalnego
Chóru „Magnificat” będzie 35-lecie
tego drugiego zespołu, które już za rok.
Z pewnością publiczność i wtedy nie
zawiedzie.
Ks. prał. Zbigniew Suchy.
31
Fot.: Andrzej Bienia
W dowód pamięci
„Pasterz niezłomny, Bogu zawsze wierny;
kresowy rycerz, wiary świętej stróż”
Ks. Abp Ignacy Tokarczuk
Patron Technikum nr 8
w Przemyślu
6 czerwca 2018 roku był dniem szczególnym i wyjątkowym dla spo-
łeczności Technikum nr 8 w Przemyślu, któremu patronuje Ksiądz
Arcybiskup Ignacy Tokarczuk. W tym dniu uroczyście obchodzono
10. rocznicę nadania imienia szkole oraz 100. rocznicę urodzin
Księdza Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka. Głównym organizato-
rem uroczystości było Stowarzyszenie Pracowników i Absolwentów
Technikum nr 8, które od 10 lat prowadzi działalność mającą na celu
rozpowszechnianie wzoru wielkiego chrześcijanina i Polaka — Księ-
dza Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka oraz wspieranie działalności
statutowej szkoły. W uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele
władz kościelnych, wojewódzkich, samorządowych, nauczyciele,
rodzice, uczniowie oraz zaproszeni goście.
EWA MICHALAK-RODZOŃ
Uroczyste obchody rozpoczęły się w Ba-
zylice Archikatedralnej w Przemyślu Mszą
św. koncelebrowaną przez J.E. Ks. Abp. Ada-
ma Szala. W słowach homilii ks. Zbigniew
Suchy przybliżył zebranym postać oraz
dokonania Ks. Abp. Tokarczuka. Po zakoń-
czonej Eucharystii goście oraz uczniowie
złożyli kwiaty przed grobem patrona w pod-
ziemiach przemyskiej Archikatedry. Dalsza
część uroczystości odbyła się w gościnnych
progach Zamku Kazimierzowskiego, gdzie
dzięki uprzejmości Pani Dyrektor Renaty
Nowakowskiej mogliśmy już po raz drugi
obchodzić święto patrona szkoły — Bisku-
pa Niezłomnego, który dla społeczności
szkolnej stał się niekwestionowanym
autorytetem i wzorem wielkiego patrioty.
Uczestnicy spotkania mieli okazję wysłu-
chać i obejrzeć montaż słowno-muzyczny
w wykonaniu uczniów, absolwentów i sym-
JA
32
Ę: _ Ki
= + ILII GR
BE za (33 zj "8
2 w, m, „
patyków szkoły, przygotowany przez Panią
Ewę Michalak-Rodzoń Przewodnicząca
Komitetu Organizacyjnego. Zaproszeni
goście bardzo chętnie dzielili się swoimi
świadectwami na temat roli, jaką w ich
życiu odegrał Ksiądz Arcybiskup Ignacy
Tokarczuk. Zebrani wysłuchali wystąpienia
przedstawiciela Rodziny Tokarczuków -
dr. Stanisława Tokarczuka oraz wykładu
pracownika IPN w Rzeszowie — dr. Ma-
riusza Krzysztofińskiego na temat: „Ignacy
Tokarczuk — człowiek, kapłan, patriota.
Mogli również usłyszeć hymn Techni-
kum nr 8 autorstwa Andrzeja Huka oraz
wiersze przemyskiej poetki Teresy Paryny,
napisane z myślą o szkolnej uroczystości.
Podsumowaniem spotkania było ogłoszenie
wyników konkursów: „Śladami Księdza
Arcybiskupa Ignacego Tokarczuka w 100.
rocznicę urodzin” i „Ksiądz Arcybiskup
PRZEMYŚL lipiec 2018
Ignacy Tokarczuk — budowniczy świątyń”
oraz wręczenie nagród laureatom:
Ostatnim punktem programu było
otwarcie wystawy pokonkursowej, po-
święconej osobie Pasterza Niezłomnego,
którą można obejrzeć na Zamku Kazi-
mierzowskim w Przemyślu.
Pisząc o tak wyjątkowej uroczystości,
upamiętniającej 10. rocznicę nadania
imienia Technikum nr 8 w Przemyślu, nie
można pominąć szeregu działań i inicjatyw,
które poprzedziły ten wspaniały Jubileusz.
Na początku 2017 roku w czasie świątecznej
wizyty u Arcybiskupa Adama Szala zrodził
się pomysł, aby rok 2018 ogłoszono rokiem
Ignacego Tokarczuka. W 2018 roku przypa-
da bowiem 100. rocznica urodzin Ignacego
Tokarczuka oraz 100-lecie odzyskania przez
Polskę niepodległości. Arcybiskup Tokar-
czuk walczył słowem, powtarzając często,
że „prawda wyzwala człowieka”. Wpisał
się na trwałe w dzieje Kościoła i Narodu
Polskiego.Będąc Pasterzem Diecezji Prze-
myskiej, stał się budowniczym ponad 430
kościołów. 8 czerwca 2017 roku uchwałą
Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej ustanowio-
no rok2018 Rokiem Arcybiskupa Ignacego
Tokarczuka. W wielu działaniach bardzo
pomocny był ks. Józef Bar — Oficjał Sądu
Metropolitalnego w Przemyślu. Wśród
wielu podejmowanych inicjatyw na szcze-
gólną uwagę zasługują cykliczne audycje
pod nazwą „Zamyślenia na każdy dzień
roku 2018” emitowane w Radiu Fara.Au-
dycje przygotowywane są przez Panią Ewę
Michalak-Rodzoń, a lektorem „zamyśleń”
jest absolwent Technikum nr8 - tegoroczny
maturzysta Damian Daź.
Wyjątkowym miejscem w budynku
szkolnym przy ul. Dworskiego 100 w Prze-
myślu jest Izba Pamięci Ks. Abp. Ignacego
Tokarczuka, w której zgromadzono pamiąt-
ki i artefakty związane z Patronem. Można
tam również obejrzeć zdjęcia upamiętnia-
jące spotkania nauczycieli i uczniów z Ar-
cybiskupem Tokarczukiem. Społeczność
szkolna zaprasza do odwiedzania Izby
Pamięci poświęconej Wielkiemu Polako-
wi, Kawalerowi Orderu Orła Białego oraz
Patronowi Technikum nr 8 w Przemyślu.
Fotografie: Artur Pinkowicz
Fotografie: Stanisław Karszyń
Dzieci dzieciom
— dużo pozytywnej energii
na przemyskim Rynku
Wiele miast w Polsce w dniu 1 czerwca organizuje
atrakcje dla najmłodszych, często są to happeningi
prowadzone przez animatorów, turnieje i zawody
sportowe czy też różnorodne konkursy i zabawy na
GŁAZ
świeżym powietrzu. Również dla rodziców jest to okazja do spra-
wienia mniejszych lub większych niespodzianek swoim dzieciom.
W Przemyślu dzień 1 czerwca był po raz kolejny okazją do zorgani-
zowania plenerowej imprezy w centrum miasta.
STANISŁAW KARSZYŃ
Dzień Dziecka ustanowiony został
w 1954 przez Zgromadzenie Ogólne
Organizacji Narodów Zjednoczonych dla
upowszechniania ideałów i celów doty-
czących praw dziecka zawartych w Kar-
cie Narodów Zjednoczonych. W Polsce
obchodzony jest również już od lat 50-
tych, a w tym roku, podobnie jak w roku
ubiegłym, głównym miejscem imprezy
z okazji Dnia Dziecka stał się przemyski
rynek. Całość imprezy odbyła się pod Pa-
tronatem Honorowym Prezydenta Miasta
Przemyśla Roberta Chomy, a głównymi
organizatorami były Przemyska Kongre-
gacja Kupiecka oraz Towarzystwo Przyja-
ciół Dzieci ze wsparciem wielu instytucji
i firm przemyskich. Organizatorzy przy-
gotowali szereg atrakcji, ale niewątpliwie
punktem centralnym była scena, na której
praktycznie przez cały dzień można było
podziwiać występy dzieci i młodzieży,
często byli to bardzo młodzi wykonawcy,
którzy byli entuzjastycznie nagradzani
brawami przez zebraną publiczność.
Warto pochwalić tak liczny udział wielu
jednostek oświatowych i kulturalnych.
Zaprezentowały się różne zarówno pod
względem wieku i jak i prezentowanego
repertuaru grupy artystyczne. Ponad
dwugodzinny program przygotowali
uczestnicy zajęć Młodzieżowego Domu
Kultury w Przemyślu. Na scenie zapre-
PRZEMYŚL lipiec 2018
Zbliżenia
zentowali się również uczniowie Zespołu
Państwowych Szkół Muzycznych, Zespo-
łu Szkolno-Przedszkolnego z Oddziałami
Integracyjnymi w Orłach, Towarzystwa
Przyjaciół Dzieci i Studia Baletowego. Jest
to duża zasługa prowadzących nauczy-
cieli i trzeba podziękować im za wysiłek
włożony w przygotowanie najmłodszych,
których być może w przyszłości czeka
wielka kariera sceniczna.
Program był bardzo urozmaicony, prze-
ważały występy wokalne, ale nie brakowa-
ło występów zespołów młodzieżowych,
także instrumentalnych, pokazów tańca,
w tym zumby i baletu.
Mnóstwo straganów, gier i zabaw pro-
wadzonych przez animatorów oraz pokaz
sprzętu jednostek mundurowych policji,
straży granicznej, straży pożarnej czy
służby celnej przez cały dzień stanowiły
magnes przyciągający tłumy dzieci wraz
z rodzicami. Można było pograć w szachy,
warcaby, skosztować wielu lokalnych
smakołyków, wziąć udział w zabawach
i turniejach oraz zdobyć cenne nagrody.
Ponieważ pogoda dopisała, przemyski
rynek tętnił życiem do późnych godzin
wieczornych ... i oby ten dzień stał się
kolejną stałą tradycją naszego miasta.
oO PEZA
= j
—=
33
Fot.: M. Walczak
Zbliżenia
Piknik Archiwalny
3x100 to hasło tegorocznego pikniku zorganizowanego przez Archi-
wum Państwowe w Przemyślu w ramach obchodów Międzynarodo-
wego Dnia Archiwów. Wydarzenie to wpisało się w obchody stulecia
odzyskania przez Polskę niepodległości, uczciło wspaniały jubileusz
powstania Garnizonu Wojska Polskiego w Przemyślu, a także rozpo-
częło świętowanie setnej rocznicy powstania archiwów państwowych.
Jak co roku patronat medialny nad wydarzeniem objął miesięcznik
Nasz Przemyśl.
AGNIESZKA BOBOWSKA-HRYNIEWICZ
r az js
* dż „
Przybyłych gości przywitała dyrektor Archiwum Państwowego w Przemyślu, Anna Nowak.
Uroczystości w dniu 8 czerwca roz-
poczęła dyrektor Archiwum Państwo-
wego w Przemyślu, Anna Nowak, od
przywitania przybyłych gości i podzię-
kowania za owocną współpracę naszym
partnerom: 5 Batalionowi Strzelców
Podhalańskich w Przemyślu, Związkowi
Sybiraków Oddział w Przemyślu, Szkole
Podstawowej nr 15 w Przemyślu oraz
Grupie Rekonstrukcji Historycznych
Artyleria.
Pierwsza część wydarzenia poświęcona
została upamiętnieniu trudnych wydarzeń
związanych z zsyłkami Polaków na Sybir.
W nastrój tamtych lat wprowadzili przyby-
łych gości uczniowie Szkoły Podstawowej
nr 15 w Przemyślu, którzy przygotowali
wiersze i pieśni poświęcone tej tematyce,
pod opieką nauczyciela języka polskiego,
Moniki Płatko. „Żywą Lekcję Historii” roz-
począł Marian Boczar, sekretarz Związku
Sybiraków Oddział w Przemyślu i członek
Zarządu Głównego Związku Sybiraków,
a następnie swoimi wspomnieniami do-
tyczącymi bolesnych losów związanych
z wygnaniem „na nieludzką ziemię”
podzieliły się: prezes Związku Sybiraków
Oddział w Przemyślu, Stanisława Żak,
wiceprezes Zarządu Oddziału - Joanna
Preiss, Krystyna Zwierkowska - członek
Zarządu Oddziału, Lidia Kiełczyńska
34
- członek Zarządu Oddziału. Całość uzu-
pełniły wiersze czytane przez przemyską
poetkę Teresę Parynę oraz aktora teatru
„Fredreum”, Tadeusza Szczerbatego.
Świadectwa Sybiraków, ich przeżycia, wy-
warły ogromne wrażenie na słuchaczach,
wśród których nie zabrakło młodzieży
szkolnej, która licznie przybyła ze Szkoły
Podstawowej nr 15 w Przemyślu, na czele
z dyrektorem placówki, Arturem Mykitą
oraz pod opieką nauczyciela historii, Mar-
cina Dumy. Wśród obecnych byli także
uczestnicy Warsztatów Terapii Zajęciowej
przy ul. Sobótki 23, wraz z kierownikiem
Anetą Błońską i Marcelą Tukałło, psy-
chologiem i doradcą zawodowym. Urząd
Miejski w Przemyślu reprezentowała zaś
Barbara Łapka, pracownik Wydziału Kul-
tury, Sportu i Turystyki.
Na zaproszenie Archiwum Państwowego
w Przemyślu odpowiedzieli także potom-
kowie Sybiraków z powiatu jarosławskiego,
którzy w maju, w Charytanach, odsłonili
tablicę poświęconą zesłanym na Syberię
z tej miejscowości. Z okazji tego wydarze-
nia powstała także wystawa eksponująca
dokumenty zarówno należące do tych
osób, jak i znajdujące się w zasobie prze-
myskiego archiwum. Wystawa pt. „Sybir
w pamięci małej Ojczyzny”, jak i filmy,
które obrazowały losy Sybiraków, znalazły
się także w ofercie tegorocznego pikniku.
Następnie odbyła się część poświęcona
pokazom sprzętu wojskowego i umundu-
rowania, którą przygotowali żołnierze 5
Batalionu Strzelców Podhalańskich oraz
członkowie Grupy Rekonstrukcji Histo-
rycznych Artyleria. Równocześnie wszyscy
chętni mogli uczestniczyć w konkursie,
w którym trzeba było się wykazać nie tyl-
ko wiedzą historyczną, ale także sprytem
i spostrzegawczością. Zmagania cieszące
się wielkim zainteresowaniem, podczas
których uczestnicy zostali obdarowani
specjalnie na tę okazję wydanymi przez
przemyskie archiwum publikacjami, no-
tesami, pocztówkami, prowadził chorąży
Tadeusz Kwolek. Po tych emocjach można
było odpocząć przy obfitym poczęstunku,
słuchając piosenek wykonywanych przez
zespół garnizonowy, działający przy 5 Ba-
talionie Strzelców Podhalańskich.
Kolejnym punktem programu były pre-
lekcje pracowników archiwum dotyczące
historii zasobu, metod konserwacji i digi-
talizacji oraz ciekawostek z dokumentów,
Spotkanie z Sybirakami rozpoczął Marian Boczar.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Fot.: K. Gniadek
Fotografie: K. Gniadek
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
Konkurs, który prowadził chor. Tadeusz Kwolek, wymagał nie tylko
wiedzy historycznej, ale także sprawności fizycznej.
dotyczących różnych środków lokomocji.
Wśród słuchaczy znaleźli się uczniowie
z oddziałów gimnazjalnych ze Szkoły
Podstawowej nr 14 w Przemyślu, którzy
przybyli pod opieką dr Elżbiety Dybek.
Goście archiwum mogli także zwiedzać
dostępne wystawy, zarówno w obiekcie,
jak i plenerowe, oraz obejrzeć prezentacje
multimedialne, pokazujące dokumenty
z zasobu. Odbyły się także pokazy najcie-
kawszych archiwaliów z zasobu archiwum,
zwiedzanie sekcji magazynowej, niedo-
stępnej na co dzień, oraz pokazy metod
konserwacji i digitalizacji, które wzbudziły
zachwyt wśród najmłodszych uczestników.
Charakter międzynarodowy uroczy-
stości podkreśliła wizyta przedstawi-
cieli archiwów z Ukrainy: Centralnego
Historycznego Archiwum Państwowego
Ukrainy we Lwowie, Archiwum Pań-
stwowego Obwodu Lwowskiego oraz
Archiwum Państwowego Obwodu Iwa-
nofrankiwskiego.
Bogaty repertuar zespołu garnizonowego działającego przy 5 Batalionie
Strzelców Podhalańskich w Przemyślu wprawił wszystkich uczestników
w dobry nastrój do biesiadowania.
Dziękując wszystkim za przybycie,
a naszym partnerom za niezawodną
i rozwojową współpracę, mamy nadzie-
ję, że w przyszłym roku oferta związana
BE -
Oferta wydawnicza Archiwum Państwowego w Przemyślu cieszyła się bardzo dużym zaintere-
sowaniem.
z obchodami Międzynarodowego Dnia
Archiwów spotka się również z dobrym
odbiorem i zyska jeszcze więcej zwo-
lenników.
Fot.: M. Walczak
Oświadczenie Prezydenta Miasta
w sprawie wyborów samorządowych
Na konferencji prasowej 12 czerwca, która
odbyła się w przemyskim Rynku, Prezydent
Miasta Robert Choma przedstawił swoje
oświadczenie dotyczące zbliżających się
wyborów samorządowych.
W zeszłym tygodniu na walnym zebraniu
członków stowarzyszenia Regia Civitas, a dzi-
siaj na spotkaniu z najbliższymi współpracow-
nikami poinformowałem, że podjąłem decyzję
o niestartowaniu w wyborach na Prezydenta
Wolnego Królewskiego Miasta Przemyśla na
kolejną kadencję.
Choć na podziękowania jeszcze przyjdzie
czas, już dzisiaj pragnę podziękować za
zaufanie, jakim 4-krotnie obdarzyli mnie
mieszkańcy najpiękniejszego miasta na
świecie. Choć wiem, że mam wielu ostrych
przeciwników, to uważam, że tego zaufania
nie nadużyłem.
Moje stowarzyszenie Regia Civitas podjęło
decyzję o udziale w nadchodzących wyborach
samorządowych. Będę więc chciał w nich
uczestniczyć i przy wsparciu mieszkańców
jako radny Rady Miejskiej - mam nadzieję -
będę mógł dalej służyć mojemu miastu i jego
mieszkańcom swoim doświadczeniem.
Jak na razie oficjalnie zgłoszony jest jeden
kandydat na stanowisko Prezydenta Miasta
PRZEMYŚL lipiec 2018
i jest to mój obecny zastępca, z którym przez
prawie 4 lata współpracuje mi się bardzo
dobrze. Mam nadzieję, że ponieważ jest on
również przedstawicielem partii rządzącej
w kraju, otworzy to już teraz rzeczywiste moż-
liwości rozwoju Przemyśla.
Jeszcze raz dziękuję za wsparcie otrzymy-
wane przez te 16 lat i każdą nawet bardzo
krytyczną uwagę pod moim adresem. Każdą
przyjmowałem, choć nie zawsze brałem
je wszystkie sobie do serca. Dziękuję także
moim najbliższym współpracownikom,
zaczynając od Skarbnika Miasta, która wy-
trzymała ze mną cały ten okres czy moich
zastępców.
Przed nami jeszcze kilka miesięcy wspólnej
pracy i mam nadzieję, że moja, dzisiaj ogłoszo-
na decyzja nie wpłynie na jakość pracy służb
mi podległych.
Prezydent Miasta
Robert Choma
35
Zbliżenia
20 lat Szwejkowania
w Twierdzy Przemyśl
Był rok 1997, gdy kilkanaście osób jednocześnie
stwierdziło, że bohater powieści Jarosława Haszka
„Przygody Dobrego Wojaka Szwejka” jest postacią,
wokół której można zbudować produkt turystyczny.
Produkt, który będzie jednocześnie zwalczał ota-
czający nas marazm, powszechną głupotę, tragizm
I wojny światowej oraz promował Twierdzę Przemyśl i Galicję. Założy-
liśmy Przemyskie Stowarzyszenie Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka.
Przygody Dobrego Wojaka Szwejka,
a szczególnie IV rozdział poświęcony jest
Przemyślowi i czytając książkę znajdujemy
w niej obiekty i miejsca, które do dzisiaj
stoją i dzięki nim mogliśmy wytyczyć
szwejkowski miejski szlak turystyczny. Jest
on uzupełnieniem szwejkowskiego szlaku
rowerowego R 63 od Pragi do Lwowa.
Kulminacyjnym punktem miejskiego
szlaku szwejkowskiego ( żółto — czar-
nego) jest posadowiona w 2008 r. figura
siedzącego na skrzyni J. Szwejka (trwało
to 10 lat, ale powstała ona ze zbiórki zło-
mu i środków finansowych ofiarowanych
przez społeczeństwo). Dzisiaj można mó-
wić o kultowym miejscu na Rynku, gdzie
spotykają się wszyscy, a każda wycieczka
robi setki zdjęć.
Nie było łatwo — szereg osób mówiło
że promujemy się przez idiotę, nie-
udacznika, itp. Wymyśliliśmy Manewry
Szwejkowskie (już 21. edycja odbędzie
się w dniach 7/8 lipca 2018 r.), na które
przyjeżdżało sporo znanych osobistości.
Przyjeżdżający na nasze imprezy sym-
patycy i wielbiciele Szwejka potworzyli
u siebie tzw. regimenty, a nawet pozakła-
dali swoje stowarzyszenia, np. w Kielcach:
Stowarzyszenie Miłośników Szwejka
i Sztuk Wszelakich. Są osoby, które były
na naszych manewrach 20 razy.
"HZ I =WF" EJ
Fotografie: ze zbiorów CK Armii
Jan Holówka — feldmarszałek.
Nasi przyjaciele z Ołomuńca ufundo-
wali nam katarynkę, która po uruchomie-
niu tworzy fantastyczny klimat. Jan Ho-
lówka — nasz feldmarszałek stoi na czele
Ogólnopolskiego Forum Szwejkowskiego
i kilka takich spotkań odbyło się w Prze-
myślu. Uczestniczymy w konferencjach
szwejkologów i haszkologów, np. w Lipni-
cy nad Sazawą w Czechach. Zapewne nie
moglibyśmy pójść tak szeroko, gdyby nie
dobre relacje z władzami miasta.
Jesteśmy społecznymi opiekunami
zabytków, a naszą siedzibą jest Brama
Forteczna Sanocka Dolna.
Prowadzimy działalność edukacyjną:
PRZEMYŚL lipiec 2018
Przepustka
zezwala się Ci K rekrutowi lub rezerwiście
Józef Szwejk
dzieży, walczymy z powszechnie nas ota-
czającą głupotą. Podpisaliśmy z naszymi
przyjaciółmi z kilku krajów europejskich
Pakt o zwalczaniu głupoty oraz Rezolucję
o przeciwdziałaniu presji i agresji.
Poprzez występowanie w mundurach
na podobieństwo CK Armii jesteśmy
jednoznacznie identyfikowani z epoką
monarchii austro-węgierskiej. Ciekawym
przedsięwzięciem jest poczta balonowa,
czyli wysłanie kartek pocztowych balonem.
Uczestniczymy w targach turystycz-
nych, wydarzeniach kulturalnych, festy-
nach, itp. Współpracujemy ze wszystkimi,
którym leży na sercu rozwój Przemyśla
i okolic, a zasłużonym wręczamy okolicz-
nościowe certyfikaty i medale „Obrońca
Twierdzy Przemyśl.
Patrol żandarmerii fortecznej idący
ulicami miasta i wręczający turystom
przepustki jest sporą atrakcją. Staramy
się, aby każdy członek stowarzyszenia
robił to, na co ma ochotę, na czym się zna
i spełniał swoje marzenia.
Mamy pokaźne archiwum, w którym
są wywiady z nami w znanych gazetach,
nakręciliśmy kilka filmów, napisano
o nas prace licencjackie i magisterskie.
Wychodzimy z założenia, że między
Bugiem, Odrą i Nysą najważniejsze to
my są — Szwejki z Cesarsko-Królewskiej
Twierdzy Przemyśl, i że bawić się należy,
a szczególnie bawić należy się wesoło.
Wszystkim tym, którzy byli prekurso-
rami powstania naszego stowarzyszenia
oraz tym którzy przez dwadzieścia lat są
z nami, serdecznie dziękujemy.
Zapraszamy na 21. Cesarsko — Królew-
skie Manewry Szwejkowskie w Twierdzy
Przemyśl, które odbędą się w dniach 7-8
lipca 2018r /mmę>,
Zbigniew
gen. CK Armii na terenie Twierdzy
Przemyśl, prezes PSPDWSz.
Fotografie: Agata Czereba
Trzynaste Święto Fajki
Przemyślanie, turyści, fajkarze, fajczarze oraz wielbiciele palenia
fajki z Polski i z zagranicy — wszyscy w ostatnią niedzielę (17 czerwca
br.) bawili się na przemyskim Rynku podczas tegorocznego Święta
Fajki. Tym razem do wspólnego świętowania włączyli się także nasi
przyjaciele z Niemiec i Węgier. Trzynaste Święto Fajki było bowiem
nie tylko świętem rzemiosła, z którego Prastary Nadsański Gród
słynie... Było ono także pretekstem do celebrowania dwóch ważnych
dla naszego miasta jubileuszy - 25-lecia partnerstwa miast Przemyśl
- Paderborn oraz 15 lat partnerstwa Przemyśla i Egeru.
AGATA CZEREBA
Podstawą przemyskiego Święta Fajki
jest przywiązanie do tradycji. Parada
Fajczarzy również tym razem prze-
maszerowała ulicami miasta. Uczest-
nicy barwnego korowodu wyruszyli
z Rynku pod wieżę zegarową — siedzi-
bę Muzeum Dzwonów i Fajek. Tam
Prezydent Miasta Przemyśla Robert
Choma wraz z Burmistrzami Pader-
born i Egeru, Zastępcami Prezydenta
Miasta — Januszem Hamryszczakiem
i Grzegorzem Hayderem oraz Piotrem
Malikiem - prezydentem Przemyskiego
Klubu Fajki uroczyście rozpalili wielką
(pomnikową) fajkę.
Nieodłączną częścią fajowego wy-
darzenia jest Turniej Wolnego Palenia
Fajki. Tegorocznym zwycięzcą konkursu
PRZEMYŚL lipiec 2018
Zbliżenia
Kijowskiego Klubu Fajki.
Podobnie jak w latach ubiegłych, or-
ganizatorzy zapewnili mnóstwo atrakcji
dla dorosłych i dla dzieci. Muzyczną
propozycję dla wszystkich — bez względu
na wiek — stanowiły tym razem koncerty
zespołów: YELLOW HORSE, LASZLO
GONDA i ERNO BADER z Węgier oraz
przybyłej do nas z niemieckiego Pader-
born grupy RESET. Gwiazdą tegorocznej
imprezy był KONIEC ŚWIATA, który
mimo zmieniającej się jak w kalejdo-
skopie pogody, znakomicie zadbał o po-
godę... ducha uczestników prawdziwie
fajowej imprezy.
Imprezą towarzyszącą tegorocznemu
Świętu Fajki jest wystawa fotografii „Pa-
derborn i okolice” (czynna od 17.06. do
15.07.2018 r. w Muzeum Narodowym
Ziemi Przemyskiej), na którą wszystkich
serdecznie zapraszamy.
ORGANIZATORZY:
„ Urząd Miejski w Przemyślu
» Przemyski Klub Fajki
» Stowarzyszenie dla Przemyśla REGIA
CIVITAS
37
Fot.: Agata Czereba
Zbliżenia
Rusza budowa Przemyskiego
Inkubatora Przedsiębiorczości
I Innowacji
W poniedziałek, 18 czerwca br. w Urzędzie Miejskim w Przemyślu
odbyła się konferencja prasowa Władysława Ortyla - Marszałka
Województwa Podkarpackiego, któremu towarzyszyli Piotr Pilch -
Członek Zarządu Województwa oraz Janusz Hamryszczak- Zastępca
Prezydenta Miasta Przemyśla. Podczas spotkania panowie podpisali
umowę na realizację projektu pod nazwą „Przemyski Inkubator Przed-
siębiorczości i Innowacji” złożonego w ramach Regionalnego Progra-
mu Operacyjnego Województwa Podkarpackiego na lata 2014-2020.
AGATA CZEREBA
Zastępca Prezydenta Miasta Janusz
Hamryszczak podkreślił, iż dzisiejsze
wydarzenie jest źródłem jego ogromnej
osobistej satysfakcji, bowiem program
dotyczący inkubatora był jego progra-
mem, kiedy już w 2010 roku jako radny
Mz) BE
ir jE
FLEWACJATRÓNTÓWA =
LAN
ARCHITEKTURA
miasta Przemyśla stawiał na innowacyj-
ność i rozwój biznesu.
„(...) Wtedy (w 2010 r.) się nie udało,
ale dziś to realizujemy i pokazujemy,
że można. Z pewnym opóźnieniem, ale
można. Jest to projekt o wartości ponad 4
milionów 613 tysięcy złotych, w tym ujęto
część remontową na kwotę przeszło 3 mln
900 tys. zł. Będziemy remontować obiekt
znajdujący się przy ulicy Ratuszowej 10a
i każdy kto jest z Przemyśla, doskonale wie,
że owa inwestycja ma także wymiar poza-
biznesowy - niemniej ważny - polegający
na znacznej poprawie estetyki w centrum
miasta (...)” — powiedział podczas kon-
ferencji Janusz Hamryszczak.
Marszałek Województwa Podkar-
packiego Władysław Ortyl podkreślił,
iż Przemyśl znajduje się na pierwszym
miejscu w skuteczności aplikowania
o środki europejskie pochodzące z Re-
gionalnego Programu Operacyjnego. 65%
wniosków z wszystkich składanych
przez miasto Przemyśl, jest złożonych
skutecznie. Warto podkreślić, że średnia
w województwie wynosi mniej niż 50%,
ale w Podkarpackiem są i takie powiaty,
których skuteczność wynosi około 30%.
m
Owocne spotkanie integracyjne
W dniu 29.05.2018 r. na zaproszenie Przemyskiej Rady Seniorów
odbyło się spotkanie integracyjne z przedstawicielami Młodzieżowej
Rady Miasta Przemyśla.
Szeroko podjętą dyskusję zdominowała tematyka związana
z formami aktywizacji seniorów i młodzieży we współpracy m.in.
w obszarze tworzenia wielosektorowej lokalnej polityki społecznej.
Ponadto zwrócono uwagę na podniesienie i wzmocnienie umiejęt-
ności partycypacji społecznej i obywatelskiej w różnych wskazanych
obszarach, a także wypracowanie modelu efektywnej współpracy
z samorządem terytorialnym i innymi podmiotami w zakresie m.in:
- rozwoju iwspółpracy wolontariatu (w tym współdziałanie w partner-
stwie z samorządem lokalnym w obchodach Dnia Wolontariusza),
« obchodów 100-lecia odzyskania Niepodległości Polski (organizacja
spotkań o tematyce historycznej),
- organizacji obchodów Dnia Organizacji Pozarządowych (pikniki,
okolicznościowe spotkania, konferencje itp.),
» efektywnej współpracy w przygotowaniu i przebiegu obchodów
Dnia Patrona Miasta.
Przemyska Rada Seniorów jest przekonana, iż wzajemne spotkania
przyniosą inspirację i pomogą w tworzeniu konkretnych metod pracy
38
PRZEMYŚL lipiec 2018
nie tyko w działaniu na rzecz lokalnego środowiska, ale też w rozwoju
szeroko pojętej współpracy ze społecznością lokalną.
Bogumiła Walicka-Lechowicz
Przewodnicząca Przemyskiej Rady Seniorów
AMERYKAŃSKA WYPRAWA
Sladami „Piratów
z Karaibów” oraz polskich
uroczystości rocznicowych
Jako wielki miłośnik serii filmów „Piraci z Karaibów” zawsze chcia-
łem wybrać się do rejonu, w którym rozgrywa się akcja produkcji. Na
szczęście USA posiadają „bramę” do Karaibów i lot z Nowego Jorku
do Portoryko jest stosunkowo tani — nie przekracza się granicy i cały
czas jest się na terytorium tego samego państwa.
TOMASZ PUDŁOCKI
NA POŁUDNIE
Wystarczy spojrzeć na mapę i od razu
widać, dlaczego wyspa Portoryko (po hisz-
pańsku „bogaty port”) była tak ważna przez
wieki dla Hiszpanii, a w 1898 r. została zajęta
przez USA. Wyspa jest strażnikiem Morza
Karaibskiego i przez lata jej stolica, San Juan,
była pierwszym najważniejszym portem
na drodze morskiej z Europy do Ameryki
Łacińskiej. Choć sytuacja polityczna wy-
spy jest trochę skomplikowana, z punktu
widzenia turysty nie jest to najważniejsze.
Uderzająca jest ogromna przewaga języka
hiszpańskiego i słaby angielski dużej części
mieszkańców, a także fakt, że to kraj, gdzie
dominuje inna kultura niż typowo amery-
kańska. Każdy kto oglądał słynny musical
„West Side Story” od razu wychwyci klimat
tego niepowtarzalnego miejsca — jakże
innego niż kontynentalna część Stanów
Zjednoczonych.
SAN JUAN - MIASTO-TWIERDZA
San Juan to urocza miejscowość, po-
siadająca piękne stare miasto. Nie jest
ono duże, gdyż przez trzy stulecia było
to miasto-twierdza. Hiszpanie zbudowali
tu w XVII wieku największy murowany
system obronny poza swoim krajem.
Obecność wojska przez jakiś czas była
czynnikiem miastotwórczym, stąd liczne
piękne kamieniczki i trochę kościołów.
W XIX w. jednak miasto zaczęło się
dusić i w końcu w 1897 r. mieszkańcy
wymusili wyburzenie części fortyfika-
cji. Paradoksalnie rok później pojawili
się Amerykanie. Na szczęście główne
twierdze zachowano, tj. San Cristobal
i San Felipe del Moro. Dziś to najważ-
niejsze zabytki San Juan, świadczące
o militarnym znaczeniu tego miejsca.
Robią wrażenie nawet na największych
pacyfistach. I całe otoczenie obu starych
twierdz jest przeurocze. Fantastyczną
wyprawą jest spacer od Bramy Św. Jana aż
po dzielnicę La Perla (ze starym, pięknym
cmentarzem). Z jednej strony ciągnące się
mury i bogata roślinność, a po drugiej —
Morze Karaibskie. Pewnym utrudnieniem
są tabuny dzikich kotów i zapachy ich
ekskrementów na początku marszruty,
ale na szczęście potem za towarzyszy ma
PRZEMYŚL lipiec 2018
Zbliżenia
Ul. Św. Franciszka z budynkiem ratusza w głębi.
się już tylko jaszczurki i gekony, zwinnie
uwijające się po kamieniach i trawni-
kach. Na murach twierdzy można za to
sfotografować pięknie pozujące iguany,
wygrzewające się w słońcu.
MIĘDZY KICZEM A PIĘKNEM
San Juan nie posiada pięknych kościo-
łów. Wielkim rozczarowaniem była m.in.
katedra pw. św. Jana Chrzciciela. Świąty-
nia posiada wprawdzie wartą zobaczenia
późnogotycką zakrystię (dostępną dla
zwiedzających), którą zaczęto budować
w 1521 r., a także niezłą barokową nawę
główną, ale to, co wyprawiają w całym
gmachu obecni jego włodarze, woła
o pomstę do nieba. Część ścian grozi
zawaleniem z powodu wilgoci, inne,
nie powiem — zaciekawiają malarstwem
iluzjonistycznym, a z kolei z pozostałych
straszą jakieś koszmarne, kiczowate,
współczesne obrazy świętych. A po-
dobno diecezja posiada niezłą kolekcję
starych obrazów, które w fatalnym stanie
przechowywane są w jakiś magazynach.
I w Polsce nietrudno znaleźć kościoły,
gdzie proboszczowie zniszczyli pierwotne
piękno powierzonych im świątyń na rzecz
wydumanych pomysłów, ale miejscowa
katedra przebiła niemal wszystko co
widziałem. Zniesmaczony zagadnąłem
miejscowego przewodnika, który z grupą
młodzieży chodził po tych samych za-
kątkach, co ja. Jego odpowiedź świetnie
charakteryzuje zjawisko: „Brak gustu, to
po prostu brak gustu, a w Kościele to nie
takie rzadkie. Zatem jeżeli ktoś chce się
skupić i pomodlić, a nie martwić się, gdzie
oczy podziać z zażenowania, to lepiej iść
do niedalekiej Kaplicy Chrystusowej. To
doskonały, harmonijny przykład późnego
baroku — może też w nie najlepszym stanie
zachowania, ale za to idealnie nadający
się do kontemplacji i podziwiania piękna
dzieła ludzkiej sztuki ofiarowanej Bogu.
39
v
Zbliżenia
Fragment murów miejskich z pałacem La Fortaleza w głębi.
DLA KAŻDEGO COŚ SIĘ ZNAJDZIE
Jak w każdym zakątku na ziemi i w San
Juan można mieszkać w luksusowych ho-
telach, alei można znaleźć coś na przecięt-
ną kieszeń. Dotyczy to też dzielnicy, gdzie
są najlepsze plaże, tj. Condado. Przez wieki
była to mała wioska rybacka, póki potentat
kolejowy z USA Frederick W. Vanderbilt
nie postanowił wybudować tu swojego
hotelu. Za nim poszli inni, niszcząc sporo
z oryginalnej przyrody - resztę trawią
liczne huragany i burze; siły, które trudno
sobie wyobrazić w letni, spokojny dzień.
Nie było czasu, aby zobaczyć wiele
z przepięknej, egzotycznej flory i fauny
wyspy. Jedno jest jednak niepowtarzalne.
To kumkanie żabek drzewnych, tzw. coqui.
Początkowo człowiek jest zdezorientowany
wydawanym przez nie dźwiękiem i nie
do końca może zorientować się, że to
żabki. Potem stanowią one nieodłączną
część każdego wieczoru. I nieważne, czy
spaceruje się plażą, wokół turystycznych
atrakcji, czy poprzez dzielnice biedy i cha-
osu urbanistycznego (a tego, niestety, jest
pełno) — coqui biednym i bogatym uatrak-
cyjniają ostatnie godziny przed snem.
OBCHODY STULECIA ODZYSKANIA
PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI
Naturalnie kilka dni wyrwania się poza
codzienne obowiązki nie czynią mego
wyjazdu wakacyjnym. Poza żmudną
pracą archiwalno-biblioteczną miałem też
okazję udzielać się jako prelegent.
Nie sądziłem, że będę miał w tym roku
po raz drugi okazję przebywać w Wa-
szyngtonie. Wynikało to jednak z faktu
uczestniczenia w kolejnej odsłonie ini-
cjatyw związanych z obchodami stulecia
odzyskania przez Polskę niepodległości.
A jedną z nich, w dn. 1-2 czerwca, była
anglojęzyczna konferencja dotycząca
odrodzenia się Europy Środkowej w wy-
40
niku postanowień paryskiej konferencji
pokojowej. Jej głównymi organizatorami
były waszyngtońskie oddziały Wilsonian
Club oraz Czechoslovak Society of Arts
$ Sciences, we współpracy aż z czterema
ambasadami: polską, czeską, rumuńską
i słowacką (będącą miejscem obrad). To
rzadka inicjatywa, by pokazać wspólną
historię regionu, mimo wielu lokalnych
różnic. Dzięki temu zebrana publiczność
miała okazję w jednej sali zetknąć się
z oficjalnymi reprezentantami aż czterech
europejskich państw i posłuchać o skom-
plikowanych meandrach polityki czasów
końca I wojny światowej. O polskim do-
świadczeniu czasów około rok 1918, poza
mną, opowiadali także profesorowie: Mie-
czysław Biskupski (Central Connecticut
State University) oraz Edward A. Turzański
(La Salle University). Pierwszego gorąco
polecam każdemu, kto interesuje się sto-
sunkami polsko-amerykańskimi i historią
Polonii. To nie tylko jeden z najlepszych
znawców tematu, ale człowiek o ogrom-
nym poczuciu humoru i z dystansem do
siebie, którego życzyłbym każdemu z nas.
Drugiego dnia wieczorem w Filhar-
monii Narodowej w Strathmore odbył
się koncert, zamykający sezon muzyczny
2017-2018. To wydarzenie poświęcone
było już stricte obchodom stulecia odro-
dzenia Polski. Wieczór otworzyli Leanne
Ferfolia — dyrektor filharmonii oraz
ambasador RP prof. Piotr Wilczek. Pod-
kreślano rolę dziedzictwa muzycznego
w życiu Polaków i znaczenie wzajemnej
współpracy polsko-amerykańskiej, któ-
rej usposobieniem po dziś dzień jest L.].
Paderewski. W pierwszej części koncertu
orkiestra pod dyrekcją Mirosława Jacka
Błaszczyka wykonała Poloneza Husarii K.
Dębskiego, a następnie koncert fortepia-
nowy f-moll F. Chopina. Przy fortepianie
siedział Brian Ganz, który na bis zagrał
Menuet G-dur Paderewskiego. W drugiej
części koncertu publiczność wysłuchała
Stabat Mater Karola Szymanowskiego.
Koncertowi towarzyszyła wystawa pre-
zentująca materiały archiwalne o wyda-
rzeniach sprzed stu lat, które doprowadzi-
ły do odrodzenia polskiej państwowości,
przygotowana przez Ministerstwo Spraw
Zagranicznych. Warto podkreślić, że
licząca prawie dwa tysiące miejsc filhar-
monia była wypełniona niemal po brzegi.
Dla mnie to powód do osobistej dumy,
że mogłem być częścią inicjatyw współ-
organizowanych przez Ambasadę RP
w Waszyngtonie. Efekt zbiorowych starań
pokazuje, że jak Polska sto lat temu po-
wstała dzięki pracy wielu ludzi, tak i dziś,
czcząc pamięć przodków i świętując ich
dokonania, warto obchody robić wspól-
nie, na szerszą skalę, gdyż ich rezonans
będzie o wiele większy i dotrze nie tylko
do polskiego odbiorcy. Tu warto sparafra-
zować humorystyczne wystąpienie amba-
sadora Czech na rozpoczęcie drugiego
dnia konferencji, dra Hynka Kmoniceka:
„Kiedy mówię wyłącznie o Czechach nikt
w Waszyngtonie nie jest zainteresowany,
ale jeżeli opakuję problem czeski w szer-
szy kontekst, to okazuje się, że moim kra-
jem mogą być zainteresowani wszyscy”.
Myślę, że to słowa, które odnoszą się nie
tylko do Republiki Czeskiej.
m
LLL
Kapitol w Waszyngtonie od strony głównego wejścia.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Fotografie: Tomasz Pudłocki
Edward Stefan Witkowski
— lider polonijny w USA
TOMASZ PUDŁOCKI
Był jedną z najbardziej rozpoznawal-
nych postaci wśród Polonii amerykań-
skiej XX w. i uczestnikiem wielu ważnych
wydarzeń. Szkoda jednak, że mało kto
o nim dziś pamięta.
Urodził się 25 IV 1885 r. w Przemyślu
jako syn Edwarda i Emilii z Wojciechow-
skich. Przybył do Nowego Jorku w 1899 r.,
razem z bratem Jerzym. Początkowo pra-
cował w piekarni, a wieczorami dokształcał
się na kursach techniczno-kolejowych.
W 1905 r. został kasjerem na jednej ze
stacji kolejowych Nowego Jorku i rów-
nocześnie był tłumaczem w biurze dla
imigrantów europejskich. Ostatecznie
awansował na zastępcę dyrektora w jednej
z firm kolejowych. Jeszcze przed wojną
zaczął wybijać się w pracy organizacyjnej,
początkowo w Towarzystwie Oświatowym
Białego Orła, a następnie w Towarzystwie
Gimnastycznym „Sokół”: w 1912 r. został
prezesem VII gniazda, aod 1915 r. - I okrę-
gu, zrzeszającego 96 gniazd w stanach
Nowy Jork, New Jersey i częściowo w Pen-
sylwanii. W tym czasie nawiązał kontakt
z wieloma Czechami i Słowakami, w tym
m.in. z prof. Tomaśem G. Masarykiem
(późniejszym prezydentem Czechosłowa-
cji). W dn. 29 VII 1917 r. został wybrany
prezesem Polskiego Komitetu Obywatel-
skiego Czerwonego Krzyża, powołanego
do życia dla zorganizowania Armii Pol-
skiej, zajęcia się rodzinami wojskowych
i zbierania funduszy dla głodnych.
Jako członek Misji Ratunkowej Herberta
Hoovera (późniejszego prezydenta USA)
do Polski, przyczynił się do kampanii
zbiórki funduszy i odzieży dla ofiar wojny
w starym kraju. Przypłynął do Gdańska na
statku „Westward Ho” z darami i żywno-
ścią. Był jednym z głównych kierowników
rozdziału darów dla szpitali, domów wete-
ranów, sierocińców i osób potrzebujących.
W czerwcu 1919 r. przekazał Wojsku Pol-
skiemu w pełni wyposażony szpital - jako
dar Polonii amerykańskiej. Z polecenia
ówczesnego premiera Polski I.J. Paderew-
skiego pomagał w akcji powrotu do USA
zdemobilizowanych żołnierzy Polskiej
Armii z Ameryki. Wróciwszy do Nowego
Jorku, stanął na czele Polish Division Partii
Demokratycznej.
W 1920 r. założył najstarszą polonijną
firmę wysyłkową i biuro podróży, znaną
jako E.S. Witkowski Travel Agency. Mie-
ściła się ona w manhattańskiej dzielnicy
East Village. Firma była kluczowa w po-
mocy Polakom emigrującym do USA,
zwłaszcza na początku II wojny światowej.
Kiedy od 1939 r. ustały wycieczki do Euro-
py i przewóz osób stał się problematyczny,
Witkowskiemu udało się przetrwać na
rynku dzięki prowadzeniu działalności
ubezpieczeniowej oraz przygotowywaniu
dokumentów i tłumaczeń. Równocześnie
był on stanowym przewodniczącym Pol-
sko-Amerykańskiego Wydziału Wojen-
nego Komitetu Finansowego. Od 1956 r.
przedsiębiorstwo na nowo zajęło się or-
ganizacją wycieczek do Polski; w 1970 r.
hucznie obchodzono 50-lecie firmy.
Witkowski przez lata zaangażowany był
w wiele inicjatyw. Był m.in. prezesem ko-
mitetu, który 1 V 1923 r. witał w Nowym
Jorku Josepha Conrada; w tym samym
roku witał wracającego z Europy byłego
współpracownika prezydenta Wilsona
— pułkownika Edwarda House'a. Jako
delegat nowojorskich władz miejskich
brał udział w ceremonii odsłonięcia w Po-
znaniu pomnika Wilsona. W tym czasie,
przez 15 lat, był prezesem Manhattan
Society. W 1939 r. był jednym z głównych
miejscowych organizatorów Pawilonu
Polskiego na Wystawie Światowej w No-
wym Jorku. Był dobrym znajomym Pade-
rewskiego, Hallera, prezydenta Hoovera,
czy płka Housea.
W latach 30. XX w. zaangażował się
w prace Fundacji Kościuszkowskiej, m.in.
jako długoletni organizator balów fundacji,
a następnie członek zarządu od 2 XI 1945 r.
W wyniku własnych ambicji i rywalizacji
z założycielem fundacji Stefanem Mierzwą,
Witkowski 28 IX 1948 r. powołał do życia
własną Fundację — nazwaną na cześć I.]. Pa-
derewskiego. Stanął na jej czele jako prezes
i dyrektor wykonawczy. Ze względu na kon-
Wydawca: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK,
Przemyśl, Al. XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, tel. 16 678 50 61,
e-mail: jm©jmprzem.com.pl
Dyżur redakcyjny telefonicznie w godz. 8-10 tel. 607 239 130
Redaguje zespół: Zenon Andrzejewski, Agnieszka Bobowska-Hryniewicz, Elż-
bieta Cieszyńska, Agata Czereba, Marcin Duma, Lucjan Fac, Krzysztof Fil- red. 4.
nacz., Artur Komorowski, Piotr Michalski, Andrzej Pawliszak, Tomasz Pudłocki,
Witold Wołczyk, Tomasz Zając.
Redakcja zastrzega prawo dokonywania skrótów i zmiany tytułów w dostarczanych tekstach.
Wykorzystywanie publikacji tylko za zgodą Wydawcy.
PRZEMYŚL lipiec 2018
Sylwetka
flikt interesów w 1951 r. zrezygnował z pracy
w zarządzie Fundacji Kościuszkowskiej.
Jego nowe dzieło szybko stało się w latach
50. i 60. jedną z najważniejszych instytucji
polonijnych, działającą na rzecz programów
stypendialnych dla uczonych i studentów
zajmujących się sprawami polskimi w USA,
Kanadzie, Europie i w Indiach. Założycie-
lowi udało się bowiem skupić wokół siebie
znaczne grono wpływowej Polonii, skupio-
nej zwłaszcza wokół Kościoła katolickiego.
To dzięki temu 23 X 1949 r. Witkowski wraz
z żoną został przyjęty na audiencji przez
Piusa XII w Castelgandolfo. Za swoje zasługi
na rzecz uniwersytetów kanadyjskich i roz-
szerzenia programów studiów słowiańskich
w tym kraju został nie tylko przyjęty przez
premiera Kanady, ale i wybrano go Hono-
rowym Członkiem Ukraińskiego Instytutu
Naukowego w Montrealu w marcu 1951 r.
W 1967 r. w wyniku skandalu, że Fundacja
mogła być finansowana z pieniędzy CIA,
Witkowski został zmuszony do ustąpienia
z zarządu fundacji.
Zmarł 24 X 1970 r. w Jacobi Hospital
na Bronxie (w dzielnicy Nowego Jorku).
Z małżeństwa z Janiną z domu Ho-
dowską (zm. 1 IV 1974 r. w wieku 83 lat),
miał syna Edwarda. Siostra Witkowskiego
mieszkała w Krakowie. Za swoje zasługi
Witkowski otrzymał wiele odznaczeń,
m.in. Komandorię Orderu Polonia Resti-
tuta (udekorowany nią został w Londynie
26 X 1951 r. przez prezydenta RP na
Uchodźctwie A. Zaleskiego), Złoty Krzyż
Zasługi (nadany 13 VIII 1925 r.) oraz
Legię Honorową Francji (9 XII 1936 r.).
ISSN 1733-5965
*RZEŃ
Przygotowanie dod druku: ARW JM, „DIY com.pl
Druk: Drukarnia „Multicolor”, Jarosław, tel. 516 055 622
Tu i teraz
42
lipiec 2018
MUZEUM NARODOWE ZIEMI PRZEMYSKIEJ
FAJKI I CYGARNICZKI ZE ZBIORÓW
MUZEUM NARODOWEGO ZIEMI PRZEMYSKIEJ
NAJNOWSZE NABYTKI
Zbiory Muzeum Dzwonów i Fajek, Oddziału Muzeum Narodowego
Ziemi Przemyskiej usytuowanego w Wieży Zegarowej, obejmują fajki,
cygarniczki, akcesoria, dokumenty oraz realia. Zgromadzone zostały
fajki od końca XVII wieku do czasów współczesnych, jednorodne i złożo-
ne, wykonane z kilku rodzajów materiałów, wyprodukowane w różnych
kręgach kulturowych. Od roku 2001 działalność wystawiennicza w Wieży
Zegarowej była ukierunkowana na prezentacje kolekcji muzealnych
i prywatnych. Współpraca z wytwórcami fajek, animatorami życia faj-
czarskiego oraz kolekcjonerami zaowocowała darami i zakupami.
DR URSZULA OLBROMSKA
Z tej okazji w Muzeum Narodowym Zie-
mi Przemyskiej zaprezentowano wystawę
fotografii „Paderborn i okolice”. Autorami
prac są: Horst Dreismann, Karl_Heinz
Trachternach, Manfrid Funcke należący
do grupy FOTOKREIS PADERBORN,
a także Uwe Brett, Klaus Reiher, Ernst
Hobscheidt i Ingrid Vogedes. FOTOKREIS
PADERBORN to grupa fotografów ama-
torów z regionu Paderborn, którzy orga-
nizują wycieczki fotograficzne, warsztaty
praktyczne i teoretyczne m.in. z zakresu
makrofotografii, fotografii portretowej,
szkolenia z obsługi programów do edycji
grafiki. Punktem wyjścia ich fotograficz-
nych wycieczek jest miasto Paderborn.
Z okazji obchodów 25-lecia partnerstwa
naszych miast zaprezentowali kilkadziesiąt
zdjęć z miasta i okolic: zabytki, architekturę
współczesną, przyrodę.
Paderborn, podobnie jak Przemyśl, jest
siedzibą powiatu i rzymskokatolickiej ar-
chidiecezji, jest miastem uniwersyteckim.
Jego początki sięgają X wieku. Paderborn
jest miastem wielu zabytków. W centrum
miasta znajduje się katedra późnogotyc-
ka z piaskowca, z romańską wieżą z XI
wieku, renesansowy ratusz z XVII wieku,
zachowały się, podobnie jak w Przemyślu,
fragmenty murów obronnych. W zabyt-
kowym Adam und Eva – Haus znajduje się
Miejskie Muzeum Historyczne. Te i inne
obiekty miasta Paderborn zobaczyć moż-
na na wystawie w przemyskim Muzeum.
Wystawa czynna jest do 15 VII 2018.
W Muzeum Dzwonów i Fajek czynna
jest m.in. wystawa „Fajki ze zbiorów Mu-
zeum Narodowego Ziemi Przemyskiej”.
W roku 2014 i 2016 dzięki programom
operacyjnym Ministra Kultury i Dzie-
dzictwa Narodowego zakupiono trzy
cenne kolekcje. Wśród pozyskanych jest
kilka szczególnych egzemplarzy.
Dla Polaków szczególnie znaczące są
pamiątki narodowe; taką jest skromna
fajka powstańca styczniowego. Wyko-
nana z sepiolitu, jako jedyną ozdobę
posiada na ściance frontalnej kon-
turowo opracowany wizerunek orła
i datę 1863 na banderoli. Druga, prawie
o wiek późniejsza, to wyrób więźnia obo-
zu w Dachau, Polaka, o numerze 46585.
Bardzo dekoracyjna jest rzadka na rynku
kolekcjonerskim fajka w typie tureckim, se-
piolitowa, inkrustowana sztucznymi kamie-
niami, opleciona mosiężną siatką. Kolejne,
szczególnie cenne fajki z tego tworzywa,
należy wiązać ze słynnym budapesztań-
skim warsztatem Adlerów; należą do nich:
zdobiona sceną historyczną, herbem rodu
Beniczky i Almássy oraz sceną myśliwską.
Duże zainteresowanie wzbudza niewielka
francuska fajka portretowa przedstawiająca
dramatycznie upozowaną twarz mężczy-
zny; drobiazgowo oddane szczegóły fizjo-
nomii świadczą o talencie i doświadczeniu
wykonującego ją rzeźbiarza.
Rzadkimi okazami są dwie fajki por-
celanowe. Pierwsza wykonana metodą
wyciskania w formie, w kształcie ubra-
nego po ludzku kota idącego z koszykiem
pełnym warzyw, została wykonana w Cze-
chach; druga ma charakter reliefowy – na
płaszczu główki jest wizerunek kawale-
rzysty, wysokiej rangi oficera w mundurze
francuskim.
Bardzo cenione wśród kolekcjonerów,
rzadkie na rynku, są fajki korporacyjne;
ich główki zostały wykonane z porcelany.
Spośród kilku należy wymienić należącą do
piekarza Georga Reindlera z Meinhardwin-
den, obecnie dzielnicy Ansbach i do studen-
ta prawa Ludolfa Augusta von Bismarcka,
z miejscowości Ristow (pol. Rzyszczewo),
członka korporacji studenckiej Corps der
Pomerania Uniwersytetu w Greifswaldzie.
Kolejna fajka nie przypomina swoim
wyglądem przyrządu do palenia, tylko
rzeźbę kloszarda lub gawrosza. Takie fajki,
w kształcie sylwetek ludzkich, niekiedy
bardzo znanych, wytwarzano z drewna
leszczynowego około połowy XIX wieku we
Francji, we wsi Barbizon koło Fontainebleau.
Wśród pozyskanych egzemplarzy
znajduje się kolekcja fajek porcelanowych
zdobionych motywami myśliwskimi oraz
drewniane fajki myśliwskie i pasterskie.
Na szczególne wyróżnienie zasługują
fajki wojskowe, w tym ręcznie malowane
główki „rezerwistek”.
Poza tytoniem, do którego palenia uży-
wano pięknie zdobionych fajek, palono też
papierosy w cygarniczkach, zdobionych
inkrustacjami i precyzyjną rzeźbą. Kilka
z nich to cygarniczki portretowe: jedna
z nich przedstawia brodatego mężczy-
znę w pikielhaubie, kolejna jest ładnym
przykładem popularnego w całej Europie
wzoru elegantki w kapeluszu, następna –
przedstawia głowę mężczyzny w furażerce
z chwostem. Bardzo interesujący jest wyrób
angielski: główka cygarniczki została za-
komponowana w postaci kielicha tulipana,
na którym siedzi mężczyzna grający na har-
fie, a obok niego lew. Jest to przedstawienie
starotestamentowego króla Dawida. Ze
względu na kruchość materiału i misterne
zdobienie przechowywano je w etui dosto-
sowanym formą do ich kształtu.
Dla przemyślan i miłośników fajki
związanym z naszym miastem szczegól-
nie ważne są tzw. „walatówki”, tj. fajki, któ-
re powstały w wytwórni Ludwika Walata.
Mistrz Walat wykształcił wielu uczniów,
późniejszych mistrzów fajkarstwa. Dzięki
niemu fajka przemyska stała się sławna
w całej Europie.
Święto Fajki – Fajka Partnerska
17 VI 2018
Tegoroczne Święto Fajki połączone zostało z obchodami 25-lecia
partnerstwa miast Przemyśl – Paderborn oraz 15 lat partnerstwa
Przemyśla i Egeru.
In und um Paderborn
A alko
BE all ic
| ierr
m O Loć
Święto Lazarytów
iŁ<g'
SG
2
o
5
a-
M o
=
S
5
=
>]
=
S
=
v
=
SG
o
o
©
=
o
LL
Abp Senior Józef Michalik |
i Wielki Mistrz Zakonu i
hrabia Dobrzensky. | -
uzupełnienie informacji przez Przemyśl
Szanowni Państwo,
w uzupełnieniu przesłanych informacji dodam, że tytuł miesięcznika “Nasz Przemyśl” jest zarejestrowany w sądzie. Koszty publikacji ogłoszeń, nekrologów itp. wynosiły odpowiednio w poszczególnych latach:
a.. 2015 – 41 124, 83 zł
b.. 2016 – 30 837, 46 zł
c.. 2017 – 23 318, 07 zł
d.. I półrocze 2018 roku – 11 922, 60 złz poważaniem
Witold Wołczyk
Rzecznik Prasowy
Urząd Miejski w Przemyślu
tel. 16 675 21 02
tel. kom. 605 253 543
e-mail: {{ email }}Załączniki
- uzytkownik_Wołczyk.vcf