siec_obywatelska_odpowiedz.pdf
|
UISIUEZEMOd 7
"Z 00'ŁE£'Z — QIeSOruM eu rzpalmodpo eruolarzpn erup op) X01 8107 < HZ 0S'ŁOL — X01 LI0Z <
HZ 01'LP6 — 1019107 <
HZ 09*PIO'P —A01 SIOZ <
:oob(ndajseu Yseqe] Yokujodszozsod m Krepe[ SKM UOEIP2UI M EIUSZSOŁGO EU KUIUS rĄJEPAM - 0ze8 Hd SUEłsoz1d tpdq nruszotłez m - :(eujemi]ny ej9zeD) (pzE-PEŁI NSSI U ! (DISMO|SZ 1ojeuuioju]) X/Z7/-0791 NSSI 1u pod orzpks m ts auemoajsofoIez amoseid Kjnjk] empkqo - u[EMN] -B]DZEB/|d MO|SZ-AM]]NĄWOPMMM//:dUY TYSMO|SZ-IOTEWLIOJU1/EUO4]S/[d/[d MOTSZ//:dTY - :(fooqase4) YseIpau-[eloos m Tyo1d [QMS EU! MOJO7 BUIUS) | „EUTEIMIJNY ©9789)" *1d Kjoze8 tomMeEpAM 1sol 2IM0]97 M AMINY WOT Jseruojeu *„TĄSMO[97 Iojeuoju[* 1d Kjszes bomepAm Jso[ DjsloIJN peZI() :au[eyo] Kjoześ 0 ts - *erpauu IzpemoJd SIMO]27 M Kmjny woq ! 4ef ((beuuojur 1 1loowoJd 'sp oĄsIMOUEJs) DjsBIJN peZIf) OUMOJEZ - :oz afnuuojur srufszidn '(Buzorjqnd
ifoeuuiojui eruo]jorzpn s1ImeIds M 'I 8[0Z EodIH /| EIUp z Ąssorum eu Izparmodpo 44
EĄSIOd SOPYJIEĄM EĄS[SJEMAQO) 7918
8I0C IF ItĘYI NAd -EUZ ZSEN
181074097 MO9IRZ
1d-mojozQ)mojażun Ir £IrE9/bb xf jd-mojaz"mmm £0 0I +E9/br 121 M9]OZ SZE-L6 00 01 +£9 /bb "121 ££ odalysio127 jn
91M0]27 m 1yslo1y] pbzap)
|
iz_2018nr1.pdf
|
ZELOWSKI
Marzec2018 nr1 (156
PELI
j — —— nę
KUP" *
Drodzy Mieszkańcy GA» Zelów,
Niech Cud/Zmartwychwstania JEzusa odrodzi każdego z Nas, przyniesie „pokój, miłość i „Iadzieję, Pdźwoli wzmocnić się duchowo l go siłę-do pokonywania ER. dnia codziennego.
A 3 Niech codzienńa posługa miłości staje się coraz bardziej
* 4"iarygodnym świadectwem ZAŚ, wiary w Zmartwychwstanie Pana,
, „a madzieją wypływajdca, zwielkanocnego poranka budzi "R 3% Naś * roiąp. i ufiośćć oraz pomaga odkryć dobroć w sercu .. w drugiego człowieka. z% % (| ż Miejskiej w Zelowie Burmistrz Zelowa y- Lugitiegśka First Urszula Świerczyńska * . e. u.” „ » JacL 4
- 4 M h; NYROSYA MGUWENCJI sms 7 4 | ZELOWSKIEGOSAMORZĄDU
F ZEŁÓW BĘDZIE (MIAŁ 1.2 io WĘZEŁ CZŁ
Bezpłatny Informator Gminy Zelów / ISSN 1640-727X
www.zelow.pl
RZENIA
ŹRÓDŁA FINANSOWANIA INWESTYCJI EKOLOGICZNYCH — SPOTKANIE INFORMACYJNE
Burmistrz Zelowa Urszula Świer- czyńska zaprasza zainteresowa- nych mieszkańców oraz przedsię- biorców z terenu Gminy Zelów do skorzystania w dniu 6 kwiet- nia 2018 r. w godzinach 12.00 — 15.00 w siedzibie Urzędu Miej-
EKODOM
FOTOWOLTAJKA
skiego (sala nr 201, II piętro) z nieodpłatnych konsultacji doty- czących możliwości finansowania inwestycji z zakresu efektywno- ści energetycznej i odnawialnych źródeł energii zarówno ze środ- ków Unii Europejskiej jak i środ-
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Łodzi
Dofinansowanie w formie dotacji do 40 % kosztów kwalifikowalnych na: ZAKUP I MONTAŻ INSTALACJI FOTOWOLTAICZNEJ
Dofinansowanie w formie dotacji do 40 % kosztów kwalifikowalnych na: ZAKUP I MONTAŻ KOLEKTORÓW SŁONECZNYCH
15-LECIE LAUDATE DOMINUM
Zespół wokalno — instrumental- ny LAUDATE DOMINUM powstał w czerwcu 2002 roku. Ówczesna schola rozpoczęła swą działalność przy kościele uświetniając począt- kowo niedzielne msze święte, śluby oraz uroczystości kościelne. Z cza- sem obok muzyki religijnej pojawiła się muzyka świecka i związane z nią występy. W ciągu 15 lat działalności byli laureatami wielu konkursów na szczeblu lokalnym jak również woje-
wódzkim czy ogólnopolskim, zdoby- wając niejednokrotnie podium. Mu- zyka jest pasją zespołu i chociaż jego członkowie założyli już swoje rodziny, to stara się nadal organizować różne przedsięwzięcia i uświetniać swoimi występami uroczystości, a tym sa- mym zarażać innych swoim zamiło- waniem do muzyki. Swoje 15. urodzi- ny zespół świętował w styczniu tego roku w Domu Kultury w ramach kon- certu pt. „Z bliskimi dzielić się życiem:
ków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodar- ki Wodnej w Łodzi. Merytorycz- nego wsparcia w postaci zapro- ponowania źródeł finansowania inwestycji, wskazania niezbędnej dokumentacji koniecznej do wy-
pełnienia i złożenia wniosku o do- finansowanie realizacji inwesty- cji, będą udzielać przedstawiciele Wojewódzkiego Funduszu Ochro- ny Środowiska i Gospodarki Wod- nej w Łodzi. Już dziś serdecznie za- praszamy na spotkanie!
OFERUJEMY:
Pomoc w uzyskaniu dofinansowania
Zgłoszenie instalacji fotowoltaicznej do Zakładu Energetycznego
Bezpłatny audyt w miejscu inwestycji
INFOLINIA 732622651
www.ekodom-oze.pl
DZIEŃ KOBIET W BIBLIOTECE
Wyjątkowo świąteczna atmos- fera panowała w dniu 9 marca br. w Bibliotece Publicznej w Zelowie, gdzie spotkały się zarówno czy- telniczki Biblioteki w Zelowie jak i filii bibliotecznych w Kociszewie i w Wygiełzowie, aby uczcić swoje święto. Przy herbacie i stole zasta- wionym przeróżnymi pysznościami były rozmowy i wspomnienia. Nie- spodzianką był koncert w wyko- naniu Izabelli Kaliskiej absolwent- ki Państwowej Szkoły Muzycznej
I stopnia w Bełchatowie, wokalist- ki zespołu muzycznego Lewers, która zaśpiewała utwory z reper- tuaru Anny Jantar i Maryli Rodo- wicz. Utwór z amerykańskiego fil- mu „Deszczowa piosenka” został wykonany na flecie. Dodatkową atrakcją, jaka została przygotowa- na dla wszystkich pań, był quiz pt. „Czy pamiętasz Dzień Kobiet w PRL?" Każda uczestniczka spo- tkania otrzymała na zakończenie symbolicznego kwiatka.
Telefon alarmowy 112 Pogotowie Ratunkowe 999 Straż Pożarna 998
Policja 997
Pogotowie Gazowe 992 Pogotowie Energetyczne 991 Pomoc Drogowa 981
Biuro numerów 118-913
WYDARZENIA
e Urząd Miejski w Zelowie 44 634 10.00 e Powiatowy Urząd Pracy Filia w Zelowie 44 634 10 66 e Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Zelowie 44 634 10 28 e Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Zelowie 44 634 1306
e Zakład Usług Komunalnych 44 634-22-58
e Domkultury w Zelowie 44 634 1098
e Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy wZelowie 44 634 11 48
e Szpital Wojewódzki w Bełchatowie Pogotowie Ratunkowe 44 635 8480
e Przychodnia SPZOZ w Zelowie 44 634 1265
e NZ0Z,MEDYK”44 634 12 18
e Wiejski Ośrodek Zdrowia w Wygiełzowie 44 634 14 22
e 0SPw Zelowie 44 634 29 98
e 0SPw Łobudzicach 44 634 15 88
e Fundacja Rozwoju Gminy Zelów 44 634 1006144634 10 14
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
NOWY KOMENDANT KOMISARIATU POLICJI W ZELOWIE
Na podstawie rozkazu personal- nego Komendanta Powiatowego Policji w Bełchatowie insp. Karola Mielczarka, z dniem 1 lutego 2018 roku na stanowisko Komendanta Komisariatu Policji w Zelowie został powołany podinsp. Arkadiusz Sta- wiarski, dotychczasowy zastępca naczelnika Wydziału Prewencji beł-
chatowskiej jednostki. Nowy Ko- mendant zelowskiego komisariatu pełni służbę w Policji od 2002 roku, a prezentowaną postawą w służ- bie zyskał szacunek przełożonych i uznanie lokalnej społeczności. Oficjalne wprowadzenie w obo- wiązki nowego komendanta Ko- misariatu Policji w Zelowie odbyło się 31 stycznia w sali konferencyj- nej Urzędu Miejskiego w Zelowie. Przy tej okazji podziękowano za służbę na tym stanowisku dotych- czasowemu komendantowi pod- insp. Krzysztofowi Mikułowskiemu. W uroczystości uczestniczyli: Bur- mistrz Zelowa Urszula Świerczyń- ska, Przewodnicząca Rady Miejskiej w Zelowie Agnieszka First, Sekre- tarz Miasta Agnieszka Mysłowska, dyrektorzy i kierownicy jednostek organizacyjnych Gminy Zelów oraz funkcjonariusze Policji.
Nowo mianowany Komendant w swoim przemówieniu podkreślał, iż będzie kontynuował dotychczaso- we działania, a także współoracował z samorządem i jednostkami w celu
poprawy bezpieczeństwa miesz- kańców Gminy Zelów.
Na koniec nie zabrakło kwiatów, życzeń i gratulacji.
100. URODZINY ZDZISŁAWA MACIEJEWSKIEGO
W dniu 15 lutego w Ochot- niczej Straży Pożarnej w Łobu- dzicach Pan Zdzisław Macie- jewski - mieszkaniec Łobudzic - świętował swoje setne urodziny. Z tej okazji, w obecności rodzi- ny i zaproszonych gości, serdecz- ne gratulacje oraz życzenia zdro- wia, radości i wielu szczęśliwych dni wypełnionych ciepłem i ro- dzinnym wsparciem _ jubilatowi życzyli: Burmistrz Zelowa Urszu- la Świerczyńska, Przewodniczą- ca Rady Miejskiej Agnieszka First, Komendant Komisariatu Policji w Zelowie Arkadiusz Stawiarski,
JUBILEUSZOWY KONCERT NOWOROCZNY
przedstawiciele KRUS-u oraz licz- ne grono zgromadzonej braci strażackiej na czele z przedstawi- cielami Gminnego i Powiatowe- go Związku Ochotniczych Straży Pożarnych i Komendy Państwo- wej Straży Pożarnej w Bełchato- wie. Pan Zdzisław Maciejewski był wieloletnim druhem Ochotniczej Straży Pożarnej w Łobudzicach, w tym przez długi okres pełnił funkcję sekretarza jednostki.
Były kwiaty, ciepłe słowa, ży- czenia od zaproszonych gości i wspomnienia minionych lat.
Po raz 25. w Domu Kultury w Zelowie wybrzmiał Koncert Noworoczny. Jubileuszowy koncert zorganizowany z inicjatywy Burmistrza Zelowa, Zarządu Fundacji Rozwoju Gminy Zelów i pracowników Domu Kultury w Zelowie miał miejsce 11 lutego, a przed publicznością wystąpił zespół BIG BAND FABRYKA WEŁNY.
Big Band powstał w 2016 r. łącząc w Swojej pasji muzyków Filharmo- nii Łódzkiej, Teatru Wielkiego i Teatru Muzycznego w Łodzi oraz wybit- nych polskich muzyków jazzowych
www.zelow.pl
w składzie charakterystycznym dla klasyczny big bandów: saksofony, puzony, trąbki i sekcja rytmiczna. Or- kiestra pracuje pod patronatem ho-
oraz fundacji „My kochamy Pabia- nice. Big Band brał udział w wielu udanych koncertach, m.in. w Filhar- monii Łódzkiej (w ramach „Freedom jazz Festival"), w Teatrze Muzycznym w Łodzi oraz wielu wydarzeniach ar- tystycznych organizowanych przez hotel „Fabryka Wełny” (np. koncert z Krystyną Prońko w grudniu 2017 roku, bale charytatywne, imprezy firmowe). Podczas jubileuszowego koncertu w Domu Kultury w Zelo- wie w wykonaniu muzyków oraz wspaniałych wokalistów - Olgi Fi- drysiak i Kacpra Andrzejewskiego, wybrzmiały największe światowe
przeboje mistrzów swingu i klasycz- nej muzyki tanecznej. Swoim wystę- pem artyści udowodnili, jak wiele pozytywnej energii można czerpać ze swojej pasji i wspólnego grania, a także dzielić się nią z innymi. Publiczność była zachwycona, a do- wodem na to były kilkakrotne bisy zespołu.
Przed koncertem swoje okolicz- nościowe przemówienia do publicz ności skierowali współorganizatorzy wydarzenia: Urszula Świerczyńska Burmistrz Zelowa i Marek Górecki — Prezes Zarządu Fundacji Rozwoju Gminy Zelów.
WYDARZENIA
Zelowski Jarmark Rękodzieła to wydarzenie organizowane przez Dom Kultury w Zelowie z myślą o lokalnych twórcach, którzy wkłada- ją swoje serce w wykonanie różne- go rodzaju robótek ręcznych - od haftu, szydełkowania, tkactwa, róż- nego rodzaju wyplatanek po de- coupage, scrapbooking, czy bi- żuterię. Święta Wielkanocne są doskonałą okazją do zaprezento- wania swoich prac dla szerokie-
Pełen pozytywnej energii, cie- pła i emocji był koncert filmowo- -musicalowy w wykonaniu Joanny Aleksandrowicz w dniu 11 marca w Domu Kultury w Zelowie. Oka- zją ku temu było święto Kobiet
i Mężczyzn. Korzystajączokazji, Bur- mistrz Zelowa Urszula Świerczyń- ska i Przewodnicząca Rady Miejskiej Agnieszka First złożyły wszystkim zgromadzonym zarówno Paniom jak i Panom najlepsze życzenia. W repertuarze tego wieczoru znalazły się najpiękniejsze utwory z polskich musicali i filmów (Noce i Dnie, Ziemia Obiecana, Vabank, Trędowata, Halo Szpicbródka czy Polskie drogi) oraz standardy mu-
WYDARZENIA
go grona miłośników rękodzieła i mieszkańców. Dyrektor i pracow- nicy Domu Kultury w Zelowie za- inicjowali Zelowski Jarmark Rę- kodzieła, aby w jednym miejscu zebrać ludzi wielkiej pasji, którzy najczęściej spędzają godziny pra- cy w swoich domach przy robót- kach ręcznych. Jarmark już na stałe zagości w kalendarzu corocznych wydarzeń. Kolejny odbędzie się w okresie Świąt Bożego Narodzenia.
1| marca obchodzony jest Dzień Sołtysa. To święto jest doskona- łą okazją aby wyrazić swoje po- dziękowanie za całoroczny trud i zaangażowanie w życie lokalnej społeczności dla osób pełniących funkcję sołtysa. W tym roku sołtysi zterenu Gminy Zelów wraz zBurmi- strzem Zelowa Urszulą Świerczyń- ską i Przewodniczącą Rady Miej- skiej Agnieszką First wzięli udział w wojewódzkich obchodach Dnia Sołtysa zorganizowanych przez Stowarzyszenie Sołtysów pod Pa- tronatem Honorowym Marszałka
KONCERT JOANNY ALEKSANDROWICZ JM
zyki rozrywkowej. Artystce akom- paniowali: Szymon Szyszka (piano), Patryk Sowała (perkusja) i Tomasz Cyranowicz (bas). Publiczność, jak zawsze, dopisała i gromkimi brawa- mi podziękowała artystom za kon- cert.
Joanna Aleksandrowicz — aktor- ka filmowa i serialowa, urodzona w Zduńskiej Woli. Występowała m.in. na deskach Teatru Muzycz- nego w Gdyni, Teatru Polskiego we Wrocławiu, Teatru Roma w War- szawie. Koncerty filmowo - musica- lowe gra regularnie od 2015 roku. Pierwszy z nich zagrała we współ- pracy z członkami zespołu Varius Manx.
PREZENTACJA RĘKODZIELNICTWA LOKALNEGO
Województwa Łódzkiego Witolda Stępnia. Uroczystości, w których uczestniczyło ponad 1 300 sołty- sów z województwa łódzkiego, miały miejsce w Teatrze Wielkim w Łodzi. Podczas części oficjalnej przedstawiciele 63 gmin odebra- li z rąk Marszałka specjalne odzna- ki dla przedstawicieli swoich or- ganów pomocniczych, a w części artystycznej przed publicznością wystąpili artyści Teatru Wielkiego w Łodzi z programem muzycznym pt. NEW YORK, NEW YORK oraz Or- kiestra Dęta z Poddębic.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Zapraszamy
do zelowskiego
obserwatorium
Obserwatorium Astronomiczne przy Zespole Szkół Ogólnokształcących w Zelowie w roku szkolnym 2017/2018 dostępne jest dla osób chętnych w poniedziałki w godzinach 11:00 - 13:30 (oprowadzający mgr Jarosław Twardowski).
ZLOT WAIZETNOCZM(YCYITLUNOMY MUN UTT SACIUNYTECN CNA CEAT LATE INEO i ustalenie terminu pod numerem telefonu 44/634 11 70. Minimalna liczba zwiedzających w tym samym czasie to 5 osób.
W przypadku grup przekraczających 12 osób będą one dzielone na dwie lub więcej grup.
Ochotnicza Straż Pożarna w Ko-
ciszewie wzbogaciła swoje zaso- by o nowy samochód ratowniczo- -gaśniczy. Jest to lekki 6- osobowy Opel Movano w zabudowie kon- tenerowej. Samochód kosztował 199 998 zł, a jego zakup w cało- ści sfinansowany został z budżetu Gminy Zelów. Dostosowany jest do ratownictwa drogowego, jak i do innych miejscowych zagro-
Firma ubezpieczeniowa Avi- va ogłosiła ogólnopolski kon- kurs „Wiem, czym oddycham”, w którym nagrodą były czujni- ki monitorujące w szybki i ła- twy sposób jakość powietrza. Mieszkańcy Gminy Zelów przy- łączyli się aktywnie do tej ak- cji, w konsekwencji czego, wy- graliśmy w konkursie jeden ze 150 czujników. Uzbieraliśmy 607 głosów, a tym samym uzy- skaliśmy 5. miejsce. Urządzenie zamontowane jest na budyn- ku Zespołu Szkół Ogólnokształ- cących przy ul. Kilińskiego 40
NOWY SAMOCHÓD DLA OSP KOCISZEW
żeń takich jak powodzie czy usu- wanie owadów. Gratulujemy jed- nostce OSP Kociszew nowego nabytku. Niech Wam służy jak najdłużej. Warto wspomnieć, że Ochotnicza Straż Pożarna należy do Krajowego Systemu Ratowni- czo - Gaśniczego, a w tym roku obchodzi 90 - lecie istnienia. Ju- bileuszowe uroczystości zaplano- wane Są na 17 września.
PZ
w Zelowie. Dzięki niemu można w czasie rzeczywistym śledzić stężenie zanieczyszczeń powie- trza na komputerze np. na stro- nie firmy Airly (https://map.airly. eu.pl/) i na smartfonie (darmo- wa aplikacja Airly do ściągnię- cia w sklepach z aplikacjami) lub na samym czujniku poprzez zamontowane kolorowe diody.
Wszystkim osobom, które od- dały głos w konkursie, serdecz- nie dziękujemy oraz apeluje- my o to, abyśmy wspólnie dbali o jakosć naszego powietrza.
ZMIANA NUMERU TELEFONU W OŚRODKU POMOCY SPOŁECZNEJ
Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Zelowie informuje, że uległ zmianie jeden z numerów telefonu. Aktualne numery telefonów do MGOPS w Zelowie to: 44/634 10 28 lub 44/634 24 21
www.zelow.pl
WYDARZENIA
XXVIII MISTRZOSTWA ZELOWA W SZACHACH
Rekordową liczbę, bo aż 130 uczestników zgromadziły w Zelowie 25 marca Otwarte Mistrzostwa w szachach im. Stanisława Komidzierskie-
go. Jest to już wieloletnia tradycja, że w ostatnią niedzielę marca spotykają się w Domu Kultury w Zelowie miłośnicy gry w szachy z całego kraju. Różnica wieku pomiędzy najmłodszym zawodnikiem (6 lat) a najstarszym (81 lat) wyniosła w tym roku 75 lat. Tradycją jest też to, że wydarzenie co roku swoim Patronatem Honorowym obejmuje Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska.
Po raz 28. Zelów stał się are- ną rozgrywek szachowych, gdzie sportowa rywalizacja idzie w pa- rze ze wspaniałą zabawą. Zacięta walka toczyła się na 65 szachow- nicach. Rozegrano łącznie 585 partii na bardzo wysokim pozio- mie. Szachy są ciągle popularną dyscypliną sportu, wymagającą
sprytu, logicznego myślenia, cier- pliwości i umiejętności skupienia się na jednej czynności. Od wie- lu lat wydarzenie to przyciąga rze- szę zawodniczek i zawodników w różnym wieku. Ich aktywny udział jest potwierdzeniem, że szachy są dyscypliną dostępną dla wszyst- kich. Każdy uczestnik mistrzostw
Niedzielne Poranki z BeTeZiaka- mi to akcja sportowa zainicjowana przez grupę zelowskich miłośni- ków biegania „Bieging Team Ze- lów" Sami biegają i zachęcają do wspólnego biegania mieszkańców naszej gminy. Nie przeszkadzają im niekorzystne warunki atmosferycz-
ne. Zawsze są zorganizowani i go- towi do przemierzania kolejnych kilometrów. Najbliższy bieg odbę- dzie się 8 kwietnia. Zgodnie z tra- dycją, zbiórka w Parku Miejskim im. Romualda Traugutta o godz. 9.00 i dalej ulicami miasta aż na Patyki. BeTeZiaki to grupa niesamowi-
UWAGA NA WŁAMANIA DO DOMÓW
szachowych otrzymał pamiątko- wy dyplom, a najlepsi zawodnicy nagrody finansowe. Wyniki XXVIII Otwartych Mistrzostw Zelowa
tych osób z niezwykłą pasją do biegania. Wielu z nich aktywnie uczestniczy w biegach organizo- wanych zarówno w województwie łódzkim, jak i w całej Polsce. Osią- gają wysokie wyniki, często moż- na zobaczyć ich na podium. Tego- roczny sezon otworzył 18 lutego w Gdyni podczas Biegu Urodzino- wego z PKO Bankiem Polskim na 10 km reprezentant Bieging Team Zelów Seweryn Pogocki uzyskując fantastyczny wynik 33 min 23 sek. Ośmiu kolejnych śmiałków 10 mar- ca pozwolili się zamknąć na 2 dni w kopalni soli w Bochni (212 me- trów pod ziemią), aby spróbować swoich sił w 12 godzinnym bie- gu sztafetowym. Trasa o długo-
w szachach dostępne są na stronie internetowej www.zelow.pl. Kolej- ne spotkanie szachistów w Zelo- wie już za rok.
ści 2,42 km biegła wąskim i ciem- nym chodnikiem, ale 2 zelowskie drużyny walczyły dzielnie do koń- ca. Pierwsza ekipa w składzie: Ja- ub Kimmer Kamil Gawroński, ateusz Krajda i Andrzej Tarka za- jęła zaszczytne 3. miejsce na 65, a druga drużyna w składzie: To- masz Boczkiewicz, Artur Janec- a, Mateusz Wiśniewski i Grzegorz Wójcik zajęła 9. miejsce na 65. Po- nadto, naszych BeTeZiaków moż- na zobaczyć na wydarzeniach charytatywnych w całej Polsce, w których uczestniczą aby do- ączyć swoją cegiełkę pomocy chorym dzieciom. _ Gratulujemy i dziękujemy za tak wspaniałą pro- mocję Zelowa.
W ostatnim okresie na terenie powiatu bełchatowskiego, w tym na terenie Gminy Zelów,
zainteresowania przestępców jest biżuteria i pieniądze. Istnieje podejrzenie, że sprawcy mogą podejmować przed włamaniem rwałą obserwację domu. Do zdarzeń najczęściej dochodzi w godzinach 15.00 - 20.00 podczas nieobecności domowników.
Apelujemy do Mieszkańców naszej gminy o zachowanie czujności . W przypadku zauważenia jakichkolwiek obcych osób, samochodów, które wzbudzają podejrzenie, że mogą mieć związek z przedmiotowymi zdarzeniami formacji, które mogą pomóc w identyfikacji i zatrzymaniu sprawców włamań, mieszkańcy proszeni są o pilny kontakt z Wydziałem M _Kryminalnym KPP w Bełchatowie pod numerem tel. 690 115 431 lub pod numerami alarmowymi 997 i 112. AA nawetz pozoru nieistotne informacje, takie jak: wygląd, ubiór, numery rejestracyjne pojazdu, marka, liczba osób czy kierunek przemieszczania się.
WYDARZENIA
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
WYWIADY
OSTATNIA PROSTA VII KADENCJI ZELOWSKIEGO SAMORZĄDU
ZPrzewodniczącą Rady Miejskiej w Zelowie Agnieszką First o mijającej kadencji samorządu oraz o pracy w Radzie Miejskiej przez ostatnie 8 lat rozmawia redaktor naczelna Informatora Zelowskiego Olena Krawczuk-Chojnacka
Pani Przewodnicząca, już za kil- ka miesięcy dobiegnie końca obec- na kadencja. Jest to pierwsza Pani kadencja w roli Przewodniczącej Rady Miejskiej i druga w składzie organu stanowiącego. Jak ocenia Pani te 8 lat dla Gminy Zelów? Czy udało się zrealizować wytyczone cele, dla których zdecydowała się Pani kandydować do Rady Miej- skiej?
- Faktycznie, niebawem mi- nie 8 lat od kiedy pracuję w Ra- dzie Miejskiej w Zelowie. To dobre ata dla naszej gminy. Zwłaszcza poprzednia kadencja, obfitująca w wiele inwestycji i przedsięwzięć, tóre diametralnie odmieniły jej wi- zerunek, a co najważniejsze - popra- wiły warunki życia naszych miesz- ańców. Udało się zmienić podejście i sposób funkcjonowania w gospo- darce komunalnej, polityka oświa- owa utrzymuje się na wysokim poziomie, pomoc społeczna, któ- a przecież dzisiaj realizuje szereg działań wspierających tych, którzy z problemami życia codziennego adzą sobie gorzej, rzeczywiście od- powiada na potrzeby ludzi. Jeśli cho- dzi o cele, jakie udało się osiągnąć o myślę, że nie tylko ja, ale każdy z radnych wykonał przynajmniej w części, założony plan. Przy wyda- waniu pieniędzy z budżetu Gmi- ny Zelów, kierowaliśmy się przede
www.zelow.pl
wszystkim realnymi potrzebami i orzyścią, jaką one przyniosą miesz- ańcom. Pewnie, że każdy ma swo- je priorytety, ale rolą zarówno bur- mistrza jak i przewodniczącego rady jest podejmowanie decyzji w taki sposób, aby były one uczciwe, ra- cjonalne i sprawiedliwe. Niestety, jak zwykle, oczekiwań jest znacznie więcej niż możliwości. Budżet naszej gminy, który możemy przeznaczyć na inwestycje, pomoc organizacjom społecznym czy promocję jest ogra- niczony. Duża część pieniędzy prze- znaczona jest na spłatę kredytów.
iestety takie są realia i trzeba o nich mówić, zwłaszcza składając miesz- ańcom różne obietnice.
Co uznaje Pani za swój najwięk- szy sukces, a z czym było najwięcej trudności?
- W działalności samorządowej
sukces. To przede wszystkim pra- ca zbiorowa wielu ludzi, nie tyl- o radnych. Sukcesów jest wiele: przebudowana droga wojewódz- a 484 na całym odcinku prze- biegającym przez miasto, piękna, pełnowymiarowa sala gimnastycz- na przy Szkole Podstawowej nr 2 w Zelowie z zapleczem, uporząd- owany i zagospodarowany teren przy zbiorniku retencyjnym Patyki, zakupiony nowy samochód bojo- wy dla jednostek OSP w Kociszewie
nie ma czegoś takiego jak „mój”
i w Łobudzicach, nowe place zabaw i siłownie zewnętrzne wykonane w Zelowie, ale i w wielu sołectwach naszej gminy. Cieszą mnie również wszelkie inicjatywy mieszkańców, które integrują społeczność, są cie- kawą ofertą spędzania czasu wolne- go i promują naszą gminę. Nie wy- mienię wszystkich, ale te największe to: Zelowski Szus O Czółenko, turniej szachowy im. Stanisława Komidzier- skiego, rodzinny rajd rowerowy or- ganizowany przez OSP w Bujnach Szlacheckich, który jest jednocześnie trochę takim moim dzieckiem, cie- kawe inicjatywy „Stokrotek” ze Sro- mutki czy pań zrzeszonych w OSP w Wygjiełzowie. Ogromnie się cieszę z aktywnej działalności zelowskich wędkarzy i honorowych krwiodaw- ców. Podsumowując - szeroko rozu- miana działalność społeczna miesz- kańców Gminy Zelów jest wielkim sukcesem, z którego jestem dum- na i czym możemy chwalić się na zewnątrz. Trudności niestety też są, ale najważniejsze to umieć sobie z nimi radzić. Trudnym momentem w obecnej kadencji było niewątpli- wie wprowadzenie reformy oświa- ty w naszej gminie, czyli utworze- nie ośmioklasowych podstawówek i wygaszenie gimnazjów.
Marzec w tym roku rozpoczął się od smutnej wiadomości dla grona zelowskiego samorządu - straciliśmy wspaniałego człowie- ka, wieloletniego radnego Rady Miejskiej ś.p. Włodzimierza Łypa. Jego 20-letnia obecność w składzie Rady Miejskiej miała swój wkład w rozwój naszej gminy oraz świad- czyła o zaufaniu i szacunku, jakim obdarzany był przez swoich wy- borców. Jak wspomina Pani czas wspólnej pracy w Radzie Miejskiej?
- lo bardzo smutne i niezwy- kle przykre. Aż trudno uwierzyć, że Włodka już z nami nie ma. Człowiek ciepły i serdeczny, z dużym poczu- ciem humoru. Wielki społecznik, sa- morządowiec, ceniony mieszkaniec naszej gminy. Myślę, że godnie Go pożegnaliśmy, a pamięć o nim bę- dzie wieczna. Ostatnie 4 lata siedzie- liśmy na sesjach praktycznie naprze- ciwko siebie. Rozumieliśmy się bez słów. Włodek nie zabierał głosu bez powodu, ale gdy coś głęboko Go ra- ziło lub ktoś próbował zmieniać fak- ty wówczas stanowczo przedsta-
wiał swoje stanowisko. Będzie mi Go ogromnie brakować...
W pierwszym wywiadzie dla In- formatora Zelowskiego - po wy- granych wyborach w 2014 roku — powiedziała Pani, że jednym z priorytetowych celów będzie rze- telna i konstruktywna współpraca z radnymi. Czy udało się zrealizo- wać ten cel i jak ocenia Pani, jako Przewodnicząca Rady Miejskiej, zaangażowanie radnych w pracę na rzecz Gminy Zelów?
- Pierwsze na co chciałabym zwrócić uwagę to fakt, myślę dość zaskakujący, że zarówno w poprzed- niej jakiobecnej kadencji wśród gro- na 15 radnych znalazła się jedna taka osoba, która pracą w radzie nie była zainteresowana. Chcę na to zwrócić szczególną uwagę mieszkańców, ponieważ zły wybór swojego przed- stawiciela do rady miejskiej oznacza w tym przypadku brak reprezento- wania interesów danej społeczności i chyba też trochę ich lekceważe- nie. W radzie współpracuję z oso- bami, dla których jest to już kolejna adencja jak i z takimi, którzy man- dat radnego sprawują pierwszy raz. To, czy ktoś jest dobrym radnym jednak nie wynika wyłącznie z licz- by spędzonych w radzie kaden- cji, ale przede wszystkim z chęci uczenia się nowych rzeczy, analizo- wania rozmaitych zagadnień, in- eresowania się potrzebami i rów- nież ciągłym kontaktem ze swoimi wyborcami. Dobrze, że w Radzie iejskiej w Zelowie jest tak zwa- na koalicja i opozycja. To ma nas wszystkich mobilizować do dobrej pracy, ale i analizowania różnych ozwiązań w słusznej sprawie. Je- stem osobą szukającą kompromi- su i takie podejście do współpracy przyniosło efekt, jaki chciałam w tej adencji osiągnąć.
Przed nami Święta Wielkanoc- ne. Jak je Pani spędzi i czego życzy Pani mieszkańcom gminy Zelów?
- Święta będą rodzinne, jeśli będę mogła to w drugim dniu świąt po- słucham Zelowskich Dzwonków w Kościele Ewangelicko-Reformo- wanym. Mieszkańcom naszej gminy życzę by Zmartwychwstały Chrystus przyniósł w serca nadzieję na lep- sze dni oraz wiosnę w sercu i duszy. Wszystkim życzę Wesołych Świąt.
Dziękuję za rozmowę.
WYWIADY
Wielkimi krokami zmierza ku końcowi największe zadanie in-
westycyjne — „Budowa sali gim- nastycznej wraz z zapleczem przy Szkole Podstawowej nr 2 w Zelowie" Na salę najbardziej czekają uczniowie podstawów- ki, choć obiekt będzie służyć tak- że klubom sportowym z terenu Gminy Zelów i wszystkim miesz- kańcom. Łączna powierzchnia użytkowa obiektu wynosi 1 165 m”, w tym arena o wymiarach 21x31 m? oraz szatnie, sanitaria- ty, ciągi komunikacyjne, świetli- ca z czytelnią, zaplecze magazy- nowe. Całość nowego obiektu
|
będzie połączona z budynkiem szkoły i dostosowana do po- trzeb osób niepełnosprawnych. W celu połączenia tych dwóch budynków, w ostatnim czasie trwały jeszcze prace związane z włączeniem układu zasilania CO i przeróbką węzła grzewczego w szkole. Ponadto, na sali sporto- wej zamontowano także wypo- sażenie ruchome i nieruchome, w tym składające się trybuny. Wokół całego budynku ułożona jest nawierzchnia z kostki wibro- prasowanej. Finalnym etapem
Wniosek Gminy Zelów o przy- znanie pomocy w ramach poddzia- łania 19.2 „Wsparcie na wdrażanie operacji w ramach strategii rozwo- ju lokalnego kierowanego przez społeczność” w ramach działania „Wsparcie dla rozwoju lokalnego w ramach inicjatywy LEADER" ob- jętego PROW na lata 2014-2020, złożony w dniu 25.09.2017 r, zo- stał rozpatrzony pozytywnie. Ce- lem projektu jest wzrost aktywności mieszkańców opartej o przebudo- waną i rozbudowaną świetlicę wiej- ską w Ignacowie, a jego realizacja zapewni integrację społeczną two-
jest formalne zakończenie inwe- stycji, m. in. dokonanie odbiorów i uzyskanie pozwolenia na użyt- kowanie z umownym terminem do 10 maja 2018 roku.
Zadanie o łącznej wartości 3 385 999,97 zł jest realizowane przy wsparciu finansowym z Mi- nisterstwa Sportu i Turystyki — Fundusz Rozwoju Kultury Fizycz- nej (883 500 zł) i z Regionalnego Centrum Polityki Społecznej w Łodzi — Państwowy Fundusz Rehabilitacjj Osób Niepełno- sprawnych — 331 227,60 zł.
rząc miejsce spotkań służących roz- wojowi kultury. Stosowną umowę, na mocy której Gminie Zelów zo- stało przyznane dofinansowanie, podpisała Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska 23 lutego br. w Hote- luKolumna Park*** podczas uroczy- stości zorganizowanej przez LGD „Dolina rzeki Grabi” z okazji 10-lecia istnienia. Po przeprowadzeniu pro- cedury przetargowej, realizacja za- dania powinna rozpocząć się w naj- bliższych tygodniach, a zakończyć się do końca 2018 roku. Kosztoryso- wa wartość zadania wynosi ogółem ponad 492 000 zł.
WSPARCIE FINANSOWE DLA ORGANIZACJI POZARZĄDOWYCH
413 108 zł — to łączna kwota przyznanych w tym roku z budżetu Gminy Zelów dotacji dla organizacji pozarządowych z terenu naszej gminy na realizację zadań publicznych. W odpowiedzi na otwarty konkurs ofert, którego zasady szczegółowo reguluje ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, 17 organizacji pozarządowych otrzymały wsparcie finansowe z zakresu ochrony i promocji zdrowia, działalności na rzecz dzieci imłodzieży, w tym wypoczynku dzieci imłodzieży, pomocy społecznej - pomocy rodzinom iosobom w trudnej sytuacji życiowej oraz integracji społecznej osób zagrożonych wykluczeniem społecznym, a także wspierania i upowszechniania kultury fizycznej. Największa znich przyznana jest dla Zelowskiego
Klubu Sportowego WŁÓKNIARZ.
Dotacje na 2018 rok otrzymały:
1. Stowarzyszenie Przyjaciół Osób Niepełnosprawnych na prowadze- nie świetlicy środowiskowej „Sto- krotka” 24 000 zł.
2. Abstynencki Klub Wzajem- nej Pomocy „Jutrzenka” na zada- nie pt. „W strefie trzeźwości — in- tegracja społeczna środowiska abstynenckiego oraz kształto- wanie postaw trzeźwościowych wśród mieszkańców Gminy Ze- lów"- 18 108 zł.
3. Uczniowski Klub Sportowy „Dwójka” na organizację zadania pn. „Wakacje w szkole'- 1 930 zł.
4. Stowarzyszenie Czechów w Polsce na zadanie pn. „Kolorart — kolorowa integracja” — 7 000 zł.
5. Stowarzyszenie Rodziców na rzecz pomocy szkole,NASZA SZKO- ŁA”' na organizację Półkolonii„Ekolo-
giczne wakacje'- 2 608 zł.
6. Uczniowski Ludowy Klub Spor- towy „Kusy” przy Gimnazjum w Ło- budzicach na organizację cza- su wolnego dla dzieci i młodzieży z terenu Gminy Zelów w czasie fe- rii zimowych 2018 r. pn. „Aktywnie i zdrowo spędzam ferie'— 2 962 zł.
7. Stowarzyszenie Przyjaciół Osób Niepełnosprawnych na zorgani- zowanie wakacyjnych spotkań in- tegracyjnych „Półkolonie 2018" - 3500 zł.
8. Stowarzyszenie Dobroczynne „RAZEM” na zorganizowanie Wie- czerzy Wigilijnej dla osób starszych i samotnych z terenu Gminy Zelów oraz podopiecznych Miejsko-Gmin- nego Ośrodka Pomocy Społecznej — 3 000zł.
9. Fundacja Rozwoju Gminy Ze- lów na realizację zadania pn. „Sport
i aktywność w każdym wieku” — 23 200zł.
10. Zelowski Klub Sportowy „Włókniarz” na prowadzenie sekcji piłki nożnej i udział w rozgrywkach ligowych PZPN-u — 250 000 zł.
11. Uczniowski Klub Sportowy „Czwórka” na prowadzenie dzia- łalności w zakresie szkolenia oraz organizacji i udziału w imprezach sportowo-rekreacyjnych — 3 200 zł.
12. Uczniowski Klub Sportowy „Dwójka” na wspieranie szkolenia dzieci i młodzieży; zorganizowa- nie turnieju piłki nożnej, zawodów sportowo-rekreacyjnych oraz zor- ganizowanie dowozu na zawody — 2600 zł.
13. Miejsko-Gminny Ludowy Klub Sportowy na prowadzenie działalności w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej
z zakresu różnych dyscyplin sporto- wych — 27 000 zł.
14. Miejsko-Gminny Szkolny Związek Sportowy na zorganizowa- nie imprez sportowo-rekreacyjnych dla młodzieży szkolnej — 10 000 zł.
15. Miejsko-Gminny Szkolny Związek Sportowy na zorganizowa- nie Czwartków lekkoatletycznych — 8 000 zł.
16. Ludowy Klub Sportowy „KU CHWALE — BASKETBALL ZELÓW” na działalność w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej z zakresu różnych dyscyplin sporto- wych - 9 000 zł.
17. Uczniowski Ludowy Klub Sportowy „Kusy” przy Gimnazjum w Łobudzicach na prowadzenie szkoleń dla dzieci i młodzieży w sek- cjach tenisa stołowego i piłki nożnej oraz udział w zawodach — 17 000 zł.
GMINA ZELÓW STARA SIĘ O DOFINANSOWANIE OTWARTYCH STREF AKTYWNOŚCI DLA MIESZKAŃCÓW
Otwarte Strefy Aktywności (OSA) to program Ministra Sportu i Turystyki, którego celem jest budowa ogólnodostępnych, bezpłatnych stref sportowo-rekreacyjnych, które mają szansę stać się miejscem pierwszej aktywności fizycznej dla dzieci, dorosłych oraz osób starszych, które podniosą w sposób znaczący estetykę przestrzeni publicznej i poprawią jakość życia mieszkańców danego obszaru.
W odpowiedzi na ogłoszenie Mi- nistra Sportu i Turystyki dotyczące Programu Otwartych Stref Aktyw- ności, Gmina Zelów złożyła w lutym br. wniosek o dofinansowanie tego rodzaju zadań inwestycyjnych.
Dofinansowaniem w ramach Programu mogą być objęte zada- nia dotyczące budowy infrastruktu- ry sportowo - rekreacyjnej w 2 wa- riantach realizacyjnych:
1) wariant podstawowy;
2) wariant rozszerzony.
- stanowiące Otwarte Strefy Ak- tywności.
Wariant podstawowy obejmuje:
- siłownię plenerową (minimum 6 różnych urządzeń) oraz
- strefę relaksu (minimum 4 ław- ki montowane na stałe do podłoża, urządzenia do gier
edukacyjnych montowane na stałe do podłoża np. szachy/warca- by itp,
zagospodarowanie zieleni - nasa- dzenia).
Wariant rozszerzony obejmuje:
www.zelow.pl
- siłownię plenerową (minimum 6 różnych urządzeń) oraz
- strefę relaksu (minimum 4 ław- ki montowane na stałe do podłoża, urządzenia do gier
edukacyjnych montowane na stałe np. szachy/warcaby itp, zago- spodarowanie zieleni
- nasadzenia), oraz
- placzabaw o charakterze spraw- nościowym (minimum 3 urządze- nia) z ogrodzeniem lub z możli- wością wykorzystania istniejącego ogrodzenia terenu.
Traugutta (wariant podstawowy) i teren przy zbiorniku wodnym Paty- ki (wariant podstawowy).
Pierwsza lokalizacja o powierzch- ni ok. 495 m? zawierać będzie: plac zabaw z nawierzchnią bezpieczną z czystego piasku oraz siłownię z na- turalną nawierzchnią trawiastą. Na placu zamontowane będą nastę- pujące urządzenia: orbitrek, wioślarz, biegacz, tablica z regulaminem, 4 ławki, zestaw do gry w warcaby, zestaw zabawowy (drabinka, prze- plotnia pionowa z lin, kosz linowy,
Zdjęcie przedstawia wizualizację Otwartych StręfAktywności.
Gmina Zelów w złożonym wnio- sku zaproponowała zagospodaro- wanie na ten cel 3 lokalizacji: tzw. „Ogródek Jordanowski” przy ul. Ko- ściuszki w Zelowie (wariant rozsze- rzony), Park Miejski im. Romualda
uchwyty gimnastyczne, ścianka wspinaczkowa, elementy obrotowe, element zjazdowo-wspinaczkowy, kule wspinaczkowe), huśtawka „bo- cianie gniazdo; ściana wspinaczko- wa, krzesło z mechanizmem rowe-
rowym, zestaw twister i wahadlo, zestaw wyciąg górny i wyciskanie, zestaw do gry w chińczyka, stojak na rowery, kosz na śmieci.
Druga lokalizacja o powierzch- ni ok. 690 m” przeznaczona będzie do budowy siłowni zewnętrznej z naturalną nawierzchnią trawia- stą. Obiekt wyposażony będzie w następujące urządzenia: orbitrek, wioślarz, biegacz, tablica z regulami- nem, 4 ławki, zestaw do gry w war- caby, fitness rower, zestaw tai chi, krzesło z mechanizmem rowero- wym, stojak na rowery, zestaw do gry w chińczyka, zestaw wyciąg gór- ny i wyciskanie siedząc, zestaw twi- ster i wahadło, kosz na śmieci.
Trzecia lokalizacja przy zbiorniku wodnym „Patyki” zagospodarowana będzie na powierzchni ok. 690 m? podobnie jak w Parku Miejskim im. Romualda Traugutta.
Wartość wniosku Gminy Zelów stanowi kwotę 197 518 zł, a wyso- kość dofinansowania w ramach pro- gramu wynosi 50%.
BURMISTRZ INFORMUJE
W Urzędzie Miejskim w Ze- lowie (pokój nr 123, I piętro) dla Mieszkańców Gminy Ze- lów funkcjonuje punkt nieod- płatnej pomocy prawnej. Porad prawnych udziela radca prawny Jakub Lechowicz.
$ DLA KOGO?
Ustawa zakłada, że darmowa pomoc prawną (na etapie przedsą-
dowym) otrzymają:
- młodzież do 26 roku życia,
- osoby fizyczne, którym w okre- sie ostatnich 12 miesięcy zostało przyznane świadczenie z pomocy społecznej na podstawie ustawy o pomocy społecznej,
- osoby, które ukończyły 65 lat,
- osoby posiadające ważną Kartę Dużej Rodziny,
- kombatanci,
- weterani,
- zagrożeni lub poszkodowani katastrofą naturalną, klęską żywio- łową lub awarią techniczną,
- kobiety w ciąży.
8 CO OBEJMUJE?
Pomoc prawna będzie polega- ła na:
- poinformowaniu osoby upra- -wnionej o obowiązującym sta- nie prawnym, przysługujących jej uprawnieniach lub spoczywają-
cych na niej obowiązkach,
- wskazaniu osobie uprawnionej sposobu rozwiązania dotyczącego jej problemu prawnego,
- pomocy w sporządzeniu wy- magającego wiedzy prawniczej projektu pisma w zakresie niezbęd- nym do udzielenia pomocy, z wyłą- czeniem pism procesowych w po- stępowaniach przygotowawczym lub sądowym i pism w postępowa- niu sądowo-administracyjnym,
-« sporządzeniu projektu pisma o zwolnienie od kosztów sądo- wych lub o ustanowienie pełno- mocnika z urzędu.
$ JAKIEGO ZAKRESU PRAWA DOTYCZY NIEODPŁATNA PO- MOC PRAWNA?
Uprawnieni będą mogli uzyskać informacje w zakresie:
« prawa pracy,
- przygotowania do rozpoczęcia
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
PUNKT NIEODPŁATNEJ POMOCY PRAWNEJ
działalności gospodarczej,
- prawa cywilnego,
- spraw karnych,
- spraw administracyjnych,
- ubezpieczenia społecznego,
- spraw rodzinnych,
- prawa podatkowego z wy- łączeniem spraw podatkowych związanych z prowadzeniem dzia- łalności gospodarczej.
Pomoc nie będzie natomiast obejmowała spraw z zakresu pra- wa celnego, dewizowego, handlo- wego i działalności gospodarczej, z wyjątkiem przygotowywania do jej rozpoczęcia.
Harmonogram Poniedziałek 9:00 - 13:00 Wtorek
13:00- 17:00 9:00 - 13:00 11:30- 15:30 9:00 - 13:00
Środa Czwartek Piątek
PORADY I KONSULTACJE DLA MIESZKAŃCÓW
Zapraszamy mieszkańców Gminy Zelów do korzystania z nieodpłatnych porad i konsultacji oferowanych przez:
PUNKT KONSULTACYJNY DLA OSÓB Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM I OFIAR PRZEMOCY W RODZINIE
siedziba: Zelów, ul. Żeromskiego 28 (II piętro - pok. nr 21-23)
Dyżury: piątki w godz. 16.00 - 19.00, soboty w godz. 9.00 — 13.00
Porady prawne udzielane są w każdy czwartek w godz. 11.00 — 13.00.
PUNKT PROFILAKTYCZNO — INTERWENCYJNY DLA DZIECI, MŁODZIEŻY I RODZICÓW
siedziba: Zelów, ul. Żeromskiego 28 (II piętro - pok. nr 21-23)
Dyżury: czwartki w godz. 8.00 - 11.00, soboty w godz. 14.00 - 19.00
PAMIĘTAJ O WYMIANIE DOWODU OSOBISTEGO
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
Przypominamy mieszkańcom Gminy Zelów o obowiązku wy- miany dowodu osobistego z po- wodu upływu terminu ważności dowodu.
Jeśll Twój dowód osobi- sty został wydany w 2007 roku lub wcześniej, to koniecznie sprawdź czy jest ważny. Nie każ- dy pamięta, że plastikowe do- kumenty tożsamości tracą waż- ność po 10 latach.
Nieważny dowód osobisty nie
spełnia swoich funkcji, czyli nie potwierdza naszej tożsamości i obywatelstwa m.in. w kontak- tach z urzędem. Taki dokument jest bezużyteczny w obrocie prawnym, ponieważ nie można się nim dłużej posługiwać.
Nadal w obrocie prawnym po- zostają dowody osobiste wyda- ne bez oznaczenia terminu ich ważności (tzw. bezterminowe). Nie ma obowiązku wymiany tych dokumentów.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
ZMIANA TERMINU OPŁATY ZA ŚMIECI
ROZPOCZĘŁA SIĘ KWALIFIKACJA WOJSKOWA
W związku ze zbliżającym się terminem kwalifikacji wojsko- wej informujemy, że wzorem lat ubiegłych, siedzibą Powiatowej Komisji Lekarskiej będzie Bur- sa Szkolna w Bełchatowie przy ul. Czaplinieckiej 66. Kwalifika- cja wojskowa dla terenu powia- tu odbywa się w terminie do 6 kwietnia br. Osoby podlegają- ce kwalifikacji wojskowej, bę- dące mieszkańcami Gminy Ze-
lów, mają wyznaczony termin stawiennictwa w okresie od 29 marca do 4 kwietnia br. Wszy- scy, którzy w wyznaczonym na wezwaniach imiennych, ter- minie stawiennictwa nie będą mogli zgłosić się do kwalifikacji wojskowej, proszeni są o wcze- śniejszy kontakt z pracownikiem Urzędu Miejskiego w Zelowie Barbarą Biesaga celem zmiany terminu stawiennictwa.
SZKOLENIE O OCHRONIE DANYCH OSOBOWYCH
i ' OD 25 05
2018
i NOWE PRZEPISY
Czy jesteś gotowy?
25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać nowe unijne
Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych (RODO).
Przepisy RODO, będą dotyczyć wszystkich, którzy przetwarzają dane osobowe
w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą.
ZGŁOŚ SIĘ NA SZKOLENIE
Miejsce szkolenia : (siedziba Fundacji Rozwoju Gminy Zelów) 97-425 Zelów, ul. Mickiewicza 4 =
Duża sala szkoleniowa- parter
Organizator szkolenia:
Termin i czas szkolenia : (godziny 9.00-16.00) 10 kwietnia 2018 roku lub
k.rckc.e R:zraj. Gry Zaka 24 kwietnia 2018 roku
Serdecznie zapraszamy
Warunkiem udziału w szkoleniu jest przesłanie zgłoszenia oraz dokonanie wpłaty.
Liczba miejsc ograniczona.
Cena szkolenia: 400 zł/ osoba
(Cena szkolenia obejmuje: materiały szkoleniowe, zaświadczenie, lunch, przerwy kawowe)
Osoba do kontaktu:
Anna Lodczyk, tel. 665 945 800, (44) 634 10 06 wew. 511, e-mail: a.lodczykQfrgz.pl
Od marca br. zmienił się ter- min wnoszenia opłat za gospo- darowanie odpadami komunal- nymi. Wynika to z Uchwały Nr XXXIII/342/2018 Rady Miejskiej w
Zelowie z dnia 30 stycznia 2018
r. w sprawie określenia terminu,
częstotliwości i trybu uiszczania
opłaty za gospodarowanie odpa- dami komunalnymi. Dotychczas, opłaty winny być uiszczanie do 10 dnia następnego miesiąca, a od marca opłaty należy wnosić do 15 dnia następnego miesiąca, np. za marzec 2018 należy zapłacić do 15 kwietnia 2018 r.
IŻ. Jubiłaci!
Urząd Stanu Cywilnego w Zelowie
zwraca się z uprzejmą prośbą,
aby pary małżeńskie obchodzące w 2018 roku
jubileusz 50 - lecia pożycia małżeńskiego,
które mają stałe zameldowanie na terenie Gminy Zelów,
zgłaszały się w terminie do 30 kwietnia 2018 roku
do Urzędu Stanu Cywilnego w Zelowie
(ul. Żeromskiego 23, pokój nr 17)
w celu dopełnienia formalności związanych z procedurą
nadania medalu za długoletnie pożycie małżeńskie.
Wniosek o nadanie medalu mogą złożyć również
członkowie rodzin jubilatów.
HARMONOGRAM DYŻURÓW POWIATOWEGO RZECZNIKA KONSUMENTÓW
17 kwietnia 2018r. 24 maja 2018r. 21 czerwca 2018r. 26 lipca 2018r.
www.zelow.pl
w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30
23 sierpnia 2018r.
20 września 2018r.
25 października 2018r. 22 listopada 2018r.
13 grudnia 2018r.
w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
EDUKACJA
WIEDZĄ JAK ZAPOBIEGAĆ POŻAROM I CHRONIĆ ŚRODOWISKO
Ogólnopolski Turniej Wiedzy Pożarniczej „MŁODZIEŻ ZAPOBIEGA POŻAROM I CHRONI ŚRODOWISKO” adresowany do uczniów szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych organizowany jest co roku przez Związek Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej, przy współpracy z Państwową Strażą Pożarną oraz lokalnymi partnerami odpowiedzialnymi za ochronę przeciwpożarową i bezpieczeństwo publiczne.
Turniej ten służy popularyzacji wśród dzieci i młodzieży znajo- mości przepisów przeciwpożaro- wych i ekologicznych, zasad po- stępowania na wypadek pożaru, praktycznych umiejętności posłu- giwania się podręcznym sprzę- tem gaśniczym, wiedzy na temat techniki pożarowej, organizacji
ochrony przeciwpożarowej, a tak- że historii i tradycji ruchu strażac- kiego oraz ochrony środowiska. Tegoroczne eliminacje na szcze-
blu gminnym odbyły się 20 mar- ca 2018 r. w Urzędzie Miejskim w Zelowie.
W konkursie udział wzięło 11 uczestników z terenu naszej gmi- ny, którzy w obecności komisjikon- kursowej mogli wykazać się swoją wiedzą rozwiązując test. W wyniku rozgrywek finałowych, w każdej kategorii wiekowej, wyłoniono 2 zawodników, którzy uzyskali naj- większą punktację w teście, a tym samym zostali zwycięzcami i będą
LI Ig El ©
| L-
reprezentować Gminę Zelów w eliminacjach powiatowych. Na zakończenie Burmistrz Zelowa Ur- szula Świerczyńska wraz z Komen- dantem Gminnym Krzysztofem Kryścińskim wręczyła wszystkim uczestnikom gadżety promocyjne Gminy Zelów.
Grono zwycięzców przedsta- wia się następująco:
Uczniowie _ szkół
wych (klasy I-VI) 1. Patryk Rataj (40 pkt.)
LI
odstawo-
No
| pe TTE
ce E
ROZSTRZYGNIĘTO KONKURS PLASTYCZNY
2. Jakub Stępień (40 pkt.) Uczniowie __ szkół _ podstawo- wych __(klasy_ VII-VIII), uczniowie
gimnazjum (klasy Il-IIl) 1. Paulina Owczarek (35 pkt.)
2. Kamila Chełmik (34 pkt.)
Uczniowie szkół ponadpodsta- wowych i ponadgimnazjalnych
1. Kacper Grzelak (40 pkt.)
2. Dominik Grzelak (15 pkt.)
Gratulujemy zwycięzcom i ży- czymy powodzenia w powiato- wych eliminacjach!
Po raz kolejny Komendant Głównej Państwowej Straży Pożarnej — Szef Obrony Cywilnej Kraju we współpracy z Wydziałem Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędów Wojewódzkich zaprosił jednostki samorządu terytorialnego do współorganizacji konkursu plastycznego.
Do etapu gminnego ogólno- polskiego konkursu plastycznego dla dzieci i młodzieży pod hasłem „Zapobiegajmy pożarom” zgłoszo- no 81 prac. Jury w składzie Joan- na Samborska, Małgorzata Gajda, Mateusz Piechowski po ocenieniu wszystkich prac wyłonili następują- cych laureatów:
w I grupie — przedszkola:
| miejsce — Bachorski Dominik (SP nr4)
II miejsce — Chrzanowska Łucja (PS nr 1)
Ill miejsce — Uzarczyk Maja (PS nr 1)
IV miejsce — Romkowska Hanna (PS nr 1)
V miejsce —- Macek Paulina (SP nr4)
w II grupie — uczniowie klas |-- Ill szkół podstawowych:
| miejsce — Woźniak Lena (SP nr 4
EDUKACJA
II miejsce — Buresz Agata (SP nr 4)
III miejsce — Janowski Michał (SP Wygiełzów)
IV miejsce — Macek Marta (SP nr 4)
V miejsce — Tomaszczyk Kacper (SP nr4)
w III grupie — uczniowie klas IV-VII szkół podstawowych:
| miejsce — Tarka Zofia (SP Wy- giełzów)
II miejsce — Trębacz Kinga (SP Wygiełzów)
III miejsce — Załoga Bartosz (SP Wygiełzów)
IV miejsce — Witowska Magdale- na (SP Kociszew)
V miejsce — Buresz Aleksandra
(SP nr4)
Uroczyste wręczenie nagród laureatom odbyło się w Urzę- dzie Miejskim w Zelowie. Nagrody w postaci książek ufundowane zo- stały przez Burmistrza Zelowa Ur- szulę Świerczyńską. Serdecznie dziękujemy wszystkim dzieciom za udział w konkursie!
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Od września uczestnicy progra- mu wiele już się nauczyli. Spotkania dzieci i młodzieży były dość inten- sywne, owocne i bardzo miłe. Mło- dzi artyści stworzyli niepowtarzalne, unikatowe przedmioty, które dały mnóstwo radości zarówno twór-
W tym roku jubileuszowa — 15. edycja gminnego konkursu tańca miała miejsce 16 marca. Tanecz- nym występom dzieci przygląda- li się rodzice, dyrektorzy placówek oświatowych, a także grono za- proszonych gości - Przewodniczą- ca Rady Miejskiej Agnieszka First, Sekretarz Miasta Agnieszka My- słowska, Dyrektor Domu Kultury Małgorzata Dębkowska, Dyrektor Biblioteki Publicznej Barbara Ber- lińska, kierownik Referatu Oświaty, Kultury, Sportu i Zdrowia Urzędu Miejskiego w Zelowie Małgorzata Gajda i Prezes Zelowskiej Spółdzie|- ni Mieszkaniowej Mirosław Sumis. Do konkursu przystąpiło osiem pla- cówek z terenu Miasta i Gminy Ze- lów.
W kategorii tańca ludowego wyniki konkursu przedstawiają
www.zelow.pl
EDUKACJA
„DECOUPAGE — NASZE WARIACJE”
W Zespole Szkół Ogónokształcących w Zelowie Stowarzyszenie Rodziców Na Rzecz Pomocy Szkole „Nasza Szkoła” w tym roku szkolnym prowadzi zajęcia artystyczne dla dzieci i młodzieży pt. „Decoupage — nasze wariacje" A wszystko to dzieje się, dzięki dofinansowaniu ze środków Fundacji PZU.
com jak i tym, którzy je podziwiali. Powstały przepiękne ramki, wyjąt- kowe kubeczki, pudełka na bibelo- ty, herbaciarki, ozdoby świąteczne icudowne anioły. Drugie życie otrzy- mały zapomniane, zakurzone słoiki, metalowe pudełka, butelki, talerze,
kubeczki i różnorodne skrzyneczki. Zdobyte umiejętności uczestni- cy zajęć mogli przekazać podczas warsztatów, które zorganizowa- no dla pierwszoklasistów ze Szko- Podstawowej nr 1 w Zelowie oraz dla uczestników Świąteczne- go Festynu Tkactwa i Rękodzieła, tóry miał miejsce w Domu Kul- ury w Zelowie. Również podczas II Zelowskiego Szusu O czółen- o odbyły się warsztaty dla dzieci i dorosłych oraz miała miejsce wy- stawa prac, które stworzono do tej pory. Grupa młodzieży, uczestnicząca w programie finansowanym przez Fundację PZU, w marcu prowadziła ównież zajęcia otwarte dla miesz-
WYTAŃCZONE SUKCESY
Każdego roku w marcu Przedszkole Samorządowe nr 1 w Zelowie organizuje w Domu Kultury Gminny Konkurs Tańca, w którym swoje taneczne umiejętności prezentują dzieci z zelowskich przedszkoli i oddziałów przedszkolnych szkół podstawowych z terenu naszej gminy. Przegląd odbywa się w dwóch kategoriach — taniec ludowy i nowoczesny, a nad jego przebiegiem czuwa jury, które ocenia zespoły biorąc pod uwagę takie kryteria
jak: technika tańca, choreografia, estetyka kostiumów czy ogólny wyraz artystyczny.
się następująco: miejsce - zespół „skierki” z Przedszkola Samorządowego nr4 w Zelowie, | miejsce - zespół „Okarynka” z Przedszkola Samorządowego nr I w Zelowie, Il miejsce - zespół,„Komeniuszki” z Przedszkola Edukacyjnego w Ze- lowie, V miejsca - „Stokrotki” ze Szkoły Podstawowej w Kociszewie, zespół „Wirujące gwiazdeczki” ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Zelowie i ze- spół „Śnieżynki” ze Szkoły Podsta- wowej nr4 w Zelowie. W kategorii tańca nowocze-
snego:
| miejsce - zespół „Tańczące urwisy” z Przedszkola Samorządo- wego nr I w Zelowie,
II miejsce - zespół „Stokrotki”
z Przedszkola Samorządowego nr4 w Zelowie,
III miejsce - zespół „Komeniusz- ki” z Przedszkola Edukacyjnego w Zelowie,
IV miejsca - zespół „Słoneczka” ze Szkoły Podstawowej w Wygieł- zowie, Zespół „Stokrotki” ze Szkoły Podstawowej w Kociszewie izespół „Ssłoneczka' ze Szkoły Podstawowej w Bujnach Szlacheckich.
Doceniając wyjątkowe indywi- dualne zaangażowanie w tanecz- ne zmagania, komisja konkurso- wa przyznała nagrody specjalne dla Bartłomieja K. i Szymona M. z Przedszkola Samorządowego nr 1 w Zelowie oraz dla Wiktorii W.
kańców Zelowa. Był to swoisty eg- zamin, gdzie młodzi adepci sztuki decoupage sami uczyli gości uczest- niczących w zajęciach.
Kolejne wystawy będą mia- ły miejsce w szkolnej bibliotece w ZSO w Zelowie, w Bibliotece Pu- blicznej Miasta i Gminy Zelów oraz w Domu Kultury.
Czekają na Was Beata Jersak i Rozaneta Smolarek wraz ze swoimi grupami.
Projekt sfinansowano ze śro- -dków Fundacji PZU.
(PZ) FUNDACJA
i Amelii P. z Przedszkola Edukacyj- nego w Zelowie.
Uczestnicy konkursu zostali uho- norowani medalami, dyplomami i słodyczami, a każda placówka bio- rąca udział w konkursie pięknymi statuetkami i dyplomami.
Konkurs odbył się dzięki wspar- ciu wielu sponsorów: Fundacji Rozwoju Gminy Zelów, Spółdzielni Mieszkaniowej w Zelowie, Kosme- tycznych Wyrobów Bawełnianych, Urzędu Pocztowego w Zelowie, Hurtowni Spożywczej „Słowian- ka, Państwu Trojanowskim, Pań- stwu Chrzanowskim oraz Państwu Dobroszkom.
EDUKACJA
Jak ważną formą aktywności fi- zycznej jest pływanie, chyba niko- go nie trzeba przekonywać. Jest to dyscyplina sportowa wpływa- jąca korzystnie na kręgosłup, mię-
Mali zelowscy piłkarze urodzeni w 2008 i 2009 r. za udział w tej ogrom- nej imprezie podziękowali, w naj- lepszy możliwy dla sportowca spo- sób, zdobywając miejsca: pierwsze i drugie, a następnie tańcząc dziki ta-
niec zwycięstwa. Barwy ZKS Włók- niarz reprezentowali: Michał Cieślak, Igor Sobolewski, Igor Stanisławski, Kacper Mądrzejewski, Nikodem Dy- miński, Wiktor Kowalski, Szymon Ba- dziak, Szymon Trojanowski, Bartek Tomczak, Brian Ibok, Bartek Grabarz, Bartosz Majewski, Mikołaj Bzikow- ski, Cezary Klich, Igor Niewiadom- ski, Kacper Tomaszczyk, Nikodem Joachimiak, Kuba Nowak, Kuba Po- spiszył, Oskar Żyszkiewicz, Tobiasz
EDUKACJA
DARMOWA NAUKA PŁYWANIA
gsrrukiapygą
śnie klatki piersiowej oraz popra- wę ogólnego stanu zdrowia. Główne cele programu to: « upowszechnianie aktywności fizycznej dzieci i młodzieży,
-« nabycie przez dzieci podsta- wowych umiejętności pływania,
- profilaktyka i korygowanie wad postawy,
- zapobieganie zjawiskom pa- tologii społecznych, poprzez skierowaną do uczniów ofertę uczestnictwa w zajęciach spor- towych,
- wyrównywanie szans w do- stępie do infrastruktury sporto- wej poprzez objęcie programem w szczególności uczniów, za- mieszkałych w miejscowościach, w których nie ma pływalni,
- edukacja w zakresie bezpiecz-
PIŁKARSKIE SUKCESY
Weekend 17-18 lutego był wypełniony piłkarskimi emocjami w związku z rozgrywanymi turniejami piłki nożnej o Puchar Burmistrza Zelowa, które miały miejsce w hali sportowej w Buczku. Setka dzieci w sobotę, druga setka w niedzielę - właśnie tylu uśmiechniętych, szczęśliwych małych piłkarzy wzięło udział w obu turniejach, a jeśli do tej liczby dodamy jeszcze gorąco dopingujących rodziców, dziadków i rodzeństwo, to możemy śmiało stwier- dzić, że impreza była absolutnie udana.
Małąńczak, Wojtek Tokarczyk, Cy- prian Rudzki, Mateusz Papuga, Kuba Światłowski, Mateusz Wąsek, Igor Wąsek. Trenerem drużyny jest Pan Maciej Mrowiński. Nagrody indywi- dualne turnieju również padły łu-
HU
solutnie wszystko: łzy, nerwy, eufo- ria, śmiech, krzyki, piski, głośny do- ping i na koniec upragniony medal rekompensujący maluchom abso- lutnie wszystko. Medale uśmiech- niętym od ucha do ucha „przyszłym
BURMISTRZA ZELOWA
WUTZGZIRKN o | A
pem zelowskich maluchów: najlep- szym strzelcem turnieju (z ośmioma bramkami) został Michał Cieślak, a najlepszym zawodnikiem turnieju MVP - Kacper Mądrzejewski. Niedziela była dniem zmagań turniejowych piłkarskich „osesków, a więc najmłodszych - dzieci uro- dzonych w 2010 i 2011 roku. Tur- niej prowadzony był według formu- ły „Wszyscy są zwycięzcami” Emocje momentami sięgały zenitu, było ab-
czyńskiej (GESEGR
Ba _
—
-—-TT CENE
165 uczniów klas I-Ill szkół podstawowych z terenu Gminy Zelów skorzysta z nieodpłatnych zajęć nauki pływania. Zajęcia rozpoczęły się od 1 marca i potrwają do 15 czerwca br.
nego korzystania z akwenów.
Te pozalekcyjne i pozaszkolne zajęcia sportowe z zakresu na- uki pływania odbywają się w ra- mach tegorocznego projektu po- wszechnej nauki pływania pn. „Umiem pływać. Gmina Zelów decyzją Wojewódzkiego Zrzesze- nia Ludowe Zespoły Sportowe w Łodzi otrzymała na realizację tych zajęć dofinansowanie w kwocie 36 200 zł. Kwota ta obejmuje też koszty transportu, wynajem pły- walni wraz z obsługą instruktor- ską.
Lewandowskim” wręczała Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska wraz z Prezesem ZKS Włókniarz Marią Ko- zynek.
Piłkarski weekend zafundowali
zelowskim młodym piłkarzom Bur- mistrz Urszula Świerczyńska, liczni sponsorzy oraz rodzice i trenerzy. Z kolei, w Ogólnopolskim Turnie- ju Charytatywnym rocznika 2009 „Gramy dla Julki” wystąpiło 12 dru- żyn, w tym drużyna zWłókniarza Ze- ów. Chłopcy zaczęli od dwóch remi- sów: z ZAPN Ozorków i Widzewem Łódź, a następnie już nie było im ównych. Drużyny z Łodzi, Grodzi- ska i Łasku musiały uznać wyższość naszych „Włókniarzyków”. Chłopcy wygrali turniej, odebrali okazały pu- char i po raz kolejny mogli odtań- czyć swój taniec zwycięstwa. Skład drużyny: Wojtek Tokarczyk, Bartek Grabarz, Bartek Tomczak, Miko- łaj Bzikowski, Oskar Żyszkiewicz, Cezary Klich, Cyprian Rudzki, Ni- kodem Joachimiak. Trenerem jest Maciej Mrowiński.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
III ZELOWSKI SZUS O CZÓŁENKO PRZECHODZI DO HISTORII
Zelowski Szus O czółenko stał się największą imprezą sportową w Gminie Zelów, która integruje zarówno biegaczy z całego kraju, jak i lokalną społeczność. W organizację tego wydarzenia angażują się uczniowie szkoły, nauczyciele, rodzice, władze samorządowe, druhowie Ochotniczych Straży Pożarnych, policjanci, a co najważniejsze mnóstwo osób i firm udzielających wsparcia finansowego. Otuchy biegaczom dodają kibice, których z roku na rok jest coraz więcej.
Pomimo zaskakującej i niesprzy- jającej aury pogodowej, na starcie II Zelowskiego Szusu O Czółenko, stanęło 261 zawodników z tere- nu całej Polski. Trasa biegu głów- nego w kategorii open zlokalizo- wana była na drogach gminnych i powiatowych Zelowa, a zawod- nicy mieli do pokonania 10 km. iezwykle pomocnym wsparciem na trasie były strefy kibica przygo- owane przez społeczność Szkoły Podstawowej nr 4 i Szkoły Podsta- wowej w Wygiełzowie.
Walka o miejsca na podium i niezwykłe nagrody w postaci czó- enek tkackich, które nawiązują do historii zelowskiego włókien- nictwa, nie należała do łatwych. Oprócz biegu głównego, swo- je biegi mieli również uczniowie szkół podstawowych, ponadpod- stawowych, a nawet dzieci do lat 6. Łącznie we wszystkich kate- goriach wiekowych wśród dzie- ci i młodzieży wystartowało 90 osób. Wszyscy uczestnicy bie- gu otrzymali pamiątkowe meda- le ufundowane przez Patronów Honorowych - Burmistrza Zelowa Urszulę Świerczyńską i Marszałka Województwa Łódzkiego Witolda Stępnia, a najlepsi biegacze w po-
szczególnych kategoriach dodat- kowo szklane statuetki.
Najlepsi biegacze wśród dzie- cii młodzieży - biegów towarzy- szących Ill Zelowskiemu Szuso- wi O Czółenko:
100 m dziewcząt do 6 lat
1. Amelia Piechota-Przedszkole Edukacyjne w Zelowie;
100 m chłopców do 6 lat
1. Szymon Malinowski-Przed- szkole Samorządowe nr 1 w Zelo- wie;
2. Bartłomiej szkole w Buczku;
3. Karol Dobrowolski-Przedszko-
Woźniak-Przed-
www.zelow.pl
le im. J. Tuwima w Łasku;
200 m dziewcząt kl. I-III
1. Natasza Jarkowska-SP nr 2 w Zelowie;
2. Maja Plucińska-SP nr 2 w Ze- lowie;
3. Magdalena Malinowska-SP
w Wygiełzowie;
200 m chłopców kl. I-III
1. Nikodem Dymiński-SP nr 2 w Zelowie; 2. Brian Ibok-SP nr 4 w Zelowie; 3. Cyprian Rudzki-SP nr 4 w Ze-
=" GG >
lowie;
500 m dziewcząt kl. IV-VI
1. Zofia Tarka-SP w Wygiełzowie;
2. Marta Malinowska-SP w Wy- giełzowie;
3. Marta Wojciechowska-SP nr 1-250 w Zelowie;
500 m chłopców kl. IV-VI
1. Bartłomiej Bednarek-SP nr 2 w Zelowie;
2. Dawid Malinowski-SP w Wy- giełzowie;
3. Kamil Kosecki-SP nr 2 w zelo- wie;
1000 m dziewcząt kl. VII, girnna- zjalne i ponadpodstawowe
1. Wiktoria Konieczna-ZSP nr3 w Bełchatowie;
2. Oliwia Kamerdyner-SP nr 1-ZSO w Zelowie;
3. Klaudia Cieniewska-LO-ZSO w Zelowie;
1000 m chłopców kl. VII, girnna-
zjalne i ponadpodstawowe
1. Przemysław Kilan;
2. Mateusz Szmigielski-L0-ZSO w Zelowie;
3. Jakub Wrzesiak-SP nr 1-ZSO w Zelowie.
W ramach Szusu w Zespole Szkół Ogólnokształcących zorgani- zowano szereg imprez towarzyszą- cych, m.in.: warsztaty dekorowania wielkanocnych wypieków, deco- upage, pokazy układania kostki Rubika, wykonania bezpłatnego makijażu przez przedstawicielki firmy AVON. Ponadto można było spróbować pysznych ciast przynie- sionych na konkurs „Wielkanocna Baba i nie tylko...; zdrowej żywno- ści przygotowanej przez uczniów szkoły Osoby odwiedzające w tym dniu szkołę, mogli także zwiedzić Izbę Pamięci i Obserwa- torium Astronomiczne. Do Zelow- skiej lzby Pamięci przychodziły
"= zą
całe rodziny, aby przy okazji tego sportowego wydarzenia pokazać najmłodszym okruchy przeszło- ści miasta. Dla niektórych wielką atrakcją było odszukiwanie znajo- mych na zamieszczonych na eks- pozycji zdjęciach. Można było rów-
nież obejrzeć przygotowaną przez panie D. Anglart-Figas i R. Pawlak- -Skrok prezentację dotyczącą ży- cia szkoły. Najmłodsi zwiedzający z dumą prezentowali swoje trofea sportowe. Zelowski Szus o Czółen- ko stał się nie tylko wydarzeniem sportowym, ale rodzinnym i kultu- ralnym.
Organizatorem Zelowskiego Szu- su O Czółenko jest Zespół Szkół Ogólnokształcących ze Stowarzy- szeniem Rodziców „Nasza Szkoła” i Stowarzyszeniem Bieging Team Zelów.
Wyniki głównego biegu w po- szczególnych kategoriach dostęp- ne są na stronie internetowej szko- ły i profilu facebook Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zelowie.
Więcej zdjęć z Szusu można obejrzeć w galerii na stronie in- ternetowej www.zelow.pl oraz www.zsozelow.pl.
EDUKACJA
"
* ag
i ZBIÓRKA ODPADÓW „WIELKOGABARYTOWYCH
GMINA ZELÓW
16.05.2018 r.
17.05.2018 r.
18.05.2018 r.
Bocianicha Zabłoty Jamborek Karczmy
Kol. Karczmy Kuźnica Zagłówki Zelówek Kociszew Kol. Kociszew Pawłowa Dąbrowa Ostoja
Kol. Ostoja Łobudzice Kol. Łobudzice Marszywiec
Bujny Księże Bujny Szlacheckie Bominy Grabostów
Kol. Gra tów Mauryco) Grębociny Sromutka Janów
Tosin
Pukawica Sobki
Podlesie Zalesie Wypychów Krześlów Walewice
Łęki
Jawor Faustynów Wola Pszczółecka Pszczółki Przecznia Wygiełzów Pożdżenice Kurów Chajczyny Kurówek: - Nowa Wola lgnaców
Kol. Pożdżenice
e
MIASTO ZELÓW
09.05.2018 r.
10.05.2018
11.05.2018 r.
. J. Kilińskiego . Górna
. Zofii
. Poprzeczna
. Podleśna
. Północna
. M.Skłodowskiej-Curie . M.Kopernika . Jana Pawła II . Dzielna
. Wschodnia
. Złota
. Kątna
. Wrzosowa
. Leśniczówka . Herbertowska . Grzybowa
. Sosnowa
. Ceramiczna
. Cegielniana
. Leśna
. Bukowa
. Polna
. J. Dąbrowskiego . Wąska
. K. Wielkiego
. B. Chrobrego
. W. Łokietka
. Mieszka I
. Poznańska
. ks. Stanka
. A. Mickiewicza . T. Kościuszki
. H. Sienkiewicza . Płocka
. Boczna
. Zachodnia
. FT. Kunickiego
. S. Chrapkiewicza . WŁ. Sikorskiego . Szkolna
. Św. Anny
. S. Żeromskiego . Wesoła
. Nowy Rynek
. Cmentarna
. Przejazd
. Królewska
„Łąkowa ©,
. Lubelska
. Leśne Działy . Bujnows
. Pabianicka
. Wolności.
. Ogrodowa * . Krótka o „Harcerska . . Sportowa
. Południowa
. J.A. Komeńskiego . Piotrkowska
WYDAWCA:
(e SH
SCEI CJE (OJJ HAD E
URZĄD MIEJSKI W ZELOWIE
Urząd Miejski w Zelowie, ul. Żeromskiego 23, 97-425 Zelów
Olena Krawczuk - Chojnacka - redaktor naczelny, tel. 44 635 15 35, e-mail: piQzelow.pl Drukarnia TAGRAF - Usługi poligraficzne, Andrzej Taborowski, Bachorzyn 13, 98-113 Buczek tel. 43 677 41 56, e-mail: tagraftaborowskiavp.pl Nakład: 2500 egzemplarzy
|
iz_nr_2_2018.pdf
|
ipe== ri PIESSZK oz ; =" am 5 mmc
Czerwiec2018 nr2 (157)
- Je DOLL GUCCI | "
AaqATB[ TL
= ZZSTREFY AKTYWNOŚCI DLA MIESZKAŃCÓW srrós = CEZ a p A KA A A Ę
Bezpłatny Informator Gminy Zelów / ISSN 1640-7274 www.zelow.pl
WYDARZENIA
JUBILEUSZOWE SPOTKANIE PARTNERSKICH MIAST
W tym roku mija 25 lat od chwili podpisania umowy o współpracy partnerskiej pomiędzy Gminą Zelów a Związkiem Gmin Neuenhaus. Aby wspólnie uczcić srebrne gody partnerstwa pomiędzy naszymi samorządami, w dniach 24-27 maja do Zelowa przyjechała 20-0sobową delegacja z naszej niemieckiej partnerskie gminy.
Głównym celem wizyty były uro- czyste obchody jubileuszu połączo- ne ze wspomnieniami minionych lat. Podczas spotkania w Urzędzie Miejskim w Zelowie, uczestnicy mie- li okazję zobaczyć za pomocą przy- gotowanych przez gminy prezen- tacji multimedialnych jak zmienił się wizerunek obu gmin na przestrze- ni lat oraz ile udało się zrealizować programów wymiany zarówno mło- dzieży jak i mieszkańców. Na czele delegacji ze Związku Gmin Neuen- haus był Burmistrz Neuenhaus Paul Mokry, a także Jan Albert Schippers — Honorowy Obywatel Gminy Ze- lów, Przewodniczący Towarzystwa Niemiecko-Polskiego w Neuenhaus oraz Wolfgang Ledebur — Przewod- niczący Komitetu Partnerskiego po-
między Gminą Zelów a Związkiem Gmin Neuenhaus. W swoich prze- mówieniach Burmistrz Paul Mo- kry niejednokrotnie podkreślał, że jest pod wrażeniem tego, jak zmie- nił się Zelów. Niemiecka delega-
cja miała też wizytę w Fundacji Rozwoju Gminy Zelów, gdzie zapo- znała się zhistorią jej powstania, misją
i realizowanymi obecnie zadaniami. W ramach przygotowanego pro- gramu nasi goście odwiedzili też kościół M. B. Częstochowskiej w Ze- lowie, w którym proboszcz Ks. Ja- cek Ambroszczyk zapoznał z histo-
rią kościoła Kolejny punkt programu miał miejsce w Parafii Ewangelicko - Reformowa-
rzymskokatolickiego.
nej w Zelowie. Pastor Tomasz Piecz- ko zaprezentował Muzeum — Ośro- dek Dokumentacji Dziejów Braci Czeskich, a w kościele z przepięknym koncertem wystąpił unikatowy ze- spół muzyczny „Zelowskie Dzwonki” Akcentem artystycznym w drugim dniu wizyty był Koncert z okazji Dnia Matki w Domu Kultury w Zelowie w wykonaniu dzieci z Domu Kultury, a także zelowskich szkół i przedszko- li. Ostatnim punktem programu była wizyta w Środowiskowym Domu Sa- mopomocy w Walewicach wraz z ro- dzinami polskimi goszczącymi człon- ków delegacji w swoich domach. Wartością dodaną współpracy part- nerskiej są przyjaźnie i relacje, które trwają pomiędzy mieszkańcami obu gmin przez wiele lat.
100-LECIE OCHOTNICZEJ STRAŻY POŻARNEJ W ŁOBUDZICACH
Ochotnicza Straż Pożarna w Ło- budzicach świętowała 3 czerw- ca jubileusz 100-lecia. Uroczystości rozpoczęto Mszą Świętą w ko- ściele parafialnym pw. Św. Waw- rzyńca w Łobudzicach, a oficjalna część odbyła się na placu strażac- kim. Tak zacny jubileusz w obecno- ści zaproszonych gości i 27 pocztów sztandarowych zarówno z terenu Gminy Zelów, jak i powiatów beł- chatowskiego i łaskiego, był oka- zją do nadania jednostce nowego sztandaru i Złotego Znaku Związ-
ku ZOSP RP. Odsłonięto także tabli- cę pamiątkową oraz wręczono od- znaczenia najbardziej zasłużonym druhom-ochotnikom. Pamiątkowy- mi statuetkami strażacy z Łobudzic podziękowali osobom, które miały swój wkład zarówno w organizacyj- ne przygotowanie uroczystości, jak i finansowe wsparcie. Na zakończe- nie części oficjalnej podczas barw- nej defilady zaprezentowano wozy bojowe przybyłych na uroczystość jednostek. Jubileuszowe obchody odbyły się pod Patronatem Hono- rowym Burmistrza Zelowa Urszuli
Świerczyńskiej.
ZŁOTYM MEDALEM „ZA ZASŁUGI DLA POZARNICTWA” zostali odzna- czeni:
Sławomir Bzikowski z Ochotni- czej Straży Pożarnej w Bujnach Szla- checkich Dariusz Gapik i Mariusz Stępień z Ochotniczej Straży Pożar- nej w Łobudzicach.
SREBRNYM MEDALEM „ZA ZA- SŁUGI DLA POŻARNICTWA” odzna- czono:
Marcina Grodzkiego oraz Wie- sława Zawodzińskiego.
BRĄZOWYM MEDALEM „ZA ZA- SŁUGI DLA POŻARNICTWA” odzna- czono:
Szymona Dobroszka, Jakuba Frątczaka i Kamila Frątczaka, Ka- zimierza Wędzika.
SREBRNYM MEDALEM „ZA ZA- SŁUGI DLA POŻARNICTWA” Oddzia- łu Powiatowego ZOSP RP w Bełcha- towie odznaczeni zostali: Henryk
Frątczak, Jan Kosik, Szczepan Krajda, ks. Leon Strzelczyk, Cze- sław Muszkiewicz oraz Ludwik Wejman.
BRĄZOWYM MEDALEM „ZA ZA- SŁUGI DLA POŻARNICTWA! Oddzia-
łu Powiatowego ZOSP RP w Bełcha- towie odznaczeni zostali: Tomasz Martyniak oraz Jacek Frątczak.
Na uroczystość jubileuszową przybył najstarszy druh, wielolet- ni sekretarz tej jednostki Zdzisław Maciejewski, który w lutym bieżą- cego roku obchodził swoje setne urodziny.
Telefon alarmowy 112 Pogotowie Ratunkowe 999 Straż Pożarna 998
Policja 997
Pogotowie Gazowe 992 Pogotowie Energetyczne 991 Pomoc Drogowa 981
Biuro numerów 118-913
WYDARZENIA
e Urząd Miejski w Zelowie 44 634 10.00 e Powiatowy Urząd Pracy Filia w Zelowie 44 634 10 66 e Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Zelowie 44 634 10 28 e Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Zelowie 44 634 1306
e Zakład Usług Komunalnych 44 634-22-58
e Dom Kultury w Zelowie 44 634 1098
e Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy wZelowie 44 634 11 48
e Szpital Wojewódzki w Bełchatowie Pogotowie Ratunkowe 44 635 8480
e Przychodnia SPZOZ w Zelowie 44 634 1265
e NZ0Z,MEDYK” 44634 12 18
e Wiejski Ośrodek Zdrowia w Wygiełzowie 44 634 14 22
e 0SPwzZelowie 44 634 2998
e 0SPw Łobudzicach 44 634 15 88
e Fundacja Rozwoju Gminy Zelów 44 634 1006144634 10 14
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
ZELÓW DOCZEKAŁ SIĘ PEŁNOWYMIAROWEJ SALI GIMNASTYCZNEJ
Ponad 70 lat mieszkańcy Gminy Zelów czekali na pełnowymiarową salę gimnastyczną. Marzenia stały się faktem i już oficjalnie 15 czerwca w obecności uczniów, grona pedagogicznego i zaproszonych gości dokonano uroczystego jej otwarcia.
Oficjalne otwarcie obiektu było połączone ze świętem Patrona Szkoły. Po przecięciu symbolicz- nej wstęgi przez przedstawicieli władz samorządowych Gminy Ze- lów, województwa łódzkiego, dy- rekcję szkoły i przedstawiciela Rady Rodziców, obiekt został poświę- cony przez proboszcza parafii M.B. Częstochowskiej Jacka Ambrosz- czyka. Były podziękowania ze strony uczniów na ręce Burmistrza Urszu- li Świerczyńskiej i Przewodniczącej Rady Miejskiej Agnieszki First, a także prezentacja wspaniałego programu artystycznego. Nie kryjąc swojego zadowolenia z posiadania sali gim- nastycznej, na której odbyła się uro- czystość, uczniowie odwdzięczyli się pokazem umiejętności sportowych, tanecznych, akrobatycznych, recy- tatorskich i muzycznych. Na koniec
wyróżniono najlepszych uczniów we wszystkich dziedzinach nauki.
Jak mówią sami uczniowie — gra w siatkówkę, koszykówkę czy piłkę nożną była niemożliwa, bo lekcje wy- chowania fizycznego od lat prowa- dzone były na szkolnym korytarzu. Te- raz mamy obiekt, na którym możemy realizować swoje sportowe pasje.
W taki oto sposób największe zadanie inwestycyjne Gminy Ze- lów, realizowane w latach 2016- 2018, zostało zakończone. Obiekt
jest dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych i pełni funk- cję ośrodka rekreacyjno-sportowe- go dla realizacji zajęć sportowych i szkolnych. Będzie miejscem orga- nizacji imprez sportowych i upra- wiania sportu zarówno przez dzieci i młodzież, jak i Mieszkańców Gmi- ny Zelów, w tym podopiecznych Stowarzyszenia Przyjaciół Osób Nie- pełnosprawnych w Zelowie. Sala gimnastyczna daje możliwość gry m.in. w piłkę nożną, ręczną, siatko-
wą i koszykową. Zaplecze sali posia- da dodatkowo stołówkę, bibliotekę, magazyn sprzętu sportowego (bo- gatowyposażony), sanitariaty, szatnie z natryskami i łącznik ze szkołą. Swój wizerunek zmieniła przestrzeń wo- kół całego budynku i podwórko szkolne - ułożono kostkę wibropra- sowaną, ustawiono ławki i zagospo- darowano tereny zieleni.
Łączna powierzchnia użytkowa obiektu wynosi 1 165 m”, w tym are- na o wymiarach 21x31 m”. Zadanie ołącznej wartości 3 385 999,97 zł zo- stało zrealizowane przy wsparciu fi- nansowym z Ministerstwa Sportu i Turystyki — Fundusz Rozwoju Kultu- ry Fizycznej (883 500 zł) i z Regional- nego Centrum Polityki Społecznej w Łodzi — Państwowy Fundusz Re- habilitacji Osób Niepełnosprawnych — 331 227,60 zł.
WSPANIAŁY JUBILEUSZ ZELOWSKIEGO KLUBU HONOROWYCH DAWCÓW KRWI
Nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że ratowanie życia i zdrowia ludzkiego to najcenniejszy dar, jaki można ofiarować drugiemu człowiekowi. Taką szlachetną misję ma Miejsko-Gminny Klub Honorowych Dawców Krwi w Zelowie, który obchodzi w tym roku 55-lecie istnienia. Na przestrzeni minionych lat oddał na rzecz służby zdrowia 11 tysięcy litrów krwi. Jest jednym z najstarszych klubów na ziemi
łódzkiej, bowiem w tym roku Ruch Honorowego Krwiodawstwa obchodzi swój jubileusz 60-lecia powstania.
W podniosłej i uroczystej atmos- ferze Honorowi Dawcy Krwi z Zelo- wa świętowali 9 czerwca swój zacny jubileusz. W obecności zaproszonych gości, mi.in. władz samorządowych Gminy Zelów, władz krajowych i wo- jewódzkich Polskiego Czerwonego Krzyża, przedstawicieli Regionalne- go Centrum Krwiodawstwa i Krwio- ecznictwa w Łodzi, zaprzyjaźnionych lubów Honorowych Dawców Krwi z terenu powiatu bełchatowskiego, na ręce Prezesa Miejsko - Gminnego Klubu Honorowych Dawców Krwi w Zelowie Andrzeja Pawlaka złożono wiele życzeń, gratulacji i słów uznania za wieloletnią działalność zelowskich krwiodawców. Działalność klubu to nie tylko organizowane kilka razy w roku akcje oddawania krwi, to także szkolenia z pierwszej pomocy przed- medycznej oraz włączenie się wraz z wolontariuszami Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zelowie w ak- cję pt. „Czerwonokrzyska Gwiazdka; dzięki której wiele rodzin potrzebują- cych z terenu naszej gminy w okresie świąt Bożego Narodzenia otrzymuje paczki świąteczne. Od 2016 roku klub ma swój sztandar i dumnie go pre- zentuje podczas uroczystości patrio- tyczno-religijnych organizowanych na terenie Gminy Zelów. Przewodhni- cząca Rady Miejskiej Agnieszka First
www.zelow.pl
w swoim przemówieniu podczas uroczystości podkreśliła istotny fakt, że do akcji oddawania krwi, organi- zowanych w Samodzielnym Publicz- nym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Zelowie, aktywnie włącza się co- raz więcej młodych osób, m.in. są to uczniowie zelowskich szkół — Zespo- łu Szkół Ogólnokształcących i Zespo- łu Szkół Ponadgimnazjalnych w Zelo- wie. To dobrze rokuje na przyszłość i buduje w młodych osobach poczu- cie odpowiedzialności za zdrowie i życie ludzkie.
Jubileusz był okazją zarówno do przypomnienia wieloletniej historii klubu, jak i do wręczenia odznaczeń najbardziej zasłużonym krwiodaw- com.
W dowód uznania za najpięk- niejszy dar humanitarny - bezintere- sowne długoletnie oddawanie krwi Odznaczenia Ministra Zdrowia „Ho- norowy Dawca Krwi — Zasłużony dla Zdrowia Narodu" otrzymali: Marek Szczepaniak i Mieczysław Stencel. Z kolei, odznaką „Zasłużony Hono- rowy Dawca Krwi II stopnia” wyróż- niono Sylwestra Rosiaka i Romana Filipczaka. Sześć osób, w tym Małgo- rzata Martyniak, Renata Grudzińska, Justyna Balcerzak, Elżbieta Majcherek - Pawlak, Marek Martyniak i Henryk Kimmer otrzymało odznakę „Zasłu-
żony dla RCKiK” Warto przy tym za- znaczyć, że podczas wojewódzkiego spotkania z okazji 60 - lecia powsta- nia Ruchu HDK 3 osoby z zelowskie- go klubu — Andrzej Pawlak, Sławomir Siwek i Agnieszka Kimmer - zosta- ły odznaczone Brązowymi Krzyżami Zasługi nadanymi przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.
Z okazji tak wspaniałego jubile- uszu życzymy zelowskim krwiodaw- com dużo zdrowia, satysfakcji i po- gody ducha. Pamiętajcie Państwo, że największą nagrodą za Waszą szla- chetną działalność jest wdzięczność ludzkich serc.
Klub powstał w 1963 roku w siedzibie Zelowskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego. W ów- czesnym czasie zrzeszał 90% za- łogi pracującej w tych zakładach i był jednym z największym klu- bów HDK w województwie łódz- kim oraz jednym z najstarszych
w kraju. Funkcję Prezesa klubu pełnili kolejno w latach: Bronisław Cieniewski (do 1968 r.), Eugeniusz Smolny (1969-2014), Zdzisław Bi- stuła (po 2014 r.) i Andrzej Paw- lak (od 2015 r. - obecnie). W okre- sie pierwszych 25 lat działalności, klub przekazał na rzecz służby zdrowia ponad 2 127 litrów krwi. Do chwili obecnej liczba ta wzro- sła do 11 000 litrów krwi. W cią- gu roku organizowane są akcję oddawania krwi w Samodziel- nym Publicznym Zakładzie Opie- ki Zdrowotnej w Zelowie przy ul. Żeromskiego 21. W każdej z nich uczestniczy każdorazowo ok. 30 krwiodawców. W 1994 roku po upadłości Zelowskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego, ówcze- sne władze klubu w porozumie- niu z władzami miejskimi Zelowa podjęły decyzję przejścia klubu pod Urząd Miejski. Klub otrzymał nazwę Miejsko - Gminny Klub Ho- norowych Dawców Krwi Polskie- go Czerwonego Krzyża w Zelo- wie i taką nazwę nosi do dziś. Od listopada 2016 roku klub posiada swój sztandar. Siedzibę swoją ma przy ul. Żeromskiego 28, w której znajdują się liczne puchary, trofea i odznaczenia.
WYDARZENIA
WOJEWODA ZMIENIŁ NAZWĘ ULICY
W dniu 12 czerwca 2018 r. Wo- jewoda Łódzki Zarządzeniem Za- stępczym zmienił w Zelowie nazwę ulicy Tadeusza Kunickiego na Puł- kownika Witolda Pileckiego. Zgodnie z ustawą o zakazie pro- pagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jedno- stek pomocniczych gminy, budow- li, obiektów i urządzeń użyteczno-
ści publicznej oraz pomniki (Dz. U. z 2018, r, poz. 1103) Rada Miejska w Zelowie miała czas na zmianę takich nazw na terenie Gminy Ze- lów do 2 września 2017 r. Po prze- analizowaniu funkcjonujących na naszym terenie nazw uznano, że żadna z nich nie propaguje ani ko- munizmu ani innego ustroju tota- litarnego i wobec tego nie ma po- trzeby podejmować uchwały w tym
zakresie. Z uzasadnienia uchwały nadającej nazwę ulicy Tadeusza Ku- nickiego wynika, że Tadeusz Kunic- ki został obrany na patrona ulicy w związku z tym, ze przyczynił się do dużego rozwoju miasta Zelowa, w tym Zelowskich Zakładów Prze- mysłu Bawełnianego, szczególnie przy budowie nowej tkalni automa- tycznej. Dodać należy, że w zakła- dzie tym pracowało wielu miejsco-
wych i okolicznych mieszkańców. Takie też wyjaśnienie przedstawio- no w ubiegłym roku Wojewodzie Łódzkiemu, który nie uznając tych argumentów zmienił jednak nazwę ulicy.
Zarządzenie Zastępcze Woje- wody Łódzkiego zostało opubli- kowane w Dzienniku Urzędowym Województwa Łódzkiego i weszło w życie z dniem 29 czerwca 2018 r.
KONIEC KADENCJI - CZAS NA PODSUMOWANIA
Zaledwie kilka miesięcy dzieli nas od zakończenia mijającej kaden- cji w jednostkach samorządu tery- torialnego. W Gminie Zelów ostat- nie dwie kadencje były czasem dynamicznego rozwoju. Konse- kwencja w działaniach i determina- cja Burmistrza Zelowa Urszuli Świer- czyńskiej przełożyły się na zmianę wizerunku zarówno Zelowa jak i poszczególnych sołectw. Od tego wydania Informatora Zelowskie- go będziemy za pomocą fotorelacji pokazywać największe zadania in- westycyjne, których realizacja przy- czyniła się do zmiany wizerunku Gminy Zelów na przestrzeni tych 8 lat. Dodatkowo pod koniec waka- cji przez kierowników poszczegól- nych referatów Urzędu Miejskiego zostanie dla mieszkańców przygo- towana kompleksowa merytorycz- na informacja zawierająca liczby i wskaźniki, tzw. bilans zamknięcia. Trudno nie zauważyć, że powstały
WYDARZENIA
nowe sieci wodociągowe i kanaliza- cyjne, nowe drogi i chodniki. Zmo- dernizowano parki miejskie, utwar- dzono i zagospodarowano tereny pod dodatkowe miejsca parkingo- we, wybudowano i zmodernizo- wano oświetlenie uliczne. Powsta- ła nowa hydrofornia, dzięki czemu w tym roku mieszkańcy nie musie- li oszczędzać wody w czasie panu- jącej suszy (tak jak w ościennych gminach). Ponadto, wzbogacono infrastrukturę sportową — powsta- ło Wiejskie Centrum Rekreacji przy Szkole Podstawowej w Kociszewie, kompleks boisk przy Szkole Podsta- wowej nr 4 w Zelowie, nowa peł- nowymiarowa sala _ gimnastycz- na przy Szkole Podstawowej nr 2 w Zelowie, a na stadionie zelowskie- go Włókniarza sukcesywnie prze- prowadzane są prace remontowe. Placówki oświatowe wyposażono w eko-pracownie, ogródki ekolo- giczne, interaktywne tablice i nowo-
czesne pomoce dydaktyczne. Za- soby mieszkaniowe Gminy Zelów przeżyły prawdziwy rozkwit — zanie- dbane od wielu lat budynki przeszły termomodernizację, _ wymieniono zniszczone ciepłociągi, sukcesywnie uregulowano wskaźniki ciepła, dzię- i czemu gmina nie dopłaca do bie- żącej działalności Zakładu Usług Ko- munalnych (tak jak to miało miejsce wcześniej). Ochotnicze Straże Pożar- ne co roku są doposażane w sprzęt atowniczo - gaśniczy i specjalistycz- ne umundurowanie ratownicze, sukcesywnie są przeprowadzane emonty, dobudowy i termomoder- nizację strażnic, a do kilku jednostek udało się zakupić samochody. Za- dbano też o odpoczynek i rekreację — przy zbiorniku wodnym Patyki po- wstały tereny zieleni, miejsca do bie- siadowania, plac zabaw dla dzieci i boiska do gry w piłkę siatkową - za- gospodarowano cały teren i wyre- montowano pomost. W tym roku,
powstaną w 3 lokalizacjach, w tym na PATYKACH, siłownie zewnętrzne, które uatrakcyjnią spędzanie wolne- go czasu całym rodzinom. Ważnym aspektem jest też opieka społecz- na. Do Zelowa przywrócono dosta- wy bezpłatnej żywności dla najbar- dziej potrzebujących mieszkańców naszej gminy. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że potrzeb do zaspo- kojenia w naszej gminie jest znacz- nie więcej, ale budżet Gminy Zelów jest niewystarczający żeby sprostać realizacji wszystkich zamierzeń. Za- dania do realizacji są planowane w sposób najbardziej racjonalny i efektywny. W odpowiedzi na poja- wiające się nieprawdziwe informa- cje dotyczące inwestycji gminnych, stanowczo należy stwierdzić, że w ostatnich 8 latach nie zaniedbano żadnego obszaru życia społecznego, a efekty podjętych działań przyniosą długoterminowe korzyści dla miesz- kańców.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Remont drogiwlgnacowieś
I = ER 3
wa i termomodernizacja świetlicy wiejskiej PEER OPEC TWE Fo zo przy, Ochotniczej Straży Pożarnej w Pozdżenicach
Rozbudowa oświetleńn na terenie miasta i gminy,
Remont drogi w Pszczółkach
=
lssi lua SB -HWArCE
Utwardzenie placu a budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Łobudzicach Zagospodarowanie terenu przy Zespole Szkół Ogólnokształcących w Zelowie
www.zelow.pl
WYDARZENIA (EG nm
Informujemy Mieszkańców Gminy Zelów, że na terenie naszej gminy firma IRIS TELECOMMUNI- CATION rozpoczyna drugi etap prac projektowych, współfinanso- wanych przez Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, polegających na budo- wie światłowodowych linii kablo- wych umożliwiających dostęp do szerokopasmowego _ Internetu. W związku z tym pracownicy tej firmy odwiedzają mieszkań- ców zarówno Zelowa, jak i takich miejscowości jak: Bujny Szla- checkie, Grębociny, Kociszew, Kol. Grabostów, Kol. Łobudzice, Ło- budzice, Mauryców, Nowa Wieś, Przecznia, Pszczółki, Wygiełzów, Zalesie w celu podpisania stosow- nych umów.
Warto podkreślić, że podpi-
a ah (18 97 949). PE "Wysocki, urodz rudniu 897 roku NE 2 elowie. 916 roku wstąpił do Polskiej Or- ja sd Wojskowej. Pod koniec rześnia 1918 roku podjął decy-
tąpieniu do _ tworzącego
Ó Kaa prze- mach 9. kompanii 2. | Legionów. W po- Inia 1918 roku trafia pod
wa awszych starć, nt Wysocki zo-
WYDARZENIA
am, „ podczas bitwy o mia-
ja O
sywane przez właścicieli posesji umowy o dostęp do nieruchomo- ści, na których planowana jest bu- dowa sieci, nie oznaczają automa- tycznego korzystania przez nich z usług telekomunikacyjnych -
szlak bojowy prowadzi dalej przez o, Szepetówkę, Zwiahel.
M sierpnia 1920 roku Zygmunt
Wysocki dokonuje czynu, który
pisuje Go do kroniki najznako-
mitszych żołnierzy — daje mu bez boat miejsce w panteonie b
ohaterów. We wniosku do nada- nia Krzyża Walecznych czytamy: Dnia 1.VIII.1920 roku w kontr-
wojska. Trafia do Ostrowa-Ko- ataku bolszewickim na pozycje die koło Mińska Mazowiec- |III/1 p.p.Leg: Perekale — Kniahi-
nin kawaleria nieprzyjacielska z lewej flanki przypuściła szarżę z powodu, iż 5/8 p.p. Leg. Opu- ściła bez walki swe stanowiska. Wskutek lewe skrzydło nasze za- częło się cofać ku wąskiej grobli,
ębokie bagna. Sierż. Wysocki,
jedynemu przejściu przez -
iając, że zt poż sroki o,
usługi takie będą w przyszłości oferowane przez operatorów tych usług (w tym lokalnych), wyko- rzystujących wybudowaną w ten sposób nowoczesną infrastrukturę światłowodową. Umowa o dostęp
y opracowane są przez pracowników Domu Kultury wzelo ie.
9.
nta Wysockiego pr" ś
ierwszą 'zaprezen towaną postacią będzie Zygmunt Wysocki (1897-194 ada Miejska podjęła uchwałę o nadaniu jednej. zulic Zelowa imienia Zy ocz ok łączącą ul. Żeromskiego i ul. Cegielnianą przylegającą. do siedziby Urzęd.
JP ik
z plutonem swym w liczbie 18 lu- dzi tak długo broni się przed sot-
BUDOWA ŚWIATŁOWODÓW NA TERENIE GMINY ZELÓW
do nieruchomości odnosi się jedy- nie do wyrażenia zgody przez jej właściciela na przewieszenie kabla światłowodowego nad działką lub ułożenie kabla doziemnego, w za- kresie wskazanym w umowie oraz pokazanym na szkicu, będącym załącznikiem do tej umowy. Do- stęp do nieruchomości będzie re- alizowany przez operatora projek- towanej infrastruktury, wyłącznie na potrzeby instalacji telekomuni- kacyjnych linii światłowodowych oraz w przypadku konieczności usunięcia ich awarii. Właścicie- le nieruchomości nie ponoszą żadnych kosztów związanych z podpisywaną umową.
Prosimy mieszkańców Gminy Zelów o przychylność, bo tylko dzięki wspólnemu działaniu idobrej współ- pracy możemy skutecznie działać na rzecz rozwoju naszej gminy.
iem jest, aś: m ieszkańcom ej ztakich ob wię, Tae are BACH 5
iejskieg.
pr =:
W =
— 8.
l P)
okres okupacji ukrywa się. Po II wojnie światowej otworzył
niami kozaków, aż oddziały moje _ sklep,z tytoniem” przy Rynku w Ze-
przeprawiły się poprzez groblę. Dopiero wtedy daje rozkaz swe- mu plutonowi do odwrotu, w któ- rym dopadnięty przez kawalerię, dostaje się do niewoli. Z niej po- wraca po 4 miesiącach - pieczęć. —
Dowództwo 12 Kom., podpis mało czytelny.
Po zakończeniu | wojny świato- wej wraca do Zelowa, gdzie wstę- puje do Ochotniczej Straży Po- żarnej, a w 1932 roku zostaje jej naczelnikiem.
W czasie II wojny światowej, za swoją oai działalność,
roku podczas
myka M |<
goszcz, trafia do pociągu śmierci
lowie. W lutym 1945 roku ponow- nie został naczelnikiem Ochotni- czej Straży Pożarnej.
Należał do Stronnictwa Demo- kratycznego, partii kupców i rze- mieślników, ale przede wszystki byłych strzelców, legionistów i p owiaków. Wchodzi w skład pierw- szego tymczasowego Zarządu Gminy, a następnie zostaje ka cą wójta Zelowa, a w końcu wój- tem. Urząd pełni do 13 1947 roku. -
Ginie tragicznie 5 g
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Od 1 lutego br. zastąpił Pan na stanowisku Komendanta Komisariatu Policji w Zelowie Krzysztofa Mikułowskiego. Ma- jąc za sobą już kilka miesięcy pracy w Zelowie, jak postrzega Pan naszą gminę?
Z perspektywy czasu, porów- nując różne miejsca gdzie pra- cowałem, mogę z całą pewno- ścią powiedzieć, że Zelów jest gminą która ma w sobie duży potencjał, zresztą jak głosi ha- sło promocyjne „Mała Gmina - Duże Możliwości”, nie mó- wiąc o lokalnej społeczności wg mojego uznania, no i mam nadzieję, że tak zostanę pozy- tywnie nastawiony do zelow- skich funkcjonariuszy. Zdaję so- bie również sprawę z tego, że mój poprzednik poprzez długo- letnią służbę dla Gminy Zelów wypracował sobie szacunek i zaufanie wśród władz samo- rządowych jak i lokalnej spo- łeczności. Mam nadzieje, że i mnie się to uda, ale to już po- zostawiam ocenie mieszkań- ców.
www.zelow.pl
Jak zamierza Pan budować poczucie bezpieczeństwa na- szych mieszkańców i co dla Pana jest priorytetem?
Zawsze twierdziłem, że bez- pieczeństwo jest wspólną spra- wą mieszkańców i Policji. Należy przede wszystkim budować za- ufanie do Naszej Instytucji. Ma- jąc zaufanie mieszkańców mo- żemy bardzo wiele osiągnąć. Obywatel ma wówczas świado- mość, że zawsze może się do as zwrócić. Poza tym, funkcjo- nariusze nie są w stanie wie- dzieć o wszystkim — w sensie zagrożeń oczywiście - dlatego ak ważne jest wykształcenie w mieszkańcach poczucia zaufa- nia. Należy zaznaczyć, iż mamy narzędzie w postaci Krajowej apy Zagrożeń Bezpieczeń- stwa, która to w dużym stop- niu naświetla nam różne proble- my, o których nie raz nie wiemy jako Policja, a dzięki odpowied- niej reakcji mieszkańców może- my je eliminować. Co do priory- etów, to twierdzę, że zawsze dla ażdego policjanta bez względu
WYWIADY
BEZPIECZEŃSTWO - WSPÓLNA SPRAWA
O pracy w Komisariacie Policji w Zelowie oraz realizacji zadań na rzecz lokalnej społeczności naszej gminy znowym Komendantem Komisariatu Policji w Zelowie podinsp. Arkadiuszem Stawiarskim rozmawia redaktor naczelna Informatora Zelowskiego Olena Krawczuk-Chojnacka.
na funkcję jaką pełni, jest wła- śnie bezpieczeństwo w szero- kim tego słowa znaczeniu. Każ- dy z Nas przecież chce się czuć w swojej gminie, mieście bez- piecznie. Jednakże to co zawsze było dla mnie priorytetem - to eliminowanie nietrzeźwych kie- rujących.
Czy Pana zdaniem, Komisa- riat Policji w Zelowie ma wy- starczającą ilość policjantów?
Nigdy nie jest wystarczająco.. ale tak poważnie. jeśli nie mamy do czynienia z absencją choro- bową, wówczas ilość funkcjona- riuszy jest jak najbardziej zado- walająca. Poza tym, policjanci Komisariatu Policji w Zelowie to naprawdę profesjonaliści w każ- dym calu.
Jak wyglądają statystyki na terenie Gminy Zelów pod względem zdarzeń drogowych, zarówno wypadków jak i koli- zji?
Porównując to półrocze do poprzedniego to niestety muszę stwierdzić, że statystyki są nie- zbyt zadowalające. W tym roku wzrosła ilość wypadków i kolizji, aczkolwiek w jednym obszarze jest lepiej — spadła ilość kolizji na obszarach wiejskich. Cóż, bra- wura kierowców oraz nie przy- stosowanie prędkości do warun- ków atmosferycznych na drodze robi swoje. Policjanci bywając na różnych spotkaniach mówią nie- jednokrotnie o bezpieczeństwie na drogach. Miejmy nadzieję, że w końcu przyniesie to zamierzo- ny skutek.
Gmina Zelów co roku wspie- ra finansowo Komisariat Po- licjj w Zelowie dedykując te środki na dodatkowe patro- le (służby ponadnormatywne) w celu zwiększenia bezpieczeń- stwa mieszkańców naszej gmi- ny. Czy w tym roku to zadanie jest też kontynuowane?
Zarówno w latach poprzed- nich jak i w tym roku zosta- ło zawarte porozumienie po- między Burmistrzem Zelowa a Komendą Powiatową w Beł- chatowie dotyczące służb po- nadnormatywnych na terenie Gminy Zelów. Każdego roku na naszym terenie odbywają się
óżnego rodzaju uroczystości, festyny, przejazdy, imprezy, które o jako policjanci zabezpiecza- my. Służba ponadnormatywna w dużym stopniu zwiększa bez- pieczeństwo... jest Nas po pro- stu więcej. Wiele imprez takich jak np. Dni Zelowa czy Dożyn- i Gminne skupia wiele osób, a co za tym idzie może dość do óżnego rodzaju incydentów, a nic nie zwiększa poczucia bez- pieczeństwa jak dodatkowe pa- role, które czuwają.
Bardzo duży nacisk kładzie się teraz na dobrą współpra- cę policjantów i mieszkańców. Jak wygląda to w naszej gmi- nie?
Uważam, że współpraca lokal- nej społeczności z policjantami układa się bardzo dobrze. Przy- kładem tego mogą być różnego rodzaju informacje od mieszkań- ców, które to niejednokrotnie powodują wyeliminowanie da- nego zagrożenia.
Zgodzi się Pan ze mną, że często zaangażowanie poli- cjantów stoi w sprzeczności ze
statystykami? Powiem tak — to nie jest kwe- stia sprzeczności. Statystyka
daje nam pewien obraz sytuacji, a to z kolei powoduje, że jako przełożony mam wiedzę na któ- rych obszarach należy się sku- pić, aby zwiększyć bezpieczeń- stwo. Policjanci świetnie zdają sobie z tego sprawę.
Jaką osobą prywatnie jest Arkadiusz Stawiarski?
Trudne pytanie..oceniać sie- bie wcale nie jest łatwo. Wy- daje mi się, że jestem człowie -kiem przede wszystkim kon- sekwentnym, decyzyjnym, sta- rającym się spojrzeć na proble- my w sposób obiektywny. Ma to odzwierciedlenie zarówno w życiu prywatnym jak i zawo- dowym
Panie Komendancie, dzię- kuję za rozmowę i życzę za- dowolenia i satysfakcji z pra- cy na terenie Gminy Zelów. Niech podejmowane działa- nia przynoszą najlepsze owoce w celu bezpieczeństwa naszych mieszkańców.
Dziękuję bardzo
WYWIADY
Gmina Zelów zaproponowała we wniosku 3 lokalizacje pod bu- dowę OSA: tzw. „Ogródek Jorda- nowski” przy ul. Kościuszki w Ze- lowie (wariant rozszerzony), Park Miejski im. Romualda Traugutta (wariant podstawowy) i teren przy zbiorniku wodnym Patyki (wariant podstawowy). Wniosek o łącznej wartości 197 518 zł otrzymał mak- symalne możliwe dofinansowanie w wys. 98 700 zł. W województwie łódzkim tego rodzaju dofinanso- wanie przyznano 31 jednostkom samorządu terytorialnego, w tym dla Gminy Zelów. Dofinansowa- nia nie otrzymały gminy sąsiednie m.in. Łask, Bełchatów, Kluki, Bu- czek. W skali całego kraju do pro- gramu złożono 1413 wniosków, z czego dofinansowanie przyzna- no dla 792.
Otwarte Strefy Aktywności (OSA) to program Ministra Sportu i Tury- styki, którego celem jest budowa ogólnodostępnych, plenerowych
DOFINANSOWANIE PRZYZNANE — GMINA ZELÓW WYBUDUJE 3 STREFY AKTYWNOŚCI DLA MIESZKAŃCÓW
Ministerstwo Sportu i Turystyki opublikowało 6 czerwca br. wyniki naboru pierwszej edycji Programu Otwartych Stref Aktywności (OSA),
w którym Gmina Zelów występowała z wnioskiem o dofinansowanie.
i bezpłatnych stref sportu, rekreacji i odpoczynku, w skład których wej- dą: urządzenia siłowni zewnętrz- nej, sprawnościowy plac zabaw dla dzieci, strefa relaksu i gier, za- gospodarowanie zieleni. Miejsca te mają sprzyjać integracji społecznej i być skierowane do różnych grup wiekowych. Dodatkowo podniosą w sposób znaczący estetykę prze- strzeni publicznej i poprawią jakość życia mieszkańców danego obsza- ru.
Dofinansowaniem w ramach Programu zostały objęte zada- nia inwestycyjne dotyczące bu- dowy infrastruktury sportowo -rekreacyjnej w dwóch warian- tach realizacyjnych: podstawowym i rozszerzonym.
Wariant podstawowy obejmuje:
- siłownię plenerową (minimum 6 różnych urządzeń) oraz
- strefę relaksu (minimum 4 ław- ki montowane na stałe do podłoża, urządzenia do gier edukacyjnych montowane na stałe do podłoża np. szachy/warcaby itp. zagospo- darowanie zieleni - nasadzenia).
Wariant rozszerzony obejmuje:
- siłownię plenerową (minimum 6 różnych urządzeń) oraz
- strefę relaksu (minimum 4 ław- ki montowane na stałe do podłoża, urządzenia do gier edukacyjnych montowane na stałe np. szachy/ warcaby itp, zagospodarowanie zieleni - nasadzenia), oraz
- plac zabaw o charakterze
sprawnościowym (minimum 3
urządzenia) z ogrodzeniem lub
z możliwością wykorzystania istnie-
jącego ogrodzenia terenu. Pierwsza lokalizacja OSA plano-
wana w tzw. „Ogródku Jordanow- skim” przy ul. Kościuszki w Zelowie o powierzchni ok. 495 m” zawierać będzie: plac zabaw z nawierzchnią bezpieczną z czystego piasku oraz siłownię z naturalną nawierzchnią trawiastą. Na placu zamontowa- ne będą następujące urządzenia: orbitrek, wioślarz, biegacz, tablica z regulaminem, 4 ławki, zestaw do gry w warcaby, zestaw zabawowy (drabinka, przeplotnia pionowa z lin, kosz linowy, uchwyty gimna- styczne, Ścianka wspinaczkowa, elementy obrotowe, element zjaz- dowo - wspinaczkowy, kule wspi- naczkowe), huśtawka „bocianie gniazdo, Ściana wspinaczkowa, krzesło z mechanizmem rowero- wym, zestaw twister i wahadlo, ze-
BURMISTRZ INFORMUJE
staw wyciąg górny i wyciskanie, ze- staw do gry w chińczyka, stojak na rowery, kosz na śmieci.
Druga lokalizacja o powierzch- ni ok. 690 m? przeznaczona będzie
do budowy siłowni zewnętrznej z naturalną nawierzchnią trawia- stą. Obiekt wyposażony będzie w następujące urządzenia: orbi- trek, wioślarz, biegacz, tablica z re- gulaminem, 4 ławki, zestaw do gry w warcaby, fitness rower, zestaw tai chi, krzesło z mechanizmem rowe- rowym, stojak na rowery, zestaw do gry w chińczyka, zestaw wyciąg górny i wyciskanie siedząc, zestaw twister i wahadło, kosz na śmieci.
Trzecia lokalizacja przy zbiorniku wodnym „Patyki” zagospodarowa- na będzie na powierzchni ok. 690 m? podobnie jak w Parku Miejskim im. Romualda Traugutta.
Wszystkie strefy powstaną jesz- cze w tym roku, aich budowa ruszy po podpisaniu stosownych umów.
PRAWIE 100 TYSIĘCY ZŁOTYCH DLA OCHOTNICZYCH STRAŻY POŻARNYCH
SKI BURMISTRZ INFORMUJE
7 czerwca br. Burmistrz Zelo- wa Urszula Świerczyńska podpi- sała w Łodzi umowę w ramach której Gmina Zelów otrzyma z Funduszu Pomocy Pokrzywdzo- nym oraz Pomocy Postpeniten- cjarnej - Funduszu Sprawiedliwo- ści dofinansowanie w wysokości 92 565 zł przy wkładzie własnym 1% - 935 zł. Środki finansowe w ramach przyznanego dofinan- sowania będą przeznaczone dla ochotniczych straży pożarnych z terenu Gminy Zelów na zakup wyposażenia i urządzeń ratow-
nictwa, niezbędnych do udzie- lenia pomocy poszkodowanych bezpośrednio na miejscu popeł- nienia przestępstwa.
Zadanie _ współfinansowane będzie ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego dyspo- nentem jest Minister Sprawie- dliwości w ramach programu wsparcia i rozwoju systemu in- stytucjonalnego pomocy oso- bom pokrzywdzonym przestęp- stwem i świadków oraz likwidacją skutków pokrzywdzenia prze- stępstwem.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Podczas XXXVII sesji Rady Miejskiej w Zelowie, która odbyła się w dniu 26 czerwca br. w Domu Kultury, rad- ni udzielili absolutorium Burmistrzowi Zelowa Urszuli Świerczyńskiej zwyko-
Po wielu latach, stadion Ze- lowskiego Klubu Sportowego „Włókniarz” doczekał się remon- tu. Już w minionym roku rozpo- częto wymianę siedzisk na try- bunach i przeprowadzono prace remontowe wewnątrz budyn- ku. Natomiast w tym roku za- kres prac jest znacznie szerszy i obejmuje: roboty demontażowe i rozbiórkowe ogrodzenia i na-
W ostatnim czasie zakończy- ły się prace remontowe na drodze w Bujnach Szlacheckich. Zakres zadania zakładał korytowanie pod warstwy konstrukcyjne, podbu- dowę z tłucznia dolomitowego, wykonanie nawierzchni asfalto- betonowej oraz roboty wykończe- niowe w tym odmulenie rowów na odcinku ok. 300 mb. Zadanie kosztowało 151 290 zł.
W Pożdżenicach na odcinku o długości ok. 890 mb po demon- tażu istniejącej nawierzchni z płyt
nania budżetu Gminy Zelów za 2017 rok.
Dochody budżetu ogółem zreali- zowano w wysokości 58 737 576,99 zł, co stanowi 100,24% planu, na-
wierzchni, wymianę ogrodzenia wzdłuż wjazdu, ułożenie chodni- ka z płytek chodnikowych, wyło- żenie skarp płytami betonowymi oraz wjazd z kostki betonowej. Pomalowana będzie także brama wjazdowa. Łączny koszt remon- tu wynosi 138 731,70 zł. Dzięki przeprowadzonym pracom, wize- runek i estetyka przestrzeni spor- towej ulegnie całkowitej zmianie.
betonowych i wykonaniu podbu- dowy tłuczniowej, wykonano na- wierzchnię z asfaltobetonu wraz z wjazdami do posesji i odwodnie- niem powierzchniowym. Wartość zadania wynosi 1 054 110,00zł . Zostały także ukończone dwie drogi ma terenach wiejskich (w miejscowościach — Pawłowa i Jawon), których realizację rozpo- częto jeszcze w minionym roku. W efekcie przeprowadzonych re- montów uzyskano ok. 2000 mb na- wierzchni emulsyjno - grysowych.
tomiast wydatki ogółem budżetu w kwocie 57 406 578,38 zł tj. na pozio- mie 94,57% ustalonego planu. Dochody bieżące wykonanowwy- sokości 57 425 079,46 zł (100,05% pla- nu), a wydatki bieżące 52 212 499,19 zł (94,62% planu). Z powyższego wy- nika, że na koniec roku budżetowe- go 2017 została zachowana zasada wynikająca z art. 242 ust. 2 ustawy o finansach publicznych, bowiem wykonane dochody bieżące są wyż- sze, aniżeli wykonane wydatki bie- żące o kwotę 5 212 580,27 zł. Do- chody majątkowe zrealizowano na poziomie 1 312 497,53 zł, co stano-
Intensywne prace trwają przy zadaniu inwestycyjnym Gminy Zelów pt. „Budowa sieci wodo- ciągowo - kanalizacyjnej w dro- dze gminnej pomiędzy ul. Że- romskiego a ul. Cegielnianą w Zelowie; którego realizacja roz- poczęła się pod koniec minione- go roku. Zgodnie z podjętą 28 marca br. uchwałą Rady Miejskiej w Zelowie ulicy tej nadano na- zwę Zygmunta Wysockiego. W ra- mach zadania został zrealizowany już zakres prac dotyczący budo-
Wartość tych dwóch inwestycji wy-
wi 109,37% planu, a wydatki mająt- kowe ukształtowały się na poziomie 5 194 079,19 zł, tj. 94,04% zakładane- go planu.
Kwota zobowiązań z tytułu wcze- śniej zaciągniętych kredytów i poży- czek na dzień 31 grudnia 2017 roku wyniosła 18 860 552,00 zł i była niższa 0215555600 zł od kwoty długu wy- kazanego przez Gminę Zelów w sto- sunku do końca roku 2016.
Sprawozdanie zwykonania budże- tu Gminy Zelów za 2017 rok uzyskało pozytywną opinię zarówno Regional- nej Izby Obrachunkowej, jak i Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej w Zelowie.
wy infrastruktury wodociągowo - kanalizacyjnej, obecnie układa- na jest nawierzchnia asfaltowa odługości ok. 500 mb orazchodnik z kostki wibroprasowanej. Dodat- kowo jest wykonane oświetlenie uliczne. Wartość zadania wynie- si 1 795 800 zł. Wybudowana dro- ga wraz z infrastrukturą przyczy- ni się do zwiększenia komfortu i bezpieczeństwa jej użytkowni- ków oraz pozytywnie wpłynie na estetykę przestrzeni publicznej miasta.
nosi łącznie około 650 tysięcy zł.
Do Urzędu Miejskiego w Ze-
lowie wielokrotnie wpływały zgłoszenia zarówno mieszkań-
ców jak i radnych Rady Miejskiej w Zelowie dotyczące porząd- ku i czystości, wykoszenia trawy na poboczach oraz przycięcia drzew w ciągu ulic Piotrkow- skiej, Sienkiewicza, Kościuszki i Zachodniej. Wymienione uli- ce wchodzą w skład drogi woje- wódzkiej nr 484, której zarządcą jest Zarząd Dróg Wojewódzkich w Łodzi/Rejon Dróg Wojewódz- kich w Bełchatowie.
Zgłoszenia te na bieżąco
przekazywane były pisemnie do zarządcy wspomnianej wyżej drogi. Dotyczyły one m.in. za- miatania ciągów jezdnych i pie- szych, wykoszenia trawy oraz pielęgnacji istniejącego drzewo- stanu w celu poprawy widocz- ności szczególnie w obrębie skrzyżowań w ciągu drogi woje- wódzkiej na terenie Zelowa. Treść odpowiedzi, która wpły- nęła w dniu 14 maja 2018 r. do sekretariatu Urzędu Miejskiego
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
KTO ODPOWIADA ZA CZYSTOŚĆ I PORZĄDEK NA DROGACH WOJEWÓDZKICH?
w Zelowie jest zdumiewająca, ponieważ zostaliśmy poinfor- mowani, że wykoszenie pobo- czy w/w drogi wykona Obwód Drogowy w Bełchatowie własny- mi siłami do dnia 18.05.2018 r., natomiast w związku z brakiem środków na bieżące utrzymanie dróg, pielęgnację drzew RDW wykonuje wyłącznie w przypad- ku konieczności poprawienia widoczności oznakowania pio- nowego.
PORADY I KONSULTACJE DLA MIESZKAŃCÓW
Zapraszamy mieszkańców Gminy Zelów do korzystania z nieodpłatnych porad i konsultacji oferowanych przez:
PUNKT KONSULTACYJNY DLA OSÓB Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM I OFIAR PRZEMOCY W RODZINIE
siedziba: Zelów, ul. Żeromskiego 28 (II piętro - pok. nr 21-23)
Dyżury: piątki w godz. 16.00 - 19.00, soboty w godz. 9.00 — 13.00
Porady prawne udzielane są w każdy czwartek w godz. 11.00 — 13.00.
PUNKT PROFILAKTYCZNO — INTERWENCYJNY DLA DZIECI, MŁODZIEŻY I RODZICÓW
siedziba: Zelów, ul. Żeromskiego 28 (Il piętro - pok. nr 21-23)
Dyżury: czwartki w godz. 8.00 - 11.00, soboty w godz. 14.00 - 19.00
W Urzędzie Miejskim w Ze- lowie (pokój nr 123, I piętro) dla Mieszkańców Gminy Ze- lów funkcjonuje punkt nieod- płatnej pomocy prawnej. Porad prawnych udziela radca prawny Jakub Lechowicz.
$ DLA KOGO?
Ustawa zakłada, że darmowa pomoc prawną (na etapie przedsą-
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
dowym) otrzymają:
- młodzież do 26 roku życia,
- osoby fizyczne, którym w okre- sie ostatnich 12 miesięcy zostało przyznane świadczenie z pomocy społecznej na podstawie ustawy o pomocy społecznej,
+ osoby, które ukończyły 65 lat,
- osoby posiadające ważną Kartę Dużej Rodziny,
- kombatanci,
- weterani,
- zagrożeni lub poszkodowani katastrofą naturalną, klęską żywio- łową lub awarią techniczną,
- kobiety w ciąży.
8 CO OBEJMUJE?
Pomoc prawna będzie polega- ła na:
- poinformowaniu osoby upra- -wnionej o obowiązującym sta- nie prawnym, przysługujących jej uprawnieniach lub spoczywają-
PUNKT NIEODPŁATNEJ POMOCY PRAWNEJ
cych na niej obowiązkach,
- wskazaniu osobie uprawnionej sposobu rozwiązania dotyczącego jej problemu prawnego,
« pomocy w sporządzeniu wy- magającego wiedzy prawniczej projektu pisma w zakresie niezbęd- nym do udzielenia pomocy, z wyłą- czeniem pism procesowych w po- stępowaniach przygotowawczym lub sądowym i pism w postępowa- niu sądowo-administracyjnym,
-« sporządzeniu projektu pisma o zwolnienie od kosztów sądo- wych lub o ustanowienie pełno- mocnika z urzędu.
$ JAKIEGO ZAKRESU PRAWA DOTYCZY NIEODPŁATNA PO- MOC PRAWNA?
Uprawnieni będą mogli uzyskać informacje w zakresie:
« prawa pracy,
- przygotowania do rozpoczęcia
działalności gospodarczej,
« prawa cywilnego,
- spraw karnych,
- spraw administracyjnych,
- ubezpieczenia społecznego,
- spraw rodzinnych,
- prawa podatkowego z wy- łączeniem spraw podatkowych związanych z prowadzeniem dzia- łalności gospodarczej.
Pomoc nie będzie natomiast obejmowała spraw z zakresu pra- wa celnego, dewizowego, handlo- wego i działalności gospodarczej, z wyjątkiem przygotowywania do jej rozpoczęcia.
Harmonogram Poniedziałek 9:00 - 13:00 Wtorek 13:00 - 17:00
9:00 - 13:00 11:30-15:30 9:00 - 13:00
Środa Czwartek Piątek
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
REALIZACJA RZĄDOWEGO PROGRAMU „DOBRY START” W GMINIE ZELÓW
DOBRY © "© START
p 300 ala ucjnia
Na podstawie ustanowionego przez Rząd Rzeczypospolitej Pol- skiej programu „Dobry start" ro- dziny, bez względu na osiąga- ne dochody, otrzymają raz w roku wsparcie finansowe w wysokości 300 zł na każde dziecko lub oso- bę uczącą się. W Gminie Zelów program ten będzie realizowa-
ny przez Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, ul. Piotrkow- ska 12 — Sekcja Świadczeń Rodzin- nych. Świadczenie przysługuje raz w roku - na rozpoczynające rok szkolny dzieci i osoby uczące się - do ukończenia 20 roku życia oraz do 24 roku życia (w przypadku osób uczących się legitymujących się orzeczeniem o niepełnosprawno- ści). Aby otrzymać wsparcie, należy złożyć wniosek przez rodzica, opie- kuna prawnego lub opiekuna fak- tycznego.
Od 1 lipca 2018 roku wnioski bę- dzie można składać on-line przez stronę Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej: empatia.mpips. govw.pl oraz przez bankowość elek- troniczną, a od 1 sierpnia 2018 roku drogą tradycyjną (papierową) w sie- dzibie Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zelowie, ul. Piotrkowska 12, pokój nr 5.
UWAGA! Na wnioski złożone w lipcu i sierpniu rodziny otrzy- mają wsparcie najpóźniej do 30 września 2018 roku, natomiast na
Zmiana terminów odbioru bioodpadów
złożone w terminie późniejszym wy- płata świadczenia nastąpi najpóźniej w przeciągu 2 miesięcy od złożenia wniosku. Wnioski w ramach progra- mu „Dobry start” będą przyjmowa- ne do 30 listopada 2018 roku.
Bliższych informacji na temat programu „Dobry start” udziela- ją pracownicy Sekcji Świadczeń Rodzinnych _ Miejsko-Gminne- go Ośrodka Pomocy Społecznej w Zelowie, ul. Piotrkowska 12, pokój nr 5, tel. 44 634 10 28 wew. 20.
Uległ zmianie harmonogram dotyczący odbioru bioodpadów na części ulic w naszym mieście. Zgodnie z podpisaną umową, odbioru odpadów dokonuje firma ”EKO-REGION" sp. z o. o., a nowy harmonogram zawiera poniższa tabela.
Ustawa z dnia 20 lipca 2017 r. Prawo Wodne nakłada na osoby fizyczne, osoby prawne, jednostki organizacyjne, w tym spółki nie- posiadające osobowości praw- nej, obowiązek uiszczania opłaty za zmniejszenie naturalnej reten- cji terenowej, zwanej opłatą reten- cyjną.
Dotyczy to osób będącymi:
a) właścicielami nieruchomości lub obiektów budowlanych,
b) posiadaczami samoistnymi
m 0
ma
| 923 | Bulnowska Leśne Działy Cmentarna Lubelska Dzielna Łąkowa Górna Skłodowskiej Harcerska Nowy Rynek Jana Pawła II Ogrodowa Kilińskiego Pabianicka Komeńskiego Piotrkowska Kopernika Podleśna Krótka Południowa
OPŁATA RETENCYJNA
nieruchomości lub obiektów bu- dowlanych,
c) użytkownikami wieczystymi gruntów,
d) posiadaczami nieruchomo- ści lub ich części albo obiektów budowlanych lub ich części, sta- nowiących własność Skarbu Pań- stwa lub jednostki samorządu te- rytorialnego.
Dotyczy to nieruchomości o powierzchni powyżej 3500m?, na których wykonano roboty i obiek-
ty budowlane trwale związane z gruntem zmniejszające retencję przez wyłączenie z tej nierucho- mości więcej niż 70% powierzchni biologicznie czynnej, na obszarach nieujętych w systemy kanalizacji otwartej lub zamkniętej. Posiadanie na ww. nieruchomo- ściach urządzeń do retencjono- wania wody, takich jak: zbiornik, studnia, rów, przewody drenar- skie, skrzynki rozsączające, z po- wierzchni trwale uszczelnionych
Poprzeczna Północna Przejazd Sienkiewicza Sportowa Wolności Wschodnia Złota
Zofii
istotnie obniża stawkę opłaty re- tencyjnej.
Wpływy z opłat z tytułu zmniej- szenia naturalnej retencji stanowić będą w 90% przychód PAŃSTWO- WEGO GOSPODARSTWA WODNE- GO WODY POLSKIE i tylko w 10% dochód budżetu gminy.
Stosowne OŚWIADCZENIE do- stępne jest na stronie internetowej www.zelow.pl, a także w formie papierowej w siedzibie Urzędu Miej- skiego — pokój nr 23.
JU?
26 lipca 2018r. 23 sierpnia 2018r. 20 września 2018r.
www.zelow.pl
WONOGRAN
w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30
25 października 2018r. 22 listopada 2018r. 13 grudnia 2018r.
ZAPRASZAMY
KON
l Y E (Ar
w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30 w godz. 11.30 - 14.30
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
EDUKACJA
PRZYZNANO DOTACJE NA EDUKACJĘ EKOLOGICZNĄ
Ponad 117 tysięcy złotych otrzyma Gmina Zelów z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi w ramach konkursu pn. „Edukacja Ekologiczna w szkołach i przedszkolach na rok szkolny 2018/2019”
WLKEWOCAZKI FUMOLUSE
©CHGOWÓW ŚWOAYWASICA
I OCSPODARKI WODNE sk W ŁODZI
Dotacje przyznano na realizację następujących zadań:
- Program Edukacji Ekologicz- nej pn. „Jeszcze w zielone gramy, lecz smog puka do naszych drzwi” w. Szkole Podstawowej w Bujnach Szlacheckich w kwocie 18 348,00 zł,
- Program Edukacji Ekologicznej pn. „Woda wokół nas” w Przedszko- lu Samorządowym nr 1 w Zelowie w kwocie 11 737,00zł,
- Program Edukacji Ekologicz- nej pn. „Jakie tajemnice kryje woda?” w Szkole Podstawowej nr 2 w Zelo- wie w kwocie 19 850,00 zł,
- Program Edukacji Ekologicz-
na działania z zakresu edukacji ekologicznej dla 7 placówek oświatowych.
r
nej pn. „Woda to bezcenny skarb w Szkole Podstawowej w Wygiełzo- wie w kwocie 12 688,00 zł,
- Program Edukacji Ekologicz- nej pn. ,W każdej kropli wody jest dar życia dla przyrody” w Przedszko- lu Samorządowym nr 4 w Zelowie w kwocie 14 784,00 zł,
- Program Edukacji Ekologicznej pn. „Woda do picia, woda do życia” w Zespole Szkół Ogólnokształcących w Zelowie w kwocie 15 271,00zł,
- Program Edukacji Ekologicz- nej pn. „Woda niejedno ma imię” w Szkole Podstawowej w Kociszewie w kwocie 24 366,00 zł.
Celem Konkursu jest podniesienie poziomu świadomości ekologicznej dzieci i młodzieży oraz dofinansowa-
nie najciekawszych projektów w ra- mach przedszkolnej i szkolnej edu- acji ekologicznej, których realizacja przyniesie największe efekty ekolo- giczne, w następujących obszarach priorytetowych: 1) edukacja ekologiczna obejmu- jąca problematykę zanieczyszczeń powietrza oraz ich szkodliwe oddzia- anie na zdrowie ludzi; 2) edukacja ekologiczna w zakresie racjonalizacji gospodarki odpadami i zapobiegania ich powstawaniu; 3) zrównoważone korzystanie z za- sobów naturalnych, ze szczególnym uwzględnieniem tematyki ochrony wód i gospodarki wodnej.
Wyżej wymienione projekty skła- dają się z szeregu działań mających
na celu wzrost świadomości i wiedzy ekologicznej oraz przyrodniczej od- biorców. Są odpowiedzią na konkret- ne problemy środowiskowe, mogą również stanowić uzupełnienie do proekologicznych działań. Poprzez udział w wycieczkach, warsztatach terenowych i stacjonarnych, specja- listycznych zajęciach edukacyjnych, konkursach i innych atrakcyjnych działaniach na rzecz ochrony środo- wiska, dzieci będą mogły kształtować swój własny stosunek do otaczającej ich przyrody. Poprzez realizację pro- jektów placówki oświatowe zosta- ną wyposażone w nowe pomoce dydaktyczne. Projekty zostaną zre- alizowane do końca roku szkolnego 2018/2019.
MIĘDZYNARODOWA WYMIANA MŁODZIEŻY W RAMACH PROGRAMU ERASMUS+
Współpraca partnerska miast ma wiele pozytywnych aspektów, zarówno w zakresie wymiany doświadczeń w wielu obszarach działalności samorządów, ale też integracji mieszkańców poprzez spotkania, wymiany i realizację wspólnych projektów. Jednym z takich przykładów jest projekt ERASMUS+, w którym od września ubiegłego roku uczestniczą uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zelowie.
Na początku czerwca gościliśmy w Zelowie młodzież z Niemiec, Re- publiki Czeskiej i Holandii. Wizyta roz- poczęła się od spotkania w Urzędzie Miejskim, gdzie grupa miała okazję w. wielkim skrócie poznać zarów- no Gminę Zelów (podczas prezen- tacji multimedialnej), jak i porozma- wiać z Burmistrzem Zelowa Urszulą Świerczyńską i Sekretarzem Miasta Agnieszką Mysłowską.
W ramach realizowanego pro- jektu pn. Elastic-Innovation thro- ugh the textile industry in the
past, present and future ucznio- wie z wymienionych krajów prze- prowadzają badania związane z historią, teraźniejszością i przyszło- ścią przemysłu tekstylnego. War- tością dodaną jest poznanie przez
uczestników projektu kultury i hi- storii partnerskich krajów, a dzięki wspólnym spotkaniom, wyjazdom z pewnością poszerzenie swoich umiejętności posługiwania się języ- kami obcymi. Takie spotkania sprzy-
jają także nawiązywaniu nowych ontaktów pomiędzy rówieśnika- mi. Jest to dwuletni projekt, które- go realizacja potrwa do 31 sierp- nia 2019 roku. Na to zadanie Zespół Szkół Ogólnokształcących w Zelowie otrzymał dofinansowanie w wyso- ości ok. 17 tysięcy euro. Możliwość uczestniczenia zelowskiej młodzieży w międzynarodowym projekcie jest efektem wieloletniej współ pracy pomiędzy Gminą Zelów a Związkiem Gmin Neuenhaus w Niemczech.
AKTYWNE TABLICE W PLACÓWKACH OŚWIATOWYCH
42 000 zł — to kwota dofinansowania pozyskanego przez Gminę Zelów z przeznaczeniem na zakup pomocy dydaktycznych z rządowego programu „Aktywna tablica” . Każda szkoła otrzyma po 14000 zł na rozwój infrastruktury szkolnej oraz kompetencji uczniów i nauczycieli w zakresie technologii informacyjno- komunikacyjnych.
W tym roku programem zostaną objęte: Szkoła Podstawowa im. M. Konopnickiej w Wygiełzowie, Szkoła Podstawowa im. mir. H. Sucharskie- go w Bujnach Szlacheckich i Szko- ła Podstawowa im. J. Kusocińskiego w Łobudzicach. W ramach dofinan- sowania do szkół zostaną zakupio- ne tablice interaktywne, projektory, głośniki czy interaktywne monito-
EDUKACJA
ry dotykowe. W latach 2017 — 2019 na program przeznaczono 279 mln 316 tys. zł, z czego 224 mln — to środki finansowe budżetu państwa, a 20% inwestycji — środki finansowe organów prowadzących, czyli jed- nostek samorządu terytorialnego. Maksymalna kwota dofinansowa- nia na jedną szkołę wynosi 14 000 zł z budżetu państwa, a wkład własny
gminy - 3 500zł.
Warto zaznaczyć, że już w 2017 r. cztery z siedmiu szkół podstawo- wych z terenu naszej gminy zostały wyposażone w pomoce dydaktycz- ne, niezbędne do realizacji progra- mów. Obecnie placówki te wdrażają na bieżąco stosowanie TIK w pro- cesie nauczania, chociażby poprzez uczestniczenie w międzyszkolnej
sieci współpracy oraz organizowa- nie lekcji otwartych z wykorzysta- niem TIK w nauczaniu.
W tym roku Gmina Zelów, dzię- ki pozyskanej dotacji celowej, do- kończyła wyposażenie pozostałych szkół podstawowych, w wyniku cze- go wszystkie szkoły podstawowe Gminy Zelów zostały objęte progra- mem.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
EDUKACJA
ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO 2017/2018
22 czerwca 2018 roku był dla uczniów jednym z najbardziej wyczekujących dni w roku szkolnym - w szkołach wybrzmiał ostatni dzwonek, a podczas uroczystych akademii rozdano świadectwa i nagrody.
Zgodnie z kalendarzem roku szkolnego 2017/2018, opublikowa- nym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej dokładnie 22 czerwca nastąpiło zakończenie zajęć dydak-
W Przedszkolu Samorządowym nr 4 w Zelowie w obecności za- proszonych gości, w tym przed- stawicieli władz samorządowych Gminy Zelów, rodziców i pracow- ników przedszkola, dzieci zapre- zentowały pięknego Poloneza. Następnie w wierszach i piosen- kach były chwile wspomnień i re- fleksji z lat spędzonych w przed- szkolu. Absolwentom wręczono pamiątkowe dyplomy ukończe- nia przedszkola, książki oraz upo- minki przygotowane przez młod-
tyczno - wychowawczych, a nowy rok szkolny rozpocznie się dopiero 3 września. Oznacza to, że w tym roku będą jedne z najdłuższych wakacji, które potrwają aż 73 dni. Zakończenie roku szkolnego jest zawsze dniem wyjątkowym i radosnym. Mniej radosny był je- dynie w Szkole Podstawowej nr 4 w Zelowie, ponieważ wraz z za- kończeniem roku szkolnego za- kończył swoją pracę zawodową Dyrektor Szkoły Jan Karol Kozłow-
ski. Podczas uroczystości nie zabra- kło chwil wzruszeń i wspomnień, najlepszych życzeń, gratulacji i kwiatów zarówno od władz sa- morządowych Gminy Zelów, jak i kadry pedagogicznej i uczniów. Przyłączamy się do wszystkich życzeń i składamy Panu Dyrek- torowi serdeczne podziękowa- nia za sumienną i rzetelną pracę na rzecz społeczności Szkoły Pod- stawowej nr 4 w Zelowie i Gmi- ny Zelów. Pana profesjonalizm,
PRZEDSZKOLE TEŻ ŻEGNAMY
Uroczystości zakończenia roku przedszkolnego 2017/2018 odbyły się także w zelowskich przedszkolach połączone z pożegnaniem dzieci 5-6 letnich.
szych kolegów oraz sadzonki dębów. Podziękowano też rodzi- com za współpracę i szczególne zaangażowanie w prace na rzecz przedszkola, a wychowawcom za opiekę i przygotowanie dzieci do dalszej nauki w szkole. Tradycyj-
RECYTATORZY W AKCJI
nie, jak co roku, absolwenci wpi- sali się do książki, która pozosta- nie w przedszkolu na pamiątkę. Podobny charakter miała uro- czystość w Przedszkolu Samo- rządowym nr 1 w Zelowie. Dzieci z grupy „Biedronek” przedstawi-
Pod Honorowym Patronatem Burmistrza Zelowa Urszuli Świerczyńskiej odbyły się w Galerii Collage Domu Kultury w Zelowie Gminne Eliminacje Konkursu Recytatorskiego „Świerszczykowe wierszyki”.
Łódzki Dom Kultury po raz szó- sty zaprosił Dom Kultury w Zelo- wie do współpracy przy realizacji projektu „Wojewódzki Ekologiczny Dzień Dziecka z Literaturą i Sztuką — Świerszczykowe Wierszyki”. W ra- mach projektu ogłoszone zostały konkursy plastyczne i konkurs recy- tatorski o tematyce przyrodniczej „Świerszczykowe wierszyki, skiero-
www.zelow.pl
wany do dzieci w wieku 5 — 11 lat. 15 maja br. najmłodsi recytatorzy z Gminy Zelów uczestniczyli w Gminnych Eliminacjach Konkursu Recytatorskiego _ „Świerszczykowe wierszyki, zorganizowanych przez Dom Kultury. W konkursie wzię- ło udział 18. reprezentantów szkół i przedszkoli naszej gminy. Bliska dzieciom tematyka konkursu i przy- jemna atmosfera, panująca podczas prezentacji, pozwoliły na ciekawą i swobodną interpretację wybra- nych wierszy. Komisja konkursowa, po wysłuchaniu uczestników, wyty- powała laureatów, którzy reprezen- tować będą naszą gminę w fina- le wojewódzkim w Łódzkim Domu Kultury: I miejsce — Maja Plucińska,
Szkoła Podstawowa nr 2 w Zelowie; II miejsce — Kacper Przybylski, Szko- ła Podstawowa w Wygiełzowie; III miejsce — Maja Szafran, Szkoła Pod- stawowa nr 4 w Zelowie. Przyznano trzy wyróżnienia dla: Mai Włodar- czyk ze Szkoły Podstawowej w Wy- giełzowie, Błażeja Grzegorczyka z Przedszkola Samorządowego nr I i Wiktorii Tosik ze Szkoły Podstawo- wej w Bujnach Szlacheckich.
Dzieci nagrodzone zostały upo- minkami wręczonymi przez Panią Urszulę Świerczyńską — Burmistrza Zelowa oraz przez Panią Agniesz- kę Mysłowską — Sekretarza Miasta. Wszystkim dzieciom bardzo dzięku- jemy za udział w konkursie, gratulu- jemy laureatom.
kreatywność, znakomite zarzą- dzanie szkołą i postawa etyczna jest wzorem godnym naśladowa- nia. Doceniając Pana osiągnięcia i zaangażowanie, życzymy dużo zdrowia, satysfakcji, pomyślności, spełnienia wszelkich zamierzeń i planów związanych z nowym okresem życia.
Natomiast dla wszystkich uczniów z terenu Gminy Zelów życzymy udanych, wesołych i bez- piecznych wakacji!
ły zgromadzonej publiczności program artystyczny wystawia- jąc bajkę pt. „Śpiąca Królewna” a z grupy „Pszczółek” przedsta- wienie pt. „Bukiet Małgosi" Był też walc, pożegnalne wiersze i pio- senki. Przedszkolaki otrzymały pamiątkowe dyplomy ukończe- nia przedszkola, książki z dedyka- cją oraz dyplomy ukończenia ka- techezy. Na koniec uroczystości podziękowano także dzieciom za występy, a rodzicom za współpra- cę i zaangażowanie.
Praca wykonana przez Pana Mariana Czaplickiego — podopiecz- ZNOW OMD NTICYE mopomocy w Walewicach - we-
COCO LZY CYC] Pałacu Kultury powstawał etapami z WWCOZSACIOZ Lae JETC ICE OKO (2111 IIVeTTR
EDUKACJA
W tym roku po raz dziesią- ty już w Szkole Podstawowej nr 2 w Zelowie odbył się Szkolny Dzień Integracji. Po raz pierwszy miejscem wydarzenia była nowo wybudowana sala gimnastycz- na. W uroczystości udział wzięli
zaproszeni goście: Burmistrz Ze- lowa Urszula Świerczyńska, Se- kretarz Miasta Agnieszka My- słowska, _ Dyrektor Przedszkola Samorządowego nr 1 z oddziała- mi integracyjnymi w Zelowie Mo- nika Laskowska, przedstawiciel Stowarzyszenia Przyjaciół Osób
Wicemistrzostwo _ wojewódz- twa łódzkiego zdobyła Młodzie- żowa Drużyna Ochotniczej Straży Pożarnej w Pożdżenicach podczas Wojewódzkich Zawodów Sporto- wo - Pożarniczych, które odbyły się 16 czerwca 2018 r. na stadio- nie Ceramiki Opoczno.
Rywalizacja na szczeblu woje- wódzkim cieszyła się bardzo du- żym zainteresowaniem, bowiem do zawodów zgłosiło się 28 dru- żyn, czyli blisko 300 zawodników.
X SZKOLNY DZIEŃ INTEGRACJI
Niepełnosprawnych w Zelowie i zarazem wieloletni przyjaciel szkoły Anna Nowak oraz Dyrektor Szkoły Podstawowej w Wygiełzo- wie Mariola Głowacka. Na uroczy- stość zostali również zaproszeni członkowie Stowarzyszenia Przy-
jaciół Osób Niepełnosprawnych w Zelowie. W tym roku Dzień In- tegracji przebiegał pod hasłem „W smerfnym świecie". Dlaczego Smerfy...? Smerfy są niebieskie, a właśnie niebieski kolor symbo- lizuje autyzm, który był tematem warsztatów. Świat dzieci z auty-
zmem jest jak puzzle.
Tradycyjnie podczas krótkiej części oficjalnej do grona „Przy- jaciół Integracji" dołączyli: Małgo- zata Gajda - Kierownik Referatu Oświaty, Kultury, Sportu i Zdrowia Urzędu Miejskiego w Zelowie,
ałgorzata Kałuża — przedstawi- ciel rodziców ze Szkoły Podsta- wowej nr 2, Magdalena Pacho- ec - stażystka szkoły. Uczestnicy Szkolnego Dnia Integracji wraz z zaproszonymi gośćmi obejrze- i przygotowane przez uczniów szkoły wzruszające przedstawie- nie pt: „Czy i ty spotkałeś brzyd- ie kaczątko?, w którym poru- szono bardzo ważne problemy związane z niepełnosprawnością, akceptacją inności i tolerancją.
Po części oficjalnej rozpoczę- ła się wspaniała zabawa i na- uka, w której oprócz uczniów szkoły udział wzięła m.in. grupa przedszkolaków z Przedszkola Samorządowego nr 1 z oddzia- łami integracyjnymi w Zelowie,
RYWALIZACJA W PIĘKNYM STYLU
Reprezentacja Gminy Zelów dziel- nie się spisała i rywalizowała z po- zostałymi drużynami w pięknym stylu.
Uczestnicy rozgrywek dali z sie- bie wszystko, dostarczając wie- lu sportowych emocji - tym bar- dziej, że zawody zostały rozegrane w konkurencjach - rozwinięcie bo- jowe i bieg sztafetowy na 400 m z przeszkodami.
Gratulujemy tak znakomitego wyniku w zawodach!
uczniowie ze Szkoły Podstawo- wej w Łobudzicach. Dla dzieci z klas 0-III szkoła zamieniła się w wesoły, kolorowy plac zabaw, na którym dzieci uczyły się i bawi- ły na stacjach: bajkowej, muzycz- nej, gier i zabaw, plastycznej oraz piękności. Natomiast uczniowie klas IV-VII uczestniczyli w trzech warsztatach dotyczących integra- cji i autyzmu. Na pierwszych warsztatach uczniowie obejrzeli filmy, dzię- i którym została im przybliżona ematyka autyzmu. Na warsztacie doświadczalno - dyskusyjnym
uczniowie posze emat różnych
nia swoich opinii i prowadzili dysk
zyli wiedzę na niepełnospraw-
ności, mieli możliwość wyraże-
poglądów oraz usję w małych
grupach. Uczestn
icy warsztatów
plastycznych wykonali okazały
parasol techniką origami. Podsu- mowaniem imprezy była prezen- acja wykonanych prac oraz ogni- sko z kiełbaskami i słodycze.
TEATRALNA PODRÓŻ, CZYLI „LOKOMOTYWĄ PO WIEDZĘ”
Dzieci z zespołów teatralnych Domu Kultury uczestniczyły od marca do czerwca br. w projekcie ekologiczno-artystycznym „Lokomotywą po wiedzę; organizowanym przez Łódzki Dom Kultury przy współpracy Domu Kultury w Zelowie.
W ramach projektu odbyło się 5 ypów warsztatów artystyczno - eko- ogicznych, dzięki którym dzieci mo- gły zdobyć wiedzę i umiejętności z zakresu ekologicznego charakte- u pracy artystycznej w dziedzinie eatru. Młodzi aktorzy poznali tech- niki konstruowania kostiumów te- atralnych i elementów scenogra- fii z materiałów odzyskanych. Wzięli udział w warsztatach aktorsko-te- atralnych, prowadzonych przez so- istkę Teatru Muzycznego. Podczas prelekcji o idei zrównoważonego zarządzania zasobami środowiska dowiedzieli się, od praktyków za-
EDUKACJA
angażowanych od lat w działania proekologiczne, o najważniejszych
aspektach ochrony środowiska. Efek- tem finalnym prac warsztatowych
był przygotowany przez dzieci, pod kierunkiem instruktora teatralne- go Krystyny Mikołajczak, spektakl ekologiczny pt. Smog. Powstał on w oparciu o scenariusz K. Mi- kołajczak i otrzymał II nagrodę w konkursie na scenariusz au- torski ekologicznego spekta- klu teatralnego. Przedstawie- nie zostało również wyróżnione w konkursie na wykonanie ekolo- gicznego spektaklu teatralnego.
Przedsięwzięcie zostało objęte Honorowym Patronatem Marszałka Województwa Łódzkiego Witolda Stępnia.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
ZGŁASZANIE ZADAŃ PUBLICZNYCH NA 2019 ROK
Zgodnie z założeniami Pro- gramu Współpracy Gminy Ze- lów z organizacjami pozarzą- dowymi i innymi podmiotami prowadzącymi działalność po- żytku publicznego na rok 2018, w czerwcu i lipcu br. następuje zgłaszanie nowych zadań oraz form współpracy do projektu programu na 2019 rok.
W związku z tym, zachęca- my przedstawicieli organiza- cji pozarządowych i podmio-
ów prowadzących działalność pożytku publicznego, realizują- cych zadania publiczne na te- enie Gminy Zelów i na rzecz jej mieszkańców, do składania propozycji zadań planowanych na rok 2019 w zakresie zadań publicznych wymienionych w art. 4 ust. I ustawy z dnia 24 wietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolon- ariacie.
Propozycje zadań należy składać na stosownym for- mularzu w terminie do 31 lip- ca 2018 r. za pośrednictwem poczty tradycyjnej, elektro- nicznej (adres e-mailowy: rsQzelow.pl) lub osobiście w siedzibie Urzędu Miejskie- go w Zelowie.
Formularz dostępny jest w siedzibie Urzędu Miejskie- go w Zelowie (pok. 108).
W związku z rozprzestrzenieniem się w Polsce wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF), Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi opracowało wymogi dotyczące zabezpieczenia gospodarstw, w których utrzymywane są świnie. Podejmowane działania mają na celu zwiększenie ochrony stad świń przed ASF w gospodarstwach, położonych poza obszarami objętymi restrykcjami (poza obszarem zagrożenia,
objętym ograniczeniami i ochronnym).
Wymagania dla gospodarstw, w których utrzymywane są świnie:
„ Karmienie świń paszą zabezpieczoną przed dostępem zwierząt wol-
no żyjących.
„Prowadzenie rejestru środków transportu do przewozu świń wjeżdża-
jących na teren gospodarstwa oraz rejestru wejść do pomieszczeń, w których są utrzymywane świnie.
3. Zabezpieczenie budynku, w którym są utrzymywane świnie, przed do-
4.
5.
6.
stępem zwierząt wolno żyjących oraz domowych.
Utrzymywanie świń w odrębnych, zamkniętych pomieszczeniach, w których są utrzymywane tylko świnie, mających oddzielne wejścia oraz niemających bezpośredniego przejścia do innych pomieszczeń, w których są utrzymywane inne zwierzęta kopytne.
Wykonywanie czynności związanych z obsługą świń wyłącznie przez osoby, które wykonują te czynności tylko w danym gospodarstwie. Stosowanie przez osoby wykonujące czynności związane z obsługą świń, przed rozpoczęciem tych czynności, środków higieny niezbęd- nych do ograniczenia ryzyka szerzenia się afrykańskiego pomoru świń, w tym mycie i odkażanie rąk oraz oczyszczanie i odkażanie obuwia.
7.Bieżące oczyszczanie i odkażanie narzędzi oraz sprzętu wykorzystywa-
nych do obsługi świń.
8. Używanie przez osoby wykonujące czynności związane zobsługą świń
odzieży ochronnej oraz obuwia ochronnego przeznaczonego wyłącz- nie do wykonywania tych czynności.
. Wyłożenie mat dezynfekcyjnych przed wejściami do pomieszczeń,
w których są utrzymywane świnie, i wyjściami z tych pomieszczeń, przy czym szerokość wyłożonych mat powinna być nie mniejsza niż szerokość danego wejścia lub wyjścia, a długość — nie mniejsza niż 1 m, a także stałe utrzymywanie tych mat w stanie zapewniającym utrzymanie skuteczności działania środka dezynfekcyjnego.
10. Sporządzenie przez posiadaczy świń spisu posiadanych świń, z po-
działem na prosięta, warchlaki, tuczniki, lochy, loszki, knury i knurki, oraz bieżące aktualizowanie tego spisu.
11. Zabezpieczenie wybiegu dla świń podwójnym ogrodzeniem o wy-
sokości wynoszącej co najmniej 1,5 m, związanym na stałe z podło-
_ żem — w przypadku utrzymywania świń w gospodarstwie w syste- -
mie otwartym. iz
www.zelow.pl
W gospodarstwach, w których utrzymywane są świnie, obowiązuje również zakaz:
. Wnoszenia i wwożenia na teren gospodarstwa, w którym są utrzymy-
wane świnie, zwłok dzików, tusz dzików, części tusz dzików i produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego pochodzących z dzików oraz materiałów i przedmiotów, które mogły zostać skażone wirusem ASF.
2. Wykonywania czynności związanych z obsługą świń przez osoby, które
w ciągu ostatnich 72 godzin uczestniczyły w polowaniu na zwierzęta łowne lub odłowie takich zwierząt.
„ Karmienia Świń zielonką lub ziarnem pochodzącymi z obszaru objęte-
go ograniczeniami lub obszaru zagrożenia, chyba że tę zielonkę lub to ziarno poddano obróbce w celu unieszkodliwienia wirusa ASF lub skła- dowano w miejscu niedostępnym dla dzików co najmniej przez 30 dni przed ich podaniem świniom.
4. Wykorzystywania w pomieszczeniach, w których są utrzymywane świ-
nie słomy na ściółkę dla zwierząt, pochodzącej z obszaru objętego ograniczeniami lub obszaru zagrożenia, chyba że tę słomę poddano obróbce w celu unieszkodliwienia wirusa ASF lub składowano w miej- scu niedostępnym dla dzików co najmniej przez 90 dni przed jej wyko- rzystaniem.
Od kwietnia br. na terenie powiatu bełchatowskiego prowadzone są, przez inspektorów Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Bełchatowie, kontrole weterynaryjne w zakresie spełnienia ww. wymagań.
Przygotowywany jest program wsparcia finansowego dla gospodarstw w przypadku czasowej likwidacji hodowli świń w wyniku wydania decyzji
powiatowego lekarza weterynarii.
Wypłata środków finansowych będzie realizowana przez Agencję Restruk- turyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR). Przewidywana wysokość środków pomocowych wynosi 131,40 PLN/za 1 sztukę świni/rok przez 3 lata za każdy
rok nieutrzymywania świń:
1.za każdą świnię, w gospodarstwach utrzymujących do 50 świń, 2. w gospodarstwach utrzymujących powyżej 50 świń, wsparcie będzie
wypłacane maksymalnie za 50 sztuk.
Ą
EDUKACJA
16 czerwca została rozegrana ostatnia kolejka IV ligi piłki nożnej grupy łódzkiej w sezonie 2017/2018 W swoim ostatnim meczu Zelowski Klub Sportowy Włókniarz przegrał w Niewiadowie z miejscową Stalą 2:3. Podsumowując minione rozgrywki należy stwierdzić, że mimo nie naj- lepszej końcówki sezonu był on jed- nak udany dla drużyny Włókniarza. Nasz zespół stosunkowo wcześnie zapewnił sobie pozostanie w IV lidze na następny sezon, ostatecznie koń- cząc go na 7. miejscu w tabeli. W 34
meczach Włókniarz zgromadził na swoim koncie 53 punkty odnosząc przy tym 17 zwycięstw, 2 remisy i 15 porażek, strzelając 65 goli, a tra- cąc 63. Warto dodać, że ligę wygra- ła, z dużą przewagą punktową nad resztą zespołów, drużyna Unii Skier- niewice, która zgromadziła na swo- im koncie 93 punkty i awansowała do Ill ligi.
W następnym sezonie, który rozpocznie się w sierpniu, życzy- my Włókniarzowi jeszcze lepszych wyników!
a | SPORT I AKTYWNOŚĆ W KAŻDYM WIEKU
Po raz szósty Ochotnicza Straż Po- żarna oraz Szkoła Podstawowa w Buj- nach Szlacheckich zorganizowały dla Mieszkańców Gminy Zelów rajd ro- werowy. Pomimo niesprzyjającej po- gody do udziału w rajdzie zgłosiło się ponad 300 osób i mieli do pokona- nia trasę około 60 km. Na przystanku w. Sędziejowicach dla uczestników przygotowany był posiłek regene- racyjny, a na zakończenie odbyło się wspólne grillowanie na placu OSP w Bujnach Szlacheckich. Tradycyjnie jak co roku nie obyło się bez upo-
minków od sponsorów oraz nagro- dy głównej - roweru! To była kolejna udana edycja Rodzinnego Rajdu Ro- werowego w Bujnach Szlacheckich. Rajdy Rowerowe to doskonały spo- sób na integrację mieszkańców i ak- tywne spędzanie czasu wolnego. Ze względu na to, że jest duże zaintere- sowanie wśród mieszkańców tego rodzaju formą wypoczynku, już na początku sierpnia odbędzie się ko- lejny rajd rowerowy, którego organi- zatorem będzie Ochotnicza Straż Po- żarna w Sobkach.
Fundacja Rozwoju Gminy Zelów od marca br. realizuje projekt pod nazwą „Sport i Aktywność w Każdym Wieku” w którym mogą wziąć udział mieszkańcy
Gminy Zelów w wieku 55+.
W ramach projektu realizowane są zajęcia fitness dla Pań, zajęcia sportowe dla Panów na siłowni, zajęcia jogi i wyjazdy na basen na aquaareobik. Zajęcia realizowane będą do końca grudnia tego roku.
Zapraszamy do udziału w zajęciach - wolne miejsca są w jednej grupie zajęć jogi i na zajęciach sportowych dla Panów,
które odbywają się głównie na siłowni.
W czasie wakacji zaplanowane są wyjazdy rowerowe oraz zajęcia na świeżym powietrzu. W tej chwili aktywny udział w projekcie bierze
już ponad 50 osób.
Realizacja projektu możliwa jest dzięki dofinansowaniu ze środków Gminy Zelów.
Zapraszamy zainteresowane osoby do kontaktu: Grażyna Słama - Ugorska tel. 531-747-728
"0000000000 czestnicy zajęć pokrywają jedynie koszt ubezpieczenia.
WYDAWCA:
(e SH
Redakcja: (OJJ GHADNUJE
URZĄD MIEJSKI W ZELOWIE
Urząd Miejski w Zelowie, ul. Żeromskiego 23, 97-425 Zelów
Olena Krawczuk - Chojnacka - redaktor naczelny, tel. 44 635 15 35, e-mail: piQzelow.pl Drukarnia TAGRAF - Usługi poligraficzne, Andrzej Taborowski, Bachorzyn 13, 98-113 Buczek tel. 43 677 41 56, e-mail: tagraftaborowskiavp.pl Nakład: 2500 egzemplarzy
|
iz_nr_3_2017.pdf
|
DUS
Czerwiec 2017 nr3 (153
A '/ A
zk. Ee A IAMIEŃ E > " " BRIE 8 POST RAJ > WSE C. Ę oŻadkk BM RE ARA,
RENT MOON AT ABN ZA www.zelow.pl
WYDARZENIA
Z OKAZJI DNIA MATKI
Koncert ph. „Nie ma jak u mamy” zorganizowany w Domu Kultury z okazji Dnia Matki przez Burmistrza Zelowa Urszulę Świerczyńską oraz Dom Kultury w Zelowie był niezwykłą, pełną smaku, klasy i emocji muzyczną ucztą.
m.
Znany zelowskiej publiczności z wcześniejszych występów ba- ryton Zbigniew Macias wystąpił wraz z niezwykle utalentowaną Jo- anną Jakubas, a całości dopełniała grająca na pianinie Danuta Anto- szewska. Koncert był prawdziwym prezentem dla wszystkich mam z naszej gminy i nie tylko. Do ży- czeń składanych przez Burmistrza Urszulę Świeczyńską dołączył się
także sam mistrz Zbigniew Ma- cias, który wraz z Joanną Jakubas oddali hołd matkom swoim wyko- naniem znanych i lubianych utwo- rów, wśród których znalazły się m.in. Nie ma jak u mamy Wojcie- cha Młynarskiego, Do Ciebie mamo Violetty Villas, Przetańczyć całą noc z musicalu My fair lady, Mamma Robertino Loretti czy Dumka na dwa serca z filmu Ogniem i mie-
czem w niezwykłej aranżacji oraz wiele innych przepięknych pieśni. Publiczność "była zachwyco- na emocjonalnym, profesjonal- nym w każdym calu występem, żegnając mistrzów oklaskami na stojąco. Choć nie obyło się bez bisu — najpiękniejszego z pięknych utworów Leonarda Cohena Hal- lelujah. Mamy nadzieję, że to nie ostatni występ Zbigniewa Maciasa dla zelowskiej publiczności.
|
Senior na topie
Biblioteka —
w Zelowie ZAPRASZA
na cykl spotkań
i korzystania z Internetu
— Mój stył
Jak udzielać pierwszej pomocy przedmedycznej
Zajęcia odbywać się będą w miesiącu sierpniu Osoby cheące skorzystać z naszej oferty zachęcamy do zgłaszania swojego udziału osobiście w Bibliotece lub telefonicznie pod numerem (44) 634-11-48 do 30 czerwca 2017 r.
Sfinansowana ze środków Fundacji FZU
znana
Senior na topie
W ramach cyklu spotkań "Senior na topie” Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy im. A. Miekiewicza w Zelowie po raz kolejny zaprasza seniorów na zajęcia z podstawowej obsługi kt era Zajęcia odbywać się będą w miesiącu sierpniu. Osoby chcące skorzystać z naszej oferty zachęcamy do zgłaszania swojego udziału osobiście w Bibliotece lub telefonicznie pod numerem powa a naj 634- I -48 do 30 czerwca 2017 r.
Liczba miejse ograniczona! Niądy nie jest za późno na naukę obsługi komputeral > Można się tego nauczyć w każdym wieku,
również w wieku seniora!
Sfinansowano ze środków Fundacji PZU
FUNDACJA
Telefon alarmowy 112 Pogotowie Ratunkowe 999 Straż Pożarna 998
Policja 997
Pogotowie Gazowe 992 Pogotowie Energetyczne 991 Pomoc Drogowa 981
Biuro numerów 118-913
WYDARZENIA
e Urząd Miejski w Zelowie 446341000 e Powiatowy Urząd Pracy Filia w Zelowie 44 634 10 66 e Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Zelowie 44 634 10 28 e Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Zelowie 4463413 06
e Zakład Usług Komunalnych e Przychodnia SPZOZ w Zelowie 44 634-22-58 44 634 1265
e Dom Kultury w Zelowie e NZ0Z,MEDYK”44634 12 18 44 634 10 98 e _ Wiejski Ośrodek Zdrowia
e Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Wygiełzowie 44 634 14.22 w Zelowie 44 634 11 48 e 0SPw Zelowie 44 634 29 98
e Szpital Wojewódzki w Bełchatowie e 0SPwŁobudzicach 44 634 1588 Pogotowie Ratunkowe e Fundacja Rozwoju Gminy Zelów 44 635 8480 44 634 1006144 634 1014
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Od pół roku w naszej gminie dochodzi do coraz silniejszych podziałów pomiędzy dwoma miejscowościami — Łobudzicami i Bujnami,
MIESZKAŃCY MAJĄ PRAWO WIEDZIEĆ...
spowodowanych reformą oświaty, którą wprowadzono w styczniu 2017 roku. Jako Burmistrz Zelowa zawsze deklarowałam swoim mieszkańcom jawność i przejrzystość wszelkich działań i podejmowanych decyzji, zarówno tych łatwych, jak i trudnych. W związku z tym postanowiłam zaistniałą sytuację opisać i poddać pod rozwagę. Uważam, że wszyscy mamy prawo poznać prawdę o sprawach dotyczących
naszej małej ojczyzny.
Założenia reformy oświaty
Główne założenia reformy wprowadzanej ustawą Przepisy wprowadzające ustawę — Prawo oświatowe to m.in:
« Likwidacja gimnazjów
- Przekształcenie 6-letnich szkół podstawowych w 8-letnie
- Przekształcenie 3-letnich lice- ów w 4-letnie
W związku z tym, samorządy zobligowane zostały do podję- cia stosownych uchwał o dosto- sowaniu sieci szkół do nowego ustroju szkolnego, tak, by 1 wrze- śnia 2017 roku nastąpił początek wdrażania reformy w szkołach. Również i w Gminie Zelów musie- liśmy zmierzyć się z wprowadza- ną przez Parlament RP w bardzo szybkim tempie reformą. Do 31 marca br. należało zdecydować o losach gimnazjów na terenie gminy. Przedstawiliśmy wówczas konkretne rozwiązania na spotka- niach z dyrektorami szkół i pod- czas konsultacji społecznych. Na terenie naszej gminy funkcjonu- ją 2 gimnazja tj. w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Łobudzi- cach. Postanowiliśmy wrócić do istniejącej przed reformą gim- nazjalną sieci szkół, z wyjątkiem Bujen i Łobudzic. Ze względu na bardzo niską liczbę uczniów w tych dwóch obwodach zapro- ponowaliśmy włączyć Gimna- zjum w Łobudzicach do Szko- ły Podstawowej w Bujnach Szlacheckich. Wtedy w budyn- ku szkoły w Bujnach uczyłyby się dzieci z oddziału przedszkolne- go, punktu przedszkolnego i klas I-IV, a w budynku w Łobudzicach uczniowie klas V-VIIl. Liczebność poszczególnych klas wynosiłaby ok. 20 uczniów.
Próba dialogu
Nigdy nie rozważałam, rozpo- wszechnianego wśród miesz- kańców Łobudzic i całej gminy, pomysłu zamknięcia szkoły w Ło- budzicach. Budynek nieużytko- wany podlega niszczeniu, a jest to przecież majątek nas wszyst- kich — mieszkańców Gminy Ze- lów. Kłamstwo wielokrotnie po- wtarzane zostało przez wielu przyjęte jako prawda. Niestety spowodowało to narastanie nie- pokoju co do przyszłości szkoły
www.zelow.pl
w Łobudzicach. Ktoś celowo pod- sycał ten niepokój, doprowadza- jąc do skłócenia społeczności Łobudzic i Bujen. Interes garstki ludzi zniszczył dobre relacje mię- dzyludzkie budowane latami. Zawsze jestem otwarta na dialog, jednak musi on być kon- struktywny i kulturalny. Wiedząc o tym, że społeczność Łobudzic chce utworzenia na terenie wy- gaszanego gimnazjum szko- ły podstawowej, postanowiłam zorganizować spotkanie i skon- sultować z mieszkańcami swo- je propozycje co do sieci szkół. Spotkanie, na którym obec- ni byli mieszkańcy Łobudzic i Bujen, nauczyciele obu szkół, radni Rady Miejskiej w Zelowie oraz dyrektor delegatury kura- torium oświaty, było jak wyre- żyserowany teatr. Poziom ne- gatywnych emocji od początku dosłownie przytłaczał. Przedsta- wiciel kuratorium poparł pomysł rodziców o utworzeniu w Łobu- dzicach szkoły podstawowej i po- informował, że subwencja oświa- towa przypadająca na jednego ucznia ulegnie zwiększeniu. Po tym wystąpieniu właściwie nie było już mowy o jakiejkolwiek dyskusji. Niestety szybko przeko- naliśmy się, że wypowiedź dyrek- tora kuratorium nie miała żadne- go pokrycia w faktach. Dosłownie dzień po tym spotkaniu wpłynęła do Urzędu Miejskiego w Zelowie informacja o wysokości subwen- cji oświatowej na kolejny rok, któ- ra jest niższa od przewidywanej o ponad 340 000,00 zł. Rów- nież dotacja przedszkolna uległa zmniejszeniu w stosunku do pla- nowanej o niemal 206 000,00 zł. Przekształcenie gimnazjum w szkołę podstawową Głos społeczności Łobudzic zdecydował 'o _przekształce- niu Gimnazjum w Łobudzicach w szkołę podstawową. Radni uchwalili sieć szkół — od 1 września 2017 roku, mimo bra- ku uczniów na 2 szkoły, będzie tam prowadzona nauka w kla- sie | i wygasających klasach gim- nazjalnych. Pod wpływem na- cisków nauczycieli i rodziców z Łobudzic podwoiliśmy koszt utrzymania tych szkół, bo za-
miast 8 proponowanych przez samorząd oddziałów, docelo- wo będzie funkcjonowało 16 (zgodnie z żądaniem rodziców i nauczycieli zŁobudzic). Do klasy I w szkole w Łobudzicach zgłosi- ło się 7 uczniów z planowanych 8. lu z planowanych 10 zgłosi się w roku 2018? Dla porównania w Bujnach do klasy | zgłosiło się 8 dzieci, czyli łącznie uczniów by- łoby zaledwie na jedną klasę przy koszcie utrzymania ok. 120 000 zł, a w obecnej sytuacji podziału tych dzieci na dwie szkoły koszt utrzymania wyniesie ok. 240 000 zł. Według wyliczeń samorządu zelowskiego, za 3 lata w szkole będzie ok. 32 uczniów, a utrzy- manie placówki przy takiej ilo- ści dzieci będzie nas wszystkich kosztowało ok. 700 000 zł. Nasu- wa się więc pytanie: czy jest na to zgoda wszystkich mieszkańców Gminy Zelów? Kolejne żądania
Jednak nawet decyzja zgodna z oczekiwaniami rodziców i na- uczycieli z Łobudzic, a niekorzyst- nadla wszystkich, nie wystarczyła. Nastąpiła dalsza eskalacja żądań. Kolejnym pomysłem było to, żeby uczniowie obecnej klasy V| w Buj- nach Szlacheckich od nowego roku szkolnego zostali podzieleni na dwie klasy w dwóch szkołach (w Łobudzicach 19 dzieci, w Buj- nach pozostali). Czyli uczniowie, którzy uczyli się razem przez wie- le lat, byliby podzieleni na 2 klasy, a gmina dołożyłaby rocznie do tego pomysłu następne ok. 120 000 zł. Przeciw temu pomysło- wi wystąpili mieszkańcy Bujen oraz nauczyciele z istniejącej od lat szkoły podstawowej, zbie- rając 368 podpisów. Jako Bur- mistrz Zelowa traktuję wszystkich mieszkańców jednakowo, dlate- go przedstawiłam Radzie Miej- skiej w Zelowie projekt uchwały pozwalającej przenieść całą kla- sę V| z Bujen do Łobudzic, na co nie zgodzili się radni. Rodzice z Łobudzic, powołując się na do- bro swoich dzieci, interweniowali również u Rzecznika Praw Dziec- ka, Rzecznika Praw Obywatel- skich oraz w mediach. Jednak ni- gdzie nie wspominali, że zgodnie zich pomysłem dzieci będą uczyć
się w kilkuosobowych klasach, na wielu przedmiotach na zajęciach łączonych — uczniowie z dwóch klas w jednej sali i z jednym na- uczycielem. Czy na pewno do- bro dziecka wiąże się z nauką w klasie kilkuosobowej, w któ- rej nie można nawet stworzyć grup uczących pracy zespoło- wej, czy zagrać w kilku druży- nach na zajęciach wychowania fizycznego? Czy co roku może- my spodziewać się podobnych awantur i pomysłów dzielenia klas na dwie po kilkoro uczniów? Po przeczytaniu artykułu w Tygo- dniku 7 Dni Dziennika Łódzkiego z 12.05.2017 r. pt. „Wsie kłócą się o szkołę, moje zdziwienie budzi wypowiedź Pani Dyrektor Gimna- zjum w Łobudzicach, która żału- je, że „...cały potencjał tej szkoły będzie musiał czekać 7 lat" Jak ta wypowiedź ma się zarówno do przepisów prawa oświatowe- go, jak i pierwszej przedstawio- nej propozycji zelowskiego sa- morządu dotyczącej utworzenia jednej szkoły w dwóch budyn- kach? Przepisy ustawy bowiem nie dają podstaw prawnych do podziału innych klas poza VI. Po- tencjał szkoły byłby wykorzysta- ny znacznie lepiej i bezkonflikto- wo, gdyby rodzice i nauczyciele z Łobudzic zaakceptowali przed- stawioną przez samorząd gminy propozycję. Jakie konsekwencje?
W zaistniałej sytuacji każdy podatnik naszej gminy ponie- sie skutki decyzji o utworzeniu i utrzymaniu samodzielnej szko- y podstawowej w Łobudzicach. Jestem przekonana, że nie jest o również decyzja korzystna dla uczniów. lo nie jedyna konse- wencja działań wąskiej grupy udzi z naszej gminy — doszło do skłócenia dwu środowisk szkol- nych, kilku wsi; dodatkowo obcią- żony został budżet Gminy, to ob- ciążenie będzie rosło — od 133 706,00 zł w 2017 roku do 729 846,00 zł w 2022 roku dokłada- nych do subwencji do działalno- ści oddzielnych szkół w Bujnach i Łobudzicach. Tej subwencji le- dwo wystarczyłoby na prowa- dzenie jednej szkoły. Od wie- lu lat prowadzimy przemyślaną
WYDARZENIA
politykę kadrową związaną z za- trudnianiem nauczycieli, dlatego też pedagodzy z Gimnazjum w Łobudzicach nie musieli się obawiać utraty pracy, mimo to przyłączyli się do walki o szkołę. Pragnę w tym miejscu podkre- ślić wręcz odmienną postawę pozostałych nauczycieli z naszej gminy, którzy solidaryzując się z nauczycielami likwidowanych gimnazjów, nie buntowali się w żaden sposób przeciw po- dzieleniu się swoimi ewentual- nymi nadgodzinami.
Pisząc do rozmaitych instytu- cji skargi, mieszkańcy Łobudzic zarzucają mi działanie na nieko-
Przybyłych gości i uczestników festynu powitały przewodnicząca Rady Rodziców Magdalena Bara- nowska oraz dyrektor szkoły Ma- riola Głowacka. Część artystyczną rozpoczęły przedszkolaki wykonu- jąc taniec nowoczesny do utwo- ru „Lets get loud" Jennifer Lopez. Uczniowie klasy Il zaśpiewali pio- senki dla rodziców, a grupa dziew- czątzklasViVI zaprezentowała po- kaz gimnastyczny, który zachwycił widzów. Boiska szkolne tego dnia zamieniły się w kolorowy plac zabaw, gdzie po części oficjalnej rozpoczęła się beztroska zabawa
DZIAŁO SIĘ - tymi dwoma słowami można spróbować od- dać i opisać to, co wydarzyło się w pierwszą niedzielę czerwca na boisku Zespołu Szkół Ogólno- kształcących w Zelowie. Z inicja- tywy Burmistrza Zelowa Urszuli Świerczyńskiej odbył się tam VI już Festyn Rodzinny, w którym udział wzięły setki mieszkańców naszej gminy.
Oficjanego otwarcia festy- nu dokonała Burmistrz Zelo- wa oddając plac pełen atrak- cji spragnionym zabawy młodszym i starszym dzieciom życząc wesołej zabawy. W asy- ście wdzięcznych pomocni- ków — zwierząt z Madagaska- ru, rozdawała dzieciom balony i opaski promocyjne z oka- zji 60-lecia nadania praw miej-
WYDARZENIA
rzyść ich dzieci. Jak można uwie- rzyć w to, że Burmistrz chce źle dla mieszkańców Łobudzic przy realizacji tak wielu inwestycji na tym terenie?
Od 2011 roku po dzień dzisiej- szy z budżetu Gminy Zelów sfi- nansowano na terenie Łobudzic inwestycje nałącznąkwotę8755 805,00 zł, a w Bujnach Księżych i Szlacheckich na nieporówny- walnie mniejszą kwotę 1 514 615,00 zł. Ponadto, w budżecie Gminy Zelów na 2017 rok są za- planowane kolejne inwestycje na tym terenie.
Jako Burmistrz Zelowa, staram się podejmować decyzje naj-
bardziej korzystne dla wszyst- ich mieszkańców naszej gmi- ny, a nie pojedynczej grupy osób. Zdaję sobie sprawę, że przy naszych możliwościach fi- nansowych nie jestem w stanie spełnić wszystkich oczekiwań. Pamiętam o tych mieszkańcach, tórzy nie mają jeszcze podsta- wowej infrastruktury technicz-
nej tj. wodociągów, kanalizacji
do tego, aby wyrównać poziom życia wszystkich mieszkańców. Oszczędzam i przeliczam każ- dą wydaną z budżetu złotówkę
FESTYNOWO W WYGIEŁZOWIE
W ostatnią niedzielę maja w Szkole Podstawowej w Wygiełzowie Rada Rodziców zorganizowała II Festyn Rodzinny. Po raz drugi festyn objęła Patronatem Honorowym Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska.
w gronie rodzinnym. Wśród wielu atrakcji były: przejazd starodaw- nym motocyklem z koszem, prze- jażdżka konna, dmuchane zjeż- dżalnie, kącik fryzur oraz punkt ozdabiania twarzy, loteria fanto- wa, konkursy sportowe z nagroda- mi dla dużych i małych, kiermasz taniej książki. Dużym zaintereso- waniem cieszyły się stoiska z do- mowymi wypiekami, napojami oraz kiełbaski z grilla.
Impreza odbyła się dzięki wspar- ciu wielu sponsorów, a jej organi- zatorzy zapraszają już wszystkich za rok!
VI GMINNY FESTYN
skich Zelowowi. Podczas festy- nu te dwie dzielne "maskotki" rozdawały maluchom cukierki i pozowały z nimi do zdjęć. Dzie- ci mogły bezpłatnie korzystać z dużej i małej zjeżdżalni, zam- ku dmuchanego, basenu z pi- łeczkami, trampolin - bungee i zwykłej oraz kul wodnych. Za- interesowanie tymi atrakcjami było ogromne, o czym świad- czyły kolejki. To jednak nie był koniec niespodzianek. Co chwi- lę pojawiały się dzieci z pięknie pomalowanymi twarzami, każdy chętny mógł oddać swoją buzię w ręcę utalentowanych pań.
W tym roku po raz pierwszy podczas festynu można było wziąć udział w warsztatach ko- walskich i garncarskich, a nawet przymierzyć strój rycerski. Mnó-
RODZINNY ZA NAMI
stwo osób próbowało swoich sił
w tych zapomnianych fachach, a wykonane podczas przedmioty można było zabrać sobie na pamiątkę.
Ciekawostką dla publiczności
był pokaz grupy rekonstrukcyj-
nej. Program historyczny „Staro- polskie obyczaje” zachwycił za- ówno dzieci, jak i dorosłych. Każdy mógł spróbować walki na piankowe miecze z mistrza- mi oręża. Ponadto, dzieci wraz z rodzicami brali udział w róż- nych konkursach z nagroda- mi m.in. sprawnościowym, plastycznym. Zwierzaki z Mada- gaskaru uczyły robienia zwie- ząt, kwiatów i stworów z dłu- gich balonów.
Niestety tą świetną zabawę przerwały burze. To była jedy-
i dróg. Na to wszystko potrzeb- ne są ogromne środki finanso- we. Jako włodarz gminy dążę
pracy
MIESZKAŃCY MAJĄ PRAWO WIEDZIEĆ... C.D.
i dlatego nie mogę dopuścić do sytuacji, by roszczeniowa posta- wa niektórych osób wpłynęła na podejmowane przeze mnie de- cyzje, zwłaszcza jeżeli dzieje się to kosztem pozostałych miesz- kańców naszej małej ojczyzny. W tym miejscu chciałam po- dziękować wszystkim osobom, które włączyły się w dyskusję pod tym artykułem na Face- booku. Świadczy to o tym, że mieszkańcy interesują się spra- wami bieżącymi w gminie io ich obywatelskiej postawie.
Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska
na rzecz, na którą organizatorzy nie mieli wpływu, choć panowie z grupy rekonstrukcyjnej bardzo starali się „przegonić chmury; strzelając do nich z muszkietów. Ze względu na bezpieczeństwo uczestników festynu, organiza- torzy zmuszeni byli skrócić im- prezę, dlatego też nie wystą- pił zespół Solaris, który miał być dodatkową atrakcją. Zawiedzio- nych fanów przepraszamy.
Festyn Rodzinny, jak co roku, jest w naszej gminie czasem ra- dości i wspólnego spędzania czasu w gronie rodziny i znajo- mych. Choć ta impreza już za nami, z przyjemnością zapra- szamy już wszystkich za rok na VII Festyn Rodzinny w Zelowie. Oby tylko pogoda sprzyjała fan- tastycznej zabawie.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
FOTORELACJA Z FESTYNU
Burmistrz Zelowa Urszula Świer- czyńska wraz z Sekretarzem Mia- sta Agnieszką Mysłowską wcieli- ły się w maju w rolę pedagogów, prowadząc wykład z elementami dyskusji dla drugich klas Liceum Ogólnokształcącego w Zelowie. Uczniowie wysłuchali „od źródła” na czym polega rola samorządu, Burmistrza - jako organu wyko- nawczego i Rady Miejskiej — jako organu stanowiącego, z jakimi problemami i wyzwaniami zma- gają się oni codziennie, a także jak
SAMORZĄDOWE ABC
wielkiej wagi są decyzje, które mu- szą podejmować. Pani Burmistrz przybliżyła młodzieży zasady funkcjonowania jednostek samo- rządu terytorialnego na szczeblu gminnym, a także zakres zadań radnych, zachęcając licealistów do interesowania się tym, co dzie- je się wokół nich i do rozbudzania w sobie świadomości obywatel- skiej. Młodzi ludzie podczas dysku- sji mieli okazję poruszyć nurtujące ich tematy związane z oświatą czy stanem dróg w naszej gminie.
WIZYTA ZELOWSKIEJ DELEGACJI W NEUENHAUS
Na zaproszenie Burmistrza Gintera Oldekampa Związku Gmin Neuenhaus oraz Komite- tu ds. współpracy z naszą gmi- ną, 6-osobowa delegacja Gminy Zelów gościła w dniach 19-20 maja w Niemczech. Jednym z elementów wizyty była pre- zentacja prac naszych lokalnych twórców, m.in. Magdaleny Pej-
ETE * "ZEM |:
gi, Józefa Pospiszyła i Joanny Samborskiej oraz omówienie dalszych kierunków i obszarów współpracy. W 2018 roku na- sze gminy czeka jubileusz 25-le- cia współpracy, który zgodnie z ustaleniami podczas robocze- go spotkania w Neuenhaus, ob- chodzony będzie w Zelowie. Wtedy przez włodarzy gmin
KRWIODAWCY ZNOWU WAKCJI
W Samodzielnym Publicznym
Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Zelowie odbyła się kolejna ak- cja oddawania krwi organizowana przez Miejsko-Gminny Klub Hono- rowych Dawców Krwi w Zelowie we współpracy z Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwio- lecznictwa w Łodzi. Zgłosiło się aż 38 osób, zebrano niemal 15 litrów
„daru życia” - krwi. Honorowym krwiodawcom podziękowała za ich poświęcenie i wytrwałość Bur- mistrz Zelowa Urszula Świerczyń- ska, wręczając na ręce Prezesa Klu- bu drobne podarunki dla każdego z biorących udział w oddawaniu krwi.
Termin kolejnej akcji wyznaczo- ny jest na 28 lipca br.
WYDARZENIA
partnerskich zostanie podpisa- ny akt odnowienia współpracy. Zaprezentowane będą też zmia- ny, które dokonywały się w gmi- nach na przestrzeni tych 25 lat. W ramach wizyty, zelowska de- legacja zwiedziła wiele cieka- wych miejsc, a nasi niemieccy partnerzy zaprezentowali swoje nowe inwestycje, w tym obser- watorium astronomiczne, zago- spodarowane tereny i obiekty po fabrykach przemysłu teksty|- nego (tzw. Nino) w Nordhorn oraz podzielili się swoimi no- wymi pomysłami i planami in- westycyjnymi. Odbyły się także
spotkania robocze dotyczące dalszego rozwoju współpracy partnerskiej i rozszerzenia jej na niwie oświatowej, sportowej, kulturowej. Jednym z pomysłów jest realizacja wspólnego pro- jektu dla młodzieży na temat historii przemysłu bawełniane- go, która łączy nasze gminy. Za- równo Burmistrz Urszula Świer- czyńska, jak i Burmistrz Ginter Oldekamp podkreślali w swoich przemówieniach znaczącą rolę współpracy samorządów gmin partnerskich w dobie integracji z Unią Europejską.
CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM — ZELOWIANIE DZIECIOM
„Zelowianie dzieciom” - pod takim hasłem zainaugurowano w zelowskiej bibliotece tegorocz- ną akcję „Cała Polska czyta dzie- ciom'. 15 maja br. biblioteka go- ściła Burmistrza Zelowa Urszulę Świerczyńską i Sekretarza Miasta Agnieszkę Mysłowską. Na spotka- nie z książką przybyły przedszko- laki z Przedszkola Samorządowe- go nr 1 im. Marii Konopnickiej w Zelowie. Dzieci wysłuchały po- pularnych wierszy znanych pol- skich i zagranicznych autorów,
które czytane były przez zapro- szonych gości. Na kolejnym spo- tkaniu 22 maja br. wierszyki, rymowanki i zagadki dzieciom z Przedszkola Edukacyjnego im. Jana Amosa Komeńskiego czyta- ła Przewodnicząca Rady Miejskiej w Zelowie Agnieszka First. To już kolejna znana osobistość z Gminy Zelów przybliżająca najmłodszym słowo pisane. Zwieńczeniem spo- tkań były wspólne zdjęcia, pod- pisy na pamiątkowej tablicy oraz słodki uoominek.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Czy Pana zdaniem Gmina Zelów jest bezpiecznym miejscem do za- mieszkania, a jej mieszkańcy mogą spać spokojnie?
- Zdecydowanie TAK i to nie są je- dynie moje odczucia, ale potwierdze- niem tego są także dane statystyczne wskazujące na tendencję spadkową przestępczości w ostatnich pięciu la- ach, zwłaszcza tej najbardziej niebez- piecznej jak rozboje, pobicia czy bójki. Taka sytuacja dotyczy zarówno Gmi- ny Zelów, jak i całego powiatu bełcha- owskiego. Co roku przedkładam Ra- dzie Miejskiej w Zelowie sprawozdanie z działalności Komisariatu Policji w Ze- owie wraz z informacją o stanie po- ządku i bezpieczeństwa publicznego, zktórego wynikają już konkretne liczby stwierdzonych przestępstw, zdarzeń drogowych, podejmowanych działań prewencyjnych i efektów naszej pra- cy. Niestety powodem do niepokoju jest znaczny wzrost przestępczości in- ternetowej i cyberprzestępczości. Jest to ogólnokrajowa, a nawet światowa tendencja w strukturze przestępczości. Ok. 80% to przestępstwa poprzez In- ternet lub za jego pośrednictwem. Są to oszustwa, nękania, przechwytywa- nie danych. Czyny te powodują bar- dzo duże straty, z jednej strony finan- Sowe, a z drugiej społeczne i moralne. Często przez chwilę nieuwagi czy brak odpowiedniej wiedzy, ludzie tracą ma- jątki, czy oszczędności całego życia. Z takimi przypadkami mamy też do czynienia w naszej gminie. Dlatego duża część naszej pracy jest ukierun- kowana na tego typu przestępczość. W celu edukacji społeczeństwa co do tego rodzaju przestępstw, prowadzimy debaty i konsultacje społeczne, spotka- nia z dziećmi i młodzieżą, seniorami, środowiskowe z mieszkańcami.
CzyuważaPan, że miejski monito- ring spełnia swoje zadanie i jest po- mocny w pracy Komisariatu Policji w Zelowie przy wykryciu różnego ro- dzaju zdarzeń?
- Monitoring miejski jest bardzo po-
www.zelow.pl
mocnym narzędziem w naszej pracy, a dodatkowo podnosi bezpieczeń- stwo mieszkańców oddziałując zapo- biegawczo. Z pewnością wpływa też na spadek przestępczości. Po przepro- wadzonej przez gminę modernizacji monitoringu mam zapewnienie od Pani Burmistrz, że gmina planuje dal- szą jego rozbudowę i unowocześnie- nie w celu zwiększenia poziomu bez- pieczeństwa mieszkańców.
Powiatowa mapa zagrożeń bez- pieczeństwa — to kolejne narzędzie funkcjonujące na terenie powia- tu bełchatowskiego, które pomaga mieszkańcom w zgłaszaniu różnego rodzaju przestępstw, wykroczeń iza- grożeń. Czy to narzędzie sprawdza się na terenie naszej gminy?
- Jest to kolejne, poza monitorin- iem miejskim, przydatne narzędzie, Óre cieszy się zainteresowaniem mieszkańców i pozwala w sposób nonimowy przekazać swoje uwagi, roblemy, spostrzeżenia, atym samym rzyczynia się do budowy społeczeń- twa obywatelskiego. W większości rzypadków są to zgłoszenia z zakre- u ruchu drogowego. Planujemy na erenie naszej gminy intensyfikację ak- ji informacyjnej na temat powiatowej mapy zagrożeń bezpieczeństwa. Dzie|- nicowi starają się dotrzeć do wszyst- ich, także do tych, którzy nie posiada- ją dostępu do Internetu lub nie wiedzą, jak z tego narzędzia korzystać. W tym celu planujemy wyposażyć dzielni- cowych w mobilne urządzenia. Nale- ży jednak podkreślić, że nie służy ono z pewnością do zgłoszenia pilnych in- terwencji, które mieszkańcy powin- ni nadal zgłaszać poprzez połączenia alarmowe 112 czy 997. Ja w swojej pracy stawiam jednak na bezpośred- ni kontakt z mieszkańcami. Zarówno ja, jak i dzielnicowi jesteśmy dostęp- ni pod numerami telefonów służbo- wych oraz bezpośrednio podczas służ- by. Poza wyznaczonymi godzinami, staram się przyjmować mieszkańców zawsze, kiedy tylko mogę, Policja funk- cjonuje w oparciu o wiedzę własną, ale w dużej mierze przekazaną przez mieszkańców. Takie podejście wielo- krotnie zaowocowało zatrzymaniem sprawców kradzieży, włamań i innych czynów zabronionych. Często miesz- kańcy przychodzą na komisariat z pro- blemami osobistymi, które są poza naszymi kompetencjami. Dla mnie świadczy to też o dużym zaufaniu do
O 20 O 2 ©
no
O
=
8
WYWIADY
NA STRAŻY PRAWA I BEZPIECZEŃSTWA
O bezpieczeństwie i porządku publicznym w naszej gminie z Komendantem Komisariatu Policji w Zelowie Krzysztofem Mikułowskim rozmawia redaktor naczelna Informatora Zelowskiego Olena Krawczuk-Chojnacka
nas, a także o poczuciu bezpieczeń- stwa, jakie stwarzamy. W takich sytu- acjach staramy się pomóc na ile jest to możliwe, kierując np. do właściwych in- stytucji.
Wspomniał Pan o dzielnicowych. Ilumamy ich w Gminie Zelów?
- W Gminie Zelów mamy 4 dzielni- cowych posiadających długoletnie do- świadczenie. Rejon służbowy nr 12 na terenie miasta obsługuje asp. szt. Zbi- gniew Kaliski, rejon służbowy nr 13 na terenie miasta należy do st. asp. Mar- cina Świerczyńskiego. Z kolei, na tere- nach wiejskich w naszej gminie rejon służbowy nr 14 obsługuje mł. asp. Mar- cin Pospiszył oraz rejon służbowy nr 15 st. asp. Jarosław Woźniak. Dokładna re- jonizacja, a także numery telefonów do dzielnicowych dostępne są na stronie Komendy Powiatowej w Bełchatowie. Jeden z dzielnicowych - aspirant szta- bowy Zbigniew Kaliski został wytypo- wany do tegorocznej edycji konkur- su na Dzielnicowego Województwa Łódzkiego. Zachęcam do głosowania internetowego na naszego kandydata.
Mówi się o tym, że policjantów cią- gle brakuje. ...czyu nasteżjesttozja- wisko odczuwalne?
- Na chwilę obecną mamy pe- łen stan etatowy, 22 funkcjonariuszy. Moim zdaniem, jest to wystarczająca obsada na potrzeby naszej gminy.
Policja ciągle potrzebuje wspar- cia finansowego władz samorządo- wych?
- Zdecydowanie tak. W ramach dobrej współpracy z Burmistrzem Zelową, od kilku lat zwracamy się o dofinansowanie służb ponadnorma- tywnych i nasze prośby znajdują przy- chylność władz samorządowych. To świadczy o współodpowiedzialności za utrzymanie odpowiedniego pozio- mu bezpieczeństwa w naszej gminie. Dzięki takiej pomocy finansowej mo- żemy w sezonie letnim wystawić do- datkowe patrole. Te służby kierowane są po części tam, gdzie jest największa potrzeba. Przekłada się to oczywiście na zwiększenie poziomu bezpieczeń- stwa mieszkańców. Dobrą współpracę potwierdza również udział policjantów Komisariatu Policji w Zelowie w zabez- pieczeniu imprez o charakterze kultu- ralnym, sportowym, religijno-patrio- tycznym organizowanych na terenie naszej gminy.
Istnieje opinia, że często umarza- cie postępowanie z powodu nie wy-
krycia sprawcy, poszkodowani czują się zawiedzeni...
- Analizując dane statystyczne cho- ciażby za ubiegły rok, trudno się zgo- dzić z taką opinią, ponieważ wskaźnik wykrywalności przestępstw w Gminie Zelów był na poziomie 84,57%. Taki wynik plasuje nas w czołówce zarów- no powiatu bełchatowskiego, jaki wo- jewództwa łódzkiego. Moim zdaniem, skuteczność naszych działań jest na wysokim poziomie. Owszem zdarzają się sytuacje, kiedy nie ustalimy sprawcy przestępstwa w terminie wynikającym z kodeksu postępowania karnego, ale to nigdy nie oznacza, że tą sprawą przestajemy się interesować. Tak wła- śnie było w przypadku włamań do do- mów jednorodzinnych czy licznych kradzieży elektronarzędzi. Pomimo umorzenia spraw, sprawcy zostali za- trzymani i odpowiedzą przed sądem.
Jeżeli już odwołuje się Pan do sta- tystyk, to jak wygląda sprawa bez- pieczeństwa na drogach i ilości wy- padków na terenie miasta igminy?
- W 2016 roku nieznacznie wzro- sła ilość zdarzeń drogowych, w tym głównie kolizji drogowych, a zmalała ilość wypadków w porównaniu z lata- mi poprzednimi. Ogółem w 2016 roku odnotowano 87 zdarzeń drogowych, w tym 25 wypadków i 62 kolizje, na skutek których 3 osoby poniosły śmierć, a 24 zostały ranne. Najczęst- szymi przyczynami wypadków są: nie- udzielanie pierwszeństwa przejazdu i niedostosowanie prędkości do wa- unków panujących na drodze. Mając O na uwadze, wspólnie z policjantami uchu drogowego podejmowaliśmy działania z zakresu prewencji kryminal- nej. Bardzo chętnie bierzemy udział w spotkaniach i prelekcjach z młodzieżą na temat bezpiecznego korzystania z drogi organizowanych w szkołach na terenie naszej gminy. Jedną zostat- nich takich akcji były pogadanki na te- mat bezpieczeństwa z uczniami Szko- Podstawowej nr 4 w Zelowie, którzy są tuż po egzaminie na kartę rowero- wą. Wraz z przedstawicielami samorzą- du lokalnego, nasi dzielnicowi wręczyli dzieciom kamizelki odblaskowe ufun- dowane przez gminę.
Panie Komendancie, dziękując za rozmowę, życzę owocnej kontynu- acji działań mających na celu bez- pieczeństwo naszych mieszkańców oraz realizacji wszelkich planów i za- mierzeń.
WYWIADY
Liczba osób bezrobotnych za- rejestrowanych w zelowskiej fi- ii Powiatowego Urzędu Pracy w Bełchatowie systematycznie spa- da. Obecnie wskaźnik bezrobo- cia wynosi ok. 7,7%. Na tle powia- tu bełchatowskiego, bezrobotni zamieszkali na terenie Gminy Ze- lów stanowią nieco ponad 20%, czyli 900 osób, w tym 435 kobiet. Prównując ten stan bezrobocia z analogicznym okresem po- przedniego roku widać znacz- ną różnicę — liczba bezrobotnych w naszej gminie zmniejszyła się
o 159 osób. Gmina Zelów wypada bardzo korzystnie na tle powiatu bełchatowskiego również w kwe- stii bezrobocia kobiet: 48% ogó- łu zarejestrowanych bezrobotnych z terenu Gminy Zelów, natomiast dla powiatu wskaźnik procentowy wynosi 56,8.
W tym roku, zarówno Powiato- wy Urząd Pracy, jak i filia w Zelowie dysponują dużą pulą środków fi- nansowych na różne formy aktywi- zacji zawodowej. Kierownik PUP filii w Zelowie pani Marta Sych zachę- ca pracodawców i poszukujących
BURMISTRZ INFORMUJE
BEZROBOCIE W DÓŁ, WIĘCEJ NA AKTYWIZACJĘ ZAWODOWĄ
pracy do korzystania z tych możli- wości. W ofercie PUP są: staże, pra- ce interwencyjne, szkolenia, bony szkoleniowe, jednorazowe środki na podjęcie działalności gospodar- czej, bony na zasiedlenie, bony za- trudnieniowe, refundacje do wyna- grodzeń bezrobotnych do 30. oraz powyżej 50. roku życia, refundacje kosztów wyposażenia lub doposa- żenia stanowisk pracy.
Pracownicy PUP filii w Zelowie zapraszają do zapoznania się z ofer- tą, służą również pomocą meryto- ryczną.
RADNI UDZIELILI ABSOLUTORIUM ZA 2016 ROK
W trakcie XXVI sesji Rady Miej- skiej w Zelowie, która odbyła się w dniu 25 maja br. w Domu Kultury, radni udzielili absoluto- rium Burmistrzowi Zelowa Urszu- li Świerczyńskiej z tytułu wyko- nania budżetu Gminy Zelów za 2016 rok.
Prognozowane dochody zo- stały wykonane w kwocie 54 245 451,99 zł, co stanowi 100,5% pla- nu uchwalonego przez Radę Miejską. Wydatki zaś zrealizowa- no w kwocie 53 496 227,20 zł, tj. na poziomie 93,30% ustalonego planu. Budżet zamknął się nad- wyżką w wysokości 749 224,79 zł.
Dochody bieżące wykonano w wysokości 53 333 275,09 zł, na- tomiast wydatki bieżące 48 293 163,43 zł, co oznacza, że budżet
zamknął się nadwyżką operacyj- ną w kwocie 5 040 111,66 zł z za- chowaniem reguły wynikającej z zapisów ustawy o finansach pu- blicznych. Dochody majątkowe zrealizowano na poziomie 912 176,90 zł (99,00% planu), a wy- datki majątkowe w wysokości 5 203 063,77 zł (93,50% planu).
Kwota zobowiązań z tytu- łu kredytów i pożyczek na dzień 31 grudnia 2016 roku wyniosła 21 016 108,00 zł i w stosunku do końca roku 2015 zmniejszyła się o kwotę 1 118 556,00 zł.
Sprawozdanie z realizacji bu- dżetu Gminy Zelów uzyskało po- zytywną opinię zarówno Regio- nalnej Izby Obrachunkowej, jak i Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej w Zelowie.
|ai4
kod XXVI sesja
RADY MIEJSKIEJ W ZE
LOWIE
DWÓCH RADNYCH POWIATOWYCH NIE POMOGŁO, ALE DROGA BĘDZIE
Jeszcze w tym roku planowa- na jest do realizacji droga gmin- na wraz z budową sieci wodocią- gowo - kanalizacyjnej pomiędzy ul. Żeromskiego a Cegielnianą w Zelowie przylegająca do Urzę- du Miejskiego. Jest to droga, o której dofinansowanie wystę-
BURMISTRZ INFORMUJE
powała Gmina Zelów w ubiegłym roku do Powiatu Bełchatowskie- go i nie otrzymała go. Nie byłoby w tym dziwnego, jakby powodem był brak środków finansowych, ale dofinansowanie cofnięto w trakcie jednej z sesji Rady Po- wiatu w czerwcu ubiegłego roku.
W projekcie budżetu powiatu beł- chatowskiego już była zabezpie- czona kwota 240 000 zł na ten cel, ale niestety w wyniku niezro- zumiałych dla nas zmian i wyni- ku głosowania radnych powiato- wych, dotacja dla Gminy Zelów nie została przyznana. W związku
z tym, że mieszkańcy wielokrot- nie wnioskowali o realizację tej drogi, Burmistrz Zelowa postano- wiła jednak wykonać to zadanie. W tym celu zostanie złożony wnio- sek o pożyczkę do Wojewódzkie- go Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
ROZBUDOWA OŚWIETLEŃ I BUDOWA OGRODZEŃ
Ponad 75 tysięcy złotych wy- dano w I półroczu 2017 roku z budżetu Gminy Zelów na za- dania związane z oświetlenia- mi ulicznymi. Zakres prowadzo- nych robót jest bardzo różny. W Marszywcu przeprowadzono rozbudowę oświetlenia polega- jącą na przedłużeniu istniejącej linii napowietrznej niskiego na- pięcia i montażu opraw oświe- tleniowych. Wartość inwestycji wyniosła 3 813 zł. W miejsco- wości Nowa Wola także prze- dłużono istniejącą linię napo- wietrzną niskiego napięcia oraz zamontowano słupy i oprawy oświetleniowe. Wartość robót wyniosła 13 530 zł. Ten sam za- kres prac zrealizowano w Sro- mutce na kwotę 15 375 zł. Z kolei, w Janowie rozbudowa- no oświetlenie polegające na przedłużeniu istniejącej linii na- powietrznej niskiego napięcia i montażu opraw oświetlenio- wych na kwotę 7 600 zł. Wyko- nawcą wszystkich prac była fir- ma Usługi elektryczne Tomasz Urbanowicz z Bełchatowa. W naj- bliższym czasie planowana jest dalsza rozbudowa oświetlenia — w Wypychowie i Grębocinach. W Wypychowie będzie przedłu- żona istniejąca linia napowietrz- na niskiego napięcia i montaż
4a) =
E
| <=
zakończone w trzech miej- scowościach '—- Ostoi, Po- żdżenicach i lgnacowie za- dania inwestycyjne związane z budową ogrodzeń realizowane w ramach funduszy sołeckich. Łączna wartość wykonywanych prac oszacowana jest na kwotę nieco ponad 27 000 zł.
ROZPOCZNĄ SIĘ BUDOWY
DRÓG
W najbliższym okresie plano-
wane są budowy lub remon-
ty niektórych odcinków dróg gminnych:
Remont drogi gminnej w miejscowości Łobudzice na odcinku o długości 691,95 mb, szerokość drogi 3,5-5,0 m. Zakres
Droga gminna w Łobudzicach planowana do realizacji
opraw oświetleniowych. War- tość prac wyceniono na 17 750 zł. W Grębocinach zostanie pod- wieszony przewód i zamonto- wane oprawy na istniejących słupach linii napowietrznej ni- skiego napięcia. Zadanie będzie kosztować 17 350 zł.
Do końca czerwca będą
robót do wykonania obejmuje: wykonanie warstwy odcinającej z piasku, wykonanie podbudowy tłuczniowej, warstwy wiążącej z asfaltobetonu, warstwy ście- ralnej z asfaltobetonu, wykona- nie ścieku przykrawężnikowego z kostki betonowej wraz z kra- wężnikiem najazdowym, zabez-
pieczenie skarp i dna rowu pły- tami betonowymi ażurowymi. Wykonawca dokona regulacji studni i skrzynek zaworów wo- dociągowych.
- Budowa drogi od ul. Po- znańskiej do ul. Władysława Łokietka (ul. Królewska). Zakres zadania obejmuje: roboty przy- gotowawcze i ziemne, montaż krawężników, wyrównanie ist- niejącej podbudowy tłuczniem kamiennym, budowa nawierzch-
ni z asfaltobetonu, chodników, wykonanie wjazdów do posesji z kostki betonowej. Dodatkowo w ramach zadania będzie wyko- nane oświetlenie uliczne.
- Remont drogi gminnej na
odcinku Kolonia Kociszew - Zagłówki o długości ok. 418 m w technologii potrójnej, po- wierzchniowej stabilizacji istnie- jącej nawierzchni emulsją asfal- tową.
Remont drogi w miej- scowości Kuźnica o długości ok. 190 m w technologii na-
wierzchni z betonu asfaltowego. POZYSKIWANIE ŚRODKÓW ZEWNĘTRZNYCH:
- W czerwcu do Regionalnego Programu Operacyjnego Woje- wództwa Łódzkiego na lata 2014 — 2020 powtórnie został złożony wniosek o dofinansowanie pro- jektu pn. „Rozbudowa systemów wodno-kanalizacyjnych w Zelo- wie — II etap”. W ramach zadania planowana jest budowa sieci ka- nalizacji sanitarnej, deszczowej
i sieci wodociągowej w ulicach: Leśna, Przejazd, Zofii, Górna, Po- przeczna i Podleśna.
* W styczniu do Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014 — 2020 zostały złożone wnioski na dofinansowanie pro- jektów: „Sieć wodociągowa wraz z odgałęzieniami w granicach pasów drogowych w miejscowo- ści Nowa Wola' oraz „Sieć wodo- ciągowa wraz z odgałęzieniami w pasie drogowym w miejsco- wości Ostoja”. Do chwili obecnej brak rozstrzygnięcia konkursu.
- W lutym złożono wniosek o dofinansowanie z budżetu Województwa Łódzkiego na za- danie pn. „Modernizacja drogi dojazdowej do gruntów rolnych w miejscowości Łobudzice”. Wniosek obejmuje wykonanie nawierzchni z asfaltobetonu na odcinku o długości ok. 690 m. Do chwili obecnej brak rozstrzy- gnięcia.
- W marcu br. do Urzędu Mar- szałkowskiego w Łodzi złożo- no 3 wnioski o dofinansowanie małych projektów. Jeden z nich pn.„Kociszewski piknik rodzinny” otrzymał dofinansowanie w wys. 5 000 zł. Zadanie będzie zreali- zowane do 15 września br.
w 2 WAZNE DLA MIESZKANCOW
Wcześnie wykryty Rak jelita oerubego
jest uleczalny
ZAPRASZAMY NA WARSZTATY EDUKACYJNE DOTYCZĄCE PROFILAKTYKI RAKA JELITA GRUBEGO:
» Osoby w wieku 50-65 lat
niezależnie od wywiadu rodzinnego
» Osoby w wieku 40-65 lat,
które mają krewnego pierwszego stopnia, u którego rozpoznano raka jelita grubego
» Osoby w wieku 25 -65 lat,
pochodzące z rodziny zzespoem Lyncha
22 CZERWCA (CZWARTEK) GODZ. 18.00 DOM KULTURY W ZELOWIE
„/ Fundusze; , . Europejskie Unia Europejska Program Regionalny Europejski Fundusz Społeczny
Projekt „Realizacja działań profilaktycznych w kierunku wczesnego wykrywania nowotworu jelita grubego przez Wojewódzkie Wielospecjalistyczne Centrum Onkologii i Traumatologii im. M.Kopernika w Łodzi”
dzi” ws z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach RPO WŁ na lata 2014 - 2020
EJ WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
PAMIĘTAJ O WYMIANIE DOWODU OSOBISTEGO
Przypominamy _ mieszkańcom Gminy Zelów o obowiązku wymia- ny dowodu osobistego z powodu upływu terminu ważności dowodu.
Jeśli Twój dowód osobisty zo- stał wydany w 2007 roku lub wcześniej, to koniecznie sprawdź czy jest ważny. Nie każdy pamięta, że plastikowe dokumenty tożsamo- ści tracą ważność po 10 latach.
Nieważny dowód osobisty nie spełnia swoich funkcji, czyli nie po-
twierdza naszej tożsamości i oby- watelstwa m.in. w kontaktach z urzędem. Taki dokument jest bezużyteczny w obrocie prawnym, ponieważ nie można się nim dłużej posługiwać.
Nadal w obrocie prawnym pozo- stają dowody osobiste wydane bez oznaczenia terminu ich ważności (tzw. bezterminowe). Nie ma obo- wiązku wymiany tych dokumen- tów.
POMOC ŻYWNOŚCIOWA DLA MIESZKAŃCÓW GMINY ZELÓW
Tylko od lutego br. ponad 1400 osób z terenu Gminy Zelów skorzystało z pomocy żywnościowej. Do najbardziej potrzebujących mieszkańców trafiło ponad 56 ton artykułów spożywczych m.in. cukier, olej, mleko, makaron, ryż, ser żółty, konserwy, ciastka na łączną kwotę 256.885,00 zł.
Jest to kolejny rodzaj pomocy dla mieszkańców naszej gminy realizo- wany przez Miejsko-Gminny Ośro- dek Pomocy Społecznej w Zelowie. W tym celu zelowski ośrodek nawią- zał współpracę z Fundacją Poranek” z Tomaszowa Mazowieckiego w ra- mach Programu Operacyjnego Po-
" Ni" |
PRZE
moc Żywnościowa 2014-2020 ze środków Europejskiego Funduszu Pomocy Najbardziej Potrzebują- cym. Kolejna edycja programu bę- dzie realizowana od września 2017 r.
Osoby zainteresowane otrzyma- niem takiej pomocy żywnościowej proszone są o zgłaszanie się po skie-
dad.
rowania w terminie od 3 lipca do 31 sierpnia 2017 r. do pracowni- ków socjalnych Miejsko - Gminne- go Ośrodka pomocy Społecznej w Zelowie, ul. Piotrkowska 12 w poniedziałki, środy, czwartki, piątki w godz. 7:30-15:30, we wtorki 7:30- 17:00.
Pomoc żywnościowa przysługi- wać będzie osobom, których kryte-
rium dochodowe wynosi:
» 1 268,00 zł netto dla osoby
samotnej
» 1 028,00 zł netto dla osoby
w rodzinie.
Bliższych informacji na temat pomocy żywnościowej udziela- ją pracownicy socjalni M-GOPS w Zelowie, ul. Piotrkowska 12, tel. 44/634 10 28.
ZWROT PODATKU AKCYZOWEGO DLA ROLNIKÓW
Przypominamy rolnikom z te- renu Gminy Zelów o możliwości odzyskania podatku akcyzowe- go zawartego w cenie oleju na- pędowego wykorzystywanego do produkcji rolnej w 2017 roku.
Aby otrzymać zwrot podatku, należy w terminie 1-31 sierpnia 2017 roku złożyć wniosek do Bur- mistrza Zelowa wraz z fakturami VAT lub ich kopiami stanowiący- mi dowód zakupu oleju napędo-
wego w okresie od 1 lutego do 31 lipca 2017 roku.
Limit oleju napędowego na 1 ha użytków rolnych w 2017 roku wynosi 86 litrów. Stawka zwrotu podatku za 1 litr oleju napędo- wego w 2017 roku wynosi 1,00 zł. Wypłaty realizowane będą od 2 do 31 października br. przelewem na wskazany rachunek bankowy lub w kasie Urzędu Miejskiego w Zelowie.
PORADY I KONSULTACJE DLA MIESZKAŃCÓW
Zapraszamy mieszkańców Gminy Zelów do korzystania z nieodpłatnych porad i konsultacji oferowanych przez:
EH PUNKT KONSULTACYJNY DLA OSÓB Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM I OFIAR PRZEMOCY W RODZINIE m
siedziba: Zelów, ul. Żeromskiego 28 (Il piętro - pok. nr 21-23)
Dyżury: piątki w godz. 16.00 - 18.00, soboty w godz. 9.00 — 14.00 Porady prawne udzielane są w każdy czwartek w godz. 11.00 - 13.00.
EEEE PUNKT PROFILAKTYCZNO — INTERWENCYJNY DLA DZIECI, MŁODZIEŻY I RODZICÓW mama
siedziba: Zelów, ul. Żeromskiego 28 (Il piętro - pok. nr 21-23)
Dyżury: czwartki w godz. 8.00 - 11.00, soboty w godz. 9.00 — 14.00
www.zelow.pl
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
Przedszkole Samorządowe nr 1 im. Marii Konopnickiej z oddziała- mi integracyjnymi w Zelowie świę- towało w połowie maja 40-lecie powstania, które wpisało się w ob-
EDUKACJA
40 LAT MINĘŁO...
chody 60-lecia nada- nia praw miejskich Zelowowi. — Jubileusz przedszkola odbył się w Domu Kultury w Zelowie. Wśród przy- byłych na święto go- ści byli przedstawiciele władz samorządowych Gminy Zelów, radni Rady Miejskiej z Prze- wodniczącą na czele, dyrektorzy jednostek organizacyj- nych i placówek oświatowych, orga- nizacji i instytucji, emerytowani pra- cownicy przedszkola oraz rodzice.
Po oficjalnym otwarciu uroczy-
stości przez dyrektor przedszko- la Monikę Laskowską, dzieci zapre- zentowały program artystyczny, w którym z dużą energią i uśmie- chami na twarzach każda z grup miała możliwość pokazania swo- ich umiejętności. Były układy ta- neczne do znanych piosenek, za- grała orkiestra do muzyki klasycznej oraz została wystawiona bajka M. Konopnickiej „Na jagody” Występy przedszkolaków były niezwykle ra- dosne, pełne empatii, uśmiechu, ale i profesjonalizmu. Wszyscy obec- ni wychowankowie Przedszkola Sa- morządowego nr 1 w Zelowie mie- li okazje pokazać swoje niebanalne
umiejętności aktorskie, muzyczne czy taneczne szerokiej publiczności. Po uroczystości głos zabrali go- ście życząc społeczności przed- szkolnej dalszych sukcesów i wspa- niałego rozwoju. Na zakończenie spotkania swoje aktorskie umiejęt- ności zaprezentowali rodzice przed- szkolaków do wiersza J. Tuwima „Rzepka” Okazali się wyjątkowymi aktorami, z ogromnym zaangażowa- niem i dystansem do siebie odegrali swoje role, wzbudzając salwy śmie- chu. W ramach obchodów 40-lecia przedszkola zaproszeni goście otrzy- mali od cudownych przedszkola- ków drobne jubileuszowe upominki.
Z EKOLOGIĄ ZA PAN BRAT — KONKURSY EKOLOGICZNE DLA PRZEDSZKOLAKÓW
XV Gminny Turniej Wiedzy Eko- ogicznej pod hasłem „Eko — boha- er obrońca przyrody” odbył się dnia 21 kwietnia w Przedszkolu Samorzą- dowym nr 4. Celem konkursu było ształtowanie świadomości ekolo- gicznej i właściwych postaw wobec środowiska naturalnego, zwróce- nie uwagi na piękno przyrody pol- skiej, zrozumienie potrzeby ochro- ny przyrody i ginących gatunków zwierząt przed negatywnym wpły- wem człowieka, pogłębianie wiado- mości związanych z poznawaniem świata roślin i zwierząt, pogłębianie wiadomości na temat zdrowego odżywiania zgodnie z piramidą ży- wienia oraz kształtowanie umiejęt- ności współdziałania w grupie i od- powiedzialności za efekty jej pracy. W konkursie wzięło udział 8 placówek z terenu Gminy Zelów: Przedszkole Samorządowe nr 1 w Zelowie, Przed- szkole Samorządowe nr4 w Zelowie, Przedszkole Edukacyjne w Zelowie,
EDUKACJA
Szkoła Podstawowa w Bujnach Szla- checkich, Szkoła Podstawowa w Ko- ciszewie. Szkoła Podstawowa w Wy- giełzowie, Szkoła Podstawowa nr 4 w Zelowie i Szkoła Podstawowa nr 2 w Zelowie.
Największą ilość punktów itym sa- mym:
I miejsce zdobyły:
+ „Wiewiórki” z Przedszkola Samo- rządowego nr 1 w Zelowie,
-„Dwójeczki” ze Szkoły Podstawo- wej nr 2 w Zelowie,
-„Ekoludki”z Przedszkola Samorzą- dowego nr4 w Zelowie
-„Sarenki” z Przedszkola Edukacyj- nego.
Il miejsce zajęły:
«„Kropelki” ze Szkoły Podstawowej w Wygiełzowie,
+ „Biedroneczki” ze Szkoły Podsta- wowej nr4 w Zelowie,
„„Kumkające Żabki” ze Szkoły Pod- stawowej w Bujnach Szlacheckich.
Ill miejsce zdobyły:
-„Stokrotki”ze Szkoły Podstawowej w Kociszewie.
Podczas turnieju został podsu- mowany Gminny Konkurs Plastycz- ny „Ekologiczna Biżuteria. Jego ce- em było wykorzystanie odpadów jako materiału do działań artystycz- nych, rozwijanie umiejętności pla- stycznych, wyobraźni i kreatywności dzieci, zagospodarowanie odpadów przydatnych do ponownego wyko- zystania lub przetworzenia oraz po- pularyzacja wiedzy o recyklingu i za- interesowanie ekologią. W konkursie udział wzięło 24 dzieci z przedszko- i i szkół z terenu Gminy Zelów. Jury oceniło wykonane prace pod wzglę- dem różnorodności wykorzystane- go materiału, oryginalności wyglądu pracy oraz walorów estetycznych.
Z każdej placówki wyróżniona zo- stała jedna praca. Wśród laureatów byli:
- Nikola Kwiatkowska z Przed- szkola Samorządowego nr 1 w Ze-
„AUTOCHODZIKI”W AKCJI
W Szkole Podstawowej nr 4 im. H. Sienkiewicza w Zelowie uczniowie klas drugich uczestni- czyli w wyjątkowej lekcji. Przyby- i do nich funkcjonariusze Straży
iejskiej w Bełchatowie, realizu- jąc praktyczne zajęcia profilak- yczne dotyczące bezpieczeń- stwa w ruchu drogowym. Dzieci uczyły się bezpiecznej jazdy za ierownicą „Autochodzika”.
Pod czujnym okiem strażni- ów miejskich doświadczyły
bezpiecznego poruszania się po drodze. Uczniowie dowiedzieli się, jak prawidłowo przechodzić przez jezdnię, czym jest sygna- lizacja świetlna i o czym infor- mują znaki drogowe. Kierując „Autochodzikami” przekonali się, jak poruszają się samochody na jezdni i czym są pojazdy uprzy- wilejowane. Wszyscy świetnie się bawili, radości z „prowadze- nia” pojazdów nie było końca. Niewątpliwie była to lekcja nie-
lowie
« Klaudia Łuczak ze Szkoły Pod- stawowej nr4 w Zelowie
- Natalia Baranowska ze Szkoły Podstawowej w Kociszewie
- Lena Zielińska z Przedszkola Sa- morządowego nr 4 w Zelowie
- Wojtek Wejman ze Szkoły Pod- stawowej w Kociszewie
- Lena Woźniak z Przedszkola Edukacyjnego w Zelowie
- Jakub Pospiszył ze Szkoły Pod- stawowej nr 2 w Zelowie
-. Klaudia Rzewnicka ze Szkoły Podstawowej w Bujnach Szlachec- kich.
Przedszkolaków vw konkursie wspierało liczne grono gości. Po rozgrywce turniejowej odbyło się przedstawienie teatralne „Na ratunek Ziemi”w wykonaniu grupy teatralnej „Zielone Skrzaty”.
Wszystkim uczestnikom konkur- sów gratulujemy.
codzienna i jesteśmy przekona- ni, iż zapadnie dzieciom w pa- mięci na długie lata, co przełoży się na ich bezpieczeństwo na drodze.
„Autochodzik” dla drugokla- sistów to pierwsza taka lekcja w „Czwórce” To inicjatywa ko- ordynatorek Tygodnia Bezpie- czeństwa ph. „Bezpieczeństwo dla wszystkich, którego reali- zacja każdego roku ma miejsce w kwietniu.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
WIOSENNY PUCHAR BURMISTRZA ZŁOWIONY
Zarówno pogoda, jak i dobry hu- mor, dopisywały wędkarzom biorą- cym udział w Towarzyskich Zawo- dach Spławikowych o Wiosenny Puchar Burmistrza Zelowa, które odbyły się pod koniec kwietnia nad zbiornikiem wodnym Patyki. Organi- zatorem, jak co roku, był Polski Zwią- zek Wędkarski Koło nr 37 w Zelowie.
20 uczestników przez kilka go- dzin sprawdzało swoje umiejętno- ści wędkarskie, nie każdemu udał się połów, jednak wspaniała atmosfera
udzieliła się wszystkim. Patronat Ho- norowy nad imprezą o wieloletniej już tradycji objęła Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska.
Wśród zwycięzców zawodów są: Jędrzej Laskowski — | miejsce, Ma- rek Bąkowicz — Il oraz Patryk Po- spiszył — Ill. Najmłodszym zawod- nikiem, również uhonorowanym pucharem, był Jarosław Soboń. Każdy uczestnik soławikowych zma- gań mógł liczyć na symboliczną na- grodę oraz poczęstunek.
EKO-MISTRZOWIE RECYTACJI
W ramach projektu „Wojewódz- ki Ekologiczny Dzień Dziecka z Li- teraturą i Sztuką — Świerszczykowe Wierszyki” w Domu Kultury w Zelo- wie odbył się konkurs recytatorski dla najmłodszych o tematyce przy- rodniczej. Imprezę objęła Patrona- tem Honorowym Burmistrz Zelo- wa Urszula Świerczyńska. Poziom artystycznego wyrazu, aktorskich umiejętności występujących dzieci był bardzo wysoki, dlatego też jury miało nie lada problem z wyborem najlepszych z najlepszych. I miejsce zajęła Nikola Muras ze Szkoły Pod- stawowej nr 4 w Zelowie, na Il miej-
www.zelow.pl
scu uplasowała się Pola Papuga z Przedszkola Samorządowego nr 4 w Zelowie, natomiast na III - Ro- zalia Kurek ze Szkoły Podstawowej w Wygiełzowie. Wyróżnione zosta- ły również: Aleksandra Przybylska z Przedszkola Samorządowego nr 1 w Zelowie, Wiktoria Zielińska ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Ze- lowie oraz Sylwia Karbowniczak ze Szkoły Podstawowej w Bujnach Szlacheckich. Laureaci otrzymali na- grody ufundowane przez Burmi- strza Zelowa. Wszystkim uczestni- kom oraz ich opiekunom serdecznie gratulujemy.
EDUKACJA
BIEGACZE Z„DWÓJKI” NAJLEPSI W WOJEWÓDZTWIE
Mistrzostwa Zrzeszenia LZS Wo- jewództwa Łódzkiego w Biegach Przełajowych, które odbyły się pod koniec kwietnia w Wolborzu wy- łoniły nowych mistrzów. Dystans, jaki mieli do pokonania zawodnicy, uzależniony był od kategorii wieko- wej (od 600 do 5000 metrów). Za- wody rozgrywane były w trudnych warunkach pogodowych, przez co trasa była bardzo wymagająca dla wszystkich startujących. Znakomicie spisała się dwójka biegaczy ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Zelowie, którzy nie mieli sobie równych w swoich biegach i wywalczyli złote medale. Są to: Wiktoria Wilczek w biegu na
600 metrów oraz Bartosz Adam- czewski w biegu na 1000 metrów. Opiekunem zawodników jest Jacek Pawełoszek.
GMINNY TURNIEJ SPORTOWO — POŻARNICZY
Szkoła Podstawowa w Wygiełzo- wie była organizatorem Gminnego Turnieju Sportowo - Pożarnicze- go, w którym brały udział reprezen- tacje szkół podstawowych z tere- nu Gminy Zelów. Turniej składał się z dwóch części: pisemnej i spraw- nościowej. W pierwszej uczniowie rozwiązywali test dotyczący histo- rii pożarnictwa, przyczyn powsta- wania pożarów, znajomości prze- pisów przeciwpożarowych, zasad postępowania na wypadek poża- ru oraz udzielania pierwszej po- mocy przedmedycznej. W czę- ści II drużyny miały do pokonania sprawnościowy tor przeszkód. Star- tujący musieli się także wykazać umiejętnościąposługiwaniasiępod- stawowym sprzętem gaśniczym. Uczniowie Szkoły Podstawowej w Wygiełzowie gorąco dopingowali wszystkim drużynom. W sportowo - pożarniczej rywalizacji zwycięży- ła drużyna ze Szkoły Podstawowej w Bujnach Szlacheckich,
- |! miejsce zajęli uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr4 w Zelowie,
«lll miejsce - zespół ze Szkoły Pod- stawowej z Wygiełzowa,
-|V miejsce - reprezentacja Szkoły Podstawowej nr 2 w Zelowie,
* V miejsce - drużyna ze Szkoły Podstawowej w Kociszewie.
Wszystkie zespoły za walecz- ność i znajomość przepisów ochro- ny pożarowej otrzymały dyplomy i statuetki „strażaka z drabiną; a każ- dy z uczestników upominek i sło- dycze. Nagrody wręczał druh Hen- ryk Trębacz z jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Kurowie, który pomógł w organizacji i przebiegu turnieju. Atrakcją imprezy były po- kazy sprzętu pożarniczego zorga- nizowane przez strażaków z OSP w Zelowie. Strażacy zaprezento- wali uczniom sprzęt gaśniczy, opo- wiadali o swojej pracy i zachęcali chłopców do wstępowania w sze- regi Młodzieżowych Drużyn Pożar- niczych.
EDUKACJA
Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają... William Shakespeare
W 2017 roku Szkoła Podstawo- wa nr 4 im. H. Sienkiewicza w Zelo- wie obchodzi 50-lecie powstania. Z tej okazji pracownicy i uczniowie placówki przygotowują wiele cie- kawych wydarzeń. 7 czerwca 2017 r. odbyło się jedno z nich — nieco- dzienne spotkanie z Michałem Mi- kołajczakiem, absolwentem SP nr 4, popularnym aktorem teatralnym i filmowym.
Michał Mikołajczak ukończył Pań- stwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Obecnie gra w war- szawskim Teatrze Współczesnym, w krakowskim Teatrze Stu, w serialu Na Wspólnej.
Spotkanie cieszyło się bardzo du- żym zainteresowaniem ze strony uczniów. Byli bardzo aktywni i zaan- gażowani. Zadawali pytania doty- czące pracy zawodowej, jak i życia osobistego. Pan Michał Mikołajczak nadal jest przemiłym, pełnym cie- pła i humoru człowiekiem. Spotka- nie zakończyły miłe chwile, w któ- rych pan Michał pozował do zdjęć i rozdawał autografy fanom swoje- go kunsztu aktorskiego. Warto wspo- mnieć, że zawsze pamięta o swoim rodzinnym mieście i jego mieszkań- cach, a uczniom z naszej gminy ni- gdy nie odmawia pomocy w róż- nych szkolnych projektach.
Każdy Jubileusz jest pretekstem do wygłaszania różnych mów czy audacji. Szczególnie taki, kiedy ja- ieś pismo ukazuje się po raz dwie- ście pięćdziesiąty i funkcjonuje na ynku od blisko 22 lat. Nie będę jed- nak tego robił, bo przypuszczam, że nie spowoduje to zwiększenia nakładu pisma, np. do dziesięciu ysięcy egzemplarzy... Ze swej stro- ny chciałbym z tej okazji podzięko- wać wszystkim Czytelnikom „Gazety Kulturalnej” za ich wierność, że po- mimo braku kolorowych wkładek z »wierszami« Pameli Anderson, w dalszym ciągu chcą nas czytać. Dyrekcji Domu Kultury za to, że daje na druk, wszystkim redaktorom, sta- m współpracownikom i autorom publikującym swoje materiały dzię- uję za to, że nigdy nie prosili o ho- noraria, których i tak by nie dostali, gdyż pismo od samego początku re- dagowane jest społecznie. Kochani, chciałbym Wam powiedzieć, że nie dostaniecie ich również przez kolej- ne dwieście pięćdziesiąt numerów, a to z tego powodu, aby pieniądze nie przesłoniły Wam czystości umy- słu przy pisaniu Waszych wspania- łych, na wysokim poziomie tekstów. A czego życzę sobie?.. Sobie, życzę zdrowia i spokoju... bo wszystko inne mam... Czego i Wam życzę — przy- najmniej na następne 22 lata...
Andrzej Dębkowski Redaktor naczelny Gazety Kulturalnej
27 maja szachiści z Zelowa i okolic wzięli udział w Memoriale Aleksandra Kałużnego w ramach obchodów 60-lecia powstania Li- ceum Ogólnokształcącego w Ze- lowie oraz 60-lecia nadania praw miejskich Zelowowi. Turniej odbył się w sposób niekonwencjonalny na świeżym powietrzu na placu
BUUU
Zbigniew Wedecki (1950-2017)
Kazimierz Ivosse - Kobieta w czerni (1) Joanna Friedrich - Mentoring domowy Anna Dominiak - Okno z widokiem na
Dąbrowskiego przed pomnikiem Tadeusza Kościuszki. System roz- grywek jaki obowiązywał to system szwajcarski bez podziału na płeć i wiek, na dystansie 7 rund, tempo gry 10 minut na partię. Głównym celem wydarzenia było uczczenie pamięci pedagoga i wielkiego mi- łośnika szachów Aleksandra Ka-
Miesięcznik Rok XXII Nr6(250) Zelów, czerwiec 2017
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
łużnego, uznanego działacza, sę- dziego szachowego, wychowawcy młodzieży. Dodatkowo organizato- rzy pragnęli rozpropagować „kró- lewską grę” jaką są szachy.
Zwycięzcą turnieju okazał się Ka- zimierz Kwapisiewicz, na miejscu drugim uplasował się Tadeusz Ciu- ra, pozycję trzecią zajęła Olga Ko- peć. Nagrodzono również najmłod- szego zawodnika turnieju, którym był Julian Watson oraz najstarsze- go — Andrzeja Mularczyka. Małżon- ka ś.p. A. Kałużnego ufundowała nagrodę specjalną dla najlepsze- go zawodnika Zespołu Szkół Ogól- nokształcących w Zelowie, którym został Hubert Marynowski.
Dużą atrakcją zawodów okaza- ło się rozegranie partii szachowej dużymi szachami ogrodowymi z Mistrzem turnieju i pozostałymi zawodnikami. Tego w naszym mie- ście jeszcze nie było.
W Mistrzostwach Polski Kade- tów w Kickboxingu w Mysiadle koło Warszawy, które odbyły się pod koniec maja br. uczestniczy- ło ponad 200 zawodników repre- zentujących 50 klubów z całej Pol- ski. Wśród nich znalazła się również PROYAMA z sześcioosobową gru- pą: Angelika Markowska, Paulina Grzegórska, Bartosz Pospiszył, Alan Korpalski, Bartek Kurbiel i Hubert Kudra. Dwójka z nich jest miesz- kańcami naszej gminy: Paulina Grzegórska oraz Bartosz Pospiszył.
Wszyscy uczestnicy Mistrzostw wykazali się niezwykłą determina- cją, jednak najskuteczniejszy z całej reprezentacji PROYAMA okazał się Bartosz Pospiszył, który w kategorii
www.zelow.pl
AWANS NA JUBILEUSZ
W tym roku Uczniowski Ludo- wy Klub Sportowy „ KUSY" w Ło- budzicach będzie obchodził 20 rocznicę założenia. Fakt ten za- wodniczki sekcji tenisa stoło- wego uczciły kolejnym sukce- sem. W rozgrywkach Ill ligi kobiet w tenisie stołowym zajęły pierw- sze miejsce i awansowały do II ligi. Drużyna grała w składzie:
MŁODY MISTRZ KICKBOXINGU
Niewielu mieszkańców Gminy Zelów wie, że dzieci i młodzież z naszej gminy trenują karate i kickboxing pod okiem doświadczonego sensei Stanisława Kołodziejskiego z Łaskiego Klubu Sztuk Walki. Podopieczni klubu wielokrotnie odnosili już sukcesy. Tym razem wygrana jednego z nich promuje zarówno klub, jak i miasto, z ktorego pochodzi.
do 37 kg zmagał się z wieloma za- wodnikami. W trakcie finału Bartek, mimo widocznego już zmęczenia, nie odpuścił nawet na chwilę. Jego skupienie, wola walki oraz cenne uwagi trenerów: Stanisława Ko- łodziejskiego i Dawida Kołodziej- skiego doprowadziły młodego za- wodnika na najwyższe podium. Bartosz Pospiszył został Mistrzem Polski Kadetów Młodszych w Kick- boxingu. Jego koleżanka z klubu — Angelika Markowska to srebrna medalistka Mistrzostw.
Gratulujemy Bartoszowi oraz wszystkim zawodnikom i trene- rom z klubu PROYAMA. Z niecier- pliwością czekamy na kolejne suk- cesy.
ZELOWIANKA MISTRZYNIĄ POLSKI
Okazuje się, że Zelów to nie tylko mia- sto wielu wy- znań, narodów, ciekawej hi- storii, ale rów- nież kuźnia ta- lentów. Mistrz goni _ mistrza. Oficer prasowy Komendy Po- wiatowej Poli- cji w Łasku mł. asp. Katarzyna Staśkowska, pochodząca z naszego mia- sta, została Mi- strzynią Bikini Fitness. Kariera sportowa pani Kasi rozwija się w tempie bły- skawicznym, choć na scenie
sportów sylwetkowych zadebiuto- wała dopiero 14 maja 2017 r. w Ra- domiu, startując w | Mistrzostwach Polski NABBA/WFF w _ Kulturysty- ce i Fitness — najstarszej na świecie federacji amatorskiej kulturystyki.
NABBA/WFF to federacja, w któ- rej swoje pierwsze kroki w rywaliza- cji sportowej stawiał Arnold Schwa- rzenegget.
Jak twierdzi sama pani Kata- rzyna, decyzja o starcie w tym roku była dla niej zaskoczeniem, jednak trener — Mateusz Szlęk, z którym współpracuje, podjął taką decyzję i kazał próbować swo- ich sił, czerpać doświadczenie od najlepszych. Okazało się, że na- sza zawodniczka już jest wśród tych najlepszych. Wystartowała w kategoriach Miss Fitness oraz s. Figure Masters Women i zajęła w nich odpowiednio Il i Ill miejsce. iezwykłe, jak na debiutantkę... Tydzień później wystartowa- a w Mistrzostwach Polski w Kul-
Frątczak Aneta, Gapik Pauli- na, Martyniak Zuzanna, Mituta Klaudia, Stępień Martyna, Mi- chalak Angelika. Zawodniczki nawiązały w ten sposób do suk- cesów starszych koleżanek i ko- legów, którzy grali już wcześniej w rozgrywkach Il ligi. Chłopcy grali w latach 2002-2005, a dziew- czynki od 2005 do 2010 roku.
turystyce i Fitness federacji WPF
w Białobrzegach i w kategorii Bikini Fitness zajęła I miejsce, co spo- wodowało, że usłyszała o niej cała Polska.
Nasza medalistka jednak nie od- poczywa, pod czujnym okiem tre- nera przygotowuje się do kolejnych zawodów, otrzymała bowiem po- wołanie do Kadry Polski na Mistrzo- stwa Europy rozgrywane 10 czerw- ca 2017 r. na Litwie. Zgadzamy się w pełni ze słowami pani Kata- rzyny, która z wrodzoną sobie skromnością powiedziała: Dla sportowca otrzymanie powoła- nia do kadry i szansa reprezentowa- nia kraju to najwyższe wyróżnienie i ogromny zaszczyt. lo szczyt mo- ich marzeń i nie przypuszczałam, że coś takiego się wydarzy, zwłaszcza zaraz po moim debiucie.
Serdecznie gratulujemy. Obszer- niejszy materiał o Katarzynie Staś- kowskiej w kolejnym wydaniu Infor- matora Zelowskiego.
EDUKACJA
Ac
EE TARI
DOM KULTURY W ZELOWIE GALERIA CGLLAGE MAJ - CZERWIEC 2017
i Wromci
WYDAWCA: URZĄD MIEJSKI W ZELOWIE
(el SH Urząd Miejski w Zelowie, ul. Żeromskiego 23, 97-425 Zelów
SCEI (JH Olena Krawczuk - Chojnacka - redaktor naczelny, tel. 44 635 15 35, e-mail: piQzelow.pl
PROJEKT I DRUK: Drukarnia TAGRAF - Usługi poligraficzne, Andrzej Taborowski, Bachorzyn 13, 98-113 Buczek tel. 43 677 41 56, e-mail: tagraftaborowskiavp.pl Nakład: 2500 egzemplarzy
|
iz_nr_4_2017.pdf
|
ci
p: p A A a a a B » y p Ą H a 12 » k EE R e LNB r "EE 8 ; ż + kn ME |; - RSESw ku Ke ryżem p ah k. : R r SĘ kz JL e. 7" zy = e =-—- | RAE ; 1 i. s 4 k. ut ABE rh -_ pz” m Raf JW” U FFI = |-- 58 mt LAŁ woj zenek | SEL: 1 IRS OM PZ A | 3 i | 4 DE W Bo 5 AE, 3 be Eh | Na EF PALA ML. |
W PA RCK, dka 1, ab) „PEAR! | bq
AV
FE]
| RERSZRERRCSE ZW AĆ Bezpłatny Informator Gminy AM ) ISSN ro Tm www.zelow.pl
ak w | 8 R * Ź OCZYWISTY FAKT STR. 9...
UR |Ems===m EB O o A
Rozpoczęliśmy od koncertów: or- ganisty Roberta Grudnia, gitarzy- sty klasycznego, zelowianina, Marka Ulańskiego i japońskiej śpiewaczki Yoshiko Hary. Dalej poszło już łatwo. Przyjeżdżali kolejni artyści, pojawia-
się coraz większe nazwiska, by z czasem Koncerty Festiwalowe w Zelowie stały się prawdziwą grat- ą dla melomanów. Do tej pory wy- stąpili tak znani artyści, jak: Krzysztof Penderecki, Jerzy Maksymiuk, Teresa Żylis-Gara, Wiesław Ochman, Kon- stanty Andrzej Kulka, prof. Stefan Stu- igrosz i wielu, wielu innych. Wszystko to mogło wydarzyć dzięki bardzo do- brej współpracy z dyrektorem Fun- dacji im. Mikołaja w Radomiu Rober- tem Grudniem.
Tegoroczna edycja koncertów za- inaugurowana została 30 września w Kościele pw. św. Teodora Mę- czennika i Najświętszego Serca Je- zusowego w Kociszewie. Wystąpił znakomity zespół bandurzystek „Oriana” z Tarnopola na Ukrainie. Repertuar tercetu składał się z utwo-
rów — ukraińskich kompozytorów, pieśni ludowych i religijnych. Prze- pięknie zabrzmiały również kompo- zycje znanych klasyków: Caccinie- go, Doga, Schuberta, czy Vivaldiego. Były także akcenty polskie — frag- menty muzyki do filmu „Ogniem
WYDARZENIA
KONCERTY PEŁNE EMOCJI
To już 23 lata, kiedy zrodził się pomysł organizowania przez Dom Kultury w Zelowie koncertów muzyki klasycznej. Pierwsze kroki na tym polu nie były łatwe, mieliśmy wiele wątpliwości, jak tego rodzaju działalność kulturalna zostanie odebrana przez społeczeństwo. Do tej pory były to głównie działania o charakterze czysto rozrywkowym — miało zastosowanie powiedzenie Lucjana Kydryńskiego:
„Muzyka lekka, łatwa i przyjemna”. Ale przecież trzeba było spróbować.
i mieczem” i słynna już „Barka: Wielki kunszt artystyczny „Oriany” sprawił, że dźwięki płynące z tych niezwy- kłych instrumentów wypełniły nie tylko mury zabytkowego kościółka, ale i serca słuchaczy. Dowodem były wielokrotne bisy. Po raz kolejny po- twierdziło się powiedzenie, że mu- zyka nie zna granic i tylko ona potrafi tak wzruszać.
Kilka dni później, 9 października, w Kościele Matki Bożej Częstochow- skiej w Zelowie odbył się koncert słowno - muzyczny „Być dobrym jak chleb" w 100. rocznicę śmierci Bra- ta Alberta Chmielowskiego. Scena- riusz napisała Anna Drela, a wystąpi- liznakomici artyści: aktor Jerzy Trela, Sylwia Strugińska - Wochowska - sopran, Robert Grudzień - organy i Tomasz Chrześcijanek - trąbka.
Rok 2017 ogłoszony jest rokiem św. Brata Alberta Adama Chmielow- skiego — społecznika, niestrudzo- nego opiekuna ludzi bezdomnych, wydobywającego ich ze skrajnej nę- dzy. Tymczasem Brat Albert był czło- wiekiem o niezwykle bogatym ży- ciorysie powstańca styczniowego i artysty. Postać i życie Święte- go brawurowo przybliżył słucha- czom Jerzy Trela. To aktor wybitny, z ogromną charyzmą. Jego niski głos doskonale tworzył niezwykłą atmos- ferę, roznosił się po świątyni i głębo- ko zapadał słuchaczom w pamięci. A wszystko to wzbogacone zostało nastrojową, niezwykłą i momentami wręcz kosmiczną muzyką autorstwa Roberta Grudnia, delikatnymi dźwię- kami trąbki w mistrzowskim wyko- naniu Tomasza Chrześcijanka i przej- mującym głosem Sylwii Strugińskiej - Wochowskiej. To była prawdziwa uczta duchowa — takimi doznaniami dzielili się słuchacze po zakończeniu
koncertu.
Finał Koncertów Festiwalowych 2017 odbył się 30 października. Wwypełnionym kościele M.B.Często- chowskiej w Zelowie wystąpił zespół „Finesis Trio” w składzie: Paulina Tkaczyk - znakomita klawesynistka i flecistka, Katarzyna Puch - sopran i Małgorzatą Włodarczyk grającą na gitarze klasycznej i lutni.
Artystki zaprezentowały program podkreślający historyczne i kultural- ne dziedzictwo pt. „Nieście chwa- łę, mocarze.... Ten niezwykły koncert przeniósł nas w daleką, muzyczną podróż, do magicznych dźwięków renesansu Mikołaja Gomółki i jego Psalmów, poprzez muzykę baroku Grzegorza Gerwazego Gorczyckie- go, zwanego polskim Handlem i Sta- nisława Sylwestra Szarzyńskiego.
Usłyszeliśmy także słynną Arię na strunie g Jana Sebastiana Bacha, Ave Marię Giulia Cacciniego czy polskich kompozytorów: Feliksa Nowowiej- skiego, Adama Kowalskiego, Stefana Surzyńskiego, Juliusza Łuciuka.
W programie nie zabrakło rów- nież utworu Alfreda Schitza, pol- skiego kompozytora i pianisty, twór- cy melodii Czerwone maki na Monte Cassino. Można było usłyszeć także słynny Magnificat Marco Frisiny, wło- skiego kompozytora i dyrygenta, au- tora wielu utworów z zakresu muzyki sakralnej, muzyki do filmów, głównie
o tematyce religijnej oraz wielu ora- toriów napisanych dla papieża Jana Pawła Il.
Artystki z zespołu „Finesis Trio” udowodhniły jak ważne jest nie tyl- ko odgrywanie swoich muzycznych partii, ale równie aspekt uczuciowy. Jak przy pomocy dźwięków można ukazać duchowość, ciszę mieszającą się ze zgiełkiem, jak można wyrazić patriotyzm — chwile historycznych zwycięstw i klęsk. A wszystko to na replikach zabytkowych instrumen- tów z wirtuozowskim zacięciem.
Tegoroczne Koncerty Festiwalowe w Zelowie odbywały się w ramach projektu „Spotkania z muzyką i sło- wem, dofinansowanego ze środków Programu „Działaj Lokalnie X” Polsko - Amerykańskiej Fundacji Wolności, realizowanego przez Akademię Roz- woju Filantropii w Polsce oraz Stowa- rzyszenie Dobroczynne,Razem!
Po raz kolejny potwierdziła się de- wiza, że muzyka jest jedną ze sztuk, która w sposób szczególny wpływa na psychikę człowieka. Niejednokrot- nie stanowi ważną część ludzkiej eg- zystencji. Wzbudza pozytywne emo- cje i zmienia nastawienie do życia. Przenosi słuchacza w świat marzeń, potrafi wyciszyć i stworzyć niepo- wtarzalny nastrój.
Jerzy Waldorff powiedział, że mu- zyka łagodzi obyczaje... lo prawda! Zbliża do siebie kultury różniące się językiem czy religią. Skąd to się bie- rze? To proste, bowiem źródło łago- dzące obyczaje jest niewerbalnym sposobem wyrażania siebie. Pomaga w nawiązywaniu kontaktu ze świa- tem i przezwyciężaniu wszelkich smutków. Powoduje ciągłe narasta- nie wewnętrznej radości i daje czło- wiekowi niesamowitą siłę.
Andrzej Dębkowski
Telefon alarmowy 112 Pogotowie Ratunkowe 999 Straż Pożarna 998
Policja 997
Pogotowie Gazowe 992 Pogotowie Energetyczne 991 Pomoc Drogowa 981
Biuro numerów 118-913
WYDARZENIA
e Urząd Miejski w Zelowie 44 634 10.00 e Powiatowy Urząd Pracy Filia w Zelowie 44634 10 66 e Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Zelowie 44 634 1028 e Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Zelowie 44 634 13 06
e Zakład Usług Komunalnych 44 634-22-58
e Dom Kultury w Zelowie 44 634 1098
e Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy wZelowie 44 634 11 48
e Szpital Wojewódzki w Bełchatowie Pogotowie Ratunkowe 44 635 8480
e Przychodnia SPZOZ w Zelowie 44 634 1265
e NZ0Z,MEDYK” 44634 12 18
e Wiejski Ośrodek Zdrowia w Wygiełzowie 44 634 14 22
e OSP wzZelowie 44 634 2998
e 0SPw Łobudzicach 44 634 15 88
e Fundacja Rozwoju Gminy Zelów 44 634 10 06144 634 10 14
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
4 listopada 1957 roku — to jedna z kart zelowskiej historii, przypominająca o tragicznych wydarzeniach w zelowskim liceum.
PAMIĘĆ, KTÓRA POWINNA ŁĄCZYĆ...
60 lat temu dyrektor szkoły w ataku furii zaatakował uczniów siekierą, w wyniku czego zginął Romek Gapik, a kilkoro uczniów zostało rannych. W ich obronie stanął Ksiądz Józef Stanek.
Wydarzenia sprzed 60 lat od- cisnęły swój ślad w pamięci uczniów — świadków tego zda- rzenia, wielu z nich żyje do dziś z traumą emocjonalną. W Zelo- wie powstała grupa inicjatywna — świadków tamtego przykrego zdarzenia, która miała swoje po- mysły na upamiętnienie tej hi- storii, m.in. nadanie Honorowego Obywatelstwa dla Księdza Józefa Stanka za jego bohaterską posta- wę, co zostało uczynione uchwa- łą Rady Miejskiej w 2001 roku; nadanie jednej z ulic w Zelowie imienia Księdza Stanka; w 2012 roku przy kościele M.B. Często- chowskiej powstała tablica pa- miątkowa ku Jego czci. W tym roku ta sama grupa inicjatywna zwróciła się ponownie, tak jak we wszystkich wymienionych wyżej sprawach, do władz samorządo- wych Gminy Zelów o poparcie i wyrażenie zgody na umieszcze- nie pamiątkowej tablicy na ze- wnętrznej ścianie szkoły (Liceum Ogólnokształcącego w Zelowie) „w celu upamiętnienia tragicznej śmierci ucznia VIII klasy LO Romka Gapika oraz uczniów Szkoły Pod- stawowej w dniu 4 listopada 1957 roku: Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska skierowała sprawę do szerokich konsultacji społecz- nych, w wyniku których Rada Pe- dagogiczna, Rada Rodziców oraz Samorząd Uczniowski, docenia- jąc inicjatywę i szanując pamięć, wypracowali wspólne stanowisko w tej sprawie. W uzasadnieniu czytamy:
- Zespół Szkół Ogólnokształ- cących to placówka edukacyjna, na terenie której obecnie przeby- wa młodzież od 13 roku życia a od września również dzieci sześcio- i siedmioletnie. Umieszczenie w po- bliżu któregokolwiek z wejść bądź na korytarzu szkoły tablicy upa- miętniającej tragiczne, drastyczne i budzące silne emocje wydarze- nia mogłoby w dzieciach budzić grozę, a nawet przerażenie i mieć bardzo złe następstwa dla ich psy- chiki w przyszłości. Zajścia, do któ- rych odwoływałaby się tablica, na- wet dla nas dorosłych są szokujące, dlatego uzasadnionym wydaje się chronienie młodzieży przed takimi emocjami. Naturalna ciekawość dziecka pobudzałaby do pytań, na które uczniowie mogliby od rówie-
www.zelow.pl
śników lub osób postronnych uzy- skać szokujące w swej formie i tre- ści odpowiedzi.
Nie chcemy, aby tragiczna hi- storia Romka Gapika została za- pomniana, gdyż jest ona częścią historii naszego miasta i szko- ły, ale musimy mieć na względzie w pierwszym rzędzie dobro dzie- ci obecnie uczących się w placów- ce oraz dobro szkoły jako placów- ki edukacyjnej. Rada Pedagogiczna zaproponowała rozwiązania alter- natywne, dla uczczenia pamięci ofiar tamtych wydarzeń:
1) Umieszczenie tablicy w lzbie Pamięci w szkole (co pozwoli na właściwe wprowadzenie tej tema- tyki w odpowiednim momencie wychowawczym);
2) Umieszczenie tablicy w innym miejscu (na przykład przy symbo- licznym grobie księdza Stanka);
3) Uczczenie pamięci ofiar pod- czas już organizowanych uroczy- stości upamiętniających bohater- stwo księdza Stanka;
4) Zorganizowanie w listopa- dzie corocznej Akcji Udzielania
Pierwszej Pomocy Przedmedycznej „Romek'
la ostatnia forma dawałaby (oprócz samego uczczenia pamięci uczniów liceum) również wymierne korzyści edukacyjne i wychowaw- cze. Uczniowie mogliby w przyszło- ści wykorzystać techniki udzielania pierwszej pomocy, aby uniknąć ja- kiejś tragedii, pomóc drugiej oso-
bie czy czuć się bezpieczniej w sy- tuacjach zagrożenia.
Jako Rada Pedagogiczna ro- zumiemy stanowisko Komitetu, w skład którego wchodzą osoby związane emocjonalnie i rodzin- nie z tragicznymi wydarzeniami, które rozegrały się w budynku szko- ły w 1957 roku. Szanujemy bolesną przeszłość i jej ofiary, jednak wy- daje nam się, że skoro w nas do- rosłych oraz uczestnikach i świad- kach tamtych wydarzeń budzą one nadal tak ogromne emocje, to dla dzieci mogą stać się przyczyną traumy i lęku, a szkoła nie powinna kojarzyć się dziecku z miejscem, do którego lęka się przyjść.
W ramach przeprowadzanych przez Burmistrza Zelowa kon- sultacji społecznych, Radni Rady Miejskiej w Zelowie (Komisja Oświaty, Kultury, Sportu i Bezpie- czeństwa) jednogłośnie zajęli na- stępujące stanowisko w sprawie:
- Komisja Oświaty, Kultury, Spor- tu i Bezpieczeństwa Rady Miej- skiej w Zelowie informuje, że na posiedzeniu w dniu 9 maja 2017
LIB
roku zapoznała się szczegółowo z wnioskiem grupy inicjatywnej — dla upamiętnienia tablicą pa- miątkową tragedii w Liceum Ogól- nokształcącym w Zelowie w roku 1957. Komisja proponuje zamiesz- czenie tablicy pamiątkowej w lzbie Pamięci mieszczącej się w Zespole Szkół Ogólnokształcących. Niestety część grupy inicja-
tywnej odrzuca wypracowane stanowisko opinii społecznej. Argumentację w zacytowanym uzasadnieniu uważa za absurdal- ną, zapominając tym samym, że gospodarzami tego miejsca są uczniowie, nauczyciele i rodzice. W związku z tym ich opinia jest dla Burmistrza Zelowa niezwykle istotna.
3 listopada br, z inicjatywy Pana Zbigniewa Gapika, odby- ło się w Domu Kultury spotka- nie, które miało być spotkaniem wspomnieniowym, poświęco- nym pamięci Romka Gapika — ofiary tragicznych wydarzeń w zelowskim liceum. Taka infor- macja została przekazana więk- szości z zaproszonych osób. Stało się jednak inaczej. Głów- nym tematem spotkania oka- zała się dyskusja na temat miejsca umieszczenia pamiąt- kowej tablicy i krytyka stano- wiska wypracowanego pod- czas konsultacji społecznych. Nie zabrakło emocji i polity- ki. Wiele osób uczestniczących w spotkaniu nie kryło swojego rozczarowania jego przebiegiem. Te osoby przyszły z nadzieją, że będą mogły porozmawiać o tra- gicznych wydarzeniach sprzed 60. lat; przyszły — by wyrazić swą pamięć o Romku Gapiku oraz o innych uczniach — ofiarach tra- gedii.
Jak co roku, 4 listopada zo- stała odprawiona Msza Święta w kościele M.B. Częstochow- skiej w intencji Księdza Józe- fa Stanka, w której uczestni- czyła Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska wspólnie z byłymi uczniami liceum, pracownikami ZespołuSzkółOgólnokształcących i mieszkańcami Zelowa. Na proś- bę części grupy inicjatywnej i Burmistrza Zelowa, Dyrektor ZSO Marzanna Socha zobowiąza- ła się każdego roku kontynuować wraz z pracownikami i uczniami szkoły uroczystości upamiętnia- jące tragiczne wydarzenia z 1957 roku.
Jesteśmy przekonani, że uro- czystości organizowane przez naszą młodzież doprowadzą do tego, że pamięć o tych wydarze- niach będzie zelowską społecz- ność łączyć, a nie dzielić.
WYDARZENIA
Uroczysty i podniosły charak- ter miały gminne obchody 99. rocznicy odzyskania przez Polskę
niepodległości w Zelowie. Trady- cyjnie rozpoczęły się Mszą Świętą w kościele M.B. Częstochowskiej celebrowaną przez księdza prała- ta Jacka Ambroszczyka. W inten- cji Ojczyzny wspólnie modlili się zgromadzeni mieszkańcy, przed- stawiciele władz samorządowych
Gminy Zelów, gminnych jedno- stek organizacyjnych, instytucji, organizacji i Ochotniczych Stra- ży Pożarnych. Część oficjalna uro- czystości odbyła się w Parku Miej- skim im. Romualda Traugutta. Na ręce władz samorządowych zo- stał przekazany Ogień Niepod- ległości zapalony kilka dni wcze- śniej przez druhów z Chorągwi Łódzkiej ZHP na mogiłach żoł- nierskich na Wołyniu. Od niego
WYDARZENIA
zapłonęły znicze pod zelowskim pomnikiem Ofiar Golgoty Wscho- du i Dębach Pamięci ku czci ze-
lowskich katyńczyków. Gminne uroczystości uświetnił występ wokalny uczennic: Patrycji Su- dak z Gimnazjum w Łobudzicach i Julii Urbaniak ze Szkoły Podsta- wowej nr 2 w Zelowie. Z okolicz- nościowymi przemówieniami do zebranych zwróciły się Burmistrz
Zelowa Urszula Świerczyńska i Przewodnicząca Rady Miejskiej Agnieszka First. Harcerze z Gim- nazjum w Łobudzicach podczas przemarszu pocztów sztandaro- wych i przybyłych na uroczystość delegacji, dumnie prezentowali flagę państwową, a wraz ze skau- tami z Parafii Ewangelicko-Refor- mowanej pełnili wartę honoro- wą przy pomniku Ofiar Golgoty Wschodu i Dębach Pamięci. Na
zakończenie delegacje złożyły kwiaty. Oprawę muzyczną uro- czystości zapewniła niezastąpio- na Orkiestra Dęta OSP w Zelowie.
Dużym zainteresowaniem wśród uczestników uroczystości cieszy- ło się stoisko zorganizowane zini- cjatywy księdza proboszcza Jacka Ambroszczyka, na którym moż-
na było skosztować rogala mar- cińskiego lub napić się kawy czy herbaty. Obsługą stoiska zajęli się wolontariusze z Klubu Wolonta- riatu działającego przy Zespole Szkół Ogólnokształcących.
/Na stronie internetowej www.
GMINNE OBCHODY ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI
zelow.pl oraz na facebooku do- stępna jest szeroka relacja foto- graficzna/.
W intencji Ojczyzny modlili się
wierni także we wszystkich wiej- skich zabytkowych kościołach na terenie Gminy Zelów. W kościele parafialnym im. Św. Teodora Mę- czennika w Kociszewie po Mszy
Świętej, w modlitwie różańcowej i refleksji odbyła się procesja na cmentarz parafialny w celu zło- żenia kwiatów i zapalenia zniczy w miejscach pamięci narodowej oraz uczczenia poległych modli- twą.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
GMINA ZELÓW AKTYWIZUJE SENIORÓW
Z początkiem września w Zespole Szkół Ogólnokształcących w Zelowie rozpoczęły się bezpłatne zajęcia aktywizujące miesz- kańców Gminy Zelów w wieku 60 i 60+ w ramach projektu „Łódzkie dla aktywnych seniorów”, którego realizatorem jest Łódzka Federacja Sportu. Projekt zakłada możliwość aktywizacji ruchowej, która wpłynie na polepszenie samopoczucia i stanu zdrowia uczestników.
Ideą projektu jest organizacja i prowadzenie systematycznych zajęć rekreacyjno - sportowych dla grupy 20 - osobowej w celu zwiększenia aktywności rucho- wej wśród osób starszych oraz integrację tej grupy wiekowej w dwóch blokach:
blok 1 - zajęcia zawierające podstawy gimnastyki ogólnoro- zwojowej lub profilaktycznej z ele- mentami rehabilitacji układu ru- chu (np. ćwiczenia na tzw.„zdrowy kręgosłup, ćwiczenia poprawiają- ce cechy motoryczne z uwzględ- nieniem zagadnień — układu krą-
żenia, oddechowego itp.).
blok 2 - gry i zabawy ruchowe, a także sporty — zajęcia ruchowe uwzględniające potrzeby danej grupy (np. ćw. izometryczne, roz- ciągające, yoga, itp.) lub charak- terystyczne dla regionu, lokalnej społeczności oraz sporty sezono-
we (np. nordic walking).
Cieszymy się, że wśród miesz- kańców Gminy Zelów było duże zainteresowanie udziałem w pro- jekcie. Życzymy zatem satysfakcji z realizacji swoich marzeń i pasji oraz zadowolenia z tego co robi- cie.
W GMINIE ZELÓW ROSNĄ NAJWIĘKSZE DYNIE
Mieszkaniec Gminy Zelów Do- minik Kędziak pobił rekord Pol- ski w wyhodowaniu największej dyni. Na festiwalu dyń w Krapko- wicach w województwie opol-
www.zelow.pl
skim prezentował swoją dynię,
która ważyła 839,6 kilograma. Gratulujemy i życzmy dalszych
sukcesów w realizacji swojej pasji.
u
X EDYCJA PROGRAMU GRANTOWEGO DZIAŁAJ LOKALNIE
£ te
lokal
dna Dal ze ZG TERAKÓWÓA
Co roku na terenie Gminy Zelów realizowane są ciekawe inicjaty- wy dzięki dofinansowaniu z Programu Grantowego Działaj Lokalnie Polsko — Amerykańskiej Fundacji Wolności realizowanego przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce oraz Stowarzyszenie Dobroczynne „RAZEM' W tym roku również zarówno w placówkach oświatowych, jak i innych organizacjach odbyło się wiele ciekawych wydarzeń i działań.
Dziecięcy Kącik w ZSO
Z myślą o najmłodszych uczniach szkoły, w Zespole Szkół Ogólno- kształcących w Zelowie powstał no- woczesny plac zabaw. Na ten cel szkoła w ramach programu „Działaj Lokalnie otrzymała grant w wyso- kości 6 000 złotych. Głównym ce- lem projektu pt. „Dziecięcy Kącik” było utworzenie na terenie szkoły ogólnodostępnego, atrakcyjnego miejsca, w którym dzieci wspólnie z rodzicami czy dziadkami mogą spędzić miło, a przede wszystkim aktywnie, wolny czas. Przez okres wakacyjny trwała realizacja pro- jektu polegająca na wyznaczeniu i zaadoptowaniu miejsca. W prace zaangażowali się pracownicy szko-
cza kuchennego m.in. lodówki, war- nika do wody, filiżanek ze spodkami do herbaty i kawy, garnków. Warsz- taty dla 25 osób prowadzone są przez osoby z doświadczeniem ga- stronomicznym, które poza trady- cyjnymi daniami kuchni polskiej, przygotowują też dania nowator- skie za pomocą zdrowych technik gotowania. Od września do listopa- da zaplanowano 5 warsztatów po 2 godziny. Na zakończenie projektu w listopadzie odbędzie się spotka- nie integracyjne mieszkańców po- łączone z degustacją potraw. Przedszkolaki fotografują Dzieci z grupy „Pszczółek” Przed- szkola Samorządowego nr 1 przez trzy miesiące biorą udział w warsz-
ły, wolontariusze oraz rodzice. We wrześniu zamontowano urządzenia małej architektury: zestaw zabawo- wy ze ślizgiem laminowanym, po- dwójną huśtawkę oraz podwójne drążki do podciągania. Zwieńcze- niem projektu był Piknik Rodzinny. Wygiełzów kusi smakiem Ochotnicza Straż Pożarna w Wy- giełzowie realizuje projekt pt. „Wy- giełzów kusi smakiem, w ramach którego mieszkańcy uczą się tech- nik dekoracji stołu na różnego ro- dzaju uroczystości i okazje oraz poszerzają swoją wiedzę i umiejęt- ności podczas warsztatów kulinar- nych. Grant w wysokości 6 000 zł przeznaczono na zakup niezbędne- go sprzętu i wyposażenia do zaple-
tatach fotograficznych w ramach projektu „Przedszkolaki fotografu- ją. Projekt daje możliwość zapozna- nia się z techniką fotografowania, a za pomocą zakupionego sprzę- tu dzieci mają możliwość spraw- dzić w praktyce nabytą wiedzę. Wykonane fotografie prezentowa- ne były na wystawie pt. „Przyroda wokół nas” w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy w Zelowie. Następ- ne wystawy zdjęć pt. „Moje miasto Zelów w oczach dziecka” będzie można obejrzeć w Domu Kultu- ry w Zelowie oraz „Ja i mój kolega” w Przedszkolu Samorządowym nr I w Zelowie. Serdecznie zapraszamy do obejrzenia galerii fotografii przy- gotowanych przez dzieci.
WYDARZENIA
W placówkach oświatowych odbywają się uroczyste akademie, a w Domu Kultury okolicznościo- we wydarzenie połączone z wystę- pem muzycznym. Jest to też do- skonała okazja, aby podziękować pedagogom z Gminy Zelów za ich całoroczny trud oraz wręczyć Oso- bom wyróżniającym się szczegól-
nymi osiągnięciami dydaktyczno - wychowawczymi, nagrody Bur- mistrza Zelowa.
W tym roku przyznano 14 takich nagród. lch wręczenia dokonały Burmistrz Zelowa Urszula Świer- czyńska i Przewodniczącą Rady
GMINNE OBCHODY DNIA EDUKACJI
dziękując za wkład pracy w edukację i wychowanie dzieci.
Miejskiej Agnieszka First.
Tak przedstawia się w tym roku grono osób wyróżnionych:
1. Jadwiga Werner — nauczy- cielka Przedszkola Samorządowe- go nr 1 w Zelowie,
2. Agata Twardowska — na- uczycielka Szkoły Podstawowej nr 2 w Zelowie,
3. Aleksandra Szewczyk-Ro- gut — nauczycielka Szkoły Podsta- wowej nr 2 w Zelowie,
4. Ewa Śpiewak — nauczy- cielka Szkoły Podstawowej nr 4 w Zelowie,
5. Marzena Rybarczyk — na-
INTEGRACJA MIESZKAŃCÓW KOCISZEWA
uczycielka Szkoły Podstawowej w Bujnach Szlacheckich,
6. Bożena Kryza - nauczycielka Szkoły Podstawowej w Kociszewie,
7. Elżbieta Semaszczuk — na- uczycielka Szkoły Podstawowej w Wygiełzowie,
8. Andrzej Tarka — nauczyciel Szkoły Podstawowej w Łobudzi- cach,
9. Rozaneta Smolarek — na- uczycielka Zespołu Szkół Ogólno- kształcących w Zelowie,
10. Wioletta Czajka — nauczy- cielka Zespołu Szkół Ogólnokształ- cących w Zelowie,
11. Monika Laskowska — dy-
Dzień Edukacji Narodowej jest świętem oświaty i dniem, w którym składamy pedagogom serdeczne życzenia
rektor Przedszkola Samorządowe- go nr 1 w Zelowie,
12. Marta Golis — dyrektor Przedszkola Samorządowego nr 4 w Zelowie,
13. Małgorzata Kubiak — dy- rektor Szkoły Podstawowej w Buj- nach Szlacheckich,
14. Mariola Głowacka — dyrek- tor Szkoły Podstawowej w Wygieł-
zowie.
Po części oficjalnej, przed pu- blicznością wystąpiła Joanna Alek- sandrowicz z zespołem w progra- mie artystycznym pt. „Od nocy do nocy, czyli kilka słów o filmie i mu- sicalu”
Kociszewski Piknik Rodzinny — to wydarzenie promocyjne, które odbyło się w Ochotniczej Straży Pożarnej w Kociszewie w ramach projektu
Pęk! anęskfearacaany t baliwko Sarzorzydu Wożrastcztam A.ódrtóaego
Głównym celem projektu, który osiągnięto, było zwiększenie inte-
WYDARZENIA
TW |
gracji społecznej mieszkańców so- łectwa, umacnianie więzi między pokoleniami, stworzenie warun- ków do nawiązywania współpra- cy i porozumienia, pobudzenie aktywności społecznej, a także przełamywanie barier społecz- nych. Projekt przyczynił się do kul- tywowania i promocji lokalnych zwyczajów, tradycji, a także do ak-
współfinansowanego z budżetu Samorządu Województwa Łódzkiego.
tywizacji młodych osób w życiu społecznym sołectwa. Piknik był doskonałą okazją do promocji ak- tywnego spędzania wolnego cza- su i integracji mieszkańców. Dla uczestników przygotowano de- gustację potraw lokalnych (prażu- chy zkapustą i kluski ziemniaczane z marchwią). Zarówno najmłod-
si uczestnicy festynu jak i oso- by dorosłe aktywnie brali udział w zabawach i konkursach z na- grodami. Animatorzy kultury ma- lowali dzieciom buźki i wykony- wali różne postacie z balonów. W ramach projektu wykona- no też remont klatki schodowej w budynku strażnicy OSP.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
ZELOWIANKA MISTRZYNI
14 maja 2017 r. to data Pani debiutu na scenie sportów syl- wetkowych. To dzień, w któ- rym udowodniła Pani, że cięż- kie treningi połączone z dietą i wieloma wyrzeczeniami przy- noszą rezultaty. I do tego jakie! Czy spodziewała się Pani, że tak szybko posypią się takie sukcesy i tytuły?
- Przyznam szczerze, że nie spo- dziewałam się, że wszystko tak szybko się potoczy. W moim życiu od najmłodszych lat sport zawsze mi towarzyszył. Wcześniej była to gra w piłkę siatkową, później róż- ne inne aktywności sportowe, aż po siłownię. Od kilku lat zaczę- łam regularnie trenować na siłow- ni głównie po to, aby poprawić kondycję i popracować nad syl- wetką. Kiedy rok temu poznałam podczas jednego z eventów cha- rytatywnych zawodniczki fitness, zaczęłam oglądać zdjęcia z zawo- dów, szukać informacji na ten te- mat. Takie wysportowane sylwet- ki, zachowane proporcje ciała, a do tego gracja, klasa, wdzięk, makijaż - zrobiło to na mnie nie-
www.zelow.pl
samowite wrażenie i to wtedy zrodził się pomysł czy nie spró- bować swoich sił w tym sporcie. Podzieliłam się tym pomysłem ze swoim kolegą (a obecnie moim trenerem) na siłowni i on bez chwili zawahania zapropono- wał, że mnie poprowadzi. | tak od czerwca 2016 r. machina ruszy- ła: dieta, treningi i przygotowania. Naszym planem było zadebiuto- wanie na scenie w 2018 roku, ale w kwietniu tego roku trener podjął decyzję o moim starciew Radomiu. Stwierdził, że nie ma na co czekać, muszę zdobywać doświadczenie i uczyć się obycia na scenie. Ostat- ni rok to miesiące ciężkiej pracy na treningach zarówno aerobo- wych jak i siłowych, do tego ści- sła dieta rozłożona codziennie w 5 pudełkach. Moje życie nabra- o innego tempa i w końcu nad- szedł ten dzień, kiedy zadebiuto- wałam w | Mistrzostwach Polski ABBA / WFF w Kulturystyce i Fit- ness w Radomiu. Były to zawody inaugurujące działalność NABBA / WFF w Polsce, federacji, w któ- rej swoje pierwsze kroki w rywa- izacji sportowej w kulturystyce stawiał Arnold Schwarzenegger. Po przejściu weryfikacji, wystar- owałam w kategorii Miss Fitness oraz Ms. Figure Masters Women zajmując odpowiednio Il i Ill miej- sce. Tydzień później, 21 maja pre- zentowałam już swoją sylwetkę podczas Mistrzostw Polski w Kul- turystyce i Fitness W.PF. w Biało- brzegach i to tam wywalczyłam zaszczytne | miejsce. Największą nagrodą zaś było powołanie mnie do Kadry Polski na Mistrzostwa Eu- ropy rozgrywane 10 czerwca 2017 r. w Kownie na Litwie. Niestety nie wystartowałam w swojej katego- ri, mimo tego weszłam do fina- łu i zajęłam tam szóste miejsce w kategorii bikini model. Kolejne intensywne treningi pod czujnym okiem trenera Mateusza Szlęka przyniosły złoty medal i tytuł Mi- strzyni Polski w Bikini Fitness. Mi- strzostwa odbyły się 21 październi- ka w Siedlcach. Jestem ogromnie wdzięczna swojemu trenerowi za tak znakomite prowadzenie mnie i za tą słuszną decyzję o moim te- gorocznym debiucie. Gdyby nie Trener i Jego ogromne doświad-
WYWIADY
POLSKI W BIKINI FITNESS
Z Katarzyną Staśkowską Złotą Medalistką Pucharu Polski w Kulturystyce i Fitness, rozmawia redaktor naczelna Informatora Zelowskiego Olena Krawczuk - Chojnacka.
czenie, wiedza oraz to, jak mnie motywuje do pracy — nie byłabym w tym miejscu, w takiej,formie"
Jak Pani w tak krótkim okresie czasu zdążyła się przygotować do debiutu? Przecież poza for- mą sportową jest mnóstwo in- nych przygotowań związanych z samą prezentacją sylwetki jak np. strój, odpowiednie obuwie, kosmetyki?
- Bardzo dobre pytanie, bo wła- śnie tych „kobiecych aspektów” mój trener nie wziął pod uwa- gę planując mój debiut. Znala- złam grupę zawodniczek bikini na facebooku, które sprzedawały swoje stroje po zawodach i dzię- ki tym kontaktom mogłam w tak krótkim czasie kupić wszystko, co było mi potrzebne, w tym strój bi- kini, obuwie, biżuterię, bronzery oraz sukienkę wieczorową. W fe- deracjach, w których startowałam strój wieczorowy był obowiązko- wy. To w nim kobiety prezentu- ją grację i swoją kobiecą stronę. Zkoleidrugiewyjściewstrojubikini ma pokazywać proporcje sylwetki i umięśnienie.
Mistrzyni Polski w Bikini Fit- ness, a na co dzień oficer pra- sowy w Komendzie Powiatowej Policji w Łasku. Jak Pani godzi te dwa odmienne światy i obo- wiązki?
- Nie mam z tym większego pro- blemu. Jeśli ma się cel i marzenia wszystko można pogodzić. Przed pracą muszę wcześniej wstać, aby wykonać trening i przygoto- wać na cały dzień posiłki. W pracy oczywiście służbowe obowiązki, jako oficer prasowy współpracuje m.in. z mediami, a po pracy zno- wu siłownia i mordercze wręcz treningi. Ale bez nich nie osiągnę- łabym tego co mam. W tej swojej pasji tylko systematyczne treningi, dieta i determinacja mogą zapew- nić mi sukces. Przy tym obłożeniu czasowym, zawsze staram się jed- nak wygospodarować chwilę wol- nego czasu na spotkania ze zna- jomymi i rodziną, którzy bardzo mnie wspierają w mojej pasji.
Jak koledzy z pracy i przełożo- ny podchodzi do Pani pasji?
- Muszę powiedzieć i podzię- kować zarówno kolegom i kole- żankom, jak i Panu Komendanto-
wi, którzy nie tylko wspierają mnie, śledzą moje sukcesy, ale przede wszystkim bardzo pozytywnie podchodzą do realizacji mojej pa- sji. Po moim debiucie sami mnie namawiali abym pochwaliła się swoimi osiągnięciami w mediach. I ztym przyznaję miałam najwięk- szy problem, bo pisać o sobie jest najtrudniej. Ale poszłam za cio- sem i napisałam krótką notkę, nie zdając sobie do końca sprawy, że to wywoła lawinę artykułów pra- sowych i takie zainteresowanie mediów zarówno lokalnych, re- gionalnych jak i ogólnopolskich. W krótkim czasie dostałam zapro- szenie do programu telewizyjne- go „Dzień dobry TVN; co też było dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie ukrywam, że jest to bardzo miłe, ale też stresujące. Chociaż mimo stresu było to fantastyczną przygodą.
Acona to rodzice, że córka po- licjantka z dnia na dzień stała się gwiazdą sportów sylwetkowych?
- Moi rodzice bardzo mnie wspierają. Z tatą lubimy razem po- biegać lub wyskoczyć na basen czy rower. On jest też jest bardzo aktywny sportowo. Jeżeli chodzi o mamę, to chyba najtrudniej było jej pogodzić się z moją „pudełko- wą'dietą (śmiech), kiedy na święta trudzi się w kuchni aby przygoto- wać smaczne posiłki, a ja np. pod- czas wigilii przychodzę ze swoimi posiłkami w pudełkach. Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że rodzice nie mają problemu z tym, że codziennie widzą mnie w mundurze, a później na scenie w stroju bikini kiedy prezentuję moje osiągnięcia sylwetkowe.
Jakie plany startowe?
- Z dumą mogę powiedzieć, że zostałam powołana do składu pol- skiej reprezentacji federacji WPF Poland Team na Mr. Univers WPF do Brukseli w dniach 18-19 listo- pada. Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie i prawdziwy zaszczyt.
Zatem trzymamy mocno kciu- ki i życzymy kolejnych sukce- sów! Dziękuję, że pomimo tylu obowiązków, znalazła Pani czas na rozmowę. Nasi mieszkańcy mają prawo wiedzieć, że wśród nas jest Mistrzyni Polski w Bikini Fitness!
WYWIADY
nm
Zgodnie z planem inwesty- cyjnym zawartym w budże- cie Gminy Zelów na 2017 rok, sukcesywnie są realizowane za- dania inwestycyjne zarówno
w Zelowie jak i na terenach wiej- skich.
W ostatnim czasie zakończono i odebrano remont ul. Królew- skiej, która łączy ul. W. Łokietka z ul. Poznańską w Zelowie. Zakres robót obejmował budowę dro-
gi wraz z chodnikami i wjazda- mi do posesji. Nawierzchnię drogi o długości ok. 215 mb wykonano z asfaltobetonu, a chodniki z kost- ki brukowej. Jednocześnie prze- dłużono istniejące w ul. Łokietka oświetlenie uliczne, rozbudowu- jąc je o 6 nowych słupów oświetle- niowych. Wartość zadania wyniosła 395 942,89 zł.
Dokonano także remontu dro- gi gminnej w Łobudzicach, któ- ry polegał na wykonaniu podbu-
dowy z kruszywa łamanego oraz położeniu nowej nawierzchni z asfaltobetonu. Powyższe prace wykonano na odcinku o długo- ści ok. 690 mb. W ramach zada- nia ustawiono także wzdłuż jezdni betonowe krawężniki, wykonano zjazdy do posesji oraz pobocza. Istniejące rowy odmulono, a skar- py umocniono płytami ażurowy- mi. Realizacja zadania kosztowała 449 966,50 zł, z czego 55 020,00 zł udało się pozyskać z budżetu Wo- jewództwa Łódzkiego pochodzą- cych z tytułu wyłączenia z produk- cji gruntów rolnych.
Zakończono remont ul. Lubel- skiej na odcinku od ul. Sporto- wej do drogi wojewódzkiej 484. Długość remontowanego odcin- ka wynosi 730 mb. Prace pole- gały na wzmocnieniu podbudo- wy - tłuczniowej, wyprofilowaniu i ułożeniu nawierzchni z asfaltobe- tonu. Wartość zadania - 319 554 zł. Zadanie zgłoszono do odbioru końcowego przez Wy- konawcę,
Na terenach wiej- skich remontowane są drogi w miejscowo- ściach: Pszczółki i Kuź- nica — Drzewociny. W Pszczółkach na od- cinku o długości ok. 240 mb będzie wykona- ne korytowanie drogi, a następnie podbudo- wa z tłucznia dolomitowego i na- wierzchnia z asfaltobetonu. War- tość zadania wynosi 153 000 zł. Planowany termin zakończenia - 10 listopada br. Podobny zakres będzie zawierał remont drogi Kuź- nica — Drzewociny na odcinku o długości ok. 190 mb. Dodatkowo będą wybudowane dwa przepu- sty drogowe. Wartość tego zada- nia wynosi 149 800 zł z planowa- nym terminem zakończenia do 20 listopada br.
Została _ podpisa- na umowa na budo- wę sieci wodociągo- wo - _ kanalizacyjnej w drodze gminnej po- między ul. Żeromskie- go a ul. Cegielnianą w Zelowie przylegają- cej do Urzędu Miejskie- go, którą wiele osób porusza się do szko- ły, domostw i cmen-
tarzy. Ponadto, znajdują się przy tej drodze tereny przemysłowe, a wykonanie drogi nie tylko uatrak- cyjni to miejsce, ale też przyczy- ni się do większej funkcjonalno- ści. W ramach zadania planowane jest: wykonanie sieci wodociągo- wej, kanalizacyjnej i deszczowej, nawierzchni asfaltowej o długości ok. 500 mb oraz chodnika z kost- ki _ wibroprasowanej. Dodatko- wo będzie wykonane oświetlenie uliczne. Wartość zadania wyniesie 1 795 800 zł. Okres zakończenia re- alizacji zadania przewidywany jest do 29.06.2018 r.
Kontynuowane są także prace wynikające z harmonogramu przy budowie sali gimnastycznej wraz z zapleczem przy Szkole Podsta- wowej nr 2 w Zelowie. Po pracach instalacji wewnętrznych, pracach wykończeniowych, _ dociepleniu i montażu stolarki okiennej za- plecza sali gimnastycznej trwa- ją prace wykończeniowe po- legające na układaniu glazury. Na budynku głównym sali za- montowano pokrycie dachowe oraz okna. Wokół całego budyn-
ku układana jest nawierzchnia z kostki wibroprasowanej. Zadanie o łącznej wartości 3 385 999,97 zł jest realizowane przy wsparciu fi- nansowym z Ministerstwa Sportu i Turystyki — Fundusz Rozwoju Kul- tury Fizycznej (883 500 zł) i z Regio- nalnego Centrum Polityki Społecz- nej w Łodzi — Państwowy Fundusz
Rehabilitacji Osób Niepełnospraw- nych — 331 227,60 zł.
Przy ul. Szkolnej w Zelowie zre- alizowano zadanie polegające na rozbiórce starej nieużywanej od lat hydroforni oraz utwardzeniu terenu. Pozwoliło to na uporząd-
kowanie terenu o powierzchni ok. 650 m? i przeznaczenie go na inne cele z pożytkiem dla mieszkańców bloków. Wartość rozbiórki wraz z utwardzeniem terenu wynosi 89 851,50 zł.
Na stadionie ZKS Włókniarz trwają prace polegające na zamon- towaniu nowych siedzisk (po lewej stronie), wyremontowaniu skarpy, schodów i wymianie okien w szat-
niach. Z kolei, w następnym roku planowane jest dokończenie roz- poczętych prac i remontów wy- mieniając zniszczoną trelinkę na nową nawierzchnię z kostki wi- broprasowanej. Prace te zmienia- ją wygląd obiektu wybudowane- go kilkadziesiąt lat temu, który jest wizytówką sportową naszej gminy.
Na zaproszenie Burmistrza Ze- lowa Urszuli Świerczyńskiej do Zelowa przyjechali reprezentan-
Po wykonaniu wielu inwesty- cji w Gminie Zelów, realizacja zadania pn. „Rozbudowa syste-
mów - wodno-kanalizacyjnych w Zelowie — Il etap” w ulicach: Leśna, Przejazd, Zofii, Górna, Po- przeczna i Podleśna jest dla Bur- mistrza Zelowa priorytetem. Te ulice wymagają kompleksowej przebudowy tj. zarówno bu- dowy infrastruktury technicz- nej, jak i budowy samych dróg. Bez zewnętrznego dofinanso- wania realizacja tego olbrzy- miego zadania będzie wyma- gała etapowania. Gmina Zelów dwukrotnie już złożyła wniosek o dofinansowanie tego zadania ze środków unijnych. W pierw- szym konkursie wniosek został złożony poprawnie, ale nie za- kwalifikował się do dofinanso- wania ze względu na to, że zda- niem instytucji zarządzającej RPO WŁ Gmina Zelów jak i wie- lu innych gmin nie spełniły kry-
ci Polskiej Spółki Gazownictwa - Pan Piotr Szczepaniak Młod- szy Specjalista ds. Komunikacji i Pan Piotr Morawski kierownik Sekcji Rozwoju, który w prezen- tacji multimedialnej przedsta- wił możliwości zasilenia gazem ziemnym Zelowa oraz orientacyj- ne koszty z tym związane. Plano- wany zakres rozbudowy (I etap) w ciągu najbliższych 28 mie- sięcy obejmuje ok. 5 km dróg na terenie Zelowa. Polska Spół- ka Gazownictwa jest otwarta na propozycje dalszej rozbudowy (Il etap), ale uzależnia to od zain- teresowania mieszkańców.
W tym celu zaproponowano
terium zgodności inwestycji z celem szczegółowym osi prio- rytetowych programu w zakre- sie wskaźnika koncentracji na poziomie 120 osób na 1 km bu- dowanej kanalizacji sanitarnej w obszarze wyznaczonej aglo- meracji. Gmina Zelów nie zgo- dziła się z przedłożoną argu- mentacją składając protest w tej sprawie. Po raz drugi zo- stał złożony w kolejnym ogło- szonym naborze nasz wniosek i obecnie czekamy na rozstrzy- gnięcie konkursu. Wtedy zo- stanie podjęta decyzja w ja- kim zakresie przystąpimy do realizacji zadania w 2018 roku. W tym celu wykupiono już dział- ki pod urządzenia pompow- ni wód deszczowych. Teraz jedyne co możemy robić to naprawiać w ramach bieżą- cego utrzymania. W przy- padku braku otrzymania dofi- nansowania unijnego, będziemy
ankietyzację, a uzyskane informa- cje pozwolą określić zaintereso- wanie mieszkańców Zelowa ko- rzystaniem z gazu ziemnego jako nośnika energii. lm większe bę- dzie zainteresowanie mieszkań- ców, tym bardziej realne będą szanse dalszej rozbudowy sieci gazowniczej w Zelowie w najbliż- szych latach. Zatem zachęcamy do wypełniania i składania ankiet przygotowanych przez PSG. Termin umowny na przepro- wadzenie ankietyzacji uzgod-
zmuszeni zaciągać pożyczkę w - Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodar- ki Wodnej w Łodzi i realizować to
zadanie etapami. Zadanie będzie realizowane, ale wcześniej musi- my wykorzystać wszelkie możli- wości otrzymania ewentualne-
niony z Polską Spółką Gazow- nictwa to 1 listopada 2017 r.- 31 stycznia 2018 r. Wypełnione i podpisane ankiety należy przekazać do najbliższej Ga- zowni, wysłać na adres kore- spondencyjny z dopiskiem „Ankieta Zelów”, przesłać e - mailem na adresy: piotr.mo- rawskiepsgaz.pl oraz katarzy- na.witkowska-smolaGpsgaz. pl lub w zaklejonej kopercie wrzucić do urny ustawionej w holu Urzędu Miejskiego.
go dofinansowania ze środków zewnętrznych. Gmina Zelów ze względu na swoją trudną sytu- ację finansową nie jest w stanie
udźwignąć samodzielnie w ca- łości to zadanie. Problemem nie jest sama realizacja inwestycji, lecz jej sfinansowanie.
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
gd AGRO Ubezpieczenia
Szanowni Państwo,
mamy przyjemność poinformować, że w placówkach Poczty Polskiej można skorzystać z atrakcyjnej oferty ubezpieczeń rolnych.
Ubezpieczenia dotowane
Oferujemy obowiązkowe* ubezpieczenia upraw rolnych oraz zwierząt gospodarskich, które objęte są zgodnie z ustawą systemem dopłat ze środków budżetu państwa.
« Możesz uzyskać dopłaty do 65% wysokości składki ubezpieczeniowej.
* Opłacisz składkę pomniejszoną o kwotę przyznanej dopłaty.
Dlaczego warto wykupić ubezpieczenie upraw? « Zabezpieczasz swoje uprawy od skutków najczęstszych zdarzeń losowych.
Ubezpieczenie pomoże Ci zachować płynność finansową gospodarstwa w przypadku zniszczenia upraw.
Dlaczego warto ubezpieczyć zwierzęta?
« Zabezpieczasz się przed stratami w produkcji zwierzęcej, które mogą być spowodowane przez: huragan, powódź, deszcz nawalny, grad, piorun, obsunięcie się ziemi, lawinę lub ubój z konieczności dokonany w następstwie ww. zdarzeń.
Wypłacone odszkodowanie pozwoli Ci na szybsze odnowienie stada i zakup nowych zwierząt.
Zapraszamy Państwa do odwiedzenia najbliższej placówki Poczty Polskiej, gdzie można uzyskać szczegółowe informacje o ofercie ubezpieczeń rolnych.
Urząd Pocztowy ul. Kościuszki 9 97- 425 Zelów Tel. 502 015 823
* Zgodnie z Ustawą z dnia 7 lipca 2015 roku Dz. U. 2016 Poz. 792 Art. 10c.
1. Rolnik w rozumieniu art. 4 ust. 1 lit. a rozporządzenia nr 1307/2013, zwany dalej „rolnikiem”, który uzyskał płatności bezpośrednie w rozumieniu przepisów o płatnościach w ramach systemu wsparcia bezpośredniego, jest obowiązany zawrzeć umowę ubezpieczenia obowiązkowego upraw, o których mowa w art. 3 ust. 1 pkt 1, od ryzyka wystąpienia szkód spowodowanych przez powódź, suszę, grad, ujemne skutki przezimowania lub przymrozki wiosenne.
2. Obowiązek ubezpieczenia, o którym mowa w ust. 1, uważa się za spełniony, jeżeli od dnia 1 lipca roku następującego po roku, za który rolnik uzyskał płatności bezpośrednie, w okresie 12 miesięcy, ochroną ubezpieczeniową objęte jest co najmniej 50% powierzchni upraw, o których mowa w art. 3 ust. 1 pkt 1, od co najmniej jednego z ryzyk wymienionych w ust. 1.
Pocztowe Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych, ul. Rodziny Hiszpańskich 8, 02-685 Warszawa
Materiał ma wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowi oferty w rozumieniu art. 66 Kodeksu cywilnego. Przed podjęciem decyzji o zawarciu umowy ubezpieczenia należy zapoznać się z doręczonymi Ogólnymi Warunkami Ubezpieczenia danego produktu, a szczególnie z postanowieniami dotyczącymi: ograniczeń i wyłączeń odpowiedzialności Towarzystwa, warunków wypłaty i naliczania świadczenia ubezpieczeniowego.
EJ WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
Proste płatności z ZUS
faN
e-SKŁADKA
seen
Przedsiębiorco, od 1 stycznia 2018 r. wszystkie składki do ZUS będziesz przekazywać na jeden, indywidualny numer rachunku składkowego. Informację o nu- merze tego rachunku dostaniesz z ZUS listem poleconym w czwar-
E-SKŁADKA — PROSTE PŁATNOŚCI DO ZUS
tym kwartale 2017 r.
Jeśli do końca grudnia 2017 r. nie otrzymasz informacji o nume- rze rachunku składkowego albo zgubisz list, zgłoś się do ZUS albo zadzwoń do Centrum Obsługi Telefonicznej ZUS (nr tel. 22 560 16 00). Jeśli nie będziesz znał nu- meru rachunku składkowego nie opłacisz w 2018 r. składek.
Jeśli będziesz miał w 2018 r. długi, to wpłata pokryje najstar- szą należność. Może to spowo- dować zadłużenie za bieżący okres. Wpłynie to m.in. na Twoje prawo do zasiłku chorobowego. Podlegasz dobrowolnemu ubez- pieczeniu chorobowemu tylko
DOSTAWY BEZPŁATNEJ ŻYWNOŚCI
Miejsko - Gminny Ośrodek Po- mocy Społecznej w Zelowie na- dal współpracuje z Fundacją „Poranek” z Tomaszowa Mazo- wieckiego, która zajmuje się dys- trybucją bezpłatnej żywności w ramach Programu Operacyjne- go Pomoc Żywnościowa 2014- 2020. Z myślą o osobach znaj- dujących się w trudnej sytuacji materialno - bytowej z terenu Gminy Zelów, w tym roku już dwu- krotnie zorganizowane były dosta- wy bezpłatnej żywności w łącznej
ilości 15 ton o wartości 60 000 zł. Paczki żywnościowe zawierały ar- tykuły spożywcze m.in. cukier, fa- solę, olej, mleko, szynkę wieprzo- wą, powidła, kasze. Tego rodzaju pomocą objęto 1 471 osób z na- szej gminy. Skierowania upraw- niające do odbioru bezpłatnej żywności wydawane były przez Miejsko-Gminny OśrodekPomocy Społecznej w Zelowie do koń- ca sierpnia 2017 r. Kolejne partie żywności planowane są jeszcze w tym roku.
ż> WU LAJ gz „E j- razi LEJ
1B
zk
= AB dwi
e of = LKE ze £ 4 |
"LIL.
wówczas, jeśli opłacasz składki w terminie i w pełnej kwocie.
Jeśli masz problemy finanso- we i nie jesteś w stanie w całości spłacić zaległych składek, to wy- stąp do ZUS o podpisanie układu ratalnego. Taka umowa zapewni Ci objęcie ubezpieczeniem cho- robowym i prawo do świadczeń. Możesz skorzystać z pomocy do- radcy ds. ulg codziennie w godzi- nach otwarcia placówek ZUS. Po- może on zgromadzić i wypełnić dokumenty niezbędne do rozpa- trzenia wniosku o rozłożenie dłu- gu na raty.
Więcej informacji na temat e-Składki znajdziesz na stronie
www.zus.pl/eskladka Harmonogram szkoleń ze-Składki na listopad 2017 r.
17 listopada 2017 r. — Toma- szów Mazowiecki, 24 listopada 2017 r. — Toma-
szów Mazowiecki.
Harmonogram szkoleń
ze-Składki na grudzień 2017 r.
1 grudnia 2017 r. — Tomaszów Mazowiecki,
8 grudnia 2017 r. -Tomaszów Mazowiecki,
Szczegóły dotyczące wszyst- kich szkoleń dostępne są na stronie www.zus.pl w zakładce wydarzenia i szkolenia.
KOLEJNE NIEODPŁATNE KONSULTACJE ZUS
W związku z dużym zaintere- sowaniem ze strony mieszkań- ców Gminy Zelów bezpłatnymi konsultacjami z pracownikami ZUS, które zorganizowane były w Urzędzie Miejskim w Zelowie w październiku br., Urząd Miej- ski w Zelowie we współpracy z Zakładem Ubezpieczeń Spo- łecznych Oddział w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do wzię- cia udziału w kolejnym takim spotkaniu. Mieszkańcy mogą uzyskać informacje na temat zmian legislacyjnych - m.in. ob- niżenia wieku emerytalnego,
wprowadzenia e - składki czy elektronicznej formy zwolnień lekarskich.
Pracownicy Zakładu Ubezpie- czeń Społecznych w dniu 21 li- stopada 2017 r. (wtorek) od godz. 12:00 do godz. 16:30 w siedzibie Urzędu Miejskiego w Zelowie (sala konferencyj- na, pokój nr 201) będą w ra- mach punktu konsultacyjno- informacyjnego mi.in. rejestro- wać chętnym / mieszkańcom profile na Platformie Usług Elek- tronicznych ZUS, udzielać infor- macji oraz przyjmować wnioski emerytalne bez konieczności wyjazdu do placówki ZUS.
Wszystkie osoby zaintereso- wane skorzystaniem z powyż- szych usług powinny posiadać ze sobą dowód osobisty.
PORADY I KONSULTACJE DLA MIESZKAŃCÓW
Zapraszamy mieszkańców Gminy Zelów do korzystania z nieodpłatnych porad i konsultacji oferowanych przez:
EH PUNKT KONSULTACYJNY DLA OSÓB Z PROBLEMEM ALKOHOLOWYM I OFIAR PRZEMOCY W RODZINIE m
Dyżury:
siedziba: Zelów, ul. Żeromskiego 28 (Il piętro - pok. nr 21-23) piątki w godz. 16.00 - 18.00, soboty w godz. 9.00 — 14.00
Porady prawne udzielane są w każdy czwartek w godz. 11.00 - 13.00.
EEEE PUNKT PROFILAKTYCZNO — INTERWENCYJNY DLA DZIECI, MŁODZIEŻY I RODZICÓW mama
siedziba: Zelów, ul. Żeromskiego 28 (Il piętro - pok. nr 21-23)
Dyżury: czwartki w godz. 8.00 - 11.00, soboty w godz. 9.00 — 14.00
www.zelow.pl
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
Rok 2017 obfituje w rocznice i
jubileusze ważne dla zelowskiej społeczności. Nasze miasto ob- chodzi rocznicę 60-lecia nadania praw miejskich, a Zelowski Klub Sportowy „Włókniarz” - 95-lecie swojego istnienia. Z tej okazji, pod koniec września na stadionie Włókniarza odbył się Turniej pił- ki nożnej dla dzieci. Choć aura pogodowa była bardzo nie sprzy- jająca tego dnia i mecze odbywa- y się w strugach deszczu, to hu- mory dopisywały, a zawodnicy z zacięciem walczyli o każdego gola. Ogółem wystartowało aż 16 drużyn z województwa łódz- iego - 160 dzieci — to niewątpli- wie rekord Zelowa. Patronat nad turniejem ob- jęlii Burmistrz Zelowa Urszu- a Świerczyńska, ZKS Włókniarz oraz OZPN w Piotrkowie Trybu- nalskim. W turnieju udział wzię- i chłopcy z rocznika 2008 -2009 oraz 2010 -2011. W roczniku 2010 -11 drużyny grały syste- mem "każdy z każdym” Nie było tu ani zwycięzców, ani przegra- nych, wszystkie dzieci otrzy- mały okolicznościowe medale, a drużyny puchary. Z. kolei, w roczniku 2008-09 dzieci rywali- zowały w dwóch grupach, gdzie dwie pierwsze drużyny z obu grup kwalifikowały się do półfi- nałów.
Wyniki półfinałów:
Włókniarz Zelów |: BAP Soccer Bełchatów - 4:1
Włókniarz Moszczenica : APN
EDUKACJA
JUBILEUSZOWY TURNIEJ PIŁKI NOŻNEJ
Piotrków Trybunalski - 2:2 (karne 1:2)
Mecz o 3 miejsce:
BAP Soccer Bełchatów : Włók- niarz Moszczenica - 3:0
Finał:
Włókniarz Zelów I : APN Piotr- ków Trybunalski - 3:0
Skład drużyny Włókniarza I: Kacper Mądrzejewski, Brian Ibok, Nikodem Dymiński, Mi- chał Cieślak, Igor Sobolewski, Bartłomiej Tomczak, Wojciech Tokarczyk, Cezary Klich, Igor Stanisławski. Trener - Maciej Mrowiński.
Królami strzelców w roczniku 2010-11 zostali:
Bartek Staniaszek (Włókniarz Moszczenica, trener Daniel Ci- chosz) - 11 goli.
Błażej Światłowski (Włókniarz Zelów, trener Maciej Mrowiński) - 9 goli.
Królami strzelców w roczniku 2008 - 09 zostali:
Tobiasz Woźniak (BAP Soccer, trener Jacek Popek) - 11 goli. Michał Cieślak (Włókniarz I Zelów, trener Maciej Mrowiński) - 9 goli. Najlepszymi bramkarzami tur- nieju zostali: Kacper Smejda (Concordia Piotrków, trener Rafał Biegański) Cezary Klich (Włókniarz | Ze- lów trener, Maciej Mrowiński). Aktu dekorowania medalami i puchary wręczali fundatorzy: Urszula Świerczyńska Burmistrz Zelowa, Stanisław Sipa Prezes Okręgowego Związku Piłki Nożnej
w Piotrkowie Trybunalskim oraz Maria Korzynek Prezes ZKS Włók- niarz.
Organizatorzy turnieju skła- dają podziękowania wszyst- kim, którzy przyczynili się do jego zorganizowania: funda- torom nagród, trenerom, za- wodnikom i ich rodzicom oraz wolontariuszom z ZSO w Zelowie.
NASZYM ZADANIEM JEST PAMIĘĆ...
27 września 2017 r. w Szkole Podstawowej im. Marii Konop- nickiej w Wygiełzowie odbyła się uroczysta lekcja historii poświę- cona 78. rocznicy powstania Pol- skiego Państwa Podziemnego. Uczniowie klas IV-VII zaprezen- towali bardzo wzruszający, pa- triotyczny montaż słowno - mu- zyczny przedstawiający dzieje Polskiego Państwa Podziemne- go od 27 września 1939 roku do końca II wojny światowej. Młodzi artyści wykazali się wyjątkowymi talentami muzycznymi i recyta- torskimi, wywołując u zebranych łzy wzruszenia. Na zakończe- nie oddano hołd tym wszyst- kim, którzy Polskie Państwo Pod- ziemne tworzyli, walczyli i ginęli za to, abyśmy my mogli żyć w szczęśliwym i wolnym od wo- jen kraju. Na uroczystość przyby- i zaproszeni goście, m.in. Jego Ekscelencja ks. Biskup Ireneusz Pękalski, przedstawiciele władz samorządowych Gminy Zelów na czele z Burmistrzem Urszulą Świerczyńską, radni Rady Miej- skiej na czele z wiceprzewod- niczącym Janem Stempiniem, dyrektorzy szkół i przedszkoli z terenu Gminy Zelów, rodzice uczniów na czele z przewodni- cząca Rady Rodziców Magdale- ną Baranowską oraz proboszcz parafii w Wygiełzowie.
KOLOROWA LOKOMOTYWA NA ZIELONYM SZLAKU DO ZELOWA
Dom Kultury w Zelowie wspólnie z Łódzkim Domem Kultury piąty rok z kolei podczas wakacji organizuje letni wypoczynek dla dzieci z Gminy Zelów w ramach projektu ekologiczno-artystycznego pn. „Kolorowa Lokomotywa na zielonym szlaku 2017"
W5.edycji projektu wzięło udział 1120 dzieci w wieku 7-12 lat z całe- go województwa łódzkiego, w tym 80-osobowa grupa z naszej gminy.
W lipcu „Kolorową Lokomotywą"
podróżowali uczniowie Szkoły Pod- stawowej w Bujnach Szlacheckich i uczestnicy zajęć artystycznych Domu Kultury, natomiast w sierp- niu — uczniowie Szkoły Podstawo- wej w Wygiełzowie i druga grupa z Domu Kultury. Podróże okaza- ły się niezwykle ciekawe i bogate w liczne atrakcje.
Dużym zainteresowaniem cie-
EDUKACJA
szyła się wycieczka do Ogrodu Botanicznego w Łodzi i warszta- ty ekologiczne, na których dzieci poznały tajniki tradycyjnego pol- skiego bartnictwa i wypiekały sta- ropolskie podpłomyki. W ramach wyjazdu do Przedborskiego Parku Krajobrazowego zorganizowano — inspirowane przyrodą i ekologią — warsztaty gobelinu ekologiczne- go, malowania na płótnie farbami akrylowymi oraz fotografii przy- rodniczej. Ponadto, w Szkole Pod- stawowej w Bujnach Szlacheckich iw Domu Kultury odbyły się warsz-
taty rękodzieła ludowego; dzie- ci zapoznały się z ludowymi wy- cinankami, robiły kwiaty z bibuły, wyplatały ze sznurka, z wielkim za- pałem wykonywały ludowe rzeźby w drewnie lipowym.
Wiedzę i umiejętności zdoby- te podczas warsztatów, uczestni- cy projektu wykorzystali w kon- kursach „Kolorowej Lokomotywy". W konkursie plastycznym Il nagro- dę otrzymała Julia Urbaniak, wy- różniono: Maję Krawczyk, Adrian- nę Kowalską i Nikodema Grala. W konkursie sztuki ludowej i rę-
kodzieła _ wyróżniono: Amelię Szczepaniak, Annę Woźniak i Nikodema Grala. W konkursie fotograficznym wyróżnione zo- stały zdjęcia Macieja Gawrona, Szymona Papugi i Zuzanny Pie- choty. Gratulujemy wszystkim lau- reatom.
14 października br. w Łódz- kim Domu Kultury odbył się uro- czysty finał projektu; nagrodzone i wyróżnione osoby otrzymały atrakcyjne nagrody. Ich prace moż- na było zobaczyć na zorganizowa- nej z tej okazji wystawie.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
IGRZYSKA PRZEDSZKOLAKÓW
W doskonałej atmosferze i w du- chu rywalizacji fair play na kom- pleksie boisk „Orlik 2012” odbyły się Igrzyska Przedszkolaków. Mia- ły one szczególny charakter, po- nieważ wpisały się w cykl imprez
upamiętniających 60 - lecie nada- nia praw miejskich Zelowowi oraz 50 - lecie powstania Szkoły Podsta- wowej nr 4 w Zelowie. Przedszko- lakom podczas igrzysk kibicowa- li: Agnieszka Mysłowska Sekretarz Miasta, Małgorzata Gajda - Kie- rownik Referatu, Kultury, Sportu i Zdrowia Urzędu Miejskiego, Jan Karol Kozłowski - Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Zelowie i Pre-
zes Uczniowskiego Klubu
Sportowego,CZWÓRKA.. m Aż 157. przedstawicie- li najstarszych oddziałów przedszkolnych znajdują- cych się na terenie naszej gminy zmagało się z trze- ma podstawowymi kon- kurencjami lekkoatletycz- nymi - biegiem, skokiem i rzutem. Znakomita pogoda sprzyjała uzy- skiwaniu świetnych wyników, któ- re zostały nagrodzone dyplomami i medalami ufundowanymi przez Burmistrza Zelowa Urszulę Świer- czyńską.
W poszczególnych konkurencjach zwyciężyli:
- bieg na dystansie 40 m: Kinga Lotczyk i Błażej Światłowski
. skok w dal z miejsca: Maria Sobala i Bartosz Olejnik
- rzut piłeczką tenisową: Weroni- ka Kędzierska i Mateusz Drozdow- ski.
ERASMUS+ DLA UCZNIÓW ZSO
Współpraca partnerska miast ma wiele pozytywnych aspektów, zarówno w zakresie wymiany doświadczeń w wielu obszarach działal- ności samorządów, ale też integracji mieszkańców poprzez spotkania, wymiany i realizację wspólnych projektów. Jednym z takich przykładów
jest projekt ERASMUS+, w którym od września br. uczestniczą uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zelowie.
EJ Erasmus+
Projekt edukacyjny pn. Elastic- -Innovation through the te- xtile industry in the past, pre- sent and future łączący miasta partnerskie jest efektem wielolet- niej współpracy pomiędzy Gminą Zelów a Związkiem Gmin Neu- enhaus w Niemczech. Dodatko- wo realizowany będzie z zaprzy- jaźnionymi szkołami z Holandii i Republiki Czeskiej. W ramach pro- jektu będą odbywały się spotkania wybranych grup uczniów z wymie- nionych krajów, którzy przepro- wadzą badania związane z histo-
www.zelow.pl
ri, teraźniejszością i przyszłością przemysłu tekstylnego. Umożliwi to młodzieży poznanie kultury i hi- storii partnerskich krajów, a dzięki wspólnym spotkaniom, wyjazdom z pewnością poszerzy ich umie- jętności posługiwania się językami obcymi oraz sprzyjać będzie na- wiązaniu nowych kontaktów. Jest to dwuletni projekt, którego reali- zacja potrwa do 31 sierpnia 2019 roku. Pierwszy wyjazd edukacyj- ny naszej grupy uczniów wraz z opiekunami do Niemiec miał miejsce już w terminie 3-8 listopa- da br. Na realizację projektu Zespół Szkół Ogólnokształcących w Zelo- wie otrzyma ok. 17 tysięcy euro.
EDUKACJA
NAGRODA ŁÓDZKIEGO KURATORA
OŚWIATY DLA ZELOWSKIEGO PRZEDSZKOLA
Dyrektor Przedszkola Samorzą- dowego nr 4 w Zelowie Marta Go- lis odebrała we wrześniu br. z rąk Łódzkiego Kuratora Oświaty nagro- dę rzeczową - huśtawkę „bocianie gniazdo” do ogrodu przedszkolne- go oraz wielkogabarytową grę edu- kacyjną o tematyce ekologicznej za realizację programu ekologicznego. W odpowiedzi na konkurs ogłoszo- ny dla przedszkoli z województwa łódzkiego przez Regionalną Dyrek- cję Ochrony Środowiska w Łodzi w roku szkolnym 2016/2017 na re- alizację programu przedszkolnej edukacji ekologicznej pod nazwą „zielony skrzat dba o swój świat; Przedszkole Samorządowe Nr 4 zo- stało zakwalifikowane do realizacji programu jako jedna z 30 placówek (na 100 wnioskujących).
Myślą przewodnią tego progra- mu jest przede wszystkim kształ- towanie właściwych zachowań w środowisku oraz działania na rzecz jego ochrony wśród dzieci w wieku
przedszkolnym.
Treści edukacyjne z dziećmi reali- zowane były w 4 blokach tematycz- nych:
LAS — przyroda i jego naturalne środowisko
ZIEMIA — trzy kolory segregacji
WODA - gdzie mieszka?
POWIETRZE — tropienie Eko- -przestępców
Program objęty był honorowym patronatem Łódzkiego Kuratora Oświaty. Zadanie dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi.
Serdecznie gratulujemy!
„Nie rzeczywistość santa, ale serce,
e jakim ku niej przystępugemy, daje rzeczaen ksztalty I kolory”. Heuryk Sienkiereścz
Zaproszenie Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 im. Henryka 5ienkiewiera w Zelowie wraz z uczniami i pracownikami mają zaszczyt
zaprosić uczniów, absolwentów, rodziców, pracowników oraz Przyjaciół Szkały na uroczyste obchody Jubileuszu 50 -lecia istnienia szkoły, które odbędą się w dniu 17 listopada 2017 r.
W programie:
10.00 » Uroczysta Msza Święta w kościele p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej w intencji wczniów, pracowników oraz absolwentów 11.15 = Przemarsz do Szkoły Podstawowej nr 4
11.30 - (ulslonięcie i poświęcenie tablicy pamiątkowej
11.45 = 13.00 = Akademia Jubileuszowa w wykonaniu uczniów,
nanęzycteli,
racowników, rodziców oraz absolwentów, Przemówienia
zaproszonych gości. Podziękowania dla sponsorów uroczystości
14.00 = Wspólna fotografia 14.15 = Tort
14.00 - Spotkania absolwentów z wychowawcami oraz byłymi i obecnymi pracownikami szkoły, pamiątkowe zdjęcia, poczęstunek. zwiedzanie szkoly, opglydanie kronik szkolnych, wystaw prac i fotografii
+ HF
m. Ę BA: a jn AE 5
EPA zę leki
Frasfmy a palnfarmowanie I zachęcenie fanych da udział w naszym święcie! Ta jedyna okazja, by sporkać się z dawnym przyjaciiłmi, porzzmiywinć z nauczycielom, odwiedzić czknine mery,
EDUKACJA
DARMOWA NAUKA PŁYWANIA
Projekt powszechnej nauki pływania jest propozycją dodatkowych zajęć sportowych dla uczniów klas I-lll szkół podstawowych z terenu Gminy Zelów, którzy chcą podejmować aktywność fizyczną również poza obowiązkowymi zajęciami wychowania fizycznego. Metodycznie zorganizowane i powszechnie dostępne zajęcia „nauki pływania, stanowią atrakcyjną propozycję zagospodarowania wolnego czasu uczniów, w kontekście profilaktyki zapobiegania zjawiskom patologii społecznych.
Jesienna edycja projektu „Umiem pływać 2017" re- alizowana jest od początku września do końca listopada br. Uczestniczy w niej 5 grup dzieci ze szkół podstawo- wych. Każdy uczeń pobiera 20 lek- cji pływania pod czujnym okiem in- struktorów pływania.
Główne cele projektu:
* upowszechnianie aktywności fizycznej dzieci i młodzieży,
- nabycie przez dzieci podstawo- wych umiejętności pływania,
profilaktyka przeciwdziałania i korygowanie wad postawy,
- zapobieganie zjawiskom patolo- gii społecznych, w tym alkoholizmo- wi, poprzez organizację zajęć spor- towych dla uczniów,
- efektywne wykorzystanie infra-
Przedszkole Samorządowe nr 4 w Zelowie w roku szkolnym 2017/2018 realizuje cykl zajęć dla dzieci z zakresu kształtowania kom- petencji matematycznych i pozna- wania pojęć związanych z finansami pt. „PRZEDSIĘBIORCZY PRZED- SZKOLAK”. Im wcześniej dzieci poznają świat finansów, tym le- piej będą w nim funkcjonowały. Wprowadzając małe dzieci w świat
Ślubowanie to bardzo wzruszająca uroczystość zarówno w życiu każde- go pierwszaka, jaki całej społeczności
szkolnej. Najmłodsi uczniowie przy- gotowują się do niej już od począt- ku roku szkolnego. Uczą się tekstów
EDUKACJA
struktury sportowej (pływalnie),
- wyrównywanie szans w dostę- pie do infrastruktury sportowej po- przez objęcie projektem w szcze- gólności uczniów, zamieszkałych w miejscowościach, w których nie wybudowano krytej pływalni,
-« edukacja w zakresie bezpiecz- nego korzystania z akwenów wod- nych.
Wszyscy uczestnicy projektu pt. „Umiem pływać” są zadowoleni z udziału w tym przedsięwzięciu. Dzieci bardzo chętnie uczestniczą w zajęciach prowadzonych na ba- senie, bez względu na poziom umiejętności i sprawności fizycz- nej. Partnerami przedsięwzięcia jest Wojewódzkie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych w Łodzi oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Szkoła Podstawowa nr 2
im, Tadeusza Kościuszki
z oddziałami intepracyjnymi w Zelowie realizuje projekt
MY ZNACZY WIĘCEJ NIŻ JA I TY
„aa dyr nantai
Baa ze
n_
0 zc: (£ Ż
AŚ O $
„Bial Żal wadidw Progres „Driażaj Lokale M” Pag - Armęrykańiwiej Fundacji Wedsadzi rralrraregu prerr Akademy Bozwuju Fźanirzgii me Police urar Stowaerrpacenie Dodac zyc „KALE
PLANOWANIE DZIAŁANIA
Powiatowy konkurs plastączny „ntegracja lui Ja” - październik 2017
Gminny konkurs plastyczna - literacki „List do Świętego
Mikataja” - kstopad ZOT
Andrzejki, Mikntajki w Stowarzyszeniu Przyjaciół Gsób Niepetnosprawnych - istopad/prudzień 201) Akademia 7 okazji Unia (sób Niepetnosprawnąch - grudzień 207
PRZEDSIĘBIORCZY PRZEDSZKOLAK
ekonomii uczymy ich dbałości o go- spodarkę naszego kraju i przyszłość kolejnych pokoleń. Dlatego też tak trudny temat połączono z atrakcyjną dla dzieci formą, w której odkrywa- ją tajemnice finansów. Zajęcia adre- sowane będą do dzieci 4, 5 i 6 — let- nich i będą odbywały się tak aby w przyjemny iradosny sposób przy- bliżyć przedszkolakom te trudne zagadnienia. Zakładamy że propo-
nowane dzieciom działania zachę- cą je do aktywności, wykorzystując naturalną ciekawość i będąc miłą za- bawą, zawierają jednocześnie treści z równych dziedzin i wprowadzą dzieci w świat finansów.
W ramach zajęć planowane są na- stępujące działania:
-« zapoznanie dzieci z pojęciami: bank, banknot, bilon, bankomat, lokata, zysk, strata, itp;
CZAS ŚLUBOWAŃ I PASOWAŃ...
Październik był miesiącem obfitującym w uroczystości związane ze ślubowaniami pierwszaków i pasowaniami przedszkolaków. W Gminie Zelów w roku szkolnym 2017/2018 do klas l uczęszcza łącznie 139 uczniów, z czego najwięcej 48 w Szkole Podstawowej nr 4, najmniej zaś — 3 w Szkole Podstawowej w Łobudzicach. Z kolei, w oddziałach przedszkolnych przy szkołach podstawowych pasowano na przedszkolaków łącznie 99 dzieci, a w przedszkolach samorządowych łącznie 51 dzieci.
wierszy i piosenek, wytrwale ćwiczą podczas prób.
W niezwykle podniosłej atmosfe- rze, przed pocztami sztandarowymi swoich szkół pierwszoklasiści uro- czyście ślubują być dobrymi Polaka- mi, godnie reprezentować swoje pla- cówki, swym zachowaniem i nauką sprawiać radość rodzicom i nauczy- cielom. Po złożeniu aktu ślubowania dyrektorzy szkół dokonują symbo- licznego pasowania na ucznia. Ślu- bowanie jest też okazją do wręczenia
pierwszakom upominków od star- szych kolegów oraz zaproszonych gości. Są to uroczystości pełne wra- żeń, które na dlugo pozostają w pa-
mięci wszystkich uczniów. Swoje uroczystości niemniej wzru- szające związane z pasowaniem na
- poznanie historii skąd się wzięły pieniądze? Oraz porównanie waluty różnych krajów;
- ćwiczenia logicznego myślenia i prostych działań matematycznych z użyciem zabawkowych pieniędzy;
- wizyta w oddziale bankowym - Po co nam bank?, Skąd się biorą pie- niądze w bankomacie?
- wycieczka do sklepu — zakupy, ile co kosztuje?
przedszkolaka miały zarówno przed- szkola samorządowe, jak i oddziały przedszkolne szkół podstawowych. Występując przed publicznością dzieci wykazują się nie tylko swo- imi umiejętnościami recytatorskimi, wokalnymi i tanecznymi, ale także wielką odwagą. Po prezentacji czę- ści artystycznej, dyrektorzy placówek oświatowych dokonują także uro- czystego aktu pasowania. Życzymy przedszkolakom i pierwszakom wielu sukcesów i zadowolenia.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Biblioteka w Zelowie wraz z Filiami Bibliotecznymi realizuje projekt „Bajka uczy i wychowuje - Pohddka ući a vychovdvć' dofinansowany ze środków
BAJKA UCZY I WYCHOWUJE
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Partnerstwo dla książki” Partnerem projektu dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego o wartości 6 710 zł jest Stowarzyszenie Czechów w Polsce z siedzibą w Zelowie.
W Bibliotece w Zelowie, Szko- le Podstawowej w Kociszewie i Szkole Podstawowej w Wygiełzo- wie zorganizowane były spotka- nia czytelnicze dla dzieci w wersji
dwujęzycznej (w języku polskim i czeskim) podczas których czy- tane były bajki: „Kopciuszek, „Pi-
nokio, "Czerwony Kapturek" Bajki
w języku czeskim czytali przedsta- wiciele Stowarzyszenia Czechów w Polsce z siedzibą w Zelowie. Z kolei, do czytania bajek w języ- ku polskim włączyli się nauczycie-
le i bibliotekarze. Ponadto, dzieci uczestniczyły w warsztatach inte- raktywnych połączonych z przed- stawieniem teatralnym opartym
na motywach bajek. Warsztaty po- prowadzone zostały przez aktorki: Dorotę Porowską-Podleśną i Aldo- nę Jacórzyńską ze Stowarzyszenia Grupy Przedsięwzięć Teatralno- -Medialnych z Warszawy. Poprzez zabawę uczestnicy warsztatów mogli naśladować sytuacje i po- stacie ze świata bajki. W ramach
projektu ogłoszone zostały kon- kursy plastyczne dla wszystkich uczestników spotkań czytelni- czych i warsztatów.
Ministerstwo Kultury
i Dziedzictwa Narodoweqoa
PONAD 121 TYSIĘCY ZŁOTYCH NA STYPENDIA SZKOLNE
Ok. 334 uczniów z terenu Gminy Zelów skorzysta z pomocy materialnej w formie stypendiów szkolnych. Łączna kwota przeznaczona na ten cel wynosi 121 464 zł. Na ten cel Gmina Zelów otrzymała dotację celową od Wojewody Łódzkiego.
Stypendium szkolne będzie reali- zowane za pomocą formularzy za- mówień (bezgotówkowo) lub na podstawie faktur i rachunków imien- nych w formie refundacji wydatków poniesionych na cele edukacyjne. Stypendium szkolne będzie można rozliczyć w terminie od 20 listopada do 1 grudnia 2017 r. Wypłata stypen- dium nastąpi w dniach 19-20 grud- nia 2017 r.
Na co może być przeznaczone stypendium szkolne i w jakiej for- mie może być udzielone ucznio- wi?
1) całkowitego lub częściowego pokrycia kosztów udziału w zaję- ciach edukacyjnych, wykraczających poza zajęcia realizowane w szkole w ramach planu nauczania, w szcze- gólności: udziału w wycieczkach szkolnych do teatru, kina, muzeum, krajoznawczych, zielonych szkołach oraz innych przedsięwzięciach orga- nizowanych przez szkołę;
2) całkowitego lub częściowego pokrycia kosztów udziału w zaję- ciach wyrównawczych, zajęciach dla uczniów z dysleksją, dysgrafią, logo- pedycznych, terapii pedagogicznej, psychologicznej, itp.;
3) całkowitego lub częściowego pokrycia kosztów udziału w zaję-
www.zelow.pl
ciach edukacyjnych realizowanych poza szkołą, w szczególności nauki języków obcych, zajęć muzycznych, omputerowych, sportowych, zajęć na basenie, plastycznych lub innych mających na celu rozwijanie uzdol- nień ucznia;
4) pomocy rzeczowej o charakte- rze edukacyjnym, w tym w szczegól- ności:
a) podręczników, lektur, ency- lopedii, słowników, atlasów, map, globusów, kalkulatorów i innych pomocy do realizacji procesu dydak- tycznego,
b) piórników, tornistrów, pleca- ów, toreb szkolnych i sportowych, worków na obuwie, przyborników biurowych, zeszytów, bloków, pa- pieru do drukarki, długopisów, piór, orektorów, gumek, klejów, taśm lejących, przyborów rysunkowych, malarskich, kreślarskich, temperó- wek, plastelin, bibuł, brystoli i innych rzeczy potrzebnych na zajęcia pla- styczno-techniczne, itp.,
c) laptopa, netbooka, tableta, komputera i sprzętu komputero- wego (monitora, klawiatury, mysz- ki, głośników, słuchawek), drukarki, urządzenia wielofunkcyjnego, tuszy/ tonerów do drukarki, nośników da- nych (m.in. płyta, pendrive), części do
ww. urządzeń, abonamentu inter- netowego za okres od września do czerwca, oprogramowania (system operacyjny, pakiet biurowy), multi- medialnych programów edukacyj- nych, itp.,
d) gier edukacyjnych,
e) instrumentów muzycznych wy- korzystywanych przez ucznia do na- uki gry,
f) okularów/soczewek/szkieł kon- taktowych korygujących wzrok (fak- tura z adnotacją jakiego ucznia/ dziecka dotyczy),
g) stroju sportowego (bluza spor- towa, spodnie sportowe, koszulka sportowa, spodenki sportowe, dres sportowy, skarpety) i obuwia sporto- wego na zajęcia wychowania fizycz- nego, w łącznej cenie brutto nie wyż- szej niż 150 zł wydanej na obuwie sportowe i 150 zł wydanej na odzież sportową na jednego ucznia, w każ- dym z okresów: wrzesień-grudzień oraz styczeń-czerwiec,
h) stroju sportowego i obuwia sportowego związanego z uprawia- niem konkretnej dyscypliny sporto- wej, mundurku szkolnego wyma- ganego przez szkołę oraz innego wyposażenia uczniów niezbędnego do nauki w poszczególnych rodza- jach i typach szkół, związanego ze
specyfiką szkoły; zakup taki wymaga potwierdzenia konieczności jego do- konania przez organizatora zajęć,
i) sprzętu sportowego związane- go z uprawianą przez ucznia dyscy- pliną sportu (piłki, rękawice piłkarskie, rolki, łyżwy, rower, kimono, strój ką- pielowy, klapki na basen, czepek, itp.),
j) całkowitego lub częściowe- go pokrycia kosztów związanych z uczestnictwem w praktykach za- wodowych lub kursach edukacyj- nych _ (sprzęt/przybory, materiały i strój do praktycznej nauki zawodu (z zaświadczeniem ze szkoły, potwier- dzającym zasadność ich zakupu),
k) biurka, krzesła do biurka oraz lampki na biurko;
5) całkowitego lub częściowego pokrycia kosztów związanych z po- bieraniem nauki poza miejscem za- mieszkania w przypadku uczniów szkół ponadpodstawowych oraz słuchaczy kolegiów, a w szczegól- ności zakwaterowania w bursie/in- ternacie, transportu środkami komu- nikacji zbiorowej, czesnego za naukę w szkole;
6) świadczenia pieniężnego, jeże- li udzielenie stypendium w formach, o których mowa w pkt. 1-5, nie jest możliwe lub w przypadku słuchaczy kolegiów nie jest celowe.
EDUKACJA
Piękny wzruszający Koncert Pieśni Patriotycznych przygoto- wali uczniowie klas IV - VII Szko- ły Podstawowej w Wygiełzowie. Koncert wybrzmiał 12 listopada w murach zabytkowego kościo- ła pw. Nawiedzenia Najświęt- szej Maryi Panny w Wygiełzowie. W obecności zgromadzonych gości dzieci zaprezentowały bar- dzo wysoki poziom artystyczny.
Swój srebrny jubileusz świę- towała 12 listopada Gminna Or- kiestra Dęta OSP w Zelowie. Z tej okazji, w Domu Kultury w Zelowie odbył się okolicznościowy koncert. Swoim występem orkiestra kolejny raz potwierdziła swój kunszt mu- zyczny wykonując muzykę filmo- wą, polską, a nawet światową. Na przestrzeni 25 lat orkiestra wielo- krotnie koncertowała i brała udział w różnego rodzaju festiwalach i przeglądach, zdobywając wysokie miejsca. Obecnie Gminna Orkie-
W Urzędzie Miejskim w Ze- lowie w dniu 14 września zo- stał podpisany list intencyjny dotyczący współpracy w za- kresie krzewienia kultury fi- zycznej i sportu, promocji piłki nożnej jako dyscypliny wio- dącej, szkolenia dzieci i mło- dzieży oraz promocji zarówno Gminy Zelów jak i klubów Wi- dzew Łódź i ZKS Włókniarz Zelów. Sygnatariuszami listu byli: Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska, Prezes RTS Wi-
W PATRIOTYCZNĄ NUTĘ
stra Dęta OSP w Zelowie na czele z kapelmistrzem Adamem Kobal- czykiem liczy 24 osoby. Podczas jubileuszowego koncertu 3 człon- ków orkiestry odznaczono Meda-
lami „Za Zasługi dla Pożarnictwa”
(1 - srebrny, 2 — brązowe). To wy- jątkowe wydarzenie zostało obję- te Patronatem Honorowym Burmi- strza Zelowa Urszuli Świerczyńskiej.
Serdecznie gratulujemy Orkie- strze Dętej srebrnego jubileuszu i dziękujemy za działalność arty- styczną na rzecz Gminy Zelów, za
s 18 25 - LECIE ORKIESTRY DĘTEJ OSP W ZELOWIE
zaangażowanie, życzliwość i obec- ność w życiu kulturalnym naszej gminy. Zyczymy dalszych sukce-
17 września br. w Bełchato- wie odbyły się X Powiatowe Zawody Sportowo - Pożarnicze, w których udział wzięły zwycię- skie drużyny gminnych elimina- cji poszczególnych gmin z terenu powiatu bełchatowskiego. Gmi- nę Zelów reprezentowała druży- na OSP w Zelowie, która w wyni- ku ostatecznym zajęła Ill miejsce, ustępując strażakom z Wadlewa
PODPISANO LIST INTENCYJNY
dzew Przemysław Klementow- ski i Prezes ZKS Włókniarz Ma- ria Korzynek.
ZKS Włókniarz jest jednym z najstarszych klubów sporto- wych w Zelowie, który w tym roku świętuje swoje 95 urodzi- ny. Obecnie zrzesza rekordo- wą liczbę uczestników w róż- nych kategoriach wiekowych. Od najmłodszych lat dzie- ci uczą się gry w piłkę nożną. W Zelowie działa także jeden z większych fanklubów Widze-
wa. Jego sztandarową impre- zą sportową jest organizowany w Zelowie turniej piłki nożnej kibiców im. Krzysztofa Surli-
sów, rozwoju, realizacji planów i zamierzeń, satysfakcji i wszelkiej pomyślności.
i Dobrzelowa. W kategorii mło- dzieżowej zwycięstwo zdoby- ła drużyna OSP w Pożdżenicach, która będzie reprezentować nas na wojewódzkich _ zawodach. Wśród kobiet drużyna OSP Wypy- chów uplasowała się na Ill miej- scu. Pomimo trudnych warunków atmosferycznych, jesteśmy dum- ni z osiągnięć naszych jednostek i składamy serdeczne gratulacje!
ta. Strony podpisanego listu intencyjnego łączy wspólny cel, jakim jest rozwój piłki noż- nej w Zelowie.
WYDAWCA:
(e SH
SCEI CJEH (OJJ GHADNUJE
URZĄD MIEJSKI W ZELOWIE
Urząd Miejski w Zelowie, ul. Żeromskiego 23, 97-425 Zelów
Olena Krawczuk - Chojnacka - redaktor naczelny, tel. 44 635 15 35, e-mail: piQzelow.pl Drukarnia TAGRAF - Usługi poligraficzne, Andrzej Taborowski, Bachorzyn 13, 98-113 Buczek tel. 43 677 41 56, e-mail: tagraftaborowskiavp.pl Nakład: 2500 egzemplarzy
|
iz_nr_5_2017.pdf
|
H LILM= a
w gt B ożego Nar rodzenia wieh el Blębqkicie „rze „wętynętrznego spokoją W ytrwałości i oraz Posigwzyna WW. każdym dniu nidchodzącego 2016 R oku w R = "844 . u iż Ą w - j elowa Urszula Świerczyńska . ' = Rady Miejskiej w Zelowie Agnieszka Fi. inst.
zla
BZU OE AZ
SAR R SZ = A RZCCĄ ZTYPRA Bezpłatny Raz Zelów / ISSN 1640-727X www.zelow.pl
WYDARZENIA
NAGRODZONO JAKOŚĆ I EFEKTYWNOŚĆ LOKALNEJ POLITYKI OŚWIATOWEJ
Po raz czwarty z rzędu Gmina Zelów została wyróżniona certyfikatem „Samorządowy Lider Edukacji” w Ogólnopolskim Programie Certyfikacji Gmin, Powiatów i Samorządnych Województw. Ogłoszenie wyników i wręczenie certyfikatów reprezentantom wyróżnionych gmin, powiatów i województw z całej Polski miało miejsce 9 grudnia br. w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
„Samorządowy Lider Edukacji” jest jednym z najbardziej prestiżowych certyfikatów jakości przyznawany jednostkom samorządu terytorial- nego na podstawie oceny Komisji Ekspertów, reprezentujących śro- dowisko naukowe, którą powołują Fundacja Rozwoju Edukacji i Szkol-
LINIE |aktat | KSFIALCTAIA
nictwa Wyższego oraz Agencja PRC. Jest on także potwierdzeniem, że uhonorowana jednostka podejmu- je efektywne, innowacyjne, nowa- torskie oraz znaczące społecznie działania w dziedzinie lokalnej poli- tyki edukacyjnej izarządzania oświa- tą. Ponadto, Gmina Zelów wyróżnia
się na tle innych samorządów pod względem wsparcia dla środowisk oświatowych, inwestycji w eduka- cję i jej infrastrukturę oraz wdrażania nowoczesnych form i metod kształ- cenia dzieci i młodzieży. Dodatkowo, w tym roku Gmina Zelów uzyskała w konkursie wyróż- nienie nadzwyczajne i tytuł,Lider Ja- kości Kształcenia. Wyróżnienia takie otrzymały samorządy, które w spo- sób szczególny troszczą się o pod- noszenie jakości nauczania w szko- łach i placówkach, dla których są organem prowadzącym oraz mogą być pod tym względem wzorami do naśladowania dla innych jedno- stek samorządu terytorialnego. Ocena konkursowa działań gmi- ny trwa blisko 3 miesiące i bazuje na wielu źródłach informacji na te- mat certyfikowanego samorządu: od ankiety certyfikacyjnej, poprzez analizę obowiązujących w JST do- kumentów strategicznych czy ak-
tów prawnych, po dane Okręgo- wej Komisji Egzaminacyjnej czy informacje pozyskane od środowisk oświatowych. Po zakończeniu tego procesu ewaluacji gmina biorąca udział w Programie „Samorządowy Lider Edukacji" uzyskuje szczegó- łową informację zwrotną na temat jakości swojej polityki oświatowej, sformułowaną w formie recenzji przygotowanej przez Komisję.
Ogólnopolski program „Samo- rządowy Lider Edukacji” to nie tylko okazja na promocję gminy i jej poli- tykę oświatową, ale przede wszyst- kim możliwość uzyskania cennej informacji eksperckiej na temat działań samorządu w zakresie edu- kacji i nauki, co sprzyja realizowaniu polityki projakościowej, opartej na zaleceniach audytorów zewnętrz- nych.
Certyfikat został przyznany Gmi- nie Zelów na okres od grudnia 2017 roku do listopada 2018 roku.
W URZĘDZIE MIEJSKIM W ZELOWIE ZAPŁACISZ JUŻ KARTĄ PŁATNICZĄ
W naszym urzędzie
zapłacisz kartą płatniczą it
Urząd uczestniczy w Programie upowszechniania płatności bez w administracji publicznej, prowadzonym przez Ministerstw. we współpracy z Krajową Izbą Rózliczeniową S.A.
W Urzędzie Miejskim w Zelowie można płacić już kartą płatniczą lub telefonem. Gmina Zelów uczestni- czy w Programie upowszechniania płatności bezgotówkowych w ad- ministracji publicznej przy użyciu
terminali płatniczych POS oraz We- bPOS Paybynet.
Program jest prowadzony przez Ministerstwo Rozwoju we współ- pracy z Krajową Izbą Rozliczeniową S.A, która pełni rolę koordynatora
programu oraz wspiera finansowo jego wdrożenie i funkcjonowanie. Możliwość dokonywania płatności bezgotówkowych w Urzędzie Miej- skim w Zelowie jest odpowiedzią na oczekiwania mieszkańców. Mamy
nadzieję, że przyjmowanie opłat w formie bezgotówkowej będzie dla Państwa wygodne, zaoszczę- dzi czas, zwiększy bezpieczeństwo transakcji, a dla urzędu przełoży się na usprawnienie prac całej instytucji.
Telefon alarmowy 112 Pogotowie Ratunkowe 999 Straż Pożarna 998
Policja 997
Pogotowie Gazowe 992 Pogotowie Energetyczne 991 Pomoc Drogowa 981
Biuro numerów 118-913
WYDARZENIA
e Urząd Miejski w Zelowie 44 634 10.00 e Powiatowy Urząd Pracy Filia w Zelowie 44634 10 66 e Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Zelowie 44 634 10 28 e Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Zelowie 44 634 13 06
e Zakład Usług Komunalnych 44 634-22-58
e Domkultury w Zelowie 44 634 1098
e Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Zelowie 44 634 11 48
e Szpital Wojewódzki w Bełchatowie Pogotowie Ratunkowe 44 635 8480
e Przychodnia SPZOZ w Zelowie 44 634 1265
e NZ0Z,MEDYK” 44634 12 18
e Wiejski Ośrodek Zdrowia w Wygiełzowie 44 634 14 22
e 0SPw Zelowie 44 634 2998
e 0SPw Łobudzicach 44 634 15 88
e Fundacja Rozwoju Gminy Zelów 44 634 10 06144 634 10 14
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Kameralna i niecodzienna uroczystość miała miejsce 13 grudnia 2017 r. w Urzędzie Miejskim w Zelowie. 9 par małżeńskich
ZŁOTE GODY
z terenu Gminy Zelów (na uroczystości pojawiło się siedem z nich) odznaczono Medalami za Długoletnie Pożycie Małżeńskie.
a pary świętujące w tym roku 50-lecie małżeństwa w Urzędzie Miejskim w Zelowie czekały ży- czenia, kwiaty, drobne upominki i medale nadane przez Prezyden- ta Rzeczypospolitej Polskiej An- drzeja Dudę.Aktu dekoracji meda- lami dokonała Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska podkreślając przy tym, że te odznaczenia są je- dynie symbolem wierności i wy- trwałości związków małżeńskich. Następnie Pani Burmistrz zwróciła się do Jubilatów - Niech ten jubile- usz będzie przykładem dla wszystkich młodych par, które zakładają rodzi- ny. Niech spełnią się Wasze nadzieje i marzenia, jakie wiążecie z dalszym okresem wspólnego życia, aby Wasze małżeństwa były szczęśliwe, a wspól- na droga była jasna, piękna i prowa- dziła do szczytów osiągnięć w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym.
21 grudnia w Domu Kultu- ry w Zelowie przy wigilijnym sto- le wspólnie zasiedli mieszkańcy, Burmistrz Zelowa Urszula Świer- czyńska, Przewodnicząca Rady Miejskiej Agnieszka First wraz z radnymi, ksiądz prałat Jacek Am- broszczyki pozostali zaproszeni go- ście. Po krótkiej modlitwie, uczest- nicy Gminnej Wieczerzy Wigilijnej przełamali się opłatkiem składając sobie nawzajem życzenia świątecz- ne. Po wspólnej wieczerzy, nastąpi- ło kolędowanie razem z zespołem „Za Miedzą'Kurówek-Kurów i orkie- strą dętą OSP Kurów. Organizato- rów dzielnie wspierali niezastąpieni
Miejsko-Gminny Ośrodek Pomo- cy Społecznej w Zelowie przygo- tował w tym roku 106 paczek świą- tecznych dla rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji materialno- -bytowej. W ich wydawaniu uczest-
www.zelow.pl
Bądźcie przez długie lata szczęśliwi, zdrowi, zażywajcie nadalradościżycia w kręgu swoich najbliższych, uczcie ich jak żyć i pracować, tak jak sami to czyniliście do tej pory.
Złote Gody obchodzili: Sabi- na i Ignacy Gawlikowie, Elżbieta i Krzysztof Rybakowie, Marian- na i Jerzy Paproccy, Anna i Bog-
dan Kowalczykowie,
Henryka i Stanisław Sudakowie, Stanisła- wa i Stefan Małeccy, Marianna i Stanisław Donajczykowie, Le- okadia i Antoni Wieczorkowie i Janina i Jan Grzankowie. Muzycznym akcentem podczas tej podniosłej uroczystości był wy- stęp uczniów ze Szkoły Podstawo-
GMINNA WIECZERZA WIGILIJNA
Okres Świąt Bożego Narodzenia jest szczególnym czasem, kiedy nikt nie powinien być zapomniany i pozostać sam. Od wielu lat, w Domu Kultury w Zelowie jest organizowana Gminna Wieczerza Wigilijna dla blisko 200 osób starszych,
niczyła także Burmistrz Zelowa Ur- szula Świerczyńska, Dyrektor Domu Kultury Małgorzata Dębkowska oraz pracownicy ośrodka pomo- cy społecznej. W akcję pakowania i rozdawania paczek świątecznych zaangażowali się wolontariusze z Klubu Wolontariatu przy Ze- spole Szkół Ogólnokształcących w Zelowie. Dodatkowo, Przedszkole Samorządowe Nr 1 im. Marii Konop- nickiej oraz Przedszkole Edukacyjne im. Jana Amosa Komeńskiego przy
Parafii Ewan- gelicko Re- . formowanej PNE
w Zelowie przeprowa- dziły _ zbiór- kę zabawek, które zosta- ły przekaza- ne rodzinom otrzymują- cym paczki świąteczne.
wej nr4 w Zelowie. Przypominamy parom małżeńskim z terenu Gmi- ny Zelów, obchodzącym jubileusz 50 - lecia pożycia małżeńskiego, że Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie nadawane są wyłącz- nie na wniosek, który należy złożyć w Urzędzie Stanu Cywilnego w Zelowie.
samotnych i niepełnosprawnych z terenu Gminy Zelów. Tak było i w tym roku.
wolontariusze ze Szkolnego Klubu Wolontariatu przy Zespole Szkół Ogólnokształcących i Klubu Wo- lontariatu Szkoły Podstawowej Nr 4 w Zelowie. Na koniec każdy uczest- nik wieczerzy otrzymał upominek.
Organizacja Gminnej Wieczerzy Wigilijnej, którą zajmują się Miej- sko-Gminny Ośrodek Pomocy Spo- łecznej w Zelowie, Stowarzyszenie Dobroczynne,Razem”'i Dom Kultu- ry, była możliwa dzięki wsparciu fi- nansowemu lokalnych sponsorów, firm, instytucji i Fundacji Rozwoju Gminy Zelów. Wszystkim darczyń- com serdecznie dziękujemy.
WYDARZENIA
SKRÓT WYDARZEŃ 2017 ROKU
Koncert noworoczny Dzień Kobiet w OSP Łobudzice
BiEGfWE TEAM
NENEM ANA PE ZANA
I Memoriał Aleksandra Kałużnego Wystawa lokalnych twórców w partnerskiej gminie w Niemczech
4] WYDARZENIA tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Dni Zelowa
Koncerty festiwalowe
Gaz u bram Zelowa 25 - lecie Orskiestry Dętej OSP Zelów
www.zelow.pl WYDARZENIA [Ę
Pod Honorowym Patronatem Burmistrza Zelowa w sali Ochot- niczej Straży Pożarnej w Zelowie przy ul. Dzielnej odbyło się jubi- leuszowe spotkanie męskiej i żeń- skiej młodzieżowej drużyny po- żarniczej OSP Zelów — seniorzy, powołanych w 1967 r. i 1968 r. z inicjatywy ówczesnego zastępcy naczelnika OSP Zelów Czesława
Fundusze Europejskie Program Regionalny
Miejsko - Gminny Ośrodek Po- mocy Społecznej w Zelowie od 2016 roku realizuje projekt,Akade- mia Zdrowej Rodziny” współfinan- sowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Opera- cyjnego Województwa Łódzkie- go na lata 2014-2020. Na począt- ku projekt przewidywał udział 58 osób (25 osób dorosłych i 33 dzie- ci) z możliwością objęcia wspar- ciem większej ilości osób z rodzin objętych świadczeniami pomo- cy społecznej. Na chwilę obec- ną udział w projekcie bierze 70 Mieszkańców Gminy Zelów.
Zadaniem projektu jest uzyska- nie kompleksowego wsparcia ca- łej rodziny na rzecz jej prawidło- wego funkcjonowania. W 2017 r. uczestnicy projektu zostali obję- ci wsparciem usług społecznych w formie:
-« asystenta rodziny,
- rozwijania kompetencji wy-
WYDARZENIA
Niedzielskiego. Na jubileuszowej zbiórce stawili się druhowie-senio- rzy: Magdalena Niedzielska, An- drzej Boczkiewicz, Karol Gawlik, Jan Rośniak, Jerzy Gardulski, Zdzi- słąw Kopka, Zbigniew Chlebowski, Urszula Fiks, Krystyna Jarkowska, Barbara Turlej, Krystyna Turlej, Elż- bieta Jarosińska, Maria Dyła i Maria Maciejewska. Wszystkich zapro-
SPOTKANIE WSPOMNIENIOWE PO LATACH
szonych gości przywitali druży- nowy Andrzej Boczkiewicz i dh Niedzielska. Uroczystość uświet- nili swoją obecnością: sekretarz miasta Agnieszka Mysłowska, były komendant ZOS Zelowskich Za- kładów Przemysłu Bawełnianego Eugeniusz Smolny, były instruktor zawodu Kwatermistrz Hufca ZHP Eugeniusz Biskupski, Komendant Państwowej Straży Pożarnej w Ła- sku (w latach 1978-2000) bryga- dier Zbigniew Witaszczyk, były
„AKADEMIA ZDROWEJ RODZINY”
szkoleniowiec dh Jerzy Dobroś. Było to niezapomniane i wzru- szające spotkanie, podczas które- go wspominano początki powsta- nia drużyn, ich udział i sukcesy w zawodach strażackich, a przede wszystkim działalność społecz- ną na rzecz miasta i lokalnej spo- łeczności. Ważną częścią spotka- nia była wystawa upamiętniająca aktywność drużyny: fotografie, dy- plomy, odznaczenia i medale.
Unia Europejska
Europejskie Fundusze Strukturalne i Inwestycyjne
AKADEMIA ZDROWEJ RODZINY PROJEKT WSPÓŁFINANSOWANY ZE ŚRODKÓW EUROPEJSKIEGO FUNDUSZU SPOŁECZNEGO W RAMACH REGIONALNEGO PROGRAMU OPERACYJNEGO WOJEWÓDZTWA ŁÓDZKIEGO NA LATA 2014-2020
chowawczych,
* grupy wsparcia,
- rozwijania kompetencji zarzą- dzania budżetem domowym.
Ponadto, uczestnicy projektu mieli możliwość skorzystania z in- dywidualnych porad specjalistów: pedagoga, psychologa i prawnika.
W ramach projektu zorganizo- wano również dla 58 osób:
- grupowe poradnictwo z zakre-
su wiedzy o zdrowym stylu życia (rekreacja ruchowa, dietetyka, sek- sualność człowieka), które odbyło się w formie wyjazdowej do miej- scowości Rochna (powiat brzeziń- ski);
- grupowe poradnictwo spe- cjalistyczne z zakresu profilakty- ki przemocy w rodzinie, które od- było się w Ośrodku „Przy Patykach” (Kolonia Łobudzice).
M
k | 1 l
W trakcie uczestnictwa rodzi- ców w zajęciach projektowych, dzieciom zapewniono opiekę pe- dagoga.
Projekt będzie kontynuowany do 31 marca 2018 roku.
Realizator projektu: Miejsko - Gminny Ośrodek Pomocy Spo- łecznej w Zelowie, 97-425 Zelów,
ul. Piotrkowska 12, tel. 44 634 10 28, mgops.zelow.pl
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
W tym roku ZKS Włókniarz ob- chodzi swój piękny jubileusz 95 - lecie istnienia. Jest najstarszym zelowskim klubem sportowym zbogatą historią. Jak na przestrze- ni lat zmieniał się klub?
- Historia klubu to dziesiątki lat ży- cia sportowego wielu pokoleń Ze- lowian. Przypuszczam, że nie ma ro- dziny w Zelowie, której członek nie byłby związany z Włókniarzem. Hi- storia klubu sięga do roku 1922. Wówczas grupa inicjatywna złożona z piłkarzy, min. Józefa Słamy, Broni- sława Markiewicza czy Władysława Kina powołała Towarzystwo Sporto- we w Zelowie. Pierwszym Prezesem i jednocześnie trenerem był Antoni Przeździecki. Nazwa Zelowski Klub Sportowy pojawiła się w 1937 roku. Po zakończeniu działań wojennych, klub reaktywował swoją działalność. W 1966 roku z inicjatywy Jerzego Flejszmana, Eugeniusza Smolnego, Stanisława Chojnackiego, Kazimie- rza Dębkowskiego, Jana Milerskiego, Jana Pierzynki, Bazylego Góreckiego innych osób, na bazie koła sporto- wego, powstał Zelowski Klub Spor- towy „Włókniarz 22 lipca 1969 r. zo- stał oddany do użytku stadion (jak na tamte czasy doskonałej jakości). Całe życie sportowe w Zelowie to- czyło się wokół piłki nożnej. Ona łą- czyła lokalną społeczność, różne gru- py narodowościowe i wyznaniowe. Przed wojną istniała sekcja bokserska, atakże organizowane były biegi prze- łajowe, zawody kajakowe i kolarskie. W 1966 r. rozpoczęła działalność sek- cja piłki siatkowej. W latach 1966- 1988 były również lekkoatletyczna, tenisa stołowego, a nawet w 1991 r. sekcja brydża sportowego. Jednak przez 95 lat istnienia klubu najbar- dziej prężną była sekcja piłki nożnej.
Z klubem jest Pani związana od
www.zelow.pl
wielu lat, czy podziela Pani moje zdanie, że tylu uczestników jeszcze nigdy w klubie nie było jak obec- nie? Czemu lub komu zawdzięcza- my taką sytuację?
- Z klubem związana jestem od wielu lat. W domu rodzinnym to mój tato był miłośnikiem sportu, cho- dził na mecze "Włókniarza, przeży- wał zwycięstwa i porażki drużyny i to on zaszczepił mi miłość do spor- tu. Najpierw byłam członkiem klubu, w latach 1996-2001 po raz pierwszy zostałam Prezesem. Od tego czasu nieprzerwanie jestem działaczką Klu- bu, a od 2011 r. ponownie Prezesem. Przez te lata wiele się zmieniało, za- interesowanie wśród mieszkańców grą w piłkę nożną było różne. Od kil- ku lat ono wzrasta, a obecnie przero- sło nasze najśmielsze oczekiwania. Zawdzięczamy to m.in. determinacji i prośbom Pani Burmistrz o obejmo- wanie szkoleniem coraz młodszych roczników dzieci i młodzieży w sek- cjach piłki nożnej. Po kilku latach wi- dzimy, że to przynosi oczekiwane re- zultaty. Obecnie mamy rekordową liczbę - ponad 200 w różnych rocz- nikach (od 1999 do 2011) - chłopcy i dziewczęta i również drużyna senio- rów w IV lidze. Wczesną wiosną 2018 r. planujemy rozpocząć nabór roczni- ka 2012. Naszym celem jest tworze- nie warunków do uprawiania spor- tu, szczególnie gry w piłkę nożną. Jestem przekonana, że wpływ spor- tu na życie i charakter człowieka jest ogromny. Uczy pracowitości, dążenia do celu, rywalizacji, wytrzymałości, zachowania reguł „fair play” funkcjo- nowania w zespole (w myśl powie- dzenia:,jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”). Przyjaźnie wyniesione z boiska pozostają na całe życie, a powiedzenie „sport to zdrowie” jest w pełni uzasadnione. Jednak do pro- wadzenia takiej działalności są nie- zbędne środki finansowe. Cieszę się, że władze samorządowe Gminy Ze- lów widzą potrzebę i zasadność fi- nansowania naszych działań. W mło- dych mieszkańcach jest potencjał i warto inwestować w ich rozwój, zdrowie, pasje i zainteresowania.
W tym roku zostało podpisane trój- stronne porozumienie o współpracy i promocji piłki nożnej pomiędzy Bur- mistrzem Zelowa, Prezesem RTS Wi- dzew Łódź i ZKS Włókniarz Zelów. Czy możemy mówić już o pierwszych efektach tej współpracy?
WYWIADY
GMINA ZELÓW SPORTEM STOI
Z Prezesem ZKS Włókniarz Marią Korzynek o historii klubu i jego bieżącej działalności rozmawia redaktor naczelna IZ Olena Krawczuk - Chojnacka
- Nasza współpraca z Widzewem Łódź rozpoczęła się już nieco wcze- śniej. Prowadziliśmy rozgrywki pił- karskie w IV lidze. Pamiętam słynny wręcz historyczny mecz pomiędzy ZKS „Włókniarz” a Widzewem Łódź rozgrywany w Zelowie w sierpniu 2015 roku. Frekwencja i zaintereso- wanie kibiców były ogromne — bra- kowało miejsc i biletów. Przyjechało mnóstwo dziennikarzy, a gościem specjalnym był sam Prezes PZPN Zbi- gniew Boniek. Widzew Łódź wspól- nie z zelowskim Fun Klubem Wi- dzewa zorganizował i sfinansował wyjazdy zawodników grup mło- dzieżowych na mecze Widzewa w Łodzi. Nasi młodzi zawodnicy byli bardzo zadowoleni. We współpracy z ZKS Włókniarz, na zelowskim sta- dionie odbywały się turnieje - Me- moriał Krzysztofa Surlita - organizo- wane przez Widzew Łódź i zelowski Fun Klub. Ponadto, z Widzewa Łódź wypożyczaliśmy zawodników do naszej IV ligi. W styczniu 2018 roku zaplanowany jest turniej młodzie- żowych drużyn piłki nożnej w Zduń- skiej Woli z udziałem klubów współ- pracujących z Widzewem, w tym naszej drużyny. Współpraca z Widze- wem Łódź może być dla naszych utalentowanych zawodników tzw. „okienkiem na świat” Podobnie jak kiedyś dostali tę szansę nasi wycho- wankowie, a potem znani nie tylko w Polsce, ale na boiskach międzyna- rodowych, wspomniani przeze mnie już na początku bracia Wiesław i ś.p. Krzysztof Surlitowie.
W dzisiejszych czasach takich społeczników jak Pani jest bardzo mało, nie przesadzę jeżeli powiem, że jednostki. Jak udaje się Pani udźwignąć to brzemię odpowie- dzialności i zapewnić prawidłowe funkcjonowanie klubu?
- W dzisiejszych czasach trudno być społecznikiem. Często podpo- rządkowuję życie rodzinne Klubo- wi, ale nie robię tego dla zaszczytów czy pieniędzy, po prostu robię to, co lubię i głęboko wierzę w sens tej działalności. Jest to ogromna odpo- wiedzialność i związany z nią stres i emocje, szczególnie gdy gra IV liga. Stres towarzyszy gdy brakuje środ- ków finansowych. Z kolei, satys- fakcją są dziesiątki uśmiechniętych dziecięcych buziek — szczęśliwych i zadowolonych, realizujących swo- je pasje. Uważam, że tworzymy do-
bry, zgrany team — zarząd, którego członkowie mi pomagają, zawodni- cy, trenerzy. Nie mogę tu nie wspo- mnieć naszego głównego sponsora — Burmistrza Zelowa Urszuli Świer- czyńskiej, która wspiera nas i wska- zuje dobre kierunki działania. Bardzo cenię sobie współpracę z dyrektora- mi szkół, klubów i związków spor- towych (ŁZPN, Okręgowym Związ- kiem Piłki Nożnej w Piotrkowie Tryb, Policją i innymi sponsorami (żal, że ich tak mało). Niezwykłą wartością dodaną dla mnie jest zaangażowa- nie rodziców naszych młodych za- wodników. Zapraszam wszystkich chętnych do wspólnego działania, współpracy, aby wspólnie przeży- wać zwycięstwa i porażki, bo taki jest sport.
Gmina Zelów nie tylko dofinan- sowuje bieżącą działalność klubu w ramach konkursu ogłaszanego co roku przez Burmistrza Zelowa, ale też przeprowadza sukcesyw- nie prace remontowe, dzięki czemu zmianie ulega wizerunek stadionu?
- Zdecydowanie tak. W ostatnich latach sukcesywnie Gmina Zelów przeprowadza prace inwestycyjne. W bieżącym roku wyremontowana została cała wschodnia część stadio- nu — trybuny, utwardzono skarpy, za- łożono nowe siedziska, utworzono i ogrodzono sektor dla kibiców i go- ści. Ponadto, utwardzono też skarpy przy boisku bitumicznym i ogrodzo- no. W budynku wymieniono stare zniszczone okna. Dzięki tym pracom nie ma problemu z uzyskaniem li- cencji dla klubu z IV-ligową druży- ną. Jednym z wymogów licencyj- nych jest prowadzenie rozgrywek piłkarskich na obiekcie spełniającym określone warunki. Po przeprowa- dzonych remontach te warunki speł- niamy. Poprawia się wygląd i este- tyka całego obiektu. Zauważają to zawodnicy, działacze, kibice klubów przyjeżdżających do nas na mecze.
Czy chciałaby Pani jeszcze coś dodać?
- Bardzo dziękuję za rozmowę i korzystając z okazji chciałam złożyć wszystkim działaczom, trenerom, za- wodnikom, kibicom, sympatykom, pracownikom, sponsorom i miesz- kańcom Gminy Zelów życzenia zdro- wych, radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia i wiele pomyśl- ności w życiu osobistym, zawodo- wym i sportowym w 2018 roku.
WYDARZENIA
mrp
am "XXXI ko RADY MIEJSKIEJ W ZELOWIE
Gmina Zelów, jako jedna z pierwszych gmin w wojewódz- twie łódzkim, ma już uchwalo- ny budżet na 2018 rok i Wielolet- nią Prognozę Finansową na lata
W 2017 roku nasza społecz- ność lokalna obchodziła jubileusz 60-lecie nadania praw miejskich Zelowowi. Był to nasz wspólny ju- bileusz, zarówno miasta jak i nas mieszkańców. Obchody jubile- uszowe zainaugurowano Koncer- tem Noworocznym w Domu Kul- tury w Zelowie, a przez cały rok odbywało się mnóstwo wyda- rzeń, spotkań i inicjatyw towarzy- szących we wszystkich obszarach życia społecznego. Wraz z60. rocz-
2018 - 2026. W budżecie na 2018 rok dochody zaplanowano w wy- sokości 56 750 000,00 zł, a wydat- ki - 57 532 544,00 zł, w tym bieżące w wysokości 53 681 050,19 zł (zle-
nicą nadania praw miejskich mia- stu, swoje jubileusze obchodziło w tym roku wiele instytucji i or- ganizacji takich jak: Liceum Ogól- nokształcące w Zelowie (60- lecie), Szkoła Podstawowa im. Marii Konopnickiej w Wygiełzo- wie (55-lecie), Szkoła Podstawo- wa Nr 4 im. Henryka Sienkiewi- cza w Zelowie (50-lecie), Szkoła Podstawowa w Bujnach Szla- checkich (20-lecie), Przedszko- le Samorządowe Nr 1 w Zelowie
cone - 16 807 908,00 zł), a mająt- kowe - 3 851 493,81 zł. Wśród naj- większych zadań inwestycyjnych, które znalazły się w budżecie Gmi- ny Zelów na 2018 rok, należy wy- mienić: dokończenie budowy sali gimnastycznej wraz z zapleczem przy Szkole Podstawowej nr 2 w Zelowie, budowę sieci wodo- ciągowo - kanalizacyjnej w dro- dze gminnej pomiędzy ul. Żerom- skiego i Cegielnianą oraz remonty dróg w trzech sołectwach: Jawor, Pawłowa i Pożdżenice. Wciąż cze- kamy na rozstrzygnięcie konkursu, w ramach którego Gmina Zelów wystąpiła z wnioskiem na rozbu- dowę sieci wodno - kanalizacyjnej wraz z odtworzeniem nawierzchni
(40-lecie), Stowarzyszenie Przy- jaciół Osób Niepełnosprawnych w Zelowie (25-lecie), Zelowski Klub Sportowy „Włókniarz” (95-le- cie), Ochotnicza Straż Pożarna w Sromutce (50-lecie). Wymie- nione placówki oświatowe, sto- warzyszenia i organizacje przygo- towały również dla społeczności Gminy Zelów liczne okoliczno- ściowe wydarzenia.
Dziękuję za ten wyjątkowy dla nas wszystkich rok!
w Zelowie - Il etap. Dotyczy to ulic: Leśna, Przejazd, Zofii, Górna, Po- przeczna i Podleśna. Zadanie to jest planowane również do realizacji. W budżecie Gminy Zelów na 2018 rok wyodrębniono kwotę w wy- sokości 496 976,65 zł na realizację zadań w ramach funduszu sołec- kiego. Ponadto, przewidziano kwo- tę w wysokości 2 266 056,00 zł na spłatę wcześniej zaciągniętych kre- dytów i pożyczek. Zarówno bu- dżet Gminy Zelów na 2018 rok jak i Wieloletnia Prognoza Finansowa na lata 2018 - 2026 zostały pozy- tywnie zaopiniowane przez Regio- nalną Izbę Obrachunkową w Łodzi Zespół Zamiejscowy w Piotrkowie Trybunalskim.
Zapraszamy
do zelowskiego
obserwatorium
Obserwatorium Astronomiczne przy Zespole Szkół Ogólno- kształcących w Zelowie w roku szkolnym 2017/2018 dostępne jest dla osób chętnych w poniedziałki w godzinach 11:00 - 13:30 (oprowadzający mgr Jarosław Twardowski).
Prosimy o wcześniejsze (przynajmniej na minimum trzy dni przed planowanymi odwiedzinami) uzgodnienie i ustalenie terminu pod numerem telefonu 44/634 11 70. Minimalna liczba zwiedzających w tym samym czasie to 5 osób. W przypadku grup przekraczających 12 osób będą one dzie-
lone na dwie lub więcej grup.
Wśród realizowanych inwesty- cji gminnych w 2017 roku nale- ży wymienić największe zadanie pn. „Budowa sali gimnastycz- nej wraz z zapleczem przy Szko- le Podstawowej nr 2 w Zelowie". W dalszym ciągu trwają prace wykończeniowe polegające na układaniu glazury i wyposaże- niu sanitariatów. Zamontowano stolarkę okienną, wykonano in- stalacje wewnętrzne, pokrycie dachowe i docieplono cały bu- dynek. Ponadto, w części zaple- cza układana jest nawierzchnia - wykładzina z tworzyw sztucz- nych. Równolegle trwają prace związane z montażem instalacji grzewczej. Wokół całego budyn- ku układana jest nawierzchnia z kostki wibroprasowanej. Zgod- nie z umową, w maju 2018 roku planowane jest zakończenie in- westycji. Zadanie o łącznej war-
tości 3 385 999,97 zł jest realizo- wane przy wsparciu finansowym z Ministerstwa Sportu i Turysty- ki — Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej (883 500 zł) i z Regio- nalnego Centrum Polityki Spo- łecznej w Łodzi — Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Nie- pełnosprawnych — 331 227,60 zł.
Kolejne zadanie, które zosta- ło rozpoczęte pod koniec bie- żącego roku to budowa sie- ci wodociągowo-kanalizacyjnej w drodze gminnej pomiędzy ul. Żeromskiego a ul. Cegielnia- ną w Zelowie. Obecnie wykona- no już zakres planowanych prac na 2017 rok, polegający na bu- dowie sieci wodociągowej wraz
z przyłączami. W 2018 roku będą kontynuowane prace związa- ne z wykonaniem sieci kanaliza- cyjnej i deszczowej oraz poło- żeniem nawierzchni asfaltowej o długości ok. 500 mb wraz z chodnikiem z kostki wibropra-
sowanej. Dodatkowo będzie wy- konane oświetlenie uliczne. War- tość zadania wyniesie 1 795 800 zł. Okres zakończenia realizacji inwestycji przewidywany jest do 29.06.2018 r.
Spośród zadań z terminem
zakończenia w 2018 roku, które rozpoczęły się w roku bieżącym należy także wymienić remont drogi w Pożdżenicach na odcin- ku o długości ok. 890 mb pole- gający na demontażu istniejącej nawierzchni z płyt betonowych i wykonaniu podbudowy tłucz- niowej. Zakres prac przewiduje wykonanie podbudowy z tłucz- nia dolomitowego i nawierzch- ni z asfaltobetonu wraz z wjaz- dami do posesji i odwodnieniem powierzchniowym. Wartość za- dania to 1 054 110,00 zł z plano- wanym terminem zakończenia - 29.06.2018 r.
Podobne zadania polegające na remontach dróg trwają obec- nie w miejscowościach Jawor i Pawłowa. Na odcinku o długo- ści ok. 900 mb (w każdej miejsco- wości) wykonana będzie podbu- dowa tłuczniowa i nawierzchnia emulsyjno-grysowa. Planowa- ny termin zakończenia realizacji tych zadań to 29.06.2018 r. Łącz- na wartość prac wykonanych w ramach tych remontów wy- niesie ponad 643 tysiące złotych.
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41 10 WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW Podatki i opłaty lokalne na niezmienionym poziomie Podczas XXX sesji Rady Miejskiej w Zelowie w dniu 14 listopada 2017 r. podjęto uchwały dotyczące m.in. wysokości stawek podatków i opłat lokalnych w Gminie Zelów na 2018 rok. Burmistrz Zelowa Urszula Świerczyńska wystąpiła do radnych z projektem uchwały w tej sprawie proponując aby nie podwyższać stawek podatkowych na 2018 rok, pozostawiając je tym samym na niezmienionym poziomie. Będzie to kolejny rok w Gminie Zelów BEZ PODWYŻEK podatków i opłat lokalnych. Poniższa tabela przedstawia obowiązujące i uchwalone na 2018 rok stawki GRUNTY 2017 rok 2018 rok grunty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej (od 1 m²) 0,86 zł bez zmian grunty pod jeziorami zajęte pod wodne zbiorniki retencyjne lub elektrownie wodne (od 1 ha) 4,58 zł bez zmian grunty zajęte pod prowadzenie działalności pożytku publicznego (od 1 m²) 0,12 zł bez zmian grunty pozostałe (od 1 m²) 0,31 zł bez zmian BUDYNKI LUB ICH CZĘŚCI (od 1 m² powierzchni użytkowej) budynki mieszkalne 0,61 zł bez zmian budynki lub ich części związane z prowadzeniem działalności gospodarczej handel i produkcja rzemiosło i usługi 20,49 zł 18,61 zł bez zmian bez zmian budynki zajęte na prowadzenie działalności w zakresie obrotu kwalifikowanym materiałem siewnym 10,59 zł bez zmian budynki zajęte na prowadzenie działalności w zakresie świadczeń zdrowotnych 4,61 zł bez zmian budynki zajęte na prowadzenie działalności pożytku publicznego 1,13 zł bez zmian budynki pozostałe: domki letniskowe garaże budynki gospodarcze, komórki 5,81 zł 7,62 zł 6,97 zł 5,30 zł bez zmian bez zmian bez zmian bez zmian BUDOWLE LUB ICH CZĘŚCI 2% wartości bez zmian PODATEK OD ŚRODKÓW TRANSPORTOWYCH bez zmian bez zmian OPŁATA TARGOWA bez zmian bez zmian PODATEK ROLNY gospodarstwa rolne powyżej 1 ha użytki rolne poniżej 1 ha 112,50 zł 225,00 zł bez zmian ważne dla miesZkaŃców WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
NOWA LOKALIZACJĄ PuNKTu NIEODPŁATNEJ POMOCY PRAWNEJ
PUNKT NIEODPŁATNEJ POMOCY PRAWNEJ
działający dotychczas w Zelowie przy ul. Żeromskiego 28, zdniem 1 stycznia 2018 r. zostanie przeniesiony do siedziby
Urzędu Miejskiego w Zelowie
ul. Żeromskiego 23 (p Harmonogram dyżurów w 2018 r.:
Poniedziałek 9.00 - 13.00
Wtorek Środa
Czwartek Piątek
13.00 - 17.00 9.00 - 13.00 11.30 - 15.30 9.00 - 13.00
okójnr 123nal
jętrze).
AFRYKAŃSKI POMÓR ŚWIŃ CORAZ GROŹNIEJSZĄ CHOROBĄ
Wobec realnego zagroże- nia rozprzestrzeniania się wiru- sa Afrykańskiego pomoru świń (ASF) na terenie województwa łódzkiego, w tym Gminy Zelów, apelujemy o zachowanie ostroż- ności i przestrzeganie zaleceń w tym zakresie.
Afrykański pomór świń to nie- bezpieczna i groźna choroba wirusowa trzody chlewnej i dzi- ków, powodująca ogromne stra- ty w hodowli. W przypadku jej wystąpienia straty dotyczą nie tylko bezpośrednio hodowców tych zwierząt, ale również prze- mysłu mięsnego ze względu na wstrzymanie obrotu i eksportu świń oraz dużych kosztów likwi- dacji ognisk choroby.
Najczęstszą przyczyną zakaże- nia świń jest bezpośredni kon- takt ze zwierzętami zakażonymi lub zakażonymi odpadami żyw- nościowymi.
Pomimo, że ludzie nie są wraż- liwi na zakażenie afrykańskim pomorem świń i nie stwarza to zagrożenia dla ich zdrowia i ży- cia, należy bezwzględnie prze- strzegać komunikatów i zaleceń służb weterynaryjnych w zakre- sie profilaktyki zapobiegania wy- stąpienia tej choroby.
Dotyczy to w szczególności rolników i osób posiadających trzodę chlewną.
Oto podstawowe zalece- nia Inspekcji Weterynaryjnej w profilaktyce zapobiegania
ASF:
- ograniczyć osobom postron- nym dostęp do pomieszczeń i miejsc przetrzymywania zwie- rząt.
- zabezpieczyć swoje gospo- darstwo przed możliwością prze- dostania się dzików oraz zabez- pieczyć paszę przed dostępem zwierząt wolno żyjących.
- stosować w gospodarstwie wymaganą procedurę sanitar- ną między innymi w zakresie utrzymania czystości z zastoso- waniem środków do bieżące- go odkażania, używania odzieży ochronnej,
- nie wprowadzać do gospo- darstwa zwierząt niewiadomego pochodzenia - bez świadectw
zdrowia oraz nie karmić zwierząt odpadkami żywności.
W przypadku objawów wskazujących na podejrzenie choroby zakaźnej u tych zwie- rząt objawiających się:
- wysoką gorączką
- upadkami w każdym wieku
- sinicą skóry, uszu, brzucha i boków ciała z licznymi wybro- czynami.
- dusznością i pienistym lub krwistym wypływem z nosa
- biegunką, często z domiesz- ka krwi, należy bezzwłocznie po- wiadomić powiatowego lekarza weterynarii, lekarza weteryna- rii opiekującego się gospodar- stwem lub Burmistrza Zelowa.
PAMIĘTAJ O WYMIANIE DOWODU OSOBISTEGO
www.zelow.pl
UWAGA
Urząd Stanu Cywilnego w Zelowie zwraca się zuprzejmą prośbą, aby pary małżeńskie obchodzące w 2018 roku jubileusz 50 - lecia pożycia
małżeńskiego, które mają stałe zameldowanie na terenie Gminy Zelów, zgłaszały się w terminie do 30 kwietnia 2018 roku do Urzędu Stanu Cywilnego w Zelowie (ul. Żeromskiego 23, pokój nr 17) w celu dopełnienia formalności związanych z procedurą nadania medalu za długoletnie pożycie małżeńskie. Wniosek o nadanie medalu mogą złożyć również członkowie rodzin jubilatów.
Przypominamy mieszkańcom Gminy Zelów o obowiązku wy- miany dowodu osobistego z po- wodu upływu terminu ważności dowodu.
Jeśli Twój dowód osobi- sty został wydany w 2007 roku lub wcześniej, to koniecznie sprawdź czy jest ważny. Nie każ- dy pamięta, że plastikowe do- kumenty tożsamości tracą waż- ność po 10 latach.
Nieważny dowód osobisty nie
Sabilaci!
spełnia swoich funkcji, czyli nie potwierdza naszej tożsamości i obywatelstwa m.in. w kontak- tach z urzędem. Taki dokument jest bezużyteczny w obrocie prawnym, ponieważ nie można się nim dłużej posługiwać.
Nadal w obrocie prawnym po- zostają dowody osobiste wyda- ne bez oznaczenia terminu ich ważności (tzw. bezterminowe). Nie ma obowiązku wymiany tych dokumentów.
WAŻNE DLA MIESZKAŃCÓW
EDUKACJA
KOLEJNE DOTACJE NA EDUKACJĘ EKOLOGICZNĄ W GMINIE ZELÓW
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi rozstrzygnął konkurs pn. „Edukacja Ekologiczna w szkołach i przedszkolach na rok szkolny 2017/2018; w wyniku którego 7 placówek oświatowych Gminy Zelów otrzyma dotacje w łącznej wysokości ponad 87 tysięcy złotych.
WLĄEWÓDEKI FUMLKUSZ CHHECWY ŚRCKWYWASA | CQGPOCARKI WODESEJ
WF ECKIZI
|»
Konkurs ma na celu podnie- sienie poziomu świadomości ekologicznej dzieci i młodzieży nt. zagrożeń związanych z emisją pyłów i szkodliwych gazów dla środowiska. Projekty, które zapla- nowane są do realizacji, składa- ją się z szeregu działań mających na celu wzrost świadomości i wie- dzy ekologicznej oraz przyrodni-
czej odbiorców. Są odpowiedzią na konkretne problemy środowi- skowe, mogą również stanowić uzupełnienie do prowadzonych już działań proekologicznych. Poprzez udział w wycieczkach, warsztatach terenowych i stacjonarnych, specjalistycznych zajęciach edukacyjnych, konkur- sach i innych atrakcyjnych działa- niach na rzecz ochrony środowi- ska dzieci będą mogły kształtować swój własny stosunek do otaczają- cej ich przyrody. Poprzez realizację projektów placówki oświatowe
zostaną wyposażone w nowe po- moce dydaktyczne.
Projekty zakwalifikowane do dofinansowania:
- „Czystym powietrzem oddy- chamy, gdy o środowisko dbamy” - Przedszkole Samorządowe Nr 4 w Zelowie,
- „Tropiciele czystego powietrza” - Przedszkole Samorządowe Nr 1 w Zelowie,
- „Naszą misją — walka ze szko- dliwą emisją” - Szkoła Podstawowa w Łobudzicach,
- „Lokalne i globalne wy-
zwania ekologiczne" - Ze- spół Szkół Ogólnokształcących w Zelowie,
- „Razem dla czystego powie- trza” - Szkoła Podstawowa nr 4 w Zelowie,
- „Nasza Misja — Stop Emisja” - Szkoła Podstawowa w Kociszewie,
- „Czyste powietrze — zdrowy świat”- Szkoła Podstawowa w Wy- giełzowie.
Projekty zostaną zrealizowa- ne do końca roku szkolnego 2017/2018
GABINETY PROFILAKTYKI ZDROWOTNEJ W SZKOŁACH
Gmina Zelów otrzymała dota- cję celową w kwocie 31 414,00
zł z budżetu państwa na realiza- cję przez jednostkę samorządu terytorialnego zadania własne- go, polegającego na prowadze- niu szkoły z przeznaczeniem na wyposażenie gabinetu profilakty- ki zdrowotnej w sprzęt, o którym
EDUKACJA
mowa w przepisach wydanych na podstawie art. 31d ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadcze- niach opieki zdrowotnej finanso- wanych ze środków publicznych, w części dotyczącej warunków realizacji świadczeń gwarantowa- nych pielęgniarki lub higienist- ki szkolnej. Dotacja ta obejmuje
do 100% kosztów poniesionych na wyposażenie gabinetów pro- filaktyki zdrowotnej w siedmiu placówkach oświatowych Gminy Zelów, tj. w Szkole Podstawowej nr 2 w Zelowie, Szkole Podstawo- wej nr4 w Zelowie, Zespole Szkół Ogólnokształcących w Zelowie, Szkole Podstawowej w Kocisze-
wie, Szkole Podstawowej w Wy- giełzowie, Szkole Podstawowej w Bujnach Szlacheckich, Szkole Podstawowej w Łobudzicach. Za- danie finansowane ze środków budżetu państwa otrzymanych za pośrednictwem Wojewody Łódzkiego.
dzieki
Z okazji 26-lecia ćstnienia
4 NĄ tębelno.
ka anal „lobe wol,
zadań startowych. Ip 9) ira dachowa, fina
i rzeczowo dzialania zmierzające
warunków życia osób niepelnosprawnych ć ćĆ ich rodzin.
A p. TEŻ
ych Zn, Śerzą
ludziom realizacji jego
do pobraąy u tcjże społeczności,
ga postawą wskazał, że są ludźmi rozamiejącymi inność ych ludzi
ozes IPON w Zelowie
4
tel. 44 635-15-35 / fax. 44 634-13-41
Maraton Pisania Listów to już
wieloletnia inicjatywa Szkolnej Grupy Amnesty International nr 42 w Zespole Szkół Ogólnokształ- cących w Zelowie. W tym roku 9 grudnia uczniowie, dyrekcja szko- ły, nauczyciele Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Zelowie
EDUKACJA
XIII MARATON PISANIA LISTÓW
1240 listów napisano w Zelowie w tegorocznym maratonie z okazji Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka.
i społeczność lokalna licznie wzię- li udział w maratonie i napisali łącz- nie 1240 listów. Jest to wydarzenie propagowane na całym świecie, w którym obywatele różnych państw solidarnie przeciwstawiają się na- ruszeniom praw człowieka. Nasi mieszkańcy oraz uczniowie pisali w
XI GMINNY KONKURS WIEDZY DLA PRZEDSZKOLAKÓW
24 listopada 2017r. w Domu Kultury w Zelowie odbył się XI Gminny Konkurs Wiedzy dla Przedszkolaków pod hasłem „Bez- pieczny przedszkolak Organiza- torem było Przedszkole Samorzą- dowe nr 1 w Zelowie. Tradycyjnie onkurs rozpoczął się wystawie- niem scenki pt.,Bądź bezpieczny” Do rywalizacji przystąpiło 8 dru- żyn z przedszkoli i szkół podsta- wowych z Gminy Zelów. Uczest- nicy musieli rozwiązać zagadki, zadania w kartach pracy oraz od- powiedzieć na pytania. W konkur- sie brała też udział widownia. Za prawidłowe odpowiedzi dzieci otrzymywały opaski odblaskowe. Komisja konkursowa oceniając wiedzę dzieci dotyczącą bezpie- czeństwa przyznała następujące miejsca:
www.zelow.pl
I miejsca „Wiewiórkom” z Przed- szkola Samorządowego nr 1 w Ze- lowie i„Słoneczkom” ze Szkoły Pod- stawowej w Wygiełzowie;
Il miejsca „Ekoludkom” z Przed- szkola Samorządowego nr 4 w Zelowie, Stokrotkom” ze Szkoły Podstawowej w Kociszewie oraz „Biedronkom” ze Szkoły Podstawo- wej nr 4 w Zelowie;
Ill miejsca,Wynalazcom'zPrzed- szkola Edukacyjnego w Zelowie, „Dwójeczkom” ze Szkoły Podstawo- wej nr 2 w Zelowie oraz,Smerfom” ze Szkoły Podstawowej w Bujnach Szlacheckich.
Za udział w konkursie drużyny otrzymały dyplom i książkę, a za- wodnicy nagrody ufundowane przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Piotrkowie Trybu- nalskim oraz PZU Bełchatów.
obronie czterech osób: Mahadine- 'a— torturowanego za opublikowa- nie w mediach społecznościowych krytykującego filmiku o władzach Czadu, Clovis'a Razafimalala — ska- zanego na podstawie fałszywych zarzutów, ponieważ ratował lasy deszczowe, Hanan Badr El-Din — która poszukując zaginionego EE |
męża została fałszywie osądzona i grozi jej 5 lat więzienia, Xulhaz'a Mannana — brutalnie zamordowa- nego maczetą. Pomimo dowodów z monitoringu, sprawcom nadal nie postawiono zarzutów.
Wszystkie napisane listy zostaną wysłane do ambasad poszczegól- nych państw.
MIĘDZYNARODOWY PROGRAM ARISS W ZSO
Zespół Szkół Ogólnokształcą- cych w Zelowie razem z I Liceum Ogólnokształcącym w Łasku, Ze- społem Szkoły Podstawowej i Gim- nazjum Publicznego w Buczku
oraz Sekcją Łączności SPZKYL To- warzystwa Sportu i Rekreacji,„Jupi- ter"przy Elektrowni Bełchatów bio- rą udział w programie ARISS czyli Amatorskie Radio na Międzyna- rodowej Stacji Kosmicznej ISS. W ramach programu uczniowie w okresie od lutego do czerw-
ca 2018 r. nawiążą bezpośrednią łączność radiową z Międzynaro- dową Stacją Kosmiczną (ISS) pod- czas, której zadadzą około 15 py- tań. Jest to jeden z ośmiu tego
rodzaju projektów realizowanych w Europie, a jedyny w Polsce, dla- tego wzbudził ogromne zaintere- sowanie wśród mediów. Realizacja projektu jest cennym doświad- czeniem dla uczniów, a także pro- mocją zarówno szkoły jak i Gminy Zelów.
EDUKACJA
Dzięki uzyskaniu wysokich wy- ników sportowych w 2017 roku, w gronie najlepszych 10 spor- towców z terenu Gminy Zelów znaleźli się:
1. Paulina Gapik (ULKS „KUSY” Łobudzice — tenis stołowy)
2. Magdalena Malenta (LZS ZSP Zelów — lekkoatletyka)
3. Mateusz Anglart (ZSP Zelów — lekkoatletyka)
4. Adam Zeja (ZSP Zelów — lek- koatletyka)
5. Bartosz Adamczewski (SP nr 2 w Zelowie — lekkoatletyka)
6. Sylwia Trębacz (LZS Kurów — warcaby)
7. Hubert Wójcik (SP nr 4 w Ze- lowie — lekkoatletyka)
8. Mateusz Szmigielski (ZSO Ze- lów — lekkoatletyka)
9. Jakub Wrzesiak (ZSO zelów— lekkoatletyka) i Zuzanna Marty-
(Szkoła Podstawowa w Wygiełzo- wie — lekkoatletyka), Klaudia Kal- winek (Szkoła Podstawowa nr4 w Zelowie —lekkoatletyka), Wiktoria
Ą) . PODSUMOWANIE SEZONU i ©) o Wilczek (Szkoła Podst 2 SPORTOWO-TURYSTYCZNEGO — w Zelowie -lekkoatletyka) i Szy.
ŁÓW SPORTOWYCH
mon Zajda (ULKS,KUSY”Łobudzi- ce — tenis stołowy).
Reprezentanci bloku integra- cyjnego to: Justyna Beton (SPON), Michał Kluka (SPON) i Kamil No- wak (SPON).
Wśród trenerów-wychowaw- ców wyróżniono: Annę Dziurdzię (ZSO Zelów), Andrzeja Gudzio (LZS ZSP Zelów), Jana Konieczne- go (ULKS „KUSY” Łobudzice), Ma- riusza Kryzę (ULKS ZSO Zelów), Cezarego Kuligowskiego (SP nr 4 w Zelowie), Jacka Pawełoszka (SP nr 2 w Zelowie), Elżbietę Semasz- czuk (SP w Wygiełzowie) i Dorotę
[as
SĄ _ PODSUMOWANIE SEZONU RZ,” SPORTOWO-TURYSTYCZNEGO FESPOŁÓW SPARTOWYCH
niak (ULKS,KUSY”Łobudzice - te- ce - szachy). Wędzik (SP nr 4 w Zelowie). nis stołowy) „Odkryciem sportowym 2017 Rok sportowy 2017 podsumo- 10. Tadeusz Ciura (LZSŁobudzi- roku” zostali: Dawid Malinowski '_ wano też na szczeblu powiato- wym i wojewódzkim. W klasyfi- kacji punktowej klubów, zarówno w plebiscycie sportowym roku 2017 powiatu bełchatowskie- go jak i województwa łódzkiego, G LKS Zelów zajął I miejsce. Po- nadto, w dziesiątce najlepszych sportowców powiatu bełchatow- skiego znalazły się nasze zawod- niczki: Paulina Gapik (VII miejsce) i Magdalena Malenta (X miej- sce). W kategorii „Odkrycie roku” na szczeblu powiatowym wyróż- niono Klaudię Kalwinek (SP nr 4 w Zelowie), a wśród trenerów — Andrzeja Gudzio i Jana Koniecz- nego. Gratulujemy znakomitych osiągnięć sportowych i życzymy dalszych sukcesów!
Po wygraniu rozgrywek turnie- jowych organizowanych przez Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Piotrkowie Trybunalskim, bar- dzo udanie sezon halowy rozpo- częli młodzi zawodnicy Włóknia- rza Zelów (urodzeni w roczniku 2008 - 2009 ).
W Ogólnopolskim Turnieju Piłki Nożnej „MIKOŁAJKOWY ESBANK CUP” zajęli drugie miejsce, prze- grywając bardzo emocjonujący finał 0:1 z gospodarzem - druży- ną RAP Esbank Radomsko. Wcze-
ŚWIETNY POCZĄTEK SEZONU HALOWEGO
śniej zremisowali z drużyną Ajaksu Częstochowa 1:1 i wygrali kolejno z GUKS Gorzkowice 2:0, RAP Ra- domsko 3:0, Włókniarzem Mosz- czenica 3:0.
Drużyna w turnieju wystąpiła w następującym składzie: Michał Cieślak, Szymon Trojanowski, Szymon Badziak, Cezary Klich, Igor Stanisławski, Wojciech To- karczyk, Bartek Grabarz, Brian Ibok, Wiktor Kowalski, Oskar Żyszkiewicz. Trenerem jest Ma- ciej Mrowiński.
II TURNIEJ KOSZYKÓWKI 3X3 O PUCHAR BURMISTRZA ZELOWA ZA NAMI!
Ponownie, tak jak przed rokiem, w turnieju koszykówki 3x3 o Puchar Burmistrza Zelowa bezkonkuren- cyjne okazały się dziewczyny na co dzień grające w MUKSie Bełchatów, prowadzone przez pochodzącego z Zelowa Tomasza Wojciechowskie- go. Zawodniczki z MUKSu wygra- ły zarówno kategorię podstawówek
jak i gimnazjów. Warto jednak zazna- czyć, iż w kategorii podstawówek zelowski zespół Roztentegowicz- ki postawił twarde warunki i uległ po zaciętej walce 6 - 3. Dziewczyny z MUKSu wygrały także konkursy in- dywidualne. W konkursie rzutów za 3 punkty najlepsza okazała się Maja Madej (w finałowej serii trójek trafiła aż 4 z5 rzutów!), natomiast w Skills Challenge Maria Mohajt.
www.zelow.pl
Wśród chłopców, w kategorii pod- stawówek, również triumfował ze- spół z Bełchatowa - Gucio Gang. Pa- nowie koszykówki w żadnym klubie nie trenują, ale styczność z basketem zawdzięczają innemu zelowianino- wi - Konradowi Wojciechowskiemu, na co dzień uczącemu w ich szkole. Panowie dość pewnie wygrali swoje
pojedynki, jednak emocji w rozgryw- kach najmłodszych nie brakowało. Mecze pomiędzy ekipami Białe Or- ły-Koszykarskie Orły - Chłopcy ze stali kończyły się różnicą 1 punktu. Turniej, którego organizatorem było Stowarzyszenie LKS Ku Chwa- le Basketball Zelów, cieszył się bar- dzo dużą frekwencją wśród szkół podstawowych. Zarówno w katego- rii chłopców jak i dziewcząt, zgłosiło
się po 5 zespołów, przez co turniej trwał prawie 5 godzin. Na sali gim- nastycznej Szkoły Podstawowej nr 4 pojawiło się także sporo rodziców, którzy dzielnie wspierali swoje pocie- chy. Pula nagród wynosiła ponad 1 500 zł, więc warto było poświęcić się ten niedzielny poranek i wziąć udział w rozgrywkach.
Ogromnie cieszy fakt, że na turnie- ju pojawiło się wiele drużyn złożo- nych z bardzo młodych roczników, dla których był to pierwszy kontakt z takim turniejem. To bardzo dobrze rokuje na przyszłość, bo z doświad- czenia wiem, że im szybciej załapie się bakcyla do sportu, tym lepiej - ocenia organizator turnieju Rafał Niewia- domski.
Składy najlepszych zespołów:
Dzięwczęta /gimnazja/ MUKS (Ju- lia Kowalska, Anna Iwanus, Wik- toria Warnecka, Tatiana Nowicka) Dziewczęta /szkoły podstawowe/
1. Muksiary (Laura Kubik, Maja Ma- dej, Alicja Kulesza, Marysia Mohajt)
2. Roztentegowiczki (Emilia Wa- siak, Paulina Wasiak, Klaudia Kalwi- nek)
3. Pszczółki (Julia Ścieszko, Maja Krawczyk, Weronika Jończyk)
Chłopcy /szkoły podstawowe/
1. Gucio Gang (Miłosz Sikora, Ja- kub Mazurkiewicz, Kacper Załęczny, Bartek Kołasiński)
2. Adidasy (Kacper Dyduła, Wiktor Rymarz, Maciej Cieślak)
3. Chłopcy ze stali (Szymon Troja- nowski, Igor Mielczarek, Wiktor Gaw- lik)
EDUKACJA
* Wykaz świątecznych dyżurów 2017/2018
URZĄD MIEJSKI W ZELOWIE
|24— 26.12.2017 r. Monika Adamczewska 500 123 669 «-|31.12.2017 r. Anna Kurek 500 123 669 ( |01:01.2018 r. Anna Kurek 500 123 669 >| Nadzór na oświetleniem ulicznym sprawuje Damian Pawłowski 504 232 604
Andrzej Kilańczyk — prowadzący akcję zimowego utrzymania dróg |601 431 902 lokalnych, miejskich i gminnych
ZAKŁAD USŁUG KOMUNALNYCH 24.12.2017 r. Dawid Oborowski =specjalista ds. 531 090 793 ; technicznych 25.12.2017 r. Zdzisław Kamola — hydraulik 531 430 567 26.12.2017 r. Stefan Piecyk- elektryk 531 046 617 31.12.2017 r. Dawid Oborowski — specjalista ds. 531 090 793 technicznych 01.01.2018 r. Piotr Zdziechowski 531 046 617
oczyszczalnia ścieków 634 13 06 509 242 471 24 = 26.12.2017 r. ujęcie wody w Zelowie 502 370 887 31.12.2017 r. 01:01.2018 r.
ujęcie wody w Kociszewie 513 039 302
Roman Bednarek — nadzór nad dyżurami 502 433 439 „
b ZELOWSKA SPÓŁDZIELNIA MIESZKANIOWA Bogdan Rybak (konserwator — hydraulik) 668 195 117
| |74%-26.12.2017 c. Mariusz Kamola (konserwator — elektryk) 662 562 969 | 3.1912:2017 r. Jacek Żyszkiewicz (konserwator TV 606 330 777 _|01.01.2018 r. kablowej) Mirosław Sumis — nadzór nad dyżurami 605 252 124
Łask-Zelów-Bełchatów-Kamieńsk | Baza zimowego utrzymania 44/633 31 39 Buczek-Częstochowa dróg
POWIATOWY ZARZĄD DRÓG
==. | Trakt Napoleoński; Zelów-Mauryców-Sromutka; Zalesie-Wygiełzów-Chajczyny; Zelów- k3 DA A Pożdżenice-Kurów; Zelów-Bocianicha-Kociszew-Karczmy; Kol. Karczmy-Jamborek; Zelów- |
| Bujny Szlacheckie-Grabostów-Drużbice; Kociszew-Drużbiee; Bocianicha-Malenia;Bujny
Szlacheckie-Łobudzice; Kurów-Wygiełzów; Sromutka-Parzno; Zalesie-Walewice-Łęki;
Wygiełzów-Korczyska.
Ulice na terenie Zelowa: Dzielna, Bujnowska, Kilińskiego, Sienkiewicza (od skrzyżowania
Piotrkowskiej do Lubelskiej), Mickiewicza.
Obwód zimowego utrzymania nr 2 w Szczercowie 441631 80 55, dyspozytor —
„noone ynaco 601 ka poS.
Staat
TŻ
WYDAWCA: URZĄD MIEJSKI W ZELOWIE
Adres: Urząd Miejski w Zelowie, ul. Żeromskiego 23, 97-425 Zelów
SCEI CJEH Olena Krawczuk - Chojnacka - redaktor naczelny, tel. 44 635 15 35, e-mail: piQzelow.pl
PROJEKT I DRUK: Drukarnia TAGRAF - Usługi poligraficzne, Andrzej Taborowski, Bachorzyn 13, 98-113 Buczek tel. 43 677 41 56, e-mail: tagraftaborowskiavp.pl Nakład: 2500 egzemplarzy
|
Gazeta_Kulturalna_3-2018.pdf
|
r NZ
]
W numerze:
Wiersze: Marty Fox, Kazimierza Ivosse, Jerzego Kozarzewskiego, Iwony Młodawskiej- Waterson, Iwony Pinno, Mirosława Pisarkie- wicza, Kazimierza Świegockiego
Andrzej Dębkowski - Księga ciszy Kazimie- rza Ivosse
Leszek Żuliński - Podszewka życia
Józef Baran - Spadając, patrzeć
w gwiazdy
prof. Maria Szyszkowska — Filozofia codzienności
prof. Ignacy S. Fiut — Miłość przywraca autentyczność
Stefan Jurkowski - Niech rośnie nadzieja Andrzej Bartyński - To rzecz pierwsza Kazimierz Ivosse - Jeszcze raz na wesoło Joanna Friedrich - Wstążka wokół bomby Anna Dominiak - Zaczęło się inaczej
prof. Kazimierz Świegocki - Gnothi seauton Franciszek Haber - Poetycki wizerunek morza (2)
Ilona Warpas-Świderska - Wśród syren Masłowskiej (2)
Jerzy Beniamin Zimny - Adoracja śmietnika
Andrzej Gnarowski - Właściwy ciężar poezji
Bartłomiej Siwiec — Widoki na przeszłość Krystyna Cel - Nastrojowe dysonanse Stanisław Stanik - Ryby mają głos Informacje
Kronika
Wydarzenia
Opinnie
Noty
Poglądy
Konkursy
Witryna
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Adoracja śmietnika
(...) Adoracja śmietnika, niech będą nim sterty poezji internetowej, książki wydane w ostatnich latach pokaźnej objętości w arkuszach, dzieła okrzyczane w imię nieograniczonej sympatii do muzy mowy wiązanej, i kasy zwanej honorarium pochodzącego ze środków społecznych, artykuły bardzo pochlebne w tonie niemalże odkrywczym, w końcu zawiły elaborat z powagą powiedziany lub przedstawiony na piśmie. Czytam dużo i dużo pozycji odkładam na bok, zwłaszcza te, które podpierane są sporą liczbą spotkań autorskich. Prym wiodą autorzy, o których można powiedzieć tylko tyle, że coś tam piszą, przy czym, im kiepściutka książka, tym więcej w niej utworów. Najbardziej bulwersujące są słowa wstępne, krótkie recenzje i artykuły w mediach społecznościowych. Nierzadko wydawca i promotor w jednej osobie wygłasza laudację podczas promocji książki, i nierzadko nagradza jej wydanie za społeczne pieniądze, ponieważ dba o interes swojego wydawnictwa. Hucpa, czy upadek zasad moralnych, znieczulenie mimo negatywnej opinii otoczenia, czy kompletny brak zahamowań, jeśli w grę wchodzą nawet niewielkie pieniądze? Cierpi na tym literatura, popadają w niesmak czytelnicy, liczący się autorzy dochodzą do wniosku, że nie warto starać się o finansowe wyróżnienie, chyba, że pójdą śladem pazernych na sukces wierszokletów? (...) — pisze Jerzy Beniamin Zimny na stronie 13.
Jerzy B. Zimny
Księga ciszy Kazimierz ivosse
Kazika [vosse poznałem wiele lat temu w Brzegu Dolnym podczas jednej zliterackich imprez. Do dzisiaj pamiętam jego genialnie opowiadany kawał o Dzikim Zachodzie. Było to wieczorem w Łambinowicach, gdzie chodziliśmy po miejscowości i szukaliśmy piwa. Jakoś tak od razu udało nam się do siebie zbliżyć. Potem nasze drogi krzyżowały się wielokrotnie naliterackiej mapieitrwato dodzisiaj.
Ivosse jest pisarzem wyjątkowym, ze względu niezwykłą trafność w ocenie ludzi, miejscisytuacji. Tak naprawdę w swoich powieściach pokazuje człowieka samotnego. W książce Opowiem to raz jeszcze, znakomicie napisanej, w formie zbeletryzowanej historii początków kopalnictwa naftowego na Podkarpaciu, jest to Łukasiewicz. W Przeminęło, odeszło w milczeniu, jest to Karl Dedecius, wybitny tłumacz literatury polskiej na język niemiecki, założyciel Instytutu w Darmstadt, mający zelowskie korzenie. W książce Kamienica pod czternastką opisując losy ludzi z małego miasteczka, tak naprawdę opisuje siebie i swoją samotność, człowieka jakby oderwanego od społeczeństwa, któremu trudno pogodzić się z tym, że ciągle musi szukać swojego miejsca na ziemi, gdzie tak naprawdę wszędzie mu źle. Zresztą temat uchodźctwa, emigracji podejmował jeszcze wielokrotnie w swoich książkach, m.in. w powieści Garść nieba, garść piekła. (...) — pisze Andrzej Dębkowski na stronie 15.
2
Konkursy — |
„Złota Róża”
Fundacja ARKONA już po raz piąty ogłasza konkurs o Złotą Różę, Nagrodę Literacką im. Jarosława Zielińskiego (1971-2012). Konkurs jest przeznaczony dla autorów, którzy w roku wyda- nia tomiku poetyckiego nie przekroczyli 41. roku życia. Laureat otrzymuje nagrodę pieniężną, obraz znanego malarza oraz pamiątkowy dyplom.
W składzie Kapituły przyznającej Nagrodę: Aleksander Nawrocki (przewodniczący), Stani- sław Grabowski (sekretarz), dr Lam Quang My, Andrzej Walter i Mikołaj J. Wachowicz (członko- wie).
Autorzy ubiegający się o nagrodę, także wy- dawnictwa i instytucje, tomiki poetyckie powinni nadsyłać do 10 czerwca br. na adres: Stanisław Grabowski, ul. Koński Jar 2/27, 02-785 Warsza- wa, z zaznaczeniem na kopercie: „Konkurs Lite- racki im. Jarosława Zielińskiego”.
Ogłoszenie wyników konkursu nastąpi w lip- cu. Laureat zostanie powiadomiony o przyznaniu nagrody oraz miejscu i terminie jej uroczystego wręczenia (wrzesień br.)
Telefony kontaktowe: 22-641-96-28 oraz 691-458-087.
IX Ogólnopolski Konkurs Poetycki „0 kwiat dziewięćsiła” Skomielna Czarna 2018
1. Konkurs organizuje Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w Tokarni.
2. Konkurs ma charakter otwarty i skierowany jest do autorów niezrzeszonych, jak również zrzeszonych w związkach twórczych oraz bez podziału na autorów przed debiutem i po debiucie. Uczestnik konkursu musi mieć ukończone 18 lat.
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest nadesłanie zestawu trzech wierszy o tematy- ce dowolnej w czterech egzemplarzach wy- druku komputerowego, formatu A4. Łączna objętość zestawu wierszy nie może przekra- czać trzech stron wydruku. Rękopisy nie bę- dą oceniane.
4. Każdy uczestnik konkursu, do obowiązkowe- go zestawu trzech wierszy o tematyce do- wolnej, może dodatkowo dołączyć jeszcze je- den wiersz o tematyce górskiej (w czterech egzemplarzach) w kategorii O nagrodę Wójta Gminy Tokarnia. Wiersze w tej kategorii będą oceniane oddzielnie.
5. Utwory nadsyłane na konkurs nie mogą być wcześniej nigdzie publikowane ani nagra- dzane w innych konkursach. Uczestnik kon- kursu może nadesłać tylko jeden zestaw wier- szy w kategorii obowiązkowej oraz wg uzna- nia jeden wiersz w kategorii dodatkowej. W sumie można przysłać maksymalnie 3 (obo- wiązkowo) + 1 wiersz (nieobowiązkowo), wszystkie w czterech egzemplarzach.
6. Wiersze muszą być podpisane godłem słow- nym (pseudonimem). Takim samym godłem należy opatrzyć dołączoną do nich zaklejoną kopertę, zawierającą na kartce obowiązkowo następujące dane autora (imię i nazwisko,
Informacje Kronika
dokładna data urodzenia (dzień, miesiąc, rok), dokładny adres, telefon, e-mail).
Prace konkursowe należy nadsyłać do 31 maja 2018 r. na adres Organizatora konkur- su: Gminny Ośrodek Kultury i Sportu w To- karni, 32-436 Tokarnia 619, z dopiskiem na kopercie: „Konkurs Poetycki”. Na kopercie nie wolno umieszczać nazwiska i adresu zwrotnego nadawcy (uczestnika konkursu).
8. Oceny prac konkursowych dokona jury powołane przez Organizatora.
9. Wiersze autorów podpisane imieniem i nazwiskiem nie będą podlegać ocenie jury.
10. Wiersze osób poniżej 18 lat nie będą ocenia- ne. Uprasza się o dokładne przeczytanie re- gulaminu. Prace niespełniające wszystkich wymogów regulaminu nie będą oceniane.
11. Organizator nie zwraca nadesłanych tekstów. O wynikach konkursu laureaci zostaną po- wiadomieni telefonicznie lub pocztą elektro- niczną i zostaną zaproszeni na podsumowa- nie konkursu, które odbędzie się w sobotę, 6 października 2018 r., w Skomielnej Czarnej.
12. Po ogłoszeniu wyników konkursu, laureaci mogą być poproszeni o przesłanie nagrodzo- nych i wyróżnionych wierszy pocztą elektro- niczną do Organizatora. Ułatwi to pracę nad redakcją tomiku pokonkursowego (przewi- dzianego na 2018 r.).
13. Laureaci konkursu otrzymają okolicznościo- we medale-statuetki, a także wraz ze wszyst- kimi wyróżnionymi - dyplomy i inne drobne upominki. Nagrody należy odebrać osobiście. W wyjątkowych wypadkach dopuszcza się odebranie nagrody przez pośrednika. Nagro- dy nie będą przesyłane pocztą. Nieodebrane nagrody będą automatycznie przechodziły na rzecz kolejnej edycji.
14. Organizator zastrzega sobie prawo do publi- kacji nagrodzonych i wyróżnionych wierszy w tomiku pokonkursowym (wydawanym co trzy lata) oraz w innych mediach bez dodat- kowej zgody autorów oraz bez honorarium autorskiego.
30-lecie debiutu
Edmund Borzemski, poeta z Korfantowa, ob- chodził jubileusz 30-lecia swojego debiutu lite- rackiego. Uroczystość miała miejsce w Opolu w bibliotece „Pod szkłem”.
Jubilat został uhonorowany nagrodą literac- ką im. Marianny Bocian (kryształowy gnom). Nagrodę wręczył Zbigniew Kresowaty, krytyk literacki z Wrocławia. W obszernej laudacji przedstawił dokonania poety. Od strony warszta- tu utwory Edmunda omówił Franciszek VSetićka prof. literatury Uniwersytetu w Ołomuńcu.
Uroczystość uświetnił znakomitym przemó- wieniem kardiochirurg z Zabrza prof. Marian Zembala, przyjaciel poety, któremu rodzice Edmunda zawdzięczają życie. Podarował jubila- towi pokaźnych rozmiarów grafikę - poezja ołówkiem.
Druga część to wędrówka przez biografię po- ety. Zaczynamy od korzeni. Widzimy na ekranie przodka, właściciela składu fotoaparatów we Lwowie. Dziadka właściciela gospodarstwa rolnego, który zaszczepił w małym Mundku na całe życie miłość do koni. Babcię wpajającą przywiązanie do tradycji i wartości chrześcijań-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
skich. Jest debiut poetycki 1987r. Pierwsza książ- ka, spotkania z czytelnikami i młodzieżą w szko- łach. Praca jako juror w konkursach recytator- skich. Międzynarodowe Najazdy Poetów na Brzeg. Kolejne książki. Spotkanie z Janem Pawłem II na prywatnej audiencji w Watykanie. Spotkania Krakowskiej Konfraterni Poetów w Hotelu Euro- pejskim w Krakowie, w pałacu biskupim z kard. Stanisławem Dziwiszem. Publikacje w dziesiąt- kach almanachów i prasie ogólnopolskiej. Wszystko przeplatane lirykami prezentowanymi przez autora i Janusza Wójcika, poetę z Brzegu, który w wieczór wprowadzał nutkę nostalgii za miejscami i poetami, którzy zmarli, a Edmundowi towarzyszyli w drodze twórczej.
Całość oprawiła muzycznie grając na forte- pianie niewidoma Maria Ruszecka z Nysy.
Jerzy Stasiewicz
Sala imienia Janusza Koniusza
1 lutego przypadały urodziny Janusza Ko- niusza. Ostatnie świętował, niestety, po- śmiertnie. Ale odbyły się w sposób uroczysty i godny, z udziałem rzeszy publiczności.
Jeszcze w zeszłym roku, w końcu listopada, gdy w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze odbywało się wręczenie Nagrody Literackiej im. Andrzeja K. Waśkiewicza, zebranej tam publicz- ności zaprezentowano 17. zbiór wierszy Janusza Koniusza pt. „Wiersze ostatnie”, przygotowany do druku przez Eugeniusza Kurzawę. Książkę jednak pokazano tylko „z daleka”, bowiem wydawca - oddział zielonogórski ZLP - zapowiedział, iż promocja tomiku odbędzie się podczas najbliż- szych urodzin J. Koniusza — 1 lutego 2018. I tak się właśnie stało. Wszyscy, którzy przybyli w tym dniu do Biblioteki im. Norwida w Zielonej Górze, otrzymali egzemplarz książki poety.
Dzień ten był też okazją dla kierownictwa książnicy, żeby uczcić pamięć Janusza Koniusza, długoletniego członka ZLP, honorowego prezesa oddziału. Uczyniono to w ten sposób, że najwięk- sza sala placówki, zwana dotąd salą dębową, otrzymała właśnie imię Janusza Koniusza. Odsło- nięcia tablicy dokonały: żona — Izabella Koniusz i córka —- Donata Wolska, w towarzystwie oficjeli, władz miasta i województwa oraz oddziału ZLP. Poczym w odnowionym (również w sensie dosłownym) pomieszczeniu odbyła się prezenta- cja „Wierszy ostatnich” J. Koniusza, a na zakoń- czenie otwarcie wystawy przygotowanej przez dr Roberta Rudiaka zatytułowanej „Twórca i dzia- łacz”. Pokazuje ona w kilkunastu gablotach mate- rialną stronę dorobku poety: jego rękopisy i maszynopisy, wydane książki, prace redakcyjne, czasopisma, które redagował i w których praco- wał.
W ten sposób Janusz Koniusz - jak wcześniej Andrzej K. Waśkiewicz — został trwale zapisany w dziejach regionu lubuskiego, któremu poświęcił całe dorosłe życie. Jego imię (oprócz książek) będzie przywoływane niemal co tydzień na zaproszeniach i plakatach mówiących o kolejnego imprezie w dawnej sali dębej biblioteki. Od teraz sali im. Koniusza.
Numer 3(259) marzec 2018
Szkice 3 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 prof. Kazimierz Świegocki Gnothi seauton Rozmowa poety z samym sobą1 – Intrygują mnie liczne motta, jakimi poprzedziłeś wiele swoich wierszy w retrospektywnym tomie Kamień i czas, a także cały ten obszerny tom. Wyjęte by- wają najczęściej z dzieł filozoficznych i Biblii. Jedno pochodzi też z pism babiloń- skich, a jeszcze inne z Zaratusztry. Jaką przypisujesz im rolę w odniesieniu do swoich utworów, przy których widnieją? Czy ma to być funkcja zdobnicza, czy jakaś inna? – Motta traktuję bardzo poważnie. Zna- komita większość z nich została przydana wierszom po latach, niekiedy po dziesięciole- ciach. Niektóre pojawiły się całkiem niedaw- no, dopiero teraz, gdy redagowałem tom Kamień i czas.2 Są więc jakby redakcyjnym uzupełnieniem tekstów powstałych przed laty. – Uzupełnieniem? W jakim sensie? – Nie chodzi mi o dodatek myślowy, czyli nie o dodanie tego, czego by w wierszu nie było, lecz o podkreślenie i uwypuklenie tego, co w nim jest wyrażone i zawarte w języku specyficznie poetyckim, a więc takim, który w przeciwieństwie do języka dyskursywnego skrywa idee i myśli w gęstwinie metafor, symboli, mitów – a taki przecież jest język mojej poezji. Motto ma wskazywać odbiorcy istotę treści ideowych wiersza, ułatwiać zatem kontakt intelektualny z nim, a przez to ułatwiać również doznawanie estetycznych wrażeń. To funkcja najprostsza, bezpośred- nia. Jest jeszcze inna – wskazywanie kontek- stu kulturowego myśli wyrażonych w danym wierszu. Otóż czytając różne wielkie dzieła takie jak Biblia czy filozoficzne traktaty, zdarzało mi się napotykać w nich zdania zawierające myśli które, jak mi się wydawa- ło, sam już wcześniej we własnych utworach wyraziłem. Tyle, że ja wyrażałem je, właśnie w języku obrazów, symbolów, metafor i mitów. Poetyckość u mnie ma istotny prymat nad filozoficznością. Moja poezja jest intelek- tualna, ale nie intelektualistyczna. Od intelek- tualizmu bronię się, jak tylko mogę. Nigdy nie wyrażam swoich myśli i poglądów wprost, jakoś sentencjonalnie, aforystycznie, lecz symbolicznie i obrazowo. Unikam jak ognia wszelkich technicznych pojęć i terminów filozoficznych (nie mówiąc o naukowych), z wyjątkiem całkiem podstawowych, które prócz znaczenia czysto filozoficznego, mają w sobie siłę oddziaływania symboliczno- kulturowego i są powszechnie zrozumiałe, jak np.: byt, czas, wieczność, nieskończoność itp. Nigdy zresztą nie pisałem wiersza po to, aby wyrazić jakąś konkretną myśl, a zawsze po to, aby stworzyć określoną kompozycję ze słów w określonym rytmie brzmień i nasu- wających się obrazów, czy wizji. Filozoficzny sens utworów pojawiał się samoczynnie, bez specjalnego zaproszenia go i zatroskania o jego obecność. – I ten filozoficzny sens odnajdywałeś w wielkich dziełach, a znalazłszy, brałeś go za motto. – No, nie zawsze musiały to być wielkie i największe. Wziąłem np. dwa motta z debiu- tanckiego tomu mojego nieżyjącego już dziś przyjaciela Ziemowita Skibińskiego. Pocho- dzą z wierszy napisanych przez nastoletnie- go poetę. Ale jak brzmią! – Oto jedno z nich: „Czas. Na skałach wieje wiatr.” Ileż tu symbo- licznych znaczeń otwierających drzwi do wielkiej filozofii człowieka. A więc motto może też pełnić funkcję jakby dialogową. Wchodzę swoim wierszem w dialog z po- dobnym pod jakimś względem wierszem innego poety. – Czyli odnajdujesz i wskazujesz kon- tekst kulturowy swojego dzieła. – Kiedyś właśnie cytowany tu Ziemowit Skibiński już w znacznie późniejszym wieku jako nietuzinkowy erudyta, recenzując mój debiutancki tomik Genealogia (1974), napi- sał, że ja w swojej poezji nawiązuję dialog z zasadniczymi wątkami Śródziemnomorza i Wschodu. Z tym Wschodem to trochę prze- sadził, chyba że miał na myśli Bliski Wschód a nie Daleki. Wtedy nawet nie wierzyłem w moje więzy ze Śródziemnomorzem. Ale teraz, kiedy przeglądam te motta, bardzo starannie i ostrożnie dobierane, to widzę, że proble- mowo moja poezja jest rzeczywiście istotnie zakorzeniona w kulturze śródziemnomor- skiej. – Jednak tenże poeta i badacz literatu- ry zwrócił też uwagę w swoich szkicach o twojej poezji pomieszczonych w Poezji i egzystencji3, że czerpiesz z dziedzictwa kultury ludowej, którą z racji pochodzenia społecznego niejako wyssałeś z mlekiem matki. – To prawda. Ale on też dodaje, że kultu- ra ludowa zawiera w sobie w naturalny, wręcz archetypiczny sposób symbole i war- tości uniwersalne pojawiające się we wszystkich kulturach świata. I tu wspiera go bodajże największy autorytet naukowy w tej materii – Mircea Eliade, a także najbardziej znacząca część współczesnej antropologii kulturowej. Więc chyba nie przesadzam, jeśli mówię, że tak czy inaczej, mam prawo wszystkie motta, jakimi naznaczyłem swoje utwory, uważać nie za dekoracje, lecz za znaki rozpoznawcze na mapie kultury po- wszechnej wskazujące, w którym jej miejscu sytuuje się moja myśl zawarta w poetyckiej tkance danego wiersza. (…) – Po tych ogólnych uwagach możemy przejść do refleksji nad konkretnymi mottami i ich związkami z określonymi utworami. I tak dwa motta otwierające twoje opus magnum nawiązują, jak mi się wydaje, do jego tytułu: Kamień i czas. – Tak można twierdzić. – Cóż więc ma znaczyć ów „kamień”, a co „czas”? i jak się do tych symboli – bo to przecież symbole – mają oba te motta? Przypominam je. Pierwsze wzięte z Li- stów moralnych do Lucyliusza Anneusza Seneki brzmi: „Wszystko (…) nie nasze jest, tylko czas należy do nas”. Drugie zaś z jednego z moich najbardziej szanowanych poetów staropolskich Stanisława Hera- kliusza Lubomirskiego brzmi: „Rodzaj przemija – i rodzaj się roi?/ A niebo prze- cie aż na wieki stoi”. – Najprościej mówiąc, tytułowy „kamień” symbolizuje stałość i trwanie rzeczy, „czas” natomiast – ich przemijanie. Można by zatem całość tłumaczyć jako „rzecz o trwaniu i przemijaniu”. A co do mott, to pierwsze z nich mówi o tym, że człowiek nie ma na tym świecie nic stałego, a tym samym i nic swoje- go, jako że swoje we właściwym fundamen- talnym tego słowa znaczeniu musiałoby być czymś, czego nie można utracić. A tymczasem wszystko, co człowiek ma, natychmiast traci, bo ono z natury swej znika, gdyż pochłania je czas. Więc naprawdę to, co posiadamy, to jedynie czas. On nie ginie, nie kończy się i nigdy na tym świecie nas nie opuszcza. Mó- wiąc bardziej filozoficznie, człowiek jest istotą bytującą w czasie, „czasującą”. – Dość pesymistycznie brzmią te sło- wa Seneki. – Za to słowa drugiego motta, nie są już tak pesymistyczne. Mówi je myśliciel chrze- ścijański. Według tej mądrości przemijaniu podlegają jedynie rzeczy tego świata, a i one wprawdzie giną, ale się i odradzają, więc też nie podlegają absolutnemu ginięciu. Tym jednak, co naprawdę istnieje, jest niebo, a więc rzeczywistość nadprzyrodzona, trans- cendentna. Przemijają i odradzają się „rodza- je”, czyli istoty należące do świata natury bądź historii, natomiast „niebo” trwa na wieki. A zatem obok, a raczej ponad światem przyrodzonym, w którym tkwimy od uro- dzenia do śmierci, a nasze w nim bytowanie jest jednym pasmem powstawania i przemi- jania, istnieje inna rzeczywistość – nieprze- mijalna, nadprzyrodzona, która czeka na (Dokończenie na stronie 4) 4
Gnothi seauton
Rozmowa poety Z samym sobą
(Dokończenie ze strony 3)
nasze do niej przyjście i dzielenie z nią wiecznego trwania. Mamy więc do czynienia z dwiema odpowiedziami na to samo pytanie o los człowieka i świata: heroiczny pesymizm antyku i chrześcijański optymizm eschatolo- giczny.
- Po której stronie stoisz? Po której stronie sadowi się twoja odpowiedź na to odwieczne, obecne w każdej kulturze pytanie o bycie człowieka i byt świata?
- Bardzo mi trudno o jednoznaczną od- powiedź, przynajmniej jako myślicielowi- poecie, gdyż rzuca mną wieczna poetycka niepewność, a zatem i zmienność. Bo to zależy od określonej konkretnej sytuacji, nastoju chwili, która może trwać dłużej bądź krócej i przynosić różne myśli i pomysły, także sprzeczne. Ale ponad takimi chwilami jest i chwila chwil, czyli jakiś bardziej trwały stan intelektualno - duchowy. I ten daje podstawę filozoficznej konstrukcji. Wtedy bliższa mi się wydaje nie antyczna lecz chrześcijańska wizja wszechrzeczy i losu człowieka. Ta pierwsza robi wrażenie jakby nieukończonej, jakby nie domkniętej logicz- nie i metafizycznie koncepcji, która nie wia- domo do czego zobowiązuje człowieka pra- gnącego ostatecznego rozwiązania tak, aby zakosztował pełnego sensu istnienia tu na ziemi. Myślę, że ona jest raczej nawiedzającą mnie pokusą, niż ostatecznym przekona- niem. Nachodzi mnie często w chwilach właśnie poetyckiego nastroju i jakoś sama się garnie pod pióro.
- W twojej poezji jednak tej przewagi chrześcijaństwa nad antykiem w takim rozumieniu, jak go tutaj bierzemy, nie bardzo widać. Panuje w niej nastrój kata- stroficzny, lubujesz się w ciemnych wi- zjach. Słusznie, moim zdaniem, napisał biblista profesor Marian Filipak, że nad twoją poezją unosi się „zapach smutku”, a nawet „tragizmu”.* A to przecież bardziej wiąże ją z antycznym pesymizmem w widzeniu losu człowieka niż z chrześci- jańską nadzieją, która wyklucza tragizm.
— Tragizm tak, ale nie smutek. Sam Chry- stus doznawał dojmującego smutku duszy. Myślę, że istotnie w mojej poezji nastrój smutku i pesymizmu odgrywa dużą rolę, ale podobnie jak u Koheleta, do którego mnie porównuje wspomniany biblista, nie jest to smutek ostateczny, eschatologiczny. Ja bym go określił jako smutek egzystencjalno- estetyczny. W Weselu Wyspiańskiego, o ile dobrze pamiętam, to poeta mówi znamienne słowa, że smutek to piękno. Pewne jest to, że jakiś głębinowy głos zazwyczaj kieruje moją twórczą uwagę i impet w rejony ciemności,
Szkice
jasność omijając tak, jakby mi z natury nie przystała. Tak jest raczej w utworach daw- niejszych, w późniejszych już nieco mniej. Niektóre z nich mają nawet wręcz optymi- styczną eschatologicznie wymowę. Weźmy np. zakończenie wiersza Pieśń do Słońca nad Morzem Martwym: „Więc ty, Słońce, mnie zabierz w swoje światło święte, // w którym przestrzeń jest czasem, a czas jest przestrze- nią, // gdzie choć świecisz odwiecznie, prze- cież się nie zmieniasz. // Nie zostawiaj mnie, błagam, na morzu zwątpienia”.5 „Światło święte” symbolizuje tu rzeczywistość nie- zmienną, nadprzyrodzoną, w której ustają prawa świata naturalnego, w której więc nie ma czasu i nie ma przestrzeni, tak jak w świecie empirycznym, a jest istnienie w znaczeniu podstawowym, czyli jako metafi- zyczna niezmienność.
O takiej niezmienności mówi się także w Opowieści jesiennej. Jest to „kraina, gdzie rzeczy i cienie // są tym samym”, gdzie „wszystko wokół istnieje i w nic się nie zmienia”. Oczywiście to wszystko powie- dziane jest w obrazach i aluzjach, w języku analogii.
- A jednak w zakończeniu pierwszego wiersza mówi się o zwątpieniu. A i zakoń- czenie drugiego też nie jest deklaracją wiary, a raczej tylko trochę mglistej na- dziei, bo o zbawczym słońcu „mówią, że ono nigdy nie umiera”. „Mówią” to tyle co „podobno”, a więc to takie pewne nie jest. Jesteśmy więc w jakimś eschatologicznym światłocieniu, gdzie jednak więcej jest cienia, niż zbawczego światła.
- Tak pewnie jest, jeśli się do treści tek- stów przyłoży miarkę intelektualno- poznawczą, a nie poznawczo-estetyczną. Ostatecznie poezja nie ma na celu informo- wania, że rzeczy się mają tak a tak, ani prze- konywania kogokolwiek do jakichś racji światopoglądowych, czy tym podobnych, a jedynie ma „zabawiać” odbiorcę - w staro- polskim tego słowa znaczeniu, czyli zajmo- wać go, absorbować jego uwagę tym, co autor do niego mówi i tym jak to jest mówio- ne. Czyli samą poezją. Ta ma przekonać czytelnika-odbiorcę do siebie samej. A to dzieje się tylko wówczas, gdy jest w stanie wzruszyć go estetycznie. Ten estetyczny cel jest celem podstawowym. Wszystko inne, co ze sobą i w sobie wartościowego niesie, to dodatek, choćby miały to być najbardziej wzniosłe myśli i uczucia. Oczywiście nie chodzi mi tu o oddzielanie tzw. formy od treści, bo wiadomo, że tworzą one nieroze- rwalną unię strukturalną i trudno by mówić o wyższości jednego nad drugim. Wiadomo, że im bogatsza, doskonalsza forma, tym większa, bogatsza i głębsza treść. Jedno służy drugiemu i stanowi dlań warunek sine qua non. Ale wiersze nie po to się tworzy, aby głosić jakieś idee. W każdym razie nie mogą, czy raczej nie powinny konkurować z publi- cystyką czy eseistyką. Ich cel podstawowy jest natury estetycznej jak każdego zresztą dzieła sztuki.
prof. Kazimierz Świegocki
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Przypisy:
1 Początkowy fragment tekstu stanowiącego roz- dział przygotowanej do druku książki pt. Metafizy- ka, egzystencja i kultura w pisarstwie Kazimierza Świegockiego. Jest to druga monograficzna praca zbiorowa na temat twórczości Kazimierza Świe- gockiego. Pierwsza, zatytułowana Poezja i egzy- stencja została wydana w 1999 r. przez Wydawnic- two Akademii Podlaskiej w Siedlcach.
2 Kamień i czas. Wiersze, poematy, eseje, Wydawnic- two Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, Łódź 2014, ss. 348.
3 Poezja i egzystencja...., dz. cyt., s. 11.
+ M. Filipiak, Mądrość w kulturze, w: Poezja i egzy- stencja, dz. cyt., s.108.
5 Wiersz ten, wraz z cytowanym dalej wierszem Opowieść jesienna zamieszczony jest na stronie ??? niniejszego numeru „Podglądu”.
Kazimierz Świegocki
Tego wieczoru
Tego wieczoru ogień się palił na włosach zbielałych poety. Wilk się do swego odbicia żalił, nad wodą płakały kobiety.
Tego wieczoru w królestwie omamień na tron wstawiono zegar.
Z grobu umarli wytaczali kamień, wołali: ALFA! OMEGA!
Nawet gdy wiatr
Nawet gdy wiatr zastuka w okno nie mam odwagi krzyknąć mu - idź
Tu wszystko topi się w kropelce ciszy
i czyjeś kroki milkną w sadzie
Patrz
tędy ludzie szli i gniły wierzby ateraz
jaki śnieg
Czemu?
Czemu tak smutni, odurzeni zapachem własnej krwi
przez świat pędzimy swoje cienie, a świat pożera nas i drwi.
Numer 3(259) marzec 2018
Mniej Więcej (157)
Foto: Zofia Mikuła
Ostatnimi czasy sporo dzieje się w okoli- cy Olkusza. Energetyczny Olgerd Dziech- ciarz założył tam kwartalnik „Afront” luk- susowo — rzekłbym — wydawany. Ożywiło to tamtejsze środowisko (i nie tylko) i widać, Że coś zaczęło się dziać. To tytułem wstępu „przy okazji”, bo ta recenzja będzie poświę- cona debiutowi poetyckiemu, ale wydanemu właśnie pod auspicjami Fundacji Kultury Afront.
Iwona Młodawska-Waterson - czytam na plecach okładki - jest filologiem i tłu- maczką języka angielskiego, publikowała w kilku pismach, zwyciężyła konkurs im. Hali- ny Poświatowskiej. Innymi słowy chodziła
od jakiegoś czasu po ścieżkach literackich. W końcu przyszedł czas na debiut książko-
wy.
Leszek Żuliński
Lubię takie debiuty — nie przedwczesne, poprzedzone publikacjami, jakimś dorob- kiem itd. Tak czy owak - tomik jest! No i habemus poetkam, co do której jestem pewny dobrych oczekiwań.
Te wiersze najpierw ujęły mnie szlachet- ną prostotą. Są komunikatywne, choć „wyra- finowane”, są zwięzłe, choć pełne intrygują- cej aury, są zwarte, ale skłaniające do namy- słu. To jeden z tych nieczęstych przypadków, kiedy rygor słów i obrazów, komunikatyw- ność często zmetaforyzowanej dykcji otwie- rają świat pełen istotnych obrazów. Jest w nich wyobraźnia - bezcenna tajemnica po- strzegania i przeżywania świata.
Zacznijmy od wiersza pt. Podróż: Moja matka / miała hippisowski grzebień / w któ- rym ziszczało się wszystko / co wiedziałam / o zachodach słońca / patrzyłam pod światło / i nagle / wypełniał się / krwawą karawaną słoni / cienie małych poganiaczy / palmy i czarny piasek / ten sam kołysał rytm. Proszę zauważyć nieuchwytną komunikatywność tego wiersza: każdy czytelnik może tu sobie wyobrażać lub dopowiadać, co chce. W zasa-
Publicystyka
dzie nie wiemy, o czym jest ten wiersz. Bo on jest o wspomnieniu, on jest o obrazie, jaki nosimy w sobie po swojemu. Najczęściej całe lata. I właśnie Pani Iwona żyje w tym swoim niekonkretnym życiu, w tym sub-ego (jakby powiedział Freud), które jest (bywa?) „pod- szewką” życia konkretnego.
W wierszu pt. Lustra autorka sama opo- wiada swój własny „splot poetycki”: Odkąd pamiętam / przeglądają się we mnie / ponure ciche / nieprzyjaźnie skupione / próbują mnie zatrzymać / jakbym to ja była / szybą , która / za chwilę / pęknie. A więc jednak to sub-ego lub alter ego to jakby pamięć rzeczy i spraw niekonkretnych, ale zapisanych w „we- wnętrznej pamięci”. Innymi słowy cały ten tomik odwraca się od behavioru w stronę „pamięci wsobnej” . U jednych jest ona szczątkowa, u innych bardzo istotna.
Niełatwo pisze mi się tę recenzję, bo psy- chologiem nie jestem, a na dodatek poczciwy papcio Freud już chyba trochę się zestarzał. Tak czy owak podróżuję razem z Panią Iwo- ną przez jej piękne wspomnienia (majaki?).
Gdzieś w tym wszystkim istnieją dwa światy, o czym opowiada ten oto tytułowy wiersz zbioru: Wieża / jak szklana wróżba / żal do nikogo / nie było klucza / żeby przelać / niebo z wosku i piór / a kat czekał / jasny topór / cierpliwie oddzielał / mięso od kości / jawę od snu. No i tu tkwi sedno sprawy: jawa i sen tłuką się w nas wszystkich. Jawa domi- nuje. Sen między innymi snuje takie wiersze, jak te. I dawno nie czytałem poezji aż tak skupionej po drugiej stronie realu.
Gdzieś mniej więcej od połowy tomiku wiersze te bardziej dryfują ku konkretowi, co nie znaczy, że całkowicie w niego wsiąkają. Oto wiersz tytułowy zbioru: Ostatni / dzień roku / chwila / odbita w oczach kruka / dom / usypany z sosnowego igliwia / mężczyzna / na którego / postaram się zasłużyć // grzejemy się w słońcu / pod stopami / odmarza ziemia / obraca się Ziemia. Proszę zauważyć: jest tu ziemia i Ziemia, a więc podłoga i kosmos. Te dwa światy, między którymi żyjemy. Czyżby autorka rezygnowała ze swojego introwerty- zmu i somnambulizmu?
Wymowny wydał mi się wiersz pt. Atten- borrough (to był znany angielski biolog): Gdybyśmy tylko / przestali się katować / filmami o naturze / ciał i rzeczy // łagodny głos Davida Attenborrough / próbuje sprowa- dzić / świt albo / zmierzch / już nie pamiętam / stoję tak / pośrodku sypialni / bezbronna modliszka / miniaturowa Judyta / z twoją zieloną głową / z której wypływa / ostatni komentarz. No więc widać tu już całkowitą zmianę dykcji, ale jednak swoista dwudziel- ność tego zbioru ma swój sens. Wiersze z pierwszej partii są wyraziście introwertycz- ne i - jak rzekłem — „somnambuliczne”, ale potem to wszystko ewoluuje ku swoistemu reizmowi, mającemu poniekąd historiozo- ficzny sens. Tu już mamy do czynienia z „poetyckim intelektualizmem”. Mądrym, wymownym...
Ten debiut książkowy uważam za wyjąt- kowo ważny, warty dalszego czytelniczego śledzenia. Iwona Młodawska-Waterson była na swój sposób aktywna; ja dowiedziałem się o jej istnieniu dopiero teraz. Żałuję, że nie wcześniej.
u
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
EE EWA CE ZWI
Krucza Góra
Iwona Młodawska-Waterson, Krucza Góra, Funda-
cja Kultury Afront, Bukowno 2017, s. 54.
Iwona Młodawska- Waterson
Metamorfozy
Popołudnie kosmatych nóg fauna broda w której
gniazda wiją skowronki nabrzmiałe niebo
horyzont niewydojonych krów wstałam
miałam koronę z drzew
i rozłożyste biodra
Tabu
Od dawna żyjemy na obrzeżach ciepłe skrzydła sów
unoszą ciała
które staja się pokarmem
taki jest porządek rzeczy powrót o którym się milczy
ciężarna krowa drętwym językiem omiata mrok
Numer 3(259) marzec 2018
6 Poezja Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 Jerzy Kozarzewski (1913 -1996) Orzech Suknia spływała w oczach prawie bez szelestu, kładąc się na ziemi opadłymi liśćmi. Nad orzechem stał czas czekania nie inny niż ten, w którym zsunięta z ramiączek koszula osuwa się do stóp, odsłaniając ciało kochanej kobiety gotowe do oddania. I w jednej chwili czas przyniósł nagle inną nagość: w ciemnych gałęziach orzecha stanęła ona w szkielecej postaci okrutnego zubożenia urody, dojrzewającej z wolna w pąkach liści bujnie tkających pokrój szaty zdobionej wiosennie kwiatostanami z gron i z kotków, a w późniejszych porach – butonami zielonych oszyć owoców, ukazujących z czasem w pęknięciach najpełniejszą dojrzałość gatunku. I oto całą tę wspaniałość rozkwitania, mocy i bujności zamienia w nicość krótka chwila jednego ranka jak gdyby stawał tu nad wszystkim czas Sądu Ostatecznego. Wierzba Żonie Kosz pełen pokrzyw na raki ciągnięte kaczorkiem z rzeczki oplecionej sitowiem. Nad koszeni – wierzba głowiasta na pniu pełnym brzęku os. Po dnie pod wodą nieporadnie pełzają raki do żabiej przynęty, a na wodzie stoi odbicie nieba, zielonej głowy drzewa i mojej chłopięcej postaci. Wierzba płacze nad Chopinem. Szeregi wierzb garbatych liczą rytmy wierszy, a z mgły wychodzi drzewo zatrzymane pędzlem artysty po to, aby odkryć młodość i siłę i wywieść się z tej ziemi, w której siedzą wierzby. W parku naszego miasta jest wierzba – Ty wiesz która, miła moja – napełniana brzękiem pszczół w czasie kwitnienia. Tu przyszły na świat nasze dzieci i pewnie dlatego tę wierzbę ogarnia wiatr. Park jesienny Jesienią czas odchodzi. Nie widać jutra. Jest wczoraj przypełzające mgłą do obnażonych drzew na których dzisiaj zawisłem jak liść niewyskubany wiatrem. W dole pode mną szeleszczą dzieci pełne kasztanowej radości. Bulgoce ich śmiech. Kipi gonitwa przy pniach. A smuga słoneczna w którą wbiegają niesie je ku górze wyżej i wyżej ponad gałązkę, z której Moja radość Pomyśl! mogę ci wszystko powiedzieć tak jak na świętej spowiedzi – w słowach zwyczajnych, prostych choćbym za sobą mosty palił, tracąc szlak odwrotu... Pomyśl: mogę się do cna obnażyć ze wszystkich moich twarzy – stanąć przed tobą boso... A przeć nie stracę głosu z słów nie uczynię bełkotu... Pomyśl! Marta Fox Apocalypsis cum figuris 2017 Bóg wątpi, czy jego wszechmoc jeszcze działa, a gdyby nawet, to nie wie, czy warto jej użyć. Przytakuje Fukuyamie, bo historia się skończyła. Przytakuje Platonowi, który porzucił poetów u bram swojego państwa. Umywa ręce od podciętych skrzydeł i przepełnionych łodzi, które nie dobijają do brzegu. Także od dzieci machających kikutami. I od świętych, którym już nie ufa, bo ich słowa smakują jak zimne szkło, jak brudny tynk i kwaśne wino zamienione w ocet. Milczy, kiedy gasną kandelabry, spadają korony drzew i kiedy nawłoć się krzewi jak pochwała głupoty. Zasłania oczy siwymi włosami, by nie patrzeć na hańbę błogosławienia gilotyn i samochodów. A jednak, z przyzwyczajenia, trzyma skamieniałe sznurki, którymi kiedyś zręcznie manewrował, zanim wessały wagon soli i łez. I teraz, w niebieskiej samotności, we śnie i poza snem, poza dobrem i złem, Bóg umarł, powiedziałby Bóg. Gdyby mógł. Rozdwojenie Rozdwajam się na męża i kochanka, na pożądanie i obowiązek, na tęsknotę i mycie podłóg. Raz jestem matką Joanną od Aniołów, raz łukiem tryumfalnym i kamasutrą. Trzepoczą we mnie czerwone liście, ciało zrywa cugle. Przyjaciółka strofuje, jakby matką była, a we mnie śmiech się perli, strzelają guziki, otwierają się bramy. Idę jak szarańcza, w przepaść idę, w tunele, byle dalej, byle bliżej, a po mnie choćby potop. Ostatni list do kochanki Odejdź, nie chcę twojej żądzy hańbą podszytej, ani obietnic, ani piersi zmęczonych. Odejdź, nie brukaj mojej duszy alkoholu pełnej, nie przyjeżdżaj, nie dzwoń, nie wymyślaj mnie, nie ratuj od złego ani dobrego, nie zbawiaj krwią ostatnią i serca łomotem. Zobacz, znalazłem swoją norę, swój płot, i zdechnę tam jak pies, nie zakopuj mnie, nie rozpaczaj, przenicuj swoją głowę, wyczyść pamięć, wymień dysk. Potrafisz, połóweczko moja, łaski pełna i żab rechoczących, wilczyco samotna. Bądź wola moja, a nie twoja, teraz i w godzinę śmierci mojej. Amen. Jak to będzie Jak to będzie, kiedy mnie już nie będzie, kto spuści rolety, kto komu pomacha, kto rano spojrzy na obrazy, kto wypije kawę i połknie tabletkę, Poezja 7 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 kto zrobi jajecznicę, wyjdzie na balkon. Jak to będzie, kiedy mnie nie będzie, kto podleje kwiaty i nakręci zegar, przeczyta, na głos książkę, opróżni szuflady pachnące lawendą. Kto to wszystko ogarnie, odkorkuje, przewietrzy, rozwiesi, co pokruszone scali, ocali? Jeden wiersz dziennie Posprzątać biurko, spalić notatki, przetrzebić komputer. Wyrzucać, wyrzucać, wyrzucać. W liście do córek dopisać: Róbcie swoje, dziewczynki. Sukces to niesprawiedliwe słowo. Ważna jest dobroć. I jeden wiersz dziennie. Nie trzeba go pisać, wystarczy przeczytać. Kazimierz Ivosse Ruletka szczęścia Po co rozbijać się o słowa Krzykiem otwierać cisze dnia Jednemu życie coś tam weźmie Drugiemu coś tam życie da Po co nam głupie sentymenty Życie to przecież tylko gra Jednemu coś tam życie weźmie Drugiemu życie coś tam da Obstawisz numer na ruletce O szczęście potoczy się gra Jednemu krupier szczęście zgarnie Drugiemu pewnie szczęście da Grona gniewu Pamięci Pabla Nerudy Inne tam winne grona a takie same ich smak już w bezczułości twojego spojrzenia nieco dalej od ojczyzny i tylko gniew ludzki idzie przez świat dalej po cienkim ostrzu dnia wczorajszego niesie w czterech deskach kukłę wolności ostygłej O dalekie nieznane Chile winny owoc twojego grona jeży się dziś ze strachu z nagich żeber łatwo wskrzesać iskrę buntu jak z soczystego owocu wytoczyć czerwonego wina beczkę Z zasypanych źródeł z ksiąg ojców pieśni starodawne wyrastają songi indiańskiego lamentu klęczą u najeżonych kolczastym drutem wrót do rajskiego ogrodu wydeptane stopami ścieżki tu zamykają swój skrzypiący gniewem ślad ile razy jeszcze krwawy O Ameryko gniesz się ciężarem owocu ulice pełne spłoszonych cieni w ich papierowych twarzach nienawiść i gniew co syczy jak smolna szczapa u ogniska włóczęgi międzynarodowe nad pustym kubkiem bez strawy ból ze strachem mieszają a krzyk zagłusza pieśń która tu mieszka podsycana piórem poety z kiści owoców twojego żywota sączy się bezsilna rozpacz i bunt uderza gorącym podmuchem chociaż już dawno zgasło duże słońce W cuchnącym mule teraźniejszości tkwią czarne szkielety tu w bólu rodzi się człowiek i w bólu rozkosznego świata umiera każdego dnia zerwany owoc z naszego żywota O świecie nasz Z mojego okna W standardowych klatkach złudzeń o betonowych ścianach ludzie – samotne wyspy o których słuch zaginął Modlą się do spadającej gwiazdy wycinając kolorowe obrazki z katalogów pamięci i żaden inny wypadek nie rozkołysze ich dawno uśpionej wyobraźni Ci z willowej części miasta odgrodzili się murem na wszelki wypadek gdyby co Z mojego okna na drugim piętrze widzę jak świtem szary tłum pełznie wolno w stronę fabryki władcy dniówki potykają się o własny przygaszony wzrok wdeptany we flizy chodnikowych płyt jak plwocina od wczoraj Matka ze wsi obok zamyka numerowane drzwi na skobel rozpaczy List do córki Kiedy już nauczysz się zespalać rzeczy spinać je ze sobą – wiązać i pojmować gdy to co nie nazwane otrzyma imiona i twojej pamięci nikt już nie zaprzeczy wyciągniesz do mnie rękę gdzieś któregoś rana w gotyk wmurujemy nasze uniesienia i dzwon się rozdzwoni na wysokiej wieży zieloność obłoków w oczach poniesiemy będę na to czekał i będę w to wierzył * * * Nie figuruję w spisie telefonów tego małego miasteczka przede mną – otwarta przestrzeń o której mówi Brodski że jest jedynie nieobecnością ciała w każdym punkcie zresztą kto będzie do mnie dzwonił może jedynie wiatr Samotność Samotność zostawiła kruchy ślad na plaży Maleńką wklęsłość czyjejś drobnej stopy Tak jakby morzu ktoś chciał ofiarować w darze Garstkę strawionej na miałkość tęsknoty Potem ślad zniknął przy porannym brzasku Grzywiasta fala groźnie złorzeczyła wydmom I tylko ryb ostre szkielety wystające z piasku Ułożyły się dziwnie w czyjeś znane imię * * * A to już kres podróży Dobijmy do przystani Spójrz jaka dziwna nazwa Ten port nazywa się... rozstanie Od portu wiedzie droga Piąć się trzeba pod górę Jak parasol niosę nad głową Nabrzmiałą od łez chmurę 8 Szkice Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 Franciszek Haber Poetycki wizerunek morza Morze w poezji polskiej (2) Antoni Madej (1899-1989), poeta, publi- cysta, tłumacz. Z zawodu nauczyciel, po wojnie skazany w politycznym procesie na 7 lat więzienia, miał zakaz publikacji, nie wy- dano wtedy żadnego tomu poezji, które stworzył. Prezentowany cytat pochodzi z wiersza Śpiew barek rybackich: (...) Owiały nas boże wiatry Wykąpały deszcze srogich burz. Nasze żagle i liny natarł zachód krwawą purpurą zórz. (...) Jan Bolesław Ożóg (1913-1991), poeta, prozaik, eseista, krytyk, „poeta wsi”. Cytat pochodzi z wiersza W lipcowy czas: (...) Krzyk mew jak z pola płacz pastucha do sosen nad wydmami mknie. Boja czerwona na łańcuchu na brzeg się jak owczarek rwie. (...) Krzysztof Kamil Baczyński (1921-1944), poeta okresu wojny, zginął w powstaniu. Tak pisał o morzu w wierszu Legenda: (...) Wydęte karawele o żaglach z czerwonych motyli, pachnące cynamonem, pieprzem i imbirem, pływają po morzach mosiężnych, a w tyle delfiny ciągną – jak antyczne liry. (...) Lesława Urbańska – poetka okresu mię- dzywojennego, niezrzeszona. Prezentowany cytat pochodzi z wiersza Dobranoc: (...) Zasypia morze... Cicho drży Perłami kryta fala, Szafirem jeszcze z lekka skrzy – Sen idzie mglisty z dala (...) Po drugiej wojnie światowej rodzą się wiersze inspirowane faktem odzyskania przez Polskę rozległego pasa brzegu mor- skiego wraz z portami. Powstało wiele szkół edukacji morskiej, klubów i organizacji że- glarskich. To z pewnością dało mocne pod- waliny twórczości poetyckiej przesiąkniętej morzem. Na ogół są to wiersze reportażowe z odbytych rejsów czy fascynacje z obcowania z żywiołem morskim. Wśród poetów niewie- lu jest jednak żeglarzy. Aleksander Rymkie- wicz, Andrzej Żuławski, Franciszek Haber, Joanna Rafalska-Nadolna; żeglarskie wiersze dla dzieci pisze dziennikarz i żeglarz Zdzi- sław Szczepaniak. Pierwsza powojenna antologia Morze opracowana przez Janusza Stępowskiego została wydana w 1952 roku przez MON, a dziesięć lat później, bo w 1962 roku ukazuje się na prawach rękopisu antologia Księga morza opracowana przez Eugenię Kocha- nowską i wydana przez Wojewódzki Dom Twórczości Ludowej w Gdańsku. W 1969 roku ukazała się antologia Poeci i Morze w opracowaniu Leszka Proroka, a w 1977 wychodzi antologia Morze u poetów, przygotowana przez poetę Zbigniewa Jan- kowskiego. Rok 1987 przynosi antologię (ok. 80 wierszy) pt.: Przylądki dobrych nadziei – wydaną przez Grażynę Jankowską. Dopiero antologia z 2010 roku, przygo- towana przez Jacka Czajewskiego profesora Politechniki Warszawskiej, kapitana wielkich żaglowców, żeglarza z krwi i kości, autora wielu uznanych podręczników do nauki żeglarstwa, stała się wydarzeniem wśród poetów marynistów. Jest to najobszerniejsza tego typu pozycja wydawnicza w polskiej literaturze. Liczy ponad 350 wierszy 165 poetów. Pojawiają się nowe publikacje żeglarzy oraz uznanych poetów, gdzie morze wciąż zaznacza swoją obecność. Również poeta Zbigniew Jankowski wydał ponownie w 2013 roku przeredagowaną antologię, tym razem pt.: Morza polskich poetów. Wiersze i wypowiedzi. Antologia. Pomija ona jednak wielu poetów morza, być może dlatego, że autor przygotował ją do druku w 2006 roku, a w momencie wydania niewiele dodał. Zresztą jak sam pisze część poetów nie jest poetami morza. Z pewnością przyczyniły się do wzrostu zainteresowania tematyką morską nagrody i konkursy. Od 1958 roku literacka nagroda marynistyczna im. Mariusza Zaruskiego ustanowiona przez Klub Marynistów, dziś Stowarzyszenie Marynistów Polskich czy przyznawana od 1979 roku przez Stowarzy- szenie Kołobrzeskich Poetów Nagroda Lite- racka im. Marcina Borzymowskiego za poezję lub prozę tematycznie związaną z morzem oraz prestiżowa Nagroda Literacka im. Le- onida Teligi przyznawana od 1971 roku przez redakcję miesięcznika Żagle. Poniżej prezentowane są cytaty wierszy morskich znanych i uznanych poetów, gdzie morze jest ciszą, straszliwym orkanem, potopem, zagładą. Mieczysław Jastrun (1903-1983), poeta, prozaik, eseista, tłumacz, prezentujący lirykę refleksyjno-filozoficzną i moralistyczną. Tak pisał o morzu w wierszu Przypływ: (...) Morze rzuciło mi na głowę Zasłonę rozpryskaną w tęczę. Na brzegu jak w muzyce klęczę Czy też w kwitnącą otchłań lecę, Czy słucham wiarołomnej mowy Fali leniwej i kobiecej. (...) Bronisław Miazgowski (1909-1981), po- eta, prozaik i publicysta, redaktor pism mor- skich, żeglarz, współpracował z Mariuszem Zaruskim. Wiersze z wielu lat wydał w zbio- rze Dom pod Zodiakiem w 1967 roku. Cytat pochodzi z wiersza Dwie róże: (...) Wiadomo – wśród kwiatów króluje róża wśród róż – róża wiatrów wśród wiatrów – burza (...) Aleksander Rymkiewicz (1913-1983), poeta związany przed wojną z wileńską grupą poetycką „Żagary” Cytat pochodzi z wiersza Pod śniegiem żagla: (...) Jakże morze miarowo kołysze, białą smugą za rufą się ściele, po widnokrąg srebrnymi smyczkami rozegrały się morskie kapele. (...) Juliusz Żuławski (1910-1999), poeta, prozaik, także tłumaczył anglosaską poezję morską. Cytat pochodzi z wiersza Na dzień uwolnienia Gdyni: (...) Zieleni morskiej w przestworzach ciężar złych dni nie zamroczył – boś zawsze miał kawał morza w sercu i oczach. (...) Jerzy Hordyński (1919-1998), poeta, prozaik, eseista, tłumacz. Redaktor Życia Literackiego, potem Twórczości. Od 1961 roku za granicą, głównie we Włoszech. Za- mieszczony cytat pochodzi z wiersza Kropla oceanu: (...) I oto stoję wreszcie twarzą w twarz z bezmiarem wód. Jakże inny jestem. Atlantyk mnie rozpina jak żagiel na wietrze. Wszystko, co ludzkie, jest mi obojętne. Franciszek Fenikowski (1922-1982), po- eta, powieściopisarz, dramaturg, eseista, krytyk teatralny i bajkopisarz. Należy do najwybitniejszych polskich marynistów. Cytowany fragment pochodzi z wiersza Bal Szkice 9 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 kapitański: (...) Morze jest soczewką poezji w horyzontu stalowej obręczy, monstrualnym tyglem alchemika, co kolorów eksplozją olśniewa, kliszą, którą blask muśnie i znika jak świetlista, niknąca w mgłach mewa (...) Tadeusz Kubiak (1924-1979), poeta, sa- tyryk, autor książek dla dzieci i młodzieży. Od 1948 roku był redaktorem Polskiego Radia. Zaprezentowany cytat pochodzi z wiersza Pieśń rybaka: (...) Pójdą za mną wesołe delfiny, ryby śpiewające w zatoce, pójdą za mną, za moją łodzią czarne od nocy jałowce. (...) Stanisław Horak (1925-1990), poeta, prozaik, publicysta. Pracował w śląskich placówkach kulturalnych – Operetce Śląskiej w Gliwicach, gdzie był Kierownikiem Lite- rackim. Przytoczony cytat pochodzi z wiersza Milczenie morza: (...) Chciałbym pisać o tobie ale morze jest dzisiaj szare i ptak biały nad nim skrzydłami niebo kołysze (...) Helena Raszka (1930-2016), poetka. Od ponad pół wieku związana ze Szczecinem. Przytoczony fragment pochodzi z wiersza bez tytułu: (...) Czekam na skraju plaży, wsparta o falochron, z ciężkim słońcem we włosach – wypalona po stopy, ślepa po horyzont (...) Leonid Teliga (1917-1970), pisarz, tłu- macz dziennikarz, żeglarz. Pierwszy Polak, który samotnie okrążył świat pod żaglami na jachcie „Opty” (1967–1969). Rejs zorganizo- wał sam i głównie za własne pieniądze. Już w czasie rejsu zmagał się nie tylko z żywiołem, ale również z nowotworem. Począwszy od 1971 roku redakcja miesięcznika „Żagle” przyznaje corocznie nagrodę jego imienia za twórczość o tematyce żeglarskiej i populary- zację żeglarstwa. Cytat pochodzi z wiersza Sytuacja „Opty”– czna: (...) W farwaterze księżyca „Opty” dziób swój nurza Czasem gnębi go cisza Częściej straszy go burza (...) Tadeusz Śliwiak (1928-1994), poeta, dziennikarz, aktor. Należał do grupy literac- kiej „Muszyna” i „Barbarus”. Kierownik literacki studenckiego klubu „Pod Jaszczura- mi”, Teatru Rozmaitości, red. Życia Literac- kiego. Aktor Teatru Starego w Krakowie. Prezentowany cytat pochodzi z wiersza Leonidowi Telidze – Żeglarzowi: (...) Toporem zręcznym – ostrzem nagłym wywiodę z lasu łódź i maszt i spojrzę jak u styku nieba wstępuje w obszar morza – czas (...) Bohdan Drozdowski (1931-2013), poeta, prozaik, dramaturg, publicysta, tłumacz. Redaktor Życia Literackiego w latach 1956– 1959, dwutygodnika Współczesność w latach 1956–1966, redaktor naczelny miesięcznika Poezja w latach 1972–1986. Przytoczony cytat pochodzi z wiersza Żeglarz: (...) To fordewind uderzył, zwolniłeś szot grota, dajesz się nieść tej sile, co cię pcha na skały – niebo skomli nad tobą – ptak błękitno-biały, fala bryzgi od dziobu w oczy twoje miota – (...) Zbigniew Jankowski (1931), poeta, pro- zaik-marynista. Wraz z żoną Teresą Ferenc – poetką, założyli związaną z morzem Koło- brzeską Grupę Poetycko-Plastyczną Reda. Autor antologii Morze u poetów wydanej w 1977 roku oraz poprawionej i wydanej ponownie pod zmienionym tytułem w 2013 roku Morza Polskich Poetów Wiersze i wypo- wiedzi. Wybrany cytat pochodzi z wiersza Marynistyka: (...) Reszta jest wodą, a żeglarzem ten, kto z niej wyciśnie własną łzę. Reszta jest wodą, która przegryzie jałowy piach naszych ciał. Władysław Perkowski (1934), poeta, ab- solwent Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni, kapitan statków handlowych. Prezen- towany cytat pochodzi z wiersza Ojczyzna śródziemna: (...) Oddalony o odległość do na zawsze zostanę w środku koła daleko przed daleko za (...) Mieczysława Buczkówna-Jastrun (1924- 2015), poetka, tłumaczka, pisarka. Cytowany fragment pochodzi z wiersza Morski piasek: (...) Morze się rzucało w gorączce sztormu, Całe w dreszczach, spienione, Bredziło meduzami abstrakcji, Krwawiło utratą kolorów – Jak po operacji (...) Zbigniew Herbert (1924-1998), jeden z najwybitniejszych polskich poetów, eseista, dramaturg i tłumacz. Z wykształcenia eko- nomista, prawnik i filozof. W latach 1965-1968 członek redakcji Poezji, członek redakcji wydawanego poza cenzurą czasopisma Zapis. Zamieszczony cytat pochodzi z wiersza Morze: (...) Odyseusz odnalazł gałązkę z Itaki I żegna horyzonty – krajobrazy martwe Skończone poematy. Szum i szum jednaki Wiersz się w oddech zapala – pączek róży wiatrów. (...) Tadeusz Różewicz (1921-2014), wybitny poeta, dramaturg, prozaik i scenarzysta. Cytat pochodzi z wiersza bez tytułu: (...) morze w nocy łamało siebie hucząc roztrzaskiwało kadłub o nikłe betonowe falochrony (...) Andrzej Braun (1923-2008), prozaik, po- eta, reporter, tłumacz. Odbył szereg rejsów szlakiem Conrada po Archipelagu Malajskim. Cytowany fragment pochodzi z wiersza Elegia nadmorska: (...) Żegnaj Latarnio Morska, jak płacząca siostra! Jeszcze wiatr spazmujący policzki ci chłosta. Z wrzasku ptaków wstawałaś, jak Afrodis z muszli (...) Ernest Bryll (1935), wybitny poeta, pro- zaik, dramaturg, krytyk filmowy i tłumacz. Redaktor Po prostu, Miesięcznika Literackie- go, Współczesności. Ambasador RP w Irlandii w latach 1991–1996. Cytat pochodzi z wier- sza Latający Holender: (...) Z furkotem lotek nad nami nie pomkną krzyczące ptaki Plecy uciska pustka, a reje wiatr przygarbił Na załamanie rąk i na daremne znaki Spoziera mleczne niebo Szklistą źrenicą umarłych. (...) Jerzy Masior (1924-2003), poeta, malarz, żeglarz, lekarz. Prezentowany cytat pochodzi z wiersza Tęsknota morza zamieszczonego w zbiorze z 1978 roku pt.: Chodzenie na wiatr: (...) Kliwrem rozcięty horyzont w nagrzanym kręgu jesieni będziemy szli na południe – wachta się tylko wymieni. (...) Nikos Chadzinikolau (1935-2009), polski pisarz greckiego pochodzenia, poeta, prozaik, tłumacz i historyk literatury. Przetłumaczył utwory ponad 500 autorów greckich na język polski oraz dzieła 130 polskich autorów na język grecki. Prezentowany cytat pochodzi z wiersza Sztorm: (...) Wiatr dzwoni pustą flaszką fale jątrzą gorycz brzegów głośniej niż barbarzyńcy w podboju Grecji (...) Andrzej Bartyński (1934), poeta, pie- śniarz, gdy miał 9 lat, stracił wzrok w czasie przesłuchania przez gestapo we Lwowie. Współtworzy pierwszą w Polsce Antologię poetów niewidomych Przydział na świat (1993), współautor antologii współczesnej (Dokończenie na stronie 11) 10 Szkice Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 Ilona Warpas-Świderska Wśród syren Masłowskiej (2) Ta symboliczna walka z kobiecością, w jej najbardziej odrażającym aspekcie, wska- zywać może także na ukryty mizoginizm. Bohater ocala to, co oswojone (nie-kobiecą Farah), niszczy to czego nie zna, co budzi w nim pierwotny lęk. Ostatecznie jednak także i on ponosi klęskę. Wspólny sen, który miał szansę połączyć go z kobietą, dla niej okazuje się nieistotnym szczegółem, zbiegiem oko- liczności, niewystarczającym nie tylko, by wpuścić go do swojego mieszkania, ale i do swojego życia. Sygnalizuje to zresztą scena kończąca sen – oswobodzona z rąk syren bohaterka, nadal stanowi ich imitację – nie oswabadza się z nadanych przez nie atrybu- tów, chce być jedną z nich. Co więcej ujawnia się także jej złośliwość – podtapia Jo, w ten sposób mszcząc się za jej szczęście. Farah jest więc gorsza od syren – ich zachowanie tłu- maczyć można zwierzęcym instynktem, brakiem refleksji na temat konsekwencji swoich czynów, natomiast ona jest ich świa- doma. Sama staje się oprawcą – jest samotna, podobnie jak syreny, i to budzi w niej fru- strację – dlatego mści się na kobiecości, choć w tak infantylny sposób. Jak już zostało wspomniane, syreny Ma- słowskiej pod względem fizycznym niewiele mają wspólnego ze swoimi mityczny proto- plastkami. Jednak, podobnie jak one, mogą być uważane za obrazy duszy (tu pokiere- szowanej, zniszczonej przez konsumpcyjną cywilizację). Jest jedno z możliwych odczy- tań. Równie uzasadnione jest traktowanie ich jako swoistej karykatury zdradliwego kobie- cego piękna. Farah prowadzi zdrowy tryb życia, dba o siebie i swój wygląd, ale nie czuje się piękna ani zewnętrznie, ani wewnętrznie. Potwierdzają to także jej sny, ujawniające lęki i wyparte pragnienia. Poza tym to nie ona, a tandetna Jo cieszy się zainteresowa- niem mężczyzn – ma szansę na miłość, ro- dzinę i szczęście. Farah odbierana jest nie tylko jako nieatrakcyjna, mówi się o niej wręcz „Farah-facet”.17 Nie odnajdując po- twierdzenia dla swojej kobiecości w otacza- jącej ją rzeczywistości, szuka jej potwierdze- nia przywołując obraz syreny. Postaci w obrębie której nakłada się na siebie plan mityczny, kulturowy z planem biologicznym. I to właśnie ten ostatni ma jej kobiecość konstytuować (odwrotnie czynią syreny nadając sobie znamiona kobiecości za po- średnictwem rzeczy Fah). A skoro już mowa o biologicznych aspektach ludzkiej egzysten- cji, syreny stanowić mogą w utworze także symbol zwierzęcego pierwiastka tkwiącego w każdym człowieku. Choć starają się za- chowywać jak ludzie i pomóc Farah, raz za razem ujawnia się ich zwierzęco brutalna natura. Uleganie najniższym instynktom charakterystyczne jest jednak i dla „ludzkich” bohaterów. Wspomnieć można choćby agre- sywne zachowanie Alberta, czy dążenia Jo do posiadania potomstwa. Jak zatem widać wszelkie podejmowane przez bohaterów próby przekroczenia siebie, swoich ograniczeń czy granic kultury kończą się fiaskiem. Zresztą według klucza interpre- tacyjnego zawartego w senniku Artemidora, którego starożytni używali do odczytania znaczeń snów obcowanie ludzi ze zwierzę- tami lub bóstwami oznaczało bezproduk- tywne czynności.18 Podobnie jest i u Masłow- skiej, mimo że stworzone przez nią postacie starają się za wszelką cenę nadać im jakiś sens. Z tego względu cywilizacja przedsta- wiona w powieści, może być odbierana jako skrajny wariant współczesnej, swoista kary- katura konsumpcjonistycznego świata po- dobna do dekadencji towarzyszącej schył- kowi wieku XIX. Tu również podejmowane są próby nadania sensu swojemu istnieniu i przekraczania melancholii za pośrednictwem sztuki, alkoholu i seksu, a także metafizyki. W utworze jej symbol stanowi magazyn „Yogali- fe”, w swej nazwie odsyłający do praktyk medytacyjnych, który w rzeczywistości lansuje konsumpcyjny styl życia, pozbawiony duchowego pierwiastka. Jedynym przejawem resztek życia wewnętrznego bohaterów są ich sny. Zresztą cały utwór Masłowskiej jest jak one. Czytelnik sięgając po niego zanurza się w tej onirycznej rzeczywistości, zaczyna śnić. Luźna konstrukcja, częste zmiany perspek- tywy i balansowanie na granicy prawdopo- dobieństwa i absurdu także zdają się to potwierdzać. A gdy dodać do tego zarys wielkomiejskiej dżungli, mieszaninę barw i faktur – malarskość, a także niemal karyka- turalne postacie, powstanie wizja współcze- snej cywilizacji niczym z sennego koszmaru. Ale jak to ze snami zwykle bywa – nawet z najgorszego koszmaru człowiek w końcu się budzi, by wrócić do własnej, choć nie mniej absurdalnej, rzeczywistości. KONIEC ________________ 17 Określenie to zdaje się podkreślać nieciekawe położenia Fah także dlatego, że kojarzy się z posta- cią amerykańskiej aktorki i modelki Farrah Levi Fawcett. Początkowo znana jedynie ze spotów reklamowych kobieta, dzięki roli Jill Munroe w „Aniołkach Charliego” stała się ikoną małego ekranu lat 70. Była piękna, popularna, cieszyła się zainteresowaniem mężczyzn i uznaniem kobiet. Stanowiła więc całkowite zaprzeczenie powie- ściowej bohaterki – nieradzącej sobie z życiem frustratki. 18 Por. M. Foucault, Historia seksualności, tłum. B. Banasiak, T. Komendant i K. Matuszewski, War- szawa 1995, s. 404. Bibliografia: Andersen Hans Christian, Baśnie, tłum. B. Sochańska, Poznań 2005.Dorota Masłowska: jestem obsesyjnie zainteresowana światem, http://www.polskieradio.pl/9/874/Artykul/7 04036,Dorota-Maslowska-jestem-obsesyjnie- zainteresowana-swiatem. Dunin Kinga, Nowa Masłowska, czyli mnóstwo niczego, http://www.krytykapolityczna.pl/Recenzje/D uninNowaMaslowskaczylimnostwoniczego/m enuid- 76.html?comment_id=40867&joscclean=1. Foucault Michel, Historia seksualności, tłum. B. Banasiak, T. Komendant i K. Matuszewski, Warszawa 1995. http://www.filmweb.pl. http://kultura.onet.pl/ksiazki/receznje- literackie/recenzja-kochanie-zabilam-nasze- koty-dorota-maslow,1,5283353,artykul.html. Kapela Jan, Umysłowa odwaga Doroty Masłowskiej, http://www.krytykapolityczna.pl/JasKapela/ UmyslowaodwagaDorotyMaslowskiej/menuid -244.html. Kazimierowska Katarzyna, „Kochanie, zabiłam nasze koty” – recenzja, http://zwierciadlo.pl /2012/kultura/ksiazka/kochanie-zabilam- nasze-koty-recenzja. Kopaliński Władysław, Słownik mitów i tradycji kultury, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987. Kozielecki Józef, Koncepcja transgresyjna człowieka. Analiza psychologiczna, Warszawa 1987. Kożuchowski, Prognoza Pogody. Przy okazji Doroty Masłowskiej „Kochanie, zabiłam nasze koty”, http://doczytania.wordpress.com/2013/03/0 3/prognoza-pogody-przy-okazji-doroty- maslowskiej-kochanie-zabilam-nasze-koty. Lamek Aleksandra, Witajcie w centrum pustki, http://kultura.trojmiasto.pl/Witajcie-w- centrum-pustki-Recenzja-Kochanie-zabilam- nasze-koty-Doroty-Maslowskiej-n64090.html. Masłowska Dorota, Kochanie, zabiłam nasze koty, Warszawa 2012. Mitosek Zofia, Poznanie (w) powieści. Od Balzaka do Masłowskiej, Kraków 2003. Petoia Erberto, Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności, tłum. A. Pers i in., Kraków 2004. Polak Cezary, http://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/657 587,dorota_maslowska_kochanie_zabilam_nas ze_koty_recenzja.html. Radziwon, Paw królowej, http://nike.org.pl/ strona.php?p=29&kid=64&eid=3. Sobolewska Justyna, Nikt nie chce być pisarzem, każdy chce być gwiazdą, http://www. polityka.pl/kultura/rozmowy/1527533,1,roz mowa-z-dorota-maslowska.read. Surmiak-Domańska Katarzyna, Dorota Masłowska: jestem Bogiem rzeczy małych, http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie- obcasy/1,53662,12689562,Dorota_Maslowska __jestem_Bogiem_rzeczy_malych.html. Święcicka Olga, Dorota Masłowska, salonowa pisarka uderza w czuły punkt lewicy, http://natemat.pl/35645,dorota-maslowska- salonowa-pisarka-uderza-w-czuly-punkt- lewicy-ta-obraza-sie-i-nazywa-ja-corka- rydzyka. Tokarczuk Olga, Dom dzienny, dom nocny, Wałbrzych 1998. Ziomecka Zuzanna, Syreni śpiew, „Przekrój” 2012, nr 42, s. 24-27. Szkice 11 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 Poetycki wizerunek morza (Dokończenie ze strony 9) poezji polskiej Dojrzewanie w miłości (2000). Zainicjował w 2003 roku coroczny Między- narodowy Festiwal Poezji Poeci bez granic w Polanicy Zdroju (listopad). Był przez 25 lat prezesem Dolnośląskiego Oddziału ZLP. Obecnie Prezes Honorowy. Laureat wielu prestiżowych nagród. Morze dla niego jest słyszalne i zakodowane w poetyckiej wy- obraźni. Przytoczony cytat pochodzi z wier- sza Rejs: (...) Płyną ludzie kruche łodzie płyną ludzie bez kompasu a na morzu noc czerwona w kruchych łodziach słońce kona (...) Piotr Bednarski (1938), poeta, prozaik, marynarz. Cytat pochodzi z miniatur lirycz- nych Spojrzenie przez ramię: (...) fala zmieniała swoją postać, otwierało się wieko fortepianu i melodia zapadała w serce niczym kotwica w piaszczyste dno. (...) Czesław Miłosz (1911-2004), poeta, ese- ista, tłumacz. Przed wojną związany z wileń- ską grupą literacką „Żagary”. Laureat Nagro- dy Nobla z 1980 roku. Cytat pochodzi z wier- sza Ocean: (...) Gdzie fioletowe osty, Sadzone słońca meduzy, Gdzie z płetwą samolotową, Ze skórką z tarki, rekiny (...) Wisława Szymborska (1923-2012), poetka, tłumaczka, laureatka Nagrody Nobla z 1996 roku. Prezentowany cytat pochodzi z wiersza Woda: (...) Nie starczy ust do wymówienia przelotnych imion twoich, wodo. Musiałabym cię nazwać we wszystkich językach (...) Jacek Czajewski (1936-2017), pisarz, au- tor podręczników żeglarskich, krytyk, profe- sor Politechniki Warszawskiej, wielokrotnie nagradzany za twórczość o tematyce żeglar- skiej. Kapitan żeglugi wielkiej, niestrudzony działacz żeglarski. Cytowany poniżej wiersz Drogi pochodzi ze zbioru Morskie opowieści: (...) Droga to mokra, błyszcząca falami I dzika srebrzystych mew wrzaskiem, Szalona, dmąca morskimi szkwałami, Co w oczy pianą rzucają jak piaskiem. (...) Adam Zagajewski (1945), poeta, eseista, prozaik, tłumacz. Laureat prestiżowych nagród. Przytoczony cytat pochodzi z wiersza Morze: (...) Połyskujące wśród skał, granatowe w południe, groźne, gdy przyzywa je zachodni wiatr, ale wieczorem ciche, skłonne do pojednania. (...) Franciszek Haber (1942), poeta, tek- ściarz, autor prozy poetyckiej, podręczników żeglarskich, monografii, wielokrotnie nagra- dzany za twórczość o tematyce żeglarskiej. Poniżej kilka cytatów: fragment z poematu Wielka woda: (...) słowa demonicznego słownika szachrują zmieniają odmieniają wciąż przemieniają na postrach monstrualne cielska opite spite szaleństwem żlebami na szczyty zwaliste pełne piargów grudą gościńcem gdzieś na manowce (...) fragment wiersza Próba generalna ze zbioru Księga sztormów: (...) czekając na akompaniament przewrotnego piachu trzaskały wzburzone pulpity fal szkwały naciągały długie smyczki kipieli (...) Wincenty Faber (1936-1980), poeta, au- tor tekstów uznanych piosenek, również żeglarskich. Do końca życia związany z kra- kowskim tygodnikiem Wieści. Pisał także książki dla dzieci. Wybrany cytat pochodzi z wiersza i piosenki Dziwna załoga: (...) Płyń raźno, niewielki okręcie, gdy spokój na morza równinach, gdy fale i liny, i żagle wiatr jednym oddechem napina. (...) Zdzisław Szczepaniak (1942), dzienni- karz, pisarz, poeta, żeglarz. Właściwie jedyny poeta piszący żeglarskie wiersze dla dzieci. Cytowany urywek pochodzi z wiersza Ż – Żagle ,ze zbioru Abecadło w morze wpa- dło: (...) Wystarczy tylko uwierzyć, Że – tak jak okrągła jest ziemia – Po to są właśnie żagle, Aby spełniały marzenia (...) Irena Peszkin (1943), poetka i żeglarka. Prezentowany fragment wiersza Jesteś po- chodzi z polonijnego biuletynu Żeglarz wy- dawanego w Nowym Jorku: (...) Jesteś żywiołem żywiołów, Otchłanią malachitową, Szczęśliwością błękitną, Gamą niezwykłych kolorów (...) Bogusław Chmiel (1948), poeta, inżynier. Wydał w 2009 roku zbiór wierszy Pieśni morza – wiersze wybrane. Urywek pochodzi z wiersza Wycieczka na Bornholm: (...) Chwiejnym krokiem po pokładzie statku co odkłada morskie skiby ku wyspie szczęśliwej w oddali zatopionej w porannym błękicie (...) Kazimierz Brakoniecki (1952), poeta, eseista, krytyk literacki, animator kultury, tłumacz. Współzałożyciel Wspólnoty Kultu- rowej Borussia w Olsztynie. W latach 1991– 1997 redaktor naczelny pisma Borussia, które zajmuje się kulturą, historią i literaturą Warmii i Mazur. Jest współzałożycielem Olsztyńskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Bretanii i Francji Amitié. Jego morze to przede wszystkim Atlantyk wybrzeży Breta- nii i kanał La Manche, podziwiane z brzegów. Dla niego ocean jest Wolnością od Czasu. Nieokiełznaną. I jakby pośmiertną. Prezen- towany cytat pochodzi z cyklu Armor. Wier- sze Atlantyckie: (...) Dzisiaj morze i niebo są prostolinijne Dwie linijki bezmiaru przyłożone do czoła ziemi skąd wieje lekki cień wszechświata (...) Joanna Rafalska-Nadolna (1954), żeglar- ka i poetka. Za tomik poezji Moje morze otrzymała w 1997 roku Nagrodę Literacką im. Leonida Teligi. Cytowany fragment po- chodzi z wiersza Dwa maszty: (...) Dwa maszty jak dwa krzyże kursem nocy idą na rozgwieżdżonym niebie magiczny czynią znak (...) Marzanna Kielar (1963), poetka, filozof. Morze dla autorki to poczucie dzikiej wolno- ści i przestrzeni. Prezentowany cytat pocho- dzi z wiersza bez tytułu: (...) Wąskie, postrzępione chmury pędzą z tę żejącym wiatrem, podnosząc za sobą grzbiety fal. I spieszy się całe niebo, aż w ciemny spieniony bok morza wbija się noc swym okutym szponem. (...) Edyta Ślączka-Poskrobko (1964), poetka i żeglarka. Pisze też wiersze i opowiadania dla dzieci emitowane w radiu. Oto fragment wiersza bez tytułu: (...) Na jeziorach już łodzie w hangarach szarym deszczem otuliła się ziemia wiatr melodię graną na wantach usiłuje wygrywać na brzegach (...) Wiele poetyckich tekstów zostało napi- sanych z myślą o żeglarskiej piosence. Do tej grupy poetów należą: Włodzimierz Głowacki, Wincenty Faber, Franciszek Haber, Andrzej Korycki, Mirosław Kowalewski, Janusz Meis- sner, Andrzej Mendygrał, Jerzy Porębski, Marek Szurawski, ażeby wymienić przy- najmniej kilka nazwisk. Coraz częściej po pióro sięgają żeglarze profesjonalni zostawiając ślady morza i otaczający ich żywioł w strofach. Dzisiaj żeglarstwo w Polsce, bez względu na wiek i profesję, uprawia duża grupa społeczeństwa. A bezpośredni kontakt z morzem czy jezio- rem wyzwala wiatry wrażliwości otwierające sekretne drzwi do poezji. Franciszek Haber 12 Zamyślenia
Raz jeszcze na wesoło
Ile działo się w rodzimym środowisku lite- rackim za czasów PRL-u Tadeusz Kwiatkowski mógłby opowiadać bez końca. I opowiadał o tym, co skrzętnie notował. Słuchał też opowie- Ści innych literatów i nie tylko... Bo są to opo- wieści od kuchni, gdyż właśnie w niej skupia się to nasze życie...
Rys. Kazimierz Ivosse
Tadeusz Kwiatkowski
W latach 50-tych w sferach literackich krą- żyły opowieści o obowiązujących trzech no- wych prądach: formalizmie, represjonizmie i socrealizmie. Spójrzmy, czy ten trzeci trend nie powtarza się i dzisiaj?
>k > >k
Oto w kilka dni po wybuchu wojny egipsko- izraelskiej Władysław Gomułka wygłosił prze- mówienie potępiając agresję Izraela. Powiedział m.in. że Polacy muszą kochać swoją ojczyznę. Antoni Słonimski, słuchając przemówienia w TVP rzekł do siedzącego obok przyjaciela:
— Oczywiście, ale dlaczego Egipt?
>k > >k
Po kilku dniach pobytu delegacji naszych pisarzy w Moskwie, tłumaczka budzi ich w hotelu o piątej rano.
— Wstawać, towarzysze! Za godzinę odcho- dzi pociąg na Krym!
W pośpiechu, bez śniadania jadą na dwo- rzec głodni i niewyspani. Tłumaczka, która zapomniała poinformować, że otwarto już wagon restauracyjny, znów pojawiła się po go- dzinie i z zażenowaniem zaprasza ich na śnia- danie. Po drodze Wilhelm Mach zauważa w otwartym przedziale przewodniczki otwartą
Publicystyka
paczkę z polskimi konserwami. Wezwano Jerzego Putramenta, który przewodził delegacji, który ogarnął sytuację, zaprosił kolegów do swojego przedziału i zaczął tłumaczyć:
— Widzieliście, co i jak. Trudno, jesteście pi- sarzami i to rozumiecie. Pewne artykuły musi- my eksportować i tego wymaga gospodarczy sens naszego państwa. Jesteśmy zbyt biedni, abyśmy mogli sprzedawać produkty na rynku wewnętrznym i nie powinniście tego rozgady- wać w kraju. Tego wymaga polityka i te sprawy powinny być dla was zrozumiałe.
W tym momencie do przedziału wtargnęła zadyszana tłumaczka:
— Towarzysze! Stoliki w wagonie restaura- cyjnym czekają na was! A nie widzieliście towa- rzysza Broszkiewicza? Zostawił u mnie paczkę, którą wiezie z Warszawy...
kkk
Zamożny lekarz krakowski jako stały bywa- lec środowiska artystycznego pewnego razu odmówił Arturowi Marii Swinarskiemu poży- czenia kilkuset złotych. Następnego dnia otrzy- mał od niego list tej treści:
- Szanowny Panie! Czuje się w obowiązku poinformować Pana, że jestem obrażony i od dnia dzisiejszego przez trzy tygodnie nie będę się Panu kłaniał.
Po paru dniach listonosz przyniósł Swinar- skiemu odpowiedź lekarza:
- Szanowny Panie! Czuję się w obowiązku doinformować Pana, że może Pan okres niekła- niania się mi na ulicy przedłużyć do roku, gdyż po trzech tygodniach nadal nie zamierzam udzielać Panu pożyczek.
kkk
Po słynnej „odwilży” (październik 1956) zwrócono się do jednego z wybitnych pisarzy, autora kilku dzieł socrealistycznych, co sądzi o nowym przełomie w literaturze. Ten odparł, że bardzo dobrze się stało, bo już zaczęło brakować wielkich zakładów przemysłowych do opisania.
- A co pan sam zamierza pisać? Słyszeliśmy, że ma pan na warsztacie jakieś nowe dzieło?
— Tak - odpowiada pisarz. — Pracuję z pełnym zapałem.
— Czy to będzie coś z życia robotników i ich pracy? A może coś o wsi?
- Nie! Produkcję przerabiam na lekki ro- mans, a traktor na psychologizującego inteligenta.
kkk
Kiedy w 1954 roku spytał ktoś Antoniego Słonimskiego, czy to prawda, że zniesiono socjalistyczny realizm odparł z powagą:
— Nie, to niemożliwe! Socjalistycznego reali- zmu nikt nie może znieść!...
kkk
Gdy zapytano Leona Schillera, co sądzi o sta- nie opery w Polsce, odpowiedział drapiąc się kciukiem po policzku:
— Dzisiaj dyrektorami oper są ludzie, którzy nie rozróżniają klucza wiolinowego od klucza do wychodka.
kkk
Dobrze jut wstawiony Konstanty Ildefons Gałczyński spotkał przypadkiem Karola Szpal- skiego, zaciągając go do knajpy. Po jakimś czasie kelner zauważył, że dobrze już mieli w „czu-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
bach” i odmówił im następnej flaszki alkoholu.
- Komu nie chcecie podać wódki, wiecie kim ja jestem? Największy poeta polski!
I tu wymienił nazwisko, dodając:
- Ato jest mój uczeń Karol Szpal-ski!
Wtedy zza baru wyszedł właściciel knajpy i z hukiem ryknął:
- A ja jestem Antoni Kowalski i won stąd gówniarze!
Konstanty wziął Karola pod ramię i szepnął mu do ucha:
— Chodźmy. Facet nie zna się na literaturze...
Kazimierz Ivosse
Mirosław Pisarkiewicz
Kazimierz Ratoń
Powiadają że jesteś wyklęty jak żołnierze z lasu
a ty jedynie
jak i oni
chciałeś być poza tłumem którego nie zrozumiałeś
z bolesną wzajemnością
Chciałeś być osobno
by nic nie rozpraszało twoich marzeń
o kochaniu prawdziwym
Szukałeś go nie idąc na łatwiznę utartych rozwiązań
Mówiłeś, że ... „Ten kto nie cierpi nie pozna miłości”
Cierpiałeś
i szedłeś niosąc zmurszały krzyż z napisem
„Gdziekolwiek pójdę”
Cierpiałeś
szkolnymi zeszytami
z patchworkiem liter i plam w których
ukryłeś tajemniczy szyfr swojego ciała wypełnionego dozowanymi bez recepty wierszami
o oczekiwanym niespełnieniu
Lustro z widokiem na okno
Pochowany w głębi odbicia
szukam linii papilarnych
twojego głosu
Numer 3(259) marzec 2018
Kozetka (32)
Wstążka wokół bomby
Dżentelmen to mężczyzna, który potrafi opisać kobietę bez posługiwania się rękami.
Alec Guinness
Joanna Friedrich
Nareszcie mamy pokazy Couture Spring 2018 i dziś: Valentino.
Dżentelmen. Zwala z nóg. Odważny, przebojowy. Opisywany w mediach jednym z moich ulubionych angielskich słów: Flam- boyant. Rzadko podoba mi się aż tak wiele kreacji w jednym pokazie.
Właściwie to mógłby być trop jeśli chodzi o mężczyzn.
Jeśli porównać mężczyznę do pokazu mody -— powinno Ci się podobać jak najwięcej jego odsłon.
Podczas wystawy prac Fridy Kahlo i Die- go Rivery (wybraliśmy się całą rodziną, mi podobały się prace Fridy, facetom - Diego) mocno wyczuwalne było tętno Meksyku.
„Wstążka wokół bomby” powiedział o sztuce Fridy Andrć Breton, a ona zrewanżo- wała mu się następującym zdaniem: Nie wiedziałam, że jestem surrealistką, dopóki do Meksyku nie przyjechał Andrć Breton i nie powiedział mi tego.
Trochę tak jest z naszymi wszystkimi związkami z ludźmi, że nie wiemy kim mo- żemy być, dopóki nie doświadczymy Nowe- go.
Po czym poznać, że zbliża się coś ważne- go? Gęsia skórka? Rumieniec? Ciało nie zawodzi.
Ja na przykład tracę język w gębie i już wiem, że coś jest na rzeczy.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Felieton
Meksyk to kult masek, starożytne rytuały, krew, bujność natury. To wszystko widać w sztuce Seniory Fridy, faktycznie przypomina ona bombę zegarową. Artystyczny nieład spojony geniuszem.
(Szczególnie podoba mi się obraz: „Panna młoda przerażona otwierającym się przed nią życiem”.)
Myślę, że dzisiejsza Frida ubierałaby się u Valentino. Spodobałyby się jej szczególnie kokardy, falbany i kwiaty.
I wstążki.
Taka jest każda kobieta. Bomba we wstążce.
Mój narzeczony jest zdania, że kobiety w fabryce bomb pracowałyby krótko bo wycią- gałyby zawleczki, zamiast je wkładać, ja jestem jednak przekonana, że w parach to najczęściej kobiety wpychają zawleczki z powrotem w granaty.
Z czystej ciekawości: Co będzie dalej. Ge- niusz spajający nieład.
Ktoś nas zainteresuje — i jest to pierwszy krok. A potem najważniejsze jest to, czy zmierza się w tym samym kierunku.
Pewne rzeczy muszą pozostać tajemnicą. Chyba w tym cały ambaras.
Oprócz tego, żeby dwoje chciało na raz. Historia Fridy i Diego, oprócz historii ich sztuki, to także historia miłości.
Taka miłość zdarza się tylko raz.
Na szczęście pokazy mody zdarzają się cyklicznie i to mnie znakomicie uspokaja: Valentino jest jak narkotyk, chce się więcej i więcej: Gentle fashion.
13
Adoracja śmietnika
Posłużyłem się tytułem zapożyczonym od Tadeusza Wyrwy-Krzyżańskiego. Pośród grzbietów książek na półkach najbardziej rzucają się w oczy te, które najczęściej trafia- ją na biurko. Tadeusz jest jednym z autorów, do których wracam najczęściej. Od Amfila- dowego traktu, do Adoracji śmietnika. Po drodze jest wiele tytułów godnych wyróż- nienia, albowiem autor nie próżnował, dziś należy do ścisłej czołówki poetów polskich, jego twórczość jest dla mniej źródłem inspi- racji, kiedy biorę się za pisanie prozy traktu- jącej o otoczeniu, z wszystkimi jego cieniami i barwami.
Adoracja śmietnika, niech będą nim sterty poezji internetowej, książki wydane w ostatnich latach pokaźnej objętości w arku- szach, dzieła okrzyczane w imię nieograni- czonej sympatii do muzy mowy wiązanej, i kasy zwanej honorarium pochodzącego ze środków społecznych, artykuły bardzo po- chlebne w tonie niemalże odkrywczym, w końcu zawiły elaborat z powagą powiedziany lub przedstawiony na piśmie. Czytam dużo i dużo pozycji odkładam na bok, zwłaszcza te, które podpierane są sporą liczbą spotkań autorskich. Prym wiodą autorzy, o których można powiedzieć tylko tyle, że coś tam piszą, przy czym, im kiepściutka książka, tym więcej w niej utworów. Najbardziej bulwer- sujące są słowa wstępne, krótkie recenzje i artykuły w mediach społecznościowych. Nierzadko wydawca i promotor w jednej osobie wygłasza laudację podczas promocji książki, i nierzadko nagradza jej wydanie za społeczne pieniądze, ponieważ dba o interes swojego wydawnictwa. Hucpa, czy upadek zasad moralnych, znieczulenie mimo nega- tywnej opinii otoczenia, czy kompletny brak zahamowań, jeśli w grę wchodzą nawet niewielkie pieniądze? Cierpi na tym literatu- ra, popadają w niesmak czytelnicy, liczący się autorzy dochodzą do wniosku, że nie warto starać się o finansowe wyróżnienie, chyba, że pójdą śladem pazernych na sukces wierszo- kletów?
Adoracja śmietnika, już nie wyróżnia- nie, czy pochlebstwo, ale adoracja w dalszej konsekwencji, bo gdy powiedziało się(a), trzeba dopowiedzieć (b), i dalej aż do omegi. Wymaga tego status autora, bo nic nie jest ostateczne, są jeszcze większe laury, tak daleko, jak tylko sięgają możliwości dobro- czyńców i zasobność kasy. Czytałem ostatnio kilka opasłych tomów poezji, pięknie wyda- nych, z ilustracjami a nawet były w nich zakładki i wstążeczki, aby czytelnik mógł sobie czytać na raty. W jednym przypadku autor w wypowiedzi dla miejscowej prasy poinformował, że ma już około pięćdziesięciu wierszy do nowej książki? Zaiste zdumiewa- jąca płodność, nieograniczona wena i czas, olbrzymie możliwości wydawnicze, ponie- waż autor jest laureatem znaczącej nagrody, której w kapitule, jako przewodniczący zasia-
(Dokończenie na stronie 24)
Numer 3(259) marzec 2018
14 Listy do Pani A. (116)
Niech rośnie nadzieja
Miła Pani!
Znowu wpadłem w nastrój z lekka no- stalgiczny, którym się muszę z Panią po- dzielić. Skończyłem właśnie czytać „Duszę czyśćcową” - zbiór wspomnień o Stanisła- wie Grochowiaku. Są tam teksty przyjaciół poety, kolegów, osób najbliższych. Dużo zdjęć, także z mieszkania przy ulicy Mor- szyńskiej,j w którym bywałem także. Sta- szek zmarł w 1976 roku, więc już wiele lat minęło od jego śmierci. A teraz tamten czas zjawił się przed moimi oczami.
Oto koniec lat sześćdziesiątych. Wśród wielu oczekujących na „posłuchanie” w korytarzu redakcji „Kultury”, spotykałem m.in. Kazimierza Ratonia, Józefa Gielo, Alicję Patey-Grabowską, Małgorzatę Bie- żańską, Krystynę Godlewską, Tadeusza Mocarskiego, Piotra Miildnera- Nieckowskiego, Grzegorza Walczaka, Jerze- go Plutowicza, Jacka Bukowskiego, Tade- usza Olszewskiego, Jana Marszałka, Sławo- mira Podstolskiego... Byliśmy tacy młodzi...
Grochowiak lubił występować w roli mentora. Pouczał, gromił, czasem szydził, ale także umiał młodego twórcę ukierun- kować i dodać mu otuchy. Pod warunkiem jednak, że w utworach dostrzegał istotniej- sze poetyckie zalążki. Kiedyś zdruzgotany czyjąś niepochlebną opinią, poskarżyłem się Grochowiakowi. Nie przejmuj się — po- wiedział - Ale i rozważ to, bo nawet w naj- bardziej niesprawiedliwej krytyce znajduje się łut prawdy.
Zwracał przede wszystkim uwagę na precyzję oraz piękno języka polskiego. Drażniła go pretensjonalność, makaroni- zmy, sztuczność. Pamiętam, że pokazałem mu kiedyś wiersz, w którym użyłem słowa „horyzont”. Po cholerę używasz obcych słów - zagrzmiał Grochowiak - skoro w polskim języku jest taki piękny „widnokrąg”! Potrafił wyzwalać w innych wrażliwość na słowo, na kunsztowność frazy, muzyczność wiersza. Zwracał uwagę na znaczenie czasu teraź- niejszego w wierszu. Mówił: Po co piszesz szła, była, mówił. Pisz idzie, jest...” | rzeczywi- ście w ten sposób wiersz zyskiwał na eks-
Publicystyka
presji, stawał się bardziej Bezcenne to rady.
Umarł jego świat. Nie ma już redakcji pism literackich, bar „Frascati” zmienił wystrój, przestała istnieć „Kamera”, nie ma już tamtej „Złotej Rybki”, w „Ścieku” więcej bywa błota niż artystycznej braci. Tak więc umarł i poniekąd mój świat. Zresztą umiera dotąd.
Obejrzałem oto w telewizji programy o Kabarecie Dudek. Świetne aktorstwo, zna- komite teksty, finezja, poczucie humoru w dawnym przedwojennym stylu. Nie chciało mi się potem oglądać współczesnego, poli- tycznego magla, tych wszystkich neanderta- li występujących w dziennikach, panora- mach czy innych teleekspresach, amator- skich kabarecikach, w których dowcip polega na wulgarności, przewracaniu się i fikaniu koziołków w złym cyrkowym stylu. Koziołków zwłaszcza językowych, bo „mło- dzi, gniewni, postępowi” nie znają języka polskiego, robią karygodne błędy, a dykcję mają taką, jakby cierpieli na chrypę i jedno- cześnie napakowali sobie pełno klusek do ust. Sztuczność, brak aktorskiego warszta- tu, poczucia literackiego humoru, amery- kański plastik, chamstwo - oto co charakte- ryzuje te wszystkie kabareciki, którym jakże daleko do Dudka, Starszych Panów czy do późniejszego kabareciku Olgi Lipiń- skiej. I nie jest to tylko moje malkontenc- two. Zabierający w programie głos praw- dziwie wybitni artyści (Magdalena Zawadz- ka, Grażyna Barszczewska, Adrianna God- lewska, Paweł Wawrzecki, Roman Dzie- woński, syn Edwarda) — zgodnie wskazywa- lii choć wyrażali się bardzo delikatnie, upadek sztuki, brak klasy, zadufanie mło- dych, którzy zjedli wszystkie rozumy, i na estradach czy w literaturze prezentują najczęściej tylko efekt swoich torsji. Bardzo mnie ich wypowiedzi podbudowały i ucie- szyły. Zapewne Pani oglądała ten program i może miała podobne odczucia?
Byłem także w Białymstoku na spotka- niu z Krystyną Konecką. Staram się zawsze kibicować jej twórczości - oryginalnej i znakomitej. Jak Pani wie, Krysia pisze wy- łącznie sonety, i wierna tej formie do dziś osiągnęła najwyższy stopień mistrzostwa. Tym razem wieczór autorski miał miejsce w pięknych wnętrzach barokowego ratusza, w centrum Białegostoku. Postawił go w latach władania „Wersalem Podlaskim” hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki wraz z żoną Izabelą, siostrą króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Dziś ratusz jest siedzibą Muzeum Pod- laskiego, gdzie w styczniu 2018 roku uro- czyście zaprezentowano odnalezione i zakupione portrety Izabeli Branickiej oraz jej małżonka. W sąsiedztwie obydwu tych obrazów oraz licznych prac prof. Andrzeja Strumiłły, (obchodzącego jubileusz 90-lecia urodzin) odbyła się prezentacja najnowsze- go, dwujęzycznego zbioru sonetów Krysi „Ultima Thule. Głosy Islandii”. Publiczność wspaniale dopisała. Uroczystość otworzył dyrektor Muzeum, Andrzej Lechowski. Dwugodzinne spotkanie połączone było z ekranową ekspozycją wielu fotografii, dokumentujących ubiegłoroczną wyprawę
dynamiczny.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
autorki na Islandię wraz z córką, Ewą Sherman - od lat tłumaczką wierszy Krysi na język angielski. Te prezentacje są zna- komite. Krystyna Konecka, pomimo tremy, której na zewnątrz nie widać, opowiada ze swadą o swojej podróży, ilustrując tę opo- wieść świetnymi, profesjonalnymi fotogra- fiami. Czytała również swoje utwory, a ich muzyczną ilustrację zapewnili artyści - Marta Bielska (Śpiew, skrzypce) oraz kom- pozytor Andrzej Karolczyk (Śpiew, gitara). Wszystko to wypadło Świetnie i wzruszają- co. Przyszło tak dużo ludzi, że nie udało mi się dostrzec, czy Pani tam była. Miałem jednak nadzieję, że tak.
A Jeleniej Górze odbyła się promocja powieści „Taniec z psychopatą” Elżbiety Śnieżkowskiej-Bielak. Pisałem już Pani o naszym niedawnym spotkaniu po wielu latach; poznaliśmy się w połowie lat sie- demdziesiątych ub. wieku, a potem już nie mieliśmy ze sobą kontaktu, aż do teraz.
W nastrojowej galerii Jeleniogórskiego Biura Wystaw Artystycznych słuchałem fragmentów jej prozy. O ile wiersze znałem, o tyle z prozą Elżbiety zetknąłem się po raz pierwszy. Sposób narracji, budowanie napięcia, zmysł obserwacyjny, Świetne komponowanie fabuły, to istotne cechy jej prozy. Spotkanie prowadziła poetka i dziennikarka Wiesława Siemaszko- Zieliń- ska. I znowu ewenement, dosyć rzadki w warunkach warszawskich: licznie przybyli przedstawiciele jeleniogórskich środowisk twórczych, a także mieszkańcy oraz przed- stawiciele mediów. W większych ośrodkach rzadko się zdarza, by inni twórcy intereso- wali się działalnością swoich kolegów. Jeśli przychodzą, to bardzo nieliczni, wyłącznie ze względów towarzyskich. Prasa z reguły takie imprezy ignoruje, bo one się „nie sprzedają”. Gdyby tak autorki robiły strip- tiz, to może...
Trochę się pokręciłem na różnych im- prezach literackich, które jeszcze nie wy- marły, tak więc można się cieszyć namiast- kami prawdziwego życia literackiego. Cho- ciaż, wracając do wspomnień o Grochowia- ku, to już nie jest to samo, co niegdyś. Ale idzie wiosna, coraz więcej słońca i ciepła, zatem rośnie w nas wiara, że jednak będzie jeszcze „to samo”, a może nawet lepiej. Takiego przeświadczenia i optymizmu serdecznie Pani życzę -
Stefan Jurkowski
Numer 3(259) marzec 2018
Rozmyślania
Księga ciszy Kazimierza lvosse
Pisarz Kazimierz Ivosse kończy 80 lat. Czy to powód do mówienia o tym? Myślę, że to powód wyjątkowy, bo Ivosse jest pisa- rzem jakby nie z tego Świata, na wskroś polskim, takim, którego w dzisiejszych czasach trudno szukać z przysłowiową świecą. Szkoda tylko, że ten świetny pisarz, jest tak mało znany w środowisku literac- kim, mało znanym na rynku czytelniczym. Może gdyby pisał skandalizujące opowiastki z życia celebrytów albo uwikłał się w polity- kę, były w Polsce pisarzem bardzo znanym i poczytnym.
Andrzej Dębkowski
Urodził się 11 marca 1938 roku w Jaro- sławiu na Podkarpaciu. Tam spędził dzieciń- stwo, gdzie w 1958 roku ukończył Techni- kum Drogowo-Geodezyjne. W tym samym roku przeniósł się do Wrocławia, pracując dorywczo i równocześnie uczęszczając jako wolny słuchacz na studia dziennikarskie na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 1964- 66 los ponownie rzucił go na Podkarpacie. Pracuje jako nadzorujący budowę dróg i mostów w Powiatowym Zarządzie Dróg Lokalnych w Brzozowie, w latach 1967-72 jako starszy ekonomista w Przedsiębiorstwie Sprzętowo-Transportowym Budownictwa Rolniczego w Sieniawie pod Jarosławiem. Właśnie wtedy rozpoczął twórczość literac- ką.
Debiutował w 1968 roku na łamach „Ży- cia Przemyskiego” wierszem pt. Otwieranie miasta, a w 1969 fragmentami prozy pt. Pory dnia. W następnych latach imał się różnych prac: pracował jako starszy ekonomista w Zakładach Przemysłu Dziewiarskiego „Jar- lan” w Jarosławiu, a do 13 grudnia 1981 był kierownikiem „Art-Clubu” w Jarosławiu.
Rozmyślania
Równocześnie kontynuował twórczość poetycką i prozatorską, teksty zamieszczał m.in. w „Prometeju” (od 1971), „Nowinach” (1975-81), „Profilach” (1978-82, z przerwa- mi). Otrzymał wiele nagród i wyróżnień w konkursach na poezję i prozę, m.in. w kon- kursie o nagrodę „Złotej Lampki Górniczej” (1968, 1970), o „Bieszczadzki Laur” (1972), nagrodę Krakowskiej Rozgłośni Polskiego Radia (1973). W 1980 roku otrzymał nagro- dę na Festiwalu Filmów Animowanych w Moskwie za scenariusz filmu Inspektor na tropie.
Był członkiem NSZZ „Solidarność”, reda- gował Biuletyn Informacyjny Międzyzakła- dowej Komisji Zakładowej NSZZ „Solidar- ność” w Jarosławiu „Do Rzeczy” (wydawany od kwietnia do listopada 1981). Po ogłosze- niu stanu wojennego kontynuował konspira- cyjną działalność związkową w NSZZ „Soli- darność'. Wiosną 1988 roku z powodów politycznych wyemigrował do Niemiec. Przebywał do czasu otrzymania azylu jesie- nią 1988 roku w obozie dla uchodźców w Oldenburgu. Pracował tam fizycznie, m.in. jako pomocnik kucharza i dozorca. Jednocze- Śnie pisał, a wiersze, artykuły i recenzje zamieszczał w pismach krajowych i ukazują- cych się poza granicami Polski, m.in.: w „Słowie” (1990-91), „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza” (Londyn 1994-2005), „Teczce” (Paryż), „Kurierze” (Hamburg), „Samym Życiu” (Ahlen), „Naszym Słowie” (Wirzburg). Był współzałożycielem Klubu Inteligencji Katolickiej w Lubece (1994) oraz Towarzystwa Krzewienia Kultury Polskiej „Polonus” w Kilonii (1995). Zajął się także malarstwem sztalugowym, grafiką i rysun- kiem, brał udział w wielu wystawach zbio- rowych na terenie Niemiec (m.in. w Olden- burgu, Lubece i Hamburgu). W 1995-97 prowadził galerię sztuki w Oldenburgu.
Został laureatem Nagrody Honorowej m. Jarosławia (1995) oraz nagrody wydawnic- twa Artex Publishing (Stany Zjednoczone; 1996). Wstąpił do Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie w Londynie (w 1997), Stowa- rzyszenia Editions „Casimir Le Grand” w Paryżu (w 1997), Jarosławskiego Stowarzy- szenia Charytatywnego im. Ojca Pio (w 1999), Lubecker Autorenkreis und seine Freunde e.v. (członek w 2000-06), Polskiego Stowarzyszenia Autorów, Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie (w 2001; Association Polonaise des Auteurs, Journalistes et Tra- ducteurs en Europe; A.P.A.J.T.E) z siedzibą w Paryżu. Podjął współpracę z wydawaną w Zelowie „Gazetą Kulturalną”, zamieszczając tam wiersze i artykuły (od 2004), a także z kwartalnikami: „Łowiec Galicyjski” i „Porady na zdrowie”. Mieszka w Jarosławiu i w Niem- czech.
Kazika Ivosse poznałem wiele lat temu w Brzegu Dolnym podczas jednej z literackich imprez. Do dzisiaj pamiętam jego genialnie opowiadany kawał o Dzikim Zachodzie. Było to wieczorem w Łambinowicach, gdzie cho- dziliśmy po miejscowości i szukaliśmy piwa. Jakoś tak od razu udało nam się do siebie zbliżyć. Potem nasze drogi krzyżowały się wielokrotnie na literackiej mapie i trwa to do dzisiaj.
lvosse jest pisarzem wyjątkowym, ze
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
15
względu niezwykłą trafność w ocenie ludzi, miejsc i sytuacji. Tak naprawdę w swoich powieściach pokazuje człowieka samotnego. W książce Opowiem to raz jeszcze, znakomi- cie napisanejj w formie zbeletryzowanej historii początków kopalnictwa naftowego na Podkarpaciu, jest to Łukasiewicz. W Prze- minęło, odeszło w milczeniu, jest to Karl De- decius, wybitny tłumacz literatury polskiej na język niemiecki, założyciel Instytutu w Darmstadt, mający zelowskie korzenie. W książce Kamienica pod czternastką opisując losy ludzi z małego miasteczka, tak naprawdę opisuje siebie i swoją samotność, człowieka jakby oderwanego od społeczeństwa, które- mu trudno pogodzić się z tym, że ciągle musi szukać swojego miejsca na ziemi, gdzie tak naprawdę wszędzie mu źle. Zresztą temat uchodźctwa, emigracji podejmował jeszcze wielokrotnie w swoich książkach, m.in. w powieści Garść nieba, garść piekła. Dla lvosse emigracja to rodzaj przymusowego odosob- nienia, taka twórcza samotność. I chociaż miłość do porzuconego kraju nigdy nie wy- gasła, chociaż w końcu powrócił do ukocha- nego Jarosławia, pisarz musi co jakiś czas wyjechać tam, gdzie trzydzieści lat temu próbował na stałe zapuścić na nowo swoje korzenie.
Cała jego literacka twórczość to swoiste portrety ludzi, głównie Polaków, tych rzuco- nych na obcy dla nich brzeg. Jako pisarz katolicki, bardzo często odwołuje się do podstawowego znaczenia wiary. Dla niego każdy najdrobniejszy szczegół życia człowie- ka ma wielkie znaczenie, dlatego z taką skrupulatnością opisuje nasze i jego codzien- ne istnienie i trwanie.
Kazimierz lvosse pewnie będzie przyj- mował wiele życzeń od najbliższych, przyja- ciół i pewnie od tych zwykłych jego czytelni- ków. Przyjmij więc, Kazimierzu, i ode mnie życzenia jeszcze wielu lat wspaniałego życia, pomysłów na kolejne książki, a od córki Iwony, ten poniższy wiersz, który nadesłała
do redakcji. m
Iwona Pinno
Drogowskazy
Ojcu — Kazimierzowi Ivosse
Ustawiłeś drogowskazy
na wąskiej uliczce miasta
ślady wędrówek
rozmyte w rzece myśli
Jeszcze pozbieram ziarenka wspomnień upiekę chleb
przyozdobię nimi
kromkę codzienności
Pójdziemy razem
dawnym śladem
omijając urwiste brzegi,
na których skaleczyliśmy stopy Coraz bliżej nam do świtu trzymam twoją rękę mocno póki czas jest naszym bratem
Numer 3(259) marzec 2018
16 Józef Baran
Spadając, patrzeć w gwiazdy es
(fragmenty)
Sierpień-wrzesień. Zapiski z Brazylii
I Brazylijskie epifanie Boga
Niewiarygodna brazylijska mieszanka ras, kolorów twarzy...
Trudno się dziwić, że Stwórca Świata miewa tu też wiele twarzy i bywa wy- znawany na przeróżne sposoby. Obok naj- większych Kościołów (katolickich, pro- testanckich), a także buddyzmu, islamu - zatrzęsienie sekt i ugrupowań religijnych, kultów szamańskich i spirytystycznych. Życie religijne mieszkańców Terra Brasileira ce- chuje niezwykła bujność i synkretyzm. Na- miętności i uczucia religijne widoczne są na każdym kroku, co objawia się choćby dużą liczbą sklepów z dewocjonaliami oferujących różnorodną muzykę sakralną i to na dobrym poziomie... A wiadomo, iż muzyka obok futbolu jest filozofią tego narodu. Właśnie ten ogromny kraj jest największą wylęgarnią egzotycznych z punktu widzenia Europejczy- ka sekt, wspólnot protestanckich, kultów afrobrazylijskich czy spirytystycznych (na przykład odrzucony w Europie w XIX wieku spirytyzm Kardeca ma tu 5 milionów wy- znawców!).
Podczas dwutygodniowego pobytu w stolicy, gdzie gości mnie w domu Henryk Siewierski (profesor, tłumacz, autor pierw- szej w tym kraju wydanej po portugalsku „Historii literatury polskiej”) —- zauważam, że w dziennikach telewizyjnych oprócz świe- żych doniesień o korupcji i malwersacjach polityków wybucha też inna bomba. Przyła- pano na przekrętach biskupa Odira Macedo, szefa Kościoła Powszechnego Królestwa Bożego — Igreja Universal do Reino de Deus, największej sekty w Brazylii. Biskup posiada parę prywatnych kont, ogromny dom na Florydzie, a jego luksusowa, wyglądająca jak pałac rezydencja w górach koło Sao Paulo,
Dzienniki
liczy 2 tysiące metrów kwadratowych. Podej- rzewany jest o pranie pieniędzy między innymi za pośrednictwem należącego do niego kanału telewizyjnego o wielkim zasię- gu, konkurującego nawet z katolicką stacją „Globo”. Ma dziewięcioosobowy Zarząd trzymający władzę. Jego Kościół liczy w świecie miliony wyznawców. Niedawno w Afryce Macedo poświęcił świątynię, której koszt budowy przekraczał 25 milionów dolarów, a pobliski parking mógł pomieścić 5 tysięcy samochodów. Są tacy, którzy mają na- dzieję, że skandal w świetle kamer telewizyj- nych skompromituje go w oczach biedaków - wiernych jego Kościoła — którym urządza na stadionach religijne show, podczas których sprytni kaznodzieje, manipulując tłumami, wyłudzają datki... Przede wszystkim łapią łatwowiernych na wędkę obietnic uleczenia ich z chorób i pokusę rajskich cudowności, jeśli umierając, zapiszą im oszczędności. Głoszą hasła: „Kto da więcej na nasz Kościół, temu będzie się należało więcej nieba”. Jednak nadzieje, że Macedo zostanie zdema- skowany, wydają się płonne. Już parę razy siedział w więzieniu, a potem wydał książkę, w której przedstawiał się jako męczennik za wiarę.
Il bogowie wszystkich religii, łączcie się!
(Dolina Wschodzącego Słońca - 70 km od Brasilii)
Któregoś dnia Henryk zaproponował mi wyskok z Brasilii położonej na wysokości 1100 metrów - słońce praży tu ze zwielo- krotnioną mocą - do Doliny Wschodzącego Słońca, gdzie „spotkamy bogów wielu religii, żyjących ze sobą w komitywie”.
— Wiesz - powiedział jak to on, ni to se- rio, ni żartem — kobieta o nazwisku Tia Neiva uznała, że jeden Bóg to za mało na tak wielki kraj, i postanowiła poskładać w całość frag- menty idei, filozofii i praktyk różnych wy- znań, kultów, rytuałów, stwarzając w ten sposób podstawy synkretycznej doktryny wyznawane j dziś przez 500 tysięcy ludzi.
Pół miliona... W porównaniu z Kościoła- mi-Guliwerami w tym kraju kościół Tii Neivy jest lilipuci... Lecz jeśli wziąć pod uwagę, że powstał zaledwie 40 lat temu, a mimo to ma już 640 świątyń w różnych miejscach świa- ta... to dużo. W weekendy przyjeżdża do Doliny Wschodzącego Słońca tysiące ciekaw- skich, by uleczyć duszę i poddać się egzorcy- zmom duchowym, a poza tym, wiadomo, trochę teatru nikomu nie zaszkodzi, a w tej dolinie teatru więcej niż trochę. Przebierań- cy, procesje, rytuały, śpiewy i widowisko, że hej! A wjeżdża się do Vale do Amanhecer przez pozłacaną bramę. Na tablicach można wyczytać różne ekumeniczne napisy typu: „Tylko miłość i tolerancja prowadzą do Bo- ga”. Albo: „Przetrwamy, bo wszystko jest Siłą, Światłem i życiem”. Każdy może sobie z nich wyjeść miód, jaki zechce... Założycielka pod- kreślała z dumą, że celem jej organizacji jest służba duchowa poprzez leczenie.
Przyszła na świat w 1925 roku w rodzi- nie katolickiej o inklinacjach mistycznych.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Dość szybko znalazła męża, wydała na świat czwórkę dzieci i owdowiała. Pracowała na zakupionym przez siebie rancho. Ponieważ stale chorowała na zapalenie płuc, postano- wiła sprzedać fazendę i przenieść się do miasta, co też uczyniła. W 1949 jako pierw- sza kobieta w Brazylii zdała egzamin na prawo jazdy i zakupiła ciężarówkę. Dowie- dziawszy się o budowie Brasilii —- nowej stolicy, zatrudniła się jako robotnica. W 1957 zaczęła mieć pierwsze widzenia mediumi- styczne. W końcu - jak piszą — „uległa namo- wom Wielkiego Ducha”. Uwierzyła, że ma misję do spełnienia. W latach 60., najpierw w górach, potem tu, w Dolinie, stworzyła pod- stawy swojej religii, opartej na nauce Nowe- go Testamentu, lecz naginanej jak plastelina do potrzeb założycielki. Wiarę w reinkarna- cję zapragnęła pogodzić z chrześcijaństwem, zwierzeniami w stare duchy indiańskie, no i... w dziesięciu największych doktorów ludzko- ści, wcielających się w media, czyli w kapła- nów dokonujących za ich pośrednictwem operacji duchowych... Wyznawcy Duchowego Zgromadzenia założonego przez Tię Neivę (zmarła w kilkanaście lat po wzniesieniu świątyni) to obywatele trzydziestotysięczne- go miasteczka pracujący etatowo w różnych zawodach. W leczenie i w cały ten swój teatr „bawią się”, albo - jakby to powiedzieli - wypełniają swoją misję w czasie wolnym od pracy, nie otrzymując żadnej zapłaty. No i dodajmy - ich teatr rytuałów wypełnia im interesująco życie, gdyż nie są tylko biernymi wyznawcami swoich idei, lecz ich aktorami, kreatorami.
Opowiadał nam o tym przewodnik po Dolinie, Itamir, emeryt wojskowy, który twierdził, że wyznawcy Neivy nie są fanaty- kami. Szanują inne religie, przecież na pierw- szym planie ich świątyni znajduje się ogrom- na figura Jezusa, a dopiero na drugim - bóg indiański „Nowa Strzała”. Sam Itamir zapla- nował przemienić się w kolejnym wcieleniu w ducha patronującego świątyni...
Zgromadzenie Duchowe podporządko- wane jest jak w wojsku hierarchii. Na szczy- cie czterej prezydenci, dalej — arkanowie, doktrynatorzy i doktrynatorki, media i nimfy, inkorporatorzy i inkorporatorki.. Ubierają się malowniczo, wbarwne uniformy, krynoli- ny, płaszcze, kapelusze, czaka, korony. Ra- dość ich oglądać, jak defilują po rozległym placu lub uczestniczą w świątyni w oczysz- czających rytuałach. Są tu specjalne sale leczenia i modlitwy, gdzie ławy, trony, krze- sła poustawiano hierarchicznie. Zanim wy- znawcy Neivy przystąpią do uzdrawiania, najpierw sami poddają się oczyszczaniu. Doktrynatorzy obchodzą wkoło siedzące w ławach media, modlą się nad nimi, wykonu- jąc jakieś ekspresyjne gesty, co udziela się mediom, które również zaczynają się trząść jak osiki i krzyczeć wielkim głosem. Ważna jest — jak zrozumiałem — dobra energia otrzy- mywana od dobrych duchów, bo nią się leczy...
cdn.
Numer 3(259) marzec 2018
Recenzje 17 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 Miłość przywraca autentyczność „Bez sztucznej pozy” – to kolejny tomik Janusza Szota, w którym dzieli się własnymi odkryciami co do sposobów życia współcze- snego człowieka, a co dało mu do myślenia twórcze obcowanie z poezją oraz muzyką. Wcześniejsze życie, które skrzętnie prowa- dził, sprowadzało się do typowego zarabia- nia i wydawania pieniędzy, których nigdy nie było dosyć. Nawet uczucia i inne emocje typowo ludzkie były zawsze postrzegane przez pryzmat pieniądza. Dopiero z latami zrozumiał, że jest to „sztuczna poza” ogółu ludzi, ale i jego osobista, którzy takie dążenia uważają za naturalne i przez ich pryzmat traktują nawet własną duchowość, bo wszystkie wartości starają się sprowadzić do cyrkulacji mamony. Sytuacja ta obudziła jego niepokój i w wierszu otwierającym zbiorek pt. „Wołanie” pisze: W galeriach blichtru / ruchome schody / wożą snobizm // kasy / niewinni złodzieje / rozdają wejściówki / do samozadowolenia // a cisza skamle / pod drzwiami. Widać tu podwójną diagnozę artysty: „świat na sprzedaż” nie jest światem auten- tycznej egzystencji, ale właśnie źródłem naszej sztuczności, która wcześniej czy póź- niej odbiera człowiekowi nadzieję i niszczy jego duchowość. W innym wierszu – „O świcie” odnotowuje swoje przebudzenie i oświadcza: Na rozpędzony / dach nieba / przyniosę instrumenty życia // obudzę zapach poranka //wyprostuję pokrętne / spojrzenia ulic // zmyję kryształem rosy / czarne myśli // aby przeżyć / następny dzień / w zaklętym kręgu pieniądza // bez dotyku / Afrodyty. To przebudzenie na powrót zwraca go ku przyrodzie i uczuciu miłości, które gdzieś zagubił w „zaklętym kręgu robienia pienią- dza” i poczuł jej głęboki deficyt. Ten przełom spowodował, że zmienił on styl życia bez tej „sztucznej pozy”, by od nowa odbudować swoją duchowość ludzką. Zrozumiał bowiem, że należy odstawić ten „kierat”, który jak wierny pies / uśmiechał się / bezczelnie. W dalszych częściach tomiku Szot z liry- zmem, ale i bardzo analitycznie odkrywa fenomen miłości do swej żony – Joanny, z którą tworzą wspólnotę nie tylko małżeńską, ale i artystyczną, podnoszącą ich kondycję duchową. Jednak zanim w pełni zaczął badać tę nową sytuację emocjonalną, w wierszu pt. „Zagubienie” stwierdził: Nie gniewaj się / na świat / coraz więcej samotnych / wśród ludzi // (...), by następnie odkryć, że choć (...) po- ezja to nie pieniądz // każdy zachłannie / chciałby zdobyć jej jak najwięcej. Natomiast w wierszu tytułowym – „Na pewno” zadekla- rował: Jeszcze będziemy / nosić głowę / w gwiazdach // oślepi nas słońce // zatańczymy w migdałowych chmurach // zdążymy poczuć / ból doskonały // uprawiać życie / bez sztucznej pozy // a smakować / będzie jak / mleczna droga. Takie życie odkrywa w nowym związku, który w wierszu pt. „Wieczorem” tak oto opisuje: Wracam do Ciebie / z łąk natchnienia / aby umierać / w ramionach / twoich wier- szy. To dla poety jest miłość wcześniej nie- znana, budząca duchowe namiętności i nie- kłamane zdziwienie. Owocami takiej miłości – sądzi poeta – (...) nakarmimy / wszystkie dni / aż po niebo. Rodzą one niekłamaną bliskość emocjonalną i cielesną, tworząc dla obojga dotąd niespotykane wymiary duchowe, rozpalające „pragnienie siebie”. Samotność autora znika sukcesywnie, ogrzana tym namiętnym uczuciem, daje nowy smak jutra i pozwala z nadzieją zawierzyć przeznaczeniu. To nowe życie powoduje, że oddychają sobą wzajemnie: tworzą cudowny „zapach życia” wspólnego w przyszłości. W utworze – „Od- krycie V” oddającym atmosferę tej uducho- wionej miłości, transcendującej uczucia obojga nawet ku kosmicznym przestrzeniom, Szot konkluduje: Jak dobrze // w sobie / odnaleźliśmy siebie / dla siebie // patrząc w światło / czując siebie / wszędzie. Wtedy i śmierć i wieczność nie jest już dramatem, bo „ich bycie” jest w stanie udźwignąć i to brze- mię ludzkiego losu. W niej bowiem najczę- ściej „niewyrażalne” zostaje odważnie ujaw- nione, by odrodzić nadzieję możliwości konstruktywnego współbycia. Trudno nie zainteresować się taką eks- plozją i eskalacją miłości poety, która rozwi- nęła się jak szalona namiętność prawie z niczego. Rzadko bowiem ludzie mają odwagę o tym pisać, dzielić się tym doświadczeniem, zaś poeta odważył się „bez grymasu na twa- rzy” upublicznić to głębokie przeżycie, by dać otuchę i nadzieję innym ludziom w tym samotniejącym coraz szybciej świecie, poka- zując „drogę obejścia” niedogodności egzy- stencjalnych naszych czasów. prof. Ignacy S. Fiut _______________ Janusz Szot, „Bez sztucznej pozy”. Redakcja i po- słowie: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta. Grafi-ka na okładce: Janusz Szot. Wydawnictwo SIGNO, Kraków 2017, s. 68. Właściwy ciężar poezji Największe piękno dopełnia się jednak w odwiecznym temacie, który poezja ta rozwija. Hauptmann Właściwość – to zakres działania ograni- czony do określonych spraw Ciężar – to siła z jaką Ziemia przyciąga ciało. Poezja – to twór- czość artystyczna, wyrażająca się w mowie wiązanej (ukształtowana rytmicznie i styli- stycznie). „Chyba nie można zważyć poezji. Może warto jedynie pytać o jej ciężar wła- ściwy” konkluduje poeta Andrzej Walter w ostatnio wydanej książce poetyckiej „Ciężar właściwy”. Czasem pytamy o ciężar gatun- kowy poezji (właściwy jakiejś rzeczy lub danemu ciału – poezja działa na terenie przestrzeni subiektywnej). W sumie ważna to poezja – jako esencja istnienia („natchnienie” jest poecie posłuszne jak głód z którego korzysta – jak lekarz stara się korzystać z mechaniki ciała. „Aby dużo pisać, trzeba dużo myśleć (to z Baudelaire'a) – taką wizytówką może się pochwalić Walter – pisarz, poeta, publicysta, krytyk literacki oraz fotografik. Redaktor Tygodnika Literac- kiego Pisarze, pl. Autor książek poetyckich i wielu wystaw fotograficznych w kraju i za granicą. Młodość literacka poety z Gliwic nie była młodością bez programu – bez ideologii – kiedy to nowe obszary rzeczywistości zagar- niał w sferę sztuki. Pojawił się w momencie kulturalnym, w którym równie łatwo można było zgubić się, co wzbić się na bardzo dużą wysokość. Pierwsza pozycja książkowa „Paryż” jakby zapowiadała nowe życie (cho- ciaż za wcześnie było, żeby oświadczyć, że jest SIĘ/, królem ziemi i nieba). Jestem prze- konany, że przestrzeń w poezji Waltera jest dogłębna przez wspaniałe prześwity, czelu- ście światła i barwy ukazujące się na hory- zoncie – niknące w dali w złocistym deszczu słońca: Wykrada mnie drogowskaz śmierci oraz pożółkły liść konieczności (...) Jest wilgotna nostalgia, w której wspomnienia zawsze znikają w jaskini bez jutra i pamięci. („Ostatnia scena”) Poeta (jako człowiek o naturze refleksyj- nej) usiłuje odpowiednio przedstawić grę sił – wektorów, nakierowanych na osobowość o charakterze emocjonalno-intelektualnym – co powoduje, że występuje wypadkowa postępowania bohatera. Prawdziwymi po- etami są tylko ci, którzy potrafią wniknąć w samych siebie. Pogrążyć siebie aż do zespo- lenia z ogromnym stawaniem się świata. Człowiek Waltera – ten wygnaniec z krainy dzieciństwa i wczesnych lat młodości – błą- dzi w labiryncie naszego czasu. „Bo przecież zmieniamy się w czasie i przestrzeni, a po- wroty pamięci – nigdy te same – podkreślają jedynie rozmiary przebytej metamorfozy.” Walter chce widzieć w książce poetyckiej minimum słów i maksimum związków. Badacz literatury znalazłby tu związki łączą- ce z potoczną mową ustawiając własne widnokręgi i równoległe perspektywy odno- szące się do malarstwa, fotografii, filozofii i muzyki. Muzyka jest energią sama w sobie – może wyrazić nieufność, lecz przede wszyst- kim rzuca wyzwanie. Tak, jak poezja Waltera rozszerza granice istnienia – tyleż spogląda na swoje wewnętrzne mechanizmy, co na powinności względem świata fizycznego. Poetę kategorie czasowe frapowały zawsze – widział w osmozie przeszłości i teraźniejszo- ści tę szczęśliwą stronę egzystencji. Poezja – to przecież „rzeczywistość dosłowna” zro- dzona z zadumy, rozpaczy, czy też wielkich, (Dokończenie na stronie 18) 18 Recenzje Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 Właściwy ciężar poezji (Dokończenie ze strony 17) niespełnionych pragnień. Teraz wiemy, że świat, którego świadomość nosimy w sobie kiedyś nas opuści. Także dzisiaj możemy postawić pytanie: Zapytano mnie, ile waży poezja. (...) Cóż za pytanie na miarę czasów. (...) Dziś wydaje się, że wiem, iż to obwoźny ogród pawi, które z lęku przed, nicością rozkładają przed sobą ogony i głośno skrzeczą dla zmylenia orientacji. („Ciężar właściwy”) A więc jaka jest prawda? Ale takie pyta- nia nie są zajmujące w naszych poważnych czasach. Czy „Ciężar właściwy” jest bowiem przełomem w lirycznej edukacji Waltera? W tej poezji istnieją nie tylko sprawy Ziemi – jest jeszcze coś z filozoficznej drwiny – naj- większe piękno dopełnia się jednak w od- wiecznym temacie, który ta poezja rozwija. To próba wyjścia poza postawę deklaratyw- nego humanizmu. Wiersze są wielotema- tyczne. Powoli śledzimy eksplozję obrazów, odczuć i brzmień. Autor pisze o śmierci, która jest próbą przeciwstawienia się upływającemu czasowi, który paradoksalnie jest wrogiem, a jednocześnie sprzymierzeńcem człowieka – pozwala mu trwać: Coraz przyjemniej się czuję pośród płyt nagrobnych” (...) Coraz częściej / odwiedzam cmentarze. W wierszu „Pożegna- nie” dedykowanym Małgosi Bartyńskiej czytamy: To było dla żywych Ksiądz, przemówienia, kwiaty. Wracaliśmy brudni od słów. Słowa tuliły się do liści, wyczekując płomieni. A kiedy zatliły się wspomnienia, było po wszystkim. Szukałem w wierszach Andrzeja Waltera (tak znamiennego klimatu uczuciowej pod- niosłości) znalazłem go w wierszach dla J. Podobno Bóg „chcąc stworzyć Ewę zesłał głęboki sen na Adama; gdyż kobieta jest snem mężczyzny”. A więc mężczyzna i jego tajemnica oczekiwania – stan wzruszenia, któremu poeta przypisuje tak wielką wagę (takie wiersze wymagają nastrojowego odbiorcy) oto miara czułości wpisana w pragnienie miłosnego pojednania: Nie bój się, będę jeszcze rycerzem, który zabije smoka i który nakarmi twoje spragnione usta. („Jezioro”) Kocham Cię. Tylko to potrafię i tylko to ma sens. („Linia specjalna”) Miłość została tu wyniesiona na pierw- szy plan, stając się podstawowym celem i przesłaniem. Takie bywają prawa miłosnych reminiscencji – i w nich właśnie rozgrywają się zasadnicze momenty ludzkiego losu. I oto nagła zmiana tonacji: „Pod skrzy- dłami / słów kiełkuje rewolucja” czytam w wierszu „Miraż” – o istocie tak pojmowanego czasu poetyckiego” mam jako takie wyobra- żenie. Bo czym miałaby być wyobraźnia poetycka. Doświadczenie przesuwa się przed oczami zjawiska, które tak biegną jedne za drugimi, że: „Wszechświat zatrzymuje się. Starzy poeci / odchodzą / jak liście, / które zaczerpnęły soki, / z wieży z kości sło- niowej”. Jest to postawa realna – daleka od poetyckiego anarchizmu – lecz świadoma swoich ograniczeń, wynikających z typu mentalności społecznej kodyfikowanej przez naszą rzeczywistość: Oto obcy. Pukają do naszych miast martwych teoriami bezwzględności i patrzą. (...) Zostawiają nam ślady oczu zostawiają martwe gołębie i patrzą, na nas patrzą, tylko patrzą uważnie. („Uliczna latarnia”) Ogrom sensów wyjmuję z tych wierszy (może nie wprost) pamiętam, że poezja rozgrywa się między świadomym i nieświa- domym – i każde słowo znaczy podwójnie. Trzeba jednak wezwać charakterystyczne cechy zawarte w Baudelaire’owskim temacie „Zasada poezji”, która nie posiada innej rzeczy, poza sobą samą... Andrzej Gnarowski __________________ Andrzej Walter, „Ciężar właściwy”. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2017. Widoki na przeszłość Czytam „Poemat kresowy” poetki ze Szczecinka Krystyny Mazur. Lektura książki powoduje liczne skojarzenia. Przypomina mi się pewna pani, którą widziałem tylko raz w życiu bardzo dawno temu i niestety nie pamiętam jej imienia, ale pamiętam opo- wieść. Otóż, w 1943 roku mieszkała na Wo- łyniu i miała przygotowany zbiór młodzień- czych wierszy, chyba głównie erotyków, zbiór leżał w szufladzie w wiejskiej chacie, czekając na lepsze czasy, ona wyjechała do miasta, a gdy po kilku dniach wróciła, tam cała wieś spalona przez Ukraińców, jej cha- łupa też. Musiało minąć pół wieku, żeby zdecydowała się coś napisać, żeby pozbyć się tej strasznej blokady, taki bardzo późny debiut, ale wtedy to już nie były erotyki, ale raczej twórczość eschatologiczna. Inne skoja- rzenie: otóż ze dwadzieścia kilka lat temu, będąc młodym adeptem sztuki dziennikar- skiej, przeprowadzałem wywiad z profeso- rem psychologii Kazimierzem Obuchowskim. Profesor wykładał na UAM w Poznaniu, ale dodatkowo pracował też na bydgoskiej uczelni. Jego rodzina, bodajże w 1940 r., została przez Sowietów deportowana do Kazachstanu. Niektórzy członkowie rodziny, pozostali w tej kazachskiej ziemi na zawsze, on sam zaś cudem ocalał. Po wojnie osiadł w zachodniopomorskim Łobzie. Albo jeszcze opowieść koleżanki, której rodzina w 1945 roku za pośrednictwem Państwowego Urzę- du Repatriacyjnego, też trafiła do Szczecinka. Czytam więc te wiersze, zamieszczone w dość wątłej książeczce i już wiem, że budzą one liczne skojarzenia, działają na wyobraź- nię, bo familia poetki również pochodzi ze Wschodu, a konkretnie z Wołynia. Czym jest „Poemat kresowy?”. To na pewno podróż w przeszłość. Na polskie Kresy patrzymy oczami kronikarzy, ale przede wszystkim przez pryzmat doświad- czeń rodzinnych. Ukraina to prawdziwy tygiel narodowościowy – i co się z tym wiąże – również kulturowy. Na kartach poematu pojawiają się Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Sowie- ci, Niemcy. A podróż, którą funduje nam Krystyna Mazur, trwa prawie 500 lat, bo od czasów kozackich, hajdamackich, po XX wiek. Ale zawsze najważniejsze jest polskie spoj- rzenie, patrzymy więc na tamte wydarzenia, z naszego punktu widzenia. Co widzą te polskie oczy? Oto jesień 1939 roku, na Woły- niu pojawiają się Sowieci. A tu nasi sąsiedzi, Ukraińcy, cieszą się, że upadło państwo polskie, tańcują i śpiewają, ucztę dla nowych panów urządzają. Podmiot liryczny, z nie- skrywaną zresztą radością powie: „Ich radość z klęski Polski nie trwała jednak długo. / Gdy pozabierano do kołchozu ichnie krowy, świnie i konie”. W innym tekście „Porządek musi być” Mazur okazuje się poetką iro- niczną. W czasach panowania Sowietów, babcia jej codziennie modliła się i dziękowała „Panience Najjaśniejszej / że łaskawie nie uraczyła nas majątkiem jak Barańskich / bo oni przez te hektary lody syberyjskie liżą”. Chyba czasami tak to już bywa, że bycie biednym, chroni człowieka przed prawdzi- wym nieszczęściem. Jej rodzina nie była dla komunistów wrogiem klasowym, nie czekała ją zsyłka. Babcia autorki rejestruje, że pewnego dnia z miasteczka znikają Żydzi; rzekomo mają zostać przetransportowani do getta we Włodzimierzu Wołyńskim. Ale potem, pod- miot liryczny stwierdza, że nic szczególnego się nie dzieje, aż przychodzi ten straszny rok 1943 i „wiosną powietrze zgęstniało”. Poetka jest oszczędna, nie chce epatować przemocą, bo w samych już krzykach banderowców zawarta jest głębia dramatu. Jest to dość ciekawe, jak w jednym zdaniu udaje jej się ukazać, rodzące się z przelanej polskiej krwi państwo ukraińskie, a z drugiej strony, nasi rodacy w ukryciu cicho śpiewają: „Bóg się rodzi”. Narodziny Boga i Ducha Nienawiści następują jedno po drugim. I w jeszcze in- nym, bodaj najlepszym tekście zbioru, „Nie wilków się bójcie”, podmiot liryczny opowia- da historię cioci Oksany, która „ukrywała Lachów” i za to została przez ukraińskich nacjonalistów zamordowana. Podoba mi się, gdy na końcu wiersza pojawi się powtórze- nie: „nie wilków się bójcie, nie wilków”. Autorce udało się też znaleźć odpowiednią symbolikę, by opisać okrucieństwo tamtych czasów. Dziewczynki bawią się lalkami do- kładnie tak samo, jak mordercy spod ounow- skiego szyldu postępowali ze swymi ofiara- mi. Beznadziejna to zabawa, polegająca na rozcinaniu brzucha i wyciąganiu z wnętrza lalki trocin. Jak widać, skutki tych ohydnych mordów odcisną piętno na całej wspólnocie i to już chyba na zawsze.
Krystyna Mazur
Ostatni rozdział książki zatytułowany: „Przesadzanie” (Ziemie Pozyskane, XX-XXI wiek) jest opowieścią o ludziach, którzy padli ofiarą układu po-jałtańskiego, zostali wy- rwani z ojczystej ziemi i przesadzeni na tereny poniemieckie. Mam kolegę, który również znalazł się w takim transporcie repatriantów i on mi kiedyś powiedział: „Nie ma czego żałować, zamieniliśmy biedną chatę krytą słomą zlokalizowaną na pole- skich bagnach, na bardzo dużą, murowaną chatę, z nieźle wyposażoną kuchnią i całkiem nowoczesną łazienką. Uciekający w panice Niemcy, niewiele zdążyli zabrać. Czego ja więc miałem żałować, widoku na bagno?”. Poetka ze Szczecinka w wierszu „Ziemie Pozyskane” włoży w usta swej babci zupełnie inną sentencję: „serce zostało na Ziemiach Straconych / i bije w dzwonach kresowego kościółka”. Jakże to dwa krańcowo różne typy wypowiedzi, gdzie to co materialne zderza się z tym co niematerialne, duchowe z tym co utylitarne. Wiecznej tęsknocie za wyidealizowaną krainą obca jest praktycz- ność i przezorność, tak widoczna w opowie- Ści kolegi.
I w takim też klimacie są inne wiersze w tej kończącej zbiór części. Dominuje nostal- gia, choć poetka operuje dość oszczędnym językiem. Ciekawa jest ta sytuacja utraty, tak głęboko dramatyczna, że właściwie bezna- dziejna. Nikt i nic nie jest w stanie zwrócić tylu straconych lat. Nie chodzi przecież o to, żeby powrócić na Wołyń, pooddychać ukra-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka
ińskim powietrzem, ale żeby wskrzesić tamten wielokulturowy świat, w którym ludzie o obco brzmiących imionach i nazwi- skach całymi latami potrafili ze sobą współ- pracować. I chyba zawsze w tego typu wspomnieniach, ziemia jest namacalna, o niej się mówi, ale tęskni się za ludźmi, upa- dek relacji jest dla człowieka najgorszy, to przecież oznacza, że człowiek jest trochę jak kamień rzucony w pustkę. Jak napisze poetka w „Odchodzeniu”: „Chociaż wiem / że deszcz nie napełni naczynia / gdy ono rozbite” - i to jest właśnie w tym życiu na obcej ziemi najgorsze, jakaś niezwykle precyzyjnie uchwycona przez poetkę jałowość.
Bartłomiej Siwiec
Nastrojowe dysonanse
Dopiero co ukazał się tomik Blanki Łu- komskiej-Świegockiej „Kamień i muszelka” wykazujący ogromną wrażliwość na słowo autorki żyjącej na co dzień muzyką (będącej pedagogiem w Szkole Muzycznej), a już trafił do moich rąk zbiór wierszy „Dysonanse” Marty Pawlickiej-Włóki — poetki i kompo- zytorki zawodowo związanej z nauczaniem wychowania muzycznego. I nic w tym dziw- nego, bo większość spotkań z poezją łączy się dziś ze śpiewem i muzyką instrumentalną pamiętając, że przecież już dawno, dawno temu obie te muzy sobie partnerowały ku zadowoleniu i radości zasłuchanych.
Muzyka w wierszach M. Pawlickiej-Włóki tworzy nastrój skupienia, w którym świetnie się czują słowa liryki pełne czułości, subtel- ności, także i zadumy nad sensem ludzkiego istnienia. Co ciekawe, połączenie tych dwu dziedzin sztuki i zarazem artystycznych żywiołów daje przeżyciu silny, pełen ekspre- sji impuls.
Jednakże bywają — jak w muzycznych pa- sażach - dysonanse, które nie tylko brzmią, ale też wnoszą istotne znaczenie do refleksji nad meandrami ludzkiego losu, gdzie nie wszystko jest tak poukładane, jak w taktach zapisanych nutami:
Otulona muzyką brzasku wchodzę
na ścieżki pięciolinii Melodia pola
rozpina dach
nad dysonansem
mojego serca
Muzyka
19
Poetka zdaje się dyrygować naszą uwagą, skłaniając do przemyślenia owych niekiedy ambiwalentnych uczuć, emocji czy sytuacji. Zachęca nas do tego liryczna introdukcja:
Zamysł - uwięziony krąży
galopem słów
w samotrzasku serca łzą oniemiałą
na niezapisanej kartce
Uwolniony westchnieniem ciszy może wyśpiewać poszept skrzydeł wiersza
Wyobraźniowej projekcji autorki często towarzyszą motywy muzyczne, które jakby mimowolnie wkomponowują się w myśli i obrazy. W wierszu „Noc” pełna muzyki jest przyroda, żyjąca swoim rytmem i śpiewem, całym rytuałem subtelnych dźwięków i drgań własnej aktywności. Nie łudźmy się jednak: życie niesie ze sobą nie tylko czas ukojenia, ale i czas niepokoju oraz rozdarcia. Podmiot liryczny doświadcza owych tytuło- wych dysonansów niczym potrącenia w niedobrą, fałszywą strunę.
Oto poetka, co zauważyłam z satysfakcją, podobnie jak i ja w zbiorku „Niewygasłe znaki zapytania”, wciąż pyta, wciąż ją coś głęboko nurtuje. Szuka wyjaśnienia tajemnic egzystencjalnych, które wszystkich nas trapią. Jest jakaś niepisana, a jednak wyrażo- na poetyckim słowem umowa poetów, by to, co niedopowiedziane przez filozofów, magią lirycznych metafor zgłębić. I mimo owych napięć, zgrzytów podświadomie domagamy się przecież jakiegoś ładu czy harmonii w nas samych , jaki w otaczającym świecie.
Krystyna Cel
YEN
MORS SCAN BAA
Marta Pawlicka-Włóka, „Dysonanse”. Nauczyciel- skie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe NA- STOK, Piotrków Trybunalski 2017.
Numer 3(259) marzec 2018
„Zaczęło się inaczej”
Żywiołowo i z pewną dozą dezynwoltu- ry, choć nie bez lirycznego zmiękczenia, opowiada swą łobuzerską biografię Wal- demar Kazubek, debiutujący zbiorem „Wchodzę w to”, enfant terrible mikołow- skiego środowiska artystycznego, mieszan- ka niepokornego dandysa i czułego cynika. Zbiór wyraźnie naznaczony jest męskim, testosteronowym żywiołem, choć nie brak tu także tonów subtelnych, pokazujących szerokie spektrum wrażliwości twórcy z Wojaczkowego miasta.
Anna Dominiak
Jest kombatancka historia dziadka, wspomnienie pogrzebu babki, są drastyczne ballady podwórkowe - zapisy dziecięcych eksperymentów, reminiscencje miłosnych wtajemniczeń i podbojów (może stąd okre- ślenie Jakuba Skurtysa, że to książka szowi- nistyczna i kolonialna). Także liczne wskaza- nia literackich i podróżniczych inspiracji. Warto wspomnieć, że opinie młodej krytyki są skrajnie różne: od nazwania Kazubka autorem najlepszego debiutu 2017 roku (Rafał Różewicz) po określenie jego książki jednym z bardziej denerwujących zbiorów (Jakub Skurtys).
Autor w swoich wierszach, niespiesznie, jak rasowy flaner, oprowadza odbiorcę po ważnych dla siebie rewirach, azylach, obsza- rach często mitologizowanych, orientacyj- nych punktach na mapie swojej biografii. Wraca do dzieciństwa, odsłania kulisy per- wersyjnych okrucieństw, wspomina militar- ne fascynacje, a więc pokazuje typowe kon- teksty kształtujące jego chłopięcość i rzutują- ce na wiek męski. Obrazki z tego czasu od- najdujemy na przykład w fenomenalnie poprowadzonej narracji w wierszu „Pierwsze zabicie szczura” zakończonym porażającą puentą, czy utrzymanym w podobnej, po- dwórkowej tonacji tekście „Latające traszki”. Historie składające sie na ten wątek pokazują
przeszłość z perspektywy teraźniejszości bohatera, a retrospektywna formuła daje szansę nadania im często zaskakujących sensów, zdradzających obycie kulturowe autora. Nie jest to poetyka konfesji, ale opo- wiadane historie mają charakter intymnego doświadczenia. Podmiot mówi we własnym imieniu, przywołując często miejsca, zarów- no bliskie, jak i odległe (wyraźnie ujawniają- ca się figura podróży). Jednak pojawiają się one raczej jako preteksty niż obiekty opisu. Historia konstruowana jest w taki sposób, że słuchamy jej, jakby była opowiadana na żywo. Uwaga odbiorcy jest skoncentrowana, ponieważ bohater, co typowe dla form mó- wionych, zwraca się do niego wprost („i widzicie, to już nie było martwe gniazdo pełne kociąt”). Nierzadko ujawnia też ograni- czone zaufanie do własnej pamięci („sam już nie wiem, chyba”). Zabiegi te powodują wrażenie, jakby dalsza czy bliższa przeszłość, obfitująca w pieczołowicie rekonstruowane detale, była właśnie odtwarzana. I tu docie- ramy do kwestii, która przy pierwszej lektu- rze zbioru wydać się może drażniąca. To nadmiar szczegółów, natarczywość konkre- tów, które oczywiście dają efekt epickiego rozmachu i czynią historię niezwykle suge- stywną, ale sprawiają wrażenie przeładowa- nia, natłoku, jakby poeta nie radził sobie z selekcjonowaniem detali - wszystko jest tu na równi istotne i nie do pominięcia. Potrze- ba doprecyzowywania tworzonych obrazów wywołuje jednak wrażenie, jakby poeta nie ufał wyobraźni odbiorcy. Ale odczucie to mija przy głębszym wczytaniu.
Wyrazistym wątkiem zbioru jest miłość, napięcia towarzyszące erotycznym relacjom, sam akt seksualny wreszcie (z niebywałą wyobraźnią wielokrotnie metaforyzowany). Erotyki Kazubka są subtelne i brutalne, przedstawiają łóżko jako oświetloną księży- cem scenę uniesień (tak, poeta korzysta i z takiego instrumentarium), ale też arenę zmagań. Kobieta ujmowana jest często, co zostało zauważone w którymś z wcześniej- szych omówień, jako obiekt strywializowany, służący zaspokojeniu męskich potrzeb, bo przecież „najważniejsze dla sprawy będą zawsze krótkie spódniczki”. Sporo tu portre- tów kanonicznych południowych piękności (jędrne pośladki, ponętne, smagłe ciała). Kobiety to laleczki voodoo nakłuwane w przydrożnych motelach. Choć są także obiek- tem obsesyjnych pragnień („Erotyk podwór- kowy”).
Kazubek niejednokrotnie wskazuje, skąd przychodzą artystyczne impulsy. Wyraźny jest tu patronat Hemingwaya czy fascynacje literaturą hiszpańską, muzyką, filmem. Jed- nak nie wspomina nigdzie o Bukowskim, z którym analogia narzuca się bardzo wyraź- nie. Oczywiście ta zbieżność poetyk może wynikać nie tyle z zapatrzenia i świadomego mniej lub bardziej czerpania z wzorców, co podobnych czynników kształtujących stosu- nek do świata i styl jego opisu u obu twór- ców. Ten wspólny mianownik to wspomnia- na koncentracja na detalu i jasność przekazu, choć u Kazubka znaleźć można więcej subli- macji i spektakularności. Podobny jest nato- miast model podmiotu - szorstki, męski, niemal falliczny. U Kazubka jednak wyraźna
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
jest zdolność przeplatania rejestrów. Z bru- talną, miejscami nawet skatologiczną dosad- nością (np. puenta wiersza „Słynny mikołow- ski tunel pod rynkiem”) sąsiadują frazy liryczne, operujące tradycyjnym, choć świeżo wykorzystanym instrumentarium („z szafy coraz intensywniej pachnie księżycem” - zakończenie „Nienapisanej piosenki Toma Waitsa o nocy w Hotelu Bristol”).
Kazubek potrafi konstruować puenty za- skakujące i mocne, ale też formułować mięk- kie, eufoniczne klauzule („jak czereśnie przyszłaś / jak era eteru”).
Mimo osobistego tonu zbioru nie można powiedzieć, by podmiot prezentował posta- wę egocentryczną. Stosunek do opowiadane- go świata jest ironiczny, autoironiczny, nad introspekcją często przeważa behawior.
„Wchodzę w to” to na pewno książka, której nie można odmówić artystycznej brawury, widać w niej językowe wyrobienie, nieprawdopodobną giętkość frazy, umiejęt- ność tworzenia zmiennej perspektywy, żywiołowy stosunek do świata i języka, który jest tu ofensywny, zawadiacki, ale przy tym z niebywałą precyzją oddający obraz świata. To późny, ale konieczny i ważny debiut.
Zbiór zamyka tekst dotykający kwestii metapoetyckiej:
wiersz, który zasklepił się we mnie trzeba jakoś wyciągnąć
czy mogę się tobą posłużyć jak przedmiotem
kochana patrz książka rozchyla swe strony
(Rozbój w biały wiersz).
Waldemar Kazubek, Wchodzę w to. Strzelin 2017, s. 52.
Numer 3(259) marzec 2018
Filozofia
codzienności prof. Marii Szyszkowskiej (136)
Fot. Andrzej Dębkowski
Polityka o charakterze nacjonalistycz- nym oraz polityka nasycona fanatyzmem religijnym nie jest reliktem przeszłości sta- nowi zagrożenie dla człowieka i naszej plane- ty, zważywszy na środki masowego rażenia.
Politykę współistnienia jedynie się de- klaruje budując zarazem, na przykład, bazy wojskowe. W państwach demokratycznych polityka jest uprawiana z reguły przez ludzi nieprzygotowanych, wybranych często przy- padkowo na kilka lat do parlamentu. Rów- nież władza wykonawcza pozostaje rzadko w rękach specjalistów i ludzi mądrych. Zdarzają się przykłady ministrów, którzy dopiero po objęciu stanowiska poznają resort, którym mają kierować. Zdarzało się już, na przykład, że ministrem obrony był psychiatra, a mi- nistrem sprawiedliwości — etyk.
Aktualnie prowadzona polityka powinna ulec istotnym zmianom. Ogół społeczeństwa nie ma na nią wpływu. A ponadto część społeczeństwa pozbawiona jest swojej re- prezentacjj w parlamencie. Polska Partia Socjalistyczna — mimo stawianym pomnikom Józefowi Piłsudskiemu - jest nieobecna w parlamencie. Skutkuje to brakiem lewicowej partii w sejmie i w senacie, bo nazwanie się lewicą to nie jest wystarczający powód, by dana partia spełniała elementarne warunki lewicowości.
Przyjmuje się, że pewne instytucje pań- stwowe mają być apolityczne. Należy do nich urząd prezydenta RP, wojsko, sądownictwo, policja, administracja państwowa. Myli się jednak apolityczność z bezpartyjnością. Otóż składnikiem światopoglądu każdego czło- wieka są mniej lub bardziej wyraźnie skry- stalizowane poglądy polityczne. Nawet for- malne wystąpienie z partii — o ile jest wyma- gane dla objęcia urzędu — nie wymazuje po- glądów politycznych.
Niektóre jednostki podkreślają wyniośle własną apolityczność, deprecjonują politykę oceniając ją jako „brudną” i wyraz kłębiących się interesów. Apolityczność to w gruncie rzeczy separowanie się od problemów wła- snej epoki i niechęć brania na siebie odpo- wiedzialności za sprawy wspólnoty w której się żyje. Obserwujemy obecnie w polityce grę interesów indywidualnych oraz partyjnych,
Filozofia
ale to nie znaczy, że taką ona może jedynie być. Niezgoda na zachodzące procesy uwa- runkowane polityką, nie powinna być wy- powiadana w zaciszu domowym lecz łączyć ze sobą osoby krytycznie oceniające rzeczy- wistość po to, by ją przekształcać.
Działania człowieka pojmowanego jako obywatel mają charakter polityczny. Działal- ność państwa i jego organów też jest działal- nością polityczną. Polityka dotyczy nie tylko teraźniejszości, ale powinna wiązać się z wizją lat, które mają nastąpić. Właśnie filozo- fia polityki ukierunkowana jest na sferę tego, co być powinno. Nie znaczy to, że nie liczy się z wiedzą o faktycznie zachodzących proce- sach politycznych.
Partie prawicowe stoją na stanowisku, że polityka powinna urzeczywistniać poglądy moralne. W Europie odwołują się członkowie tych partii do moralności własnego wyznania chrześcijańskiego. Powoduje to w państwie dominację jednej z grup światopoglądowych oraz jej uprzywilejowanie.
Anarchiści uznają państwo za zło ko- nieczne. Domagają się więc - podobnie jak przedstawiciele liberalizmu ekonomicznego - ograniczenia działań o charakterze poli- tycznym. Przedstawiciele liberalizmu w wieku XIX porównywali zadania państwa do roli nocnego stróża. A więc ograniczali dzia- łalność państwa do bezpieczeństwa obywa- teli oraz ich stanu posiadania. Najlepsza ich zdaniem jest taka działalność państwa, która w ogóle nie została podjęta. Przeprowadzali analogię z lekarzem, który gdy waha się jakie lekarstwo ma zalecić choremu, najlepiej postąpi gdy nie zapisze żadnego.
Zjawiskiem wyjątkowo nagannym jest obserwowane, niestety, kierowanie się ko- rzyściami własnymi. Dotyczy to osób zajmu- jących wysokie stanowiska w państwie, jak również polityków wszelkich szczebli oraz urzędników pełniących doniosłą służbę społeczną. W ich pracy powinien zawierać się element bezinteresowności, bo inaczej nie będzie prawidłowo wykonywana. Pod- ważanie więc sensu czynów społecznych jest wyjątkowo szkodliwe, bo uprawomocnia tkwiący w każdym z nas egoizm, który powi- nien być przełamywany.
kk *k
Poglądy pedagogów wpływają na psy- chikę ich wychowanków i mają też jakiś wpływ na ich poglądy polityczne. Ale w sytuacji, gdy ani dom, ani szkoła nie pomaga w rozwoju uczuć i wyobraźni, w kształtowa- niu charakterów, to takimi jednostkami łatwo jest rządzić. Wyrabiane w nich wadli- wie postawy przystosowawcze sprawiają, że nawet niewłaściwa polityka nie napotyka w społeczeństwie oporu. Kultywowanie tego, co przeciętne i błędne, nakłanianie, by rozwi- jać w sobie zdolności przystosowawcze - prowadzi do wzrostu liczby potulnych oby- wateli przesyconych lękliwością. Ponadto, obecnie człowieczeństwo zostaje umniejszo- ne poprzez nazywanie nas „kapitałem ludz- kim” i „kapitałem społecznym” oraz przypi- sywanie szczególnej wartości osobom wyko- nującym pracę; wywołuje się absurdalny konflikt w społeczeństwie poprzez stwier-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
21
dzenia polityków i publicystów, że pokolenie pracujące utrzymuje tych, którzy pobierają renty i emerytury. Każdy wszak pracuje zarazem na swoją przyszłą rentę lub emery- turę. A jeżeli pieniądze te, ściągane z pobo- rów miesięcznych pracownika, wykorzysty- wane są na inne cele niż ich przeznaczenie — to za to odpowiedzialności nie ponoszą renciści i osoby emerytowane. Skłócenie grup społecznych ze sobą jest znanym od wieków sposobem ułatwiającym podejmo- wanie dowolnych decyzji przez polityków.
Politycy chętnie uciekają się do manipu- lacji, która ma charakter nie tylko werbalny, ale także oddziałuje gestami i mimiką. Mani- pulacja polityków wpływa na świadomość, uczuciowość i doznania. Manipulacja to ukryty przymus wymierzony w wolność człowieka. Im bardziej jest niezauważalna, tym bardziej skuteczna. Manipuluje się dążąc do zdobycia zaufania obywateli, bądź wytwa- rzając poczucie zagrożenia, a więc wzbu- dzając lęk przed czymś.
Łatwo jest manipulować człowiekiem odznaczającym się nikłą odwagą cywilną i spragnionym mocno aprobaty ze strony otoczenia, człowiekiem pozbawionym pew- ności siebie. W naszej epoce liberalizmu ekonomicznego ułatwia manipulację lęk przed utratą pracy.
Polityka zaczyna się wraz z powstaniem państwa, a więc jest późniejsza od prawa, które w postaci prawa natury dochodziło do głosu również przed utworzeniem państwa. Wielu filozofów prawa taki przedspołeczny i przedpaństwowy stan w dziejach ludzkości nazywa stanem natury przyznając mu bądź istnienie faktyczne, bądź przyjmując ten stan jako konieczną hipotezę bez której nie można wyjaśnić ustroju demokratycznego. Miano- wicie, w tym stanie natury, który można sobie wyobrazić jako zbiorowość egzystują- cych obok siebie anachoretów, czyli pustel- ników - każdy człowiek był wolny. Do po- wstania państwa według niektórych teorii miało dojść w drodze umowy społecznej, czyli umowy każdego z każdym. Nie zrzeczo- no się naturalnej wolności lecz postanowio- no z pewnych względów - rozmaicie inter- pretowanych - rozpocząć życie społeczne oraz utworzyć państwo. Wielu myślicieli wyjaśnia poprzez tę teorię konieczność kultywowania ustroju demokratycznego.
Twórcy idei globalizacji oczekiwali, że zjednoczenie ludzkości stanie się faktem ze względu na pragnienia jednostek. Oczekiwali, że gospodarcze i polityczne procesy jedno- czenia świata będą wyrazem także przemian w świadomości człowieka.
Jednoczenie się ludzkości obserwujemy dzisiaj na płaszczyźnie gospodarczej, bowiem jest to dogodne dla międzynarodowych koncernów. Sprzyja ich rozwojowi i potędze, co nie przekłada się na dobrobyt najemnych pracowników.
Niania bukowika
Numer 3(259) marzec 2018
22 Andrzej Bartyński
Rozmowy na globie - człowieka osobie
To rzecz pierwsza
- A może napilibyśmy się herbaty z mio- dem, co myślicie o tym? - zapytała błękitno- oka i złotowłosa Wiosna w salonie mych myśli siedząc przy okrągłym stole.
- A może byśmy się napili kawy z ru- mem, co myślicie o tym? - zapytała piwno- oka jak heban czarnowłosa Luna w salonie mych myśli siedząc przy okrągłym stole.
— A może, a może dzięki Bogu, może by- śmy się napili grogu? - zażartował filozof Pan Nietwór w salonie mych myśli siedząc przy okrągłym stole.
— A może byśmy się jednak napili rumuń- skiego wina Cotnari? - to się odezwał w salonie mych myśli głos zza pieca, a wszyst- kim się wydawało, że to głos znanego poety Henryka Gały, który ze swą żoną Irenką króluje w swoim domu w Drozdowie, tuż obok Łomży.
— To nie tak, to nie tak. Moim zdaniem to rzecz pierwsza, napijemy się wiersza — oświadczył asystent Daniel Spaniel i powstał z miejsca. Drogi nasz Autorze, komandorze. Pozwól mi, że w salonie mych myśli wiersz ogłoszę.
Taki wiersz
Taki piękny wiersz
wyskoczył z mej głowy
i migiem sam się oddalił do siebie bo przecież tak jest
że każdy coś traci
tylko nigdy wiersz
on nigdy nie traci swojej samotności po to ażeby zawsze być
razem z nami
- Razem z nami, razem z nami. Tylko z nami, tylko z nami. Niech nam życia nikt nie plami, bo jesteśmy urwiszami - wyrzuciła z
Publicystyka
siebie złoty granat wiosennego śmiechu okienna framuga w salonie mych myśli. Buch, buch, buch! Posłuchajmy pięknych słów. Niech świat słyszy, niech świat słyszy, że poezja nie zna ciszy.
Wiosna
Przeszła burza połamała drzewa przeszła wojna
nie złamała drzewa życia jest wiosna
umierają poeci rodzą się wiersze umierają wiersze rodzą się poeci przyjdzie jesień przyjdzie wiosna przejdzie bezokolicznik przejść rzeczownik przejście jest wiosna
śpiewają kwiaty kwitną ptaki
w zielonych liściach drzewa czasu jeszcze jest wiosna rodzą się wiersze jeszcze jest przejście rodzą się poeci
- Ho, ho, ho! Ha, ha, ha! Czy się uda ta rzecz pierwsza, że się napijemy wiersza? — zawołała swe pytanie wysokim głosem rozległa podłoga w salonie mych myśli.
- Teraz, teraz, otóż tak, czuję w ustach wiersza smak.
Teraz
Gdy cisza kosmosu
unosząc spódnicę niebios rozchyliła uda
widząc to on
król chaosu
pojął znaczenie gestu odpowiednio się ukształtował i podjął decyzję:
Teraz albo nigdy
Porcje proporcje rytm teraz teraz szeptała cisza porcje proporcje szczyt teraz teraz milczała cisza
Jestem powiedział człowiek porcje proporcje byt
byt określa świadomość Będę powiedział człowiek
i podjął decyzję
Na drugiej stronie liścia Homer napisał: Byłem
na pierwszej stronie liścia autor napisał : Jestem
Porcje proporcje i dysproporcje a liście porwał wiatr
teraz teraz szeptała cisza
na trzeciej stronie liścia
PS. Złocisty kandelabr nad okrągłym sto- łem w salonie mych myśli powiedział:
- Ja złocisty kandelabr, jako poeta tworzę swój niezwykły zaczarowany świat. Tylko Tobie w tajemnicy powiem, nasz drogi Auto-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
rze, komandorze, że świat który tworzę, znajduje się na czwartej stronie liścia. Wszystkich zapraszam do przyjścia. Nie ma innego wyjścia. Tylko ten zaczarowany świat.
Ryby mają głos
Nowi autorzy podrzucają swoje wiersze i nie wiadomo, czy dla podziwu, czy na udrękę. Mira Umiastowska debiutantką nie jest, lecz w poezji jakby raczkowała. Wydała tzw. zeszyty, poezję liryczną pt. „Wiersze” i „Bibe- loty”, a teraz, a właściwie od zeszłego roku, skupiła uwagę na tryptyku „Świat za burtą”. Składa się ona z dwóch części: „Ryba nie ma okien” i „Bezpieczeństwo Małgorzaty”.
Poetka nie tylko na użytek swych wier- szy, ale i prozy poetyckiej, którą uprawia, stworzyła wszędobylską postać Manola. Bezpośrednio się nie ujawnia, lecz autorka wyszczególnia ją w słowie „Do Czytelnika”, pisząc: „Manolo to potencjalny Ty. Jednak Ten Manolo, który czyta, o podejściu szcze- gólnym, Manolem przeciętnym nie jest. To człowiek dociekliwy w niezwykłości podej- Ścia do rzeczy większych i mniejszych”.
Można domniemywać, że Manolo to bo- hater liryczny, który przesiewa przez siebie impulsy świata zewnętrznego i wysyła wła- sne, odznaczając się szczególną czułością i wrażliwością. Jeżeli, jak podaje autorka, jest dociekliwy, pewnie posiada w sobie coś z filozofa i coś z mędrca.
Część II: „Świata za burtą” wyszła dru- kiem rok temu. Scala ją motyw morza, wę- drówki, drążenia w materii otaczającego świata. Można doszukać się tu autoanalizy, samozrozumienia, gdy bohater powiada: „Mój język należy do świata / z którego przybyłem... // Nie było cię w nim”. Bohater ulega opatuleniu, odzianiu w grube ze- wnętrzne warstwy i zatraca swoją tożsa- mość. Szuka wtedy proroka, żeby go obudził, szuka ponownych swych narodzin. Można trafić w tym tomie jeszcze na wytłumaczenie tytułu książki. W wierszu pt. „Wielka ryba” stylem iście testamentowym przywołuje obraz człowieka na wzór Jonasza i wieszczy jakby kres wędrówki, walk, nienawiści. Ryba jest tworem, która połyka, zżera i wypluwa, jak w swej dzikiej działalności człowiek. Prosi autorka o zatrzymanie tego koła histo- rii.
Motywy marszu, statku, ryby nie zdomi- nowały tej książki, lecz pojawiają się np. w wierszu „Ośmiornica w sieci”. Pointą jego jest wyrażenie: „przez oczka przepływa życie”, co oznacza, że jest „zbyt luźna sieć”, „żeby ucie- kać z niej nie chcieć”. Pisze to tak w konse- kwencji tego (jak mówi ryba), że „zbyt wiele mam ramion / obciążonych brzemieniem”. Nie nastarcza żywot ryby, aby zaspokoić oczekiwania swoje i innych. Tu wywód ocie- ra się o pogranicze filozofii, umiejętnego uogólnienia.
(Dokończenie na stronie 24)
Numer 3(259) marzec 2018
Witryna 23 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 3(259) marzec 2018 POEZJA Irena Batuta, Minione, trwałe. Projekt okładki i stron tytułowych: Wiesław Szumiński. Oficyna SIGNI (dawniej „Z bliska”), Warszawa-Gołdap 2017, s. 112. Bogusław Kierc, Jatentatnten. Zdjęcie autora: Danuta Kierc. Zdjęcie na okładce i w książce: Janusz Drzewucki. Projekt graficzny serii, pro- jekt okładki: Paweł Nowakowski. Seria tablice. Wydawnictwo FORMA, Szczecin, Bezrzecze 2017, s. 44. Piotr Klimczak, Wybór wierszy wolnych. Wybór i posłowie: Dorota Heck. Na okładce fotografia: B. Maliszewskiej, Katedra grekokatolicka. Biblio- teka Poezji / Biblioteka „Toposu”, tom 140. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, redakcja „Toposu”, Sopot 2017, s. 160. Janusz Koniusz, Wiersze ostatnie. Redakcja: Eugeniusz Kurzawa. Posłowia: Donata Wolska, Eugeniusz Kurzawa, Robert Rudiak. Projekt okładki i ilustracje: Aleksandra Kurzawa. Foto- grafie: Krystyna Konecka (okładka), z archiwum WiMBP w Zielonej Górze (s. 5), Mirosława Szot (s. 79). Konsultacja: Joanna Wawryk. Wydawca: Związek Literatów Polskich Oddział w Zielonej Górze, Zielona Góra 2018, s. 94. Maciej Krzyżan, Tęsknota. Wybór wierszy. Obrazy: Jan Kaja. Posłowie: Jarosław Jakubow- ski. Na okładce: Jan Kaja, Procesja, 2015. Foto- grafia autora: Jacek Soliński. Galeria Autorska Jan Kaja, Jacek Soliński, Bydgoszcz 2017, s. 160. Aleksandra Kurzawa, Rzeczy oczywiste. Pro- jekt okładki i ilustracje: Aleksandra Kurzawa. Wydawca: Związek Literatów Polskich Oddział w Zielonej Górze, Zielona Góra 2017, s. 64. Ewa Lipska, Pamięć operacyjna. Projekt okładki i stron tytułowych: Robert Kleemann. Wydaw- nictwo Literackie, Kraków 2017, s. 48. Paweł Podlipniak, Herzlich Endösen. Na i stronie okładki wykorzystano zdjęcie Radosła- wa Kobierskiego. Zdjęcie na IV stronie okładki: Rita Katana. Projekt typograficzny: Paweł Podlipniak. Galeria Literacka przy Galerii Sztuki Współczesnej, Radom 2017, s. 100. Aleksandra Ochmańska, Sprawozdanie z Ziemi. Wstęp: Henryk Pustkowski. Korekta: Alina Ochmańska. Typografia: Joanna Podgór- ska. Wydawca: EXPOL, P. Rybiński, J. Dąbek Sp. J., Włocławek 20115, s. 116. Halszka Olsińska, Złota żyła. Zdjęcie autorki z archiwum autorki. Obraz na okładce: Tomasz Bohajedyn. Projekt graficzny serii, projekt okładki: Paweł Nowakowski. Seria 15 piętnast- ka. Wydawnictwo FORMA, Szczecin, Bezrzecze 2017, s. 100. Eliza Segiet, Myślne miraże. Redakcja: Andrzej Żmuda. Wstęp: Piotr Mróz. Posłowie: Kinga Młynarska. Projekt okładki i zdjęcia: Piotr Karczewski. Wydanie II. Wydawnictwo Sowello, Rzeszów 2017, s. 80. Jerzy Utkin, Krótka pamięć Europy. Redakcja: Stefan Pastuszewski. Korekta: Romuald Miko- łajczak. Instytut Wydawniczy „Świadectwo”, Bydgoszcz 2018, s. 32. Jan Erik Vold, Wielka biała księga przed oczami. Przełożył: Andrzej Słomianowski. Fotografia na okładce: Krzysztof Szymoniak. Portret autora: Ulla Montan. Biblioteka Poezji / Biblioteka popasu, tom 144. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, redakcja „Toposu”, Sopot 2017, s. 108. PROZA 2017 Antologia współczesnych polskich opowia- dań. Zdjęcie na okładce i w książce, projekt graficzny serii, projekt okładki: Paweł Nowa- kowski. Seria kwadrat. Wydawnictwo FORMA, Szczecin, Bezrzecze 2017, s. 286. Tomasz Białkowski, Małe historie rodzinne. Projekt okładki: Anna Moderska. Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA, Warszawa 2017, s. 512. Anna Cieplak, Lata powyżej zera. Fotografie na okładce: Paweł Wewiorski / Moment / Getty Images, AngiePhotos / E+/ Getty Images. Foto- grafia autorki na IV stronie okładki: Renata Szczepanik. Ilustracje na wyklejce: Staś Knop / Shutterstock. Wydawnictwo JAK, Kraków 2017, s. 274. Krzysztof Olszewski, Z niczego nic. Redakcja serii: Janusz Taranienko. Koncepcja graficzna serii: Zbigniew Świdziński. Konsultacja literac- ka: Teresa Radziewicz. Opracowanie graficzne: Edyta Karczewska. Wydawca: Towarzystwo Działań Twórczych „Talent”, Białystok 2017, s. 72. Elżbieta Śnieżkowska-Bielak, Taniec z psy- chopatą. Projekt graficzny okładki: Joanna Wróblewska. Wydawca: Warszawska Grupa Wydawnicza, Warszawa 2018, s. 216. NAUKA, SZTUKA KULTURA Kamil Janicki, Damy polskiego imperium. Ko- biety, które zbudowały imperium. Prawdziwe historie. Projekt okładki: Adam Pietrzyk. Foto- grafia na I stronie okładki: Agnieszka Rzymek. Sesja zdjęciowa: Modelka Dorota „Thinloth” Wacławik. Opieka redakcyjna: Krzysztof Chaba. Wybór ilustracji: Natalia Gawron, Kamil Janicki. Indeks: Rafał kuzak. Konsultacja merytoryczna: Adam Szabelski. Opracowanie ilustracji: Kata- rzyna Leja. Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o., Kraków 2017, s. 400. Stanisław Kalisz, Syberyjski trans. Cz. I Mój tatuś kat i inne reportaże. Redakcja i korekta: Justyna Maluga. Projekt okładki: Igor Morski. Na okładce wykorzystano zdjęcie autorstwa Ro- mualda Koperskiego. Wydawnictwo „Bernardi- num” Sp. z o.o., Pelplin 2017, s. 372. Thomas Kielinger, Winston Churchill. Późny bohater. Przekład: Jadwiga Stefanowicz. Redak- tor prowadzący: Bogusław Kubisz. Redaktor merytoryczny: Tomasz Kompanowski. Projekt okładki i stron tytułowych: Paweł Panczakie- wicz. Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2018, s. 400. Steven Naifeh, Gregory White Smith, Van Gogh. Życie. Z angielskiego przełożyli: Bożena Stokłosa, Marcin Stopa. Redaktor prowadzący: Tomasz Jendryczko. Redakcja: Izabela Kuniń- ska, Maria Płomińska. Korekta: Mirosława Kostrzyńska. Wydawca: Świat Książki Wydaw- nictwo, Warszawa 2017, s. 1056. Mirosław Osowski, W bliskim kręgu: recenzje i biogramy. Projekt okładki: Edyta Lisek. Wydaw- ca: Mirosław Osowski, Stalowa Wola 2018, s. 144. Lynn Picknett, Clive Prince, Templariusze. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa. Prze- kład: Jerzy Żebrowski. Redakcja: Barbara Jan- kowska, Barbara Nowak. Indeks: Barbara Nowak. Konsultacja historyczna: Zbigniew Mikołejko. Redaktor prowadzący: Joanna Proczka. Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2018, s. 464. Marek Pindral, Indie czyli świat. Redaktor prowadzący: Justyna Maluga. Redakcja i korek- ta: Janina Małas. Opracowanie graficzne i pro- jekt okładki: Michał Mierzejewski. Wydawnic- two „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 350. Paweł Serafin, Mongolskie historie wilczym pazurem pisane. 4000 km w siodle po bezdrożach dzikiej tajgi. Redaktor prowadzący: Justyna Maluga. Redakcja i korekta: Janina Małas. Opra- cowanie graficzne: Michał Mierzejewski. Zdjęcia i projekt okładki: Paweł Serafin. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 294. Monika Śliwińska, Wyspiański. Dopóki starczy życia. Projekt graficzny: Andrzej Barecki. Na okładce Stanisław Wyspiański Planty o świcie, 1894, Muzeum Narodowe w Krakowie. Na obwolucie Stanisław Wyspiański Autoportret na miesiąc przed śmiercią, 1907, Muzeum Narodo- we w Krakowie. Wydawnictwo Iskry, Warsza- wa 2017, s. 514, w tym ilustracje. Witold Wirpsza, Varia. Eseje. Prozy. Wybór i opracowanie: Dariusz Pawelec. Projekt okładki i stron tytułowych: Agnieszka Sitko. Biblioteka Arkadii, Pisma katastroficznego, tom 138. Insty- tut Mikołowski, Mikołów 2016, s. 458. Grzegorz Wiśniewski, Między Polską i Rosją, Igor i Światosław Bełzowie. Projekt okładki: Barbara Kuropiejska-Przybyszewska. Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora, Oficyna Wydawnicza AspRA-JR, Warszawa, Pułtusk 2016, s. 152. Piotr Zychowicz, Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych. Redaktor: Grzegorz Dziamski. Projekt okładki i opracowa- nie graficzne: Zbigniew Mielnik. Fotografia na okładce: ze zbiorów Ośrodka KARTA. Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2018, s. 408. DLA DZIECI Sławomir Andrzej Keller, Hania i przyjaciele. Opracowanie graficzne i ilustracje: Aneta Na- wrocka-Pietrasiak. Wydawnictwo ASTRA, Łódź 2018, s. nlb. ■ 24
Adoracja śmietnika (Dokończenie ze strony 13)
zasiada jego wydawca? Komentarz zbytecz- ny, ale niesmak pozostaje na zawsze.
Adoracja śmietnika przybiera różne formy, i nie jest to proces zakończony. Prze- ciwnie, nabiera rozmachu do tego stopnia, że nawet ograniczone audytorium nie stanowi przeszkody dla autora, jest przecież Internet, jest fotografia cyfrowa są inne cudeńka umożliwiające retusz, docieranie do wirtual- nego społeczeństwa i nie tylko wirtualnego, nawet władza regionalna i nierzadko politycy są w to wciągani. Aby było dużo szumu, aby obiektyw sprawił wrażenie oglądającym, że była to impreza najwyższej rangi. Pomysłów nie brakuje, ale w skutkowaniu na dłuższą metę efekt wątpliwy, dlatego repetytorium, odgrzewanie zupy cykliczne, nowe scenerie tego samego zdarzenia, bo pamięć odbiorcy zajęta jest w międzyczasie sprawami przy- ziemnymi. Taka świąteczna szopka z wy- miennymi marionetkami. A czas płynie, pojawiają się nowi autorzy, utalentowani, zanim dostąpią zaszczytu uczestnictwa w szopkach zdążą się zestarzeć, chyba, że przyjdzie im naśladować działania po- wszechnie stosowane.
Adoracja śmietnika, to również adoro- wanie samego siebie? Tak, to nie pomyłka to rzeczywistość internetowa. Regułą tutaj jest natręctwo, lans przeszedł już do historii, bo oto pojawiła się autoreklama, samoocena w tonie zachwytu. Analogia do przeglądania się w lustrze, wysyłanie w świat własnego wize- runku, który ma zrekompensować niedosta- tek twórczy, podreperować nadszarpniętą reputację lub jej brak w środowisku arty- stycznym. Twórczość schodzi na dalszy plan, albowiem jest to trudniejsza droga, w więk- szości przypadków daje nikłe szanse na osiągnięcie sukcesu. Niektórym się wydaje, że są celebrytami, sięgają po całą gamę re- kwizytów, od wianka na głowie, po diadem, tort ze świeczkami; oprawa niczym na raucie w reprezentacyjnym lokalu. Adoracja same- go siebie to także newsy, informacje typu: właśnie piję imbirowy napój, ktoś mnie zaczepił na przystanku tramwajowym, zmie- niłam fryzurę, właśnie wróciłam z pracy i biorę się za sprzątanie. Jakby codzienne czynności były czymś wyjątkowym, ponie- waż dotyczą mojej osoby, nietuzinkowej przecież. A co w tym czasie u genetycznych poetów? Cisza w eterze, pracują w swoich pracowniach, mają swoje problemy, których nie rozgłaszają, a jak pojawi się sukces, to są odpowiednie, profesjonalne kanały, które ten sukces nagłaśniają.
LYYCNIULG
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Redaktor prowadzący — Andrzej Dębkowski.
504630543;
Opinie Noty Poglądy
Szczytem adoracji samego siebie jest przyznanie sobie nagrody... (przez siebie samego!) W tym celu pewna literatka powo- łała do życia stowarzyszenie, po bezowoc- nych poszukiwaniach kandydata lub kandy- datki do nagrody w postaci płatnej statuetki - nagrodę przyznała sobie! Inna pisarka, w swoim biogramie umieszcza nieprawdziwe informacje przypisując sobie prestiżową nagrodę, której nigdy nie zdobyła. Wystar- czy mały językowy zabieg aby wprowadzić czytelnika w błąd. I w taki to sposób, jedno z trzech wyróżnień urasta do rangi nagrody głównej?
Adoracja śmietnika przybiera coraz to nowsze formy. Zastanawiam się jak daleko posunie się to zjawisko, niewątpliwie, spo- łeczne, rodzaj mody, określone zachowania wywołane nieograniczonym dostępem do Internetu i mediów. Od mody do zmaniero- wania krótka droga, to, co miało być ambitne staje się kiczem w odbiorze a krótkowzrocz- ność prowadzi do całkowitego braku samo- oceny przy wątpliwej akceptacji otoczenia, tak samo instrumentalnej jak wklejanie informacji czy ilustracji. Groteska, komedia. Postronni obserwatorzy tak to odbierają, ci, co uczestniczą w tym mają przeświadczenie, że rosną w siłę, czynią swój wizerunek roz- poznawalnym. Jeśli o wizerunek chodzi to jest jakieś wytłumaczenie, jeśli o sztukę, którą tworzą, zapomnieli, że ta żyje własnym życiem, a jeśli nie potrafi się wybić, żaden medialny zabieg jej nie pomoże. A już naj- mniej wizerunek natrętnie kreowany w sieci.
Jerzy Beniamin Zimny
Ryby mają głos
(Dokończenie ze strony 22)
Motywy tej poezji nie zasadzają się głównie na rozwoju obrazów sytuacji, ale właśnie na połączeniu ich marzeniem sen- nym i wyobraźnią. Stąd nie wykazują konse- kwencji i logiki, przynajmniej nie zawsze. Sytuacja, zdarzenie podlega rozbiciu grama- tycznemu, w sferze budulca, i tworzą niekie- dy potok słów jak w języku „da da”, w najlep- szym wypadku jak w wypowiedzi nadreali- stycznej. Takim zbitkiem luźno powiązanych słów jest np. wiersz „Śmierć króla”, a w nim choćby te wersety: „Umarł nazizm / Umarł Stalin Ben Laden / Kukurydza modyfikuje wolność // Odmowa nie przyjmuje ofiary”. Lecz w długofalowych kwestiach w rozważa-
e-mail: andrzejdebkowskiQGwp.pl
niach, pojawiają się całkiem głębokie myśli rodem z fizyki molekularnej i teorii względ- ności. Nawiązuje poetka też do Ingardena, w myśl którego byty intencjonalne mają swój wigor i rytm. Są też prostsze formy afirmacji rzeczywistości, jak w wierszu „Jesień życia” ustylizowanym na piosenkę Edyty Geppert „Ach, życie, kocham cię życie”. Książka „Quo vadis homines” stawiane są egzystencjalne pytania i odpowiedzi na podstawowe pytania o istotę i sens człowieka.
Nadrealizm uwidacznia się szczególnie w III części zapowiadanego tryptyku, „Bezpie- czeństwo Małgorzaty”. Tytułowa bohaterka imieniem nawiązuje do Małgorzaty z powie- ści Bułhakowa, której towarzyszem przygód jest Mistrz Niepłytki. Ten wiersz doprowadza autorka do pytania: „A może masz szansę mistrza nie mieć?”. Pytanie to jest retoryczne, bo inne słowo powiadamia, że „Mistrz nie jest „wokół” / Jest wśród... jest gdzie”. Gdzie? — nie wiadomo. Trzeba Go szukać, przewidy- wać, utwierdzać w nas. Tu już autorka prze- chodzi do obsesyjnych kwestii natury religij- nej. Bóg jest tajemnicą, ale trzeba próbować Go odnaleźć. Jakimś mottem przewodnim prowadzącym te rozważania, mottem ogól- nie religijnym, jest dystych z wiersza „Krzyże raju”: „A ja z pnia raju buduję krzyż / i skle- jam żywicą owoce nadziei”. Uczucie pozy- tywne pozwala poetce mimo jej złorzeczeń i częstego przywoływania stery profanum nieustannie wierzyć, wierzyć w potrzebę i potęgę wyrtości i łask.
Czas wniknął w strukturę wypowiedzi odautorskiej. Zamiast mówić o elementach tworzywa i jego zorganizowaniu, wystarczy znów podać cytat z posłowia „Do czytelnika” o Manolo: „Jest krytyczny raczej mało, cier- pliwy umiarkowanie, dociekliwy do bólu. To myśliciel”. Tak ma się postawa podmiotu lirycznego, a jego Świat przedstawiony tak: „Świat raczej niepoukładany, według wzo- rów i modeli narzuconych”. Nic dziwnego, że w tym świecie przy wyolbrzymieniu niektó- rych dominant, wkrada się chaos i niekonse- kwencja.
Poetka zapowiada pierwszy tom trypty- ku, niekoniecznie i nie całkiem — jak wiado- mo - wiążącego się z rybą, i zbiór felietonów z Manolem w roli głównej pt. „Wojownik wyjaśnienia”. Twórczość jej choć może wy- dać się wtórna (Mario Coelho) i nieskładna, ma duże szanse rozwoju, na co wskazują nagrody i wyróżnienia w krajowych konkur- sach literackich.
Stanisław Stanik
Mira Umiastowska, Świat za burtą II. Ryba nie ma okien, Warszawa 2015, ss. 71.
Mira Umiastowska, Świat za burtą IIl. Bezpieczeń- stwo Małgorzaty, Warszawa 2015, ss. 70.
Wydawca i redakcja: DOM KULTURY 97-425 ZELÓW, ul. Kościuszki 74, tel. (044) 6341098; www.gazetakulturalna.zelow.pl
Współpraca: Józef Baran, Andrzej Bartyński, Emil Biela, Tadeusz Czerniawski, Małgorzata Dębkowska, Anna Dominiak, prof. Igancy S. Fiut, Joanna Friedrich, Andrzej Gnarowski, Kazimierz Ivosse, Stefan Jurkowski, Rafał Orlewski, Janusz Orlikowski, prof. Maria Szyszkowska, Tadeusz Zawadowski, Leszek Żuliński.
Współpraca techniczna: Małgorzata Kotala, Agnieszka Kowalczyk. Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów. Zastrzega sobie prawo do skracania artykułów oraz zmian tytułów nadsyłanych tekstów bez uprzedniego powiadamia-
nia autora. Skład: Andrzej Dębkowski. Druk: „TAGRAF”, 98-113 Buczek, Bachorzyn 13, tel. (043) 677-41-56.
|
Gazeta_Kulturalna_4-2018.pdf
|
Spokojnych'ŚWiąt
W numerze:
Wiersze: Sylwii Biernackiej, Róży Czerwiń- skiej, Renaty Grześkowiak, Anny Jakubiec, Teresy Januchty, Janusza Koniusza, Justyny Koronkiewicz, Weroniki Kosmatej, Nikoli Mar- kiewicz, Grażyny Pachołek, Beaty Paprockiej, Gitty Rutledge, Wiesławy Siemaszko-Zieliń- skiej, Dagmary Sołtys, Beaty Wyczałek Andrzej Dębkowski — Z dystansem do wszystkiego - szczególnie teraz
Leszek Żuliński - Wiersze już ostatnie Józef Baran - Spadając, patrzeć w gwiazdy prof. Maria Szyszkowska — Filozofia codzienności
prof. Ignacy S. Fiut — Poeta na scenie istnienia
Stefan Jurkowski - Głos z zaświatów Andrzej Bartyński - Niech sie czytelnicy
o prawdzie dowiedzą
Kazimierz Ivosse - Matka
Joanna Friedrich - Goła płeć i szklane sufity w szklanych domach
Anna Dominiak - Nic nie wie, nic nie chce Jerzy Lengauer - Gdzie ja do nieba teraz pójdę
Dariusz Pawlicki - Pochwała eseju Adriana Jarosz — Multiplikacja spostrzeżeń w utworach Marii Wosik
Jan Zdzisław Brudnicki - Przepływający świat słowa
Krystyna Cel - Wspomnieniem przywołani Andrzej Gnarowski - O kamieniu filozoficz- nym, wielkim poruszeniu serca, żeglarstwie
i poezji
Paweł Kuszczyński - Oswajanie trudnego czasu
Rafał Orlewski - Muzy, miłość i poezja
Jan Stępień - Każdy z nas jest dzidziusiem Informacje, Kronika, Wydarzenia
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Nic nie wie, nic nie chce
„Dobra książka może polegać na tym, że nie wiadomo, o co w niej chodzi” - ten fragment wiersza Marcina Sendeckiego z tomu „W” przypomina mi się, gdy czytam najnowszy zbiór tekstów Karola Maliszewskiego [małe zawsze] wydany przez Dom Literatury w Łodzi w serii „Białe kruki, czarne owce”. Ta książka to 64 mikroobserwacje, oparte na eliptycznym skrócie miniatury (najdłuższa liczy 8 wersów), nierzadko pozostawiające odbiorcę w mało komfortowym stanie bezradności. Bo jak czytać te migawki, hasła, mikroanegdoty czy aforyzmy? (...) Maliszewski sięga tym razem po formę lapidarną, ułamkową, jakby w migawkowej komunikacji upatrywał najskuteczniejszego sposobu dotarcia do znużonego zalewem treści odbiorcy. Może właśnie taka oszczędna fraza stanowi nośnik znaczniejszego semantycznego ciężaru niż to bywa w przypadku dykcji przegadanej i szerokiej? Może taka właśnie dykcja zadomowi się w poezji w czasach nadmiaru komunikatów? Bo przecież hasłowe ujęcia mobilizują odbiorcę do zwiększenia wysiłku w nadawaniu znaczeń tym, jakby kątem oka rejestrowanym obrazom. I właśnie to, co może stanowić o istocie tych wierszy, to nie obraz, ale kąt patrzenia na fragment który poeta wybiera do obserwacji. To tylko pozorne odczucie, że [małe zawsze] jest przypadkowym zbiorem niemęczących umysłu, lekkostrawnych haseł. Rzeczą służącą rozrywce, poezją przyjemnych oczywistości, z przebłyskiem nienachalnie zaangażowanych haseł. (...) - pisze Anna Dominiak na stronie 20.
Anna Dominiak
Pochwała eseju
Mniej więcej od 10 lat czytam namiętnie eseje (od kilku lat też je piszę). Wcześniej
miało to miejsce sporadycznie (o biografiach, zbiorach listów, dziennikach, pamiętnikach nie wspominam, gdyż nadal jestem ich czytelnikiem). Wzmiankowana dekada jesto tyle istotna, że jej początek zbiegł się ze spadkiem mojego zainteresowania beletrystyką. Był on do tego tak nagły i gruntowny, że przestałem ją praktycznie czytać (praktycznie, gdyż sięgam po nią niezwykle rzadko!). Dlaczego? Zadecydowała o tym, potęgująca się niechęć do poznawania wymyślonych bohaterów i zdarzeń przez nich przeżywanych. I to bez względu na to, jak frapujące/intrygujące/niezwykłe by one były. Ta odpowiedź jest dużym skrótem, lecz dotyka sedna. Najprawdopodobniej wzbogacę ją, gdy skupię się na wychwalaniu eseju. Zmiany w moich upodobaniach czytelniczych, jakie miały miejsce w ostatnim wspomnianym okresie, nie sprowadzały się wyłącznie do odłożenia na bok beletrystki, jak też zainteresowania się eseistyką. Około 4 lata temu stwierdziłem, ze zdziwieniem, że zdecydowanie rzadziej, niż zwykłem to czynić jeszcze niedawno, sięgam po utwory poetyckie (czytałem ich bardzo wiele, zdziwienie było więc jak najbardziej zrozumiałe). (...) - pisze Dariusz Pawlicki na stronie 3.
2
Konkursy — |
Małopolska Nagroda Poetycka „Zródło”
1. Organizatorem Małopolskiej Nagrody Po- etyckiej „aródło” zwanej dalej „Konkursem” jest Centrum Sztuki Mościce — Instytucja Kul- tury Województwa Małopolskiego, zwane dalej „Organizatorem” oraz Gminny Ośrodek Kultury w Borzęcinie.
2. Prace konkursowe oceni powołane przez Organizatora Jury Konkursu Poetyckiego w składzie: Józef Baran — poeta, prozaik, autor ponad 30 książek, juror wielu konkursów poetyckich (przewodniczący Jury), prof. ndzw. UP dr hab. Marek Karwala - literatu- roznawca, badacz poezji polskiej XX wieku, krytyk sztuki i publicysta, Beata Paluch - ak- torka Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, interpretatorka poezji, Adam Ziemianin - poeta, dzienni- karz, twórca inspirujący wykonawców poezji śpiewanej.
3. Konkurs ma charakter ogólnopolski, otwarty. Mogą w nim brać udział osoby pełnoletnie, zarówno poeci polscy z kraju, jak i z zagrani- cy. Tematyka utworów powinna nawiązywać do idei Konkursu. Mile widziane będą wier- sze inspirowane nazwą Konkursu Poetyckie- go „Źródło” i jego mottem. Forma utworów jest dowolna. Konkurs dotyczy utworów na- pisanych w języku polskim.
4. Warunkiem udziału w Konkursie Poetyckim jest nadesłanie na adres Organizatora, w po- staci w czterech egzemplarzy wydruków, ze- stawu trzech do pięciu utworów poetyc- kich. Utwory nie mogą być wcześniej publi- kowane i nagradzane w innych konkursach.
5. Prace konkursowe powinny być przesłane w postaci maszynopisów lub wydruków kom- puterowych w formacie A4 opatrzonych godłem słownym. Przez „godło słowne” ro- zumie się jednorazowy pseudonim, który umożliwia zachowanie anonimowości i nie daje możliwości zidentyfikowania autora kryjącego się za nim.
6. Uczestnik Konkursu Poetyckiego może przesłać tylko jeden zestaw wierszy. Prze- słanie więcej niż jednego zestawu wierszy podpisanych różnymi godłami dyskwalifiku- je autora z udziału w Konkursie.
7. Prace konkursowe powinny być przesłane do 15 czerwca 2018 r. (decyduje data stempla pocztowego) na adres: Centrum Sztuki Mościce, ul. Traugutta 1, 33-101 Tarnów z dopiskiem: Nagroda Poetycka „Źródło”.
8. Prawidłowo przygotowane zgłoszenie do konkursu powinno zawierać: prace konkur- sowe jak opisano w pkt 3-6; wypełnione i podpisane Oświadczenie o akceptacji Regu- laminu Konkursu Poetyckiego i zgody na pu- bliczne wykorzystanie prac konkursowych.
9. Uczestnik Konkursu Poetyckiego zobowiąza- ny jest do wniesienia opłaty akredytacyjnej w wysokości 20 zł. Opłatę akredytacyjną należy wpłacać na rachunek Organizatora: Bank Za- chodni WBK 41 1500 1748 1217 4005 4325 0000 z tytułem wpłaty: „Opłata akredyta- cyjna — Małopolska Nagroda Poetycka „Źró- dło”+ imię i nazwisko Uczestnika”.
10. Decyzja Jury Konkursu Poetyckiego jest ostateczna i nie przysługuje od niej odwoła-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Informacje Kronika
nie. Dane osobowe uczestników Konkursu Poetyckiego będą wykorzystywane przez Organizatora zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r. (tekst jednolity; Dz. U. z 2016 r., poz. 922) wy- łącznie na potrzeby Konkursu.
1. Laureaci Konkursu Poetyckiego zostaną uhonorowani nagrodami i wyróżnieniami pieniężnymi o łącznej puli 12 tys. złotych: I nagroda — 3 500 zł; II nagroda — 2 500; III na- groda - 1500; 5 wyróżnień po 600 zł; Na- groda Specjalna za utwór związany z regio- nem Małopolski. Jury zastrzega sobie prawo do innego podziału nagród. Dodatkowo zo- stanie przyznanych 10 wyróżnień honoro- wych, nagrodzonych drukiem w okoliczno- ściowym wydawnictwie pokonkursowym. Nagrodzone prace oraz inne zakwalifikowa- ne przez Jury będą opublikowane w okolicz- nościowym wydawnictwie pokonkursowym.
12. Wszystkie osoby nagrodzone zostaną powia- domione o werdykcie Jury e-mailowo lub te- lefonicznie. Rozstrzygnięcie Konkursu Po- etyckiego i wręczenie nagród nastąpi 10 września 2018 r. podczas uroczystej gali, która odbędzie się w Tarnowskim Ratuszu. Informacje szczegółowe dotyczące gali za- mieszczone zostaną na stronie Organizatora: www.csm.tarnow.pl i www.borzecin.pl — ofi- cjalnym portalu internetowym Gminy Borzę- cin oraz profilu społecznościowym https://www.facebook.com/borzecingok/
13. Laureaci zaproszeni są do osobistego odbio- ru nagród podczas gali finałowej Małopol- skiej Nagrody Poetyckiej „Źródło”. Nieode- brane nagrody zostaną wpłacone na wskaza- ne przez laureatów konto bankowe lub prze- słane przekazem pocztowym.
14. Organizator zwróci zaproszonym na galę wręczenia nagród laureatom koszty podróży i zapewni hotel. Zwrot kosztów podróży do- tyczy tylko terytorium Rzeczpospolitej Pol- skiej i środków komunikacji zbiorowej.
15. Podczas uroczystości wręczenia nagród zostanie sporządzona dokumentacja fotogra- ficzna i filmowa utrwalająca wizerunki uczestników ww. gali. Organizator zastrzega sobie prawo do publicznego jej wykorzysty- wania, utrwalania i powielania, wykorzysty- wania w celach promocyjnych i reklamo- wych, zamieszczania w prasie, mediach, in- ternecie oraz innych formach utrwaleń nada- jących się do rozpowszechniania, podając dane autora.
16. Informacji na temat Konkursu Poetyckiego udziela: koordynator Konkursu ze strony Gminnego Ośrodka Kultury w Borzęcinie - Piotr Kania, tel. 14 68 46 013, mail: gokQborzecin.pl; ze strony Centrum Sztuki Mościce: Anna Sadowska — tel. 14 633 46 11, mail: a.sadowskaQcsm.tarnow.pl
17. Oświadczenie Uczestnika Konkursu można pobrać na stronach organizatorów.
M
M Z" ZE AN
Kazdy z nas jest dzidziusiem
Po latach znów recenzuję tomik wierszy Zdzisława Antolskiego. Wtedy pisałem o tomiku
„Okolice Józefa” do „Słowa Powszechnego” i była to recenzja pozytywna. Antolski poetycko spro- zaizowanym językiem pokazał dzieje wrażliwego chłopa Józefa, któremu nie przeszkadza brak wykształcenia, aby trzeźwo osądzać rzeczywi- stość, w której przyszło mu żyć w świętokrzyskiej wiosce.
Ciekawostką jest fakt, że „Okolice Józefa” i za- razem poetę rozsławił Artur Sandauer, ówczesny „papież” krytyki literackiej. Dobre słowo Sandau- era wyrażone publicznie o poecie było wielkim wyróżnieniem i nobilitacją wśród poetyckiej braci.
Ale wróćmy do nowego tomiku Antolskiego. „Dzidziuś”, bo taki tytuł nosi nowy tomik tego poety. Jest to zbiór kilkudziesięciu wierszy bardzo oszczędnych w formie, ale wyjątkowo nośny w swojej treści. Dodam, że tomik ten zawiera nie tylko wiersze, ale także krótkie formy pisane prozą, które odbiera się jako fragment dziennika. Tytułowy „Dzidziuś” to alter ego poety, który wspomina swoje dzieciństwo, gorzkie relacje z rodzicami. Te wiersze porażają szczerością budząc tym szacunek. Poeta przekroczył granicę wstydu jaki musi towarzyszyć, gdy pokazuje prawdziwy obraz swoich relacji z najbliższą rodziną. W jednym z utworów Zdzisław Antolski pisze, że matka chciała, by potępił ojca i nie taił przed innymi, że ojciec był niedobry. Bohater liryczny nie czyni tego, czym sprawia matce zawód i staje się jej wrogiem numer dwa. Łatwo się domyśleć, że wrogiem matki numer jeden był ojciec poety.
Ojciec i matka kochają na swój sposób boha- tera lirycznego. Kochają na tyle, na ile potrafią. I o tej koślawej miłości też pisze poeta. Jednakże taka miłość nie może wystarczyć samotnemu, wrażli- wemu i chorowitemu chłopczykowi. Z niedostat- ku miłości bliższa staje się bohaterowi liryczne- mu kotka. Przychodzi do poety, by się ogrzać. To wzruszający wiersz, potwierdzający pogląd, że bywa, iż zawodzą najbliźsi, ale zwierzęta nigdy nas nie opuszczają.
Tytuł tomiku „Dzidziuś” jest adekwatny do jego treści. Zagubiony w świecie ludzi dorosłych, osamotniony, nie może sobie poradzić sam ze sobą i z otoczeniem. Ma żal do matki, która po- chłonięta pracą i problemami życiowymi nie ma czasu ani sił, aby otoczyć czułością syna.
„Dzidziuś”, to zbiór wierszy wyrastający z bó- lu fizycznego, a także z bólu psychicznego poety. To wiersze karmiące się jego lękiem przed ży- ciem, przed światem ludzi dorosłych. Przeżycia, których wyrazem są te utwory, nie chowają się za metaforą, nie bawią nas słowem - są szczerym opisem wewnętrznych rozterek i metafizycznych problemów, bohatera lirycznego.
Polecam ten tomik złaknionym czystej poezji. Zwłaszcza początkującym poetom , którzy nie mając o czym pisać, tworzą piramidy metafor i przenośni. Tak pisać jak Antolski, to nie lada sztuka. Nie każdego stać na pokazanie nagiej duszy, często udręczonej, łaknącej ludzkiego ciepła. Oprócz talentu potrzebne jest zdarcie z siebie uśmiechniętej maski jaką często przy- wdziewamy przy innych, bo sądzimy, że nie wypada nam mówić szczerze o gorzkich, czasami bardzo gorzkich relacjach z najbliższymi człon- kami rodziny.
Ten rozrachunek z dzieciństwem, pełniący rolę psychoterapeutyczną, ma głęboki sens, ponieważ waży on na naszym dalszym życiu. Cenię twórczość, która ma źródło w autentyzmie przeżyć i doznań.
Jan Stępień
Numer 4(260) kwiecień 2018
Szkice 3 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 4(260) kwiecień 2018 Dariusz Pawlicki Pochwała eseju Literatura istnieje po to, aby uczyć tego, co pożyteczne, czcić to, co zasługuje na cześć, doceniać to, co budzi zachwyt. Clive Staples Lewis, Odrzucony obraz. Mniej więcej od 10 lat czytam namiętnie eseje (od kilku lat też je piszę). Wcześniej miało to miejsce sporadycznie (o biografiach, zbiorach listów, dziennikach, pamiętnikach nie wspominam, gdyż nadal jestem ich czy- telnikiem). Wzmiankowana dekada jest o tyle istotna, że jej początek zbiegł się ze spadkiem mojego zainteresowania beletry- styką. Był on do tego tak nagły i gruntowny, że przestałem ją praktycznie czytać (prak- tycznie, gdyż sięgam po nią niezwykle rzad- ko!). Dlaczego? Zadecydowała o tym, potęgu- jąca się niechęć do poznawania wymyślo- nych bohaterów i zdarzeń przez nich prze- żywanych. I to bez względu na to, jak frapują- ce/intrygujące/niezwykłe by one były. Ta odpowiedź jest dużym skrótem, lecz dotyka sedna. Najprawdopodobniej wzbogacę ją, gdy skupię się na wychwalaniu eseju. Zmiany w moich upodobaniach czytelni- czych, jakie miały miejsce w ostatnim wspo- mnianym okresie, nie sprowadzały się wy- łącznie do odłożenia na bok beletrystki, jak też zainteresowania się eseistyką. Około 4 lata temu stwierdziłem, ze zdziwieniem, że zdecydowanie rzadziej, niż zwykłem to czynić jeszcze niedawno, sięgam po utwory poetyckie (czytałem ich bardzo wiele, zdzi- wienie było więc jak najbardziej zrozumiałe). Na tym stwierdzeniu, na krótko tylko po- przestałem. Wkrótce zadałem sobie bowiem pytanie o powód drastycznego spadku zain- teresowania poezją. Sformułowanie odpo- wiedzi wymagało nieco czasu. A gdy to na- stąpiło, brzmiała ona tak: poezja powstająca od kilku dekad, nie jest zainteresowana zjawiskami mającymi miejsce we współcze- snym świecie. Rejestruje wyłącznie przeżycia wewnętrzne podmiotu lirycznego. A ten zainteresowany jest przede wszystkim swo- imi uczuciami; co najwyżej, jeszcze tym na czym spocznie jego wzrok bądź tym, co aktualnie pije. To z tego powodu pojawiła się we mnie potrzeba zaznajamiania się z utwo- rami prezentującymi szersze spojrzenie na dookolny świat (nie tylko jednak ten współ- czesny); do tego uzupełnionymi ocenami. Ta potrzeba sprawiła również, że bardzo znacz- nemu ograniczeniu uległa liczba wierszy, jakie piszę. A tworzę ich w ciągu roku 2-5. I tak jest już od kilku lat. Dominującą część energii twórczej skierowałem bowiem, i to bardzo płynnie, na pisanie szkiców (literac- kich) i właśnie esejów. O ile, jak wspomniałem, beletrystyka zajmuje się, pisząc w sporym uproszczeniu, wymyślaniem zdarzeń, mniej bądź bardziej, związanych z rzeczywistością, a poezja opi- sywaniem stanu ducha (przynajmniej kiedyś tak było), to eseistyka... Aby przedstawić pole zainteresowania eseju, posłużę się jego definicją. A ta, na przykład, w Słowniku języka polskiego opublikowanym przez PWN (War- szawa 1978), brzmi tak: „(...) szkic literacki, krótka rozprawa uj- mująca określony temat w sposób subiek- tywny, zespalająca elementy prozy arty- stycznej, naukowej i publicystycznej”. Wła- dysław Kopaliński w Słowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych (Wiedza Powszechna, Warszawa 1988) wspomina o esejach, jako „szkicach lit. (hist., krytycznych, naukowych), krótkich rozprawach, utworach literacko-publicystycznych, na różne tematy”. Definicja eseju zawarta, w którymkol- wiek Słowniku terminów literackich byłaby bardziej wnikliwa, bardziej „kompetentna”, jak też, dosłownie, obszerniejsza. W pisanym właśnie tekście o wiele bardziej, niż przed- stawieniem najprecyzyjniejszej / najtrafniej- szej definicji eseju, zainteresowany jednak jestem wygłoszeniem pochwał dotyczących tego gatunku literackiego. Lecz dla porządku wspomnę jeszcze, iż chyba każda definicja eseju, jaką podaje ten czy ów Słownik gatun- ków literackich, zawiera wzmiankę o dbałości „o piękny i oryginalny sposób przekazu”. Jest ona też uzupełniona informacją, że choć esej stanowi okazję do zaprezentowania przez autora własnych poglądów, to jednak nie jest jego głównym celem przekonanie czytelnika do przedstawianych racji (niejednokrotnie są one kontrowersyjne). Chodzi bowiem raczej o sprowokowanie czytelnika do samodziel- nego rozpatrzenia danego problemu. To iż esej nie jest wyłącznie opisem, ale że zawiera także punkt widzenia autora, w mojej prywatnej klasyfikacji gatunków lite- rackich, odróżnia go, i to wyraźnie, od szkicu literackiego. Ten zaś cechuje właśnie opiso- wość i ogólne ujęcie tematu, bez wnikania w szczegóły. Ale współcześnie coraz częściej określeń esej i szkic używa się zamiennie. Tak się jednak składa, że eseistykę wychwa- lam w tekście, który esejem nie jest. Gdyby w powszechnej opinii esej był drugorzędnym gatunkiem literackim, a ja z tym poglądem bym polemizował (spełniając, oczywiście, pozostałe wymogi, jakie winny cechować esej), byłoby inaczej. A tak... * * * To, że esej może mieć w sobie coś ze szkicu literackiego (nie każdego jednak o czym mowa jest poniżej, jak i w zacytowanej powyżej definicji ze Słownika... PWN), krót- kiej rozprawy, że łączy w sobie elementy prozy artystycznej, naukowej z publicystyką, do tego napisany jest subiektywnie, sprawia, że z mojego punktu widzenia jest on bardzo atrakcyjny; i to zarówno jako czytelnika, jak też autora. Może w nim bowiem „dziać się” bardzo dużo. Może, gdyż esej esejowi... nie jest równy. Ale gdy reprezentuje poziom ponad przeciętny, sprawia, że czytelnik zostaje poruszony, zmuszony do konfrontacji własnych racji z zaprezentowanymi przez autora. W rezultacie czego, niejednokrotnie zmienia, bynajmniej nie ostatecznie, pogląd w danej kwestii. Esej może być dla autora interesującym gatunkiem literackim również z tego wzglę- du, że dokonując w nim, swoistej, rozprawy z jakimś punktem widzenia, nie musi zacho- wywać, choćby pozorów, obiektywności. Może być nawet nadsubiektywny. To znaczy – przysługuje mu prawo przemawiania, tylko i wyłącznie, we własnym imieniu. Powinno mu jednak zależeć na tym, aby jego przemo- wa została wysłuchana. I to do końca. Ta możliwość bezpośredniego zabrania głosu, nie owijania przy tym niczego w, przysło- wiową, bawełnę, niewielu jednak pociąga. O dziwo! Znacznie liczniejsze grono autorów preferuje bowiem nowelę, opowiadanie, ale nade wszystko wiersz liryczny (z reguły nie nazbyt długi). W przypadku tych gatunków literackich w grę wchodzi jednak indywidu- alna interpretacja utworu dokonana przez czytelnika. A za jedną, drugą czy kolejną interpretacją, autor może skryć się. Nato- miast eseju nie sposób interpretować. Ese- ista staje bowiem przed czytelnikiem z pod- niesioną przyłbicą – swoje racje przedstawia w sposób jednoznaczny. Będąc, wyrażonym jasno i jednoznacznie, sprzeciwem wobec czegoś lub prezentując pogląd eseisty w konkretnej sprawie, esej zawiera niemało emocji. Niejednokrotnie bardzo dużo – wprost proporcjonalną do zaangażowania autora w daną sprawę. Rzecz jasna, stopień emocji, uczuć towarzyszących powstawaniu tekstu, najczęściej ulega stop- niowej redukcji w miarę tworzenia jego kolejnych wersji, albo cierpliwego cyzelowa- nia wersji oryginalnej. Ale jeśli przed oczy czytelnika trafi wersja pierwotna, albo do niej zbliżona, wówczas... * * * Gdybym nie był miłośnikiem eseju, ten gatunek literacki być może wychwalałbym jedynie przez przekorę (niekiedy, jeśli chodzi o mnie, daje ona o sobie znać). Ale jest jak jest. I niejednokrotnie, po zajęciu miejsca w wygodnym fotelu, sięgam po, na przykład, Eseje wybrane Williama Hazlitta albo utwory Jana Krasickiego zebrane w tomie Po „śmierci Boga”. Eseje eschatologiczne. Hazlitta wymie- niłem z kilku powodów. Nie dlatego jednak, że, jak najbardziej zasłużenie, uważany jest za jednego z mistrzów eseju. Bardziej z tego względu, że kilka jego utworów eseistycz- nych należy do tych, do których często po- wracam. Odwołuję się do niego także ze względu na przesłanie tekstu, który piszę. (Dokończenie na stronie 4) Pochwała eseju
(Dokończenie ze strony 3)
Albowiem Henryk Krzeczkowski, tłu- macz utworów składających się na Eseje wybrane, w „Posłowiu” do nich napisał, że dokonany przez Hazlitta wybór „tej formy wypowiedzi pisarskiej nie był przypadkiem. Podyktował ją nie tylko jego temperament pisarski, chociaż niewątpliwie zadecydował o jego pisarskich sukcesach, ale i potrzeba chwili. Esej bowiem jest próbą najpełniejszej wypowiedzi wolnego artysty usiłującego ujarzmić współczesność”.
Podoba mi się, i to nawet bardzo, stwier- dzenie autora „Posłowia”, że esej jest próbą najpełniejszej wypowiedzi, a nie, iż jest najpełniejszą wypowiedzią. Rzecz znamienną stanowi fakt, że nazwa „esej” pochodzi od francuskiego essai oznaczającego właśnie próbę. Zaś za pierwszego eseistę uważa się Michela de Montaigne'a, którego zbiór utwo- rów, jakie przyjęło się nazywać esejami, opatrzony był tytułem Essais.
We wspomnianym „Posłowiu” budzi mo- ją sympatię także sformułowanie „wolny artysta”. I choć brzmi ono nieco górnolotnie, to mając na uwadze polemiczny charakter eseju, wpisane weń głoszenie przez autora poglądów kontrowersyjnych (nie jednak dlatego, aby być kontrowersyjnym, lecz ze względu na potrzebę wyartykułowania „Ssiebie”), należy stwierdzić, że esej winien być każdorazowo próbą powiedzenia, a może nawet, gdy trzeba, wykrzyczenia przez auto- ra swego Sprzeciwu wobec Czegoś lub Kogoś.
Michel de Montaigne, Essais, 1580 r.
W nawiązaniu do „próby”, o której wspo- mniał Henryk Krzeczkowski, jak też tytułu Essais, nie mogę oprzeć się pokusie, aby nie napisać, że to, co wychodzi spod pióra, jak też spod pędzla czy rylca, zawsze jest próbą. A nie tym, co było zamierzone / zaplanowane
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka
Szkice
/ wymarzone. Bo jak w szkicu Credo poety napisał Jorge Luis Borges: „człowiek czyta to, co chce — nie pisze jednak tego, co chciałby napisać, lecz to jedynie, co napisać potrafi”.
W tym miejscu przywołam XIX-wie- cznego filozofa, jak też... eseistę Ralpha Wal- do Emersona. Otóż konstatując rzeczywi- stość stwierdził (towarzyszyła temu irytacja, a może złość bądź smutek), że „najbardziej pożądaną cnotą w społeczeństwie jest kon- formizm. Poleganie na sobie jest jej przeci- wieństwem”. Duch polemiczny, jaki winien cechować eseistę, sprawia, że nie odznacza się on ową cnotą pozorną, o której wspo- mniał Emerson. Prezentując swój punkt widzenia, polegając na sobie, zawsze bowiem komuś naraża się. Z tego samego powodu eseista nie przejawia z reguły (z reguły, gdyż wyjątki zawsze mają miejsce) skłonności, o której, bez osłonek, w Dzienniku nieobyczaj- nym, wspomina Rajmund Kalicki:
„Duch stadny rodzi partie, koterie i inne mniej lub bardziej hałaśliwe zgraje. Dołącz do stada, a staniesz się jeszcze jednym bara- nem...”.
Eseiści nie należą również do tych auto- rów, o których Emil Cioran, w Becketcie. Kilku spotkaniach, wyraził się tak:
„Z pisarzami, którzy nie mają nic do po- wiedzenia, którzy nie mają własnego świata, rozmawiać można tylko o literaturze”.
kk *k
Gatunek piśmiennictwa, którego po- chwałę próbuję napisać, nie zajmuje się wyłącznie współczesnością. Odnosi się także do czasów minionych. Z tym, że ma to miej- sce wtedy, gdy eseista odczuwa nieodpartą potrzebę polemizowania z wyobrażeniami aktualnie obowiązującymi na temat zdarzeń czy postaci, które przynależą do czasów minionych.
Szanowni Czytelnicy, czytajcie eseje! I to z kilku powodów. Choćby dlatego, aby zapo- znać się z innym punktem widzenia na jakąś sprawę; aby intelektualnie nie zgnuśnieć, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że bę- dziecie polemizować z tezami głoszonymi przez autora danego eseju; czytajcie je, aby nie czytać książek, których lektura ma na celu wyłącznie zabicie czasu. Nie zabijajcie go, ale lepiej wykorzystujcie! Choćby na czytanie... esejów.
Sięgajcie po nie także dlatego, aby eseiści, wiedząc, że są czytani, pisali kolejne. Bo bez Was, tak jak inni twórcy zapisujący stronice, istnieć nie mogą.
Historia Sztuka Muzyka
Multiplikacja spostrzeżeń w utworach Marii Wosik
Ta multiplikacja fenomenów barwnych zadziwia me oczy.
(fragm. utworu M. Wosik Gablota)
Trudno uwierzyć, że Maria Wosik nie wydała dotychczas autorskiej książki poetyc- kiej, choć utwory jej znaleźć można w róż- nych zbiorach literackich.
Tomik, który niedawno przygotowała do druku, nie jest jednolity. Nie dziwi to wcale, jeśli weźmie się pod uwagę czas powstania tekstów. Pierwszy datuje się na lata osiem- dziesiąte ubiegłego wieku, ostatnie utwory powstały stosunkowo niedawno.
Autorce nie są obce haiku, erotyki, frasz- ki, aforyzmy, bajki. Subtelne przeżycia pod- miotu lirycznego, wrażliwość i wnikliwa obserwacja rzeczywistości sprawiają, że odbiorcy częstokroć mogą utożsamiać się z wyznaniami zawartymi w wierszach. Nie trzeba zbyt dogłębnie szukać dowodu. Osoba mówiąca w jednym z tekstów twierdzi, że Usiłujemy usłyszeć życie / w przestworzach nieobjętych / I ja — proch maleńki / nadsta- wiam moją / pełną, nieokiełzaną wyobraźnię (fragment utworu Wsłuchani w kosmos).
Twórczyni nie aspiruje do tego, by być „naczelnym dydaktykiem kraju” ani do tego, by rościć sobie prawa do miana jednego z najważniejszych satyryków, jednak nie boi się tych form i wie, że jeśli trzeba, należy mówić o tym, co denerwuje i śmieszy. Maria Wosik to poetka dojrzała, daleka od tego, by chcieć zaskarbić sobie za wszelką cenę łaskę odbiorców. Być może taka postawa sprawia, że czytelnicy nie nastawiają się na to, że pojawią się banalne skojarzenia, które nie pozostawią miejsca wyobraźni. Od samego początku Wosik niejako zakłada, że będzie prowadzić z czytelnikiem swoisty dialog, jednak adresat nie może być ignorantem, człowiekiem pozbawionym umiejętności wielopoziomowego odczytania tekstów, bowiem znajdziemy w nich nie tylko odwo- łania do mitologii, historii sztuki, polskiej literatury (Judym), ale również treści filozo- ficzne i wyobrażenia oniryczne. Autorka sprawnie przemieszcza się od rzeczywistości zamkniętej w pamięci do świata kosmiczne- go. Wosik nie unika dydaktyzmu, jednak jest to dydaktyzm nienachalny: raczej wskazuje niż nakazuje (Jest myśl hinduska: / Jeśli chcesz być szczęśliwy, / niczego nie chciej).
Niewątpliwie interesującym utworem jest Gablota. Warto zwrócić uwagę na to, jak poetka bawi się kontrastami: owadzia sub- telność — miejsce kaźni, miniaturowa gablota
(Dokończenie na stronie 11)
Numer 4(260) kwiecień 2018
Mniej Więcej (158)
Foto: Zofia Mikuła
Wiersze już ostatnie
Pod koniec marca ubiegłego roku zmarł Janusz Koniusz (1934-2017) — poeta zwią- zany przez długie lata z Ziemią Lubuską. Marek Wawrzkiewicz napisał: „Debiutowałeś jako dziewiętnastolatek i to od razu w „Życiu Literackim”, a było to czasopismo nobilitują- ce, pasujące młodego człowieka na poetę pełną gębą. Nie kazałeś długo czekać na debiut książkowy, a potem już poszło z górki: tomy wierszy, opowiadania, słuchowiska, dramaty, liczne prace redakcyjne - Twoja bibliografia zawiera kilkadziesiąt pozycji. Pisali o Twojej twórczości — zawsze pochleb- nie — i z szacunkiem — Karpowicz, Przyboś, Bereza, Łukaszewicz, Waśkiewicz”...
Leszek Żuliński
Moi Kochani, niestety tak to się zawsze kończy. Ale moje pokolenie będzie z żalem odnotowywało wszystko, co mu ubywa. To nasza (i niebawem wasza) powinność - świadectwo Życia literackiego. Ten po- śmiertny tom Koniusza był świetną decyzją kilku osób z lubuskiego środowiska i sporym wkładem Eugeniusza Kurzawy.
No!, to teraz przejdźmy do rzeczy. Ten tom nie jest „funeralnym” wyborem wierszy Koniusza. On sam szykował je do wydania, ale nie zdążył. Kurzawa pisze: Januszowi Koniuszowi, jak mi jeszcze zdążył to powie- dzieć w marcu 2017 r. bardzo zależało, żeby ukazał się drukiem ostatni zbiór, nad którym pracował. Wie pan, to trochę wierszy starych, trochę nowych, powiedział mi. Jednak, gdy dziś je czytamy, widzimy, iż większość to jednak nowości...
Te „nowości” zazwyczaj szybko poecie się starzały, więc Koniusz publikował na- stępne ich wersje. Był cyzelatorem? W każ- dym razie musiał skrupulatnie studiować swoje utwory, a to „dopieszczanie” tekstów przypomina coś w rodzaju „dzieła otwarte- go”... Wiersz napisany nie kończy się, wiersz może się nadal rozwijać. To by świadczyło, że Koniusz z zaangażowaniem traktował każdy
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Publicystyka
tekst i wciąż czuwał nad swoim dorobkiem.
Teraz - niestety - „dzieło otwarte” za- mieniło się w „dzieło zamknięte”. Niestety, tak kończy się zawsze nasze pisanie. Na szczęście nie kończy się nasz dorobek, bo ten w „bibliotecznych trumnach” przetrwa dłu- gie, długie lata. Choć może też zmurszeć.
Bardzo poruszył mnie wiersz pt. Odejście poetki dedykowany Łucji Danielewskiej (1932-2004). Oto on: Jeszcze zapłaci za ener- gię elektryczną metafor / żeby świeciły w piwnicach i na strychach poezji / Bezdomne wyrazy obdarzały nadzieją liter / Wysłucha wiadomości znad Morza Śródziemnego / gdzie każda kropla fizyki / staje się kroplą metafizy- ki / Jeszcze na wysypisku rękopisów / wypa- trzy doraźny tren o tematyce czysto osobistej / Odpisze na listy w językach obcych i własnym / Jeszcze wybierze buty na daleką drogę / suknię w której spotykała się sama z sobą / gdy zanosiło się na ścisły post wyobraźni / Na straty spisze puenty pojedynków / jakie sto- czyła na białą broń słowa / Jeszcze sprawdzi rachunek sumienia / do trzeci ego miejsca po przecinku / żeby nie było żadnych niedomó- wień // Porzucona przez własne wiersze / pozostanie samotna / przed ścianą straceń historii literatury.
A więc my umieramy, ale żyje wciąż na- sza poezja. No, prawdę mówiąc, różnie z tym bywa, jednak ci autorzy, którzy oddali duszę nie diabłu, ale poezji nadal będą żyli w swo- im drukowanym słowie. Odnoszę wrażenie, że Koniusz ma tę szansę. To w ogóle poza tym jest przywilej poetów regionalnych. Tam się mówi: mamy swoich poetów. Tu, w takich aglomeracjach jak moja, pożera nas tłum.
Czy Koniusz był „regionalny”? Moim zdaniem o tym świadczyło tylko jego miejsce życia. W tekstach widać uniwersalność. Przytaczam jeszcze jeden wiersz, pt. Wiara: Po wygaszeniu kazania / jakiego nigdy nie słyszałem w katedrze Notre Dame / otwarł na oścież świątynie Paryża / by głodni przystąpili do stołu pańskiego // podczas szturmu na golgotę Bastylii / rażony elektryczną włócznią /po bruku Jerozolimy / krwią miłosierdzia spłynął / do plwocin Sekwany / ze stosami herezji po obu brzegach // Według świadec- twa Mateusza / Bóg go opuścił na szafocie Ewangelii / bo co się miało wypełnić / to się wypełniło / w niebie i na ziemi // Jedynie w przytułku świętego Kazimierza / przy wielka- nocnym śniadaniu / uchodźcy spod gilotyny o dalekim zasięgu / zachowali wiarę / w pusty grób zbawienia.
Gdzieś tu, z tyłu głowy, od razu pojawia nam się Norwid, choć ten wiersz jest bardziej uniwersalny. Ale wierszy o podobnym „kali- brze” znajdziemy u Koniusza więcej. Innymi słowy ten autor zasługuje na dalsze lektury i pamięć.
Dobrze, że ukazał się ten tom. Czego nie zdążyliśmy doczytać wcześniej, teraz może- my to zrobić. Tak, rzeczywiście mamy swoich poetów, lecz często o nich za mało wiemy i za rzadko czytamy. Dlatego to pośmiertne wydanie uważam za coś bardzo ważnego.
Janusz Koniusz, Wiersze ostatnie. Wydawca: Związek Literatów Polskich, Zielona Góra 2017, s. 94.
Janusz Koniusz Byt i niebyt
Polały się łzy
czyste rzęsiste
na poetę
gdy się stawał
wiecznym bytem polszczyzny
Ani jedna łza
nie spłynie
na mnie
kiedy runę
w niebyt własnego słowa
Chwilo trwaj O chwile dłużej — prosił poeta ustami diabła
Nie posłuchałaś zakochana w sobie próżna i piękna
Przepadłaś w galaktyce przez wieczność skazana na chwilę
Komunikat
Mistrzowi z Nazaretu
w wielkim tygodniu
triumfalnego wjazdu do Jeruzalem uszli z potopu
na nieobeschłym jeszcze lądzie
z arki zbili krzyż pański
na ostateczną śmierć
i pierworodne zmartwychwstanie
JANUSZ KONIUSZ
Numer 4(260) kwiecień 2018
Teresa Januchta
Osobni
jak kamienie
jesteśmy osobni
albo jak planety
jeden o drugim
prawie nic nie słyszał czasem przeczuwamy pulsujące obok życie
wątłą ścieżkę w przestrzeni międzyplanetarnej
wtedy na tratwie słowa przeprawiamy się
przez morze obojętności niekiedy na krótko
udaje się nam
odsłonić wnętrze
ale w końcu i tak powracamy na własną orbitę więźniowie wolności
piąty wymiar
gdy noc pęcznieje księżycem przychodzą do mnie
byty zamierzchłe
z piątego wymiaru
jak szkło przezroczyste barwne jak witraże
rozmawiam z nimi
dziwię się że takie realne
a potem odrzucam balast grawitacji i z wysokości sufitu
podglądam samą siebie
to takie proste wystarczy zatrzymać sen by przekroczyć magiczną linię niebytu
spotkałam Chrystusa
kalekiego w połatanym palcie
i rozdeptanych trzewikach chorował na alzheimera
więc nie mógł sobie przypomnieć kim jest
i czy mnie kiedyś widział
tylko ta wyciągnięta ręka prosiła jeść
Boże pomyślałam
mam sto złotych do pierwszego poza tym teraz się śpieszę dopiero wieczorem
chleba naszego powszedniego jak olśnienie
ta sama twarz
te same błagające oczy
nad moim łóżkiem
jak mogłam go nie poznać
Poezja starość
boi się jutra
wczoraj jej bliższe niż dziś po raz tysięczny
opowiada życie
cierpliwym ścianom
w jesiennym słońcu
grzeje przygarbione nadzieje uczy pokory własny lęk
a obok młodość
w podskokach i poświstach jeszcze nie wie
że wystarczy krok
by stało się wczoraj
by stało się nic
w trzecie millennium
nie ma ciszy na Bałkanach Betlejem znów w ogniu ozonowa dziura efekt cieplarniany choroba szalonych krów AIDS susze i potopy
roztrzęsiona ziemia
jeździec apokalipsy
upomina się o żniwo
czy może tylko
syndrom przełomu
tysiącleci
pospiesznie nerwowo
byle więcej byle szybciej
byle dziś
czy jutro nad różowym horyzontem znów wzejdzie
życiodajne słońce
a ziarnko gorczycy wykiełkuje nową nadzieją stara planeto
dokąd
może to jednak prawda
odległe galaktyki
wnętrza czarnych dziur ultradźwięki i ultra newsy wszystko poza dotykiem
a jednak wierzysz
więc dlaczego wątpisz
że w żyłach Żydów
i Palestyńczyków
czarnych i białych
płynie twoja krew
w cierpienie umierających delfinów i warkę krzyża
ocalającą z potopu grzechów jesteś ślepy
jeśli wierzysz oczom
jesteś głuchy
gdy ufasz słuchowi
jesteś jedynie płytą pamięci jeśli nie ma w tobie miłości
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Przebudzenie
chłodny poranek przedwczesnej zimy
po najgorętszej nocy... nastaje
docierają realia
w głowie krążą wiersze
choć dookoła tobą pachnie jeszcze odlatujesz i wracasz jak gołąb...
gdy wiosna w tobie pragnieniem zakwita
szept intuicji zlekceważony ledwie dosłyszalny osaczona uczuciem czekam...
nie przyspieszam
nie nalegam...
uspokajam nadzieję
czyżby los kolejny raz zakpił
z naiwności się śmieje? dźwięk telefonu... to ty
nie odbieram
symbolicznie wietrzę pokój zajęta sobą... podjęłam decyzję
nie dopuszczę by kiedykolwiek zapachniało tobą
Tylko miłość
natłok przeoranych przez życie myśli...
jak dno bezkresnego Oceanu
rafy koralowe
płotki
rekiny...
tajemnicze wraki
z ich historią nigdy niezbadaną osaczający ból
odczuwany w podświadomości reminiscencja...
zuchwałej kradzieży
bezcennych kosztowności nieuczciwie zdobyte precjoza pod niejedną gruszą... zakopane brak szacunku dla osób starszych dzieci kochane... i niechciane alkoholizm, narkomania, dopalacze napady...
kto w tym chaosie
dostrzeże blask miłości?
a przecież...
tylko miłość może uchronić od zagłady tylko... miłość
Sprawdziłam
parę razy wierzyłam w przyjaźń kilka razy w miłość... na zawsze od czasu do czasu nadal marzę jak żyć
gdzie żyć?
Numer 4(260) kwiecień 2018
Poezja 7 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 4(260) kwiecień 2018 wokół... pokerowe twarze rozmyślam... romansuję... Ameryka wszystko ma nikogo nie potrzebuje staram się... odtworzyć w pamięci zamazany obraz szczęścia skłonna sprzedać swoją używaną duszę zaproponowałam... nawet diabeł nie chciał kobieto kochana po co mi twoja dusza tak zmaltretowana? podnoszę się... upadam podnoszę... kolejny raz otrzepuję kurz zawiści... wznoszę na skrzydłach Pegaza bojąc się znaleźć na dnie tam też nie ma spokoju byłam sprawdziłam usłyszałam pukanie... od dołu Sen jesteś... tęczą w moich snach ciepło czerwieni miłość przypomina spokój fioletu... zieleni żółty... ze zdradą kojarzę kochanie tęcza urzeka barwnością wychodzę jej na spotkanie jesteś... perłą w moich snach kształtną delikatną fascynującą piękną naturalną oszlifowaną nie sztucznie wyhodowaną w moim błogim śnie dotykami twych ust delikatnie... jak smyczek struny stradivariusa budzę się... znikasz... Reinkarnacja nie do wiary... przez minione dziesięciolecia żyje we mnie smutna niekochana mała dziewczynka reinkarnowana wyraźnie czuję... to dziecko czegoś potrzebuje bywa... że płacze, czasem się złości nie mogę dać tego, czego nie mam a nie mam... miłości staram się być dobra, czuła, wyrozumiała naprawdę rozkoszna jest ta mała pojawia się i znika, by się na nowo zjawić wszyscy... dorośli i mali chcemy być dostrzegani pieszczeni, kochani... niezapomniani... Ptakom podobna... gwiazdom... odebrałeś blask tęczy... kolory dni pozbawiłeś sensu treści... wieczory różom... odebrałeś urok Chanel 05... zapach duszę napełniłeś lękiem wiem... co to strach lękam się dnia... nocy się lękam potrawy... bez smaku melodie... bez dźwięku bezkres mnie pociąga jestem... ptakom podobna Renata Grześkowiak Zostawmy kwiaty na łąkach Pragnę zobaczyć w twoich oczach nie ogień ani iskry, nawet nie miriady gwiazd. Pokaż mi bezpieczeństwo wspólnych nocy i poranki znaczone pocałunkiem. Mam nadzieję odkryć w twoim sercu nie obietnicę cudownej przyszłości, ale ochotę na wspólną wędrówkę. Nie zajmuj dłoni pękami kwiatów, zostawmy je na łąkach. Weź moją rękę. Pójdę. Cisza z zarumienionym policzkiem z wiele mówiącym spojrzeniem z kierunkiem w głąb siebie a na zewnątrz tylko poezja wypływa Pustka rozsypało się a jeszcze nie zdążyliśmy usypać nasze dłonie złożone do dziękczynienia biały obrus – tylko położyć na stół którego zakup odwlekano zbyt długo wszystko można zebrać puzzle mak groch z kapustą łzy w rękaw powiernika sen wróci po czasie bo człowiek całe życie sposobi się do snu śmiech i swoboda mają trudniej tych nie da się przymusić one z duszy wychodzą a dusza umarła boję się pytania – co słychać bo głuchość wewnątrz taka że lękam się zaglądać do własnego wnętrza nawracające myśli jak kołowrotek zawijają smutek żal zażenowanie niewiarygodne jak szybko można zmienić nadzieję w pustkę Gałgankowy Anioł Mój anioł wykluł się ze skorupki Delikatny jak tchnienie Trzymam go w gałganku By nabrał sił i wzniósł się Na swoich mizernych skrzydełkach Mój skorupkowy anioł dał mi duszę Kruchą jak porcelana Dał oczy łatwe do wzruszeń I ramiona otwarte na ból i śmiech Mój kruchy gałgankowy Najpiękniejszy z pięknych I najmilszy z miłych Kiedy chwyta moją dłoń Idę wszędzie dokąd mnie prowadzi * * * Bezpańska Poetka, zatrwożona, wyjrzała przez okno. – Już tak późno, a jeszcze nie wrócił mój Spokój Ducha... Omdlenie Bezpańska Poetka pozwoliła, by rozum złamał skrzydło duszy, obnażając jej smutne położenie... Zemdlała. W całym ogrodzie zaczęły obumierać pąki nierozwiniętych kwiatów, zbyt głęboko wrosły w twardy grunt rzeczywistości. Bezpańska Poetka przyjęła do serca słowa Grajka, by nie zapełniać jego przestrzeni własną samotnością. ■ 8 Szkice Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 4(260) kwiecień 2018 Polanickie konkursy Polanica Zdrój to nie tylko znany kurort, ale także miejsce, gdzie od kilkunastu lat organizo- wany jest Międzynarodowy Festiwal Poezji „Poeci bez granic”. Polanica ma także swoje konkursy literackie. Ostatnie edycje tych kon- kursów przedstawiają się następująco: Protokół z posiedzenia Jury VI Polanickie- go Konkursu Poetyckiego dla mieszkańców Polanicy-Zdroju. Jury w składzie: Andrzej Bartyński – przewodniczący; Kazimierz Burnat – wiceprzewodniczący; Igor Wieczorek – czło- nek oraz członkowie Polanickiego Klubu Lite- rackiego Helikon – Walentyna Anna Kubik – członek i Janusz Olearnik – członek – po wni- kliwym zapoznaniu się z przesłanymi zestawa- mi wierszy zdecydowało przyznać: W kategorii wiekowej powyżej 16 lat: Pierwsze miejsce: godło: Z imbirem – Ju- styna Koronkiewicz. Drugie miejsce ex aequo: godło Jastrzębiec – Grażyna Pachołek oraz godło Białogłowa – Sylwia Biernacka. Trzecie miejsce: godło Jałowiec – Beata Wyczałek. W kategorii wiekowej do 16 lat Pierwsze miejsce: godło Beti – Beata Papro- ta. Drugie miejsce: godło Nikoliczek – Nikola Markiewicz. Trzecie miejsce: godło Różiki – Róża Czerwińska. Wyróżnienia: godło Dzwone- czek – Nina Wyszyńska; godło Niezapominajka – Weronika Jugowiec; godło Polkisz – Wiktoria Eljaszuk–Konieczko; godło Aniczeg – Anna Uryga. Justyna Koronkiewicz Letnie przesilenie Pomiędzy czwartą a piątą zmienia się konsystencja światła, ptaki milkną, a drzewa zastygają w bezruchu. Taka cisza zwiastuje przełom, zapowiada zmiany. Wyczuwam w powietrzu niepokój. Ludzie porzucają cienie. Odrywają się od swoich snów. Krążą nerwowo po domach. Nadchodzi czas Nowiu. Wypełniania ust śpiewem. Pierwszy jest psalm wdzięczności. Dziękczynienia. Potem można składać prośby. Przycinać włosy. Zrywać płatki róży. Sznur modlitewny przesuwać w palcach. O jeden dzień dalej. To nic, że kolana bolą i martwieją słowa. Coś musi obumrzeć. Złuszczyć się jak skóra. Z czasem wrócą plamy na księżycu. Błogie sny. Tylko otwórz usta. Wypuść z siebie zwierzę. Niech się wybiega, zawyje, przywoła letnią burzę. Grażyna Pachołek Kora Szumiał ocean i wołał ciebie Gdzie umajone łąki kwiatów pełne Rosłaś szczęśliwa wśród niw Ze śpiewem Ona przestrzegała twoją duszę Przed kwiatem króla mroku Nie posłuchałaś pięknem znęcił Rozwarła się ziemia I z dna piekieł Zaprzęgiem czarnych koni pędził By cię porwać w ciemność Wróciło życie i świadomość Pamięć przestrogi matki Demeter Krzyk twój nie dla uszu bogów Nimfy nie przekroczą piekielnych progów Twa matka z rozpaczy w Eleuzis Przy dziewiczej krynicy Na kamieniu smutku spoczęła W perlistych łzach utonęła Przeklęła ziemię łąki i zasiewy Nigdy dobroć do serca nie wróci Dopóki Hades córki nie zwróci Wygrało serce i miłość matczyna Król rozkazu posłuchać musi Do świata żywych powróci dziewczyna Z jabłkiem granatu Sylwia Biernacka Zimą Na pobrzeżach Polanicy całkiem biało niedźwiedzie śpią w styczniu to normalne zdarza się zielono, kolorowo hop na wyżyny na nartach pozjeżdżać w górach dostrzec siebie sięgnąć marzeń niezrównanych z ziemią nie myśleć o innych posiadać własne stoki z góry z prędkością, wymijać narciarzy z grymasem pełnych uśmiechów zbierając do worka tajemnice moje Beata Wyczałek Pieczone ziemniaki zapach jałowca zwabił tu gwiazdy podchodzą bliżej niżej skwierczą i w ciemność rzucają iskry tam spotykają się usta na zwęglonym patyku zastygają do świtu dymu koc raz za razem odkrywa bukiet palców na balsamie ciała księżyc nie chce dokładać do ognia jest coraz ciemniej ciszej wianki krzewów trzepot ćmy niewinnej zamykam aromat w pierścienie ciaśniej zimniej a wonność ogniska i lata odpływa dalej i dalej w popielne igliwie i ginie Beata Paprota Siostrzana relacja Siedzimy w pokoju złączone uczuciem, spoglądając przez zapłakane okno. Pomimo burzy, która przeszła w naszych ser- cach, nie ma między nami oceanu. Tylko mały strumyk, nad którym zbudujemy most, który połączy nas znowu... Nikola Markiewicz Internet Na ten pomysł wpadłam właśnie wtedy! Weszłam i zapytałam... Uzyskałam szybką, zwięzłą odpowiedź. Postanowiłam sprawdzić Szkice 9 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 4(260) kwiecień 2018 jak to przetestować, czy istnieje jakaś granica? Dlaczego to powstało? Skąd biorą się odpowiedzi? Ale wtedy to wymyśliłam! Skoro „on” wszystko wie to zapytam o siebie! I jak myślisz co odpowiedział? Nic... Nie udzielił żadnej odpowiedzi! Poczułam, że to moja wygrana. Że to właśnie ja zwyciężyłam. Po chwili postanowiłam, Że zapytam o inne, Nurtujące mnie pytania. Nie odpowiedział... Zastanawiałam się „Dlaczego?” Spojrzałam w dół, „BRAK POŁĄCZENIA SIECIOWEGO!” Niechcący kliknęłam przycisk, Który sprawił, Że wyłączyłam internet! Połączyłam się ponownie I wyświetliła się fraza: „Nikoliczek” czyli moje imię, Znalazł mnie! Róża Czerwińska * * * Kura, czy jajko? Co było pierwsze? Kura, czy jajko? Co jest możliwsze? Jajko, bo kura musiała się z czegoś wykluć. Kura, bo ktoś je musiał znieść. Jak ten mur niewiedzy przekłuć? A może odpowiedź jest oczywista? Obie formy musiały pojawić się jednocześnie, Ponieważ to zbyt wcześnie, By dziecko było powołane do życia, Bez własnego rodzica. Protokół z posiedzenia Jury I Konkursu Literackiego dla uczniów szkół powiatu kłodzkiego Andrzej Bartyński – przewodniczący; Ka- zimierz Burnat – członek; Igor Wieczorek – członek. Jury po wnikliwym zapoznaniu się z przesłanymi pracami konkursowymi postanowiło przyznać: Kategoria – proza: Pierwsze miejsce – godło Dezomorphine – Przemysław Kata. Drugie miejsce: godło Ta- jemnicza – Ewelina Mądrzyk. Trzecie miejsce: godło Klaudka6 – Klaudia Bekas. Wyróżnienia: godło Everyman – Patryk Ćwikła; godło Pucha- tek – Jakub Gajowski. Kategoria – poezja: Pierwsze miejsce: godło Apophis – Kacper Kmieciński. Drugie miejsce: godło 092018 – Weronika Kosmata. Trzecie miejsce ex aequo: godło Niepoliczalna – Anna Jakubiec; godło Perełka – Dagmara Sołtys. Wyróżnienia: godło Czarek – Patryk Szeremeta; godło Asia – Joanna Westerlich. Weronika Kosmata Ciężar Nie ma we mnie nadziei, ale jest wiara, nie jakiś jej ogień, a iskra gasnąca z kolejnym dniem. Modlę się i modlę, wciąż proszę Boga o przetrwanie, bo miłość mnie gubi, we mnie się dusi, przytłacza, ona kochać chce mocno i na zawsze, a ja wciąż jestem sama. Anna Jakubiec Ludzie podzieleni Nie licz na mnie. Ja jestem zbiór pusty. Dawno podzielona przez zero. Monotoniczna monotoniczność. I ciąg się ciągnący. Bez żadnej funkcji. Bez żadnego zbioru. Wymyśl dla mnie wzór na nieskończone szczęście. Dagmara Sołtys Wenus Urodzona. Tak po prostu, jak należy. Nos ku górze zadarty, w kosmos chce wierzyć. Poplątane krzykiem warkocze czupryny, zaufały wiatru i skale, gdy – Skoczę! ...Krzyczała, wierzgała, aż w końcu krok. Stała na piachu we mgle złocistej... Bez warkoczy... nos jakby mokry... Lód jak ogień, przeszkadzał w oczach. Stopy zmarznięte palącym zmęczeniem, kroczyły w bezruchu. Szept ją muska. Dłonie o ciszę oparte... Milczy jak Wenus... Z życia obdarta... Gdzie ja do nieba teraz pójdę Wbrew własnemu założeniu i pewnie opinii tych, którzy trzymali książkę w rękach, poniższa myśl nie wynika jedynie z przyku- wającego uwagę piktogramu na okładce. Obrazek bez wątpienia jest wariacją na temat Wszystkowiedzącego Oka czy też Oka Opatrzności, symbolu znanego wielu reli- giom, wyznaniom, filozofiom, teoriom i używanym w literaturze, tudzież muzyce i filmie. To symbolika podsuwana wiernym, zgromadzonym, zrzeszonym, wyznawcom i zwolennikom. Pojawia się na przedmiotach kultu, ale także na budynkach zwykłej uży- teczności, schodząc stamtąd na rzeczy będą- ce składnikami popkultury. Ma wzbudzać uczucia pozytywne i negatywne. Być obiek- tem uwielbienia, ale jednocześnie przestra- szać. Trywialnie obserwować, lecz i wzbu- dzać przerażenie. Ma łączyć i dzielić. W każ- dym razie wzbudza emocje. I zmusza do zastanowienia, zapraszając z owym poczu- ciem niepewnego zainteresowania do lektu- ry cienkiej raczej książeczki, co raczyło uczy- nić olsztyńskie Stowarzyszenie Pisarzy Pol- skich, bądź sama autorka – Hanna Brako- niecka. Piktogram to przedstawienie pojęcia za pomocą obrazu z pominięciem tekstu. W przypadku „Gdzie ja do nieba teraz pójdę” jest wręcz na odwrót. Pozostanę, zatem, przy słowie „obraz”, ponieważ Brakoniecka łączy własną interpretację Oka Opatrzności (Wszystkowiedzące Oko mniej tutaj pasuje ze względu na używaną w większości w tekście terminologię i tematykę chrześcijań- ską) z motywami króciuteńkich opowiadań bardzo w stylu Patricka Sűskinda. A jakie jest jej odczytanie symboliki? Zawłaszczające. Przygarnia do siebie, ogarnia metaforycznie rękoma ten spektakl społeczno-socjolo- giczno-religijny (quasi-religijny?), w którym rolę odgrywają postaci wymyślone, osoby pamiętane zapewne z dzieciństwa, przypusz- czam, że własne doświadczenia (nie raz autorka wydaje się narratorką pierwszooso- bową, fabuła dotyczy Olsztyna, lub jego okolic), ulice, kamienice, kościoły, podwórka, parki, ławeczki, ponure, ciemne mieszkania z brudnymi szybami skąd dobiega płacz, pijac- kie wrzaski, cisza modlitwy, bądź samobójcza myśl, pociągi relacji. – Olsztyn, telewizja, radio, doniesienia medialne z lat czytelniko- wi współczesnych, gdzie przewija się wpływ na Polskę Prawa i Sprawiedliwości, Tadeusza Rydzyka, Radia Maryja, Telewizji Trwam. Nie jest wykluczone, że imiona i nazwiska boha- terów opowiadań również są prawdziwe. O te pierwsze należałoby spytać samą autorkę, po dokładnym przygotowaniu się z treści, na wieczorach promujących książkę, zaś drugie sprawdzić najpierw w wyszukiwarkach in- (Dokończenie na stronie 10) 10 Szkice Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 4(260) kwiecień 2018 Gdzie ja do nieba teraz pójdę (Dokończenie ze strony 9) ternetowych. Jednak za prosto byłoby napi- sać, że Brakoniecka zawłaszczając tylko oddaje, odmalowuje, odwzorowuje, kopiuje, przedstawia, puszcza pewien film dokumen- talny. Oczywiście trochę zbija z tropu odbior- cę prosty język, w wielu przypadkach infan- tylny, jakby dziecięcy, być może mający na celu odwzorować specyficzne myślenie prostych ludzi na temat owej podtytułowej bogobojnej powszedniości, czyli nie rozu- mienia Nowego Testamentu, nie wczytywa- nia się w Doktorów Kościoła, lecz dawania świadectwa wiary wedle wskazówek nieza- interesowanego człowiekiem i jego rozwo- jem duchowym, zinstytucjonalizowanego Kościoła. Pisarka ukrywa poniekąd tę drugą, samotną postać wiary, która jest chyba przy- należna każdemu człowiekowi. Gdzie umysł zmaga się z emocjami, niewyraźnym poczu- ciem Absolutu właśnie zobrazowanego na okładce, a sugerującego powszedniość Jego istnienia, co Brakoniecka dość sprytnie przemyca wplatając w opowiadania i inne chrześcijańskie związki wyznaniowe, i bud- dyzm, który zdaje się być jej bardzo bliski, i postawy ateistyczne. Poniekąd jest to odpo- wiedzią na pytanie zawarte w tytule (wła- śnie, dlaczego brak pytajnika?). Złość, miłość i inne afekty, podporządkowanie, ucieczki, powroty – oto polski Kościół. Powszednich bogów i niebiańskich rajów ile ulic, kamienic, klatek schodowych, mieszkań... Którędy pójść? Dokąd wejść? Policzyłem niebieskie słowiańskie, pol- skie tęczówki okalające źrenice. Nie jest ich 77. Mt 18, 22: Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, aż siedem razy, lecz aż do siedemdziesiąt siedem razy»[1]. Spoza trójkąt narysowany nieporadną, jakby ręką wczesnego przed- szkolaka trzymającego czerwoną kredkę, wychodzą tęczówki. Nie mieszczą się w trójkącie. Nie tyle, że wymykają się, uciekają, ale nie ma dla nich miejsca. Trójkąt nie może, nie ma możliwości ich objąć. Szukać muszą miejsca dla siebie gdzie indziej. I chyba o tym właśnie Brakoniecka pisze. ____________________ [1] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, opracował zespół polskich biblistów pod redak- cją Benedyktynów Tynieckich, Pallottinum, 1965, s. 1242. Jerzy Lengauer _______________________ Hanna Brakoniecka, „Gdzie ja do nieba teraz pójdę. 77 opowieści o bogach naszych powszednich”, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Olsztyn, Olsztyn 2016. Przepływający świat słowa Potwierdzam to, co czytam w wierszu Zenona Lacha-Ceraszyńskiego, że „ tu wtedy narastała i dzieje się Polska”. Na ostatniej Warszawskiej Jesieni Poetyckiej ZLP Środo- wisko literackie Szczecina zaprezentowało się najokazalej. Toteż nie zdziwiłem się obecnie, gdy przysłano mi wielką antologię „Przepływający świat słowa. Poezja i proza środowiska Związku Literatów Polskich Oddział w Szczecinie. Antologia 2017 ”. Przy- pomniał mi się pożegnalny spacer po Szcze- cinie, w którym był posiłek w barku tej wid- mowej, uskrzydlonej Filharmonii i wzdłuż Odry pełnej statków, a więc żywej, z nową trasą mostową i Zamek z cudownym dzie- dzińcem, bo ozdobionym estradą na której rozgrywał się festiwal dziecięcej piosenki, a czy jest coś sponad małych wielkich gwiazd. Spenetrowałem dzielnicę wokół Akademii Sztuk Pięknych i od dziś mam wklejoną do kalendarza prawdziwą naklejkę z czaszką ludzką i podpisem „Zrodzone z bólu”. Zakoń- czyłem spacer, a jakże, przy jedynym w kraju pomniku wiersza (raczej poematu) „Zacza- rowanej dorożki”, który trzyma się dzielnie odlany z metalu , a tradycja samego mistrza żartu poetyckiego trzyma się tu też mocno i wspominam kilkunastokrotne tu przyjazdy na festiwal zwany „Gałczynalia”, odbywane w towarzystwie zawsze wyposażonej w odpowiednie rzeczy słowo Kiry Gałczyńskiej. Zamajaczyły mi tutejsze przyjaźnie, dom Staszka Wilińskiego z jakimiś legendami zagrożenia i morderczym psem, który w każdej chwili mógł się nam rzucić do gardła. Mariana A. Kasprzyka obnoszącego się z atrapą rewolwera i przyciągającego sławą żony „Filipinki”, i obserwowanego z bliska Mariana Yoph-Żabińskiego, co za Stachurą powtarzał: Kiedy idę to piszę, kiedy piszę to idę. Nadsyłane mi od wielu lat zgrabne, niezwykle starannie opracowane tomiki poetyckie serii: akcent uzbierały się w ponad pięćdziesięciotomową kolekcję środowiska i samej pracy redaktorki i wieloletniej liderki Róży Czerniawskiej- Karcz. Wcześniej na- uczycielka, potem prezes, autorka ponad dziesięciu tomów wierszy w stylu, można powiedzieć łagodnego feminizmu, organiza- torka tradycji, Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej, bez wahania oddałem jej swoje archiwalia krakowskiej Marii, w poezji zawarła wielkie przymierze z Czasem, w Antologii zaprezen- towała prozę psychologiczną o świecie nie- widomych dzieci. Szczecin, widziany z góry (i od strony tradycji) był też twierdzą (zresztą wielu narodów) twierdzą, wrotami do Pomorza, a po części Ziemi Lubuskiej i Śląska. Toteż w sposób naturalny przyjmowali wszyscy animatorzy literatury udział i pomoc woj- skowych środowisk kulturalnych w impre- zach cyklicznych, zawsze starannie przygo- towanych. I tym razem wziąłem udział w plenerowej imprezie zorganizowanej przez środowisko twórcze i żołnierzy. W Ogrodzie Różanym, staranne przywróconym do pełne- go życia, odbyła się impreza plenerowa, w czasie w której wydarzyły się różnorakie akcje. Rozstrzygnięto Konkurs Literacki im. Jó- zefa Bursewicza (1928-82) w wersji otwartej i regionalnej. Odbył się imponujący koncert poezji śpiewanej do tekstów miejscowych poetów i muzyki miejscowych kompozyto- rów. Główne aleje parku otrzymały imponu- jące plansze z prezentacjami ozdobionych wierszy. Plastycy rozstawiali sztalugi, udo- stępniając przechodniom bezpośredni dostęp do całego warsztatu malarza, rysownika. Bataliści prezentowali dorobek książkowy i archiwalia wojenne, dzięki czemu dowiedzia- łem się o największej bitwie polskiego żoł- nierza (o wiele większej od innych i decydu- jącej, bo na przedpolach Berlina) na prze- prawie Odry pod Siekierkami. Natomiast w namiotach wojskowych były stoiska książki, prasy itd. Różnych środowisk. To właśnie Leszek Dembek, politolog, literat, dziś prezes animator kultury wojskowej w przeszłości zadbał o wyposażenie, nagłośnienie i prze- prowadzenie całego pleneru. Stąd i do Anto- logii niedaleko. Jakoż księga czterdziestu autorów, po- przedzona wstępem Leszka Dembka, wypo- sażona w obszerne noty o autorach, portrety, uzupełnienia o próby twórczości „polifonicz- nej”, zwanej eksperymentalną, w między- wojniu nazywanoby ją kolektywną, zawiera wiele różnych materii literackich. Autorzy - to szeroko pojęte środowisko od nestorów, po uczniów, wszystkich solidnie umocowa- nych w miejscowej kulturze. Oprócz zdekla- rowanych pisarzy spotykamy tu blogerkę, mistrza kamery, tłumacza, dziennikarza mikrofonowego, malarza, rzeźbiarza, histo- ryka, rapera, animatora kultury (zresztą wszyscy po części animatorami), inżyniera, satyryka. Część autorów z mojego pokolenia, nieraz znanych mi od dawna, to rasowi maryniści, piszący o szlakach morskich, okrętach jako miejscu udomowionym i warsztacie pracy, przygodach, egzotyce zawodu. To Bogusław Janiczek, Jerzy Jasiński, wszechstronny pisarz, radiowiec, filmowiec, organizator Janusz Krzymiński, dumnie reprezentujący rocznik 1932. Dalej Kapitan Ryszard Choiński, Eugeniusz Andrzej Dasz- kowski, niestrudzony poszukiwacz tradycji kopernikowskiej Józef Gawłowicz, Edward Siekierzyński, Janusz Władysław Szymański. Życie nie zaczyna się i nie kończy się na morzu. Liczni autorzy i autorki podjęli i wybrali (nieraz z pomocą redaktorów) utwo- ry po prostu ciekawe. Poezja obfituje liryką refleksyjną i ciemną poezją wyzwania, a nawet krzyku. Pisałem już kiedyś o tomach Magdaleny Sowińskiej i Małgorzaty Goludy, jako o głosie nowego pokolenia, podejmują- cego temat blokowiska, nowego oblicza samotności, labiryntu świata, ludzi zapatrzo- nych bezrozumnie w ekrany, o aniołach namawiających do grzechu. Czytelnik może się ukontentować bajką o zegarku Anety Benewiat, nadzieją bliskości Katarzyny Cha- bowskiej i pejzażami szczecińskimi Roberta Artura Florczyka i bajkami z codzienności Anny Jakubczak. Wspomnienia z dzieciństwa Danuty Romany Słowik dzisiejszej Miesz- kanki Nadrenii-Palatynatu, malarki pocho- dzącej z Międzyzdrojów to znów dzieje są- siedztwa. Mirosław Strągowski nawiązuje do świetnej niedawno zmarłej poetki Heleny Raszki, co ja też zapamiętałem, bo trafiłem na jej pogrzeb w maju 2016 r. i pomyślałem sobie, jak pięknie tu żegnają poetów, jako tych „Za murami mgły Miasta, któremu dałaś sumienie”. Udane wizytówki poetyckie mia- sta Szczecina przekazuje Magdalena Sowiń- ska, Danuta Romana Słowik (też malarka), Adam Wiktor Siedlecki (niestrudzony nota- riusz legend poetyckich), zasłużony twórca wojskowej grupy „In Aeternum” Zenon Lach- Cereszyński. Autorką obszernego dramatu klasycznego jest reżyserka Ewa Grabowska. Nie da się omówić wszystkich autorów. Wspomnę tylko, że prócz środowiska miej- skiego są jeszcze autorzy ośrodków satelic- kich z Polic, Recza, Stargardu stowarzyszeń regionalnych, bo w wielu miastach i ośrod- kach odbywają się znaczące biesiady, plene- ry, Wiosny, Noce w bliższych i dalszych regionach Zachodniopomorskich. Twórca antologii żegna kolegów: Zbigniewa Szyrwie- la, Janusza Szymańskiego i Ewę Marię Wojta- sik. Przypomina mi się, że pionierskim przedsięwzięciem prezenterskim była anto- logia „Szczecin literacki” aż z 1958 r., podob- nie jak epokowe było otwarcie grupy literac- kiej „Metafora” z r. 1955, z liderami Januszem Krzymińskim, Józefem Bursewiczem, An- drzejem Dzierżanowskim i Ryszardem Gra- bowskim. Wymieńmy też pozostałych bardzo ciekawych autorów: Barbara Teresa Domini- czak, Andrzej Duboniewicz, Zdzisław Gier- szal, Małgorzata Hrycaj, Zbigniew Jahnz, Anna Jakubczak, Wojciech Benon Jasiński, Artur Kowalski, Barbara Anna Moraczewska - Jankowska, Piotr Pawłowski, Aleksandra Petrusewicz, Helena Pilarska, Stanisław Rapior, Edyta Rauhud, Krystyna Rodzewicz, Sebastian Rosa, Danuta Sepuco, Edward Siekierzyński, Anna Słowińska.
Jan Zdzisław Brudnicki
Przepływający świat słowa
Antologia 2017
DU
„Przepływający świat słowa. Poezja i proza środo- wiska Związku Literatów polskich w Szczecinie. Antologia 2017”. Redaktor: Leszek Dembek. Zespół redakcyjny: Róża Czerniawska-Karcz, Janusz Krzymiński (konsultacje literackie). Korekta: Róża Czerniawska-Karcz, Edyta Rauhut. Opracowanie okładki, zdjęć i grafik: Zbigniew Jahnz. Zdjęcie na okładce: Wodowanie Statków Poezji, Zlot Żaglow-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Szkice
ców, sierpień 2017 - Janusz Słowik. Wydawnictwo Hogben oraz ZLP Oddział w Szczecinie, Szczecin 2017, s. 430.
Multiplikacja spostrzezeń w utworach Marii Wosik
(Dokończenie ze strony 4)
- Żołnierska nekropolia. Ciekawym zesta- wieniem są trzy słowa: motyle, gablota i Golgota. Tytułowa gablota nie sprawia, że czytelnik czuje się zaniepokojony, wszak takich „skrzynek” z różną zawartością spo- tkaliśmy w swoim życiu wiele. Towarzyszą większości wystaw nie tylko muzealnych i bibliotecznych. Również motyle nie wywołu- ją negatywnych emocji. W powszechnym odczuciu są symbolem zwiewności, delikat- ności, ulotności i piękna. Dopiero połączenie wyrazów z nowotestamentową Golgotą implikuje odległe skojarzenia. Motyle jak krzyże skrzydlate, / miniatura żołnierskich nekropolii. Poetka, wchodząc w dialog z zakodowanymi w historii literatury i sztuki obrazami, pochyla się jednocześnie nad maluczkimi. Metafora ma na celu zwrócenie myśli odbiorcy ku tym, którzy są pozornie mniej ważni, a dzięki którym świat tak zwa- nych rozumnych / zasiedleńców Globu wciąż istnieje i nie chodzi tu, bynajmniej tylko o owady, owe motyle, ale również o ludzi. Wosik pisze wszak Golgota motyli / ma za- dość uczynić / poczuciu zachwytu / i pędu do wiedzy.
Może to niesłusznie spostrzeżenia, ale podczas lektury Gabloty pojawiły się w mojej pamięci dwa obrazy: wystawy w muzeum w Auschwitz oraz gabloty w Centralnym Mu- zeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach. Pomyślałam o tym, że mimo wiedzy, zasie- dleńcy Globu wciąż nie potrafią wyciągnąć właściwych wniosków i nieustannie dążą do tego, by nowe Motyle — kokardy / równymi rzędami zapełni(ły) wnętrze / oszklonej gablo-
Myszkowska twórczyni zwraca naszą uwagę czasem poprzez temat, kiedy indziej zaskakuje pointą, a w niektórych utworach, takich jak ekfraza Rybak, nie boi się skoja- rzeń oksymoronicznych i animizacji. Rybak, tryptyk nawiązujący do obrazu sosnowiec- kiego malarza, Stanisława Gawrona, to tekst wielopoziomowy. Autorka oddziałuje przede wszystkim na trzy zmysły: wzroku, słuchu i dotyku. Język, jakim posługują się plastycy w tym wypadku nie jest zabiegiem stylizacyj- nym, bowiem M. Wosik to malarka, której nieobce są arkana sztuki. W ww. utworze pisze:
Artysta stworzył dzieło, Dzieło przemówiło.
11
Gdy padnie na nie promień, gdy otworzę oczy,
słucham wzrokiem ciekawie skrytek myśli malarza
(...)
Ciekawym zabiegiem jest animizacja procesu tworzenia. To nie człowiek przema- wia, a dzieło, posiadające cechy samego demiurga, więc jak i on musi się jakoś nazy- wać. Zatem otrzymuje imię — Dzieło. Podmiot mówiący jednocześnie patrzy i słucha, słucha i patrzy, a dopiero wtedy może dostrzec
świat zaklęty
w barwnych plamach i tonach, w chropowatych pobłyskach, w falujących poziomach.
Bohater wiersza II części tryptyku nie jest zwykłym człowiekiem. To niemal mito- logiczny siłacz, potomek żeglarzy / ze spoj- rzeniem błękitnym, który czułością obdarza to, co złowi: obejmując plon cenny / niebezpiecz- nych połowów. Jednakże i on, jeszcze nie- świadomy, musi w końcu ulec srogim pra- wom natury, / które - tworząc człowieka / pchnęły go w krąg morderczy.
Sięganie pamięcią do czasu zaprzeszłego skutkuje pojawieniem się takich obrazów jak w wierszach Porywy młodości, Być nauczycie- lem. W Okruchach podmiot liryczny wyznaje, że dzięki spotkaniom z innymi łatwiej znosi się samotność, a z kolei w Bejtramie i w wierszu Kiedy jestem szczęśliwa mówi o rzeczach, które sprawiają, że człowiek doce- nia to, co ma. Świat, opisany przez poetkę z jednej strony jest harmonijny, ale jednocze- śnie zbudowany z pozornie chaotycznego i niepowtarzalnego / państwa / plam wszela- kich, które w ostatecznym rozrachunku stworzą pełny obraz rzeczywistości - swo- istą symbiozę zgrzytów, przypadkowości i mądrego, szlachetnego brzmienia - a od malarza, który podejmuje się procesu two- rzenia, zależy droga i efekt końcowy.
Myli się ten, kto twierdzi, że bez proble- mu można poznać, jaka jest Maria Wosik na podstawie jej wierszy, bowiem autorka co rusz, podobnie jak osoba mówiąca w Ma- skach, zakłada poetycką maskę. Czasami odsłania się nieco mocniej, ale nigdy do końca. Może najbardziej we wzruszającym Wagonie na bocznym torze.
Nie sposób omówić wszystkich wierszy, zamieszczonych w tym zbiorze, bo właściwie ipo co? Poezja podlega prawom subiektywi- zmu i odbiorcy zwrócą zapewne uwagę na inne elementy. Ten sam tekst może poruszać zupełnie inne pokłady, wywoływać inne emocje.
Podsumowując, o tomiku można powie- dzieć jedno. Tworzą go niebanalne wiersze, w których wprawdzie pojawiają się czasami dobrze znane motywy, jednakże ubrane są w taki sposób, że niosą nową jakość. Wystarczy słuchać wzrokiem, jak powiedziała w jednym z cytowanych wierszy sama autorka, by docenić ich wartość.
Adriana Jarosz
Numer 4(260) kwiecień 2018
12 Zamyślenia
Matka
.„.najpiękniejsze słowo Świata. Hymny miłości i uwielbienia dla matek wyśpiewali poetycko nasi najwięksi poeci. Zbigniew Herbert był nawet pewny, że „nigdy nie zmieni się, bo zawsze będzie czekała ubrana w białą suknię i niebieskie oczy na progu wszystkich drzwi. I zawsze będzie się uśmie- chała, wkładając ten naszyjnik. A potem nagle urwie się nitka i perły będą zimować w szparach podłogi”. Jakże piękne i mądre są epitafia na nagrobkach, poświecone właśnie matkom na cmentarnych alejkach. Te pyta- nia: gdzie jesteś byłaś moją najcenniejszą perłą, byłaś moim drogowskazem, byłaś za życia świętą. Inne usiłują wytłumaczyć śmierć, w którą tak trudno uwierzyć, że odeszłaś za granicę czasu, gdzie wzrok nie doleci. Zwracali się poetycką myślą i zamy- ślaniem do matki: Tadeusz Kubiak, Leszek Hektorowicz, Teresa Ferenc, Jalu Kurek, Anna Kamieńska, Tadeusz Jastrun, Florian Śmieja, Tadeusz Różewicz i wielu innych. Wśród nich nasz przyjaciel, poeta Wacław Buryła, który pamięci swojej Mamy poświęcił całą książkę, która się właśnie ukazała pod tytułem: „Maminka”.
Gdzie jesteś, Mamo? Wszyscy słyszymy w sobie to zawołanie, czy ktoś tak kochany mógł umrzeć? Ktoś, kto tak kochał, może nas zostawić? Zawarte w książce wiersze ks. Wacława są bardziej milczeniem, niż mówie- niem poety o Matce. Kiedy czytamy te wier- sze ma się wrażenie właśnie zawartej w nich ciszy. Anna Kamieńska uważała, że taką ciszę słyszała w utworach muzyki poważnej. Cóż, nie mamy w sobie dzielności w takich roz- staniach. To ból do wysokiego nieba. Ten tom wierszy (bo są też w nim wspomnienia, kondolencje, mszalne wspomnienia, nie mówiąc o fotografiach), autor poświęca wszystkim Matkom, które dały nam życie, miłość, wiarę, chleb i uśmiech. Dzięki Mat- kom, mówi poeta, Ziemia była Rajem, a teraz jest już tylko Ziemią...
Rodzice Helena i Tadeusz wychowali trzech synów na duszpasterzy. Ojciec miał kiedyś zauważyć, że gdyby wiedział, że wszy- scy trzej wybiorą drogę kapłaństwa, byłoby was więcej... Wacław, Andrzej i Bogdan. Rodzice przy zawieraniu sakramentu mał- żeństwa powiedzieli sobie, „że cię nie opusz- czę aż do Śmierci”. Ojciec po 9 operacjach miał amputowane obie nogi i rzeczywiście, nie było już słów, były czyny. Śp. Mama Helena otrzymała największe odznaczenie
Publicystyka
papieskie „Pro Exlesia et Pontifice”. To pięk- na rodzina. Nie należy próbować wytłuma- czyć śmierci, ona jest częścią tajemnicy, a zwracając się do autora tomu, w którym za- warł obok swojej twórczości, także wiersze innych poetów, należy w tym miejscu powie- dzieć za nieznanym autorem: Ziemia nie zna smutku, którego nie mogą wyleczyć niebiosa...
Wacław Buryła, „Maminka”. Wydawca: GS MBDIA, Szybki druk cyfrowy, Wrocław 2018, s. 226.
Kazimierz Ivosse
>=" 2
Wspomnieniem przywołani
Nad książkami Stanisława Nyczaja z serii „Wśród pisarzy”
„Sprawiedliwa pamięć jest naszym mo- ralnym obowiązkiem” - takie motto otwie- ra obydwa dotychczas wydane tomy wspo- mnień i rozmów S. Nyczaja z pisarzami (z 2010i2017), a w zapowiedziach na ten rok jest tom trzeci. To już seria, która wprowa- dza czytelnika w nieznane fakty, sytuacje, zdarzenia z życia twórców, a więc daje to, czego nie znajdzie on w podręcznikach historii literatury, encyklopediach czy literackich informatorach.
Wszystkich zaprezentowanych pisarzy autor znał osobiście — bliżej lub epizodycz- nie. Oprócz w sumie ok. czterdziestu spor- tretowanych, zaanonsowanych zdjęciami na okładkach, którym głównie poświęca uwagę - a więc m.in. S. Barańczaka, N. Chadzinikolau, S. Grochowiaka, J. Harasy- mowicza, G. Herlinga-Grudzińskiego, J. Iwaszkiewicza, H. Jachimowskiego, K. Ko- walskiego, J. Kawalca, M. Kuncewiczowej, P. Kuncewicza, E. Niziurskiego, T. Nowaka, J. Ozgi Michalskiego, J. Przybosia, T. Różewi- cza, W. Szymborskiej, ks. J. Twardowskiego, R. Ulickiego, A.K. Waśkiewicza - wspomina też niezupełnie krócej czy tylko „w nawią- zaniu”, bo z długoletnich kontaktów np. L. Bakułę, B. Garbosia, W. Jażdżyńskiego, Z. Jerzynę, W. Kazaneckiego, J. Koprowskiego, J. Korey-Krzeczowskiego, J. Krzysztofczyka, W. Malickiego, R. Miernika, Z. Nosala, B. Piastę, W. Przeczka, Z. Śmigielskiego. Spo- tykał się z wymienionymi przy różnych okazjach, rozmawiał, z wieloma łączyły go więzy przyjaźni i koleżeństwa. Można po- wiedzieć, że w jakiś sposób uczestniczył w ich życiu, był świadkiem ich twórczego rozwoju, sukcesów, ale i tych chwil trud- nych, jak np. nieuleczalna choroba. Z tych właśnie relacji, skrzętnie notowanych, pamiętanych, ciepło wspominanych zrodzi- ły się te niezwykłe książki.
W słowie wstępnym do tomu pierwsze-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
go przywołuje S. Nyczaj aforyzm z wiersza B. Garbosia „Po prostu każdy umarły jest pełen żywych okoliczności”, wyjaśniając dalej, że jego wspomnieniowe opowieści będą zapisem tych właśnie „żywych oko- liczności”, dzięki, którym ci, co już odeszli, trwają nadal. Cennym świadectwem ich istnienia są nie tylko dzieła, ale jest też bogate w doświadczenia życie, jest wszyst- ko to, czego udało się im dokonać, np. dla swojego środowiska, regionu, jak i to, w jaki sposób zapisali się w pamięci potomnych.
Pod piórem S. Nyczaja postacie te po- wracają znów do nas, na nowo jesteśmy świadkami ich zmagania się nie tylko z materią słowa, ale i z przeciwnościami losu, np. w trudnych czasach, w jakich przyszło im żyć np. w okresie wojny i okupacji czy też na etapach powojennych przemian ustrojowych.
Wspomnienia o Harasymowiczu, Iwasz- kiewiczu, Kuncewiczowej, Jachimowskim, Jażdżyńskim, Przybosiu, Różewiczu i o wielu innych, mniej czy bardziej znanych twór- cach, czyta się niemal jednym tchem. Zazwy- czaj, kiedy dostajemy do rąk książkę analizu- jącą twórczość pisarzy, obawiamy się, czy będzie ona po prostu strawna, bo, jak to się często zdarza, naszpikowana literaturo- znawczą terminologią, staje się lekturą nużącą.
Ci, którzy zetknęli się z pisarstwem S. Nyczaja, wiedzą o zaletach jego stylu, lek- kości pióra, elegancji języka, subtelnym wyczuciu słowa. Sądzę, że te książki szcze- gólnie usatysfakcjonują nauczycieli poloni- stów, studentów polonistyki, ale i także samych obecnie piszących twórców, dając im nadzieję, że ich trud nie pójdzie na mar- ne.
Ciekawym jest i to, że portrety pisarzy wyłaniają się w tych książkach z odczuć, doznań i wrażliwości autora. Mimo woli podążamy za nim, za jego myślą, wraz z nim odwiedzamy pisarzy, wchodzimy do ich domów, rozmawiamy z nimi, jakbyśmy byli cząstką ich świata.
Obydwie książki S. Nyczaja naprowa-
dzają interesujących się literaturą czytelni- ków na trop tego, co, być może, umknęło ich uwadze - mam tu na myśli przywołane utwory poetyckie bądź ich fragmenty, które dla autora wspomnień stały się ważne, znaczące, które pamięta tak, że mógłby je po latach znów recytować. Do takich należy wiersz J. Przybosia Kamień i znak przyto- czony tu w całości. Muszę przyznać, że, idąc tropem myśli autora, spojrzałam na ten wiersz inaczej. Bo ileż trzeba kunsztu po- etyckiego, by stworzyć utwór tak klarowny i doskonały. Autor, wspominając postać Przybosia, ważną i znaczącą dla własnej drogi twór- czej, nie mógł nie napisać o jego córce Ucie, współczesnej malarce i poetce związanej z Kieleckim Oddziałem ZLP. Zamieścił też foto- grafię Uty na szczycie AJ Petri na Krymie - pamiątkę z pleneru literacko-plastycznego z roku 2008. Uta była w tym właśnie miejscu niegdyś ze swoim ojcem (miała wówczas 12 lat).
(Dokończenie na stronie 13)
Numer 4(260) kwiecień 2018
Kozetka (33)
Goła płeć I szklane sufity w szklanych domach
Za parę lat, jeśli się postarasz, przeprowadzisz się do miasta. Jeśli się przyłożysz — zamieszkasz na wsi i nie będziesz pracować. Cytat z serialu „Mad men” o latach 60. ubiegłego wieku
Joanna Friedrich
Życie jest zabawne. Po czasie. Właściwie to całodobowe zajęcia z dystansu do siebie.
Kiedyś, w zamierzchłych czasach „power dressingu” wydawało mi się, że będę pracować wysoko w drapaczu chmur w Nowym Yorku lub wcielać się w kolejne wersje Królowej Bronxu.(Nota bene: wszystkie miejsca mojego zatrudnienia na Manhattanie znajdowały się na parterze).
Dziś, kiedy wylądowałam na (polskich) przedmieściach myślę już o sobie inaczej. Bardzo rzadko.
A jeszcze rzadziej o socjologii. W każdym razie osiągnęłam na razie szczyt marzeń ko- biet z lat 60. ubiegłego stulecia. (Jeśli czas dobrze zakręci swoim kołem, to okaże się, że spełnię coś jeszcze i ruch jest zbędny, przepra- szam, względny..jak w moim śnie, który sam siebie zatytułował po hiszpańsku: „movimien- to relativo”)
Dzień Kobiet jest jednak takim dniem, w którym wraca się do kategorii płci.
Felieton
Czy często zastanawiamy się nad podzia- łem ról na męskie i żeńskie? Przypomina mi to walki na podwórku o to, kto będzie tatą, kto mamą. „Tata” już wtedy wychodził na cały dzień do pracy, a mama ślęczała nad babkami z prawdziwego piasku na obiad. Kobiety przez ostatnie stulecie wywalczyły sobie „równe prawa” z mężczyznami. A jednak pojęcie feminizmu jest dla mnie więcej tak nieaktualne jak pojęcie komunizmu czy kapitalizmu.
Wszystko idzie ad acta z następną falą i następnym pokoleniem. Dialog, zmiany spo- łeczne, ustroje polityczne zdają się być tylko małymi klockami w wichurze dziejów.
Za chwilę zmiecie je jakiś pierwszy lepszy orkan spowodowany przez efekt cieplarniany, który przeleciał nam koło nosa, gdy my - kobiety i mężczyźni bawiliśmy się w „Twoje- moje”.
Moda uległa ogólnej fali demokratyzacji, a obecnie łączy pokazy damskie z męskimi.
Czas na wpływ ekologii na modę. Jest to najmocniejszy obecnie trend i wszystko wska- zuje na to, że będzie się on umacniał.
Konsumpcjonizm „starej ery”, w której wymieniało się, jako artykuły pierwszej po- trzeby, lodówkę, lokówkę, samochód, spodnie i wizytę u terapeuty, zamieni się w konsump- cjonizm nowej ery, kiedy szukać będziemy dla siebie jak najczystszego powietrza (zwłaszcza w Polsce zimą) i najczystszej, najbogatszej w składniki wody. Jedzenie? Ogrody.
Do niedawna mówiło się, jak rządy (np. mody) przejęły ulica i socjalmedia.
Za chwilę rządy przejmie zmęczona na- szym gatunkiem natura.
Kiedyś czytałam, z ciekawości, prace futu- rologów i zawsze odnosili się oni do przyrody — biopaliw, minerałów, zasobów naturalnych. O ginących gatunkach zwierząt się po prostu na co dzień nie myśli.
Czy taka goła refleksja coś daje?
Co nam mówią wróżbici naszych czasów, czyli projektanci mody?
W jakiej kondycji jest człowiek? W jakiej kondycji są współczesne kobiety? W jakim świecie będą żyć dzisiejsze dziewczynki? Czy przyszłość można przewidzieć w 100%? Czy będzie w niej miejsce na zabawę?
Myślę, że da się przewidzieć tylko frag- menty, cała reszta jest względna.
Wolny wybór sprawia, że życie jest wciąż ciekawe i niezmiennie przynosi coś nowego. Klasyczny „power dressing” już się nie powtó- rzy. Mamy tylko do czynienia z współczesnymi fantazjami na jego temat. To samo dotyczy
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
13
„kobiety romantycznej”, „kobiety nowocze- snej”, „kobiety wyzwolonej”.
Pantha rei.
Nic dwa razy się nie zdarza...Układ sił się zmienia, tylko kobiecość — nie.
A dziś: ultra-kobieca kolekcja prosto z Pa- ryża.
Saint Laurent, power dressing, jesień, 2018:
Zdaje się, że tej jesieni kapelusze zastąpią w damskich stylizacjach miejsce spodni, które były hitem w latach 60.
Moda podpowiada: Wszystko jest możli- we!
Wspomnieniem przywołani
(Dokończenie ze strony 12)
Skoro nadmieniłam, że S. Nyczaj nierzadko cytuje zapamiętane wiersze przywoływanych poetów, dodam, że i własnymi strofami stara się ich upamiętnić. Przykładem może być zgrabnie skrojony i dowcipnie charakteryzują- cy autoironiczną postawę Szymborskiej tryp- tyk limeryczny, zdobiący ścianę saloniku zakopiańskiej „Astorii”, gdzie imię noblistki mają prowadzone przez niego co pewien czas Posiady Literackie (po niedawnych, z paź- dziernika 2017, trwa we mnie dotąd silne wrażenie z przeżytej pięknej poetycko- muzycznej przygody).
Każde z tych zawartych w obydwu to- mach wspomnień, niekiedy bardzo osobistych, odkrywa nieznane czy mniej nam znane inte- resujące wydarzenia z życia twórców. Posze- rzone o sytuacje w wielu środowiskach lite- rackich, dają rozległy obraz funkcjonowania naszej literatury i kultury na przestrzeni kilku- dziesięciu lat.
Nie brak tu również ciekawych, a nawet zabawnych sytuacji, anegdot (np. przy sylwet- kach Chadzinikolau, Harasymowicza, Ulickie- go), żartu (przy omawianiu Kawalca, Malickie- go, Niziurskiego, ks. Twardowskiego), co urozmaica książki i stanowi przeciwwagę dla znajdujących się w nich przecież krytycznolite- rackich fragmentów analizujących dokonania twórcze pisarzy (jak w przypadku Chadziniko- lau, Szymborskiej) bądź warsztat pisarski (w odniesieniu do Garbosia, Jażdżyńskiego, Kaza- neckiego, Kuncewiczowej czy bardziej jeszcze dociekliwie - Różewicza, Waśkiewicza).
Dopełnieniem ciekawej zawartości tre- Ściowej są liczne ilustracje, fotografie, portrety pisarzy. Książki, pięknie wydane (projekt okładek, znaku graficznego i opracowania typograficznego Ireny Nyczaj) w odmiennych kolorystycznie tonacjach, zaspokajają nasze estetyczne oczekiwania.
Krystyna Cel
Stanisław Nyczaj, Wśród pisarzy. Rozmowy i wspo- mnienia, t. 1 z 2010, s. 231, t. 2 z 2017, s. 272, wyd. OW „STON2” w Kielcach.
Numer 4(260) kwiecień 2018
14 Listy do Pani A. (117)
Głos z zaświałów
Droga Pani!
Dziś ludzi z tak zwaną klasą spotkać co- raz trudniej. Ale są. Spotykam ich nierzad- ko, a ostatnio byłem na spotkaniu z profe- sorem Mieczysławem Inglotem. Profesor wygłosił bardzo ciekawy, dowcipny wykład „Zaświaty w anegdocie”, bogato inkrusto- wany licznymi przykładami. Okazuje się, że to niewyczerpany, uniwersalny temat, znakomicie odzwierciedlający nasze czasy współczesne. Profesor z tajemniczą miną rzucił słuchaczom pytanie: „Czy państwo wiedzą, kiedy w dziejach Świata odbyły pierwsze wolne wybory”? Nie wiedział nikt, wszyscy zamarli w oczekiwaniu. „W raju - wyjaśnił profesor - kiedy Pan Bóg przy- prowadził Adamowi Ewę i powiedział, by wybrał sobie żonę”.
Czy my przy urnach przypadkiem nie mamy podobnie? Mówiłem zawsze, że nasze wybory przypominają głosowanie na stróża sklepu z wędlinami. Kandyduje kilka ras psów, ale wszystkie są jednakowo mię- sożerne...
Czasy się zmieniają, zwyczaje ulegają modyfikacjom. I na to profesor Mieczysław Inglot miał następującą anegdotę. Oto papież przychodzi do nieba i widzi, że Ry- dzyk zmywa naczynia, Jankowski szoruje okna, a Głódź podłogę. Zdziwił się papież, a św. Piotr wyjaśnił, że nowym dyrektorem od spraw porządkowych został właśnie biskup Pieronek.
Wykład był bardzo ciekawy, profesor wygłaszał go piękną polszczyzną i z dużym poczuciem humoru. Niestety, nie uległ namowom, by opowiedział coś pieprznego. Tylko z tajemniczym uśmiechem przyznał: „są i takie..”, co wzmogło emocje wśród słuchaczy. Też na te anegdoty czekałem, by móc je powtórzyć w liście do Pani, całą odpowiedzialność za ich „nieprzyzwoitość” składając na barki pana profesora... Byłem zafascynowany pięknem języka, swadą, klasą, a przede wszystkim ogromną wiedzą. Przy takich ludziach wielu dzisiejszych doktorków „wymięka”, i należałoby ich po prostu wyrzucić z uczelni.
Publicystyka
A jak naprawdę jest w zaświatach? O tym już wie nasz przyjaciel, świetny poeta, Jan Stanisław Kiczor. Wiadomość o jego śmierci spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Król życia, facecjonista, człowiek biesiadny (z głosu i postury przypominał mi Zagłobę). Kto mógłby się spodziewać, że w ogóle strona funeralna go dotyczy, a zwłaszcza tak szybko. Ogromny żal mną zawładnął, Ania się popłakała, cały dzień nie mogliśmy znaleźć sobie miejsca. A ja miałem jakieś irracjonalne poczucie, że może to nie jest prawda, może to żart. Taki jak kiedyś, gdy Jan Stanisław przychodząc do szpitala powiedział pielęgniarkom, że na wszelki wypadek w szatni zostawił trumnę. Dziewczyny uwierzyły i poleciały gromad- nie do szatni zobaczyć, czy istotnie drew- niany instrument tam stoi.
Pod nekrologiem na facebooku napisa- łem komentarz. Jakie było moje zdziwienie, połączone z irracjonalną nadzieją, że to także żart, gdy zobaczyłem, iż lajkuje ów komentarz... Jan Stanisław Kiczor! Po kilku godzinach telefon. Od kogo? Na wyświetla- czu znowu: Jan Stanisław Kiczor. Tak mi się dwa razy „objawił”. Okazało się, że to jego żona lajkowała z postu Jana Stanisława, potem telefonowała z jego aparatu, a mnie się wyświetliło nazwisko. Musieliśmy jed- nak przyjąć z całą bolesną świadomością, że istotnie stało się to najgorsze i nieodwra- calne. Późnym wieczorem zadzwonił Boh- dan Wrocławski. Prosił, abyśmy z Anią Musz napisali wspomnienie. Uczyniliśmy to natychmiast. Zakończyłem je wierszem Jana Stanisława, jakże adekwatnym do zaistnia- łej sytuacji. Zacytuję Pani fragment:
Tylko jego samego bawiły figle, które płatał innym. Cieszył się wtedy bez umiaru.
Zmarł niespodziewanie.
()
Powiadomieni o pogrzebie przybyli nieliczni.
(.)
mówili: - znów zakpił
i pewnie się rechocze.
Gdyby sprawdzili, okazałoby się, że tym razem był śmiertelnie poważny.
Ale trzeba żyć dalej. Z inicjatywy burmi- strza Trzebnicy Marka Aurelego Długozimy oraz pani prezes tamtejszego Uniwersytetu Trzeciego Wieku „Tęcza” Ireny Kahalik, odbyło uroczyste spotkanie z okazji pięć- dziesięciolecia mojego poetyckiego debiutu oraz urodzin... nie, nie powiem Pani któ- rych, choć może Pani tę datę zna z innych publikacji, a jeśli nie, to niech ja się dalej czuję Pani rówieśnikiem. Zresztą we- wnętrznie tak jest, co inni mogliby skwito- wać: infantylny dziadunio. Więc tym bar- dziej nie przyznaję się otwarcie.
Były przemówienia burmistrza Marka Długozimy oraz starosty powiatu Walde- mara Wysockiego, pani prezes UTW Ireny Kahalik. W klimat mojej poezji znakomicie wprowadzała Anna Maria Musz. Radziła mi,
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
które wiersze przeczytać, inspirowała rozmowę, komentowała niektóre utwory, a wszystko wysoce profesjonalnie, bo prze- cież ona najlepiej się „na mnie” zna. Na zakończenie grupa przyjaciół — uczestników naszych warsztatów literackich, odczytała specjalnie dla mnie po kilka swoich wier- szy. To była niespodzianka, zamiast prze- rywnika muzycznego. Wszystkim się cała impreza podobała, a ja się wzruszałem, jak na jubilata przystało.
Jubilat zawsze ma najróżniejsze wspo- mnienia. Dostałem niedawno od Anny Sobeckiej,j małżonki A.K. Waśkiewicza, książkę pod tytułem „Andrzej”. Jest to praca zbiorowa, zawiera teksty krytyczne oraz osobiste wspomnienia osób zaprzyjaźnio- nych lub zawodowo związanych z Andrze- jem. Wśród wielu tekstów jest i mój. Są w książce zdjęcia ludzi, których dobrze zna- łem, a którzy tworzyli niepowtarzalną atmosferę ówczesnego życia literackiego.
Patrzę na zdjęcie, z 1966 roku. To dys- kusja o wstępującej literaturze. Widzę m.in. młodych: Krzysztofa _ Gąsiorowskiego, Edwarda Stachurę, Krzysztofa Mętraka, Jerzego Leszina-Koperskiego, Andrzeja K. Waśkiewicza, Zbigniewa Jerzynę. Byli au- tentycznymi twórcami, znawcami, profe- sjonalistami, którzy całe swoje życie świa- domie podporządkowali twórczości. Posia- dali wszelkie predyspozycje, wiedzę, do- świadczenie. Nie tworzyli subkulturowego klubiku czy „biura” zarozumiałych młoko- sów. Byli życzliwi dla innych, młodszych, nie tworzyli zamkniętej kliki. Ci, którzy mieli talent, stawali się ich przyjaciółmi. Talent był wtedy najważniejszy, a nie sno- bistyczny bełkot niedouczonych matołów. I znowu ogarnął mnie nastrój z lekka nostal- giczny...
Pozdrawiam Panią mimo wszystko wio- sennie i słonecznie —
Stefan Jurkowski
Numer 4(260) kwiecień 2018
Rozmyślania
Z dystansem do wszystkiego — szczególnie teraz
Czasy, w których przyszło nam żyć, przypominają poniekąd sytuację wymyślo- ną przez Sheckleya. Podobnie jak w „Ostat- niej Bitwie”, ludzkości przydarzył się Arma- geddon — oczywiście nie w biblijnym wymia- rze - ale jak inaczej określić Holocaust i Gułag: wydarzenia graniczne nazizmu, komunizmu i rasizmu.
Andrzej Dębkowski
Przez dość długi czas wyróżnieni przed- stawiciele ludzkości: etycy, socjolodzy, psycholodzy czy politolodzy zachowywali się tak, jak postaci z opowiastki Sheckleya; przypatrując się czy to Holocaustowi, czy to Gułagowi, czy to Rasizmowi zdawali się zadawać pytanie: „I co z nami Panie? Jak możemy wytłumaczyć powyższą potwor- ność?”
kóry
Wydawało im się, że jedynym rozsąd- nym wytłumaczeniem „czasów pogardy” jest wyjaśnienie ich poprzez chwilową aberrację człowieczego Rozumu. Po prostu,
Rozmyślania
w okresie Holocaustu i Gułagu, umysłowość ludzka popadła w przejściowe — z perspek- tywy dziejów rządu Rozumu - szaleństwo i zwyrodnienie, obłąkańczą drogę donikąd.
Lecz teraz, po tak strasznym i racjonal- nie niewytłumaczalnym doświadczeniu, nadal będzie się rozwijać. Bo jeśliby okazać się miało, że „czas pogardy” nie był tylko paranoicznym i nierozumnym zaburzeniem racjonalnego Umysłu, ale właśnie osta- teczną konsekwencją nowoczesnego Rozu- mu i wynikających z niego procesów racjo- nalizacji świata, to cóż nam pozostaje? Skoro upadły wszelkie racjonalne prawa zarządzające cywilizacją, jeżeli normy i wartości etyczne ulegały anihilacji, jeśli reguły jednoznacznie ustalające funkcjon- owanie kultury oraz wyjaśniające poznaw- czą drogę w dotarciu do prawdy o świecie poddały się destrukcji — to jak spojrzeć w oblicze Otchłani, przed którą stanęliśmy?
W jaki sposób przyglądać się „demono- wi” ponowoczesności? Jednym z pierw- szych „śmiałków”, który próbował opisy- wać narodziny tego, co określamy jako ponowoczesność był Martin Heidegger. Wypowiadając słowa (które mogą szoko- wać, biorąc pod uwagę związki Heideggera z nazistami): Rolnictwo jest obecnie zmoto- ryzowanym przemysłem żywnościowym, tym samym w istocie, co fabrykacja trupów w komorach gazowych i obozach zagłady, tym samym, co blokada i skazanie kraju na głód, tym samym, co produkcja bomb wodorowych (..) — jednoznacznie wykazywał winnego i sprawcę Holocaustu czy Gułagu. Było nim oczywiście racjonalne myślenie metafi- zyczne.
Zagłada stanowiła konsekwencję racjo- nalnego zarządzania Światem, w istocie: racjonalną była. Holocaust, Gułag i Rasizm nie były aberracją Umysłu, lecz trzema
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
15
taktykami jednej strategii.
Opisem funkcjonowania ponowocze- sności zajęli się myśliciele czerpiący z He- ideggerowskiej oraz Nietzscheańskiej diag- nozy kryzysu Rozumu.
Ogólnie określa się ich jako postmoder- nistów, choć musimy pamiętać, że postmo- dernizm, bezpośrednio wyrastający z sytu- acji ponowoczesnej, jest myśleniem wielo- znacznym, płaszczyzną różnorodnych przekonań, kłębowiskiem różnorakich stylów myślenia, mówieniem wieloma tekstami naraz. Stąd też zestawia się ze sobą Derridę z jego dekonstrukcją, neo- pragmatyczny projekt Rorty'ego, noma- dyczną machinę wojenną Deleuze'a, paralo- gię Lyotarda, projekt hermeneutyki rady- kalnej Caputo czy w końcu hermeneutykę socjologiczną Zygmunta Baumana.
Kiedy nadejdą w końcu dni „ostatniej bitwy”, a po krwawych kilkudniowych zmaganiach zginie jej ostatni uczestnik, rozstąpią się niebiosa i wszyscy, którzy polegli, zmartwychwstaną: karnie, szereg za szeregiem... Roboty bojowe udadzą się za Panem ku wrotom niebios. Zadziwieni przedstawiciele Ludzkości - przedmiotu, o który toczył się Armageddon - wykrzykują za odchodzącymi rozpaczliwie: - A co z nami Panie?! Po czym pozostają samotni na placu boju, spoglądając w twarz Pustce i Otchłani, nie bardzo wiedząc, co z tą prze- klętą sytuacją zrobić...
Numer 4(260) kwiecień 2018
16 Józef Baran
Spadając, patrzeć w gwiazdy es
(fragmenty)
Oprowadzani przez Itamira po świątyni zatrzymujemy się przed ołtarzem Wielkiego Mentora Duchowego. Objawił się on założy- cielce, by kształciła apostołów. Ten Duch ponoć działa już tysiące lat na Ziemi. Ostatnia jego inkarnacja dokonała się w Boliwii w 1600 roku. W niego właśnie - jak zapewnia nasz przewodnik - wcielił się św. Franci- szek... I oto nadchodzi chwila kulminacyjna, gdy mam się poddać operacjom duchowym. W bocznej niszy przekazują mnie z rąk do rąk kapłani-mediumiści, odczyniając ze mnie moce nieczyste. Strzelają w palce, mamroczą zaklęcia, biją się w piersi i po ramionach, krzyczą, klaszczą w dłonie, gwiżdżą, śpiewa- ją, mocują się z moimi duchami, które są widocznie bardzo silne, stawiając tęgi opór... Obchodzą mnie dookoła, podnoszą ręce, opuszczają, błogosławią, klepią po plecach... no mówię wam... aż chce się uciekać, gdzie pieprz rośnie... ale widzę mojego przyjaciela, że ze stoickim spokojem kontroluje całość akcji zza zasłonki, dając mi znaki - wytrzy- maj, wytrzymaj, bracie, jeszcze chwilę wy- trzymaj... No i wytrzymałem.. A następnie lekki, bezgrzeszny i oczyszczony — powracam z Henrykiem do stolicy. Tu, w mieszkaniu Siewierskich z ogromną werandą obłożoną donicami z egzotycznymi kwiatami, gdzie centralne miejsce zajmuje akwarium z ryba- mi - można podyskutować o namiętnościach religijnych Brazylijczyków i o tym, co widzie- liśmy w Dolinie...
Małgorzata, żona Henryka, śmieje się, że w tym kraju uważa się za wariata kogoś, kto w nic nie wierzy. „Najpobożniejszym” w czarnoskórych stanach, gdzie znajdują się rzesze spirytystów i wyznawców szamani- zmu (eandomble, makumba), nie wystarcza wiara w jednego boga. Nie widzą nic zdroż- nego w dwuwierze, czyli w jednoczesnym uczestniczeniu w zebraniach spirytualistycz- nych i w mszach katolickich.
Jakie są korzenie owego synkretyzmu?
Biali kolonizatorzy, przypływając tu, na- potykali pierwotnych mieszkańców - Indian.
Dzienniki
Próbowali ich wykorzystywać do pracy na roli, co jednak na dłuższą metę się nie po- wiodło, bo ci uciekali do buszu. Zaczęto więc masowo ściągać czarnoskórych niewolników z Nigerii, Mozambiku, Angoli i Sudanu. Mieli oni swoje wierzenia, rytuały i niechętnie nawracali się na chrześcijaństwo. Oficjalnie przyjmowali religię białych — żeby nie wcho- dzić w konflikt z panami — ale po cichu czcili swych bogów i bożków afrykańskich... Na przykład Jezusa utożsamiano z Oxalą — naj- ważniejszym bóstwem w hierarchii bóstw afrykańskich, Matkę Bożą — z królową mórz i wód. Szatan otrzymał imię Exu - boga zła...
Brazylijski synkretyzm religijny obejmu- je też religie Indian, z mocno rozwiniętym kultem zmarłych i wiarą w kontakty z przod- kami, w magię i czary... a wszystko to bywa pożenione często z katolicyzmem. (...)
lil Pielgrzymka polskości
(Guarani das Missóes — jestem już o ty- siące kilometrów od stolicy na południu Brazylii)
Najwięcej jest w Brazylii katolików, ofi- cjalne statystyki mówią o 130 milionach. Liczby te obejmują także polskich potomków zasiedlających głównie południowe stany: Parana, Santa Catarina, Rio Grandę do Sul. W trzech fazach gorączki brazylijskiej (od 1890 do 1938) zwaliło się do tego obiecanego raju, co okazał się dla wielu piekiełkiem, ponad 140 tysięcy chłopów z trzech zaborów. Wy- pędził ich z terenów Polski głód. Dziś szacuje się Brazylijczyków z polskimi korzeniami na l do 2 milionów. Większość nie ma pojęcia, z jakiego regionu Polski pochodzili ich antena- ci. Z Polonii. Ot wszystko! Zresztą o dalekiej Polonii też niewiele wiedzą, bo mówią, że nie stać ich, by tam polecieć i spotkać się z krew- nymi. Doświadczyłem ich gościnności, znala- złszy się niedaleko granicy z Argentyną w miasteczku Guarani das Missóes, nazywa- nym Małą Polonią. Trafiłem na organizowa- ną corocznie - po raz osiemnasty już - w ostatnią niedzielę sierpnia pielgrzymkę do Linha Bom Jardim. Unaoczniła mi ona waż- ność roli Kościoła w podtrzymywaniu toż- samości i krzepieniu ducha. W tłumie piel- grzymów co raz natykałem się na swojskie słowiańskie gęby i płowe czupryny. Ba, z rzadka udało mi się nawet zamienić z niektó- rymi słowa po polsku. „Z rzadka”, bo w ogo- nie pielgrzymki, gdzie maszerowali raźno dzieci i młodzi, niewielu potrafiło sklecić choćby parę zdań w języku przodków.
Eugeniusz Hamerski, przywołany do mnie jako najlepiej mówiący po polsku, właściciel stuhektarowej fazendy (jego pra- dziadkowie przybyli spod Łodzi), wyjaśnia mi genezę tej pielgrzymki do sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej: — Przecie, gdy nasi dziadowie tu dotarli, to każdy trzy- moł pod sercem obrazek Świętej Panienki przywieziony z Kraju. A prócz tego nie mioł prawie nic! Dostali topory, motyki, namiot i gęsty, nieprzyjazny las ze żmijami i drapież- nikami, który trza było wytrzebić... Jakby nie ta wiara, panie drogi, jakby nie ta modlitwa do Matusi, to pewnie by my zdechli z tęskno- ty. Dlatego pierwsze, co budowali, to była
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
kaplica albo kościół, no i szkoła. W miejscu, do którego idziemy, też została zbudowana kaplica Matki Boskiej Częstochowskiej — w 1914 roku, i wkoło niej skupiało się życie polskiej kolonii...
Gdy przesuwam się do przodu piel- grzymki, oświeca mnie myśl, że mogłaby być metaforą ich losu. Z pokolenia na pokolenie Polonusi przekazywali sobie w sztafecie nawyki, zwyczaje świąteczne, a także słowa z zakonserwowanej gwarowej polszczyzny. .. Im dalej w pokolenia, tym ta polskość bladła i ulatniała się... W końcu pozostały tylko sło- wiańskie rysy wlepione w twarze promieniu- jące ciepłą swojskością... i nazwiska przeina- czane przez urzędników brazylijskich.
Posuwamy się wolno (z Guarani do Linha Bom Jardim - 20 km), a czasem przyśpie- szamy kroku eskortowani przez policję drogową, karetki pogotowia, lokalne ptaszki quero-quero i bem-te-vi. Przefruwają z krzewu na krzew i nawołują wesoło „widzę cię, widzę cię!”. Upał trzydziestoparostop- niowy, na razie do wytrzymania. Feretrony, białe orły wyhaftowane na sztandarach z wizerunkami Matki Boskiej z napisem: „Mat- ko Boska Częstochowska, módl się za nami” albo „Santuario Nossa Senhora de Często- chowa”.
Po paru godzinach pielgrzymka wlewa się w brukowaną uliczkę Linha Bom Jardim... Wystrzelają w górę race... Trudno się przy tym nie wzruszyć, choćby się było nie wiem jak obojętnym religijnie. Msza, a potem kazanie biskupa niemieckiego, który po portugalsku opowiada o Matce, Królowej Polski ze szramą symbolizującą współcier- pienie z narodem, który sobie wybrała.
Na placu - około półtora tysiąca ludzi; niektórzy przyjechali autobusami setki kilo- metrów z miast i kolonii, takich jak: Nova Prata, Nova Branca, Porto Alegre, Santa Rosa, Cerro Largo, Setę de Setembro, Frederico Westphalen, a nawet z odległej o 12 godzin jazdy autobusem stolicy polskości, Kurytyby. Większość pielgrzymów to potomkowie Polaków, nierzadko wymieszani z kaboklami, Niemcami, Włochami, Murzynami.
Po nabożeństwie - piknik pod ogrom- nym namiotem, churrasco, czyli najlepsza w świecie wołowina z rusztu i inne smakołyki... piwo, rozmowy, szum, gwar, muzyka o po- smaku gaucho, ciżba ludzka — twarz przy twarzy, oddech przy oddechu...
Siedzę na ławie obok prefekta Guarani das Missóes Casemira Warpechowskiego i jego siostry Marii. W tym pięknie położonym na falujących wzgórzach miasteczku zawsze prefektem był ktoś o polskich korzeniach, bo na 5 tysięcy mieszkańców mało jest takich, którzy by ich nie posiadali. Sama zaś piel- grzymka to nie tylko manifestacja wiary, lecz i okazja do spotkania się i upamiętnienia tamtych trudnych początków, gdy wyrywało się pazurami drzewa araukariowe, walczyło z żywiołami, cieszyło z pierwszego dachu nad głową, z pierwszych plonów... Iluż ich zginę- ło, pomarło z głodu, zanim ci, co mieli więcej szczęścia, doszli wyżej w emigranckiej piel- grzymce do swojego na tej gościnnej niego- Ścinnej ziemi!?
cdn.
Numer 4(260) kwiecień 2018
Recenzje 17 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 4(260) kwiecień 2018 Poeta na scenie istnienia „Kamień i czas” – to wielowymiarowa rozprawa Kazimierza Świegockiego, w której autor nakreślił swój portret artystycz- no-literacki, ale i filozoficzny. Trudno też w jednym tekście omówić kompetentnie jego rozliczne dokonania literackie. Najbardziej jednak ważną kwestią, szczególnie w jego poezji, jest postawa filozoficzna wyrażająca się w próbie odpowiedzi na przykładzie osobistego doświadczenia egzystencjalnego i artystycznego na pytanie: „Kim jest człowiek współczesny przełomu XX i XXI wieku?”. W tej obszernej książce autor zamieścił prawie wszystkie swoje utwory poetyckie, ale rów- nież pokazał ich ewolucję wynikającą ze wzrostu z latami doświadczenia życiowego oraz osobistego rozwoju intelektualnego. Na pierwszy plan w tej twórczości, momentami przesiąkniętej ideami romantyzmu, wysuwa się dążenie do takiego doskonalenia swej sztuki poetyckiej, by przybrała nową formę klasyczną, ale i niosła w sobie nowe treści. Poeta stara się dla nich szukać tych zasad filozoficznych, np. Heraklita, Platona, św. Augustyna, a nawet G.W.F. Hegla i M. Heide- ggera, które w jakiś sposób pokazałyby ciągłość metafizyczną naszej europejskiej i jego osobistej kultury poetyckiej. Do tego poeta potrzebował stworzenia nowej metafi- zyki lub przebudowy jej wcześniejszych form, a więc podejmował się działania twórczego typowo filozoficznego, korzystając szeroko z dyskursu poetyckiego, ale i w innych utworach również literackiego. Nie ma wątpliwości, że ogromny wpływ na jego twórczość mieli tacy wybitni i oryginalni poeci rodzimi, jak: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Kamil C. Norwid, ale i autorzy późniejsi: Bolesław Leśmian, Czesław Mi- łosz, Zbigniew Herbert, Krzysztof K. Baczyń- ski, a nawet Edward Stachura. Postaramy się zatem spróbować dokonać kilku wglądów w jego zabiegi literacko-filozoficzne, by pokazać na czym ta robota metafizyczna miałaby polegać. Wybierzemy do tego głównie te utwory, które zawierają ów ładunek refleksji filozoficznej. Już około roku 1968 Świegocki napisał wiersz, który wyraża jego postawę poetycko- filozoficzną pt. „Więc czymże jestem?”, gdzie ukazuje swoją orientację twórczą, której będzie wierny przez całe życie: Więc czymże jestem, z jakich idę krajów, / jakie mnie drogi do kogo prowadzą? / Widzę jak we mnie przeszłość wciąż powstaje, / kamień i światło o ciało się wadzą. // Czy jednak duszę czas także pochłonie / tak jak ocean mioceński rozgwiazdę? // Przybyłem po to jedynie, by imię / swe wziąć od ziemi i rozbić o gwiazdy? Utwór ten zawiera duży ładunek roman- tyczny, ale i wyraża ogromne wątpliwości co do przyszłości swojego losu w „porządku „bycia człowiekiem–w–świecie”„. Sygnalizuje owo typowe rozdarcie skłonności ludzkich skierowujących się ku pięknu i harmonii ducha oraz przyrody, ale pomysł poety jest taki, by ów przysłowiowy kamień tak obrócić w czasie swego istnienia, aby sięgnąć nim nawet z dozą szaleństwa aż do gwiazd. Do tego potrzebna mu jest znajomość zasad nadprzyrodzonych, które to umożliwią, a które może odkryć w przeszłości, którą sobą tworzy. Z kolej około roku 1984 finalizuje utwór pt. „Cogito”, w którym deklaruje swoją samoświadomość artystyczną, inspirowany zasadami monadologii G.W. Leibniza, gdzie m.in. czytamy: (...) I tylko było Nie ogromne całe / nad sobą, w sobie i z sobą pomiędzy, / i rosło wszędzie, wewnątrz się schylało, rzedło, wietrzało coraz szerzej, prędzej. // (...) I ze środka Nicości jak ze słów Niemego / wyszło Konieczne i szło po trójkątach. / Podeszło do mnie: jesteś alter ego. / Myślisz, więc jesteś. Czemu się oglądasz? // (...) I oto widzę, jak rośnie Konieczne / i jak otwiera się środek Niemego. / Wiatr z gór Nicości wieje w moje wnętrze / łamie się Drzewo Dobrego i Złego. Widać tu ów przełom wewnętrzny, pew- ne poczucie obcości w świecie, które przez lata będzie zmuszać autora „z konieczności” do działań twórczych poetycko-metafi- zycznych. Ich celem jest rzecz jasna odbijanie się od nicości, wsłuchiwanie się w „ducha boskiego”; poszukiwania w sobie formy tej zasady metafizycznej istnienia, by nie dać się nieść mimowolnie w rytmie egzystencjalne- go bluesa przez los po „Kole istnienia” przez „Wielkiego Ptaka”. To doświadczenie odra- dza w poecie „wiarę w Boga” i czuje płynący od niego wiatr, o czym donosi: (...) I zrozu- miałem: Bóg mnie śni, / ja rosnę na snu jego glebie; / gwiazda we mnie się toczy i grzmi, / wiatr od Boga mi serce kolebie. Takie doświadczenie, abstrahując od ro- zumienia bytu bożego, skłania poetę do emocjonalnego związku z nim, ale i partycy- pacji w Jego zasadzie istnienia. Czuje się jakby powołany i odpowiedzialny z współ- kreację świata własnym słowem, ale i siebie w nim. Takie doświadczenie jest niebez- pieczne dla nadziei poety, bo ciągle doświad- cza nicości (ciemności bytowej wokół siebie), a więc i „krzyk rozpaczy” nie jest mu obcy, kiedy widzi świat tylko wyraźnie idealistycz- nie. Wewnętrzny dialog z sobą uświadamia mu, że z natury jest bytem „wewnętrznie sprzecznym”, choć „serce jak ocean” ukazuje całość jego bycia zakotwiczonego w porząd- ku realnym i idealnym zarazem: daje to pewną otuchę na spełnienie swoich pragnień kreacyjnych w porządku dyskursu słowa. Mowa bowiem jest dla autora przejawem „czystego istnienia” – „niepodzielną na słowa ostateczną prawdą”. Musi więc pisać, „zaga- dywać” podstawę własnego istnienia, czyli jego bycie, które również jest „byciem całego uniwersum świata” – jak tego dowodzili m.in.: Platon, Hegel i Heidegger, a w naszej tradycji filozoficznej – Leszek Kołakowski. Bardzo wyraźnie odczuwa Świegocki krąże- nie żywiołów u podstawy bycia własnego i świata roztaczającego się wokół niego; cisza zaś pozwala mu widzieć te detale metafi- zyczne pomiędzy żywiołami: ich momenty materialne i idealne. „Przymierze z czasem” daje mu poczucie możliwości odradzanie się; powrotów, ale i ucieczkę od siebie: to jednak nie zwalnia go z obowiązku przysłowiowego Syzyfa i w tym doświadcza sensu osobistego tworzenia i egzystowania. Uprawia więc pewną dialektykę istnienia człowieka nad podłożu ciągle doświadczanej nicości, nad którą przetaczają się żywioły, ich różne wytwory i konstelacje włącznie z miastami i ludźmi, a gdzieś w porządku metafizycznym ordynują nad tym wszystkim „byty ze świata idealnego”. W wierszu „I tak powstaje świat” poeta nakreśla pewną wizję kosmogenezy, która jest obecna w różnych wariantach w całej jego twórczości. A oto fragmenty tego wiersza: I tak powstaje świat / z miłowania i gniewu / ziarno pożera ziarno / ziemia rodzi zabiera. // Światło zapładnia ciemność, / ciemność wyłania człowieka, / człowiek się z ziemią jedna / jak deszcz, jak z morzem rzeka. // Morze jest nieruchome, / pełne Boga po brzegi / stoi pod strażą komet – / gwiazd Alfa i Omega. Nie trudno zauważyć, że ta wizja zbliża autora do ewolucyjnej zasady istnienia meta- fizycznie wyjaśniającej koewolucję Boga, świta i człowieka, którą sformułował francu- ski myśliciel Pier Th. de Chardin, a może ta zbieżność jest tylko przypadkowa? W utwo- rze pt. „Ad Deum absconditum” poeta identy- fikując się z porządkiem natury, który go przenika, odczuwa obecność w nim zasady metafizycznej, jej powiewu, która pozwala mu na ową koewolucję sprawczą, pisząc: (...) Więc nic nie ginie, nawet gdy / obróciłbyś je w nicość / bo nicość także Twoja jest, / jak Twój jest byt i czas, i litość. / Nie mogą przeto nawet ciała / utracić, bo nie moje. // W tym dobro- czynnym cieniu z ognia nawet nicości swej nie stracę. / Bo nicość pije byt Twój do dna // Niech więc to światło, Wielki Boże, / zakwitnie we mnie sadem, / a ciała mego pieśń jak w morze / w Twe cisze się zapadnie. Nie ma więc przypadku w tej deklaracji autora, ale jego samoidentyfikacja wydaje się dążyć do absolutnych rozwiązań, których poeta wie, że nie jest w stanie osiągnąć, choć żyje ta nadzieją. Wiersz jest datowany na lata 1982 i 2011 i pochodzi z tomiku pt. „Przy- mierze z czasem”, wydanego w roku 1993 i ciągle uaktualnianego. W innych swoich książeczkach poetyc- kich Świegocki podejmuje liczne tematy typowo egzystencjalne: miłości, przyjaźni, związków rodzinnych z najbliższymi, ale i miotów antycznych, tekstów biblijnych i ich związków z rozumieniem oraz przeżywa- niem teraźniejszości. Wydaje się jednak, że poeta stopniowo odchodzi od kanonów klasycyzmu, ale i dąży do budowy jego no- wych form, które by mogły pomieścić nowe treści wynikające z form jawienia się świata poecie i człowiekowi współczesnemu. Zada- nie to jest trudne, czasami wydaje się nie- możliwe, bo przejście od dyskursu roman- tycznego do postmodernistycznego może być spostrzegane jako z pozoru łatwe, ale tak nie jest: jedynie dyscyplina wewnętrzna, praca nad sobą, silna wola i wiara wzmacniane metafizycznie, mogą sprzyjać poecie. Może więc swoimi wytworami uzyskać zamierzone rezultaty klasycyzujące, ale natura języka stoi tu na przeszkodzie: powoduje, że często jego myślowe podłoże emocji popada w sprzecz- ności i nimi się karmi. Ponowoczesność bo- (Dokończenie na stronie 18) 18
Poeta na scenie istnienia
(Dokończenie ze strony 17)
wiem jest ze swej natury płynna, a więc skazuje artystę na subiektywizm, posługiwa- nie się sprzecznościami, co w odbiorze czy- telniczym może być do końca niezrozumie- nie. Jednak dokonania filozofa-poety, który Stawia sobie zadanie poznania i przedsta- wienia tego, co „niewyrażalne” i „niewyobra- żalne” warto docenić, choć „czas i kamienie” kiedyś będą pewnie wiedzieć więcej.
prof. Ignacy S. Fiut
Kazimierz Świegocki, Kamień i czas. wiersze, poematy, eseje, Wydawnictwo Akademii Humani- styczno-Ekonomicznej w Łodzi, Łódź 2014, s. 348.
0 kamieniu filozoficznym, wielkim poruszeniu Serca, żeglarstwie I poezji
Czucie i wiara silniej mówi do mnie, Niż mędrca szkiełko i oko. A. Mickiewicz
Kamień filozoficzny nie tylko zachowywał zagadkowość jak Lukrecjusz i Heraklit, ale jego bardziej subtelną stroną zagadnienia jest możliwość przemiany metali nieszlachetnych w złoto. Człowiek zawsze pragnął więcej i więcej - i to, co miał najwartościowszego do przekazania, pragnął przekazać w zamian za wartości równie wysokie. Wydaje się, że pro- blem stary jak świat - znaleźć swoje miejsce na ziemi - zatrzymać czas — uwierzyć, że byt jest wieczny, albo starać się nie wierzyć, że pochodzi z niebytu. Czy wiara w człowieka to jednocześnie wiara w opatrzność? Czy wiara, że ludzkość kroczy drogą, która ma jakiś sens? Świat ludzki zaczął nieśmiało przemawiać własnym głosem (Świat wewnętrzny uzależ- niony od świata realnego i vice versa). Zzwróć- my uwagę na sferę zasadniczych wyobrażeń o ludzkich cierpieniach i udrękach. Teraz wiemy, że nie ma ucieczki od czasu teraźniejszego
naznaczonego pamięcią; ile też determinacji myślowej w obnażaniu nieprzepastnych głębi ludzkiego losu! Takie właśnie przesłanie odebrałem po lekturze gigantycznego wywia- du czy też opowieści refleksyjnej z prof. Ma- rianem Zembalą „który wspólnie z prof. Zbi- gniewem Religą tworzył legendę polskiej transplantologii” - w rozmowie z Dawidem Kubiatowskim pt. „Spotkania”, z dopiskiem „Opowieść o wierze w człowieka”. Wydawnic- two HELION - Gliwice 2017.
Rozmowy — wywiady to gatunek dzienni- karski, który w zaskakujący sposób komentuje naszą rzeczywistość — nasze kamienie filozo- ficzne — czy słupy milowe. Powstał w XIX wieku na polskim rynku zyskując sobie szer- szą popularność dopiero w okresie międzywo- jennym.
Powyższe rozważania dają asumpt do zro- zumienia problemu, którym jest leczenie i dawanie nadziei bez zbędnej retoryki. Posłu- chajmy profesora: „Każda operacja, każdy zabieg w medycynie, niezależnie od zasad i przestrzeganych standardów, jest i pozosta- nie swoistym misterium wokół chorego czło- wieka”. A jednak życie prof. Religi było jakby odmiennym rodzajem istnienia, odmiennym rodzajem egzystencji. Kuriozalnym wydaje się stwierdzenie: „I należę do bardzo nielicznej grupy ludzi, którym spełniły się wszystkie marzenia”. O filmie „Bogowie” prof. Zembalą (altruistycznie) „Byliśmy szaleńcami, nie bogami”. Prof. Zembalą — na pytanie czy „Myśli pan czasem o swojej śmierci?” odpowiadał z pełną swobodą: „Jestem człowiekiem spełnio- nym. Mam wielką nadzieję, że to poczucie będzie mi towarzyszyło do końca”.
Chciałbym podkreślić, że istotą wypowie- dzi zawartych w tej książce jest szczególny realizm - realizm metafizyczny o zwykłej ludzkiej bliskości. O takiej postawie mówimy, że nie jest tylko darem - ale potrzebna jest odwaga i aktywizm, żeby ją zdobyć. Ale wróć- my do istoty śmierci: Chrześcijański filozof Kierkegaard uważał, że człowiek jako byt skończony nie może pojąć boskiego absolutu i wobec tego stoi w obliczu paradoksu. Wielki poeta Bolesław Leśmian w rozmowie z A. Łaszkowskim powiedział: „Jeśli religia nie ma racji i tutaj wszystko się kończy, śmierć jest czymś absurdalnie hańbiącym (...) to pogodze- nie się z czymś tak nieludzkim i nieskończenie potwornym (...) więc od Boga pochodzić nie może!?”. Na stronie 236 czytamy: „Mogę po- wiedzieć tylko, również opierając się na nauce, kiedy to życie się kończy. Wierzę w Boga, ale wierzę również w człowieka”.
Wszystko, co nie jest nasycone ciepłem ludzkiego przeżycia, nie trafia do serca i nie może być jego WIELKIM PORUSZENIEM - a więc jest martwo urodzone. Natura ludzka nie zmienia się. Zmienia się jednak technika współżycia. Może wzbogacać widzenie, uświa- damiać uśpione w nas prawdy etyczne, skost- niałe myślenie, uruchamiać przewody poro- zumienia między człowiekiem a człowiekiem. O tym, że życie bez kobiet nic nie jest warte — profesor mówi o żonie o wiele piękniejszymi słowami — wiedząc czym jest miłość. Od 1993 roku prof. Zembala jest dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, o którym wymownie mówi: „W Zabrzu wykonujemy ponad dwa tysiące operacji serca u dorosłych i
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
dzieci (...) nie ma kardiochirurgicznego zabie- gu, którego nie moglibyśmy wykonać w Za- brzu”.
Byłem kilkakrotnie hospitalizowany w Centrum Chorób Serca w Zabrzu nazwanego ikoną współczesnej medycyny. Wraz z żoną Grażyną leczeni byliśmy na Oddziale prof. Gąsiora: „to miejsce gościnne” (hospitalitas) przez lekarzy, którzy wybrali ten zawód -jakby dla niego stworzeni: dr A. Nowowiejska- Wiewióra, dr M. Wasiak, dr M. Greif i inni. Pielęgniarki zasługiwały na ogromy szacunek (nawet uwielbienie) wraz z przełożoną Kry- styną Czaplą. Duszą Oddziału była (i jest) niezwykła, pełna wdzięku i życzliwości Alicja Chachaj (jednocześnie prezes fundacji Śląskie- go Centrum Chorób Serca).
A teraz słów kilka o pasjach prof. Zembali - żeglarstwie i poezji. Żeglarstwo to osobny świat, w którym człowiek jest raczej maryna- rzem niż kapitanem: „Jeśli zakosztujesz praw- dziwej pasji (...) Tak było u mnie z żeglar- stwem” (...) Żeglarstwo pozostało we mnie, to prawda, z całą filozofią wolnego świata. Poeta wycofuje się często jak neurotyk z trudnej rzeczywistości w krainę fantazji — w przeci- wieństwie do neurotyka, potrafi znaleźć drogę powrotną i stanąć na gruncie rzeczywistości: „Lżej mi było z poezją, która zawsze tkwiła we mnie bardziej jako niezobowiązujący bagaż (...) Poezja jest dla mnie lekarstwem na gnuśność i zmęczenie, rzewnym skrótem myślowym, czasami wyzwoleniem ekspresji”.
Przerastamy własne życie albo życie nas przerasta. To znaczy, że życie nie jest do koca zdefiniowane. Czy możemy je zobaczyć i zro- zumieć? Od dawna przepowiadano możliwość ucieczki w czwarty czy piąty wymiar, usiłowa- no zawrócić cywilizację do jej chrześcijańskich źródeł. Pytamy więc, czy życie zatopione w powodzi doznań, wierze, może być lepsze? „Dla mnie najważniejsze jest „dzisiaj” mówi profesor. Czas teraźniejszy jest sumą tego, co było... „Byłem chłopcem z małego miasteczka, który krok po kroku szedł do przodu (...) upar- ty chłopiec z Krzepie, któremu się wydawało, że ciężką pracą może dogonić marzenia. I chyba mu się to udało”.
Zwątpić znaczyłoby przekreślić własne istnienie...
Andrzej Gnarowski
ZZ AN
Muzy, miłość I poezja
Nowy tom wierszy Krystyny Cel (autor- ki m.in. siedmiu tomików poezji) - Kaprysy Muz i inne wiersze jest poprzedzony precy- zyjnym wstępem Stanisława Nyczaja. Już to stawia przed chcącym napisać własne wra- żenia z lektury trudne wyzwanie, tym bar- dziej, że interpretację wierszy w tym wstępie, zwłaszcza cyklu o tytułowych Muzach - podzielam.
Numer 4(260) kwiecień 2018
Recenzje 19 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 4(260) kwiecień 2018 Więcej: mam swój skromny udział dot. tego cyklu. Otóż p. Krystyna przysłała mi niedawno ten cykl z prośbą o opinię o nim, argumentując filuternie, że „Staszek tylko chwali”. Odsyłając wydruk wierszy napisa- łem, że skoro chwali, to wie, za co. I dodałem, iż cykl poświecony starożytnym Muzom greckim jest pomysłem ciekawym, bo te sposągowiałe przez tysiące lat postacie odbrązawia i ożywia tak, że stają się nam bliższe, po prostu ludzkie. A przy tym są zaprezentowane w przekonującej, czytelnej formie poetyckiej. Nie wiem, czy i w jakim stopniu ten mój „osąd” przyczynił się do starań poetki o druk cyklu, ale wkrótce ukazał się on w „Poezji dzisiaj” (2017). Potem p. Krystyna zwierzyła mi się telefonicznie, że włączy cykl do nowe- go zbiorku poezji. Niebawem zadzwonił też Staszek Nyczaj (także wydawca tej książki) z prośbą o... jej recenzję, zaś kilka dni potem drogą pocztową autorka obdarzyła mnie swym nowym dziełem. Staszkowi Nyczajowi – jak niegdyś nie- zapomnianemu Felkowi Rajczakowi (1938– 1987) – trudno odmówić. Ba, ale – recenzja? Pisałem o wielu książkach, nigdy jednak nie uważałem się za krytyka literackiego. Ot, czasem notowałem swe wrażenia z lektury – wrażenia czytelnika. Niniejszy tekst traktuję tak samo. O cyklu 9 wierszy nt. Muz tu się nie wy- powiadam, bo – jak już wspomniałem – odczytałem go podobnie jak S. Nyczaj. Wprawdzie pisze on we wstępie również o niektórych innych utworach z tego zbiorku, ale moje wczytanie się w jego zawartość nasuwa własne refleksje. Szczególnie te, które wypływają z liryków miłosnych. Dzisiaj (wg mnie – niestety) wiersze o miłości na- zywa się erotykami, co sugeruje, że mówią one tylko o jej fizycznej stronie. Wzięło się to ze zmian obyczajowych, z „wzorców” tzw. rewolucji seksualnej, która miłość jako uczu- cie oraz seks wrzuciła do jednego worka. A to sprawę zbrutalizowało i narzuciło nowe lub zmienione semantycznie pojęcia w tej sferze. Proszę zwrócić uwagę choćby na takie aspekty. Nie używa się otóż słowa „miłować”, lecz „kochać”, które znaczeniowo sprowadza się niemal wyłącznie do erotyzmu. Słowo „kochanek/kochanka” ma teraz jednoznacz- ne, raczej pejoratywne znaczenie. Czy takie miało np. w epoce Mickiewicza? W przeka- zach medialnych nie spotkamy po- wszechnego niegdyś zwrotu „miłość plato- niczna”. Czy zatem są to pojęcia li tylko teore- tyczne? Nie, choć w rzeczywistości biorą się z rzadszych niż kiedyś faktów. Ten wywód wywoła zapewne niejeden uśmiech politowania: „Ee, zrzędzenie starego poety...”. Starego – tak, ale czy zrzędzenie? Bywa, że stary dużo wie o życiu, także współ- czesnym. I ma prawo do własnego zdania. Tu jednak chodzi o lirykę miłosną. Nie było w dziejach i nie ma poety, który by się nie mierzył w swej twórczości z tym tematem. Czyni to również w nowej książce Krystyna Cel. Doświadczona życiowo i twórczo kielec- ka poetka i eseistka oczywiście unika w wierszach sentymentalnych, a tym bardziej werterycznych środków wyrazu, owych westchnień, jakie mimo woli zawsze podpo- wiada zjawisko miłości. Ale też nie epatuje modnym, brutalnym seksizmem. Przeciwnie – jej wiersze o tym uczuciu można by objąć dwoma pojęciami: subtelność oraz różno- rodność – tego uczucia, rzecz jasna. Subtelność odnosi się zarówno do niego, jak i do środków artystycznych. Dojrzały psychicznie i wrażliwy człowiek wie, że mi- łość ma niejedno oblicze, niejeden wymiar. Nie chodzi tu bynajmniej o różne rodzaje miłości – np. do Ojczyzny, do dzieci, do rodzi- ców... I proszę nie doliczać: do pieniędzy, jako że to jest żądza, a nie miłość. A różnorod- ność? Właśnie to uczucie jest zawsze skom- plikowane, najeżone często niewidzialnymi pułapkami. To jakby droga, ale nie bity trakt czy asfaltowa autostrada upstrzona znakami drogowymi. To raczej szlak nieprzetarty, nieprzewidywalny dla każdego z osobna. A to niesie niepokój, rozterkę, bolesne przeżycia i doświadczenia. W wierszu Chwile, pozornie na inny temat, pisze poetka, że chwile „za nic mają wołanie że piękne / że mogłyby trwać wiecznie”. Miłość dwojga, nawet piękna i udana, to zawsze dwa światy: „Nasze światy twój i mój / jak dwa odrębne zbiory”. Niełatwo i nie- często udaje się osiągnąć stan biblijnego nakazu, aby ona i on „stanowili jedną duszę i jedno ciało”. Przypomina się wers dawnej piosenki: „Kochać – jak to łatwo powie- dzieć...”. Zaś poetka, w poliptyku Jeśli nie znajdę sposobu twierdzi z goryczą: „Czekam na twoje słowo / jak skazaniec na łaskę”. Bo „zaklinam miłość”. Lecz zaklinanie nieko- nieczne daje pożądany skutek: „tak łatwo oddzieliłeś duszę od ciała / a przecież miały być jednością”. To może zawalczyć inaczej? Pokazać swój „naiwny amok”, który „bawi cię / ale chyba i cieszy”? Lecz chce się, by ten stan (euforii?) był skuteczny, więc zdziwie- nie: „czemu więc nie podkręcasz / jego bla- sku”. I zaraz ostrzeżenie: „gdy [blask] zsza- rzeje a może zgaśnie / nic już nie będzie takie samo”. Czyli takie jak było, gdy fale obojga serc zbliżały się do siebie. Jak więc będzie? Smutno, z niknącą nadzieją na czas, kiedy „błogi sen o tobie [dni pochmurne] zamieniły w tęsknotę”. I to już są symptomy początku końca tego uczucia. Zapewne jeszcze będą się zdarzały jakieś próby powrotów, wyjaśnień, naiwnej wiary, ale tak wcześniej pobudzające „czułe słowa (...) gubią swój ślad”. Być może, jeszcze się podejmie próbę ich uchwycenia, ale skończy się na chęci uchwycenia ich echa... Meandry miłości istnieją zawsze i rzadko da się je usidlić, opanować. Częściej prowa- dzą do kresu uczucia – tego konkretnego uczucia konkretnych dwojga osób. To niewe- soła perspektywa, ale czy wszystko zostanie unicestwione? Niekoniecznie. Jeśli uczucie było prawdziwe (inaczej by nie bolało po jego utracie), to pozostanie całkiem niebaga- telny skarb: wspomnienia. Co prawda, nie są one uporządkowane, w ciągu życia przyby- wają nowe, jest ich coraz więcej, nakładają się, mieszają „jak piłeczki w koszyku do loso- wania”, ale – są! Owszem, większość z nich skrywa się w zakamarkach pamięci. Toteż gdy chodzi o te urokliwe, kodujące w sobie to, co było dobre, najpiękniejsze w czasie rozkwitu uczucia, trzeba wysiłku, by je przy- wołać: i trzeba cudu fantazji by z trudem wydobyte powołać do życia na nowo Może właśnie dlatego, że miłość jako uczucie jest tak skomplikowana, porusza się „drogą” pełną wykrotów, nigdy do końca nieprzetartym szlakiem, a równocześnie jako zjawisko jest nieprzemijalna, dopóki istnieją ludzie – jest ona zawsze intrygująca, a dla twórców stanowi źródło weny oraz (jak to trafnie określił Stanisław Nyczaj już 20 lat temu) erotyki, wiersze miłosne „są w przy- padku każdego twórcy najlepszym spraw- dzianem artystycznego kunsztu, kreacyjnych możliwości”. Potwierdza się to także w oma- wianym tu tomiku tej autorki. Odwołałem się tutaj jedynie do wierszy miłosnych, choć niektóre przytoczenia po- chodzą z utworów o pozornie innej tematyce. Lecz ten niewielki zbiorek zawiera też wier- sze ukazujące inne obszary zainteresowań poetki, jak przemijanie, piękno ojczystych pejzaży, inspiracje znanymi klasykami twór- czości nie tylko literackiej, wskazane we wstępie poliptyki: Oblicza ciszy, Słowa czy wspomniane wyżej Chwile. Łącznie w tym zbiorku Krystyna Cel ob- darzyła miłośników poezji liczbą 50 utwo- rów. Jednakże nie ilość, lecz głębia pene- trowania ludzkiej świadomości, refleksja nad meandrami życia człowieka – jego wnętrza psychicznego i egzystencji interpersonalnej oraz kunszt artystyczny tej poezji stawiają Poetkę wysoko w rodzinie współczesnych poetów polskich. Rafał Orlewski ________________ Krystyna Cel, Kaprysy muz i inne wiersze. Oficyna Wydawnicza STON 2. Wstęp i redakcja: Stanisław Nyczaj. Wydanie pierwsze, s. 76 . Kielce 2017. Oswajanie trudnego czasu Oryginalna jest koncepcja książki po- etyckiej Danuty Perier-Berskiej: dwie części opatrzone odrębnymi tytułami: „W windzie Pana poznałam” (czarny druk na białym tle), „Czy nam to się śniło?” (biały druk na czarnym tle – „w kontrze”), a jednak to jedna książka. Łączy je osoba drugiego męża autorki Antoniego, z którym przez 20 lat tworzyła miłość wypełnioną pięknem, dobrem, wza- jemnym spełnianiem się. Potwierdzeniem staje się pojmowanie szczęścia przez Danutę Perier-Berską, które (Dokończenie na stronie 24)
Nic nie wie, nic nie chce
„Dobra książka może polegać na tym, że nie wiadomo, o co w niej chodzi” - ten frag- ment wiersza Marcina Sendeckiego z tomu „W” przypomina mi się, gdy czytam najnowszy zbiór tekstów Karola Maliszewskiego [małe zawsze] wydany przez Dom Literatury w Łodzi w serii „Białe kruki, czarne owce”. Ta książka to 64 mikroobserwacje, oparte na eliptycznym skrócie miniatury (najdłuższa liczy 8 wersów), nierzadko pozostawiające odbiorcę w mało komfortowym stanie bezradności. Bo jak czytać te migawki, hasła, mikroanegdoty czy
aforyzmy?
Anna Dominiak
Ten ledwie zasygnalizowany namysł, frag- mentaryczne ujęcie zewnętrznego i wewnętrz- nego kosmosu, odpryski, które budują przecież pejzaż mentalny. Pejzaż oparty niekiedy na bardzo doraźnych obserwacjach:
starsza pani musi no to jej pokazujemy drogę
a potem nie chcemy
przyjąć pieniędzy [starsza pani]
Maliszewski sięga tym razem po formę la- pidarną, ułamkową, jakby w migawkowej komunikacji upatrywał najskuteczniejszego sposobu dotarcia do znużonego zalewem treści odbiorcy. Może właśnie taka oszczędna fraza stanowi nośnik znaczniejszego semantycznego ciężaru niż to bywa w przypadku dykcji przega- danej i szerokiej? Może taka właśnie dykcja zadomowi się w poezji w czasach nadmiaru komunikatów? Bo przecież hasłowe ujęcia mobilizują odbiorcę do zwiększenia wysiłku w nadawaniu znaczeń tym, jakby kątem oka rejestrowanym obrazom. I właśnie to, co może stanowić o istocie tych wierszy, to nie obraz, ale kąt patrzenia na fragment, który poeta wybiera do obserwacji. To tylko pozorne odczucie, że [małe zawsze] jest przypadkowym zbiorem niemęczących umysłu, lekkostrawnych haseł. Rzeczą służącą rozrywce, poezją przyjemnych
oczywistości, z przebłyskiem nienachalnie zaangażowanych haseł. Bo i takie tu odnajdu- jemy:
żebraku spod opery zaśpiewaj, szachisto spod dworca rusz koniem to się nazywa gambit [żebraku spod]
Dopiero drugie i trzecie spojrzenie odsłania gambit, do jakiego nawołuje poeta.
Formalny minimalizm, odejście od kon- wencjonalnie werbalizowanych diagnoz, poety- ka niedopowiedzenia i paradoksu okazują się niezastąpione do pokazania, w jaki sposób, pod jakim kątem i przez jaki obiektyw spogląda na świat Karol Maliszewski. Jaką wiedzę o życiu zgromadził i jaką poetykę wybrał do jej opisu. Wiele tu zjadliwego dowcipu, bezceremonial- nych konkluzji, ocen niepodlegających negocja- cjom:
tylko tyle zrozumiałem z tego listu [meine vagina]
Każda teza interpretacyjna, którą chciałoby się tu postawić, może okazać się zupełnie nie- trafiona, a nawet zbędna, bo potencjał odczytań tych mikrozapisów jest dużo większy niż to bywa w przypadku obszerniejszych fraz. Choć niektóre wydają się jednoznaczne, wyrażając choćby jak ta, utratę złudzeń:
ona już wie, co się rozgrywa w oku mężczyzny
piedestał, kloaka i trochę pomiędzy [ona już]
Minimum słów, a w nich jakby od niechce- nia sformułowane zakwestionowanie utrwalo- nego obrazu świata. Przewrotne, prześmiewcze, bynajmniej nieaspirujące do tonów moraliza- torskich konstatacje, w których, jak zauważyła Agnieszka Wolny-Hamkało, jest wiedza o śmierci, ale i wiedza o życiu, co ujawnia się nie tylko w takim jak to, przekornym potraktowa- niu tematu:
twoje zwłoki znają wszystkie reklamy na pamięć
powtarzają je w ciemności z dziwnym wyrazem twarzy [twoje zwłoki]
Wiele takich zgrabnie, sentencjonalnie ar- tykułowanych fraz mogłoby z powodzeniem zasilić rejestr haseł wypisywanych na ścianach czy chodnikach, koszulkach, kubkach, wszędzie tam, gdzie pożądany jest przekaz mocny i czy- telny. Ale ta czytelność może być pułapką, bo te pozornie ulotne formy nie potwierdzają oczy- wistości, przeciwnie — z wyraźną mocą powodu- ją wytrącenie z dotychczasowych przekonań o faktach i ich znaczeniach. Maliszewski zdaje się w ustalonej rzeczywistości poszukiwać skaz i pęknięć. Gorączkowo (wbrew uproszczonej frazie) wdziera się pod pozory znaczeń, kwe- stionuje ustalone znaczenia faktów, demaskuje naiwne wizje. Świat, który widzimy, zdaje się twierdzić w swoich mikrozapisach, nie jest jedynym możliwym. Jego interpretacji może być nieskończenie wiele. Stąd tropienie paradok- sów, wskazywanie możliwości innych rozegrań. I to dyskretne wprowadzanie elementów zakłó- cających strukturę tego, co zastane. Bo inne
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
odczytania są możliwe i tylko czekają na uru- chomienie:
nad nami ten, co zawsze
zawsze małe mniejsze nic
nad nami tlen, co zna się wodór, co czuje hel, co mówi
zwiąż [nad nami]
Wyraźna inklinacja do skrótu, może nawet kokietowanie ironicznym stylem wirtualnych przekazów nie służy tu do doraźnego rejestro- wania doświadczeń, ale do odkrycia ich niejed- noznaczności, może dlatego są tu także brzmią- ce jak erraty do życia frazy:
jest: szukanie autobusu powinno być: absolutu (s. 277) [jest: szukane]
Zwężenie wersu i zminimalizowanie po- etyckiego instrumentarium wyraźnie nasyca przekaz wieloznacznością. Te zapisy nie aspiru- ją jednak do ujęć kompletnych i w żadnej mie- rze nie chcą być diagnozami uniwersalnymi. To konstatacje wyraźnie zależne od czasu i miejsca, nierozerwalnie związane z kontekstem, który często staje się tu główną treścią. Te mikrofrazy bywają jednak całkiem dobrze rozwiniętymi i zupełnie autonomicznymi bytami o trudnych do pochwycenia sensach, nierzadko w sposób dyskretny sygnalizującymi swoje kulturowe podłoże:
jak on zaczyna cytować platona
to my go pierdolimy [jak on]
Cytowana fraza ma głęboki sens, to Platon przecież optował za „wypierdoleniem” poetów z państwa, ale tym, co jeszcze bardziej się na- rzuca, jest możliwość odczytania powyższego zdania jako parafrazy pewnego dialogu z „Sie- kierezady”.
Wszystko to tworzy raport z życia we- wnętrznego. Co ważne, Maliszewski kwestionu- je stereotypy, ze świadomością, że podważenie jednych jest jednocześnie tworzeniem nowych. Poeta tej miary nie ma wobec tego faktu żad- nych złudzeń.
Elipsa okazuje się w przypadku tej refleksji nie tylko formułą zawężenia, ale daje jednocze- śnie możliwość precyzyjnego oświetlenia, wydobycia tego, co dla poety najistotniejsze. Formułując prawdy z pozoru tylko błahe, Mali- szewski zachowuje wyraźny dystans do swoje- go głosu:
z kosmosu nie widać tej linijki [z kosmosu]
Oczywiste i nieprawdopodobne zarazem. Być może ten najkrótszy wiersz należy czytać jako najważniejsze zdanie zbioru.
m
Karol Maliszewski, [małe zawsze]. Wydawca: Dom Literatury, seria „Białe kruki, czarne owce”, Łódź 2017, s. 70.
Numer 4(260) kwiecień 2018
Filozofia
codzienności prof. Marii Szyszkowskiej (137)
Fot. Andrzej Dębkowski
Temu procesowi towarzyszy stan świa- domości jednostek w którym funkcjonują rozmaite uprzedzenia rasowe, narodowe, etniczne, umocowane w historycznych za- szłościach. Jak wiadomo, powstają w po- szczególnych państwach ruchy faszystow- skie, które głoszą poglądy uniemożliwiające rzeczywiste zespolenie ludzkości.
Jednoczenie świata zachodzi współcze- śnie także na poziomie kultury masowej, która osiągnęła swój rozwój w połowie XX wieku. Jej geneza wiążę się z wynalazkami technicznymi w rodzaju telewizji, radia, prasy codziennej oraz ilustrowanej. Media te sprzyjają szarzeniu kultury na bardzo niskim poziomie, aczkolwiek powinny być wykorzy- stywane do podnoszenia poziomu świado- mości w sposób wielopłaszczyznowy. W rezultacie proces zjednoczeniowy zachodzi także na poziomie zamerykanizowanej kul- tury masowej. Konkursy piękności, quizy, błahe seriale, horror, mecze piłkarskie, re- klamy - to pożywka dla milionów.
W naszej epoce uznano, że najwłaściw- szym ustrojem jest demokracja. Jak wiado- mo, już w starożytności pojawili się zarówno jej zwolennicy, jak i przeciwnicy. Dziś prze- ciwnicy milczą, aczkolwiek Sokrates genial- nie przewidywał możliwość manipulowania w państwie demokratycznym świadomością człowieka, a w tym decyzją w trakcie głoso- wania. Przewidywał też sprzedajność wybor- ców oraz możliwość wyboru osób całkowicie niekompetentnych do sprawowania władzy. Współcześnie nie ma wątpliwości, że demo- kracja jest mediokracją, czyli charakteryzuje się dominacją osób przeciętnych. W teoriach tego ustroju formułowanych w starożytności zaznaczano, że niezbędny jest wymóg przy- zwoitości. A mianowicie, mądrzejsi nie po- winni podlegać w państwie rządom osób głupszych. Zwracano też uwagę na to, że ustrój ten łatwo przeradza się w postać zwyrodniałą. Szczególnie wyraźnie zostało to zaznaczone w poglądach Arystotelesa. Zda- niem tego filozofa politea, czyli demokracja właściwa, przeradza się w timokrację, czyli demokrację zwyrodniałą, która charaktery- zuje się tym, że rządząca większość sprawuje rządy w swoim własnym interesie. Warun-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Filozofia
kiem podtrzymania długotrwałego ustrojów właściwych jest, według Arystotelesa, utwo- rzenie w państwie dużej liczebnie grupy średniozamożnych obywateli. Zalicza do nich poza politeą także monarchię, czyli rządy człowieka przygotowanego do tej roli oraz arystokracje pojmowaną jako rządy grupy najmądrzejszych i zarazem najszlachetniej- szych osób.
I tu dochodzimy do istotnego problemu. Mianowicie, propaganda polityczna przed- stawia obecnie demokrację jako ustrój ze- spolony z liberalizmem ekonomicznym. Jak wiadomo nierozłącznym skutkiem tego sposobu gospodarowania jest głębokie zróż- nicowanie materialne społeczeństwa. A więc demokracja staje się odległa nie tylko od postulatu Arystotelesa, ale również zgodna jedynie z formalno-prawną a nie faktyczną zasadą równości.
Równość i wolność są powszechnie trak- towane jako wartości sprzęgnięte z demo- kracją.
W dobie globalizmu, w związku z uzna- niem liberalizmu ekonomicznego za najwła- Ściwszą teorię ekonomiczną, demokrację zespala się z kapitalizmem o czym była mo- wa. Natomiast Radbruch wykazywał w po- łowie XX wieku naturalny związek demokra- cji z socjalizmem. Nie ma bowiem wątpliwo- Ści, że wolność i równość stają się sloganami o ile takim gwarancjom prawnym nie towa- rzyszą procesy ekonomiczne, mające na celu wyrównanie materialne społeczeństwa. Równość i wolność człowieka bezrobotnego różni się w istotny sposób od wolności i równości, na przykład, właściciela dobrze prosperującego przedsiębiorstwa.
Odmian socjalizmu jest wiele. Są teorie socjalizmu domagające się rozmaitych form własności. Zwłaszcza własność spółdzielcza, której wielkim teoretykiem był Edward Abramowski, służy równości i zarazem wol- ności człowieka. Ma też znaczenie, że wytwa- rza postawy wspólnotowe. Ustrój demokra- tyczny przestaje dzięki temu przybierać formę zatomizowaną, w której jednostki rywalizują ze sobą, dążąc do zaspokojenia, egoistycznych celów. Warto dodać, że obecny kryzys finansowy ukazał słabe strony gospo- darki neoliberalnej, skoro wymaga ona in- terwencji ze strony państwa. We współcze- snych, opartych o liberalizm ekonomiczny państwach ' demokratycznych, zachodzi nacjonalizacja strat — co dzieje się kosztem całego społeczeństwa - a zyski pozostają nadal w prywatnych rękach.
Teorie demokracji formułowane przez neokantystów zespalają demokrację z nastę- pującymi, niezbywalnymi właściwościami. Po pierwsze, państwo ma odznaczać się neutralnością światopoglądową. A więc rządzący nie mogą być nośnikiem jakiego- kolwiek światopoglądu. Koncepcja zarówno państwa wyznaniowego, jak i Świeckiego staje się w świetle tego poglądu niemożliwa do przyjęcia. W naszej konstytucji jest mowa o bezstronności państwa, ponieważ strona kościelna nie zgodziła się na termin „neu- tralność światopoglądowa”. Po drugie, z demokracją ma być zespolone społeczeństwo obywatelskie, to znaczy światopoglądowo zróżnicowane. Pluralizm światopoglądowy to
21
wyraz gwarantowanej wolności wszystkim obywatelom. Po trzecie, rządząca większość w ustroju demokratycznym ma obowiązek troszczyć się o różnorodne mniejszości. Innymi słowy, ma spełniać ich oczekiwania. Jest to sprawa tym istotniejsza, że współcze- sne państwa demokratyczne uprawomocniły lobbing. Jak wiadomo, jest on kosztowny i powstaje uzasadniona obawa, że interesy grup osób bogatych jedynie będą uwzględ- niane, zaś głos ubogich, różnorodnych mniej- szości zostanie niesłyszalny w państwie.
Zespolenie demokracji ze społeczeń- stwem obywatelskim, czyli wieloświatopo- glądowym, wymaga właściwego ukształto- wania świadomości jednostek, to znaczy wielopoziomowego i wielopłaszczyznowego. Zależność tego ustroju od procesów eduka- cyjnych, które by kształtowały większość jednostek jako światłych obywateli jest bardzo wyraźna. Edukacja powinna być skierowana także do ludzi dorosłych, by przezwyciężyć rozmaite uprzedzenia narosłe mocą tradycji. Nie mniej ważne jest kształ- towanie charakterów i zrozumienie znacze- nia ideałów, które łączą ze sobą społeczeń- stwo i nie pozwalają gnuśnieć jednostkom w sferze zaspokajania potrzeb biologicznych i rozrośniętych często nadmiernie potrzeb materialnych.
Nie ma moralności uniwersalnej, która mogłaby zespolić ze sobą ludzkość. Nawet wartość życia i zdrowia człowieka nie jest powszechnie ceniona. Wystarczy powołać przykład terrorystów, kamikadze, jak rów- nież teoretyków sprawiedliwych wojen. Na tle różnorodnych koncepcji moralnych szczególne znaczenie w dobie globalizacji należy przyznać filozofii moralnej Kanta oraz filozofii moralnej egzystencjalistów. Otóż zarówno Kant, jak i Sartre - mimo odrębno- ści tych etyk — podkreślają, że człowiek po- winien uwzględniać w swych decyzjach fakt, że stanowi element składowy ludzkości. A więc te koncepcje etyczne odległe są od jedynie formalnego deklarowania faktu jedności każdego z nas z całą ludzkością.
Niepokojące jest, że współczesne pań- stwa demokratyczne odchodzą od zasady taniego państwa, która była postulowana przez liberalizm _ dziewiętnastowieczny. Panuje milcząca zgoda na biurokrację, która jest kosztowna, a ponadto wyłączając pewne ograniczenia we Francji, wybory są kosztow- ne. Wymagają wysokich nakładów finanso- wych, co powoduje, że równość staje się fikcją. Mianowicie, kandydat rozporządzający małymi środkami finansowymi nie ma szans ani w wyborach do parlamentu, ani tym bardziej w wyborach prezydenckich. Tak zwany parytet, o którym mowa w państwach demokratycznych, wiąże się z chęcią stwo- rzenia bardziej równych szans wyborczych dla kobiet. Powstaje jednak pytanie: czy płeć powinna odgrywać istotną rolę w polityce? Powinna być, moim zdaniem, czymś drugo- rzędnym w stosunku do starań, by stać się wartościowym człowiekiem.
Niania bukowika
Numer 4(260) kwiecień 2018
22 Andrzej Bartyński
Rozmowy na globie - człowieka osobie
Niech się czytelnicy o prawdzie dowiedzą
A na stole szampan, a na stole tort. 13 dzień marca 2018 rok. Imieniny Krystyny przy okrągłym stole. Przy okrągłym stole w salonie mych myśli siedzą „krystynole”. Wypić toast przyszli. Siedzą sobie siedzą i torciki jedzą. Niech się czytelnicy o prawdzie dowie- dzą.
— Abecadło z pieca spadło. A to heca, a to heca - walnął prawdę głos zza pieca - oto ona, oto ona, prawda, bawda, rozbawiona. Anielidło, bielidło, bawidło, czernidło, demo- nidło, dziwadło, demodemo, demokradło, ekranidło, filmidło, głupidło, chamidło. Nie bądź chamem — rzekł cham do chama. I tak powstała szlachta cała. Imadło, jadło, kowa- dło, kuchcidło, kaczydło, kropidło, liczydło, mamidło, mamonidło, mydło, moralidło, nosidło, niewidziadło, oczydło, patrzydło, powidło, panidło, prosidło, prawidło, radło, rodło, rypadło, sadło, stadło, siodło, sidło, straszydło, skrzydło, szydło, szczudło, szczy- padło, trzymadło, upijadło, uroczydło, waha- dło, widziadło, wiązadło, zwierciadło, złoci- dło, źródło. Źródło jak początek świata o dwóch biegunach, przeciwnych poematach. A zet z kropeczką znaczy żet, a przez erzet — rzetelne takie. Znaczy, że w Polsce polski Żyd, on zawsze był i jest Polakiem. Mili Panowie! Piękne Panie! Niech Świat usłyszy nasze zdanie. Od pe do żet, od żet do pe, bo Żydi Polak tego chce. Niech się w obie strony stanie, prawda i pojednanie. Wet za wet, wet za wet, historyczny śpiewa flet. Tutaj się kończy o literach - głos zza pieca et cetera.
- A w Bułgarii też jest prawda, ale się na-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Publicystyka
zywa Rawda i znajduje się nad morzem, które jest falistym łożem. Możesz leżeć, możesz pływać. Prawdę z Rawdy wychlupy- wać. A gdy pragniesz dojść do siebie, tak jak Kamil Stoch, musisz skakać przed siebie, na całego świata głos. W Holmenkollen, w Lille- hammer, w każdym miejscu, w każdym śnie.
— Musisz skakać, no nie? - oświadczyła światu w salonie mych myśli rozległa podłoga i się roześmiała, jak złota ostroga.
- Już nadchodzą, już nadchodzą! Zaraz życie nam osłodzą — tak woła w salonie mych myśli, jak szeroka i długa okienna framuga.
A drzwi się otwierają, a za ręce się trzy- mają i wchodzą, błękitnooka i złotowłosa Wiosna z piwnooką jak heban czarnowłosą Luną, filozof Pan Nietwór z asystentem Da- nielem Spanielem oraz Autor. A kto z nim? Jak to kto. Przecież już wszyscy widzą, że to dzisiejsza solenizantka, nasza uroczysta Autorowa. A za nią kto? Jak to kto. Słowa, słowa, które pragną dojść do siebie, tak jak Kamil Stoch. Muszą skakać przed siebie, sto razy sto. I to jest to, w salonie mych myśli przy okrągłym stole. Przy okrągłym stole siedzą „krystynole”. Jedni coś wiedzą, drudzy coś jedzą. Niech się czytelnicy o prawdzie dowie- dzą.
Mały tryptyk miłosny — Mojej żonie Krzysi IAnioł i Róża
Szukałem Cię w czerwonej róży
ale Ciebie tam nie było
szukałem Cię w zielonej trawie
ale tam tylko polny konik
szukałem Cię w teatrze w literaturze w śpiewie i fortepianie
A Ty przyszłaś jak anioł codzienności ja otworzyłem Tobie drzwi
i teraz jesteś moim każdym dniem czerwoną różą w dłoni serca
II Pocałunek oczu
Idzie poeta przez czasy a ona — żona — z różą patrzcie już wieczór gwiazdy
oczy swe srebrne mrużą stanęli
przytulił poeta żonę westchnęli
jakie te gwiazdy słone
III Pod balkonem
Ja z Tobą chleb jabłko gruszkę
ja z Tobą świat słońce burze
ja z Tobą ulice place lotniska
ja z Tobą stół dom czerwoną piżamę
Czerwone usta pelargonii na balkonie ryczą na całe gardło o miłości a ludzie zatykają uszy z przerażenia
Ja z Tobą
cebulę na klawiaturze fortepianu zatańczmy
pod błękitnym niebem przy muzyce sfer
Ja z Tobą
do końca słońca oceanu aż wyparuje woda ja z Tobą do kropli kropki
kropli kropki kropli kropki
kropka
Ja z Tobą w chlebie w niebie w słońcu i fortepianie a pod balkonem zatykają uszy
PS. A gdy pragniesz dojść do siebie, tak jak Kamil Stoch, musisz skakać przed siebie, jak robi to on. Pytanie czy z lewa, pytanie czy z prawa? O prawdę pytaj Pana Jarosława.
A oto jeszcze jedna ciekawostka. Autor salonu mych myśli, urodzony we Lwowie i Kamil Stoch, mistrz olimpijski, urodzony w Zakopanem, urodzili się w różnych latach, ale w tym samym dniu i miesiącu, 25 maja pod gwiazdozbiorem bliźnięta. Niech czytelnik zapamięta. Tak jak bliźnięta postępują po- dobnie. Ten pierwszy ze Lwowa co mieszka we Wrocławiu, uprawia sport dosłowny. Ten drugi z Zakopanego co mieszka w Zębie, uprawia sport dosłownie. Oby tak dalej. Czytelniku nie szalej, gdy masz możliwość uczyć się u najlepszych, żeby być geniuszem. „Żeby być geniuszem, wystarczy być sobą, ale żeby być sobą nie wystarczy być geniuszem”. Gdy pragniesz dojść do siebie musisz skakać przed siebie. Oby najdalej, oby najdalej! Tak wszyscy wołają w salonie mych myśli i wzno- Szą toast na cześć ukochanej Krzysi.
A przy każdym stole siedzą „krystynole” i do białego rana, czerwonego szampana, jak widać na Świecie, czytają w gazecie, w „Gaze- cie Kulturalnej”.
m
Rys. Barbara Medajska
Numer 4(260) kwiecień 2018
Witryna 23 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 4(260) kwiecień 2018 POEZJA Wojciech Brzoska, Jutro nic dla nas nie ma. Projekt okładki: Balbina Bruszewska. Projekt typograficzny: Zuzanna Czechowicz. Biblioteka Arterii, tom 37. Dom Literatury w Łodzi, Stowa- rzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2017, s. 76. Daniela Długosz-Penca, Tylko zdumienie. Redakcja, kompozycja zbioru i tytuły cyklów: Harry Duda. Projekt okładki: i grafiki: Agata Wilczek. Wydawnictwo Cywilizacja Miłości, Opole 2017, s. 94. Renata Grześkowiak, Renezja. Ilustracja na okładce: fragment obrazu Marka Haładuły Malarz i modelka, 2011. Wydawnictwo Psycho- skok Sp. z o.o., Konin 2018, s. 86. Julia Hartwig, Koleżanki i inne wiersze lubelskie. Wybór wierszy: Julia Hartwig, Tomasz Pietra- siewicz. Wstęp: Paweł Próchniak. Ośrodek „Brama Grodzka, Teatr NN”, Lublin 2017, s. 33. Jarosław Jakubowski, Wzruszenia. Fotografia na i stronie i wewnątrz książki: Jacek Solinski. Fotografia na IV stronie okładki: Filip Kowal- kowski. Biblioteka Poezji /Biblioteka „Toposu”, tom 147. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, redakcja „Toposu”, Sopot 2017, s. 48. Piotr Kępiński, Ludzkie nieludzkie. Projekt okładki i stron tytułowych: Agnieszka Sitko. Fotografia autora na okładce: Filip Ćwik. Biblio- teka Arkadii, Pisma Katastroficznego, tom 142. Instytut Mikołowski, Mikołów 2017, s. 52. Piotr Klimczak, Wybór wierszy wolnych. Na okładce fotografia B. Maliszewskiej, Katedra grekokatolicka. Bibliotek Poezji/Biblioteka „Toposu”, tom 140. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, redakcja „Toposu” Sopot 2017, s. 160. Antoni Matuszewski, Wiersze o ziemi i niebie. Na okładce Ucieczka do Egiptu, fragment fresku Michała Leopolda Łukasza Willmanna z kościo- ła pw. Św. Józefa w Krzeszowie. Łódzkie Towa- rzystwo Oświatowe, Kłodzko 2017, s. 112. Jarosław Mikołajewski, Listy do przyjaciółki. Projekt okładki i stron tytułowych: Marek Pawłowski. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 100. Bogdan Prejs, Objawy pierwotne. Projekt okładki i stron tytułowych: Agnieszka Sitko. Biblioteka Arkadii, Pisma Katastroficznego, tom 143. Instytut Mikołowski, Mikołów 2017, s. 40. Gitta Rutledge, Blaski. Opowiadania, poezja najnowsza, wiersze wybrane i satyryczne z lat 2006-2016 wydane z okazji jubileuszu X-lecia pracy literackiej. Redakcja i korekta: Teresa Karasińska. Projekt okładki: Reginaldo Camma- rano. Zdjęcie na okładce: Karolina Maciaszczyk. Ex libris: Zbigniew Kresowaty. Wydawnictwo eMPi2 Mariana Pietraszewskiego s.c., Poznań 2017, s. 224. Kinga Weronika de Walia, Twarze niedo- mknięte. Na okładce obraz Andrzeja Czarnory Św. Andrzej. Zdjęcie autorki: Michał Laskowski- Szofer. Fundacja Kultury AFRONT, Bukowno 2017, s. 36. Maria Wardzichowska-Woźniak, To czego nie ma. Na okładce reprodukcja obrazu Juana Miro Malarstwo III, Oficyna Wydawnicza VARI A, Łódź 2017, s. 64. Zofia Zarębianka, Wiersze dośmiertne. Posło- wie Wojciech Ligęza. Projekt graficzny serii Magda Dębicka. Zdjęcie na IV stronie okładki ze zbiorów własnych autorki. Na okładce obraz Grzegorza Steca Przebudzenie, 1989. Krakowska Biblioteka Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, tom 23. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Krakowie, Kraków 2017, s. 76. Józef Zdunek, Wątpienia. Redakcja, fotografie i projekt okładki: Jerzy Wilgocki. Wstęp: Janusz Urbaniak. Fotografie: Agnieszka Krzymińska, AliceKeyStudio, pixabay.com, efekty designed by Harryarts, by Creative_hot, freepik. com. Wydawca: rythmos, Krotoszyn 2017, s. 104. PROZA Jacek Bierut, Powstanie Grudniowe. Opracowa- nie graficzne, ilustracje: Artur Skowroński. Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymo- teusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 560. Andrea Camilleri, Taniec mewy. Przełożyła: Monika Woźniak. Fotografie na okładce: dba- jurin / 123RF. Opracowanie graficzne: Olgierd Chmielewski. Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2017, s. 302. Don Delillo, Zero K. Przełożył: Michał Kłobu- kowski. Projekt okładki: Witold Siemaszkiewicz. Fotografia na okładce: Mark Walrave / EyeEm / Getty Images. Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2017, s. 248. Jean Echenoz, Wysłanniczka specjalna. Projekt okładkiŁ Tomasz Lec. Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2017, s. 248. Wioletta Grzegorzewska, Stancje. Projekt okład- ki i stron tytułowychŁ Tomasz Majewski. Foto- grafia wykorzystana na I stronie okładki: Igor Ustynskyy / Moment / Getty Images. Fotografia autorki: Joanna Sidorowicz. Projekt typo- graficzny: Robert Oleś / did.pl. Seria archipelagi. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2017, s. 192. Nathan Hill, Niksy. Przełożył: Jerzy Kozłowski. Projekt okładki: Oliver Munday. Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2017, s. 564. Bogusław Jasiński, Wyrok. Projekt graficzny: Bogusław Jasiński. Projekt okładki autor na motywach Rene Magritte. Wydawnictwo ETHOS, Warszawa 1017, s. 182. Jakub Małecki, Ślady. Opracowanie typograficzne: Joanna Pelc. Okładka: Paweł Szczepanik. Rysunek na okładce: Agnieszka Diesing. Wydawnictwo SQN, Kraków 2016, s. 304. Jakub Małecki, Rdza. Projekt typograficzny: Joanna Pelc. Okładka: Paweł Szczepanik. Grafika na okładce: Cristina Mitchell / Trevillion Ima- ges. Wydawnictwo SQN, Kraków 2017, s. 288. Antonio Manzini, Żebro Adama. Przełożył: Paweł Bravo. Projekt okładki: Izabella Marcinowska. Zdjęcie na okładce: Jayne Szekely /Arcangellmages.MuzA, Warszawa 2017, s. 288. Bożena Helena Mazur-Nowak, Przerwane życie. Okładka: Magdalena Zawadzka. Wydaw- nictwo Novae Res, Gdynia 2016, s. 124. NAUKA, SZTUKA KULTURA Zdzisław Jerzy Adamczyk, Manipulacje i tajemnice. Zagadki późnej biografii Stefana Żeromskiego. Projekt okładki i karty tytułowej: Zuzanna Lipińska. Na okładce zdjęcie: Stefana Żeromskiego z paszportu wydanego w 1924 r., ze zbiorów Biblioteki Narodowej. Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 2017, s. 248. Stanisław Barańczak, Odbiorca ubezwłasno- wolniony. Teksty o kulturze masowej i popular- nej. Wybór, opracowanie i posłowieŁ Adam Poprawa. Projekt okładki i stron tytułowychŁ Przemek Dębowski. Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 2017, s. 544. Kinga Lityńska, Rosja poza Rosją. Kirgistan, Kazachstan, Daleki Wschód. Redaktor prowa- dzący: Justyna Maluga. Redakcja i korekta: Janina Małas. Projekt okładki: Igor Morski. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 304. Marek Pindral, W cieniu minaretów. Oman. Tekst i zdjęcia: Marek Pindral. Opracowanie graficzne: Michał Mierzejewski. Korekta: Janina Małas. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2015, s. 324. Monika Radzikowska, Bajkał tam i z powro- tem. Redakcja: Anna Mędrzycka. Zdjęcia: Moni- ka Radzikowska, Magdalena Ciepłowska, Łukasz Ciepłowski. Opracowanie plastyczne oraz plastyczny kształt serii „Biblioteka Poznaj Świat”: Wojciech Cejrowski Sp.z o.o. Projekt okładki i elementów graficznych: Łukasz Cie- płowski. mapy: Agnieszka Ratajczak-Kucińska. Kierownictwo artystyczne i merytoryczne: Wojciech Cejrowski. Wydawnictwo „Bernardi- num” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 276. Tamara Tokaj, Zdejmij sandały. Podróż na skraj Indii. Redaktor prowadzący: Justyna Maluga. Redakcja i korekta: Anna Gądek. Opracowanie graficzne: Michał Mierzejewski. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2017, s. 272. DLA DZIECI Małgorzata Osipiak, I znowu ta alergia. Ilu- strowała: Joanna Depa. Redakcja: Justyna Malu- ga. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 36. ■ 24 Oswajanie trudnego czasu
(Dokończenie ze strony 19)
ma na imię Miłość. Związek Danuty i Antonie- go był naznaczony wyłącznością i niezastę- powalnością. Taki warunek stawia praw- dziwej i wielkiej miłości profesor Tadeusz Gadacz („W miłości nie chodzi o kogokol- wiek, ale właśnie o mnie i o ciebie”).
Miałem możliwość to zauważyć, spotyka- jąc się kilkakrotnie z obojgiem.
Wiersze pomieszczone w dwóch seg- mentach książki nie dzieli śmierć Antoniego, jedynie różnią się one rodzajem zastosowa- nego czasu.
Rację ma Tadeusz Kantor w stwierdze- niu: „Przez śmierć lepiej rozumiem życie”. Zatem śmierć jest po prostu częścią życia. Natomiast człowiecze wątpliwości wypełnia pytanie: Co dalej po niej? Chrześcijanie potra- fią udzielić na nie odpowiedzi.
Swą miłość wzajemnie wzbogacali: Anto- ni otworzył mi drogę do poezji, malarstwa, muzyki (profesjonalnie utrwalał elektro- niczmnie jej bogactwo i fascynacje); Danuta natomiast pokazywała Antoniemu swoje wiersze do pierwszego czytania, pisała po- dziwiane piękne ikony, tworzyła teksty piosenek, których wykonania przez Nieza- leżną Grupę Teatralną „PROFIRION” oboje słuchali (Z muzyką Grażyny Łopuszek).
Było to po prostu artystowskie małżeń- stwo, by o tym się przekonać wystarczy znaleźć się w ich salonie wypełnionym wie- loma obrazami, wartościowymi książkami, ikonami oraz interesującymi bibelotami.
W swej miłości ciągle stawali się bogatsi.
W tomie często pojawia się słowo „świa- tło”: jak ćmy krążyliśmy wokół własnego światła; popatrz co za ciekawy gatunek (suk- ni) przeźroczysty jak prawda / mocny jak miłość; na końcu wygasiłam w sobie / wszyst- kie światła, / żeby nikt nie widział tego, co się we mnie dzieje.
Mieli wiele swoich ukochanych utworów muzycznych; pieśni o Youkali potrafili słu- chać nieskończenie i dzielili się jej pięknem z bliskimi.
Miłość Danuty i Antoniego miała także postać cielesną, bowiem ich dusze i ciała stawały się jednią: lubię, gdy Twoje ręce wyjmują mnie / z sukni nocy, a palce zaczyna- ją / grać melodię znaną tylko nam; obracasz twarz ku południowym kreskom moich warg; za oknem noc okrągleje jak moje piersi.
Epitafijne strofy przepełnione goryczą, bólem samotności a także osamotnienia, przybierają formę trenu: więc czymże jest odejście do lepszego świata / skoro mnie pozostała wielka po nim strata; chodzi po jego
PLCI
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Redaktor prowadzący — Andrzej Dębkowski.
Współpraca: Józef Baran, Andrzej Bartyński, Emil Biela, Tadeusz Czerniawski, Małgorzata Dębkowska, Anna Dominiak, prof. Igancy S. Fiut, Joanna Friedrich, Andrzej Gnarowski, Kazimierz Ivosse, Stefan Jurkowski, Rafał Orlewski, Janusz Orlikowski, prof. Maria Szyszkowska, Tadeusz Zawadowski, Leszek Żuliński. Współpraca techniczna: Małgorzata Kotala, Agnieszka Kowalczyk. Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów. Zastrzega sobie prawo do skracania artykułów oraz zmian tytułów nadsyłanych tekstów bez uprzedniego powiadamia- nia autora. Skład: Andrzej Dębkowski. Druk: „TAGRAF”, 98-113 Buczek, Bachorzyn 13, tel. (043) 677-41-56.
504630543;
Opinie Noty Poglądy
śladach oszalała z bólu / jakby ktoś żywcem amputował jej przyszłość. / Sąsiedzi mówią o niej wariatka, inni nawiedzona, / jeszcze inni doszukują się w niej artystki; rozebrana z myśli / przytulam się do siebie; Wiedziałam, że jesteśmy stworzeni dla siebie / ... / przyszła pustka i smutek deszczem z oka płynie. / Odeszły szczęścia chwile, ale ból nie minie.
Twoje milczenie pięknie brzmi / ciało i du- szę Ci oddałam, / więc jak bez Ciebie mam dziś Żyć. /.. Gdzie tylko spojrzę widzę Ciebie / i słyszę jak muzyka gra, / i nie wiem czy to świat oszalał czy też z tęsknoty - ja.
Pojawiają się sceny oniryczne, nic dziw- nego gdyż w śnie człowiek jest najbliżej nieba:
„„.We śnie zadomowił się sen o Tobie / ktoś otwiera okno i pyta o Ciebie / ktoś drugi przy- nosi kwiaty / boję się przebudzenia; przyszłam do Ciebie z wiosennym Alleluja / ubranym w bukszpan / z barankiem w koszyczku, / inna niż zwykle, / bo trochę bardziej słona od łez.
Poetka ma świadomość, że wiele warto- ściowego piękna przeżytego wspólnie i nadal obecnego łagodzi jej cierpienie, i że dobra pamięć o ukochanym mężu będzie syciła jej wszechstronną twórczość: jestem jak Twoje umiłowane książki; jak zawsze zakochana / wierszem do Ciebie piszę; książki i płyty wy- ciągają ręce; nie bądźmy smutni - raczej pogodzeni.
Wypada dodać, że redaktorem czterech ostatnio wydanych tomów poetyckich Danu- ty Perier-Berskiej jest Beata Anna Symołon, twórczyni znaczących dokonań, realizowa- nych w ważnych miejscach na mapie kultu- ralnej Krakowa, która także prowadzi Salon Artystyczny „SABAS”.
Paweł Kuszczyński
Danuta Perier-Berska, W windzie Pana poznałam; Czy nam się to śniło? Poligrafia Salezjańska, Kraków 2017, s. 52.
4 a = ZAJ TR ane R SĘ Rys. Barbara Medajska
e-mail: andrzejdebkowskiQGwp.pl
Wiesława Siemaszko- Zielińska
Zabłąkane miasto
koledze z miasta N.
W wielkich oczach miasta odbijał się smutek żal i rozdrażnienie pamiętam bezkształtne cienie pełzające wciąż tą samą drogą manekiny o chorym oddechu
i beznadziejnym spojrzeniu wszystko było takie same — knajpy i wyblakłe twarze ulice zaczynały się
i kończyły budką z piwem znacząc policzkiem
napotkane dziwki
czaiły się na rogach ulic wystawiając pożądliwe ciała ich głośny śmiech
kaleczył ciszę nocy
a lepkie spojrzenia
i wszechwiedzące ręce torowały drogę
bezwstydnym pocałunkom
Z twarzą przeciętą w pół czasem z butelką wódki
i psem u nogi
wtapiałem się
w przepływające dni
w bolesnym milczeniu zbyt pijany ciszą
jak niegdyś słowami wciąż uciekałem
w puste miejsca nocy zabłąkanego miasta
aby ocalić zmęczone ciało i zniewolić czas -
blizny przylegające do siebie — moją martwą obecność
Dzisiaj uczę się siebie
od nowa
ja — wrzód na jego sumieniu nie płaczę
pozostawiam to poetom pełno ich wszędzie zapadają głęboko
w otwarte oczy Świata
Wydawca i redakcja: DOM KULTURY 97-425 ZELÓW, ul. Kościuszki 74, tel. (044) 6341098; www.gazetakulturalna.zelow.pl
|
Gazeta_Kulturalna_5-2018.pdf
|
DEGCEWLE CWE
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
W numerze:
Wiersze: Emila Bieli, Danuty Długosz-Pency, Henryka Gały, Andrzeja Gwoździowskiego, Jacka Juszkiewicza, Piotra Kasperowicza, Aleksandry Ochmańskiej, Mirosława Osow- skiego, Czesława M. Szczepaniaka, Kazimiery Szczykutowicz, Jerzego Utkina
Andrzej Dębkowski - Jak pisać wiersze? Leszek Żuliński - Buldożercza zagadka Józef Baran - Spadając, patrzeć w gwiazdy prof. Maria Szyszkowska — Filozofia codzienności
prof. Ignacy S. Fiut - Peregrynacje poetów między doczesnością a wiecznością oraz Morska metafizyka poety
Stefan Jurkowski — Bez gniewu oraz Poskramianie słów
Andrzej Bartyński - Pierogi
Kazimierz Ivosse - Oddawać czas
Joanna Friedrich - Świat jest mały
Anna Dominiak - Rozmyślam nad pięknem Stanisław Stanik - Poezja uboga
Henryk Gała - O pewnym sposobie dobroby-
„Dywanowy nalot
'na literaturę.
Sporo narzeka się, że młodzi nie czytają, że siedzą przy komputerze, że tracą cenny czas, pozbawiając się radości czytania, że literatura stała się znowu elitarna, wychodząc ponownie spod strzech i powracając na margines, dokąd zepchnięta kultura wyższa musiała się ewakuować z ogarniętego szaleństwem świata celebrycko- próżniaczego; że dzieci nie umieją się zachować w sytuacjach społecznych, nie mając wzorców „pięknego mówienia” (zwłaszcza, że nie ma już w szkole np. retoryki, sztuki pięknego wysławiania
się, itd.), nie mając zakodowanych w świadomości pewnych dobrych ścieżek (traditio) tworzenia. Wylano w ciągu minionych dwu i pół dekad ocean łez i atramentu, zaczerniono tysiące metrów kw. papieru, by ogłosić powszechny czerwony alert w sprawie powszechnego „nieczytania”, wtórnego analfabetyzmu, kulturowej regresji prawie, że w nieskończoność, że przyszli „nowi barbarzyńcy”, tym razem wcale nie ze wschodu ani północy i to oni zamienili galaktykę Gutenberga w państwo obrazkowe, komiksowe, a w najlepszy, razie literaturę mailowo-esemesową, wyświetlaną czasem nawet na murach wielkich miast, jak np. kilka lat temu na rogu Brackiej i Głównego Rynku w Krakowie, ale nie tylko. (...) -pisze Rafał Sulikowski na stronie 10.
cia na globie
Anna Siudak — Pokolenie duchów
Rafał Sulikowski - „Dywanowy nalot" na literaturę
Joanna Murat - Reska Wiosna Poezji Krystyna Cel - Nastrojowe dysonane Marty Pawlickiej- Włóki
Paweł M. Wiśniewski - Kim będę jak dorosnę?
Ireneusz Głowala - W bliskim kręgu
Jerzy Stasiewicz - Tłum jak zawsze był rozbawiony oraz Na taki benefis trzeba sobie
Pokolenie duchów
(...) W dzień próbujesz dostosować się do obecnego tempa, natomiast wieczorem próbujesz skleić wspomnienia z dzieciństwa. Nie mówisz tego na głos, ale tak naprawdę twoje „ja” z lat szkolnych, a twoje teraz to zupełnie inna rzeczywistość. Starasz się zatem poskładać tę swoją złożoność, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że nikt nie ma ochoty słuchać twoich nudnych i sentymentalnych problemów. Zachowujesz dla siebie to, że odczuwasz swego rodzaju pustkę, która wiążę się z pominięciem, brakiem kierunku i większej głębii. Jest to pewnego rodzaju obcość lub niedopasowalność. Masz
zapracować
Informacje, Kronika, Wydarzenia Noty, Opinie, Poglądy
Witryna
wrażenie, że sens twojego istnienia już dawno zniknął, a tak naprawdę to nigdy go nie było. Mimo to próbujesz w tym wszystkim odnaleźć siebie i całkiem dobrze ci idzie, wbrew obiegowej opinii, według której kiedyś byłeś nadzieją odradzającego się kraju, a dzisiaj grzecznie stoisz z boku. (...) - pisze Anna Siudak na stronie 8.
2
Kronika |
80 lat Ryszarda Wasilewskiego
Ryszard Wasilewski, poeta, satyryk, aforysta skończył 80 lat. Urodził się 25 marca 1938 roku w kolumnie. Ukończył wy- dział prawa i administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Jego utwory publikowane są w krajowych pismach literackich antologiach oraz na portalach inter- netowych w Polsce i w Australii. Wiersze i aforyzmy były przekładane na język serbski i słowacki. W Rumunii ukazał się wybór jego wierszy i aforyzmów.
Zdobywał nagrody w wielu konkursach po- etyckich i satyrycznych, m.in.: „Rubinowa Hor- tensja”, im. Stanisława Jerzego Leca, „Gruda Bursztynu”, czy „Statuetka Stolema”. Jest auto- rem książek zawierających utwory liryczne oraz limeryki, fraszki, wiersze satyryczne i aforyzmy. Napisał liczne utwory, które w treści nawiązują do Kolumny, m.in.: Cykl Limeryki wpisane w kolumnę, sonet Ulice kolumny, poemat Późny powrót. Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasłu- gi. Po dłuższym pobycie w Łodzi, Toruniu i Gdańsku ponownie mieszka w Kolumnie. Nale- ży do Związku Literatów Polskich.
80. urodziny Henryka Gały
80. rocznicę urodzin obchodzi Henryk Gała, polski poeta i drama- topisarz. Urodził się w 1938 roku w Zalesiu k. Gostynia w Wielkopolsce. Zadebiutował jako poeta w prasie wrocławskiej w 1958 roku, a w dwa lata później jako dramaturg - „Nadmiar”, którą wystawił
jednoaktówką Studencki Teatr „Kalambur”. W założonym wspólnie z Jerzym Jankowskim (poetą, a potem pisarzem historycznym) Teatrze „Człowiek XX”
inscenizował zarówno dramaty (Saroyan, Gruszczński), jak i prozę (Kafka, Różewicz, Durrenmat), ale przede wszystkim poezję (Rilke, Brecht, Neruda), eksperymentując także z własnym teatrem wiersza („Żywot rudego”). W 1962 roku w Ossolineum wychodzi de- biutancki tom wierszy „Żywot rudego”. W połowie lat 60. był szefem artystycznym klubu „Pałacyk”, znanego wówczas w kulturze stu- denckiej, nie tylko Wrocławia, z licznych doko- nań artystycznych. Publikuje kolejne tomy poezji (Ossolineum i Wydawnictwo Literackie). W 1972 roku obejmuje kierownictwo lite- rackie w Operze Wrocławskiej, dla której wcze- śniej napisał libretto opery „Tamango” (muzyka Tadeusza Natansona), zrealizowanej w sezonie 74/75, a także polski tekst „Czarodzieja Szma- ragdowego Grodu” (wg „Czarodziej Oz” Bauma). W połowie lat 70. wyjeżdża z Wrocławia na wieś, osiedlając się w Drozdowie nad Narwią koło Łomży. Powstają kolejne tomy wierszy i
Informacje Kronika
dwie powieści dla młodzieży, opublikowane w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej - „Piąta strona świata” (pod pseudonimem Adam Pry- wer) i „Wyjedźmy za miasto, tato” (jako Adela Drozdowicz).
Zorganizował w Łomży w 1977 roku Łom- żyńską Orkiestrę Kameralną, a w 1987 roku Teatr Lalek. Twórczość Henryka Gały tłuma- czono na język angielski, rosyjski, bułgarski, francuski i tatarski.
Konkursy | 11.
Konkurs Poetycki „Magia ogrodów”
Gminna Biblioteka Publiczna w Rabie Wy- żnej ogłasza konkurs na wiersz tematycznie związany z ogrodem - dozwolona szeroka interpretacja tematu, ale należy zachować myśl przewodnią konkursu.
1. Konkurs jest otwarty - dostępny dla wszystkich pełnoletnich twórców: zrzeszo- nych i niezrzeszonych w stowarzyszeniach twórczych. Utwory muszą być oryginalne, napisane przez uczestników konkursu, nig- dzie wcześniej niepublikowane (w wydaw- nictwach zwartych, prasie i internecie) i nienagradzane wcześniej w innych konkur- sach.
2. Prace podpisane godłem (słownym, a nie znakiem graficznym) należy przesyłać w trzech egzemplarzach w postaci wydruku komputerowego lub maszynopisu, format A-4. Dodatkowo mile widziany nośnik elek- troniczny. Do pracy powinna być załączona zamknięta koperta, opatrzona również tym samym godłem, zawierająca dane osobowe: imię i nazwisko, adres zamieszkania, numer telefonu kontaktowego i adres mailowy.
3. Nadsyłane prace nie mogą przekraczać dwóch wierszy w zestawie. Można przysłać tylko jeden zestaw.
4. Prace należy nadsyłać lub składać osobiście w nieprzekraczalnym terminie do 13 lipca 2018 roku (liczy się data wpływu przesył- ki) pod adresem: Gminna Biblioteka Pu- bliczna w Rabie Wyżnej, 34-721 Raba Wy- żna 65, z dopiskiem na kopercie: Konkurs Poetycki „Magia ogrodów”.
5. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi podczas gali podsumowującej konkurs 15 września 2018 roku w lokalu GBP w Rabie Wyżnej.
6. Organizator przewiduje nagrody pieniężne ufundowane przez Bank Spółdzielczy w Ra- bie Wyżnej dla miejsc I, II, III oraz nagrody rzeczowe ufundowane przez bibliotekę dla trzech osób wyróżnionych. Organizator za- strzega sobie prawo do innego podziału na- gród.
7. Prace będzie oceniać profesjonalne Jury.
8. Nagrodę należy odebrać osobiście. Nagród nie wysyłamy drogą pocztową, nie dokonu- jemy również przelewu na rachunek ban- kowy. W uzasadnionych wypadkach loso- wych nagrodę będzie mogła odebrać osoba upoważniona przez laureata. Dane osobo- we pozyskane dla celów konkursu nie będą udostępnione osobom trzecim.
9. Organizatorzy nie zwracają nadesłanych prac, jednocześnie zastrzegają sobie prawo do zaprezentowania i publikowania utwo-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
rów bez honorarium, tylko w ramach pro- mocji, w różnych mediach zgodnie z ustawą z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autor- skim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2000 r. Nr 80, poz. 904 z późniejszymi zmiana- mi). 10. Uczestnik konkursu automatycznie wyraża zgodę na publikację nagrodzonych, wyróż- nionych i zauważonych utworów w pi- smach literackich, prasie lokalnej i na stro- nach internetowych organizatorów. Prace niespełniające wymogów regulaminowych nie będą oceniane. Organizator zastrzega sobie prawo do przerwania lub przedłużenia konkursu, a nawet od całkowitego odstąpienia od kon- kursu w razie wystąpienia przyczyn nieza- leżnych od niego. 12. Dodatkowe informacje: tel. 18 2671364, e- mail gbprabawOop.pl
Konkurs Poetycki XXV Piastowskiej Biesiady Poetyckiej
Miejska Biblioteka Publiczna i Miejski Ośro- dek Kultury w Piastowie oraz Konfraternia Poetycka „Biesiada” ogłaszają otwarty Ogólno- polski Konkurs Poetycki XXV Piastowskiej Biesiady Poetyckiej.
Na konkurs należy nadesłać 5 wierszy o dowolnej tematyce, nigdzie dotychczas niepu- blikowanych i nienagradzanych w 4. egzempla- rzach maszynopisu (wydruku), w terminie do 31.07.2018 r. na adres: Miejski Ośrodek Kultu- ry, ul. Warszawska 24, 05-820 Piastów z dopi- skiem „Konkurs poetycki”.
Każdy uczestnik konkursu może nadesłać jeden zestaw wierszy. Łączna objętość zestawu wierszy nie może przekraczać 10. stron znor- malizowanego maszynopisu. Nadesłane teksty winny być opatrzone godłem literowym (pseu- donimem). To samo godło winno być umiesz- czone na dołączonej kopercie, zawierającej wewnątrz: imię i nazwisko, adres i telefon kontaktowy autora (jeśli posiada).
Organizatorzy nie zwracają nadesłanych tekstów oraz zastrzegają sobie prawo do wyko- rzystania ich w okolicznościowej pozycji wy- dawniczej bez honorariów autorskich.
Jury konkursu przyzna następujące nagro- dy: I - 1000 zł; II - 750 zł; III — 500 zł oraz 4 wyróżnienia po 300 zł. Zastrzega się prawo Jury do innego podziału nagród.
Nagroda lub wyróżnienie nieodebrane oso- biście przez laureata w dniu ogłoszenia wyni- ków zostanie przeznaczone na cele wyznaczone przez organizatorów konkursu. Ostrzega się potencjalnych uczestników konkursu, że po- wyższa zasada będzie traktowana kategorycz- nie. Organizatorzy nie zwracają kosztów podró- ży i zakwaterowania.
Wyniki konkursu zostaną ogłoszone pod- czas XXV Piastowskiej Biesiady Poetyckiej, która odbędzie się 29 września 2018 r. (sobo- ta) w godz. 1000-1800. (z przerwą na obiad). Organizatorzy zapraszają wszystkich uczestni- ków konkursu do udziału w Biesiadzie, co przyczyni się do integracji środowiska poetyc- kiego, a udział laureatów uważają za niezbędny. W programie m.in.: spotkania autorskie juro- rów, znakomita oprawa muzyczna oraz Turniej Jednego Wiersza z nagrodami i dyplomami.
Numer 5(261) maj 2018
Szkice 3 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 5(261) maj 2018 Stanisław Stanik Poezja uboga Krótkie wiersze i kilkustronicowe po- ematy układają się w historię „zdobycia” Zachodu przez rodzinę Lizakowskiego: naj- pierw w Polsce, potem w Ameryce. Pojedyn- cze wiersze nie są sensu stricte lirykami, okruchami wzruszeń, mają swoją fakturę. Jeżeli dodać, że z cząstek fabularnych składa się w końcu cała opowieść, która też jest fabułą, większą, będzie można mieć pojęcie o metodzie wierszopisarskiej poety. Opowia- danie historii z racji ujmowania faktów i wypadków często polega na dosłowności, zatem i tu, w tej historii Adama Lizakow- skiego, prozaiczność języka niszczy poetyc- kość. Punktem wyjścia dla literackiej paraboli opanowywania dwóch „Zachodów” przez dwa pokolenia jest tragiczny los ojca poety, którego przywołuje w motcie do tomu tej opowieści pt. „Jak zdobyto Dziki Zachód”. Zapis motta zawiera podstawę, niby poemat rozkwitający rozbudowującą się informację: „Tom dedykuję mojemu ojcu, Edwardowi Lizakowskiemu (1911-1980), żołnierzowi I Dywizji Piechoty im. gen. Tadeusza Ko- ściuszki, który po zdobyciu Berlina nie po- wrócił w rodzinne strony na wschód Polski, ale został osadnikiem wojskowym we wsi Glinno, w gminie Walim w powiecie wałbrzy- skim”. Z punktu wyjścia rozwijają się losy ludzi i rzeczy, z których można ułożyć dzieje ponad trzech czwartych wieku. To znamien- ne: wskazywałem już w eseju drukowanym w „Poezji Dzisiaj”, że z wierszy Lizakowskie- go udałoby się ułożyć całą jego biografię. Wyjaśnienia i wytłumaczenia pewnych faktów można szukać z należytym skutkiem między wersami teksów poety. Tak więc wynika z omówienia dziejów powojennych jego rodziny, że nie przypadkiem osiadła w wałbrzyskim. Pisze autor: Obowiązywała zasada że ludność Wileńszczyzny Grodzieńszczyzny Polesia i Podlasia trafiała na Warmię i Mazury Poorze Zachodnie i w Poznańskie Wołyniacy i mieszkańcy Galicji Wschodniej na Górny i Dolny Śląsk oraz ziemię lubuską Ten exodus nastąpił w rezultacie roz- strzygnięcia działań wojenny II wojny świa- towej. Opisuje je Lizakowski z różnym nasi- leniem w różnych potyczkach i na różnych polach walki. Przedstawia odwrót Niemiec z Gross-Rosen, odstąpienie od budowy muru w Riese, próby ratowania się Żydów przez zakup synagogi w Ogrodnikach, opuszczenie przez okupanta Langenbielau. Autora szcze- gólnie skupia uwagę na czas ucieczki jednych Niemców, a wyzwalania przez drugich (Pola- ków i armie sprzymierzone). Wojna trwała długo jeszcze w pamięci i sumieniach ludzi. W wierszu pt. „Wiosna/lato 1946” autor w słowie wstępnym pisze: „Tak naprawdę nie wiemy, ile Niemek zostało zgwałconych podczas drugiej wojny światowej (…). Część z nich odebrała sobie życie, część popadła w różne choroby psychiczne, wiele miało koszmarne sny do końca życia”. Ofiary były po obu granicach: resztą Europy a Rzeszą. Ale rodzi się nowe życie. Słychać jeszcze szczęk broni i pojękiwania ocalałych, a prze- cież w trudzie i brudzie życie też może po- wstawać. Autor stwierdza: Słyszę szybkie przeładowywania Magazynków karabinów żołnierzy Słyszę przeklinania przesiedleńców Słyszę ich narzekania na władzę i czas wyczekiwania Na mieszkania i domy na kogoś kto się nimi zajmuje Słyszę ich wołania o pomoc o chleb o mydło i wodę Słyszę ich skarżenia się na głód – jedzą nas wszy A my jemy to co ukradniemy z pól („Jak zdobyto Dziki Zachód”) Są tu obrazy przejmujące – obrazy okrutne. Na razie nie dotykają rodziny ani bohatera utworów. O osiedleniu się ojca na terenach zdobytych przez Armię Czerwoną i wojsko polskie nie ma słowa. O dziadku po mamie wspomina, że mieszkała ona z dziad- kiem w okolicach Sulejowa. Lizakowski jak w teatrze kieruje głównie światło punktowe na losy mamy, która razem z dziewczętami żądnymi dostatku znalazła się u stóp Gór Sowich. Mama wpatrzona w jasne chmury i porę przyjechała pociągiem wraz z chmurą młodych dziewczyn z łódzkiego kieleckiego rzeszowskiego spod Tarnowa w 1952 roku („Mama albo Dziki Zachód 1952”) Historia Gór Sowich oglądana świeżymi oczami utrwaliły niejedno. Jak w filmie prze- suwały się obrazy przyjazdu teatru żydow- skiego, osiedlenie się Greków, repatriacja Ukraińców. Tu różne narodowości, różne szczepy „czuli się jak mrówki, zaczynały od niczego, odarte z tradycji, wiary i przekonań. Niejedno życie zginęło, ale oto powstaje na gruzach tamtego inne, może lepsze, bez- pieczniejsze. Poeta słowami Czesława Miło- sza, którego był dobrym przyjacielem, po- wtarza dobitnie słowa wiersza tego Amery- kanina polskiego pochodzenia: Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta. Możesz go zabić – narodzi się nowy. („Apel żywych i zamordowanych w drugiej wojnie światowej”) Tak toczą się losy na polskim Dzikim Za- chodzie. Kiedy autor wkraczał w życie, wszystko wydawało mu się normalne. Stosunki w rodzinie nie wyglądały na godne notowania, nawet pamięci. Inne szczegóły z dawnej historii warte są już zatajenia. Oto po rozka- zie Stalina o odbudowie Warszawy rozkra- dano rodzinne strony poety, który tak to opisuje: Dziki Zachód odbudowuje stolicę – Stolica rozbiera Dziki Zachód Z gotyckiej cegły dachów progów Z piaskowca płyt posadzkowych I jak ironia brzmią słowa ówczesnej piosenki: Budujemy nowy dom, Jeszcze jeden nowy dom, Naszym przyszłym, lepszym dniom, Warszawo! Na wzór mozaiki autor tworzy swój tekst, wplatając weń obce cytaty. O dzieciństwie i wczesnej młodości Liza- kowskiego niewiele z tego tomu można się dowiedzieć. Początkowy okresowego życia zawarł autor na kartach innych wierszy i poematów, drukowanych wcześniej. Jest bowiem prawdą, że kanwą twórczości poety stała się jego biografia – ta polska, i ta ame- rykańska. Ze skrzydełka najnowszego jego zestawu poetyckiego wynika, że w 1981 roku emigrował za granicę. Podzielił los „Solidar- ności”, z tym że ta przeszła do „emigracji wewnętrznej”, natomiast autor wyjechał na Dziki Zachód. Ojciec zdobywał jeden Dziki Zachód, syn drugi. Pisze o tym w dalszej części książki. „Kolorowanie” Dzikiego Zachodu trwało całe epoki. W „Krótkiej historii Kaliforni” autor pisze: Najpierw po lodowcu na nogach przybyli Indianie z łukiem i kamiennym toporkiem w poszukiwaniu jedzenia, w pogoni za jeleniem nazywając góry jeziora drzewa Zawiła była historia Kalifornii. Tu ścią- gnęli przedstawiciele różnych narodowości, co wiadomo, ale sam Lizakowski przybywa późno: Zanim ja postawiłem nogę w San Francisko wszystko było już uporządkowane ułożone zaplanowane Indianie zabici Hiszpanie przepędzeni złoto wydobyte pola winorośli podzielone banki kamerami strzeżone Nie wszystko rozegrało się w Ameryce. Lizakowski wnosi nową historię. Emigracja nie dla wszystkich zdaje się wyprawą po złote runo, Kolchidą. Bohater wiersza Liza- kowskiego „Oj tam oj tam” rozpacze, że: już nigdy nie będzie takiego chleba, nigdy tak wino nie będzie smakowało ani mleko piwo papierowy usta żony i jej ciało już nigdy (Dokończenie na stronie 4) Poezja uboga
(Dokończenie ze strony 3)
Poeta tak samo, jak ów bohater, nie jest w pełni szczęśliwy w Ameryce. Otrzymuje „zieloną kartę”, więc może być oficjalnie zatrudniony, pracuje, pisze — ciągle mu cze- goś brak. Wiadomo - Ojczyzny. Nawet kiedy przenosi się do oazy polskości, do Chicago, nic to nie pomaga. Widzi w pawilonach, domach, biurach kurz i ścisk. Tu na nowym mieście bawią się Kreole, Latynosi, także Polacy, ale w całym tym zgiełku nie ma spo- koju, porządku, ładu.
Profesor Gatek, który może być uosobie- niem autora, tak kończy swoją nienajlepszą historię - opowieść o losie emigranta na prawdziwym Dzikim Zachodzie:
Gwiazdy rozpaliły ciemność
nad prerią chicagowską
a profesorska myśl przebija się przez
ścianę nocy jak Indianin na koniu biało-czerwonym
poszukuje zdroju czystej wody
w której księżyc w kształcie pieroga się złoci
(„Indianin na koniu biało-czerwonym”)
Byłoby to zakończenie optymistyczne. Skądinąd wiadomo, że Lizakowski nosi się od lat z powrotem do swego ojczystego kraju. Wiadomo - ojczyzną dla poety jest język, prawdziwa ojczyzna język przechowuje i rozwija.
Lizakowski tymczasem nie zdołał wro- snąć w kulturę amerykańską, aczkolwiek przez amerykańską dociera do Polski. Do swoich wierszy czerpie motta i aluzje z utwo- rów wybitnych pisarzy zza Oceanu. Powołuje się na Williama Carlosa Williamsa, Walta Whitmana, Allena Ginsberga, Langstona Hughesa, Boba Dylana. Tych, a jeszcze i innych pisarzy, przyswoił z pietyzmem litera- turze polskiej. Sam drukowałem jego analizę wiersza „Mr Tamburine” po przyznaniu nagrody Nobla jego autorowi, znanemu pieśniarzowi Dylanowi (ale nie „Thomaso- wi”). Czy dysponując tak wszechstronną znajomością języka angielskiego i obyciem światowym Lizakowski dopiął celu bycia dobrym poetą, za jakiego go miał Miłosz?
Niestety, Lizakowski „stawia” zdania nie- równo: jedne są bardzo poetyckie, inne sprozaizowane. Czasami dosłowność tekstu sięga tego stopnia, że autor zapisuje daty, numery, liczby - i jest tego aż nadmiar. To narzucający się poważny niedostatek tej poezji. Sam autor formułuje zdanie, że:
Gdzie jest poezja sojusznik pokonanych
wierszy pies do grobowej deski
pracowita mrówka wiersza kopia kropki wody - są fakty a gdzie jest metafora porównanie język się wyjęzyczył
(„Apel żywych i niezamordowanych w drugiej wojnie Światowej”)
Z drugiej strony poezja Lizakowskiego jest propozycją sfabularyzowaną, polegającą na „zewnętrznym” wobec bohatera dzianiu
Szkice
się. Dlatego całą tę książkę można nazwać poematem o wielu scenach i sytuacjach. A w końcu, jeśli jest „teatr ubogi”, dlaczego nie może być poezji „ubogiej”, oszczędnej, do- słownej?
Stanisław Stanik
Adam Lizakowski, Jak zdobyto Dziki Zachód? Wiersze i poematy, Poznań 2017, s. 82.
0 pewnym sposobie dobrobycia na globie
Ostrzegałem Andrzeja, że felieton uza- leżnia. Dobrze jeśli czytelnika, ale autora na pewno. Przeżyłem taki okres - felieton do lokalnego tygodnika i miesięczny do krajo- wej agencji. Przeżyłem też zaniechanie. Po swojemu, przestałem pisywać wiedząc, że to jedyny sposób, aby móc zabrać się za pisanie czegokolwiek innego. Trochę to przypomina rozstanie z kobietą, fantomowe odruchy trwają długo.
Andrzeja Bartyńskiego „Rozmowy na globie człowieka o sobie” są tym, co zapo- wiada nadtytuł czy też tytułowe motto - rozmową o Świecie z samym sobą. Nie mono- logiem, czy monologowaniem ale wieloroz- mową, słowobytowaniem. Trzeba neologi- zmów, aby nazwać jakoś to, co wypisuje autor. Nazwałem to felietoematem z naj- prostszego połączenia nazw gatunkowych - felietonu i poematu.
Przy czym felieton, w tym homozlepie, od początku był skazany na podległość.
Czekam zawsze (uzależnienie od czyta- nia felietonu) na to, kiedy Andrzej mówi, zapisuje mowę, swoje mówienie. Nawet kiedy głosi, głosu nie podnosi, tylko dogłasza, domawia słowa w opowieść poety. Nie po- etycką, co kojarzy się niezdrowo, postroman- tycznie i wzruszeńkowo (proszę o wybacze- nie panie Leśmianie), ale jest głosem poety w każdym wymiarze, myśli, wzruszenia, osądu. Czytając tekst trzeba go słyszeć. Tak to jest pisane (tu pochwała dla Andrzeja Dębkow- skiego, za powściągliwość ołówka redaktor- skiego), tak zapisane, do mówienia, że choć czytający nie słyszał Andrzeja Bartyńskiego, słyszy głos opowieści.
Postacie i głosy, załoga „salonu myśli po- ety” służy, na ogół, szukaniu pozytywów w
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
omawianej/opiewanej sprawie. Wypełniają felietoemat nie tyle różnymi punktami wi- dzenia ile znaczeniem swojego imienia. Dopełniają towarzystwo myśli, głosów w celu „ładnego poróżnienia”. Aktualności felietonu dopełnia Autor. Ten z dużej litery i ten konkretny, z tego dnia lub dni miesiąca i roku.
Nie będę analizował wątków, skłonów i polotów „człowieka na globie”, skrzenia się metafor, igrania słownego, niech robią to analitycy, poezjo i prasoznawcy. Pisząc kry- tycznie robimy przypisy, podajemy adresy cytatów, żywa mowa zawiera więcej, a kiedy rezonuje, znajduje rezonans u czytelnika słuchacza i przywołuje coś pamiętanego, tym bardziej jest żywa. Monolog wielogłosowy i w różnych tonach pozwala autorowi (tu nie jako postać w felietoemacie) słuchać i sły- szeć, czuć i smakować Świat, który go otacza, myśleć i mówić o nim na różne sposoby, tak zmysłowo i w pełni, jak tylko można nie widząc. Niech czytelnicy sami posmakują. A jak się przejedzą, niech odłożą „rozmowy o sobie” Andrzeja Bartyńskiego. Wrócą do niej, ta strawa się nie psuje.
Zastanawia mnie tylko ,kto zastawia stół do tych przyjacielskich biesiad. To pewne, że niezastąpiona Krysia-Krzysia, o której pean wygłosił Andrzej Bartyński w kwietniowej Gazecie, pean hymniczny, hymn peaniczny, do szpiku poezji prawdziwy, nie tylko śliczny. Ostrzegałem Andrzeja przez uzależnieniem od felietonu, ale nie wierzyłem w skutecz- ność przestrogi. I bardzo dobrze.
Henryk Gała
Andrzej Gwożdziowski
Zamarznięte kwiaty
Obojętne twarze zakrywają zazdrość; one nigdy nie są prawdziwe. Zamarznięte kwiaty ronią łzy,
w maskach oddychają powietrzem. W komisie części zamiennych odnalazłem Twój sens życia, zostawiłaś go przypadkiem
na parapecie okna.
Rozebrałaś do bólu swoje serce, szary pył zakrył je.
Jak wulkan krzyczysz swoją prawdę, że chcesz żyć i chcesz kochana być. Rozlane wino kapie na podłogę. Twoja miłość właśnie topi się. Zamarznięte serca obojętnie przechodzą i idą spać.
Nie będą spadać skały,
nie będą kruszyć się dni,
nie bądź dzisiaj samotna,
otwórz drzwi
i nadal kochaj.
Numer 5(261) maj 2018
Mniej Więcej (159)
Foto: Zofia Mikuła
Buldozercza zagadka
Spójrzcie na okładkę tego tomiku. Ona „rymuje się” nie tylko z wierszami zbioru, ale też z tytułem książki. Nie mogłem nig- dzie znaleźć bibliografii książkowej Piotra Kasperowicza, domyślam się więc, że ta książka to jego pierwszy tomik. Ale niczego tu nie nazywałbym debiutem, bo Kaspero- wicz jest artystą totalnym. W literackich i artystycznych iwentach różnego typu brał aktywny udział Sztuka —- w wielu swoich gatunkach - to eldorado Kasperowicza. Sam stwierdza, że specjalizuje się w nurcie poezji audiowizualnej, tak więc symbioza, a być może nawet eklektyzm czy „komitywa sztuk” to jego osobliwy „totalitaryzm”. Oby były z tego trwałe owoce.
Leszek Żuliński
Na razie trzymam w ręku ten tomik, któ- rego lektura kosztowała mnie nieco zdrowia. A to dlatego, że przeżywałem wahania na „tak” i na „nie”.
Sam autor na plecach okładki kusi taką zachętą: Pierwszy śmiercionośnie humory- styczny tomik w dorobku autora. Trzeźwo surrealistyczna recenzja świata współczesne- go. Kompleksowa diagnoza ludzkich poczynań prowadząca do rozpadu osłonek włókien nerwowych. Opowieść o sercu, którym już wszyscy wytarli sobie pragęby, mordy i wszystkie inne dostępne otwory bezpodstaw- nie żywego organizmu.
Kasperowicz należy — jak widzicie - do tych luzaków, którzy po pierwsze są pewni własnej oryginalności, a po drugie bardzo chcą być nieszablonowi. To mu się udaje.
Zabrałem się więc do lektury z zaintere- sowaniem, ale też dystansem, bo niejedno takie dziecko-kwiat widziałem. No i co? Noi to, że buldożer elokwencji rzeczywiście tu wiedzie prym.
Trzeba przyznać, że dykcja tych wierszy jest na swój sposób niepowtarzalna. Oto wiersz pt. W chwili decydującej: Każda religia chce być kochana wyłącznie / pozwoli na
Publicystyka
dialog z innymi / lecz ukształtuje oralnie twe usta / władza nad duszy moralnym bytem / rękami parafian zrzeszonych przy kurii / z łatwością zatrzyma ci serce / w chwili decydu- jącej / zmumifikujesz uczucia w gotyckim gmachu / lub szmatą zasłonisz kobiecie oczy / w imię boga zabijesz bliźniego / jako męczen- nik twierdzenia wiary / z paciorkiem obła- skawionym w dłoni / obrócisz w proch pojed- nanie / jednym ruchem zawleczki / eksplodu- jesz na szczątki.
Hm, ciężko to się czyta... Jednak z drugiej strony ten wiersz mówi o sprawach waż- nych. To nie jest baju-baju, pitu-pitu. Kaspe- rowicz ma swoje poglądy, przemyślenia, morały. I teraz w sumie sam nie wiem: czy on „przebełkotał” tę swoją dykcję, czy też mamy do czynienia z językiem do którego musimy się przyzwyczaić.
A oto wiersz pt. Tucz w strefie wyklucze- nia: Nanomózg nabawiwszy się dodatkowej karłowatości / opiera swoje rozmyślania zaledwie o dowody społeczne / prężnie wywo- dzące się z samozwańczej strefy wykluczenia / tam jedynie słusznie indoktrynowane dzieci swoich rodziców / rozwijają się we właściwym kierunku jedząc utwardzone oleje / obłożona niebieska kartą wątroba dzięki lekom mniej gnije / za to przerasta się i odtłuszcza od trucizn zapalając neurony / tuczniki karmione przez rurę papką rozwodnionych poglądów / bez krzty rozbieganej wyobraźni po dzikich manowcach / bo tam grasują rasowe potwory dowodzone przez Hello Kitty / trwale wyizo- lowane dzwonią pomodlić się do telewizora.
I znowu to samo, czyli wiem, czuję, że Kasperowicz mówi o czymś dla niego istot- nym, tylko nie umiem ci, czytelniku, powie- dzieć, o czym. Jednak czuję w sobie jakiś szlaban, by powiedzieć: bełkot! To trochę tak, jak dawnymi czasy czytano na przykład Jasieńskiego czy Karpowicza. „Nowe języki” muszą się oswoić.
Bez wątpienia elokwencja Kasperowicza jest osobliwa, ale jej buldożery mielą nas na papkę. Co z tego ostatecznie wyniknie? Nie mam pojęcia, jednak ostrzegam, że rzucenie tym tomikiem o ścianę byłoby reakcją po- chopną. Tym bardziej, że jest on wypasiony edytorsko.
Zostawiam was z moją klęską po tej lek- turze, której nie połknąłem z sukcesem. Ale ten tomik jeszcze jakiś czas będzie leżał na moim biurku i będę się z nim droczył, a raczej pocił. Gdyby mnie olśniło, napiszę nie recenzyjkę, a esej. Tak mi dopomóż własna
inteligencjo! u
Piotr Kasperowicz
Smużenie gałki ocznej
Ryjofonica szlachetna o nazwie własnej zaległa w loży pierwszego rzędu kompleksowo posiadła boską ochronę boskość co prawda na nią nie spływa osiada na zjełczałych ściankach pozostawiając smużenie gałce ocznej fale radiowe niosą jej dobroć
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
po klatce schodowej każdego piętra latem otwartym oknem w poprzek ulicy emituje ku światu przesłanie
bez zbędnego regulowania odbiornika ile fabryka dała made in China modlitwa na cały regulator odparszywia poczynania paciorkowców bytujących w sumieniu
w nawie głównej i w nawach bocznych wśród ziaren grochu pod kolanami
za Chiny niewyłączane nadawanie wiaromocnie szeleszczące judaszami.
Rezystancja zluzowana jak kaczka
Miły starszy pan przed czterdziestką
miły jak śmierć we śnie
nocą przezwaja silnik
by starczyło prądu na drugą połowę
i trochę przewinęło zaszłości
przy tym mruczy hymn wszechświata
w tonacji anarchii zdławionej w próżni mormorando szeptem dryfujących wizji kupuje na loterii tylko pełne losy
zgodnie ze schematem zastępczym niestawiania na sobie krzyżyka
w dni powszednie lutuje oporniki również w soboty i święta
jako element bierny w obwodzie zluzowany jak kaczka
o lekkiej przyjemności pasożytniczej luźny w trawieniu i w mowie
wprowadza środki zaradcze do organizmu węgiel na jęczybuły z makiem egzaltacji radosnego pokroju elastyka języka
bez kostnienia o podłożu zaparcia sygnałów nadawczych do bazy matki wymruczanych przyziemnie w penthousie nieudacznictwa z tarasem poklasku
tam zajebiste nenufary wolniutko pływają ale tylko dupą po piasku
Piotr Kasperowicz, Buldożery elokwencji. Wy- dawnictwo Obraz Dnia, Kraków 2018, s. 82.
Numer 5(261) maj 2018
Jerzy Utkin
chlew
jak tuczone prosięta z ryjami w korycie nie czują jak z dniem każdym uchodzi z nich życie
ideał pełnej michy a chlew całym światem kto wprost im o tym mówi tego zwą wariatem
prędzej świnia zobaczy nad nią błękit nieba niż pojmą jak niewiele do tego potrzeba
by gdy wilki wprowadzą już swoje porządki trafiły wprost do nieba przez wilcze żołądki
martwi zazdrość obudzą w tych którzy przeżyli a którym będzie dane doczekać tej chwili
kiedy taniec z szablami ze scen na ulice przeniesie się i zabrzmi wilczej sfory wycie
dzieci Europy
święty spokój ważniejszy niż poczucie racji głos większości się liczy w dobie demokracji
konsument oraz handlarz kreślą nam zasady kto śmie się im sprzeciwiać winny bywa zdrady
stanu lub gorzej jeszcze kwestionując prawa podaży i popytu warchołem się stawać
w opinii tak publicznej niczym ladacznica której domem jest zawsze ta sama ulica
więc sprzedaje się z wdziękiem byle tylko gruby portfel mieć dostatecznie wizja rychłej zguby
nie odstrasza nas jednak od tych chwil radości
żremy aż do przesytu pozostają kości
możemy nimi zagrać o los pokolenia które po nas nadejdzie gdy nad nami ziemia
zdąży się zazielenić my dzieci Europy nie słyszymy tętentu hord zdziczałych kopyt
krzyż i miecz
nawracanie płomieniem w imię Boga który jakoby żądał ofiar walące się mury
twierdz i miast obleganych wyrzynanie pogan
jako jedynie słuszna do zbawienia droga
cierpieniem okupione krzyżowe wyprawy bogactwa niezliczone i zdobycie sławy
nieugiętych w swej misji Chrystusa rycerzy
Poezja
kto mordując rabował kto jednak wierzył
że ocali swą duszę i win odpuszczenie zyska a krew przelana oczyści sumienie
trudno dzisiaj dociekać widmo świętej wojny w odwecie za krucjaty spędza sen spokojny
z powiek tylko nielicznym większość nie chce widzieć i woli nie pamiętać o palącym wstydzie
Z pomocą
polski władca Sobieski Janem Trzecim zwany gromił Turków pod Wiedniem by w Europie zmiany
nie zaszły za daleko Wiedeń sto lat potem podziękował Warszawie bynajmniej nie złotem
lecz udziałem w rozbiorach Rzeczypospolitej taka wdzięczność na ogół cechuje bandytę
któremu obojętne honor i zasady bliska natomiast wizja politycznej zdrady
Jan Sobieski pod Wiedniem niezbyt długo w siodle
ponoć mógł się utrzymać bowiem czuł się podle
wielbił swą Marysieńkę choć go zaraziła chorobą zwaną franca w tamtych czasach kiła
nie była uleczalna siała spustoszenie wśród chucią opętanych użyźniając ziemię
ich truchłem choć za życia już gnili od środka dziś coś znacznie gorszego i nas może spotkać
miłość ślepa i głucha ogłupi każdego więc wysłuchaj nas Panie i zbaw ode złego
uważajmy po trzykroć tak w dzień jak i nocą komu dłoń podajemy by spieszyć z pomocą
pod dachami Paryża
pod puchową pierzyną linii Maginota śnił w błogim spokoju niejeden idiota
ani myślał umierać za Gdańsk tak mu obcy nie kiwnął nawet palcem gdy ginęli chłopcy
na przedpolach Warszawy która barykadą osłoniła Europę przed pewną zagładą
z rąk dziczy wygłodniałej ciągnącej ze wschodu za Gdańsk umierać nie chciał nie widział powodu
by spłacać dług rodziców którzy nie zaznali pod dachami Paryża bolszewickiej stali
na swoich gładkich gardłach dwie dekady
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
wcześniej wnuk idioty i prawnuk pogrążony we śnie
tego szczęścia nie zazna gdy w sercu Paryża półksiężyc nad kościołem zalśni zamiast krzyża
smak Targowicy
ziemio moja ojczysta która swoich gnoisz a pod niebo wychwalasz tych których się boisz
tu panoszą się obcy u których masz długi wdziewasz kostium błazeński pawia i papugi
głupi Polak przed szkodą i głupi po szkodzie gdzie dwóch tam aż trzy partie a więc trudno w zgodzie
budować niezależność by własne struktury przetrwać mogły gdy runą obcych mocarstw mury
nie należy się kopać z silniejszym sąsiadem nie sposób więc zarzucić politykom zdradę
chociaż echo rozbiorów i smak Targowicy wielu z nich nie pozwala uchylić przyłbicy
ani rąbka tajemnic skąd czerpią swe zyski kiedy snów o potędze kres aż nazbyt bliski
prawda i pamięć
ponad polem bitewnym Bóg Honor Ojczyzna przelana krew pokoleń i na bliźnie blizna
pozornie obiektywna prawda historyczna naginana do potrzeb jakże bywa śliczna
strojna w kontusz lub mundur liturgiczne
szaty przywołuje wyłącznie pełne chwały daty
pomijając to wszystko co jest niewygodne chociaż szat rozdzieranie nadal jest tu modne
narodowa tradycja obłudy i zdrady dziedzictwo Targowicy nie ma na to rady
głowa miast przytakiwać prawdzie wciąż zaprzecza szyja która ją dźwiga katowskiego miecza
zazna w ramach prewencji bynajmniej nie kary by bez cienia zwątpienia zwycięskie sztandary
łopotały na wietrze frazesów i dumy którym biernie ulega zniewalany umysł
głusi na racje innych nasza sprawa święta pamiętamy jedynie co chcemy pamiętać
ZA
Numer 5(261) maj 2018
Poezja 7 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 5(261) maj 2018 Danuta Długosz-Penca To nie ja Biegnę i zostawiam ślady godzin miesięcy lat Ona w szybie wystawy to nie ja już nie ja Przez nią widzę ciemność i przeszłość: w niej dziewczę z warkoczami i okno i to co unicestwił czas Smuga ciepła Wschody i zachody planet rozpostarte jak skrzydła na wiekach wieków: czas – ich powietrze Gdzieś zielenieją poranki dojrzewają łany życia jesienie studzą kolor drzew srebra zim jak zimny wstyd skrywają ogień słońc Czym wobec tego to że już nie świecę ni słońcem ni księżycem ukryta pod kapturem mitu i pamięci Pragnienie ciszy Chaos: sygnały obce dźwięki warkoty aż kurczy się skóra drętwieje mózg Uciekam w sen bo ciemność ma w sobie porządek Bez ciszy nie da się usłyszeć siebie i Boga w rozmowie Ulotności Myśli są jak życie bo żyją patrzą z oczu wchodzą w uszy wychodzą z gestów rąk Zegary tylko liczą odmierzają martwe Niczego nie powtórzą nie zreanimują gdy coś zakończy bieg nawet siebie Tylko zdumienie uświęca wizję zatrzymania czasu Nostalgia Wieczór W cieniu lat znowu listopad i postarzałe krzyże Procesja przez aleje modlitw w ogniach pamięci w śnieżycy chryzantem Pamięć Wracam do ciężkich snopów rżenia koni stukotu wozów polną drogą zapachu siana wieczorem domowego chleba Wracam do domu Aleksandra Ochmańska Rzeczywistość W mojej ojczyźnie patriotyzm podsycany Mazurkiem Dąbrowskiego i strofami Mickiewicza rozmywa się we mgle utraconych złudzeń i braku perspektyw młodość z pośpiechem za pan brat i polem widzenia ograniczonym do zysku zostawia cierpienie w bladych sześcianach hospicjów siwowłosą samotność upchaną w domach z cegieł tęsknoty koi akordem słów po których tylko cisza lub świąteczna kartka z miejsc gdzie marzeniom bliżej do spełnienia panosząca się starość i powłócząca nogami ułomność nieporadnie gonią świat sunąc w pochodzie zamglonych oczu zepsutych rąk nerek nóg schodami w dół w górę by karnie stanąć w kolejce po zdrowie potem od drzwi do drzwi wypełnić formularz czekać i znowu w górę w dół na lewo na prawo aż w skołatanej głowie głucho zadudni - trzeba być zdrowym... moja ojczyzna kraj utraconych nadziei Katharsis Kiedy marzeniom brak przestrzeni na rozpostarcie skrzydeł a pragnienia omdlewają jak płatki róży wspinam się po stromych stopniach liter do słów w których aksamitnej głębi trzepotem sylab mogę zatrzymać wczoraj za dzień dzisiejszy lirycznie wystawić rachunek i wokół jutra roztoczyć zieloną pajęczynę kiedy marzeniom nazbyt ciasno z piórem w dłoni docieram do krainy poezji gdzie w ukojnym źródle wersów obmywam zranione stopy moich uczuć Zaduma Czy być prawdziwie to być tu i teraz choć myśli obecnych nas omijają czy może mimo wszystko tam gdzie nas nie ma jeśli ta nieobecność staje się zauważalna? 8 Anna Siudak
Szkice
Pokolenie duchów
The category of the subject is constitu- tive of all ideology, but at the same time... the category of the subject is only constitutive of all ideology insofar as all ideology has the function (which defines it) of 'constituting" concrete individuals as subjects."
There are two meanings of the word 'su- bject': subject to someone else by control and dependence, and tied to one's own identity by a conscience or self-knowledge.*
Cichy punkt na mapie.
W dzień próbujesz dostosować się do obecnego tempa, natomiast wieczorem próbujesz skleić wspomnienia z dzieciń- stwa. Nie mówisz tego na głos, ale tak na- prawdę twoje „ja” z lat szkolnych, a twoje teraz to zupełnie inna rzeczywistość. Sta- rasz się zatem poskładać tę swoją złożo- ność, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że nikt nie ma ochoty słuchać twoich nudnych i sentymentalnych problemów. Zachowu- jesz dla siebie to, że odczuwasz swego rodzaju pustkę, która wiążę się z pominię- ciem, brakiem kierunku i większej głębii. Jest to pewnego rodzaju obcość lub niedo- pasowalność. Masz wrażenie, że sens two- jego istnienia już dawno zniknął, a tak naprawdę to nigdy go nie było. Mimo to próbujesz w tym wszystkim odnaleźć siebie i całkiem dobrze ci idzie, wbrew obiegowej opinii, według której kiedyś byłeś nadzieją odradzającego się kraju, a dzisiaj grzecznie stoisz z boku.
Mówili wczoraj o tym jak pokolenie mo- ich dziadków walczyło podczas wojny. Mówi- li przedwczoraj o tym jak pokolenie moich rodziców przeżyło komunę. Jutro będą mó- wić o pokoleniu, które zdobywa świat.
O moim nie powiedzieli nic.
Narzekające i niewdzięczne pokolenie, wychowane w obłudzie. Fasada upadku i demoralizacji - niechlubna jednostka histo- rii, która uplasowała się gdzieś pomiędzy i nie wiadomo gdzie ją wcisnąć. Kryzys toż- samości - tak to się podobno nazywa. Mó- wią o nas, że jesteśmy „niedopasowani” i nie potrafimy doceniać, tego co dała nam teraźniejszość. Młode pokolenia korzystają z niej w stu procentach, a nasi przodkowie musieli o nią walczyć.
Przeoczony i omijany temat dzieci prze- łomu. Mało istotny lub mniej interesujący? Na pewno nie jest tak porywisty jak inne pokolenia, ale mimo to ma swoją szczegól- ną specyfikę. Pokolenie przełomu, które nie wychyla się niepytane. Grzecznie stoi, po- nieważ nikt im nie każe krzyczeć.
Są tacy, którym nie podoba się taka po- Stawa, ale trzeba podkreślić jak ważny był
wpływ wielu czynników na kształt tego pokolenia. Można zatem postawić tezę, że jesteśmy pewnym tworem systemowym, który na skutek takiego, a nie innego prze- biegu historii wykreował w sobie konkret- ne cechy. Zupełnie tak samo jak w przypad- ku innych.
Dla zrozumienia tej kwestii należy spoj- rzeć na aspekt społeczno-historyczny. Jeśli chodzi o nasz kraj, pokolenia naszych przodków musiały walczyć o niepodległość. Naszych pradziadków, dziadków i ojców ukształtowała walka z wrogiem ojczyzny. Musieli zmierzyć się ze swoimi słabościami, aby podjąć najistotniejsze decyzje. Ko- niunktura była prosta - albo walka, albo poddaństwo. To była próba charakteru. To wiemy z kart historii. Wiemy też, że przy- szedł przełom w latach osiemdziesiątych. Zmiana ustrojowa uwolniła kraj od reżimu socjalistycznego. Społeczeństwo zaczęło patrzeć z nadzieją na przyszłość, wierząc że walka nie będzie już potrzebna. W tym czasie urodziło się pierwsze pokolenie dzieci, które miały się wychowywać już w wolnej, kapitalistycznej Polsce. Oczywisto- Ścią jest to, że bliscy, wychowawcy i całe społeczeństwo widziało w nich nadzieję na budowanie lepszej ojczyzny. Problem pole- gał na tym, że tak naprawdę zrobiono to trochę po omacku. Problemem było to, że pokolenie, które miało wykształcić mental- ność demokratyczną swoim dzieciom samo było skrzywione przez totalitaryzm. Mimo wszystko próbowano. Szkoły starały się zagwarantować pewien system szkolnic- twa, który mógłby pomóc tym młodym wedrzeć się na rynek kapitalistyczny. Wszyscy starali się abyśmy wyrośli na ludzi, z których kiedyś będą dumni. Skutek był taki, że dmuchali i chuchali na nas, ponieważ w ich oczach byliśmy nadzieją odradzającej się Polski. Tak wychuchani, zostaliśmy wrzuceni w nowy system bez większych potrzeb niż te, które skupiają się na nas samych. Weszliśmy w dorosłe życie z jednym celem w głowie - zarobić na siebie i po prostu żyć. Poza tym, nie musie- liśmy o nic już walczyć. Podkreślam rów- nież, że był to okres kiedy w szkołach nie było nacisku na patriotyzm. Nie nosiliśmy flagi na 11-go listopada, ponieważ zamiast patriotyzmu każdy wolał iść z duchem czasu, wpatrzony na zachód.
Można zatem postawić tezę, że nasze pokolenie jest letnie, nijakie. Trzeba jednak podkreślić, że zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym i jedyne co mogliśmy zrobić to już jako dorośli starać się coś z siebie wykrzesać. Jednym idzie to lepiej, innym trudniej ale jest to kwestia tego, że jesteśmy w pewnym sensie pogubieni mentalnie. Nadal na plecach czuliśmy od- dech PRL-u, kiedy nagle musieliśmy przeć
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
do przodu, aby dogonić zachód. Nasze pokolenie było świadkiem jak w zawrot- nym tempie zmienia się technologia. My to wszystko musieliśmy przyjąć i zmierzyć się z tym. Czy można zatem powiedzieć, że nasze pokolenie jest dysfunkcyjne albo, że w ogóle niepotrzebne? Nie, można za to postawić tezę, że warto nas czasem wysłu- chać. Oczywiście z perspektywy społecznej wydaje się, że nasze pokolenie jest najbar- dziej bierne. Dlatego właśnie jesteśmy często pomijani w różnych dyskusjach. Starsi przecież pisali karty historii, a młodzi są nadzieją rozwijającej się Polski. A my? Po prostu trwamy. Takie pokolenie duchów.
1 _ Louis Althusser, 'Ideology and Ideological State Apparatures' in Julie Rivkin and Michael Ryan, Literary Theory: An Anthology, second edition (Great Britain: Blackwell Publishing Ltd, 2010), p. 698.
2 Andrew Bennett and Nicholas Royle, An Introduction to Literature, Criticism and Theory, fourth edition (Great Britain: Pearson Education Limited, 2009), p. 130.
Kazimiera Szczykutowicz
Oblicze Ziemi
Ziemia - wspaniałe jeździdełko we mgle niewiedzy.
Z(z)jiemia ma warstwy, również społecz- ne. Otwiera się na nasiona. Na korzenie trzeba ją otworzyć. Również na człowieka, dla którego zatrzymał się czas, należy otwo- rzyć ziemię.
Jej oblicze ma wielkie rumieńce. Pulsuje sercem lawy. Oddycha zielenią. Gleba rodzi roślinność, także piach i skały. Pomiędzy - życie drapieżców. Strach, walka i śmierć - trójca nierozerwalna. Przyczajenie, obrona, ucieczka - towarzyszą wszystkim gatunkom. Silniejszy zwycięża, uległość pozwala prze- trwać. Poddani zawsze byli i są.
W zasięgu Słońca niemoc umysłu. Niesy- ty człowiek — wyżej i wyżej, głębiej i głębiej. Intelektem sięga w nieznane i odkrywa... — własną niedoskonałość. Wulkany, kataklizmy - grzebią.
W zbiorowości okruchów pokoleniowa wieczność. Jak schody do wiedzy.
Numer 5(261) maj 2018
Stefan Jurkowski
Szkice
Poskramianie Słów
Chyba nie można zważyć poezji - zauważa Andrzej Walter w swoim znaczącym, naj- nowszym tomie „Ciężar właściwy”. I docho- dzi do wniosku, że Może warto jedynie pytać / o jej ciężar właściwy... To pytanie staje się leitmotivem wszystkich utworów zawartych w tej książce. Pytanie może nie stawiane wprost. To byłoby niejako naiwnością, jak naiwnością byłoby dawanie jakichkolwiek odpowiedzi. To raczej niepokój wynikający z braku odpowiedzi, z poczucie niedoskonało- Ści słowa, które nie jest w stanie do końca określać i nazywać, a co najwyżej sygnalizo- wać niedoskonałość poetyckiego tworzywa i niemożność wyrażania całej złożoności bytu. I właśnie pomiędzy poczuciem niedoskona- łości a potrzebą wyrażania rzeczywistości - w tej osobliwej szczelinie - ukrywa się po- ezja. Tam jej poszukuje Andrzej Walter.
Nie trzeba dodawać, że jest to poezja niedosłowna. Autor operuje obrazami, na- strojami, zróżnicowanymi klimatami. Niekie- dy o sprawach oczywistych mówi językiem nieoczywistym. Wie, że na tym polega sztuka słowa; Walter posiadł ją w stopniu doskona- łym.
Podmiot liryczny powiada, najpierw czuł, iż słowa są zasłoną, za którą można się ukryć, zamaskować swoje rany, potem doszedł do wniosku, że jednak one są „orężem wieczno- Ści”, a więc niejako zapewniają nieśmiertel- ność, przynajmniej duchową. Wreszcie słowa stały się ukojeniem, ale też nie do końca. Być może - zwierza się podmiot liryczny - są „tylko śladem losu Wszechświata”. Paradok- salnie: pewność także pozostaje niepewna.
Świat otaczający poetę wydaje się być umowny. Zbliżamy się, oscylujemy wokół Prawdy, czerpiemy z niej światło i ciepło, ale gdybyśmy przekroczyli dystans, spalimy się, jak spaliła by się Ziemia, gdyby dotknęła samego słońca. Ale tutaj przekroczenie owe- go dystansu jest niemożliwe.
Jaki więc sens jest w uprawianiu poezji? Czy to tylko igrzyska próżności i zadufania? Andrzej Walter ma na to niejaką „receptę”:
Trzeba ocalić naiwność. Ratować dzieci spod
kół rozpędzonych ciężarówek i nasycać sobą trakty, gdzie dobrze się bawią poławiacze rzeczywistości. Ratować sny przed marą i cieniem oraz kluczyć w labiryntach mutacji masowych złudzeń. Trzeba być.
To „bycie”, ma charakter nie tylko biolo- giczny. Rzeczy także „są”. Cechą egzystencji jest świadomość. Świadomość samego siebie, ale i zjawisk kulturowych, które niegdyś były, są wokół nas, i będą po naszym ziemskim
życiu. To ślady, które na swoją miarę zosta- wia każdy z nas. A zwłaszcza poeta, który:
..jak dziecko
nazywa wszechświat drogą
i ścieżką w nieznane
„Pra-poznaniem” było pierwotne nazy- wanie świata i rzeczy. Potem - tego, co nie- uchwytne: śmierci, życia duchowego, two- rzenie rozbudowanych systemów filozoficz- nych, koncepcji eschatologicznych. Które w gruncie rzeczy niczego nie zmieniają, bo i one konstruowane są na miarę wyobraźni, oraz intuicji człowieka. Te rozważania poety nie poddają jednak w wątpliwość sensu poezji, sztuki w ogóle. Bo przecież wszystko się powtarza:
Groby wstają i tańczą, ziemia idzie do nieba,
a niebo jest chmurą,
a my znów dziećmi, a my, my łatwopalni
tlimy się tak pięknie.
Poezja Waltera jest bardzo gęsta, nasy- cona znaczeniami, ale „sprawdzalna”. Poeta stosuje bardzo ekspresyjne obrazy, niedo- mówienia, zaprasza czytelnika nie tylko do dialogu, ale do swoistego współtworzenia poezji. Wywołuje w odbiorcy określone refleksje, którymi umiejętnie steruje. Odbior- ca nie czuje się w tym wszystkim zagubiony - w gąszczu obrazów, metafor, znaczeń. To poezja zakorzeniona w konkrecie. Mówi o sprawach, które dotyczą wszystkich. Odnosi się ona jednocześnie do intelektu i wyobraź- ni. Język jej jest komunikatywny (o ile można go sprowadzać do komunikatywności), oszczędny.
Pomimo prób wchodzenia w światy nie- wyrażalne jest to poezja odnosząca się do desygnatów. „Dom”, „książka”, „zegar” to również rzeczy istniejące na swój sposób, choć odmiennie od człowieka. Mające jednak wpływ na jego życie. Są to niekiedy „żywe zegary”. Każdy z nas nosi je w sobie. Poezja Waltera często zwraca się ku owym „zega- rom”, chce zbliżyć się do tajemnicy wskazó- wek, by dowiedzieć się, która to godzina, jak daleko jeszcze do kresu ostatecznego. Tego się nie dowiemy, ale to egzystencjalne pyta- nie stale nas nurtuje. I ta niepewność, owa tajemnica, jest obecna w podskórnym nurcie wierszy Waltera, który w zasadzie podob- nych wątpliwości nie artykułuje wprost.
Ważny też jest tutaj bezpośredni adresat wiersza. Często najbliższa osoba:
Uczę się milczeć i zasypiać
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
przy kołysance twoich myśli.
Milczeć całym ciałem,
a jednak niedostrzegalnie drżeć, kiedy wsuwasz
ciepłą dłoń
w moją dłoń.
Utwór ten ma pozór erotyku. I jest nim do pewnego stopnia. Ale nie do końca:
Uczę się też powoli obumierać, aby bardziej żyć.
I tu poeta znowu wkracza na tereny eg- zystencji oraz eschatologii. Jest to zarazem wiersz o nadziei; nadziei przetrwania bez względu na formę istnienia.
Wiersze Andrzeja Waltera zawsze zako- rzenione są w tym, co podmiot liryczny przeczuwa intuicyjnie. To zaś, co dosłowne jest widoczne na powierzchni, staje się zale- dwie sygnałem tego, co w tej przeczuwanej rzeczywistości jest najbardziej wartościowe, bo niezniszczalne.
Tak więc w wielopłaszczyznowej poezji Waltera są dwa światy: świat sprawdzalnego konkretu oraz owa rzeczywistość — nie abs- trakcyjna - ale ta niemal sakralna, choć słowo sacrum nie jest tu w pełni adekwatne. Trzecim światem jest słowo, którego odkry- wanie i swoiste „poskramianie” jest również fascynującą przygodą. Zapisaną w utworach Andrzeja Waltera w sposób ekspresyjny i przekonujący.
adam parszateh
Andrzej Walter, Ciężar właściwy. Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2017, s. 98.
Numer 5(261) maj 2018
10 Szkice Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 5(261) maj 2018 Rafał Sulikowski „Dywanowy nalot” na literaturę Problem relacji duchowości (religii) oraz sztuki literackiej Sporo narzeka się, że młodzi nie czytają, że siedzą przy komputerze, że tracą cenny czas, pozbawiając się radości czytania, że literatura stała się znowu elitarna, wycho- dząc ponownie spod strzech i powracając na margines, dokąd zepchnięta kultura wyższa musiała się ewakuować z ogarniętego sza- leństwem świata celebrycko-próżniaczego; że dzieci nie umieją się zachować w sytu- acjach społecznych, nie mając wzorców „pięknego mówienia” (zwłaszcza, że nie ma już w szkole np. retoryki, sztuki pięknego wysławiania się, itd.), nie mając zakodowa- nych w świadomości pewnych dobrych ścieżek (traditio) tworzenia. Wylano w ciągu minionych dwu i pół dekad ocean łez i atra- mentu, zaczerniono tysiące metrów kw. papieru, by ogłosić powszechny czerwony alert w sprawie powszechnego „nieczytania”, wtórnego analfabetyzmu, kulturowej regresji prawie, że w nieskończoność, że przyszli „nowi barbarzyńcy”, tym razem wcale nie ze wschodu ani północy i to oni zamienili galak- tykę Gutenberga w państwo obrazkowe, komiksowe, a w najlepszy, razie literaturę mailowo-esemesową, wyświetlaną czasem nawet na murach wielkich miast, jak np. kilka lat temu na rogu Brackiej i Głównego Rynku w Krakowie, ale nie tylko. Tym bardziej, że są to konstatacje zasad- niczo logiczne i spójne, dziwi przypuszczany od dobrej dekady frontalny atak na literaturę i to wcale nie ze strony „salonowo- wielkoświatowej”, ale ze strony, która z kulturą wysoką miała wieki temu całkiem sporo do rozmowy, podtrzymując narodową tożsamość języka (jak w Romantyzmie), ludowy „kościół pamiątek”, czasem pra- słowiańskich, w każdym razie przedchrześci- jańskich. Religia, która pomagała wydawać wielkie dzieła w języku narodowym (jak w renesansie, jak w baroku), wspierała trud ustanawiania nowej tradycji tożsamości językowej Polaków, pomagała Mikołajowi Rejowi i Janowi Kochanowskiemu w, wła- ściwie tak to trzeba nazwać, zainicjowaniu w ogóle, niemal „ex nihilo”języka narodowego, także przekładać Biblię na świeżo powstający w XVI wieku język narodowy, ta sama religia, która tyle wkładu wniosła w twórczość trzech wieszczów, potem zwłaszcza Norwida i wybitnych przedstawicieli modernizmu (w sensie wąskim tu: jako synonim Młodej Polski, dekadencji, symbolizmu, secesji, itd.), by wspomnieć takie nazwiska, jak Tetmajer, Staff, Wyspiański i tuzin co najmniej innych – dziś proszę państwa ta religia odciąga od czytania nie tylko dzieł uznawanych przez pokolenia za arcydzieła sztuki literackiej, nie tylko od czytania drugorzędnych pisarzy, ale od czytania w ogóle. Można czytać tylko Biblię i to najlepiej w wydaniu wcale nie będącej arcydziełem piękna Biblii Tysiąclecia (o wiele lepsze pod tym względem jest wy- danie tzw. Biblii Jakuba Wujka, co prawda dziś trudno zrozumiałej, ale przez to pięk- nej), a najlepiej by było, gdyby z okrajanej ciągle listy lektur obowiązkowych (o ile słowo „obowiązkowy” jeszcze jest w ogóle zrozumiałe)pozostawić jedynie dzieła, czy raczej utwory z pieczęcią „imprimatur”. Wyrzucono więc po kolei: Gombrowicza, znacznie skrócono romans z Oświeceniem (bo przecież to epoka „heretycka”), nie za bardzo cieszą się poparciem atakujących od dekady prawicowych środowisk kościelnych takie „płody”, jak kongenialne dzieła Schulza, Witkiewicza czy Szymborskiej. Już podczas debaty politycznej po śmierci Miłosza i kwe- stii jego miejsca spoczynku wśród panteonu, olimpu narodowego posługiwano się na- prawdę prymitywnymi, nauczonymi pewnie w szkółce niedzielnej, argumentami: że kosmopolityzm, że lewicowy, że ateista, a co najmniej agnostyk (nie wiadomo, co gorsze!), że zbyt oryginalny, za mało tradycyjny (przy czym chodzi o wąsko rozumianą tradycję katolicką, w wersji sarmacko-trydenckiej, przedsoborowej, czy kontrreformacyjnej), że za bardzo „heretycki” (tu w znaczeniu: „sa- modzielne, imdywidualne poszukiwanie prawdy omijające bezkrytyczną absorpcję poglądów oficjalnie reprezentowanych przez instytucję kościelną, posługującą się takimi narzędziami, jak magisterium, jednoznaczna wykładnia Pisma świętego oraz katechizm, który jest jedną z największych metod prze- konywania do jedynej i ostatecznej prawdy”), że to, że tamto, że siamto. Biadaniom nie było końca. Wyrzucono Miłoszowi niemal zdradę – porzucił Polskę, zanim napisał „Zniewolony umysł”, to przecież jego pisarstwo nie było bez grzechu poczęte, wyjechał na ten zepsuty do cna „zachód”, no i masz ci los: jak on śmiał krytykować własny naród, kąsać rękę, która go wykarmiła, kalać własne gniazdko. Prymi- tywizm i zaściankowość niemal parafialno- zakrystiowa pomyj lejących się na kolejnego już w historii literatury polskiej Laureata Nobla nie miały doprawdy granic. Co rusz, co felieton, to wynajdowano nowe argumenty: Miłosz odciąga młodzież od „prawdy”. Oczy- wiście, nikt nie wie, co to jest ta prawda, ale to nie przeszkadzało krytykantom niszczyć fenomenalny gmach, jaki z trudem, w tam- tych warunkach społeczno-politycznych i obyczajowych, wznosił autor pięknych wier- szy, jak choćby tego (cyt. z pamięci): „Który skrzywdziłeś człowieka prostego, Śmiechem nad nędzą jego wybuchając, Gromadę błaznów koło siebie mając, Nie bądź bezpieczny, poeta pamięta Możesz go zabić, narodzi się nowy Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy byłby dla ciebie świt zimowy I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta”. Mówić, że wielka literatura pochodzi od diabła, że należy czytać tylko skądinąd do- brze i sprawnie napisane „powieści katolic- kie” (Gołubiew, Dobraczyński, Malewska, itp.), że trzeba z każdej lektury się spowiadać, że książki niszczą wiarę, obyczaje, że prowa- dzą do piekła, że są zagrożeniem duchowym, że np. czytanie Pottera może skończyć się owładnięciem przez stado demonów, to nie wiedzieć, co to jest kultura, po co istnieje literatura, kim są poeci, po co powstają nie- ortodoksyjne utwory, to wywłaszczyć siebie samego z tożsamości literackiej, a tym sa- mym – poprzez słowa Norwida o pracy i pięknie, ostatecznie także i tożsamości du- chowej, o którą walczą nieumiejętnie stu- dentki teologii moralnej, pisząc koszmarne analizy światopoglądowe utworów. To nie wiedzieć, że literatura właśnie prowadzi do przebudzenia, do wzrostu świadomości i może właśnie o to chodzi? Może chodzi o to, żeby młodzież nie czytała nic poza książkami o. Knotza o seksie, pani Półtawskiej o seksie, o. Augustyna o seksie, żeby można było łatwiej panować nad młodymi, niewyrobio- nymi jeszcze duszami młodzieży, której bezkrytycznie można wmawiać w XXI wieku, że za przeczytanie fantasy idzie się do pie- kła…no ludzie! Zamiast się cieszyć, że młodzież właśnie także dzięki Internetowi i książkom fantasy wróciła częściowo do lektury, porzuconej w „czasach marnych”, zamiast popierać kon- cepcję, że lepiej czytać cokolwiek niż nic (przynajmniej początkującym), zamiast wciągać ludzi w światy przedstawione epiki, pozwolić im „zamieszkać we wnętrzu powie- ści”, nie – wyjdzie jakiś Pseudo-Skarga na ambonę i będzie plótł kompletne bzdury na temat, jaka to ta literatura szkodliwa, jak niszczy moralność i że najlepiej zrezygnować przezornie z czytania i włączyć radio, oczy- wiście „to radio” (każdy wie, o co chodzi). Przypominają się nie tylko dawne czasy palenia książek (inkwizycja, hitlerowcy), indeks, ale i całkiem niedawno zniesiona w 1990 dopiero roku kontrola publikacji i widowisk, zwana potocznie cenzurą. Oczywi- ście cenzury prewencyjnej już „niet”, ale jako żywo na naszych przecieranych ze zdumie- niem oczach widać odradzającą się tak zwa- ną „cenzurę represyjną”: dawniej utwór albo szedł do magazynu, albo ukazywał się za przeproszeniem wykastrowany. Dziś można wydać, zwłaszcza własnym nakładem, nie- mal wszystko. Co z tego, gdy zamiast rzetel- nej krytyki literackiej, znaczonej nazwiskami Brzozowskiego czy Kwiatkowskiego, mamy krytykę ambonową, krytykę „wiadomego radia” i „wiadomej telewizji”. Cóż, wielka literatura powstawała gdy w ogóle ludzie byli więksi, nie skarlali, gdy była symetrycznie wielka krytyka i możliwa dyskusja na słowa, a nie na dogmaty i paragrafy z kodeksu kanonicznego pt: „czego czytać katolikowi nie wolno”.
Jeżeli kiedyś miałbym wybierać między byciem „dobrym katolikiem”, a wiernością powołaniu literackiemu, wybrałbym to drugie. Bo katolikiem się urodziłem i umrę nim, i w niebie nim będę, a jako żywo, po urodzeniu nie umiałem czytać i pewnie zakończę lektury polskiej literatury grubo przed odejściem z tego Świata, gdzie nasila się straszliwa tendencja do mieszania religii z czym się da, w tym - zastępowania literatury religią, cenzurowania sztuki. Nie chodzi o wspieranie pseudo-dzieł w rodzaju wysta- wiania „ludzkich szczątków”, ale chodzi o znikającą na naszych oczach, ważną także dla ekonomii i gospodarki kulturę bycia, wolne- go czasu, kiedy można było coś przeczytać, komuś opowiedzieć, zrobić dyskusję, coś konstruktywnego z literatury wynieść. Jeśli tak będzie dalej, to znajdziemy się w sytuacji, kiedy książki zgodne z Biblią będą zbędne, bo są zgodne, a niezgodne będą palone publicz- nie, bo są niezgodne. Jeżeli jednak literatura nie zgadzałaby się z Biblią, to sądzę, że nie- stety tym gorzej dla... .
Rafał Sulikowski
Henryk Gała
„Andromeda”
teleskopowi Hubbla
Gwiazdy, jak ogniska zostawione na stepie albo miasta, przed świtem widziane z orbity Dalej kasza planet, dalej... tylko jest przed
Kiedy my, w okularach Hubbla lecimy, każde miejsce jest wewnątrz
Nie ma zewnątrz Tylko człowiek wypatruje dróg do niego Dlaczego? Bo jest w środku, wszystkiego.
Szkice Autobus na lotnisko
Wsiadła z telefonem przy uchu Siedzi trzymając drugą dłoń na szarej torbie obok
Nie rozmawia
Czeka
Sprawdza zasilanie
Patrzy na mnie, na szybę okna za mną, jak na ekran monitora
Wybiera numer
Nie do końca, kasuje Zapomniała o czymś,
jak bywa przed podróżą,
Ale czemu nie dzwoni
Czegoś się obawia?
Czy zostawia zaległe szczęście do pobrania na przyszłość?
Wstaje, wciąż trzymając telefon, naciska sygnał przystanek na żądanie
Ledwie drzwi się rozchylą wysiada, nie chowając komórki
Autobus tylko syknął i jedziemy znowu
Zabieram ze sobą obraz tej dziewczyny
Uśmiecham się, czując swoją pewność podróży, kiedy widzę, że ona zostawiła torbę
Torba! krzyczę i czekam na wybuch
I nie mogę się zbudzić Wciąż jedziemy dalej.
kk *
Uszczelniony dokładnie, w miarę możliwości, swoim ciałem
Z kilkoma wyjściami / wejściami, jestem Jestem gotów
Codziennie, 24 godziny, w razie potrzeby, na przyjęcie każdej ewentualności
Zajęty nieustannie sobą, oczekuję nie wiadomo czego
Spodziewam się,
codziennie, 24 godziny,
bez względu na to, co pomyślę, jestem gotów
na każdą ewentualność życia.
List o polszczyźnie do prof. Miodka
Wczoraj jacyś ludzie, jacyś Polacy, jacyś wrocławianie, wrocławiacy,
na Starym Rynku, wieczorem wykrzykiwali swoje prawo nienawiści
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
11
Spalili znieważonego kukłą człowieka
Przez dwadzieścia lat, w listach wpisywałem adres nadawcy - Wrocław Na naszym uniwersytecie
uczyłem się odróżniać,
nie godzić i nie dać sobie zabrać
Nie z nienawiści
Z koniecznej ciekawości człowieka
Nocami chodziłem po ulicach parterowych gruzów, w niedziele słuchałem dzwonów Tumskiego Ostrowia a w święta Vratislavia Cantans
Z ciepłych jeszcze ruin BreSSlau
coraz bardziej był BreS-ław,
coraz więcej Wroc mniej lau,
aż wreszcie się stał i został - Wrocław
A wczoraj wieczorem, nasi rodacy, wrocławiacy podpalali nienawiścią to słowo
Jak mam teraz podpisywać swoją młodość? Niech pan pomoże, panie Janie profesorze.
Nie pamiętam kiedy śniłem,
kiedy śniła mi się wojna
Zagłada owszem, w różnych kolorach, często na żółto, choć wybuchy atomówek oglądałem tylko na czarnobiałych filmach
Ale zwykłej, porządnej, normalnej wojny
nie śniłem od kiedy skończyła się prawdziwa,
bo miałem iść do szkoły
Teraz nie mam już dokąd chodzić
i sypiam po kawałku, krótko,
żeby nic nie mogło się przyśnić
Ale po nocach słyszę sny innych
i wiem, że zaczęła się im Śnić wojna
Ciekawi mnie tylko, jak wielu I czy dzieciom też.
Moja żona przygląda się skrycie
Podgląda, zwłaszcza przy wieczornym stole Sprawdza, czy jeszcze jestem podobny do siebie
Uśmiecha się nie patrząc na mnie, jakby przypominała sobie, wypowiadanie na różne sposoby imię
I co? - mówię Nic - odpowiada zakrywając mi usta dłonią pachnącą igliwiem
I śmieje się głośno
patrząc mi w oczy, jakbyśmy, poza tym, wiedzieli już wszystko.
Numer 5(261) maj 2018
12 Zamyślenia
Odduawać czas
Biblioteka Poetów — w tej wspaniałej se- rii edytorskiej Ludowej Spółdzielni Wydaw- niczej pozycja „Poezje wybrane” Wojciecha Łęckiego, to już 342. pozycja. Pierwszy tomik z tej serii po raz ostatni jak głosi winieta wydawnicza, ukazały się najcelniejsze utwo- ry polskich poetów (także kurtuazyjnie i obcych), ukazał się pięćdziesiąt lat temu. Zaiste wielka rocznica. A zatem od 1967 roku czytelnicy LSW mieli okazję zapoznać się z twórczością poetów reprezentujących różne szkoły, kierunki i style. W tej plejadzie twórców znalazł się też Wojciech Łęcki, którego Czytelnikom „GK” nie trzeba przed- stawiać. W słowie od autora Łęcki powie nam, że z poezją jest tak jak ze świadomo- ścią. Otóż każdy wie o co chodzi, ale zdefi- niować tego nie potrafi. Poezje Łęckiego oceniało wielu znanych krytyków i trudno z nimi polemizować, czy jest to poezja rzeczy- wiście górnego lotu. Bo taka jest. Bije z omawianego tu tomu energia psychiczna szukająca ujścia w słowach otwartych, zda- wać by się mogło już kiedyś słyszanych. Rzeczywiście, Łącki jak wspomina, pierwszy „wierszyk” napisał w dziesiątym roku życia pod wpływem liryków... Broniewskiego. Szkoda, że żaden z nich nie ocalał. Oczarowa- ła go magia wierszy dojrzałego poety, klasy- ka, w którym wyczuwało się jakby zdrową siłę, bez romantycznych wzdychań, a prze- cież wyznał, iż poezja jest jak noc majowa w jaśminie.
Tomik „Wiersze wybrane” to opis jed- nostkowego życia, widok tego życia ustronny w tymczasowej wieczności. Czym kieruje się poeta, decydując się na druk wierszy przez siebie wybranych? Cóż, „Ja” wiersza jest po prostu godnym naczyniem, te inne, pozosta- łe, czy bywają małe, kruche i niegodne pu- blikacji? One już były, a więc niech gdzieś tam będą. Łęcki jest autorem kilku tomików wierszy. Z braku miejsca nie będziemy przy- taczać ich tytułów. Znajdziemy wszystko w nocie biograficznej. Warto natomiast wspo- mnieć, że autor jest też satyrykiem (afory- zmy, fraszki, triolety itd). Autor libretta do oratorium wystawionego w Teatrze Drama- tycznym i Katedrze Płockiej, jest też autorem tekstów kabaretowych. A więc wszystko, co możliwe wychodzi spod pióra poety, drama- turga i satyryka, także dziennikarza, który z wykształcenia jest... magistrem inżynierem mechanikiem-automatykiem. Cholera! Czy taki zawód może być poniżający dla twórcy?
Publicystyka
Przecież twórcy nie chcą być zależni od takich żywiołów zawodowych. To wolne ptaki.
Czytając wybrane wiersze zastanawiam się, czy nie jest to poezja publicystyczna. „Poeci nie lubią spotkań z czytelnikami cu- dzych wierszy”, „Miasteczko mówi nie z czym by się nie poszło”, „W miasteczku umiera się za życia”, „Miasteczko niczym kloszard Śpi pod nieboskłonem”, „Niektóre ulice wybiegły za daleko” itd. Rzeczywiście, można mnie- mać, że w opisywanym miasteczku „każda ulica jest pod górę”. To reporterskie donie- sienia często na pierwszą stronę gazet. Mia- steczko, nieznany żywioł i tu Łęcki usiłuje jakby zdobywać wewnętrzną niezależność i siłę mówiąc czytelnikowi, aby nie dał się ponieść tej fali i nie poddawał się. Tomik jest jakby twierdzą jednostki. Autor podsuwa tejże jednostce słowa obrony. Przypomina mi wykłady prof. Tatarkiewicza, zwłaszcza słowa o kroku prawdy w tym bolesnym porządku Świata. Łęcki znakomicie oddaje ten nasz czas w wierszach, które są jakby fotografiami, które nigdy nie umierają. Bar- dzo dobry tomik, który winien znaleźć się w każdej, domowej bibliotece.
Kazimierz Ivosse
Wojciech Łęcki, „Poezje zebrane”. Wydawca: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2011, s. 154.
Reska Wiosna Poezji
22 marca na rynku w Szczecinie miało miejsce poetyckie powitanie upragnionej pory roku - wiosny. Przypomnę, że okazją ku temu był projekt Związku Literatów Polskich Oddział w Szczecinie pod nazwą Zachodnio- pomorska Wiosna Poezji.
Niestety pogoda od samego rana wzbu- dzała w organizatorach obawy. Doskonale wszyscy pamiętali ubiegłoroczną aurę, która była bardzo niekorzystna i niewiele brako- wało, by zakłóciła program przygotowany przez młodzież.
Śmiało można powiedzieć, że największą atrakcją wieczoru były wiersze wyświetlane na pięknie odnowionym budynku Ratusza. Mieszkańcy zapoznali się z twórczością: Róży Czerniawskiej-Karcz, Leszka Dembka, Teresy Dominiczak, Małgorzaty Hrycaj, Anny Jakub- czak, Krystyny Rodzewicz i Danuty Sepuco. Utwory pochodziły z antologii Przepływający świat słowa. Poezja i Proza środowiska Związ- ku Literatów Polskich Oddział w Szczecinie.
Następnie przyszła kolej na twórczość uczniów z reskich szkół. Mogliśmy usłyszeć wiersze: Natalii Kajmy, Zuzanny Kędzierskiej,
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Oskara Korzeniowskiego, Martyny Miłek, Anny Mańkowskiej i Macieja Słodkowskiego. Nie mogło też zabraknąć tekstów, które wyszły spod pióra reskiej poetki pani Hanny Szcze- śniak.
Poezja lubi muzykę, przekonali się o tym przybyli widzowie, gdyż refleksjom nad poezją towarzyszyły dźwięki koncertu skrzypcowego Antonio Vivaldiego „Wiosna”. Młodzież dodatkowo uatrakcyjniła wieczór wybranymi tekstami poezji śpiewanej. Za- brzmiały utwory, które znamy z wykonania: Anny Szałapak, Marka Grechuty, Grzegorza Turnaua oraz zespołów: „Czerwony Tulipan”, Wolna Grupa Bukowina, a także „Raz, dwa, trzy”, nadając wydarzeniu niepowtarzalnego charakteru. Program przygotowali i wystąpili dla mieszkańców Reska: Aleksandra Ada- mowicz, Zuzanna Babak, Sandra Brodowicz, Julia Filipek, Natalia Jacewicz, Magda Kielek, Anna Kondrat, Zuzanna Nerka, Ada Ostrow- ska, Marysia Strózikowska, Grzegorz Niźni- kiewicz i Paweł Wiktorowicz.
Joanna Murat
Jacek Juszkiewicz do Hioba
Zdawało mi się
że twoje życie zostało jak kryształ rozbite
na drobne okruchy - zbyt drobne aby stały się nadzieją
zdawało mi się
że jesteś już tylko westchnieniem padającego
drzewa które idzie gdzieś — choć wie że go już nie ma
zdawało mi się
że zdawać ci się mogło - ODSZEDŁ i ZAPOMNIAŁ
wbrew temu że
nikt nie umiera i nie rodzi się tylko dla siebie
a jednak
jest taka miłość co łączy komórki bólu w nadzieję
Są takie ramiona
które łapią upadające drzewo
i trzymają tak mocno
i tak długo przy sercu
aż się zazieleni i pokryje kwieciem
Numer 5(261) maj 2018
Kozetka (34)
Świat jest mały
A beautiful person can create beautiful things.
Alessandro Michele
Joanna Friedrich
Znajoma zwraca mi uwagę, że warto pielęgnować dobre nawyki, dokładnie w momencie, kiedy przez moją głowę prze- biega myśl „warto pielęgnować dobre na- wyki”.
Wybieram modelkę z wężem z pokazu Gucci, znajomy pisze: Pamiętasz, jak tańczy- łaś z wężem?
Świat jest mały. Jest wręcz ciasny.
Ostatni czas obfituje w takie zdarzenia, jakbym była bardzo blisko ludzi i zdarzeń, wręcz dzieliła z nimi myśli i zdarzenia. Stykała się zmysłami, jak drzewa - gałę- ziami.
Czy dlatego, że natura o tej porze roku się rozpycha i my też, jej kwiat — „kwitnie- my”?
Dr Jung nazywał to synchronicznością zdarzeń. Ludzie, kiedy wysłana w świat informacja wraca do nich niespodziewanie szybko, mówią „Świat jest mały”.
Stella, moja przyjaciółka, powtarza jak zaklęcie: „Kosmos gada”.
New - ageowcy tłumaczą to faktem, że powłoka Ziemi czasem staje się cieńsza jak skóra i wtedy lepiej przewodzi informacje.
Fizycy kwantowi tłumaczą zdarzenia koniecznością obecności obserwatora, itd. itp.
Kiedy czyta się jak najwięcej i ogląda jeszcze więcej (jeden z nawyków, który „warto pielęgnować”) człowiek staje się domorosłym Leonardo da Vinci, człowie- kiem renesansu nawet w oparach średnio- wiecza, widzi i uczy się pielęgnować.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Felieton
Cultivare.
A taki człowiek, jak Alessandro Michele, rozdmuchuje wyobraźnię jak balon i mówi, na przykład, że w tym sezonie czuje się jak Dr Frankenstein, co więcej — że każdy z nas jest swoim własnym Dr Frankensteinem, który na własną rękę konstruuje z dostęp- nych środków swoją tożsamość. Przykła- dowe składniki, to: technika, świat Holly- wood, Instagram i, oczywiście, Gucci.
PR-owo - zaiście makiaweliczna to pod- powiedź, niezależnie od tego, że piękno u Michele jest dyskusyjne, swoiste, odśrod- kowe - jak zresztą u każdego (Dra Franken- steina).
To już nie dwubiegunowy koń na bie- gunach zeszłowiecznej psychoanalizy i czarno-biały podział na Dr Jekylla i Mr Hyde'a.
To już pełnowymiarowy, wielokoloro- wy fotoplastykon: moda jest medium transmitującym „stany wewnętrzne”.
A potem: Im szybciej „na Instagrama” - tym lepiej - przecież „bez obserwatora”, nawet w fizyce kwantowej nie mamy racji bytu, a co dopiero w tak ulotnym świecie, jak nasz.
Michele nazywa to „post-human erą”.
Podejrzewam, że zmieni zdanie w przy- szłym sezonie, bo inaczej nie byłby sobą, a moda - modą.
Jak w tym świetle wygląda „starodawny optymizm” i „starodawny pesymizm”? No cóż obydwie te postawy, zdają się przegry- wać z odwagą jaka towarzyszy kreatywno- ści.
Kreatywność pozwala brać w posiada- nie.
Wiedzą już o tym bardzo małe dzieci.
Nawet te, które jeszcze nie mają Insta- grama.
13
Mirosław Osowski
rocznica
zamiast prawdy
kłamstwa wieszają
na olbrzymich billboardach bo z nimi wygodniej
i bardziej do twarzy
slogany przewietrzą tylko co nieco
jak latem w słońcu zimowe kożuchy
każda rocznica
to dobra okazja
by powarczeć groźnie węsząc wroga w bracie
o swoich zasługach lubią długo mówić na akademiach uroczystych
i na parteitagach
wśród pocztów sztandarowych w kościele przed ołtarzem klęczeć na widoku
licząc przyszłe głosy
moja ojczyzna
to szum bałtyku i nieustanne fal pluskanie
halny od tatr
wieje dziki
zielonych liści szelest cichy
w leśnym gąszczu śpiew wiosenny głośne zaloty ptaków
w majowy wieczór
zapach mdły
kwiatów w ogródku
wznosząca się na niebie
kopuła błękitu
gdy słońce na wsi zieje żarem
kury spokojnie grzebią w piasku
gdy pies przy budzie w cień się kryjąc merda ogonem
gdy noc szalona srebrny księżyc i droga mleczna gwiazdami usiana nęci i wabi
o świcie widzę blask jutrzenki
i czas po burzy
gdy na ulicy pełno kałuż
i chodzę boso niczym święty
a tam nad nami hen wysoko
na nieboskłonie lśni rozpięty boską mocą barwny parasol
- łuk tęczy
Numer 4(260) kwiecień 2018
14 Listy do Pani A. (118)
Bez gniewu
Miła Pani!
Kiedy wokół rozwija się zielona wiosna, trudno o gniewne czy pesymistyczne spoj- rzenie na otaczający Świat. Już tyle narzeka- łem, oburzałem się, bezskutecznie zresztą. Ostatnio dostrzegłem nagle całe piękno, dobro i szlachetność ludzi. Namawiam Panią, aby też zmieniła swój punkt widze- nia. Zaczęła podziwiać wszystkie blaski świata.
Czas wielkanocny niósł refleksje nad przemijaniem, ale przede wszystkim nad odradzaniem się życia. I nad nawróceniem z błędnych dróg, nawet gdyby to były krótkie ścieżynki odchodzące od Głównego Traktu. Dlatego jestem pełen uznania i podziwu dla pewnego katabasa, który w kościele na cały głos Iżył swoje penitentki. A co, miały baby nie cierpieć za swoje grzechy? Dobrze, że wyrzucił je z kościoła, a sam się poczuł jak Chrystus wypędzający przekupniów ze świątyni. Powinien za to dostać mitrę i pastorał(em).
Zawsze podziwiałem pomysłowość lu- dzi, zwłaszcza z tej samej branży. Na jed- nym z kościołów pojawiła się kartka, by palemki kupować wyłącznie w obrębie kościoła, bo na innych woda święcona „nie przyjmuje się”. Jest to wiekopomne odkry- cie naukowe. Woda święcona „nie przyjmu- je” się na jednych palemkach, na drugich „przyjmuje się”. Kościół od wieków był prekursorem nauki, a więc teraz słuchajcie, idioci, co wam powiada. Przecież lud jest głupi i wszystko kupi, a zatem nie myślmy, bo to największy grzech. I słusznie. A pa- lemką każdemu wypisać można na kuprze, że jajo od kury głupsze.
Kiedy zobaczyłem grupkę kilkudziesię- ciu osób na Rynku Starego Miasta, demon- strującą ot tak sobie, żeby się nie nudzić, serce mi urosło. Te hasła: „niedziela wolna od księży”, „Boy był ateistą”, „Eistein był ateistą” i jeszcze nazwiska kilku innych uczonych, które „ubogacały” trzymane przez uczestników hasełka, z pewnością wstrząsnęły nie tylko stolicą, nie tylko Europą, ale całym Światem i wszechświa- tem. Wiara podobno góry przenosi; wiara tej grupeczki, którą ledwo dostrzegłem na Rynku pełnym spacerowiczów, w sens tych
Publicystyka
cichutkich okrzyków! Warto było wycho- dzić z domu? Ależ tak! Wielkie marsze biorą się ze stawiania małych kroków. Gdyby nie para, gwizdki by nie gwizdały. Zgadza się Pani ze mną? Najważniejszy jest przecież ten gwizd i świst.
Podobne znaczenie mają wszelkie mar- sze i maratony, w jakichkolwiek intencjach. Cieszę się, kiedy przeróżne imprezki bloku- ją ulice. Ci, którzy mieli jechać autobusami bądź samochodami, muszą iść pieszo. A jak to zdrowo! I to jest dopiero postawa spo- łeczna! Zablokować ruch dla zdrowia i kondycji bliźnich. A jeśli niektóre takie marsze mają charakter ideologiczny, to jeszcze lepiej. Podobnie jak tzw. „czarny marsz”. Jedni się przestraszyli, inni byli usatysfakcjonowani, że mają taki wpływ na rzeczywistość, moralność, wykazali rewolu- cyjną czujność. Ja też się ucieszyłem, bo mogłem bezkarnie poskrobać się w głowę. Jeden z mędrców świątynnych nazwał ten marsz buntem przeciwko Kościołowi. Ktoś jeszcze dodał, że „feministki to terrorystki”. A ja nie ruszając się z domu, skrobałem się. Przeciwko swędzeniu. A jeszcze bardziej cenię te „białe marsze”, które mi przypomi- nają, że mogę być ukarany za skrobanie swędzących jąderek, bo są one symbolem nieustannie odradzającego się życia.
Są tacy, którzy gromko protestują prze- ciwko religii w szkołach. To jednak wielki egoizm. Zupełnie niechrześcijański. Bo cóż w tych lekcjach złego? Niechaj bogaci kate- checi jeszcze sobie dorobią. Wszak Pismo powiada, że kto ma, temu będzie dodane. Grzech się temu sprzeciwiać.
Ludzie myślą konwencjonalnie, myśląc, że myślą... Można więc nimi manipulować do woli. Są dziwnymi marionetkami, które nie przypuszczają, że ktoś inny, a nie oni, pociągają za sznureczki. Z drugiej strony to dobrze, bo nigdy nie wiadomo, kto jest mądrzejszy. Czy ten, kto pociąga, czy ska- cząca kukiełka. Chyba najmądrzejszy jest ten, kto pociąga z butelki. Tu przerywam i biegnę do biblioteki...
Mijam facecików w dresach, niekiedy w garniturach jakby z młodszego brata, spodniach przykrótkich, bez skarpet, z gołymi kostkami. A w internecie czytam wpis jakiejś pannicy, że garnitur i koszula to przeżytek. Także dezodoranty i perfumy. Używają ich tylko geje. A najlepszy jest zapach naturalny spoconego dresiarza. Bardzo cenna jest ta manifestacja kultury prosto z chlewa. Przynajmniej zgodna z „naturą”.
A literatura? Komu dziś potrzebna. Mię- czakom jakimś, debilom, dinozaurom! Właśnie dostałem „Odwitania z Poetą”, książkę liczącą ponad czterysta osiemdzie- siąt stron o znakomitym, krakowskim poecie Leszku Aleksandrze Moczulskim. Taka gruba! Szkoda papieru. Kto to przeczy- ta. Lepiej zwiększyć nakłady kolorowej prasy. Ale z drugiej strony to dobrze. Bo rzeczywiście - mówiąc już teraz bez ironii -— pozycja to świetna. Potrzebna. Przypomina- jąca niedawno zmarłego poetę (17 grudnia 2017 roku). Wielkie uznanie, podziw i szacunek należą się Zbigniewowi Fałtyno- wiczowi, który wykonał gigantyczną pracę
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
zbierając teksty do tej książki. To księga zbiorowa, w której ma udział ponad pięć- dziesięciu autorów esejów i recenzji o twórczości zmarłego poety tam zamiesz- czonych. A także Muzeum Okręgowemu w Suwałkach - edytorowi, za pieczołowite i szybkie wydanie tej cennej pozycji. Mamy tu takie nazwiska jak m.in. Julian Kornhau- ser, Tadeusz Nyczek, Bronisław Maj, Maciej Krassowski, Zbigniew Chojnowski, Stani- sław Barańczak, Janusz Drzewucki, Marian Stala, Marek Skwarnicki, Adam Zagajewski, i wiele, wiele innych, pośród których zna- lazł się także Pani stały i wierny korespon- dent...
W posłowiu do „Odwitań z Poetą” Bro- nisław Maj napisał: „Życie tej poezji nie skończyło się. Ta poezja zaczyna swoje nowe, ostateczne, długie życie. Jest, będzie z nami.”
Wracając do ironicznej „poetyki” tego listu, można powiedzieć, że w dużej mierze pisanie wierszy jest rzucaniem pereł przed wieprze, ale z drugiej strony to z wieprzy mamy kotlety schabowe... Choć może (a nawet z pewnością) niektóre wieprze pisują wiersze.
I tak bardzo, bardzo zaimponowała mi pewna poetka, autorka stu osiemdziesięciu tomików wierszy pisanych od 2001 roku. Co za wena, co za talent! Bo utwory są znakomite, głębokie, niosące poważne refleksje nad sensem życia oraz posłannic- twem poety.
Oto wielka twórczyni przynosi z lasu wiekopomny wiersz: Chłonąć powietrze sosnowe, / Wdychać zapachy grzybowe, / Spoglądać prosto w oczy zieleni, / Przyjmo- wać pieszczoty światła promieni / I słuchać jak w nas, / Szumi las... Wieszczka odwołuje się do do najszczytniejszych uczuć: Patrio- tyzm / To też / Poczucie / W tworzeniu / Narodowego dobra, / Wspólnoty... Ale też równocześnie jest w tych wierszach głębo- kie zrozumienie natury ludzkiej: Leżeć sobie / Na prawym boku / I wsłuchiwać się / W święty spokój.
Rzadko kiedy możemy czytać tak głę- boką poezję w dużej, jakże potrzebnej, ilości. To trzeba nagłośnić. Skandalem jest, że krytyka milczy wobec tak porażających utworów. To milowy krok polskiej poezji. I nie zastanawiajmy się, w którą stronę. Ale jeszcze usłyszymy o genialnej poetce, zanim w rekordowo krótkim czasie wyda następ- nych sto kilkadziesiąt tomów. Aby uchronić ją przed nawałą wielbicieli przemilczę jej nazwisko.
Tymczasem ciepło, wiosennie, optymi- stycznie Panią pozdrawiam -
Stefan Jurkowski
Numer 5(261) maj 2018
Rozmyślania
Jak pisać wiersze?
Literatura od dawna ma ogromny wpływ na człowieka, służy jego samoreali- zacji, inspiruje go i zmusza do refleksji. Jednym z pierwszych jej zadań było wycho- wanie, ale nie tylko. Książka, przenosząc czytelnika w czasie i przestrzeni, kształtuje i rozwija jego wyobraźnię. Przyczynia się do jego dojrzewania emocjonalnego. Dostar- czając wzorców, pomaga przebudowywać i rozbudowywać własny wewnętrzny świat czytelnika. Współcześnie literatura nie tylko koi, łagodzi napięcia, dając jednocześnie poczucie bezpieczeństwa. Może się także stać środkiem profilaktycznym. Z racji zawartych w niej wartości estetycznych, moralnych i wychowawczych przyczynia się do wzmacniania odporności psychicznej jednostki.
Andrzej Dębkowski
Stosunek zachodzący między książką a odbiorcą jest w każdym przypadku relacją indywidualną. Skutki zetknięcia się jakiejś jednostki z dziełem zależą nie tylko od wła- Ściwości tego dzieła, lecz także od osobowości, poziomu kulturalnego, wrażliwości i wreszcie określonego samopoczucia i nastroju odbior- cy. Toteż nie tylko różne książki mają jednego odbiorcę lub jedna książka ma różnych od- biorców, lecz nawet ten sam utwór ma tego samego odbiorcę w różnych okolicznościach, gdzie może działać różnie, utrwalając lub burząc równowagę psychiczną.
Dzięki literaturze człowiek odkrywa w sobie nowe strony osobowości, poznając obszary doznań, wcześniej nieznanych czytel- nikowi. Czytając o różnych przeżyciach, które bądź odnajduje w sobie, bądź też wie, że nigdy by nie był do nich zdolny, rozszerza zakres własnych doświadczeń. Poznaje nowe odmia- ny przeżywania miłości, rozpaczy, klęski czy
Rozmyślania
szczęścia. Doświadczenia cudze, poznane dzięki literaturze, mogą budzić akceptację albo dezaprobatę własnych zachowań podob- nych do przedstawionych w książce.
Co należałoby powiedzieć młodym (ale nie tylko młodym) ludziom, którzy właśnie w poezji szukają odpowiedzi na wiele pytań, którzy poprzez poezję próbują realizować własne marzenia i wyobrażenia o Świecie i człowieku?
Pisanie wierszy nie jest łatwe... Nie można napisać wiersza ot tak, bo mamy taką ochotę. Pisanie wierszy w czasach gwałtownie przy- Śpieszającej apokaliptyczności Świata wydać się musi zajęciem błahym. Balansującym na granicy śmieszności. A jednak nad krawędzią rozświetlaną przez co rusz to bardziej ekscy- tujące wynalazki cywilizacji, poezja wcale nie musi uciekać się do aktów skrajnej desperacji. Nie tylko czytelnicy, ale i poeci też znajdują w niej azyl, ocalenie, perspektywę wychodzenia z mroków i piekieł zapaści. Jest to wręcz rodzaj łaski zadawanej na drogę trwania i przetrwania. Mimo wszystko i wbrew wszyst- kiemu. Literatura, królestwo wrażliwców i nieustraszonych poszukiwaczy duchowej przygody towarzyszy ludziom od zawsze.
Pisanie wierszy to sposób wyrażania swo- ich uczuć. Bólu, strachu, szczęścia, miłości. Na początku trzeba pracować pilnie nad każdym słowem w utworze, dokładnie planować wszystkie wątki, upiększać, poprawiać. Póź- niej dojdziecie do wniosku, że takie planowa- nie nie ma sensu. Podczas poprawek wiersz traci swoje naturalne piękno. Roztargnienie - gdy piszemy w chwili szczęścia, smutek - gdy czujemy ból. Wiele pięknych cech, których na co dzień nie zauważamy, a które dodają uroku temu co robimy.
Gdzie udać się z gotowym wierszem? Jest wiele miejsc... Niewątpliwie jednym z nich są wszelkiego rodzaju pisma literackie. Na pozór banalna rzecz, ale wystarczy chcieć i tylko porozmawiać, z kim trzeba. Nie można rów- nież zapomnieć o internecie, który jest bardzo przydatnym źródłem komunikacji. Należy tylko pamiętać, aby nie przesadzać z tym medium! Tu znajduje się bardzo dużo niedo- brych rzeczy. Ale co zrobić, kiedy opublikuje- my już kilka pierwszych wierszy i zabraknie weny?.. Wtedy najlepiej zrobić sobie prze- rwę... Kilkudniową... Miesięczną. Nie trzeba pisać codziennie. Choć bardzo wskazane jest ćwiczenie pisania od strony warsztatu. Kształ- cić się w tej dziedzinie można przede wszyst- kim czytając wiersze innych. Pisanie wierszy to sposób wyrażania uczuć! Medytacja nie jest bierną zadumą czy estetycznym rozmyśla- niem, nie jest zadziwionym pochyleniem nad potokami wody i pytaniem o przemijanie. Poeta mocnym głosem, a Świadczy o tym postawiony wykrzyknik, nakazuje nam, byśmy patrząc na świat nie czynili tego biernie. Przedzieraj się, idź pod prąd, pytaj: gdzie jesteś źródło? W tym i w każdym następnym przywoływanym przez poetę obrazie spotyka- ją się prawie zawsze zamyślenie i dramatycz- ne pytania.
Jednak jedną z najważniejszych jest dla poety pamięć. Bez pamięci w ogóle trudno sobie wyobrazić pisanie wierszy. Niektórzy uważają, że to jest pierwsza cnota, pierwsza konieczność w pracy pisarskiej. Drugą jest uwaga. Wybitny poeta Josif Brodski mówił, że pisanie wierszy potęguje świadomość, potęgu- je wiedzę i postrzeganie świata. Te wszystkie jakości widzi się w dobrej poezji, w której
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
15
ważny jest jeszcze sposób łączenia tych ele- mentów, czyli inteligencja. W poezji wszystko polega na przeżyciu i na wyobrażaniu, które są w nas, które budzą się pod jego wpływem. A przecież pisanie wierszy to nie tylko sukce- sy. Często po napisaniu wiersza ma się poczu- cie fiaska. Nie udaje się pokonać dystansu między poetą a opisywanym człowiekiem. Ale to samo może się zdarzyć, kiedy opisujemy przyrodę. Z drugiej strony wydaje mi się, że groźne byłoby poczucie zadowolenia z tego, co zrobiliśmy. Z pewnością istnieje różnica mię- dzy wierszami, które uważamy za bardziej udane od takich, które jak gdyby prześlizgnęły się po powierzchni. Te drugie zresztą na ogół wrzuca się do kosza.
Poezja, to między innymi próba podziele- nia się tym, co wiem, z kimś, kto zechce posłu- chać, czy przeczytać wiersz. Wielu ludzi prze- chodzi obojętnie obok rzeczy bardzo pięk- nych, nie dostrzegając ich. A tacy, którzy odważą się, i zechcą czasem wziąć książkę jakiegoś poety do ręki, nagle odkrywają: ja też tak czuję, albo - ja też tak widzę. Jeżeli coś takiego się, zdarzy, jest to wielka pochwała dla poety. Jeżeli zważyć, że człowiek często czuje się bardzo samotny, to taka możliwość odna- lezienia się poprzez coś pięknego, poprzez dobry wiersz, poprzez dobrą literaturę, jest chyba czymś bardzo cennym i pewnie dlatego wielu ludzi czyta poezję.
Człowiek przywiązuje się do swoich wier- szy. Albo widzi w wierszu, pamięta w nim, jakąś historię, która jest dla niego szczególnie ważna, a nie musi być istotna, czytelna, dla odbiorcy. A przecież fajnie, jeśli ta komunika- cja jest jak najpełniejsza. Jest taki moment, po złożeniu książki, kiedy warto poradzić się kogoś. Dla poety pisanie wierszy nie powinno być przedmiotem ambicji ani też celem. Powi- nien pragnąć poznać świat, życie swoje, in- nych ludzi, życie roślin i przedmiotów. Język poetycki jest jedną z form, jakie przybrać może poszukiwanie wiedzy. Osobiście nie jestem zwolennikiem tezy, żeby poezja była nazbyt popularna. Dobrze jest, jeśli pozostaje czymś rzadkim i niezwykłym, by miała taką moc, że nawet niewielka jej ilość może obu- dzić język i serce.
Młody poeto, jeśli zamierzasz dodać swój wiersz do działu dla poetów dobrze władają- cych piórem, będzie on poddany publicznej ocenie i krytyce. Krytyce tym ostrzejszej, że Czytelnicy mają prawo zakładać, iż pisanie wierszy jest czymś więcej niż niedzielną rozrywką. Masz ambicje i chcesz być w pisa- niu coraz lepszy? Musisz orientować się za- równo w historii, jak i w literaturze, nie tylko współczesnej. Czerpiąc w większym lub mniejszym stopniu z tej tradycji, musisz pisać oryginalnie i tworzyć coś własnego. Jeśli upubliczniasz swój wiersz, to tym samym docierasz do szerszej publiczności. Musisz zdawać sobie sprawę, że poezja to dziedzina twórczości, w której czytelnika mniej intere- suje osoba autora, a bardziej jego dzieło. W momencie publikacji wiersza to, kim jesteś, jak się czułeś pisząc wiersz i jak głęboko przeżyłeś jego treść jest ważne tylko w takim stopniu, w jakim udało Ci się to przekazać w wierszu.
Poezja to sztuka. Liczy się nie tylko głębo- ka treść, ale także forma w jakiej została przekazana. Jeżeli chcesz po prostu coś opo- wiedzieć, wybierz pisanie prozą, albo dzienni- karstwo. Tam metafizyka znacznie mniej się liczy.
Numer 5(261) maj 2018
16 Józef Baran
Spadając, patrzeć w gwiazdy 26
(fragmenty)
Nim pozakładali pierwsze kolonie, fa- zendy, obsiali pola soją, zbożem, kukurydzą, trzciną cukrową, zanurzyli się korzeniami, pokoleniami w tej ziemi, nauczyli mówić po portugalsku i to tak, aż stał się w końcu ich pierwszym językiem...
W Guarani das Missóes przebywam na plebanii, zaprzyjaźniając się z ojcem Mario, urodzonym w Paranie. Chętnie opowiada o specyfice katolickiego Kościoła brazylijskie- go, tak niekiedy innego od polskiego. Na przykład, tu w Guarani istnieje jeszcze w szczątkowej formie indywidualna spowiedź (na Boże Narodzenie i Wielkanoc), ale gdzie indziej w Brazylii zrezygnowano z niej cał- kowicie, bo teren rozległy, a księży za mało. W kościele wszyscy, ławka po ławce, przy- stępują więc w czasie mszy do komunii. Raz w miesiącu msze odprawiane są po polsku. Problem teologii wyzwolenia jest tu nadal żywy, księża w większości opowiadają się przeciw celibatowi...
IV Jose i Leokadia
Huk, szum, jaki wydobywają z siebie o wieczornej porze młyny oceanu — zdają się tu działać kojąco... Przemieściłem się już do stanu Parana, do nadoceanicznej miejscowo- Ści Balneario Atami. Goszczą nas Leokadia i Jose, oboje niewielcy „ludzieńkowie” za to o wielkim sercu, niezwykłej skromności i uprzejmości. Są nalewki z cachacy, jest bar- readu: wołowina gotowana w kamieniaku; gospodarze dogadzają nam jak umieją; bra- kuje tylko ptasiego mleczka. Wędrujemy z nimi po plaży. Wsłuchujemy się w ocean i w siebie. Woda ciepła, choć koniec zimy, można zzuć buty i wałęsać się całymi kilometrami... aż do Wyspy Miodu, której nazwa brzmi tak zachęcająco, że przeprawiamy się na nią stateczkiem, by odbyć całodzienną wyprawę - z Agatą, moją tłumaczką, która dzielnie towarzyszyła mi w spotkaniach autorskich
Dzienniki na uniwersytecie i przetłumaczyła esej o poezji i empatii.
Młyny Boże Atlantyku pracują nieprze- rwanie. Zbieram na plaży „nadmorskie gwi- azdy”, muszelki, przewracam na grzbiet martwe żółwie wyrzucone na piasek, które na drugi dzień staną się łupem sępów, czar- nych ptaszysk z białymi kołnierzykami.
Kresowy zaśpiew polszczyzny Leokadii wywodzi się stąd, że jej polscy rodzice go- spodarzyli na Wołyniu i udało im się zbiec pewnej nocy na 5 minut przed tym, jak ich wieś została puszczona z dymem przez na- cjonalistów ukraińskich. Jakiś czas się tułali, zanim wraz z małą łodzią wpadli w ręce Niemców. Zostali wywiezieni na roboty do Niemiec, a po wojnie wybrali właśnie Brazy- lię jako kraj przyszłości. Leokadia niewiele pamięta z wczesnego dzieciństwa. W szkole zaczęła mówić po portugalsku. Stawał się on jej pierwszym językiem, język dzieciństwa zaś przesunął się na daleki plan. Ukończyła anglistykę na uniwersytecie, została lektorką, powoli zapominała polskich słów. Renesans jej polszczyzny nastąpił już na emeryturze (tu odchodzi się na nią wcześnie). Zaczęła się go znów uczyć na kursach, wkuwać gramaty- kę i dziś sama prowadzi kurs języka polskie- go w Kurytybie.
Jose, też polskiego pochodzenia, trochę podobny do Luisa de Funesa, ale w istocie bardzo poważny agent ubezpieczeniowy i człowieczek o wielkiej ciekawości i wiedzy. Przy tym obdarzony specyficznym, ciepłym z cicha pęk humorem. Zwraca się do swojej Leosi zawsze: „Mamusiu”.
Gdy wsiada do auta, macha jej ręką na do widzenia, a dopiero po chwili, po zapuszcze- niu silnika, udaje, że ją właśnie rozpoznaje („Aaaa... to ty!”), i wpuszcza do samochodu. Lubi powtarzać: „Szczęście wrony - że nie ma żony”. Albo „Z taką doradą do dupy jadą”. Albo: „Lepiej odpukać w drewno niż w czoło”. Gdy stoimy w korku, pociesza nas: „W taki sposób nie zapłacimy mandatu”. W trakcie jazdy puszcza płytę z tangami argentyńskimi, lecz okazuje się, że płyta wypaczyła się w słońcu. Gdy Leokadia zwraca mu uwagę, że nie powinien jej trzymać na wierzchu, ripo- stuje: „Płyta jest dobra, tylko śpiewak za- chrypł”. Po chwili dodaje: „Mamusiu, musimy ponownie pojechać do Buenos Aires, żeby zakupić płytę z innym, lepszym śpiewakiem”. A kiedy Leosia mówi, że czuje się już zmę- czona tą jazdą w weekendowym korku, pociesza ją zabawną polszczyzną: „Wolę być zmęczony, niż umrzeć, by spoczywać”. Gdy jesteśmy na miejscu, wieszają uprane koszu- le w ogrodzie — i „mamusia” martwi się, że w nocy, podczas burzy, koszule mogą spaść, Jose zaś na to: „Ależ nie martw się, ta koszula nie spadnie dalej niż na ziemię”.
Nadmorski domek letniskowy Jose i Le- okadii jest parterowy, ale na tyle pojemny, że mieścimy się w nim nie tylko my, lecz rów- nież synowa i córka z dziećmi, którzy przyje- chali też na cztery weekendowe dni nad ocean. Ani córka, ani wnuczki nie mówią po polsku.
W sobotę Jose oprowadza mnie po swo- im ogródku. Ileż tu smakowitych nazw drzew! Jest kasztan portugalski, jest guape — co rodzi smaczne owoce i zwabia roje bez-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
szelestnych much, uwielbiających ich smak. Są krzewy goiabeira i pitan-gueira, jest inga- zeiro — o smacznych, drobniutkich owocach. Zachwyca swoimi płynnymi kształtami wspaniałe rozłożyste drzewo flamboyant. Kwitnie właśnie akacja mimosa i araca, i dzika mandarynka. Są pomarańcze o won- nym zapachu i białych kwiatkach. Nespeira, abacate, cinamono, alvawaka, kaktus z wiel- kimi liśćmi i niestety kolcami - doskonale nadający się na wieńce nagrobne. Rzuca się w oczy sombreiro, kapeluszowate drzewo o dużych liściach, bardzo popularne na nad- morskich alejkach. Jest hibiskus przyciągają- cy kolibry i ozdobny banan, i koci pazur. Rosną lagrima de Cristo, czyli łzy Chrystusa. A w środku tego wszystkiego gospodarz, Jose — też dziwny okaz ludzki, nie mniej egzotycz- ny niż drzewa i kwiaty, i ja, Józef z dalekiej Polonii, wciąż w myślach porównujący ten ogródek do swojego ogródka przy chałupce letniej w Borzęcinie.
O ile w dzień tu nad morzeni dość ciepło i pada tylko przed południem, to w nocy ka- nonada grzmotów, ulewa, grad i wichura jesienna, jakby przewalał się halny za okna- mi. Czegoś podobnego już dawno nie przeży- łem, a przyjechałem przecież do Brazylii, żeby dogrzać starawe kości. No i masz babo placek! Na miejscu dowiedziałem się, że Kurytyba to Londyn Brazylii, a w ogóle w Paranie — jak w garncu: w jeden dzień cztery pory roku. Wieczorem w telewizji usłyszeli- śmy, że w sąsiednim stanie Santa Catarina szalała w nocy taka trąba powietrzna, że wyrwało z ziemi wiele domów. Pewną rodzi- nę z ich domem wichura porwała, uniosła w górę, zakręciła i przeniosła jak puch dmu- chawca o 150 metrów dalej. Dzięki Bogu wylądowali miękko na ziemi, zdrowo i cało, poza tym, że w jednej sekundzie stali się bezdomnymi. Mimo wszystko jak tu nie dziękować Bogu, że się cudem ocalało!?
Jakiś inny gospodarz z tej wsi łapie się za głowę, gdy opowiada, że jego krowa ważąca 250 kilo - w sekundzie „wyparowała” w powietrzu uniesiona przez trąbę.
Gdy wracaliśmy malowniczą trasą przez góry Serra do Mar do odległej o 150 km Kurytyby, widzieliśmy powyrywane przy drodze drzewa. Domyślam się, że wichura nie zrobiła większych szkód nad Paraną, bo wstrzymał ją spokój i uśmiech Jose i Leoka- dii. Tej niespotykanie spokojnej pary.
Ale o tym wiedziałem tylko ja i nikt poza mną... nawet telewizja stanowa...
V Jestem Śślepcem...
Zauważam, że gdy jestem w nowym kra- ju, poruszam się jak ślepiec. Początkowo nic nie wiem, niczego nie zrozumiem, pytam o wszystko, macam wokół siebie białą laską, uczę się nowych miejsc. W miarę upływu podróży zaczynam łączyć różne fakty, wyda- rzenia, rozmowy; próbuję dochodzić do uogólnień. Mieszkałem kiedyś parę dni z ociemniałym, który rozpytywał o każdy szczegół: kto obok niego stoi, jak jest ubrany, jakie meble są w pokoju...
cdn.
Numer 5(261) maj 2018
Recenzje 17 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 5(261) maj 2018 Peregrynacje poetów między doczesnością a wiecznością Przedmiotem naszej prezentacji jest to- mik podwójny w jednej książeczce dwóch autorów – Tadeusza Basiagi i Marka Jerze- go Stępnia. Noszą one wspólny tytuł: „Wier- sze”, zaś część Basiagi została zatytułowana – „Motyle”, natomiast Stępnia – „Opiekun światła”. To, co łączy obydwu autorów – to szczególne umiłowanie wspinaczki, górskich wycieczek, ale i dłuższych podróży dolinami i grzbietami górskimi Beskidu Sądeckiego. I na dobrą sprawę wszystkie opublikowane tu wiersze zostały zainspirowane, a nawet napisane w czasie takich podróży, które mają dla poetów charakter sentymentalny, ale i mocno refleksyjny. Wtedy też dowiadują się wiele na temat nieubłagalnego upływu czasu, odczuwają również starzenie się i osamot- nienie, co skłania ich do tworzenia utworów o charakterze „bilansującym własne życie”, na które w domu czy wrzawie miejskiej zazwyczaj nie ma odpowiedniego klimatu. W ten sposób uzyskują nowy wgląd i nowe doświadczenie własnej egzystencji, które poniekąd pozwala im pogodzić się z losem doczesnym, ale i pomyśleć o wieczności, głównie w tradycyjnym duchu religijnym, jak również z perspektywy posiadanej wiedzy kosmologicznej – głównie tak czyni właśnie Stępień, dla którego fenomen światła i jego różnorodne doświadczenie stanowi rękojmię drogi do pewnej, bliżej nieokreślonej wiecz- ności, przekraczającej jej religijne wyobraże- nia i horyzonty. Dobre klimaty utworów tych autorów oddają następujące ich wiersze – np. Basigi, który w utworze pt. „Rzeka”, pisze: nawet / gdy staniesz / w rzece / w każdej / kropli czasu / tą samą / rzeką / nie jest lub w „Chwi- li” – zawsze jesteśmy samotni / dotyk zbliżenia / czyni nas ślepymi / lepszej drogi nie ma / wszystkie prowadzą / donikąd / w sobie w świecie w innych / szukaj / coś co warte / chwili. Stępień natomiast w jednym z wierszy bez tytułu oznajmia: Przy drodze do wieczno- ści wytrysnął strumień / pragnienie wędrują- cych ludzi / Wzmacnia ich ciała i pobudza ducha / (...) // Przy drodze do wieczności są ustawione znaki / zbyt subtelne dla rozkoja- rzonego wzroku / Tylko serce dostrzega sym- bole / odnajdując niebo w ciemności / Pozba- wione pragnień wyrywa się z ciała / chcąc podążać promenadą ciszy. Z kolei w wierszu – „Opiekun światła” poeta z Limanowej kreuje taką oto wizję człowieka w relacji ze światłem: Życie gaśnie / kołując ku ziemi / rozłącza się / z symbio- tyczną smugą // Opiekun światła / ujmuje stery / wzbija się w wieczność / niezniszczalna cząstka // W morzu świadomości / połyskują fale / Ono trwa bez początku i końca / w ukrytych wymiarach // w nieopisanej radości / jaką emanują istnienia // Jest podstawą wszystkiego / nawilża wysuszone krople / po ich zetknięciu z życiem // Ścieżka dusz / jest przygodą serca / wymykającą się wyobraźni człowieka. Nie trudno zauważyć, że w obydwu przy- padkach autorzy odbywają oryginale podróże po świecie Beskidu Sądeckiego, które stanowią zarówno pretekst, metaforę ich osobistego istnienia, ale i stanowią przygotowanie do drugiego etapu podróży – ku wieczności, która nie ma ani początku, ani końca, ale i łączy doczesność z sobą w niekończący się splot wydarzeń, które ujawniają „refleksyjne fale” świadomości poetów, ale i pewnie wielu ludzi podejmujących podobne wędrówki: od aktu- alnej realności świata ku jego niekończącym się wymiarom. Warto tu również nadmienić, że w kre- acji własnych wizji bardziej zdecydowany jest Stępień, który jest mocniej intelektualnie przekonany, że fizyczna, ale i metafizyczna natura światła jest pewną rękojmią wieczno- ści, natomiast Basiaga często wątpi totalnie w pozytywny wymiar wieczności i nie posia- da odpowiednich skojarzeń oraz wyobrażeń co do jej możliwych treści: powraca z nadzie- ją, że jej wizja religijna może spełnić cel jego podróży egzystencjalnej. W jednym z wierszy bez tytułu konstatuje: przyjdzie czas / że czasu nie będzie / nie będzie dzisiaj / nie będzie jutra / w kokonie ciszy / będę miejscem / w którym mnie nie będzie. Uważa również, że odchodząc z porządku doczesnego należy przyjąć, iż to krok nadziei / w otaczającą miłość. Dla Stępnia doświadczenie świata wirtu- alnego, jego hybryd ze światem rzeczywi- stym, owocującym ekspansją chaosu w życie indywidualne i zbiorowe ludzi, budzi także niekłamany niepokój. Chaos bowiem zaburza mu obraz religijnego poczucia wieczności, które nierzadko ulega ideologizacji kon- sumpcjonizmem, ale i pospolitą demagogią. W jednym z kolejnych wierszy bez tytułu dowiadujemy się zatem: Warianty zdarzeń zapuszczają macki / w ludzkim umyśle podat- nym na stres / Miasta bez granic w oparach asfaltu / drażnią i burzą sieci neuronów // Prawda dociera do stojących tłumnie / przed okienkami wypasionych banków / Jej objawie- niem zajmują się media / Zysk procentuje bogactwem chaosu // (...). To doświadczenie jest dla poety wyrazem współczesnej cywili- zacji, dla której pojęcie wieczność staje się obce kosztem życia ludzi „tu i teraz”. Warto, naszym zdaniem zwrócić uwagę na te tomiki, gdyż ukazują one złożone me- andry postrzegania i przeżywania człowieka we współczesnym świecie, tradycyjnie wstę- pującego na drogę wędrówki „między ziemia a niebem”. prof. Ignacy S. Fiut ____________________ Tadeusz Basiaga, Marek Jerzy Stępień, „Wiersze”. Wydawca Marek Jerzy Stępień, Limanowa 2017, s. 68. Nastrojowe dysonanse Marty Pawlickiej- Włóki Dopiero co ukazał się tomik Blanki Łu- komskiej-Świegockiej Kamień i muszelka wykazujący ogromną wrażliwość na słowo autorki żyjącej na co dzień muzyką (będącej pedagogiem w Szkole Muzycznej), a teraz trafił do moich rąk zbiór wierszy Dysonanse Marty Pawlickiej-Włóki, poetki i kompo- zytorki zawodowo związanej z nauczaniem wychowania muzycznego. I nic w tym dziwnego, bo większość spotkań z poezją łączy się dziś ze śpiewem i muzyką instru- mentalną – przecież już dawno temu obie te muzy sobie partnerowały ku zadowoleniu i radości zasłuchanych. Muzyka w wierszach M. Pawlickiej- Włóki tworzy nastrój skupienia, w którym świetnie się czują słowa liryki pełne czuło- ści, subtelności, także i zadumy nad sensem ludzkiego istnienia. Co ciekawsze, połącze- nie tych dwu dziedzin sztuki i zarazem artystycznych żywiołów daje przeżyciu silny, pełen ekspresji impuls. Jednakże bywają – jak w muzycznych pasażach – dysonanse, które nie tylko brzmią, ale też wnoszą istotne znaczenie do refleksji nad meandrami ludzkiego losu, gdzie nie wszystko jest tak poukładane, jak w taktach zapisanych nutami: Otulona muzyką brzasku wchodzę na ścieżki pięciolinii Melodia pola rozpina dach nad dysonansem mojego serca Poetka zdaje się dyrygować naszą uwa- gą, skłaniając do przemyślenia owych, niekiedy ambiwalentnych uczuć, emocji czy sytuacji. Zachęca nas do tego liryczna intro- dukcja: Zamysł – uwięziony krąży galopem słów w samotrzasku serca łzą oniemiałą na niezapisanej kartce Uwolniony westchnieniem ciszy może wyśpiewać poszept skrzydeł wiersza (Dokończenie na stronie 18) 18 Recenzje Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 5(261) maj 2018 Nastrojowe dysonanse Marty Pawlickiej- Włóki (Dokończenie ze strony 17) Wyobraźniowej projekcji autorki często towarzyszą motywy muzyczne, które jakby mimowolnie wkomponowują się w myśli i obrazy. W wierszu „Noc” pełna muzyki jest przyroda, żyjąca swoim rytmem i śpiewem, całym rytuałem subtelnych dźwięków i drgań własnej aktywności. Nie łudźmy się jednak: życie niesie ze sobą nie tylko czas ukojenia, ale i czas niepokoju oraz rozdar- cia. Podmiot liryczny doświadcza owych tytułowych dysonansów niczym potrącenia w niedobrą, fałszywą strunę. Oto poetka, co zauważyłam z satysfak- cją, podobnie jak i ja w zbiorku „Niewygasłe znaki zapytania”, wciąż pyta, wciąż ją coś głęboko nurtuje. Szuka wyjaśnienia tajem- nic egzystencjalnych, które wszystkich nas trapią. Jest jakaś niepisana, a jednak wyra- żona poetyckim słowem umowa poetów, by to, co niedopowiedziane przez filozofów, magią lirycznych metafor zgłębić. I mimo owych napięć i zgrzytów podświadomie domagamy się przecież jakiegoś ładu czy harmonii w nas samych, jak i w otaczającym świecie. Krystyna Cel ___________________________ Marta Pawlicka-Włóka, Dysonanse. Wydawca: Nauczycielskie Stowarzyszenie Kulturalno- Oświatowe NASTOK, Piotrków Trybunalski 2017. Morska metafizyka poety U podłoża poezji tego autora leży szero- ko rozumiany fenomen morza, wynikający z pierwotnego jego doświadczenia: szumu fal, mew szybujących nad nim, powiewy wia- trów itp. Chodzi tu o tomik wierszy wielko- polskiego poety Bogusława Chmiela – W matni świata. W budowanym przez poetę świecie tylko świadomość opuszcza ciało, prowadzi ku innym światom, tam gdzie: (...) początek wszechrzeczy / kosmiczna światłość / ona przez czas / naszego pobytu na ziemi / zamieszkuje w nas / (...) / by powrócić do niego / z doświadczeniem przeżytym / nie zawsze najlepszych chwil. Życie w takim świecie jest na kredyt, któ- ry trzeba „spłacać łącznie z odsetkami”. Chmiel rozmawia wierszami z tym światem, które również same i bez udziału autora prowadzą niekończące się rozmowy, a w konsekwencji ewoluuje on w nas, a my ra- zem z nim. Ta wzajemna koewolucja jednak prowadzi do tego, że oddalają się od siebie. Również każdy „drugi człowiek” podlega analogicznym procesom, choć jego obecność w życiu osobistym jest najważniejsza. Z latami przebywania człowieka w takim świecie, którego przejawem jest narastający ból fizyczny, jego istnienie opiera się na systematycznym dozowaniem ciału pigułek. W związku z powyższym: w człowieku – według poety – spotykają się dwa światy: żywy i umarły „złączone czasem i przezna- czeniem”. Autor jest również w pełni świa- domy, że jest integralnym elementem wszechświata, podlegającym jego procesom, choć nie wiadomo dlaczego tak musi być? Przysłowiowy „koniec świata” ciągle wisi nad nami, choć pewnie odsłoni się w następnej fazie jako ulepszona forma DNA naszego gatunku, bo taki chyba jest sens przemijania, choć w naszym kraju dla każdego z osobna ważniejszy jest „jego pies” niż sens zbiorowej koegzystencji ludzi – konkluduje. Liście i ich nieustanne opadanie malują kolejne „światy odesłane” od naszego aktualnego, np. lasu, w elementach którego poeta odnajduje swój sens egzystencjalny – czuje się jego integral- ną składową. W tych transformacjach życia codziennego z bliskimi w uścisku domowym ważny jest stół: (…) on pamięta wszystko / jakże inny był wtedy świat / strażnik pamięci / kolejnych pokoleń. Świat bowiem dla Chmiela staje się następstwem pór roku, które nie liczą się z czasem i jak mgła otaczają go wraz z naszymi bliskimi, gdzie wiosna jest kluczo- wa. Życie bowiem przypomina podróż pocią- giem z jednej do drugiej nocy – tam „gdzie morski wieje wiatr”. W duszy poety spotykają się dwa światy: żywych i umarłych „złączone czasem i prze- znaczeniem”. Poeta rozumie, że jest elemen- tem wszechświata, podlega jego procesom, choć końca nie wie – dlaczego tak musi być? Na tym chyba – przypuszcza – zasadza się wszelkie przemijanie. Obserwowany ciągły opad liści budują kolejne „światy odesłane”, np. lasu, w którym poeta odnajduje siebie i swój sens istnienia. Taki wariabilizm stanowi dla poety ową „metafizykę morską” jego utworów poetyckich, w których bez końca nawraca doświadczenie „falującego morza” jako podłóż naszego istnienia. Warto sięgnąć zatem po ten oryginalny tomik i porównać z nim własne reminiscencje egzystencjalne. prof. Ignacy S. Fiut ____________________ Bogusław Chmiel, W matni świata, Seria LIBRA, Związek Literatów Polskich, Oddział Poznań, Poznań 2015, s. 40. Kim będę jak dorosnę? Poszukiwania właściwej życiowej per- spektywy są nierzadko nastręczone wieloma niepowodzeniami i wyrzeczeniami. Młody człowiek, rozpoczynający karierę solową, wyznacza sobie niejako cel nadrzędny, z każdym doświadczeniem wysublimowany w intensywniejszy sposób. Kierunek wiedzie często przez przeciwności losu, ujawniające swoją niełaskę w najmniej oczekiwanym momencie. Stawiane na wyznaczonej ścieżce przeszkody nie tylko uczą radzenia z poraż- kami, których jak wiadomo nie jest wcale tak mało, ale przede wszystkim uwarunkowują życiową mądrość, nie dającą się wypracować ani tym bardziej wyszkolić w placówkach naukowych. Paweł Nowakowski rocznik 1992, lau- reat niezliczonych konkursów literackich, jest autorem tomu wierszy (prozy literac- kiej), będącego zwieńczeniem początkiem pisarskiej drogi. Między innymi, bo o nim mowa, ukazał się nakładem wydawnictwa Mamiko. Zbiór obdarzony niezwykłym zmy- słem powonienia łączy elementy filozoficzne, antropologiczne jak i historyczno-biograficzne, uzupełniając o przemyślane wnioski szkicują- ce obraz nieskazitelnej swoistej metafory. Nowakowski kreujący liryczne „ja” stara się pobudzać nie tylko wyobraźnie czytelnika, ale także zmusza do samo myślenia, drążenia tematu, odnajdywania ukrytych znaczeń i paraboli. Wypełniając poszczególne karty tomiku odsłaniamy niepowtarzalny styl poetycki, korzystający garściami z poprzednich poko- leń, lecz jednocześnie na nowy typ literatury przekładając to co było i dopełniając zaokrą- gleniami utożsamiającymi indywidualizm. Krystalizujący się opis świata wykracza poza obrane wcześniej ramy czasoprzestrzenne, uchylając furtkę do „magicznego ogrodu” czekającego na każdego kto ma choć odrobi- nę wolnej woli i nie boi się do niego wstąpić. Liryczne „ja” buduję atmosferę, z jednej strony profesorskiego referatu, a z drugiej mamy do czynienia z codzienną walką o lepsze jutro, rzecz jasna nie udającego się w prosty sposób zauważyć. Wystarczy jednak chwila by dostrzec w zawirowaniu pętli słów to, które odpowiada naszym potrzebom, potrzebom momentu i potrzebom klucza do zrozumienia całości pojedynczego tekstu. A on nie pokazuje nam jasno z czym mamy do czynienia. Prowadzi do środka labiryntu, w którego głębi czai się mityczny potwór – Minotaur. Na szczęście nie ma obaw. Jest on bowiem niegroźnym młodzieńcem, jak zosta- ło uprzednio wspomniane, będącym na początku drogi. Nie straszny ani jego gniew, gdyż jest zupełnie nieszkodliwy i potulny jak baranek, ani rządze, skutecznie przytłumio- ne. A nawet jeśli zabłądzimy, niemal od razu powinniśmy odnaleźć właściwą ścieżkę, nakreśloną swego rodzaju kodem kresko- wym, wizualizującym pragnienia. Między innymi jako debiut książkowy po- jawiający się w twórczości poety, gdy ten ma lat 25, nie jest wyłącznie spełnieniem jako autora i wydrukiem zbioru poezji, ale praw- dopodobnie zawiera odpowiedź na pytanie „kim będę jak dorosnę?”. Przyszłość poetycka nie będzie łatwa. Nie chodzi tu jedynie o aspekt finansowy, bo ów da się zwykle przykryć, lecz zaufanie potencjalnego czytel- nika i krytyka recenzującego kolejne zbiory wierszy. Pierwszy należący do „specjalnego” rodzaju odbiorcy, wybrzydza i dumnie unosi nosek. Drugi natomiast, wiecznie niedoce- niany, zza biurka, pisząc o parabolach, skład- niach, symbolizmie, niekoniecznie dostrzeże dzieło, być może wielkie w swej treści i przekazie, ale niedostrzeżone przez przy- chylne redaktorskie oko. Życie przyszłego poety nie będzie usłane różami (nie ma róży bez kolców), lecz nie powinien, przynajmniej w mojej opinii, rezygnować.
Paweł M. Wiśniewski
Paweł Nowakowski, Między innymi Wydawnic- two Mamiko, Nowa Ruda 2017.
W bliskim kręgu
Osowski o pisarzach i poetach
Książka Mirosława Osowskiego „W bli- skim kręgu” jest publikacją wybitnie regio- nalną, wydaną na użytek przede wszystkim miejscowych czytelników, bibliotek i szkół. Składa się z recenzji tomików poetyckich i prozatorskich autorów związanych środowi- skowo z pisarzem, a także biogramów po- etów i pisarzy pochodzących z tzw. trójkąta, leżącego między Wisłą i górnym Sanem, to jest okolic Stalowej Woli, Tarnobrzega i Sandomierza. Mirosław Osowski mieszka w tym zakątku od 34 lat i dość dobrze poznał specyfikę i historię tego niewielkiego laso- wiackiego regionu. Recenzowani autorzy to jego bliscy lub dalsi znajomi, przyjaciele, koledzy, członkowie tego samego związku literackiego lub stowarzyszeń literackich, działających na tym terenie. Pisząc recenzje ich książek kierował się przede wszystkim chęcią promowania miejscowych twórców i literatury, którą tworzą. „W recenzjach swo- ich — jak pisze sam autor we wstępie - stara- łem się pokazać obok walorów, także słabo- ści omawianych książek czy tomików. Szcze- gólnie dotyczy to utworów prozatorskich. Miałem jednak świadomość, że były wyda- wane sumptem własnym, a autorzy nie byli zawodowymi literatami...”.
W części drugiej —- Osowski przedstawił sylwetki poetów i pisarzy, którzy już weszli do historii literatury i mniej lub bardziej trwale się w niej zapisali, a w jakiś sposób związani są z tym regionem: albo poprzez miejsce urodzenia, albo związki rodzinne i przyjaźnie. Są w tej grupie autorzy książek
mniej znanych, ale także tacy, którzy znaleźli się w lekturach szkolnych. Większość bio- gramów dotyczy autorów już zmarłych. „Biogramy zamieszczone w mojej książce - pisze dalej autor - służyć mają przypomnie- niu ważnych literackich postaci z naszego regionu na przestrzeniu dwóch wieków”. Autor książki „W bliskim kręgu” stara się ukazać w krótkim zapisie ich tragiczne i skomplikowane losy - choćby Brunona Ja- sieńskiego czy Stanisława Piętaka, poetki Bronisławy Ostrowskiej, żołnierza i piewcy Legionów, Józefa Mączki albo Stanisława Młodożeńca, żołnierza Września 1939 r. i polskiej armii na Zachodzie. Niektóre z bio- gramów są skrótem naukowych opracowań i słownikowych haseł, zamieszczonych w różnych źródłach, i były publikowane przed laty także w lokalnym tygodniku, „Sztafecie”. Ich przypomnienie - jak przyznaje Osowski - ma służyć przede wszystkim celom eduka- cyjnym, poszerzać wiedzę o kulturze regionu i ją popularyzować.
Ireneusz Głowala
Tłum jak Zawsze był rozbawiony
Nie wiem czy droga była kamienista, czy zwykła spalona ziemia na skorupę. Tabuny kurzu unosiły się jak za stadem Tarpanów na stepie Dzikich Pól. Ograniczając widoczność, drapiąc niemiłosiernie gardło. Odksztusza- łem błoto czasem ktoś splunął krwistą fleg- mą. Ociekający pot drążył na brudnej twarzy kanały - plan nieznanego miasta. Nie prze- szkadzało to kurtyzanom wabić głębokim dekoltem.
Był śmiech, obelgi, wytykanie palcami. Tłum jak spłoszone bydło reagował całością. Wydaje się, że było kilku prowodyrów steru- jących tą ogłupiałą masą. Ukryty w gigan- tycznym pochodzie czułem się bezpieczny. Podporządkowałem się jego rozwydrzonym gestom.
Dźwigał na karku oskórowaną belkę przytroczoną rzemieniem do rozłożonych ramion.
Ktoś GO opluł inny rzucił kamieniem z mojego otoczenia. Zauważyłem z przeraże- niem, że współtowarzysze bacznie mnie obserwują. Cisnąłem w skazańca przydroż- nym otoczakiem. Głucho jęknęła belka. Zszedł ze mnie wzrok. Poczułem się pewniej.
Upadł. Strażnicy zaprzęgli do pomocy przypadkowego gapia. Niczym tur pochwycił pod ramię skazańca i dźwigał na wpół
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
19
omdlałego.
Na wzniesieniu stały trzy drewniane słu- py. Rozwydrzony motłoch podkową napierał na miejsce egzekucji. Wpychając mnie niemal na płaczące kobiety. Setnik wydał polecenie pretorianom utworzyć koło. Żołnierze krzy- żowo pochwycili się za pasy. Nikt nie prześli- zgnął się przez kordon.
Zarzucono liny wciągając skazańców niemalże na wierzchołki słupów. Belki umo- cowano poprzecznie. Ci co byli najbliżej przysięgają — ten po lewej drwił z NIEGO, po prawej o coś prosił. Uzyskawszy odpowiedź stał się spokojny.
Nie mogę tego potwierdzić. Na krzyk bó- lu w czas wbijania gwoździ w nadgarstki i stopy odwróciłem głowę. Czułem, że gorący metal wypala mi wnętrzności. Widziałem tylko jak setnik włócznią przebija bok.
Tłum szybko się nudzi. Plac błyskawicz- nie pustoszał. Stałem jeszcze chwilę patrząc na martwe ciała zwisające z krzyży. Widok ten sam co zawsze.
Pora była i na mnie.
Jerzy Stasiewicz
Dwie wizje
Pierwsza
biegną
z kosami na sztorc nasadzonymi kosynierzy spod kopca Kościuszki w Krakowie za nimi na koniu Kościuszko
sam
Druga
od Wawelu
idą na Giewont
do śpiących rycerzy oni ciągle śpią naród nie ma siły ich zbudzić
i powiedzieć
Że już czas
to wreszcie uczynić kto ma odwagę kosynierów
Numer 5(261) maj 2018
Rozmyślam nad pięknem
Historia powstania najnowszej książki poetyckiej Bożeny Boby-Dygi „Przynajmniej jeden raj. Wybór Bronki” ma związek z pew- nym przypadkowym, ale jak się okazało, mocno ważącym na artystycznej przyszłości autorki spotkaniem, które zaowocowało ideą przybliżenia jej poezji czytelnikowi izrael- skiemu. lnicjatorką i duchem sprawczym przedsięwzięcia była znana w Izraelu poetka, eseistka, tłumaczka i przyjaciółka krakow- skiej artystki Bronka Rosenfeld. Podjęła się ona nie tylko wyboru, ale też przełożyła wybrane wiersze oraz pomogła skompono- wać książkę (składa się na nią około czter- dziestu tekstów pochodzących z wcześniej- szych tomów, ale są tu również takie, które nie były dotąd publikowane).
Anna Dominiak
Niejako zapowiedzią ukazania się tej dwujęzycznej publikacji na izraelskim rynku wydawniczym była prezentacja wybranych tekstów w tamtejszej prasie literackiej. To też zasługa Bronki Rosenfeld. Po wydaniu książki autorka została zaproszona przez Stowarzyszenie Pisarzy Hebrajskich do Izraela, gdzie miała możliwość promować swój tom w trzech miastach: Tel Awiwie, Hajfie i Jerozolimie.
Ale nie była to pierwsza wizyta autorki w Izraelu. Istotnym składnikiem tomu jest cykl „Przylistki Bugenwilli z Ziemi Świętej dale- kiej” zbudowany z tekstów inspirowanych odbytą tam przed laty podróżą. Stąd wiele odniesień do historii i kultury hebrajskiej, wątków biblijnych, nawiązań do Holocaustu, przeszłości polsko-żydowskiej, nostalgii za tym, co bezpowrotnie w tej kulturze minęło. Silnie zaznacza się też zachwyt orientalnym krajobrazem. Poetka podkreśla przy tym poczucie genetycznej więzi z udręczonym narodem, zagłębia się w dramat Shoah:
Może mieszka we mnie
jedna z dusz dzieci dla których
palą się znicze w Yad Vashem?
A może biblijna Rut?
A może mały chłopiec który uciekł z getta? No bo dlaczego tak wzrusza
mnie los biblijnych braci i
dlaczego w Jeruzalem czuję się jak w domu?
W innym z tekstów poświęconych trage- dii dzieci pyta retorycznie:
Czy przyjdziecie nad Potok Cedronu w Dniu Ostatecznym?
(„Pomnik dzieci”, z tomu „Kropla”)
Mimo mocno tu obecnych, porażających mrokiem tonów, jest to poezja subtelnie emo- cjonalna, dotykająca szerokiego spektrum zagadnień _ egzystencjalnych _ (narodziny, śmierć, miłość, samotność, przemijanie, reli- gia). I choć są to, jak określiła we wstępie tłumaczka „wiersze otwartego serca”, operują frazą, która konsekwentnie unika emfazy, mówi „szeptem, a czasem tylko napom- knieniem”. Poetka opisuje interesujący ją świat natury i kultury afirmatywnie, ale jest w tej afirmacji antyczna powściągliwość, fraza jest jasna, czysta i czytelna. W ten sposób powołuje do istnienia obrazy eteryczne, pozbawione zbędnych szczegółów, nie obciąża ich nadmia- rem słów, dając odbiorcy krystaliczne impre- sje. Pogłębia je refleksja, którą nierzadko zabarwia ciepła ironia, czy też nuta godzenia się z nieubłaganymi prawami natury:
Zżółkłam
Jestem w trakcie opadania
Kołyszę się grawitacyjnie czasem podfruwam z wiatrem
Oszczędnie dozowaną ironię spotykamy też na przykład w tytule tekstu o współczesnej piękności, w której poetka dostrzega grecki kanon urody („Bogini basenu”).
Wiersze Boby-Dygi odsłaniają sposób per- cypowania przez poetkę rzeczywistości. Wiele z nich to opisy epifanijnych chwil, w których świat jawi się jako harmonia piękna i dobra („Beduiński Półksiężyc”). W tym sposobie patrzenia i umiejętności dostrzegania nieko- niecznie oczywistych walorów świata niebaga- telną rolę odgrywa wrażliwość estetyczna poetki, absolwentki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, konserwatorki dzieł sztuki. Dlatego może właśnie patrzy na świat, jakby był dziełem artysty, przykładając do tego patrzenia także pryzmat teoretyka sztuki. Jako artystka potrafi dostrzec walor niezwykłości w nawet najbanalniejszym fragmencie świata. Jeden z ciekawszych tekstów dotyczy refleksji o trudzie ochrony dzieł, „niemych pacjentów” trawionych upływem czasu. Odżywają one w rękach tych, którzy z „odkształconych drobin (na nowo) budują gmach” („Niemi pacjenci”). Poetka akcentuje tu przeświadczenie o odpo- wiedzialności za trwanie piękna, podkreśla, że kultura nie zna podziałów, a świat wyrasta z jednego pnia.
Można zauważyć, że uprawianie sztuki, bycie artystą w refleksji Bożeny Boby-Dygi jest pracą, rzemiosłem, wymaga uporczywego kształcenia warsztatu. W innym miejscu jed- nak podkreśla metafizyczny aspekt two-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
rzenia: „wiersze przychodzą do nas, żądają zapisania, grożą męką zapomnienia”.
W jednym z tekstów czytamy ciekawą re- fleksję o przemianach w sztuce. Co warte podkreślenia, poetka z nieufnością zdaje się odnosić do współczesnych estetyk:
Rzemieślnik może być Artystą
Artysta musi być rzemieślnikiem
powiedział Ktoś Mądry dawno
przed czasem Zakrwawionej Podpaski
oprawionej w ramy Konceptualnego Dzieła Sztuki
(„Okno z widokiem na duszę”)
Nie tylko sztuki wizualne są przedmio- tem zapisanej tu refleksji. Nie da się pominąć tekstów nawiązujących do muzyki, metapo- etyckich wierszy podejmujących namysł nad istotą liryki, ale też nad fenomenem genezy wiersza. Poetka łączy tu refleksję ogólną z analizą własnych artystycznych doświad- czeń:
nad stawem podszedł do mnie wiersz niezapisany umarł, prędko
(„Epitafium”)
W innym jeszcze miejscu z przymruże- niem oka podkreśla rolę natchnienia:
kiedy wiersz budzi
Wstawaj!
Kiedy przychodzi po kielichu
nie kapryś i nie czekaj aż wytrzeźwiejesz
Zapomnisz
a trudno o gorszą pustkę niż ta po niezapisanym wierszu
(„Niezapomniany”)
Bożena Boba-Dyga w wywiadzie udzie- lonym Literackiemu Wolnemu Eterowi po- wiedziała: „to książka Bronki na mój temat, ułożona z moich wierszy”. To prawda, Bron- ka Rosenfeld w tym wyborze pokazała wszechstronność artystyczną autorki, wydo- była jej wrażliwość i zbudowała wielowy- miarowy portret niebanalnej osobowości.
(Tekst za: poecipolscy.pl)
Bożena Boba-Dyga MYT nna na'a
Przynajmniej jeden raj
Wybór Bronki
INR TH A mina nna re nnyma
Bożena Boba-Dyga, „Przynajmniej jeden raj. Wybór Bronki”. Wydawnicywo Nisza, Warszawa 2017, s. 91.
Numer 5(261) maj 2018
Filozofia
codzienności prof. Marii Szyszkowskiej (138)
Fot. Andrzej Dębkowski
Należałoby rozważyć czy nie byłaby istotniejsza troska o to, by zasiadali w parla- mencie, na przykład, przedstawiciele wszystkich światopoglądów funkcjonujących w określonym państwie.
Mówiąc o demokracji, nawiązuje się z re- guły do zasady równości oraz wolności. Przyznaje się na ogół prawo do nieposłu- szeństwa obywatelskiego, które jest nowym określeniem dawnego prawa do oporu prze- ciwko władzy państwowej. Ale jak to bywa ci, którzy zdobywają władzę polityczną na drodze protestów, strajków -po jej zdobyciu na ogół pragną zakazać tych metod.
Demokracja, jak wiemy, godzi się w Eu- ropie zarówno z ustrojem politycznym jakim jest monarchia, jak i z republiką. Po przyjęciu Traktatu z Lizbony został przesądzony zwią- zek demokracji z liberalizmem ekonomicz- nym, aczkolwiek wskazywałam wyżej na logiczne zespolenie demokracji z jedną spo- śród wielu postaci socjalizmu. W każdym razie demokracja ma istotne wady potęgo- wane przez kulturę masową i trudno znaleźć argument, który mógłby uzasadnić przeno- szenie tej formy ustrojowej na inne konty- nenty. Nawet najbardziej oczekiwane przez społeczeństwo regulacje konstytucyjne nie stanowią jeszcze gwarancji ich wcielania w życie oraz przestrzegania.
Demokracja bywa najczęściej sprowa- dzana do ustroju w którym funkcjonują określone instytucje oraz procedury. A więc przede wszystkim parlament, trójpodział władz, uprawnienie dla działań opozycji, Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Stanu, Rzecznik Praw Obywatelskich. Określa się demokrację jako ustrój w którym nie rządzą ludzie ale rządzi prawo. Jest to wyraz ocze- kiwania, by władza była apolityczna i w pełni obiektywna. Państwo demokratyczne ma być praworządne. Jednakże w struktury państwa demokratycznego bywa, że wkrada się uta- jony totalitaryzm. Tak więc koncepcja demo- kracji proceduralnej nie może być wystarcza- jąca. Niezbędne jest respektowanie plurali- zmu światopoglądowego. Najwyrazistszym sprawdzianem demokracji jest analiza pro- gramów telewizji publicznej. W Polsce ma ona pełnić stosowną misję, a więc powinna
Filozofia
między innymi dawać jednakowy czas ante- nowy przedstawicielom wszelkich mniej- szości światopoglądowych.
Dokonuje się współcześnie także podział demokracji na bezpośrednią oraz parlamen- tarną. Już Rousseau wykazywał wady demo- kracji przedstawicielskiej i stwierdzał, że nikt nie powinien cedować swoich uprawnień do wyrażania poglądów na pośredników, czyli parlamentarzystów. Wolna wola każdego z nas jest niezbywalna. Wartość demokracji bezpośredniej staje się obecnie możliwa do realizacji. W niedługim czasie internet stanie się dostępny dla każdego, co pozwoli bez żadnych kłopotów i nadmiernych kosztów wyrażać przez obywateli swój własny pogląd na sprawy państwa. Jak wiadomo z referen- dum często korzysta się, na przykład, w Szwajcarii już dzisiaj.
W książce „Szkoła prawa. Rozważania o państwie” (1988) Czesław Znamierowski wykazał trudność sprawowania rządów w ustroju demokratycznym. Podkreśla, że idea demokracji wytyczała od wieków kolejnym pokoleniom kierunek działań, ale była i jest różnorodnie pojmowana. A więc nie jest jeszcze „szczegółowym projektem architek- tonicznym”. W ustroju tym należy dążyć do tego, by wszyscy mieli równą moc stanowie- nia o prawach w państwie oraz byli równi w swoich uprawnieniach. Demokracja to ustrój nigdy w pełni niewykorzystanych możliwo- Ści. Uczony ten pisze o „odwiecznym uroku” demokracji. Podkreślając znaczenie prawo- rządności i gwarancji obywateli, jed- nocześnie podkreśla niezbędność urządzeń opiekuńczych w stosunku do obywateli.
Według Znamierowskiego państwo de- mokratyczne powinno być kierowane przez elitę duchową społeczeństwa. Nierówność ludzi jest cechą wrodzoną. Wiarę w równość ludzi ocenia jako tragiczne nieporozumienie. W każdej grupie społecznej zaznacza się elita złożona z jednostek odznaczających się dużą siłą psychiczną, energią życiową, aktywno- ścią, większymi uzdolnieniami i wyższym poziomem wewnętrznego rozwoju. A więc w teorii Znamierowski głosi harmonijne go- dzenie ustroju demokratycznego z istnie- niem elity. Znamienne, że myśliciel ten ze- spala demokrację z pokojem między naro- dami. W tym duchu pozostaje wydana nie- dawno książka zbiorowa „Pokój i demokra- cja”. Zwłaszcza w części trzeciej tej książki, napisanej przez przedstawicieli mniejszo- ściowych wyznań religijnych w Polsce, wyra- żone jest stanowisko zespalające demokrację z pokojem.
O poglądach Znamierowskiego pisała Anna Kryniecka w książce „Znaczenie filozo- fii prawa”, podkreślając znaczenie elity, którą myśliciel ten nazywa rycerską. Poczuwa się ona do obowiązków wobec niższych grup w społeczeństwie. Jako przykład podaje dzieci warstwy szlacheckiej, które wzniecały rewo- lucję. Podkreśla też pewną prawidłowość. Otóż, po zwycięskiej rewolucji w imię wolno- Ści i równości, tworzy się nowa elita, która zmierza do odejścia od demokracji w kierun- ku jakiejś formy tyranii. Ma rację wskazując, że prawidłowe kształtowanie świadomości jednostek w większym stopniu gwarantuje demokrację niż troska o prawidłowo funk-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
21
cjonujący system parlamentarny. Najlepsza bowiem instytucja demokratyczna, może być wykorzystywana dla dobra własnego spra- wujących władzę, zamiast dla dobra ogółu.
Demokracja była aprobowana w staro- żytności pod warunkiem, że mądrzejsi nie będą podlegać głupszym. Znane są i aktualne nadal argumenty Sokratesa, podważające sensowność opierania władzy politycznej o wybory. Sposób rozumienia demokracji zmieniał się wraz z upływem wieków. Jej iluzoryczną wartość wykazano ostatnio, lekceważąc milion podpisów zebranych pod wnioskiem w sprawie referendum edukacyj- nego. Faktycznie rządzący nie liczą się u nas z poglądami obywateli, którym mają służyć.
Nie każdy system polityczny i społeczny oraz gospodarczy daje się reformować. Zda- rza się, że radykalne zmiany stają się nie- zbędne. Nieoczekiwanie znaleźliśmy się w warunkach gospodarki neoliberalnej. Mimo kryzysu finansowego do którego ta gospo- darka doprowadziła — inne rozwiązania ekonomiczne ocenia się u nas jako wyraz niechęci do postępu i nowoczesności. Nisz- czona u nas własność spółdzielcza rozwija cenne właściwości w człowieku: życzliwość, zdolność do współdziałania, niesienie pomo- cy słabszemu, wrażliwość, altruizm. Wytwa- rza poczucie braterstwa z innymi ludźmi. Nadal aktualne są teorie spółdzielczości, które tworzyli w pierwszej połowie XX wie- ku, na przykład, Jan Wolski, Maria Orsetti, a przede wszystkim Edward Abramowski. Nie ceni się także, własności państwowej. Zgod- nie z doktryną neoliberalizmu gospodarcze- go, państwo ma się jej pozbywać.
W encyklice „Pacem In Tenis” włoskiego papieża Jana XXIII podkreślona została zgod- ność wszelkich form własności z prawem naturalnym. Wiąże się to harmonijnie z poglądami tych neotomistów, którzy pisali, że z prawa naturalnego wynika prawo do korzystania przez każdego człowieka z dóbr materialnych. Wprowadzili więc korektę poglądów św. Tomasza z Akwinu, wskazują- cego własność prywatną jako wynikającą z podstawowej zasady prawa naturalnego.
Chciwość tzw. inwestorów bankowych doprowadziła do kryzysu ekonomicznego. Dziś można już mówić o załamaniu gospo- darki neoliberalnej. A konsekwencje tego kryzysu spadają na społeczeństwo; pomoc bankom okazały poszczególne państwa, dając im pieniądze z budżetu, czyli pieniądze podatników.
Zastanawiające jest, że społeczeństwo przyjęło spokojnie tę nagrodę dla banków, które są drapieżne, agresywne, kierują się egoizmem i lekkomyślnością. Absurd tej sytuacji - godzącej w społeczeństwo - polega na tym, że neoliberalizm kwestionuje i likwi- duje własność państwową, a jednak ona okazała się przydatna dla tych, którzy pod- ważają tę formę własności.
Niania bukowika
Numer 5(261) maj 2018
22 Andrzej Bartyński
Rozmowy na globie - człowieka osobie
Pierogi
Wiersz powstał o godzinie 5:00 po połu- dniu, 2 kwietnia 2018 roku. Trzynaście lat temu, 2 kwietnia odszedł na tamten świat Papież Polak Święty Jan Paweł II.
Oboje razem
ze smutnego życia
wesoła śmierć wyzwala człowieka ze smutnego życia
wesoła śmierć wybawia człowieka ażeby mogli zatańczyć oboje razem on iona
w kościele moich, twoich słów gdzie wieczność rozbawiona życzy nam i wam wiecznego snu zatańczyć tak wesoło
z wesołą na wesoło
żeby nie było wątpliwości
wobec człowieczych możliwości że właśnie tak wygląda zwycięstwo życia
A w salonie mych myśli każdy jak chce sobie myśli i gdy pozwala mu na to rozsądek wie, że się kończy każdy początek. No to zacznijmy od początku. Niechaj się życie trzyma porządku.
— No to zacznijmy od początku! - zawołał głos zza pieca. Kiedyś ich wcale nie było i mnie też wcale nie było, a dzisiaj jesteśmy wszyscy razem. Ja i okienna framuga. Ja i rozległa podłoga. Ja i złocisty kandelabr nad okrągłym stołem w salonie mych myśli.
A przy okrągłym stole siedzą one: błękit- nooka i złotowłosa Wiosna, piwnooka jak heban czarnowłosa Luna. I siedzą oni, filozof Pan Niewtwór i asystent Daniel Spaniel. I siedzi on, nasz Autor, budowniczy i koman- dor salonu mych myśli. Tak sobie siedzi i może, i może tak sobie myśli: „Niech się cały ten świat dowie, że poezja żyje w słowie”.
— Ale przedtem, ale przedtem, rodzi się w twej głowie - zapiszczała swm miłosnym
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Publicystyka
głosem okienna framuga.
- O Autorze, komandorze! Naszym ser- com taki drogi, jak pierogi, jak pierogi — zapiszczała swym miłosnym głosem okienna framuga.
W tym momencie otwierają się drzwi i do salonu mych myśli wchodzą oni. Codzien- na dobroć życia jak marzeń królowa, przecież to nasza Autorowa, kochana Krzysia. A obok niej codzienna informacja poznawania prawdy, to rycerz Mikołaj, członek rodziny naszego Autora. Powie nam prawdę o kala- fiorach, ukrytą prawdę w metaforach.
— Tymczasem już czas, już czas na pierogi Autorze drogi — zapiszczała swym miłosnym głosem okienna framuga.
Pierogi
Na stole ciasto i farsz
będą pierogi ze śmietaną
o! talerz
o! widelec
o! w telewizji przepowiadają pogodę jakie te pierogi pyszne
i tak codziennie na obiad zjadam mój czas
a kiedy już zjem
ten cały mój czas
przestanę istnieć
jakie te pierogi nieśmiertelne
ze śmietaną zawsze będą pierogi
— No to zacznijmy od początku — zawołał głos zza pieca — kiedyś ich wcale nie było. I mnie też wcale nie było. A dzisiaj jesteśmy jeszcze wszyscy razem.
- No to zacznijmy od początku i się na- pijmy po kielonku. Oczywiście, ten kto chce, albo tak, albo nie. Patrzcie, popatrzcie! Kto do nas przychodzi, aby rozkwitał bukiet weso- łych godzin. Wśród naszych pięknych salo- nowych zdarzeń, witaj kochana Krzysiu, królowo marzeń. I ty szlachetny rycerzu, witaj Mikołaju. I zajadajmy, zjadajmy pierogi, które nam podają — oświadczył na cały świat w salonie mych myśli filozof Pan Nietwór i wyręczając Wiosnę wszystkim siedzącym przy okrągłym stole rozdał wesołe, srebrne widelce.
— Jakie te pierogi pyszne, ale nikt mi ich nie dał — zawołała rozległa podłoga w salonie mych myśli i obróciła się z boku na bok, żeby nikt nie widział jej oburzenia.
- Patrzcie, popatrzcie, kto do salonu wle- ciał - wołają razem, złocisty kandelabr, okienna framuga i głos zza pieca. Kiedyś ich wcale nie było. Kiedyś ich wcale nie będzie. A motyl ma złote skrzydła i takie krótkie szczę- Ście. Tylko chwila, tylko chwila. Wieczna radość dla motyla.
Motyl
Drogi Konstanty wezmę twe granty ludziom pokażę
że słów malarze mając te same farby malują własne twarze farba do farby pędzelkiem zalet maluje swój portret
czyjś boski talent
„Bo noc i księżyc
to noc księżycowa”
znamy genialne te słowa
to jest Konstanty Ildefons Gałczyński
co na to Andrzej Bartyński?
Bo słońce i ranek
to złoty dzbanek
który poeta stawia na stole swojego wiersza
1 tak poezja świat nam upiększa abyśmy pili nektar życia
wśród kosmicznego niedożycia
Jeden przy drugim siedzą poeci wielcy malarze — małe dzieci
jeden przy drugim jak w piaskownicy siedzą nad ziarnkiem tajemnicy
i do foremek swoich słów
kładą klejnoty pięknych snów zaczarowani i czarownicy
siedzą nad ziarnkiem tajemnicy
i do foremek swoim snów
kładą klejnoty pięknych słów
Już księżyc wschodzi
już słońce świeci
już wiersz się rodzi
już motyl leci
jedno ma skrzydło czarne jedno ma skrzydło białe jakbyś na biały talerz rozlewał czarną kawę wszystko się tworzy w słowie jak kosmos w nieistności
a motyl po połowie
pół zgody pół sprzeczności
Jedno ma skrzydło białe jedno ma skrzydło czarne jakbyś na fortepianie preludium grał dwubarwne białe klawisze w lewo czarne klawisze w prawo gdy kończy się melodia
to staje się niemrawo jeden jest kolor biały
jeden jest czarny kolor oddajmy je demiurgowi niech namaluje swój honor
I przemijają lata wiosnami poematów
a motyl wierszem lata
i pije nektar kwiatów wszystko się dzieje w słowie religie i herezje
a motyl - ach na zdrowie! wypijmy za poezję
za noc i księżyc
słońce i ranek
wychylił motyl
złoty dzbanek
Nagle się stało tak cicho nagle się stało tak pusto jakby się oderwało skrzydło jakby się przewróciło lustro białe klawisze w lewo
(Dokończenie na stronie 24)
Numer 5(261) maj 2018
POEZJA
Jerzy Grupiński, Album poznański. Przechadzki poetyckie po mieście i bliskich sercu okolicach. Redakcja i korekta: Anna Olsztyn-Patyk. Opra- cowanie graficzne i projekt okładki: Joanna Pakuła. Fotografia autora: Alicja Waśkiewicz. Wydawca: Wydawnictwo Miejskie Posnania, Poznań 2017, s. 92.
Paweł Kuszczyński. Pora słowa. Książkę ilu- strował: Józef Petruk. Redaktor i wstęp: Miro- sława Prywer. Wydawnictwo „Bonami”, Poznań 2018, s. 94.
Radosław Sączek, Późny debiut. Ilustracje i projekt okładki: Justyn Parfianowicz. Fotografia autora: Wojciech Kozłowski. Doświadczenia z Perspektywą Billboard Baggins Tomasz Nizio- łek, Warszawa 2017, s. 92.
Cezary Sikorski, Filozofki. Projekt okładki i opracowanie graficzne: Konrad Kowalczyk. Wydawca: Zaułek Wydawniczy Pomyłka, Szcze- cin 2018, s. 56.
Ewa Szczawińska-Nierajska, Iksum, Iksum... XXII. Na i stronie okładki obraz autorki Archa- nioł Fotografia na IV stronie okładki: Ewa Szczawińska. Oficyna Wydawnicza Łośgraf, [Warszawa] 2017, s. no.
Adriana Szymańska, Z księgi Przejścia. Foto- grafia na i strome okładki: Piotr Kazimierczak. Na IV stronie okładki, Grażyna Niezgoda. Biblio- teka Poezji /Biblioteka „Toposu”, tom 146. To- warzystwo Przyjaciół Sopotu, redakcja „Topo- su” Sopot 2017, s. 80.
Maciej Topolski, Na koniec idą. Projekt okładki i opracowanie graficzne: Grzegorz Fijas. Projekt typograficzny: Zuzanna Czechowicz. Biblioteka Arterii, tom 36. Dom Literatury w Łodzi, Stowa- rzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Łódź 2017, s. 28.
Elżbieta Tylenda, Zanim obłożą nas lodem. Redakcja i korekta: Tomasz Janas. Opracowanie graficzne i projekt okładki: Joanna Pakuła, Studio Graficzne Wydawnictwa Miejskiego Posnania. Wizerunek autorki na podstawie fotografii Wacława Tylendy ze zbiorów E. Tylendy. Wydawca: Wydawnictwo Miejskie Posnania, Poznań 2017, s. 52.
Jan Zapolski, Rozejm. Ilustracje: Stanisław Kroszczyński. Projekt okładki i stron tytuło- wych: Jakub Rakusa-Suszczewski, Anna Maty- siak. Seria Tangere. CONVIVI Anna Matysiak, Warszawa 2017, s. 42.
Jerzy Beniamin Zimny, Księga wyjść. Redakcja i korekta: Anna Olsztyn-Patyk. Opracowanie graficzne i projekt okładki: Joanna Pakuła. Wizerunek autorki na podstawie fotografii Bożeny Zimny ze zbiorów J.B. Zimnego. Wy- dawca: Wydawnictwo Miejskie Posnania, Po- znań 2017, s. 60.
PROZA
Bożena Helena Mazur-Nowak, Domek nad strumykiem. Okładka: Paulina Radomska-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Witryna
Skierkowska. Ilustracje: Marta Hanna Precht, Renata Cygan (ilustracja ze strony 195). Wy- dawnictwo Novae Res, Gdynia 2017, s. 200.
Herbert Rosendorfer, Budowniczy ruin. Prze- łożył: Edwin Herbert. Posłowie: Adam Lipszyc. Projekt okładki i stron tytułowych: Łukasz Piskorek / Fajne Chłopaki. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2017, s. 496.
Zadie Smith, Swing Time. Przełożył: Tomasz Kłoszewski. Projekt okładki oryginalnej: Gray3i8. Projekt polskiej wersji okładki: Monika Klimowska. Opracowanie typograficzne: Irena Jagocha. Wydawnictwo Znak, Kraków 2017, s. 476.
Piotr Szewc, Światełko. Projekt okładki i stron tytułowych: Marek Pawłowski. Na okładce wykorzystano akwarelę Waldchen (1998) Henryka Wańka. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 60.
Syllvain Tesson, Berezyna. O męskiej przyjaźni, podróżach motocyklem i micie Napoleona. Prze- łożył: Jacek Giszczak. Projekt okładki: Tomasz Lec. Oficyna Wydawnicza Noir sur Blanc, War- szawa 2017, s. 184.
Hanya Yanagihara, Ludzie na drzewach. Prze- łożyła: Jolanta Kozak. Projekt okładki i stron tytułowych: Tomasz Majewski. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2017, s. 448.
Henryk Waniek, Miasto niebieskich tramwajów. Zdjęcie autora: Michał Waniek. Zdjęcie na okładce: Henryk Waniek. Projekt graficzny serii, projekt okładki Paweł Nowakowski. Seria kwadrat. Wydawnictwo FORMA, Dom Kultury 13 Muz, Szczecin, Bezrzecze 2017, s. 124.
Michał Witkowski, Wymazane. Projekt okład- ki: Zuzanna Weremluk. Znak Literanova, Kra- ków 2017, s. 496.
NAUKA, SZTUKA KULTURA
Kazimierz Brakoniecki, Notes kurlandzki. Projekt okładki: Julia Burek-Wolska. Zdjęcie autora na okładce: Arezki Mellal. Seria jeden esej. Wydawca: CONvivo Anna Matysiak, War- szawa 2017, s. 210.
Martin Durrani, Liz Kalaugher, Kudłata nauka. Mądrość w świecie zwierząt. Przełożył: Jarosław Mikos. Ilustracje na okładce: Joanna Panek. Rysunki Barbara Wrzos. Opracowanie graficz- ne: Paweł Panczakiewicz. Wydawnictwo Znak, Kraków 2017, s. 400.
Adrian Gleń, Krytyka i metafizyka. Studia i szkice o najnowszych zjawiskach i tekstach literackich. Zdjęcie na okładce z archiwum Adriana Glenia. Biblioteka Krytyki / Biblioteka „Toposu, tom 141. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, redakcja „Toposu” Sopot 2017, s. 232.
Jacek Hajduk, W rejony mroku. Projekt okładki: Jagoda Pecela. Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-jeziorańskiego we Wrocławiu, Wojnowice 1017, s. 224.
23
Marek Hłasko, Listy i pamiętnik. Opracowanie i przygotowanie do druku: Radosław Młynar- czyk. Projekt graficzny: Andrzej Barecki. Na okładce zdjęcie z archiwum autora, fot. Agnieszka Osiecka. Wydawnictwo Iskry, War- szawa 2017, s. 140.
Inne ochoty. Jerzy Pilch w rozmowach z Eweliną Pietrowiak. Część 2. Opracowanie graficzne: Marek Pawłowski. Zdjęcia na okładce i we- wnątrz książki: Jacek Poręba, na stronie 88 Piotr Barącz. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 240.
Jaka piękna iluzja, Magdalena Tulli w rozmowie z Justyną Dąbrowską. Fotografie: Mikołaj Gryn- berg. Projekt okładki: fotografia na okładce: Magda Kuc. Ilustracja na wyklejce: Inna Ogando / Shutterstock.com. Znak Literanova, Kraków 2017, s. 264.
Piotr Kępiński, Litewski Spleen. Okładka: Jagoda Pecela. Opracowanie typograficzne: Łukasz Barucha. Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu, Wojnowice 2017, s. 288.
Józef Stanisław Kmieciak, Mniej więcej (saty- ry). Projekt okładki według pomysłu autora. Karykatura: Krystyna Matusiak. Oficyna Wy- dawnicza VARIA, Łódź 2017, s. 124.
Konstelacja Topoi. O rzeczach najważniejszych. Wybór tekstów krytycznych. Wybór, układ treści, wstęp: Adrian Gleń. Biblioteka Krytyki / Biblio- teka „Toposu”, tom 145. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, redakcja „Toposu”, Sopot 2017, s. 352.
Józef Łobodowski, Poeta wobec sejsmicznych ruchów historii. Projekt okładki i stron tytuło- wych: Krzysztof Rumowski. Na okładce zdjęcie autora ze zbiorów rodziny. Seria w kręgu pary- skiej Kultury. Instytut Literacki Kultura, Instytut Książki, Paryż, Kraków 2017, s. 320.
Piotr Michałowski, Z narożnika mapy. Mapa na okładce z archiwum autora. Projekt graficzny serii, projekt okładki: Paweł Nowakowski. Seria kolekcja elewatora. Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Szczecin 2017, s. 184.
Krzysztof Orzechowski, Teatr świata - Świat Teatru. Felietony 2016, 2017. Projekt okładki: Aleksandra Zajdel. Fotografia autora na skrzy- dełku: Wacław Klag. Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 2017, s. 168.
Stanisław Stanik, Izabela Zubko, Mały pisar- czyk z Małoszyc. Ilustracje ze zbiorów własnych Stanisława Stanika. AGAT, Warszawa 2017, s. 394.
Leszek Szaruga, Znaki przesilenia. Projekt okładki: Julia Burek. Zdjęcie na stronie iv oraz zdjęcie autora: Anna Matysiak. Seria jeden esej. CONVIVO Anna Matysiak, Warszawa 2017, s. 98.
Katarzyna Szumlewicz, Miłość i ekonomia w literackich biografiach kobiet. Projekt okładki Type2.pl. Instytut Badań Literackich PAN Wy- dawnictwo, Warszawa 2017, s. 206.
AE
Numer 5(261) maj 2018
24
Na taki benefis trzeba sobie zapracować
Osiemdziesiąt pięć lat życia i czterdzieści pracy twórczej. Nie każdy człowiek tego dożyje i nie każdemu dane jest tyle lat tworzyć; z mło- dzieńczym zapałem i ciekawością świata. Mowa o Danieli Długosz-Pency, poetce z Prudnika. Dr nauk humanistycznych, która w zachodnie strony przywędrowała z Włoszczowy na chwilę i pozostała na zawsze? Choć tego nie mogę być pewny, może na setne urodziny przeprowadzi się w cieplejsze regiony Europy, bo Świat dla Danieli nie jest obcy. Bywała w Azji, a kraje europejskie to już prawie u nas.
Autorka dziesięciu książek poetyckich. Re- daktorka kilkunastu antologii, współpracow- niczka czasopism. Całe życie w ruchu i całe życie z ludźmi. Od młodzieży ogólniaka po studium nauczycielskie. Matka chrzestna grupy poetów, których nazwiska wiele znaczą na poetyckiej mapie Polski.
Benefis dr Danieli Długosz-Pency, anima- torki kultury, pedagoga, przebiegał pod zna- kiem jej najnowszego tomu wierszy Tylko zdumienie - marzą mi się poezje zebrane poetki, a może już prace idą w tym kierunku? Spotkanie z autorką prowadzili: koleżanka po piórze i wychowanka Zofia Kulig z Klubu Ludzi Piszą- cych i dyrektor Prudnickiego Ośrodka Kultury Ryszard Grajek, z humorem i aurą dostojeń- stwa.
Sala pękała w szwach. Trzeba było otwierać kolejne segmenty, by pomieścić publiczność. Takiej frekwencji nie pamiętali najstarsi pra- cownicy placówki. Z władz lokalnych byli wszy- scy. Dopisały media wojewódzkie, środowiska artystyczne i nauczycielskie, ale co warte pod- kreślenia, dwaj uczniowie z lat 60-tych ze szko- ły w Staszowie — Zdzisław Skowron i Stanisław Ratusznik. Uczciwie muszę powiedzieć, że pani profesor na tle uczniów wyglądała dużo mło- dziej od wychowanków.
koce Od lewej: Jerzy Stasiewicz, Daniela Długosz-Penca, Danuta Kobyłecka
Nie zabrakło słów uznania w wystąpieniach krytyków literatury. Dokonano podsumowania
LYYCNIULG
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Redaktor prowadzący — Andrzej Dębkowski.
504630543;
Opinie Noty Poglądy
dorobku literackiego Danieli Długosz-Pency, przedstawiono jej życiorys. A wisienką na torcie było odsłonięcie tablicy pamiątkowej „Sala kameralna im. dr Danieli Długosz-Pency”. Jubi- latce zakręciła się łza w oku. Kwiaty zajęły pół sceny. Był toast i ogromny tort.
Jerzy Stasiewicz
Pierogi
(Dokończenie ze strony 22)
czarnych klawiszy nie ma skończyła się melodia
i wiersz zakończył temat
a białoczarny motyl
jak definicja bytu
przemienił się w istotę nieznanych gabarytów
I znów nad ziarnikiem tajemnicy siedzą poeci — pustelnicy magiczną siatką złotych śnień łapią motyla albo cień
bo w komputerach ich umysłów śni się ten motyl — nic i wszystko bo noc i księżyc
słońce i ranek
jedno mam skrzydło czarne jedno mam skrzydło białe
Ja się o wiersz otarłem
ja się motylem stałem
Białe klawisze w dole czarne klawisze w górze siedzą poeci przy stole
a motyl na klawiaturze jedno ma skrzydło małe jedno ma skrzydło duże patrzcie — na fortepianie stoją czerwone róże
Jedno ma skrzydło duże jedno ma skrzydło małe motyl na klawiaturze tylko ja odleciałem
PS. Pocałunek oczu
Idzie poeta przez czasy a ona — żona — z różą patrzcie już wieczór gwiazdy
oczy swe srebrne mrużą stanęli
przytulił poeta żonę westchnęli
e-mail: andrzejdebkowskiQGwp.pl
jakie te gwiazdy słone
— Jakie te pierogi pyszne, ale nikt ich mi nie dał — zawołała rozległa podłoga w salonie mych myśli pod dywanem ciszy, ażeby nikt nie usłyszał. No i nikt nie słyszy.
Przepraszamy, abonent wybranego nu- meru nie przyjmuje połączeń przychodzą- cych.
Andrzej Bartyński
Czesław M. Szczepaniak Albo alho
Albo jesteś święty, albo coś lepisz dla świętego pokoju.
Aleja
Droga drzew nie upilnowała, więc poszły przed siebie.
Alkohol
Drożdże po zjedzeniu cukru, popite wodą, dopiero są pijane.
Altana
Jest jak dyskrecja z rąbkiem tajemnicy.
Anonim
List bez nadawcy.
Apetyt
W pewnym wieku na apetyt mamy głód.
Archaizm
Archaizm najlepiej stare słowa słyszy.
Wydawca i redakcja: DOM KULTURY 97-425 ZELÓW, ul. Kościuszki 74, tel. (044) 6341098; www.gazetakulturalna.zelow.pl
Współpraca: Józef Baran, Andrzej Bartyński, Emil Biela, Tadeusz Czerniawski, Małgorzata Dębkowska, Anna Dominiak, prof. Igancy S. Fiut, Joanna Friedrich, Andrzej Gnarowski, Kazimierz Ivosse, Stefan Jurkowski, Rafał Orlewski, Janusz Orlikowski, prof. Maria Szyszkowska, Tadeusz Zawadowski, Leszek Żuliński.
Współpraca techniczna: Małgorzata Kotala, Agnieszka Kowalczyk. Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów. Zastrzega sobie prawo do skracania artykułów oraz zmian tytułów nadsyłanych tekstów bez uprzedniego powiadamia-
nia autora. Skład: Andrzej Dębkowski. Druk: „TAGRAF”, 98-113 Buczek, Bachorzyn 13, tel. (043) 677-41-56.
|
Gazeta_Kulturalna_6-2018.pdf
|
BCZSĄTEeU|
W numerze:
Wiersze: Andrzeja Bartyńskiego, Henryka Gały, Pawła Kubiaka, Ireny Mackiewicz, Stanisława Nyczaja, Marka Jerzego Stępnia, Ireny Tetlak, Józefa Zdunka
Andrzej Dębkowski - Jeden dzień z życia... artysty
Leszek Żuliński - Opowiadanie życia Józef Baran — Spadając, patrzeć w gwiazdy prof. Maria Szyszkowska - Filozofia codzienności
prof. Ignacy S$. Fiut - Wiara na ołtarzu przyrody oraz Wiersze z magnolią w tle Stefan Jurkowski - Poezja i piesek Andrzej Bartyński - I love you Kazimierz Ivosse — Zbigniew Hiibsch- Wirklichkeit
Joanna Friedrich - Świat jest mały
Anna Dominiak - Zwyczajnie po męsku Andrzej Walter - Mamo, ja nie płaczę Dariusza Pawlicki - Przeciw nie-sztuce Patrycja Solecka — Zieliński po angielsku Błażej Balicki - Śladami Kultur
Piotr Rubacha - (Moje) Kielce literackie Bartłomiej Siwiec - Krew jest zawsze czerwona
Paweł M. Wiśniewski - Kim będę jak dorosnę?
Informacje
Kronika
Konkursy
Relacje
Wydarzenia
Noty
Opinie
Poglądy
Witryna
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Mamo, ja nie płaczę!
(...) Oto pisze nam Andrzej Bartyński, jakby drwi z
| nas, zakaża nas, hałasuje nam i wciąga nas w wir - . radości, poezji, życia i przyjaźni, tym czterem - wbrew
wszystkiemu.
To jest niesamowite: jak bawi się słowem, jak żongluje rytmem, rymem i metaforą, jak maluje nam słowem i stwarza jakiś fantastyczny, postmoder- nistyczny obraz, jak bawi się współczesnym językiem,
| jego zmysłowością, kontekstem, fleksyjnością i
otoczeniem, kontekstem społecznym, czy też wręcz medialnym, jak splata losy słów, z losami świata, jak scala toczącą się za oknem codzienność, z wydarzającą się w telewizorze i w realu jakiąś historią, ze swoimi przedziwnymi, niepowtarzalnymi i niesamowitymi bohaterami właściwymi tylko Jego ekscytującym doznaniom: głosem zza pieca, okienną framugą, rozległą podłogą, ależ oczywiście i jakżeby inaczej — bohaterom z krwi, kości i ducha — z filozofem Panem Nietworem, z jego wiernym asystentem Danielem
4. Spanielem, z błękitnooką i złotowłosą Wiosną, czy w
Fot. Anna Harkawy-Słojewska
końcu z piwnooką, jak heban czarnowłosą Luną. I wreszcie wszędzie jest tam obecny i dyrygujący
całością On, nasz wciąż zadziwiający Autor oraz ten wytworny, przedziwny, nowatorski Salon Jego Myśli. (...) -pisze Andrzej Walter na stronie 3.
Przeciw nie-Sztuce
prób jej wyjaśnienia i przekonania do niej, ma na celutakże |
ZZ 2 2 I £ (...) Obfitość słów towarzyszących pseudosztuce, oprócz E e insynuowanie małości i ograniczoności osób mających |
śmiałość krytykować zdarzenia „artystyczne” związane z nie-sztuką. A którzy to krytycy (nie mam na myśli wyłącznie | zawodowych krytyków), zdaniem piewców pseudosztuki, nie są w stanie przyjąć do wiadomości nowatorskich idei. Zaś potencjalnych krytyków, tych mniej pewnych własnego zdania, wypowiedzi owe mają onieśmielić; zatrzymać w pół zdania. Przypomnę w tym miejscu, że Leonardo da Vinci czy Jacek Malczewski nie musieli ttumaczyć swych dzieł. Ito nie dlatego, że ludzie im współcześni byli bardziej rozgarnięci niż ci zamieszkujący Zachód na przełomie XX i XXI wieku (bo pewnie nie byli). To, co wyszło spod ich pędzli
Grafika: Urszula Pankow:
ska
odwoływało się bowiem do rzeczywistości, nie było jednak jej odbiciem (obaj mogli, co najwyżej wyjaśniać symbolikę kryjącą się za przedstawionymi np. postaciami). (...) —
pisze Dariusz Pawlicki na stronie 8.
2
Kronika |
Lam Quang My skończył 75 lat
Lam Quang M$ - polski poeta wiet- namskiego _pocho- dzenia, tłumacz lite- ratury wietnamskiej na język polski i pol- skiej na język wiet- namski.
Urodził się w Wietnamie. Ukończył elektronikę na Poli- technice Gdańskiej. Po powrocie do kraju, pracował w Centrum Badań Nauki i Technologii w Hanoi. Do Polski ponownie przyjechał w 1989. Jest doktorem nauk fizycznych (pracował w Instytucie Fizyki PAN). Jest członkiem Związku Literatów Wiet- namskich i Związku Literatów Polskich.
Pisze wiersze w języku ojczystym i polskim. Przekłada literaturę polską na język wietnam- ski. Publikował w polskich pismach literackich: „Poezja dzisiaj”, „Literacka Polska”, „Gazeta Kulturalna”, „Iskra”, „Temat”, „Enigma”, „Złote myśli”, „Warsaw Tales” (New Europe Writers Ink), „Znad Wilii”, „Ślad”, „Autograf, „Tygiel” oraz w innych czasopismach, gazetach, na stronach internetowych oraz w antologiach poetyckich polskich i zagranicznych.
Opublikował tomy poezji: „Echo - Tićng vong” (po wietnamsku i po polsku, Polska Oficyna Wydawnicza Warszawa 2004), „Doi” (Oczekiwanie) (Wydawnictwo „Kultury i Infor- macji” w Hanoi 2004) i „Przemija życie... — Life pass on...” (poezja, po polsku i po angielsku, wydawnictwo Temat, Bydgoszcz 2010). Jego wiersze tłumaczone były na język czeski. Tłu- maczył na język polski (z Pawłem Kubiakiem) Antologię Poezji Wietnamskiej od XI do XIX w.
Jest Laureatem wielu literackich nagród, m.in.: Światowych Dni Poezji UNESCO 2006, dwukrotnie otrzymał „Wielki Laur” festiwalu Literacka Galicja (2009 oraz 2011). Otrzymał nagrodę im. Klemensa Janickiego za całokształt twórczości oraz ministerialny Medal za zasługi dla kultury polskiej (2013). Jest honorowym obywatelem gminy Krasne.
Laureaci Nagrody im. Kazimiery Hłakowiczówny
Nagroda Poetycka im. Kazimiery Iłłakowi- czówny — polska nagroda literacka przyznawa- na jest każdego roku za najlepszy debiut po- etycki. Została zainicjowana przez Włodzimie- rza Branieckiego i przyznawana była od 1983 roku pod patronatem Oficyny Wydawniczej „Głosu Wielkopolskiego”, a wręczana w miesz- kaniu-pracowni Kazimiery Iłłakowiczówny przy ul. Gajowej 4 w Poznaniu, gdzie żyła i prowadzi- ła swoją pracownię patronka nagrody, a w którym aktualnie znajduje się oddział Biblioteki
Informacje Kronika
Raczyńskich w Poznaniu. Przewodniczącymi jury byli m.in. Józef Ratajczak, Marian Grześ- czak, Nikos Chadzinikolau czy Krzysztof Kara- sek.
Obecnie Nagroda przyznawana jest przez poznański oddział Związku Literatów Polskich. 27 kwietnia 2018 roku odbyło się uroczyste wręczenie nagrody za 2017 rok. Uczestnicy uroczystej gali zgodnie zauważyli wysoki po- ziom organizacyjny, interesujący program artystyczny uświetniający przebieg gali i pod- kreślający rangę konkursu. Duża w tym zasługa Jerzego Beniamina Zimnego, wiceprezesa Związku Literatów Polskich Oddział w Pozna- niu, który wieloletnią skostniałość Nagrody odłożył do lamusa wprowadzając nowe pomy- sły.
W skład tegorocznej kapituły Nagrody we- szli: Jerzy Beniamin Zimny - przewodniczący, Paweł Kuszczyński - członek, Karol Samsel - sekretarz oraz Dawid Mateusz - członek.
Laureatami 34. edycji Nagrody na debiut poetycki roku 2017 im. Kazimiery Iłłakowi- czówny zostali: Agata Jabłońska z Krakowa za tom poezji „Raport wojenny” (Biuro Literackie, Stronie Śląskie 2017) oraz Daniel Madej z Warki za tom poezji „Mała epoka” (Wydawnic- two eFKA Fundacja na rzecz Kultury Akademic- kiej, Poznań, 2017).
Jerzy Beniamin Zimny (w środku) z laureatami Nagrody: Agatą Jabłońską i Danielem Madejem.
Na konkurs nadesłano łącznie dwadzieścia dziewięć książek poetyckich. Do nagrody głów- nej kandydowali oprócz wyżej wymienionych: Marcin Królikowski tomem „Opowieść dwu- nastopiętrowa”, Wyd. Anagram w Warszawie, 2017; Maciej Topolski tomem „Na koniec Idą”, Dom Literatury w Łodzi, SPP Oddział w Łodzi, 2017; Marcin Mokry tomem „czytanie. Pisma”, Dom Literatury w Łodzi, SPP Oddział w Łodzi, 2017.
Tegoroczne wręczenie Nagrody im. Kazi- miery Hłakowiczówny pokazało, że jeśli się tylko chce i ma się pomysł można zorganizować imprezę na poziomie i taką, co to przyciąga ludzi. Mówił o tym także Karol Samsel, sekre- tarz jury w swojej wnikliwej, niezwykle mądrej i płomiennej laudacji.
Za rok kolejna odsłona Nagrody, mam na- dzieję, że jeszcze bardziej prawdziwie literacka.
lad]
Złoty Ekslibris i Nagrody Superekslibrisa
Znamy już laureatów 26. edycji Nagrody Złoty Ekslibris i 9. edycji Nagrody Supereks- libris Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Jury pod prze- wodnictwem Barbary Czajki, dyrektora Biblio-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
teki przyznało trzy Nagrody Złoty Ekslibris i dwie Nagrody Superekslibris.
W kategorii: Najlepsza książka o Łodzi laureatem została publikacja Janusza Za- grodzkiego Artyści niepokorni - sztuka no- woczesna XX wieku w przemysłowej Łodzi. To pierwszy tom monografii omawiający twór- czość artystów I połowy XX w. związanych z Łodzią lub w niej tworzących, w tym: Samuela Hirszenberga, Wincentego Braunera, Henryka Barcińskiego, Jankiela Adlera, Konstantego Mackiewicza, Karola Hillera, Władysława Strzemińskiego, Katarzyny Kobro, Stefana Wegnera, Bolesława Hochlingera, Samuela Szczekacza i innych. Książkę wydało: Stowarzy- szenie Absolwentów i Przyjaciół Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Te- atralnej im. L. Schillera oraz Wydawnictwo Biblioteki PWSFTviT.
W kategorii: Najlepsza książka o Ziemi Łódzkiej jury doceniło ponad 900-stronicową Monografię Piotrkowa Trybunalskiego Mi- chała Rawity-Witanowskiego (1859-1943), której rękopis odnaleziono w Archiwum Pań- stwowym w Piotrkowie Trybunalskim w 1990 r. Autor opisał dzieje miasta do listopada roku 1918. Nagroda Złoty Ekslibris przypadła Pio- trowi Głowackiemu, pracownikowi Archiwum Państwowego w Piotrkowie Trybunalskim, który rękopis odczytał i przygotował do druku.
W kategorii: Najlepsze wydawnictwo al- bumowe o Ziemi Łódzkiej nagrodzone zostało Kutno - miejsca i ludzie. Obrazy zachowane w pamięci mieszkańców. Publikacja przygotowa- na przez trzyosobowy zespół członków Towa- rzystwa Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej (Karola Koszadę, Bożenę Gajewską, Elżbietę Świątkow- ską) zawiera kilkaset fotografii uzyskanych przede wszystkim od mieszkańców miasta, a obrazujących życie codzienne, budynki, wyda- rzenia, a wszystko to zamknięte cezurą XX wieku. Wydawcą jest Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej.
Jury nie przyznało Nagrody w kategorii „Najlepsze wydawnictwo albumowe o Łodzi”. Ogółem do Nagrody kwalifikowało się 101 tytułów książek wydanych w roku 2017 i do- stępnych w zbiorach WBP im. Marszałka J. Piłsudskiego.
Nagrodę Superekslibris za całokształt dotychczasowych dokonań w zakresie pu- blikacji o Łodzi jury przyznało Krzysztofowi R. Kowalczyńskiemu, autorowi takich książek i albumów jak: Łódź przełomu wieków XIX/XX (2008), Łódź 1914 — kronika oblężonego miasta (2010), Łódź 1915-1918.Czas głodu i nadziei (2014), Łódź, której nie ma (2015), Łódź 1905.Kulisy rewolucji (2017), wydanych przez „Księży Młyn Dom Wydawniczy Michał Koliń- ski”. Wszystkie z nich były nominowane do Nagrody Złoty Ekslibris, a dwóm tę Nagrodę przyznano: Łódź 1914 - kronika oblężonego miasta; Łódź, której nie ma.
Nagrodę Superekslibris za całokształt dotychczasowych dokonań w zakresie pu- blikacji o Ziemi Łódzkiej jury przyznało To- warzystwu Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej, które opracowało i wydało wiele publikacji, w tym m. in. 21 roczników Kutnowskich Zeszytów Regionalnych, Czołowi lekkoatleci środkowej Polski (2015), Zarys historii Żydów ziemi kut- nowskiej (2016), Kutno - miejsca i ludzie. Obrazy zachowane w pamięci mieszkańców (2017).
Jolanta Zwierzyńska Ewa Baranowska
Numer 6(262) czerwiec 2018
Szkice 3 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 6(262) czerwiec 2018 Andrzej Walter Mamo, ja nie płaczę (choć nieraz wiem, że wszystko może być inaczej...) Do salonu mych myśli wkracza dyskret- nie ten oto Autor. Nazwany już: poetą z uro- dzenia, Homerem z Wrocławia, bardem, pieśniarzem, poetą ptakiem czy człowiekiem orkiestrą. Patrzę na Niego... i widzę... Cały przecież jest poezją, jest cały z poezji, na poezję patrzy z najgłębszą miłością tego świata. Tego i zapewne... tamtego świata... – Patrzy?... Ależ tak, On patrzy. Patrzy najdzielniej i najmocniej jak potrafi. Patrzy przecież ina- czej, ale patrzy jakoś tak czule i wnikliwie... a przy okazji stanowczo. Zawsze wiedział dokąd zmierza. To Niebo Poetów, poza drugą stroną tęczy, kraina szczęśliwa i nieśmiertel- na. On nie boi się nieśmiertelności. Patrzy sobie wzrokiem hardym, / silnym, władczym, bardzo twardym, / i spojrzeniem swym stalowym, / jakby ciągle nie gotowym (...), / jakby światem tym zawładnął / jakby świata sen przygarnął / i połamał serc pod- kowy. / Czapki nasze z mądrej głowy. / Drogie Panie i Panowie... / Oto nadszedł On, w tym słowie... / Czy nas zbawi, czy rozbawi, czy przybliży wieczne sprawy? Tego nie wiem drogi gościu... Żeby zrozumieć i ogarnąć całe wyrafino- wanie, specyfikę oraz twórczość tego Autora musimy się cofnąć ponad siedemdziesiąt lat wstecz do polskiego Lwowa roku 1942, w którym dziewięcioletni chłopiec został siłą rzeczy wciągnięty w tę okropną wojenną zawieruchę i dla ocalenia wielkiej sprawy został łącznikiem Armii Krajowej. Gestapo i Niemcy nie mieli dlań litości. Okrutnie pobity traci wzrok... taką cenę płaci za wolność naszą i waszą... za wiarę w ideały, za swój romantyzm. Przyjdzie mu teraz nieść bagaż tego szaleństwa już stale. Po latach chłopiec ten, nasz Autor, pisze taki oto, przejmujący wiersz: Mamo ja nie płaczę bo twardy jestem jak kamień ale kamieniem być nie łatwo gdy się nie widzi czy jest światło Oto stoi przed Tobą ten przedziwny, czu- ły i na wskroś przepełniony słowem Autor, On – Andrzej (niektórzy mawiają – Wielki) Bartyński oraz jego wierna i wytrwała muza (Żona) Krzysia wraz z kontredansem bogac- twa myśli i wykreowanych postaci Salonu Jego Myśli... które wciąż wytrwale spisuje, od dłuższego już czasu, dla „Gazety Kulturalnej” Andrzeja Dębkowskiego, no i oczywiście dla nas, czytelników – dzieląc się z nami tym fascynującym i nierealnym światem, wytwo- rem Jego nieposkromionej wyobraźni, afir- macji radości, poezji, życia i przyjaźni. Słowa te nasz Autor – Andrzej Bartyński traktuje bardzo poważnie. Z całą, rzekłbym, powagą na jaką swym ciężarem gatunkowym oraz niesioną treścią słowa te zasługują. Życie, radość, poezja i przyjaźń. Te cztery. Nic więcej. (...w imię radości życia, poezji i przyjaźni zapraszam na ucztę motyla – taką dedykację otrzymaliśmy z Jagusią w tomie „Uczta motyla” od Andrzeja...) Niczego więcej nie potrzebujemy, my, poeci, czy też te nasze karkołomne drogi do nieba, te nasze obolałe, niespełnione marze- nia, i nasze zadziwiające spojrzenia w przy- szłość i w przeszłość, czy też nasza gorąca, żarliwa miłość. Może jeszcze tylko potrzebu- jemy odrobinę nadziei, tak, jeszcze tylko Jej tutaj dziś jakby trochę brakuje, choć karmimy się Nią wbrew rozsądkowi... „A w salonie mych myśli każdy jak chce sobie myśli i gdy pozwala mu na to rozsądek wie, że się kończy każdy początek”. Oto pisze nam Andrzej Bartyński, jakby drwi z nas, zakaża nas, hałasuje nam i wciąga nas w wir – radości, poezji, życia i przyjaźni, tym czterem – wbrew wszystkiemu. To jest niesamowite: jak bawi się sło- wem, jak żongluje rytmem, rymem i metafo- rą, jak maluje nam słowem i stwarza jakiś fantastyczny, postmodernistyczny obraz, jak bawi się współczesnym językiem, jego zmy- słowością, kontekstem, fleksyjnością i oto- czeniem, kontekstem społecznym, czy też wręcz medialnym, jak splata losy słów, z losami świata, jak scala toczącą się za oknem codzienność, z wydarzającą się w telewizorze i w realu jakiąś historią, ze swoimi przedziw- nymi, niepowtarzalnymi i niesamowitymi bohaterami właściwymi tylko Jego ekscytu- jącym doznaniom: głosem zza pieca, okienną framugą, rozległą podłogą, ależ oczywiście i jakżeby inaczej – bohaterom z krwi, kości i ducha – z filozofem Panem Nietworem, z jego wiernym asystentem Danielem Spanielem, z błękitnooką i złotowłosą Wiosną, czy w końcu z piwnooką, jak heban czarnowłosą Luną. I wreszcie wszędzie jest tam obecny i dyrygujący całością On, nasz wciąż zadziwia- jący Autor oraz ten wytworny, przedziwny, nowatorski Salon Jego Myśli. Mieliśmy oto, przez ostatnie kilka lat okazję być obserwatorami oraz wręcz (w pewnym sensie) współtwórcami żywej tkanki tworzenia się książki. Książki, która może przecież (a nawet powinna) powstać z tych tętniących życiem felietonów. Mieliśmy szansę widzieć, czuć i wnikać w tę wyjątkową księgę życia naszego Autora, tworzoną jakby „na żywo”, gdzie autor ten aktywnie konfron- tował siebie i swój wyjątkowy wszechświat z całym naszym marnym i ograniczonym wymiarem świata, gdzie autor ten rozniecał rytmicznie i miarowo swój unikatowy, pulsu- jący inną rzeczywistością kosmos oraz od- mienną od naszej, realność nierealności – kreując ponoć wręcz nowy gatunek literacki – felietoemat (jak nazwał go kreatywnie i twórczo Henryk Gała) i publikując go miesiąc w miesiąc w „Gazecie Kulturalnej”. Ależ tak. Autor był uparty. I był dzielny. Niezachwiany w swej determinacji. Stworzył sobie na użytek doszlifowania efektu finalne- go taką mikro marketingową grupę docelową (badawczą) w postaci kilku (nazwijmy to) „wybrańców” i konsekwentnie odpytywał nas: ...z wrażeń, robił nam kartkówki z myśli, kazał snuć wypracowania z przeżyć, testował nas jak papierek lakmusowy życia w obliczu malowanego słowem obrazu. Malowanego jego słowem, jego wyobraźnią, z jego prze- dziwnego, skaleczonego (przecież) świata, jego puszystej, bujnej, niekiełznanej fantazji, jego morfologicznych wręcz wizji, aż wresz- cie jego własnej mitologii. Niektórzy się na tym potknęli, niektórzy nie wytrzymali i nagle wysiedli w pół drogi, niektórzy nie ogarnęli cierpliwie całości, nie nadążyli za tym literackim (było, nie było) wyzwaniem. Nie zrozumieli oni Autora. Często nieświa- domie. Brakło im właśnie wyobraźni. A tu trzeba było być wizjonerem. Z całym bogac- twem otwartości na odmienność, na nowa- torstwo, na sztukę, gdyż tak się właśnie tworzy się prawdziwą sztukę w dzisiejszym świecie. To świat (ten zwyczajny, za oknem) – nie zaprzeczajmy – w którym wszystko już było. Zatem tylko odwagą, brawurą oraz formami eksperymentalnymi możemy kreować nowe światy i nowe estetyki i nowe lądy odkry- wać... Być dziś kapitanem na tym statku, na wzburzonym oceanie rzeczywistości, wobec sztuki, wciąż żywej i tajemniczej, w którą wierzymy i która pozwala nam żyć i czekać na jutro, w świecie, w którym formy komuni- kacji przerosły uczucia, w którym chaos informacji i natłok obrazów zabija wszelkie myśli, w którym wirtualność dyskredytuje dotyk. W takim właśnie świecie mistyka Salonu Jego Myśli jawi się jako coś niesły- chanego. Jest jednak coś jeszcze... Do salonu mych myśli wkroczył więc po- nownie On – ten przedziwny Autor, Andrzej Bartyński i powiedział: Mamo ja nie płaczę bo twardy jestem jak kamień ale kamieniem być nie łatwo gdy się nie widzi czy jest światło w życiu oczy mieć warto a ja mam tylko noc i noc (Dokończenie na stronie 4) Mamo, ja nie płaczę
(Dokończenie ze strony 3)
I opowiedział nam więc Autor o swym całym bogactwie tej nocy — o głosie zza pieca, o okiennej framudze, o rozległej podłodze, o Wiośnie, Lunie oraz o heroinie Krzysi - aniele codzienności. Opowiedział o radości, o życiu, o poezji i o przyjaźni, opowiedział o tej jakże niecodziennej codzienności, o toczą- cym się wobec losu framugi i podłogi życiu świata oraz wreszcie opowiedział całą po- etyczną prawdę o sobie — poecie z urodzenia jak już Wam kiedyś opowiadałem, jak ukuł to przepięknie określenie krytyk literacki Staś Grabowski opowiadając z kolei o trzech niesamowitych poetach z urodzenia — Nowa- ku, Twardowskim i Bartyńskim.
Dane mi było poznać tego trzeciego, dziś odważę się napisać, naszego (z moją kochaną Żoną Jadwigą) przyjaciela Andrzeja Bartyń- skiego i dziękuję światu, losowi i Opatrzności za tę ewentualność, która wydarzyła nam się w życiu, że na swej drodze dane nam było się spotkać i polubić. Bo nic w życiu nie dzieje się przypadkiem i nic przypadkiem nie jest - jest w tym życiu jakiś nieodkryty wciąż cel, jakieś światło, jakaś nadzieja, jakaś determinacja zdarzeń i wydarzeń. Są coraz dziwniejsze salony naszych myśli i coraz to nowe równo- ległe wszechświaty materii i antymaterii, czarne dziury, meandry i zakamarki słów i względne bezwzględności naszych: cudów, wiar i uniesień. Nad wszystkim tym zaś czuwa zmysłowa i wielka Poezja, ta pani czuła, acz stanowcza, pani otwarta na wy- brańców i dla wielu dalece niedostępna, pani przypadkowości, i determinacji, pani szalona i fascynująca — w swej zaraźliwości, w swej chorobliwości, w swej zakaźności - kogo tknie już nie puszcza.
W salonie mych myśli, pod dywanem ci- szy, ażeby nikt nie usłyszał, woła sobie rozle- gła podłoga — czy my tylko boimy się Boga? Boga, którego nikt, nigdy nie widział... nie słyszał, czy też nachodzi nas przedziwna trwoga, trwoga wkraczania... w Tajemnicę. Oto dylemat życia.
Mamo ja nie płaczę wiedz to mówiłaś do mnie — synku walcz walczyłem zawsze nadal walczę Mamo patrz ja nie płaczę musisz być silny jak Herkules mówiłaś Mamo do mnie czule Mamo ja nie płaczę w ogóle tylko czasami ktoś powie w głos nie widzieć świata co za los!
Mamo ja nie płaczę czasami zamyślę się przez chwilę czy świat jest piękny i to tyle
(fragment wiersza Andrzeja Bartyńskiego „Jak kamień” z tomu Uczta motyla 2014)
W końcu, po lekturze felietoematów Bar- tyńskiego dochodzimy do wniosku, że życie
Gazeta Kulturalna Poezja Proza
Szkice
to coś więcej niż zapełnianie dni obecnością, że śmierć to coś więcej niż tylko pożegnanie, a być i trwać to o wiele więcej niż bezna- miętne przekształcanie materii w energię. Liczy się nie: odkrywanie nowych obszarów, przestrzeni i lądów, a waga i ciężar i powaga obłaskawiania oraz zaprzyjaźniania się z tym wszystkim co mamy jakby pod ręką, na wyciągnięcie tejże ręki. Liczy się radość intymności, przestrzeń dotyku, smaku, bar- wy i koloru, którym można wyrazić prawie wszystko. Taka egzystencja oraz jej opis, wytrawny, słowotwórczy fenomen wszech- świata pozwala nam zapoznać się właśnie z nowym Światem, tak nam niedostępnym Światem, jakże tajemnym i fascynującym światem Salonu Jego Myśli. Ten Salon jest przebogaty.
O świecie więcej powie nam w nim kie- lich wina wzniesiony w doborowym towa- rzystwie niż tysiące słów, faktów czy wyda- rzeń. W tle tego niesamowitego Salonu wy- darza się Świat prawdziwy, ten dla wszyst- kich, jakby przemyka gdzieś tam, często wraz z doniosłością wielu wydarzeń, osób oraz toczącej się pomimo, naszej jedynej i niepo- wtarzalnej historii. To niezbędne przecież tło stanowi jedynie punkt odniesienia i ustawio- ny on jest jednocześnie we właściwej zna- czeniu proporcji. I zawsze w Salonie tym wygrywają: radość, poezja, życie oraz dobroć.
W tym kontekście nasza bezradność wo- bec przemijania, nasza bezsilność wobec nieuchronności otrzymują potężny oręż siły prawdziwego człowieczeństwa wobec natury i jej bezwzględnych praw. To wielka rzecz. Poczuć to przez chwilę i jak wiatr w żagle złapać o wiele więcej nadziei, aby odważniej wejść w jutro. Tak działają między innymi „Rozmowy na globie — człowieka o sobie”.
I tylko czasami, u schyłku dnia, kiedy znów coś się kończy, kiedy znów słabnie siła słów i kiedy nadchodzi noc i noc - myślę sobie...
- Mamo, ja nie płaczę, choć wiem, że wszystko może być inaczej, a świat ten wciąż przemija, to... twardy jestem jak kamień, choć kamieniem być niełatwo, kiedy gaśnie poezji światło...
Andrzej Walter
Andrzej Bartyński, „Rozmowy na globie - człowieka o sobie”. Felietoematy publikowa- ne w miesięczniku „Gazeta Kulturalna”.
Rys. Barbara Medajska
Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Andrzej Bartyński
Aqua Marzenna
Nad senniejącą wodą Milczących Ust pod tytoniową łodygą letargu zapamiętałem rozmarzeń naszych plusk zieleniejący na bombajce czasu
A na piętnastu rubinach
wirują kółka w moim zegarku powstaje godzina — dąb ją usłyszał nadstawia ucha bajkom
Na perskim rynku pachną dziewczęta
i w koszach zerwane cytryny
jak ttum motyli płyną derwisze
w brodatych turbanach nargilli Delirium tremens to białe myszy
nad rzeką z rumem jamajka
w piasku się bawi z dziećmi bazyliszek i wulkan dymi jak fajka
U smukłej kobiety koloru kawy wybrzeżem nocy kochanek się zjawił przez biodra przejdzie tygrys płomieni zjadaczów brzoskwiń w burze zmieni A z Monte Carlo śpiewa Murzyn
że słońce jest jak wielki bursztyn
że kocha swoją czarną muzę
o hej ja hej jak Murzyn
W zatoce pereł mruczą fale
palacze opium dziwnie śnią skradziony księżyc na tapczanie
w cyrku się śmieje Din i Don
W cygańskim mieście wśród namiotów wyrosłem na apasza gwiazd
całując morelowe oczy kocic
ogniste oczy moich snów
splatałem im w lubieżne sploty
włosy ze stu moich wróżb
W cygańskim mieście wśród namiotów Liszt kampanelle swoje grał
i Aleksander stał Gierymski
w pomarańczarki towarzystwie
Kto wśród magnolii posąg wymyślił na cześć rozpasanej bachantki
kto się miłością spił w nieprzytomność poeta znad pustej szklanki
Wtem się rozpłakał na pachnąco czerwony goździk z krwią gorącą
tuż za „Altaną” Aleksandra
O gwiazdo cygańska
Cyganko z Szopenowskiego walca złota dziewczyno skąpana w astrach córo Gounoda
oblubienico Petrarki i Fausta
Na obłąkany turecki bez
na rozedrgane żółte tulipany
swą krew bym zgarnął diabłu w gardło za muzykalność
najdoskonalsze mi zwierciadło
Za ludzką rzecz
Numer 6(262) czerwiec 2018
Mniej Więcej (160)
Foto: Zofia Mikuła
Opowiadanie życia
Irena Mackiewicz to już dzisiaj star- sza, dystyngowana Pani, która urodziła się i wychowała na Wileńszczyźnie. Po wojnie mieszka nadal w Polsce, ale już nie tamtej. Studiowała biologię, antropologię, „zaliczyła” studium bibliotekarskie. Pro- wadziła życie intensywne i ciekawe. Jej „wena życia” spowodowała, że i poezją się zajęła. Dotychczas wydała trzy zbiory wierszy, a ten, o którym tu będzie mowa - „Portret z żonkilem” - jest czwartym, najnowszym. Zapewne nie ostatnim, bo
ciekawa biografia tej autorki to „paliwo” niegasnące.
Leszek Żuliński
Do przysłanego mi tomiku Pani Irena za- łączyła liścik. W nim takie zdanie: Ten „Por- tret” jest faktycznie moim portretem, choć czytelnicy nie muszą o tym wiedzieć. Pani Ireno, nie muszą, ale może powinni. Bo współczesna poezja coraz bardziej karmi się wyobraźnią, a Pani „opowiada życie”. Pani ma co opowiadać...
A opowiada miniony czas, mijane życie, najczęściej przeszłość, jak w tym wierszu bez tytułu: No i cóż z tego / że garstkę popiołu / wsypałeś do urny / i pochowałeś w miejscu / przewiewnym / z ozdobna różą / z modlitwa o spokój / i ciszę / tak jakby w grobie / szumiały wiatry / Noce upiorne ciągle / cię straszą / widmem legendy / duchem Szekspira / I ciągle żyjesz blisko / z żywym ciałem / „Gdzie jesteś / nie wiem / czy tylko w mrocznych / czelu- ściach / mojego lęku?” - / mówisz z nadzieją / na cud wymyślony / chociaż nie wierzysz / Słuchasz wciąż głosów / ze świata realnych / zza ściany / zza okna / z eteru / i żyjesz ży- ciem / jak homo sapiens / elektronicznego wieku / A słyszysz nagle / wysoki głos dzwon- ka / jak w odpowiedzi / na twoje bezradne / wołanie / nie — to być / nie może / a jednak dzwoni / stary zepsuty / budzik z pękniętą / sprężyną / rodzinny relikt / w starym zegarze
Publicystyka
/ duch się zakrada? / Patrzysz i widzisz / rękę znajomą / w innej przestrzeni / a głos srebrzy- sty / starego dzwonka / dziwi i cieszy / i zastanawia.
I absolutna większość tych wierszy to ta- kie odtwarzanie minionego czasu, bo ważne jest to, co minęło, a to co jest i będzie to już mało istotne. Nie wiem, czy chciałbym te wiersze nazwać „wierszami starości”, ale jestem już w takim wieku, że sam chyba powoli w tę stronę dryfuję.
My, czytelnicy, my krytycy skupiamy się na młodej poezji. Idzie nowe! Rzadko kiedy przychodzi nam do głowy, że „nowe” będzie „stare”. A jakby na to nie patrzeć, „stare” jest mądrzejsze i ma więcej do powiedzenia. Młode szuka życia, a stare to życie podsu- mowuje.
Irena Mackiewicz (właściwe nazwisko: Smoczkiewicz) umiała i nadal umie wsłuchi- wać się w życie. Mieszka w Jarosławiu; nie wiem, jak tam jest „hołubiona”, ale to mniej ważne, od kiedy jej tomiki są do nabycia. To - w przypadku dobrej poezji — jest prawdziwy skarb. Pamiętam jak mocno przeżywałem Mapę pogody Jarosława Iwaszkiewicza - tam „hulała” ta mądrość starości, która rodzi się z czasem.
Oto inny wiersz (także bez tytułu, bo au- torka wszystkie wiersze opatrzyła trzema gwiazdkami): Trudno uwierzyć / w zuchwa- łość losu / i płynność czasu / w ich szczodrość / kiedy wieczne „dziś” / znikło jak / mgła o świcie / a z cienia wyszły / martwe przedmio- ty / koniec jak sznur / urwany nie ima / się początku / nic się nie wiąże / nawet się nie pętli / bezruch w zupełnym / osłupieniu / mimo jasności / rzeka naszego czasu / stanęła w miejscu / kiedy urwał się / watek / zacny Heraklit / skubie siwą brodę / słucha ciszy / i milczy.
Ta „heraklitejskość” losu wszystkich nas dotyczy od kołyski, jednak według niego niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki... | ta świadomość wypełnia wiersze Pani Mackiewicz.
Czyżby te wiersze głosiły więc schyłek totalny? Pośmiertny nihilizm? Hm, już wiersz otwierający tomik temu zaprzecza: Od słońca nie za blisko / nie za daleko / rozkwita życie / barwny poemat / przecięty ogniem błyskawic / nie spłonął / i paszcza Lewiatana / nie wchłonęła ziemskiego / raju / tylko szmer jednostajny deszczu / mącił zwiędłą ciszę / kwitnącej wiśni / i takiej chwili czekasz / pragniesz do bólu serca / W zegarze słonecz- nym / jest czas na szczęście / twoje i kwiatów / za krótko kwitną / w ziemskich ogrodach / lecz ich poświata / rozświetla mroki / prze- kwitania. Ależ to przecież jest wiersz w spo- rej mierze eudajmonistyczny, głoszący siłę trwania. Tę siłę, która przez zielony lont prze kwiaty, jak napisał ongiś Dylan Thomas.
Te wiersze są szczególną dykcją napisa- ne. Trzymają się - wszystkie - jednego mo- delu tej samej frazy! To fraza wąska, asce- tyczna, a więc mająca swoją konsekwentną architekturę. Jednak ileż w niej się mieści - to warte podziwu. Poza tym te wiersze także trzymają się jednego klimatu. Jakby wciąż tego samego, a jednak treść jest również konsekwentna, bowiem z wiersza na wiersz nadbudowuje się i eudajmonia istnienia, i
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
jego kruchość, i jego „filozofia losu”. Moje chapeau bas dla Autorki i tych wier- szy!
w
Irena Mackiewicz
„Portret z żonkilem .
5
od poszałh
Irena Mackiewicz, Portret z żonkilem. Wydaw- nictwo Adam Marszałek, Toruń 2018, s. 114.
NN ZE Irena Mackiewicz
*k *k *
Czasami gna mnie wiatr niby dokąd
i cień się rozprasza
i giną myśli
Trudniej gnać pod wiatr choć twardo i z uporem lecz w końcu prostuję kark jak rozwichrzane drzewo
Widzę jasne horyzonty ludzi i światło
w starych zacnych ramach
Biorę w dłonie misterne dzieło sztuki stworzone przez los
Z osobna oglądam szczegóły i jestem blisko
jak ciąg dalszy
tej samej
Księgi Zdarzeń
Moja pamięć
i medytacja
„słuszne są godne
i sprawiedliwe”
Nie lękam się wiatru który czasami
wieje
Numer 6(262) czerwiec 2018
6 Poezja Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 6(262) czerwiec 2018 Józef Zdunek nadmierne emocje nadmierne emocje zagrażają obiektywizmowi ograniczają umysł badacz zamienia się w proroka polityk w cietrzewia fotografie nie kłamią co dobre i miłe przechowuję w pamięci i w albumach na fotografie dla siebie i potomności dużo tych fotografii niektóre pobladły pożółkły najstarsze oglądam je z sentymentem i stwierdzam fotografie nie kłamią dla dobra własnego smutne i przykre wyrzucam z pamięci albo zostawiam w łagodnej formie dla przestrogi wierzę tu przyjaciół i samego siebie w samego siebie wierzę najbardziej wierzę że dobro istnieje dobro zwycięża że świat jest piękny że niebo niebieskie łąki zielone pachnące śnieg zawsze biały i tak dalej i tak dalej wierzę we wszystko co dobre i piękne niepojęte kosmos się rozrasta gęstnieje i wydłuża odkryto nowe niebieskie ciała wydłużył się koniec jeśli koniec istnieje kosmos się wydłuża w nieskończoność bez końca nie ma astronomicznego końca niepojęte koniec bez końca bez odpowiedzi dokąd jedno krótkie słowo a tak wiele znaczy dokąd trudne pytanie życie i śmierć a potem dokąd Paweł Kubiak nic nowego nie przyszło na świat nie wierzcie poetom gdy kładą przed wami nowy wiersz oni go noszą od początku świata od dnia narodzin szczeliny w skorupie wtedy o brzasku słońc nicość orała się w pustkę siew był potężny boski nieśmiertelny myśl zdumiewała się pożodze krwi z której się wyniosła .................................................................. od tego czasu nic nowego nie przyszło na świat w drodze Wydziedziczona z przedmiotów mrowiła się przestrzeń. Wszędzie było nigdzie i nigdzie, wszędzie. Czesław Miłosz „Oeconomia divina” przedmioty napotykane w drodze mówią co było którą szliśmy drogą opodal drzewa kamienia bielonej chałupy pomiędzy śmiercią rozwodem wygraną na giełdzie nasz ślad pisany obecnością przedmiotów i ludzi i zamiast skąd i dokąd dane nam którędy modlitwa stworzeń podług zamysłu św. Franciszka modlitwa klęka we mnie jest niedzielny ranek pies widzi kuli się przysiada potrzebą jedna ręka łeb głaszcze druga szpera w psalmach Pan widzi wysłuchuje na serdecznym palcu oplata łańcuch złoty diamentowy z litego istnienia stołeczna ulica Emilii Plater Andrzejowi Wołosewiczowi kość na lśniącym dachu limuzyny ucztują siwe wrony elita skrzydlatych funkcjonariuszy duży chłopiec kołysze się w bramie szpaler drzew na rogu Wspólnej barwny wybór panienek jesienny szelest ulotek agencji towarzyskich kościół liceum płacze kelnerka przed knajpą Mała Serbia ktoś wyrwał jej portfel na gimnazjalnym boisku mecz absolwentów podwórkowej łaciny Mariott Pałac Kultury szpaler drzew siwe wrony wielkie nasze piątki cierpienie na wagę na miarę na własną miarę i obietnica że każdemu tyle ile udźwignie i nie myśl że nie jesteś siłaczem twoja słabość zadziwi i TAMTO cierpienie niepojęte a przecież owszem większe rzeczy czynić będziemy Marek Jerzy Stępień
*k *k *
Zieleń i błękit budzą do życia
które bywa niechcianym prezentem Wziąłeś je i możesz dysponować
pulą zdarzeń zapisaną w starej księdze Widzisz je jednak inaczej —
jako zbiór przypadkowych faktów Bardzo łatwo możesz zwątpić
w duchowe moce prowadzące cię za rękę
Masz nie wiedzieć o ich opiece
i poddać się Woli formatującej przestrzeń Tylko tak wydobędzie z ciebie radość niezależną od wibracji ciała
Cichy dźwięk poprowadzi leśną ścieżką na polany zalane istnieniem
Tam zapomnisz o samotności
już na zawsze wyzwolisz się z goryczy Przytulą cię dłonie Ojca i Matki
i nie będziesz zazdrościł swoim braciom
Zieleń i błękit budzą do życia które bywa niekończącą się przygodą
*k *k *
Przez wiele dni nie patrzyłem w stronę nieba gdy zanikała zieleń na obrzeżach lęku
Suchy wiatr niósł ziarenka piasku
wdzierały się do oczu i zaburzały spojrzenie Noce były gorące i gwiezdne
parzyły ciało dotykiem szaleństwa
Sen nie przychodził by wyzwolić i obmyć
a ziemia wydzielała przykry zapach
W tamtych dniach nie byłem w pełni sobą Coś spoglądało moimi oczami Doświadczało wahań nastroju
i rozrastało się spiralami galaktyk
we wszechświecie myśli ponad pojęciami Brało co mogło unieść i przetrawić żywiło się i tyło od nadmiaru koncepcji
Potem nadeszło wyciszenie
Niebo stało się piękniejsze i lżejsze Wpatrywałem się w nie bez opamiętania sycąc duszę doskonałym pokarmem
*k *k *
Jestem tutaj bo dokąd mam pójść gdy gwiazdy pozostają obojętne ludzki los zawieszając
na nitkach babiego lata
Mgła na horyzoncie odcina od gór stają się niedostępne dla myśli nierozpoznaną krainą w świetle dnia tracącego wigor z nadejściem jesieni
Poezja
Jestem tutaj zasłonięty milczeniem
z dala od gwaru miast ale nie w samotności Uczucia płoną w wewnętrznym kręgu zabierając mnie w podróż w nieznane Wcześniej odurzony światem nie mogłem wyobrazić sobie pałacu za rzeką
I wszystkiego co jest na drugim brzegu
a może w głębi rozwidlonego ogrodu
Jestem tutaj a także gdzie indziej obejmuję coraz więcej przestrzeni niczego nie potrzebuję a jednak rozrastam się gałązkami błękitu
Jeszcze nie niesiony duchowym wiatrem a już nie człowiek wędrujący
Czy mam pożegnać się z najbliższymi zanim przestaną mnie rozpoznawać?
Stanisław Nyczaj
Przedwcześnie zmarłym poetom
Żyli w pośpiechu, żeby zdążyć, spełnić się wszystkimi barwami nieokiełznanej wyobraźni
i przedążyli swój czas.
Choć bezlitośnie odarci z najlepszych swych przyszłych lat wiernej wdzięczności potomnych,
zmartwychstwarzają się w nas.
Wiry Wkręcają się we mnie wiry spraw natychmiastowych, od zaraz,
aż trzeszczą zaciskane do oporu gwinty wytrzymałości.
Wplątuję się, porywa mnie, gubi
ta wzburzona, narowista rzeka,
że nie udaje się już nawet pochwycić skrzydła przelatującej przez głowę wybawicielskiej myśli.
Ze ściśniętym gardłem
Z trudem łapię oddech potrzebny aortom, które już nie buzują ożywczą nadzieją, jak jeszcze tak niedawno.
Mówiąc ze ściśniętym gardłem, wydobywam najpilniejsze słowa:
— Nie upieraj się przy nadziei, mamiącej wieloma latami,
a przywrócę ci te minione
do lepszego przeżycia na nowo.
Te nieostatecznie stracone
do rzetelnej poprawy.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Jedno, drugie ściśnięcie w gardle i już nie udaje się odzyskać
tego oddechu,
którym można by przenosić góry, przechodzić kolejne „ponad”, wyznaczane odwagą nieokiełznanej wyobraźni.
Więzną najśmielsze zamiary.
Irena Tetlak
ostatki
czuje te same wibracje
w żyłach do rana rytm rozszerza źrenice bardziej echo melodii z tamtych lat coraz szybciej budzi
się we mnie bezsenność
wspomnienia nie idą spać
dystans na wagę porcelany
Celina nie nurza myśli w błocie nie chlapie na lewo i prawo szczerze brawo bije
stroni od klaki
zachowuje zdrowy rozsądek chociaż gdy wokoło głupota góruje aż przewracają się flaki
Celina tłucze porcelanowe talerze albo obrywa płatki róży
uspakaja szybciej nerwy
i wróży na dwoje
sen sprzyja równoległości bez zakrętów i skrzyżowań bez złości budzi nowy dzień
pozostanie do napisania puenta
gdy kolor włosów nie ma znaczenia Celina ułoży odpowiednie słowa
o sobie jako kobiecie
nie o mimozie czy ważce
uskrzydlonej mglistymi przestrzeniami
o delikatności utkanej nicią błyszczącą jak jej rzęsy
gęste szumiące trawy przed burzą okalające jeziora pełne wilgoci
i głębi w której znaki zapytania nie zahaczają o uczucia
w płytkiej odpowiedzi
pozostają w pamięci jak puenta
ERO z
Numer 6(262) czerwiec 2018
8 Dariusz Pawlicki
Szkice
Przeciw nie-sztucę
Sztuka jest arystokratyczna do szpiku kości, jak książę krwi. Jest zaprzeczeniem równości i uwielbie- niem wyższości. Jest sprawą talentu, czy nawet geniuszu, czyli nadrzędności, wybitności, jedyności, jest także surowym hierarchizowaniem wartości, okrucieństwa w stosunku do tego, co pospolite, wybieraniem i doskonaleniem tego, co rzadkie, niezastąpione...
Witold Gombrowicz, Dziennik.
I Czym jest nie-sztuka, jej przykłady
Używając określenia „nie-sztuka” za- miennie z pseudosztuką, mam na myśli wszelkie wytwory podszywające się pod sztukę. To znaczy takie, na których widok człowiek uznający piękno za nieodłączny składnik/atrybut sztuki — obok towarzyszą- cych jej treści — przyspiesza kroku. Chce bowiem jak najszybciej stracić je z oczu. Mam na myśli, dla przykładu, prezentowane w galerii dwa patyki ułożone na krzyż, bryłę lodu wolno się topiącego, piramidę ułożoną z rolek papieru toaletowego. Czyli to, co Stani- sław Lem tak oto opisał:
Zatarcie granicy pomiędzy dziełem sztuki a śmieciem po prostu, pomiędzy kunsztem a byleja- kością zdaje mi się jednym z głównych znamion naszej epoki...
(Świat na krawędzi)
W podobnych duchu wypowiedział się Stefan Kisielewski:
Nie wierzę w dzieło, które nie wymaga wysił- ku technicznego, przezwyciężenia oporu materii, a jest tylko czystą koncepcją. To łatwizna, unik, nieporozumienie...
(Dzienniki)
Twórcy „dzieł”, które mam na myśli zdają sobie doskonale sprawę, z nijakości i beztre- ściowości swych pomysłów. Dowodzi tego to, że prezentacjom owych przedmiotów pod- szywającym się pod sztukę, towarzyszą nieodmiennie długie elaboraty mające uka- zać sens (nieodmiennie jest on bogaty i głęboki) stworzonych przez nich instalacji, jak nazywa się owe dziwadła. Te zaś nie- zmiernie często opatrzone są podniosłymi, wzniosłymi tytułami mającymi sprawiać wrażenie głębi. Obecność kamery często towarzyszącej owym „wydarzeniom”, rów- nież ma sugerować ich ważność. Temu sa- memu służą wyjaśnienia kierowane do dziennikarzy sprawiających wrażenie zainte- resowanych, a nawet poruszonych tematem. Do tego typu zdarzeń należy też np. obieranie ziemniaków w otoczeniu widzów (kim są, że chcą To oglądać?). Po obraniu iluś kilogra- mów kartofli, „artysta” musi koniecznie wyjaśnić, co chciał przez to powiedzieć.
Żaden, powtarzam, żaden spośród milionów obieraczy ziemniaków, jacy czynili to — i inne podobne czynności, jak np. prasowanie — do (orientacyjnie) lat 70. XX w. jeśli chodzi o Europę Środkową, nie wpadł na pomysł, aby nazwać się artystą. A także, by twierdzić, że ta konkretna czynność, którą on sam często wykonuje często bądź bardzo często, zasłu- guje na miano sztuki. Nikt z nich nie miał bowiem tyle tupetu, jeśli miał go w ogóle. Działały również konkretne ograniczniki: choćby zdrowy rozsądek, a także wspólne ogromnej większości ludzi, podejście do tego, czym jest sztuka i piękno. Ale owym pseudo- artystom, akurat tupetu nie brakuje. Zaś na takie zarzuty, jak poczynione powyżej, od- powiadają, że wszystko jest sztuką. Ale jest to odpowiedź, która pokazuje, że gdyby dalszy rozwój sztuki miał podążyć w kierunku przez nich wyznaczonym, znalazłaby się ona na manowcach. A może nawet osiągnęłaby Nicość. No bo jeśli wszystko jest sztuką, sztuką nie jest Nic. Nawet samo jej pojęcie staje się wówczas bezużyteczne, a do tego puste, gdyż Nic (dosłownie) nie kryje się za nim.
Ryszard Sawicki, Patrycja, olej
Zamalowywanie płócien farbą jednego koloru, jak również powtarzanie na dziesiąt- kach obrazów tych samych elementów — różniących się jedynie odcieniem np. czer- wieni - też należy do tego rodzaju działalno- ści. Właśnie o tych sprawach mówi nst. fragment z eseju Dobre uczynki i dobra robota Clive'a Staplesa Lewisa:
Kałuża [...] nie jest dziełem sztuki, bez względu na to, jak doskonałe wina, oleje czy lekarstwa do niej wylano.
Niewątpliwie wiele osób jest zachęco- nych do takich „czynności” przez fakt posia- dania dyplomu ukończenia wyższej uczelni plastycznej np. Akademii Sztuk Pięknych (skończenie szkoły średniej nie sprzyja takiemu zadufaniu). A gdy ma się ów dyplom,
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
to jak często się okazuje: dusza może hulać. Więc hula. Tym bardziej, że wciąż niewielu mówi zdecydowanie: „Król jest nagi”.
Jan Cybis w swoim dzienniku z 1962 ro- ku napisał, że „jak wymrą u nas resztki tych, co się wychowali po pierwszej wojnie świa- towej, zabraknie ludzi wykształconych w sztuce. Nastanie era barbarzyńców”. Szkoda, że się nie mylił.
Sztuce XX i początków XXI wieku towa- rzyszy mnogość słów, w których zawarto przemyślenia dotyczące rozmaitych postaw, kierunków itp. jej dotyczących. To chyba William Blake poniższymi słowami scharak- teryzował owo zjawisko (jeśli był to on, to już na przełomie XVIII i XIX wieku dało do- strzec się tego początki):
Myślenie o sztuce gotowe jest zastąpić samą sztukę.
Obfitość słów towarzyszących pseudo- sztuce, oprócz prób jej wyjaśnienia i przeko- nania do niej, ma na celu także insynuowanie małości i ograniczoności osób mających śmiałość krytykować zdarzenia „artystyczne” związane z nie-sztuką. A którzy to krytycy (nie mam na myśli wyłącznie zawodowych krytyków), zdaniem piewców pseudosztuki, nie są w stanie przyjąć do wiadomości nowa- torskich idei. Zaś potencjalnych krytyków, tych mniej pewnych własnego zdania, wy- powiedzi owe mają onieśmielić; zatrzymać w pół zdania. Przypomnę w tym miejscu, że Leonardo da Vinci czy Jacek Malczewski nie musieli tłumaczyć swych dzieł. I to nie dlate- go, że ludzie im współcześni byli bardziej rozgarnięci niż ci zamieszkujący Zachód na przełomie XX i XXI wieku (bo pewnie nie byli). To, co wyszło spod ich pędzli odwoły- wało się bowiem do rzeczywistości, nie było jednak jej odbiciem (obaj mogli, co najwyżej wyjaśniać symbolikę kryjącą się za przed- stawionymi np. postaciami). Mieli bowiem na uwadze, nie tylko siebie, lecz także odbior- ców sztuki. I to nie tylko dlatego, że byli oni potencjalnymi nabywcami. Tymczasem obecnie, jak zauważył Clive Staples Lewis:
[...] nie słyszy się nic na temat powinności arty- sty względem nas, odbiorców. Mówi się tylko o naszej powinności względem niego. On nic nie jest nam winien (esej Dobra robota).
Il Początki pseudosztuki
Za Theodorem W. Adornem powtórzę, że przez dziesiątki stuleci istniały obok siebie: kultura wysoka czyli sztuka i kultura niska, na którą składała się rozrywka i sztuka lu- dowa. Ale w drugiej dekadzie XX wieku - a konkretnie w 1913 roku, gdy Marcel Du- champ zaprezentował swój pierwszy ready- made („gotowy przedmiot”) o nazwie Koło rowerowe (to „dzieło sztuki” tworzą koło
Numer 6(262) czerwiec 2018
rowerowe i widelec* przytwierdzone do stołka) — narodziła się nie-sztuka. Początko- wo nie znajdowała się w świetle jupiterów. Mało tego, najbardziej znane „dzieło” Du- champa - Fonntanna czyli typowy ceramicz- ny pisuar, zaprezentowane po raz pierwszy w 1917 roku, zostało usunięte z wystawy. Uznano je bowiem za bezwartościowe i naruszające granice dobrego smaku (pojęcie to było wówczas jeszcze w użyciu). Minęło jednak nieco czasu i pseudosztuka, będąca efektem usunięcia wszelkich zasad i reguł, doczekała się nobilitacji. Tyle, że zaczęto o niej mówić: nowa sztuka.
I Źródła nie-sztuki a. Jej źródła podawane przez innych autorów
Szkoła frankfurcka, odnośnie sztuki, twierdzi, że jest ona zawsze odbiciem cza- sów, w których powstaje. I wraz ze zmianami cywilizacyjnymi, w tym np. warunkami życia, przeobraża się, stając się wyrazem tych zmian. I zdaniem owej szkoły, objawem ich jest właśnie nie-sztuka. Musiałbym zgodzić się z tym poglądem, odnośnie zjawisk, które dały o sobie znać po 1913 roku, gdyby współcześnie tylko pseudosztuka pozostała w przestrzeni publicznej, a sztuka „ukryła się” bądź została „ukryta” w mieszkaniach prywatnych (może nawet w większości spośród nich, w tym i moim) tudzież w nie- których muzeach. Tak, na szczęście, nie jest. Także dlatego, że nie są ostatnimi mohika- nami artyści, którzy nie zachowują się tak, jak ci tak oto scharakteryzowani przez Irene- usza Iredyńskiego:
Artyści robią dziś wszystko: plują, kleją, spawa- ją, fastrygują, sypią, palą, łażą po śmietnikach, grzebią na cmentarzach złomu, byle tylko nie malo- wać i nie rzeźbić...
(wypowiedź przytoczona przez Andrzeja Gronczewskiego w Grzesznych manipulacjach)
RyszardBawicki,Wzbanek i dwie szklanki,B heliograwiuraB
)
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Szkice
Theodor W. Adorno, najbardziej wpły- wowy obok Maxa Horkheimera, przedstawi- ciel wspomnianej szkoły frankfurckiej, twierdził, że „jednostka nie ma żadnego wpływu na rzeczywistość”. Wobec powyż- szego, jeśli jest świadoma swojej bezsilności w tym względzie, tym bardziej, paradoksal- nie, stara się dać świadectwo swemu istnie- niu. W przypadku nieartystów mogą to być właśnie np. spreparowane ciała zwierząt ustawione jedno na drugim. A do tego w Szkicach kafkowskich Adorno stwierdził, że „granica między tym, co ludzkie, i światem rzeczy zaciera się [...]”. Tak, w przypadku nie- sztuki widać to bardzo wyraźnie. Wpływowy frankfurtczyk, jakby jeszcze chcąc uczynić glebę, z której wyrasta pseudosztuka, bar- dziej urodzajną, dodawał, że w stuleciu, które charakteryzował bezmiar ludzkich cierpień, należy zapomnieć o zmysłowym pięknie („Pisanie poezji po Auschwitz jest barbarzyń- stwem”).
Piotr Millati, w Tratwie Meduzy, o poglą- dach Witolda Gombrowicza na poruszany w tym tekście temat, napisał, że „artyści awan- gardowi chcą podobać się przede wszystkim Sztuce. Jest ona dla nich fetyszem, przed którym pokornie klęczą. Celem awangardo- wych eksperymentów nie jest nawiązanie żywej, emocjonalnej, zmysłowej więzi z odbiorcą, ale uczynienie zadość podstawo- wemu postulatowi awangardy: ani kroku wstecz, rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój”. Jeśli poglądy awangardystów takie właśnie Są — a jest wiele powodów, aby tak sądzić — to będąc ich zakładnikami, muszą być stale zwróceni plecami do tego, co było. Stając się równocześnie wręcz wynalazcami. W takiej sytuacji można raczej mówić o pomysłowo- ści, a nie o natchnieniu.
Elżbieta Paczkowska-Łagowska w O hi- storyczności człowieka tak napisała o poglą- dach Arnolda Gehlena na temat awangardo- wości:
[W]kładanie wielkiego wysiłku w produkty, które w wyniku presji nowości szybko się zestarzeją, nie jest dla artystów «korzystną strategią».
b. Źródła według mnie
Źródeł nie-sztuki upatruję zwłaszcza w... egalitaryzmie. Z tym zaś wiąże się mocny, reklamowany od Rewolucji Francuskiej, i stanowiący jego immanentną składową, postulat równości. W związku z tym, o wol- ności mówi się o wiele, wiele mniej. Egalita- ryzm, aby nie był tylko postulatem, ale został wprowadzony w życie, potrzebuje silnego i sprawnego państwa (przykładem mogą być państwa skandynawskie, w ich przypadku uważam, że można także mówić o postępują- cym totalitaryzmie). Wolność — w tym wy- padku wolność obywateli - nie wymaga silnego państwa. A ci, którzy są nią żywo zainteresowani, oczekują tego, co Thomas Jefferson zawarł w znanej sentencji:
Najlepszy rząd to taki, który najmniej rządzi. Wolność nie sprzyja egalitaryzmowi (i
odwrotnie); podobnie zresztą jak i utylitary- zmowi. Natomiast wolność jest jak najbar-
dziej potrzebna sztuce. Z tym, że o wiele bardziej potrzebują jej sami artyści. Ale oni zawsze mogli z niej korzystać i zawsze mogli być wolni. Nawet, gdy Czegoś im zabraniano, to Coś i tak mogli tworzyć. Najwyżej Tego nie upubliczniali.
Współcześnie, i to nie tylko w społeczeń- stwach będących egalitarnymi bądź ku temu zmierzającymi, coraz większa liczba ludzi wyznaje zasadę: Nie jestem gorszy od innych. I dotyczy to w tym samym stopniu polityków, jak i (właśnie) artystów (oczywiście nie wszystkich). I ci, i ci kończą bowiem szkoły wyższe (najczęściej państwowe), które nie są nastawione na to, aby ich progi opuszczały indywidualności. Raczej rzesze magistrów (w tym oczywiście magistrów sztuki) i inżynie- rów, o ujednoliconych poglądach i umiejęt- nościach. Zresztą trudno, aby miało być inaczej skoro trafiają do nich absolwenci szkół średnich, które w ogromnej większości są państwowe. A w nich najczęściej więcej uwagi poświęca się uczniom najsłabszym, a nie najlepszym. To zaś sprzyja uśrednianiu, tak lubianemu przez egalitaryzm. Z tym, że towarzyszy temu, niestety, stopniowo obni- żająca się średnia.
Do wytworzenia „wiatru” sprzyjającego nie-sztuce przyczyniła się także filozofia. Wprawdzie niewielu - a szkoda - interesuje się filozofią, choćby czyta dzieła filozoficzne, ale idee w nich zawarte, mają już o wiele większy zasięg oddziaływania. Choćby dlate- go, że o najnowszych kierunkach (nie tylko filozoficznych) szczególnie lubią rozpowia- dać snobi. A tych wśród intelektualistów nigdy nie brakowało.
Tak się złożyło, niestety (niestety, nie tylko ze względu na sztukę i pseudosztukę), że w filozofii XX w. dominuje wrogość do filozofii klasycznej. A ta zajmowała się świa- tem rzeczywistym, który chciała poznać, aby następnie go zrozumieć. Zaś współczesna - reprezentowana przede wszystkim przez Martina Heideggera i Jacquesa Derridę oraz ich kontynuatorów i interpretatorów - uzna- je, w dominującej części, że rzeczywistości nie można pojąć; nie ma na to żadnych szans. Jeśli ich nie ma, to po co tracić czas na po- dejmowanie kolejnych prób w tym zakresie? Zamiast tego należy więc tworzyć światy alternatywne. W nie jest wpatrzona i w nich widzi sens swego dalszego istnienia (także rozwoju?). Ku temu samemu, poczynając od oderwania się od rzeczywistości, zmierza niesztuka: spełnia wszelkie swe zachcianki; zapatrzona jest przy tym w siebie. Natomiast sztuka odwoływała się (i nadal często to czyni) do świata rzeczywistego, w tym do natury. Pisali o tym, wprost bądź pośrednio np.:
Leon Battista Alberti: To czego nie można uchwycić wzrokiem, nie in- teresuje wcale malarza... (traktat o malarstwie De pictura z 1435 r.)
Lodovico Dolce: [ZJamiarem malarza jest za pomocą linii i barw (na płaszczyźnie deski, ściany czy płótna) naśla- dować to wszystko, co ukazuje się oczom [...|” (Dialog o malarstwie zatytułowany «Aretino» z 1557 r.)
Numer 6(262) czerwiec 2018)
10
Zbigniew Mańkowski:
[Józef] Czapski uważa, że sztuka XX wieku żyje w konflikcie z naturą. Jego źródeł dopatruje się w sztuce XIX wieku, a konsekwencje widzi w malar- stwie abstrakcyjnym. Najgroźniejszą jest przesąd, mówiący, jakoby źródło sztuki tkwiło w samym twórcy, w jego „ja, oderwanym od rzeczywistości. Przesąd ten grozi pustką i twórczą niemocą.
„Ortega y Gasset pisze wręcz o „dehuma- nizacji sztuki”, która deformując Świat, coraz bardziej oddala się od ludzkiej rzeczywisto- Ści. Pierre Francastel, chcąc określić charak- ter rewolucji w sztuce naszych czasów, uży- wa słów „rozbicie przestrzeni plastycznej”. Artyści z kontemplatorów i konstruktorów natury stają się świadomymi jej destrukto- rami”.
Uprawiających nie-sztukę, czyli nie- artystów, cechuje - podobnie jest w przy- padku bardzo wielu artystów — potrzeba bycia oryginalnym. I w tym samym stopniu — pragnienie zaistnienia w przestrzeni pu- blicznej, zostania zauważonym. Ale jeśli nie jest się w stanie uprawiać malarstwa figura- tywnego, gdyż nie umie się malować sylwe- tek ludzkich bądź innych; albo nie kontynu- uje się tradycji rzeźby klasycznej, gdyż nie potrafi się rzeźbić wspomnianych sylwetek (nie chodzi o powielanie dawnych form, ale o ich rozwijanie), to, niestety, ale pozostają tylko patyki układane w rozmaitych konfigu- racjach i pogadanki na ich temat; tylko one i nie malejący tupet w przedstawianiu wła- snych braków jako zalet. No bo z pustego i Salomon nie naleje.
* Widelec — w tym wypadku chodzi o część roweru.
Dariusz Pawlicki
Zieliński po angielsku
5 marca br. w liryczny nastrój w Ursyno- tece-Muzeum przy ul. Barwnej 8, wprowadził zebranych Marcin Molski, uczeń ursynow- skiego liceum im. Aleksandra Kamińskiego, popularnego „Kamyka”. Molski to stypendy- sta Fundacji ARKONA im. Jarosława Zieliń- skiego, który po maturze pragnie podjąć studia na Uniwersytecie Muzycznym, w klasie kompozycji lub dyrygentury. Ambitne to zamierzenie, któremu, w co wierzymy, Marcin sprosta.
Marcin po raz pierwszy publicznie wy- konał utwory Jarosława Zielińskiego w formie śpiewanej. Nie zawiódł, jak nie za-
)
Szkice
wiedli nasi wypróbowani przyjaciele, czyli goście zaproszeni na promocję polsko- angielskiego tomu wierszy Jarosława Zieliń- skiego pt. List do mojego syna. Letter to my son. To kolejna książkowa publikacja, tym razem w języku angielskim po zbiorach wydanych w języku rumuńskim, albańskim i włoskim.
Po wysłuchaniu pieśni do słów Jarosława Zielińskiego, prowadzący promocję Mikołaj Wachowicz, zwięźle omówił życiorys i doro- bek twórczy Jarosława Zielińskiego (1971- 2012). Dodajmy, że Wachowicz jest autorem wydanej w ubiegłym roku monografii po- święconej Zielińskiemu. Monografia nosi tytuł Powiedziałem wam wszystko co wiem. Jarosław Zieliński i jego pokolenie 1971. To pogłębiona biografia młodego człowieka o niepospolitym intelekcie, wrażliwego i uta- lentowanego literacko, ale nie tylko. Poeta, który łączył poezję z głęboką wiedzą infor- matyczną to się rzadko zdarza. A jednak.
Współtwórcami książki można nazwać jej wydawcę (Jana Rodzima, prezesa Oficyny Wydawniczej ASPRA-JR), redaktora, korek- torkę, autorkę zdjęć do niej czy konsultantkę, ale przede wszystkim tłumaczkę. Tłumaczka Ewa Sherman mieszkająca w Bristolu nie mogła przybyć ze względu na nawał służbo- wych obowiązków. Przysłała list, w którym m.in. napisała, że próba przełożenia wierszy nierymowanych, powstających w zupełnie odmiennych klimatach, wierszy hermetycz- nych w pewnym sensie, bo bardzo osobi- stych, których autorem jest młody mężczy- zna - była dla niej ogromnym wyzwaniem, i dotąd nie ma pewności, czy sprostała powie- rzonemu jej zadaniu. Na pewno bardzo po- mocny dla zrozumienia poezji zmarłego autora był dla niej esej Krystyny Koneckiej pt. Świat znaczeń Jarosława Zielińskiego. Przetłumaczyła te a nie inne wiersze, bo - mogąc wybierać — wybierała te, które naj- bardziej poruszyły ją emocjonalnie, a jedno- cześnie, być może, pozwolą czytelnikowi anglojęzycznemu poznać choćby odrobinę osobowość bardzo utalentowanego, wrażli- wego, kochającego życie i wszystkie jego przejawy Poety, jakim był Jarosław Zieliński.
Publiczność nie zawiodła się na interpre- tacji prezentowanych wierszy zarówno przez Janusza Leśniewskiego, znanego i cenionego aktora, jak i studentkę UW Patrycję Solecką, która czytała wersje angielskie utworów Zielińskiego. Można stwierdzić, że ttumaczce udało się oddać zarówno treść, jak i kadencję zdania, jego melodykę czy też rytm. Tłuma- czenie nigdy nie może być dosłowne, przede wszystkim chodzi, by poza treścią, przekazać klimat wiersza, jego emocje. Zatem warto znaleźć sposoby na popularyzację tomu List do mojego syna. Letter to my son, wszędzie tam gdzie obecny jest język angielski. Młody poeta, a więc nie klasyk np. z epoki romanty- zmu, nie laureat literackiej nagrody Nobla, lecz ktoś nowy i nam współczesny czyż nie mógłby być odkryciem na obszarze angiel- skojęzycznym, czyż czytelnicy z tego kręgu nie byliby ciekawi, o czym myśli, co czuje i co przeżywało i przeżywa pokolenie Jarosława Zielińskiego, pokolenie 1971; to, które w przełomowym dla Polski 1989 roku miało osiemnaście lat i w wolnej ojczyźnie rozpo-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
częło swój dorosły żywot?
Recytatorzy rozpoczęli od tytułowego Listu do syna. Prowadzący promocję podkre- Ślił, iż list, ta popularna przez wieki forma kontaktu z drugim człowiekiem, dziś wyraź- nie przegrywa z SMS-em czy mailem. Zaprze- staliśmy pisać długie listy, nie dbamy o ich literacką formę. A szkoda. List to przecież szkoła literatury, także szansa na otwarcie się przed nami adresata czy nadawcy. Czy nie jest już najwyższy czas, by powrócić do starych i sprawdzonych wzorów epistologra- ficznych?
Poza Listem do syna usłyszeliśmy w języku polskim utwory Jarosława Zielińskie- go: Cokolwiek, Wiatr od morza, Wieczorne morze, Śpiąca królewna, Klucz. I ich angielskie odpowiedniki.
Oto początek angielskiej wersji tytuło- wego Listu do syna:
You know, I am honestly good here though it is sometimes hard to say:
it is nothing
1 live in the country
where what really matters
is what I will do while sitting at night in front of the monitor [...]
Wersja polska:
Wiesz, tak naprawdę to jest mi tu dobrze choć niełatwo czasem powiedzieć:
to nic takiego
żyję w kraju
gdzie naprawdę liczy się to
czego dokonam siedząc w nocy
przed monitorem [...]
Na koniec powtórzmy raz jeszcze, że przepiękną oprawę muzyczną tego wieczoru zapewnił zebranym młody i utalentowany stypendysta Arkony, Marcin Molski. Z dorob- ku poety wybrał utwory: Ja, Nie kocham Cię, Miasto, Pocałunek, W blasku świateł.
Jednak, jak nam powiedział, nie zamierza na tym poprzestać. Na pewno pochyli się jeszcze nie raz nad poezją Jarosława Zieliń- skiego, by dzięki muzycznej do niej oprawie, w formie śpiewanej ukazywać jej nowe, nieodkryte dotąd liryczne treści.
Patrycja Solecka
Śladami kultur
Do tej pory dr Maciej Zarębski w towa- rzystwie swojej uroczej małżonki zabierał nas w podróże po wszystkich kontynentach naszego Globu, aby pokazać nam jak różne kultury sadowiły się na świecie i abyśmy mogli tę różnorodność poznać i zastanowić się nad całokształtem życia innych narodów. Tym razem, w kolejnej swojej podróżniczej książce „Wojaże po Polsce” zaproponował
Numer 6(262) czerwiec 2018)
nam podróż po naszym rodzinnym kraju. Sam przyznaje w „Słowie wstępnym”, że jest to album i jednocześnie literacki reportaż. Trzeba tu dodać, że książka jest bogato ilu- strowana fotografiami zabytków kultury materialnej, jakie napotkał na drodze swoich wojaży dokumentując to wszystko własnym obiektywem. Również prof. Andrzej Tyszka w „Posłowiu” zauważa, że jest to swoisty reportaż krajoznawczy mogący spełniać rolę przewodnika turystycznego. To prawda. Mając w ręku taką perełkę można sobie doskonale zaprojektować urlopową wyciecz- kę krajoznawczą, aby na własne oczy zoba- czyć nasze dzieje i w towarzystwie natury kontemplować swoją wiedzę na temat histo- rii Polski. Zresztą z treści książki można dowiedzieć się czasami więcej niż z ust przewodnika wycieczki, gdyż wiadomości na temat tych wszystkich odwiedzanych przez Autora miejsc są opracowane bardzo staran- nie i szczegółowo, co stanowi niezaprzeczal- ną wartość poznawczą. Zresztą chyba chodzi- ło mu o popularyzację „...w społeczeństwie polskim wiedzy o bogactwie kulturowo- historycznym naszej ojczyzny” - jak sam pisze. I to jest chyba cały sens w zamyśle tematyki tej książki, która ukazuje wielką różnorodność kultur pogranicza. Różnorod- ność, która kultywuje swoje tradycje, rozwija się i jednocześnie funkcjonuje w zgodnej symbiozie środowiskowej nie od dzisiaj. Polska zawsze była gościnna i zawsze udzie- lała pomocy innym nacjom, często prześla- dowanym w innych zakątkach Europy.
Dobrze się więc stało, że dr Maciej Za- rębski przybliżył czytelnikowi tego rodzaju tematykę, gdyż w obecnym medialnym obiegu niewiele można się z tego obszaru dowiedzieć. Być może wiele osób nie zdaje sobie sprawy z całego bogactwa kulturowe- go, jakie znajduje się na terenie naszego kraju i które staramy się zachować dla przy- szłych pokoleń aby udowodnić, że Polacy są narodem bardzo tolerancyjnym i otwartym przy jednoczesnym oparciu narodowej tożsamości o nasze własne, wiekowe korze- nie kulturowe. Podróżując z autorem po wschodnich rubieżach kraju mamy okazję zajrzeć do prawosławnych cerkwi i monaste- rów, poznać różne odłamy duszpasterstwa katolickiego, jak chociażby jedyny w Polsce ośrodek obrządku bizantyjsko-słowiańskiego na Podlasiu. Z kolei pogranicze zachodnie raczy nas obiektami związanymi z kulturą ewangelicką, katolicką, zamkami, których gospodarze zmieniali się w zależności od różnych wichrów historii. Mało kto wie, że np. w Lubiążu w okresie II wojny światowej w lochach klasztoru cystersów Niemcy uru- chomili produkcję pocisków V1 i V2. Takich różnych ciekawych rzeczy dowiadujemy się z książki bardzo wiele.
Po zamknięciu książki dotarł do mnie jeszcze jeden szczegół. Otóż w tych wszyst- kich podróżach przewijają się również syna- gogi i kirkuty. I słusznie. To jest bowiem część składowa naszej kultury, o której nale- ży pamiętać i Autor również to dokumentuje swoim piórem i obiektywem. Zastanowiło mnie tylko jedno: na terenach będących niegdyś pod niemiecką kuratelą jest stosun- kowo bardzo mało tych obiektów w porów-
)
Szkice
naniu z innymi polskimi regionami. Może faktycznie tam nie było polskiej ludności pochodzenia żydowskiego. A może to skutek wysadzania w powietrze przez Niemców synagog i burzenia ich? Po zakończeniu II wojny światowej jakoś nie kwapiono się z odbudową tych miejsc pamięci jak to np. jest w Płocku. W tutejszej odrestaurowanej synagodze istnieje Muzeum Żydów Mazo- wieckich jako oddział Muzeum Mazowieckie- go i organizowane są tam różne ciekawe prelekcje, czy spotkania. Świadczy to o tym, że pamiętamy o nich gdyż Żydzi stanowili część naszej społeczności i że Polacy nie są żadnymi faszystami, jak próbuje się to wmó- wić światu przez niektórych Europejczyków po odbytym w Warszawie Marszu Niepodle- głości. Polacy potrafią bić się w piersi. We własne, nie cudze. W przeciwieństwie do innych. A o swoją Ojczyznę zawsze będą zaciekle walczyć. O tę małą i o tę dużą.
Książka ta w moim zamyśle winna zna- leźć się przede wszystkim w szkolnych bi- bliotekach, aby młodzież miała dostęp do rzetelnej wiedzy historycznej na temat naszej tożsamości narodowej i wielokulturowości, jaka u nas istnieje i jaka w odbiorze społecz- nym jest czymś zupełnie normalnym. W podręcznikach historii tej optyki widzenia świata się nie uświadczy.
Błażej Balicki
(Moje) Kielce literackie?
Każdy człowiek szuka swojego miejsca na ziemi. Odnalezienie wymarzonej prze- strzeni determinuje przez długi czas ludzkie działania i postrzeganie codzienności. Litera- tura obfituje w przykłady ilustrujące podob- ne dążenia, choć niejednokrotnie przed bohaterami stawiane są liczne przeszkody w zdobyciu upragnionej arkadii.
Przeprowadzając kwerendę biblioteczną zauważa się również odwrotną realizację tego motywu - opuszczenia rodzinnych stron na rzecz środowiska obcego, wyzwalającego w jednostce niechęć, a nawet odrazę. Sytu- acja ta nie jest obca kieleckiemu poecie i prozaikowi - Zdzisławowi Antolskiemu. Autor Ojczyzny papierowych żołnierzyków mieszka w Kielcach od blisko pół wieku, lecz
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
11
mimo to za swój region ojczysty uważa Ponidzie —- malowniczą krainę położoną na południu województwa świętokrzyskiego, gdzie przyszło mu spędzić pierwsze kilkana- Ście lat życia.
Niestety obowiązki nauczycielskie wy- musiły na rodzinie Antolskich przeprowadz- kę (1968 rok) do Kielc. Decyzja ta była cio- sem dla dorastającego syna, który długo nie mógł się pogodzić z wolą ojca oraz koniecz- nością opuszczenia nadnidziańskich prze- strzeni. Utracona ojczyzna na zawsze pozo- stała w sercu Poety, stając się obiektem jego licznych literackich reminiscencji.
Sytuacja życiowa zmusiła późniejszego autora Okolicy Józefa do uznania Kielc za swój nowy dom. Analizując wczesną twór- czość Antolskiego zauważa się, że proces ten był burzliwy i obfitował we wzloty i upadki. Miejskie krajobrazy w niczym nie mogły zastąpić utraconego Ponidzia, natomiast nowopoznani ludzie pozbawieni byli natu- ralnej otwartości, którą posiadali mieszkańcy Pełczysk czy Złotej Pińczowskiej. Po wielu latach starań udało się Kielce oswoić, by mogły stać się bezpieczną przystanią.
Zmuszony do egzystencji w kieleckim towarzystwie, młody Zdzisław Antolski, począł bacznie obserwować miejskie środo- wisko, poszukując nowych wzorców i autory- tetów. Okazją do nawiązania kolejnych zna- jomości była nauka w Liceum Ogólnokształ- cącym im. Stefana Żeromskiego, a następnie studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej (obecnie Uniwersytet Jana Kochanowskiego). Ów - żmudny i skomplikowany — proces autor Maszyny metafizycznej podejmuje w zbiorze gawęd i felietonów, które opatrzone zostały wymownym tytułem: Moje Kielce literackie.
Omawiany tom składa się z dwudziestu dwóch epizodów z życia Antolskiego, mają- cych na celu przybliżenie czytelnikowi struk- tury kieleckiego środowiska literackiego w l. 70. i 80. XX wieku. Charakterystykę działają- cej w Kielcach cyganerii rozpoczyna opo- wieść o przyjaźni z Józefem Grochowiną, który był krajanem, a później również men- torem autora Walki stulecia.
Ważnym elementem snutych opowieści są wspomnienia dotyczące kieleckich Klu- bów oraz kawiarni literackich, będących wówczas ważnym elementem na mapie miasta. Dzięki wiernym opisom odbiorca może poczuć klimat takich, nieistniejących już, miejsc jak Klub Dziennikarza, Klub Na- uczyciela, czy „Wiedza” i „Miniatura”.
Wiele miejsca, na kartach zbiorku Moje Kielce literackie, Antolski poświęca na reflek- sje dotyczące początków jego kariery twór- czej. Impulsem do rozpoczęcia działalności pisarskiej była systematyczna lektura czaso- pism literackich, a zwłaszcza tych, które drukowały wiersze Rafała Wojaczka. Mo- mentem przełomowym, dla młodego adepta sztuki poetyckiej, stało się ogłoszenie kon- kursu literackiego, stwarzającego możliwość opublikowania swoich utworów w powstają- cym almanachu Bazar Poetycki. Wspomnie- nie wieczoru autorskiego „Bazarowców”, staje się pretekstem do przybliżenia czytel-
(Dokończenie na stronie 12)
Numer 6(262) czerwiec 2018)
12 Zamyślenia
Zbigniew Hibsch- Wirklichkeit
Za mało piszemy i popularyzujemy twór- ców i animatorów polskiej kultury, osiadłych poza granicami kraju. Mało ważne jest, gdzie też jesteśmy, ważne jest kim tam jesteśmy i co sobą reprezentujemy. Polscy pisarze, poeci, artyści, malarze, animatorzy polskiej kultury, często na uchodźstwie żyją jakby na innym piętrze - najczęściej bywa, że ich życie toczy się w jakichś zakamarkach lub po prostu w piwnicach. Nie przesadzam, bo poznałem to życie osobiście. Są tam odnaj- dywani nie przez swoich rodaków, ale naj- częściej przez przygodnych dziennikarzy, muzealników, czy też istniejących związków i grup twórców. Na emigracji żyje się według innych reguł.
Nade wszystko w jakiejś powściągniętej, przyduszającej aktywności twórczej, która niweluje się za sprawę medialnego hałasu, kiedy bierze się udział w jakiejś wystawie, najlepiej indywidualnej, czy też za sprawą wydanej pozycji książkowej w tutejszym języku; powieści, tomiku przetłumaczonych wierszy. Wówczas twórca wychodzi ze swo- jej kryjówki pełnej stagnacji i milczenia twórczego. Do takich artystów należy Zbi- gniew Hiibsch pochodzący z Krosna, którego los rzucił kiedyś na ten drugi brzeg, do Nie- miec. Myślę, że to właśnie samotność wybie- ra takich artystów, choć są tacy, którzy jej nie szukali. Zbigniew Antoni Hiibsch ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu, kierunek techniki plastyczne. Jako artysta-malarz w swoim dorobku posia- da wiele wystaw indywidualnych i zbioro- wych jako właśnie znakomity grafik. Praco- wał w tym zawodzie w KAW Rzeszów i do dziś wykonuje wolny zawód artysty-grafika. Pełnił kiedyś funkcję wiceprezesa ZPAMiG w Rzeszowie. Jego prace znajdują się w zbio- rach kolekcjonerskich tak w kraju, jak i za granicą, m.in.: w Austrii, Szwajcarii, USA, Francji i oczywiście w Niemczech, gdzie osiadł od roku 2001 w hansatyckim mieście Lubeka. Jest członkiem Geineinsehaft Lubec- ker Maler und Bildhauer. Rysunek, to główna część jego twórczości plastycznej, ale - co ciekawe - jest autorem scenariuszy sztuk teatralnych, interesując się też poezją i prozą
Publicystyka
poetycką.
Mam przed sobą pięknie wydany przez Wydawnictwo Polimedia w Rzeszowie tom jego prozy poetyckiej pt.: „Somnambulika raptularz oniryczny”, gdzie zgromadził nie- zwykle ciekawe, poetyckie zapisy swoich snów... także powiedzeń. Zaiste wspaniały to debiut poetycki pośród tego rodzaju twór- czych aktów. Już sam tytuł jest intrygujący. Nasze sny, to częste żywioły zatapiające się bezpowrotnie. Wystarczy zerknąć w okno po przebudzeniu i taśma zostaje prześwietlona, już nie do odtworzenia.
Rys. Kazimierz lvosse
Zbigniew Antoni Hiibsch
Nasz artysta śpiąc i śniąc wyłuskuje z te- go jakieś ważne społecznie i literacko osobi- ste idee oraz doświadczenia i jakby chciał, abyśmy skorzystali z owych skojarzeń w codzienności naszego życia. Sny to ziemia niczyja, każdy może błądzić pośród nich, gdyż jest to ziemia ludzkiej mowy, ludzkich przeżyć. To sakrament nocnej chwili pełnej różnych akcesoriów, jakże często ważnych, a zdarza się wręcz ostrzegawczych. Tłumaczą to nam liczne wydania senników. Sny autora tomiku rzeczywiście mają nam bardzo dużo do powiedzenia, między innymi i to, byśmy nie stali się bezradni i bezbronni. Hiibsch mówi nam: nie zazdroszczę tym, którym co noc śni się przebudzenie, parafrazując za wymyślonym przez siebie autora powyższe- go motta, Wieniediktem Jerofiejewem. Autor rzeczywiście dostrzega to wszystko o czym pisze w nieco zwichniętej optyce i perspek- tywie. Zadziwiające skojarzenia nad którymi warto się pochylić i je przemyśleć każdy ze 131 snów. Autor wyznaje, że raptularz pro- wadził przez wiele lat właściwie dla samego siebie, nie myśląc o jego publikacji. To lu- strzane odbicie mojego Życia, wyznaje i faktycznie, bo każdy z nas nie byłby skory i zdolny tak uczciwie je czytelnikowi przed- stawić jak zrobił to autor. Mówi nam, aby- śmy w swoim sercu posiadali jak najmniej niepotrzebnych rzeczy. Żyjemy, bo musimy, ale żyjmy bez ubóstwa ducha...
Kazimierz Ivosse
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
(Moje) Kielce literackie?
(Dokończenie ze strony 11)
nikom recepcji tomu przez krytyków oraz dalszych opisów kieleckiej bohemy arty- stycznej.
Dzięki zawartym znajomościom, podczas prezentacji Bazaru Poetyckiego, młody Poeta zyskuje dostęp do Klubu Dziennikarza i możliwość obcowania z najważniejszymi w tamtym czasie personami kieleckiego śŚro- dowiska artystycznego. W toku swojej opo- wieści narrator przybliża sylwetki i cieka- wostki z życia takich osób jak Ryszard Mier- nik, Józef Grochowina, Henryk Jachimowski, czy goszczącego w stolicy Kielecczyzny - Piotra Kuncewicza.
Ze względu na zastosowanie chronolo- gicznego układu wspomnień Moje Kielce literackie zawierają również opis kondycji środowiska literackiego po transformacji ustrojowej w Polsce (po 1989 roku), czego areną staje się rozdział pt. Koniec epoki Klubu Dziennikarza.
Poetyka Zdzisława Antolskiego, prócz nurtu egzystencjalnego, zasadza się na ele- mentach rustykalnych o regionalnej prowe- niencji. Począwszy od rozdziału Ziemia moich wierszy czyli skansen, narrator oddaje się przybliżeniu recepcji tomików poetyckich, które spaja obecność bohatera lirycznego - Józefa - będącego reprezentantem konser- watywnych wartości rodem z terenów Niecki Nidziańskiej.
Ostatnia część tomu poświęcona zostaje historii Kielc i regionu świętokrzyskiego. Dzięki przybliżeniu lokalnych legend i mitów, czytelnik poznaje pasjonujące dzieje Kielec- czyzny oraz sylwetki osób, które przyczyniły się do jej rozwoju w aspekcie politycznym, kulturalnym i społecznym.
Moje Kielce literackie stanowią ciekawy punkt w bogatym dorobku twórczym Zdzi- sława Antolskiego. Wydana w 2016 roku publikacja, odbiegająca formą od dotychczas wydanych, jest rzetelnym studium stosun- ków społecznych panujących w Kielcach przełomu lat 70. i 80. ubiegłego wieku, co czyni ją godną polecenia wszystkim tym, którzy są zainteresowani historią regionalną.
Piotr Rubacha
Zdzisław Antolski, Moje Kielce literackie. Wydaw- nictwo Civitas Christiana, Kielce 2016, s. 228.
Numer 6(262) czerwiec 2018
Kozetka (35)
Gisza na planie: Bella figura*
Jedyny sposób podejścia do próby rozwiązania problemu to próbować.
Albert Einstein
Joanna Friedrich
Życie w maju mocno się fabularyzuje.
Jak tylko na chwilę porzuciłam narrację, zaraz skutecznie podchwyciła ją natura. Tak skutecznie, że czuję się jak na planie filmo- wym.
Nie mogę się jeszcze tylko zdecydować, co to za gatunek. Może natura - też — nie.
Czy zmienia się on co rok, czy wraz z po- rami roku?
A może podąża za modą? (O tym, że na- tura jest modna, można przekonać się na wystawie „Fashioned from Nature”, w Mu- zeum Wiktorii i Alberta w Londynie, która potrwa do stycznia 2019 roku.)
Czy jestem wyznawczynią trendu, czy to trend odpowiada na moje potrzeby, niczym kolejny sprawny, wytrawny, współczesny algorytm?
Maj dodatkowo to miesiąc moich uro- dzin, a od 17 lat, także urodzin mojego pier- worodnego syna.
W urodzinowym miesiącu często czeka się na jakąś dodatkową puentę, jakieś wyja- Śnienie, chociaż małą konkluzję, rąbek Więk- szego Planu.
Podobno to dusza się dopomina o wzglę- dy, jeśli człowieka nachodzą takie zapędy.
O tym, gdzie mieszka, jeśli istnieje, napisano tomy. I nie byli to tylko nasi polscy romanty- cy.
Indianie upatrywali siedziby duszy w
Felieton
sercu, ale oni byli zdania, że zdjęcia „kradną duszę”. To niedzisiejsze ;-) Dziś zdjęcia duszę karmią.
Poza tym, dziś już „wiemy”, że siedzibą duszy jest szyszynka.
„Podporządkowanie wszystkich treści regułom ekonomii uwagi - polegającej na tym, że ludzka uwaga jest naczelnym do- brem, o które toczy się rynkowa rywalizacja - kompletnie zniszczyło społeczny wymiar Internetu” - wypowiada się na łamach „Prze- kroju” Douglas Rushkoff w wywiadzie o permanentnej teraźniejszości.
Już sama nie wiem: W takim razie, do permanentnej teraźniejszości dążymy, czy od niej uciekamy?
I co z uwagą poza Internetem?
„Przekrój”, jak zwykle, odpowiada na moje kapryśne zapotrzebowanie na treść, wspominając Jana Kamyczka i Aldousa Hu- xleya.
Jeśli chodzi o „podporządkowywanie tre- ści”, to piszę dlatego, że jedynie litery są mi posłuszne. To moja własna ekonomia uwagi.
Jeszcze gdybym umiała pisać tak grzecz- nie jak Kamyczek, z taką fantazją jak Huxley, to mogłabym się ubierać jak Coco Chanel i mieszkać w Saint Tropez.
Tymczasem: cisza na planie:
W modzie nadchodzi sezon 2019:
C' mon: Bella figura.
*bella figura = wł. dobre wrażenie, w „dobrym świetle”
PS. W maju obchodzi urodziny także ne- storka rodu po kądzieli, siostra mojej babci, ciocia Zosia. Ciocia Zosia nosiła sztuczne perły jeszcze przed Chanel. W tym maju skończyła 94 lata. Dzwonię do niej z życze- niami, że właściwie, niczym grecki uczony, mogłaby już spocząć na laurach. Ciocia jed- nak nie odpuszcza: „Nad charakterem pracu- je się całe życie.” To dopiero piękna figura...
u
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
13 Krople ze źródła
wypływają w Brzegu
Brzeg ma swój klimat. Ma Zamek Pia- stów Śląskich, Stowarzyszenie Żywych Poetów. Tu corocznie odbywają się Mię- dzynarodowe Najazdy Poetów na Zamek i tu tworzy poezję Romana Więczaszek. Poetka ciekawa, ale przede wszystkim animatorka kultury.
W gruntownie odrestaurowanej biblio- tece przy ul. Jana Pawła II, w kameralnej, ceglanej salce, promowała najnowszą książ- kę poetycką „Krople ze źródła”, wydaną w Krakowie u Słowaków, okraszoną celną grafiką Moniki Szczypior. Takie książki chce się trzymać w dłoni. Emanują ciepłem i dobrocią.
W Brzegu ludzie łakną poezji, przykła- dem wieczór Romany. Sala pękała w szwach -— dostawiano krzesła — a młodzież szkolna, wykonała utwory poetki we wła- snej interpretacji, czym mile zaskoczyła autorkę książki. A przy „Pamiętajcie o ogro- dach” Jonasza Kofty łza zakręciła się jej w oku.
Spotkanie znakomicie prowadził Janusz Ireneusz Wójcik, wyławiając z życiorysu: dzieciństwo, miłość, kobiecość, oczarowa- nie. Autorka tematy zamalowywała wier- szami. Całość muzycznie oprawiła stypen- dystka marszałka województwa opolskiego Oliwia Lis, hiszpańską klasyką gitarową. Uroda i interpretacje muzyczne Oliwii zostały nagrodzone gromkimi brawami.
Był tort, był szampan, były toasty i kwiaty. Publiczność zadawała pytania, wcale niełatwe, odnosząc się kontekstem do danego utworu. U poetki pojawił się pot na czole. Dyskretnie zapytała mnie czy wypada się rozebrać? Odrzekłem - dbając o moralność - tylko żakiet.
Bohaterka wieczoru opowiadała szcze- gółowo o pracy nad tekstem, kiedy powstał, co było inspiracją. Dlaczego zawarła taką, a taką myśl i odniosła się do zdarzeń, które dotknęły ją bądź rodzinę na przestrzeni wieków, bo ród sięga średniowiecza i za- znał exodusu. Namacalnym dowodem w książce są brzozy.
Po zakończeniu spotkania, w wąskim gronie przy lampce czerwonego wina, swobodnie rozmawialiśmy 0 dalszych planach wydawniczych, spotkaniach z czytelnikami w bibliotekach, z młodzieżą w szkołach. Przykład wieczoru Romany Wię- czaszek buduje i zaświadcza, że z czytelnic- twem nie jest chyba tak źle. A może mnie się tak wydaje? Bo Brzeg jest inny.
Jerzy Stasiewicz
Numer 6(262) czerwiec 2018
14 Listy do Pani A. (119)
Poezja i piesek
Droga Pani!
Kwiecień to tradycyjny miesiąc poezji. Co roku w Warszawie świętujemy uroczy- ście Światowy Dzień Poezji UNESCO. Część imprez odbywa się jeszcze w maju, w róż- nych miejscowościach. W tym roku Dzień Poezji był już po raz osiemnasty organizo- wany przez redakcję „Poezji Dzisiaj” oraz kilkunastu innych „współudziałowców”. Imprezę prowadził jak zwykle Aleksander Nawrocki, dyrektor Festiwalu, redaktor naczelny i założyciel „Poezji Dzisiaj” (ukaza- ło się festiwalowe wydanie tego pisma) przy aktywnym udziale żony Barbary. Piszę o tym z niejakim opóźnieniem, bo tyle wynikało spraw jednocześnie, że przedsta- wienie ich Pani w jednym liście stało się niemożliwością.
Tak więc, jak co roku, na inaugurację Festiwalu zebraliśmy się w Muzeum Litera- tury. Przemówienia, wręczenie nagród Andrzejowi Kosmowskiemu oraz Leszkowi Dembkowi, część artystyczna - złożyły się na całą uroczystość. Jak zwykle ciekawa - przebiegła we wspaniałej atmosferze, jaką od lat udaje się tworzyć Aleksandrowi i Barbarze Nawrockim. Luz, poczucie humo- ru, improwizowane sytuacje dodawały niezapomnianego kolorytu tej całej mię- dzynarodowej imprezie. Zawsze z wielką przyjemnością biorę w niej udział. Potem kolacja. Siedziałem w towarzystwie mojego dobrego znajomego Sebastiana Popowskie- go. Miłym akcentem było to, że po kilku latach znajomości zaczęliśmy wreszcie mówić sobie po imieniu.
Maj także obfitował w liczne spotkania literackie. We Wrocławiu - Silesius. Uczest- niczenie we wszystkich spotkaniach w ramach Silesiusa byłoby niemożliwością. Wybraliśmy z Anią spotkanie z Bohdanem Zadurą. Poszedłem na nie z dwóch powo- dów: od początku byłem czytelnikiem jego znakomitych wierszy; ta poezja należy do moich ulubionych. A powód drugi, to cie- kawość, czy Bohdan mnie pozna. Nie wi- dzieliśmy się od bardzo dawna, chyba od przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdzie- siątych, kiedy to w Warszawie często prze- siadywaliśmy w „Czytelniku”, rozmawiając o poezji, o szeroko pojmowanej literaturze,
Publicystyka
o tzw. „życiu”. Przypominały mi się wyraź- nie owe rozmowy, kiedy teraz słuchałem wypowiedzi Bohdana.
Poznał mnie, powiedział, że dobrze pa- mięta i nawet czytuje moje teksty, m.in. w naszej „Gazecie Kulturalnej”. Porozmawiali- śmy sobie serdecznie. Bardzo mnie to ucie- szyło i podbudowało. Czasy naszej literac- kiej młodości stanęły mi przed oczami jak żywe. W tym, co mówił na spotkaniu, od- kryłem wiele wspólnego. Rozumienie po- ezji, podejście do tworzywa literackiego, do otaczającej rzeczywistości mamy bardzo zbliżone. Z drugiej strony nic dziwnego, ponieważ jesteśmy niemal rówieśnikami, w każdym razie przedstawicielami tego samego pokolenia. Jak powiadam, bardzo mnie ucieszyło i świetnie nastroiło to spo- tkanie z Bohdanem. Chyba zawsze nadawa- liśmy na tych samych falach, co potwierdzi- ło się obecnie.
Wspominał o swojej pracy w muzeum w Kazimierzu Dolnym, o niechęci wobec obowiązujących norm i przepisów. Dosko- nale go rozumiem, bo głupota urzędasów i absurdalne zarządzenia zawsze mnie wku- rzały do białości. Mówił też, że kiedy po pierwszej linijce wiersza już wie, co będzie dalej, to takiego utworu nie czyta. Znowu poczułem, że nie jestem w swoich ocenach cudzych tekstów odosobniony. A kiedy później stwierdził, że uznaje różne poetyki, bo w poezji jest mieszkań wiele, powiedzia- łem sobie w duchu, że owszem, i z tym się zgadzam, ale nie wszystkim takie mieszka- nia warto wynajmować...
Natomiast Bohdan (podobnie jak ja) z humorem i życzliwością przyjął reakcję pewnego słuchacza: był to nieduży, sympa- tyczny piesek, którego ktoś przyprowadził na spotkanie. Piesek na brawa i głośniejsze czytanie żywiołowo reagował szczekaniem. Widać było od razu, że to autentyczny miłośnik poezji. Dużo mądrzejszy od jakie- goś młodziana, który słysząc puentę jedne- go z Bohdanowych wierszy: „chrześcijańska nienawiść jest o niebo lepsza” (od ate- istycznej) zapytał, czy tak jest w istocie. Domagał się wiążącej odpowiedzi. Zupełnie nie wyczuł w tym zamierzonego absurdu oraz ironii. Podziwiałem spokój, z jakim Zadura usiłował wytłumaczyć mu, o co chodzi, ale i tak się to nie udało. I pomyśla- łem, że rozumienie poezji przez pieska jest o niebo lepsze.
Tymczasem Leszek Żuliński napisał na swoim blogu felietonik, również związany z imprezami literackimi. Otóż w poprzednim liście opisałem Pani spotkanie z pewną poetessą, której nazwiska nie wymienia- łem, by chronić ją przed inwazją wielbicieli, bo to twórczyni wprost nadwybitna. Leszek przeczytał felieton, i tak o tym pisze: „Ste- fan w swoim odcinku nr 118 (majowym) przywołał pewną, dotąd nieznaną mi poet- kę, która od roku 2001 wydała 180 tomi- ków wierszy. Sic! - to nie pomyłka. (Stefan, jeśli się rąbnąłeś w tej liczbie, to sprostuj). Ta zawzięta poetka (a nie taka leniwa, jak wy, darmozjady) to wulkan weny i talentu. Oraz subtelności lirycznej. Cytuję (za Stefa- nem) kawałek przecudnego wiersza: „Chło- nąć powietrze sosnowe, / Wdychać zapachy
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
grzybowe, / Spoglądać prosto w oczy ziele- ni, / Przyjmować pieszczoty światła pro- mieni / I słuchać jak w nas, / Szumi las”... No jak? Wzruszyliście się? No, to dobrze o was świadczy...
Norwida odkrył ' Zenon Miram- Przesmycki, a teraz mamy do czynienia z drugim, tak ważnym, odkryciem. Jaka poin- ta? Prosta: czytajcie Jurkowskiego! To są świetne felietony!”
Leszkowi dziękuję za komplement, ale mnie wzruszyło coś innego. Wspomina Lesio mianowicie, że znamy się od lat, a na łamach „Gazety... Leszek dotychczas napi- sał swojego „Mniej więcej” już 160 odcin- ków, a ja 119 „Listów...” Gazeta, to mie- sięcznik, a więc to już tyle lat. I Leszek zadaje pytanie, na które nikt nie zna odpo- wiedzi: „No to co, Stefan? Dociągniemy do trzechsetnych odcinków? Obliguję Ciebie, a Ty motywuj mnie”. Jedyne co pewne, że będziemy się motywować, choć to także niełatwe. Ale bardzo dzisiaj potrzebne. Takie spotkania, motywują najbardziej. Opierają się czasowi.
Były też w maju imprezy niezwiązane z literaturą. Oto na wrocławskim Rynku odbyło się bicie Gitarowego Rekordu Guin- nessa. Zebrał się tłum, samych gitarzystów było grubo ponad siedem tysięcy, nie licząc publiczności. Jak Pani wie, o ludzikach nie mam zbyt pozytywnego zdania. Ale teraz byłem zaskoczony atmosferą życzliwości, uśmiechami, porządkiem, choć tłum był niezliczony. Ludzie pomagali sobie, pilno- wali wzajemnie instrumentów i miejsc, a po koncercie sprawnie opuszczali Rynek.
Myślałem, że coś się zmienia, ale ostat- nie przekazy telewizyjne dowiodły, że niezupełnie. Oto dowiedziałem się, że jakiś idiota, doniósł kretynowi radnemu, że dzieci uczą się grać na flecie „Odę do rado- ści”, a powinny rzępolić „Bogurodzicę” albo „Mazurka Dąbrowskiego”. Ów posełek, oczywiście, jak przystało na głupca, doma- gał się interwencji u burmistrza dzielnicy. Znowu kompletne nieuctwo oraz absurdal- ne zacietrzewienie ideologiczne. Nagminnie zdarzają się tacy rycerze z zakutymi łbami. I na to nic nie poradzimy; szkoda tylko, że ich kiedyś porodzili...
I znowu pomówmy o pozytywach, bo Pani pomyśli sobie, że jestem czarnowi- dzem. Ale ja tylko przedstawiam rzeczywi- stość. Z Międzynarodowego Dnia Poezji, o którym wspomniałem na początku tego Listu, wróciłem bogatszy o trzy poetyckie książki. Pomimo niszczenia polskiej kultury przez „polityków” ukazują się ambitne pozycje. Czyje? Napiszę o nich w następnym Liście. Tymczasem ciepło Panią pozdra- wiam!
Stefan Jurkowski
Numer 6(262) czerwiec 2018
Rozmyślania
Jeden dzień Z życia... artysty
Wiele się dzieje w kulturze. I dobrego i złego. Rodzą się nowe książki, powstają nowe filmy, przedstawienia, inscenizacje. Można zobaczyć na poziomie koncert. Są też rzeczy smutne - odchodzą ludzie, którzy dość mocno odcisnęli swoje artystyczne piętno. Pozostały po nich książki, płyty, wspomnienia... A mnie wzięło na takie felie- ton, bo to wszystko wydarzyło się „prawie” tego samego dnia..
Andrzej Dębkowski
Olga Tokarczuk odebrała w Londynie jedną z najważniejszych na świecie nagród literackich — Man Booker International Prize. Nagrodzono ją za książkę „Bieguni”. Nieczę- sto polski twórca nagradzany jest tak presti- żowym wyróżnieniem. W Polsce książka wywołała sporo kontrowersji, początkowo pisano między innymi, że „jest dowodem głębokiego kryzysu pisarstwa”, ale wkrót- ce okazało się, że jest inaczej, doceniono ją w wielu konkursach literackich, honorując m.in. nagrodą Nike w 2008 roku. Oczy całego literackiego Świata są dziś wpatrzone w polską pisarkę, a o tym wyjątkowym wyda- rzeniu kulturalnym od razu pisały najwięk- sze gazety na świecie.
Nie chcę się czepiać, ale niestety, na gra- tulacje dla Olgi Tokarczuk ze strony Minister- stwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyszło długo poczekać. Na usta ciśnie się pytanie: ile czasu potrzebuje Ministerstwo Kultury, by docenić światowy sukces polskiej pisarki? Rzeczywistość pokazała, że dużo.
W epoce mediów społecznościowych wieści rozchodzą się błyskawicznie. O zdoby- ciu przez Olgę Tokarczuk prestiżowej Man Booker International Prize - za powieść „Bieguni” - zagraniczne media (w tym „The
Rozmyślania
Guardian” czy „Washington Post”) pisały już kilka chwil po ogłoszeniu werdyktu. Infor- mację przed północą podał też Polska Agen- cja Prasowa i większość polskich mediów. Nawet TVP poinformowała o wygranej kil- kanaście minut po godzinie dwudziestej trzeciej, ale w Ministerstwie Kultury nagrody nie dostrzegano.
Na oficjalnych profilach resortu, w me- diach społecznościowych, nie było żadnego śladu o sukcesie polskiej pisarki. Pierwszy wpis pojawił się dopiero po prawie dwuna- stu godzinach po ogłoszeniu w Londynie, że międzynarodowego Bookera dostała Olga Tokarczuk.
Jedynym przedstawicielem resortu kul- tury, który zabrał rano następnego dnia zabrał głos w sprawie nagrody, jest wicemi- nister Jarosław Sellin. W radiowej „Jedynce” pytany o wyróżnienie dla Olgi Tokarczuk mówił, że cieszy się „z każdego sukcesu twórcy polskiej kultury”.
Jakoś cicho było także po finale Festiwalu Filmowego w Cannes, gdzie Złotą Palmę za najlepszą reżyserię otrzymał Paweł Pawli- kowski, za film „Zimna Wojna”, laureat Osca- ra za „Idę”.
Dziennikarz filmowy Krzysztof Kwiat- kowski tak to skomentował: Paweł Pawli- kowski dedykuje canneńską nagrodę Głowac- kiemu, bo symbolizuje dla niego to, co w Polsce najlepsze: otwarcie na świat, gorzką ironię, inteligencję. Kilka dni później Olga Tokarczuk odbiera Bookera. lstnieje fantastyczna pol- skość pozbawiona nacjonalistycznych skłon- ności. Szkoda tylko, że wśród niektórych ludzi polskiej kultury...
kk *k
W wieku 85 lat zmarł słynny amerykań- ski pisarz Philip Roth, laureat wielu presti- żowych nagród, m.in. Pulitzera. To jeden z najpopularniejszych pisarzy amerykańskich. Światową sławę przyniosła mu jednak skan- dalizująca powieść „Kompleks Portnoya” (1969). Od lat 60. swą literacką karierę łączy z pracą naukową — od 1988 r. był profesorem w nowojorskim Hunter College. Oprócz wspomnianych, jego najbardziej znane po- wieści to: „The Great American Novell”, „Operacja Shylock”, „Teatr Sabata”, „Amery- kańska sielanka”. Narratorem wielu powieści jest Natan Zuckerman, uważany za literackie alter ego pisarza. Za swą twórczość Roth otrzymał National Book Critics Award oraz nagrodę PEN — Faulkner.
Roth, od lat wymieniany był jako kandy- dat do literackiej Nagrody Nobla, za swoje utwory został uhonorowany wszystkimi innymi prestiżowymi nagrodami literackimi, w tym m.in. National Book Award, Nagrodą Pulitzera, trzykrotnie nagrodą amerykań- skiego Pen Clubu im. W. Faulknera czy Na- tional Book Critics Circle.
W roku 2001 jako pierwszy otrzymał Nagrodą Franza Kafki, przyznawana przez czeskie Stowarzyszenie Franza Kafki i miasto Praga, a w roku 2011 Międzynarodową Nagrodą Man Book Prize.
Jako redaktor serii wydawniczej „Writers From the Other Europe” wydawnictwa Pen- guin Books przysłużył się także popularyzacji
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
15
w Stanach Zjednoczonych pisarzy z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym z Polski. W ramach wspomnianej serii, wydawanej w latach 1974-1989, ukazały się m.in. utwory Jerzego Andrzejewskiego, Tadeusza Borow- skiego, Witolda Gombrowicza, Tadeusza Konwickiego i Bruna Schulza.
>k kk
Do południa świetna rozmowa z moim przyjacielem, Heniem Gałą, pisarzem i dra- maturgiem. Henryk obchodzi właśnie 80. urodziny, więc uściskałem go telefonicznie. Wiele lat temu osiadł w nadnariwiańskim Drozdowie koło Łomży, odnajdując swój azyl i spokój. Tam naprawdę czuje się bliskość natury. A ponieważ Henio zawsze był świet- nym gawędziarzem, to i tym razem ponarze- kaliśmy sobie, poutyskiwaliśmy, powspomi- naliśmy i od razu zrobiło nam się lżej na duszy... A na zakończenie przeczytał mi wiersz poświęcony Piotrowi Kuncewiczowi, który będzie miał odsłanianą tablicę pamiąt- kową. Powiedziałem, że jeśli podeśle mi za „chwil kilka” to zmieści się jeszcze pod tym tekstem. Długo nie musiałem czekać...
23 maja 2018!
Henryk Gała
Po pogrzehaniu prochów Piotrusia Kuncewicza
Jeszcze czytam litery litości i zgłoski kwitnące na gałązkach Jeszcze sylaby nieba błyskają
Czytam to i wiele innego
się ku mnie garnie, żeby powiedzieć, ale wystarczy czytać
Choć nie wiem, czy rozumiem
A bywa, że rozumiem, chociaż nie wiem
Tobie, Piotrek,
to się tutaj nie zdążyło,
w tym miejscu nad rzeką
Dlatego dzisiaj, do końca dnia czytam tu swoje litery Tobie
Chociaż jesteś już tylko
Chociaż jesteś, być może , już tylko brzęczeniem imienia z nazwiskiem,
któremu czytam na głos,
ptakom i kotom i psom i temu, wiesz czemu.
17 kwietnia 2007!
PS. Piotr Kuncewicz, na zaproszenie władz wo- jewództwa łomżyńskiego, w maju 1976 roku, podobne jak ja, zdecydował się osiedlić w Drozdo- wie. Zbudował dom, w którym nigdy nie zamiesz- kał.
23 maja 2018!
Numer 6(262) czerwiec 2018
16 Józef Baran
Spadając, patrzeć w gwiazdy 27,
(fragmenty)
Poezja i empatia
1.
O empatii, bez której nie ma dobrej po- ezji - o empatii rozumianej jako zdolność wczuwania się w innych i o empatii jako o darze dzielenia się uczuciami z innymi... można w nieskończoność...
W moim odczuciu brak empatii w ujęciu pierwszym (wczuwania się w innych) to problem zahaczający w najdalszych konse- kwencjach nawet o... wojnę. Przecież to właśnie empatia jest przeciwieństwem znie- czulicy i zobojętnienia, realizowaniem jedne- go z najtrudniejszych przykazań ewangelii: kochaj bliźniego swego jak siebie samego... Tymczasem wojna wywraca do góry nogami porządek świata, odziera ludzi z empatii, z wrażliwości na los innych ludzi. Ślepa żoł- nierska dyscyplina tłumi skutecznie empatię, zamieniając wrogów w tarcze strzelnicze, do których można strzelać jak do kaczek. Ale odarcie z empatii to nie tylko sprawa wojny, lecz i wychowania w pokoju. W czasach pokoju też obserwujemy znieczulicę, zobojęt- nienie, skłonność do przedmiotowego trak- towania jednego człowieka przez drugiego. Bo choć nędza wypacza charaktery i prowa- dzi do okrucieństwa, to wiadomo, że dobro- byt i komfort również zamykają w ciasnej skorupie egoizmu.
2.
Jedną z misji poezji i sztuki jest więc - i tu przechodzę do istoty wystąpienia - przy- wracanie i budzenie w odbiorcy dobrych uczuć empatii, rozbijanie ciasnej skorupy egoizmu. Wiersz, obraz, powieść są czymś w rodzaju peryskopu, dającego wgląd nie tylko w duszę autora, co jest zrozumiałe, ale też w światy wewnętrzne ludzi obok nas. Możemy do nich dotrzeć za pośrednictwem wyobraź- ni i wrażliwości: tych najczulszych instru- mentów artystycznego poznania. Dzięki sztuce, literaturze, poezji ktoś obcy — staje się
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
bliski, znany, współczujemy mu, widzimy jak na dłoni jego duszę, jego cierpienie, jego wzloty i upadki, identyfikujemy się z nim. Nie dajmy się oszukać pozorom, dziś zapotrze- bowanie na empatię jest nie mniejsze, a może większe niż kiedyś, choć dzięki udo- godnieniom i wynalazkom cywilizacji coraz łatwiej i szybciej możemy się ze sobą komu- nikować. Nie oznacza to jednak, że staliśmy się sobie przez to automatycznie bliżsi i że nie zdarza się, iż obdarzamy większym uczu- ciem maszyny niż ludzi. W dodatku, w dzi- siejszych marketingowych czasach chętniej mówimy o sobie, czyli uprawiamy autore- klamę, niż słuchamy... Wielu jest mówiących, mało słuchających... Niekiedy mam wrażenie, że mówimy głośno, jeden przez drugiego, jakbyśmy pragnęli PRZEKRZYCZEĆ WŁASNĄ SAMOTNOŚĆ... Dlatego tak cenię w poezji — otwarcie się na drugiego człowieka, zdolność do zapuszczenia sondy, rentgenowskiego promienia w jego duszę... Czyli — nie tylko „ja”, „mojość” jaizm”, jako horyzont poety współczesnego, narcystyczne opiewanie własnego pępka, lecz także — „ty”, „on”, „oni”, „my” „wy” - na tle Świata i Kosmosu...
Wzlot wolnego, nieskrępowanego ducha, jako triumf indywidualizmu wyzwolonego z przesądów i stereotypów — daje imponujące efekty w nauce, w sztuce, w gospodarce. Nie można jednak zamykać oczu na to, że niekie- dy ten wzlot sprowadza się do wybujałego narcyzmu. Myślę tu o indywidualizmie bez odpowiedzialności, podobnie jak istnieje wolność bez odpowiedzialności.
Empatia w poezji pomagałaby więc zna- leźć w wieży Babel ludzkości XXI wieku to, co wspólne, wpisując się w dążenie do zbudo- wania solidarności międzyludzkiej i w próbę uczynienia świata przynajmniej w minimal- nym stopniu szlachetniejszym i bardziej przyjaznym.
Staram się idealistycznie uwierzyć - o czym pisałem w wierszu „Błysk zapałki” - że:
może w tej chwili
gdy pocieram zapałką
o ciemność pokoju
równocześnie
w paru domach głowach czy rozmowach krzywym płomykiem się zapalam
może zrozumiał mnie właśnie mój nieprzejednany wróg a przyjaciel znalazł we mnie winę
może w tym okamgnieniu
przez otwarte okno
z płatkiem jabłoni
wpadłem do pierwszej dziewczyny
lub z oczu matki wypadłem i od początku gościńcem się toczę
a może
na całej planecie
nikt o mnie w tej sekundzie nie pomyślał i dlatego poczułem się taki samotny jakbym potknął się o pustą ciemność
Że poezja może niewiele? To prawda. Proszę jednak pozwolić mi odparować ten zarzut moim wierszem „The Butterfly Effect":
The Butterfly Effect
wzruszasz ramionami mówiąc że poezja dziś
to zaledwie
trzepot skrzydeł motyla
odpowiadam słowami
autora teorii chaosu Edwarda Lorenza że trzepot skrzydeł
motyla w Brazylii
spotęgowany reakcją łańcuchową może wywołać tornado
w Teksasie
a każda wielka podróż
zaczyna się od
małego kroku
Zdaję sobie sprawę, że głos za empatią może też budzić uzasadniony sprzeciw, bo przecież poezja romantyczna była wykwitem indywidualizmu, podobnie jak liryka Rim- bauda i symbolistów... Tak. Indywidualizm był i jest motorem twórczości, podobnie jak poczucie odrębności, bunt jednostki przeciw masie, niepowtarzalność wizji, oryginalność wyrazu - to wszystko składa się na urodę przyrodzonego talentu poety... Chciałbym jednak i tu wtrącić swoje malutkie „ale”... Wiadomo, że poeta, pisząc o innych, pisze zawsze o sobie; portretując innych, wyciska na ich rysach własne indywidualne piętno. W takim ujęciu dar empatii to nic innego tylko dobra wola naginania własnej wyobraźni i własnej wrażliwości do cudzych wrażliwości i cudzych wyobraźni...
PISAĆ O SOBIE PRZEZ PRYZMAT ŚWIA- TA I O ŚWIECIE PRZEZ PRYZMAT SIEBIE - pod tym poetyckim credo podpisuję się obiema rękami...
3.
Teraz parę zdań o empatii jako o zdolno- ści do dzielenia się z odbiorcą swoimi uczu- ciami, refleksjami...
Czy pisząc, nie pragniemy wyłuskać z chwili teraźniejszej tego, co wieczne i nie- przemijalne, tak żeby wiersz pozostał bliski komuś żyjącemu teraz i 50 czy powiedzmy nawet 100 lat później? W innych realiach narodowych, społecznych, pod inną szeroko- ścią geograficzną... Ubranemu w inną skórę, przywiązanemu do innych niż my gadżetów i wynalazków techniki, ale też... niepozbawio- nemu wiecznej duszy, która podobno - jak zapewniają wszystkie religie świata i więk- szość artystów — jest wyróżnikiem ludzkiego istnienia?
Jednak czy można w dzisiejszym świecie tak pośpiesznie zmieniającym się i po- dobnym do jaszczurki, która co rok zrzuca skórę; w świecie, w którym dokonało się w ostatnim półwieczu tak mnóstwo przeobra- żeń - wyłuskać z chwili bieżącej chwilę wieczną?.. Na to pytanie odpowiem para- doksalnym pytaniem: a czy człowiek w isto- cie swej zmiennej natury nie pozostał jednak atawistycznie niezmienny? W swoim lęku przed śmiercią? W swojej tęsknocie do miło- ści? W poszukiwaniu Logosu, Piękna, Szczę- Ścia, w zwątpieniu i chorobie, w cierpieniu i zachwycie?
cdn.
Numer 6(262) czerwiec 2018
Recenzje 17 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 6(262) czerwiec 2018 Wiara na ołtarzu przyrody W wyborze swych wierszy z lat 1993- 2016 pt. „Na mapie serca. 99 wierszy” doko- nanej przez autorkę, Wanda Łomnicka- Dulak zamieściła wiersze z poprzednich tomików: „Modlą się ze mną łąki” (1993), „Śladem serdecznym „ (1993), „Ścieżki za- chodzącego słońca” (1994), „Po niewidzialnej stronie tęczy” (1996), „W królestwie buków (1999), „Zielonej łaski pełna” (2003), „Poezja gór” (2004), „Wszystkie pory świtu” (2005), „Z Biblii gór” (2010), „Nieszpory katyńskie (2011) oraz „Wiersze rozproszone”, które były publikowane, lecz nie znalazły się we wcześniejszych tomikach. Nie trudno zauwa- żyć, że twórczość poetki z Piwnicznej po- wstała z inspiracji krajobrazem Beskidu Sądeckiego, głównie doliny Popradu, w którym się urodziła i spędza tam całe dorosłe życie. Stanowią one jakoby fundament byto- wy duchowości autorki przesiąkniętej pięk- nem i harmonią świata przyrody nieożywio- nej, roślin, ptaków, stanowiących jakby domostwo bytowania jej i jej najbliższych, z którymi wspina się wspólnie mobilizowana ekstatycznymi przeżyciami religijnymi ku ołtarzowi gór, na którym celebruje swą wiarę, by wglądać oczami serca i tej funda- mentalnej miłości w boży porządek bytu i wielbić jego Stwórcę. Wynikiem tej postawy twórczej są jej kolejne wiersze przyjmujące formę modlitw błagalnych, suplikacji dzięk- czynnych, pieśni i chorałów pochwalnych na część Stwórcy, ale i próśb o dalszą opatrz- ność dla swojego życia i świata, w którym jest w pełni kulturowo zakorzeniona. Nie trudno się nie zgodzić z opinią prof. Bolesła- wa Farona, który w „Zamiast posłowia” tak oto krótko wyjaśnia sens poezji Wandy Łomnickiej-Dulak: W prezentowanym wybo- rze dominują zagadnienia religijne, kwestie związane z wiarą, teksty poświęcone przyro- dzie, zwłaszcza tej nadpopradzkiej, a także rodzinie, najbliższym: matce, ojcu, bratu czy siostrach. Wśród utworów związanych z regionem mamy wiersze pisane gwarą czar- nych górali z okolic Piwnicznej. Stwierdzić trzeba, że autorka znakomicie operuje tym językiem. To piękna, łagodna poezja o Bogu, ludziach i przyrodzie. Mimo że od czasu do czasu mówi o rzeczach ostatecznych, o śmierci („Cmentarz w Jarabinie”), odejściu najbliż- szych, jest to poezja optymistyczna, pełna wiary, miłości, nadziei... Klimat tej poezji dobrze oddaje np. utwór pt. „Dojrzałość (Jesień)”, gdzie czytamy: Wierchy Pańskie w niebo wstępują / już za- chodzi ponad wami słońce // gdy w nas do- broć i łaska dojrzewa / przemijanie barwi szronem drzewa // Góry złote i doliny plenne / cud natchnienia gdy słowo zbawienia / biegnie echem by serce obudzić / i w anioły przemie- niać ludzi / (...) / Górska ziemio Biblio i na- tchnienie / tutaj w sercach rodzi się zbawienie / w korowodzie praojców górali / niech się w zorzy dotyk nieba pali. Z kolei wielowymiarowy wydźwięk tej poezji leżący u podłoża gwary czarnych górali, ich specyficzny stosunek do życia i religii, oddaje inny utwór bez tytułu w tym języku poświecony śmierci matki: Kiej Matu- sia sła do Nieba / w grudniowy śryzodze / wiater śrybłem zadul ślady / cud trafić mój Boze // Kiej sła Łaskom zatulono / w praba- cyny chuście / smreki Jedle w głos sumiały / puściej om tak puście. / (...) / Kiej matusia przysła ku Niebu / wieczyste Jadwenty / klękła na łoba kolana / Święty Święty Święty. W tym opisie widać, że cała wyobraźnia metafizyczna autorki, podobnie jak i jej ziomków, jest bardzo mocno związana z kolorytem krainy swego życia, zaś po śmierci nabywa tego innego, wiecznego wymiaru, a samo przejście z jednego w innym porządek istnienia staje się bardzo proste i naturalne. Patrząc z innej strony – poezja tak pisana jest czymś na kształt „muzyki grającej w duszy”, przyjmującej „gramatykę muzyki harmonii kosmicznej”, za którą znajduje się źródło jego ruchu na „strunach możliwych światów” w naszym kosmicznym uniwersum, którego ludzie różnych religii określają mianem bóstwa. prof. Ignacy S. Fiut _____________________________ Wanda Łomnicka-Dulak, Na mapie serca. 99 wier- szy. Redakcja: Iwona Dudzińska, Bolesław Faron – Zamiast posłowia. Grafiki w tomiku: Antoni Dulak. Zdjęcie autorki: Leszek Zegzda. Wydawnictwo Edukacyjne, Kraków 2016, s. 140. Krew jest zawsze czerwona... W najnowszym zbiorze wierszy olsztyń- skiej poetki Alicji Bykowskiej-Salczyńskiej „Cno” pobrzmiewają echa wojny. I nie chodzi tylko o konflikt zbrojny, o działania na fron- cie, ale przede wszystkim o skutki, które niesie ze sobą wojna. Zapewne nigdy nie doszłoby do ludobójstwa na Wołyniu w 1943 roku, gdyby nie splot pewnych tragicznych okoliczności; nigdy nie doszłoby do koszma- ru niemieckiej ludności cywilnej zimą 1945 r. w Prusach Wschodnich, gdyby nie fatalne decyzje Adolfa Hitlera celowo opóźniające ewakuację. Mówię o wielkiej historii w kontekście życia zwykłych ludzi. Czasami ta historia, jak nieproszona pani, wchodzi w butach do ich życia, a nawet je miażdży. Najpierw miażdży, a potem dopisuje fik- cyjne zakończenie, tak jakby na wszelki wypadek, dla zmylenia tropów. Autorce zbioru znane są pewnie straszne wydarzenia, które rozegrały się w styczniu 1945 roku w Kortowie, obecnej dzielnicy Olsztyna. Wcho- dzący do Kortowa czerwonoarmiści z zimną krwią wymordowali hospitalizowanych w lazarecie wojskowym niemieckich żołnierzy, a następnie w taki sam sposób rozprawili się z personelem medycznym. Kilka dni później, nakręcili kronikę filmową, na której widać wspaniałą szarżę żołnierzy Armii Czerwonej. Nic o zbrodni, a wiele o bohaterstwie. Taką papką propagandową zostali później nakar- mieni mieszkańcy Kraju Rad. To są te wła- śnie fikcyjne zakończenia. Piszę o tym, bo choć zbiór poświęcony jest tragedii Polaków na Wołyniu, hekatom- bie tysięcy ofiar, to na początku zbioru znaj- duje się ironiczny tekst „Sen o Warmii”, z którego wyłania się sielankowa kraina mle- kiem i miodem płynąca... Jest to pewnie tylko taki prolog, trochę na zasadzie kontrastu, żeby pokazać jak dobrze można żyć, gdy świat wyzwoli się od nacjonalistycznych szaleństw. Ważną osią całego zbioru jest podróż, w którą podmiot liryczny zabiera nas na Kresy. Ta podróż jest jakby wpisana w sam tytuł, bo przecież kiedyś nawet często używano cza- sownik „cnić się”, czyli „tęsknić za czymś lub za kimś” (cno czyli tęskno; albo też w zna- czeniu „do cna”, czyli: „do kresu”, „doszczęt- nie”, „całkowicie”). I podmiot liryczny tęskni, więc ta podróż jest konieczna, bez niej nigdy nie doszłoby do zdarcia maski. Mówię to trochę przewrotnie, bo nie o zdarcie maski tu chodzi, ale o coś ciekawszego, gdyż ta podróż to nie jest kwestia techniczna, czyli zwykłe przemieszczanie się, ale ma bardziej wymiar duchowy, jest to taka wyprawa w przeszłość. To jest w tej książce najciekawsze, każdy przystanek budzi nowe skojarzenia. Pojawia- ją się też nowe konteksty i interpretacje. Dla czytelnika jest to podróż niezwykle intrygu- jąca – i co tu mówić – do świata, w którym wspomina się głównie moment zejścia, gwałtownej śmierci. Ale to wszystko jest bardzo kunsztownie podane, niektóre zbitki słowne, połączenia, aluzje i metafory pozo- stają głęboko w pamięci. W wierszu „Barszcz kaukaski” pojawia się roślina, inaczej zwana barszczem Sosnowskiego, której dotknięcie może skończyć się źle. Te rośliny wyrastają, tam gdzie są polskie cmentarze, chronią umarłych przed pielgrzymkami żywych, a nawet mogą ich „poczęstować” toksycznym dotykiem. Oczami podróżnika widzimy inną kultu- rę, biednych ludzi, taki świat post mortem Dei, gdzie przez lata panoszył się homo sovie- ticus i dokonał strasznego spustoszenia, a ostatnio został zrzucony z cokołu, na cokole ustawiono nowe symbole, poetkę Łesię Kosacz-Kwitkę (inaczej zwaną Łesią Ukrain- ką), Bohdana Chmielnickiego i Stiepana Banderę. Zresztą ukraińska poetka pojawi się w wierszach Alicji Bykowskiej-Salczyńskiej jeszcze nieraz: Za co cię, Łesiu Ukrainko, tutaj tak kochają / w twoim Kołodeżnie, spyta przewrotnie olsztynianka (Sprzysięgło się). Autorka dobrze wie, że w czasie gdy żyła ukraińska poetka, czyli na przełomie XIX i XX wieku, budzi się ukraiński nacjonalizm. Łesia Ukrainka jest symbolem tego przebudzenia. W jednym z listów Łesia napisze: „My młodzi ludzie nie nazywamy siebie Rusinami a Ukraińcami”. (Dokończenie na stronie 18) 18
Krew jest zawsze czerwona...
(Dokończenie ze strony 17)
Warmińska poetka wie, że te przebudze- nie miało fatalne konsekwencje. Sama trans- formacja Rusina w Ukraińca brzmi niewin- nie, ale dla polskich mieszkańców Wołynia oznaczało tragiczne skutki.
Bykowska-Salczyńska jest spostrzegaw- cza. Otóż, opisując stojącą w polu drewniano- żelazną wagę, („Waga rolnicza we wsi Gru- szówka”) zwróci uwagę na fakt, że nawet w tych sowieckich konstrukcjach znajdują się jakiejś polskie akcenty, pozostałości kultury materialnej: Z próchna wyrasta rzeźbiony wspornik / chyba noga z jakiegoś pałacowego stołu.
Czytałem niedawno zbiór wierszy innej poetki, Krystyny Mazur, pt: „Poemat Kreso- wy”. Mazur również napisała poruszającą książkę o wołyńskiej traumie. Poetka ze Szczecinka nie potrzebuje odbywać podróży na Ukrainę, a jedynie w głąb otaczającego ją świata, by ze strzępów historii i zasłyszanych opowieści opowiedzieć nam o przeraźliwych wydarzeniach, które się tam rozegrały. W „Poemacie Kresowym” niby to wszystko toczy się na Ziemiach Odzyskanych, mamy końcówkę XX czy już początek XXI wieku, ale tamci uciekinierzy, wygnańcy, są jakby za- styglii wciąż żyją przeszłością, bo tam na wschodzie pozostawili swoją religię, kulturę, swoje DNA, jakąś cząstkę człowieczeństwa. Poprzez bliskich, tamten świat co rusz do niej powraca, choćby w symbolach i wspomnie- niach okrucieństwa, którego zaznali, rzadko spotykanego nawet jak na wschodnie stan- dardy.
W pewnym sensie, te dwie bardzo cie- kawe i mądre książki nawzajem się uzupeł- niają. I nie jest przypadkiem, że autorki obydwu z nich to kobiety. Ofiarami tamtej rzezi były głównie kobiety i dzieci. Ukraiń- skim Nacjonalistom chodziło wszakże o to, żeby pozbyć się polskiej tkanki, dążyli do biologicznej zagłady narodu polskiego, po- nieważ uważali go za wrogą i obcą narośl.
W tym też kontekście zupełnie niepo- ważnie brzmią niektóre teorie polskich historyków o proweniencji liberalnej, którzy nie nazywają sprawy po imieniu, uciekają od słowa ludobójstwo, a stosują jakiejś kazu- istyczne figury, które pozostają mało czytel- ne dla ocalałych, a niektóre nawet brzmią zupełnie niezrozumiale, a pomimo to są przez nich po wielokroć powtarzane, że na Wołyniu nie doszło do ludobójstwa, ale do zbrodni o znamionach ludobójstwa.
Ten mętny język nie zakłóci głównego przekazu ocalałych, których relacje i opisy rzezi są najcenniejszym świadectwem. To choćby z psychologicznego punktu widzenia jest uzasadnione, żeby po przeżytej traumie wygadać się, wyrzucić z siebie ból. I pokole-
)
nie urodzone już po wojnie, któremu wołyń- ska tajemnica została powierzona, zostało skądinąd zobligowane do przetworzenia materiału na język poezji. Powstałe zbiory wierszy dają nadzieję, że to głęboko empa- tyczne myślenie o rzezi, wpisze się na stałe w dyskurs społeczny.
Autorka ukazuje nam świat przed rzezią, w detalach odtwarza ubiór uwidocznionych na zdjęciach osób, powiększa i przerabia dawne fotografie, opatrując własnym, po- etyckim komentarzem. Ale zawsze pojawia się jakiś element, który psuje harmonię, wskazuje, że za chwilę ten Świat ulegnie destrukcji, to są ostatnie slajdy, patrzcie, już za chwilę nadciągnie kataklizm, jak w wier- szu: Kto się tam czai za pniem starej gruszy / i patrzy na nich z krzywym uśmiechem? / Kto rzuca cień zza płotu? (Ładny widok).
Wiedząc, że podmiot liryczny odbywa swoistą pielgrzymkę po Wołyniu, możemy zapytać: Jaki jest obraz współczesnego Wo- łynia? Otóż wydaje się, że to obszar zacofany, a postęp i cywilizacja zniknęły stamtąd wraz z narodzinami masowej zbrodni. Świetnie to widać choćby w utworze: „W Mielnicy”. Ten świat - jakby zatrzymał się w miejscu. Opis tego miejsca, to peryferia, gdzie tylko „pleśń i szary proch”. Ale materialna ubogość bierze się z zaniku kultury, a regres cywilizacyjny z braku wartości. Zrujnowany kościół jest symbolem ruiny tamtego świata, jego du- chowej ubogości: W zrujnowanej świątyni zaniechania / Chrystus w niebieskiej sukni / patrzy na nas.
W poezji Bykowskiej-Salczyńskiej jest wiele barw, ale z czasem dominują te zwią- zane z rzezią: płynie krew / jest zawsze czer- wona / A tam gdzie krew czerwona / zawsze krąży śmierć, czarna (Sasanki Zuzanny).
„Cno” to niewątpliwie książka o okru- cieństwie, a nawet o zezwierzęceniu ludzi. Spośród wielu wierszy, które poruszają tematykę mordu, najbardziej zapada w pa- mięć wiersz o nauczycielu ze wsi Krowatka, który tak bardzo miłował krawaty, że mor- dercy „w uznaniu dla jego elegancji”, ukrzy- żowali go na drzewie, lecz na szyi pozostawili krawat. Tylko tyle, żadnej innej garderoby. Podmiot liryczny powie: Dowcipni sąsiedzi / żartujący inaczej (Wieś Krowatka).
Zbiór jest bogaty w znaki. W wierszach, które ukazują społeczność wołyńską przed 1943 roku, wyczuwa się zapowiedź nadcią- gającego kataklizmu trochę tak, jak niektóre zwierzęta wyczuwają zbliżające się trzęsienie ziemi czy erupcję wulkanu.
Podróż, którą odbywa podmiot liryczny, zmusza też do pewnych refleksji albo chociaż do poszukania analogii. Otóż przypomina mi się pielgrzymka, w której kiedyś uczestniczy- łem. To było już ze dwie dekady temu, też na Wołyń. Pojechaliśmy autokarem, kilkoro młodych ludzi, większość w podeszłym wieku i kilka kobiet, które wymagały stałej pomocy i często nie wychodziły z nami, żeby obejrzeć jakiś zamek, częściej ruiny, a pozo- stawały w autokarze, jakby w poszukiwaniu jakiegoś konkretnego miejsca. Pewnego dnia jedna z tych pań poprosiła o postój. Był to właściwie środek lasu, chyba też lekko kropił deszcz, ale kierowca spełnił jej prośbę. Wy- siadamy z autokaru. Po przejściu kilkudzie-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
sięciu metrów okazuje się, że choć nie było tam żadnego charakterystycznego punktu odniesienia, pani ma rację, to miejsce w którym kiedyś mieszkali ludzie. W lasku trafiamy na jakiejś resztki dwóch budynków, obok kilka dziko rosnących drzew owoco- wych, chyba jabłonie. Starowinka opowiada, co ją spotkało. Opowieść bolesna. Chwilę milczymy, jak na cmentarzu, potem idziemy dalej. Kobieta wskazuje nam kierunek, tam polana, a na skraju stoi pomnik. Kobieta mówi, że jednak ktoś pamiętał o zamordo- wanych, jest tym faktem poruszona. Gdy jednak podchodzimy bliżej, następuje rozcza- rowanie. Na pomniku wypisano nazwiska kilkudziesięciu nacjonalistów ukraińskich, którzy po wojnie zostali wyłapani przez sowieckie oddziały NKWD i przez nich też zamordowani. Przewodnik mówi, że to prawdopodobnie ci sami ludzie, dawni sąsie- dzi, którzy ponoszą odpowiedzialność za zbiorowe morderstwo dokonane latem 1943 roku na polskich mieszkańcach, obecnie nieistniejącej już osady.
To co następuje po zbrodni, to są te wła- śnie fikcyjne zakończenia, gdy historia dopi- suje nam własny, przeważnie polityczny scenariusz, przygotowany w jakimś ośrodku decyzyjnym. Ci, którzy zbrodnię przedsta- wiają, albo ją upamiętniają, często nie mają czystych intencji. Nie tego wszakże spodzie- wali się ocaleni z rzezi, wznoszenia pomni- ków ku chwale tamtych nacjonalistów, ludzi, którzy na rękach mieli krew tylu niewinnych. W takim też aspekcie widać, że tylko to, co jest głęboko symboliczne, choćby poezja, może zbliżyć nas do prawdy i spowodować pewien rodzaj ulgi. A nawet wydaje się, że literatura, w tym konkretnym aspekcie, jest nie do zastąpienia.
Wiersze Alicji Bykowskiej-Salczyńskiej to poezja do cna bolesna, niezwykle misterna, ale też bardzo konsekwentna. Pomimo, że tekstów jest dużo, czytelnik nie odczuwa przesytu, a niektóre wiersze ma ochotę przeczytać powtórnie. Warto więc teraz, przy okazji kolejnej rocznicy wołyńskiego ludo- bójstwa do niej zajrzeć.
Bartłomiej Siwiec
Alicja Bykowska-Salczyńska, „Cno”, Olsztyn 2016.
Numer 6(262) czerwiec 2018
Wiersze z magnolią w tle
Książka ta składa się z dwóch części: po- etyckiej oraz prozatorskiej, które spina jeden motyw, a mianowicie zdjęcie małej dziew- czynki, przypuszczalnie autorki z okresu dzieciństwa, pod krzakiem kwitnącej magno- lii. W części pierwszej znajdujemy pięć cykli wierszy noszących następujące tytuły: „Mu- zyka słów”, „Moje sny”, „Rozmowa z losem”, „Moje miasto” i „My ludzie”. Część druga natomiast została zatytułowana: „Tańczące cienie liści”. Mowa tu o tomiku Anny Pituch- torskim — „Portret z magnolią”.
W „Muzyce słów” poetka głosi pochwałę muzyki i nasycającej ją słów, które razem tworzą harmonijne pieśni odzwierciedlające w formie muzycznej porządek świata, ale i kosmosu ukrytych za ich pozornym chaosem, w który wplątany jest każdy człowiek bez wyjątku. Takimi kompozytorami - według autorki - są niewątpliwie: Edward Grieg, Joaquin Rodrigo, George Gershwin, Maurice Ravel i Izacc Albeniz, którym autorka po- święciła kolejne wiersze będące parafrazami ich przebojów muzycznych. Pojawiają się w nich znakomite obrazy miejsc, na tle których można nawet w akcie kontemplacji zapano- wać nad upływem czasu i pieścić emocjonal- nie ich wyidealizowane elementy.
Z kolei w „Moich snach” dowiadujemy się, że poetka pozostaje nieustannie w pełni podziwu, szczególnie w aktach kontemplacji, odkrywając, iż motyle jak jej sny, wyprowa- dzają jej doznania estetyczne poza granice naszej rzeczywistości. Podobni „mrówkom Wszechświata”, przeżywamy lęki egzysten- cjalne, bo wiemy, że w kosmicznym wymia- rze nie zostanie po nas nawet ślad. Pomimo to autorka podąża śladami swoich snów i oczekuje kolejnych nowych dni, konkludując: (..) Wciąż pod powiekami / Niedokończonego snu / Mojego snu. Stając „naprzeciw siebie” odnajduje swój portret w „odbiciu chmur”, choć ma świadomość, że te sny (...) milcząco odchodzą / z moim cieniem w dłoniach. Często te sny przemieniają się w „drapieżne ważki”, by w „gwarze miasta” zagłuszać nasze lęki.
„Rozmowa z lustrem” - to kolejny cykl wierszy tej części tomu, w którym autorka sięga wyobraźnią w kosmiczne uniwersum, by się dowiedzieć, iż (..) Jestem pyłem w kosmosie / Lśniącym tylko teraz, / Tylko dziś... // Gdy twoja dłoń mnie wskaże / Zgasnę / I nic nie wspomni, nie wskrzesi / Mojego blasku, mojego istnienia / jestem pyłem kosmosu...
Zauważa również, że życie to niewygod- na wędrówka, trudno ją obywać i „jakoś dotknąć”, a kiedy zauważa zbliżający się koniec, pyta los: „Czy podasz mi wtedy swoją dłoń?”. Postrzega miłość jak łąkę pełną ja- skrów i stokrotek, czarnoskrzydłych jaskółek i jesiennych liści kasztanów. Wie przecież, że
pewnego dnia zgaśnie jej „zielone światło istnienia”, jak wcześniej bezimienna miłość ojca.
W „Moim mieście” zaś opisuje poetka wnętrze własnego domu z ciężkimi w oko- wach ram obrazami na ścianach, „kuframi wspomnień”, „bibliotekami sekretów”. W swoim mieście - Krakowie - postrzega nie- ustający ruch tłumów płynący pod prąd wiatru „prostującego ulice” i niosącego ją ku niebu. Chwilowe braki słońca tak lewitującą poetkę ratują od „śmierci Ikara”, pewnie za sprawą latających nad jej głową „aniołów Marca Chagalla”.
I wreszcie w wierszach z cyklu „My lu- dzie” autorka widzi masy ludzkie żyjące pomiędzy dwoma żywiołami kształtującymi ich codzienny byt: „wiatrami z gór” i „wia- trami z pustyni”. To one tworzą i szepcą legendy o nich i ich istnieniu, z którego „okruchy [ich] pamięci dziobią wróble czasu”, a oni mimowolnie czekają na przylot „pta- ków zapomnienia”. Realność bowiem we wszystkich swoich formach jest dla Pituch- Noworolskiej formą snu mniej lub bardziej wyrazistego, za którym stoi gra o życie ze swoim losem i przeznaczeniem.
Druga, prozatorska część książki, została zatytułowana - „Tańczące cienie liści” i zwiera 16 następujących mini-opowiadań: „Zapis jednego roku”, „Stary dom”, „Tańczące cienie liści”, „Palma”, „Szachy - gra o życie”, „Jaszczurka”, „Obrazy”, „Sople”, „Strych”, „Dłonie”, „Niedzielne kruche ciasto”, „Nie- dzielne kino”, „Koncerty domowe”, „Tajemni- czy lokatorzy” i „Portret z magnolią”. Zawie- rają one jakby mały pamiętnik wydobyty z pamięci autorki. Opowiadania te zawierają opisy powojennej rzeczywistości życia ludzi Krakowa, np. po przesiedleniu ze Lwowa, co miało miejsce w przypadku Pituch- Noworolskiej. Nie trudno zauważyć , że łączą się one z mocnymi przeżyciami emocjonal- nym autorki, zagnieżdżonymi w pokładach jej pamięci, stanowiącymi i dzisiaj elementy jej inspiracji pisarskich, źródło tytułu tomiku, ale i cyklu tych opowiadań i stanowi spoiwo nadające książce całościowy charakter, okre- ślający jej horyzonty wyobraźni artystycznej, ale i inspiracje twórcze.
Ostatnie opowiadanie wyjaśnia poniekąd centralną inspirację pisarki i warto w tym miejscu przytoczyć jego początkowy frag- ment: „Pewnej niedzieli, niedługo przed 10- tymi urodzinami dziewczynki ojciec zabrał dzieci do ogrodu botanicznego. Jak tłumaczył - to, że są chmury, że deszcz wisi nad głową, nie ma znaczenia, bo to co chce mi pokazać jest teraz, ani wcześniej, ani później. Wziął ze sobą duży parasol i aparat fotograficzny - niewielki, płaski. Dziewczynka pamiętała jego nazwę - Taxona i bardzo nietypowe położenie spustu migawki. (...) Z tramwaju do ogrodu było niedaleko. Na drzewach rozwija- ły się świeże jasnozielone liści. Zaraz za wejściem z kasą, widać było kwitnące tulipa- ny - żółte, papuzie, czerwone, prawie białe i bardzo ciemne, uważane za czarne. (...) Ale nie to było powodem całej wyprawy. Nieda- leko wejścia i budynku administracji ogrodu rósł krzew bez liści cały pokryty dużymi biało-czerwonym kwiatami. Był nimi obsy-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
19
pany. Ojciec ustawił dzieci pod krzewem i zrobił kilka zdjęć. To magnolia - drzewo które rośnie daleko stąd w Hiszpanii, Argen- tynie, Brazylii. Tutaj jest okazem sprowadzo- nym specjalnie do ogrodu i ma kilkadziesiąt lat. Dzieci zebrały z ziemi kilka opadłych już płatków lśniących, mięsistych z żółknącymi brzegami. Chciały je zasuszyć, ale ojciec tłumaczył, że się to nie uda, bo są grube i twarde. (...)
W domu, w encyklopedii dziewczynka przeczytała, że magnolia to roślina z czasów dinozaurów. I tu pojawił się problem bo dziewczynka nie umiała odczytać liczby wskazującej ile lat temu był okres, w którym żyły dinozaury. Próbowała sobie wyobrazić jak ta roślina przetrwała, jak wytrzymała ostre zimy w tym klimacie, w ogrodzie. Prze- cież w Brazylii nie ma śniegu ani mrozu. Kwiaty były mocne i grube, ale delikatne i bardzo pięknie kolorowe... Postanowiła, że dowie się więcej o tych krzewach, o kwiatach i dinozaurach. Kiepska pogoda, szare niebo nie pomogły w zrobieniu dobrych zdjęć - były nieudane.
Portret z magnolią pozostał tylko w pa- mięci”.
Nie trudno zatem zrozumieć, że przez ty- le lat staje się on jako jej twór mentalny inspiracją jej twórczości literackiej z pozy- tywnymi, ale i interesującymi dokonaniami artystycznymi.
prof. Ignacy S. Fiut
AMMA FITUCH-NOWOROLSKA
PORTRET Z MAGNOLIĄ
Anna Pituch-Noworolska, „Portret z magnolią”. Wydawca: Unia Polskich Pisarzy Lekarzy, Kraków 2017, s.110.
Numer 6(262) czerwiec 2018
Zwyczajnie po męsku
Rzeczne opowieści Romana Habdasa
Przyznam, że biorąc do ręki czwartą poetycką książkę Romana Habdasa, oba- wiałam się, że będę miała do czynienia z mieszanką łatwych landschaftów i bran- Żowych wynurzeń „spławikowych”. To mylne przeczucie było efektem pobieżnego spojrzenia na okładkę i biogram gorzow- skiego twórcy. Lektura książki okazała się jednak zaskoczeniem.
Anna Dominiak
„Ludzie i rzeki, rzeki i ludzie” to obszerny zbiór ponad siedemdziesięciu tekstów wyro- słych z zachwytu tym, co, jak się okazuje, od niepamiętnych czasów fascynuje autora - zapalonego wędkarza. To kontakt z naturą, rzeki, chłodne świty, męskie rozmowy, ale też milczące, cierpliwe wyczekiwanie na poruszenie tafli wody, nasłuchiwanie drgnień tego zielonego kosmosu. Ileż w tym czasie dzieje się w człowieku, ile myśli prze- pływa przez jego głowę! Z takiego właśnie dumania nad wodą wyrosły te wiersze, w których poeta zabiera czytelnika w podróż do ważnych dla siebie miejsc, które zna od podszewki i z którymi zrosło się jego życie:
Przychodzi, że pragnę w podmoczelskich mokradłach tak po męsku, zwyczajnie wypłukania smętków. Siadam,
gdzie popadnie.
(„Zwyczajnie, po męsku”)
Przestrzeń, którą przedstawia w swoim zbiorze Habdas jest często poddawana zabie- gowi teatralizacji. Oko poety potrafi w tych na pozór zwyczajnych krajobrazach zobaczyć prawdziwe misteria. Poeta jednak jest nie tylko uczestnikiem i celebrantem tego egzy- stencjalnego teatru, podatnym na zachwyty, z czułością i atencją opisującym swoje zaczaro- wane Światy. On jest też świetnym obserwato- rem i dokumentalistą obszaru, który opisuje z
pieczołowitością, z uwzględnieniem realiów topograficznych i krajobrazowych Gorzowa i okolic. Są tu rzeki, lasy, miasteczka i historia w nich zapisana. Habdas tę księgę natury dosko- nale zna. Wspomina ślady cygańskiej poetki Papuszy czy pozostałości niemieckiego syste- mu umocnień w okolicach Międzyrzecza, a także całe mnóstwo innych kulturowych czy historycznych składników pejzażu. Nie do pominięcia jest zatem poznawcza wartość książki portretującej region. Opisywana prze- strzeń jest często obiektem sakralizacji, stając się żarliwie wyznawaną religią. Natura w ujęciu poety szyfruje w sobie pierwiastki absolutu, domaga się pokory i skupienia w poszukiwaniu tego, co w sobie kryje. Stąd może wrażenie, że poeta posługuje się sciszo- nym tonem, gdy przygląda się tafli wód, czy też zagląda w ich głąb, śledzi życie ryb, nasłuchuje szmerów i czerpie radość z kultywowania prostego, epikurejskiego można powiedzieć, modelu życia. Elementy pejzażu często są przez Habdasa personifikowane, jak np. w zabarwionym erotyczną frazeologią wierszu „Wspominając Drawę”, gdzie rzeka to staje się niewierną kochanką. W trakcie lektury tego obszernego tomu nie opuszczało mnie wraże- nie, że każde spośród mnóstwa opisanych przez Habdasa miejsc ma jakąś cechę zupełnie osobną, którą bystre oko poety potrafi wysu- blimować i opisać. Ta umiejętność wyłuskiwa- nia ciekawych detali z obserwowanej rzeczy- wistości i celność formułowanych refleksji powoduje, że lektura ani przez moment nie nuży i nie sprawia wrażenia banalnych wes- tchnień nad oczywistym pięknem. Opisy są bardzo liryczne, ale jednocześnie rzeczowe, nasycone konkretem. Wśród tekstów pejza- żowych odnajdujemy elegijne narracje o lu- dziach, także tych, którzy przeminęli:
Miałeś dokończyć zaczęty spływ, wrócić nad Paklicę.
Pozostawiony na rzece ślad ciągle czeka.
Canoe w szopce między ogrodami i oczy
Twojej matki utkwione w pagaju.
(„Cisza tak wiele mówi”)
Ludzie. To właśnie oni, jak zapowiada tytuł tomu, stanowią główną, obok rzek, oś tematyczną zbioru. Ich życie, wzajemne relacje, tworzona wokół pasji wspólnota. Ale obok życia, również śmierć, naturalna i niezbywalna puenta ludzkiego losu, staje się drugim, z pozoru tylko marginalnym tema- tem książki. Wiele tekstów nawiązuje do ewangelii, biblijnego toposu rybaka, który wskazuje wyraźnie na bliską autorowi, chrześcijańską aksjologię. Takich refleksji nad egzystencją jest tu dużo więcej, co po- zwala czytać tę książkę jako osobisty poemat filozoficzny. Pejzaże są tematem, ale jedno- cześnie tłem dla zaprezentowania namysłu nad światem, czasem, rozumieniem Boga, pojmowaniem szczęścia, rolą miłości. W kilku tekstach pojawia żona poety, między innymi jako bohaterka nasyconego wyjątko- wym autentyzmem, ale też niepozbawionego ciepłego dowcipu cyklu „Pogodzona czyli tryptyk o cierpliwości”:
(...) Pogodzona z wędkami nie ma żalu do spinningowej żyłki męża.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Ogólnie rzecz biorąc łączą ich ciepłe stosunki.
Rozmaicie można czytać książkę Habdasa — także jako realistyczny poemat opisowy, w którym przejawia autor swą czułość do rzeczy, pietyzm w opisie chociażby agrafki, która nie jest już zwykłą drucianą spinką, lecz staje się adresatką ody. Wielkim walorem książki jest przebogata leksyka profesjonalna, której użycie sprawia, że nie mamy najmniejszych wątpliwości, że autor jest prawdziwym pasjo- natem wędkarstwa. Ale nie tylko wędkarstwa — Habdas doskonale orientuje się w ichtiologii i kulinariach. Profesjonalna terminologia staje się niekiedy elementem gry lingwistycznej (np. „Werbalnie o werbliku”). Habdas jednak to nie tylko utalentowany spinningista, wtajemni- czony w arkana sztuki wędkarskiej jak mało kto i odnoszący w tej dziedzinie spektakularne sukcesy, ale też wyjątkowy pejzażysta tworzą- cy słowem obrazy sensualne, plastyczne, poruszające nie tylko wizualnie, nasycone aurą, a jednocześnie bardzo konkretne. W tworzeniu tych obrazów czerpie z najlepszej tradycji liryki pejzażowej i impresjonizmu. Kwestią wymagającą osobnego komentarza jest język poetycki książki, który, jak już wcze- śniej zasygnalizowałam, jest liryczny i rzeczo- wy jednocześnie. To niewątpliwie walor, że uwzględniając w swojej książce takie bogac- two konkretnych detali, Habdas nie przestaje być poetycki, jego metafory są świeże, dalekie od ujęć schematycznych. Skutecznie udaje się poecie uniknąć obrazów przeestetyzowanych i sentymentalnych. Jego fraza archaizuje, a w momentach, w których nasila się zastosowanie dawnych konstrukcji składniowych czy upo- rczywe stosowanie inwersji, może nawet sprawiać wrażenie anachronicznej. Podobnie często tu występujące, osławione metafory dopełniaczowe, mogące świadczyć o mocnym przywiązaniu poety do języka, który dziś traktowany jest jako miniony. Ale trudno jednoznacznie określić to jako mankament stylu, bo pomimo tych cech, nie jest to na pewno poetyka skostniała. Język jest gęsty, obfity i płynie wartkim nurtem. Jednak uczci- wość wymaga zauważenia wpadek korektor- skich - w tekście przeoczono dwa istotne uchybienia w pisowni.
Mimo wszystko tom ma niezaprzeczalne walory. To przede wszystkim męski, suge- stywny styl Habdasa, jego rzeczowe podejście do podjętej tematyki, sprawiające, że nie są to tak typowe dla tego nurtu banalne epifanie. Ten poemat o ludziach i rzekach nie jest w żadnym wymiarze wtórny. Książkę czyta się jak autobiografię, w której znalazło się miejsce na wszystko, co konstruuje egzystencję poety. Jest to rodzaj apotezozy życia tu i teraz, w takim, a nie innym wymiarze. Wiersze nie są kolejnymi pejzażami, każdy zawiera jakąś historię, sytuację, zdarzenie, nową refleksję. Można nawet powiedzieć, że Habdas ze swojej rzecznej przygody uczynił metaforę życia, w której zamknął całą jaskrawość świata i niega- snący zachwyt istnieniem.
u
Roman Habdas, „Ludzie i rzeki, rzeki i ludzie”, wyd. RSTK, Gorzów Wlkp. 2017, s. 92
Numer 6(262) czerwiec 2018
Filozofia
codzienności prof. Marii Szyszkowskiej (139)
Fot. Andrzej Dębkowski
Kryzys i narastająca bieda nie wyrywa społeczeństwa z apatii i nie wywołuje sprze- ciwu ze strony intelektualistów i artystów. Nie wyraża się także u nas w debatach pu- blicznych wątpliwości wobec gospodarki neoliberalnej. A prowadzi ona do uzależnie- nia gospodarki narodowej od zachodnich koncernów. Prowadzi do wojen określanych często misjami pokojowymi. Przynoszą one korzyści korporacjom zbrojeniowym i far- maceutycznym.
Gospodarka neoliberalna wywołuje nie- pokojące zmiany w psychice człowieka. Naczelną wartością staje się zysk oraz uprawnienie do tego, by jedni bogacili się kosztem drugich. Neoliberalizm ekonomicz- ny prowadzi do upadku znaczenia wyższych wartości, czyli ideałów. Zanika bezintere- sowność i lojalność. Głęboko niepokojący jest także zanik uczuć patriotycznych, bowiem ojczyzną staje się miejsce w którym można zarobić na chleb.
Zamiast oczekiwanego buntu znękanego niedostatkiem społeczeństwa — narasta u nas bierność potęgowana przez lęk. Dotyczy on przede wszystkim możliwej utraty pracy. Światowy kryzys powinien był doprowadzić do reform i zachwiać wiarą we własność prywatną jako rzekomo najwłaściwszą.
Bunt nie doszedł do głosu mimo, że na- gradzani są ci, którzy odpowiadają za biedę i niedostatek. Znany jest fakt wystawnego przyjęcia w Austrii, które zostało wydane przez bankierów w drogim lokalu za pienią- dze uzyskane z budżetu. Zespolenie bankie- rów i koncernów ze światem polityków niepokojąco umacnia liberalizm ekonomicz- ny. Państwo nazywane demokratycznym staje się policyjne, by tłumić przejawy moż- liwego niezadowolenia. Obezwładniający wpływ mają media manipulujące świadomo- ścią społeczeństwa. Nie ma więc protestów, mimo że pomoc należała się oszukanemu społeczeństwu przez banki a nie bankom.
Osobami uprzywilejowanymi w epoce neoliberalizmu są osoby bogate, aczkolwiek stopień zamożności nie jest wyrazem warto- Ści człowieka. Osoby bogate mają szczególne gwarancje bezpieczeństwa. Mieszkają w osiedlach otoczonych murem i strzeżonych
Filozofia
przez ochronę. Kryterium materialne prowa- dzi nawet do zróżnicowania w więzieniach. Bogaty więzień, niezależnie od źródła swego majątku, ma, na przykład, środki pozwalające opuścić areszt poprzez wniesienie kaucji. Re- klamowana demokracja stała się ustrojem przynoszącym uprawnienia ludziom boga- tym, bowiem wzięcie udziału w wyborach również wymaga bardzo dużych nakładów finansowych. Podobnie troska o zdrowie wy- maga własnych środków finansowych. Lu- dzie biedni muszą miesiącami czekać na badania, mają utrudniony dostęp do specjali- stów, a niektóre badania bezpłatne są ogra- niczone datą urodzenia pacjenta.
Wartość człowieka uległa dehumanizacji, skoro używa się określeń: kapitał ludzki, kapitał społeczny, czy świadczeniobiorca - zamiast pacjent. Zakaz bezpłatnych badań powyżej któregoś roku życia jest wyrazem uznawania ludzi za niepotrzebnych o ile są w tzw. wieku poprodukcyjnym. Ceniąc młodość kalendarzową i zarazem wiedzę specjali- styczną, degradacji uległa wartość mądrości. Jest ona zespolona z wiekiem sędziwym. Nie znaczy to oczywiście, że każdy sędziwy człowiek jest mądry, ale mądrość wymaga niewątpliwie lat doświadczeń, obserwacji i przemyśleń.
Sprzeczny z wartością człowieka jest po- gląd głoszony przez przedstawicieli neolibe- ralizmu o nadrzędnej roli rynku. To on ma wymuszać rodzaj pracy oraz uwarunkowy- wać edukację i zmuszać jednostki do wyko- nywania pracy często niezgodnej z ich pra- gnieniami.
Powinniśmy być świadomi swoich współzależności jako społeczeństwo żyjące w określonym państwie oraz współzależno- Ści jako ludzkość. Ale nakaz konkurencji i rywalizacji przekreśla możliwość wspólnoty. A wbrew deklarowanemu pluralizmowi światopoglądowemu - w ekonomii dochodzi u nas do głosu tylko jedno stanowisko.
Nasuwają się dwa następujące pytania w związku z poglądem, że prywatyzacja stano- wi istotny bodziec dla rozwoju rynków kapi- tałowych. Po pierwsze, co stanie się z naszą gospodarką, gdy proces jej prywatyzacji zostanie zakończony? Po drugie, jak długo większość naszego społeczeństwa wytrzyma skutki gospodarki neoliberalnej, to znaczy biedę i nędzę? Po trzecie, co stanie się z naszym narodem w związku z negatywnym wpływem na edukację wprowadzonego u nas systemu bolońskiego? Po czwarte, do czego doprowadzi wpajana nam przez media nienawiść do Rosji? Ta bowiem oparta jest między innymi o wątpliwą interpretację genezy konfliktu na Ukrainie. Budzenie nienawiści do Rosji uzależnia nas ponadto coraz bardziej od Stanów Zjednoczonych. Fascynacja tym państwem, rzekomo krze- wiącym wolność i demokracje, ma ujemne skutki także w sferze śŚwiatopoglądowej. Kultura amerykańska jest niepomiernie młodsza od europejskiej. Jeden z nielicznych oryginalnych amerykańskich prądów filozo- ficznych jest obecnie szerzony w Polsce przy- nosząc szkodę naszej mentalności. Mam na myśli pragmatyzm sformułowany przez Jamesa na początku XX wieku w USA. Otóż ocenia on jako moralne kierowanie się ego-
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
21
izmem oraz dążeniem do zaspokajania indy- widualnych interesów. Pragmatyzm stanowi odwrócenie poglądów zakorzenionych w europejskim sposobie myślenia. Mianowicie, człowiek zgodnie z tradycyjnym sposobem myślenia - wywodzącym się ze starożytności — powinien dążyć do dobra, piękna, sprawie- dliwości, etc, zaś ewentualne korzyści po- winny być elementem dodatkowym, a nie celem dążeń człowieka.
Rys. Jan Stępień
Przedsiębiorcy
Począwszy od starożytności toczą się spory na temat natury człowieka. Znany jest u nas pogląd, i on funkcjonuje w życiu pu- blicznym, że człowiek jest istotą społeczną. Funkcjonuje w filozofii także pogląd przeciw- stawny, mający oparcie w obserwowanych przejawach agresji, w toczących się wojnach, które towarzyszą nieustannie ludzkości. Natomiast nie ma wątpliwości, że człowiek nie jest samowystarczalny, a więc wymaga współdziałania innych.
Jesteśmy coraz bardziej świadomi swo- ich współzależności jako ludzkość. Żyjemy w epoce globalizacji, która miała w intencji jej prekursorów być wyrazem braterstwa ludz- kości, a więc w konsekwencji także nastania czasów pokoju. Współżycie na Ziemi wymaga przezwyciężania uprzedzeń i zarazem głębo- kiej życzliwości dla różnorodnych odmien- ności. Etyka ogólnoludzka pozostaje w sferze pragnień światłych jednostek, mimo że nie ma na razie wartości, które zaaprobowaliby zgodnie mieszkańcy naszego globu.
W kulturze euroamerykańskiej panuje pogląd, iż najwłaściwsze rozwiązanie pro- blemów ekonomicznych przynosi liberalizm ekonomiczny. Być może niedostateczne jest rozumienie tego, że liberalizm ten nie pro- wadzi automatycznie do innych odmian liberalizmu, a mianowicie światopoglądowe- go, prawnego, politycznego, czy obyczajowe- go. Liberalizm ekonomiczny doczekał się w naszych czasach szczególnych gwarancji prawnych o charakterze międzynarodowym.
Mania bauydkowia
Numer 6(262) czerwiec 2018
22 Andrzej Bartyński
Rozmowy na globie - człowieka o sobie
I love you
W salonie mych myśli jak zwykle wszyscy siedzą przy okrągłym stole. Uśmiech na twarzy a biało-czarne myśli tak, jakby na czole. Przy okrągłym stole wszyscy sobie siedzą, za chwilę coś nam powiedzą, ale po kolei, tak jak na kolei. Zależy, co komu wpad- nie do głowy, wtedy usłyszymy ten tekst na wskroś salonowy. Wszyscy razem siedzą przy okrągłym stole i spokojnie czekają na swoją kolej.
Błękitnooka i złotowłosa Wiosna:
Miłość przychodzi jak wesoły sen gdy cierpisz na bezsenność
a woda i chleb
to jest ten wiersz naszego życia który nie musi zbierać słów
w kloace pięknych snów
bo to tylko jest śmiechu warte
Piwnooka jak heban czarnowłosa Luna:
Boli mnie cała głowa a w niej cały nasz świat
czy tak kończy się strofa we wierszu moich lat?
wstawaj bracie, wstawaj, nigdy się nie poddawaj
z przyjaciółmi razem ruszaj w życie z gazem
za każdym razem, za każdym razem
i tak powstają słowa po staremu od nowa
Asystent Daniel Spaniel:
Wal go deską albo pinezką żeby nam było piesko-niebiesko podczas pogody słońca i mgły niech żyją koty i psy
to znaczy właśnie my
ten sukinsyn i ten psu brat wybaczcie mi ten koci żart
Publicystyka
Autor:
Bez ciebie ani rusz i też bez ciebie ani rusz prowadzicie mnie pod rękę a wieki przemijają bez ciebie ani rusz i też bez ciebie ani rusz prowadzicie mnie pod rękę
uważaj, uważaj nie idź sam
żebyś nie wyrżnął głową o słup
o słup życia
Filozof pan Nietwór:
Człowiek się rodzi i odchodzi
przez całe życie gdera i gdera
a raz umiera jakby to było co dzień
i jeden jest rozkaz od współczesnego Homera aby się nigdy nie rodzić
wszyscy się śmieją, że to hetera
która sprzedaje swój srom na złom
dla upiększenia niedowładu
w naszych porządnych sferach-manierach wykryć ukryte zera
taka jest prawda zwykle nieszczera więc się napijmy ginu z jadem
by nie oddychać życia czadem
taki jest diadem tej porady i to wszystko człowiek się rodzi i odchodzi
zostaje życia kartoflisko
A słowa jak słowa nie mają końca
jak ten kosmiczny wielokąt
wszyscy już wiemy, że odejdziemy idobrze wiemy dokąd
Na stole stoją czerwone róże
przy nich niebieskie bratki
to nasze piękne życia kwiatki
potem przywiędną dla wymiany
jak nasze życie bez przemiany
taka jest właśnie kolej rzeczy
siądźmy przy stole
na słów padole
z różą podróży naprzeciw
Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy salonu mych myśli. Pragniemy was poinfor- mować o pięknym wydarzeniu, którym jest wydanie w 2018 roku wyboru poezji Salomei Kapuścińskiej pt. Nad nikim nie mam władzy. Oficyna wydawnicza Klubu Muzyki I Litera- tury Akwedukt we Wrocławiu pod kierow- nictwem Ryszarda Sławczyńskiego. Salomea Kapuścińska, wrocławska poetka zmarła 1 maja 2016 roku.
Strofa poświęcona Salomei
Taka jesteś piękna
taka jesteś młoda
masz dopiero siedemnaście lat szukam cię we wierszach
w zapomnianych odach szukam cię Salome
we wiosennych snach
gdzieś na srebrnych piętrach gdzieś na złotych schodach szukam cię Salome
czy weszłaś na dach?
Oni mówią obłąkana
oni mówią zwariowała
oni mówią posiwiała
i kulawą już się stała
oni mówią jest w szpitalu plecie bzdury jak na haju
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
udusiła tego karła
co jej w głowie myśli targał i umarła
tam w Krośnicach
koło Wrocławia
jakbyś przeciął świat żyletką Salome - poetko
a ty odpłynęłaś
jak odpływa woda
kiedy płynie rzeką
by zdążyć na czas
Taka jesteś piękna
taka jesteś młoda
masz dopiero siedemnaście lat A on stoi w oknie
i czeka czy dotknie
twoich nagich ramion
jak wyśnionych gwiazd Szukam cię we wierszach
w zapomnianych odach gdzieś na srebrnych piętrach gdzieś na złotych schodach taka jesteś piękna
taka jesteś młoda
szukam cię Salome
i skończona strofa
PS.
A podług pięknego przysłowia, człowiek czyni wszystko dla zdrowia. Oto Autor salonu mych myśli siedzi sobie pogodnie na tarasie w wojskowym szpitalu przy ul. Weigla we Wrocławiu. I tak sobie myśli o życiu. I love
yOU...
Fot. Anna Harkawy-Słojewska Andrzej Bartyński
Numer 6(262) czerwiec 2018
Witryna 23 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 6(262) czerwiec 2018 POEZJA Kasper Bajon, Blizno. Obraz na okładce Kata- rzyna Gintowt. Projekt graficzny: Ryszard Kajzer. Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2017, s. 62. Marcin Bies, Wybór drozdów. Ilustracje: Adam Sikora. Projekt okładki i stron tytułowych: Agnieszka Sitko. Fotografia autora na okładce Arkadiusz Kremza. Biblioteka Arkadii, Pisma Katastroficznego, tom 145. Instytut Mikołowski, Mikołów 2017, s. 34. Piotr Bies, Włos na łydce. Tango więzienne. Prawdziwa poezja. Rysunki: Piotr Bies. Wy- dawnictwo Miniatura, Kraków 2018, s. 80. Dziesięć. Praca na okładce: Aleksander Majerski. Wydawca: Miejska Biblioteka Publiczna w Limanowej, Limanowa 2017, s. 130. Ignacy S. Fiut, Pegazowi prosto w oczy. Posło- wie: Danuta Sułkowska. Wydawnictwo Aureus, Kraków 2018, s. 60. Małgorzata Hrycaj, Pod baldachimem krwaw- nika. Redakcja, posłowie i fotografia na okładce: Magdalena Węgrzynowicz-Plichta. Fotografia autorki: Marcin Boduszek. Wydawnictwo SI- GNO, Kraków 2016, s. 88. Anna Landzwójczak, Bezszelestnie. Redakcja: Teresa Januchta. Opieka edytorska: Waldemar Taurogiński. Projekt okładki: Iwona Kańczu- kowska-Praduń. Wydawnictwo TAWA Tauro- giński Waldemar, Chełm-Poznań 2018, s. 80. Ot, taka sytuacja. Autorka okładki i grafik: Joanna Tokarczyk. Wydawca: Miejska Bibliote- ka Publiczna w Limanowej, Limanowa 2015, s. 126. Danuta Perier-Berska, W windzie Pana pozna- łam. Czy nam się to śniło? Redakcja: Beata Anna Symołon. Zdjęcia: czarna okładka i s. 2: Paula Angelina Perier. Zdjęcia: biała okładka o s. 4: Andrzej Walter. Nakład Autorski, Kraków 2017, s. 28 i 24. Poezja na każdy dzień. Antologia Poezji Współ- czesnej. Redakcja i korekta: Magdalena Kapu- ścińska. Koordynator projektu i wybór wierszy: Monika Magda Krajewska. Obraz na okładce: Pixabay.com. Projekt okładki: Magdalena Kapu- ścińska i Monika Magda Krajewska. Oprawa graficzna okładki: Paweł Olejnik. Wydawnictwo Autorskie Magdalena Kapuścińska, Wieluń 2018, s. 128. Eliza Segiet, Magnetyczni. Redakcja; Andrzej Żmuda. Wstęp: Andrzej Dębkowski. Posłowie: Kinga Młynarska. Projekt okładki i zdjęcie: Piotr Karczewski. Wydawnictwo Sowello, Rzeszów 2018, s. 88. Beata Skulska-Papp, Uzdrowienia. Redakcja: Joanna Stachoń. Wybór wierszy: Anna Tawło- wicz. Posłowie: Zbigniew Tlałka. Biblioteka Sceny A2, Towarzystwo Miłośników teatru im. Heleny Modrzejewskiej, Zakopane [bez roku wydania], s. nlb. Słowem Rozkołysany Ogród. XV Almanach Po- etyckich Ogrodów Tymbark 2018. Redakcja, wstęp i korekta: Marek Jerzy Stępień. Wstęp: Marek Dudek. Projekt okładki: Krystyna Stę- pień. Wydawca: Marek Jerzy Stępień, Tymbark 2018, s. 74. Jerzy Stasiewicz, Powróciłem. Redakcja: Jacek Lubart-Krzysica. Korekta: Agata Zuzanna Ko- fryń. Rzeźba na okładce i impresje rysunkowe: Marian Molenda. Wydawcy: Oficyna Konfraterni Poetów – 1986 oraz Wydawnictwo i Drukarnia Towarzystwa Słowaków w Polsce, Kraków 2018, s. 104. Marek Jerzy Stępień, Pieśni tęsknoty. Redakcja i korekta: Marek Jerzy Stępień. Projekt okładki: Krystyna Stępień. Wydawca: Marek Jerzy Stę- pień, Limanowa 2018, s. 54. Piotr Tenczyk, Zaścianek. Projekt okładki, opracowanie graficzne: Konrad Kowalczyk. Korekta tekstu na etapie przygotowania: Miłosz Markiewicz. Zaułek Wydawniczy Pomyłka, Szczecin 2018, s. 52. Kalina Izabela Zioła, Oczy od grzechu ciemne. Posłowie: Dariusz Tomasz Lebioda. Rysunek na okładce i ilustracje w książce: Jacek Strzelecki. Zdjęcie autorki: Studio MAHUM. Biblioteka TEMATU nr 131. Wydawnictwo TEMATU, Bydgoszcz 2017, s. 144. PROZA Kasper Bajon, Wymiana. Obraz na okładce: Katarzyna Gintowt. Projekt graficzny: Ryszard Kajzer. Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2017, s. 144. Joanna Bator, Purezento. Projekt okładki: Jasiek Krzysztofiak. Fotografia na okładce: Tawanlubfah | Dreamstime. Wydawnictwo Znak, Kraków 2017, s. 288. Samuel Beckett, Utwory wybrane w przekładzie Antoniego Libery. Eseje, proza, wiersze. Projekt okładki i stron tytułowych Anna Libera. Pań- stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2017, s. 568. Grzegorz Gortat, Mur. Okładka: Adam Walas. Zdjęcie autora: Wojciech Mandal. Wydawnictwo JanKa, Pruszków 2017, s. 376. Olga Tokarczuk, Opowiadania bizarne. Opieka redakcyjna: Waldemar Popek. Redakcja: Woj- ciech Adamski. Projekt okładki i ilustracje: Joanna Concejo. Opracowanie grafiki i stron tytułowych: Marek Pawłowski. Zdjęcie autorki na IV stronie okładki: Łukasz Giza. Wydawnic- two Literackie, Kraków 2018, s. 252. NAUKA, SZTUKA KULTURA Richard Barber, Rycerstwo i zakony rycerskie. Status, turnieje, rycerstwo na polu bitwy. Prze- kład: Józef Kozłowski. Projekt okładki i stron tytułowych: Radosław Krawczyk. Konsultacja naukowa: Tadeusz Wojciech Lange. Redakcja merytoryczna: Ewa Grabowska. Redaktor prowadzący: Joanna Proczka. Wykonanie map: Leszek Nabiałek. Wydawnictwo Bellona SA, Warszawa [bez roku wydania], s. 176. Richard Barber, Od wojownika do rycerza. Status, turnieje, rycerstwo na polu bitwy. Prze- kład: Józef Kozłowski. Projekt okładki i stron tytułowych: Radosław Krawczyk. Konsultacja naukowa: Tadeusz Wojciech Lange. Redakcja merytoryczna: Ewa Grabowska. Redaktor prowadzący: Joanna Proczka. Wykonanie map: Leszek Nabiałek. Wydawnictwo Bellona SA, Warszawa [bez roku wydania], s. 288. Janusz Bieszk, Zamki państwa krzyżackiego w Polsce. Projekt okładki i stron tytułowych: Radosław Krawczyk. Redaktor prowadzący: Zofia Gawryś. Redaktor merytoryczny: Andrzej Krupa. Wydanie II poprawione i uzupełnione. Wydawnictwo Bellona SA, Warszawa 2018, s. 430. Ignacy S. Fiut, Kultury literackie poetów. Recen- zent: Wojciech Kajtoch. Wydawnictwo Aureus, Kraków 2017, s. 192. Jerzy Lengauer, Ścieżki myśli. Felietony. Projekt okładki: Ledor. Opracowanie redakcyjne: Jerzy Dobrzański. Wydawca: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2018, s. 196. Zbigniew T. Nowak, Zioła z polskich łąk. Pro- jekt okładki: Anna Smak-Drewniak. Zdjęcia Zbigniew T. Nowak. Zdjęcie autora na IV stronie okładki: Anna Wilowska. Wydawnictwo AA, Kraków 2017, s. 328. Dariusz Rekosz, Mundial 2018. Przewodnik kibica. Redakcja i korekta: Stanisław Powała- Niedźwiecki. Fotografie: PAP, BEW, Archiwum prywatne. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 192. Artur Zygmuntowicz, Białoruś. Imperium kontrastów. Redaktor prowadzący: Justyna Maluga. Redakcja i korekta: Janina Małas. Pro- jekt okładki: Michał Mierzejewski. ZdjęciaL Artur Zygmuntowicz i współtowarzysze podró- ży, archiwum telewizji Biełsat, domena publicz- na. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 304. DRAMATY Samuel Beckett, Utwory wybrane w przekładzie Antoniego Libery. Dramaty, słuchowiska, scena- riusze. Projekt okładki i stron tytułowych: Anna Libera. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2017, s. 544. DLA DZIECI Monika Bronicka, Przygoda na rafie. Część 2. Redakcja: Anna Zygmanowska. Ilustracje: Magdalena Markiewicz, Dorota Jarek (s. 3). Korekta: Natalia Michalczyk, Łukasz Mackie- wicz. Wydawnictwo „Bernardinum” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 52. ■ 24
Man Booker
International
Prize dla Olgi Tokarczuk
Olga Tokarczuk odebrała w Londynie jed-
ną z najważniejszych na świecie nagród literac- kich - Man Booker International Prize. Nagro- dzono ją za książkę „Bieguni”. Na gali w Victoria 8. Albert Museum pisarka przyznała, że nie wierzy w „literaturę narodową”, podziękowała też tłumaczce Jennifer Croft bez której między- narodowy sukces książki nie byłby możliwy. W gronie trzynastu nominowanych pisarka znalazła się już w marcu br. a kilka tygodni później brytyjska komisja podała krótką listę Ścisłych finalistów wśród których nie zabrakło nazwiska Tokarczuk.
W Polsce książka wywołała sporo kontro- wersji, początkowo pisano między innymi, że „jest dowodem głębokiego kryzysu pisarstwa”, ale wkrótce doceniono ją w wielu konkursach literackich, honorując m.in. nagrodą Nike w 2008 roku.
Zi
Olga Tokarczuk ma na koncie osiem powie- Ści i kilka zbiorów esejów. Autorka debiutowała w 1993 roku dziełem "Podróż ludzi księgi”, wcześniej opublikowała jeszcze tomik wierszy. Krytycy najbardziej docenili jej „Prawiek i inne czasy” wydany w 1996, a rok później nomino- wano ją do Nagrody Literackiej Nike. Wydana w 1998 roku książka „Dom dzienny, dom nocny”
Gazela Kuliuralna
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Redaktor prowadzący — Andrzej Dębkowski.
504630543;
Opinie Noty Poglądy
zwyciężyła w konkursie o Nagrodę Literacką im. Władysława Reymonta. Na podstawie jej powieści „Prowadź swój pług przez kości umar- łych”, Agnieszka Holland nakręciła film „Pokot” opowiadający o pięknie i przemocy polskiej wsi, relacji człowieka z naturą i etyce mordowania zwierząt. Niedawno w księgarniach pojawiła się nowa książka Tokarczuk. Tym razem jest to zbiór opowiadań zatytułowany „Opowieści bizarne”.
„Bieguni” została w 2008 roku uhonorowa- na polską nagrodą Nike. To literacka monogra- fia zjawiska ruchliwości, poruszania się, niepo- koju podróżnego. Zdaniem autorki, turystyka stała się współczesnym sposobem zaspokajania bardzo starego, atawistycznego, nomadycznego popędu. Osią, wokół której autorka zbudowała książkę, nie jest postać, jakaś historia, tylko fenomen, jakim jest podróżowanie. Tytuł książ- ki nawiązuje do nazwy rosyjskiej sekty z XVIII wieku, której członkowie uważali, że świat jest dziełem szatana, a kiedy się zatrzymujemy, szatan ma do nas najlepszy dostęp. Żeby uciec przed diabłem, musimy się cały czas poruszać. Tokarczuk pisze, że spotkała współczesnych biegunów, niedobitków tej sekty, którzy przez cały czas przemieszczają się metrem po Mo- skwie.
Autorka opisuje świat permanentnych po- dróżników, którzy mają swoje produkty, ko- smetyki podróżne (małe tubki past, miniaturo- we szampony, składane szczoteczki do zębów, jednorazowe kapcie), swoje choroby, związane ze zmianami czasu, własny język: prosty, sfunk- cjonalizowany angielski. Istnieje nawet odrębna gałąź psychologii, która ich opisuje — psycholo- gia podróżna. To jest książka o tęsknocie frag- mentu za całością, tęsknocie do tego, co prze- czuwamy jako całość. Jest to książka, która wyraża wołanie współczesnego człowieka żyjącego w takim rozedrganym, rozkawałko- wanym świecie o sens, o całościowy sens, który odpowiadałby na wszystkie pytania jednym zdaniem, jednym aforyzmem.
Międzynarodowy Booker dla Olgi Tokar- czuk to wielki sukces polskiej literatury. Oczy całego literackiego świata są dziś wpatrzone w polską pisarkę.
Kilka dni temu na festiwalu w Cannes Złotą Palmę za reżyserię otrzymał Paweł Pawlikow- ski, za film „Zimna Wojna”, laureat Oscara za „ldę”.
Philip Roth nie żyje
W wieku 85 lat zmarł słynny amerykański pisarz Philip Roth, laureat wielu prestiżowych nagród, m.in. Pulitzera. To jeden z najpopular-
e-mail: andrzejdebkowskiQwp.pl
niejszych pisarzy amerykańskich. Autor sławny, błyskotliwy i oryginalny. Urodził się w konser- watywnej rodzinie żydowskiej w mieście Ne- wark, w stanie New Jersey. Większość jego wczesnych powieści i opowiadań rozgrywa się w tamtych okolicach. W 1955 roku po ukończe- niu Uniwersytetu Bucknella wstąpił do armii, którą jednak - wskutek odniesionych ran na poligonie - szybko opuścił. Cztery lata później opublikował swą pierwszą powieść „Goodbye Columbus”, za którą otrzymał prestiżową Na- tional Book Award.
Światową sławę przyniosła mu jednak skandalizująca powieść „Kompleks Portnoya” (1969). Od lat 60. swą literacką karierę łączy z pracą naukową - od 1988 r. był profesorem w nowojorskim Hunter College. Oprócz wspo- mnianych, jego najbardziej znane powieści to: „The Great American Novell”, „Operacja Shy- lock”, „Teatr Sabata”, „Amerykańska sielanka”. Narratorem wielu powieści jest Natan Zucker- man, uważany za literackie alter ego pisarza. Za swą twórczość Roth otrzymał National Book Critics Award oraz nagrodę PEN - Faulkner.
Roth, od lat wymieniany był jako kandydat do literackiej Nagrody Nobla, za swoje utwory został uhonorowany wszystkimi innymi presti- żowymi nagrodami literackimi, w tym mi.in. National Book Award, Nagrodą Pulitzera, trzy- krotnie nagrodą amerykańskiego Pen Clubu im. W. Faulknera czy National Book Critics Circle.
W roku 2001 jako pierwszy otrzymał Na- grodę Franza Kafki, przyznawaną przez czeskie Stowarzyszenie Franza Kafki i miasto Praga, a w roku 2011 Międzynarodową Nagrodę Man Book Prize.
Pisarz urodził się w 1933 roku w Newark w stanie New Jersey. Jako syn pierwszego pokole- nia osiadłych w Ameryce żydowskich imigran- tów z Galicji w swoich zawierających autobio- graficzne motywy powieściach oddał etos amerykańskich Żydów mieszkających na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Jako redaktor serii wydawniczej „Writers From the Other Europe” wydawnictwa Penguin Books przysłużył się także popularyzacji w Stanach Zjednoczonych pisarzy z Europy Środkowo- Wschodniej, w tym z Polski. W ramach wspo- mnianej serii, wydawanej w latach 1974-1989, ukazały się m.in. utwory Jerzego Andrzejew- skiego, Tadeusza Borowskiego, Witolda Gom- browicza, Tadeusza Konwickiego i Bruna Schul-
za. u
Wydawca i redakcja: DOM KULTURY 97-425 ZELÓW, ul. Kościuszki 74, tel. (044) 6341098; www.gazetakulturalna.zelow.pl
Współpraca: Józef Baran, Andrzej Bartyński, Emil Biela, Tadeusz Czerniawski, Małgorzata Dębkowska, Anna Dominiak, prof. Igancy S. Fiut, Joanna Friedrich, Andrzej Gnarowski, Kazimierz lvosse, Stefan Jurkowski, Rafał Orlewski, Janusz Orlikowski, prof. Maria Szyszkowska, Tadeusz Zawadowski, Leszek Żuliński.
Współpraca techniczna: Małgorzata Kotala, Agnieszka Kowalczyk. Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów. Zastrzega sobie prawo do skracania artykułów oraz zmian tytułów nadsyłanych tekstów bez uprzedniego powiadamia-
nia autora. Skład: Andrzej Dębkowski. Druk: „TAGRAF”, 98-113 Buczek, Bachorzyn 13, tel. (043) 677-41-56.
|
Gazeta_Kulturalna_7-2018.pdf
|
Fot. Andrzej Dębkowski
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
W numerze: Gdzie Pan jest, panie Nietworze: Wiersze: Andrzeja Bartyńskiego, Dariusza Zmarł Andrzej Bartyński, polski poeta, członek Mariusza Bednarczyka, Kazimierza Burnata, | Związku Literatów Polskich. Urodził się we Lwowie Marceliny Koncewicz, Andrzeja Kosmow- 25 maja 1934 roku. Przez ponad ćwierćwiecze lat skiego, Pawła Kuszczyńskiego, Adama Le- pełnił funkcję prezesa Zarządu Dolnośląskiego wandowskiego, Janusza Orlikowskiego Oddziału ZLP. Założyciel i prezes Klubu Inteligencji ta ' Niewidomej RP W latach 1986-90 pełnił funkcję Szczęsnego Wrońskiego przewodniczącego Rady Kultury przy Zarządzie
Andrzej Dębkowski - Gdzie Pan jest, Panie | Głównym Polskiego Związku Niewidomych. Nietworze? Nie pamiętam ile lat znam Andrzeja Baryńskiego. Leszek Żuliński - Kosmowskie wiersze Nigdy nie zastanawiałem się nad tym. Wiele lat.. a. , . Kiedy próbuję sobie to przypomnieć, to wydaje mi się, że poznaliśmy się w Poznaniu, kosmiczne podczas Międzynarodowego Listopada Poetyckiego. Spaliśmy wtedy jeszcze w hoteliku Józef Baran - Spadając, patrzeć w gwiazdy nauczycielskim przy Kanclerskiej. To był taki barak pracowniczy z czasów wczesnego prof. Maria Szyszkowska - Filozofia Gierka — niezwykle długi korytarz z niezliczoną liczbą pokoi, poprzedzielanych cienkimi codzienności ściankami. Pamiętam dokładnie, jak Andrzej powiedział podczas jednego w wieczorów: ; o — Pijcie ciszej, bo przez te ściany wszystko słychać! (...) — pisze Andrzej Dębkowskir na
prof. Ignacy S. Fiut - W poszukiwaniu
stronie 15. prasensów słów Stefan Jurkowski - Jechać na piechotę Kazimierz Ivosse - Niepodległa Joanna Friedrich — Licencia vita Anna Dominiak - Pogodny mądrym
|. M ń Fot. Andrzej Dębkowski
Laudacja dla Madeja i Jabłońskiej
Małą epokę Daniela Madeja cenię najbardziej za zastosowane w wierszach Autora ryzykowne, a wręcz kontrowersyjne spektrum obrazowania. Cały swój zbiór Madej smutkiem | nn zbudował bowiem na najbardziej wytartym, a poniekąd także
prof. Kazimierz Świegocki - Gnothi seauton (2)
Karol Samsel — Laudacja dla Daniela Madeja i Agaty Jabłońskiej
Stanisław Szwarc - W sieci czyli nigdzie Maciej Michalski - Krytycznie o krytyku Paweł Kubiak - Praocean i ciepło domowego kominka
Grzegorz Pełczyński - Kłopoty ze sprzątaczką
Informacje, Kronika
Konkursy, Relacje
Wydarzenia
Noty
Opinie
Poglądy
Witryna
skompromitowanym i grafomańskim w oczach początkujących autorów chwycie. Mowa o porównaniu i związanej z nim, zbanalizowanej zazwyczaj składni porównania. Niech za przykład posłuży w tym wypadku wiersz Warunki brzegowe, chociaż postawić w tym miejscu można by naprawdę dowolny tekst z Małej epoki. Podmiot liryczny Madeja, posługując się językiem uznawanym - jeżeli nie za zepsuty, to przynajmniej za
niedoformowany, stwarza dla
swoich porównań osobną
architekturę, z będących pod
ręką desek zbija sumiennie
m== scenę, co z tego, że prowi-
zoryczną? Istnieje bowiem
tutaj nie tylko długotrwający, wiecznotrwały efekt porównania,
lecz także - porównania imaginarium. Styl poetyckiego
porównania wchłania język, którym Madej wydawał się
dysponować na wejściu, i na wyjściu daje poetycką mowę
napiętnowaną. Czytelnik zaś Małej epoki obcuje w ten sposób z
czymś, co moglibyśmy nazwać „performance'em złego
porównania”. Madej wie bowiem, że jakakolwiek regeneracja
języka musi odbywać się poprzez jego zniekształcenie, zepsucie. (...) - pisze Karol Samsel na stronie 8.
Agota Jabiońska Raport wojenny
UJ
2
Kronika |
Zmarł Andrzej Bartyński
16 czerwca br. zmarł An- drzej Bartyński — polski poeta, członek Związku Literatów Polskich. Przez 26 lat pełnił funkcję pre- zesa Zarządu Dolnoślą- skiego Oddziału ZLP. Za- łożyciel i prezes Klubu Inteligencji Niewidomej RP, zdobywca trzech sto- pni Silwy (samokontroli umysłu), radiesteta i bioenergoterapeuta.
Był zaprzysiężonym, małoletnim żołnie- rzem Armii Krajowej, o pseudonimie Orlik, osadzony w hitlerowskim więzieniu we Lwo- wie. W roku 1943 stracił całkowicie wzrok w czasie przesłuchania przez gestapo. Współpra- cownik „Gazety Kulturalnej”. Miał 84 lata. (Wię- cej na stronie 15).
© Fot. Andrzej Walter
Jubileusze: Heleny Gordziej
90. rocznicę urodzin obchodzi poetka i pi- sarka Helena Gor- dziej. Urodziła się 11 lipca 1928 roku w Poznaniu, gdzie mie- szka do dzisiaj. Po maturze podjęła pra- cę w administracji państwowej. Ponad trzydzieści lat prze- pracowała w różnych wydziałach Urzędu Woje- wódzkiego w Poznaniu. Za prace w tej instytucji otrzymała branżowe odznaczenia i nagrody.
Debiutowała wierszami w „Gazecie Po- znańskiej” w roku 1970. Pierwszy tom poezji „Odchodzące pejzaże” ukazał się w 1979 roku.
Wiersze Heleny Gordziej znajdują się w „Antologii Tysiąclecia” IRBIS (1998) oraz w innych antologiach, a także w podręcznikach szkolnych.
Helena Gordziej jest autorką prozy dla dzie- ci - „Zegarynka „i „Chodaczek i Truchcik” oraz tłumaczką poezji niemieckiej i Baśni Hansa Christiana Andersena. Opublikowała ponad 50 tomików poezji, dwie książki dla dzieci, dwie powieści o tematyce społeczno-obyczajowej: „Bramy czasu” i Ładny pogrzeb”.
Jej poezja jest przetłumaczona na języki ob- ce: czeski, grecki, niemiecki, hiszpański, rumuń- ski, serbsko-chorwacki, esperanto i ukraiński. Jest laureatką licznych nagród. Między innymi: Funduszu Literatury, XV Międzynarodowego Listopada Poetyckiego, Międzynarodowego Kongresu Poetów w Lublinie, Nagrody im. Jana Kasprowicza.
Za osiągnięcia w poezji i działalność kultu- rotwórczą Towarzystwo im. Hipolita Cegiel- skiego wyróżniło Helenę Gordziej Złotą Statuet- ką Hipolita Cegielskiego. W roku 2008 Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego odznaczył poetkę Medalem „Zasłużony Kulturze - Gloria Artis”.
W roku 2012 otrzymała Nagrodę Pracy Or- ganicznej im. Marii Konopnickiej.
© Fot. Andrzej Dębkowski
Informacje Kronika „.Stanisława Stanika...
Stanisław Stanik w bieżącym roku ob- chodzi jubileusz 50- lecia swego debiutu literackiego. Pierw- szy swój wiersz pt. „Objęcie” zamieścił w lubelskiej „Ka- menie”, w 1968 r.
Urodził się 31 maja 1949 roku w Małoszycach, powiat opoczyński. Ukończył studia polonistyczne ze specjalnością teatrolo- giczną na KUL-u. Był redaktorem w „Echu Dnia”, „Kierunkach” i „Inspiracjach”, obecnie pełni obowiązki redaktora naczelnego dodatku kulturalnego do „Myśli Polskiej”. Debiut książ- kowy miał w 1991 roku (tom wierszy pt. „Obję- cia”. Napisał 21 książek, w tym monografię z życia i twórczości Jerzego Szaniawskiego „Sa- motnik z Zegrzynka”, za którą otrzymał Nagro- dę im. Witolda Hulewicza.
Wydał w języku rosyjskim tom wierszy pt. „Moja ziemlja”. Publikował w wielu antologiach, m.in.: „Sdiełano w Polszcze”, w amerykańskiej „Contemporary of Writer of Poland” (dwie edycje) oraz w pismach anglojęzycznych. Po- nadto doczekał się translacji na język białoruski, czeski i litewski. Ma na swoim koncie około 2 tys. publikacji prasowych.
Za twórczość w dziedzinie poezji otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Artystycznego „ZA” oraz nagrodę im. Gustawa Herlinga Grudziń- skiego za najlepszą książkę roku 2014. Od 1991 roku należy do Związku Literatów Polskich. Mieszka w Warszawie.
© Fot. Archiwum S. Stanika
„..Kazimierza Burnata...
75 lat skończył Kazi- mierz Burnat, polski poeta, tłumacz, publi- cysta, dziennikarz, ani- mator ruchu literac- kiego. Prekursor har- cerstwa dla młodo- cianych przestępców, były żołnierz „Czerwo- nych beretów”. Był dyrektorem w ZZSD „Polar” oraz kilku spółkach prawa handlowego. Absol- went Uniwersytetu Wrocławskiego i Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu.
W latach 1995-2004 wiceprezes, a 2004- 2015 prezes Grupy Literackiej „Dysonans”; 2006-2011 redaktor naczelny pisma społeczno- kulturalnego „Bez kurtyny” (obecnie w zawie- szeniu). Będąc szefem Bractwa Artystycznego przy Fundacji „Dla Dobrych Dzieł” we Wrocła- wiu jest animatorem ruchu literackiego w środowiskach wiejskich i osiedlowych.
W latach 2007-2015 był przewodniczącym Głównego Sądu Koleżeńskiego Związku Litera- tów Polskich; 2011-2014 wiceprezes, a od 2015 roku prezes Dolnośląskiego Oddziału ZLP we Wrocławiu oraz Członek Prezydium Zarządu Głównego ZLP - przewodniczący Komisji Kwali- fikacyjnej. Członek Stowarzyszenia Dziennika- rzy RP.
Współautor około stu osiemdziesięciu an- tologii, almanachów i monografii wydanych w kraju i za granicą. Autor esejów i wielu artyku- łów publicystycznych. Instruktor warsztatów
© Fot. Andrzej Dębkowski
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
literackich, juror konkursów.
„Jerzego Grupińskiego
Jerzy Grupiński ob- chodzi 80. rocznicę urodzin. Urodził się w 1938 roku we Wron- kach. Uczęszczał do Małego Seminarium oo. Franciszkanów w Jarocinie, do Liceum Ogólnokształcącego w
=. Czarnkowie i Sza- © Fot. Krystyna Jóźwiak motułach, gdzie zdał maturę (1956). W roku 1964 ukończył filologię polską na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował jako polonista w szkołach podstawowych i średnich w Obornikach Wielko- polskich (1958-1959), Słupsku (1964-1968), Poznaniu (od 1969 r.). W 1970 roku w Pałacu Kultury (Centrum Kultury Zamek) założył Klub Literacki, w którym promował młodych twór- ców, redagował almanachy „Zamkowe Arkusze Literackie” oraz czasopismo „Protokół Kultural- ny”. Od 2006 roku prowadzony przez niego Klub Literacki działa w Ośrodku Kultury „Dąbrówka” w Poznaniu, Jerzy Grupiński kontynuuje też redagowanie i wydawanie kwartalnika „Proto- kół Kulturalny” (www.pisarze polscy.pl). Inicjator Ogólnopolskich ' Konkursów Wierszy: „O Laur Klemensa Janickiego”, „Zielone Pióra”, „Młode Pióra”, „Pierścień Dąbrówki”. Juror licz- nych konkursów literackich. Współzałożyciel Salonu Artystycznego im. Jackowskich w Pobie- dziskach, członek Związku Literatów Polskich (1976-1990), obecnie w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich. Debiutował w prasie jako poeta na łamach „Głosu Wielkopolskiego” (1963). Autor tomów wierszy: Kształt fali (Warszawa 1969), Ta sama przemoc (Poznań 1972), W dom jak w kalendarz (Poznań 1976), Stworzysz świat — albo siebie (Poznań 1979), Album wielkopolski (Poznań 1981), Waga i warga (Poznań 1984), Jeszcze noc (Poznań 1990), Wiersze do miłości (Wrocław 1991, Poznań 1995), Protokół towarzyski (Poznań 1994), Sposób na bezsenność (Poznań 1996), Imię Twoje (Poznań 1999) Dziesięć palców (Poznań 2009, Kuszenie świętego Poetego (Sopot 2012) oraz książki dla dzieci Herb mego miasta (Poznań 1994). Wiersze publikował m.in. na łamach „Kultury”, „Kresów”, „W drodze”, „Opcji”, „Nurtu”, „Odry”, „Poezji”, „Akantu”. Były one tłumaczone na kilkanaście języków, w tym angielski, grecki, rosyjski, serbski niemiecki, chiński i ormiański. Laureat wielu nagród literackich, m.in. Złotej Fregaty (Świnoujście 1970), wyróżnienia Słup- skiej Wiosny Poetyckiej (Słupsk 1967), Konkursu Poezji Czerwona Róża (Gdańsk 1969), Nagrody im. Ryszarda Milczewskiego-Bruno (Poznań 2000), Nagrody CEPAL XIII Międzynarodowego Konkursu Literackiego Centrum Promocji Sztuki w Thionville (Francja) za tomik poezji Sposób na bezsenność z kolekcją ilustracji Zbigniewa Kreso- watego (2011), Nagrody Głównej XXXVI MLP w konkursie na Najlepszą Książkę Poetycką Roku 2013 za tom poezji Kuszenie świętego Poetego (2013), nagrody „Drożdże”, przyznawanej przez redakcję „Akantu” (2013). Za almanach Arka otrzymał Nagrodę Międzynarodowego Centrum Poezji Przekładu i Prac Badawczych w Hongkon- gu (2005), aw 2013 roku — „Ianicius” — Nagrodę Literacką im. Klemensa Janickiego za całokształt twórczości i popularyzację poezji.
Numer 7(263) lipiec 2018
Szkice 3 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 prof. Kazimierz Świegocki Gnothi seauton (2) – Powróćmy do przerwanego wątku – problematyki mott. Rozważaliśmy zna- czenia wstępnych dwóch. A teraz przejdźmy do kolejnych. Oto zdanie wyję- te z Wprowadzenia do filozofii Karla Ja- spersa, otwierające cykl Przymierze z czasem. Brzmi: „Tylko poważnie traktując czas, docieramy tam, gdzie wszelki czas ustaje”. Zechciej przekonać mnie, że jest ono jakoś odpowiednie dla całego cyklu. – Czy do całego? Są w nim wiersze różne i motyw czasu nie dotyczy wprawdzie ich większości. Ale tak byłoby tylko wówczas, gdybyśmy szukalibyśmy tego motywu w bezpośredniej naoczności. Sądzę jednak, że pośrednio, jako tło ideowe jest on tu niemal stale obecny. Tytuł cyklu wziąłem od jednego z wierszy. Niewątpliwie tytuł, jeśli go poważ- nie traktować, powinien zapowiadać coś istotnego, co jest obecne w tekście, któremu jest przydany. Ale tak nie zawsze być musi. Wystarczy, że pełni funkcję oznaczającą, niekoniecznie zaś znaczącą. – Jednak wyrażenie „przymierze z cza- sem” to chyba coś więcej, niż zwykły znak oddzielający ten cykl od innych. Intryguje samą swoją treścią. – Oczywiście, prawdę powiedziawszy, to mógłby być tytułem całego tomu ze względu na zaznaczony w nim problem czasu. Taki tytuł zresztą nosi jeden z moich wcześniej- szych tomików. Pytanie o czas bowiem jest fundamentalnym pytaniem, wokół którego jak wokół osi obrotowej sytuuje się proble- matyka niemal wszystkich moich wierszy, także tych, w których słowo „czas” nie wy- stępuje. Nawiasem mówiąc, słowo to bodaj czy nie najczęściej jest obecne w wierszach z okresu wczesnego, jeszcze licealnego. – Dlaczego „przymierze” z czasem, a nie np. „przekleństwo” czasu? Przecież idzie ci nie o pochwałę czasu, a o skargę na niego, że to siła niszcząca człowieka. W młodzieńczym wierszu piętnastolatka Powrót z gwiazd napisałeś: „O, czas, prze- klęta żmija!” – Owszem, tak napisałem. I tak po ludzku odczuwam: czas jest siłą przede wszystkim niszczącą. Chociaż człowiek realizuje się przecież w czasie. Więc jest on również warunkiem naszej twórczości. I wszelkich radości. Bo i one także dzieją się w czasie. A dlaczego „przymierze”? Dlatego, że wobec natury świata, która jest czasowa , nie ma sensu słać przekleństw, lepiej, jeśli będziemy szukać z nią porozumienia, ugody. A skoro trudno o ugodę, czyli o jakiś kompromis, bo czas jest doskonale obojętny na nasze woła- nia, lęki i płacze, to jedyne wyjście, jakie nam w tej sytuacji pozostaje, jest uznać czas w całej jego powadze i metafizycznej godności. Wtedy uwolnimy się od daremnego złudze- nia, że wobec niego możemy stosować jakieś ludzkie zaklęcia, które by zmieniły jego bieg i naturę. A wówczas wstąpi w nas spokój i poczujemy smak dostępnej nam wolności. – Coś w rodzaju stoickiego amor fati. – Tak przynajmniej ja zrozumiałem sło- wa Karla Jaspersa. I jeszcze jedno bym tu dodał. Poważnie traktować czas, znaczy zgłębiać jego obecność i naturę, myśleć i mówić o nim jak o sobie samym. Bo przecież póki co, żyjemy w nim, a nie w bezczasie. A mówić o nim najlepiej można w języku po- ezji. Ja w każdym razie czynię to od samego niemal początku swego twórczego trudu poetyckiego, a także trochę mniej odważnie, w niektórych esejach. – Np. w zamieszczonym w tomie Ka- mień i czas eseju O czasie. Wobec tego przejdźmy do kolejnego motta, którym poprzedziłeś wiersz Cogito. Wyraża ono chyba najbardziej przejmującą metafi- zyczną i intuicyjną myśl: „Dlaczego istnie- je raczej coś, niż nic? Nic jest przecież prostsze i łatwiejsze niż coś”. – Tak, to są słowa Gottfrieda Wilhelma Leibniza. Żałuję, że usunąłem w tym wydaniu motto z Bergsona, które brzmiało: „Nicość była wprzódy, i byt przyszedł na dodatek”. Wiersz Cogito, który teraz mamy na uwadze, o tym właśnie traktuje – o relacji bytu i nico- ści. Jest w nim rozwijana intuicja nicości jako źródła bytu. Ten wiersz ma też i czysto po- etycki antecedens. Jest nim 129-ty hymn z dziesiątej księgi (mandali) Rigwedy. A zaczy- na się znamiennie: „Niebyt nie istniał wtedy, ani byt nie istniał” (w przekładzie Franciszka Michalskiego). Zawiera więc rozmyślania o początku rzeczy, czy wszechrzeczy. Być może hymn Rigwedy był mi nawet nieświadomą inspiracją, nie pamiętam. Pierwszy jego werset również mógłby posłużyć mi za mot- to. Masz rację, że w pytaniu Leibniza zawiera się najgłębsza z najgłębszych metafizycznych intuicji. Już dalej w głąb świadomości posu- nąć się nie można. I z logicznego punktu widzenia pytaniu temu nic nie dolega. Nie należy ono do tzw. pytań źle postawionych, jakby to zapewne powiedzieli niektórzy rygorystyczni pozytywiści i wszelkiej maści empiryści. Skoro nasuwa się ludzkiej świa- domości, to znaczy, że nie jest pytaniem pustym, czy jakoś retorycznym, na które mielibyśmy gotową odpowiedź – w tym wypadku negującą jego zasadność i sensow- ność z tego tylko powodu, że pytamy o to, na co nie ma odpowiedzi. Rzecz w tym, że na najistotniejsze pytania metafizyczne nie mamy rozstrzygających odpowiedzi. A wyni- ka to z oczywistego faktu, iż nasz umysł jest ograniczony jedynie do tego, aby móc tylko postawić takie pytania, lecz nie ma kompe- tencji do znalezienia odpowiedzi na nie. Sama jednak zdolność do stawiania takiego pytania i jemu podobnych staje się funda- mentem jego godności w porządku wszech- rzeczy, do której przecież należy. I świadczy także o tym, że coś jednak wie o tym, o co pyta. Gdyby nic o tym nie wiedział, to by nie pytał. Bo pytamy zawsze o coś, co nas intere- suje, a interesować nas może tylko to, co w jakiejś mierze jest nam znane. Wygląda więc na to, że pytanie o nicość wynika z wrodzo- nej nam idei, czy może raczej intuicji nicości wpisanej w naszą świadomość i przez nią kontrolowanej. Pamiętam, że po raz pierwszy w życiu z problemem możliwości nieistnienia świata zetknąłem się, kiedy miałem trzynaście lub czternaście lat i byłem w ósmej klasie licealnej (wtedy liceum kończyło się klasą jedenastą). Stało się to na lekcji religii. Prowadził ją mądry ksiądz, doktor nauk teologicznych dziekan w kolegiacie w Łasku Zygmunt Franczewski. Nie pamiętam, jaki był temat lekcji, ale pamiętam, ze ów ksiądz raczej nie trzymał się ściśle tematów, bo dyskusje z nim dotyczyły różnych problemów, także tych nieplanowanych, a często fundamentalnych. Pamiętam jego szo- kujące zdanie, które brzmiało mniej więcej tak: nie tylko nie wiemy, czy świat jest skończony, czy nieskończony i wiele jeszcze innych rzeczy o nim, ale nie wiemy, czy on w ogóle istnieje. Są tacy mędrcy, którzy mówią, że nie istnieje. I na dowód tych wątpliwości wśród filozofów ksiądz dziekan pokazał nam dwa ogromne tomy Sporu o istnienie świata Romana Ingar- dena. Wtedy przypomniałem sobie, że i wcze- śniej przychodziły mi do głowy takie myśli, czy raczej fantazje myślowe: co by było, gdyby wszystko, co składa się na świat, nie istniało? Dziś mogę na tę myślową fantazję odpowie- dzieć, podpierając się trochę Kartezjuszem tak: niech by świat i nie istniał, ale przecież to, co jest we mnie i pyta o ten świat, musi istnieć, choćby dlatego, że pyta, więc i myśli. A myśleć może tylko to, co istnieje. Wszak istnienie jest podstawą i źródłem wszystkiego, z czego składa się rzeczywistość. A czym jest to, co pyta? Z pewnością nie tym, o co pyta. Więc czym? Świadomością. A czym jest świado- mość? – Na to pytanie nie ma pewnej i zado- walającej odpowiedzi. Może czymś, co nas spokrewnia z Bogiem? Wszak powiedziane jest, że jesteśmy „na obraz i podobieństwo Boże”. Ale takim stwierdzeniem wykraczamy poza dziedzinę rozumu filozofii, a wchodzimy w dziedzinę wiary i religii. A tymczasem prze- cież wiersz Cogito nie jest – podobnie zresztą jak i chyba wszystkie pozostałe moje wiersze, utworem religijnym, a tylko filozoficznym, metafizycznym. Dokończenie na stronie 4) 4 Szkice Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 Gnothi seauton (Dokończenie ze strony 3) – Tak, ale mówią, że każde ludzkie myślenie o głębszym sensie życia krąży ostatecznie wokół trzech pojęć: Boga, człowieka i świata. I przecież ty jedną ze swoich książek badawczych zatytułowa- łeś według tego porządku: Człowiek wo- bec Boga i świata w poezji. – Wiem. Ten porządek pojęć niektórzy nazywają filozoficzną trójcą. – Kolejnym mottem jest zdanie wyjęte z Biblii, z księgi Jeremiasza. I brzmi dziw- nie tajemniczo: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię”. Poprzedzi- łeś nim wiersz Do Nienarodzonej. – Zdanie to pochodzi z Biblii, ale to co spowodowało, że go użyłem jako motto, to nie biblijny kontekst, lecz raczej orficka koncepcja preegzystencji oraz związana z nią Platońska teoria idei jako wzorców rzeczy. Mamy tu przedstawioną sytuację ontolo- giczną w takim rozumieniu ontologii, jak ją pojmują fenomenolodzy, czyli jako nauka nie o rzeczach, nie o tym, co istnieje realnie, lecz o czystych możliwościach wszystkiego, co by mogło zaistnieć. Zakłada się tu, że istnieć może wszystko to, co tylko nie jest we- wnętrznie, logicznie i ontologicznie sprzecz- ne. Tym, co ma powstać do realnego istnie- nia, jest w moim wierszu „Nienarodzona” – istota ludzka będąca jeszcze w stanie czystej potencjalności, „Królowa z Kraju Możliwo- ści”. Wszystkie obrazowe sytuacje, jakie pojawiają się w kolejnych strofach, są przed- stawiane jako uroczyste, pełne troski przygo- towania na tę chwilę, w którym ma się zjawić w naszym realnym świecie i zamieszkać w nim owa istota z tamtego świata – ze świata czystych możliwości. Jest w tym wierszu wyrażony swoisty dramat metafizyczny, który dzieje się w punkcie spotkania dwóch rodzajów rzeczywistości – Kraju Możliwości i Kraju Realności. Królowa musi przekroczyć linię dzielącą te dwa światy – wyjść ze świata idei (Platońskich) i wejść do świata rzeczy zmysłowych. Wszystkie obrazy przedstawio- ne w wierszu są natury zmysłowej i symboli- zują bogactwo tego świata, w którym Królo- wa ma zamieszkać. Dramat tej sytuacji pole- ga na tym, że to przejście wynika nie z jej woli, lecz z metafizycznej konieczności, której Królowa uniknąć nie może, a więc wręcz wbrew jej woli. Ona w lęku przed istnieniem w ludzkiej postaci w świecie rzeczy zmysłowych próbuje ukryć się w „rozlewiskach luster”, „płacze w mrok sy- pialni”. Ale wyrok jest nieubłagany, nieunik- niony: „nie ujdziesz życia, jak nie ujdziesz cienia”; „Znaj, co Konieczność nakazuje królom, / a co pająkom, co zaś krnąbrnym lasom”. Głos z Wysokości napomina ją, wzy- wając do panowania nad sobą tak, aby swojej woli nie przeciwstawiać Woli Najwyższej: „Panować musi nad sobą, kto z Panem / bywał tak możnym w Kraju Możliwości”. Akt przejścia ze świata przedistnienia do świata istnienia jest konieczny i nie pomoże tu żaden płacz – z „próżni” wyłoni się „byt twój” i „ludzki przyjmie kształt”. Idąc tropem takie- go interpretującego rozumowania można natknąć się w końcu na ideę, że istnienie w postaci czystej możliwości lepsze jest dla człowieka od jego istnienia realnego, jakie mu dane jest do spełnienia w ziemskim świecie. To jest nawet zgodne z myśleniem orfików i samego Platona. – Okazuje się, że wiersz, który ma for- mę ballady, może zawierać poważne treści filozoficzne, jak to przedstawiłeś. A więc można w formach poetyckich peł- nych obrazów i symboli, w rytmicznych strofach mówić o problemach, o jakich pisze się traktaty w języku suchych abs- trakcji. Cóż, może nazwiemy ten wiersz fantazją ontologiczną? Wszak fantazji tu nie mniej, niż ontologii. Można by też medytować nad jego symboliką. Ale zo- stawmy to badaczom filologom. – Jeszcze tylko końcowa uwaga o tym, dlaczego nie tyle biblijny, co Platoński kon- tekst skusił mnie do umieszczenia takiego motta. Biblia dostarczyła dość wyrazistego i konkretnego obrazu dla wyrażenia Platoń- skich treści filozoficzno-ontologicznych. W słowach biblijnych mówi „Ktoś” – osoba ze świata nadprzyrodzonego mająca moc stwórczą („ukształtowałem cię w łonie mat- ki”). Stwórca ten jednak aktu stworzenia dokonuje według wcześniejszego wzoru, idei, które są jego myślą („Zanim ukształtowałem cię (…) znałem cię”). W wierszu nie ma mo- wy o konkretnym Stwórcy, ale została wyko- rzystana pewna analogia do Platońskiej teorii idei oraz posługującego się nimi De- miurga. – Istnieje inna interpretacja tego wier- sza, w której nie ma w ogóle mowy o filozoficznych jego kontekstach. – Owszem. I jest to mistrzowska inter- pretacja. Świadczy to jedynie o tym, ze utwór, kiedy oderwie się od swego twórcy i zacznie krążyć w przestrzeni kulturowej, przestaje być wyłącznie własnością autora, a staje się „dobrem wspólnym”. I wtedy jego rozumie- nie nie musi zgadzać się z tym, które leży w intencji autora. Cogito Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Nic jest przecież prostsze i łatwiejsze niż coś. G. W. Leibniz, Zasady natury i łaski Jeszcze nie było znaku ani światła, wymiarów ciszy, ani ciszy przyczyn. Na swą tożsamość nawinięte koła drzemały. Święte trójkąty były niczym. Punkt słońca jeszcze nigdzie nie przemierzał gąszczu geometrii nieeuklidesowych. Rzeczy nie było, lecz ich zaprzeczenia tworzyły próżni obudowę. I tylko było NIE ogromne całe nad sobą, w sobie i z sobą pomiędzy, i rosło wszędzie, wewnątrz się schylało, rzedło, wietrzało coraz szerzej, prędzej. Aż się rozpierzchło po sobie i zrzekło jedynowładztwa do trwania w negacji; aż zaprzeczyło sobie ogromnemu sobą jedynym i sobą zniknionym. I ze środka Nicości jak ze słów Niemego wyszło Konieczne i szło po trójkątach. Podeszło do mnie: jesteś alter ego. Myślisz, więc jesteś. Czemu się uglądasz?1 I zogromniałem nagle po tych słowach. Nie byłem. Jestem. Znów schylam się w nicość. Słucham i słyszę: czy to duch Jehowy do mnie przemawia, czy się we mnie śni coś? I oto widzę, jak rośnie Konieczne i jak otwiera się środek Niemego. Wiatr z gór Nicości wieje w moje wnętrze, łamie się Drzewo Dobrego i Złego. 1967; 1984 ____________________________ 1 Uglądać (regionalizm) – szukać czegoś wzrokiem. Do nienarodzonej Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię. Jer 1, 5 Jeszcze mieszkasz w świetle u Wieczornej Zorzy, złotą chryzantemę jesień ci zapala, nad próżnią dla ciebie pochylona matka klęczy nabożnie, baśnie opowiada. Zima ci rzeźbione zwozi srebra w darze, trzej krukowie niosą mirrę, welon ślubny, róże upina paw błękitnooki w chłodzie Gangesu u indyjskich magów. Wszystko jest dla ciebie — każdy pająk złoty, każdy szczegół świata w zmienności i trwaniu, pałac z kwiatów woni, świątynne ogrody, gdzie Drzewo Rodzaju pije wieczną wodę. Księżyca wierzchem jedzie narzeczony – do ciebie Królowo z Kraju Możliwości. Nie kryj się przeto w rozlewiskach luster, nie ujdziesz życia, jak nie ujdziesz cienia. Masz różę-berło, w drugą rękę sowę, ślubną wiązankę i męża z kamienia. Znaj, co Konieczność nakazuje królom, a co pająkom, co zaś krnąbrnym lasom. Panować musi nad sobą, kto z Panem bywał tak możnym w Kraju Możliwości. Jeszcześ w zwojach światła schowana u Słońca, jeszcze nie ma ciebie. A już wieczorami płaczesz w mrok sypialni i widzisz, jak z próżni byt twój się rodzi i ludzki bierze kształt. 1966 prof. Kazimierz Świegocki Mniej Więcej (161)
Foto: Zofia Mikuła
Kosmowskie wiersze kosmiczne
Andrzej Kosmowski pisze nieśpiesznie. Swój pierwszy zbiorek wierszy wydał w 1977 roku, a ten — poniżej recenzowany - jest dopiero szóstym z kolei. Lubię takich „poetów niewyrywnych” - oni z zasady, gdy drukują, to coś solidnego. No i nie zawio- dłem się.
Leszek Żuliński
Wizja lokalna to tomik warty lektury. Wiersze pogrupowane są w pięciu „rozdziali- kach”. Książkę otwiera wyodrębnione dwu- wersowe motto, które od razu wprowadza nas w sedno rzeczy: nad głową obojętne milczenie gwiazd / nieprzetłumaczalne na żadne ziemskie języki. A więc metafizyka „daje kopniaka” reszcie utworów; otwiera bramę ku tajemnicy istnienia.
Oto wiersz pt. już wiem: już wiem nie ma ucieczki / ocean nigdy nie znika / jest zawsze pewnie i w dyskretnie w pobliżu / i jakby co żadne wyniosłe klify / ni przemyślne falochro- ny / nie powstrzymują jego zagniewanych wód // niespiesznie fala za falą / słowo za słowem / zbliżamy się do wieczności.
Natychmiast uświadomiłem sobie, to, co oczywiste: poezja dzieje się na tych dwu biegunach. Na pierwszym jest behavior, reizm, konkret, na drugim czarne niebo, w którego ocean kuszą nas odległe gwiazdy. Można by jeszcze — rzecz jasna — wymieniać inne „gatunki tematyczne”, ot, chociażby erotyki, ale te dwa gatunki trzymają wszyst- ko w klamrze: reizm i kosmos.
Tak, Kosmowski, przynależy do tej dru- giej osobliwości.
Proszę wczytać się w ten kolejny wiersz pt. wulkan albo wizja lokalna: doczołgałem się tutaj po to aby sprawdzać / rzetelność bez- osobowych policyjnych raportów / ni rozga- danych dziennikarskich relacji / czy napawać się / słusznością swoich poetyckich wizji //
Publicystyka
przybyłem tutaj by przysiąść / w medytacyj- nym bezruchu / na skraju wciąż dymiącej rany / i delikatnie postawić ostatnia kropkę // w sumie nieważne / czy to co wyleje się z ogni- stych czeluści / przeistoczy się w pył grzebiący pompeje / lub w bazaltowe cuda wysp szczę- śliwych // czy będzie aktem zagłady / stwo- rzenia / albo kolejnym fałszywym alarmem / to mnie już nie dotyczy / doczołgałem się / zobaczyłem / i chyba już wiem // chyba.
Tak zwana „poezja egzystencjalna” ma masę różnych dykcji i wcieleń. Jednak jeśli wchodzi na Pola Elizejskie, to wszystko jest najpierw tylko domysłem. Ale czytam w Wikipedii, mateczce naszej mądrości: Spra- wiedliwi kierowali się na prawo do rzeki zapomnienia — Lete. Napiwszy się z niej wody, zapominali o ziemskim życiu. Dalej czekały już na nich Pola Elizejskie — kraj wiecznego spoko- ju i pośmiertnej szczęśliwości, gdzie dusze wyzbyte od wszelkich cierpień i pragnień przechadzają się po bladych łąkach, ogarnięte muzyką niewidzialnych lir.
Może Kosmowski przyśle nam stamtąd swój „reportaż filozoficzny” (no i poniekąd eudajmonistyczny), to czegoś więcej się dowiemy, ale na razie on jest w tym samym planetarium, co my. Cymes w tym, że takie wiersze trudno się pisze (na ogół coś się bredzi), a Andrzej z osobliwym acz pięknym stoicyzmem opowiada coś, co być może jest domysłem realnym. W każdym razie wartym rozmyślań.
I nagle uświadomiłem sobie, że samo nazwisko autora (Kosmowski) gdzieś się o Kosmos ociera. Wybrany został, czy co, do cholery?
Te pięć części tomiku, o których na po- czątku wspomniałem, w gruncie rzeczy tańczą tego samego bluesa. Czasami autor „chodzi po ziemi”, ale w gruncie rzeczy ten metafizyczny zefirek stale tu tańczy. W jed- nym z wierszy pojawia się taka fraza: utknęli- śmy w połowie drogi do odtworzenia dawnego uniwersum. A więc Kosmowski ma świado- mość Tajemnicy. Nigdy niczego do końca się nie dowiemy, a gdy już się dowiemy, to nie będziemy mogli tego przekazać.
Ja jako stary, ohydny ateista nie posia- dam metafizycznej nadziei. Mój racjonalizm postawił mi szlaban. Andrzej ten szlaban przekroczył i w zasadzie mu zazdroszczę. To by jednak znaczyło, że dopuszczam do siebie jego przeczucia i wizje. Sęk w tym, że na prawdę musimy czekać aż do Śmierci. Mam tę przewagę nad Andrzejem, że mogę dowie- dzieć się pierwszy.
Czasami spotykamy tu wiersze bardziej „konkretne”, jak na przykład ten pod tytułem wernisaż: twarz jak pobojowisko wielkich bitew / z którego już wywieziono rannych / zabitych ulokowano w sentymentalnych kop- czykach / a wiatr rozwiał smród rozkładu i prochu / i teraz bawi się pierwszymi wstąż- kami wieńców // twarz jak pobojowisko wielkich bitew / usta jak krew po wybuchu / deklamują / iż luksus karmi się wzruszeniem / i dlatego tak szczerze kocha / prawdziwą sztukę // gdzieś w kącie / dżentelmen z pro- wincji / w przyciasnym modnym garniturku / dyskretnie pyta / poetę Wawrzkiewicza / czy reprezentuje / przemysł zbrojeniowy // nieste- ty tylko rozbrojeniowy / pada odpowiedź // a
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
alkoholu wciąż nie wystawili / i puste kieliszki / ustawione w misterną piramidę / dzwonią na trwogę.
Ten wiersz otóż jakby bardziej stąpał po ziemi, ale w końcu i tak słowo „trwoga” go puentuje. Tak, ten tomik jest osobliwą opo- wieścią o naszym bólu nie obnażającym sensu istnienia. A ów sens i tajemnica są głównymi bohaterami tych wierszy - jed- nych z lepszych, jakie ostatnio czytałem.
Andrzej Kosmowski, Wizja lokalna, Wydawnic- two Książkowe IBIS, Warszawa 2018, s. 68.
Andrzej Kosmowski
zdradziecka ścieżka krwi
noc z boku na bok już żadnych papierów przy łóżku
strach zwany inaczej przeznaczeniem wytrwale pełznie zdradziecką ścieżką krwi
w uszach delikatny szmer powietrza buszującego w postrzępionych lotkach czarnych skrzydeł
w nozdrzach niepokojący zapach
potraktowanej parą buczyny
dla którego podobno warto umierać
jutro już tu jest
*k *k *
stare białowieskie dęby leniwie strząsają rozgrzane krople południa na nasze głowy
utknęliśmy w połowie drogi do odtworzenia dawnego uniwersum
a =
Numer 7(263) lipiec 2018
6 Poezja Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 Kazimierz Burnat Osobny w tłumie Lęk odsłania nicość Martin Heidegger Sine podkrążone oczy znosi z fasonem gniew ujarzmia luksusem przebaczania zanim obok Wału z czupryną tarniny i głogu przeżyje ostatni rozbłysk świadomości będący posiłkiem na całe pośmiertne życie u jego podnóża składowisko ciał i kratery po spóźnionej walce dusz tracone walory bytu już nie są w cenie ale żądze nie wygasną (są odpryskiem ślepej woli) mizerne ciało osobne od uniwersum jednak nie wykręca chorobą siwizną wszczyna nowe wyzwanie czyny przeciw lękowi Ufność Być przyprawą do codzienności to jak bogactwo biedaka epizod za epizodem znaki zapytania bez odpowiedzi na miarę kryzys słowa ale spełni się obietnica dana w ferworze zabiegania za wrażliwością samotność stanem koncentracji dojrzewaniem być może celem ziszczenie blisko Swoistość Niemal wszystko umilkło słychać tylko echo pulsu anioł w ramionach diabeł w sercu ale nie poddawaj się walcz o boskość gubiąc po drodze świętych wynoszonych masowo mimo grzechu cokolwiek zrobisz dobre dla jednych dla innych złe ostatnie i tak ciało do zwrotu dusza nieprzemijalna też nie jest twoją własnością bądź sobie wierny tu i tam jeśli to możliwe Zawrócić nurt czasu Coraz trudniej pominąć w wierszu śmierć wyjść poza bytowanie coraz trudniej o uległość emocjonalne potrzeby nie współgrają ze świadomością rozmijają się z ekscytacją czołgają przez wnętrzności człowieka i świata z wyblakłymi ideami bez nich nie zapłodnisz wyobraźni nie skupisz się na boskich łaskach ani przebaczaniu wiara w wieczne potępienie silniejsza a utajniona bezczynność obsesją bycia zajętym na starym cmentarzu narastają pokłady nienazwanego czerń sztandaru tryumfuje Niepojętość Myśleniem o Bogu uznajesz jego istnienie czekasz na podanie ręki a zrzędzisz coraz puściej wokół bezbrzeżna samotność o poetyckim wyrazie zarumieniona – gra anioła stróża jednak samym zawstydzeniem nie otworzy na oścież bramy zrozumienia w drętwej głowie uwięziona myśl w sercu tęsknota (tęsknota jest wredna) miało nie być łatwo i nie jest takie kipienie krwi pod rękę z oczekiwaniem religijne łaknienie bez wiary czerpanie z niedowierzania Andrzej Bartyński (1934-2018) Autoballadka majowa Jackowi Kajtochowi, demonowi przyjaźni – poświęcam Śpiewaliśmy górne pieśni piliśmy wino nadziei mówiliśmy ludziom wiersze chcieliśmy świat odmienić żeby nie byto biednych smutnych i poniżonych Śmiały się z nas demony Nie mieliśmy doświadczenia co do wolnego rynku snuliśmy wielkie marzenia o pięknie dobrych uczynków żeby nie było biednych smutnych i poniżonych Śmiały się z nas demony Od niepamiętnych czasów na naszej globu scenie co rusz się zjawia prorok z receptą na zbawienie żeby nie było biednych smutnych i poniżonych Śmieją się z nas demony Wołają – łapać wariata który ten świat chce odmienić nasz świat w cudownych bankomatach przy których klęczą wzbogaceni jak przed ołtarzem swego Boga który szeleści im w kieszeni który szeleści w ucha sieni banknotem długim jak stonoga żeby słyszeli że są zbawieni mają na setkę i na kobietkę i na hot doga Oto niebiańska droga po której chodzą piękne panie a pobudzone są na przespanie w każdej pozycji, propozycji aparycji, koalicji ach miłowanie, miłowanie ciał spragnionych upajanie a my – cóż my kochanie cóż my? Wierzyliśmy w swoje wiersze czytaliśmy Kapitał Marksa chcieliśmy świat ulepszyć tak kończy się powiastka A czy słyszycie ów głos z ambony żeby nie było biednych smutnych i poniżonych herbatę marzeń leje nam w serca ach jak smakuje nadziei lemon ktoś nam podaje kieliszek szczęścia Proszę popatrzeć – to znowu demon Poezja 7 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 Więc się uśmiecha piękna kobieta to także demon – rzekł poeta i biorąc damę w swe ramiona przemienił się w demona Mówimy ludziom swoje wiersze na świata cztery strony ale w tym wszystkim jest najlepsze że my to też demony bez których nie istnieje miara że chwila to wieczność że wieczność to wiara I tak bez końca nić się ciągnie raz nić jest czarna – raz jest biała ktoś się uśmiecha do nas w oknie jakby się wieczność uśmiechała Mówimy ludziom swoje wiersze kleimy połamane piękno żeby się stało piękniejsze który to raz kolejno? I tak bez końca nić się ciągnie kto ją przeskoczył – śmieje się w oknie Dzień trzynasty w Dusznikach Czy pan jest poetą? zapytała mnie mała dziewczynka w Dusznikach przed apteką a w ręce trzymała fortepian wielki jak czarne niebo Jak masz na imię dziewczynko? Na pierwsze mam śmierć na drugie miłość czy teraz pan mnie się lęka? przed chwilą spotkałam Chopina Chopinka, który tu kiedyś był w Dusznikach Taka jesteś maleńka a wszędzie się wpychasz Czy to pana bardzo dziwi? każda sekunda i kometa każda epoka i planeta odchodzą w przeszłość ludzie to nazywają upływem czasu czas porównują do płynącej wody na przykład w Dusznikach rzeka Bystrzyca cykle pogody coś najpierw jest a potem nie ma więc nie potrzebna trema A miłość? Miłość to róża co rozkwita róża pąsowa do której słowik zwykle wzdycha Kot – cicho cicho cap słowika i już piosenka zakończona dlatego mam dwa imiona Do widzenia panie poeto niech pan napisze swój poemat o małej dziewczynce która jest a której nie ma chodźmy na koncert już grają Chopina palce na białych i czarnych klawiszach Czy pan jest poetą? zapytała mnie cisza w Dusznikach przed apteką Te są Ojczyzny moje Te są Ojczyzny moje a jest ich wiele Na greckich łąkach asfodele na Ukrainie mak i chaber a w Niemczech kwitnie koniczyna we Francji chociażby w Paryżu tam żółć wiosenna święto żonkila w Hiszpanii w Czechach albo w Danii może ten kwiatek dla pani? Czerwony płatek kampanuli można do serca go przytulić a w Polsce polski bez liliowy i nasz kaczeniec ulubieniec złotogłowy i biały jaśmin i piwonie można odwiedzić Amazonię można odwiedzić i Australię podróżowaliśmy w dzieciństwie i niosły nas wydęte żagle pod dziobem statku morska fala jedna za drugą się oddala obłoczek wspomnień wiatrem gnany TE SĄ OJCZYZNY MOJE MORZA PRZESTWORZA OCEANY Rejs Płyną ludzie kruche łodzie płyną ludzie bez kompasu a na morzu noc czerwcowa w kruchych łodziach słońce kona płyną ludzie w czarny dzień nie ma drogi naznaczonej nie ma drogi pokazanej czarną pieśnią wiatr zawodzi Los się wcale nie uśmiecha kto jak umie sobie płynie na łupinie od orzecha Człowiek mam byty mam ubranie mam oddech mam umrzeć mam żyć Adam Lewandowski 26/... religii Jedną całość potrafi podzielić tylko jedna wielkość – religia. Oparta na tradycji bezwzględna przyswaja odrzuconych by za chwile upokorzyć jedność duszy. Pozwala obmierzyć przesłanie powzięte z najstarszej księgi najstarszej cywilizacji by w końcu przebiec po całym ciele bez śladu w pamięci pozostawiając wypełnioną próżnię i nakarmioną motywację. Religia to wiara codzienności 2/... objawieniu Myślenie rozpoczyna się po północy krótka reminiscencja codziennego objawienia. To taki prosty odruch podświadomości przewijający obrazy dnia. Nad ranem pobudka myśli przegania nocne mary przygotowując przedpole dnia. W pośpiechu dziennych chwil myśli uderzają w ściany szyb okien by trafić na ekran cywilizacji. Granice myśli są ostre obijając się od czasu do czasu od krawędzi. 13/... literaturze Literatura to rozmowa o życiu bez kalkulacji o słowach bez epistemologii o nudnych wersjach pożycia o słownych mdłych kalkulacjach o obrazach bez wyrazu. Czynach, co przynoszą wiedzę pozbawionych emocji bez wartości suwerennych ambicjach myślenia prostym życiu. Prostym bo niebezpiecznym prostym bo cichym bez wystrzału prostym bo stroniącym od fałszywej aktywności. 14/... długach Kto umiera płaci wszystkie długi nawet najskromniejsze z dzieciństwa. Najłatwiej spłacić te ostatnie które pamiętamy i te pierwsze o których zapominamy. Stworzenie lęku przed nieczystymi długami zamazuje widzenie sensu wiosny i dziecinnego widzenia świata. Spłacający długi żyje wiecznie. 9/... przyszłości Notorycznie rozstrzygam drgania codziennych dni by zebrać je w prostym worku słów które znaczą tyle co spragnione myśli zamknięte w hermetycznym słoju przyszłości. 8 Szkice Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 Karol Samsel Laudacja dla Daniela Madeja i Agaty Jabłońskiej 34. Nagroda Poetycka im. Kazimiery Iłłakowiczówny za debiut poetycki 2017 roku 1. Małą epokę Daniela Madeja cenię naj- bardziej za zastosowane w wierszach Auto- ra ryzykowne, a wręcz kontrowersyjne spektrum obrazowania. Cały swój zbiór Madej zbudował bowiem na najbardziej wytartym, a poniekąd także skompromito- wanym i grafomańskim w oczach początku- jących autorów chwycie. Mowa o porówna- niu i związanej z nim, zbanalizowanej za- zwyczaj składni porównania. Niech za przykład posłuży w tym wypadku wiersz Warunki brzegowe, chociaż postawić w tym miejscu można by naprawdę dowolny tekst z Małej epoki. Podmiot liryczny Madeja, posługując się językiem uznawanym – jeżeli nie za zepsuty, to przynajmniej za niedo- formowany, stwarza dla swoich porównań osobną architekturę, z będących pod ręką desek zbija sumiennie scenę, co z tego, że prowizoryczną? Istnieje bowiem tutaj nie tylko długotrwający, wiecznotrwały efekt porównania, lecz także – porównania ima- ginarium. Styl poetyckiego porównania wchłania język, którym Madej wydawał się dysponować na wejściu, i na wyjściu daje poetycką mowę napiętnowaną. Czytelnik zaś Małej epoki obcuje w ten sposób z czymś, co moglibyśmy nazwać „performan- ce’em złego porównania”. Madej wie bo- wiem, że jakakolwiek regeneracja języka musi odbywać się poprzez jego zniekształ- cenie, zepsucie. I tak „dziewczętom o oczach błyszczą- cych jak szprychy” odpowiadają w Warun- kach brzegowych „usta jak gruzy”. Te same Madejowe usta zaś „mogłyby się spodzie- wać wszystkiego / jak pod obcym linkiem”. Idźmy zresztą dalej: w Pływach ponoć „słońce dotyka jak głowica stetoskopu”, w Sterowniku „pokojowi, ciasnemu jak foto- budka” odpowiadają „usta dziennikarki drobniutkie jak szlufka”, nad wszystkim natomiast unosi się „ja wbity w fotel, niby bila w łuzę”. W Akcji dla odmiany zamiast paralelizmu porównań mieć będziemy do czynienia z ich „spiętrowaniem”, amplifika- cją, gdyż „autobus płynie / jak akwarium. Pęka naczynko w oku / suchym jak opis”. Zgrane, zużyte, może dlatego tylko impliku- jące grafomańskość porównanie staje się w ten oto sposób dla podmiotu lirycznego Madeja nowym narzędziem percepcji oraz apercepcji, a nawet – mówiąc językiem Edmunda Husserla – redukcji transcenden- talnej. Po-rywająca w Małej epoce jest śmia- ła perspektywa, którą Madej zakreśla, czyniąc narzędziem subtelnej, metafizycz- nej rewizji, stopniowego „odczarowywania świata” tak spowszedniały, synonimizujący dziś raczej zły aniżeli dobry smak środek artystycznego wyrazu. A jest to zarazem mocno sprecyzowany, przez to dość osobisty (bo autorski) hołd dla tradycji poetyckiej liryki polskiej sprzed 1989 roku. Nie sposób o tym nie wspo- mnieć w tym miejscu i w tych szczególnych przecież okolicznościach uroczystego wrę- czenia 34. już Nagrody im. Kazimiery Iłła- kowiczówny za najlepszy debiut poetycki roku 2017. To poeci poznańscy wszelako uczynili chwyt poetyckiego porównania subtelnym, ale i precyzyjnym narzędziem poznania i autoanalizy. Dość przypomnieć w tym miejscu głośny tom wierszy Wincen- tego Różańskiego, Dziecko idące jak włócz- nia śpiewało z 1970 roku. I podobnie jak u Różańskiego, autora dużo późniejszych Rąk Marii Magdaleny, u Madeja „wiersze chcia- łyby być / dotkliwe jak sankcje, a nie ledwie tkliwe / niczym niezłomny silniczek za- bawki”. To bardzo znamienne dla Małej epoki frazy i określenia. Niegdyś Michał Masłow- ski przekonywał, że Kordian Juliusza Sło- wackiego jest prima facie dramatem o alienacji czynu heroicznego. Utrzymywał, twardo obstawał za tym, że Słowacki pro- jektuje przerażające uniwersum, w którym „działacz” pozostawiony zostaje bez swoje- go „działania”, że innymi słowami – „dzia- łanie” odosabnia się względem „działające- go”, stając się wyłącznie nieokreślonym, niedającym się w żaden sposób skojarzyć z „działaczem” oparem abstrakcji. Dlaczego Kordian powrócił do mnie w trakcie lektu- ry Małej epoki? Cóż, poetyka silnej słabości wypowiadających się u Madeja głosów lirycznych bardzo wydatnie skojarzyła mi się z silną słabością tak klasycznego prze- cież Kordiana. „Jesteśmy jak kopie rzucone w obieg / historii, gdy marzy się refresh, a jest ładowanie / broni” – tłumaczy Madej w wierszu Koło szczerbate, a wątki, które tutaj sugestywnie zainicjuje, powrócą jeszcze w Małej epoce z całą siłą – przy okazji wier- sza Plagiat. W tomie urodzonego w 1989 roku poety bowiem chodzi nie tylko o alie- nację „małego człowieka” w historii, lecz także o alienację samego aktu tworzenia od twórcy. To właśnie on – akt wyznaczający granice materii całej twórczości – jest tu przecież niczym więcej ponad Madejowy „zabawki silniczek”. Spośród obecnych dzisiaj na rynku lite- rackim dykcji poetyckich Mała epoka najsil- niej w moim przekonaniu koresponduje z poezją Łukasza Jarosza, w sposób szczegól- ny z tomami Pełna krew z 2012 roku oraz Świat fizyczny z 2014 roku. Z Pełną krwią łączy Małą epokę pewien obserwacyjny namysł, a także coś, co można by nazwać szkołą literackich „studiów przedmiotu”. „Stuk, stuk, buduję świat. / Widziany z nadkola traktora, z baku motoru” – pisze Jarosz, a Madej poniekąd mu wtóruje, prze- nosząc nierzadko jego realistyczne do- świadczenie percepcji w przestrzeń wirtu- alną, jak dzieje się to w puencie wiersza Lufcik: „Oglądam to ze streamu, / który co chwila przycina się / jak drzwi windy; aż do zamknięcia okna”. Łączy Madeja i Jarosza, Jarosza i Madeja ze sobą także realistyczna malarskość opisu codzienności tak widocz- na w Małej epoce w wierszach takich, jak chociażbySynteza z otwierającym całość zdaniem: „Przestrzeń zasypana śniegiem i zalana słońcem / jak szklanka wrzątkiem”. Podczas gdy w wierszu Fresk z tomu Pełna krew podmiot Jarosza zeznaje: „Opada po- piół i można podejść bliżej; / Obejrzeć wczepiony w eternit sopel, / sześciany sty- ropianu na ciężarówce”, w wierszu [Interfe- rencja] Madej deklaruje, a także sprawozda- je – ustami swojego podmiotu: „chcę jadać z celnikami / i palić papierosy, gdy słońce jak przerębel / pozwala łowić wzrokiem pla- stykowy plankton”. 2. Znacznie trudniej stosowny intertekst przyszłoby odnaleźć dla porażającego tomu Agaty Jabłońskiej, Raport wojenny. Można skądinąd skutecznie – jak mniemam – dowodzić, że wpisany w tę książkę, istotny dla niej dyptyk Nowosielski znakomicie „wyręcza się” rozkwitającą, wielobieguno- wą składnią podmiotów Eugeniusza Tka- czyszyna-Dyckiego, nie tylko z tomów wcześniejszych, może zwłaszcza z tomów ostatnich poety, takich jak Kochanka Nor- wida oraz Nie dam ci siebie w żadnej postaci. „Nowosielski” to zresztą dla zawsze iro- nicznej Jabłońskiej i „nowa sielskość”, i „nowosielstwo”, a więc rajski, przedustaw- ny ład, niespełnialny w ziemskich światach mężczyzn i kobiet, nieustannie renegocjo- wanych małżeńskich paktów, nigdy niezdo- bywanego raz na zawsze terytorium, ład przedustawny, krótko mówiąc – bo poza- małżeński, a może raczej ponadmałżeński, skoro w zakończeniu dyptyku, poprzez „związek dwu dusz” poetka odwołuje się do platońskich snów o jedności z Uczty. Gdy mowa o Tkaczyszynie-Dyckim, sed- no całego porównania jednakowoż nie tkwi w samym Platonie, ale... w „nowosielstwie” Nowosielskiego. Jabłońska bowiem, bardzo podobnie do autora Piosenki o zależnościach i uzależnieniach, wykorzystuje charaktery- stycznie brzmiące nazwiska, zużytkowuje je w funkcji Plautowskich noms parlants (na- zwisk mówiących), wokół owych noms parlants natomiast – wytwarza całą nieza- leżną lirykę sytuacyjną. Staroświecki, ana- chroniczny gest Plauta, owszem, ale zhiper- bolizowany, a przede wszystkim – „sper- formowany” w specyficznym, niby to staro- polskim performansie snutym transowo przez Dyckiego... I rzecz jasna – bezwzględ- nie nie wolno tu zapomnieć o Jerzym No- wosielskim, postaci „większej niż życie”, co całą grę językową Jabłońskiej nasyca nie- Szkice 9 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 oczekiwaną głębią i waloryzuje względem gier na nazwiskach, zazwyczaj peryferyj- nych i półanonimowych, którymi „do utraty tchu” zagrywał i zagrywa się Dycki. Przeprowadzona analiza porównawcza funkcjonować mogłaby w kontekście Ra- portu wojennego na prawach kosmicznego zupełnie wyjątku. Skoro wszelako zaistnia- ła, stosowne jest prosić Autorkę o wyba- czenie, jej tom bowiem – zasila szereg wybitnych, lecz także – manifestacyjnie niealuzyjnych zbiorów współczesnej mło- dej poezji... Wiersz nasycony to w Raporcie wojennym wiersz „wypłukany” z łatwej intertekstualności, a skoro „wypłukany” już został z łatwych, nazbyt metaliterackich skojarzeń, nie posiłkuje się łatwymi ich substytutami: szyfrem, anegdotą, remini- scencjami, widmowymi zapożyczeniami motywów, składni, struktury obrazowania. Wiersz Jabłońskiej jest nazbyt zintegrowa- ny oraz zharmonizowany ze sobą, a chcia- łoby się wręcz rzec, że nazbyt samoświa- domy, ażeby znosić dodatkowe semantycz- ne obciążenie, a nawet „stłumienie” (bo jako „stłumienie” to obciążenie się tu po- strzega), czyli intertekstualność. Intertek- stualność, pokusa ustalania korespondencji danego tekstu z innymi, takiegoż tekstu erudycyjne „rozpromienianie się” w tek- stach innych – to bestia, którą należy trzy- mać na możliwie jak najkrótszym łańcu- chu... Taka jest filozofia wiersza Jabłońskiej, niealuzyjność jest w tej filozofii wyznaczni- kiem żywotności całej konfesji lirycznej, nieintertekstualność zaś to warunek sine qua non wolności poetyckiej, tej wpisywa- nej w głęboko pojęty proces twórczy, pro- ces, który mógłby być Bergsonowskim élan vital. Ta sama filozofia stwarzała przecież wiersz Tomasza Pułki. W ramach tak zakre- ślonych ram – metaliterackość, metaliterac- ka wrażliwość to może jeszcze nie balast, ale już niebezpieczny ciężar. Może łatwo ześlizgnąć się w pseudo-liryczny, zanie- czyszczający strumień poetyckiej konfesji – snobizm. Nie dowodząc zatem niczego i niczego nie wmawiając, pozwolę sobie jedynie na konceptualne, o tyle kunsztowne, co ryzy- kowne, może w pewnej mierze niedyskret- ne, ale już z pewnością nienapastliwe – porównanie. Judyta z Księdza Marka Juliu- sza Słowackiego (tak, tak, znowu Słowacki), Żydówka-wojowniczka, ukształtowana na podobieństwo biblijnej Judyty, która – by ocalić Izrael – odcięła głowę swojemu ko- chankowi, wodzowi Nabuchodonozora, Holofernesowi to jedna z najsilniejszych oraz najgłębiej zrealizowanych figur kobie- cych dojrzałego polskiego romantyzmu. Widziana z perspektywy mężczyzn drama- tu, ograniczana jest do roli diabolicznego, pół kobiecego, a pół zwierzęcego fenome- nu: nazywana „Żydowicą z rozpuszczonym włosem”, „cudotwornicą”, porównana zostaje ostatecznie do dziewic w zamku Walhalli” z „miesiącem na piersiach”. Tym „miesiącem” jest na ciele Judyty martwe bądź dogorywające niemowlę „podwieszo- ne” na kobiecie w charakterze „upiornego naszyjnika” – tak umarłe/umierające dziec- ko postrzegają mężczyźni u Słowackiego, którym to nie postałoby nawet w głowie, że niemowlę ulokowane zostało na ciele pod- palającej lazaret Żydówki w pozycji macie- rzyńskiej: układzie karmienia, kołysania czy usypiania do ostatniego snu, jakim jest śmierć. Wzmiankowana scena obrosła u Sło- wackiego wieloma kontrowersyjnymi in- terpretacjami. Dowodzono, że jest to kolej- ny prztyczek zadany Mickiewiczowi, bo i czego by mogło być to świadectwem, jeśli nie nawiązania do wyglądu wileńskiej Madonny – Matki Bożej Ostrobramskiej z łukiem księżyca na piersiach w miejscu, w którym powinno znajdować się święte Niemowlę, Jezus Chrystus... Nikt nie odczy- tywał sytuacji w kluczu tzw. motherhood studies. Nikt też tym bardziej nie orzekał, że Judyta umierające niemowlę umieszczała w pozycji karmiącej tak, ażeby służyć małemu w ostatniej posłudze: pocieszenia przed nadpływającą śmiercią. Pseudo-macierzyń- ska służba Żydówki dokonywała się w sposób bezgłośny: poza językiem, kulturą, słowem, poza jakimikolwiek werbalnymi albo i rozumowo-intelektualnymi środkami wyrazu – jakby w imię mantry Jabłońskiej z jej ostatniego w Raporcie... wiersza, Bajki w proszku: „święte jest ciało, ciało jest nie- zbędne”, wszak „to hermetyczny obieg, to ostrożne zasuwanie szuflad, powiek, nie- ustanny bałagan w środku”. A więc mamy, mamy to, na co nie zasłużyliśmy. Bliskość dziecka przy piersi, bo „ciało jest niezbęd- ne”, a przecież i „ciepło” jest niezbędne, szczególnie: „ciepło” ciała matki, nawet kiedy względem innych występuje ona w roli anioła, posła Zagłady... Jak czytamy w biuletynie Biura Literac- kiego wydanym z okazji premiery debiu- tanckiego tomu Jabłońskiej, „autorka od kilku lat wychowuje syna i zdradza, że odkąd została matką, bezustannie drąży ją głęboka fobia przed wojną”. Poetka zazna- cza już własnymi słowami: „Od czasu kiedy jestem matką, prowadzę nieustanną wojnę ze społeczeństwem konsumpcyjnym, które różnymi drogami próbuje mi ukraść dziec- ko”. Trudno w takiej chwili zapomnieć o tak przeraźliwych wersach, jak te, które inkru- stowały architekturę znakomitego, zdecy- dowanie najlepszego wiersza całego tomu Mówienie NIE. Instruktaż: „ośmiolatek zgwałcony / w szpitalu psychiatrycznym dzwoni do mamy i mówi: zrobili mi / kreci- ka, zrobili mi krecika, rozumiesz? Człowiek szedłby zabijać, gdyby to mogło pomóc”. Wielkim, ukrytym oraz chyba (pomimo że podmiot potrafi się od niego dystansować) obsesyjnym tematem Raportu wojennego jest niejasne, tym bardziej przez to przera- żające doświadczenie dzieciobójstwa, reali- zujące się w sposób zasadniczy w wierszach Jabłońskiej co najmniej dwukrotnie, po- przez figury historycznych rzezi niewinią- tek: „zabijali dzieci wyższe niż koło wozu”, „zabijali dzieci mniejsze niż nogi łóżek” (Mówienie NIE. Instruktaż), a także „śmiech dziecka / na wysokiej gałęzi” (geodeci). Jestem dość silnie przekonany, że jest w kobiecie Jabłońskiej, w jej personie lirycz- nej, ludzkiej wilczycy, w obecnych w Rapor- cie wojennym figurach egzystencji, a także figurach kreacji – wiele z Judyty Słowackie- go. Czasem wilczyca Jabłońskiej wypowiada się poniekąd sarkastycznie językiem apoka- liptycznej Niewiasty, jak w wierszu Lieben Frauen: „wszystko [...] czekało na ukorono- wanie, gwiazdy / i półksiężyc. Sama, jak serpentyna światła // nie miałaś pęknięć”. To stylizacja Judyty. Przy innej okazji – udziela się jej siła, posłannictwo, „emisariu- szostwo”, żądza wielkiej walki o pokój (bo w Raporcie wojennym walka o pokój to nie cnota, to – namiętność o najwyższej możli- wej temperaturze). I tak „tunelem po- wietrznym” z wiersza Papieżyca, tym, któ- rego nie zauważają, nie chcą albo też nie są w stanie zauważyć „zalani w trupa bedeke- rowie”, właściwie błogosławioną szczeliną wszystkich krwawych, wojennych historii do innego (bodaj czy nie lepszego?) świata waleczna „papieżyca” Jabłońskiej „wysyła cuchnące naftą gołębie”. Klasyczny gest Judyty, klasyczna Judyty chytrość oraz spryt, na poły zwierzęce, a na poły boskie, wzbudzone w sytuacjach całkowitej, nie- ludzkiej grozy – mógłbym powiedzieć ja, przeniknięty również innym niż ta XXI- wieczna modelem literatury. Nie miałbym jednak złudzeń... To wszystko oczywiście – to tylko koin- cydencja, nie mam co do tego wątpliwości, jednak, co chcę jasno zadeklarować – ude- rzająca koincydencja ma dla mnie nierzad- ko większy ciężar gatunkowy od realnego podobieństwa. Uderzająca i nieurojona. Rzetelnie, do samego końca – wyobrażona. A można ją potęgować dalej... Czyż Judyta nie mogłaby stać się „lustrzaną siostrą” Agaty Jabłońskiej podobnie, jak Gimel z wiersza Papieżyca? Szczególnie, że „gimel” (zbieżność przecież w tym tekście do bólu celowa) to przecież trzecia litera alfabetu semickiego, a Judyta jest Żydówką? Czyż Daniel Madej nie jest Kordianem świata ponowoczesnego, czyż alienacja języka, pisania, czynu twórczego, tworzywa i stwa- rzania/tworzenia jest czymś gorszym, pośledniejszym, ustępującym alienacji czynu heroicznego? * * * Wybaczcie Państwo, wybaczcie, świetni, najsłuszniej uhonorowani Autorzy – tę retrospektywę Waszym kosztem, kosztem Waszych tekstów i Waszej, droga Publicz- ności, uwagi. Może to jedna z niewielu okazji, by dowieść, że ciągłość form kultu- ralnych, ciągłość form literackich jest – i jest ciągłością negatywną, ciągłością tra- giczną. Że nie żyjemy w rozszczelnionej, rozpowietrzonej epoce radykalnych niecią- głości. Że pozlewały się w naszych warszta- tach – niedające się bynajmniej do siebie sprowadzić – ciągłość i nieciągłość. Precy- zyjniej ujmując: ciągłość negatywna i nie- ciągłość. Tak, zgoda, że jest to awers i re- wers, ale – dwóch całkiem różnych monet... Poznań, 24-27 kwietnia 2018 roku Karol Samsel 10 Szkice Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 W sieci czyli nigdzie To nie do końca prawda. Edyta Kulczak już w pierwszym wierszu swojej nowej książki poetyckiej „www.john” precyzuje – „kim jest John”. To mężczyzna, partner internetowych spotkań, którego można wypatrzyć na globusie w Vancouver. Miejsce bardzo określone. Dzisiaj możemy przecież „wyguglować” w jednej chwili co to jest Haida Gwaii, jak wygląda wodospad w Seton Portage, a jak park nad zatoką Indian Arm. Już nie dziwi nas, że John idzie spać, gdy ja wstaję. W końcu dziewięć godzin różnicy czasu to nie przelewki. Żart Juliana Tuwima, „że ci ludzie na drugiej półkuli muszą chodzić do góry nogami” zwietrzał dzisiaj, gdy na monitorze można badać online każdy piksel jego ust oczu nóg rąk przesłanych mailem, gdy dzięki internetowej kamerze można oglądać na żywo obrazy jego miasta, ale po to by spotkać się z Johnem w realu, potrze- ba aż czternastu godzin lotu z przesiadką w Monachium. A jednak Johna nie ma – w taki dosłowny, namacalny sposób, do którego jesteśmy naj- bardziej przyzwyczajeni. Nie, nie chodzi o to, że ktoś przedstawiający się jako John jest oszustem, jakimś cyberprzestępcą. John jest po prostu nieokreślony w stopniu, który prowo- kuje domysły. Powiedzmy wprost – John jest impulsem do snucia marzeń, jest wygodny do stwarzania / daje słowa i obrazy wybrane z kilku podobnych. Bohaterka tych wierszy nie jest mu dłużna. Pisze o pięknych kolorowych domach / oranżeriach powozach / o wszystkim co przyjdzie mi do głowy. Zastanawia „tech- niczne” określenie na budowanie marzeń o Johnie – robię go wszędzie, w łóżku w fotelu w samochodzie. „Wygodny do stwarzania”, „robię go” – czyżby szło o dość egoistyczne zaspoka- janie własnej potrzeby posiadania kogoś bliskiego, którego możemy uformować na swoją miarę, o lekarstwo na dojmującą samot- ność. Być może dlatego obydwie części tomiku Edyty Kulczak poprzedzone są tym samym mottem – wysyłam s.o.s. Tak to obydwoje partnerzy tej rozmowy w sieci przekazują jedno drugiemu swój świat ze słów. Stwarzanie tego świata opisuje Edyta Kulczak w kategoriach sięgających filozofii Platona i Biblii. John jawi się jako demiurg umiejący oddzielić światłość od ciemności / nazywać zwierzęta, a pojęcia umieszcza w sferze idei. I słusznie, skoro najważniejsze jest dla niego słowo, które zawsze jest tylko ogólni- kiem, zamiennikiem konkretnej rzeczy. Jego partnerka w rozmowie przez ocean ma tego świadomość, gdy stwierdza – piszę bez końca mam ciało i krew / mam ciało i krew. Cóż stąd, gdy sama na dowód ma jedynie słowa. Bohaterka wierszy stwierdza – jesteśmy z Johnem znakomitym dopełnieniem /…/ ile rzeczy zdąży zrobić John gdy ja śpię jest ponad wyobrażenie /…/ spotkaliśmy się poza czasem i przestrzenią /…/ zakrzywiamy przestrzeń / jakby równoważnia jednej i drugiej strony była z gumy. Można kontaktować się przez przestrzeń bezrefleksyjnie. W końcu krótkofalowcy robią to od stu lat, był czas przywyknąć. Jednak dla nich uzyskanie szczególnie trudnego kontaktu jest swoistym wyzwaniem, wymaga dużej wiedzy i umiejętności. Dzisiaj łączymy się z krańcami świata jak ze znajomym z sąsiedniej ulicy. Trzeba wrażliwości i wyobraźni poety, żeby nie przejść do porządku dziennego nad swoistą magią spotkań w sieci – daleko, a jednocześnie blisko, bo przecież John śpi ze mną w łóżku oddalonym fizycznie / o dziesięć tysięcy kilometrów. Żeby zapytać, gdzie wła- ściwie odbywa się owo spotkanie, gdy siedzimy na krzesłach w ogrodzie / słowa przechodzą przez Johna i wnikają / w przestrzeń za plecami śledzę je / słowa przechodzą przeze mnie i wnikają w przestrzeń /…/ ta burza z nas /…/ spotyka się pośrodku. Ale gdzie pośrodku? Doznania bliskości i dalekości przewijają się często przez te wiersze, tworząc intrygują- ce paradoksy, potęgując nieokreśloność tej internetowej relacji. John ma na imię Janek / jego imię ewoluowało w bliskość by się oddalić. Narasta poczucie niepewności, chaos myśli uzasadnia tytuł wiersza „duby smalone” – nie wiem czy istnieje / jak mgławice czarne dziury mikroelementy / łączność przez wyobraźnię przepływ energii. Wyobraźnia przestaje wy- starczać – mówię do Johna Schopenhauerem a modlę się / żeby jak najszybciej opuścił prze- strzeń wyobrażoną / i obiektywnie był. Niedookreślenie Johna zaczyna ciążyć, po- dobnie jak niemożność przekazania wszyst- kiego o sobie, bo przecież człowiek bez twarzy może być piękniejszy / od prawdziwego. Z kolei on nie widzi smutnej od łez i złych snów podusz- ki / potłuczonych talerzy. A przecież chcę by był tym kim chcę żeby był jak sobie wymyśliłam. Edyta Kulczak miesza porządki realny i wirtualny, prowadzi z czytelnikiem grę wy- obraźni. Cóż, skoro jej bohaterka i John też prowadzą coś, co „przypomina grę”. Na kolej- nym poziomie John się do mnie przybliża / opowiadam o nim / choć nie bez wrażenia że coś jest nie tak. Jaki jest prawdziwy John? Czy rzeczywiście John bez kostiumu wygląda cał- kiem goło / dopadają go smutki siwieją włosy /…/ on sam zaczyna mówić zwyczajnie. Problem jest nie tylko z Johnem. Proble- mem jest świat. Osiągnięcia techniki przekazu informacji mogą być źródłem pychy. Świat kurczy się, to jakaś globalna wioska. Czy to nie wspaniałe, że na kuli ziemskiej można zlokali- zować jakiegoś Johna czy Janka – a właściwie jego telefon komórkowy – z dokładnością do kilku metrów. Można też uświadomić sobie z jeszcze większą niż dotąd ostrością znikomość własnego istnienia. Robiący wrażenie bardzo osobistego wiersz „moje małe opakowanie na pierwiastki” kończy pesymistyczna puenta – z perspektywy Proksima Centauri Betelgezy / czy nawet Księżyca / nikt na to nie patrzy. Ślady człowieka, to przede wszystkim ślady wielkiej techniki. Maleńkie ludzkie tragedie pozostają niezauważone. Na przesyłanych za pomocą MMS zdjęciach z odwiedzanych pięknych miejsc nie słychać krzyku ludzi. Nic więc dziwnego, że motta tomiku brzmią tak jak brzmią, a zamknięcie się w sobie, poczucie osamotnienia, przebijają coraz częściej. Początkowy zachwyt niezwykłymi obrazami przesyłanymi z dalekiego Vancouver przekształca się w zniechęcenie. Krajobraz rozczarowuje /…/ nie pomaga perspektywa zapowiadanej na przyszły rok / inauguracji sky train przy stacji Port Moody /…/ nie pomaga nic. Nawet „święta” przestają być niezwykłym czasem, bo kiedy w końcu umieszczamy na czubku choinkę – jakie znaczące odwrócenie wagi tych atrybutów Świąt – to ani z perspek- tywy księżyca, ani w nas samych, w środku na oko nie zmienia się nic. A jednak trzeba kochać ten świat, do niego odnoszą się ostatnie wersy ostatniego wiersza w tomiku – być blisko gdy cieszy się płacze / być blisko w każdej cząstce ziemi. To nie jest łatwa lektura nie tylko ze względu na migotliwość znaczeń, niedookre- ślenie relacji bohaterki z Johnem. To także intelektualna przygoda rozszyfrowywania skojarzeń, gdy autorka sięga po metaforykę rodem z nauk ścisłych. Tytuł wiersza „super- pozycja” odnosi się do możliwego tylko w świecie cząstek elementarnych równoczesne- go pozostawania w kilku na raz stanach. A wiersz… Mówi o stanie zawieszenia w mara- zmie i beznadziei, jakby między życiem a śmiercią ciągle w tym samym pokoju jak kot w pudełku, oczywiście znany z fizyki kot Schr- ödingera. Takich odniesień można znaleźć w tych tekstach więcej. Będzie i zakrzywienie przestrzeni, ale i przeczące fizycznemu do- świadczeniu stwierdzenie, że czas jest wymy- słem ludzkim. Trochę to podobne do koncepcji Husserla, w której źródłem czasu jest świado- mość. Tymczasem już za chwilę w innym tekście pojawia się twarde stąpanie po ziemi. Dla zrozumienia sensu nas dwojga przydaje się fizyczna wiedza / bardziej niż Bóg /…/ wolę być cząstką niż duszą. Nie przeszkadza to, że w innym wierszu – „chcę mu powiedzieć” poja- wiają się odniesienia do ewangelicznych przypowieści – czekam na niego jak oblubieni- ca na oblubieńca /…/ panna roztropna /…/ wieczorami zapalam latarnię. Czytelnikom tych wierszy wypada więc życzyć cierpliwości w rozsupływaniu znaczeń, do czego zachęca niewątpliwa uroda utworów i bogactwo metaforyki czerpanej z dziedzin tak odległych jak religia, filozofia, fizyka kwantowa i kosmologia. Stanisław Szwarc __________________ Edyta Kulczak, www.john. Wydawnictwo Kon- tekst, Poznań 2017. Krytycznie o krytyku
Popełniłem ten tekst z niesmakiem, po- nieważ podobnej nieudolności dawno nie widziałem... 7 grudnia ubiegłego roku brałem udział w wieczorze autorskim Wojciecha Łęckiego w praskim Centrum Promocji Kul- tury w Warszawie, podczas którego z dużym powodzeniem prezentował on wydane przez LSW swoje „Poezje wybrane”. Gospodarzem spotkania był wybitny krytyk literacki Jan Zdzisław Brudnicki, który wiele pochlebnych i celnych słów poświęcił tej książce. (Sala była pełna. Sprzedały się podobno wszystkie egzemplarze!). Niejaki Kazimierz Ivosse spróbował się „przyjrzeć” temu 342. tomowi w renomowanej serii Biblioteka Poetów, ale najwyraźniej dotknęła go zaćma. Zacznę jednak od tego, że ów krytyk sam pisać po polsku nie umie. Nie trzeba być znawcą języka polskiego, żeby to nieszczęście za- uważyć. Już w pierwszym zdaniu jego „Od- dawania czasu” („GK” nr 5-2018) powtarza się dwukrotnie słowo „pozycja”. Drugie to już „majstersztyk”! Przytaczam je w całości: „Pierwszy tomik z tej serii po raz ostatni jak głosi winieta wydawnicza, ukazały się naj- celniejsze utwory polskich poetów (także kurtuazyjnie i obcych), ukazał się pięćdzie- siąt lat temu”. Jeśli redaktor GK wie, jakich zasad składni polskiej się trzymał autor tego potworka, to niech je nam maluczkim objawi. Dalej jest niewiele lepiej. Krytyk tak „zauwa- ża” górność tej poezji, że czytelnik zaczyna w nią wątpić. Następny cytat, który potwierdza bezradność Ivosse wobec tej wybitnej twór- czości: „Bije z omawianego tu tomu energia psychiczna szukająca ujścia w słowach otwartych, zdawać by się mogło już kiedyś słyszanych. Rzeczywiście, Łącki jak wspomi- na, pierwszy >>wierszyk<< napisał w dzie- siątym roku życia pod wpływem liryków... Broniewskiego. Szkoda, że żaden z nich nie ocalał”. Bełkot, błąd logiczny (jeden wier- szyk, a sugestia, że było ich więcej) i... posą- dzenie o wtórność! Na podstawie — uwaga! - informacji samego poety o pierwszym wier- szyku, napisanym „w dziesiątym roku życia”, który zaginął, a więc nie znalazł się w oma- wianej książce. Wygląda mi to na żałosny wysiłek w kierunku podłości i rozpaczliwą próbę ukrycia swej bezradności jako krytyka pod bezpodstawnym posądzeniem.
Dalej same przekłamania, przytyki bez uzasadnienia i nieporadności w rodzaju:
„tomik (154 strony, sztywna oprawa - przypis mój) to opis jednostkowego życia, widok tego życia ustronny w tymczasowej wieczności ” (sic!),
„Ja wiersza jest po prostu godnym na- czyniem” - bełkot,
„Łęcki jest autorem kilku tomików wier- szy”,
„A więc wszystko, co możliwe wychodzi spod pióra poety, dramaturga i satyryka, także dziennikarza, który z wykształcenia jest... magistrem inżynierem mechanikiem- automatykiem. Cholera! Czy taki zawód może
Gazeta Kulturalna Poezja Proza
Szkice
być poniżający dla twórcy?”
„Opis jednostkowego życia” jest możliwy tylko w prozie. Gdzie tylko opis, tam nie ma poezji, panie krytyku, co w słowie „Od auto- ra” jest wyraźnie napisane (cytat z Miłosza). A oksymoron „tymczasowa wieczność” może i dałby się przypasować do życia jako każde- go przejawu bytu ożywionego. W zamyśle jego autora dotyczy on jednak miłości. Nie zauważył pan, że Łęcki jako pierwszy (tak twierdzi również wybitny krytyk Karol Mali- szewski) podjął próbę stworzenia poetyckie- go obrazu prowincjonalnego miasteczka jako kruchej paradoksalnie opoki, która opiera się - niejako na przekór —- wszelkim burzom dziejowym.
Pan tej książki nie czytał! Łęcki jest poza tym autorem 12 tomów wierszy, nie kilku, chociaż ilość w twórczości raczej o niczym nie świadczy. Można to znaleźć choćby w Internecie.
Z ostatniego cytatu przebija zazdrość, której Ivosse nie potrafił ukryć. Co w tym niestosownego, że poeta wydał fraszki, aforyzmy, satyry..? Co w tym dziwnego, zwłaszcza poniżającego, że jest magistrem inżynierem z wykształcenia? Sam Ivosse też kiedyś zajmował się budową dróg i mostów, co podano w Internecie, nie posiadając wyż- szego wykształcenia. To lepiej? Nie matura, lecz chęć szczera? Może dlatego tyle złych na Rzeszowszczyźnie dróg? Żaden zawód wy- uczony nie deprecjonuje twórczości. Jedynie jej niski poziom. Zaiste niskie jest to, co popełnił Ivosse. Nieuk to wolny ptak? Wol- ność to zdecydowanie bardziej skompliko- wane pojęcie, panie Ivosse. Wiedza na pewno nie ogranicza wolności. Wręcz przeciwnie.
Na koniec - a jakże! — posądzenie o pu- blicystykę, na dodatek z pierwszych stron gazet. I „potwierdzenie” tego zarzutu orygi- nalnymi przenośniami oraz jednym wyrwa- nym z kontekstu prozaizmem. Krytyk za- uważył, że ten sam się nie broni. Chociaż tyle. Tak na marginesie dodaję, że prozaizmy wprowadził do poezji polskiej na szeroką skalę sam Czesław Miłosz. I dostał Nobla.
Po wielu ciężkich zarzutach (bezpod- stawnych!) Kazimierz lvosse spuentował swój wywód stwierdzeniem: „Bardzo dobry tomik, który winien znaleźć się w każdej, domowej bibliotece”. Na czym je oparł, choć wydaje się trafne? Bóg raczy wiedzieć.
Maciej Michalski
PS. W słowie wstępnym do „Poezji wy- branych” znalazł się niefortunny błąd, które- go nie zauważył „wnikliwy” krytyk. W cyta- cie. „Wszystko jest poezja” napisał Edward Stachura. „Wszystko jest poezją” mogłaby napisać każda zdolniejsza sekretarka. Obcią- ża to korektę LSW i po trosze autora wstępu, niestety.
Krytyka Historia Sztuka Muzyka
11
Dariusz Jacek Bednarczyk
Hej, Bukowina! *
Hej, góry, góry, Bukowina!
kolaż południa z północą
bez granic wzdłuż granic
Stara Ziemia w miniaturze
na styku i pod ochroną
monastyrów.
Hej, góry, góry Bukowina!
od Czerniowiec do Wiżnicy
Iśni cała w polichromiach
na przełomach rzek czy górskich serpentynach
Czeremosz, Prut i Siret
hej, tego się nie zapomina.
*Wersja ukraińska
Pocztówka z Cieszyna
Na forpoczcie
pod ochroną Olzy
w cieniu Beskidu
wyczuwając uparte tętno Śląska
tam gdzie niegdyś panowały szlabany.
W tranzytowym wirze
celnych spojrzeń
silnikowych fanfar
ostatni salut szeleszczącej składni
swojskim melodiom co krążą niczym bociany po łąkach.
W stronę Czech Moraw Austrii
słów rodzonych gdzie Dante
i wobec nieskończoności widnokręgów których uczczono paletę fowistów.
W tchnieniu brzóz
chorągwi żywicznych sosen
nagłym przypływie uczuć
na tym rynku bez fałszywej skromności.
Na straży
w próbie uchwycenia
brzasku przebudzenia mgieł
zatrzymanym tchem posterunku
pod banderą powiewającą nieco czupurnie.
Pocztówka z Włodawy
Na obszarze Garbu
nad skromną Węcławką oraz poważnym Bugiem
przy granicy
Na ganku jako czujka nieledwie posterunek gdzie niegdyś uderzali kozacy
Kwadratowy rynek
kościół cerkiew synagoga
trzy rozdroża — coś znacznie więcej
niźli znany z radia kultowy hydropomiar
Numer 7(263) lipiec 2018
12 Zamyślenia
Niepodległa
Jeśli Cię zapomnę Ojczyzno miła, niech zapomnę prawicy ręki mojej!
Piotr Skarga
Historia nauczyła nas, Polaków, iż należy sobie samym stawiać rygory, aby nic nie było łatwe. I naród nasz utrwalił to w swej, tyle już razy tłamszonej, świadomości. Tłamszo- nej przez obcych, ale i przez swoich. Nic nie przychodziło nam łatwo i to zostało utrwalo- ne z pokolenia na pokolenie. Tak było z Konstytucją 3-majową i tak zaczyna się z naszą nową Konstytucją, którą naród zamie- rza ustanowić i do treści której mamy się zastanowić w referendum. Wróćmy jednak pamięcią teraz do tamtej z 1791 roku.
Był zwyczajny, powszedni dzień, wtorek. Warszawa była strojna niczym na wielkie święto. Domy puste, cała ludność na ulicach miasta płynie ku Zamkowi, ku Katedrze św. Jana. Morze głów faluje, grają dzwony we wszystkich kościołach, huknęły działa przed Zamkiem, toczy się w odmęcie morze głów ludzkich. Rósł chór tak potężny, jakiego może nigdy, nigdzie nie słyszano. Śpiewała Warsza- wa z całej piersi, z zapałem, iż w falach tego śpiewu zatonął dźwięk dzwonów i armat huk.
Niech pokolenie pokoleniom podaje pa- miątkę tego dnia, wołał poseł Zboiński, a Kossakowski dodał: aby po wieczne czasy obchodzono uroczyście pamięć wielkiego dzieła.
A co to za dzieło, w czymże wielkość tam- tego dnia? Toż zaraz po nim nastąpił osta- teczny upadek państwa. Toż ta Konstytucja ostateczne rozdarcie ojczyzny przyniosła, zabór ojczyzny nam przyśpieszyła i ocalenia nie przyniosła, choć to król zapowiedział, że „ma zabezpieczyć wolność i niepodległość rządu, utwierdzić naszą i przyszłych pokoleń szczęśliwość. A tu wrogowie państwo rozdar- li, ziemię zabrali, naród ujarzmili i gdzież tu zapowiedziane i spodziewane szczęście? Były głosy, iż Konstytucja ocalenia nie dała i od największej klęski, od upadku polityczne- go nie wybawiła. Czemuż nikt jej nie złorze- czy, czemu cały naród ze czcią będzie ją wspominał?
W następnych latach nieszczęścia padały na Polskę, gromy w nią biły, tyle nieszczęść zwaliło się na skołowany naród, iż już prawie spamiętać ich nie sposób, a pamięć o tym dniu nie osłabła ani na chwilę. Druga w świecie, pierwsza w Europie, a ci »wyfraczeni« urzęd- nicy w Brukseli chcą uczyć nas demokracji (-).
Gazeta Kulturalna Poezja Proza
Publicystyka
Konstytucja powołała do życia cały nasz naród, bo nie masz innego to środka zbawienia Rzeczypospolitej tylko w nas samych, w naro- dzie całem! Dalej: Oto więzi naród przemoc zdrady sąsiadów, przemoc wewnętrznego nieładu...
A nie masz tego i dziś, kiedy to działają czynnie pośród nas zdrajcy i zaprzańcy naro- du, donosiciele i warchoły, ta swoista nowa targowica? Wołał poseł Linowski w sali sejmowej: Krew, majątek, interesa osobiste, życie nawet nasze, niczym są obok szczęśliwo- ści ojczyzny!
Nie usłyszymy dziś takich słów od zdraj- ców Ojczyzny, zaprzańców i kusicieli złego. Konstytucja dała hasło, wskazała prawdy, ot- worzyła wszystkim oczy, rzuciła rozkaz „kędy iść mamy”. Przypomnijmy to jedno hasło: Żyć może jedynie naród cały, zjedno- czony, potężny w swej liczbie, w zgodzie, w skupieniu i w jednomyślności.
za a |
Rys. Kazimierz lvosse
Pozornie tylko tamta Konstytucja nie ma dla nas praktycznego znaczenia, a przecież to ona położyła podwaliny ustroju narodowego, zaś od jej ogłoszenia, rozpoczęły się właści- we dzieje narodu.
Dzięki tej Konstytucji Polska stanęła na czele postępu ludzkości, sprawiedliwości i nie jest samochwalstwem i zarozumiałością, kiedy mówiąc o przetwarzaniu dawnych ustrojów państwowych w narodom powiemy głośno... to my pierwsi! Ponad tysiąc lat dziejów pięknych i wzniosłych, takoż bole- snych, nie pozostawiło nam wspomnień, któ- re tak głęboko utkwiły w duszy naszej wła- śnie jak to wspomnienia tamtej Konstytucji, ustanowionej właśnie w chwili upadku państwa polskiego. Pochylmy nasze czoła przed nią choćby w ten wakacyjny czas.
Kazimierz Ivosse
Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Marcelina Koncewicz
Noc poślubna
leżą
obok siebie
płuca
falują
jak skrzydełka motyla miedzy nimi
wąska szpara powietrza
ciemno
nie widać przygryzionych ust drgającego nerwowo małego palca
u dużej stopy
do świątyni myśli
pod kopułę czaszki
wpada światło przed witraże oczu czekam z napięciem
aż się otworzą wrota ust pozwalając mi
podziwiać wnętrze
moja mama
ma zimne dłonie
gdy rano rozrywa nimi przestrzeń między
moim ciałem a ciepłą kołdrą i ostre paznokcie
gdy dziurawi nimi
moje włosy
przy zaplataniu warkocza
moja mama
ma sztywne palce
gdy zaciska je
na mojej delikatnej granatowej kokardzie
i silne ramiona
gdy z trzaskiem uderza okiennicą
o słoneczny zielony krajobraz
moja mama
ma smutne myśli
gdy ujmuje mnie
w okienną ramę
i jakiś lęk w ruchach
gdy obracając się bokiem udaję że na nią nie patrzę
Numer 7(263) lipiec 2018
Kozetka (36)
Licencia vita
Jest tak: nie otrzymujemy krótkiego życia, ale czynimy je krótkim, i nie brakuje nam życia, ale je trwonimy.
Seneka
Joanna Friedrich
Licentia poetica — prawo poety do swo- body twórczej: do używania słów, zwrotów, stylu czy form gramatycznych, które uważa- ne są za niepoprawne, niedorzeczne, nielo- giczne lub niesmaczne.
Artysta może naruszać reguły grama- tyczne, tworzyć formy niepoprawne pod względem gramatycznym, fleksyjnym, akcen- towym; może naruszać zasady składni. Każde pogwałcenie reguł językowych powinno być jednak uzasadnione jakimiś względami literackimi (np. dążeniem do oryginalności, ekspresywności, żartobliwą intencją itd.).
Licentia poetica pozwala również na od- stępstwa od wierności wobec prawdy real- nej. O prawie poety do naruszania reguł językowych i estetycznych wspomina Horacy w „Liście do Pizonów”.
Vide: Licentia poetica, inaczej: licencja po- etycka — wyrażenie pochodzące z łaciny, ozna- cza wolność twórczą i poetycką, dopuszczają- cą odstępstwa od norm językowych, reguł formalnych lub wierności w opisie faktów, zwłaszcza historycznych. Zasada ta dopuszcza w twórczości literackiej maksymalną swobodę, np. tworzenie na potrzeby danego utworu nowych słów, imion, nazw, zdarzeń lub stoso- wanie niespotykanej lub nawet błędnej formy odmiany danego słowa tak, aby zachować rytm albo rym.
Im dłużej szukam właściwej definicji, tym lepiej przypominam sobie, skąd dokład- nie pochodzi moja fascynacja poetami i
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Felieton
literatami wszelkiej maści.
Z Tej Wolności właśnie!
Czy istnieje — analogicznie — licentia vita? (licencja „na życie”)
Wiele felietonów poświęciłam na „nasłu- chiwanie, o czym gada kosmos”. Ponieważ kosmos dosłownie nie gada, mówią do nas ludzie:
— „Jak Tobie sie układa? Narodziny dziec- ka często jakiś kryzys niosą za sobą?”
- „Chciałabyś być bajecznie bogata? I niezależna ale sama?”
— „Myślałaś kiedyś że gdybyś wybrała in- aczej, suknie Chanel i Saab byłyby na wycią- gnięcie ręki?”
- „Zmieniła byś coś w swoim życiu?”
— „Kiedy wydasz książkę?”
Itd., itp.
Bardzo wcześnie zdałam sobie sprawę z tego, że te, często mimowolnie, wypowiada- ne zdania/pytania nie tylko mówią wiele o pytających, one zawierają także odpowiedzi.
Niech więc każdy odpowiada sobie na swoje pytania, jak chce i żyje jak chce. Moje odpowiedzi na nic się nie zdadzą, bo, nieza- leżnie od stanu faktycznego, moja przekorna natura i tak bierze górę nad treścią.
Być, kim się chce, tak aby nie naruszać wolności drugiego człowieka, to bardzo obiecujące prawo dane nam przy narodzi- nach.
Za co dziękuję Mamie. Być może zosta- łam kobietą, aby z niego korzystać, a potem mamą, aby przekazywać je dalej?
„Łatwiej” więc zostać matką, czy po- et(k)ą?
Skoro każde pytanie zawiera odpowiedź: Być jednocześnie matką i poetką to dopiero dolce vita...
Na moje urodziny dostałam pierwszy prezent: makaron marki „Dolce 6 Gabbana” i krem do opalania Ambre Solaire. I na tym mogło by stanąć, jeśli myśleć w stylu „ot of the box”.
Jeśli jesteś dzieckiem lub masz dziecko - myślisz tak cały czas (a szalone pomysły przychodzą Ci do głowy nie tylko z okazji Dnia Matki, Dziecka i Ojca).
Dziś kolekcja bliska stylowi, w którym ubierała się moja mama, kiedy ją poznałam: (dla dociekliwych, była blondynką ;-) brune- tem był Tata).
Oscar de la Renta, Resort 2019: ciąg dalszy (także o tym, co nosił Tata, kiedy go poznałam) - nastą-
13
Szczęsny Wroński
Nie pozwól milczeć sercu
nie pozwól milczeć sercu
na przekór twardzielom tego świata niech nuci swą piosenkę
choćby wydawała się banalna
niech uczy twoje ciało
Miękkości i Oddania
Posłuszeństwa i Skruchy
Spójrz na padające z trzaskiem
mury
Zobacz
rozsypujące się w rdzawy proch szkielety przyłbic
twoje serce jest bramą zielonym przesmykiem Światła
zanurz w nim siebie
Polityka
zawiązała się nowa partia kanibali bezstronnych
szefem jest chudy facet
z ropiejącą raną nad okiem
a program jest atrakcyjny spodziewają się porwać tłumy nie chodzi tam bynajmniej
o zjadanie się nawzajem właściwie o nic tam nie chodzi bo nikt nie zna programu podobno w ogóle go nie ma
to nasz największy atut
mówi facet z raną
czarny ptak siadł mu na twarzy poszerza dziobem otwór
jest już na tyle duży
że mógłby tam zamieszkać lecz macha tylko skrzydłem przenosi się gdzie indziej
na jakąś inną wyspę
której nikt jeszcze nie widział ta twarz jest mózgiem partii jej cel to ropiejąca pustka
Stypa
Niezdrowo pisać wiersze
zdrowiej strzelać gole
z pisania rodzi się francowata Nerwica
dobrze strzelone gole cholernie zapadają w pamięć
świetnie napisane wiersze nad grobem zapija się piołunówką
francowata Nerwica produkuje niespożyte pasje do strzelania coraz to nowych goli
Numer 7(263) lipiec 2018
14 Listy do Pani A. (120)
Jechać na piechotę
Droga Pani!
Obserwowanie konkursów literackich z jednej strony deprymuje; nierzadko bo- wiem przy takich okazjach uwidocznia się niski poziom artystyczny uczestników. Z drugiej strony napawa optymizmem, bo zawsze można tu spotkać twórców obiecu- jących, a zwłaszcza publiczność wykazującą zainteresowanie poezją. Nie jest to więc dziedzina całkowicie wszystkim obojętna.
Zawsze z tego rodzaju imprez wracałem z naręczem poetyckich tomików. Raz było ich więcej, raz mniej, ale zawsze były, co świadczyło o aktywności autorów, jak również wydawców, którzy zechcieli popu- laryzować poezję. Należy do nich mi.in. Aleksander Nawrocki. I tak w tym roku moja biblioteka wzbogaciła się o trzy pozy- cje: Andrzeja Kosmowskiego „Wizję lokal- ną” oraz Małgorzaty Kulisiewicz „Kota Wittgensteina i inne wiersze” oraz Joanny Słodyczki „Klucz do pamięci”.
Muszę Pani powiedzieć, że Andrzej Ko- smowski to znakomity poeta, którego wier- sze gorąco polecam. Są wyważone, bardzo precyzyjne, konsekwentnie skomponowa- ne. Ale też bardzo naturalne, spontaniczne, niosące ważkie przesłania.
Kiedyś rozmawiałem z pewną autorką, która twierdziła, że logika wiersza, kompo- zycja, świadome zdążanie do pointy to niepotrzebny gorset dla wiersza. Dlatego dziś tak często lansuje się utwory zapisane niczym luźne refleksje, bez poetyckiego obrazu, bez metafor; po prostu niekontro- lowany słowotok, przypadkowy zbiór sko- jarzeń, zapisanych jakby bez celu. Kiedyś tak zwany „strumień świadomości” pełnił określoną funkcję w utworze. Teraz się okazuje, że wiersz nie jest dziełem sztuki. Im bardziej bełkotliwy, tym lepiej.
Ale wróćmy do Kosmowskiego. Indywi- dualny obraz Świata doczekał się tutaj adekwatnego, nośnego języka. Nikt nie powie, że są to wiersze „anachroniczne”. Przeciwnie - nowoczesne, pisane z kon- kretnym zamysłem, zdyscyplinowane, jednocześnie są poddane pewnym rygorom,
Publicystyka
które czynią z nich dzieła literackie a nie coś, co Aleksander Rymkiewicz nazywał był „gadaniem baranim”.
Otrzymałem też tom Małgorzaty Kuli- siewicz „Kot Wittgensteina i inne wiersze”. Są to utwory nawiązujące do literackich tradycji, ale nie w warstwie naśladowniczej. Poetka realizuje takie postulaty, jak logika, a zarazem bogactwo i celność metaforyki, komunikatywność, poddanie emocji kon- troli intelektu, oszczędność słowa; wolne, oryginalnie wersyfikowane, spójne, o bar- dzo rozległej warstwie znaczeniowej utwo- ry, różnią się dodatnio od całego zalewu produkcji poetyckich. Bardzo te wiersze Pani polecam.
W trakcie tego samego XVIII Światowe- go Dnia Poezji UNESCO podeszła do mnie bardzo piękna pani. Spytała mnie, czy przyjmę od niej tom wierszy. Była taka jakby onieśmielona, powiedziała, że chcia- łaby mnie poznać. A czy ja tak groźnie wyglądam? Oczywiście wiedziałem, kto to jest. Joannę Słodyczkę widywałem na róż- nych literackich spotkaniach. Teraz wresz- cie oficjalnie się poznaliśmy i uścisnęliśmy sobie dłonie. I tak stałem się posiadaczem pięknie wydanego „Klucza do pamięci”. To przejmująca, czysta liryka, odkrywcza zarówno w zakresie językowym jak i poję- ciowym. Delikatnie zarysowane pejzaże, stonowane, a przecież jakże bogate emocje, refleksja nad przemijaniem i ludzkim losem - oto co najogólniej cechuje wiersze Joanny Słodyczki. Urzeka delikatna tkanka wiersza, która przypomina mi leciutką strukturę pajęczyny; strukturę jednak tak mocną, że unosi ważkie egzystencjalne przesłania. „Wierszom” młodoliterackim pełnym ga- dulstwa, dopowiedzeń, łopatologii muszę koniecznie przeciwstawić „Samotność?” Słodyczki: „tak daleko do Ciebie - / na niepotrzebne wyciągnięcie ręki”. Ile tu znaczeń, emocji, treści! A wszystko zawarte w dwóch krótkich wersach. I to właśnie jest poezja, o ile można określić, co prawdziwie poezją jest.
A tym razem pocztą dotarł do mnie to- mik Jerzego Stasiewicza „Powróciłem”. To również poezja indywidualna, mocno zako- rzeniona w języku, legitymująca się opano- waniem poetyckiego warsztatu. Może bar- dziej ascetyczna, retoryczna ale jednako- woż ważka.
Trudno po lekturze tych książek ubole- wać nad „upadkiem poezji”. Zresztą poezja nie była i nie jest sztuką masową. Na tysiąc piszących może się znajdzie dziesięciu poetów, a to już jest coś!
Byłem w warszawskim Domu Literatu- ry na promocji wyboru wierszy Krzysztofa Gąsiorowskiego. Tego poetę powinna Pani dobrze znać. Niestety, Krzysztof już więcej nic nie napisze, ale jego dorobek trwale istnieje w literaturze. To jeden z najwybit- niejszych poetów ostatnich czasów. Niedo- ceniony. Pamiętam, jak kiedyś, bodajże w „Polityce”, jakiś hunwejbin (aż się prosi, by poprzestawiać litery) napisał o Gąsiorze, że to funkcjonariusz partyjny piszący wiersze. Autor tego tekstu, to znana w literackim światku gnida. Teraz, dzięki szeregowi osób, min. Andrzejowi Wołosewiczowi,
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Bohdanowi Wrocławskiemu, a przede wszystkim niedawno zmarłej siostrze Poety - Małgorzacie Bocheńskiej, mógł się ukazać liczący ponad pięćset stron wybór „Liryka” w opracowaniu Andrzeja Wołosewicza, który nadał publikacji formę monumental- nej księgi.
Na spotkaniu ciekawie mówili o poecie i jego twórczości Andrzej Zieniewicz, Marek Wawrzkiewicz oraz Wołosewicz; była grupka studentów i kilkanaście osób z tzw. „Środowiska”. Myślałem, że przyjdą tłumy. Przecież to miał być renesans twórczości wybitnego i niesłusznie zapominanego pisarza. Przyszli ci, którym po prostu zale- żało. Po prostu nie arytmetyka jest ważna lecz autentyczna potrzeba obcowania z autorem i jego twórczością. A poetów na ogół mało co obchodzi poza własną twór- czością.
Czytelników też mamy niewielu, ale... W
Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej zorgani- zowano giełdę książki bibliotecznej. Była w tym roku nieco uboższa, ale i tak przez cały czas przychodziły tłumy. Wiele osób coś kupowało, bo ceny były symboliczne, inni przychodzili oglądać i kierowali się selek- tywnością zainteresowań. Ale - co nas z Anią najbardziej cieszyło - wiele osób interesowało się poezją. Może jednak rze- czywiście nie jest tak źle? Zapewne gawie- dzi, w Zakopanem polewającej się szampa- nem, jest dużo więcej, ale pomimo wszystko intelektualiści, artyści, poeci nie dają się tak łatwo zapędzić do kąta. Moje ostrzeżenie: niech Pani nie śledzi facebooka. Kiedy nie było tego „wynalazku” nie wiedzieliśmy do jakiego stopnia ludz- kość jest głupia. Komentarze są uroczo porażające. Okazuje się, że ludziki komplet- nie nie rozumieją, co czytają i co komentują. Ze smutkiem połączonym z rozbawieniem czytałem w komentarzach życzenia dobre- go zdrowia, owocnej twórczości, długich lat... skierowane do osób zmarłych. Pokaże się jakieś dawne wspomnienie, i to już wystarcza, by nie doczytać do końca i wy- strzelić z grubej rury w płot. Sam odbiera- łem gratulacje z okazji ukazania się którejś z moich starych książek, przypomnianej teraz przez fb. Nieuwaga czy zwykła krety- nizm?
Przechodząc ulicą usłyszałem, jak inwa- lida na wózku spytał kogoś przez telefon: „wsiąść do autobusu, czy jechać na piecho- tę?”. Czy to wyobraźnia językowa, czy przy- padek - nie wiem. Pomyślałem, że taki człowiek może być świetnym czytelnikiem poezji, jeśli już nie jest.
A więc przesyłam Pani trochę słonecz- nego optymizmu -
Stefan Jurkowski
Numer 7(263) lipiec 2018
Rozmyślania
Gdzie Pan jest, Panie Nietworze?
Zmarł Andrzej Bartyński, polski poeta, członek Związku Literatów Polskich. Urodził się we Lwowie 25 maja 1934 roku. Przez ponad ćwierćwiecze lat pełnił funkcję pre- zesa Zarządu Dolnośląskiego Oddziału ZLP. Założyciel i prezes Klubu Inteligencji Niewi- domej RP, W latach 1986-90 pełnił funkcję przewodniczącego Rady Kultury przy Za- rządzie Głównym Polskiego Związku Niewi- domych.
Andrzej Dębkowski
Nie pamiętam ile lat znam Andrzeja Ba- ryńskiego. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym. Wiele lat... Kiedy próbuję sobie to przy- pomnieć, to wydaje mi się, że poznaliśmy się w Poznaniu, podczas Międzynarodowego Listopada Poetyckiego. Spaliśmy wtedy jeszcze w hoteliku nauczycielskim przy Kanclerskiej. To był taki barak pracowniczy z czasów wczesnego Gierka - niezwykle długi korytarz z niezliczoną liczbą pokoi, poprze- dzielanych cienkimi ściankami. Pamiętam dokładnie, jak Andrzej powiedział podczas jednego w wieczorów: - Pijcie ciszej, bo przez te ściany wszystko słychać!
Potem spotykaliśmy się już częściej. A to podczas kolejnych poznańskich festiwali, a to podczas Warszawskich Jesieni Poezji, a w końcu w Polanicy, kiedy wiele lat temu za- prosił mnie na Festiwal Poezji - Poeci bez granic. To właśnie tam narodził się mój pomysł, żeby Andrzej pisał do „Gazety Kultu- ralnej” comiesięczne felietony, nazwane później przez Henryka Gałę felietoematami... Andrzej bał się tego wyzwania, bo to wiązało się z systematycznością, ale po jakimś czasie tak bardzo się wciągnął, że stało się to jego niemal codzienną powinnością. Wykonywał do mnie kilkanaście telefonów miesięcznie (czasem tygodniowo) i pytał, czy podoba mi
Rozmyślania
się temat, który zmierza poruszyć. To oczy- wiście nie wszystko, bo kiedy materiał już do mnie dotarł (przepisywany i wysyłany przez Jego cudowną żonę - Krzysię), musiałem oczywiście natychmiast czytać i dzielić się swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami. To stało się rytuałem. Takim, co to nie można bez niego żyć. Andrzej był niecierpliwy w tym względzie... Bywało, że nie mogłem w danym momencie odebrać telefonu, to potra- fił „dobijać się” kilkanaście razy na godzinę - dobrze wiedząc, że i tak nie odbiorę. Mówił wtedy, że „wiem, że nie mogłeś, ale musiałem próbować, żebyś pamiętał o mnie”. Rekord padł w grudniu 2017 roku, kiedy zobaczyłem na wyświetlaczu mojego telefonu 47 nieode- branych połączeń, a telefon miałem wyciszo- ny zaledwie przez dwie godziny...
Czemu o tym piszę? Żeby pokazać jak wielka była miłość Andrzeja do literatury, jak bardzo żył tym wszystkim, co się na nią składało -— twórczość i życie okołoliterackie. A najważniejsza była dla niego przyjaźń, taka prawdziwa, nieudawana... Andrzej żył pełnią życia, pomimo swojej ułomności - był niewi- domy, ale potrafił stworzyć swój własny świat, świat który tak naprawdę nie różnił się niczym od naszego.
Andrzeja już nie ma. Kiedy piszę te sło- wa, Andrzej stoi (jego urna z prochami) gdzieś pomiędzy książkami w jednej z biblio- tek Wrocławia i czeka na pogrzeb, swój pogrzeb. Bo jak pisał w swoich felietoema- tach: W „salonie mych myśli” jak zwykle wszy- scy siedzą przy okrągłym stole. Uśmiech na twarzy, a biało-czarne myśli tak, jakby na czole. Przy okrągłym stole wszyscy sobie siedzą, za chwilę coś nam powiedzą, ale po kolei, tak jak na kolei. Zależy, co komu wpad- nie do głowy, wtedy usłyszymy ten tekst na wskroś salonowy. Wszyscy razem siedzą przy okrągłym stole i spokojnie czekają na swoją kolej. [...]
A przy okrągłym stole siedzą one: błękit- nooka i złotowłosa Wiosna, piwnooka jak heban czarnowłosa Luna. I siedzą oni, filozof Pan Niewtwór i asystent Daniel Spaniel. I siedzi on, nasz Autor, budowniczy i komandor „salonu mych myśli”. Tak sobie siedzi i może, i może tak sobie myśli: „Niech się cały ten świat dowie, że poezja żyje w słowie”: [...]
Człowiek się rodzi i odchodzi
przez całe życie gdera i gdera
a raz umiera jakby to było co dzień
i jeden jest rozkaz od współczesnego Homera aby się nigdy nie rodzić [...]
Słowa te napisał już po moich odwiedzi- nach w szpitalu, kiedy był jeszcze pełen werwy, nadziei, wiary, z głową pełną pomy- słów...
Andrzej Bartyński w czasie II wojny światowej był zaprzysiężonym, małoletnim żołnierzem Armii Krajowej (pseudonim Orlik), osadzonym w hitlerowskim więzieniu we Lwowie. W roku 1943 stracił całkowicie wzrok w czasie przesłuchania przez gestapo.
W 1946 roku wyjechał ze Lwowa do Wrocławia. Ukończył Wydział filologii pol- skiej na Uniwersytecie Wrocławskim.
W 1956 roku był współzałożycielem Wrocławskiej Grupy Artystycznej „Dlaczego
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
15
nie”, skupiającą młodych poetów, prozaików, aktorów i artystów plastyków, a w 1970 roku wraz z poetą i dramaturgiem Henry- kiem Gałą założyli teatr słowa i pieśni „Poeci na estradzie”.
Był członkiem wielu stowarzyszeń i or- ganizacji: Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, Klubu Inteligencji Niewidomej RP, Polskiego Związku Niewidomych, Związku Inwalidów Wojennych (stopień oficerski i patent Weterana Walk o Niepodległość i Wolność Ojczyzny), Związku Ociemniałych Żołnierzy. Był działaczem kultury, społeczni- kiem, działaczem na rzecz równouprawnie- nia osób niepełnosprawnych.
Jako poeta debiutował w 1956 roku wierszem „Rapsod o Jesieninie”, opubliko- wanym we wrocławskim czasopiśmie „Życie Uniwersytetu”. Jego dorobek literacki obej- muje kilkadziesiąt książek.
Za swoją działalność odznaczony wielo- ma orderami i medalami: Krzyżem Koman- dorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzy- żem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Partyzanckim, Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Armii Krajowej, Złotym Medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju”, Srebrnym Medalem „Za Zasługi dla Obronno- ści Kraju”, Medalem Komisji Edukacji Naro- dowej, Medalem „Pro Memoria”, Srebrnym Medalem „Opiekun Miejsc Pamięci Narodo- wej”, Medalem Zwycięstwa i Wolność, Od- znaką „Syn Pułku”. W 2010 roku otrzymał srebrny medal Zasłużony dla Kultury Gloria Artis; a w 2013 roku otrzymał medal Pro Patria i odznakę honorową złotą Zasłużony dla Województwa Dolnośląskiego.
Był wielokrotnym laureatem krajowych festiwali poetyckich, m.in. „Kłodzkiej Wiosny Poetyckiej”.
W 1974 roku otrzymał stypendium rządu włoskiego, a w 1979 roku stypendium Mini- sterstwa Kultury i Sztuki na pobyt w ZSRR.
W 1984 roku otrzymał nagrodę Miasta Wrocławia za osiągnięcia literackie. W roku 2001 - był nominowany do międzynarodo- wej nagrody literackiej Filantrop oraz otrzy- mał Nagrodę Październikową Wrocławia - Dla Najlepszych, nadaną przez Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury.
W 2007 roku został laureatem Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dziedzinie literatury. W roku 2009 otrzy- mał nagrodę literacką im. Ks. Jana Twardow- skiego za najciekawszy tom poezji - Piętna- ście dni w Dusznikach a nasz dom w Polanicy.
Człowiek Roku 2009 Polskiego Związku Niewidomych. Za szczególne osiągnięcia w dziedzinie kultury został w listopadzie 2009 roku uhonorowany Nagrodą Marszałka Województwa Dolnośląskiego.
Honorowy obywatel miasta Polanica Zdrój, od 2003 roku pomysłodawca, twórca i współorganizator corocznych międzynaro- dowych festiwali poezji odbywających się w Polanicy Zdroju „Poeci bez granic”.
Po jego rezygnacji z funkcji Prezesa Za- rządu członkowie Dolnośląskiego Oddziału ZLP przyznali mu tytuł Honorowego Prezesa DO ZLP.
Zmarł we Wrocławiu, 16 czerwca 2018 roku, po południu...
Numer 7(263) lipiec 2018
16 Józef Baran
Spadając, patrzeć w gwiazdy c)
(fragmenty)
Jesień. Pojawia się na równinie najwier- niejsza baletnica - mgła i chce tańczyć; ale nie uświadczysz wokół żywego ducha... - mówi mi poetka, która sama jest mgłą, ale z krwi i kości; żyje w równym stopniu realno- ścią, co marzeniem.
Leśmian napisał tyle pięknych wierszy o mgle nierozeznawce, daremnie usiłującej przeistoczyć się w coś realnego.
Malarstwo Turnera to również opowieść o naszym wyłanianiu się z mgły żywiołów i stawaniu się konkretną formą ludzką, by po jakimś czasie powrócić do żywiołów i rozto- pić się we Wszystkim.
Jak marne jest życie, widać w listopadzie, gdy spadają liście z drzew oraz ludzie, a na wierzch wychodzi naga prawda o bycie. Dlatego tak potrzebni są magicy, artyści, księża, dekoratorzy... i muzy.
Święto Zmarłych 2009
Borzęcin. Zmarli wchodzą z butami w sen, chodzą po Świecie w czapkach nie- widkach i co krok zaczepiają człowieka, nie dając mu spokoju; temu masz zapalić świecz- kę, tamtemu znicz, jeszcze innemu ogarek pamięci. A w cmentarnej alejce dopalają się bukowe i topolowe świece i sam nie wiesz, czy jeszcze naprawdę jesteś, czy rozpłynąłeś się w złotej jesiennej poświacie, gdy tak unosisz się lekko parę centymetrów nad ziemią...
Cmentarz
zamieszkaliście na wysepce oblanej zewsząd milczeniem oswojeni przez śmierć
głusi na nieustanny tętent czasu podobno o północy
na spróchniałej podłodze kostnicy
przysmażacie wiatr w tyglach czaszek
czasem zabłądzi do was pomylony Wiktor zagra na organkach
raz do roku
ubrani w niemodne garnitury oczekujecie kolejnych świeczek kwiatów i kondolencji
bo przypływamy do was na żałobnych ło- dziach
pozostawiamy na brzegu skrzypiące wiosła pozy
rozbieramy się z masek
jest cicho toteż daleko słychać pękające szrapnele płaczu
to odbywają się z wami nasze najszczersze rozmowy
(1969)
Listy z przeszłości
Znajoma spotkała po latach przyjaciela swego zmarłego ojca, który podzielił się z nią nieznanymi szczegółami z życia jej rodzica sprzed trzydziestu lat. Potem powiedziała do mnie: - Czy to nie piękne, że nasi znajomi noszą w sercu listy z wiadomościami od naszych dawno zmarłych ukochanych, żeby je doręczyć po latach, w najmniej oczekiwa- nych momentach?
Listopad poetycki
Cztery dni w Poznaniu na XXXII Listopa- dzie Poetyckim zorganizowanym z poznań- ską precyzją przez Zbyszka Gordzieja, preze- sa tamtejszego ZLP. Byłem tam jedynym zaproszonym poetą ze Stowarzyszenia Pisa- rzy Polskich, ale guzik mnie obchodzą po- działy sprzed 20 lat, więc zdecydowałem się przyjąć zaproszenie. Lubię Poznań, spotkało mnie tu sporo miłych niespodzianek. Tym razem miłą niespodzianką był pierwszy egzemplarz pięknie wydanego właśnie w Poznaniu tomiku „Rondo”. Wygłaszałem referat „Poezja i empatia”. Po latach mogłem sobie odnowić twarze sympatycznych kole- gów: Andrzeja Dębkowskiego, Jasia Wiet- namczyka, Hatifa Janabi, Jurka Fryckowskie- go, Birute Jonuskaite — poetki, pisarki, wice- prezeski związku pisarzy na Litwie; trochę piłem wódkę, trochę się szwarcowałem; miałem bardzo udane spotkania autorskie w Słupi...
Prosto z Poznania przyjazd do krakow- skiej Piwnicy Pod Baranami, gdzie odbyła się promocja mojego nowego zbioru wierszy i powieści Eli Wojnarowskiej „Pod bezkres- nym niebem”. Piwnica zatłoczona, piosenki, dowcipna konferansjerka Marka Pacuły. Mówił o moim tomiku Henryk Siewierski, z którym ostatnio widziałem się w Brazylii, a teraz przyleciał na dwa tygodnie do Krakowa z profesorskimi wykładami, zaproszony przez Uniwersytet Jagielloński.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Listopad. Niebo jak wieko trumny. Itak codziennie...
Święte przymierze
Wreszcie prawdziwa zima: śniegu skrzypią pod butami...
Borzęcin. Święte Przymierze dla równi- ny, pod śnieżną kołderką śpią w pokojowym współistnieniu pola tak jeszcze niedawno pokrajane miedzami, niekiedy zwaśnione. Nie widać, czyje pole i czyje zagony i do kogo należą, wszystko wspólne; nie uświadczysz granic między gospodarstwami; a „spisuje to Święte Przymierze Jan z kapliczki na rozsta- jach” (słowa z mojego debiutanckiego wier- sza z roku 1967).
Śpią też snem wiecznym groby i grobow- ce. Święte przymierze dla skłóconych za życia, dla biednych i bogatych, wszyscy stali się równi na cmentarzu w Borzęcinie przy- sypanym białą kołdrą.
Wieczorem, gdy przechodzę obok cmen- tarza, widzę parę ogieńków zniczy, które zdają się łączyć z białą ciszą i strzelać prosto w niebo.
Moje zimy zapamiętane z dzieciństwa, z młodości i z lat dojrzałych łączą się w sercu - w rytmie skrzypu butów - w jakieś jedno, wszechobejmująco ciepłe, choć nostalgiczne wspomnienie...
Niebo też zapada w zimowy sen ze słoń- cem-niedźwiedziem w środku niebieskiej gawry. I nadchodzą niekiedy tygodnie tak depresyjne, że trzeba ludzi trzymać z dala od sznurów i noży, żeby się nie powywieszali i nie pokrajali...
Właśnie taki tydzień mija: wnuki chore, córka Asia chora, żona Zosia, która pojechała do sanatorium w Busku zdrowa, wraca total- nie chora, grypa szaleje nie tylko w Napra- wie, ale w całej Polsce, deszcz i jesienna wilgoć po mrozach, napastują mnie obolało- ści jelitowo-żołądkowe, sąsiad u góry wierci całymi godzinami w ścianach swojego M-4i w mojej głowie, tak że trzeba uciekać gdzieś z domu, ale gdzie, gdy wszędzie można się zainfekować?...
Odchamianie poprzez ukulturalnianie to jeden z antybiotyków na grudniowe mano- rie.. Czy nie dlatego malujemy, piszemy, czytamy, śpiewamy, żeby się uodpornić na grypę nudy i marazmu?
Wspaniały Jerzy Trela w roli tytułowej sztuki lonesco „Król umiera” w Teatrze Starym. Prosty, wstrząsający pomysł autora, opowiadającego o tym, jak ktoś, kto miał wszystko - traci wszystko, jak wali mu się świat: jak to przebiega etapami i co z tego wynika...
Premiera wyskokowej „Piosenki wysko- kowej” do moich słów i muzyki Andrzeja Zaryckiego w Piwnicy Pod Baranami, wy- śpiewana przez Beatę Paluch.
W niedzielę przed południem poruszają- ce wiersze Brodskiego w salonie poetyckim Anny Dymnej w wykonaniu Radziwiłowicza (recytacje) i Mirka Czyżykiewicza (piosenki). Z jakąż kosmiczną nonszalancją, prawie z rękami w kieszeniach, pisze Brodski o życiu i śmierci!
gwiazdki
cdn.
Numer 7(263) lipiec 2018
Recenzje 17 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 W poszukiwaniu prasensów słów Zanim przejdziemy do prezentacji tomi- ku poezji autorstwa Stanisława Czerniaka pt. „Iskra buntu”, musimy dokonać pewnego wyjaśnienia, gdyż autor jest profesjonalnym filozofem i swą twórczość literacką traktuje jako formę filozoficznego patrzenia na świat, daleko odbiegając od obowiązujących stan- dardów poetyckich. Stosując metodę feno- menologicznego oglądu świata Edmunda Husserla oraz mówiąc językiem Martina Heideggera: staje w „prześwicie” pomiędzy byciem a bytami składającymi się na nasz ludzki świat, który dzielimy z ciałami fizycz- nymi i innymi istotami żywymi: roślinami, zwierzętami, ale i wytworami duchowymi naszej kultury oraz narzędziami technolo- gicznymi, które nas przedłużają w świat ducha i przyrody: robotami, awatarami, cyborgami. Poeta staje więc w tym, co myśli- ciele za Emilem Laskiem nazywają „różnicą ontyczno-ontologiczną” między byciem oraz bytami przez ludzki aparat percepcji już postrzeżonymi i zracjonalizowanymi, którym ich „jest” udziela właśnie „bycie tych bytów”. Bycia jednak nie da się pojąć, ale można go jakoś przedrefleksyjnie odczuwać, intuityw- nie doświadczać, i najlepiej jest go określać jako „Nicość”, z której można w nieskończo- ność wydobywać kolejne formy naszego świata, ale i innych światów alternatywnych, których najczęściej poszukują artyści swoją wyjątkową wyobraźnią oraz talentem. Po- zwala on im więcej widzieć, słyszeć, smako- wać, czuć daleko więcej od przeciętnego człowieka. Są oni w pewnym sensie osobami nadwrażliwymi i stąd u nich ta umiejętność działania artystycznego, uchylającego tajem- nice zawarte w byciu naszego ludzkiego świata. W tym procederze artyści mogą się uczyć odmiennego oglądu świata od innych istot żywych, czy inteligentnych, np. roślin, zwierząt, robotów, a może i aniołów, jeśli w ich istnienie wierzą, podglądając ich sposoby unaoczniania sobie przez nie świata – „świat dla nich”. Rzecz jasna, że przy rozbudowanej wyobraźni na miarę refleksji filozoficznej artyści mogą więcej czuć i dostrzegać poza i pomiędzy elementami „rzeczywistości dla nas”, którą tworzymy w szeroko rozumia- nych procesach poznawania, komunikowa- nia się i konstytuowania naszego ludzkiego świata, choć wiemy, że inne istoty żywe inaczej konstytuują swoje światy życia. Częste podboje ich środowisk życia przez człowieka prowadza do konfliktów z nimi, ale najczęściej człowiek siłą technologii i antropocentrycznej wyniosłości oraz chytro- ści odsyła je do nie-bytu, czyli nicestwia – obraca w „Nicość”, ubożąc nasz świat w swej różnorodności, która mogłaby kiedyś być naszą alternatywą życia i kooperacji z nimi w walce o przetrwanie. Sądzimy, że to krótkie opisanie horyzontu uprawiania poezji przez warszawskiego profesora filozofii będzie pomocne przy analizie zawartości jego tomi- ku wierszy. Utwór otwierający tomik traktuje o pi- ramidzie jako metaforycznym miejscu życia wiecznego, którego nie ma, bo pomimo zabiegów mumifikacyjnych ulega ono po wiekach destrukcji. To doświadczenie poety prowadzi go do zdystansowania się do świa- ta, do którego naszym życiem jesteśmy „przylepieni”. Jedyne co tu staje się pewne, że świadomość upływu czasu oraz śmierci rodzi ze zwierzęcia człowieka. To wynik doświad- czanej nieustannie wszechwładzy czasu, który człowieka rodzi, upływając. Odzyski- wania siebie i świata polega zatem na zwal- nianiu tego upływu. Dlatego – konstatuje poeta – filozofia dzisiaj staje się mumią, której ludzie się boją i chcą ją zupełnie unice- stwić. Świat w konsekwencji lewituje w próżni i wszystko w nim traci znaczenie i dlatego, by mógł zmartwychwstać, należy odzyskiwać jego sensy. W przeciwnym razie czeka nas „życie bez siebie”, na styku bytu i niebytu, gdzie człowiek przyjmuje maski bytowania, które stają się dla niego różnymi modus vivendi. Człowiek próbuje nazywać swoje członki, choć te podziały tkwią głęboko w logosie Kosmosu. Poezja w takiej sytuacji egzystencjalnej staje się „drogą odzyskiwania znaczenia”, ale jest bezradna, bo kiedyś umiera, a wraz z jej śmiercią rozpada się pierwotny porządek ludzkiego świata. Takie usytuowanie poezji względem człowieka pozwala przypuszczać, że Czerniak buduje nowy typ doświadczenia fenomeno- logicznego, w którym słowa w takim dyskur- sie poetyckim pomiędzy byciem i bytami mogą odbudowywać aprioryczność naszego istnienia w świecie. W utworze pt. „Wiersz (VII)” możemy przeczytać: Słowa się zużywa- ją / od tworzenia zdań, / więc potrzebne jest pisanie wierszy, / aby w czymś w rodzaju, / zdziwienia (jako wyuzdania) / przywrócić je do użytku. Cytat ten dobrze oddaje usytuowanie po- ezji tworzonej przez autora, bo pokazuje, że słowa wyłaniają z nicości to, co znajduje się pomiędzy światem i jego językową interpre- tacją i tam właśnie powstaje pierwotnie „ludzkie znaczenie słów” wraz z ich formą aprioryczną. Pisanie wierszy tak na dobrą sprawę jest po to, by oswajać czas, który nie jest święty, a istnieje szansa, że można prze- kroczyć jego egzystencjalne ograniczenia. Tworzenie wierszy – sugeruje autor – jest jakby „łowieniem meteorytów”, z których okruchów tworzone są sensy w przestrze- niach „białych ścian ducha” ludzkiego. Bu- dowanie wiersza odbywa się bowiem między jawą i snem, a nawet życiem i śmiercią, bo w człowieku żyje jako pasożyt to coś, co w końcu go zabije, i nawet przeszkadza podczas „błogiego spaceru” po otaczających nas zakątkach świata. Doświadczanie bezpo- średnie świata polegające na jego „zagady- waniu wierszem” stanowi proces śledzenia jego zdarzania się poza kategoriami bytu i niebytu oraz poznawania i poznania. „Wiersz, nowe wydarzenie – pisze poeta – / na granicy / ciała i języka”. Nierzadko bo- wiem poezja skazana jest tu na niepowodze- nie. Jednak „dobry wiersz” – konstatuje Czerniak – pisząc: (...) zazwyczaj sam / wyła- nia się / z nicości. // Nic na siłę, / oto bierny akt / tworzenia. / (...). Język bowiem to resi- duum, gdzie jeszcze pojawia się prawda. Tym miejscem bywa właśnie poezja, kiedy uwal- nia się od lirycznych pragnień jej autor. Natomiast kiedy wiersze dostaną się do Sieci następuje – według warszawskiego poety – rozproszenie „mojego ja”, które przeradza się w przysłowiowego Golema i wtedy trudno świat stwarzać na nowo, bo pewnie poetę zastępują wyrafinowane aplikacje kompute- rowe i aktywni ich użytkownicy. Dla trafnego funkcjonowania języka nieodzowne staje się testowanie sensów słów i pilnowanie, by precyzyjnie trafiały w rzeczy i to jest zada- niem właśnie poety – wyjaśnia autor. Świat przy obecnej dekonstrukcji pod- miotu ludzkiego do samych władz poznaw- czych ciągle ociera się o „Nicość”, nieustannie sytuuje poetę między bytem i niebytem, uchyla możliwości oglądania światów alter- natywnych, szczególnie wtedy, kiedy te władze poznawcze penetrują przestrzenie kosmiczne. Istnienie podmiotu – jego „byto- wania-w-świecie” – nie wystarcza by sięgnąć całościowego „bycia siebie i świata”. Tam poezja odnajduje odmienne porządki wymy- kające się słowom, a nawet intuicjom po- znawczym. W wierszu pt. „Doświadczenie” możemy przeczytać: Nie ma szczebli bytu i poznania, / jest samo doświadczenie, / po- strzępione lub rozmyte. // Tak, to się wydarzy- ło, tam byłem i widziałem, / przedtem, potem, / mieszają się porządki. // Między nimi / wyobraźnia / szamocze się, / nie pojmuje. / (...) Ktoś inny nas obserwuje / zapewne / spoza świata, / lecz czy świat się przytrafia / wy- obraźni / naprawdę? Marzenia o zmartwychwstaniu dotyczą w takiej perspektywie oglądu poetyckiego bytowania świata muszą dotyczyć wszyst- kich istot żywych, bo to miałoby sens w wieczności. Pojedynczość bowiem z natury jest śmiertelna, a jedynie jej momenty ideal- ne mogłyby żyć wiecznie wraz ze światami, w których uczestniczyły w istnieniu i nada- wały mu sensy jednostkowe. Jednak problem się komplikuje, kiedy poeta próbuje obser- wować świat z pespektywy dronu i robota, które w pewnym sensie przedłużają i zastę- pują nasze istnienie. Jednak tym tworom inteligentnym brak emocji nadających sens jednostkowemu istnieniu i wydarzaniu się świata, które je otacza. Przestrzeń kosmiczna traci obecnie sens metafizyczny, a więc i siłę sensotwórczą, przekształcając się w „ciemny sens” – w języku ciemnej materii kosmicznej. Poeta i tu porusza się w „Nicości”, a wyłania- ne byty kosmiczne toną w odmętach zna- czeń, co powoduje, że i w języku traktującym o nich „butwieją sensy”. W poezji Czerniaka wizja kosmosu i świata Newtona oraz Kanta ulega destrukcji, co wyjaśnia współczesne wykorzenienie człowieka z „bycia-w-świecie” i domaga się nowego zakorzeniania w spo- sób, jaki przedstawiają współczesne nauki, z czym próbuje dyskutować poeta, badając wierszem te przestrzenie na ile jest to moż- liwe i wykonalne. Możliwości poznawania i przeżywania świata są bowiem nieskończo- ne, a fakt „bywania poetą” zabezpiecza czło- wieka przed przysłowiowym dogmatyzmem ontologicznym i epistemologicznym. (Dokończenie na stronie 18) 18 Recenzje Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 W poszukiwaniu prasensów słów (Dokończenie ze strony 17) W tych wierszach, które pojawiają się jak „krople potu” na jego ciele, brodzi wąską ścieżką między byciem i kolejnymi formami bytowania świat w poszukiwaniu nowego Lebensweltu dla człowieka współczesnego wraz ze wszystkimi istotami żywymi, z któ- rymi zamieszkujemy i zamieszkiwaliśmy nasze wcześniejsze, kolejne „światy życia”. Zastanawia się również nad tym, jak te świa- ty kształtowały wiarę ludzi w „bogów– ojców” obiecujących zbawienie. Wynikiem takich doświadczeń filozofują- cego poety jest świadomość dekonstrukcji jego „ja”, a pojawia się w to miejsce „mnie” – tego momentu intymnie osobistego, stano- wiącego naszą ludzką zwierzęcość, pozwala- jącą przekraczać wszystkie historyczne zaszłości kondycji ludzkiej „w–świecie”. Wtedy dla człowieka ważne staje się bowiem pytanie: „co będzie potem?” A więc w konse- kwencji buduje na to „potem” jako „przed- stawiciel klasy średniej” grobowce, pomniki, by odrodzić po śmierci pożądanie aktu mał- żeństwa i panowania nad bliskimi. Wszystkie tego typu doświadczenia sprawiają, że poecie bliskim staje się wariabilizm, a więc „stawa- nie się” jako przejaw działania bycia na bytowanie bytów tworzących ten nasz świat. Na takim poziomie oglądu świata wszystko staje się możliwe, bo u podstawy świat widać leżącą materię, które: „jest tym, czym nie jest”, czyli nieskończoną możliwością stawa- nia się. Czas, przestrzeń, cel, przyczyna – to formy bytowania, w których materializuje się świat wokół człowieka. Dla takiego świata wspólną zasadą może być kod DNA – stano- wiący informację samą w sobie, dla siebie i dla ludzi oraz innych istot żywych, które stanowią coś na kształt wehikułów transpor- tujących ją poprzez bycie kolejnych generacji bytów. Nicość bycia to siostra bliźniacza śmierci – konstatuje poeta – popychająca świat wraz z człowiekiem ku boskości w wieczności. Tę ostatnią należałoby chyba rozumieć jako niekończącą się nigdy zmien- ność przysługujących jej atrybutów. To ko- lejne doświadczenie poety prowadzi go do konstatacji, że tak naprawdę jesteśmy „prze- cinkiem czasu kosmicznego”, pomiędzy różnymi jego całościami, w którym to miej- scu pytamy i badamy, ale i krzyczymy i prze- klinamy nasz los, a „gramatyka istnienia” i tak reguluje nasze bytowanie w byciu ko- smicznego uniwersum. W wierszu pt. „inter- punkcja/czas” dowiadujemy się np., że: Czasoprzestrzeń / kurczy się i kurczy. / Krop- ka. // Przecinek to nasz / osobny czas, / dany w wąskiej szparze / pomiędzy całościami // Dwukropek: tak ma być. / Pytajnik. Nie dopy- tuj się zbyt często. / Wykrzyknik. Krzyk. / Nigdy nie trwa zbyt długo. Na poziomie tak ukazującego się bycia można właściwie odwrócić upływ czasu, wracać do początków istnienia, ale i zrozu- mieć stałość piękna w obrazie, który był go zdeponował. Człowiek bowiem – twierdzi autor – to zwierzę (terytorialne), które ozna- cza okolice swojego istnienia „w–świecie”. Czyni to przy pomocy „wydzieliny sensu”, rozprzestrzeniając ten swój terytorializm bytowy w horyzoncie bycia. Wyrazem tego zachowania są nasze „ogrody kultury” kon- kurujące nieustannie z naturalnymi „ogro- dami przyrody”. Po nich biegamy w swym życiu jednostkowym pędzeni sprzecznymi siłami, np. miłości i wolności, czy rozumu i szaleństwa. Przywodząc na myśl pogląd Th. W. Adorno, Czerniak pokazuje jak sytuuje się jego język dyskursu poetyckiego. W wierszu pt. „Imiona” pisze: Adorno zalecał / używanie imion własnych / w relacjach z przedmiotami, / by przy okazji, niczym ptaki z klatki, / wy- puszczać je na wolność, / lub wyzwalać z niewolnictwa, / jak to się zdarzało ludziom / w starożytnym Rzymie. // (...) Przedmiot przywołany po imieniu, / zakłada Adorno, / otworzy się i odda / rozumowi, wyobraźni. // Lecz powstaje problem, / bo cała ta koncepcja / pojawiła się w rozprawach. / napisanych w krytykowanym języku / abstrakcyjnych pojęć, choćby takich jak „wolność”, /ufać im, nie ufać? // Na takich antynomiach wspiera się / filozofia, bez nich by upadła, wyraża / marze- nia, sprzeczności same w sobie, / także z samej głębi, / spod języka, znad języka. W tym utworze nie tylko autor sytuuje własne poetyzowanie świata, ale również ukazuje ścisły związek jego filozofii osobistej, stającej w opozycji do tradycji z jego liryką poetycką, która jakby idzie w parze z taką refleksją myślową. Poezja i filozofia Czernia- ka jakby wzajemnie się wspierają i wykonują ową robotę na poziomie przedustawnym, pilnując znaczenia używanych słów metodą pogłębionej do granic możliwości prafeno- menologicznej analizy doświadczenia pod- miotu ludzkiego. Warto w tym miejscu przytoczyć cały wiersz, od którego tomik wziął tytuł pt. „Iskra buntu”. Pozwala on zrozumieć podłoże filozoficzne tego rodzaju poetyki budowanej przez warszawskiego filozofa–poetę. Oto i on: Pochowano filozofię, / lecz ta nie rozpadła się / pokornie w proch, / lecz przybrała postać mumii. // Oto empiryzm – wrażenie niemal żywej szczęki; / materializm – szaty bez dra- stycznych uszkodzeń; / idealizm – podejrzenie, że czaszka nie jest pusta; / stoicyzm – podkur- czona zawadiacko noga raz na zawsze; / cynizm – jak gdyby cień uśmiechu pod adre- sem wszystkiego. // Ktoś musiał donieść o tym / na dwór króla, / z bronią w ręku / i z flaga- mi. // Wywlekli filozofię / z grobowca, / roz- strzelali i spalili // Wszyscy wiemy, że się tłumi, / z oczywistych względów, / nawet iskrę buntu / po śmierci. Nie trudno więc w takiej perspektywie oceny współczesnej kondycji filozofii nie podnosić buntu, bo przecież to właśnie filo- zofia (umiłowanie mądrości) zrodziła czło- wieka i ciągle go tworzy na miarę upływają- cego czasu. Jeśliby świat został bez filozofii, to jedynie zwierzęcość i jej chytrość stałaby się domeną kondycji człowieka „w–świecie”. I nawet wiara religijna nic by tu nie wskóra- ła, bo Bóg pozostawałby „ciągle nagi”, jak przysłowiowe „Nagie Że”. Na zakończenie warto podkreślić, że to wydawnictwo jest osobliwe, bo załączono w nim, w drugiej części książki, wybór wiersz z poprzednich tomów Czerniaka, tj. „Niagara” oraz z „Nagiego Że”. Zabieg ten jest o tyle ważny, że pozwala czytelnikowi zobaczyć inne perspektywy pracy poetyckiej autora, które prowadziły go do tego tomiku. Całość zamyka tekst poety pt. „Prasens a kondycja ludzka. Liryka jako laboratorium filozoficz- ne”, w którym prezentuje osobisty punkt widzenia na własną twórczość oraz cytuje trafne uwagi o niej M. Siwca, wcześniej wy- drukowany w czasopiśmie „Filo–Sofija” 2013, Nr 22, s. 91–97. Zaś na skrzydełkach tomiku zostały zamieszczone trafne meryto- rycznie wypowiedzi takich krytyków literac- kich jak: J. Drzewuckiego i K. Lisowskiego, oraz fragmenty recenzji wydawniczych profesorów: P. Dybla i A. Zieniewicza. Sądzi- my, że ich uwagi, analizy i oceny tej twórczo- ści wydatnie pomogą zrozumieć sens poezji warszawskiego filozofa w pogłębionym wymiarze. prof. Ignacy S. Fiut ________________________ Stanisław Czerniak, Iskra buntu, Wydawnictwo Rolewski, Nowa Wieś Nad Drwęcą 2017, wydanie drugie, s. 178. Praocean i ciepło domowego kominka Szczerość to u poetów „prawdziwych” zjawisko wcale nieczęste. Andrzej Kosmow- ski jest dojmująco szczery. To, oczywiście, nic nadzwyczajnego, po prostu operowanie sobą pośród innych podmiotów. Kto nie wierzy, niech czyta wiersz „jak dwa dryfujące kontynenty” czy „powrót” (2). I wiele innych. Kolejne cechy stanowiące i formalne tej twórczości – a jest to piąty tom poety – to swoboda i naturalność posługiwania się frazą, przywoływania symboli, odniesień literackich, historycznych, muzycznych, żelazna logika wywodu, pewna fabularność, która sprawia, że wiersze są długie, jak na dzisiejsze standardy, często nie mieszczące się na stronicy, a nawet dwóch. Otrzymujemy poezję czystą, przeźroczystą myślowo, zna- czeniowo, a także graficznie, powściągliwą i odpowiedzialną z subtelnie przewijającą się warstwą metafizyczną. Zwornikiem bardzo prywatnych, wręcz osobistych wierszy sytuacyjnych jest morze, ocean – tytułowy Atlantyk, funkcjonujący jednako w różnych częściach globu, w Japonii czy Zachodniej Anglii, wszędzie tam służy swoją wypornością, niezatapialnością. Bądź właśnie pochłanialnością, napastliwością, metaforą nieposkromionego żywiołu – źró- dła życia, ale też obsesji graniczącej z obłę- dem. Na tak rozpięty blejtram nakładają się fale metafizyki. Kosmowski wykonuje swoją liryczną powinność na własny rachunek, nie szuka (współodpowiedzialnych) wspólni- ków. Wszelkim przejawom żywiołu przeciw- stawia się w pojedynkę, mężny jak sam Joseph Conrad! Jest przy tym realistą, zna kondycję psychiczną własną i środowiska, społeczeństwa. Nie oczekuje cudu. Jeśli pisze:
(...) niespodziewanie odnajduję siebie w samym środku magicznego kręgu wokoł wirują białe lilie niewinne jak najbardziej wyuzdane z obietnic życia poddaję się ich rytmowi nieomal tańczę tańczę (...)
(korepetycje z rzeczywistości pod krzyżem południa) deklaruje wiarę w rzeczywistość nadrealną, przekraczającą doświadczenie. Nie jest to przecież świat oderwany, a raczej stymulator i kierunkowskaz „obietnic życia”. A może wszystko jest „balansowaniem na krawędzi snu” z wiersza „port”? To wielce prawdopodobne. Metafizyka fal, jawiący się nam praocean, szczypta surrealizmu...
Zdarzy się natrafić w tej książce na po- etyckie drżenie, niepewność, obawę o stabili- zację, czytamy wtedy o pułapce, wydarze- niach niespodziewanych, nieprzewidywalno- ści, rozpaczy i spazmatyzmie. Jednak tonem dominującym jest wiara w sens weryfikowa- ny ustawicznym stawianiem pytań. Poeta (przy użyciu figury podmiotu lirycznego) prowadzi dyskurs z samym sobą. Nie kłóci się, nie wyrzeka, raczej jest życzliwym ob- serwatorem, czasem suflerem, mawia: „wszystko było możliwe”, „podobne dajesz świadectwo”, uspokaja jak przyjacielskie poklepywanie po ramieniu:
jeszcze wczoraj byłeś na cape of good hope gdzie swobodny i wyluzowany struś
nagle nonszalancko wystrzelił rakietę szyi
i uszczypnął cię w prawy pośladek
no w dupę
mówiąc po prostu
(ten twój błyskawiczny obronny obrót na pięcie był doprawdy mistrzowski)
(„przylądek dobrej nadziei 2”)
W tym nurcie wszystko jest prywatne, boleśnie własne, jak w wierszu „noc”: wokół mrok hotelowego pokoju / a jednocześnie dziwne uczucie / że prawdziwe ciemności/ pulsują niecierpliwie / pod moją skórą (...).
Powroty do dzieciństwa, wywodzenie z niego kształtu świata. Stan naszej (swojej) psychiki pięknie i prawdziwie, uniwersalnie kreśli poeta w wierszu „powrót”, przytaczam go w całości:
gdziekolwiek zawiodły mnie wiatry
zawsze byłem tutaj
a dzisiaj gdy moja dostojnie spatynowana łajba bezpiecznie kolebie się
w macierzystym porcie
nie ma mnie nigdzie
i tylko atlantyk czasami
zwodniczo przyzywa fastrygując falbany zagniewanych fal na zamkniętym akwenie mojej czaszki
znajomy lekarz uspokaja to tylko nadciśnienie
Warto zwrócić uwagę na dyskretny humor w tej twórczości i pewną dozę prześmiewczo- ści, świadczącej o dystansie do siebie: jeszcze wytarta walizka / nie została wyciągnięta z pawlacza / a już mnie coraz mniej albo wycią- gam z walizki (ach, ta walizka! — przyp. P.K.) / moje pieczołowicie złożone w kostkę / życie // żelazkiem pożyczonym z recepcji / próbuję odprasowóać / niezliczone załamania i kanty.
ANDRZEJ KOSMOWSKI
Atlantyk jest wszędzie
Kolory w tym tomie: bury, szarobury, biały, najbielszy, szkarłatny, pożółkły, czarny, trupioblady... Z tej swoistej (nastrojowo i psychologicznie) palety udaje się Kosmow- skiemu wydobyć malarskość i dynamikę odczuć estetycznych:
bure wody niespiesznie przecinane lemieszem promu
długa bruzda za rufą
jak szkarłatne piętno noża jak splątane nerwy
jak przeznaczenie
ucieka na dziób
osławione białe skały dover niedbale tańczące matelota na chybotliwej linie horyzontu (...)
(„morska nawigacja do dover”)
Wciąż pierwszoplanowa, żywa relacja woda (praocean) - my. W innym miejscu Morze Jońskie prawdopodobnie słucha też / niespokojnych pieśni naszej krwi.
Oceany, kontynenty, podróże, słowem otwarty świat kontra (albo - i) cicha muzycz- ka / domowych robótek / niech żyje czwarty wymiar („Czwarty wymiar” - pismo redago- wane przez Renę Marciniak, żonę poety.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
19
PS. O tej książce poetyckiej pisali w ubie- głym roku Aleksander Nawrocki w „Poezji dzisiaj” i Andrzej Wołosewicz na Portalu pisarze.pl. Dobrze pisali. Bo to godna polece- nia lektura.
Paweł Kubiak
Andrzej Kosmowski, „Atlantyk jest wszędzie”. Na okładce obraz Marii Wollenberg-Kluza „Gest”, Staromiejski Dom Kultury, Warszawa 2016.
Janusz
Orlikowski Przypadek i Bóg
1.
a co jeżeli przypadek rządzi naszym życiem nie dbający nawet o to
by poszukać podstaw swojej władzy
i dyktat nazywa wolnością
jemu jest wszystko jedno ilość utraconych nadziei czy radości z każdego dnia jest taki sam
jakże więc mu zaufać
skoro wolny robi co chce
i nawet nie wie kiedy mu co odpowiada
w końcu jest przypadkiem może nam odpowiedzieć
i będzie zimny jak stal jeżeli w niego uwierzyć
jednak co jeżeli przypadek rządzi naszym życiem? byłoby tak jak wspomniałem nadzieja i radość
odchodzą do lamusa
2.
a Bóg nie po jest by zadać racji cierpieniu wręcz odwrotnie i to odpowiedź na nic którym karmi się przypadek i udaje
że był pierwszy
nic to tylko niechęć Boga
do ingerencji w naszą wolną wolę
którą nas obdarzył
inaczej by nas zniewolił
w to nic wpada przypadek
Numer 7(263) lipiec 2018
Pogodny mądrym smutkiem
Matki obwąchują swoje dzieci Apo chwili Dają sobie zmieniać pieluszki
Anna Dominiak
Chyba najsilniejszym nurtem tematycznym nowego zbioru wierszy Tomasza Jastruna „Naprzeciw siebie” są motywy starości i przemi- jania, nieodwracalny bieg lat żłobiący bruzdy, które przerażają przy każdym spojrzeniu w lustro. Ale tom ten jest w jakimś sensie albu- mem mieszczącym sugestywne, choć naszkico- wane oszczędną formułą obrazy dzieciństwa, nostalgiczne kadry z dalszej i całkiem nieodle- głej przeszłości, wrażenia zarejestrowane w pamięci zmysłów:
Słyszę jak ktoś otwiera okno Stoją w nim moi rodzice Mama woła na obiad (...)
(„Wołanie”) czy
Hotel Bristol patrzy na mnie Szklanym okiem
Pamięta jaki byłem gładki
Kiedy piłem tu kawę z mlekiem
A Krakowskim Przedmieściem Płynęły lata 70. ubiegłego wieku (...)
(„Przed szybą”)
W wierszach tych, podobnie jak we wcze- śniejszych zbiorach („Powitania i pożegnania”, „Jakby nigdy nic”), gęsto rozsiane są zdarzenia z intymnej biografii autora, ale też wyraźnie nasila się tu ton godzenia się z upływem czasu, próba odnalezienia się w kolejnej fazie istnie- nia.
W lirycznie opowiadanej historii istotne miejsce zajmują mocne figury Rodziców autora: Ojca (o którego życiu i śmierci pisał poeta we wcześniejszych zbiorach) oraz Matki, zmarłej przed trzema laty, z której odejściem poeta zmaga się również w tej książce. Dolegliwa antynomia przeszłości i coraz bardziej uwiera- jącej teraźniejszości gra tu bardzo wyraźnie, a
doświadczenie rozstania z nimi (nawet osiero- cenia, bo poeta nierzadko przywołuje dziecięcą perspektywę) stanowi jedną z istotniejszych refleksji. Być może wpływ na to ma nie tylko świeżo poniesiona strata, ale także widok własnego, przeczuwanego kresu, wokół którego uwaga poety krąży niemal obsesyjnie. I choć przemijanie jest przecież stanem permament- nym, myśl o nim w tym zbiorze znajduje nie- zwykle ostrą i dojmującą werbalizację. Ale co chyba najistotniejsze - poeta demonstruje tu umiejętność zracjonalizowania tej prawdy. Bolączki wyeksploatowanego i rdzewiejącego mechanizmu ciała opisuje bez rozpaczy, ponie- waż wobec tego nicującego stanu znajduje doskonałe antidotum - jest nim doświadczenie późnego ojcostwa, czułość, którą budzą dzieci, tkliwość wywołana ich pytaniami (na pozór tylko naiwnymi, bo przecież domagają się odpowiedzi, które nierzadko brzmią jak wy- rok):
czy wszyscy muszą umrzeć?
(..) Tak I teraz taka cisza
Dostałem zlecenie I wykonałem je.
(„Zlecenie”)
Kobieta i relacja z nią to także od zawsze nieobojętne poecie kwestie: miłość jako bli- skość emocjonalna i cielesna. Dlatego kobiety (ważne dla poety, ale też spotkane przypadko- wo) to również istotne bohaterki tego tomu. Uwodzi gładkość ich nagich nóg, ale już w tym sensualnym i estetycznym kadrze czai się zapowiedź rozpadu, bo przecież wkrótce ich piersi „przycupną jak dwie sędziwe papugi”, a one same, pochylając się nad rozkraczonym nad otchłanią stołem, zaczną „paplać o tym i o owym” („Stare kobiety”). Jest w tym wierszu jakaś beckettowska upiorność, w której tragizm staje się nośnikiem komizmu. Ale podkreślić trzeba, że poeta jest mistrzem w operowaniu tonami czułymi, subtelnym erotyzmem i potrafi ukazać skomplikowaną materię relacji, ze szczególnym akcentem na proces stygnięcia, oddalania:
Nie kocham ciebie
Po tej myśli taka cisza Że słychać Jak nicość oddycha
Nasze oddechy Jak kieszenie Wywrócone na drugą stronę
G„Nicość”)
Językowa architektura tych wierszy jest szlachetnie oszczędna, to komunikaty czytelne i przejrzyste, jakby patronował im Staff ze swoim postulatem wiersza prostego jak podanie ręki. Jastrun nigdy nie eksperymentował z liryczną formą, tu także pozostaje wierny poetyce bez- pretensjonalnej i klarownej. Te wiersze są jakby wydobywane z dna siebie, nie szyfrują wzru- szeń, nie kokietują wyrafinowaniem formy, nie tworzą komunikacyjnych barykad. Co absolut- nie nie oznacza, że zawierają banalne rozpozna- nia. Poeta swoje teksty puentuje przewrotnie, niekiedy demaskatorsko, sięgając często do
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
paradoksu, który pozwala wydobyć grotesko- wość życia i odsłonić jego pozory:
(...) Stajemy w oknie oniemiali Mrużymy oczy w słońcu
Potem siadamy do stołu 1 pożeramy Mięso zabitych zwierząt
(„Stypa”)
Wyraziste puenty odgrywają tu podwójną rolę: łagodzą gorycz, ale często przeciwnie - gaszą pogodny tok wiersza. Mimo jasności afirmatywność tych tekstów jest umiarkowana i nie przejawia się w tanich pocieszeniach, ale raczej w czułości, która tonuje dramat vanitas. W portretowaniu siebie poeta bywa często autoironiczny:
Jestem fabryką Która zaczyna się starzeć
/Powieki/
Kiedyś byłem fotogeniczny Teraz najlepiej wyglądam w ciemności (...)
(„Odwrót”)
Podjęty przez poetę namysł nad czasem ujmuje jego upływ w mikro i makroskali. Życie ludzkie wielokrotnie zderzone tu zostaje z rozmiarami kosmosu. Podkreślona jest też długowieczność rzeczy, trwalszych niż ludzkie historie:
W tomie wierszy wyjętym z półki Znajduję czarno-białe piórko Zamieszkałe między słowami
Cień skrzydła ptaka Rozbita skorupka w gnieździe
We wstecznym biegu świetlnych lat Narodziny naszej planety (...)
(„Piórko”)
Pulsująca groza nie odbiera jednak poecie zdolności widzenia drobnych sytuacji i zdarzeń budujących życie, choć i one kodują symptomy schyłku:
Patrzę spode łba
Jak czarna dorodna mucha
W przezroczystej sukience ze skrzydeł Odgrywa spektakl swojego życia Snuje plany na przyszłość
Ihałaśliwie kreśli w powietrzu Tajemne znaki (...)
(„Czarna mucha”)
Egzystencjalne lęki ukonkretniły się w tym zbiorze przejmująco. Przeszłość jako przestrzeń utraty i niedostępna wiedza o tym, co nadejdzie, napięcie i antynomia pomiędzy intensywnością istnienia a nieuchronnością Śmierci, a także samotność w obliczu tej świadomości znalazły swoje odbicie także w grafice okładki. Dwie kule: biała i czarna — symbole losu oraz zgeome- tryzowany zarys ludzkiej sylwetki. Obraz Joan- ny . Wiszniewskiej-Domańskiej znakomicie uchwycił właściwość tej poezji.
Tomasz Jastrun, Naprzeciw siebie. Wydaw- nictwo C£T, Toruń 2018, s. 70.
Numer 7(263) lipiec 2018
Filozofia
codzienności prof. Marii Szyszkowskiej (140)
Fot. Andrzej Dębkowski
Zespolony jest w naszej kulturze z demo- kracją, uznawaną za najwłaściwszy ustrój polityczny. Część myślicieli wykazuje jednak w swoich pracach, iż demokracja wymaga gospodarki o charakterze socjalistycznym. Trzeba podkreślić, że chodzi tu o socjalizm postulowany, na przykład, przez Leona Petrażyckiego, Edwarda Abramowskiego, Józefa Piłsudskiego czy wcześniej Kanta lub Mickiewicza. Z filozofii Kanta jego uczniowie wyprowadzili teorię socjalizmu, mającą źródło w kaniowskim nakazie moralnym, by traktować drugiego człowieka jako cel sam w sobie, wartość fundamentalną.
Czynnikiem determinującym przemiany gospodarcze jest świadomość człowieka. To ona kształtuje byt — a nie odwrotnie. Przepisy prawne są wcześniejsze od rozstrzygnięć ekonomicznych. Zachodzi więc następująca relacja: świadomość - przepisy prawne - sposób gospodarowania.
Koncepcji wolnego rynku towarzyszy mit człowieka nowoczesnego, który ma się cha- rakteryzować aprobatą dla liberalizmu eko- nomicznego i w skali wartości stawiać naj- wyżej człowieka bogatego. Szerzony kult młodości kalendarzowej zastępuje wartość przyznawaną mądrości, związanej raczej z wiekiem sędziwym niż z młodością biolo- giczną. Wbrew deklarowanemu pluralizmowi stanowisk i wieloświatopoglądowości - w dziedzinie ekonomicznej dochodzi u nas do głosu jeden pogląd.
Liberalizm ekonomiczny XIX wieku w znacznie większym stopniu cenił rozwój duchowy człowieka niż dzisiejszy neolibera- lizm. Na przykład, John Stuart Mill głosił, że człowiek ma zdobywać dobra materialne po to, by pohamować w odpowiednim momen- cie to dążenie i mając zapewniony byt - oddawać się rozwojowi duchowemu. Nie kwestionowano w XIX wieku pomocy pań- stwa, podkreślając, że powinna być skie- rowana na osoby nie dające sobie rady, jak również na obronę zwierząt przed możliwym sadyzmem człowieka. Neoliberalizm nato- miast rozwinął bezwzględność w dążeniu do bogacenia się, a więc zarazem stosunek do drugiego człowieka jako do konkurenta. Twórcy liberalizmu ekonomicznego w XIX
Filozofia
wieku domagali się, by prawo i państwo zezwalało jednostkom na swobodne działa- nia. Natomiast porządek prawny ma chronić podstawowe wartości, a mianowicie wol- ność, własność i bezpieczeństwo.
Nie jest prawdą, że jesteśmy zmuszeni dokonywać wyboru między gospodarką wolnorynkową a tą odmianą socjalizmu, który funkcjonował w czasach PRL. Teorii socjalizmu jest wiele. Krytyka systemu sprzed 1989 roku prowadzi do sytuacji w której wielu czuje się przymuszonych do deklarowania aprobaty dla liberalizmu eko- nomicznego. Narastają postawy konformi- styczne. Wolności nie gwarantuje państwo oparte na własności prywatnej.
Liberalizm ekonomiczny nie jest jedy- nym możliwym rozwiązaniem kwestii go- spodarczych. Wystarczy przypomnieć, że w okresie Polski niepodległej, czyli w okresie dwudziestolecia międzywojennego, wytwo- rzył się w Polsce silny ruch spółdzielczy, który jest obecnie likwidowany.
Funkcjonuje przeciwstawienie: komu- nizm - liberalizm, co staje się zniewalające dla tych, którzy nie chcą żyć w świecie wy- znaczanym przez korporacje i banki. Warto tu zaznaczyć, że głoszenie wartości wolnego rynku nie wiąże się w sposób konieczny z koncepcją państwa światopoglądowo neu- tralnego, rozdzielającego prawo i moralność, wielopartyjnego, które jedynie może gwaran- tować wolność człowiekowi. Z kolei rzeczni- cy pluralizmu światopoglądowego mogą być na przykład, zwolennikami zakładania spół- dzielni w rozmaitych sferach życia gospo- darczego. Nikła jest, niestety, wiedza o trady- cjach ruchu spółdzielczego w Polsce, by wymienić tu jedno tylko nazwisko - Edwarda Abramowskiego, mistrza Żeromskiego, który był nie tylko teoretykiem. W duchu jego poglądów rozwijano spółdzielczość w Polsce międzywojennej.
Edukacja i media sugerują nam, że pry- watyzacja to jeden z najistotniejszych ele- mentów prawidłowych reform gospodar- czych. Sugeruje się nam, że szukając źródeł przychodów należy prywatyzować gospo- darkę. Doprowadziło to nas do likwidacji fabryk, stoczni i hut, stawiając w sytuacji importera tych produktów, które wcześniej sami produkowaliśmy. Sugeruje się społe- czeństwu, że prywatyzacja stanowi istotny bodziec dla rozwoju rynków kapitałowych. Należy dodać, że nie formułuje się odpowie- dzi na dwa nasuwające się logicznie pytania. Po pierwsze, co dalej stanie się z naszą go- spodarką, gdy proces jej prywatyzacji zosta- nie zakończony? Po drugie, jak długo więk- szość naszego społeczeństwa wytrzyma skutki gospodarki neoliberalnej, to znaczy biedę i nędzę?
Sprowadzanie roli państwa do funkcji nocnego stróża, czego domagał się liberalizm dziewiętnastowieczny, nie może zadowalać tej części społeczeństwa, którą tworzą jed- nostki pozbawione praktycyzmu życiowego czy sprytu życiowego. Zmysł praktyczny nie jest typowy, na przykład, dla warstwy pisa- rzy i artystów. Opieka państwa nad twórca- mi, sprzeczna z ideologią neoliberalną, sprzy- jałaby rozwojowi warstwy inteligencji w Polsce, którą współtworzą pisarze i artyści.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
21
Nie jesteśmy w stanie zaskoczyć świat no- wymi rozwiązaniami cywilizacyjnymi, po- nieważ wymaga to dużych nakładów finan- sowych. Ale jesteśmy w stanie wnieść twór- cze elementy, na przykład, w obszarze litera- tury pięknej i sztuki, jak również filozofii.
Żadne ze stwierdzeń nie doczekało się takiego ośmieszenia, jak słynne żądanie Leppera: „Balcerowicz musi odejść”. Ten protest wobec gospodarki neoliberalnej - nawet w warunkach obecnego kryzysu fi- nansowego — nie jest podtrzymywany. Roz- wiązania ekonomiczne inne niż neoliberalne, mimo kryzysu, ocenia się często jako wyraz niechęci do postępu i nowoczesności. Dog- mat powszechnej prywatyzacji wiąże się z bezdusznością w traktowaniu drugiego człowieka.
Jednostki bogate stanowią kategorię osób uprzywilejowanych w ustroju neolibe- ralnym, aczkolwiek wartości materialne, które ktoś posiada nie są wyrazem jego wartości jako człowieka.
Najwyższy czas, by przemyśleć nadal ak- tualne teorie spółdzielczej formy własności. Świadomość konieczności dzielenia się do- chodami z innymi członkami jakiejś spół- dzielni wymaga wcześniejszych procesów edukacyjnych i sprzyja rozwojowi poczucia wspólnotowości.
Troska prawodawców o ludzi bogatych powinna zostać zastąpiona troską o każdego człowieka, ale nie sprzyja temu liberalizm ekonomiczny.
Odmawianie państwu prawa do inter- wencji w sferę życia ekonomicznego może prowadzić, jak się okazuje, do kryzysu. Jest to problem niezmiernie poważny, ponieważ załamania gospodarki neoliberalnej spadają na barki społeczeństwa. Poszczególne pań- stwa zaoferowały wszak pomoc bankom z budżetu, czyli z pieniędzy podatników. Chci- wość banków, lekkomyślność tzw. inwesto- rów została nagrodzona. Kwestionowana przez neoliberalizm własność państwowa okazała się przydatna. Ponadto neoliberalizm kwestionuje wartość wspólnotowości. Rywa- lizacja, indywidualna przedsiębiorczość, doprowadziła do dominacji tych, którzy nie są zdolni do myślenia kategoriami dobra całego społeczeństwa. Dyktatura osób najbo- gatszych wyrabia egoizm i podważa znacze- nie wartości duchowych. Już Arystoteles przestrzegał pisząc, iż demokracja przybiera postać zwyrodniałą, jeśli najbogatsi a nie najlepsi obejmują rządy w państwie.
Konkurencja oraz bezrobocie wywołały konflikt między młodszym a starszym poko- leniem. Młodsi żądają oddania przez starsze osoby miejsc pracy oraz twierdzą, że utrzy- mują emerytów i rencistów mimo, że prze- cież każdy pracuje na swoją późniejszą eme- ryturę czy rentę.
Neoliberalizm uprawniając pazerność i chciwość prowadzi do wojen oraz do nisz- czenia środowiska naturalnego.
Mani bupokowika
Numer 7(263) lipiec 2018
22 Kultura regionu
Przeszłość ula przyszłości
Dom Kultury w Zelowie przystąpił do realizacji projektu PRZESZŁOŚĆ DLA PRZYSZŁOŚCI, dofinansowanego ze środków Programu „Działaj Lokalnie” Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności realizowanego przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce oraz Stowarzyszenie Dobro- czynne „Razem”.
Głównym celem projektu, trwającego od 10 czerwca do 30 listopada 2018 roku, jest organizacja wydarzeń artystyczno-edukacyjnych, do- tyczących zwiększenia świadomości i podniesienia wiedzy wśród społeczności lokalnej w zakresie lokalnej historii i dziedzictwa kulturowego. Projekt obejmuje organizację trzech koncertów w ramach 24. edycji Koncertów Festiwalowych Zelów 2018 oraz dwie wystawy nawiązujące programowo do historycznego i kulturowego dziedzictwa nie tylko Polski, ale głównie Gminy Zelów i okolic.
Koncert muzyczny inaugurujący projekt odbędzie się w lipcu br. w kościele parafialnym w Wygiełzowie, natomiast dwa kolejne zostaną zor- ganizowane we wrześniu i w październiku br. w zelowskim kościele pw. M.B. Częstochowskiej.
Wystawy będą dostępne dla odwiedzających przez dwa miesiące, od września do października 2018 roku. Jedna z nich będzie nawiązywać do historii odzyskania niepodległości w naszym regionie oraz ukazywać m.in. historyczną pamięć o lokalnych bohaterach, którzy tworzyli nie tylko historię naszego regionu, ale i współtworzyli Państwo Polskie. Druga wystawa będzie ilustracją historii życia naszych rodziców, dziadków, pradziadków - historii kultur i tradycji Zelowa oraz jego najbliższych okolic.
AKADEMIA ROZWOJU
7 „ FILANTROPII W POLSCE ej Dziataj POLSKO-AMERYKAŃSKA POLISH-AMERICAN ( == SĄD) lokain FUNDACJA WOLNOŚCI FREEDOM FOUNDATION x _ [TI
Teatralna podróż, czyli „Lokomotywą po wiedzę”
Dzieci z zespołów teatralnych Domu Kultury uczestniczyły od marca do czerwca br. w projekcie ekologiczno-artystycznym „Lokomotywą po wiedzę”, organizowanym przez Łódzki Dom Kultury przy współpracy Domu Kultury w Zelowie. W ramach projektu odbyło się 5 typów warszta- tów artystyczno-ekologicznych, dzięki którym dzieci mogły zdobyć wiedzę i umiejętności z zakresu ekologicznego charakteru pracy artystycznej w dziedzinie teatru. Młodzi aktorzy poznali techniki konstruowania kostiumów teatralnych i elementów scenografii z materiałów odzyskanych. Wzięli udział w warsztatach aktorsko-teatralnych, prowadzonych przez solistkę łódzkiego Teatru Muzycznego. Podczas prelekcji o idei zrówno- ważonego zarządzania zasobami środowiska dowiedzieli się, od praktyków zaangażowanych od lat w działania proekologiczne, o wszystkich najważniejszych aspektach ochrony środowiska. Efektem finalnym prac warsztatowych był przygotowany przez dzieci, pod kierunkiem instruk- tora teatralnego pani Krystyny Mikołajczak, spektakl ekologiczny pt. Smog. Powstał on w oparciu o scenariusz K. Mikołajczak, który otrzymał II nagrodę w konkursie na scenariusz autorski ekologicznego spektaklu teatralnego. Przedstawienie zostało również wyróżnione w kon- kursie na wykonanie ekologicznego spektaklu teatralnego.
Czerwcowe premiery
Wieloletnią tradycją Domu Kultury w Zelowie są czerwcowe premiery teatralne. W tym roku, 20 czerwca, zelowska publiczność mogła obej- rzeć dwa przedstawienia: sztukę ekologiczną pt. Smog, zrealizowaną w ramach projektu ekologiczno-artystycznego dla dzieci z województwa łódzkiego Lokomotywą po wiedzę oraz Córkę Światłowidy — opartą na bajce Antoniego Józefa Glińskiego. W premierowych przedstawieniach wystąpiły dzieci z zespołów teatralnych Gwiazdki Pani Krysi i Tajemnica. Autorką scenariuszy i reżyserem spektakli jest Krystyna Mikołaj- czak, instruktor teatralny Domu Kultury.
„Przenikanie” Urszuli Pankowskiej
Urszula Pankowska, młoda, utalentowana artystka zaprezentowała w Galerii Collage Domu Kultury w Zelowie swoje niezwykłe prace - grafikę, rysunek i akwarele. Można było przekonać się, że dobrej sztuki nigdy nie jest za dużo. To ona kształtuje naszą wyobraźnię, uwrażliwia nas na to, co dzieje się wokoło, pozwala nam stawać się lepszymi ludźmi. Prace Pankowskiej, pełne ciepła, a zarazem pełne głębi, unaoczniają nam, jak wiele można wyrazić poprzez sztukę, sztukę o najwyższym poziomie artystycznym.
Urszula Pankowska urodziła się w Łasku. Studiowała Edukację Artystyczną w Zakresie Sztuk Plastycznych w Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. W roku 2007 obroniła dyplom, zrealizowany w Pracowni Grafiki Warsztatowej - Druku Wklęsłego. W latach 2010-2012 współpracowała z wydawnictwem „Kurza Stopka”. Od 2010 roku pracuje jako instruktor-plastyk w Klubie 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku, gdzie zainicjowała rozwój pracowni grafiki warsztatowej. Założycielka i opiekunka grupy artystycznej „Zakamarek”.
W roku 2017 otrzymała nagrodę za inspirację i opiekę artystyczną nad młodymi twórcami w XII Ogólnopolskim Konkursie „Twórczość plastyczna inspirowana muzyką dawną” w Kaliszu. W roku 2018 otrzymała wyróżnienie Ministra Obrony Narodowej na Festiwalu Sztuki Military — Art w Zamościu. Od wrze- śnia 2017 roku pracuje również w Szkole Podstawowej w Buczku.
Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018
Witryna 23 Gazeta Kulturalna Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka Numer 7(263) lipiec 2018 POEZJA Irena Batura, Minione, trwałe. Projekt okładki i stron tytułowych: Wiesław Szumiński. Oficyna SIGNI, Warszawa-Gołdap 2018, s. 112. Switłana Bresławska, Na linii oddechu. Prze- kład z języka ukraińskiego: Kazimierz Burnat, Wydawnictwo Eurosystem, Wrocław 2018, s. 120. Kazimierz Burnat, Sycenie nieznanym, wyd. II rozszerzone. Wydawnictwo Eurosystem, Wro- cław 2018, s. 86. Kazimierz Burnat, Iluzija wicznosti. Przekład na język ukraiński: Switłana Bresławska, Wy- dawnictwo Misto HB, Iwano-Frankiwsk 2018, s. 120. Zbigniew Chojnowski, Widny kres. Fotografia na i stronie okładki: Zbigniew Chojnowski. Fotografia na IV stronie okładki: Michał Ciucias. Biblioteka Poezji / Biblioteka „Toposu”, tom 142. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, redakcja „Toposu” Sopot 2017, s. 80. Marian Czuchnowski, Szpik egzystencji. Opra- cowanie i posłowie: Michał Stefański. Projekt graficzny: Magda Małczyńska-Umeda. Oficyna 21, Warszawa 2017, s. 340. Joanna Gładykowska, Prosto z moich oczu. Okładka, kolaże: ambasaDaDa. Grafiki: Jarosław Gładykowski. Wydawnictwo Jama Art Maciej Zwolanowski, Bydgoszcz 2017, s. 56. Barbara Janas-Dudek, Za wcześnie na rytuały. Na okładce Obsesje Andrzeja Olczyka. Zdjęcia: Marzena Ablewska-Lech. Zdjęcie autorki na IV stronie okładki: Arek Łuszczyk. Wydawnictwo Anagram, Warszawa 2017, s. 58. Robert Kania, Wołynie i inne wiersze. Okładka: Maja Królikowska. Zdjęcie na IV stronie okładki: Arkadiusz Łuszczyk. Wydawnictwo Anagram, Warszawa 2017, s. 40. Arkadiusz Kremza, Stacje. Projekt okładki z wykorzystaniem fotografii Krzysztofa Szlapy i stron tytułowych: Agnieszka Sitko. Fotografie: Krzysztof Szlapa. Fotografia autora na IV stronie okładki: Jan Kulanek. Biblioteka Arkadii, Pisma Katastroficznego, tom 143. Instytut Mikołowski, Mikołów 1017, s. 38. Krzysztof Lutowski, Ranoc. Projekt: Joanna Klaus. Fotografie: Rafael Budzbon. Wydawnic- two JamaArt Maciej Zwolanowski, Bydgoszcz 2017, s. 64. Eda Ostrowska, Poemat filozofujący. Projekt: studioformat.pl. Wydawnictwo Episteme, Lublin 2017, s. 38. Henryk Pawlak, Stąd. Okładka: Grzegorz Ożga. Oficyna Wydawniczo-Reklamowa Sagalara, Łódź 2017, s. 64. Ewa Solska, Metro Wolanda. Projekt okładki: Izabella Kedzierska. Wydawnictwo Anagram, Warszawa 2017, s. 90. Krzysztof Szewczyk, Pomiot liryczny. Ilustracje: Krzysztof Szewczyk. Projekt graficzny: Wiesław Łysakowski / Compal. Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej, Bielsko- Biała 2017, s. 130. Ryszard Wasilewski, Znaleźć. Opracowanie redakcyjne: Ryszard Wasilewski. Projekt okład- ki i obrazy w tekście: Sławomir Łuczyński. Wydawnictwo Intrograf, Kolumna 2018, s. 76. Małgorzata Wójtowicz, Jeszcze. Projekt gra- ficzny: Sylwia Tulik. Na okładce fragment obra- zu A. Grodzińskiego Świt na polowaniu, 1897. Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2017, s. 56. PROZA Marian Lech Bednarek, Zapiski. Projekt okład- ki: Tomasz Rodzik. Ilustracja na okładce praca autora, Moja niepowtarzalna opiekunka, olej / płótno 87x47. Wydawnictwo Pisarze.pl, War- szawa 2016, s. 98. Zygmunt Gizella, Uparty Tadzio kowal swego losu, czyli spod Czemiowiec do Lwowa, dookoła Europy. Projekt okładki: Mikołaj Jastrzębski. Biblioteka Kresowa. Wydawnictwo LTW, Ło- mianki 2017, s. 264. Ignacy Karpowicz, Miłość. Projekt okładki i opracowanie graficzne: Przemysław Dębowski. Na wyklejkach wykorzystano obrazy Anny Tomaszewskiej-Nelson. Wydawnictwo Literac- kie, Kraków 2017, s. 292. Mariola Kruszewska, Czereśnie będą dziczeć. Ilustracja na okładce: Jennifer Basile, 1000 Acres-Broken Tree, 2016. Wydawnictwo w Podwórku, Gdańsk 2017, s. 152. Tomasz Lach, Kumpel. O Komedzie, Zośce i innych. Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz. Fotografia na okładce z archiwum Zofii Kome- dowej Trzcińskiej. Muza, Warszawa 2017, s. 510. Henning Mankell, Głębia. Przełożyła: Ewa Wojciechowska. Projekt okładki i stron tytuło- wych: Bogdan Kuc. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2017, s. 352. Łukasz Orbitowski, Exodus. Projekt typogra- ficzny: Joanna Pelc. Okładka: Joanna Tyborow- ska. Ilustracje na okładce: Zbigniew M. Bielak. Wydawnictwo SQN, Kraków 2017, s. 448. Mirosław Osowski, W krainie dzieciństwa. Wspomnienia. Projekt okładki: Edyta Lisek. Wydawca: Mirosław Osowski, Stalowa Wola 2018, s. 198. Zbigniew Wilczyński, Krótkie półkola. Opowia- dania. Wybór, opracowanie, redakcja i posło- wie: Grzegorz Bazylak. Projekt okładki: GRA- FART, Wydawca: Łódzki Oddział Ogólnopol- skiego Stowarzyszenia Literatów, Łódź 2018, s. 226. Witold Wirpsza, Sama niewinność. Powieść. Projekt okładki i stron tytułowych: Agnieszka Sitko. Biblioteka Arkadii, Pisma Katastroficznego, tom 144. Instytut Mikołowski, Mikołów 2017, s. 216. NAUKA, SZTUKA KULTURA Stanisław Barańczak, Pegaz zdębiał. Poezja nonsensu a życie codzienne: wprowadzenie w prywatną teorię gatunków. Wstęp: Joanna Szczęsna. Opracowanie graficzne okładki, projekt typograficzny: Przemek Dębowski i Wojtek Kwiecień-Janikowski. Rysunki: Jacek Gawłowski. Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017, s. 424. Jerzy Besala, Zygmunt August i jego żony. Studium historyczno-obyczajowe. Redaktor: Marta Dobrecka. Projekt okładki: Krzysztof Rumowski. Na okładce: Józef Simmler, Śmierć Barbary Radziwiłłówny. Zysk i S-ka Wydawnic- two, Poznań 2015, s. 928. Rafał Marceli Blüth, Conradiana. Opracowanie oraz wstęp: Stefan Zabierowski. Projekt graficz- ny i typograficzny: Janusz Górski. Towarzystwo „Więź”, Warszawa 2017, s. 240. Bernadetta Darska, Młodzi i fakty. Notatki o reportażach roczników osiemdziesiątych. Projekt okładki: Bogdan Grochal. Wydawnictwo Insty- tutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWM w Olszynie, Olsztyn 2017, s. 472. William Dalrymple, Kalijuga. Wiek waśni i sporów. Przełożyła: Berenika Janczarska. Pro- jekt okładki: Witold Siemaszkiewicz. Ilustracja na okładce: Nur Photo via Getty Images. Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2017, s. 440. Karl Dedecius, Tadeusz Różewicz, Listy 1961- 2013. Opracowanie: Andreas Lawaty, Marek Zybura. Projekt logo serii: Damian Pietrek. Projekt okładki i stron tytułowych: Ewa Gray. Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków 2017. Tom 1, str. 400; tom 2, str. 450. Zbigniew Domino, Zaklęty krąg. Projekt okład- ki: Jacek Woźniak. Zdjęcie na okładce: Zbigniew Grzyś. Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa 2017, s. 456. Paweł Dunin-Wąsowicz, Dzika biblioteka. Opracowanie graficzne: Andrzej Barecki. Foto- grafia na obwolucie: Jacek Cygan. Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2017, s. 296. Marian Golka, Paradoksy wolności. Opracowa- nie okładki i stron tytułowych: Karolina Tolka. Biblioteka Myśli Współczesnej. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2017, s. 240. Richard T. Gray, Ruth V. Gross, Rolf Goebel, Clayton Koelb, Franz Kafka. Encyklopedia. Przełożyła: Jolanta Kozak. Okładka i strony tytułowe: Frycz i Wicha. Zdjęcie na okładce: Julia Suits, Alex Wild. Zdjęcia: Klaus Wagenbac. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2017, s. 450. Marcin Kowal, Imigrant na Wyspach. Jak odna- lazłem się w UK. Redaktor prowadzący: Justyna Maluga, Redakcja i korekta: Janina Małas. Opra- cowanie graficzne: Michał Mierzejewski. Foto- grafie Marcin Kowal. Wydawnictwo „Bernardi- num” Sp. z o.o., Pelplin 2018, s. 288. 24
Kłopoty ze sprzątaczką
Yvonne nie lubiła tej Polki. Chociaż do- brze sprzątała, była głupia i wścibska. Bar- dziej wolała jej poprzedniczkę, Senegalkę. Ale Senegalkę przyłapano na kradzieży i wyrzu- cono. Szkoda, że nie przyłapano Polki.
Już gdy pierwszy raz przyszła sprzątać, wzbudziła jej nieufność. Na szyi miała łańcu- szek, i choć skrywała to bluzka, można było się domyślić, co na nim wisi.
W zeszłym tygodniu ogromnie ją roz- drażniła. Odkurzała komodę, na której stała ramka ze zdjęciem w środku. Wzięła ją i zaczęła przyglądać się postaci uwidocznionej na zdjęciu.
— Czy to pani córka? - spytała.
- Syn - Yvonne odpowiedziała po chwili.
— Przecież to kobieta!
— On jest transwestytą.
Sprzątaczka odłożyła podobiznę, a jej mina wyrażała najwyższy stopień obrzydze- nia.
Dziś rano niespodziewanie doszło do awantury.
- Śliczna dzisiaj pogoda — stwierdziła Po- lka. - Powinna pani wyjść do parku.
— Zaraz będę oglądać audycję.
- Po co? Lepiej pooddychać świeżym powietrzem.
- Jest rocznica wydarzeń z 1968 roku. Będą o nich mówić w telewizji. A ja brałam w nich udział.
— Brała pani udział? - zapytała bezmyśl-
nie.
- Tak. Walczyliśmy o wolność - rzekła z patosem.
— Nie wiedziałam, że Francja była wtedy pod okupacją.
Yvonne nie miała zamiaru kontynuować tej rozmowy. Usiadła w fotelu i za pomocą pilota włączyła telewizor. Sprzątaczka włą- czyła zaś odkurzacz. Jego buczenie tłumiło słowa dobiegające z odbiornika.
- Wyłącz ten odkurzacz - powiedziała gniewnie Francuska.
Sprzątaczka nie zareagowała.
- Wyłącz ten odkurzacz! - zawołała wstając z fotela. — Ile razy mam ci powtarzać? Czy jesteś głucha?
— Co pani powiedziała? - zapytała wyłą- czając hałaśliwe urządzenie.
— Weź swoje rzeczy i wyjdź!
Po jej wyjściu ponownie zasiadła przed ekranem. Była jednak tak zdenerwowana, że nie mogła się skoncentrować. Nim audycja się skończyła, wyłączyła odbiornik.
Na myśl wciąż przychodziła jej idiotka, nie będąca Senegalką. I która niestety jutro znowu do niej przyjdzie. Zastanawiała się, jak się od niej uwolnić.
Gazela Kulluraln
Poezja Proza Krytyka Historia Sztuka Muzyka
Redaktor prowadzący — Andrzej Dębkowski.
504630543;
Opinie Noty Poglądy
Sięgnęła po telefon i wybrała numer ad- ministratora zakładu.
- Ja w sprawie kobiety sprzątającej pierwsze piętro - powiedziała dobitnie. — Kilka dni temu po jej wyjściu zauważyłam brak dwudziestu euro. Dzisiaj zniknęła cała setka.
- Nie można rzucać pochopnych oskar- żeń - jej rozmówca zdawał się bardzo ostrożny.
Yvonne na moment zamilkła.
— Drogi panie, niedawno rozmawiałam z moją przyjaciółką, która przebywa w innym zakładzie. Jest on tańszy, a o pensjonariuszy dba się lepiej.
— Proszę się uspokoić. Zajmę się tą spra- wą. U nas nie ma tolerancji dla nieuczciwości.
- To chciałam usłyszeć - skończyła roz- mowę w pełni ukontentowana.
Grzegorz Pełczyński
Paweł Kuszczyński
List do Grzegorza
Łza pożegnania, pamięci
mieszczącej cały świat.
Mowa urwana, zwodzą słowa,
milczenie ocala, co pozostało. Opustoszał matecznik dusz.
Chyli się nieboskłon dzieciństwa,
gdy niedostatek chleba nie gubił radości w czasie nieuświadomionym.
Wiedz, że nie tylko źle dziś bratu.
Śmierć rachunkiem wystawionym za życia, szansą spotkania Boga.
Twój grymas zawieszony w półuśmiechu zostawił nas z przyszłością,
o której niewiele wiadomo.
Poznań-Zielona Góra , 5-9 kwietnia 2018
e-mail: andrzejdebkowskiQwp.pl
Konkursy — |
Złota Róża dla Katarzyny Zwolskiej-Płusy
Po raz piąty, 11 czerwca br. zebrała się Kapituła Nagrody Literackiej im. Jarosława Zielińskiego, która przyznała Złotą Różę za najciekawszą i obiecującą - jej zdaniem - książkę poetycką wydaną w ubiegłym roku. Tomików poetyckich wychodzi w kraju co roku kilkaset. Wiele z nich w małych, wręcz anoni- mowych wydawnictwach, z dala od dużych centrów kulturalnych, w niewielkich nakładach. Na dodatek pozbawione są na ogół jakiejkol- wiek promocji. Czy warto czytać to wszystko, co nam proponują poeci? Z pewnością jest to zadanie dla wytrwałych, ale jeśli się szuka perły należy szukać jej długo i wytrwale.
Członkowie Kapituły (Aleksander Nawrocki - przewodniczący, Stanisław Grabowski - sekretarz, dr. Lam Quang My, Mikołaj J. Wacho- wicz, Andrzej Walter — członkowie) dotarli do kilkudziesięciu zbiorków poetyckich wydanych w 2017 roku. Z nich aż siedem, czy tylko sie- dem, znalazło się w ścisłym finale. Z tej siódem- ki, po dyskusji, wybrano laureata, właściwie laureatkę, którą okazała się Katarzyna Zwol- ska-Płusa, autorka tomu „Cud i Anomalia”. Poetka (ur. 1986) jest nauczycielką języka polskiego, etyki, filozofii i wiedzy o społeczeń- stwie w Zespole Szkół Artystycznych i Akade- mickich „ALA” w Częstochowie. Publikowała m.in. w „Fabulariach”, „Migotaniach”, „SZAFie”, „Dwutygodniku”, „2Miesięczniku”...
„Cud i Anomalia” to jej debiut książkowy. Członkowie Kapituły docenili oryginalny język poetycki, ciekawe użycie środków stylistycz- nych, ale dyskretne, bez ich podkreślania. Au- torka ukazuje kondycję współczesnej kobiety, nie stroniąc od tematów trudnych czy niewy- godnych. To inaczej: książka o dojrzewaniu, dorastaniu do pewnych społecznych ról, próba szukania dla siebie miejsca na ziemi. Z pozoru realistyczna, ale na pewno przeważa w niej liryzm, który uważnego czytelnika z pewnością zainteresuje. Tomik objętościowo nie jest zbyt okazały, ale ileż w nim nowych myśli i cieka- wych poetyckich zdań, tylko chwalić.
Dlatego Kapituła, nagradzając autorkę, gratuluje Jej nie tylko udanego debiutu, ale i życzy, żeby pozostała wierna słowu, a wtedy czeka ją niejedna liryczna przygoda.
Konkurentami Katarzyny Zwolskiej-Płusy do Złotej Róży byli: Kamil Galus (tom „Trzęsa- wiska”), Marcelina Koncewicz („Przez okno”), Piotr Koprowski („Poeta osobny”), Daniel Madej („Mała epoka”), Marta Podgórniak („Zimna książka”) i Enormi Stationis (Bartosz Radomski, autor tomu „Agharta”).
Stypendyści Fundacji ARKONA im. Jarosła- wa Zielińskiego na rok szkolny 2018/2019 to Aleksandra Smerechańska, uczennica LO im. Staszica oraz Igor Tokarzewski, tegoroczny maturzysta z LO im. A. Kamińskiego.
Wydawca i redakcja: DOM KULTURY 97-425 ZELÓW, ul. Kościuszki 74, tel. (044) 6341098; www.gazetakulturalna.zelow.pl
Współpraca: Józef Baran, Emil Biela, Tadeusz Czerniawski, Małgorzata Dębkowska, Anna Dominiak, prof. Igancy S. Fiut, Joanna Friedrich, Andrzej Gnarowski, Kazimierz Ivosse, Stefan Jurkowski, Rafał Orlewski, Janusz Orlikowski, prof. Maria Szyszkowska, Tadeusz Zawadowski, Leszek Żuliński.
Współpraca techniczna: Małgorzata Kotala, Agnieszka Kowalczyk. Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów. Zastrzega sobie prawo do skracania artykułów oraz zmian tytułów nadsyłanych tekstów bez uprzedniego powiadamia-
nia autora. Skład: Andrzej Dębkowski. Druk: „TAGRAF”, 98-113 Buczek, Bachorzyn 13, tel. (043) 677-41-56.
|