Egzemplarz
; bezpłatny
iec Ę j
RYN J 5 z
* w f
NN ulikę
ł a
© Ę ułów - oj hi
Kolonia 'olonia
Lo 2 / / Deszkowice
: Drugie
jsiadka z t
= Źrebce - — CY c
A ierwsze
©. © KK 0% Mihal
R Rozłop!
N
Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
W tym numerze
Piknik Archeologiczny w Sąsiadce str.
90 lat OSP w Tworyczowie str.
N AT 4 LN | L Spotkania Sąsiedzkie 2018 str.
Zabobonem nazwano str.
Podróże po gminie Sułów - Sąsiadka str.
Zapowiedź wyścigu kolarskiego str.
Ks. Kapalski - pamiętamy str.
, Wieści gminne str.
M | s ŁÓW Z dawnej prasy str.
GG O tym, co ukryte w naszych imionach str.
Niezawodne pelargonie str.
Kącik literacki str.
Kącik kulinarny str.
Humor str.
POCZUĆ HISTORIĘ
Ill PIKNIK ARCHEOLOGICZNY W SĄSIADCE
PIKNIK Z HISTORIĄ W TLE
W niedzielę 8 lipca odbył się, organizowany już po raz
trzeci Piknik Archeologiczny - plenerowa impreza o cha-
rakterze historycznym i rozrywkowym. Wydarzenie,
które z roku na rok cieszy się coraz większą popularno-
ścią, przyciągając turystów z całej Polski, zostało przy-
gotowane wspólnymi siłami członków Stowarzyszenia
„Grodzisko Sąsiadka Dawny Sutiejsk” i wszystkich chęt-
nych do pomocy mieszkańców miejscowości. Duży
wkład w organizację imprezy wniosła Gmina Sułów wraz
z Gminną Biblioteką Publiczną im. Feliksy Pożdzik w
Sułowie.
Pod lipcowym niebem, „u stóp Grodziska” w Sąsiadce,
na odwiedzających czekało całe mnóstwo atrakcji. By
podkreślić klimat wydarzenia do udziału w Pikniku za-
proszono cztery drużyny rekonstrukcyjne: Drużynę Gro-
dów Czerwieńskich z Lublina, Drużynę Grodu Czerwień
z Tyszowiec, „Słowiański Gród” z Wólki Bieleckiej oraz
naszą rodzimą grupę z Rozłop o nazwie Drużyna Grodu
Sutiejsk.
Wydarzenie rozpoczęła uroczysta msza św. odprawiana
przez ks. proboszcza parafii Mokrelipie Jarosława No-
waka.
Przed publicznością wystąpili m.in. duet San Remo
oraz gwiazda wieczoru - zespół Solaris
Część historyczna imprezy toczyła się „na gródku”. To
tam można było podziwiać pochodzące z epoki stroje,
przyjrzeć się codziennym zajęciom dawnych Słowian,
uczestniczyć w warsztatach, pokazach i degustacjach.
Program był tak bogaty, że absolutnie każdy znalazł coś
dla siebie. Wszyscy chętni mogli poćwiczyć strzelanie z
łuku, spróbować swoich sił w rzucie oszczepem czy wal-
kach na kładce. Ścinano także mieczem główki kapusty,
zakuwano w dyby, a w specjalnej przymierzalni można
było przebrać się za wojownika z czasów wczesnego
średniowiecza. Równie interesujące były pokazy daw-
nych rzemiosł, w tym: pisanie gęsim piórem, lakowanie
listów, wybijanie monet, nauka tańca dawnego, wyko-
nywanie powrozów i papieru czerpanego, nauka gry na
bębnach. Niezwykłym widowiskiem był również taniec z
pochodniami W wykonaniu przedstawicieli
„Słowiańskiego Grodu”. Prawdziwie magiczny obrządek,
rozgrywający się w doskonałej scenerii - zapadającym
zmierzchu i przy dźwiękach muzyki.
o
Grodzisko przez cały czas było tłumnie zdobywane
Równolegle, na scenie usytuowanej „u wejścia” na Gro-
dzisko odbywała się część artystyczna Pikniku. I tutaj
program był bardzo urozmaicony. Zaproszono liczne
zespoły z daleka i bliska. Na scenie w Sąsiadce wystąpi-
ły m.in. Zespoły: „Lawenda” z Telatyna, „Sąsiadeczki”
z Łaszczówki, „Harfa” z Rakówki. Gościnnie pojawiły
się „Zaburzanki”, Grupa Wokalna „Akord” z Radeczni-
cy, KGW Góra Grabowiec, a także wychowankowie
szkoły tańca Top - Art z Lublina i debiutujące tancerki
Maja Magdziarz oraz Nina Wawryk. Występy muzyczne
przeplatały się z tanecznymi, prezentowano skecze i
twórczość ludową.
Pod wieczór rozpoczęła się część koncertowa imprezy.
Ze sceny popłynęła włoska muzyka w wykonaniu Mariki
Kraujutowicz i Grzegorza Szostaka, następnie przyszła
kolej na rockowe brzmienia kapeli Rockout i Head Vi-
sion. Ze składanką niezapomnianych coverów wystąpił
debiutujący zespół No Limit, gorąco przyjęty przez pu-
bliczność. Gwiazdą wieczoru byt Solaris autorzy popu-
larnego hitu „Szmaragdy i diamenty”.
Oryginalną atmosferę prawdziwego festynu tworzyły
liczne stoiska i kramy, w tym wikliniarskie, myśliwskie i
gastronomiczne. Zainteresowanie budziła galeria malar-
stwa i fotografii, gdzie swoje prace wystawili okoliczni
Taniec ognia w wykonaniu drużyny
„Słowiański Gród”
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
Drużyna Grodu Sutiejsk
twórcy, a wśród nich m.in. artyści malarze: Paweł Pio-
trak, Marek Komornik i Dominika Małysz. Autorką pięk-
nych fotografii była Pani Regina Smoter - Grzeszkie-
3
wicz. Dziedzinę poezji ludowej reprezentowali autorzy
wierszy: Panie Helena Sobczak, Stefania Krukowska,
Henryka Stadnicka i Maria Ferenc oraz Panowie Feliks
Kuna i Zygmunt Krasny. Nie zapomniano także o atrak-
cjach dla najmłodszych - dmuchanych zjeżdżalniach,
basenie z piłeczkami, wacie cukrowej i popcornie.
Historyczny koloryt, dobra rozrywka i przyjemny nastrój
lata towarzyszył wszystkim, którzy tego dnia zdecydo-
wali się odwiedzić „Grodzisko”- tętniące życiem, muzy-
ką, kolorami. Było warto.
Nie można też zapomnieć o osobach, firmach i instytu-
cjach, dzięki którym wszystko to było możliwe. A byli
to sponsorzy i darczyńcy: Kruszbet Suwałki, Postergale-
ria Sąsiadka, Powiat Zamojski, Stakol Lublin, Andrzej
Bober Warszawa, Zakład Farmaceutyczny Amara Kra-
ków, Cukrownia Werbkowice, Krajowa Spółka Cukrowa
S. A. Toruń, AG Food Sp. z o.o.
Marta Radzik
90 LAT OSP W TWORYCZOWIE
W dniu 15 lipca 2018 r. obchodzono 90-lecie powstania
OSP w miejscowości Tworyczów oraz nadania sztanda-
ru. Uroczystość rozpoczęto mszą św. w intencji straża-
ków i ich rodzin odprawioną przez ks. Marka Gudza pro-
boszcza parafii pw. św. apostołów Piotra i Pawła w
Tworyczowie w asyście ks. Jarosława Nowaka probosz-
cza parafii Mokrelipie. Oprawę muzyczną liturgii za-
pewniła Orkiestra Dęta ze Zwierzyńca pod batutą Ma-
riusza Czochry.
Dalsza część uroczystości odbyła się na placu przy remi-
zie OSP. Przybyłych na Jubileusz gości powitał Wójt
Gminy Sułów Leon Bulak. Byli wśród nich: Sławomir Za-
wiślak - poseł na Sejm RP, Arkadiusz Bratkowski członek
Zarządu Województwa Lubelskiego, Jan Słomiany Prze-
wodniczący Rady Powiatu Zamojskiego, Mieczysław An-
toszek Radny Powiatu Zamojskiego, Leszek Pastuszak
Radny Powiatu Zamojskiego, st. bryg. Jacek Sobczyński
Komendant Miejski PSP w Zamościu, bryg. Andrzej Knap
d-ca JRG Zamość, bryg Marcin Lipiec - d-ca JRG Szcze-
brzeszyn, płk w st. spocz Mieczysław Skiba Honorowy
Prezes ZOSP Ziemi Zamojskiej, Sławomir Bartnik czło-
nek Zarządu Oddziału Wojewódzkiego ZOSP RP jedno-
cześnie Wiceprezes Zarządu Oddziału Powiatowego
ZOSP RP w Zamościu, płk w stanie spocz. Edward Wisz,
Leon Bulak Wójt Gminy Sułów, Ryszard Pietrykowski
Przewodniczący Rady Gminy Sułów, Janusz Łapa - czło-
nek Rady Powiatowej Izby Rolniczej w Zamościu , Da-
riusz Śliwiński - członek Rady Powiatowej Izby Rolniczej
w Zamościu, Tomasz Bartnik Prezes Zarządu Oddziału
Gminnego ZOSP RP w Sułowie, Adam Niemiec Prezes
ZOG ZOSP RP w Nieliszu, Zbigniew Goleniak Komendant
Zarządu Oddziału Gminnego ZOSP RP w Sułowie, dar-
czyńcy prywatni i firmy, poczty sztandarowe i druhowie
z terenu gm. Sułów
Rys historyczny OSP Tworyczów przedstawił dh Zbi-
gniew Szydełko. W dalszej części ks. Marek Gudz pro-
boszcz Parafii Tworyczów, dokonał poświęcenia sztan-
daru. W trakcie uroczystości OSP Tworyczów została
odznaczona Złotym Medalem Za Zasługi dla Pożarnic-
twa, którego dokonał Sławomir Bartnik członek Zarządu
Oddziału Wojewódzkiego ZOSP RP w Lublinie. Jubileusz
był też okazją do wręczenia zasłużonym strażakom me-
dali i odznaczeń pożarniczych. Uchwałą Prezydium Za-
rządu Oddziału Wojewódzkiego Związku OSP RP z dnia
28 maja 2018 r. odznaczeni zostali:
MEDAL ZŁOTY: Górniak Zbigniew, Kisiak Krzysztof,
Stańczyk Janusz, Żuk Janusz,
MEDAL SREBRNY: Makaj Andrzej, Wyłupek Zbigniew
MEDAL BRĄZOWY: Bizior Arkadiusz, Żuk Andrzej
STRAŻAK WZOROWY: Bizior Krzysztof, Cieśla Kamil,
Lachowicz Paweł, Szostak Mariusz, Szostak Karol, Wdo-
wiak Krzysztof, Wdowiak Tomasz.
Za 60-letnią służbę w szeregach OSP został uhonorowa-
ny dyplomem zarządu Oddziału Wojewódzkiego ZOSP
RP w Lublinie, dh Jan Bartnik. Odznakami za wysługę
lat uchwałą Zarządu Oddziału Gminnego ZOSP RP w Su-
łowie zostało odznaczonych 45 strażaków OSP Twory-
czów. Ponadto Jubilaci otrzymali podziękowania, listy
gratulacyjne ze strony władz administracji rządowej i
samorządowej wszystkich szczebli.
Irena Dudek
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
KAWAŁEK DO TAŃCA
O tym, że lipcowe wieczory mają w sobie niepowtarzal-
ny urok nie trzeba nikogo przekonywać, podobnie o ma-
gii, jaką ma w sobie muzyka i o pięknie tańca pod
gwiazdami. Wszystko to, a nawet więcej czekało na
uczestników „Sąsiedzkich Spotkań” - dorocznego lipco-
wego festynu towarzyszącego obchodom odpustu ku
czci błogosławionego Czesława.
Impreza organizowana już po raz czwarty przez Gminę
Sułów, Gminną Bibliotekę Publiczną im. Feliksy Poździk
w Sułowie oraz lokalną jednostkę OSP rozpoczęła się
uroczystą sumą odprawioną w kaplicy w Sułowie.
Miłośnicy dobrej zabawy gromadzili się na placu przed
remizą już od wczesnego popołudnia, chętni by posłu-
chać muzyki i ugasić pragnienie, w ten wyjątkowo upal-
ny dzień.
48
Kankan w wykonaniu naszych najmłodszych artystek
Tradycyjny drewniany płotek, dzban z malwami i kilka
glinianych naczyń czyli znana z poprzednich edycji im-
prezy dekoracja, stanęła u szczytu sceny, na której
około godziny 17.00 rozpoczęła się część artystyczna
wydarzenia.
Tegoroczne „Sąsiedzkie Spotkania” były świętem tańca
i śpiewu. Na początek wystąpili wychowankowie lubel-
skiej szkoły tańca Top - Art, którzy zaprezentowali
kombinację tańców standardowych i latynoamerykań-
skich. Młodzi tancerze zadziwiali umiejętnościami, ele-
ganckie stroje i nienaganna prezencja zrobiły na wi-
downi duże wrażenie. Następnie na scenie pojawiły się
„Andrzejkowe Nutki” z repertuarem piosenek biesiad-
nych i ludowych. Jak same o sobie powiedziały: „Zespół
charakteryzuje młodość, radość, dynamika oraz piękne
stroje ludowe”, dodajmy jeszcze, że towarzyszył im
znakomity akompaniament na akordeonie.
Muzyka i taniec stanowiły także motyw przewodni wy-
stępu, jaki zaprezentowali „Maniacy Sztuki” - członko-
wie Grupy Artystycznej Gminy Sułów, pracujący pod
kierunkiem Pani Marii Bartoszczyk i Pani Anny Jawor-
skiej. Przedstawienie, opracowane specjalnie na po-
trzeby „Sąsiedzkich Spotkań” łączyło w sobie elementy
śpiewu, tańca oraz ruchu scenicznego. Uczestnicy im-
„SEKRETY WSI” -
EA/B i SJGAM
LLSDA że z
S W:
Andrzejkowe Nutki
prezy mogli zatem zobaczyć nie tylko akrobatyczny
kankan w wykonaniu najmłodszych członkiń Grupy, jak i
choreografię do znanego przeboju lata „Despasito”. Na
scenie pojawiły się następnie Aleksandra Jaworska i
Daria Kamińska z repertuarem piosenek Agnieszki
Osieckiej i Marka Grechuty. Gdy panna Jaworska wyko-
nywała znakomitą „Bombonierkę” pomiędzy publicz-
ność ruszyli szarmanccy młodzieńcy i smukłe dziewczę-
ta częstując widzów czekoladkami.
Festyn trwał w najlepsze pod bezchmurnym niebem, a
na placu przed sceną pojawili się pierwsi tańczący. Wy-
stęp kolejnej artystki - Pauliny Bulak poderwał do tańca
wszystkich z muzyką w duszy, tańczyli młodsi i starsi,
bywalcy parkietów i amatorzy, a nawet ci, którym zło-
cisty płyn dodał skrzydeł.
Zwieńczeniem wieczoru był koncert Kapeli Ludowej z
Gorzkowa. Był to kolejny już gościnny występ muzy-
ków, często zapraszanych do uświetniania naszych
Doskonałe przedstawienie przygotowali „Maniacy
Sztuki”
gminnych imprez. Doskonała muzyka, śpiew i zabawa
trwały długo w noc. „Gdy do tańca Ciebie proszę, par-
kiet staje się kosmosem” ..., a że czasami słowa piosenki
niewiele odbiegają od rzeczywistości, wiedzą ci, którzy
bawili się razem z nami.
Marta Radzik
Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
5
„SEKRETY WSI” – Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
WIERZYĆ CZY NIE WIERZYĆ?
Gusła, przesądy, zabobony. Człowiek z XXI wieku niby w
to nie wierzy, ale co to szkodzi chuchnąć na znalezioną
monetę, zejść z drogi czarnemu kotu. Wielowiekowe,
mocno zakorzenione w umysłach ludzkich zwyczaje i
przesądy nie dają się tak łatwo wyrugować. W obec-
nych czasach wiele zjawisk można wytłumaczyć nauko-
wo, ale dla naszych przodków były one tajemnicą, któ-
rą starano się po prostu „oswoić” albo też we wszelki
możliwy sposób zapobiegać możliwym nieszczęściom,
lub przywoływać szczęście. W naszej bibliotece znajdu-
je się pozycja „Zabobonem zwano..” Bożeny Józefów-
Czerwińskiej, która traktuje o wierzeniach, wartościach
i
dawnych
przekonaniach
mieszkańców
polsko-
białoruskiego pogranicza. W trakcie lektury tego opra-
cowania stwierdziłam, że wierzenia te nie odbiegają
drastycznie od przesądów, z którymi spotkałam się na
Lubelszczyźnie i zasad przestrzeganych jeszcze przez
moich dziadków. Pozwolicie więc Państwo, że przedsta-
wię niektóre z nich.
I. Tradycyjne reguły związane z budową domostwa
Domów nie wznoszono nigdy w tych miejscach, w któ-
rych, czy obecnie, czy w dawnych czasach, znajdowały
się jakieś granice, np. drogi, czy miedze. Przydatność
wybranego miejsca sprawdzano pozostawiając na noc,
w jego przyszłych narożach, chleb lub ziarno. Jeśli
zwierzęta zjadły przez noc wystawione pokarmy, to
oznaczało, że miejsce jest dobre, bo skoro są zwierzęta
to żadne złe duchy w tym miejscu nie mieszkają.
Miejsce pod dom poddawano uroczystemu pierwszemu
poświęceniu. Gospodarz kreślił znak krzyża nad każ-
dym kamieniem węgłowym, także każda belka podwali-
ny musiała być przeżegnana. Belki podwaliny zawsze
były wykonywane z dębu. Ważna była też tzw. ofiara
zakładzinowa. Pieniądze kładło się w rogu chaty (musiał
to być róg ściany, w której miały znajdować się drzwi),
lub w konstrukcję podwaliny.
Po ułożeniu podwalin wznoszono ściany chaty. Drewno
mogło być sosnowe, natomiast ściśle przestrzegano za-
sady, że nie mogło ono pochodzić z drzewa powalonego
przez nawałnicę, trafionego przez piorun, czy uschnię-
tego, Nie można też było zostawiać w drewnie czarnych
rdzeni, czy sęków (tzw. wilków), należało je wywiercić,
a dziurę zatkać zdrowym kołkiem. Istniało przeświad-
czenie, że jeśli w ścianie domu znalazła się belka z
„wilkiem” to mieszkańców będą trapiły choroby i nie-
szczęścia. Trzeba było wówczas taką chatę rozebrać i
usunąć wilka. Ważny był też kierunek wstawianych w
ościeżnice drzwi i okien drzew, musiał on być zgodny z
kierunkiem, w którym drzewo rosło. Zakończenie budo-
wy domu nie było równoznaczne z czasem jego zasie-
dlenia. Najpierw dom poddawano kolejnemu poświęce-
niu i sprawdzeniu. Na noc zamykano w chacie zwierzę,
np. koguta. Jeśli kogut ten piał wróżba była pomyślna.
Do nowego domu należało wpierw uroczyście wprowa-
dzić poświęcone obrazy, które wieszano w „świętym
kącie” tj. tym najbliższym wschodu słońca. Po obrazach
wnoszona była dzieża chlebna, a na zasłanym obrusem
stole kładziono bochenek chleba i sól. Religijną konse-
krację domu kończyło poświęcenie go przez duchowne-
go. Przed wejściem do domu zawieszano pojemniki ze
święconą wodą. Aranżacja domu nawiązywała do wzor-
ca świątyni, dlatego tak ważną rolę pełnił stół, trakto-
wany jako ołtarz domowy. Stołu nie używano do co-
dziennych czynności, przy nim rodzina się modliła, a
zaproszenie do stołu było wyróżnieniem –zasiadali przy
nim ważni goście, nieproszeni musieli zadowolić się
ławami.
Panowało również przeświadczenie, że zamieszkanie w
nowym domu otwierało nowy cykl życia, dlatego tak
istotne było by życie w nim zaczęło się od szczęśliwego
wydarzenia np. wesela, czy chrzcin. Jeśli kolejność
zdarzeń została zakłócona i pierwszy wypadł pogrzeb
domownika, to była to bardzo zła wróżba na przyszłość.
Mówiono także, ze dom informuje mieszkańców o nad-
chodzących nieszczęściach - w chacie, w której pęka
lub trzeszczy pułap na pewno niedługo będzie pogrzeb,
jeśli trzeszczą drzwi wejściowe to umrze gospodarz, a
gdy pęka dzieża chlebowa to śmierć przyjdzie po gospo-
dynię. Podobnie zegar zatrzymywać miał się w godzinę
śmierci mieszkańca domu.
Dom posadowiony na cudzej ziemi często nie był trak-
towany jako swój. Nawet lepsze warunki życia nie mo-
gły zastąpić ojcowizny, bo dom to nie był tylko budy-
nek, to była ciągłość pokoleń , więź z przodkami.
II. Wyrób chleba
Chleb był zawsze traktowany w kategoriach najświęt-
szych, nawet jeśli nie był dodatkowo konsekrowany
przez duchownych. Chleb, który upadł na ziemię cało-
wano i przepraszano z wyjątkową nabożnością. Chleba
nie można było dotknąć brudnymi rękami, nie można
było go wyrzucać, natomiast można było nakarmić nim
zwierzęta. Zazwyczaj chleb piekły gospodynie. Mogły to
robić tylko w czasie „czystości rytualnej”. Kobieta
menstruująca była uznawana za nieczystą, chleb się
wówczas nie udawał. Nie wolno było w tym czasie robić
przetworów, brać komunii, a nawet chodzić do kościo-
ła. Chleba nie pieczono w piątki, łączone ze śmiercią
Pana Jezusa, a zwłaszcza w Wielki Piątek.
Podczas procesu stwarzania chleba nie wskazana była
obecność osób trzecich, bo mogły niekorzystnie wpły-
wać na jego wzrost. Jeśli chleb się nie udawał uderzano
w dzieżę brzozowymi rózgami, tak by wygonić z niej
złego, a niekiedy wykadzano ją poświęconymi ziołami.
Dzieży nie wolno było pożyczać, by nikt rodzinie chleba
nie odebrał, czy nie zaczarował. Zawsze z wcześniej
pieczonego chleba pozostawiano zakwas, który przy
kolejnym pieczeniu rozrabiano dzień wcześniej, tak by
ciasto nocą wyrosło, a rano kończono jego przygotowy-
wanie. Przed każdą czynnością odmawiano modlitwę, a
bochenek wkładany do pieca obowiązkowo musiał być
przeżegnany. Wyrabianie ciasta na chleb wymagało spo-
ro siły, szczególnie, że piekło się kilka lub kilkanaście
bochenków, a ciasto należało mięsić zawsze w jednym
kierunku, do siebie. Rozgrzewanie pieca chlebowego
także objęte było dalszymi nakazami, na przykład nie
6
wolno było palić drewnem pochodzącym z uschniętego
drzewa. Zanim rozpoczęto spożywanie upieczonego
chleba należało go wystudzić i na każdym bochenku
narysować znak krzyża.
Ill. Brzemienność i narodziny dziecka
Ciążę zazwyczaj ukrywało się do czasu gdy stawała się
już widoczna. Istniała obawa aby ciąży nie zapeszyć,
mówienie o niej mogło mieć zły wpływ i na matkę i na
dziecko, szczególnie gdy robili to źli ludzie. Nawet plot-
ki mogły być szkodliwe dla dziecka. Kobieta ciężarna
zazwyczaj mogła uczestniczyć w normalnym życiu wsi,
ale nie mogła podawać dziecka do chrztu, uczestniczyć
w ceremonii zaślubin, ubierać panny młodej. Spotkanie
na drodze kobiety ciężarnej było traktowane jako zapo-
wiedź pecha, nieszczęścia bądź załamania pogody.
Pierwszy okres ciąży był niezwykle ważny, bo wszystko
co wydarzyło się wówczas w życiu brzemiennej kobiety
mogło trwale naznaczyć dziecko. Z tego powodu kobie-
ta w ciąży zobowiązana była do przestrzegania określo-
nych reguł, nakazów i zakazów. Nie wolno było prze-
straszyć się myszy, bo dziecko mogło się urodzić z
myszką na twarzy, chodzić pod sznurkami lub nosić ko-
rali bo dziecko będzie pępowiną owinięte, przestraszyć
się czegoś bo będzie strachliwe, dotykać zwierząt bo
może urodzić się owłosione. Patrzenie przez dziurkę od
klucza albo szczelinę w płocie groziło urodzeniem zezo-
watego potomka. Można było zapatrzeć się na kalekie-
go człowieka i dziecko też rodziło się kalekie. Groźne
było również patrzenie na ogień bo to znaczyło, że
dziecko będzie miało ogniste znamię. Zakazów tych
było tak dużo, że trudno je było spamiętać.
Gdy rozpoczynał się poród przynoszono do izby przed-
mioty o dużych otworach: banie, chomąto twierdząc,
że poród będzie wtedy łatwiejszy. Kobiety rodziły w
domach, przy pomocy „babek” to jest kobiet, które już
nie mogły rodzić, bo one już nie były w stanie zaszko-
dzić dziecku. Mężczyznom nie wolno było uczestniczyć
w porodach. Bywały trudne porody, ale i wtedy starano
się rodzącej pomóc. Należało wtedy kobietę oprowa-
dzić trzykrotnie wokół stołu w ten sposób, że najpierw
obchodzono stół w kierunku odwrotnym do ruchu słoń-
ca, zatrzymując się przy każdym z naroży stołu, a na-
stępnie w porządku na krzyż. W porodzie często uczest-
niczyły dwie baby: jedną była akuszerka, a zadaniem
drugiej było „babienie” dziecka. Była to zaszczytna
funkcja, do której proszono zamożne i życzliwe kobie-
ty. Chodziło o to, żeby dziecko przejęło jej cechy. Do
niej należało też przecięcie pępowiny - chłopcu nożem
na toporzysku, a dziewczynce na wrzecionie. Istniały
też nakazy by chłopcu zostawiać dłuższą pępowinę, bo
wtedy i przyrodzenie będzie okazalsze. Występowały
też przekonania, że długość pępowiny ma wpływ na
gadatliwość (długi albo krótki język). Łożysko i pępowi-
nę zakopywano pod żłobem, koło pieca w chacie, lub
pod krzyżem na skraju wioski. Nowonarodzone dziecko
babka poddawała pierwszej kąpieli. Do wody częstokroć
wrzucano węgle albo pieniądze, było to niezbędne do
zapewnienia dziecku bogactwa. W tym celu kładziono
je też na odwróconym włosiem baranim kożuchu.
Chłopca zaraz po urodzeniu należało położyć na łóżku
najstarszego mężczyzny w rodzie, w ten sposób miał on
przejąć cechy seniora. Często spotykane było formowa-
nie przez babki każdej części ciała noworodka, po to by
było ono kształtne. Ważne były także nakazy związane
z jego karmieniem. Pierwsze karmienie należało zawsze
zacząć prawą piersią. Nakaz obowiązywał również po
ceremonii chrztu. Zwyczaj ten miał zapobiegać lewo-
ręczności dziecka. Gdy karmienie piersią trzeba było z
jakiś powodów przerwać, nie wolno już było do niego
powracać. Mówiono wówczas, że pokarm jest już
„przestojały”, a poza tym groziło to tym, że dziecko
będzie miało „uroczne oczy”. Do czasu ochrzczenia
dziecka i wywodu położnicy nie wpuszczano do domów
zwierząt, żeby nie weszły z nimi żadne złe moce.
Chrzest ustalano z reguły na jedną z najbliższych nie-
dziel, a wywód położnicy zazwyczaj w tydzień, najpóź-
niej dwa po porodzie (do tego czasu matki miały abso-
lutny zakaz wchodzenia do kościoła). Do wywodu kobie-
ta szła do kościoła sama. Po wspólnej z kapłanem mo-
dlitwie na progu świątyni była ona wprowadzana do
środka przez zakrystię, tam przyjmowała komunię i
opuszczała kościół już głównymi drzwiami.
Gdy dziecko było zdrowe i nie zachodziła konieczność
natychmiastowego chrztu, na rodziców chrzestnych wy-
bierano krewnych lub bliskich sąsiadów. Często zdarza-
ło się, że wszystkie dzieci w rodzinie miały tych samych
chrzestnych. Powszechnie wierzono, ze dzieci przejmu-
ją cechy charakteru po dziadkach i po rodzicach
chrzestnych, dlatego tak ważny był ich wybór. Imię na-
dawano z reguły za świętymi patronami dnia, w którym
dziecko się urodziło, według istniejących przekonań
wpływało ono na całe życie człowieka i stanowiło jego
duchową część.
Kolejnym etapem kreowania nowonarodzonego dziecka
były błogosławieństwa i dary dla dziecka i położnicy
składane w czasie pierwszych odwiedzin. Trzeba było
jednak pamiętać przy tym żeby dziecka nie chwalić.
Przyniesione dary, zwłaszcza pieniążek, kładziono przy
główce noworodka, a pozostałe prezenty natychmiast
rozwiązywano - ponoć miało to mieć wpływ na szybki
rozwój i mowę dziecka. Jak wiemy zwyczaj obdarowy-
wania nowonarodzonych dzieci jest bardzo powszechny
i dziś, choć na pewno zmieniła się kategoria i opakowa-
nie darów.
Opracowała: Hanna Mrówczyńska
Źródła:
1. „Zabobonem nazwano...” Bożena Czerwińska
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
SĄSIADKA - WIEŚ BOGATA HISTORYCZNIE
| AKTYWNA SPOŁECZNIE
W
wiad z Krzysztofem Ferencem - radnym i Jackiem Magdziarzem -
sołtysem wsi Sąsiadka
Wywiad z sołtysem wsi Sąsiadka Jackiem Magdziarzem i
radnym Krzysztofem Ferencem. Sąsiadka - miejscowość
położona w zachodniej części gminy Sułów, nad rzeką
Por. Historia Sąsiadki sięga początków X wieku, czego
dowiodły prowadzone na jej obszarze badania archeolo-
giczne. Na terenie dzisiejszej wsi zlokalizowano grodzi-
sko wczesnośredniowieczne, identyfikowane z grodem
Sutiejsk.
Był on częścią tzw. grodów czerwieńskich, zaś jego za-
łożycielem i budowniczym był prawdopodobnie książę
kijowski Jarosław Mądry. Pierwszą zachowaną w histo-
rii wzmianką o wsi Sąsiadka był wydany w roku 1430 akt
działu dóbr pomiędzy braćmi Bertoldem i Zygmuntem
Smogorzewskimi—Latyczyńskimi. Miejscowa historia
stanowi ciekawy zapis następujących po sobie nabyw-
ców i zmieniających się właścicieli owych ziem.
Aktualnie Sąsiadkę zamieszkuje ponad 300 mieszkań-
ców. Ma ona wybitnie rolniczy charakter, gospodarstwa
są nieduże, pola rozdrobnione, co wpływa na uciążli-
wość gospodarowania. Cechą charakterystyczną dla
miejscowości jest również jej piękne położenie, uroz-
maicony pagórkowaty krajobraz, poprzecinany wąwoza-
mi lessowymi.
Sekrety Wsi: Tradycyjnie prosimy przybyłych gości o
przedstawienie się Czytelnikom.
Jacek Magdziarz: Jestem sołtysem nieprzerwanie od
2007 roku. Jestem także skarbnikiem miejscowej jed-
nostki OSP i członkiem Stowarzyszenia „Grodzisko Są-
siadka Dawny Sutiejsk”.
Prywatnie wraz z żoną Bożeną wychowujemy czwórkę
dzieci w wieku szkolnym. Prowadzimy gospodarstwo
rolne, w którym uprawiamy zboże i buraki cukrowe,
oraz hodujemy bydło opasowe.
Krzysztof Ferenc: Od 1997 roku jestem sekretarzem
OSP Sąsiadka. W roku 2014 zostałem wybrany przez
mieszkańców wsi na radnego gminy Sułów. Z własnej
inicjatywy założyłem w 2008 roku stronę internetową
Wirtualna Sąsiadka. Jest ona prowadzona do dziś, a jej
celem jest promowanie mojej miejscowości oraz regio-
nu. Byłem jednym z inicjatorów założenia Stowarzysze-
nia,, Grodzisko Sąsiadka Dawny Sutiejsk”. W moim przy-
padku trudno mówić o prowadzeniu gospodarstwa, ale
dużo wolnego czasu poświęcam działalności społecznej,
nauce, pasjom takim jak rekonstrukcje.
SW: Co możecie Państwo powiedzieć o swojej miej-
scowości?
JM: Nasza wieś wyludnia się, rodzi się mało dzieci i jest
dużo pustostanów. Na szczęście posesje chętnie kupo-
Jacek Magdziarz - sołtys i Krzysztof Ferenc - radny
wsi Sąsiadka
wane są przez mieszkańców miast, dużo jest nabywców
z Warszawy i jej okolic. Modernizują nabyte domy, tak
aby można było w nich spędzać letnie miesiące. Po-
wstały też dwa pensjonaty (agroturystyka) z miejscami
noclegowymi dla turystów, którzy coraz liczniej odwie-
dzają naszą wieś i jej okolicę. W Sąsiadce znajduje się
zakład pracy, jest nim POSTERGALERIA prowadzona
przez Pana Alfreda Sikorę. POSTERGALERIA zapewnia
nie tylko miejsca pracy, ale też w miarę posiadanych
możliwości jest sponsorem organizowanych imprez.
KF: Przyczyną wyludniania się Sąsiadki jest tak jak w
innych miejscowościach emigracja zarobkowa. Niestety
w naszym regionie trudno jest dostać pracę, a jeśli już
nawet się uda, to jest ona niskopłatna.
SW: Czy to znaczy, że w Sąsiadce w ogóle nie ma
młodzieży?
JM: Nie, tak źle nie jest. Owszem młodzież uczy się w
miastach, wyjeżdża do pracy za granicę, ale na wsi też
trochę zostało młodych ludzi, którzy związali swój los z
Sąsiadką. Tu założyli rodziny, tu pracują i biorą udział
w życiu społecznym, m.in. pomagają w organizacji wy-
darzeń kulturalnych, zasilają też szeregi miejscowej
jednostki OSP.
SW: Jakie są bolączki waszej miejscowości?
JM: Podstawową bolączką był zły stan dróg gminnych i
powiatów, a także zaniedbany i niefunkcjonalny budy-
nek świetlicy wiejskiej.
KF: Szczególnie dokuczliwa była woda i błoto spływają-
ce na drogi po każdym większym deszczu.
SW: Czy coś się w tej mierze zmieniło?
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
JM: Od roku 2015 rozpoczęły się inwestycje drogowe.
Położono asfalt na drodze na tzw. Zagrody i drogę obok
byłej zlewni mleka ( Kamienny Dół). Skorzystano z pro-
gramu na utwardzenie dna wąwozu lessowego i wykona-
no dwie drogi, które utwardzono płytami ażurowymi.
Pozostałe drogi w miarę potrzeb utwardzane są kruszy-
wem.
KF: Podwyższenie asfaltu oraz zamontowanie kratek
ściekowych i przebranie rowów melioracyjnych rozwią-
zało w znacznej mierze problem mułu i wody groma-
dzących się na drogach po większych opadach.
JM: Podczas kadencji wójta Pana Leona Bulaka zaszły
radykalne zmiany. Rada Gminy wyodrębniła fundusz
sołecki, który mieszkańcy wsi rokrocznie przeznaczają
na modernizację świetlicy wiejskiej i na kruszywo na
drogi gminne.
SW: A czy możecie Panowie uściślić jakie dokładnie
remonty były prowadzone w Sąsiadce, no i oczywi-
ście to co najważniejsze - z jakich środków?
JM: W ramach przyznanych środków pieniężnych - po-
chodzących z funduszu sołeckiego, w ciągu kilku lat
udało się zrobić wiele. Możliwy był, przy znacznej po-
mocy pracowników gminy Sułów, remont zaniedbanego
budynku remizo - świetlicy, w którym wymieniono okna
i drzwi, wykonano elewację budynku samej świetlicy i
obiektów OSP. Wykonano łazienkę i szatnię, wyremon-
towano pomieszczenie na izbę pamięci. Wyposażenie
do świetlicy tj. naczynia, lodówkę, zamrażarkę, stoły i
ławki zakupiło Stowarzyszenie „Grodzisko Sąsiadka—
Dawny Sutiejsk” ze środków własnych bądź pozyska-
nych.
Trzeba też powiedzieć, że duży wkład we wspomniany
remont świetlicy wiejskiej wnieśli druhowie strażacy z
miejscowej OSP, którzy wykonali we własnym zakresie
remont kuchni i pomieszczenia do niej przylegającego
- położono tam terakotę, glazurę, wykonano hydrauli-
kę, piec. Dodatkowo zaadaptowano pomieszczenie na
łazienkę i szatnię. Wszystkie te prace przyczyniły się do
poprawy funkcjonalności i estetyki budynku, który
obecnie służy wszystkim mieszkańcom.
SW: A tegoroczny fundusz sołecki, na co został prze-
znaczony?
JM: W roku bieżącym planowane jest wykonanie ogrze-
wania w świetlicy wiejskiej i malowanie dachu świetlicy
oraz obiektów OSP.
SW: Czy mieszkańcy Sąsiadki czynnie uczestniczą w
podejmowaniu decyzji o przeznaczeniu funduszu
sołeckiego?
JM: Tak, na spotkania przychodzi wielu mieszkańców,
prawdopodobnie więcej niż w wielu wioskach naszej
gminy. Ilu ludzi, tyle poglądów więc zdarzają się burzli-
we dyskusje, różne propozycje, jednak ostatecznie
zawsze dochodzi się do porozumienia.
KF: To prawda, nie można narzekać na brak aktywnych
Stowarzyszenie
„Grodzisko Sąsiadka - Dawny Sutiejsk”
osób w naszej wsi. Sąsiadka ma dobre tradycje jeśli
chodzi o społeczne działania.
SW: Skoro mówimy o aktywności społecznej to nie
można zapomnieć o Stowarzyszeniu, które działa w
Sąsiadce od 2016 roku.
KF: „Grodzisko Sąsiadka - Dawny Sutiejsk”, bo taką
nazwę nosi nasze Stowarzyszenie, powstało w 2016 r., a
jego celem była promocja Sąsiadki i jej największej
atrakcji turystycznej czyli „Grodziska Sutiejsk”, oraz
całego regionu. Oczywiście leży nam także na sercu
rozwój wsi, integrowanie jej mieszkańców i wspólne
działania na rzecz społecznego pożytku. Chcę zazna-
czyć, że chętnie przyjmujemy nowych członków, stale
się rozwijamy.
Z inicjatywy Stowarzyszenia zorganizowano pierwszy
Piknik Archeologiczny, który w roku bieżącym miał już
swoją trzecią odsłonę i stał się imprezą cykliczną, wpi-
saną w kalendarz wydarzeń kulturalnych gminy Sułów.
Podczas przygotowywania Pikniku wykonano ogrom pra-
cy. Wszelkiego rodzaju - bo i porządkowych i organiza-
torskich. Jest to wydarzenie na dużą skalę, i prócz te-
go, że znacznej pomocy udzieliła nam Gmina Sułów i
Gminna Biblioteka Publiczna, samodzielnie pozyskiwali-
śmy sponsorów.
SW: W wyremontowanej remizo - świetlicy odbywa
się wiele lokalnych uroczystości, co przecież integru-
je mieszkańców.
JM: Tak właśnie jest. Przez cały rok coś się u nas dzie-
je. Przygotowywanie palm wielkanocnych, święcenie
koszyków, Dzień Kobiety Wiejskiej, choinka dla dzieci
czy zabawa ostatkowa, a ostatnio także bal myśliwski.
Poza tym „od zawsze” uczestniczymy w tradycyjnych
obchodach takich jak procesja niedzieli palmowej,
święcenie pól, dożynki gminne i parafialne.
KF: Trzeba dodać, że przyjmujemy także wycieczki -
piesze organizowane przez PTTK i rowerowe z różnych
stron Polski, służy do tego Altana zlokalizowana u stóp
„Grodziska”. Jest to jedno z miejsc na Roztoczu, które
zgłoszono do GreenVelo jako przyjazne rowerzystom,
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
zresztą nie tylko, bo odwiedzają nas także indywidualni
turyści. Altana udostępniana jest przez cały rok, podsu-
mowanie swoich zajęć świętowali u nas między innymi
wychowankowie lubelskiej szkoły tańca Top - Art.
JM: Mówimy wiele o działalności społecznej, chciałbym
przy tej okazji wspomnieć, że nasza wieś słynęła z ta-
kiej działalności, w Sąsiadce zawsze coś się działo.
Prężnie działało Koło Gospodyń Wiejskich i Szkoła Pod-
stawowa. Niestety liczne reformy szkolnictwa były
przyczyną likwidacji szkoły, a członkinie KGW ze wzglę-
du na upływ czasu również musiały ograniczyć swoją
działalność. Ograniczyć, ale nie zaprzestać, żeby mnie
nikt źle nie zrozumiał. A że natura nie znosi pustki, na
to miejsce po latach marazmu, po prostu musiało wejść
Stowarzyszenie.
SW: Wspólnymi siłami wiele można zdziałać. Ostatnią
z inicjatyw jest utworzenie Izby Pamięci.
KF: Pomysł stworzenia takiego miejsca pojawił się już
dawniej, a teraz przyszła pora na jego realizację.
JM: Oczywiście, tworzenie Izby Pamięci odbywa się w
porozumieniu z Muzeum Zamojskim. Wciąż zbieramy
eksponaty. Uroczyste otwarcie lzby planowane jest
wstępnie na 14 października, kiedy to w Sąsiadce trady-
cyjnie organizowany jest Dzień Kobiety Wiejskiej.
SW: To wszystko mówicie Panowie jako sołtys i rad-
ny, czy jako członkowie Stowarzyszenia?
JM: Niestety nie da się tego rozdzielić, dlatego nieraz
mam problem kim mam być, gdy dochodzi do konflik-
tów.
SW: A dochodzi?
JM: Niestety dochodzi. Nie wszyscy mieszkańcy mają
dusze społeczników, dużo jest krytykantów, którzy nie
robią nic, a wszelkie inicjatywy mają za złe. Dowodem
tego jest choćby zrywanie rozwieszanych przez Stowa-
rzyszenie plakatów informujących o imprezach, oraz
rozklejanych karteczek z następującymi napisami:
„Zróbcie chodnik, naprawcie oświetlenie uliczne!!! A
nie festyny nikomu nie potrzebne!!! Podpisano Mieszka-
niec Sąsiadki”.
KF: | niestety nie są to odosobnione opinie. Członkom
Stowarzyszenia i mieszkańcom, którzy organizują
wszelkie wydarzenia kulturalne kosztem własnego czasu
i niestety pieniędzy, nie mówiąc już o katorżniczej pra-
cy, jest z tego powodu bardzo przykro. Jednak to są
uparci ludzie i o ile wiem dalej będą robili swoje.
SW: Poprawa stanu dróg, remont świetlicy, liczne
wydarzenia lokalne i te o zasięsu gminnym, to
wszystko już się udało, a co jeszcze byłoby potrzeb-
ne, by ułatwić życie mieszkańców?
JM: Zawsze można zrobić więcej, staramy się zauważać
wszystkie braki i w jakiś sposób na nie reagować. Nie
zawsze jesteśmy w stanie zrobić to własnymi siłami,
dlatego wspomaga nas Gmina. Nadal trzeba modernizo-
wać drogi, pomyśleć o nowoczesnym oświetleniu i do-
brym wykorzystaniu budynku poszkolnego.
SW: Nic dodać, nic ująć. Niech tak się stanie. Dzięku-
jemy za rozmowę.
Rozmawiali:
Marta Radzik i Hanna Mrówczyńska
WYŚCIG KOLARSKI - KULIKÓW 2018
Trasa wyścigu: Kulików - Rozłopy Kolonia - Sułówek - Nawóz - Kulików
Zapraszamy wszystkich Miłośników jazdy na rowerze, Fanów zdrowego stylu życia i rodzinnej rozrywki do wzięcia
udziału w organizowanym już po raz II
Memoriale
im. Feliksy Poździk w kolarstwie szosowym.
Wyścig odbędzie się w niedzielę 19 sierpnia, w Kulikowie. Do udziału zapraszamy wszystkich chętnych - dorosłych,
dzieci oraz młodzież. Organizatorzy przewidzieli kategorie dla
kolarzy zawodowych oraz amatorów, w tym kategorię dla samo-
rządowców ;) Wyścig dla wszystkich rozpocznie się o godzinie
16.00!
Nawóz
Marta Radzik
10
KSIĄDZ FRANCISZEK KAPALSKI - PAMIĘTAMY
Są ludzie, którzy nie słowami lecz swoim życiem i czy-
nami dają świadectwo o sobie , wpisując się tym sa-
mym złotymi zgłoskami w historię środowiska, społecz-
ności , kraju. Właśnie takim człowiekiem był zmarły w
1995 roku ksiądz Franciszek Kapalski, postać piękna,
lecz zapomniana.
Sekrety Wsi przedstawiały sylwetkę ks. Franciszka i za-
sługi w uratowaniu przed pewną śmiercią z rąk niemiec-
kich okupantów mieszkańców Sułowa. Podobnych zda-
rzeń w życiu tego wspaniałego człowieka można odna-
leżć o wiele więcej. Wszystko co robił przez swoje dłu-
gie życie było naznaczone żarliwą wiarą w Boga i wielką
miłością do drugiego człowieka.
Jego wrodzona skromność bez wątpliwości była ogrom-
ną zaletą, lecz ta sama cecha spowodowała, że mało
mówił i pisał o swoim życiu szczególnie tym z okresu
okupacji. Jest coraz trudniej udokumentować niektóre
fakty z tak bogatego życiorysu, który powinien służyć
wszystkim a szczególnie młodemu pokoleniu za wzór
bycia Polakiem i człowiekiem. Poznawanie historii lo-
kalnej dodatkowo kształtuje tożsamość człowieka i
wzmacnia w nim więzi z danym regionem oraz poczu-
cie patriotyzmu.
Uważam, że nie stać nas na zmarnowanie tego co nam
po sobie zostawił ks. Franciszek, najbardziej zasłużony
człowiek dla Sułowa. Ufundowanie tablicy pamiątko-
wej mogło by się stać chociaż częściową spłatą długu
wdzięczności wobec księdza i jego dokonań.
Być może odezwą się głosy, że po co wracać do tam-
tych czasów dzisiaj mamy inne pilne potrzeby. Historia
Polski nie jest monolitem napisanym przez naukowców.
Ta wielka historia jest zbudowana z małych cegiełek,
którymi są te wszystkie wydarzenia z przeszłości.
Ksiądz Kapalski nie był biernym obserwatorem tworzą-
cej się historii, on ją tworzył po to byśmy mogli cieszyć
się wolnością i życiem. Uważam, że ocena sylwetki
księdza nie jest wyidealizowana lecz oparta na faktach.
W dalszej części artykułu przedstawimy ważne epizody
z życiorysu opracowanego i opisanego przez pana Lesz-
ka Balickiego.
„Urodził się 16 października 1911 r. w Urzędowie. Tam
ukończył szkołę powszechną, zaś w Kraśniku - gimna-
zjum. Potem Wyższe Seminarium Duchowne w Lublinie.
Święcenia kapłańskie otrzymał 21 czerwca 1936 r. Już
w sierpniu tegoż roku został skierowany do Szczebrze-
szyna, początkowo jako rektor kościoła szkolnego, póź-
niej jako wikariusz parafii św. Mikolaja przy boku pro-
boszcza ks. Józefa Cieślickiego. W 1939 r. stanąt na
czele Komitetu Opiekuńczego. Przez pewien czas opie-
kował się parafią w Kosobudach. Tu 22 lipca 1040 r.
został przez Niemców aresztowany i wywieziony do
zamojskiej Rotundy, potem do Lubelskiego Zamku.
Powodem aresztowania była także chęć niesienia pomo-
cy. Oto trzech maturzystów, ziomków księdza Kapal-
skiego usiłowało przedostać się za granicę do Armii Pol-
skiej. _« Nieprzygotowana = „JE
wyprawa nie udała się. p. -
Wracając młodzi ludzie
zatrzymali się u ks. Ka-
palskiego w Kosobudach |
(skierowani przez jego
brata). Tam pomagali
przez tydzień w ogradza-
niu kościoła i plebanii.
Ten właśnie fakt, przeka-
zany Niemcom, przez
miejscowych pół-
ukraińskich '_„kapusiów”,
jako ukrywanie polskich
oficerów, stał się powo-
dem aresztowania. Ks.
Kapalski został uwolnio-
ny12 listopada 1940 r.
Przez pewien czas ukry-
wał się jeszcze w Czer-
nięcinie i Turobinie, po
czym wrócił do Szczebrzeszyna. W tym czasie w Szcze-
brzeszynie czynny był tylko jeden niewielki kościółek
św. Leonarda na cmentarzu. Pod nieobecność probosz-
cza, ks. Cieślickiego, tu sprawował ks. Kapalski swoją
posługę. Był w tym czasie faktycznym administratorem
parafii szczebrzeszyńskiej. Uczynit wiele dla społeczno-
ści Szczebrzeszyna. Jego działalność przyniosła miesz-
kańcom wiele dobrego zwłaszcza w okresie okupacji -
ksiądz stał na czele Komitetu Opieki, niosącego pomoc
rannym żołnierzom pozostającym pod opieką miejsco-
wego personelu medycznego. Do zajęć Komitetu nale-
żało zbieranie żywności, środków opatrunkowych. Od-
nowił kościół na cmentarzu, wymógł na Niemcach zwrot
przedmiotów kościelnych wcześniej zabranych, prowa-
dziłt kuchnię dla biednych i wysiedlonych. Wysyłał pacz-
ki dla jeńców i więźniów, wspomagał materialnie ubo-
gich nauczycieli, założył przedszkole prowadzone przez
siostry zakonne. Organizował zbiórkę dla walczącej
Warszawy, wspierał ubogie rodziny. Wielu szczebrze-
szynian zawdzięcza mu wolność i życie. To ks. Kapalski
przy pomocy Czerwonego Krzyża „wyciągnąt” z obozu w
Lublinie przy ul. Krochmalnej znaną obywatelkę Szcze-
brzeszyna Kazimierę Rzepecką - nie tylko zresztą ją -
wielu szczebrzeszynian uratował ksiądz Kapalski w po-
dobny sposób w czasie okupacji.
ks. Franciszek Kapalski
Tuż po wojnie zadbat o odnowienie kościota parafialne-
go ze zniszczeń wojennych.
Byt kapelanem Zamojskiego Inspektoratu Armii Krajo-
wej. Przez Rząd Polski na emigracji odznaczony został
„Złotym Krzyżem z Mieczami”, „Medalem Wojska Pol-
skiego” i „Krzyżem Armii Krajowej”.
W 1947 r. zakończył swoją działalność w Szczebrzeszy-
nie. Decyzją biskupa lubelskiego, Stefana Wyszńskiego,
został przeniesiony do Lubelskiego Seminarium Du-
chownego, gdzie pełnił funkcję ekonoma, zajmował się
więc działalnością gospodarczą. Ceniony przez klery-
ków i przełożonych za rzetelność, sprawność i wielkie
serce jakie wkładał we wszystko co robił. Byt jednocze-
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
11
„SEKRETY WSI” – Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
śnie prefektem Szkoły Lubelskiej im. Stefana Batorego.
W marcu 1949 r. był nominowany na sekretarza Sądu
Biskupiego, a za prace w Szczebrzeszynie i Lubelskim
Seminarium otrzymał godność kanonika Kapituły Za-
mojskiej. Po 19 latach pracy w Seminarium przeszedł z
powrotem do pracy duszpasterskiej, o czym zresztą
marzył. Decyzją biskupa Z. Kałwy we wrześniu 1966 r.
został proboszczem i dziekanem dekanatu garbowskie-
go. W Garbowie pozostawał do 1970 r. Jednym z jego
wikariuszy był ks. Jan Śrutwa, dzisiejszy ordynariusz
diecezji zamojsko-lubaczowskiej.
Ks. Franciszek Kapalski był ciągle czynny, pełen zapału,
energii. Gdy w 1969 r. dowiedział się o planach budowy
domu parafialnego w lubelskiej parafii na Bronowi-
cach, a dotychczasowy jej proboszcz przechodził na
emeryturę – poprosił o przeniesienie właśnie tam. Po
wielu perypetiach i sprzeciwach władz wojewódzkich
ks. Kapalski otrzymał tę nominację. W 1972 r. inwesty-
cja była ukończona. Oprócz tego prowadził inne roboty
budowlane na terenie parafii. W dowód uznania został
w 1978 r. kanonikiem gremialnym Kapituły Zamojskiej
a w roku złotego jubileuszu (1986) prałatem tej Kapitu-
ły.
W marcu 1987 r. otrzymał do pomocy administratora w
osobie dotychczasowego wikariusza, ks. Ludwika Ja-
mrowskiego. Taki stan utrzymał się do śmierci ks. Fran-
ciszka Kapalskiego. Zmarł w wigilię Bożego Narodzenia
1995 r.
Wróćmy jeszcze do ciężkich, szczebrzeszyńskich czasów
okupacji O jego szlachetności i bardzo życzliwym sto-
sunku do parafian opowiada Danuta Łazorczyk: „W cza-
sie okupacji, gdy w Szczebrzeszynie funkcjonował tylko
kościół św. Leonarda na cmentarzu podczas jednego z
nabożeństw podeszło do księdza dwoje starszych ludzi
z prośbą, by udzielił im ślubu, gdyż nie chcą „żyć na
kocią łapę.” Byli to ubodzy staruszkowie. Na pytanie
ks. Kapalskiego, czy mają obrączki padła odpowiedź
„nie”. Wówczas ksiądz zszedł od ołtarza do wiernych i
pożyczył od nich dwie obrączki na czas ślubu. Po złoże-
niu przysięgi małżeńskiej ksiądz wyrzekł znamienne
słowa” Bóg pobłogosławił, ja udzieliłem ślubu, a wy
dziadkowie oddajcie obrączki.”
O podobnych postawach ks. Kapalskiego opowiadali
klerycy z Lubelskiego Seminarium. Był to istotnie czło-
wiek wielkiego serca. Wielki człowiek, wielki kapłan.”
Ryszard Pietrykowski
W dniach 6-7 lipca w Radecznicy odbyły się uroczystości
upamiętniające działalność II Inspektoratu Zamojskiego
Armii Krajowej dowodzonego przez płk Mariana Pilar-
skiego ps. „Jar” pod hasłem „Konspiracja w Klaszto-
rze”. Jest to kolejna edycja wydarzenia, które zostało
objęte patronatem honorowym przez Ministra Obrony
Narodowej – Mariusza Błaszczaka, Posła na Sejm RP –
Sławomira Zawiślaka, Wojewodę Lubelskiego – Przemy-
sława Czarnka, Prezesa IPN – Jarosława Szarka, oraz
patronatem medialnym przez Tygodnik Zamojski, Radio
Lublin, zamosconline.pl, szczebrzeszyn.info, portal No-
wa Strategia, Katolickie Radio Zamość, Sekrety Wsi,
Nowy Kurier Zamojski.
Patronaty zaiste imponujące, ale nic dziwnego gdyż
klasztor w Radecznicy, to miejsce szczególne, które
wpisało się w historię Polskiego Państwa Podziemnego.
To właśnie tutaj na ważne narady przyjeżdżali z całego
kraju dowódcy AK-WiN, w tym m.in. mjr Hieronim De-
kutowski ps. „Zapora”, a sam budynek klasztoru z po-
wodzeniem wykorzystywany był dla różnych celów
przez konspiratorów z Zamojszczyzny. Jak twierdzi je-
den z historyków: II Inspektorat Zamojski Armii Krajo-
wej był prawdopodobnie największą i najsilniejszą li-
czebnie inicjatywą konspiracyjną po 1947 r. To feno-
men organizacyjny i społeczny, o którym powinniśmy
pamiętać. To się w innych miejscach w Polsce nie zda-
rzyło.
W 1948 roku w Klasztorze odbyły się uroczyste przysięgi
konspiratorów i zakonników. Przyzwolenia na działal-
ność konspiracyjną na terenie klasztoru w Radecznicy
udzielił Prowincjał na Polskę o. Bronisław Szepelak.
Celem powstałego wówczas II Inspektoratu Zamojskiego
Armii Krajowej było między innymi poszukiwanie i li-
kwidowanie zdrajców, szpicli, funkcjonariuszy aparatu
sowieckiego terroru, a także szkodliwych partyjniaków i
wrogów sprawy polskiej.
12 kwietnia 1950 roku mają miejsca aresztowania kie-
rownictwa II Inspektoratu Zamojskiego AK z majorem
Marianem Pilarskim „Jar” na czele. 20 czerwca w wyni-
ku tzw. kasaty klasztoru w Radecznicy zostają areszto-
wani także zakonnicy, zaś sam klasztor zostaje za-
mknięty. Po pokazowym procesie jaki miał miejsce w
październiku 1951 roku na czterokrotną karę śmierci
zostaje skazany major Marian Pilarski „Jar” oraz jego
podkomendny podporucznik Stanisław Bizior „Eam”.
Pozostałych konspiratorów Wojskowy Sąd Rejonowy w
Lublinie skazuje na kary wieloletniego więzienia. Wśród
skazanych znaleźli się między innymi Prowincjał na Pol-
skę o. Bronisław Szepelak, o. Wacław Płonka „Czarny”,
o. Hugolin Ryba ” Robak”. Wyroki śmierci na Marianie
Pilarskim i Stanisławie Biziorze zostały wykonane 4
marca 1952 roku na Zamku Lubelskim. Miejsce ukrycia
zwłok konspiratorów zostało odnalezione w styczniu
2017 roku pod grobowcem na cmentarzu przy ul. Unic-
kiej w Lublinie. Pochówku dokonano w krypcie żołnie-
rzy II Inspektoratu Zamojskiego AK, która znajduje się
pod Bazyliką Św. Antoniego w Radecznicy.
Program dwudniowych uroczystości był bardzo bogaty i
wzruszający. Każdy mógł znaleźć w nim coś interesują-
cego dla siebie, chociaż jak zwykle największe zainte-
resowanie budziła rekonstrukcja historyczna „Obława
na wyklętych”.
Redakcja
KONSPIRACJA W KLASZTORZE
12
INWESTYCJE GMINNE
Wójt Gminy Sułów Leon Bulak
1. Od początku kadencji „oczkiem w głowie” Pana Leo-
na Bulaka Wójta Gminy Sułów był i jest rozwój oraz
modernizacja infrastruktury dróg w gminie, tych gmin-
nych i powiatowych. Szczególny nacisk został położony
na budowę dróg gminnych, bo nie da się ukryć, że sporo
tych dróg to były po prostu drogi gruntowe. Już w 2015
roku za bardzo niewielkie pieniądze, bo ponad milion
złotych, gmina wykonała około 12 kilometrów dróg. In-
westycja ta była nie tylko potrzebna i trafiona, ale tak-
że doskonale wykorzystywała koniunkturę panującą na
rynku firm budujących drogi, gdyż roboty budowlane w
tym okresie były bardzo tanie. Celem wykorzystania tej
koniunktury gmina zainwestowała tutaj własne środki.
* * *
2. Dodatkowo rokrocznie gmina angażuje się we współ-
pracę ze Starostwem Zamojskim w zakresie moderniza-
cji i budowy nowych dróg na terenie gminy Sułów, w
każdej miejscowości. W ten sposób wyremontowane
zostały drogi w Rozłopach, Deszkowicach Pierwszych,
Michalowie, Kulikowie, Kitowie, Tworyczowie.
* * *
3. Gmina realizuje obecnie kompleksową przebudowę
drogi gminnej w Tworyczowie współfinansowaną przez
Wojewodę Lubelskiego. Został również złożony wniosek
do Wojewody Lubelskiego na modernizację około 2,5
km drogi gminnej w Deszkowicach Drugich.
* * *
4. Podkreślając walory turystyczne i krajobrazowe tere-
nu gminy podjęto decyzję o modernizacji drogi w Roz-
łopach, wsi położonej na skraju Zachodniego Roztocza,
coraz chętniej zasiedlanej przez przybyszy z miast. Na-
pływający do nas nowi mieszkańcy nie tylko przyczynia-
ją się do poprawy demografii gminy, ale i do jej znacz-
nego ożywienia gospodarczego. W poszukiwaniu spoko-
ju i ciszy, wybierają zakątki o czystym powietrzu, bli-
sko natury.
5. Ponadto systematycznie gmina Sułów poprawia drogi
zniszczone w 2014 roku w wyniku nawalnego spływu
wód powodziowych oraz umacnia drogi w malowniczych
wąwozach lessowych, o które trzeba zadbać bo stano-
wią jedną z największych atrakcji gminy.
* * *
6. W sierpniu bieżącego roku powstaną siłownie ze-
wnętrzne w Sułowie, Deszkowicach i Michalowie.
* * *
7. Na jesieni oddane zostanie również do użytku Cen-
trum Społeczno-Kulturalne w Deszkowicach Drugich,
stanowiące jednocześnie siedzibę prężnie działającego
Stowarzyszenia „Więż Pokoleń”, które niewątpliwie
było motorem napędowym tego przedsięwzięcia.
* * *
8. Trwa termomodernizacja Szkoły Podstawowej w Mi-
chalowie w tym: wymiana stolarki okiennej i drzwio-
wej, ocieplenie budynku i wykonanie elewacji.
* * *
9. W toku jest również termomodernizacja Szkoły Pod-
stawowej w Tworyczowie w tym: wymiana stolarki
okiennej i drzwiowej, ocieplenie oraz wykonanie ele-
wacji a także budowa kotłowni wykorzystującej paliwa
odnawialne.
* * *
10. Ku ukończeniu ma się modernizacja budynków daw-
nej mleczarni i starej remizy z przeznaczeniem na Cen-
trum Społeczno-Kulturalne. aby uzyskać środki finanso-
we na to przedsięwzięcie w roku 2016 złożono projekt
do Urzędu Marszałkowskiego (Działanie 7.1). W wyniku
konkursu uzyskaliśmy 1 187 749,48 zł.
Realizację projektu rozpoczęto wiosną bieżącego roku i
ma się ona już ku końcowi. Datę odbioru budynków
ustalono na wrzesień 2018 r. Od tej chwili swoją dzia-
łalność będzie mogło rozpocząć nowoczesne Centrum
edukacyjne i kulturalne, które pozwoli na prowadzenie
zajęć z dziećmi i młodzieżą, organizowanie warszta-
tów, szkoleń i występów, jak również konferencji i po-
siedzeń. Ułatwienie dostępu do kultury przyniesie wy-
mierne korzyści wszystkim mieszkańcom naszej gminy,
zaś powstające Centrum będzie też stanowiło doskona-
łe i niezbędne zaplecze dla organizowanych w gminie
cyklicznych imprez.
Urząd Gminy
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
MYŚLIWY POLUJE, CHRONI I GOTUJE
Wytrwałość członków Stowarzyszenia „Grodzisko Są-
siadka Dawny Sutiejsk” w promowaniu swojej miejsco-
wości jest godna pozazdroszczenia. Giganci pracowito-
ści. I mylą się Ci, którzy twierdzą, że organizatorzy tyl-
ko się bawią. Zresztą osoby, które przygotowywały na
przykład wesele dobrze wiedzą o co chodzi i jak świet-
nie bawi się gospodyni, jak już wszystko ugotuje, upie-
cze, poda i pozmywa . Po prostu „pada z nóg”.
Niewątpliwie członkowie koła łowieckiego „Cietrzew
78” ze Szczebrzeszyna, którzy 23 czerwca tego roku
spotkali się z członkami Stowarzyszenia „Grodzisko Są-
siadka Dawny Sutiejsk” na spotkaniu inaugurującym
współpracę, zapamiętają Sąsiadkę nie tylko jako miej-
scowość urokliwą, ale i życzliwą. | pewne jest, że do
niej wrócą.
Zgodnie z myśliwską tradycją spotkanie rozpoczął, w
sali chwilowo zmienionej w knieję, hejnał powitalny
odegrany na rogu. A skoro tradycji stało się zadość
można było zasiąść do stołów. Czegóż na tych stołach
nie było. Przystawki, przekąski, ciasta, owoce, dania na
gorąco, napoje wszelkiej maści i danie koronne - wielki
dzik, upieczony i serwowany przez kucharzy z restaura-
cji „Kalinka” w Kaczórkach. Gości obsługiwano szybko i
sprawnie, tak by został jeszcze czas na zabawę. Myśliwi
to ludzie wielu umiejętności, nie zabrakło więc i muzy-
ków. Grali i śpiewali przeróżne „kawałki” do tańca.
Bawili się wszyscy, łatwo przechodząc od tańców
„powolnych” poprzez twista, oberka do kaczuszek. Nie
obyło się bez toastów i życzeń, bo wśród uczestników
nie zabrakło Janów, obchodzących już po północy imie-
niny. Czas płynął bardzo szybko więc ani się obejrzano,
a nastał świt.
Dziękujemy za pięknie powitany pierwszy dzień lata.
Darz Bór.
Stowarzyszenie
„Grodzisko Sąsiadka Dawny Sutiejsk”
FORUM KOBIET AKTYWNYCH W NAŁĘCZOWIE
Jak zwykle 1 lipca 2018 r odbyło się tym razem w Parku
Zdrojowym w Nałęczowie X Forum Kobiet Aktywnych i
tradycyjnie kobiety z gminy Sułów uczestniczyły w tym
wydarzeniu.
Motywem przewodnim tegorocznego Forum była wę-
drówka „Śladami Kobiecej Tożsamości”. Program jak
zwykle ciekawy zakończony został koncertem prawdzi-
wej damy polskiej piosenki Alicji Majewskiej z nieod-
łącznym Włodzimierzem Korczem u boku. Ponoć X Fo-
rum Kobiet Aktywnych było już ostatnim organizowa-
nym w dotychczasowej formule. Szkoda, bo dla wielu
kobiet była to niejednokrotnie jedyna możliwość ode-
rwania się od codziennej rzeczywistości i zabawy w gro-
nie innych, równie aktywnych kobiet. Dobrze, że prezes
Stowarzyszenia Wspierania Aktywności „Bona Fides”
Pani Iwona Przewor, zapowiedziała, że owszem kończy
się pewien etap, ale na pewno będą dalsze spotkania,
może w innej formie, ale będą.
p 4
Niejaką przeszkodą w świętowaniu Jubileuszowego Fo-
rum była tzw. „dynamiczna” pogoda (ulubione powie-
dzonko prezenterów pogody). Co oznaczało, że wiało i
lało, a my ustrojone jak na plażę trochę zmarzłyśmy.
Nic to. Nikt się nie rozchorował więc jest dobrze.
Redakcja
POŚWIĘCENIE PÓL
Zgodnie z tradycją maj i czerwiec to czas obrzędu-poświecenia pól. W tym obrzędzie wyrażamy swoją wdzięczność
za dobrodziejstwa otrzymane od Boga.17.06.18 mieszkańcy Sułowca wraz z proboszczem parafii Mokrelipie wyru-
szyli w procesji i zatrzymywali się na stacjach kapliczkach. Na zakończenie zastała odprawiona msza Święta, po
której wszyscy zasiedli do wspólnego biesiadowania. Poczęstunek został przygotowany przez Stowarzyszenie Nasz
Sułowiec.
Stowarzyszenie „Nasz Sułowiec”
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
14
SZKOŁA TAŃCA TOP-ART Z WIZYTĄ NA GRODZISKU W SĄSIADCE
Wczesnośredniowieczne grodzisko w Sąsiadce po wie-
kach zapomnienia staje się miejscem coraz częściej
odwiedzanym. 12 czerwca w altanie znajdującej się u
podnóża dawnego obronnego grodu gościli uczniowie
lubelskiej szkoły tańca prowadzonej przez Ewę Bień-
Szpyt oraz Rafała Szpyt.
Młodociani tancerze, ich instruktorzy i rodzice podzi-
wiali piękno okolicznych terenów z najwyższego punktu
na grodzisku. Przybyłych zapoznano z historią grodu w
Sutiejsku, oraz zapoznano z kalendarzem imprez, które
mają odbyć się w najbliższym czasie w tym właśnie
miejscu. Przy okazji „na gorąco” uzgodniono, że Szkoła
Tańca TOP-ART wystąpi w trakcie III Pikniku Archeolo-
gicznego.
Jak to w Sąsiadce
nie obyło się bez
poczęstunku, tym
razem były to sma-
kołyki z -srilla.
Uśmiechnięte twa-
rze odjeżdżających
dzieci świadczyły o
tym, że pobyt w
Sąsiadce nie był dla
nich czasem straco-
nym. . Dziękujemy
miłym gościom za
wizytę.
Stowarzyszenie
„Grodzisko Sąsiadka Dawny Sutiejsk”
Z DAWNEJ PRASY
„Zebranie gromadzkie wsi i gminy Sułów oraz wsi
Białowola gminy Mokre powzięły uchwałę podziału
wspólnych pastwisk, co świadczy korzystnie o wyrobie-
niu społecznym i gospodarczym tych gromad. Oby ten
przykład wptynąt również i na mieszkańców wsi Zakła-
dzie gminy Sułów, którzy już od 10 lat kłócą się o pa-
stwiska i nie mogą dojść do porozumienia, a przecież
wszędzie a zwłaszcza w życiu gospodarczym tylko zgo-
dą i porozumieniem można coś zbudować. ”
Ziemia Zamojska nr 9-10, 12 marca 1925r.
* * *
„W nocy z dnia 19 na 20 sierpnia 1925 r. niezna-
ni sprawcy, za pomocą wydarcia strzechy, skradli z ko-
mory na szkodę mieszkańca wsi Kulikowa, gminy Nie-
lisz, Stanistawa Goździka, 1.200,00 zł w gotówce i gar-
derobę na 905,00 zł. Miejscowy posterunek prowadzi
energiczne dochodzenie i wpadł na trop sprawców. ”
Ziemia Zamojska nr 33-34, 1 października 1925 r.
„W nocy na 30 września 1925 r. na powracające-
go z Sułowca do Kitowa nauczyciela Antoniego Kędzie-
lewskiego, mieszkańca wsi Kitów na drodze wiodącej
do Turobina naprzeciw folwarku Sułowiec, napadło
dwóch uzbrojonych a nieznanych osobników zamasko-
wanych, którzy grożąc Kędzielewskiemu bronią zażądał
od niego pieniędzy. W momencie tym Kędzielewski
chwycił lewą ręką za wymierzony do niego rewolwer,
zaś prawą ręką uderzył napastnika w twarz. Uderzony
wówczas wystrzelił raniąc kulą Kedzielewskiego w lewą
dłoń, poczym Kędzielewski wsiadtszy na rower uciekł,
zaś napastnicy dali za ni jeszcze kolka strzałów nie-
szkodliwych. Dochodzenie wdrożono. ”
Ziemia Zamojska nr 37-38, 1 listopada 1925 r.
„Rada Gminna w Sułowie powzięła uchwatę dążyć
do zadrzewienia w najbliższych paru latach dróg na
terenie swej gminy i w tym celu postanowiła przygoto-
wać drogi przez doprowadzenie do wymaganej szeroko-
ści a następnie chce zwrócić się do folwarków w gminie
Sułów znajdujących się, z prośbą o zaprowadzenie
szkółek drzewek odpowiednich do obsadzania dróg.
Te zamierzenia należy powitać z uznaniem, gdyż
przyczynia się do ładniejszego wyglądu naszych dróg, a
zarazem po pewnym czasie ze sprzedaży owoców bę-
dzie można, choć w części pokryć koszty utrzymania
tych dróg. Powoli zmierzamy do naśladowania innych
krajów i narodów, gdzie wszystkie drogi są zadrzewio-
ne.”
Ziemia Zamojska nr 33-34,
4 grudnia 1924r.
„Rada gminna, gminy Sułów na posiedzeniu swym
w dniu 30 maja 1921 roku uchwaliła:
„Po zapoznaniu się z pismem Inspektora Szkolne-
go, okręgu Zamojskiego z dnia 6 maja 1921 roku nr
1167, iż Ministerstwo Oświaty pismem z dnia 22 kwiet-
nia nr 5609/1 omawia udzielenia zapomogi na wykoń-
czenie budynku gminnego. Rada gminna postanawia
zwrócić się ponownie z prośbą o konieczne przyznanie
na cel ten kredytu w wysokości 60% ogólnych wydat-
ków, gdyż ustawa takowy przewiduje.
Zwracając się z powyższą prośbą Rada gminna
wychodzi z założenia, że o ile Ministerstwo Spraw We-
wnętrznych rozporządza milionowymi kredytami na
utrzymanie policji, o tyle i Ministerstwo Oświaty winno
mieć odpowiednie fundusze na budowę szkół, jako rze-
czy niezbędnej dla Państwa i ludu.”
Ziemia Zamojska nr 12,
15 czerwca 1921 r.
Wyszukał: Piotr Szczurek
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
IMIONA — CO O NAS MÓWIĄ?
Nadszedł miesiąc lipiec, niosąc ze sobą pełnię lata ze
wszystkimi jej urokami i niedostatkami. Z jednej strony
wszystko owocuje, czekając na zbiory, z drugiej aura
bywa kapryśna, przeplatając nieznośny upał z burzami,
chłód ze słońcem. Jednak wciąż trwają wakacje, odby-
wają się letnie festyny i mimo wielu zajęć udaje się
czasem znaleźć chwilkę na odpoczynek czy dobrą zaba-
wę. Szczęśliwcy, których imieniny przypadają na jeden
z letnich miesięcy, mogą pozwolic sobie na świętowanie
„pod chmurką”, przyjemne spotkania w gronie przyja-
ciół i bliskich, mając za całą scenerię choćby własny
ogródek czy balkon. Wśród nich z pewnością znajdują
się wszystkie Anny i Panowie noszący imię Henryk, bo-
wiem to właśnie tym imionom poświęcamy niniejszy
artykuł.
Anna
Początków tego imienia można szukać w hebrajskim
słowie channah, które oznacza wdzięk i łaskę. Dlatego
często tłumaczone jest ono jako „pełna wdzięku”. Imię
Anna znaczy też: miła, łagodna i przyjemna.
Kobieta nosząca to imię jest bardzo samodzielna i nie-
łatwo na nią wpłynąć. Potrafi być uparta, gdy czegoś
chce.Szczęścia i talentów jej nie brak. Anna lubi liczne
towarzystwo i nie stroni od ludzi, ale tylko do momen-
tu, gdy nie zagraża to jej interesom. Czyta w ludzkich
sercach, jak w otwartej księdze, toteż lepiej jej nie
okłamywać. Bardzo zdeterminowana, do tego obowiąz-
kowa, cierpliwa i systematyczna. Anna ceni sobie ro-
dzinne tradycje i rytuały, dba o domowe ognisko i chęt-
nie przyjmuje gości. Anna najczęściej jest kobietą
przebojową, bardzo lubianą przez ludzi i ciekawą świa-
ta. Zazwyczaj świetnie radzi sobie w sferze zawodowej,
co wynika z jej odporności na stres, chęci samodosko-
nalenia się i waleczności. Roztacza w okół siebie ogrom
pozytywnej energii, która sprawia, że szybko zjednuje
sobie ludzi. Jest szczera, prawdziwa i niczego nie uda-
je. W ludziach nie znosi zawiści, wywyższania się i
agresji, więc najczęściej eliminuje ze swojego otocze-
nia wszystkich, u których zauważy te cechy.
Anna jest dynamiczna, wesoła, inteligentna i sponta-
niczna. Ma tysiąc pomysłów na minutę i nie sposób się z
nią nudzić. Często działa bardzo spontanicznie i nie boi
się nowych sytuacji w swoim życiu. Jest niezwykle sa-
modzielna, odważna i potrafi walczyć o swoje. Nie zno-
si sprzeciwu, czasem zachowuje się więc jakby miała
monopol na rację. Ostrożnie podejmuje decyzje, aby
nabrać sił do stawiania czoła trudnym sytuacjom. Nie
potrafi jednak długo usiedzieć w jednym miejscu - w
pracy i życiu potrzebuje ciągłego ruchu i zmian. Nie
łatwo wytrącić ją z równowagi bądź zniechęcić do dzia-
łania.
Zawodowo Anna sprawdzi się w branżach, które związa-
ne są z komunikacją, bezpośrednim kontaktem z klien-
tem i wymianą informacji. Z pewnością poradzi sobie
jako dziennikarka, handlowiec, logistyk czy właściciel
własnej firmy.
Imieniny:
Anna obchodzi imieni-
ny: 9 stycznia, 1 lute-
go, 3, 26 marca, 8, 16
kwietnia, 7, 9, 17, 26,
27 czerwca, 6, 13, 15,
20, 23, 26 lipca, 26
sierpnia, 21 września,
1, 3, 4, 5, 13, 15, 26
października, 20, 21,
28 listopada. Najbar-
dziej popularną datą
obchodzenia imienin
Anny jest 26 lipca.
Świętych o _ imieniu
Anna jest około 30.
Swoją popularność
imię to zawdzięcza
Świętej Annie, matce
Najświętszej Marii 3%
Panny. W Polsce miej-
scem jej kultu jest
Góra św. Anny koło Opola.
św. Anna
Według starego podania św. Anna urodziła się w Judei,
gdzie w Betlejem był jej rodzinny dom. Jej rodzice -
Natan i Maria byli potomkami królewskiego rodu Dawi-
da. Nie posiadali ziemskich dostatków, lecz bogaci byli
w cnoty i dobre uczynki. Anna otrzymała od swoich ro-
dziców staranne wychowanie, pogłębione przez służbę
w świątyni jerozolimskiej. Swojego męża Joachima po-
ślubiła gdy miała 24 lata. Joachim także pochodził z
pokolenia Dawidowego. Wychowywał się w zamożnej i
znakomitej rodzinie w Nazarecie.
Joachim i Anna uważali swoje małżeństwo jako związek
święty, przez Boga złączony. Anna była wzorem i przy-
kładem życia dla wszystkich małżonek. Choć byli mat-
żonkami szczęśliwymi, Pan Bóg ciężko doświadczył tych
małżonków brakiem potomstwa. Przez dwadzieścia lat
małżeństwa nie doczekali się ani synów, ani córek. W
kulturze żydowskiej brak dziecka był uważany za hańbę
i karę Bożą.
Pewnego dnia Anna udała się do ogrodu, by tam opłaki-
wać swoje życie. Kiedy podniosła oczy w niebo i zoba-
czyła gniazdo wróbli na drzewie laurowym, wypowie-
działa błagalną modlitwę do Boga: „Panie, Boże
wszechmogący, który obdarzyłeś potomstwem wszyst-
kie stworzenia, zwierzęta dzikie i domowe, gady, ryby,
ptaki i wszystko to cieszy się ze swego potomstwa, dla-
czego mnie jedną odsunąłeś od daru twojej łaskawości?
Ty wiesz, Panie, że do początku małżeństwa złożyłam
ślub, iż jeżeli dasz mi syna lub córkę ofiaruję je tobie w
twym świętym przybytku”. Wtedy ukazał się Anioł, któ-
ry zapowiedział narodzenie dziecka. Małżonkowie
ogromnie ucieszyli się tą radosną nowiną.
W 45 roku życia Anny, dnia 8 września urodziła się
dziewczynka, której zgodnie ze zwyczajem żydowskim
w piętnastym dniu nadano imię. Gdy Maryja podrosła,
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
16
Anna wypełniła ślubowanie. Udała się z mężem Joachi-
mem i córką Maryją do Jerozolimy, wprowadzili córkę
do świątyni i poświęcili ją na służbę Boga. Maryja służąc
w świątyni wzrastała w łasce i miłości Bożej. Maryja
wyrosła w świątyni i pozostała tam aż do dwunastego
roku życia, prześcigając wszystkie inne dziewczęta
swoją pobożnością, znajomością Boskiego prawa, w
pokorze, w czystości i w każdej cnocie. W czternastym
roku życia została poślubiona Józefowi.
Według niektórych przekazów legendarnych, krótko
potem zmarł Joachim. Anna zaś żyła z Maryją i Józefem
w Nazarecie i dożyła 80 lat życia. Gdy zbliżał się jej
koniec, Jezus, Maryja i Józef nie odstępowali od jej
łoża. Gdy przyszła godzina śmierci pożegnała się z naj-
bliższymi, poleciła Bogu ducha swego i zasnęła w Panu
przy błogosławieństwie Jezusa i przy modlitwie Maryi i
Józefa. Ciało jej pochowano blisko ciała św. Joachima
w Dolinie Jozafata.
Henryk
Henryk to imię pochodzenia starogermańskiego. Wywo-
dzi się ono od słów heim (dom) i richi (bogaty, potęż-
ny). Imię to oznacza: właściciela bogatego domu lub
władcę bogatego kraju.
Henryk nie ma łatwego charakteru, mimo to cieszy się
sympatią wielu i stanowi chętnie widzianego kompana
wspólnych szaleństw. Chociaż to nieśmiały choleryk, od
młodych lat wie, czego chce. Jest upartym, energicz-
nym i pracowitym mężczyzną obdarzonym syntetycz-
nym umysłem. Aby w pełni wykorzystywać swe liczne
talenty, potrzebuje kontaktu i współpracy z ludźmi. Nie
potrafi żyć w samotności i izolacji od świata. Jest stwo-
rzony do wystawnego i wesołego życia. To bardzo
otwarty oraz sympatyczny człowiek, który jednak posia-
da naturę wulkanu - nigdy nie wiadomo, kiedy wybuch-
nie. Chętnie przejmuje inicjatywę i ma nosa do intere-
sów. Niepowodzenia z reguły ignoruje. Pracowity, kon-
sekwentny i zaradny stanowi dobry materiał na męża. I
takim stara się pozostać, ponieważ rodzina i dom stano-
wią dla niego ogromną wartość.
Nie zapomina o swych bliskich znajomych nawet wtedy,
gdy udaje się w kolejną podróż, aby odkryć sens istnie-
nia i szukać własnej drogi. Szybko staje się przywódcą
grupy, a dla każdego jej członka jest życzliwy i sympa-
tyczny. Początkowo odgrywa nieśmiałego, ale po bliż-
szym poznaniu okazuje się stanowczym, pewnym siebie
i dominującym mężczyzną. Często poświęca się dla
przyjaciół - lubi pomagać i służyć.
Jego działania cechują uporządkowanie oraz systema-
tyczność. Chętnie angażuje się w zbiorowe przedsię-
wzięcia. Henryk to urodzony szczęściarz i sympatyczny
lekkoduch. Fascynuje się nieznanym, nowym i niezba-
danym. Często prywatne życie planuje ze znacznym
wyprzedzeniem. Jest cholerykiem, który nie ma czasu
kierować się intuicją, po prostu działa szybko ocenia
sytuację i podejmuje właściwą decyzję. Ma bardzo bli-
ski kontakt z rzeczywistością i lubi obserwować wyniki
swojej pracy. A najlepiej widoczne są one na twarzach
klientów, współpracowników lub przełożonych. Nie jest
jednak uległy i zawsze
postępuje zgodnie ze
swoimi zasadami.
Henryk bardzo dobrze
poradzi sobie w zawo-
dzie inżyniera, budow-
niczego, mechanika,
rzemieślnika oraz poli-
tologa.
Imieniny:
Henryk obchodzi imie-
niny: 17, 19, 20, 25
stycznia, 15, 19 lute-
go, 2, 8, 16 marca, 10
kwietnia, 10, 18
czerwca, 12, 13, 15
lipca, 2 września, 2, 4
listopada, 5 grudnia.
Jednym z patronów
tego imienia jest św. Henryk - biskup i męczennik, któ-
rego Martyrologium Rzymskie wspomina 19 stycznia.
Ten pochodzący z Anglii duchowny należał do grupy
misjonarzy, która wyruszyła z tego kraju, by ewangeli-
zować Danię, Szwecję i Norwegię. Do Szwecji przybył w
1153 r., towarzysząc legatowi papieskiemu kard. Miko-
łajowi z Albano, późniejszemu papieżowi Hadrianowi
IV. Wyróżniał się dużymi zdolnościami organizacyjnymi i
gorliwością apostolską. Wybrany biskupem ówczesnej
stolicy Szwecji Uppsali, rozpoczął budowę katedry w
tym mieście. Ze świętym królem Erykiem IX współpra-
cował nad umocnieniem Kościoła katolickiego w tym
kraju. Wspólnie z monarchą uczestniczył w ewangeliza-
cji pogańskiej Finlandii. Organizował struktury kościel-
ne, sprowadzał misjonarzy i budował świątynie.
św. Henryk
Zginął w 1156 r. na zamarzniętej tafli jeziora Kyulo,
zamordowany przez wieśniaka, którego wcześniej za
zabójstwo obłożył kanoniczną klątwą. Według tradycji
zabójca, nie mogąc zdjąć z palca biskupa pierścienia,
odrąbał mu palec. Ciało Henryka złożono najpierw w
Nousis (Nousiajnen), gdzie ku jego czci wystawiono ko-
ściół. Później przeniesiono je do Abo.
Na cześć publiczną św. Henryka zezwolił Hadrian IV już
w dwa lata po śmierci męczennika. Do Polski kult św.
Henryka wprowadził król Zygmunt III Waza, który w Sto-
licy Apostolskiej wyjednał przywilej, by w liturgicznym
kalendarzu diecezji polskich znaleźli miejsce także
święci Szwecji, jego ojczyzny. Święty Henryk jest pa-
tronem Finlandii.
Opracowała: Marta Radzik
Źródła:
1. www.wikipedia.org
2. www.wielkaksiegaimion.pl
3. „Gość Niedzielny” nr 1/2003
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
NIEZAWODNE PELARGONIE
Należą do najchętniej uprawianych roślin balkonowych,
bez których trudno sobie wyobrazić letnie aranżacje
kwiatowe. Niegdyś wyparte przez petunie, powróciły do
łask, bo są dużo bardziej wytrzymałe.
Pelargonie zaliczane są do najdłużej hodowanych roślin
spoza Europy. Pierwsze kwiaty przywędrowały tutaj
prawdopodobnie już w XV wieku, zaś od wieku XVIII
prowadzone są prace hodowlane. Od tego czasu cieszą
się niegasnącą popularnością, królując szczególnie na
balkonach i tarasach. Gdy na rynku ogrodniczym poja-
wiły się petunie z grupy Surfinia, pelargonie ustąpiły
pola barwnym koleżankom, jednak ich popularność nie
ucierpiała, gdyż okazało się, że są od nich znacznie bar-
dziej wytrzymałe i niezawodne.
Rodzaj pelargonia Pelargonium należy do rodziny bo-
dziszkowatych i obejmuje około 200 gatunków, pocho-
dzących głównie z Afryki Południowej. Nazwa tych
wdzięcznych kwiatów wywodzi się od greckiego słowa
pelargos, oznaczającego bociana, i odnosi się do ostrogi
przypominającej dziób tego ptaka. Pelargonie bywają
często mylone z geraniami, tymczasem nazwa Gera-
nium dotyczy rodzaju bodziszek. Od bodziszka pelargo-
nie róznią się grzbiecistą symetrią kwiatu oraz strefą
występowania - bodziszki wolą klimat umiarkowany.
Hodowla pelargonii spowodowała powstanie tysięcy od-
mian tych kwiatów. Wyróżniamy wśród nich cztery
główne grupy, w zależności od gatunku wyjściowego.
Pelargonie rabatowe (Pelargonium hortorum)
Pochodzą od pelargonii pasiastej, mają wzniesiony po-
krój i sztywne pędy pokryte dużymi, okrągłymi w zary-
sie liśćmi. Aksamitne w dotyku liście bardzo często ma-
ją ciemniejszy brązowawy pierścień. Kwiaty, pojedyn-
cze, pełne lub półpełne, zebrane są w okazałe kuliste
baldachy. Kolory kwiatów są bardzo różnorodne: białe,
czerwone, różowe, łososiowe lub pomarańczowe, mogą
być także dwu- lub wielobarwne. Do tej grupy zalicza-
my też pelargonie o ozdobnych liściach. Zwracają uwa-
gę jasnym obrzeżeniem lub wielobarwnymi pierścienia-
mi.
Pelargonie bluszczolistne
Pochodzą głównie od Pelargonium peltatum. Charakte-
ryzują się długimi, przewieszającymi się pędami, dość
kruchymi, z wyglądu przypominającymi liście bluszczu.
Same liście są mięsiste i błyszczące. Kwiaty tej odmiany
są znacznie mniejsze niż u pelargonii rabatowej, jednak
pojawiają się w wielkiej obfitości. Mogą być pojedyn-
cze lub półpełne. Ten gatunek pelargonii najlepiej pre-
zentuje się w pojemnikach podwieszanych, skrzynkach
balkonowych lub w wysokich donicach z których pędy
mogą się swobodnie przewieszać.
Pelargonie pachnące
W przeciwieństwie do innych roślin, u pelargonii zapach
nie jest rozsiewany przez kwiaty, ale przez liście, które
zwłaszcza po roztarciu, pachną cytrynowo, miętowo,
gałką muszkatołową lub... różą. Najpopularniejszym
gatunkiem jest tzw. „anginka” czyli P. graveolens o
misternie wcinanych liściach pachnących cytryną. Róża-
Pelargonie
ny zapach mają Pelargonium capitatum czy Pelargo-
nium radens.
Jeszcze nie tak dawno pelargonie uprawiano jako rośli-
ny pokojowe, jednak znacznie lepiej czują się i rozwi-
jają na świeżym powietrzu, dlatego latem najlepiej
wystawiać je na zewnątrz. Pelargonie doskonale spraw-
dzają się jako ozdoba ogrodów i tarasów, nawet w
przypadku suchego i upalnego lata. Rośliny te kwitną
obficie i niezawodnie, a usuwanie przekwittych pędów,
dodatkowo przedłuża ich kwitnienie. Pelargonie lubią
słońce i dodatkowo są odporne na suszę, dlatego równie
często wykorzystywane są jako rośliny rabatowe i
kwietnikowe. W deszczowe lata pelargonie, zwłaszcza
rabatowe kwitną słabiej. Rośliny te powinny zimować w
jasnych, chłodnych pomieszczeniach. Temperatura po-
kojowa nie jest odpowiednia dla pelargonii rabatowych
i bluszczolistnych - by mogły obficie kwitnąć potrzebują
okresu spoczynku. Optymalna temperatura to 5-10'C,
zaś pelargonie pachnące i wielkokwiatowe tolerują nie-
co wyższe temperatury - nawet do 157C.
Uprawa pelargonii nie jest wymagająca. Rośliny te tole-
rują lekkie, przepuszczalne i próchniczne podłoże, ma-
ją też duże wymagania pokarmowe. Przy dokarmianiu
pelargonii trzeba zwrócić uwagę, aby nawozy przezna-
czone były dla roślin kwitnących (zawierały więcej fos-
foru i potasu). Warto także stosować nawozy specjalnie
przeznaczone dla pelargonii, które są bogatsze w wapń,
bardzo „lubiany” przez pelargonie.
Eleganckie jaśminowce
Jaśminowce to prawdziwe królowe rozpoczynającego
się lata. Te eleganckie krzewy zakwitają na przełomie
czerwca i lipca, czarując urokliwymi kwiatami. Chociaż
rozpoczynają swoje kwitnienie stosunkowo późno, to z
pewnością należą do najładniejszych krzewów ozdob-
nych. Rodzaj ten obfituje w gatunki, szacuje się, że na
świecie występuje ich około 65 rosnących naturalnie we
florze Europy, Azji i Ameryki Północnej. W naszym kra-
ju uprawia się kilka gatunków jaśminowców oraz liczne
odmiany mieszańcowe.
Pełne czaru białe kwiaty, zebrane po kilka w gronach,
urzekają pięknem oraz - u niektórych gatunków - zapa-
chem. W ogrodach, starych parkach oraz zieleńcach
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
18
najczęściej możemy spotkać jaśminowiec wonny
(Philadelphus coronarius). Naturalnie gatunek ten wy-
stępuje na południu Europy, a także w południowo-
zachodniej Azji. Jaśminowiec wonny charakteryzuje się
krzewami dorastającymi do 2-3 m. Młode pędy są wy-
prostowane, zaś starsze przewieszają się na boki. Kwia-
ty tego gatunku jaśminowca są kremowobiałe, inten-
sywnie pachnące, zebrane w grona po kilka.
Innym gatunkiem spotykanym w starych parkach jest
jaśminowiec omszony (Philadelphus pubescens). Cechą
rozpoznawczą tych krzewów jest niełuszcząca się kora
na starych pędach. Liście oraz grona kwiatów pokryte
są białymi włoskami. Kwitnie w podobnym terminie jak
jaśminowiec wonny, ale ma większe kwiaty, i niestety,
nie pachnie.Ostatnim gatunkiem spotykanym w Polsce
jest jaśminowiec bezwonny (Philadelphus inodorus)
uprawiany w przepięknej odmianie wielkokwiatowej.
Rozwija on największe ze wszystkich jaśminowców
kwiaty (średnicy 5 cm). Osiąga wysokość 2-3 m, odzna-
cza się jasną zielenią i błyszczącymi liśćmi.
Jaśminowce to krzewy o bardzo skromnych wymaga-
niach glebowych. Dobrze rosną na każdym podłożu, z
wyjątkiem bardzo podmokłego, preferują gleby prze-
ciętne. Najlepiej rosną na stanowiskach o wystawie
słonecznej i półcienistej. Na miejscach suchych podczas
suszy często więdną liście, a krzewy atakowane są
przez mszyce. Doskonale nadają się do sadzenia w gru-
Jaśminowiec
pach, a także na nieformowane i formowane żywopłoty,
które wyglądają bardzo efektownie podczas kwitnienia
oraz doskonale znoszą cięcie i przycinanie (wówczas
mniej obficie kwitną). Bardzo dobrze znoszą przesadza-
nie nawet w starszym wieku. Łatwo się rozmnażają z
sadzonek zdrewniałych.
Opracowała: Marta Radzik
Źródła:
1. „Działkowiec” nr.6/2009
2. „Mój piekny ogród” nr. 6/2010
3. „Mój piekny ogród” nr 6/2008
RECENZJA - „KILKA GODZIN DO SZCZĘŚCIA”
Ostatnie miesiące były dla mnie naprawdę intensywne i
pracowite, ponieważ musiałam przygotować się do ma-
tury, a później jeszcze ten egzamin maturalny napi-
sać.. Dlatego też w połowie maja, kiedy już skończy-
łam swoje zmagania i zaczęły się moje prawdziwe wa-
kacje potrzebowałam dużej dawki relaksu, a według
mnie jedynym odpowiednim czynnikiem relaksującym
jest dobra książka. Akurat wtedy w moje ręce trafiła
powieść autorstwa Romy J. Fiszer „Kilka godzin do
szczęścia”, nie zastanawiając się zbyt długo, a także
traktując tę pozycję książkową jako dobry znak zaczę-
łam czytać...
Jest to niezwykła opowieść o tym jak ważnym jest szu-
kanie prawdy o samym sobie niezależnie od wieku... Czy
jesteśmy nastolatkami wkraczającymi w studenckie
życie, kobietami w sile wieku, czy też miłymi i ciepłymi
starowinkami...
Anna - matka i babcia - wiedzie spokojne życie, aż do
chwili kiedy znajduje listy z informacją o tym, iż zosta-
ła adoptowana gdy była niemowlakiem. Od razu chce
wyjaśnić historię rodzinną, dlatego też planuje wyjazd
na Kaszuby. Zabiera za sobą córkę Kasię oraz wnuczkę
Elizę zbuntowaną maturzystkę, która wbrew oczekiwa-
niom matki chce studiować w Gdańsku, a nie w Pozna-
niu. Zaczynają się wakacje, które dla każdej z bohate-
rek będę pod jakimś względem niezapomniane... Anna
rozwikła rodzinną zagadkę, Kasia zmieni swoje zawodo-
we plany, a Eliza dostanie
się na wymarzone studia.
Co więcej każda z nich
otworzy serce i rozpocznie
nowy związek.
Od samego początku po-
wieść trzyma w napięciu,
człowiek nie jest w stanie
niczego się domyślić choć- filią.
by nie wiadomo jak się
starał. Miejsca, które zwie-
dzają bohaterowie opisane
są z Sienkiewiczowską do- !
kładnością, tak że czytel- | 4
nik od razu chciałby się
tam przenieść i samemu
podziwiać widoki oraz zabytki... Niezwykłe jest to w
jaki sposób autorka potraktowała miłość w powieści...
Jest to ewidentny dowód na to, że zakochać można się
w każdym wieku, niezależnie od tego co już zdołaliśmy
przeżyć i jakie doświadczenia w tej kwestii posiadamy...
Dodajmy do tego jeszcze wstawki dialektu kaszubskie-
go, oraz dużą dawkę poczucia humoru, którymi cechują
się niemal wszyscy bohaterowie powieści i oto mamy
idealny przepis na wspaniałą powieść, która czasami
rozbawi do łez, ale niekiedy też wzruszy.
4
nic f
JJ RODU
SAWASSGC
TAJEMNICA SPRZED LAT,
o
Aleksandra Jaworska
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
SERNIK Z WIŚNIAMI
450 g ciasta francuskiego, 4 jajka, 500 g chudego sera,
200g cukru, sok z 2 cytryny, 20 ml rumu, 1 budyń wani-
liowy, 1 kg wiśni, 2 łyżki cukru pudru.
Ciasto francuskie rozmrozić wg. wskazówek na opako-
waniu. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia
(dokładnie), ułożyć płaty ciasta francuskiego, tak żeby
na siebie ściśle nachodziły. Brzegi dokładnie docisnąć.
Ciasto ponakłuwać widelcem. Dodatkowo jeden płat
ciasta pociąć na paski i ułożyć dookoła brzegów. Ciasto
piec 10 min w piekarniku nagrzanym do 2009. Oddzielić
białka od żółtek. Żółtka utrzeć z serem, 150 g cukru,
sokiem cytrynowym, rumem i proszkiem budyniowym.
Białka ubić z pozostałym cukrem na sztywną pianę, de-
likatnie połączyć z masą serową. Masę rozprowadzić
równomiernie na cieście. Wiśnie wydrylować (mogą być
ze słoika) i ułożyć na warstwie serowej. Piec ok. 30-40
min. w temp. 1800. Posypać cukrem pudrem.
ZUPA ZE ŚWIEŻYCH OGÓRKÓW
40 dag ogórków świeżych, 20 dag kości, 25 dag wtosz-
czyzny, 1 i % I wody, 1/8 l śmietany, 3 dag mąki, 1 tyż-
ka siekanego koperku i natki pietruszki, sól.
Kości opłukać, zalać zimną wodą, ugotować. Warzywa
opłukać, oczyścić, dodać do wywaru, osolić, gotować
do miękkości. Ogórki opłukać, obrać, pokroić w drobną
kostkę, ugotować w niedużej ilości osolonej wody. Wy-
war przecedzić, połączyć z ogórkami, podprawić mąką
rozmieszaną z 1/8 | zimnej wody, zagotować. Dodać
śmietanę i siekaną zieleninę, osolić. Podawać z grzan-
kami.
KLUSKI KŁADZIONE
40 dag mąki, 2 jajka, woda, sól, 4 dag masła do pola-
nia,2 dag bułki tartej.
Mąkę przesiać do miski, dodać jajka, sól, wodę, wymie-
szać starannie na niezbyt gęstą masę. Wody dać tyle,
aby ciasto dało się łatwo nabierać łyżką. W czasie wy-
rabiania wybijać ciasto mocno łyżką, aby jak najwięcej
weszło powietrza, kluski będą wtedy pulchniejsze.
Kłaść łyżką metalową maczaną w wodzie małe, podłuż-
ne kluseczki na wrzącą osoloną wodę, zamieszać, goto-
wać pod przykryciem ok. 2 min, wybierać łyżką cedza-
kową na cedzak, przelać gorącą wodą, osączyć. Wyło-
żyć na półmisek, polać masłem ze zrumienioną bułką
(można okrasić topioną słoniną). Kluski kładzione moż-
na podawać do mięs duszonych, z sosami, jak np. grzy-
bowy, pomidorowy.
Smacznego!
Przygotowała: Maria Godzisz
„SEKRETY WSI” - Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
20
„SEKRETY WSI” – Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
HUMOR
,,Sekrety Wsi..." – Gazeta Regionalna - Gminy Sułów
Wydawca:
Urząd Gminy Sułów
Sułów 63, 22-448 Sułów
Strona internetowa: http://www.sulow.pl/
tel. +48 84 682 62 02
fax: +48 84 682 62 27
Rada programowa:
Aleksandra Martyna
Waldemar Pomarański
Dorota Gnieciak
Anna Godzisz
Renata Duda
Henryka Poździk
Anna Brodaczewska
Redakcja:
Redaktor naczelny:
Ryszard Pietrykowski (Sułów) 605 494 500
Hanna Mrówczyńska (Sułowiec)
Marta Radzik (Sułów)
Piotr Szczurek (Sułowiec)
Maria Godzisz (Kulików)
Skład: Arkadiusz Socha (Tworyczów)
Nakład 300 egz.
Materiały i artykuły do następnego numeru prosimy
nadsyłać na adres Redakcji „Sekrety Wsi“ do 10 dnia
każdego miesiąca ;-).
Adres: Sułów 63, 22-448 Sułów, powiat zamojski
E-mail: sekretywsi@wp.pl,
Premier przechadza się po Warszawie wraz ze swoją
żoną. Oglądając witryny sklepowe mówi do niej:
- Popatrz! Spodnie 50 zł, koszulka 40 zł, futro 150 zł!
Nie wiem o co ludziom chodzi, że niby jest tak źle, jest
przecież dość tanio. Dlaczego wszyscy mówią, że nikogo
na nic nie stać?
Żona popatrzyła na męża z ogromną czułością, jak tylko
kobieta potrafi i mówi:
- Kochanie, to jest pralnia.
● ● ●
Dyrektor szkoły przechodzi korytarzem obok klasy, z
której słychać straszny wrzask. Wpada, łapie za rękaw
najgłośniej wrzeszczącego, wyciąga go na korytarz i
stawia w kącie. Po chwili z klasy wychodzi kolejnych
trzech młodzianów, którzy pytają:
- Czy możemy już iść do domu?
- A z jakiej racji?
- No... przecież skoro nasz nowy pan od matematyki
stoi w kącie, to chyba lekcji nie będzie, prawda?
● ● ●
W pokoju sędziowskim siedzą dwaj sędziowie. Wpada
tam adwokat i do jednego z nich mówi: pies pana żony
pogryzł psa mojej żony. Psa trzeba było operować, żona
w szoku. Jak mi pan nie zapłaci 10 tysięcy - idę do są-
du. Sędzia chwilę pomyślał, wyjął dziesięć tysięcy i dał
adwokatowi.
Wtedy ten drugi sędzia mówi: ty, za co zapłaciłeś? Prze-
cież nie masz ani żony, ani psa.
- No wiesz odpowiada tamten, jak sprawa trafi do sądu,
to może być różnie...
● ● ●
Do banku w Szwajcarii wchodzi klient z walizką i ściszo-
nym głosem mówi do bankiera:
- Chciałbym wpłacić pieniądze, w tej walizce jest całe
cztery miliony euro.
Na to bankier uśmiechnięty:
- Proszę nie ściszać głosu, bieda to żaden wstyd.
Poseł jadąc samochodem potrącił dwóch pieszych na
przejściu. Przychodzi do znajomego prokuratora i pyta:
- Co z tym zrobimy?
Prokurator po chwili odpowiada:
- Myślę, że ten, który głową rozbił przednią szybę może
dostać 5 lat za uszkodzenie cudzego mienia, a ten dru-
gi, co odleciał w krzaki 8 lat za próbę ucieczki z miej-
sca wypadku.
● ● ●
Samolot wystartował z lotniska. Po osiągnięciu wymaga-
nego pułapu, kapitan odzywa się przez intercom:
- Panie i panowie, witam na pokładzie samolotu. Pogo-
dę mamy dobrą, niebo czyste, więc zapowiada nam się
przyjemny lot. Proszę usiąść, zrelaksować się i... o o
jejku, o o jejku!
Po chwili ciszy intercom odzywa się znowu:
- Panie i panowie, najmocniej przepraszam jeśli przed
chwilą państwa wystraszyłem, ale w trakcie mojej wy-
powiedzi drugi pilot wylał na mnie filiżankę gorącej
kawy. Powinniście państwo zobaczyć przód moich spo-
dni.
Na to odzywa się jeden z pasażerów:
- To pewnie nic w porównaniu z tyłem moich..
● ● ●
Wchodzi facet do warzywniaka i pyta się sprzedawczyni
- To takie zielone, owalne, włochate to co to jest?
- A to kiwi.
- To poproszę 1 kilogram i proszę zapakować każde od-
dzielnie, a jeszcze to takie ciemne, niebieskawe, okrą-
głe to co?
- A to śliwki proszę pana.
- To zważy Pani 3 kilo i proszę każdą zapakować osob-
no, a jeszcze to takie czerwone, okrągłe to co to jest?
- Wiśnie proszę Pana.
- To poproszę 5 kilo i zapakuje Pani każdą oddzielnie,
aha a to takie małe czarne to co to?
- A to mak, ale k… nie na sprzedaż!!!